Dwa pnie poznania
Historia myśli europejskiej, zarówno filozoficznej jak i naukowej, zna wiele klasyfikacji epistemologicznych. Dotyczyły one różnych dziedzin tej gałęzi filozofii: poznania, zdań, wiedzy.
Dla przykładu poznanie dzielono na empiryczne i racjonalne. Wzięło się to stąd, że dwóch wielkich filozofów, do których nawiązuje prawie cała późniejsza filozofia europejska (co ciekawe zazwyczaj tylko do jednego z nich, gdyż są oni sobie przeciwstawiani), Platon i jego uczeń Arystoteles, miało odmienne zainteresowania w dziedzinie epistemologii. Ten pierwszy rozwinął koncepcję rozumowych rozważań a ten drugi koncepcję zmysłowego postrzegania. W czasach nowożytnych idee te odnowili: Kartezjusz, postulujący zreformowanie wiedzy przez oparcie jej na „punkcie archimedesowym” widzianym w rozumie, i empirycy angielscy tacy jak: Francis Bacon, John Locke, George Berkeley, David Hume i John Steward Mill.
Z kolei zdania dzielono na analityczne i syntetyczne. Pierwsze posiadały orzecznik, którego treść zawarta była w treści podmiotu, a — ogólniej ujmując charakter tego typu zdań — prawdziwość ich treści gwarantowały konwencje językowe. Drugie posiadały orzecznik, którego treść wykraczała poza treść podmiotu, i który tym samym rozszerzał zakres informacji o podmiocie. Dotyczyły faktów i niosły ze sobą nowe informacje, o których prawdziwości przekonanie należało budować na doświadczaniu[1].
Klasyfikację tę wprowadzili David Hume i Immanuel Kant. Jest ona niepełna, gdyż pomija zdania egzystencjalne, tj. zdania stwierdzające istnienie czegoś. Nie posiadają one orzeczenia, więc nie należą do żadnej z powyższych, utworzonych na podstawie kryterium charakteru orzeczenia, kategorii zdań. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że podobnie jak zdania syntetyczne niosą one ze sobą nową informację a ich prawdziwość nie jest gwarantowana przez konwencje językowe, jest jak najbardziej zgodne z duchem tej nieścisłej klasyfikacji uznanie ich za zdania „syntetyczne”.
Innym podziałem był podział wiedzy na aprioryczną i aposterioryczną. Aposterioryczna pojawiała się na skutek kontaktu z przedmiotem poznania a aprioryczna mogła zostać zdobytą autystycznie, tj. bez kontaktu ze światem zewnętrznym, w wyniku jedynie sięgnięcia w głąb siebie samego i swoich umysłowych możliwości[1].
Jak już pisałem, klasyfikacje te dotyczyły różnych dziedzin epistemologii: zdań, wiedzy i poznania. Każdą z nich można jednak zastosować do każdej z tych dziedzin, na przykład wiedzę można dzielić na analityczną i syntetyczną w zależności od tego, z jakich zdań się ona składa. Taki zabieg nasuwa się samoistnie, nic zatem dziwnego, że w dziejach filozofii implicite występował on bardzo często. Dzieląc poznanie, dzielono równocześnie wiedzę powstającą pod jego wpływem i zdania, na których się ona zasadzała. Dzieląc zdania, jednocześnie dzielono wiedzę na nich bazującą i poznanie, w wyniku którego rodziły się przekonania mające za podstawę te zdania. Dzieląc wiedzę, jednocześnie dzielono zdania, na których ona bazowała jak i poznanie, przy pomocy którego była zdobywana.[2]
Tak łącząc różne dziedziny epistemologii i stosując przedstawione powyżej klasyfikacje do każdej z tych dziedzin, często utożsamiano kategorie wyodrębniane na podstawie odmiennych klasyfikacji. Na przykład poznanie racjonalne utożsamiano ze zdobywaniem wiedzy apriorycznej wyrażonej w zdaniach analitycznych, a empiryczne ze zdobywaniem wiedzy aposteriorycznej wyrażonej w zdaniach syntetycznych (czy też egzystencjalnych).
Taki dychotomiczny podział stwarzał wiele problemów, zwłaszcza, że oba rodzaje poznania przeciwstawiano sobie (uznając tylko któryś z nich a deprecjonując ten drugi). Nic zatem dziwnego, że starano się go przezwyciężyć niemal od chwili, kiedy powstał.
