Co świętujemy na Wielkanoc?
Nasze święta Wielkanocne w rzeczywistości nie były do końca chrześcijańskie, raczej odwrotnie – całkiem nie były
chrześcijańskie. Tradycje, które świętujemy na Wielkanoc sięgają swoimi korzeniami w daleką przeszłość naszych przodków i co najważniejsze niczego podobnego nie ma w tradycjach innych narodów świata. Ponadto, oficjalnie kościół usilnie zaprzecza przynależność tych tradycji do chrześcijańskich obyczajów.
Tak już się od dawna utarło, że święta Wielkanocne uważa się za chrześcijańskie i w ten dzień świętuje się zmartwychwstanie Jezusa, tzn. zdjęcie jego z krzyża. Przy tym przyjęło się pieczenie wielkanocnej baby lub pasoczki, malowanie jajek, robienie porządków w domu, odwiedzanie grobów zmarłych przodków na cmentarzach a także zbijanie malowanych jajek.
Nie jasne jest jaki stosunek mają te wszystkie obrzędy i tradycje do wskrzeszenia człowieka-Wybawcy, później powołanego przez Boga? I rzecz najważniejsza: dlaczego każdego roku zamienia się data „wskrzeszenia Jezusa”?
Spróbujmy zorientować się w tych ciekawych i pozornie nielogicznych tradycjach uwzględniając fakt, że są chrześcijańskie.
Na początek, przypomnijmy sobie jak wiele słowiańskich narodów nazywa to właśnie święto – Wielkanocnymi (Paschy)?
Wszystkim znana jest internetowa encyklopedia – Wikipedia, wpisując zapytanie Wielkanoc, z jakiegoś powodu wyświetla się o Wielkodniu (Wielkim Dniu), gdyż właśnie taką nazwę z dawna nosi to święto wśród narodów Sławiańskich, które to chrześcijaństwo podaje jako zmartwychwstanie ukrzyżowanego boga Jezusa.
Okazuje się, słowo Wielkidzień (Wielki dzień) – to ludowa nazwa Wielkanocy u wschodnich i niektórych południowych Słowian.
Na Wielkanoc przechodzili oni obrzędy spotkania wiosny w dzień wiosennej równonocy. Wcześniej w ten dzień kończyła się Wielka Noc – następowała od dnia jesiennej równonocy (Czeskie Velikonoce, polskie Wielkanoc, Słoweńskie Velika no?) i następował Wielki Dzień i zaczynał się od dnia wiosennej równonocy (Ukraińskie Wielkden, Białoruskie Wialіkdzien, Bułgarski Wielikden). W mitologii i obrzędowości tego dnia obecne są tematy i motywy charakterystyczne dla ludowego kalendarza wiosny i początku lata (pogrzebowego, weselnego, meteorologicznego, rolniczo-gospodarczego itp.). Dużo miejsca w ludowych świętach wielkanocnych zajmują motywy wskrzeszenia SŁOŃCA, odnowy i rozkwitu przyrody.
Przedchrześcijański rolniczy kalendarz był zorientowany na słońce, a kalendarz kościelny – na księżyc (jeżeli ktoś nie jest w temacie, to kult księżyca jest kultem śmierci). W wyniku wejścia na nasze ziemie kościoła greckiego z jego kultem Dionizosa, nazwa jego później (XVII wieku ne.) została zmieniona na chrześcijaństwo, zostały połączone kalendarze i powstały dwa typy świąt. Pierwsze co roku od czasów starożytnych ma swoją obecność w tym samym czasie (stałe lub nieprzemijające święta); drugie – każdego roku obchodzi się w różne dni (zmiennie, przechodzące święta – właśnie takie są wszystkie żydowskie święta, gdyż ich kalendarz wyjątkowo związany jest z cyklem księżyca). To ostatnie odnosi się do święta Paschy (Wielkanocy).
Wielkidzień na Rusi – to jest również święto wiosennego zmartwychwstania, odnowy przyrody, która sygnalizuje swoją obecność z przyjściem dnia wiosennej równonocy i pochodzi z czasów jeszcze przedchrześcijańskich.
W rezultacie okazuje się, że nawet „Wikipedia”, nie patrząc na swoją przynależność do Rządu Światowego wykazuje totalną kłamliwość i poddana jest najokrutniejszej cenzurze, Wielkidzień koreluje z dniem wiosennej równonocy i świętem powiązanym z nim w czasie, ale w żaden sposób nie z bogiem chrześcijańskim. Taka interpretacja wydaje się całkowicie logiczna. A nasze Sławiano-Aryjskie narody nadal o tym pamiętają i czczą starożytną tradycję urządzając święta odejścia Zimy i spotkania Wiosny. Znane wszystkim święto Komojedica, nazywane dzisiaj Ostatkami, które obchodzi się teraz w całkiem nielogicznym dla przyrody czasie – pod koniec kalendarzowej zimy. Ale jak sami możecie zauważyć, przyroda nie dba o prawa wprowadzone przez głupców – ludzi, którzy zachowują się jak małe dzieci myśląc, że sobie ją podporządkowały.
Prawdziwa Wiosna w naszych szerokościach przychodzi (i to już od tysięcy lat obserwacje to potwierdzają, co roku) wtedy kiedy zaczyna przybywać światła w dzień a nocy ubywać. W naszych czasach, wiosenna równonoc przypada na 20-21 marca w różnych okresach, w zależności od cyklu słonecznego. Święto Ostatków nasi przodkowie zawsze obchodzili w drugi dzień równonocy wiosennej, który w naszych czasach przypada na 21 marca (rzadziej 22 marca). Na Ostatki odprowadzano Zimę.
Nawiasem mówiąc jak się niedawno okazało, 22 marca w starożytności u Sławiano-Aryjczyków był dniem wiosny, dniem bogini Westy i dniem Kobiecym! Szczegóły dotyczące tego prawdziwego Sławiańskiego kobiecego dnia można znaleźć w artykule „Odwieczny Sławiański Kobiecy dzień”.
Tak, w Niemczech w nocy w pierwszy dzień świąt w XIX wieku zapalano na górach i wzgórzach duże ogniska Ostary (Osterfeuer – ogień Ostary), składające się z drewna, słomy i torfu. Przymocowywano owiniętą słomą beczkę ze smołą do drzewa świerkowego i zapalano ją nocą, tańczono wokół ognia aż zgaśnie płomień – zbierano głownie i węgle i roznoszono je do domów. Istniał jeszcze zwyczaj zapalania nocą drewnianej strzały pokrytej żywicą, którą wystrzeliwano w górę – tak, aby wypuszczona strzała tworzyła w powietrzu ognisty łuk.
Na Wielkanoc praktycznie wszędzie urządzano masowe zabawy ze śpiewami, korowodami i grami, „jarmarkami niewiast”, huśtawkami i innymi rozrywkami. Czasami odbywało to się na Zwiastowanie: „… Można i pieśni śpiewać na Zwiastowanie, – jeszcze niedawno opowiadano na Sumszczynie. – Można było czołg prowadzić. Uważano to już jako Wielkanoc… „.
W Rosji jeszcze pod koniec XIX wieku w Świętą noc w całym imperium koło świątyń prawosławnych zapalano ogniska, a we wsiach na północy robiono to na wierzchołkach wzgórz. W ten dzień Białorusini i Ukraińcy piekli świnie i prosięta i stawiali je na stole z chrzanem w zębach (u Rosjan i Ukraińców prosiaczek – to symbol urodzaju i był obowiązkowy w nowym roku).
Co by nie mówić, nasze tradycje są bardzo podobne do Słowian w Niemczech – jak to się mówi: „jeden naród – jedna tradycja!” I, jak się domyślacie, opisane powyżej tradycje personifikują nie co innego, jak nasze Ostatki! Prawdziwe, nie współczesne Ostatki, obchodzone z przyjściem Wiosny, po dniu wiosennej równonocy. Właśnie te zastąpiono kościelną Wielkanocą a same Ostatki przesunięto na koniec Zimy.
Nie pomyślcie, że bawię was wzmianką o różnych Sławiańskich świętach. Nie ma tu nic nie stosownego, wszystkie wspomniane święta są bezpośrednio związane z tematem niniejszej pracy – świąt wielkanocnych. Te zwyczaje i tradycje, które my, potomkowie wielkich Sławiano-Ariów nadal świętujemy – wszystkie one, w ten czy inny sposób związane są z tym świętem, które chrześcijaństwo nazywa świętem Wielkanocy lub wskrzeszeniem ukrzyżowanego boga Jezusa Chrystusa. Warto wiedzieć, że słowo Jezus było pisane dwoma literami „i” dopiero od 1666 roku na mocy decyzji Moskiewskiego cerkiewnego soboru. Do tego czasu pisano je jako Isus, a słowo „christos” w ogóle nie jest imieniem ani nazwiskiem, a z języka greckiego tłumaczone jest jako mesjasz lub pomazaniec.
