Film "Pręgi" reżyserii Magdaleny Piekorz opowiada o wychowywaniu syna przez samotnego ojca, stosującego bardzo surowe metody wychowawcze, które w przyszłości odbiją się szerokim echem w jego życiu. Film przedstawia dwa etapy w życiu Wojciecha, czasy gdy był jeszcze chłopcem mieszkającym z autorytarnym ojcem, oraz czasy, gdy Wojciech był już samodzielnym dorosłym mężczyzną, mierzącym się z problemami wywołanymi przez agresję, którą wobec niego stosował ojciec w czasach jego dzieciństwa.
Ojciec, którego rolę odgrywa w filmie Jan Frycz prezentuje sobą bardzo restrykcyjne, jednoznaczne metody wychowawcze. Dominującą formą przekazu jest u niego krzyk, a głównym sposobem wymierzania kary jest gruby, skórzany bat. Wychowanie określa jednym zdaniem: "wychowanie polega na tym, żeby za dobre uczynki wynagradzać, a złe karać". W myśl tej zasady, gdy chłopiec zrobi coś, z czego tata będzie dumny, może pooglądać mecz Legii, jednak gdy tylko coś zbroi, ojciec natychmiast bierze do ręki bat.
W charakterze ojca można bez problemu odnaleźć przejawy cech choleryka. Bardzo impulsywnie reaguje w złości, aby za moment się uspokoić i zachowywać się jakby nic się nie stało. Świetnie to zostało ukazane przez twórców filmu w scenie, w której Wojtek oglądając mecz, czekał na powrót ojca z wywiadówki. Gdy ten wrócił, zadał spokojnie pytania o to czy odrobił juz zadania domowe, aby następnie po tym jak odwiesił płaszcz wziąć bat w rękę i rzucić się na chłopca. Spuściwszy mu straszne lanie, w zasadzie momentalnie uspokoił się i zadał chłopcu pytanie jaki wynik meczu typuje.
Możemy śmiało określić ojca mianem wychowawcy autorytarnego. Stara się ukazać, iż jest dominującym wychowawcą. Podczas budowy przez Wojciecha wiatraczka, który był pracą domową, syn zapytał się tylko o plakatówki, natomiast ojciec chcąc ukazać swoją dominację postanowił pomóc mu, a właściwie zbudować mu wiatraczek. Podczas budowy Wojtek się przyglądał poczynaniom taty i mógł pomóc wyłącznie w malowaniu gotowego modelu. Po zakończeniu pracy ojciec powiedział do syna "Co ty byś bez ojca zrobił? Zginął byś!", tym samym próbując udowodnić swoją bezgraniczną wyższość.
Jako wychowawcę nazwała bym ojca autokratą. Jest apodyktyczny i nieżyczliwy, psuje relacje z własnym synem. Za cel obrał sobie dobre wychowanie syna i za wszelką cenę próbuje to osiągnąć. Problem polega jednak na tym, że obrał do tego złe metody wychowawcze. Próbuje wywrzeć na syna wpływ i zmienić jego zachowanie częstymi krzykami, jednak Wojtek, wykorzystując nagrywacz kupiony mu kiedyś przez ojca, przedrzeźnia go. Urządzenie pomagało chłopcu także zapomnieć o bólu i doświadczanym nieustannie cierpieniu. Taśmy magnetofonowe są jakby jego pamiętnikiem, stanowią one nagrania z wypowiedziami o zdarzeniach z dnia codziennego. We współczesnym świecie, magnetofon spełnił jeszcze jedną funkcję. Przy jego pomocy, ojciec pod koniec życia będzie się starał uzyskać od chłopca przebaczenie, gdyż ogromne poczucie winy sprawiło, że nie będzie w stanie wypowiedzieć swojej prośby normalnymi słowy.
