miłosierny samarytanin

Powrót syna marnotrawnego – ostatni obraz Rembrandta namalowany pod koniec życia. Dokładna data powstania obrazu nie jest znana, bywa on datowany na rok 1660, 1662 lub też 1668. Jego namalowanie wiązane jest ze śmiercią syna malarza – Tytusa[1]. Dzieło obecnie znajduje się w zbiorach Państwowego Muzeum Ermitażu w Sankt Petersburgu.

Obraz jest realistyczny, ale pełen głębi psychologicznej, tajemniczości i duchowości. Prezentuje mistrzowskie operowanie światłem oraz półcieniem.

Na pierwszym planie znajdują się postacie marnotrawnego syna i ojca. Postać syna przejmuje stanem, w którym się znajduje. Na nogach widoczne są rozpadające się chodaki, ukazujące poranione stopy, a brudne złachmanione ubranie jest w strzępach. Głowa jest ogolona i pokryta strupami. Twarz syna nie jest dobrze widoczna, ale widać na niej grube rysy i ból.
Postać ojca wyraża wybaczenie i ulgę z powrotu już opłakanego syna. Dłonie ojca są symbolicznie różne – jedna jest szeroka, twarda, spracowana, druga zaś smukła i biała, jakby kobieca. Zdają się badać ciało wynędzniałego przybysza. Ojciec ubrany jest starannie, ale ubogo. Wybacza synowi grzechy oplatając go dłońmi. Obraz roztacza aurę duchowości. Jedną z postaci drugiego planu jest wierny syn, który pozostał z ojcem w domu. Jest on bogato ubrany, a jego twarz wyraża zdziwienie. Jest wyraźnie niezadowolony z reakcji ojca na powrót niewiernego syna, który go opuścił. Złości go to, że z taką czułością ojciec przyjął swego syna, który opuścił go i roztrwonił ofiarowane mu bogactwo. Widocznie nie jest zadowolony z powrotu swego brata.

Trzy nierealne, przypominające maski, twarze sług skrytych w półmroku legły u podstaw podejrzeń, iż dzieło zostało dokończone przez innego artystę.

Powrót syna marnotrawnego, lata 30. XVII wieku

Rembrandt podjął temat powrotu syna marnotrawnego ok. 30 lat wcześniej w rysunku o podobnej kompozycji. Rysunek nie jest jednak tak emocjonalny jak obraz[1].

Opis obrazu pt. "Powrót syna marnotrawnego"

Opisywany przeze mnie obraz pt. :Powrót syna marnotrawnego" wykonany został przez Rembrandta Hamensza von Rinja, żyjącego w latach 1606-1669 r. Dzieło to powstało w roku 1668 niedługo przed śmiercią artysty. Inspiracją do namalowania obrazu była biblijna przypowieść o "Synu marnotrawnym". Został on wykonany na płótnie, farbami olejnymi.

Na pierwszym planie, nieco z lewej strony dostrzegamy ojca ubranego w eleganckie, czerwone szaty, oraz klęczącego przed nim syna. Na twarzy rodzica maluje się spokój, zaduma i wzruszenie spowodowane powrotem potomka do domu. Syn z ulgą chowa głowę w ramionach ojca. Ma ogoloną głowę, co nie było typowe dla fryzur mężczyzn XVII wieku. Jego stopy są zniszczone, świadczy to o trudzie, jaki przeszedł. Wygląd jego stóp może również pokazać jak długą drogę musiał przebyć, aby dotrzeć do ojca. Ma na sobie dziurawe buty i podarte łachmany, świadczące o jego ubóstwie i dawnym życiu. Choć nie widzimy wyrazu twarzy młodego mężczyzny, możemy przypuszczać, iż odczuwa on skruchę i żal za grzechy.

