Toć jest dziwne Hagyjografije

Toć jest dziwne, a nowe

III. święci w hagiografii i liturgii

Brunon z Kwerfurtu - Żywot Świętego Wojciecha

Urodzony w Czechach; imię Wojciech znaczy "pociecha wojska"; miał bogatego ojca skoligaconego z dynastią Ottonów; matka słowianka; od dzieciństwa odznaczał się miłosierdziem; uczył się w szkole katedralnej w Magdeburgu;

<Cool story nr.1 z życia Wojciecha>

Pomimo łaski Bożej, spływającej na niego z wszechstron i Wojciechowi zdarzyło się sobie troszku pofolgować. Dnia pewnego zamiast zajmować się hausarbeitem, oddawał się rozkoszom doczesnym. Znieważony nauczyciel (słusznie!) postanowił był go wychłostać. Niedoszły święty odrzekł mu zaś : "puść mnie wolno, a będę czytał". I wolno puszczon będąc znamienicie zaimprowizował swą opuszczoną pracę domową. W tym momencie jednak źródła się rozmijają, drugie podaje, że pod ciężarem bata i pały, zapomniał był Wojciech o szkolnym nakazie (również bardzo słusznym) zwracania się do nauczyciela w szlachetnej mowie łacińskiej i począł krzyczeć "Panie mój!" w dwóch pozostałych znanych sobie językach, to jest : mowie germańskiej i barbarzyńskiej mowie słowiańskiej. A mękom jego końca widać nie było.

</Cool story nr.1 z życia Wojciecha>

Po latach dziewięciu edukacji szkolnej swej Wojciech zmuszon był do opuszczenia szkolnych murów i powrotu w swe rodzinne strony, teraz znany jako Adalbert. Po powrocie Wojciecha nastąpił niechlubny okres w jego życiu, kiedy to niepomny sądu ostatecznego oddawał się żakowskim figlom. Niestety bądź stety, umarło się natenczas biskupowi diecezji czeskiej co skłoniło młodego Wojciecha do zaprzestania swego występnego stylu życia. Wstąpił do zakonu Świętego Bonifacego i tam wiernie wypełniał swoje obowiązki

(tu 1,5 strony o niesamowitej niesamowitości i boskiej boskości jego służby tamże)

Ostatecznie spędził 5 lat w klasztorze. W tekście później pojawia się wzmianka o tym, że objąwszy piękną Rachelę zapomina o pracowitej Lii. Zgodnie z tym co podaje Jeliczowa w przypisach (metafora jest oczywiście stricte biblijna) rozchodzi się o to, że Wojciech za mało robił a za dużo kontemplował.

Później zaczął robić karierę jako cudotwórca, to przywracając czyjejś córce wzrok, to znowu pomagając jakiejś kobiecie odzyskać apetyt. Nie miał w zwyczaju nosić pastorału (niestety, nie jestem w stanie pojąć głębii jego riposty) innym razem spotykając znajomą zakonnicę, która wypomniała mu jego niegdysiejszą skłonność do figli spytała czemuż tak nagle spoważniał. Odpowiedział, że wszelkie jego przeszłe haniebne do dzisiaj przynoszą mu niemiłosierne katusze.

Wojciech z polecenia (miłującego go?) Bolesława Chrobrego miał się podjąć "przeorania lemieszem Bożym" dzikich pogańskich ludów Pomorza (Michałowska podaje, że musiał opuścić Czechy z przyczyn politycznych, konkretniej wyrżnięto większość jego braci). Wraz z drużyną wojów udał się łodzią na pogańskie ziemie gdzie zaatakowani w trakcie snu zginęli z rąk "Zbrodniczej zgrai". Wojciech ginie przeszyty przez siedem (nie, to nie jest żadna przypadkowa liczba) włóczni, z czego pierwszą, w serce, wbił herszt bandy.

Później następuje bogaty w epitety, porównania i inne dzikie węże opis umierania. Ciało wykupił oczywiście Bolesław Chrobry, za ekwiwalent w złocie.

