Niedziela, 30 stycznia 1983
Pięknego zimowego dnia Maciek Ogorzałka wybrał się na spacer po mieście. Nagle zauważył, że ktoś podąża za nim. Była to mała dziewczynka, która mimo usilnych starań Maćka, by ją zmylić, wciąż szła jego śladem. Chłopiec szybko skierował się w stronę domu, zatrzasnął za sobą ciężką bramę.
Przed drzwiami mieszkania państwa Lewandowskich stanęła niepozorna dziewczynka. Była modnie i elegancko ubrana, więc pani Marta Lewandowska zdziwiła się, kiedy dziecko oznajmiło, że przyszło na „obiadek”. Gospodyni jednak nie miała zwyczaju wahać się przed zaproszeniem gościa do domu, więc wkrótce dziewczynka, która przedstawiła się jako Genowefa Lompke, siedziała przy rodzinnym stole Lewandowskich i zajadała gorący rosół. Dziwnie się zachowywała - na pytanie o rodziców oznajmiła, że umarli, potem zdradziła się stwierdzeniem, że tatuś uczy ją wierszyków, by mogła się popisać przed gośćmi. W końcu przyznała, że tatuś jest „intelektualistą”.
Do domu miał dziewczynkę odprowadzić Sławek, syn państwa Lewandowskich. W bramie spotkali rudą dziewczynę, okazało się, że to Ida Borejko, w której Sławek jest zakochany. Młodzi z trudem prowadzili rozmowę, oboje byli bardzo zdenerwowani. Genowefa (czyli Aurelia Jedwabińska) ciekawie im się przyglądała, a kiedy Sławek oświadczył, że kocha Idę, dziewczynka wysunęła rączkę z jego dłoni i sama poszła do domu.
Wtorek, l lutego
Maciek znowu chodził po mieście, nawet się nie spodziewał, że właśnie w tym dniu spotka „miłość” swego życia. Ujrzał nagle piękną dziewczynę, która miała w torbie cytryny, ich zapach długo mu towarzyszył. Postanowił pójść za nią i trafił do opery, gdzie nieznajoma kupiła dwa bilety na wieczorne przedstawienie. Niewiele myśląc, chłopiec poszedł w jej ślady. Wychodząc, potknął się o coś niewielkiego - była to Aurelia. Maciek przewrócił się, a nieznajoma odwróciła się i roześmiała. Ogorzałka był wściekły - ośmieszył się przed dziewczyną, której chciał zaimponować.
Po powrocie do mieszkania Maciek rozmyślał o dziewczynie, wyjął nawet z lodówki cytrynę, by jej zapach przypominał mu o istnieniu pięknej nieznajomej. Po chwili usłyszał dzwonek, w drzwiach stała jego koleżanka z kamienicy, Kreska, której pomagał w matematyce. Przyszła zaraz po lekcjach, bo chciała jak najszybciej odrobić lekcje i zobaczyć Maćka, w którym była zakochana. Chłopiec zaprosił ją na wieczór do opery - kupił dwa bilety, a nie miał z kim pójść. W duchu liczył, że tam uda mu się poznać spotkaną na ulicy piękność.
Tymczasem piękna dziewczyna, czyli Matylda Stągiewka, wróciła do domu. Zauważyła Maćka, który również wyróżniał się urodą, i postanowiła go zdobyć. Właśnie podgrzewała obiad, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi, stała przed nimi mała dziewczynka, która, jak się okazało, śledziła Matyldę. Zarozumiała dziewczyna stwierdziła, że musi to być siostra któregoś z adorujących ją chłopców. Aurelia oświadczyła jednak, że przyszła na obiad. Ponieważ mama Matyldy musiała dłużej zostać w pracy, dziewczyna postanowiła wziąć Aurelię ze sobą do opery.
Wieczorem przed gmachem opery spotkali się Kreska i Maciek. Chłopiec ze zdziwieniem stwierdził, że Kreska wygląda uroczyście, elegancko i romantycznie, ona jednak nie dała po sobie poznać, jak wielką jej tym sprawił przyjemność. W czasie przerwy doszło do spotkania Maćka z Matyldą, poznanie ułatwiła im Aurelia, która poznała Maćka i od razu do niego poszła. Po chwili chłopiec oddalił się z Matyldą, a Kreska została z Aurelią. Była zrozpaczona, myślała, że Maciek zaprosił ją na randkę, a okazało się, że przyszedł do opery dla innej dziewczyny.
