1 posłaniec miłości

******

Inspiracja:

sama nie wiem... czytam różne fiki różnych autorów, i postanowiłam, że spróbuję napisać

coś komediowego ^^ Nie wiem, czy mi się uda, ale... bez ryzyka nie ma sławy ^^ [cytat

ze szklanej pułapki trzy ^^] A że akurat jest parę dni po walentynkach, to temacik tak mi

się jakoś sam nasunął... ^^

******

Z dedykacją dla Sphinx za to, że zabrała mnie wtedy do księgarni z mangami ^^ ... i za

dawniejszą pasję pisania romansów.

******

"POSŁANIEC MIŁOŚCI"

by Gatta Shimatta

gatta_shimatta@vp.pl

******

******

"Tam na górze", stołówka: "Nad burzową chmurką". Stolik, przy którym siadła taka jedna

niebieskooka anielica o długich, błękitnych włosach i czarnooki anioł o ciemnozielonych

do ramion, związanych w ogonek [włosach, rzecz jasna].

Jonathan: Jakby czytelnik nie mógł się sam domyślić... --`

Rain: To jak, Jonathan, wiesz, co jest na zadanie?

Jonathan: Boże, Rain, wyluzuj trochę! JaSNE ŻE WIEM!

rAIN: cZEMU GADAMY Z DUŻYCH LITER?

jONATHAN: gATTA! zNÓW ŁUPNĘŁAŚ W cAPS lOCKA!

* uUPS... no już! Sorki ^^` jak piszę "a" to mi się czasem wciska...

Jonathan: --``... na czym to stanęło? Aha... Jasne, że wiem!

Rain: No, ale ja nie wiedziałam, że ty wiesz.

Jonathan: Wiedziałem, że nie wiesz, że wiem.

Rain: No, wiem ^^

?: Czy możecie już zakończyć tę inteligentną rozmowę? Praca czeka!

Jonathan i Rain podskoczyli. Przed nimi stał szef WDSUW - Wydziału Do Spraw Uczuć Wyższych.

Rain: Ale, jaka praca? Przecież jesteśmy dopiero na praktykach! - popatrzyła zdziwiona

na szefa wydziału. Ten puknął palcem w kalendarz. Oba młodociane anioły pochyliły się nad nim.

Rain: Plama z pomidorowej?

Jonathan: Zeżuta guma na oprawce?

Rain: Karykatura Sailor Moon?

Szef: <gleba> Nie, kapuściane głąby! Jutrzejsza data! 14 luty! WALENTYNKI!!! Dociera?

Jonathan: A, kapuję, brakuje rąk do pracy? ^^

Szef: Trafiłeś w sedno, chłopcze. A poza tym sprawdzicie się w praktyce.

Rain: Ale jak to? Nie mamy doświadczenia!

Jonathan: No i właśnie o to chodzi, żebyśmy je zdobyli, nie? ^^

Rain: Ale takie rzeczy powinno się załatwiać na praktykach!

Jonathan: Toteż właśnie będziemy praktykować... mam takie dziwne wrażenie, że ta rozmowa

toczy się w koło --``...

Rain: To głupi pomysł, wysyłać nas na misję!

Jonathan: Wcale nie!

Rain: Tak!

Jonathan: Nie!

Szef: PRZESTAŃCIE OBOJE, ALE JUŻ! DO ROBOTY!!! - wkurzony szef wydarł się na naszą dwójkę.

Zerwali się na równe nogi i popędzili do wyjścia.

Jonathan: Znów wcisnęłaś Caps Locka! 3 razy!

* To zamierzony efekt, głośne wrzaski, kapujesz...

Jonathan: Noo...

* Nie kapujesz --`

Jonathan: Skąd wiedziałaś? ^^`

* Jestem w końcu autorką, nie?

Jonathan: -- Musisz mnie opisywać jako kretyna w tarapatach???

* Ej, Jon... To jest myśl... ^_^

Rain: O, teraz to jej daŁEŚ MATERIAŁ...

jONATHAN: gATTA, cAPS lOCK!

* ... --``...

******

Jonathan: I gdzie myśmy to trafili... - uważnie przeczesywał wzrokiem mapę. - Przecież dobrze

wszystko obliczyłem! Prędkość, odległości...

