EWANGELIA WEDŁUG
ŚW. MATEUSZA
WPROWADZENIE DO NOWEGO TESTAMENTU.
Wstęp do Ewangelii według św. Mateusza (B.P.)
Wstęp do Ewangelii według św. Mateusza (P.K.)
Mt 1. DZIECIĘCTWO JEZUSA.. Rodowód Jezusa. Narodzenie Jezusa.
Mt 2. Mędrcy ze wschodu. Ucieczka do Egiptu. Rzeź niemowląt. Powrót do Nazaretu.
Mt 3. PRZYGOTOWANIE DO DZIAŁALNOŚCI JEZUSA.. Jan Chrzciciel. Chrzest Jezusa.
Mt 4. Kuszenie Jezusa. DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA W GALILEI Pole działalności. Powołanie pierwszych uczniów.. Dalsza działalność Jezusa.
Mt 5. KAZANIE NA GÓRZE. Osiem błogosławieństw.. Zadanie uczniów.. Jezus a Prawo. Piąte przykazanie i nakaz pojednania. Szóste przykazanie. Ósme przykazanie. Miłość nieprzyjaciół
Mt 6. Czystość zamiarów.. Jałmużna. Modlitwa. Post. Dobra trwałe. Doczesne troski.
Mt 7. Powściągliwość w sądzeniu. Obłuda. Wytrwałość w modlitwie. Złota zasada postępowania. Ciasna brama. Ostrzeżenie przed fałszywymi apostołami. Łudzenie samego siebie. Dobra lub zła budowa.
Mt 8. JEZUS CUDOTWÓRCA.. Uzdrowienie trędowatego. Setnik z Kafarnaum.. W domu Piotra. Liczne uzdrowienia. Potrzeba wyrzeczenia. Uciszenie burzy. Dwaj opętani.
Mt 9. Uzdrowienie paralityka. Powołanie Mateusza. Sprawa postów.. Córka Jaira i kobieta cierpiąca na krwotok. Uzdrowienie dwóch niewidomych. Uzdrowienie opętanego i chorych.
Mt 10. WYSŁANIE DWUNASTU APOSTOŁÓW... Wybór Dwunastu. Mowa misyjna. Zapowiedź prześladowań. Męstwo w ucisku. Za Jezusem lub przeciw niemu. Wyrzeczenie. Nagroda za oddanie się Jezusowi.
Mt 11. Poselstwo Jana Chrzciciela. Świadectwo Jezusa o Janie. Sąd Jezusa o współczesnych. Biada nie pokutującym miastom.. Objawienie Ojca i Syna. Wezwanie do utrudzonych.
Mt 12. Łuskanie kłosów w szabat. Uzdrowienie w szabat. Jezus – „Sługa Pański”. Zarzut faryzeuszów i obrona Jezusa. Grzechy przeciwko Duchowi Świętemu. Znak Jonasza. Nawrót do grzechu. Prawdziwi krewni Jezusa.
Mt 13. NAUCZANIE W PRZYPOWIEŚCIACH.. Przypowieść o siewcy. Cel przypowieści. Wyjaśnienie przypowieści o siewcy. Przypowieść o chwaście.
Przypowieść o ziarnku gorczycy i o zaczynie. Wyjaśnienie przypowieści o chwaście. Przypowieść o skarbie i perle. Przypowieść o sieci. Jezus w Nazarecie.
Mt 14. KSZTAŁTOWANIE APOSTOŁÓW W GALILEI I NA POGRANICZU.. Ścięcie Jana Chrzciciela. Pierwsze rozmnożenie chleba. Jezus kroczy po jeziorze.
Uzdrowienia w Genezaret.
Mt 15. Spór o tradycję. Prawdziwa nieczystość. Wiara kobiety kananejskiej. Uzdrowienia nad jeziorem.. Drugie rozmnożenie chleba.
Mt 16. Nowe żądanie znaku. Kwas faryzeuszów i saduceuszów.. Wyznanie Piotra. Pierwsza zapowiedź Męki i Zmartwychwstania. Warunki naśladowania Jezusa.
Mt 17. Przemienienie Jezusa. Przyjście Eliasza. Uzdrowienie epileptyka. Druga zapowiedź Męki i Zmartwychwstania. Podatek na świątynię.
Mt 18. Spór o pierwszeństwo. Zgorszenie. Zabłąkana owca. Upomnienie braterskie. Obowiązek przebaczenia. Nielitościwy dłużnik.
Mt 19. OSTATNIA PODRÓŻ DO JEROZOLIMY.. Nierozerwalność małżeństwa. Dobrowolna bezżenność. Jezus błogosławi dzieci. Bogaty młodzieniec.
Niebezpieczeństwo bogactw.. Nagroda za dobrowolne ubóstwo.
Mt 20. Przypowieść o robotnikach w winnicy. Trzecia zapowiedź Męki i Zmartwychwstania. Synowie Zebedeusza. Przełożeństwo jest służbą.
Niewidomi pod Jerychem..
Mt 21. DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA W JEROZOLIMIE. Uroczysty wjazd do Jerozolimy. Jezus w świątyni. Nieurodzajne drzewo figowe. SPORY Z PRZECIWNIKAMI W ŚWIĄTYNI. Pytanie o władzę. Przypowieść o dwóch synach. Przypowieść o przewrotnych rolnikach.
Mt 22. Przypowieść o uczcie królewskiej. Sprawa podatku. Sprawa zmartwychwstania. Największe przykazanie. Mesjasz Synem Bożym..
Mt 23. MOWA JEZUSA PRZECIW UCZONYM W PIŚMIE I FARYZEUSZOM.. Ostrzeżenie przed uczonymi w Piśmie. Biada obłudnikom.. Jezus odwraca się od miasta.
Mt 24. MOWA O ZBURZENIU JEROZOLIMY I PRZYJŚCIU CHRYSTUSA.. Zniszczenie świątyni. Początek boleści. Prześladowanie uczniów.. Znaki zapowiadające zburzenie Jerozolimy. Przyjście Chrystusa. Przykład z drzewa figowego. Nieznany czas przyjścia. Potrzeba czujności. Przypowieść o wiernym i niewiernym słudze.
Mt 25. Przypowieść o pannach roztropnych i nierozsądnych. Przypowieść o talentach. Sąd Ostateczny.
Mt 26. MĘKA I ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA.. Ostatnia zapowiedź Męki. Postanowienie Sanhedrynu. Namaszczenie w Betanii. Zdrada Judasza.
OSTATNIA WIECZERZA.. Przygotowanie Paschy. Wyjawienie zdrajcy. Ustanowienie Eucharystii. Przepowiednia zaparcia się Piotra. JEZUS W OGRÓJCU..
Modlitwa i trwoga konania. Pojmanie Jezusa. JEZUS PRZED SWOIMI SĘDZIAMI. Wobec Sanhedrynu. Zaparcie się Piotra.
Mt 27. Jezus wydany Piłatowi. Koniec zdrajcy. Jezus przed Piłatem.. Jezus odrzucony przez Swój naród. Król wyszydzony. JEZUS NA GOLGOCIE. Droga krzyżowa. Ukrzyżowanie. Wyszydzenie na krzyżu. Śmierć Jezusa. Po zgonie Jezusa. Złożenie Jezusa do grobu. Straż przy grobie.
Mt 28. ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA.. Pusty grób. Jezus ukazuje się niewiastom.. Przekupienie straży. JEZUS UKAZUJE SIĘ UCZNIOM.. Ostatni nakaz.
WPROWADZENIE DO NOWEGO TESTAMENTU
Znaczenie osoby Jezusa Chrystusa i jego dzieła zbawczego
W zamiarach Bożych, objawionych na kartach Pisma Świętego, jest tylko jedna historia zbawienia, tylko jeden plan doprowadzenia do życia wiecznego człowieka, który przez grzech odszedł od Boga i sam o własnych siłach nie jest w stanie do Niego powrócić. W tej historii przyjście Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, jest momentem centralnym i przełomowym. Dzięki obietnicom Boga i zapowiedziom proroków historia starotestamentowa przybrała charakter oczekiwania na Mesjasza i Zbawiciela. Jezus swoim narodzeniem oraz całą działalnością, zakończoną Męką na krzyżu, Śmiercią i Zmartwychwstaniem, wypełnił wszystkie dawne zapowiedzi. Swymi czynami i nauczaniem najpełniej objawił nam Boga, który w czasach ST jeszcze nie odsłonił całkowicie swego oblicza. On pouczył, jak należy interpretować Prawo dane Izraelowi za pośrednictwem Mojżesza. Tym sposobem doprowadził wymagania etyczne do szczytu doskonałości i wskazał wszystkim ludziom prawdziwą i niezawodną drogę do królestwa niebieskiego. On zbawił ludzkość swoją Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem, a odchodząc do Ojca, posłał Kościołowi swojego Ducha Świętego, aby umacniał jego członków w wierze i kierował całą jego działalnością. Tym sposobem też objawił Boga jako wspólnotę trzech osób: Ojca, Syna i Ducha Świętego (np. Mt 28,19; J 14,26; 15,26).
Ustne przekazywanie ewangelii o Chrystusie
Wzniosła nauka Jezusa Chrystusa, potwierdzona licznymi znakami i cudami, nie mogła popaść w zapomnienie. Aby do tego nie dopuścić, On sam przed swoim odejściem nakazał tym, którzy Mu towarzyszyli od chrztu w Jordanie aż do Jego Wniebowstąpienia, by byli Jego świadkami i czynili uczniami wszystkie narody (Mt 28,19; Dz 1,8). Pierwszym zadaniem apostołów było więc głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu, wzywanie do nawrócenia oraz udzielanie chrztu na odpuszczenie grzechów (Dz 2,14-39). Ich przepowiadanie nie było chaotyczne, lecz przybrało określony schemat, który jest widoczny w mowach przekazanych przez św. Łukasza w Dziejach Apostolskich, zawierających te same treści i mających podobny układ (np. Dz 2,14-40; 3,12-26; 13,1641). Apostołowie ukazywali w nich zbawcze posłannictwo Jezusa, które urzeczywistniło się przez publiczną działalność, Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie. W swym dowodzeniu opierali się na tekstach ST, które odnosiły się do Jezusa i zapowiadały Go jako Mesjasza, Zbawiciela i Syna Bożego. Zapewniali przy tym, że są naocznymi świadkami życia i działalności Nauczyciela oraz osobiście przez Niego zostali posłani do głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu. Gdy słuchacze przyjmowali te treści, przedstawiali im warunki i drogi osiągnięcia zbawienia. Dzięki działalności apostołów orędzie o Jezusie Chrystusie bardzo szybko usłyszała cała Judea. Po wybuchu prześladowań w Jerozolimie gorliwi członkowie Kościoła musieli opuścić stolicę, a tym samym zanieśli Ewangelię do Żydów mieszkających poza ziemią judzką. Wkrótce potem nauka o Chrystusie Zbawicielu dotarła także do pogan, którzy w tym czasie coraz bardziej odchodzili od tradycyjnego kultu bogów, a poszukiwali takiej religii, która by ukazała prawdziwy sens życia, i dlatego przyjmowali Ewangelię z wielką otwartością.
Powstanie pism chrześcijańskich
Z biegiem czasu zaczęły powstawać w Kościele pierwsze własne teksty chrześcijańskie, do których należały przede wszystkim listy św. Pawła, wyjaśniające naukę Jezusa i podtrzymujące wiernych w wierze. Prawdopodobnie w tym samym czasie chrześcijanie zaczęli spisywać niektóre hymny używane w czasie liturgii i wyznania wiary, jak też zaczęli tworzyć pierwsze opisy Męki, opis ustanowienia Eucharystii konieczny do celów liturgicznych, zbiory przypowieści Jezusa i dokonanych przez Niego cudów (Łk 1,14). Niektóre z pierwotnych hymnów i wyznań wiary zostały włączone do listów św. Pawła i innych pisarzy nowotestamentowych, z pierwszych zaś zbiorów mów i czynów Jezusa skorzystali ewangeliści przy tworzeniu swoich dzieł, ukazujących publiczną działalność Chrystusa w uporządkowany sposób. Spisanie działalności i nauczania Jezusa wynikło z potrzeb czysto praktycznych: liturgicznych, katechetycznych i apologetycznych. Ponadto ważną okolicznością było to, że pokolenie naocznych świadków z upływem czasu powoli wymierało. Po nich kierowniczą rolę we wspólnocie wierzących zajmowali uczniowie apostołów. Choć ludzie ufali wiernemu przekazowi ich orędzia, to jednak nadal chcieli mieć autentyczne świadectwa naocznych świadków, tylko one bowiem zasługiwały na miano bezbłędnych i obowiązujących. Chrześcijanie drugiego pokolenia po Chrystusie, których liczba szybko wzrastała, domagali się pisemnej relacji o tym, co naoczni świadkowie wiedzieli o Jezusie i co o Nim głosili, aby także następne pokolenia miały niezmienny i pewny fundament wiary, oparty na słowach samego Chrystusa. Apostołowie i ich uczniowie, kierowani przez Ducha Świętego (2P 1,21), starali się wiernie spisywać prawdy objawione przez Jezusa, dzięki czemu uchronili Jego naukę od zapomnienia lub zdeformowania. Jednakże obok wspomnień i osobistego świadectwa zawarli w swych dziełach także własne przemyślenia, mające na celu wyjaśnienie znaczenia słów Nauczyciela oraz ich zastosowanie w konkretnej wspólnocie, dla której tworzyli swe dzieła. Pisali do różnych adresatów: Żydów, Greków, Rzymian, musieli więc brać pod uwagę ich język, przekonania i wyobrażenia religijne, sytuację polityczną (panowanie Cesarstwa Rzymskiego nad całym basenem Morza Śródziemnego), jak również kulturę i obowiązujące wówczas obyczaje. Uwzględniając to wszystko, spełnili bardzo ważne zadanie, ponieważ z jednej strony pozostali wierni nauce Jezusa Chrystusa, a z drugiej - dostosowali uniwersalne orędzie zbawcze do mentalności i pojęć swoich odbiorców.
Wszystkie księgi, spisane przez apostołów albo przez ich uczniów, powstawały w drugiej połowie I w.: od ok. 50 r. (Pierwszy List do Tesaloniczan) do ok. 100 r. po Chr. Zostały one napisane w języku koine, którym na co dzień posługiwała się mówiąca po grecku ludność wschodniej części basenu Morza Śródziemnego.
Powstanie kanonu ksiąg Nowego Testamentu
Kościół od początku wierzył, że apostołom w sposób szczególny towarzyszy Duch Święty, który zstąpił na nich w dniu Pięćdziesiątnicy. Istniało przekonanie, że apostołowie w swym nauczaniu w sposób wolny od błędu przekazują prawdy objawione przez Jezusa. Na tej samej podstawie wierzący byli pewni, że również dzieła NT zostały spisane pod natchnieniem Ducha Świętego i dlatego można je postawić na równi ze świętymi księgami ST. Co do siedmiu pism, które powstały dopiero pod koniec I w. (List do Hebrajczyków, Drugi List św. Piotra, Drugi i Trzeci List św. Jana, List św. Jakuba, List św. Judy, Apokalipsa iw. Jana), przez pewien czas były wątpliwości, czy pochodzą one od apostołów. Ostatecznie jednak Kościół uznał je za księgi natchnione i przyjął do zbioru pism czytanych w czasie zebrań liturgicznych. Najstarsze znane nam pełne spisy (czyli kanony) 27 ksiąg nowotestamentowych pochodzą z IV w. Dzieła nowotestamentowe są zróżnicowane zarówno pod względem tematyki, jak też kompozycji, stylu, gatunku literackiego itp. Zawierają one: 1) świadectwo o doskonałym życiu i Boskiej godności Jezusa Chrystusa Zbawiciela (Ewangelie); 2) opowieść o rozwoju Kościoła aż po krańce ziemi (Dzieje Apostolskie)-, 3) wyjaśnienie i pogłębienie prawd zbawczych oraz próbę rozwiązania nowych zagadnień moralnych, które pojawiły się w pierwszych dziesięcioleciach istnienia Kościoła (listy); 4) pouczenie, w jaki sposób naukę Jezusa można wcielić w życie w konkretnym środowisku, uwarunkowanym określoną kulturą, mentalnością i okolicznościami życia (również listy); 5) symboliczne, podane w formie wizji, przedstawienie prześladowań chrześcijan oraz teologii dziejów wraz z ich ostatnim etapem przy końcu czasów (Apokalipsa św. Jana).
Znaczenie nazwy „Nowy Testament”
Według Łk 22,20, Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy zawarł ze swymi uczniami Nowe Przymierze. Oświadczył tym samym że przymierze, zawarte na Synaju za pośrednictwem Mojżesza i przypieczętowane krwią baranka ofiarnego, dla wierzących w Niego straciło dawną wartość. Zawarcie Nowego Przymierza zapowiadali już prorocy starotestamentowi, Jeremiasz (Jr 31,31-34) i Ezechiel (Ez 16,59-62; 36,26-28), widząc, że przymierze synajskie było nieustannie łamane przez lud kultem innych bogów oraz niewiernością przykazaniom. Wypełniając te zapowiedzi, Jezus w dziejach realizacji Bożych planów zbawczych rozpoczął nowy etap, który z jednej strony stanowi kontynuację ST, z drugiej jednak strony jest czasem urzeczywistnienia dawnych obietnic oraz historią nowego ludu Bożego - Kościoła, do którego mogą należeć wszystkie narody.
Grecki rzeczownik diatheke oznacza zarówno przymierze”, jak też testament” (co najbardziej jest widoczne w rozważaniach zawartych w Hbr 9,11 -28). Na tej podstawie cały zbiór ksiąg przekazujących Ewangelię Jezusa Chrystusa lub napisanych w duchu Jego nauczania bardzo szybko uzyskał nazwę Nowego Przymierza (gdyż zawiera orędzie o zawarciu Nowego Przymierza) lub Nowego Testamentu (gdyż przymierze to zaczyna obowiązywać od chwili śmierci Chrystusa na krzyżu). Nowość tego przymierza polega na tym, że zostało ono zawarte nie z jednym narodem, ale ze wszystkimi, którzy wierzą w Jezusa jako Chrystusa, Syna Bożego i Zbawcę. Polega ono również na tym, że zostało przypieczętowane Jego krwią wylaną na krzyżu oraz że wszystkie zobowiązania wypływające z tego przymierza są streszczone w przykazaniu miłości Boga i bliźniego.
Znaczenie terminu
Termin ewangelia wywodzi się z greki klasycznej, gdzie używany w liczbie mnogiej rzeczownik eu-angelia (dobre wiadomości) oznaczał nagrodę za przyniesienie radosnej nowiny. Jezus w synagodze w Nazarecie (Łk 4,18n) ogłasza, że przychodzi głosić radosną nowinę o przybliżeniu się królestwa Bożego do ludzi. Głoszona przez Niego Ewangelia oznacza radosne orędzie, że Bóg przychodzi do człowieka i chce go wybawić od wszelkich nieszczęść. Ewangelista Marek na początku swego dzieła daje tytuł: Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego (Mk 1,1). W ten sposób tworzy zupełnie nowy gatunek literacki, nazwany ewangelią, w którym przedstawia dzieje Jezusa z Nazaretu oraz Jego naukę. Jednakże Ojcowie Kościoła z II w. uważali, że Ewangelią jest przede wszystkim dobra nowina, którą głosił sam Jezus Chrystus, a którą spisali niezależnie od siebie czterej różni autorzy. Stąd też m.in. św. Ireneusz pisał, że jest Jedna ewangelia cztero-kształtna”. Aby oddać tę prawdę, w tytule każdej Ewangelii zaczęto dodawać partykułę według (gr. kata), co miało oznaczać, że jest tylko jedna dobra nowina o zbawieniu, głoszona przez samego Jezusa Chrystusa, która została jednak przekazana Kościołowi w czterech ujęciach.
Charakterystyczne cechy ewangelii jako gatunku literackiego
Ewangelie nie są dziełami historycznymi we współczesnym rozumieniu tego określenia. Żadna z nich nie przekazuje też wszystkiego, co Jezus czynił i mówił (J 20,30). Są one zbiorem oraz wyborem słów i czynów Jezusa, mającym za zadanie ukazać Go jako Chrystusa, Pana i Zbawiciela. Ich celem jest obudzenie wiary w Jezusa u ludzi, którzy Go jeszcze nie znali, oraz utrwalenie wiary u tych, którzy już przyjęli Nowinę o Nim. Są świadectwem uczestników wydarzeń z życia i działalności Jezusa. Autorzy Ewangelii nie byli zawodowymi pisarzami, dlatego czasem w ich dzieła wkradał się brak precyzji w opisie faktów historycznych lub logicznej ciągłości w planie. Ewangelie są bowiem przede wszystkim wyrazem wiary i rozumienia czynu zbawczego, dokonanego przez Jezusa Chrystusa. Są one uroczystym orędziem głoszącym zbawienie, które ludzie zawdzięczają Chrystusowi. Każdy z ewangelistów miał inny styl pisania, jak również musiał brać pod uwagę mentalność swoich czytelników, ich konkretne problemy i zainteresowania. Dlatego autorzy wybierali z mów Jezusa różne treści, odpowiadające potrzebom słuchaczy. Każda Ewangelia inaczej więc świadczy o Jezusie i przedstawia Go w nieco inny sposób, a w konsekwencji zawiera własną teologię. Te cztery relacje porównane ze sobą nie są jednak sprzeczne, lecz wzajemnie się uzupełniają, przekazując bogaty obraz Jezusa Chrystusa oraz treść Jego nauczania.
Ewangelie synoptyczne
Ewangelia Mateusza, Marka i Łukasza różnią się od Ewangelii Janowej w sposobie ujęcia wydarzeń. Przede wszystkim całą działalność publiczną Jezusa zamykają w jednym roku, podczas gdy Ewangelia Janowa sugeruje trzy lata. Różnią się także stylem oraz mają z nią niewiele tekstów wspólnych. Nazwa synoptyczne pochodzi od Johanna Jakoba Griesbacha (XVIII w.), który zestawił te trzy Ewangelie w trzech kolumnach w celu porównania tekstu i lektury paralelnej (czyli spojrzał na nie Jednym wejrzeniem”). Greckie słowo synopsomai znaczy spojrzę na coś jednym okiem. Ewangelie synoptyczne są więc tekstami, na które w czasie badań uczeni mogą patrzeć tak samo, przyjmując tę samą metodę.
Między Ewangeliami synoptycznymi można zaobserwować znamienne różnice i podobieństwa. W epizodach wspólnych dla trzech Ewangelii można zauważyć wiele różnic, np. w sformułowaniach lub w kolejności niektórych wydarzeń. Z drugiej jednak strony w Ewangeliach synoptycznych zauważa się ten sam ogólny schemat życia i działalności Jezusa: dzieciństwo (poza Ewangelią według św. Marka), chrzest, początek publicznego nauczania w Galilei, entuzjazm tłumów, rozczarowanie faryzeuszów i nauczycieli Pisma, objawienie się uczniom (w tym Przemienienie), podróż do Jerozolimy, tryumfalny wjazd, działalność w świątyni, uczta paschalna, aresztowanie, ukrzyżowanie i Śmierć, Zmartwychwstanie i ukazanie się apostołom. Ewangelie synoptyczne zawierają ponadto bardzo podobne, a często wręcz identyczne opisy wydarzeń z działalności Jezusa. Z tego porównania można wyciągnąć wniosek, że każdy z ewangelistów pisał na podstawie własnych wspomnień lub przekazu dostępnych mu świadków, ale przynajmniej niektórzy z nich korzystali z istniejących już dzieł spisanych. Jest rzeczą prawdopodobną, że Mateusz i Łukasz mieli do dyspozycji Ewangelię według św. Marka oraz jakąś inną spisaną ewangelię, która nie zachowała się do naszych czasów, i z tych dwóch źródeł przejęli wiele tekstów, włączając je do swoich opisów.
Wstęp do Ewangelii według św. Mateusza (B.P.)
Okoliczności powstania
Sam tekst Ewangelii według św. Mateusza nie podaje imienia jej autora. Najstarsza tradycja (Papiasz, I polowa II w.) przypisuje ją apostołowi Mateuszowi, który był poborcą podatkowym w Kafarnaum (Mt 9,9; 10,3; Mk 2,14; Łk 5,27.29). O profesji autora świadczą fachowe określenia dotyczące podatków oraz systemu monetarnego (Mt 17,24; 22,19). Ponadto w mowach Jezusa pojawiają się liczne wypowiedzi przeciwko faryzeuszom i nauczycielom Pisma. Dawny poborca podatkowy, którym gardzili faryzeusze, nie przez przypadek akcentuje ten aspekt nauki Chrystusa.
W oparciu o wspomnianą wypowiedź Papiasza wielu uważa, że pierwotnie Ewangelia została zredagowana w języku aramejskim lub hebrajskim. Powszechnie przyjmuje się, że powstała w Syrii (Antiochia), gdzie żyło wielu Żydów. Nie można jednak określić dokładnego czasu jej powstania. Zawarta w niej polemika z judaizmem faryzejskim, który zaczął dominować około roku 80, sugeruje, że została ona napisana między 80 a 90 r.
Ewangelia ta powstała z myślą o wierzących, którzy wywodzili się z judaizmu. Jej tekst odzwierciedla tradycje aramejskie lub hebrajskie. Potwierdzeniem tego jest obecność wyrażeń (np. Mt 16,19; 18,18) i słów typowo semickich (np. mamona, hosanna), które autor rzadko tłumaczy na język grecki. Wspominając również zwyczaje żydowskie, zakłada ich znajomość u czytelników i w przeciwieństwie do ewangelistów Marka i Łukasza, nie uważa za konieczne, aby je wyjaśniać (Mt 15,1-3; por. Mk 7,3n).
Treść i teologia
Ewangelia według św. Mateusza posiada niezwykle oryginalną strukturę, która ma głęboki sens symboliczny i teologiczny. Wielu egzegetów dostrzega w Ewangelii według św. Mateusza pięć wielkich przemówień Jezusa, które mogą stanowić odniesienie do Pięcioksięgu Mojżeszowego. Ewangelia ta jest więc swego rodzaju Pięcioksięgiem chrześcijańskim, który zawiera Prawo nowego Izraela, czyli Kościoła. Prawodawcą nowego ludu Bożego jest Chrystus - nowy Mojżesz.
Każde przemówienie poprzedzone zostało krótkim wstępem (Mt 5,ln; 10,1-5; 13,1-3; 18,ln; 24,1-3) i kończy się prawie identyczną formułą (Mt 7,28; 11,1; 13,53; 19,1; 26,1), co pozwala na precyzyjne ich wyróżnienie. Tematem przewodnim tych wypowiedzi jest królestwo Boże, jednak każda z nich podkreśla inny, szczególny jego aspekt: 1) Mowa programowa, kreśląca obraz doskonałego ucznia. Jezus ogłasza w niej nadejście królestwa Bożego (Mt 5 - 7); 2) Mowa misyjna, dotycząca głoszenia królestwa. Jezus zapowiada w niej także prześladowania (Mt 10); 3) Zbiór przypowieści o tajemnicy królestwa (Mt 13); 4) Mowa eklezjalna, w której Jezus określa reguły, na których powinny opierać się wzajemne relacje uczniów we wspólnocie (Mt 18); 5) Mowa eschatologiczna traktująca o czasach ostatecznych i o udoskonaleniu królestwa (Mt 24 - 25). Każda z mów poprzedzona jest częścią opisową, z którą stanowi jakby odrębną księgę dzieła. Opisy te są wprowadzeniem w mowy i stanowią ich ilustrację. Autor Ewangelii według św.Mateusza, posługując się tytułami mesjańskimi odnoszonymi do Jezusa, kreśli Jego bardzo wyraźny portret. Od początku wykazuje, że Jezus jest Chrystusem (Mesjaszem), Synem Dawida oraz Synem samego Boga. Ewangelista z wielką troską stara się uzasadnić, że w Jezusie wypełniły się obietnice i zapowiedzi ST. Mocno akcentuje mesjańską godność Jezusa, z którą bardzo ściśle łączy się tytuł Syn Dawida. Odnosząc go do Jezusa, potwierdza, że to On jest oczekiwanym przez Żydów Mesjaszem. Tytuł Syn Boży podkreśla Boską naturę Jezusa, choć nie w każdym wypadku w sensie ścisłym oznacza on bóstwo Mistrza z Nazaretu. W tytule Syn Człowieczy zawiera się natomiast prawda, że Jezus jest kimś więcej niż zwykłym człowiekiem i żaden król ziemski nie może się z Nim równać. Tytuł ten łączy osobę Jezusa z cierpiącym Sługą Pańskim, znanym z pieśni Izajasza (autor dwukrotnie cytuje Pieśń o Słudze Pańskim: Iz 42,1 w Mt 3,17 oraz Iz 53,4 w Mt 8,17). Istotnym jest również odniesione do Chrystusa określenie Pan (gr. Kyrios),które potwierdza Jego Boską godność i wynikającą z niej zwierzchność nad całym światem.
Ewangelista, zestawiając życie Chrystusa z działalnością Mojżesza, chce pokazać, że Chrystus jest nowym Mojżeszem, ale znacznie potężniejszym od niego. Mojżesz wyprowadził lud z niewoli egipskiej - ziemskiej, politycznej. Chrystus natomiast wyprowadza ludzi z niewoli grzechu (Mt 1,21). Na kanwie porównania Chrystusa z Mojżeszem oparta jest polemika prowadzona przez autora ze starym ludem Bożym - Izraelem. Temat ten przedstawia w dwóch ujęciach: polemizuje z niewiernym ludem, krytykując jego partykularyzm, skrajny legalizm, przesadną dumę narodową i pewność siebie, oraz wskazuje, że miejsce niewiernego ludu zajmuje teraz nowy Izrael - Kościół Jezusa, czyli nowy lud Boży.
Cała Ewangelia według św. Mateusza koncentruje się wokół idei królestwa Bożego, które bierze swój początek w Chrystusie. Chronologicznie istnienie tego królestwa, czyli panowania Boga, dzieli się na trzy etapy: 1) jego inauguracja w osobie, słowach i czynach Chrystusa; 2) czas rozpoczynający się wraz ze Śmiercią i Zmartwychwstaniem Jezusa, a trwający do końca świata; 3) królestwo eschatologiczne w pełnym tego słowa znaczeniu. Idąc dalej, autor ukazuje związek, jaki istnieje pomiędzy tym królestwem a Kościołem, który jest wspólnotą nowego ludu Bożego.
Kościół jest wspólnotą Boga Ojca, Jezusa - Syna Bożego oraz braterską wspólnotą jego członków. Wewnętrzna struktura Kościoła jest formowana i spajana przez Boga Ojca. Jezus jest twórcą i fundamentem Kościoła; na Nim opiera się więź jedności członków Kościoła. Ich braterstwo, wynikające z uczestnictwa w dziecięctwie Bożym, realizuje się wówczas, gdy brat jest bliski bratu, gdy jeden nie wynosi się nad drugiego, nie gardzi małymi i nie daje powodów do zgorszenia, gdy w poczuciu odpowiedzialności za każdego brata, z troską poszukuje błądzącego i zawsze gotów jest przebaczyć.
W ujęciu Mateusza członkowie Kościoła nie stanowią jedności absolutnie równej. Dla wszystkich jednak celem jest spotkanie z Chrystusem, sprawiedliwym Sędzią, i wejście do królestwa niebieskiego. Z woli Chrystusa istnieje istotna różnica między Kolegium Dwunastu a resztą uczniów Jezusa. Osobiście i imiennie powołał On każdego z grupy Dwunastu (Mt 10,2-4), nauczał ich na osobności, im tylko powierzał niektóre tajemnice królestwa Bożego (Mt 13,10n) i objawiał swoje posłannictwo (Mt 17,1-9.19-21). Ustanowił ich fundamentem przyszłej wspólnoty Kościoła oraz przekazał swoje pełnomocnictwa. Ewangelista podkreśla również fakt, że szczególną rolę w Kolegium Dwunastu i w Kościele Jezus powierzył Szymonowi Piotrowi.
Przytacza trzy (pomijane w innych Ewangeliach) wydarzenia, które potwierdzają przewodnią rolę Piotra w gronie apostołów: chodzenie po jeziorze (Mt 14,28-31), obietnica prymatu (Mt 16,17-19) i wpłacenie podatku przez Szymona za siebie i za Jezusa (Mt 17,24-27). Chrystus, nazywając go Piotrem, czyli Skałą (Mt 16,18), uczynił go swoim zastępcą i ustanowił fundamentem Kościoła.
Wstęp do Ewangelii według św. Mateusza (P.K.)
Tradycja wczesnochrześcijańska, której świadectwa najstarsze sięgają czasów Papiasza żyjącego na przełomie I i II stulecia, przypisuje autorstwo pierwszej Ewangelii Mateuszowi, jednemu z dwunastu apostołów. I choć Papiasz mówi jedynie o logiach czyli słowach Jezusa, spisanych w języku hebrajskim przez Mateusza, to jednak wiadomo, że nie wyklucza on z Mateuszowego dzieła również relacji o czynach Jezusa, wzmianka zaś o języku hebrajskim zdaje się nie kolidować z dość powszechnym dziś przekonaniem – bazującym zresztą na Dz 21,40 oraz na dokumentach qumrańskich – że Ewangelia Mateusza była pierwotnie zredagowana po aramejsku. Oryginał aramejski musiał jednak zaginąć dość wcześnie, skoro Ojcowie Kościoła z II w. po Chr. znają już tylko grecki przekład Ewangelii Mateusza, lub mówiąc dokładniej, grecką parafrazę aramejskiego tekstu pierwszej Ewangelii.
Ewangelię Mateusza umieszcza najstarsza tradycja na pierwszym miejscu, czyli także przed Ewangelią Marka, która została zredagowana nieco po r. 64.
Można utrzymywać ponadto, że w owych najstarszych świadectwach patrystycznych chodzi o wersję aramejską Ewangelii Mateusza. Istnieją więc pewne dane, by przypuszczać, że aramejska Ewangelia Mt powstała przed r. 64. Trudniej określić, nawet w przybliżeniu, dolną granicę czasu powstania aramejskiej Ewangelii Mateusza. Dość wyraźnie uwydatniana świadomość odrębności Kościoła od Synagogi, pewien rozwój chrześcijaństwa, obejmującego swym zasięgiem już nie tylko Żydów, ale i pogan, skłania do przyznania racji Ireneuszowi, według którego Ewangelia Mateusza powstała podczas apostolskiej działalności Piotra i Pawła, czyli w latach 50–60. Grecka wersja Ewangelii Mateusza zdradza w wielu punktach zależność od Ewangelii Marka, która powstała – jak już wspominaliśmy – po r. 64. Pewne kryteria natury wewnętrznej – aluzja do zburzenia Jerozolimy w r. 70 (22,6–7), wrogość Żydów wobec Jezusa, szczególnie widoczna po zburzeniu Świętego Miasta, o czym mówią nawet świadectwa pozabiblijne, wpływy faryzeuszy na czynniki rządzące narodem itp. – wskazują na to, że parafrazy greckiej dokonano w latach 70–80.
Ewangelia była pisana z myślą przede wszystkim o Żydach lub o chrześcijanach nawróconych z judaizmu, o czym mówią liczne świadectwa pozabiblijne (np. Ireneusz, Orygenes) i co wynika: 1) z faktu, że Ewangelista zakłada u czytelników znajomość zwyczajów żydowskich, których znaczenia z zasady nie wyjaśnia (np. składanie przysięgi: 5,33; zajmowanie pierwszych miejsc przez faryzeuszy na uczcie: 23,6 nn; płacenie dziesięciny: 23,23; rozróżnianie przykazań małych i wielkich: 5,19; noszenie filakterii: 23,5 itp.; 2) z semityzmów, w które obfituje styl i terminologia tej Ewangelii (paralelizmy, powtórzenia tych samych formuł, inkluzje, częste posługiwanie się liczbami o wymowie symbolicznej – zwłaszcza liczbą 7; terminy: raka – 5,22; mamona – 6,24; wyrażenia: związywać i rozwiązywać – 16,19; 18,18; ciało i krew – 16,17; ciemności zewnętrzne – 8,12 itp.).
Trudno rozstrzygnąć, czy Ewangelia Mateusza w formie dziś nam znanej zrodziła się z katechetyczno-moralizatorskich czy raczej liturgicznych lub polemicznych potrzeb pierwotnego Kościoła, natomiast nie ulega wątpliwości, że myśl przewodnia całej Ewangelii sprowadza się do tezy następującej: w osobie, w życiu, w czynach i w nauce Jezusa urzeczywistniały się wszystkie proroctwa mesjańskie ST. Jezus jest Mesjaszem, a założony przez Niego Kościół – to prawdziwe królestwo mesjańskie. Udowadniając z godną podziwu konsekwencją prawdziwość tej tezy pokazuje Mateusz, zaraz na wstępie, że Jezus jest potomkiem Abrahama i spadkobiercą Dawida. Jeśli pierwsza Ewangelia synoptyczna zyskała sobie miano bardziej teologicznej lub jak uściślają inni, bardziej eklezjologicznej niż dwie pozostałe, to głównie dlatego, że Mateusz referując fakty z życia Jezusa dołącza do nich zazwyczaj ich teologiczną interpretację, u podstaw której można by się dopatrzyć takiej oto myśli: Mesjasz realizujący swym życiem proroctwa starotestamentowe, nie znalazłszy posłuchu w narodzie wybranym, daje początek nowej społeczności, zwanej Kościołem lub Izraelem wedle ducha.
Nie przywiązując wagi zasadniczej ani do chronologii, ani do szczegółów geograficzno-topograficznych, po przedstawieniu historii dziecięctwa Jezusa (1–2) i relacjach o przygotowaniu do publicznych wystąpień (3–4) całe życie publiczne i działalność nauczycielską Jezusa zamyka Mateusz w pięciu wielkich mowach (Kazanie na Górze: 5–7, mowa misyjna: 10,5–42, przypowieści: 13,1–52, mowa do uczniów: 18,1–35 i mowa eschatologiczna: 24,1–25,46), które są przeplatane relacjami o czynach Jezusa.
Mt 1
DZIECIĘCTWO JEZUSA
Rodowód Jezusa Łk 3,23-38
1 Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Rdz 2,4a; Rdz 5,1;
1,1 Mateusz — mimo że podkreśla wpływy obce, wniesione przez kobiety (w. 3, 5, 6) — ogranicza się do ukazania izraelskiego pochodzenia Chrystusa. Zmierza do powiązania Go z głównymi depozytariuszami obietnic mesjańskich: Abrahamem i Dawidem, oraz z królewskimi potomkami tego ostatniego (2 Sm 7,1+; Iz 7,14+). U Łukasza ta genealogia, bardziej uniwersalistyczna, sięga do Adama, głowy całej ludzkości. W okresie od Dawida do Józefa obie listy mają wspólne tylko dwa imiona. Rozbieżność tę można wytłumaczyć bądź to faktem, że Mateusz przenosił sukcesję dynastyczną nad pochodzenie naturalne, bądź też jednakowym potraktowaniem pochodzenia zgodnego z prawem (prawo lewiratu, Pwt 25,5+) i pochodzenia naturalnego. Systematyczny charakter genealogii w Mt jest podkreślony jeszcze zgrupowaniem przodków Chrystusa w trzy serie, każda dwa razy po siedem imion (por. 6,9+), co zmusiło ewangelistę do pominięcia trzech królów między Joramem a Ozjaszem oraz do policzenia Jechoniasza (w. 11-12) za dwie osoby (to samo imię grec. można bowiem po hebr. tłumaczyć dwojako ze względu na ich podobieństwo: Jojakim i Jojakin). Obydwie listy zmierzają do Józefa, który jest ojcem tylko według prawa. W oczach starożytnych ojcostwo prawne (przez adopcję, lewirat itp.) było wystarczające do uzyskania wszystkich dziedzicznych praw, w tym przypadku — dziedzictwa rodu Dawidowego. To nie wyklucza, że także sama Maryja mogła należeć do tej linii, chociaż ewangeliści nic na ten temat nie mówią.
Izraelici, podobnie jak i inne ludy wschodnie, bardzo sobie cenili wiedzę o swoich przodkach, wykazanie się zaś jak najdalej sięgającym rodowodem nabrało szczególnego znaczenia od czasu niewoli babilońskiej, kiedy to wskutek wielu małżeństw mieszanych doszło do swoistego zanieczyszczenia rasy żydowskiej. Kandydaci na urzędników państwowych i kapłani musieli się wylegitymować rodowodem nie budzącym zastrzeżeń. Pewną rolę odgrywała przy tym zawsze typowa dla Izraelitów duma narodowa: nie bez znaczenia było to, gdy ktoś mógł udowodnić, że pochodzi z rodu królewskiego, a już szczególnie na szacunek zasługiwał ten, kto się wywodził z rodu Dawida, bo przecież właśnie potomkiem Dawida miał być z dawna obiecany Mesjasz. Główna myśl teologiczna wyrażająca się w rodowodzie Jezusa jest następująca: obiecany Mesjasz, Syn Boży, jest także w pełni człowiekiem, posiada swój ziemski rodowód i swoich doczesnych przodków.
Mateuszowa wersja rodowodu Jezusa ma charakter zstępujący – od Abrahama do Jezusa – i dzieli się na trzy okresy, z których każdy zawiera 14 imion. Te niewątpliwie sztucznie uzyskane cyfry – w każdym członie rodowodu powinno być w rzeczywistości o wiele więcej niż 14 imion – mają znaczenie symboliczne: liczba czternaście składa się z dwu świętych siódemek. Miało to wyrażać myśl o Bożych planach, według których układają się od najdawniejszych czasów dzieje Mesjasza, kończącego niejako jeden i zaczynającego drugi okres w historii całej ludzkości.
W rodowodzie zawartym w Mt Jezus jest aż dwukrotnie nazwany Mesjaszem (w. 16 i 17). Dochodzi w ten sposób do głosu myśl przewodnia całej Ewangelii Mateusza: Jezus z Nazaretu jest obiecanym Mesjaszem.
1. Pochodzi Jezus właśnie z rodu Dawida: jest autentycznym Synem Dawida, jest członkiem rodziny królewskiej, jest dziedzicem tronu Dawidowego (por. 2 Sm 7,1–16; Łk 1,32). Gdyby Ewangelista nie wykazał Żydom tego, że Jezus pochodzi z rodu Dawida, trudno byłoby im uwierzyć w mesjańską godność Jezusa.
Lecz Jezus jest także Synem Abrahama, który jak wiadomo był ojcem całego Izraela. Jemu i jego potomstwu zostało dane błogosławieństwo i obietnice. Tak bowiem napisze później Paweł: Otóż to właśnie Abrahamowi i jego potomstwu dano obietnice. I nie mówi [Pismo]: „i potomkom”, co wskazywałoby na wielu, ale [wskazano] na jednego: i potomkowi twojemu, którym jest Chrystus (Ga 3,16). Jezus, jako Syn Abrahama, stanie się głową nowego Izraela; Izraela wedle ducha. Być może chodziło tu Ewangeliście o pouczenie, że nie należy uważać Jezusa za postać, której posłannictwo miałoby charakter tylko polityczny. Jezusa razem z Jego przyszłą działalnością nie powinno się zamykać w ramach jednej dynastii lub jednego narodu. Stanie się On głową nowej ludzkości.
1,1. Mesjasz miał być „potomkiem (dosł. synem) Dawida”; określenie „syn Abrahama” oznaczało naród żydowski w ogóle. Mateusz rozpoczyna więc od przypomnienia, że Jezus jest Izraelitą. Rodowody umożliwiały całościowe ujęcie historii, wypełniając okresy pomiędzy głównymi postaciami dziejów (takimi jak Adam, Noe, i Abraham w Rdz 5,11) - Greccy czytelnicy często nazywali Księgę Rodzaju „Księgą Pokoleń”; określenie to jest stosowane w odniesieniu do rodowodów i innych relacji w niej zawartych (Rdz 2,4; 5,1 LXX). W Księdze Rodzaju tytuły rodowodów pochodzą od pierwszej osoby, którą wymieniają. W Ewangelii Mateusza rodowód został nazwany od postaci stanowiącej jego punkt kulminacyjny, Jezusa Chrystusa.
2 Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Mt 9,27+; Ga 3,16+
3 Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar. Fares był ojcem Esroma; Esrom ojcem Arama; 4 Aram ojcem Aminadaba; Aminadab ojcem Naassona; Naasson ojcem Salmona; 5 Salmon ojcem Booza, a matką była Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem Jessego, 6 a Jesse ojcem króla Dawida. Dawid był ojcem Salomona, a matką była [dawna] żona Uriasza.
2–6. Jakub, zwany inaczej Izraelem, był ojcem Judy, od którego wzięła nazwę Judea oraz Judaei: Żydzi. Braćmi Judy byli: Ruben, Symeon, Lewi, Issahar, Zabulon, Dan, Józef, Beniamin, Neftali, Gad, Aser. Są oni protoplastami dwunastu pokoleń Izraela. Bardzo wymowna jest obecność właśnie w tym fragmencie imion czterech niewiast. Kobiety zazwyczaj nie były wymieniane w rodowodach, tutaj jednakże występują, a każda przedstawia swym życiem jakąś niezwykłość, pewien wyjątek od tego, co obowiązywało Izraelitów, tym samym zapowiadały niezwykłość poczęcia Jezusa przez Maryję: Tamar (w. 3) weszła do historii Izraela jako typ kobiety podstępnej (por. Rdz 38,1–30). Rachab (w. 5) była co prawda nierządnicą kanaańską, lecz wyświadczyła Izraelowi wielkie dobrodziejstwo (por. Joz 2; 6,15 nn). Rut była również poganką, Moabitką, ale Bóg sprawił, że została babką Dawida. Wreszcie czwarta kobieta, nie nazwana tu po imieniu, Batszeba, mogła być również cudzoziemką jak mąż jej Uriasz; dla niej to Dawid dopuścił się wiarołomstwa małżeńskiego i ona właśnie stała się matką Salomona. Obecność w rodowodzie Jezusa tych kobiet, obcych krwią Izraelowi, niekiedy zaś, nadto zbrukanych moralnie, ma świadczyć o tym, że urzeczywistnianiu się planów Bożych nic nie może stanąć na przeszkodzie. Drogi Boże są przedziwne, ale prowadzą konsekwentnie do raz wytkniętego celu, tj. do zbawienia człowieka.
7 Salomon był ojcem Roboama; Roboam ojcem Abiasza; Abiasz ojcem Asy;
1,7 Asy. Wariant: „Asafa”.
8 Asa ojcem Jozafata; Jozafat ojcem Jorama; Joram ojcem Ozjasza; 9 Ozjasz ojcem Joatama; Joatam ojcem Achaza; Achaz ojcem Ezechiasza; 10 Ezechiasz ojcem Manassesa; Manasses ojcem Amosa; Amos ojcem Jozjasza;
1,10 Amosa. Wariant: „Amona”.
11 Jozjasz ojcem Jechoniasza i jego braci w czasie przesiedlenia babilońskiego.
7–11. Wśród władców wymienionych w tym fragmencie nie figuruje syn Jechoniasza, Jojakin, który został deportowany do Babilonu około r. 597. Imiona wyliczone w pierwszych dwu członach rodowodu znane nam są ze starotestamentowych tekstów biblijnych (np. 1 Krn 2,1–15; Rt 4,18–22; 1 Krn 3,5–15).
12 Po przesiedleniu babilońskim Jechoniasz był ojcem Salatiela; Salatiel ojcem Zorobabela; 13 Zorobabel ojcem Abiuda; Abiud ojcem Eliakima; Eliakim ojcem Azora; 14 Azor ojcem Sadoka; Sadok ojcem Achima; Achim ojcem Eliuda; 15 Eliud ojcem Eleazara; Eleazar ojcem Mattana; Mattan ojcem Jakuba; 16 Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem.
1,16 z której narodził się. W licznych tekstach grec. i łac. uściślenie: „Józef, z którym była zaręczona Dziewica Maryja, która urodziła Jezusa”. Prawdopodobnie z nieprawidłowego odczytania tej lekcji pochodzi przekład syro-synajski: „Józef, któremu była zaślubiona Dziewica Maryja, zrodził Jezusa”.
1,2-16. Podobnie jak rodowody starotestamentowe - w przeciwieństwie do rodowodu z Ewangelii Łukasza i rodowodów grecko-rzymskich - Mateusz rozpoczyna swoją genealogię od postaci najdawniejszych, przechodząc do coraz bliższych.
Rodowody przypominały Żydom o suwerenności Bożego działania polegającego na łączeniu małżonków i zapewnianiu potomstwa. Czasami wyjaśniały, dlaczego dana osoba zachowywała się w określony sposób (np. fakt, że Mojżesz pochodził od ludzi, którzy znani byli z tego, iż łamali prawo - Rubena, Symeona i [bezpośrednio] Lewiego - pomaga zrozumieć jego własną słabość, opisaną w Wj 6,12-30). Co ważniejsze, dokumentowały one pochodzenie człowieka, zaświadczając, że jest prawdziwym Izraelitą (w przeciwieństwie do innych mieszkańców Galilei, którzy mogli być potomkami nawróconych na judaizm pogan), potomkiem kapłańskiego lub królewskiego rodu. Rodowody mogły również pełnić rolę ogniw łączących główne postacie dziejów. Księga Rodzaju łączy za pomocą rodowodów Adama, Noego i Abrahama (Rdz 5; 11). Ewangelia Mateusza łączy postać Jezusa ze starotestamentowymi narracjami o patriarchach, królewską linią Dawida i wygnaniem.
Zapiski rodowodowe dotyczące ważnych rodów (szczególnie kapłańskich), przynajmniej w postaci fragmentarycznej, były przechowywane w świątyni. Po zniszczeniu świątyni w 70 r. po Chr. każdy mógł podawać się za potomka Dawida, lecz taicie stwierdzenie w odniesieniu do Jezusa zostało sformułowane wcześniej (przed 70 r.), gdy jego zasadność mogła być jeszcze sprawdzona (Rz 1,3). Nawet później (po 70 r.) dowody Jego Dawidowego pochodzenia były na tyle wiarygodne, że niektórzy z Jego krewnych mieli problemy z rzymską władzą.
W starożytnych rodowodach zwykle nie odnotowywano kobiet, lecz Mateusz wymienia cztery (1,3; 5-6) - trzy z nich były pogankami (Rdz 38,6; Joz 2,1; Rt 1,4), czwarta również była poganką, a przynajmniej żoną poganina (2 Sm 11,3). Ewangelista pomija takie wielkie postacie kobiece tradycji żydowskiej jak Sara, Rebeka, Lea i Rachela. W ten sposób za pomocą tekstów Starego Testamentu daje do zrozumienia, że Bóg zawsze planował misję skierowaną do wszystkich narodów (Mt 28,19).
Uczeni sugerowali, że niektóre starożytne rodowody zawierały elementy symboliczne, oparte na interpretacji tekstów biblijnych. Żydowscy komentatorzy Pisma Świętego czasami zmieniali jakąś literę lub brzmienie biblijnego tekstu, by nadać mu przenośne znaczenie. W greckim tekście Mt 1,10 mamy raczej „Amosa” (proroka) niż „Amona" (złego króla z 2 Krl 21); w Mt 1,8 raczej „Asafa” (psalmistę), niż „Asę” (dobry król, który zaczął później źle postępować - 2 Krn 16). Różnice, jakie spotykamy w przekładach, wynikają z różnic w starożytnych rękopisach.
17 Tak więc od Abrahama do Dawida jest w sumie czternaście pokoleń; od Dawida do przesiedlenia babilońskiego czternaście pokoleń; od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa czternaście pokoleń.
12–17. Źródła literackie tego fragmentu rodowodu Jezusa są dotąd nie znane. Maryja jest piątą niewiastą w rodowodzie Jezusa. To samo imię nosiła siostra Mojżesza i Aarona. O szacunku, jakim ją długo otaczano w narodzie izraelskim, zob. Mi 6,3 n.
1,17. Mateusz pomija pewne imiona, co było typową praktyką w starożytnych rodowodach (w tym przypadku, podążając być może za greckim przekładem Starego Testamentu). Opracowywanie schematycznych list, np. trzech zestawów po czternaście imion każdy, ułatwiało ich zapamiętanie. Niektórzy komentatorzy przekonywali, że Mateusz wymienia czternaście pokoleń, ponieważ tyle właśnie wynosi wartość liczbowa liter, z których utworzone jest imię Dawid. (W przeciwieństwie do liter w polskim alfabecie, litery greckie i hebrajskie pełniły też rolę cyfr. Żydowska praktyka obliczania wartości liczbowej słów i na tej podstawie formułowania ich znaczenia to gematria.) Dzielenie historii na okresy było wówczas powszechnie stosowaną praktyką; późny utwór żydowski 2 Księga Barucha dzieli historię na czternaście epok.
1,1-17. Rodowód Jezusa. Starożytne biografie zaczynały się zwykle od przypomnienia szlachetnego pochodzenia głównego bohatera. W omawianym fragmencie Jezus został przedstawiony jako osoba od samego początku połączona z dziejami swojego narodu.
Narodzenie Jezusa
18 Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Łk 1,27; Łk 2,5
1,18 Żydowskie zaślubiny zakładały tak daleko idące zaangażowanie, że narzeczony był już nazwany „mężem” i nie mógł odejść inaczej, jak tylko uciekając się do formalnego rozwodu (w. 19).
18. Mateuszowy opis narodzin Jezusa, w porównaniu z analogiczną relacją Łukasza, odznacza się zwięzłością i brakiem szczegółów dotyczących przygotowania narodzin i samej scenerii przyjścia na świat Jezusa. Mateusz zdaje się suponować, że czytelnikom jego Ewangelii już jest znana prawda o dziewiczym poczęciu i o samym narodzeniu Jezusa. Zależy mu natomiast na ukazaniu osoby Józefa i pewnych cech jego charakteru.
1,18. Zaręczyny (aram. erusin) były bardziej wiążące od tego, co dziś rozumiemy pod tym terminem. Zwykle wiązało się to z koniecznością zapłaty przez pana młodego przynajmniej części należności za oblubienicę. Okres zaręczyn, trwający zwykle rok, oznaczał, iż oblubienica i oblubieniec byli sobie oficjalnie obiecani, nie skonsumowali jednak jeszcze małżeństwa. Związanie się zaręczonych z inną osobą uznawano za cudzołóstwo (Pwt 22,23-27). U Żydów do złożenia uroczystej obietnicy zawarcia małżeństwa wymagana była obecność dwóch świadków, zgoda obojga młodych (zwykle) i deklaracja pana młodego (u Rzymian wystarczała zgoda oblubieńców). Chociaż w cesarstwie rzymskim używano obrączek, nie jest jasne, czy Żydzi mieszkający w Palestynie stosowali je we wczesnym okresie.
Maryja liczyła przypuszczalnie od dwunastu do czternastu lat (najwyżej szesnaście) Józef najprawdopodobniej od osiemnastu do dwudziestu. Małżeństwo zostało zapewne zaaranżowane przez ich rodziców, za zgodą obojga. W Judei narzeczeni mogli przebywać w swoim towarzystwie, lecz w Galilei zgadzano się na to niechętnie - Maryja i Józef mogli wtedy w ogóle nie przebywać ze sobą sam na sam.
19 Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
1,19 Sprawiedliwość Józefa polega niewątpliwie na tym, że nie chce on użyczać swojego imienia dziecku nieznanego ojca, a także na tym, że będąc przekonanym o cnocie Maryi, nie chce poddać rygorystycznej procedurze prawa (Pwt 22,20n) misterium, którego nie pojmuje.
19. Ewangelie, tak skromne pod względem wiadomości o Matce Zbawiciela, przekazują nam jeszcze mniej danych o św. Józefie. Oblubieniec Bogarodzicy jest w ogóle wspominany przez ewangelistów, podobnie zresztą jak Maryja, tylko ze względu na Jezusa. Józef to przede wszystkim mąż wielkiej uczciwości. Uczciwość ta zaznaczyła się w okolicznościach następujących: Józef był już co prawda zaręczony z Maryją, lecz Maryja nie zamieszkała jeszcze w jego domu i Józef, zgodnie z przepisami Prawa, nie współżył z nią jak z żoną, choć wobec Prawa Maryja uchodziła już za jego legalną małżonkę (Mt 1,19–25). Józef dostrzegł, mimo iż Maryja nic mu o tym nie mówiła, że jego małżonka znajduje się w stanie błogosławionym. Wszystko wskazywało na to, że Maryja dopuściła się wiarołomstwa małżeńskiego. W takiej sytuacji Prawo nakazywało (Pwt 24,1) wręczyć wiarołomnej małżonce tzw. list rozwodowy i rozstać się z nią na zawsze. Mężczyzna stawał się ponownie wolny, a kobieta, okryta hańbą, nie bardzo już mogła liczyć na ponowne wyjście za mąż. Otóż Józef pragnął tego wszystkiego zaoszczędzić Maryi. Jak człowiek uczciwy, nic nikomu nie mówiąc, gdy dostrzegł odmienność stanu Maryi, postanowił Ją po prostu opuścić. Postawę Józefa uważa Mateusz za wyraz sprawiedliwości. Jest to ta sprawiedliwość, która troszczy się nie tylko o skrupulatne przestrzeganie Prawa, ale kieruje się także dobrocią Boga, obdarzającego ludzi swą własną sprawiedliwością. Jest to zapowiedź tej sprawiedliwości, którą w stopniu najwyższym ukaże nam przykładem swego życia sam Chrystus. W tych dwu wierszach (18–19) spotykamy się również z innym bardzo typowym rysem stylu literackiego Mateusza: z jego skłonnością do interpretowania referowanych faktów. Stwierdziwszy, że Maryja była w stanie błogosławionym, Mateusz natychmiast wyjaśni, iż stało się to za sprawą Ducha Świętego, o czym Józef nie wiedział.
1,19. Za popełnienie grzechu cudzołóstwa Stary Testament nakładał karę śmierci przez ukamienowanie - kara ta była także stosowana w przypadku niewierności w czasie trwania zaręczyn (Pwt 22,23-24). Jednak w czasach Nowego Testamentu od Józefa wymagałoby jedynie oddalenia Maryi, co naraziłoby ją na wstyd - za tego rodzaju przewinienie bardzo rzadko (jeśli w ogóle) wymierzano wówczas karę śmierci. (Zaręczyny miały tak wiążący charakter, że w przypadku śmierci oblubieńca jego oblubienica była uważana za wdowę). Jednak kobieta z dzieckiem, odprawiona z powodu niewierności, miałaby wielkie problemy ze znalezieniem innego męża, pozostając bez środków do życia (jeśli jej rodzice nie żyli).
Ponieważ do przeprowadzenia rozwodu wystarczał prosty dokument poświadczony przez dwóch świadków, Józef mógł rozwieść się z Maryją nie narażając jej na publiczny wstyd. (Obecność sędziego była niezbędna jedynie wówczas, gdy żona domagała się, by mąż udzielił jej rozwodu.) Znacznie późniejsza tradycja rabinacka podaje, że Maryja obcowała z innym mężczyzną, lecz Józef, biorąc ją za żonę (w, 24), dał do zrozumienia, iż w to nie wierzy.
20 Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Rdz 16,7+; Dz 7,38+ Łk 1,35; Łk 1,31
1,20 anioł Pański. Pierwotnie, w starych tekstach biblijnych (Rdz 16,7+), przedstawiał on samego Jahwe. W miarę rozwoju angelologii (por. Tb 5,4+) jest coraz bardziej odróżniany od Boga, stając się typem posłańca niebieskiego. Jako taki często będzie się pojawiać w Ewangeliach dzieciństwa (Mt 1,20.24; 2,13.19; Łk 1,11; 2,9; por. także Mt 28,2; J 5,4; Dz 5,19; 8,26; 12,7.23).
— we śnie. I tu, jak w ST (Syr 34,1+), zdarza się, że Bóg daje poznać swój plan za pośrednictwem snu (Mt 2,12.13.19.22; 27,19; por. Dz 16,9; 18,9; 23,11; 27,23 oraz paralelne wizje w Dz 9,10n; 10,3n.11n).
20. Pismo Święte przedstawia nam Abrahama jako ojca wiary naszej, lecz postawa Józefa jest przykładem nie mniej bohaterskiej wiary: w pełni zaufał on słowom anioła. Za tę ufność, jak wszyscy ludzie wiary w Nowym Testamencie, został hojnie nagrodzony. Oto najprzód dowiedział się, że Maryja stała się brzemienna dzięki zrządzeniu Ducha Świętego. Żaden Izraelita nie przypuszczał, że w takich właśnie okolicznościach przyjdzie na świat Mesjasz. Wymagało to specjalnego pouczenia ludzi przez anioła. Dane było również Józefowi wiedzieć, i to jako pierwszemu po Maryi wśród ludzi, że Jezus będzie Wybawicielem Izraela z jarzma grzechów. Józef znajduje się w dalszym ciągu na pierwszym planie. Co więcej, otrzymując tytuł syna Dawida, zostaje uroczyście wprowadzony do szeregu wielkich potomków Dawida. Pojawia się jednak postać druga: Maryja. Ponownie wyjaśni Mateusz, że z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Duch Święty – to uosobienie Bożej wielkości i mocy, symbol niewidzialnego, lecz jakże skutecznego działania Boga.
1,20. W Starym Testamencie aniołowie przekazywali zwykle ludziom wiadomości podczas snu. W literaturze greckiej zmarli (także pogańscy bogowie) często przynosili wieści, lecz nigdzie w Biblii nie ma o tym wzmianki. Stary Testament wspomina o ludziach, którzy potrafili wyjaśniać sny, takich jak Daniel (Dn 1,17; 2,19-45) i Józef, syn Jakuba (Rdz 37,5-11; 40-41). W większości opowiadań zawartych we fragmencie Mt 1-2 występuje element nadprzyrodzonego kierownictwa (za pośrednictwem snów lub gwiazdy).
21 Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów. Ps 130,8; Syr 46,1; Dz 3,16+; Dz 4,12
1,21 Jezus. Hebr. Jehoszua znaczy: „Jahwe zbawia”.
21. I oto postać trzecia: owoc działania Bożego, Syn Maryi, Jezus. Samo imię „Jezus” streszczało już w pewnej mierze przyszłą rolę Nowonarodzonego.
Jezus – od hebr. Jehoszua – znaczy: Jahwe jest zbawieniem. Warto zwrócić uwagę na odmienność ujęcia owej misji Mesjasza w stosunku do rozpowszechnionych wtedy poglądów mesjańskich. Jezus wybawi lud nie z politycznej niewoli, lecz wykupi go z jego grzechów. Pojawienie się anioła Józefowi we śnie stwarza sytuację podobną trochę do chwili zwiastowania narodzin Syna Bożego: Maryja stała również przed alternatywą przyjęcia lub odrzucenia słów anioła. Podobnie przedstawiona jest w obydwu wypadkach przyszłość Jezusa i Jego znaczenie dla Izraela. Także anioł rozpoczyna swoją misję zarówno wobec Maryi, jak i Józefa od typowego „Nie bój się!” Wszystkie te analogie pozwalają chyba mówić o roli Józefa jako swojego rodzaju „współodkupiciela”. Zwłaszcza opisana później jego opieka nad Jezusem przyczyniła się w sposób wyraźny do wzrastania Dziecięcia „w łasce i mądrości u Boga i u ludzi”. O całej Jego działalności powie Mateusz tylko tyle: „Zbawi swój lud od jego grzechów”. Dla prawdziwego Izraelity istniał tylko jeden naród. Był nim Izrael, oczekujący w czasach Mesjasza przede wszystkim na polityczne wybawienie. Lecz w tym przypadku zakres pojęcia „ludu Jego” rozszerza się bardzo wskutek wzmianki o grzechach. Pewnie, że chodzi w pierwszym rzędzie o grzechy bałwochwalstwa, którym się oddawał naród wybrany, o różne dewiacje doktrynalne nawet pobożnych Izraelitów, lecz jest to także aluzja do Izraela prawdziwego, do ludu, który stanie się szczególną własnością Jezusa (Mt 2,14n), szczególnym ludem Jego.
1,21. Imię Jezus (w języku aramejskim Jeszua, po grecku Jesous) w języku hebrajskim znaczy „Bóg jest zbawieniem”. Pragnieniem rodziców było zwykle, by imiona, które nadawali dzieciom, miały jakieś znaczenie - jeśli nadawał je sam Bóg, miało ono znaczenie szczególne. Stary Testament nauczał, że Boży lud zostanie zbawiony w czasach Mesjasza (Jr 23,5-6). Żydowscy czytelnicy żyjący w I w. rozumieli zbawienie jako coś więcej, niż uzyskanie osobistego przebaczenia. Modlili się o nadejście dnia, w którym Bóg uwolni swój lud od konsekwencji jego grzechów - obcej dominacji. Wielu sądziło, że wyzwolenie to nastąpi, gdy cały naród dokona przemiany i niepodzielnym sercem zwróci się ku Bogu. Jezus przyszedł, by wyzwolić swój lud od jego grzechów i w ten sposób ocalić przed sądem.
22 A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka:
1,22 Ta formuła i inne jej podobne będą często występowały w Mt (2,15.17.23; 8,17; 12,17; 13,35; 21,4; 26,54.56; 27,9; por. 3,3; 11,10; 13,14; itd.), jednakże nie tylko Mateusz uważa, że Pisma wypełniły się w Jezusie, również sam Jezus oświadcza, że one mówią o Nim (Mt 11,4-6; Łk 4,21; 18,31+; 24,44; J 5,39+; 8,56; 17,12; itd.). Już w ST wypełnianie się słów proroków było jednym z kryteriów prawdziwości ich misji (Pwt 18,20-22+). Według Jezusa i Jego uczniów Bóg ogłosił swoje plany zarówno za pomocą słów, jak i poprzez wydarzenia, a wiara chrześcijan odkrywa, że dosł. wypełnienie się tekstów w osobie Jezusa Chrystusa lub w życiu Kościoła jest objawieniem rzeczywistego wypełnienia zamiarów Boga (J 2,22; 20,9; Dz 2,23+; 2,31.34-35; 3,24+; Rz 15,4; 1 Kor 10,11; 15,3-4; 2 Kor 1,20; 3,14-16).
23 Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami. Iz 7,14
22–23. Wzmianka o wypełnieniu się proroctwa w przyjściu na świat i działalności Jezusa – to po raz pierwszy ukazana myśl przewodnia całej Ewangelii Mateusza. Ewangelista ciągle wyjaśnia, że życie Jezusa jest wypełnieniem się proroctwa ST, a Jezus sam – to nie kto inny, jak tylko zapowiadany przez proroków Mesjasz. Słowa, które kiedyś wypowiedział prorok Izajasz, a których nie pojmował Achaz, stają się teraz jasne. Tak więc pojawienie się Jezusa będzie obejmować zasięgiem swego oddziaływania przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. W przyszłości okaże się Zbawicielem, swym ukazaniem się rozjaśnił przeszłość, w chwili obecnej jest wyrazem działania mocy Bożej. Jego dawne imię brzmi: Emmanuel – Bóg z nami. Izraelici byli święcie przekonani, że Bóg zawsze przebywa z nimi – i tylko z nimi. Bóg za nich prowadził wojny, Bóg odnosił zwycięstwa. To przeświadczenie o obecności Boga w narodzie odnosi się także do przyszłości. Izrael wierzył, że Bóg „będzie z nim” zawsze. Oto teraz Bóg przebywać będzie w sposób szczególny z ludem: nie tylko z Izraelem, nie tylko jako przedmiot oczekiwania. „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” (J 1,14).
1,22-23. Mateusz cytuje fragment Iz 7,14 i wykazuje dużą znajomość historycznego kontekstu działalności Izajasza. Z tekstu wynika, że Asyria zniszczy ziemie Izraela i Aramu zanim „Syn” stanie się dorosły (Iz 7,14-17). Wydaje się, że słowo „Syn” oznacza tutaj potomka Izajasza (Iz 8,34) Jednak imiona wszystkich dzieci proroka pełniły rolę znaków wskazujących na kogoś innego (Iz 8,18) - dla kogo zaś imiona „Emmanuel" lub „Bóg z nami” (Iz 7,14) byłyby bardziej odpowiednie niż dla syna Dawida słusznie nazywanego „Bogiem Mocnym” (Iz 9,6; por. 10,21; 11,1)?
24 Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie,
25 lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus.
1,25 W tekście nie jest brany pod uwagę późniejszy czas, sam tekst nie wyraża też wieczystego dziewictwa Maryi, ale zakładają je dalsza część Ewangelii, podobnie jak i tradycja Kościoła. Na temat „braci” Jezusa por. 12,46+.
24–25. Otrzymawszy takie wyjaśnienia we śnie, tzn. w sposób tajemniczy, Józef nie obawia się już zatrzymać przy sobie Maryi. Uczynił tak, jak mu polecił anioł: wziął żonę swą do siebie, lecz powodowany bojaźnią Bożą – bo ma przecież do czynienia ze sprawą samego Ducha Świętego – nie zbliżał się do niej, aż porodziła Syna. Zgodnie z poleceniem anioła Syn otrzymuje imię Jezus. W Nim właśnie Bóg będzie z nami – jako nasz Zbawiciel.
1,24-25. Józef postępuje jak bohaterowie wiary Starego Testamentu, którzy okazywali posłuszeństwo Bożemu powołaniu, nawet wówczas gdy wydawało się to sprzeczne ze zdrowy rozsądkiem. Akt zawarcia małżeństwa składał się z przymierza (zawieranego w chwili zaręczyn; kontrakt małżeński obejmował również transakcję pieniężną pomiędzy dwiema rodzinami), uroczystości weselnej i skonsumowania związku (zwykle podczas pierwszej nocy uczty weselnej trwającej siedem dni). Józef oficjalnie poślubia Maryję, lecz wstrzymuje się ze skonsumowaniem małżeństwa. Żydowscy nauczyciele sądzili, że mężczyźni powinni się wcześnie żenić, ponieważ nie są zdolni oprzeć się pokusie (wielu obwiniało kobiety, które nie przykrywały głowy, o wzbudzanie pożądania mężczyzn). Józef, który mieszkał z Marią, lecz zachowywał wstrzemięźliwość, dostarcza zatem wyrazistego przykładu zachowania seksualnej czystości.
1,18-25. Narodziny Jezusa. Starożytni biografowie czasami wysławiali cudowne narodźmy swoich bohaterów (było to zjawisko szczególnie typowe w Starym Testamencie), nie istnieją jednak bliskie paralele narodzin z dziewicy.
Grecy opowiadali historie o bogach mających dzieci z ziemiankami, lecz tekst Ewangelii Mateusza wskazuje, że alit poczęcia był pozbawiony seksualnego charakteru. Stary Testament (i tradycja żydowska) nie przypisywał też Bogu cech płciowych. Opowieści o cudownych narodzinach, które krążyły w starożytnym świecie (w tym opowieści żydowskie, np. 1 Księga Henocha 106), pełne były mistycznej obrazowości (np. niemowląt, które swoim pojawieniem się napełniały dom światłością), co pozostaje w kontraście z prostym narracyjnym stylem tego fragmentu (por. podobnie Wj 2,1-10).
Mt 2
Mędrcy ze wschodu
1 Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy Łk 2,1-7
2,1 Po przedstawieniu w rozdz. 1 osoby Jezusa, syna Dawida i Syna Boga, w rozdz. 2 Mateusz charakteryzuje misję zbawienia, zaoferowaną poganom przez Jezusa, ukazując Go jako Tego, który przyciąga mędrców do swojego światła (w. 1-12), oraz Jego misję cierpienia pośród swego narodu, przeżywania wraz z tym narodem jego bolesnych doświadczeń: pierwszego wygnania w Egipcie (w. 13-15), drugiej niewoli (w. 16-18), upokarzającego powrotu niewielkiej Reszty (nacur; w. 19-23; por. w. 23+). Te haggadyczne opowieści za pośrednictwem wydarzeń pouczają o tym, co w Łk 2,30-34 będzie wyrażone za pośrednictwem proroczych słów Symeona (por. Łk 2,34+).
— za panowania króla Heroda. Mowa o 5 lub 4 r. ery chrześcijańskiej zważywszy, że — ze względu na zaistniały błąd — jej liczenie rozpoczyna się w kilka lat po narodzeniu Chrystusa (por. Łk 2,2+; 3,1+). Herod panował od r. 37 do 4 przed erą chrześcijańską, a jego królestwo obejmowało: Judeę, Idumeę, Samarię, Galileę, Pereę i inne regiony na obrzeżach Chauranu (starożytny Auranitis).
— mędrcy. Dosł.: „magowie”.
— ze Wschodu. Charakter opowieści wymaga, aby temu słowu pozostawić znaczenie określenia bardzo ogólnego: byłaby to strefa astrologicznych mędrców, jakimi są „magowie”.
Opowiadanie o pokłonie trzech mędrców ma na celu pokazanie, w jaki sposób urzeczywistniło się następne proroctwo starotestamentowe.
Mateusz pokazuje wytrwale i w coraz drobniejszych szczegółach spełnianie się na osobie Jezusa proroctw starotestamentowych. Okazuje się, że kraina, ziemia judzka, i miasto, Betlejem, w którym miał przyjść na świat Jezus, były już wspomniane w ST jako miejsce narodzin Mesjasza.
1. Właśnie wskutek owych narodzin Mesjasza okryje się Betlejem, skromna, zapomniana mieścina, nieprzemijającą sławą. Mające narodzić się w Betlejem Dziecię jest teraz nazwane Władcą Izraela.
Jezus przyszedł na świat za dni króla Heroda (40 [37] – 4 przed Chr.). Był to Herod Wielki, znany z okrutnych rządów, służalczo poddany władzom rzymskim. Ewangelista jeszcze kilka razy nazwie go królem, ale też mianem króla żydowskiego określi tu Mesjasza. Tak więc za rządów krwawego króla Heroda, obłąkanego na punkcie swej urojonej wielkości, przychodzi na świat jako słabe Dziecię prawdziwy Król, Władca całego świata. Nie wiadomo, kim byli owi Mędrcy i nawet ich liczba, tak mocno utrwalona w tradycji, nie jest przez Biblię wspomniana. Nie jest wykluczone, że byli to kapłani babilońscy – przyszli bowiem ze Wschodu – obeznani być może w szczególny sposób z wędrówką ciał niebieskich, których poruszanie się w przekonaniu ludzi Wschodu było ściśle powiązane z losami człowieka. Światłość, która prowadziła Mędrców do Betlejem, została nazwana „Jego, tj. Mesjasza, gwiazdą”. Jej pojawienie się na drodze Mędrców należy uznać za znak, zesłany z góry przez Tego, który jest Panem wszechświata.
Istniało w starożytności dość powszechne przekonanie, że przyjściu na świat jakiejś niezwykłej osobistości towarzyszą specjalne znaki na niebie. Do przeświadczenia, że narodził się nowy król żydowski, doszli Mędrcy łącząc, być może, swoją wiedzę o gwiazdach z żydowskimi nadziejami mesjańskimi. Te ostatnie mogły im być znane albo z lektury proroctw starotestamentowych, w których zdarzały się czasem wzmianki o Gwieździe mającej się ukazać w Izraelu (Lb 24,17), albo z samych wierzeń Izraelitów, pozostających w kontakcie z narodami sąsiednimi. Mimo najrozmaitszych przypuszczeń znanych z historii egzegezy nie istnieje dotychczas zadowalająca wszystkich odpowiedź na pytanie, czym była jako zjawisko gwiazda trzech Mędrców: szczególnym połączeniem planet Jowisza, Saturna i Marsa – jak utrzymywał na początku XVII stulecia niemiecki astronom Jan Kepler – czy zwykłym meteorem lub kometą spadającą z innej planety na Ziemię, jak utrzymywali inni.
Nigdy nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób, po ludzku rzecz biorąc, ów znak w postaci „Jego gwiazdy” skłonił Mędrców do udania się, bądź co bądź, w nieznane. Biblia chce przez to tylko powiedzieć, że w ich pojawieniu się u żłobka mamy do czynienia z pierwszymi przebłyskami zbawczego uniwersalizmu. Nie tylko Izrael będzie korzystał z dóbr mesjańskich. Są one dostępne dla wszystkich narodów, choć te ostatnie muszą się w pewien sposób zbliżyć do Izraela, by z owych dóbr skorzystać. Już bowiem prorok Izajasz mówił: „Na końcu czasów, góra świątyni Jahwe mocno stanie na szczycie gór… Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą…” (Iz 2,2; por. 60,3–6). Jeżeli Jezus nie przyszedł na świat ani w pałacu królewskim, ani nawet w Świętym Mieście, to dlatego, że od samego początku wybierał to, co małe, aby zawstydzić wielkich i możnych tego świata.
2,1. Herod Wielki zmarł w 4 r. przed Chr. Jezus urodził się więc raczej przed 4 r. przed Chr., niż w 1 r. naszej ery. Nasze kalendarze różnią się w wyniku dokonania błędnych obliczeń. „Magowie” (niekoniecznie „mędrcy”, jak nazywa ich tradycja) byli przypuszczalnie pogańskimi astrologami, których sztuka przepowiadania przyszłości była otaczana szacunkiem w świecie grecko-rzymskim. Astrologia stała się popularna za pośrednictwem „nauki” Wschodu - wszyscy przyznawali, że najlepsi astrologowie żyli na Wschodzie. Stary Testament wyraźnie zabrania odczytywania przyszłości ze znaków (Pwt 18,11; por. Iz 2,6; 47,11-15), zamiast niego wskazując na prawdziwość proroctwa (Pwt 18,15).
2 i pytali: Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon. Lb 24,17
2,2 na Wschodzie. Za Wulgatą. Podobnie w w. 9. Grec: „przy jej wschodzeniu”.
2. Pytanie Mędrców o miejsce narodzin króla żydowskiego wywołało podwójne przerażenie: Heroda, który pomyślał natychmiast, że ten nowy król może go pozbawić władzy, i mieszkańców Jerozolimy, którzy sądzili, że owe narodziny mogą się stać początkiem nowych krwawych rządów. Ze słów i przybyliśmy oddać Mu pokłon jeszcze wcale nie wynika to, że Mędrcy wierzyli w Boską godność Jezusa. Być może, podzielali oni również przekonania mesjańskie ówczesnych Żydów, którzy oczekiwali na przyjście wyjątkowego, w swym znaczeniu, politycznego władcy.
2,2. Proponowano różne wyjaśnienia tego zjawiska - pojawienia się gwiazdy - z pierwszej dekady przed Chr. Starożytni uważali, że komety i spadające gwiazdy przepowiadają rychły upadek władców. Niektórzy rzymscy cesarze wyganiali nawet z Rzymu astrologów, którzy ogłaszali takie przepowiednie. W okresie tym wielu Żydów zgadzało się z poglądem, że na podstawie obserwacji gwiazd można wiernie przepowiedzieć przyszłość. Mimo że Magowie byli poganami, Bóg postanowił im się objawić.
3 Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima.
2,3. Wielu władców lękało się astrologicznych znaków wieszczących ich upadek. Powiadano, że cesarz Neron rozkazał zgładzić wielu rzymskich arystokratów, mając nadzieję, że ich śmierć (nie zaś jego własna) spełni przepowiednię spadającej komety. Jerozolima była ważnym ośrodkiem handlowym. Magowie musieli wjechać do miasta z licznym orszakiem, skoro dowiedzieli się o nich wszyscy mieszkańcy. Wielu ludzi niechętnie odnosiło się do władzy Heroda i wieści rozchodziły się bardzo szybko. Król Herod, świetnie znający atmosferę intelektualną panującą w cesarstwie rzymskim i wspierający świątynie w pogańskich miastach podlegających swej władzy, mógł być człowiekiem, który uzna misję Magów za przedsięwzięcie o szczególnym znaczeniu.
4 Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz.
2,4 uczonych ludu. Nazywa się ich także „doktorami Prawa” (Łk 5,17; Dz 5,34) lub „uczonymi w Prawie” (Łk 7,30; 10,25; itd.; podanej alternatywy nie ma w BT). Pełnili oni funkcję interpretatorów pism świętych, a szczególnie — Prawa Mojżeszowego, wyprowadzając zeń reguły życia w judaizmie (por. Ezd 7,6+.11; Syr 39,2+). Ta rola zapewniała im uznanie ludu i wpływ nań. Zasadniczo, choć nie wyłącznie, wywodzili się z faryzeuszów (3,7+), wraz z arcykapłanami i starszymi byli też członkami Wysokiej Rady Żydowskiej (Sanhedrynu).
3–4. Obawy Heroda wiązały się z przekonaniem, że Mesjasz wybawi Izraelitów z niewoli rzymskiej. Herod zaś, jak wiadomo, był narzędziem w rękach Rzymian. Sprawa przyszłych narodzin Mesjasza – aczkolwiek Mesjasz uchodził za władcę politycznego w przekonaniu Żydów – należała do zagadnień ściśle religijnych. Nic tedy dziwnego, że Herod zasięga rady uczonych w Piśmie i faryzeuszy.
2,4. Arcykapłani wywodzili się głównie z kręgów bogatej arystokracji - saduceuszów; określenie „uczeni ludu” oznacza tutaj specjalistów w dziedzinie żydowskiego Prawa (większość z nich była również nauczycielami prawa). Herod wywierał wielki wpływ na głównych przywódców ludu, usuwając większość swoich politycznych przeciwników.
5 Ci mu odpowiedzieli: W Betlejem judzkim, bo tak zostało napisane przez Proroka: J 7,42
6 A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela. Mi 5,1
5–6. Z wielu proroctw mesjańskich żadne nie dały odpowiedzi na pytanie, gdzie się ma narodzić Mesjasz, tak wyraźnej, jak słowa Micheasza (5,1). Narodził się Mesjasz nie w Jerozolimie, która mordowała proroków i przestała być miastem światłości i pokoju, lecz w Betlejem, bynajmniej nie „najlichszym spośród głównych miast Judy”. Natomiast w Jerozolimie pojawi się Mesjasz kiedyś po to, by tam umrzeć.
2,5-6. Przepowiednia zawarta w Mi 5,2 wskazywała na Betlejem jako miejsce narodzin Mesjasza, ponieważ miał On być potomkiem Dawida, zaś Betlejem było miastem rodzinnym tego króla. Była to mała mieścina, oddalona o dziesięć mil drogi od stolicy Heroda, Jerozolimy. Magowie przybyli do Jerozolimy, ponieważ tam właśnie spodziewali się znaleźć żydowskiego króla - być może jednego z synów Heroda. Wydaje się znamienne, że uczeni w Piśmie wiedzieli, gdzie narodzi się Mesjasz, a jednak wiedzy tej nie wykorzystali ani w sensie pozytywnym (Mt 2,11), ani negatywnym (Mt 2,16). Ponieważ ich następcy dążyli później do stracenia Jezusa (Mt 26,3-4), Mateusz może dawać swym czytelnikom do zrozumienia, że od obojętnego potraktowania Jezusa jest niedaleko do ukrzyżowania Go.
7 Wtedy Herod przywołał potajemnie mędrców i wywiedział się od nich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. 8 A kierując ich do Betlejem, rzekł: Udajcie się tam i wypytajcie starannie o Dziecię, a gdy je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać mu pokłon.
7–8. Uzyskana od arcykapłanów i uczonych ludu wiadomość o miejscu narodzin nowego króla została przekazana Mędrcom, którzy też otrzymali polecenie, by wracając z Betlejem donieśli Herodowi, gdzie znajduje się Mesjasz.
2,7-8. Podstęp Heroda może przypominać postępowanie dawnego tyrana, faraona (być może Seti I), który nakazał egipskim położnym, by zabijały noworodki płci męskiej (Wj 1,16). Położne mogły zabijać nowo narodzone tak, by wyglądało to na martwy poród - matki nie wiedziały, co się dzieje, z powodu pozycji, w jakiej rodziły.
9 Oni zaś, wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, postępowała przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię.
2,9 Ewangelista ma oczywiście na myśli jakąś cudowną gwiazdę, bezcelowe zatem jest szukanie naturalnego wytłumaczenia.
10 Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali.
2,9-10. Opis Bożego prowadzenia Magów za pomocą poruszającego się, nadprzyrodzonego znaku, może przypominać sposób, w jaki wiódł On swój lud na pustyni za pomocą obłoku i słupa ognia (Wj 13,21-22).
11 Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. Iz 49,23; Iz 60,5n; Ps 72,10-11; Ps 72,15 1Krl 13,9n
2,11 Mowa o bogactwach i pachnidłach Arabii (Jr 6,20; Ez 27,22). Ojcowie Kościoła dopatrują się w tych darach symboli godności królewskiej (złoto), bóstwa (kadzidło) i męki (mirra) Chrystusa. Pokłon magów jest wypełnieniem zapowiedzi mesjańskich, w których przepowiadano, że narody złożą hołd Bogu Izraela (por. Lb 24,17; Iz 49,23; 60,5n; Ps 72,10-15).
2,11. Sposób, w jaki Magowie oddali cześć Jezusowi, był tradycyjnym wyrazem hołdu składanego bogom lub królom Wschodu. (W przeciwieństwie do ludów z obszaru Morza Śródziemnego, pogańscy Magowie mogli nie być politeistami - mogli być wyznawcami zoroastryzmu. Uczeni nie są jednak zgodni, jaki charakter miała ta religia w owym okresie.) Kadzidło i mirra były skarbami pochodzącymi ze Wschodu - ludy z rejonu Morza Śródziemnego stamtąd właśnie je sprowadzały (por. 1 Krl 10,10; Ps 72,10-11.15).
12 A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się z powrotem do swojego kraju.
9–12. Dary złożone nowo narodzonemu Jezusowi oraz hołdy, z którymi przybyli Mędrcy, świadczą o tym, iż traktowano Jezusa jako rzeczywistego króla. Wielka radość napełniająca przybyłych świadczy o tym, że spełniły się ich długotrwałe tęsknoty i pragnienia. Ze względów teologicznych obecność Józefa nie jest w ogóle wspomniana, nie mówiąc już o przypisywaniu mu ojcostwa Jezusa. Ale w osobach Mędrców hołd nowo narodzonemu Jezusowi złożyli nie tylko przedstawiciele świata uczonych, lecz także wszyscy nie-Izraelici. Nowonarodzony, aczkolwiek nazywa się królem żydowskim, w rzeczywistości przyniesie zbawienie całemu światu. Tymczasem Herodowi nie udaje się urzeczywistnić jego niecnych planów: Mędrcy, znów otrzymawszy pouczenie z góry, inną drogą wracają do swojej ojczyzny.
2,12. Większość królów wrogo reagowała na pojawienie się potencjalnych uzurpatorów lub astrologiczne przepowiednie dotyczące ich upadku. To, że Magowie musieli zostać ostrzeżeni we śnie, by nie wracali do Heroda, dowodzi ich prostoduszności - niewinności, której Żydzi zwykle nie spodziewali się u pogan. Większość ludów świata starożytnego przywiązywała wagę do szczególnych snów (Mt 1,20). Niektóre narody miały nawet zasady, zgodnie z którymi należało je interpretować. Grecy uważali Magów za szczególnych znawców w dziedzinie wyjaśniania snów.
Główny szlak, prowadzący z Betlejem na północ, wiódł przez Jerozolimę, następnie zwracał się na wschód, ku Syrii. Zważywszy na przypuszczalną liczebność ich orszaku, Magowie nie mogli zbliżyć się do Jerozolimy tak, by nie zostali przez nikogo zauważeni (z czego Herod zdawał sobie sprawę). I rzeczywiście, żaden z głównych traktów, które zawiodłyby ich do domu, nie omijał Jerozolimy. Przypuszczalnie udali się daleko na południe, do Hebronu, następnie drogą do Gazy, na wybrzeżu, gdzie odchodziła inna droga, prowadząca na północ Podążając nią, mogli przejść przez Nazaret i Kafarnaum, by następnie dotrzeć do Damaszku.
2,1-12. Pogańscy Magowie. Mateusz informuje czytelników, że nawet w czasie narodzin Jezusa religijni przywódcy, którzy posiadali najpełniejszą wiedzę (2,5), minęli się z prawdą. Zamiast nich do żydowskiego Mesjasza przybyli ludzie, których nigdy by o to nie posądzono - poganie.
Ucieczka do Egiptu
13 Gdy oni się oddalili, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić. Mt 1,20+ 1Krl 11,17; 1Krl 11,40; 2Krl 25,26; Jr 26,21; Jr 43
14 On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu;
Zawiedziony przez Mędrców Herod szuka innego sposobu odnalezienia Jezusa, ale bynajmniej nie po to, by Mu złożyć pokłon.
13–14. Józef znów otrzymuje przez anioła wskazania, z których dowiaduje się, co ma uczynić, by Herod nie mógł urzeczywistnić swoich planów. Jak poprzednio, tak i teraz opiekun Jezusa bez wahania wykonuje polecenia Boże, mimo iż są one niezwykłe i po ludzku sądząc rokują niewielkie powodzenie: nocą, bez żadnych przygotowań, z nowo narodzonym Dziecięciem udaje się do tego Egiptu, o którym przecież żaden Izraelita nie mógł słyszeć nic dobrego… A jednak on wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu. Ukazanie tej bezwzględnej, gotowej na wszystko uległości Józefa z pewnością leżało w zamiarach Mateusza. Nie przypadkiem też wymienia Ewangelista Maryję na drugim miejscu, po Dziecięciu, i nie nazywa Jej Maryją, ale Matką Dziecięcia, chcąc nas przez to pouczyć, że cała godność Maryi wypływa z faktu Jej macierzyństwa. Tym samym ukazuje nam też Mateusz wielkość Jezusa.
2,13-14. W tym okresie w Egipcie mieszkała bardzo duża żydowska kolonia. Żydzi stanowili być może nawet jedną trzecią mieszkańców Aleksandrii, miasta położonego na północy Egiptu (z liczbą mieszkańców szacowaną na około milion ludzi było to jedno z największych miast cesarstwa rzymskiego). W Aleksandrii mieszkali zamożni Żydzi, ludzie wykształceni w dziedzinie greckiej filozofii. Jednak większość obywateli Egiptu stanowili chłopi - niektórzy z nich byli najbiedniejszymi mieszkańcami cesarstwa rzymskiego. Inne żydowskie kolonie od wieków istniały na południu. Szczególnie znana była kolonia w Elefantynie, która jednak przestała istnieć pod koniec V w przed Chr. Utwory literackie Żydów z obszaru Palestyny wskazują, że wielu wątpiło w pobożność swych egipskich pobratymców, chociaż ci uważali się za ludzi wiernych Bogu.
Żegluga na Nilu sprawiała, że podróżowanie było w Egipcie stosunkowo łatwe. Jednak nadmorska droga wiodąca z Palestyny do Egiptu nie należała do najlepszych. Egipt pełnił w przeszłości rolę miejsca ucieczki (1 Krl 11,40; Jr 26,21). Opuszczając Betlejem „w nocy”, rodzina Józefa uniemożliwiła pościgowi ustalenie drogi ucieczki .Język tego fragmentu mógł przypominać żydowskim czytelnikom opis wyjścia Izraelitów z Egiptu (Wj 12,31).
15 tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego.
2,15 Z Egiptu wezwałem Syna mego. Izrael, „syn”, o którym mówią teksty prorockie, był więc figurą Mesjasza.
15. W Egipcie, który zresztą już kiedyś okazał się dla synów Jakuba miejscem schronienia przed śmiercią głodową (Rdz 46), miał Józef czekać na wyraźny znak Boży, by móc wrócić do ojczyzny. Znów próba zaufania Bogu, choć tym razem może łatwiejsza do zniesienia, bo oto wyjaśnia anioł powody ucieczki i pozostawania przez jakiś czas w Egipcie: Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić. Wzmiankę o powrocie Jezusa z Egiptu wtedy gdy już Herod nie żyje, wykorzysta Mateusz na to, by pokazać, że od samego początku sprawdzają się dotyczące Jezusa przepowiednie proroków. W zacytowanych tu słowach Ozeasza chodzi o całego Izraela, który będąc przedmiotem Bożego umiłowania, został jak syn wezwany do ojczyzny z tułaczki egipskiej. Miało się to powtórzyć w odniesieniu do rzeczywistego Syna Bożego, jakim był Jezus Chrystus.
2,15. Mateusz buduje niemal każdą perykopę - od rodowodu Jezusa do Kazania na Górze - na przynajmniej jednym fragmencie Starego Testamentu, wyjaśniając wydarzenia z życia Jezusa za pomocą Pisma. Kontekst Oz 11,1 wyraźnie nawiązuje do Izraelitów opuszczających Egipt podczas Wyjścia. Mateusz odnosi ten tekst do Jezusa, ponieważ stanowi On ucieleśnienie i wypełnienie historii Izraela (Mt 1,1).
Mateusz mógł zaczerpnąć tę interpretacyjną analogię - Izrael/Mesjasz - od Izajasza; w Iz 42-53 misja całego Izraela zostaje zawężona do Jednego, który może ją ostatecznie wypełnić i cierpieć za cały lud (tego, za którego chrześcijanie uznają później Jezusa).
Herod zmarł w 4 r. przed Chr.
Rzeź niemowląt Oz 11,1
16 Wtedy Herod, widząc, że go mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał [oprawców] do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od mędrców.
2,16 Ta opowieść ma wcześniejszą paralelę w dzieciństwie Mojżesza, o jakim mówią tradycje rabinackie: po ogłoszeniu urodzenia się dziecka zapowiadanego w wizjach i poszukiwanego przez magów faraon rozkazuje pozabijać nowo narodzone dzieci.
2,16. Ponieważ droga powrotu Magów prowadziła przez Jerozolimę (Mt 2,12), Herod wiedział, że celowo nie pojawili się oni na jego dworze. Herod był znany z przeprowadzania masakr, takich jak opisana w tym fragmencie. Młodemu, lecz popularnemu rywalowi Heroda –arcykapłanowi - przydarzył się „wypadek”: utonął w sadzawce, która miała kilkadziesiąt centymetrów głębokości. Podejrzewając o zdradę swą ulubioną żonę, Herod polecił ją udusić. Dał się zwieść i polecił stracić dwóch swoich niewinnych synów. Na łożu śmierci wydał rozkaz zabicia innego syna (tym razem winnego zarzucanych mu czynów). Cesarz August miał powiedzieć, w oparciu o grę słów hys (świnia) ihyjos (syn): Lepiej być jedną ze świń Heroda niż jego synem (Żydzi bowiem nie spożywali mięsa wieprzowego). Józef Flawiusz pisze, że Herod wydał rozkaz stracenia po jego śmierci arystokratów, by nastała większa żałoba. Rozkazu nie wykonano - uwolnieni po jego śmierci, zorganizowali radosną uroczystość.
Jedna z twierdz Heroda, Herodium, znajdowała się w bezpośrednim sąsiedztwie Betlejem. Stamtąd właśnie król mógł wysłać oddział. Żydzi uważali dzieciobójstwo za ohydną zbrodnię, czyn barbarzyński. Praktykę tę Rzymianie stosowali zwykle w przypadku kalekich noworodków; była też praktykowana w celu sprawowania kontroli nad uciskanymi narodami (Wj 1,16; 1 Mch 1,60-61; 2 Mch 8,4). Podobnie jak Mojżesz, Jezus uniknął losu innych niemowląt płci męskiej (Wj 1,22-2,10). Niektórzy Żydzi oczekiwali na przyjście proroka „podobnego Mojżeszowi” (Pwt 18,15.18).
17 Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza:
18 Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma. Jr 31,15
2,18 W pierwotnym znaczeniu zacytowanego tekstu chodzi o ludzi z pokoleń Efraima, Manassesa i Beniamina, zmasakrowanych lub deportowanych przez Asyryjczyków. Tych ludzi opłakuje Rachela, bo pochodzi z ich rodu. Odniesienie, jakie czyni Mateusz, mogło być zasugerowane tradycją, według której grób Racheli miałby się znajdować na terytorium Betlejem (Rdz 35,19n).
16–18. Nie mogąc się doczekać powrotu Mędrców, Herod doszedł do wniosku, że na informacje z ich strony nie ma co liczyć. Zupełnie zrozumiały jest więc gniew króla. Zdobywa się w uniesieniu na czyn prawdziwego szaleńca: Kazał pozabijać w Betlejem i okolicy wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch. Jeżeli nawet nie będzie mu dane zobaczyć osobiście nowego Króla, to i tak przecież sprawi, że nie będzie On zagrażał jego panowaniu, choćby to miało kosztować wiele ludzkich istnień. W dziejach Izraela ta akcja Heroda nie była nowością: podobnie przecież wymordowano dzieci Izraelitów kiedyś w Egipcie (Wj 1,22). Jednakże podobnie jak Mojżesz, który mimo wszystko wyszedł cudownie z życiem, tak teraz zostanie uratowane życie Jezusa.
Masowe morderstwo nowo narodzonych dzieci w Betlejem i okolicy kojarzy się Mateuszowi z relacją Jeremiasza proroka o płaczu Racheli, matki Izraela. Miejscem związanym z Rachelą było co prawda nie Betlejem, lecz Rama, a jej rozpacz nie była spowodowana masowym morderstwem Izraelitów, lecz ich deportacją do Asyrii, ale krzyk, płacz i jęk matek pozbawionych dzieci był taki sam, i nikt nie był w stanie utulić swego żalu.
2,17-18. Fragment Jr 31,15 posługuje się obrazem płaczu Racheli, która została pochowana w Betlejem (Rdz 35,19). Jeremiasz pisze, że Rachela opłakuje swoje dzieci, które uprowadzono do Babilonu w okresie wygnania babilońskiego. Podobnie jak sprawiedliwy Jeremiasz, Jezus został zmuszony, by udać się do Egiptu - Rachela ma teraz jednak nowy powód do żałoby, bowiem Herod zamordował członków jej ludu.
Powrót do Nazaretu
19 A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się anioł Pański we śnie
2,19. Na temat snów, zob. komentarz do Mt 1,20.
20 i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia. Wj 4,19-20
19–20. Gdy tylko umarł Herod, Józef zgodnie z obietnicą otrzymał polecenie udania się w drogę powrotną do „ziemi Izraela”. Prawie dosłownie brzmiący nakaz otrzymał kiedyś Mojżesz: Wracajże do Egiptu, gdyż pomarli wszyscy ci, którzy czyhali na twe życie (Wj 4,19). Religijne oznaczenie Palestyny mianem „ziemi Izraela” ma być przypomnieniem miłosierdzia Bożego, na mocy którego naród wybrany otrzymał Ziemię Świętą na własność.
21 On więc wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela.
2,20-21. Pierwsi czytelnicy Ewangelii Mateusza z pewnością uchwycili zasugerowane tutaj przez ewangelistę porównanie Jezusa i Mojżesza (por. Wj 4,19).
22 Lecz gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz, udał się w okolice Galilei.
2,22 Archelaus, syn Heroda Wielkiego i Maltake (podobnie jak Herod Antypas), był etnarchą Judei od 4 r. przed Chr. do 6 r. po Chr.
— w okolice Galilei. Mowa o dominium Heroda Antypasa (por. Łk 3,1+).
21–22. Gdyby nie dalsze pouczenia, otrzymywane od anioła Bożego we śnie, Józef mógł przypłacić życiem, wraz z całą rodziną, swój powrót do ziemi izraelskiej. Panujący bowiem w Judei i Samarii syn zmarłego Heroda, Herod Archelaos, okrucieństwami swoich rządów dorównywał ojcu, a niekiedy nawet go przewyższał. Nic dziwnego, że Józef bał się wpaść w jego ręce. Idąc za Bożym nakazem i omijając Judeę i Samarię udał się do Galilei, która w znacznej mierze zamieszkana przez pogan, cieszyła się względną wolnością polityczną i religijną.
2,22. Archelaos, jeden z synów Heroda, któremu udało się przeżyć, odziedziczył najgorsze cechy swojego ojca i tak jak on był złym władcą. Fakt, że jego żona była Samarytanką, z pewnością nie zjednywał mu sympatii żydowskich poddanych. Jego rządy były niestabilne, w końcu Rzymianie odsunęli go i zesłali na banicję do Galii (Francja).
23 Przybył do miasta zwanego Nazaret i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków: Nazwany będzie Nazarejczykiem.
2,23 Nazarejczykiem. Forma Nazoraios (przyjęta w Mt, J i Dz) oraz jej synonim Nazarenos (stosowany w Mk; Łk używa obydwu) są dwoma sposobami transkrypcji aram. przymiotnika nacraja. Sam przymiotnik pochodzi od nazwy miasta Nazaret (Nacrat). Odniesiony do Jezusa wskazywał na Jego pochodzenie (26,69.71). Następnie odniesienie go do uczniów Jezusa (Dz 24,5) utrzymywało się w środowisku semickim, podczas gdy nazwa „chrześcijanin” (Dz 11,16) przyjęła się w środowisku grecko-rzymskim. — Trudno dostrzec w sposób jasny, do jakich prorockich zapowiedzi Mt czyni tutaj aluzje: można myśleć o słowach nazîr (Sdz 13,5.7) albo necer, „różdżka”, „odrośl” (Iz 11,1), albo jeszcze lepiej — o nacar, „zachować”, „strzec” (Iz 42,6; 49,8; tutaj: „ukształtować”, zob. Iz 42,6+), skąd nacur — Reszta.
23. Tak więc przybywa Jezus do Nazaretu, miasta, z którego w przekonaniu ówczesnych Żydów nic dobrego nie mogło pochodzić (J 1,46). Właśnie z tym miastem wiąże tak znaczną część swego życia, iż będzie się Go potem nazywać „Jezusem z Nazaretu”. Nie jest wykluczone, że w określeniu tym, być może najstarszym ze wszystkich tytułów Jezusa, kryje się nieco pogardy związanej z ową nie najlepszą reputacją samego Nazaretu. Jednakże jeśli tak się stało, to być może – znów wskutek owego upodobania Bożego w tym, co wzgardzone, poniżone, słabe i małe. Przypisywany Jezusowi tytuł „Nazarejczyka” łączy Mateusz również z przepowiedniami proroków. Nie cytuje przy tym żadnego proroctwa i w rzeczywistości w żadnym z nich nie można znaleźć takiego określenia Mesjasza. Najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z aluzją do Iz 11,1: Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni. Otóż słowo „różdżka” brzmi po hebrajsku neser, co przypomina, przynajmniej po części, nozri – Nazarejczyk. Nie wykluczone, że początkowo określenie to wiązano bezpośrednio z „różdżką Jessego” i właśnie Jezusa uważano za ową różdżkę, a potem zaczęło ono oznaczać tyle, co „człowiek z Nazaretu”.
2,23. Odkrycia archeologiczne z rejonu Nazaretu wskazują, że wielu ludzi przeniosło się tam z Judei, z okolic Betlejem. Józef mógł mieć przyjaciół lub krewnych w Nazarecie (por. Łk 2.4). Miejscowość ta znajdowała się na głównym szlaku wiodącym od wybrzeża do Syrii. W pobliżu leżało silnie zróżnicowane kulturowo Sefforis, które w tym okresie zaczęto na nowo odbudowywać. Chociaż niewielkie, miasto Nazaret nie było odizolowane od głównych kulturowych nurtów starożytności.
Mateusz nie cytuje tutaj żadnego pojedynczego fragmentu. Starożytni pisarze czasami łączyli jednak ze sobą różne teksty. Żydzi i Grecy posługiwali się grą słów, by podkreślić główną myśl. Nasz tekst może więc odwoływać się do gry słów opartej na hebrajskim słowie necer, „odrośl”, tytule Mesjasza (Jr 23,5; Za 3,8; 6,12; por. Iz 11,1). (Jedyny problem polega na tym, że wyjaśnienie to zakłada, iż pierwsi czytelnicy Ewangelii Mateusza znali język hebrajski, Być może bardziej wykształceni z nich faktycznie się nim posługiwali.) Gra słów może być też oparta na słowie „Nazarejczyk” - niewielka zmiana kilku liter może spowodować, iż będzie się ono odnosiło do nazirejczyków - grupy ludzi w szczególny sposób poświęconych Bogu (por. Lb 6,1-21).
Mt 3
PRZYGOTOWANIE DO DZIAŁALNOŚCI JEZUSA
Jan Chrzciciel Mk 1,1-8; Łk 3,1-18
1 W owym czasie pojawił się Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa:
3,1 W owym czasie. Stereotypowe wyrażenie, które służy jako przejście do nowej myśli. — Pustynia Judzka to górzysta i pustynna kraina, rozciągająca się między centralnym łańcuchem Palestyny a depresją Jordanu oraz Morza Martwego.
Mateusz, podobnie zresztą jak Marek, od którego zdaje się tu również zależeć, nie podaje żadnych szczegółów, które mogłyby rzucić nieco światła na narodziny, lata dziecięce i młodość Jana Chrzciciela. Wbrew pozorom i pierwotnemu entuzjazmowi badaczy dokumentów qumrańskich nie wydaje się również, by Jan należał do społeczności owych esseńczyków, choć podobnie jak oni pozostawał z dala od skupisk ludzkich i od świątynnego kultu.
1. Wyrażenie „w owym czasie” też nie wskazuje na to, że Jan rozpoczął swoją działalność wtedy, kiedy Jezus wrócił z Egiptu, o czym była mowa w kontekście bezpośrednio poprzedzającym. Już w treści kilku początkowych rozdziałów pierwszej Ewangelii można zauważyć to, że Mateusza nie interesują szczegóły drugorzędne: szuka zawsze sensu wydarzeń, wyjaśnia je ustawicznym nawiązywaniem do ST. Przydomek Jana „Chrzciciel” jest określeniem funkcji, której spełnianie będzie przedstawione nieco później. Lecz nie była to jedyna funkcja Chrzciciela.
3,1. „W owym czasie” to wyrażenie powszechnie używane w Starym Testamencie, szczególnie (lecz nie wyłącznie) w proroctwach dotyczących przyszłości. W czasach Jezusa wielu oczekiwało na przyjście wielkiego przywódcy, który wyprowadzi Boży lud z pustyni, dokonując nowego Wyjścia z Egiptu. W Starym Testamencie, w okresach poważnego narodowego odstępstwa, niektórzy prorocy uważali za wskazane, by żyć poza nawiasem społeczeństwa (np. Eliasz).
2 Nawracajcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie. Dz 2,38+; Mt 4,17+; Mt 10,7
3,2 Nawracajcie się. Etymologicznie metanoia to zmiana sposobu myślenia, odrzucenie grzechu, „żałowanie”. Temu żalowi, który odnosi się do przeszłości, normalnie towarzyszy „nawrócenie” (grec. czasownik epistrefein) — zwrot człowieka do Boga i podjęcie nowego życia. Oba uzupełniające się aspekty tego samego poruszenia duszy nie zawsze są rozróżniane na płaszczyźnie słownictwa. Por. Dz 2,38+; 3,19+. Żal i nawrócenie to warunek konieczny otrzymania zbawienia przyniesionego przez królestwo Boże. Wezwanie do żalu i nawrócenia głoszone przez Jana Chrzciciela (por. także Dz 13,24; 19,4) podejmie Jezus (Mt 4,17p; Łk 5,32; 13,3.5), Jego uczniowie (Mk 6,12; Łk 24,47) i Paweł (Dz 20,21; 26,20).
— królestwo niebieskie. Tak zamiast „królestwo Boże” (por. 4,17+). To zwrot typowy dla Mt, odpowiadający żydowskiej praktyce zastępowania metaforą imienia wzbudzającego bojaźń.
2. Jego działalność wyrażała się przede wszystkim w nauczaniu, w nauczaniu bardzo specyficznym zarówno co do miejsca, jak i sposobu, w jaki je prowadził. Nie nauczał on spokojnie, lecz głosił, i to gwałtownie, konieczność nawrócenia się, „bo bliskie jest królestwo niebieskie”. Swoją nie tylko zewnętrzną formą, ale także i treścią nawiązywał Jan wprost do działalności proroków w ST, z Ezechielem i Amosem na czele. Z późniejszych rozwinięć tego tematu będzie wynikało, że prawdziwe nawrócenie się polega na przemianie wewnętrznej, na wyrzeczeniu się dotychczasowego, grzesznego życia, na przestawieniu dotychczasowego sposobu myślenia. Jeżeli samo nawoływanie do pokuty przypominało prawie dosłownie brzmiący głos proroków, to motywacja tego nawoływania jest różna: prorocy grozili gniewem Bożym, ukazywali niebezpieczeństwo przyszłej kary, mówili o dniu Jahwe – szczególnie Amos – natomiast Jan głoszoną przez siebie konieczność nawrócenia uzasadnia faktem zbliżenia się królestwa niebieskiego. Nic z Ewangelii Mateusza nie upoważnia jeszcze do stwierdzenia, że słuchacze Jana Chrzciciela wiedzieli, co się kryło pod wyrażeniem „królestwo Boże”. W każdym razie dowiadują się teraz, że przyjście owego królestwa to wydarzenie angażujące każdego człowieka. Fakt jego pojawienia się na ziemi zmusza do zasadniczej odmiany życia. Owo nawoływanie do pokuty dokonywało się na pustyni. Chodzi w tym określeniu o zewnętrzny krajobraz, a nie – rzecz jasna – o brak ludzi: ludzie przychodzili do Jana właśnie na pustynię, gdzie głosu Chrzciciela nie zagłuszał zgiełk uliczny, a jego surowej postaci – która też przecież oddziaływała sugestywnie, nie przysłaniały żadne mury czy drzewa. Już w ST pustynia była miejscem zbawiennego oczyszczenia i przemiany.
3,2. Żydzi wierzyli, że Bóg w pewnym sensie już teraz panuje nad wszechświatem, lecz codziennie modlili się o nadejście dnia, w którym Jego królestwo (lub panowanie) zostanie rozciągnięte na wszystkie ludy ziemi. (Zob. szerszy komentarz do Mk 1,14-15.)
3 Do niego to odnosi się słowo proroka Izajasza, gdy mówi: Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, dla Niego prostujcie ścieżki! Iz 40,3+; J 1,23
3. Działalność Jana Chrzciciela kojarzy się Mateuszowi ze słowami Izajasza, który zapowiadał przebywającym na wygnaniu Izraelitom powrót do ziemi ojczystej (40,3–5.9–11). Ewangelista jest przekonany, że tamto wyjście z niewoli było zapowiedzią prawdziwego wydostania się z niewoli grzechu. Dokona tego Jezus, poprzedzany właśnie działalnością Jana Chrzciciela.
3,3. Kontekstem fragmentu Iz 40,3 jest proroctwo Izajasza dotyczące nowego Wyjścia z Egiptu, kiedy Bóg ponownie wyzwoli swój lud i sprowadzi Izraelitów do Jerozolimy ze wszystkich narodów, wśród których zostali rozproszeni. Główne szlaki komunikacyjne wymagały odpowiedniego przystosowania terenu (aby stały się proste i płaskie). Na Wschodzie królowie wymagali, by drogi przygotowano odpowiednio, aby mogli nimi podróżować. Być może w celu zachowania technicznej poprawności Mateusz usuwa cytowany przez Marka fragment Księgi Malachiasza (zob. jednak Mt 11,10).
4 Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem były szarańcza i miód leśny. Mt 11,8-9; 2Krl 1,8+
4. Domagając się od innych pokuty i nawrócenia, Jan Chrzciciel sam prowadzi niezwykle surowy tryb życia: odziany w skórę wielbłądzią, żywi się jedynie szarańczą i miodem leśnym. Otóż przykład takiego życia był dla słuchaczy argumentem nie mniej przekonującym niż samo nauczanie Jana. Ciągnęła tedy do niego na pustynię Jerozolima, mieszkańcy całej Judei oraz Zajordania. Pielgrzymka to dość osobliwa, osobliwy jest zwłaszcza jej kierunek: nie poprzez pustynię do ludzkich osiedli, lecz z własnych domostw udawali się ludzie na pustynię, zniewoleni głosem Jana.
Jan nie tylko nawoływał do pokuty, lecz także udzielał chrztu, dzięki czemu otrzymał – jak już wspomnieliśmy – przydomek Chrzciciela. To obmycie wodą – sięgające swymi początkami jako obrzęd oczyszczenia daleko w ST (por. Rdz 35,2; Wj 19,14; 40,31–32; Ps 26[25],6; 51,4 – poza tymi liczne wzmianki w dokumentach qumrańskich) – miało być zewnętrznym znakiem wewnętrznego wyrzeczenia się grzechów i prawdziwego nawrócenia. Związek „chrztu Janowego” z wyznawaniem grzechów odróżnia dokonywane przez Jana obrzędy od zwykłych, powtarzających się kilka razy w ciągu dnia obmyć żydowskich. W rzeczywistości Jan umożliwia ludziom wypełnienie nakazu Izajasza proroka: Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych… (1,16).
3,4. Pożywienie Jana było strawą biedoty. Chociaż pszczelarstwo było wówczas rozpowszechnione, Jan jadał wyłącznie miód leśny. (Miód uzyskiwano odpędzając pszczoły za pomocą dymu i wyjmując plastry; miód był jedyną substancją stosowaną do słodzenia potraw, smak miodu uważano za najsłodszy.) Esseńczycy i inni pobożni Izraelici (2 Mch 5,27) odżywiali się w taki sposób, by uniknąć nieczystych pokarmów.
Strój Jana przypominał ubiór Eliasza (2 Krl 1,8) i innych ludzi, którzy żyli poza nawiasem społeczeństwa (niektórzy, jak cynicy i Bannus, Esseńczyk, nauczyciel Józefa Flawiusza, byli nawet bardziej ascetyczni). Aluzja do Eliasza sugeruje, że koniec jest już bliski (Ml 4,5-6).
5 Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. Mt 11,7
6 Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy.
3,6 Ryt zanurzenia, symbol oczyszczenia albo odnowienia, był znany w starożytnych religiach i w judaizmie (chrzest prozelitów, esseńczyków). Chociaż chrzest Janowy jest inspirowany uprzednimi praktykami, to jednak odróżnia się od nich trzema zasadniczymi cechami: ma na celu oczyszczenie nie rytualne, lecz moralne (3,2.6.8.11; Łk 3,10-14); nie jest powtarzany i stąd przybiera aspekt inicjacji; ma znaczenie eschatologiczne, ponieważ wprowadza do społeczności tych, którzy wyznają żywe oczekiwanie bliskiego już Mesjasza i tworzą — antycypując — Jego wspólnotę (3,2.11; J 1,19-34). Skuteczność tego chrztu jest realna, chociaż nie sakramentalna, ponieważ zależy ona od sądu Bożego, który ma nadejść w osobie Mesjasza, Jego ogień zaś będzie oczyszczał lub niszczył — w zależności od dobrego czy złego przygotowania. On sam będzie chrzcił „Duchem Świętym” (3,7.10-12; J 1,33+). Chrzest Janowy będą praktykowali jeszcze uczniowie Chrystusa (J 4,1-2) aż do czasu, gdy zostanie włączony w nowy ryt, ustanowiony przez Jezusa (Mt 28,19; Dz 1,5+; Rz 6,4+).
3,5-6. Poganie pragnący przejść na judaizm musieli nawrócić się i poddać obmyciu. Jan traktuje tutaj jednak Żydów tak samo jak pogan (zob. szerszy komentarz do Mk 1,4-5).
7 A gdy widział, że przychodziło do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Mt 21,25; Mt 21,32; J 5,35; J 23,33;
3,7 Faryzeusze to stronnictwo żydowskie gorliwie zachowujące Prawo, których zbytnie przywiązanie do tradycji ustnej ich nauczycieli sprowadziło się do pełnej licytowania się kazuistyki oraz do afektacji. Nacechowana wolnością wobec Prawa postawa Jezusa i Jego kontakty z grzesznikami musiały wzbudzać w nich tylko sprzeciw, czego Ewangelie, a zwłaszcza Mt, zawierają wielorakie echo (por. Mt 9,11p; 12,2p.l4p.24; 15,lp; 16,lp.6p; 19,3p; 21,45; 22,15p.34,41; 23p; Łk 5,21; 6,7; 15,2; 16,14n; 18,10n; J 7,32; 8,13; 9,13n; 11,47n). Z niektórymi faryzeuszami Jezus miał jednak przyjazne relacje (Łk 7,36+; J 3,1+) i Jego uczniowie znajdowali wśród nich również sprzymierzeńców w przeciwstawianiu się saduceuszom (Dz 23,6-10). Nie można negować ich gorliwości (por. Rz 10,2) oraz prawości (Dz 5,34n). Sam Paweł odwołuje się do swojej faryzejskiej przeszłości jako do czegoś, co było powodem do chluby (Dz 23,6; 26,5; Flp 3,5).
— Saduceusze, reagując przeciw faryzeuszom, odrzucali wszelką tradycję poza Prawem pisanym (por. Dz 23,8+). Byli mniej pobożni, a bardziej zajęci polityką, wywodzili się przede wszystkim z wielkich rodzin kapłańskich. Także oni uderzali w Jezusa (Mt 16,1.6; 22,23p) i w Jego uczniów (Dz 4,1+; 5,17).
— przed... gniewem? Jest to gniew (Lb 11,1+) dnia Jahwe (Am 5,18+), który miał rozpocząć erę mesjańską.
5–7. Chyba nie bardzo przesadzał Mateusz, gdy mówił, że ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem! Byli bowiem wśród jego słuchaczy kupcy i żołnierze, ludzie prości i uczeni w Piśmie: nic dziwnego, że byli tam także faryzeusze i saduceusze. Faryzeusze (z aram. periszaja, tzn. oddzieleni) już w I w. przed Chr. stanowili warstwę społeczną decydującą o nastrojach nie tylko religijnych wewnątrz kraju. W praktykach religijnych doprowadzili do przesady zewnętrzne przejawy pobożności, gdy tymczasem w duszy pielęgnowali często uczucia małoludzkie. Dlatego termin, „faryzeusz” stał się synonimem hipokryzji i zakłamania. Saduceusze, którzy sami wywodzili swą nazwę od imienia Sadoka (por. 2 Sm 8,17 par.), stanowili stronnictwo raczej polityczne, złożone z ówczesnych arystokratów palestyńskich, religijnie najczęściej obojętnych, gotowych do pertraktacji z pogańskimi okupantami w nadziei uzyskania od nich pewnych korzyści doczesnych. W przekonaniach religijnych uznawali jedynie Pięcioksiąg, odrzucając radykalnie wszelkie tradycje. Z faryzeuszami łączyła ich wspólna chęć decydowania o losach całego narodu oraz ta sama niechęć do Jezusa. Nic dziwnego, że Mateusz wymienia ich zazwyczaj razem (16,1; 22,34; por. Łk 3,7), chociaż istniały między nimi także głębokie różnice – np. saduceusze nie wierzyli, w przeciwieństwie do faryzeuszów, ani w istnienie aniołów, ani w przyszłe zmartwychwstanie ciał.
Przychodząc na pustynię faryzeusze i saduceusze nie myśleli chyba o zejściu z dotychczasowej drogi życia i o prawdziwym nawróceniu. Wiodła ich do sławnego już wtedy Jana raczej zwykła ciekawość i być może obawa o to, czy Jan swym nauczaniem nie zagraża w jakiś sposób ich dotychczasowej pozycji. Łukasz stwierdza zresztą bardzo wyraźnie: Faryzeusze zaś i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie, nie przyjmując chrztu od niego [Jana] (Łk 7,30).
3,7. Starożytni sądzili, że istniał gatunek żmij, których młode wydostawały się na zewnątrz, przegryzając ciała swoich matek (zob. np. Herodot, Plutarch), Nazwanie kogoś żmiją było obraźliwe, lecz epitet „plemię żmijowe” (potomstwo żmii) było znacznie gorsze - ojcobójstwo i matkobójstwo były bowiem najohydniejszymi zbrodniami w oczach starożytnych.
8 Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, J 12,34 Am 5,18+
3,8. Nawrócenie oznaczało odwrócenie się od grzechu. Faryzeusze podawali w wątpliwość nawrócenie, jeśli deklarujący je człowiek w dalszym ciągu trwał w grzechu. Prorocy Starego Testamentu czasami opisywali posłuszeństwo należne Bogu (lub przyszłe błogosławieństwo, którym Bóg obdarzy swój lud) w kategoriach owocu (naturalny obraz w społeczeństwie rolniczym; por. Iz 5,2; 27,6; Oz 10,1.12-13; 14,7-8; Prz 11,30-31).
9 a nie myślcie, że możecie sobie mówić: Abrahama mamy za ojca, bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. J 8,33-40 Rz 9,7-8; Ga 4,21-31
8–9. Nawoływanie Jana jest niezwykle natarczywe, całkowicie bezkompromisowe, niewybredne w doborze słów, żeby nie powiedzieć: wręcz obraźliwe, zwłaszcza wtedy, gdy Jan nazywa swych słuchaczy „plemieniem żmijowym” (por. także 12,34; 23,33), co stanowi chyba dość wyraźną aluzję do tego, że kusiciel wystąpił po raz pierwszy pod postacią węża (por. Rdz 3,13n).
Oprócz posługiwania się motywem wspomnianej już idei przybliżenia się królestwa Bożego, swoje napomnienia uzasadnia Jan Chrzciciel tak jak prorocy ST: przestrzega przed przyszłym gniewem Bożym. Nikt nie będzie w stanie się przed nim uchylić, jeżeli nie będzie czynił pokuty, nie odmieni swego życia. Gniew Boży dosięgnie nie tylko pogan, ale także Żydów wbrew ich zuchwałej pewności siebie. Nawrócenie owo musi się bowiem przejawić w konkretnych czynach codziennego życia. Nie może go zastąpić sama świadomość, że jest się potomkiem Abrahama (por. Rz 2,28 n; 4,12; 9,7 n; Ga 4,21–31; J 8,33–41). To, że Izraelici są narodem wybranym, że są spadkobiercami wielkich przywilejów Bożych, nakłada na nich jeszcze większe obowiązki. Jeśli się nie nawrócą, jeśli się okażą niegodni otrzymanego powołania, Bóg będzie w stanie nawet z kamieni wzbudzić Abrahamowi potomków. Już choćby z tego oświadczenia wynika, że Mateusz dopuszcza możliwość istnienia innego Izraela, takiego, który nie utożsamiałby się z Izraelem historycznym. Kiedyś św. Paweł wyjaśni dokładnie, kto będzie wchodził w skład Izraela wedle ducha (Ga, Rz).
3,9. Żydzi powszechnie wierzyli, że dostępują ocalenia jako lud, ponieważ wywodzą się od Abrahama. Obraz Boga wskrzeszającego sobie lud z kamieni musiał w uszach żydowskich słuchaczy Jana Chrzciciela brzmieć bardziej jak pogańska mitologia (Grecy mieli w swoim dziedzictwie takie opowieści), niż rzeczywistość. Słowa te oznaczały jednak, że Bóg nie potrzebuje Izraela do zrealizowania swoich zamiarów (jak w Am 9,7; por. Rdz 1,24; 2,9). Niektórzy uczeni sugerowali, że w języku aramejskim mamy tutaj do czynienia z grą słów „dzieci” - „kamienie”.
10 Już siekiera jest przyłożona do korzenia drzew. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone w ogień. Mt 7,19p
10. Ów zagrażający potomkom Abrahama dzień gniewu jest bliski. Nie ma ani chwili do stracenia, gdyż siekiera już jest przyłożona do korzeni. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone.
3,10. W literaturze żydowskiej drzewa (podobnie jak wiele innych rzeczy) symbolizują czasami Izraela. Stary Testament posługuje się niekiedy drzewem jako metaforą sądu nad narodami (Iz 10,33-34) lub Izraelem (Iz 10,18-19; Jr 11,16; Ez 15,6). Drewno uzyskiwane z dużych drzew (np. libańskiego cedru) było wykorzystywane jako materiał budowlany; drewno z karłowatych drzew owocowych, rosnących w Palestynie (np. oliwki lub figowca), nadawało się jedynie do wyrobu mniejszych przedmiotów, często (tak jak tutaj) wykorzystywano je jako opał.
11 Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. J 1,26; J 1,33 Dz 1,5; J 1,27; J 1,33 Iz 41,16; Jr 15,7
3,11 i ogniem. Jako środek oczyszczający mniej materialny i skuteczniejszy niż woda symbolizuje on już w ST (por. Iz 1,25; Za 13,9; Ml 3,2-3; Syr 2,5; itd.) suwerenną interwencję Boga i Jego Ducha oczyszczającego sumienia.
11. Nawołując do pokuty, równocześnie wyjaśnia św. Jan, że za nim idzie Ktoś o wiele większy, potężniejszy. Jan nie jest godzien nawet nosić Jego sandałów. Tak więc Jan nie tylko chrzci i nawołuje do pokuty, lecz także zapowiada przyjście Mocniejszego. Nie podaje Jego imienia, nazywa Go po prostu „Nadchodzącym” i oznajmia, że Ten, który przyjdzie, również będzie chrzcił, ale chrztem zgoła innym. Będzie to chrzest udzielany nie za pomocą zwykłej wody, lecz przez działanie Ducha Świętego i ognia. Duch Święty będzie w stanie przeniknąć do samego wnętrza człowieka. Ten dar Ducha Świętego od dawna już był zapowiadany przez proroków (por. Iz 32,15; 44,3; Jl 3,1–5): Lecz będzie to także chrzest ognia, gdyż ci, którzy nie zechcą owego chrztu przyjąć, ściągną na siebie ogień sądu wszystko niweczącego. Znów tedy nawiązuje Jan do starotestamentalnego dnia Jahwe: ogień wszystko trawiący jest nieodłącznym elementem tego dnia.
3,11. Niewolnicy dostojników mieli czasem wyższą pozycję od ludzi wolnych. Niewolnik (w przeciwieństwie do ucznia, który również służył swojemu mistrzowi) nosił sandały swojego pana. Jan mówi, że nie jest godny nawet tego, by być niewolnikiem Chrystusa.
Prorocy przepowiadali wylanie Bożego Ducha na sprawiedliwych, w czasie gdy ustanowi On swoje królestwo w Izraelu (Iz 44,3; Ez 39,29; J 12,28). Zapowiadali też, że na ludzi niegodziwych spadnie ogień (Iz 26,11; 65,15; 66,24; Jr 4,4; 15,14; itd.). W Mt 3,11 źli zostaną ochrzczeni (lub zanurzeni) ogniem (Mt 3,10.12), sprawiedliwi Duchem Świętym.
