Czekolada
By radykalny Ed.
Z ukłonami dla wszystkich, których kochom.
NIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAACH!
Amelia oklapła na łóżko, w małym, drewnianym pokoiku, w tawernie, gdzie się zatrzymali. Jutro jest ten dzień. Dzień jakże straszny, a jednocześnie - jeśli się uda- wspaniały. WALENTYNKI! (no dobra, wiem, że jest sierpień, ale mnie na taki fik naszło XD). Lina i Filia chichoczą pod nosami i wyruszyły do miasta po czekoladę. I to piętnaście minut temu, a ona..? Cóż, trochę się wstydziła iść z nimi. Ale nie może się powstrzymać! Z tego wszystkiego zaczęła mocno gestykulować, aż w końcu spadłą z łóżka. Po otrzepaniu się i poprawieniu sukienki, postanowiła jednak to zrobić. Zrobi... zrobi... ZROBI DLA NIEGO CZEKOLADOWE SERDUSZKO! Tak, zrobi, i niech ją potem powieszą za nogi i obedrą ze skóry, wszystko jej jedno! Z takim silnym nastawieniem podeszła do drzwi pokoju i położyła dłoń na klamce. Nastawienie prysło niczym bańka mydlana XD!
- Ja nie dam radyyyyy...- Zastękała, ale otworzyła drzwi (Oo).
Nie przeszła pięć kroków, a spotkała jego- w białej koszuli, lekko rozpiętej przy górze, pachnącego wodą toaletową dla mężczyzn, o silnych ramionach, wspaniałej budowie ciała, delikatnym i spokojnym głosie, przenikliwych oczach, i powalającym uśmiechu. Nie wspominając o tej jego nieśmiałości, wrażliwości i tajemniczości! Miała przed sobą, najseksowniejszego i najwspanialszego mężczyznę za ziemi! Nie muszę dodawać, że Amelia nie tylko był zarumieniona (niczym czerwony tulipan XD , pomidorki mi się przejadły) ale te wszystkie epitety waliły jej po głowie, i nawet bała się, że eksplodują.
- Wybierasz się gdzieś?- Zelgadis zatarł pytająco głowę.
- D.... Do miasta ^^””!
- O, mogę iść z tobą?
- NIE!!- Nagle spanikowała- to znaczy... W - wiesz, Lina i Filia na mnie czekają... Takie babskie sprawy... Będziesz się nudził, he, he^^””... no to... yyy... do zobaczenia!
To śmieszne, żeby uciekać od faceta marzeń- -... - Przeleciało Amelce przez myśl-, Ale teraz muszę jak najszybciej kupić czekoladę! No a potem zrobić serce! Chlip, no i żeby nie zobaczył!!
Tymczasem Zelgadis pozostał z mieszanymi uczuciami.
- ...
- Jade, jade... nu, nie smutaj się ^^- Xelos pogłaskał go po głowie- tak się czasami zdarza mój drogi!
- Dała mu kosza- westchnął Gourry- to musi być ciężkie przeżycie, prawda Xellos?
- Oj tak Gourry, oj tak...
- ZAMKNĄĆ SIĘ!- Zelgadis odwrócił się, krzyknął i poszedł gdzieś przed siebie.
Gourry i Xellos leżeli na sobie poobijani ( aha, bo Zel musiał wyładować emocje na czymś co podleci, no a oni podlecieli... XD). Zatrzymał się przy oknie na korytarzu, i westchnął, niemal się na parapecie kładąc. Och, czyżby Zeluś przeżywał dramat miłosny XD? Biiiiiidny XD ( tak, akurat mi go żal, głahahahaha).
Tymczasem Lina i Filia bawiły się w najlepsze! Nie dosć, ze zjadły pół czekolady w mieście, to zdążyły kupić dla siebie (tfu, dla swoich ślicznych i poturbowanych menów XD), no a nasza Amelka została z niczym. Teraz trzeba się podjąć rozmyślaniu gdzie tu dostać jeszcze czekoladę?! Ale jak tu spokojnie myśleć, gdy obok ciebie przewija się tłum zakochanych par, albo dziewczyn, radośnie niosących kilogramy czekolady?! Jak tak dalej pójdzie, to nie zrobi serduszka! Ciekawe czy jest zły, na to, że na niego pokrzyczała... Nie o tym czas myśleć! Trzeba znaleźć!
