D. Ulicka, Ja czytam moje czytanie
- O ile obecność osoby autora w literaturze stanowiła zawsze problem (patrz: Barthes, Nycz), o tyle obecność osoby autora w literaturoznawstwie problemu nigdy nie stwarzała: uzus nakazuje, żeby nie wikłać podmiotu do wypowiedzi naukowej. Nauka jest anonimowa.
- Zwrot antypozytywistyczny (tudzież: modernistyczny) – początek XX w. (od tego momentu zaczyna się nowoczesna literaturologia, której przygląda się Ulicka):
Filozoficzna, kartezjańsko-kantowsko-husserlowska koncepcja podmiotu: „bezosobowa tuba dla obiektywnej prawdy wypowiadanej w naukowym esperanto”.
Podmiot najwyżej mógł być punktem widzenia, zdepersonalizowanym, niemym obserwatorem.
Neutralizacja podmiotu w tekście naukowym związana była z przekonaniem, iż wypowiedź naukowa jest niefikcyjna, tzn. jej obiekt pozostaje niezależny od czynności poznawczych (np. osoby o przeciwnych światopoglądach – fundamentalny ateista i fundamentalny katolik – analizując jeden tekst powinni dojść do tych samych wniosków)
Jeżeli mówiło się o autorze, to tylko w terminach referencyjności, czy weryfikowalności (np. czy dany badacz wykonał swoją pracę wzorcowo, nie popełnił błędów w analizie, czy jest wiarygodnym naukowcem itd.)
- Refleksja pozostająca pod wpływem kuchnowskiej (od: Thomas Kuhn) rewolucji paradygmatycznej:
Stworzyła podmiot okolicznościowy, który był już poddany sytuacji towarzyszącej pisaniu.
Tak naprawdę liczyła się jednak tylko kwestia płci, rasy, orientacji seksualnej, pochodzenia enicznego, politycznego zamysłu autora itp., nie zaś sam autor we własnej osobie.
- Do tego momentu, jeżeli tekst naukowy ujawniał piętno osobowe (najczęściej ze względu na „piękność stylu”), zaliczano go wtedy pobłażliwie do krytyki literackiej lub do „eseistycznych nieostrych wypadków granicznych” (Ulicka podaje przykład na polskim gruncie: Kazimierz Wyka).
Jednak ogólnie w pierwszej połowie XX wieku kwestia wypowiedzi, kwestia autora w tekście naukowym były poza obszarem zainteresowań.
- Powyższą sytuację próbowały zmieniać kolejne zwroty metodologiczne (Ulicka wymienia: „od lingwistycznego, przez narratywistyczny, po etyczny”; więcej na ten temat znajdziecie w podręczniku na stronie 26, drugi akapit).
Owe zwroty naruszyły granice międzywypowiedziowe rozdzielające dotąd literaturę i naukę.
Nastąpiło otwarcie możliwości opisu wypowiedzi naukowej w kategoriach rezerwowanych dotąd dla wypowiedzi literackiej.
Ulicka podaje nazwiska naukowców, których wypowiedzi odstawały od prototypu tekstu naukowego: Freud, Jung, Jacques Lacan, Sartre, Walter Benjamin.
Ich wypowiedzi stawały się wyraźnie „nieprzezroczyste, nieteoretyczne, zaangażowane światopoglądowo, odwoływały się do emocji”, były idiomatyczne (trudne do sparafrazowania).
Kształt tych tekstów stawał się stylistyczny, narracyjny, kompozycyjny. Te kategorie stawały się poręczniejsze w wypowiedzi naukowej.
- Pod koniec lat 80. nastąpił punkt krytyczny analiz intelektualnych tzw. „prozy naukowej”.
Zaczęto interesować się tożsamością mówiącego podmiotu w tekście naukowym.
Ulicka stwierdza, że nie dało się dłużej utrzymywać pojmowania tekstu jako wypowiedzi performatywnej w oderwaniu od tego, kto mówi, do kogo, w oderwaniu od idei i wartości reprezentowznych przez autora.
W tym momencie Ulicka przerywa swoją jak dotąd spójną opowieść, by skupić się na zwrocie narratywistycznym. Nie mam bladego pojęcia, po kiego diabła się nad tym tak rozwodzi; prof. Konończuk powiedziała na zajęciach, że Ulicka „po prostu lubi ten temat” (aczkolwiek niech to Was nie zmyli: Ulicka w swoich badaniach przede wszystkim interesowała się rosyjskim formalizmem).
Podmiot narratywistyczny:
Ulicka widziała nadzieję na zmianę sytuacji odnośnie autorskiej wypowiedzi literackiej w zwrocie pozytywistycznym.
Ważnym problemem dla narratywistów była tzw. „tożsamość narracyjna” (pojęcie po raz pierwszy pojawiło się w tekście Paula Ricoeura pt. Temps et recit z 1985 roku).
Ogólnie chodzi tu o to, że:
Opowieść jest podstawowym narzędziem budowania własnej tożsamości.
Analiza kształtowania się tożsamości równa się analizie jednostek wypowiedzi.