12 Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym. Mt 13,42; Mt 13,50; Mdr 5,14; Mdr 5,23
3,12 w ogniu nieugaszonym. Chodzi o ogień gehenny (18,9+), który pochłania na zawsze to, co nie mogło zostać oczyszczone (Iz 66,24; Jdt 16,17; Syr 7,17; So 1,18; Ps 21,10; itd.).
12. Ideę dnia Jahwe wyraża również obraz oddzielania na wietrze dobrego ziarna od plew po dopiero co dokonanej młocce (por. Ps 1,4; Oz 13,3). Dzieła oczyszczenia dokona właśnie Nadchodzący: za pomocą wiejadła oddzieli ziarna pszenicy i zgromadzi je w spichlerzu, a plewy spali w ogniu nieugaszonym (por. Iz 66,24). Owa zdolność ognia do niegaśnięcia wskazuje na to, że chodzi tu o ogień zgotowany dla potępionych. Tak więc Nadchodzący, Mocniejszy, jest przedstawiony przez Jana jako nieubłagany Sędzia, jako Ten, który odda każdemu według jego uczynków.
3,12. Ponieważ to samo greckie słowo może oznaczać „ducha” i „wiatr”, nadal obecny jest obraz wichru i ognia z Mt 3,11. Przesiewanie zboża było znane wszystkim Żydom mieszkającym w Palestynie - szczególnie rolnikom. Zboże zebrane w polu podrzucano w górę, by wiatr oddzielił cięższe ziarno od lżejszej plewy. Plewy, które nie nadawały się do spożycia, były następnie palone. Także inni pisarze biblijni opisywali dzień sądu jako żniwa (4 Ezd 4,30-32; por. Jr 51,33; Jl 3,12-14) lub ludzi złych jako plewy (Iz 17,13; Jr 13,24; 15,7; itd.). Fakt, że ogień ten jest „nieugaszony”, wskazuje na rzeczywistość wykraczającą poza jednorazowe spalenie plew - na coś znacznie bardziej strasznego (Iz 66,24), chociaż w tradycji żydowskiej nie było zgody co do czasu trwania kary piekielnej (zob. „Gehenna” w glosariuszu).
3,1-12. Jan Chrzciciel. Zob. komentarz do Mk 1,2-8. Fragment Iz 40,3 (cytowany w Mt 3,3) odnosi się do zwiastuna nowego Wyjścia z Egiptu, gdy Bóg ponownie wybawi swój lud z ucisku.
Chrzest Jezusa Mk 1,9-11; Łk 3,21-22
13 Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć od niego chrzest. 2Krl 5,1-14
Relacja o chrzcie Jezusa została wbudowana w opowiadanie o działalności Jana Chrzciciela. W posłannictwie Jana udzielanie chrztu stanowiło, przynajmniej dla otoczenia, element najważniejszy. Wśród nowo ochrzczonych za najznakomitszego z całą pewnością uważał Jan samego Jezusa, co wynika z rozmiarów relacji dotyczącej tego niezwykłego obrzędu.
13. Wśród tych, którzy przychodzili do Jana na pustynię i byli przez niego chrzczeni w wodzie Jordanu, pojawił się pewnego dnia Jezus z Galilei. Mateusz nie powiedział, że to właśnie On jest tym Mocniejszym, Tym, który ma chrzcić w Duchu Świętym i w ogniu. Powiedział natomiast, że Jezus, podobnie jak wszyscy inni, poprosił Jana o chrzest.
14 Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? J 13,6
14. I właśnie reakcja Jana pozwala się domyślać, że i on sam, i Ewangelista utożsamiają Jezusa z Tym, którego przyjście Jan zapowiadał. Na prośbę Jezusa o udzielenie chrztu Jan bowiem odpowiedział: Ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? Słowa te przypominają uprzednie oświadczenie Jana, według którego nie czuł się on godnym nosić nawet sandałów za Mającym wkrótce nadejść. Jan istotnie odczuwał potrzebę chrztu Duchem Świętym. Ponadto zaś wydawało mu się, że Jezus, ów Mocniejszy, Sędzia wszystkich ludzi, nie może się poddawać obrzędowi, z którym była związana konieczność wyznania grzechów i nawrócenia. Tak więc opory Jana są prostym następstwem nauki, którą innym głosił.
3,13-14. Jan zapowiada rychłe ochrzczenie Jezusa Duchem (zob. komentarz do 3,11).
15 Jezus mu odpowiedział: Ustąp teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe. Wtedy Mu ustąpił.
3,15 wszystko, co sprawiedliwe. Za grec. Jezus, chociaż jest bez grzechu (J 8,46), chce przyjąć chrzest Jana, uznając w nim ustanowiony przez Boga środek (por. Łk 7,29-30) ostatecznego przygotowania ery mesjańskiej (por. Mt 3,6+), i chce w ten sposób zadośćuczynić zbawczej „sprawiedliwości” Boga, która przewodzi planowi zbawienia. Mateusz myśli bez wątpienia nie tylko o samym akcie chrztu, lecz jeszcze bardziej o nowej „sprawiedliwości”, przez którą Jezus wypełni sprawiedliwość Starego Prawa i udoskonali ją (por. 5,17.20).
— W dwóch rkpsach vet. lat. znalazła się tu pewna wersja apokryficzna: „Podczas gdy On był chrzczony, wielkie światło rozbłysło z wody tak, że wszystkich obecnych ogarnął lęk”.
3,15. W swej odpowiedzi Jezusa podkreśla, że identyfikuje się z Izraelem w dziele posłuszeństwa Bożemu Prawu (por. Mt 5,17).
16 A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły się nad Nim niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębica i przychodzącego nad Niego. J 1,32-34
3,16 otworzyły się niebiosa. Wyrażenie „nad Nim” znajduje się tylko w niektórych rkpsach i ma podkreślić, że się to stało na Jego oczach.
— Duch Boży unosił się nad wodami pierwszego stworzenia (Rdz 1,2), tu się pojawia u początku nowego stworzenia. Z jednej strony, namaszcza Jezusa na Jego mesjańskie posłannictwo (Dz 10,38), którym będzie później kierował (Mt 4,lp; Łk 4,14.18; 10,21; Mt 12,18.28), a z drugiej — jak to pojmowali Ojcowie Kościoła — uświęca wodę i przygotowuje chrześcijański chrzest (por. Dz 1,5+).
15–16. Jezus był jednak nieustępliwy. Jako rację swej decyzji przyjęcia chrztu podał to, że musi się wypełnić sprawiedliwość, wobec której powinien okazać swoją uległość zarówno On, jak i Jan Chrzciciel Tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe. Po tym uzasadnieniu nastąpił chrzest, którego przebiegu Mateusz nie przedstawił. Zaznaczył tylko, że gdy Jezus wyszedł z wody, stało się coś niezwykłego: otworzyły się niebiosa, nad głową Jezusa ukazał się Duch Święty w postaci gołębicy, a z nieba dał się słyszeć głos, który mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. To zstąpienie Ducha Świętego na Jezusa oznaczało wzięcie Go w posiadanie przez moc Bożą. Tak Duch Boży brał w swe posiadanie wielkich mężów i proroków Starego Przymierza (np. Iz 61,1). Tak więc Duch Święty podobnie jak przy poczęciu Jezusa jest też obecny teraz, gdy Jezus ma rozpocząć swoją publiczną działalność.
3,16. Wielu wierzyło, że Duch nie działa już w ich czasach. Inni uważali, że może On wykonywać równie potężne dzieła jak za dni proroków, aż do końca czasu. Zstąpienie Ducha na Jezusa wskazuje na początek ery mesjańskiej - wskazuje też na Jezusa jako posiadającego Ducha, a zatem i Mesjasza (Mt 3,11).
17 A oto głos z nieba mówił: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. Iz 42,1; Mt 12,18; Mt 17,5
3,17 mam upodobanie. To wyrażenie przedstawia Jezusa przede wszystkim jako prawdziwego Sługę zapowiedzianego przez Izajasza. Jednakże termin „Syn”, wprowadzony w miejsce „Sługa” (co możliwe dzięki dwojakiemu znaczeniu grec. pais), podkreśla mesjański charakter i — we właściwym tego słowa znaczeniu — synowską relację Jezusa do Ojca (por. 4,3+).
17. Jeżeli wydarzeniem niezwykłym było pojawienie się nad głową nowo ochrzczonego Jezusa gołębicy, to jeszcze większy podziw musiały wzbudzić słowa pochodzące z nieba. Oto Bóg nazwał szczególnie umiłowanym synem jednego spośród na pozór zwykłych ludzi. Mianem synów Bożych byli co prawda określani już w ST królowie izraelscy, ale żadnego z nich nie nazywał Jahwe „swoim umiłowanym synem”. Wzmianka o upodobaniu Bożym w Jezusie jako Synu każe się domyślać, że Ojciec będzie aprobował wszystkie Jego czyny i słowa. Wszystko, czego dokona Jezus – od pierwszego znaku w Kanie Galilejskiej aż po wniebowstąpienie – będzie jak najbardziej zgodne z wolą Ojca.
3,17. Wielu Żydów sądziło, że głos rozlegający się z nieba stanowi w ich czasach najwyższą możliwą formę proroctwa. Jezus miał zatem dwóch świadków: głos z nieba i proroctwo Jana Chrzciciela. Mateusz pragnął, by bardziej wykształceni z grona jego czytelników dopatrzyli się tutaj aluzji nie tylko do królewskiego Mesjasza z Ps 2,7, lecz także do cierpiącego Sługi Pańskiego z Iz 42,1-4 (zob. komentarz do Mt 12,18-21).
Mt 4
Kuszenie Jezusa Mk 1,12-13; Łk 4,1-13; Pwt 8,2
1 Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła.
4,1-11 Jezus zostaje wyprowadzony na pustynię, aby tam był kuszony przez czterdzieści dni, jak kiedyś Izrael przez czterdzieści lat (Pwt 8,2.4; por. Lb 14,34). Analogicznie, doświadcza tam trzech pokus, uwypuklonych w trzech tekstach biblijnych: szukania dla siebie pokarmu poza Bogiem (Pwt 8,3; por. Wj 16), wykorzystania Boga dla zaspokojenia własnych potrzeb (Pwt 6,16; por. Wj 17,1-7), Jego zanegowania, aby służyć fałszywym bogom, którzy zapewniliby władzę nad tym światem (Pwt 6,13; por. Pwt 6,10-15; Wj 23,23-33). Jezus, podobnie jak Mojżesz, zmaga się, poszcząc przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy (Pwt 9,18; por. Wj 34,28; Pwt 9,9) i jak Mojżesz ogląda „całą ziemię” z wysokości wyniosłej góry (Pwt 34,1-4). Bóg towarzyszy Mu przez swoich aniołów (w. 11), jak zapowiedział, że będzie czynić wobec Sprawiedliwego (Ps 91,11-12). Według Mk 1,13 strzeże Go też przed dzikimi zwierzętami jako Sprawiedliwego (Ps 91,13), jak kiedyś strzegł Izraela (Pwt 8,15). Na skutek tych reminiscencji biblijnych Jezus ukazuje się jako nowy Mojżesz (zob. wcześniej 2,16+.20 i Wj 4,19), który przeprowadza nowe Wyjście (por. Hbr 3,1 — 4,11), ale również jako Mesjasz, jak przypuszcza diabeł, mając na uwadze konsekwencje chrztu („Jeśli jesteś Synem Bożym...”). On jest tym, który otwiera prawdziwą drogę zbawienia: nie przez ufanie sobie samemu i ułatwianie sobie życia, lecz przez posłuszeństwo Bogu i przez zaparcie się siebie. Biblijne przedstawienie tego epizodu nie przeszkadza przyjąć go jako historyczny. Jezus, chociaż był bez grzechu, mógł doświadczyć pokus zewnętrznych (por. Mt 16,23) — trzeba by był kuszony, aby mógł się stać naszym przywódcą (por. Mt 26,36-46p; Hbr 2,10.17-18; 4,15; 5,2.7-9). Także On musiał stanąć twarzą w twarz wobec mesjanizmu politycznego i pełnego chwały, aby się opowiedzieć za mesjanizmem duchowym w całkowitym poddaniu się Bogu (por. Hbr 12,2).
4,1 Chodzi o Ducha Świętego. „Tchnienie” i stwórcza energia Boga, która kierowała prorokami (Iz 11,2+; Sdz 3,10+), prowadzi teraz samego Jezusa w pełnieniu Jego misji (por. 3,16+; Łk 4,1+), podobnie jak później pokieruje początkami i rozwojem Kościoła (Dz 1,8+).
— przez diabła. To imię znaczy: „oskarżyciel”. „oszczerca”. Termin ten służył niekiedy do tłumaczenia hebr. Satan — „przeciwnik” (Hi 1,6+; por. Mdr 2,24+). Postać nosząca to imię wprowadza ludzi w błąd, dlatego uważa się, że odpowiada za wszystko, co się przeciwstawia działaniu Boga i Chrystusa (13,39p; J 8,44; 13,2; Dz 10,38; Ef 6,11; 1 J 3,8; itd.). Pokonanie diabła będzie oznaczało ostateczne zwycięstwo Boga (Mt 25,41; Hbr 2,14; Ap 12,9.12; 20,2.10).
1. Ten sam Duch, który zaraz po chrzcie wziął Jezusa w swe posiadanie, wyprowadza Go teraz na pustynię. Według najstarszej tradycji pustynia owa była położona w okolicy między Jordanem a Jerozolimą, gdzie było wiele jarów i górskich wzniesień, chętnie zamieszkiwanych przez dzikie zwierzęta, o czym są wzmianki w Markowej wersji kuszenia Pana Jezusa (1,13). W przekonaniu ówczesnych ludzi, tego rodzaju pustkowia stanowiły także ulubione domicilium duchów nieczystych. Zbawienie nasze zacznie się więc dokonywać na pustyni. Tu bowiem rozegra się pierwsze zmaganie Jezusa z czartem. Już w historii starotestamentowych królów izraelskich pojawiały się od czasu do czasu różne moce, które usiłowały odwieść owych władców od kultu Boga jedynego. Teraz oto pojawia się jedna z tych mocy, przybierając kształty ludzkie. Jej złowrogą – choć na pozór niewinną działalność – nazwał Ewangelista kuszeniem Jezusa.
4,1. Jednym z dziel Bożych najczęściej cytowanych w Starym Testamencie było „wyprowadzenie” Jego ludu na pustynię (zob. szczególnie Iz 63,14), gdzie został poddany próbie. Chociaż Stary Testament rzadko wspomina o diable, w czasach Jezusa jego rola jako kusiciela (por. Hi 1-2) była znacznie bardziej podkreślana. Najbardziej zaskakiwało żydowskich czytelników nie to, że diabeł powodował pokusę, lecz że czynił to osobiście.
2 A gdy pościł już czterdzieści dni i czterdzieści nocy, poczuł w końcu głód.
Hbr 2,18; Wj 34,28; Wj 24,18; 1Krl 19,8
2. Czterdzieści dni i czterdzieści nocy pościli również Mojżesz (Wj 34,28; Pwt 9,9) i Eliasz (1 Krl 19,8). Owych czterdziestu dni nie należy uważać za okres opuszczenia Jezusa przez Ojca. Był to czas dobrowolnego odosobnienia i modlitwy poprzedzającej Jego publiczne wystąpienie. Trzykrotnie podejmował szatan próby uwiedzenia Jezusa. Każda z tych trzech pokus miała nieco inny charakter.
4,2. Mojżesz pościł przez czterdzieści dni i nocy. Jezus może się tutaj jawić jako nowy Mojżesz, nowy prawodawca (zob. Mt 5,1-2). Izrael również przebywał na pustyni przez czterdzieści lat (zob. wprowadzenie do tej części).
3 Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem.
4,3 Biblijny tytuł „syn Boga” nie musi koniecznie wyrażać synostwa naturalnego, lecz tylko przybrane, wynikające z Bożego wyboru, na mocy którego między Bogiem a Jego stworzeniem powstaje relacja szczególnej zażyłości. W takim sensie tytuł ten bywa przypisywany aniołom (Hi 1,6), narodowi wybranemu (Wj 4,22; Mdr 18,13), Izraelitom (Pwt 14,1; Oz 2,1; por. Mt 5,9.45; itd.) czy ich przywódcom (Ps 82,6), a więc kiedy jest odnoszony do Króla-Mesjasza (1 Krn 17,13; Ps 2,7; 89,27), sam z siebie nie wymaga, aby ten, kogo oznacza, był kimś więcej niż tylko człowiekiem. Nie należy też z góry zakładać tego w myśli szatana (Mt 4,3.6), opętanych (Mk 3,11; 5,7; Łk 4,41), a tym bardziej setnika (Mk 15,39; por. Łk 23,47). Nawet w przypadku chrztu (Mt 3,17) i przemienienia (17,5) samo to wyrażenie zawiera jedynie specjalne upodobanie okazane Mesjaszowi-Słudze. Podobnie pytanie, jakie postawił najwyższy kapłan (26,63), niewątpliwie nie przekraczało takiego właśnie znaczenia mesjańskiego, jednakże tytuł „Syn Boga” pozostaje naturalnie otwarty na głębszy sens, czyli na synostwo we właściwym tego słowa znaczeniu. Jezus sugerował to wprost, określając siebie jako „Syna” (21,37), wyższego od aniołów (24,36), mającego Boga za „Ojca” z racji zupełnie specjalnych (J 20,17 i por. „mój Ojciec”, Mt 7,21; itd.), ponieważ pozostaje On z Bogiem w niepowtarzalnym stosunku poznania i miłości (Mt 11,27). Te deklaracje poparte innymi, wyrażającymi Boską rangę Mesjasza (22,42-46) i niebieskie pochodzenie „Syna Człowieczego” (8,20+), deklaracje potwierdzone ostatecznie triumfem zmartwychwstania, nadały wyrażeniu „Syn Boga” sens Boski we właściwym znaczeniu, czyli w takim, jaki znajdujemy np. u św. Pawła (Rz 9,5+). Jeśli nawet uczniowie nie uświadomiliby sobie tego jasno za życia Jezusa (Mt 14,33 i 16,16, dodając to wyrażenie do bardziej pierwotnego tekstu, jaki mamy w Mk, odzwierciedla niewątpliwie bardziej rozwinięte stadium wiary), to jednak wiara, jaką otrzymali ostatecznie po Wydarzeniu paschalnym z pomocą Ducha Świętego, opiera się równie realnie także na historycznych słowach Mistrza, którymi — uwzględniając możliwość zrozumienia u słuchaczy — wyrażał On swoją świadomość, że jest prawdziwie Synem Ojca.
4,3. Starożytni przypisywali takie umiejętności czarownikom, którzy twierdzili, że potrafią zamienić się w zwierzęta lub przekształcić różne przedmioty, np. kamienie zmienić w chleb. Wielu Żydów żyło nadzieją na nowe Wyjście z Egiptu, które poprowadzi nowy Mojżesz - całego obrazu miała dopełnić nowa manna lub chleb z nieba. Diabeł pragnie, by Jezus dostosował się do ówczesnych oczekiwań.
4 Lecz On mu odparł: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Pwt 8,3
3–4. Pierwszą była pokusa łatwego zdobycia chleba. Jak dwie pozostałe, tak też i pierwsza pokusa ma na celu wydobycie niejako z ust samego Jezusa wyznania, że jest On Synem Bożym, który wskazuje na konieczność pożywiania się nie tylko chlebem, lecz i słowem pochodzącym z ust Bożych. Tak zresztą pouczał już kiedyś Mojżesz (Pwt 8,3) Izraelitów odczuwających na pustyni głód i pragnienie. Nie dokona więc Jezus cudu, by zaspokoić własny głód. Całkowicie zaufał w tym względzie Ojcu. Natomiast w przyszłości, gdy zobaczy zgłodniałe rzesze, litością zdjęty rozmnoży chleby i cudownie nakarmi nimi tłumy.
4,4. Diabeł podaje w wątpliwość lub stara się określić, na czym polega synostwo Jezusa (Mt 4,3), wbrew słowu Bożemu (Mt 3,17). Jezus zna jednak kontekst fragmentu Pwt 8,3, który cytuje w odpowiedzi: Może mieć ufność, że Bóg zapewni Mu mannę na pustyni, ponieważ ten sam Bóg, który jest Jego Ojcem, był Bogiem Izraela (Pwt 8,5).
Także w innych kręgach żydowskich (widać to np. w Zwojach znad Morza Martwego i w późniejszych tekstach rabinackich) posługiwano się zwrotem „napisane jest” w celu poprzedzenia fragmentu Pisma.
5 Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na szczycie narożnika świątyni
5. Po odparciu przez Jezusa pierwszej pokusy kontrargumentem ze ST, także i szatan w dwu pozostałych wystąpieniach będzie się posługiwał Pismem. Wyrażeń mówiących o przeniesieniu Jezusa najprzód z pustkowia na szczyt świątyni, a potem z Miasta Świętego – określenie typowe dla Mateusza – na górę wysoką nie należy pojmować zbyt dosłownie. Nie było to fizyczne przenoszenie Jezusa przez szatana. Jezus najprawdopodobniej sam zmieniał miejsca pobytu, w czym jednak towarzyszył Mu szatan. Być może, iż Jezus nawet ulegał życzeniom szatana co do przejścia z jednego miejsca na drugie. Nie wydaje się zaś prawdopodobne to, by zezwolił na jakiekolwiek fizyczne dotknięcie siebie przez tego, który był uosobieniem grzechu.
6 i rzekł Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, napisane jest bowiem: Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Ps 91,11-12
4,5-6. „Miasto Święte” to tradycyjna nazwa Jerozolimy. Diabeł zabrał Jezusa do części świątyni, z której rozciągał się widok na głęboką dolinę. Upadek z tego miejsca oznaczałby pewną śmierć. Późniejsi rabini przyznawali, że diabeł i demony potrafią zręcznie wykładać Pismo. Diabeł cytuje tutaj fragment Ps 91,11-12, wyrywając go z kontekstu. Werset Ps 91,10 daje do zrozumienia, że opieka aniołów (por, Mk 1,13) dotyczy wydarzeń, które spotykają J ego sługi, nie jest zaś zachętą do poszukiwania niebezpieczeństw. Diabeł wypowiada swoje pokusy tradycyjnym językiem żydowskiej literatury mądrościowej (Mdr 2,18).
7 Odrzekł mu Jezus: Ale napisane jest także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Pwt 6,16
6–7. Najbardziej niedorzeczna zdaje się być druga pokusa: propozycja rzucenia się ze szczytu świątyni w przepastną dolinę Cedronu. Ulegając tej pokusie Jezus okazałby się nie tyle posiadaczem mocy, ile raczej sztukmistrzem, zaspokajającym ciekawość gawiedzi. Propozycję tę można określić mianem pokusy zademonstrowania magicznej mocy. Jest ona prostym nawiązaniem do owego zaufania Bogu, którym Jezus odparł pierwszą pokusę. Szatan chce teraz wystawić na próbę siłę owej ufności.
4,7. Jezus przytacza fragment Pwt 6,16, który opisuje, w jaki sposób Izraelici kusili Boga w Massa, nie chcąc uwierzyć w Jego obecność pośród nich, dopóki nie da im znaku (Wj 17,7).
8 Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych Pwt 34,1-4
9 i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon.
8–9. Wzmianka przy trzeciej pokusie o górze tak wysokiej, iż można było z jej szczytu oglądać wszystkie królestwa świata (w. 8), jest przenośnią literacką, nawet gdyby przyjąć, idąc za Tradycją, że chodzi tu o Hermon, Tabor lub górę Nebo. Trzecia pokusa jest w zasadzie największym zuchwalstwem ze strony szatana: on, zbuntowane stworzenie Boże, domaga się hołdów od Stwórcy tylko dlatego, że sam czuje się władcą tego świata (J 12,31).
4,8-9. Królestwa świata w ścisłym sensie nie należały do diabła (zob. Dn 4,32), który był władcą ludziach serc jedynie jako uzurpator. Jedyne, co mógłby osiągnąć, to uczynić z Jezusa swego rodzaju politycznego, militarnego Mesjasza, jakiego oczekiwała większość ówczesnych Żydów.
10 Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Mt 16,23 Pwt 6,13
10. Odpowiedź Chrystusa jest przypomnieniem obowiązku nawet szatana względem Boga. Równocześnie wydając ów bezwzględny rozkaz Idź precz, szatanie! ujawnił Jezus świadomość posiadania pełnej władzy także nad złym duchem. Szatan zaś miał zrozumieć, że swoją władzę zawdzięcza Bogu. Nie ma jej sam z siebie.
11 Wtedy opuścił Go diabeł, a oto przystąpili aniołowie i usługiwali Mu. Mk 1,14-15; Łk 4,14
11. Szatan odstąpił nie dlatego, iż osiągnął swoje: dowiedział się, że Jezus jest Mesjaszem. Każda z trzech pokus miała bowiem na celu wymożenie na Jezusie tego rodzaju deklaracji. Szatan opuścił Go, ponieważ Jezus okazał swoją niezłomną wierność Bogu i Bożym planom. To w nagrodę za owo współdziałanie z Bogiem, przystąpili aniołowie i usługiwali Mu. I tak oto zakończyła się całkowitym fiaskiem pierwsza próba szatańskich ataków na Jezusa. Szatan odstąpił jednak tylko do czasu. Jeszcze niejeden raz będzie do Niego powracał.
4,10-11. Jezus cytuje fragment Pwt 6,13 zabraniający bałwochwalstwa (zob. Pwt 6,14) - przykazanie, które łamie w sposób oczywisty każdy, kto oddaje cześć diabłu.
4,1-11. Kuszenie Jezusa. Trzy fragmenty z Księgi Powtórzonego Prawa (6,13.16; 8,3), które zostały tutaj zacytowane (Mt 4,4.7.10), to polecenia, które Bóg dał Izraelowi kiedy poddawał go próbie czterdziestu lat na pustyni. W przeciwieństwie do dawnego Izraela, Jezus jako jego przedstawiciel (Mt 1,1; 2,15) pomyślnie przechodzi wszystkie próby. Niektórzy badacze porównują słowny pojedynek Jezusa z diabłem z formą, w jakiej prowadzono dyskusje rabinackie. Żydowskie opowieści sławiły bohaterów, którzy wytrwali i pomyślnie przeszli kilka prób moralnych.
DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA W GALILEI
Pole działalności
12 Gdy [Jezus] posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei.
13 Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu [ziem] Zabulona i Neftalego. Mt 13,53n
4,13 Nazaret. BJ: „Nazara”, co jest formą bardzo rzadko używaną, jednak poświadczoną w najznaczniejszych rkpsach: B, Z, Orygenes, k (por. Łk 4,16), choć w ich większości występuje zwykła forma „Nazaret”.
4,12-13. Nazaret było małą wioską rolniczą położoną na przedmieściach dawnej stolicy Galilei, Sefforis. Kafarnaum było większą osadą rybacką, znajdującą się na północno-zachodnim skraju Jeziora Galilejskiego. Szlaki handlowe powodowały, że przechodzili tamtędy poganie. Kafarnaum leżało na pograniczu ziem pokolenia Neftalego, a nie Zebulona. Mateusz wymienia drugie z nich, ponieważ pojawiają się razem w Iz 9,1, który to fragment cytuje w Mt 4,15.
14 Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza:
15 Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego, na drodze ku morzu, Zajordanie, Galilea pogan! Iz 8,23-9,1
16 Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci wzeszło światło. J 8,12+
Jakby w trosce o to, aby słowo Boże nie przestawało rozbrzmiewać, Jezus rozpoczyna swoją publiczną działalność, skoro tylko dociera do Niego wieść, że Jan został uwięziony (dosłownie: „wydany”). Bardzo znamienne jest to określenie pojmania Jana Chrzciciela. Tego samego słowa użyje potem Mateusz, mówiąc o wydaniu Jezusa (20,18 n; 26,2). Tak więc Jan nie tylko zapowiadał przyjście Jezusa, nie tylko przygotowywał grunt do Jego działalności, lecz swoją śmiercią zapowiadał również Jego koniec: zapowiadał Jego przyjście i odejście zarazem.
12–16. Jezus udał się do Galilei nie tylko dlatego, że była to Jego ojczyzna – w Nazarecie bowiem znajdował się Jego dom rodzinny – lecz także z tego względu, że ta właśnie kraina, według woli Bożej wyrażonej już w ST, miała być głównym miejscem Jego publicznej działalności. Mateusz nie omieszka przypomnieć, kto w ST przepowiedział taką przyszłość tej północnej części Palestyny (Iz 8,23–9,1). Jezus nie zabawił jednak długo w swym rodzinnym Nazarecie. Potem powie wyraźnie: Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony (Mt 13,57). Opuścił tedy Nazaret i osiadł w Kafarnaum. Tak więc w owym właśnie mieście rozpocznie Jezus ukazywać swoją Boską moc, stąd będą się rozchodziły na cały świat, Jego pierwsze słowa. Spotkał więc Kafarnaum zaszczyt nie lada: stało się ono typem miasta obdarzonego przez Boga szczególnymi względami. A jednak to o tym mieście powie kiedyś Jezus prawie ze łzami w oczach: A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, przetrwałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie (Mt 11,23 n). Bardzo świadomie ukazuje więc Mateusz wielkość przywilejów Kafarnaum, by tym bardziej była uzasadniona kara, która kiedyś spadnie na to miasto. Ziemia, będąca dziedzictwem pokoleń Zabulona i Neftalego, okolice, przez które prowadziła droga nadmorska – przez morze należy tu rozumieć jezioro Genezaret – Zajordanie ze swymi dziesięciu miastami, Dekapol oraz Galilea pogańska, to tereny zagarnięte kiedyś przez Asyrię (722 r. przed Chr.), pozostające w ciemności. Mieszkańcom tych ziem już prorok Izajasz zapowiadał wzejście szczególnego światła. Urzeczywistnienie się tej zapowiedzi dostrzega Mateusz w publicznej działalności Jezusa, koncentrującej się właśnie w tych stronach. Wśród mieszkańców owych krain są wyraźnie wspomniani – zwłaszcza w związku z Galileją – poganie. Tak więc rozpoczynając tu wśród pogan swoją działalność, Chrystus wywdzięcza się niejako za hołd złożony Mu przez trzech Mędrców, którzy byli, jak wiadomo, przedstawicielami narodów pogańskich. Światłem, które zajaśniało wśród pogan, jest sam Jezus. On to przecież powie o sobie: Ja jestem światłością świata (J 8,12). Światłością będą Jego słowa wyprowadzające ludzi z mroków grzechu, światłem niezwykłym będą promieniowały wszystkie Jego cudowne czyny.
4,14-16. Przytaczając fragment Iz 9,1-2, Mateusz niewątpliwie znał jego kontekst - światło, o którym jest w nim mowa, jest światłem Mesjasza (Iz 9,6-7). (Mateusz ponownie zapowiada ewangelizację wśród pogan, wspominając o niej w tej narracji). Wielu mieszkańców Galilei, nie będących Żydami, zmuszono do nawrócenia na judaizm w II w. przed Chr.
Wcześniej byli sojusznikami Fenicjan, wrogów Judei (1 Mch 5,15). W okresie późniejszym w Galilei osiedliło się wielu Judejczyków - wówczas też zaczął tam dominować, pod względem religijnym i etnicznym, element żydowski. Co istotniejsze, Galilea była ze wszystkich stron otoczona (z wyjątkiem południowej granicy z Samarią) przez ziemie należące do hellenistycznych miast. Kafarnaum (podobnie jak Sefforis i Nazaret, leżący dalej na południe) leżało na szlaku jednego z ówczesnych głównych traktów handlowych Palestyny, nazwanego później „Drogą morską”. Podążały tędy karawany z Damaszku do Cezarei Palestyńskiej, leżącej na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
17 Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie. Mt 3,2+ Mk 1,16-20; Łk 5,1-11
4,17 królestwo niebieskie. Królowanie Boga nad narodem wybranym, a przez niego nad całym światem — co stanowiło teokratyczny ideał ST — stoi w centrum przepowiadania Jezusa. Królowanie to implikuje istnienie królestwa „świętych”, dla których Bóg to naprawdę Król, ponieważ Jego panowanie uznają oni w poznaniu i miłości. Królestwo Boga w sensie powszechnym zakwestionował bunt grzechu, lecz ma je uzdrowić suwerenna interwencja Boga i Jego Mesjasza (Dn 2,28+). To właśnie tę interwencję Jezus — po Janie Chrzcicielu (3,2) — ogłasza jako bliską (4,17.23; Łk 4,43) i urzeczywistnia ją nie w wojennym i nacjonalistycznym triumfie, jak tego oczekiwały tłumy (Mk 11,10; Łk 19,11; Dz 1,6), lecz w sposób całkowicie duchowy (Mk 1,34+; J 18,36) jako „Syn Człowieczy” (Mt 8,20+) i „Sługa” (Mt 8,17+; 20,28+; 26,28+) przez swoje dzieło zbawienia, dzięki któremu wyrywa łudzi z wrogiego królestwa szatana (4,8; 8,29+; 12,25-26). Przed ostatecznym eschatologicznym urzeczywistnieniem się tego królestwa, kiedy to wybrani będą żyli u Ojca w radości uczty niebieskiej (8,11+; 13,43; 26,29), objawi się ono najpierw w skromnych początkach (13,31-33), tajemniczych (13,11) i kontrowersyjnych (13,24-30). Pojawi się jako rzeczywistość już zapoczątkowana (12,28; Łk 17,20-21), która powoli będzie się rozwijać na ziemi (Mk 4,26-29) poprzez Kościół (Mt 16,18+). Zostało ono wprowadzone z mocą jako królestwo Chrystusa przez sąd Boga nad Jerozolimą (Mt 16,28; Łk 21,31) i jest przepowiadane na całym świecie dzięki misji apostolskiej (Mt 10,7; 24,14; Dz 1,3+). Ostatecznie zostanie utwierdzone i oddane Ojcu (1 Kor 15,24) przy chwalebnym powrocie Chrystusa (Mt 16,27; 25,31) w chwili sądu ostatecznego (13,37-43.47-50; 25,31-46). Do owego czasu objawia się ono jako czysta łaska (20,1-16; 22,9-10; Łk 12,32) przyjmowana przez pokornych (Mt 5,3; 18,3-4; 19,14.23-24), umiejących zaprzeć się samych siebie (13,44-46; 19,12; Mk 9,47; Łk 9,62; 18,29n), a odrzucana przez pysznych i egoistów (21,31-32.43; 22,2-8; 23,13). Nie można wejść do niego bez stroju weselnego (22,11-13) nowego życia (J 3,3.5). Będą tacy, którzy zostaną zeń wyłączeni (Mt 8,12; 1 Kor 6,9-10; Ga 5,21). Należy czuwać, aby być gotowym, kiedy przyjdzie ono niespodzianie (Mt 25,1-13). Co do sposobu, w jaki Mateusz skonstruował swój plan, opracowując ten temat, zob. Wstęp s. 1354.
17. W swym nauczaniu Jezus prawie dosłownie powtarzał słowa wypowiedziane już przedtem przez Jana Chrzciciela: Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie (Mt 4,17). Nawoływanie to posiada jednak w ustach Jezusa bardziej autorytatywny charakter, bardziej jeszcze zobowiązuje, choć motywacja napomnień do pokuty w obydwu katechezach jest taka sama: albowiem bliskie jest królestwo niebieskie. Znaczy to, że królestwo jest tuż, tuż. Potrzebny jest jednak jeszcze wysiłek osobisty poszczególnych ludzi, żeby mogło się stać obecne we wnętrzu każdego z nich. Jeżeli w katechezie Jana Chrzciciela cały akcent spoczywał na wzywaniu do pokuty, to Jezus zdaje się kłaść szczególny nacisk właśnie na motywację tego nakazu. Wskutek tego nauczanie Jezusa zasługuje w pełni na miano Ewangelii, czyli Dobrej Nowiny o nadchodzącym królestwie Bożym.
Warto przy tej okazji wspomnieć, że Janowe nawoływanie do pokuty (Mt 3,2; por. Mk 1,4; Łk 3,3), powtórzone przez Jezusa (Mt 4,17; por. Mk 1,15), odnajdujemy także w kerygmacie Piotra (Dz 2,38) oraz w katechezie św. Pawła (Rz 13,11–14).
Katechezę Jana Chrzciciela Marek i Łukasz referują w mowie zależnej. Mateusz cytuje wprost fragment Janowego kazania, pomija nadto milczeniem zanotowaną przez Marka i Łukasza wzmiankę o chrzcie i o odpuszczaniu grzechów, wprowadza zaś nie występujący u Marka i Łukasza temat królestwa niebieskiego, wiążąc go w sposób przyczynowy z zachętą do nawrócenia. Katechezę Jezusa Mateusz i Marek cytują, Łukasz zaś ogranicza się do lakonicznej wzmianki o nauczaniu Jezusa w synagogach galilejskich. Na pytanie, jaka jest zależność literacka sformułowań tych dwu katechez i jaki jest stosunek do nich nauczania Piotra i Pawła, należałoby chyba odpowiedzieć w ten sposób: wezwanie do nawrócenia weszło do katechezy pierwotnej najprzód jako część pouczeń Jana Chrzciciela, przy czym pouczenia Janowe Marek i Łukasz przekazali w formie bardziej oryginalnej niż Mateusz. Mateuszowa wersja katechezy Jana Chrzciciela jest próbą dostosowania nauki Jana do analogicznych pouczeń Jezusa. Mowa Piotra w Jerozolimie po zesłaniu Ducha Świętego nawiązuje do katechezy Jana, a nie do nauczania Jezusa. Na pierwotną katechezę Jezusa składało się głoszenie bliskości królestwa niebieskiego oraz wezwanie do nawrócenia. W sformułowaniu Mateusza katecheza ta, wskutek przyczynowego powiązania jej dwu elementów, posiada zdecydowanie parenetyczny charakter. Pareneza Pawła z Rz 13,11–14 wykazuje zależność od Markowej wersji katechezy Jezusa.
4,17. Przesłanie Jezusa, podobnie jak przesłanie Jana Chrzciciela (Mt 3,2), można podsumować słowami: nawróćcie się, abyście byli gotowi na przyjście królestwa Bożego. Żydowscy słuchacze z I w. usłyszeliby w tej proklamacji nutę ostrzeżenia przed nadciągającym dniem sądu.
Powołanie pierwszych uczniów
18 Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, [Jezus] ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. J 1,35-42; J 21,3
4,18. Codzienny jadłospis żydowskich mieszkańców Palestyny składał się z produktów wytwarzanych z solonych ryb, pszenicy i jęczmienia; popularne były też sosy rybne. W wodach Jeziora Galilejskiego występowała m. in. odmiana dużego karpia. W celu zakonserwowania, złowione ryby suszono, solono lub peklowano. Rybacy odgrywali ważną rolę w galilejskiej gospodarce i według ówczesnych standardów prowadzili dostatnie życie - znacznie bardziej dostatnie niż wielkie rzesze wieśniaków, trudniących się pracą na roli na większości obszarów cesarstwa rzymskiego. Sieć, którą zarzucano do wody, miała jeden węższy koniec, za który wyciągano ją na łódź; drugi, szerszy i obciążony ciężarkami, znajdował się pod powierzchnią (w przeciwieństwie do większych sieci ciągniętych przez łodzie, zob. Mt 13,47). Sieci były przypuszczalnie wykonane z powrozu lub sznura uplecionego z lnu, trzciny papirusowej lub konopi.
19 I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Mt 13,47-50
Streściwszy zwięźle nauczanie Jezusa, przechodzi Mateusz do opowiadania o czynach Tego, któremu Jan prostował ścieżki. Otóż uznał Ewangelista za właściwe wspomnieć na samym początku nie o jednym z dokonanych przez Jezusa cudów, ale o wydarzeniu na pozór bardzo zwykłym.
18–19. Ci dwaj ludzie byli zajęci najzwyklejszymi sprawami ich codziennego życia: zarzucali sieci w jezioro. Byli bowiem, jak większość ludzi zamieszkałych nad wodą, rybakami.
Niezwykłość całego wydarzenia polega na tym, że Jezus zobaczywszy owych ludzi ani ich nie pozdrawia, ani nie pyta o wyniki połowów, nie daje żadnych rad i nie życzy powodzenia w pracy, lecz wyrażając się bardzo autorytatywnie i lakonicznie każe im iść za sobą i zaznacza jedynie, że nadal pozostaną rybakami – tylko że będą już łowić nie ryby, lecz żywych ludzi. Nie wiadomo na razie, jak mają się dokonywać owe połowy. Metody nowej pracy będą przedmiotem kilkuletniej formacji tych, którzy posłuchają Jezusa i pójdą za Nim. Jeden z dwu przygodnie spotkanych, Szymon, będzie później zawsze wymieniany jako pierwszy wśród tych, których Jezus w sposób szczególny związał ze sobą; znaczenie jego drugiego imienia, Piotr, stanie się zrozumiałe nieco później.
20 Oni natychmiast, zostawiwszy sieci, poszli za Nim.
20. Jeżeli w całym opisie spotkania Jezusa z Szymonem i Andrzejem można się dopatrzyć niezwykłości graniczącej z cudem, to cudem takim, przynajmniej w relacji Mateusza, była decyzja, jaką podjęli dwaj bracia: Natychmiast zostawiwszy sieci poszli za Nim. Wszystko wskazuje na to, że Szymon i Andrzej widzą po raz pierwszy Jezusa; Jezus nie wyjaśnia im wcale, dlaczego powinni pójść za Nim, a oni – wiadomo, że przynajmniej Piotr był żonaty, miał swój dom w Kafarnaum – zostawiają wszystko, nawet sieci, być może wcale nie wyciągnięte z wody, i idą za Nim. Takiej decyzji, podjętej w sposób przedstawiony przez Mateusza, po ludzku nie można uznać za całkowicie normalną. Cenę owego wyrzeczenia się rybacy chyba jednak rozumieli, bo nieco później Piotr powie: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą; cóż więc otrzymamy? (Mt 19,27). Jezus jednak zawsze pozostanie tak samo bezwzględny: Nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem (Łk 14,33). Nieco później również dowiedzą się uczniowie Pańscy, co to znaczy naśladować Mistrza: nie znaczy to iść za Nim trzymając się w przyzwoitej odległości, obserwując Go jedynie z daleka, lecz znaczy to wziąć z Nim krzyż na ramiona i kroczyć tuż obok, odczuwając to samo co On i tak jak On cierpiąc.
4,19-20. Zwykle uczniowie sami wybierali rabina - nauczyciele nie powoływali swoich uczniów.
21 A idąc stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci: Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. Mt 8,19-22; Mt 19,27
22 A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.
21–22. W pewnej odległości od łodzi Szymona i Andrzeja dwaj inni bracia, Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, wspólnie z ojcem trudzili się w łodzi nad naprawianiem sieci. Ich też powołał. A oni zachowali się tak samo jak Szymon i Andrzej: Natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim. W tym przypadku Ewangelista jeszcze wyraźniej chciał podkreślić absolutne poddanie się wezwaniu Mistrza: opuścić łódź i ojca – to coś więcej niż zostawić tylko sieci. Okazuje się, że ci pierwsi spośród wezwanych mieli stanowić szczególną cząstkę w królestwie niebieskim. Nie domagał się Chrystus od nich uprzedniej odmiany życia, nie nawoływał ich do pokuty; kazał po prostu pójść za sobą. A oni skoro poszli, dowiedli, że żyli w gotowości słuchania głosu Bożego, że całkowicie zaufali Panu.
4,21-22. Rybacy mieli wyższe dochody od przeciętnego mieszkańca Galilei, zatem Jakub i Jan zrezygnowali z dobrej pracy. Co więcej, nagle opuścili swojego ojca i porzucili rodzinne gospodarstwo. Takie zachowanie mogło im przynieść niesławę w lokalnej wspólnocie. (Żydzi i Grecy mieli własne, podobne, opowieści o nagłym odejściu będącym nieomylnym znakiem radykalnie pojmowanego uczniostwa.)
4,18-22. Powołanie pierwszych uczniów. Starożytni pisarze często ilustrowali swoje nauki (tutaj, Mt 4,17) przykładami o charakterze narracyjnym. Zob. bardziej szczegółowy komentarz do Mk 1,14-20.
Dalsza działalność Jezusa Mk 1,39; Mk 3,7-8; Łk 4,14-15; Łk 4,44; Łk 6,17-18; Mt 9,35
23 I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu.
4,23 Cudowne uzdrowienia są uprzywilejowanymi znakami nadejścia czasu mesjańskiego (por. 10,1.7n; 11,4n).
4,23. Wędrownych nauczycieli, szczególnie cieszących się popularnością wśród ludu, zapraszano zwykle do zabrania głosu w synagodze (w tym okresie były one prowadzone przez kapłanów lub ludzi świeckich, odgrywających ważną rolę w miejscowej wspólnocie).
24 A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których nękały rozmaite choroby i dolegliwości: opętanych, epileptyków i paralityków. A On ich uzdrawiał.
4,24 po całej Syrii. Tej nazwy użyto tu w szerokim znaczeniu. Praktycznie oznacza ona Galileę i jej okolice (por. Mk 1,28).
— epileptyków. W BJ zachowano oryg. „lunatycy”, ale w przyp, zaznaczono, że dziś powiedziałoby się tak, jak jest tutaj (por. 17,15).
4,24. Ponieważ wielu Żydów mieszkało w Syrii, właśnie ich Mateusz miał tutaj przypuszczalnie na myśli (Mateusz chętnie wspomniałby o poganach, gdyby ci się zjawili). Obecność tłumów, szukających ulgi w gorących źródłach (takich jak Hammat-Tiberias) Galilei, świadczy o tym jak wielu ludzi pragnęło uzdrowienia w pierwszym wieku po Chr. Nauczyciele, cieszący się reputacją uzdrowicieli (zwykle byli to pogańscy czarnoksiężnicy), przyciągali wielkie tłumy.
Chociaż niektórzy ówcześni pisarze zajmujący się medycyną (np. żyjący w II w. po Chr. grecki lekarz Aretaeus, w przeciwieństwie do działającego w V w. przed Chr. Hipokratesa) uważali, że epilepsja jest związana z działaniem demonów, Mateusz odróżnia tutaj od siebie obydwa przypadki.
25 I szły za Nim liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania.
4,25 z Dekapolu. Było to zgrupowanie dziesięciu wolnych miast wraz z przynależnymi do nich terytoriami, miast rozrzuconych głównie na wschód i północny wschód od Jordanu, łącznie z Damaszkiem.
23–25. Na pełnię działalności Jezusa składały się słowa i czyny: głosił Ewangelię o Królestwie i leczył wszelkie choroby i słabości ludzkie. Zachowywał się przy tym inaczej niż Jan: nie pozostawał „w swoim mieszkaniu” w Kafarnaum, nie czekał, aż ludzie do Niego przyjdą, tylko sam obchodził całą Galileę. Tak też będzie kiedyś kazał czynić swoim uczniom: Idąc nauczajcie.
Nauczał Jezus lub, mówiąc dokładniej, głosił Dobrą Nowinę, w synagogach, czyli w ustanowionych po wygnaniu babilońskim miejscach żydowskiego kultu. Jego nauczanie nie było jednak pełnym rabinistycznej kazuistyki wykładem ST; było radosnym, entuzjastycznym głoszeniem królestwa niebieskiego. Wieści o Jego działalności docierały aż do Tyru, czyli do północnych krańców Palestyny. Gdziekolwiek się pojawił, sprowadzano do Niego chorych, cierpiących na różne dolegliwości. Sam nie wykraczał poza granice Galilei, ale tłumy ściągały do Niego z całej Palestyny: z Syrii na północy, z Jerozolimy i z całej Judei na południu oraz z Zajordania i z Dekapolu na wschodzie. Jednych pewnie pociągała wielkość i urok Jego osoby, innych wdzięczność, a jeszcze innych być może zwykła ciekawość i pogoń za niezwykłością. Później pojawią się też tacy, którzy będą chodzić za Nim w nadziei otrzymania kawałka chleba.
4,25. Dekapol, „Dziesięć miast”, był pogańskim obszarem, na którym mieszkała duża liczba Żydów.
4,23-25. Działalność Jezusa. Starożytna literatura zawiera nie tylko dłuższe fragmenty narracyjne, lecz także krótkie podsumowania, takie jak poniższy fragment (zob. też Mt 9,35; 19,1-2; itd.).
Mt 5
KAZANIE NA GÓRZE
Osiem błogosławieństw
1 Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Łk 6,20-23
5,1-7,28 Jezus ukazał nowego ducha Królestwa Bożego (4,17+) w inauguracyjnej mowie, pominiętej przez Marka (Mk 3,19+), którą Mateusz (rozdz. 5-7) i Łukasz (Łk 6,20-49) przedstawiają w dwóch różnych redakcjach. Ten ostatni pominął z tej mowy to, co mniej interesowało odbiorców jego Ewangelii, a mianowicie sprawy dotyczące praw i praktyk judaistycznych (Mt 5,17 — 6,18), natomiast Mateusz włączył weń słowa wypowiedziane przez Jezusa przy innych okazjach (zob. miejsca paralelne w Łk), aby uzyskać pełniejszy obraz. W tak skomponowanej mowie poruszono pięć zasadniczych tematów: 1. jaki duch ma ożywiać synów królestwa (5,3-48); 2. w jakim duchu mają oni wypełniać prawa i praktyki judaizmu (6,1-18); 3. oderwanie się od bogactw (6,19-34); 4. relacje do bliźniego (7,1-12); 5. wejście do królestwa przez zdecydowany wybór, który urzeczywistnia się w czynach (7,13-27).
5,1 na górę. Chodzi o jedno ze wzgórz w pobliżu Kafarnaum.
2 Wtedy otworzył usta i nauczał ich tymi słowami:
Otóż takie to właśnie tłumy stanowiły, razem z uczniami Jezusa, audytorium pierwszej wielkiej mowy Jezusa. Mateusz nie ograniczył się do samego stwierdzenia, że Jezus nauczał w synagogach, że nawoływał do pokuty w imię zbliżającego się Królestwa. Mateuszowi zawdzięczamy dłuższą relację wiekopomnego kazania Jezusa na Górze.
1–2. Kazanie rozpoczyna się błogosławieństwami, których treść słusznie można uznać za źródło chrześcijańskiego optymizmu. Powtarzające się dziewięciokrotnie „błogosławieni” jest życzeniem i sprowadzaniem zarazem szczególnego dobrodziejstwa Bożego na ludzi, podobnie jak przeciwstawne im „biada” w relacji Łukasza jest zapowiedzią odrzucenia Bożego (por. Mt 23,13n; Łk 6,24–26).
5,1-2. Chociaż osoby publicznie odczytujące Pismo stały, żydowscy nauczyciele zasiadali podczas jego wyjaśniania (uczniowie zaś siedzieli u ich stóp). Wielu uczonych porównywało „górę”, o której pisze Mateusz (por. Łk 6,17) do góry Synaj, na której Bóg, za pośrednictwem Mojżesza, przekazał swoją etykę opartą na Prawie (Wj 19-20; por. Iz 2,2-3).
3 Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
5,3 Błogosławieni. W ST spotykamy się z użyciem tego rodzaju formuł życzeniowo-pochwalnych w związku z pobożnością, mądrością, powodzeniem (Ps 1,1-2; 33,12; 127,5-6; Prz 3,3; Syr 31,8; itd.). Jezus — zgodnie z duchem proroków — jako aktualną przywołuje prawdę, że w tych „błogosławieństwach” uczestniczą także ubodzy: trzy pierwsze z nich (Mt 5,3-5; Łk 6,20-21+) obwieszczają, iż ludzie zazwyczaj uważani za nieszczęśliwych i przeklętych są błogosławieni, ponieważ są w stanie przyjąć błogosławieństwo królestwa. Kolejne błogosławieństwa dotyczą bardziej bezpośrednio postawy moralnej człowieka. Inne błogosławieństwa Jezusa w: Mt 11,6; 13,16; 16,17; 24,46; Łk 11,27-28; itd. Zob. także Łk 1,45; Ap 1,3; 14,13; itd.
— ubodzy w duchu. Chrystus podejmuje termin „ubogi” z odcieniem moralnym, który dostrzegamy już u Sofoniasza (por. So 2,3+), co jest tu podkreślone wyrażeniem „w duchu”, którego brak w Łk 6,20. Bezbronni i uciśnieni „biedni” albo „pokorni” są otwarci na przyjęcie królestwa niebieskiego — taki jest temat błogosławieństw (por. Łk 4,18; 7,22 = Mt 11,5; Łk 14,13; Jk 2,5). Ubóstwo idzie w parze z „dziecięctwem duchowym”, koniecznym, aby wejść do królestwa (Mt 18,ln = Mk 9,33n; por. Łk 9,46; Mt 19,13np; 11,25np; tajemnica objawiona „prostaczkom” albo „maluczkim”, nepioi, por. Łk 12,32; 1 Kor 1,26n). „Biednym”, ptochoi, odpowiadają także „pokorni”, tapeinoi (Łk 1,48.52; 14,11; 18,14; Mt 23,12; 18,4), „ostatni” to opozycja do „pierwsi” (Mk 9,35), a „najmniejsi” — do „wielcy” (Łk 9,48; por. Mt 19,30p; 20,26p; por. Łk 17,10). Chociaż formuła użyta w Mt 5,3 podkreśla ducha ubóstwa tak u bogatych, jak i u biednych, to jednak na ogół Jezus zwraca uwagę na faktyczne ubóstwo, szczególnie w odniesieniu do własnych uczniów (Mt 6,19n; por. Łk 12,33n; Mt 6,25p; 4,18np (por. Łk 5,ln); 9,9p; 19,21p; 19,27; (por. Mk 10,28p); por. Dz 2,44n; 4,32n). On sam daje przykład ubóstwa (Łk 2,7; Mt 8,20p) i pokory (Mt 11,29; 20,28p; 21,5; J 13,12n; por. 2 Kor 8,9; Flp 2,7n), utożsamia się z małymi i nieszczęśliwymi (Mt 25,45; por. 18,5np).
3. Ubodzy w duchu, wzmiankowani w pierwszym błogosławieństwie – to nie ludzie upośledzeni intelektualnie, prostaczkowie, ludzie niedouczeni. To raczej ci, którzy nie posiadają doczesnych bogactw, ale z radością znoszą wszelkie niedostatki; to ci także, którzy jeśli nawet posiadają bogactwa tego świata, to jednak nie są do nich przywiązani uczuciowo, pielęgnując zawsze duchowe ubóstwo. Ufają bezgranicznie dobroci Bożej, i to sprawia, że uchodzą za typowo pobożnych. Prawo starotestamentowe otaczało ich specjalną opieką – mimo iż obfitość dóbr materialnych była uważana też za wyraz błogosławieństwa Bożego – a Izajasz zapowiada, że Mesjasz został posłany po to, by głosić dobrą nowinę ubogim (Iz 61,1). Ubogim jest przyobiecane w nagrodę królestwo niebieskie, gdyż oni to właśnie, nie przywiązani do niczego tu na ziemi w sposób niewolniczy, są najbardziej zdolni do przyjęcia Królestwa. Biorąc je w posiadanie staną się prawdziwie bogatymi.
5,3. Starożytni pisarze i mówcy czasami dzielili materiał na części, rozpoczynając i kończąc poszczególne fragmenty tą samą frazą. Błogosławieństwa dotyczą zatem daru królestwa Bożego (Mt 5,3-10).
Wielu Żydów wierzyło, że królestwo Boże może zostać zaprowadzone jedynie w wyniku wielkiej wojny, zbrojnym ramieniem. Obietnice Jezusa skierowane są do „ubogich w duchu”, „cichych” lub „pokornych” (Mt 5,5), „którzy wprowadzają pokój” (Mt 5,9). W judaizmie łączono zwykle ubóstwo i pobożność. Termin „ubóstwo” mógł oznaczać albo materialną biedę (Łk 6,20), albo pełne ufności poleganie na Bogu, które stan ten zwykle wytwarzał („w duchu”, jak tutaj).
4 Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Ps 126,5; Iz 61,2-3
4. Wzmiankowany w drugim z kolei błogosławieństwie smutek jest udziałem tych, których nawiedzają różne niepowodzenia życiowe, ludzi borykających się z trudnościami przez całe życie. To również smutek tych, którzy ubolewają nad własnymi grzechami i nad losem całego świata idącego coraz bardziej na zatracenie. Często wypada im również dzielić los ubogich z poprzedniego błogosławieństwa. „Pocieszenie” zaś obiecane smucącym się jako nagroda, przypomina „pociechę Izraela”, oczekiwaną przez Symeona (Łk 2,25), a będącą specjalnym określeniem całego dzieła zbawienia. O nich również myślał Izajasz, gdy mówił: Posłał mnie… aby pocieszać wszystkich zasmuconych, by rozweselić płaczących na Syjonie… aby im… dać… olejek radości zamiast szaty smutku, pieśń chwały zamiast zgnębienia na duchu (61,1–3). Ich szczęście przedstawia także św. Jan w księdze swych objawień: On będzie Bogiem z nimi. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu (Ap 21,3–4).
5,4. Smutek był zwykle łączony z nawróceniem lub żałobą; zestawienie z „pocieszeniem” wskazuje na to, że chodzi o drugą możliwość. Chociaż może to oznaczać smutek z powodu grzechów Izraela, w tym kontekście chodzi raczej o cierpienie uciśnionych. „Pocieszenie” było jednym z obiecanych błogosławieństw, które spełnią się w przyszłości, gdy Bóg odnowi swój pogrążony w smutku lud (Iz 40,1; 49,13; 51,3.12; 52,9; 54,11; 57,18; 61,2; 66,13).
5 Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Ps 37,11 Rdz 13,15
5,5 cisi. Albo „pokorni”. Podjęte z Ps 37 w grec. W. 5 może być glosą w stosunku do w. 3 (w. 4 BJ = w. 5 tutaj, a w. 5 BJ= w. 4 tutaj). Jego pominięcie sprowadziłoby liczbę błogosławieństw do siedmiu (por. 6,9+).
5. Na miano cichych zasługują ludzie; którzy znoszą bez szemrania przykrości, nie odpłacają złem za zło, nie pozwalają sobie na żadne grubiaństwa, nie są swarliwi ani skorzy do złości. W ST „cisi” lub „pokorni” byli wspominani zazwyczaj razem z ubogimi. Łączyło ich wspólne, całkowite zdanie się na wolę Bożą. Po Bogu też spodziewali się ostatecznego wymiaru sprawiedliwości i słusznej nagrody dla siebie (por. Iz 11,4). Przyobiecana im w nagrodę ziemia jest synonimem królestwa niebieskiego. Ziemią Obiecaną był co prawda Kanaan, ale posiadanie tej ziemi stanowiło zapowiedź posiadania prawdziwego Królestwa.
5,5. Jezus cytuje fragment Pisma Świętego (Ps 37,9.11). „Na własność posiądą ziemię” nie ci, którzy dążą do zaprowadzenia królestwa środkami politycznymi lub militarnymi, lecz ci, którzy pokornie zdają się na wolę Boga. Hebrajski tekst psalmu może oznaczać „odziedziczą ziemię” w węższym znaczeniu (Ps 25,13), lecz w czasach Jezusa Żydzi oczekiwali, że lud Boży będzie panował nad całą ziemią, co sugerowały niektóre fragmenty Starego Testamentu.
6 Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Iz 51,1; Am 8,11-12 Prz 9,5; Syr 24,20
6. Łaknący i pragnący sprawiedliwości – to nie tylko ludzie, którym dzieje się społeczna krzywda, ludzie narzekający na wszelkiego rodzaju nierówności, ludzie gotowi do buntów w celu przywrócenia społecznego ładu. Mowa tu raczej o pragnieniu i łaknieniu tej sprawiedliwości, która stanowi przymiot samego Boga. Inaczej mówiąc, jest to tęsknota za prawdziwą świętością, tęsknota za Bogiem samym, który się ludziom objawił w przepisach swego Prawa. Bóg będzie dany w nagrodę tym, którzy Go pragną posiąść.
5,6. Żydzi wierzyli też, że w przyszłym królestwie Bóg zaspokoi potrzeby swojego ludu (Iz 25,6; 41,17-18; 55,2), podobnie jak troszczył się o Izraelitów w czasie Wyjścia z Egiptu, gdy ich wybawił po raz pierwszy (Pwt 6,11; 8,7-10). Jednak największym obiektem ludzkiej tęsknoty powinien być Bóg (Ps 42,1; 63,1) i Jego pouczenie o sprawiedliwości (Ps 119,40.47.70.92.97. 103; Jr 15,16).
7 Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
7. Na miano miłosiernych zasługują nie tylko ci, którzy chętnie wspierają ubogich i potrzebujących, choć ten obowiązek przede wszystkim Prawo nakładało na każdego Izraelitę. Miłosiernym jest również ten, który okazuje współczucie duszy innego człowieka lub dzieli się z bliźnim miłością Bożą tak, jak ludzie zwykli dzielić się kawałkiem chleba. Ci, którzy praktykują miłosierdzie, sami również dostąpią miłosierdzia. Tym ostatnim terminem nierzadko określa Biblia dokonane przez Chrystusa dzieło odkupienia człowieka. Stąd nagroda w postaci miłosierdzia to nie tylko łaski otrzymywane za życia, tzw. błogosławieństwo życiowe, lecz miłosierdzie okazane człowiekowi w dzień sądu ostatecznego i polegające na tym, że Bóg, uosobienie samego miłosierdzia, stanie się nagrodą człowieka.
5,7. Niektórzy późniejsi rabini wypowiadali podobne słowa (zob. też Prz 11,17), Podobnie jak wprowadzający pokój (w. 9), miłosierni nie dążą siłą do zaprowadzenia królestwa. Na takie miłosierdzie Boże wszyscy Żydzi liczyli w dniu sądu (por. Mi 7,18-19).
8 Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Ps 24,3-4; Ps 11,7; Wj 33,20+; Hbr 12,14; Prz 12,20
8. Czystego serca są nie tylko ci, którzy się nie splamili grzechami rozwiązłości, lecz także ci, którzy pozostali nieskalani w swych pragnieniach. Ale nade wszystko czystość serca zdaje się tu być synonimem szczerości, prostoty i całkowitego zdania się na Boga. Jako tacy, ludzie czystego serca będą mogli kiedyś zbliżyć się do Niego. Ich wpatrywanie się w Boga będzie przedłużone w wieczność całą. Tak więc czystość, o której mówi Jezus, nie ma nic wspólnego z obwarowaną tylu przepisami rytualną czystością żydowską, a w nagrodzie przyobiecanej ludziom czystego serca spełnią się wreszcie pragnienia Psalmisty, który wołał: Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego: kiedyż więc dojdę i ujrzę oblicze Boże? (Ps 42[41],3). Podobnie zresztą modlił się Mojżesz: Spraw, abym ujrzał Twoją chwałę (Wj 33,18). Ci, co są czystego serca, mogą więc już powtórzyć za św. Janem: Oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca (J 1,14).
5,8. „Czystego serca” (Ps 73,1) byli w Izraelu „czyści” (nieskalani), którzy uznawali, że tylko Bóg jest ich wybawieniem i nagrodą (Ps 73,2-28). Sprawiedliwi będą oglądali Boga w dniu sądu (np. Iz 30,20), podobnie jak w czasie pierwszego Wyjścia (por. (Wj 24,10-11).
9 Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
9. Wprowadzający pokój – to ci, którzy dokładają wszelkich starań, aby żyć w zgodzie z bliźnimi, ale nie ustawać w ustawicznej walce z czartem. Na tym polega przedłużanie jakby dzieła samego Chrystusa przynoszącego pokój na ziemię i jednoczącego przede wszystkim niebo z ziemią, czyli całą ludzkość z Bogiem. To wprowadzenie pokoju w stosunki między Bogiem a ludźmi stanowi cel główny działalności apostolskiej Pawła i innych głosicieli Dobrej Nowiny: Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania (2 Kor 5,18). Oto dlaczego wprowadzający pokój staną się w nagrodę synami Bożymi. Być synem Bożym – znaczy to pozostawać nie tylko w pokoju, lecz także w najbardziej intymnej przyjaźni i miłości z Bogiem, który, wedle pouczeń św. Pawła, nie jest Bogiem nieładu, lecz pokoju (1 Kor 14,33; por. Jr 29,11).
5,9. W tradycji żydowskiej zarówno Żydzi, jak i ludzie sprawiedliwi byli nazywani „synami Bożymi”. Zostanie to w sposób ostateczny ogłoszone wobec narodów w dniu sądu. Faryzejscy rabini, którzy dominowali w palestyńskim judaizmie po wojnie z Rzymianami w latach 66-70 po Chr., opowiadali się za pokojowymi środkami, odrzucając ideę zbrojnego powstania podnoszoną przez innych. Większość innych przywódców żydowskich, w tym różne grupy związane z Jerozolimą (z wyjątkiem chrześcijan i niektórych faryzeuszów), którzy opowiadali się za walką zbrojną została zabita lub utraciła poparcie po upadku powstania.
10 Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. 1P 3,14
10. Ostatnie dwa błogosławieństwa dotyczą ludzi, którzy cierpią prześladowanie z powodu uporczywego dążenia do świętości, bo sprawiedliwość, o której tu mowa, znów, podobnie jak w czwartym błogosławieństwie, oznacza po prostu doskonałość moralną, czyli świętość. Błogosławieństwo przyobiecane tym, co cierpią prześladowania, pozwala rozwiązać przynajmniej po części odwieczny problem cierpień i zła w świecie; ono skłania do podejmowania największych wysiłków i każe brać krzyż Chrystusowy na własne ramiona. Cierpiących w ten sposób spotka za to wywyższenie lub mówiąc dokładniej współwywyższenie z Chrystusem: Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię (Flp 2,9).
11 Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Dz 5,41; Flp 1,29; Kol 1,24; Hbr 10,34;
12 Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami. Jk 1,2 Syr 2,8 Mt 23,34
5,12 proroków. Uczniowie są ich następcami (por. 10,41; 13,17; 23,34).
11–12. Sam koniec błogosławieństw w swej treści dotyczy przede wszystkim Apostołów i uczniów Pańskich. Okazuje się, że cierpienie i znoszenie prześladowań należy do istoty apostolatu. Tylko za tę pracę apostolską, która jest przeplatana cierpieniami, czeka wielka nagroda. Dlatego mimo bólu, który sprawiają, cierpienia apostolskie są powodem do prawdziwej radości. Radością ma zresztą napawać nie tylko wizja przyszłej nagrody, lecz także świadomość, że jest się jakby jednym z proroków, którzy również byli prześladowani. Tak więc pod tym względem nie ma różnicy między obu Testamentami. Apostołowie, przynajmniej niektórzy, dobrze zrozumieli sens tego błogosławieństwa. Święty Łukasz opisując ich prześladowania powie: A oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla Imienia <Jezusa> (Dz 5,41).
5,10-12. Wielu starotestamentowych proroków spotkały cierpienia za to, że nieśli Izraelowi Boże słowo (np. Jr 26,11), Żydowska tradycja wyolbrzymiała liczbę proroków, którzy zginęli męczeńską śmiercią. Obowiązek udowodnienia prawdziwości swojej misji spoczywał na proroku, który wypowiadał proroctwo, które ludzie pragnęli usłyszeć (Jr 28,89; por, 6,14; 8,10-11; 23,17).
Większość Żydów nie wierzyła, że istnieją jeszcze tacy prorocy, o jakich opowiada Stary Testament, dlatego Jezus porównywał swoich naśladowców do proroków, zaznaczając, że otrzymają niezwykłą misję. Cierpienie dla Boga było uważane za zaszczyt (Ps 44,22; 69,7). Judaizm otaczał wielkim szacunkiem męczenników, stających w obronie Bożego Prawa. Mimo to żaden inny rabin nie wzywał swoich uczniów, by oddali życie za jego naukę (lub imię).
5,1-12. Osiem błogosławieństw. Fragment Mt 5-7 to pierwszy blok materiału, zawierający nauczanie Jezusa Jego głównym tematem jest etyka królestwa Bożego. W Mt 4,17 Jezus tak podsumowuje swoje przesłanie: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”. Rozdziały Mt 5-7 bardzo szczegółowo opisują styl życia człowieka nawróconego - styl postępowania charakteryzujący członków królestwa Bożego. Część tę poprzedza powszechny w Starym Testamencie gatunek literacki zwany błogosławieństwami: „Szczęśliwy mąż, który... jest on jak...” (Ps 1,1). W omawianym fragmencie błogosławieństwa są obietnicami królestwa dla tych, którzy nawrócili się i wiodą nowe życie. Słuchacze Jezusa rozumieli je jako obietnice, które zostaną spełnione w przyszłości, gdy Bóg obejmie panowanie. My musimy je odczytywać również w świetle obecnego aspektu królestwa Bożego (zob. „Królestwo Boże” w glosariuszu). Przyszłe królestwo Boże jest czasami przedstawiane za pomocą obrazów zaczerpniętych z narracji o stworzeniu lub o wyjściu Izraelitów z Egiptu (wydarzenie to Żydzi uważali za pierwowzór odkupienia).
Zadanie uczniów
13 Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Mk 9,50; Łk 14,34-35; Kol 4,6; Kpł 2,13; Lb 18,19
Już sam wstęp do Kazania na Górze przedstawia ideał prawego człowieka. Jezus zapewnia swoich słuchaczy, że jeśli będą się starali o to, by spoczęły na nich owe błogosławieństwa, okażą się solą dla ziemi.
13. Sól jest tym, co zabezpiecza potrawy od zepsucia i nadaje im smak. Otóż taką rolę w stosunku do całego świata spełniają ludzie słuchający nakazów Chrystusa: decydują o określonej, wysokiej wartości świata i chronią świat przed zagładą. Jeśli przestaną zachowywać pouczenia Chrystusa, staną się jak sól zwietrzała, a więc nie nadająca się już do przyprawiania i konserwowania potraw. Sól taką, pozbawioną wszelkich swoistych właściwości, wyrzuca się jako bezużyteczną: nikt już na nią nie zważa, zostaje zdeptana przez ludzi. Podobny los czeka też tych, którzy sprzeniewierzą się posłannictwu, jakie Bóg im przekazał. To przecież ten sam Mateusz zanotuje słowa wypowiedziane do człowieka, który znalazł się na uczcie bez szaty godowej: Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! (Mt 22,13). Tak więc to ukazanie zaszczytnej godności wyznawców Chrystusa posiada również charakter pouczający. Trzeba mianowicie pamiętać o tym, żeby się nie zasklepiać we własnej doskonałości, trzeba nią służyć całemu światu. Każdy chrześcijanin ma pewne zobowiązania wobec całego świata.
5,13. Uczeni podkreślają różne zastosowania soli w starożytności (np. jako środka konserwującego lub substancji regularnie dodawanej do nawozu), W tym fragmencie chodzi jednak o jej walory smakowe: „jeśli sól utraci swój smak” (greckie słowo, które zostało tutaj użyte oznacza również „stać się głupcem” - być może jest to gra słów).
Chociaż sól uzyskiwana z Morza Martwego, z substancji zawierających inne domieszki, rozpuszczała się, pozostawiając jedynie nieczystości, myśl, o którą tutaj chodzi najlepiej ujął rabin żyjący pod koniec I w. po Chr. Gdy zapytano go, w jaki sposób sól, która utraciła smak, może go z powrotem odzyskać, odpowiedział, że można to uczynić za pomocą błony płodowej muła. Ponieważ wiadomo, że muł został wykastrowany i nie może mieć potomstwa, dał przez to do zrozumienia, iż ludzie, którzy zadają głupie pytanie, otrzymują głupie odpowiedzi. Prawdziwa sól nie może utracić swojego smaku. Gdyby jednak tak się stało, w jaki sposób można by było przywrócić jej smak? Soląc ją? Sól nie posiadająca słonego smaku jest pozbawiona wartości.
14 Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze.
14. Ci, co poszli za Chrystusem, podobni są również do jasnego światła. Wiadomo, czym jest światło dla istot żyjących. Chrystus powie kiedy indziej, że On sam jest światłością świata (J 8,12). Jeśli są światłem także uczniowie Jezusa, to dlatego, że oni właśnie mają promieniować na wszystkich ludzi światłem otrzymanym od Niego.
5,14. W tradycji żydowskiej Izrael (Iz 42,6; 49,6) i Jerozolima (także Boże Prawo) były uważane za światłość świata. „Miastem”, o które tutaj chodzi, może być Jerozolima; może nim też być każde miasto położone na wzniesieniu, którego światła sprawiają, iż jest widoczne na de okolicznych wiosek.
15 Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Łk 8,16; Łk 11,33; Mk 4,21
5,15 pod korcem. W starożytności był to rodzaj małego mebla na trzech lub czterech nogach. Chodziłoby więc tutaj po prostu o schowanie lampy pod ten mebel, a nie o jej wygaszenie, podobnie jak ma się sprawa z łóżkiem w Mk 4,21p.
15. Mają to czynić nie byle jak, mają być niczym miasto bogato oświetlone, położone na wysokim wzgórzu. Cała okolica może korzystać z tego światła. Słysząc o takim mieście, Izraelita pomyślał natychmiast, rzecz jasna, o Jerozolimie i to mu też pozwalało pojmować nieco szerzej światłość, o której mówił Jezus. Proroctwo Izajasza stawało się zrozumiałe: Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Jahwe mocno stanie na szczycie gór… Wstąpmy na Górę Jahwe… Niech nas nauczy dróg swoich (Iz 2,2 n). Jest rzeczą zupełnie naturalną, że światło zapala się po to i w takim miejscu ustawia, żeby mogło wszystkich oświecać. Byłoby niedorzecznością zapalać światło i ukrywać je tak, aby nie było widoczne.
16 Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. J 3,21; J 15,8; 1Kor 10,31
16. Otóż gdy chodzi o uczniów Chrystusa, to źródłem tak promieniującej światłości mają być ich dobre uczynki, czyli całe życie, będące żywym wcieleniem wszystkich pouczeń Jezusa. Inni ludzie mają widzieć w ich życiu świetlaną drogę, którą sami też będą kroczyć, oddając tym samym chwałę Ojcu Niebieskiemu.
5,15-16. Małe lampy oliwne pochodzące z tego okresu dawały słabe światło; powodowało to, że przeciętny dom, posiadający małą liczbę okien, był źle oświetlony. Lampy najlepiej było postawić na świeczniku. Umieszczenie nad nimi dużego przedmiotu przypuszczalnie całkowicie stłumiłoby ich światło.
5,13-16. Zadanie uczniów. Uczeń królestwu Bożego, który nie postępuje tak jak powinien (Mt 5,3-12), jest wart tyle, ile sól pozbawiona smaku lub niewidoczne światło.
Jezus a Prawo
17 Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Rz 3,31; Rz 10,4; Rz 13,8-10
5,17 Jezus nie przyszedł, aby unieważnić Prawo (Pwt 4,8+) i całą uprzednią starotestamentalną ekonomię zbawienia ani też aby ją uświęcić jako nietykalną, lecz aby przez swoje nauczanie i postępowanie dać jej nową i ostateczną formę w celu doprowadzenia do pełni tego, ku czemu Prawo zdążało (por. Mt 1,22+; Mk 1,15+). Dotyczy to szczególnie „sprawiedliwości” (w. 20; por. 3,15; Kpł 19,15; Rz 1,16+), sprawiedliwości „doskonałej” (w. 48), o której wymownie będą świadczyły antytetyczne sformułowania w w. 21-48. Starotestamentalne przykazanie zostaje uwewnętrznione i prowadzi do pragnienia wewnętrznej motywacji działania (por. 12,34; 23,25-28), a więc żaden szczegół Prawa nie ma być pominięty, dopóki nie zostanie doprowadzony do wypełnienia w powyższy sposób (w. 18-19; por. 13,52). Nie chodzi o ułatwianie, lecz o pogłębienie (11,28). Miłość, w której zamykało się całe Prawo starotestamentalne (7,12; 22,34-40p), staje się nowym przykazaniem Jezusa (J 13,34) i wypełnia całe Prawo (Rz 13,8-10; Ga 5,14; por. Kol 3,14+).
5,17. Żydowscy nauczyciele powiadali, że człowiek „znosił” Prawo, okazując brak posłuszeństwa wobec jego przykazań (por. Pwt 27,26), odrzucał bowiem w ten sposób jego autorytet. Taki zuchwały bunt przeciwko Prawu - w przeciwieństwie do poszczególnych grzechów - usprawiedliwiał społeczne i duchowe usunięcie winowajcy z żydowskiej wspólnoty. Zarzut otwartego przekonywania innych, że Prawo nie ma już mocy obowiązującej, był jeszcze poważniejszy. Jezus przeciwstawiał się nie Prawu, lecz jego niewłaściwym interpretacjom, bardziej podkreślającym jego literę niż ducha.
18 Zaprawdę bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
5,18 Zaprawdę. Dosł.: Amen (Ps 41,14+; Rz 1,25+). Niektóre ze swoich wypowiedzi Jezus podkreśla autorytatywnie (6,2.5.16; itd.; J 1,51; itd.).
— ani jedna jota, ani jedna kreska. Tak dosł.
Swoją naukę nazywał Jezus wiele razy „przykazaniem nowym”. Powstawało więc mimo woli pytanie, jaki jest stosunek Jezusa do Starego Prawa i Proroków? Prawo było bowiem ongiś przekazane w sposób uroczysty przez Mojżesza i uchodziło za najwyższą świętość w Izraelu, Prorocy zaś ogłaszali ludziom wolę Boga. Prawo i Prorocy – to dwa drogowskazy uczciwego życia dla człowieka ST. Cóż więc stanie się teraz z Prawem i Prorokami?
17–18. Otóż Jezus zaraz na wstępie stwierdza bardzo wyraźnie, że nie przyszedł znosić ani Prawa, ani Proroków. Przyszedł, by wypełnić i Prawo, i Proroków. Owo wypełnienie nie będzie polegało na tym, że Jezus ogłosi jeszcze jakieś inne, dodatkowe przykazania, uzupełniając w ten sposób istniejące już przepisy. Wypełnienie to można pojmować w sposób dwojaki: Jezus wypełni duchem swojej miłości starą literę Prawa, co potem św. Paweł tyle razy i tak dokładnie przedstawi, wypełni też, zachowa najdoskonalej swoim życiem i śmiercią całe Prawo i wszystko, czego domagali się prorocy. Zostawi nam żywy, konkretny przykład najdoskonalszego wypełnienia Prawa. Tak więc Jezus nie zrywa ze Starym Prawem, co więcej, bardzo uroczyście oświadcza, że wpierw przeminie niebo i ziemia, nim najmniejszy przepis, najmniejsze wskazanie z Prawa zostanie pominięte, opuszczone. Ideę najmniejszego przepisu wyraża metafora najmniejszej literki w alfabecie hebrajskim – jota oraz wzmianka o jednej kreseczce.
Należy przy tym pamiętać, że przemawianie Boga do ludzi nie skończyło się razem ze ST. Autor Listu do Hebrajczyków powie: Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna… (Hbr 1,1 n). Tak więc ostatnim Słowem Boga do ludzi jest Syn: Jego słowa, czyny; całe Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie – to słowo Boga do ludzi, to pełnia Bożego Słowa. Dlatego też Jezus jest najbardziej autorytatywnym interpretatorem Prawa i Proroków.
5,18. Jezus mówi tutaj o yod, najmniejszej literze hebrajskiego alfabetu. Późniejsi rabini opowiadali, że gdy Bóg zmienił imię Saraj na Sara, usuwając yod, litera ta nieprzerwanie zanosiła doń skargi, aż w końcu wstawił ją do imienia Jozuego. Żydowscy nauczyciele posługiwali się takimi ilustracjami, by podkreślić, że Prawo jest święte i nikt nie może jakiejś jego części uznać za nieistotną, a więc i nie wartą przestrzegania.
19 Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Jk 2,10
19. Za przykładem Jezusa nikt też z ludzi nie może znosić, unieważniać żadnego z przykazań Bożych ani w ten sposób postępować, jakby owe przykazania nie obowiązywały. Ten, kto by się odważył tak czynić, będzie uznany za najmniejszego w królestwie niebieskim. Jest to bardzo eufemistyczna zapowiedź kary, jaka spadnie na ludzi lekceważących sobie nawet najmniejsze przykazania Boże. Przeciwnie zaś, ci co będą głosić najmniejsze przykazania Boże i żyć zgodnie z nimi, posiądą zaszczytne, wysokie miejsce w królestwie niebieskim.
5,19. Późniejsi rabini ustalili, że największym przykazaniem było okazywanie szacunku rodzicom, najmniejszym zaś okazywanie szacunku kwoce, matce młodych. Twierdzili, że zarówno za przestrzeganie jednego, jak i drugiego, czeka ta sama nagroda, życie wieczne (w oparciu o „życie” w Wj 20,12; Pwt 22,7). Współczesny czytelnik mógłby zapytać, co się stanie z człowiekiem, który złamie pierwsze i zachowa drugie przykazanie? Pytanie takie nie uwzględnia jednak hiperbolicznego języka, którym posługiwali się także inni żydowscy nauczyciele, mówiąc: „Bóg pozwie na sąd każdego, kto złamie nawet najmniejsze z przykazań”.
20 Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kpł 19,15n Rz 10,3; Flp 3,9
20. Jak nie twierdził Jezus, że jest prawodawcą absolutnie nowym, że obala wszystko, co było, a ustanawia nowy porządek, tak też nie utrzymywał, że nikt przed Nim i Jego uczniami nie zabiegał o sprawiedliwość, o doskonałość moralną. Siebie samych stawiali za przykład sprawiedliwości i głosili zasady przede wszystkim sprawiedliwego postępowania uczeni w Piśmie i faryzeusze. Fakt ich istnienia Jezus uznaje i nie przeczy temu, że praktykowali oni pewną sprawiedliwość i że zachęcali innych do kultywowania owej cnoty. Wartość tej sprawiedliwości, czyli doskonałości życia, była jednak niewielka, i dlatego Jezus oznajmia: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Słowa te są w rzeczywistości sformułowaniem zasady, na której opiera się wyższość nowej moralności w stosunku do przepisów Starego Prawa. Ze względu na wzmiankę o uczonych w Piśmie i faryzeuszach można się już z góry domyślać, że nowa moralność będzie przeciwstawiana czysto zewnętrznej legalistycznej sprawiedliwości przywódców narodu wybranego.
5,20. Faryzeusze należeli do jednego z najbardziej wówczas szanowanych stronnictw religijnych, zaś uczeni w Piśmie byli specjalistami w dziedzinie Prawa (szczególnie ci, którzy wywodzili się z faryzeuszów). Wersety 21-48 wyjaśniają, co Jezus uważał za „wyższą” sprawiedliwość. Również faryzeusze podkreślali znaczenie właściwych intencji serca (kawana). Jezus nie krytykuje ich nauki, lecz ich serca, jako że uważają się za ludzi religijnych. W czasach Mateusza wspólnoty religijne pozostające pod wpływem faryzeuszów mogły być wrogo nastawione do chrześcijan żydowskiego pochodzenia żyjących na obszarze Syro-Palestyny, co dostarczało ewangeliście dodatkowego powodu, by zapisać te słowa.
5,17-20. Jezus a Prawo. Etyczne wymagania Jezusa (Mt 5,3-16) nie mają mniejszej siły od wymagań Prawa nadanego przez Mojżesza (por. Mt 5,21-26).
Piąte przykazanie i nakaz pojednania
21 Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. Wj 20,13
5,21 Słyszeliście. Tradycyjne nauczanie dokonywało się drogą przekazu ustnego, głównie w synagogach.
22 A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego. Ef 4,26; Jk 1,19-20 Mt 3,12+
5,22 Raka. W BJ: „kretyn”, słowo wzięte z aram., znaczy „pusta głowa”, „głowa bez rozumu”.
— Siedzibą Wysokiej Rady była Jerozolima w odróżnieniu od zwykłych „sądów” (w. 21-22) rozrzuconych po kraju.
— Bezbożniku. BJ: „Odstępco!”. Pierwotne znaczenie terminu grec: „bezrozumny”. W rozumieniu żydowskim dochodził odcień znaczeniowy o wiele poważniejszy, mianowicie niegodziwość religijna.
Odwołując się do przepisów Starego Prawa, Jezus prawie zawsze mówi: „Słyszeliście, że powiedziano…” Być może, iż większość spośród słuchających znała ST nie z osobistej lektury – sztuka czytania zapewne była obca prostym ludziom – tylko z ustnego nauczania tych, którzy wyjaśniali Pismo.
21–22. Nakaz, do którego tu nawiązuje Jezus, odnajdujemy wiele razy w ST (np. Rdz 4,10; 9,6; Wj 20,13; 21,12). Człowiek mógł zabijać jedynie zwierzęta po to, by żywić się ich mięsem (Rdz 9,2 n). Przedmiotem zakazu był – rzecz prosta – akt zewnętrznie widocznego zabójstwa (por. Wj 20,13; 21,12). Otóż Chrystus zabrania nawet gniewać się na brata. Bratem każdy Izraelita nazywał innego – i tylko – Izraelitę. Żaden nieobrzezany nie zasługiwał w oczach Izraelity na miano brata. Chrześcijanie braćmi nazywali przede wszystkim wyznawców tej samej wiary, lecz sam Chrystus dał do zrozumienia, choćby w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, że za brata należy uważać każdego człowieka, a nie tylko tego, kto ma wspólnych z nami cielesnych rodziców lub wyznaje tę samą wiarę. Oczywiście nie każdy gniew na brata powoduje postępowanie sądowe. Chrystus sam zapłonie kilka razy świętym gniewem. Chodzi o gniew, w który często popadamy bez dostatecznych powodów. Nieco później św. Jan powie bardzo wyraźnie:Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą (1 J 3,15). Sąd grożący za gniew na brata oznacza trybunał lokalny złożony z 23 członków. Nie należy go utożsamiać z Sanhedrynem, który składał się z 71 członków, urzędował tylko w Jerozolimie i winien stanąć przed nim ten, kto by powiedział na swego brata: raka. Jest to wykroczenie większe niż gniew ukrywany jedynie we wnętrzu. To gniew uzewnętrzniony, połączony z wyzwiskami. Określenia raka i głupcze są do siebie zbliżone pod względem treści. Różnica polega jedynie na tym, że raka oznacza niezaradność umysłową w ogóle, nieudolność jako taką, „głupcze” zaś, według źródłosłowu semicko-greckiego, wyraża głupotę w sprawach religijnych i jest synonimem niegodziwości, bezbożnictwa. Jasne jest zatem, dlaczego za nazwanie kogoś „głupcem” grozi większa kara, tzn. kara ognia piekielnego, zwanego gehenną, co pozostaje w związku z nazywającą się tak samo doliną potoku, który okala południowo-zachodnią część Jerozolimy. W okresie religijnego odstępstwa w dolinę tego potoku zrzucano ciała dzieci (2 Krl 23,10; Jr 7,31) składanych w ofierze Molochowi. Dlatego dolina Gichonu stała się z czasem symbolem piekła. Inni nazwę wyprowadzali od „synów Hinnoma”. Wszystkie trzy rozpatrywane tu przypadki, tj. gniew na brata, wyzwanie go od głupców lub określenie obelżywym słowem raka są porównane z zabójstwem, o którym mówi ST. Nikt nie zaprzeczy, że porównanie nie jest doskonałe, z drugiej strony jednak wiadomo, że słowem można kogoś nie tylko okaleczyć, ale także i dobić. Zresztą drwić z cudzego upośledzenia – to znaczy robić wymówki Bogu, nie dowierzać Bożej mądrości.
5,21-22. Aramejskie słowo raka oznacza „pusta głowo”; zawarta w nim zniewaga odpowiada tej, którą niesie w sobie słowo „głupcze”. Również kara jest podobna: sąd (dzień sądu Bożego), niebieski Sanhedryn (Wysoka Rada) i piekło. (W literaturze żydowskiej Boży sąd niebieski jest opisywany jako Wysoka Rada - Sanhedryn odpowiadający ziemskiej instytucji.) „Piekło ogniste” (dosłownie „Gehenna ognista”) odpowiada tradycyjnemu żydowskiemu wyobrażeniu Gehinnom („dolina Hinnom”)-miejsca przeciwstawianego rajowi, W miejscu tym źli zostaną spaleni (według niektórych żydowskich nauczycieli), lub będą poddawani wiecznym torturom (zdaniem innych). Nie tylko zewnętrzny czyn, morderstwo, lecz także wewnętrzny gniew, będący źródłem przemocy, przeciwstawia się duchowi Bożego Prawa zakazującego zabijania.
23 Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie,
24 zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. Mk 11,25
23–24. Trwanie w złości i w gniewie jest czymś tak bardzo niezgodnym z wolą Bożą, że nawet modlitwę człowieka poróżnionego z bliźnim czyni bezowocną. Oto bardzo wyraźne stwierdzenie zobowiązujące nas wszystkich do nauczenia się sztuki przebaczania, tej najtrudniejszej formy miłości bliźniego. Nie wystarczy przy tym poprzestać na przeświadczeniu, że nie mamy w sercu urazy do nikogo. Należy się zastanowić, czy ktoś inny nie czuje jakiegoś żalu do nas. Pokój między ludźmi jest warunkiem ich pokoju z Bogiem. Od owej sztuki przebaczenia zależy umiejętność współżycia z ludźmi. Gdy papież Jan XXIII podejmował dzieło zjednoczenia całego chrześcijaństwa, to przede wszystkim przestał mówić o grzechach tych, którzy odpadli od Kościoła.
5,23-24. W judaizmie podkreślano znaczenie pojednania między ludźmi. Bóg nie przyjmie zewnętrznej ofiary jeśli człowiek, który uciskał lub źle traktował bliźniego nie naprawi wyrządzonego zła. W Starym Testamencie Bóg przyjmował jedynie ofiary składane przez ludzi czystego serca - wobec Niego i bliźnich (Rdz 4,4-7; Prz 15,8; Iz 1,10-15; Jr 6,20; Am 5,21-24).
25 Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Łk 12,58-59
26 Zaprawdę, powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie zwrócisz ostatniego grosza.
25–26. Owego pojednania się z braćmi nie można odkładać na później. Inaczej bowiem może dojść do tego, co zdarza się niekiedy między ludźmi: jeśli ktoś, będąc dłużnikiem swego brata, zwleka zbyt długo ze zwrotem należności, naraża się na to, że wierzyciel odda sprawę długu w ręce sędziego, sędzia zaś ogłosi wyrok i przekaże winnego władzom więziennym. Otóż zupełnie coś podobnego może się przydarzyć w stosunkach z Bogiem: jeżeli nie pojednamy się z braćmi, możemy ściągnąć na siebie sąd Boży i karę ognia piekielnego. Tak więc mamy wykorzystać dobrze każdą chwilę naszego życia.
5,25-26. Jezus powraca ponownie do obrazu sądu niebieskiego. W swojej przypowieści może nawiązywać do kary więzienia za niespłacone długi. Zwyczaj ten nie miał żydowskiego rodowodu, lecz żydowscy słuchacze mogli wiedzieć, że jest stosowany przez pogan. Nie okazywano żadnego miłosierdzia - kwota, którą trzeba było zwrócić, pozbawiała dłużnika ostatniego quadrans (grosza), najmniej wartościowej rzymskiej monety, stanowiącej zapłatę za kilka minut pracy. (Takie szczegóły jak postać „dozorcy” nadają przypowieści Jezusa charakteru opowieści, nie symbolizują jednak niczego konkretnego. Starożytni autorzy opowieści nie nadawali znaczenia każdemu szczegółowi swoich przypowieści; zob. „Przypowieść” w glosariuszu.)
5,21-26. Piąte przykazanie. W wersetach 21-43 Jezus sześciokrotnie cytuje Pismo Święte, następnie zaś, jak dobry rabin, wyjaśnia je (Mt 5,21.27.31.33.38.43). Forma, jaką się posługuje („Słyszeliście, że powiedziano... A Ja wam powiadam. ..”), była stosowana przez innych żydowskich nauczycieli, by wyświetlić głębsze znaczenie tekstu - mimo to Jezus przemawia z większym autorytetem od tego, jaki rościli sobie żydowscy nauczyciele.
Szóste przykazanie
27 Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! Wj 20,14
27. Zabraniając cudzołóstwa, szóste przykazanie odnosiło się w ST, co prawda, zarówno do niewiast, jak i mężczyzn: obydwu stronom nie zezwalało na zbliżenia pozamałżeńskie. W praktyce jednak szczegółowe przepisy zostawiały pod tym względem o wiele więcej swobody mężczyźnie niż kobiecie.
28 A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa.
28. Otóż Chrystusowa troska o trwałość małżeństwa sięga o wiele dalej. Każdy małżonek przez to samo, że patrzy pożądliwie na inną kobietę, już popełnił cudzołóstwo – nie w znaczeniu dosłownym, lecz cudzołóstwo w sercu. Pojawia się więc znów to, znane nam już z przypadku omówionego przed chwilą, wewnętrzne, duchowe pojęcie grzechu: jak zabijać można noszonymi w duszy gniewem i złością, tak też można się dopuścić cudzołóstwa w sercu. Konkretny czyn, widzialne przekroczenie przykazania, jest tylko uzewnętrznieniem tego, co się dokonało w duszy człowieka. I to jest jedna z zasadniczych nowości, wprowadzonych przez Jezusa do istniejącej już w ST nauki o grzechu.
5,27-28. Także inni żydowscy nauczyciele z pogardą odnosili się do cudzołóstwa. Niektórzy szli w tej sprawie nawet tak daleko jak Jezus. Nie chodzi tutaj o doktrynę, jaką wyznawali słuchacze słów Jezusa, lecz o ich serce. Greckie słowo, które zostało użyte, znajduje się na początku dziesiątego przykazania w tłumaczeniu Septuaginty (grecki przekład Starego Testamentu): „Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego” (Wj 20,17). Dziesiąte przykazanie, zakazujące pożądania cudzej własności, zmusza słuchaczy Jezusa do wewnętrznego zastosowania innych przykazań Mojżesza.
29 Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. Mt 18,8-9
30 I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.
29–30. Polecenia „wyłup oko”, „odetnij rękę” – to zupełnie zrozumiała przesada literacka. Tego rodzaju figury retoryczne są jednak używane wtedy, gdy chce się mocno uwydatnić ważność treści przekazywanych za pomocą takich figur. W tym wypadku chodzi o sprawę unikania okazji do grzechu. Walkę z grzechem należy bowiem rozpocząć od usunięcia okoliczności ułatwiających zaistnienie grzechu. W owym usuwaniu okoliczności, okazji do grzechu, trzeba być bezwzględnym do ostatecznych granic. Choćby, zabieg tego rodzaju był bolesny, jak np. pozbawienie się oka lub odcięcie sobie ręki – trzeba się nań zdobyć. Wiadomo przecież, że człowiek dobrowolnie zgadza się niekiedy na takie operacje, bo jest przekonany, że tylko w ten sposób zostanie uratowane jego życie. O ileż bardziej wskazane jest poddanie się najbardziej bolesnym zabiegom, gdy chodzi o ratowanie się przed ogniem piekielnym, który nigdy nie zagaśnie (por. Mk 9,43.45.47). Kościół, będąc posłuszny temu poleceniu, każe traktować nieco surowiej niż zwykłych grzeszników tzw. okazjonariuszy, tj. ludzi popadających ciągle w te same grzechy, zawsze w identycznych okolicznościach. Dowód to bowiem, że ludzie ci nie chcą w sposób zdecydowany i stanowczy unikać okazji do grzechów. W takiej sytuacji ich najbardziej energiczna walka z grzechem nie rokuje żadnych nadziei na zwycięstwo. Tak więc każde postanowienie poprawy musi być poparte przede wszystkim bardzo konkretną decyzją usunięcia, pozbawienia mocy oddziaływania na nas tego, co nas dotychczas doprowadzało do grzechu.
5,29-30. Kara cielesna (np. odcięcie kończyny, zob. Wj 21,24-25) jest łatwiejsza do zaakceptowania od kary śmierci - werdyktu sądu niebieskiego, skazującego na wieczne potępienie. Niektórzy żydowscy myśliciele sądzili, że ludzie zmartwychwstaną dokładnie w takiej postaci, w jakiej umarli (np. wielu męczenników bez kończyn), dopiero później zaś odzyskają pełny wygląd - Jezus sięga tutaj po takie właśnie wyobrażenia.
31 Powiedziano też: Jeśli ktoś chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. Pwt 24,1; Ml 2,14-16
31. Grzechy cudzołóstwa wiążą się wprost ze sprawą nierozerwalności małżeństwa. W ST istniało następujące Prawo: Jeśli mężczyzna poślubi kobietę, i zostanie jej mężem, lecz nie będzie jej darzył życzliwością, bo ona nie pozyska łaski w jego oczach, gdyż on znalazł u niej coś odrażającego, napisze jej list rozwodowy, wręczy go jej, potem odeśle ją od siebie (Pwt 24,1). Nigdzie nie jest powiedziane dokładniej, na czym owa rzecz odrażająca u kobiety polegała, w każdym razie mężczyzna nie mógł jej od siebie oddalić bez tzw. „książeczki rozwodowej”.
32 A Ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa. Mt 19,9+; Mk 10,11-12; Łk 16,18; 1Kor 7,10-11
32. Tymczasem Jezus nie uznaje tego prawa. Ale naukę Jego o nierozerwalności małżeństwa Ewangelia Mateusza przedstawia w taki sposób, że po dzień dzisiejszy nie ma wśród egzegetów jednomyślności co do tego, jak rozumieć pod tym względem myśl Jezusa. Pierwsza bowiem lektura tekstu oryginalnego zdaje się wskazywać na to, że Jezus przewiduje sytuację, w której mężczyzna może oddalić swoją małżonkę, po czym ma prawo wstąpić w nowy związek małżeński. Jest to mianowicie przypadek, kiedy żona okazuje się wiarołomną. Wniosek jaki, na pozór uzasadniony zarówno tekstem Mt 5,32, jak i wypowiedzią z 19,9, pozostawałby jednak w wyraźnej sprzeczności z aktualną nauką i praktyką Kościoła. Wszystkie usiłowania interpretatorów tego tekstu zmierzają więc do wyeliminowania sprzeczności pomiędzy praktyką Kościoła a tym, co sugerowałby tekst Ewangelii Mateusza. Z mnóstwa zarejestrowanych dotąd teorii, próbujących zinterpretować ten trudny tekst, najbardziej prawdopodobną zdaje się być ta, według której słowo nierząd jest określeniem małżeństwa nieważnego. Na miano nierządu bowiem zasługuje współżycie ze sobą dwojga ludzi pozostających w przeświadczeniu, że są prawnie zawartym małżeństwem, gdy tymczasem w rzeczywistości legalnego związku małżeńskiego – ze względu na pewne przeszkody – wcale nie ma. W takiej sytuacji obie strony, po stwierdzeniu nieważności ich rzekomego małżeństwa, są wolne i mogą wstąpić w nowy, a ściśle mówiąc, w prawdziwy związek małżeński. Warto przy okazji zanotować, że sprawą nierozerwalności związku małżeńskiego zajmują się pozostali dwaj synoptycy (Mk 10,11 n; Łk 16,18) oraz Paweł (1 Kor 7,10 n). Lecz tylko w relacji Mateusza mamy do czynienia z ową klauzulą, która mogła być zrozumiana jedynie przez czytelników Ewangelii Mateusza obeznanych z żydowską terminologią prawną i z przeszkodami małżeńskimi powodującymi określone następstwa.
Nowość nauki Chrystusa jest pod tym względem tylko pozorna. Głosząc bezwzględną nierozerwalność związku małżeńskiego nawiązywał Jezus do tego, co było powiedziane już w Księdze Rodzaju: Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem (Rdz 2,24).
5,31-32. List rozwodowy a cudzołóstwo. W prawie żydowskim „cudzołóstwo” oznaczało wyłącznie nieobyczajne zachowanie żony (nie zaś męża). Mateusz nie zgadza się z tym poglądem (Mt 5,28); ponieważ jednak jego czytelnicy musieli przestrzegać praw wspólnoty, w której żyli, zajmuje się wyłącznie przypadkiem żony.
Niektórzy rabini należący do stronnictwa faryzeuszów zezwalali na przeprowadzenie rozwodu z najbłahszego powodu (podobnie jak to miało miejsce w prawie rzymskim); inni dopuszczali rozwód jedynie w przypadku niewierności żony (zob. komentarz do Mt 19,1-10). W żydowskim i rzymskim prawie rozwód był wymagany w przypadku cudzołóstwa). Mimo to nawet bardziej surowi rabini nie uważali rozwodów przeprowadzonych z błahych powodów za nieważne. Nauka Jezusa wykracza zatem poza najsurowsze stanowisko - nie tylko zezwala na rozwód jedynie w przypadku niewierności żony, lecz ogłasza rozwód przeprowadzony z innego powodu za nieważny, a więc ponowne małżeństwo za związek cudzołożny. Wydaje się jednak, że mamy tutaj do czynienia z hiperbolą (jak w Mt 5,29-30) - z obrazowym sposobem zakazu rozwodów z wyjątkiem sytuacji, w której jeden z małżonków złamał już przymierze małżeńskie.
Jeśli interpretacja prawa podana przez Jezusa była surowsza od jego zewnętrznego brzmienia, nikt nie pomyślałby, że mu się sprzeciwia; „wznoszenie ogrodzeń” wokół Prawa było typową żydowską praktyką mającą na celu zagwarantowanie, że nie zostanie przekroczone to, co jest jego intencją.
Ósme przykazanie
33 Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. Wj 20,7; Lb 30,3; Pwt 23,22
33. Człowiek ST gdy przysięgał, wzywał Boga na świadka. Był tym samym zobowiązany Prawem do zachowania przysięgi, nie mówiąc już o tym, że nie wolno mu było wzywać Boga na świadka, kiedy mówił nieprawdę.
34 A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie – ani na niebo, bo jest tronem Boga; Jk 5,12; Iz 66,1
35 ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla.
36 Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nawet jednego włosa nie możesz uczynić białym albo czarnym. Ps 48,3 2Kor 1,17-19; Jk 5,12
34–36. Otóż Chrystus nie pozwala przysięgać w ogóle. Żeby nie było żadnych wątpliwości co do zasięgu tego nakazu, wylicza Jezus różne sposoby przysięgania. Nie wolno przysięgać ani na niebo, ani na ziemię, ani na Jerozolimę, ani na własną głowę. Wszystkie te przysięgi, choć nie wymienia się w nich wprost imienia Bożego, są jednak apelem do Boga samego; bo niebo – to przecież miejsce zamieszkania, tron Boga, bo Jerozolima – to miasto, w którym sobie Bóg szczególnie upodobał, ziemia – to podnóżek, a zatem własność Boga, głowa – tutaj wiek życia zaznaczony siwizną – to też przedmiot decyzji Boga, a nie człowieka.
37 Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.
5,37 Tak, tak; nie, nie. Ta formuła, zapewne dobrze znana (por. 2 Kor 1,17; Jk 5,12), może być tłumaczona na różne sposoby, a więc jako: 1. prawdziwość — jeżeli jest tak, to mówcie „tak”; jeżeli nie jest, to mówcie „nie”; 2. szczerość — „tak” (lub „nie”) wypowiadane ustami powinno odpowiadać „tak” (lub „nie”) serca; 3. uroczyste podkreślenie znaczenia — powtórzenie „tak” lub „nie” jako uroczysta formuła potwierdzenia lub negowania, która powinna wystarczyć do wyrażenia prawdy, i nie byłoby wówczas konieczne uciekanie się do przysięgi angażującej bóstwo.
37. Człowiek powinien być w swych wypowiedziach wierny prawdzie. Niech nie uprawia żadnego żonglowania prawdą. Nie powinno być w jego życiu miejsca dla jakiejś półprawdy, dla wieloznaczności. Nietrudno zauważyć, że znów istnieje pewna sprzeczność między tym bezwzględnym zakazem przysięgania a obecną praktyką Kościoła, który w różnych okolicznościach nie tylko zezwala na przysięgi, ale wręcz je nakazuje. Otóż ta praktyka Kościoła jest w pewnym sensie „złem koniecznym”, dopuszczeniem uroczystej deklaracji ze względu na to, że często nie można polegać na słowie człowieka. Rodzajem przysięgi jest ślub uważany za akt religijny o dużej wartości. Zezwolenie na przysięgę jest wyrazem troski Kościoła o zagwarantowanie wierności prawdzie.
5,33-37. Ósme przykazanie. Ludzie przysięgali na różne rzeczy (oprócz Boga), by potwierdzić, że mówią prawdę. Sądzili, że jeśli przysięgną na rzeczy mniejsze, nie narażą Bożego imienia na szwank. W końcu doszło do tego, że rabini musieli zdecydować, które przysięgi są wiążące. Jezus powiada, że niezależnie od tego na co przysięgamy, wszystkie zapewnienia odnoszą się ostatecznie do Boga; nakazuje więc, by ludzie zwyczajnie dotrzymywali danego słowa. Jezus częściowo uzasadnia swoje stanowisko powołując się na Pismo Święte; w Iz 66,1 czytamy, że niebo jest tronem Bożym, zaś ziemia podnóżkiem Jego stop.
Większość mieszkańców żydowskiej Palestyny miała ciemne lub czarne włosy, które, gdy osiągali podeszły wiek, stawały się białe. Werset 36 może się odnosić do Bożej władzy nad procesem starzenia. Zasada podana przez Jezusa jest i tym razem surowsza od litery prawa, nawiązuje jednak do jego ducha (Pwt 23,21-23; Koh 5,5). Jest możliwe, że również esseńczycy unikali składania przysiąg, po złożeniu przysięgi związanej z wstąpieniem do sekty.
Prawo odwetu
38 Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! Wj 21,24+
38. W ST istniało prawo zezwalające na dokonywanie zemsty. Prawo to jednak określało bardzo wyraźnie zakres dopuszczalnego odwetu, wyznaczało mu wyraźne granice (Wj 21,23–25). Wszelkie przekraczanie owych granic podlegało również z góry przewidzianym sankcjom.
5,38. Zasada „oko za oko i ząb za ząb” stanowiła jeden z elementów powszechnego na obszarze starożytnego Bliskiego Wschodu prawa odwetu. W Izraelu i innych kulturach zasada ta była stosowana przez sądy i odnosiła się do prawnej formy zemsty. Prawo Mojżesza nigdy nie zezwalało na osobistą odpłatę, dopuszczalnym wyjątkiem była zemsta ze strony krewnego zamordowanego (Lb 35,18-21).
Stary Testament nie dopuszczał osobistej zemsty; zasadę tę uznawał Dawid, wielki wojownik (1 Sm 25,33; 26,10-11).
39 A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Łk 6,29; Rz 12,19; Rz 12,21
5,39 Nie stawiajcie oporu złemu. Chodzi o zło (zob. przykłady w w. 39-40), które dotyka osobiście. Zabrania się sprzeciwu wobec zła przez stosowanie odwetu, oddanie złem za zło (według żydowskiej reguły odwetu — w. 38; por. Wj 21,25+; Ps 5,11+). Jezus nie zakazuje ani godnego opierania się niesprawiedliwym atakom (por. J 18,22n), ani tym bardziej zwalczania zła na świecie.
5,39. Uderzenie w prawy policzek starożytni uważali za najwyższą zniewagę (oprócz spowodowania poważnych fizycznych obrażeń); w wielu kulturach czyn ten umieszczano obok takich praw jak „oko za oko”. W żydowskim i rzymskim prawie można było z tego powodu wszcząć postępowanie przeciwko napastnikowi. Prorok potrafił znieść nawet tak złe traktowanie (1 Krl 22,24; Iz 50,6).
40 Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz.
5,40 chce... wziąć twoją szatę. Mowa o wzięciu w zastaw (por. Wj 22,25n; Pwt 24,12n). Jezus nadaje tu swojej wypowiedzi paradoksalny wydźwięk, czyniąc to w sposób wyraźnie zamierzony (por. 19,24).
5,40. Najbiedniejsi mieszkańcy cesarstwa rzymskiego (tj. większość egipskich wieśniaków) mieli jedynie spodnią i wierzchnią szatę; kradzież płaszcza mogła być więc powodem wszczęcia postępowania sądowego. Chociaż warunki panujące w Palestynie w I w. po Chr. nie były aż tak złe, werset ten może sugerować wyzbycie się całego majątku, nawet (w sensie hiperbolicznym) szat, aby tylko uniknąć rozprawy sądowej. Jezus udziela tej rady, chociaż prawo żydowskie gwarantowało odzyskanie płaszcza - wierzyciel nie mógł pozbawić dłużnika wierzchniej szaty, służącej mu jako jedyne okrycie w nocy, ani płaszcza (Wj 22,26-27).
41 Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące.
5,41. Rzymscy żołnierze mieli prawo do narzucania przymusowej pracy, wypożyczenia zwierząt pociągowych lub innej własności miejscowych mieszkańców (por. Mk 15,21). Chociaż przypadki takie nie zdarzały się często w Galilei, miały przecież miejsce gdzie indziej. Sam fakt, że takie przypadki się zdarzały, powodował, iż słuchacze Jezusa, słysząc o niestawianiu oporu, a nawet chętnej pracy dla najeźdźcy, marszczyli brwi.
Żydowscy przywódcy opowiadali się za utrzymaniem status quo w stosunkach z cesarstwem rzymskim. Niektórzy Żydzi pragnęli jednak wzniecić powstanie. Większość mieszkańców Palestyny żyjących w tym okresie tęskniła za wolnością, lecz nie opowiadała się za krwawym powstaniem. Jednak w 66 r. po Chr. Palestyna stanęła w ogniu wojny. Około 70 r. po Cłu, potwierdziła się mądrość rad Jezusa-Rzymianie wygrali wojnę, zaś powstańcy żydowscy odnieśli sromotną porażkę.
42 Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Łk 6,30
39–42. Otóż Jezus każe zrezygnować z tego dozwolonego prawa odwetu. Każe nie stawiać oporu złemu. Zła bowiem – lub dokładniej mówiąc: złego – nie pokona się złem. Wtedy stworzyłoby się warunki do coraz większego pomnażania zła. Zło daje się pokonać dobrem. W praktyce wygląda to tak: gdy ktoś uderzy mnie w prawy policzek, nie będę się rzucał na niego ani domagał odszkodowania, jakie wyznaczyli rabini za nieuzasadnione uderzenie w prawy policzek, które było większe niż za uderzenie z lewej strony, ale nadstawię sam do uderzenia także policzek lewy; gdy ktoś zabierze mi gorszą, mniej cenną część garderoby, oddam mu także i tę droższą, ważniejszą; gdy jakiś natrętny osobnik będzie mnie zmuszał, bym szedł z nim tysiąc kroków, nie opuszczę go, ale pójdę dwa tysiące; nie będę odmawiał jałmużny temu, kto wyciąga do mnie rękę; nie będę uciekał od tego, kto zechce zaciągnąć u mnie pożyczkę.
Nakazy te, gdyby je pojąć dosłownie, znów pozostawałyby w sprzeczności nie tylko ze świeckimi systemami prawnymi społeczeństw najbardziej katolickich, ale nawet z całymi partiami – np. części De sanctionibus in Ecclesia – samego „Kodeksu prawa kanonicznego”. Znów mamy więc do czynienia z pewną zamierzoną przesadą literacką, która wyraża myśl następującą: zło pokona się skuteczniej i rychlej, przyjmując dobrowolnie krzywdę niż odpłacając złem za zło. Święty Paweł streści potem tę samą naukę, gdy powie: Nie daj się zwyciężać złu, ale zło dobrem zwyciężaj (Rz 12,21).
5,42. Żebracy byli wówczas zjawiskiem powszechnym. Biblia zachęca, by dawać jałmużnę ludziom znajdującym się w potrzebie (Pwt 15,11; Ps 112,5; 9; Prz 21,13). Bóg miał troszczyć się o zaspokojenie potrzeb ludzi pomagających ubogim (Pwt 15,10; Prz 19,17; 22,9; 28,8). Biblijne prawa zakazujące lichwy, a szczególnie dotyczące pożyczania ubogim przed rokiem darowania (Pwt 15,9; co siedem lat wszystkie długi miał być umarzane; por. Kpł 25), wspierały zasadę podaną przez Jezusa; podkreślał On jednak jeszcze mocniej znaczenie bezinteresownego dawania (szczególnie w Łk 6,35).
5,37-42. Prawo odwetu. Język tego fragmentu ma przynajmniej po części charakter hiperboliczny - nie chodzi o to, aby uczniowie postępowali w sposób, który nieuchronnie prowadzi ich do nędzy (por. 2 Kor 11,20). Zastosowanie hiperboli miało na celu zwrócenie uwagi słuchaczy na radykalny charakter tej nauki - Jezus całkiem dosłownie wzywa ich, by za rzecz najbardziej wartościową uważali relacje międzyludzkie, zaś rzeczy materialne mieli za nic. (Główną myślą jest całkowite zaprzeczenie egoizmu w imię miłości; por. Mt 5,43-44.)
Miłość nieprzyjaciół
43 Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. Kpł 19,18
5,43 nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. Tej drugiej części przytoczonego przez Jezusa przykazania nie ma w Prawie i nie mogłaby się ona tam znaleźć. Jest to wyrażenie niejako wymuszone na języku ubogim w odcienie znaczeniowe (oryginał po aram.). Chce ono wyrazić: „nie musisz kochać twojego nieprzyjaciela” (por. Łk 14,26 i paralelne Mt 10,37). Znajdujemy jednak w Syr 12,4-7 i w pismach z Qumran (1 QS 1,10; itd.) wyrażenia odrazy wobec grzeszników, które nie są dalekie od nienawiści — Jezus właśnie je mógł mieć na uwadze.
43. Chociaż Chrystus wyraźnie powiedział: Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził, to jednak w żadnej księdze ST nie można znaleźć nakazu wrogiego odnoszenia się do nieprzyjaciół, lecz w praktyce codziennego życia darzono nieprzyjaciół, podobnie do nakazów eksterminacji ludzi Kanaanu, zawsze tak wielką nienawiścią, iż słusznie można było mówić o istnieniu pod tym względem niepisanego prawa. Ci, co pragnęliby widzieć to prawo w mniej ostrych zarysach, cytują przynajmniej jeden tekst, z którego wynika, że już ST zalecał niekiedy miłość względem nieprzyjaciół. W Wj 23,4–5 czytamy: Jeśli spotkasz wołu twego wroga albo jego osła błąkającego się, odprowadź je do niego. Jeśli zobaczysz, że osioł twego wroga upadł pod ciężarem, nie pozostawisz go, ale razem z nim przyjdziesz mu z pomocą. Nietrudno stwierdzić, że jest to wyraz życzliwości okazanej nieprzyjacielowi w sposób bardzo, bardzo pośredni.
44 A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, Łk 6,27-36; Rz 12,20; Łk 23,34; Dz 7,60; Syr 4,10
5,44 Miłujcie... nieprzyjaciół. W niektórych rkpsach dodane: „czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą”.
— prześladują. W niektórych rkpsach dodane: „i za tych, którzy wam źle czynią” (por. Łk 6,27n).
44. Jakże inaczej wygląda nakaz Jezusa: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują. Jest to jeden z najtrudniejszych nakazów etyki nowotestamentowej.
5,43-44. Stary Testament nie nauczał wprost nienawiści do nieprzyjaciół (Wj 23,4-5; Prz 25,21-22), chociaż nienawiść w stosunku do wrogów Boga była uważana za oznakę pobożności (Ps 139,19-22); niektóre sekty żydowskie, np. esseńczycy, podkreślali nienawiść wobec ludzi znajdujących się poza kręgiem przymierza. Etyka grecka zachęcała niekiedy do wyciągania wniosków z krytyki wrogów; wskazywała jednak, iż należy im wyrządzić większą szkodę niż oni nam spowodowali (nauczał tak Isokrates, żyjący w IV w. przed Chr. ateński orator i retor).
Modlitwa w intencji prześladowców (oprócz modlitwy o to, by Bóg ich zgładził!), ogólnie rzecz biorąc, nie była praktykowana nawet przez najbardziej pobożnych Żydów wiary Starego Testamentu (zob. 2 Krn 24,22; Jr 11,20; 15,15; 17,18; 18,23; 20,12; często w Psalmach, np. 137,7-9). Greccy filozofowie zwykle odpowiadali swoim krytykom w sposób ostry i arogancki.
45 abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
5,45. Żydowscy nauczyciele podkreślali uniwersalny charakter Bożego miłosierdzia (uczyli też, że modlitwy sprawiedliwych mogą sprowadzić deszcz w czasie suszy; Jezus nie zaprzecza temu w swoich słowach). W niektórych żydowskich tekstach czytamy, że postępując jak Bóg można stać się Jego dzieckiem (tj. naśladowcą; zob. Syr 4,10).
46 Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią?
5,46 Celnicy to poborcy opłat (cła i podatków na rzecz Rzymian). Ten zawód, najczęściej wykonywany nieuczciwie, był w ogólnej pogardzie (por. 9;10; 18,17+).
47 I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?
5,46-47. Niektórzy żydowscy nauczyciele zachęcali do okazywania uprzejmości wobec pogan, by skłonić ich do przyjęcia prawdy; jednak większość ludzi pozdrawiała i troszczyła się (nie mówimy tutaj o dobroczynności) tylko o tych, których znała. Zelników uważano za Żydów żyjących w największym odstępstwie od Boga; pogan uznawano (zwykle słusznie) za ludzi niemoralnych, bałwochwalców i wrogo nastawionych w stosunku do Żydów. Żydzi zgadzali się, że nie należy postępować jak poganie (zob. też Kpł 18,3; Pwt 18,9; Jr 10,2).
48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.
Kpł 19,2+; Kpł 11,44; 1P 1,16; Jk 1,4
45–48. Jest on też zaopatrzony w wyraźnie sformułowane motywy: należy kochać także nieprzyjaciół, bo wszyscy jesteśmy synami tego samego Ojca Niebieskiego; bo za miłość nieprzyjaciół czeka nas szczególna zapłata; bo miłość nieprzyjaciół jest jednym ze znaków odróżniających chrześcijan od pogan. Jeżeli człowiek w swej ludzkiej doskonałości będzie się upodabniał do Boga, to stanie się to przede wszystkim wtedy, kiedy zdobędzie się na prawdziwą miłość względem nieprzyjaciół. Święty Paweł powie kiedyś bardzo wyraźnie: Na to zaś wszystko [przywdziejcie] miłość, która jest spoiwem doskonałości (Kol 3,14).
5,21-48. Biblia nakazywała już wcześniej święte postępowanie, ponieważ Bóg jest święty (Kpł 11,44-45; 19,2; 20,26), judaizm zaś (i niektórzy greccy filozofowie) opierał czasami etykę na naśladowaniu charakteru samego Boga.
5,48. Werset ten stanowi podsumowanie Mt 5,21-47. Aramejskie słowo oznaczające „doskonały” może znaczyć także „pełny” lub „całkowity”, zawiera się w nim również niuans znaczeniowy wskazujący na „miłosierdzie” (Łk 6,36). W obecnym kontekście oznacza ono wypełnianie wymagań zawartych w Mt.
Mt 6
Czystość zamiarów
1 Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej bowiem nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Mt 23,5; Łk 16,14-15; J 5,44; J 12,43
6,1 żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali. Dosł.: „czynienie sprawiedliwości” (wariant: „czynienie jałmużny”), co oznacza praktykowanie dobrych uczynków, które usprawiedliwiają człowieka przed Bogiem. W oczach Żydów były nimi przede wszystkim jałmużna (w. 2-4), modlitwa (w. 5-6) i post (w. 16-18).
1. Doskonałość – zwaną gdzie indziej sprawiedliwością – osiąga się między innymi poprzez spełnianie dobrych uczynków. Wśród tych uczynków na plan pierwszy wysuwają się: jałmużna, modlitwa i post. Otóż te z natury cenne w oczach Boga uczynki tracą swoją wartość, gdy spełnia się je z chęcią ukazania się w jak najlepszym świetle wobec ludzi. Nie zasługują wtedy na żadną zapłatę, gdyż są pewną formą egoizmu, a nie wyrazem troski o dobro bliźniego lub o chwałę Bożą.
6,1. Werset ten zawiera tezę poprzedzającą trzy przykłady prywatnej pobożności (Mt 6,2-16). W judaizmie kładziono nacisk na to, iż nie należy spełniać dobrych uczynków dla nagrody, mimo to podkreślano przecież, że nagroda zostanie udzielona (podobnie jak to czyni tutaj Jezus). Zostanie ona dana w dniu sądu (podobnie nauczał judaizm). Modlitwa, post i jałmużna dla ubogich były podstawowymi elementami żydowskiej pobożności (Tb 12,8); wielu rabinów wymieniało cnoty, na których zbudowany jest świat, w grupach po trzy.
Jałmużna
2 Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Am 4,5 Mt 15,7; Mt 22,18; Mt 23,13-15
6,2 obłudnicy. To określenie, obejmujące wszystkich, którzy praktykują pobożność zniekształconą i na pokaz, według zamiaru Jezusa odnosi się przede wszystkim do stronnictwa faryzeuszów (zob. 15,7; 22,18; 23,13-15).
3 Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa,
4 aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Ps 139,2-3
2–4. Tak więc kto daje jałmużnę, winien to czynić z największą dyskrecją, w pełnym zatroskaniu jedynie o to, by sprawić ulgę bliźniemu, bez żadnego rozgłosu. Wartość jałmużny ma bowiem oceniać tylko Bóg, a nie ludzie. I nie trzeba też Bogu przypominać tego, co się komu dało. Tak bowiem postępował ów faryzeusz z przypowieści, wyliczając Bogu swoje rzekomo dobre uczynki. Powiedział o nim Chrystus, że nie odszedł do domu usprawiedliwiony (por. Łk 18,14).
6,2-4. Grecy i Rzymianie nie zachęcali osób prywatnych do działalności dobroczynnej; hojne dary wspierające przedsięwzięcia publiczne (lub biedniejszych klientów, obywateli rzymskich pozostających pod opieką patrycjuszy) miały na celu zwiększenie popularności darczyńcy W przeciwieństwie do tego dobroczynność stanowiła centralny element żydowskiej pobożności; niektórzy pisarze byli zdania, że zapewnia ona zbawienie. Późniejsze prawo żydowskie zabraniało składania darów przekraczających tradycyjną dziesięcinę o więcej niż 20 procent.
Niektórzy komentatorzy dosłownie odczytywali wzmiankę o trąbieniu, jest to jednak hiperbola (ludzie nie dęli w trąby dając jałmużnę); być może jest to gra słów (skrzynki, do których wrzucano jałmużnę miały zwykle kształt trąb). Nakaz, by lewica nie wiedziała, co czyni prawica jest wyraźną hiperbolą. Sformułowania typu „odda (w pełni)” nawiązują do napisów widniejących na starożytnych rachunkach.
Modlitwa
5 Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę.
6,5 Powinności modlitwy i sposobu modlenia się Jezus uczył zarówno swoim przykładem (Mt 14,23), jak i przez udzielane pouczenia. Modlitwa powinna być pokorna wobec Boga (Łk 18,10-14) i wobec ludzi (Mt 6,5-6; Mk 12,40p), bardziej wypływać z serca niż być wypowiadana ustami (Mt 6,7), ufna w dobroć Ojca (Mt 6,8; 7,7-11p) i wytrwała aż do natarczywości (Łk 11,5-8; 18,1-8). Zostaje ona wysłuchana, o ile odbywa się z wiarą (Mt 21,22p) w imię Jezusa (Mt 18,19-20; J 14,13-14; 15,7.16; 16,23-27) i dotyczy dobrych rzeczy (Mt 7,11), takich jak Duch Święty (Łk 11,13), przebaczenie (Mk 11,25), dobro dla prześladowców (Mt 5,44p; por. Łk 23,34) a przede wszystkim — nadejścia królestwa Bożego i wytrwania w czasie doświadczeń eschatologicznych (Mt 24,20p; 26,41p; Łk 21,36; por. Łk 22,31-32): to wszystko jest zawarte w modelu Modlitwy, jakiej nauczył sam Jezus (Mt 6,9-15p).
6 Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Iz 26,20; 2Krl 4,33; Dn 6,11
5–6. Jeszcze bardziej niż udzielaniu jałmużny czystość intencji musi towarzyszyć modlitwie. Parodią modlitwy staje się rzekoma rozmowa z Bogiem prowadzona w takim miejscu i w taki sposób, by ludzie mogli podziwiać nasze rozmodlenie. Chrystus Pan doradza modlić się na osobności, z dala od ludzkiego widoku, z tym całkowitym przeświadczeniem, że Bóg jest w stanie dostrzec nas wszędzie i odczytać nasze najskrytsze myśli.
Nie wynika z tego jednak wcale, że Chrystus potępił modlitwę zbiorową i wszelki kult publiczny, przekładając nad nie pobożność prywatną. Nie chodzi o miejsce i o otoczenie; można być pyszałkiem i niemądrym zarozumialcem modląc się w skrytości, ale można też zajmować się jedynie Bogiem będąc w tłumie ludzi i stanowiąc nawet przedmiot zainteresowania wszystkich. Chodzi o postawę duchową, która ma się wyrażać w wyłącznej trosce o chwałę Bożą.
6,5-6. Problemem nie jest publiczny charakter modlitwy, lecz motywy mające na względzie raczej ludzi niż Boga. Przypuszczalnie pobożni Żydzi mieli zwyczaj indywidualnego recytowania modlitw w synagodze. Nie wiadomo czy w czasach Jezusa wszyscy modlili się jednocześnie. „Izdebka” (komora) może oznaczać spiżarkę. Większość ludzi nie miała oddzielnego pokoju w swoich domach - jedynie spiżarka miała drzwi. Podczas modlitwy zwykle przyjmowano pozycje stojącą.
