Stary rybak Santiago od wielu dni wraca z połowu bez ryb. Jest z tego powodu coraz bardziej przygnębiony. przez pewin czas jego towarzyszem był chłopiec, Manolin. Gdy jednak Santiago opuściło szczeście i zaczęto onim mówić salao (pechowy), rodzice zmusili chłopca do zmainy łodzi. Manolin ciagle pamieta o dniach spedzonych z santiago, dlatego zawsze oczekuje w porcie na powrót starca. pomaga mu przy łodzi, przynosi żywność. Santiago mieszka w nędznej chacie z palmowych liści. żyje na granicy ubóstwa. Manolin widząc jego niedostatek, postanawia mu kupić nowe ubranie na zimę. Wieczorem rozmawiają o mininym dniu i drużynach baseballowych, którym kibicuje Santiago. MAnolin czestuje starego kolacją, potem umawiają sie nadzień nastepny i rozstają. Rankiem stary rybak budzi chłopca. Manolin pomaga mu przynieść osprzęt do łodzi. Santiago wypływa z nadzieją na szcześliwy połów. Na początku spotyka ławice latających ryb, które bardzo lubi. Santiago kocha ocean, czuje sie szczęśliwy gdy jest nim otoczony. Najpierw łowi tuńczyka, którego wykorzystuje jako przynęte. Zarzuca wędke, po pewnym czasieczujue, że jakaś wielak ryba połknełą przynętę wraz z hakiem. Teraz musi czekać, aż zmeczona i osłabiona ryba wynurzy się. Jest ona jednak bardzo silna i przez ręsztę dnia i cała noc ciągnie łód Santiagow głąb oceanu. Rybakowi oprócz zmęczenia bardzzo zaczyna douczać samotność, bardz o tęskni do chłopca, który mógłby mu teraz pomóc w pojedynku z rybą. Zaczyna wspominać wspólne wyprawy z Manolinem, podczas jednej z nich udało im sie złowić samca marlina. Towarzysząca mu samica próbowała pomóc schwytanej rybie, jednak bezskutecznie. Santiago bardzo żałował zlowionej wówczas ryby, lecz zmusony był ją zabić, był przecież rybakiem. Nagle ryba mocno szarpie za linkę, przewracając starca, który rozcina sobie łuk brwiowy. Ryba jes coraz bardziej zmeczona p okolejnej dobie holowania łodzi, coraz cześciej podpływa pod powierzchnię wody. Samotny i wyczerpany walką Santiago jest przygnębiony rozwesela go nieco drozd, który przyfrunął na łódź. Rybak opowiada mu o rybi, która nazwał swoim przyjacielem. Złowiona ryba ponownie rani santiago, tym razem przecina mu napreżoną liną rękę. Stary bardzo cierpi, lecz nie chce zrezygnować z połowu, boleśnie zaczyna odczuwać skurcz lewej reki. Zasmucają go fizyczne dolegliwości, uświadamia sobie swój wiek. W pewnym momencie udaje mu sie zaobserwować wynurzającą sie rybę-jest o wile dłuższa od jego łodzi, a w dodatku to marlin. PO chwili olbrzym ponownie zanurza się pod wodę. Santiago uradowany umila sobie czas wspomnieniami. Przypominją mu się pojedynki na rękę. Jego przeciwnikiem był Murzyn z Cienfuegos. Ich zmagania trwały dobę i zakożczyły sie wygraną Santiago. Udało mu sie to dzięki przekonaniu, że moze tego dokonać. Santiago odżywia się złowionym delfinem. Dreczy go fakt,że bedzie musiał zabić marlina. RYba budzi jego podziw swą wytrzymałością, chęcią życia i wolą walki. Rybak waha sie, czy ci, dla których łowi tak dogodnego przeciwnika, są warci ryby wyczerpaną już walka. Marlin krąży wokół łodzi, Santiago ściąga linę wędki. W końcu trafia harpunem w serce olbrzyma i mdleje z wycieńczenia. Gdy odzyskuje przytomność widzi obok łodzi martwą rybę. Nie mogąc wciągąć na pokład olbrzyma, przywiązuje go do burty. Satwia żagle i wyrusza w drogę powrotną. Do łodzi podpływa rekin zbawiony krwią poranionego marlina. Rybak broni swwej zdobyczy i zabija napastnika, traci jednak swój jedyny harpun. Jednka zpodziewa sie nowych ataków; szkoda mu marlina, nie pozbawił go przecież życia, by mogły sie nim nasycić rekiny. Przed kolejnymi intruzami Santiago postanawia bronić się wiosłem z umocowanym doń nożem. Odgania dwa kolejne rekiny, jednak w walce traci swą ostatnią broń-nóż. Na pokładzie jednak zdają się one w czasie nastepnych ataków rekinów. Ze złowionej ryby zostaje już tylko szkielet i głowa. Santiago czuje sie upokorzony, widzi siebie jako prawdziwą ofiare rekinów. Gdy dociera do Hawany jest tak zmęczony, że pezraca sie kilka razy w drodze do chaty. Rankiem przychodzi do niego Manolin. Chłopiec zagladał do chaty rybaka przez wszystkie dni jego niebecności, niepokoił sie o starca. Bardzo silne wrażenie robi na nim wwidok poranionych w walce z rybą rąk Santiago. W tym czasie zgromadzeni na brzegu rybacy z podziwem patrzą na szkielet marlina, którego długość wynisiłą osiemnaście stóp. Manolin jest bardzo szczęśliwy, że Santiago złowił tak wielką rybę. obiecuje mu. że niezależnie od zdania rodziców, bedzie uczył sie rybołówstwa u starego Santiago. Porzucony szkielet budzi podziw także wypoczywających na tarasie kawiarni turystów.