Na drugim planie widoczne są sylwetki ludzi. Zgadywać możemy, że jedną z tych postaci może być drugi, starszy syn. Ma on założone ręce, oparte na lasce. Starszy brat przygląda się scenie przywitania jego brata przez ojca. Jego wyraz twarzy pokazuje zadumę, która może wynikać z niezrozumienia wybaczenia młodszemu bratu jego grzechów. Jednakże odbiera tę sytuację ze spokojem. Lokalizacji tej sceny możemy się tylko domyślić, gdyż obraz jest mroczny, tak jak gdyby zdarzyło się to po zachodzie słońca.

W tle obrazu możemy zauważyć kolejne dwie osoby. prawdopodobnie słudzy, przyglądający się zdarzeniu na pierwszym planie. Niewyraźnie rysują się także kontury kolumny oraz płaszczyzny ściany. Jedna z postaci siedzi z założonymi rękami. W lewym górnym rogu możemy dostrzec twarz kobiety przyglądającej sie wszystkiemu.

Moim zdaniem tytuł obrazu "Powrót syna marnotrawnego" w pełni oddaje sytuację na nim przedstawioną. Artysta doskonale przedstawił uczucia ojca oraz innych postaci. Za pomocą światła wyróżnił głównych bohaterów obrazu, dzięki czemu łatwiej nam go zinterpretować. Dzieło to bardzo mi się podoba.

Dzieło biblijne Ten obraz to właściwie kopia! Vincent van Gogh namalował miłosiernego Samarytanina prawie dokładnie tak samo jak czterdzieści lat wcześniej sławny malarz francuski Eugne Delacroix.

Zmienił tylko kolorystykę, sposób nakładania farby i ułożył postaci jakby w zwierciadlanym odbiciu. Kompozycja, twarze ofiary napadu i Samarytanina, a nawet mała sylwetka oddalającego się lewity są jednak identyczne!

Czemu wielki artysta zdecydował się skopiować cudzy pomysł? Odpowiedź znajdujemy w jego korespondencji z bratem Theo.

„Wiesz, dlaczego obrazy Delacroix mają na mnie taki wpływ? Ponieważ kiedy Delacroix malował Getsemani, wcześniej poszedł, żeby zobaczyć na własne oczy, jak wygląda ogród oliwny. (…) Ludzie, o których mówi nam historia, apostołowie, święte niewiasty, mieli podobny charakter i żyli podobnie jak my, ich obecni potomkowie.

I muszę ci powiedzieć, (…) gdybym tylko miał siłę ciągnąć to dalej, robiłbym z natury portrety wielkich świętych i świętych kobiet, które wyglądałyby jak z innej epoki, a byłyby to zwyczajne, dzisiejsze kobiety, ale miałyby doprawdy wiele wspólnego z pierwszymi chrześcijanami”.

Niestety, van Gogh nie miał już „siły ciągnąć tego dalej”. Popełnił samobójstwo dwa miesiące po namalowaniu „Miłosiernego Samarytanina”.

pisywany przeze mnie obraz pt. ‘’Miłosierny Samarytanin’’ został wykonany w XII wieku przez słynnego holenderskiego malarza, rysownika i grafika Rembrandta Mermensza von Rijana. Uważany był za jednego z najpowszechniejszych artystów europejskich oraz najważniejszego malarza holenderskiego Złotego Wieku. Pozostawił on po sobie około 700 obrazów olejnych, 300 grafik i ponad 2000 rysunków. Jego obrazy wyróżniały się specyficznymi efektami światła i głębokich cieni.

Obraz został namalowany na płótnie farbami olejnymi. Cała kompozycja jest dosyć ponura. Autor opierał się głownie na ciemnych i jasnych odcieniach farb. Kolory

które wyróżniają się w obrazie to złocisty, ciemnozielony i czarny.

Na pierwszym planie tego dzieła widać rannego mężczyznę ściąganego z szarobiałego konia przez Samarytanina. Padające na nich światło boskie wyróżnia ich spośród całego obrazu. Twarz zranionego jest smutna i przygnębiona. Wyrozumiała i poważna buzia Samarytanina mówi nam o jego dobroczynnych cechach w stosunku do innych ludzi. Na obrazie jest też stajenny którego dokładnie nie widać gdyż jest on odwrócony tyłem.

