O, jakiż ze mnie hultaj i cham podły! – wers 773–841, akt II, scena 2.
Tekst dłuższy. Przeważa w nim ton emocjonalny, jak we wszystkich monologach Hamleta. Bohater zostaje sam nareszcie – jak mówi – po zakończeniu próby z aktorami i zamówieniu przedstawienia Zamordowanie Gonzagi.
Jest to monolog o duszy. Hamlet przeciwstawia siebie aktorowi, a przecież jego zachowanie na zamku to właśnie gra, udawanie kogoś, kim nie jest. Aktor poruszył Hamleta swoją grą na scenie. Bohater widział tylko próbkę recytacji, a przecież zauważył jak bardzo aktor wczuwa się w rolę. Jego organizm pobudzony jest przez słowa roli do tego stopnia, że reaguje tak, jakby aktor nie był graczem, ale tą konkretną postacią, w którą się wciela. Hamlet jest zachwycony mistrzostwem aktorstwa przybyłej trupy ze stolicy. Zwykły człowiek, żyjący współcześnie z Hamletem, mający swoje życie, cechy osobowe – staje się przed widzami starożytnym wojownikiem, albo królem, albo mężem Hekuby, bądź zdrajcą. Człowiek ten, aktor, nie tylko recytuje kwestię, ale też całym sobą imituje postać, z którą nic go przecież nie wiąże. Istota aktorstwa jest dla Hamleta czymś niesamowitym.
Sprawa duszy jest tu zasadnicza. Jaką duszę ma aktor, który gra tak autentycznie? Jaką duszę ma Hamlet, skoro zwleka z aktem zemsty? Hamlet analizuje teraz siebie. On, odwrotnie niż aktor, jest bardzo związany z kwestią, którą ma odegrać. Rola mściciela, dana Hamletowi przez ducha ojca, nie jest nie pasująca do sytuacji Hamleta. Chodzi o to, że bohater ma autentyczne, ważne powody, aby zagrać mściciela. Zabito jego ojca, więc teraz Hamlet musi działać. Tymczasem bohater dokonuje autoanalizy, po której okazuje się, że jest on marnym narzędziem zemsty. Hamlet czuje rozterkę z powodu nie wypełniania woli ojca i obowiązku zemsty. Hamlet doskonale zdaje sobie sprawę, że czas upływa, ze duch się może niecierpliwi. Postanawia teraz działać, a zacznie od znalezienia jeszcze lepszego dowodu zbrodni Klaudiusza. Hamlet chce poruszyć sumienie mordercy na przedstawieniu o otruciu króla.