Po godzinie szukania znudziło jej się- -. W każdym sklepie były śliczne kartki z napisem „CZEKOLADY BRAK” (wiem, słowo czekolada przewija się nagminnie, ale nie znam słowa zastępczego XD). Niedługo zajdzie słońce, a to już jutro... jak zwykle wszystko popsuła. Lina i Filia pewnie już wróciły i .. !
- Ty stary pierniku, ty szumowino, ty...- Jakaś staruszka zdzierała sobie gardło, gdy nagle potrącił ją laluś na koniu.
- Phi, i co się pani złości?- facet zaśmiał się- złość wystarczająco popsuła pani urodę!
Chciał się zaśmiać. Już otworzył usta. Ale nagle te usta zostały zapchane butem ( ORO O.O?!?!)
- Zaraz ci pokaże, jaką ty będziesz miał urodę, jak ci dołożę!! - Amelka podwinęła rękaw.
- Czy... To twoje - -? - Laluś podniósł brew i spojrzał na buta-, ale mały numer.
-... B-, bo ja noszę 37...-Speszyła się dziewczyna.
- TAKA DROBNA?!?!- Laluś zeskoczył z konia - niesamowite, jak ci na imię?!
- A... EJ MOMENT! Ty mnie tu nie czaruj, tylko przepraszaj te panią!!- Złapała go za szmaty.
- Nie przesadzaj, złotko!- Mrugnął do Amelii- zostawmy babcię, a sami zabawmy się jak na starszą młodzież wypada, he, he...
- GRRR natychmiast!- Amelia wystrzeliła pociskiem w fontannę. Woda zabulgotała i strzeliła do góry- chyba, że chcesz być na miejscy tej architektury..?
Facet przełknął ślinę. Potem grzecznie przeprosił staruszkę się kurzyło. Amelia pomogła starszej pani wstać.
- Mam nadzieję, że nic pani nie jest- powiedziała troskliwie - nie znoszę takich bubków.
- Heh, tacy niestety dostają najwięcej czekoladowych serc- zaśmiała się staruszka- a ty moje dziecko? Komu jutro wręczasz czekoladę? ( Jak zastąpić słowo „czekolada”?!)
-... Chyba nikomu- księżniczka westchnęła.
- Jak to? Nie żartuj, że nikt tak ładnej buzi nie chce!
- Nie, nie o to chodzi^^””- Amelia zaczerwieniła się-... Za późno wyszłam, w mieście nie kupię już składników... Więc chyba nie zrobię serca.
- He, he, pomogłaś starej wiedźmie, wiedźma pomoże tobie, chodźmy!
W- wiedźma ^^''??????
Robiło się coraz później.
- Zeeeeeel usiądź, bo nas głowy bolą.- Lina nie potrafiła wytrzymać tego tupania.
- Miała być z wami!- Zelgadis zataczał 68 kółko wokoło pokoju - na pewno coś się stało! Idę po nią!
- NIEE!- Krzyknęły Lina i Filia targane przeczuciami walentynkowymi- zaraz przyjdzie!
Domek wiedźmy był... Podobny do domku wiedźmy ^^''. Na środku stał okrągły stół, pełno było kadzidełek, wypchanych zwierząt, pudełek, skrzynek, indyjskich chust, dalej w głębi kominek, kociołek, i mnóstwo składników na półkach. No i książki, raczej nie kucharskie.
- Zaraz, gdzie ja to... Jest!- Podała Amelii woreczek- to dla ciebie.
- Ale... co to?
- To magiczne kakao moje dziecko- o inny wyraz niż czekolada XD!- Stop je na czekoladę i utwórz serce. A potem podaj wybrakowi.
Amelka odwróciła się.
Czyli... Zelgadis to jej wybranek?! Nigdy tak o tym nie myślała... Poczuła w brzuchu dziwne uczucie, jakby łaskotanie i fruwanie....!! Czyżby motylki?!
- Tak moje dziecko, niezwykłe, co?- Stara zapaliła cygaro- i jak?
- Bardzo dziękuje^^- Amelia ledwo, co wykrztusiła z siebie cokolwiek!