Żeby zrozumieć całą głębie starożytnych korzeni naszych świąt, aby zrozumieć jak wszystko jest ze sobą połączone i jak ten cały kłębek pozornie niezrozumiałych tradycji i obrzędów rozproszony u różnych nacji, a wcześniej jednolitego Sławiano-Aryjskiego narodu łatwo rozplątać, jeżeli wiemy i rozumiemy związki przyczynowe, po prostu wystarczy wziąć pod uwagę wszystkie powyższe przykłady,, gdyż wszystkie one wskazują na to samo święto – na dzień Wiosennej Równonocy! Właśnie świętujemy je w Wielkanoc! I to dzieje się od tysięcy lat, a kościół pomimo wszystkich swoich prób, w żaden sposób nie mógł wymazać z narodu tej nieśmiertelnej tradycji.
Wielkanoc powinien obchodzony być jako dzień wielkiej radości. Świetlisty tydzień nosi nazwę w narodzie: wielkodziękczynny, sławny, chwalebny, wielki, radosny, czerwone świątki. W tradycji ludowej Wielkidzień obchodzony był jako święto odnowy i odrodzenia życia. Polegał na zrobieniu nowych ubrań dla wszystkich członków rodziny i wykąpaniu się w łaźni. W Wielkidzień człowiek powinien odrzucić wszystko co złe, nieczyste myśli, zapomnieć o złu i krzywdach, nie grzeszyć, nie angażować się w relacje małżeńskie, które tego dnia postrzegane były jako grzech.
Wielkanoc, Pascha (Wielki-dzień, Wielka-noc) — najbardziej znaczące i ważne wiosenne święto w kalendarzu wschodnich i zachodnich Słowian, natomiast u Słowian południowych takim jest Dzień Świętego Jerzego. U Serbów łużyckich nazwa święta wynikła ze słowa „utro”(rano?) (jutry – pascha, jutrowny – paschalny (wielkanocny), jutro – ranek. Oto skąd wziął się Juriew (Utrow) dzień! Tradycyjną Wielkanoc obchodziło się trzy dni; jednak wielkanocne motywy szeroko przedstawione w mitologii i obrzędowości całego Jasnego, poprzedzającej ją Świętego (kiedy robiono przygotowywania do świąt) i następującego za nim Fominnego tygodnia.
Podobnie Niemcy i Brytyjczycy na Wielkanoc (Niemiecki Ostern, ang. Easter) przeszło w nazwę staroniemieckiego święta na cześć Ostary (Ôstarâ, Ostara, Eastre, Eostre) – bogini porannej zorzy i wiosny (Ostara – idealnie pasuje z Westą – te same korzenie, zmieniło się tylko „W” na „O” i zamiast Westa została Osta (Westa) + Ra (słońce), wynik jest wciąż ten sam, nasza bogini Westa, która przynosiła wiadomość o nadejściu wiosny), przyprowadzająca z wschodu zmartwychwstające (powstające z nocnego zimowego snu) słońce.
Teraz zrozumieliście skąd u Niemców i Anglików takie dziwne nazwy Wielkanocy (Paschy)?! Ale, jeżeli chociaż odrobinę pomyślimy, niczego dziwnego w tym nie znajdziemy ponieważ wszystkie języki europejskie – pochodzą od języka ruskiego! Kogo interesują szczegóły, polecam książki A.S.Szyszkowa „Sławianoruski korzeniosłów” i A.N. Dragunkina „5 sensacji”.
Właśnie tym można wytłumaczyć wielką ilość nie chrześcijańskich obrzędów na Wielkanoc. Przy czym nie tylko na samo Świetliste Zmartwychwstanie ale również na cały tygodniowy świąteczny kompleks. Ukraińska przysłowie łączy się bezpośrednio z Dniem Zwiastowania – „Jaka pogoda na Zwiastowanie, taka i na Wielkidzień”.
Inne powiedzenia o Wielkodniu:
- Jeżeli w ten dzień niebo pochmurne lub idzie deszcz – będzie urodzaj.
- Kole na to święto deszcz — to do Semika będzie czekać jeszcze większy deszcz, czym pogoda, a zatem i chłodne lato; cicha i ciepła pogoda wróży takie samo lato (Białoruś).
- W Jasnym tygodniu (po Wielkanocy) zaczynają powszechnie rozbrzmiewać korowody.
- Jeżeli słoneczko „gra”, „pulsuje” — to do dobrego i zdrowego życia, obfitego urodzaju i szczęśliwego wesela, a jeśli tylko ciut-ciut lub nie „gra” całkiem — rok złym będzie.
Gdzie sięgają początki wielu tradycji wielkanocnych?
W starożytnych księgach naszych przodków, mających ponad 40 000 lat – Sławiano-Aryjskich Wedach jest informacją o starożytnym wielkim święcie naszych przodków PASHET (ПАСХЕТЪ) lub według nowej gramatyki języka rosyjskiego, po prostu PASHET (ПАСХЕТ).
PASHET – to skrót, który oznacza: Droga Asami Chodząc Jeść(?) Twardo Stworzenie. Święto PASHET, następnie skraca się do słowa PASHA (Wielkanoc), obchodził się je na cześć zakończenia 15- letniego przeniesienia się Sławiano-Aryjczyków z Daarii, praojczyzny naszych przodków, która znajdowała się na biegunie północnym Midgard-Ziemi (Midgard – to imię własne, tak nazwali naszą planetę starożytni przodkowie, jak również nazywano Słońce-Jaryło, Księżyc-Lelia, Księżyc Fatta i Księżyc Miesiąc), w Rassienii i Białowodzie.
Święto PASHET (PASHA) – to pamięć o tym, jak nasi przodkowie Sławiano-Aryjczycy w 16 lecie sławili wszystkich bogów i kapłana Spasa (Zbawiciela) za uchronienie ich przed Wielkim Potopem. Droga wiodła ich przez góry Ripiejskie (obecnie nazywają się – Ural).
Sławiano-Aryjskie Wedy mówią nam o tym wydarzeniu następująco: 111 818 (na 2012 rok ne.) lat temu Ciemne Siły – Koszczej (Szaraki, Kościotrupy), zdobywając jednego z satelitów Midgard-Ziemi księżyc Lelia urządzili na niej swoją bazę w celu przejęcia Midgard-Ziemi. I wtedy wielki Tarch Dadźbóg, opiekun rodów Aryjskich, zniszczył księżyc Lelia, i spadła ona na Ziemię ognistym deszczem.
Koszczej (Kościej) – to władca szarej rasy. Koszczeje – Książęta Ciemności, są Ciemnymi Hierarchami i kierują szarą rasą. A rasa szarych to Ciemne Siły, tak zwane społeczne pasożyty, które w swoim ewolucyjnym rozwoju wykorzystają pasożytniczą metodę ujarzmiania innych młodych cywilizacji i wykorzystują ich niewolniczą pracę dla swojego dobra. Szczegółowo opisał pasożytniczy system i jego sposoby działania za pomocą, których została przechwycona nasza Midgard-Ziemia akademik Nikołaj Lewaszow w swoich książkach „Rosja w krzywych zwierciadłach” 1 i 2 tom.
Właśnie przez takich pasożytów została ujarzmiona kilka tysięcy lat temu nasza planeta Midgard-Ziemia. Narzucając ludzkości religię, która później zaczęła nosić nazwę chrześcijańskiej, Ciemne Siły zmieniły ludzi w bezmyślne posłuszne barany, które pełnią rolę bateryjek, tzn. żywią swoimi siłami życiowymi i bogactwami naturalnymi tych społecznych pasożytów. Przy tym mało kto się domyśla, że jest w ten sposób wykorzystywany.
Znając to wszystko można sobie uświadomić, że wydarzenia opisane w rosyjskich ludowych bajkach – to nie fikcja ludowej twórczości, lecz konkretne wydarzenia z naszej przeszłości, które chcieli przekazać nam nasi przodkowie. I Koszczej (Kościej) nieśmiertelny – to nie jest postać z bajek, zwolennik zła, a najprawdziwszy Ciemny Hierarcha.