W czasie przedstawienia doszło do zabawnego incydentu. Aurelia dotknęła łysiny dyrygenta i Kreska musiała czym prędzej uciekać z widowni wraz z dziewczynką. Maciek i Matylda wyszli już wcześniej - dziewczyna stwierdziła, że jest jej słabo, a Maciek ochoczo wyprowadził ją z sali.
Wieczorem Kreska i Aurelia znalazły się na ulicy Roosevelta. Kreska była pogrążona w niewesołych rozmyślaniach i nie zwracała większej uwagi na dziewczynkę. Odprowadziła ją pod blok i zniknęła w ciemnościach, a Aurelia, która nie znała adresu Kreski, rozpłakała się.
Niedziela, 13 lutego
Aurelia pojawiła się na obiedzie u państwa Borejków. Pani Borejkowa przyjęła ją bardzo życzliwie. Okazało się, że pana Borejki nie ma w domu. Na pytanie, co się z nim dzieje, Borejkowa odpowiedziała zagadkowo: „On jest w Polsce. Jak zawsze”.
Kreska była nieszczęśliwa, zrozumiała, że jest zakochana bez wzajemności, i bardzo to przeżywała. Wybrała się więc do Borejków, gdyż u nich zawsze odzyskiwała dobry humor. Gabrysia umiała ją pocieszyć, choć i ona miała poważne problemy. Jej mąż, Janusz, wyjechał do Australii, a ona została z maleńką córeczką. Obawiała się, że Janusz już nigdy nie wróci.
W domu Borejków Aurelia odnalazła Kreskę, była zachwycona. Pani Borejko poprosiła, by Kreska odprowadziła dziewczynkę do domu. Tak się jednak nie stało. Obie poszły na lody i w kawiarni spotkały Maćka z Matyldą. Obrażona Kreska opuściła salę, zostawiając Aurelię samą.
Środa, 16 lutego
Piotr Ogorzałka, brat Maćka, wracał do domu. Na schodach spotkał nieznajomą dziewczynkę. Tym razem Aurelia udała się na obiad do niego. Razem ugotowali zupę ziemniaczaną „Florida” i usmażyli jajka, a potem Aurelia pozmywała naczynia. Bardzo polubiła Piotra i obiecała, że będzie go odwiedzać.
Maciek wrócił po południu i od razu poprosił brata, by pożyczył mu białą koszulę i krawat w szkocką kratę, ponieważ Matylda uznała, że będzie mu w nich do twarzy. Piotr pokiwał głową z politowaniem, dobrze widział zachowanie Kreski wobec brata i uznał, że właśnie ona byłaby dla niego najodpowiedniejszą dziewczyną.
Maciek umówił się na wieczór z Matyldą, poszli na lody. Dziewczyna bardzo mu się podobała, nie zwracał uwagi na to, co mówi, cieszył się, że idą razem. Zajęty własnymi myślami nie słyszał pytania Matyldy, dziewczyna obraziła się. Maciek poczuł się zirytowany, wiedział, że nie ma o czym z Matyldą rozmawiać - mieli całkowicie inne zainteresowania. On rozmyślał o Lwie Szestowie, a Matylda szczebiotała o jakimś filmie. Przez moment Maciek pomyślał o Kresce. Kiedy spróbował zainteresować Matyldę swoimi przemyśleniami na temat snu, dziewczyna nic nie zrozumiała. Chłopiec przerwał więc swoje wywody i odprowadził Matyldę do domu. Umówili się nazajutrz.
Czwartek, 17 lutego
Kreska przygotowała śniadanie dla dziadka, profesora Dmuchawca, i wyszła do szkoły. Po drodze rozmyślała na temat swej uczuciowej porażki; choć tłumaczyła sobie, że Maciek nie jest wart jej uczuć, nie mogła o nim zapomnieć. Dziewczyna szła do szkoły przygnębiona. Pierwszą lekcją miała być matematyka z nauczycielką, której nikt z uczniów nie lubił - Ewą Jedwabińską.
Ewa Jedwabińska natomiast szczególnie nie znosiła Kreski, która wydawała jej się krnąbrna i harda. Zresztą nauczycielka nie cierpiała całej swojej klasy. Z zamiłowania psycholog, urządzała w klasie liczne testy i psychozabawy, których uczniowie nie znosili. Tym razem również postanowiła poświęcić matematykę na test pod tytułem: „Co wiem o swoich rodzicach”. Kreska i Lelujka odmówili rozwiązania testu. Zdenerwowana Jedwabińska wyszła z klasy.
