Królyp

„Król Edyp” – streszczenie szczegółowe

Osoby dramatu:

Edyp

Kapłan

Chór Teban

Tyrezjasz

Jokasta

Posłaniec z Koryntu

Sługa Lajosa

Posłaniec domowy

Prologos (Prolog) [Edyp, Kapłan, Kreon]

Król Teb - Edyp relacjonuje sytuację na swych ziemiach. Od dłuższego czasu jego rodaków nękają straszliwe klęski, cierpią z powodu chorób i rozprzestrzeniającej się zarazy, a Edyp nie wie, jak ulżyć ich cierpieniu i poprawić los poddanych. W rozmowie ze starym Kapłanem, którego prosi o poradę, wyznaje, że kocha swą ojczyznę miłością szczerą i bezinteresowną i nie spocznie, póki nie odnajdzie przyczyn klęsk. Gdy pojawia się Kreon – szwagier Edypa, który powraca z wyroczni, do której posłał go monarcha, informuje Edypa i zebranych o przyczynie nieprzychylności bogów (poznajemy wówczas sylwetkę poprzedniego króla Teb – Lajosa, zamordowanego przed laty w niewyjaśnionych okolicznościach). Król postanawia pomścić śmierć swego poprzednika i odszukać zabójcę.

Edyp zwraca się do potomków Kadma – mitologicznego założyciela Teb. Zebrani na dziedzińcu siedzą na progu przed ołtarzami i trzymają błagalne wiązki.

Kadm był synem Agenora i wnukiem Posejdona. Ożenił się z Harmonią. Był mitologicznym założycielem Teb.

Rozpuszczają nad miastem dym wonnych kadzideł, który unosi się w powietrzu razem „z modlitwą i jękiem”. Ludzie boją się chorób i zaraz nękających miasto.

Edyp zwraca się do starca (Kapłana) z pytaniem, czy postępowaniem mieszkańców Teb kieruje strach czy cierpienie. Mówi:

„Wyjaw to mężowi,

Co chce wam ulżyć; bo byłby bez serca,

Gdyby ten widok mu serca nie wzruszył”.

Na te słowa Kapłan prosi władcę o pomoc i wsparcie:

„Bo miasto – sam widzisz – odmęty

Złego zalały i lud bodaj głowę

Wznosi wśród klęski i krwawej pożogi (…)”.

Choć przyznaje, że „grążył” ich upadek, to jednak błaga o ratunek: „stanowczo wznieś gród ten ku szczęściu”. Edyp upewnia starca, że kocha swą ojczyznę miłością szczerą i bezinteresowną i nie spocznie, póki nie odnajdzie

przyczyn klęsk, nękających jego ziemię:

„Gdy moja dusza za mnie, za was jęczy,

Za miasto całe; ze snu się nie budzę

Na wasze głosy; wiedzcie, że łzy ronię

I częstym troski błąkaniem się trudzę,

By co obmyśleć ku ludu obronie”.

Aby uspokoić Kapłana, władca informuje go, że posłał Kreona - syna Metojka i zarazem swego szwagra („żony mej brata”) do wyroczni Apollona, by tam dowiedział się o przyczynach zagniewania bogów, nieprzychylnych od jakiegoś czasu Tebom i ich królowi. Król obiecuje przy tym, że zastosuje się do wszelkich wskazówek i wymagań, by odzyskać łaskę bóstw: „skoro wróci – to byłbym przewrotnym, / Gdybym za głosem nie postąpił boga”. Tytułowy bohater tragedii czuł niepokój, ponieważ Kreon nie wracał już jakiś czas.

Właśnie po wypowiedzeniu tego zapewnienia Kapłan i Edyp słyszą okrzyki zwiastujące przybycie wysłannika.

Kreon pojawia się z głową przyozdobioną wawrzynem, co rozmówcy mylnie wzięli za znak dobrej nowiny. Wieści były pesymistyczne i tajemnicze, a co gorsza, wypowiedziane wobec tłumu zebranych (Edyp wolał upublicznić słowa wyroczni delfickiej: „Mów tu, wszem wobec; bo tamtych katusze / Bardziej mnie dręczą niż strach o mą duszę”).

Szwagier króla obwieszcza przyczynę braku łaski i miłosierdzia bogów względem Tebańczyków, którą okazuje się być niepomszczona zbrodnia. Aby odzyskać łaskę, mieli „wyrżnąć” zakałę ziemi, gnieżdżącą się w kraju: „Wypędzić trzeba lub mord innym mordem / Okupić, krew ta ściąga na nas burze”.

Na nalegania Edypa o wyjaśnienie tajemniczej zbrodni, Kreon mówi o poprzedniku obecnego króla – Lajosie, który został zamordowany, a jego oprawcy nigdy nie zostali ujęci: „Tych więc, co jego zabili, rozkazał / Bóg nam ukrajać i pomścić stanowczo”. Według wyroczni zabójcy nadal przebywali w Tebach, stąpając bezkarnie po ziemi, dlatego bogowie zesłali na nią plagi.

Edyp, który nie poznał swego poprzednika, domagał się wyjaśnienia szczegółów śmierci Lajosa. Usłyszał, że wyszedł on z kraju „pielgrzymem” i potem już nie powrócił do swej ojczyzny. Jego towarzysze podróży nie mogli zrelacjonować wydarzeń wówczas, ponieważ nie żyli. Ujść z życiem udało się tylko jednemu, który „zbiegł z przestrachem”. Nie stanowi on jednak rzetelnego źródła informacji, ponieważ: „jednej rzeczy nic nie wie stanowczo”. Twierdził później, że Lajosa napadło stado zbójów.

Po śmierci króla nie znalazł się nikt, kto chciałby pomścić jego śmierć. Gdy Edyp zapytał, dlaczego zaniechano odszukania morderców, Kreon odpowiedział: „Sfinks ciemnowróży ku troskom chwilowym / Od spraw tajemnych odciągnął uwagę”. Edyp poczuł się odpowiedzialnym za odkrycie prawdy o śmierci poprzednika. Widział w tym również szansę na poprawę losu swego ludu, wyniszczonego przez choroby i zarazy. Przemówił:

„Więc od początku ja rzeczy ujawnię.

Bo słusznie Febus i ty równie słusznie

Ku umarłemu zwróciliście troskę;

Z wami ja wspólnie siły złączonemi

Spłacę dług bogu i dług naszej ziemi,

A tym nie dalszym z pomocą ja idę,

Lecz sam ze siebie tę zrzucę ohydę.

Bo ów morderca mógłby równie łacno

Zbrodniczą na mnie podnieść rękę.

Zmarłemu służąc, usłużę więc sobie”.

Kazał zebranym powstać ze stopni ołtarza, podnieść błagalne wiązki i prosić o mądrość bogów: „a z woli / Bogów los szczęścia spłynie lub niedoli”. Na koniec Kapłan powierzył los Tebańczyków Febusowi, czyli Appolinowi: „A niechby Febus, co przesłał te rady, / Jak zbawca z ciężkiej nas wywiódł zagłady”.

Parodos [Chór]

Chór śpiewa pieśń, w której relacjonuje krytyczną sytuację w Tebach, prosi opiekuńcze bóstwa o pomoc.

Chór błaga o łaskę i wsparcie bóstwa. Zwraca się do Ateny i Artemidy („Naprzód niechaj mnie Zeusa córa, odwieczna Pallada / I Artemida wspomoże, / Która strzeże tej ziemi i tron okrężny zasiada / Na Teb agorze (…) O Zeusa złota córo, udziel nam pomocy! /

Przybądź chyżo”) oraz Apolla („Przyjdź i Febie w dal godzący”), by stanęli w we trójkę jak obrońcy. Chór wspomina zaangażowanie tych bogów w wspomaganie Teb w przeszłości: „Jeśli już dawniej wy grozę ciążącą na mieście / Precz stąd wyżęli, przybądźcie i teraz i pomoc mi nieście”.

Śpiewacy w pewnym momencie wypowiadają się w imieniu miasta, dotkniętego zarazą i plagami. Mówią w pierwszej osobie: „Zło mnie bezbrzeżne dotknęło. O biada!”. Są nieszczęśliwi, ponieważ: „Naród wśród moru upada / I myśli zbrakło już mieczy / Ku obronie i odsieczy, / Pola kłosem się nie skłonią, / Matki w połogach mrą lub płody ronią”.

Ludzie odchodzili w podziemia Hadesu (umierali) niczym „lotne ptaki, wartkie błyskawice”. Nad miastem zawisła „głusza”, na ulicach leżą stosy trupów, szerzących zabójczą dżumę. Nikt ich nie opłakuje i nie rusza, ponieważ każdy boi się do nich dołączyć. Wszędzie słychać jedynie zawodzenie żon i matek, osiwiałych z rozpaczy: „Skarga wszechludu zabłysła wśród nocy”. Choć wróg nie trzyma w dłoni lśniącego miecza, to jednak wtargnął do miasta z krzykiem i pustoszy ludność Teb.

Na zakończenie przejmującej pieśni Chór ponawia prośbę do bogów o udzielenie pomocy. Otrzymują oni zadanie wyparcia wroga na morską toń lub przepędzenia go w niegościnną dal, w głębie trackich fal. Zeus ma cisnąć grom, Apollo puścić krocie strzał ze swego łuku. Artemida spuścić „żary łun, / Z którymi mkniesz wśród Lykii skał”…

Epeisodion pierwsze [Edyp, Chór, Tyrezjasz]

Król Edyp nawołuje mieszkańców Teb do wsparcia przy poszukiwaniu zabójcy poprzedniego monarchy – Lajosa. Zapewnia, że nie zamierza zabijać winnego, lecz wypuści go wolno poza granice kraju, czym uwolni ziemie od plag. Wyznacza nagrodę dla osoby, która przyczyni się do ujawnienia sprawcy ludobójstwa. Odbywa się rozmowa władcy ze starym i ślepym wróżbitę – Tyrezjaszem, który wypowiada znamienite słowa: Którego szukasz, ty jesteś mordercą.

Edyp wygłasza mowę podczas zgromadzenia miejskiej starszyzny, czyli ludzi mądrych, sprawiedliwych i doświadczonych przez życie, najznakomitszych obywateli Teb.

Król prosi, by ktokolwiek, kto posiada informacje o zabójcy jego poprzednika – Lajosa – niezwłocznie zgłosił się do niego: „Niech ten mi wszystko wypowie otwarcie”.

Lajos Labdakida był tebańskim królem zamordowanym przed laty. Nosił imię Lajos, a przydomek Labdakida, ponieważ był synem Labdakosa i potomkiem Labdaka (ród Labdakidów).

Upewnił wszystkich zebranych, że nie zamierza zabijać winnego, lecz wypuści go wolno poza granice kraju. Wyznaczył nagrodę dla osoby, która przyczyni się do ujawnienia sprawcy ludobójstwa. Namawiał ludzi do wyznania tożsamości poszukiwanego:

„Lecz jeśli milczeć będziecie, kryć prawdę,

To o przyjaciół się trwożąc, to siebie,

Tedy usłyszycie, co wtedy zarządzę

Niechajby taki człowiek w naszej ziemi,

Nad którą władzę ja dzierżę i trony,

Ani nie postał, ni mówił z innymi,

Ni do czci bogów nie był dopuszczony,

Ni do żadnego wspólnictwa w ofierze”.

W końcu rzucił klątwę na zabójcę Lajosa, ślubując dołożyć wszelkich starań w jego ujawnieniu: „I tak złoczyńcy klnę, aby on w życiu, / Czy ma wspólników, czyli sam w ukryciu, / Nędzy, pogardy doświadczył i sromu”.

Poprosił wszystkich obywateli o pomoc, ponieważ śmierć należało pomścić. Czuł się odpowiedzialny za odnalezienie winnego, ponieważ sprawował władzę nad ziemiami, którymi tak dobrze opiekował się Lajos. Poza tym dzielił łoże z jego małżonką. Zauważył, że gdyby nieboszczyk zostawił potomstwo, byłoby ono rodzeństwem jego dzieci:

„Przeto ja jakby za własnym rodzicem

Wystąpię za nim, wszystkiego dokonam,

Aby przychwytać tego, co uśmiercił

Syna Labdaka, wnuka Polydora,

Któremu Kadmus i Agenor przodkiem”.

Tym, którzy zamierzali nie uczestniczyć w poszukiwaniu królobójcy, życzył braku plonów, szczęścia w małżeństwie, rodzicielstwie: „niech oni marnieją / Wśród tej zarazy lub gorszym dopustem”. Zaś wszystkim, którzy pomogą w odnalezieniu mordercy, życzył łaski Diki – bogini sprawiedliwości oraz poparcia bogów.

Chór doradził Edypowi zasięgnięcie rady Tyrezjasza. Po wymianie zdań z pieśniarzami, przyznał im rację. Tyrezjasz, nazywany również Terezjaszem lub Tejrezjaszem, był starożytnym wróżbitą. Miał tyle lat, ile żaden z ludzi, żył na świeci najdłużej, dlatego poznał jego wszystkie tajemnice i nigdy nie mylił się w udzielanych radach. Był ślepy. Stracił wzrok dwieście lat przed wydarzeniami opisanymi w dramacie, gdy Atena odkryła, że podglądał ją w kąpieli i odebrała mu jeden ze zmysłów. Karę złagodził nieco jej ojciec. Zeus ofiarował Tyrezjaszowi dar przewidywaniu przyszłości i rozumienia przeszłości.

Pojawił się boski wróżbita – ślepy Tyrezjasz: „W którego duszy prawda ma ostoję”.

Monarcha poprosił staruszka, by odsłonił przed zebranymi prawdę o zbrodni sprzed lat:

„Siebie i miasto, ratuj mą osobę,

I zbaw nas z wszelkiej zakały tej zbrodni.

W tobie nadzieja; kto, czym tylko może,

Wesprze bliźniego, spełni dzieło boże”.

Mimo tak płomiennych próśb Edypa oraz błagań Chóru, wróżbita nie chciał ujawnić tajemnic przeszłości:

„Biada, o biada tej wiedzy, co szkodę

Niesie wierzącym; znam ja to zbyt dobrze

I pomny na to nie byłbym tu stanął”.

Prosił władcę, by puścił go do domu, by nie nalegał na poznanie prawdy. Zwlekał z odpowiedzią na pytanie o tożsamość mordercy: „Próżno mnie kusisz, nie rzeknę już słowa”, oskarżając króla o znęcanie: „opór mój ganisz, a w sobie nie widząc / Obłędów gniewu, nade mną się znęcasz”.

Edyp nie rozumiał zachowania Tyrezjasza: „wiecznie więc milczeć zamierzasz / I niewzruszony tak wytrwać do końca?”, który zaparł się i postanowił milczeć nawet, jeśliby miał to przypłacić życiem: „Nic już nie rzeknę. Ty zaś, jeśli wola, / Choćby najdzikszą wybuchnij wściekłością”, „Nie twoim jestem sługą, lecz Apolla”. W końcu między upartym i rządnym poznania prawdy królem a jej zawziętym strażnikiem wybuchła ostra wymiana zdań. Bohaterowie cedzili bolesne słowa pod swym adresem. Edyp oskarżył wróżbitę i Kreona o udział w spisku:

„Kreon, ów wierny, ów stary przyjaciel

Zdradą, podstępem zamierza mnie zwalić

I tak podstawia tego czarodzieja,

Kuglarza, który zysk bystro wypatrzy,

A w swojej sztuce dotknięty ślepotą”.

Tyrezjasz z kolei „obraził” władcę słowami: „Którego szukasz, ty jesteś mordercą”. Król nie potraktował tego zdania poważnie, udając zobojętnienie na kolejne słowa ślepca: „Mów, co chcesz, słowa twe na wiatr ulecą” i twierdząc, że nie zna prawdy: „w tobie jej nie ma, boś ślepym / Na uchu, oczach, i ślepym na duchu”.

W dalszej części rozmowy Edyp usłyszał, że żyje w hańbie, obcując z tymi, którzy są mu najbliżsi, że gardzą nim żywi i martwi oraz że jest dla siebie „zatratą”: „Nędzy twej, nie wiesz, z kim życie ci schodzi, / Gdzie zamieszkałeś i kto ciebie rodzi”. Tyrezjasz przewidział, że gdy król przyjrzy się dokładniej związkom rodzinnym – zmiażdży go zło.