Na drugim planie widać zarysy dwóch mężczyzn omawiających jakąś ważną rzecz. Z prawej strony malowidła widzimy kobietę przyglądająca się całemu zdarzeniu. Za budynkiem jakaś osoba wyciąga ze studni wodę

i lekceważy całe zajście. Niebo jest pochmurne ale nie zanosi się na deszcz ,gdyż świeci słońce. W tle widać nieliczne, lecz duże drzewa liściaste.

Moim zdaniem tytuł obrazu ‘’Miłosierny Samarytanin’’ w pełni oddaje sytuację na nim przedstawioną. Autor chciał nam pokazać dobro i miłość do ludzi. Dzieło jest naprawdę piękne.

zerń w obrazach Wacława Kuczmy staje się nie tylko kolorem, ale nieskończoną głębią, bezkresem, w którym wszystko zostało zmieszane. Powstają monochromatyczne prace, o zróżnicowanej fakturze. Jedynie nieco schematyczny rysunek, prowadzony cienką, białą kreską, oddaje „hieratyczność tego świata, w którym żyjemy”. Czerń wypełniła całą powierzchnię obrazu, nie potrzebny mi już jest kolor, by wyrazić mój negatywny, czy pozytywny stosunek do świata. Zawsze mnie bawiło zestawianie kontrastu, teraz ten kontrast między błękitem a żółtym zastąpiłem czernią i bielą, gdzie jest faktura, czerń głęboka i czerń świecąca. Do tego jest trochę toporny, biały rysunek. To jest mój komentarz tego co się dzieje dookoła. Nie mogę wyrażać jakichś prawd ostatecznych, mogę tylko zadawać pytania, mogę się zastanawiać.

Dotarcie do czerni nie kończy twórczych poszukiwań Wacława Kuczmy. Jego prace - broniąc się przed całkowitym ogołoceniem z barw - na nowo zaczynają obrastać cienką tkanką koloru. Spod białej warstwy farby prześwituje cała gama ciepłych szarości i aksamitnych czerni. Powstają wyrafinowane kolorystycznie i bogate fakturowo kolaże. Sąsiadują w nich ze sobą elementy intencjonalne z przypadkowymi. W ostatecznym efekcie przypadkowość jest również przez artystę kontrolowana. Naklejone warstwy papieru, zestawione z płasko malowaną czernią i schematycznym rysunkiem wprowadzają element dotykalnej realności materii.

Jednocześnie zburzony zostaje dotychczasowy porządek form linearnych, nabierają one coraz większej dynamiki, zaczynają atakować otaczającą je przestrzeń. Zostają jednak przysłonięte przez nawarstwiające się szare i białe płaszczyzny. Spośród nich wyłaniają się już obce, monochromatyczne „dziury”. Na nowo otwiera się czerń. To jest totalny chaos, to jest totalna degrengolada formalno - kolorystyczno – kompozycyjna. Tu jest wszystko odwrócone do góry nogami. Tu się nic nie zgadza. Szarość daje pewne wyciszenie. Ale poprzez te rysunki, które wbrew pozorom też są spokojne, a dopiero w zestawieniu stają się dynamiczne, buduje się napięcie tych prac. To są papiery, rzeczy przypadkowe - zabarwienie papieru na taki kolor spowodował klej. Moją ingerencją jest naklejenie formy, takiej, jaka jest i zrobienie rysunku.

