Bodddenskie, Filologia polska


Pierwsze i ostatnie zdanie Jeziora Bodeńskiego brzmią identycznie: „Tymczasem wybuchła wojna i dostałem się do niewoli”. Zdanie to zapowiada „otwartość” powieści, polegającą na tym, iż zasadniczy problem - zmaganie z polskością - nie zostaje rozwiązany i każdy czytelnik musi się z nim uporać na własny sposób.

W powieści Dygata polskość oznacza przede wszystkim wszechwładzę stereotypów. Są to stereotypy narzucone przez literaturę romantyczną i wpajane w szkole kolejnym pokoleniom. Katalog narodowych cech polskich ujawnia francuski poeta Vilbert w słownym pojedynku z narratorem. Najważniejsze z nich to „chciejstwo” (czyli traktowanie życzeń jako rzeczywistości), łatwowierność, bezpodstawne spory, bezradność w kryzysowych sytuacjach, marzenia o czynie. Niektóre stereotypy formułowane są w sposób aforystyczny, np. „Przeznaczeniem Polski jest zwycięstwo, ale losem męczeństwo”, „Po co ta Polska zerka zawsze

albo na lewo, albo na prawo, albo na wschód, albo na zachód, a nic sama nie chce wymyślić?” Polacy skazani są na swe narodowe stereotypy. Po prostu nie ma od nich ucieczki. Wprawdzie pojawia się w powieści kontrstereotyp (Markowski Harry), ale okazuje się on kosmopolitą i renegatem, trudno go więc polecić jako wzór godny naśladowania.

 

Akcja powieści Stanisława Dygata toczy się w czasie drugiej wojny światowej nad Jeziorem Bodeńskim. Narrator, Polak francuskiego pochodzenia, usiłuje poradzić sobie z podwójną rolą, jaką przyszło mu odgrywać: z jednej strony chętnie pozuje na reprezentanta szlachetnego i heroicznego narodu, z drugiej zaś narasta w nim stopniowo poczucie konieczności deheroizacji.

Dochodzi do niej podczas odczytu pt. Ja i mój naród. Pomyślany niezwykle serio odczyt przekształca się w happening, podczas którego toczy się pojedynek na miny. Następuje akt wyzwolenia, zerwania z narodowymi stereotypami. Ale przecież całkowite wyzwolenie nie jest możliwe. Dlatego też autor Jeziora Bodeńskiego proponuje cykliczność, powtarzalność aktu wyzwalania osobowości.

 

Powieść osadzona jest wyraźnie w kontekście gombrowiczowskim. Nawiązanie do Ferdydurke nosi znamię niemal formalne. Internowanie w szkole - to przecież jakby gombrowiczowskie cofnięcie człowieka dorosłego do szkoły.

 

 "Rzucam się czasem, by odnaleźć w sobie coś, co jest prawdziwie polskie, coś co jest polskie dlatego, że jest moje, a nie nakazane cudzymi wyobrażeniami, coś, co nigdy dotychczas nie było uważane za polskie, ale polskie staje się przez to, że rodzi się we mnie jako coś autentycznego" (S.Dygat).