Tymczasem profesor Dmuchawiec zjadł śniadanie i nastawił przyjemną muzykę, przy której zasnął. Obudził się pod wpływem wrażenia, że ktoś mu się przygląda. Była to Aurelia. Dmuchawiec na próżno dopytywał się, gdzie mieszka. Niespodziewanie nadeszła Gabrysia, która przyniosła zakupy. Okazało się, że ukochana przez Aurelię Kreska mieszka pod tym adresem, dziecko było bardzo szczęśliwe.
Kreska i Lelujka wracali razem ze szkoły. Okazało się, że mają podobne problemy i to bardzo ich do siebie zbliżyło, zaczęli mówić sobie po imieniu: Janka i Jacek.
Tymczasem do profesora Dmuchawca przyszła Ewa Jedwabińska, jego dawna uczennica. W odróżnieniu od większości uczniów nie lubiła profesora, uważała, że jej nie doceniał, choć zawsze dostawała dobre stopnie. Dmuchawiec serdecznie pytał o rodzinę pani Ewy, odpowiedziała, że ma córkę Aurelię, ale ze sposobu mówienia o dziecku profesor wywnioskował o obojętności i chłodzie, z jakimi jego dawna uczennica traktuje córeczkę. Domyślał się, że taki stosunek do ludzi jest też przyczyną jej kłopotów w szkole. Po powrocie wnuczki opowiedział jej o wizycie Jedwabińskiej. Skrytykował Kreskę za stosunek do nauczycielki. Zwrócił jej uwagę na to, że pani Ewa może być bardzo nieszczęśliwa, że może trzeba do niej wyciągnąć rękę.
Maciek zaprosił Matyldę do swojego domu. Zgodziła się, ale mieszkanie Maćka wywarło na niej złe wrażenie - sama mieszkała w luksusowych wnętrzach. Chłopiec pocałował ją na klatce schodowej, co zobaczyła Aurelia. Kiedy Matylda weszła do przedpokoju, wydała pełne dezaprobaty westchnienie, właśnie wtedy Maciek uznał, że to nie jest dziewczyna dla niego. Kiedy w dodatku jego zachowanie skrytykowała Aurelia, chłopiec wpadł we wściekłość. Matylda wypadła na ulicę, a Maciek wrócił do mieszkania, choć Aurelia chciała go za wszelką cenę powstrzymać, ponieważ nie wiedziała, że Piotr jest jego bratem.
Piątek, 18 lutego
Kreska i Lelujka uznali, że może należy jakoś pomóc pani Jedwabińskiej, choć jest osobą bardzo odpychającą. Po lekcjach wracali razem do domu i spotkali Maćka, który zaprosił Kreskę do siebie, żeby razem odrobić zadanie z matematyki. Dziewczyna nie odpowiedziała, a Jacek zrozumiał, że jej kłopoty to także uczucie do Maćka.
Pani Ewa miała tego dnia zajęcia na uczelni, więc nie poszła do szkoły. Zajęcia przełożyła i postanowiła wstąpić do państwa Lelujków, by porozmawiać o Jacku, z którym miała kłopoty. Pani Lelujkowa przyjęła ją bardzo serdecznie, ale nie zrozumiała ani słowa z naukowych wywodów Jedwabińskiej na temat wychowania. Miała swoje poglądy, których nie rozumiała z kolei pani Ewa.
Aurelia trafiła tym razem do Lewandowskich. W domu panował smutny nastrój - Sławkowi groziło usunięcie z pracy. Aurelia oświadczyła, że Sławek powinien się ożenić z Idą, a pan Piotr z Gabrysią. Sławek wybiegł z domu, wkrótce potem wyszła Aurelia, która spotkała Maćka. Chłopiec ze zdziwieniem zauważył, że dziewczynka boi się własnego ojca - skryła się przed nim w bramie. Maciek usłyszał sygnał karetki, ale nie dostrzegł, do kogo przyjechał lekarz. Wraz z Aurelią poszedł do mieszkania, dziewczynka ugotowała zupę z torebki, a potem oświadczyła, że kocha Kreskę, co wzruszyło Maćka. Do późnego popołudnia czekali na Kreskę, ale nie przyszła. Maciek był zdziwiony, zaczął się także zastanawiać, dlaczego dziewczyna jest na niego obrażona, i doszedł do wniosku, że jest zazdrosna. To go ucieszyło, domyślił się, że nie jest jej obojętny.
Maciek wybiegł do Kreski, zastał ją płaczącą i wystraszoną. Pogotowie, które widział, przyjechało po profesora Dmuchawca, dziadek Kreski dostał zawału. Dziewczyna była przerażona, Maciek starał się ją uspokoić. Kiedy pocałował ją w czoło, odskoczyła i oświadczyła: „nie lubię resztek”.
