Młoda Polska, przestrzeń w Topieli S Przybyszewskiego

Emilia Zaręba
II rok, filologia polska, stacjonarne, czwartek 15.00

Przestrzeń w dziele literackim jest jednym z jego podstawowych elementów strukturalnych. Na jej tle umiejscowiona jest akcja całego utworu oraz postaci w nim występujące. Czytelnik może się o niej dowiadywać bądź z bezpośredniego opisu, bądź też w trakcie „dziania się” utworu, za pomocą wydarzeń czy wypowiedzi postaci.1 Ponad to, w dramacie przestrzeń jest jedynie wycinkiem świata2, swoistym mikrokosmosem, który reprezentuje to, co dzieje się gdzieś dalej.
Stanisław Przybyszewski chciał tworzyć współczesne dramaty symboliczne, ściśle związane z realiami codziennego życia3. Stykając się z jego dramatami, czytelnik spotyka się z konwencją znaną z dramatów realistycznych – rzecz dzieje się zwykle w miejscach znanych ówczesnym ludziom z codziennego życia4. Przestrzeń jest opisana w didaskaliach, nawet z pewną dokładnością. Co prawda, brak jest konkretnych szczegółów, ale niekiedy pojawiają się dość wyczerpujące opisy np. usytuowania domu. Postaci wymieniane z imienia i nazwiska, nierzadko również z podaniem zawodu. To wszystko sprawia wrażenie autentyczności i realistyczności. Tak samo jest również i w dramacie Topiel. Od samego początku znamy postaci z imienia i nazwiska, wiemy, ile mają lat i jakie związki, rodzinne czy też przyjacielskie, łączą poszczególne osoby dramatu. Akcja utworu dzieje się w I. i II. akcie w domu Drzewnickiego, w III. przenosi się do miejsca zamieszkania Skalskiego. Czytelnik jest o tym z góry poinformowany, a sposób przedstawienia tych przestrzeni jest mu dobrze znany z literatury posługującej się konwencją realistyczną.
W trakcie dalszej lektury czytelnika spotyka jednak zaskoczenie - Przybyszewski nie poświęca więcej uwagi tej realistycznej, rzeczywistej przestrzeni. Owszem, jest ona obecna w dramacie cały czas, bo, siłą rzeczy, wydarzenia muszą się gdzieś rozgrywać, jednak poprzez wypowiedzi bohaterów, odsyła on czytelnika do innego, metafizycznego miejsca. Wpływ na taki stan rzeczy może mieć również to, że akcja dramatu dotyczy głównie przeżyć bohaterów5, a nie wydarzeń, jakie następują.

Tytuł dramatu nie jest przypadkowy – posługując się metaforą topieli, wprowadził Przybyszewski do utworu kolejny rodzaj przestrzeni – tym razem tej metafizycznej, nierealnej, której człowiek nie może doświadczyć zmysłowo, jednak cały czas czuje jej obecność. Przez cały utwór, poszczególne postaci starają się wyjaśnić znaczenie tytułowego symbolu. Topieli nie doświadczają jednak wszyscy bohaterowie. Pierwszy raz wspomina o niej Eugenia w rozmowie z Ludką. Ludmiła, młoda kobieta, pełna nadziei i widząca swoją przyszłość ze Sklaskim jedynie w jasnych barwach, nie może zrozumieć, dlaczego ciotka nazywa przepaścią coś, co jest największym szczęściem dziewczyny. Eugenia, bazując na własnym doświadczeniu, stara się uchronić siostrzenicę przed zgubnym wpływem amanta. Sama miała romans ze Sklaskim, zna tego człowieka i doskonale wie, do czego może doprowadzić znajomość z nim.
Eugenia porównuje znajomość ze Skalskim do zanurzania się w jeziorze. Mówi:

EUGENIA
[…] Jezioro takie płytkie, brzegi takie płaskie, łagodne, spadzistość całkiem nieznaczna – och, och! woda ledwo po kostki sięga. – Jaka rozkoszna kąpiel! i tak się idzie, idzie coraz głębiej, a nagle traci się grunt pod nogami6

Początki romansu są proste – wszystko wydaje się łatwe, zachęcające, pozornie brak jest niebezpieczeństwa. Skojarzenie Eugenii jest bardzo trafne, uczucie łączące kobietę ze Skalskim przypomina właśnie jezioro, które zachęca człowieka do kąpieli swoim sielskim i łagodnym wyglądem. Kąpiel w nim jest początkowo „rozkoszna”, jak określa to sama Eugenia. Tak samo w życiu – zakochana Ludmiła może nie dostrzegać wad i prawdziwego charakteru swojego wybranka. Jej uśpiona czujność może okazać się bardzo niebezpieczna.
Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, że omamiona czułymi słówkami Skalskiego, brnie w związek bez przyszłości, tak jak człowiek, który zanurza się coraz głębiej w jeziorze, nie wiedząc, kiedy utraci grunt. Ciotka, chcąc uświadomić Ludce niebezpieczeństwo, jakie jej grozi, posłużyła się metaforą jeziora. Skalski jest według niej mroczną siłą, żywiołem, którego nikt nie jest w stanie powstrzymać. Jedynie rozsądek i szybkie działanie osób trzecich może uchronić dziewczynę przed nieszczęściem.
Eugenia kontynuuje swoją metaforę. Dalsze etapy romansu to już sytuacja bez powrotu.