Kruche, linearne kształty stopniowo wchłaniane przez czarną przestrzeń, nie bronią już swej przedmiotowej tożsamości. W poszukiwaniu transcendencji, czy jakiejś formy absolutu próbują wyjść poza własny byt. Zapadają się jednak w nicość. Ta walka egzystencjalnej czerni ze zmysłową atrakcyjnością koloru i ekspresją rysunku wydaje się być ścieraniem się wyborów samego artysty. Czerń rozrasta się, ekspanduje, staje się przestrzenią całego obrazu. Malowanie ku czerni okazuje się nieuchronne i ostatecznie jest optymalną formą bytu sztuki Wacława Kuczmy. Czerń wydała mi się najbardziej doskonałą formą wypowiedzi. Kiedy już jest zupełna cisza, kiedy nie ma już nic, kiedy wszystko się skończyło, zaczyna się przestrzeń. A przestrzeń jest czernią, jest formą bytu w niebycie...W zasadzie nie wiem dlaczego to robię.

Czernią pojaśniało", bardzo sprzeczny.

Sprzeczność jest tutaj jedynie pozorna, ponieważ jeżeli artysta buduje obraz bielą, robi to na zasadzie niuansów czyli delikatnych różnic w odcieniach. Buduje wtedy obraz światłem, ja robię to samo tylko w czerni za pomocą różnic, które odbijają i pochłaniają światło. Stąd ten tytuł. Kolor czarny nie jest dla mnie smutny i nigdy nie był. Ta wystawa miała na celu pokazanie czerni jako pozytywnej, kobiecej, erotycznej. Takie założenia miała również moja praca magisterska. Opisanie czerni od strony: chemicznej, fizycznej, biologicznej także od strony historii tkaniny, stroju i aspektów religijny. Udowadniam tym samym, że czerń nie musi być tylko kolorem żałobnym. Od początku ten kolor stanowi dla mnie "światłość" i coś bardzo pozytywnego.

Kolor u van Gogha był środkiem do wyrażenia wewnętrznych przeżyć w stopniu o wiele większym niż u innych artystów. Obrazy van Gogha nie podobały się ówczesnej publiczności[potrzebne źródło], która odbierała je według odmiennych kryteriów estetycznych.

W czasie pobytu w Arles w pełni ukształtował się indywidualny styl jego malarstwa. W ostatnich dwóch latach życia powstało najwięcej dzieł. Dręczony halucynacjami, upałem i troskami materialnymi malował w ogromnym napięciu. Za pomocą koloru, dramatycznych kontrastów barwnych, starał się przekazać swój stan wewnętrzny. Linie w obrazach również wyrażały niepokój: wiły się, krzyżowały i kłębiły - cyprysy drgały i falowały na obrazach niczym płomienie, a łany zbóż przypominały niespokojne morze. Płótna z wirującymi słońcami czy też z rozedrganymi cyprysami świadczą, jak pisze B. Kowalska w swojej książce "Od impresjonizmu do konceptualizmu" (Wydawnictwo Arkady, Warszawa 1989 r.), o rozwoju choroby psychicznej.

W teście Lüschera kolor żółty wybrany na pierwszym miejscu oznacza chęć wyzwolenia i nadzieję na szczęście w różnych dziedzinach aktywności ludzkiej. Żółty jest więc kolorem, który pcha nas do działania, nowoczesności i przyszłości, z nadzieja na złoty wiek. Ciekawym jest, że barwa żółta jest jedną z najczęściej używanych przez schizofreników

Kolor żółty oznacza w pierwszym rzędzie aktywność człowieka w ciągu dnia. Barwa ta oznacza bodziec, aktywność, reakcje celowa człowieka, jakkolwiek trzeba dodać, iż część osób czuła na widok żółtego nawet większe pobudzenie, niż na widok koloru czerwonego. Stąd też kolor żółty często określany jest jako inspirujący i witalny.

odstawowym skojarzeniem dla koloru żółtego jest słonce i jego pochodne: blask, promienie, energia, ciepło. Kolejnymi skojarzeniami są kwiaty, cytryny, banany, dojrzale kłosy zbóż. Nie możemy również pominąć żółto-złocistej skory tygrysa, lwa, żyrafy i innych zwierząt oraz piasku pustynnego bądź plażowego, burzy piaskowej, pioruna. Skojarzeniem negatywnym koloru żółtego jest natomiast żółć i żółtaczka.

