Subtelna różnica między oceną, a opinią...
Wpis ten dedykuję Wszystkim moim znajomym, którzy udzielają się w mediach społecznościowych, a szczególnie na facebooku. To wy mnie inspirujecie do tworzenia nowych ćwiczeń i case study w obszarze komunikacji… Jesteście moimi najlepszymi nauczycielami.
W obiegowej opinii o Polakach można usłyszeć, że naszym narodowym sportem jest marudzenie. Jednak mam przeczucie, że dawno już porzuciliśmy ten staropolski zwyczaj na korzyść zabawy w „eksperctwo”. Objawia się ona notorycznym produkowaniem ocen, zamiast opinii.
Moim zdaniem wolność słowa kończy się na tej cienkiej granicy między opinią, a oceną. Wielu z nas (z piszącym te słowa na czele) popełniało i popełnia grzech oceniania i to wręcz patologicznie: "To jest bez sensu”, „Do dupy taka praca”, „Politycy to złodzieje”, „Ale z niej głupia laska”, „Na Podkarpaciu psy dupami szczekają”, „Nic z ciebie nie będzie”, „Podejrzany ten typek”, „Paskudne buty”, „Cwaniaczek jeden”, „Nigdy nie nauczysz się grać na żadnym instrumencie!”. Nasuwa się pytanie: skąd nam się to wzięło? Dla mnie odpowiedź jest prosta. Na drodze socjalizacji, nabieramy tej maniery obserwując rodziców, słuchając telewizji, będąc ocenianymi w szkole czy uczestnicząc w pracowniczej ocenie 360 stopni. Czy wiecie jakie są konsekwencje przyjmowania ocen bez ich dekodowania na opinie? Są nią przekonania na temat otaczającego świata i siebie samego. Weźmy na przykład takie „handlowcy to naciągacze”, które usłyszałeś kilka razy w swoim otoczeniu i w zasadzie zgadzałeś się z tą oceną. A teraz wyobraź sobie, że Twój brat dostaje pracę jako sprzedawca w salonie Opla? Co o nim myślisz? Jestem głęboko przekonany, że te wszystkie cechy Waszych osobowości, które bierzecie za święte i pewne, są produktem czyjejś oceny (nawet jeśli tym kimś jesteś Ty sam). Jesteś umysłem ścisłym lub humanistą? Skąd to wiesz? Jak do tego doszedłeś? Jakie obiektywne kryteria o tym świadczą? Porównałeś oceny z matematyki i polskiego? A może zgeneralizowałeś sympatię lub niechęć do nauczyciela na emocje związane z przedmiotem, a w konsekwencji sam siebie oceniłeś jako „humanistę” lub ”umysł analityczny”? Jak się nauczyłeś robić coś źle lub dobrze? Jesteś kiepskim tancerzem? Nie umiesz przelewać myśli na papier? Słoń nadepnął Ci na ucho? Doskonale radzisz sobie z wystąpieniami publicznymi? Nie masz talentu do języków? Co takiego zgeneralizowałeś? Kto zainstalował Ci Twoje przekonania? Masz ADHD? Jesteś wybitnie uzdolniony? Po zawodówce to nadajesz się tylko do kopania rowów? Z licencjatem to Ty możesz wykładać chemię w Tesco? Reakcją na ocenę może być jej akceptacja lub bunt, który rodzi konflikt. Pierwsza modyfikuje osobowość, druga niszczy relacje. Jest jeszcze trzecie wyjście – zamiana na opinię. Niestety musisz dokonać tego w swojej głowie na poziomie świadomym i przemodelować podświadomość aby nie generowała tych wszystkich emocji związanych z oceną, którą właśnie usłyszałeś. Nie jest to takie proste jak by mogło się wydawać Czystość i etyczność opinii leży w jej „właścicielu”. Bo opinia ma go zawsze. „Moim zdaniem to nie jest trafiony pomysł”, „W mojej opinii te buty kompletnie do Ciebie nie pasują”, „Myślę, że możemy to zrobić inaczej”, „Nie przepadam za tego typu muzyką”. Czy zauważyłeś różnicę? Coś się instaluje w Twojej głowie? Czy może Ty sam decydujesz czy to bierzesz czy nie? Zmienić opinię jest znacznie prościej niż ocenę. Jestem głęboko przekonany, że opinia definiuje Naszą wolność, a ocena ją narusza.