Rain: AAAA! Coś ty narobił!

Jonathan: Co? Przecież te obliczenia...

Rain: Obliczenia są w porządku, o co innego mi chodzi!

Jonathan: O co?

Rain: TRZYMASZ MAPĘ ODWROTNIE, TY ĆWOKU!!! - wyrwała mapę Jonathanowi i zaczęła szukać

drogi, tym razem trzymając ją dobrze.

Jonathan: Ej, tak się nie robi!

Rain: Jak liczyłeś odległości, też ją trzymałeś odwrotnie?

Jonathan: Eee... ^^`` hehe...

Rain: No, jasne --`` ... Wiesz co, idź gdzieś stąd, na spacer czy co... a ja to porządnie

obliczę.

Jonathan: -- Miła jesteś, nie ma co...

Odwrócił się i ruszył w kierunku pagórka, widocznego paręset metrów od nich. Nie wiedział,

biedak, że idąc w tamtą stronę, wpakuje się w sam środek niezłego zamieszania...

Jonathan: W co ty mnie znów pakujesz? To ty dałaś mi mapę odwrotnie!

* Będę rozmawiać tylko w obecności mojego adwokata ^^

Jonathan: Ech, ci autorzy... --` ... Aha, a jak Rain mówiła o tej mapie, to znowu...

* Tak, wiem o Caps Locku!!! >_< To specjalnie było!

******

Po pewnym czasie, Jonathan doszedł do rozwidlającej się drogi.

Jonathan: I dokąd teraz?

* To było pytanie retoryczne, czy liczysz na podpowiedź?

Jonathan: I tak dojdę tam, gdzie chcesz --``

* Słuszna uwaga, szanowny kolego. Powiem więcej: Ziemia obraca się wokół Słońca, a nie

Słońce wokół Ziemi...

Jonathan: Wiesz co, może ty nie czytaj przed pracą Gigantów --``...

* W lewo, Jon!

Jonathan: No Ok, już idę --``...

******

Wstawał nowy dzień, gdy Jonathan dotarł w końcu do małego miasteczka, położonego na końcu

wybranej przez niego drogi.

Jonathan: No, skoro już tu jestem, to spróbuję skojarzyć chociaż jedną parę, bo mnie zostawią

na drugi rok w tej samej klasie...

* Nooo... ^_^ miałam nadzieję, że to powiesz...

Jonathan: Co ty znów kombi... AAAAAAA!

Przed Jonathanem nagle, ni stąd ni zowąd, pojawiła się staruszka z koszykiem pełnym pękatych,

różowych butelek. Była niska, zgarbiona, miała krótkie, rozczochrane na maksa blond

loczki, które pokryła warstwą lakieru, tak, że można by walnąć w nie młotkiem bez zbytniej

szkody dla właścicielki. Uśmiechnęła się do Jonathana, pokazując wszystkie trzy zęby...

Jonathan: Czy mi się wydaje, czy ty opisałaś swoją babcię? O_=``

* <gleba> Bystrzak jeden --`` ... ale jeszcze słowo, a cię wykopię z tego ficka... a jak

skomentujesz swoją przedostatnią kwestię...

Jonathan: A właśnie, tam chyba znów wcis...

* WIEM, CAPS LOCKA WCISNĘŁAM!!! +_+

Jonathan: O no właśnie, to co teraz ^^

* Grrr... >_<

Staruszka: Ekhm!!

Jonathan: O pardon, zapomniałem o pani... ^^``

Staruszka: Witaj młodzieńcze, słyszałaM COŚ O KOJARZENIU PAR... eJ, MOMENT, CZEMU JA MÓWIĘ

Z DUŻYCH LITER?

jONATHAN: gATTAAA!

* sORKI... znaczy, sorki ^^``

Jonathan: --``... proszę mówić.

Staruszka: Mam coś, co może ci pomóc, młodzieńcze! - wyciągnęła z koszyka jedną z butelek

i podała Jonathanowi. - Oto Lover Poison, eliksir miłosny! Wystarczą 3 krople, a Twoja wybranka

zakocha się w pierwszej osobie płci przeciwnej, na którą spojrzy! Efekt gwarantowany!