Osiada w Arles, gdzie jego sztuka dosłownie eksploduje kolorem. Kolory są żywe i jaskrawe. Na obrazach mnóstwo błękitów i żółci. To kolory opisują charakter obiektów. Nie są one rejestracją natury, lecz służą ukazaniu odczuć autora. Są elementem funkcyjnym w obrazie. Mają podkreślać, zwracać uwagę, wydobywać z głębi... Szczegóły, które Vincent chce przybliżyć są namalowane precyzyjnie, pozostałe elementy bywają uproszczone, czy nie naturalnych rozmiarów. Jedynie kształty są realne. Autonomia koloru, ale nie autonomia kształtu. Wobec takiego podejścia do kształtu van Gogh często stosuje "cloisonnizm", czyli otaczanie przedmiotu, obiektu konturem. Miało to wyrazić niezależność tych rzeczy, uczynić nich wystylizowane elementy, symbole, które miały być nośnikiem czegoś bardziej znaczącego, ważniejszego... Owo obrysowywanie powierzchni obramowującymi liniami dawało Vincetowi pewność, że nie naśladuje rzeczywistości. Jednak nie było ono rygorystyczne - linie konturów pojawiały się i znikały - to pożądany efekt dyktował czy je stosować, czy nie. Van Gogh eksperymentując z płaszczyznami czasem wręcz ekstremalnie zniekształca przestrzenie, a jego perspektywy są zachwiane i chaotyczne. Zdarzą się, że jako środek wyrazu stosuje odwrócenie rzeczywistych kolorów, mimo iż scena jest zupełnie realna. Powstają żółte nieboskłony i błękitne pola zbóż. Często maluje żółciami na żółciach. Jego prace są pełne szczęścia, radości nadziei. Równie często oglądamy impastową fakturę jego prac.

Jednak wszystko się zmienia wraz z przybyciem Gauguina do Arles. Van Gogh staje się uczniem, pragnie naśladować, dorównać Gauguinowi. Jest dla niego symbolem spełnienia marzeń, otworzenia wspólnoty artystów. Kiedy nieporozumienia między nimi skreślają tę wizję, Vincent popada w chorobę. Obcina sobie ucho. Tu zaczyna się kolejny rozdział. Malarstwo inne, bardziej impulsywne, jeszcze bardzie odzwierciedlające świat wewnętrzny malarza, nie zaś ten rzeczywisty. Przymusowy pobyt w klinice w Arles, później dobrowolny w Saint - Paul - de - Mausole. Przytułek dla obłąkanych. Jednak van Gogh maluje nadal - to jego życie, jedyne jakie ma. Obrazy z tego okresu charakteryzują się bogactwem kolorów, różnorodnością kształtów, wiele elementów przybiera kształty skręconych lancetów, ognistych języków... Następuje wielkie przybliżenie do przyrody - próbuje uchwycić jej żywotność. Kolor nadal istnieje samoistnie, służy unaocznieniu wnętrza malarza, jest bezpośrednio środkiem do wyrażenia bytu. Używając kolorów Vincent nie odmalowuje, lecz utożsamia się z przyrodą. W tym okresie barwy stają się czasem wręcz baśniowe, nierzeczywiste, a jednak zdają się być tak prawdziwe, oczywiste, jakby nie mogło być inaczej. Ekspresja koloru jest więc wciąż ogromna, jednak nie najistotniejsza. Obrazy coraz częściej nie zawierają dużych płaszczyzn jednej barwy, czy kontrastów kolorów dopełniających. Kolory bledną, łagodnieją. Chromatyczną różnorodność wzbogaca van Gogh coraz częściej o barwy złamane. Ważniejsze dla niego stają się kształty zaczynają poddawać się ruchowi - falować, skręcać się i wirować. Pociągnięcia pędzla są gwałtowne i faliste, niemal konwulsyjne. Całe powierzchnie obrazów przenika ruch. Mocne, krótkie i dłuższe kreski nabierają czasem niemal kolistych kształtów, wirują i nakładają się na siebie.

