Termin „czwartej władzy” używany jest przez nas często, jednak nie zastanawiamy się głębiej nad jego znaczeniem. To jasne, że media nie mają żadnych formalnych atrybutów władzy, jednak często wydają wyroki, niczym władza sądownicza, oraz określają działania, jak władza ustawodawcza. My, odbiorcy, poddajemy się tej władzy bez jakiegokolwiek zastanowienia. Czeski myśliciel, ks. Prof. Tomasz Halik pozwolił sobie na stwierdzenie, że media to swego rodzaju współczesna religia. Można uznać to za przesadę, lecz czy na pewno? Współczesne media przejęły wiele funkcji tradycyjnej religii: oferują nowe symbole, używają własnego języka, interpretują świat, wpływają na styl myślenia i zachowania ludzi, proponują wspólny sposób przeżywania, są arbitrem prawdy. Media to równocześnie przedsiębiorstwa, które walczą między sobą o jak największą uwagę wśród ludzi. Jednak co my z tego mamy? Poza nieskończonym źródłem informacji jesteśmy narażeni na silny wpływ mediów, które coraz częściej poza suchymi wiadomościami przekazują nam swoją ideologię, na którą każdy odbiorca jest bardzo podatny. W prezentacji tej chcemy zapoznać was z tym, jak media wpływają na nas i jak przekazują nam swoje spojrzenie na świat.
Zaczniemy od krótkiej historii mediów i tego, w jaki sposób poprzez wieki wpływały one na ludzkość. Komunikacja społeczna jest dziedziną, na temat której mówi się ostatnimi czasy naprawdę dużo. Prawie każdy, niezależnie od tego, czym się zajmuje, słyszał kiedyś termin „globalna wioska”. Nie każdy jednak wie, że termin ten, wywodzący się z nauki o mediach, wszedł do języka dzięki Marshallowi McLuhanowi. Pojęcie to odwołuje się do tego, co w teorii McLuhana jest u początków historii świata, czyli „wioski plemiennej”. Wioska ta to niewielka, zamknięta w sobie społeczność zamknięta granicami przestrzeni i czasu. Człowiek zanurzony jest w środowisku przyrodniczym i społecznym i postrzega świat częściowo, wszystkimi zmysłami. Wie on dokładnie tyle, ile uda mu się zobaczyć, usłyszeć, odczuć. W całym swoim życiu pozna zaledwie kilkadziesiąt osób, a jedyne rośliny i zwierzęta, jakie będzie znał to te, które znajdują się w pobliżu jego wioski. O przeszłości może dowiedzieć się jedynie słuchając opowieści innych. Zasób informacji, jakie człowiek jest w stanie zdobyć na tym etapie jest bardzo skromny.
Kolejnym etapem dziejów ludzkości według McLuhana jest „era Gutenberga”, która uznaje moment wynalezienia druku za jej symboliczny początek. Przeskok z jednego etapu do drugiego, to tak naprawdę czasochłonna wędrówka i całe tysiąclecia powolnych zmian. Pojawienie się pisma przełamało dla człowieka granice czasu i przestrzeni. Był on w stanie dostać się do informacji, które zostały sporządzone w innym miejscu i czasie. Informacja zaczyna istnieć samodzielnie i powoli uniezależnia się od przekazu mówionego. Wynalazek druku znacznie przyspieszył ten proces, ponieważ książki, do tej pory przepisywane ręcznie i z tej racji dostępne jedynie dla wybranych jednostek, zaczęły być szeroko dostępne. To właśnie rozpowszechnienie druku tak naprawdę przełamało w końcu granicę czasu i przestrzeni, gdyż tekst zapisany w książce mógł być dostępny w dość krótkim czasie dla wielu ludzi w różnych krajach. „Era Gutenberga” kończy etap równości dla wszystkich zmysłów, zaczyna się dominacja wzroku. To przez niego ludzie poznają świat. Można było nie ruszać się poza własny dom, a wiedzieć wiele różnych rzeczy o świecie, nigdy nawet ich nie zobaczywszy. Stopniowo informacja przekazywana za pomocą druku rozpoczęła drogę ku masowości, rozpoczął się wyścig z czasem, w którym celem było dotarcie do jak największej liczby odbiorców w jak najkrótszym czasie. Coraz bardziej pożądaną cechą informacji stała się punktualność. Bariera zostaje przełamana na początku XVIII wieku, kiedy to ukazał się pierwszy dziennik.