- Aha!- Wiedźma podrapała się w krostkę na czole- jeszcze jedna sprawa, moja mała. To nie byle, jakie kakao. I czekolada z niego zrobiona jest magiczna.
- Magiczna?
Wiedźma podniosłą brew i zachichotała.
-... - Amelia cicho weszła do tawerny. Nie było wielu gości, zbliżała się godzina jedenasta w noc. Musiała szybciutko przedostać się do swojego pokoju...? Zobaczyła Zelgadisa, siedzącego przy stoliku z podpartą głową.
-... Dobry wieczór...? - Pochyliła się.
Wybranek spał sobie- -.
- ... Zelgadisie, już późno... Nie możesz tutaj spać ^^””!
- Co, jak?...nani?- Zamrugał oczami- Amelia! Gdzie byłaś?!
C - czyli on tutaj na nią czekał?! Ale moment, moment, jeszcze nie dała mu czekolady, a czar już działa! Coś ją ta wiedźma w bambuko robi, albo... Albo on...
- No?- Wstał i spojrzał na nią.
- Byłam w mieście... i tak jakoś mi zeszło ^^''... ... - Ciągle miał smutną minę- gniewasz się?
-... Martwiłem się...- Westchnął (a to, że zarumieniony, to się idzie domyślić ^^), a potem lekko się uśmiechnął - no, ale nic ci nie jest, więc chyba czas spać. Jeszcze tylko zapłacę gospodarzowi za zamówienie.
- Tak... - Amelia weszła na pierwszy stopień schodów -... Zelgadisie.
- Niech pan tutaj pokwituje- podał mu pióro gospodarz.
- Tak, Amelio?- Zerknął na nią i zabrał pióro.
-... Dziękuję. - Przechyliła nieco głowę, uśmiechnęła się z czułością, przy tym z lekka zaróżowiona na policzkach. Weszła wyżej po schodach.
-... Niech pan podpisze. Słyszy pan? Proszę pana!!!
Zelgadis na moment odłączył swój kabelek od zasilania zwanego „teraźniejszość”. W miejscu nazwiska nakreślił z trzy krzyżyki i jakoś doczołgał się do swojego pokoju. Ciągle po głowie chodziło mu to słowo...”Dziękuję”... No, może nie słowo, obraz... yyy, dobra, niezupełnie obraz, jej osoba... i niekoniecznie coś wypowiadająca, po prostu... po prostu zatrzymał się na moment. Usiadł na łóżku i trochę przeraził. Myślał. Cały. Czas. O. Jednej. Osobie.
Drzwi otworzyły się z trzaskiem. Dwie osoby wtoczyły się dziwnie usatysfakcjonowane i siadły obok Zela.
- I jak tam, gorączka przed walentynkowa?- Xellos zmierzył temperaturę czoła chimerki.
- Spokojnie Xellos, może to zwykły katar ^^!- Dodał Gourry.
- Przestańcie!- Zelgadis wstał- Gourry, dałeś się zarazić temu fioletowemu?! Co wam jest?!
- No nie bocz się, jesteśmy twoimi kumplami, przyszliśmy pogadać po męsku^^- poklepał go po plecach Xellos- no, to gdzie cały dzień byłą księżniczka?
- ... w mieście- wyszeptał w końcu.
- A JEDNAK!- Krzyknęli Gourri Xellos.
Posadzili Zela na łóżku.
- Ty wiesz, co to znaczy?!- Zaczął Gourry.
- Czujesz te możliwości?!- Dodał Xellos.
- Czy wiesz, jaki jest jutro dzień?!- Dokończyli razem
(, Co ten, Gourry się tak z Xellem zaprzyjaźnił, no ja nie wiem XD).
Zelgadis odwrócił się do nich plecami i westchnął. Wyciągnął tabliczkę „Na nic nie liczę”.
Jego kompanów nieco zamurowało. Po chwili milczenia i dziwnych skrzypów flamastra (skąd go wzięli - -?) doczepili kartkę do tabliczki, „Ale bardzo bym chciał”.
- Ej.. co wy! W PSYCHOLOGÓW SIĘ BAWICIE?!- Zelgadis zdjął kartkę.
Kompani zachichotali.