7 Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Koh 5,1; Syr 7,14
8 Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie:
7–8. Ta postawa decyduje o wartości modlitwy, a nie miejsce, w którym się modlimy ani ilość wypowiedzianych słów. To poganie byli przekonani, że im bardziej będą gadatliwi w modlitwie, tym okaże się ona skuteczniejsza. Nie tak mają się modlić chrześcijanie. Bóg, który jest ich dobrym Ojcem, wie, czego im potrzeba. Nie wynika z tego jednak, że modlitwa jest w ogóle zbyteczna: powinniśmy przedstawiać Bogu nasze potrzeby, ale prosto, zwyczajnie, bez pokładania specjalnej ufności w samych słowach modlitwy.
6,8. Wyznawcy judaizmu wierzyli, że Bóg wie o wszystkim; chodzi zatem nie o doktrynę wyznawaną przez słuchaczy Jezusa, lecz o ich serca. Żydzi inaczej postrzegali Boga niż Grecy (jednak nawet ich monoteizm pozostawiał w praktyce wiele do życzenia). W judaizmie Bóg był ojcem, któremu sprawiało radość zaspokajanie potrzeb swojego ludu. Wierzono też, że Bóg zna wszystkie ludzkie myśli. Jezus uzależnia skuteczność modlitwy od intymnej relacji z Bogiem; nie wzoruje jej na modelu partnerstwa w interesach, jak to czyniły starożytne religie pogańskie.
9 Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci Twoje imię! Łk 11,2-4
6,9 Ojcze nasz. W redakcji Mateusza Modlitwa Pańska zawiera siedem próśb. Liczba siedem jest szczególnie przez niego lubiana, stąd dwa razy podwójne siódemki pokoleń w genealogii (1,17), siedem błogosławieństw (5,3+), siedem przypowieści (13,3+), przebaczać należy nie siedem, lecz siedemdziesiąt siedem razy (18,22), siedem „biada” skierowanych do faryzeuszów (23,13+), siedem części Ewangelii (zob. Wstęp s. 1354). Być może dla osiągnięcia liczby siedem do tekstu pierwotnego (Łk 11,2-4) Mateusz dorzucił dwie prośby: trzecią (por. 7,21; 21,31; 26,42) i siódmą (por. „Zły”: 13,19.38).
9. Nie ograniczając się do czystego teoretyzowania, pokazuje też Jezus praktycznie, jak należy się modlić. Jest to modlitwa pod wielu względami bardzo odmienna. Zezwala np. Jezus zwracać się do Boga tak, jak zwykliśmy się zwracać do naszych ziemskich rodziców: „Ojcze nasz”. Była to rzecz niezwykła w czasach, kiedy poganie modląc się do swoich bóstw układali długie listy ich imion, a Żydzi najchętniej imienia Boga prawdziwego w ogóle nie wymawiali, przy czym jedni i drudzy byli powodowani tym samym zatroskaniem, żeby nie urazić czymś tego, do którego zanosiło się modły. Tymczasem chrześcijanie z całą prostotą mogą się zbliżać do Boga jak dzieci do własnego ojca. Lecz ta synowska ufność nie powinna przesłaniać chrześcijaninowi prawdy, że Bóg jest bytem nieskończenie przewyższającym wszystkie stworzenia. Jego miejscem zamieszkania jest niebo. Nie jest to więc jakiś zwykły, ziemski ojciec, tylko Ojciec Niebieski.
Każda modlitwa – z woli samego Chrystusa – powinna się rozpoczynać od prośby o pomnażanie Bożej chwały: Niech się święci Twoje imię – oto, co jest najważniejsze w każdej modlitwie. W przekonaniu Izraelity „święcić Boże imię” znaczyło to spełniać akty religijnego kultu, być pobożnym. Zatem ta pierwsza prośba to również modlitwa w pewnym sensie o pomnażanie wiary.
10 Niech przyjdzie Twoje królestwo; niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie. Mt 26,39; Mt 26,42p; Dn 4,32
10. Prośba o przyjście królestwa Bożego w świadomości Żydów była połączona z nadziejami mesjańskimi rozumianymi zresztą wyłącznie w sensie politycznym. Modląc się o przyjście królestwa Bożego żywili Żydzi nadzieję, że zostaną kiedyś uwolnieni od wszelkiego ucisku i że Izrael wróci znów do swojej dawnej politycznej świetności. Inaczej pojmował to królestwo Chrystus. Prośba o przyjście królestwa, która wiąże się ściśle z modlitwą o uświęcenie imienia Bożego, to pragnienie, by była na ziemi jedna owczarnia i jeden pasterz, by Chrystus zatryumfował w pełni nad złymi mocami, by wreszcie na wszystkich spłynęła łaska Boża, bo królestwo Boże – to Regnum gratiae (królestwo łaski). Tak więc królestwo Boże pojmowane właściwie jest synonimem wszystkich dóbr nadprzyrodzonych. Nic tedy dziwnego, że prośba o jego przyjście znajduje się na drugim miejscu w Modlitwie Pańskiej. Prośba o spełnienie się woli Bożej na ziemi tak jak w niebie jest w pewnym sensie kontynuacją modlitwy o przyjście królestwa Bożego. Być może dlatego właśnie brak jej w paralelnym tekście Modlitwy Pańskiej u Łukasza (11,2). Doskonałe królestwo Boże zaistnieje naprawdę dopiero wtedy, kiedy ludzie rzeczywiście będą pełnić wolę nie swoją, lecz Bożą. Chodzi przy tym nie o to, żeby Bóg sprawiał wbrew naszej woli to, co sam chce, lecz aby właśnie człowiek dobrowolnie i ochoczo czynił to, czego Bóg żąda. W niebie pełnią wolę Bożą aniołowie, oddając Bogu chwałę, na ziemi zaś ludzie.
Nietrudno tu stwierdzić, że pierwsze trzy prośby Modlitwy Pańskiej mają na celu sprawę powiększenia chwały Bożej. Od tych akcentów uwielbienia – powtórzmy to jeszcze raz – powinna się zaczynać każda modlitwa.
6,9-10. W czasie modlitwy Żydzi zwracali się zwykle do Boga słowami: „Nasz Ojcze niebieski”, chociaż tak zażyłe formy jak „Abba” („Tatusiu”) pojawiały się niekiedy (zob. komentarz do Mk 14,36). Jedna z typowych żydowskich modlitw (Kadisz) zawierała słowa: „Niech się święci i będzie wywyższone Twoje... imię... niech przyjdzie wkrótce Twoje królestwo”.
Żydowskie modlitwy dawały wyraz przekonaniu, że Boże imię „zostanie wywyższone” („zostanie uświęcone” lub „objawi swoją świętość”) u schyłku czasów, gdy nadejdzie Jego królestwo, co przepowiada Biblia (Iz 5,16; 29,23; Ez 36,23; 38,23; 39,7.27; por. Za 14,9). W międzyczasie Boży lud mógł wywyższać Jego imię prowadząc sprawiedliwe życie; jeśli postępował niewłaściwie, „kalał” Jego imię lub narażał je na niesławę wśród narodów (zob. też Wj 20,7; Jr 34,16; 44,25-26; Ez 13,19; 20,14; Am 2,7).
Sądzono, że gdy na ziemi nastanie Boże królestwo, Jego wola spełni się tutaj tak samo, jak spełnia się w niebie.
11 Naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj; Prz 30,8-9; J 6,32;
6,11 powszedniego. Tradycyjne i prawdopodobne tłumaczenie przymiotnika, który występuje tylko tutaj i jest trudny do przełożenia. Można zaproponować również: „konieczny do utrzymania” albo „na dzień jutrzejszy”. W każdym przypadku główna myśl jest następująca: trzeba prosić Boga o to, co potrzebne do utrzymania życia cielesnego i tylko o to, co konieczne, a nie o bogactwo i obfitość. — Ojcowie Kościoła odnosili ten tekst do karmienia wiary chlebem słowa Bożego i chlebem eucharystycznym (por. J 6,22+).
11. Gdy zaś chodzi o rzeczy tego świata, to nie kazał Chrystus modlić się ani o bogactwa, ani o godziwe nawet zabezpieczenie sobie przyszłości, jeno o zwykły kawałek codziennego chleba. Wie nasz Ojciec Niebieski, co jest nam najbardziej potrzebne.
6,11. Werset ten nawiązuje do udzielania przez Boga „chleba przeznaczonego na określony dzień” (manny) Jego ludowi na pustyni, gdy został przez Niego uwolniony z niewoli egipskiej. Modlitwy do Boga, by zaspokoił podstawowe ludzkie potrzeby - których typowym przykładem jest chleb i woda - były powszednie w starożytnym świecie (por, Prz 30,8).
12 i przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; J 6,35 Mt 18,21-35; Ef 4,32
12. Już ST wiele razy daje do zrozumienia, że cały świat jest własnością Boga. Nieuznawanie praw Bożych do władzy nad światem jest wykroczeniem przeciwko sprawiedliwości Bożej. Człowiek zaciąga u Boga długi. Tak więc prośba o darowanie grzechów jest modlitwą o darowanie długów. Ostateczne odpuszczenie owych długów dokonało się na krzyżu. Dlatego św. Paweł mówi: Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny, przygniatający nas nakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża (Kol 2,13 n).
Otóż tylko przy tej prośbie o darowanie długów mamy do czynienia ze swoistym przekonywaniem Boga: Odpuść nam, bo przecież i my odpuszczamy naszym dłużnikom. Tak więc jeśli żywimy w duszy urazy do naszych bliźnich, jeśli im nie przebaczamy – to nasza Modlitwa Pańska jest ciągle powtarzającym się kłamstwem i nie zasługuje, rzecz jasna, na wysłuchanie. A jest to, trzeba przyznać, prośba o rzecz największą: prośba o możność ponownego zjednoczenia się z Bogiem, o uwolnienie od ciężaru, którego człowiek sam o własnych siłach absolutnie nie może się pozbyć.
6,12. Myśl żydowska traktowała ludzkie grzechy jako „dług” u Boga; to samo aramejskie słowo oznaczało grzech i dług. Prawo biblijne nakazywało regularne umarzanie długów pieniężnych (co siedem i pięćdziesiąt lat). Przykład darowania długu musiał przemawiać w sposób szczególny (zwłaszcza od czasu, gdy żydowscy prawnicy znaleźli sposób obejścia tego przykazania, by umożliwić wierzycielom dalsze udzielanie pożyczek).
13 i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego. Mt 26,41p;
J 17,11; J 17,15; 1J 2,14+; 2Tes 3,3
6,13 od złego. W BJ: „od Złego”, bo chodzi o byt osobowy — o szatana. — W niektórych rkpsach dodano: „Bo Twoje jest królestwo i potęga, i chwała na wieki. Amen”, na co wpłynęła liturgia.
13. W ostatniej prośbie chodzi nie tyle może o uwolnienie nas od pokus, bo przecież i sam Chrystus nie był od nich wolny – ile raczej o to, żeby nam wystarczyło sił do zwalczenia wszelkich pokus. Druga część tej prośby jest domaganiem się uwolnienia nas spod władzy złego. Ów Zły – tak bowiem osobowo, a nie abstrakcyjnie należy rozumieć wspomniane tu zło – wskutek upadku pierwszego człowieka posiada bowiem pewną władzę nad światem i ludźmi. Jego ostateczna porażka dopiero ma nastąpić.
6,13. Podobieństwa do starożytnych modlitw żydowskich i aramejskie sformułowania, kryjące się być może u podłoża tego wersetu, sugerują następujące jego znaczenie: „Nie dopuść, abyśmy zgrzeszyli, gdy będziemy poddawani próbie" (zamiast „nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”) (por. Mt 4,1; 26,41 w kontekście; zob. Ps 141,3-4). Niektórzy uczeni dopatrują się tutaj aluzji do okresu wielkiego ucisku, który ma poprzedzić nadejście królestwa Bożego. Ponieważ żydowskie modlitwy były zwykle odmawiane w kontekście liturgicznym i kończyły słowami uwielbienia, nie jest niczym dziwnym późniejsze dodanie błogosławieństwa („Twoje jest królestwo.”) do pierwotnego tekstu modlitwy.
14 Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Mk 11,25; Mt 5,7; Syr 28,1-5
15 Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień. Ef 4,32; Kol 3,13; Jk 2,13
14–15. Do konieczności przebaczania jako do warunku uzyskania przebaczenia Bożego nawiązują dwa wiersze, które następują po tekście samej Modlitwy Pańskiej. Mamy tu do czynienia ze sformułowaniem prawa, które brzmi: Jeśli wy przebaczycie ludziom, to i Bóg wam przebaczy; jeśli wy nie przebaczycie – to nie możecie również liczyć na przebaczenie ze strony Boga.
6,14-15. Zasada przebaczenia, którą Jezus tutaj przedstawia, wydaje się oznaczać, że „Bóg przebacza tylko tym, którzy sami przebaczają innym”. Zob. komentarz do Mt 18,21-35.
6,5-15. Modlitwa. Paralelną budowę większego fragmentu (Mt 6,1-18) i tego urywku poświęconego modlitwie wzmacnia dodatkowo podany tutaj wzór modlitwy (Mt 6,9-13; następnie przykład jak nie należy się modlić, Mt 6,5.7-8; i jak winniśmy to czynić, Mt 6,6.9) Judaizm znacznie poważniej podchodził do sprawy codziennej modlitwy niż religie Greków i Rzymian.
Post
16 Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam, już odebrali swoją nagrodę.
17 Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i obmyj twarz, Jdt 10,3
18 aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Iz 58,3
16–18. Po modlitwie i jałmużnie trzecim z kolei dobrym uczynkiem chrześcijańskim jest post. Poszcząc zwykło się dawać wyraz smutkowi (Rdz 50,10; Sdz 20,26; 1 Sm 31,13; 2 Sm 1,12) i pokucie, która miała na celu ułagodzenie Bożego gniewu (1 Sm 7,6; 2 Sm 12,16.21–23; Iz 58,1 nn; Jr 36,9; Jl 2,15). Smutną pamięć wielkich katastrof narodowych, do których należała w pierwszym rzędzie rocznica zburzenia Jerozolimy, również postami czcili synowie Izraela. Oprócz postów urzędowych istniały niezliczone praktyki postów prywatnych, które były podejmowane niekiedy ze zwykłej chęci okazania się lepszym od otoczenia. Otóż w praktyce postu również trzeba się troszczyć o pełną czystość intencji. Nie należy z siebie robić męczennika w oczach innych ludzi, nie należy przybierać wyglądu ponurego, aby pokazać ludziom, że się pości. Przeciwnie, nasza powierzchowność nie powinna ogłaszać ludziom tego, że pościmy. Kiedy bowiem bardzo staramy się o to, by o naszych dobrych uczynkach wiedzieli ludzie, wtedy nie chce o nich wiedzieć Bóg. Jest to pouczenie, że ośrodkiem wszystkich ascetycznych zabiegów może być tylko Pan Bóg, nigdy zaś człowiek ze swym własnym „ja”.
6,16-18. Post. Przynajmniej w suchej porze roku wielu pobożnych Żydów pościło (powstrzymywało się nawet od przyjmowania wody, chociaż było to niezdrowe) dwa razy w tygodniu. Tego rodzaju post był uważany za zasługujący na pochwałę, chociaż posty o charakterze ascetycznym (tj. w celu „umartwienia ciała”) były zabronione. Żydowski post wymagał powstrzymywania się nie tylko od przyjmowania pokarmu, lecz także od innych cielesnych przyjemności (do których zaliczano codzienne namaszczanie głowy olejkiem w celu zapobiegnięcia wysuszaniu skóry). Zaniechanie wszystkich tych czynności powodowało, że akt postu był wyraźnie widoczny. (Grecy nacierali się oliwą przed ćwiczeniami, następnie za pomocą metalowej skrobaczki [strigilis] usuwali brud i pot, które przylgnęły do ciała). Żydzi nie praktykowali tego zwyczaju i nie o niego tutaj chodzi w Mt 6.) Bóg nigdy nie zachęcał wyłącznie do zewnętrznego postu (Iz 58,3-12; Jr 36,9).
Dobra trwałe Łk 12,33-34; Hi 22,24-26; Jk 5,2-3; Mt 19,21
19 Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną.
6,19. Starożytni nauczyciele, tacy jak Hillel (sławny żydowski nauczyciel), powszechnie uznawali nietrwałość ziemskich skarbów. Ponieważ złodzieje mogli zrobić podkop i wykraść szkatułkę przechowywaną w domu, ludzie zamożni sięgali po inne sposoby zabezpieczenia swojego bogactwa - umieszczali pieniądze u bankierów, deponowali je w świątyniach, gdzie miały być bezpieczne (nawet najzuchwalsi rabusie lękali się „okradać bogów”), zakopywali je w ziemi lub chowali w pieczarach, gdzie po pewnym czasie ich wartość mogły zniszczyć mole (w przypadku cennych szat) i rdza (w przypadku monet).
20 Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną.
19–20. Wskazania dotyczące gromadzenia skarbów stanowią okazję do głębokich refleksji nad sensem życia. Otóż życie ludzkie posiada tylko wtedy pełny sens, gdy jest poświęcone gromadzeniu skarbów w niebie. Aluzja to do zasług niebieskich, do skarbu wiary, dzięki której człowiek zasługuje na niebo, będące jego prawdziwym skarbem. Wszystkie inne dobra są ciągle narażone na niebezpieczeństwo ich utraty: zniszczy je mól lub rdza, albo staną się pastwą złodziei. Natomiast nikt i nic nie jest w stanie pozbawić nas skarbu nieba.
21 Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.
21. Przywiązanie zaś ludzkiego serca mówi o tym, w czym i gdzie dopatruje się człowiek swego skarbu. Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje. Dlatego właśnie na specjalne błogosławieństwo zasłużyli sobie ci, którzy są ubodzy w duchu: ich serce nie jest przywiązane do skarbów tego świata.
6,20-21. Żydowskie pisma mówiły o „gromadzeniu skarbów” u Boga (np. Tb 4,7-10). Czasami oznaczało to, że człowiek hojny może mieć ufność, iż Bóg pomoże mu w chwili potrzeby; czasami odnosiło się to (jak tutaj) do skarbów w przyszłym świecie.
22 Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie rozświetlone. Łk 11,34-35
23 Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!
6,23 Jeśli więc światło... jest ciemnością. Chodzi o światło duchowe, promieniujące z duszy człowieka. Jest ono porównane do światła materialnego, z którego oko zdrowe pozwala, a chore nie pozwala korzystać dla dobra całego ciała. Jeżeli to światło w tobie stało się ciemnością, to zaślepienie będzie jeszcze gorsze niż ślepota fizyczna.
22–23. Chociaż w kontekście bezpośrednio następującym mowa jest o światłości i ciemności ciała, to jednak nadal chodzi o wspomniane wyżej przywiązanie naszego serca. Jeśli będzie ono zdrowe, jeśli będzie w stanie dostrzec jasno Boga i do Niego przylgnąć, wówczas wszystko co człowiek czyni, czym żyje, czego pragnie, okaże się światłem, gdyż będzie zgodne z wolą Boga, który jest najwyższą światłością. I odwrotnie: wszystko będzie ciemnością, gdy chore, zaćmione serce człowieka przylgnie do tego, który jest ciemnością i nazywa się również „księciem ciemności”.
6,22-23. Jezus mówi dosłownie o „(jednym) oku”, które przeciwstawia „choremu” lub „złemu”. Być może mamy tutaj do czynienia ze złożoną grą słów. „Oko” (jedno) zwykle oznacza człowieka hojnego, wprowadza też czytelnika do Mt 6,24. „Chore” oko w tamtej kulturze mogło oznaczać człowieka chorego (kalekiego) lub skąpego. Wielu ludzi sądziło, że oko promieniuje światłem, umożliwiając widzenie (zamiast, że światło dociera do nas za pośrednictwem oczu). Chociaż Jezus porównuje tutaj oko do lampy, mówi o „chorym” oku, które nie przepuszcza światła. Takie oczy stały się symbolem bezwartościowości człowieka skąpego.
24 Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego – miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie! Łk 16,13; Mt 5,3-4; Mt 19,21-26
24. Ponieważ przez zbytnie wiązanie się z dobrami tego świata utrudniamy sobie pozostawanie w ciągłej łączności z Bogiem, należy zdobyć się na ich wyrzeczenie, nie zapominając o tym, że kogo stać na rzeczy wielkie, ten będzie mógł również dokonać rzeczy małych, inaczej mówiąc: Pan Bóg, Ten, który nas obdarzył życiem, dostarczy nam i odzienia, i środków niezbędnych do życia. Zresztą własnym wysiłkiem i tak nawet jednej chwili nie dorzucimy do czasu naszego życia (w. 27).
W stwierdzeniu „Nikt nie może dwom panom służyć” chodzi o panów stanowiących radykalne względem siebie przeciwstawienie. Służenie, o którym tu mowa, jest synonimem całkowitego oddania się temu, kogo lub co za pana przyjmujemy. Konieczność służenia jest przy tym zakładana jako rzecz nie dająca się uniknąć. Chrystus wcale nie tłumaczy, że trzeba komuś służyć. Każdy człowiek jest sługą. Nawet ci, co walczą całe życie o wolność, są sługami idei, której poświęcili całe życie. Instynkt służenia jest tak samo przemożny jak popęd do panowania i mocy. Przestając służyć, człowiek staje się bezużyteczny, a poczucie bezużyteczności najbardziej i najszybciej dobija. Problem więc jest nie w tym, czy w ogóle służyć, tylko komu służyć. Zostały postawione przed człowiekiem do wyboru dwie potęgi: Bóg i Mamona. Ta ostatnia oznacza nie tylko pieniądz w sensie ścisłym, ale rzeczy tego świata w ogóle. Postawiona na samym wstępie zasada: Nie możecie Bogu służyć i Mamonie każe nam poważnie traktować naszą przynależność do Chrystusa. Przypomina się mimo woli postawa św. Hieronima, który opuszczał Rzym i szedł na pustynię judejską po to, żeby nie tylko wydawać się chrześcijaninem, ale rzeczywiście nim być. Chrystus nie znosi, żeby ludzie służyli Mu tylko połową swych osobowości. Miłość do ludzi jest zaborcza i na swój sposób zazdrosna. Już w ST „zabiegał” Jahwe o to, aby naród wybrany nie kochał innych bogów i nie szukał u nich żadnej pomocy. „Zazdrość” Jahwe nigdy jednak nie miała za przedmiot wrogów Izraela. Zazdrość Boga jest wyrazem Jego miłości. Bóg jest zaborczy w swym miłowaniu, ale tylko dlatego, by człowiek nie dał się uwieść próżnemu poszukiwaniu szczęścia poza Bogiem. Oto co ma wyrażać zdecydowane oświadczenie – nakaz: Nikt nie może dwom panom służyć.
6,24. Dwaj panowie rzadko mieli wspólnych niewolników, a gdy tak było zawsze pojawiała się różnica interesów. Mamona to aramejskie słowo oznaczające majętności lub pieniądze; wydaje się, że Jezus personifikuje je jako bożka, stosując inną starożytną figurę literacką (personifikację).
6,19-24. Nie gromadźcie sobie skarbów. Nie należy cenić majątku do tego stopnia, by dążyć do jego zdobycia (Mt 6,19-24) - ani na tyle, by martwić się z jego powodu-Bóg zatroszczy się bowiem o nasze podstawowe potrzeby (Mt 6,25-34).
Doczesne troski Łk 12,22-31; Ps 127
25 Dlatego powiadam wam: Nie martwcie się o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?
6,25. Większość ludzi w czasach starożytnych posiadała niewiele ponad to, co najbardziej podstawowe - pokarm, ubranie i schronienie. Ponieważ pozyskanie rzeczy niezbędnych do życia było zwykle uzależnione od sezonowych opadów deszczu lub (w Egipcie) od wylewów Nilu, istniało wiele powodów do tego, by martwić się o strawę i odzienie.
26 Przypatrzcie się ptakom podniebnym: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?
25–26. Polecenie, by się nie troszczyć zbytnio o życie, o to, co będziemy jeść i pić, dotyczy, rzecz jasna, wszystkich ludzi, którym często brakuje środków do życia: tak bardzo pragną zaspokoić swoje pragnienie jedzenia i picia lub przyodziania się, iż zapominają o królestwie niebieskim. Nauka Chrystusa daleka jest od zalecania nam kompletnej obojętności na rzeczy tego świata. To przecież sam Chrystus nauczył nas modlitwy, w której znajduje się prośba o chleb powszedni. Zdecydowanie potępił również leniwego sługę (Mt 24,51), a św. Paweł wręcz oświadczy: Kto nie chce pracować, niech też nie je (2 Tes 3,10). Lecz Chrystus nie chce, żebyśmy sami i tylko na własną rękę troszczyli się o chleb codzienny. Chce mieć coś do powiedzenia w naszym życiu. Boża chęć wejścia w sprawy ludzkie jest w gruncie rzeczy przedłużeniem owego pragnienia, by wszyscy ludzie znaleźli się znów w posiadaniu Boga.
27 Kto z was, martwiąc się, może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?
27. Usilne staranie o to, by chociaż o jedną chwilę przedłużyć życie nasze, jest przenośnią obrazującą trud każdego człowieka w jego ustawicznych próbach wydawania się ważniejszym niż w rzeczywistości. Jest to bowiem już nieautentyczne, sfałszowane istnienie. Usiłując dodać chwilę (dosł. „łokieć”) do naszego wieku (dosł. „wzrostu”), tym samym wyłamujemy się spod zasięgu Opatrzności Bożej. Rzadko kiedy natomiast przychodzi nam do głowy pomysł umniejszenia się we własnych oczach i w oczach otoczenia: a jednak wtedy bylibyśmy prawdziwie sobą, gdyż stworzenie nigdy nie jest zbyt małe wobec Stwórcy. Jeżeli przeto wolno nam przy Bożej pomocy zabiegać o dorzucenie jednego łokcia do naszego wzrostu duchowego, to niemniej potrzebna nam jest Boża łaska do codziennego ograniczania naszych urojonych pojęć o sobie.
6,26-27. Niektórzy starożytni filozofowie zajmowali się w równym stopniu naturą (lub wyciągali wnioski moralne ze sposobu jej działania) co filozofią. Wielu żydowskich nauczycieli powiadało, że ustanawiając prawa zawarte w Biblii, Bóg kierował się wyłącznie dobrem ludzi (chociaż było jasne, że panował nad całym stworzeniem; por. Ps 104,27). Jednak argumentacja Jezusa przypomina tradycyjny dowód żydowski „o ileż bardziej” (qal wachomer): Jeśli Bóg troszczy się o ptaki (rabini zgadzali się, że opiekuje się On całym stworzeniem), o ileż bardziej będzie się troszczył o ludzi?” (zob. 7,9-11).
28 A o odzienie czemu się martwicie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną: nie pracują ani przędą.
29 A powiadam wam: nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. 1Krl 10,1-29
30 Jeśli więc ziele polne, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, ludzie małej wiary?
6,28-30. Niektórzy komentatorzy sugerowali, że kwiatami, o których tutaj mowa, są zawilce (anemony) - miały one szkarłatną barwę, którą zdaniem starożytnych nosiły szaty Salomona (Mt 6,29). Mimo to wrzucano je do pieca. Zwiędłe kwiaty i trawa, wysuszone letnim żarem, były naturalnym symbolem ludzkiej śmiertelności (zob. Ps 103,15-16; Iz 40,6-8).
31 Nie martwcie się zatem i nie mówcie: co będziemy jedli? co będziemy pili? czym będziemy się przyodziewali?
28–31. Troska o odzienie sięga swymi początkami pierwszych dni człowieka. Zapobiegliwość ta była w późniejszych dziejach ludzi i bywa zresztą nadal powodem obrazy Bożej. Od spokoju i beztroski najpiękniejszych kwiatów każe Jezus ludziom uczyć się umiaru w zabiegach o ubieranie ciała. Nawet Salomon, ideał monarchy opływającego we wschodnie bogactwa i splendor, nie dorównuje liliom polnym, purpurowym anemonom, które Bogu tylko, nie własnym wysiłkom, zawdzięczają swoje piękno.
32 Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
32. O ubranie, jedzenie i picie troszczą się przede wszystkim poganie, bo nic nie wiedzą o troskliwej Opatrzności Bożej. Są skazani na samych siebie. Zresztą są przeświadczeni, że należy używać w pełni dóbr tego świata, gdyż do tego sprowadza się szczęście człowieka. Ileż ubolewania nad losem tak myślących ludzi znajdujemy w Księdze Mądrości, odtwarzającej zarówno teologię ST, jak i niejedną teorię filozoficzną ówczesnego świata pogańskiego.
33 Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Iz 51,1
33. W Modlitwie Pańskiej prośba o przyjście królestwa Bożego poprzedza również prośbę o chleb powszedni. Sprawiedliwość Boża, czyli coś ze świętości Boga samego, będzie mogła wypełnić serce człowieka tylko wtedy, kiedy będzie ono wolne od pragnień zaznania przyjemności tego świata.
6,31-33. Poganie faktycznie zabiegali o te rzeczy, Jezus przypomniał jednak słuchaczom, że powinni zaufać swojemu Ojcu (w. 32; zob. komentarz do Mt 6,7-8) i poszukiwać Jego królestwa (w. 33).
34 Nie martwcie się więc o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie martwić się będzie. Dosyć ma dzień [każdy] swojej biedy. Jk 4,13-14
34. W żadnym z tych pouczeń nie chodzi o zalecanie bezmyślności życiowej, niczego nie przewidującej, beztroskiej, dziecinnej. Chodzi o to, by nie wątpić, że Bóg pomyśli o nas jutro tak, jak pomyślał dzisiaj. Zmobilizujmy przeto wszystkie nasze możliwości, aby dziś wypełnić wolę Bożą jak najdoskonalej. Pan Bóg jutro będzie dla nas równie dobry w swej miłosiernej Opatrzności. Jest On bowiem podobny do kogoś, kto przypatruje się z boku ludziom biednym, potrzebującym. Ludzie jednak często nie zostawiają Bogu żadnej możliwości działania. Pan Bóg nie ma okazji, by włączyć się w ludzkie kłopoty.
6,34. Inni żydowscy nauczyciele po Jezusie udzielali tej samej rady; trudno ustalić, czy Jezus wykorzystał znane przysłowie, czy też Jego słowa nabrały przysłowiowego charakteru.
Mt 7
Powściągliwość w sądzeniu. Obłuda Łk 6,37-42; Rz 2,1-2; 1Kor 4,5
1 Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.
7,1 Nie sądźcie innych, abyście nie byli sądzeni przez Boga. Podobnie w wierszu następnym (por. Jk 4,12).
2 Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Mk 4,24
1–2. Powodem powstrzymywania się od wydawania sądów o bliźnich jest nie tylko chęć okazania im przez to miłości, ale także wizja przyszłej kary: kto sądzi bliźniego, zasługuje sobie na sąd Boży w przyszłości. Ostatecznie jednak najważniejsze jest to, że nikt z nas nie ma prawa wydawania wyroków potępienia na drugiego człowieka.
7,1-2. Obraz wagi bądź miary (zaczerpnięty ze starożytnego targowiska) został w innych fragmentach wykorzystany jako symbol dnia sądu lub Bożej odpłaty. Słowa „taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą” pojawiają się w późniejszych źródłach żydowskich i mogą być maksymą. Na temat tej zasady, zob. Mt 5,7; 6,14-15 i Prz 19,17. Porównaj też ze starotestamentową zasadą głoszącą, że człowiek fałszywie oskarżający drugiego miał otrzymać karę, która spotkałaby tamtego (Pwt 19,18-21) oraz z inną, która mówi, że Bóg sprzeciwia się niesprawiedliwym sędziom (Wj 23,6-8; Pwt 16,18-20).
3 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? J 8,7
3. W każdym z nas są bowiem do wykorzenienia rzeczy o wiele większe niż te, które mamy do zarzucenia naszym bliźnim. Wolno nam będzie osądzać innych ludzi dopiero wtedy, kiedy oczyścimy już własną duszę. Wtedy dopiero będziemy widzieli jasno przymioty i wady naszych bliźnich.
4 Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, podczas gdy belka [tkwi] w twoim oku? 5 Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.
4–5. Ponieważ zaś takie absolutne oczyszczenie człowieka i jego całkowita bezgrzeszność jest w praktyce niemożliwa, dlatego Bóg zastrzegł tylko sobie prawo osądzania ludzkich sumień. I dlatego wszelkie potępianie innych ludzi jest wykroczeniem przeciwko sprawiedliwości: jest przywłaszczaniem sobie praw, które przysługują tylko Bogu.
7,2-5. Chociaż w starożytności operacji oka dokonywano zwykle przez jego rozcięcie, Jezus posługuje się tutaj najwyraźniej hiperbolą. Chociaż użyty obraz jest bardzo żywy, szokujący, absurdalny i przypuszczalnie śmieszny dla ludzi słuchających Jezusa, dobrze przekazuje główną myśl przesłania. Prorocy posługiwali się barwnymi obrazami, zwykle opartymi na grze słów, by przekazać ludziom swoje orędzie (np. tekst hebrajski Mi 1; Jr 1,11-12). Stary Testament (np. Prz 15,32) i późniejsza tradycja żydowska podkreślały, że ludzie zawsze powinni okazywać pokorę i przyjmować uwagi innych.
6 Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, nie poszarpały was [samych].
7,6 tego, co święte. Chodzi o mięso ofiarne, pokarmy poświęcone na złożenie w ofierze w świątyni (por. Wj 22,30; Kpł 22,14). — Podobnie nie należy proponować drogocennej i świętej nauki ludziom, którzy nie są zdolni jej pojąć, a mogliby nadużyć. Tekst nie określa, kim oni są: może to nieprzychylnie nastawieni Żydzi, może poganie (por. 15,26)?
6. Pouczenie to, nie bardzo powiązane z kontekstem poprzedzającym, jest przeznaczone dla uczniów Jezusa, mających głosić Dobrą Nowinę. Mają oni pamiętać, by słowo Boże kierować tylko do tych, którzy będą gotowi na jego przyjęcie. Jest ono bowiem niczym drogocenna perła, której nie godzi się rzucać przed wieprze: w takiej sytuacji nie tylko perła jest narażona na zdeptanie, ale samym jej właścicielom może się stać coś złego. Na głoszących Ewangelię ciąży więc nie tylko troska o własne życie, lecz także poczucie odpowiedzialności za słowo Boże.
7,6. Świnie i psy były uważane za zwierzęta nieczyste (Prz 26,11; 2 P 2,22), pozbawione szacunku dla rzeczy wartościowych (Prz 11,22). Świnie karmiono zwykle najpodlejszą paszą, zaś psy żywiły się padliną, piły nawet ludzką krew. Błąkające się dzikie psy warczały na ludzi odpędzających ich od jedzenia, a także na tych, którzy mijali je obojętnie. Obraz ten odznaczał się silną wymową i nie budził żadnych wątpliwości u starożytnych słuchaczy.
Pozostaje jednak pytanie, jakie jest jego znaczenie w obecnym kontekście. Być może, że nie należy upominać (zob. Mt 7,1-5) tych, którzy nie będą nas słuchali (zob. Ps 23,9). Być może, że należy obdarzać tylko tych, którzy pragną tego, co mamy im do zaofiarowania, jak to czyni Bóg (Mt 7,7-11). Jeśli tak, tekst powraca do idei dawania i wzajemności z wersetu 12.
Wytrwałość w modlitwie Łk 11,9-13; Pwt 4,29+; Mt 18,19; Mk 11,24; Łk 18,1-8;
7 Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. 8 Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.
7–8. Jednym z głównych przymiotów nie tylko każdej ludzkiej prośby, lecz także modlitwy błagalnej zanoszonej do Boga, jest jej wytrwałość: jeśli ktoś prosi długo i cierpliwie, otrzyma to, o co prosi; jeśli kołace uporczywie do cudzych drzwi, zostaną mu w końcu otworzone.
7,7-8. Pewność, z jaką fragment ten obiecuje, że modlitwa spotka się z odpowiedzią, jest rzadkim zjawiskiem w literaturze starożytnej.
9 Gdy któregoś z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień?
10 Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża?
11 Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą. Jk 1,5; Jk 1,17; 1J 5,14-15; 1J 3,22
9–11. Tak bywa między zwykłymi niedoskonałymi ludźmi: ojciec nigdy nie podaje kamienia synowi, gdy go prosi o chleb, ani węża, kiedy go prosi o rybę. Można więc być pewnym, że na dobroć o wiele większą zdobędzie się Bóg wobec tych, którzy do Niego zanoszą błagalne modły.
7,9-11. Jezus stosuje tradycyjny żydowski sposób argumentacji zwany qal wachomer - przeprowadzając dowód od rzeczy mniejszej do większej (jeśli mniejsza jest prawdą, o ileż bardziej prawdziwa jest większa). Ryby i chleb stanowiły podstawowy pokarm, wchodziły w skład codziennego jadłospisu większości słuchaczy Jezusa. Nie były dla nich symbolem wyszukanych luksusów ludzi bogatych.
Złota zasada postępowania Łk 6,31
12 Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem to jest [istota] Prawa i Proroków. Tb 4,15; Rz 13,8-10
7,12 Ta dotycząca postępowania maksyma, zwana złotą regułą, w starożytności była powszechnie znana, a szczególnie w judaizmie (por. Tb 4,15; List Arysteasza, Targum Kpł 19,18, Hillel, Filon, itd.), lecz w formie negatywnej: nie czyń drugiemu nic z tego, czego byś nie chciał, aby on tobie uczynił. Jezus, a po Nim pisma chrześcijańskie nadają tej maksymie wydźwięk pozytywny, co jest o wiele bardziej wymagające.
12. Świat byłby zupełnie inny, gdyby ludzie jedni drugim tylko to czynili, czego pragną dla siebie. Należy stwierdzić, że motywacja takiego postępowania nie byłaby najbardziej wzniosła, a jednak zmieniłoby się naprawdę oblicze świata, gdyby ludzie układali swe wzajemne stosunki w oparciu o tę właśnie regułę. Równocześnie wypełniałyby się w ten sposób wszystkie nakazy Prawa i pouczenia wszystkich proroków.
7,12. Zasada, by nie czynić drugiemu tego, czego nie chcielibyśmy, by oni nam czynili, należała do powszechnie przyjmowanych nauk. Można ją znaleźć w Księdze Tobiasza, w pismach zawierających naukę wczesnego żydowskiego nauczyciela Hillela, a także w greckich źródłach.
Ciasna brama Łk 13,24; Pwt 30,15+; Ps 1,1+
13 Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą.
7,13-14 Nauka o dwóch drogach: dobra i zła, między którymi człowiek musi wybierać, jest tematem już bardzo wcześnie obecnym i powszechnym w judaizmie (por. Pwt 30,15-20; Ps 1; Prz 4,18-19; 12,28; 15,24; Syr 15,17; 33,14). Znalazła ona wyraz w niewielkim traktacie moralnym, który dotarł do nas dzięki Didache i jego łac. tłumaczeniu Doctrina Apostolorum. Uważa się, że można wyczuć jej wpływ w Mt 5,14-18; 7,12-14; 19,16-26; 22,34-40 i w Rz 12,16-21; 13,8-12.
7,13 szeroka jest brama i przestronna ta droga. Wariant: „szeroka bowiem i przestronna jest droga”.
14 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! J 10,9-10; Mt 19,24p
13–14. Filozofia chrześcijańskiego życia sprowadza się nie do tego, żeby chodzić najkrótszymi i najbardziej wygodnymi drogami, żeby wybierać szerokie, łatwe do przechodzenia bramy. To prawda, że wielu ludzi takie przejścia świadomie wybiera. Niech jednak wszystkim będzie wiadomo, że przestronne, szerokie drogi i wygodne bramy zazwyczaj nie prowadzą do królestwa niebieskiego. Nie można iść przez całe życie tylko po przekątnych.
7,13-14. Ludzie słuchający Jezusa z pewnością znali obraz „dwóch dróg” - jednej prowadzącej do życia, drugiej wiodącej do śmierci. Obraz ten był powszechnie używany w judaizmie. Myśl Jezusa (że na właściwej drodze znajdują się jedynie nieliczni) pojawia się też w 4 Księdze Ezdrasza, nie była jednak tak powszechna jak ogólny obraz dwóch dróg. Większość Żydów wierzyła, że Izrael zostanie zbawiony jako naród, nieliczni zaś, którzy pójdą na zatracenie, będą stanowili wyjątek na tle ogólnej reguły.
Ostrzeżenie przed fałszywymi apostołami Ap 13,11; Ap 19,20; 2P 2,1-3; Pwt 13,2-6; Pwt 18,9-22;
15 Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami.
7,15 Fałszywi prorocy to nauczyciele kłamstwa, którzy zwodzą lud pozorną, a w rzeczywistości fałszywą pobożnością, zmierzając do osiągnięcia swoich niebezinteresownych celów (por. 24,4n.24).
15. Skoro droga wiodąca do życia jest wąska, niewygodna, konieczność odbywania takiej drogi z odpowiednim przewodnikiem jest oczywista. Cała rzecz polega na tym, żeby sobie znaleźć prawdziwego przewodnika. Fałszerstwa wspomnianych w tym tekście pseudoproroków sprowadzają się albo do tego, że ich nauka bynajmniej nie pokrywa się z prawdą, albo że nie mając praw do jakiegokolwiek nauczania podają się za proroków. Nie jest też oczywiste, czy chodzi tu o faryzeuszy, czy też o fałszywych nauczycieli, należących jednak do grona uczniów Jezusa. Za drugim przypuszczeniem przemawiałaby wzmianka o wilkach drapieżnych, przychodzących w owczej skórze (7,15). Działalność proroków, takich jak Izajasz, Jeremiasz, Daniel, Ezechiel lub dwunastu proroków mniejszych, należy do zjawisk najwspanialszych w historii Izraela. W ręce tych ludzi złożył Bóg dzieło radykalnej naprawy zagrożonego religijnie narodu. Jednakże obok tych wielkich, urzekających pięknem swego charakteru mężów, istniało mnóstwo wszelkiego autoramentu szarlatanów, próbujących zdobyć sobie władzę nad ludem. Przyrównuje ich Jezus gdzie indziej do pobielanych grobów (Mt 23,27). Ich pogoń za własnym zyskiem prowadziła prawie zawsze do ruiny i deprawacji moralnej narodu. Oto dlaczego tak zdecydowanie nakazuje Jezus strzec się fałszywych proroków.
7,15. Chociaż większość wykształconych Żydów nie wierzyła, że w dalszym ciągu mogą pojawiać się prorocy, o których opowiada Stary Testament, byli jednak przekonani, iż nadal działają prorocy fałszywi (zob. np. Jr 2,8; 5,30); Józef Flawiusz wymienia wielu fałszywych proroków działających w I w. po Chr. Kontrast pomiędzy złymi wilkami i bezbronnymi owcami ma charakter przysłowiowy.
16 Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Łk 6,43-44; Jk 3,12; Syr 27,6
7,16. Podobnie jak żyto i pszenica, winogrona i figi należały do najcenniejszych i najczęściej spożywanych owoców ziemi; chwasty i ciernie były bezwartościowe, o czym często wspominał Stary Testament. Na temat symbolicznego znaczenia „owoców” w Starym Testamencie zob. Iz 5,6 i komentarz do Mt 3,8.
17 Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Mt 12,33; Ga 5,19-24
18 Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Mt 3,10p
16–18. Obraz dobrego drzewa i dobrych owoców jest bardzo łatwy do odczytania. Patrząc nawet z daleka na figi możemy z całą pewnością stwierdzić, że zbliżamy się do drzewa figowego, a barwa dojrzewających pomarańczy pozwala rozpoznać pomarańczowe drzewo. Jednakże przypowieść – bo jest to swojego rodzaju przypowieść – nie pasuje we wszystkich szczegółach do stosunków międzyludzkich. Źli rodzice – w przypowieści alegoryzującej są nimi ciernie – niekoniecznie muszą rodzić złe moralnie dzieci, podobnie jak z dobrych, prawych ludzi rodzą się czasem jednostki moralnie zepsute, nawet zbrodniarze. Z powtarzających się kilkakrotnie obrazowych ostrzeżeń wynika tylko to, że po złych ludziach, po zepsutym moralnie środowisku nie można się spodziewać szlachetnych czynów. Nie oznacza to jednak wcale, że Chrystus Pan naucza wątpienia w możliwość nawrócenia się grzesznika. Pamiętać należy, że chodzi tu o utarczki z fałszerzami Ewangelii Chrystusowej. Chodzi tylko o stwierdzenie, powtórzmy to raz jeszcze – że człowiek zły, dopóki pozostaje w grzechach, na pewno nie uczyni lepszym swego otoczenia, a wszystkie jego pozornie bardzo filantropijne dzieła nie będą miały wartości zasługującej przed Bogiem.
19 Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone w ogień. J 15,6
20 A więc: poznacie ich po ich owocach.
19–20. Oświadczenie, że każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone w ogień, nie wymaga żadnych komentarzy. Nikt nie toleruje w swym ogrodzie drzew uschłych, zniszczonych mrozem lub z innych powodów „skazanych” na nieowocowanie: wycina się je i wrzuca do ognia. Przestroga ta przypomina bardzo typowy fragment katechezy Jana Chrzciciela: Już siekiera jest przyłożona do korzenia drzew. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone w ogień (Mt 3,10).
7,17-20. Powtarzająca się fraza „poznacie ich po ich owocach” (Mt 7,17.20) tworzy nawias, w który ujęty został przedstawiony obraz; taki nawias był częstym środkiem literackim (zwanym inkluzją) stosowanym w celu zaznaczenia poszczególnych paragrafów. Fałszywych proroków można było poznać po tym, że odciągają ludzi od prawdziwego Boga (Pwt 13), lub po tym, że ich przepowiednie się nie spełniają (Pwt 18,21-22). Rabini dopuszczali możliwość przejściowego zawieszenia przez proroków obowiązywalności określonego przepisu prawa (podobnie jak to miało miejsce w przypadku rabinów), jeśli jednak zaprzeczali oni prawdziwości prawa lub popierali bałwochwalstwo, uznawano ich za fałszywych. Jezus naucza, że jeśli nie postępują właściwie, nie są prawdziwymi prorokami (Mt 7,21-23; zob. Łk 6,43-45).
Łudzenie samego siebie Łk 6,46; Iz 29,13; Am 5,21+
21 Nie każdy, kto mówi Mi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.
21. Wzmianka a tych, co mówią „Panie, Panie” – to aluzja do ludzi, którzy zjawiają się jako wilki w owczym odzieniu. W całym pouczeniu zaś chodzi o pseudowierzących, którzy posiadają wszystkie pozory wierzących, a w rzeczywistości nie są ludźmi wiary, gdyż to, co czynią, jest niezgodne z wolą Bożą. Tak więc człowieka Bożego poznaje się nie po słowach, tylko po czynach będących wypełnieniem woli Ojca Niebieskiego. Została tu napiętnowana obłuda, jeden z grzechów najbardziej odrażających. Nawiązuje do niej Chrystus zresztą wiele razy. Obłudnikami nazwał tych, którzy przyszli zapytać, czy godzi się płacić podatek, czy nie (Mt 22,18). Obłudnikiem jest człowiek, który, gdy pości, ma zasmucone oblicze (Mt 6,16), lub ten, który daje jałmużnę, ale po to tylko, żeby ludzie widzieli i podziwiali jego miłosierdzie (Mt 6,2). Obłudnikami wreszcie byli wszyscy Izraelici, bowiem czcili Boga tylko wargami, a serca ich były zajęte innymi sprawami (Mt 15,8).
22 Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Łk 13,26-27; Mt 25,11-12
7,22 w owym dniu. Chodzi o dzień sądu ostatecznego.
23 Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości. Ps 6,9
22–23. Jeżeli człowiek nie podda się całkowicie woli Bożej, to nawet najwspanialsze jego czyny nie zapewnią mu zbawienia. Dotyczy to również charyzmatyków: mimo iż dokonują – za sprawą imienia Jezusowego – wielkich cudów (por. Mk 9,38–40; Łk 10,17), nie zda im się to na nic, jeżeli nie będą pełnić na co dzień i we wszystkim woli Bożej. I choć w dzień sądu będą się na owe cudowne dzieła powoływać, nie dostąpią zbawienia. Ich odrzucenie będzie świadczyć o tym, że z posiadanej od Boga mocy źle korzystali.
Jeśli każdy grzech jest obłudą, to na szczególne potępienie zasługuje obłuda nieszczerego przyjaciela. Kiedy Jahwe wydał wyrok na węża, to największe dobrodziejstwo wyświadczył ludzkości tym, że zdemaskował niecne zamiary czarta, który udawał przyjaciela pierwszych ludzi.
7,21-23. Cuda, o których wspomina Jezus, nie musiały być fałszywe. Można prorokować pod wpływem działania Ducha, a mimo to okazywać nieposłuszeństwo Bogu i nie zostać zbawionym (1 Sm 19,20-24). Wezwanie do odejścia zostało zaczerpnięte z psalmu mówiącego o uniewinnieniu sprawiedliwego (Ps 6,8; por. Ps 119,115; 139,19).
Dobra lub zła budowa
24 Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Łk 6,47-49
25 Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Prz 10,25; Prz 12,3; Prz 12,7; 1J 2,17
24–25. Wśród ludzi, do których Jezus przemawia, jest wielu takich, co chętnie słuchają słowa Bożego. Nie wszyscy jednak zapewniają słowu Bożemu trwałą przyszłość. Ci, co mają silną wolę, co niewzruszenie trwają przy Chrystusie, nigdy już nie pozwolą sobie wydrzeć słowa Bożego i dzięki temu nawet największe zawieruchy życiowe nie będą w stanie wyrządzić im jakiejkolwiek szkody. Są podobni do ludzi mądrych, którzy wznoszą swą budowlę na niewzruszonych fundamentach.
26 Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku.
27 Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki. Ez 13,10-14; Hi 8,15
26–27. Lecz pośród słuchaczy Chrystusa są także ludzie słabi: ci przyjmują co prawda słowo Boże, ale nie osadzają go dość mocno w swych duszach. Ich najlepsze chęci ulegają zniszczeniu podczas pierwszej burzy życiowej. Postępowanie takich ludzi przypomina budowlę wzniesioną na piasku. Nic nie pozostanie z takiej budowli, gdy przyjdzie deszcz i zerwie się wichura. Wezbrane potoki, deszcz i wichury – to być może symbole doczesnych trudności życiowych; nade wszystko jednak są to obrazy przyszłego sądu. Zburzonych wtedy budowli nikt i nic nie będzie już w stanie naprawić. „Upadek ich będzie wielki”. Obraz podwójnego budowania kończy Kazanie Jezusa na górze. Z pewnością to kazanie miał Mateusz na myśli, gdy mówił o zdziwieniu tłumów spowodowanym nauką Jezusa. Sam Chrystus powiedział przecież, że przynosi nowe przykazanie. Być może, iż podziw i przerażenie zarazem budziły obrazy przyszłego sądu, przestrogi przed karą wieczną, źle pojęta zapowiedź rzekomo bliskiego końca świata.
7,24-27. Rabini dyskutowali o tym, co jest ważniejsze - słuchanie czy wypełnianie nakazów prawa. Większość sądziła, że ważniejsze jest słuchanie, bowiem nie można wykonywać przykazań prawa jeśli się ich nie słyszy. Podkreślali jednak, że obydwa elementy są konieczne.
Ponownie pojawia się obraz dnia sądu. Pogląd, że człowiek zostanie ostatecznie osądzony na podstawie słuchania (nie zaś wykonywania) prawa, był szeroko rozpowszechniony (Ez 33,32-33). Żaden z żydowskich nauczycieli nie przypisywał jednak swoim słowom takiego autorytetu jak Jezus. Autorytet tej miary był zarezerwowany dla samego Prawa. Niektórzy ze słuchaczy Jezusa, lepiej znający Biblię, mogli przypomnieć sobie fragment z Prz 24,3 („dom się buduje mądrością”) oraz kontrast między mądrością, która buduje dom w Prz 9,1 a głupotą w Prz 9,1-18.
28 Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Łk 7,1
29 Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie tak jak ich uczeni w Piśmie. Mk 1,22; Łk 4,32
7,29 uczeni w Piśmie. To ci, którzy pod płaszczykiem tradycji starszych przekazywali swoją naukę (por. 15,2). — W niektórych rkpsach dodane: „i faryzeusze”.
28–29. Jednakże powodem zdziwienia było przede wszystkim to, że Jezus uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie tak jak ich uczeni w Piśmie. Tak więc nauczając Jezus przedstawiał się równocześnie jako najwyższy Prawodawca: nie ograniczał się do samego wyjaśniania Pisma, a jeśli nawet to czynił, to w sposób absolutnie autorytatywny, wiążący.
7,28-29. Zdumienie tłumów. Nauczyciele Prawa nigdy nie rościli sobie takiego autorytetu jaki miał Jezus (Mt 7,24-27). Autorytet swój opierali zwykle na wcześniejszej tradycji.
Mt 8
JEZUS CUDOTWÓRCA
Uzdrowienie trędowatego Mk 1,40-45; Łk 5,12-16
1 Gdy zszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy.
8,1. Przywódcy traktowali wędrownych nauczycieli, za którymi podążały tłumy, jako zagrożenie dla porządku publicznego. Rzymianie zawsze byli wyczuleni na zamieszki w żydowskiej Palestynie. Czytelnicy, znający sytuację panującą w Palestynie w okresie przed 70 r, po Chr., mogli dostrzec w tych słowach zapowiedź nadciągającego konfliktu.
2 A oto podszedł trędowaty i upadł przed Nim, mówiąc: Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić.
8,2. Trąd był chorobą skóry budzącą odrazę - na czas kwarantanny Biblia nakazywała oddzielenie chorego od reszty społeczności (Kpł 13,45-46). Trędowaci byli więc wyrzutkami; większość ludzi zdrowych wolała unikać kontaktu z nimi. Słowo „panie”, jako forma zwrócenia się do drugiego, może mieć znaczenie grzecznościowe. Zwrot „panie” nie musi być wyrazem uznania Boskiej godności Jezusa.
3 [Jezus] wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: Chcę, bądź oczyszczony! I natychmiast został oczyszczony z trądu.
8,3 Dokonując cudów Jezus manifestuje swoją władzę nad naturą (8,23-27; 14,22-23p), zwłaszcza nad chorobami (8,1-4.5-13.14-15; 9,1-8.20-22.27-31; 14,34-36; 15,30; 20,29-34 i p; Mk 7,32-37; 8,22-26; Łk 14,1-6; 17,11-19; J 5,1-16; 9,1-41), nad śmiercią (Mt 9,23-26p; Łk 7,11-17; J 11,1-44) i nad demonami (Mt 8,29+). Cuda Jezusa, odróżniające się prostotą od cudowności świata helleńskiego i judaizmu rabinackiego nacechowanych fantazyjnością, charakteryzują się przede wszystkim swoim znaczeniem duchowym i symbolicznym: obwieszczają one kary (21,18-22p) i dobrodziejstwa czasu mesjańskiego (11,5+; 14,13-21; 15,32-39p; Łk 5,4-11; J 2,1-11; 21,4.14) oraz zapoczątkowują triumf Ducha nad panowaniem szatana (8,29+) i nad siłami zła, nad grzechami (9,2+) i chorobami (8,17+). Dokonane przez Jezusa niekiedy z litości (20,34; Mk 1,41; Łk 7,13), cuda te mają na celu umocnienie wiary (8,10+; J 2,11+). Jezus dokonuje ich tylko ze świadomego wyboru, domagając się zachowania tajemnicy od tych, wobec których je czyni (Mk 1,34+), i zachowuje na koniec decydujący cud — swoje zmartwychwstanie (12,39-40). Władzy leczenia chorób udzielił Jezus swoim Apostołom, gdy wysłał ich w celu przepowiadania królestwa Bożego (10,1.8p). Dlatego też u Mateusza rozesłanie uczniów (rozdz. 10) jest poprzedzone serią dziesięciu cudów uzdrowień (rozdz. 8-9) jako znakami uwierzytelniającymi posłanego (Mk 16,17n; Dz 2,22; por. Dz 1,8+).
1–3. Trędowaty, którego choroba nawet wobec Prawa uchodziła za nieczystość (Kpł 13,45), nie mógł stanąć przed Jezusem inaczej, jak tylko ukrywając się dyskretnie w tłumie. Prośba trędowatego o uleczenie – jakże delikatna: „Jeśli chcesz, możesz” – jest zarazem pięknym wyznaniem wiary w bezwzględną wszechmoc Jezusa. Gest Jezusa musiał być obserwowany przez zebranych z nie lada przerażeniem. Tylko Jezus miał odwagę dotknąć trędowatego, nie obawiając się jego choroby.
8,3. Dotykanie trędowatych było zabronione - większość ludzi wzdrygała się na samą myśl o tym. Prawo nakazywało odizolowanie chorego od społeczności (Kpł 13,45-46). Zob. komentarz do Mk 1,4045. Sam cud mógł być jednak postrzegany jako dzieło potężnego proroka (zob. 2 Krl 5,14).
4 Jezus powiedział do niego: Uważaj, nie mów [o tym] nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich. Mk 1,34+; Kpł 14,1-32
4. Zakaz rozgłaszania cudów Chrystusa, powtórzony zresztą niejeden raz jeszcze, i to ze szczególnym upodobaniem, przez autora drugiej Ewangelii (por. Mk 9,30), ma na celu uniknięcie niepotrzebnego – co więcej – wypaczającego przekonania mesjańskie Żydów, rozgłosu. Jezus nie pragnie, aby widziano w Nim tryumfującego uzdrawiacza. Nie chce jeszcze bardziej podniecać żydowską żądzę szukania znaków.
Fakt cudownego oczyszczenia trędowatego nie zwalniał go od wypełnienia przepisów Prawa, które przewidywało w tego rodzaju wypadkach ofiarę z jednej owieczki i dwu baranów, albo gdy człowiek uleczony był ubogi, daninę z jednego baranka i dwu gołąbków na rzecz kapłanów pełniących służbę przy ołtarzu świątynnym. Z ukazaniem się kapłanowi (w. 4) było związane oficjalne przyjęcie uzdrowionego do społeczności ludzi czystych. Kapłan miał stwierdzić urzędowo fakt uzdrowienia (Kpł 13,49). Wzmianki o ofierze, którą przepisał Mojżesz na świadectwo dla nich, nie należy rozumieć w sposób mniej więcej taki: „Zaświadczcie przed kapłanami, że ja jestem Mesjaszem, który czyni cuda”. Zaimek osobowy liczby mnogiej w wyrażeniu „dla nich” nie odnosi się do kapłanów, ale do tych wszystkich, którzy zetkną się ewentualnie z uzdrowionym. Orzeczenie kapłanów będzie dla ludzi świadectwem, że człowieka do niedawna jeszcze trędowatego nie należy już unikać. Przestał być niebezpieczny. Kapłani mają mu wydać swoiste świadectwo o stanie jego zdrowia (Kpł 14,2–32). Wydając to polecenie Chrystus Pan miał na uwadze jedynie dobro uleczonego człowieka, a nie chęć zamanifestowania przed kapłanami swej cudotwórczej mocy. Równocześnie dał Jezus do zrozumienia, że uznaje Prawo Mojżesza w przypadkach nie kolidujących z dobrem moralnym człowieka i z nową ekonomią zbawienia.
8,4. Jezus postępuje zgodnie ze szczegółowymi instrukcjami zawartymi w starotestamentowym prawie dotyczącym trądu (Kpł 14,1-32). Polecenie, by uzdrowiony nie mówił o tym nikomu, przypomina skryte działanie niektórych proroków Starego Testamentu. Na temat tzw. sekretu mesjańskiego zob. analizę orędzia Ewangelii Marka we wstępie do tej Księgi.
8,1-4 Uzdrowienie trędowatego. W rozdziałach 8-9 Mateusz łączy ze sobą dziewięć opowieści ukazujących dziesięć cudów Jezusa (niektórzy komentatorzy sugerowali, że Mateusz pragnął, by jego czytelnicy przypomnieli sobie o dziesięciu cudach Mojżesza): w Mt 8,1-17 opisano trzy cuda; następnie umieszczono naukę Jezusa o prawdziwych uczniach (Mt 8,23-9,8), na końcu zaś trzy kolejne opowieści o cudach (jedna z nich opisuje dwa cuda) (Mt 9,18-33).
Starożytni pisarze posługiwali się przykładami, by zilustrować główną myśl swego przesłania - w tym przypadku władzę Jezusa nad chorobą, demonami i przyrodą - co miało skłonić ludzi do uznania, że posiada On władzę nad ich życiem. W myśli starożytnej cuda miały przyciągać uwagę ludzi, lub potwierdzały wiarygodność nauczycieli bądź ich nauki (w przeciwieństwie do racjonalistycznych prób interpretacji podejmowanych w czasach współczesnych, mających na celu zaprzeczenie ich prawdziwości).
Setnik z Kafarnaum Łk 7,1-10; J 4,46-53
5 Gdy [Jezus] wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go,
5. Kafarnaum, położone nad północnym brzegiem jeziora Genezaret, stanowiło ośrodek galilejskiej działalności Jezusa. Nieźle zachowane resztki synagogi w Kafarnaum wskazują – zdaniem archeologów – na istnienie w tym miejscu innej, sięgającej czasów Chrystusa, synagogi żydowskiej. Setnik z Kafarnaum nie był Żydem. Podziwiając bowiem jego wiarę sam Jezus nieco później powie: „U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary” (Mt 8,10). Był on poganinem, dowódcą oddziałów wojskowych Heroda Antypasa, tetrarchy Galilei i Perei. Teoretycznie – jak z samej nazwy wynika – winna mu podlegać jednostka złożona ze stu ludzi, w praktyce jednak oddziały pozostające pod władzą setnika bywały zazwyczaj mniejsze. Jednostka złożona z dwu setek tworzyła tzw. manipuł; sześć manipułów wchodziło w skład jednej kohorty, dziesięć kohort dawało w rezultacie legion, tj. oddział złożony z sześciu tysięcy ludzi.
8,5. Najbliższy rzymski legion stacjonował w Syrii; wielu żołnierzy przebywało również w Cezarei, na wybrzeżu Morza Śródziemnego, oraz w twierdzy Antonii w Jerozolimie. W Kafarnaum, gdzie znajdowała się komora celna, również musieli przebywać jacyś rzymscy żołnierze. Setnicy dowodzili „setkami” (centuriami), w praktyce oddział liczył jednak od sześćdziesięciu do osiemdziesięciu żołnierzy. Na nich opierała się struktura armii rzymskiej oraz spoczywała odpowiedzialność za dyscyplinę.
6 mówiąc: Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi.
8,6. Na temat słowa „panie”, zob. komentarz do Mt 8,2. W okresie trwającej od dwudziestu lat służby żołnierze nie mogli się żenić. Wielu miało jednak nielegalne konkubiny, wywodzące się z miejscowej ludności. Armia przymykała na to oczy, a nawet uznawała takie związki za pożyteczne. Setnicy, których często przenoszono z miejsca na miejsce, rzadziej niż większość żołnierzy mieli takie nieformalne rodziny Jednak zgodnie ze starożytnym rozumieniem dom mógł składać się ze służby, ci zaś mogli wejść w bliską zażyłość ze swoimi panami - szczególnie gdy w grę wchodziła całą rodzina. Setnicy byli znacznie lepiej opłacani od zwykłych żołnierzy, których nie było stać na najmowanie służby.
7 Rzekł mu Jezus: Przyjdę i uzdrowię go.
8,7. Odpowiedź Jezusa można odczytać jako pytanie: „Czy mam się tam udać i uzdrowić go?” (por. Mt 15,26). Jeśli odczytamy Jego słowa jako stwierdzenie, będą wyrażały gotowość Jezusa do przekroczenia ważnego podziału kulturowego, Wydaje się, że pobożny Żyd zwykle nie wchodził do domu pogan; zob. komentarz do Dz 10,27-29.
8 Lecz setnik odpowiedział: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Łk 5,8 Ps 33,9; Ps 107,20
8,8. Setnik, wiedząc, że Żydzi rzadko wchodzili do domów pogan, uznaje szczególny charakter misji Jezusa skierowanej do Izraela (por. Mt 15,27). Jednocześnie wyraża wielką wiarę, bowiem w opowieściach o uzdrowieniach (zarówno prawdziwych, jak i zmyślonych) pochodzących z czasów starożytnych uleczenie dokonywane na dużą odległość było bardzo rzadkie i uznawane za niezwykłe.
9 Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: Idź! – a idzie; drugiemu: Przyjdź! – a przychodzi; a słudze: Zrób to! – a robi. Ba 3,33-35
6–9. Prośba setnika o uleczenie sługi jest jeszcze bardziej subtelna niż wspomnianego przed chwilą trędowatego. Setnik jest przekonany, że wystarczy, jeśli przedstawi Jezusowi swoje strapienie. Jego słowa, mówiąc ściśle, nawet nie są żadną prośbą: są pięknym wyznaniem wiary w cudotwórczą moc Jezusa. Władzę Jezusa nad siłami natury oficer pogański zilustrował analogią ze swoim zwierzchnictwem nad powierzonymi mu żołnierzami. Setnik nie czuje się godny, aby próg jego domu przestąpił Jezus słynący świętością. Jakby w nagrodę za tę skromność, słowa poganina już prawie od dwu tysięcy lat towarzyszą każdej ofierze Mszy św.
8,9. Odpowiedź setnika zdradza, że (mając za sobą władzę Rzymu) rozumie on charakter władzy sprawowanej przez Jezusa. Rzymscy żołnierze byli bardzo zdyscyplinowani i starannie wykonywali polecenia przełożonych (z wyjątkiem przypadków buntów w armii). Stanowili oni najwyższy wzór dyscypliny i posłuszeństwa w całym cesarstwie rzymskim.
10 Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Łk 13,28-29; Rz 11,11
8,10 tak wielkiej wiary. Jezus oczekuje jej od samego początku swojej działalności (Mk 1,15) i będzie się jej domagał nieustannie jako odruchu zaufania i zawierzenia, w którym człowiek nie chce już polegać na własnych pomysłach, na własnych siłach, ale pragnie się poddać całkowicie słowu i mocy Tego, w którego wierzy (Łk 1,20.45; Mt 21,25p.32). Jezus domaga się wiary szczególnie przy okazji czynionych cudów (8,13; 9,2p.22p.28-29; 15,28; Mk 5,36p; 10,52p; Łk 17,19), które nie są tylko aktami miłosierdzia, lecz znakami Jego posłannictwa i przychodzącego królestwa (8,3+; por. J 2,11+). Nie może On więc dokonywać tych cudów, jeżeli nie znajduje wiary, przypisującej im właściwy sens (12,38-39; 13,58p; 16,1-4). Wiara, wymagając ofiary z ducha i z całego jestestwa człowieka, jest aktem trudnej pokory (18,6p), który wielu — zwłaszcza pośród Izraela — odrzuca (8,10p; 15,28; 27,42p; Łk 18,8) lub przyjmuje tylko połowicznie (Mk 9,24; Łk 8,13). Sami uczniowie nie są skorzy do wierzenia (8,26p; 14,31; 16,8; 17,20p) nawet po zmartwychwstaniu (28,17; Mk 16,11-14; Łk 24,11.25.41). Także najbardziej szczera wiara ich przywódcy, „Opoki” (16,16-18), ulega zachwianiu wobec skandalu męki (26,69-75p), wyjdzie on jednak z tej próby zwycięsko (Łk 22,32). Gdy wiara jest silna, dokonuje cudów (17,20p; 21,21p; Mk 16,17), wszystko może otrzymać (21,22p; Mk 9,23), zwłaszcza odpuszczenie grzechów (9,2p; Łk 7,50) i zbawienie, którego jest nieodzownym warunkiem (Łk 8,12; Mk 16,16; por. Dz 3,16+).
10. Odpowiedź Chrystusa – to jedna najpiękniejszych w NT pochwał żołnierzy i równocześnie pierwsza zapowiedź rozszerzenia królestwa Bożego na nie-Żydów. Jest to także wypowiedź mająca na celu zawstydzenie Żydów i rozbudzenie w nich silniejszej wiary. Ludzie, którym Jezus już przedtem przyszedł z podobną pomocą – jak Jair (Mk 5,23), kobieta cierpiąca na krwotok (Mk 5,25), Maria i Marta (J 11,21–32) – sądzili, że konieczna jest fizyczna obecność Jezusa do dokonania tego cudu. Setnik pierwszy dał wyraz przekonaniu, że Jezus jest w stanie uzdrawiać i przywracać życie swym słowem nawet na odległość.
8,10. Ogólnie rzecz biorąc poganie nie wierzyli w Boga Izraela.
11 Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze wschodu i z zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim.
8,11 Tak za Iz 25,6; 55,1-2; Ps 22,27; itd. W judaizmie często przedstawia się radości czasu mesjańskiego za pomocą obrazu uczty (por. 22,2-14; 26,29p; Łk 14,15; Ap 3,20; 19,9).
8,11. Werset ten ilustruje tradycyjne żydowskie wyobrażenie uczty, która odbędzie się w przyszłości w królestwie Bożym. Chociaż Biblia podaje, że pojawią się na niej wszystkie narody (Iz 25,6; por. 56,3-8), w literaturze żydowskiej z tego okresu podkreśla się, że zostanie ona przygotowana dla Izraela, który będzie wywyższony ponad swoich wrogów. Podczas uczty goście zasiadali według zajmowanej przez siebie pozycji społecznej. Podczas normalnych posiłków siedzieli, zaś podczas uczt „spoczywali” [BT: „zasiądą”] przy stołach (jak w omawianym fragmencie). Wspólnota, która zawiązywała się przy stole, łączyła się z poczuciem bliskości - zasiadanie przy stole z wielkimi patriarchami (Abrahamem, Izaakiem i Jakubem) było zatem symbolem przyszłej nadziei dla Żydów, nie zaś dla pogan, z którymi nie jadali.
12 A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. J 8,12+
8,12 synowie królestwa. Chodzi o Żydów, naturalnych spadkobierców obietnic. Ci spośród nich, którzy nie uwierzą w Chrystusa, zobaczą, jak poganie zajmą ich miejsca.
— płacz i zgrzytanie zębów. Obraz biblijny ukazujący gniew i złość bezbożnych w stosunku do sprawiedliwych (por. Ps 35,16; 37,12; 112,10; Hi 16,9). W Mt wyraża on potępienie.
8,12. „Prawowici” dziedzice zostaną wyrzuceni na zewnątrz; w innych pismach żydowskich zewnętrzna ciemność oznacza piekło, miejsce w którym więziono potężne złe duchy. Zgrzytanie zębami może stanowić nawiązanie do Ps 112,10.
13 Do setnika zaś Jezus rzekł: Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś. I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie. Mt 13,42; Mt 13,50; Mt 22,13; Mt 24,51;
11–13. Synami Królestwa są nazwani Żydzi, zadufani w swoim pochodzeniu fizycznym od Abrahama, w swoim wybraniu i powołaniu do przyszłego Królestwa. Za swoje niedowiarstwo będą ukarani wyrzuceniem w ciemności – okoliczność, która czyni karę tym bardziej przykrą, że chodzi tu o ludzi Wschodu, obdarzanych każdego dnia obfitością słońca. Jezus, dokonując cudów, zwłaszcza cudownie lecząc, prawie zawsze zaznacza, że dzieje się to dzięki ludzkiej wierze: „Niech ci się stanie, jak uwierzyłeś” – powiedział do setnika. Mateusz nie omieszkał zaznaczyć, że spełniły się słowa Zbawiciela.
8,13. W owym czasie krążyło kilka opowieści o ludziach dokonujących cudów, lecz relacje o cudach dokonywanych na odległość były rzadkie i uznawano je za wyjątkowo niezwykłe.
8,5-13. Setnik z Kafarnaum. Umieszczając to opowiadanie, zaczerpnięte z własnego źródła, w narracji ewangelicznej, Mateusz pragnął zachęcić chrześcijan pochodzenia żydowskiego do podjęcia misji wobec pogan. Nawet wyjątkowy przypadek byłby wyzwaniem rzuconym rasistowskim stereotypom.
W domu Piotra. Liczne uzdrowienia Mk 1,29-31; Łk 4,38-39
14 Gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce. Mt 9,25p; Mk 9,27; Dz 3,7
8,14. Archeolodzy odkryli w pobliżu synagogi szczątki domu, o którym przypuszczalnie mówi Ewangelia. Dorosłe dzieci miały obowiązek troszczenia się o swoich rodziców. (Więcej szczegółów można znaleźć w komentarzu do Mk 1,29-34.)
15 Ujął ją za rękę, a gorączka ją opuściła. Potem wstała i usługiwała Mu.
14–15. Teściową Piotra uleczył Jezus inaczej niż sługę setnika: Ujął ją za rękę, a gorączka ją opuściła. Ten jakże skromny zabieg – jeżeli w ogóle może tu być mowa o zabiegu – nie umniejsza wcale wielkości samego wydarzenia. Już samo dotknięcie powoduje przepływ życia z Jezusa.
8,15. Niektórzy pobożni Żydzi w ogóle unikali dotykania kobiet, by zachować czystość rytualną, chyba że potrafili ustalić, w jakim stanie się znajdują (w oparciu o Kpł 15,19). Fakt, że teściowa Piotra mogła „usługiwać” przy stole - spełniać rolę, którą w starożytności powszechnie uważano za właściwą kobiecie (zob. Łk 10,40) - dowodzi, że została całkowicie uzdrowiona.
16 Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził [złe] duchy i wszystkich chorych uzdrowił. Mk 1,32-34; Łk 4,40-41
8,16. Egzorcyści posługiwali się magicznymi zaklęciami, starali się też manipulować wyższymi duchami, by pomogły im wygnać niższe demony. W przeciwieństwie do ich praktyk Jezus wygania złe duchy jedynie „słowem".
17 Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza: On przyjął nasze słabości i dźwigał choroby. Iz 53,4; J 1,29 Łk 9,57-60
8,17 Według Izajasza Sługa Jahwe „przyjął” na siebie nasze bóle w swoim odkupieńczym cierpieniu. Według Mt Jezus „przyjął” je, usuwając przez cudowne uzdrowienia, jakich dokonywał. Ta interpretacja, pozornie idąca zbyt daleko, faktycznie wyraża głęboką prawdę teologiczną: właśnie dlatego, że Jezus „Sługa” przyszedł, aby wziąć na siebie ekspiację za grzechy, mógł On ulżyć ludziom w chorobach ciała, które są konsekwencją grzechu i karą zań.
16–17. Kafarnaum było ośrodkiem galilejskiej działalności Jezusa. Przebywając w tym miasteczku korzysta Jezus z gościnności domu Piotra. Dlatego teściowa gospodarza doznała zaszczytu posługiwania przy stole nie tylko Piotrowi i innym Apostołom, lecz także Jezusowi. Specjalną kategorię wśród chorych, których przyprowadzano do Jezusa, stanowili opętani. Należy jednak pamiętać, że pod pojęcie opętania autorzy NT podciągają prawie wszystkie schorzenia psychiczne. Zresztą każdą chorobę uważano czasem za naturalne następstwo grzechu: człowiek chory pozostaje we władaniu szatana. Przywrócić choremu zdrowie – to znaczy uwolnić go spod władzy szatana. Zdarzały się, rzecz jasna, także niewątpliwe opętania szatańskie, podobne do tych, które po dzień dzisiejszy mają miejsce. Środki lecznicze na taką chorobę nazywają się egzorcyzmami. Wiadomość o cudownych uleczeniach dokonywanych przez Jezusa rozeszła się szybko po okolicy. Nic tedy dziwnego, że dom Piotra napełnił się wkrótce chorymi niczym szpital. A Jezus leczył tylko swoim wszechmocnym słowem, urzeczywistniając w ten sposób proroctwo Izajasza o Słudze Cierpiącym. Tak więc owa działalność terapeutyczna Jezusa od samego początku posiadała charakter zbawczy: była zapowiedzią pełnego duchowego uleczenia ludzi, a nawet ich przyszłego zmartwychwstania ze śmierci do życia.
8,17. W kontekście Iz 53,4 opisuje uzdrowienie ze zniszczenia spowodowanego przez grzech (Iz 53,5-6; por. Oz 14,4 itd.) na co zwrócili uwagę inni pisarze chrześcijańscy (zob. 1 P 2,24-25). Zważywszy jednak na podkreślenie przez Izajasza aspektu fizycznego odnowienia w erze mesjańskiej (Iz 35,5-6) i na związek pomiędzy fizycznym i duchowym uzdrowieniem, istniejący w tradycji żydowskiej (zob. też Iz 33,24), wydaje się, że Mateusz sensownie dopatruje się tutaj jakiegoś niuansu wskazującego na fizyczne uzdrowienie: Jezus zapoczątkowuje erę mesjańską i sprawia, że pewne korzyści stają się możliwe nawet przed Jego śmiercią na krzyżu.
Potrzeba wyrzeczenia
18 Gdy Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą stronę.
8,18 na drugą stronę. Chodzi o wschodni brzeg Jeziora Tyberiadzkiego.
8,18. Uczniowie byli zwykle sługami swoich rabinów, wykonywali praktyczne prace związane z działalnością nauczyciela i jego szkoły oraz słuchali jego nauk.
19 A przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz.
18–19. Jezus nigdy nie pragnął, by w Nim widziano politycznego przywódcę. Nie zabiegał o zdobycie sobie doczesnej popularności. Bardzo wyraźnie stronił od ludzi, którzy tak pojmowali Jego posłannictwo; „odchodził na osobność”, „odpływał na drugą stronę”. Mimo to ci, którzy rzeczywiście chcieli się z Nim spotkać oko w oko, mogli to jakoś uczynić. Jeden z nich, nazywając Jezusa „Nauczycielem”, wyraża swoją gotowość pójścia za Nim wszędzie.
20 Jezus mu odpowiedział: Lisy mają nory, a ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć. Ps 84,4; 2Kor 8,9
8,20 Tytuł „Syn Człowieczy” pojawia się tylko w Ewangeliach (por. J 3,14+), wyjątkowo w Dz 7,56 i w Ap 1,13; 14,14. Jezus używał go do określenia samego siebie i czynił to przenosząc go ponad inne bądź to, aby wyrazić swoje uniżenie (8,20; 11,19; 20,28), to szczególnie w czasie męki (17,22; itd.), bądź to, aby zapowiedzieć swój eschatologiczny triumf w zmartwychwstaniu (17,9), w powtórnym przyjściu w chwale (24,30) i w sądzie ostatecznym (25,31). Tytuł jest pochodzenia aram., pierwotnie znaczył „człowiek” (Ez 2,1+) i swoją osobliwością zwracał uwagę na uniżenie Jezusa, przyjmującego postać człowieka, równocześnie jednak stosował go Daniel (7,13+), a za nim apokaliptyka żydowska (Henoch) na określenie transcendentnej postaci pochodzenia niebieskiego, która otrzymuje od Boga królestwo eschatologiczne. Tytuł ten sugerował więc — w sposób tajemniczy, ale wystarczająco klarowny (por. Mk 1,34+; Mt 13,13+) — prawdziwy charakter mesjańskości Jezusa. Jego jasne wyznanie przed Sanhedrynem (26,64+) musiało zresztą rozwiać wszelkie wątpliwości.
20. Jezus przestrzega go jednak przed trudnościami, z jakimi będzie się musiał borykać. Syn Człowieczy nie ma nawet gdzie głowy położyć: jest w gorszej sytuacji niż zwierzęta polne i ptaki. Tak więc być uczniem Jezusa – to nie znaczy przyswoić sobie jedynie teoretyczną wiedzę; to przede wszystkim dzielić z Nim Jego sposób życia. Gdy powoływał Dwunastu, to przede wszystkim właśnie po to, żeby z Nim byli (Mk 3,14 n). Otóż jedna z głównych uciążliwości tego życia na tym polega, że Jezus jest bezdomny. Na taką tułaczkę muszą być gotowi Jego uczniowie.
8,19-20. Uczniowie najczęściej sami wybierali sobie nauczycieli. Niektórzy radykalni greccy filozofowie, gardzący rzeczami materialnymi, starali się zniechęcić potencjalnych uczniów przez stawianie im wielkich wymagań, by w ten sposób ich sprawdzić i wybrać najbardziej wartościowych. Porównania zaczerpnięte ze świata zwierząt były powszechnie stosowaną metodą nauczania (np. znane starożytne bajki przypisywane Ezopowi). Podobnie jak rybacy i celnicy, stolarze osiągali wyższe dochody niż wieśniacy pracujący na roli. Powołanie przez Jezusa, nie zaś przymusowe ubóstwo, dyktowało Jemu samemu i Jego uczniom styl życia cechujący się wyrzeczeniem dóbr doczesnych.
21 Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca. Rdz 50,5; Tb 4,3
22 Lecz Jezus mu odpowiedział: Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych! Mt 4,20; Mt 4,22; Mt 10,37p
21–22. Muszą też być oddani całkowicie sprawie, której służy sam Syn Człowieczy. Mistrz wymaga, a jest w swych wymaganiach bezwzględny, aby Jego uczniowie nie odchodzili od Niego nawet po to, by pogrzebać własnych rodziców. Bezwzględność – żeby nie powiedzieć nieludzkość tego wymagania, daje się zrozumieć jedynie w świetle eschatologicznej atmosfery całego nauczania Jezusa. Królestwo niebieskie jest blisko; nie ma ani chwili czasu do stracenia. Fizycznie umarłych mogą pogrzebać nawet grzesznicy, przyrównywani tu do umarłych duchowo. Obowiązkiem tych, co poszli za Jezusem, jest przede wszystkim troska o duchowe sprawy ludzi. W dialogu z uczonym w Piśmie, pragnącym pójść za Jezusem dokądkolwiek On się uda, występuje po raz pierwszy w Ewangelii Mateusza wyrażenie „Syn Człowieczy”. Tytułu tego używał Jezus najchętniej, gdy sam o sobie mówił. W ustach Jezusa zwrot ten bywał czasem synonimem zaimka osobowego pierwszej osoby (Łk 6,22; 9,26; Mk 10,45; Mt 12,8; 11,19; 16,13), poza tym często występuje w tekstach mówiących o specjalnej władzy Jezusa, jak np. władza odpuszczania grzechów (Mt 9,6; 12,32; Łk 5,20; 7,48; 19,10). Tym tytułem określa siebie Jezus również wtedy, kiedy mówi o swej przyszłej chwale sędziego (Mt 10,23; 16,27; 24,27; Mk 8,38; 14,62; Łk 17,24; 18,8). Wreszcie przypisuje sobie Jezus tytuł Syna Człowieczego wtedy, kiedy stosuje do siebie proroctwa Izajasza o Słudze Cierpiącym (Mt 17,12.22; 26,2; Mk 9,12). Tytuł ten spełnia więc podwójną rolę w nauczaniu Jezusa. Z jednej strony koryguje fałszywe pojęcia mesjańskie ówczesnych Żydów, oczekujących na politycznego tryumfatora, z drugiej zaś sugeruje niedwuznacznie myśl o Boskiej godności Jezusa. Można też powiedzieć, że tytuł ten stanowi Chrystusową, a więc najautentyczniejszą, syntezę mesjańskich proroctw ST. Wyrażenie „Syn Człowieczy” przywodzi na myśl zarówno umęczonego Sługę Jahwe z proroctw Deutero-Izajasza (Iz 52,13–53,12), jak i Mesjasza, pełnego mocy i chwały, z wizji prorockiej Daniela (7,14).
8,21-22. Jednym z najważniejszych obowiązków najstarszego syna (Zarówno w kulturze greckiej, jak i żydowskiej) było pogrzebanie ojca. Zmarłych grzebano wkrótce po zgonie, jednak członkowie najbliższej rodziny nie mogli wychodzić na zewnątrz i rozmawiać z rabinami w okresie największej żałoby (rozpoczynał się on zaraz po śmierci bliskiej osoby). Ostatnio wykazano, że w omawianym fragmencie chodzi o tzw. drugi pochówek, który miał miejsce w rok po pierwszym, gdy istniały już jedynie kości zmarłego. Najstarszy syn musiał włożyć je do specjalnej skrzyni i umieścić w otworze w ścianie grobu. Syn, o którym mowa w przypowieści, mógł więc prosić o rok zwłoki.
Mimo to żądanie Jezusa, by umieścić go ponad największym obowiązkiem syna wobec ojca, musiało brzmieć jak herezja - w tradycji żydowskiej okazywanie szacunku ojcu i matce było jednym z najważniejszych przykazań. Pójście za Jezusem i zaniedbanie pochówku ojca byłoby odebrane jako wyraz braku szacunku wobec rodzica (por. Tb 4,3-4).
Uciszenie burzy Mk 4,35-41; Łk 8,22-25
23 Gdy wszedł do łodzi, poszli za Nim Jego uczniowie.
23. Powód, dla którego Jezus, usadowiwszy się w końcu czółna, kazał apostołom przepłynąć na drugi brzeg jeziora, został podany nieco wcześniej. Jezus pragnął uwolnić się na chwilę od krzykliwego entuzjazmu swoich słuchaczy (Mt 8,18); nie jest wykluczone również, że chciał przy okazji zaczerpnąć nieco nowych sił i objąć nowe krainy zasięgiem swego nauczania (8,28–34).
24 A oto zerwała się wielka burza na jeziorze, tak że fale zalewały łódź; On zaś spał. Jon 1,4n
24. Burze na jeziorze Genezaret nie należą do rzadkości. Wiejący z południowego wschodu wiatr w porze popołudniowej przybiera na sile, spiętrzając coraz bardziej stosunkowo niewielkie w ciągu dnia fale. Fale okrywały łódź być może dlatego, że była zbyt przeciążona znajdującymi się w niej ludźmi. Według wszelkiego prawdopodobieństwa całe grono Dwunastu towarzyszyło Jezusowi. Marek zamyka opisem uciszenia burzy na jeziorze pracowity dzień przypowieści (por. Mk 4,1–34). Cały dzień upłynął Zbawicielowi na głoszeniu nauki o królestwie Bożym. Pod wieczór, ukończywszy swoje prace, zdał się na wysiłki apostołów. Znużony zasnął. Jest to jedyna zresztą w całym NT wzmianka o śnie Jezusa.
25 Wtedy przystąpili do Niego i obudzili Go, mówiąc: Panie, ratuj, giniemy!
25. Wołanie apostołów o ratunek zdradzało – być może – nadzieję znalezienia jakiejś pomocy u Jezusa. Niemniej apostołowie zatroszczyli się też o to, żeby Zbawiciel nie zginął w falach wzburzonego jeziora. Nikomu nie pozwala się spać w podobnej sytuacji.
26 A On im rzekł: Czemu bojaźliwi jesteście, ludzie małej wiary? Potem, powstawszy, zgromił wichry i jezioro, i nastała głęboka cisza. Mt 6,30; Mt 8,10+
26. Jak każdy cud, tak też i uciszenie burzy na jeziorze jest epifanią Bożej mocy. Obecność działającej mocy Bożej przeżywa człowiek tak samo jak niespodziewane pojawienie się Boga samego: jest przerażony. Tak zaczyna się opis przeżycia każdej epifanii, zarówno w NT, jak i w ST. Pierwszą zaś reakcję Boga, który dostrzega przerażenie człowieka, wyrażają słowa: „Nie bój się!” W opisie uciszenia burzy na jeziorze ważna jest sama kolejność czynności przebudzonego ze snu Jezusa: najprzód zajął się samymi ludźmi, a potem dopiero uciszył burzę. Wymówka uczyniona apostołom każe się domyślać, że nie ufali oni w pełni cudotwórczej mocy Jezusa, co stanowi godny uwagi kontrast w zestawieniu z tak pochwalaną przez Zbawiciela wiarą setnika, kontrast tym bardziej znamienny, że tam chodziło o uzdrowienie jednego człowieka, tu zaś o zawładnięcie żywiołem wzburzonej wody. Być może zresztą, że apostołowie w Chrystusową moc czynienia cudów wierzyli, lecz byli przekonani, iż sama tylko fizyczna obecność śpiącego Jezusa nie zdoła ich uratować od śmierci.
27 A ludzie pytali zdumieni: Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne? Ps 65,8+
27. Jeżeli Chrystus dopuścił do tego, że fale zaczęły łódź zalewać, powodując wielkie przerażenie ludzi, to chyba głównie po to, żeby ci ostatni mogli sobie postawić pytanie, którym kończy się cała perykopa: Kimże On jest, że nawet wichry i jezioro są Mu posłuszne? Opisów podobnych sytuacji jest w NT więcej. Bojaźń rodząca się w takich okolicznościach jest, według intencji samego Jezusa, specjalnym czynnikiem wychowawczym. Ma skłaniać ludzi do uznawania ich własnej nicości i niemocy przy równoczesnym urzeczeniu ogromem wszechmocy Boga. W ten sposób bojaźń, jedno z najpospolitszych uczuć ludzkich, zostaje wprzęgnięta do dzieła przygotowywania człowiekowi zbawienia.
8,23-27. Pan natury. Greckie podania o tych, którzy potrafili podporządkować sobie siły natury, opowiadały zwykle o bogach i półbogach z zamierzchłej przeszłości. Tradycja żydowska opisywała dawniejszych nauczycieli, którzy potrafili z powodzeniem modlić się o deszcz lub jego ustanie (np. Eliasz). Jednak władza nad falami i morzem w tradycji żydowskiej należała wyłącznie do Boga. Nic więc dziwnego, że uczniowie nie wiedzieli, co sądzić o Jezusie!
Dwaj opętani Mk 5,1-20; Łk 8,26-39
28 Gdy przybył na drugi brzeg do kraju Gadareńczyków, wyszli Mu naprzeciw z grobowców dwaj opętani, tak bardzo niebezpieczni, że nikt nie mógł przejść tamtą drogą.
8,28 do kraju Gadareńczyków. Określenie od miasta Gadara, położonego na południowy wschód od jeziora. Wariant: „Gerazeńczyków” (Mk, Łk i Wulgata Mt), utworzono od nazwy innego miasta, Geraza albo — być może — Chorsia. Wariant: „Gergezeńczyków”, pochodzi z domysłu Orygenesa.
— dwaj opętani. W Mk i Łk jest mowa o jednym. Podobnie Mt mówi o dwóch niewidomych pod Jerychem (20,30) i o dwóch niewidomych w Betsaidzie (9,27 — ten opis może być repliką poprzedniego). To podwojenie osób może być konstrukcją literacką Mt.
28. Przypadek bardzo szczególnego opętania przedstawiają dwaj chorzy z Gadary, miasta położonego na wschodnim, urwistym brzegu jeziora Genezaret. To strome zbocze wapienne pełne było różnych rozpadlin, jaskiń i jarów. Właśnie w jednej z takich jaskiń mieszkali dwaj opętani, zbiegli z miasta lub być może odsunięci świadomie od społeczności zdrowych ludzi. Zdaje się, że nie przypadkiem doszło do spotkania opętanych z Jezusem.
8,28. Groby uważano za miejsca rytualnie nieczyste, powszechnie sądzono też, że są schronieniem złych duchów (duchy najwyraźniej chętnie na to przystały). Zarówno Gadara (tutaj) i Geraza (w Mk 5,1) były miastami należącymi do Dekapolu, Gadara znajdowała się jednak znacznie bliżej Jeziora Galilejskiego (Geraza, ważne i okazałe miasto, była oddalona o 55 km na południowy wschód). Leżąca około 9 km na południowy wschód Gadara przypuszczalnie sprawowała kontrolę nad obszarem stanowiącym miejsce akcji opisanej w narracji. Gwałtowne zachowanie jest do dzisiaj często łączone z opętaniem przez demony (w kulturach, w których istnieje wiara w takie zjawiska).
29 Zaczęli krzyczeć: Czego chcesz od nas, Jezusie, Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas? Mt 4,3+
8,29 przed czasem. W oczekiwaniu na sąd ostateczny demony cieszą się pewną swobodą prowadzenia swojego dzieła na ziemi (Ap 9,5), co wykorzystują szczególnie, biorąc ludzi w swoje posiadanie, czyli „operując ich” (12,43-45+), czemu nierzadko towarzyszy jakaś choroba, ta bowiem — jako następstwo grzechu (9,2+) — jest odmianą manifestacji działania szatana (Łk 13,16). Dlatego też egzorcyzmy, jakie spotykamy w Ewangeliach, które niekiedy — tak jak w tym przypadku — mają wyłącznie formę wypędzenia złego ducha (por. 15,21-28p; Mk l,23-28p; Łk 8,2), skutkują uzdrowieniem (9,32-34; 12,22-24p; 17,14-18p; Łk 13,10.17). Przez swoją moc nad demonami Jezus niszczy władzę szatana (12,28p; Łk 10,17-19; por. Łk 4,6; J 12,31+), a zapoczątkowuje królestwo mesjańskie, którego znamienną obietnicą jest Duch Święty (Iz 11,2+; Jl 3,ln). Podczas gdy ludzie odmawiają zrozumienia Jezusa (12,24-32), demony mają w tej dziedzinie dobre rozeznanie (oprócz tego tekstu zob. także Mk l,24p; 3,11p; Łk 4,41; Dz 16,17; 19,15). Władzę wypędzania złych duchów Jezus przekazuje swoim uczniom razem z władzą cudownego uzdrawiania (10,1.8p), która się z tą pierwszą łączy (8,3+; 4,24; 8,16p; Łk 13,32).
8,29. Słowa „przed czasem” odnoszą się do dnia sądu. Najwyraźniej nawet demony nie spodziewały się, że Mesjasz przyjdzie na ziemię dwukrotnie.
30 A opodal nich pasła się duża trzoda świń.
8,30. Chociaż na ziemiach tych mieszkali Żydzi, była to kraina pogańska, stąd świnie.
31 Złe duchy zaczęły Go prosić: Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń.
29–31. Opętani lub mówiąc dokładniej, złe duchy mające w swej mocy biednych ludzi, wiedzą dobrze, że nie ma nic wspólnego między nimi a Jezusem. Zdają się też wiedzieć, iż jest im dana możność działania do czasu (por. Łk 4,13). Lecz jeśli ma to być koniec, przynajmniej dla owych demonów, które nękały tamtych ludzi, to niech im, demonom, wolno będzie po opuszczeniu ludzi wejść przynajmniej w wieprze, których stado pasie się w pobliżu.
8,31. Ze starożytnych opowieści o demonach wynika, że lubiły one negocjować najkorzystniejsze warunki, jeśli miały wyjść z opętanego. Słysząc, że demony chciały wejść w nieczyste świnie, żydowscy słuchacze pomyśleliby sobie: „Nic w tym dziwnego!”
32 Rzekł do nich: Idźcie! Wyszły więc i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i zginęła w wodach.
8,32. W tradycji żydowskiej demony mogły umrzeć lub zostać skrępowane. Ponieważ Mateusz nie mówi niczego przeciwnego, czytelnicy zakładali przypuszczalnie, że zostały on zniszczone lub uwięzione.
33 Pasterze zaś uciekli i przyszedłszy do miasta, rozpowiedzieli wszystko, a także zdarzenie z opętanymi. 34 Wtedy całe miasto wyszło na spotkanie Jezusa; a gdy Go ujrzeli, prosili, żeby opuścił ich granice.
32–34. Jezus zgodził się na tę oryginalną prośbę. Ale gdy tylko demony weszły w świnie, natychmiast cała trzoda runęła po urwistym zboczu w jezioro. Nic dziwnego, iż całe to niezwykłe wydarzenie napełniło pasterzy nie lada przerażeniem. Kiedy uciekłszy z pastwiska opowiedzieli wszystko w miasteczku, ludzie poczęli prosić Jezusa, żeby odszedł z ich krainy: może bali się po prostu jakichś dalszych strat lub czegoś złego, co mogło spotkać ich samych. W każdym razie nie była to jeszcze godzina przyjęcia Dobrej Nowiny przez pogan.
8,33-34. Opowieści Starego Testamentu o Eliaszu i Elizeuszu pozwalały Żydom zaliczać niektórych cudotwórców do kategorii „proroków”. Grecy zwykle uważali cudotwórców za magików lub czarnoksiężników. Ponieważ magicy i czarnoksiężnicy byli zwykle źli i niebezpieczni, zaś pojawienie się Jezusa już przysporzyło poganom z Dekapolu strat ekonomicznych (utracili wiele świń), nic dziwnego, że się Go obawiali.
8,28-34. Dwaj opętani. Uczeni różnie wyjaśniają, dlaczego w Ewangelii Mateusza jest mowa o dwóch opętanych, zaś w Ewangelii Marka o jednym (zob. komentarz do Mk 5,1-20). Niektórzy sugerują, że Mateusz umieścił w swojej relacji dwóch opętanych,- ponieważ pominął jednego, o którym czytamy w Mk 1,21-28. Podwojenie liczby postaci nie narusza tradycyjnej konwencji pisarskiej, jaką dostrzec można w żydowskich tekstach z tego okresu.
Mt 9
Uzdrowienie paralityka Mk 2,1-12; Łk 5,17-26
1 On wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta.
9,1 do swego miasta. Mowa o Kafarnaum (por. 4,13).
2 A oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: Ufaj, synu! Odpuszczone są ci twoje grzechy. Mt 8,10+; Łk 7,48
9,2 Odpuszczone są ci twoje grzechy. Jezus ma na celu leczenie duszy, a potem ciała. Tego drugiego dokonuje ze względu na pierwsze, ale już w słowach wyrażających odpuszczenie grzechów jest zawarta obietnica uzdrowienia, skoro choroby uważano za następstwo grzechu popełnionego przez dotkniętego chorobą czy też przez jego rodziców (por. 8,29+; J 5,14; 9,2).
1–2. Rzecz dzieje się w Galilei. Miastem Jezusa jest w tej krainie – jak już wiadomo – Kafarnaum, a punktem oparcia w tym mieście dom Szymona-Piotra. Mateusz okazuje się wyjątkowo lakoniczny, gdy mówi: „Przynieśli Mu paralityka”. W paralelnym tekście Marka jest mowa o tym, że ludzie niosący paralityka nie mogli dojść do Jezusa z powodu wielkich tłumów, że wobec tego odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, zrobili otwór w dachu i spuścili nosze, na których leżał paralityk (Mk 2,3 n). Pierwsze słowa Jezusa urzeczonego wielkością wiary nie tylko paralityka, lecz także jego pielęgniarzy, włamujących się przez dach domu do wnętrza, wydały się choremu z pewnością dziwne. Był może nawet trochę zawiedziony. Spodziewał się przecież fizycznego uzdrowienia, a oto nadzieja ta mogła natychmiast prysnąć; być może rozumował w następujący sposób: jeśli On mówi o moich grzechach, jeśli je zna, to czy w ogóle będę godzien uzdrowienia? Nie wiadomo też, czy paralityk nie podzielał dość rozpowszechnionego wówczas przekonania, według którego każde cierpienie fizyczne lub psychiczne było karą za grzechy, jeśli nie za własne, to najbliższych przodków (J 9,2).
9,1-2. Wiele ówczesnych „łóżek” było zwyczajnymi matami. Przyjaciele mogli przynieść go na łożu, na którym cały czas spoczywał. Określenie „do swego miasta” oznacza przypuszczalnie Kafarnaum (Mt 4,13).
3 Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: On bluźni.
9,3. Wyznawcy judaizmu wierzyli, że tylko Bóg może przebaczać grzechy, większość Żydów dopuszczała jednak, że może On przemawiać za pośrednictwem swego przedstawiciela. Za bluźnienie imieniu Bożemu - znieważanie Go zamiast oddawania Mu czci - Stary Testament nakładał karę śmierci (zob. Kpł 24,10-23). Zgodnie z późniejszym prawem rabinackim bluźnierstwo w sensie ścisłym oznaczało wymawianie Bożego imienia lub zachęcanie ludzi, by szli za innymi bogami. Zgodnie z bardziej rozpowszechnionym, mniej technicznym znaczeniem, oznaczało każdą poważną zniewagę wyrządzoną Boskiej czci (por. Lb 15,30). Niezależnie od tego, jaką definicję przyjmiemy, uczeni w Piśmie, którzy byli świadkami cudu, mylili się uznając słowa Jezusa za bluźnierstwo.
4 A Jezus, znając ich myśli, rzekł: Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? J 10,33-36 J 1,48+
9,4. W judaizmie wierzono, że Bóg czasami objawiał prorokom ludzkie myśli i plany.
5 Cóż bowiem łatwiej jest powiedzieć: Odpuszczone są ci twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań i chodź!
9,5 Cóż bowiem łatwiej jest. Odpuszczenie grzechów samo w sobie jest trudniejsze niż uzdrowienie ciała, jednak łatwiej o nim powiedzieć, gdyż nie może być zewnętrznie zweryfikowane.
3–5. Posądzenie Chrystusa o bluźnierstwo, nie pierwsze zresztą w tym wypadku, wiąże się z przeświadczeniem, że tylko Bóg może odpuszczać grzechy (Iz 43,25; 44,22). Jeżeli samo przeświadczenie jest słuszne, to jednak żadnego usprawiedliwienia nie znajduje niedowiarstwo faryzeuszy, którzy zapewne sądzili, że każdy może powiedzieć „Odpuszczają ci się grzechy twoje”, bo skutki odpuszczenia grzechów są niesprawdzalne, i że Chrystus na pewno nie mógłby – w ich przekonaniu uzdrowić jednym słowem paralityka. Odmiennego zdania był, rzecz jasna, Jezus. Żeby jednak pokazać faryzeuszom, że posiada władzę nad całym człowiekiem, przywrócił paralitykowi także fizyczne zdrowie. Tak więc Bóg przygotowuje człowiekowi ciągle jakieś niespodzianki. Pierwszą z nich i największą stanowiła treść tzw. Protoewangelii: zamiast śmierci – nadzieja odkupienia i zapowiedź całkowitego zwycięstwa nad wężem. Potem pozwalał Bóg, żeby chwast rósł aż do czasu żniwa (Mt 13,30) i nie odpędził od siebie żebrzącej Kananejki (Mt 15,28). Bóg daje więcej niż człowiek prosi, tylko że człowiek będzie mógł stwierdzić to dopiero w życiu przyszłym.
6 Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Wstań, weź swoje łoże i idź do swego domu! 7 On wstał i poszedł do domu. Dn 7,14; J 5,27 J 5,8
6–7. Wszystkie cudowne uleczenia, nawet w przeświadczeniu faryzeuszy dokonywały się mocą Bożą. Uzdrawiając paralityka Jezus udowodnił, iż z pomocą przychodzi Mu Bóg. Tak więc cud ten miał być argumentem przekonującym zarazem faryzeuszy, że Chrystus posiadał rzeczywiście władzę odpuszczania grzechów. Pan Bóg nie wspiera bowiem oszustów i szarlatanów.
9,5-7. Żydowscy nauczyciele wiedzieli, że tylko Bóg może ostatecznie odpuszczać grzechy (w Dniu Przebłagania, po złożeniu ofiar). Byli też przekonani, że uzdrowienie pochodzi ostatecznie od Boga. Józef Flawiusz powiada, że w czasach Jezusa wielu fałszywych proroków twierdziło, że potrafi dokonywać cudów, zawsze jednak zawodzili. Niektórzy krytycy Jezusa mogli zaliczać Go do tej właśnie kategorii. Jego dzieło, dokonane wobec zgromadzonych świadków, musiało ich jednak skłonić do zrewidowania tego stanowiska.
8 A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom. Mt 8,3+
9,8 ludziom. Trzeba tu zwrócić uwagę na l.mn. Mateusz z pewnością myśli o ludziach, którzy spełniają tę posługę w Kościele mocą otrzymaną od Chrystusa (18,18).
8. W całym opowiadaniu o uleczeniu paralityka pojawia się po raz pierwszy wzmianka o tłumach, które przysłuchiwały się polemice Jezusa z faryzeuszami, a następnie drżały z bojaźni patrząc na ową epifanię Bożej mocy, jaką był w rzeczywistości każdy cud dokonany przez Jezusa. Ochłonąwszy z pierwszego przerażenia, tłumy wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom. W tych uwielbieniach chodziło chyba nade wszystko o daną ludziom moc odpuszczania grzechów. Ta właśnie władza była w sposób szczególny zarezerwowana Bogu. Mówiąc o ludziach w liczbie mnogiej, a nie o jednym człowieku, przez którego można by rozumieć osobę Chrystusa, Mateusz zdaje się nawiązywać do opisanej potem sceny przekazania apostołom władzy związywania i rozwiązywania (18,18).
9,8. Pisarze starożytni opisujący cuda kończyli zwykle swoje relacje ukazaniem zdumienia tłumów, które były tego świadkami.
9,1-8. Uzdrowienie paralityka i władza odpuszczania grzechów. Skracanie przekazów słownych było w starożytności powszednią praktyką, często stosował ją również Mateusz. Przytaczając opowieść Marka o paralityku (zob. komentarz do Mk 2,1-12), pomija wzmiankę, że przyjaciele opuścili go przez otwór w dachu.
Powołanie Mateusza Mk 2,13-14; Łk 5,27-28
9 Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! A on wstał i poszedł za Nim.
9,9 Mateusz. To ten sam, który w Mk i Łk nazywa się Lewi.
9,9. Lewi [BT: Mateusz] mógł być poborcą podatków na służbie Heroda, ściągającym podatek od rolników. Pracujący w Kafarnaum był przypuszczalnie raczej urzędnikiem celnym, pobierającym opłaty przywozowe od towarów przewożonych przez to miasto przez karawany podążające ważnymi szlakami handlowymi przebiegającymi w jego okolicy. Zajęcie celnika było jeszcze bardziej bezpieczne i dochodowe od zajęcia rybaka, Mateusz porzucił je jednak, by pójść za Jezusem.
10 Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Mk 2,15-17; Łk 5,29-32 Łk 15,1-2; Łk 19,1-10
9,10 celników i grzeszników. To ludzie, których obyczaje osobiste lub mający złą reputację zawód (por. 5,46+) czyniły „nieczystymi”, nie należało zatem utrzymywać z nimi stosunków. Podejrzewano ich przede wszystkim o niezachowywanie licznych przepisów, związanych z przyjmowaniem posiłków. Na tym tle rodził się problem wspólnoty stołu (Mk 7,3-4.14-23p; Dz 10,15+; 15,20+; Ga 2,12; por. 1 Kor 8 — 9; Rz 14).
9,10. Wielu ludzi uznałoby zaproszenie na obiad religijnego mistrza przez człowieka zamożnego za gest godny pochwały. Poborcy podatków byli jednak uważani za ludzi kolaborujących z Rzymianami i pogardzani przez pobożnych Żydów. Niektórzy komentatorzy są zdania, że słowo „grzesznicy” odnosi się do wszystkich, którzy nie spożywali posiłków zgodnie z zasadami czystości rytualnej. Określenie to odnosi się jednak przypuszczalnie do wszystkich, którzy wiedli grzeszny żywot, nie troszcząc się o to, co pomyśli o nich religijna wspólnota.
11 Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? Mt 3,7+
Ludzi pobierających cło stawiano w Palestynie za czasów Chrystusa na równi z grzesznikami. Ortodoksyjny Izraelita stronił od celników tak samo jak od ludzi skażonych nieczystością.
9–11. Otóż jednego z takich właśnie powołał Jezus do grona swoich najbliższych uczniów. Co więcej, zdaje się, że właśnie do tego celnika – zwanego przez Marka „Lewim, synem Alfeusza” (Mk 2,14) oraz Łukasza (Łk 5,27) udał się na ucztę i pozostawał w otoczeniu wielu celników i grzeszników, budząc tym samym szemranie faryzeuszy.
9,11. Wspólnota stołu oznaczała powstanie bliskiej więzi pomiędzy ludźmi, którzy w niej uczestniczyli. Faryzeusze przywiązywali drobiazgową wagę do swoich zasad spożywania posiłków i nie lubili biesiadować z ludźmi zachowującymi się bardziej swobodnie (szczególnie z celnikami i grzesznikami). Zakładają tutaj, że Jezus jako mądry nauczyciel powinien podzielać ich przekonania religijne, które uważali za oparte na Piśmie Świętym (Ps 1,1).
12 On, usłyszawszy to, rzekł: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. 1Tm 1,15
9,12. W swojej odpowiedzi Jezus nawiązuje do znanego w owych czasach obrazu (w którym porównywano lekarzy i nauczycieli), by za jego pośrednictwem przekazać swoją myśl. Szybkie, mądre odpowiedzi były charakterystyczne dla ludowych nauczycieli zarówno żydowskich, jak i greckich.
13 Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. Mt 12,7; Oz 6,6 Łk 19,10
9,13 Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bóg ma większe upodobanie w wewnętrznych odruchach szczerego i współczującego serca niż w rygorystycznym i zewnętrznym wypełnianiu Prawa. Jest to temat często powracający u proroków (Am 5,21+).
12–13. Lecz Jezus oświadczył, że to właśnie grzesznicy potrzebują Jego pomocy: oni to bowiem są chorymi, im pragnie Jezus przywrócić zdrowie. W słowach tych można się dopatrzyć pewnej ironii: pozornie zdrowymi nazywa Jezus faryzeuszy. Im lekarz niepotrzebny. Jezus przychodzi, by sprawiać ulgę chorym, przychodzi, by wzywać do siebie nie sprawiedliwych, ale „grzeszników”. Ci ostatni zdają się rozumieć Go lepiej niż uczeni w Piśmie i faryzeusze. Mateusz bez żadnego wahania idzie za głosem Jezusa. Tak samo uczyni potem Zacheusz (Łk 19,1–10). Odpierając zarzuty faryzeuszy Jezus wyjaśnia również, że Bóg żąda od ludzi nie tyle darów ofiarnych, ile raczej zwykłego miłosierdzia, okazywanego innym ludziom. Całe Jego posłannictwo będzie też jednym wielkim wyrazem miłosierdzia.
9,13. Inni rabini często mówili: „Przyjdźcie i uczcie się” lub „Chodźcie i zobaczcie”, by zwrócić uwagę słuchaczy na biblijne uzasadnienie swoich poglądów. Fragment Oz 6,6 nie odrzuca ofiar ani rytuałów, lecz podkreśla znaczenie właściwego związku z Bogiem i należytego traktowania biednych, uciśnionych i odrzuconych, jako ważniejsze od ofiary i rytuału (zob. podobnie 1 Sm 15,22; Ps 40,6; 50,7-15; 51,16; 69,30-31; Prz 21,3).
Sprawa postów Mk 2,18-22; Łk 5,33-39
14 Wtedy podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?
9,14 uczniowie Jana. Podobnie jak faryzeusze, praktykowali oni dodatkowe posty, aby swoją pobożnością przyspieszyć nadejście królestwa. Por. Łk 18,12.
14. Najprawdopodobniej podczas tej samej uczty w domu Mateusza uczniowie Jana zapytali Jezusa, dlaczego nie przestrzega tak wielu postów jak np. Jan Chrzciciel lub faryzeusze. Chodziło przy tym nie o post wypadający tego właśnie dnia, lecz o to, że uczniowie Jezusa nie zachowywali wszystkich postów, przyjętych praktyką żydowską, choć nie nakazanych Prawem.
9,14. Prawo nakazywało post jedynie w Dniu Przebłagania, lecz religijni Żydzi wprowadzili wiele innych postów, szczególnie takie stronnictwa jak faryzeusze. Wielu faryzeuszów pościło dwa dni w tygodniu, obywając się bez wody (szczególnie w okresach suchych). Post był ważną praktyką religijną łączoną z modlitwą lub pokutą, było więc dziwne, że uczniowie (przyszli rabini) w ogóle nie poszczą. Nauczyciel był odpowiedzialny za postępowanie swoich uczniów.
15 Jezus im rzekł: Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć.
9,15 pan młody. Jest nim sam Jezus. Jego towarzysze — goście weselni — nie mogą przecież pościć, gdyż z chwilą wystąpienia Jezusa rozpoczął się mesjański czas zbawienia.
— zabiorą im pana młodego. Jest to wyraźna zapowiedź śmierci Jezusa.
9,15. Uczty weselne trwały zwykle siedem dni. W czasie ich trwania nie można było pościć, odbywać żałoby lub wykonywać ciężkiej pracy. Jezus przez analogię wskazuje na niestosowność postu w czasie gdy jest obecny wśród nich.
16 Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze staje się przedarcie. 2Kor 5,17; Ga 1,6; Ga 4,9; J 1,17
9,16 Starym ubraniem i starymi bukłakami jest judaizm z tym wszystkim, co w nim przejściowe z punktu widzenia ekonomii zbawienia. Nie używane płótno i młode wino reprezentują nowego ducha królestwa Bożego. Przesadna gorliwość uczniów Jana i faryzeuszów, zmierzająca do ożywienia dawnej ekonomii zbawczej, w całej jaskrawości ukazuje jej dezaktualizację. Odrzucając naciąganie i „łatanie”, Jezus zamierza uczynić coś całkiem nowego — wysublimować samego ducha Prawa (por. 5,17n).
9,16. Ponownie pojawia się sprawa niestosowności postu w obecnej sytuacji. Stare szaty kurczyły się nieco pod wpływem prania.
17 Nie wlewają też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki przepadają. Ale młode wino wlewają do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje. Hi 32,19
15–17. W odpowiedzi Jezusa można dostrzec trzy następujące przenośnie literackie:
1) Przenośnia „przyjaciela oblubieńca” nawiązuje do weselnych obyczajów żydowskich. Obowiązkiem zaproszonych na gody przyjaciół, krewnych oblubieńca, było radować się przez siedem dni razem z nowożeńcami. Nikomu z nich nie przychodziło do głowy, żeby uczestnicząc w uczcie weselnej oddawać się praktykom postu i żałoby. Nietrudno się domyśleć, że oblubieńcem jest w tym wypadku Chrystus, zaproszonymi na gody – wszyscy ludzie słuchający głosu Chrystusa, a czas przestawania z Chrystusem to okres godów weselnych. Godzina żałoby i smutku nastąpi wtedy, kiedy Chrystusa zabraknie w Jego fizycznym ciele na ziemi, a zwłaszcza wtedy, kiedy będzie umierał na krzyżu.
2) Metafora nowego sukna przy starym płaszczu stanowi rzadkość w literaturze zarówno biblijnej, jak pozabiblijnej. Przenośnia ta wyraża myśl następującą: Dawnej ekonomii zbawienia nie można uratować za pomocą akcji przypominających przyszywanie nowych łat do starego płaszcza. Podobnie i posty, praktykowane przez uczniów Jana i faryzeuszy, nie będą w stanie przynieść głoszonej przez Chrystusa odnowy świata.
3) Obraz młodego wina wlewanego do starych bukłaków wyraża tę samą myśl: młode wino – to nowa ekonomia zbawienia. Nie da się ona wtłoczyć w ramy dawnej ekonomii zbawienia, przyrównanej tu do starych bukłaków. Tego rodzaju kompozycja zaszkodziłaby zarówno starym elementom, jak i nowemu duchowi.
9,17. Wino przechowywano w stągwiach lub skórzanych bukłakach. Stare bukłaki były już rozciągnięte pod wpływem fermentującego wina, które zwiększało swoją objętość; gdyby napełniono je ponownie młodym nie sfermentowanym winem, rozciągnięte do granic możliwości pękłyby niechybnie.
Córka Jaira i kobieta cierpiąca na krwotok Mk 5,21-43; Łk 8,40-56
18 Gdy to mówił do nich, oto przyszedł do Niego pewien zwierzchnik [synagogi] i oddając Mu pokłon, prosił: Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie. 1Tm 4,14+
9,18 zwierzchnik. Według Mk (5,22) i Łk (8,41) był to przełożony synagogi i miał na imię Jair.
18. Człowieka, który przyszedł do Jezusa – jego imię: Jair, znamy z relacji Marka i Łukasza – nie był chyba przełożonym synagogi na mocy kapłańskiego urzędu. Należała do niego raczej troska o sprawy materialne synagogi i czuwanie nad porządkiem podczas zebrań modlitewnych. Zapomniawszy na chwilę o swojej bądź co bądź ważnej godności, przyszedł do Jezusa i skłonił się nisko, prosząc o włożenie rąk na córkę.
19 Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim.
19. Jezus nic nie odpowiedziawszy, udał się wraz z uczniami do domu Jaira, co oznaczało, że uległ prośbom strapionego ojca. Wiara proszącego o uzdrowienie – w tym przypadku i o zmartwychwskrzeszenie – jest powtarzającym się elementem większości opisów cudownych uleczeń. U Mt opis jest sumaryczny, gdy u Mk 5,21–43 wiadomość o śmierci dziecka dochodzi do Jezusa w drodze do domu Jaira.
9,18-19. „Zwierzchnicy synagogi” byli jej przywódcami, szanowanymi członkami lokalnej wspólnoty. Jeśli miejscem akcji jest nadal Kafarnaum (Mt 9,1), znaczący jest fakt, że podążył za Jezusem nie tylko człowiek tego pokroju, lecz także bardziej wątpliwy element wspólnoty (Mt 9,9).
Pokłony oddawano ludziom zajmującym znacznie wyższą pozycję (np. królom), padano też na twarz przed Bogiem. Takie uniżenie się znakomitego człowieka przed Jezusem oznaczało poważny akt uznania Jego władzy.
20 Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Mt 23,5+
20. Jeszcze silniejsza wiara powodowała kobietą cierpiącą na krwotok. Według przepisów Prawa kobieta owa nie powinna była w ogóle znaleźć się w tłumie. Oto co mówi Księga Kapłańska o kobietach cierpiących na upływ krwi: Jeżeli kobieta doznaje upływu krwi… to będzie nieczysta przez wszystkie dni nieczystego upływu krwi (15,25). Chcąc wytłumaczyć niejako świadome sprzeniewierzenie się przepisom Prawa, Marek zaznaczy, że wszystkie kuracje przeprowadzane dotychczas zamiast sprawiać ulgę jeszcze bardziej zwiększały cierpienia niewiasty, a Łukasz, który jak wiadomo sam był lekarzem, współczując chorej kobiecie powie: „Całe swe mienie wydała na lekarzy, z których żaden nie mógł jej uleczyć”. Spostrzeżenie Łukasza nie będzie dziwiło, jeśli się zważy, że ubodzy Arabowie, gdy ktoś najbliższy ciężko zachoruje, po dzień dzisiejszy zwołują kilku lekarzy-znachorów równocześnie. Każdy spośród owych „specjalistów” leczy, rzecz oczywista, metodą własną i odmiennymi lekarstwami, marząc o pognębieniu swego kolegi-konkurenta bardziej niż o przywróceniu zdrowia nieszczęsnemu pacjentowi.
21 Mówiła bowiem sobie: Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa.
9,20-21. Chorobę kobiety opisano w taki sposób, jakby miała menstruacyjne krwawienie przez cały miesiąc. Powodowało to, że według Prawa (zob. Kpł 15,19-33) była stale rytualnie nieczysta - co oprócz niedogodności fizycznej przysparzało jej też problemów społecznych i religijnych. Gdy dotykała kogoś (lub jego szat) stawał się on rytualnie nieczysty do końca dnia (zob. Kpł 15,26-27). Ponieważ czyniła nieczystym każdego, kogo dotknęła, nie powinna była znajdować się w zbitym tłumie. Wielu nauczycieli w ogóle unikało dotykania kobiet, by się przypadkowo nie skalać. Ponieważ nie mogła ona nikogo dotykać ani być dotykana, przypuszczalnie nigdy nie wyszła za mąż lub została odprawiona przez męża, żyła więc na marginesie żydowskiego społeczeństwa.
W akcie zuchwałej wiary dotyka ona frędzli płaszcza Jezusa - chodzi bez wątpienia o jeden z frędzli (cicit) u szat noszonych przez żydowskich mężczyzn; zgodnie z zaleceniami zawartymi w Lb 15,38-41 i Pwt 22,12 frędzle miały znajdować się na czterech rogach zewnętrznej szaty (płaszcza), w okresie późniejszym również u szala modlitewnego (tallit). Frędzle wykonane były z niebieskich i białych nici splecionych ze sobą.
22 Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła. I od tej chwili kobieta była zdrowa. Mt 8,10+
21–22. Kobieta z naszej przypowieści była przeświadczona – być może na podstawie znajomości Biblii (Lb 15,38; Pwt 22,12) – że jeśli tylko dotknie się skraju szaty Jezusa, będzie uzdrowiona. Tylko Marek wyjaśnia, w jaki sposób doszło do ujawnienia niewiasty dotykającej ukradkiem szaty Jezusowej: „Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Odwrócił się w tłumie i zapytał: «Kto dotknął mojego płaszcza?»” (5,30). Apostołom, popychanym co chwila, podobnie jak sam Jezus, przez stłoczonych ludzi, pytanie to wydało się co najmniej dziwne. Nie wiedzieli, że zmierzało ono ostatecznie do tego, by wytłumaczyć kobiecie, że została uzdrowiona dzięki wielkiej wierze w Jezusa, a nie wskutek magicznego dotknięcia Jego szaty.
9,22. Wielu starożytnych wierzyło, że jedynie nauczyciele będący najbliżej Boga posiadają nadprzyrodzoną wiedzę Jezus wykorzystuje swoją nadprzyrodzoną wiedzę, by ustalić, która kobieta Go dotknęła, mimo że w powszechnym mniemaniu będzie to oznaczało, iż utracił czystość rytualną.
23 Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, J 11,11-13
9,23 Mowa o okazywaniu żałoby na sposób wschodni.
24 rzekł: Odsuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi. A oni wyśmiewali Go.
23–24. W opisie przywrócenia do życia córki Jaira Marek jest znów bardziej dokładny. Właśnie od niego dowiadujemy się, że do łoża zmarłej przystąpił nie sam Jezus, lecz także trzej uczniowie Jego: Piotr, Jakub i Jan. Józef Flawiusz podaje, że nawet najuboższa rodzina żydowska, urządzając pogrzeb kogoś z najbliższych, wynajmowała przynajmniej dwu flecistów. Oni to wspólnie z sąsiadami wyrażającymi głośno swoje współczucie czynili wspomniany przez Ewangelistę tumult.
9,23-24. Fletniści mieli za zadanie prowadzenie tłumu w żałobie. Nawet na pogrzebie największego biedaka niezbędna była obecność kilku zawodowych płaczek. Na pogrzebie członka ważnego rodu było przypuszczalnie wielu żałobników. Żałobę po zmarłym wyrażano głośnym zawodzeniem i biciem się w piersi. Ponieważ w Palestynie zwłoki ulegały szybkiemu rozkładowi, płaczki wzywano zwykle zaraz po śmierci człowieka. W tym przypadku zebrałyby się zanim jeszcze wieść o śmierci córki dotarła do Jaira.
25 Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała.
25. Powiedzenie dziewczynka nie umarła, tylko śpi stało się powodem kpin, mających za przedmiot osobę Jezusa. Jakże mógł ktoś z nowo przybyłych mówić, że nie umarła dziewczynka, skoro oni właśnie, ludzie tam zebrani, byli naocznymi świadkami jej konania? Nieporozumienie polegało na tym, że Jezus – podobnie jak nad grobem Łazarza (J 11,11) – śmierć fizyczną przyrównał do zwykłego snu. Chrystus patrzy na śmierć nie tak jak wszyscy ludzie. W Jego oczach śmierć doczesna powoduje zmianę w życiu, ale nie przecina samego życia.
W porównaniu z opisami uzdrowień, których dokonywali Eliasz (1 Krl 17,17–24) i Elizeusz (2 Krl 4,32–35) lub św. Piotr (Dz 9,36–40), ten prosty gest Jezusa ma w sobie coś urzekającego wskutek ogromu cudotwórczej mocy. Pozostali dwaj synoptycy mówią o przerażeniu, jakie w tym momencie ogarnęło zebranych, a Łukasz notuje, że Jezus zarządził, aby przywróconej do życia dziewczynce dano jeść (Łk 8,55). Wzmianki o „dobrym” apetycie cudownie uzdrowionych zdarzają się dość często w sprawozdaniach komisji lekarskich z Lourdes.
26 Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy. Mt 8,3+
26. Nie ma nic dziwnego w tym, że wieść o dokonanym przez Jezusa cudzie rozeszła się po całej okolicy. Sprawa była zbyt wielka, wywarła na obecnych zbyt głębokie wrażenie, by można było okryć ją milczeniem.
9,25-26. Zgodnie z żydowskim prawem najgorszy rodzaj rytualnej nieczystości powodowało dotknięcie ciała zmarłego (Lb 19,11-22).
9,18-26. Córka Jaira i kobieta cierpiąca na krwotok. Wskrzeszanie umarłych było wyjątkowym cudem, przypisywanym w Starym Testamencie Eliaszowi (1 Krl 17,21-22)1 Elizeuszowi (2 Krl 4,33-35). Zob. komentarz do Mk 5,21-43, w którym podaję więcej szczegółów.
Uzdrowienie dwóch niewidomych Mt 20,29-34
27 Gdy Jezus odchodził stamtąd, ruszyli za Nim dwaj niewidomi, którzy wołali głośno: Ulituj się nad nami, Synu Dawida!
9,27 Synu Dawida! Tytuł mesjański (2 Sm 7,1+; por. Łk 1,32; Dz 2,30; Rz 1,3) powszechnie przyjęty w judaizmie (Mk 12,35; J 7,42). W Mt jest szczególnie podkreślone odniesienie tego tytułu do Jezusa (1,1; 12,23; 15,22; 20,30p; 21,9.15), który go akceptował, ale z zastrzeżeniem, ponieważ zawierał w sobie koncepcję Mesjasza łatwą do zrozumienia tylko na sposób ludzki (Mt 22,41-46; por. Mk 1,34+). Sam preferował używanie tajemniczego tytułu „Syn Człowieczy” (8,20+).
27. Opisawszy już przedtem cudowne uleczenie dwu opętanych, z kolei mówi Mateusz o przywróceniu wzroku dwu niewidomym. Być może, iż pewną rolę odgrywa tu fakt, że w świecie judaistycznym za prawdziwe uchodziło to tylko, co mogli potwierdzić swym zeznaniem przynajmniej dwaj świadkowie. Dwaj nieszczęśliwi nie proszą wprost o przywrócenie wzroku, lecz o zmiłowanie się Jezusa nad nimi. Nie trzeba dodawać, że myśleli o tym, by Zbawiciel ulitował się nad ich ślepotą. Niewidomi nazywają Jezusa Synem Dawida. W ten sposób był On określony już w pierwszym wierszu Ewangelii Mateusza. Autor pierwszej Ewangelii chce niewątpliwie pokazać, że niewidomi, aczkolwiek nie mogą widzieć Jezusa, wiedzą jednak, kim On jest naprawdę. Oznacza to, że o postawie wobec Jezusa decyduje wewnętrzne światło.