Z końcem życia, z nasileniem się choroby (mimo iż Vincent nie malował w czasie jej ataków) obrazy stają się dosłownie zlepkami owych linii, kresek i plam. Są dosłownie rwącymi potokami pociągnięć pędzla.

Van Gogh z całą pewnością w pełni wykorzystał środki ekspresji malarskiej. Tak kolor jak i linia czy kompozycja stały się dla niego nośnikami znaczenia. Kolor dawał życie, linia - ruch, energię, dynamikę... Kompozycja ukazywała spojrzenie na świat i uczucia. Swoją sztuką kreował własną rzeczywistość barwną, ruchliwą i pełną znaczeń.

W roku 1887 i 1888, pozostając nadal w Paryżu, maluje już w sposób, który pozwala na jego bezbłędną identyfikację. Mnóstwo wyraźnych wydłużonych linii, nakładanie na siebie lub tuż obok różnych, często kontrastowych kolorów. Jednolitość, gładkość, jednobarwne tło i proste, regularnie ułożone, zlewające się w jedno plamy znikają na zawsze. Obrazy stają się pełne życia, ekspresji i wymowy. Nie są odzwierciedleniem rzeczywistości, a wizją artysty. Wyrażają jego emocje, stany ducha. Zdają się przemawiać.

ierwsze wrażenie, jakie można odnieść patrząc na ten obraz, jest dość przygnębiające ze względu na szara kolorystykę, choć dominują tu raczej ciepłe barwy: czerwień, biel i brąz. Te ciemne i szare kolory dominują na pierwszym planie, tam gdzie lezą ciała pokonanych, natomiast żywi rewolucjoniści są opromienieni blaskiem, podobnie jak sama Wolność, choć w mniejszym stopniu.

Szara, zła jest wojna, śmierć i cierpienie, ale jest tez jasny promień, słuszna, piękna idea, która przyświeca walczącym.

arginalny sposób notowania wrażeń. Bo główne swoje powołanie widział w duszpasterstwie i pracy kaznodziejskiej. Zmiana decyzji dokonała się po długiej walce, podczas długiego pobytu w belgijskim zagłębiu węglowym Borinage/1878-1880/*.Osiedla się tu wśród nędzarzy. Inspirowany żarliwą wiarą uczy dzieci górników czytania, pisania i katechizmu, pilęgnuje chorych, a w wolnych chwilach rysuje. Z tego okresu pochodzą jego pierwsze rysunki z natury.

Opis obrazu Vincenta van Gogha pt. "Dwanaście słoneczników w wazonie"

Obraz "Słoneczniki" jest najbardziej znanym dziełem holenderskiego malarza -Vincenta van Gogha. Namalowany został w sierpniu 1888roku na południu Francji. Jest częścią serii obrazów zawierających motyw słoneczników.

Obraz ten przedstawia dwanaście słoneczników w wazonie na tle błękitnej ściany. Pojemnik z kwiatami stoi na stole w samym centrum dzieła. Słoneczniki mają powykręcane łodygi. Są złożone w bukiet. Główki kwiatów można by porównać do małych słoneczek, które rozświetlają życie każdemu człowiekowi. W całym obrazie przeważają barwy ciepłe. Szczególnie dużo jest odcieni żółci. Został tu uzyty również kontrast - zimna ściana i jaskrawe, promieniste kwiaty. Słoneczniki te są płomienne, a wręcz rozżażone. Vincent van Gogh w tym obrazie, jak również w całej ich serii zastosował technike malarską, która polega na nakładaniu na siebie farby.

Moim zdaniem jest to jedno z najpiękniejszych dzieł, jakie kiedykolwiek powstało. Uważam tak, ponieważ nie znalazłam w tym obrazie ani trochę chłodu. Patrząc na "Słoneczniki" przypomina mi się lato, gwar, zabawa i tętniące życie.