Amelka w tej właśnie chwili miała już zrobioną masę. W swoim własnym pokoiku zamknęła się na kluczyk i otwarła okno, żeby zapach jej nie zdradził. Palnik, podstawki, garnek i inne kuchenne przedmioty wypożyczyła od spółki Radykalni Z.O.O (XD). Teraz trzeba było uformować serce i wstawić do lodówki (skąd w jej pokoju lodówka tego nie wiem XD). No, ale uformowanie takiego kształtu jest nie tylko trudne, ale... krępujące. Odetchnęła. Jakoś zrobiło jej się miło i uśmiechnęła się, jakby sama do siebie. Nigdy jeszcze nie dała mężczyźnie czekolady. Nawet zaczęła sobie podśpiewywać. Parę pociągnięć i już- serduszko gotowe.
DZIEŃ X.
Lina i Filia dostały szału - - . Od rana świergotały ze swoimi ukichanymi... yyy... ukochanymi^^””! Amelia zazdrościła im odwagi. Jej serduszko nie było największe, i pewnie nie najładniejsze... a co najgorsze, nigdzie nie widziała Zelgadisa. Zniknął? Wsiąkł? Znalazła go w końcu w ogrodzie! Siedział pod drzewem, przy jeziorze i spoglądał na horyzont, gdzie bieliły się szczyty gór. Wyglądał bardzo... męsko i szlachetnie. Amelia zebrała się w sobie i podeszłą. Usiadła obok niego, mocno zestresowana.
To co, może teraz reklamy ^^?
Oo... (lok na czytelników XD (jeśli takowi są khe khe XD)) dobra, dobra, żarcik XD!!
- O... witaj Ame...
- Chciałabym!- Nie pozwoliła mu dokończyć i zacisnęła piąstki- chciałabym... Dać ci to jako wyraz moich uczuć!
Wyciągnęła przed siebie ładnie opakowane serce.
Zelgadis zamrugał. Wziął pakuneczek i Amelia od razu jakby się rozluźniła i zaczerwieniła jeszcze mocniej. Zupełnie nie przemyślała, CO powiedzieć i wystrzeliła z takim tekstem.. Co sobie teraz pomyśli?! Zelgadis targany własnymi przemyśleniami (wiecie w stylu „przecież nawet nie przypominam człowieka”, „może to pomyłka” i innymi podnoszącymi na duchu stwierdzeniami _^_) otworzył pakuneczek.
-, Jakie ładne!- On też nie przemyślał odpowiedzi i dał się ponieść emocji- dla mnie?
- T... tak! Oczywiście!
- Dzięku...?- serce pękło na pół (o-o-o-o-o-o-o-oro!??!?!)
Ciszaaaaaaaaaa...
- No nie- stęknęła Amelia- znowu coś popsułam! - Stękanie przeobraziło się w jęk kierujący się w stronę płaczu.
- ^^ świetny pomysł- Zelgadis wziął połówkę serca do ręki- ja zjem to, a ty tą połowę.
- j.. jak to? - Amelka wytarła pierwsze łezki.
- Zrób to dla mnie- uśmiechnął się, co najmniej nieziemsko- a potem pójdziemy na spacer. Z dala od Liny i jej wrzasków.
Amelia słuchała go jak zaczarowana. Właściwie to była magia. Jakiej jeszcze nie znała. Kiedy zjedli czekoladę, Amelii przypomniał się pewien szczegół!
- Zelgadisie!- Złapała go za rączkę ^^- Musisz coś wiedzieć!
Jesteś w ciąży Oo?
Ame: NIE GŁUPOLU ><!
- Ale co?
- To magiczna czekolada!
I Amelka opowiedziała mu, co jej się przytrafiło. Po czym dodała.
-, Jeśli... Czegoś bardzo pragniesz... Musisz wypowiedzieć swoje imię i wyraźnie życzenie! I się spełni! Widziałam na własne oczy!
Wspomnienia:
- Zobacz - wiedźma zjadła kawałek czekolady- ekhm! Kocie, chciałabym byś miał dwa ogony.
I puch, jej kot miał dwa śliczne ogonki!
Koniec wspomnień.
- Tylko Zel... życzenie jest jedno... i jest nieodwracalne!
Nieodwracalne? Nieodwracalne... NIEODWRACALNE!
- Naprawdę?!- Zelgadis wstał podniecony-, czyli mógłbym... Mógłbym...
Spojrzał na Amelię. Uśmiechała się... Ale te jej oczy coś mu się nie podobały.