Wieczorem Aurelia udała się do pani Lisieckiej, która miała się nią opiekować pod nieobecność mamy. Znowu nic nie chciała jeść.
Tymczasem w kamienicy przy ulicy Roosevelta znowu ktoś wykręcił bezpieczniki. Na ciemnej klatce schodowej spotkali się Gabrysia, Piotr i Maciek. Gabrysia dowiedziała się o chorobie Dmuchawca.
Aurelia spędzała smutny wieczór w domu. Mama ani na chwilę do niej nie zajrzała, nie przytuliła jej przed snem. Dziewczynka bała się ciemnego pokoju. Wyciągnęła z szafy ukochanego pluszowego pieska i dopiero, przytuliwszy się do niego, zasnęła.
Poniedziałek, 21 lutego
Na lekcji matematyki miał miejsce nieprzyjemny incydent - uczniowie oświadczyli, że nie będą rozwiązywać psychologicznego testu. Jedwabińska była załamana, nadal jednak nie dostrzegała własnych błędów.
Maciek odkrył prawdziwe oblicze Matyldy. Przypadkowo usłyszał w tramwaju jej drwiące uwagi o sobie. Wysiadając, spojrzał na nią - Matylda stanęła w pąsach. Maciek stwierdził, że dziewczyna nie była warta jego uczuć.
Lelujka wybrał się z Kreską do szpitala. Czekał przy portierni w czasie, kiedy dziewczyna odwiedzała swego dziadka. Usłyszał od portierki wiele życzliwych uwag na temat swojej koleżanki.
Wracając, Kreska ujrzała przed swoimi drzwiami Aurelię. Dziewczynka była zmarznięta i koniecznie chciała iść do Kreski na „obiadek”. Usmażyły sobie placki i Aurelia opowiedziała, jak Maciek całował na schodach Matyldę. To zwiększyło rozpacz Kreski. Dziewczyna postanowiła odprowadzić Aurelię, ale niespodziewanie przed drzwiami spotkała Maćka. Poszli więc razem. Początkowo bardzo trudno im było nawiązać rozmowę. Maciek starał się przeprosić dziewczynę, ale ona wciąż była obrażona. W końcu powiedziała, że nie jest zainteresowana tym, co Maciek może jej zaofiarować.
Piotr wytłumaczył Maćkowi zachowanie Kreski, oznajmił mu, że od dawna widzi zachowanie dziewczyny i uważa, że brat powinien także zwrócić na nie uwagę. Kreska jest w nim zakochana, a Maciek skrzywdził ją swoją obojętnością.
Do Ogorzałków wstąpiła Gabrysia po kawałek drutu, za pomocą którego zamierzała naprawić bezpieczniki. Między nią a Piotrem nawiązała się rozmowa: Piotr stwierdził, że świat jest pełen zła, Gabrysia oświadczyła, że w takim razie jest przegranym człowiekiem i szkoda czasu na dyskusje z nim. Piotr był oburzony.
Poniedziałek, 14 marca
Ewa Jedwabińska wracała do szkoły po trzytygodniowym urlopie, była przygnębiona. Okazało się, że z jej klasą są kłopoty - wszyscy przyszli ubrani na niebiesko, kilka dni wcześniej wszyscy włożyli czarne stroje, dyrektor był zaniepokojony. Jedwabińska nie potrafiła rozmawiać ze swoimi uczniami, poczuła, że jest bezsilna.
Matylda zaprosiła Maćka na swoje imieniny, szedł niechętnie, coraz częściej tęsknił za Kreską. Postanowił jednak usłyszeć, co ma do powiedzenia jego była dziewczyna na temat zachowania w tramwaju. Okazało się, że jest jedynym gościem. Wyszedł zdenerwowany i przygnębiony. Jadąc do Matyldy, zobaczył w parku Lelujkę i roześmianą Kreskę. Wtedy on sam poczuł zazdrość.