14
Wyświetl komentarze
ojtam ojtam. Samą opinią nie sprowokujesz debaty na jakiś temat. Z resztą to nie jest tylko i wyłącznie kwestią mówcy określenie bezpośrednie czy jest to ocena czy aby opinia lecz w roli słuchacza jest także zrozumienie "co autor miał na myśli". Jasne, że można powiedzieć, że "moim zdaniem jest tak i tak" bo zaiste wszystko jest względne i można przyjąć, że każdy ma rację bo w jakimś kodeksie poprawne jest wypowiadanie opinii a nie ocen lecz takim torem do niewielu rzeczy się dojdzie i jest to mało konkretna komunikacja. Jeżeli się na temat konkretnych rzeczy wypowiada posiadając pewną bazę danych wiedzy w dziedzinie to można pokusić się o wydanie oceny a nie tylko zaznaczyć, że "moim zdaniem może być tak...". Bez pewnej dozy przekonania o swojej racji niewiele można stwierdzić. Fakt, że ciągle trzeba weryfikować czy oby na pewno ma się rację. Ale mi nie przeszkadza np. mieć opinię na temat działania handlowców w pewnej branży, gdzie pracowałem w jednym pomieszczeniu min. z kumplem a moja opinia (ocena?) była co najmniej daleka od pozytywnej. To, że siostra czy brat będą pracować w jakiejś dziedzinie źle ocenianej przeze mnie ma zmienić moje stanowisko? A dlaczeguż? Czyli moje przekonanie było wątłe i zależne więc o dupę roztrzaskaj z takimi przekonaniami. Są umysły ścisłe i są humaniści ale przede wszystkim są ludzie i to ludzie wydają opinie (oceny) a nie humaniści/umysły ścisłe. A opinii nikt inny nie instaluje lecz każdy sobie sam! nie ma innej możliwości. Nie mamy zewnętrznego interfejsu programowania. Można coś wmusić ewentualnie ale i tak to podlega obróbce przez naszą głowę. Nie narzekaj tak "po staropolsku" bo to ludzka rzecz wydawać pozytywne jak i negatywne opinie (oceny). A różnica między nimi jest bardzo znikoma. I co najmniej się nie zgodzę z Twoją opinią (;) co do faktu iż nie akceptacja oceny prowadzi do buntu, który jest powodem niszczenia relacji. To bardziej właśnie brak akceptacji oceny prowokuje ewentualne zgłębienie tematu i zmianę swojego zdania a jeżeli się z czymś zgadzam to czy mnie to zmieniło? Ani trochę. Za bardzo grzmisz tym razem i uważam, że całkowicie niepotrzebnie.
Uwielbiam Twoje brainstormy Lamberdt :) Mam rozumieć, że powyższy koment to Twoje opinie? :P W wielu z poruszonych przez Ciebie kwestii przyjmuję zgoła różne stanowisko. Jestem głęboko przekonany, że to jak człowiek widzi świat jest zgoła odmienne od tego jaki on rzeczywiście jest, a każdy z nas, poprzez przekonania i interpretacje tworzy własny, niepowtarzalny obraz rzeczywistości. W mojej opinii rzeczy nie są jakieś, tylko po prostu są. Muzyka nie jest dobra czy zła tylko po prostu jest (lub jest jednocześnie dobra i zła). Rzeczy ładne i brzydkie? A może po prostu rzeczy? Zachowanie właściwe i niewłaściwe? Czy po prostu zachowanie? Dziwię się również, że odebrałeś to jako "grzemienie". Może to efekt kontrastu z humorystycznym zazwyczaj stylem notek? Temat jest dla mnie tak obszerny, że nie poradzę mu na blogu. Kilka dni szkoleniowych z ledwością starcza... może uda się w przyszłości spokojnie o tym porozmawiać in real? BTW. W firmie, która mnie zatrudnia sprawdza się model oparty na opiniach. Organizacja odkryła, że nasze zespoły, które bazowały na ocenach miały gorsze wyniki. Tak więc model biznesowy opiera się o analizę i projektowanie w tzw. "twardym obszarze", a opiniach w "miękkim". Pewnie w branżach, które żyją z koncetrowania uwagi, oglądalności, szumu medialnego czy zarządzania przez konflikt będzie sprawdzać się inny model. No cóż, ostatecznie i tak decyduje skuteczność.