28 Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: Wierzycie, że mogę to uczynić? Oni odpowiedzieli Mu: Tak, Panie! Mt 8,10+
29 Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: Według wiary waszej niech wam się stanie.
30 I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie! Mk 1,34+
31 Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.
28–31. W cudotwórczą moc Jezusa wierzą obaj niewidomi tak, jak setnik, niewiasta cierpiąca na krwotok i wielu innych, którzy doznali łaski cudownego uleczenia. To wiara sprawia, że człowiek chory staje się podatnym na działanie łaski przynoszącej uzdrowienie. Nie po raz pierwszy spotykamy się również z zakazem rozgłaszania cudu uleczenia. Nie po raz pierwszy także ten zakaz nie był respektowany. Wydarzenie było niezwykłe, szczęście uleczonych ogromne; czy można było o nim nic nie mówić? Roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.
9,27-31. Określenie „Syn Dawida” było tytułem Mesjasza, jednak wyobrażano go sobie przeważnie raczej jako postać polityczną i militarną, niż jako uzdrowiciela. Niewidomy człowiek zrozumiał jednak związek pomiędzy uzdrowieniem a tożsamością Jezusa, mimo że nie stanowił on elementu żydowskiej tradycji. Bóg panował nad ślepotą i widzeniem (Wj 4,11; Prz 20,12), mógł więc odpowiadać na modlitwy proroków i przywracać ludziom wzrok (2 Krl 6,18-20).
Uzdrowienie opętanego i chorych Mt 12,22-24; Łk 11,14-15
32 Gdy ci wychodzili, oto przyprowadzono Mu opętanego niemowę.
32. Kolejny biedak, którego sprowadzono do Jezusa, cierpiał na podwójną dolegliwość: był opętany i nie mógł mówić. Pozostawanie w mocy złego ducha było złem niewątpliwie większym.
33 Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu! Mt 8,29+ Mk 7,37
33. Dlatego Jezus naprzód wyrzucił złego ducha, a potem przywrócił niememu mowę. Ten podwójny cud wywołał ogromny entuzjazm tłumu. Choć bowiem widziano już w Izraelu rzeczy niezwykłe, dokonywane przez Eliasza i Elizeusza, to jednak nigdy dotychczas nie zdarzało się coś podobnego.
34 Lecz faryzeusze mówili: Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy.
9,34 Wiersz pominięty w rkpsach tekstu „zachodniego”.
34. Tym uczuciom ogólnego podziwu nie poddali się faryzeusze. Rzucili na Jezusa jedno z najbardziej przykrych posądzeń: mocą przywódcy złych duchów wyrzuca złe duchy. Tak więc wrogość faryzeuszy do Jezusa przybiera coraz wyraźniejsze kształty. Przy innej okazji (Mt 12,22–29), a także w relacjach pozostałych ewangelistów (Mk 3,22–27; Łk 11,14–22), będzie przedstawiona niedorzeczność tego rodzaju posądzeń. Można sobie jednak wyobrazić, jak wielką przykrość tego rodzaju posądzenia musiały sprawiać Jezusowi: On, najniewinniejszy z niewinnych, miałby pozostawać w zmowie z szatanem! Drugi po Kazaniu na górze wielki zbiór mów Jezusa nosi niekiedy miano „Zbioru pouczeń apostolskich”. Zawiera on wskazania mające na celu duchowe uformowanie tych, którzy będą prowadzić kiedyś samodzielnie dzieło głoszenia Dobrej Nowiny.
9,32-34. Eliasz i Elizeusz dokonywali niezwykłych uzdrowień; w Starym Testamencie Dawid jest jedyną postacią, którą Bóg posłużył się do dokonania egzorcyzmu (1 Sm 16,23). Fragment 9,33 wskazuje zatem na to, że tłumy znajdowały się pod wielkim wrażeniem cudów Jezusa.
35 Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię o królestwie i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. Mt 4,23 Mk 1,1+
35. Niektóre mowy Jezusa były skierowane wyłącznie do uczniów, inne zaś dotyczyły rzesz chodzących za Jezusem, ale uczniowie towarzyszący Jezusowi z pouczeń tych, podobnie jak i z cudownych czynów Mistrza, mieli wysnuć bardzo konkretne wnioski dla siebie. Tak więc obchodząc razem z Jezusem synagogi palestyńskie, przysłuchując się, w jaki sposób Jezus głosił Ewangelię Królestwa, przypatrując się, jak leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości, uczyli się apostołowie dzieła opowiadania Dobrej Nowiny. Na dzieło to będą się również składały ich słowa i czyny.
36 A widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Mk 6,34
9,36 jak owce nie mające pasterza. Obraz biblijny: Lb 27,17; 1 Krl 22,17; Jdt 11,19; Ez 34,5.
36. Już prorok Ezechiel ubolewał nad tym, że naród izraelski jest niczym stado owiec pozbawione pasterza (Ez 34,5). To Ezechiel również zapowiadał, że sam Bóg stanie się w przyszłości pasterzem narodu, że go poprowadzi na obfite pastwiska i będzie go bronił przed wszystkimi niebezpieczeństwami.
9,35-36. Uważano, że bez Mojżesza (Lb 27,17) lub króla (1 Krl 22,17; 2 Krn 18,16) Izrael jest „bez pasterza” (lub władcy). Gdy Izrael był pozbawiony innych wiernych pasterzy (przywódców religijnych), sam Bóg mógł stać się jego pasterzem (Ez 34,11-16). Posługa pasterza polegała na karmieniu (Ez 34,2-3), leczeniu (Ez 34,4) i ratowaniu zgubionych owiec (Ez 34,4-6). Fragment Mt 9,36 oznacza zatem pośrednio, że ludzie piastujący funkcje pasterzy Izraela (jego przywódcy) nie spełniali swojego zadania.
37 Wtedy rzekł do swych uczniów: Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Łk 10,2; J 4,35-38
38 Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.
37–38. I oto zarówno umęczone rzesze, jak i sami apostołowie stają się świadkami realizacji przepowiedni prorockich. Jezus, litując się nad tłumami, każe zanosić modły o to, by Pan wyprawił robotników na swoje żniwa. Obraz żniw występuje już w katechezie Jana Chrzciciela (Mt 3,12) i wyraża – podobnie jak tu – ideę czasów eschatologicznych. Choć Jezus sam powoła dwunastu apostołów, to jednak każe się modlić o nich do Pana, chcąc przez to dać do zrozumienia, że ostatecznie całe dzieło zbawienia znajduje się w rękach Boga Ojca, a wymaga współdziałania z Nim ludzi.
9,37-38. „Żniwo” może być symbolem końca czasów (zob. komentarz do Mt 3,12), tutaj chodzi jednak raczej o Bożych świadków, podobnie jak w Księdze Izajasza. Słowa podobne do Mt 9,37 wypowiedział pewien rabin żyjący u schyłku I w. po Chr. Nie jest pewne, czy było to już wówczas tradycyjne żydowskie przysłowie, czy ów rabin nawiązał do wypowiedzi Jezusa (podobieństwo to może też być czystym zbiegiem okoliczności).
9,35-38. Potrzeba robotników. Uczynki Jezusa opisane w Mt 8,1-9,35 miały stać się uczynkami pełnionymi przez Jego uczniów (opisanymi w rozdz. 10).
Mt 10
WYSŁANIE DWUNASTU APOSTOŁÓW
Wybór Dwunastu
1 Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. Mk 3,14-15; Mk 6,7; Łk 9,1; Mt 8,29+
10,1 Mt zakłada, że odbiorcy jest już znany wybór Dwunastu, W Mk i Łk wspomina się go osobno, odróżniając od rozesłania.
1. Inicjatywa powołania na apostołów spoczywa wyłącznie w rękach Jezusa. Nikt nie przychodzi sam. W każdej z trzech Ewangelii synoptycznych mowa jest o powoływaniu, o wzywaniu przez Chrystusa. Jezus przywołał do siebie dwunastu swych uczniów – mówi Mateusz (10,1); przywołał do siebie (Mk 3,13) i przywołał swich uczniów – stwierdza Łukasz (6,13). Zatem grono Dwunastu formuje się, według Synoptyków, od samego początku trochę inaczej niż gromadka pierwszych uczniów Jezusa w relacji św. Jana. Nie jest dziełem przypadku to, że powołał Jezus ni mniej, ni więcej tylko właśnie dwunastu swoich uczniów. Oni to jako specyficzna społeczność mieli stanowić zaczątek Nowego Izraela, tego ludu, który składał się z dwunastu pokoleń. Oni też zasiądą kiedyś razem z Synem Człowieczym na dwunastu tronach, aby sądzić dwanaście pokoleń Izraela (Mt 19,28; Łk 22,30). Będą więc w ten sposób reprezentować przyszłą, eschatologiczą społeczność świętych. Ich wybór był również powtórzeniem niejako i umocnieniem zarazem przymierza zawartego kiedyś na Synaju. Chrystus najwyraźniej chce, aby tak właśnie pojmowano sens liczby dwanaście. Dlatego też, kiedy wskutek odejścia Judasza dokona się wyłom w tej liczbie, Apostołowie zbierają się zaraz po zesłaniu Ducha Świętego, aby na miejsce Judasza wybrać Macieja.
Wszystkim, którzy należeli do kolegium Dwunastu, udzielił Jezus władzy nad duchami nieczystymi. Wskutek posiadania tej władzy uczniowie mogli wypędzić złe duchy. Owego wyrzucania złych duchów nie należy pojmować zbyt dosłownie. To samo dotyczy wzmianki o władzy leczenia wszelkich chorób i wszelkich słabości. Jest to szczegół nie pozbawiony pewnego znaczenia. Należy bowiem pamiętać, że wszelkie schorzenia duszy i ciała – zwłaszcza różne odmiany epilepsji (Mk 9,20 n) – Biblia bardzo często przypisuje szatanowi jako sprawcy (Łk 13,11).
Z wielu nowotestamentowych tekstów wynika, że szatan na skutek świadomego upadku człowieka zdobył sobie pewne władztwo nad światem (J 12,31; 16,11; 2 Kor 4,4; Ef 2,2; Hbr 2,14). Chrystus rozpoczyna swoje dzieło zbawienia świata od wyrzucenia z niego złego ducha; na samym wstępie publicznej działalności Jezusa ewangeliści umieszczają scenę kuszenia, czyli opis pierwszego boju, zakończonego pełnym zwycięstwem Syna Bożego. Nic dziwnego, że i wysłannicy Jezusa od samego początku swej apostolskiej pracy muszą się rozprawiać z diabłem. Ich działalność będzie polegać na ustawicznym wydzieraniu świata spod władztwa szatana, na swoistych egzorcyzmach, które są co do swej istoty wyrzucaniem szatana nie z jednego opętanego człowieka, lecz z całej ludzkości. Tak więc pierwsi uczniowie Jezusa mieli być żołnierzami i lekarzami zarazem. Odnosząc zwycięstwo nad złym duchem, tym samym sprawiali ulgę cierpiącym ludziom.
Z późniejszych chronologicznie tekstów dowiadujemy się również, jaką to rolę miało odegrać grono Apostołów w stosunku do całej społeczności zwanej Kościołem. Oto np. co czytamy w Ef 2,19–20: A więc nie jesteście już obcymi i przybyszami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga – zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie głowicą węgła jest sam Chrystus. Niebieska Jerozolima z Apokalipsy św. Jana – typ Kościoła Chrystusowego, jest okolona murem, który ma również dwanaście fundamentów, a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka (21,14). Tak więc grono Dwunastu ma stanowić – choć w inny sposób niż sam Piotr – fundament tej budowli, do której jest przyrównywany Kościół.
2 A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy – Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Mk 3,16-19; Łk 6,13-16; Dz 1,13
10,2 Spis dwunastu Apostołów (por. Mk 3,14+; Łk 6,13+) dotarł do nas w czterech formach: w Mt, Mk, Łk i Dz. Dzieli się on na trzy grupy po cztery imiona, przy czym w każdej z nich pierwsze jest zawsze to samo imię: Piotr, Filip i Jakub, syn Alfeusza. W obrębie każdej z trzech grup może się zmieniać kolejność imion. W pierwszej, przedstawiającej uczniów najbliższych Jezusowi, Mateusz i Łukasz zestawiają obok siebie pary braci: Piotra i Andrzeja oraz Jakuba i Jana. W Mk i w Dz Andrzej jest wymieniony jako czwarty, ustępując miejsca dwom synom Zebedeuszowym, którzy wraz z Piotrem stali się trzema najbliższymi towarzyszami Pana (por. Mk 5,37+). Jeszcze później, w Dz, Jakub, syn Zebedeusza, zajmie miejsce po swoim wyróżnionym młodszym bracie, Janie (por. Dz 1,13; 12,2+ oraz już Łk 8,51+; 9,28). W drugiej grupie, gdzie się dostrzega specjalną bliskość w stosunku do nie-Żydów, Mateusz zajmuje ostatnie miejsce w spisach Mt oraz Dz i tylko w Mt jest nazwany „celnikiem”. Odnośnie do trzeciej grupy, najbardziej judaizującej, to jeśli Tadeusz (wariant: „Lebbeusz”) w Mt i Mk jest tą samą osobą, co Juda (syn Jakuba) w Łk i w Dz, wówczas przechodzi on w tych ostatnich z” drugiego na trzecie miejsce. Imię Szymon Gorliwy w Łk i w Dz jest grec. tłumaczeniem aram. Szymon Kananejczyk (Qan’ana) w Mt i Mk. Judasz Iskariota, zdrajca, jest umieszczony zawsze na ostatnim miejscu. Jego imię jest często tłumaczone jako „człowiek z Keriot” (por. Joz 15,25), może ono jednak równie dobrze pochodzić od aram. szeqarja, „kłamca”, „obłudnik”, „hipokryta”.
3 Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, 4 Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził.
2–4. Ewangeliści opisali powołanie lub dobrowolne przyłączenie się do Chrystusa tylko niektórych spośród Dwunastu. Imiona Apostołów – albo wszystkich, albo ich znacznej części – znajdujemy zaś w następujących tekstach NT: Mt 10,2–4; Mk 3,16–19; Łk 6,14–16; Dz 1,13. Mateusz wylicza Apostołów parami, łącząc przy tym – gdzie to było możliwe – braci z braćmi: Szymon i Andrzej, brat jego; Jakub… i Jan, brat jego; Filip i Bartłomiej, Tomasz i Mateusz; Jakub… i Tadeusz… itd.
Bartłomieja, zdaniem wielu egzegetów, należy utożsamić ze wzmiankowanym przez Jana (1,45–50) Natanaelem. Jan bowiem wymieniając imiona Apostołów dwa razy wspomina Natanaela, a nigdy Bartłomieja. Przeciwnie zaś Synoptycy: ci zawsze mówią o Bartłomieju, a nigdy o Natanaelu. Nadto, podobnie jak u Synoptyków, z Bartłomiejem jest zawsze łączony Filip, tak u Jana Filipowi towarzyszy Natanael. Możliwe, że Natanael miał drugie imię Bartłomiej – podobnie jak Szymon był też nazywany Piotrem. W tradycji egzegetycznej w XVI w. po raz pierwszy zaczęto utożsamiać Bartłomieja z Natanaelem.
Obok Szymona zwanego Piotrem był w gronie Dwunastu tzw. Szymon Kananejczyk albo Zelotes, tj. „zatroskany”, „pełen gorliwości”. Jego przydomek jedni wywodzą od hebr. qana (zabierać, troszczyć się, współzawodniczyć), inni od miejscowości Kana w Galilei, skąd rzekomo pochodził. Judasz, mąż z Qerjoth (iš Qerijjoth), był jedynym przedstawicielem pokolenia Judy.
Ewangelie pozwalają przypuszczać, że od chwili wybrania Dwunastu do momentu ich uroczystego rozesłania na pierwsze prace misyjne upłynęło sporo czasu. Podczas tych miesięcy – jeżeli nie lat – Jezus robił to, co potem mieli czynić Jego wysłannicy: Obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię o królestwie i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości (Mt 9,35–36; por. Łk 6,19). Zdaje się, że uczniowie, przeznaczeni do przyszłej samodzielnej pracy, towarzyszyli Jezusowi przez dłuższy czas w wędrówkach po Palestynie. I tak właśnie urzeczywistniał się pierwszy, bezpośredni cel ich powołania przez Mistrza: aby byli przy Nim. Pewnie już także wiedzieli, do czego się przygotowują (por. Mk 6,13).
10,1-4. Wybór Dwunastu. Izrael składał się z dwunastu pokoleń, Grupy religijne, które wybierały sobie dwunastu przywódców (podobnie jak w Zwojach znad Morza Martwego), czyniły to, wierząc, że są prawdziwym Izraelem, posłuszną Bogu resztą.
Listy imion zawarte w Ewangelii Łukasza i w Dziejach Apostolskich zastępują „Tadeusza” (o którym czytamy w Ewangelii Mateusza i Marka) Judaszem, synem Jakuba” (zob. też J 14,22). Starożytne dokumenty dowodzą, że zjawiskiem powszechnym było, iż ludzie mieli kilka imion. Różne listy imion apostołów odnoszą się więc do tej samej grupy osób. Rozpowszechnione były też przydomki, które umieszczano nawet na grobowcach. Słowo „Kananejczyk” brzmi po aramejsku tak samo, jak „Gorliwy” (Łk 6,15), dlatego niektóre przekłady podają „Szymon Gorliwy”. W czasach Jezusa greckie słowo zelotes oznaczało zwyczajnie człowieka gorliwego; bądź też, że Szymon był zaangażowany w działalność narodowo-wyzwoleńczą (takie też było znaczenie tego słowa w czasie gdy powstawały Ewangelie) zanim stał się uczniem Jezusa.
Słowo „apostołowie” oznacza „ludzi posłanych” lub prawomocnych przedstawicieli. Analogiczny termin hebrajski był stosowany na oznaczenie przedstawicieli handlowych, chociaż ogólna idea jest znacznie szersza. „Posłany” posiadał pełnię władzy tego, który go posłał, by móc zrealizować powierzoną sobie misję. Opowieści o posłańcach pojawiają się na kartach Starego Testamentu, np. gdy Mojżesz przekazuje Jozuemu posłannictwo dokończenia jego dzieła i zdobycia Ziemi Obiecanej (Pwt 31,23). Rabini pozwalali swoim starszym uczniom nauczać, by przygotować ich do pełnienia roli rabbich.
Mowa misyjna
5 Tych to Dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego.
10,5. Zwrot „nie idźcie do pogan” (dosł.: „nie idźcie drogą pogan”) oznacza przypuszczalnie trakt wiodący wyłącznie do jednego z pogańskich, greckich miast Palestyny Żydzi zwykle i tak unikali dróg prowadzących przez takie miasta. Galilea była ze wszystkich stron otoczona obszarami zamieszkanymi przez pogan, oprócz południa, gdzie graniczyła z Samarią, (Na temat Samarytan, zob. komentarz do J 4,1-4).
6 Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela.
10,6 z domu Izraela. Hebraizm biblijny: naród Izraela. — Żydzi jako spadkobiercy wybrania i obietnic mają otrzymać dar zbawienia mesjańskiego, ale por. Dz 8,5; 13,5+.
5–6. Jeśli z okazji wybrania Dwunastu Ewangeliści nie zanotowali żadnego pouczenia Jezusa, to samemu rozesłaniu Apostołów towarzyszyły dość szczegółowe instrukcje, które po zebraniu w pewną całość, można by nazwać kodeksem posługiwania apostolskiego. Bardzo to cenny fragment Ewangelii, gdy chodzi o zrozumienie tego, czym mieli być w zamiarach samego Jezusa Jego wysłannicy i jaką powinna być w swej istocie duchowość apostolska. Przede wszystkim jednak wyznacza Jezus przyszłej działalności Apostołów granice czysto terytorialne: nie wolno im iść do pogan, nie mogą wstępować do żadnego miasta samarytańskiego. Mają się ograniczyć wyłącznie do owiec, które poginęły z domu Izraela. Z polecenia powyższego nie należy jednak wysnuwać wniosku, że poganie – lub półpoganie, za jakich uważano Samarytan – z góry już są wykluczeni z królestwa niebieskiego. Chrystus pragnie jedynie uszanować ustanowiony przez samego Boga porządek, wedle którego miało się dokonywać dzieło zbawienia: poganie mieli dostąpić zbawienia za pośrednictwem Żydów. Tego porządku przestrzegał Jezus również we własnym głoszeniu Dobrej Nowiny (por. Mt 15,24). Z czasem, kiedy już i sam Chrystus przemierzy całą Palestynę a Piotr oraz inni apostołowie wdrożą w umysły i serca ludu izraelskiego naukę Chrystusa, zostanie powołany apostoł Paweł, który będzie nauczał głównie pogan. Tak tedy przedstawiał się zasięg terytorialny działalności misjonarskiej Apostołów. A teraz wskazania dotyczące samej działalności. Otóż na całokształt tej działalności mają się składać słowa i czyny.
10,6. Wśród Żydów panowało przekonanie, że dziesięć pokoleń Izraela zaginęło, lecz odnajdzie się pod koniec czasów. Tutaj jednak Jezus używa wyrażenia „owce, które poginęły z domu Izraela” w bardziej powszechnym, starotestamentowy sensie: zboczyły i odeszły od Pana (Iz 53,6; Jr 50,6; por. Ez 34,5). To, że przesłanie Jezusa było przeznaczone przede wszystkim dla Izraela nie wyklucza, że później miało zostać skierowane do innych narodów (Am 3,2 i kontekst; zob. mowy przeciwko narodom w Księdze Izajasza, Jeremiasza i innych).
7 Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Łk 9,52-53; J 4,9;
7. Nauczanie za pomocą słów sprowadza się ostatecznie do obwieszczania, że bliskie już jest królestwo niebieskie. Oznacza to, że rozpoczęły się już czasy wielkiego żniwa, czyli czasy nawrócenia i pokuty. Podobnie nauczał ongiś Jan Chrzciciel (Mt 3,2 par.), a później także sam Jezus (Mt 4,17; Mk 1,15; Łk 4,15); te same idee odnajdziemy także w nauczaniu Pawła (Rz 13,11–14) i Piotra (Dz 2,38). W instrukcji udzielanej obecnie uczniom brak wyraźnej wzmianki o potrzebie nawrócenia. Lecz potrzebę ową suponuje się wcale niedwuznacznie wskutek mocnego uwydatnienia idei bliskości królestwa Bożego.
8 Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. J 4,40 Mt 3,2+; Mt 4,17+; Łk 10,9; Łk 10,11
8. Na czyn apostolski uczniów Pana zaś miało się składać uzdrawianie chorych, a zwłaszcza oczyszczanie trędowatych, wskrzeszanie umarłych i wypędzanie złych duchów. Znów przypomina się tu działalność Jezusa, który również leczył wszelkie słabości (4,23 n; 8,17), wskrzeszał umarłych (9,18 n. 23–26), oczyszczał trędowatych (8,1–4) i wypędzał złe duchy (4,24; 8,16.28–34; 9,32 n). Tak więc w działalności apostolskiej uczniów słowom towarzyszyć mają znaki, czyli cuda. Ale głoszenie słowa – podobnie jak w działalności Jezusa – jest postawione również i tu na planie pierwszym.
10,7-8. Misja apostołów, podobnie jak misja samego Jezusa, jest typowa dla „posłanych” (zob. komentarz do Mt 10,1-4): działali oni w ramach udzielonego sobie pełnomocnictwa. Późniejsza tradycja żydowska odnosiła do nauczycieli prawa słowa: Ja [Bóg] darmo [udzieliłem wam Prawa], i wy czyńcie podobnie”. Nie jest pewne, czy wypowiedź Jezusa „Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!” jest wczesnym cytatem tego przysłowia.
9 Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Iz 55,1; Dz 8,20
10 Nie bierzcie w drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski. Wart jest bowiem robotnik swej strawy. Mk 6,8-9; Łk 9,3; Łk 10,4 Łk 10,7; 1Kor 9,14
9–10. Cała działalność misjonarska Apostołów, zarówno nauczanie za pomocą słowa, jak i czyn apostolski, powinny mieć charakter zdecydowanie bezinteresowny. Konieczność praktyki ubóstwa i postawa całkowitego zaufania Bogu w sprawach materialnych – to pierwsze wymagania stawiane przez samego Jezusa Jego uczniom. Nie mają brać ze sobą nawet rzeczy zdawałoby się najkonieczniejszych do codziennego życia: ani torby, ani dwóch sukien, ani butów, ani laski – o to wszystko mają się zatroszczyć dla nich ludzie, którym oni będą głosić Dobrą Nowinę o przybliżającym się królestwie niebieskim.
10,9-10. Apostołowie mieli podróżować z podręcznym bagażem, jak członkowie innych grup: (1) wieśniacy, którzy mieli tylko jeden płaszcz; (2) wędrowni filozofowie zwani cynikami (przypuszczalnie obecni w pobliskim Dekapolu, pogańskich miastach otaczających Galileę); (3) niektórzy prorocy, tacy jak Eliasz i Jan Chrzciciel. Musieli być bez reszty oddani swojej misji i nie skrępowani żadnymi ziemskimi sprawami. „Torba” mogła być używana do żebrania (tak właśnie wykorzystywali ją cynicy), por. jednak Mt 10,11. Na temat „trzosów”, zob. komentarz do Łk 6,38. Powiadano, że esseńczycy świadczyli taką gościnność swoim współwyznawcom w różnych miastach, iż nie musieli zabierać ze sobą niczego, gdy udawali się w podróż.
11 A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Mk 6,10-11; Łk 9,4-5; Łk 10,5-12
12 Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem.
10,12 Pozdrowienie według zwyczajów wschodnich polegało na życzeniu pokoju. To życzenie jest rozumiane w w. 13 jako coś bardzo konkretnego, co nie może pozostać nie spełnione — jeżeli nie może się urzeczywistnić w tym, do kogo zostało skierowane, wraca do tego, kto je wypowiedział.
13 Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was.
11–13. Ma również Apostołom zależeć na dobrej reputacji u wiernych. Dlatego też przychodząc z apostolską posługą do jakiejś wsi czy miasta nie będą prosić o gościnę w pierwszym lepszym domu, lecz wywiedzą się najprzód, kto z mieszkańców jest godny zaufania i u tego zostaną, żeby w ten sposób uniknąć ludzkiego szemrania. Słowa: U niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie zdają się być pouczeniem na pozór zbytecznym: wiadomo przecież, że zostaje się w jakimś domu tak długo, dopóki się go nie opuści. W tym wypadku jednak powiedzenie powyższe ma swój szczególny sens. Oto, co Jezus pragnął przekazać uczniom: Będziecie wchodzić do miast i wsi, gdzie jeszcze nikogo nie znacie. Może się zdarzyć, że przyjmie was człowiek godny, ale ubogi. Jeśli wam przyszła po kilku dniach ochota przenieść się do lepszego, przestronniejszego, wygodniejszego mieszkania – nie poddawajcie się takiej pokusie! Zostańcie w tym samym miejscu aż do waszego wyjścia ze względu na miłość bliźniego oraz aby lepiej i pełniej oddać się apostolskiej pracy. Zresztą treść analogicznego nakazu u Łuksza usuwa wszelkie wątpliwości: Gdy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: Pokój temu domowi… W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co będą mieli… Nie przechodźcie z domu do domu (10,5–7). Oto jak został rozwiązany przez samego Chrystusa „problem mieszkaniowy” w życiu pierwszych Apostołów.
10,11-13. W starożytności na obszarze basenu Morza Śródziemnego okazywanie gościnności, polegające na przyjmowaniu wędrowców, było jedną z najważniejszych cnót, szczególnie dla wyznawców judaizmu. Jezus mógł opierać się na precedensie ze Starego Testamentu, gdzie podróżujący kapłani polegali na takiej gościnności (2 Krl 4,8-11); por. komentarz do Mt 10,41. (I rzeczywiście, tradycja izraelska wymagała, by nawet najnikczemniejsi z królów szanowali proroków i nie zabijali ich, pomimo słów krytyki jakie wypowiadali, czego inni królowie nigdy by im nie darowali.)
Kogo i w jakich okolicznościach należało pozdrawiać, stanowiło ważny punkt protokołu grzecznościowego, szczególnie dlatego, że typowe żydowskie pozdrowienie, „pokój”, było w rzeczywistości błogosławieństwem lub modlitewnym życzeniem podzielenia się pokojem. Wskazania Jezusa wykraczają poza ramy savoir vivre’u.
14 A jeśliby was gdzieś nie chciano przyjąć i nie dano posłuchu słowom waszym, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Dz 13,51; Dz 18,6
10,14 strząśnijcie proch z nóg. Zwrot pochodzenia żydowskiego. Proch ziemi każdego kraju prócz Ziemi Świętej jest uważany za nieczysty. Tutaj chodzi o te miejsca, gdzie się nie przyjmuje „słowa”.
15 Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu. Mt 11,24; Rdz 13,13; Rdz 18,16-19; Rdz 18,29
10,14-15. Pobożni Żydzi, powracający do Ziemi Świętej, nie chcieli, by na ich sandałach pozostała nawet odrobina pyłu pochodzącego z ziemi pogan. Przedstawiciele Jezusa traktują tutaj nieprzyjaźnie nastawione miasta jak ziemie pogańskie, pozbawione świętości. Sodoma stanowi ucieleśnienie grzeszności zarówno u proroków, jak i w późniejszej tradycji żydowskiej. Głównym powodem jest tutaj przypuszczalnie to, że jej mieszkańcy odrzucili Bożych wysłanników, chociaż nie byli oni tak ważni jak Jezus (Rdz 19).
16 Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie. Mk 13,9-13; Łk 21,12-19 Łk 10,3; Łk 7,15
14–16. Pierwsza trudność, na jaką mogli natrafić Apostołowie w swej samodzielnej pracy, sprowadzała się do tego, że spotkają ludzi, którzy ani nie zechcą ich przyjąć, ani nie będą słuchać ich nauki. Co zrobić wtedy, jak się zachować? Oto pierwszy casus duszpasterski. Rozwiązanie przedstawione przez samego Chrystusa brzmi: Wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych (Mt 10,14); inaczej mówiąc: zachowajcie się tak, jak zwykł się zachowywać Izraelita wracający z ziemi pogan, tak jak się zachowali Paweł i Barnaba wobec niegościnnych mieszkańców Antiochii Pizydyjskiej: A oni strząsnąwszy na nich pył z nóg, przyszli do Ikonium (Dz 13,51). Ta sama instrukcja co do sposobu zachowania się wobec opornych w relacji Łukasza jest wzbogacona przestrogą treści następującej: Wszakże to wiedzcie, że blisko jest królestwo Boże. Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu (Łk 10,11–12). Od samego początku nie ukrywał Jezus trudności, z jakimi będą musieli borykać się Apostołowie. Mówi zupełnie jasno: Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Oświadczenie to musieli Apostołowie pojąć jako zapowiedź ciągłego narażania się na niebezpieczeństwo śmierci: Nie dziwcie się, jeśli wypadnie wam umrzeć. Czegoż może się spodziewać baranek przebywający między drapieżnymi wilkami. Przy innej okazji powie Chrystus: Poślę do nich proroków i apostołów, a niektórych z nich zabiją i prześladować będą (Łk 11,49). Podobnych pouczeń jest zresztą w NT wiele. Tak więc być uczniem Chrystusa – znaczy naśladować Go w cierpieniach (Mt 10,38 n; Mk 8,34 n; por. Łk 14,27), znaczy to rozstać się z najbliższymi (Mt 8,19–22; por. Łk 9,57–62), zrezygnować z przyjemności życiowych, poważania i szacunku u innych (Mt 10,37 n), narazić się na zniewagi, nienawiść i prześladowanie, być zawsze gotowym na śmierć (Mt 10,39; Mk 8,34; por. Łk 17,33; J 12,24 n). Wszystkie te wypowiedzi uzupełni kiedyś dosadnie św. Paweł wykazując, że praca apostolska tylko wtedy ma sens i tylko wtedy osiąga cel, kiedy wyrasta z cierpienia. Ciągle bowiem… jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym śmiertelnym ciele (2 Kor 4,11). W obliczu takich trudności należy się troszczyć ustawicznie o roztropność typową dla węża i o prostotę, której obrazem jest gołębica. Są to właściwości wykluczające się na pozór, lecz tylko na pozór: w rzeczywistości każdy apostoł musi być człowiekiem bardzo roztropnym, a z drugiej strony uczciwym, prawym i niewinnym.
10,16. Żydzi postrzegali siebie czasami jako owce (Izrael) pomiędzy wilkami (poganami). Kontrast pomiędzy złymi, drapieżnymi wilkami a bezbronnymi owcami miał charakter przysłowiowy.
Zapowiedź prześladowań
17 Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. 1Kor 14,20
10,17-39 Pouczenia w tych wierszach w sposób oczywisty wykraczają poza horyzont pierwszej misji Dwunastu, musiały więc zostać wypowiedziane później (zob. ich miejsce w Mk i Łk). Mateusz zgrupował je wszystkie tutaj, aby ułożyć swego rodzaju kompletny podręcznik posłanego.
10,17 sądom. Dosł.: „sanhedrynom”. Były to żydowskie sądy prowincjonalne, był też Wielki Sanhedryn (Wysoka Rada) w Jerozolimie (por. 5,21-22).
10,17. W starożytności sprawy sporne były rozstrzygane przez miejscowe sądy lub rady Przed 70 r. po Chr. zasiadali w nich miejscowi starsi lub kapłani. W czasach późniejszych władzę nad nimi przejęli rabini (w każdym sądzie musiało zasiadać przynajmniej trzech sędziów). Synagogi były lokalnymi miejscami zgromadzeń, w nich odbywały się przesłuchania i publiczne wymierzanie kary Czasami karę miała postać chłosty. WII w. po Chr. żydowska kara chłosty polegała na wymierzeniu trzynastu silnych uderzeń w pierś i dwudziestu sześciu w plecy Słowa te mogły się wydać szczególnie bolesne dla chrześcijan żydowskiego pochodzenia, oznaczały bowiem odrzucenie ich nauczania przez współbraci.
18 Nawet przed namiestników i królów będą was prowadzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. J 16,1-4 J 15,27
17–18. Dwie cnoty: odwaga i męstwo będą Apostołom szczególnie potrzebne podczas prześladowań, o których przyjściu Chrystus wyraźnie mówi: mają wtedy bacznie uważać na to, z kim będą mówić, mają się strzec ludzi obłudnych i podstępnych. Mimo najwyższej ostrożności będą często stawiani przed sądami, namiestnikami i królami. Sądy – to lokalne trybunały żydowskie; namiestnicy – to urzędnicy pogańscy; królowie – to władcy żydowscy, pozostający najczęściej na usługach rzymskich okupantów.
10,18. W myśli żydowskiej Żyd wydający brata pogańskim prześladowcom dopuszczał się potwornego czynu. „Namiestnicy” to rzymscy nadzorcy prowincji. W cesarstwie rzymskim istniały trzy szczeble namiestników: propretorzy, prokonsulowie i prokuratorzy. Określenie „królowie” może odnosić się do książęcych wasali Rzymu, a także władców Partów i innych ludów Wschodu, co oznaczało prześladowania o charakterze powszechnym.
19 Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, Łk 12,11-12
20 gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Wj 4,10-12; Jr 1,6-10; J 15,26; Dz 4,8; Dz 4,31
19–20. Wykorzystując wówczas w pełni przyrodzone dary swego umysłu i serca, powinni jednak Apostołowie całkowicie zaufać Bogu. On stanie się ich obrońcą. On natchnie ich najbardziej odpowiednimi myślami i podsunie najwłaściwsze słowa obrony. W rzeczywistości to nie oni już, lecz sam Bóg – lub mówiąc ściśle, Duch Ojca będzie przemawiał przez nich.
10,19-20. Żydzi uważali Ducha Świętego za Ducha proroctwa, który namaszczał proroków przekazując im Boże przesłanie.
21 Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią.
21. Prześladowania będą niekiedy przybierały charakter wręcz tragiczny: rodzeni bracia będą się wzajemnie wydawali na śmierć, ojcowie będą skazywać na zagładę własnych synów i odwrotnie – dzieci poczną występować przeciwko własnym rodzicom i niejednokrotnie staną się przyczyną ich zguby. Wszystko to zapowiedział już dawno prorok Micheasz (7,6).
22 Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Mt 24,9; J 15,18-19; J 15,25
22. Powodem nienawiści do Apostołów będzie imię Jezusa, czyli wiązanie się z Jego osobą i z głoszoną przez Niego nauką. Lecz kto przetrwa te trudne chwile nie odstępując od Mistrza, ten z pewnością będzie zbawiony. Dlatego warto dołożyć wszelkich starań, by wypełnić jak należy apostolskie posłannictwo.
10,21-22. Zob. Mi 7,5-7 (bardziej bezpośrednio w Mt 10,35-36). Podziały przebiegające we wewnątrz rodziny są elementem innych tradycyjnych żydowskich obrazów końca czasów (np. 1 Henocha 100,2). W kulturze, w której lojalność rodzinna odgrywała istotną rolę, zaś okazywanie czci rodzicom było jedną z głównych cnót, słowa te musiał brzmieć niewyobrażalnie surowo.
23 Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę, powiadam wam: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy. Mt 24,13 Mt 16,28; Mt 24,34 Mt 24,30; Mt 26,64
10,23 uciekajcie do innego. W BJ dodane: „jeżeli będą was prześladować i w tym, uciekajcie do trzeciego”, za D, Orygenesem i innymi rkpsami.
— Nie zdążycie obejść miast Izraela. Zapowiedziane tutaj wydarzenie nie dotyczy ogólnie całego świata, lecz zwłaszcza Izraela. Miało ono miejsce, kiedy Bóg przyszedł „nawiedzić” swój niewierny naród i położył kres systemowi Starego Przymierza przez zburzenie Jerozolimy wraz z jej świątynią w 70 r. (por. 24,1+).
23. Kiedy już w jednym miejscu prześladowania okażą się niemożliwe do zniesienia, należy przenieść się gdzie indziej, nie rezygnując bynajmniej z głoszenia Dobrej Nowiny. W tym też będzie się przejawiać wspomniana przed chwilą roztropność Apostołów i równocześnie siła ich przywiązania do Mistrza. A On przyrzeka za to swym wysłannikom bardzo specyficzną nagrodę: gdy będą się przenosić z miasta do miasta, gdy będą ścigani niczym przestępcy, nie będą sami: Syn Człowieczy jest blisko. Przyjdzie, nim zdążą nawiedzić wszystkie miasta izraelskie. Nie była to zapowiedź rychłego już końca świata i wiążącego się z tym przyjścia Jezusa w roli sędziego, lecz aluzja do kary, jaka miała spaść na oporny naród w postaci zburzenia Jerozolimy w r. 70, łącznie ze świątynią.
10,23. Żydowska tradycja, która może sięgać czasów Jezusa, ostrzegała, że w okresie ostatniego ucisku Żydzi, prześladowani z powodu swojej wiary, będą uciekali z miasta do miasta. Uczniowie mogli rozumieć słowa Jezusa w takich właśnie kategoriach. Wydaje się, iż Jezus wskazuje, że zawsze znajdą miejsce, w którym będą się mogli schronić, niektórzy zaś przeżyją do samego końca, niezależnie od tego, jak brutalne będą prześladowania (Mt 24,22).
Męstwo w ucisku
24 Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Łk 6,40; J 13,16; J 15,20
25 Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak jego pan. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, to o ileż bardziej nazwą tak jego domowników. Mt 9,34; Mt 12,24
24–25. Może niewielką pociechę, ale z pewnością pewne teoretyczne usprawiedliwienie własnych cierpień mogli – i powinni – Apostołowie znajdować w fakcie cierpień i prześladowań Jezusa, który był ich Mistrzem. Byłoby nawet rzeczą dziwną, gdyby w takiej sytuacji cierpienia ominęły uczniów Jezusa: uczeń nie może być ważniejszy od mistrza, nie może swoim sposobem życia odbiegać od jego stylu życia, nie może się domagać dla siebie specjalnych ulg i przywilejów. Otóż źli ludzie nazywali Jezusa Belzebubem (9,34; 12,24), nic tedy dziwnego, że ci sami ludzie podobnymi przezwiskami będą obrzucali uczniów Jezusa. Jezus przyrównał się tu do pana domu, uczniów nazwał swoimi domownikami. Niezadługo już w tej samej Ewangelii Mateusza będzie Jezus mówił o budowaniu Jego Kościoła na skale (Mt 16,18).
10,24-25. Uczniowie służyli swoim nauczycielom, w nadziei, że kiedyś sami staną się mistrzami i będą nauczać innych. Niewolnik mógł uzyskać znaczącą pozycję społeczną, jeśli jego pan był ważną osobistością; czasami (np. gdy był własnością wyzwoleńca) po wyzwoleniu i zdobyciu bogactwa mógł uzyskać równą mu pozycję. Werset 25 zawiera grę słów - słowo „Beelzebul” (czasem tłumaczone „Belzebub”) może oznaczać „pana (aramejskie be’el) domu (hebrajskie zebul)”.
26 Nie bójcie się więc ich! Nie ma bowiem nic skrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Łk 12,2-9 Mk 4,22; Łk 8,17
27 Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie w świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach.
10,27 Jezus mógł przekazać swoje orędzie tylko w zawoalowany sposób, ponieważ Jego słuchacze nie mogli Go zrozumieć (Mk 1,34+), a On sam nie dokonał jeszcze zbawczego dzieła przez swoją śmierć i zmartwychwstanie. Później Jego uczniowie będą mogli przepowiadać wszystko bez żadnego lęku i to będzie ich zadanie. W Łk znaczenie tych samych słów jest inne: uczniowie nie powinni naśladować obłudy faryzeuszów, wszystko bowiem, co zamierzaliby ukryć, i tak zostałoby ujawnione, powinni zatem mówić otwarcie.
26–27. W kontekście poprzedzającym znajdują się instrukcje samego Jezusa: oto gdy Apostołowie będą prześladowani, niech uchodzą z miasta do miasta. Z poleceniem tym bynajmniej nie pozostają w sprzeczności nakazy, by niczego się nie bali. Nauka Jezusa, przyrównana tu do ukrytego w ziemi ziarna, stanie się wkrótce jawna dla wszystkich; to, co było dotychczas tajemnicą, stanie się oczywiste dla wszystkich właśnie dzięki nauczaniu Apostołów, którzy rozgłoszą wszem wobec słowa, mówione im jedynie na ucho; w biały dzień będą opowiadać to, co było im głoszone w ciemnościach.
10,26-27. Powszechnie wierzono, że w dniu sądu wszystko wyjdzie na jaw, dlatego ukrywanie czegokolwiek mijało się z celem. Płaskie dachy domostw stanowiły najlepsze miejsce, z którego można było obwieścić przesłanie, zwracając się ku tłumom zebranym na ulicy.
28 Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. 1P 3,14; Ap 2,10
10,28. Bojaźń Boża (postawa, którą określamy mianem szacunku, tylko znacznie od niej silniejsza) odgrywała centralną rolę w żydowskiej tradycji mądrościowej; element ten był wielokrotnie podkreślany w całej literaturze żydowskiej. Niektórzy pisarze żydowscy wypowiadali się o męczeństwie w podobnym duchu (4 Mch 13,14-15). Pewne żydowskie tradycje o piekle powiadały, że ciało i dusza ulegają jednoczesnej zagładzie, W innych proces męczarni i zagłady nie miał końca. Wbrew twierdzeniom wielu współczesnych uczonych większość Żydów zgadzała się z Grekami, że po śmierci człowieka ciało i dusza oddzielają się od siebie.
29 Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asas? A przecież bez woli Ojca waszego żaden z nich nie spadnie na ziemię.
28–29. Ostatecznie mają się Apostołowie obawiać nie tego, który może zabić ciało, a nie jest w stanie szkodzić duszy człowieka, lecz Tego, który i duszę, i ciało może zatracić w piekle. W ten sposób pragnie Jezus uwolnić Apostołów od lęku naturalnego, od instynktownej samoobrony życia, lecz nie pozbawia ich religijnej bojaźni Boga. Może nigdzie też nie została wyłożona z taką, jak w tym tekście wyrazistością waga odpowiedzialności za głoszenie ludziom Ewangelii.
30 U was zaś policzone są nawet wszystkie włosy na głowie. Dz 27,34; Łk 21,18
31 Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.
30–31. Przestrogi Jezusa nie kończą się jednak na przypomnieniu lękiem napawającej odpowiedzialności za dzieło głoszenia Ewangelii. Tym, co mają opowiadać Dobrą Nowinę, jeszcze raz przyrzeka Zbawiciel swoją specjalną pomoc. Niech przeto nie myślą z przerażeniem o ewentualnych trudnościach. Nic się nie dzieje bez woli Bożej: żaden wróbel – para ich zaledwie grosz kosztuje – nie spadnie na ziemię bez woli Ojca Niebieskiego, a co do Apostołów, to nawet wszystkie włosy na ich głowach są policzone. Nie mają się przeto bać niczego wysłannicy Chrystusa. Czterokrotne użycie w tych napomnieniach Jezusa zwrotu Nie bójcie się, jest przykładem różnoznaczności powyższego wyrażenia w jego nowotestamentowym użyciu. Jest jednak coś, co łączy zwrot „nie bać się nieprzyjaciół Boga” z nakazem „bać się samego Boga”. Więzią zdaje się być idea ufności w nieskończoną sprawiedliwość i dobroć Boga. Jeżeli wiara w specjalną opiekę Bożą jest czymś zupełnie naturalnym w postawie ludzi narażających własne życie dla wzniosłej sprawy, to nie może jej też zabraknąć w postępowaniu tych, co z bojaźni Bożej podejmują trudne decyzje. Bojaźń Boga niekoniecznie musi być równie zależna od kary i gniewu Bożego; winna być raczej wyrazem troski, by nie urazić Boga, który ma wobec nas pewne życzenia. Prawdziwa bojaźń Boża ma wiele wspólnego z miłością.
10,29-31. Wróble były najtańszym gatunkiem ptaków, kupowanym przez biedotę jako pokarm. Dwa wróble można tutaj kupić za jednego assariona - najmniejszą i najmniej wartościową miedzianą monetę (stanowiła wynagrodzenie za mniej niż godzinę pracy). Fragment Łk 12,6 wydaje się sugerować, że wróble można było kupić jeszcze taniej, jeśli nabywano je w większej ilości. Jest to typowa żydowska argumentacja typu „o ileż bardziej”: Jeśli Bóg troszczy się o coś tak mało wartościowego jak wróble, o ileż bardziej troszczy się o ludzi!
32 Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Łk 12,8-9; Ap 3,5
10,32 przyznam się i Ja. Stanie się to podczas sądu ostatecznego, kiedy Syn przekaże wybranych swemu Ojcu (por. 25,34).
33 Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Mk 8,38; Łk 9,26; 2Tm 2,12
32–33. Nagroda za męstwo w głoszeniu Ewangelii jest nie byle jaka: Chrystus przyzna się kiedyś na sądzie ostatecznym jedynie do tych, którzy będą Go mężnie wyznawać przed ludźmi; kto Jego zaprze się przed ludźmi, tego i On zaprze się przed Ojcem, który jest w niebie.
10,24-33. Męstwo w ucisku. Podobnie jak większość wczesnych chrześcijan (i gorliwych wierzących żyjących we współczesnym świecie), czytelnicy Ewangelii Mateusza musieli codziennie stawiać czoło prześladowaniom i innym zagrożeniom. Słowa Jezusa przynoszą im pociechę.
Za Jezusem lub przeciw niemu. Wyrzeczenie Łk 12,51-53
34 Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Łk 2,34; Łk 22,36
10,34-36 Jezus jest „znakiem sprzeciwu” (Łk 2,34), który — mimo że nie zamierza wprowadzić niezgody — z konieczności ją prowokuje, przez wybór, jakiego się domaga.
10,34. W czasach Jezusa panowało powszechne przekonanie, że przed nastaniem końca nadejdzie okres wielkiego ucisku i Mesjasz poprowadzi swój lud do zwycięskiej bitwy, po której nastąpi czas pokoju. Jezus zapewnia swoich słuchaczy, że do obiecanej ery pokoju pozostało jeszcze trochę czasu; następnie przechodzi do wyjaśnienia natury obecnych cierpień i konfliktów.
35 Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; Mi 7,6
36 i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.
34–36. Jeżeli Jezus, zwany gdzie indziej księciem pokoju, oświadcza teraz, że nie przyszedł po to, by przynieść pokój na ziemię, ale miecz, to chce zaznaczyć, że przychodzi już jako sędzia. Nawiązując do proroctwa Micheasza (7,1–7), swoje posłannictwo przyrównuje do działania ostrego miecza, który swym ostrzem tnie, rozdziela. Tak też wskutek nauczania Jezusa będzie oddzielone zło od dobra, godziwe od niegodziwego. Jeśli syn okaże się człowiekiem prawym, a ojciec niegodziwcem, to Jezus oddzieli syna od ojca; do takiej samej sytuacji może dojść pomiędzy matką a córką, albo pomiędzy teściową a synową: mieszkańcy tego samego domu staną się dla siebie nieprzyjaciółmi. Zło nie może bowiem istnieć w zgodzie z dobrem, a jeśli niekiedy współistnieją razem, to tylko w pozornym pokoju. Chrystus nie może tolerować takiego pokoju. Na innym miejscu tę samą prawdę wyrazi słowami: Nikt nie może dwom panom służyć (Mt 6,24).
10,35-36. W kontekście cytowanego tutaj fragmentu Mi 7,6 opisano potworne zło, które dzieje się na ziemi i zdradę człowieka przez członków najbliższej rodziny i przyjaciół; sytuacja taka miała się utrzymać aż do nadejścia Pana i uniewinnienia tych, którzy złożyli w Nim nadzieję. Zważywszy na powszechne przekonanie, że koniec poprzedzi okres prześladowań, uczniowie sądzili przypuszczalnie, że już ich doświadczają.
37 Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Łk 14,26-27; Pwt 33,9
37. I dlatego kto miłość do własnych rodziców przekłada ponad miłość Jezusa, nie jest godzien Jezusa; to samo należy powiedzieć o rodzicach, którzy własne dzieci miłują bardziej niż Chrystusa. Tak więc w hierarchii wszelkich wartości, wśród których człowiek może dokonywać wyboru, bezwzględnie na pierwszym miejscu znajduje się miłość do Jezusa. Chrystus jest w swej miłości zaborczy: daje się nam cały, bez reszty, i żąda od nas również całkowitego oddania się. Owo oddanie ma być gotowe na wszelkie cierpienia, a nawet na śmierć.
10,37. Jezus wyjaśnia cytowany tekst (Mi 7,6), by na jego podstawie sformułować myśl niewyobrażalną dla większości Jego słuchaczy. Okazywanie miłości członkom rodziny, szczególnie rodzicom, było w judaizmie jednym z najwyższych obowiązków. Jedynym, który mógł się domagać większej miłości, był sam Bóg (Pwt 6,45; por. Pwt 13,6-11; 2 Mch 7,22-23).
38 Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Mt 16,24-25; Mk 8,34-35; Łk 9,23-24; Łk 17,33; J 12,25
10,38. Skazany przestępca niósł często na plecach poprzeczną belkę krzyża na miejsce egzekucji. Szedł przez wrogi, szydzący tłum. Werset ten oznacza hańbiącą, pełną cierpienia drogę na miejsce strasznej egzekucji.
39 Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.
10,39 chce znaleźć... życie. W tym wyrażeniu — bardziej archaicznym niż w Mk i Łk — czasownik „znaleźć” należy rozumieć jako „otrzymać”, „zabezpieczyć sobie” (por. Rdz 26,12; Oz 12,9; Prz 3,13; 21,21). Zob. 16,25+.
38–39. Tę myśl wyrażają słowa: Kto nie bierze swego krzyża; a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Tylko na drodze tak pojętego obumarcia sobie samemu można mieć nadzieję znalezienia pełnego życia, życia wiecznego. Trzeba być gotowym na utratę życia doczesnego, jeśli chce się znaleźć życie wieczne. I odwrotnie: kto za wszelką cenę chce ratować życie doczesne, ten straci życie wieczne. Ziarno – powie na innym miejscu Jezus – aby wydało owoc, musi przedtem obumrzeć (J 12,24).
Nagroda za oddanie się Jezusowi
40 Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Mt 18,5; Mk 9,37; Łk 9,48; Łk 10,16; J 12,44-45; J 13,20; Mt 25,40;
40. Nie zapominajmy, że pouczenia powyższe, aczkolwiek mogą i powinny być wykorzystane przez wszystkich ludzi, to jednak w pierwszym rzędzie zostały skierowane do Apostołów z okazji rozesłania ich na samodzielne prace misyjne. Otóż posłannictwo Apostołów – a co zatem idzie i waga tego posłannictwa – ma swe ostateczne źródło w posłaniu samego Syna Bożego przez Ojca. Tak więc kto przyjmuje wysłanników Chrystusa, przyjmuje samego Chrystusa, a kto przyjmuje Chrystusa, ten również przyjmuje Boga Ojca, który posłał Syna.
41 Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma.
10,41 „Prorok” i „sprawiedliwy” to terminy biblijne, złączone w parę także w 13,17 i 23,29, które tutaj praktycznie oznaczają apostoła i chrześcijanina.
42 Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.
10,42 jednemu z tych najmniejszych. Chodzi tu o apostołów, których Jezus wysyła z misją przepowiadania (por. Mk 9,41 i Mt 18,1-6.10.14).
41–42. Temat zapłaty jest rozwijany dalej. To, co było powiedziane o Apostołach, teraz zostało przeniesione na proroków: kto przyjmuje proroków – w tym wypadku chodzi najprawdopodobniej o wędrownych misjonarzy – kto słucha ich nauki, otrzyma zapłatę przewidzianą dla proroka; kto przyjmie, czyli wesprze w potrzebie sprawiedliwego chrześcijanina, ten otrzyma zapłatę przewidzianą już w Kazaniu na górze dla sprawiedliwych; podobnie będzie nagrodzony ten, kto poda kubek zimnej wody ubogiemu, który jest prawdziwym uczniem Chrystusa. W żadnym z tych trzech przypadków nie jest określona sama natura przyszłej nagrody. W każdym razie jest to nagroda za przyjmowanie nauki wysłanników Jezusa i za gościnność oraz miłosierdzie okazywane najuboższym w społeczności chrześcijańskiej.
10,40-42. Nagroda za życzliwość. We fragmencie tym Mateusz powraca do sprawy okazywania gościnności posłańcom Ewangelii (Mt 10,11-14). Zasada, o której jest tutaj mowa, dokładnie odpowiada tej, jaka obowiązywała w judaizmie w przypadku mianowanego wysłannika lub przedstawiciela, który reprezentował swojego chlebodawcę w całym zakresie powierzonej sobie misji. W tradycji żydowskiej również Bóg Jego chwała i Prawo, oraz Izrael byli w podobny sposób ze sobą związani. Zasada ta obowiązywała zawsze w przypadku proroków (zob. 1 Sm 8,7; por. Lb 14,2.11; 16,11): ten kto ich przyjmował, przyjmował ich przesłanie, a więc i wolę Bożą. Ci, którzy się o nich troszczyli, mieli otrzymać podobną nagrodę (1 Krl 17,9-24; 2 Krl 4,8-37). Kubek wody był jedynym darem, którego mogli udzielić ludzie najubożsi, symbolizuje on jednak dar wystarczający. Zimna woda była ulubionym napojem (zob. komentarz do Ap 3,15-16).
Mt 11
1 Gdy Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł stamtąd, aby nauczać i głosić [Ewangelię] w ich miastach. Łk 7,18-28
11,1 w ich miastach. Chodzi o miasta Żydów.
1. Udzieliwszy takich oto pouczeń swoim Apostołom oraz ludziom, którzy mieli być z kolei słuchaczami pouczeń apostolskich, Jezus przeniósł się na inne miejsce, by innym ludziom głosić również Dobrą Nowinę.
11,1. W starożytności posyłano wysłanników w celu uprzedzenia ludu o przybyciu króla lub innej ważnej postaci. Słowo „miasta” zostało użyte w szerokim znaczeniu, nie zaś w wąskim sensie technicznym - nic nie wskazuje na to, by Jezus przybył do większych miast, takich juk Sefforis lub Tyberiada. Większość dużych miast o charakterze rolniczym liczyła mniej niż trzy tysiące mieszkańców, na obszarze Galilei było też wiele wiosek.
Poselstwo Jana Chrzciciela
2 Tymczasem Jan, skoro usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów
11,2 swoich uczniów. Wariant: „dwóch swoich uczniów” (por. Łk 7,18).
Nie wiadomo, kiedy Jan Chrzciciel został wtrącony do więzienia, wiadomo jednak, że przyczyną bezpośrednią jego uwięzienia były zarzuty czynione przez niego Herodowi Antypasowi z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę (Mk 6,17). Jan dopuścił się tedy przestępstwa określanego w prawie rzymskim mianemcrimen laesae maiestatis. Tak więc Jan przebywa – być może już od kilku tygodni – jako więzień w twierdzy Macheront, położonej o parę kilometrów od wschodniego brzegu Morza Martwego. Więzienie jest najwłaściwszym miejscem do umniejszania się. Pozbawić bowiem kogoś wolności, znaczy to odjąć mu bardzo wiele. Jan jest „umniejszony” o całą osobistą wolność.
2. Przebywając w więzieniu, Jan korzysta ze względnej swobody: mogą go odwiedzać jego uczniowie, docierają doń wieści ze świata. Z paralelnego tekstu Łukasza dowiadujemy się, że uczniów było dwóch i że Jan przywołał ich do siebie (Łk 7,18–19). Jan sam słyszy też o czynach Chrystusa. W ten sposób nazywane są w Ewangelii Mateusza cuda dokonywane przez Jezusa. Przed relacją o przyjściu uczniów Jana, w Ewangelii Mateusza są przedstawione wszystkie rodzaje cudownej działalności Chrystusa: uzdrowienie trędowatego (8,1–4), uzdrowienie sługi setnika (8,5–13), uciszenie burzy na jeziorze (8,23–27), uleczenie opętanych (8,28–34), uzdrowienie paralityka (9,1–8), wskrzeszenie córki Jaira (9,18–19.23–26) itd.
3 z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? Pwt 18,15; J 1,21+
11,3 Czy Ty jesteś Tym. Nie mając wątpliwości w sensie absolutnym co do Jezusa, Jan Chrzciciel jest zaskoczony i zdziwiony, gdy widzi, w jaki sposób Jezus urzeczywistnia obraz Mesjasza, tak różny od oczekiwanego przez Jana (por. 3,10-12).
3. Pytanie postawione Jezusowi przez wysłanników Jana stwarza cały szereg wątpliwości: czyżby Jan nie wiedział, że Jezus jest obiecanym Mesjaszem? Czyż nie słyszał słów wypowiedzianych przez Ojca Niebieskiego podczas chrztu Jezusa? A może wcale nie wątpił w mesjańską godność Jezusa, zadawał jednak tak oficjalne pytanie ze względu na swych uczniów? Może chciał, żeby ludzie usłyszeli z ust samego Jezusa, za kogo trzeba uważać Syna Człowieczego? Historia egzegezy – zwłaszcza patrystycznej – zna odpowiedzi twierdzące na wszystkie powyższe pytania. Dziś jednak nie ulega wątpliwości, że należy wykluczyć nade wszystko przypuszczenie pierwsze: Jan wie, kim jest Mesjasz, potrafi przed Nim dyskretnie ustępować, nie czuje się godnym udzielić chrztu Jezusowi, sprowadza doń uczniów swoich, raduje się z rosnącego powodzenia Ewangelii Jezusa. Mało prawdopodobne wydaje się również przypuszczenie, że Jan przesyła powyższe pytania ze względu na swoich uczniów. Nie daje się to pogodzić przede wszystkim z prostolinijnością charakteru Jana. Nie jest natomiast wykluczone, że Jan spodziewał się po działalności Mesjasza bardziej rychłego wymiaru sprawiedliwości grzesznikom. Oto bowiem jakim widział Jan Mesjasza: Już siekiera jest przyłożona do korzenia drzew. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone w ogień… Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie… On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym (Mt 3,10–12). Dokonywane przez Chrystusa i opowiadane Janowi czyny nie zawierały prawie niczego z tej wizji Mesjasza – pogromcy niesprawiedliwych. Dlatego, nie wątpiąc w moc mesjańską Jezusa, Jan wyraża jednak swoje zdziwienie, powiększone być może i tym, że on, Jan, prostując ścieżki Jezusowi, został właśnie wtrącony do więzienia… Jan chciałby przynaglić Jezusa do szybszego wymiaru kary niezbożnym. Jan jest tak porywczy jak Piotr odcinający ucho Malchosa bez pytania o czyjekolwiek pozwolenie i bez zastanawiania się nad ewentualnymi konsekwencjami tego czynu.
11,2-3. Postawa Jana uderzająco kontrastuje z postawą opisaną w Mt 3,14. Niektórzy komentatorzy sugerowali, że Jan był zaniepokojony doniesieniami o tym, że Jezus dotykał trędowatych (Mt 8,3; 9,20.25). Na wieści te Jezus odpowiada, opisując rezultaty swojego dotknięcia (Mt 11,5). Przypuszczalnie, podobnie jak większość sobie współczesnych, Jan spodziewał się raczej założyciela królestwa (Mt 3,11) lub królewskiego Mesjasza, niż uzdrowiciela. Jezus usprawiedliwia swoją misję uzdrawiania za pomocą fragmentu opisującego błogosławieństwa ery mesjańskiej (Mt 11,5). Uczniowie Jana podróżowali przypuszczalnie główną drogą wiodącą na północ od twierdzy Heroda, Macherontu (gdzie uwięziono Jana), przez Pereę, rozciągającą się wzdłuż Jordanu, by dotrzeć do Galilei, gdzie nauczał Jezus.
4 Jezus im odpowiedział: Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie:
5 niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. Iz 26,19; Iz 29,18n; Iz 35,5n; Iz 61,1; Mt 8,3+
11,5 ubogim głosi się Ewangelię. Dosł.: „ubodzy są ewangelizowani” (por. Mt 4,23+; Łk 1,19+). Przez tę aluzję do proroctwa Izajasza Jezus wykazuje Janowi, że Jego dzieła rzeczywiście zapoczątkowały erę mesjańską, jednak nie przemocą i karaniem, ale dobrodziejstwami i zbawieniem. Por. Łk 4,17-21.
4–5. Odpowiedź Jezusa, pozornie wymijająca, w swej treści jest stwierdzeniem, że Jezus urzeczywistnia proroctwa mesjańskie ST, te zwłaszcza, które mówią o pokornym i cierpiącym Słudze Jahwe. Stąd aluzja do kilku równocześnie miejsc Księgi Izajasza: niewidomi i głusi – Iz 35,5; umarli – 26,19; ubodzy, nieszczęśliwi, wyczekujący pociechy – 61,1. W ten sposób zostały cokolwiek skorygowane mesjańskie przekonania Jana Chrzciciela. Tak więc same czyny Jezusa są odpowiedzią na pytania uczniów Jana.
6 A błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie. Mt 13,57; J 6,61
6. Specjalnego wyjaśnienia domagają się słowa Jezusa: A błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie (w. 6). Nie chodzi tu o udzielenie nagany Janowi za to, że gorszył się postawą Jezusa, cierpliwie znoszącego upokorzenia i nie karzącego surowo grzeszników. Tego rodzaju przypuszczenie pozostawałoby w jawnej sprzeczności z pochwałą, której Jezus miał za chwilę udzielić Janowi. Jest to raczej obietnica nagrody dla tych, którzy mimo prześladowań i przeszkód wytrwają we właściwej wierze w Mesjasza, którzy nie zgorszą się tym, że Jezus będzie cierpiał i że nawet umrze jak złoczyńca na krzyżu.
11,4-6. Jezus cytuje znaki z fragmentu Iz 35,5-6, który odnosi się do nadejścia ery mesjańskiej (por. Iz 26,19; 61,1).
Świadectwo Jezusa o Janie
7 Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: Coście wyszli obejrzeć na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Mt 3,1; Mt 3,5-6
11,7. Trzcina była bardzo delikatna (Iz 42,3; 3 Mch 2,22), zatem „trzcina kołysząca się na wietrze” była powszechnie uznawana za słabą (1 Krl 14,15) i kruchą (2 Krl 18,21; Ez 29,6).
11,7. Trzcina była bardzo delikatna (Iz 42,3; 3 Mch 2,22), zatem „trzcina kołysząca się na wietrze” była powszechnie uznawana za słabą (1 Krl 14,15) i kruchą (2 Krl 18,21; Ez 29,6).
8 Ale co wyszliście zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą.
11,8. Prorocy rzadko byli ludźmi zamożnymi; w okresach niewierności narodu często byli zmuszeni działać na marginesie społeczeństwa. (W czasach Dawida Natan i Gad mogli pełnić rolę proroków dworskich; jednak w czasach Achaba prorocy dworscy byli skorumpowani, dlatego Eliasz i inni prorocy musieli ukrywać się na pustyni lub przynajmniej unikać królewskiego pałacu.) Królewski przepych nie jest wyznacznikiem świętości w królestwie Bożym.
11,8. Prorocy rzadko byli ludźmi zamożnymi; w okresach niewierności narodu często byli zmuszeni działać na marginesie społeczeństwa. (W czasach Dawida Natan i Gad mogli pełnić rolę proroków dworskich; jednak w czasach Achaba prorocy dworscy byli skorumpowani, dlatego Eliasz i inni prorocy musieli ukrywać się na pustyni lub przynajmniej unikać królewskiego pałacu.) Królewski przepych nie jest wyznacznikiem świętości w królestwie Bożym.
9 Po co więc wyszliście? Zobaczyć proroka? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. Mt 16,14+; Łk 1,76-79
7–9. Nikogo z ludzi nie obdarzył Chrystus Pan tylu pochwałami, co Jana Chrzciciela. Pochwalił w nim nade wszystko stałość charakteru i surowość życia. Wzmianka o trzcinie chwiejącej się na wietrze jest aluzją (w. 7) do nadjordańskiej pustyni, na której gromadzili się słuchacze Jana. Słowa zaś: Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą, miały wywołać w wyobraźni słuchających postać Heroda Antypasa, który wtrącił do więzienia Jana Chrzciciela. Tak więc zostały napiętnowane dwie wady charakteru ludzkiego: jego chwiejność oraz skłonność do wygodnictwa.
10 On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby przygotował Ci drogę. Ml 3,1; Dz 13,24-25
10. Cytując zaś proroctwo Malachiasza (3,1): Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą… – zupełnie tak jak anioł był posłany przed Bogiem (Rdz 24,7; 32,2) – Jezus tym samym dyskretnie, ale zdecydowanie wyznaje, że jest równy starotestamentowemu Jahwe.
11,9-10. Wielu Żydów żyjących w I w. po Chr. wierzyło, że prawdziwi prorocy należą do przeszłości, dopuszczali jednak możliwość odnowienia instytucji prorockiej u schyłku czasów. Wypełniając przepowiednię Ml 3,1 Jan był kimś więcej niż Bożym heroldem - był osobą bezpośrednio zapowiadającą nadejście Pana, spełniając proroctwo o powrocie Eliasza (Ml 4,5-6).
11 Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on.
11,11 większy jest niż on. Dzieje się tak przez sam fakt, że ów „najmniejszy” przynależy do królestwa, podczas gdy Jan — będąc prekursorem — pozostaje u jego bram. To wyrażenie przeciwstawia dwie epoki zbawczego dzieła Boga, dwie „ekonomie”, niczego nie ujmując osobie Jana. Czasy królestwa całkowicie przekraczają te, które je poprzedziły i przygotowały.
11. Święty Jan Chrzciciel był poczęty w grzechu pierworodnym, lecz narodził się – według nauki niektórych ojców Kościoła i teologów – wolny od tego grzechu. Wiódł życie surowe i nieskalane spełniając przy tym posłannictwo zarezerwowane dla aniołów. Z ust samego Chrystusa otrzymuje przydomek „więcej-niż-proroka”. Oglądał bowiem na własne oczy – co więcej, ochrzcił nawet – Tego, którego prorocy starotestamentowi tylko przepowiadali. Ani Mojżesz, ani Eliasz, ani Izajasz, Jeremiasz, Daniel czy Ezechiel – żaden z nich nie miał do spełnienia misji tak zaszczytnej jak Jan: głoszenia i bezpośredniego przygotowania przyjścia Mesjasza. Pochwałę Jana, wygłoszoną właśnie podczas jego pobytu w więzieniu, spowodowały niewątpliwie przymioty tego człowieka. Każdy święty jest bohaterem o silnej woli, niezłomnego charakteru. Nie jest wykluczone jednak, że odegrała tu także pewną rolę obawa, żeby uczniowie Jana i ludzie chętnie słuchający jego nauki nie upatrywali w jego uwięzieniu rzeczywistej kary Bożej. Słowa Chrystusa były więc podkreśleniem nieskazitelnej godności Jana, były zarazem pochwałą jego męczeństwa dla Chrystusa. Tak więc Jan jest pierwszym człowiekiem, który umiera w obronie Chrystusowych zasad.
A jednak najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest od niego. Przez królestwo niebieskie należy tu rozumieć, jak się wydaje, nową ekonomię zbawienia lub dokładniej – nową społeczność wiernych. Najmniejszy w królestwie Chrystusowym większy jest nawet od tak wielkiego świętego, jakim jest Jan Chrzciciel. Wierni Chrystusowego królestwa doświadczają bowiem owoców zbawczej męki Chrystusa, tej mocy, której działaniu Jan Chrzciciel jeszcze nie był poddany.
11,11. Stwierdzenie to raczej wywyższa uczniów Jezusa, niż poniża uczniów Jana (zob. Mt 11,9-10). Można tutaj przytoczyć przysłowie pochodzące z wczesnego okresu rabinackiego: że Jochanan ben Zakkaj, jeden z najbardziej szanowanych uczonych I w. po Chr., był „najmniejszym” uczniem Hillela. Przysłowie to nie miało na celu obniżenia pozycji Jochanana, lecz podniesienie pozycji innych ówczesnych uczonych. Nazwanie Jana „największym” było typową formą żydowskiej pochwały, można było określać tym mianem kilka osób jednocześnie. Rabini jednym tchem nazywali zarówno Józefa, jak i Mojżesza największymi postaciami w dziejach Izraela (w Starym Testamencie zob. np.2 Krl 18,5; 23,25). Nazwa „narodzeni z niewiast” była popularnym starotestamentowym określeniem ludzi (zob. Hi 14,1).
12 A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu, a zdobywają je ludzie gwałtowni. Łk 16,16
11,12 królestwo niebieskie doznaje gwałtu. Wyrażenie to bywa interpretowane na różne sposoby. Może chodzić o: 1. święty gwałt tych, którzy biorą królestwo w posiadanie za cenę większych wyrzeczeń; 2. złą przemoc tych, którzy zamierzają ustanowić królestwo przy użyciu środków zbrojnych (zeloci); 3. tyranię mocy demonicznych albo ich ziemskich przedstawicieli, chcących zachować panowanie w tym świecie i przeszkadzających powstaniu królestwa Bożego. Możliwe jest także tłumaczenie: „Królestwo niebieskie otwiera sobie drogę gwałtem”, co oznacza, że zakorzenia się ono z mocą mimo wszelkich przeciwności.
12. Jan Chrzciciel znajduje się na samym pograniczu dwu ekonomii zbawienia: jest jeszcze prorokiem, zapowiada przyjście Nowego Prawa, a równocześnie od jego posłannictwa zaczyna się nowa ekonomia zbawienia. Równocześnie jednak szczególnego natężenia nabiera działalność Antychrysta, wskutek czego tylko ludzie o bardzo silnej woli potrafią wejść gwałtem niejako do królestwa niebieskiego.
11,12. Powstańcy, np., ci, których nazywano później zelotami, pragnęli doprowadzić do wprowadzenia królestwa środkami militarnymi. Jezus wykorzystuje ich gorliwość w sposób przenośny (zob. Prz 11,16), by wskazać na niepodzielne oddanie niezbędne do tego, by wejść do królestwa. Opisuje swoich naśladowców jako duchowych zelotów (por. Mt 10,34).
13 Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana.
11,13. Żydzi określali czasami Biblię hebrajską mianem „Prawa i Proroków”. Wielu wierzyło, że po okresie proroków głos prorocki zamilknie aż do nadejścia ery mesjańskiej. Jan otwiera zatem nowy okres - erę mesjańską.
14 A jeśli chcecie uznać, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. Ml 3,23;
11,14 Jan przyszedł, aby zamknąć ekonomię Starego Przymierza zajmując miejsce po ostatnim z proroków, Malachiaszu, i wypełniając jego ostatnie proroctwo (3,23).
13–14. Swoją działalnością Jan urzeczywistniał również misję zapowiadanego przez proroków (Ml 3,23) Eliasza. Oczywiście Jan nie jest tu utożsamiany z Eliaszem, na którego ponowne przyjście ludzkość oczekiwała. On tylko przychodził w duchu i z mocą Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom… by przygotować Panu lud doskonały (Łk 1,17).
15 Kto ma uszy, niechaj słucha!
15. Jednakże Żydzi nie chcieli widzieć w czynach Jana realizowania się zapowiadanej misji Eliasza. Dlatego Jezus mówi: Kto ma uszy, niechaj słucha! Trzeba mieć otwarte uszy i wolę gotową na wszystko, jeśli się chce dostrzec w osobie Jana Chrzciciela tego, kim on naprawdę jest.
11,14-15. We fragmencie Ml 4,5 znajduje się obietnica powrotu Eliasza, o którym powiadano, że nigdy nie umarł (2 Krl 2,11). Powrót Eliasza stał się w ten sposób jednym z ważnych elementów żydowskich oczekiwań wobec przyszłości.
Sąd Jezusa o współczesnych Łk 7,31-35
16 Ale z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przesiadujących na rynku dzieci, które głośno przymawiają swym rówieśnikom: 17 Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili.
16–17. Opór Żydów odrzucających posłannictwo Jana Chrzciciela kojarzy się w świadomości Jezusa z postawą „tego pokolenia” wobec nadchodzącego Królestwa. Pokolenie to przypomina swym zachowaniem rozkapryszone dzieci: są znudzone i niezadowolone zarówno wtedy, kiedy się je zaprasza do wesołej zabawy, jak i wtedy, kiedy się im proponuje bardziej poważną rozrywkę.
11,16-17. Zwrot „lecz z kim mamy porównać..,?” był popularnym idiomem poprzedzającym rabiniczną przypowieść lub dowód przez analogię.
Psotne dzieci, które bawią się w wesele lub pogrzeb (ta ostatnia zabawa została później nazwana „pogrzebem konika polnego”), symbolizują niezadowolonych przeciwników Jezusa i Jana. Niezadowolone zachowaniem innych dzieci, które nie chciały przyłączyć się do żadnej z zabaw, dąsają się niezależnie od tego, co tamte im zaproponują. Słowo, które przetłumaczono jako „zawodzić”, oznacza dosłownie „uderzać się w piersi” - tradycyjny zwyczaj żałobny z obszaru żydowskiej Palestyny. Zwyczaj wymagał, by przechodnie przyłączyli się do weselnego lub pogrzebowego orszaku.
18 Przyszedł bowiem Jan, nie jadł ani nie pił, a oni mówią: Zły duch go opętał. Mt 3,4; Łk 1,15
19 Przyszedł Syn Człowieczy, je i pije, a oni mówią: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny. Mt 8,20+ Mt 9,10-11 J 6,35+
11,19 przez swe czyny. Wariant: „przez swe dzieci” (por. Łk 7,35). — Na podobieństwo kapryśnych dzieci, które nie przyjmują żadnej propozycji gry i zabawy, Żydzi odrzucają wszystkie inicjatywy Boga: zarówno pokutę Jana, jak i łagodność Jezusa. Jedną i drugą postawę uzasadnia jednakże wzgląd na odmienną sytuację Jana Chrzciciela i Jezusa w odniesieniu do epoki miesjańskiej (por. 9,14-15; 11,11-13). — Mimo złej woli ludzi mądry plan Boga urzeczywistnia się i znajduje usprawiedliwienie w sobie samym przez postawę, do jakiej skłania Jana Chrzciciela i Jezusa. „Czyny” tego ostatniego, a zwłaszcza Jego cuda (w. 2), są świadectwem, które albo przekonuje, albo potępia (w. 6 i 20-24). Jezus jest zestawiony z Mądrością jeszcze w 11,28-30; 12,42; 23,34p; J 6,35+; 1 Kor 1,24. — Istnieje też taka wykładnia, że w tym tekście widzi się tylko przypowieść, której odniesienie do opornych w wierze oznajmia, że ich fałszywa mądrość (por. w. 25) przyniesie im odpowiednie owoce, czyli karę Bożą (w. 20-24).
18–19. Tak się rzecz ma właśnie z owym pokoleniem: odrzucało zarówno Jana, który nie jadł i nie pił – posądzając go nadto o szatańskie opętanie – jak i Jezusa, który jadł i pił (por. 9,14 n). Jezusowi zarzucano z kolei to, że jest żarłokiem i pijakiem, i że przyjaźni się z celnikami i grzesznikami. Taka postawa faryzeuszy jest wyrazem nie tylko ich niedojrzałości duchowej, lecz także złej woli. Ale obok „tego pokolenia” – a może nawet w jego łonie są ludzie, którzy zarówno w czynach Jana, jak i w działalności Jezusa widzą przejawy mądrości Bożej. Mądrość Boża „usprawiedliwia się” niejako i legitymuje czynami Jezusa i Jego poprzednika Jana Chrzciciela.
11,18-19. Jan Chrzciciel odpowiada opisowi ascetycznego proroka, takiego jak Eliasz Jezus bardziej przypomina Dawida, lecz obydwa wzory odpowiadają misjom, które mają do spełnienia. Oskarżenie Jana o to, że „zły duch go opętał” sugeruje, że był on fałszywym prorokiem opętanym przez złego ducha albo czarnoksiężnikiem, manipulującym demonicznymi siłami. Każde z tych przestępstw było w starotestamentowym prawie zagrożone karą śmieci (Pwt 13,1-11; 18,9-20). Podobną karą był zagrożony „żarłok i pijak” (Pwt 21,20) - zarzut ten był zatem poważny.
Niektórzy komentatorzy sugerowali, że w tekście Mt 11,19 Jezusa utożsamia się z żydowskim uosobieniem (personifikacją) Bożej Mądrości (por. Mt 11,25-27). Ewangelista mógł jednak zwyczajnie twierdzić, że badając Jego postępowanie (Mt 11,2) można uznać, że jest naprawdę mądre.
11,1-19. Poselstwo Jana Chrzciciela. Fragment Mt 11,1 stanowi epilog do fragmentu Mt 9,37-10.42. W Mt 11,2-19 Jan, podobnie jak Jezus i Dwunastu, zostali ukazani jako wzór chrześcijańskiego uczniostwa.
Biada nie pokutującym miastom Łk 10,13-15
20 Wtedy począł czynić wyrzuty miastom, w których dokonało się najwięcej Jego cudów, że się nie nawróciły. J 15,24; J 12,37; Mt 13,58
21 Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Dn 9,3; Jon 3,6
11,21 w Tyrze i Sydonie. To miasta, które w groźbach proroków stały się typami bezbożności (Am 1,9-10; Iz 23; Ez 26-28; Za 9,2-4).
20–21. Ubolewanie nad przyszłym losem niektórych miast Galilei jest naturalnym następstwem stwierdzonego przed chwilą uporu Żydów. Biada zatem takim miastom, jak Korozain, Betsaida. Działy się w tych miastach bowiem liczne i wielkie cuda, będące znakami mądrości, dobroci, a nade wszystko wszechmocy Boga. A jednak mieszkańcy tych miast nie przyjęli Mesjasza.
11,20-21. Żydzi uważali, że Tyr i Sydon były miastami czysto pogańskimi (zob. 1 Krl 16,31), lecz niektórzy z ich mieszkańców poznali prawdę i nawrócili się (1 Krl 17,9-24). „Wór i popiół” były typowymi oznakami żałoby, w tym żałoby towarzyszącej nawróceniu. Korozain znajdowało się w pobliżu Kafarnaum, w odległości mniejszej niż 4 km.
22 Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam.
11,22. W niektórych żydowskich opowieściach dotyczących czasów ostatecznych („dnia sądu”, jak je często nazywano) sprawiedliwi poganie mieli złożyć świadectwo przeciwko własnym narodom, dając w ten sposób jasno do zrozumienia, że nikt nie może mieć wymówki, iż odrzucił prawdę o Bogu.
23 A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, przetrwałaby aż do dnia dzisiejszego. Iz 14,13; Iz 14,15
11,23. Boży sąd był często opisywany w kategoriach, jakimi posługuje się tutaj Jezus (Iz 5,14; Księga Jubileuszów 24,31), szczególnie sąd nad władcą, który wywyższał się, czyniąc siebie bóstwem (zob. Iz 14,14-15 na temat śmierci babilońskiego króla).
24 Toteż powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie. Mt 10,15
22–24. Nawet tak przysłowiowo oporne, pogańskie miasta, jak Tyr i Sydon, dawno by już się nawróciły, gdyby się w nich dokonywały podobne cuda. A już na szczególne potępienie zasługuje Kafarnaum. Był to przecież ośrodek galilejskiej działalności Jezusa, miasto tak niezwykle uprzywilejowane. Nawet mieszkańcy Sodomy, wobec takiego wyróżnienia, z pewnością zachowaliby się inaczej. Nic tedy dziwnego, że w dzień sądu spotka Kafarnaum los gorszy niż nieszczęścia, które spadły kiedyś na Sodomę.
11,24. Zob. komentarz do Mt 11,22.
11,20-24. Sąd nad miastami. Wyrocznie przeciwko narodom należały do typowych wystąpień proroków Starego Testamentu (Izajasza, Jeremiasza, Ezechiela). Pojawiają się też w żydowskich Księgach sybillińskich pochodzący z okresu nowotestamentowego i czasów wcześniejszych. Zasada głosząca, że ludzie posiadający większą wiedzę będą sądzeni bardziej surowo, pojawia się już w Starym Testamencie (zob. Am 3,2; Jon 4,11).
Objawienie Ojca i Syna Łk 10,21-22
25 W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Mt 13,11; J 7,48-49; 1Kor 1,26-29
11,25 Ten fragment (w. 25-27) nie ma ścisłego związku z kontekstem, w jakim umieścił go Mateusz (por. inne jego miejsce w Łk), dlatego też wyrażenie „te rzeczy” (w. 25) nie odnosi się do tego, o czym była poprzednio mowa, lecz musi być rozumiane w sensie ogólnym jako określające „tajemnice królestwa” (13,11) objawione „prostaczkom”, „najmniejszym”, uczniom (por. 10,42), a zakryte przed „mądrymi”, faryzeuszami i ich uczonymi.
26 Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Tekst Mt 11,25–27 to jedyny w Ewangeliach tekst, w którym Bóg Ojciec jest nazwany Panem nieba i ziemi. Zazwyczaj zwraca się Jezus do Ojca za pomocą formuły „Ojcze mój”. To uroczyste wprowadzenie świadczy od samego początku o szczególnej doniosłości wypowiedzi Jezusa.
25–26. Wypowiedź owa jest w rzeczywistości modlitwą Jezusa dziękującego Ojcu za to, że zakrył swoje plany zbawienia świata przed mędrcami i wielkimi tego świata, a objawił je prostaczkom. Ci ostatni bowiem od samego początku są bardziej otwarci na słowo Boże, im też przyobiecuje Jezus w swym Kazaniu na górze specjalną zapłatę (5,3). Zresztą podobnymi względami u Boga cieszyli się prostaczkowie, tzw. ubodzy Jahwe, już w ST. Oni też potrafili być za to prawdziwie wdzięczni i oddani Bogu.
27 Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Mt 4,3+; Mt 16,17; J 3,35+; J 10,15; J 1,18; J 3,11+; Mdr 2,13
11,27 Wyznanie wewnętrznych głębokich relacji z Bogiem (w. 26-27) i wezwanie do stawania się Jego uczniem (w. 28-30) jest przywołane w licznych miejscach ksiąg mądrościowych (Prz 8,22-36; Syr 24,3-9.19-20; Mdr 8,3-4; 9,9-18; itd.). Jezus przypisuje sobie tym sposobem rolę Mądrości (por. Mt 11,19+), ale czyni to w sposób nieporównywalny — nie jako personifikacja, lecz jako osoba, po prostu jako „Syn Ojca” (por. 4,3+). Ten utrzymany w duchu Janowym fragment (por. J 1,18; 3,11.35; 6,46; 10,15; itd.) w ramach najbardziej pierwotnej tradycji synoptycznej wyraża to — podobnie jak J — że Jezus miał wyraźną świadomość synostwa Bożego.
27. Słowa o wzajemnym poznaniu Ojca i Syna – to szczególny dowód na równość dwu pierwszych Osób Boskich. O tej równości świadczy nadto fakt, że Ojciec wszystko przekazał Synowi. Kim jest Syn, o tym wie dokładnie tylko Ojciec – i odwrotnie: pełną wiedzę o Ojcu posiada jedynie Syn oraz ten, komu Syn zechce ową prawdę objawić. Tak dosadnie swej równości z Ojcem nigdy jeszcze Syn nie sformułował w Ewangeliach synoptycznych. Niech więc wie to pokolenie, kogo odrzuca, kim gardzi.
11,25-27. Objawienie Ojca i Syna. W żydowskiej tradycji mądrościowej naprawdę mądrymi byli nie ci, którzy uchodzili za mądrych we własnych oczach i polegali na własnym rozumie (Hi 12,24-25; Prz 3,5-7; 12,15; 16,2; 21,2; 26,16), lecz ludzie prości, dla których pierwszym punktem odniesienia była bojaźń Boża (Hi 28,28; Ps 111,10; Prz 1,7; 9,10). Fragment Mt 11,27 może przypisywać Jezusowi władzę nad przeznaczeniem (w źródłach żydowskich przypisywaną jedynie Bogu) Jako ten, który objawił Boga, zajmuje On pozycję, jaka w tradycji żydowskiej przysługiwała zwykle Boskiej Mądrości. Na temat obrazu „niemowląt” (greckie słowo tutaj użyte znaczy zarówno „niemowlę”, jak i „prostaczek”) por. Mt 10,42 i Mt 18,1-10. Bóg zawsze okazywał przychylność ludziom pogardzanym (zob. np. 1 Sm 2,3-9).
Wezwanie do utrudzonych
28 Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Syr 24,18;
11,28 utrudzeni i obciążeni. Chodzi o ciężar Prawa i przepisów faryzejskich, które go jeszcze bardziej potęgowały (23,4; por. 5,17+). „Jarzmo Prawa” to metafora częsta u rabinów (zob. już So 3,9 (Sept); Lm 3,27; Jr 2,20; 5,5; por. Iz 14,25). W Syr 6,24-30; 51,26-27 używa się tej metafory w kontekście mądrościowym, w połączeniu z wyobrażeniem trudu, który jednak może być łatwy i przynosić wytchnienie.
11,28. Tylko Bóg daje wytchnienie utrudzonym (Iz 40,28-31; por. zaproszenie Bożej Mądrości w Syr 24,19); takiej obietnicy nie mógłby złożyć zwyczajny nauczyciel.
29 Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Syr 51,23-30 Oz 10,11
11,29 cichy i pokornego serca. To klasyczne określenia „ubogich” w ST (por. So 2,3+; Dn 3,87). Jezus podejmuje tę religijną postawę i czyni siebie ich autorytatywnym mistrzem mądrości, uwiarygodnionym prorockimi zapowiedziami o „Słudze”, który „głosi dobrą nowinę ubogim” (Iz 61,1-2 i Łk 4,18; zob. także Mt 12,18-21; 21,5). To właśnie dla nich ogłosił On Błogosławieństwa (Mt 5,3+) i cały szereg pouczeń Dobrej Nowiny.
30 Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie. Jr 6,16; Prz 3,17; Ps 34,19; Ga 5,1; Dz 15,10
28–30. Podobnie jak objawienie mądrości, tak też i słowa pociechy są skierowane szczególnie do maluczkich, ubogich, utrudzonych i obciążonych. Im obiecuje Jezus specjalne pokrzepienie, ich zachęca do wzięcia na siebie Jego brzemienia, do wprzęgnięcia się w Jego jarzmo. Jeśli przyjdą do Niego, jeśli będą naśladować Jego łagodność i pokorę, ich jarzmo okaże się słodkie, brzemię lekkie, a oni sami znajdą dla swych dusz ukojenie.
11,29-30. Jarzmo noszono zwykłe na ramionach (por. np. Jr 27,2). W judaizmie jarzmo było obrazem posłusznego poddania się. Żydzi mówili o niesieniu jarzma Bożego Prawa oraz o jarzmie Jego królestwa - jarzmie, które brano na siebie uznając, że Bóg jest jeden i przestrzegając Jego przykazań. Mateusz pragnie, by słowa Jezusa o odpoczynku stanowiły kontrast w stosunku do faryzejskich praw dotyczących szabatu, o którym mowa w następnym fragmencie (Mt 12,1-14). Obietnica „znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” zaczerpnięta została z Jr 6,16, gdzie Bóg obiecuje powstrzymać swój gniew, jeśli ludzie zwrócą się ku Jego słowom, zamiast słuchać fałszywych nauczycieli (Jr 6,13-14.20).
W literaturze greckiej sławiono pokorę, rozumianą jako delikatność i tolerancję, lecz nie jako wyrzeczenie się samego siebie. Wysoko urodzeni nie uznawali pokory za cnotę, chyba że chodziło o ludzi niskiego stanu. Jezus identyfikuje się jednak z ludźmi o niskiej pozycji społecznej, co było znacznie wyższą cnotą w żydowskiej pobożności.
Mt 12
Łuskanie kłosów w szabat Mk 2,23-28; Łk 6,1-5; Wj 20,8+
1 Pewnego razu Jezus przechodził w szabat pośród zbóż. Uczniowie Jego, odczuwając głód, zaczęli zrywać kłosy i jeść [ziarna].
12,1. Prawo żydowskie, w oparciu o Pwt 23,25 (por. Rt 2,2-3), zapewniało pożywienie ubogim, którzy przechodzili przez pola. Problemem nie jest więc sam fakt, że uczniowie zrywali kłosy, ale że uczynili to w szabat, Późniejsze prawo rabinackie zaliczało tę czynność do jednej z trzydziestu dziewięciu prac, których wykonywanie było zabronione w szabat.
2 Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: Oto twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat.
12,2 Nie zarzuca się uczniom, że zrywają kłosy przechodząc przez czyjeś pole (Pwt 23,26 pozwala na takie zachowanie), lecz że czynią to w dniu szabatu. Kazuiści dopatrywali się w tym „pracy” zabranianej przez Prawo (Wj 34,21).
1–2. Postawa Chrystusa wobec świętego prawa szabatu stanie się źródłem niejednego konfliktu pomiędzy Jezusem a faryzeuszami. I tak np. za łamanie prawa szabatu uznali faryzeusze to, że uczniowie Jezusa przechodząc kiedyś w szabat wśród zbóż zaczęli zrywać kłosy i jeść wyłuskane z nich ziarna. Prawo Mojżeszowe (Pwt 23,26) zezwalało na takie zaspokajanie głodu, nie uważając tego za kradzież, faryzeusze byli jednak zdania, że nie należało tego czynić w szabat: zarówno sama wędrówka po polach, jak i praca rąk wyłuskujących ziarno z kłosów były zajęciami pozostającymi w kolizji z prawem odpoczynku szabatowego.
12,2. Współczesny obraz faryzeuszów jako zatwardziałych legalistów niesprawiedliwie trywializuje charakter ich pobożności (przypuszczalnie czyni się to celowo, by współcześni legaliści nie odbierali zarzutów Jezusa jako odnoszących się do nich). Wszyscy starożytni Żydzi, nie tylko faryzeusze, przestrzegali szabatu i obchodzili go z radością. Biblia zakazywała naruszania szabatu pod karą śmierci, wydaje się więc zrozumiałe, że faryzeusze odczuwali zaniepokojenie, sądząc, że Jezus nie szanuje tego uroczystego dnia.
3 A On im odpowiedział: Czy nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy poczuł głód, on i jego towarzysze? 1Sm 21,2-7
4 Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie było wolno jeść ani jemu, ani jego towarzyszom, lecz tylko kapłanom? Wj 25,23+
3–4. W odpowiedzi Jezus podał kilka racji, usprawiedliwiających postępowanie Jego uczniów: Najprzód przypomniał zachowanie się Dawida, opisane w ST (1 Sm 21,4–7): uciekając przed Saulem Dawid wpadł kiedyś ze swymi towarzyszami do świętego namiotu i posilił się chlebami pokładnymi; tymi chlebami, które wolno było spożywać jedynie kapłanom. Dawid wraz z kapłanem, stróżem sanktuarium, był przekonany, że dla ratowania życia własnego, a zwłaszcza życia bliźnich, miał prawo przekroczyć przepisy kultyczne.
12,3-4. Chociaż zuchwałe odrzucanie szabatu było uważane za bunt przeciwko Bogu, różne grupy żydowskie podawały różne interpretacje przepisów dotyczących szabatu, starając się narzucić je pozostałym. Argumenty przedstawione tutaj przez Jezusa nie zadowoliłyby faryzeuszów, mogłyby jednak zadowolić starszych lub kapłanów pełniących posługę w miejscowych sądach.
5 Albo nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Lb 28,9
12,5 a są bez winy? Szabat nie tylko nie znosił zajęć kapłańskich związanych z kultem, ale je raczej jeszcze pomnażał.
5. Jako drugą rację usprawiedliwiającą postępowanie swoich uczniów przytoczył Jezus fakt naruszania spoczynku szabatniego przez kapłanów, którzy właśnie w szabat muszą wykonywać czasem nawet bardzo ciężkie prace w związku ze składaniem ofiar. Zabijanie zwierząt w szabat, zmywanie naczyń było wyraźnie zakazane przez Prawo, a jednak wszystko to czynili kapłani właśnie w szabat i nikt im z tego tytułu nie czynił żadnych zarzutów. Poza tym powinni faryzeusze wiedzieć, że ludzie przez nich potępiani robią wszystko na oczach Chrystusa, który jest o wiele większą świętością niż przybytek żydowski. Słowa te mogły się wydać Żydom czystym bluźnierstwem: przybytek, świątynia – to największe skarby religijne Izraela. Za znieważanie ich, nawet tylko słowem, groził proces karny (por. Mt 26,61).
6 Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. Mt 12,41
12,5-6. Ze źródeł późniejszych wiemy, że większość rabinów odrzuciłaby argumentację opierającą się wyłącznie na przykładzie, taką jak podana w Mt 12,3-4 i Mk 2,25-26. Dlatego ważne jest, że Mateusz, pisząc dla żydowskich czytelników, opierał swoją argumentację na samym Prawie.
Prawo Mojżesza nakazywało, by kapłani pracowali w szabat (Lb 28,10). Mamy zatem do czynienia z typową argumentacją typu „o ileż bardziej” - jeśli zachowanie takie jest akceptowane u stróżów świątyni, o ileż bardziej u Tego, który jest większy od świątyni? Świątynia stała się centralnym symbolem żydowskiej wiary, dlatego sugestia, iż człowiek może być od niej większy, dla większości starożytnych Żydów wydałaby się zuchwała i niedorzeczna. Nauczyciele żydowscy mogli jednak przyjąć i wywnioskować z tej zasady, że pewne rzeczy są ważniejsze od szabatu (rytuał odprawiany w świątyni, ratowanie ludzkiego życia, wojna obronna itp.).
7 Gdybyście zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych. Mt 9,13; Oz 6,6; 1Sm 15,22
6–7. A jednak Jezus – to coś więcej niż świątynia: w świątyni bowiem czczono ukrytą bliskość Boga, w Jezusie zaś Bóg był obecny w sposób widzialny. W Nim właśnie Bóg stał się człowiekiem. Wreszcie nie mogą faryzeusze również zapominać, że Bóg żąda od ludzi przede wszystkim miłosierdzia. Miłosierdzie okazywane bliźniemu jest Mu milsze niż największe ofiary (por. Mt 9,13). A tu przecież chodzi o miłosierdzie nad zgłodniałym człowiekiem.
8 Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu. J 5,16-17
12,8 Przy tej okazji — podobnie jak przy uzdrowieniach dokonywanych w szabat (Mt 12,9-14p; Łk 13,10-17; 14,1-6; J 5,1-18 i 7,19-24; 9) — Jezus utrzymuje, że nawet ustanowienie Boskie, jakim jest odpoczynek szabatowy, nie ma wartości absolutnej i że musi ustąpić wobec wymagań konieczności albo miłości, utrzymuje też, że On ma władzę autorytatywnego interpretowania Prawa Mojżeszowego (por. 5,17+; 15,l-7p; 19,l-9p), a ma ją jako „Syn Człowieczy” i głowa królestwa mesjańskiego (8,20+) oraz jako powołany już tutaj na ziemi (9,6) do ustanowienia nowej ekonomii (9,17+) przewyższającej starą, ponieważ „tu jest coś większego niż świątynia”. — Rabini dopuszczali wprawdzie dyspensowanie od prawa szabatu, ale w swojej skrupulatności ograniczali to, jak tylko możliwe.
8. Cała argumentacja kończy się oświadczeniem, które szczególnie musiało zaszokować faryzeuszy. Oto dowiadują się, że Syn Człowieczy jest Panem szabatu. Od tej pory On będzie decydował, co w dzień szabatu wolno, a czego nie wolno czynić. Nie powiedział, że znosi szabat, lecz sobie zarezerwował możność interpretowania prawa szabatu. Przy okazji zostawił też przykład tej nowej interpretacji jednego z przepisów kultycznych.
12,7-8. Jezus posuwa się coraz dalej, sięgając po jeszcze wyższą zasadę zaczerpniętą ze Starego Testamentu; zob. Mt 9,13.
12,1-8. Łuskanie kłosów w szabat. Inne szczegóły tego epizodu zostały odnotowane w Mk 2,23-27; szczegóły podane w Ewangelii Mateusza, napisanej głównie z myślą o chrześcijanach żydowskiego pochodzenia, brzmią jednak w uszach Żydów bardziej łagodnie - nie kojarzą się z naruszeniem szabatu - niż zawarte w narracji Ewangelii Marka. Budowa opowiadania Mateusza odpowiada budowie tradycyjnej starożytnej relacji z przebiegu dysputy - ewangelista streszcza sytuację (Mt 12,1-2), przedstawia argumentację każdej ze stron (Mt 12,3-4), sięga po analogię (Mt 12,5), porównanie (Mt 12,6), cytat (Mt 12,7), w końcu zaś wskazuje ich ostateczne podstawy.
Uzdrowienie w szabat Mk 3,1-6; Łk 6,6-11
9 Idąc stamtąd, wszedł do ich synagogi. 10 A [był tam] człowiek, który miał uschłą rękę. Zapytali Go, by móc Go oskarżyć: Czy wolno uzdrawiać w szabat?
9–10. Do ponownego konfliktu z faryzeuszami doszło w związku z uleczeniem, również w szabat, człowieka, który miał uschłą rękę. Przepisów wyraźnych, które by zabraniały uzdrawiania w szabat, nie było. Jedynie bardziej radykalni interpretatorzy Prawa uważali, że nie jest to dozwolone. Dlatego faryzeusze zadają Jezusowi pytanie: Czy wolno uzdrawiać w szabat?
12,9-10. Jak można się domyślić, nieformalne rozmowy odbywały się podczas mniejszych zebrań w synagodze - w tym okresie porządek nabożeństwa znacznie odbiegał od liturgii większości współczesnych kościołów i synagog. Dominującą szkołę faryzejską stanowili wówczas uczniowie Szammaja, którzy nie pozwalali, by w szabat modlić się za chorych; będący w mniejszości zwolennicy Hillela (którzy stali się później grupą wpływową) pozwalali na to.
11 Lecz On im odpowiedział: Kto z was, jeśli ma jedną owcę, i ta mu wpadnie do dołu w szabat, nie chwyci i nie wyciągnie jej? Łk 20,20; J 8,6; Łk 14,5
12,11. Esseńczycy zabraniali nawet ratowania zwierzęcia w szabat, jednak wielu faryzeuszów i większość innych żydowskich egzegetów zgodziłaby się z Jezusem. Czasami kopano doły w celu chwytania drapieżników (np. wilków), lecz wpadała do nich także trzoda. Odpowiadanie pytaniem na pytanie (podobnie jak w Mt 12,10) było metodą często stosowaną przez żydowskich nauczycieli prowadzących ze sobą spory.
12 O ileż ważniejszy jest człowiek niż owca! Tak więc wolno jest w szabat dobrze czynić. Koh 3,19; Wj 20,8+
11–12. Pragnąc, aby odpowiedź utrwaliła się lepiej w pamięci pytających, Jezus przytacza pewien przykład, zaczerpnięty z codziennego życia. Wiadomo, że każdy spośród faryzeuszy, bez chwili zastanawiania się, nawet w szabat, wyciągnąłby swą jedyną owcę z dołu, gdyby tam przypadkiem wpadła. A przecież chyba nikt nie wątpi, że człowiek to coś więcej niż nierozumne zwierzę. Tak więc nawet za cenę pogwałcenia szabatu należy przyjść z pomocą człowiekowi znajdującemu się w potrzebie.
12,12. Jezus stosuje tutaj typową żydowską argumentację „o ileż bardziej” (qal wachomer): Jeśli ktoś troszczy się o owcę, o ileż bardziej musi się troszczyć o człowieka? I ten argument musiał być zrozumiały dla przeciwników Jezusa, za pomocą analogii wykazując niekonsekwencję ich interpretacji przepisów dotyczących szabatu.
13 Wtedy rzekł do owego człowieka: Wyciągnij rękę! Wyciągnął, i stała się znów tak zdrowa jak druga.
14 Faryzeusze zaś wyszli i odbyli naradę przeciw Niemu, w jaki sposób Go zgładzić. J 11,53; J 5,18
13–14. Udzieliwszy takiego wyjaśnienia, Jezus dokonał cudu: kazał człowiekowi choremu wyciągnąć jego uschłą, dotychczas bezwładną rękę, co ten bez żadnej trudności uczynił. Po tych dwu konfliktach – z pewnością było ich więcej, ale Mateusz zanotował jedynie dwa – faryzeusze odbyli naradę, w jaki sposób mogliby zgładzić Jezusa. Doszli bowiem do wniosku, że nie ma żadnej łączności między Jego nauką a poglądami, jakie oni głosili, i że co ważniejsze, ich popularność maleje, w miarę jak coraz większego rozgłosu nabiera Jego działalność. Zachowali się więc zupełnie inaczej niż Jan, który na wieść o sławie Jezusa powiedział z pokorą: Trzeba, by On wzrastał, a ja żebym się umniejszał(J 3,30).
12,13-14. Faryzeusze, w tym okresie nie posiadający większej władzy politycznej, mogli jedynie knuć intrygi. W tym czasie sądy żydowskie nie wymierzały kary śmierci, chociaż Prawo Mojżesza dopuszczało jej zastosowanie w przypadku naruszenia szabatu (Wj 31,14; 35,2). Faryzeusze nie posiadali władzy, by Go zniszczyć; własne zasady nie pozwalały im też dążyć do Jego uśmiercenia, jeśli pokonał ich w walce na argumenty zaczerpnięte z Pisma - nie przeszkodziło im to jednak w podejmowaniu prób. Nawet gdyby czytelnicy Mateusza byli faryzeuszami (co wydaje się mało prawdopodobne), musieliby uznać, że przeciwnicy Jezusa są tutaj niesprawiedliwi i zatwardziali.
12,9-14. Uzdrowienie w szabat. Inne szczegóły podaję w komentarzu do Mk 3,1-6. Ponieważ argumentacja zastosowana przez Marka (dowód przez analogię, przebiegający od większego do mniejszego; Mk 3,4), nie byłaby zbyt przekonywająca dla faryzeuszów, Mateusz sięga po skuteczniejszą metodę dowodzenia, prowadzącą od mniejszego do większego (Mt 12,12).
Jezus – „Sługa Pański”
15 Gdy się Jezus dowiedział o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Mk 3,7
16 Lecz zabronił im surowo, żeby Go nie ujawniali. Mk 3,12; Mk 1,34+
17 Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza:
12,17 Chodzi o dyskrecję, jaką Jezus otaczał swoją dobroczynną działalność.
15–17. Nie nadeszła jeszcze godzina Jezusa. Jezus nie pozwoli się pojmać. Usłyszawszy o zamiarach faryzeuszy – odszedł stamtąd. Uzdrawiał wszystkich chorych, którzy do Niego przyszli, lecz równocześnie nie pozwalał, żeby rozgłaszano czynione przez Niego cuda. Jezus nie chciał, by widziano w Nim wyłącznie ziemskiego „uzdrawiacza”, by umacniała się jeszcze bardziej wiara ludu w Jego ziemskie sukcesy. On pragnie, by Jego życie i posługa były urzeczywistnianiem misji Cierpiącego Sługi Jahwe z proroctw Izajasza.
12,15-16. Opuszczenie tej synagogi z nowymi naśladowcami nie oznaczało wcale wprowadzenia rozłamu we wspólnocie. WI w. po Chr. judaizm na obszarze Palestyny był bardzo zróżnicowany, nie wszyscy też członkowie synagogi musieli wyznawać te same poglądy.
18 Oto mój Sługa, którego wybrałem; Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie Prawo narodom. Iz 42,1-4 Mt 3,16+
12,18 Chodzi o „Prawo” Boże, które określa stosunki Boga z ludźmi i wyraża się głównie w Objawieniu oraz w prawdzie religii, jaka pochodzi z tego Objawienia.
12,17-18. Fragment Iz 42,1-4 o Słudze Pańskim w szerszym kontekście odnosi się niewątpliwie do Izraela, nie zaś do Mesjasza, mimo że późniejsza tradycja żydowska odnosiła go do Mesjasza (Iz 44,1.21; 49,3). Ponieważ jednak Sługa Boży Izrael nie wypełnił swojej misji (Iz 42,18-19), Bóg wybrał spośród niego jednego człowieka, by odnowić resztę ludu (Iz 49,5-7) - jednego, który weźmie na siebie karę należną Izraelowi (por. Iz 40,2) i będzie cierpiał zamiast niego (Iz 52,13-53,12). W ten sposób Mateusz oznajmia, że Mesjasz podejmuje misję sługi z Iz 42,1-4 i jest naznaczony obecnością Ducha. Mateusz przekształca tekst Izajasza tak, by pasował do języka Mt 3,17 („mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”), który bardziej przypomina Rdz 22,2.
19 Nie będzie się spierał ani krzyczał i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. 20 Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. 21 W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą.
18–21. Nic tedy dziwnego, że ową postać Sługi Jahwe Mateusz przypomina cytując dłuższy fragment z Księgi Izajasza. Zgodnie ze słowami proroka, Jezus jest w przekonaniu Ewangelisty wybranym Sługą Bożym, Umiłowanym Jahwe; Jego Bóg wybrał, w Nim sobie upodobał. Na Nim spocznie Duch Jahwe, On ogłosi Nowe Prawo narodom. W swej dobroczynnej działalności nie będzie zabiegał o żaden rozgłos ani o doczesną sławę; nie będzie się spierał ani krzyczał. Będzie tak łagodny i dobry, że nawet nadłamanej trzciny nie zniszczy, lecz raczej podniesie ją i pomoże nadal wzrastać; nie dogasi, nie stłumi tlejącego knota. Lecz przyjdzie kiedyś chwila Jego całkowitego tryumfu. Wtedy dokona też najpełniejszego wymiaru sprawiedliwości. Dlatego to w Jego imieniu narody będą pokładać nadzieję.
12,19-21. Fragment ten podkreśla pokorę Jezusa w przeciwieństwie do walecznego Mesjasza, na którego wielu oczekiwało; taki też był powód tzw. sekretu mesjańskiego (zob. wprowadzenie do Ewangelii Marka w tym komentarzu). Zwyczajem było cytowanie jedynie fragmentu wersetu, ponieważ czytelnicy znający Biblię wiedzieli, jaki jest jego kontekst. Mateusz pragnie, by wszyscy czytelnicy wyraźnie uchwycili myśl, na jakiej kończy - nadeszło zbawienie dla pogan.
Zarzut faryzeuszów i obrona Jezusa
22 Wówczas przyprowadzono Mu opętanego, który był niewidomy i niemy. Uzdrowił go, tak że niemy mógł mówić i widzieć. Łk 11,14-15; Mt 9,32-34; Mt 8,29+
22. Przykładem dobroczynnej działalności Jezusa było również cudowne uleczenie opętanego, który był równocześnie niewidomy i nie mógł mówić. Nie wiemy, w jaki sposób dokonał Jezus cudu: samym słowem czy przy pomocy jakiegoś zabiegu? Wiadomo jedynie, że po spotkaniu się z Jezusem nieszczęśliwy człowiek przejrzał i począł znów mówić.
23 A całe tłumy pełne były podziwu i mówiły: Czyż nie jest to Syn Dawida?
12,22-23. Mesjasz, potomek Dawida, w myśl oczekiwań Żydów nie musiał być cudotwórcą, ponieważ jednak Bóg dokonywał za pośrednictwem Jezusa niezwykłych dzieł, nie trudno zrozumieć, dlaczego zaczęto z Nim łączyć mesjańskie nadzieje. Dawid był także jedynym egzorcystą, o którym czytamy w Starym Testamencie (1 Sm 16,23).
24 Lecz faryzeusze, słysząc to, mówili: On tylko mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy. Mt 9,27+
12,24 mocą Belzebuba. Grec: Beelzeboul. Jest to bóstwo kananejskie, którego imię znaczy: „Baal książę” (a nie „Baal gnojówkarz”, jak często bywa tłumaczone), co pozwala na wyjaśnienie faktu, że ortodoksyjni monoteiści żydowscy mogli go nazywać „księciem demonów”. Forma: „Belzebub” (w przekładzie syr. i w Wulgacie) jest pogardliwą grą słów (por. już 2 Krl l,2n), która zmienia ten tytuł na „Baal much”.
23–24. Ten cudowny czyn wywołał podwójną reakcję jego świadków: jedni obwołali Jezusa Synem Dawida, drudzy – byli i tacy, zwłaszcza wśród faryzeuszy – oświadczyli: On tylko mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy. Był to chwyt, do którego faryzeusze uciekali się dość często, gdy widzieli cudowne czyny Jezusa i czuli, jak przy tym wzrasta Jego powaga i sława wśród tłumów. Zaufanie ludu do Jezusa zmalałoby znacznie, gdyby można było przekonać rzesze, że Jezus jest w zmowie z szatanem.
12,24. Pogańscy egzorcyści starali się wyganiać demony magicznymi zaklęciami. WII w. po Chr. rabini nadal jeszcze oskarżali Jezusa i chrześcijan żydowskiego pochodzenia o posługiwanie się sztuką czarnoksięską w celu czynienia cudów, które wszyscy uznawali. Prawo Starego Testamentu nakładało karę śmierci na ludzi praktykujących czary (Wj 22,18).
Tytuł „Beelzebul” („Pan domu”) nawiązuje przypuszczalnie do imienia „Beelzebub” („władca much”, być może skażona wersją imienia Baal-ze-bul) - lokalnego bóstwa czczonego przez mieszkańców Ekronu (2 Krl 1,2-3). We wczesnym judaizmie tytuł ten był stosowany do szatana (Testament Salomona).
25 Jezus, znając ich myśli, rzekł do nich: Każde królestwo od wewnątrz skłócone pustoszeje. I nie ostoi się żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócone. Mk 3,23-30; Łk 11,17-23 Hi 1,6+
26 Jeśli szatan wyrzuca szatana, to sam z sobą jest skłócony, jakże się więc ostoi jego królestwo?
25–26. W odpowiedzi na powyższy zarzut Jezus wykazuje, że gdyby posądzenia faryzeuszy były słuszne, wówczas szatan musiałby zwalczać samego siebie. On bowiem wypędzałby w rzeczywistości złego ducha z człowieka stanowiącego już własność szatańską. Nie pierwszy to zresztą przykład sprowadzenia do absurdu rozumowania nieprzyjaciół Chrystusa.
12,25-26. Jezus nie zaprzecza istnienia innych egzorcystów. Jednak wycofanie się jednego demona, by zwrócicie uwagę na innego sługę szatana, mogło być manewrem strategicznym; takie właśnie działania magicznych egzorcystów kontrastują z wielkimi egzorcyzmami tłumów, dokonywanymi przez Jezusa, które wyraźnie oznaczały klęskę szatana (Mt 12,29). Szybka, mądra odpowiedź była charakterystycznym środkiem stosowanym przez ludowych nauczycieli zarówno w tradycji żydowskiej, jak i greckiej.
27 I jeśli Ja mocą Belzebuba wyrzucam złe duchy, to czyją mocą wyrzucają je wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami.
12,27 synowie? Tak dosł. Jest to semicka nazwa „zwolenników”.
12,27. Określenie „wasi synowie” oznacza „członkowie waszej grupy” (podobnie jak np. określenie „synowie proroków” oznacza w Starym Testamencie „proroków”). Ponieważ niektórzy współpracownicy faryzeuszów także wyrzucali demony (metodami, które miały bardziej magiczny charakter od metod Jezusa?), powinni bardziej ostrożnie sformułować swoje oskarżenia. Na temat sądzenia innych zob. komentarz do Mt 12,41-42.
28 Lecz jeśli Ja mocą Ducha Bożego wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło do was królestwo Boże. Mt 8,29+ Mt 3,16+; Iz 49,25; J 12,31
27–28. Poza tym Żydzi jakby zapomnieli na chwilę, że ich egzorcyści także wypędzali złe duchy. Czyjąż to mocą czynili? – pyta Chrystus. Trzeba by ich też posądzić o współpracę z szatanem. W ten sposób oskarżyciele będą sądzeni przez własnych synów. Jeśli chcą przeto uniknąć takiego sądu, niechaj uznają, że Chrystus wypędza złego ducha mocą Boga samego lub mówiąc dokładniej, „mocą Ducha Bożego”. Dzięki owej mocy utwierdza się wśród ludzi i staje się widzialne królestwo Boże. Zwycięstwo Chrystusa nad szatanem, odniesione po raz pierwszy podczas kuszenia na pustyni, a powtarzane w każdym uleczeniu opętanego, jest oznaką przyjścia i tryumfu królestwa Bożego na ziemi.
12,28. Panowało wówczas powszednie przekonanie, że Duch zamilkł lub w jakimś sensie stał się niemy od czasu, gdy odeszli dawni prorocy Starego Testamentu. Milczenie Ducha miało zostać przerwane wraz z nastaniem Królestwa, gdy nadejdzie Mesjasz. 2 kontekstu Mt 12,18 wynika, że Mateusz pragnie, by jego czytelnicy odczytali te słowa jako twierdzenie Jezusa, że jest Mesjaszem (Mt 12,23).
29 Albo jak może ktoś wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże? I dopiero wtedy dom jego ograbi. Tb 8,3
29. Tę samą myśl rozwija Ewangelista w króciutkiej alegorii, której sens jest mniej więcej taki: do czasu przyjścia Chrystusa szatan czuł się w duszy ludzkiej niczym mocarz w dobrze obwarowanej twierdzy. Lecz oto szatański spokój i bezpieczeństwo zakłóca Chrystus. Dostarcza człowiekowi broni, wobec której szatan jest całkowicie bezsilny. Jezus jest świadom swojej przewagi i ostatecznego zwycięstwa nad szatanem. Oświadczył nawet kiedyś w obecności apostołów: Widziałem szatana, który spadł z nieba jak błyskawica (Łk 10,18).
12,29. W wielu wczesnych źródłach żydowskich znajdujemy wzmianki o tym, że szatan (lub demony) jest „związany” (lub zamknięty w więzieniu), gdy Bóg go sobie podporządkuje. Teksty magiczne często mówią o „związywaniu” demonów za pomocą praktyk magicznych. Tutaj jednak, w przypowieści o związaniu mocarza pilnującego swojego domu, chodzi o Jezusa, który pokonał szatana i dlatego mógł zabrać jego majętności - tj. uwolnić ludzi opętanych przez demony.
30 Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; i kto nie zbiera ze Mną, [ten] rozprasza. Mk 9,40
30. Oświadczenie: Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie – to zasada, która obowiązuje wszystkich naśladowców Chrystusa w ich walce z szatanem. Z zasady tej wynika również fakt, że nikt nie może być jedynie biernym świadkiem zmagania się Chrystusa ze złym duchem. Pragnąc uczestniczyć w przyszłym tryumfie Chrystusa, trzeba wyraźnie stanąć po Jego stronie, trzeba wspólnie z Nim gromadzić dobra nadprzyrodzone, zarabiając w ten sposób na niebo. „Gromadzenie bez Jezusa” już jest rozpraszaniem.
12,30. Starożytni żydowscy nauczyciele przedstawiali swoje myśli w sposób jak najbardziej wyrazisty Wypowiedź ta i słowa Jezusa z Mk 9,40 oznaczają: „Można być po jednej albo po drugiej stronie”. W ś wiecie starożytnym krążyły inne wypowiedzi zbudowane na zasadzie kontrastu, podobne do tej.
Grzechy przeciwko Duchowi Świętemu
31 Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą ludziom odpuszczone, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. 1J 5,16
32 Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciwko Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym. Łk 12,10
12,32 Człowiekowi może być wybaczona pomyłka co do boskiej godności Jezusa, ukrytej w pokornym uniżeniu się „Syna Człowieczego” (8,20+), jednakże nie może mu być wybaczone zamykanie oczu i serca na wspaniałe dzieła Ducha Świętego. Jeśli człowiek je neguje, opierając się na siłach nieprzyjaznych Bogu, z góry odrzuca zbawczą propozycję, jaką Bóg mu czyni, i stawia się poza zasięgiem zbawienia (por. Hbr 6,4-6; 10,26-31).
31–32. Posądzanie Jezusa o zmowę z szatanem uznał Zbawiciel za bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu. W rzeczywistości bowiem sam Duch Boży działał przez Chrystusa dokonującego egzorcyzmów. Otóż bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu jest chyba najcięższym grzechem, jaki człowiek może popełnić. Chrystus wręcz oświadcza, że grzech ten nigdy nie będzie odpuszczony ani w tym życiu, ani w przyszłym. W praktyce bowiem bluźnierca ów popada w taką zatwardziałość serca i zaślepienie umysłu, że odłącza się sam dobrowolnie od Boga.
12,31-32. Żydowscy nauczyciele powszechnie głosili, że doczesne cierpienia mogą zgładzić niektóre grzechy;, konsekwencje pewnych poważnych przestępstw miały zostać jednak przeniesione do przyszłego świata. (Niektórzy nauczyciele na podobnej zasadzie mówili, że nawrócenie króla Manassesa spowodowało, iż uzyskał on przebaczenie w doczesnym życiu, lecz bynajmniej nie w przyszłym świecie.) „Zuchwałe” grzechy - rozmyślny bunt przeciwko Bogu - nie mogły zostać przebaczone na gruncie Prawa Starego Testamentu. Bluźnierstwo było karane śmiercią (Kpł 24,10-23).
Jezus uważa bluźnierstwo przeciwko Duchowi - uporczywe odrzucanie tożsamości Jezusa (Mt 12,18) potwierdzonej dziełami Ducha (Mt 12,28) - za najgorszy z grzechów. (Na temat ogólnego znaczenia bluźnierstwa zob. komentarz do Mt 9,3.)
33 Albo uznajcie, że drzewo jest dobre, a wtedy i jego owoc jest dobry, albo uznajcie, że drzewo jest złe, a wtedy i owoc jego jest zły; bo po owocu poznaje się drzewo. Mt 7,16-20; Łk 6,43-45
33. Z kolei przyrównuje Jezus faryzeuszy do złego drzewa. Otóż złe drzewo nie może rodzić dobrych, zdrowych owoców. A po owocach poznaje się drzewo: jeśli owoce są złe – a takimi są czyny i słowa faryzeuszy – tedy samo drzewo jest również złe. I dlatego faryzeusze są zwykłymi obłudnikami, gdy mimo wewnętrznego zła usiłują mówić piękne słowa. Dopóki nie odmienią się w swym wnętrzu, wszystkie ich uczynki i słowa będą również przewrotne i złe. Usta bowiem wyrażają to, czym jest wypełnione serce.
12,33. Na temat przenośnego użycia słowa „owoce” w Starym Testamencie zob. komentarz do Mt 3,8; tutaj owocami są ich słowa (Mt 12,34-37).
34 Plemię żmijowe! Jakże wy możecie mówić dobrze, skoro źli jesteście? Przecież z obfitości serca usta mówią. Mt 3,7; Mt 23,33 Syr 27,6; Mt 15,11-18
35 Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa złe rzeczy. Prz 10,14
12,34-35. Słowa (Mt 12,36-37), które wypowiadali przeciwko Niemu odsłoniły ich serca; na temat określenia „plemię żmijowe” zob. komentarz do Mt 3,7 (zob. też Iz 57,3-4; 59,5-8). Inni żydowscy nauczyciele często podkreślali znaczenie właściwej postawy serca (jednak deklarowanie wiary nie zawsze oznacza stan faktyczny - dowodzi tego życie wielu ludzi nazywających siebie chrześcijanami). W żydowskiej tradycji mądrościowej postępowanie ludzi charakteryzowało ich jako głupców, mądrych, grzeszników itd.
36 A powiadam wam: Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Jk 3,1-6
12,36 Nie chodzi tu o „słowo” zbyteczne, lecz o słowo złe, wypowiadane bezpodstawnie, czyli o oszczerstwo.
37 Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony.
34–37. Jeśli serce jest jakby dobrym, szlachetnym skarbcem, wtedy człowiek wydobywa z tego skarbca rzeczy dobre; człowiek zły ma również przewrotne serce i wydobywa zeń złe rzeczy jakby ze złego skarbca. Tak więc słowo jest obrazem wnętrza człowieka. Z każdego bezużytecznego słowa trzeba będzie zdać sprawę w dzień sądu. Jakże tragicznie będzie wyglądał ów sąd, gdy chodzi o słowa, którymi bluźniło się przeciwko Duchowi Świętemu. Słowa tedy, jako odzwierciedlenie stanu duszy, będą stanowiły podstawę do uniewinnienia lub do potępienia człowieka.
12,36-37. Wiele przysłów podkreśla znaczenie mądrej mowy, zwraca też uwagę, że milczenie jest lepsze od głupiego gadania (np. Prz 10,11; 15,4; 17,27-28). Słowami, które Izrael wiązał z moralnością i wiecznym przeznaczeniem człowieka, było podstawowe wyznanie wiary w istnienie jedynego Boga w żydowskim Szema („Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Panem jedynym”, Pwt 6,4; por. Mk 12,29); zatwardziałość serca przeciwników Jezusa ujawniła się najpełniej w odrzuceniu przez nich świadectwa, które było równie ważne jak Szema (Mt 12,32).
Znak Jonasza Łk 11,29-32; Mk 8,11-12
38 Wówczas rzekli do Niego niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszów: Nauczycielu, chcielibyśmy zobaczyć jakiś znak od ciebie. Mt 16,1-4; 1Kor 1,22
12,38 znak. Chodzi o cud, który wyrażałby i usprawiedliwiał autorytet, jakiego domagał się dla siebie Jezus (por. Iz 7,11n; Łk 1,18+; J 2,11+). Odmawia on dania jakiegokolwiek znaku prócz zmartwychwstania, które będzie znakiem decydującym, a które Jezus zapowiada już teraz, choć w sposób jeszcze zawoalowany.
39 Lecz On im odpowiedział: Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza.
12,39 Plemię przewrotne i wiarołomne. To obraz biblijny (por. Oz 1,2+).
— prócz znaku proroka Jonasza. W 16,4 Mt nie określa się bliżej, tak jak tutaj w w. 40, sensu wyrażenia „znak Jonasza”. W Łk (11,29n) rozumie się go w odniesieniu do przepowiadania Jezusa, które jest znakiem dla Jego współczesnych, podobnie jak Jonasz był nim dla mieszkańców Niniwy. Tę drugą interpretację podsuwa także w. 41, jest ona jednak mniej prawdopodobna, i to nie tylko dlatego że aktualne już przepowiadanie Jezusa nie może być zapowiadane jako przyszły znak, ale także — i przede wszystkim — dlatego że w tradycji żydowskiej Jonasz był bardziej znany ze względu na swoje cudowne uwolnienie niż ze względu na głoszenie orędzia Bożego poganom, czego Żydzi raczej nie wspominali entuzjastycznie. Nawet jeśli wyjaśnienie w w. 40 jest późniejsze, to jednak interpretacja Mateuszowa lepiej niż Łukaszowa odzwierciedla myśl Jezusa: On w zawoalowany sposób ogłasza swój ostateczny triumf. Jeśli chodzi o Marka, to pominął on jakąkolwiek aluzję do Jonasza. Być może, uważał ją za zbyt trudną dla odbiorców swojej Ewangelii (por. 8,12+)
38–39. Faryzeusze niekiedy wręcz wysuwali różne zarzuty przeciwko Chrystusowi, a niekiedy, na pozór w dobrej wierze, o coś prosili. Tak właśnie urzędowo, niewinnie prosili Jezusa o znak, który mógłby być uwierzytelnieniem Jego posłannictwa. Lecz Jezus potrafił odczytać ich złe zamiary. Dlatego bardzo zdecydowanie odmówił udzielenia jakiegokolwiek znaku, z wyjątkiem jednego: znaku Jonasza.
40 Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi. Jon 2,1
12,40 trzy dni i trzy noce. To stereotypowe wyrażenie, zaczerpnięte z Jon 2,1, tylko w przybliżeniu podaje czas między śmiercią a zmartwychwstaniem Chrystusa.