Bohaterowie nie doszli do zgody, mimo nalegań Chóru, chcącego poznać prawdę o przeszłości:

Nam mowa starca wydała się gniewną

I twoja także, Edypie, a przecież

To nie na czasie; lecz patrzeć należy,

Byśmy głos boga spełnili najlepiej”.

Monarcha wygnał starca, który na pożegnanie rzekł tajemniczo, że dzień, w którym Edyp pozna swą przeszłość, dowie się o swoim pochodzeniu, jednocześnie go „zrodzi” i zabije. Powiedział również w przypływie łaski jasnowidzenia, że człowiek, którego szuka i który jest zabójcą Lajosa:

„jest tutaj na miejscu.

Obcym go mienią, ale się okaże,

Iż on zrodzony w Tebach; nie ucieszy

Tym się odkryciem; z widzącego ciemny,

Z bogacza żebrak – na obczyznę pójdzie,

Kosturem drogi szukając po ziemi.

I wyjdzie na jaw, że z dziećmi obcował

Własnymi, jak brat i ojciec, że matki

Synem i mężem był, wreszcie rodzica

Współsiewcą w łóżku i razem mordercą”.

Słowa te wywarły na władcy dziwne i niepokojące wrażenie. Choć nie mógł ich pojąć, podświadomie się ich obawiał…

Stasimon pierwsze [Chór]

Pieśniarze analizują sens strasznych słów Tyrezjasza, bojąc się przy tym powtórzyć przepowiedni.

Chór zastanawia się, na kogo wskazał głos skał delfickich („Ale słowo wciąż jej żyje i krąży dokoła”) i kto skalał sobie ręce krwią zbrodni, życząc jednocześnie mordercy powodzenia w ucieczce:

„Niechby szybkim pędem koni,

Co cwałują w chmur tabunie,

Uszedł on pogoni!

Bo Apollo wnet nań runie

Z błyskiem, gromem, burzą,

I niechybne wnet Erynie grozie tej przywtórzą”.

Erynie to trzy boginie zemsty, gnębiące dusze potępieńców w Tatarze. Były córkami Uranosa, którego okaleczył własny syn – Kronos.

Na koniec Chór składa hołd Edypowi – „mężowi jeden więcej mądrości”.

Epeisodion drugie [Kreon, Chór, Edyp, Jokasta]

Kreon, dotknięty słowami szwagra o rzekomej zdradzie i spisku z Tyrezjaszem, przeprowadza rozmowę z coraz bardziej zagubionym Edypem. Między mężczyznami dochodzi do kłótni, której nie udaje się przerwać nawet Jokaście. Dzięki kobiecie, lekceważącej słowa wróżbitów, odbiorca poznaje coraz więcej szczegółów na temat śmierci jej męża – Lajosa (nieboszczyk w młodości otrzymał przepowiednię, iż zginie z ręki rodzonego syna), a w Edypie narasta trwoga i przerażenie. Zażąda sprowadzenia sługi, który był świadkiem zabójstwa Lajosa oraz wyznaje żonie tajemnicę swego pochodzenia.

Do uszu Kreona – brata Jokasty (żony Edypa) doszły oskarżenia szwagra. Postanowił przeprowadzić szczerą rozmowę z monarchą, ponieważ życie „pod tym zarzutem” jest dla niego gorsze, niż ewentualna śmierć z ręki króla. Chór przypomina Kreonowi, że słowa jego szwagra wypływały „w gniewliwym zapale”, a nie z głębi duszy. Szkalowany oskarżał o ten stan Tyrezjasza, który według niego wygłaszał kłamliwe twierdzenia. Gdy zaczął domagać się od Chóru zrelacjonowania dosłownych wypowiedzi wróżbity i króla, pojawił się Edyp.

Między mężczyznami doszło do wymiany zdań. Monarcha nazwał brata swej małżonki bezczelnym spiskowcem. Według niego wraz z Tyrezjaszem chciał osłabić jego władzę: „Ty, coś zamierzył popełnić morderstwo / I z władzy króla mnie gwałtem ograbić?”.

Choć Kreon żądał wysłuchania jego wersji, Edyp był nieugięty w swych sądach, nazywając szwagra zdrajcą i wrogiem. Był pewien, że Kreon poradził mu wysłuchać rady Tyrezjasza, ponieważ byli w zmowie. Według monarchy to właśnie brat Jokasty kazał wróżbicie obdarzyć jego odpowiedzialnością za śmierć Lajosa: „Gdyby nie schadzki z tobą, nie nazwałby / Śmierci Lajosa on moich rąk dziełem”. Na nic się zdały rzeczowe wytłumaczenia Kreona, Edyp był pewien spisku.

Nie chciał nawet słuchać Chóru, który popierał roztropność i opanowanie oskarżanego: „Pięknie on mówił i zlecił przezorność, / Bo człek porywczy zbyt łatwo się potknie”. W końcu król wyznał, że zamierza zabić „złego człeka” Kreona: „chcę śmierci twojej, nie wygnania”, który następnie oskarżył go o brak rozwagi i przysięgał, że ma czyste serce: „Niechbym nie uszedł, lecz zginął pod klątwą, / Jeśli prawdziwe twoje oskarżenia”.

Nawet Jokaście, wtajemniczonej w powód kłótni, nie udało się pogodzić mężczyzn. Starając się jednak zrealizować swe pokojowe zamierzenie, wymogła na mężu tymczasowe zwolnienie Kreona:

„Niech więc on idzie, choćbym i ze szczętem

Miał zginąć albo z hańbą być wygnanym.

\Litość mą budzą twe słowa, nie jego.

Moja nienawiść wszędzie go doścignie”.

Była przekonana o szlachetności i nieskalanym sumieniu Edypa, nie wierzyła

w jego winę, dlatego opowiedziała mu ze szczegółami o śmierci Lajosa. Nieboszczyk w młodości otrzymał przepowiednię, iż zginie z ręki rodzonego syna:

„Iż kiedyś śmierć go z rąk syna pokona,

Co zeń zrodzony – i z mojego łona”.

Dowodem na nieprawdziwość tych słów był fakt, iż zginął w „troistym rozdrożu”, zabity przez zbirów. Jokasta pamiętała, jak wystraszony wróżbą, przybił kosteczki u nóżek nowo narodzonego syna i „wysadził” go „gdzieś w górskich ostępach”.

Historię byłego męża podsumowała:

„I tak Apollo nie dopełnił tego,

By syn ten ojca powalił, ni groźby,

Że Lajos legnie pod syna zamachem.

A tak głosiły przecie przepowiednie”.

Zlekceważyła przy tym wróżbę Tyrezjasza:

„Ty więc nie bacząc wiele na te rzeczy,

Mnie raczej słuchaj i wiedz, iż śmiertelnych

Sztuka wróżenia nie ima się wcale”.

Wysłuchawszy tych słów, Edypa ogarnął niepokój i „wzruszenie ducha”. Zaczął wypytywać żonę o dokładne miejsce i czas śmierci Lajosa. Gdy dowiedział się, że ciało poprzedniego króla Teb odnaleziono na krótko, nim to on został nowym władcą, „gdzie potrójne rozchodzą się drogi”, a uśmiercono w kraju o nazwie Focyda, w miejscu, gdzie dwie drogi - z Delf i Daulidy - zbiegają się w jedną, przeraził się.

Focyda to kraina w środkowej Grecji, położona nad Zatoką Koryncką (na zachód od Beocji). To właśnie w Focydzie znajdowały się Delfy i wyrocznia delficka.

Przerażony poznaniem prawdy o zabójcy Lajosa, zapytał jeszcze o wygląd pierwszego męża Jokasty. Dowiedziawszy się, iż: „Smagły był, włosów bielała już wełna, / Od twej postawy niewiele się różnił”, wyszeptał z trwogą: „Biada mi, straszną rzuciłem ja klątwę, / Jak się wydaje, nieświadom na siebie”. Zupełną pewność zyskał, dowiadując się, że tamtego feralnego dnia monarcha jechał jedynie w towarzystwie pięciu członków drużyny, czyli nie przypominał króla, a jedyny człowiek, któremu udało się ujść z życiem, ze strachem opuścił miasto:

„kiedy wróciwszy zobaczył,

e ty u steru, że Lajos zabity,

Zwrócił się do mnie z pokornym błaganiem,

Bym go posłała na wieś między trzody,

Tak iżby najmniej oglądał to miasto.

Ja go puściłam, bo chociaż niewolnik,

Tej lub większej był godzien nagrody” .

Edyp zrozumiał straszliwą prawdę o swym pochodzeniu i przeszłości, swe tragiczne położenie. Zażądał sprowadzenia owego sługi, który był świadkiem zabójstwa Lajosa. Przedtem jednak wyznał swej żonie tajemnicę swego pochodzenia. Dorastał jako syn Polybosa z Koryntu i Merope z Dorydy, w szczęściu i radości, aż do chwili, gdy w czasie jednej z biesiad dowiedział się od jakiegoś męża, iż jest podrzutkiem. Nazajutrz zaczął przepytywać swych rodziców, którzy nie wyjawili mu prawdy. Choć nie dowiedział się niczego, „słowa te jednak / Ciągle mnie truły i snuły się w myśli” . Udał się więc bez wiedzy rodziców do wyroczni delfickiej:

„a tu mi Apollo

Tego, com badał, nie odkrył; lecz straszne

Za to mi inne wypowiedział wróżby,

Że matkę w łożu ja skalam, że spłodzę

Ród, który ludzi obmierznie wzrokowi,

I że własnego rodzica zabiję” .

Poznawszy taką straszną przepowiednię, wyjechał natychmiast z Koryntu:

„Błądziłem, kroki gwiazdami kierując,

Aby przenigdy nie zaznać nieszczęścia,

Hańby, która by spełniła tę wróżbę” .

Idąc bez celu, zawędrował w miejsce, w którym jak mówiła Jokasta, zginął król. Prawda była jednak jeszcze gorsza.

Edyp postanowił wyznać wszystko żonie:

„gdym idąc

Do troistego zbliżył się rozdroża,

Wtedy obwiestnik i mąż jakiś wozem

W konie sprzężonym jadący, jak rzekłaś,

Mnie najechali i z drogi mnie gwałtem

Woźnica spędził wraz z owym staruchą.

Ja więc wzburzony uderzam woźnicę,

Co mnie potrącił; a gdy to zobaczył

Starzec, upatrzył, gdym podle był wozu,

I w głowę oścień mi wraża kolczasty; –

Oddałem z lichwą; ugodzony kosturem

Runął on na wznak ze środka siedzenia. –

Tnę potem drugich”.

Edyp miał pewność, że zabił wówczas Lajosa, swego ojca: „ja tę klątwę sam na się rzuciłem. / A ręką kalam ofiary dziś łoże, / Co w krwi broczyła”. Przeklinał dzień swych narodził:

„Niechbym nie zajrzał, o boże wy mocy,

Tego ja słońca i zginął bez wieści

Spośród śmiertelnych, nim takie nieszczęście

Ostrzem by w moją ugodziło głowę” .

Wyznaniu przysłuchiwał się Chór, starający się podtrzymać władcę na duchu i nadziei: „Strasznym to, panie, lecz póki ów świadek / Prawdy nie wyzna, trwaj jeszcze w nadziei”. Edyp pokładał ufność jeszcze w pierwotnej wersji świadka napaści, który zeznawał, że zbójców było kilku:

„jeśliby tę liczbę

Znowu potwierdził, to nie ja zabójcą.

Jeden i wielu, to przecież nie równym”.

Zaznaczył przy tym, że jeśli okaże się być mordercą swego ojca, to zbrodnia ta go „przywali”.

Jokasta starała się pocieszać męża. Była pewna, że Edyp nie może być jej synem, ponieważ tamto niemowlę z pewnością umarło w górach: „syn nieszczęsny nie zabił go wszakże, / Lecz sam dokonał już przedtem żywota”. Ponownie zbluźniła przeciw słowom wróżbiarzy mówiąc, że ma je za zwykłe paplanie: „Ja więc na słowa wróżbiarzy ni tyle / Się nie oglądam, a tyle je ważę...”.

Małżeństwo postanowiło czym prędzej sprowadzić owego świadka. Wysławszy posłańca, weszli do domu.

Stasimon drugie [Chór]

Chór krytykuje bluźniercze słowa Jokasty, dając tym samym ostrzeżenie niewiernym.

Chór wypowiada się niepochlebnie o słowach Jokasty, którymi zbluźniła przeciw przepowiedniom wróżbiarzy i wyroczni delfickiej. Daje ostrzeżenie każdemu, kto nie da wiary słowom bóstw:

„A gdy ludzi czyn lub głos

Prawa obrazi i święte bóstw trony,

Niech ich straszny dogna los,

Skarci dumy wzlot szalonej,

Gdy za brudnym zyskiem gonią,

Gdy od ludzi złych nie stronią,

Świętość grzeszną skażą dłonią”.

Pieśniarze bronią świętości wróżb i stają po stronie boskich praw, ponieważ ziemskie łono nie jest w stanie wydać takich „plonów”, jakie rodzą się na Olimpie.

Epeisodion trzecie [Jokasta, Posłaniec z Koryntu, Chór, Edyp]

Wystraszona Jokasta powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z tragedii, w jakiej uczestniczy. Po przybyciu Posłańca z Koryntu królewska para dowiaduje się o śmierci Polybosa – rzekomego ojca Edypa. Choć monarcha i jego żona czują ulgę, to Edyp nadal obawiał się dopełnienia wróżby (dzielenie łoża z własną matką). Jego obawy nabrały na sile, gdy z rozmowy z Posłańcem dowiedział się, że tak naprawdę to nie był biologicznym synem Polybosa… Jokasta zrozumiała, że to ona jest matką Edypa. Przerażona wbiegła do pałacu, a bohater został na dziedzińcu.

Jokasta powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z tragedii, jakiej jest uczestnikiem. Wystraszona, modli się do Appolina o zesłanie ulgi. Przerywa jej przybycie Posłańca z Koryntu, poszukującego niezwłocznie Edypa. Po przywitaniu z jego małżonką i wymianie błogosławieństw Posłaniec wyjawia przyczynę swej wizyty, nazywając ją dobrą wieścią. Informuje Jokastę o śmierci Polybosa – władcy istmijskiej krainy, czyli Koryntu i zarazem rzekomego ojca Edypa.

Uszczęśliwiona takim obrotem spraw (starzec umarł naturalnie „z miary wieku”, a nie z ręki syna, więc przepowiednia się nie spełniła) nakazuje Posłańcowi poinformowanie o wszystkim króla. Edyp również poczuł ulgę. Choć miał być ojcobójcą:

„toć teraz

Ten już pod ziemią, a ja zaś oszczepu

Ani się tknąłem”.

Podziękował Jokaście za wsparcie w ciężkich chwilach i wyznał, że „władnęła” nim trwoga.

Nadal obawiał się spełnienia wróżby o dzieleniu łoża z własną matką: „Lecz matki łoże, czy nie ma mnie trwożyć?”. Wyznanie to sprawiło, że królowa nakazała mu żyć „od dnia do dnia” i nie zawracać sobie głowy mylnymi przepowiedniami. Również Posłaniec włączył się do rozmowy. Na słowa Edypa, że wróżba wciąż może się spełnić, ponieważ przy życiu została Merope, żona Polybosa, odpowiedział: „Polybos tobie żadnym nie był krewnym (…) Wszakże ni ja cię spłodziłem, ni tamten. (…) z rąk moich otrzymał cię w darze”.

Okazało się, że Posłaniec, będąc pastuchem górskiego bydła, znalazł małego noworodka „w krętych Kiteronu jarach”, z przebitymi stopami, porzuconego tam przez rodziców i pozostawionego na pewną śmierć. Na szczęście zaopiekował się nim (na prośbę kolegi, służącego wówczas u Lajosa) i zabrał do króla Polybosa, który uznał go za swe dziecko (nie mógł mieć potomstwa).