Zgadzam się z wpisem. Myślę, że ludzie lubią walić oceny, bowiem wtedy to co mówią wydaje się ważniejsze, prawdą objawioną, niż gdy przekazują to jako opinię. Wydaje mi się, że działa tutaj mechanizm poczucia własnej wartości: gdy człowiek jest pewien swojej wartości, spokojnie wali opinie. Gdy czuje się mało ważnym, przez co sam dewaluuje swoje opinie, ocenia. Ja znam najwięcej ekspertów i oceniających wśród młodzieży, studentów, bezrobotnych i ogólnie "nieudaczników" życiowych. Rzadko zaś słyszę kategoryczne oceny w ustach ludzi, którzy dorobili się dobrej pozycji zawodowej/ naukowej, mają sukcesy w życiu i ogólnie dobrze im się układa.
cóż. zakładając, że rzeczy są zarówno dobre i złe naraz nie jest ważne czy ktokolwiek wypowie się, że jest tak a nie inaczej bo to tylko moje spojrzenie na sprawę a czysto kurtuazyjne powody są by wypowiadać się dając opinię zamiast oceny. Bo to jest tak czy inaczej opis czyjejś wizji świata. Takie drążenie tematu jest nieskończone. A Grzmienie? Rzucasz wiele zdań pytających jakbyś rzucał gromy. Jakby dawanie czemuś oceny było passe i fopa zaś dawanie opinii było poprawne etycznie i... o zgrozo... było zgodne z optymalnym modelem w korporacji? Szczerze mówiąc nie bardzo mnie obchodzi (i jest to moją opinią ;p) czy jakiś model się sprawdza w korporacji w takim a nie innym zastosowaniu. Komercje bym zostawił daleko od takich rozważań. Bo pod jakim względem oceny miały gorsze wyniki? W końcu wynik to także ocena no nie? Jakie kryteria były przyjęte? Kto dawał oceny/opinie i kto "oceniał" (sic) poprawność? Próbując obnażyć w jakikolwiek sposób rzeczywistość od swoich przekonań należy stawiać pod znakiem jakiekolwiek swoje przekonania i ciągle je atakować aby potem zdać sprawę z tego, że jeżeli przetrwały taką próbę to coś w tym musi być i to jest już ocena sytuacji a nie opinia. Opinia jest delikatnym stwierdzeniem zaś nikt nie powinien zabraniać nikomu posiadania swojej oceny stanu rzeczy - to jest wolność słowa. Można się nie zgadzać z czyjąś opinia jak i oceną lecz dla mnie ważniejsze są oceny bo to jest coś konkretnego. Nie mówię tu o żadnych branżowych wykorzystaniach, oglądalności i mediach bo jakoś stronię od tego w miarę możliwości tylko o bardziej analityczną stronę. Konflikt opinii jest w zasadzie nieefektywny i "płaski". Jak bozia da czas i miejsce to i będzie możliwość poszprechać in real ale muszą być spełnione warunki wystarczające i konieczne ;>
@Michał, dzięki za koment. Podzielam Twoje zdanie co do stosowania oceny jako formy wzmocnienia przekazu w celu "postawienia na swoim". Wydaje się również, że jest to tym częstsze im silniesza potrzeba rywalizacji i zwyciężania bez refleksji nad korzyściami/konsekwencjami jakie dostaje/ponosi druga osoba/grupa. Intencje takiej osoby może być narkotyzowanie Ego "zwycięstwem" (w fandomie mamy kilka takich przykładów patologicznych trolli wzniecających flejmy gdzie tylko popadnie). Być może (w tym miejscu halucynuję, bo nie mam na to żadnych dowodów) taki człowiek nie potrafi się cieszyć tworzeniem nowej wartości w pracy grupowej, wykorzystując zasoby zespołu i jego synergię. @Lamb~ chce Cię zapiewnić, że mnie również nie obchodzi "model korporacyjny" czymkolwiek on jest. Płacą mi za coś całowicie innego. Optymalizacja standardów komunikacji wraca w stronę jawności intencji, szczerości i empatii ("perswazja = empatia + szczerość" Arystoteles z tego co pamiętam). Co jest dla mnie najbardziej budujące to rachunek ekonomiczny ujęty w szerokim horyzoncie czasowym uwiarygadnia taką formę komunikacji. W mojej branży technika "spalonej ziemi" przynosi mizerne efekty. Z własnych obserwacji (które są oczywiście nie obiektywne jak każde inne) wnioskuję, że w dzisiejszym korpo (jak również całym swoim życiu) po prostu opłaca mi się być szczerym i uczciwym. Możesz to nazwać wyrachowaniem lub sprowadzaniem wartości do korzyści ale wolę taką etykę niż dogmatyczne traktowanie zasad stanowionych przez wątpliwe autorytety.