W sposobie wychowania stosowanym przez ojca można dostrzec przejawy konserwatyzmu. Jest wiernym katolikiem, zajmuje się domową produkcją ręcznie rzeźbionych figurek Matki Boskiej, utrzymuje relacje z Proboszczem. Dla wpojenia synowi tej tradycji, wysłał go do katolickiej szkoły. Ojciec wpajał mu zasady o tym jak się myje zęby, jak się pracuje, czy co się powinno jeść. Tym samym starał się wpoić synowi, że ojciec jest dla niego najwyższym autorytetem. Wszystko to przełożyło się na Wojtka gdy był już dorosły. Twierdził, że wierzy w Boga, ale nie wierzy jemu. Uwielbia wędrować po ciasnych jaskiniach, przemierza je sam, bo tam czuje się najlepiej, tam odnajduje swoje miejsce. Koledzy uznają, że spowodowane jest to tym, iż porównuje te miejsca do łona matki, w którym są idealne warunki, jednak ja uważam, że są to dla niego miejsca bezpieczne, kojarzące mu się z łazienką, w której chował sie przed ojcem, gdy ten chciał go bić i tak jak łazienka pokryta gołymi płytkami na ścianach i podłodze, jaskinie są zimne i wilgotne. Wojtek w swym dorosłym życiu ukazuje się też czasem jako wariat, wariat który został w nim obudzony przez 0wpajanie mu przez ojca idei, iż to właśnie ojciec jest dla niego największym autorytetem. Wojtek zaczyna z czasem dostrzegać w sobie cechy swojego ojca. Są to cechy, których u niego nienawidził, i których nie chciał odziedziczyć.
Metody stosowane przez ojca w celu wychowania Wojtka to przede wszystkim opisana wyżej metoda wynagradzania za dobre i karanie za złe uczynki i rzeczy. Karanie za każde choćby najmniejsze przewinienie. Ojciec stosował do tego zarówno formę znęcania się psychicznego jak i fizycznego. Kazanie dziecku wąchać bat, którym zaraz dostanie, aby jego zapach kojarzył mu się z bólem, jest zachowaniem daleko wykraczającym poza etyczne metody wychowania. Gdy Wojtek ze strachu przed biciem zamykał się w łazience, lub własnym pokoju, ojciec wykrzykiwał do niego, że będzie nikim i że jest nikim, mówił że tam "zdechnie", że "żadna go nie będzie chciała", że "będzie całe życie pomiatany przez innych". W dorosłym życiu wiele cech z ojca przeniosło się na syna i tak już na początku widzimy jak Wojtek wyrzuca dość brutalnie jednego ze studentów z bazy grotołazów, ponieważ ten rozwiesił nad łóżkiem jakieś przedmioty do suszenia. Zachowanie to było zdecydowanie zbyt przesadne. W kolejnej scenie okazuje się, że podczas rozmowy z Tanią nie potrafi patrzeć jej w oczy, co dziewczyna mu wytyka. Kiedy Wojtek dowiaduje się, że felieton do którego pisał artykuły na temat jaskiń został wycofany, postanawia spotkać się z redaktorem pisma. Omija sekretarkę i rozzłoszczony wpada do jego biura. Po krótkiej rozmowie rzuca się na redaktora z pretensjami i używając kabla zaczyna go bić w taki sposób, w jaki kiedyś bił go batem jego ojciec. Innym razem, gdy przyszła do niego Tania z prezentem urodzinowym był wielce zdziwiony, że dostał prezent w postaci słuchawek aby już nie denerwował sąsiadów głośnym słuchaniem muzyki, które przejawiało jego wewnętrzny bunt. Bardzo się zdziwił prezentem, co mogłoby wskazywać na to, że już dawno nikt mu nic nie ofiarował tak bezinteresownie. Podczas tego spotkania pierwszy raz się do siebie zbliżyli, jednak podczas następnej wizyty Wojtek można by rzec, że zwariował, ponieważ zaczął dostrzegać, że posiada w sobie wiele cech, które odziedziczył po ojcu. Są to cechy negatywne, które sprawiły, że znienawidził go i teraz dostrzegając je w sobie uważał, że patrząc w lustro widzi twarz nie swoją, ale ojca. Mężczyzna woli żyć w samotności, gdyż według niego tak jest łatwiej i bezpieczniej. Przede wszystkim boi się tego, że podobnie jak ojciec mógłby zachowywać się względem bliskich w sposób okrutny. Silnie broni się przed miłością Tani, jest przekonany o swoim "skażeniu", które dokonało się za sprawą ojca, dlatego też nie wierzy, że mógłby kiedykolwiek zapewnić dziewczynie poczucie stabilizacji.