Ogromne bogactwa dla szarej rasy i ich sług - przede wszystkim! Po czynach ich poznacie. Myślę, że każdy świadomy człowiek może samodzielnie określić, kto w jego otoczeniu jest sługą szarych i dokonać własnych wniosków, jak walczyć u siebie z pasożytami.
W Santii Wedy Peruna (Wedy Sławiano-Aryjskie) powiedziano: „Wy na Midgardzie żyjecie spokojnie od dawnych czasów, kiedy świat się umocnił … pamiętając z Wed o czynach Dadźboga, jak on naruszył twierdzę Koszczeji, co znajdowali się na najbliższym Księżycu… Tarch nie pozwolił zdradzieckim Koszczejom zniszczyć Midgard, jak zniszczyli Deje … te Koszczeje, władcy Szarych, zginęli razem z Księżycem … Ale zapłaciła Midgard za wolność Daarii, skrytym Wielkim Potopem … Wody Księżyca ten Potop uczyniły, na Ziemię z niebios spadły tęczą gdyż Księżyc rozdarty na części i z bojem Swarożyczej w Midgard spadł… „
Swarożyczami nasi przodkowie nazywali wszystkie ciała niebieskie i istoty, które zstąpiły z nieba. Wszystko co przychodzi z nieba to swarożycze, nawet piorun kulisty – to swarożycz. I również ma swoją duszę.
Pomyślcie, „wody księżyca ten potop uczynił”. Spadły odłamki w postaci ognistych kul. Po tym jak na Midgard-Ziemię zwaliły się wody i odłamki zniszczonego Księżyca Leli, zmienił się nie tylko wygląd zewnętrzny Ziemi ale również temperatura na jej powierzchni, ponieważ jej oś zaczęła wahadłowe obroty. Zaczęło się Wielkie Ochłodzenie.
Przy okazji, piramidy, które są rozproszone po całym świecie, jak pokazują badania, nie znajdują się w dowolnym miejscu ale dokładnie na tej samej osi przechodzącej przez całą Ziemię. Zbudowali je nasi przodkowie – Sławiano-Aryjczycy w celu stabilizacji osi obrotu planety, a nie przez nierozwinięte cywilizacje typu Inków, Majów lub Egipską.
Jednak nie wszyscy potomkowie Rodów Wielkiej Rasy i Rodu Niebieskiego zginęli razem z Daarią. Święty kraj Daaria – praojczyzna naszych przodków – znajdowała się na zatopionym kontynencie na Północnym Oceanie Lodowatym i była podzielona na cztery części rzekami: Raja, Tule, Swaga i Ch’Arra. Ludzie zostali ostrzeżeni przez Wielkiego Kapłana Spasa (co dziwne, ale imię kapłana Spasa bardzo często spotyka się w kościelnych księgach, w szczególności „Kormczej księdze” z 1650 roku. Na cześć Spasa obchodzi się wiele świąt kościelnych. Ale wspomniany temat jest jeszcze na razie za mało przestudiowany, żeby wyciągać wnioski. Ale niema przypadków! Dociekliwy umysł zawsze znajdzie prawdę). Wiedząc o nadchodzącej zagładzie Daarii wskutek Wielkiego Potopu zawczasu zaczęto się przenosić na kontynent Eurazji. Zorganizowano 15 przeniesień z Daarii. Na przestrzeni 15 lat ludzie przenosili się po Kamiennym Przesmyku pomiędzy Wschodnim i Zachodnim morzem na południe. Znane są teraz nazwy Kamień, Kamienny Pas, Ripejskie lub Uralskie góry.
Po Wielkim Potopie nasi wielcy przodkowie zaludnili dużą wyspę na Wschodnim Morzu, która nazywała się Bujan. Obecnie jest to terytorium Zachodniej i Wschodniej Syberii. Stąd zaczęły się przesiedlenia naszych przodków Sławiano-Ariów w kierunku dziewięciu stron świata. Uprzywilejowany kraj Azji lub Ziemie Świętej Rasy – to terytorium współczesnej Zachodniej i Wschodniej Syberii od gór Ripejskich (Ural) do morza Ch’Aryjskiego (jezioro Bajkał). Terytoria te nosiło nazwę Białorzecze, Pięciorzecze, Siedmiorzecze.
Nazwa BIAŁORZECZE pochodzi od nazwy rzeki Irij (powstała z połączenia słów Irij Najcichszej, Ir-tysz (Ir-cisza), Irtysz), którą uważano za Białą, Czystą, Świętą Rzekę, wzdłuż której po raz pierwszy zamieszkali nasi przodkowie. Po cofnięciu się morza Zachodniego i Wschodniego, Rody Rasy Wielkiej zaludnili ziemie, które były wcześniej dnem morskim. PIĘCIORZECZE – ziemia, spływająca rzekami Irtysz, Ob, Jenisej, Angara i Lena, gdzie stopniowo się osiedlano. Później, kiedy nastąpiło ocieplenie klimatu po pierwszym Wielkim Ochłodzeniu, i cofnięciu się chłodów, Rody Rasy Wielkiej osiedli również nad rzekami Iszym i Toboł. Od tej pory Pięciorzecze zmieniło się w SIEMIORZECZE.
W miarę opanowywania ziem wschodnich od gór Ural każda z nich otrzymała odpowiednią nazwę. Na północy, w dolnym biegu Obu, między Obem i Uralem – Syberia (powstała z połączenia słów Północ (Sewier) i Ob). Dalej na południe, nad brzegiem Irtyszu jest BIAŁOWODZIE. Na wschód od Syberii po drugiej stronie Obu, znajduje się LUKOMORIE. Na południe od Lukomoria znajduje się JUGORIE, które dochodzi do gór Iryjskich (Mongolskiego Ałtaju).
Stolicą naszych Przodków w tym czasie był ASGARD IRYJSKI (As – bóg, żyjący na Ziemi, GARD – miasto, co znaczyło – miasto Bogów), który został założony 106 790 lat temu (licząc od 2012 roku ne.). Asgard Iryjski został zniszczony w 1530 roku n.e. przez Dżungarów (przodkowie współczesnych Kałmuków) – pochodzących z północnych prowincji Arimii (Chin). Dzisiaj w miejscu Asgardu znajduje się miasto Omsk. Wykopaliska prowadzone w Omsku, odkryły pozostałości starożytnego miasta w granicach nowego Omska. Analiza wykazała, że szczątki, których jest bardzo wiele mają 100 000 lat, co potwierdza informacje zawarte w Sławiano-Aryjskich Wedach.
Na pamiątkę ocalenia od potopu i wielkiej migracji Rodów Rasy Wielkiej w 16 roku pojawiło się święto PASCHET (Pascha, Wielkanoc) i osobliwy obrzęd. Jest on wszystkim dobrze znany. W Wielkanoc malowane jajka uderza się o siebie sprawdzając czyje jajko jest mocniejsze. Stłuczone jajko nazywano jajkiem Koszczeja, tzn. zburzonym Księżycem Lelia z bazami Koszczejów (sługami Ciemnych Sił), a całe jajko nazywano Siłą Tarcha Dadźboga. Pojawiła się również bajka o Koszczeju Nieśmiertelnym, którego śmierć była w jajku (na Księżycu Lelia) gdzieś na wierzchołku wysokiego dębu (tzn. faktycznie w niebiosach).
Dla tych, którzy nie wiedzą, wyjaśniam, że jajka dzielą się na pisanki i kraszanki. Pisanki – to Sławiańskie malowanki na surowym jajku, a kraszanki – na gotowanym. Mają one starożytne obrzędowe i oberegowoje (ochronne?) znaczenie. Umieszczano je w kołysce niemowlęcia i dawano nowożeńcom na weselu, również z nimi wspominano przodków. Dlatego malowane jajka mogą być pokryte setkami oberegowych symboli, z których każdy chronił przed różnymi nieszczęściami – chorobami, oszczerstwami, rozstaniami, zazdrością itp.
Istniała cała kultura malowania jajek. Żeby stworzyć oberegowoją pisankę, trzeba było dużo widzieć: znaczenie oberegowych symboli, symbolikę rysunków i koloru, jakie trawy, kolory płatków lub kory, z jakiego drzewa lub jaka kombinacja jest wykorzystywana dla której farby, kiedy i gdzie trzeba nabierać wodę. I, oczywiście, trzeba posiadać cierpliwość, żeby za pomocą gorącego wosku konsekwentnie warstwa po warstwie nanosić potrzebne ornamenty. Najpierw jajko zanurzało się w jednej z farb, i na nim woskiem nanosiło się rysunek chroniąc tym samym część ornamentu, który powinien być w danym kolorze, następnie zanurzało się w inną farbę, i znowu nanosiło część ornamentu. Gdy wszystkie kolory zostały naniesione wosk ostrożnie się roztapiało i pisankę można było podziwiać w całej okazałości.