Jonathan: A czemu przeciwnej?

Staruszka: Wymóg Unii Europejskiej ^^

Jonathan: Aha ^^``

Staruszka: To masz i idź, czyń swą powinność.

Powiedziała, po czym zniknęła.

Jonathan: Ej! Czemu ona znikła?

* Nie mam siły opisywać mojej babci =_=``...

Jonathan: Aha, kapiszi... trochę ją poznałem, wiem o czym mowa =_=``...

* Dobra, idźże wreszcie do przodu, bo zawiązanie akcji ciągnie się już z 50 centymetrów!

Jonathan: Ok... ^^``

******

Wydarzenia do godziny 9 rano w małym skrócie: Jon krążył po mieście, próbując skojarzyć jakąś

parkę z pomocą eliksiru, ale żadna nic nie piła -- Po wędrówce przez miasteczko, trafił na

opustoszały placyk z fontanną. Na krawędzi tejże fontanny siedziała dziewczyna i płakała.

Wrażliwy z natury Jon zaczął ją pocieszać, i tak dowiedział się czegoś o niej. Miała na imię

Amelia [^^ hehehe... wiadomo co się kroi...], a płakała, ponieważ obydwie jej koleżanki

dostały walentynki od swoich facetów, a ona nie. Bidula... Oczywiście mój kochany, bystry

Jonatanek polubił Amelkę i postanowił jej pomóc, rzecz jasna przy użyciu eliksiru [ale tego

jej nie powiedział ^^]. Upiekł przy tym dwie pieczenie przy jednym ogniu - pocieszył Amelkę

i zapewnił sobie przejście do następnej klasy. Wraz z Amelią wyruszył w kierunku gospody,

w której zatrzymała się ona i piątka jej znajomych. Po drodze wyjaśnił jej, kim jest

i co tu robi.

Jonathan: "Kochany bystry...?"

* Bo polubiłeś Amelkę ^^

Jonathan: Aha... ^^`` Bo już myślałem, że podpiłaś eliksiru...

* O co ty mnie oskarżasz?! >_<

Amelka: Z kim rozmawiasz, aniołku?

Jonathan: Długo by gadać --``

Weszli do gospody. Przy jednym ze stolików siedział Zel z dużym kubkiem herbaty.

Amelka: Dzień dobry, Zelgadis-san! ^^

Zel nie odpowiedział.Amelka posmutniała i usiadła przy stole obok niego. Naprzeciwko niej

Jonathan. Amelia zauważyła, że Zel zupełnie nie zareagował na jego obecność.

Amelka: ...Zelgadis-san...

Zel: Tak?

Amelka: Czy pan... widzi...

Zel: Co mam niby widzieć? - rozejrzał się wokół ze zdziwioną miną. To ostatecznie upewniło

Amelię, że nie widzi jej towarzysza.

Zel: Amelio?

Amelka: Co? A, nie... nie, nic... ^^`... hmmm... - zamyśliła się. Zel patrzył na nią spod oka.

Było coś dziwnego w jej zachowaniu... Zastanawiając się, co jej jest, nie zauważył nawet, że

herbata w jego kubku nabiera lekko różowej barwy...

Jonathan: Dlaczego kazałaś mi to tu wlać, przecież on ją i tak kocha!

* Jonuś! Serio tak myślisz? ^^ Zapisz się ze mną do fanklu...

Jonathan: O nie! Zadałem konkretne pytanie!

* ... --` ...tak, ale sam jej tego nie powie... a tak, zmuszą go okoliczności.

Jonathan: Chyba eliksir...

* Jak zwał, tak zwał, ważne że działa ^^ ...znaczy, mam nadzieję, to specyfik mojej babci...

Jonathan: O mój Boże... --````...

Lina: Hej!

Amelka: Witam, pani Lino...

Krzyk z oddali: Ty namagomi!

<łup>

Gourry: Oj, chyba Xellos znów oberwał...

Lina: Taaa... kto się czubi, ten się lubi... ^_^

Gourry: O patrz Lina, pocałował ją na zgodę!

