Książka dokumentalna „My dzieci z dworca Zoo” opowiada o problemie narkotykowym, który dotknął społeczeństwo Niemieckie w latach siedemdziesiątych. Bardzo duża część ludności uzależniała się od różnego rodzaju używek jak alkohol czy narkotyki, które stawały się nieodłączną częścią życia i z dnia na dzień były coraz groźniejsze. W Berlinie Zachodnim już trzynastoletni młodzi ludzie sięgali po narkotyki twarde, często by zapłacić za wszelkie używki dzieci prostytuowały się był to problem zarówno dziewcząt jaki i chłopców. Tytułowy Dworzec Zoo był miejscem spotkań nastoletnich narkomanów, młodzież zażywała tam środki odurzające ale również czekała na klientów. Wiele młodych osób uzależniało się bardzo szybko, niestety było to wstępem do rozpadów rodzin, problemów z prawem a także wielu przedwczesnych zgonów.
Główną bohaterką jest Christiane, którą poznajemy gdy ma 6 lat i wraz z rodziną przeprowadza się do Berlina. Dziewczynka mieszka w miejscu którego nie zna nie ma przyjaciół i zaczyna nową szkołę nie znając nikogo i nie wiedząc czego się spodziewać, bardzo dużo czasu spędza wraz ze swoją siostrą. Matka dzieci jest jedyną żywicielką rodziny ich ojciec ma problemy ze znalezieniem pracy całą związaną z tym frustrację wylewa bijąc córki i żonę. Doprowadziło to do wyprowadzki matki z dziećmi i rozwodu, kobieta zaczyna spotykać się z Klausem, siostra Christiane wyprowadza się do ojca przez co dziewczyna zostaje sama mając wrażenie że przeszkadza matce i jej nowemu partnerowi. Chodząc do gimnazjum Christiane chciała zaprzyjaźnić się z bardzo popularną Kessi przez co zmieniła się. Zaczęła być wulgarna chcąc zwrócić na siebie uwagę, w tym momencie zaczynają się problemy z uzależnieniem nastolatka zaczyna palić. Kessi przedstawia Christiane swoich znajomych dziewczyna bardzo ich lubi są spokojni i nie szukają kłopotów lecz wszyscy palą haszysz. Z początku nastolatka odmawia spróbowania narkotyku, lecz gdy zaprasza do siebie znajomych piją wino i rozmawiają postanawia spróbować, dziewczyna czuje się bardzo oszołomiona lecz nie dolega jej nic poza tym. Od tamtej pory Chrristiane unikała szkoły, bardzo często chodziła do klubów i paliła haszysz lub piła alkohol uzależniła się już w wieku gimnazjalnym i codziennie była odurzona. Zewnętrznie zmieniła się – bardzo schudła, policzki jej się zapadły, były to pierwsze objawy wyniszczenia przez używki. Jednak jej te zmiany nie przeszkadzały dziewczyna czuła się bardziej dojrzała i upodabniała się do osób z którymi spędzała czas. Jakiś czas później Christiane po raz pierwszy wzięła LSD. W kolejce podziemnej poczuła działanie tabletki– ludzie wyglądali okropnie, słyszała przeraźliwy łoskot. Coraz bardziej oddalała się od rodziny czuła że jej nowi przyjaciele są dla niej ważniejsi, mimo że nie rozmawiali o niczym innym jak tylko o narkotykach i muzyce. Po jakimś czasie w paczce atmosfera zaczęła robić się ciężka. Haszysz i kwas przestały wszystkim wystarczać, nie dostarczały już nowych doznań. Wtedy ktoś przyniósł efedrynę. Zaczęto brać też inne tabletki, jak mandraks, i środek nasenny. Kolejnym celem Chrristiane stała się najnowocześniejsza dyskoteka z Europie mianowicie „Sound”, żeby się tam dostać często okłamywała matkę. Z początku dziewczynie nie podobało się to miejsce, było tam duszno i każdy bawił się sam, jednak po kilku kolejnych wizytach i „Sound” i ludzie przychodzący do niego wydali jej się bardzo interesujący. Któregoś dnia poznała Atze, którego została dziewczyną i jego przyjaciół którzy bardzo szybko ją przyjęli. Na rynku w „Soundzie” były dostępne wszystkie możliwe prochy. Christiane brała wszystko, oprócz heroiny. Gdy nastolatka przyszła do dyskoteki, dowiedziała się, że Atze ma nową dziewczynę. Zupełnie się załamała, pocieszał ją Detlef. W „Soundzie” coraz częściej mówiło się o