Malowanie jajek zaczynało się na wiosnę, kiedy otwierano podziemne źródła i studnie, pękał lód nad rzeką i wylatywały pszczoły. Wielkanocne malowane jajko w rosyjskiej kulturze oznaczało nowe życie, odrodzenie. Jajka wielkanocne w Rosji toczyło się po ziemi, żeby był urodzaj.
Ponadto, malowano również jajka w przedchrześcijańskiej Europie, co nie jest zaskakujące. Przecież do XI wieku żyły w niej potężne związki plemienne sławian – wenedów i lutyczy. Według Pliniusza Starszego, u druidów malowane jajka odgrywały rolę talizmanów. Zabarwiali je na szkarłatny kolor ku czci Słońca. Celtycka bogini piękna i miłości Kliodna miała do dyspozycji dwa pozaziemskie ptaki koloru czerwonego z zielonymi głowami, które składały niebieskie i purpurowe jajka.
I jak znowu stwierdzamy, Jezus Chrystus nie ma z tym nic wspólnego! W żaden sposób nie można powiązać tradycji zbijania i malowania jajek z ukrzyżowaniem i wskrzeszeniem człowieka-boga! Wręcz przeciwnie, wszystko wskazuje na wskrzeszenie z długiego zimowego snu Słońca!
U naszych przodków istniało przekonanie że na Wielkanoc „słońce gra”. I wielu próbowało przyłapać ten moment. W centralnej Rosji dzieci nawet kierowały do słońca piosenkę:
Słoneczko, wiadereczko,
Wejrzyj w okieneczko!
Słoneczko, się pochyliło,
Czerwone, się wystroiło!
Na Wołyniu podobnie, uważa się, że słońce to „król nieba”, co świeci i grzeje w dzień a nocą chowa się za ziemią, obchodzi ją i rankiem znowu pojawia się na wschodzie.
Na Podolu uważano, że słońce – to odbicie oblicza bożego i dlatego tak jasno świeci. W dawnych czasach na Ukrainie dziewczyny modliły się do słońca. Na Czerkasszczyźnie (Czerkassk) dziewczyny wstawały wcześnie rano na Wielkidzień i szły do sadu, stawały pod jabłonią twarzą do wschodu i czekały na wzejście słońca. Jak tylko pojawiało się słońce, dziewczyny składały ręce jak do świętego obrazu, i modliły się.
Czy nie przypominają wam się słowa „król nieba”, „chowa się za ziemią” i „pojawia się na wschodzie” o urodzeniu Słońca-boga w święto Bożego Narodzenia 25 grudnia w trzeci dzień zimowego przesilenia, którego niedorzeczni duchowni wiązali z Jezusem Chrystusem, którego nigdy nie było, a ten, którego widzicie na krzyżu, a szczególnie u rzymskiego Papierza jako symbol zwycięstwa nad naszą przeszłością, nad prawdziwą przeszłością Rusów, urodził się i żył w XI wieku, został ukrzyżowany 18 lutego 1086 roku na górze Bejkos w pobliżu Konstantynopola (obecny Stambuł).
Tam znajdowała się tak zwana Jerozolima – siedziba arcykapłanów, tzn. duchowa stolica imperium, którą w tym czasie, jeszcze do połowy XVII wieku nazywano JerOsalim co potwierdza „Kormczaja Księga” z 1650 roku i kościelny tytuł jerOmonach a nie jerUmonach i mnóstwo innych faktów, które szczegółowo przedstawiam w mojej książce „Wszystko będzie dobrze” (w trakcie pisania, ale niektóre rozdziały są już umieszczone na stronie i dostępne na www.allpravda.info do zapoznania się z nimi).
Dobrze, że poruszyłem temat wskrzeszenia słońca-boga. Dziesiątki dowodów można znaleźć w filmie dokumentalnym „Zeitgeist (Duch czasów)” w pierwszej jego części, która zaczyna się właśnie od religii, gdzie sensownie powiedziano, że wszystkie wcześniejsze kulty religijne do chrześcijaństwa, były w zasadzie tym samym, tylko nazwy bogów się zmieniały. Działo się to w tym samym dniu, a ten dzień był zawsze przesileniem zimowym, od 22 do 25 grudnia rodził się nowy bóg, rodziła go dziewica panna, temu wydarzeniu towarzyszyły trzy gwiazdy na wschodzie. Za każdym razem tego boga krzyżowano jako ofiarę, ale w rzeczywistości symbolizowało to odejście słońca w stan spokoju – w sen zimowy, że tak powiem, kiedy następowała Wielka Noc.
I wszystkie przytoczone tu fakty dotyczą tego samego, że są to w rzeczywistości zwyczaje nie chrześcijańskie i nie mają nic wspólnego z kościołem! Po prostu kościół nie mógł ich wymazać ze świadomości narodu i postanowił stanąć na czele tych świąt. Jak to się mówi, tylko biznes i nic osobistego!
Tak więc, z rozbijaniem jajek sprawa załatwiona! Zastanówmy się teraz, skąd się wzięła tradycja wypiekać ciasta-pasoczki?
W połowie kwietnia (według współczesnego kalendarza) Sławiano-Aryjczycy świętowali zakończenie zaślubin nieba i ziemi, przyjście wiosny, święto otwarcia ziemi i jej gotowości do siewu, innymi słowy Święto Urodzaju (Płodności). To święto symbolizowało początek nowego życia, obudzenie przyrody i rozpoczęcie siewów. W dni święta na polach prowadzono korowody, w czym energetycznie pomagano naładować się ziemi pozytywną energią i przynieść urodzaj. W dniu tego święta również przyjęte było pieczenie Baby, jako symbolu męskiej siły i urodzaju (dlatego, że ma wydłużony kształt i polewano na niego biały krem z ubitych jajek), i również placek twarogowy, który nazywają teraz PASCHĄ, jako symbol kobiecej płodności. Symbolem męskiej siły i płodności u Słowian oznaczano słowem KOL (KOŁ) (oryginalne tłumaczenie – trzon), kobiecej siły – słowem KOŁO (krąg), stąd forma poczęstunków.
I znowu widzimy, że tradycje i zwyczaje naszych przodków żyją głęboko w ludzkiej pamięci i bez względu na religię, jej nie wykorzenimy.
Skąd się wziął zwyczaj oczyszczania mogił zmarłych i odwiedzania przodków na cmentarzach?
Według kalendarza sławiańskiego, jeżeli przestawić go na współczesny ład, na początku kwietnia jest święto zwane Dniem Pamięci przodków. W ten dzień pełnione są służby na wszystkich cmentarzach, na grobach i kurhanach czyszcząc je i porządkując. Oprócz darów i nabożeństw za zmarłych przodków, na ich miejscu spoczynku zapala się święte ognie (świece, lampy, ogniewice).
Według innej tradycji, Tydzień przed Wielkanocą lub Czerwony tydzień, a na białoruskim Polesiu zachowała się starożytna nazwa Rusalna. Tydzień ten posiadał mnóstwo nazw – rus. Czerwony, Wielki Tydzień, ukr. Bіały tydzień, Czysty tydzień, białor. Rusalny tydzień.
Według tradycji sławiańskich, jeden z dni poprzedzających Wielkanoc lub bezpośrednio po nim przodkowie wracają na ziemię, gdzie pozostają przez pewien czas. Do obchodów przygotowywano się cały Czerwony tydzień – od poniedziałku do soboty. Główne przygotowywania były od czwartku (teraz nosi to nazwę Wielki Czwartek) do soboty. Cały tydzień starannie przygotowywano się na święto: myto stoły, ławki, okna, drzwi. Bielono piece i ściany. Wyskrobywano, myto podłogi, trzepano chodniki, myto jeszcze raz naczynia. Od czwartku do soboty przygotowywano piec i podwórko: gospodynie piekły wielkanocne baby, malowały jajka, piekły mięso; mężczyźni stawiali huśtawki, przygotowywali drwa na czas święta, mieszkańcy wsi starali się być zwięźli. Jak i w czasie całego postu, unikano głośnego śpiewu, nie było gier ulicznych i korowodów.
