Norwid C K , Pisma wybrane cz IV, nowele (opracowanie)

Cyprian Norwid

Pisma wybrane, cz. IV

NOWELE

Czarne i Białe kwiaty : 1856 (oraz Menego : 1850) tworzą coś, co nazwać można czarno-białą suitą medytacyjną, jak najściślej związaną z pewnymi przeżyciami i obserwacjami Norwida, które dostarczyły mu materiału do szeregu uogólnień : najpierw filozoficzno-psychologicznych (podświadome przeczucie zgonu oraz symboliczno-słowne znaki tego rodzaju przeczuć), później zać estetycznych ( teoria „białych kwiatów”).

Jeżeli Czarne kwiaty potraktować teraz jako praktykę nowej estetyki, to Białe kwiaty stały się jej teorią. Jeżeli pierwsze były anegdotą, to drugie – glosą na jej marginesie. Skoro zaś pierwszy utwór zawierał w tytule „czarne” kwiaty, wywodzące się z przedśmiertnych majaczeń Stefana Wytwickiego, to drugi przeciwstawił mu się „białymi”, co było tym bardziej uzasadnione, ze omówione w nim i zalecone środki ekspresji artystycznej zostały scharakteryzowane przez Norwida jako bezbarwne, bezmyślne lub nic nie opowiadające, doprowadzając w rezultacie to prawie ascetycznej formy dyskursywne fragmenty Norwidowych Kwiatów oraz przepajając osobliwym „cichym” patosem ich fragmenty epickie.

Zarówno ów ascetyczny styl pierwszych, jak i cichy patos drugich miały dalsze konsekwencje dla rozwoju oryginalnej prozy Norwida. Pierwszy mianowicie ukształtował formę jego późniejszych szkiców filozoficznych, estetycznych i historycznych, drugi zaś mocno się odcisnął w jego zapoczątkowanej już po dwóch latach prozie nowelistycznej.

Medytacyjna proza Norwida, uwieńczona Białymi kwiatami, doskonale przygotowała pióro poety do prozy wyraźniej epickiej, nie ograniczonej już teraz do artystycznego wyrażania epizodów jego własnej biografii, ale służącej zapisowi samodzielnych konstrukcji fabularnych o charakterze fikcji literackiej.

W tym nurcie powstało w rezultacie sześć osobnych utworów, z których dwa pierwsze (Bransoletka : 1858 i Cywilizacja: 1861), zostały nazwane przez autora „legendami”, trzecia ( Ostatnia z bajek: 1882) – „bajką”, czwarta zaś i szósta (Stygmat, Ad leones oraz Tajemnica lorda Singelworth: 1883) – „nowelami”.

Bransoletka, co ważniejsza, nosi charakterystyczny podtytuł : legenda dziewiętnastego wieku, podtytuł ten zaś – chociaż tylko raz użyty – mógłby z równą słusznością towarzyszyć i pięciu pozostałym utworom, każdy z nich bowiem jest odrębnym przyczynkiem do charakterystyki epoki Norwida, o której sam mawiał, że jest małpą, sprzedająca wszystko za pieniądze i nikczemną ze wszech miar, i której cywilizację określał jako barbarzyńską i umarłą, i podobną cmentarzowi okrytemu wilgotnym mrokiem – praktycznie – zmarłą i umarle – praktyczną…

Na szczególną uwagę zasługują trzy ostatnie nowele, które można potraktować jako trzy części osobnej „trylogii włoskiej”. Trylogii – stanowią one bowiem jak gdyby trzy akty tego samego dramatu albo trzy ogniwa tego samego procesu dialektycznego, przy czym ogniwo ostatnie przynosi groteskowo, ale zarazem parabolicznie potraktowane rozwiązanie tego dramatu i tego procesu (ucieczkę!). Włoskiej – fabuła bowiem została rzucona na tło tak uwielbianych przez Norwida Włoch, przenosząc kolejno czytelnika do Bagni di Lucca, do Rzymu i do Wenecji, a więc do tych miejscowości, które najmocniej odbiły się, obok Florencji ( pokazanej już w Bransoletce), w pamięci i twórczości poety.

Bransoletka

legenda

Dedykacja dla Antoniego Zaleskiego ( Dobry mój Antoni) (przeznaczenie a wola człowieka)

aluzja do herbu Florencji (lew i lilia, Dante), wspomnienia rozmów, które wciąż brzmią w głowie, są wspominane.

Takim to treściom na pamiątkę szlę ci

Dziewiętnastego wieku tę legendę;

Starszych niech zbudzi, ukołysze dzieci,

A szczęśliw będę ------------------

C.N.