EUGENIA
[…] cofnąć się już nie można, bo nogi oparcie straciły – nagle ciemność, przepaść, głucha cisza, znikąd ratunku… - (Śmieje się wpół błędnie). – Chłopi taką zdradziecką głębinę topielą nazywają… Topiel, topiel przed tobą!

Ciotka stara się ostrzec Ludmiłę. Boi się, że dla dziewczyny może już być za późno. Gdy uczucie jest zbyt silne, człowiek staje się podobny do pływaka, który utracił grunt pod nogami – sam nie będzie już w stanie sobie pomóc. Ratunek będzie mógł otrzymać jedynie z zewnątrz. Podobnie sytuacja ma się w przypadku Ludki - jedynie osoba silna, kochająca szczerym uczuciem, może uratować dziewczynę przed zgubą. Według Eugenii, taką właśnie rolę ma pełnić Władysław. Mało tego, w dalszych kwestiach Eugenia podkreśla, że również i męża pociągnęła za sobą na dno tytułowej „topieli” – „topiel mnie zdradziecko wciągnęła i poszłam na dno – i tyś się dostał w topiel…”7. Ta kwestia może się także odnosić do uczucia, jakie Władysław żywił do Ludmiły, z czego Drzewnicka doskonale zdawała sobie sprawę. Warto jednak oddzielić te dwie postacie - Skalskiego i Ludmiłę. Pierwsza teza przemawia do mnie bardziej, gdyż to właśnie poprzez odrzucenie męża i romans ze Skalskim, Eugenia zepchnęła męża w „topiel”. Ludmiła wydaje się być innym typem człowieka; odnoszę wrażenie, że nawet nieświadomie nie byłaby w stanie zgubić żadnego człowieka.
Drzewnicka bazuje na własnych doświadczeniach. Jest osobą, która na wieść o planowanym małżeństwie siostrzenicy reaguje bardzo emocjonalnie. Ma to związek z jej przeszłością i nieodwzajemnionym uczuciem, jakie żywiła do Skalskiego. Metafora, którą się posłużyła, jest jednocześnie projekcją jej odczuć, związanych z postacią byłego kochanka, z wpływem, jaki miał na nią i na dalsze jej życie. Nie może powiedzieć wprost, przed czym ostrzega siostrzenicę, gdyż wiązałoby się to z wyjawieniem prawdy o dawnym romansie. Eugenia nie może sobie pozwolić na skandal, boi się rozpadu małżeństwa. Ludka z kolei nie myśli racjonalnie. W momencie życia, w którym aktualnie się znajduje, liczy się dla niej tylko to, co czuje do Skalskiego. Nie może pojąć, dlaczego ciotka w jej szczęściu widzi jedynie niebezpieczeństwo i potencjalną rozpacz. Jest zbyt ufna w stosunku do swego ukochanego, nie patrzy na świat trzeźwym okiem. Nie rozumie metafory, którą posłużyła się ciotka, co dowodzi, że do końca nie rozumie i nie dostrzega relacji panujących w domu rodzinnym.
Do pewnego momentu bohaterom wydaje się, że sytuacja jest jeszcze do opanowania. W chwili, w której Ludmiła wypowiada słowa „Teraz – teraz już tylko śmierć bez niego…”8, okazuje się jednak, że jest już za późno. Zdaje sobie z tego sprawę Eugenia, zdaje sobie z tego sprawę również zaznajomiony ze znaczeniem metafory, jaką posłużyła się żona, Władysław. Zrozumieli, że Ludka doszła do takiego momentu, w którym ani ona sama, ani nikt inny nie może jej pomóc wyrwać się z topieli. Drzewnicki próbuje jeszcze zakazem uratować Ludmiłę od niefortunnego zamążpójścia, ale poddaje się na wieść o ślubie ukochanej. Bezsilność wygrywa, a dziewczyna zostaje pozostawiona na pastwę tej tajemniczej i niezbadanej siły, jaką jest „topiel”.
Dopiero w trzecim akcie, będąc już żoną Skalskiego, Ludmiła doświadcza tego, czym jest topiel i pojmuje metaforę, jakiej użyła ciotka. Dziewczyna zaczyna zauważać, jaki naprawdę jest jej mąż. Rozumie teraz, co miała na myśli Eugenia, próbując ostrzec dziewczynę przed związkiem ze Skalskim. Mało tego, sama również posługuje się metaforą topieli – po raz pierwszy, gdy zwraca się do tańczącej Mimi. Dopiero markiz Du Chateaux daje charakterystykę kobiet zdolnych do tańczenia nad topielą. Według niego, potrzeba to tego ogromnej odwagi, a przede wszystkim siły, aby nie pójść na dno. Uważa, że zatracić się w miłości nie potrafią osoby, które są „bez duszy”9. Zbyt uczuciowe kobiety są natomiast narażone na kompletne i niemal natychmiastowe utonięcie, zagubienie się w topieli – nie mają one bowiem wystarczającej kontroli nad własnymi emocjami, są naiwne, zbyt mocno pragną miłości. Taką osobą jest Ludka, taka była również Drzewnicka. Du Chateaux przedstawia jeszcze jeden typ kobiet – takich, które doskonale panują nad sytuacją, nie pozwalają się omamić. Podkreśla także, że nie można się nauczyć „kankana nad topielą”10. Jest to umiejętność leżąca w naturze.
To właśnie dzięki markizowi Ludmiła odkrywa prawdę o stosunkach łączących jej męża z panną d’Issy. W tym momencie przestaje mieć już jakiekolwiek złudzenia odnośnie uczucia, jakim ponoć darzył ją mąż. Dziewczyna w pełni pojmuje ostrzeżenia ciotki. W didaskaliach do Sceny VIII. aktu III. opisane jest zachowanie Ludki, która chodzi oszołomiona od okna do okna, wygląda przez nie, po czym przerażona się cofa. Już wtedy nosiła się z zamiarem wyskoczenia przez nie, jednak zabrakło jej odwagi. Stała się niczym jedna z tych dziewczyn, które nie są w stanie zatańczyć owego kankana nad topielą, o którym wspomniał markiz. Jej wyobrażenie o świecie legło w gruzach. Przejrzała na oczy i zauważyła, że świat, o którym myślała jako interesującym i pociągającym, jest jedynie zbieraniną nic nie wartych ludzi, podobnych Skalskiemu. Podczas rozmowy z mężem Ludmiła cały czas rozmyśla nad przestrogami ciotki i słowami markiza.
Ostatnie dwie sceny dramatu potwierdzają, że Ludmiła była osobą, która odważyła się zanurzyć w topiel. Za pierwszym razem nieświadomie, za sprawą uczucia do Skalskiego. Ponownie natomiast, wybierając samobójstwo zamiast życia w związku z człowiekiem, który jej nie kochał i nie szanował. Wymowny jest moment, w którym Ludka zdecydowała się na zakończenie swojego życia. Jak już wcześniej wspomniałam, początkowo ogromna przestrzeń za oknem przeraziła ją, nie była gotowa na wykonanie takiego kroku, jednak gdy Skalski wyjawił jej prawdę o swoim romansie oraz o uczuciu, jakim dziewczynę darzył Drzewnicki, Ludmiła zdecydowała się na wyskoczenie przez okno. Mało tego, zrobiła to w momencie, w którym do pokoju weszła Mimi, chcąca pochwalić się umiejętnościami tanecznymi. Niemal w tej samej chwili obie kobiety odważyły się, pokonały swój lęk. Nie wiemy, jak skończyło się to dla Mimi, możemy jednak przypuszczać, że podobnie jak dla Eugenii i Ludki, taniec nad topielą miał skutek tragiczny.