We współczesnych czasach każda gospodyni w ciągu tygodnia przed Wielkanocą, stara się doprowadzić do porządku swój dom i podwórko: wszystko wymieść, wygarnąć, wyczyścić, wybielić, uprać jeszcze raz, wymyć jeszcze raz … w miastach, oczywiście, zapomniano już o tym ale w wioskach wszystkie te tradycje są nadal ściśle przestrzegane.
Od czasów starożytnych panował zwyczaj na Wielkanoc kołysania się na huśtawce. Blisko huśtawki na ogół młodzież i dorośli grali w kraszanki lub pisanki. Kobiety i dziewczyny nie brały udziału w grach. Najczęściej grały w „zbitki” („bitki”) – biły jajkami, „kotka” – toczyły jajka z górki. Wielkanocny zwyczaj przejażdżki jajek został powiązany z wiarą starożytnych Sławian z demonami. Ludzie wierzyli, że tocząc jajka można zmusić złe duchy do tańca, padania, wywracania się, co powodowało straszliwe dla nich cierpienia. Jeżeli jajka uderzały o siebie, to można było zmusić duchy do bicia się czołami. Wierzono, że w ten sposób można zwalczyć złe duchy i dokuczyć im.
Jak widzimy są to pozostałości zrozumienia tego co w rzeczywistości niósł ze sobą zwyczaj bicia jajka, w pamięci ludowej wszystko to co się zachowało ma związek ze ZŁEM i dlatego przytoczyłem ten przykład. On także potwierdza, a nawet przechowuje starożytną wiedzę naszych przodków o zniszczonym księżycu Leli i bazą Ciemnych Sił na niej – w tym wypadku demonów. Zrozumienie niestety zostało utracone a obraz tego wszystkiego co świętujemy na Wielkanoc mniej-więcej wam przywrócony. Jeżeli ktoś będzie znał jeszcze jakieś nowe fakty w celu uzupełnienia – będę wdzięczny jeżeli mi udostępni, wtedy razem odrodzimy utraconą Prawdę. Fundament został już stworzony i jest on jak „żelazobeton” czyli bardzo trwały!
Współczuję profesjonalnym historykom i kulturoznawcom dysponującym zdekompletowanymi częściami mozaiki, mnóstwem tradycji kulturowych i zwyczajów naszych przodków Sławiano-Ariów, nikt jeszcze nie zadał sobie trudu aby zbadać te święta i złożyć w jednolity, pełny i precyzyjny obraz opierający się na faktach. Ale jeszcze bardziej boli dusza gdy ludzie bezmyślnie połykają niedorzeczne majaczenie, którym ich karmią zawodowi historycy!
Proszę was, ludzie, nigdy nie wierzcie zawodowym historykom i politykom – jedni i drudzy za swoją pracę otrzymują pieniądze! Zdaje się, że te słowa należą do Aleksandra Puszkina. Zawsze polegajcie na na swoim zdrowym rozsądku, oceniajcie wiele faktów i składajcie je we właściwą całość. Tylko wtedy będziecie niezależni i można będzie was nazwać ludźmi, którzy mają głowę na karku gdyż kierujecie się swoją, a nie cudzą opinią.
Odbiegłem nieznacznie od tematu, ale, mam nadzieję, że moje słowa dadzą wam powód do przemyśleń i skierują na właściwą drogę. Wróćmy do tradycji i obrzędów, odprawianych na cześć Wielkanocy.
Na dzień Zwiastowania, kiedy Wielkanoc i kolejne dni były ciepłe i słoneczne, dziewczyny chodził po wsi (a w ślad za nimi małe dzieci) i śpiewały wiesniaki. Na Ukrainie zebrane na pastwisku (plac na początku ulicy, gdzie wypędzano bydło – słowo nadal istnieje w moich rodzinnych stronach) lub w pobliżu cerkwi, wyprowadzano „krzywego tańca” „Kostruba”, który symbolizował zimę. W wizerunku Kostruba opłakiwano śmierć przyrody i cieszono się jej szczęśliwym zmartwychwstaniem.
Na Wielkidzień tak jak na Boże Narodzenie, stary człowiek brał łyżkę kutii lub kisielu, wychodził na próg sieni albo wchodził na piec i kierując głowę w okno mówił: „Mrozie, Mrozie! przychodź kisiel jest; Mrozie, Mrozie! nie bij naszego owsa, len tak, konopie w ziemię wbij”; „Mrozie, Mrozie! idź do nas w kutię, tak nie pomroź naszej gryczki”. Czasem, powtarzając trzy razy wezwanie na kutię odczekiwano chwilę, dodając: „Nie idziesz? nie idź ani na żyto, ani na pszenicę, ani na wszelką pasznicę!”.
Wielu zgodzi się, że dni równonocy wiosennej bywają jeszcze mroźne, nawet w 2012 roku były chłodne.
Na Białorusi uważano, że nie można rozpalać Welkodniowego pieca ponieważ w przeciwnym razie latem „podwórze spali Piorun” w tłumaczeniu na ruski oznacza to „podwórze (gospodarkę) spali Perun”. Peruna w żaden sposób nie można nazwać chrześcijańskim bogiem! Perun – to wysznij (wysoki hierarcha) bóg Sławiano-Ariów. Bóg-opiekun wszystkich żołnierzy i wielu Rodów Rasy Wielkiej. Bóg-Gromowładca, kierujący Błyskawicami, syn Boga Swaroga i Łady-Bogurodzicy. Bóg Perun dał narodom Wielkiej Rasy i potomkom Rodu Niebieskiego Przykazania i uprzedził o czekających na nich w przyszłość wydarzeniach w przeciągu 40176 lat. Do naszych czasów zachował się zwyczaj świętowania dnia Perun 2 sierpnia, który teraz kościół zastąpił swoim świętym Eliaszem. Ale w starożytnej tradycji naszych przodków – był to i jest dzień boga Peruna.
Kontynuacją Wielkodnia był Jasny Tydzień (Wielki Tydzień), trwający osiem dni. Przez cały Wielki Tydzień dusze zmarłych stale przybywają do żywych, odwiedzają swoich krewnych i znajomych, piją, jedzą i cieszą się razem z nimi. Dni pamięci o zmarłych tego tygodnia były pierwszym (w niektórych miejscach drugim) dniem Wielkanocy i Nawskiego (od słowa NAWIA – zaświaty lub świat duchów, znane też są wam słowa Jawia – nasz świat – fizycznie gęsty, i Prawia – świat bogów lub praw stworzonych przez bogów, którzy kierują naszymi światami) czwartku.
W Wielki (Jasny) tydzień, który był uważany za początek odrodzenia wiosny i odnowy życia, przeprowadzano wiele obrzędów związanych z zawieraniem małżeństw. Ich inicjatorami i głównymi uczestnikami była nieżonata młodzież i nowożeńcy. W Jasny (Wielki) Tydzień zaczynały się wiosenno-letnie zabawy chłopaków i dziewczyn. Jasny tydzień był także czasem kiedy w rosyjskich wsiach przychodzono popatrzeć na niewiasty. Odbywało to się rozmaicie w różnych wsiach.
Cały Jasny tydzień poświęcony był rozrywkom: jeżdżono do siebie z wizytami, raczono się dobrym skromnym jedzeniem. Jednak przesady w jedzeniu i piciu, wielkich rozrób charakterystycznych dla odpustów, w te jasne jak je nazywali ludzie, dni nie było. Świąteczny posiłek upływał wesoło, radośnie, a jednocześnie uroczyście i godnie. W Jasnym tygodniu na wiejskich ulicach przebywało wielu ludzi – bawili się, spacerowali pokazując siebie, swoje dzieci, swoje stroje, oglądając innych spacerujących, śpiewali pieśni.
Przy okazji omówimy i na pewno udało na się dostrzec jak kościół (cerkiew) nienawidzi światła, gdyż w przypadku jakichkolwiek słów mających w sobie cząstkę światła, ona zastępuje je słowem święty! A więc, w tradycji ludowej Sławiano-Ariów istnieje Jasny tydzień, w chrześcijaństwie natomiast Święty tydzień (w Polsce Wielki Tydzień)! Męskie imię ŚwiEtosław od sławiącego światło (pamiętacie dzielnego księcia kijowskiego) zostało zastąpione na ŚwiAtosław czyli sławiący świętych. I tak ze wszystkim, gdzie nie spojrzysz to kościół po prostu boi się światła! Dlaczego? Myślę, że nie trzeba za wiele wyjaśniać kto się boi światła? Jak się zapewne domyśliliście są to oczywiście siły nieczyste lub Ciemne Siły albo po prostu zło! Wszystko staje się zrozumiałe, kiedy znasz istotę problemu.