Przerażony Edyp chciał stanąć twarzą w twarz z owym parobkiem. Gdy zażądał przyprowadzenia pastucha, odezwała się Jokasta. Prosiła, by mąż zostawił sprawę swego pochodzenia w spokoju: „Jeśli, na bogów, życie tobie miłe,

Nie badaj tego; mej starczy katuszy”,

lecz monarcha nie zamierzał zaprzestać, gdy był już tak bliski wyjaśnienia:

„Odwagi! Nic ci nie ujmie, chociażbym

Z dziadów i ojców pochodził niewoli”.

Choć błagała, by tego nie czynił, zapewniając, że będzie mu wiernym spowiednikiem i przyjacielem: „Z serca najlepszą ci służę poradą”, on czekał na przybycie pastucha, który przekazał go niegdyś w ręce Posłańca.

W pewnej chwili doprowadzona do ostateczności Jokasta krzyknęła w rozpaczy: „Bieda, nieszczęsny, to jedno już słowo / Rzeknę, a głos ten już będzie ostatnim” i wbiegła do pałacu. Wiedziała już, że Edyp jest jej pierworodnym synem. Jej zachowanie skomentował Chór: „Dlaczegóż żona w tak dzikiej rozpaczy / Precz stąd wybiegła? Edypie? Strach zbiera, / Że jaka klęska w milczeniu się zerwie”. Edyp chciał poznać prawdę za wszelką cenę.

Stasimon trzecie [Chór]

Chórzyści mają nadzieję, że Edyp nie był ojcobójcą i kazirodcą.

Pieśń Chóru jest pełna optymizmu i nadziei na boskie pochodzenie Edypa. Śpiewacy zastanawiają się, kto jest ojcem króla, skoro nie Polybos. Może spłodził go Apollo, a może Bachus.

Epeisodion czwarte [Edyp, Chór, Posłaniec z Koryntu, Sługa]

Dochodzi do konfrontacji przeszłości z teraźniejszością. Od starego Sługi, dawnego pracownika Lajosa, Edyp dowiaduje się prawdy o swym pochodzeniu i zyskuje pewność o swej winie. Słysząc straszne słowa – ojcobójca i kazirodca – szaleje z bólu i rozpaczy nad swym tragicznym losem, by chwilę później wbiec do pałacu (tak jak kilka chwili przedtem Jokasta).

Przed Edypem stanął stary Sługa, który niegdyś pracował u Lajosa jako pastuch i parobek. Chór chwali jego dobre serce: „On to, mój panie, wśród domu Latosa / Wiernym był sługą, jak mało kto inny”.

Prawda poznana w chwilę potem sprawiła, że Edyp był już przekonany o swej winie. Sługa z pewnym ociąganiem opowiedział historię narodzin i pierwszych dni życia monarchy.

Lajos zatrudnił go, by „chodził za bydłem”. Miał porozstawiane szałasy na Kiteronie i bliskich polanach. Posłańca z Koryntu znał dobrze. Niegdyś przez trzy lata „W ciepłych miesiącach wyganiali trzody”. Otrzymawszy dziecko od Jokasty, nękanej wróżbami z poleceniem zabicia, oddał bezbronne niemowlę Posłańcowi: „Dałem; bodajbym dnia tego był zginął”. Nie wykonał polecenia królowej, ponieważ było mu żal malca. Miał nadzieję, że pod opieką Posłańca z Koryntu będzie mu dobrze, a tymczasem przyczynił się do zguby monarchy: „bo jeśli / Tyś owym dzieckiem, to jesteś nędzarzem”.

Słysząc te straszne słowa, Edyp – ojcobójca i kazirodca – szaleje z bólu i rozpaczy nad swym

tragicznym losem: „Biada, już jawnym to, czegom pożądał, / O słońce, niechbym już cię nie oglądał! / Życie mam, skąd nie przystoi, i żyłem, / Z kim nie przystało – a swoich zabiłem”. Wypowiedziawszy te słowa, wbiega do pałacu (tak jak kilka chwili przedtem Jokasta).

Stasimon czwarte [Chór]

Tematem pieśni Chóru jest ziemskie życie i zależność człowieka od wyższych sił.

Chór śpiewa pieśń o ziemskim życiu, które charakteryzuje się marnością i bezsilnością wobec sił wyższych. Zwraca się do pokolenia śmiertelników, nazywając ich życie „cieniem cienia”. Kieruje swe słowa również do tragicznego bohatera – Edypa: „Los ten, co ciebie, Edypie, spotyka, / Jest mi jakby głosem żywym, / Bym żadnego śmiertelnika / Nie zwał już szczęśliwym. / Twe cięciwy miotły strzały / Gdzieś daleko za granice / Zwykłych szczęść i chwały”. Choć włada Tebami na wzór bogów, to jednak zgnębiła go „moc klęsk i złego”, runął w czarną noc do gnębi nieszczęścia.

Exodos [Posłaniec domowy, Chór, Edyp, Kreon]

Od Posłańca dowiadujemy się o samobójstwie Jokasty (powiesiła się na swej chuście) oraz o samookaleczeniu Edypa (wyłupił sobie oczy sprzączkami z sukni żony i matki). Po pojawieniu się ślepego monarchy, przeklinającego dzień swych narodzin, dochodzi do rozmowy bohatera z Kreonem. Edyp pozostawia pod opieką szwagra czworo swych dzieci (po chwili czule się żegna z córkami, które darzy szczególną, ojcowską miłością). Głos zabiera Chór, który lituje się nad losem starca, dla którego życie nie było łaskawe.

Posłaniec domowy wychodzi z wnętrza pałacu ze słowami:

„A najgorszą męką

Ta, którą człowiek własną ściągnie ręką”,

po czym informuje o samobójstwie Jokasty:

„Gdy bowiem w szale rozpaczy wkroczyła

W przedsionek, wbiegła prosto do łożnicy,

Włosy targając obiema rękami,

A drzwi za sobą gwałtownie zawarłszy,

Cieniów zmarłego woła Lajosa,

Starych pamiętna miłości, od których

On zginął, matkę zostawiając na to,

Aby płodziła dalej z własnym płodem.

Jękła nad łożem, co dało nieszczęsnej

Męża po mężu i po dzieciach dzieci,

I jak wśród tego skończyła, już nie wiem”.

Wówczas do pałacu wbiegł przypominający szaleńca Edyp:

„Biegał on, od nas żądając oszczepu,

Wołał, gdzie żona – nie żona, gdzie rola

Dwoista, której był siewcą i siewem”.

Król wyważył drzwi do komnaty Jokasty i ujrzał, jak wisiała martwa na własnej chuście. Na ten widok rozplątał węzeł, cały czas wyjąc jak zwierzę. Gdy w końcu udało mu się zdjąć ciało królowej, wyrwał złote sprzączki z jej szaty i wyłupił sobie nimi oczy:

„Jęcząc: że odtąd wyście nie widziały,

Co ja cierpiałem i com ja popełnił,

Przeto na przyszłość w ciemności dojrzycie –

Wśród takich zaklęć, raz w raz on wymierza

Ciosy w powieki; wydarte źrenice

Zbarwiły lica, bo krew nie ściekała

Zrazu kroplami, lecz pełnym strumieniem

I z ran sączyła w dół czarna posoka”.

Posłaniec podsumował ten widok słowami:

To się z obojgu zerwało nieszczęście,

Nieszczęście wspólne mężowi i żonie. –

Była tu świetność zaprawdę świetnością

Za dni minionych, w dniu jednak dzisiejszym

Nastała groza, śmierć, hańba i jęki,

Nie brak niczego co złem się nazywa”.

Opowiedział, jak ślepy Edyp krzyczał, rozwarto bramy, a następnie wskazano Tebom ojcobójcę i kazirodcę. Monarcha chciał odejść z miasta, by nie sprowadzać już na nie więcej klątw, lecz potrzebował przewodnika i siły: „Bo złe zbyt ciężkie na niego runęło”. Wkrótce po tych słowach pojawił się Edyp, wołający w męczarni:

„O biada mi, biada!

Nieszczęsny ja, do jakich ziem

Podążę? gdzież uleci głos?

O losie, w coś ty mnie powalił?

(…)Biada mi!

Biada mi! – jakże porówno w niewoli

Rany i pamięć mych czynów mnie boli”.

Nazywa Chór swym prawdziwym przyjacielem, a Apolla posądza o sprowadzenie na jego ród męki: „Apollo, on to sprawił, przyjaciele. / On był przyczyną mej męce”. Prosił, by wygnano go z Teb, ponieważ jest zakałą tej ziemi, przynosi jej wstyd: „Przebóg, ukryjcie mnie kędyś w oddali, / Zabijcie albo w toń morza odludną / Strąćcie, bym nigdy nie wyjrzał już z fali”. Przeklina ponownie dzień swych narodzin. Gdyby umarł w górach tak, jak chciała Jokasta i Lajos, nie zabiłby ojca „Ni matki skalał sromu”. Nazywał się wyrodnym synem, zakałą domu.

Gdy pojawia się Kreon, Chór doradza Edypowi zasięgnięcie rady u szwagra. Choć spotkało go dużo niezasłużonych oskarżeń ze strony króla, Kreon nie zamierzał mu dokuczać. Uświadomiwszy sobie sprawiedliwość charakteru swego następcy, Edyp prosi, by wyrzucił go z Teb tam „gdzie bym żadnych nie spotykał ludzi”:

puść mnie w góry, kędy mój Kiteron

Wystrzela w nieba, gdzie moi rodzice

Żywemu niegdyś znaczyli mogiłę,

Bym przez tych zginął, co zgubić mnie chcieli”.

Pozostawia pod opieką Kreona swe dzieci. Nakazuje, by o chłopców nie troszczył się zbytnio, ponieważ byli mężczyznami: „I nie zabraknie im życia zasobów”. Większą uwagę miał przykładać do wychowania dziewcząt – małej Antygony i Ismeny, z którymi pożegnał się przed odejściem. Scena ta dowodzi ogromnej miłości, jaką darzył córki:

„O dziatki! Gdzież wy? Nie strońcie ode mnie,

Niech was obejmę w miłosnym uścisku

W rękach, co oczy niegdyś pełne błysku

Ojca w tak czarne pogrążyły ciemnie”

oraz wyrzutów sumienia, które go przytłaczały:

„Ojca morderca, on w łożu swej matki,

Z której ma życie i sam się narodził,

Waszym był ojcem, o nieszczęsne dziatki!

To wam w twarz rzucą. Więc któż wam swe serce

Odda? Któż pojmie? Któż w domu ugości?

Nikt! O nieszczęsne! W ciężkiej poniewierce

Żyć wam tu przyjdzie bez czci i miłości”.

Na koniec dramatu głos zabiera Chór, który lituje się nad losem starca. Choć „słynne zgłębił tajnie i był z ludzi najprzedniejszym, / Z wyżyn swoich na nikogo ze zawiścią nie spoglądał”, to jednak życie nie było dla niego łaskawe. Ostatnie zdanie jest podsumowaniem życia śmiertelnika, który nigdy nie przeżyje swych lat bez nieszczęścia i klęsk, ponieważ to one stanowią treść ludzkich losów:

„A więc bacząc na ostatni bytu ludzi kres i dolę,

Śmiertelnika tu żadnego zwać szczęśliwym nie należy,

Aż bez cierpień i bez klęski krańców życia nie przebieży”.

Streszczenie mitu rodu Labdakidów

Przepowiednia głosiła, że Edyp – potomek tebańskiego rodu królewskiego, syn Lajosa i Jokasty - zabije ojca i ożeni się z własną matką. Aby udaremnić spełnienie się proroctwa król Teb – Lajos nakazał, by noworodka skrępować i przebić mu stopy, a potem porzucić w górach. Służący, który miał to uczynić, ulitował się nad malcem i oddał go na wychowanie bezdzietnemu królowi Koryntu Polybosowi i jego żonie Merope.

U przybranych rodziców Edyp nie czuł się szczęśliwy, by poznać swoją przyszłość, udał się do wyroczni w Delfach. Tu dowiedział się o klątwie. Nie znał swojej przeszłości i sądząc, że wróżba się spełni, opuścił Polybosa i Merope i udał się w podróż. W drodze wdał się w zatarg z mijającym go orszakiem. W trakcie walki zabił mężczyznę – Lajosa, nie był świadom, że to król Teb i jednocześnie jego ojciec. W ten sposób wypełnił część przepowiedni.

Następnie przywędrował do Teb – miasto było dręczone przez potwora - Sfinksa – pół lwa, pół kobietę z ptasimi skrzydłami. Potwór porywał ludzi i rzucał w czeluść przepaści. Swoim ofiarom dawał do rozwiązania podstępną zagadkę, którą sam usłyszał od muz: „jakie to zwierzę obdarzone głosem, które rano chodzi na czterech, w południe na dwóch, a wieczorem na trzech nogach?” Nikt nie znał odpowiedzi.

Kreon, który objął Teby we władanie po zmarłym Lajosie, ogłosił, że ten, kto prawidłowo rozwiąże łamigłówkę, pojmie za żonę wdowę po zabitym królu. Do miasta przybył Edyp. Rozwiązał zagadkę Sfinksa – odpowiedział, że tajemniczym „wielonogim” stworzeniem jest człowiek w różnych etapach swojego życia: we wczesnym dzieciństwie, wieku dorosłym i starości. Potwór, usłyszawszy właściwa interpretację, sam rzucił się w przepaść, a Edyp pojął za żonę Jokastę – swoją matkę. I ponownie, całkiem nieświadomie wypełnił kolejną część przepowiedni.

Wina tragiczna – z greckiego hamartia – niewłaściwe rozpoznanie sytuacji, błędna interpretacja faktów – „zbłądzenie”. Tragizm Edypa polegał na tym, że popełnił zbrodnię i grzech kazirodztwa, nie rozumiejąc, że wypełnia wolę bogów i przeznaczenie. Wbrew założeniom służącym uniknięciu przepowiedni (opuszczenie przybranych rodziców), bezwiednie ją realizował. Według mitu była to kara za grzechy przodków.

Makabryczna klątwa działała nadal: nie obradzały zboża, dzieci rodziły się martwe, zwierzęta stawały się bezpłodne. A Edypowi urodziła się czwórka potomstwa: synowie: Eteokles i Polinejkes oraz córki: Antygona i Ismena.

By zrozumieć przyczynę klęsk i nieszczęść nawiedzających Teby, sprowadzono niewidomego wieszcza Terezjasza. Wróżbita utracił wzrok, bo ujrzał kiedyś boginię Atenę w kąpieli. Zeus pozbawił go za to „przewinienie” zdolności widzenia i obdarował żywotem siedem razy dłuższym niż przeciętnego człowieka oraz umiejętnością odgadywania przyszłości i rozumienia mowy ptaków. Terezjasz orzekł, że jest to kara za grzech ojcobójstwa i kazirodztwa. Wówczas Jokasta powiesiła się, a Edyp wykłuł sobie oczy i, by odpokutować winy, wyruszył na poszukiwanie miejsca wiecznego spoczynku. Towarzyszyły mu córki. Umarł w Kolonos, niedaleko Aten. Losy Antygony są kontynuacją tragicznego losu Edypa i nawiązaniem do dramatycznej historii rodu Labdakidów.

Istnieje pewna „mitologiczna” nieścisłość dotycząca wieku córek oślepionego Edypa: czasem przedstawiane są jako małe dziewczynki, czasem jako dorosłe kobiety np. na obrazie Antoniego Brodowskiego pt. „Edyp i Antygona” (1828), Antygona wyobrażona jest jako dojrzała kobieta.

Edyp – charakterystyka bohatera

Tytułową postacią dramatu Sofoklesa jest Edyp. Nazywany jest często „bohaterem tragicznym”. Dzieje się tak za sprawą ogromu cierpień, które go dotykają podczas wydarzeń utworu.

Pierworodny syn króla Teb Lajosa i Jokasty przyszedł na świat w zamkowej komnacie. Rodzice rezygnowali jednak z wychowywania syna w momencie, gdy ojciec dowiedział się od wyroczni delfickiej, że kiedyś zostanie zamordowany z ręki własnego dziecka. Wówczas postanowił porzucić noworodka na pewną śmierć. Od pierwszych dni narodzin, losy bohatera wzbudzają w czytelniku litość i trwogę.