  1. Bal karnawałowy. Na ścianie obraz z Jezusem łamiącym chleb w Emaus (refl. o Rembrandcie i grze świateł). Metonimie. Edgar przedstawia piękną Eulalię. Jej imię – Barbara- było wzniesione na świat od sławnego romansu, zaś Edgarda – od bierzmowania. Zbliżał się post. Aż wyjaśniałem sobie, ze przez chrzest święty, dla romansu w czasie narodzenia się jej popularnego, jest ona Eulalią, a przez sakrament bierzmowania, dla Edgarda herbu Strzała, Edgardą, i że na dzień Barbary świętej na świat przyszła osoba tyle piękna, a którą by więc w innym względzie po prostu Barbarą nazwano.

Refleksja – przed Rembrantem nikt nie znał światła. Linię znał już Rafael.

  1. Narrator znajduje na ulicy bransoletkę z wygrawerowanymi imionami Ergara i Eulalii, przypominała dwa rogi obfitości. Spotkał księdza idącego z Eucharystią do chorego ( kruszyna obecności Bożej, szła w gwieździe srebrnej) .Idzie z nim do domu śmieciarza. Biedacy nie chcą jałmużny, więc narrator zostawia im bransoletkę (bo gdyby śmieciarz nie był chory, to by ją znalazł). Rozmowa ze znajomym : „Poetą nie jesteś, więc nie wiesz tego”, a ja piłem herbatę mówiąc L: „Jestże się poetą, czyli raczej tylko bywa się?--”

Edgar szczęśliwy, bo bransoletka była prezentem zaręczynowym dla Eulali : Złotem go obsypię.

  1. Czas postu. Poeta wybiega, krzycząc Omen – Omen! Narrator dowiaduje się, że Eulalia (mówią, że „płocha kobieta”) odrzuciła rękę Edgara (bo zagubienie prezentu ślubnego to zły omen), wyszła za bankiera i są szczęśliwi. Widzi ich, jak Eulalia kwestuje w Wielkim Poście. Edgar podobno chce zostać mnichem z gniewu.

Cywilizacja

legenda (pozornie bezpieczna cywilizacja zmierza ku katastrofie)

Nazwa parostatku (1861) płynącego przez Ocean Atlantycki

  1. Rozmawia ze znajomym, za chwilkę odpływa jego parostatek o nazwie Cywilizacja, przerwał młodemu człowiekowi mówienie. Wbłąkały mu się jakieś rymy (Tutaj krótki wiersz, fragm. Ręką jedną – przestrzeń dałem,/ Drugą ręką dałem czas.) . Te rzeczy nie były mu obce. Kiedy jednym słowem jesteś dlatego tylko, że chwilę przedtem byłeś, nim, na mokrym i mętnym zwoju poplątanych sznurów okrętowych wyciągnąwszy się, rzekłeś sobie niezrozumiałym językiem dla nikogo : „Oto jest stateczność i spoczynek.”. Poezja tych rzeczy jest mu bezpośrednio dana. Lecz zmęczony już jestem i dlatego wybrałem dogodny paro-statek, Cywilizacją zwany, ażeby wśród rękojmi, które człowiekowi epoka ofiaruje, zarazem drogiego użyć spęcznienia i zarazem chwili jednej nie utracić, z szybkością wielką postępując. (Fajnie płynąć poetycznym żaglowcem, ale bezpieczniej i spokojniej parostatkiem, np. Cywilizacją, która właśnie ma zabrać bohatera.) Kończy się strofą wierszyka.

  2. Nie wymawiał słów, ale dośpiewał. Wszystko dokoła jest tak Równo, piękno i gładko.

  3. Dnia trzeciego – burza. Podróżni: dobry lekarz i adwokat, dama wykradziona (piękna, miała obuwie, które narażało jej życie, ale nie powiedział nic – bo była wykradziona i zwierzył to tylko doktorowi) przez (prze)wrażliwionego młodzieńca, Konspirator ( osłonięty szkockim szalem), Emigrant, Archeolog, Redaktor, kapucyn i szarytki misjonarki. Archeolog mówi, że konieczną stolica przyszłej Polski była Kruszwica, a przynajmniej Wieża – Mysza.

  4. Ponownie powtarza, ze Cywilizacja idzie równo, pięknie i gładko. (…)( ażeby zapalić ogień, urządza się zaprawdę długo wszelakie palne materiały i zanieca się iskrę; ale ażeby buchnął tenże ogień, trzeba jeszcze dla tego wszystkiego chwili pewnej, która siebie, nadto dodając, czyni, iż nagle całość płonie, I nie inaczej rzecz się ma z myśleniem. Samotność przyczyną smutku. Prawda jestże tylko ostatecznością wynikłą ze starcia się wzajemnego odpychania jednostronnych humorów rozmawiających ze sobą obywateli?(…) nie jest niczym tylko czczością istnienia? (…) idealnie pojętą próżnią, o której się mawia w umiejętnościach, wiedząc wszelako, iż próżni nigdzie nie ma> Jednym słowem – jestże więc prawda kłamstwem? Tylko statek naprawdę łączy podróżnych.