40. Od razu też podał Jezus sens tego znaku: jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi. Jak ongiś wysłannikom Jana dopytującym się, czy Jezus jest Mesjaszem, nie dał On odpowiedzi wprost, tak i teraz nie staje się zadość wymaganiom faryzeuszy. Jezus mówi co prawda o największym znaku, jaki będzie dany ludzkości, o swym zmartwychwstaniu, ale i ten znak nie przekona faryzeuszy.
41 Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je, ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili; a oto tu jest coś więcej niż Jonasz. Ez 3,6-7 Jon 3
12,38-41. W żydowskich rozważaniach na temat czasów ostatecznych, nawróceni bogacze i p o ganię pojawiają się wśród ubogich, którzy składają świadectwo przeciwko tym, którzy uważają się za zbyt biednych, by iść za Bogiem. Jezus nawiązuje tutaj do pogan, którzy się nawrócili. Niektórzy żydowscy nauczyciele nie darzyli sympatią Jonasza z powodu jego początkowego nieposłuszeństwa Bogu rzekomo „ze względu na Izraela” - powiadali, jakoby obawiał się on, iż nawrócenie Niniwy spowoduje, że Izrael, który nie chciał się nawrócić, zostanie potępiony. W Starym Testamencie Niniwa, jako odpowiedzialna za ostateczne zniszczenie Królestwa Północnego, była ucieleśnieniem zła (np. Na 2,8; 3,1.7). Jednak nawrócenie Niniwy opisane w Jon 1,15-16; 4,10-11 pokazuje, że Bóg może oszczędzić pogan, którzy zwrócą się ku Niemu oraz osądzić swoje nieposłuszne sługi (Jon 1,14-15). (Niektórzy rabini uważali, że Jonasz odczuwał niechęć wobec nawrócenia pogan, bowiem uwydatniało ono brak takiej gotowości w Izraelu.)
Określenie „trzy dni i trzy noce” (Jon 2,1) nie musi tutaj oznaczać pełnych dni; część dwudziestoczterogodzinnego dnia liczono jako pełny dzień. We wczesnym prawie żydowskim dopiero po trzech dniach przyjmowano świadectwo o śmierci człowieka.
42 Królowa z południa powstanie na sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. 1Krl 10,1-10 J 6,35+
41–42. Dlatego nazwie ich Jezus „plemieniem przewrotnym i wiarołomnym”; powie, że są wielekroć gorsi niż Niniwici, którzy mimo swej przewrotności, wskutek nawoływania Jonasza jednak się nawrócili. Faryzeusze zaś, choć wzywa ich do nawrócenia Ktoś o wiele większy od Jonasza, nadal trwają w swoim uporze. Tak więc ci nawróceni poganie będą kiedyś sędziami tego pokolenia; będzie je sądzić również królowa Saby, która ongiś przybyła z cennymi darami, by słuchać mądrości Salomona. Jezus – to Ktoś nieskończenie ważniejszy niż Salomon, a jednak faryzeusze nie dają posłuchu Jego nauce.
12,42. W pewnych tradycjach „Królową z Południa” (królową Saby, 1 Krl 10,1) utożsamia się z królową Etiopii (zob. Dz 8,27).
Nawrót do grzechu Łk 11,24-26; Mt 8,29+
43 Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku, ale nie znajduje.
12,43 Starożytni uważali miejsca pustynne za zamieszkałe przez demony (por. Kpł 16,8+; 17,7+; Iz 13,21; 34,14; Ba 4,35; Ap 18,2; Mt 8,28), jednakże te jeszcze bardziej wolą zamieszkiwać w ludziach (Mt 8,29+).
44 Wtedy mówi: Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem; a przyszedłszy, zastaje go nie zajętym, wymiecionym i przyozdobionym. Mk 5,9; Łk 8,2 J 5,14; 2P 2,20
45 Wtedy idzie i bierze z sobą siedmiu innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy, niż był poprzedni. Tak będzie i z tym przewrotnym plemieniem.
43–45. Duchami nieczystymi są nazywane w NT demony (zob. Mk 1,23.26 n; 3,11.30; 5,2.8.13; 6,7). Pustynia jest również często wymieniana jako miejsce ich zamieszkania. Swego dzieła dokonują jednak, i to w sposób niezmordowany – wśród ludzi. Nie wahają się atakować także tych dusz, które wydostały się już na jakiś czas spod ich władzy. Liczba siedem ma tu wymowę szczególnie symboliczną: chodzi nie o dokładnie siedem złych duchów, lecz o bardzo wielką, w pełni wystarczającą do tego dzieła ich ilość. Wzmianka o przewrotnym plemieniu stanowi swoiste zastosowanie tej małej przypowieści: swoją działalnością uwalniał Jezus naród izraelski od więzów szatańskich. Jeśli jednak naród ten nie będzie trwał przy Jezusie, popadnie w nową, jeszcze gorszą niewolę szatańską.
12,43-45. Główna myśl jest następująca: Chociaż Jezus wypędza demony, grzeszne pokolenie zaprasza ich jeszcze więcej z powrotem. W tradycji żydowskiej pustynia była typowym miejscem zamieszkania demonów. Słowo „siedmiokrotnie" (BT: „siedem”) jest tradycyjnym określeniem surowej kary (Rdz 4,15.24; Kpł 26,18), słuchacze powinni więc bez trudności zrozumieć myśl Jezusa.
12,38-45. Znak Jonasza. Jezus odpowiada oskarżeniem na oskarżenie - to Żydzi, nie On, są sługami szatana.
Prawdziwi krewni Jezusa Mk 3,31-35; Łk 8,19-21; Pwt 33,9
46 Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim rozmawiać. J 7,3n
12,46 bracia. Nie chodzi tu o synów Maryi, lecz o Jej bliskich krewnych, jak np. kuzynowie, których w języku hebr. i aram. nazywa się „braćmi” (por. Rdz 13,8; 14,16; 29,15; Kpł 10,4; 1 Krn 23,22n). Zob. także 13,55p; J 7,3n; Dz 1,14; 1 Kor 9,5; Ga 1,19.
47 Ktoś rzekł do Niego: Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą pomówić z Tobą.
12,47 W BJ ten wiersz pominięty za znaczącymi rkpsami. Wydaje się on powtórzeniem w. 46, wzorowanym na Mk i Łk.
48 Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? Łk 2,49-50
49 I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: Oto moja matka i moi bracia. 50 Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest Mi bratem, siostrą i matką.
12,50 Znaczy to, że więzy pokrewieństwa cielesnego ustępują pokrewieństwu duchowemu (por. 8,21n; 10,37; 19,29).
46–50. Zgromiwszy to pokolenie przewrotne; z kolei wyjaśni Jezus, w kim On sam znajduje upodobanie i kto zasługuje na miano Jego brata. Otóż braćmi Jezusa są nie Jego krewni według ciała, lecz ci wszyscy, którzy pełnią wolę Ojca Niebieskiego. Tak odpowiedział Jezus, gdy Mu doniesiono, że oto na dworze znajduje się Jego Matka z braćmi i pragnie z Nim mówić. W królestwie Bożym ważne są nie związki krwi, ale stosunek do woli Bożej.
12,46-50. Prawdziwa rodzina Jezusa. Zob. komentarz do Mk 3,31-34. Wierność i szacunek wobec rodziny były tak ważne, że słowa Jezusa musiały wywrzeć na słuchaczach bardzo silne wrażenie. Wielu żydowskich egzegetów uważało przykazanie szanowania ojca i matki za najważniejsze z przykazań Prawa.
W świecie starożytnym więzi rodzimie były definiowane bardziej za pomocą relacji hierarchicznych, niż relacji pokrewieństwa, tak więc żony, a szczególnie dzieci (w bogatych domach także niewolnicy) miały okazywać szacunek panu domu. Jezus może zatem nazwać swoją „matką, braćmi i siostrami” tych, którzy słuchają Jego Ojca. Dystans wobec członków własnej rodziny był dla Żydów tak niepojęty, że już samo zastosowanie takiego obrazu mogło być kulturowo obraźliwe. Poza tym słownictwo, jakim w przenośni wyrażano duchowe pokrewieństwo (szczególnie określenie „bracia”), było rozumiane w sensie etnicznym (np. rodacy Izraelici).
Mt 13
NAUCZANIE W PRZYPOWIEŚCIACH
Przypowieść o siewcy Mk 4,1-2; Łk 8,4
1 Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem.
13,1 Owego dnia. Stereotypowe wyrażenie, które służy jako przejście literackie i nie ma sensu chronologicznego.
2 Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu.
13,1-2. Jezus wsiada do łodzi, by uniknąć naporu tłumów; w ten sposób był też lepiej słyszany. Mówca zwracający się do tłumu stojącego na brzegu miał doskonałe warunki akustyczne.
3 I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: Oto siewca wyszedł siać.
13,3 Do dwóch przypowieści wspólnych dla Mt i Mk, Mateusz dorzuca pięć kolejnych, osiągając w ten sposób liczbę siedmiu (por. 6,9+).
Cały rozdział trzynasty Ewangelii Mateusza stanowią pouczenia o królestwie niebieskim. Pouczenia owe, jak większość nauk Jezusa, zostały podane w formie przypowieści, z których pierwsza nosi tradycyjne miano przypowieści o siewcy, druga przypowieści o chwaście, a trzecia – właściwie złożona z dwu obrazów – to przypowieść o skarbie i perle. Każda z tych przypowieści posiada własne, podane przez samego Chrystusa wyjaśnienie. Tematem każdej jest królestwo Boże. Idea królestwa Bożego stanowi temat główny całej katechezy Jezusa.
1–3. Jak większość przypowieści, tak również przypowieść o siewcy rozpoczyna się od nakreślenia pewnych ram ogólnych. Jezus wychodzi z domu, zasiada nad jeziorem Genezaret mając przed sobą tłumy, które przyszły, aby Go słuchać. Wzmianka o wyjściu Jezusa z domu wskazuje na to, że chodzi o pouczenia, których mają słuchać rzesze ludzi. Słuchaczy było tylu, iż Jezus – by nie zginąć w tłumie – wszedł do łodzi i odpłynąwszy cokolwiek, począł nauczać. Jeden z Ojców Kościoła zauważa przy tej okazji: „Przebywając sam na morzu, Jezus począł łowić jak ryby tych, którzy pozostali na lądzie” (Teofilakt).
4 A gdy siał, jedne [ziarna] padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Mk 4,3-9; Łk 8,5-8
4. Drogi w niektórych krajach Bliskiego Wschodu po dzień dzisiejszy nie mają charakteru wyraźnie wytyczonych szlaków. Siewca – właściciel pola lub może jego dzierżawca – świadomie nie rzucał, rzecz jasna, ziarna na drogę, ale niejedno z owych ziaren spadło na drogę. Gdyby było natychmiast „zabronowane”, czyli pokryte ziemią, pewnie by ocalało, ponieważ jednak pozostawało na wierzchu, stawało się rychło pożywieniem ptaków. Zresztą gdyby go nawet ptaki nie wydziobały, zostałoby z pewnością rozdeptane przez przechodniów.
13,3-4. Ziarno wysiewano zwykle (chociaż nie zawsze) przed zaoraniem ziemi. Mógł je więc spotkać jeden z opisanych tutaj losów Rolnik rozrzucał ziarno ręką (co przypuszczalnie miało tutaj miejsce), lub wysiewał je ze specjalnego podziurawionego wora niesionego przez zwierzę. „Droga” lub „ścieżka” to jedna z wielu dróżek biegnących przez pole.
5 Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. 6 Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia.
5–6. Gruntu skalistego lub wręcz odkrytych, bazaltowych wzniesień w górnej Galilei jest szczególnie dużo, zwłaszcza w okolicach Kafarnaum, gdzie jak się zdaje, była wygłoszona przypowieść o siewcy. Nie mogąc zapuścić na cienkiej warstwie gleby korzeni, całą swoją energią wschodząca roślina szybko – stanowczo zbyt szybko – pnie się ku górze. Zgubne skutki tego szybkiego wzrostu przy równoczesnym braku korzeni nie kazały czekać na siebie zbyt długo: wystarczyły pierwsze promienie silnego palestyńskiego słońca.
13,5-6. Na znacznym obszarze Palestyny skałę pokrywała jedynie cienka warstwa ziemi. Jeśli siewca uprzednio nie zaorał pola, dopiero po fakcie przekonywał się, że zmarnował ziarno, wysiewając je na taką ziemię.
7 Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je.
7. Ostre, prawie cierniste chwasty stanowią istną plagę dla rolników znad jeziora Genezaret. Niektóre okazy tych chwastów osiągają wysokość 2 m i odznaczają się nieprawdopodobnymi możliwościami wegetowania w najtrudniejszych warunkach.
13,7. Również ciernie były początkowo niewidoczne. Zamiast być wyrwane z korzeniami, mogły zostać wycięte lub wypalone. Z korzeni, które pozostawiono, mogły się ponownie odrodzić i zdusić ziarno.
8 Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. J 15,8; J 15,16
13,8. Trzydziestokrotne, sześćdziesięciokrotne i stukrotne zbiory byłyby na galilejskiej ziemi niebywale obfitym żniwem. Ziemia w Dolinie Jordanu przynosiła zwykle od dziesięciokrotnych do stukrotnych plonów, tak więc stukrotny plon nie musiał być cudownym zbiorem (Rdz 26,12; por. Am 9,13). Jednak na większości obszarów Palestyny zbierano przeciętnie dziesięciokrotne plony (z jednego zasianego ziarna zbierano dziesięć), zatem wszystkie żniwa, o których mówi Jezus, były bardzo dobrymi zbiorami.
9 Kto ma uszy, niechaj słucha!
13,9 uszy. W niektórych rkpsach po tym słowie dodano: „do słuchania”. Podobnie w 11,15 i 13,43
8–9. Pomijając różnorodność gleby warunkującej różne plony, poszczególne ziarna, nawet gdy spadną razem na dobrą glebę, owocują niejednakowo. Liczbowego określenia wysokości plonów nie należy pojmować dosłownie w sensie naszej „wydajności z hektara” – chodzi po prostu o zróżnicowanie owych plonów.
W sumie dość obfity plon wydany przez ziarno, które padło na urodzajną glebę, nie napełniał chyba jednak radością siewcy. Pamiętał on zbyt dobrze o tym, że trzy czwarte zasianego zboża poszło na marne. Ostatnie słowa przypowieści są zachętą skierowaną do ludzi, by zechcieli dobrze zrozumieć sens Jezusowego pouczenia. To co Jezus powiedział, nie miało bowiem charakteru zwykłej obserwacji dość banalnego wydarzenia.
13,9. Uczniowie uczyli się szczególnie przez uważne słuchanie swoich nauczycieli.
13,1-9. Przypowieść o siewcy. Rabini często nauczali w przypowieściach, posługiwali się też obrazami w czasie głoszenia kazań, by przekazać główną myśl swojego przesłania. Ta forma nauczania, stosowana przez żydowskich nauczycieli z obszaru Palestyny, w Nowym Testamencie pojawia się jedynie w nauczaniu Jezusa, nie może być zatem uznana za dzieło późniejszego Kościoła, spoza kręgu Palestyny.
Większość mieszkańców cesarstwa rzymskiego stanowili wieśniacy i pasterze bydła. Wykształcona elita zwykle gardziła masami, lecz ilustracje stosowane przez Jezusa świadczą o tym, że bardzo często Jego posługa była kierowana do członków tej grupy społecznej. Chociaż w Galilei było wiele miasteczek i dwa duże miasta (Sefforis i Tyberiada), większość jej mieszkańców stanowiła ludność wiejska.
Cel przypowieści Mk 4,10-12; Mk 4,25; Łk 8,9-10; Łk 8,18
10 Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali: Dlaczego mówisz do nich w przypowieściach?
13,10. Uczniowie zadawali pytania swojemu nauczycielowi dopóki nie zrozumieli, co miał na myśli.
11 On im odpowiedział: Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Mt 11,25 Mt 25,29
10–11. Pytanie postawione przez ucznia każe przypuszczać, że nauczając rzesze Jezus nie przemawia prostym stylem. Posługuje się obrazami, przenośniami, porównaniami i tym wszystkim, co pod ogólną nazwą przypowieści jest przeciwstawiane mowie bezpośredniej. Uczniowie Jezusa dostąpili łaski bardzo szczególnej: oto dzięki dobroci Boga Ojca (por. 11,25) ich umysły zostały oświecone na tyle, że są w stanie zrozumieć naukę Jezusa o królestwie Bożym. Dzięki temu zrozumieniu są przekonani również, że królestwo owo już przyszło i że Jezus jest Mesjaszem i Królem.
12 Bo kto ma, temu będzie dodane, i w nadmiarze mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą nawet to, co ma.
13,12 Duszom dobrze usposobionym do tego, co przeżyły w Starym Przymierzu, zostanie dodana doskonałość Nowego (por. 5,17.20), natomiast tym, które są nastawione niewłaściwie, zostanie zabrane to, co mają, czyli Prawo starotestamentalne, które teraz się przedawnia.
12. Bóg traktuje ludzi jako istoty obdarzone pełnym poczuciem odpowiedzialności. Ci, którym została dana od Boga łaska zrozumienia istoty królestwa Bożego, za wierność tej łasce otrzymają kiedyś zasłużoną nagrodę. Ci zaś, którzy – z własnej winy – znajdują się w stanie ubóstwa, gdy chodzi o dobra nadprzyrodzone, ci będą kiedyś pogrążeni w jeszcze większej nędzy. Lub jeszcze inaczej: posiadając już teraz pewne zrozumienie tajemnic Bożych, uczniowie Jezusa w przyszłości otrzymają łaskę jeszcze lepszego pojmowania wielu prawd Bożych. Inni natomiast niewiele lub prawie nic z owej mądrości nie posiadając, będą pozbawiani – lub dokładniej, sami będą się pozbawiać resztek światła nadprzyrodzonego. W rzeczywistości Izrael zdobywał się niekiedy na słabe przebłyski dobrej woli względem Chrystusa, ostatecznie jednak i z tego prawie nic nie pozostało.
13 Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że patrząc, nie widzą, i słuchając, nie słyszą ani nie rozumieją.
13,13 Chodzi o dobrowolną i zawinioną zatwardziałość, która powoduje wstrzymanie łaski przez Boga i tłumaczy je. Wszystkie poprzednie opowieści są przygotowaniem do nauczania w przypowieściach, ilustrującego tę zatwardziałość (11,16-19.20-24; 12,7.14.24-32.34.39.45). Dla duchów ciemnych pełne światło skromnego i ukrytego mesjanizmu byłoby jeszcze bardziej oślepiające (Mk 1,34+), dlatego Jezus daje tylko światło zawarte w symbolach: półświatło, będące wszakże łaską, a jednocześnie zachętą do gorliwszej prośby o dar i do lepszego przyjmowania go.
13,11-13. Przypowieści miały na celu wyjaśnienie głównej myśli rabina za pomocą ilustracji. Pozbawiona głównej myśli, przypowieść byłaby zwyczajną opowieścią. Rabini mieli czasami nauki tajemne, które mogli zrozumieć jedynie ich najbliżsi uczniowie - nauki te były przekazywane prywatnie. Znaczenie przypowieści Jezusa mogłoby więc zostać zrozumiane jedynie przez tych, którzy będą chcieli stać się członkami wewnętrznego kręgu uczniów.
14 Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza: Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Iz 6,9-10+; J 12,40; Dz 28,26n
15 Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli, i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.
13–15. Oto powód, dla którego Jezus nie mówi do rzesz wprost o królestwie Bożym. Nie chcą bowiem dostrzegać Jego czynów – dokładniej, mocy Bożej w Jego czynach – nie chcą się też poddawać Jego słowom. Wierny założeniom przestrzeganym w całej Ewangelii, w tym wypadku również Mateusz nie ogranicza się do samego stwierdzenia zaślepienia Izraelitów, lecz podaje także interpretację tego faktu. Widzi w nim mianowicie wypełnienie się proroctwa Izajasza.
13,14-15. Ludzie w czasach Jezusa przypominali tych, którzy żyli w czasach Izajasza - słyszeli słowa, lecz nie potrafili ich zrozumieć i nawrócić się (Iz 6,9-10).
16 Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Łk 10,23-24
17 Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli. J 8,56; Ef 3,5; 1P 1,10-12; Łk 17,22
13,17 Wielu proroków i sprawiedliwych. Mowa tu o tych ze Starego Przymierza (23,29; por. 10,41). Św. Paweł akcentuje długi czas milczenia, jakim była otoczona „Tajemnica” (Rz 16,25; Ef 3,4-5; Kol 1,26). Por. także 1 P 1,11-12.
16–17. Po raz drugi oświadcza Chrystus, że Apostołowie znajdują się w sytuacji wyjątkowej. Nie cieszyli się podobnymi przywilejami ani prorocy, ani sprawiedliwi ST. Mimo najszczerszych pragnień ani nie widzieli, ani nie słyszeli tego, co widzieli i co słyszeli Apostołowie. Aluzja to bardzo wyraźna do słów i czynów Jezusa.
13,16-17. Niektóre teksty żydowskie opisują, jak sprawiedliwi Starego Testamentu z utęsknieniem czekali na nadejście ery mesjańskiej z jej odkupieniem i pełniejszym objawieniem Boga, Wypowiadanie się na czyjś temat (tutaj na temat Jezusa) przez błogosławienie innych (tych, którzy Go ujrzeli, w przeciwieństwie do niewidomych z Mt 13,15) było dopuszczalną techniką retoryczną stosowaną w tamtych czasach.
Wyjaśnienie przypowieści o siewcy Mk 4,13-20; Łk 8,11-15
18 Wy zatem posłuchajcie przypowieści o siewcy.
18. Ponieważ tylko Apostołom dane jest zrozumienie tajemnicy królestwa Bożego, im również – a nie całemu ludowi – wyjaśnia Jezus sens przypowieści.
19 Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze. Pwt 30,14
13,19 Takiego człowieka oznacza ziarno posiane. To dziwne wyrażenie powstało wskutek niejakiego pomieszania pojęć w interpretowaniu przypowieści, która klasyfikuje ludzi albo według różnych rodzajów gleby, by wyrazić różny sposób przyjęcia słowa, albo według ziarna, lepszej lub gorszej jakości, które przynosi owoc bądź to trzydziestokrotny, bądź sześćdziesięciokrotny, bądź stokrotny.
20 Posiane na grunt skalisty oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; 1Tes 1,6
21 ale nie ma w sobie korzenia i jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje.
22 Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. Jr 4,3-4
19–22. Zły z Ewangelii Mateusza jest nazywany przez Marka szatanem (4,15), a przez Łukasza diabłem (8,12). W wyliczaniu różnych kategorii ziarna można dostrzec pewne stopniowanie. Na pierwszym miejscu znajduje się ziarno, które obumiera nawet nie wykiełkowawszy. Drugie z kolei przynajmniej wschodzi i jakiś czas rośnie, trzecie rośnie – jak widać najdłużej, ale mimo wszystko nie może wydać owoców. W przeciwieństwie do wielu wypowiedzi ST bogactwa tego świata w nauce Chrystusa nigdy nie cieszą się dobrą reputacją.
23 Posiane wreszcie na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie [je]. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny. J 15,8; J 15,16; Ga 5,22
23. Jezus nie mówi, jakie przymioty powinien posiadać człowiek, który słucha słowa Bożego. Wystarczy, że jest otwarty na głos Boży. Będzie mu wtedy dana łaska zrozumienia, i w ten sposób stanie się prawdziwie urodzajną glebą. Ostateczny wydźwięk przypowieści jest więc na wskroś pozytywny i optymistyczny: ta niewielka liczebnie gromadka ludzi właściwie przyjmujących słowo Boże zadecyduje o wielkości królestwa Bożego. Przypowieść miała na celu nie tyle przedstawić słuchaczom jakąś smutną prawdę, ile właśnie podnieść ich na duchu.
13,18-23. Ludzi pozostający na zewnątrz postanowili już, co uczynią ze słowem, gdy do nich dotrze. Rabini powiadali czasami, że człowieka pochłania albo ogień gorliwości dla Prawa, albo troski tego świata (w. 22).
13,10-23. Wyjaśnienie przypowieści o siewcy. To, że niektórzy uczniowie nie wytrwają, odpowiadało tradycyjnemu schematowi zaczerpniętemu ze Starego Testamentu. W Starym Testamencie niektóre postaci (np. Saul) odwróciły się od posłuszeństwa Bogu, inne zaś (np. Dawid) wytrwały, pomimo licznych prób.
Przypowieść o chwaście
24 Przedłożył im inną przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli.
24. Ewangelista nie mówi co prawda, czy pole na które patrzył Jezus z łodzi, było porosłe dobrym zbożem czy chwastem, możliwe jednak, że taki właśnie widok pola porosłego pszenicą i chwastami posłużył Jezusowi za materiał do przypowieści. A może nawet, jak przypuszczało wielu Ojców Kościoła, akurat wtedy poczęły się ukazywać pierwsze źdźbła chwastu.
13,24. Słowa „królestwo niebieskie podobne jest do człowieka...” nie oznaczają, że zostało ono porównane jedynie do człowieka. Przypowieści rabinów rozpoczynały się zwykle słowami: „Do czego można to przyrównać?” lub Jest to podobne do...” W przypowieściach tych zwrot ten oznacza, że przedmiot zostanie wyjaśniony za pomocą pełnej analogii, która po tych słowach nastąpi, nie zaś jedynie za pomocą następnego słowa.
25 Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. 26 A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. 27 Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast?
25–27. Wzmianka o tym, że ludzie spali zasiawszy zboże, nie jest piętnowaniem ludzkiej niedbałości. Owa pora dnia była bowiem przeznaczona właśnie na sen. „Zasiewanie kąkolu lub innych chwastów na cudzym polu w celu dokonania zemsty, jest zjawiskiem na Wschodzie nierzadkim i po dzień dzisiejszy należy do grzechów, których odpuszczenie na spowiedzi jest zarezerwowane ordynariuszowi na terenie obecnego Patriarchatu Jerozolimskiego” (Fr. M. William).
13,25-27. Najbardziej podstawowym składnikiem jadłospisu mieszkańców Palestyny (jadłospisu starożytnych w ogólności) był chleb. Pszenica odgrywała z tego powodu bardzo ważną rolę Jednak trujący chwast, rodzaj rajgrasu zwanego życicą (słowo zwykle tłumaczone jako „chwasty”), w początkowej fazie wzrostu swoim wyglądem przypominał pszenicę i można go było od niej odróżnić dopiero po pojawieniu się kłosów.
28 Odpowiedział im: Nieprzyjazny człowiek to sprawił. Rzekli mu słudzy: Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go? 29 A on im odrzekł: Nie, byście zbierając chwast, nie wyrwali razem z nim i pszenicy.
28–29. Ludzie proponujący w swej zapalczywości natychmiastowe powyrywanie chwastu reprezentują w rzeczywistości logikę czysto ludzką. Inny sposób myślenia cechuje miłosierną i wyczekującą postawę Chrystusa. Główne pouczenia całej przypowieści dają się sprowadzić do kilku następujących punktów: 1) Pan Bóg dopuszcza, że w Jego królestwie, obok dusz świętych i wiernych, znajdują się także grzesznicy. 2) Tych ostatnich, choć godni są zatracenia, nie pozbawia doczesnego bytu. Znosi ich cierpliwie i sam dokona kiedyś oddzielenia sprawiedliwych od grzeszników. 3) Jego postępowanie z grzesznikami podyktowane jest zasadą: „Nie chcę śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i żył” (por. Ez 18,23.32).
13,28-29. Pola były zwykle odchwaszczane na wiosnę, jeśli jednak chwasty zostały wykryte zbyt późno - tak jak tutaj - wyrywając je można było uszkodzić pszenicę. Gdy jednak w pełni dojrzały, żniwiarze mogli obcinać pszenicę tuż poniżej kłosów, pozostawiając niższe chwasty, by je później usunąć.
30 Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza. J 15,6; Mt 3,12
30. W pochodzącym od samego Chrystusa wyjaśnieniu tej przypowieści został przedstawiony szczegółowo i barwnie sam moment przyszłego oddzielania chwastu od zdrowego ziarna. Przyznać wreszcie trzeba, że nadal trwa szatański posiew chwastu. Dokonuje się on w czasie zasypiania i nieostrożności ludzkiej. Problem ludzi, którzy utracili wiarę w Boga, ale mają silną wiarę w istnienie szatana (np. bohaterowie niektórych powieści G. Bernanosa), jest zawsze aktualny. Ciągle mamy do czynienia z tym samym zgubnym lub zbawiennym wpływem otoczenia; ciągle dokonuje się zasiewanie i wykradanie dobra z serc innych ludzi. Ciągle też porywczości ludzkiej stają naprzeciw cierpliwość i wspaniałomyślność Boga. Bóg nie chce śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i żył. Oto Boże spojrzenie na złych ludzi.
13,30. Chociaż Palestyna w I w, po Chr. był niewątpliwie bardziej zalesiona niż w czasach późniejszych, wiele dawnych lasów zostało już wyciętych, dlatego materiał opałowy nie mógł być marnotrawiony. Po wyschnięciu chwasty przynajmniej na coś się zdawały - dostarczały paliwa dla ognia.
13,24-30. Przypowieść o chwaście i pszenicy. Zamożni właściciele ziemscy posiadali większość obszarów cesarstwa rzymskiego. Na ich włościach pracowali wolni chłopi lub niewolnicy - ich sytuacja była zbliżona (z tą różnicą, że niewolnicy mogli być również bici i sprzedawani przez swoich właścicieli). Wielu słuchaczy Jezusa (Mt 13,34) było takimi wieśniakami, pracującymi w wielkich gospodarstwach rolnych, dlatego mogli pojąć trudność opisanej przez Niego sytuacji.
Przypowieść o ziarnku gorczycy i o zaczynie Mk 4,30-32; Łk 13,18-19;
31 Przedłożył im inną przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli.
32 Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, większe jest od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki podniebne przylatują i gnieżdżą się na jego gałęziach. Dn 4,9; Dn 4,18; Ez 17,23
31–32. Nasienie gorczycy uchodzi za coś przysłowiowo małego. Zasiane wschodzi i rośnie szybko, osiągając niekiedy wysokość trzech metrów. Szczególnie udane okazy tej rośliny można spotkać w okolicy Tyberiady lub nad brzegami Jordanu. Wzmianka o zamieszkiwaniu ptaków niebieskich na gałęziach rozrośniętej gorczycy nie powinna sugerować myśli o zakładaniu gniazd. Chodzi raczej o chwilowe siadanie ptaków na gałęziach roślin. Przypowieść obrazuje moc słowa Bożego. Dzięki tej mocy królestwo Boże rozrasta się potężnie na zewnątrz.
13,31-32. Uczeni w dalszym ciągu dyskutują, do jakiego gatunku roślin odnosi się określenie „ziarnko gorczycy”. Mimo to nie jest ono na pewno najmniejszym z ziaren znanych słuchaczom Jezusa (ziarnko storczyka jest od niego mniejsze). Chodzi o to, że ziarnko gorczycy było uważane za bardzo małe, a mimo to wyrastał z niego duży krzew. Gorczyca rosnąca na brzegu Jeziora Galilejskiego osiągała 3 m, niekiedy nawet 5 m wysokości. Zwykle jednak miała około 1,5 m. Ponieważ co roku odrastała, ptaki nie mogły budować w niej gniazd, w okresie gniazdowania wczesną wiosną. Hiperbola, jaką posługuje się Jezus w odniesieniu do najlepszego znanego przykładu wzrostu od małego ziarnica do dużego krzewu, nie zmienia sensu głównej myśli - królestwo może rozpocząć się w sposób niezauważalny, jednak osiągnie punkt - kulminacyjny w chwale.
Nawet jeśli ptaki nie mogły zakładać gniazd na krzewie gorczycy, mogły na nim siadywać (termin, którego Mateusz tutaj używa, był czasami stosowany w tym znaczeniu). Mateuszowy język zawiera aluzję do fragmentu Dn 4,12, opowiadającego o świetności królestwa należącego do innego władcy. Z dostępnych źródeł wynika, że palestyński obyczaj nakazywał łączenie ziarnka gorczycy raczej z polami, niż ogrodami. Można zatem przeciwstawić Mt 13,31 fragmentowi Łk 13,19 - każda wersja przypowieści dostosowana jest do wyobrażeń jej odbiorców.
33 Powiedział im inną przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło. Mk 4,33-34
13,33 Królestwo, podobnie jak ziarno gorczycy i zaczyn chlebowy, ma skromne początki, ale wielki rozwój.
33. Wkładanie kwasu do kilku miar mąki jest zwyczajem do dziś stosowanym przy sporządzaniu ciasta na chleby i to nie tylko na Wschodzie, lecz także we wszystkich najbardziej nowoczesnych piekarniach. Wiadomo jednak, że słowo „zaczyn” posiada również inne, zdecydowanie pejoratywne znaczenie, podobnie jak rzeczywistość tym terminem oznaczana wykazuje niekiedy wręcz zgubne właściwości. I dlatego Jezus przestrzega swoich uczniów przed „kwasem” uczonych w Piśmie i faryzeuszy (Mt 16,6; por. Mk 8,15).
13,33. W rzymskich miastach istniały piekarnie, obraz, który się tutaj pojawia, nawiązuje do sytuacji galilejskiej wieśniaczki. Zaczyn lub kwas był dodawany do ciasta. Trzy miary, około czterdziestu litrów, stanowiły maksymalną ilość mąki, z której kobieta mogła przygotować ciasto - upieczony z niego chleb wystarczyłby do nakarmienia stu osób.
13,31-33. Przypowieści o ziarnku gorczycy i o zaczynie. Główną myślą obydwu przypowieści jest to, że potężne królestwo, na którego nadejście wszyscy oczekiwali, może mieć niepozorne początki, które sprowadzają się do Jezusa i Jego uczniów.
34 To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił.
35 Tak miało się spełnić słowo Proroka: Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata. Ps 78,2
13,35 świata. W licznych rkpsach pominięte.
34–35. Przy okazji tej właśnie przypowieści Jezus oświadcza, że odtąd zamierza nauczać tylko w przypowieściach. Ten rodzaj nauczania miał lepiej i skuteczniej wdrożyć w umysły i pamięć słuchaczy wielkie prawdy o królestwie Bożym. Cytowane w w. 35 słowa Psalmu 78[77],2 są w rzeczywistości proroctwem, które się spełniło na Osobie i w czynach Jezusa Chrystusa. On to bowiem opowiedział ludziom o zbawczych planach Bożych, zakrytych od założenia świata. Podane w obydwu ostatnich przypowieściach zapewnienie Apostołów przez Jezusa, że Kościół będzie kiedyś wielki, miało na celu podtrzymanie ich wytrwałości. Dziś – mimo wiadomych przeszkód – zapewnienie to jest powodem do radości dla tych, którzy korzystają z Ewangelii i myślą o Bogu.
13,34-35. Nauczanie na osobności. Zob. komentarz do Mt 13,10-13. Mateusz cytuje Ps 72,2, w którym psalmista opisuje swoją wiedzę w tradycyjnych kategoriach hebrajskiej literatury mądrościowej, w dalszej części psalmu wymienia jej elementy: dzieje wierności Boga, Jego zbawcze dzieła i bunt Jego ludu.
Wyjaśnienie przypowieści o chwaście
36 Wtedy odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie, mówiąc: Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście. 37 On odpowiedział: Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy.
38 Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. 1J 3,10
13,38 synowie. Tak dosł. (por. przyp. 12,27).
39 Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. Mt 4,1+ Jl 4,13; Ap 14,15-16
Wyjaśnienie perykopy składa się bardzo wyraźnie z dwu części: alegoryzujące wyliczenie poszczególnych elementów przypowieści (ww. 37–40) i stosunkowo dokładny opis żniwa (ww. 41–43). Sposób rozłożenia akcentów w części drugiej robi wrażenie szczególne na czytelniku. Autorowi wyraźnie zależy na przedstawieniu nagrody czekającej sprawiedliwych oraz kary, która jest przygotowana dla bezbożnych. Liczne rysy literackie tego tekstu – określenie szatana mianem Złego, wyrażenia: Królestwo, synowie Królestwa, tytuł Syn Człowieczy, w tak szczególnym kontekście, zwrot: jaśnieć będą jak słońce itp. – prowadzą do wniosku, że jego autorem jest sam Mateusz, choć nie jest też wykluczone, że pewne elementy tego wyjaśnienia pochodzą z tradycji przedmateuszowej.
36–39. Wzmianka o odprawieniu tłumów do domu świadczy o tym, że wyjaśnienie przypowieści z woli samego Chrystusa ma mieć charakter trochę ezoteryczny lub przynajmniej, że było przeznaczone tylko dla uczniów. Wszystkie elementy opowiadania – osoby tam występujące, czynności tych osób, rezultaty ich działania – w tej wykładni podanej jako Chrystusowa przybierają znaczenie religijne.
40 Jak więc zbiera się chwast i spala w ogniu, tak będzie przy końcu świata.
41 Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia oraz tych, którzy dopuszczają się nieprawości, So 1,3
42 i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Ap 21,8; Ap 8,12+
43 Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha! Dn 12,3
13,43 w królestwie Ojca swego. Po królestwie Syna (królestwie mesjańskim), o którym mowa w w. 41, nastąpi królestwo Ojca, a Syn odda Mu wszystkich wybranych, których zbawił. Por. Mt 25,34; 1 Kor 15,24.
40–43. Koniec świata i nieodłącznie z nim związany sąd kojarzy się autorom natchnionym – i to zarówno ST, jak NT – przede wszystkim z wymiarem kary bezbożnym. Sąd ten jest dość często przedstawiany w Biblii za pomocą metafory żniwa (por. Iz 17,5; Jl 4,12 n; Mi 4,12; Mt 3,12; Mk 4,29; Ga 6,8; Ap 14,14–20). Ogień jest stałym elementem opisów wszystkich bolesnych doświadczeń ludzi potępionych. W pouczeniach moralnych, których udzielał Jezus, najczęściej powtarzały się – zwłaszcza w Ewangelii Mateusza – przestrogi przed ewentualnym gorszeniem maluczkich. Nic dziwnego, aniołowie Syna Człowieczego zjawią się na świecie po to, aby zebrać wszystkie zgorszenia. Zgorszenia owe należy w tym przypadku utożsamiać z samymi gorszycielami. Ze względu na ostatni wiersz całe wyjaśnienie przypowieści ma charakter zdecydowanie optymistyczny i pociągający zarazem do pracy nad doskonaleniem własnego wnętrza. Taki jest też cel parenetyczny całej wykładni.
13,36-43. Wyjaśnienie przypowieści o chwaście i pszenicy. Różne grupy żydowskie, np. esseńczycy, oddzielały się od głównego nurtu judaizmu, dążąc do pełniejszego przestrzegania czystości rytualnej. Wszyscy zgadzali się jednak, że jedynie Bóg zna serce każdego człowieka. Jedynie na końcu, w dniu sądu, będzie można skutecznie oddzielić sprawiedliwych od nieprawych. W innych tekstach (np. Ezd 4,30-32; 2 Barucha 70,2; zob. Iz 32,13-15; Jr 31,27-28; Oz 2,21-23; 6,11) żniwa są symbolem końca czasów; pisma żydowskie porównują niekiedy piekło do rozpalonego pieca (1 Hen 54,6; w niektórych rękopisach w 98,3; 4 Ezd 7,36). Inne teksty żydowskie opisują również sprawiedliwych, jaśniejących chwałą w przyszłym królestwie.
Przypowieść o skarbie i perle
44 Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Prz 4,7; Mt 19,21
13,44-46 Kto znajdzie królestwo niebieskie, z radością zostawi wszystko, aby doń wejść (por. 19,21; Łk 9,57-62).
44. Ustawodawstwo zarówno semickie, jak i rzymskie gwarantowało prawo własności do wszystkiego, co znajdowało się na zakupionej roli. Tak więc skarb w niej ukryty stawał się również własnością nabywcy. Pewien podstęp, którego dopuścił się człowiek kupujący – znalazłszy skarb, nic nie mówiąc zapłacił za rolę tak, jakby w niej żadnego skarbu nie było – stanowi temat, który nie leży w granicach aktualnych zainteresowań Ewangelisty. Chodzi mu o jak najwyraźniejsze przedstawienie idei oddania wszystkiego, co się ma, aby nabyć skarb królestwa Bożego.
13,44. Skarby zwykle zakopywano w ziemi w celu ich zabezpieczenia. Najbardziej prawdopodobną sytuacją, którą mogli sobie wyobrazić słuchacze Jezusa, było odkopanie skarbu przez wieśniaka, wykonującego prace polowe na ziemi bogatego właściciela ziemskiego, lecz ukrywającego go ponownie, by tamten nie zagarnął go dla siebie. Wieśniak inwestuje następnie wszystkie swoje środki, by nabyć pole, na którym znajduje się skarb. Opowieści o odkryciu zaginionych skarbów często krążyły wśród biedoty, Jezus wykorzystuje główną linię takiej opowieści, by zachęcić słuchaczy do poszukiwania skarbu większego od tego, który można znaleźć w ziemi.
45 Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca poszukującego pięknych pereł. 46 Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją.
45–46. Od najdawniejszych czasów perły uchodziły za najbardziej kosztowne, cenniejsze nawet od diamentów klejnoty. W zachowaniu się kupca nic nie zasługuje na naganę. W obydwu przypowieściach mamy do czynienia nie z ryzykiem, lecz z wyrachowaniem: warto sprzedać wszystko, co się ma, aby stać się posiadaczem skarbu lub szczególnie pięknej perły.
13,45-46. Nurkowie poszukiwali pereł w Morzu Czerwonym, Zatoce Perskiej i Oceanie Indyjskim - niektóre perły osiągały wartość odpowiadającą milionom dolarów. Słuchacze Jezusa znali przypuszczalnie główną linię tych opowieści - wydaje się, że istniała bardzo podobna baśń ludowa, nie zawierała jednak tych samych myśli o królestwie.
Przypowieść o sieci
47 Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. 48 Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. 49 Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych
50 i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Mt 8,12+
47–50. Ze względu na myśl przewodnią przypowieść ta przypomina opowiadanie o chwaście, zasianym nocą w pszenicy. Żniwom z tamtej przypowieści odpowiada tu zbieranie do naczyń ryb dobrych, a wyrzucanie bezwartościowych. Aplikacja praktyczna tylko pozornie odnosi się do obydwu przypowieści. W rzeczywistości dotyczy tylko przypowieści o niewodzie: podobnie jak nieużyteczne, złe ryby, złowione mimo woli do niewodu, będą odrzucone, tak też w „rozpalonym piecu” znajdą się przy końcu świata niedobrzy ludzie.
13,47-50. Przypowieść o sieci i rybach. Szerzej zob. komentarz do Mt 4,19; na temat oddzielenia zob. Mt 13,36-43. Do połowów stosowano różne rodzaje sieci - niewód (o którym jest tutaj mowa) był znacznie większy od sieci wykorzystywanych w Mt 4,18, Sądzi się, że do szerszego końca sieci były przymocowane ciężarki, by był zanurzony pod powierzchnią wody; sieć wciągano za drugi koniec znajdujący się poniżej.
51 Zrozumieliście to wszystko? Odpowiedzieli Mu: Tak. Mk 4,13+
52 A On rzekł do nich: Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare.
13,52 uczony w Piśmie. Jeśli ktoś taki staje się uczniem Chrystusa, to jest w posiadaniu całego bogactwa Starego Przymierza powiększonego o udoskonalenie Nowego i dysponuje nim (w. 12). Ta pochwała „chrześcijańskiego uczonego w Piśmie” podsumowuje cały ideał ewangelisty Mateusza i — jak się zdaje — jest jego dyskretnym autoportretem.
51–52. Najbardziej oderwane od tematyki całej powyższej perykopy jest zdanie ostatnie, mówiące o uczonych w Piśmie. Ludzie określani w ten sposób odgrywali bardzo ważną rolę w życiu zwłaszcza religijnym narodu wybranego. Oni to posiadali niejako monopol na rozumienie i wykładanie innym sensu Pisma Świętego. Zdaje się, że Jezus nie czyni tu aluzji do uczonych żydowskich, rzekomo nawróconych na chrześcijaństwo. Wydobywanie rzeczy nowych i starych – to również nie jest rada, by owi neochrześcijanie w swym nowym życiu posługiwali się zarówno wskazaniami dawnego Prawa, jak i nauką Chrystusa. Idea uczonych w Piśmie wyraża raczej pragnienie Jezusa, aby Apostołowie w swej gorliwości wykładania Pisma byli podobni do uczonych żydowskich. Wydobywanie rzeczy starych ze skarbca – to być może referowanie ongiś słyszanej nauki Jezusa, rzeczy nowe zaś – to okoliczności życiowe powodujące potrzebę nowego odczytywania i nowego przekazu dawnej nauki. Możliwe jednak, że rzeczy stare – to starotestamentowe proroctwa, nowe zaś – to ich wypełnienie w życiu i nauce Jezusa.
13,51-52. Uczniowie królestwa. Prawo i mądrość były zwykle porównywane do skarbów (czasami do pereł). Uczeni w Piśmie, którzy doskonale znali Prawo, posiadali z natury rzeczy „stary” skarb, zaś przesłanie o królestwie dawało im coś nowego. Obraz nawiązuje do sytuacji, w której właściciel domu wydaje stare i nowe monety, które przechowywał ukryte w jego wnętrzu. Niektórzy badacze sugerowali, że Ewangelia Mateusza zwraca się tutaj szczególnie do chrześcijańskich uczonych w Piśmie, których zadanie polegało na przyprowadzaniu pogan do największego nauczyciela, Jezusa (Mt 28,19).
Jezus w Nazarecie Mk 6,1-6; Łk 4,16-24
53 Gdy Jezus dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd. Mt 2,23
54 Przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: Skąd u niego ta mądrość i cuda?
13,54 do... miasta rodzinnego. BJ: „do... ojczyzny”, to jest do Nazaretu, miasta swego dzieciństwa (por. 2,23).
55 Czyż nie jest on synem cieśli? Czy jego Matce nie jest na imię Mariam, a jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? J 6,42; Łk 3,23; Mt 27,56; Mt 12,46+
53–55. Na samym początku rozdz. 13 znajduje się wzmianka, że nauczając przez przypowieści Jezus znajdował się w łodzi przy samym brzegu jeziora Genezaret. Otóż skończywszy owo nauczanie przez przypowieści, Jezus oddalił się stamtąd i przyszedł do swego rodzinnego miasta, gdzie Jego słowa wprawiły wszystkich w podziw. Nazaret uchodziło za rodzinne miasto Jezusa, dlatego że tam właśnie spędził swoje dziecięce lata i tam mieli też swoje domicilium Maryja (tutaj w brzmieniu aramejskim) i Józef. Nazaret nie było to miasto wielkie. Nic tedy dziwnego, że wszyscy wiedzieli, iż Józef był cieślą, jego małżonka nazywała się Maryja, a braćmi byli: Jakub, Józef, Szymon i Juda.
56 Także jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc u niego to wszystko?
57 I powątpiewali o Nim. A Jezus rzekł do nich: Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony. J 4,44; Mt 16,14+
58 I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa. Mt 8,10+
56–58. Znali też Jego siostry – oczywiście siostry w szerszym znaczeniu, czyli inaczej mówiąc, krewne. Wiedzieli, że cała rodzina składała się z ludzi prostych. Tym trudniej więc było im zrozumieć mądre pouczenia Jezusa. Skądże u niego to wszystko? Z tak sformułowanego pytania wynika, że słowa Jezusa przyjmowano z początku za prawdę, choć nie odbywało się to bez wielkiego podziwu; dopiero potem zrodziły się wątpliwości. Tak więc nauka Jezusa nie da się wytłumaczyć prawami zwykłego procesu powstawania innych systemów religijnych. Na wątpliwości mieszkańców Nazaretu Jezus zareagował oświadczeniem, którego sens sprawdza się po dzień dzisiejszy i nie tylko w odniesieniu do Chrystusa: środowisko, w którym ktoś przychodzi na świat i wzrasta wśród najbliższych, rzadko kiedy dostrzega czyjąś prawdziwą, gdzie indziej podziwianą wielkość. Tak też i Jezus nie cieszył się uznaniem w Nazarecie i niewiele zdziałał tam cudów z powodu niewiary tych ludzi.
13,53-58. Jezus w Nazarecie. Zob. komentarz do Mit 6,1-6, gdzie znaleźć można bardziej szczegółową analizę tego epizodu. Tradycja opowiadająca o prorokach, którzy zostali odrzuceni w rodzinnych miastach, była bardzo stara (Jr 1,1; 11,21-23), jednak motyw prześladowanych proroków został jeszcze bardziej rozwinięty w późniejszej myśli żydowskiej.
W czasach dzieciństwa Jezusa zapotrzebowanie na stolarzy w Nazarecie było bardzo duże (odbudowywano sąsiednie miasto Sefforis, które zostało spalone, zaś jego mieszkańcy wzięci do niewoli). Nic więc dziwnego, że taki właśnie zawód wykonywał Józef. Stolarze wykonywali prace w drewnie - wytwarzali drewniane pługi, krzesła, drewniane części dachów. Zajmowali się też pracami murarskimi, gdy domy wznoszono z kamieni. Samo Nazaret było w tym okresie małą mieściną, liczącą przypuszczalnie od 1 600 do 2 000 mieszkańców, Jezus był zatem znany większości tamtejszych ludzi.
Mt 14
KSZTAŁTOWANIE APOSTOŁÓW W GALILEI
I NA POGRANICZU
Ścięcie Jana Chrzciciela Mk 6,14-16; Łk 9,7-9
1 W owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. Łk 3,1+; Łk 23,8-12; Mt 16,14+
14,1. Mateusz używa właściwego tytułu Heroda Antypasa („tetrarcha”) zamiast zaprawionego ironią, mniej precyzyjnego określenia, które nadaje mu ewangelista Marek („król”). Tytuł „tetrarcha” oznaczał pierwotnie osobę władającą jedną czwartą jakiegoś obszaru, Rzymianie stosowali go jednak w odniesieniu do władców dowolnej jego części. Królestwo Heroda Wielkiego zostało w 4 r. przed Chr. podzielone pomiędzy Archelaosa (później zastąpionego przez rzymskich prokuratorów), Antypasa i Filipa.
2 I rzekł do swych dworzan: To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze w nim działają.
1–2. Herod, o którym tu mowa, to Antypas, syn Heroda Wielkiego. Człowiek ten niewiele jeszcze słyszał o Jezusie. Natomiast w prawdziwy podziw wprawiały go zapewne już nieraz czyny i nauka Jana Chrzciciela. Kiedy więc poczęły docierać do niego różne wieści o Jezusie, był przekonany, że to Jan Chrzciciel, stracony niedawno na wyraźne polecenie Heroda, powstał z grobu i znów rozpoczął swoją działalność. Tajemnicą pozostaje dla nas geneza wiary Heroda w zmartwychwstanie Jana Chrzciciela.
3 Herod bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wtrącić do więzienia, z powodu Herodiady, żony brata jego, Filipa. Mk 6,17-29; Łk 3,19-20
14,3 Filipa. W Wulgacie pominięte. Imię to przysparzało trudności. Osoba, o którą chodzi, nie jest tetrarchą Iturei i kraju Trachon (Łk 3,1; por. Mt 16,13), lecz innym synem Heroda Wielkiego z Marianinie II, to przyrodni brat Antypasa, który przez Józefa Flawiusza nazywany jest również Herodem. Jego sytuacja człowieka prywatnego nie mogła zaspokoić ambicji Herodiady, jego żony, wnuczki Heroda Wielkiego, córki Arystobula, a zatem bratanicy Antypasa. Herodiada zamiast owego skromnego wujka wolała innego wujka — tetrarchę Galilei. — Przestępstwo Antypasa polegało nie tyle na tym, że pojął za żonę bratanicę, lecz na tym, że zabrał ją żyjącemu bratu i oddalił swoją pierwszą żonę.
4 Jan bowiem upominał go: Nie wolno ci jej trzymać.
14,2-4. Również Józef Flawiusz, żydowski historyk działający w I w. po Chr., donosi o romansie Heroda Antypasa z jego bratową Herodiadą. Tetrarcha i jego kochanka rozwiedli się ze swoimi małżonkami i pobrali się. Herod obraził w ten sposób swojego byłego teścia, króla Nabatejczyków, co ostatecznie doprowadziło do wojny, w wyniku której honor Heroda doznał znacznego uszczerbku. Jan Chrzciciel spodziewał się z pewnością, że Herod nie przyjmie jego upomnień, nie powstrzymało go to jednak przed ich wygłaszaniem. Herod mógł odebrać moralną treść przesłania Jana za krytykę uprawianej przez siebie polityki.
5 Chętnie też byłby go zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka. Kpł 18,16; Kpł 20,21 Mt 21,26
3–5. Natomiast przekazał nam Ewangelista dość dokładne dane o tym, jak doszło do śmierci Jana Chrzciciela. Bezpośrednim powodem najprzód uwięzienia, a potem ścięcia Jana Chrzciciela były upomnienia, których ten nieustraszony prorok udzielał Herodowi za to, że współżył z Herodiadą, żoną swego brata, Filipa. Upomnienia te nie były dla Heroda – rzecz jasna – przyjemne. Jeśli dość długo jednak pozostawiał Jana na wolności, to tylko dlatego, że bał się ludu, który uważał Jana za proroka.
6 Otóż, kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła wobec gości córka Herodiady i spodobała się Herodowi.
14,6 córka Herodiady. Według Józefa Flawiusza miała ona na imię Salome.
14,5-6. W tym okresie Żydzi zwykle nie obchodzili urodzin Józef Flawiusz pisze, że obchodzenie urodzili było zabronione). Chociaż większość Żydów uważała obchodzenie dnia urodzin za obyczaj pogański, arystokracja była otwarta na greckie wpływy. W twierdzy Heroda, Macheroncie, mężczyźni i kobiety biesiadowali w oddzielnych salach, Herodiada mogła więc nie być bezpośrednim świadkiem zachowania Heroda wobec jej córki Salome.
7 Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi.
14,7. Ślubowanie Heroda było przyrzeczeniem danym przez człowieka pijanego. Jako wasal Rzymu nie miał prawa oddać części swojego terytorium.
8 A ona przedtem już podmówiona przez swą matkę: Daj mi tu – rzekła – na misie głowę Jana Chrzciciela!
6–8. Decyzja zgładzenia Jana zapadła w okolicznościach dość szczególnych: zachwycony wdziękiem Salome (to imię podaje Józef Flawiusz), córki Herodiady, tańczącej wobec władcy i grona jego przyjaciół, Antypas przyrzekł nieopatrznie, że tancerce ofiaruje wszystko, o cokolwiek go poprosi. Pouczona przez swoją przebiegłą matkę, Salome zażądała głowy Jana Chrzciciela. Ze strony Herodiady nie była to już tylko chęć pozbycia się niewygodnego gromiciela jej grzesznego życia, ale wyraz bardzo wyszukanej zemsty: niech wszyscy zobaczą publicznie, jak kończą ludzie, którzy mają odwagę przeciw niej występować.
9 Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać.
14,8-9. Złamanie przysięgi uczynionej wobec gości oznaczałoby poniesienie uszczerbku na honorze, chociaż żydowscy nauczyciele mogli od niej uwolnić.
10 Posławszy więc [kata], kazał ściąć Jana w więzieniu. 11 Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczynie, a ona zaniosła ją swojej matce.
14,10-11. Prawo żydowskie wymagało, by przed egzekucją odbył się proces sądowy, Herod jednak, posiadając władzę udzieloną przez Rzymian, ignoruje to wymaganie. Ścięcie było najszybszym i najmniej bolesnym sposobem egzekucji, zwykle dokonywano go mieczem. Był to jednak zwyczaj grecko-rzymski, sprzeczny z żydowskimi obyczajami.
12 Uczniowie zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli i donieśli o tym Jezusowi.
9–12. Nie bez smutku i wewnętrznej walki Antypas wypełnił jednak uczynioną publicznie obietnicę: kazał ściąć Jana w więzieniu, a jego głowę przynieść na misie i wręczyć dziewczęciu. Gdy się to stało, gdy już Salome przekazała głowę Chrzciciela swej matce, uczniowie Jana pogrzebali ciało mistrza, a potem powiadomili o wszystkim Jezusa. I tak oto zginął jeszcze jeden prorok w Izraelu: zginął nie tyle wskutek niechęci ludu, ile raczej wskutek słabości charakteru i tchórzostwa króla oraz przewrotności złej kobiety.
14,12. Za zorganizowanie pogrzebu odpowiedzialny był zwykle syn zmarłego. Jan Chrzciciel bądź nie miał dorosłych synów (co wydaje się prawdopodobne), bądź też jego uczniowie byli jedynymi ludźmi gotowymi do wypełnienia tej roli. Chociaż w całym starożytnym świecie (z wyjątkiem niektórych ekscentrycznych filozofów) brak pochówku uważano za najgorszy los, który może spotkać człowieka, prawo żydowskie zabraniało żałoby z powodu śmierci osób straconych na mocy żydowskiego prawa. Herod mógł więc odmówić każdemu, kto zjawił się, by odebrać ciało Jana.
14,1-12. Ścięcie Jana Chrzciciela. Zob. komentarz do Mk 6,14-29, w którym podaję znacznie więcej szczegółów. Fragment ten nie odnosi się do Heroda Wielkiego, który zmarł na kilka lat przed narodzinami Jezusa, lecz opowiada o Herodzie Antypasie, jego synu, urodzonym z matki Samarytanki, bracie Heroda Archelaosa (Mt 2,22). Panował on w Galilei i Perei (Perea była wąskim pasem lądu położonym na wschód od Jordanu) od około 4 r. przed Chr. do 39 r. po Chr.
Pierwsze rozmnożenie chleba Mk 6,31-44; Łk 9,10-17; J 6,1-13; Mt 15,32-38p;
2Krl 4,42-44; 2Krl 9,36; 2Krl 15,32
13 Gdy Jezus to usłyszał, oddalił się stamtąd łodzią na pustkowie, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo.
14,13-21 Łukasz (9,10-17) i Jan (6,1-13) opowiadają tylko o jednym rozmnożeniu chleba, natomiast Mateusz (14,13-21; 15,32-39) i Marek (6,30-44; 8,1-10) — o dwu. Niewątpliwie mamy do czynienia z dubletem, i to pewnie bardzo wczesnym (por. 16,9n), który przedstawia to samo wydarzenie według dwóch różnych tradycji. Pierwsza, bardziej archaiczna, jest pochodzenia palestyńskiego i umiejscawia to wydarzenie — jak się wydaje — na zachodnim brzegu jeziora (zob. następny przyp.), mówi też o dwunastu koszach, liczbie-symbolu pokoleń Izraela oraz Apostołów (Mk 3,14+), natomiast druga, która mogła powstać w środowisku chrześcijan pochodzenia pogańskiego, umiejscawia to wydarzenie na wschodnim, pogańskim, brzegu jeziora (Mk 7,31) i mówi o siedmiu koszach, liczbie-symbolu narodów Kanaanu (Dz 13,19) i diakonów w środowisku helleńskim (Dz 6,5; 21,8). Obydwie tradycje przedstawiają to wydarzenie w świetle starotestamentalnych cudów tego rodzaju, a szczególnie — rozmnożenia oliwy i chleba przez Elizeusza (2 Krl 4,1-7.42-44) a także opowieści o mannie i przepiórkach (Wj 16; Lb 11). Obdarowań pożywieniem z nieba Jezus dokonuje na nowo czyniąc cuda, które zawierają treść o wiele przewyższającą te poprzednie. Rozmnożenie chleba, jakiego dokonał Jezus, miało być i było rozumiane — począwszy od najwcześniejszych tradycji — jako zapowiedź pokarmu eschatologicznego w pełnym tego słowa znaczeniu, czyli Eucharystii. Ten właśnie aspekt jest podkreślany w literackich opisach u synoptyków (por. Mt 14,19; 15,36 i 26,26) oraz w mowie o chlebie żywym (J 6).
14,13 na pustkowie. Nic nie zmusza do myślenia o wschodnim brzegu jeziora. Jezus mógł przejść z północy na południe i z południa na północ wzdłuż zachodniego brzegu, osiągając w ten sposób „drugi brzeg” (w. 22) zatoki, jaką tworzy tu linia brzegowa.
— poszły za Nim pieszo. Podążały one brzegiem jeziora w kierunku płynięcia łodzi.
Chronologia wydarzeń przedstawionych przez Mateusza, gdy chodzi o życie Jana Chrzciciela i Jezusa, jeszcze nieraz będzie pozostawiać wiele do życzenia. Mateuszowi najwyraźniej nie chodzi o chronologię, lecz o to, by ukazać związki pomiędzy Janem Chrzcicielem a Jezusem, by przepowiedzieć już z góry Jezusowi taki sam koniec jak ten, który spotkał Jana Chrzciciela.
13. Bezpośrednim powodem odejścia Jezusa z miejsca Jego dotychczasowej działalności była wiadomość o zgładzeniu Jana: Być może, czując pewne zniechęcenie do ludzi, Jezus zapragnął pozostać przez jakiś czas w samotności. Rzesze jednak odnalazły Go rychło i szły za Nim z jednej miejscowości do drugiej.
14 Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.
15 A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Miejsce to jest pustkowiem i pora już późna. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności. Mt 8,3+
14,13-15. Chleb i ryby były podstawowymi składnikami jadłospisu mieszkańców Palestyny. Mięso było droższe i spożywano je wyłącznie z okazji świąt. Nauczyciele nie byli zwykle odpowiedzialni za żywienie uczniów własnym sumptem.
16 Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść! 2Krl 4,42
14–16. Przeprawił się wreszcie na drugi brzeg jeziora i tam zobaczył mnóstwo ludzi chorych. Chyba cały dzień zszedł Mu na ich uzdrawianiu, a wieczorem przyszli do Niego Apostołowie i powiedzieli, by kazał ludziom rozejść się do domu, bo na owym pustkowiu, gdzie dotychczas przebywali, ani nie było co jeść, ani gdzie schronić się na noc. Ale Jezus – nie pierwszy raz zresztą – był innego zdania. Nie pozwolił odchodzić tłumom, lecz właśnie Apostołom nakazał, by je nakarmili. Jakże musieli być zakłopotani Apostołowie, gdy usłyszeli: Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść.
14,16. Starożytni uczniowie płacili zwykle swoim nauczycielom (byli jednak i tacy nauczyciele, którzy utrzymywali się sami). Za zaszczyt uważano zaproszenie nauczyciela na posiłek i okazywanie mu najwyższej gościnności. Tutaj jednak to Jezus, nauczyciel, bierze na siebie rolę pana domu lub osoby troszczącej się o potrzeby innych. (Chociaż uczniowie często traktowali swoich nauczycieli jak ojców, ci jednak rzadko mieli środki, by zatroszczyć się o ich potrzeby.) Tak podkreślana w starożytności gościnność wymagała nakarmienia i zapewnienia noclegu gościom.
17 Odpowiedzieli Mu: Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb. 18 On rzekł: Przynieście Mi je tutaj.
14,17-18. Porównaj ten fragment szczególnie z tekstem 2 Krl 4,42-43, opowiadającym o niewierze prorockich uczniów Elizeusza, gdy ten polecił im rozdzielenie pożywienia pomiędzy ludzi.
19 Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. J 11,41; J 17,1
17–19. Ich odpowiedź, że mają tylko pięć chlebów i dwie ryby, miała na celu niewątpliwie odwiedzenie Jezusa od zamiaru nakarmienia na pustyni całej rzeszy. Jakżeż mogli takimi „zapasami” żywności nakarmić co najmniej pięciotysięczną – jak się później okazało – rzeszę? Lecz Jezus z całą nieustępliwością kazał przynieść pięć owych chlebów i dwie ryby: pobłogosławił je, a potem rozkazał uczniom, by rozdawali wszystkim ludziom chleb i ryby.
14,19. Zwyczajem było, że przed posiłkiem głowa rodu błogosławiła lub składała dziękczynienie za spożywany pokarm.
20 Jedli wszyscy do syta, a z tego, co pozostało, zebrano dwanaście pełnych koszy ułomków. Ps 78,29
14,20. W jednym ze źródeł czytamy, że Żydzi podróżowali z koszami - mogło więc chodzić o kosze podróżne uczniów.
21 Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.
20–21. Okazało się, że wszyscy jedli i najedli się do syta. Co więcej, z pięciu owych chlebów zebrano potem, kiedy już się wszyscy najedli, dwanaście pełnych koszów ułomków. Ilość owych zebranych resztek należy uznać za prawdziwy cud, drugi po samym rozmnożeniu chleba. Oprócz wielu pouczających wniosków, zawartych w tym opisie cudownego rozmnożenia chleba, należy wysnuć także i ten, że ludziom nigdy nie zabraknie środków do życia, jeśli będzie wśród nich Jezus. Jezus dający chleb zgłodniałym rzeszom to także obraz Kościoła karmiącego swe dzieci. Nie upadną ani z wyczerpania, ani z głodu wszyscy ci, którzy za Nim idą.
14,21. Tłum liczący pięć tysięcy mężczyzn (a także kobiety i dzieci) przekraczał liczebnością większość galilejskich miasteczek.
14,13-21 Pierwsze rozmnożenie chleba. Zob. komentarz do Mk 6,32-44, gdzie podaję więcej szczegółów. Najważniejszymi starożytnymi opisami cudownego nakarmienia są narracje opowiadające o Izraelu jedzącym mannę na pustyni Synaj oraz o cudach dokonywanych przez izraelskich proroków (np. Elizeusza w 2 Krl 4,42-44).
Jezus kroczy po jeziorze Mk 6,45-52; J 6,16-21
22 Zaraz też przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy.
14,22. Ponieważ czas trwania lekcji zależał od nauczyciela, było zrozumiałe, że Jezus mógł odesłać tłumy do domu.
23 Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. J 6,15; Mk 1,35+
14,23 Ewangeliści, a zwłaszcza Łukasz, często zwracają uwagę na fakt, że Jezus modli się w samotności i nocą (Mt 14,23p; Mk 1,35; Łk 5,16), w czasie posiłków (Mt 14,19p; 15,36p; 26,26-27p), przy okazji ważnych wydarzeń, jak np.: chrzest (Łk 3,21), wybór Dwunastu (Łk 6,12), nauczanie Ojcze nasz (Łk 11,1; por. Mt 6,5+), wyznanie pod Cezareą Filipową (Łk 9,18), przemienienie (Łk 9,28-29), w Getsemani (Mt 26,36-44), na krzyżu (Mt 27,46p; Łk 23,46). Modli się za swoich katów (Łk 23,34), za Piotra (Łk 22,32), za swoich uczniów i za tych, którzy za nimi pójdą (J 17,9-24), modli się także za samego siebie (Mt 26,39p; por. J 17,1-5; Hbr 5,7). Te wzmianki o modlitwie Jezusa wskazują na Jego stały kontakt z Ojcem (Mt 11,25-27p), który nigdy nie zostawia Go samego (J 8,29) i zawsze Go wysłuchuje (J 11,22.42; por. Mt 26,53). Tym swoim przykładem oraz nauczaniem Jezus wpoił swoim uczniom konieczność modlitwy i sposób modlenia się (Mt 6,5+). Obecnie w chwale nie przestaje wstawiać się za swoimi (Rz 8,34; Hbr 7,25; 1 J 2,1) tak, jak to obiecał (J 14,16).
W opowiadaniu o chodzeniu Jezusa po jeziorze pojawia się po raz pierwszy w Ewangelii Mateusza postać św. Piotra. W ten sposób przygotowuje się stopniowo grunt do jego wystąpienia pod Cezareą Filipową.
22–23. Podane tu przez Mateusza ramy chronologiczne tego wydarzenia znów nie mają większego znaczenia. W każdym razie według tradycji, którą Mateusz na swój sposób przetwarzał, zaraz go cudownym rozmnożeniu chleba Jezus kazał uczniom przeprawić się na drugi brzeg jeziora, a sam został na lądzie; wyszedł sam jeden na górę, żeby się modlić. Miała to być modlitwa inna niż ta, którą odmawiał Jezus nad niedawno rozmnożonymi chlebami, w otoczeniu najbliższych uczniów i całych rzesz nie znanych bliżej ludzi. Tajemnicą pozostaje, dlaczego w pewnym momencie Jezus, zstąpiwszy z góry, znalazł się sam na pełnym jeziorze, krocząc po jego powierzchni jak po twardym lądzie.
14,23. Ludzie pobożni przeznaczali zwykle codziennie dwie godziny na modlitwę Jezus poświęca na modlitwę całą pozostałą część dnia (chociaż nie ma pewności jak długo się modlił, zważywszy na niejasne Mateuszowe określenie „wieczór”, użyte www. 15 i 23). Na górach modlili się Mojżesz i Eliasz. Tutaj, z dala od zgiełku galilejskich miast, Jezus mógł znaleźć samotność.
14,22-33. Jezus kroczy po jeziorze. Zob. też komentarz do Mk 6,45-52. Mojżesz, Jozue, Eliasz i Elizeusz, wszyscy oni dokonywali cudów związanych z wodą, rozdzielali morze lub wody Jordanu. Jednak w Starym Testamencie jedynie Bóg mógł chodzić po powierzchni wody.
24 Łódź zaś była już o wiele stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny.
14,24 wiele stadiów oddalona od brzegu. Por. J 6,19. Wariant: „była już na środku jeziora” (por. Mk 6,47).
14,24. Na Jeziorze Galilejskim gwałtowne burze pojawiały się nieoczekiwanie.
25 Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze.
14,25 o czwartej straży nocnej. Chodzi o czas między godziną trzecią a szóstą rano.
14,25. Czwarta (ostatnia) zmiana straży nocnej przypadała pomiędzy trzecią a szóstą rano. Straże wystawiano o szóstej po południu. Żydzi dzielili zwykle noc na trzy straże, Rzymianie na cztery.
26 Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się, myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.
14,26. Wiara w duchy lub pozbawione ciała zjawy była powszednia wśród starożytnego pospólstwa, chociaż sama idea duchów była sprzeczna z szeroko rozpowszechnioną żydowską nauką o zmartwychwstaniu umarłych.
27 Jezus zaraz przemówił do nich: Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!
24–27. Wtedy właśnie dostrzegli Go Apostołowie, znajdujący się w łodzi, którą miotały fale. Zalęknieni wzmagającą się coraz bardziej burzą, wprost zamarli w sobie widząc postać ludzką kroczącą po wodzie. Ewangelista nie zawaha się nawet powiedzieć, że ci doświadczeni rybacy aż krzyczeli z przerażenia. Była to bardzo swoista epifania. Na takie pojawienie się Jezusa – a będzie ich wiele po zmartwychwstaniu – ludzie zawsze reagowali bojaźnią. Natomiast Jezus zawsze w ten sam sposób podtrzymywał ich na duchu mówiąc: Ja jestem, nie bójcie się! Oznacza to, że bojaźń Boża jako cnota istnieje nadal, ale zmieniają się jej zasadnicze właściwości. Staje się ona synonimem miłości, a ludzie nią powodowani nie powinni stronić od Chrystusa, lecz właśnie u Niego szukać schronienia.
14,27. Odpowiedź Jezusa brzmiała dosłownie: Ja jestem”; chociaż mogła równie dobrze oznaczać: „To ja”. Można też doszukiwać się aluzji do objawienia się Boga w Wj 3,14 i Iz 43,10.13: Ja jestem”.
28 Na to odezwał się Piotr: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!
14,28 Trzy wydarzenia, w których Piotr obok Jezusa jest główną postacią (tutaj, w 16,16-20 i w 17,24-27), wytyczają — w sposób zamierzony — historyczną część „kościelnej” księgi Mateusza (13,53 — 18,35).
29 A On rzekł: Przyjdź! Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, podszedł do Jezusa. 30 Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie!
28–30. Po raz pierwszy, przez nikogo nie upoważniony Piotr zabiera głos, być może w imieniu wszystkich znajdujących się w łodzi. Występuje z propozycją dość niezwykłą, mianowicie prosi, by Pan – rozpoznany już – pozwolił mu przyjść do siebie. Piotr prawdopodobnie nadal trochę wątpił w to, czy człowiekiem chodzącym po wodzie jest sam Jezus. Mówiąc: Jeżeli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie, chciał się rzeczywiście przekonać, czy ma do czynienia z Jezusem. Równocześnie jednak dawał wyraz przeświadczeniu, że Jezus wszystko może.
31 Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary? Mt 8,25-26 Mt 8,10+
32 Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył.
14,28-32. Chociaż Piotrowi nie udało się dotrzeć do Jezusa, czyniąc kilka kroków po wodzie dokonał czegoś, czego nie udało się uczynić nawet największym prorokom Starego Testamentu. Chodzenie po wodzie mogło przypominać czytelnikom o przejściu Izraelitów przez Morze Czerwone (lub przez Jordan), lecz ten cud był większy. (W jednej z opowieści przytaczanych przez rabinów - nie potrafimy ustalić, czy krążyła ona już w czasach Jezusa - pierwsi Izraelici, którzy weszli do Morza Czerwonego, zaczęli tonąć, lecz uratowała ich laska Mojżesza, która rozdzieliła wody.) Na temat ratunku udzielonego przez Jezusa zob. Ps 18,16 i 144,7.
33 Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym. Mt 4,3+; Mt 16,16+
31–33. Jak długo trwało to przekonanie, Piotr rzeczywiście utrzymywał się na powierzchni wody, skoro zaś tylko zwątpił, bo zawiał silny wiatr, natychmiast począł tonąć. Wtedy też spotkała go surowa nagana: Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary? – powiedział Jezus. Tak więc Piotr – pierwszy z Apostołów – okazał się też pierwszym wierzącym i równocześnie pierwszym wątpiącym w Jezusa. Nie ma powodów, by zastanawiać się zbyt długo nad sensem całego wydarzenia: człowiek znajduje się tak długo na powierzchni życia Bożego, tylko tak długo pozostaje w kontakcie z Bogiem, jak długo nie zwątpi w Jego wszechmoc. Gdy człowiek przewidując swoją zgubę zwraca się do Pana, Pan przychodzi mu z pomocą; ratuje go tak, jak ongiś uratował Piotra. Całe zdarzenie zdawało się być jakby zaaranżowane przez Jezusa po to, by spowodować wyznanie: Prawdziwie jesteś Synem Bożym.
14,33. Określenie „upaść przed kimś (na twarz)” było stosowane w odniesieniu do wyrazów hołdu okazywanych pogańskim królom a także bóstwom. Chociaż mogło oznaczać upadnięcie na twarz jako wyraz czci (np. 1 Sm 24,8; 25,23), jest niezwykłym określeniem - nawet w opowieściach o cudach - wyrażającym zdumienie żydowskich uczniów czynem dokonanym przez ich nauczyciela. Starożytne opowieści o cudach (także wiele opowiadań zawartych w Ewangeliach) kończyły się zwykle opisem zadziwienia i nabożnego szacunku okazywanego przez osoby, które były ich świadkami.
Uzdrowienia w Genezaret Mk 6,53-56
34 Gdy się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. 35 Ludzie miejscowi, poznawszy Go, posłali po całej tamtejszej okolicy i znieśli do Niego wszystkich chorych,
36 prosząc, żeby [ci] przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni. Mt 9,20-22 Mt 8,3+
34–36. Nawet przy użyciu ówczesnych środków społecznego przekazu wieści o tego rodzaju wydarzeniach rozchodziły się lotem błyskawicy. Nic tedy dziwnego, że kiedy Jezus znalazł się w ziemi Genezaret, rozpoznano Go natychmiast. Zgromadzono wszystkich chorych z całej okolicy, a ci skoro tylko mogli się dotknąć skraju Jego płaszcza, już bywali uzdrawiani.
14,34-36. Uzdrowienia w Genezaret. „Frędzle” płaszcza Jezusa bez wątpienia oznaczają frędzle u szaty którą nosił jako pobożny Żyd; zob. komentarz do Mt 9,20; por. Mt 23,5. Starożytne utwory literackie często oprócz dłuższych fragmentów narracyjnych zawierały części podsumowujące, takie jak ten werset (por. Mt 4,23-25). Ziemia Genezaret znajdowała się na równinie leżącej na północny zachód od Jeziora Galilejskiego.
Mt 15
Spór o tradycję
1 Wtedy przyszli do Jezusa faryzeusze i uczeni w Piśmie z Jerozolimy z zapytaniem: Ga 1,14; Kol 2,8; Łk 11,38
2 Dlaczego Twoi uczniowie postępują wbrew tradycji starszych? Bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem.
15,2 „Tradycja starszych” to ustny przekaz, który w trosce o zachowanie Prawa pisanego przerósł je, Rabini utrzymywali, że ten przekaz, za pośrednictwem „starszych”, wywodził się od samego Mojżesza.
— przed jedzeniem. Dosł.: „kiedy jedzą chleb”.
1–2. Obok Prawa Mojżeszowego istniały w Izraelu niepisane zwyczaje, o których podtrzymywanie troszczyli się nade wszystko rabini, uprawiający swoistą dogmatykę. W ich przekonaniu Prawo i zwyczaje stanowiły absolutną jedność, i o przestrzeganie niepisanych zwyczajów należało się troszczyć tak samo jak o pisane Prawo. Zgoła inny stosunek względem owych obyczajów reprezentował swym życiem Jezus i Jego uczniowie. Dlatego przyszli do Niego faryzeusze i uczeni w Piśmie z zapytaniem: dlaczego Jezus i Jego uczniowie nie przestrzegają zwyczajów przodków, opuszczając np. mycie rąk przed jedzeniem. Nie ma nic dziwnego w tym, że pytanie powyższe postawiono Jezusowi. On przecież w pewnym sensie odpowiadał za swoich uczniów. Samo mycie rąk przed jedzeniem było już w ST nakazane, ale dotyczyło tylko kapłanów, mających przystępować do składania ofiar. Rabini, a potem faryzeusze, rozciągnęli ten zwyczaj na wszystkich ludzi. Jezus nie zwalczał go wprost, ale też nie zobowiązywał swych uczniów do jego przestrzegania.
15,1-2. Ówczesne źródła żydowskie zawsze charakteryzowały faryzeuszów jako ludzi przestrzegających tradycji starszych. Sądzili oni, że w ten sposób czerpią ze skarbnicy mądrości ludzi pobożnych, którzy żyli przed nimi. Mycie rąk przed posiłkami było jedną z najważniejszych tradycji, nie miała ona jednak bezpośredniego oparcia w Piśmie.
3 On im odpowiedział: Dlaczego i wy przekraczacie przykazanie Boże z powodu waszej tradycji?
15,3. Jezus odpowiada pytaniem na pytanie faryzeuszów, co często czynili rabini.
4 Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie. Wj 20,12; Pwt 5,16; Wj 21,17; Kpł 20,9; Mt 19,19;
15,4 Czcij. Chodzi o posługiwanie i rzeczywistą pomoc.
3–4. Zamiast udzielić odpowiedzi na postawione pytanie, Jezus sam uczynił faryzeuszom zarzut, który obciążał ich jeszcze bardziej. Przecież oni, ustanawiając nowe zwyczaje, sami nie zachowywali nawet przykazań Bożych. W ten sposób zamiast potwierdzać – jak się tego domagali faryzeusze – jedność Prawa i zwyczajów, Jezus wykazał, że istnieje sprzeczność między jednym a drugim; co więcej, okazało się, że zwyczaje wprowadzone przez faryzeuszy są po prostu łamaniem Prawa.
5 Wy zaś mówicie: Kto by oświadczył ojcu lub matce: Darem [złożonym w ofierze] jest to, co miało być ode mnie wsparciem dla ciebie,
15,5 W Wulgacie rozumienie: „Każdy dar, jaki składam (Bogu), służy twojemu dobru”.
6 ten nie potrzebuje czcić swego ojca ani matki. I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże.
15,6 ten nie potrzebuje czcić. Jeśli dary dla rodziców lub świadczenia na ich rzecz dzieci przyrzekły przeznaczyć na złożenie w ofierze (korban), wówczas zyskiwało to „sakralny charakter” i w konsekwencji rodzice tracili do tego prawo. To przyrzeczenie — w rzeczywistości pozorne i w żadnym wypadku nie prowadzące do rzeczywistego daru w ofierze — było sposobem na zwalnianie się od świętego obowiązku. Rabini dostrzegali niemoralność tego rodzaju przyrzeczenia, ale mimo to uznawali je za ważne.
5–6. Zarzut Jezusa dotyczył zaniedbań odnoszących się do czwartego przykazania. Wola Boża, gdy chodzi o stosunek dzieci do rodziców jest taka sama w ST, jak i w NT: Czcij ojca i matkę. Otóż wśród faryzeuszy istniało przeświadczenie, że jeśli ktoś złoży na ofiarę to, co było przeznaczone dla ojca lub matki i oznajmi o tym rodzicom, to tym samym spełni swój obowiązek wobec nich i nie potrzebuje czcić swego ojca ani swej matki.
15,4-6. W judaizmie powszechnie wymagano okazywania szacunku ojcu i matce oraz udzielania finansowego wsparcia starym rodzicom jako wyrazu czci. Niektórzy, np. Józef Flawiusz i wielu rabinów, uważali to przykazanie za najważniejsze przykazanie Prawa. Faryzeusze nie mogli się więc nie zgodzić z przykładem podanym przez Jezusa. Nie zalecali, by ludzie uchylali się od wspierania swoich rodziców, jednak zezwolenie na składanie specjalnych ślubów (oddających pewne rzeczy wyłącznie do użytku „sakralnego”) stwarzało okazję do wymówki ludziom, którzy jej szukali (zob. Prz 28,24). Pewne kruczki prawne (np. prozbul - wczesna zasada prawna umożliwiająca obejście przepisu nakazującego umorzenie długów w siódmym roku) miały na celu podtrzymanie ducha prawa - to jednak nieświadomie go niszczyło.
7 Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz: Mt 23,13n
8 Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Iz 29,13; Ps 78,36n
9 Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi.
7–9. Nie trzeba dowodzić, że takie postępowanie jest wprost nieludzkie. Ludzi jak faryzeusze, głoszących potrzebę pielęgnowania takich obyczajów dawno już, i to bardzo słusznie, potępił Izajasz zarzucając im to, że czczą Boga jedynie wargami, a daleko są od Niego sercem, że ich kult Boga jest pozbawiony wszelkiej treści, gdyż ponad przykazania Boże przedkłada się zasady ludzkie. Mamy tu więc znów do czynienia ze stwierdzeniem, że prawdziwy kult Boga dokonuje się w prawdzie konsekwentnego życia.
15,7-9. Prorok Izajasz atakował tych, którzy cenili tradycję ponad Boże przesłanie przekazane za pośrednictwem Prawa i Proroków. Przesłanie to było aktualne jeszcze za czasów Jezusa.
Prawdziwa nieczystość Mk 7,14-23
10 Potem przywołał do siebie tłum i rzekł do niego: Słuchajcie i rozumiejcie:
15,10-20 Faryzeusze czynią Jezusowi zarzut z powodu nieczystości rąk (w. 2), a On przechodzi do ogólnego problemu rytualnej nieczystości określonych potraw (Kpł 11) i poucza, że nieczystość rytualna jest podrzędna w stosunku do moralnej, gdyż ostatecznie chodzi o tę ostatnią (Dz 10,9-16.28; Rz 14,14n).
11 Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to właśnie go czyni nieczystym. Mt 12,34
10–11. Sprawa poruszona przez faryzeuszy dotyczyła czystości. Mimo uniku, jaki Chrystus uczynił stawiając z kolei pytanie faryzeuszom, problem czystości został ostatecznie rozstrzygnięty. Chrystus oświadczył, że nie to, co wchodzi przez usta, ale co z ust wychodzi – to czyni człowieka nieczystym. Wypowiedź owa oznaczała, że człowieka czynią nieczystym nie owe pokarmy, które spożywa bez specjalnego zatroskania o ich czystość rytualną, ale słowa, które wypowiada – one czynią go prawdziwie nieczystym. Mówiąc dokładniej, nawet nie same słowa, ale to, co jest jeszcze bardziej ukryte, czyli same myśli, czynią człowieka nieczystym.
15,10-11. W późniejszej opowieści o Johananie ben Zakkaj, żydowskim nauczycielu należącym do następnego pokolenia (po pokoleniu Jezusa), przyznawał on wobec swoich uczniów, że zewnętrzna nieczystość nie może skalać człowieka; wystarczy przestrzegać Bożych przykazań dotyczących rytualnej czystości. Jednak tego rodzaju nauka, nawet jeśli była szeroko rozpowszechniona, nie była głoszona publicznie, by ludzie nie zaniedbywali przepisów ceremonialnych (jak to uczynili zamożni Żydzi mieszkający w Egipcie).
12 Wtedy przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Czy wiesz, że faryzeusze zgorszyli się, gdy usłyszeli to słowo?
15,12. Chociaż faryzeusze (będący nauczycielami większości późniejszych rabinów) nie posiadali żadnej władzy politycznej, byli szanowani i cieszyli się znacznym wpływem wśród swojego ludu. Obrażanie ich nie wydawało się więc rozważne.
13 On zaś odrzekł: Każda roślina, której nie sadził Ojciec mój niebieski, będzie wyrwana. Dz 5,38
12–13. Nawet gdyby uczniowie nie donieśli Jezusowi, że faryzeusze byli zgorszeni tego rodzaju odpowiedzią, Jezus i tak wiedziałby o tym dobrze. Dorzucił zatem słowa, z których wynikało, że to, co głoszą faryzeusze, nie jest wyrazem woli Bożej. Nie są to rośliny, które zasadził Ojciec Niebieski. Dlatego też będą wyrwane. Ich przejściowym wzrastaniem nie ma się co przejmować. Nie po raz pierwszy, jak widać, Izrael jest przyrównany do ogrodu uprawianego przez Jahwe. Wiele też razy żniwo lub zbiory tego, co urośnie w ogrodzie, będzie obrazem przyszłego sądu. Z obrazu tu użytego wynika całkiem niedwuznacznie, że tej rośliny, którą jest faryzeizm, Bóg nie zasadził w swoim ogrodzie. Jest to dzieło czysto ludzkie, chwast niebezpieczny dla dobrego ziarna.
14 Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy ślepych. Jeśli zaś ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną. Mt 23,16; Mt 23,19; Łk 6,39
14. Całe nieszczęście, gdy chodzi o rolę faryzeuszy w narodzie, polega na tym, że będąc sami ślepcami, czynią się przywódcami ślepych. Nic dobrego nie może się zdarzyć, jeśli ślepy prowadzi ślepego: obaj w dół wpadną. Ci pseudoprzewodnicy, faryzeusze, zaślepieni własnymi myślami, zadufani we własnej mądrości, nie są w stanie dostrzec dróg Bożych i nie mogą ich ukazać ludowi, pozostającemu również w mrokach niewiedzy. W tej sytuacji naród jest oczywiście bez winy. Cała odpowiedzialność spada na jego przywódców, którzy zupełnie świadomie trwają w zaślepieniu. Czyż nie ubolewał nad tym już prorok Ezechiel pisząc: Biada pasterzom Izraela, którzy sami siebie pasą. Czyż pasterze nie powinni paść owiec? Nakarmiliście się mlekiem, odzialiście się wełną, zabiliście tłuste zwierzęta, jednakże owiec nie paśliście (Ez 34,2–3).
15,13-14. Obrazy wyrwania (Jr 42,10; 45,4; por. 1,10; 11,16-19; 12,2; 24,6; 31,28), ślepoty (Mt 15,14; zob. np. Pwt 29,4; Iz 6,10; 42,19) i przywódców, zwodzących lud na manowce (Iz 3,12-15; 9,16) to tradycyjne elementy starotestamentowego języka sądu. Zwoje znad Morza Martwego w podobny sposób opisują wspólnotę z Qumran jako pęd zasadzony przez Boga. Obraz tutaj przedstawiony to obraz rolnika doglądającego swoje pola i usuwającego niechciane chwasty (zob. Mt 13,30). Główna myśl zawarta w odpowiedzi, której Jezus udzielił uczniom, brzmi: Nie martwcie się władzą faryzeuszów, ponieważ zbliża się dzień ich sądu (Mt 3,10).
15 Wtedy Piotr zabrał głos i rzekł do Niego: Wytłumacz nam tę przypowieść. 16 On rzekł: To i wy jeszcze niepojętni jesteście?
17 Nie rozumiecie, że wszystko, co wchodzi do ust, dostaje się do żołądka i zostaje wydalone na zewnątrz. Mk 4,13+
15–17. Rzecz dziwna, Apostołowie nie zrozumieli tych tak przecież prostych słów Jezusa. W imieniu wszystkich Piotr prosi o wyjaśnienie. Jezus, być może nie bez cienia niecierpliwości, powtarza w sposób o wiele bardziej realistyczny to, co już przedtem powiedział o czystości i nieczystości.
18 Lecz to, co z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to właśnie czyni człowieka nieczystym. 19 Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa. 20 To właśnie czyni człowieka nieczystym. To zaś, że się je nie umytymi rękami, nie czyni człowieka nieczystym.
18–20. Pewne novum tego powtórnego wyjaśnienia polega na tym, że Jezus bardzo wyraźnie wskazuje na serce ludzkie jako na siedlisko wszelkich grzechów. Serce owo – jak się to zresztą często jeszcze zdarzy w Biblii – jest ośrodkiem nie tylko uczuć, ale i myśli. Tak więc grzech dokonuje się nie wtedy, kiedy człowiek zewnętrznym czynem łamie jakiś przepis, lecz wtedy, gdy w swym sercu postanawia zło.
15,15-20. Poglądy takie należały do rzadkości, jeszcze rzadziej były wyrażane publicznie; zob. komentarz do Mt 15,10-11. Liberalni Żydzi, mieszkający w Aleksandrii, którzy nie wierzyli w dosłowną interpretację przepisów pokarmowych (Kpł 11; Pwt 14), byli w szczególnej pogardzie u swych konserwatywnych rodaków. Każdy jednak musiałby się zgodzić z Jezusem przynajmniej w tym, że ludzkie serce jest najważniejsze (zob. Iz 29,13 cytowany w Mt 15,8-9; zob. też Iz 59,13).
15,1-20. Ludzka tradycja a Słowo Boże. Zob. bardziej szczegółowy komentarz do Mk 7,1-23.
Wiara kobiety kananejskiej Mk 7,24-30
21 Potem Jezus odszedł stamtąd i podążył w okolice Tyru i Sydonu.
15,21. Tyr i Sydon były tradycyjnym obszarem pogańskim. Sydon był ojczyzną Izebel (1 Krl 16,31). Jednak w tym samym okresie prorok Eliasz cudownie uzdrowił dziecko pewnej niewiasty kananejskiej i dał jej pożywienie - w rezultacie uwierzyła ona w Boga Izraela (2 Krl 17,8-24). W czasach Jezusa trzeba było przejść przez ziemie należące do Syrofenicji, by z Galilei dostać się do Cezarei Filipowej. Wielu Żydów jednak nadal tam zamieszkiwało.
22 A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych stron, wołała: Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko nękana przez złego ducha. Mt 9,27+ Mt 8,29+
15,22 wyszedłszy z tamtych stron. Spełnienie prośby kobiety-poganki, której Jezus ostatecznie nie odmówił pomocy, ma miejsce na terenie izraelskim.
Szczególnie na początku swojej działalności Jezus oświadczał często, że jest posłany tylko do owiec, które zaginęły z domu Izraela.
21–22. Okolice Tyru i Sydonu – południowo-zachodnia część dzisiejszego Libanu – nie stanowiły krainy izraelskiej w sensie ścisłym. Pojawiająca się na tamtym właśnie terenie Kananejka słusznie uchodziła za pogankę. O Jezusie zapewne owa niewiasta już wiele słyszała, bo zwracając się do Niego użyła określenia Synu Dawida, a poza tym wiedziała, że Jezus jest w stanie dokonywać rzeczy niezwykłych. Dlatego prosiła o wypędzenie złego ducha z jej córki.
15,22. W Starym Testamencie Kananejczycy, z których wielu przeżyło okres izraelskiego podboju (wycofując się na północ do Fenicji), byli najbardziej pogardzanymi moralnie wrogami Izraela. Taicie przedstawienie owej niewiasty przez Mateusza powoduje, że cierpliwość jego żydowskich czytelników zostałaby wystawiona na poważną próbę gdyby żywili choćby resztki rasistowskich poglądów. Uznając Jezusa za „Syna Dawida” - Mesjasza - uznała równocześnie prawo królestwa Dawida (w obrębie którego żyło również wielu nie-żydowskich sojuszników) do tej ziemi. Czy Żyd mógłby żywić jakieś uprzedzenia do takiej kananejskiej niewiasty jak ta?
23 Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: Odpraw ją, bo krzyczy za nami. Łk 11,8
15,23 Odpraw ją. Uczniowie proszą Jezusa, aby spełnił prośbę kobiety i w ten sposób spowodował jej odejście. Takie samo grec. wyrażenie mamy również w 18,27; 27,15.
23. Jezus z początku nie reagował w ogóle na prośbę kobiety; zareagował, i to negatywnie, dopiero wtedy, kiedy uczniowie prosili, by ją oddalił, bo idąc za nimi i krzycząc nie dawała im spokoju. Chodziło im zapewne nie o nich samych, lecz o Mistrza, pozbawionego możliwości nawet chwili wytchnienia.
24 Lecz On odpowiedział: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela. Mt 10,6
15,23-24. Wypowiedź Jezusa w wersecie 24 nie wyklucza późniejszej misji ewangelizacyjnej do pogan.
Sługa Pański z Iz 53,6-8 cierpi z powodu zgubionej owcy Izraela (por. Iz 40,11; 56,11), jednak misja sługi miała ostatecznie doprowadzić do pojednania wszystkich narodów z Bogiem (Iz 42,6; 49,6-7).
25 A ona przyszła, padła Mu do nóg i prosiła: Panie, dopomóż mi. 26 On jednak odparł: Niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom.
15,26 Jezus najpierw ma się zatroszczyć o zbawienie Żydów, „dzieci” Boga i obietnic, zanim zwróci się do pogan, którzy w oczach tych pierwszych byli tylko „psami”. Ze względu na pospolitość tego określenia i użycie przez Jezusa formy zdrobniałej, zostało w Jego ustach złagodzone to, co w określeniu pogan mogło być zniesławiające.
27 A ona odrzekła: Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą okruchy, które spadają ze stołu ich panów.
28 Wtedy Jezus jej odpowiedział: O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak pragniesz! Od tej chwili jej córka była zdrowa. Mt 8,10+
24–28. Mimo odmownej odpowiedzi Jezusa, kobieta kananejska nie przerwała swych próśb. Nie usiłowała zmieniać celu i zakresu posłannictwa Jezusa, lecz odwołała się do Chrystusowego miłosierdzia mówiąc: Lecz i szczenięta jedzą okruchy, które spadają ze stołu ich panów. Argumentacja okazała się w pełni skuteczna. Jezus ujęty taką postawą Kananejki publicznie pochwalił jej wiarę i uzdrowił córkę pogańskiej niewiasty. Ostatecznie więc cud się dokonał dzięki wierze niewiasty w Boską moc Jezusa. W ten sposób nie po raz pierwszy już ukazał Jezus obraz nowego Izraela, Izraela wedle ducha, prawdziwych synów Abrahama, o których potem tyle będzie mówił św. Paweł w listach do Galatów i do Rzymian.
15,25-28. Pewne postacie Starego Testamentu - najbardziej wyraźnym przykładem może być niewiasta sydońska, do której przybył Eliasz (1 Krl 17,18-19), i Szunamitka, która spotkała Elizeusza (2 Krl 4,28) - przedstawiali prorokom swoje potrzeby i nie przyjmowali do wiadomości odpowiedzi odmownej. Bóg pozytywnie odpowiadał na ich modlitwy. (Niektórych nauczycieli żydowskich współczesnych Jezusowi miał cechować ten sam rodzaj świętej zuchwałości, gdy np. modlili się o deszcz itd.) Jednak nawet ludzie znajdujący się w największej bliskości Boga, zwracali się do Niego w postawie wielkiego szacunku, wznosząc usilne modlitwy (Rdz 18,22-32); choć i oni nie uznawali możliwości odmowy.
Uzdrowienia nad jeziorem
29 Stamtąd podążył Jezus dalej i przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. Mk 7,31
29. Nie znane są bliżej racje, dla których Jezus opuścił okolice Tyru i Sydonu i przyszedł znów nad Jezioro Galilejskie. Mateusz nie podał też powodów, dla których Jezus wszedł na górę i pozostawał tam w samotności. Mamy chyba jednak prawo przypuszczać, że odosobnienie owo było podyktowane, jak to się już wiele razy zdarzało w dotychczasowych opisach życia Jezusa, chęcią oddania się modlitwie i kontemplacji.
30 I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u Jego stóp, a On ich uzdrowił.
31 Tłumy zdumiewały się, widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela. Mt 8,3+; Mk 7,37
15,31 ułomni są zdrowi. Brak w niektórych rkpsach.
30–31. Wieści o cudownych czynach Jezusa rozchodziły się jednak po Palestynie z taką szybkością, że Zbawiciel nigdy nie mógł pozostawać w samotności. Tak więc i tym razem przyszły do Niego wielkie tłumy, złożone z wszelkiej biedoty ludzkiej: byli tam chromi, ułomni, ślepi, niemowy i inni cierpiący na różne dolegliwości. Znalazłszy się u stóp Jezusa wszyscy chyba z jednakowo silną wiarą spodziewali się cudownego uleczenia. Ich nadziejom stało się zadość. Mateusz jest aż nadto zwięzły, gdy mówi: On ich uzdrowił. Nie po raz pierwszy również i nie tylko Mateusz zaznacza przy tej okazji, że tłumy zdumiewały się i wielbiły Boga Izraela. Taka jest pedagogia prawie wszystkich cudów Jezusa.
15,29-31. Uzdrowienia chromych, ułomnych, niewidomych i niemych. Jezus leczy wiele dolegliwości tradycyjnie uznawanych za poważne schorzenia. Nawet w kulturze; w której nie zaprzeczano istnieniu cudów, uzdrowienia takie były niezwykłe. Mateuszowe podsumowanie tych wydarzeń przypomina proroctwa Izajasza (Iz 35,5-6; zob. 29,18-19.23).
Drugie rozmnożenie chleba Mk 8,1-10; Mt 14,13-21p; Mt 8,3+
32 Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby ktoś nie zasłabł w drodze.
32. Ludzkie współczucie Jezusa było bezpośrednim powodem drugiego rozmnożenia chleba. Możliwe, że współczucie owo było również wyrazem wdzięczności za trwanie tłumu przy Jezusie. Pociągnąwszy ludzi za sobą, Jezus czuł się jakby odpowiedzialny za ich losy.
33 Na to rzekli Mu uczniowie: Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić tak wielki tłum? 2Krl 4,43
34 Jezus zapytał ich: Ile macie chlebów? Odpowiedzieli: Siedem i parę rybek. 35 A gdy polecił tłumowi usiąść na ziemi, 36 wziął siedem chlebów i ryby i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom.
33–36. Uczniowie, mimo iż byli już świadkami jednego rozmnożenia chleba, są jednak dość bezradni. Jezus przejmuje tedy całą inicjatywę we własne ręce. Ryby zwane tu rybkami z pewnością mają wyrażać dosadniej ideę znikomości zapasów pożywienia: było niewiele, w dodatku małych rybek! Terminologia, za pomocą której jest przedstawiony przebieg samego cudu, ma charakter zdecydowanie eucharystyczny. Ponieważ wiadomo, że miasta Dekapolu były zamieszkałe przez pogan, być może chodzi tu o przekazanie myśli, że chleb, który Jezus daje, jest dostępny również i dla wiernych nawróconych z pogaństwa.
37 Jedli wszyscy do syta, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów. Ps 78,29
38 Tych zaś, którzy jedli, było cztery tysiące mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci. 39 Potem odprawił tłumy, wsiadł do łodzi i przybył w granice Magadan.
37–39. Sam proces cudownego nakarmienia ludzi odbywa się w ten sposób: Wszyscy jedzą do syta, resztek zostaje więcej niż poprzednio, nakarmionych jest jednak mniej niż przy pierwszym rozmnożeniu chleba.
Przy pierwszym rozmnożeniu chleba Jezus wyszedł z łodzi, nakarmił lud i wstąpił na górę, żeby się modlić. Teraz zstępuje z góry, a po dokonaniu cudu ponownie wchodzi do łodzi i odpływa. Nie nadszedł jeszcze czas pozostania z uczniami dłużej. Jezus zdaje się ciągle podejmować na nowo decyzję sformułowaną na samym początku Ewangelii św. Marka: Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem (Mk 1,38).
Zarówno Markowa, jak i Mateuszowa relacja o cudownym rozmnożeniu chleba nastręcza wiele trudności, gdy chodzi o zredukowanie obydwu opisów do jednego faktu cudownego nakarmienia rzeszy. Obydwa opisy różnią się między sobą do tego stopnia, że wśród egzegetów dzisiejszych panuje słuszne przekonanie, iż istniały dwa odrębne historycznie fakty cudownego rozmnożenia chleba. Obydwa cudowne rozmnożenia chleba są dowodem troski Bożej o doczesny byt człowieka. W zabiegach o chleb codzienny nie należy zdawać się jednak wyłącznie na Opatrzność. Święty Paweł, wczuwając się w pouczenia Jezusa, powiedział: Kto nie chce pracować, niech też nie je (2 Tes 3,10). Lecz nie można też trwać w przeświadczeniu, że wszystko osiągnie się własnymi rękami. Pracę w pocie czoła na kawałek chleba należy przeplatać modlitwą, której nas nauczył sam Chrystus. Rozpoczynając każdy dzień od posilania się kęsem chleba powinniśmy ciągle pamiętać, że chlebem jest także Chrystus. Tak jak musi kosztować wiele zjednoczenie się z Chrystusem, tak też musi być opłacone wysiłkiem zdobycie każdego kawałka chleba. Ludzie zdobywający chleb inaczej, bez trudu, najczęściej ulegają pokusie, której Chrystus nie uległ, mimo iż miał za sobą post czterdziestodniowy.
15,32-39. Drugie rozmnożenie chleba. Pierwszy cud nakarmienia tłumów dokonany przez Jezusa (zob. komentarz do Mt 14,13-21) nie był wyjątkiem - mógł zostać powtórzony w każdym czasie. Magadan (w. 39) był przypuszczalnie miastem rodzinnym Marii Magdaleny, utożsamia się go z dużym rybackim miastem Taricheą.
Mt 16
Nowe żądanie znaku Mk 8,11-13; Łk 11,16; Łk 11,29; Mt 12,38-39
1 Przystąpili do Niego faryzeusze i saduceusze i wystawiając Go na próbę, prosili o ukazanie im znaku z nieba. J 6,30-31
16,1. Faryzeusze i saduceusze różnili się w poglądach na wiele spraw. Faryzeusze cieszyli się dużym poparciem mas, zaś saduceusze sprawowali władzę polityczną. Razem mogli stworzyć groźny front. Ewangelista Mateusz, piszący przypuszczalnie po 70 r. po Chr., łączy zwykle obydwie grupy przywódców, chociaż za jego dni faryzeusze zaczęli odgrywać rolę jedynej siły na palestyńskiej arenie religijnej. Na temat takiego wystawiania na próbę zob. Mt 4,3.
2 Lecz On im odpowiedział: Wieczorem mówicie: [Będzie] piękna pogoda, bo niebo się czerwieni; Łk 12,54-56
16,2 Zacytowania słów Jezusa w w. 2 i 3 brak w niektórych rkpsach.
1–2. Faryzeusze, wyróżniający się przesadnym pojmowaniem czystości rytualnej, drobiazgowym przestrzeganiem nie tylko przepisów Prawa, ale i nakazów ustnej „tradycji starszych”, z saduceuszami, odrzucającymi nieśmiertelność duszy, zmartwychwstanie ciał oraz istnienie świata duchów, łączyli się razem tylko wtedy, kiedy występowali przeciwko Jezusowi. Także tym razem, wystawiając Go na próbę, prosili o pokazanie im znaku z nieba. W odpowiedzi Jezusa zawiera się bardzo ostra krytyka jednych i drugich za ich wrogą postawę wobec Zbawiciela. Znaki, których domagali się zarówno faryzeusze jak i saduceusze, miały być potwierdzeniem mesjańskiego posłannictwa Jezusa.
3 rano zaś: Dziś burza, bo niebo się czerwieni i jest zasępione. Wygląd nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu nie potraficie? Łk 19,44
16,3 znaków czasu. Chodzi o znaki czasu mesjańskiego. Są nimi cuda, które czyni Jezus (por. 11,3-5; 12,28).
3. Znaków tych domagali się ludzie, którzy na podstawie wyglądu nieba potrafili przepowiadać pogodę, tymczasem nie byli w stanie – lub mówiąc dokładniej – nie chcieli odczytać właściwie znaków, których przecież już tyle uczynił w postaci rozlicznych cudów Jezus. Ich domaganie się znaku było bowiem pewną formą kuszenia Jezusa, było swoistą próbą zmuszenia Boga do tego, by się im objawił w czasie i w sposób wyznaczony przez ludzi. Za taką postawę wobec Jezusa zasłużyli sobie na miano „plemienia przewrotnego i wiarołomnego”.
16,2-3. Żydzi proszą Jezusa o znale z nieba w wersecie 1 (por. 2 Krl 20,8-9; Iz 38,7; 2 Krn 32,24); astrologowie na podstawie znaków ukazujących się na niebie przepowiadali upadek cesarzy również rabini próbowali interpretować takie znaki. Pisarze żydowscy, tacy jak Józef Flawiusz, wierzyli, że nadejście wielkich nieszczęść przepowiadają znaki pojawiające się na niebie (zob. też Mt 24,29-30). Niektórzy prorocy, jak Eliasz, wywoływali nawet takie znaki - np. prorok sprowadził ogień z nieba (1 Krl 18,38) - jednak większość znaków proroczych nie miała tak spektakularnego charakteru (Sdz 6,17; Iz 7,11-14; 8,18; 19,20; 20,3; 37,30; 38,7; 66,19; Ez 4,3; 12,11; 24,24.27). Być może przeciwnicy Jezusa domagali się znaku potwierdzającego, że On jest prorokiem - niektórzy rabini wierzyli, że prorocy mogą na jakiś czas zawiesić obowiązywanie pewnych przykazań Prawa, jeśli potwierdzą swą autentyczność znakami - albo jedynie pragnęli, by wypowiedział jakąś przepowiednię. („Niebo” to żydowskie określenie Boga, mogli więc Żydzi po prostu domagać się znaku „od Boga”.)
4 Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. A zostawiwszy ich, odszedł. Mt 12,39+
4. Będzie im dany już tylko jeden znak, znak Jonasza, tego proroka, którego działalność była wyrazem sądu Bożego nad Niniwą. Jonasz został posłany do Niniwy, by wyrokiem samego Boga zniszczyć to przewrotne miasto (Jon 3,1 nn). Taki znak będzie przedstawiać ostatecznie dla przewrotnych ludów apostolska działalność Jezusa. Z Jego przyjściem ten świat już został osądzony. Tak więc po opisie miłosierdzia, którego wyrazem było cudowne rozmnożenie chleba, następuje wizja surowego gniewu. Miłosierdzie i sąd należą w równym stopniu do samej natury posłannictwa Mesjasza. Ale nawet ów sąd jest ostatecznie wyrazem miłości Bożej.
16,4. Podobnie jak ich przodkowie, którzy nie przywiązywali wagi do dzieł Bożych, jakie dokonały się już pośród nich, pokolenie to było złe (Pwt 32,5.20 w kontekście). Znaki dokonane na ich oczach (Mt 16,3), wyraźniejsze nawet od tych, których Bóg zwykle udziela z nieba (Mt 16,2), ostatecznym potwierdzeniem będzie jednak zmartwychwstanie (Mt 12,40).
Kwas faryzeuszów i saduceuszów Mk 8,14-21; Łk 12,1
5 Przeprawiając się na drugi brzeg, uczniowie zapomnieli wziąć z sobą chleba. 6 Jezus rzekł do nich: Uważajcie i strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów!
5–6. Mimo że uczniowie zdołali się przeprawić już na drugi brzeg jeziora, to jednak Jezus myślał nadal o przewrotności ludzi domagających się od Niego znaku. Posługując się językiem obrazowym przestrzegał uczniów przed kwasem faryzeuszów i saduceuszów. Kwas ów miał oznaczać błędną naukę faryzeuszów i saduceuszów.
16,5-6. W tradycji żydowskiej kwas pełni czasami rolę symbolu zła. Niektórzy żydowscy nauczyciele czynili takie porównania (np. opisywali fałszywą naukę jako zatrutą wodę); uczniowie powinni wiedzieć, kiedy ich rabini wypowiadają się w sposób przenośny Na temat faryzeuszów i saduceuszów zob. komentarz do Mt 16,1 oraz glosariusz.
7 Oni zaś rozprawiali między sobą i mówili: Nie zabraliśmy chleba.
8 Jezus, poznawszy to, rzekł: Ludzie małej wiary, czemu rozprawiacie między sobą o tym, że nie zabraliście chleba? Mt 8,10+
9 Czy jeszcze nie rozumiecie i nie pamiętacie owych pięciu chlebów na pięć tysięcy, i ile zebraliście koszów? Mk 4,13+; Mk 14,21
10 Ani owych siedmiu chlebów na cztery tysiące, i ile koszów zebraliście?
11 Jak to, nie rozumiecie, że nie o chlebie mówiłem wam, lecz: strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów?
16,7-11. Podobnie jak Izraelici na pustyni, współcześni Jezusa szybko zapominali o Bożych dziełach w przeszłości; Bóg często napominał ich, by o nich pamiętali (np. Pwt 8).
12 Wówczas pojęli, że mówił o wystrzeganiu się nie kwasu chlebowego, lecz nauki faryzeuszów i saduceuszów.
16,12 Jak kwas powoduje rośniecie ciasta (13,33), ale może je również zmarnować (por. 1 Kor 5,6; Ga 5,9), tak też fałszywa nauka żydowskich przewodników grozi wprowadzeniem w błąd całego ludu, którym kierują (por. 15,14).
7–12. Tymczasem uczniowie byli przekonani, że Jezus czyni aluzję do tego, iż przeprawiając się na drugi brzeg zapomnieli wziąć ze sobą chleb. I nawet głośno tak właśnie komentowali sobie słowa Jezusa. Skłoniło to Jezusa do zrobienia im przykrej wymówki: zbyt dużą wagę przywiązują do troski o chleb powszedni, choć widzieli już dwukrotnie, że Jezus jest w stanie w sposób cudowny zaradzić brakowi fizycznego chleba. Dopiero po wyraźnym nawiązaniu do nauki faryzeuszów zrozumieli uczniowie, co oznaczały Jego słowa.
16,12. Saduceusze nie wierzyli w zmartwychwstanie (Mt 22,23), zaś faryzeusze trzymali się ludzkiej tradycji (Mt 15,2-3); w całej Ewangelii Mateusza obydwie grupy przeciwstawiają się Jezusowi.
Wyznanie Piotra Mk 8,27-30; Łk 9,18-21
13 Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? Mt 8,20+
Tekst zawierający wyznanie Piotra i obietnicę udzielenia mu władzy prymatu należy do zbioru tzw. pouczeń apostolskich. Były one udzielane przez Jezusa grupie dwunastu ludzi, którzy zostali powołani po to, aby Mu towarzyszyli by mógł wysłać ich na głoszenie nauki (Mk 3,14). Otóż w całym tym procesie duchowej formacji Apostołów dialog Jezusa z Piotrem można by uważać – gdy chodzi o Piotra – za pierwszy jego egzamin z teologii, przy czym egzaminowanym jest nie tylko pierwszy spośród Apostołów, gdyż Mateusz zaznacza wyraźnie, że Jezus zwrócił się do swych uczniów, a nie do Piotra tylko z zapytaniem: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? Pytanie to dotyczyło sprawy tak samo istotnej kiedyś, jak i dziś. Obowiązek ustawicznego dawania odpowiedzi na powyższe pytanie w takim samym stopniu spoczywa na dzisiejszym człowieku, jak i na uczniach Jezusa oraz współczesnych Mu ludziach.
13. Cezarea Filipowa, położona w odległości około 40 km na północ od jeziora Genezaret, była centrum religijnym kultu bożka Pana – stąd inna nazwa tej miejscowości brzmi: Paneas. Okolica górzysta, pełna urwisk i grot. Jedno ze źródeł Jordanu tam właśnie ma swój początek. Filip, syn Heroda Wielkiego, osiedle owo podniósł do godności miasta i nazwał je, na cześć cesarza rzymskiego, Cezareą. Przydomek „Filipowa” zawdzięcza Cezarea właśnie synowi Heroda, Filipowi.
16,13. Cezarea Filipowa (w Nowym Testamencie miasto inne niż Cezarea Nadmorska) leżała na ziemiach pogan, w pobliżu groty poświęconej kultowi greckiego boga Pana. Herod wzniósł tam również świątynię ku czci cezara. Z tego względu nie było to miejsce odpowiednie dla dokonania Bożego objawienia. Samo miasto leżało w odległości około 50 km na północ od Jeziora Galilejskiego, 500 m wyżej, stąd konieczność urządzenia postoju podczas drogi (Mt 15,21). Niedaleko znajdowało się źródło Jordanu, w starotestamentowym mieście Dan, stanowiącym północną granicę starożytnego Izraela.
14 A oni odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. Mt 14,2
16,14 Tytuł „prorok”, którego Jezus domagał się w sposób pośredni i zawoalowany (por. Mt 13,57p; Łk 13,33), a który tłumy jednoznacznie odnosiły do Niego (Mt 16,14p; 21,11.46; Mk 6,15p; Łk 7,16.39; 24,19; J 4,19; 9,17), miał charakter mesjański. Według oczekiwań żydowskich duch proroctwa, który wygasł po Malachiaszu, miał się pojawić jako znak czasu mesjańskiego bądź to w postaci Eliasza (Mt 17,10-11p), bądź jako ogólne wylanie Ducha (Dz 2,17-18.33). W czasach Jezusa powstało rzeczywiście wielu (fałszywych) proroków (Mt 24,11.24p; itd.). Jan Chrzciciel, faktycznie prorok (Mt 11,9p; 14,5; 21,26p; Łk 1,76), jednak jako prekursor przychodzący w duchu proroka Eliasza (Mt 11,10p.l4; 17,12p), zaprzeczył (J 1,21+), jakoby to on był „prorokiem” zapowiedzianym przez Mojżesza (Pwt 18,15). Tego proroka wiara chrześcijańska rozpoznała w samym Jezusie (Dz 3,22-26+; J 6,14; 7,40). Charyzmat prorocki, jaki rozwinął się w pierwotnym Kościele po zesłaniu Ducha Świętego (Dz 11,27+), spowodował, że ten tytuł Jezusa ustąpił wnet miejsca innym, bardziej specyficznym dla chrystologii.
14. Działalność Jezusa poprzedzająca wydarzenie spod Cezarei Filipowej stwarzała dostateczne podstawy do uformowania sobie sądu o Jezusie. W pytaniach stawianych przez Niego chodzi, rzecz jasna, o sprowokowanie wyznania wiary ucznia, a nie o przekonanie się, za kogo ludzie mają Syna Człowieczego. To Jezus wiedział dokładnie. Za Jana Chrzciciela zmartwychwstałego uważał Jezusa nawet Herod (Mt 14,2); o tym, że Eliasz miał poprzedzać Mesjasza w Jego przyjściu na świat, mówił już prorok Malachiasz (3,1), Jeremiasz zaś należał do postaci najbardziej szanowanych w Izraelu (por. np. 2 Mch 2,1–9; 15,13–16). Zreferowane przez Apostołów opinie ludzkie nie zdawały się być odpowiedziami trafnymi. W rzeczywistości bowiem Chrystus nie uważał siebie ani za Jana Chrzciciela, ani za Eliasza lub Jeremiasza, ani za żadnego z proroków.
16,14. Wszystkie odpowiedzi napytanie, kim jest Jezus, umieszczają Go w kategorii „proroków”. Chociaż większość żydowskich nauczycieli utrzymywała, że prorocy wymarli, powszechne oczekiwanie nadejścia proroków czasów ostatecznych pozostało żywe. Oczekiwano powrotu Eliasza (Ml 4,5), zaś wiele cudów dokonanych przez Jezusa przypominało cuda Eliasza Jego wyrocznie dotyczące sądu (Mt 11,20-24) lub pomniejszanie znaczenia świątyni (zob. Mt 12,6; 24,1-2) nasuwały podobieństwo do Jeremiasza.
15 Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? J 6,69
15. O nietrafności tych odpowiedzi – lub przynajmniej o ich odmienności w stosunku do opinii, jaką mieli o Jezusie uczniowie – świadczy samo sformułowanie pytania skierowanego do uczniów: A wy za kogo Mnie uważacie? Jeżeli Szymon Piotr zabrał głos sam, choć nie tylko on był pytany o zdanie, to wynikało to zarówno z samego temperamentu tego Apostoła, jak i z pewnego wyróżnienia Piotra przez Jezusa przy wielu poprzednich okazjach.
16 Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Mt 14,28+
16,16 Do wyznania mesjańskości Jezusa, o czym w Mk i Łk, w Mt zostało dodane wyznanie synostwa Bożego. Por. już 14,33 w odniesieniu do Mk 6,51n. Por. Mt 4,3+.
16. Odpowiedź dana przez Szymona-Piotra okazała się poprawna. Zarazem była wyznaniem wiary w mesjańską i Boską godność Jezusa. Nigdy przedtem żaden z Apostołów nie zdobył się na tak pełną wiarę w Jezusa, stąd nawet przypuszczają niektórzy, że chodzi tu o słowa wypowiedziane przez Piotra dopiero po zmartwychwstaniu Pana, a tylko Ewangeliści – właściwie chodzi wyłącznie o Mateusza – umieścili ten tekst w relacjach dotyczących wydarzeń sprzed śmierci Chrystusa. Jednakże budowanie tego rodzaju hipotez uznać należy za zbyteczne.
16,15-16. Piotr użył właściwego tytułu, chociaż miał błędne wyobrażenie na temat Mesjasza (Mt 16,22). Królewska linia Dawida została uznana przez Boga za Jego własną (2 Sm 7,14), było więc naturalne, że ostatni dziedzic tronu Dawida zostanie nazwany Bożym Synem (Ps 2,7; 89,27), na co zwróciła uwagę garstka żydowskich interpretatorów z tego okresu (np. we Florilegium z czwartej groty w Qumran, komentarzu esseńczyków do 2 Sm 7).
17 Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Mt 4,3+; Rz 7,5+
16,17 ciało i krew. To wyrażenie oznacza człowieka, a podkreślona zostaje materialna i ograniczona strona jego natury w przeciwieństwie do świata duchów (Syr 14,18; Rz 7,5+; 1 Kor 15,50; Ga 1,16; Ef 6,12; Hbr 2,14; por. J 1,13).
16,17. „Błogosławiony jesteś” to tradycyjna formuła błogosławieństwa (zob. komentarz do Mt 5,1-12). „Ciało i krew” to typowe określenie używane przez Żydów na oznaczenie „istot ludzkich”. Chociaż wszyscy Żydzi podkreślali znaczenie badania Pism, niektórzy uznawali również rolę Bożego oświecenia (np. w Zwojach znad Morza Martwego) lub objawienia (literatura apokaliptyczna; niektóre pisma rabinackiego mistycyzmu).
18 Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Opoka] i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą.
16,18 Piotr. Ani grec. Petros, ani nawet — jak się wydaje — aram. odpowiednik Kefa („skała”) nie były w użyciu jako imiona własne ludzi, zanim Jezus nie nazwał w ten sposób głowy Apostołów, aby symbolicznie wyrazić jego rolę w założeniu Kościoła. Ta zmiana imienia równie dobrze mogła mieć miejsce później (por. J 1,42; Mk 3,16; Łk 6,14).
— „Kościół” — hebr. kqhal, grec. ekklesia - znaczy „zgromadzenie” i w ST często jest określeniem wspólnoty ludu wybranego, szczególnie na pustyni (por. Pwt 4,10; itd.; Dz 7,38). Grupy żydowskie, które — jak esseńczycy z Qumran — uważały siebie za Resztę Izraela (Iz 4,3+) czasów ostatecznych, posługiwały się tym terminem na określenie własnej wspólnoty. Jezus przejmuje go i odnosi do wspólnoty miesjańskiej, dla której ustanawia Nowe Przymierze przez przelanie swojej Krwi (Mt 26,28+; Ef 5,25). Posługując się tym terminem równolegle do wyrażenia „królestwo niebieskie” (Mt 4,17+) ukazuje, że ta wspólnota eschatologiczna rozpocznie się już tu na ziemi jako zorganizowana społeczność, której przywódcę ustanawia On sam. Por. Dz 5,11+; 1 Kor 1,2+.
— bramy piekielne. Dosł.: „bramy Hadesu”. Na temat Hadesu (hebr. Szeol) jako miejsca przebywania zmarłych por. Lb 16,33+. Tutaj te „bramy” są upersonifikowane i wyrażają moce zła, które po wciągnięciu ludzi w śmierć grzechu zmierzają do ostatecznego uwikłania ich w śmierć wieczną. Śladem swojego Mistrza i Pana, który umarł, „zstąpił do otchłani” (1 P 3,19+) i zmartwychwstał (Dz 2,27.31), Kościół będzie miał zadanie wyrywania wybranych spod panowania śmierci doczesnej, a zwłaszcza wiecznej, aby prowadzić ich do królestwa niebieskiego (por. Kol 1,3; 1 Kor 15,26; Ap 6,8; 20,13).
17–18. Niezwykłość wiary Apostołów dostrzegł sam Jezus. Dlatego właśnie powiedział, że Piotr mógł zdobyć się na podobne wyznanie wiary jedynie dzięki specjalnej pomocy „Ojca, który jest w niebie”. Słowa ciało i krew – to semityzm określający człowieka od strony tylko zewnętrznej, z całą jego niemocą, przeciwstawioną zazwyczaj wszechmocy Boga (por. 1 Kor 15,50; Ga 1,16; Ef 6,12); jest to człowiek skazany wyłącznie na przyrodzone siły swego rozumu.
O trafności wiary Piotra świadczy pochwała, której udzielił Apostołowi Jezus. Dalsze słowa Jezusa, tj. nazwanie Szymona opoką, zapowiedź zbudowania Kościoła i obietnica udzielenia Piotrowi specjalnej władzy, odnoszą się nie tylko do Szymona, lecz w pewien sposób także i do innych Apostołów. Obietnica zmiany imienia Szymona jest zanotowana – przynajmniej przez Jana (J 1,42) – już przy relacji o samym powołaniu tego Apostoła. Powód tej zmiany i znaczenie nowo nadanego imienia staną się jasne w świetle obowiązków, jakie zostaną nałożone na Piotra. Grę słów ty jesteś Piotr i na tej opoce zbuduję Kościół mój oddaje należycie tylko tekst oryginalny. W każdym razie słów o budowaniu Kościoła na skale nie można odnosić do żadnej innej materialnej skały, lecz tylko do osoby Piotra: Chrystus jest Budowniczym; buduje na skale, którą tu przedstawia osoba Piotra. Metafora skały-fundamentu wyraża ideę siły i trwałości. W społeczności ludzkiej taką rolę spełnia właściwie sprawowana władza. Przenośnia „budowania Kościoła” jest zaczerpnięta ze ST, gdzie naród wybrany jest nazywany „domem Izraela” i „domem Bożym”. Nawiązując, być może, do tradycji synoptycznej lub korzystając wprost z odpowiednich tekstów ST również św. Paweł przyrównuje Kościół do budowli (por. np. 1 Kor 3,9–17; Ef 2,19–22). Sam termin „Kościół”, będąc odpowiednikiem hebrajskiego qahal, oznacza przede wszystkim zgromadzenie wiernych, zebranych razem w celach przede wszystkim kultycznych (por. Lb 16,3; 20,4; Pwt 23,2–3; Ps 22[21],23.26; 35[34],18).
Wzmianka o bramach piekielnych nie będących w stanie zniszczyć Kościoła, jest już tylko wysnuciem wniosku z tego, że Piotr będzie stanowił jako fundament źródło niezwykłej trwałości całego Kościoła. W metaforyce zwłaszcza rzymskiej brama miasta jest w pewnych sytuacjach określeniem cząstkowym całego miasta (por. Rdz 24,60; Pwt 5,14; Ps 87[86],2). Wziąć w posiadanie bramy miasta lub klucze do nich – znaczy to zawładnąć samym miastem. Piekło, odpowiednik greckiego Hadesu, a hebrajskiego Szeolu – to miejsce, w którym cierpią zmarli, pozbawieni możności oglądania Boga (Łk 8,31; 16,22–24; Mt 25,41; Ap 1,18); jest prostym przeciwstawieniem miejsca, w którym przebywa Pan Bóg. Próbując określić dokładnie sens wyrażenia bramy piekielne egzegeci dochodzą do wniosku, że jest to aluzja do szczególnej mocy śmierci (por. Iz 38,10; Ps 9,14; 106[105],17; Hi 38,17), która jednak nie będzie w stanie zniszczyć Kościoła, albo że chodzi tu o moce ciemności (por. Łk 22,53), które także nie mogą zagrozić Kościołowi.
16,18. W języku aramejskim „Piotr” i „skała” to jedno i to samo słowo. W grece (tutaj) są one terminami pokrewnymi. Na temat przedstawienia jakiejś osoby jako fundamentu, na którym wznosi się coś innego, zob. Iz 51,1-2; Ef 2,20. (Obietnica ta została dana Piotrowi, bowiem to on wyznał Jezusa - w. 16; Piotr jest skałą jako ten, który wyznaje Jezusa, inni zaś będą budowali na tym fundamencie, czyniąc to samo wyznanie.)