heroinie. Najpierw wszyscy przyjaciele Christiane byli przeciwni, później zaczęli próbować i paczka się rozpadła. Christian czuła lęk przed heroiną. Rozstała się ze swoim chłopakiem ponieważ nie chciał zażywać tak silnego narkotyku, brała coraz mniej środków odurzających ponieważ miały na nią bardzo zły wpływ. W Berlinie miał się odbyć koncert Dawida Bowie, był to wówczas największy idol ludzi z paczki. Christiane dostała od mamy wejściówki na koncert i zabrała ze sobą Franka, który jako pierwszy uzależnił się od heroiny. Po koncercie dziewczyna uzbierała pieniądze na działkę dla kolegi który był na głodzie i dla siebie ponieważ chciała spróbować czegoś nowego. Chociaż chłopaki namawiali ja, by tego nie robiła, uparła się, że tylko spróbuje. Wciągnęła proszek nosem. Poczuła się wspaniale, wszystkie problemy zniknęły. Okazało się, że kilkoro z paczki z „Haus der Mitte” też już brało heroinę. Heroina wkroczyła także do Gropiusstadt. Tydzień później Christiane spotkała w „Soundzie” Detlefa po kłótni znów byli razem. Dziewczyna była szczęśliwa, że jednak spróbowała heroiny, bo gdyby nie to, nigdy nie byłaby już z Detlefem. Po kilku dniach brania codziennie, Christiane zrobiła sobie dwutygodniową przerwę. W tym czasie poznała Babsi i Stellę, które na razie tylko paliły haszysz i brały kwas, więc dzięki nim na chwile oderwała się od heroiny. W maju Christiane obchodziła 14 urodziny. Dostała od mamy 50 marek w prezencie i od razu postanowiła, że przeznaczy je na narkotyki. Jakiś czas później Christiane postanowiła, że zażyje narkotyki drogą dożylną, do tej pory wciągała heroinę nosem. Detlef był temu przeciwny, ale musiał się zgodzić. Okazało się, że strzykawka chłopaka jest zupełnie zapchana, Christiane musiała więc pożyczyć strzykawkę od jakiegoś narkomana, który też akurat był w szalecie. Nadeszły wakacje, na drugą ich połowę Christiane miała pojechać do babci na wieś. Z jednej strony bardzo cieszyła się na ten wyjazd, z drugiej, nie wyobrażała sobie trzech tygodni bez Detlefa i „Soundu”. Czuła, jakby rozdzieliła się na dwie osoby, pisała nawet listy do tej drugiej Christiane nazywając ją Vera. U babci dziewczyna odpoczęła czuła się bardzo dobrze jeździła konno i spotykała z tamtejszymi znajomymi. Po powrocie zaczęła się czuć bardzo źle. Okazało się, że ma żółtaczkę. Była to typowa choroba narkomanów, którzy zarażali się przez brudne strzykawki. Trzy tygodnie leżała w szpitalu. Nikt jej nie odwiedzał, nie mogła wychodzić z pokoju. Dostawała listy od mamy i sama do niej pisała, jedynie to ją ratowało. Gdy wróciła do domu, musiała jeszcze jakiś czas leżeć w łóżku. Odwiedził ją Detlef. Christiane przeraziła się, gdy go zobaczyła, zostały z niego tylko skóra i kości. Detlef powiedział jej, że nie chodzi już do „Soundu”, chodził teraz zarabiać na dworzec Zoo. Dziewczyna nie bardzo rozumiała jeszcze, co to znaczy. Przez następne miesiące chodziła do niego na dworzec codziennie po szkole. Któregoś dnia Christiane po raz pierwszy doświadczyła, co to znaczy być na głodzie. Drażniły ją kolory, zwłaszcza czerwony, cała się trzęsła Detlef przygotował dla niej działkę. Pewnego dnia dziewczyna wsiadła do samochodu nieznajomego mężczyzny chcąc pomóc w zarobieniu pieniędzy na kolejną porcję narkotyków, od tej pory Christiane pomagała Detlefowi zarabiać. Oboje byli już fizycznie uzależnieni, potrzebowali większych ilości narkotyku niż na początku. Gdy dziewczyna próbowała wstrzyknąć sobie dawkę narkotyków w domu została przyłapana przez matkę. Kobieta siłą wyprostowała Christiane ręce i zobaczyła świeży ślad po igle. Wysypała też wszystko, co było w plastikowej torbie Christiane. Zapytała córkę czy nie ma zamiaru z tym skończyć, dziewczyna odparła, że niczego innego nie chce. Matka zdecydowała, że weźmie urlop i jeszcze dziś rozpoczną odwyk wraz z