Bajka o bardzo przywiązanej owieczce
Andrzej Niedźwiedź, Natalia Usenko
Pewnego dnia mama zabrała Kubusia na zakupy. Chłopiec znał już litery i czytał po drodze wszystkie napisy: „W-Ę-D-L-I-N-Y”... „N-O-C-N-I-K-I”... „W-Y-P-R-Z-E-D-A-Ż P-L-U-S-Z-A-K-Ó-W”.
- Mamusiu! - krzyknął. - chcę iść na tę wyprzedaż!
- Dobrze - zgodziła się mama.
Otworzyli drzwi małego sklepiku, nad ich głowami rozległ się melodyjny dźwięk dzwoneczka i... Rety! Znaleźli się w prawdziwym królestwie pluszaków! Stare i nowe, brzydkie i ładne, smutne i uśmiechnięte, kogo tu nie było!
- Możesz sobie wybrać - powiedziała mama - ale tylko jednego!
Chłopiec długo się zastanawiał. Najbardziej spodobały mu się dwie małe owieczki. Wybrał tę z czarną plamką na boku, a ponieważ zwierzątka były związane ze sobą sznurkiem, sprzedawca wziął nożyczki i po prostu go przeciął. W domu mała owieczka zaczęła się dziwnie zachowywać. Z nikim nie rozmawiała, a tym kawałkiem sznurka, który jej pozostał, przywiązywała się do wszystkim po kolei.
- Już nie mogę! - skarżyła się lalka Natulka - To biedne stworzenie ciągnie się za mną jak ogon!
Ale to był dopiero początek! Owieczka znalazła w szufladzie biurka bardzo długi sznurek i zaczęła się przywiązywać do wszystkich pluszaków naraz. Pewnego ranka okazało się, że cały pokój dziecinny jest opleciony sznurkiem i nawet Kuba był przywiązany za nogę.
- Mamy tego dość! - skarżyły się zabawki - Kubusiu, odnieść ją z powrotem do sklepu.
Chłopiec musiał się zgodzić. Po śniadaniu włożyć owieczkę do plecaka i wyruszył z mamą na miasto. „OSTATNI DZIEŃ WYPRZEDAŻY” - przeczytał Kuba na drzwiach znajomego sklepu. - „ZWROTÓW NIE PRZYJMUJEMY!!!” W środku było prawie pusto. Wszystkie zabawki zostały sprzedane. Tylko jeden pluszowy pies z oderwanym uchem smętnie patrzył na świat z górnej półki regału.
- Przykro mi - westchnął sprzedawca, kiedy Kuba opowiedział mu, co się stało. - Nie mogę przyjąć tej owieczki z powrotem ani w żaden sposób jej pomóc. Sam widzisz, jutro się wyprowadzam.
- Przepraszam - odezwał się smutny głos z górnej półki - Wiem, że nie jestem najpiękniejszy, ale myślę, że mogę wam pomóc. Jestem psem pasterskim i znam się na owieczkach.
I tak za pięć groszy został kupiony ostatni pluszak na wyprzedaży. Szczęśliwy sprzedawca natychmiast zamknął drzwi na klucz i poszedł pakować walizki, a pluszowy pies obwąchał ziemię przed sklepem i powiedział:
- Biegnijcie za mną!
Psy pasterskie biegają szybko. Kubuś i mama ledwie za nim nadążali.
- Ciekawe... - wysapał chłopiec - przecież na tej ulicy mieszka mój najlepszy przyjaciel, Kamil Dąbrowski. - Nie do wiary - wysapał po chwili. - On mieszka właśnie w tym bloku!
Pies wbiegł na czwarte piętro i zatrzymał się przed drzwiami z napisem „Dąbrowscy”. Mama nacisnęła guzik dzwonka.
- Zaraz otworzę! - rozległ się znajomy głos - Muszę się tylko odwiązać.
Po chwili drzwi otworzyły się i Kuba zobaczył swojego przyjaciela z przywiązaną do nogi białą owieczką. Co to była za radość! Ale najbardziej cieszyły się dwie małe owieczki. Natychmiast przywiązały się do siebie sznurkiem i zaczęły o czymś rozmawiać szeptem, tak cicho, że nikt nie słyszał ani słowa.
Tak szczęśliwie zakończyła się ta historia. Pies pasterki dostał od mamy wspaniałą nagrodę - nowe ucho! A owieczki od tej pory mieszkały trochę u Kubusia, a trochę u Kamila, przestały rozrabiać i zawsze były do siebie bardzo, ale to baaardzo przywiązane!