Decyzja o podjęciu akcji "Reinhardt"
Nie zachowały się oryginalne dokumenty, na podstawie których można podać dokładną datę o podjęciu zagłady zarówno Żydów polskich jak i europejskich. Powszechnie znana Konferencja w Wannsee, na której w dniu 20 stycznia 1942 r. dygnitarze hitlerowscy reprezentujący różne instytucje III Rzeszy omawiali sposoby realizacji zagłady, była w zasadzie etapem finalnym podejmowania decyzji o deportacji i wymordowaniu Żydów polskich i europejskich.
Na podstawie fragmentarycznych zapisów w różnych dokumentach można przyjąć, że już na przełomie września i października 1941 r. (dokładnie podczas narad odbytych w dniach 22-24 września i 2 października), w Głównej Kwaterze Hitlera zapadła decyzja o deportacji i wyniszczeniu Żydów zamieszkujących teren Generalnego Gubernatorstwa. Wtedy również najprawdopodobniej został wydany rozkaz o budowie pierwszego obozu zagłady, w którym hitlerowcy zainstalowali stacjonarne komory gazowe. Tym obozem miał być ośrodek natychmiastowej śmierci w Bełżcu. Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), który odpowiedzialny był za późniejsze deportacje Żydów do obozów zagłady powierzył zadanie organizacji tego obozu Odilo Globocnikowi, Dowódcy SS i Policji w dystrykcie lubelskim, który znany już był władzom nazistowskim z dotychczasowej aktywności, a jednocześnie był osobistym przyjacielem Heinricha Himmlera, Reichsführera SS. Operacja zagłady Żydów w Generalnym Gubernatorstwie, nazwana później na cześć szefa RSHA Reinharda Heydricha, zabitego w maju 1942 r. w Pradze, Akcją „Reinhardt” lub prościej „Einsatz Reinhardt”, miała na celu deportację z gett i obozów setek tysięcy Żydów, unicestwienie ich w obozach zagłady, czasowe wykorzystanie osób zdolnych do pracy jako siły roboczej w obozach pracy oraz przejęcie i zagospodarowanie mienia po zamordowanych.
Już w połowie października 1941 r. Globocnik zaczął organizować sztab Akcji „Reinhardt” w Lublinie i jednocześnie poinformował podległych mu ludzi o planach operacji. Odpowiedzialnym za sformowanie sztabu został SS-Sturmbannführer Hermann Höfle, były kierownik Oddziału IV B w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy, specjalista od spraw żydowskich. Globocnik powierzył mu zadanie polegające na odpowiednim doborze ludzi, którzy mieli służyć w obozach zagłady. Następnie miał uruchomić owe obozy, zorganizować deportacje ludności żydowskiej do nich, co wiązało się ze ścisłą współpracą z różnymi placówkami SS i policji w GG, niemiecką administracją cywilną, Koleją Wschodnią i RSHA. Höfle odpowiedzialny był również za zabezpieczenie i zagospodarowanie mienia po zamordowanych.
Od strony formalnej i funkcjonalnej koncepcja obozu zagłady w Bełżcu, a po Konferencji w Wannsee podobnych obozów w Sobiborze i Treblince została opracowana przez ludzi bezpośrednio związanych z realizowaną na terenie Rzeszy w latach 1939-1941 akcją zagłady niepełnosprawnych i psychicznie chorych osób, określaną zakodowanym terminem T4, pochodzącym od adresu sztabu tego przedsięwzięcia – Tiergartenstrasse 4, w Berlinie. Zastosowanie komór gazowych do uśmiercania ludzi gwarantowało sprawcom zwiększenie tempa unicestwienia Żydów. Komory gazowe, budowane na wzór łaźni, pozwalały na oszukanie ofiar do ostatniego momentu, które przekonane były, że mają przystąpić do kąpieli i dezynfekcji. Poza tym, po doświadczeniach z masowymi egzekucjami przeprowadzanymi przez Einsatzgruppen na okupowanych w 1941 r. terenach ZSRR, które sam Himmler określił jako „niehumanitarne” dla wykonawców rozstrzeliwań, zastosowanie gazu w celu uśmiercania gwarantowało sprawcom, że ten sposób zadawania śmierci będzie „czysty, szybki i humanitarny”, a jednocześnie, że mord będzie można przeprowadzać po cichu, bez zbędnych świadków i przy zachowaniu anonimowości morderców.
Pierwsza grupa, w skład której weszli SS-Hauptsturmführer Richard Wolfgang Thomalla, SS-Hauptsturmführer Gottfried („Friedl”) Schwarz oraz SS-Oberschaführer Josef („Sepp”) Oberhauser, po spotkaniu z Globocnikiem w Lublinie, udała się natychmiast do Bełżca w celu założenia i budowy pierwszego obozu zagłady.
O lokalizacji obozu zagłady właśnie w Bełżcu zadecydował prawdopodobnie sam Odilo Globocnik (podobnie zresztą, jak i o lokalizacji obozów w Sobiborze i Treblince). W przypadku Bełżca decyzja o wybudowaniu tutaj obozu zagłady podyktowana była kilkoma czynnikami. Bełżec położony był praktycznie na styku trzech dystryktów: lubelskiego, galicyjskiego i krakowskiego, gdzie zamieszkiwało łącznie około 1 miliona Żydów. Poza tym przez miejscowość tą przebiegała ruchliwa linia kolejowa, łącząca Lublin ze Lwowem i dalszymi częściami dystryktu Galicja, a w położonej od Bełżca zaledwie o kilkanaście kilometrów Rawie Ruskiej znajdowała się węzłowa stacja kolejowa, do której można było doprowadzać transporty z dystryktu krakowskiego. Sporną kwestią pozostaje fakt czy w przypadku obozu zagłady w Bełżcu o jego lokalizacji w pobliżu tej miejscowości mogła decydować możliwość odizolowania go od wsi czy w ogóle od wiedzy okolicznych polskich i ukraińskich mieszkańców. Obóz, chociaż założony został na zarośniętym lasem Wzgórzu Kozielsk, to jednak odległość pomiędzy nim a stacją kolejową w Bełżcu wynosiła zaledwie około 400-500 m. Poza tym południowa granica obozu przylegała bezpośrednio do torów kolejowych, którymi przejeżdżały pociągi pasażerskie na linii Lwów-Lublin-Warszawa. Trudno więc stwierdzić, że izolacja obozu bełżeckiego była pełna.