Edyp został również przez Lajosa okaleczony fizycznie. Król, przekłuwszy malcowi stopy żelaznymi kolcami, by krew zwabiła dzikie zwierzęta – pozostawił go w górach. Stąd właśnie bohater zyskał imię Edyp, które oznacza człowieka z przekłutymi nogami.

Nad dzieckiem czuwały jednak dobre duchy lub bogowie. Zmarzniętego i opuszczonego malca odnalazł Posłaniec z Koryntu i postanowił zanieść swemu władcy, cierpiącemu z powodu bezdzietności. Dopiero w domu tego przybranego rodzica Edyp poznał, co znaczy prawdziwa miłość i szczęście.

Wygląd zewnętrzny Edypa nie jest opisany w dramacie. Gdy go poznajemy, wiemy jedynie, że jest sprawiedliwym i oddanym władcą Teb, dobrym mężem Jokasty i troskliwym ojcem czwórki dzieci: synów Etoklesa i Polinejkesa oraz córek Antygony i Ismeny.

Jego usposobienie, jest uzależnione od sytuacji. Raz zachowuje się gwałtownie, jest kłótliwy (rozmowa z Kreonem lub Tyrezjaszem), innym razem ukazuje swą łagodną naturę (w kontaktach z córkami). Zmienność charakteru Edypa jest powodowana strachem przed wypełnieniem się przepowiedni, według której miał zabić ojca i ożenić się z matką. Aby do tego nie dopuścić, kierował się często emocjami, chwilą. Trzeba przyznać, że mimo wielu problemów osobistych był bardzo oddany swej ojczyźnie. Sen z powiek spędzały mu klęski i choroby nękające poddanych.

Jako młodzieniec Edyp doskonale radził sobie w walce i słownych dysputach, w których posługiwał się racjonalnymi argumentami i „mądrością życiową”, czego dowodzi rozwiązanie zagadki potwora Sfinksa.

Według Mitologii Sfinks to uskrzydlony potwór o ciele lwa, twarzy i piersiach kobiety, a skrzydłach ptaka. Porywał ludzi i rzucał ich w przepaść. Jego zagadka, którą zadawał podróżnym, brzmiała: „Co to za zwierzę, które rano chodzi na czterech nogach, w południe na dwóch, a wieczorem na trzech?". Odpowiedź, której udzielił Edyp, była prawidłowa. Chodziło o człowieka, którego życie przypomina jeden dzień. Jako dziecko chodzi na czworakach - rano (dzieciństwo), jako dorosły (w południe) na dwóch nogach, a wieczorem – jako starzec – podpiera się laską. Sfinks rzucił się w przepaść.

Nawet podczas coraz boleśniejszych dowodów wypełnienia przepowiedni, bohater starał się znaleźć racjonalne wyjaśnienie niechęci bogów do Teb.

Kolejną z cech tytułowego bohatera jest dążenie do poznania prawdy, nieustępliwość. Często znajdował się w sytuacjach, które były pełne niedomówień. Zawsze w takich okolicznościach wolał znać bolesną prawdę, niż tkwić w kłamstwie. Gdy, dorastając jako syn Polybosa z Koryntu i Merope z Dorydy, w szczęściu i radości, w czasie jednej z biesiad dowiedział się od jakiegoś męża, iż jest „podrzutkiem” - nazajutrz zaczął wypytywać swych rodziców.

Choć nie dowiedział się niczego, „słowa te jednak / Ciągle mnie truły i snuły się w myśli”. Udał się bez wiedzy opiekunów do wyroczni delfickiej: „a tu mi Apollo / Tego, com badał, nie odkrył; lecz straszne / Za to mi inne wypowiedział wróżby, / Że matkę w łożu ja skalam, że spłodzę / Ród, który ludzi obmierznie wzrokowi, / I że własnego rodzica zabiję”.

Innym przykładem jest epizod z początku dramatu Sofoklesa. Edyp, dowiedziawszy się o niewyjaśnionej śmierci Lajosa, czuł się odpowiedzialny za odkrycie prawdy. Poprosił wszystkich obywateli o pomoc, ponieważ śmierć należało pomścić. Wiedział, że ciąży na nim obowiązek odnalezienia winnego, ponieważ sprawował władzę nad ziemiami, którymi tak dobrze opiekował się Lajos, a poza tym dzielił łoże z jego małżonką. Nie bacząc na trudy, postanowił odszukać zabójcę.

Konsekwencja i upór były spowodowane nie tylko poczuciem sprawiedliwości, lecz również troską o Teby (widział w tym szansę na poprawę losu swego ludu, wyniszczonego przez choroby i zarazy). Przemówił: „Więc od początku ja rzeczy ujawnię. / Bo słusznie Febus i ty równie słusznie / Ku umarłemu zwróciliście troskę; / Z wami ja wspólnie siły złączonemi / Spłacę dług bogu i dług naszej ziemi, / A tym nie dalszym z pomocą ja idę, / Lecz sam ze siebie tę zrzucę ohydę. / Bo ów morderca mógłby równie łacno / Zbrodniczą na mnie podnieść rękę. / Zmarłemu służąc, usłużę więc sobie”.

Król Edyp był oddany swej ojczyźnie. Był dla niej gotów do największych poświęceń, o czym dowiadujemy się podczas rozmowy bohatera z Kapłanem. Upewniał starca, że miłuje Teby uczuciem szczerym i bezinteresownym i nie spocznie, póki nie odnajdzie przyczyn klęsk, nękających jego ziemię: „Gdy moja dusza za mnie, za was jęczy, / Za miasto całe; ze snu się nie budzę / Na wasze głosy; wiedzcie, że łzy ronię / I częstym troski błąkaniem się trudzę, / By co obmyśleć ku ludu obronie”. Obiecał przy tym, że zastosuje się do wszelkich wskazówek, by odzyskać łaskę bóstw.

Choć był szlachetny, to jednak w pewnych momentach dramatu jawił się jako okrutny, popędliwy i porywczy człowiek. Posądził brata swej małżonki o zdradę, nazywając Kreona bezczelnym spiskowcem i wrogiem. Tak bardzo bał się odebrania tronu i dopełnienia przepowiedni, że coraz częściej w każdym napotkanym człowieku widział irracjonalne zagrożenie. W końcu wyznał nawet, że zamierza zabić „złego człeka” - Kreona. Z jego ust w rozmowie z Kreonem padają wyraźne nawiązania do władzy tyrańskiej, absolutnej. Edyp nie dopuszczał do siebie słów krytyki:

Kreon

A gdybyś błądził?

Edyp

Jednak słuchać trzeba.

Król bardzo kochał rodzinę. Dowiedziawszy się, że prawdopodobnie zabije własnego ojca, opuścił ukochanego Polybosa i Merope i wyruszył w nieznane. Wolał żyć w samotności i biedzie, niż na królewskim dworze, w otoczeniu kochających ludzi, byleby tylko nikogo nie skrzywdzić.

Miał skompilowany stosunek do swojej prawdziwej matki,

którą przez pomyłkę poślubił. Rozpoczynając lekturę dramatu, dowiadujemy się, że bohater jest bardzo oddany swej małżonce – Jokaście. W trudnych chwilach zawsze zasięgał jej opinii, ponieważ liczył się z jej zdaniem. Lecz okrutna klątwa, ciążąca na rodzie Labdakidów spowodowała, że Edyp dzielił łoże z matką. Nie mogąc znieść tej bolesnej świadomości kazirodztwa, wyłupił sobie oczy, a ukochana powiesiła się.

Tak samo król zachowuje się pod koniec dramatu, gdy – poznawszy prawdę o swych zbrodniach – woli osierocić dzieci, niż przysparzać im kolejnych nieszczęść. Podczas czułego pożegnania z Antygoną i Ismeną, Edyp odsłania swą wrażliwą naturę, nie wstydząc się ojcowskich łez.

Monarcha wierzył w boską sprawiedliwość i mądrość, czego dowodzą słowa: „a z woli / Bogów los szczęścia spłynie lub niedoli”. Często posuwał się do włączenia bóstw w pertraktacje z ludem. Wszystkim, którzy pomogą w odnalezieniu mordercy, życzył łaski Diki – bogini sprawiedliwości oraz poparcia bogów.

Bohater cechował się dynamicznym, zmiennym usposobieniem. W dramacie dał się poznać zarówno jako despotyczny władca (w rozmowie z Kreonem), jak i jako kochający, troskliwy ojciec i syn.

W stosunku do innych ludzi Edyp miał bardzo różne nastawienie. Choć przyjaźnił się z Kreonem, to jednak nie zawahał się oskarżyć szwagra o zdradę. Podobnie postąpił z ślepym, nieomylnym wróżbitą Tyrezjaszem.

Najbardziej w tragedii zmienia się stosunek bohatera do samego siebie. Gdy w końcu dotarło do niego, że jest ojcobójcą i kazirodcą, rozpaczał nad swym tragicznym losem: „Biada, już jawnym to, czegom pożądał, / O słońce, niechbym już cię nie oglądał! / Życie mam, skąd nie przystoi, i żyłem, / Z kim nie przystało – a swoich zabiłem”. Wyrzuty sumienia i bezsilność wobec przeznaczenia, świadomość grzechu, którego się dopuścił (nieważne, że nieświadomie) sprawiły, że wyłupił sobie oczy i postanowił opuścić Teby: „Przebóg, ukryjcie mnie kędyś w oddali, / Zabijcie albo w toń morza odludną / Strąćcie, bym nigdy nie wyjrzał już z fali”. Przeklinał dzień swych narodzin, nazywając siebie wyrodnym synem, zakałą domu.

Edyp jest bohaterem tragicznym wzbudzającym litość. Często czytelnikowi ukazują się drzemiące w nim sprzeczności. Choć był kochającym mężem i ojcem, oddanym władcą Teb, sprawiedliwym monarchą, to jednak stał się ofiarą klątwy, której pośrednio pomógł się wypełnić. Postać jest przykładem na to, że nie można uciec od przeznaczenia, ponieważ ono i tak się wypełni.

Jokasta – charakterystyka postaci

Jokasta jest główną kobiecą bohaterką dramatu Sofoklesa. W momencie akcji właściwej jest żoną Edypa i matką czwórki ich dzieci: synów Eteoklesa i Polinejkesa oraz córek Antygony i Ismeny. Wraz ze swym mężem rządzi Tebami. Posiada także oddanego krajowi brata – Kreona.

Jokasta ma jednak pewną tajemnicę. Bojąc się spełnienia okrutnej wróżby (poprzedni król Teb w młodości otrzymał przepowiednię, iż zginie z ręki rodzonego syna: „Iż kiedyś śmierć go z rąk syna pokona, / Co zeń zrodzony – i z mojego łona”), wraz ze swym pierwszym mężem – Lajosem – porzuciła nowonarodzonego syna w górach, przekuwając mu wcześniej stopy. Malcem na szczęście zaopiekowali się dobrzy ludzie, doprowadzając tym samym do spełnienia klątwy. W tragedii obserwujemy, jak bohaterka powoli odkrywa prawdę o grzechu, którego się dopuściła. Choć nieświadomie, to jednak poślubiła swego własnego syna – Edypa i urodziła mu czworo dzieci.

Jokasta bardzo kochała swego męża Edypa. Była przekonana o jego szlachetności i nieskalanym sumieniu. Do samego końca starała się podtrzymywać go na duchu i przekonywać o nonsensowności wróżb wyroczni delfickiej, starając się zachować spokój mądrość. Nie uwierzyła słowom Terezjasza: „Ty więc nie bacząc wiele na te rzeczy, / Mnie raczej słuchaj i wiedz, iż śmiertelnych / Sztuka wróżenia nie ima się wcale”. Przepowiednie uważała za „zwykłe paplanie”: „Ja więc na słowa wróżbiarzy ni tyle / Się nie oglądam, a tyle je ważę...”. Była pewna, że Edyp nie może być jej synem, ponieważ tamto niemowlę z pewnością umarło w górach. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy dochodziły do niej coraz to nowe wieści na temat wydarzeń z przeszłości: wyznanie Edypa o zamordowaniu pewnego mężczyzny przed laty (Lajosa), wiadomość o tym, że Edyp nie był biologicznym dzieckiem króla Koryntu – Polybosa.

Bohaterka powoli zaczynała zdawać sobie sprawę z tragedii, jaka rozgrywała się dookoła niej. Ulgi i pocieszenia starała się szukać w prośbach o pomoc i przebaczenie. Wystraszona, modliła się do Appolina o zesłanie ulgi: „Do ciebie, żeś tu bliski, Apollinie, / Z prośbą się teraz zwracam i błaganiem, / Żebyś nam ulgi przysporzył ty zbożnej. / Bo teraz my trwogi sternika tej nawy”.

Gdy miała już pewność, że poślubiła ojcobójcę i swego syna, że dopuściła się

kazirodztwa, chciała tę bolesną świadomość zachować dla siebie, oszczędzić jej Edypowi. Prosiła, by zostawił sprawę swego pochodzenia w spokoju: „Jeśli, na bogów, życie tobie miłe, / Nie badaj tego; mej starczy katuszy”. Choć błagała, by zaprzestał dochodzenia, zapewniając, że będzie mu wiernym spowiednikiem i przyjacielem: „Z serca najlepszą ci służę poradą”, on jednak nie usłuchał.

Ostatnimi słowami Jokasty na scenie są te wykrzyczane w szale i rozpaczy: „Bieda, nieszczęsny, to jedno już słowo / Rzeknę, a głos ten już będzie ostatnim”. W Exodosie Posłaniec informuje nas o jej samobójstwie.

Jokasta jest postacią równie tragiczną i barwną, co tytułowy bohater dramatu. Sofokles nie poskąpił jej psychologicznej autentyczności, z mistrzostwem na kilkuset wersetach ukazał cierpienie, jakie było udziałem kobiety, dzielącej łoże z pierworodnym synem.

Kreon – charakterystyka postaci

Kreon jest jednym z bohaterów antycznego dramatu Król Edyp (większą rolę odgrywa w innym dziele Sofoklesa - Antygonie). Jest synem Metojka i bratem królowej Jokasty. Z oddaniem i poświęceniem służy swej ojczyźnie – Tebom. Gdy kraj jest nękany klęskami i zarazą, podąża do wyroczni delfickiej po radę, nie bacząc na nic.

To on obwieszcza królowi przyczynę niemiłosierności bogów względem Tebańczyków, którą okazuje się być niepomszczona zbrodnia. Ujawnia również drogę odzyskania łaski, którą było „wyrżnięcie” zakały ziemi, gnieżdżącej się w kraju: „Wypędzić trzeba lub mord innym mordem / Okupić, krew ta ściąga na nas burze”.

Okazuje się być człowiekiem sprawiedliwym i łagodnym, co potwierdza scena, gdy do jego uszu doszły oskarżenia szwagra o spiskowanie w celu przejęcia tronu. Zachował wówczas spokój i rozsądek, nie dając się sprowokować rozzłoszczonemu Edypowi.

Postanowił przeprowadzić szczerą rozmowę z monarchą, ponieważ życie „pod tym zarzutem” było dla niego gorsze, niż ewentualna śmierć z ręki króla. W czasie dyskusji był opanowany i domagał się dowodów swej winy, a nie jedynie bezpodstawnych oskarżeń:

„Nie gdybyś słuchał, jak ja cię słuchałem. –

Rozważ to naprzód, czy kto by przekładał

Rząd wśród trwogi nad spokój pogodny,

Który by równą zapewniał mu siłę.

Jam tedy nigdy nie marzył, by królem

Być raczej niźli królewskie mieć życie,

I nikt rozumny tego nie zapragnie.

Teraz mam wszystko od ciebie bez znoju,

Gdy królów wolę częstokroć mus pęta.

Jakże przeniósłbym więc godność i trony

Nad stanowisko, co dzierżę wśród wczasów?

Nie jestem przecież głupim, by pożądać

Czegoś innego nad zaszczyt z korzyścią.

Czczą mnie tu wszyscy, wszystko mi się kłania,

Ci, co do ciebie dążą, mi schlebiają,

Bo od mej łaski tak wiele zależy.

Więc czemuż bym ja to wszystko porzucił?

Nie wykolei się człowiek rozważny,

Anibym powziął ja takich zamiarów,

Ani też innych nie poparł w tym dziele”.