  5. (…) to w naturze nagłych wydarzeń leży, iż za sobą nerwy pociągają. Góra lodowa. Majtkowie piją, Kapitan do nich strzela, kapucyn się modli, redaktor zwołuje zgromadzenie. Statek z dwóch stron uderzył w góry lodowe, był na podobieństwo uwikłanego w pęta słonia, poczuł, że uderza głową o miękki przedmiot, o ramiona.

  6. Bohater budzi się obok szarytki, mającej na habicie wosk. Wosk ten zostaw, albowiem jest z gromnicy, którą na pogrzebie twoim trzymałam w ręku.

Ad leones!

= Przed lwy! (wykrzyk Rzymian zasiadających w Cyrku, rzucany pod adresem niezręcznych albo pobitych zawodników, przede wszystkim zaś – w pierwszych wiekach Cesarstwa – pod adresem chrześcijan).

Grupa przyjaciół skupiona wokół rudobrodego rzeźbiarza (redaktor, guwerner i jego wychowanek, turysta, śpiewak, narrator).

Skutkiem albowiem pewnego rodzaju przezroczystości moralnego powietrza społecznego i skutkiem postaciowania się charakterów (…) rozeznawać z łatwością, nie tylko kto? W jakiej gałęzi prac i zachodów bierze udział, ale nawet i czym w obecności zaprząta się?

Spotykają się w kawiarni greckiej. Opisy – dość dokładne zgromadzonych : redaktora, guwernera, rzeźbiarza. Rzeźbiarz pracuje nad grupą przedstawiającą parę chrześcijan z czasów Domicjana oraz lwa.

Ludzie zostali zaproszeni, by ustatecznić nieodmiennie moralny sens grupy i atrybutów figurom właściwym.

Kurz(…)uczytelnia harmonię umiejętnej plastyki. Nieład zaś, który sam oku tłumaczy, nie tyle nieporządkiem, ile raczej dramą zwać się godzi.

Przedsiębiorca żydowski chce kupić rzeźbę. Przyjaciele życzliwie pomagają przerobić krzyż z ręki dziewczyny na klucz (że niby też ma znaczenie ewangeliczne, a miał go oglądać korespondent amerykańskiego monitora – nie wiadomo jakiej był religii).

Co do mnie – rzekłem – myślę o tym, iż ujęcie ręką krzyża jest ze znanych dotąd najtrudniejszym choreograficznym i plastycznym zadaniem – PALEC DOTYKA SYMBOLU – to nie może być ani zręczne i wykwintne, ani niezgrabne – ani grożące, ani bez znaczenia – ani łatwe, ani przysadne – ani proste, ani przemyślane… ani piękne, ani niepiękne!...Nic trudniejszego nie znam! I artysta, który to zrobi, potrafi wszelką kompozycję zrobić…

Wszedł korespondent monitora. Kupujący odbiera rzeźbę jako: Męską Energię i Oszczędność (kobieta z kluczem i kufrem u stóp). Christiani ad leones zmieniają się w Kapitalizację. Rzeźbiarz zgadza się na poprawki mimo oburzenia narratora, który widzi w tym judaszowe sprzedanie sztuki za 30 srebrników. Bo „redakcja jest redukcją”...

I jakkolwiek obiecywałem sobie nic wcale nie powiedzieć – nic dodać, nic nie powtórzyć, jednakowoż, przenieść na sobie nie mogąc całego ciężaru moralnego, rzekłem do Redaktora :

-Jak to jednak daleko od wyznawców, i dla wyznania, lwom rzuconym do Kapitalizacji!...

On zaś, giętkie okulary poprawiając, począł coś parasola ostrzem kreślić na bruku i, nie podnosząc oczu, odrzekł:

-redakcja nie jest telefonem, My podobnież przecie czynimy co dzień z każdą nieledwie myślą i z każdym uczuciem… REDAKCJA JEST REDUKCJĄ…

- To tak, jak sumienie jest sumieniem – odpowiedziałem.

Czarne kwiaty

…Można by ciekawe w tym względzie rzeczy tu zapisać, ale zaraz wstręt cofa piórko i przychodzi na myśl zapytanie : „czy warto!...”

Te rozróżnić odcienia, tak dla pewnych osób jednoznaczące, rzadki bardzo czytelnik dziś potrafi, i dlatego niebezpiecznie jest w jakąkolwiek nową drogę na cal jeden postąpić, i dlatego najbezpieczniej jest w kółko jedne i te też same motywa i formy proporcjonować tylko, nic nie wznowiwszy ani dodawszy, ani na nic się nie odważywszy.