[Powstał też żywot Św. Wojciecha spisany przez Jana Kanapariusza, w porównaniu do tego stworzonego przez Brunona z Kwerfurtu charakteryzuje się prostszym, mniej wyszukanym stylem, św. Wojciech jest tam przedstawiony bardziej jako człowiek zaplątany w wir otaczających go intryg politycznych. Ludzko omylny, czasami wyrywny, subiektywnie jednak - zdecydowanie bardziej prawdziwy i prawdopodobny od stworzonego przez Brunona nadczłowieka. (jednak to tylko moja opinia)]

Wincenty z Kielc

O Życiu i Cudach Świętego Stanisława

W JAKI SPOSÓB ŚWIĘTY STANISŁAW ZOSTAŁ UMĘCZONY PRZEZ KRÓLA BOLESŁAWA W KOŚCIELE ŚWIĘTEGO MICHAŁA

W trakcie nabożeństwa Bolesław nakazuje porwać Stanisława z kościoła. Jednak nawet najokrutniejsi z siepaczy padają na ziemię, nie mogąc go dosięgnąć, sam król uprowadza Stanisława przed kościół morduje go, ćwiartuje rozrzucając szczątki pomiędzy ptactwo i zwierzynę.

O ORŁACH I PROMIENIACH ZESŁANYCH Z NIEBA BY STRZEGŁY CIAŁA I O ZROŚNIĘCIU SIĘ

CZŁONKÓW TEGOŻ CIAŁA.

Tytuł właściwie mówi sam za siebie, cztery orły strzegły szczątków ciała z nieba, odganiając od niego resztę ptactwa. Noc rozjaśniała, a z miejsc ulokowania resztek ciała lśniły czerwone światła zesłane z nieba. Co sprawiedliwsi z ludzi chcąc zebrać szczątki do kupy znajdują ciało zupełnie nietknięte, ze śladami krwi ale bez żadnych blizn, przenoszą ciało przed ołtarz kościoła św. Michała.

O MOCY PIERŚCIENIA

Każda ciecz w której zanurzono pierścień Stanisława stawała się cudowna, leczyła choroby gardła, uwiąd starczy, opuchlizny itp.

O OBJAWIENIU JAKIE MIAŁ PEWIEN SZLACHCIC

Szlachcic Sułek, wracając do zdrowia po ciężkiej chorobie, miał widzenie Stanisława leżąc w łożu. Dowiedział się od niego, że każdy kto przyjdzie do jego grobu uzyska pocieszenie i uwolnienie od trosk. Widzenie powtarzało się trzy razy, za trzecim Sułek postanowił opowiedzieć o tym wszystkim. Później jego ciężko chory syn Poznan, przyniesiony do grobu Stanisława momentalnie wrócił do zdrowia.

O WYLECZENIU WRZODU W GARDLE

Wojsław cierpiący na wrzód w gardle, ujrzał Stanisława w białej szacie który nakazał mu się udać pod jego grób, jednak jako, że nie mógł mówić samo postanowienie wystarczyło żeby momentalnie wrzód pękł. Czwartego dnia poszedł podziękować za cud przed grobem.

O WYLECZENIU WOLA

Jak wyżej, tylko przypadłość inna, Andrzej, żołnierz z Proszowic zasilił szeregi uzdrowionych przez Stanisława.

O WYLECZENIU WRZODU

Jak wcześniej, książę opolski Władysław cierpiał na wrzód na biodrze, widmo (?) kazało mu wezwać Stanisława - oczywiście momentalnie ozdrowiał.

O ULECZENIU SPARALIŻOWANEJ NOGI

Smil z Morawicy, uleczył sparaliżowaną nogę korzystając z wszechogarniącej potęgi pierścienia Stanisława.

O CHŁOPCU URODZONYM BEZ SKÓRY I UZDROWIONYM

(to mój faworyt, teraz tą przypadłość nazywamy płodem Arlekin ;) )

Marcin bez skóry, dzięki wotum złożonym przez jego rodziców ku chwale Stanisława odzyskał skórę.