Dobre cechy jego charakteru ujawniają się również w Exodusie. Choć spotkało go dużo niezasłużonych oskarżeń ze strony króla, nie zamierzał dokuczać oślepionemu i stłamszonemu przez poznaną tajemnicę Edypowi. Dzięki temu zyskał podziw i szacunek króla, który pozostawił mu Teby oraz polecił opiekę nad swymi dziećmi.

Charakterystyka pozostałych bohaterów

Tyrezjasz

Choć postać ta jest uczestnikiem tylko jednej rozmowy, pojawiając się tylko w epejsodionie I, to jednak jej rola jest ogromna. Tyrezjasz jest bowiem strażnikiem prawdy, która odmienia życie królewskiej pary.

Bohater ten, nazywany również Terezjaszem lub Tejrezjaszem, był starożytnym wróżbitą: „W którego duszy prawda ma ostoję”. Nie wiadomo, ile dokładnie miał lat, lecz wiek ten był tak znaczny, że żył na świecie najdłużej ze wszystkich ludzi. Doświadczenia, które zdobył i mądrość, którą pogłębiał sprawiły, że poznał wszystkie tajemnice i nigdy nie mylił się w udzielanych radach. Edyp miał jak najlepsze zdanie o tym bohaterze przed konfrontacją: „O Tyrezjaszu, co sprawy przenikasz / Jasne i tajne, na ziemi i niebie! / Chociaż ty ślepym, nie uszło twej wiedzy, / Jako choruje gród ten, przeto w tobie / Upatrzyliśmy zbawcę i lekarza”.

W opisie wyglądu najbardziej znaczącą kwestią jest fakt, iż Tyrezjasz był ślepcem. Stracił wzrok dwieście lat przed wydarzeniami opisanymi w dramacie, gdy Atena odkryła, że podglądał ją w kąpieli i odebrała mu zmysł wzroku. Karę złagodził nieco jej ojciec – Zeus - ofiarując Tyrezjaszowi dar przewidywaniu przyszłości i rozumienia przeszłości.

Poznajemy go podczas rozmowy z Edypem, gdy ujawnia swój szacunek dla przeszłości oraz ogromną mądrość dotyczącą druzgocącej siły prawdy. Nie chciał ujawnić tajemnic przeszłości, mimo płomiennych próśb Edypa oraz błagań Chóru: „Biada, o biada tej wiedzy, co szkodę / Niesie wierzącym; znam ja to zbyt dobrze / I pomny na to nie byłbym tu stanął”.

Wolał uciec, niż przyczynić się do upadku moralnego królewskiej rodziny, wierząc przy tym, że prawda znajdzie odpowiedni sposób, by wyjść na jaw. Prosił władcę, by puścił go do domu, by nie nalegał na poznanie prawdy. Wymigiwał się z odpowiedzią na pytanie o tożsamość mordercy: „Próżno mnie kusisz, nie rzeknę już słowa”, oskarżając króla nawet o znęcanie: „opór mój ganisz, a w sobie nie widząc / Obłędów gniewu, nade mną się znęcasz”.

Był tak zatwardziały w swym uporze, że, choć skromny, wdał się z Edypem w kłótnię. W efekcie wymiany zdań usłyszał, że jest zdrajcą i spiskowcem, „czarodziejem”, „kuglarzem, który zysk bystro wypatrzy”. Odpowiedział wówczas: „Którego szukasz, ty jesteś mordercą”. W dalszej części oskarżył króla o haniebne życie, obcowanie z tymi, którzy są mu najbliżsi, oraz poinformował, że jest dla siebie „zatratą”: „Nędzy twej, nie wiesz, z kim życie ci schodzi, / Gdzie zamieszkałeś i kto ciebie rodzi”.

Gdy został wygnany, na pożegnanie rzekł tajemniczo, że dzień, w

którym Edyp pozna swą przeszłość, dowie się o swoim pochodzeniu, jednocześnie go „zrodzi” i zabije. Powiedział również w przypływie łaski jasnowidzenia, że człowiek, którego szuka i który jest zabójcą Lajosa: „jest tutaj na miejscu. / Obcym go mienią, ale się okaże, / Iż on zrodzony w Tebach; nie ucieszy / Tym się odkryciem; z widzącego ciemny, / Z bogacza żebrak – na obczyznę pójdzie, / Kosturem drogi szukając po ziemi. / I wyjdzie na jaw, że z dziećmi obcował / Własnymi, jak brat i ojciec, że matki / Synem i mężem był, wreszcie rodzica / Współsiewcą w łóżku i razem mordercą”.

Tyrezjasz przewidział, że gdy król przyjrzy się dokładniej związkom rodzinnym – zmiażdży go zło. Dzięki tym wróżbom jest odwiecznym przykładem i symbolem jasnowidzenia, a wizerunek ślepego znawcy przeszłości i przyszłości wpisał się na trwałe do kultury i sztuki.

Kapłan

Jest drugoplanowym bohaterem tragedii, pojawiając się jedynie w Prologu. To z nim rozmawia przygnieciony klęskami spadającymi na Teby król Edyp, to do tego starca zwraca się z pytaniem, czy postępowaniem mieszkańców Teb kieruje strach, czy cierpienie. Podczas tej rozmowy Kapłan prosi władcę o pomoc i wsparcie: „Bo miasto – sam widzisz – odmęty/ Złego zalały i lud bodaj głowę / Wznosi wśród klęski i krwawej pożogi (…)”. Choć przyznaje, że „grążył” ich upadek, to jednak błaga o ratunek: „stanowczo wznieś gród ten ku szczęściu”, ciągle widząc nadzieję poprawy losów mieszkańców Teb. Na koniec powierza los Tebańczyków Febusowi, czyli Appolinowi: „A niechby Febus, co przesłał te rady, / Jak zbawca z ciężkiej nas wywiódł zagłady”, ujawniając tym samym pokładanie wiary starożytnych w bogach i bóstwach.

Posłaniec z Koryntu

Ten drugoplanowy bohater tragedii pojawia się jedynie w epejsodionie trzecim, by opowiedzieć Edypowi o śmierci jego przybranego ojca – Polybosa i ujawnić tajemnicę pochodzenia władcy Teb. Uświadomił króla słowami: „Polybos tobie żadnym nie był krewnym (…) Wszakże ni ja cię spłodziłem, ni tamten. (…) z rąk moich otrzymał cię w darze”. To on niegdyś, będąc pastuchem górskiego bydła, znalazł małego noworodka „w krętych Kiteronu jarach”, z przebitymi stopami, porzuconego przez rodziców i pozostawionego na pewną śmierć. Przekazał go Polybosowi, ratując tym samym życie małemu Edypowi oraz – przyczyniając się do spełnienia przepowiedni wyroczni delfickiej.

Sługa Lajosa

Pojawia się w epejsodionie czwartym, odsłaniając nieodwracalnie tajemnice pochodzenia i przeszłości króla. W czasie akcji dramatu był już staruszkiem. Niegdyś pracował u Lajosa (męża Jokasty i poprzedniego władcy Teb) jako pastuch i parobek, „chodził za bydłem”. Świadectwo dobrego serca, które chwali Chór: „On to, mój panie, wśród domu Lajosa / Wiernym był sługą, jak mało kto inny”, dał w chwili, gdy uratował małego noworodka, skazanego przez rodziców na pewną śmierć. Sprzeciwił się poleceniu Jokasty, nakazującej zabić swe dziecko i przekazał Edypa znajomemu Posłańcowi z Koryntu (niegdyś przez trzy lata „W ciepłych miesiącach wyganiali trzody”). Miał nadzieję, że na nowej ziemi królewskiemu synowi będzie dobrze, a tymczasem ratując Edypa – przyczynił się go jego zguby: „bo jeśli / Tyś owym dzieckiem, to jesteś nędzarzem”.

Posłaniec domowy

Występuje w ostatniej części dramatu – w Exodosie, wpisują się na zawsze do historii literatury jako informator o nieszczęściu. Wychodzi z wnętrza pałacu ze słowami:

„A najgorszą męką

Ta, którą człowiek własną ściągnie ręką”,

po czym informuje o samobójstwie Jokasty:

„Gdy bowiem w szale rozpaczy wkroczyła

W przedsionek, wbiegła prosto do łożnicy,

Włosy targając obiema rękami,

A drzwi za sobą gwałtownie zawarłszy,

Cieniów zmarłego woła Lajosa,

Starych pamiętna miłości, od których

On zginął, matkę zostawiając na to,

Aby płodziła dalej z własnym płodem.

Jękła nad łożem, co dało nieszczęsnej

Męża po mężu i po dzieciach dzieci,

I jak wśród tego skończyła, już nie wiem”

i samookaleczeniu rozszalałego Edypa, który, widząc martwą żonę i matkę

jednocześnie – wyłupił sobie złotymi sprzączkami z jej szaty:

„Jęcząc: że odtąd wyście nie widziały,

Co ja cierpiałem i com ja popełnił,

Przeto na przyszłość w ciemności dojrzycie –

Wśród takich zaklęć, raz w raz on wymierza

Ciosy w powieki; wydarte źrenice

Zbarwiły lica, bo krew nie ściekała

Zrazu kroplami, lecz pełnym strumieniem

I z ran sączyła w dół czarna posoka”.

Posłaniec podsumował ten widok słowami:

„To się z obojgu zerwało nieszczęście,

Nieszczęście wspólne mężowi i żonie. –

Była tu świetność zaprawdę świetnością

Za dni minionych, w dniu jednak dzisiejszym

Nastała groza, śmierć, hańba i jęki,

Nie brak niczego co złem się nazywa”.

Chór

Chór pojawia się w dramacie parokrotnie, spełniając rozmaite funkcje. W Parodosie relacjonuje krytyczną sytuację w Tebach, prosi opiekuńcze bóstwa o pomoc, w Epejsodionie I doradza Edypowi zasięgnięcie rady Tyrezjasza, przyczyniają się do ważnej i bogatej w konsekwencje rozmowy.

Chór jest obrońcą Edypa. Wielokrotnie składa mu hołd, stara się podtrzymać władcę na duchu i nadziei: „Strasznym to, panie, lecz póki ów świadek / Prawdy nie wyzna, trwaj jeszcze w nadziei”. W Stasimonie III pieśń Chóru jest pełna optymizmu i nadziei na boskie pochodzenie monarchy, stawiając go tym samym w tej samej grupie, co Apollo czy Atena. Ostatnie słowa dramatu należą również do tego bohatera zbiorowego, który lituje się nad losem starca. Choć „słynne zgłębił tajnie i był z ludzi najprzedniejszym, / Z wyżyn swoich na nikogo ze zawiścią nie spoglądał”, to jednak życie nie było dla niego łaskawe.

Ostatnie zdanie jest podsumowaniem życia śmiertelnika, który nigdy nie przeżyje swych lat bez nieszczęścia i klęsk, ponieważ to one stanowią treść ludzkich losów: „A więc bacząc na ostatni bytu ludzi kres i dolę, / Śmiertelnika tu żadnego zwać szczęśliwym nie należy, / Aż bez cierpień i bez klęski krańców życia nie przebieży”.

Nie każdemu jednak Chór okazuje wyrozumiałość. Na bluźniercze słowa Jokasty o irracjonalności delfickich wróżb i słów Tyrezjasza, reaguje oburzeniem, dając ostrzeżenie każdemu, kto nie da wiary słowom bóstw: „A gdy ludzi czyn lub głos / Prawa obrazi i święte bóstw trony, / Niech ich straszny dogna los, / Skarci dumy wzlot szalonej, / Gdy za brudnym zyskiem gonią, / Gdy od ludzi złych nie stronią, / Świętość grzeszną skażą dłonią”.

Staje na straży prawdy, starając się przyczynić do odsłonięcia tajemnic przeszłości i pochodzenia Edypa. Choć analizuje sens strasznych słów Tyrezjasza, to jednak czyni to ostrożnie, bojąc się powtórzyć przepowiedni. Poza tym broni świętości wróżb i opowiada się za nienaruszalnością boskich praw, ponieważ ziemskie łono nie jest w stanie wydać takich „plonów”, jakie rodzą się na Olimpie. Często opisuje ziemskie życie i zależność człowieka od wyższych sił.

Zdarza mu się komentować postępowanie czy słowa bohaterów. Gdy przygnieciona ciężarem prawdy Jokasta wbiega do pałacu, Chór śpiewa: „Dlaczegóż żona w tak dzikiej rozpaczy / Precz stąd wybiegła? Edypie? Strach zbiera, / Że jaka klęska w milczeniu się zerwie”.

Życiorys Sofoklesa

Sofokles urodził się w Kolonos – podateńskiej wsi około 496 roku. Był utalentowany i wykształcony muzycznie – podkreśla to tradycja starożytna. Komponował muzykę do swoich tragedii, a w młodości grał na kitarze (rodzaj liry), z czego słynął. Ponadto sprawdzał się w roli aktora. W wieku szesnastu lat został wybrany do chłopięcego chóru, który opiewał zwycięstwo pod Salaminą. Podobno nawet mu przewodził.

Pochodził z zamożnego mieszczaństwa. Ojciec był najprawdopodobniej właścicielem wytwórni broni lub nożownikiem. Otrzymał staranne wykształcenie ateńskie dawnego typu, oparte na zasadzie kalokagathii – czyli pełnej harmonii zalet fizycznych i duchowych oraz na kulturze estetycznej, wiedzy z zakresu muzyki, literatury, sztuki. Taki właśnie jest portret Sofoklesa przechowywany w pamięci potomnych – jako pięknego duchowo i cieleśnie, czarującego, miłego człowieka cieszącego się szacunkiem, sympatią i dobrą reputacją.

Jako młody aktor zdobył popularność dzięki między innymi odegraniu roli kobiecej – księżniczki. Zachwycił wszystkich sceną gry w piłkę z chórem dziewcząt. Przyjaźnił się z samym Peryklesem – twórcą demokracji ateńskiej i wybitnym mówcą. Rzekomo założył najstarsze w dziejach stowarzyszenie intelektualne – związek grupujący się dokoła kultu Muz. Przyczynił się do wprowadzeniu w Atenach kultu boga lekarzy – Asklepiosa. Na jego cześć napisał pean. Brał także udział w życiu politycznym: za czasów Peryklesa opiekował się kasą ateńskiego związku morskiego – był skarbnikiem. Dwukrotnie wybierano go na stratega zajmującego się planowaniem operacji wojskowych, ale chyba najlepiej spełniał się jako artysta.

Sukces jako poeta – tragik zdobył bardzo szybko. W wieku 28 lat, w zawodach dramatycznych, odniósł zwycięstwo nad Ajschylosem. Ponad połowa jego występów przyniosła mu pierwszą nagrodę, trzeciego miejsca nie zasądzono mu nigdy. Styl jego sztuk musiał najwidoczniej odpowiadać duchowi czasu. Dla porównania warto dodać, że osiągnięcia Eurypidesa był skromniejsze, ów cieszył się powodzeniem w mniejszym gronie i odniósł mniej zwycięstw,

Ajschylos natomiast po raz pierwszy wygrał zawody dramatyczne, mając 41 lat.

Sofokles żył bardzo długo. Zmarł jako dziewięćdziesięciolatek w 406 roku p.n.e. Jego talent twórczy nie osłabł do ostatniej chwili: przed śmiercią napisał tragedię „Edyp w Kolonie”, którą wystawiono dopiero po śmierci poety. Sztuka nie zdradza niemalże wieku twórcy, niektóre jej fragmenty należą do najpiękniejszych, spośród tych, których jest autorem.

Ze śmiercią Sofoklesa związana jest pewna legenda. Jego grób rodzinny znajdował się za murami miasta, w miejscu, które w momencie śmierci artysty okupowane było przez Spartan. Piętrzyły się trudności związane z pochówkiem, bo wódz Spartan nie chciał umożliwić pogrzebu poety. Według podania wodzowi spartańskiemu – Lizandrowi dwukrotnie ukazywał się we śnie bóg Dionizos nakazując mu, by zezwolił na pogrzeb jego sługi – tragika. Za pierwszym razem Lizander zlekceważył przesłanie, ale już za drugim ustąpił i wysłał do Aten herolda z informacją, że pogrzeb może się odbyć.

