wiersze dwudziestolecie

Iwaszkiewicz Jarosław

Ogrodniczki

Panieneczki, mieszczaneczki podlewają ogródeczki,

Posypują żółtym piaskiem drobne, kręte, wąskie steczki,

Paniczyki (och, okrzyki!), cynie, fuksje i gwoździki,

Rezedowe wonne grządki, pieski, kotki i króliki.

Zakasawszy swe spódniczki, z falbankami perliczkami,

Panieneczki - mieszczaneczki, panieneczki - ogrodniczki.

           

Za sztachetą ktoś karetą przybył. Czarne stoją konie,

Stoi rycerz czarny, w masce, w czarnym płaszczu, z kosą w dłoni.

Tadeusz Peiper - Kwiat ulicy

Srebro. Jezdnia. Wiec barw. Chodniki.

Kobiety. Chochoły z woni. Suknie ze zwierciadeł.

Słońce na tęczujących nitkach niewidzialnej łodygi.

Okno sklepowe. Auto. Ja, który nim nie jadę.

 

Skóra jezdni osnuwa srebrem frak auta.

Chodniki marząc leżą na sukniach kobiecych.

Wystawa sklepowa zapłodniona śliną światła

odezwy słońca rzuca mi na plecy.

 

Srebro, skóra jezdni, pryska w boki auta,

wiozącego radość tłustą jak koło.

Suknie kobiet, pod chochołami z woni zwierciadła

butelkowych snów i ciekłego świata,

odbijają w sobie chodniki, które wesoło

południowa godzina barwami obsiała.

Słońce na sprzedaż się wystawia

w oknie sklepowym i złotą solą

sypie w moje plecy, chciwe ciepła imadła.

Zrywam to słońce z wystawy sklepowej,

wymyślam je w chochoły z woni kobiecej,

owijam w chodniki z kobiecych sukien zdarte,

wlewam w srebro, potem z autem w własną głowę

i, wziąwszy do domu ten nienazwany kwiat ulicy,

w zielniku uśmiechów wlepiam go na pierwszą kartę.

 

Żywe linie, 1924

Noga Peiper
Ten hymn z jedwabiu ponad okrucieństwem z cukru;
ta wstęga, która wykwita z miękkich liści trzewika
i darząc napiwkiem światła tłumne zmarszczki bruku,
Topi ulicę w modlitwie gdy wśród niej światłem zamiga;
Która wieczorowi kładzie na stopy południe białe,
a jeśli nie jest słońcem, to jedynie dlatego
że słońce tylko świeci, ale nie umie być kwiatem;
która, zwołując pacierze wonną ciepłą kredą,
znika w plisowanym namiocie z krepdeszyny
- a wiatr nurza się w tej sukni niby usta w pucharze -
znika i żyje dalej? sklepień lśniące pyły
blogosławią ją? kłamie? lży obrazy moje i wasze?
spływa na uda jakie? przenosi rozkwitłe srebra
na rzeźbione wazy o kształcie włoskiego dnia, na biodra?
wachlarzem lśnień gladzi parę gołębi, która rozpiera
obłok koszuli? i jaka jest jej przystań? ta noga.


Wyszukiwarka