Jak widzimy wpływ dzieciństwa i nieodpowiedniego wychowania miał ogromny wpływ na Wojtka, który w dorosłym już życiu bał się stworzyć własną rodzinę. Cierpienia z dzieciństwa sprawiły, że w 30-letnim mężczyźnie siedział 12-letni przestraszony, wrażliwy i zlękniony chłopiec.
Film "Pręgi" jest piękną, niezwykle poruszająca a przede wszystkim dającą do myślenia opowieścią o losach człowieka, który w dzieciństwie stał się ofiarą przemocy ze strony ojca. Jest to bardzo dobry przykład tego co dzieje się w umyśle dziecka wychowywanego przez sadystycznego rodzica, oraz skutków takiego wychowania. Można rzec, iż film jest taką jakby przestrogą dla dorosłych wychowujących dzieci, a zarazem przykładem tego jak nie powinni postępować. Myślę, że bardzo duży wpływ na sposób wychowania stosowany przez ojca miało to, iż był on samotny i musiał sprostać zadaniu wychowywania syna, gdy ten był bardzo mały, gdyż matka Wojtka zmarła we wczesnym stadium jego dzieciństwa. Ojciec musiał sam sobie radzić z rozwojem Wojtka, nikt mu nie pomagał, nikt mu nie doradzał, więc nie znając innych, lepszych metod, stosował te, które były najprostsze: wymuszanie posłuszeństwa poprzez znęcanie się psychiczne i fizyczne. Nie rozumiał jaką straszną krzywdę wyrządza Wojtkowi, myślał, że dzięki jego metodom syn wyrośnie na porządnego i ułożonego mężczyznę, który zawsze w każdej sytuacji będzie umiał sobie poradzić. Niestety ból i cierpienie jakie były wyrządzane chłopcu odbiły się szerokim echem w jego już dorosłym życiu. Codziennie przyglądając się w lustrze widział nie siebie, lecz swojego ojca. Wydarzenia z dzieciństwa spowodowały, że u Wojciecha powstały zaburzenia emocjonalne, mimo iż tego nie chciał nieświadomie upodabniał się w swoim życiu do ojca: był agresywny, odpychał innych swoim zachowaniem, nie chciał być kochany i nie chciał kochać, gdyż było to dla niego za duże obciążenie- bał się, że może kogoś skrzywdzić, a bardzo tego nie chciał. Jak zobaczyliśmy w filmie, ojciec niezdający sobie sprawy ze swoich czynów, przypadkowo odsłuchawszy nagranie syna z nagrywacza, zrozumiał jak wielki błąd popełnił, jednak było już za późno na cofnięcie tego co się stało, stracił on na zawsze jedyną najbliższą osobę. Apelując do wszystkich rodziców zachęcam do obejrzenia tego filmu, gdyż być może obejrzawszy "Pręgi" niejeden dorosły stwierdzi, że źle postępuje i się nawróci. Nie zawsze jest za późno, czasami wystarczą tylko dobre chęci, by zmienić coś co wyrządza szkodę małym niewinnym osóbkom. Pamiętajmy o tym, iż bijąc swoje dzieci wyrządzamy im krzywdę na całe życie, gdyż takie wydarzenia są przez nie zapisywane w ich psychice. Dzieci to małe istoty, do których czasami trzeba mieć wiele cierpliwości, dlatego też jako przyszli pedagodzy powinniśmy pamiętać, że nie są to zabawki czy też roboty, które mechanicznie będą wykonywać każdy "rozkaz". Kończąc swoją pracę chciałabym jeszcze przytoczyć słowa wypowiedziane przez dorosłego Wojciecha, które mocno zapadły mi w pamięć: „ Powiadają, że do przeszłości zawsze się tęskni, bo ją jedyną tracimy bezpowrotnie. Powiadają, że dzieciństwo to jest prywatny mit naszej pamięci. Niezależnie od tego czy było pasmem udręk czy wiekiem niewinności. Zawsze chciałem być dzieckiem. Mam 30 lat i na szybie lustra znalazłem list od Boga. Postawił kropkę na moim dzieciństwie. Więc jednak było...”