- A może... może lepiej nie próbować...? Może to bubel, podróbka rynkowa? Albo dostane od tego wysypki?
- Nie ufasz mi?!- Amelka wstała.
No i masz babo placek, chciałby spróbować, ale jakoś boi się, że ją zawiedzie... Sam nie wie JAK miałby ją zawieść, ale coś takiego głupiego CZUJE.
- ... dobra! ... Zelgadis! Chciałbym... Chciałbym odzyskać dawną postać!
Amelia uśmiechnęła się smutno. No tak. Jest jedna rzecz, która zawsze będzie od niej ważniejsza. Ludzka postać.
Tak jakby nie był człowiekiem! Przecież nie zakochałaby się w nim, gdyby nim nie był, co nie?
MOMENT, MOMENT, MOMENT CZAS DLA DRUŻYNY I CZIRLIDEREK (?) Z SAILOON!
CO ona pomyślała? Czyli...... Czyli ona jednak... Jednak... Ona go... Ona się...
Odetchnęła głęboko. Spojrzała w bok na leżącego na ziemi Zelgadisa.
- Z... ZABIŁAM GO?!
Zelgadis się poruszył.
- Uff- Amelia powachlowała się białym wachlarzem z czerwoną kropką, XD.
- Moja głowa...- Zelgadis usiadł na trawie po turecku i jąkał- jakbym pił 50 lat i teraz miał kaca!
- ... O jeruśińku!- Skąd Amelcia zna takie gwarowe powiedzonka?-... Pokaż!
- Ale co... A- Amelio?!
Amelia aż przewróciła Zelgadisa. Nachylona nad nim najpierw poczochrała jego włosy, potem dotknęła twarzy, aż w końcu puknęła go w klatkę piersiową.
Czy było wspomniane, że Zeluś przypominał piwonie? Nie? Zważywszy, iż Amelka była bardzo blisko, chimerka... yyyy... ekschimerka miał niezły widoczek, na dary natury, które przydzielone zostały księżniczce. Oczywiście jako człowiek szlachetny tylko raz i to przypadkiem tam zerknął (jasneeee XD).
- Ale ty...- Pisnęła zarumieniona- mięciutki...
Jaki? Mięciutki?
Zelgadis jako człowiek nie tylko był mięciutki, był prześliczny *^^* (jak to streściła mi Amelka, kiedyś przy ciasteczkach), był umięśniony, świetnie zbudowany, jeszcze przystojniejszy niż zazwyczaj i do tego miał lekki zarost, co dodawało mu męskości! (ona się naprawdę w nim zakochała- - ) (Ame: a co, wątpliwości- - ??) (ależ skąąąd ^^””!!!).
Zelgadis potrzebował chwili, aby zajarzyć, co się stało. No, a potem dostał małpiego szału zachwytu! Ściskał Amelkę, ściskał drzewa, ściskał przechodniów. W końcu oklapł na trawie i tak leżał uradowany życiem, chyba po raz pierwszy od... yyy... od dawna. Zastanowił się. Rezo był potężny. I taka głupia czekolada miałaby to wszystko odczarować? Może nie cieszyć się za bardzo? A jak to zniknie po minucie? A może to tylko złudzenie? Ech, gdyby dało się to sprawdzić...
Tymczasem wiedź zadławiła się cygarem- - .
- Nieładnie- powiedział męski głos za wiedźmą- coś ty zrobiła?
-, Kto, ja?- wiedźma zmieniła się w Dolphin- ... Chciałam komuś sprawić przyjemność ^^!
- - - `'?- Dynast i Zellass spojrzeli na towarzyszkę podejrzliwie.
- Słyszeliście o Rezo? Ten mag, co sobie myślał niewiadomo, co- Dolphin wyrzuciła cygara- stworzył nawet jedną chimerę.
- No i - -?
- Spokojnie Dynaściku- ciągnęła, Dolphin- Ten człowiek, co go zamienił był bardzo zachłanny. Szczeniak, nie wiedział, w co się pakuje... Ale tak sobie pomyślałam, że musi być mu strasznie smutno. Dostał nauczkę, a nie może mieć kolejne szansy...
- A co nam do tego?- Zellass wykrzywiła się.