Ahm.
Lamberdt, zasady poprawnej polszczyzny wymyślono po to, by ułatwić zrozumienie i komunikację międzyludzką w momencie, kiedy nie ma możliwości komunikowania się twarzą w twarz. Na przykład akapity i znaki przestankowe bardzo ułatwiają zrozumienie, o co autorowi tekstu chodziło. Innymi słowy, nie zrozumiałam ani słóweczka. Kuglarzu, a nie jest też tak, że można oceniać albo kogoś, albo jego zachowanie? Ocena zachowania pomaga człowiekowi ustalić sobie punkt odniesienia i może być wyjściem do dialogu, a ocena kogoś jest tego dialogu zamknięciem (bo co możesz odpowiedzieć na "Jesteś głupi" albo "Jesteś cudowny"?). Choć oczywiście, ideałem jest opinia na temat zachowania ;) A wszystko i tak się rozbija o stereotypy oraz wyobrażenia, jakie mamy w głowach na temat swój i innych. Pamiętaj, że człowiek jest istotą z natury leniwą i nie lubiącą się męczyć, a więc idzie po linii najmniejszego oporu, i wydaje oceny ("Wszyscy RPGowcy to sataniści").
@Jo Bardzo celna uwaga. Ocena zachowania jest przecież podstawą tzw. "oceny pracowniczej". Zazwyczaj stosuje się wtedy kanapkę informacji zwrotnej aby ocena była budująca, a nie zamykająca. Jednak podstawową zasadą jest "koncetruj się na CO, a nie KTO".
Już się wziąłem za poprawianie tekstu, który zaiste nie był stricte polszczyzną napisany ale wydanie oceny ( ;] ), że nie da się zrozumieć ani słóweczka jest trochę przesadzone. Śmiem stwierdzić, że człowiek jest częściej istotą z natury leniwą aby nie zadać sobie trudu i zaznajomoć się z dziedziną, w której wydaje opinię/ocenę. Michał - odróżnijmy wydawanie ocen w aspekcie narzekania a posiadanie twardego zdania na jakiś temat i trzymaniu się tego (bardziej ocena aniżeli opinia). Jakoś to posiadanie twardego przekonania jest podstawą działania większości ludzi, których znam i przedstawiają sobą dużo, mają swoje działalności a poza nimi bawią się w przeróżne organizacje i nie stawiają opinii tylko twarde oceny.Narzekać i stawiać oceny negatywne z szybkością równą szybkostrzelności pepeszy może każdy.
Lamberdt, przyznaję Ci słuszność gdy bronisz swojego przekonania, jeśli tylko absolutnie w nie wierzysz - wolna wola daje Ci zawsze wolność myślenia. Nawet jeśli by Cię ktoś zastraszał, torturował czy więził to w głowie nadal pozostajesz wolny. Jednak myślenie, a ocenianie to moim zdaniem spora różnica. Myśli oddziałowują na Twoją osobowość, oceny wpływają na innych ludzi. Dla mnie stanowi znaczącą różnicę, czy komunikuję, że coś myślę/opiniuję/doświadczam czy wartościuję to zjawisko oceną. Powołujesz się na zewnętrzny autorytet w postaci "większości ludzi, którzych znasz i przedstawiających sobą sporo". Zdajesz sobie sprawę, że właśnie zastosowałeś dwie techniki wpływu społecznego (autorytetu i społecznego dowodu słuszności)? Mógłbym to zripostować kontrargumentem, że i ja znam wielu ogarniętych ludzi, którzy kierują się w swoim życiu opinią (tak naprawdę już to zrobiłem, bo zapowiedź, że coś mogę zrobić, a rzeczywiste działanie nie różnią się na poziomie intencji) ale gdzie nas to zaprowadzi? Najprawdopodobniej będziemy coraz bardziej polaryzować swoje odpowiedzi i oddalać od miejsca, gdzie moglibyśmy się czegoś nowego nauczyć. W takich sytuacjach, gdy dwie strony obrzucają się argumentami istnieje spore prawdopodobieństwo, że włączy się zwierzęcy mechanizm "Uciekaj albo Walcz". Zachęcę Cię do eksperymentu (oczywiście nie jest to obligatoryjne). Zadaj sobie pytania (sam je sobie również zadam): co czujesz gdy czytasz moje odpowiedzi? Co czujesz gdy na nie odpisujesz? Czym są te emocje? Czy są rozwijające czy ograniczające? Czego uczy Cię ta sytuacja? Gdzie się zgadzamy, a gdzie nasze interpretacje się różnią? Jak wypracować rozwiązanie, które usatysfakcjonuje Wszystkich zaangażowanych?