Najskuteczniej uczynili to pozytywiści, akceptując oba rodzaje poznania jako konieczne do zdobywania wiedzy. Jednak było to tylko rozwiązanie pozorne, bowiem nie przeciwstawiało się utożsamieniu kategorii epistemologicznych wyodrębnionych na podstawie przedstawionych powyższej klasyfikacji.
Praktyce takiego utożsamiania przeciwstawił się jako pierwszy (jeszcze przed pozytywistami) Immanuel Kant, wprowadzając swoje słynne zdania syntetyczne a priori. Były to zdania, które niosły ze sobą nowe informacje. Ale część informacji zawartych w zdaniach syntetycznych a priori była zasługą apriorycznych kategorii przyrodzonych umysłowi. Zatem ta część informacji nie była do niego przynoszona z zewnątrz.
Współcześnie Saul Kripke dokonał podobnego zabiegu, proponując zdania analityczne aposteriori. Korzystając z pojęcia definicji ostensywnej, zauważył, że definiując jakiś obiekt przez wskazanie, nie musimy znać wszystkich cech tego obiektu. Możemy więc wyartykułować zdanie posiadające za podmiot zdefiniowany ostensywnie (tj. przez wskazanie) obiekt a za orzeczenie nazwy jakichś przyrodzonych temu obiektowi cech (a więc nazwy zawarte w treści podmiotu), nie wiedząc, czy te cechy naprawdę tyczą się tego obiektu. W takim wypadku o prawdziwości tego zdania możemy przekonać się, poznając fakty i wchodząc w posiadanie nowych informacji. Poznanie takich faktów byłoby zatem poznaniem analitycznym a posteriori[3].
Oprócz tego, że starano się przezwyciężyć tożsamość kategorii wyodrębnionych na podstawie różnych klasyfikacji przedstawionych powyżej, to również nadal dzielono poszczególne kategorie. I tak z empirii pozytywiści wydzielili poznawanie qualiów (czyli prostych, nierozkładalnych postrzeżeń zmysłowych, jako których zbiory zaczęto traktować postrzeżenia) i metody naukowe: indukcje enumeracujną i kanony Milla.
Natomiast, kiedy w ramach kategorii racjonalno-aprioryczno-analitycznej, na skutek rozwoju nauk dedukcyjnych[4], sformalizowano matematykę oraz logikę[5] i zaczęto traktować jako nauki o metodach przetwarzania informacji, niektórzy zaczęli hipostazować twierdzenia tych dziedzin. Uznano, że twierdzenia te jako zdania muszą twierdzić coś o jakichś bytach. A ponieważ nie znano żadnych bytów realnych, o których twierdzenia matematyki mogłyby cokolwiek twierdzić, uznano, że ich twierdzenia odnoszą się do bytów idealnych. Z drugiej strony niektórzy pół psycholodzy pół filozofowie matematyki zaczęli zwracać uwagę na fakt, że hipostazowane twierdzenia matematyki i logiki nie są rzeczywiście prawdziwymi bytami lecz jedynie operacjami, a będąc tylko operacjami są jedynie takimi operacjami, na które pozwala ludzki mózg. Ten tok myślenia doprowadził jednak do podobnego wniosku, co hipostaza twierdzeń matematycznych, mianowicie, że matematyka i logika mówią nie o operacjach na zdaniach ale o faktach, tyle że o faktach psychologicznych[6].
Zarówno hipostaza twierdzeń matematycznych jak i umieszczanie królowej nauk w sferze psychologii było kolejnym wyłomem w dychotomii kategorii racjonalno-aprioryczno-analitycznej i empiryczno-aposterioryczno-syntetycznej, bowiem oba zabiegi czyniły poznanie matematyczne poznaniem faktualnym. Podobnie jak takim wyłomem było umieszczenie indukcji w ramach kategorii empiryczno-aposterioryczno-syntetycznej, podczas gdy skłonność do indukowania jest przyrodzona umysłowi ludzkiemu.
Inny cios tradycyjnej koncepcji zadał swoimi poglądami epistemologicznymi Herbert Spencer. Ten filozof ewolucyjny zauważył, że nawet poznanie racjonalne, aprioryczne i analityczne musi mieć swe korzenie w doświadczeniu. Jeżeli nie doświadczeniu współcześnie żyjącej jednostki, to w doświadczeniu jej przodków. Przy czym chodzi tu o doświadczenie w znaczeniu znacznie surowszym niż to, które zazwyczaj rozumie się przez to pojęcie. O doświadczenie jakie mamy na myśli, kiedy mówimy, że kogoś doświadczył los, gdzie osoba ta byłaby doświadczona przez los, nawet gdyby nie była świadoma swojej mizerności.
