4. MEDYTACJA - Żar ognia
Ewangelia św. Łukasza (12, 49-53)
Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć
i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.
Przytoczony fragment Ewangelii może zaskakiwać. Jezus, Książę Pokoju, mówi o sobie, że przyszedł „rzucić ogień ma ziemię”, zapowiadając równocześnie, że przyjęcie Ewangelii będzie także powodem rozłamu, nawet wśród najbliższych. Pozornie trudno pogodzić wizję Baranka Bożego, cichego i pokornego, z kimś, kto „rzuca ogień” i jest powodem podziałów w najbliższej rodzinie. Dlatego warto zastanowić się, jakie jest przesłanie Jezusa i co oznacza „ogień”, o którym wspomina.
Ogień zamiast budyniu
O niektórych ludziach mówimy, że mają „ogień w sercu”. W ten sposób chcemy opisać ich pasję
i energię, z którą żyją i działają. O proroku Eliaszu Syrach pisze: „powstał prorok jak ogień, a jego słowo płonęło jak pochodnia”. Ogień to żywioł uosabiający moc, siłę, również tę destrukcyjną. Ogień hartuje, wypala i oczyszcza. U pobożnych Żydów określenie „ogień z nieba” budziło kilka skojarzeń, które szły w dwóch kierunkach:
Ogień - moc, potęga, obecność Boga
Izraelici świetnie znali historię o słupie ognia, który towarzyszył narodowi wybranemu w jego wędrówce do Ziemi Obiecanej. Stanowił on dowód na to, że Bóg był z nimi i ich ochraniał. Podobną symbolikę miał płonący krzew, który Mojżesz zobaczył na pustyni.
Ogień - znak Bożego działania, ostatecznego przesądzenia o czymś, symbol Bożej kary
Mojżesz spuścił „ogień z nieba” (Wj 9, 23), ogień spadł na Sodomę i Gomorę. Stary Testament kilkakrotnie opisuje sytuacje, w których przygotowywana był ofiara całopalna i Bóg sam zsyłał ogień. Najbardziej znana jest próba na Górze Karmel, gdy ofiarę składali prorocy Baala, a po nich ofiarę Bogu Jahwe składał prorok Eliasz. Potężny ogień z nieba nie tylko rozstrzygnął spór, udowadniając, że prawdziwy jest Bóg Eliasza, ale był początkiem zmian i oczyszczenia (wszyscy prorocy Baala zostali straceni). Apostołowie proszą Jezusa, aby pozwolił im, a będą się modlić, by ogień z nieba spadł na jedno z samarytańskich miast.
Wiara, jeśli nie jest tylko kulturowym nawykiem, ale mocną relacją z Chrystusem, nie jest gwarantem życia spokojnego, pozbawionego kłopotów. Dramatem wielu chrześcijan jest oczekiwanie, że Darem Boga nie tyle będzie „ogień”, co „słodki budyń”; nie siła, która wypala, zmienia, ma naturę żywiołu, ale słodziutka breja odpowiednio dawkowana - tak, by dać chwilę bardzo osobistej radości. Boży ogień to żywioł, energia. Jeśli wiara nie jest dla mnie źródłem mocy, to może nie żyję Bożym Duchem, może zapaliłem sobie tylko mały ogarek, świeczkę, która przełamuję ciemność jedynie w najbliższym otoczeniu, tylko „dla mnie”, przy której tylko ja mogę się ogrzać. Ważne, że ta moc „jest z nieba”, jest Bożym Darem, o który trzeba prosić. Czy ja noszę w swoim sercu pragnienie Bożego ognia? Czy moje marzenia, tęsknoty nie skarlały? Czy proszę Boga o wiarę żywą, prawdziwą, mocną? W chwili ciszy poproszę Boga o wiarę, o łaskę prowadzenia, rozpoznania Jego woli, o apostolski zapał.
Ogień z nieba, o którym mówi Jezus, ma niewiele wspólnego ze świętym spokojem, iluzją doskonałych, bezkonfliktowych relacji ze wszystkimi. Ogień z nieba przynosi rozłam, który nie jest wynikiem „kłótliwości” chrześcijan albo ich poczucia wyższości, która drażni i zraża ludzi niewierzących. Chrystus nie wzywa do agresji, odrzucenia niewierzących. Logika Jezusa jest zupełnie inna. Boży ogień, ogień łaski, który przyjmujemy - lub odrzucamy - coś zmienia w naszym życiu, rodzi mocne konsekwencje, z których nie powinniśmy rezygnować tylko dlatego, że inni - nawet nasi najbliżsi - tego nie rozumieją. W każdym z nas jest pokusa „przycięcia” naszej wiary tak, by dopasować ją do oczekiwań innych; tak, by nie rodziła żadnych napięć, konfliktów. Pan Jezus zdaje się mówić, że odrzucenie i niezrozumienie są naturalne. Niech Cię to nie zraża, przygotuj się na to
i pozostań sobą.
Ogień Ducha Świętego
Nieprzypadkowo Duch Święty, który spoczął na apostołach, miał postać języków ognia. Słowa Pana Jezusa „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął” wypełniły się w dniu Pięćdziesiątnicy. Dar Ducha Świętego został udzielony Apostołom, gdy byli razem,
a przecież Duch Święty mógł przyjść indywidualnie do każdego z apostołów. Tymczasem Dzieje Apostolskie bardzo mocno podkreślają, że właśnie wtedy, gdy Apostołowie „trwali razem”, otrzymali moc z nieba. Pomyślę przez chwilę, czy jest we mnie gotowość do „bycia w Kościele
i myślenia z Kościołem”. Czy w ocenie różnych sytuacji wsłuchuję się w głos Kościoła przenikniętego przez Ducha Świętego? W chwili ciszy pomodlę się o umiejętność wsłuchiwania się w głos Ducha Świętego, który mówi w swoim Kościele.
Modlitwa
Panie Jezu, Ty przyszedłeś, aby rzucić na ziemię ogień - ogień Twojej łaski, miłości siły. Spraw, niech płonie we mnie, niech mnie uzdalnia do podejmowania wielkich, szalonych wezwań. Daj mi łaskę odnajdywania siły we wspólnocie Kościoła, do autentycznego życia wiarą, nawet wtedy, gdy będę niezrozumiany i odrzucony.
Ks. Marek Adamczyk (Radom)
Cz@t ze Słowem!
MEDYTACJA IV, czerwiec 2014
__________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________
W drodze na XXXI Światowy Dzień Młodzieży - KRAKÓW 2016
www.kdm.org.pl, www.krakow2016.com