akuratnież odpowiedź do "Michała" była do komentarza Michał 'Furiath' Markowski, który zna "ekspertów" nierobów oceniających i ludzi sukcesu dających opinie. Może inne środowisko po prostu ale ludzie z takim aurotytetem "dorobienia się w życiu/nauce" bardziej kojarzę z twardymi ocenami. Kuglarz ;] ja kieduję się systemem bardziej zerojedynkowym i w moim zamiarze nie jest stosowanie ... technik wpływu społecznego (?) tylko wyniki obserwacji otoczenia. A co do samej dysputy to każdy może mieć swoje zdanie na ten temat przecież i mi chodzi o same logiczne wnioski typu - ocena=burzy+nieetyczne, opinia=buduje+rozwija. Z tym się po prostu mi ciężko zgodzić. To jest zbyt wielka generalizacja pojęć. Może jeżeli chodzi o owe "techniki wpływu społecznego" inny owy wpływ można wywołać na losowego śmiertelnika dając mu opinie a nie oceny ale proszę nie dewaluować dobrej zdrowej oceny w porównaniu do "myślę, że" albo "wydaje mi się". Tak jak w tekście piszesz, że nie są stosowne stwierdzenia "że słoń nadepnął Ci na ucho" itp.. to bardzo bliskie moim teraźnejszym problemom z ekipą garażowych grajków, gdzie nikt nie owija w bawełnę, że "wydaje mi się, że źle to grasz" tylko "źle to grasz, daj to Ci pokarzę jak to się robi". To jest twarda ocena, pewnik, coś na czymś można oprzeć dalsze działanie i wcale nie zamyka żadnego dialogu, nie ubliża nikomu (stanu faktycznegmu?). Zaś całkowicie inną rzeczą jest gdy nie mam pewności czy kumpel źle gra i wtedy mogę rzec "hey, wydaje mi się, że źle to grasz, zerknijmy do tabulatur itp itd.". I to czyni różnicę między oceną a opinią. I dla mnie właśnie ważniejsa jest ocena...a precyzując - możliwość wydania oceny czyli jakiś zasób wiedzy. A opinie może człowiek z ulicy rzucić nie znając się na temacie.
Bo tak ogólnie to raczej mówimy o 2 różnych rzeczach w innych perspektywach - i tak wiem o tym. Tobie chodzi o inne wnioski, inne różnice, inne zastosowania zwrotów słownych a mi chodzi o konkretyzację wypowiedzi, przy czym zaznaczyć muszę, że bardziej wartościowa jest ocena w moim mniemaniu ale nie byle jaka przez kogokolwiek dana. To, że częściej rzucają negatywne oceny nieroby i inni ludzie "nie sukcesu" to inna sprawa. Ale samego korzystania z ocen, o ile to możliwe, nie przypisywałbym złemu zachowaniu, braku empatii, niekomunikatywności. Zaś emocje? Ja się cieszę jak czytam odpowiedzi bo jest kolejna dawka tekstu do przetworzenia, jest dyskusja (pomimo tego, że może chodzić o 2 różne rzeczy - jak słusznie zauważyłeś).
