Karol Pęcherz
Gombrowicz w świetle teorii Herberta Blumera
Semiotyka jako czynnik zniewolenia w wymiarze egzystencjalnym
Człowiek jest poddany temu, co tworzy się „między” ludźmi, i nie ma dla niego innej boskości jak tylko ta, która z ludzi się rodzi
Witold Gombrowicz, „Ślub”
Krytyka literacka roztrząsająca Gombrowicza dokonała obszernej rekonstrukcji ujęcia człowieka zamkniętego w Kościele Międzyludzkim - budowli, której fundamentem są podstawowe relacje zachodzące między Ja i innym Ja.
Relacje te mają charakter interakcyjny, a przyczynek ten stanowić będzie głębszą analizę tego zjawiska. Uwaga nasza skupi się wokół teorii interakcjonizmu symbolicznego w ujęciu Herberta Blumera („Społeczeństwo jako symboliczna interakcja”, 1984).
Intertekstualne nałożenie na siebie klisz dyskursu naukowego i literackiego pozwoli nam skonkretyzować kluczem socjologicznym akcję „Ślubu”, która stanie się literacką próbą tejże socjologii. Celem analizy porównawczej na poziomie tekstu jest zarysowanie wspólnych pól semantycznych, ujawnienie zbliżonych ujęć problemów, wykrycie miejsc jednomyślności tez interakcjonizmu symbolicznego i literackiej fabuły. Dokonamy zatem zbliżenia, niewątpliwie najwybitniejszego dramatu Gombrowicza, „Ślubu”, i tekstów definiujących teorie interakcjonizmu symbolicznego, albowiem dramat ten może zostać zinterpretowany na metapoziomie w aspekcie teorii interakcjonizmu symbolicznego.
Elżbieta Hałas w teście poświęconym Blumerowi „Symboliczny interakcjonizm” definiuje tytułowe zagadnienie jako „takie społeczne działanie, w którym dwie osoby oddziałują na siebie za pośrednictwem komunikacji, modyfikując nawzajem swoje zachowanie. Ludzie nie reagują, ale interpretują, definiują nawzajem swoje działania. Interakcja więc ma charakter symboliczny, ponieważ polega na wymianie przekazów komunikacyjnych między uczestnikami, występującymi na zmianę w roli ich nadawców i odbiorców.” Definicja ta będzie wyznaczać główny zarys rozumienia interakcjonizmu symbolicznego, terminu ukutego przez amerykańskiego socjologa Blumera.
Teoria interakcji symbolicznej zwraca szczególną uwagę na element bezustannego interpretowania i reinterpretowania działań i sytuacji tych działań. Wskazuje na dynamiczność i ciągłość procesu komunikacji zatopionego w sferze wszechogarniającej i wydobywającej się semiotyki. Akt komunikacyjny ma zatem immanentny element twórczej interpretacji, który nie jest zdeterminowany przez jakiekolwiek reguły, choć odbywa się w określonych ramach wyznaczanych aktualnie przez uczestników interakcji.
„Mamy zatem obraz istoty ludzkiej - pisze Blumer - jako organizmu, który staje wobec świata wyposażony w mechanizm umożliwiający udzielanie samemu sobie wskazań. Dzięki takiemu właśnie mechanizmowi dokonuje się interpretacja działań innych ludzi. Zinterpretować czyjeś działanie znaczy wskazać samemu sobie, że ma ono takie lub inne znaczenie czy charakter.” Sam proces interpretacji ma swe własne, integralne prawa, albowiem sama sytuacja nie jest wynikiem trwałych znaczeń, norm i reguł, gdyż podlegają one aktualnej rewizji, uzupełnieniu, odrzuceniu, bądź potwierdzeniu w procesie interpretacji sytuacji jako całości.