Lina: COOO? - popędziła do okna.

Jonathan: Gatta...

* Jeszcze słowo o Caps Locku, a napiszę ficka pt: "Cierpienia Jonathana w piekle"... >_<

Jonathan: ...

* No! ^^

Gourry: Heh, podziałało... - zabrał Zelowi kubek z herbatą i wypił trochę.

Lina: EEEEJ, GOURRY! TO MOJA HERBATA!!! - wyrwała mu kubek i wypiła resztę zawartości.

Jonathan: Ej! Nie mów, że napiszesz ficka L/G???

* Eee... tak seryjnie to nie mam pojęcia ^^`

Jonathan: <gleba> Że jaak?

* Wydarzenia toczą się własnym torem, ja tu tylko piszę sprawozdanie! Oni sobie robią, co chcą,

i żyją własnym życiem, ja mogę tylko patrzeć i pisać ^^ No i gadać do nich ^^

Jonathan: Aha... --`` A tak nawiasem, w kwestii Liny...

* Tak, tak, wiem, Caps Lock... -_-`

Zel: Prawdę mówiąc, to moja herbata... --`

Amelka: Prawdę mówiąc, to była pana herbata... Eee, panie Gourry? - Gourry patrzył na Amelkę

trochę dziwnym wzrokiem... w powietrzu zaczęły latać różowe serduszka...

Jonathan: <gleba> O nie, fanka Z/A pisze G/A?? ... wychodzę...

Amelka kątem oka dostrzegła wychodzącego anioła i pobiegła za nim. Zel zdziwił się lekko

i chciał pójść za nią, ale ktoś złapał go za rękę, skutecznie mu to uniemożliwiając.

Odwrócił się - to była Lina. Wokół jej głowy latały różowe serduszka.

Zel: Lino... eee... co to jest? - wskazał na jedno z serduszek. Lina zachichotała i podeszła

bliżej niego.

Lina: ...jak ty się ślicznie dziwisz...

Zel: ???

******

Tymczasem na zewnątrz...

Amelka: O co chodzi aniołku? I czemu reszta cię nie widzi?

Jonathan: ...pojęcia nie mam, zapytaj Gatty...

Amelka: Kim jest Gatta?

Jonathan: To... osoba, która mnie tu przysłała ^^`

Amelka: A co się stało panu Gourry`emu?

Jonathan: ...ekhm... bo... w herbacie Zela był...

Amelka: Co tam było?

Jonathan: ... mogłem się spodziewać, skoro ta staruszka była zrobiona na podstawie jej

babci... ona trzyma w kredensie przyprawy z datą ważności do 1999 roku... --`` że też Gatta

jeszcze żyje...

* Ekhm! Jonathan! Dzięki za życzenia! >_<

Jonathan: ...ja się tylko dziwię, jak ci się udało przeżyć! --`` Muszę sprawdzić, może jakimś

cudem... - wyjął butelkę z eliksirem. - ...shimatta, na tym napitku nie było czasu

działania... --``

* Jon, wyrażaj się po polsku! Akurat w tym przypadku byłoby to wskazane!

Jonathan: Co?

* Początek zdania.

Jonathan: A no tak, Gatta Shimatta... hehe... ^^

* NO ŚMIECHU CO NIEMIARA!

Jonathan: Gatta, Caps Lock!

* ...grrrrrr... >_<

Amelka: Znów rozmawiasz z tą Gattą?

Jonathan: No ^^

Amelka: Ona wie, co było w tej herbacie?

Jonathan: Taa, ja zresztą też... to był eliksir miłosny ^^``

Amelka: COOO?

* A nawiasem, Jon, jedno słówko o Capsie...

Jonathan: Przecież nic nie mówię! --`

Nagle Amelka poczuła, że ktoś ją łapie za rękę.

Jonathan: I oto efekty... --``

Gourry: Witaj Amelio... twoja uroda rozświetla ten dzień jak słońce...

Amelka: ?

Nagle na zewnątrz wypadł Zel.

Zel: Ratunku, Lina oszalała!

Jonathan: A co zrobiła?

Zel: Eee... a ty to kto?

Jonathan: Ej, czemu nagle mnie widzą?