Ok, no to zaczynam widzieć współny mianownik. Dawanie informacji zwrotnej o tym czy coś się robi efektywnie czy nie (bo źle i dobrze to dla mnie dość abstrakcyjne pojęcia) jest oczywiście ok. Tylko robimy to w inny sposób. Z tego co piszesz walisz w ryja słowami "Źle, Dobrze, Do dupy, itp". Opierasz się przy tym na zero-jedynkowej weryfikacji, np. na tym czy dźwięk jest zgodny z tabulaturą czy nie. Dobrze Cię zrozumiałem? Jeśli tak to podobnie robię badając kompetencje handlowców czy negocjatorów. Mam mierniki do których mogę się odwołać. Tylko daję feedback w innej formie. W sytuacji gdy widzę wyraźne odchyły od przyjętych "norm" daję "badanej osobie" do odsłuchu rozmowę, bądź przywołuję z pamięci sytuację którą oserwowałem i pytam: "Czy zauważyłeś, że robisz to inaczej niż zakładaja to wytyczne?" lub już całkiem miękko: "Co uważasz za mocną stronę, a co obszar do rozwoju w tej rozmowie?" Nie poddaję ocenie "błędu" tylko go po prostu pokazuję jakim jest - było zdarzenie takie i takie - jak to widzisz, co można zrobić inaczej/lepiej?" Komunikuję w ten sposób aby uzyskać kilka ważnych z perspektywy organizacji korzyści: wzrost poziomu zaufania, uruchamianie myślenia i autokorekty u współpracownika, brak polaryzacji, a tym samym unikanie zbędnych konfliktów (bo są i niezbędne ale to temat na inną okazję). W Twojej przykładowej sytuacji pewnie bym powiedział: "Czy słyszysz, że grasz ten kawałek inaczej niż wynika to z tabulatury?" Czy teraz już masz pełniejszy obraz metody, którą stosuję?
A i owszem zwracać komuś uwagę można na przeróżne sposoby jednak jeżeli się gra nie do rytmu nie do taktu (nieefektywnie/ nie w normie/ inaczej niż zakładają wytyczne byś to określił a mi bardziej pasuje intuicyjne, któtkie "źle") to nie sugeruję komuś zainteresować się swoją grą tylko stwierdzam jak jest. Jeżeli jestem o czymś mocno przekonany to wydaję ocenę. Jeżeli coś mi się faktycznie wydaje albo mam pomysł na jakąś inną aranżację wtedy jest "wiesz co myślę, że można to tak zrobić albo siak" ale jak zagramy kawałek to stwierdzamy "dobrze". Btw. jak się przekomarzam z kimś i nie chcę podać wprost odpowiedzi to właśnie używam zwrotów "nie uważasz może, że robisz to źle?" i to potrafi mocno sfrustrować adresata ;]. My grając nie bawimy się w nauczycieli czyli postawa mistrz/nauczyciel tylko współpracownicy nad jednym projektem, tak jak to jest w mojej pracy. I to jest ta wielka różnica, ten pryzmat, przez który inaczej patrzymy na użycie owych zwrotów. I bardzo nie zgadzam się w bardziej ogólnej perspektywie podpinanie pod ocenę konfliktowość, bunt zaś opinia to rozwój osobowości, zaufanie, myślenie. Tylko i wyłącznie rozpatrując używanie takich stwierdzeń przez szkoleniowca w korporacji możesz takie przymioty przypiąć tym dwóm sposobom przekazania informacji jednak wychodząc poza salę szkoleń jest już większa różnorodność. A w samym tekście przywoływujesz wiele więcej "życiowych" ocen/opinii i tutaj nie musi być zgodnie z normami, efektywnie tylko po prostu.
@Lamb, mówiąc "nie uważasz może, że robisz to źle?" lub "Źle to grasz. Daj, pokażę Ci jak to robić." to co tak naprawdę mówisz? Popatrz na te słowa - nie komunikujesz tylko i wyłącznie że brzmi to nie tak jak wynika z nut. Mówisz również (i to wprost) że ten człowiek robi to źle (krytyczna ocena, bez wskazania rozwiązania problemu). W drugim zdaniu, nie dość, że mówisz, że czegoś nie potrafi to jeszcze stawiasz się wyżej niego bo komunikujesz, że potrafisz to zrobić lepiej. Oczywiście, dużo zależy od mowy ciała i intonacji - tymi kanałami głównie komunikujemy intencje ale same słowa również mocno oddziałowują. Przyjrzyj się temu jeszcze raz - zastanów ja to może być interpretowane. Jestem przekonany, że masz najlepsze intencje wystawiając oceny - niestety ludzie często nie domyślają się intencji bądź interpretują ją na swój sposób. Warto komunikować jaki jest cel takiego feedbacku. Masz prawo, a nawet obowiązek być wiernym swoich przekonań - jeśli ocena jest dla Ciebie ok, to Cię nie odwiodę od jej stosowania - tego nikt, prócz Ciebie nie jest w stanie zrobić. Dzięki za fajną dyskusję, dużo mi daje. Uczysz mnie jak dawać feedback poprzez tekst pisany. Na codzień potrafię to robić face 2 face ale nie często mam okazję go pisać. Widzę jak bardzo trzeba uszczegóławiać wypowiedzi aby logicznie ugruntować swoją opinię.