Detleftm. Zaczął się odwyk nastolatkowie pocili się, dygotali, chłopak nie mógł usiedzieć w miejscu, ciągle chodził. Christiane kaszlała i wymiotowała. To był najcięższy dzień, następnego było dużo lepiej. Tego dnia dużo rozmawiali, głównie o tym, że już nie będą brać. Detlef chciał znów poszukać pracy, a Christiane chciała się skoncentrować na nauce. Trzeciego dnia było już całkiem dobrze. Cały czas łykali valium i popijali winem. Przeleżeli w łóżku jeszcze trzy dni. Siódmego dnia wstali z łóżka, a matka Christiane była szczęśliwa, że już po wszystkim. Para postanowiła zaczerpnąć świeżego powietrza, ale gdy wyszli na zewnątrz, w ogóle nie wiedzieli, gdzie pójść. Automatycznie wsiedli do kolejki podziemnej i pojechali na dworzec Zoo. Dwie godziny po wyjściu z domu Christiane i Detlef byli już naćpani. Christiane bardzo bała się znów uzależnić od heroiny, ale gdy jej chłopak był naćpany a ona nie, w ogóle nie było między nimi kontaktu. Wszystko zaczęło się od początku. Był luty lub marzec 1977 roku, dziewczyna znów była w ciągu. Któregoś dnia, gdy przyszła do domu, mama pokazała jej artykuł w gazecie, w którym było napisane, że z przedawkowania zmarł Atze, był to jej pierwszy chłopak. Na dworcu nikt nie płakał po jego śmierci, niektórzy byli źli bo wsypał handlarzy których znał. Christiane czekała na dworcu, aż Detlef wróci od klienta, stanęło za nią dwóch mężczyzn. Od razu wiedziała, że to policja. Znaleźli w jej torbie strzykawkę i zabrali ją na komisariat dworcowy. Tam przeszukali dokładnie dziewczynę, znajdując jeszcze przy niej działkę heroiny i powiadomili matkę dziewczyny. Teraz co wieczór mama codziennie kontrolowała jej ręce, aby sprawdzić, czy nie ma świeżych śladów po igle, dziewczyna zaczęła więc ładować sobie w dłoń. Ostatnią nadzieją , był wyjazd Christiane do babci, do której miała niebawem jechać na 4 tygodnie. W dzień wyjazdu wzięła jeszcze działkę, aby nie być tam od razu na głodzie. Jednak, gdy znalazła się na wsi, poczuła, że wszystko ją denerwuje. Następnego dnia zaczęły się objawy głodu. Christiane poszła do lasu, czuła, że tam umrze. Wróciła do domu i powiedziała babci, że ma grypę, nie wiedziała, że wszyscy na wsi wiedzą o jej nałogu. Głód trwał na szczęście tylko cztery dni. Christiane zaczęła dużo jeść, w krótkim czasie przytyła dziesięć kilo. Lepiej też poczuła się na wsi, dobrze dogadywała się z kuzynką. Gdy dziewczyna wróciła do Berlina, od razu poszła na dworzec Zoo, aby pozbyć się złego nastroju wzięła działkę. Tym razem bardzo szybko się uzależniła. Mama o niczym nie wiedziała, bo wciąż trzymała wagę i dobrze wyglądała. Około maja 1977 roku Christiane zrozumiała, że ma jeszcze dwie możliwości władować sobie złoty strzał albo podjąć poważną próbę wyjścia z nałogu. Poszła do poradni dla narkomanów. Dostała adresy „Drogen-Info” i Synanonu. Jednak od razu dowiedziała się, że właściwie nie ma szans, by ją tam przyjęli, bo nie ma miejsc. Christiane postanowiła więc zgłosić się do Narkononu, była to placówka prowadzona przez sektę Scjentologów. Po kilku dniach odwyku nastolatka postanowiła jednak wziąć działkę przed stawieniem się w ośrodku. Załatwiła jednego klienta i wstrzyknęła sobie towar. Terapia w Narkononie wyglądała bardzo dziwnie. Co jakiś czas chodziło się na sesję. Wyglądała ona tak, że zamykano osobę, będącą na odwyku w jednym pokoju z byłym narkomanem, on wydawał polecenia, które trzeba było wykonywać i na każde pytanie odpowiadać „tak”. Przez pięć godzin Christiane chodziła po pokoju tam i z powrotem i dotykała różnych rzeczy. Po tych pięciu godzinach terapia się zakończyła. Dziewczynie tak się to spodobało, że codziennie chciała mieć sesję, wydawało jej się, że to naprawdę jej coś daje. Po dwóch tygodniach w Narkononie Christiane zaczęła układać plan ucieczki. Od razu pojechała na