Kolejnym punktem przełomowym jest wynalezienie radia, które rozpoczyna „erę Marconiego”. Media elektroniczne, czyli radio, film i telewizja radykalnie przyspieszają przepływ informacji. Porządek odbierania wiadomości znów diametralnie się zmienia. Koniec z linearnym odbiorem tekstu z książki. Człowiek znów zaczyna samodzielnie patrzeć i słuchać dzięki elektronicznym przedłużeniom zmysłów. Możemy zobaczyć jednak o wiele więcej rzeczy, media te umożliwiają człowiekowi zobaczenie i usłyszenie czegoś, co znajduje się na drugiej półkuli Ziemi. W „globalnej wiosce” całkowicie zniknęły granice przestrzeni. Możemy zobaczyć na własne oczy miejsca, do których nigdy nie mielibyśmy szans dotrzeć. Elektronika sprawiła, że człowiek, przyzwyczajony do mozolnego gromadzenia informacji, nagle został postawiony wobec ich nadmiaru. Obecnie, aby pozyskać informację która nas interesuje, musimy przebrnąć przez dziesiątki informacji, które są dla nas zbyteczne.
Jednak, jak mówi stare powiedzenie, co za dużo, to niezdrowo. Z informacjami jest jak z pożywieniem, jego nadmiar powoduje niestrawność i w pewnym momencie nie można przełknąć już ani kęsa więcej. Media elektroniczne sprawiają, że człowiek ma nieograniczone możliwości. Jednak co z tego, kiedy nasze mózgi w konfrontacji z przesadną ilością informacji stają się bezradne. Nie jesteśmy w stanie przetworzyć i zanalizować wszystkich informacji, jakimi bombardują nas media. Cytując McLuhana: „Wszystkie media, od alfabetu fonetycznego do komputera są takimi samymi przedłużeniami zmysłów człowieka, które wprowadzają głębokie i trwałe zmiany w nim samym”. Przy takim natłoku informacji można sobie zadawać pytanie: czy to, co pokazują nam media jest prawdą. Odpowiada na to pytanie Juliusz Braun, wykorzystując przykład telewizji (którą nazywa najważniejszym i dominującym medium). Porównuje on ją do koncentratu. Czy koncentrat pomidorowy oddaje prawdę o pomidorach? Koncentrat zawiera w sobie, to co w pomidorze najważniejsze, ale nigdy nie przekaże nam tego, jak wygląda grzęda pomidorów w jesiennym słońcu. Produkując koncentrat odrzucamy to, co uznajemy w nim za nieistotne. Podobnie robią media. Przekazują nam taki obraz rzeczywistości, jaki jest wg nich istotny w danej chwili.
Ciekawym przykładem na zależność człowieka od mediów jest badanie przeprowadzone w Massachusetts Institute of Technology, dotyczące wzroku żaby. Okazało się, że żaba, siedząca w jeziorze i wypatrująca muchy nie spostrzega nic wokół siebie, ani kwiatów, ani trawy, ani falującej wody. Jedyne, co rejestruje jej wzrok to ruchy owada. Żaba nie „widzi” kwiatów, gdy jest zajęta polowaniem na muchy, człowiek natomiast „widzi” tylko to, co „spostrzegają” media, stanowiące przedłużenie jego zmysłów. Braun pokusił się nawet o stwierdzenie, że to, co nie istnieje w telewizji, dla człowieka po prostu nie istnieje. Elektroniczne przedłużenia zmysłów funkcjonują na podobnej zasadzie, jak oko żaby: selekcjonują informacje, można nawet powiedzieć że na podstawie tego samego kryterium: ruchu. Informacja jest istotna wtedy, gdy pokazuje zmianę, wydarzenie odbiegające od normy. Właśnie taki jest mechanizm kształtowania obrazu świata w „globalnej wiosce”.