Powracał z katakumb.

Wspomnienia ostatnich spotkań z pisarzami i artystami, nacisk na ich ostatnie słowa:

Cytat z Voltera:

Drżę!...to bowiem, co teraz powiem

wygląda trochę na system

Rzeczy tu opisane Czarnymi Kwiatami zwę : wierne są jak podpisy świadków, którzy pisać nie umiejąc, znakami krzyża niekształtne nakreślonego podpisują się; kiedyś!...w literaturze, którą może zobaczę innym razem… pisma takie nie będą dziwnie wyglądały dla szukających powiastek czytelników. – Są bowiem powieści i romanse, i dramy, i tragedie w świecie niepisanym i nieliterackim, o których się naszym literatom ani śniło, ale – te określić – czy warto? … już?...

1856 r.

Białe kwiaty

Za pewne jednak uważam, iż tak trudnej rzeczy, jaką jest rzeźba – chrześcijańska, to niewątpliwie najpiękniejszy może przedmiot. Starzec niemy jest – cisza wielka wokoło – wszystkie osoby słuchają i pytają razem, i odpowiadają razem…milcząc…(…)

Nie ma nigdzie prawdziwego dramat. Przyczyna jest prosta – brak skończonego typu kobiety. Maria Malczewskiego to tylko krzyk jednej kobiety, która kochanką nie śmiała być jeszcze, żoną nie miała i nie mogła. Aldona jest to wieża śpiewająca – Grażyna w hełmie swym zamkniętym nic a nic już nie mówi nawet…

Dramy nie może też być, ilekroć się zatraci pojęcie dramatyczne ciszy i pojęcia jej natur – czyli, jaśniej tłumacząc, albo raczej szerzej tłumacząc założenie powyższe : kiedy się zatraci basso w muzyce, a kolor biały na palecie malarza, a pion w rysunku. Cóż zupełnego tak niezupełne środki otrzymać są w stanie? Nadanie stanowczego kierunku i stopnia ciszy w dramatyzowaniu jest dla dzieła tej natury tym, czym w obrocie planety niedotkliwa i niewidzialna planety oś.(…) tędy drama w rzeźbę przechodzi.

Słysząc dopiero natury cichości rozmaitych, przychodzi się potem do usłyszenia dramy i głębokości wyrazów bezmyślnych, bezkolorowych, białych ( ze tak je nazwę), i to zda się być wątkiem wszelkiego dramatyzowania prawdziwego.

(…) co jest filozoficznym jej kamieniem, to właśnie że ta znajomość kresu, do którego, rozkładając wyrazy, objaśnia się, a od którego już, rozkładając je, zaciemnia się zamiast objaśnienia – i ten to kres mianownikiem ja zowię.

(…) cisze różne, to i wyrazy one białe, bezmyślne, nie opowiadające nic, a których kilka tu i owdzie słyszałem, albo którym raczej świadkiem byłem, bo od tła, na którym miejsca swe znajdowały, nieodłącznymi są.

Dziady były dla niego potężną, jedyną nutą myśli i uczuć.

(…) białe kwiaty stosowny sobie miały cień, lubo nic tu się nie pisze, co by nie było uszczknięte, że tak powiem, z niw natury rzeczy, i jeżeli mniejsza jest cokolwiek wielkość stylu, jaką użyłem w Czarnych kwiatach, to o tyle tylko, o ile jest wcale niemożebnym uniknąć sztuki, owszem, o ile ta w tej sferze sprawuje prawdę przedstawienia.

Błogosławiony i szczęśliwy pisarz, który prawdziwej patetyczności bezbarwne słowa zna i strzeże – pisarz i człowiek każdy!

Trzeba być zaiste wywikłanym z fałszów estetyki schorzałej formułek, aby śmieć wytykać i poszukiwać dróg odbudowania szkoły nowej w sztuce czy to w literaturze – sztuce, wszelako coraz bliżej ( śmiem to zapowiadać) zobaczycie już w Europie kierunki na jaw wychodzące; trzeba więc, aby młoda szkoła polska baczną była.

Biały-ć i to kwiat!...bo zarysem jego było serio i drama (…) wszyscy służymy… estetyka zaiste że narodowa polega na tym…

Konkurencja na polu postępowi jedynie dostępnym jest najprostszym absurdum, a emulację zaboje zawsze konkurencja i energię twórczą wyniszczy. Lubo – nie ma co się tam przecie ścigać, gdzie dróg jest nieskończona liczba(…) nieświadomość wartości elementów komiki i satyry wyniszczy tu zawsze siew tej niwy…


Wyszukiwarka