Sofokles tworzył niemalże przez całe życie, a jego twórczość przepojona jest głębokim patriotyzmem, tradycyjnością, religijnością, ale także fatalizmem i pesymizmem. Uznanie zdobył jeszcze za życia – jako młody mężczyzna, a sukcesy nie opuszczały go nigdy. Zasłynął nie tylko jako dramaturg, poeta, ale również jako „reformator” teatru: wprowadził na sceną trzeciego aktora, dodał dekoracje, powiększył chór (z dwunastu uczestników do piętnastu), zwiększył kompetencje przewodnika chóru, zminimalizował bezpośredni wpływ bogów na losy bohaterów, wprowadził do zawodów dionizyjskich (zawody tragików – to inaczej agon tragiczny) tetralogię: trzy tragedie i dramat satyrowy. Wcześniej wystawiano trylogię: trzy tragedie.

Był autorem ponad stu dwudziestu tragedii, niestety zachowało się ich zaledwie siedem:

· „Ajas” - najstarsza tragedia;

· „Antygona” (442 p.n.e.);

· „Król Edyp” (429 p.n.e. - 426 p.n.e.);

· „Elektra” (416 p.n.e.);

· „Kobiety z Trachis” czyli „Trachinki” (416 p.n.e., przedstawiająca śmierć Herkulesa);

· „Filoktet” (409 p.n.e.);

· „Edyp w Kolonie” (ostatnie dzieło Sofoklesa, sztuka wydana i wystawiana po jego śmierci).

Czas i miejsce akcji „Króla Edypa”

Akcja i czas Króla Edypa są skonstruowane według antycznej zasady jedności miejsca, czasu i akcji.

Jedność miejsca polegała na umiejscowieniu akcji i bohaterów tylko w jednym miejscu. O zdarzeniu, które rozegrało się gdzie indziej, informowali specjalni posłańcy.

Wszystkie wydarzenia rozgrywają się na pałacowym dziedzińcu w Tebach. Tam spotykają się ludzie zrozpaczeni klęskami dotykającymi miasto, tam dochodzi do rozmów głównych bohaterów (Edypa z Tyrezjaszem, z Kreonem czy Jokastą) oraz wystąpień Chóru. O wydarzeniach rozgrywających się gdzie indziej (chociażby samobójstwo Jokasty) dowiadujemy się od Posłańców czy Służby, co było związane z innymi antycznymi zasadami (występowanie na scenie tylko trzech aktorów, nieprzedstawianie scen krwawych i zbiorowych).

Jedność czasu - ograniczała czas trwania tragedii najwyżej do jednej doby (antyczni twórcy dążyli, by czas trwania akcji równał się czasowi trwania tragedii), rozpoczynając akcję o wschodzie, a kończąc o zachodzie słońca.

Choć na kilkudziesięciu kartach tragedii rozgrywa się dramat, a przeszłość odsłania swe mroczne tajemnice, dochodzi do samobójstwa i samookaleczenia, to akcja utworu trwa tylko jeden dzień. Świadczy to o mistrzostwie Sofoklesa, który pomieścił bogatą treść w małej formie. Możemy przyjąć, że akcja rozpoczyna się rano, a kończy o zmierzchu (nie mamy wzmianki o zapadnięciu nocy czy kolejnym dniu).

Cechy dramatu antycznego na przykładzie struktury i kompozycji „Króla Edypa”

Król Edyp spełnia wymogi tradycyjnej antycznej tragedii.

Dramat starożytny odznaczał się zupełnie inną budową, niż dzisiejsze dramaty podzielone na akty i sceny (tym częściom odpowiadały epejsodiony i stasimony). Do czasów teatru elżbietańskiego był wzorcem dla wszystkich pisarzy. Każda cześć spełniała określoną funkcję. Ich układ przedstawiał się następująco:

· Prologos (prolog, czyli wstęp) – zawierał zapowiedź treści tragedii w formie dialogu między dwoma bohaterami lub lirycznego monologu. W dramacie liczy pierwsze sto pięćdziesiąt wersów i dotyczy przybliżenia czytelnikowi głównego problemu - klęsk nękających Teby (zaraza, choroby), będących wynikiem niepomszczenia śmierci poprzedniego króla Lajosa (zabójca wciąż przebywał w mieście). Król Teb - Edyp relacjonuje sytuację na swych ziemiach. Od dłuższego czasu jego rodaków nękają straszliwe klęski, cierpią z powodu chorób i rozprzestrzeniającej się zarazy, a Edyp nie wie, jak ulżyć ich cierpieniu i poprawić los poddanych. W rozmowie ze starym Kapłanem, którego prosi o poradę, wyznaje, że kocha swą ojczyznę miłością szczerą i bezinteresowną i nie spocznie, póki nie odnajdzie przyczyn klęsk.

Gdy pojawia się Kreon – szwagier Edypa, który powraca z wyroczni, do której posłał go monarcha, informuje Edypa i zebranych o przyczynie nieprzychylności bogów (poznajemy wówczas sylwetkę poprzedniego króla Teb – Lajosa, zamordowanego przed laty w niewyjaśnionych okolicznościach). Król postanawia odszukać zabójcę i pomścić śmierć swego poprzednika.

· Parodos (pierwsza część chóru) – wraz z wejściem Chóru, proszącego bóstwa o pomoc, odbiorca zostaje poinformowany, jak doszło do konfliktu, czyli nękających Teby klęsk; trwa od sto pięćdziesiątego pierwszego do dwieście piętnastego wersu.

· Epejsodia (epizody) i stasimony (pieśni chóru) – epejsodia zawierały treści akcji, stasimony komentowały to, co zdarzyło się w poszczególnych epizodach. Epejsodiów było zazwyczaj pięć – w czwartym z nich występował punkt

kulminacyjny. W przypadku Króla Edypa są cztery epizody i pieśni chóru:

· Epejsodion pierwsze – wersy od

dwieście szesnastego do czterysta sześćdziesiątego drugiego; Król Edyp nawołuje mieszkańców Teb o wsparcie w poszukiwaniu zabójcy poprzedniego monarchy – Lajosa. Zapewnia, że nie zamierza zabijać winnego, lecz puści go wolno poza granice kraju, czym uwolni ziemie od plag. Wyznacza nagrodę dla osoby, która przyczyni się do ujawnienia sprawcy ludobójstwa. Odbywa się rozmowa władcy ze starym i ślepym wróżbitą – Tyrezjaszem, który wypowiada znamienite słowa: Którego szukasz, ty jesteś mordercą.

· Stasimon pierwsze – wersy od czterysta sześćdziesiątego trzeciego do pięćset dwunastego; Pieśniarze analizują sens strasznych słów Tyrezjasza, bojąc się przy tym powtórzyć przepowiedni.

· Epejsodion drugie – wersy od pięćset trzynastego do osiemset sześćdziesiątego; Kreon, dotknięty słowami szwagra o rzekomej zdradzie i spisku z Tyrezjaszem, przeprowadza rozmowę z coraz bardziej zagubionym Edypem. Między mężczyznami dochodzi do kłótni, czego nie udaje się przerwać nawet Jokaście. Dzięki kobiecie, lekceważącej słowa wróżbitów, odbiorca poznaje coraz więcej szczegółów na temat śmierci jej męża – Lajosa, a w Edypie narasta trwoga i przerażenie. Żąda sprowadzenia sługi, który był świadkiem zabójstwa Lajosa oraz wyznaje żonie tajemnicę swego pochodzenia.

· Stasimon drugie - wersy od osiemset sześćdziesiątego pierwszego do dziewięćset dziesiątego, Chór krytykuje bluźniercze słowa Jokasty, dając tym samym ostrzeżenie niewiernym.

· Epejsodion trzecie – wersy od dziewięćset jedenastego do tysiąc osiemdziesiąt piątego; Wystraszona Jokasta powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z tragedii. Po przybyciu Posłańca z Koryntu królewska para dowiaduje się o śmierci Polybosa – rzekomego ojca Edypa. Choć monarcha i jego żona czują ulgę, to Edyp nadal obawiał się dopełnienia wróżby. Jego obawy nabrały na sile, gdy z rozmowy z Posłańcem dowiedział się, że tak naprawdę to nie był biologicznym synem Polybosa. Jokasta zrozumiała, że to ona jest matką Edypa. Przerażona wbiegła do pałacu.

· Stasimon trzecie – wersy od tysiąc osiemdziesiąt szóstego do tysiąc sto dziewiątego; Chórzyści mają nadzieję, że Edyp nie był ojcobójcą i kazirodcą.

· Epejsodion czwarte – wersy od tysiąc sto dziesiątego do tysiąc sto osiemdziesiąt piątego; Dochodzi do symbolicznej konfrontacji przeszłości z teraźniejszością. Od starego Sługi, dawnego pracownika Lajosa Edyp dowiaduje się prawdy o swym pochodzeniu i zyskuje pewność o swej winie. Słysząc straszne słowa – ojcobójca i kazirodca – szaleje z bólu i rozpaczy nad swym tragicznym losem, by chwilę później wbiec do pałacu.

· Stasimon czwarte – wersy od tysiąc sto osiemdziesiąt szóstego do tysiąc dwieście dwudziestego drugiego; Tematem pieśni Chóru jest ziemskie życie i zależność człowieka od wyższych sił.

· Exodos (ostatnia pieśń chóru) – wersy od tysiąc dwieście dwudziestego trzeciego do tysiąc pięćset trzydziestego drugiego; podsumowywał treść dramatu; wyjście chóru. Od Posłańca dowiadujemy się o samobójstwie Jokasty oraz o samookaleczeniu Edypa. Po pojawieniu się ślepego monarchy, przeklinającego dzień swych narodzin, dochodzi do rozmowy bohatera z Kreonem – swym następcą. Edyp pozostawia pod opieką szwagra czworo swych dzieci. Głos zabiera Chór, który lituje się nad losem starca, dla którego życie nie było łaskawe.

Oś konstrukcyjną tragedii stanowił konflikt tragiczny, polegający na starciu dwóch równorzędnych racji, pomiędzy którymi nie sposób dokonać wyboru.

Zasady tragedii antycznej na przykładzie Króla Edypa:

Poza powyższym układem w kompozycji tragedii obowiązywały cztery podstawowe zasady:

· Zasada trzech jedności: miejsca, czasu i akcji:

1. Jedność miejsca polegała na umiejscowieniu akcji i bohaterów tylko w jednym miejscu (pałacowym dziedzińcu w Tebach). O zdarzeniu, które rozegrało się gdzie indziej, informowali specjalni posłańcy,

2. Jedność czasu - ograniczała czas trwania tragedii najwyżej do jednej doby (antyczni twórcy dążyli, by czas trwania akcji równał się czasowi trwania tragedii), rozpoczynając akcję o wschodzie, a kończąc o zachodzie słońca; w Królu Edypie akcja trwa jeden dzień,

3. Jedność akcji zawężała treść dramatu tylko do jednego, głównego wątku – niezawinionej zbrodni Edypa. Brak jest wątków pobocznych, epizodów.

· Zasada decorum – dotyczy odpowiedzialności stylów do gatunku. Tragedii czy

eposowi przypisywany był styl „wysoki”, podniosły, kolumnowy, pozbawiony wulgaryzmów i mowy potocznej, z odpowiednimi postaciami. Komedii zaś styl „niski”, bardziej lekki, żartobliwy, niekiedy rubaszny. Reguła decorum określała również typ postaci, jakie mogły występować w teatrze – w tragedii postacie „wysokiego” stanu, szlachetnie urodzone, w komedii postacie o rodowodzie plebejskim. Nikt decorum nie naruszał aż do czasów pewnego Anglika – Williama Szekspira.

· Zasada nieprzedstawiania bezpośrednio scen krwawych – o drastycznych wydarzeniach (zbrodniach i trupach, okaleczeniach czy pojedynkach) opowiadano w dialogu lub poprzez posłańców. Zasada ta wynikała z zasady decorum. Takie traktowanie śmierci nie było spowodowane troską o wrażliwe sumienia widzów. To był efekt religijnego pochodzenia tragedii. W starożytnej Grecji krew była święta, nie imitowano jej, nie składano też krwawych ofiar na oczach ludzi. O wyłupieniu oczu przez Edypa czy samobójstwie Jokasty widz-czytelnik dowiaduje się od świadka tych wydarzeń (nie są ukazane na scenie, jedynie ich konsekwencje).

· Zasada niezmienności charakteru postaci – bohaterowie tragedii antycznej nie podlegają transformacjom, nie popadają w skrajne stany emocjonalne. Takiej kreacji postaci sprzyjało użycie niezmiennej maski, którą aktor przywdziewał na początku przedstawienia, a zdejmował dopiero na końcu sztuki.

Inne reguły:

· Istnienie chóru. Jego rolą było wprowadzanie kolejnych aktorów na scenę, jak również komentowanie i ocenianie przebiegu zdarzeń. W tragedii Chór pojawia się parokrotnie, przyjmując rolę komentatora, obserwatora, a czasem obrońcy tytułowego bohatera.

Sofokles zwiększył liczebność chóru z dwunastu do piętnastu osób.

· Jedność estetyki. Nie można było przeplatać scen tragicznych z komicznymi i odwrotnie. Sofokles był wierny tej regule. Dla niego niemożliwe było to, czego kilka wieków później dokonał pewien znamienity Anglik. U Szekspira komizm słowny czy sytuacyjny przeplatał się z tragicznymi wiadomościami, wystarczy chociażby wspomnieć Romea i Julię. To właśnie w tym dramacie pisarz wprowadził postacie komiczne (Marta czy lokaje), ujawniające swe zabawne oblicze nawet w sytuacjach klęski.

· Bohaterami są jedynie wybitne jednostki, wywodzące się z najwyższych rodów (a nie służba). Edyp pochodził ze znakomitego rodu Labdakidów. Odznaczał się (podobnie jak Kreon) niezwykłą mądrością, odwagą i poczuciem sprawiedliwości.

· Tytułowanie dzieła imieniem głównego bohatera (Antygona, Elektra, Król Edyp).

· Brak scen zbiorowych. Na scenie mogło przebywać jedynie trzech aktorów. Modyfikacji tej kwestii dokonał Szekspir, u którego sceny zbiorowe (walki, spotkania na rynku) są już typowe.

W tragedii w jednej scenie mogło występować najwyżej trzech aktorów. Pierwszego aktora do teatru wprowadził Tespis, drugiego Ajschylos, trzeciego zaś Sofokles.

Problematyka „Króla Edypa” Sofoklesa

Król Edyp jest opowieścią o:

· Niezawinionym cierpieniu człowieka,

· Niemożności zmiany przeznaczenia,

· Wypełnianiu się przepowiedni,

· Ludzkich dramatach, takich jak porzucenie dziecka na śmierć czy zakazana miłość,

· Symbolach starożytności: ślepych wróżbitach, Sfinksie, bogach,

· Tragizmie człowieka-marionetki w rękach sił wyższych,

· Tebach nękanych klęskami i zarazami.

Król Edyp jest przejmującą opowieścią o człowieku błądzącym w poszukiwaniu swej tożsamości w labiryncie tajemnic. Sofokles stworzył dzieło monumentalne, bo ponadczasowe, w którym przeszłość miesza się z teraźniejszością, a przyszłość nie jest zależna od człowieka, lecz pozostaje całkowicie w rękach losu – złośliwego fatum.

Świat stworzony przez tego dramaturga nie jest taki, jaki odnajdujemy we współczesnych powieściach czy innych dziedzinach sztuki. Teby są miastem, w którym społeczność w obliczu klęski i kryzysu potrafi się połączyć i działać wspólnie, by poprawić los współmieszkańców. Władcą i swoistym „rządem” nie są ludzie, dla których motorem działania są pieniądze, konta w zagranicznych bankach czy wille z basenem.