Dyrektor polecił Jedwabińskiej, by odwiedziła w szpitalu profesora Dmuchawca, szła tam niechętnie. Po drodze ze szkoły wstąpiła jeszcze do pani Lisieckiej, by zapytać o córkę. Lisiecka oznajmiła, że dziewczynka zapewne jest gdzieś na podwórku z jej synami, co nie zaniepokoiło pani Ewy, raczej ją zdenerwowało. Uznała, że córeczka sprawia jej same kłopoty. Przebrała się i pojechała do szpitala. Tu odbyła rozmowę z Dmuchawcem. Profesor opowiedział jej o swoich pierwszych latach pracy w szkole, o swoich kłopotach. Poradził, by postarała się porozumieć z młodzieżą, zbliżyć się do uczniów, wyciągnąć do nich rękę, spróbować zrozumieć ich problemy. Zapytał także, czy ma dobry kontakt z córeczką, a kiedy Ewa stwierdziła, że najbardziej boi się zawodów i cierpienia, oświadczył: „Tchórz z ciebie. (...) Dziecko też będzie tchórzem. Będzie się bało kochać”. Pani Jedwabińska wyszła pod wrażeniem słów nauczyciela.
Tego samego wieczoru Aurelia była świadkiem oświadczyn Sławka o rękę Idy i natychmiast zaniosła tę wieść Ogorzałkom.
Wtorek, 15 marca
Ewa wybrała się z córeczką na spacer, niestety bardzo szybko się przekonała, że właściwie nie umie rozmawiać z Aurelią. W pewnej chwili nieznajoma kobieta podeszła do nich i czule przywitała dziewczynkę. Wciąż nazywała ją Geniusią i prosiła, by przyszła do nich na obiad. Oburzona Ewa na próżno wypytywała przerażoną córkę o to, kim jest ta pani. Aurelia płakała. Zamiast iść do zoo, jak wcześniej obiecała, Ewa wróciła z Aurelią do mieszkania. Dziewczynka zamknęła się w pokoju i Ewa zastała ją tam leżącą na łóżku i trzymającą pluszowego pieska. Z pasją wyrzuciła zabawkę przez okno. Dziewczynka była zrozpaczona, głośno płakała. Ewa wybiegła na moment do łazienki, kiedy wróciła, Aurelii nie było w mieszkaniu. Przez okno zobaczyła, że jej córeczka uparcie szuka pieska. Gdy wybiegła za nią przed blok, Aurelii już nie było.
Maciek postanowił pójść do Kreski i wyjaśnić wszystko. Zastał tam Lelujkę i Aurelię. Poprosił dziewczynkę, by wyszła z pokoju, i rozpoczął trudną rozmowę. Na koniec pocałował Kreskę w głowę i... uciekł.
Zanim jeszcze Kreska się uspokoiła, do mieszkania wpadła Gabrysia. Okazało się, że jej mąż przysłał list, w którym zapewniał o swojej miłości, a który szedł aż kilka miesięcy. Gabrysia była zrozpaczona - ona również wysłała do niego list, ale pełen złości i żalu, bała się, że on dojdzie właśnie teraz i mąż uzna, że Gabrysia już go nie kocha. Kreska poradziła jej wysłać telegram. Potem wróciła do pokoju i ujrzała śpiącą Aurelię. Dziewczynka nie chciała iść do domu.
Pan Jedwabiński jak zwykle wrócił późno do domu i ze zdziwieniem ujrzał czekającą na niego żonę. Oświadczyła mu, że Aurelia uciekła z domu. Oboje wyruszyli jej szukać, kłócąc się po drodze. Trafili do państwa Lewandowskich, gdzie ku swemu zdumieniu dowiedzieli się, że ich córeczka jest częstym gościem w kamienicy przy ulicy Roosevelta.
Środa, 16 marca
Przez cały dzień trwały poszukiwania Aurelii, Ewa odbyła dwie poważne rozmowy: z panią Lewandowską i z panią Borejko. Ta druga poradziła jej, jak ma postępować z córką, poradziła, by nie ukrywała swoich uczuć.
Maciek postanowił zaprosić Kreskę do opery, Aurelia miała jej przekazać bilet. Dziewczyna bardzo się ucieszyła - poszli we trójkę.
Gabrysię spotkał miły gest ze strony Piotra, który oddał jej swoje kartki na mięso, dowiedziawszy się, że pani Borejkowa zgubiła swoje.
Maciek i Kreska postanowili podzielić się swoim szczęściem z Dmuchawcem i udali się do szpitala.
Pani Borejkowa odprowadziła Aurelię do domu. Wieczorem dziewczynka pocieszała płaczącą mamę i wtedy Ewa mocno przytuliła do siebie córeczkę - poczuła, jak bardzo ją kocha.
Gabrysia otrzymała telegram od męża, w którym Janusz informował ją o swoim powrocie.
Czwartek, 17 marca
Mama Aurelii postanowiła zapraszać co niedziela kogoś z przyjaciół Aurelii na obiad. Dziewczynka była zachwycona.