O ROBAKACH W OKU I UZDROWIENIU

Sługa Przybysławy korzystając z mocy kamienia z grobu Stanisława i krzyż nim na chorej oku nakreśliwszy uratował ją od katuszy.

O BRZUCHU PRZEGNIŁYM DO GENITALIÓW I UZDROWIONYM

(też hardkor)

Chłopiec (też) Stanisława cierpiał na gnijące wnętrzności, matka korzystając z mocy Pierścienia Stanisława i do wody go włożywszy, a wody tej do przemycia wnętrzności chłopca używszy, po trzech dniach takiej terapii wnętrzności zaprzestały gnicia. Chłopiec wstąpił później do zakonu braci mniejszych (whoever they are)

O OPĘTANYM UZDROWIONYM

Opętany Pietrek z Nezich w Kościele w Krakowie, na wszystkich świętych, wśród licznych modlitw wiernych, ujrzał w widzeniu Stanisława który go odopętał.

[koniec natenczas]

[Potem jest SEKWENCJA O ŚWIĘTYM STANISŁAWIE Wincentego z Kielc i HYMN DO ŚWIĘTEGO STANISŁAWA. Właściwie to chuj wie co z tymi wierszami zrobić, dowiedzieć się o rymach, tropach może porównać różnice w treści pomiędzy nimi a tą wcześniejszą "prozą". Nie wiem, nie wiem, nie wiem, ale jak się dowiem to zaktualizuję]

Brat Stanisław

O ŻYCIU I CUDACH ŚWIĘTEGO JACKA (wybór)

OBJAŚNIENIE IMIENIA

Po Polsku - Jacek, po Łacinie - Hiacynt (albo od nazwy kwiata, albo drogiego kamienia)

Tu : analogie - hiacynt (wg brata Stanisława) to kwiat skromny i wstrzemięźliwy cieleśnie (what the, kurwa, fuck ?)

O POCHODZENIU I POSTĘPACH ŚWIĘTEGO JACKA

Polak, potomek szlachetnego rodu, urodzony we wsi Kamień. Kapłan Iwo uczynił go kanonikiem przy katedrze, wysłał na wieloletnie nauki, po powrocie szpanował wiedzą. Święty Dominik przyjął Jacka, świętego Czesława i brata Hermana do zakonu.

Dalej postreszczam to jeszcze bardziej, bo …bo mogę.

W 1217 został proboszczem w parafii św. Trójcy, za wstawiennictwem papieża i biskupa Iwo. Życie prowadził oczywiście cnotliwe, bezgrzeszne etc. Raz udało mu się wymodlić naprawienie pola zniszczonego gradem. W dniu jego śmierci, po pogrzebie biskup krakowski Prędota miał jego widzenie, obok św. Stanisława (tego poćwiartowanego).

święta Jadwiga,

Anorektyczka, pościła tak długo aż padła z wycieńczenia i wmusili w nią mięso i piwo. Masochistka, chodziła bez butów, z otwartymi, sączącymi się ranami stóp. Kiedy mąż miał ją opierdolić za nienoszenie butów, cudownie pojawiły się na jej stopach. Uratowała siostrę zakonną której utknęła rybia ość w gardle, tej samej wyleczyła bielmo w oku (przy użyciu psałterza), przepowiedziała własną śmierć, umierając biczowały ją złe duchy, które odpędziła znakiem krzyża, opierdoliła siostrę która przyszła bez pozwolenia przełożonej, czuwać przy jej śmierci (pojebane.) Po śmierci jej ciało ze zdewastowanego wraku z pożółkłą skórą, brudnymi, zakrwawionymi stopami zmieniło się w niezniszczone o rumianych policzkach (whatever). Siostry zakonne niczym hieny poobcinały z jej zwłok wszystko co dało się obciąć, i wio - na relikiwie z tym.

[tu też wierszyk, ale chuj w wierszyki dopóki, dopóty się nie dowiem do czego służą]

O ŻYCIU I CUDACH ŚWIĘTEJ KINGI


Wyszukiwarka