Chodzi tu dokładnie o doświadczenie życia i śmierci. A mianowicie w każdym pokoleniu przodków współczesnych istot tylko te osobniki przeżywały, które analizowały informacje w sposób odpowiadający rzeczywistości. Te których analizy odbiegały od rzeczywistości nie przeżywały. Natomiast sama jakość zdolności analitycznych i jakość dokonywanych analiz sprawdzane były w praktyce, empirycznie, podczas walki o byt.
Jak widzimy, w materii poznania mamy do czynienia ze sporą dawką kategorialnego chaosu. Aby uprościć sprawę, chciałbym w miejsce dawnych klasyfikacji zaproponować inny podział poznania, nadrzędny wobec dotychczas zaprezentowanych i przebiegający ich kategorie w poprzek. Otóż poznanie dzielę na dwa rodzaje, nazwijmy je informacyjno-statycznym i informacyjno-dynamicznym.
Poznanie dynamiczno-informacyjne to takie, które mówi jak już posiadanymi informacjami się manipuluje, grupuje się je, przekształca i przetwarza, nawet jeżeli w tym procesie się je wzbogaca: rozszerza lub zmienia[7]. Natomiast informacyjno-statyczne ma miejsce wtedy, gdy mamy do czynienia ze zdobywaniem jakiejś informacji, która pozostaje w takiej formie, w jakiej ją zastaliśmy, tj. informacji, której nie przekształcamy i nie przetwarzamy w żaden sposób. Poznanie informacyjno-statyczne może zatem posiadać dynamikę, na przykład kiedy informacje odbierane są zmysłowo, ale nie jest to dynamika dotycząca zmian — strukturalnych czy ekstrapolacyjnych — jakie mózg może wprowadzać do posiadanych informacji. Ten rodzaj poznania może oczywiście być również statyczny, na przykład kiedy rodzimy się z jakąś informacją.
Z poznaniem informacyjno-statycznym musimy się urodzić, nie możemy nabyć zdolności do niego w wyniku poznania, niezależnie dynamiczno-informacyjnego czy statyczno informacyjnego; nie zyskamy żadnego ze zmysłów w wyniku kumulacji wiedzy (chyba że w wyniku „doświadczenia ewolucyjnego”). Natomiast poznanie dynamiczno-informacyjne można nabyć — chociaż można się z nim też urodzić. Co więcej, może ono zostać nabyte w wyniku poznania tak dynamiczno-informacyjnego jak i statyczno-informacyjnego. Z pierwszym przypadkiem mamy do czynienia na przykład, kiedy z jednych, zakorzenionych już w naszym umyśle, praw logiki wyprowadzamy inne. Z drugim przypadkiem mamy do czynienia na przykład, kiedy rodzimy się z wiedzą o jakimś schemacie, który możemy zastosować, lub kiedy taki schemat nabywamy w wyniku kojarzenia zdarzeń (np. zawsze kiedy mało chodzę, jestem podenerwowany).
Zatem o dynamice poznania świadczy dynamika przekształceń informacji dokonywanych w jego ramach a nie dynamika przemieszczenia się samych informacji (np. z kolorowego krajobrazu na siatkówkę oka) ani dynamika nabywania zdolności poznawczych danego typu.
Zaprezentowana przeze mnie klasyfikacja przebiega w poprzek dawnych podziałów poznania. Empiria to w dużej mierze nabywanie informacji (być może również kanałami mistycznymi, moja koncepcja tego nie wyklucza) ale przecież percepcyjnie również strukturyzuje się dane. Do mózgu nie trafia autentyczny obraz świata lecz dane na wiele sposobów przekształcone, przesiane i zredukowane, ułatwione do przyjęcia i dostosowane do potrzeb[8]. Racjonalność stanowią głównie możliwości dokonywania logiczno-matematycznych operacji przekształcających dane, ale przecież stanowią ją również takie twierdzenia jak „myślę więc jestem” (czyli świadomość własnej świadomości) i innego rodzaju „punkty archimedesowe” (niektórzy twierdzą, że również przekonanie o istnieniu boga).