Po liturgii nasi przodkowie, mimo zakazów duchownych szli na cmentarze kończyć post ze zmarłymi. Ten zwyczaj obchodzony jest do tej pory w wioskach na Ukrainie (przynajmniej na Sumszczynie – mojej Ojczyźnie – dokładnie), nie oglądając się na wszelkie prześladowania kościoła.
W Wielkidzień odbywało się zakończenie długotrwałego Wielkiego Postu. Zazwyczaj był to rodzinny posiłek, na którym nie było gości. Na stole pokrytym białym obrusem stały malowane jajka, baba – wysoki chleb z słodkiego ciasta z deseniem w charakterze słońca, i pasku – słodkie danie z twarogu w formie piramidy. Ta tradycja zachowała się do naszych dni!
Rozpatrując gruntownie święto Wielkanocy, warto także wspomnieć o POŚCIE. Dlaczego napisałem go dużymi literami? Dlatego, że POST (ПОСТ) – jest również skrótem, który oznacza: P – pełne, O – oczyszczenie, S – swoich, T – ciał (teles). Wcześniej pisało się to jako POST (ПОСТЪ) a ostatnia litera -Ъ czytana była jako – sotworiasza. I w pełnym wariancie brzmiało to tak: Stworzenie Pełnego Oczyszczenia Swoich Ciał (Tales) (SPOST).
Sławiano-Ariowie zawsze żyli, żyją i będą żyć według zasady: „Święcie czcij Bogów i Przodków swoich i żyj zgodnie z
Sumieniem”, dlatego moralnej czystości przestrzegano nie tylko w dni postu, ale zawsze. Ciało starano się oczyszczać stale, a ponieważ ono jest najgęstsze ze wszystkich, to i „brudziło się” więcej i częściej. Do oczyszczenia ciała stosowano wszelkie procedury zaczynające, od łaźni, obmycia, kąpieli w przeręblu, „suchej” kąpieli, oczyszczania ogniem i powietrzem, do regulowania odżywiania.
Jest taką ludową mądrość: „Nie wolno nam kierować tym co z nas wychodzi, ale wolno kontrolować i kierować to co w nas wchodzi … ” i to nie tylko się tyczy jedzenia oczywiście. Posty dla Słowian były przede wszystkim potrzebne po to, żeby właściwie przygotować organizm do przejścia na inny typ odżywiania i dokonać tego przejścia maksymalnie harmonijnie i z maksymalnym pożytkiem dla ciała fizycznego.
Post to zakończenie procedury oczyszczania wszystkich ciał. Tak jak wszystko zaczęło się do umocnienia ducha. W zdrowym duchu – zdrowe ciało, a nie odwrotnie! Kościół jak zawsze wszystko przeinaczył i teraz to przysłowie brzmi odwrotnie, i słysząc od wielu – w zdrowym ciele, zdrowy duch wydaje się to nie logicznie, gdyż dusza pierwotna do ciała a nie odwrotnie, i nasi przodkowie to wspaniale wiedzieli i wykorzystywali.
Nawiasem mówiąc, pozwalano na nie przestrzeganie Postu: dzieciom do 12 lat, ciężarnym i karmiącym matkom, starszym ludziom po ukończeniu 60 lat, żołnierzom pełniącym służbę wartowniczą, a także rannym i chorym, ponieważ potrzebowali jedzenia dla odzyskania sił i zdrowia, co wydaje się całkowicie zrozumiałe i logiczne. Ale jak wiemy kościół nakazywał pościć absolutnie wszystkim – bez wyjątku.
Teraz i wy będziecie wiedzieć, co to takiego POST. Nadal jednak będziemy rozpatrywać zwyczaje i tradycje wielkanocne.
U Bułgarów zachowały się podania, że na Wielkidzień uwalniane są dusze zmarłych a zamykane na Wielki Tydzień na Pięćdziesiątnicę (50 dni po Wielikodniu – Troica-Pięćdziesiątnica, a Trójcę nazywano jeszcze Trygław – Swarog-Perun-Światowit).
W tych dniach, trzeba iść na groby swoich przodków i poświęcić się obcowaniu z ich duszami, przynieść również ofiarne modły lub dary. Należy pamiętać, że Sławiano-Aryjczycy nigdy nie mieli w zwyczaju składania krwawych ofiar! Zazwyczaj dary dla zmarłych przodków były zwykłym jedzeniem i co ciekawe na Wielkanoc nadal nosimy na cmentarze symboliczne jedzenie dla zmarłych przodków i jemy je na mogiłach sami.
Ale skąd się wzięło zmartwychwstanie ukrzyżowanego boga?
Jeszcze jeden zwyczaj, który nie ma nic wspólnego z religią chrześcijańską i co ciekawe, przedstawiciele kościoła uporczywie zaprzeczają, że jest to tradycja nie chrześcijańska.
Duchowni o dawnych tradycjach naszych przodków mówią tak: „… poświęcenie ciasta na święto Zmartwychwstania Chrystusowego – to błąd historyczny, jest to jeden z objawów analfabetyzmu religijnego. To niedorzeczne połączenie Państwowej cerkwi i starych pogańskich obrzędów z IV wieku”.
„Ciasto wielkanocne nigdy nie było znane w czasie Starotestamentowej Wielkanocy, a zresztą w ogóle w chrześcijaństwie. Wielkanocne jagnięcie spożywano z przaśnym plackiem (przaśny chleb) i gorzkimi trawami. Pogańskie początki wielkanocnego ciasta (czytaj WEDYJSKIEGO, ponieważ termin Poganin – został wprowadzony przez naszych przodków w odniesieniu do wszystkich innych narodów, które nie mówiły w języku naszych przodków – tzn. języku ruskim; później kościół zmienił to pojęcie, zresztą jak wiele innych i poganami zaczęto nazywać wszystkich tych, którzy trzymali się WEDYJSKIEGO ŚWIATOPOGLĄDU – mówił on o stworzeniu świata na podstawie dokładnej wiedzy w przeciwieństwie do dogmatów kościelnych, które on sam wymyślił). Ciasto (Kulicz) tak jak wysoki chleb, ciasto z jajkami, są znane jako pogański symbol boga owocowania Falossa”. Ostatnie rozpoznanie zaczerpnięto z witryny kościelnej.
Na pytanie: jakie mają one stosunek do chrześcijaństwa? Przedstawiciel Rosyjskiej cerkwi prawosławnej, głowa oddziału synodalnego Dimitrij Smirnow przypomniał, że tradycja Wielkanocnego odwiedzania grobów bliskich nie jest zwyczajem chrześcijańskim. … „żadnych cerkiewnych zaleceń w takich głupotach czy ktoś ma ciasto i jajka malowane nie ma, ponieważ ani ciasto ani jajko nie ma nic wspólnego ze zmartwychwstaniem Chrystusa. To jest nasza ojczysta, ludowa, chłopska, uświęcone tradycja”, – powiedział.
Opublikowany na witrynie Korrespondent.net 21 kwietnia 2011 roku pod nazwą ” Cerkiew prawosławna stwierdza, że podróże na cmentarze w Wielkanoc – nie jest tradycją chrześcijańską”.
Bojaźń POPów (POP – to skrót, który odczytuje się następująco: Prochy Ojców sPrzedajnych – tych, którzy zdradzili wiarę swoich przodków i przyjęli obcą religię chrześcijańską) to starożytne tradycje, które wyjaśniają ten nieco dziwnym i jeszcze nie tak dawny zwyczaj, który istniał u Słowian do końca XIX wieku. Zwyczaj był taki, że na Wielkanoc toczyło, turlało się po ziemi duchownych i diakonów (choć żart, ale z sensem), co prawdopodobnie miało na celu ochronienie przyszłego urodzaju przed oddziaływaniem kultów czarnej magii, szerzonych przez kościół chrześcijański.