Przypatrzmy się wobec tego, jak kształtuje się proces komunikacji w dramacie Witolda Gombrowicza „Ślub”, gdzie „ludzie, łącząc się między sobą, narzucają sobie nawzajem taki czy inny sposób bycia, mówienia, działania (…) i każdy zniekształca innych, będąc zarazem przez nich zniekształcony.” (Gombrowicz, Dramaty)
Jako kluczowy przykład przytoczymy fragment dramatu, który, jak sądzę, obciążony podaną wyżej definicją interakcjonizmu, wyrazi go w literackiej wersji:
KANCLERZ
Ha, ha, ha
(wskazując palcem drzwi)
Wynoś się, mówię!
PIJAK (z podziwem)
Palic!
KANCLERZ
Wynoś się!
PIJAK
Palic!
KANCLERZ
Won!
PIJAK
Ale to palic!
DWÓR
Ha, ha, ha, palic, palic!
PIJAK (ogląda swój palec)
Nie taki jak mój… Mój marny, czarniawy… taki ta palic domowy, chłopski… w sam raz do dłubania w nosie. Grubawy palic, chamski… a to nawet wstyd pokazać takiem osobom…
KANCLERZ
Wynosić się!
PIJAK
A dyć idę, ale nie mogie, bo się wszyscy na mój palic zapatrzyły.
DOSTOJNIK - ZDRAJCA
Dlaczego go nie schowasz do kieszeni?
GŁOSY
Wsadź go w ucho!
Albo w oko!
PIJAK
Ja bym schował, ale nie mogie, bo się wszyscy na niego patrzom! Aniech tylko ja tem palcem gdzie wskaże (od niechcenia wskazuje na Henryka) a zara wszyscy tam się spojrzom.
HENRYK (cicho)
Świnio…
PIJAK (cicho)
Świnio…
(głośno) A to się na mój palic zapatrzyły, jakby ón nadzwyczajny był! A czem bardziej się patrzom, tem bardziej on nadzwyczajny, zaczem bardziej nadzwyczajny, tem bardziej się patrzom, a czem bardziej się patrzom, tem bardziej nadzwyczajny, a czem bardziej nadzwyczajny tem bardziej się patrzom, a czem bardziej się patrzom, tem bardziej Nadzwyczajny…
To nadzwyczajny palic!
To silny Palic!
A to mnie palic napompowały!
I jakby ja kogo tera tem palicem Mojem tak … dutkn…
We fragmencie tym widzimy proces aktu komunikacyjnego, który polega na ciągłej interpretacji i reinterpretacji znaczenia. „Palic” zmienia się semantycznie w procesie symbolicznej interakcji. Punktem wyjścia staje się palec Kanclerza, pijak odczytuje gest jako znaczący symbolicznie, po czym znaczenie to przerzuca na swój palec, skierowując swoją uwagę na niego. Rozpoznaje palec jako „marny, czarniawy, chłopski”, mniej znaczący. Jednakże w toczącym się nadal akcie, palec nabiera znaczenia, które zostaje mu narzucone przez innych, inni zaczynają widzieć go jako znaczący symbolicznie, przez co zaczyna być ważnym, stając się palcem istotnym.
Konkretyzując przytoczony fragment socjologiczną definicją, powstaje literacki obraz procesu interakcji symbolicznej na metapoziomie, albowiem jawnie wyjaśnia się wydarzający się akt komunikacyjny w autokomentarzu Pijaka, który zwraca uwagę na mechanizm nadawania znaczeń przez innych. Znaczenie tworzy się symbolicznie, w „międzyludzkim”, na zasadzie rozumienia w interpretacji.
PIJAK (wybucha)
Mądrzej ci powiem, jakiej to religii
Jestem wraz z tobą kapłanem. Między nami
Bóg nasz się rodzi i z nas
I kościół nasz nie z nieba, ale z ziemi
Religia nasza nie z góry, lecz z dołu
My sami Boga stwarzamy i stąd się poczyna
Msza ludzko ludzka, oddolna, poufna
Ciemna i ślepa, przyziemna i dzika
Której ja jestem kapłanem!
(gwałtowne i patetyczne gesty obu Kapłanów)
HENRYK
Której ja jestem kapłanem?