Można apriorycznie przekształcać informacje zgodnie z posiadanymi schematami logiczno-matematycznymi, indukcją enumeracyjną, kanonami Mila lub geometrią euklidesową ale można też posiadać aprioryczną wiedzę, wrodzone informacje (na przykład jak pachnie twoja matka lub po jakich odgłosach można ją poznać, jak poruszać oczami itd.).
Schemat przekształceń może być analityczny jak w matematyce i logice albo syntetyczny jak w przypadku zdrowego rozsądku i elementów percepcji zmysłowej (pod wpływem których powstają również tzw. „złudzenia” optyczne czy ogólniej zmysłowe). Poznanie statyczno-informacyjne zazwyczaj będzie opierało się na zdaniach syntetycznych lub egzystencjalnych, ale może też opierać się na — błędnie[9] — hipostazowanych twierdzeniach matematyki — choć w tym wypadku, twierdzenia matematyki raczej zamieniłyby się w zdania egzystencjalne. Twierdzenia matematyki mogą również być dla nas jednocześnie sposobem na przekształcanie danych jak i źródłem informacji o tym, jak pracuje ludzki mózg (taka już dola naszej świadomości, że informując o czymś zewnętrznym jednocześnie informuje o sobie samej, jest — i być musi — samoświadoma).
Dlatego też warto zauważyć, że z obu przedstawionych przez mnie rodzajów poznania zazwyczaj korzystamy jednocześnie. Są one połączone w ramach realnie istniejących struktur poznawczych takich jak widzenie albo przewidywanie.
Przypisy:
[1] W celu zapoznania się z definicjami wejdź na http://encyklopedia.pwn.pl/.
[2] Jedynym problemem może tu być fakt, że poznanie jest zazwyczaj rozumiane jako zdobywanie jakiejś wiedzy. O zdaniach natywistycznych, tj. przyrodzonych umysłowi, nie można powiedzieć, że są w tym sensie poznawane. Można jednak uznać, że pierwsze uświadomienie ich sobie jest ich poznaniem, co usuwa tę bezproduktywną komplikację.
[3] Jako inny przykład poznawania zdań analitycznych a posteriori można podać koncepcję samoświadomości niektórych filozofów; otóż ich zdaniem samoświadomość to nie meta myśl uchwytująca inne myśli. Samoświadomość miałaby już być przyrodzona każdej myśli, która pozornie uchwytuje wyłącznie rzeczywistość, faktycznie jednak razem z rzeczywistością uchwytuje także samą siebie. Innym przykładam mogłyby być pewne koncepcje uniwersaliów, uznające te uniwersalne idee za realne a jednocześnie za bytujące w umyśle. O tej ostatniej idei czytaj w Richard Heinzmann, Filozofia średniowieczna, Antyk, Kęty 1999.
[4] Kazimierz Ajdukiewicz, „Logika pragmatyczna”, PWN, Warszawa 1975.
[5] W wyniku czego stały się, według Bertranda Russella, tą samą nauką, jedynie rozpatrywaną od różnych „końców”. Patrz teksty tego autora w antologii tekstów: Roman Murawski, „Filozofia Matematyki. Zarys dziejów”, PWN, 2001.
[6] Przy okazji warto zauważyć, że wnioskowania uznane przez logików za trafne pod względem psychologicznym są nie więcej warte niż te dziecięce w naturalny sposób ciut odmienne od tych uznanych.
[7] Przekształcenia informacji nie wzbogacające ich też są konieczne chociażby po to, żeby móc wydawać polecenia efektorom. Zdania „jeżeli kuchenka jest włączona a ty trzymasz nad nią rękę, to się oparzysz” i kuchenka jest włączona a ja trzymam nad nią rękę” nie są tym samym co zdanie „oparzę się”. Żeby cofnąć rękę znad kuchenki najpierw trzeba uzyskać wyrażone explicite zdanie, „oparzę się”.
[8] Maruszewski Tomasz, „Psychologia poznania”, GWP, Gdańsk 2001
[9] Jest dla mnie oczywistym, że uznawanie za byty, czegoś, co znane jest jedynie jako fizycznie wyrażone operacje umysłu, jest niedorzeczne. Na temat prawdziwości twierdzeń matematycznych czytaj też moją pracę semestralną z epistemologii o takim właśnie tytule: http://wolnafilozofia.blog.onet.pl/2,ID296538338,index.html .
opr. mg/mg