* Nie wiem, ja tu tylko piszę ^^

Jonathan: ... --`... Czemu Lina oszalała?

Zel: Podrywa mnie!

Jonathan: I dlatego oszalała? Miły to ty nie jesteś... mówić coś takiego przy Amelii...

Zel: O co ci...

Amelka: AAA!

Zel/Jonathan: ?

Gourry : Kocham cię, Amelio!

Zel: Ej, co to ma być? Jakaś plaga?

Jonathan: Taa... o inicjałach G. S. ...

* JA CI DAM!!!

Jonathan: Łupnęłaś w Capsa!

* >_< .....

Zel: Z kim ty gadasz?

Jonathan: Z moją szefową Gattą --``

Zel: Aha. Nie komentujmy tego --

Gourry na kolanach: Wyjdź za mnie, światło mojego życia!

Jonathan: O rany, ale jazzy... Chyba jeszcze lepsze, niż wtedy na imprezie, jak Rain i jej

kumpela... Ej, czy ktoś mnie słucha? Oprócz Gatty?

* ^~

Zel zaczął odciągać Gourry`ego od Amelki.

Zel: Co ty wyprawiasz?

Gourry: Ja ją kocham!

Zel: No nie, czy ty masz coś z głową?

Jonathan: o_o``

* o_o``

Amelka: ...Zelgadis-san, jest pan okropny! - pobiegła gdzieś za gospodę.

Zel: Ale ja nie to miałem... AAU! CO TY ROBISZ, OŚLE?

Jonathan: Biję cię po głowie ścierką, jakbyś nie zauważył! >_<

Zel: --``

Jonathan: Zostaw Amelkę w spokoju, ty nieczuły szowinisto! - pobiegł za księżniczką.

Zel: EJŻE! - poszedł w ślady Jonathana.

Jonathan: Gatciu...

* Tak, Jonuś?

Jonathan: Czy wiesz, że walnęłaś w Capsa?

* Tak, wiem.

Jonathan: ...i już? Nie drzesz się?

* Nie, ale zacznę, jak nie znajdziesz Amelki ^^

Jonathan: o_o`` ups... AMEEEEELKO! GDZIE JESTEŚ? ODEZWIJ SIĘ, NOOOOOO! Ej, znowu...

* ...+_+...

Jonathan: Ok, już siedzę cicho...^^``

******

Amelka siedziała na ławce pod drzewem. Cicho pochlipywała.

* Ech, zanim ten cymbał ją znajdzie... --``... Amelio!

Amelka: ? Kim jesteś?

* Jestem Gatta ^^

Amelka: TA Gatta?

* No ^^ i DZIĘĘĘKI, że nie komentujesz...

Jonathan: Gatta, Caps Lock!!!

* <gleba> No nie, to teraz cię dopiero znajdzie??

Jonathan: No! Wszędzie wyczuję tego Caps Locka! ^^

* ... --``... Amelka, spokojnie, nie płacz, po prostu usiądź tu i czekaj spokojnie...

Amelka: Słyszałaś, co mi powiedział? Że trzeba mieć coś z głową, żeby mnie pokochać!

Jonathan: No nie, to jednak było trochę inaczej...

* Męska solidarność... "Siedzi i gra"...

Jonathan: O, ty też oglądałaś maraton kabaretowy?

* ...==`` Zamknij dziób, lepiej byś ją pocieszył!

Jonathan: Pozwalasz? ^^

* Przepraszam! CO CI CHODZI PO GŁOWIE? >_<

Jonathan: Twój Caps Lock.

* --``... idę coś zrobić z drugą częścią mojej ulubionej parki.

Jonathan: Czyli z Zelem?

* Yhm.

Jonathan: Wolę nie myśleć, co z niego zostanie...

* --`...

******

Zel: Amelia! Gdzie jesteś? Odezwij się!

* No nie, naiwniak... serio myślisz, że się odezwie? ==`

Zel: A ty to kto?

* Szefowa Jona, osławiona plaga, GATTA SHIMATTA! HA! ^_^

Zel: ...czemu mówisz dużymi literami?

* ... szlag mnie zaraz trafi, ale to już szczegół ==``...