W Królu Edypie mamy przykład jednomyślności życzeń obywateli i króla oraz wzór idealnego państwa. Jest to pierwszy temat (społeczno-polityczny), jaki możemy wyróżnić analizując antyczny tekst. Nie można jednak przy omawianiu tej warstwy interpretacyjnej nie wspomnieć o słowach wypowiedzianych przez Edypa podczas rozmowy z Kreonem. Król Teb mówi wówczas, że stanowisko, które zajmuje sprawia, iż jego zdanie jest niepodważalne, nawet, jeśli mylne, że należy nawet słuchać „złego pana”. W ten sposób odnajdujemy w tragedii ślady zaczątków absolutyzmu i totalitaryzmu, prądów i systemów, które doprowadziły do największych czystek ludności w dziejach świata.

Kolejnym problemem jest ten dotyczący człowieka i jego życia. Sofokles pokazuje zwykłą z pozoru historię człowieka, którego życie zostało przesądzone przez nieodwracalne przeznaczenie. Choć Edyp dokładał wszelkich sił, by zmienić wróżby wyroczni delfickiej, nie było to możliwe, ponieważ nie można odmienić losu. Bohater i tak zabił swego ojca, ożenił się ze swą matką, spłodził dzieci, które w rzeczywistości były jego rodzeństwem.

Wszystko to stało się mimo usilnych starań o niedopełnienie przepowiedni, które podejmowali zarówno Lajos, Jokasta, jak i sam Edyp. Tragedia porusza problem uzależnienia jednostki od boskich sił, uwikłania jej w nieziemskie zależności. Ukazany konflikt antyczny polega w tym przypadku na niemożności wybrania lepszej racji, korzystniejszej drogi, ponieważ obie doprowadzają do tragedii (opuszczenie Koryntu tylko pozornie było wyzwoleniem).

Dramat jest również historią nieszczęśliwej, bo zakazanej miłości. Jokasta i Edyp byli szczęśliwym małżeństwem, zgodnie wychowującym czworo dzieci, o które troszczyli się najlepiej, jak tylko potrafili. Gdy kobieta dowiedziała się o tożsamości ukochanego, w szale i z rozpaczy powiesiła się na własnej chuście, a mężczyzna wyłupił sobie oczy spinkami z jej sukni. Tragedia kazirodczego związku dotyka również dzieci królewskiej pary, które od tej pory będą zawsze przedstawiane jako „te” zrodzone z namiętności syna i matki.

Sofokles porusza w dramacie tak uniwersalne problemy, jak wiara czy sens cierpienia. Symbolem pierwszego problemu jest ślepy wróżbita Tyrezjasz, który lakonicznymi sformułowaniami przepowiedział Edypowi, że jest zabójcą swego ojca i mężem matki. Gdy jego słowom nie uwierzyła Jokasta, wówczas głos w sprawie bluźnierczych słów, które wypowiedziała w gniewie przeciw jasnowidzom, dał Chór. Skarciwszy królową, chciał być może podkreślić niepodważalność słów ludzi „natchnionych”, którym należy wierzyć niepodważalnie.

Jeżeli chodzi o sens cierpienia, nie trzeba dogłębnie wczytywać się w tekst dramatu, by dostrzec w nim ten aspekt interpretacji. Na tych kilkudziesięciu stronach mamy ogrom cierpienia. Dotyka ono ludzi niewinnych, dobrych i sprawiedliwych. Dlaczego? Trudno postawić tu jednoznaczną i niezaprzeczalną odpowiedź. Sofokles chciał być może podkreślić, że cierpienie spotyka nie tylko ludzi złych i grzesznych, lecz także tych dobrych. Należy przy tym podkreślić, iż w przypadku Edypa stan ten nie był karą, lecz dopełnieniem przepowiedni, znakiem, że przed losem nie można uciec.

Słowniczek pojęć z zakresu tragedii antycznej

Kategorie związane z tragedią:

Tragizm

Tak jak komizm czy groteska jest kategorią estetyczną, określa rodzaj dzieła. Polega na umiejscowieniu bohaterów w sytuacji konfliktu tragicznego, w starciu dwóch równorzędnych racji. Wybór którejkolwiek racji przynosi w rezultacie klęskę, a nawet śmierć. Bohater zostaje zatem uwikłany w sytuację bez wyjścia. Każdy z wyborów, jakiego dokona, kończy się dla niego tragicznie.

Konflikt tragiczny

Jest istotą tragedii. Zakłada istnienie dwóch równorzędnych racji, pomiędzy którymi nie sposób dokonać wyboru, na przykład losy bohaterów Sofoklesa.

Tragedia

Gatunek dramatyczny powstały w starożytnej Grecji. Oto definicja Kulawika, autora Poetyki: „Nazwa gatunkowa tragedia wywodzi się ze słów greckich tragom – kozioł i ode – pieśń i oznaczała pierwotnie pieśń kozłów”. Obejmuje utwory, których ośrodkiem i motorem akcji jest nieprzezwyciężony konflikt między dążeniami wybitnej jednostki a siłami wyższymi, czyli „tragizm”. Bohaterowie tragedii są uwikłani w konflikt tragiczny, a ich czas, działanie są uzależnione od siły wyższej, fatum.

Ironia tragiczna

To inaczej „nieszczęśliwe zbłądzenie” bohatera, które polega na zderzeniu rzeczywistej sytuacji bohatera z tym, co wie on na własny temat, na przykład popełnia zbrodnię, czyn wynikający z niewiedzy. Przykładem sytuacji, w której zaistniała ironia tragiczna jest moment, kiedy Edyp zabija Lajosa i żeni się z Jokastą, nie wiedząc, że są to jego rodzice, a wręcz przeciwnie, przecież uciekł z Koryntu, by uniknąć spełnienia przepowiedni, iż zabije własnego ojca i ożeni się z matką.

Fatum

Inaczej „przeznaczenie, los”. Łacińskie „fatum” znaczy: to, co przepowiedziane, zrządzone przez bogów. Starożytni Grecy byli przekonani, że los każdego człowieka jest z góry określony, a on sam nie ma żadnego wpływu na bieg dziejących się w jego życiu wypadków. Nad ich przebiegiem czuwają Mojry – boginie przeznaczenia. Klato i Lachezis przędły nić ludzkiego życia, Atropos przecinała ją, gdy nadchodziła chwila śmierci. Przedstawiono je jako poważne niewiasty z kądzielą, wagą, nożycami lub zwojem papirusu, na którym zapisywały wyroki przeznaczenia. Innymi bóstwami przeznaczenia były Parki, Sybille i rzymskie bóstwo – Fatum.

Fatalizm to postawa człowieka, który wierzy w przeznaczenie, w ów odgórny scenariusz wypisany każdemu człowiekowi – nieodwołalny, konieczny.

Katharsis

Dosłownie znaczy „oczyszczenie”. Jest to pojęcie związane z terapeutyczną funkcją tragedii, jaką przypisywał tragedii Arystoteles. Wstrząs uczuciowy oznaczało wyzwolenie duszy z win, oczyszczenie ze złych emocji poprzez przeżycie uczucia „litości i trwogi”. Widz, śledząc akcję tragedii, miał doznać uczucia litości, gdy obserwował tragedię niewinnego człowieka, natomiast trwoga miała być jego udziałem, kiedy oglądał dramat człowieka, w którym odnajdywał samego siebie. W efekcie katharsis prowadziła do wyzwolenia z tych uczuć.

Arystoteles pisał: „Można wprawdzie litość i trwogę wywołać za pomocą wystawy scenicznej poprzez ukazanie na scenie gwałtownych i szokujących zdarzeń, ale mogą się one też wyłonić ze samego układu zdarzeń, i to jest przedniejsze i godniejsze lepszego poety. Trzeba bowiem i bez względu na przedstawienie tak ułożyć fabułę, aby już słyszenie tego, co się dzieje, wywoływało uczucie trwogi i litości wobec samych zdarzeń. Tego może niejeden doznać przy lekturze fabuły o Edypie”.

Wielkie Dionizje

Wiosną obchodzono w miastach Wielkie Dionizje, trwające początkowo pięć, a potem sześć dni. Uroczystości zaczynały się pod koniec marca, a kończyły na początku kwietnia. Oto plan święta:

· Pierwszy dzień: złożenie Dionizosowi ofiary z kozła, czemu towarzyszyło śpiewanie przez chłopięcy chór dytyrambów. Drugi dzień: w uroczystym pochodzie przenoszono posąg Dionizosa ze świątyni u stóp Akropolis do gaju Akademosa.

· W świątyni odbywało się nabożeństwo.

· Mszę wieńczyła wielka uczta.

· Po zachodzie słońca przy blasku pochodni posąg boga wędrował do Aten.

· Przez kolejne dni przy udziale chórów chłopięcych i męskich wystawiano sztuki.

Małe Dionizje

Miały mniej podniosły charakter, nazywane ze względu na miejsce uroczystości wiejskimi (obchodzono je w Attyce). Odbywały się na przełomie grudnia i stycznia i przypominały ludową zabawę, w czasie której oddawano cześć czasowi otwierania naczyń z młodym winem. Podobnie jak podczas Wielkich Dionizji, składano w ofierze kozła, a jego krwią polewano korzenie winnej latorośli. Przez następne dni miały miejsce pochody zwane komos.

Komos

To wesołe zabawy i procesje, w których uczestniczyli starożytni podczas Małych Dionizji. Śpiewano wówczas zaczepne, żartobliwe pieśni, z których później oddzieliła się komedia.

Dytyramb

To kultowa pieśń, wzniosły hymn wykonywany najczęściej chóralnie, sławiący Dionizosa - boga winnej latorośli i odpoczynku. Chórzyści wykonujący dytyramb przebrani byli za kozły przypominające satyrów. Pierwotnie miał charakter ludowo-obrzędowy. Z czasem przekształcił się w tragedię opartą na dialogu Koryfeusza (przewodnika chóru) z chórem. Kulawik, autor Poetyki pisze: Jako forma literacka pojawia się na przełomie VII i VI wieku przed Chrystusem.

Niepewność ludzkiego losu na przykładzie losów Edypa

Historia króla Edypa – tytułowego bohatera tragedii Sofoklesa jest literacką kreacją uniwersalnego problemu ludzkości, jakim jest niepewność ludzkiego losu. Uczeni i filozofowie twierdzą, że nie znamy dnia ani godziny, gdy zbliża się do nas śmierć czy dotyka przeznaczenie. Tak samo uważał autor dramatu.

Przedstawił opowieść o człowieku prawym i sprawiedliwym, kochającym ojcu rodziny, który za wszelką cenę chciał oszukać przeznaczenie i zmienić jego bieg. Bohater opuścił przybranych rodziców zaraz po tym, gdy w czasie jednej z biesiad dowiedział się od jakiegoś męża, iż jest „podrzutkiem”. Choć nie dowiedział się niczego od Polybosa i Merope: „słowa te jednak / Ciągle mnie truły i snuły się w myśli”. Udał się bez wiedzy opiekunów do wyroczni delfickiej: „a tu mi Apollo / Tego, com badał, nie odkrył; lecz straszne / Za to mi inne wypowiedział wróżby, / Że matkę w łożu ja skalam, że spłodzę / Ród, który ludzi obmierznie wzrokowi, / I że własnego rodzica zabiję”. Mimo iż opuścił ludzi, którzy otoczyli go miłością i sprawili, że poczuł rodzinne ciepło, Edypowi nie udało się zmienić swego losu. I tak zabił Lajosa (w przypadkowej walce), i tak poślubił swą matkę (jej rękę otrzymał w „nagrodę” za rozwiązanie zagadki Sfinksa).

W finale tragedii przekonał się, że nie można zboczyć z góry wyznaczonej ścieżki życia. Wszelkie sposoby, które wykorzystywał do odwrócenia losu, były zbyteczne. Na nic zdało się opuszczenie rodzinnego Koryntu, życie w świadomości, że tym krokiem zranił jedynych ludzi, którzy go kochali. Potomek przeklętego rodu Labdakidów nie mógł ściągnąć z siebie klątwy rzuconej przed wiekami. Nie można zmienić boskich planów.

O ludzkim losie wielokrotnie wypowiada się Chór, który podkreśla niepewność i złudność naszego istnienia na ziemi, które jest jedynie „cieniem cienia”… Z historii Edypa płynie pesymistyczne przesłanie: nie mamy wpływu na własne życie, ponieważ jesteśmy tylko ludźmi.

Poszukiwanie ostatecznej prawdy w dramacie „Król Edyp”

W dramacie strażnikiem prawdy jest ślepy wróżbita Tyrezjasz, któremu pozbawienie jednego z głównych zmysłów nie odebrało daru nieomylności wypowiadanych prawd i sądów. Gdy Edyp – choć obdarzony wzrokiem, to jednak ślepy duchowo – za wszelką cenę próbuje wydobyć od starca prawdę o swym pochodzeniu i tożsamości, ten uparcie milczy. Czasem wypowiada jedynie zdawkowe, lakoniczne słowa, których bohater nie potrafi zrozumieć.

Sofokles stara się przez to uzmysłowić ludziom, że czasem prawda jest gorsza od kłamstwa. Przecież gdyby król nie poznał tajemnicy swego pochodzenia, nadal żyłby w przekonaniu, że udało mu się oszukać przeznaczenie, a wróżby wyroczni były mylne. Poznanie prawdy w wypadku Edypa okazało się ciosem, którego nie potrafił udźwignąć. Zarówno bohater, jak i jego żona i matka zarazem, przeżyli ogromny wstrząs na wieść, że połączył ich kazirodczy związek. Prawda okazała się impulsem do samobójstwa Jokasty i samookaleczenia Edypa.

Plan wydarzeń „Króla Edypa” Sofoklesa

1. Relacja Edypa z sytuacji w Tebach.

2. Opis klęsk i cierpień nękających poddanych monarchy.

3. Bezsilność władcy.

4. Rozmowa Edypa ze starym Kapłanem i prośba o radę.

5. Powrót Kreona, wysłanego przez szwagra do wyroczni delfickiej.

6. Wyjawienie przyczyny nieprzychylności bogów (niepomszczone zabójstwo Lajosa).

7. Postanowienie Edypa o odszukaniu zabójcy i rzucenie klątwy na mordercę.

8. Pieśń Chóru:

· relacja z krytycznej sytuacji w Tebach

· prośba opiekuńczych bóstw o pomoc.

9. Wyznaczenie nagrody dla osoby, która przyczyni się do ujawnienia sprawcy ludobójstwa.

10. Rozmowa władcy z Tyrezjaszem.

11. Analiza strasznych słów wróżbity przez przerażony jej sensem Chór.

12. Oskarżenie Kreona i jasnowidza o zdradę.

13. Wymiana zdań między Tyrezjaszem a monarchą.

14. Interwencja przekonanej o niewinności i sprawiedliwości męża Jokasty.

15. Chór krytykuje bluźniercze słowa Jokasty, dając tym samym ostrzeżenie niewiernym.

16. Informacja o śmierci Polybosa.

17. Zeznanie prawdy o pochodzeniu Edypa przez pałacowego Sługę.

18. Samobójcza śmierć przerażonej Jokasty.

19. Samookaleczenie się Edypa.

20. Rozmowa z Kreonem.

21. Powierzenie następcy opieki nad córkami i synami.

22. Decyzja o opuszczeniu ukochanych Teb.

23. Pełna litości pieśń Chóru.

Motywy literackie w „Królu Edypie”

Fatum – Gdy Edyp dowiedział się w młodości od wyroczni delfickiej, że zabije swego ojca i podzieli łoże z matką, postanowił opuścić rodziców i ruszyć w świat, by nie dopuścić do wypełnienia przepowiedni. Na nic to się jednak zdało, ponieważ ciążyło na nim fatum, czyli nieodwracalne przeznaczenie. Dramat doskonale ukazuje, że przed losem nie można uciec, ponieważ człowiek jest jedynie bezwolną marionetką, zbyt bezsilną, by zmienić bieg przeznaczenia.

Kazirodztwo – Edyp dopuścił się tego grzechu z własną matką. Jokasta powiła czworo dzieci, które w ten sposób zostały przeklęte, tak jak rodzice. Motyw ten jest potem powtarzany przez wszystkie epoki. Wystarczy wspomnieć Hamleta Szekspira czy Regulamin tłoczni win Irwinga.