Tożsamość postaci poznajemy przez analizę tożsamości intrygi.
Innymi słowy, jeśli chcemy coś powiedzieć o bohaterze danej powieści, o jego tożsamości, psychologii itd., badamy ten problem za pośrednictwem analizy wydarzeń w tymże tekście
(patrz jeszcze podręcznik, s. 184)
Nadzieje Ulickiej wynikały z odsunięcia w tym czasie antypsychologicznych lęków w literaturze oraz interdyscyplinarności narratywistów.
Aczkolwiek przedmiotem analizy zostaje opowieść, nie wypowiedź; bohater, a nie podmiot.
Podmiot wypowiedzi narratywistycznej (np. tekstu Ricouera) był zawsze z boku. Narratywiści wyjaśniali cudze narracje, swoje wypowiedzi zaś zapisywali w „epickim czasie przeszłym”, posługując się inkluzywnym „My” (wiecie o co chodzi: taki sztampowy żargon naukowy: „Przyjżeliśmy się temu... Teraz zanalizujmy...” bla bla).
- Następnie Ulicka skupia się na autobiograficznym nurcie dyskursu literaturoznawczego. Pisze, że autor w końcu upomniał się o sibie sam tematyzując się i prezentując jako autor: jednocześnie przedmiot i podmiot pisania.
Literatura literaturoznawcza – pisarstwo intelektualne, myślicielskie; granica między wypowiedzią prototypowo literacką a prototypowo literaturoznawczą jest rozmyta.
W nurcie autobiograficznym Ulicka wyróżnia dwa bieguny:
Literaturoznawcza literatura autobiograficzna
oraz
Literaturoznawcza literatura autor-biograficzna (która staje się teraz głównym tematem artykułu Ulickiej)
Tematem literatury autor-biograficznej jest zakorzeniona w bios autora rozprawa o metodzie własnego czytania i pisania.
Ważniejsze od wydarzeń typowo biograficznych (urodziłem się, chodziłem do szkoły itd.) stają się wydarzenia lekturowo-pisarskie, które to wyznaczają tożsamość autora. Autor ujawnia się w tych wydarzeniach jednocześnie jako:
- podmiot działania
- podmiot narracji
- podmiot dyskursu
Tradycyjne komponenty autobiograficzne są tutaj słabe.
Autor ujawnia sytuację pisania, samo pisanie nasyca silnie ekspresywnie.
Odnosi swoje pisanie do zdarzeń lekturowo-pisarskich: to one tworzą jego bios.
Nie prawda o sobie jest tu ważna, ale prawda o akcie własnej lektury.
Doskonałym przykładem jest książka Rolanda Barthesa pt. Roland Barthes (mój przykład).
Cały nurt charakteryzuje: prywatność, konfesyjne nacechowanie przywołanej argumentacji odwołującej się do wrażliwości i namiętności.
Od oryginalności bądź prekursorstwa odkrycia w takim tekście naukowym ważniejszy jest sam autor. On jest autorytetem samym w sobie.
Literaturoznawcza literatura autobiograficzna jest monologiczna, jednopodmiotowa.
Literaturoznawcza literatura autor-biograficzna
wielopodmiotowe formy dialogowe
autor odgrywa wiele ról (u Barthesa w Roland Barthes uwypuklone to jest np. gdy autor pisze o sobie raz w pierwszej osobie, raz w trzeciej, nawet w tym samym akapicie!). Z żadną z tych ról jednoznacznie się nie identyfikuje, żadnej nie odrzuca. My musimy czytając zapomnieć, że zwykle taka dwugłosowość wprowadza dystans: to nie jest dystans, Ulicka określa to tworzeniem „cudzo-swojskości”. Ogólnie taką tożsamość nazywa tożsamością dialogową (skojarzenia z Bachtinem są oczywiste). Między poszczególnymi głosami ni możemy też wstawiać ram ograniczających.
- Na koniec Ulicka omawia dwie książki Mirosława Porębskiego, wybitnego historyka sztuki (mimo, że jej artykuł jest o literaturze literaturoznawczej):
Z. po-wieść (1989)
powieść manifestacyjnie dialogowa: jest to wywiad, w której autorski podmiot rozmawia z Panem Zet. Tak naprawdę oba głosy są zintegrowane, zlewają się w spójną powieść monofoniczną.
Powieść polega na przenikaniu się mikrowydarzeń w poszczególnych rozmowach (raz inicjowanych przez podmiot autorski, raz przez Pana Zet) i z makrowydarzeniami cyklicznie powracającymi w całym utworze.
Deska (1997)
Miała to być monografia poświęcona Tadeuszowi Kantorowi (pamiętacie Umarłą klasę z zajęć dr Kostaszuk-Romanowskiej?).
Różne wypowiedzi Porębskiego o artyście-przyjacielu: przemówienia okolicznościowe, naukowe rozprawy, teksty do programów teatralnych, wywiady, teksty publicystyczne.
Podkreślone zostały autorskie spostrzeżenia, opinie, wartości podmiotu.
Portret Kantora przenika się z autoportretem Porębskiego pokazując autora jako stwarzanego i stwarzającego równocześnie.