Zel: I dobrze, może skończy się to wariactwo...

* ... >_< ...BO CI NIE POWIEM, GDZIE JEST AMELKA!

Jonathan z oddali: GATTAAAAA, CAPS LOOOOCK!

* ..........

Zel: O NIE, ON Z NIĄ JEST?

* Zeluś, wiem że jesteś zazdrosny, ale może ciszej, bo...

Zel: NIE JESTEM ZAZDROSNY!

* ...bo Jon znów mnie oskarży o...

Jonathan: CAPS LOOOOOOCK! ŁUPNĘŁAŚ W CAPS LOOOOOOCKAAAAAAA! ELOOOOOOOOOOO!

* ...=_=``...I nie wciskaj mi kitu, że nie jesteś zazdrosny, to przecież widać jak na dłoni!

Zel: Nie jestem!

* ...-- ... chyba sobie nie radzę...

Jonathan: //No to ci pomogę! Widzisz, z facetami trzeba dosadnie...//

* <gleba> Jonathan!

Jonathan: //Co?//

* Odkąd to znasz telepatię? o_o

Jonathan: //Od zawsze, ale nie pytałaś ^^//

* ... ==``...

Jonathan z oddali: EJ, GATTAAAAAA! MOGĘ JUŻ NIE POCIESZAĆ AMELKIIIII? JA CHCĘ Z POWROTEM MOJE

UBRAAAAAANIEEEEEEE!

Zel: O_O ...COOOO???

Pobiegł w kierunku, z którego dobiegł głos Jonathana.

* khy... no fakt, że dosadnie... ^^``

Jonathan: //Gatta, Ca... a pal licho ten klawisz, jak Zel mnie złapie, to już nie żyję!//

* Jesteś aniołem, nie można cię zabić ^^``

Jonathan: //No patrz, fakt! Zapomniałem! ^^//

* <gleba>

******

Po krótkiej chwili Zel odnalazł Amelkę i Jonathana. Ta pierwsza wciąż siedziała na ławce

z tragiczną miną, a ten drugi stał obok z wyrazem głębokiego namysłu na twarzy.

Zel wkurzony: CO MIAŁO ZNACZYĆ TO UBRANIE??

Jonathan: Gatta, Caps Lock!

* ... --`````

Zel: GADAJ! I ani słowa o lokach!

Jonathan: O Caps Locku, ty nieuku!

* No właśnie!

Zel: >_<...Będziesz gadał, czy nie?

Jonathan: No Ok, Ok, nie denerwuj się tak!

Zel: No! ^^ Więc co miała znaczyć ta gadka z ubraniem?

Jonathan: ...

Zel: Czekam!

Jonathan: ...jaka gadka?

Zel: <gleba>

* ...spoko, z Jona straszny sklerotyk... ^^

Jonathan: EEEEJ!!! I nie wstawiaj moich kwestii w Caps Locku!

* ...==`

Zel: Wy oboje jesteście jacyś dziwni! Ty i ta Gatta!

Jonathan: Co ma piernik do wiatraka?

* JON, DO CHOLERY!!

Jonathan: Co ja powiedziałem? o_o``

* Nic, ty ośle! Ale może byś się tak rozejrzał czasem??

Jonathan: No rozglądam się, i co z... Ej! Gdzie jest Amelka?

* No właśnie! Poszła gdzieś, jak nadawałeś o Caps Locku!

Jonathan: To mogłaś pisać normalnie!

* ...

Zel: --` Wy się sobie kłóćcie, a ja jej idę poszukać.

Jonathan: Uuu, zakochany Zeluś... ^^

Zel: ZAMKNIJ SIĘ!

Jonathan: A ty nie gadaj w Caps Locku!

Zel: --``

Jonathan: ...^_^...hehe, ale mu dowaliłem... ^__^

* ...ekhm, nie będę komentować poziomu twoich kwestii...

Jonathan: A ja nie będę komentować twoich wymiarów!

* EJ! To niesportowy chwyt!!! >_<

Jonathan: A co tam, grunt, że działa ^^

* ... -_-`` ... Wiesz co, muszę opisać scenę, jak Zel znajdzie Amelkę, poszukam ich lepiej...