Stary Testament często mówi o tych, którzy „budują” lud Boży (np. Rt 4,11; Jr 1,10) i modlą się, by Bóg umocnił Izraela (Ps 51,18; 69,35; 147,2; Jr 24,6; 31,4.28). „Bramy piekielne” to w Starym Testamencie (Hi 38,17; Ps 9,13) i późniejszej tradycji żydowskiej sfera panowania śmierci - śmierć nie zdoła uciszyć głosu Kościoła. Wbrew tym, którzy twierdzą, że Jezus nie mógł zaplanować powstania Kościoła, chociaż wybrał dwunastu uczniów jako jądro reszty Izraela (porównaj symboliczne znaczenie dwunastu w Zwojach znad Morza Martwego), terminologia dotycząca „kościoła” była już stosowana na oznaczenie reszty wspólnoty przez Jego współczesnych (Zwoje znad Morza Martwego; zob. więcej informacji pod hasłem „Kościół” w glosariuszu).
19 I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Iz 22,22; Ap 3,7; Mt 18,18
16,19 Podobnie jak Miasto Umarłych, tak też i Miasto Boże ma swoje bramy, które pozwalają do niego wejść tylko tym, którzy są tego godni (por. Mt 23,13p). Piotr otrzymuje klucze do tych bram, do niego więc będzie należało otwieranie i zamykanie dostępu do królestwa niebieskiego, za pośrednictwem Kościoła. — „Związywanie” i „rozwiązywanie” to dwa techniczne wyrażenia języka rabinów. Pierwotnie miały one zastosowanie w dziedzinie dyscyplinarnego ekskomunikowania: „wiązać” = nałożyć ekskomunikę, „rozwiązać” = zdjąć ekskomunikę. Następnie były stosowane przy wydawaniu decyzji w dziedzinie doktrynalnej lub prawnej („wiązać” = ogłosić jako zabronione; „rozwiązać” = ogłosić jako dozwolone). Piotr jako pełnoprawny zarządca (klucze jako insygnia są tego wyrazem, por. Iz 22,22) Domu Bożego będzie sprawował dyscyplinarną władzę włączania lub wykluczania z niego, będzie też kierował wspólnotą, podejmując wszystkie konieczne decyzje w dziedzinie doktrynalnej i moralnej. Jego orzeczenia i decyzje będą uznawane z nieba przez Boga. — Egzegeza katolicka utrzymuje, że te wieczne obietnice odnoszą się nie tylko do osoby Piotra, lecz także do jego następców. Chociaż tekst nie sugeruje bezpośrednio tego wniosku, jest on jednak uzasadniony oczywistą intencją troski Jezusa o Kościół w przyszłości przez ustanowienie instytucji, która nie skończy się z chwilą śmierci Piotra. — W dwu innych tekstach (Łk 22,31n i J 21,15n) jest podkreślone, że prymat Piotra ma się urzeczywistnić przede wszystkim w dziedzinie wiary i że dzięki temu prymatowi Piotr staje się widzialną głową nie tylko przyszłego Kościoła, lecz także pozostałych Apostołów.
16,19. Sprawowanie pieczy nad kluczami było najważniejszym obowiązkiem, jaki mógł zostać powierzony słudze pracującemu w domu (zob. Mk 13,32-34). Wysocy dostojnicy przechowywali klucze do królestwa (Iz 22,20-22) i Domu Bożego, świątyni. Klucze oznaczają tutaj władzę udzielania wstępu do królestwa (Mt 23,13) w oparciu o poznanie prawdy o Jezusie (Mt 16,16). Wspólnota z Qumran również posiadała przywódców, którzy decydowali kogo przyjąć w poczet członków; decyzja była uzależniona od przyjęcia przez kandydata zasad życia wyznawanych przez sektę.
Wielu Żydów uważało, że żydowski sąd najwyższy działał na mocy prawa udzielonego mu przez Boży sąd w niebie, ratyfikujący jego wyroki. „Związywanie” i „rozwiązywanie” (zob. też Mt 18,18) oznaczało także władzę sądowniczą sprawowaną przez rabinów podczas interpretowania Pisma („zakazywania” i „udzielania pozwolenia”), mogło się więc również odnosić do sytuacji o charakterze prawnym.
20 Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem. Mk 1,34+
16,20 Mesjaszem. Grec: Christos. Wulgata: „Jezusem Chrystusem”.
19–20. Według biblijnych i pozabiblijnych zresztą kategorii myślenia ten, kto dzierży klucze, jest nie tyle odźwiernym, co raczej administratorem jakiegoś domu czy miasta. Tak więc dać komuś klucze królestwa, znaczy to powierzyć mu władzę administrowania owym królestwem. Metafora związywania i rozwiązywania jest symbolem pełnej władzy. Niezwykłość owej władzy polega na tym, że decyzje podjęte przez ludzi piastujących taką władzę na ziemi będą aprobowane także w niebie. Nie brak też autorów, którzy sądzą, że już tą właśnie wypowiedzią został ustanowiony sakrament pojednania. „Związywać i rozwiązywać” – to znaczy wyłączać z Kościoła i ponownie przyjmować na jego łono. Kościół jest narzędziem Boga działającego. Kiedy się przeciwstawia złu, które tkwi w grzeszniku, stwierdza urzędowo, że grzesznik związał się ze złym duchem. Kiedy zaś grzesznik się nawraca, Kościół stwierdza znów autorytatywnie, że spadły z człowieka więzy, że jest „rozwiązany”, czyli wolny od zła, i znów znajduje się w Kościele. W języku rabinów „związywać” znaczyło „zabraniać” a „rozwiązywać” – „pozwalać”.
Wiadomo, że największy skarb człowieka – wolność – może być zarazem jego największym nieszczęściem, gdyż dzięki wolnej woli człowiek może się przeciwstawiać Bogu. Aby uniknąć tego tragicznego buntu w korzystaniu z owej wolności, przychodzi człowiekowi z pomocą mądrość Kościoła nauczającego. Słowa obietnicy zbudowania Kościoła i obdarzenia w nim specjalną władzą Piotra napełniają Apostoła poczuciem wielkiej odpowiedzialności, reszcie Apostołów zaś pozwalają stwierdzić, że to jeden z ich grona będzie im przewodził, a inni mają go słuchać.
16,20. Na temat komentarza do sekretu mesjańskiego, zob. Wprowadzenie do Ewangelii według św. Marka.
Pierwsza zapowiedź Męki i Zmartwychwstania Mk 8,31-33; Łk 9,22
21 Odtąd zaczął Jezus Chrystus wskazywać swoim uczniom na to, że musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. Mt 17,12; Mt 17,22-23; Mt 20,17-19; Łk 13,33; Łk 2,38+ Dz 10,40+
16,21 Odtąd. Jest to moment zwrotny, gdy bezpośrednio po pierwszym wyraźnym wyznaniu wiary uczniów w mesjańskość Jezusa zapowiada On po raz pierwszy swoją mękę — do chwalebnej roli Mesjasza dodaje bolesną rolę cierpiącego Sługi. Przez taką pedagogię, którą w kilka dni później jeszcze umocni, gdy po przemienieniu zaleci uczniom milczenie i ponownie zapowie swoją mękę (17,1-12), Jezus przygotowuje wiarę uczniów na zbliżającą się próbę związaną z Jego śmiercią i zmartwychwstaniem.
21. Przygotowawszy niejako swego zastępcę na ziemi, Jezus mówi w sposób już całkiem niedwuznaczny o swoim odejściu. Zapowiada po raz pierwszy własną mękę – wskazując uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele tam cierpieć, że bezpośrednimi sprawcami Jego cierpień będą arcykapłani i uczeni w Piśmie, że tam też, w Jerozolimie, umrze, lecz po trzech dniach zmartwychwstanie. Pierwszy raz w sposób tak wyraźny mówił o swoim smutnym końcu Ten, na którego cudowne czyny tyle razy już patrzyli uczniowie. Pojęcie zmartwychwstania, czyli ponownego powrotu do życia człowieka umarłego, było w czasach Chrystusa jeszcze tak bardzo nie sprecyzowane, że Apostołów wcale nie zdołała podnieść na duchu obietnica zmartwychwstania Chrystusa. Poczuli się bardzo przygnębieni zapowiedzią Jego śmierci. Piotr dopiero co wyznał swoją wiarę w mesjańską i boską godność Jezusa. Żadnemu z Apostołów nawet w głowie się nie mieściła myśl, żeby Jezus, Mesjasz-Syn Boży mógł być zabity przez ludzi.
16,21. Większość proroków S tar ego Testamentu starała się (jeśli było to możliwe) uniknąć męczeńskiej śmierci, niemniej jednak skarżyła się na zadawane im cierpienia (1 Krl 19,3-4; Jr 20,7-18). Chociaż męczeńska śmierć była kojarzona z prorokami, nigdy nie była przecież ich celem. Wydaje się jednak, że tutaj jest właśnie celem przyjścia Jezusa (zob. szczególnie Mt 20,28).
22 A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie.
22. Trudno się tedy dziwić, że Piotr, wziąwszy na bok Jezusa, począł Go odwodzić od zamiaru udania się do Jerozolimy, twierdził też, że jest wprost niemożliwą rzeczą, aby Jezus mógł tak wcześnie i przez ludzi zejść z tego świata.
16,22. W żydowskiej tradycji z tego okresu podkreślano wizerunek zwycięskiego, triumfującego Mesjasza. Wydaje się, że dopiero po upływie stu lat od czasu nauczania Jezusa nauczyciele żydowscy zaczęli przejmować tradycję o cierpiącym Mesjaszu, łącząc ją z tradycją o Mesjaszu triumfującym. Jedna z podstawowych zasad starożytnego uczniostwa (od reguły tej było stosunkowo niewiele wyjątków) brzmiała: Nigdy nie krytykuj swojego nauczyciela, szczególnie zaś nie czyń tego publicznie. Piotr łamie tutaj tę zasadę, nawet w aspekcie czysto kulturowym.
23 Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku. Mt 4,10; Mk 4,13+
16,23 Piotr, próbując odwieść Jezusa od drogi, jaką ma przejść Mesjasz, staje się zawadą, przeszkodą (takie jest pierwotne znaczenie grec. skandalon) i tym samym, chociaż nieświadomie, staje się rzecznikiem samego szatana (por. 4,140).
23. Z pewnością Piotr nie spodziewał się aż tak ostrej nagany za swoją dobrą radę. Jezus dopiero co wyróżnionego Apostoła nazwał szatanem i oświadczył, że taką postawą utrudnia Mu urzeczywistnienie Bożych planów, myśli bowiem Piotr tylko po ludzku. Ta zdecydowana, tak bardzo szorstka odpowiedź Jezusa świadczy jedynie o tym, jak bardzo był On oddany spełnianiu woli Ojca. Urzeczywistnianiu się zbawczych planów Boga nic nie mogło stanąć na przeszkodzie. Należy jednak pamiętać, że Boże plany względem człowieka sprowadzały się ostatecznie do tego, aby był on obrazem Boga. Otóż tak rozumianych planów Bożych nawet grzech ludzki nie jest w stanie zniweczyć. Jeśli więc Jezus był tak surowy względem Piotra, to jedynie dlatego, że stał na straży miłością podyktowanych planów Boga względem człowieka.
16,23. Greckie słowo skandalon („kamień zgorszenia”, „zawada”) oznaczało pierwotnie coś, o co ludzie się potykają; później zaczęto go używać w sensie przenośnym na oznaczenie rzeczy, które wiodą ludzi do grzechu lub wystawiają na próbę ich wiarę. Jezus nazywa Piotra szatanem, ponieważ podsuwa mu tę samą pokusę - królestwo bez krzyża (Mt 4,9-10). Rabini czasami bawili się imionami swych uczniów, „skała” (Mt 16,18) stała się więc tutaj „kamieniem zgorszenia”.
Warunki naśladowania Jezusa Mk 8,34-9,1; Łk 9,23-27
24 Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Mt 10,38-39; Łk 14,27
24. Bezpośrednio po naganie udzielonej Piotrowi wypowiedział Jezus słowa, które musiały Apostołów napełnić zarówno smutkiem, jak i przerażeniem, tym bardziej że nie wiadomo, czy trafnie zrozumieli ich sens. Oto oświadczył Jezus, że kto chce iść za Nim, musi się zaprzeć siebie samego, musi wziąć swój krzyż na swoje własne ramiona. W kontekście wypadków przedstawionych przez św. Mateusza ludzkość jeszcze nie znała całej wymowy krzyża. Znane z dziejopisarstwa pozabiblijnego przypadki skazywania na śmierć przez ukrzyżowanie, z uprzednim dźwiganiem krzyża przez skazańca, były znane w Ziemi św. od niedawna. Stąd część egzegetów przypuszcza, że słowa te w rzeczywistości mogły być wypowiedziane dopiero po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, mimo że w Ewangelii Mateusza Chrystus wypowiada je jeszcze na długo przed swoją śmiercią. Temat ten podejmie również i rozwinie nieco dokładniej św. Paweł, pisząc do Filipian: Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich… bo i Chrystus ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, … stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej (Flp 2,7–8).
16,24. Na temat fragmentu Mt 16,24-28 zob. komentarz do Mk 8,34-9,1. Dźwiganie poprzecznej belki krzyża w drodze na miejsce egzekucji (pionowa belka oczekiwała już na skazańca na miejscu kaźni) oznaczało znoszenie szyderstw i obelg w drodze wiodącej do śmierci przeznaczonej dla skazańca. Ukrzyżowanie było najgorszą formą egzekucji, najsurowszą karą stosowaną przez Rzymian, wymierzaną jedynie członkom niższych grup społecznych i niewolnikom. Przerażenie budziło nawet samo mówienie o krzyżu.
25 Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Łk 17,33; J 12,25-26
16,25 W tym powiedzeniu, sformułowanym na zasadzie paradoksu (podobnie jak i następne), są wzięte pod uwagę dwa etapy życia ludzkiego: teraźniejsze i przyszłe. Grec. psyche, odpowiadając tutaj hebr. nefesz, obejmuje trzy znaczenia, a mianowicie: „życie”, „dusza”, „osoba”. Zob. Rdz 2,7+.
26 Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?
25–26. Z dalszych przestróg Jezusa wynika, że jeśli ktoś czyni wszystko, by nie ponieść najmniejszej szkody na życiu fizycznym, to w rzeczywistości naraża się na utratę prawdziwego, wiecznego życia. I odwrotnie: jeśli ktoś obumrze sam sobie podczas życia doczesnego i troski o to krótkotrwałe życie nie będzie przekładał ponad wszystko, ten znajdzie w przyszłości życie wieczne. Pytania retoryczne, które potem następują, są już tylko praktycznym wysnuwaniem wniosków z powyższego oświadczenia: Jeśli dusza jest największym dobrem człowieka, jeśli nie można jej nabyć za żadną cenę, to cóż pomoże człowiekowi, gdy nawet cały świat pozyska, a na duszy swej poniesie szkodę?
16,25-26. Życie jest cenniejsze od wszystkich skarbów, byłyby one bowiem pozbawione wartości gdyby ktoś był martwy i nie mógł się nimi radować (zob. Ps 49,7-8; Wj 30,12).
27 Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania. Mt 25,31n; 2Tes 1,7; Ps 62,13+;
16,27 W w. 27-28 są zestawione, ze względu na analogię, dwie wypowiedzi Jezusa, dotyczące dwóch różnych wydarzeń królestwa Bożego: królestwa Ojca, które się zacznie sądem ostatecznym (w. 27), i królestwa Chrystusa, które ukaże się wraz ze zburzeniem Jerozolimy (por. 24,1+). — według jego postępowania. Wariant: „według jego uczynków”.
27. Prawdziwe życie może człowiek utracić już tu na ziemi, ale sentencja orzekająca zostanie wydana dopiero wtedy, kiedy Syn Człowieczy ukaże się ponownie na ziemi w pełni swojego majestatu i odda każdemu według jego uczynków. Wtedy dopiero okaże się, jak złudne były wszystkie zabiegi o dobra tego świata. Nie jest to ani pierwszy, ani ostatni akcent paruzyjny w Ewangelii św. Mateusza.
28 Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego w królestwie swoim. Ez 18,21-32+;
Mt 10,23; Mt 24,30; Mt 24,34; Mt 26,64
28. Najbardziej trudny jest dziś do zrozumienia – i takim chyba był dla słuchaczy Jezusa – ostatni wiersz rozdziału szesnastego. Chrystus oświadczył bowiem, iż niektórzy spośród słuchających Go jeszcze za dni swojego życia zobaczą Syna Człowieczego, przychodzącego w Królestwie swoim. Czy owo przyjście Syna Człowieczego było aluzją do wspomnianego już dnia sądu i czy wobec tego należało przypuszczać, że Chrystus był przekonany, iż wkrótce nastanie koniec świata? Czy może raczej chodziło o duchowe przyjście Jezusa i związany z tym rozwój królestwa Bożego, w którego dziejach datę szczególną stanowi zburzenie Jerozolimy. To ostatnie przypuszczenie znajduje coraz więcej zwolenników wśród egzegetów dzisiejszych.
16,27-28. Jezus nawiązuje do fragmentu z Dn 7,13-14 i w ten sposób stosuje do siebie starotestamentowe przedstawienie Boga jako sędziego (Ps 62,12; Prz 24,12; Jr 17,10; 32,19; Ez 18,30). Wzmianka o aniołach została przypuszczalnie zaczerpnięta z Za 14,5, chociaż i ten element pasuje do sceny przedstawionej w Dn 7,13-14. „Zaznać śmierci” to wyrażenie idiomatyczne oznaczające „umrzeć”. Werset 28 stanowi przejście do proleptycznego objawienia królestwa, które nastąpi w Mt 17,1-8 (słowo „proleptyczny” oznacza, że objawienie to zapowiada, antycypuje nadejście królestwa).
16,21-28. Zapowiedź męki i zmartwychwstania. Piotr ujawnił sekret tożsamości Jezusa (Mt 16,16), zachował jednak błędne wyobrażenie roli związanej z postacią Mesjasza.
Mt 17
Przemienienie Jezusa Mk 9,2-8; Łk 9,28-36; 2P 1,16-18
1 Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno.
17,1-8 W odróżnieniu od sposobu przedstawienia Jezusa w Mk (9,2+) i Łk (9,28+), Mateusz ukazuje Go przede wszystkim jako nowego Mojżesza (por. 4,1+), który spotyka Boga na nowym Synaju w obłoku (w. 5; Wj 24,15-18), z jasnym obliczem (w. 2; Wj 34,29-35; por. 2 Kor 3,7 — 4,6), w towarzystwie dwóch postaci ze ST, które otrzymały objawienie na Synaju (Wj 19; 33-34; 1 Krl 19,9-13) i uosabiają Prawo oraz Proroków, a jedno i drugie ma się wypełnić przez Jezusa (Mt 5,17). Głos z nieba poleca, aby Go słuchać jako nowego Mojżesza (Pwt 18,15; por. Dz 3,20-26), a uczniowie padają na ziemię adorując Pana (por. Mt 28,17). Kiedy przemienienie dobiega końca, Jezus pozostaje sam (w. 8), gdyż On sam wystarcza jako nauczyciel doskonałego i ostatecznego Prawa, jednak Jego chwała ma teraz jedynie tymczasowy charakter, gdyż jest On także „Sługą” (w. 5; Iz 42,1; por. Mt 3,16n+), który musi cierpieć i umrzeć (16,21; 17,22-23) — podobnie jak Jego prekursor (w. 9-13) — zanim przez zmartwychwstanie nie wejdzie do chwały ostatecznie.
17,1 na górę. Według tradycyjnej opinii jest to góra Tabor. Niektórzy myślą o górze Hermon.
W relacji wszystkich trzech synoptyków opis Przemienienia Pańskiego znajduje się w kontekście, prawie bezpośrednim, wydarzeń pod Cezareą Filipową. Tam Piotr wyznał, że Jezus jest Synem Bożym, tu zaś sam Bóg Ojciec nazywa Jezusa swym umiłowanym Synem. Opis Przemienienia Pańskiego obfituje w takie mnóstwo różnorodnych szczegółów „materialnych”, iż trudno byłoby przypuścić, że chodzi o jakąś wizję, a nie o rzeczywistą epifanię Boga.
1. Zdarzenie miało miejsce po sześciu dniach, tzn. najprawdopodobniej w sześć dni po wyznaniu Piotra pod Cezareą Filipową i po pierwszej zapowiedzi męki (Mt 16,21–23). Łukasz (9,28), mówiąc o ośmiu dniach wlicza rzymskim sposobem – jak się zdaje – dni stanowiące termin a quo oraz termin ad quem. Przemienienie się Chrystusa zaraz po zapowiedzi bolesnego końca miało na celu wzmocnienie wiary uczniów, którzy, jak to Ewangelista zaznaczył, nic nie zrozumieli z zapowiedzi wyliczenia przyszłych cierpień Jezusa, a przez to też nie dostrzegli wyraźniej Jego wielkości. A może chodziło również i o ukazanie tego, co miało czekać uczniów jako zapłata za współudział w cierpieniach Jezusa? Trzej świadkowie Przemienienia: Piotr, Jakub i Jan należą do najbardziej uprzywilejowanych uczniów Pańskich. Piotr jest nazwany opoką, na której spocznie Kościół, Jan ma przydomek „umiłowanego ucznia”, Jakub zaś jako pierwszy miał umrzeć za Chrystusa. Wszyscy trzej byli świadkami wskrzeszenia córki Jaira (Mk 5,37); będą patrzeć na trwogę konania Jezusa w Ogrójcu (Mt 26,37), wypadało więc też, aby widzieli majestat Chrystusa w chwili Jego Przemienienia.
17,1. Wzmianka o sześciu dniach nawiązuje do fragmentu Wj 24,16, kiedy Bóg zaczął przemawiać do Mojżesza z obłoku na górze.
2 Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. Mt 28,3
17,2 jak światło. Wariant: „jak śnieg” (por. 28,3).
2. Przemienienie Jezusa było dla trzech Apostołów pouczeniem, że Jezus ma prawo do pełni boskiego majestatu i że owa promieniująca światłość Boża jest normalnym sposobem Jego bycia. Łukasz zaznacza, że w chwili Przemienienia oblicze Jezusa zmieniło się, a On sam trwał na modlitwie. Znamienny to dla autora trzeciej Ewangelii szczegół, nie bez znaczenia dla wszystkich, którzy lubią się modlić lub mówić o modlitwie. Zresztą każdy z Ewangelistów odwoływał się w opisie Przemienienia do innych przenośni literackich. Mateusz zauważył, że twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło (17,2); u Marka czytamy: Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi folusznik wybielić nie zdoła (9,3); Łukasz zaś, wspomniawszy modlitewną zmianę na twarzy Jezusa, dodaje: A Jego odzienie stało się lśniąco białe (9,29).
17,2. W niektórych pismach żydowskich, podobnie jak Jezus tutaj, opisywane są chwalebne anioły lub zmartwychwstali sprawiedliwi. Najbardziej wyrazista wzmianka na temat przemiany ludzkiego wyglądu w uwielbioną postać znajduje się w Wj 34,29, gdzie twarz Mojżesza zaczyna promieniować chwałą z powodu objawienia, jakiego Bóg mu udzielił.
3 A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim.
3. Obecność po jednej stronie Jezusa Mojżesza jako przekazującego Prawo Starego Zakonu, po drugiej zaś Eliasza jako odnowiciela Prawa, wskazuje na wypełnienie się lub inaczej na zetknięcie się w osobie i nauczaniu Jezusa całego Prawa oraz Proroków. Wzmianka o rozmowie Jezusa z Mojżeszem i Eliaszem zdaniem wielu Ojców Kościoła świadczy o harmonii, jaka istnieje pomiędzy ST a NT. Być może, iż to właśnie treść tej rozmowy pozwoliła Apostołom domyśleć się, że jedną z postaci znajdujących się obok Jezusa był Eliasz, a drugą Mojżesz.
17,3. Żydzi oczekiwali na powrót Eliasza i Mojżesza u kresu czasów. Obaj (Wj 24,15-16; 1 Krl 19,8) słuchali Boga, przemawiającego do nich na górze Synaj (zwanej także Horebem).
4 Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza.
17,4 dobrze, że tu jesteśmy. Inne możliwe tłumaczenie: „dobrze nam tu być”.
— postawię. Wulgata: „postawimy” (por. Mk 9,5 i Łk 9,33).
4. Słowa Piotra, jakkolwiek byłyby pojmowane, wyrażają radość i szczęście tych, którzy patrzyli na scenę Przemienienia. Propozycja Piotra, aby postawić na górze trzy namioty, miała na celu albo to, żeby przedłużyć ów radosny błogostan, albo też była wyrazem troski o Jezusa, któremu chciał Piotr zbudować mieszkanie na wzór starotestamentowego przybytku Jahwe. A może pomyślał Piotr, że już tam właśnie, na tej górze, rozpoczynało się chwalebne, mesjańskie królowanie Jezusa? W relacji autora drugiej Ewangelii propozycja Piotra musiała być niewłaściwa, skoro Marek, jakby tłumacząc Piotra, zaznacza: Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni (9,6). Niestosowność wypowiedzi Piotra polegała, być może, na tym, że Piotr wyrażając chęć pozostania na górze tym samym przeciwstawiał się mimo woli, jak to już miało miejsce po pierwszej zapowiedzi męki – wykonaniu zbawczych planów Boga.
17,4. Izraelici mieszkali w namiotach na pustyni, gdy przebywała pośród nich Boża obecność i chwała.
5 Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie! Wj 13,22+; Wj 19,16+; Mt 24,30+; Mt 3,17 Iz 42,1; Pwt 18,15; Pwt 18,19
5. Obłok, w którym znikają ostatecznie trzy postacie, przypomina opisy starotestamentowych teofanii (Wj 16,10; 19,9; 24,15; 33,9), słowa zaś, które dały się słyszeć z obłoku, przywodzą na pamięć to, co było powiedziane o Jezusie podczas Jego chrztu w Jordanie (Mt 3,17). Przedstawiwszy Jezusa jako swego umiłowanego Syna, głos z nieba nakazuje: Jego słuchajcie! Słowa te były wypowiedziane w momencie, kiedy Jezus zakończył już działalność galilejską i zaczynał coraz wyraźniej mówić o swojej męce i śmierci (Mt 16,21 n). Zapewnienie, że Jezus jest Synem Bożym, miało być w pewnym sensie gwarancją Jego prawdomówności. Należy Go słuchać i wierzyć Mu, bo jest Synem Bożym.
17,5. Obłok chwały zasłonił górę w Wj 24,15 i przybytek w Wj 40,34 (to samo greckie słowo użyte przez Mateusza pojawia się w LXX w wersecie Wj 40,35).
Do biblijnych aluzji zawartych w Mt 3,17 należy motyw głosu, który nawiązuje do Pwt 18,15: Kiedy pojawi się prorok podobny Mojżeszowi, Jego słuchajcie”.
6 Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. 7 A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: Wstańcie, nie lękajcie się! 8 Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa.
6–8. Przerażenie Apostołów jest też normalną, nieraz już notowaną w Piśmie reakcją ludzi na niespodziewane zjawienie się Boga, podobnie jak do utartych już formuł należą słowa Nie lękajcie się!, wypowiadane przez Chrystusa, ilekroć pragnął On podtrzymać na duchu przelęknionych ludzi. Wzmianka o nagłym zniknięciu Eliasza i Mojżesza stanowi szczegół o niemałym znaczeniu teologicznym. Wyraża ona – jak się zdaje – ideę przemijania starej ekonomii zbawienia. Eliasz i Mojżesz zniknęli, został sam Jezus. Przypominają się mimo woli słowa z Listu do Hebrajczyków: Jezus Chrystus – wczoraj i dziś, ten sam także na wieki (13,8).
17,6-8. Lęk uczniów był charakterystyczną reakcją ludzi ze Starego Testamentu i późniejszej tradycji żydowskiej, którzy doświadczyli Bożego objawienia.
Przyjście Eliasza Mk 9,9-13
9 A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie. Mk 1,34+ Mt 8,20+
9. Zakaz opowiadania o tym, co Apostołowie widzieli na Górze Przemienienia, mógł mieć na celu z jednej strony obawę, aby Żydzi nie utwierdzali się w przeświadczeniu co do widzialnej tylko potęgi Mesjasza, z drugiej może chodziło i o to, żeby nie narażać ludzi na zgorszenie, kiedy po widoku takiej chwały Mesjasza wypadnie im kiedyś patrzeć na pełną pohańbienia śmierć Zbawiciela. Rzecz stanie się bardziej zrozumiała po zmartwychwstaniu, którego Przemienienie jest w pewnym sensie zapowiedzią. Wtedy Jan, Piotr i Jakub będą mogli opowiedzieć o swym widzeniu na górze Tabor. Opis Przemienienia Pańskiego, a zwłaszcza słowa św. Piotra przedstawiają nam błogość obcowania z Bogiem. Opowiadanie owo powinno w nas wzbudzać coraz większą tęsknotę za niebem. Warto też pamiętać, że każdy człowiek składa się z prochu ziemi i z Bożego tchnienia. Otóż obowiązek nasz polega na tym, żebyśmy siebie ustawicznie przemieniali, żebyśmy wydobywali z siebie to, co Boskie. Przemienienie Chrystusa wzmocniło wiarę uczniów. Być może, iż nasze przemienienia, gdyby były prawdziwe, podtrzymałyby na duchu niejednego człowieka.
10 Wtedy zapytali Go uczniowie: Czemu więc uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz? Ml 3,23-24; Syr 48,10; Mt 16,14+
17,10 najpierw musi przyjść Eliasz? Ponieważ uczniowie już zobaczyli mającego przyjść Mesjasza (16,16) i ujrzeli Go również w Jego chwale (17,1-7), dziwią się, że Eliasz nie spełnił roli prekursora, jaką mu przypisał prorok Malachiasz (3,23-24). Jezus odpowiada, że Eliasz tę rolę spełnił, ale uczynił to w osobie Jana Chrzciciela i nie rozpoznano go. Zob. Łk 1,17+.
11 On odparł: Eliasz istotnie przyjdzie i wszystko naprawi.
10–11. Po publicznym wyznaniu Piotra pod Cezareą Filipową, po Przemienieniu Pańskim, przynajmniej dla niektórych spośród uczniów nie ulegał wątpliwości fakt, że Jezus był Mesjaszem. Istniał jednak nadal taki oto problem: Jeżeli Jezus jest zapowiadanym przez proroków Mesjaszem, to dlaczego uczeni w Piśmie twierdzą, że Eliasz musi wpierw przyjść? Tak sformułowaną trudność przedstawiano właśnie Jezusowi. Z odpowiedzi Jezusa wynikało, że przyjście Mesjasza zgodnie z nauczaniem proroków istotnie miało być poprzedzone pojawieniem się i reformatorską działalnością Eliasza. Chodziło tu przede wszystkim o nawiązanie do proroctwa Ml 3,1 n.
12 Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy ma od nich cierpieć. Mt 16,21; Mt 17,22-23; Mt 20,17-19; Mt 11,10-14
13 Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.
12–13. Jednakże Jezus oświadczył również, że Eliasz już przyszedł, lecz nie uznano w nim wysłannika Bożego i potraktowano go tak, jak złoczyńcę. Była to wcale niedwuznaczna aluzja do osoby i działalności Jana Chrzciciela, człowieka, o którym sam Jezus powiedział, że nie ma większego niż on wśród narodzonych z niewiast. Wiadomo już także z Ewangelii Mateusza, jaki koniec spotkał Jana Chrzciciela. Mateusz zaznacza, że uczniowie pojęli właściwie aluzję Jezusa: zrozumieli, że mówił do nich o Janie Chrzcicielu. Przy okazji też wspomniał Jezus – choć nie była to jeszcze formalnie druga zapowiedź męki – że podobnie jak Jana, Proroka, przygotowującego niczym starotestamentowy Eliasz drogę Mesjaszowi, potraktują Żydzi kiedyś Syna Człowieczego. Tak więc sama śmierć Jana Chrzciciela miała również charakter proroczy: zapowiadała przyszły, podobny koniec Mesjasza.
17,9-13. Żydzi wierzyli, że Eliasz powróci przed końcem czasów, by wszystko naprawić (Ml 4,5-6). Zmartwychwstanie sprawiedliwych miało nastąpić po jego przyjściu, u schyłku dziejów.
17,1-13. Przemienienie Jezusa. Fragment ten zawiera tak wiele aluzji do Boga, objawiającego swoją chwałę Mojżeszowi na górze Synaj, że większość starożytnych czytelników żydowskich z pewnością, by to uchwyciła. Na temat pełniejszej analizy fragmentu zob. Mk 9,2-10.
Uzdrowienie epileptyka Mk 9,14-29; Łk 9,37-42
14 Gdy przyszli do tłumu, podszedł do Niego pewien człowiek i padając przed Nim na kolana, 15 prosił: Panie, zlituj się nad moim synem! Jest epileptykiem i bardzo cierpi; bo często wpada w ogień, a często w wodę.
14–15. Po Przemienieniu, które dokonało się na oczach zaledwie kilku świadków, Jezus znów wrócił do tłumów. Wieść o dokonywanych przez Niego cudownych uleczeniach rozeszła się już szeroko. Nic tedy dziwnego, że zaraz pojawił się przed Jezusem jakiś człowiek i upadłszy na kolana prosił Go o uleczenie syna, od wielu lat cierpiącego na epilepsję. Kiedy rzucał nim atak choroby, nieszczęśnik ów wpadał już to w ogień, już to w wodę. Leczenia tego rodzaju chorób nie podejmował się żaden, nawet najznakomitszy lekarz. Epilepsja była bowiem w przekonaniu ówczesnych ludzi wyraźnym dowodem pozostawania człowieka w mocy szatana.
16 Przyprowadziłem go do Twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić.
16. Nieszczęśliwy ojciec próbował już szukać ratunku dla swego syna u uczniów Jezusa. Okazało się jednak, że uczniowie byli całkiem bezsilni wobec tego przypadku: nie mogli uzdrowić epileptyka. Jeżeli ojciec ów nie pojawił się wprost przed Jezusem, by prosić Go o cud, to chyba powstrzymywały go te same pobudki, co ongiś setnika, który czuł się niegodny, by Jezus wszedł do jego domu. Mateuszowi zaś zależy – jak się zdaje – szczególnie na uwydatnieniu owej niemocy uczniów.
17 Na to Jezus odrzekł: O plemię niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze mam być z wami; jak długo mam was znosić? Przyprowadźcie Mi go tutaj! Pwt 32,5; Dz 2,40; Flp 2,15
17. Odpowiedź Jezusa jest w swej surowości wprost zaskakująca. Biedny, nieśmiały człowiek został uznany za przedstawiciela plemienia niewiernego i przewrotnego. Przy tej okazji Jezus wyznał, że pozostawanie między ludźmi jest dla Niego szczególnym ciężarem, że nie jest w stanie już dłużej ścierpieć ich niedowiarstwa. Nie chodziło zapewne o przypadek tego nieszczęśliwego ojca. Jezus po prostu dał wyraz, przy tej właśnie okazji, swoim uczuciom oznajmiając, iż niedowiarstwo ludzi – a może szczególnie Apostołów – sprawia Mu większy ból niż jakiekolwiek ludzkie cierpienia.
18 Jezus rozkazał mu surowo, i zły duch opuścił go. Od owej pory chłopiec odzyskał zdrowie. Mt 8,29+
19 Wtedy uczniowie podeszli do Jezusa na osobności i zapytali: Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić? Mt 8,10+
18–19. Lecz mimo owych wymówek nędza ludzka wzruszyła Go tak samo: kazał przyprowadzić chłopca, wypędził zeń złego ducha, i od tej chwili chłopiec był zdrowy. Wszystko to działo się na oczach uczniów, z pewnością nie tylko zdziwionych, lecz także przerażonych. Odwołali tedy Jezusa na bok – jak ongiś Piotr próbujący wyperswadować Zbawicielowi zamiar udania się po śmierć do Jerozolimy – i pytali, dlaczego to oni nie mogli wypędzić złego ducha z opętanego chłopca? Przecież Jezus uczynił to z taką łatwością.
20 On zaś im rzekł: Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic nie będzie dla was niemożliwego. Łk 17,6 Mk 11,22-23; Mt 21,21
17,20 małej wiary. Wariant: „niewiary”.
21 Ten zaś rodzaj [złych duchów] można wyrzucać tylko modlitwą i postem.
17,21 Wiersz pominięty w ważnych rkpsach (por. Mk 9,29).
20–21. Odpowiedź Chrystusa potwierdza teraz zupełnie wyraźnie przypuszczenie, że wypowiedziane przed chwilą słowa ubolewania nad niedowiarstwem ludu odnosiły się także do uczniów: bez wiary nikt nie mógł ani być uleczony, ani dokonać uleczenia. Uczniowie dlatego nie byli w stanie uleczyć opętanego chłopca, gdyż zbyt mała była ich wiara. Gdyby mieli wiarę chociaż taką jak ziarno gorczycy, mogliby przesuwać nawet góry. Jest to oczywista figura literacka, zwana hiperbolą. Posługuje się przy tym Mateusz już po raz drugi tematem ziarna gorczycznego, uchodzącego za przysłowiowo malutkie: nawet taka odrobina prawdziwej, głębokiej wiary wystarczyłaby, żeby dokonywać rzeczy niezwykłych. Chodziło rzecz jasna nie o przesuwanie fizycznych gór, lecz o przemiany, które dzięki ogromnej wierze Apostołów mogły się dokonywać w duszach ludzkich i w przyszłych dziejach całego Kościoła.
Tak więc proces duchowego formowania uczniów trwa nadal. Okaże się później, że największych zabiegów pedagogicznych wymagała wiara Apostołów. Jej niedoskonałość będzie Jezus piętnował najczęściej.
17,14-21. Zob. komentarz do Mk 9,14-29, gdzie podałem więcej szczegółów. Podobnie jak Mojżesz, Jezus staje wobec braku wiary tych, których pozostawił u stóp góry (Wj 24,14; 32,1-8.21-25.35). „Przesunięcie góry” było żydowską przenośnią oznaczającą rzecz niesłychanie trudną do wykonania (góry uważano za rzeczy najbardziej trwałe; zob. Ps 46,2; Iz 54,10); ziarnko gorczycy służyło na oznaczenie przysłowiowo małej ilości. Jezus mówi zatem bieżniom, że cokolwiek Bóg im poleci, stanie się dla nich możliwe, jeśli tylko Mu zaufają (zob. Za 4,7).
Druga zapowiedź Męki i Zmartwychwstania Mk 9,30-32; Łk 9,44-45
22 A kiedy przebywali razem w Galilei, Jezus rzekł do nich: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Mt 8,20+
23 Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie. I bardzo się zasmucili.
Mt 16,21; Mt 17,12; Mt 20,17-19; Dz 10,40+
22–23. Kształtując bez przerwy swoich uczniów Jezus zmierza równocześnie i konsekwentnie do urzeczywistnienia Bożych planów. Po raz drugi zapowiada swoją mękę. W samym sformułowaniu drugiej zapowiedzi męki dziwi cokolwiek to, że zapowiedź owa jest mniej sprecyzowana: Jezus stwierdziwszy już przedtem, że będzie wiele cierpiał od starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, teraz mówi jedynie tyle, że będzie wydany w ręce ludzi, którzy Go zabiją, lecz On dnia trzeciego zmartwychwstanie. Wiele prawdopodobieństwa kryje się w przypuszczeniu, że owa druga zapowiedź męki w rzeczywistości miała miejsce przed pierwszą.
Jakkolwiek zresztą wyglądałaby sprawa samej chronologii, nie ma żadnych podstaw do tego, by nie ufać Mateuszowi, który zaznacza, że po drugiej zapowiedzi męki uczniowie bardzo się zasmucili, ale nikt już nie miał odwagi odwodzić Mistrza od powziętego postanowienia, jako najdoskonalszego wypełnienia Bożych planów. Reakcja Jezusa na uprzednie wystąpienie Piotra była zbyt ostra, by nie utkwiła w pamięci uczniów na czas dłuższy. Smutek uczniów mógł być wyrazem szczerego współczucia i ubolewania nad przyszłym losem ich Mistrza.
17,22-23. Jezus przepowiada to, co stałoby się oczywiste dla uczniów, gdyby wiedzieli, iż zamierza wygnać przekupniów z przedsionków świątyni - swoją śmierć (zob. Mt 18,31; 19,22; 26,22). Ponieważ uczniowie sądzili, że zmartwychwstanie, o którym mówi, oznacza powszechne zmartwychwstanie u schyłku czasów (Mt 17,9-10), nie zrozumieli, o co Mu chodzi.
Podatek na świątynię
24 Gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy didrachmy z zapytaniem: Wasz Nauczyciel nie płaci didrachmy? Mt 14,28+
17,24 didrachmy. To wysokość rocznej daniny osobistej na potrzeby świątyni.
24. Każdy dorosły Izraelita był obowiązany wpłacać co roku pewną sumę na utrzymanie świątyni. Nic tedy dziwnego, że o wypełnienie tego obowiązku zwrócono się także do Jezusa, gdy przyszedł do Kafarnaum, które było ośrodkiem Jego działalności w Galilei. Nie bardzo wiadomo, czy przez szczególny szacunek czy też z innych względów zwrócono się nie wprost do Jezusa, lecz za pośrednictwem Piotra przypomniano, że Jezus nie płaci daniny na świątynię. Piotr nie mógł ukryć tego, że Jezus owej didrachmy na świątynię rzeczywiście nie wpłacił. Nie wiadomo, czy miałby też odwagę – pamiętając być może jeszcze naganę, która go spotkała po pierwszej zapowiedzi męki powiedzieć Jezusowi o całym zajściu.
17,24. Wolni dorośli Żydzi w całym starożytnym świecie okazywali solidarność ze świątynią i Ziemią Świętą, płacąc podatek w wysokości pół sykla (Wj 30,13-16). W Nowym Testamencie stanowiło to równowartość dwóch drachm (jak tutaj) lub wynagrodzenia za dwa dni pracy. Po 70 r. po Chr., w czasach Mateusza, Rzymianie skonfiskowali środki pochodzące z tego podatku, przeznaczając je na utrzymanie pogańskiej świątyni. Wówczas też niektórzy Żydzi z zasady przestali go płacić. Jednak w czasach Jezusa płacili go wszyscy Żydzi wierni judaizmowi. Miejscowi poborcy podatkowi mogli się zastanawiać, jakie jest stanowisko Jezusa w tej sprawie, skoro okazał On już pewien sprzeciw wobec świątyni (jak to później miał uczynić w Mt 21,12-14; 23,38-24,15). Poborcy nie zmuszali do płacenia podatku ludzi utrzymujących się z dobroczynności (przypuszczalnie zaliczali do tej grupy Jezusa - Łk 8,3) i żebraków. Mogli się też zwyczajnie zastanawiać czy zapłaci podatek w tym miejscu, czy też gdzie indziej, ponieważ uczniowie wędrowali z miejsca na miejsce.
25 Odpowiedział: Tak. Gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc: Szymonie, jak ci się zdaje: Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?
17,25 Od synów swoich. Mowa o własnych poddanych (por. 13,38). Jezus posługując się tutaj grą słów wykorzystuje semickie przenośne wyrażenie „syn”, aby określić nim siebie (por. 3,17; 17,5; 10,32n; 11,25-27; itd.), a wraz z sobą uczniów jako swoich braci (12,50) i synów tego samego Ojca (5,45; itd.). Por. Mt 4,3+.
26 Gdy [Piotr] powiedział: Od obcych, Jezus mu rzekł: A zatem synowie są wolni.
25–26. Ale Jezus w swej dobroci i wszechwiedzy uprzedził Piotra pytając go – bez wyraźnego nawiązywania do własnej osoby – czy królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki od swych synów. Piotr z całą prostotą zaprzeczył, wyjaśniając, że daniny i podatki płacą królom obcy.
17,25-26. Jak przystało na dobrego proroka, Jezus odpowiada Piotrowi zanim ten zdąży zapytać: rodziny królewskie nie opodatkowują same siebie. Syn Boży nie powinien być obciążany podatkiem przeznaczonym na utrzymanie domu Jego Ojca. (Instytucja zwolnienia od podatku była znana w judaizmie: pracownicy świątyni, kapłani, stosowali ją w odniesieniu do siebie, ku ubolewaniu niektórych ówczesnych faryzeuszów - zob. Miszna Szeqalim 1,3-4.) Dla czytelników Ewangelii Mateusza wypowiedź ta miała następujące znaczenie: Jezus nie musi płacić, nie dlatego jednak, jakoby nie poczuwał się do solidarności z Izraelem, lecz dlatego, że jest nadzieją judaizmu.
27 Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę. Weź pierwszą złowioną rybę, a gdy otworzysz jej pyszczek, znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie.
27. Z kolejnej wypowiedzi Jezusa wynika już niedwuznacznie to, że Jezusowi chodziło o sprawę daniny na świątynię. Przy okazji dał On również wyraz przekonaniu, że czuje się Synem królewskim. Król zaś, Jego Ojciec Niebieski, będąc panem świątyni, nie pobiera daniny od swego własnego Syna. Tak więc zostały rozwiane wszelkie wątpliwości, i nie doszło do ewentualnego zgorszenia Piotra, jakie mógł spowodować fakt nieuiszczania daniny przez Mistrza. Jednakże sprawa zgorszenia nie była dla Jezusa obojętna. Piotr wprawdzie już wie, że Jezus ma prawo nie płacić daniny, ale inni, zwłaszcza owi żydowscy poborcy podatku na świątynię, są przeświadczeni, że Jezus jest zwykłym Żydem i że ze zwykłego skąpstwa lub może z pogardy dla świątyni nie chce uiszczać podatku. Jezus zaś, ponieważ był ubogi i w rzeczywistości nie miał z czego złożyć owej daniny, kazał Piotrowi pójść nad brzeg jeziora, by łowić ryby. W pyszczku pierwszej złowionej ryby znajdzie Piotr monetę, która wystarczy na uiszczenie zaległej daniny nie tylko za Jezusa, lecz i za Piotra.
17,27. Jednak z powodu solidarności z resztą żydowskiej wspólnoty Jezus płaci podatek. Jeśli jacyś chrześcijanie żydowskiego pochodzenia, którzy czytali Ewangelię Mateusza, szukali wymówki do niepłacenia podatków, które wówczas obowiązywały, znajdowali tutaj zachętę do ich zapłacenia.
Stater miał wartość 4 drachm (4 denarów), dlatego wystarczał do zapłacenia podatku za Jezusa i Piotra. Żydowscy nauczyciele przytaczali opowieści o tym, jak Bóg wynagradzał wiernych Żydów, którzy kupowali ryby a następnie znajdowali w nich skarby. Jeśli opowieści te krążyły już w I w. (data ich powstania pozostaje niepewna), Piotr mógł być zaskoczony, że coś takiego przydarzyło się właśnie jemu. Niektóre z ryb żyjących w Jeziorze Galilejskim miały wystarczająco duże pyszczki, by mógł się w nich zmieścić stater. Jeden z takich gatunków to Chromis simonis (nazwany tak od imienia Szymona Piotra).
Mt 18
Spór o pierwszeństwo Mk 9,33-36; Łk 9,46-47
1 W owym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa, pytając: Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?
1. Trudno dociec, dlaczego uczniowie zapragnęli dowiedzieć się pewnego dnia, kto też jest najważniejszy w królestwie niebieskim: czy wynikało to z czysto naturalnej chęci wynoszenia się jednych ponad drugich, czy może właśnie pragnęli jak najdokładniej urzeczywistniać swym życiem ten ideał największego w królestwie niebieskim (por. także Łk 22,24–30).
18,1. W niektórych tekstach żydowskich przeczytać można o różnych nagrodach i zajmowanych pozycjach w królestwie. Pozycja i status społeczny były sprawami, z którymi obywatele starożytnych społeczeństw spotykali się codziennie.
2 On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł:
3 Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Mk 10,15; Łk 18,17; J 3,5; Mt 23,12
2–3. O tym, jak bardzo chciał Chrystus, by Jego odpowiedź utkwiła głęboko w umysłach i sercach Apostołów, można wnosić choćby z samej formy pouczenia. Jezus nie ograniczył się do przypowieści, którą zwykł był posługiwać się w tego rodzaju okolicznościach, lecz po prostu przywołał dziecko, postawił je przed nimi i oświadczył bardzo kategorycznie, że jeśli się nie odmienią i nie upodobnią do owych dzieci, w ogóle nie wejdą do królestwa niebieskiego.
4 Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim.
4. Potem zaś, żeby już nie było żadnych wątpliwości, dodał: Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największym w królestwie niebieskim. Według wszelkiego prawdopodobieństwa uczniowie nie myśleli jedynie o przyszłym Królestwie, czyli o niebie, na co zdaje się wskazywać zarówno paralelny tekst Marka (9,33 n), jak i treść pouczenia Jezusa. To już tu, na ziemi, teraz, okażą się uczniowie Pańscy największymi, kiedy staną się jak dzieci. Istota owego przemienienia się i upodobnienia do dziecka nie na tym polega, że człowiek dojrzały będzie usiłował wrócić do stanu naiwności dziecięcej, że zrezygnuje dobrowolnie z tego, co już przez swój uczciwy trud zdołał osiągnąć. Pełną, teologiczną definicję dziecięctwa Bożego poda nam dopiero św. Paweł: Wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi (Rz 8,14). Być dzieckiem Bożym – znaczy więc poddać się całkowicie, z pełnym zaufaniem, działaniu Ducha Świętego. Ten zwrot ku Duchowi Świętemu ma się dokonać w akcie zwanym nawróceniem. Od tego momentu człowiek zacznie patrzeć inaczej na Boga, na bliźnich i na siebie samego, zmieniając tym samym cały swój dotychczasowy sposób myślenia (ĽµÄ±˝oµą˝). W owym szukaniu opieki kogoś, kto jest potężniejszy – a nie w tak zwanej naiwnej prostocie – wyraża się zresztą natura wszelkiego dziecięctwa.
18,2-4. Najbardziej bezradnymi członkami starożytnego społeczeństwa były małe dzieci. W większości ówczesnych społeczeństw wraz z wiekiem wzrastała pozycja społeczna i autorytet człowieka. W kręgu kultury żydowskiej dzieci były otaczane miłością, nie odnoszono się do nich z pogardą. Jezusowi chodziło jednak o to, że oprócz tej miłości nie mają żadnej pozycji, żadnej władzy lub przywilejów - jeśli pominąć te, które otrzymywały od swoich rodziców. Słowo „odmienicie” może nawiązywać do żydowskiej idei dokonania zwrotu, powrotu lub nawrócenia.
5 A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje. Mk 9,37; Łk 9,48; Mt 10,40; Mk 9,42; Łk 17,1-2
18,5 jedno takie dziecko. Tzn. ktoś, kto przez swoją prostotę stał się dzieckiem (por. w. 4).
5. Z dalszych słów Jezusa wynika, że w ludziach o takiej właśnie postawie duchowej, mieszka sam Chrystus. Dlatego kto przestaje z tak pojmowanym dzieckiem, ten przestaje z samym Chrystusem.
18,5. Na temat zwrotu „w imię moje“ zob. Mt 10,40.
18,1-5. Spór o pierwszeństwo. Zob. komentarz do Mk 9,33-37 w celu uzyskania obszerniejszych informacji.
Zgorszenie
6 Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza.
6. Na szczególne błogosławieństwo Boże zasługuje człowiek opiekujący się tym, co małe, co pozbawione pomocy ze strony innych ludzi. Okazuje on bowiem w ten sposób prawdziwą miłość samemu Chrystusowi i przez to zasługuje sobie na szczególną zapłatę. Lecz postawy ludzkie wobec maluczkich w rzeczywistości bywają różne. Może się zdarzyć, że tych prostych, zapomnianych w społeczeństwie ludzi może ktoś swym postępowaniem nakłonić do złego. I tak oto ci ludzie dobrej woli, szczerze przywiązani do Boga, wskutek złego przykładu innych poczną popadać w coraz niebezpieczniejsze zło. Otóż o gorszycielach maluczkich mówi Chrystus, że zasługują na to, aby u ich szyi uwiązano kamień młyński i utopiono ich w otchłani morskiej. Być pozbawionym pogrzebu, stać się żerem ryb – to dla Żydów był los okropny.
18,6. Czasownik skandalidzo („spowodować potknięcie”, „zgorszyć”) było często używany w znaczeniu metaforycznym na oznaczenie spowodowania grzechu lub odejścia od prawdziwej wiary. Kamienie młyńskie były wykorzystywane w żarnach do mielenia ziarna. Odznaczały się one wielką wagą - słowo, które zostało tutaj użyte, oznacza raczej cięższy rodzaj kamienia obracanego przez osła, niż lżejszy, którym mogły posługiwać się kobiety. Żydzi uważali ten rodzaj kary za budzący szczególny lęk, za karę, która mogła być stosowana przez pogan. Powoduje to, że obraz zastosowany przez Jezusa jest jeszcze bardziej przerażający (zob. 1 Hen 48,9). Zob. komentarz do Mt 26,24.
7 Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie.
7. Sprawić, żeby człowiek szczery, prostoduszny, wskutek naszego postępowania począł się dopuszczać zła – to bardzo poważne wykroczenie. Nic tedy dziwnego, że Jezus, posługując się językiem proroków starotestamentowych, woła: Biada światu z powodu zgorszeń! Czterokrotnie powtórzy kiedyś to samo biada Łukasz, gdy będzie spisywał wiekopomne Kazanie na Górze. Zjawiska odstępstw i publicznych zgorszeń będą wynikiem pewnej konieczności. Jak długo szatan będzie rozwijał, z Bożego przyzwolenia, swoją działalność na ziemi, tak też długo będą się zdarzały odstępstwa. W sprowadzaniu na świat owych odstępstw szatan będzie się jednak musiał posłużyć konkretnymi ludźmi. Otóż biada skierowane przed chwilą do całego świata ma teraz na celu poszczególnych ludzi: biada im, jeśli dadzą się uwieść Złemu.
8 Otóż jeśli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym, niż z dwiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny. Mk 9,43-47; Mt 5,29-30
18,8 jest... powodem grzechu. Biorąc pod uwagę pierwotne znaczenie grec. skandalon — „zawada”, „przeszkoda”, „pułapka” (por. 16,23+) — chodzi o to, co prowadzi do upadku, do zamętu w wierze, co jest okazją do grzechu. — W. 8-9, które były już w 5,29-30, są dołączone tutaj na zasadzie skojarzeń słownych, co się zresztą dzieje nie bez rozrywania kontekstu.
— do życia. Chodzi tu o życie wieczne.
9 I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do życia, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego.
18,9 do piekła ognistego. W tekście grec. geenna, co odpowiada hebr. Ge-Hinnom. Jest to nazwa jednej z dolin Jerozolimy splamionej dokonywanymi tutaj w przeszłości ofiarami z dzieci (por. Kpł 18,21+). Później użyto tej nazwy, aby określić miejsce przekleństwa, przeznaczone do odbywania kary przez potępionych; nasze „piekło”.
8–9. Przestrogi przed dawaniem okazji do zgorszenia zostały sformułowane w sposób wyjątkowo surowy i za pomocą szczególnie dosadnych obrazów. Nie ulega wątpliwości, że w użyciu tych obrazów jest wiele przesady literackiej. I tak np. gdy Jezus mówi, że należy odciąć sobie rękę lub nogę, która jest powodem do zgorszenia, to wcale nie należy pojmować tego dosłownie i pozbawiać się świadomie i dobrowolnie własnej kończyny; to samo dotyczy oka będącego okazją do grzechu. Z metafor tych jednak wynika, jak wielką wagę przywiązywał Jezus do problemu zgorszenia, który bywa przez nas tak często minimalizowany banalnym – żeby nie powiedzieć wykrętnym – wyjaśnieniem, że głupi będzie się gorszył wszystkim, a mądry wszystko potrafi zrozumieć. W takiej postawie wobec problemu gorszenia małych zawiera się też ich lekceważenie i pogarda okazywana im w sposób mniej lub więcej uświadomiony.
18,7-9. Także w judaizmie suwerenny plan Boga harmonizował ze swobodnym wyborem i odpowiedzialnością człowieka. Na ile oczy są dla kogoś przyczyną grzechu, na tyle mogą być postrzegane jako powód zgorszenia (zob. komentarz do Mt 18,6). Na temat odcinania kończyn zob. komentarz do Mt 5,29-30 lub Mk 9,42-47.
10 Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.
18,10 wpatrują się... w oblicze. „Widzieć twarz” to wyrażenie biblijne, określające obecność wysokiego urzędnika przed jego suwerenem (por. 2 Sm 14,24; 2 Krl 25,19; Tb 12,15). Tutaj akcent spoczywa nie tyle na wpatrywaniu się aniołów w Boga (por. Ps 11,7+), ile na stałości i bliskości ich obcowania z Nim.
18,10. Żydowscy czytelnicy rozpoznaliby tutaj koncepcję anioła stróża - powszechnie wierzono, że każdy Żyd ma swojego anioła. Co więcej, aniołowie ci otrzymywali rozkazy od samego Boga. Jednak, w przeciwieństwie do aniołów niższej rangi oraz ludzi, tylko archanioły mogły bezustannie oglądać Bożą chwałę. Wieść o ludziach, którzy źle potraktowali „jednego z tych małych”, zostanie zaniesiona przed oblicze Boga przez najpotężniejszych aniołów, co spowoduje, że w dniu sądu zostaną ukarani.
11 Albowiem Syn Człowieczy przyszedł ocalić to, co zginęło.
18,11 Wiersz pominięty w ważnych rkpsach (por. Łk 19,10).
10–11. Otóż Chrystus Pan bardzo wyraźnie przestrzega przed poddawaniem się uczuciom takiej pogardy, oświadczając, że każdy spośród tych maluczkich ma u Boga obrońcę w postaci własnego anioła. Jest powiedziane dosłownie, że aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca, co oznacza, że ich aniołowie, tzn. pośrednio i oni sami, cieszą się szczególnymi względami u Boga. Tak więc to, co po ludzku sądząc jest małe i wzgardzone, w oczach Bożych zasługuje na najwyższy szacunek i jest naprawdę wielkie. Wzmianka o tym, że Syn Człowieczy przyszedł ocalić to, co zginęło, znajduje się tylko w niektórych kodeksach. Wszystko wskazuje na to, że w tekście oryginalnym jej nie było.
Zabłąkana owca Łk 15,3-7; Ez 34,1+
12 Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się błąka? Ez 34,4; Ez 34,16
13 A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. 14 Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych.
12–14. Króciutka przypowieść o zbłąkanej owcy ma na celu zobrazowanie idei zatroskania Bożego o wszystkich ludzi. Zatroskanie to jest tym większe, im bardziej człowiek potrzebuje pomocy Bożej. Na niebezpieczeństwo zaginięcia w świecie jest narażone przede wszystkim to co małe, niedoświadczone. Otóż radość z powodu odnalezienia jednej najmniejszej zbłąkanej owieczki będzie większa niż z powodu dziewięćdziesięciu dziewięciu owiec, którym nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.
18,12-14. Przeciętne stado bydła w Palestynie liczyło sto sztuk. W literaturze greckiej i żydowskiej dużo jest przykładów pasterzy, którzy opuścili swoje stada (lub trzody), by udać się na poszukiwanie zaginionego zwierzęcia (zob. 1 Sm 9,3). Pasterz mógł pozostawić stado pod opieką innych pasterzy, z którymi pracował i którzy pilnowali własną trzodę. Przywódcy religijni, którzy nie troszczyli się o ludzi złamanych na duchu i bezbronnych, byli odrzucani przez Boga (Ez 34,2-10); sam Bóg udawał się na poszukiwanie zaginionej owcy (Ez 34,11-16). Lud Boży był w Starym Testamencie często porównywany do owiec (zob. komentarz do J 10,1-18).
18,7-14. Zgorszenie i zabłąkana owca. Fragment ten obejmuje poprzednią metaforą wszystkich słabych w Kościele, z pewnością zaliczając do tej grupy także dzieci. Przywódcy Kościoła i jego członkowie muszą nie tylko unikać gorszenia innych, lecz także przyprowadzać z powrotem wszystkich, którzy zbłądzili wskutek zgorszenia.
Upomnienie braterskie Łk 17,3
15 Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Kpł 19,17
18,15 (przeciw tobie). To precyzujące dopowiedzenie, dodane w licznych rkpsach, nie należy — jak się wydaje — do pierwotnego tekstu. Chodzi o ciężką i publiczną winę, która niekoniecznie musi być skierowana przeciwko temu, kto ma upominać. Inna sprawa jest w w. 21.
Chrystus nie pozwala trwać w obojętności wobec brata, który źle czyni. Nie każe też odpłacać mu złem za zło, nie radzi pozywać go natychmiast przed sąd.
15. Kogoś, kto przeciwko nam rzeczywiście zawinił, każe Jezus najprzód upomnieć w cztery oczy. Jest to najdoskonalszy, najbardziej wskazany sposób załatwienia sprawy spornej i pozyskania sobie brata, który już prawie przestał być naszym przyjacielem. Owa correptio fraterna jest zalecana po dzień dzisiejszy jako najwłaściwszy i najbardziej chrześcijański sposób załatwiania nieporozumień i sporów.
18,15. Procedura ta była standardowym żydowskim obyczajem. Zwoje znad Morza Martwego, rabini i inni autorzy domagali się, by karcenie rozpoczynać od prywatnego upomnienia. Niepotrzebne publiczne zawstydzanie człowieka było uważane za grzech. Żydowscy nauczyciele podkreślali też znaczenie przyjmowania napomnień.
16 Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Pwt 19,15
16. Gdyby jednak ów bliźni-winowajca nie usłuchał braterskiego napomnienia w cztery oczy, może to być dowodem, że upominający nie ma żadnych zdolności pedagogicznych. Należy się zdobyć na jeszcze jeden krok życzliwości względem grzesznika: należy wziąć do pomocy kogoś i wspólnie, we dwójkę, upomnieć grzesznika. To upomnienie już w pewnym sensie zbiorowe nadaje całej akcji charakter bardziej urzędowy i gdy będzie chodziło np. o ponowne sprowadzenie do społeczności schodzącego na manowce brata, to owo stwierdzenie dwu rozmawiających z nim świadków okaże się bardzo cenne, gdyż będzie odpowiadać w pełni wymaganiom Prawa.
18,16. Fragment Pwt 19,15 (zob. Pwt 17,6-7) był tradycyjnym tekstem cytowanym przez żydowskie władze na poparcie konieczności przedstawienia dwóch świadków. (Rabini tak skrupulatnie przestrzegali tej zasady, że jeden świadek nie wystarczył do skazania mordercy, nawet jeśli został on przez niego przyłapany na miejscu zbrodni.) Surowe procedury prawne musiały być przestrzegane, bowiem niebawem miał nastąpić sąd Jezus zgadza się tutaj z żydowską praktyką nakazującą prywatne upomnienie, zebranie świadków i w końcu, jeśli nie nastąpi nawrócenie, zwołanie posiedzenia sądu (Mt 18,17).
17 Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik. Rz 16,17; 1Kor 5,11
18,17 Kościołowi. BJ: „wspólnocie”. Ekklesia to jest właśnie zgromadzenie braci. Por. 16,18+.
— Poganin i celnik to osoby uważane za nieczyste, z którymi prawowiernym i pobożnym Żydom nie było wolno obcować (por. 5,46+ i 9,10+). Zob. zagadnienie ekskomunikowania w 1 Kor 5,11+.
17. Gdyby się jednak okazało, że winny nie usłucha nawet takiego napomnienia, to należy „donieść Kościołowi”, czyli rozpocząć formalne, urzędowe postępowanie mające na celu ukaranie winowajcy. Wiadomo, że kary nakładane przez Kościół mają również charakter leczący. Tak więc to pozwanie winnego przed trybunał kościelny będzie stanowić już trzecią z kolei próbę dobrej woli względem grzesznika. Żaden z Ewangelistów nie wyjaśnił nam dokładniej, jak w rzeczywistości mógł wyglądać ów proces kościelny: czy było to rzeczywiście coś w rodzaju procesu czy raczej jeszcze jedno, tylko bardzo już uroczyste powtórzenie poprzednich upomnień. W każdym razie, gdyby winny nie poddał się orzeczeniu wydanemu przez całą społeczność, dopiero wtedy zasługuje na potraktowanie go jak poganina i celnika. Nie jest tu powiedziane wprost, że będzie wyłączony ze społeczności kościelnej; nie będzie już jednak związany z nią tą serdeczną miłością, która jednoczy wszystkich wiernych – będzie dla wiernych, jak przysłowiowy poganin i celnik. Poganin, jako nie obrzezany, znajdował się poza narodem wybranym, celnik zaś zabierając ludziom niekiedy ostatni grosz, wykonywał nieczysty zawód i pracował właściwie dla dobra pogan.
18,17. Kościół z natury rzeczy funkcjonował podobnie jak starożytna Synagoga. Synagogi zaś były nie tylko miejscem modlitwy i badania Pisma, lecz także ośrodkiem wspólnoty, w którym wymierzano karę jej błądzącym członkom. Karcenie mogło przybierać wiele form, w tym także publiczną chłostę. Najbardziej surowymi karami były jednak różne formy wyłączenia ze społeczności. W przypadku skrajnym człowiek gorszący innych był traktowany jak poganin, nie zaś jak Żyd. Poganie i celnicy - tych ostatnich traktowano jako przedstawicieli pogańskiej władzy - byli wykluczani z życia religijnego żydowskiej wspólnoty. Udzielenie ostatniego ostrzeżenia przed rozpoczęciem procesu (np. Pwt 25,8) było uczynkiem miłosierdzia.
Słowa „związanie” i „rozwiązywanie” były terminami używanymi na oznaczenie krępowania więzami (zamykania w więzieniu) lub uwalniania (wypuszczania z więzienia), dostarczały więc naturalnej metafory skazania lub uniewinnienia przez sąd. Jako terminy używane tradycyjnie na oznaczenie władzy rabinów do interpretowania Pisma, mogły się one w naturalny sposób stosować również do sytuacji prawnych.
18 Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Mt 16,19+; J 20,23
18,18 Chodzi tu o rozszerzenie na starszych Kościoła (do których przede wszystkim jest adresowana ta mowa) pełnomocnictw nadanych Piotrowi.
18. Słowa o związywaniu i rozwiązywaniu, wplecione bez ściślejszego związku w kontekst napomnień braterskich, przypominają cokolwiek scenę spod Cezarei Filipowej. Zostały też skomentowane przy omawianiu tamtego tekstu (zob. wyżej s. 100). Różnica pomiędzy obydwu tekstami polega jedynie na tym, że tam władzę związywania i rozwiązywania przyrzekł Jezus samemu Piotrowi, tu zaś zwraca się do całej społeczności wiernych. Kościół, jako całość ma więc władzę decydowania o tym, kto należy do grona wiernych, a kto nie.
19 Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. J 15,7; J 15,16
20 Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.
19–20. Pozbawione są również związku z kontekstem zapewnienia Chrystusa, że jeśli dwaj ludzie proszą o coś zgodnie, to wszystkiego użyczy im Ojciec, który jest w niebie. Motywacja tego zapewnienia jest następująca: Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich. Możliwe, że Jezus zalecał w ten sposób modlitwę za owego grzesznego brata: jeśli cała społeczność będzie prosić Boga o jego nawrócenie, to w końcu dojdzie do tego nawrócenia.
18,19-20. Słowa „dwaj albo trzej” muszą się odnosić do „dwóch albo trzech świadków” z Mt 18,16. Wersety te mogą dotyczyć modlitwy odmawianej podczas żydowskiej ekskomuniki. Mogą się też odnosić do modlitw o nawrócenie i w konsekwencji uzyskanie przebaczenia przez osobę wykluczoną ze wspólnoty (zob. 1 J 5,16). W każdym razie należy zauważyć, że w Starym Testamencie świadkowie byli pierwszymi, którzy wykonywali wyrok sądu (Pwt 17,7). Tli taj są oni pierwszymi, którzy mają się modlić.
Dziesięciu mężczyzn żydowskiego pochodzenia stanowiło minimalną liczbę osób tworzących zgromadzenie synagogi, często jednak powiadano, że Bóg jest obecny nawet tam, gdzie dwóch lub trzech bada Jego Prawo. Obecność Jezusa została więc ukazana jako równoznaczna z obecnością Boga (zob. też Mt 1,23; 28,20). (Jednym z imion Boga najczęściej używanych przez późniejszych rabinów było „Miejsce”, tj. Wszechobecny).
18,15-20. Upomnienie braterskie. Należy pamiętać, że kontekstem tego fragmentu dotyczącego kościelnej dyscypliny jest okazywanie miłosierdzia i przebaczanie. Przebaczenie do określa (chociaż jej nie anuluje) wymowę tego fragmentu, mówiącego o karceniu odmawiających nawrócenia członków wspólnoty chrześcijańskiej, którzy gorszą innych. Kontekst każe podkreślić element nadziei na przywrócenie błądzącego, nie zaś potwierdzenia nienaprawialnego charakteru ich winy.
Obowiązek przebaczenia Łk 17,4; Mt 6,12
21 Wtedy Piotr podszedł do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy? Łk 23,34; Rdz 4,24
18,21-22 Za przykładem Boga i Jezusa (Łk 23,34+) oraz postępowania względem siebie Izraelitów (Kpł 19,18-19; por. Wj 21,25+) również chrześcijanie powinni sobie wzajemnie przebaczać (5,39; 6,12p; por. 7,2; 2 Kor 2,7; Ef 4,32; Kol 3,13). Teraz jednak bliźnim jest każdy człowiek, także ten, któremu trzeba odpłacić dobrem za zło (5,44-45; Rz 12,17-21; 1 Tes 5,15; 1 P 3,9; por. Wj 21,25+; Ps 5,11+). W ten sposób miłość zakrywa wiele grzechów (Prz 10,12 cytowana w Jk 5,20 i 1 P 4,8).
22 Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
18,22 siedemdziesiąt siedem razy. Inni rozumieją: „siedemdziesiąt razy siedem razy” (por. 6,9+).
21–22. Pytanie Piotra zrodziło się najprawdopodobniej z pouczeń Jezusa co do sposobu, w jaki powinno się traktować zatwardziałych grzeszników albo ludzi wyrządzających nam wielokrotnie krzywdy. Ileż razy ma się im przebaczać? Pytanie następne: Czy aż siedem razy? – oznacza nie tyle może konkretną liczbę aktów przebaczenia, ile raczej ich nieskończoną ilość, ponieważ liczba siedem wyraża ideę pewnej doskonałości (por. Rdz 4,24). Rabini dopuszczali trzykrotne przebaczanie. Tę samą myśl – jeszcze mocniej zaakcentowaną – odczytać należy w odpowiedzi Jezusa. Tu też nie chodzi o konkretną liczbę siedemdziesiąt siedem, lecz o potrzebę ciągłego przebaczania tym, którzy nam wyrządzili krzywdę.
18,21-22. Siedemdziesiąt razy po siedem (niektórzy tłumaczą „siedemdziesiąt siedem”) nie oznacza tutaj dosłownie 490. Jest to typowy dla Żydów, obrazowy sposób powiedzenia: „Nigdy chowajcie urazy”. Ponieważ prawdziwe nawrócenie powinno obejmować zaniechanie grzechu, niektórzy z późniejszych rabinów ograniczali możliwość uzyskania przebaczenia grzechu do trzech razy. Piotr mógł sądzić, że jego propozycja przebaczenia siedem razy jest wspaniałomyślna.
Nielitościwy dłużnik
23 Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Mt 25,19
23. Opowiadanie o nielitościwym dłużniku obrazuje stosunek Boga do ludzi i ludzi do ich dłużników; inaczej mówiąc, jest to poglądowa lekcja Boskiego miłosierdzia i ludzkiej bezwzględności. Zreferowana jest przy tym z jednej strony nauka zawarta w Księdze Mądrości Syracha (28,1–7), z drugiej zaś mamy tu do czynienia z fragmentem Mateuszowej wersji Kazania na Górze (Mt 6,14 n). Bezpośrednio poprzedzająca opowiadanie odpowiedź dana Piotrowi przez Jezusa, co do konieczności przebaczania nie siedem, lecz siedemdziesiąt siedem razy, stanowi dyskretne wprowadzenie do tej perykopy, w której również dominuje temat przebaczania.
18,23. Na temat zwrotu „podobne jest królestwo” zob. komentarz do Mt 13,24. Jezus opowiada o pogańskim królu, być może jednym z greckich władców Egiptu w okresie przed rzymskim podbojem. Słowo „słudzy” mogło oznaczać niewolników wyższej rangi - powodziło im się lepiej niż niemal wszystkim wolnym mieszkańcom Egiptu, którzy byli w większości wieśniakami. Tutaj słowo „słudzy” oznacza jednak przypuszczalnie satrapów prowincji - ludzi wolnych, którzy pełnili rolę królewskich poborców podatków w różnych rejonach kraju. Oni również byli wasalami króla. Władca mógł pozwolić, by zbierali jego podatki z zyskiem dla siebie, wymagał jednak skutecznego działania. W określonym terminie rozliczał się z nimi.
24 Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów.
18,24 dziesięć tysięcy talentów. Celowo dla określenia wielkości długu została podana suma przekraczająca realne wyobrażenia i relacje (dziesięć tysięcy talentów to sto milionów denarów).
24. Wymienieni tu słudzy musieli być wysokimi urzędnikami na dworze królewskim, o czym można wnioskować na podstawie długu, jaki na jednym z nich ciążył. Suma dziesięciu tysięcy talentów, najwyższa, jaką wtedy można było sobie wyobrazić. Należy pamiętać, że ów talent był jednostką wagową: ponad 34 kg złota. Suma ta jest tak olbrzymia, że aż wydaje się mało prawdopodobna. Możliwe, że Ewangelista zamierzał w ten sposób nie tyle opisać wielkość długu, ile raczej chciał powiedzieć, że sługa ów absolutnie nie był w stanie zwrócić ciążącej na nim należności.
18,24. Wielu wiejskich robotników z trudem płaciło podatki, sytuacja talia nie przeszkadzała jednak poborcom w wypełnieniu obowiązku dostarczenia królowi wymaganych kwot. Niektórzy uczniowie, być może również sam Jezus, mogli się uśmiechnąć, słysząc o, tym na jaką kwotę król pozwolił zadłużyć się jednemu ze swoich sług - 10 000 talentów było kwotą przekraczającą przypuszczalnie cały roczny dochód króla, być może nawet wartość wszystkich monet, które były w tym czasie w obiegu w Egipcie! W pewnym okresie srebrny talent równał się 6000 drachm lub przeciętnemu w Palestynie wynagrodzeniu za 6000 dni pracy Dziesięć tysięcy talentów odpowiadałoby więc z grubsza 60 milionom dniówek (w innym okresie 100 milionom). Chociaż podatki były w tych czasach bardzo wysokie, szczególnie podatki nakładane na wieśniaków, Józef Flawiusz donosi, że roczna danina składana bogatemu Herodowi przez Galileę i Pereę wynosiła jedynie 200 talentów. Wydaje się więc niemożliwe, by sługa mógł się do tego stopnia zadłużyć.
W starożytnym judaizmie grzechy traktowano jako dług wobec Boga (zob. komentarz do Mt 6,12).
25 Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać.
18,25. Królowie z dynastii Ptolomeuszów (królowie władający Egiptem w okresie greckim) nigdy nie przyjmowali wymówek. Sprzedanie w niewolę członków rodziny dłużnika było obyczajem pogańskim, który Żydzi żyjący w czasach Jezusa uważali za odrażający. Prawa matematyki nie są tu brane pod uwagę - cena przeciętnego niewolnika wynosiła od pięciuset do tysiąca dniówek, król nie mógłby więc w ten sposób odzyskać nawet jednej tysiącznej poniesionych strat. Jednak zacznijmy od tego, że król lepiej znający matematykę nie pozwoliłby, by jego sługa zabrnął tak głęboko w długi!
26 Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam.
25–26. Sprzedanie żony i dzieci odpowiada przepisom starego prawa rzymskiego. Podobny zwyczaj istniał zresztą i u Żydów. W 2 Krl 4,1 pewna wdowa, dręczona przez wierzycieli, uskarżała się prorokowi Elizeuszowi: A oto przyszedł wierzyciel, aby wziąć dwu synów moich za niewolników sobie (por. nadto Wj 21,7; Kpł 25,39.47). Zadłużony sługa nie ma odwagi prosić o darowanie długu, próbuje jednak odłożyć nieco datę spłacenia należności, aby w ten sposób okazać swoją dobrą wolę, choć ani on sam, ani jego wierzyciel nie wierzą chyba w możliwość zrealizowania tego przyrzeczenia. Dług był zbyt wielki.
18,26. „Wszystko ci oddam” było tradycyjną obietnicą pojawiającą się w starożytnych dokumentach handlowych Jednak w świetle Mt 18,24 spełnienie tej obietnicy wydaje się realnie niemożliwe.
27 Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował.
18,27. Zważywszy na surowość starożytnych władców z obszaru Bliskiego Wschodu oraz wielkość długu, w realnym świecie darowanie długu słudze wydaje się równie niemożliwe jak same jego rozmiary. Czasami władcy musieli umarzać egipskim wieśniakom zaległe podatki, jeśli zbiory były niepomyślne i po prostu nie byli oni zdolni do ich uiszczenia, lecz kwoty, o które wówczas chodziło, były stosunkowo małe.
28 Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien!
18,28. Sto denarów odpowiada stu przeciętnym dniówkom wypłacanym robotnikowi. Była to dla sługi, który zakończył rozliczanie się z królem (Mt 18,23), mała kwota. Była też śmiesznie mała w porównaniu z kwotą, którą sam był winien królowi. Najwyraźniej jednak sługa, który otrzymał przebaczenie, zamiast przyswoić sobie zasadę łaski, postanowił, że odtąd będzie bezdusznie skuteczny w ściąganiu swoich należności. O tak skrajnych zachowaniach wierzycieli - duszeniu dłużnika - czytamy również w innych utworach z okresu starożytności.
29 Jego współsługa padł przed nim i prosił go: Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie.
27–29. Wspaniałomyślny król ocenił jednak właściwie dobrą – choć może nieszczerą – wolę sługi. Powyższa decyzja na pewno przeszła wszelkie oczekiwania zadłużonego sługi. W jednej chwili staje się podwójnie wolny: jego pan wypuszcza go z więzienia i uwalnia od jakże uciążliwych zobowiązań pieniężnych. Dopiero co uwolniony od pieniężnych ciężarów sługa ów był równocześnie wierzycielem. Jakże jednak malutkim wobec długów, które jeszcze do niedawna na nim samym ciążyły. Był mu ktoś winien sto denarów, czyli sumę nie przekraczającą pod względem wartości zapłaty za 100 dniówek niewykwalifikowanego pracownika.
30 On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.
30. Nie potrafił się jednak zdobyć na powtórzenie gestu tej dobroci, której sam doświadczył. Na nic zdały się prośby jego dłużnika o kilkudniową zwłokę: kazał go wtrącić do więzienia, ażeby oddał dług. Rzymskiego niewolnika podobno rzadko wzruszała niedola jego bliźnich. Z tą dziwną dla nas sytuacją mamy właśnie do czynienia w naszej przypowieści. Być może, iż działały tu również inne względy: inni pewnie też byli zwolnieni od długów; jeszcze pewnie nie ochłonęli ze wzruszenia. A może mieli jakieś zastarzałe porachunki z owym najbardziej zadłużonym sługą? Sądząc po wysokości długu, sługa ten musiał zajmować wśród pozostałych szczególne stanowisko.
18,29-30. Człowiek wtrącony do więzienia nie mógł zwrócić tego, co był winien (w. 34), chyba że przyszli mu z pomocą przyjaciele i zgromadzili wymagane fundusze.
31 Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.
31. Jeszcze inni może już nie raz przemyśliwali nad tym, jak by umniejszyć znaczenie tego „spryciarza”. I oto nadarzyła się wspaniała okazja. Poszli więc i opowiedzieli wszystko jego panu.
32 Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. 33 Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?
18,31-33. Król naturalnie wpadł w gniew. Sługa, któremu przebaczył, uniemożliwił innemu słudze wykonywanie jego zadań, co wiązało się z utratą kolejnych przychodów. Król osiągnąłby większą korzyść przekonując poddanych o swej dobroci, niż gdyby sprzedał pierwszego sługę. Kiedy jednak rozniosło się, że ten sługa, jego przedstawiciel, postępował bez miłosierdzia, rzuciło to niekorzystne światło na jego własną dobroć.
34 I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu. Mt 6,12; Łk 23,34
18,34. Żydowskie prawo nie zezwalało na stosowanie tortur, Żydzi wiedzieli jednak, że sięgają po nie pogańscy królowie (a także Herod), Ponieważ sługa utracił polityczną przychylność władcy, nie miał sprzymierzeńców, którzy ośmieliliby się za nim wstawić. Nawet gdyby się tacy znaleźli, zważywszy na kwotę, którą był winien, jego sytuacja i tak byłaby beznadziejna. Nigdy nie zostałby wypuszczony na wolność.
35 Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu.
32–35. Dług niemiłosiernego sługi został reaktywowany, a dłużnika pozbawiono ponownie wolności. Niepamięć na otrzymane dobrodziejstwa przy równoczesnym uporczywym pamiętaniu najdrobniejszych krzywd doznanych od innych ludzi – oto cechy znamienne w postępowaniu prawie każdego człowieka. Sens moralny całej przypowieści jest dość łatwy do uchwycenia: Pan Bóg przebaczy nam największe nawet przewinienia, bez żadnych z naszej strony zasług; jeżeli jednak nie darujemy bliźnim nawet drobnej urazy, spotka nas zasłużona kara. Sądu Bożego można się tu domyśleć. Tak więc istotne pouczenie, jakie Chrystus chciał przekazać za pomocą tej przypowieści, zawiera się w w. 33 – czyli w słowach: Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? Przypomina się tu mimo woli polecenie Jezusa, abyśmy byli miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec nasz w niebie (Łk 6,36), oraz abyśmy ludziom czynili to, co chcemy, aby oni nam czynili (Mt 7,12). Ten elementarny obowiązek darowania bliźnim ich powinności względem nas w imię przebaczenia, którego sami ciągle doznajemy, każe równocześnie uczyć się sztuki ciągłego zapominania o przykrościach przeżywanych co dzień z powodu otoczenia. Owa umiejętność darowania po siedemdziesiąt i siedemkroć razy na dzień leży u podstaw wszelkiego współżycia z ludźmi.
18,35. Silne kontrasty pojawiające się w przypowieściach miały efekt humorystyczny i podczas uważnego słuchania pozwalały na chwilę odprężenia. Natomiast przerażające szczegóły, np. uwięzienie za długi, tortury itd., dobitnie przedstawiały główną myśl. Taka opowieść przyciągała uwagę starożytnego słuchacza.
Mt 19
OSTATNIA PODRÓŻ DO JEROZOLIMY
Nierozerwalność małżeństwa Mk 10,1-12
1 Gdy Jezus dokończył tych mów, opuścił Galileę i przeniósł się w granice Judei za Jordan. Łk 9,51
2 Poszły za Nim wielkie tłumy, i tam je uzdrowił.
1–2. Przeniesienie się do Judei stanowi zarazem początek nowego okresu działalności Jezusa. Wzmianka o przejściu za Jordan świadczy o tym, że Jezus nie udał się na południe najprostszą drogą, to znaczy przez Samarię, lecz drogą okrężną, przez Jerycho. Nadal towarzyszą Mu wielkie rzesze. Wśród chodzących za Jezusem nie brak chorych, ułomnych, i tym właśnie ludziom okazuje On szczególne miłosierdzie.
3 Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu? Mt 16,1; Łk 11,54; J 8,6
19,1-3. Faryzeusze wiedli dysputy o podstawach rozwodu podanych w Pwt 24,1-4: szkoła Szammaja, dominująca w czasach Jezusa, stała na stanowisku, że fragment ten zezwala na rozwód jedynie wówczas, gdy żona była niewierna. Szkoła Hillela, która ostatecznie zdobyła przewagę, uważała, że mężczyzna może się rozwieść z żoną, jeśli przypali chleb (późniejsi rabini z tej szkoły dodawali „lub jeśli znajdzie kogoś bardziej atrakcyjnego”!). Triumf mądrości bohatera opowieści, którego przeciwnicy poddawali „próbie”, zadając trudne pytanie, był częstym tematem starożytnej literatury (zob. 1 Krl 10,1).
4 On odpowiedział: Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? Rdz 1,27
3–4. Nie tyle może chodzili ślad w ślad za Jezusem, ile raczej obserwowali dokładnie Jego działalność także faryzeusze. Jeżeli zwracali się do Jezusa z jakimś zapytaniem, to rzadko kiedy chodziło im o to, by rzeczywiście dowiedzieć się czegoś, lecz chcieli „Go podejść”, czyli pochwycić za słowo. W tym celu zapytano Jezusa, czy wolno oddalić żonę z jakiego bądź powodu. Warto przy tym zwrócić uwagę na sformułowanie tego pytania. Faryzeusze wiedzą, że można opuścić żonę, gdy istnieją pewne określone powody po temu.
5 I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. Rdz 2,24; Ef 5,31
5. Oddalenie żony było dozwolone przepisami samego Prawa starotestamentowego (np. Pwt 24,1). Jednakże wśród uczonych żydowskich istniały przynajmniej dwie interpretacje tego Prawa. Jedną z tych interpretacji reprezentował rabbi Szammaj, który uważał, że jedynie wykroczenia moralne żony – zwłaszcza jej niewierność małżeńska – stanowić mogły podstawę do rozerwania związku małżeńskiego, natomiast przywódca szkoły bardziej liberalnej, rabbi Hillel, był zdania, że byle jaki powód wystarczał, by oddalić żonę. Tak więc jakkolwiek odpowiedziałby Jezus na postawione Mu pytanie, zawsze można było wystąpić z pewnymi zarzutami przeciw Niemu. W wypadku odpowiedzi twierdzącej można by Go posądzić o zbyt daleko posuniętą swobodę w poglądach moralnych, gdyby zaś dał odpowiedź przeczącą – oskarżyć Go o pozostawanie w kolizji z przepisami Prawa Mojżeszowego. Prawdopodobnie słyszeli już faryzeusze, iż Jezus głosił nierozerwalność związku małżeńskiego.
6 A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. 1Kor 6,16; 1Kor 7,10
19,6 Kategoryczne i niczym nie dające się ograniczyć stwierdzenie nierozerwalności małżeństwa.
19,4-6. Tradycyjną metodą interpretacyjną było przeciwstawienie jednych tekstów innym. Podobnie jak członkowie grupy, którzy sporządzili Zwoje znad Morza Martwego Jezus nawiązuje do pierwotnego celu, który przyświecał Bogu w czasie stworzenia (zob. Rdz 2,24).
7 Odparli Mu: Czemu więc Mojżesz przykazał dać jej list rozwodowy i odprawić ją? Pwt 24,1
6–7. Nie zdziwiła więc ich zapewne odpowiedź Jezusa, streszczona najdosadniej w ostatnich słowach w. 6: Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. Stwierdzenie to było poprzedzone zacytowaniem ST. Z cytatu tego wynikało, że Bóg stworzył co prawda dwoje ludzi, lecz ich wzajemny pociąg ku sobie był tak wielki, iż utworzyli znów nierozłączną jedność. Wiedząc o takim stanowisku Jezusa, faryzeusze z góry już przygotowali następne pytanie: dlaczego Mojżesz nauczał inaczej, dlaczego pozwalał dawać list rozwodowy i odprawiać wiarołomną żonę? Byli przekonani, że wprowadzili Jezusa w sytuację bez wyjścia.
19,7. Jezus czyni tutaj aluzję do Pwt 24,1 - podstawowego tekstu używanego przez żydowskich interpretatorów podczas dyskusji na temat dopuszczalnych powodów rozwodu.
8 Odpowiedział im: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było.
19,8. Żydowscy nauczyciele Prawa znali instytucję prawną zwaną koncesją, wyłączeniem - udzielano na coś zgody jedynie dlatego, że lepiej było poddać grzech jakiejś regulacji, niż całkowicie utracić nad nim kontrolę. Zważywszy na Boży cel stworzenia (Rdz 2,24), rozwód w sposób naturalny podpadał pod taką kategorię (zob. Ml 2,14-16).
9 A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba że w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo. Mt 5,32; Łk 16,18
19,9 chyba... w wypadku nierządu. Biorąc pod uwagę fakt, że ta klauzula nie występuje w tekstach paralelnych (Mk 10,11n; Łk 16,18; 1 Kor 7,10n), trzeba uznać za mało prawdopodobne, by została w nich pominięta tak restryktywna klauzula Jezusa: to raczej jeden z ostatnich redaktorów pierwszej Ewangelii dopisał te słowa, aby udzielić odpowiedzi na pewną problematykę rabinacka (dyskusja między Hillelem i Szammajem o racjach usprawiedliwiających rozwód), wspomnianą tutaj zresztą w samym kontekście (w. 3), a mogącą dotyczyć środowiska judeo-chrześcijańskiego, do którego ta Ewangelia była ostatecznie skierowana, i niepokoić je. Mielibyśmy w takim przypadku do czynienia z decyzją kościelną o zasięgu lokalnym i wymiarze tymczasowym, podobnie jak to było z Dekretem jerozolimskim odnoszącym się do regionu Antiochii (Dz 15,23-29). Znaczenie słowa porneia orientuje poszukiwania w tym samym kierunku. Niektórzy uważają, że chodzi tutaj o nierząd w odniesieniu do małżeństwa, czyli o cudzołóstwo, i widzą w tym racje do pozwolenia w takim przypadku na rozwód; taka jest praktyka w Kościołach prawosławnych i protestanckich. Trzeba jednakże zauważyć, że w takim przypadku należałoby oczekiwać innego terminu, mianowicie moicheia, a tutaj wprost przeciwnie — termin porneia według kontekstu ma, jak się zdaje, znaczenie techniczne typowe dla terminu zenut, czyli „prostytucja”, występujące w pismach rabinackich na określenie wszelkiego związku, który staje się „nieczysty” z racji zachodzącego pokrewieństwa, bo ono według Prawa (Kpł 18) wyklucza małżeństwo, Tego rodzaju związki, zawarte prawnie między poganami i tolerowane przez samych Żydów w odniesieniu do prozelitów, w legalistycznych środowiskach judeo-chrześcijańskich, jakim właśnie jest środowisko Mt, musiały zapewne stwarzać trudności w przypadku, gdy te osoby się nawracały. Stąd też polecenie zerwania tych nieprawidłowych związków, które były małżeństwami tylko z pozoru. — Inne rozwiązanie sugeruje, że pozwolenie, o którym mówi restryktywna klauzula, nie dotyczy rozwodu, lecz „separacji” bez możliwości zawarcia powtórnego małżeństwa. Dostrzegając, że tego rodzaju instytucja nie była znana w judaizmie, jednak ze względu na to, iż wymagania Jezusa stawiały wobec konieczności szukania niejednego nowego rozwiązania, możemy przyjąć, że zwyczaj separacji jest już bardzo wyraźnie założony przez Pawła w 1 Kor 7,11
8–9. Zapewne nie spodziewali się takiej oto Jego odpowiedzi: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było. Tak więc w słowach Jezusa, jakże pouczających, kryje się zarazem gorzki wyrzut pod adresem faryzeuszy: została napiętnowana zatwardziałość ich serc. Równocześnie wyłożył Jezus nowotestamentowe prawo co do nierozerwalności związku małżeńskiego. Uczynił to już zresztą po raz drugi w prawie identyczny sposób: pierwszy raz miała to miejsce w Kazaniu na Górze. Komentując tekst całego Kazania wyjaśniliśmy również sens wyrażenia: poza wypadkiem nierządu (Mt 5,32, wyżej s. 36). Przypomnijmy, że „wypadek nierządu” oznacza najprawdopodobniej małżeństwo zawarte nieważnie wskutek istnienia jakiejś przeszkody rozrywającej.
19,9. Szkoła Szammaja (zob. komentarz do Mt 19,1-3) dopuszczała rozwód jedynie w przypadku stwierdzenia niewierności żony (niezależnie od tego czy zrealizowała swoje zamiary, czy tylko usiłowała), nie uważała jednak ponownego małżeństwa za związek cudzołożny. Stanowisko Jezusa jest bardziej konsekwentne: jeśli ktoś odprawia żonę bez ważnego powodu (niewierności lub analogicznego grzechu; zob. 1 Kor 7,10-13), małżeństwo nie zostaje w rzeczywistości rozwiązane, dlatego też kolejny związek jest cudzołożny. Stwierdzenie to (tj., że wszystkie kolejne związki będą nieważne, jeśli pierwsze małżeństwo nie zostało rozwiązane z powodu niewierności) należy rozumieć raczej jako hiperbolę niż dosłownie - hiperbola ma jednak podkreślać główną myśl, nie zaś ją zaciemniać. Rozwodu nie należy nigdy traktować lekko.
Ponieważ mężczyźni mogli przeprowadzić rozwód jednostronnie, kobiety zaś mogły się go domagać jedynie pod określonymi, szczególnymi warunkami (wówczas musiały odwołać się do pomocy sądu), sprzeciw Jezusa wobec tego rodzaju rozwodów stanowi równocześnie obronę zamężnych kobiet.
Dobrowolna bezżenność
10 Rzekli Mu uczniowie: Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić.
19,10. Żydzi traktowali prawo do rozwodu jako coś oczywistego. Perspektywa małżeństwa bez klauzuli umożliwiającej jego rozwiązanie w wypadku gdyby związek okazał się nieudany - małżeństwa były układane przez rodziców, zaś partnerzy nie zawsze okazywali się takimi, jakich oczekiwano - była sama w sobie przerażająca.
11 On zaś im odpowiedział: Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane.
10–11. Uczniowie dobrze zrozumieli naukę Jezusa o nierozerwalności związku małżeńskiego. Lecz wniosek, jaki z tej nauki wysnuli, nie był poprawny. Myśleli bowiem tak: skoro nie wolno porzucić żadnej, nawet i tej, wiarołomnej żony, to lepiej w ogóle się nie żenić. Nietrudno dostrzec, że motyw tak pojmowanego trwania w bezżeństwie jest bardzo przyziemny, naturalistyczny.
12 Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje! 1Kor 7,1; 1Kor 7,7-8; 1Kor 7,32-34
19,12 Jezus zachęca do trwałego i dobrowolnego bezżeństwa tych, którzy chcą się poświęcić wyłącznie królestwu Bożemu.
12. Dlatego Jezus skorygował wniosek Apostołów, podając przy okazji kilka powodów niewstępowania w związki małżeńskie. I tak może się zdarzyć, że ktoś przychodzi już na świat z pewnymi organicznymi brakami i one czynią go niezdolnym do życia w małżeństwie; może się też zdarzyć, że ktoś już po urodzeniu, w dzieciństwie, w młodości, lub w okresie dojrzewania został pozbawiony warunków organicznych, niezbędnych do życia w małżeństwie; wreszcie może być i tak, że ktoś miał wszystkie dane naturalne potrzebne do życia w małżeństwie, lecz ze względu na wyższe cele, tzn. królestwo niebieskie, stawał się bezżennym. Zatem wolno zrezygnować z małżeństwa, ale tylko wtedy, kiedy wchodzą w grę owe cele wyższe, a nie chęć uniknięcia pewnych trudności życiowych, czyli zwykłe, czysto naturalne wygodnictwo. Wzniosłość tego ostatniego motywu jest tego rodzaju, że nie wszyscy potrafią ją pojąć: Inaczej mówiąc, nie każdemu dana jest łaska świadomego zrezygnowania dla wyższych celów z normalnych praw ludzkiego współżycia. Nieco później św. Paweł określi dokładniej samą naturę owych wyższych celów: Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie (1 Kor 7,32 n). Kontekst bezpośrednio następujący to samo mówi o niewiastach decydujących się na dobrowolne trwanie w dziewictwie. Tak więc św. Paweł jest zdania, że oddanie się całkowite na służbę Panu jest nawet niemożliwe przy równoczesnym trwaniu w małżeństwie. Jest to najbardziej autentyczne i w pełni wystarczające uzasadnienie praktykowanego po dzień dzisiejszy celibatu duchownych rzymskiego Kościoła.
19,11-12. Rabini wyróżniali różne kategorie eunuchów - ludzi, którzy przyszli na świat bez organów płciowych (tj., którzy zostali uczynieni eunuchami przez Boga) i tych, którzy stali się eunuchami w wyniku działań innych ludzi (tacy służyli na dworach władców Wschodu). Dla żydowskiej wrażliwości nie było nic równie odrażającego jak uczynienie kogoś eunuchem, co wykluczało go z ludu Bożego (Pwt 23,1) Jezus posługuje się obrazowym językiem (być może nawiązując do Iz 56,4-5), by opisać powołanie do bezżenności dla Królestwa, chociaż ogólnie ludzie bezżenni również pozostawali poza głównym nurtem żydowskiego życia społecznego (zob. komentarz do 1 Kor 7).
19,1-12. Nierozerwalność małżeństwa. Fragment ten odpowiada budowie tradycyjnej rabinackiej debaty.
Jezus błogosławi dzieci Mk 10,13-16; Łk 18,15-17; Łk 9,47 1Tm 4,14+
13 Wtedy przyniesiono Mu dzieci, aby położył na nie ręce i pomodlił się za nie; a uczniowie szorstko zabraniali im tego.
14 Lecz Jezus rzekł: Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie. Mt 18,3-4; 1P 2,1-2
15 Położył na nie ręce i poszedł stamtąd.
Postawa małych dzieci była przez Chrystusa kilkakrotnie zalecana jako przykład do naśladowania dla starszych, nawet dla samych uczniów Pańskich. Zdarzyło się, że akurat wtedy, kiedy uczniowie w przeświadczeniu, iż dobrze czynią, strofowali dzieci, właśnie wtedy dowiedzieli się, że do takich, jak one, należy królestwo niebieskie. Mógłby ktoś powiedzieć, że postępowanie tego rodzaju jest niepedagogiczne. To możliwe. Pamiętać jednak należy, że Chrystusowi chodzi nie tyle może o wychowanie samych dzieci, ile raczej o pouczenie ludzi dorosłych. W rzeczywistości była to lekcja prostoty i szczerości, czyli wskazanie na konieczność zdobycia dwu chyba najbardziej podstawowych cnót moralnych chrześcijanina. Głównie chodzi o to, by dać się pouczać Bogu.
13–15. Wzmianka o przyprowadzeniu dzieci to druga już w Ewangelii Mateusza scena spotkania Jezusa z nimi. W poprzednim przypadku Jezus przywołuje ku sobie dzieci, tym razem są one przyprowadzane do Jezusa, prawdopodobnie przez swych opiekunów. Modlitwa, której towarzyszyło nakładanie rąk, sprowadzała na dzieci szczególne błogosławieństwo. Mimo iż uczniowie szorstko zabraniali tłoczenia się do Jezusa, to jednak On, skarciwszy uczniów, pochwalił dzieci i położył na nie swe ręce. Święty Marek w tekście paralelnym jest jeszcze bardziej czuły, gdy mówi: I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je (Mk 10,16).
19,13-15. Jezus błogosławi dzieci. Zob. komentarz do Mk 10,13-16, gdzie podaję więcej szczegółów. Mateuszowa wersja opowiadania jest nieco skrócona, lecz dokonywanie takich skrótów było w starożytności powszechną praktyką pisarską.
Dzieci były pozbawione praw społecznych i zależne od innych. Niektórzy bohaterowie Starego Testamentu kładli ręce na innych, by w modlitwie wylać na nich błogosławieństwo. Pozbawieni wrażliwości uczniowie, którzy starali się nie dopuścić do mistrza tych, którzy szukali Jego pomocy, mogli przypomnieć żydowskim słuchaczom o Gehazim, uczniu Elizeusza, który w końcu utracił swą pozycję (2 Krl 4,27; 5,27).
Bogaty młodzieniec Mk 10,17-22; Łk 18,18-23
16 A oto podszedł do Niego pewien człowiek i zapytał: Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? Łk 10,25-28
19,16 Nauczycielu. Wariant: „Nauczycielu dobry” (por. Mk 10,17; Łk 18,18).
19,16. Greckie opowiadania mówią o młodzieńcach z wysokich rodów, którzy pragnęli kształcić się pod kierunkiem słynnych nauczycieli, lecz byli zbyt rozpieszczeni, by sprostać ich wymaganiom.
17 Odpowiedział mu: Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowuj przykazania.
19,17 Jeden tylko jest Dobry. Tzn. Bóg. Tak wyjaśniają Mk i Łk oraz Mt w Wulgacie. — Inna lekcja, zależna od Mk i Łk: „Dlaczego nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg”.
16–17. Nie jest pozbawiony znaczenia szczegół, że człowiek szukający sposobów zdobycia doskonałości był młody. To podnosi jeszcze bardziej wartość jego pragnienia. Nie bardzo natomiast pojmujemy, dlaczego na jego pytanie Jezus odpowiedział szorstko: Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. Z mnóstwa różnorodnych przypuszczeń wysuniętych w związku z interpretacją tego tekstu, najbardziej prawdopodobne wydaje się to, że Jezus każe odnosić wszelkie dobro i pochwałę za nie do Boga Ojca. W ten sposób przeto wyraził Jezus swoje zastrzeżenie co do tytułu, którym Go obdarzył ów młody człowiek.
19,17. Tradycja żydowska podkreślała dobroć Bożą (zob. Filon: „Bóg jedynie jest dobry”), a nawet używała tytułu „Dobry” na oznaczanie Boga (także na oznaczenie Jego Prawa). Podkreślając, że tylko Bóg jest dobry, Jezus ma nadzieję, że jego rozmówca sam stawi czoło głównemu problemowi, z jakim przyszedł. „Osiągnąć życie” (dosł. „wejść do życia”): słowo „życie” było czasami używano jako skrócona forma terminu „życie wieczne” - życie w przyszłym świecie.
18 Zapytał Go: Które? Jezus odpowiedział: Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, Wj 20,12-16; Pwt 5,16-20
19 czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego jak siebie samego. Mt 15,4+; Kpł 19,18
19,18-19. Przykazania te obejmują grupę przykazań Dekalogu dotyczących stosunku do drugiego człowieka (w przeciwieństwie do przykazań dotyczących stosunku do Boga), z wyjątkiem - po ludzku nie sprawdzalnego przykazania dotyczącego pożądania cudzego dobra, oraz ich podsumowanie: „Miłuj swego bliźniego, jak siebie samego!” (Kpł 19,18; zob. Mt 22,39).
20 Odrzekł Mu młodzieniec: Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?
19,20 Przestrzegałem tego wszystkiego. W niektórych rkpsach dodane: „od mojej młodości” (por. Mk 10,20; Łk 18,21).
19,20. Być może z wyjątkiem mniej konkretnego nakazu „Miłuj swego bliźniego, jak siebie samego!”, większość Żydów mogła powiedzieć, że zachowuje konkretne przykazania, które zostały tutaj wymienione. Określenie „młodzieniec” umieszcza go w grupie wiekowej od dwudziestego czwartego do czterdziestego roku życia.
21 Jezus mu odpowiedział: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną! Mt 5,3+; Mt 6,19-21; Mt 13,44-46
19,21 Jeśli chcesz być doskonały. Jezus nie tworzy jakiejś klasy „doskonałych”, którzy przewyższaliby zwykłych chrześcijan. Chodzi tutaj o „doskonałość” nowego porządku zbawczego, która przewyższa starą ekonomię zbawczą, a ta jako już dopełniona traci swoją aktualność (por. 5,17+). Do tej nowej doskonałości są powołani wszyscy w jednakowy sposób (por. 5,48), jednak aby założyć królestwo Boże Jezus potrzebuje chętnych, oddanych sprawie współpracowników i to od nich wymaga On radykalnego uwolnienia się od trosk rodzinnych (18,12) oraz od bogactw (8,19-20).
19,21. Jedynie kilku radykalnych greckich nauczycieli domagało się tego od swoich przyszłych uczniów. Wymagania Jezusa są jeszcze bardziej radykalne niż dopuszczały to żydowskie przepisy dotyczące dobroczynności (by dobroczyńca nie znalazł się w ubóstwie). Późniejsze regulacje ograniczały rozmiary dobroczynności do dwudziestu procent (co i tak było znacznym obciążeniem w połączeniu z dziesięciną i podatkiem). Był to bardzo surowy sprawdzian nie tylko tego, czy uczeń ceni nauczyciela ponad ziemskie majętności, lecz nawet autentyczności jego stwierdzenia, że miłuje bliźniego jak siebie samego.
22 Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
18–22. W pouczeniach, których Jezus udziela młodzieńcowi, jest wyraźnie dostrzegalna pewna dwustopniowość: minimum konieczne do osiągnięcia zbawienia polega na zachowaniu przykazań Bożych, pełną doskonałość osiąga się jednak przez wyrzeczenie się wszystkich dóbr tego świata i przez pójście za Jezusem. To ostatnie zalecenie nazywa się radą ewangeliczną.
Z niej to właśnie zrodziła się idea życia zakonnego w jego najrozmaitszych odmianach. Młodzieniec pytający Jezusa o drogę do doskonałości nie był jednak w stanie zdobyć się na tak wielkie wyrzeczenie. Odszedł zasmucony: miał bowiem wiele posiadłości.
19,22. Młodzieniec odpowiada w sposób, w jaki odpowiedziałaby większość arystokratów, gdyby postawiono im podobne pytanie. Królestwo nie miało być dodatkowym błogosławieństwem dodanym do wygodnego życia. Musi być wszechogarniające, albo w ogóle nie jest królestwem. Z tego powodu bardziej przemawia do tych, którzy mają mniej do stracenia.
Niebezpieczeństwo bogactw Mk 10,23-27; Łk 18,24-27
23 Jezus zaś powiedział do swoich uczniów: Zaprawdę, powiadam wam: Bogatemu trudno będzie wejść do królestwa niebieskiego.
24 Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego. 1Kor 1,26
23–24. Przywiązanie do bogactw młodzieńca szukającego doskonałości stało się dla Chrystusa okazją do wygłoszenia kilku pouczeń, co do wartości bogactw doczesnych. Z pouczeń tych wynika, że bogactwa stanowią wielką przeszkodę w osiągnięciu zbawienia. Dlatego już przedtem doradzał Jezus wyrzeczenie się dóbr doczesnych, a teraz, posługując się literacką przesadą, oświadcza, iż łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego. Ideę naturalnej niemożliwości wyraża zestawienie największego w pojęciu Semity zwierzęcia i najmniejszego otworu, najwęższego przejścia. Ten sam obraz występuje – zresztą w podobnych okolicznościach – także w Koranie (Sura 7,39).
25 Gdy uczniowie to usłyszeli, bardzo się przerazili i pytali: Któż więc może być zbawiony?
26 Jezus spojrzał na nich i rzekł: U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe. Rdz 18,14; Łk 1,37
25–26. Tę hiperbolę uczniowie pojęli aż nazbyt dosłownie i poczęli wątpić w możliwość osiągnięcia zbawienia w ogóle. Lecz Jezus ich pocieszył oświadczając, że zbawienie nie jest sprawą tylko ludzką. U Boga zaś wszystko jest możliwe.
19,23-26. Jezus ponownie sięga po hiperbolę. Jego słowa zawierają starożytną figurę retoryczną oznaczającą coś niemożliwego - bardzo duże zwierzę przechodzące przez ucho igły. (W czasach Jezus ucho igielne oznacza to samo co dzisiaj; hipoteza, jakoby chodziło o nazwę małej bramy w Jerozolimie, jest oparta na bramie pochodzącej z wieków średnich, dlatego nie może rzucać światła na naukę Jezusa z I w.).
Główny nurt judaizmu nigdy nie odmawiał bogatym miejsca w królestwie Bożym. Wielu jego dobroczyńców i przywódców stanowili ludzie bogaci. Jezus dopuszcza możliwość wejścia człowieka bogatego do królestwa za sprawą Bożego miłosierdzia, lecz jedynie jeśli rozda swoje bogactwo ubogim.
Nagroda za dobrowolne ubóstwo Mk 10,28-31; Łk 18,28-30
27 Wtedy Piotr rzekł do Niego: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy? Mt 4,20; Mt 4,22
27. Obok młodzieńca, który pragnął co prawda doskonałości, lecz nie potrafił jeszcze wyrzec się posiadanych bogactw, byli w otoczeniu Chrystusa ludzie, którzy pozostawili wszystko i poszli za Nim. Jako zwykli ludzie, byli może aż nadto świadomi wielkości złożonej ofiary. Nic tedy dziwnego, że Piotr, nie tylko we własnym imieniu, pytał: Cóż więc otrzymamy?
28 Jezus zaś rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, aby sądzić dwanaście szczepów Izraela. Łk 22,30; Dn 7,22; Ap 20,4; Ap 3,21; 1Kor 6,2
19,28 Przy odrodzeniu. Chodzi o mesjańskie odnowienie, które się ujawni przy końcu świata, a które jednak już się rozpoczęło na sposób duchowy wraz ze zmartwychwstaniem Chrystusa i Jego panowaniem w Kościele. Por. Dz 3,21+.
— sądzić. W rozumieniu biblijnym znaczy: „panować”. — dwanaście szczepów. Mowa o nowym Izraelu, czyli o Kościele.
28. Odpowiedź Jezusa składa się właściwie z trzech części lub mówiąc dokładniej, zawiera wzmianki o trojakiej nagrodzie, która czeka tych, co poszli za Jezusem. Po pierwsze, gdy nastąpią koniec świata i sąd ostateczny, wtedy obok Jezusa, najwyższego Sędziego, zasiądą również na dwunastu tronach Apostołowie i będą sądzić całą ludzkość, reprezentowaną przez dwanaście pokoleń izraelskich. Nie mówi przy tym Jezus o końcu świata, lecz o odrodzeniu, z czego należy wnosić, że z owego chaosu, jaki został wprowadzony do tego świata przez szatana i inne złe moce, wyłoni się kiedyś, jakby ponownie stworzony, świat nowy, o charakterze być może całkowicie innym. Będzie to niewątpliwy udział we wspaniałości i chwale Jezusa wywyższonego.
29 I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci, siostry, ojca, matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne posiądzie na własność.
19,29 dzieci. W niektórych rkpsach dodane: „żonę”.
29. Następnie oznajmia Jezus, że ktokolwiek zdobędzie się na tak wielkie wyrzeczenie, że opuści wszystko, co ma – łącznie z najbliższą rodziną i własnym domem – ten nie będzie kiedyś tego żałował, otrzyma bowiem po stokroć więcej i odziedziczy życie wieczne. Pomiędzy owym stokroć tyle i życiem wiecznym należałoby chyba postawić znak równania: życie wieczne będzie stanowić ową wielkość przekraczającą swymi rozmiarami stokrotnie to wszystko, czego człowiek wyrzeka się tu na ziemi dla Chrystusa. Wszakże u św. Marka 10,30 stokroć odnosi się już do doczesności.
19,27-29. „Odrodzenie” było terminem oznaczającym w kręgach greckich przyszłe odnowienie świata, odnosiło się więc w sposób naturalny do żydowskich oczekiwań nastania nowego porządku świata (takie oczekiwania pojawiły się w Iz 65,17; 66,22; i w Zwojach znad Morza Martwego). Pogląd, że odrodzi się dwanaście pokoleń Izraela, wchodził w skład tradycyjnych żydowskich wierzeń dotyczących czasów ostatecznych. Sędziowie rządzili Izraelem w Starym Testamencie, przed pojawieniem się instytucji monarchii izraelskiej.
30 Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi. Łk 13,30; Mt 20,16; Mt 5,3+
30. Wreszcie ostatnia nagroda lub dokładniej, ostatnie sformułowanie wiecznej zapłaty: Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi. Nie pierwsza to i nie ostatnia pociecha dla maluczkich tego świata. Tu wzgardzeni przez wszystkich, zapomniani, nie dostrzegani przez nikogo, kiedyś tam – przy odrodzeniu – staną się pierwszymi. Mimo tak szczegółowo przedstawionej zapłaty, jaką otrzymają w przyszłości wszyscy ludzie zdobywający się teraz na wszelkie wyrzeczenia dla Chrystusa, nie można powiedzieć, że etyka głoszona przez Jezusa opiera się tylko na odpłacie, że Chrystus każe nam czynić dobrze tylko dlatego, iż za to czeka nas wieczna, nieproporcjonalnie wielka nagroda. Z całokształtu pouczeń moralnych Chrystusa wynika, że chrześcijanin powinien czynić dobrze dlatego, aby pomnażać chwałę Bożą. Bóg zaś ze swej strony sam już zatroszczy się o przyznanie nam właściwej zapłaty.
19,30. W literaturze starożytnej często stosowano środek literacki zwany inclusio, by ująć w ramy część materiału poświęconą jakiemuś konkretnemu tematowi. Mt 19,30 i Mt 20,16 tworzą ramy obecnej przypowieści, która w naturalny sposób następuje po fragmencie o cierpieniu w obecnym wieku, Mt 19,23-29. Większość Żydów wierzyła, że dzień sądu spowoduje, iż wszystko powróci do dawnego ładu. Poganie zostaną poniżeni, zaś Izrael będzie wywyższony.
Mt 20
Przypowieść o robotnikach w winnicy
1 Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy.
20,1-16 Najmując aż do wieczora robotników, którzy stali bezczynnie, i wypłacając im wszystkim zapłatę za cały dzień, gospodarz winnicy okazuje dobroć, która idzie o wiele dalej niż sprawiedliwość, niczym zresztą jej nie naruszając. Taki jest sposób działania Boga, który wprowadza do swego królestwa również przybyłych późno, a więc grzeszników i pogan. Ci, którzy zostali powołani jako pierwsi spadkobiercy przymierza, nie powinni się z tego powodu gorszyć.
Sprawie przyszłej zapłaty za doczesne trudy jest poświęcona cała przypowieść o robotnikach w winnicy.
1. Zwyczaj poszukiwania robotników na publicznych placach rankiem każdego dnia przetrwał do dzisiejszych czasów, przynajmniej w niektórych krajach Bliskiego Wschodu (Jordania, Syria, Irak). Winnica, której właściciel poszukuje robotników, nie ma tu z góry zamierzonego znaczenia typologicznego, jak się to często zdarza w ST (np. Iz 5,1–7), niemniej mogła się kojarzyć słuchaczom z wielu tekstami ST. Należy zwrócić uwagę na bardzo ważny przy interpretacji tej przypowieści fakt dobrowolnej umowy robotników z właścicielem winnicy, co do warunków najmu.
20,1. Na temat zwrotu „królestwo niebieskie podobne jest” zob. komentarz do Mt 13,24. Bogaci właściciele ziemscy zatrudniali zwykle robotników sezonowych, szczególnie w okresie żniw, gdy potrzebowano pracowników na krótki okres. Pracę rozpoczynano w wschodzie słońca (około 6 rano), zanim stawało się gorąco.
2 Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.
2. Denar, jako zarobek jednodniowy, w ówczesnych warunkach nie stanowił sumy wysokiej w każdym razie wystarczał na bardzo skromne utrzymanie kilkuosobowej rodziny, żywiącej się rzadko mięsem, najczęściej zaś jarzynami i owocami.
20,2. Niektórzy robotnicy sezonowi posiadali również niewielkie poletka na własność, inni byli potomkami właścicieli drobnych połaci gruntu, którzy niczego nie odziedziczyli, jeszcze inni utracili swoją ziemię i podróżowali z miejsca na miejsce w poszukiwaniu zatrudnienia. Denar miał średnią wartość dniówki.
3 Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie,
20,3. Na krótko przed dziewiątą rano (czas z konieczności mierzono od wschodu słońca) właściciel winnicy zauważył na rynku robotników czekających na propozycję pracy. Jeśli był czas żniw i ludzie ci posiadali własną ziemię, mogli spędzić ranek zbierając własne plony.
4 i rzekł do nich: Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam.
20,4. Robotnicy ci oczekiwali niższej zapłaty od pełnej dniówki.
5 Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.
20,5. „Szósta godzina” oznacza okres południowy, „dziewiąta godzina” tuż przed trzecią po południu. Robotnicy kończyli pracę o szóstej wieczorem, dlatego zatrudnieni teraz spodziewali się zapłaty znacznie mniejszej od dniówki.
6 Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie? 7 Odpowiedzieli mu: Bo nas nikt nie najął. Rzekł im: Idźcie i wy do winnicy.
20,6-7. Ci robotnicy zostali zatrudnieni jedynie na jedną godzinę. Plony należało jednak zebrać szybko, przed końcem dnia - praca zaś nie była jeszcze wykonana. Wersety te oddają typową atmosferę pośpiechu towarzyszącą starożytnym żniwom. Na rynkach gromadzili się nie tylko robotnicy szukający pracy, lecz także wałkonie.
8 A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych. Mt 19,13; Pwt 24,14-15
3–8. Pewną anomalię stanowi to, że robotnicy są aż czterokrotnie poszukiwani, gdy tymczasem tylu ich bezczynnie wyczekuje na pracę. Być może, iż włóczących się po drogach uważano za maruderów, z którymi nie ryzykowano zawierania żadnych kontraktów. Godzina trzecia – to według naszej rachuby czasu dziewiąta rano, szósta – około południa itd.
Wysokość zarobku ludzi najętych do pracy w ciągu dnia nie została określona dokładniej. Każdego tylko zapewniono, że otrzyma to, co słuszne. Nikomu nie powiedziano, że może się spodziewać zapłaty mniejszej niż ci, którzy najwcześniej stanęli do pracy, ani też że zarobi więcej od tych, którzy jeszcze później przyszli do winnicy. Niesprecyzowanie pod tym względem warunków umowy było najwyraźniej zamierzone przez gospodarza i odegra specjalną rolę przy wypłacaniu dziennego zarobku. Uiszczenie zapłaty za całodzienną pracę tego samego dnia wieczorem było zgodne z przepisami Prawa, w którym czytamy: Zapłata najemnika nie będzie pozostawać w twoim domu przez noc aż do poranku (Kpł 19,13).
20,8. Prawo żydowskie wymagało, by robotnicy otrzymywali zapłatę tego samego dnia, bowiem nieznacznie tylko przekraczała kwotę potrzebną do zaspokojenia codziennych potrzeb (Pwt 24,14-15).
9 Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. 10 Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. 11 Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, 12 mówiąc: Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekotę.
9–12. Wypłacanie należności rozpoczęto od robotników zatrudnionych najpóźniej, być może dlatego, aby lepiej uwydatnić dobroć właściciela winnicy i pouczyć w ten sposób ludzi, iż w każdym czasie warto zabrać się do pracy. Tego rodzaju postępowanie uznał za jedynie słuszne właściciel winnicy, lecz zupełnie inaczej zostało ono osądzone przez robotników, którzy najdłużej pracowali. Zresztą dziś również niejeden ze słuchaczy tej przypowieści miałby ochotę przyłączyć się do powyższego szemrania. Jeśli tak jest, to dlatego, że ludzie w ten sam sposób ulegają dziś, co i w czasach Jezusa grzechowi zazdrości. Przypowieść o robotnikach piętnuje nade wszystko, właśnie to najbardziej chyba namacalne dziedzictwo pierwszego grzechu. Któż nie dostrzega objawów zazdrości nawet u dzieci w wieku przedszkolnym, kto nie wie, czym jest ona w okresie młodości, do czego może doprowadzić ludzi w sile wieku lub jak dobija przedwcześnie ludzi starszych? Z Bożych przymiotów zaś Ewangelia nasza obrazuje nie tyle sprawiedliwość, ile raczej dobroć Bożą, która przewyższa sprawiedliwość. Żaden z godzących się na proponowaną mu zapłatę nie stawiał przed rozpoczęciem pracy warunku: musi otrzymać więcej niż jego krócej pracujący towarzysz. Gdyby o zapłacie owych krócej pracujących nic nie wiedział, odszedłby rad z zarobku, jaki otrzymał. Skoro dowiedział się jednak, że gospodarz był dobry i dla wielu innych, zaczął patrzeć na nich złym okiem. Grzech zazdrości polega na próbie zniszczenia dobra w innych ludziach. Jest to najbardziej wyrafinowana forma egoizmu. Jesteśmy smutni, gdy Pan Bóg zajmuje się innymi ludźmi. Sprawiamy wrażenie ludzi, którzy myślą w ten oto sposób: gdy ktoś jest dobry, może się okazać niebezpieczny; należy go tedy zniszczyć. W ten sposób przeprowadza się likwidację człowieka, który to tylko „ma na sumieniu”, że jest lepszy niż my.
13 Na to odrzekł jednemu z nich: Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? 14 Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie.
15 Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? Rz 9,19-21
13–15. Gospodarz zaś okazał się bardziej niż dobry. Wobec wszystkich dotrzymał obietnicy, niektórym zaś dał więcej niż się spodziewali. Wolno mu przecież było rozporządzać dobytkiem swoim, tak jak chciał (w. 15). Okazać się hojnym w sposób przekraczający granice sprawiedliwości, to wcale nie znaczy być w konflikcie ze sprawiedliwością. Pan Bóg jest nie tylko sprawiedliwy, lecz „więcej niż sprawiedliwy”, tj. miłosierny. Licząc na to miłosierdzie warto przystąpić do pracy nawet wtedy, kiedy już życie ludzkie „ma się ku wieczorowi”. Nikt oprócz Pana Boga nie angażuje tak późno do pracy. Zszedł gospodarzowi cały dzień na poszukiwaniu robotników.
20,9-15. Bogaci mieszkańcy świata śródziemnomorskiego udzielali zwykle hojnych darów ubogim - czyny takie były chwalone jako dobroczynne i podnosiły pozycję społeczną darczyńców. Ponieważ pozycja społeczna określała role odgrywane przez członków starożytnego społeczeństwa, ludzie narzekający, że otrzymali dniówkę za dzień pracy, mogli być postrzegani jako nieuprzejmi i niewdzięczni.
„Złe oko” było powszechnie stosowanym idiomem oznaczającym „chciwe oko”, tj. skąpstwo (zob. Prz 28,22). Sugestia, że robotnicy są chciwi, ponieważ właściciel był szczodrym dobroczyńcą, było upokarzającą odprawą. Żydzi podkreślali, że Bóg, który jest jedynym prawowitym właścicielem wszystkiego, udziela każdemu jak chce; przyznawali też, że jedynie Jego miłosierdzie pozwoli Izraelowi przetrwać dzień sądu.
Żydowscy nauczyciele sięgali po podobne ludowe opowieści na temat dnia sądu, lecz wyciągali z nich przeciwne wnioski. Izrael, który ciężko się trudził, otrzyma wysoką zapłatę; poganie, którzy niewiele pracowali, niewiele też dostaną. W tym kontekście słowa Jezusa stanowią wyzwanie dla bogatych i możnych tego świata (zarówno Żydów, jak i pogan), równocześnie zawierają obietnicę, że w nowym świecie Bóg wynagrodzi tym, którzy teraz są uciskani.
16 Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi. Mt 19,30
20,16 W niektórych rkpsach dodane: „Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”, co zapewne przejęte z 22,14.
16. Słowa kończące całą przypowieść są dokładnym powtórzeniem odpowiedzi danej przez Jezusa Piotrowi, dopytującemu się, co otrzymają ci, którzy zostawili wszystko i poszli za Jezusem (Mt 19,30). Istnieje wśród egzegetów dość powszechne przekonanie, że tylko słowa: Ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi zostały wypowiedziane przez Jezusa w związku z przypowieścią o robotnikach w winnicy. Stwierdzenie: Wielu jest bowiem powołanych, a mało wybranych zostało tu przeniesione z zakończenia przypowieści o uczcie królewskiej i o szacie godowej. Tutaj logiczny sens przypowieści jest zatem taki: wprowadzając do swego królestwa późno przybyłych, tj. grzeszników i pogan, Pan Bóg ukazuje właściwą sobie dobroć, nie naruszając przez to w niczym obietnic danych Izraelitom. Ci ostatni nie powinni uważać się za pokrzywdzonych, ani patrzeć z niechęcią na nowych przybyszów do królestwa Bożego. Owo szczególne akcentowanie hojności Boga jest zrozumiałe jeszcze i z tego względu, że cała przypowieść znajduje się w kontekście dyskusji Jezusa z faryzeuszami, którzy nie jeden raz wyrzucali Chrystusowi Jego dobroć dla grzeszników. Im to w odpowiedzi było często cytowane zarówno, że nie chce Bóg śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i żył (por. Ez 33,11), jak i zapewnienie, iż nawet jak szkarłat czerwone grzechy ponad śnieg wybieleją (por. Iz 1,18), jeśli człowiek szczerze nawróci się do Boga.
20,1-20,16. Przypowieść o robotnikach w winnicy. Rolnicze tło tej przypowieści zgadza się z sytuacją, którą znamy z innych żydowskich źródeł pochodzących z obszaru starożytnej Palestyny. Podobne przypowieści opowiadali też inni rabini, chociaż główne myśli Jezusa odbiegają od tych, jakie zachowały się w analogicznych przypowieściach. Jedne i drugie w tradycyjny sposób ukazują Boga jako króla lub właściciela ziemi.
Trzecia zapowiedź Męki i Zmartwychwstania Mk 10,32-34; Łk 18,31-33
17 Udając się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich:
18 Oto idziemy do Jerozolimy: a [tam] Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć Mt 16,21; Mt 17,12; Mt 17,22-23
19 i wydadzą Go poganom, aby został wyszydzony, ubiczowany i ukrzyżowany; a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Dz 10,40+
17–19. Chociaż temat ustawicznego zbliżania się do Jerozolimy jest typowy przede wszystkim dla Ewangelii Łukasza, to jednak czytając Ewangelię Mateusza również ciągle towarzyszymy Jezusowi, zmierzającemu do Świętego Miasta. Świadomość odbywania tej podróży wiąże się najczęściej z wizją smutnego końca, czemu Jezus sam daje wyraz w trzykrotnej zapowiedzi męki. Słowa zapowiedzi, same obrazy przyszłych cierpień Jezusa, we wszystkich trzech wypadkach są prawie takie same: Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie, będzie wyszydzony, ubiczowany i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie. W tej ostatniej zapowiedzi męki pewien szczegół zasługuje na specjalną uwagę. Oto zaznacza Mateusz, że Jezus będzie wydany najprzód arcykapłanom i uczonym w Piśmie, a ci z kolei przekażą Go poganom. W ten sposób została ukazana wina, jaką ponoszą za śmierć Jezusa nie tylko Żydzi, lecz także poganie, choć odpowiedzialność moralna pierwszych jest o wiele większa niż drugich. Będziemy mieli jeszcze okazję zobaczyć, że w paralelnych tekstach pozostałych dwu synoptyków nie odróżnia się tak dokładnie sprawców śmierci Jezusa.