Stosunki międzyludzkie w domu Drzewnickich to odrębny temat, jednak warto o nich wspomnieć, bo mają niebagatelny wpływ na rozwój wypadków w dramacie. Małżonkowie żyją razem, ale jednak osobno. Każde z nich kocha bądź kochało kogoś innego. Uczucie niegdyś ich łączące wypaliło się. Eugenia zarzuca mężowi, że nie ratował jej przed „topielą”, Władysław natomiast broni się, mówiąc, że nie godzi się żebrać o miłość. Niedopasowanie charakterów poskutkowało wygaśnięciem uczucia. Wrażliwa Eugenia wdała się w romans ze Sklaskim, który idealnie wpasowywał się w jej wyobrażenie o życiu. Sercem spokojnego i zrównoważonego Drzewnickiego stopniowo zawładnęła Ludka. Żadne z nich nie zaznało jednak szczęścia. Brak zainteresowania życiem żony ze strony Władysława oraz niechęć Eugenii do przebywania w pracowni męża doprowadziły do rozpadu małżeństwa.
Z tego punktu bardzo łatwo przejść do kolejnego elementu przestrzeni, który ma znaczenie w konstrukcji dramatu, a mianowicie do pracowni Drzewnickiego. Wiemy o niej tyle, ile w zdawkowej wypowiedzi zawarła Eugenia. Jest to miejsce, w którym czuje się ona ograniczona, przytłoczona. Wspomina, że miejsce pracy męża jest mroczne i zakurzone pyłem książkowym. Stawia je w opozycji do otwartych przestrzeni, pięknych krajobrazów, wśród których człowiek, a w szczególności młody człowiek, może poczuć się naprawdę wolny. Za taką przestrzenią tęskni Eugenia, która poprzez otoczenie, w którym przebywa, czuje się przytłoczona i nieszczęśliwa. Ma poczucie, że praca i uczone księgi zabierają jej męża. Różnice charakterów i usposobienie małżonków zaczęły być nie do pogodzenia. Z bardzo emocjonalnej wypowiedzi Drzewnickiej można wywnioskować, że to właśnie uczucie przytłoczenia, a wręcz szczególnego rodzaju uwięzienia we własnym domu, rzuciły ją w ramiona innego mężczyzny. Chciała wyrwać się poza ściany pracowni; pozostanie w niej byłoby dla kobiety swoistym zdrętwieniem, obumarciem, stagnacją.
Wszystkie powyższe czynniki doprowadziły do zaistnienia w domu Drzewnickich sytuacji, jaką możemy zaobserwować w dramacie. Między członkami rodziny brak jest porozumienia. Nikt z domowników nie zauważa faktu, że Drzewnicka ma romans. Ludka nie zdaje sobie sprawy z tego, że ukochany był kochankiem jej ciotki. Można przypuszczać, że gdyby była tego świadoma, nie wdałaby się w romans ze Skalskim. Władysław żyje jedynie swoją pracą, nie poświęca większej uwagi żonie. Siostrzenicę kocha w skrytości, a uczucie do niej i zainteresowanie jej osobą chowa w tajemnicy, w obawie przed skandalem. Takie relacje prowadzą do nieszczęścia. Brak jest zainteresowania drugą osobą, brak empatii i, jak już wyżej wspomniałam, przede wszystkim porozumienia. O ile prościej by było, gdyby domownicy rozmawiali ze sobą o swoich uczuciach. Pewien przełom nastąpił w momencie, w którym Skalski poprosił o rękę Ludmiły. Pierwsza odblokowała się najbardziej wrażliwa postać - Eugenia. Dopiero po tej wiadomości była w stanie porozmawiać z mężem, jednak powodował nią jedynie niepokój o los ukochanej siostrzenicy.