Niezwykłe , inspirujące barwy obrazu opisywał van Gogh w jednym z listów do brata Theo. Pisał w nim o , tym , ze kolor ma być na tym obrazie dominujący, przedstawi na nim żółte krzesła i łóżko w tym samym kolorze , czerwona podłogę , cytrynową pościel , niebieska miednicę i pomarańczową toaletkę.

Kolory były w malarstwie van Gogha najważniejszymi środkami artystycznego wyrazu, z tego w jaki sposób zestawiał ze sobą wynikała niezwykła ekspresja bijąca z jego dzieł, uzupełniana efektem , stwarzanym przez nakładanie krótkimi pociągnięciami pędzla grubych warstw farby. Należy pamiętać , że na początku swojej twórczości van Gogh używał głównie ciemnych barw , jednak później znacznie rozjaśnił kolorystykę , której używał , zaczął malować nasyconymi , czystymi kolorami.

Van Gogh chciał udowodnić , że prostotę można oddać także przy pomocy jaskrawych , nasyconych kolorów , które niekiedy niesłusznie są kojarzone wyłącznie z przepychem. Jego sypialnia była skromnym , prostym pomieszczeniem i właśnie taką chciał ja przedstawić na swym płótnie ,a skoro kolory przedmiotów znajdujących się w jej wnętrzu były jaskrawe , chciał je także oddać takimi , jakie były. Nie zamierzał używać smutnych , przygaszonych kolorów , które znacznie osłabiłyby ekspresje tego obrazu.

Van Gogh nie prezentuje na tym obrazie tradycyjnej perspektywy , wszystkie meble i ściany sypialni artysty wydają się być nachylone w stosunku do widza . Także w późniejszych pracach artysty widać zerwanie z tradycyjna perspektywą , a nawet postulaty uwolnienia się od takiego sposobu przedstawiania rzeczywistości.

Zniekształcanie rzeczywistości było dość typowe dla malarstwa van Gogha, takie deformacje miały najczęściej na celu przelanie na płótno swego odczucia , jakie wzbudzał w malarzu obserwowany obiekt. Często nazywa się van Gogha prekursorem ekspresjonizmu i rzeczywiście jego obrazy bardziej zdają się odtwarzać jego wnętrze , aniżeli realną rzeczywistość, ta jest tylko pretekstem do przelania na płótno własnych stanów emocjonalnych , jakie wzbudzał w artyście otaczający go świat.

Van Gogh namalował dwie wersje tego obrazu , w czasie kiedy przebywał na leczeniu w zakładzie dla umysłowo chorych. Można przypuszczać , że malował to wnętrze dlatego ze żałował , ze nie może w nim przebywać , z poczucia tęsknoty za czymś co kojarzyło mu się z ciepłem i bezpieczeństwem. Wersje wcześniejsze także były ,,naładowane" dużą dawką raczej dobrych emocji artysty. Każda z wersji różni się od siebie detalami, między innymi wersja z Paryża i wersja z Amsterdamu różnią się postaciami przedstawionymi na zawieszonych nad łóżkiem obrazkach. Współcześni van Gogha uważali ten obraz za brzydki , twierdził tak nawet jego największy przyjaciel , brat Theo. Jednak po latach został inaczej oceniony. Bije z niego niezwykła witalność. Jego barwy , a zarazem sposób w jaki zostały nałożone dają wrażenie , że to wnętrze żyje swoim własnym życiem , a z przedmiotów je wypełniających nie bije spodziewana statyczność , ale dynamizm. Jest on jednym z wielu niezwykłych obrazów tego wybitnego , niecodziennego malarza , który zrewolucjonizował malarstwo , tworząc swój własny , rozpoznawalny styl, bowiem spoglądając na którykolwiek z jego obrazów trudno nie odgadnąć , że wyszedł on spod pędzla , mistrza malarstwa ,Vincenta van Gogha.

mieszaninę cierpienia i nadziei, wyrażoną w niepowtarzalnym języku koloru, faktury i niezwykłego piękna, van Gogh przekazał w spadku całemu światu.


Wyszukiwarka