Jonathan: Cóż za nagła gorliwość! ... Aha, już wiem o co łazi ^^ ... Nie zapomnij

wstawić czerwony kwadracik na dole ^^

* Ja nic o tym nie mówiłam, sam sobie dopowiedziałeś, ty zboczeńcu jeden!

Jonathan: O czym nie mówiłaś? ^^

* -- ... zapytaj się kogo innego, ja idę sprawozdawać!

Jonathan: O_O ... a cóż to za słowotwór?

* ... no, nie wiedziałam jak to ująć! ==``

******

Amelka: Chlip, nawet nie zauważył, że poszłam... nic go nie obchodzę...

* Obchodzisz, obchodzisz...

Amelka: AAA! Nie odzywaj się tak znienacka!

* Ups, sorry... ^^``... moja wina...

Amelka: A... skąd wiesz, że go obchodzę?

* Już ty się nie martw, jak zobaczyliśmy, że zniknęłaś, to pierwszy poleciał cię szukać ^^

Amelka: Serio?

* No ^^

Amelka: ^^

* ...Jak ja lubię przynosić dobre wieści ^^... Dobra, to ja spadam, zostawię was samych ^^

W tle pojawia się Zel.

Zel: Amelia! Wreszcie cię znalazłem! - podszedł do niej.

Jonathan: "To ja spadam"... w życiu nie widziałem większego kitu...

* ...

Jonathan: Ej, znów jestem niewidoczny! Tym razem dla Amelki też!

* Cóż, najwyraźniej literatura rządzi się swoimi prawami... W końcu gdybyś był widoczny,

zepsułbyś całą scenę...

Jonathan: ...aha, czyli deus ex machina?

* Tak, tyle że tu nie ma trupów...

Jonathan: ...ale zawsze mogą być ^^

* --``

Zel: Amelio, posłuchaj, ja... przepraszam... wtedy jak rozmawiałem z Gourrym, nie miałem

na myśli...

Amelka: Nie musi się pan tłumaczyć, Zelgadis-san ^^

Zel: ...nie gniewasz się?

Amelka: Nie.

Zel: Cieszę się... ale mimo to... - objął ją i przyciągnął do siebie - chciałem ci to jakoś

wynagrodzić... - nachylił się i pocałował Amelkę. Zarzuciła mu ręce na szyję.

Potem przez chwilkę stali, przytuleni do siebie. W końcu Amelka przerwała milczenie.

Amelka: Zelgadis-san...

Zel: Daj już spokój z tym san...

Amelka: Dobrze więc... Zelu... ja... chciałam ci powiedzieć...

Zel: Wiem Amelko... ja też cię kocham.

Amelka: Ja nie to chciałam powiedzieć.

Zel: ...nie?

Amelka: Żartuję przecież ^^ - tym razem to ona go pocałowała. - Kocham cię, Zelu.

Zel: Moja księżniczka...

Jonathan: Łaach, alesh to słodkie i romantyczne... Chlip... BUUUUUHUUUUUUHUUUUUUU!! Gdzie moje

chusteczki?... <SMARK>

* O_O JONATHAN!! Ty trąbo jerychońska!

Jonathan: --`` No bez przesady... Masz może popcorn? ^^

* JONATHAN! TU NIE KINO!! TU REALIA!!

Jonathan: Niom, wiem... aha, Caps Lock razy dwa, na wynos.

* --``...ty to już tak chyba masz wpisane w grafik, nie?

Jonathan: A skąd wiedziałaś? ^^

* Ma się te sposoby ^^

Jonathan z pełnymi ustami: Fceff fofkołn?

* ... O_O Jon, ty cymbale, skąd masz ten popcorn?

Jonathan: Zabrałem Filii... Myśli, że to Xell i go okłada maczugą ^^

* --``... a miałeś kojarzyć pary...

Jonathan: No i jedną skojarzyłem, nie? - look na Zela i Amelkę idących za ręce w najlepszej

zgodzie [nic zresztą w tym dziwnego ^^] na spacer po parku.

* -- ... wiesz co, jak dla mnie to oni się sami skojarzyli...