Jakby gorliwie cerkiew nie próbowała żeby na Wielkanoc nie było wedyjskich obrzędów i zabaw, święta tego z ludowej pamięci nie wykorzeni! Jakby nie mówić ale te starożytne tradycje na tyle głęboko siedzą w nas na poziomie genetycznym, że jakkolwiek kościół i władza nie starali się naród zmieniać (lata radzieckie, w przeszłości zakaz cerkwi), wszystko jedno kto i tak im nie wyszło. A teraz, kiedy znamy Prawdę (Słowo PRAWDA również ma bardzo ważne znaczenie i odczytuje się następująco – Droga (Put), Ra (światła) Wiedzieć (znać) albo żyć według praw Światła lub Jasnych Sił. Nic dziwnego, że na Rusi mówiono – my żyjemy w Prawdzie!) i zaczynamy widzieć narzucony kościelny obskurantyzm, nie da się nas przerobić, gdyż znającym swoje starożytne korzenie narodem, nie da się kierować!
Skąd te tradycje i zwyczaje ludowe się wzięły omówiliśmy już szczegółowo.
I tu zbliżyliśmy się do najważniejszego zagadnienia, dlaczego Wielkanoc obchodzi się nie w tym samym dniu i jak wyliczyć ten dzień?
Wychodzi zabawnie, kościół twierdzi, że Wielkanoc – to dzień zmartwychwstania Jezusa (Isusa) Chrystusa, tzn. dzień jego ukrzyżowania i zmartwychwstania powinny być wyjątkowo ścisłymi datami i niezmiennymi! No, chyba że różnica w kalendarzowych stylach, jak obecnie z Bożym Narodzeniem, które katolicy obchodzą 25 grudnia według kalendarza gregoriańskiego a u nas 7 stycznia według juliańskiego (tzw. stary styl). I to pomimo faktu, że po rewolucji żydowskiej w 1917 roku przeszliśmy na przyjęty w całej Europie kalendarz gregoriański.
Szukając w internecie „jak wyliczyć datę Wielkanocy”, znajdujemy mnóstwo różnych formuł zarówno matematycznych jak i kościelnych, ale bez względu na to jak by były skomplikowane obliczenia i jakby nie próbowali duchowni pomieszać czytaj „rozswawolić” głowy prostych ludzi, prawda zawsze na wierzch wypłynie i zawsze będzie prosta!
Datę Wielkanocy wylicza się dość prosto, i każdy, kto pozna tą formułę może wyliczyć dni Paschy nawet na 100 lat do przodu.
Tak więc, odczytanie daty święta Wielkanocy wychodzi od wiosennego dnia równonocy. Święto Wielkanocy przypada zawsze na pierwsze zmartwychwstanie (tydzień) po pierwszej pełni księżyca od dnia wiosennej równonocy.
Oba święta Wielkanocne – Aleksandryjskie i Gregoriańskie – oparte są na tej samej zasadzie. Jak wyjaśniają to sami duchowni, złożoność obliczania uwarunkowana jest przez pomieszanie niezależnych astronomicznych cyklów i szeregu wymagań:
- Obieg Ziemi dookoła Słońca (data wiosennej równonocy);
- Obieg Księżyca wokół Ziemi (pełnia księżyca);
- Ustalony dzień obchodów – niedziela.
I po tym całym marazmie nasuwa się proste pytanie: „Co zrobić ze śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa?”. Wyobrażacie sobie, żeby datę śmierci nasi przodkowie obliczali według tej formuły? I co roku musieli byśmy świętować je w różne dni w zależności od słoneczno-księżycowych cyklów, jeszcze z wypadnięciem na dzień wolny od pracy?
Ale i ten zwyczaj obliczania Wielkanocy nie jest taki stary. Okazuje się, w „Kormczej księdze” z 1650 roku, która została wydana przed reformą patriarchy Nikona (1653-1654 r.) w opisach pierwszego soboru powszechnego powiedziano o tym, że na tym soborze święci ojcowie kościoła zatwierdzili datę Wielkanocy na 14 marca: „Ostanie, że się święty sobór powszechny i święta pascha nam, tako że jak i teraz obyczajem trzymamy. Niecii(?) bo w czwartej na dziesięć marcowym księżycem, świętować paschę „!
O czym tu mowa? Po pierwsze o tym, że dzień obchodów Wielkanocy był już tradycją a sobór tylko jeszcze raz to potwierdził, że święto obchodzi się tradycyjnie właśnie tak jak wcześniej, tzn. do soboru powszechnego. Po drugie, święci ojcowie potwierdzili datę przyszłych obchodów Wielkanocy w te tradycyjnie ustalone dni i po raz kolejny podkreślili, że dniem tym jest 14 marca.
Innym ciekawym faktem jest to, że wydarzenia i daty opisane w „Kormczej księdze” nie są zgodne z oficjalną wersją historii, jest około 11 do 24 lat różnicy! Ponieważ starszych oryginalnych ksiąg na razie nie znaleziono, zakładamy, że daty te są bardziej wiarygodne od oficjalnej rekonstrukcji i jeszcze czekają na swoje zbadanie. A jest co badać! Tak jak opis każdego soboru towarzyszy temu lista sprawujących rządy carów w miastach prowadzenia takich soborów, ze ścisłymi datami w starym ruskim języku w chronologii od Stworzenia Świata w Gwiezdnej Świątyni, ścisłymi wzmiankami ile lat upłynęło w przeszłości soboru i kto na nich był obecny z wyliczeniem tytułów i imion świętych ojców i do jakiego kościoła oni należeli.
Po co to wszystko? Po to, że w chwili napisania „Kromczej księgi” w 1650 roku ne. innych sposobów obchodów Wielkanocy nie było, ponieważ nie wymieniono ich, a księga ta mówi tylko o kościele, tradycjach kościelnych i obrzędach, przed tzw. rozłamem. Fakt ten zostanie omówiony poniżej i potwierdził wiele innych nie mniej ciekawych wzmianek o tradycji obchodów Wielkanocy przez inne europejskie kościoły.
Co znaczy cztery na dziesięć? W języku starosłowiańskim tak obliczano cyfry po dziesięciu – 11, 12 … 19. Mówiono wcześniej tak: jeden na dziesięć co oznaczało jedenaście, dwa na dziesięć – dwanaście itd. Nawiasem mówiąc, w językach niemieckim i polskim (pierwszą rzeczą, jaką pamiętam) tradycja ta zachowała się do naszych czasów, zresztą tak jak i w rosyjskim, i ukraińskim dialekcie – odin-na-dsat (tzn. dziesięć), w pozostałych językach europejskich nie sprawdzałem.
Z listu Konstantyna Wielkiego wiadomo: „Kiedy powstało pytanie o przenajświętszy dzień Wielkanocy, za wspólną zgodą uznano za właściwe, żeby święto te miało miejsce w ten sam dzień wszędzie … Tak naprawdę i przede wszystkim, wszystko wydawało się bardzo niegodne tego, że w tej świętej uroczystości musimy stosować się do zwyczaju Żydów … „.
Skąd się wzięła liczba 14 w obchodach Wielkanocy? Wszystko okazuje się być bardzo proste – tą tradycję przejęto z żydowskiego kalendarza księżycowego, w którym święto Wielkanocy przypadało na 14 nisan. Teraz miesiąc Nisan wypada gdzieś od połowy marca do połowy kwietnia. Ale ponieważ według kalendarza księżycowego data jest zawsze płynna zależnie od cyklów księżyca to i święto jest płynne, co jest po prostu absurdem jeżeli rozpatrzymy je z punktu widzenia zmartwychwstałego ukrzyżowanego boga Jezusa-Chrystusa, dzień w którym powinna istnieć absolutnie ścisła data.
Na tym Soborze zakazano obchodzenia Wielkanocy „przed wiosenną równonocą razem z Żydami”. W tym samym czasie w rzymskim kościele stworzono Paschalia (tradycję obchodów Wielkanocy) odmienne od kościoła Aleksandryjskiego i mniej ścisłe.
Euzebiusz w „Historii kościoła” zwraca uwagę, że niektóre z kościołów w Azji Mniejszej nie zmieniły starożytnych zwyczajów. Lokalny Sobór w Antiochii całkowicie odłączył „judejo-pochodnych” od kościoła jako heretyków.
Świadectwa IV wieku twierdzą, że Pascha krzyżowa (Wielkanoc) i niedziela w tym czasie były już połączone, zarówno na Zachodzie jak i na Wschodzie. Obchody crucificationis (krzyżowej Wielkanocy) poprzedzało resurrectionis (niedzielna Wielkanoc), każda trwała tydzień przed i po wielkanocnej niedzieli. Tylko w V wieku, nazwa Wielkanoc stała się ogólnie przyjęta dla oznaczenia właściwego święta zmartwychwstania Chrystusa. Później dzień Wielkanocy zaczął się wyodrębniać w liturgicznym zakresie bardziej wyraźnie, przez co otrzymał nazwę ‚cara dni”, „święta świąt”.