20,17-19. Kolejna zapowiedź śmierci i zmartwychwstania. W kontekście wywyższenia ludzi o niskiej pozycji społecznej Jezus dostarcza skrajnego przykładu; dobrowolnie odda się w ręce Rzymian, zostanie wyszydzony i poniesie śmierć jako zwykły przestępca, aby być następnie wywyższonym przez Boga w zmartwychwstaniu.
Synowie Zebedeusza Mk 10,35-40
20 Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddawszy Mu pokłon, o coś Go prosiła.
20,20-28. Synowie Zebedeusza. Zob. komentarze do Mk 10,35-45.
21 On ją zapytał: Czego pragniesz? Rzekła Mu: Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie. Mt 19,28
20,21 Apostołowie oczekują bliskiego już królestwa Jezusa, które się objawi w pełni chwały, to jednak nastąpi dopiero przy Jego powtórnym przyjściu (por. Mt 4,17+; Dz 1,6+).
20–21. Według relacji św. Marka synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, przychodzą sami do Jezusa z ową oryginalną prośbą. Nie jest wykluczone, że wersja Markowa jest pierwotna. Mateusz chciał być może oszczędzić uczniów Pańskich, gdy pisał, że nie oni sami, lecz ich matka pojawiła się przed Panem prosząc, aby jej dwaj synowie zasiedli jeden po lewej, a drugi po prawej stronie Zbawiciela. Prośba matki Jakuba i Jana jest i dziwna, i smutna – głównie dlatego, że świadczy o absolutnym niezrozumieniu trzeciej już zapowiedzi męki i śmierci Jezusa. Jezus mówi o swojej bliskiej śmierci, o własnej drodze krzyżowej, uczniowie zaś tymczasem myślą, jakby posiąść najzaszczytniejsze miejsce w Królestwie.
20,20-21. Pośrednie wstawiennictwo matki było zwykle bardziej skuteczne od bezpośredniej prośby człowieka we własnej sprawie, zarówno w kulturze żydowskiej, jak i rzymskiej (zob. też 2 Sm 14,2-20; 1 Krl 1,15-21; por. 2 Sm 20,16-22). W tym jednak przypadku metoda ta okazała się nieskuteczna.
22 Odpowiadając zaś, Jezus rzekł: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić? Odpowiedzieli Mu: Możemy. Mk 4,13+
20,22 pić kielich. Przenośnia biblijna (por. Iz 51,17+), która wyraża zbliżającą się mękę.
22. Lecz Jezus – wyrażając najprzód pełne politowania zdziwienie nad niewiedzą uczniów – oświadczył, iż aby wejść do chwały, trzeba najpierw wiele wycierpieć. Kto chce uczestniczyć w przyszłej chwale Chrystusa, musi przedtem wypić wspólnie z Chrystusem Jego kielich, kielich cierpień, przed którym wzdragał się sam Chrystus. Dwaj synowie Zebedeusza wyrazili gotowość współudziału z Chrystusem w Jego cierpieniach. Był to wyraz albo ich bezwzględnego przywiązania do Mistrza, albo znów niedostatecznego uświadomienia sobie tego, na co się decydują.
23 On rzekł do nich: Kielich mój wprawdzie pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których mój Ojciec je przygotował. Mt 26,39; J 18,11
20,23 Kielich mój ... pić będziecie. Jakub, syn Zebedeusza, został w r. 44 skazany na śmierć przez Heroda Agryppę (Dz 12,2). Jan, jego brat, chociaż nie poniósł śmierci męczeńskiej, miał jednak nie mniej ścisły udział w męce swego Mistrza.
— Nie do Mnie jednak należy. Posłannictwo Jezusa na ziemi nie polega na rozdawaniu ludziom nagród, lecz na cierpieniu dla ich zbawienia (por. J 3,17; 12,47).
23. Lecz ta gotowość pójścia razem z Chrystusem na cierpienia była jedynie warunkiem wstępnym. Przyjęcie kogoś do najwyższej chwały ostatecznie było uzależnione tylko od Ojca. On to, jak powie później św. Paweł, wywyższył również Syna dlatego, że Syn, choć istniał w postaci Boga, to jednak ogołocił samego siebie… uniżył się, stał się posłuszny aż do śmierci (por. Flp 2,6–9). Tak więc Chrystus nie sprawił synom Zebedeusza zawodu w tym sensie, że zażądał od nich wyznania gotowości do współcierpienia ze sobą, a gdy oni tę gotowość wyrazili, oznajmił, że dopiero Ojciec będzie mógł zapewnić ludziom możność wejścia do chwały. Chrystus oświadczył po prostu, że Ojciec nie przyjmie do swej chwały nikogo, kto nie będzie przedtem współcierpiał z Jezusem.
20,22-23. „Kielich” jest symbolem śmierci Jezusa (Mt 26,27-28.39). Jezus mógł zaczerpnąć ten obraz od wyrażenia „kielich gniewu”, które było używane przez proroków Starego Testamentu (na temat odnośników zob. komentarz do Mk 10,38).
Przełożeństwo jest służbą Mk 10,41-45; Łk 22,24-27
24 Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, oburzyli się na tych dwóch braci. 25 Lecz Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę.
24–25. Podobnie jak małymi ludźmi okazali się synowie Zebedeusza, tak też bardzo ludzkie uczucia zrodziły się w sercach pozostałych dziesięciu Apostołów, w chwili, gdy Jan i Jakub domagali się przywileju zasiadania jak najbliżej Jezusa. Oburzyli się wprost na tych dwóch braci. Nie bardzo wiadomo, co było ostatecznym powodem tego zgorszenia: obawa, że zostaną zajęte lepsze miejsca, czy zrozumienie niestosowności samego pytania? Nie wiadomo też, jak wyrażało się owo oburzenie na zewnątrz. W każdym razie Chrystus je zauważył i wyzyskał, jako okazję do udzielenia Apostołom pouczenia, co do natury ich ziemskiego apostołowania. Lekcja ta, jak większość pouczeń udzielanych przez Jezusa, miała charakter bardzo poglądowy.
20,25. Sposób postępowania pogan był najgorszym z negatywnych przykładów (Mt 5,47; 6,7; 18,17). Królowie Izraela byli bardziej skrępowani surowymi moralnymi zasadami niż pogańscy władcy sąsiednich państw (por. Izebel była bardziej skłonna do nadużywania władzy niż jej mąż, Achab). Żydowska tradycja uznawała, że większość pogańskich władców z czasów po biblijnych była tyranami.
26 Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. Mk 9,35; J 13,4-15
27 A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym,
26–27. W stosunkach czysto ludzkich – mówiąc dokładniej, niechrześcijańskich – królowie, władcy, możni tego świata domagają się, żeby im służono, oni zaś sami swoim postępowaniem dają do zrozumienia, że posiadają władzę. Inaczej mają wyglądać u chrześcijan stosunki pomiędzy przełożonymi a podwładnymi. W ogóle obowiązuje wśród chrześcijan następująca zasada: kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim, kto chce być wielkim, musi stać się sługą.
20,26-27. Zamiana rolami pana i niewolnika miała radykalną wymowę w całym świecie starożytnym. Nawet nieliczni właściciele niewolników, którzy wierzyli, że niewolnicy są im teoretycznie równi, nie posuwali się tak daleko jak Jezus. Żydowscy uczniowie usługiwali swoim rabinom. We wspólnocie z Qumran niżsi rangą wykonywali polecenia wyżej stojących.
28 tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu. Mt 8,20+ Mt 26,28; 1Tm 2,6; Rz 5,6-21
20,28 dać swoje życie jako okup. Grzechy ludzi, jako przewinienia wobec Bożej sprawiedliwości, zgodnie z Prawem Starego Przymierza pociągają za sobą karę śmierci (por. 1 Kor 15,56; 2 Kor 3,7.9; Ga 3,13; Rz 8,3-4 i przyp.). Aby wyrwać ludzi z tej niewoli grzechu i śmierci (Rz 3,24+), Jezus zapłaci okup i zadośćuczyni za zaistniałą winę, przelewając jako zapłatę swoją Krew (1 Kor 6,20; 7,23; Ga 3,13; 4,5 i przyp.), co znaczy, że On umrze zamiast winnych, jak było w zapowiedzi o „Słudze Jahwe” (Iz 53). Semickie „za wielu” (z Iz 53,11n) przeciwstawia wielką liczbę odkupionych jednemu jedynemu Odkupicielowi, natomiast nie ma w tym wyrażeniu ograniczenia liczby odkupionych (Rz 5,6-21). Por. 26,28+.
— Po w. 28 spotykamy w niektórych rkpsach tekst pochodzący zapewne z jakiejś Ewangelii apokryficznej: „Wy zaś starajcie się, będąc małymi, wzrastać, a będąc wielkimi, umniejszać się. Kiedy zaś przychodzicie zaproszeni na ucztę, nie zajmujcie głównych miejsc, aby gdy przyjdzie ktoś godniejszy od ciebie, gospodarz zwracając się do ciebie nie powiedział: «Przesiądź się niżej», i zostaniesz zawstydzony. Lecz jeśli zajmiesz ostatnie miejsce i przyjdzie ktoś mniej godny od ciebie, wówczas gospodarz tobie powie: «Przesiądź się wyżej», i to będzie dla ciebie korzystne”. Por. Łk 14,8-10.
28. Przykład takiej właśnie postawy dał sam Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu (Mk 10,45). Przy innej okazji wyjaśni to Jezus jeszcze dokładniej, mówiąc: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał (J 13,16).
Nie pierwszy raz mówi Jezus w Ewangelii Mateusza o swojej śmierci, ale dopiero tu właśnie śmierć Jezusa jest nazwana okupem za wielu. Jest to wyraźna aluzja do deutero-izajańskiego proroctwa (por. Iz 53,12), w którym jest mowa o zastępczych cierpieniach i śmierci Sługi Jahwe. Wyrażenie za wielu nie oznacza jedynie wybranych, lecz całą ludzkość, i nie wyraża też w pierwszym rzędzie idei zastępczości, lecz raczej pożytek, dobro, jakie ma wyniknąć ze śmierć Chrystusa dla całej ludzkości.
20,28. Jezus czyni tutaj przypuszczalnie aluzję do cierpiącego Sługi z Iz 53, który złożył swoje życie jako okup za wielu. Jest to też typowa żydowska argumentacja „o ileż bardziej” (qal wachomer): Jeśli służy ich mistrz, o ileż bardziej winni służyć i oni.
Niewidomi pod Jerychem Mk 10,46-52; Łk 18,35-43
29 Gdy wychodzili z Jerycha, towarzyszył Mu wielki tłum.
29. Jerycho, zwane inaczej miastem palm, leży w pięknej, niezwykle urodzajnej dolinie w odległości 8 km od lewego brzegu Jordanu. Archeologowie odkryli w tym miejscu ślady Tell-es-Sultan, najstarszego miasta świata (9000 lat przed Chr.). Tu właśnie rozsypały się przed Izraelitami mury Jerycha, oblegane przez Jozuego. Odbudowane głównie przez Heroda przyczyniło się do nadania swemu restauratorowi tytułu Wielkiego. Potem uzyskała miasto na własność Kleopatra, a Archelaos, syn Heroda i jego następca, prowadził nadal rozpoczęte przez swego ojca dzieło uświetniania Jerycha. Po zdetronizowaniu i skazaniu na banicję Archelaosa, Jerycho zostało oddane prokuratorom Judei.
30 A oto dwaj niewidomi, którzy siedzieli przy drodze, słysząc, że Jezus przechodzi, zaczęli wołać: Panie, ulituj się nad nami, Synu Dawida!
20,29-30. Chociaż droga wiodąca z Jerycha do Jerozolimy znana była z tego, że grasowali na niej rabusie, była jednak często uczęszczana, zaś większe grupy (takie jak Jezusa) nie musiały się niczego lękać. Jerycho było jednym z najbogatszych miast Judei i żebracy nie musieli tam głodować. Jednak ich zajęcie żebracze i zależność od innych nadal zaliczały ich do ubogich, umieszczając na dolnym krańcu drabiny społecznej - byli „nikim”, zdani na łaskę przechodniów. Tytuł „Syn Dawida” wskazuje na to, że rozpoznali Jezusa jako Mesjasza. „Ulituj się nad nami” mogło być powszechnie stosowanym wołaniem o jałmużnę, chociaż ci oczekiwali czegoś więcej.
31 Tłum nastawał na nich, żeby umilkli; lecz oni jeszcze głośniej wołali: Panie, ulituj się nad nami, Synu Dawida! Mt 9,27+
30–31. Aczkolwiek jaglica i inne choroby oczu od czasu ostatniej wojny nie stanowią już plagi społecznej w Afryce czy na Bliskim Wschodzie, to jednak wśród żebraków ulicznych takich miast, jak Jerozolima czy Damaszek, niewidomi stanowią nadal bardzo znaczny procent ogółu ludności. Nazwanie Jezusa Synem Dawida było wyrazem jednej z bardziej nacjonalistycznych form mesjanizmu żydowskiego. Jezus, korygując polityczne nadzieje Żydów, rzadko posługiwał się tym tytułem.
20,31. Ci, którzy wierzyli, że ich uciążliwa podróż do Jerozolimy doprowadzi do ustanowienia królestwa Bożego, mogli pomyśleć, że Jezus powinien mieć ważniejsze rzeczy do zrobienia niż zatrzymywać się i rozmawiać z tymi żebrakami, niezależnie od tego czy prosili o jałmużnę, czy szukali czegoś więcej.
32 Jezus przystanął, kazał ich przywołać i zapytał: Cóż chcecie, żebym wam uczynił?
32. Mimo iż Jezus doskonale wiedział, czego chcą ludzie niewidomi, to jednak pytanie Jego: Cóż chcecie, żebym wam uczynił? nie było bezcelowe. Nie można było np. dopuścić do tego, żeby rzesze pomyślały, że niewidomi proszą tylko o jałmużnę. Pan Bóg, nie odmawiając nikomu swej łaski, chce, by ludzie o nią prosili.
33 Odpowiedzieli Mu: Panie, żeby się otworzyły nasze oczy.
34 Jezus więc, zdjęty litością, dotknął ich oczu, a natychmiast przejrzeli i poszli za Nim. Mt 8,3+
33–34. Przywracanie wzroku niewidzącym było jednym z przejawów zbawczej działalności Sługi Jahwe (por. Iz 61,1). Z relacji Ewangelisty nie wynika, czy nieszczęśliwi z Jerycha byli niewidomymi od urodzenia, czy też stracili wzrok wskutek jakiejś choroby lub wypadku.
Problem specjalny stanowią rozbieżności między trzema synoptykami w opisie cudownego uzdrowienia. Mateusz mówi o uleczeniu dwu niewidomych przy wyjściu Jezusa z Jerycha, Łukasz i Marek wspominają o jednym niewidomym, lecz gdy według Łukasza cud dokonuje się przy wejściu do miasta, to według Marka Jezus przywraca wzrok niewidomemu wychodząc z miasta. Wszystkie trzy opisy są jednak o tyle do siebie zbliżone, iż nie można przypuszczać, że chodzi tu o dwa różne uleczenia dwu niewidomych: jednego przy wejściu do Jerycha, drugiego zaś przy wyjściu z tego miasta. Najbardziej prawdopodobna wydaje się wersja Marka, który mówi o uleczeniu jednego ślepego przy wyjściu z miasta. Łukasz umiejscowił fakt uzdrowienia niewidomego przy wejściu do miasta być może dlatego, że na moment wyjścia była już niejako zaplanowana scena spotkania z Zacheuszem. Lecz oto pytanie: dlaczego Mateusz mówi o uleczeniu dwóch niewidomych i lokalizuje ten cud przy wyjściu z miasta? Szukając odpowiedzi na powyższe pytanie zdają się mieć rację ci, którzy sądzą, że Mateusz z uzdrowieniem niewidomego pod Jerychem połączył opowiadanie o innym uleczeniu, opisanym przez Mk 8,22–26. Na tego rodzaju operację zdaje się wskazywać fakt następujący: według Łukasza i Marka Jezus słowem samym, bez żadnych gestów, przywraca wzrok ślepemu; według Mateusza natomiast Jezus więc, zdjęty litością, dotknął ich oczu, a natychmiast przejrzeli. Owa wzmianka o dotknięciu oczu znajduje się tylko u Marka (8,25), ale przy opisie właśnie owego innego cudu, nie mającego żadnych paraleli w Ewangelii Mateusza. Obydwa fragmenty tego opowiadania, na pozór całkowicie niezależne, zdają się być powiązane właśnie ideą ślepoty. Niewiedzę bowiem Apostołów, ich niemożność zrozumienia słów Jezusa, można też przyrównać do swojego rodzaju ślepoty. Chrystus jest w stanie zaradzić jej tak, jak potrafi przywrócić fizyczny wzrok niewidomemu. Cel jednego i drugiego uleczenia jest taki sam: zostały dokonane po to, aby można było iść z Chrystusem i wielbić Go. Chrystus leczył ludzi zawsze tylko po to, żeby szli za Nim. Czy więc nie powinniśmy się zastanowić nad tym, czy dobrze widzimy? Czy nie powinniśmy prosić o uleczenie?
20,32-34. Żebracy pragnęli czegoś więcej niż jałmużny. Jezus ponownie ukazuje różnicę pomiędzy swoim królestwem a królestwem, na które oczekiwała większość ówczesnych Żydów.
Mt 21
DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA W JEROZOLIMIE
Uroczysty wjazd do Jerozolimy Mk 11,1-11; Łk 19,28-38; J 12,12-16
1 Gdy się zbliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał dwóch uczniów, 2 mówiąc im: Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie uwiązaną oślicę i przy niej źrebię. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie. 3 A gdyby wam ktoś coś mówił, powiecie: Pan ich potrzebuje, i zaraz je odeśle.
21,1-3. Wypożyczenie osiołka można postrzegać jako czasowe zajęcie (zażądanie świadczenia usług) zwierzęcia przez królewskich wysłanników. Jako Pan, Jezus miał prawo do wszystkiego czego zażądali Jego uczniowie. Z perspektywy realiów historycznych, właściciel zwierzęcia potraktował to przypuszczalnie jako wyraz gościnności podróżnym, udającym się na święto, lub być może jako zaszczyt udzielenia pomocy sławnemu rabinowi. Niektórzy komentatorzy sugerowali, że właściciela osiołka nie było w domu i domownicy, słysząc, że „Pan” go potrzebuje, pomyśleli, iż odsyłają go jego prawowitemu właścicielowi. Z pewnością jednak znaliby inne sługi z tego domu i rozpoznaliby, że uczniowie do niech nie należą. Por. być może Rdz 49,10-11.
4 A stało się to, żeby się spełniło słowo Proroka:
Opowiadanie o wjeździe tryumfalnym Jezusa do Jerozolimy jest samo w sobie zrozumiałe: hołdy składane przez ludzi Mesjaszowi mają niejako wynagrodzić nienawiść Żydów, których uczucia względem Jezusa były aż nadto dobrze znane. Warto przy tej okazji zauważyć, że jest to jedyny przypadek, kiedy Jezus zezwolił – dopiero pięć dni przed swoją śmiercią – na ów publiczny entuzjazm, mający za przedmiot Jego osobę. Wjazd Jezusa do Jerozolimy mimo dużego rozgłosu musiał być jednak względnie skromny, skoro nie zainteresowały się nim władze rzymskie, tak bardzo wrażliwe na tego rodzaju manifestacje.
1–4. Jezus przybywał do Jerozolimy od strony Jerycha. Posiłek szabatowy spożył w Betanii, w domu Łazarza oraz jego dwóch sióstr, Marii i Marty. Następnego dnia rano, drogą wiodącą poprzez Górę Oliwną, udał się w stronę Jerozolimy. Na samym szczycie góry miał miejsce krótki postój. Stąd też wysłał dwóch swoich uczniów do pobliskiego Betfage z poleceniem, aby Mu przyprowadzili oślicę z oślęciem. Oślicę uwiązaną do drzewa, a obok niej oślę, mieli spotkać w najbliższej wsi. Uwiązane do przydrożnych drzew lub płotów osły można po dzień dzisiejszy spotkać w niejednej wsi palestyńskiej. Zwierzęta nie miały być zarekwirowane, lecz tylko wypożyczone na czas tryumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy.
5 Powiedzcie Córze Syjonu: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy. Iz 62,11; Za 9,9+ Mt 11,29 Rdz 49,11
21,5 Według mniemania proroka Zachariasza ta zwyczajność zwierzęcia, na którym wkracza król mesjański, ma wyrażać pokorny i pokojowy charakter jego królowania. Jezus czyniąc tak, świadomie odnosi do siebie to proroctwo i jego sens.
6 Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił.
5–6. Pewien problem egzegetyczny stanowi cytat Za 9,9. Jak przedstawić sobie owo zasiadanie Jezusa równocześnie na oślicy i na oślęciu? Z drugiej strony jednak nie ma wątpliwości, że Mateusz myślał o dwóch zwierzętach. W wierszu 7 bowiem czytamy wyraźnie: Przyprowadzili oślicę i źrebię. Przystępując do wyjaśnienia powyższej trudności, zauważmy na wstępie, że w paralelnych tekstach Łukasza (19,33) i Marka (11,4) mowa jest tylko o oślęciu. Natomiast hebrajski tekst proroctwa Za 9,9 w dosłownym przekładzie na język polski brzmi: Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy. Przyimek na znajduje się zarówno przed osłem, jak i przed oślątkiem. Zatem Mateusz zrozumiał poprawnie zacytowane proroctwo Zachariasza. Jednakże mając na uwadze prawa tak bardzo częstych w ST paralelizmów literackich, nietrudno stwierdzić, że w oryginalnym tekście Zachariasza chodzi w rzeczywistości o jedno tylko zwierzę: o osła – który jest potem przedstawiany jako źrebię oślicy – a nie o oślicę, jak to podają przekłady dokonane z tekstu św. Hieronima. Aby zilustrować zjawisko literackie podobnych paralelizmów, zacytujemy Ps 8,5: Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym syn człowieczy, że się nim zajmujesz, i Ps 118[117],15 n: Prawica Pańska moc okazuje, prawica Pańska wysoko wzniesiona, prawica Pańska moc okazuje. Lecz Mateusz – jak już wspomnieliśmy – mówi wyraźnie o dwóch zwierzętach. Dlaczego? Otóż przypuszcza się, że Ewangelista poświęcił tu w pewnym sensie ducha tekstu dla jego litery, co byłoby zgodne z tendencjami teologicznymi Ewangelii Mateusza, pokazującego ustawicznie, jak to w działalności i w nauce Jezusa spełniają się dokładnie proroctwa starotestamentowe. Jednakże nie jest też wykluczone, że Apostołowie, abstrahując od treści omawianego proroctwa, rzeczywiście znaleźli uwiązaną we wskazanym miejscu oślicę i będące przy niej oślątko. Marek i Łukasz o oślicy wcale nie wspomnieli. Mateusz natomiast wymienił ją sądząc, że w ten sposób będzie uwydatniona lepiej dokładność, z jaką wypełniło się na Jezusie starotestamentowe proroctwo.
7 Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich.
7. Zakończenie w. 7, tzn. wyrażenie: a On usiadł na nich, stanowi już tylko pozorną trudność. Wprawdzie biorąc pod uwagę reguły gramatyczne, zwrot na nich można odnieść do oślicy i do oślęcia, jednakże te same reguły oraz kontekst każą się domyślać, że chodzi raczej o szaty, na których usadowiono Jezusa. Jezus, zgodnie z zapowiedzią proroków, zasiadłby na oślątku, które w ten sposób po raz pierwszy niosło kogoś na sobie. Tak właśnie miał wjeżdżać do Świętego Miasta Mesjasz-Król.
21,4-7. Źrebięta, których jeszcze nikt nie dosiadał, czasami towarzyszyły swoim matkom. Idąc za powszechną żydowską praktyką, polegającą na czytywaniu z hebrajskiego tekstu Pisma Świętego ile tylko się da, Mateusz interpretuje fragment Za 9,9 jako odnoszący się do dwóch zwierząt (zamiast na dwa sposoby do tego samego zwierzęcia). Cytowany tekst ma charakter mesjański, co generalnie uznawali starożytni interpretatorzy, jednak, odnosząc ten fragment do własnej osoby, Jezus przedstawia nowe ujęcie roli Mesjasza - urzędnicy dosiadali osiołków podczas pochodów o charakterze cywilnym, nie zaś militarnym (np. 1 Krl 1,33). Tekst ten nie jest więc „triumfalnym wjazdem” w znaczeniu triumfalnych pochodów rzymskich - Jerozolima przyjmuje raczej pokornego, przybywającego w pokoju króla.
8 Tłum zaś ogromny słał swe płaszcze na drodze, a inni obcinali gałązki z drzew i słali nimi drogę. 1Krl 1,33; 2Krl 9,13
21,8. W taki sposób byli zwykle witani pielgrzymi przybywający na święta, chociaż okrzyk w Mt 21,9 sugeruje, że Jezus był witany w sposób bardziej okazały i znaczący; por. Ps 118,27.
9 A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno: Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wysokościach! Mt 9,27+; Ps 118,25-26; Dz 2,33+
21,9 Hosanna. Hebr. termin o pierwotnym znaczeniu „Wybaw więc” (Ps 118,26+), które stało się aklamacją.
21,9. Oprócz okrzyków „Syn Dawida!”, które wskazują na znajomość pochodzenia Jezusa oraz nadzieję, że jest On Mesjaszem, okrzyki ludu zostały zaczerpnięte z Psalmu 118,25-26 („Hosanna!” znaczy „O wybaw!”). Hallel składający się z Psalmów 113-118 był śpiewany regularnie w okresie Święta Paschy i znano go na pamięć. W pokoleniach późniejszych psalmy te odnoszono do przyszłego odkupienia, na które Żydzi oczekiwali. W Mt 21,42 Jezus cytuje Ps 118, nadając mu interpretację mesjańską.
10 Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, i pytano: Kto to jest?
11 A tłumy odpowiadały: To jest prorok, Jezus z Nazaretu w Galilei. Mt 16,14+
8–11. Termin hosanna – będący wołaniem o zbawienie, dosłownie: „zbawże!” – znany był ze starożytnych formuł liturgicznych, recytowanych w Święto Namiotów, i stanowił nadto część tzw. Wielkiego Hallelu (Ps 113–118). Było to więc słowo dla nikogo nie obce w swym brzmieniu. Tłumy owe tworzyli nie tylko ludzie, którzy przyszli z Jezusem od strony Góry Oliwnej, z Betfage, lecz także mieszkańcy Jerozolimy. Na pytanie tych, co byli w mieście: Kto to jest?, towarzysząca Jezusowi rzesza odpowiadała zgodnie: To jest prorok, Jezus z Nazaretu w Galilei.
21,10-11. Jezus był lepiej znany w Galilei niż w Judei. W starożytnych źródłach zwykle zwraca się uwagę na regionalne podziały między tymi dwoma obszarami.
21,1-11. Uroczysty wjazd do Jerozolimy. Zob. Mk 11,1-10 gdzie znaleźć można inne szczegóły.
Jezus w świątyni Mk 11,11; Mk 11,15-17; Łk 19,45-46; J 2,14-16 Ne 13,7n
12 A Jezus wszedł do świątyni i wyrzucił wszystkich sprzedających i kupujących w świątyni; powywracał stoły tych, którzy zmieniali pieniądze, oraz ławki sprzedawców gołębi.
21,12 Wymienianie pielgrzymom pieniędzy i zaopatrywanie ich w zwierzęta ofiarne było zgodne z prawem zwyczajowym, mogło jednak dawać okazję do nadużyć.
Sprowadzanie w pobliże świątyni zwierząt przeznaczonych na ofiary, organizowanie punktów wymiany pieniędzy miało na celu pewne dobro pielgrzymów: nie musieli przywozić ze sobą – czasem z bardzo daleka – wołów, baranów lub ofiarnych ptaków. Wszystko mogli nabyć w Jerozolimie, i to w najbliższym sąsiedztwie świątyni. Transakcji handlowych dokonywano – jak się zdaje – nie w samym budynku świątynnym, ale tuż przed świątynią, na tzw. dziedzińcu pogan. Tam również dla przybywających z odległych krain zorganizowano uliczne kantory wymiany pieniędzy. W ten sposób najbliższe otoczenie świątyni mimo woli zamieniło się w handlowy bazar, a zgiełk kupujących i sprzedających, wdzierając się poprzez otwarte podwoje do świątyni, uniemożliwiał jakiekolwiek modlitewne skupienie.
12. Gniew Jezusa i towarzysząca mu energiczna akcja wypędzania kupujących ze świątyni nie były wcale atakiem na cały, przez wszystkich szanowany system składania ofiar. Pobożni Izraelici musieli chyba też w duchu ubolewać nad codziennym profanowaniem miejsca świętego przez handlarzy, którzy tam właśnie byli może przez nich zaledwie tolerowani. Tylko przy tym założeniu można zrozumieć obojętność, a nawet pewną sympatię, z jaką tłumy odnosiły się do Jezusa, wypędzającego kupczących ze świątyni. Opis gniewu Jezusa – zwłaszcza w relacji Jana, który mówi o powrozie w Jego rękach, o porozrzucanych pieniądzach i o powywracanych stołach (J 2,14–16) – był źródłem natchnień dla wielu artystów, a sławne obrazy, z natury już arcypoważnego i surowego el Greca może najdokładniej odtwarzają atmosferę tamtej chwili.
21,12. Prawo Starego Testamentu wymagało, by pielgrzymi przybywający na święto kupowali swoje ofiary w Jerozolimie, dlatego konieczna była obecność sprzedawców gołębi i innych zwierząt ofiarnych. Ponieważ podróżni mieli obce monety - nawet wiele galilejskich miast biło własną monetę - potrzebowano również ludzi, u których można je było wymienić. Chociaż ludzie, którzy zajmowali się w starożytności wymianą pieniędzy, osiągali zwykle przyzwoite dochody, ci, którzy pracowali w Świątyni najwyraźniej zarabiali niewiele. Problemem nie jest tutaj handel jako taki (ani nawet połączenie go z jakąś formą ekonomicznego wyzysku pod przykrywką religii), lecz miejsce, w którym się odbywa. Na podstawie późniejszych dowodów uczeni wysunęli wiele hipotez, m.in., jakoby sprzedaż zwierząt na Dziedzińcu Pogan była późnym zwyczajem, nie jest to jednak pewne.
13 I rzekł do nich: Napisane jest: Mój dom ma być domem modlitwy, a wy czynicie go jaskinią zbójców. Iz 56,7 Jr 7,11
13. Cytując słowa wielkich proroków, Izajasza (56,7) i Jeremiasza (7,11), swoje ostre zachowanie się wobec kupczących w świątyni uważa Jezus za jedno z dzieł przyszłego Mesjasza. Czynił przy tym niedwuznaczną aluzję do tego, co mówił o przyszłej świątyni prorok Ezechiel (40–48). Jezus powie co prawda przy innej okazji: Nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca…, prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i w prawdzie (J 4,21–23), ale dopóki jednak nie nadejdzie ta godzina, świątynia jerozolimska pozostanie domem modlitwy.
21,13. W czasach Starego Testamentu nie ograniczano oficjalnie wstępu do Świątyni kobietom i poganom. Dopiero rozbudowanie żydowskich przepisów dotyczących czystości rytualnej oraz architektura świątyni Heroda usunęły żydowskie kobiety z Dziedzińca Izraela, umieszczając je na niższym poziomie, zaś nie-Żydów na zewnątrz Dziedzińca Kobiet. Poganie nie mogli wchodzić do żydowskiej części świątyni pod karą śmierci, mimo to hałaśliwy tłum kłębiący się wokół stolików handlarzy podczas wielkich świąt bez wątpienia zajmował znaczną część dużego Dziedzińca Pogan. Jezus cytuje tutaj fragment Iz 56,7, w którym jest mowa, że Świątynia będzie należała także do pogan, co mogli uchwycić bardziej wnikliwi czytelnicy Mateusza. Cytuje też Jr 7,11. („jaskinia zbójców”), w którym jest mowa o przywódcach religijnych z czasów Jeremiasza, którzy sądzili, że ekonomiczne zaangażowanie się w sprawy świątynne uchroni ich przed Bożym gniewem i zniszczeniem Świątyni. Tak się jednak nie stało.
14 W świątyni podeszli do Niego niewidomi i chromi, i uzdrowił ich. 2Sm 5,8
14. Po akcji uzdrawiania ślepych i chromych miał kiedyś Jan Chrzciciel rozpoznać prawdziwego Mesjasza (Mt 11,5). Oto teraz na oczach przyjaciół i nieprzyjaciół dokonuje się w samej świątyni cudowne uleczenie ślepych i chromych. W zależności od rodzaju uczuć; jakimi darzono Jezusa, różnie też reagowano na cuda, których dokonywał. Zebrane w świątyni, nie zarażone jeszcze nauką faryzeuszy dzieci wołały: Hosanna Synowi Dawida, natomiast arcykapłani i uczeni w Piśmie oburzali się.
21,14. Członkowie rodu kapłańskiego, którzy byli niewidomi lub chromi, nie mieli wstępu do sanktuarium (Kpł 21,18). Zasada ta została później rozszerzona tak, że objęła wszystkich niewidomych i chromych (por. 2 Sm 5,8; zob. też Zwoje znad Morza Martwego). Rabini z II w. po Chr. dopuszczali, chociaż nie wymagali, by niewidomi i chromi uczestniczyli w świętach podobnie jak pozostali. Chociaż ludzie sprawujący nadzór nad Świątynią nie sprzeciwiali się ich obecności na zewnętrznym dziedzińcu (zob. Dz 3,2), podkreślenie przez Jezusa znaczenia posługi wobec nich sprawia, że wypowiedź ta była kulturowo trudna do przyjęcia.
Wpływowi kapłani ze stronnictwa saduceuszów, którzy zarządzali świątynią, ogólnie rzecz biorąc nie oczekiwali na przyjście Mesjasza. Gdyby jednak wyglądali Go, spodziewaliby się pewnie, że rzuci militarne wyzwanie ich władzy, lub będzie się starał zawrzeć z nimi sojusz. Z punktu widzenia arystokracji szukanie sprzymierzeńców wśród słabych było nierozsądną próbą ustanowienia królestwa.
15 Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie – widząc cuda, które uczynił, i dzieci wołające w świątyni: Hosanna Synowi Dawida oburzyli się J 12,19
16 i rzekli do Niego: Słyszysz, co one mówią? A Jezus im odpowiedział: Tak. Czy nigdy nie czytaliście: Z ust dzieci i niemowląt zgotowałeś sobie chwałę? Ps 8,3
17 Z tym ich zostawił, wyszedł poza miasto do Betanii i tam zanocował. Łk 21,37 Mk 11,12-14,20-24
15–17. To bardzo znamienne, że właśnie ślepi, chromi, i ci, co nie posiadali jeszcze żadnej ludzkiej mądrości, dostrzegli w Jezusie Mesjasza dzięki znakom, które czynił; nie byli natomiast w stanie dostrzec tego uczeni w Piśmie i arcykapłani. Nic tedy dziwnego, że Jezus uczynił tym ostatnim wymówkę, cytując słowa Psalmu 8,3, który mówi o chwale zgotowanej Mesjaszowi przez niemowlęta. Nie pierwszy to już raz zresztą spotykamy się z faktem wybrania maluczkich, nic nie znaczących, po to, by zawstydzić możnych tego świata. Takim to pedagogicznym akcentem zakończył się krótki pobyt Jezusa w świątyni jerozolimskiej. Opuściwszy miasto, udał się Jezus do Betanii i tam spędził noc najprawdopodobniej w domu Łazarza i jego dwu sióstr.
21,15-17. Mesjańskie roszczenia zagrażały stabilności hierarchii świątynnej w takim samym stopniu jak wywracanie stołów przekupniów (por. Mt 27,11).
Ewangelia cytuje grecki przekład Ps 8,2, w którym jest słowo „chwała”, zamiast użytego w języku hebrajskim słowa „moc” (to słowo wydaje się nieco mniej odpowiednie do kontekstu), Jezus mógł zastosować argumentację typu qal wachomer („o ileż bardziej”): Jeśli Bóg może zgotować sobie moc lub chwałę z ust niemowląt, o ileż bardziej może z ich pomocą pokrzyżować plany możnych tego świata?
21,12-17. Jezus w Świątyni. Podobnie jak potłuczenie przez Jeremiasza naczynia w Świątyni kilka wieków wcześniej (Jr 19), czyn Jezusa był aktem symbolicznym, zachęcającym do nawrócenia i ostrzegającym przez bliskim zniszczeniem Świątyni (zob. komentarz do Mt 24,1-2).
Nieurodzajne drzewo figowe
18 Wracając rano do miasta, poczuł głód.
21,18. W okresie Święta Paschy w Jerozolimie przebywały tłumy pielgrzymów - ich liczba mogła sięgać nawet 500 000 osób - wielu z nich musiało więc nocować po wsiach. Słowo „rano” może oznaczać godzinę szóstą.
19 A widząc figowiec przy drodze, podszedł ku niemu, lecz nic na nim nie znalazł oprócz liści. I rzekł do niego: Niechże już nigdy nie rodzi się z ciebie owoc! I figowiec natychmiast usechł. Łk 13,6-9 Oz 9,16
21,19 nic... oprócz liści. W Mk (11,13) dodane: „gdyż nie był to czas na figi”. Jezus chciał, by Jego uczynek był symboliczny (por. Jr 18,1+): drzewo figowe wyobraża tu Izraela, który nie przyniósł owoców nawrócenia i dlatego zostaje ukarany.
20 A uczniowie, widząc to, pytali ze zdumieniem: Jak mógł figowiec tak od razu uschnąć? Mt 8,3+
18–20. Z Betanii, odległej od Jerozolimy zaledwie o kilka kilometrów, rankiem dnia następnego Jezus znów ruszył w drogę do Jerozolimy, a kiedy poczuł pierwszy głód, stanął przed figowym drzewem, pragnąc pożywić się jego owocami. Na drzewie nie dostrzegł jednak nic prócz liści. Ten i tak już dość trudny tekst Marek czyni jeszcze bardziej niezrozumiałym przez to, iż wyjaśnia, dlaczego na drzewie figowym nie było żadnych owoców: nie był to jeszcze bowiem czas dojrzewania owoców figowych.
21,19-20. O tej porze roku drzewa figowe rosnące w pobliżu Góry Oliwnej wypuszczały liście. Zalążki owoców miały zieloną barwę i nieprzyjemny smak Figi nadające się do jedzenia pojawiały się dopiero w okolicach czerwca. Niedojrzałe, zielone owoce często odpadały, tak iż pozostawały same liście.
Kolejność opisanych tutaj wydarzeń odbiega od sekwencji przedstawionej w Ewangelii Marka (por, Mk 11,12-14.20-26). Starożytne biografie nie musiały porządkować swojego materiału chronologicznie, zaś zmiany, które Mateusz wprowadził do sekwencji Marka, uznano by za nieistotne. W celu zapoznania się z większą liczbą szczegółów por. komentarz do fragmentów z Ewangelii według św. Marka.
21 Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę, a nie zwątpicie, to nie tylko z figowcem to uczynicie, ale nawet gdy powiecie tej górze: Podnieś się i rzuć w morze!, [tak] się stanie. Mt 17,20; Łk 17,6; Mt 8,10+; Jk 1,6
22 I otrzymacie wszystko, o co z wiarą prosić będziecie w modlitwie. Mt 7,7-11
21–22. Czemu więc Jezus okazał tak wielką surowość wobec figowego drzewa? Dlaczego spowodował swym słowem, że drzewo figowe natychmiast uschło? W pełni zadowalającej odpowiedzi na to pytanie dotychczas nie znaleziono. Najbardziej prawdopodobne wydaje się przypuszczenie, że mamy tu do czynienia z symbolizmem tego działania, którego wiele przykładów spotykamy w życiu takich proroków, jak Jeremiasz i Izajasz, a zwłaszcza Ezechiel. Jezus, rzucając klątwę na drzewo figowe, zapowiadał tym samym koniec Izraelowi, który był niczym drzewo figowe nie rodzące żadnych owoców. Taki byłby sens akcji-symbolu. Ale Jezus, pamiętając o tym, że jest w towarzystwie uczniów, wykorzystał to zdarzenie do innego celu. Na pytanie Apostołów, w jaki sposób figa mogła tak natychmiast uschnąć, odpowiedział, że gdyby uczniowie mieli dostatecznie silną wiarę, to również byliby w stanie uczynić to samo nie tylko z figowym drzewem, lecz potrafiliby nawet całe góry przenosić z miejsca na miejsce lub sprawiać, by zapadały się w morze. Pan Bóg bowiem zawsze czyni zadość modlitwie człowieka, który prosi o coś z prawdziwą ufnością.
21,21-22. Z miejsca, w którym znajdował się Jezus i Jego uczniowie, widać było Górę Oliwną, a z jej zboczy być może Morze Martwe. Dlatego obraz, którego użył Jezus, musiał być dla uczniów bardzo żywy. „Przenoszenie gór” to przenośnia oznaczająca uczynienie czegoś niemożliwego. Jezus obiecuje, że dla uczniów nie będzie nic niemożliwego. Obietnica ta stanowi reminiscencję cudownej działalności charakteryzującej posługę niektórych proroków Starego Testamentu, np. Eliasza i Elizeusza.
SPORY Z PRZECIWNIKAMI W ŚWIĄTYNI
Pytanie o władzę Mk 11,27-33; Łk 20,1-8
23 Gdy przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu, pytając: Jakim prawem to czynisz? I kto ci dał tę władzę? J 2,18; Mt 28,18
21,23 Jakim prawem to czynisz? Chodzi o niezwykłe czyny, których Jezus ośmiela się dokonywać lub na które pozwala, i to nawet w samej świątyni: mesjański triumf, wyrzucenie kupczących, cudowne uzdrowienie.
23. Znalazłszy się ponownie w świątyni, Jezus począł nauczać. Tak czynił zawsze, ilekroć przychodził do świątyni lub do jakiejś synagogi: modlił się tam i nauczał. Otóż zarówno do przewodzenia publicznym modlitwom, jak zwłaszcza do nauczania w świątyni trzeba było mieć specjalną władzę. Nic tedy dziwnego, że arcykapłani i starsi ludu, jedyni w ich przekonaniu stróże świątyni, zwrócili się do Jezusa z zapytaniem, kto Go upoważnił do owych wystąpień w charakterze nauczyciela, i to w dodatku w świątyni. Byli przekonani, iż Jezus oświadczy, że jest Mesjaszem i dlatego ma prawo do nauczania z całą powagą i mocą. A takie oświadczenie wystarczyłoby już, by postawić Go w stan oskarżenia.
24 Jezus im odpowiedział: Ja też zadam wam jedno pytanie: jeśli odpowiecie Mi na nie, i Ja powiem wam, jakim prawem to czynię.
25 Skąd pochodził chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi? Oni zastanawiali się między sobą: Jeśli powiemy: z nieba, to nam zarzuci: Dlaczego więc nie uwierzyliście mu? J 3,27 Mt 21,32
24–25. Lecz Jezus nie odpowiedział wprost, jak to się już wielokrotnie zdarzało, na postawione Mu pytanie, tylko sam zadał pytanie, i to tak niezwykłe zarówno w swej treści, jak i w sformułowaniu, że arcykapłani i starsi ludu sami przyznali, iż znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Chodziło o Jana Chrzciciela, którego nauki Żydzi, jak wiadomo, nie chcieli przyjąć i którego w końcu zgładzili. Otóż Jezus pytał, czy chrzest, którego Jan udzielał, był pochodzenia czysto ludzkiego, czy też sięgał swymi początkami nieba.
26 A jeśli powiemy: od ludzi, to boimy się tłumu, bo wszyscy uważają Jana za proroka. Mt 14,5 Mt 16,14+
27 Odpowiedzieli więc Jezusowi: Nie wiemy. On również im odpowiedział: Zatem i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię.
26–27. Jeśliby arcykapłani odpowiedzieli, że chrzest, którego udzielał Jan, był pochodzenia Boskiego, to Jezus mógł ich zapytać, dlaczego wobec tego nie chcieli przyjąć ani Jana, ani jego nauki; gdyby zaś powiedzieli, że to, co czynił Jan, miało charakter czysto ludzki, to można było narazić się bardzo poważnie rzeszom, które uważały Jana za proroka. Przyparci niejako do muru, wyznali arcykapłani swoją niewiedzę. Odpowiedzieli, że nie wiedzą, czy chrzest Jana jest pochodzenia czysto ludzkiego czy Boskiego. Tymczasem Jezus od udzielenia odpowiedzi na swoje pytanie uzależnił przedstawienie własnego wyjaśnienia, co do swoich uprawnień nauczycielskich. Ponieważ warunek nie został spełniony, zatem Jezus oświadczył: Zatem i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię.
21,23-27. Jezus odpowiada pytaniem na pytanie arcykapłanów i starszych ludu, co było powszechnie stosowaną metodą podczas żydowskich sporów. Dowodzi, że władza Jana Chrzciciela i Jego własna pochodzą z tego samego źródła - z „nieba” (jeden z żydowskich sposobów powiedzenia „od Boga”). Odpowiedź ta jest zgodna z żydowską zasadą prawną głoszącą, że wysłannik obdarzony pełnomocnictwami posiada taką samą władzę jak ten, który go posłał. Pozostała część rozmowy odpowiada standardowej procedurze debat z tego okresu.
Arcykapłani byli politykami - mniej popularnymi od pozbawionych politycznej władzy faryzeuszów - którzy musieli równoważyć interes swojego ludu z interesem Rzymu. Podejmując ryzykowne decyzje, musieli uwzględniać opinie powszechnie uznawane przez lud (Mt 21,26).
Przypowieść o dwóch synach
28 Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy. 29 Ten odpowiedział: Idę, panie!, lecz nie poszedł. 30 Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: Nie chcę. Później jednak opamiętał się i poszedł.
Ewangeliści przekazali nam dwie przypowieści o ojcu, który miał dwóch synów. Jedno z tych opowiadań zwykło się określać mianem przypowieści o synu marnotrawnym, drugie zaś, mniej znane – to właśnie niniejsza przypowieść o synu prostodusznym i obłudnym.
28–30. Obłuda jednego spośród dwu synów polegała na tym, że okazawszy na zewnątrz uległość ojcu, w rzeczywistości wcale go nie posłuchał, drugi zaś syn wyznał najprzód swoje lenistwo, lecz potem, żalem zdjęty, zabrał się do pracy, jaką polecił mu wykonać jego ojciec.
21,28-30. Wydawało się naturalne, że ojciec poprosił syna, by pracował w winnicy. Odmowa syna mogła urazić żydowską wrażliwość moralną - ten syn był jawnie nieposłuszny, zaś nieposłuszeństwo zasługiwało na karę.
Niedotrzymanie obietnicy było jednak czymś gorszym od nieobiecania niczego. Syn nie dotrzymał słowa, które dał własnemu ojcu. Drugi syn, który początkowo odmówił, najwyraźniej nawrócił się i uczynił to, co należało (por. Ez 18,21-24).
31 Który z tych dwóch spełnił wolę ojca? Mówią Mu: Ten drugi. Wtedy Jezus rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Łk 18,9-14; Łk 7,29-30
31. Pytanie, który z tych dwu synów spełnił wolę ojca, ma charakter raczej retoryczny: wiadomo, że nie pierwszy syn, tylko drugi. Liczą się bowiem nie słowa, lecz czyny. Nie każdy, kto mówi Mi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie (Mt 7,21). Chrystus chciał jednak, by z tej przypowieści wysnuli odpowiednie pouczenie Jego nieprzyjaciele, czyli arcykapłani i uczeni w Piśmie. Otóż ci rzekomo niedobrzy ludzie, będący uosobieniem wszelkiego grzechu, tj. celnicy i nierządnice, wejdą do królestwa niebieskiego przed przywódcami narodu.
32 Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wy mu nie uwierzyliście. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć. Łk 7,37-50; Łk 19,1-10; Mt 8,10+
21,32 drogą sprawiedliwości. Wyrażenie biblijne. Jan praktykował i głosił takie podporządkowanie się woli Bożej, które czyni człowieka „sprawiedliwym”.
32. Ci ostatni bowiem odrzucili Jana, który był wysłannikiem Jezusa, nie poddali się jego nauce, choć była to nauka ze wszech miar sprawiedliwa. Natomiast uznanie i posłuch znalazły słowa Jana wśród nierządnic i celników. Faryzeusze zaś, przywódcy ludu, nie opamiętali się nigdy, trwając w swoim uporze względem Jana Chrzciciela i samego Jezusa.
21,31-32. Pobożni Żydzi uważali celników i nierządnice za ludzi znajdujących się poza obrębem wspólnoty praktykującej judaizm. Jezus nie mógł użyć bardziej obraźliwego porównania. Retoryczne pytanie lub zachęta do zastanowienia się umieszczone na końcu przypowieści było od dawna stosowaną techniką pobudzania reakcji słuchaczy (np. Iz 5,4; por. 2 Sm 12,1-7). Określenie „droga sprawiedliwości” oznacza pobożny styl życia (Prz 8,20; 12,28; 16,31), który cechował postępowanie Jana i był treścią jego przesłania.
21,23-32. Prawowita władza. Konflikty Jezusa z żydowskimi przywódcami, przedstawione w kolejnych rozdziałach, stanowią odzwierciedlenie sposobu prowadzenia sporów w starożytności: pytania i odpowiedzi, mądre riposty i próby złapania przeciwnika w pułapkę jego własnych słów. Zob. komentarz do Mk 11,27-33, gdzie można znaleźć więcej szczegółów.
Przypowieść o przewrotnych rolnikach Mk 12,1-12; Łk 20,9-19
33 Posłuchajcie innej przypowieści: Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Iz 5,1+
21,33-46 Jest to nie tyle przypowieść, ile raczej „alegoria”, ponieważ każdy rys opowieści ma swoje znaczenie: gospodarzem jest Bóg, winnicą — naród wybrany (por. Iz 5,1+); sługami są prorocy; synem — Jezus, który zostanie zabity poza murami Jerozolimy; przewrotni rolnicy to niewierni Żydzi; inny naród, któremu zostanie powierzona winnica, to poganie.
33. Nie po raz pierwszy Izrael jest przyrównywany do winnicy. Właścicielem winnicy jest Bóg. Troszczy się On o nią jak o coś bardzo sobie drogiego: otacza ją murem, by nie była narażana na ewentualne szkody z zewnątrz. W tym celu również buduje specjalną wieżę, na której zasiada strażnik i czuwa bez przerwy nad całą winnicą.
21,33. Opis Jezusa odpowiada normalnym pracom niezbędnym do założenia winnicy, wyraźnie nawiązuje jednak do fragmentu Iz 5,1-2, w którym winnicą jest Izrael.
34 Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Mt 22,3
21,34. Płatności dokonywano w okresie żniw, uiszczając określony procent (zwykle przynajmniej 25 procent) lub uprzednio ustaloną kwotę.
35 Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Mt 22,6
34–35. Bezpośrednią troskę o uprawę winorośli powierzył właściciel ludziom, którzy na zasadzie specjalnej umowy stali się dzierżawcami winnicy. Czerpiąc z niej pewne dochody, byli jednak zobowiązani część plonów zwracać gospodarzowi, jako opłatę należną za dzierżawę. Lecz dzierżawcy okazali się wyjątkowo nieuczciwymi ludźmi: jednych wysłanników właściciela winnicy pobili, innych obrzucili kamieniami, jeszcze innych w ogóle pozbawili życia. Tak więc pierwsi wysłannicy nie przynieśli należnej zapłaty.
36 Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili.
37 W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. J 3,16-17; 1J 4,9
36–37. Niewyczerpany w swej cierpliwości gospodarz posłał inne sługi, ale ich potraktowano tak samo. Właściciel winnicy był przekonany, że chociaż dotychczas wysyłani słudzy niczego nie osiągnęli, to jednak jego własnemu synowi dzierżawcy na pewno przekażą należną zapłatę.
21,35-37. Właściciele ziemscy mieli zwykle władzę, dzięki swej pozycji społecznej i prawnej, by wymusić na dzierżawcach wykonanie swojej woli. Wiemy, że niektórzy utrzymywali nawet oddziały płatnych zabójców, by uporać się z dzierżawcami, którzy stwarzali kłopoty, lii taj dzierżawcy zachowują się tale, jakby to oni posiadali władzę, i wykorzystują ją w sposób niemiłosierny (w przeciwieństwie do ideału dobrego gospodarza). Postawa taka pasuje do żydowskiej tradycji, w myśl której Izrael zgładził wielu proroków posłanych do niego przez Boga.
38 Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo. Ga 3,16; Ga 4,7; Hbr 1,2; Hbr 13,12
39 Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili.
21,38-39. Dzierżawcy mieli przesadne wyobrażenie o swoich prawach do dziedzictwa. Chociaż mogli je uzyskać po spełnieniu pewnych warunków prawnych, właściciel mógł przecież postanowić - zaś po ich niegodziwym postępowaniu z pewnością tak właśnie by uczynił - że winnicę odziedziczy ktoś inny. Mogli ją też przejąć przedstawiciele cesarza. Przypowieść przedstawia więc dzierżawców jako ludzi niewyobrażalnie złych i głupich. Mimo to są przecież wyraźną metaforą religijnych przywódców, którzy służą raczej samym sobie niż Bogu - o czym wiedzieli słuchacze Jezusa (Mt 21,45).
40 Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami? 41 Rzekli Mu: Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze.
38–41. Tymczasem niegodziwi dzierżawcy jeszcze rychlej pozbawili życia syna gospodarza, bo doszli do wniosku, że w ten sposób pozbędą się na zawsze ewentualnego dziedzica winnicy, a wówczas ona im właśnie przypadnie w udziale. Można sobie wyobrazić gniew właściciela winnicy, który w pewnym momencie pojawi się sam przed nieuczciwymi dzierżawcami: wytraci ich, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, co będą mu zwracać plon we właściwym czasie i bez żadnych oporów.
21,40-41. Starożytni słuchacze mogli się zastanawiać, dlaczego właściciel nie usunął wcześniej tych dzierżawców. Zadawanie pytań było tradycyjnym rabinackim sposobem przyciągnięcia uwagi słuchaczy opowieści lub nauczania. Skłonienie słuchaczy przypowieści do osądu samych siebie było znane od czasu biblijnych proroków (2 Sm 12,5-7; 14,8-17; 1 Krl 20,40-42).
42 Jezus im rzekł: Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach. Ps 118,22-23; Dz 2,33+; Iz 28,16; 1P 2,4-8
21,42. Fragment ten został zaczerpnięty z Ps 118,22-23 i stanowi część Hallelu, podobnie jak Ps 118,25-26 cytowany w Mt 21,9. Budowlą, o której mowa, jest Świątynia (zob. Ps 118,18-21.25-27). Jezus, jako „kamień węgielny” lub „głowica węgła” nowej świątyni, zagraża budowniczym dawnej (żydowskiej arystokracji). (Komentatorzy nie są zgodni, czy określenie to odnosi się do kamienia znajdującego się w fundamentach, czy też w głowicy łuku, nie jest to jednak istotne do interpretacji tego fragmentu.)
43 Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce. Dz 13,5+; Rz 11,11
42–43. Nie po raz pierwszy Izrael jest przyrównywany do winnicy. Jeśli mówią o niej prorocy, to najczęściej narzekają, że nie rodzi ona właściwych owoców (por. Iz 5,2–5). Bóg, który występuje w roli jej właściciela, stwierdza wówczas, że nadszedł czas wykarczowania i spalenia nieużytecznie tkwiących w ziemi winnych krzewów. Te same obrazy starotestamentowe przejmuje Jezus, gdy mówi o sądzie, jaki czeka co prawda całą ludzkość, ale przede wszystkim naród wybrany. A oto kara, jaka spadnie na wszystkich Izraelitów: królestwo Boże będzie im zabrane, a zostanie dane narodowi, który wyda jego owoc. Ten zbawczy uniwersalizm, stanowiąc jedną z cech charakterystycznych Ewangelii Łukasza, dochodzi do głosu – jak widać – także w pozostałych Ewangeliach, sięgając swymi początkami już niektórych tekstów ST.
21,43. Izrael to „naród święty” (Wj 19,5-6), lecz groźba, że jego miejsce zostanie przekazane innym, pojawiła się już wcześniej (Wj 32,10; Lb 14,12). Bóg wybrał kamień, który odrzucili budowniczowie (Mt 21,42) i mógł ich zastąpić innymi (por. Mt 3,10). „Wydawanie” owocu (por. Mt 3,8) oznaczało przekazywanie plonów właścicielowi (Bogu) w przeciwieństwie do postępowania dzierżawców w przypowieści Jezusa (Mt 21,33-42).
44 Kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on spadnie, zmiażdży go.
21,44 Wiersz pominięty w ważnych rkpsach. Niewątpliwie glosa zaczerpnięta z Łk 20,18.
44. Pod koniec przypowieści pojawia się nowy temat – temat kamienia węgielnego, który został odrzucony przez budowniczych. Na związek pomiędzy obydwoma tematami wskazuje idea kary: jak będą wytraceni nieuczciwi dzierżawcy, tak też rozbije się każdy, kto upadnie na kamień węgielny, a on zmiażdży każdego, na kogo spadnie. Kamień ów, prócz funkcji najsilniejszego elementu w całej budowli, spełnia również niekiedy rolę wiązadła całej konstrukcji dachowej. W obydwu przypadkach jego znaczenie jest absolutnie pierwszoplanowe. I oto teraz zostaje odrzucony, jest niewykorzystany. Może służyć jedynie za narzędzie kary dla tych, którzy się o niego potkną. Jezus, ów Kamień cenny, odrzucony przez przywódców żydowskich, występujących tu w roli niefortunnych budowniczych, stanie się znów elementem najcenniejszym w budowli nowej postaci królestwa Bożego.
21,44. „Upadnięcie” na kamień węgielny nawiązuje do tekstu Iz 8,14-15 (por. Iz 28,16); wzmianka o kamieniu spadającym na gorszyciela zawiera aluzję do Dn 2,34.44, gdzie królestwo Boże jest przedstawione jako skała, która miażdży swoich ziemskich wrogów. Jezus stosuje tutaj tradycyjną żydowską metodę wyjaśniania jednego tekstu (Mt 21,42) przez cytowanie innych, w których pojawia się to samo kluczowe słowo lub idea (w tym przypadku Boży kamień). Późniejsi rabini ostrzegali: Jeśli naczynie upadnie na kamień, biada naczyniu; jeśli kamień spadnie na naczynie biada naczyniu - cokolwiek się stanie, zawsze biada naczyniu!”
45 Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi.
46 Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka. Mt 16,14+
45–46. Zawarte w przypowieści aluzje do arcykapłanów i faryzeuszy były zbyt wyraźne, by ci ostatni nie zrozumieli słów Jezusa tak jak należy: Poznali, że o nich mówi. Zapadła tedy decyzja, żeby Go ująć. Lecz wykonaniu tych planów stały na przeszkodzie tłumy, które uważały Go za proroka.
21,45-46. Arcykapłani byli wytrawnymi politykami, którzy nie występowali publicznie przeciwko roszczeniom ludu. Faryzeusze cieszyli się popularnością wśród ludu, nie byli jednak na tyle wpływowi, by w tym momencie rzucić wyzwanie popularności Jezusa. Arystokracja kapłańska i faryzeusze postępowali jednomyślnie, gdy chodziło o uchronienie ludu przed niebezpiecznym podżeganiem do powstania przeciw Rzymowi. Wystąpienie przeciwko wspólnemu przeciwnikowi, takiemu jak człowiek podający się za Mesjasza, pasowałoby do tej kategorii.
21,33-46 Przypowieść o przewrotnych rolnikach. Znaczna część obszarów wiejskich cesarstwa rzymskiego znajdowała się w rękach bogatych właścicieli ziemskich. Dochody czerpane z ziemi pozwalały im na życie bez trosk i kłopotów. Ich włości były uprawiane przez dzierżawnych rolników, zwykle wolnych wieśniaków (np. w Egipcie), czasami jednak również niewolników (w większości gospodarstw w Italii). Chociaż właściciele ziemscy, którzy okazywali dobroć swym poddanym i traktowali robotników tak jak miejscy patroni swoich klientów, cieszyli się wielkim poważaniem, nie mieli zwykle wystarczającej motywacji do takiego postępowania. Zwykle mieszkali daleko, w miastach, i nie mieli bezpośredniego kontaktu ze swoimi robotnikami. Właściciel, o którym opowiada przypowieść, jest tak dobry, że większość arystokratów uznałaby go za człowieka naiwnego.
Jezus zwraca się do tych, którzy uważali się za przywódców Izraela (Mt 21,23), i przypomina im, że są jedynie wyznaczonymi przez Boga (jak pasterze w Jr 23 i Ez 34) nadzorcami Jego winnicy.
Mt 22
Przypowieść o uczcie królewskiej Łk 14,16-24; Mt 8,11+; Prz 9,1-6
1 A Jezus znowu mówił do nich w przypowieściach:
22,1-14 Ta przypowieść, podobnie jak poprzednia, ma charakter alegoryczny i wyraża tę samą naukę: królem jest Bóg; uczta weselna to szczęśliwość mesjańska; synem królewskim jest Mesjasz; sługami są prorocy i apostołowie; zaproszonymi, którzy lekceważą wysłanników króla lub znieważają ich, są Żydzi; wezwani z rozstajnych dróg to grzesznicy i poganie; pożar miasta to zburzenie Jerozolimy. — Począwszy od w. 11 sceneria się zmienia i dotyczy sądu ostatecznego. Wydaje się, że Mateusz połączył dwie przypowieści: jedną, analogiczną do Łk 14,16-24, i drugą, z której mamy tylko zakończenie (w. 11n), a wyrażają one prawdę: człowiek, który przyjmuje zaproszenie, powinien się przyodziać w strój weselny (w języku apokaliptyki jest on obrazem nowego sposobu bycia). Wierze powinny towarzyszyć dzieła sprawiedliwości (por. 3,8; 5,20; 7,21n; 13,47n; 21,28n).
2 Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi.
1–2. Przyrównywanie królestwa Bożego, życia wiecznego albo czasów mesjańskich do wielkiej uczty jest spotykane jako zabieg literacki nie tylko w NT (por. Mt 8,11 nn; Łk 13,28 n; 14,15; 22,16–18.29 n; J 6,34 n; Ap 3,20; 19,9), lecz także w ST (por. np. Iz 25,6) i w judaizmie pozabiblijnym (1 Henoch 62,14; 2 Henoch 42,5; Midrasz Est 1,4 itp.).
22,1-2. Na temat formuły „królestwo niebieskie podobne jest...” zob. komentarz do Mt 13,24. W swoich przypowieściach rabini porównywali zwykle Boga do króla, którego synem był Izrael. Tłem przypowieści bywała też uczta wyprawiona na cześć syna. Uczty weselne były często dużymi zgromadzeniami. Zamożny człowiek mógł na taką ucztę zaprosić całe miasto. Przybycie na ucztę wymagało od gości poświęcenia cennego czasu (żydowscy słuchacze mogli sądzić, że uczta ma trwać siedem dni, król zaś oczekiwał, że goście pozostaną do końca). Tego rodzaju zobowiązanie było trudne do przyjęcia dla wieśniaków pracujących na roli. Jednak zaszczyt wynikający z królewskiego zaproszenia - i obawa przed wywołaniem niezadowolenia władcy - skłoniłby do przybycia roztropnych ludzi. Zaproszeni goście mogli być równie dobrze właścicielami ziemskimi (Mt 22,5), którzy mieli dużo czasu na takie zajęcia.
3 Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Mt 21,34
22,3. Zgodnie ze zwyczajem, wstępne zaproszenie zostało już rozesłane (stąd słowa „żeby zaproszonych zwołali na ucztę”); potencjalni goście nie mieli więc żadnej wymówki.
4 Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę; woły i tuczne zwierzęta ubite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę!
3–4. Według zwyczaju przyjętego na Wschodzie urządzający ucztę zapraszał na nią wybranych gości nie osobiście – zwłaszcza gdy był królem, jak w naszym przypadku – lecz poprzez swoje sługi, podając dokładnie czas rozpoczęcia uczty. Gody weselne trwały od siedmiu do czternastu dni, a ich punktem szczytowym była uczta. Wobec arogancji zaproszonych król z naszej przypowieści zdobył się na akt uwłaczający w pewnym sensie jego królewskiej godności: posłał jeszcze raz inne sługi, by donieśli zaproszonym, że wszystko gotowe, i aby ich ponownie zaprosili w imieniu króla na gody.
22,4. Król ponawia zaszczytne zaproszenie.
5 Lecz oni zlekceważyli to i odeszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, Mt 21,35
22,5. Zignorowanie króla byłoby skandalicznym brakiem uprzejmości, przypuszczalnie nasunęłoby podejrzenie o bunt i z pewnością wywołałoby gniew władcy. Pierwsi słuchacze przypowieści zapewne żachnęli się na niewiarygodną wprost głupotę owych poddanych.
6 a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy, pozabijali.
5–6. Gest życzliwości króla został zignorowany w sposób karygodny: jedni zajęli się sprawami własnymi (uprawa roli, kupiectwo), inni nawet pozabijali wysłanników króla. Postawa tych ostatnich jest wyjątkowo trudna do zrozumienia: czym należy tłumaczyć taką niezwykłą wrogość? Można było zlekceważyć zaproszenie króla, podając jakieś racje odmowy lub nie podając ich wcale. Ale żeby na zaproszenie odpowiedzieć nie tylko czynną zniewagą, lecz aż morderstwem? Wydaje się, że redaktor tej przypowieści pozostawał pod przemożnym wrażeniem przypowieści o nieuczciwych dzierżawcach winnicy. Tam zaś zabójstwo syna właściciela winnicy odpowiada w sposób naturalny logice całego fragmentu: zabiwszy syna gospodarza, dzierżawcy mogli mieć nadzieję, że w ten sposób winnica zostanie ich własnością. Wzmianka o pozabijanych sługach w tekście Mt 22,2–10 – to równocześnie ślad pewnej „relektury” tekstu przypowieści o zapraszaniu na gody w świetle przypowieści o nieuczciwych dzierżawcach. Wpływ tak bardzo żywej w katechezie pierwotnej prawdy o zabiciu Syna Bożego daje się tu dostrzec w sposób aż nadto wyraźny. Tę niezwykłość zachowania się zaproszonych tłumaczy dość dokładnie, ludzką sprawiedliwością wytłumaczalne, ale przecież jednak okrutne zachowanie się króla.
22,6. Postępowanie takie byłoby z pewnością sprzeczne z prawem, nawet gdyby słudzy nie należeli do króla Jednakże słudzy królewscy mieli wyższą pozycję od większości ludzi wolnych, zaś jako posłańcy reprezentowali jego osobę. Ludy starożytne powszechnie darzyły szacunkiem heroldów lub wysłanników. Oprócz tego, niewłaściwe potraktowanie królewskiego wysłannika było jawną zdradą, stanowiącą wyraz buntu. Z takim jednak przyjęciem spotykali się Boży słudzy-wysłannicy-prorocy.
7 Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić.
7. Postawa zaproszonych była karygodna, ale kara wymierzona przez króla zdaje się być nieproporcjonalnie wielka: za kilku służących każe on wytracić wszystkich mężobójców i spalić miasto, w którym zapewne mieszkali nie tylko złoczyńcy. Wydaje się, że znów mamy tu do czynienia ze śladami kompilacji dwu przypowieści: o nieuczciwych dzierżawcach winnicy i o zapraszaniu na gody. Nie wykluczone jest również, że opis czynnego gniewu króla został wprowadzony dopiero wtedy, gdy już była w przypowieści wzmianka o zabójcach sług królewskich. Jednakże gdy w przypowieści o nieuczciwych dzierżawcach taka reakcja władcy byłaby – przynajmniej po części – uzasadniona, bo przecież zabito jego syna, to tu jest okrucieństwem nie harmonizującym z dobrocią króla opisywaną w kontekście następującym w związku z dwukrotnie ponawianym zapraszaniem na gody. Opór, a nawet czynne wystąpienia niegodnych zaproszonych nie były w stanie odwieść monarchy od zamiaru urządzenia uczty.
22,7. Królowie nie mieszkali zawsze w tym samym miejscu jak większość ich poddanych. Wzmianka o spaleniu miasta odnosi się przypuszczalnie do zniszczenia Jerozolimy, które nastąpiło w 70 r. po Chr. (zob. Mt 24,15). Spalenie miasta było ostatnim etapem jego całkowitego zniszczenia.
8 Wtedy rzekł swoim sługom: Uczta weselna wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni.
9 Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie. Ap 19,7
10 Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala weselna zapełniła się biesiadnikami. Mt 13,38; Mt 13,47n
8–10. Ponieważ goście wybrani odmówili przyjścia na gody, król każe wyjść swoim sługom na rozstajne drogi – więc tam, gdzie byli źli i dobrzy – i wszystkich poleca sprowadzić na ucztę. Życzeniu króla stało się zadość. Sala napełniła się biesiadnikami. Nie ulega wątpliwości, że król urządzający gody weselne – to Bóg Ojciec, którego Synem jest Jezus; zaproszeni – to oczywiście naród wybrany traktujący w sposób arogancki lub wręcz okrutny sługi królewskie, to jest proroków starotestamentowych lub Apostołów Chrystusa. Zniszczenie miasta mężobójców – to aluzja do zburzenia, po pięciomiesięcznym oblężeniu, Jerozolimy. Zniszczenie Jerozolimy uznano też z czasem za typ końca świata i sądu ostatecznego. Dwukrotne – lub nawet trzykrotne zapraszanie na gody, i to przez coraz inne sługi, ma obrazować zarówno niezmierną dobroć, cierpliwość Boga w zabiegach o szczęście człowieka, jak i niezmienność zbawczych Bożych planów. Dobrzy i źli – ongiś poganie sprowadzani przez Apostołów wędrujących wielu drogami – reprezentują tych wszystkich, którzy dziś tworzą królestwo Boże na ziemi: mniejszych i większych grzeszników.
22,8-10. Przygotowania do wesela królewskiego syna musiały być prowadzone na wielką skalę, dlatego byłoby dla niego ujmą, gdyby na ucztę nie przybyli goście. W ostateczności król zaprasza na ucztę ludzi przypadkowo napotkanych.
11 Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nie ubranego w strój weselny.
11. Fragment drugi relacji Mateuszowej, czyli opowiadanie o człowieku nie odzianym w strój weselny (22,11–13), początkowo nie był związany z przypowieścią o zapraszaniu na gody. Przemawia za tym racja następująca: Człowiek nie mający szaty godowej czuje się chyba winnym zarzucanego mu występku nieprzybrania się odpowiednim strojem, skoro nie ma nic na swoje wytłumaczenie. Oniemiał. Otóż nie milczałby z pewnością, gdyby był jednym z tych, co zostali wzięci z miejskiej ulicy lub spoza miasta, z dróg rozstajnych lub być może, od pracy. Miałby przecież doskonałe wytłumaczenie: jakże i kiedy miał się odpowiednio ubrać? Skoro się tak nie tłumaczył, to znaczy, że przyszedł na gody z własnego domu i tylko przez niedbalstwo pokazał się na sali bez stroju weselnego, okazując tym samym gospodarzowi brak szacunku.
Według przyjętego na Wschodzie obyczaju król nie przebywał na uczcie od początku. Nie był to dowód jego wyniosłości, lecz znak szczególnej troski o zaproszonych: im zostawiał wszystko, co było do spożycia. Król pojawiał się na sali, gdy goście byli już za stołem, co uwydatniało jeszcze dobitniej jego powagę, a zebranym sprawiało zaszczyt. Strój weselny – według wszelkiego prawdopodobieństwa – nie miał być, specjalnie z tej okazji sporządzonym, nowym ubraniem. Powinna to być szata zwykła, ale odświeżona, doprowadzona do porządku (Ap 7,9.13; 22,14), tak by była odzieniem godnym człowieka zasiadającego do uczty królewskiej.
12 Rzekł do niego: Przyjacielu, jakże tu wszedłeś, nie mając stroju weselnego? Lecz on oniemiał. Ap 19,8
12. Określenie przyjacielu ilekroć jest wypowiadane przez Jezusa, już suponuje winę człowieka, którego tak serdecznie się nazywa. Po tym tytule następują zazwyczaj ostre wymówki (por. np. Mt 20,13; 26,50). Swoim absolutnym milczeniem człowiek nie odziany w szatę godową dał do zrozumienia, że w pełni czuje się winnym.
13 Wtedy król rzekł sługom: Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Mt 8,12+
13. Zwroty: Zwiążcie ręce i nogi, ciemności zewnętrzne, płacz i zgrzytanie zębów – to dość częste, zwłaszcza u Mateusza (13,42.50; 24,51; 25,30), obrazy kary doczesnej, będącej zapowiedzią kary przyszłej. Oznaczają one pozbawienie wolności, oddalenie od własnego domu, brak światła, przykre wrażenia słuchowe, podniecające wyobraźnię i przez to potęgujące jeszcze bardziej uczucie bojaźni. Człowiek nie ubrany w strój weselny reprezentuje tych wszystkich, którzy należą co prawda do królestwa Bożego na ziemi, ale karygodnie zaniedbują troskę o czystość swojej duszy.
22,11-13. Nawet ludzie prości wiedzieli, że na królewską ucztę nie wolno przybywać bez odpowiedniej (a przynajmniej czystej) szaty. Jej brak byłby wyrazem zuchwałego braku szacunku dla gospodarza (który w tym momencie przypowieści nie jest już gotów znosić więcej zniewag!). Dlatego nawet niektórzy z ludzi, przybyłych na ucztę (przypuszczalnie mieli oni symbolizować jedynie nominalnych naśladowców Jezusa, takich jak Judasz), obrazili go.
Uczeni dopatrywali się tutaj paraleli do późniejszej żydowskiej przypowieści, w której to król zaprosił gości na ucztę, nie powiadamiając ich wcześniej o jej dacie. W przypowieści tej jedynie gorliwi poddani byli odpowiednio ubrani i gotowi, gdy nadeszła pora uczty - pozostali musieli ze wstydem czekać na zewnątrz.
14 Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych.
22,14 To powiedzenie — jak się wydaje — odnosi się raczej do pierwszej niż do drugiej części przypowieści. Chodzi przy tym nie tyle o wybranych w znaczeniu ogólnym, ile o Żydów jako o tych, którzy byli zaproszeni jako pierwsi. Przypowieść nie stwierdza, ale też wcale nie wyklucza, że niektórzy spośród tych „niewielu” przyjęli zaproszenie i zostali wybrani (por. 24,22+).
14. Twierdzenie o powołanych i wybranych znajdowało się pierwotnie, być może, w kontekście logionu Jezusa o wielu tych, co mieli przyjść ze Wschodu i Zachodu i zasiąść do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim (Mt 8,11 nn). W tamtym kontekście liczni powołani – to naród izraelski, który nie posłuchał wezwania Bożego i został zastąpiony gromadką uczniów, o których Jezus sam powiedział, że byli małą trzódką (Łk 12,32).
Chodziło więc o czysto zewnętrzne rozmiary królestwa Bożego na ziemi w jego początkowym stadium. W nowym kontekście, tzn. w Mt 22,14, wymowa tego logionu posiada charakter bezwzględnie uniwersalistyczny; zaproszenie na gody jest skierowane do wszystkich: wszyscy są wezwani. Niewielu tylko poddaje się w pełni woli Bożej – dlatego mało jest wybranych. Tak więc przez umieszczenie logionu końcowego w kontekście przypowieści o uczcie miała być wyrażona myśl, że niegodnymi zasiadania do wspólnego stołu z Panem są nie tylko ci, którzy nie chcieli zaproszenia przyjąć, lecz także ci, którzy wprawdzie znaleźli się na sali, ale wskutek swej wewnętrznej postawy i braku osobistego zaangażowania nie mogli być uznani za wybranych. Powiększyli zatem grono powołanych, liczniejsze niż grono tych, którzy spełnili wszystkie warunki postawione przez Pana i wskutek tego stali się też wybranymi. Tak więc i logion końcowy, podobnie jak opowiadanie o człowieku nie odzianym w szatę godową, wskazuje na konieczność posiadania osobistych walorów moralnych, jeśli chce się uczestniczyć we wspólnej uczcie.
Słowa wielu powołanych – mało wybranych wcale nie oznaczają, że część ludzkości od wieków jest skazana na wieczną zagładę, gdy tymczasem inna część z góry już, wskutek analogicznego przeznaczenia, może się cieszyć przyszłym szczęściem. Jest to tylko stwierdzenie faktu, że wielu powołanych nie odpowie jak należy na apel Boży i tym samym nie wejdzie do grona wybranych.
Przypowieść ograniczona do pierwszego zaproszenia na gody nie byłaby tak pouczająca – gdyby pierwsi zaproszeni przybyli. Byłaby normalnym odbiciem zwykłych stosunków międzyludzkich: wyprawiając gody, zaprasza się wybranych gości. Całe bogactwo pouczające tej perykopy zawiera się w opowiadaniu o drugim i trzecim zapraszaniu. Tu dopiero ukazuje się dobroć Zapraszającego. Bóg nie tylko gotów jest dzielić się swym dobrem, gdy Go ludzie o nie poproszą. Bóg nie czeka, aż ludzie doń przyjdą. Bóg wychodzi na poszukiwanie człowieka. Jakże przemożny jest ów „Boży instynkt” dzielenia się dobrem z człowiekiem! Jakaż zawstydzająca lekcja dla człowieka zasklepionego w swym egoizmie!
Rozmiary owej dobroci ukazuje dwukrotnie podejmowana próba sprowadzenia dobrych i złych na ucztę. Gdyby kiedyś zachowywał się tak jakiś człowiek – historia ludzkości nie może się chyba poszczycić znajomością jednostki zdrowej na umyśle i postępującej w ten sposób – zasłużyłby sobie na miano dziwaka nie szanującego swej godności osobistej, narażającego się innym ze swą dobrocią bez żadnych powodów. W każdym razie musiałoby to budzić bardzo poważne podejrzenia. I tu znów jakże prawdziwymi okazują się słowa Pisma: Bóg nie jest jak człowiek (Lb 23,19; por. Hi 22,2; Oz 11,9). Nie ma u Boga tych delikatnych spraw prestiżowych, które każą dyplomatom zasiadać nie do podłużnych, lecz do okrągłych stołów, żeby nikt nie mógł powiedzieć, że ktoś znajduje się na pierwszym miejscu! Nie ma u Boga poczucia śmiesznej wielkości, która zabrania większemu godnością, rangą czy majątkiem wpierw uchylić kapelusza na ulicy. Nie ma obrazy zdarzającej się właśnie na ucztach, stwarzających okazję do pomyłek lub niemożności rozeznania się w funkcjach i urzędach ludzi zaproszonych do wspólnego stołu. Ileż potrafią wyczytać nasi dziennikarze, obserwatorzy, z takiego umieszczenia kogoś o jedno krzesło wyżej.
22,14. Pointa przypowieści; wielu zostało zaproszonych („wezwanych”) na ucztę, lecz tylko niewielu znalazło się ostatecznie wśród wybranych.
Sprawa podatku Mk 12,13-17; Łk 20,20-26
15 Wtedy faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by Go podchwycić w mowie.
15. Doznawszy niejednej już porażki w publicznych dysputach z Jezusem – w kontekście poprzedzającym jest mowa o niegodziwych dzierżawcach winnicy oraz o uczcie królewskiej – faryzeusze obmyślają nową, bardziej skuteczną metodę zwalczania Jezusa. Nie będą się już więcej narażać na publiczne upokorzenia. Zbyt to umniejszało ich powagę w oczach ludu.
16 Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby Mu powiedzieli: Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką.
22,16 ze zwolennikami Heroda. Grec: „herodianie”. Ci stronnicy dynastii Heroda (Mk 3,6+) byli najbardziej odpowiedni, aby donieść władzy rzymskiej o wrogiej w stosunku do Cezara wypowiedzi, jaką spodziewali się usłyszeć od Jezusa.
22,15-16. Faryzeusze stali raczej na straży tradycji narodowych, podczas gdy herodianie, klienci Heroda, byli ulegli wobec Rzymu. Obydwie grupy współpracowały ze sobą jedynie w wyjątkowych okolicznościach. Faryzeusze domagaliby się spełnienia żydowskiego prawa, wymagającego przedstawienia przynajmniej dwóch świadków oskarżenia prawnego, byli jednak gotowi zbadać zarzut braku lojalności Jezusa wobec Prawa. Nic dziwnego, że chcieli poddać próbie Jego naukę. Herodianie, którzy mieli nadzieję na odnowienie panowania dynastii Heroda w Judei (której namiestnikiem był wówczas Piłat), byli zaniepokojeni osobnikami wysuwającymi roszczenia mesjańskie, obawiali się bowiem, że spowoduje to zacieśnienie bezpośredniej kontroli Rzymu nad ich ziemią.
17 Powiedz nam więc, jak ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie?
16–17. Wyślą specjalną delegację, „uzbrojoną” uprzednio w niezawodne argumenty. Na uwagę zasługuje sam dobór wysłanników: byli wśród nich uczniowie faryzeuszów i herodianie. Obydwie grupy wzajemnie się nienawidziły. Łączyła je jednak wspólna niechęć do Chrystusa. Herodianie, czyli zwolennicy Heroda Wielkiego, marząc o koronacji swego władcy, co miało się ziścić za czasów Heroda Agryppy, chętniej poddawali się władzy monarchów z dynastii herodiańskiej niż prokuratorów rzymskich. Jednak dla osiągnięcia politycznych celów zabiegali o względy Rzymian, co czyniło z nich przynajmniej pod tym względem, taktycznych sprzymierzeńców faryzeuszy we wspólnym zwalczaniu Jezusa. Obecność herodianów w Jerozolimie wskazuje na bliskość święta Paschy.
Sprawa płacenia podatków należała do zagadnień najbardziej delikatnych. Podatki owe w wymiarze dość wysokim zostały na Żydów nałożone przez Rzymian po pamiętnym zdeponowaniu i skazaniu na wygnanie Archelaosa (r. 6 po Chr.). Faryzeusze i herodianie co prawda płacili podatki, ale wiadomo było, że czynili to bardzo niechętnie. Pytanie, które miano postawić Jezusowi, było również tak sformułowane, by odpowiedź na nie według przewidywań faryzeuszy – wypadła zawsze na niekorzyść Jezusa. Stwierdzenie, że Jezus jest prawdomówny i że naucza drogi Bożej, traktując wszystkich jednakowo, miało niejako uniemożliwić Jezusowi udzielenie takiej odpowiedzi, która byłaby schlebianiem cesarzowi, a nie wyrazem wewnętrznych przekonań Nauczyciela. Publiczne oświadczenie, że nie należy płacić podatku cesarzowi, byłoby wyraźnym narażeniem się temu ostatniemu, czego nie omieszkaliby stwierdzić nade wszystko herodianie, choć odpowiadałoby to pragnieniom i patriotyzmowi Żydów. Natomiast polecenie uiszczania podatków czyniłoby z Jezusa jawnego wroga ludu, który w osobie Mesjasza widział przede wszystkim obrońcę niezawisłości narodowej. Zresztą niektórzy spośród pretendujących do roli Mesjasza, jak np. Judasz Galilejczyk, wyraźnie nawoływali do niepłacenia podatków.
22,17. Faryzeusze woleli zachowanie pokoju z Rzymem od mesjańskich rozruchów, jakie ich zdaniem wzniecał Jezus. Tragiczny bunt spowodowany podatkami na rzecz Rzymu, który wybuchł dwadzieścia lat wcześniej, pokazał, do czego takie pobudzenie może doprowadzić. Jeśli publicznie głosiłby poglądy ludzi, których później nazwano zelotami (nie ma króla oprócz Boga), herodianie mogliby go pojmać. Jeśli zaprzeczy (co pewnie uczyni), zdradzi swoich naśladowców.
18 Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: Czemu wystawiacie Mnie na próbę, obłudnicy?
18. Odpowiedź Jezusa czyniła Go nieprzewidzianie panem sytuacji rzekomo bez wyjścia. Wyjawiając ukryte zamiary swoich przeciwników Jezus napełnił ich wstydem i upokorzył zarazem, ponieważ mimo wszystko nie pozostawił pytania bez odpowiedzi. Najprzód kazał przynieść sobie monetę czynszową, demaskując przy tym z miejsca przewrotność wysłanników faryzejskich. Termin „hipokryta” jest używany przez Jezusa prawie zawsze jako określenie faryzeuszy lub ich zwolenników.
19 Pokażcie Mi monetę podatkową! Przynieśli Mu denara. 20 On ich zapytał: Czyj jest ten obraz i napis?
19–20. Różne domysły zaczęły się zapewne rodzić w głowach wysłanników faryzeuszy, kiedy Jezus kazał sobie podać monetę czynszową. Czyżby nie miał przy sobie nawet grosza? A gdyby miał, to może – pomyślano by – właśnie dlatego, że nie płacił podatku? Na przyniesionym na polecenie Jezusa denarze, monecie srebrnej, której bicie było zarezerwowane dla władz rzymskich, widniał na jednej stronie wizerunek cesarza z napisem: T[iberius] Caesar Divi Aug[usti] F[ilius] Augustus, na drugiej zaś obok pewnych elementów dekoracyjnych w postaci winnych liści lub gałązek akantu, był wytłoczony napis: Pontif[ex] Maxim[us]. Tylko niektórym miejscowym władcom palestyńskim, między innymi Herodowi – zezwalali Rzymianie na bicie własnych, ale nie srebrnych, lecz tylko brązowych monet.
21 Odpowiedzieli: Cezara. Wówczas rzekł do nich: Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga. Rz 13,7
22,21 Z uwagi na to, że pytający akceptują praktycznie autorytet i dobrodziejstwo władzy rzymskiej, której symbolem jest moneta, mogą też, a nawet są zobowiązani okazywać tej władzy posłuszeństwo oraz płacić podatki, nie ujmując nic z tego, co winni — z drugiej strony — okazać najwyższemu autorytetowi Boga.
22 Gdy to usłyszeli, zmieszali się i zostawiwszy Go, odeszli.
21–22. Słowa te stanowią aluzję do kuszenia, którego faryzeusze dopuszczali się względem Chrystusa. Są one również swojego rodzaju potępieniem postawy Żydów wobec nauki Jezusa jako Mesjasza: nie oddawali, co jest Boskiego, Bogu. Czy można jednak stwierdzić, że zapowiedź Jezusa była poleceniem płacenia podatków? Otóż nie był to nakaz wydany wprost. Sens słów Chrystusa jest zbyt ogólny. Zdaje się jednak nie ulegać wątpliwości, że Jezus nakazuje lojalność względem władzy państwowej, bez wchodzenia w szczegóły mogące stanowić przedmiot dyskusji lub okazję do wskazań raczej negatywnych. Ścisły związek religii z państwem nigdzie chyba nie dochodził do głosu tak zdecydowanie, jak w teokracji izraelskiej. Wyrazem tego stanu rzeczy jest również odpowiedź Jezusa na pytanie, czy wolno płacić podatek: zresztą sprawa stosunku do władzy świeckiej schodzi wyraźnie na plan drugi. Chrystusowi zależy przede wszystkim na tym, aby Żydzi pojęli, iż mają oddawać to, co Boskie, Bogu.
Kościół jest instytucją, która czuwa nad tym, by oddawać, co jest Boskiego, Bogu. Cały świat zaś jest Bożą własnością, zostawioną wspaniałomyślnie na użytek człowiekowi. Za złe używanie świata, za naruszanie Bożej własności, czeka nas wielki i surowy proces. Nie próbujmy więc wywłaszczać Pana Boga. A każdy grzech jest w rzeczywistości wykroczeniem przeciwko sprawiedliwości.
22,18-22. Żydowska Palestyna biła własną miedzianą monetę - unikano posługiwania się monetą rzymską, przedstawiającą boskiego cezara, która obrażała uczucia Żydów (po 6 r. po Chr. były to mimo wszystko monety rzymskie). Jednak obce monety, noszące imię cezara i wzmiankę o jego boskim charakterze, znajdowały się w powszechnym obiegu w Palestynie, gdzie nie można było bić złotych ani srebrnych monet. Srebrne denary, przypuszczalnie bite w Lyonie, były potrzebne, bowiem to nimi właśnie płacono podatki w Palestynie (podobnie jak w innych częściach cesarstwa) i Żydzi musieli się nimi posługiwać czy im się to podobało, czy nie.
Powstańcy z 6 r. po Chr. gwałtownie zaprotestowali przeciwko ich używaniu, co spotkało się z okrutnym odwetem ze strony Rzymian. Gdyby ludziom pytającym Jezusa rzeczywiście chodziło o płacenie rzymskich podatków, nie powinni byli przynosić tej monety. Szybka replika, która dyskredytuje pytających, była charakterystyczną metodą stosowaną przez ludowych nauczycieli, zarówno w tradycji żydowskiej, jak i greckiej - Jezus jawi się tutaj jako jeden z najbardziej skutecznych starożytnych nauczycieli.
22,15-22. Sprawa podatku. Tym razem przeciwnicy Jezusa starają się zmusić Go do dokonania wyboru pomiędzy buntem przeciwko Rzymowi, co pozwoliłoby im oskarżyć Go przed Rzymianami, a współpracą z cesarstwem, której, jak sądzili, nie jest przychylny (ponieważ w świątyni sprzeciwiał się nawet żydowskim przywódcom). Mądre sprostanie próbie, jaką stanowiło trudne pytanie, było jednym ze znanych motywów literatury starożytnej (por. 1 Krl 10,1), Wyższość mądrości Jezusa została ukazana w Mt 22,15-46.
Sprawa zmartwychwstania Mk 12,18-27; Łk 20,27-40
23 Owego dnia przyszli do Niego saduceusze, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zapytali Go
22,23 Stronnictwo saduceuszów (3,7+) ściśle trzymało się tradycji pisanej, zwłaszcza Pięcioksięgu, i było przekonane, że w niej nie można znaleźć nauki o zmartwychwstaniu ciał (por. 2 Mch 7,9+). Faryzeusze mieli w tej dziedzinie przeciwną opinię. Por. Dz 4,1+; 23,8+.
22,23. W starożytnym judaizmie saduceusze byli znani z tego, że nie wierzyli w zmartwychwstanie. Rabini, którzy uważali się za następców faryzeuszów, z tego właśnie powodu uznawali zwykle saduceuszów za heretyków (stronnictwo saduceuszów przestało istnieć po 70 r. po Chr., spory zatem ucichły).
24 w ten sposób: Nauczycielu, Mojżesz powiedział: Jeśli ktoś umrze bezdzietnie, niech jego brat pojmie wdowę po nim i wzbudzi potomstwo swemu bratu. Pwt 25,5+; Rdz 38,8
23–24. A oto nowa próba pochwycenia Jezusa na słowie. Podejmują ją saduceusze, uznający za prawdę to tylko, co znajduje się w Pięcioksięgu. Tym razem za okazję do pochwycenia Jezusa za słowa ma posłużyć nauka o zmartwychwstaniu. Trzymając się zasady, że tylko to należy uznawać za religijną prawdę, co znajduje się w Piśmie, saduceusze odrzucali głoszoną przez Chrystusa prawdę o przyszłym zmartwychwstaniu ciał, ponieważ dla prawdy tej nie można było znaleźć uzasadnienia bezpośredniego w Pięcioksięgu.
22,24. Pytanie saduceuszów dotyczy prawa o małżeństwach lewirackich - zwyczaju praktykowanego w wielu kulturach, zarówno w starożytności, jak i w czasach dzisiejszych (zob. Pwt 25,5). Dostarczało ono wdowom ekonomicznej i społecznej ochrony w pewnych społecznościach zorientowanych na wartości rodziny, w których kobiety nie mogły wykonywać pracy zarobkowej. Badacze żydowskiego Prawa nadal analizowali tę starotestamentową zasadę, chociaż reguły rabinackie odbiegały pod niektórymi względami od zapisów Starego Testamentu (np. gdy brat zmarłego poślubiał wdowę, jej dzieci nie były uważane za jego własne).
25 Otóż było u nas siedmiu braci. Pierwszy ożenił się i umarł, a ponieważ nie miał potomstwa, zostawił swoją żonę bratu. 26 Tak samo drugi i trzeci – aż do siódmego. 27 W końcu po wszystkich umarła ta kobieta.
22,25-27. Saduceusze zapożyczyli tę opowieść z żydowskiej Księgi Tobiasza, w której pierwszych siedmiu mężów pobożnej Sary zginęło zamordowanych przez zazdrosnego demona Asmodeusza (Tb 6,14). Pewni rabini żyjący w II w. po Chr. sugerowali, że podwójna lub potrójna wdowa nie powinna ponownie wychodzić za mąż, by nie przynieść nieszczęścia także następnemu mężowi (por. Rdz 38,11). Nauczyciele, definiując żydowskie prawo, często zakładali sytuacje hipotetyczne.
28 Do którego więc z tych siedmiu należeć będzie przy zmartwychwstaniu? Bo wszyscy ją mieli [za żonę].
25–28. W sposobie argumentowania są bardzo bezwzględni i usiłują wykazać, że nauka o zmartwychwstaniu pozostaje wręcz w sprzeczności z Pismem. Odwołują się do tzw. prawa lewiratu, na mocy którego wdowę bezdzietną miał obowiązek pojąć za żonę brat jej zmarłego męża, a gdyby i ten zmarł nie pozostawiwszy potomstwa, taki sam obowiązek przechodził na następnego brata, i tak mogła się powtórzyć identyczna sytuacja aż siedem lub więcej razy. Jeżeli Jezus twierdzi, że będzie zmartwychwstanie ciał, to czyją żoną okaże się – pytają saduceusze – owa niewiasta w dniu ostatecznym.
22,28. Literatura rabinacka jest pełna przykładów szyderczych pytań zadawanych przez pogan, apostatów lub ludzi, których uważano za heretyków (np. saduceuszów).
29 Jezus im odpowiedział: Jesteście w błędzie, bo nie znacie Pism ani mocy Bożej.
30 Przy zmartwychwstaniu bowiem nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, lecz będą jak aniołowie Boży w niebie. Mdr 5,5; Kol 1,12+
31 A co do zmartwychwstania umarłych, to nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach:
29–31. W odpowiedzi na tak sformułowaną trudność Jezus oznajmia saduceuszom, że w rzeczywistości nie znają Pisma, którego znawstwem tak się przechwalają. Gdyby znali Pismo, wiedzieliby, że Bóg jest w stanie stworzyć ludzi na nowo, że ludzie zmartwychwstali, podobnie jak aniołowie nie będą już się żenić ani wychodzić za mąż. Pytanie saduceuszów zatem, czyją żoną będzie przy zmartwychwstaniu owa niewiasta, w ogóle nie ma sensu.
32 Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba? Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych. Wj 3,6
22,32 Jeżeli Bóg okaże opiekę człowiekowi czy jakiemuś narodowi jako „jego Bóg”, to nie może Nim być w jakiś niedoskonały i przejściowy sposób, który dopuszczałby unicestwienie podopiecznego. Ta istotowa wieczność Bożej miłości nie była w pełni rozumiana na początku Objawienia biblijnego, dlatego istniała wiara w „Szeol”, miejsce przebywania zmarłych, bez zmartwychwstania (Iz 38,10-20; Ps 6,6; 88,11-13), a konserwatywni tradycjonaliści, saduceusze (Dz 23,8+), czuli się zobowiązani do wierności tej nauce. Rozwijające się powoli Objawienie przybliżało coraz bardziej konieczność przyjęcia prawdy o zmartwychwstaniu (Ps 16,10-11; 49,16; 73,24), głosząc powrót do życia (Mdr 3,1-9) każdego człowieka, zbawionego łącznie z ciałem (Dn 12,2-3; 2 Mch 7,9n; 12,43-46; 14,46). Jezus sankcjonuje to Objawienie wykazując, że zgodnie z zamysłem Boga było ono zawarte już w starej formule z Wj 3,6.
33 A tłumy, słysząc to, zdumiewały się Jego nauką.
32–33. Poza tym gdyby saduceusze istotnie znali Pismo, to wiedzieliby, że Jahwe nazywa się Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, mimo że patriarchowie ci dawno już pomarli. Jeśli Bóg nazywa się ich Bogiem, to dlatego, iż nie skończyło się ich istnienie. Jahwe nie jest bowiem Bogiem umarłych, lecz żywych.
22,29-33. Panowała powszechna zgoda, że aniołowie nie rozmnażają się (nie było to potrzebne, bowiem w większości tradycji były one bytami nieśmiertelnymi), nie zwykły też jeść lub pić. Słowo „żenić się” odnosi się do pana młodego, zaś „za mąż wychodzić” do panny młodej, która była wydawana za mąż przez swojego ojca.
Spierając się z saduceuszami, faryzeusze starali się zwykle udowodnić zmartwychwstanie na podstawie Prawa Mojżesza (jeden z rabinów zasugerował nawet, że o zmartwychwstaniu naucza każdy fragment Prawa; por. też 4 Mch 7,18-19; 16,25; 18,19). Podobnie postępuje tutaj Jezus. Powiada, że Bóg nie podawałby się za Boga tych, którzy już nie istnieją. Jeśli jest ich Bogiem nawet po śmierci, wierność Jego przymierzu wymaga, by śmierć nie była dla nich Jego ostatnim słowem Jedna z najpopularniejszych żydowskich modlitw ż tego okresu wspomina o Bożej wierności wobec Abrahama, Izaaka i Jakuba jako żywych.
Żydowscy nauczyciele zaprzeczali czasami swoim oponentom, wskazując na Pismo i mówiąc, „Chodźcie i przeczytajcie”. Oskarżenie zawarte w słowach „nie czytaliście” jest jeszcze bardziej surowe. (Mt 22,31; por. 12,3; 19,4; 21,16.42).
Największe przykazanie Mk 12,28-31; Łk 10,25-28;
34 Gdy faryzeusze posłyszeli, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem,
35 a jeden z nich, uczony w Prawie, wystawiając Go na próbę, zapytał:
22,35 uczony w Prawie. W ważnych rkpsach pominięte. Dodatek zapewne wzięty z Łk 10,25.
36 Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?
Aczkolwiek zjednoczeni we wspólnej nienawiści do Chrystusa, faryzeusze żywili jednak niechęć do saduceuszy i niekiedy przychodzili do Jezusa właśnie po to, by rozstrzygał ich doktrynalne spory.
34–36. Jeden z takich sporów został wyżej opisany. Został on rozstrzygnięty, jak wiadomo na korzyść faryzeuszy. Zmobilizowało to ich wewnętrznie i ośmieliło do Chrystusa. Wystąpili tedy z nowym zapytaniem. Samo pytanie nie zdradza jeszcze złych zamiarów ze strony pytającego. Być może faryzeusz ów całkiem szczerze pragnął dowiedzieć się, które jest, według Jezusa, największe przykazanie. W każdym razie, sam będąc uczonym w Prawie, poruszał zagadnienie, które wchodziło w zakres jego specjalności zawodowej. Przymiotnik wielkie (Ľµł¬»·), określający przykazanie, mimo jego użycia w stopniu równym, zgodnie z konstrukcją spotykaną często tak w języku hebrajskim, jak i w grece nowotestamentowej, posiada znaczenie stopnia najwyższego; słusznie przeto przekłady nowożytne używają w tym miejscu zwrotów odpowiadających polskiemu wyrażeniu największe przykazanie. Wszystkie przykazania w liczbie 613 – cyfrę otrzymało się przez zsumowanie wartości liczbowych wszystkich liter potrzebnych do napisania zwrotu „Dziesięć przykazań” – rabini dzielili jednozgodnie na wielkie i małe. Do wielkich należały, między innymi, przykazania dotyczące morderstw, bałwochwalstwa, bluźnierstwa, profanacji świętego imienia lub szabatu itp. Zgodni co do podziału przykazań na wielkie i małe, na nakazujące, w liczbie 248, i zakazujące, w liczbie 365, rabini różnili się między sobą, gdy chodziło o kolejność hierarchiczną nakazów i zakazów w ramach poszczególnych zgrupowań. Ponieważ zagadnienie zmartwychwstania ciał rozstrzygnął Chrystus na niekorzyść saduceuszy, a zgodnie z przekonaniami faryzeuszy (por. Mt 22,23–33), ci ostatni ponownie pytają Chrystusa o zdanie, sądząc, że i w drugim przypadku zyskają sobie Jego autorytatywne poparcie.
37 On mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. Pwt 6,5
22,37 W w. 37-39 dwa przykazania: miłości Boga i miłości bliźniego, są połączone w jedno podwójne przykazanie. Tak też w Didache 1,2. Może to stanowić nawiązanie do żydowskiego traktatu na temat dwóch dróg (por. 7,13+).
38 To jest największe i pierwsze przykazanie.
37–38. W odpowiedzi Chrystus cytuje jako największe przykazanie fragment wszystkim Izraelitom dobrze znanego wyznania wiary (Pwt 6,5). Pierwszym obowiązkiem każdego stworzenia, a zwłaszcza człowieka, jest miłość Boga. Nie jest to miłość byle jaka. Musi w nią być zaangażowane całe serce, będące dla Izraelity siedliskiem m.in. inteligencji, cała dusza, którą Izraelita uważa za źródło wszystkich myśli i pragnień.
22,34-38. Przykazanie to uważano w judaizmie za tak ważne, że było regularnie recytowane. W języku greckim przymiotniki takie jak „wielki” były niekiedy stosowane w celu wyrażenia stopnia najwyższego („największy”). Tekst Pwt 6,5 wymagał od człowieka miłowania Boga z całego „serca, duszy i siły”. „Siła” została tutaj wyrażona słowem „umysł” (zawierało się to w hebrajskim rozumieniu terminu „serce”), nadal jedna chodziło o miłowanie Boga „całym sobą” (pisarze Nowego Testamentu najwyraźniej nadali hebrajskiemu słowu „siła” wokalizację słowa „umysł” - obydwa wyrazy brzmiały podobnie. Taka zmiana wokalizacji była powszechnie stosowaną żydowską metodą interpretacyjną).
39 Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Kpł 19,18
22,39. Tradycja żydowska łączyła czasami drugie przykazanie z pierwszym.
40 Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy. Rz 13,8-10; Ga 5,14
39–40. Drugie co do ważności przykazanie dotyczy miłości bliźniego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Miarą tej miłości jest miłość samego siebie. W epoce rakiet międzyplanetarnych i kosmicznych lotów głównym zajęciem człowieka winna być bardziej niż kiedykolwiek praktyka miłości Boga i bliźniego. Kochać zaś bliźniego jak siebie samego – to znaczy uważać innych za dzieci Boże i traktować ich jak dzieci Boże. Każda miłość bazuje na wspólnocie interesów. Miłość Boga – to wspólnota naszych i Bożych pragnień. Miłość ludzi – to troska o ich sprawy.
22,40. Niektórzy nauczyciele posługiwali się tymi przykazaniami jako swoistym podsumowaniem Prawa, w tym też sensie pojawiają się w różnych kontekstach Starego Testamentu.
22,34-40. Największe przykazanie. Stosując żydowską metodę interpretacji Pisma, Jezus łączy dwa przykazania (Pwt 6,5; Kpł 19,18) wspólnym kluczowym słowem „miłość”. Żydowska etyka wielokrotnie podkreślała miłość Boga i bliźniego.
Mesjasz Synem Bożym Mk 12,35-37; Łk 20,41-44
41 Gdy zebrali się faryzeusze, Jezus zadał im takie pytanie:
42 Co sądzicie o Mesjaszu? Czyim jest synem? Odpowiedzieli Mu: Dawida.
43 Wtedy rzekł do nich: Jakżeż więc Dawid natchniony przez Ducha może nazywać Go Panem, gdy mówi:
44 Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej, aż położę Twoich nieprzyjaciół pod stopy Twoje. Ps 110,1; Mt 26,64p; Dz 2,33+; Dz 2,34n; Hbr 1,13
41–44. Z kolei Jezus stawia pytanie faryzeuszom, stwarzając świadomie sposobność, by Jego słuchacze mogli skorygować swoje błędne poglądy mesjańskie. Argumentując wykazuje Chrystus – jak się to zresztą często zdarza – niedorzeczność w rozumowaniu swoich przeciwników. Nie zaprzecza przy tym, że Mesjasz jest synem Dawida (Ps 110[109]), lecz wykazuje równocześnie, że Mesjasz ma także inny początek, wskutek czego jest również Panem Dawida. Jest to jeden z tych tekstów, w których świadomość mesjańska Jezusa najwyraźniej dochodzi do głosu. Wyrażenie z w. 43: Dawid natchniony przez Ducha może nazywać Go Panem, oznacza działanie Ducha Świętego, którym Dawid oświecony nazywał Mesjasza swoim Panem. Wzmianka o Duchu została wprowadzona po to, by faryzeusze nie wątpili w prawdziwość cytowanych tu słów Dawida.
45 Jeśli więc Dawid nazywa Go Panem, to jak może być On [tylko] jego synem? Mk 12,35
22,45 to jak może być On [tylko] jego synem? Właściwa odpowiedź winna być następująca: ponieważ Mesjasz, pochodząc jako człowiek od Dawida (por. 1,1-17), ma w sobie także naturę Boską, która stawia Go ponad Dawidem — o tym właśnie prorokował sam Dawid.
46 I żaden z nich nie mógł Mu odpowiedzieć. Nikt też od owego dnia nie odważył się więcej Go pytać. Łk 20,40
45–46. Argumentacja Jezusa rzuciła zapewne nowe światło na dawno już wysuwany problem pochodzenia Mesjasza. Faryzeusze poczuli się przyciśnięci do muru i zaskoczeni. Żaden z nich nie zdobył się na odpowiedź. Co więcej, od owego dnia nikt nie odważył się Go więcej pytać.
22,41-46. Mesjasz Synem Bożym. Chrystus, Namaszczony, z natury rzeczy był królewskim potomkiem Dawida (Iz 9,7; 11,1; Ps 2; 89; 132). Jednak ten obraz Mesjasza został przystosowany do radykalnie zmienionego wyobrażenia królestwa (zob. komentarz do Mt 11,10) i w konsekwencji stał się nieodpowiedni. Ten, który ma panować w królestwie Bożym, będzie „Panem” Dawida, nie zaś jedynie jego potomkiem. Będzie więc większy od zmartwychwstałego Dawida.
Kiedy żydowscy nauczyciele rzucali swoim słuchaczom wyzwanie, by rozwiązywali pozorne sprzeczności w Piśmie, zakładali, że obydwa teksty są prawdziwe (w tym przypadku Jezus wie, że jest i synem Dawida, i jego Panem) i prosili zwyczajnie o ich zharmonizowanie. Przeciwnicy Jezusa najwyraźniej nie znajdują odpowiedzi na Jego pytanie, być może dlatego, że żydowscy komentatorzy nie odnosili tekstu Ps 110,1 do Mesjasza.
Gdy ówczesne utwory literackie stwierdzały, że słuchacze byli przytłoczeni mądrością przemawiającego (zwykle głównego bohatera), oznaczało to, iż również czytelnicy mieli się odnosić z szacunkiem do jego mądrości (np. 1 Ezd 4,41-42).
Mt 23
MOWA JEZUSA PRZECIW UCZONYM W PIŚMIE I FARYZEUSZOM
Ostrzeżenie przed uczonymi w Piśmie
1 Wówczas przemówił Jezus do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: 2 Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze.
1–2. Niektóre spośród pouczeń Jezusa były przeznaczane tylko dla Jego uczniów, innych miały słuchać liczne rzesze wiernych, ale i te nie były także pozbawione pewnego znaczenia, gdy chodzi o Apostołów. Wspominając o katedrze Mojżesza Jezus czyni aluzję do faktu; że właśnie Mojżesz był pierwszym prawodawcą Izraela. Miejsce, z którego on nauczał, zajmowali w czasach Jezusa uczeni w Piśmie i faryzeusze.
23,1-2. Niektórzy uczeni określali najbardziej zaszczytne miejsce w synagogach mianem „katedry Mojżesza” (por. Mt 23,6) Jezus przypuszczalnie jednak rozumie to wyrażenie w sensie przenośnym. Uczeni w Piśmie spośród faryzeuszów, którzy wyjaśniali Prawo, wierzyli, że ich tradycje wywodzą się z nauczania samego Mojżesza i uważali się za Jego następców w swoim pokoleniu.
3 Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Pwt 17,10 Rz 2,17-24; Łk 11,46; Mt 11,28
23,3 co wam polecą. Na ile przekazują oni tradycyjną naukę otrzymaną od Mojżesza. Jezus nie ma na myśli ich osobistych interpretacji, a jak należy się do nich ustosunkować, wskazał już na innym miejscu (por. 15,1-20; 16,6; 19,3-9).
23,3. Nauczyciele zaliczani do faryzeuszów nauczali zwykle, że poznanie Pisma jest ważniejsze od okazywania mu posłuszeństwa, ponieważ poznanie Prawa było koniecznym warunkiem posłusznego wykonywania jego przykazań. Zgodziliby się wszakże, że należy je przestrzegać, nie zaś jedynie poznawać.
4 Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą.
3–4. Istniała bardzo wyraźna dysharmonia pomiędzy czynami owych nauczycieli a głoszoną przez nich nauką. Nauka, którą szerzyli, była zdrowa, taka sama jak przykazania obwieszczone przez Mojżesza, ale życie owych pseudonauczycieli wcale nie było odzwierciedleniem głoszonych przez nich zasad. Dlatego Jezus każe słuchać ich nauczania, lecz nie pozwala naśladować ich czynów.
5 Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Mt 6,1-18; Am 4,5; Mk 12,38-39; Łk 20,46; Mt 11,43; Łk 14,7
23,5 Filakterie to małe pudełka, zawierające istotne fragmenty Prawa. Żydzi nosili je przywiązane do ramienia albo na czole, wypełniając dosł. polecenie Wj 13,9.16; Pwt 6,8; 11,18. Jeśli chodzi o frędzle, to były one przywiązane do czterech rogów płaszcza (por. Lb 15,38+; Mt 9,20).
23,4-5. „Filakterie” to tefillim - małe pudełka przywiązywane rzemieniami do górnej części czoła i lewego przedramienia w czasie porannej i wieczornej modlitwy. W pudełkach tych umieszczano fragmenty Pisma (zwyczaj ten był oparty na Pwt 6,8). Fragmenty te recytowano podczas modłów. Przepisy dotyczące tych ostatnich zostały ściślej sprecyzowane w okresie rabinów. Na temat frędzli u płaszczów zob. Mt 9,20 i 14,36.
6 Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach.
23,6. Miejsca zajmowane na ucztach były bardzo ważne. Ludzie zasiadający na gorszych miejscach często narzekali, co wielokrotnie poświadczają dzieła literatury starożytnej. Najbardziej zaszczytne miejsca w synagogach były w owym czasie zróżnicowane, budowa architektoniczna synagogi nie uległa jeszcze bowiem standaryzacji. Jedna z synagog pochodzących z I wieku po Chr. nie wskazuje na jakieś hierarchiczne uporządkowanie miejsc. Miejsca zaszczytne były jednak zwykle miejscami najbardziej wyeksponowanymi, przypuszczalnie najbliższymi względem bema (tj. podwyższenia, z którego odczytywano Prawo). Być może specjalni goście otrzymywali krzesła w synagogach, zaś większość słuchaczy siedziała na matach leżących na podłodze. Według rangi zasiadano też podczas zgromadzeń sekty z Qumran, w Sanhedrynie i szkołach rabinackich.
7 Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.
23,7 Rabbi. Hebr. słowo, które znaczy: „mój mistrzu”. Był to zwyczajny tytuł żydowskich nauczycieli Prawa, używany także przez uczniów w odniesieniu do Jezusa (26,25.49).
5–7. W rzeczywistości bowiem faryzeusze i uczeni w Piśmie czynili wszystko tylko dla oka ludzkiego, zabiegając przy tym usilnie o szacunek dla siebie. W tym celu malutkie zazwyczaj filakterie, czyli pudełeczka ze skóry z tekstami Prawa umieszczane na czole, powiększali do nie przewidzianych przepisami rozmiarów; wydłużali również frędzle zwisające z czterech stron chusty, którą zwykli się przykrywać do modlitwy; zajmowali pierwsze miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach; żądali, by ich pozdrawiano na rynkach i domagali się dla siebie tytułu Rabbi.
8 A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. J 13,13
23,8 W. 8-12 są skierowane tylko do uczniów. Pierwotnie na pewno nie były częścią tej samej mowy.
23,7-8. Pozdrowienia („Pokój z tobą”) odgrywały tak wielką rolę społeczną, że dały początek konkretnym zasadom dotyczącym tego, kogo i jak witać. Pozdrowienia były ważnym wyrazem uprzejmości w kulturze greckiej i żydowskiej. Niepozdrowienie osoby posiadającej większą znajomość Prawa było poważną zniewagą. Rynek był najbardziej uczęszczaną częścią starożytnych miast. „Rabbi” znaczy „Mój mistrzu”, jako słowo wyrażające szacunek zaczęło być później stosowane w odniesieniu do nauczycieli (coś w rodzaju dzisiejszego tytułu „wielebny” lub „ojciec”). W szczególnym znaczeniu byli oni „mistrzami” dla swoich uczniów. Okazywano im szacunek na wiele różnych sposobów.
9 Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie.
23,9 ojcem. Po aram. Abba, co jest następnym tytułem honorowym.
10 Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus.
23,10 Mistrz. Jezus czyni zapewne aluzję do religijnego przywódcy wspólnoty qumrańskiej, „przewodnika sprawiedliwego”, zwanego popularnie „Mistrzem sprawiedliwości”.
8–10. Otóż uczniom Jezusa nie wolno naśladować tych fałszywych nauczycieli. Zwłaszcza nie mogą oni posługiwać się takimi tytułami, jak rabbi, ojciec, mistrz. Tylko Chrystus bowiem zasługuje na miano prawdziwego Nauczyciela; tylko Bóg jest prawdziwym Ojcem wszystkich ludzi; tylko Chrystus jest naprawdę Mistrzem. Członkowie grup uczniów rabinackich ojcem naszym nazywali swego mistrza.
11 Największy z was niech będzie waszym sługą. Mt 20,26
23,9-11. Rabini bywali też czule i z szacunkiem nazywani „Abba”, czyli „Tato”. Zwracali się oni do uczniów jak do swych dzieci. Autorytet i szacunek, jakim byli otaczani, umieszczały rabinów wyżej w hierarchii społecznej od ich uczniów. Jezus powiada, że tylko Bóg powinien przyjmować takie wyrazy szacunku - wszyscy chrześcijanie są sobie równi.
12 Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.
Łk 14,11; Łk 18,14; Mt 18,4; Łk 1,52-53
11–12. Apostołowie mają być dla siebie braćmi, gotowymi do świadczenia sobie wzajemnych usług. Ta gotowość służenia powinna być tym większa, im ważniejszym ktoś jest w rzeczywistości. Motyw takiego postępowania jest następujący: Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Chodzi tu oczywiście o wizję przyszłego sądu oraz o przyszłą nagrodę i karę. Wtedy dopiero okaże się naprawdę, kto jest wielki, a kto mały.
23,12. Zasada, która została tutaj wyrażona, pojawia się też w Prz 25,6-7, gdzie dotyczy zasiadania podczas uczt. Gdzie indziej odnosi się do czasów przyszłych, gdy Bóg uczyni równymi wszystkich ludzi (Iz 2,11-12; 5,15; por. Ez 17,24; 21,26).
23,1-12. Ostrzeżenie przed uczonymi w Piśmie i faryzeuszami. Inne Ewangelie również opisują spory Jezusa z uczonymi w Piśmie i faryzeuszami (Mk 12,38-40; Łk11,39-52), Mateusz jednak uwydatnia je, ponieważ uczeni w Piśmie i faryzeusze stanowili główną żydowską opozycję, jaką napotykali w Syropalestynie jego czytelnicy (zob. wprowadzenie do Ewangelii Mateusza). Uczeni w Piśmie i faryzeusze stanowili pierwotnie odrębne, chociaż częściowo pokrywające się, grupy (Łk 11,39-52), ci jednak, którzy stanowili zagrożenie dla czytelników Mateusza, byli następcami obydwu tych grup. Ewangelista pragnie, by ostrzeżenie to odnieść również do tych, którzy pełnią podobną rolę w samym Kościele (Mt 24,45-51).
Biada obłudnikom Mt 6,9+; Łk 11,39-48; Łk 11,52; Iz 5,8-25; Jr 8,8; Ml 2,8
13 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą.
23,13 Wymagania kazuistyki rabinackiej czyniły niemożliwym przestrzeganie Prawa.
13. Po pouczeniach przeznaczonych dla uczniów Pańskich następują przestrogi skierowane do faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Liczba owych przestróg – siedem – również nie jest bez znaczenia: ma ona świadczyć o doskonałości, o doniosłości pouczeń Chrystusowych. Pierwsza przestroga jest przypomnieniem smutnej praktyki zamykania przez faryzeuszy królestwa Bożego przed innymi ludźmi. Zasiadając bowiem na katedrze Mojżesza i nauczając autorytatywnie prosty lud, licznymi zakazami, groźbami i deklaracjami uniemożliwiali ci pseudonauczyciele ludziom dojście do królestwa niebieskiego. Równocześnie samym sobie również zamykali drogę do nieba, bo ich życie nie było przecież godne wiecznej nagrody.
23,13. Obraz ukazujący władzę niewpuszczania do wnętrza nawiązuje do postaci odźwiernego, który ma klucze do domu; zob. komentarz do Mt 16,19.
14 --
23,14 — Pominięty w. 14 w Wulgacie brzmi: „Biada wam, uczeni w Piśmie, faryzeusze obłudnicy, że objadacie domy wdów pod pozorem długich modlitw, dlatego otrzymacie większy wyrok”. Jest to dodatek zapożyczony z Mk 12,40; Łk 20,47, który powiększa do ośmiu (por. 6,9+) zamierzoną przez Mateusza liczbę siedmiu „biada”.
23,14. Werset ten nie występuje w niektórych greckich rękopisach Ewangelii Mateusza; na temat jego tła i treści zob. komentarz do Mk 12,40.
15 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo przemierzacie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami. Mt 18,9+
23,15 żeby pozyskać jednego współwyznawcę. Dosł.: „uczynić jednego prozelitę”. Mowa o poganinie nawróconym na judaizm. Żydowska propaganda w ówczesnym świecie grecko-rzymskim była bardzo ożywiona. Por. Dz 2,11+.
15. Kara zasłużona spotka kiedyś faryzeuszy nawet za ich apostolską gorliwość. Zapał był bowiem rzeczywiście wielki: faryzeusze przemierzali niekiedy całe morza i ziemię, żeby zdobyć dla swych przekonań choć jednego prozelitę. O rezultatach tych akcji apostolskich świadczą nie tylko pisarze żydowscy (por. np. Józef Flawiusz, Przeciw Apionowi II, 10), lecz także poganie (Juvenalis, Sat., VI, 96–106; Dio Kasjusz, XXXVI, 17) oraz Ojcowie Kościoła (Justyn, Dialog z Żydem Tryfonem, 121 n). Nie chodziło jednak w owych misjonarskich zabiegach o ratowanie zdobytych dla nowej wiary przed wieczną zagładą, lecz o poszerzenie politycznych – choć i religijnych zarazem – wpływów Izraela. Prawdopodobnie z doświadczeń osobistych wiedział Jezus, że ci neofici, stawszy się z kolei samodzielnymi misjonarzami, przewyższali przewrotną gorliwością swoich mistrzów, i w ten sposób zasługiwali na jeszcze większą karę.
23,15. Faryzeusze nie mieli wśród siebie misjonarzy, lecz Żydzi mieszkający poza Palestyną byli zawsze gotowi, by nawracać pogan. Jeden z odłamów stronnictwa faryzeuszów, pozostający pod silnym wpływem Hillela, był szczególnie otwarty na nawracanie na judaizm nie-Żydów. Judaizm był przez wiele wieków religią o charakterze misyjnym, dopóki nie usztywnił swojego stanowiska w zetknięciu z chrześcijaństwem rzymskim, z którym rywalizował (chociaż Rzymianie zawsze okazywali niechęć w stosunku to żydowskiego prozelityzmu, także w okresie przedchrześcijańskim).
Określenie „winny piekła” (dosł. „dziecko pieklą”) oznacza czasami tego, kogo przeznaczeniem jest piekło.- Problemem nie jest tutaj pozyskiwanie nowych wyznawców (Mt 28,19), lecz niewłaściwe nauczanie.
16 Biada wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: Kto by przysiągł na przybytek, nic to nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą. Mt 15,14; J 9,38-41; Rz 2,19
23,16 Chodzi o składanie ślubów. W celu zwolnienia ze ślubu tych, którzy złożyli go bez należytej rozwagi, rabini uciekali się do subtelnych i chytrych rozumowań.
16. Następna przestroga dotyczy pouczeń faryzeuszy w sprawie składania przysiąg. Mówili np. faryzeusze, że jeśli ktoś przysięga na sam przybytek, to nie jest zobowiązany do zachowywania takiej przysięgi, lecz obowiązuje go dopiero przysięga złożona na złoto przybytku. Wskazanie jak najbardziej błędne: przecież ważniejszy jest przybytek; on to bowiem nadaje wartość także złotu, które przybytek zdobi. Mówili też faryzeusze, że kto przysięga na sam ołtarz, nie jest zobowiązany do zachowywania takiej przysięgi. Obowiązuje dopiero przysięga złożona na ofiarę, która znajduje się na ołtarzu. Znów nic bardziej błędnego: ofiara całą swoją doniosłość i świętość czerpie właśnie z ołtarza, na którym jest składana. Nauka Jezusa w sprawie przysięgi jest następująca: kto przysięga na ołtarz, przysięga również na to wszystko, co znajduje się na ołtarzu; kto zaś przysięga na przybytek, składa przysięgę na samego Boga.
17 Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca złoto? 18 Dalej: Kto by przysiągł na ołtarz, nic to nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest związany przysięgą. 19 Ślepcy! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę?
20 Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na nim leży. Mt 5,33-37
21 A kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który w nim mieszka. 22 A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada.
17–22. Ostatecznym źródłem tych dewiacji doktrynalnych jest obłuda; polegająca na tym, że faryzeusze dają dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, a lekceważą sobie bardzo ważne nakazy Prawa, te mianowicie, które zobowiązują do praktyki sprawiedliwości, miłosierdzia i wiary. Otóż składanie dziesięcin jest rzeczą godziwą, dobrą, ale tylko pod warunkiem, że ofiarom tym będą towarzyszyć trzy wymienione wyżej cnoty.
23,16-22. W tym okresie Żydzi nic mogli wymawiać świętego imienia Boga. Przysięgając na mniejsze rzeczy, mieli nadzieję uniknąć konsekwencji przysięgania na imię Boże (gdyby nie udało im się dotrzymać przyrzeczenia lub gdyby przysięga okazała się błędna). W miarę upływu czasu przysięgano lub zaklinano się na rzeczy związane z Bogiem (zamiast na Niego samego), coraz więcej z nich stawało się więc substytutem Boskiego imienia, co pozwalało na obejście zakazu przysięgania na Jego imię i uniknięcie związanych z tym konsekwencji; zob. komentarz do Mt 5,33-37.
23 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz zaniedbaliście to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie zaniedbywać. Pwt 14,22+ Am 5,21+
23,23 dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku. Rabini przesadnie rozciągali przepis Prawa Mojżeszowego, dotyczący dziesięciny z płodów ziemi, na rośliny o niewielkiej wartości.
23,23. Zasada głosząca, że cnoty takie jak sprawiedliwość, miłosierdzie i wiara są najważniejsze, znana jest z Pisma (Pwt 10,12-13; Mi 6,8); także rabini podsumowywali czasami Prawo za pomocą ogólnych zasad, takich jak miłość. Większość faryzeuszów i innych żydowskich komentatorów (np. Filon) podzielała pogląd, że są mniej, i bardziej uciążliwe przykazania Prawa. Odpowiedzieliby Jezusowi, że przestrzegali Prawa w każdym szczególe, bowiem nawet najmniejsze jego przepisy były ważne dla człowieka pobożnego. Nauczali, że należy poświęcać tyle samo uwagi małym szczegółom, ile istotnym zasadom Jezus nie był jednak nastawiony wrogo wobec Prawa (zob. Mt 5,19). Chodziło Mu o to, że najpierw powinni nauczyć się sprawiedliwości, miłosierdzia i wierności przymierzu (Mt 9,13; 12,7).
Celem dziesięciny było wspieranie kapłanów i lewitów W języku aramejskim „koper” i Łukaszowa (Łk 11,42) „ruta” to podobne słowa, co może tutaj stanowić odzwierciedlenie pierwotnego źródła aramejskiego. Prawo nie wymagało wprost oddawania dziesięciny z tych wysuszonych roślin. Różne grupy faryzeuszów debatowały nad tym, czy należy oddawać dziesięcinę z kminku.
24 Ślepi przewodnicy, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda!
23,24. Hiperbola, która została tutaj użyta, ma charakter humorystyczny i z pewnością zwróciłaby uwagę starożytnych słuchaczy. Faryzeusze, pragnąc uniknąć nieczystości spowodowanej przez martwego owada, który dostał się do ich napoju, wyławiali z niego małe owady np. muchy (wszystkie owady większe od ziarnica soczewicy) zanim skonają, by nie zanieczyściły napoju (por. Kpł 11,32.34). Faryzeusze uważali, że komary, które były mniejsze od ziarenka soczewicy, nie powodowały takiej nieczystości, lecz faryzeusz z hiperboli Jezusa był wyjątkowo skrupulatny. Mimo to Jezus oskarża ich, że pozostawiliby w kielichu wielbłąda (największe zwierzę lądowe żyjące w Palestynie, uważane za rytualnie nieczyste) i połknęliby go. Uwaga, jaką przywiązywali do szczegółów Prawa, nie była naganna, lecz zapominali o jego głównym celu (Mt 23,23).