- ... Nawet my mieliśmy drugą możliwość, aby zostać ludźmi i zrezygnować z bycia mazoku- Dolphin uśmiechnęła się smutno- jednak wybraliśmy ten los po raz drugi i ostateczny. Dlaczego on nie mógłby spróbować jeszcze raz? Wszyscy ludzie na świecie mają zawsze „tę drugą szansę, tę ostatnią". Chciałam mu to dać.
- Skąd u ciebie ta dobroć?- Dynast przybliżył się do niebieskowłosej - hm?
- Zawsze marzyłam, żeby dać komuś Walentynkę- Dolphin uśmiechnęła się szeroko- i spełniłam moje marzenie ^^!
Zelgadis i Amelia upewniali się, czy czar jest nieodwracalny. I rzeczywiście był! Jak to sprawdzili? He, he Amelka nie po to studiowała w akademii, żeby nie umieć zweryfikować takich rzeczy! Zelgadis był nafaszerowany miksturami, testami, próbami krwi i we wszystkich, jakie kiedykolwiek wymyślono, wynikała jedna odpowiedź: klątwa jest nieodwracalna.
Był tylko tyci, tyci problem. Dziewczyny. Wszystkie niczym muchy, kleiły się do Zela, ( który był lepem, XD). Amelka stałą i patrzała na to z boku. Cieszyła się. Zeluś był słodszy niż można było przewidzieć... i czar zadziałał.. Ale... jak ma teraz do niego podejść, skoro wokoło ustawił się tłum fanek! Musiała poczekać, aż szał hormonów im opadnie. Ciekawe jak się czuje... czy mu dobrze w tej skórze, czy ...
Zrobiło jej się smutno i poszła tam, gdzie dała mu walentynkę.
On pewnie szybko nie przyjdzie. Tyle tam było ładnych i zgrabnych dziewczyn... a ona? Nie dość, że mała, to niezdarna, dziecinna...... czy każda zakochana dziewczyna musi płakać?
- Czekaaaaaaj - Zelgadis pobił rekord świata w biegu za ukochana XD!- uff... Czemu poszłaś sobie??
- To jaaaa^^- woda w jeziorku zabulgotała i wyszła Dolphin w niebieskim kostiumie kąpielowym XD- właśnie szłam na wodny aerobik, ale pomyślałam...
- Amelio? - Zel kucnął koło niej, jakby nie zauważył mazoku.
- H... Hej ja tu jestem... - Dolphin wyszła na brzeg- to wielki zaszczyt mnie widzieć, więc posłuchajcie!...
-, Bo ja...... Nie chciałam przeszkadzać- wyszeptała dziewczyna.
Zelgadis złapał ją za ramiona, aż się Amelka nieco przestraszyła.
-, Co ty mówisz!- Zaczął- przecież...- Rozluźnił chwyt- bez ciebie to nie miałoby sensu!
Amelka zawahała się przez moment.
Zakochałam się.
Mówi, że beze mnie nie ma sensu.
Może on też się zakochał?!
KURCZE NOOOOOOOO... Dlaczego to takie skomplikowane?!
- Ej... a ja...? - Dolphin machała łapką- to dzięki mnie ty...
- Ja... - Amelka położyła dłonie na sercu- Zelgadisie... Ja chciałabym... żebyś się zawsze uśmiechał... i był szczęśliwy...
Wszędzie pojawiły się niebieksie iskierki.
- ... ooo- Dolphin spojrzała na swoją rękę- iskierki ode mnie uciekają ^^... !! Czyli ona też zjadła czekoladę?!
Zelgadis ujął delikatnie twarz Amelii w dłonie.
- Przecież jestem szczęśliwy głuptasku- był coraz bliżej.
Amelka zacisnęła mocniej dłonie.
- Czy... Czy ja wam, aby nie przeszkadzam?- Jęknęła pozbawiana z iskierek niebieskowłosa.
To była chwila. Po tej chwili coś ją obudziło, i szybko zamknęła oczy. Serce waliło jej jak ogłupiałe, ale już za chwilę zaczęła się rozluźniać. Myślała teraz tylko o tym, co się z nimi dzieje. Zelgadis na moment przerwał obdarowywanie jej pierwszym pocałunkiem i stuknęli się czołami.