A w VII wieku n.e. Dionizy Mały zaangażował się w problem wielkanocny i ustalił rzekomo po raz pierwszy datę urodzenia Isusa Christa. Jednocześnie dał zasady obliczania Wielkanocy wiele lat na przód i powiązał je z wiosenną równonocą.
Nie było jedności wśród kościołów na przestrzeni wieków, a rozbieżności trwały aż do XXI wieku!
Po 500 latach Rzym przyjął wschodnie Paschalja. W ciągu tych 500 lat Wielkanoc obchodzono w drodze porozumienia między Kościołami Wschodu i Zachodu. To jest biznes i tylko biznes! Popi dogadali się między sobą i stworzyli sami swoje tradycje!
W 1582 roku w kościele rzymsko-katolickim papież Grzegorz XIII wprowadził nową Wielkanoc zwaną Gregoriańską. Wskutek zmiany Wielkanocy zmieniono również cały kalendarz. W wyniku przejścia do innych dat astronomicznych katolicka Wielkanoc często obchodzona jest przed żydowską Paschą, lub w ten sam dzień i wyprzedza prawosławną (poprawnie – prawowierną) Wielkanoc, w niektóre lata ponad miesiąc!
W rzymsko-katolickim a także protestanckich kościołach, data Wielkanocy obliczana jest według Paschalii Gregoriańskich. W XVI wieku Kościół katolicki przeprowadził reformę kalendarza, którego celem było przyprowadzenie obliczeń daty Wielkanocy w zgodności z obserwowanymi zjawiskami na niebie (w tym czasie stare Paschalia podawały daty pełnych księżyców i równonocy, nieodpowiednie do rzeczywistego położenia ciał niebieskich). Nowa Wielkanoc została obliczona przez neapolitańskiego astronoma Alojzego Lilio i niemieckiego zakonnika-jezuitę Christophera Claviusa.
W 1923 roku patriarcha Konstantynopola Meletios IV (Metaksakis) zwołał tzw. „Wszech-prawosławny kongres” z udziałem przedstawicieli cerkwi Greckiej, Rumuńskiej i Serbskiej, na którym przyjęto nowy kalendarz juliański, bardziej dokładny niż gregoriański, zgodny do roku 2800. Cerkwie wschodnie potępiły tę decyzję, a w Aleksandryjskiej odbył się lokalny Sobór tzn. sobór o charakterze miejscowym, stwierdzając, że nie ma potrzeby wprowadzania nowego kalendarza. Po próbach wprowadzenia w Ruskiej i Serbskiej cerkwi zmian kalendarza postanowiono pozostawić dawny z powodu możliwych niesnasek w narodzie. W marcu 1924 roku na nowy styl przeszły Konstantynopolska (już przy Grzegorzu VII) i Grecka cerkiew. Rumuński kościół przyjął nowy Juliański kalendarz 1 października 1924 roku.
Oburzenia duchowieństwa i narodu innowacjami Meletiosa zmusiły go 20 września 1923 roku do podania się do dymisji. 20 maja 1926 roku Meletios zostaje Papieżem i patriarchą kościoła Aleksandryjskiego, gdzie, wbrew przyjętej wcześniej decyzji soboru, wprowadza nowy kalendarz.
Na Moskiewskiej Naradzie w 1948 roku zdecydowano, że Wielkanoc i wszystkie święta prawosławne cerkwie obchodzić będą według Aleksandryjskiej Paschy i kalendarza juliańskiego, a pozostałe święta według tego, na którym terenie istnieje dana cerkiew. W tym samym roku na nowy juliański kalendarz przeszła cerkiew Antiochijska.
Rozumiecie teraz, że popi rozwiązali i postanowili, świętować Wielkanoc wtedy kiedy kiedy im pasuje! I to pomimo oburzenia ludu. W czasach ZSRR, kościół był pod ziemią a więc wydarzenie to przeszło prawie niezauważone i dzisiaj już nikt całkowicie nie pamięta, kiedy wszystko się zaczęło a fakty potwierdzają, że data obchodów Wielkanocy to całkiem niedawna sprawka.
Dzisiaj z kalendarza juliańskiego korzysta tylko Rosyjska, Jerozolimska, Gruzińska i Serbska cerkiew prawosławna a także Athos. Finlandzki kościół prawosławny w całości przeszedł na kalendarz gregoriański. Pozostałe Kościoły świętują Wielkanoc i inne święta po staremu, a Boże Narodzenie i inne święta – po nowemu.
Z pewnością bardzo ciekawym jest czym spowodowano rozłam pomiędzy datami prawosławnej i katolickiej Wielkanocy? Informuję, że rozłam ten spowodowany był przez różnicę w datach kościelnych pełni księżyca, i różnicą między kalendarzami słonecznymi – 13 dni w XXI wieku. Katolicka Wielkanoc w 45 % przypadkach jest tydzień wcześniejszy od prawosławnej, w 30 % zgadza się, 5 % – różnica jest 4 tygodnie, i 20 % — różnica jest 5 tygodni (więcej niż cykl księżycowy). Nie ma różnicy 2 i w 3 tygodni.
W ogóle, kompletny bałagan, zarówno w świętach jak i w ich obchodach. Cerkiew jak zawsze wymyśla swoje własne zasady i będzie tu na miejscu użycie frazy – „słyszeli dzwoni ale nie wiedzą, w którym kościele”. Właśnie tak postępuje kościół wyznaczając dni na swoje święta. W rzeczywistości zniekształcono i wyeliminowano z ludzkiej pamięci zamianą i wprowadzeniem nowych świąt religijnych starożytne tradycje.
W Wielkiej Brytanii Aktem z 1928 roku ustalono datę Wielkanocy na pierwszą niedzielę po drugiej sobocie kwietnia; jednakże przepis ten nie wszedł w życie. W 1997 roku, na szczycie w Aleppo (Syria) Światowa rada kościołów poleciła ustalić dzień Wielkanocy w oparciu o kalendarz słoneczny (także drugie zmartwychwstanie kwietnia) lub zatwierdzić jednolite Paschalia dla całego świata chrześcijańskiego, na podstawie ustaleń astronomicznych. Reforma została wyznaczona na rok 2001 ale nie została przyjęta przez wszystkich członków Rady.
Jak wreszcie podjęto rozumną decyzję to jej nie przyjęto. Potwierdzając tym samym rozbicie jedności całego kościelnego świata chrześcijańskiego. A o czym to przede wszystkim świadczy? Nie dają znowu pasterze żydowscy wrócić do kultu słonecznego, i srogo trzymają cerkiew (kościół) w ciągłej zgodności z tradycją kultu księżyca – czyli kultu śmierci!
Jestem pewien, że jako dociekliwy czytelnik, nie oczekiwałeś na taką ilość różnych dat obchodów Wielkanocy? Wszyscy oni są z jednego gniazda – gałęzi jednego kościoła chrześcijańskiego. Co za bałagan tam, żadnej jedności – tylko walka o strefy wpływów (wiernych i ziemie). Jeszcze raz podkreślę – kościół – to biznes, i w dodatku sekta wyznająca kult czarnej magii lub kult śmierci. Nazywają go jeszcze kultem księżyca lub kultem czarnej magii Voodoo, która sięga tradycji afrykańskich plemion! O tym będzie cały rozdział „Czarna magia lub kult śmierci w obrzędach religijnych” we wcześniej anonsowanej przeze mnie książce.
Jak widać z wyżej wymienionych licznych przykładów, ktoś od kogoś najwyraźniej kradnie zwyczaje i tradycje. Trudno sobie wyobrazić, że kościół oblicza swoje rytualne dni ze słońcem i księżycem, i to jest maskowane pod złożonymi wyliczeniami matematycznymi, które znajdziecie sami, jeżeli będzie nimi zainteresowani.
Teraz, gdy znamy Prawdziwy sens tego co każdego roku świętujemy, każdy z nas ma prawo wyboru dla siebie. Malować jajka i piec pasoczki na cześć zamordowanego niewinnego Jezusa nie mając żadnego sensu w tych obrzędach, lub też znając korzenie naszych najstarszych świąt, włożyć prawdziwą treść do tych tradycyjnych obrzędów naszych wielkich przodków.
Logicznym i poprawnym w tej sytuacji wydaje się nie mówienie na Wielkanoc „Chrystus zmartwychwstał”, a WSZYSTKIEGO DOBREGO Z PASCHĄ (Wielkanocą)!