Podsumowując, przestrzeń w dramacie Topiel Stanisława Przybyszewskiego możemy rozpatrywać na dwóch płaszczyznach – realistycznej i symbolicznej. Przestrzeń realistyczna to dom Drzewnickiego, jego pełna kurzu pracownia, która tak strasznie przytłaczała Eugenię, ogród, ale także i późniejszy wytworny dom Skalskiego, wraz ze wspaniałym widokiem z okna na bulwar. Są to miejsca, które mają niebagatelny wpływ w szczególności na dwie osoby w dramacie. Eugenia nie mogła znieść przebywania w pracowni męża, czuła się tam przytłoczona i uwięziona, Ludmiła natomiast nie odnajdywała się w domu swego męża, czuła się obco w towarzystwie jego i jego przyjaciół, wiedziała, że nie pasuje ani do wnętrz, w których żyła, ani do przestrzeni, w których przyszło jej przebywać. Obydwie te postaci były świadome swego niedopasowania, jednak tylko Ludka zdobyła się na czyn i, poprzez samobójstwo, chciała się wyzwolić.
Symboliczną przestrzenią w dramacie jest natomiast topiel, o której po raz pierwszy wspomina Eugenia, a która już do samego końca będzie obecna w utworze. Jest to swoisty rodzaj uczucia, miejsce, do którego przenosi się osoba, będąca pod zgubnym wpływem złej postaci, jaką jest m.in. Skalski. Eugenia i Ludka niemal namacalnie doświadczają uczucia zatapiania się, czują, że nie ma już dla nich ratunku.


  1. Przestrzeń w dziele literackim [hasło w:] Słownik terminów literackich, pod red. J. Sławińskiego, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2008, s. 449.

  2. J. Błoński, Dramat i przestrzeń [w:] Problemy teorii dramatu i teatru, pod red. J. Draglera, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2003, s. 129.

  3. M. Podraza-Kwiatkowska, Literatura Młodej Polski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1992, s. 118.

  4. Tamże, s. 119.

  5. Tamże, s. 119.

  6. S. Przybyszewski, Topiel, Gebethner i Spółka, Kraków 1912, s. 69.

  7. Tamże, s. 92.

  8. Tamże, s. 98.

  9. Tamże, s. 122.

  10. Tamże, s. 124.


Wyszukiwarka