- Widzisz, nie potrafię znieść, jak jesteś smutna- uśmiechnął się tak inaczej, delikatnie i troskliwie.
- ... - nie powiedziała nic. Ręka jej się trzęsła, ale pogładziła go po policzku.
Zeluś poczuł się niepewnie... jej spojrzenie było inne niż zwykle.
Nie wrogie, nie smutne, nie wesołe tylko... tylko... takie... no wiecie... ... (Nie, nie wiemy Zelku ^^... wyjaśnij nam!)... takie... kurcze no, we łbie mi szumi, co ja w ogóle wyprawiam, trza było wcześniej myśleć, a teraz to po ptakach! (aha, czyli żałujesz u.u) Nie żałuje, ale ... ale ona może nie chciała tego? Może ja... byłem za natarczywy? KURDE MOL! A... ale... ale nie stawiała oporu... i to było takie...
- Zelgadisie... - Przechyliła głowę- przepraszam, że jestem.. taka... dziecinna i do niczego... - Zciszyła głos.
COOO?? (znowu te Zelowe myśli XD) Dziewczyno, czy ty wiesz co gadasz, przecież... Jesteś taka... Słodka i delikatna! I sobie dajesz rade, i tryskasz optymizmem i zawsze jesteś ze mną i zawsze byłaś ze mną i jesteś taka śliczna i tak by się ciebie chętnie przytuliło (dobra, Zel, spokojnie, nie posuwaj się za daleko XD!!) i ja... ... ja cię...
- ... kocham...
- NANI!?!?- krzykły Dolphin i Amelka jednocześnie.
GRAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! DLACZEGO JA GŁOŚNO MYŚLE?!!?!
-, Bo ja...... - Zelgadis sie speszył.
- Nie mam na was czasu!- Wreszcie wtrąciła się Dolphin- już drugi raz nie zdejmę z ciebie klątwy, więc się pilnuj! A ty- zerknęła na Amelię- a zresztą nie ja tu się zakochałam.
Plusknęło, plumnęło i Dolphin poszła na aerobik.
Cisza. Ptaszki śpiewają. Ludziom grzeją się policzki. Normalka w japońską zimę nie? (nie wiem jaka jest zima u sayersów ^^'').
No fajnie! Zdradziłem się! Teraz już wie! Co ja zrobię?!- Zel okopywał potem.
No fajnie! Wydało się! I teraz on wszystko wieeee mamooo!- Amelka byłą bliska płaczu.
-... Wcale nie jesteś dziecinna- zaczął w końcu pan - tylko... żywiołowa.
-... Ech, i to często wprowadza mnie w kłopoty.
-... A mnie się to podoba...- Przybliżył się do niej- naprawdę. I to, że masz zwariowane pomysły, jak czekolada od Dolphin! Albo, to, że...
Zachwiał się i przewrócił. Amelka zarzuciła mu się na szyję i mocno przytuliła.
Niom, teraz to ,to wygląda jak scenka z Chobitsa XD!
Amelka leżała sobie na nim i patrzyła mu w oczka, a Zeluś czerwienił się coraz bardziej.
- A mnie się podoba, jak się rumienisz... - Szepnęła kobieco (patrz pierwszy synonim w słowniku worda XD!)( uffo: ED ZBOLU ><!).
- No nie!- Lina wyszła już z siebie i stała obok - masz zaraz opowiedzieć, jak to się stało! ZEL!
- Za moment^^- Zelgadis wstał od stołu i wziął Amelię za rękę- teraz mamy inne plany.
(ale wy głupio wyglądacie, jak się dziwicie- - )(slayersi: CICHO ><!)
I Zeluś poszedł z Amelcią na obiecany spacer ^^ (tak się teraz mówi na randki XD).
I to tyle na dzisiaj^^.
Wiem , że to nie było najmądrzejsze, ani najambitniejsze, ale nie sądzę, aby było coś złego, w prostej historyjce o miłości...
Noc, gwiazdy. Drzewo, jezioro i łąka...
- Nie powinniśmy wracać do tawerny?- Leżała spokojnie, z głową na jego torsie.
- Niee... poradzą sobie bez nas- odetchnął i spojrzał na gwiazdy- mówiłem ci już, że cię ...
- Tak- przerwała mu - ale to mi się nigdy nie znudzi- podciągnęła się i pocałowała go w policzek.