Małżeństwo – w dramacie mamy wspomniane trzy małżeństwa – Lajosa i Jokasty, Polybosa i Meropy oraz Edypa i Jokasty. Najbardziej znanym jest oczywiście to ostatnie, ponieważ zawarte między synem a matką. Edyp i Jokasta byli szczęśliwym i zgodnym małżeństwem, opartym na partnerstwie i wzajemnym szacunku. Gdy Edyp, wystraszony słowami Tyrezjasza oraz przepowiednią wyroczni delfickiej, zaczął tracić rozsądek i jasność umysłu, Jokasta podtrzymywała go na duchu. Była nawet gotowa sama dźwigać świadomość popełnionego grzechu, by tylko odciążyć sumienie męża. Mieli czwórkę dzieci: dwóch synów i dwie córki.

Miłość rodzicielska – chodzi tu o uczucie, jakim Edyp darzył córki. W Exodusie pozostawił dzieci pod opieką Kreona. Nakazał przy tym, by o chłopców nie troszczył się zbytnio, ponieważ byli mężczyznami: „I nie zabraknie im życia zasobów”. Większą uwagę miał przykładać do wychowania dziewcząt – małej Antygony i Ismeny, z którymi pożegnał się przed odejściem. Scena ta dowodzi ogromnej miłości, jaką darzył córki:

„O dziatki! Gdzież wy? Nie strońcie ode mnie,

Niech was obejmę w miłosnym uścisku

W rękach, co oczy niegdyś pełne błysku

Ojca w tak czarne pogrążyły ciemnie”

oraz wyrzutów sumienia, które go przytłaczały:

„Ojca morderca, on w łożu swej matki,

Z której ma życie i sam się narodził,

Waszym był ojcem, o nieszczęsne dziatki!

To wam w twarz rzucą. Więc któż wam swe serce

Odda? Któż pojmie? Któż w domu ugości?

Nikt! O nieszczęsne! W ciężkiej poniewierce

Żyć wam tu przyjdzie bez czci i miłości”.

Przepowiednia – przepowiednia jest w tym dramacie elementem

sprawczym, maszyną wprawiającą wszystko w ruch. To przez nią Lajos i Jokasta pozostawiają swego nowonarodzonego synka w lesie na pożarcie zwierząt, to za jej przyczyną młody Edyp opuszcza Korynt i kochających rodziców, a w końcu – dowiedziawszy się o dopełnieniu słów wyroczni – wyłupuje sobie oczy, a Jokasta wiesza się na chuście. Przepowiednia jest nieodwracalna, niezmienna, stała.

Samobójstwo i samookaleczenie – Edyp nie jest tragicznym romantycznym kochankiem, wypijającym truciznę z powodu miłosnego zawodu. Nie jest także zawiedzionym niespełnionymi ideałami społecznikiem, który rzuca się pod pociąg. Jest tylko człowiekiem, który nieświadomie dopuścił się dwóch grzechów, a wyrzuty sumienia doprowadziły go do wyłupienia sobie oczu. Podobny los spotkał Jokastę. Dowiedziawszy się o dopełnieniu przepowiedni, mając świadomość, że dzieliła małżeńskie łoże z rodzonym synem – wiesza się na chuście.

Władca – Od czasu, gdy rozwiązał zagadkę Sfinksa, nękającego Teby i ich mieszkańców – Edyp jest królem tej krainy. Sprawuje władzę sprawiedliwie, kochając i wykazując gotowość poświęcenia dla ojczyzny, o czym dowiadujemy się podczas rozmowy bohatera z Kapłanem. Upewniał starca, że miłuje swą ojczyznę miłością szczerą i bezinteresowną i nie spocznie, póki nie odnajdzie przyczyn klęsk, nękających jego ziemię:

Za miasto całe; ze snu się nie budzę

Na wasze głosy; wiedzcie, że łzy ronię

I częstym troski błąkaniem się trudzę,

By co obmyśleć ku ludu obronie”.

Obiecał przy tym, że zastosuje się do wszelkich wskazówek i wymagań, by odzyskać łaskę i przychylność bóstw.

Wróżbita – Tyrezjasz, nazywany również Terezjaszem lub Tejrezjaszem, był starożytnym, ślepym wróżbitą: „W którego duszy prawda ma ostoję”. Nie wiadomo, ile dokładnie miał lat, lecz wiek ten był tak znaczny, że żył na świecie najdłużej ze wszystkich ludzi. Doświadczenia, które zdobył i mądrość, którą pogłębiał sprawiły, że poznał wszystkie tajemnice i nigdy nie mylił się w udzielanych poradach. Edyp miał jak najlepsze zdanie o tym bohaterze:

„O Tyrezjaszu, co sprawy przenikasz

Jasne i tajne, na ziemi i niebie!

Chociaż ty ślepym, nie uszło twej wiedzy,

Jako choruje gród ten, przeto w tobie

Upatrzyliśmy zbawcę i lekarza”.

Tyrezjasz przewidział, że gdy król przyjrzy się dokładniej związkom rodzinnym – zmiażdży go zło. Dzięki wróżbom jest odwiecznym przykładem i symbolem jasnowidzenia, a wizerunek ślepego znawcy przeszłości i przyszłości wpisał się na trwałe do kultury i sztuki.

Dzieje Edypa

1. Objęcie tronu Teb przez Lajosa i jego żonę – Jokastę.

2. Bezdzietność przyczyną cierpienia małżeństwa.

3. Podróż do wyroczni delfickiej.

4. Straszliwa przepowiednia.

5. Przyjście na świat Edypa.

6. Przekucie stóp dziecka żelaznymi kolcami.

7. Porzucenie noworodka w górach.

8. Uratowanie przez pasterza.

9. Edyp przygarnięty jako rodzony syn przez Polybosa i Morope.

10. Szczęśliwe dzieciństwo na dworze w Koryncie.

11. Pierwsze kłopoty (nazywanie królewicza przez rówieśników „bękartem” i „podrzutkiem”).

12. Milczenie przybranych rodziców.

13. Udanie się młodzieńca do wyroczni w Delfach.

14.Przerażenie i konsternacja z powodu usłyszenia przepowiedni.

15. Ucieczka z Koryntu bez pożegnania.

16. Wyruszenie do Teb.

17. Bitwa w wąwozie.

18. Zabicie nieznajomego dostojnika i jego ludzi.

19. Nękanie Teb przez potwora Sfinksa.

20. Edyp rozwiązuje zagadkę i uwalnia miasto.

21. Oddanie ręki Jokasty i królestwa wybawcy.

22. Rządy młodego króla.

23. Szczęśliwe życie małżeńskie.

24. Narodzenie czwórki potomstwa.

25. Klęski i zaraza spadająca na Teby.

26. Starania o poprawę losu poddanych.

27. Zasięgnięcie rady u nieomylnego wróżbity.

28. Dwuznaczne słowa Tyrezjasza.

29. Poznanie tajemnicy pochodzenia i zyskanie pewności, iż przepowiednia się spełniła.

30. Samobójstwo Jokasty.

31. Samookaleczenie i opuszczenie Teb przez króla.

Rola przeznaczenia na przykładzie dramatu Sofoklesa „Król Edyp”

Dramat Sofoklesa jest opowieścią o ogromnej – o ile nie nadrzędnej w stosunku do wszystkiego – sile i roli przeznaczenia. Owo fatum, kierujące ludzkim losem, jest czymś niezmiennym i nieodwracalnym, niezależnym od człowieka. Dowodem na to może być Edyp, który starał się odmienić przepowiednię. Choć opuścił ludzi, których uważał za rodziców i wyjechał z Koryntu, to jednak tymi poczynaniami kierowało przeznaczenie. To ono doprowadziło go na brzeg królestwa Teb, za jego interwencją zabił przypadkowego mężczyznę, którym okazał się jego rodzony ojciec – Lajos. W wyniku niezmiennego przeznaczenia w końcu podzielił łoże z matką i spłodził z nią czworo przeklętych dzieci.

Sofokles podkreśla, że nadrzędną siłą rządzącą życiem człowieka jest przeznaczenie i wyroki wyroczni delfickiej.

Twórczość Sofoklesa

Sofokles był najpopularniejszym pisarzem swego czasu, epoki „złotego wieku” Aten. Dwadzieścia cztery razy zwyciężał Dionizje, w tym osiemnaście razy zajął pierwsze miejsce (nigdy nie schodził poniżej drugiego).

Burt pisze: „W dionizyjskich rywalizacjach Sofokles zastąpił połączone ze sobą tragedie Ajschylosa odrębnymi sztukami na rozmaite tematy, kładąc nacisk na intensywność i jedność dramatycznego oddziaływania; stworzył tym samym wzór podjęty następnie przez nowożytny dramat zachodni. Jeśli Ajschylosowi przypisujemy odkrycie poetyckich i emocjonalnych możliwości tragedii, musimy przyznać, że to wyrafinowanie i mistrzostwo techniczne Sofoklesa ustaliły wzorzec, według którego ta forma wyrazu oceniana jest od V wieku p.n.e.”.

Tworzył przez sześćdziesiąt dwa lata życia (468r. p.n.e. – 406r. p.n.e.). Nie można jednak dokładnie odtworzyć etapów jego artystycznego dojrzewania, ponieważ z ponad stu dwudziestu napisanych przez niego dramatów (około dziewięćdziesiąt tragedii oraz około trzydzieści dramatów satyrowych) - tylko siedem ocalało w całości.

Był twórcą wielu scenicznych innowacji:

· Pierwszy wprowadził do tragedii greckiej trzeciego aktora. Dzięki temu zabiegowi możliwe stało się przedstawianie bardziej złożonych sytuacji dramatycznych i głębszej analizy psychologicznej.

· Wprowadził na scenę dekoracje.

· Zwiększył liczbę członków chóru z 12 do 15.

· Zwiększył kompetencje przewodnika chóru

· Zminimalizował bezpośredni wpływ bogów na losy bohaterów.

· Odszedł od trylogii tragicznych (trzech tragedii opowiadających jedną historię, będących składnikiem "tetralogii" - trzy komedie oraz dramat satyrowy) na rzecz traktowania każdej tragedii jako zamkniętej całości.

Miał powiedzieć: „ja przedstawiam ludzi takimi jakimi być powinni, Eurypides zaś, jakimi są”.

Ocalałe sztuki – dramaty moralne i religijne:

1. Ajas (najstarsza tragedia z zachowanych),

2. Antygona (442 p.n.e),

3. Król Edyp (429 p.n.e. - 426 p.n.e.),

4. Elektra (416 p.n.e.),

5. Kobiety z Trachis (lub Trachinki) (416 p.n.e.),

6. Filoktet (409 p.n.e.),

7. Edyp w Kolonie (ostatnie dzieło pisarza, wydane 5 lat po jego śmierci, opowiadające o życiu Edypa i Antygony na wygnaniu).

Ze względu na miejsce akcji, tragedie te układają się w dwa cykle:

1. trojański (Ajas, Filoktet, Elektra),

2. tebański (Król Edyp, Edyp w Kolonie, Antygona).

Prócz tych dzieł, zachowało się również około czterystu fragmentów dramatu satyrowego Tropiciele.

Polskich tłumaczeń wszystkich zachowanych tragedii Sofoklesa dokonali:

- Zygmunt Węclewski (1875),

- Kazimierz Kaszewski (1888),

- Kazimierz Morawski (1916).

Prócz tego, przekłady pojedynczych utworów zrealizowali:

- Wincenty Smaczniński (1850 - Antygona),

- Jan Czubek (1881 - Antygona),

- Tadeusz Węclewski, (1931 - Antygona)

Najważniejsze cytaty z „Króla Edypa”

Kreon:

* Niech więc wypowiem, co Bóg mi obwieścił. –

Febus rozkazał stanowczo, abyśmy

Ziemi zakałę, co w kraju się gnieździ,

Wyżęli i nie znosili jej dłużej. – Kreon mówi te słowa, gdy powraca z wyroczni delfickiej, do której po radę posłał go Edyp.

* (…)i ciężkie sprawy

Z dobrym obrotem szczęsnymi się stają. – słowa te można interpretować jako nakłaniające do pozytywnego myślenia i nie zadręczania się troskami.

* Ujdzie bezkarnie to, co człek zaniecha. – należy dbać o wyjaśnianie wszystkich spraw, ponieważ czas działa na niekorzyść osoby chcącej coś wyjaśnić.

* Jeśli mniemasz, że upór jest skarbem,

Choć bezrozumny, to mniemasz przewrotnie. – każdy, kto myśli, że upór jest zaletą, myśli źle, ponieważ ta cecha jest wadą charakteru. Należy wiedzieć, kiedy przestać na coś nalegać.

* Jeśli sądzisz, iż krzywdząc krewnego

Nie zaznasz kary, to sądzisz fałszywie. – nawet krzywda kogoś bliskiego jest traktowana jako coś złego i będzie osądzona, a nasze postępowanie ukarane.

* Wszystko ma swój kres i czas.

* Co nie w myśli, tego w fałsz nie stroję słów. – Kreon mówił jedynie to, co myślał. Był prawdomówny.

Edyp

* (…)rzecz jedna wiele odkryć może,

Byleby czegoś mógł domysł się czepić. – nawet najmniejsza wskazówka może doprowadzić do odkrycia wielkiej tajemnicy.

* (…)a z woli

Bogów los szczęścia spłynie lub niedoli. – wszystko, co nas spotyka, jest wynikiem woli bogów i ich życzeń.

* Nie strwożą słowa, kogo czyn nie straszył. – jeśli ktoś nie wystraszył się, popełniając zły czyn, to opowieści o tym już go nie przelękną.

* Miastu, któregoś dzieckiem, służyć radą

Jest obowiązkiem miłości i prawa. – mamy obowiązek służyć krajowi, w którym się wychowaliśmy.

* Zbytnia uległość nie zawrze mi prawdy.

* Biada, już jawnym to, czegom pożądał,

O słońce, niechbym już cię nie oglądał!

Życie mam, skąd nie przystoi, i żyłem,

Z kim nie przystało – a swoich zabiłem. – Edyp po poznaniu straszliwej prawdy o swym pochodzeniu.

Tyrezjasz

* Biada, o biada tej wiedzy, co szkodę

Niesie wierzącym; znam ja to zbyt dobrze

I pomny na to nie byłbym tu stanął. – bohater mówi o niszczącej sile prawdy.

* (…)prawda jest siłą w mej duszy.

* Którego szukasz, ty jesteś mordercą. – tajemnicze słowa skierowane do Edypa w chwili, gdy ten zażądał imienia mordercy Lajosa.

* Ten dzień cię zrodzi i ten cię zabije. – chodzi o dzień, w którym Edyp pozna prawdę o swym pochodzeniu.

* A powiem jeszcze: człek, którego szukasz,

Z dawna pogróżki i wici o mordzie

Lajosa głosząc, jest tutaj na miejscu.

Obcym go mienią, ale się okaże,

Iż on zrodzony w Tebach; nie ucieszy

Tym się odkryciem; z widzącego ciemny,

Z bogacza żebrak – na obczyznę pójdzie,

Kosturem drogi szukając po ziemi.

I wyjdzie na jaw, że z dziećmi obcował

Własnymi, jak brat i ojciec, że matki

Synem i mężem był, wreszcie rodzica

Współsiewcą w łóżku i razem mordercą.

Zważ to, a jeśli to prawdę obraża,

Za niemądrego ogłoś mnie wróżbiarza. – wskazówki dotyczące zabójcy Lajosa, czyli Edypa.

Chór

* (…)rzeczy są głuche i marne.

Bo człek porywczy zbyt łatwo się potknie. – porywczość jest wadą człowieka, a nie zaletą.

* O śmiertelnych pokolenie!

Życie wasze, to cień cienia.

Bo któryż człowiek więcej tu szczęścia zażyje

Nad to, co w sennych rojeniach uwije,

Aby potem z biegiem zdarzeń

Po snu chwili runąć z marzeń. – słowa o życiu człowieka, które jest „cieniem cienia” .

Jokasta

* Czemuż by troskał się człowiek, co w ręku

Losu, przyszłości przewidzieć niezdolny?

Jeszcze najlepiej żyć tak – od dnia do dnia. – bluźniercze słowa o „ważności” wróżb.

* (…) swobodnie ten żyje,

Kto snu mamidła lekko sobie waży.

Posłaniec domowy

* A najgorszą męką

Ta, którą człowiek własną ściągnie ręką.


Wyszukiwarka