Young&hopeless

Young&hopeless

Polska to wspaniały kraj, kraj ogromnych możliwości. Mityczna kraina miodem, mlekiem i korupcją płynąca. A życie w niej trwa…

Okres studiów to najlepszy czas w życiu młodego człowieka. Wykłady, ćwiczenia, kolokwia, egzaminy, i to, co chyba najpiękniejsze w tym okresie,
a mianowicie imprezy. Spotkania w pubach przy złocistym napoju i rozmowy, niekoniecznie na temat rozmiaru miseczki u koleżanki ze studiów, ale
o przyszłości, marzeniach i planach na przyszłość. Marzenia o zrobieniu wielkiej kariery dziennikarskiej, niczym Żakowski, Najsztub, Lis, Durczok czy Wojewódzki, no, bo jak tu takiego nie kochać.

Kolejny etap w życiu człowieka, to czas zderzenia z rzeczywistością. Uwierzcie mi to dość bolesny okres. Ogarnia nas wtedy imposybilizm. Słowo imposybilizm, to spuścizna po IV RP braci Kaczyńskich. Stworzone przez polityków PiS, a raczej zapożyczone z języka angielskiego od słowa impossible – niemożliwe. Oznacza ono niemożność osiągnięcia czegoś. W tym zaś wypadku zdobycia pracy w zawodzie, który chciało się wykonywać po skończeniu studiów z nim związanych. Jakże ja i wielu innych młodych ludzi, było głupich i naiwnych sądząc, iż po zdobyciu upragnionego dyplomu droga do rozpoczęcia kariery stoi przed nami otworem. I że ktoś cię zauważy, da ci szansę, by dowieść innym, a może przede wszystkim i sobie, że wszystko na tym świecie jest możliwe, jeśli tylko mocno się w to uwierzy.

Pamiętam jakby to było wczoraj, że uczyli nas by nigdy się nie poddawać. „Jeśli nie chcą cię wpuścić od frontu, to próbuj wejść z tyłu, a jeśli zaryglują tylne drzwi, wejdź oknem” - mówili. Tylko wiecie, co, jak śpiewał pewien zespół: „… jeśli nie znasz nikogo jesteś w grobie jedną nogą, no i chuj, że coś wiesz, potrafisz, bardzo chcesz”. Innymi słowy bez protekcji
i nepotyzmu w Polsce ani rusz.

Wielką karierę to my możemy sobie robić na zmywaku w Anglii, choć teraz w dobie światowego kryzysu finansowego, to już nie bardzo albo też na kasie w Tesco, Leclercu, Auchan czy Realu w Polsce. Mówić: „Dzień dobry. Czy macie może państwo kartę stałego klienta?”. A później już z górki, taśmowo pi, pii, piii czytnikiem.

Zmywak na zachodzie czy kasa w Polsce? Oto jest pytanie stawiane sobie codziennie przez młodych, i nikła nadzieja, że może w końcu coś się tu zmieni, że będzie lepiej. Jak nie dziś, to może jutro, jak nie jutro, to pojutrze, a jak nie pojutrze, to może, chociaż wkrótce? I jak śpiewał Chris Daughtry (użyłem czasu przeszłego, bo wkrótce zapewne drogi Chris zaćpa się na śmierć): „I won’t give up that easily and it’s not over”.

Sebastian Maryniak


Wyszukiwarka