Lecz… nie rozumiem.
PIJAK
Nie rozumiesz
A jednak jakoś rozumiesz. Rozumiesz
Bo ja rozumiem.
HENRYK
Rozumiesz
Bo ja rozumiem. Ty? Ja? Któż z nas
Do kogo mówi? Nie widzę…
Nie, nie, nie widzę jasno…
PIJAK
Czy widzisz
Palec ten? (pokazuje palec)
HENRYK
Czy widzisz
Palec ten? (pokazuje palec)
PIJAK
Tak, widzę
Widzę ten Palec!
HENRYK
I ja też go widzę!
O cóż za głębia, cóż za mądrość! Jakbym
W tysiącu widział się luster! Twój - mój palec!
PIJAK
Mój - twój, twój - mój!... Między
To między nami! Czy chcesz, bym cię palcem
Namaścił na kapłana?
HENRYK
Czy chcesz, bym cię palcem
Namaścił na kapłana?
PIJAK
Owszem, bardzo chętnie.
W podobnym tonie mówi Blumer, kiedy rozważa zjawisko „wskazywania samemu sobie rzeczy znajdujących się w ludzkim otoczeniu i kierowaniu w ten sposób jego działaniami. Człowiek wskazuje sobie wszystko, czego jest świadomy: tykanie zegara, pukanie do drzwi, pojawienie się znajomego, uwagę towarzysza, stwierdzenie, że ma jakieś zadanie do wykonania lub, że złapał grypę.”
Literacki przypadek Gombrowicza jest o tyle ciekawy, iż motywacją działań bohaterów jest właśnie owo wskazywanie, działania podejmowane przez Henryka i Pijaka mają na celu odkrycie zasady ich działań, zmierzają ku obnażeniu, co czyni sytuację patologiczną, sztuczną, co z kolei też zostaje obnażone:
HENRYK
Rzeczywiście nie wiem, jak mam zachować się… (Do Władzia) Władek… Ale zdaje się, że będę musiał jakoś zachować się… (z żalem) Wybacz, że mówię tak sztucznie. Ale to wszystko jest sztuczne!
WŁADZIO (świeżo, wyzywająco)
Cóż wielkiego!
Cóż cię obchodzi, że coś jest sztuczne
Jeżeli ty jesteś naturalny!
HENRYK
Tak, jestem naturalny, chcę być naturalny
Nie chcę być uroczysty! Ale w jakiż sposób
Ja mogę nie być uroczysty, jeśli głos mój
Rozlega się uroczyście?
(milczenie)
Cisza straszna.
Cisza, aż w uszach dzwoni.
I zapewne dziwne, ach bardzo
Dziwne jest to, że mówię.
Ale gdybym milczał
Milczenie moje też byłoby dziwne.
Cóż mam robić?
Przypuśćmy, że siądę tu na krześle
(siada)
… i zacznę
Swobodnie dowcipkować, śmiać się, ruszać
Nogami lub rękami… Nie, to na nic! Sztuczna
Jest ruchów tych naturalność i one się w jakieś
Zaklęcie przemieniają…
Niewola symbolicznego nadawania znaczeń, bezustannego interpretowania siebie, wskazywania sobie siebie, konieczność bycia na pastwę innych, to podstawowe elementy zniewalające Henryka. Niemożność wyjścia z kościoła międzyludzkiego staje się nie do zniesienia. W tak zrelatywizowanej interpretacji „Ślubu” na interakcjonizm symboliczny jest się skazanym i choć daje on możliwość twórczego kreowania działań przez jednostkę, to jednak, jako zasada obowiązująca w ciągłości egzystencji, uświadomiona, staje się semiotycznym determinantem w wymiarze egzystencjalnym. Choć nie zakłada reguł, sam regułą się staje.
Zniewalająca reguła postrzegania i nazywania ogarnia całe spektrum międzyludzkiej rzeczywistości; religia, kultura, stosunki interpersonalne to wytwarzające się w „Ślubie” produkty interakcji.