dworzec, nie było tam Detlefa, zobaczyła jednak Stellę. Znalazły klienta i wzięły po działce. Nieco później spotkały na dworcu Babsi gdy usłyszała o ośrodku, też postanowiła się tam zgłosić. Wieczorem Christiane wróciła do Narkononu, przyjęli ją bez problemu. Później uciekała jeszcze dwukrotnie. Gdy dziewczyna chciała po raz kolejny wrócić do Narkononu, powiedzieli jej, że matka zabrała już jej rzeczy. Gdy przyszła do ośrodka, zabrał ją stamtąd ojciec. Pokazał zaświadczenie, które upoważniało go do tego, od tamtej pory mieszkała z ojcem który twierdził że pomoże skończyć jej z nałogiem. Dziewczyna jednak dalej zażywała bez jego wiedzy w tym czasie dowiedział się że jedna z jej przyjaciółek zmarła zostając najmłodszą Niemką uzależnioną od heroiny, druga natomiast jest w więzieniu. Christiane wpadła w grobowy nastrój, myślała o złotym strzale albo o zgłoszeniu się do wariatkowa. Wreszcie postanowiła, że znów pójdzie na odwyk. Poszła do mamy, która najpierw potraktowała ją chłodno, ale gdy Christiane szczerze o wszystkim jej opowiedziała obiecała pomóc. Następnego dnia dziewczyna rozpoczęła odtrucie. Po czterech dniach mama zawiozła ją do Bonnies Ranch. Był to dom wariatów, Christiane była tam jedyną normalną osobą. Po kilku dniach przeniesiono ja na oddział B, były tam jeszcze trzy inne narkomanki. Pojawiła się szansa na ucieczkę. Christiane odnowił się polip i musieli ja przewieźć do szpitala na operację. Dziewczyna uciekła ze szpitala, udało jej się załatwić sobie działkę, a potem pomagała chłopakowi, od którego ją dostała rozprowadzić towar. Po jakimś czasie zaczęła chodzić codziennie do poradni dla narkomanów. Znów zachorowała na żółtaczkę. Wróciła do domu, mama zawiozła ja do kliniki Stieglitz. Jednak gdy usłyszeli, że jest narkomanką, nie chcieli jej przyjąć. Musiała pojechać do szpitala Rudolf Virchow. Po czterech dniach pobytu w szpitalu było już całkiem dobrze, okazało się, że żółtaczka nie jest zakaźna. W tych dniach wypuścili z więzienia Detlefa. Przyszedł do szpitala, od razu pojechali na dworzec i wzięli działkę. Nic się nie zmieniło. Lekarze powiedzieli mamie Christiane, że dziewczyna jest o krok od marskości wątroby, jeśli nic się nie zmieni nie pożyje dłużej niż dwa lata. Christiane zdecydowała się na złoty strzał. Kupiła odpowiednią ilość heroiny i poszła do szaletów na Bundesplatz. Poczuła jak rozrywa jej serce i czaszkę, obudziła się następnego dnia rano. Pomyślała, że następnym razem musi kupić więcej narkotyków. Mama dziewczynki zawiozła ją do Hamburgu gdzie miała teraz mieszkać, zaczęła nową szkołę i poznała nowych znajomych z którymi bardzo dobrze się dogadywała. Christiane była bardzo szczęśliwa miała swoją paczkę, która paliła haszysz, czasem zapaliła razem z nimi, ale było to już zupełnie co innego. Często jeździli na wycieczki, najwspanialszym miejscem była kopalnia wapienia. Na dole było zupełnie cicho, nie dochodziły żadne odgłosy z zewnątrz, słychać było tylko szum wodospadu.
Podsumowując wspaniała książka jaką jest „My dzieci z dworca Zoo” pokazuje nam niezwykle trudną pełną cierpienia i problemów drogę młodej dziewczyny. Christiane udało się skończyć z nałogiem, który wyniszczał ją coraz bardziej z dnia na dzień, jednak nie każdej uzależnionej osobie udaje się zerwać z nałogiem. Główna bohaterka otrzymała pomoc i wsparcie od swojej rodziny co była kluczem do rozwiązania jej problemów. Niestety coraz więcej młodych ludzi ma problemu z używkami i nie każdy może liczyć na pomoc ze strony najbliższej rodziny, powinniśmy starać się zapobiegać takim sytuacjom. Wiedza na temat wszelkiego rodzaju narkotyków i alkoholu jest bardzo ważna, gdyby ludzie zdawali sobie sprawę ile tracą coraz bardziej zatracając się w nałogu nie dochodziło by do tylu niepotrzebnych rozpadów rodzin, współuzależnieni czy w końcu zgonów.