Jonathan: A dla mnie i mojego świadectwa - nie sami ^^

* --`` Krętactwo, totalne krętactwo...

Jonathan: Taki świat...

******

Po pewnym czasie...

Filia: A kiedy odeślecie ich z powrotem?

Rain: Jak tylko uda nam się zneutralizować działanie tego eliksiru, który mądry Jonathan

podał waszym kolegom =_=`` ...

Jonathan: Którego mądra Gatta kazała mi użyć, mimo że był od jej babci...

Rain: COOO? OD NIEJ??

* ... -- Jasne, wszystko na mnie zwalcie!

Jonathan: Gatta, Caps Lock!

* ...

Rain: Spokojnie, Lina i Gourry wrócą do was cali i zdrowi ^^

Xellos: Linę możecie tam zostawić ^^

Filia: Xellos, ty wredny namagomi!

<łup>

Xellos: ...auuu... to bolało...

Filia: Bo miało! Nie obgaduj Liny!!

Xellos: No już dobrze, dobrze... opinii nie można wyrazić -- ...

Zel: Ja się tam zgadzam z Xellosem ^^

Rain: No to my będziemy lecieć, im szybciej laboratorium zabierze się za nich, tym szybciej

wrócą.

Zel/Xellos: To zostańcie jeszcze trochę!

<łup>

Xellos: ...auuu... znowu to samo...

Zel: Jak dobrze, że ty mnie nie bijesz, Amelko...

Amelka: Zawsze mogę zacząć ^^

Zel: o_o

Amelka: Żartuję ^^

Zel: ^^`

******

* I tak oto kończy się ta historia, którą narratorowała dla was...

Jonathan: Eeeej! A napisy końcowe?

* ... --``... ok, teraz ty redaguj, pobaw się trochę.

Jonathan: Ok! ^^ zawsze o tym marzyłem... ^^

* Czekaj, jak będziesz po drugiej stronie kompa, muszę ci ustalić jakiś znaczek...

o, ten będzie dobry ^^

******

# A teraz napisy końcowe ^^.... Zel i Amelia pobrali się i zamieszkali w pałacu Seyruun,

gdzie żyli w zdrowiu i w chorobie, w szczęściu i nieszczęściu...

* Co ty do cholery piszesz???

# ...eeps, wpisałem tekst przysięgi małżeńskiej... sorka ^^``

* ...--``

# W każdym razie żyli dłuugo i szczęśliwie ^^` Xellos i Filia również zostali

małżeństwem, wprawdzie często się kłócili, ale kto się czubi, ten się lubi... kto to

powiedział...

* Przewiń trochę wstecz, to zobaczysz ^^

# ...aha, Lina... a właśnie, Lina i Gourry w końcu uwolnili się od działania

specyfiku babci Gatty, wrócili na Ziemię i też się pobrali... a jakże ^^ ...co teraz? Aha,

wiem już...

Wystąpili: Anioły: RaIN, jONATHAN, ... kURDE... hEJ, gATTA, JAK SIĘ WYŁĄCZA cAPS lOCKA?

* ...cÓŻ... zAPEWNE... tYM KLAWISZEM Z NAPISEM "cAPS lOCK" --``

# aHA, DZIĘKI... no już ^^

Wystąpili ciąg dalszy:

Amelia Wil Tesla Seyruun,

Zelgadis Greywords,

Xellos Metalium,

Filia Ul Copt,

Gourry Gabriev,

Lina Inverse.

W pozostałych rolach:

Szef WDSUW - u,

Babcia Gatty jako Staruszka,

Eliksir.

Korekta: Gatta to as ortografii, nie potrzebuje korekty.

* ...przeceniasz mnie Jonuś *^^* często nie widzę błędów w tych literkach...

# Spoko, ja bym i tak więcej zrobił ^^

Aha, i najważniejsze:

!!!WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE!!!

* Jonathan, Caps Lock!

# ==`...Kiedy to specjalnie było!

* Aha, teraz widzisz jak to człowieka wkurza ^^

# ...no ^^`` sorry...

* Nie ma sprawy ^^

# I to już naprawdę KONIEC!

* Caps Lock!

# ...


Wyszukiwarka