Autor rozpatruje problem polskości na kilku płaszczyznach, odwołując się przede wszystkim do mitologii romantycznej, legendy bohaterskiej oraz demaskując teatralizację postaw z nimi związanych, a następnie konfrontując je z postawą głównego bohatera i obrazem Polski wyłaniającym się z kart jego pamiętnika. Wszystko to uwikłane zostało dodatkowo w relacje z przedstawicielami innych narodowości, szczególnie Francją, ale także Anglią, a nawet Niemcami. W narratorze zakochuje się Francuzka Suzanne, jednak widzi w nim ona tylko przedstawiciela bohaterskiego narodu, bohaterskiego żołnierza. Początkowo bohater stara się sprostać jej wyobrażeniom, ale staje się to męczące, gdyż nie może być sobą. Narrator zaczyna czytać jej trzech polskich wieszczów, a następnie tłumaczyć ich na język francuski, jednak w którymś momencie czuje niesmak, pragnie zachować tę poezję tylko dla siebie, ponieważ porusza w nim ona jakieś autentyczne uczucie polskości. Bohater rozumie, że tłumaczenie Mickiewicza Francuzce stanowi jedynie pozę. Ośmieszona zostaje nie romantyczna literatura, lecz posługiwanie się nią w sentymentalnych, błazeńskich celach. Od tego momentu stosunek narratora do Suzanne zmienia się diametralnie. Aż do końca rozgrywa się między nimi dramat rodem z teatru. Scena pożegnania rozpisana jest, rzec można, na role i oboje są tego świadomi, czego dowodem pojawiające się po rozstaniu słówko „kurtyna”. Całkowitym przeciwieństwem Suzanne jest Janka Birmin, polska pensjonarka z Krakowa. Tylko w jej towarzystwie narrator może być naprawdę sobą, ich spotkania do niczego nie zobowiązują, a już na pewno nie do odgrywania roli romantycznego kochanka o bohaterskiej przeszłości. Janka to prawdziwa Polka, chociaż ma ojca Anglika. Jej polskość realizuje się w młodzieńczej spontaniczności, bezpośredniości, radości śmiechu i beztroski, z dala od wszelkiego patosu i narodowych stereotypów. Pomimo tych cech, a może właśnie dlatego, to jej udaje się wzruszyć narratora romantyczną muzyką Szopena. Bohater obserwuje Jankę w czasie, kiedy ona gra i doznaje ulgi, nie dostrzegając na jej twarzy żadnego uniesienia. Choć sam daje się porwać działaniu muzyki, zdaje sobie sprawę, jak często służy ona samouwzniośleniu, epatowaniu teatralną szlachetnością. Janka się tego ustrzegła i dlatego jej polskość jest prawdziwa. Wydawać by się mogło, że bohater pragnie czynu najbardziej na świecie. Gdy jednak możliwość urzeczywistnienia swoich marzeń pojawia się, on z niej nie korzysta. Oto bowiem którejś nocy budzi go tajemniczy głos i nakazuje mu uciekać. Bohater ucieka. Po drodze spotyka dwóch żołnierzy: Polaka i Francuza, zaczyna snuć utopijne wizje o przyszłym legionie polsko-francuskim. W nocy nachodzą go jednak wątpliwości. On ma przewodzić narodem, gdy tymczasem w obozie został niedoczytany Kordian, przychodzić będą paczki i listy…Wraca więc do Konstancji nad jeziorem Bodeńskim, zostawiwszy swoim kompanom odpowiednie liściki, a w obozie słyszy dręczący niczym wyrzut sumienia fragment Wesela Stanisława Wyspiańskiego. Kluczowa scena odczytu: Ja i mój naród. Sprawa ma dwa aspekty: osobisty, ponieważ chodzi o zniesienie własnego rozdwojenia narodowego oraz narodowy, gdyż ma na nowo ustalić relacje z internowanymi innych nacji. Nie pozostaje mu więc nic innego, jak skompromitować siebie oraz ideę odczytu poprzez skompromitowanie ich wyobrażeń na temat Polski. Przemówienie zaczyna się poważnie. Narrator kreśli obraz kraju, który kształtem przypomina serce, a właściwie człowieka o rozpiętych na krzyżu ramionach. Potem rozpoczyna się burleska, w której autor niszczy bezlitośnie wszelkie mity narodowe, nie tylko mesjanizm i winkelriedyzm, ale także ogólne poczucie wielkości, pod którym kryją się bezwład i niedołęstwo, kłótliwość i kompleks niższości. Jedynymi osobami, które zrozumiały zamysł autora są właśnie Polacy: pan Pociejak i Janka Birmin, ponieważ zrozumieć można tylko swoje, cudze da się najwyżej obejrzeć. Cudze obchodzi się z zewnątrz i nijak się dostać do środka. W swoim siedzi się wewnątrz i z tego wnętrza ogląda się świat boży .



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
czesci mowy - dodatkowa tabela (1), Filologia polska II rok, fleksja i składnia
Terapia logopedyczna Konspekt 2, PWSZ Tarnów Filologia polska II rok, PWSZ Tarnów Filologia polska I
Inwokacja Odyseja, FILOLOGIA POLSKA, Łacina i kultura antyczna
Mecenat Czartoryskich, Filologia polska
NAJSTARSZE ZABYTKI JEZYKA POLSKIEGO, filologia polska, staropolska
Uczucia Juliusza Słowackiego na podstawie utworów, Notatki, Filologia polska i specjalizacja nauczyc
Czysta forma wg Witkacego, FILOLOGIA POLSKA UWM, Dwudziestolecie
Obrona Sokratesa, filologia polska, Staropolska
Morfemy, Filologia polska, Gramatyka opisowa języka polskiego
słówka, Filologia polska, Łacina
konsp r, PWSZ Tarnów Filologia polska II rok, PWSZ Tranów Logopedia
Poetyka Arystotelesa, Filologia polska, Teoria literatury i poetyka
Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki, Filologia polska, Oświecenie
Części mowy(1), Filologia polska, GRAMATYKA
Sposoby radzenia sobie ze stresem, Filologia polska, Koncepcje i praktyki nauczania i wychowania
Fonologia Trubieckiego, Filologia polska, Językoznawstwo
List żaka do panny, Rozrywka, FILOLOGIA POLSKA, FILOLOGIA POLSKA, PIERWSZY ROK - pierwszy semestr
G-owi˝ski, Teoria Literatury (filologia polska)

więcej podobnych podstron