Człowiek skazany jest na innego, sam nie może uzasadnić siebie, może jedynie wskazać na siebie, lub wskazać sobie, jednakże zawsze będzie odczuwał brak potwierdzenia w innym.
HENRYK (sam)
(…)
Choć jestem sam
Sam
W tej ciszy… Wyciągam rękę. Ten ruch tak zwykły
Normalny
Codzienny
Staje się ruchem znaczącym, ponieważ do nikogo nie jest
Skierowany…
W ciszy palcami ruszam, a osoba moja
Sobą rozrasta się na samej sobie
I sednem staje się sedna. Ja, ja, ja! Ja sam!
Jeżeli jednak ja, ja, ja sam, to dlaczegóż
(Użyjmy tego efektu) mnie nie ma?
Cóż stąd (zapytam), że to ja, ja jestem w samym środku, w samym centrum, jeżeli ja, ja nigdy nie mogę być
Sobą?
(…)
Dajcie mi człowieka! Niech będzie, jak ja, mętny, niedojrzały
Nieukończony, ciemny i niejasny
Abym z nim tańczył! Bawił się! Z nim walczył
Przed nim udawał! Do niego się wdzięczył!
I jego gwałcił, w nim się kochał, na nim
Stwarzał się wciąż na nowo, nim rósł i tak rosnąc
Sam sobie dawał ślub w kościele ludzkim!
Interakcjonizm symboliczny, konkretyzując (doprecyzowując socjologicznie) „Ślub”, nabiera wymiaru egzystencjalnego, uświadomiony staje się więzieniem, na którego arenie stwarza się symbolicznie ujęta ludzkość, która funduje się na intersubiektywnym podłożu - wyniku subiektywnego porozumienia. Blumer świadomy jest radykalności subiektywizmu i teorie interakcjonizmu symbolicznego w takim subiektywizmie pragnie osadzić. „Chodzi o takie podejście, które byłoby dostosowane do badania zmiany społecznej, skoro dominuje ona w tych społeczeństwach. Następnie, o uznanie unikalnego charakteru procesów społecznych, zasadzających się na interakcji czynników obiektywnych i subiektywnego doświadczenia. Blumer, a jest to ważne wobec zarzutów antynaukowego i antyteoretycznego nastawienia, szczególnie podkreśla potrzebę ram teoretycznych i metodologicznych, które uczyniłyby z socjologii naukę. Równocześnie uważa, iż tak teoria, jak i metodologia muszą oprzeć się na intymnej znajomości badanego obszaru doświadczenia społecznego, w związku z rolą podmiotowych, subiektywnych czynników w życiu społecznym.” (E. Hałas, „Symboliczny interakcjonizm”)
„Semantyczne więzienie”, o jakim wspomina Hałas, odnosząc interakcjonizm do subiektywnego idealizmu, nie jest więzieniem, na jaki wskazuje Gombrowicz. Autor „Ślubu” lokuje zniewolenie na gruncie krytycznego realizmu filozofii pragmatycznej. „Znaczenie nie jest wewnętrzne dla obiektu, lecz wyrasta z tego, jak osoba jest gotowa wobec niego działać. Przy czym działanie jest szeroko rozumiane jako wszelkie czynności.” (E. Hałas, „Symboliczny interakcjonizm”)
Henryka nie zniewalają ustalone znaczenia wewnętrznej natury obiektów, bohater dramatu staje przed wielością możliwości zachowań implikowanych wielością znaczeń, jakie może nadać obiektom, zniewalająca jest bezustanna interpretacja symboliczna. Proces nadawania znaczeń zamyka Henryka w konieczność interakcjonizmu symbolicznego. W „Ślubie” Henryk nie może ruszać nogami ot tak sobie, ponieważ ruszanie nogami automatycznie nabiera innego wymiaru, wskazuje na siebie, nie chce być neutralne i „naturalne”.
Jest, jak sam twierdzi, uwięziony, choć niewinny.
Tytuł od redakcji.
Karol Pęcherz