25 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości. Mk 7,4
23,25 a wewnątrz pełne są. Wariant: „a wewnątrz jesteście pełni”.
— niepowściągliwości. Warianty: „niesprawiedliwości”, „nieczystości”, „pożądliwości”.
26 Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta.
23–26. Myśl o obłudzie faryzeuszy będzie przedstawiona jeszcze kilka razy za pomocą różnych obrazów wziętych z życia, mianowicie satyrycznie przedstawionych praktyk faryzejskich, które nie mają wartości, jeśli nie towarzyszy im troska o wewnętrzną czystość.
23,25-26. Czystość rytualna była dla .faryzeuszów sprawą ważną, więc myli naczynia i poddawali się kąpielom rytualnym. Wyznawcy szkoły Szammaja - dominującej w kręgu faryzeuszów w tym okresie - powiadali, że zewnętrzna część kielicha może zachować czystość, nawet jeśli wewnętrzna jest brudna. Mniejszość, podążająca śladami Hillela, powiadała, że najpierw należy umyć wewnętrzną część kielicha. W tej sprawie Jezus staje po stronie wyznawców Hillela, czyni to jednak tylko w tym celu, by w sposób przenośny wskazać na wnętrze ludzkiego serca.
27 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Dz 23,3
28 Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. Łk 16,15
23,27-28. Nic nie powodowało tak wielkiej nieczystości rytualnej jak kontakt ze zwłokami (każdy kto ich dotknął stawał się nieczysty na okres tygodnia - Lb 19,11). Faryzeusze wierzyli, że człowiek stawał się nieczysty nawet wówczas, gdy jego cień dotknął ciała zmarłego (lub grobu). Niepozornie wyglądające groby (lub wapienne urny) były bielone na wiosnę, przed Świętem Paschy, by ostrzec przechodniów, pozwalając im w ten sposób uniknąć nieczystości. Słowo „pobielane” zawiera w sobie przypuszczalnie aluzję do Ez 13,10-12 i 22, 28; biel mogła ukryć wszystkie słabości muru, nie mogła jednak zapobiec jego runięciu.
23,13-28. Biada obłudnikom. Podobnie jak błogosławieństwa (zob. Mt 5,3-12), tak i „biada” są starotestamentową formą modlitwy. Często stosowali ją prorocy; jest to gatunek literacki pokrewny „lamentacjom” lub, jak tutaj, „przekleństwom” („Bądź przeklęty...”, w przeciwieństwie do formuły błogosławieństwa: „Bądź błogosławiony...”; por. Pwt 27-28).
Nie wszyscy faryzeusze byli jednakowi. Późniejsi rabini, którzy ogólnie uważali się za duchowych spadkobierców faryzeuszów, krytycznie odnosili się do niektórych swych poprzedników, którzy nie mieli właściwej postawy serca (np. tzw. posiniaczonych faryzeuszów, którzy stale na coś wpadali, ponieważ nie otwierali oczu, by uniknąć widoku kobiety). Uwagi te podkreślają, że istotne znaczenie mają motywy postępowania. Najlepszym motywem jest bojaźń Boża lub (w wersji bardziej uszlachetnionej) miłość Boga. Literatura rabinacka stale potępia obłudę i domaga się właściwych motywów. Przeciwnicy Jezusa zgodziliby się pewnie z większą częścią Jego etyki, być może też zaprotestowaliby, mówiąc, że wcale tych zasad nie łamią.
Słowo „hipokryci” (obłudnicy) oznaczało pierwotnie aktorów dramatycznych, jednak w czasach Jezusa było również używane w znaczeniu pejoratywnym na określenie ludzi o dwóch twarzach, których postępowanie odbiegało od prawdziwych przekonań, lub którzy zachowywali się różnie wobec różnych ludzi.
29 Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych
30 oraz mówicie: Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie bylibyśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków. Mt 13,17
23,29-30. Starożytny judaizm, częściej niż czynił to Stary Testament, podkreślał fakt, że Izrael skazywał na męczeńską śmierć swoich proroków (np. Jr 26,20-23; por. 2 Krn 36,15-16). Wspólnota żydowska wznosiła w tamtym okresie okazałe grobowce celem upamiętnienia proroków i sprawiedliwych (w tym także tych, którzy nic zginęli męczeńską śmiercią, takich jak Dawid lub Huldal).
31 Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków. Dz 7,52
23,31. Główną myślą Jezusa jest: „Jaki ojciec, taki syn”. Grzech i wina zbiorowa obciążały kolejne pokolenia nieprawych. Jedynym ratunkiem było nawrócenie (Wj 20,5; Pwt 23,2-6; 1 Sm 15,2-3; Iz 1,4; itd.).
32 Dopełnijcie i wy miary waszych przodków!
23,32 To aluzja Jezusa do zbliżającej się Jego męki i śmierci (por. 21,38n).
23,32. Jest to wyzwanie ironiczne, typowe dla proroków (Iz 6,9; Jr 44,25; Am 4,4-5): Idźcie więc i grzeszcie, jeśli musicie, lecz Bóg was za to osądzi (Koh 11,9)!
33 Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle? Mt 3,7; Mt 12,34 Łk 11,49-51; 1Tes 2,14-16; Mt 5,12; Mt 27,25; Ap 16,6; Ap 18,24
27–33. Wyrazem obłudy kompromitującej faryzeuszy w sposób szczególny jest to, że budują oni pomniki prorokom i przyozdabiają grobowce sprawiedliwych, mówiąc sobie przy tym, że gdyby oni żyli w czasach ich przodków, to żaden z proroków nie zginąłby śmiercią męczeńską, w każdym razie oni, faryzeusze, nie mieliby żadnego udziału w zadawaniu tych cierpień. Zapomnieli jednak, że tego rodzaju deklaracje były równocześnie przyznawaniem, iż owi mordercy proroków byli ich przodkami. W rzeczywistości faryzeusze sami też nic innego nie czynią, jak tylko dopełniają miary swoich przodków. Dlatego Chrystus, nazywając ich ponownie plemieniem żmijowym, oświadcza, że nie ujdą oni potępienia piekielnego.
23,33. Nazwanie kogoś żmiją (lub jakimś innym jadowitym wężem) było już samo w sobie wielką zniewagą (Ps 58,4; 140,3; por. Rdz 3). Potomstwo węża miało według ówczesnych wyobrażeń wydostawać się na zewnątrz, przegryzając brzuch brzemiennej matki; dlatego określenie kogoś mianem plemienia żmijowego oznaczało, że był winien jednego z najbardziej odrażających przestępstw w oczach starożytnych - matkobójstwa. Inaczej mówiąc, było to większą zniewagą niż nazwanie kogoś żmiją!
34 Dlatego oto Ja posyłam do was proroków, mędrców i uczonych. Jednych z nich zabijecie i ukrzyżujecie; innych będziecie biczować w waszych synagogach i przepędzać z miasta do miasta.
23,34 proroków, mędrców i uczonych. Określenia pochodzenia żydowskiego, odniesione tutaj do chrześcijan posłanych (por. 10,41; 13,52).
34. Mowa przeciwko faryzeuszom i uczonym w Piśmie kończy się zapowiedzią posłania do Jerozolimy proroków, mędrców i uczonych. Wzmianka o prorokach jest niewątpliwą aluzją do proroków ST, być może również i do Jana Chrzciciela. Mędrcy uchodzili za spadkobierców nie tylko misji, ale i przymiotów moralnych proroków starotestamentowych. W późnym judaizmie orzeczenia mędrców uważano za decyzje nienaruszalne, prawie natchnione. Swoją powagą i szacunkiem u ludzi mędrcy zdawali się nawet przewyższać uczonych w Piśmie, czyli zawodowych znawców Tory. Otóż wśród wysłanników Jezusa byli ludzie również cieszący się nie mniejszą powagą niż żydowscy mędrcy i uczeni w Piśmie.
Większość Apostołów zginęła rzeczywiście śmiercią męczeńską. Aluzja do bliskiej już śmierci obydwu Jakubów i Szczepana jest aż nazbyt wyraźna. O ukrzyżowaniu, które nie należało do żydowskiego kodeksu karnego, poza śmiercią Jezusa, NT nie wspomina. O biczowaniu uczniów w synagogach mówi Jezus już po raz drugi (por. Mt 10,17). Paweł, wspominając swoją faryzejską przeszłość wyznaje, iż wtrącał do więzienia tych, którzy wierzyli w Chrystusa, i biczował ich w synagogach (Dz 22,19; por. 26,11). Znane były i stosowane wśród Żydów dwa rodzaje biczowań: jedno, wzmiankowane przez Pawła w 2 Kor 11,24, sprowadzające się do trzydziestu dziewięciu uderzeń, drugie, trwające tak długo, jak długo biczowany pozostawał przy życiu. Przepędzać z miasta do miasta przypomina niejedną sytuację z życia św. Pawła (por. Dz 17,6; 21,31; 23,20; 25,2 n; Ga 4,29; 1 Tes 2,14–16), który był również swojego rodzaju i prorokiem, i uczonym w Piśmie.
23,34. Stary Testament nauczał, że prorocy byli posyłani przez Boga, w pewnych żydowskich tradycjach posyłała ich też Mądrość (por, Łk 11,49). Tutaj zostali oni posłani przez Jezusa.
Wśród Żydów panowało powszechne przekonanie, że prawdziwi prorocy odeszli wraz z końcem czasów Starego Testamentu, powrócą zaś dopiero w czasach ostatecznych. Jezus wspomina tutaj o kilku kategoriach duchownych: prorokach, mędrcach (nauczycielach mądrości, którzy układali przysłowia itd.) i uczonych, którzy wyjaśniali Pismo (por. Mt 13,52). Ukrzyżowanie było najsurowszą karą stosowaną przez Rzymian, zarezerwowaną dla członków najniższych grup społecznych, nie mających rzymskiego obywatelstwa. Każdy Żyd, który narażał swego brata na taką karę, był w powszechnej pogardzie ludu. Biczowanie w synagogach było formą kary wymierzaną błądzącym członkom żydowskiej społeczności (zob. komentarz do Mt 10,7). Na temat zwrotu „z miasta do miasta” zob. Mt 10,23.
35 Tak spadnie na was cała krew niewinna, przelana na ziemi, począwszy od krwi Abla sprawiedliwego aż do krwi Zachariasza, syna Barachiasza, którego zamordowaliście między przybytkiem a ołtarzem.
23,35 do krwi Zachariasza. Prawdopodobnie chodzi o Zachariasza z 2 Krn 24,20-22. Jego gwałtowna śmierć była ostatnim zabójstwem, o którym donosi Biblia (2 Krn to ostatnia księga żydowskiego kanonu biblijnego), podczas gdy śmierć Abla (Rdz 4,8) była pierwszym.
— syna Barachiasza. To określenie jest prawdopodobnie wynikiem pomylenia z innym Zachariaszem (por. Iz 8,2 (Sept); Za 1,1). Może ono też być dopiskiem kopisty.
35. Bratobójstwo dokonane przez Kaina (Rdz 4,10) było pierwszą tego rodzaju zbrodnią, śmierć zaś męczeńska Zachariasza – ostatnim w ST morderstwem niewinnego człowieka. Wzmianka o Zachariaszu zdaje się być nawiązaniem do działalności kapłana Zachariasza, który usiłował odwieść naród od bałwochwalstwa, za co spotkała go śmierćmiędzy przybytkiem a ołtarzem tzn. w domu Pańskim. Według 2 Krn 24,22 ojciec tego bohaterskiego kapłana nazywał się Jojada. Mateusz wziął, jak się zdaje, tego Zachariasza za Zachariasza proroka, którego ojciec miał na imię Barachiasz. Morderstwo kapłana Zachariasza, dokonane z polecenia króla Joasza (835–796), mogło uchodzić za ostatnie z tego względu, że zostało opisane w Księdze Kronik, która w kanonie żydowskim znajduje się na samym końcu.
23,35. Przelanie krwi było poważną sprawą, mającą wpływ na całą wspólnotę, nie tylko na ludzi bezpośrednio odpowiedzialnych za popełnione przestępstwo (Pwt 21,1-9). Sam Bóg był mścicielem krwi (Pwt 32,43; Ps 79,10).
Biblia hebrajska ma inny porządek ksiąg, niż współczesne wydania Starego Testamentu. Według jej układu ostatnim męczennikiem jest Zachariasz (2 Krn 24,20-22), pierwszym zaś Abel (Rdz 4,8). W tradycji żydowskiej rozwinięto opowiadania o męczeńskiej śmierci obydwu - powiadano np., że po śmierci Zachariasza w Świątyni wytrysnęła fontanna krwi, której nie mogło zatamować nawet zabicie tysięcy kapłanów (por. też Rdz 4,10 na temat wołania krwi).
Zachariasz, który został zamordowany w świątyni, był synem kapłana Jojady (2 Krn 24,22), nie zaś Zachariaszem, synem Berekiasza (Za 1,1), który żył w znacznie późniejszym okresie dziejów Izraela. Mateusz stosuje jednak żydowską metodę interpretacyjną, polegającą na kojarzeniu kluczowych słów, by połączyć obydwu (nawiązuje do jednego i czyni aluzję do drugiego, podobnie jak to zrobił w przypadku Amona/Amosa i Asy/Asafa w swoim rodowodzie Jezusa, zamieszczonym w rozdz. 1). (Sugestia niektórych badaczy, jakoby imię „Zachariasz” zawierało również aluzję do proroka zamęczonego w 67 r. po Chr., wydaje się mało prawdopodobna.)
36 Zaprawdę, powiadam wam: Przyjdzie to wszystko na to pokolenie.
36. Zapowiadane tu nieszczęście, mające już wkrótce nastąpić, to nie tylko zburzenie Jerozolimy; to także ogólne zepsucie i przewrotność, jakie zapanowały w całym narodzie. Występki ojców będą odziedziczone przez pokolenia synów.
23,36. Określenie „to pokolenie” pojawia się też w Mt 11,16; 13,39. 45 i 16,4; zob. komentarz do Mt 24,34. Pokolenie to miało być świadkiem zniszczenia świątyni. Na temat obrazu winy wielu pokoleń, osiągającej punkt kulminacyjny w pokoleniu najbardziej nikczemnym, nad którym dokona się sąd zob. Jr 16,10-13.
Jezus odwraca się od miasta Łk 13,34-35
37 Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta gromadzi pod skrzydła, a nie chcieliście. Mt 21,35; Mt 22,26
23,37 zabijasz proroków. Zob. 1 Krl 19,10.14; Jr 26,20-23; 2 Krn 24,20-22; 1 Tes 2,15; Dz 7,52; Hbr 11,37 a także żydowskie legendy apokryficzne.
— Ile razy. Aluzja do wielokrotnych wystąpień Jezusa w Jerozolimie, których synoptycy nie wspominają, a które są zreferowane w J.
23,37.Tradycja żydowska powiadała, że Izraelici znajdowali się pod Bożymi skrzydłami i że gdy Żyd nawracał poganina, wprowadzał go „pod skrzydła Bożej obecności”. Stary Testament przedstawia również Boga jako orła krążącego ponad swoimi młodymi (Pwt 32,11; por. Wj 19,4), chroniącego Izraela pod swoimi skrzydłami (Ps 17,8; 36,7; 57,1; 61,4; 63,7; 91,4), wprawiając w ten sposób w przerażenie nieprzyjaciół Izraela (Jr 49,22). Jest to jeden ze starotestamentowych obrazów ukazujących Bożą miłość do Jego ludu. Jezus spełnia tutaj rolę Boga.
Prorocy zwracali się czasami do Jerozolimy bezpośrednio (Jr 13,27), powtórzenie imienia w bezpośrednim apelu jest w tekstach żydowskich zjawiskiem powszechnym. Na temat słów „zabijasz proroków” zob. komentarz do Mt 23,29-30.
38 Oto wasz dom zostanie wam pusty. Jr 7,14; Jr 12,7; Jr 26,4-6; Ez 11,23; J 2,19-21+
23,38 pusty. Pominięte w niektórych rkpsach. Jezus, odrzucony przez swój naród, oddali się. Tym samym Bóg opuści Jerozolimę i świątynię.
23,38. Słowo „dom” może się odnosić do Izraela (Jr 12,7), lecz w tym kontekście prawie na pewno oznacza Świątynię (np. Jdt 9,13), która również „zostanie pusta” (Mt 24,15) w 70 r. po Chr. W Starym Testamencie Świątynia była określana domem Bożym. Być może została tutaj nazwana tańszym domem, by podkreślić, że Boża obecność opuściła to miejsce (jak w Ez 10-11).
39 Albowiem powiadam wam: Nie ujrzycie Mnie odtąd, aż powiecie: Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie. Ps 118,26; Dz 2,33+
23,39 Słowa błogosławieństwa, które w Łk 13,35 są połączone — jak się wydaje — z uroczystym wjazdem do Jerozolimy w Niedzielę Palmową, w kontekście relacji Mateusza odnoszą się niewątpliwie do późniejszego powrotu Chrystusa, być może do tego na końcu czasów. Żydzi uznają i uczczą wówczas to przyjście, ponieważ się nawrócą (por. Rz 11,25n).
37–39. Obraz ptaka osłaniającego swymi skrzydłami pisklęta był wykorzystywany również przez autorów ST w celu zilustrowania troskliwej, opiekuńczej dobroci Boga (por. Ps 36[35],8; Iz 31,5). Jest to zapowiedź odejścia Boga nie tylko ze świątyni, ale z całego miasta, które jest tu nazwane domem. Zburzenie Jerozolimy będzie już tylko zewnętrznym znakiem, potwierdzeniem prawdy, że Bóg opuścił Święte Miasto. Jezus również opuszcza Jerozolimę. Ujrzą Go ludzie w tym mieście znów, nie tyle może w Niedzielę Palmową, ile raczej przy końcu świata, kiedy to się zjawi w imię Pańskie, w grozie i majestacie Najwyższego Sędziego.
23,39. Na temat znaczenia tego cytatu zob. Mt 21,9. Prorocy Starego Testamentu i późniejsza tradycja żydowska wskazywały, że odkupienie nastąpi dopiero po powszechnym nawróceniu Izraela (por. Iz 30,19).
23,29-39. Los proroków. Jest to ostatnie z biada (Mt 23,29).
Mt 24
MOWA O ZBURZENIU JEROZOLIMY I PRZYJŚCIU CHRYSTUSA
Zniszczenie świątyni Mk 13; Łk 21,5-33
1 Po wyjściu Jezusa ze świątyni podeszli do Niego uczniowie, aby Mu pokazać budowle świątyni. Mk 13,1-4; Łk 21,5-7
24,1—25,46 Ta mowa eschatologiczna łączy w sobie zapowiedź dwóch oddzielnych wydarzeń: zburzenia Jerozolimy i końca świata. W tym celu mowa zapisana w Mk, która dotyczyła tylko pierwszego wydarzenia, w Mt została uzupełniona trojako przez: 1. dodanie w. 26-28 i 37-41, wziętych z mowy o dniu Syna Człowieczego, z której korzysta też na swój sposób Łk (17,22-37); 2. naniesienie wprowadzające tematy „paruzji” (w. 3, 27, 37, 39, których nie ma nigdzie w Ewangeliach, por. Mt 24,3+; 1 Kor 15,23+), „końca świata” (w. 3; por. 13,39.40.49) i „znaków Syna Człowieczego”, które dotkną wszystkich narodów ziemi (w. 30); 3. dodanie na końcu mowy pewnych przypowieści na temat czujności (24,42 — 25,30), a te są przygotowaniem powrotu Jezusa i wielkiego sądu eschatologicznego (25,31-46). To połączenie zburzenia Jerozolimy i końca świata wyraża zresztą prawdę teologiczną, ponieważ jeśli nawet każde z tych wydarzeń nastąpiło w innym czasie, to są one jednak bardzo istotnie między sobą powiązane, a pierwsze jest wstępem do drugiego i jego prefiguracją. Zburzenie Jerozolimy oznacza koniec Starego Przymierza, które ustępuje miejsca obecności Chrystusa, przychodzącego zainaugurować swoje królowanie w Kościele. To decydujące wydarzenie w historii zbawienia powtórzy się jeszcze tylko na końcu czasów, kiedy Bóg dokona nad całym rodzajem ludzkim, wybranym już w Chrystusie, takiego samego sądu, jakiego dokonał wobec pierwszego narodu wybranego. Por. 1 Kor 1,8+.
1. Ze słów rozpoczynających rozdział 24 wynika, że wielka mowa przeciwko faryzeuszom była wygłoszona w świątyni. Murom świątyni przypatrywali się Apostołowie w czasie pełnego grozy przemówienia Jezusa. Imponowały im swą wielkością – wznoszono je przecież od r. 20 przed Chr. do r. 63 po Chr. – solidnym wykonaniem. Kiedy więc Jezus przestał mówić, poczęli dzielić się z Nim swoimi uwagami – pełnymi uznania – o świątyni.
24,1. Świątynia w Jerozolimie była jedną z najbardziej okazałych budowli czasów starożytnych, wydawała się mocna i niewzruszona (por. np. List Arysteasza 100-101). Pełniła rolę centralnego symbolu judaizmu i słynęła ze swej piękności. Na temat dalszych komentarzy zob. Mk 13,1.
2 Lecz On rzekł do nich: Widzicie to wszystko? Zaprawdę, powiadam wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony.
2. I właśnie wtedy Jezus oświadczył, że już niedługo z budowli owej nie pozostanie kamień na kamieniu: Podobnie zapowiadał kiedyś zburzenie Samarii Amos, taki sam koniec ogłaszał już od dawna całej Jerozolimie Jeremiasz. Mimo że świątynia była zbudowana przez obcego Żydom Idumejczyka Heroda, to jednak każdy Żyd chlubił się tą budowlą i uważał ją za wielką narodową świętość.
24,2. Imponujące budowle nie czyniły większego wrażenia na niektórych greckich filozofach. Jezus jednak idzie jeszcze dalej od nich - mówi o sądzie. Również inne religijne grupy żydowskie (np. sekta z Qumran) oczekiwały osądzenia Świątyni. Jednak większość Żydów, niezależnie od dzielących ich różnic, uważała tę budowlę za symbol jedności narodu i odczuwała konsternację na myśl, że Bóg mógłby pozwolić na jej zniszczenie (jak w Jr 7,4-15). W rzeczywistości fragmenty budowli zachowały się (np. fragment muru świątyni stoi do dzisiaj), lecz fakt ten nie narusza sensu hiperboli - świątynia została niemal całkowicie zniszczona w 70 r. po Chr.
3 A gdy siedział na Górze Oliwnej, podeszli do Niego uczniowie i pytali na osobności: Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata? Mt 13,39
24,3 Użyte tu grec. słowo parousia znaczy „obecność”, a wtórnie — „przyjście”. W świecie grecko-rzymskim używano go na określenie oficjalnych i uroczystych wizyt, które osoba panująca składa na jakimś terenie. Chrześcijanie przejęli je, stosując jako termin techniczny na określenie chwalebnego przyjścia Chrystusa (por. 1 Kor 15,23+). Stosowanie tego słowa nie musi się koniecznie ograniczać do ostatecznego przyjścia Chrystusa, lecz może ono określać również objawienie się Jego mocy przy zakładaniu królestwa mesjańskiego (Kościoła) na ruinach judaizmu (por. 16,27-28). Mt łączy tutaj w sposób ewidentny te dwa tematy.
3. Nic tedy dziwnego, że proroctwo o zburzeniu świątyni zaniepokoiło także uczniów. Przyszli tedy do Mistrza, gdy był już na Górze Oliwnej, i pytali, kiedy to nastąpi. Sprawa była tym bardziej ważna, że w przekonaniu ówczesnych Izraelitów zburzenie świątyni miało być zapowiedzią końca świata i ponownego przyjścia Mesjasza. Dlatego pytanie uczniów brzmiało: Kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?
24,3. Prorocy Starego Testamentu zwykle grupowali wydarzenia raczej według ich tematu, niż chronologii, Jezus czyni podobnie w swojej mowie. Zostaje Mu zadane pytanie, które z gramatycznego punktu widzenia stanowi dwie odrębne kwestie: o czas zniszczenia świątyni i o czas, w którym nastąpi koniec.
24,1-3. Zniszczenie Świątyni. Rozdz. 23 rozpoczął się od ostrzeżenia Jezusa przed zbliżającym się Bożym sądem nad członkami pewnych grup należących do ówczesnego religijnego establishmentu. W rozdz. 24 sąd zostaje rozciągnięty na samą Świątynię. Po jej zniszczeniu w 70 r. po Chr. wielu ludzi dopatrywało się w tym wydarzeniu działania ręki Bożej.
Początek boleści
4 A Jezus im odpowiedział: Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. 5 Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: To ja jestem Mesjaszem. I wielu w błąd wprowadzą. Mk 13,5-13; Łk 21,8-19
24,5 ja jestem Mesjaszem. Przed r. 70 po Chr. wielu awanturników podawało się za Mesjasza.
24,4-5. WI w. po Chr. (i później) pojawiło się wiele fałszywych postaci mesjańskich, które pociągnęły za sobą duże rzesze oddanych wyznawców. Chociaż Józef Flawiusz, piszący dla pogańskich czytelników, określa ich raczej mianem „fałszywych proroków” niż mesjaszów, zwykle ich polityczne aspiracje były w jego opisach wyraźnie widoczne.
6 Będziecie słyszeć o wojnach i odgłosy wojen; baczcie! Nie trwóżcie się tym! To wszystko musi się stać, ale to jeszcze nie koniec. Dn 2,28
7 Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Wystąpi głód i zaraza, a miejscami trzęsienia ziemi. 2Krn 15,6-7 J 16,21; Rz 8,22; 1Tes 5,3; Ap 12,2
24,7 i zaraza. Dodane w niektórych rkpsach, być może za Łk 21,11.
— Por. Iz 8,21; 13,13; 19,2; Jr 21,9; 34,17; Ez 5,12; Am 4,6-11; 8,8; 2 Krn 15,6.
8 Lecz to wszystko jest dopiero początkiem boleści.
24,8 Por. Iz 13,8; 26,17; 66,7; Jr 6,24; 13,21; Oz 13,13; Mi 4,9-10. Judaizm odnosił obraz boleści do czasów wielkiego ucisku, jaki miał poprzedzić nadejście królestwa mesjańskiego.
4–8. Lecz Jezus nie odpowiedział wprost na to pytanie. Przestrzegł tylko Apostołów, by nie dali się zwieść zbyt łatwo różnym pseudomesjaszom, których pojawi się wielu i którym uda się omamić niejednego chrześcijanina. Nie powinny też uczniów Jezusa napełniać trwogą toczące się tu i ówdzie wojny. Wszystkie nieszczęścia, które niesie ze sobą każda wojna, muszą wprawdzie przyjść, ale nie będą one jeszcze oznaczały końca. Bunty jednych narodów przeciw drugim, jednych królestw przeciwko drugim, zaraza, trzęsienie ziemi – wszystko to będzie stanowić zaledwie początek boleści.
24,6-8. Boleści te były związane z cierpieniami, które zdaniem wielu Żydów miały poprzedzić nadejście końca (np. 4 Ezd 9,3; 13,31-32; 2 Barucha 27,7; 70,3; Wyrocznie Sybilińskie 2,22-24; 3,660-61). Niektórzy porównywali te boleści do „bólów porodowych” lub „skurczów porodowych Mesjasza” (albo ery mesjańskiej) (np. w Hymnach z Qumran; por. Iz 13,8; Oz 13,13). Zdaniem Jezusa jest to jedynie „początek boleści”. Mateusz opisuje niektóre z tych boleści w typowym języku Starego Testamentu (2 Krn 15,6; Iz 19,2; Jr 51,46).
Prześladowanie uczniów
9 Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów z powodu mego imienia. Mt 10,22
10 A wówczas wielu zachwieje się w wierze; będą wzajemnie się wydawać i jedni drugich nienawidzić. Mt 10,21; Mt 10,35-36
11 Powstaną liczni fałszywi prorocy i wielu w błąd wprowadzą; 2Tes 2,3
12 a ponieważ wzmoże się nieprawość, ostygnie miłość wielu. Łk 18,8
13 Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Mt 10,22
14 A ta Ewangelia o królestwie będzie głoszona po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom. I wtedy nadejdzie koniec. Mt 26,13; Rz 10,18
24,14 po całej ziemi. Użyte tu grec. oikoumene znaczy „świat zamieszkały”, co wówczas odnosiło się do świata grecko-rzymskiego. Wszyscy Żydzi zamieszkujący na obszarze ówczesnego cesarstwa mieli usłyszeć Dobrą Nowinę przed karą, zapowiedzianą Izraelowi na r. 70 (por. Dz 1,8+; Rz 10,18). „Świadectwo” niesione wszystkim narodom miało obrócić się najpierw przeciw niewiernym Żydom (por. już Mt 10,18). Ewangelia już przed r. 70 faktycznie dotarła do wszystkich głównych części imperium rzymskiego (por. 1 Tes 1,8; Rz 1,5.8; Kol 1,6.23).
— koniec. Tzn. zburzenie Jerozolimy.
9–14. Będzie to wielka próba ludzkiej wytrzymałości, pierwsze wielkie prześladowanie uczniów Jezusa z racji ich przynależności do Mistrza. Nie wszyscy wytrzymają tę próbę: wielu zachwieje się w wierze, jedni poczną nienawidzić drugich, oskarżając się przed wspólnymi wrogami; osłabnie miłość wzajemna jednych ludzi do drugich, a przepowiednie różnych pseudoproroków będą znajdowały coraz większy posłuch. Lecz Dobra Nowina mimo to będzie głoszona po całym świecie.
24,9-14. Znakami czasów ostatecznych będą powszechne prześladowania, odstępstwo i misyjne ożywienie ogarniające cały świat Wydarzenia te stały się charakterystyczne dla chrześcijaństwa już w I w. po Chr., chociaż nie na skalę globalną.
Pod wpływem nacisków wielu nawróconych na judaizm powróci do pogaństwa. Teksty żydowskie ostrzegały, że w czasach ostatecznych wielu Żydów odwróci się od Boga; podobnie jak to miało miejsce przed powstaniem Machabeuszów w II w. przed Chr. Odstępstwo i wydawanie przyjaciół prześladowcom uważano za przerażające przestępstwa.
Tak żydowscy czytelnicy rozumieliby ostrzeżenia Jezusa dotyczące prześladowań i apostazji Jednak Jego nauka o rozprzestrzenianiu się dobrej nowiny o królestwie wśród wszystkich narodów jest sprzeczna z głównym nurtem żydowskiego nauczania. Chociaż autorzy literatury apokaliptycznej zapowiadali prześladowania ze strony innych narodów, nie przepowiadali powszechnego nawrócenia pogan przed nastaniem końca.
24,4-14. Przyszłe wydarzenia. Wzmianki o znakach wieszczących nadejście końca pojawiają się w wielu żydowskich pismach - apokaliptycznych (np. 2 Księga Barucha 70,7), jednak wiele ich cech charakterystycznych (ostateczna wojna, zniszczenie Rzymu itd.) nie występuje w tekście Ewangelii. Większość znaków wstępnych, których oczekiwali inni autorzy literatury apokaliptycznej, nie jest tutaj bezpośrednim sygnałem końca (Mt 24,6-8).
Znaki zapowiadające zburzenie Jerozolimy Mk 13,14-23; Łk 21,20-24; Dn 9,27; Dn 11,31; Dn 12,11; 1Mch 1,54; 2Tes 2,3-4
15 Gdy więc ujrzycie ohydę spustoszenia, o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte – kto czyta, niech rozumie
24,15 ohydę spustoszenia. Wydaje się, że tym wyrażeniem Daniel (9,27) określał bóstwo pogańskie, które w r. 168 przed Chr. Antioch IV Epifanes postawił w świątyni jerozolimskiej (por. 1 Mch 1,54). Ta ewangeliczna przepowiednia się spełni, kiedy miasto święte oraz świątynię obiegną i zdobędą pogańskie wojska Rzymu (por. Łk 21,20).
15. Według Mateusza to, co dzieje się w NT: fakty i słowa Jezusa, było już zapowiedziane przez proroków Starego Prawa. Tak też i teraz, mając pisać o zburzeniu Jerozolimy, na wstępie odwołuje się Mateusz do proroka Daniela, który zapowiadał ohydę spustoszenia zalegającą miejsca święte (24,15). Chodziło wówczas Danielowi o kanaańskich baalów i o greckie idole, którymi Antioch IV Epifanes zbezcześcił świątynię w r. 168 przed Chr. (por. 1 Mch 1,54; 2 Mch 6,2). Tamto zburzenie Świętego Miasta z czasem stało się typem przyszłego wiele bardziej tragicznego zniszczenia Jerozolimy.
24,15. „Ohyda spustoszenia” z Dn 9,27 ma nastąpić po zgładzeniu Mesjasza „Pomazańca” (istnieje wiele dopuszczalnych interpretacji tego fragmentu). Fragment Dn 11,31 wydaje się sugerować, że miało się to wydarzyć w II w. przed Chr., zaś Dn 12,11, że wydarzy się w czasach ostatecznych. Niektórzy komentatorzy doszli więc do wniosku, że proroctwo wypełni się w kilku etapach Jedni uważają, że niektóre proroctwa Daniela nadal czekają na spełnienie, inni twierdzą, iż wszystkie wypełniły się w I w. po Chr.
Józef Flawiusz, żydowski historyk z I w. po Chr., uważał, że proroctwa Daniela wypełniły się w 66 r. przed Chr., gdy zeloci zamordowali kapłanów w świątyni. Ten akt zbezczeszczenia świątyni spowodował, że Bóg sprowadził na nią „ohydę spustoszenia” (przelanie ludzkiej krwi w świątyni doprowadziło do jej profanacji; zob. komentarz do Mt 23,35). Zbezczeszczenie świątyni miało być dla chrześcijan sygnałem do ucieczki z Jerozolimy (Mt 24,16). Wcześni historycy chrześcijańscy informują nas, że chrześcijańscy prorocy ostrzegali wierzących żydowskiego pochodzenia, by opuścili w tym czasie Jerozolimę.
Świątynia ujrzała „ohydę spustoszenia” w 701 r. po Chr., gdy Rzymianie zniszczyli ją ogniem i na jej miejscu zatknęli swoje sztandary. Żydzi wiedzieli (lament z tego powodu odnaleźć można w Zwojach znad Morza Martwego), że na sztandarach tych widniały insygnia rzymskiego cesarza, któremu oddawano boską część we wschodniej części świata śródziemnomorskiego. W ten sposób dopełnili profanacji tego miejsca. Mieszkańcy Jerozolimy uważali, że nawet czasowe sprowadzenie tych insygniów do świętego miasta (Piłat uczynił to trzykrotnie, zanim Jezus wypowiedział swoje ostrzeżenie) doprowadziło do jego całkowitego skażenia. Przy kilku okazjach mieszkańcy Jerozolimy udowodnili, że wolą raczej umrzeć, niż dopuścić do zbezczeszczenia świątyni.
16 wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry.
24,16. Góry dostarczały najlepszych kryjówek w Judei. Armie wykorzystywały je zwykle do prowadzenia wojen partyzanckich (por. np. 1 Sm 23,26; 1 Mch 2,28). Tradycja wczesnochrześcijańska powiada, że chrześcijanie z Jerozolimy uciekli do Pełli, leżącej na północy, u podnóża gór. Chociaż górzyste obszary Judei otaczały Jerozolimę ze wszystkich stron, droga na północ, do Pełli, wiodła przez dolinę Jordanu. Zarówno góry, jak i droga do Pełli obfitowały w miejsca, które mogłyby służyć jako kryjówki, ale właśnie ucieczka do Pełli wskazuje na to, że wypowiedź o górach z Mt 24,16 nie padła po tych wydarzeniach.
17 Kto będzie na dachu, niech nie schodzi, by zabrać rzeczy z domu. Łk 17,31
24,17. Płaskie dachy domów były wykorzystywane jako miejsce modlitwy, suszono też na nich warzywa i używano do innych celów. Schody wiodące na dach znajdowały się na frontowej części domu, można było zatem dostać się na dach bez wchodzenia do środka.
18 A kto będzie na polu, niech nie wraca, żeby wziąć swój płaszcz.
16–18. Rada udzielona mieszkańcom Judei, żeby uchodzić w góry, jest zupełnie zrozumiała, gdyż góry judejskie posiadają wiele pieczar, w których można było znaleźć bezpieczne schronienie. Wspomniany w w. 17 „dach domu” bywa po dzień dzisiejszy dla mieszkańców Bliskiego Wschodu miejscem nocnego odpoczynku.
24,18. Wychodząc do pracy o szóstej rano, rolnicy zakładali wierzchnie okrycie (płaszcze). Gdy temperatura się podnosiła, pozostawiali swoje szaty na skraju pola.
19 Biada zaś brzemiennym i karmiącym w owe dni!
24,19. Ciąża lub karmienie piersią znacznie utrudniały podróżowanie. Również głód powodował, że ciąża i macierzyństwo stawały cię uciążliwe. I rzeczywiście, Józef Flawiusz donosi, że podczas oblężenia Jerozolimy sytuacja stała się tak trudna, że niektóre kobiety zjadały własne dzieci (jak w Kpł 26,29; Pwt 28,57; 2 Krl 6,29).
20 A módlcie się, żeby ucieczka wasza nie wypadła w zimie albo w szabat.
24,20. Nadejście pory zimowej znacznie pogarszało warunki podróżowania, prowadząc do unieruchomienia większość starożytnych armii. W zimie wyschłe koryta potoków (wadi) wypełniały się wodą, uniemożliwiając przedostanie się na drugą stronę. Niektórzy uchodźcy z Jerozolimy starali się przedrzeć zimą przez pierścień rzymskiego oblężenia, lecz zatrzymani przez wezbrane wody potoków dostawali się w ręce Rzymian i byli zabijani.
Żydowskie Prawo zakazywało dosiadania koni, mułowi używania innych środków transportu w szabat. Określało nawet dystans, jaki można było pokonać pieszo. Trudno byłoby więc zdobyć w szabat jakiś środek transportu, szczególnie gdyby mieszkańcy Jerozolimy pragnęli wymknąć się w ukryciu, bez zwracania na siebie uwagi patriotycznie nastawionych zelotów. Prawo szabatu można było złamać w celu ratowania życia, lecz ci, którzy nie zdawaliby sobie sprawy z niebezpieczeństwa sytuacji, nie współdziałaliby z uciekającymi. (Gdyby Jerozolima została oblężona w roku szabatowym – Kpł 25,1-7 - jej mieszkańcy szybko zużyliby zapasy żywności; w tym przypadku chodzi jednak przypuszczalnie raczej o dzień szabatu niż rok szabatowy.)
21 Będzie bowiem wówczas wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd i nigdy nie będzie. Dn 12,1; Ap 7,14
24,21 Por. Wj 10,14; 11,6; Jr 30,7; Ba 2,2; Jl 2,2; Dn 12,1; 1 Mch 9,27; Ap 16,18.
24,21. Jezus sięga tym razem po terminologię z Dn 12,1 - fragmentu nawiązującego do końcowego okresu prześladowań, które muszą nastąpić przed wskrzeszeniem umarłych (Dn 12,11-13). Słowa „i nigdy nie będzie” miały czasami znaczenie hiperboli (por. Joz 10,14 oraz Wj 8,13; Lb 14,20; 2 Krl 6,18), chociaż Józef Flawiusz twierdzi, że prześladowania z lat 66-70 po Chr. przewyższyły wszystkie dotychczasowe w ludziach dziejach.
22 Gdyby ów czas nie został skrócony, nikt by nie ocalał. Lecz z powodu wybranych ów czas zostanie skrócony.
24,22 z powodu wybranych. Chodzi o Żydów wezwanych, aby weszli do królestwa Bożego, czyli o „małą Resztę” (por. Iz 4,2+; Rz 11,5-7).
19–22. Należało prosić Boga, żeby ucieczka nie wypadła w zimie, kiedy dni są krótkie i wypełnione od rana do wieczora ulewnymi deszczami, ani nie w szabat, gdyż prawo szabatu zabraniało odbywania podróży w dzień świąteczny. Biada rozpoczynające w. 19 i odnoszące się do brzemiennych i karmiących jest nie tyle pogróżką, ile wyrazem współczucia. Wzmianka o wybranych stanowi wyraźne nawiązanie do starotestamentowej „Reszty Izraela”. Ze względu na nich dni ucisku nie będą trwały tak długo, iżby ich ofiarą padła cała ludzkość. W znaczeniu dosłownym chodzi tu, rzecz jasna, o zagładę, jaka miała spaść na Jerozolimę. Część jej mieszkańców, aczkolwiek rozproszona, przetrwała jednak, stając się uosobieniem nadziei ocalenia całego narodu.
24,22. Jezus ma przypuszczalnie na myśli 1260 dni, o których wspomina Księga Daniela; okres ten zostanie skrócony, w przeciwnym razie nikt by nie przeżył.
24,15-22. Znaki zburzenia Jerozolimy. Jednym z warunków, które miały być spełnione przed powrotem Chrystusa były wydarzenia lat 66-70 po Chr., które dokładnie wypełniły Jego zapowiedzi.
Przyjście Chrystusa
23 Wtedy jeśliby wam ktoś powiedział: Oto tu jest Mesjasz albo: Tam, nie wierzcie! Pwt 13,2n; 2Tes 2,3-4; 2Tes 2,9; Ap 13
23. Przejście od opisu nieszczęść towarzyszących zburzeniu Jerozolimy do wizji ponownego przyjścia Jezusa nie oznacza, że paruzja rzeczywiście będzie miała miejsce zaraz po zniszczeniu Świętego Miasta. Zburzenie Jerozolimy jest symbolem lub typem utrapień, które poprzedzą ponowne przyjście Jezusa.
24 Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych.
24,23-24. Niektórzy fałszywi żydowscy prorocy, działający na terenie Palestyny w I w. po Chr., przyciągnęli do siebie duże rzesze wyznawców twierdzeniem, że potrafią dokonywać cudów (takich jak rozdzielenie wód Jordanu lub spowodowanie, że runą mury Jerozolimy). Nie dotrzymali jednak swoich obietnic. Oprócz tego wielu czarnoksiężników powiadało, że potrafią sporządzać cudowne lekarstwa; niektórzy fałszywi prorocy żydowscy wypowiadali podobne obietnice.
25 Oto wam przepowiedziałem.
24,25. Ostrzeżenie wypowiedziane zawczasu zawsze przyczyniało się do umocnienia wiary (Iz 48,5).
26 Jeśli więc wam powiedzą: Oto jest na pustyni – nie chodźcie tam! Oto wewnątrz domu, nie wierzcie! Łk 17,23-24
24,26. Rzekomi Mesjasze przybywali najczęściej z pustyni, starając się naśladować Mojżesza, który niegdyś poprowadził swój lud przez pustynię. (Żydzi czekali na nadejście wyzwoliciela podobnego do Mojżesza zob. Pwt 18,15.) Po 70 r. po Chr., a szczególnie po sromotnej klęsce w r. 135, wielu palestyńskich Żydów zaczęło okazywać sceptycyzm wobec ludzi podających się za Mesjasza (saduceusze już przedtem w nich wątpili).
27 Albowiem jak błyskawica zabłyśnie na wschodzie, a jaśnieje aż na zachodzie, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. J 7,27
24,27 Przyjście Syna Człowieczego będzie tak oczywiste jak błyskawica. — Błyskawica jest klasycznym zjawiskiem towarzyszącym sądowi Bożemu (por. Iz 29,6; 30,30; Za 9,14; Ps 97,4; itd.).
24–27. Samo pojawienie się Jezusa na sąd będzie zupełnie nieprzewidziane. Dlatego nie należy wierzyć żadnym pogłoskom o rzekomym ukazaniu się Jezusa czy to na pustyni – aluzja do Jana Chrzciciela – czy to we wnętrzu domów. Owego przyjścia Chrystusa nie należy pojmować symbolicznie w sensie Jego obecności w Kościele lub jako działalność Ducha Świętego, objawiającego swoją moc szczególną w rozszerzaniu się chrześcijaństwa. Jest to eschatologiczne przyjście Jezusa, na co wyraźnie wskazują paralelne teksty Łukasza i Marka, przyjście nie dające się określić pod względem czasu.
24,27. Fałszywi Mesjasze nie potrafili naśladować tego znaku. Miało nim być przyjście Pana, opisane w takich fragmentach jak Za 14,3-8, z Jezusem wypełniającym rolę, którą większość żydowskich czytelników tradycyjnie przypisywała Bogu.
28 Gdzie jest padlina, tam się i sępy zgromadzą. Łk 17,37; Iz 34,15; Hi 39,30; Mt 25,32
24,28 Jest to prawdopodobnie przysłowie, które obrazuje coś, co nie może pozostać ukryte, lecz musi się dać poznać jak w powiedzeniu: Po krążeniu sępów będzie niezwłocznie wiadomo nawet o jednych tylko zwłokach ukrytych na pustyni.
24,28. Powrót Jezusa Chrystusa nie będzie wydarzeniem, które dokona się w ukryciu. Przerodzi się w ostateczną bitwę, zaś ciała Jego wrogów staną się padliną dla sępów (Ez 32,4-6; 39,17-20). Zjedzenie ciała zmarłego przez dzikie zwierzęta, zamiast pogrzebania go, uważano za przerażający los (Pwt 28,26; 1 Sm 17,44; Ps 79,2).
29 Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną spadać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte. Mk 13,24-27; Łk 21,25-27; Am 8,9+; Iz 13,9-10; Iz 34,4
24,29 Ten wiersz łączy się z w. 25. W. 26-28 stanowią niewątpliwą dygresję.
— Opis tych dni — por. Jr 4,23-26; Ez 32,7n; Am 8,9; Mi 1,3-4; Jl 2,10; 3,4; 4,15 i przede wszystkim Iz 13,9-10 oraz 34,4, skąd są zaczerpnięte sformułowania tego tekstu. „Moce niebios” to gwiazdy i ogólnie siły kosmiczne.
28–29. Słowa: Gdzie jest padlina, tam się i sępy zgromadzą stanowią swojego rodzaju przysłowie, sformułowane, być może, na podstawie tekstu Hi 39,30, i zdają się wyrażać myśl następującą: Podobnie jak do ciała porzuconego zwierzęcia zlecą się zewsząd sępy, tak też rzucą się na konającą Jerozolimę rzymscy żołnierze.
24,29. Nawiązanie do zjawisk astronomicznych jest starotestamentowym językiem opisującym czas Bożego sądu w czasie ostatecznej bitwy (np. Iz 13,10; 24,33; 34,3; Ez 32,7-8; Jl 3,14; Za 14,6). Podobny język zjawisk kosmicznych był czasami stosowany w odniesieniu do innych sądów lub Bożych dzieł z przeszłości (np. Ps 18,6-9; Jr 4,20-28; Wyrocznie Sybillińskie). Ciemność była w starożytności uważana za przerażający znali kary (Wj 9,21-23). Zarówno Żydzi, jak i poganie uważali znaki na niebie za doniosłe przepowiednie. Pewne znaki na niebie (jednak o znacznie mniejszej skali) miały towarzyszyć upadkowi Jerozolimy.
30 Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą. Za 12,10-12; Ap 1,7 Mt 8,20+; Dn 7,13-14; Mt 26,64
24,30 W tym znaku Ojcowie Kościoła widzieli krzyż Chrystusa. Może jednak chodzić o Niego samego, gdy jako zmartwychwstały i uwielbiony ukazuje swój triumf w Kościele (wizja porządku duchowego).
— Daniel ogłasza ustanowienie królestwa mesjańskiego przez przychodzącego na obłokach Syna Człowieczego. — Obłok występuje w ST jako zwyczajny znak teofanii (Wj 13,22+; 19,16+; 34,5; Kpł 16,2; 1 Krl 8,10-11; Ps 18,12; 97,2; 104,3; Iz 19,1; Jr 4,13; Ez 1,4; 10,3n; 2 Mch 2,8), podobnie też w NT (Mt 17,5; Dz 1,9.11; 1 Tes 4,17; Ap 1,7; 14,14).
24,30. Pojawienie się na niebie znaku-Syna Człowieczego jest ostatecznym sygnałem przyjścia Jezusa (Mt 24,3). Ewangelista łączy tekst Za 12,10 (w którym Bóg skłania swój lud do nawrócenia i pokuty za ból, który Mu zadał) z Dn 7,13-14 (gdzie przedstawiciel cierpiącego Izraela przyjmie od Boga królestwo i panowanie na wieki). (Zob. też Ap 1,7). W Zwojach znad Morza Martwego „obłoki” oznaczają zastępy anielskie w czasie Bożego przyjścia. W Starym Testamencie obraz ten mógł się odnosić do obłoku Bożej chwały lub do zwyczajnych chmur.
31 Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym, i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od krańca do krańca nieba. 1Tes 4,16; Pwt 30,3n
24,31 z trąbą o głosie potężnym. W niektórych rkpsach: „z trąbą potężną” albo „z trąbą i głosem potężnym”.
— z czterech stron świata. Całość tak zaczętej formuły jest kombinacją opartą na Za 20,10 i Pwt 30,4, gdzie chodziło o zgromadzenie rozproszonych członków Izraela (por. Ez 37,9 i Ne 1,9). Zob. także Iz 27,13. „Wybrani” tutaj, podobnie jak w w. 22 i 24, to ci spośród Żydów, których Jahwe wybawi od nieszczęścia swego ludu, żeby ich przyjąć w swym królestwie (w. 30).
30–31. Jezus pojawia się jako Boski sędzia. „Zewnętrzna oprawa” Jego przyjścia przypomina tryumfalny wjazd zwycięskiego wodza, poprzedzanego orszakiem heroldów. W znaku ukazującym się na niebie wielu Ojców Kościoła dopatrywało się kształtów krzyża. Inni sądzą, że chodzi tu po prostu o znaki-symbole królewskiej władzy Jezusa. Wzmianka o „narzekaniu wszystkich narodów ziemi” nawiązuje do analogicznych sformułowań w różnego rodzaju apokalipsach. Opis postaci Syna Człowieczego jest zaczerpnięty formalnie z Dn 7,13 n. Mateuszowi wyraźnie zależy na pokazaniu, jak to w osobie Jezusa wypełnia się tamto proroctwo. Obłoki, moc, chwała – to akcesoria mające świadczyć o nadziemskim pochodzeniu Syna Człowieczego, podobnie jak nieodłącznym elementem wszystkich opisów sądu są aniołowie z trąbami, zwołujący wszystkich mieszkańców ziemi na miejsce ostatecznych rozrachunków z Bogiem (por. 1 Tes 4,16; 1 Kor 15,52 n). Głos trąby ma służyć, być może, wzbudzeniu z martwych wszystkich umarłych. Chociaż Mateusz mówi o zgromadzeniu z czterech stron świata tylko wybranych Jezusa, to jednak nie zdaje się, by przyszły sąd miał obejmować tylko sprawiedliwych. Możliwe natomiast, że bezbożnych reprezentują wspomniane w w. 30 narody ziemi. One to właśnie mają szczególne powody, by narzekać i lamentować w dniu pojawienia się Syna Człowieczego.
24,31. Głos trąb obwieszczał wstąpienie na tron nowego króla lub inne doniosłe wydarzenie. W Starym Testamencie za pomocą trąb zwoływano lud Boży (najczęściej w celu wyruszenia na wojnę). Prorocy często posługiwali się trąbą jako symbolem ostrzegającym przed zbliżającą się bitwą i zniszczeniem (np. Jr 4,5; 19; 21; Za 1,16). Trąby miały służyć do zwołania Bożego ludu wczasach ostatecznych (Iz 27,13), gdy dokona się zbawienie Izraela (Iz 11,12; 43,5; 49,5; 56,8; motyw bardzo rozpowszechniony w żydowskiej tradycji) i odbędzie się ostateczna wojna Boża (Za 9,14-16). Żydowska modlitwa, odmawiana codziennie w tym okresie, wspomina o przyszłym zgromadzeniu Izraela na dźwięk trąby, co potwierdzają różne inne starożytne dokumenty żydowskie. To zgromadzenie stało się więc naturalnym obrazem eschatologicznego zwołania wierzących (por. 1 Kor 15,52; 1 Tes 4,16).
Określenie „od jednego krańca nieba aż do drugiego” może nawiązywać do ówczesnych wyobrażeń o świecie: niebo było sklepieniem rozpiętym ponad ziemią, zatem zwrot ten był równoważny naszemu równie przenośnemu powiedzeniu „od jednego krańca ziemi aż po drugi” - tj. wszędzie (por. Mk 13,27).
Przykład z drzewa figowego Mk 13,28-32; Łk 21,29-33; Łk 17,26-27; Łk 17,34-35
32 A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Gdy jego gałązka nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że zbliża się lato. 33 Tak samo i wy, gdy ujrzycie [to]wszystko, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi.
24,33 Mowa o Synu Człowieczym, który przychodzi założyć swoje królestwo.
32–33. Drzewo figowe, a nie żadne inne, zostało tu wspomniane być może dlatego, że swoim szybkim okrywaniem się liśćmi najwyraźniej wskazywało na początek wiosny. Nie bez znaczenia z pewnością było i to, że właśnie do drzewa figowego był niejednokrotnie przyrównywany cały naród wybrany (por. np. Jr 8,13; 24,1 n; Oz 9,10). Otóż wszystko to, co się dokonało za sprawą Jezusa na oczach Izraela, a zwłaszcza owe znaki przedstawione w w. 15, powinno zwiastować bliskość dnia Pańskiego.
24,32-33. Jest to pierwsza z siedmiu przypowieści o przyszłym królestwie, odpowiadających siedmiu przypowieściom o obecnym królestwie z rozdz. 13.
W przeciwieństwie do większości drzew rosnących w Palestynie, drzewo figowe traciło liście w zimie. O:tej porze roku figowce miały liście, co zapowiadało, że latem pojawią się owoce. Jezus posłużył się wcześniej tym drzewem w przypowieści opowiadającej o zniszczeniu świątyni (zob. Mk 11,12-15). Jednak sens przypowieści określa kontekst: kiedy wypełnią się znaki, o których powiedział (w tym zniszczenie świątyni), Jego przyjście będzie bliskie.
34 Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Mt 10,23; Mt 16,28
24,34 To stwierdzenie odnosi się do zburzenia Jerozolimy, a nie do końca świata. Jezus w swoim nauczaniu zapewne wyraźniej rozróżniał te perspektywy (por. 24,1+ i 16,28+).
24,34. Świątynia została zniszczona po upływie około czterdziestu lat od czasu, gdy Jezus wypowiedział te słowa (które odnoszą się raczej do zburzenia świątyni, niż do Jego drugiego przyjścia - zob. komentarz do Mt 24,3). W Zwojach znad
Morza Martwego pojawia się zapowiedź ostatecznego, trwającego czterdzieści lat okresu ucisku, jaki nastąpi przed nadejściem końca. Jezus umieszcza ten okres pomiędzy ostatnimi ziemskimi znakami (zniszczeniem świątyni) a nieokreślonym czasem swojego powrotu.
35 Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą. Iz 51,6
34–35. To pokolenie to nie wszyscy wierni, którzy kiedykolwiek będą żyć, to nie cała ludzkość – jak przypuszczali niektórzy Ojcowie Kościoła ani nawet nie cały naród żydowski. To po prostu raczej współcześni Jezusowi. Jeszcze za ich życia nastąpi koniec Jerozolimy. Do zburzenia tego miasta doszło, jak wiadomo, w r. 70, czyli w czasie, kiedy wielu spośród tego pokolenia jeszcze żyło.
24,35. Nawet żydowscy prorocy nie wypowiadaliby się w taki sposób o własnych słowach (Za 1,5-6). Roszczenia takie przypisywano wyłącznie słowom Boga, wypowiedzianym za pośrednictwem Mojżesza i proroków (por. Jr 31,35-37). Ludzie, którzy twierdzili, że ich słowa są nieprzemijające, wierzyli, iż wypowiadają się w sposób nieomylny, działając w Bożym imieniu (por. Za 1,5-6; zob. komentarz do Ap 22,18-19; rabini w taki sposób wyrażali się o autorytecie Starego Testamentu).
Nieznany czas przyjścia
36 Lecz o dniu owym i godzinie nikt nie wie, nawet aniołowie niebiescy, tylko sam Ojciec. Dz 1,7
24,36 nawet aniołowie niebiescy. W BJ za większością rkpsów kontynuacja: „ani Syn”. W Wulgacie pominięta, niewątpliwie ze względów teologicznych. Jako człowiek Chrystus otrzymał od Ojca wiedzę odnośnie do wszystkiego, co dotyczy Jego posłannictwa, mógł On jednak nie znać niektórych momentów Boskiego planu, jak to tutaj sam wprost stwierdza.
36. Mimo pewnych znaków wskazujących na bliskość owego dnia Pańskiego nikt jednak nie jest w stanie określić dokładnie daty jego przyjścia: ani aniołowie, ani nawet Syn Człowieczy. Syn Człowieczy jest, co prawda, Synem Bożym, równym w swej naturze boskiej Ojcu, ale stał się On także człowiekiem, przyjął postać Sługi i Jego ludzkie możliwości poznania są ograniczone. Tak więc jako człowiek nie wie On również o dniu owym i godzinie, lub też jako Mesjasz nie otrzymał do przekazania ludziom daty końca tego świata.
24,36. Zob. być może Za 14,7. Chociaż Bóg sprawił, że najważniejsze wydarzenia były znane Jego ludowi, zawsze zatrzymywał pewne rzeczy w tajemnicy (Pwt 29,29; por. 4 Ezd 4,52).
Żydowscy nauczyciele byli rozdarci pomiędzy dwoma stanowiskami: (1) można przewidzieć, kiedy przyjdzie Mesjasz - w czasie wyznaczonym przez Boga; i (2) nie można przewidzieć Jego przyjścia, lecz stanie się to wówczas, gdy Izrael nawróci się i całym sercem pójdzie za Bogiem.
37 A jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego.
38 Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, Rdz 7,11-23
39 i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego.
24,37-39. Tradycja żydowska podkreślała złe czyny pokolenia Noego znacznie mocniej niż to czyni Biblia.
40 Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. 1Tes 5,3
41 Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona.
37–41. Dzień ów przyjdzie tak niespodziewanie jak potop za czasów Noego: ludzie jedli i pili, żenili się i wychodziły za mąż kobiety niczego nie przewidując. I właśnie wtedy pochłonęły wszystkich wody potopu (por. Rdz 6–7). Otóż zupełnie tak samo będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Lecz nie wszystkich zaskoczy ów dzień w jednakowy sposób: jeden będzie wzięty prosto z pola do Boga (por. 24,31), drugi zaś nie myśląc o dniu ostatecznym, nadal będzie tkwił całą duszą przy swoich zajęciach: Bóg go nie wybiera; spośród dwu niewiast zajętych mieleniem zboża na żarnach jedna pójdzie natychmiast i szczerze za Panem, a druga choć może i pójdzie, pozostanie w duchu przy swych żarnach, tak bowiem będzie przywiązana do tego świata.
24,40-41. Z kontekstu Mt 24,37-39 wynika, że słowo „wzięty” znaczy przypuszczalnie „wzięty na sąd” (por. Jr 6,11). Mielenie na żarnach było zajęciem przypisywanym kobietom. Żony faryzeuszów mogły pracować wspólnie z kobietami nie przestrzegającymi ściśle przepisów religijnych (jeśli nie powodowało to przekroczenia któregoś z faryzejskich wymogów dotyczących czystości). Dlatego też owa scena przedstawiająca wspólnie pracujące kobiety o różnych przekonaniach nie jest niezwykła.
Potrzeba czujności
42 Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. Mt 25,13; 1Tes 5,1+
24,42 w którym dniu. Wulgata: „o której godzinie”. — Czuwać to w ścisłym tego słowa znaczeniu rezygnować ze snu. Jest to postawa, jaką Jezus zaleca tym, którzy oczekują Jego przyjścia (25,13; Mk 13,33-37; Łk 12,35-40; 21,34-36). Czujność w znaczeniu wyczekującej gotowości zakłada nadzieję i domaga się stałej obecności ducha, którą tu nazwano „trzeźwością” (1 Tes 5,6-8; 1 P 5,8; por. 1 P 1,13; 4,7).
42. Wszystkim jednak bez względu na to, jaki jest ich aktualny stosunek do Boga, doradza się jak najdalej posuniętą czujność. Nikt bowiem nie może przewidzieć, kiedy przyjdzie Pan. Podobieństwo sytuacji obecnej do czasów Noego na tym polega, że zarówno tam, jak i tu ludzie nie słuchają głosów zapowiadających klęskę. Tak też należy rozumieć, jakże wymowne w swej treści pytanie zanotowane przez Łukasza: Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (18,8).
43 A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o jakiej porze nocy nadejdzie złodziej, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Łk 12,39-40; 1Tes 5,2-6
44 Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie.
43–44. Tylko roztropna czujność może nie dopuścić do tego, by włamał się do naszego domu złodziej. Przypowieści o złodzieju przychodzącym nocą nie ma w paralelnym tekście Łukasza (por. Łk 12,39–48). Przypowieść ma na celu jeszcze wyraźniejsze przedstawianie – co jest tak znamienne dla Mateusza – myśli o potrzebie czuwania. Tylko dzięki mądremu czuwaniu nie zaskoczy nas dzień Pański. W praktyce życiowej poszczególnych ludzi to przyjście Pana pokrywa się z momentem ich śmierci. Otóż równie niepewna w stosunku do każdego człowieka jest chwila jego śmierci. Dlatego napomnienia powyższe są równie aktualne dla nas dziś, jak były ongiś dla czytelników Ewangelii Mateusza.
24,42-44. Złodziej mógł się „włamać” robiąc otwór w glinianym murze żydowskiego domu typowego dla Palestyny. (Ludzie bardziej zamożni, których domostwa miały grubsze mury, mieli zwykle sługi pilnujące drzwi.) Złodziej, który dostał się do domu w nocy (w przeciwieństwie do tego, który napadał za dnia), mógł zostać bezkarnie zabity, ponieważ uważano go za potencjalnie groźnego (Wj 22,2-3).
Przypowieść o wiernym i niewiernym słudze Łk 12,42-46
45 Któż jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowił nad swoją służbą, żeby we właściwej porze rozdał jej żywność? Ps 105,21; Ps 104,27
24,45-51 Do mowy o zburzeniu Jerozolimy i ostatecznym przyjściu Chrystusa na końcu świata są u Mateusza dołączone trzy przypowieści, które mówią o ostatecznych wydarzeniach w odniesieniu do poszczególnych ludzi. — Pierwsza przypowieść przedstawia sługę Chrystusa, któremu podobnie jak Apostołom, została zlecona pewna funkcja w Kościele i sąd nad nim dotyczący tego, jak wypełnił on to swoje zadanie.
46 Szczęśliwy ów sługa, którego pan, gdy wróci, zastanie przy tej czynności. Mt 19,28; Mt 25,21
47 Zaprawdę, powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. 48 Lecz jeśli taki zły sługa powie sobie w duszy: Mój pan się ociąga [z powrotem],
45–48. Chrystusowi wyjątkowo zależało na tym, by Jego uczniowie przejęli się potrzebą czuwania. Mimo tylu napomnień bezpośrednich, przemawia do nich nadto za pomocą przypowieści. Mówi im o dwu sługach, z których jeden, jako włodarz posłuszny woli swego pana, otrzymał polecenie rozdawania żywności pozostałym sługom. Przy spełnianiu tego polecenia zastaje go pan i za to obdarza go jeszcze większą władzą nad swoją majętnością. Oto nagroda za wierność i za dokładne spełnianie poleceń pana! Mądrość roztropnego sługi polegała na tym, iż nie wiedząc kiedy pan może nadejść, w każdej chwili wypełniał jak najdokładniej otrzymane polecenia. Lecz inny sługa, mimo iż otrzymał podobne polecenie, nie okazał się wiernym woli swego pana.
49 i zacznie bić swoje współsługi, i będzie jadł i pił z pijakami, 50 to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna.
51 Każe surowo go ukarać i wyznaczy mu miejsce z obłudnikami. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Mt 8,12+
24,51 ukarać. Dosł.: „ćwiartować”. Wyrażenie niejasne. Należy je rozumieć przenośnie: „oddzieli się od niego”, zapewne w znaczeniu pewnego rodzaju ekskomuniki (por. 18,17).
49–51. Ponieważ pan nie nadchodził wtedy, kiedy się go ów sługa spodziewał, zamiast spełniać, jak należało swoje obowiązki, począł czynnie znieważać ludzi oddanych jego pieczy i urządzał pijackie uczty. I wtedy właśnie nadszedł pan. Kazał go surowo ukarać i potraktować tak, jak najgorszych obłudników. Wówczas nastąpił płacz i zgrzytanie zębów. Niewczesny, ale oto kara za brak czujności i sprzeniewierzenie się woli pana.
24,45-51. Przypowieść o wiernym i niewiernym słudze. Zamożni gospodarze mieli zwykle niewolnika, który był „rządcą” lub „szafarzem” pełniącym pieczę nad ich majątkiem. Taki zajmujący wysoką pozycję niewolnik mógł być odpowiedzialny za wydawanie pożywienia innym sługom i nadużywać swojej władzy pod nieobecność pana, (Nieobecność właściciela lub gospodarza była zjawiskiem częstym, szczególnie jeśli miał inną posiadłość, położoną daleko. W niektórych przypowieściach z tego okresu nieobecność królów, właścicieli lub mężów stwarzała pokusy dla tych, którzy pozostali.)
Pewne prawa traktowały niewolników jak ludzi, inne zaś poczytywały ich za własność (ze względów gospodarczych). Chociaż panowie mogli bić swoich niewolników, wymierzanie częstych lub surowych kar nie leżało w ich ekonomicznym interesie. Niewolnik, który wykorzystywał innych niewolników, niewłaściwie obchodził się z „własnością” swojego pana. Często niewolnicy byli przedmiotem osobistej troski właściciela, Pijaństwo uważano za godne pogardy, szczególnie gdy niewolnicy pili wino i ucztowali na koszt swoich panów bez ich wiedzy.
Mt 25
Przypowieść o pannach roztropnych i nierozsądnych Łk 12,35-38
1 Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego.
25,1-13 Panny wyobrażają chrześcijan, którzy czekają na swego oblubieńca Chrystusa. Nawet jeśli On się spóźnia, to lampa ich czujności powinna być gotowa.
25,1 pana młodego. W niektórych rkpsach dodane: „i panny młodej”.
25,1. Na temat formuły „podobne będzie królestwo...” zob. komentarz do Mt 13,24. Uczty weselne rozpoczynano wieczorem, zaś lampy stanowiły jeden z elementów uroczystości, której istotą był pochód prowadzący pannę młodą do domu oblubieńca. Wydaje się mało prawdopodobne, by „pochodnie” lub „lampy” oznaczały małe lampki oliwne pochodzące z okres Heroda, które można było nieść w ręce. Wszystko wskazuje na to, że chodziło o pochodnie, jakie były używane podczas greckich i rzymskich uroczystości weselnych. Były to drzewce wokół których owinięto nasączone oliwą szmaty, W dawniejszych czasach w wielu tradycyjnych wioskach Palestyny uczta ślubna rozpoczynała się wieczorem, po całym dniu wypełnionym tańcem. Druhny pozostawiały pannę młodą, której towarzyszyły, i udawały się z pochodniami na spotkanie pana młodego. Następnie przyprowadzały go do oblubienicy i wszystkich razem odprowadzały do domu pana młodego.
2 Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. 3 Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. 4 Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w swoich naczyniach.
Porównaniem działalności dwu ludzi – mądrego i głupiego – kończyło się Kazanie Jezusa na Górze: mądry buduje swój dom na mocnym fundamencie, na skale, głupi zaś – na lotnym piasku, narażając swoje budowanie na to, że przy pierwszym podmuchu silniejszego wiatru zostanie zniszczone. Tu znów mamy do czynienia z antytezą: mądrzy – niemądrzy.
1–4. Tym razem chodzi o dziesięć panien oczekujących na przyjście oblubieńca. Oczekiwanie trwało dość długo i podczas nocy. Należało się zaopatrzyć w dodatkowe zapasy oliwy. Nie było bowiem wiadomo, kiedy oblubieniec nadejdzie. Otóż roztropność pięciu panien polegała na tym, że wzięły ze sobą potrzebną oliwę, natomiast niemądre lub mówiąc dokładniej, nieprzezorne, niczego nie przewidujące, nie zabrały ze sobą żadnych zapasów oliwy.
5 Gdy się pan młody opóźniał, senność ogarnęła wszystkie i posnęły. 6 Lecz o północy rozległo się wołanie: Oto pan młody [idzie], wyjdźcie mu na spotkanie! 7 Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy.
25,2-7. Takie pochodnie nie mogły się palić w nieskończoność. Wydaje się, że mogły płonąć jedynie przez piętnaście minut. Następnie spalone szmaty należało usunąć i owinąć drzewce nowymi, nasączonymi oliwą. Ponieważ nie znamy wszystkich szczegółów starożytnych uroczystości ślubnych, które odbywały się na terenie Palestyny, nie wiadomo, czy w przypowieści lampy płoną (by uniknąć zwłoki spowodowanej koniecznością ich zapalenia), zaś druhny są pogrążone we śnie, czy też zostały zapalone na pierwszy znak o zbliżaniu się pana młodego (jak sądzi wielu uczonych). W każdym razie, gdyby oblubieniec opóźniał się z nadejściem, lampy wypaliłyby się, chyba że druhny posiadałyby dodatkowy zapas oliwy. Pan młody przybywał zwykle z opóźnieniem, zaś jego nadejście wielokrotnie obwieszczano zanim faktycznie się zjawił.
8 A nierozsądne rzekły do roztropnych: Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną.
25,8. Druhny potrzebowały wystarczającej ilości oliwy, by pochodnie płonęły podczas całego pochodu do domu pana młodego i tańców.
9 Odpowiedziały roztropne: Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie. 10 Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto.
5–10. Roztropne nie chciały – zresztą nie mogły nawet, właśnie dlatego, że były mądre – użyczyć im ze swych zapasów, wobec czego panny nierozsądne musiały się odłączyć od reszty oczekujących na oblubieńca, by pójść i uzupełnić brakującą oliwę. Lecz akurat podczas ich nieobecności nadszedł oblubieniec. W towarzystwie tych, które na niego oczekiwały, wszedł do komnaty, zamknięto drzwi i rozpoczęły się gody weselne.
25,9-10. Podzielenie oliwy mogłoby doprowadzić do sytuacji, że nie wystarczyłoby jej do żadnych pochodni i w ten sposób cała uroczystość weselna skończyłaby się fiaskiem. Trudno byłoby też znaleźć w nocy handlarzy oliwą (chociaż jakieś stragany z żywnością mogły być jeszcze otwarte, jeśli druhny znajdowały się w pobliżu dużego miasta). Głupie panny z pewnością przybyłyby za późno. Mądre spotkały pana młodego, który następnie zabrał oblubienicę z jej domu i poprowadził cały orszak z powrotem do domu swego ojca na ucztę weselną. Zasuwa służąca do zamykania drzwi (Mt 25,10; [BT: „drzwi zamknięto”]) była ciężka i hałaśliwa. Być może otwierano ją jedynie wówczas, gdy było to absolutnie niezbędne, spóźnieni goście byli więc niechętnie widziani (por. Łk 11,7).
11 Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: Panie, panie, otwórz nam! Łk 13,25
12 Lecz on odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was.
13 Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny. Mt 24,42; Mk 13,33
11–13. Kiedy nadeszły panny nierozsądne z nowo zakupioną oliwą, już nie chciano ich wpuścić do środka. Tak oto została ukarana nieroztropność, a w pewnym sensie lekkomyślność pięciu panien.
Nietrudno się domyśleć, że roztropne panny – to ludzie, którzy są zawsze wsłuchani w głos Pana. Pełnią Jego wolę w każdej chwili. Jego przyjście nie będzie dla nich żadnym zaskoczeniem. Oliwa – to symbol gotowości, może w postaci dobrych uczynków, dzięki którym można będzie znaleźć się kiedyś na godach z Panem. O ludziach, którzy zjawią się przed Panem z pustymi rękami, powie On: Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was. Oto nowy obraz kary za brak czujności. Cała przypowieść kończy się znów wezwaniem do czujności: Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.
25,11-13. Nierozsądne panny nie zdążyły przyłączyć się do orszaku powracającego do domu pana młodego, któremu towarzyszyły radosne śpiewy i tańce. Nie zdążyły też na najważniejszy moment żydowskiej uroczystości ślubnej - chwilę, w której panna młoda była prowadzona pod ślubny baldachim w domu swojego oblubieńca. Uraziwszy honor gospodarza domu, nie zostały wpuszczone na ucztę, która trwała przez siedem dni od początku ceremonii.
25,1-13. Przypowieść o druhnach. Rola druhny była zaszczytną funkcją; obawa przed obrazą polegającą na braku należytego przygotowania lub wyproszeniem z uczty weselnej spędzała sen z oczu młodych kobiet. Ludzie autentycznie wierzący muszą wytrwać w wierze aż do końca (Mt 24,13).
Przypowieść o talentach Łk 19,12-27
14 Podobnie też [jest z królestwem niebieskim] jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Mk 13,34
25,14-30 Chrześcijanie są sługami, którym Jezus, ich Pan, przekazuje troskę o to, aby otrzymane od Niego dary owocowały dla rozwoju Jego królestwa. Będą oni musieli zdać sprawę ze sposobu posługiwania się nimi. — Przypowieść o minach (Łk 19,12-27) wykazuje podobieństwo formy, różni się jednak znacznie co do treści.
25,14. Bogaci panowie często udawali się w długie podróże. Zważywszy na zawodność ówczesnych środków transportu czas powrotu z najkrótszej nawet podróży był niepewny.
15 Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz 16 ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obieg i zyskał drugie pięć. 17 Tak samo i ten, który dwa [otrzymał]; on również zyskał drugie dwa.
25,15-17. Chociaż dokładna wartość jednego talentu była różna w różnych okresach i miejscach, można przyjąć, że szacunkowa wartość poczynionych inwestycji wynosiła odpowiednio pięćdziesiąt, dwadzieścia i dziesięć tysięcy denarów. Ponieważ jeden denar był wynagrodzeniem za jeden dzień pracy, kwota, o której mowa, byłaby „niewielką rzeczą” (Mt 25,21.23) dla bardzo bogatego pana, który powierzył swoje bogactwo jedynie najbardziej zaufanym i mądrym sługom.
Ludzie, którzy mieli wystarczającą ilość kapitału, mogli go zainwestować w celu osiągnięcia zysku, np. pożyczyć swoje środki wymieniającym pieniądze, którzy wykorzystaliby je z zyskiem, oddając w zamian część osiągniętego dochodu. Zyskowne było również pożyczanie pieniędzy na procent, zważywszy na bardzo wyśrubowane stopy procentowe w tamtym okresie (chociaż Żydzi nie mogli domagać się procentu od swoich współbraci). Pewien bogaty Rzymianin miał pożyczyć pieniądze miastu na 50 procent! Ponieważ większość ludzi nie posiadała kapitału niezbędnego do inwestycji, przeto ci, którzy nim dysponowali, osiągali wielkie dochody.
18 Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i, rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.
25,18. Jednym z najbezpieczniejszych - i najmniej zyskownych - sposobów zabezpieczenia pieniędzy było zakopanie ich w ziemi. Takie zakopane oszczędności są znajdowane nawet obecnie, gdy nikt nie powrócił, by odzyskać swój cenny depozyt. (W Łk 19 sługa czyni coś jeszcze gorszego - zawinięcie pieniędzy w chustę zamiast ich zakopanie było uważane za poważne zaniedbanie, nie zapewniało bowiem należytego bezpieczeństwa depozytowi.)
19 Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. 20 Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem.
21 Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! Mt 19,28; Mt 24,47; Łk 16,10
25,21 nad wieloma cię postawię. Chodzi o czynny udział w królestwie Chrystusa. - wejdź do radości twego pana! Jest to radość uczty niebieskiej (Mt 8,11+).
22 Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem.
23 Rzekł mu pan: Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! J 15,11; J 17,24
Idea czuwania i troskliwości o wypełnianie woli Bożej stanowi temat zasadniczy także przypowieści o talentach.
14–23. Stosunki pomiędzy poszczególnymi ludźmi a Bogiem przypominają cokolwiek sytuację następującą: Pewien bogaty człowiek, udając się na czas nieokreślony w daleką podróż, posiadane zasoby pieniędzy rozdał własnym sługom, każdemu jednak wręczył inną sumę z domyślnym lub może nawet wyraźnie sformułowanym poleceniem pomnożenia otrzymanych talentów przez odpowiednie ich użycie. Polecenie to w rzeczywistości słudzy wykonali: ten, który otrzymał pięć talentów, zyskał drugie pięć, ten, który dostał dwa talenty, zwrócił potem swemu panu cztery. Obydwu spotkała zasłużona pochwała: za wierność w rzeczach małych mieli wziąć w posiadanie rzeczy wielkie i wejść do radości ich pana.
25,19-23. Podwojenie poczynionej inwestycji było normalne - nie przekraczało to możliwości sług. W starożytności powoływano się na zasadę, w myśl której uczciwość w sprawach małej wagi dowodzi uczciwości w sprawach wielkich. Jezus mógł równie dobrze użyć aramejskiego słowa „radość” (w 23), które oznacza także „ucztę” (Mt 25,10). Pan wyprawił ucztę po swoim powrocie na cześć swoich wiernych sług.
24 Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: żniesz tam, gdzie nie posiałeś, i zbierasz tam, gdzie nie rozsypałeś. 25 Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!
25,24-25. Trzeci sługa powinien był wykazać się lepszą wiedzą - zwyczajnie nie troszczył się o to, co się stanie z własnością jego pana (zob. komentarz do Mt 25,15-17). Najmniejsza inwestycja, złożenie depozytu na procent, nie naraziłoby go na ryzyko utraty pieniędzy - oddanie pieniędzy bankierom było równie bezpieczne jak ich zakopanie. Zwrot „oto masz swoją własność” był stosowany podczas żydowskich transakcji i oznaczał „nie jestem już za to dłużej odpowiedzialny”.
26 Odrzekł mu pan jego: Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że żnę tam, gdzie nie posiałem, i zbieram tam, gdzie nie rozsypałem. 27 Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność.
25,26-27. Chociaż lichwa i domaganie się procentów od pożyczki lub depozytu było samo w sobie sprzeczne z żydowskim Prawem (Wj 22,25; Kpł 25,36-37; Pwt 23,19-20; Ne 5,7; Ps 15,5; Prz 28,8; Ez 18,8.13.17; 22,12) nie dotyczyło to jednak pogan. Co więcej, Żydzi mogli domagać się procentów od pogan, zaś bogaci żydowscy arystokraci i tak bardziej przestrzegali greckich obyczajów niż oficjalnej żydowskiej nauki. Podobnie jak inni rabini opowiadający przypowieści o królach, chociaż ci już od dawna zeszli ze sceny politycznej żydowskiej Palestyny, Jezus mógł oczekiwać, że Jego słuchacze zrozumieją pełną obrazowość tej przypowieści.
28 Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów.
29 Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Mt 13,12+
24–29. Tylko jeden spośród sług: ten, który otrzymał najmniejszą sumę, jeden talent, zwrócił to, co dostał, bez żadnego procentu. Tłumaczył się przy tym, mówiąc, że słyszał o wielkiej surowości swego pana, dlatego w obawie, by mu ktoś nie skradł otrzymanego talentu, zakopał go w ziemię, zamiast oddać bankierom, by przynosił odpowiedni zysk. Spotkała go zasłużona nagana. Zabrał mu jego pan ów talent i oddał tym, którzy mieli już większe sumy wskutek rozumnego wykorzystania pieniądza przez dokonywanie nim odpowiednich obrotów. Umieścił przy tym Ewangelista następującą zasadę: Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma.
30 A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Mt 8,12+
30. Na koniec owego leniwego sługę spotyka kara taka sama jak w Mt 22,13 (zob. komentarz).
Nie ma na ziemi człowieka, który by nie otrzymał od Pana jakiegoś talentu: jedni dostali więcej, drudzy mniej. Każdy jednak, pod karą utraty wiecznego zbawienia, jest zobowiązany pomnażać otrzymane dary. Tak więc odpowiadać kiedyś będziemy nie tylko za zagubienie otrzymanych talentów, lecz także i za brak troski o ich pomnożenie w miarę naszych możliwości. Nieuczciwością okaże się zarówno utrata, jak i niepowiększenie otrzymanego daru, będące wyrazem zwykłego lenistwa, mimo najrozmaitszych racji rzekomo „usprawiedliwiających”. Sąd zatem i zapłata czeka wszystkich za ich postępowanie. Na nic nie zdadzą się najpobożniejsze słowa. Muszą im towarzyszyć uczynki, czyli pełnienie woli Bożej.
25,28-30. W innych fragmentach ciemność jest symbolem piekła (Mt 8,12).
25,14-30. Przypowieść o talentach. Zamożni gospodarze przekazywali zwykle zarządzanie swym bogactwem i jego pomnażanie wyszkolonym rządcom, którzy mogli być ludźmi wolnymi lub (jak tutaj) sługami. Wobec zbliżającego się dnia rozrachunku wierzący powinni jak najmądrzej wykorzystać wszystko, co im Pan powierzył, tak by właściwie się przed Nim rozliczyć. Nigdy nie powinni traktować swego szafarstwa jako czegoś oczywistego (Mt 24,45-51).
Sąd Ostateczny
31 Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. Mt 8,20+
25,31 Chodzi tym razem o ostatnie przyjście Chrystusa na końcu świata.
25,31. Syn Człowieczy miał przybyć, by objąć rządy w imieniu Boga (Dn 7,13-14; por. Podobieństwa Henocha, data powstania niepewna). W niektórych żydowskich apokalipsach (być może wzorowanych na greckich wyobrażeniach krainy umarłych) znajdujemy opisy sądów sprawowanych przez ludzi, które poprzedzają dzień sądu ostatecznego. Jednak opis absolutnej władzy przyznanej tutaj Jezusowi najlepiej odpowiada tradycyjnemu żydowskiemu obrazowi Boga, sądzącego narody w dniu sądu. Na temat aniołów zob. komentarz do Mt 16,27.
32 I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów.
25,32 wszystkie narody. Mowa o wszystkich ludziach wszystkich czasów. Nie ma wzmianki o zmartwychwstaniu umarłych, musi ono jednak być widziane jako fakt uprzedzający (por. 10,15; 11,22-24; 12,41n).
25,32. Sąd Boży nad narodami (np. Iz 2,4; Mi 4,3) byt typowym elementem żydowskich oczekiwań eschatologicznych. Bóg miał dokonać podziału owiec (Ez 34,17). Chociaż owce i kozły pasły się razem, pasterze z Palestyny zwykle oddzielali nocą owce od kozłów, ponieważ kozły musiały znajdować się w ciepłym pomieszczeniu, zaś owce wolały przebywać na wolnym powietrzu. Owce były bardziej cenione od kozłów, i te fakty mogły wpłynąć na przenośne odczytanie tej przypowieści. W pogańskich sennikach owce kojarzono z pomyślnymi wydarzeniami, zaś kozły z nieszczęściem.
33 Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Ez 34,17
25,33. Prawa strona ma w tekstach starożytnych uprzywilejowany charakter. W kilku scenach sądu, w których się pojawia, jest zarezerwowana dla sprawiedliwych, zaś lewa dla nieprawych (np. w Testamencie Abrahama, tekst A).
34 Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata! Rz 8,17
25,34 weźcie w posiadanie królestwo. Chrystus jako Król-Mesjasz przeprowadza wybranych ze swego królestwa do królestwa Ojca (13,43+).
Jest to jedyny w Ewangeliach tak dokładny opis sądu podczas ponownego przyjścia Jezusa. Jakże odmienne będzie to przyjście w porównaniu z poprzednią misją Jezusa.
31–34. To już nie Sługa Cierpiący, lecz władca na tronie w otoczeniu całego dworu niebieskiego. Na Jego rozkaz zgromadzą się wszystkie narody, a On oddzieli dobrych od złych, tak jak pasterz oddziela owce od kozłów. Dobrym, znajdującym się po swej prawicy – nazwie ich błogosławionymi u Ojca – każe wziąć w posiadanie królestwo niebieskie, tych zaś co będą po lewicy, określi mianem przeklętych i rozkaże im pójść precz, w ogień piekielny, od dawna już przygotowany diabłu i jego aniołom.
25,34. Słowa „weźcie w posiadanie królestwo” były znanym zwrotem. W tradycji żydowskiej królestwo miało zostać przygotowane dla Izraela, który został do niego przeznaczony przez Boga. W żydowskich przypowieściach postać króla prawie zawsze oznacza Boga - tutaj odnosi się do Jezusa.
35 Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; Ef 1,4 Iz 58,6-8; Hi 31,32l
36 byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie.
25,36 Ludzie będą sądzeni według swych uczynków miłosierdzia (opisanych językiem biblijnym, por. Iz 58,7; Hi 22,6n; Syr 7,32-35; itd.), a nie według jakichś nadzwyczajnych czynów (por. 7,22n). W 10,32n dochodzi do tego wyznanie wiary.
25,35-36. Wszystkie uczynki, które wymienia Jezus (z wyjątkiem odwiedzania więźniów), były w żydowskiej etyce tradycyjnymi uczynkami sprawiedliwości. Troska o ubogich, udzielanie gościnności obcym i odwiedzanie chorych były podstawą żydowskiej pobożności.
37 Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Albo spragnionym i daliśmy Ci pić? 38 Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię, lub nagim i przyodzialiśmy Cię? 39 Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?
25,37-39. Niejasne stwierdzenie, po którym następowało kontrpytanie, było tradycyjną metodą rozwijania sporu (zob. np. Ml 1,6-7).
40 A Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Dz 9,5; Mt 10,40; Mt 18,5; Łk 10,16; J 13,33-35
35–40. Dobrych spotka nagroda za to, że wspierali za życia ubogich, karmili głodnych, podawali wodę spragnionym, udzielali schronienia bezdomnym, przyodziewali nagich, nawiedzali uwięzionych. W rzeczywistości wszystkie te przysługi wyświadczyli samemu Chrystusowi, który wcielał się niejako w swoich najmniejszych.
25,40. W pewnych żydowskich tekstach apokaliptycznych narody miały zostać osądzone na podstawie ich stosunku do Izraela. W Biblii Bóg sądzi ludzi również na podstawie ich stosunku do ubogich. Zważywszy jednak na sposób, w jaki użyto wyrazów „bracia” lub „siostry” (Mt 12,50; 28,10; greckie słowo może się odnosić do obydwu płci) i być może „ostatni” (Mt 5,19; 11,11; por. 18,4; 20,26; 23,11) w innych miejscach Ewangelii Mateusza, fragment ten odnosi się przypuszczalnie do przyjęcia posłańców Chrystusa. Głosiciele ci potrzebowali schronienia, pożywienia i pomocy, gdy znajdowali się w więzieniu oraz gdy doświadczali prześladowań (zob. komentarz do Mt 10,40-42). Sąd nad wszystkimi narodami miał być więc poprzedzony głoszeniem królestwa pośród nich.
41 Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!
42 Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; Hi 22,6-9
43 byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie. 44 Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? 45 Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili.
25,41-45. W pewnych tradycjach żydowskich (np. w Regule Wojny z Qumran) czytamy, że Belial (szatan) został stworzony dla .otchłani; pierwotnym zamiarem Boga nie było potępienie człowieka (4 Ezd 8,59-60). W wielu żydowskich przekazach demony były upadłymi aniołami (por. komentarz do 2 P 2,4). Tradycje żydowskie były podzielone w sprawie czasu kary piekielnej - pogląd zawarty w tym fragmencie, tj. że piekło jest „wieczne”, nie był z pewnością jedynie ustępstwem na rzecz opinii przyjmowanej powszechnie w ramach judaizmu.
46 I pójdą ci na wieczną karę, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego. Dn 12,2;
41–46. Potępionych zaś spotka zasłużona kara właśnie za to, że byli obojętni na głód i pragnienie innych ludzi, na tułaczkę bezdomnych, chłód nie odzianych, cierpienia uwięzionych. Była to bowiem w rzeczywistości obojętność na losy samego Chrystusa. Czego tedy nie uczynili najmniejszemu spośród ludzi, nie uczynili tego samemu Chrystusowi. Tak więc jeszcze raz szczególnie najuboższych nazwał Chrystus swoimi braćmi, a prawdziwie ewangeliczne życie przyrównał do charytatywnego posługiwania bliźnim. W bliźnich zatem miłuje się lub lekceważy albo wręcz nienawidzi Boga samego.
25,46. Życie wieczne było obiecane sprawiedliwym po zmartwychwstaniu w czasach ostatecznych (Dn 12,2). Niektórzy żydowscy nauczyciele wierzyli, że piekło miało jedynie charakter przejściowy, i że w końcu jedni ludzie zostaną spaleni, zaś inni wypuszczeni. Inni nauczyciele żydowscy stali na stanowisku, że piekło jest wieczne, Jezus staje tutaj po stronie tych ostatnich.
Mt 26
MĘKA I ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA
Ostatnia zapowiedź Męki Mk 14,1-2; Łk 22,1-2
1 Gdy Jezus dokończył wszystkich tych mów, rzekł do swoich uczniów: 2 Wiecie, że za dwa dni jest Pascha, i Syn Człowieczy będzie wydany na ukrzyżowanie.
1–2. Rozdział dwudziesty szósty Ewangelii Mateusza rozpoczyna się od stwierdzenia, że Jezus zakończył już swoją działalność nauczycielską. Nie będzie już wygłaszał żadnych mów ani pouczeń. Rozpocznie się relacja Ewangelisty, o jakże smutnych dziejach Jezusa i o tych, co doprowadzą Go aż do śmierci krzyżowej. Przedtem jednak Jezus już po raz ostatni zapowie swoją mękę: Syn Człowieczy będzie wydany na ukrzyżowanie. Ziarno Chrystusowego życia, obumierając przez lat przeszło trzydzieści, teraz pocznie wydawać owoc. Samej zbrodni na Jezusie dokonają ludzie obcy, ale wydadzą Go w ręce oprawców Jego uczeń i wielu słuchaczy.
26,1-2. Jezusowa zapowiedź ukrzyżowania może nie wydawać się nam przerażająca, znamy bowiem dalszy bieg wydarzeń, Jego uczniów mogła jednak szokować. Mieszkańcy imperium rzymskiego, szczególnie takich obszarów jak żydowska Palestyna, uważali ukrzyżowanie za najbardziej okrutną, najboleśniejszą i najbardziej poniżającą formę egzekucji, jaką wymierzano przestępcom kryminalnym.
Postanowienie Sanhedrynu
3 Wówczas to zebrali się arcykapłani i starsi ludu w pałacu najwyższego kapłana, imieniem Kajfasz, J 11,47-53; Ps 2,1-2; Dz 4,25-27; Ps 31,14
4 i odbyli naradę, żeby Jezusa podstępem ująć i zabić. 5 Lecz mówili: Tylko nie w czasie święta, żeby nie powstało wzburzenie wśród ludu.
3–5. Decyzja pojmania Jezusa zostaje podjęta urzędowo przez arcykapłanów i starszych ludu w pałacu najwyższego kapłana Kajfasza. Jeden szczegół w sformułowaniu tej decyzji zasługuje na wyjątkową uwagę: Jezus ma być ujęty podstępnie, nie w czasie święta, żeby wzburzenie nie powstało wśród ludu. Wynika więc z tego, że cały lud jest po stronie Jezusa, a tylko dla przywódców tego ludu postać Jezusa staje się coraz bardziej niewygodna. Zapada przeto decyzja: musi zginąć.
26,3-5. Spisek w celu zawiązania intrygi mającej doprowadzić do egzekucji osoby, która nie została jeszcze skazana, był z pewnością złamaniem żydowskiego Prawa. Obawy przywódców, że w czasie święta (w. 5) może dojść do rozruchów, były jednak jak najbardziej uzasadnione - w okresie świąt, gdy do Jerozolimy przybywały wielkie tłumy pielgrzymów, zamieszki wybuchały znacznie częściej niż kiedy indziej. W czasie poprzednich świąt wielu ludzi zostało stratowanych w tłumie. W okresie świąt z Cezarei przybywał do Jerozolimy rzymski namiestnik, by zapobiec niepokojom, Rzymianie zaostrzali też wówczas środki ostrożności. Arystokracja kapłańska stała na straży ówczesnego status quo - to oni musieli zająć się mesjańskimi pretendentami w sposób, który byłby jak najbardziej rozważny politycznie. Nie odważyli się wszakże pojmać Jezusa publicznie (Mt 26,55). Na temat Kajfasza zob. komentarz do J 11,47-48.
Namaszczenie w Betanii
6 Gdy Jezus przebywał w Betanii, w domu Szymona Trędowatego,
26,6-13 Kobietą, o której tu mowa, jest Maria, jak dookreśla Jan (11,2; 12,3). Zdarzenie opisane w Łk (7,36-50) jest różne od tu przywołanego.
26,6. Betania była jedną z wiosek położonych w pobliżu Jerozolimy, w których pielgrzymi przybywający na Święto Paschy mogli zanocować. Na temat Szymona Trędowatego zob. komentarz do Mk 14,3.
7 podeszła do Niego kobieta z alabastrowym flakonikiem drogiego olejku i wylała Mu olejek na głowę, gdy siedział przy stole. Mk 14,3-9; J 12,1-8
8 Widząc to, uczniowie oburzali się i mówili: Po co takie marnotrawstwo? 9 Przecież można było drogo to sprzedać i rozdać ubogim.
6–9. O podjęciu tej decyzji Jezus z pewnością wiedział. Niejeden raz już przecież czytał złe myśli w sercach faryzeuszy. Mimo to bez lęku udaje się do Jerozolimy. Po drodze jednak, kiedy już będzie blisko Świętego Miasta, zatrzyma się na krótko w Betanii, korzystając z gościnności Szymona Trędowatego. Zwyczajem przyjętym na Wschodzie pewna niewiasta, była to Maria, siostra Łazarza i Marty (por. J 12,1–3) – zmęczonemu Wędrowcy namaściła wonnym olejkiem głowę, co stało się powodem szemrania ze strony uczniów – a może tylko jednego spośród nich, Judasza (J 12,4 nn) – którzy uważali, że lepiej byłoby sprzedać cenny olejek, a uzyskane w ten sposób pieniądze rozdać ubogim.
26,7-9. Namaszczanie głowy ważnych gości było zwyczajowo przyjęte - niewiasta ta namaściła jednak Jezusa w sposób szczególny. Olejek, którego użyła (najwyraźniej sprowadzony ze Wschodu) był bardzo drogi - jego wartość odpowiadała rocznemu wynagrodzeniu. Był przypuszczalnie przechowywany w jej domu jako dziedzictwo rodzimie. Trwałość zapachu perfum zabezpieczał alabastrowy flakon (naczynie, w którym najchętniej przechowywano wonności). Kiedy flakon został otwarty jego zawartość musiała zostać natychmiast zużyta, by nie utraciła świeżości.
10 Lecz Jezus zauważył to i rzekł do nich: Czemu sprawiacie przykrość tej kobiecie? Spełniła dobry uczynek względem Mnie.
26,10 dobry uczynek. Żydzi dzielili „dobre uczynki” na „jałmużny” i „dzieła miłosierdzia”. Te ostatnie były uważane za bardziej wartościowe i do nich zaliczano między innymi grzebanie umarłych. Ta kobieta, przygotowując pogrzeb Chrystusa, spełniła więc uczynek doskonalszy niż jałmużna. Jezus zdaje się uznawać (w. 12), że odruchem serca przeczuła ona wagę tego, co uczyniła.
11 Albowiem ubogich zawsze macie u siebie, Mnie zaś nie zawsze macie. Pwt 15,11
26,10-11. W swej odpowiedzi Jezus przypuszczalnie nawiązuje do Pwt 15,11, wzywającego do okazywania szczodrości ubogim, którzy zawsze będą mieszkali na ziemi. Jezus nie rozwija jednak wątku pomagania biednym, lecz przechodzi do następnej myśli - oddanie wobec Niego musi poprzedzać i przenikać wszystkie inne ważne sprawy dotyczące Boga.
12 Wylewając ten olejek na moje ciało, na mój pogrzeb to uczyniła. 13 Zaprawdę, powiadam wam: Gdziekolwiek po całym świecie głosić będą tę Ewangelię, będą również opowiadać na jej pamiątkę o tym, co uczyniła.
10–13. Odpowiedź Jezusa zawierała surowe upomnienie uczniów i jeszcze jedną zapowiedź Jego śmierci. Zapowiedzią śmierci bowiem były słowa: Mnie zaś nie zawsze macie. Wylewając ten olejek na moje ciało, na mój pogrzeb to uczyniła. Przy okazji wziął też w obronę ową „rozrzutną” niewiastę, oświadczając, że spełniła dobry uczynek i że jak długo będzie głoszona Ewangelia, tak długo również będzie się opowiadać o tym wydarzeniu, na pamiątkę czynu Marii. Był to bowiem wyraz prawdziwej miłości okazanej Jezusowi w krytyczniej chwili Jego życia.
26,12-13. W tradycji żydowskiej królowie (w tym, oczywiście, Mesjasz, „Pomazaniec”), kapłani i inni musieli zostać namaszczeni do swej służby Jezus wskazuje tutaj jednak na inny rodzaj namaszczenia, o które bez wątpienia nie chodziło tej kobiecie - namaszczenie ciała przed pogrzebem (zob. Mk 16,1).
Zdrada Judasza Mk 14,10-11; Łk 22,3-6
14 Wtedy jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów
15 i rzekł: Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam? A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Za 11,12; Mt 27,3n; Rdz 37,28
26,15 Trzydzieści srebrników to trzydzieści sykli, a nie trzydzieści denarów, jak się często uważa. Była to ustalona przez Prawo zapłata za życie niewolnika (Wj 21,32).
16 Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać.
14–16. On to właśnie sam udał się do arcykapłanów i zaproponował im swoje usługi, oczywiście za pewnym wynagrodzeniem. Wynagrodzenie, na które się zgodził, było bardzo skromne. W rzeczywistości miał po prostu sprzedać swego Mistrza za trzydzieści srebrników. Był widocznie rad nawet z tak niewielkiej sumy, bo od tej pory szukał już tylko sposobności, jak by Go wydać. Ewangelista nie omieszkał dodać ze smutkiem, że tego tragicznego dzieła miał dokonać jeden z Dwunastu.
26,14-16. Arcykapłanów można było łatwo odszukać, nie wysłuchaliby jednak Judasza, gdyby jego zamiar nie był zgodny z ich planami. Przeciętna cena płacona za niewolnika była różna w różnych okresach i miejscach, lecz znający się na rzeczy czytelnicy Ewangelii Mateusza wiedzieli, że trzydzieści sztuk srebra było przeciętnym starotestamentowym odszkodowaniem za spowodowanie śmierci niewolnika (Wj 21,32). Tanio sprzedał Judasz swego mistrza.
26,1-16. Namaszczenie w Betanii. Zob. komentarze do Mk 14,1-11, gdzie znaleźć można więcej szczegółów.
OSTATNIA WIECZERZA
Przygotowanie Paschy Mk 14,12-16; Łk 22,7-13
17 W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali spożywanie Paschy?
26,17 W pierwszy dzień Przaśników. Mowa o pierwszym dniu tygodnia, w czasie którego jedzono tylko niekwaszony chleb (Wj 12,1+; 23,14+). Rozpoczynał się on wieczorem, kiedy spożywano baranka. Stosując tutaj tę nazwę do dnia poprzedzającego, synoptycy używają jej w szerszym znaczeniu. Na podstawie J 18,28 i innych szczegółów dotyczących męki wydaje się, że w roku śmierci Jezusa uczta paschalna przypadła na wieczór piątkowy (zwany „Przygotowaniem” — Mt 27,62; por. J 19,14.31.42). Synoptycy umiejscawiają ostatnią wieczerzę Jezusa z uczniami o dzień wcześniej, tj. w czwartek wieczorem. Ten fakt tłumaczy się bądź wyprzedzeniem o jeden dzień, co mogło być praktykowane przez część narodu żydowskiego, bądź też wyprzedzeniem z woli samego Jezusa. Przewidywał On, iż następnego dnia nie będzie mógł obchodzić Paschy inaczej, jak tylko sam na krzyżu (J 19,36; 1 Kor 5,7), dlatego wraz z uczniami spożył ją o dzień wcześniej, ustanawiając podczas uczty nowy ryt, który jednak miał cechy dawnej Paschy. Niedawna opinia, według której wieczerza Jezusa odbyła się we wtorek wieczorem (według kalendarza esseńskiego), nie jest — jak się wydaje — do utrzymania. — Ze względu na to, że 14 Nisan (dzień spożycia Paschy) na piątek przypadał w r. 30 i 33 po Chr., egzegeci wybierają jedną z tych dat jako rok śmierci Jezusa i odpowiednio określają rok chrztu na 28 lub 9, biorąc pod uwagę możliwość Jego krótszej lub dłuższej działalności publicznej.
Jezus zgodnie z tym, co sam zapowiedział, miał być wydany swym oprawcom, którzy nie musieli Go nawet szukać, gdyż miał Go wydać jeden z Jego uczniów: Judasz Iskariota.
26,17. W tym okresie „dzień (Święto) Przaśników” (który w Biblii następował bezpośrednio po Święcie Paschy) obejmował w mowie potocznej również samą Paschę. Przedstawiciele wszystkich rodzin „przygotowywali Paschę” (tj. udawali się do świątyni, gdzie kapłan zabijał dla nich baranica), następnie powracali z nim na posiłek. Inne osoby przygotowywały pozostałe dania.
18 On odrzekł: Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie urządzam Paschę z moimi uczniami. J 2,4+
19 Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę.
17–19. W gronie dwunastu Apostołów Jezus spełnia jakby rolę ojca rodziny. Nic tedy dziwnego, że Jego właśnie pytają Apostołowie o miejsce spożywania Paschy. Odpowiedź Jezusa w swej treści przypomina cokolwiek symboliczne czynności proroków starotestamentowych. Oto mają uczniowie pójść do Jerozolimy, do domu człowieka znanego Jezusowi i Apostołom, i mają go prosić, by mogli spożyć wieczerzę paschalną właśnie w jego domu. Według Mateusza człowiek ów miał się przy tym również dowiedzieć, że nadeszła godzina Jezusa, że czas Jego już bliski.
26,18-19. Ponieważ posiłek paschalny musiał zostać spożyty w obrębie murów Jerozolimy, w noc święta w większości domów znajdowali się goście.
Wyjawienie zdrajcy Mk 14,17-21; Łk 22,14; Łk 22,21-23; J 13,21-30
20 Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami.
20. Wykonawszy dokładnie polecenie Jezusa, wieczorem oznaczonego dnia i o oznaczonej godzinie uczniowie razem ze swoim Mistrzem zasiedli do stołu.
26,20. Posiłek paschalny musiał zostać spożyty w nocy. W kwietniu, w miesiącu, w którym obchodzono Święto Paschy, w Jerozolimie słońce zachodziło około szóstej wieczorem. Wtedy też rozpoczynał się uroczysty posiłek. Wspólnotę podczas tego święta łączyły szczególne więzi - zwykle w posiłku uczestniczyła jedna lub dwie rodziny (najmniejsza liczba uczestników wynosiła dziesięć osób). Jezus i jego najbliżsi uczniowie tworzą tutaj jakby wspólnotę rodzinną. Podczas posiłków zajmowano zwykle pozycję siedzącą, podczas uczt spoczywano na sofach (pierwotnie był to zwyczaj grecki).
21 A gdy jedli, rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie wyda.
26,21 Chodzi o pierwsze danie, które poprzedzało właściwą ucztę paschalną.
22 Bardzo tym zasmuceni, zaczęli pytać jeden przez drugiego: Chyba nie ja, Panie?
23 On zaś odpowiedział: Ten, który ze Mną rękę zanurzył w misie, ten Mnie wyda. Ps 41,10; Ps 55,14; J 13,18
26,21-23. Zioła (spożywanie gorzkich ziół podczas Paschy symbolizowało cierpienia w niewoli egipskiej) zanurzano w sosie będącym mieszaniną orzechów, owoców i wina, by złagodzić ich gorzki smak. To, że zdrajca „rękę zanurza w misie”, z której je jego ofiara, wydawało się przerażające dla starożytnych czytelników, którzy traktowali gościnność i uczestniczenie we wspólnym posiłku za ality tworzące bliską więź międzyludzką.
24 Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził. J 17,12
25 Wtedy Judasz, który miał Go wydać, rzekł: Czyżbym ja, Rabbi? Odpowiedział mu: Tak, ty.
21–25. I wtedy po raz pierwszy Jezus oznajmił publicznie swoim uczniom, że jeden z nich Go zdradzi. Co więcej, gdy Apostołowie przerażeni poczęli pytać każdy z osobna, kto miałby być owym zdrajcą, Jezus odpowiadając, dość wyraźnie wskazał na osobę zdrajcy: Ten, który ze Mną rękę zanurzył w misie, ten Mnie wyda. Wszyscy widzieli dobrze, kto w momencie wypowiadania tych słów zanurzał gorzkie zioła w specjalnie przygotowanej na wieczerzę paschalną przyprawie. Ponieważ właśnie wtedy wyciągał ku misie rękę Judasz i prawdopodobnie oczy wszystkich na niego były zwrócone, więc i on, podobnie jak przedtem inni Apostołowie, zadał to samo pytanie: czy to ja mam być Twoim zdrajcą, Rabbi? Nie wiadomo, co w tym człowieku musiało wtedy budzić większy wstręt: jego bezczelność czy obłuda? Jezus z całym spokojem, bez żadnego łajania, odpowiedział: Tak ty. Przed tym jednak, jakby tłumacząc Judasza, wyjaśnił, że śmierć Syna Człowieczego jest zamierzona przez samego Ojca Niebieskiego. Nie omieszkał jednak dodać natychmiast: Biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany, z czego wynika, że za swój czyn Judasz ponosi odpowiedzialność. A potem wypowiedział Jezus słowa, które mogą stanowić podstawę do uzasadnionego mniemania, że w zbawienie tego jednego człowieka można wątpić. Tym człowiekiem był Judasz. O nim to powiedział Jezus, że lepiej byłoby dla niego, gdyby się nie narodził. Jest ta wypowiedź dość jednoznaczna: Judasz zmarnował swoje doczesne życie.
26,24-25. Lamentujący bohaterowie greckich tragedii (także bohaterowie biblijni) opłakiwali zwykle dzień swoich narodzin (Hi 3; Jr 20,14-18), Takie lamentacje stanowiły retoryczny wyraz głębokiego cierpienia, lecz Jezus posługuje się tutaj tym językiem jedynie w celu stwierdzenia faktu. Inni żydowscy nauczyciele również podkreślali, że lepiej byłoby dla człowieka, gdyby w ogóle się nie urodził, niż gdyby zaparł się wiecznego Boga. Wydaje się, że było to tradycyjne żydowskie stwierdzenie mądrościowe (rabini; 4 Ezd 7,69; 1 Henoch 38,2; 2 Henoch 41,2).
Ustanowienie Eucharystii Mk 14,22-25; Łk 22,19-20; 1Kor 11,23-25; J 6,51-58
26 A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje.
26,26 Jesteśmy już w centrum uczty paschalnej. Na gruncie tych określonych i uroczystych gestów żydowskiego rytu (modlitwy, błogosławieństwa skierowane do Jahwe wypowiadane nad chlebem i winem) Jezus tworzy sakramentalne ryty nowego kultu, jaki ustanawia.
26. Żaden z Ewangelistów nie przedstawił nam wszystkich szczegółów, składających się na całość świętego obrzędu Paschy, tej pamiątki cudownego Wyjścia Izraelitów z Egiptu. Wszyscy trzej synoptycy oraz Paweł ograniczają się do opisu spożywania chleba i picia wina. Zwyczajem przyjętym przy spożywaniu Ostatniej Wieczerzy Jezus – tak jak to czynił ojciec w rodzinie – odmówił najprzód specjalną modlitwę uwielbienia nad chlebem, a potem zaczął łamać chleb i rozdawać go uczniom do jedzenia, oświadczając przy tym – co musiało się wydawać bardzo niezwykłe – że daje do spożywania własne ciało.
26,26. Według zwyczaju przed rozpoczęciem posiłku głowa domu składała dziękczynienie za chleb i wino - jednak w czasie posiłku paschalnego wypowiadano szczególne błogosławieństwa nad winem i chlebem. W słowach „to jest Ciało moje”, można dopatrywać się nawiązania do tradycyjnej formuły, którą Żydzi wypowiadali nad chlebem paschalnym: „to jest chleb ucisku, który spożywali nasi przodkowie, gdy wychodzili z Egiptu”. Podniesienie i wyjaśnienie symboliki przaśników następowało po wypiciu pierwszego kielicha.
27 Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy, 1Kor 10,16 Wj 24,8
26,27 odmówiwszy dziękczynienie. Grec. eucharistô. Pochodzący od tego samego rdzenia rzeczownik eucharistia - „dziękczynienie” — w języku chrześcijan przyjęto na określenie wieczerzy Pańskiej.
26,27. Podczas dorocznego Święta Paschy wypijano cztery kielichy czerwonego wina; jeśli według tego właśnie obyczaju odbywała się ta wieczerza (a wszystko na to wskazuje), kielich ten mógł być trzeci lub czwarty. Przewodzący uczcie unosił kielich w obu rękach, następnie trzymał go w prawej dłoni, niezbyt wysoko nad stołem.
28 bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.
26,28 Przymierza. W Wulgacie dodane: „nowego” (por. Łk 22,20; 1 Kor 11,25).
— Jak kiedyś pod Synajem krew zwierząt ofiarnych potwierdza zawarcie przymierza Jahwe z Jego ludem (Wj 24,4-8+; por. Rdz 15,1+), podobnie na krzyżu krew Jezusa, ofiary doskonałej „Nowego” Przymierza między Bogiem a ludźmi (por. Łk 22,20), przymierza zapowiadanego przez proroków (Jr 31,31+). Jezus przypisuje sobie misję powszechnego zbawienia, którą Izajasz widzi w „Słudze Jahwe” (Iz 42,6; 49,6; 53,12; por. 42,1+). Por. Hbr 8,8; 9,15; 12,24. Idea Nowego Przymierza występuje także u Pawła, oprócz 1 Kor 11,25 w różnych kontekstach, które wskazują na wielką doniosłość tego tematu (2 Kor 3,4-6; Ga 3,15-20; 4,24).
27–28. Podając zaś kielich mówił, że to jest Jego własna krew przelana na odpuszczenie grzechów wielu ludziom i równocześnie krew Nowego Przymierza. To ostatnie oświadczenie jest zrozumiałe jedynie w świetle starotestamentowego ceremoniału zawierania przymierza. Istotnym elementem tego ceremoniału było zabicie zwierzęcia ofiarnego i pokropienie jego krwią nie tylko ołtarza, lecz także zebranego wokół ludu (por. np. Wj 24,8). Krew była więc niejako przypieczętowaniem przymierza. W momencie spożywania ostatniej wieczerzy powstaje więc Nowe Przymierze, przymierze zawarte już nie z historycznym Izraelem, lecz z całą ludzkością: To nowe przymierze długo przed tym było już zapowiadane przez wielu proroków ST (por. np. Jr 31,31 n). Celem przelania krwi Jezusa, a co za tym idzie, i celem Nowego Przymierza jest odpuszczenie grzechów wszystkim ludziom. Wiadomo już bowiem, że określenie wielu znaczy tu tyle co „wszyscy”. Grzech bowiem oddziela od Boga i nie może być mowy o prawdziwym, nowym przymierzu, jak długo człowiek trwa w grzechach.
26,28. W czasach Starego Testamentu przymierza przypieczętowywano krwią ofiar. Bóg wyzwolił swój lud z Egiptu krwią paschalnego baranka. Zwrot „za wielu” stanowi przypuszczalnie aluzję do Iz 53 (zob. komentarz do Mt 20,28). Rytuał paschalny podawał interpretację kielicha, lecz nie uważał go za symbol krwi, ponieważ żydowskie prawo i obyczaje sprzeciwiały się idei picia krwi jakiegokolwiek stworzenia - szczególnie krwi ludzkiej.
29 Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił [napoju] z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami, nowy, w królestwie Ojca mojego. Mt 20,28+; Iz 53,12; Mt 8,11+
26,29 Aluzja do uczty eschatologicznej (por. 8,11; 22,1n). Tym samym kończy się czas ziemskich uczt Jezusa z uczniami.
26,29. Śluby abstynencji były powszechnym zjawiskiem w ramach palestyńskiego judaizmu: „Nie będę jadł tego i tego dopóki się to nie stanie” lub „Ślubuję, że nie będę używał tego i tego dopóki nie nadejdzie to i to”. Jezus ślubuje, że nie będzie więcej pił wina dopóki nie nastanie królestwo i najwyraźniej powstrzymuje się od wypicia czwartego kielicha. Żydowska tradycja ukazywała zwykle nastanie królestwa jako ucztę (opierając się na takich tekstach jak Iz 25,6), podczas której - według Biblii - nie zabraknie wina (por. Am 9,13-14).
30 Po odśpiewaniu hymnu wyszli w stronę Góry Oliwnej. Mk 14,26-31; Łk 22,39; Łk 22,31-34; J 13,36-38; J 16,32
26,30 Chodzi o psalmy Hallelu (Ps 113-118), których recytacja kończyła ucztę paschalną.
29–30. Od chwili zawarcia owego przymierza, od momentu tego zbawczego czynu Jezus nie będzie już występował jako pasterz szukający zbłąkanych owiec. Nie będzie już spożywał z uczniami zwykłych ziemskich wieczerzy; spotkają się ponownie dopiero w królestwie Ojca. Szczęście niebieskie jest w Biblii często przyrównywane do uczty królewskiej. Na tym zakończyła się Ostatnia Wieczerza. Po odśpiewaniu hymnu wyszedł Jezus z uczniami swymi ku Górze Oliwnej.
26,30. Po posiłku było w zwyczaju śpiewanie psalmów z Hallelu, w skład którego wchodziły Psalmy 113-118. Przejście na Górę Oliwną zabrało przynajmniej piętnaście minut.
26,17-30. Ostatnia Wieczerza. Zob. komentarze do Mk 14,12-26, gdzie znaleźć można więcej szczegółów.
Przepowiednia zaparcia się Piotra
31 Wówczas Jezus rzekł do nich: Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę Pasterza, a rozproszą się owce ze stada. Za 13,7
26,31 Zgorszenie religijne: widzieć jak bez stawiania oporu ginie ten, kogo uważali za Mesjasza (16,16) i na czyj bliski triumf czekali (20,21n). Uczniowie przez chwilę tracą odwagę a nawet wiarę (por. Łk 22,31-32; J 16,1).
31. Prócz Boga, tylko jeden Jezus znał już z góry wydarzenia Wielkiego Tygodnia. Swoją mękę zapowiadał aż trzykrotnie, konsekwentnie jednak zmierzał do Jerozolimy, mimo prób, które podejmował Piotr, by odciągnąć Go od tego zamiaru. A oto teraz przepowie, jak w owych tragicznych chwilach zachowają się Jego uczniowie: wszyscy w Niego zwątpią i rozproszą się jak owce pozbawione pasterza.
32 Lecz gdy powstanę, udam się przed wami do Galilei. Mt 28,7
26,31-32. Na temat „zwątpienia” (dosł. „zgorszenia”) zob. komentarz do Mt 18,6. Tekst Za 13,7 (cytat o pasterzu) nie ma wyraźnie mesjańskiego charakteru (Za 13,1-9 odnosi się do ukarania fałszywych proroków w dniu sądu, za Pwt 13,1-11; por. Za 10,2; 11,3.15-17), lecz zasada mówiąca o rozproszeniu owiec z powodu uderzenia pasterza może być równie dobrze odniesiona do Boskiego Pasterza (Mt 25,32; por. 18,12-14).
33 Odpowiedział Mu Piotr: Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię.
34 Jezus mu rzekł: Zaprawdę, powiadam ci: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Mt 26,69-75
35 Na to Piotr: Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie. Podobnie też mówili wszyscy uczniowie.
32–35. Równocześnie jednak i przy tej okazji zapowiedział Jezus swoje zmartwychwstanie i ponowne spotkanie z dawnymi uczniami w Galilei. W Galilei bowiem, położonej dość daleko od Jerozolimy, mieli się schronić uczniowie po śmierci i złożeniu do grobu Jezusa. Piotr, dając się ponieść wrodzonemu temperamentowi, zapewnił wówczas Chrystusa, że choćby wszyscy zwątpili w Mistrza, on nigdy nie zwątpi i nigdy Go nie opuści. Lecz Jezus znał dobrze ludzką słabość Piotra i dlatego oświadczył z całym spokojem: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Piotr jednak zapewniał, że nigdy nie zaprze się Jezusa. Już wkrótce zobaczymy, jak bardzo się mylił.
26,33-35. W starożytnych źródłach koguta uważa się za wiarygodnego zwiastuna świtu. Nocne straże, pasterze i inni ludzie, którzy musieli czuwać w nocy, rozróżniali również pienia rozlegające się pomiędzy 11:30 w nocy a 3:30 rano. Chodzi o to, że Piotr niebawem zaprze się Jezusa.
JEZUS W OGRÓJCU
Modlitwa i trwoga konania Mk 14,32-42; Łk 22,40-46; J 18,1; J 12,27-30;
36 Wtedy przyszedł Jezus z nimi do posiadłości zwanej Getsemani i rzekł do uczniów: Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę i tam się pomodlę.
26,36 Getsemani. Nazwa znaczy: „tłocznia oliwna”. Jest to miejsce położone w dolinie Cedronu, u stóp Góry Oliwnej.
26,36. Przybyli do Getsemani między 10 a 11 wieczorem (w tamtej kulturze była to już późna noc). Wydaje się, że Getsemani obejmowało gaj i prasę oliwną (stąd nazwa miejsca, która znaczy „tłocznia oliwy”) . Znajdowało się ono na zachodnim zboczu lub u podnóża Góry Oliwnej, naprzeciw Jerozolimy. Ponieważ noc paschalną należało spędzać w szeroko pojętych granicach Jerozolimy, które nie obejmowały wszakże Betanii, tej nocy nie mogli do niej powrócić (Mt 21,17).
37 Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. 38 Wtedy rzekł do nich: Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną.
26,38 Smutna jest dusza moja aż do śmierci. Wyrażenie, którego forma literacka przywołuje Ps 42,6 i Jon 4,9.
36–38. Jezus zazwyczaj modlił się na osobności. Nic tedy dziwnego, że i tym razem, szukając miejsca położonego na uboczu, udał się poza miasto, do ogrodu zwanego Getsemani, zabierając ze sobą jedynie Piotra i dwu synów Zebedeusza, tj. Jakuba i Jana. Świadomość bardzo już bliskiego i jakże bolesnego końca napełniła Go smutkiem i trwogą. Jezus był przecież w pełni człowiekiem. Nie zawahał się nawet wyznać swoim uczniom: Smutna jest dusza moja aż do śmierci. A potem prosił uczniów, by trwali z Nim na czuwaniu. Człowiek nie zawsze chce być absolutnie sam na sam ze swym cierpieniem.
26,37-38. W opisie cierpienia Jezusa ewangelista korzysta z języka Starego Testamentu (Ps 42,5-6.11; 43,5; Jon 4,9; por. Ps 142,3-6; 143,3-4); por. Mt 27,46.
39 I odszedłszy nieco do przodu, padł na twarz i modlił się tymi słowami: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie! Mt 6,10; J 4,34; J 6,38; Rz 5,19; Flp 2,8
26,39 Jezus z całą mocą odczuwa lęk, jaki budzi w człowieku śmierć. Doświadcza naturalnego pragnienia uniknięcia jej i wyraża to, ale przezwycięża ten lęk przez poddanie się i przyjęcie woli Ojca. Por. 4,1+.
39. Słowa zaś, którymi Jezus modlił się w Ogrójcu do Ojca, obok Modlitwy Pańskiej powinny pozostać dla nas na zawsze wzorem naszej ludzkiej modlitwy, przede wszystkim ze względu na to, że wyrażają one całkowite poddanie się woli Ojca. Od słów Nie jak Ja chcę, ale jak Ty rozpoczyna się i podobnie kończy modlitwa Jezusa w Ogrójcu. Treścią tej modlitwy jest prośba o uwolnienie od kielicha goryczy i męki. Jezus nie będzie już prosił swoich ziemskich sędziów o ułaskawienie; zamilknie, tak iż dziwić się będą. Teraz jednak, mając pełną świadomość czekających Go cierpień, wzdraga się przed nimi swoją ludzką naturą i błaga o oddalenie od Niego kielicha gniewu. Mając zapewne tę modlitwę na myśli, autor Listu do Hebrajczyków powie kiedyś: Z głośnym wołaniem i płaczem za swych dni doczesnych zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci… (Hbr 5,7).
26,39. Kielich (Mt 20,22; por. 27,48) może być aluzją do starotestamentowego obrazu kielicha sądu wręczanego narodom; zob. komentarz do Mk 10,39. Żydowscy czytelnicy uznaliby za cnotę wypełnienie woli Bożej nawet za cenę własnej szkody (np. 1 Mch 3,59-60; rabini; Zwoje znad Morza Martwego).
40 Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: Tak [oto] nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną?
26,40. Uczniowie mieli „czuwać” jak odźwierni, tj. niewolnicy pilnujący drzwi w przypowieści z Mk 13,34-36. W noc paschalną Żydzi mieli w zwyczaju nie spać do późna i rozważać Boże zbawienie. Uczniowie powinni byli wytrwać przy Jezusie - nie zasnąć i zachować czujność. Przypuszczalnie w każdą Paschę swego życia czuwali do późna w nocy. Zgodnie z żydowskim nauczaniem (które mogło być jednak późniejsze), gdyby któryś z obecnych pogrążył się we śnie (nie jedynie drzemał), wyłamałby się tym samym ze wspólnoty.
41 Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. Mt 6,13
42 Powtórnie odszedł i tak się modlił: Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja! Rz 7,5+ Mt 6,10
43 Potem wrócił i zastał ich śpiących, bo oczy ich były zmorzone snem. 44 Zostawiwszy ich, odszedł znowu i modlił się po raz trzeci, wypowiadając te same słowa.
40–44. Błaganie to powtórzył Jezus trzykrotnie. Dwukrotnie też wracał do trzech zabranych ze sobą uczniów, spodziewając się od nich jakiejś pociechy. Lecz za każdym razem znajdował ich pogrążonych we śnie. Tak więc znów spotkał Jezusa zawód ze strony tych, na których wsparcie moralne w swych ludzkich cierpieniach miał prawo liczyć.
45 Potem przyszedł do uczniów i rzekł do nich: Śpicie jeszcze i odpoczywacie? A oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników.
26,45 Wyrzut w postaci delikatnej ironii: minęła godzina, podczas której mieliście czuwać ze mną. Nadeszła chwila próby i Jezus wejdzie w nią sam: uczniowie mogą spać, jeśli chcą...
46 Wstańcie, chodźmy! Oto blisko jest mój zdrajca. J 14,30-31
45–46. Obudził ich wreszcie po to, by im oznajmić, że godzina wyznaczona przez Ojca nadeszła. Gdy to mówił, już zbliżał się zdrajca, mający ułatwić pojmanie Jezusa. Tak więc czas ziemskiego życia Jezusa zbliżał się zdecydowanie do kresu. Miał zginąć z ręki ludzi Ten, który przeszedł przez życie wszystkim dobrze czyniąc (Dz 10,37 n); miał być wydany przez jednego z tych, którzy mieli posiadać pełnię Chrystusowej władzy i w imieniu Chrystusa głosić nową ekonomię zbawienia.
26,41-46. Słowo „pokusa” oznacza tutaj „próbę” - odczytując to słowo w tradycyjnym znaczeniu religijnym Jezus mówi: „abyście mogli wytrwać w próbie, która was czeka”. Przeciwieństwo pomiędzy „duchem” i „ciałem” może oznaczać, że chociaż człowiek ma dobre zamiary (Mt 26,33; por. użycie słowa „duch” w wielu fragmentach Księgi Przysłów), ciało jest podatne na zmęczenie. Rzymianie cenili lojalność wynikającą z poczucia obowiązku; judaizm podkreśla wierność Bożemu Prawu aż do śmierci. Tak więc starożytni czytelnicy dostrzegliby heroizm w wielkiej wierności Jezusa swemu powołaniu.
26,31-46. Zapowiedź zdrady Piotra. Zob. komentarz do Mk 14,27-42.
Pojmanie Jezusa Mk 14,43-52; Łk 22,47-53; J 18,2-11
47 Gdy On jeszcze mówił, oto nadszedł Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim wielka zgraja z mieczami i kijami, od arcykapłanów i starszych ludu.
47. I oto nawet nie skończył jeszcze mówić o czekającej Go zdradzie, kiedy zbliżył się Judasz – Mateusz jeszcze raz zaznaczy wyraźnie: jeden z Dwunastu – a za nim cała zgraja ludzi uzbrojonych w miecze i kije. Wszyscy przyszli w imieniu arcykapłanów i starszych ludu.
26,47. Wysłana przez wpływowych obywateli Jerozolimy zgraja, która przyszła pojmać Jezusa, składała się przypuszczalnie z członków straży świątynnej. Przybyli przygotowani na to, że napotkają zbrojny opór zwolenników tego, którego uważali za mesjańskiego wywrotowca.
48 Zdrajca zaś dał im taki znak: Ten, którego pocałuję, to właśnie On; Jego pochwyćcie! 49 Zaraz też przystąpił do Jezusa, mówiąc: Witaj, Rabbi!, i pocałował Go.
48–49. Jezus nie był znany osobiście ludziom, którzy zostali posłani przez arcykapłanów, żeby Go pojmać. Potrzebny był jakiś znak, po którym mogliby się rzucić na Niego. Otóż rolę takiego znaku miał spełnić pocałunek złożony przez Judasza na policzku Jezusa. Co za ironia, ale i proroctwo zarazem: pocałunek, symbol pokoju i jedności, ukazał co prawda ukrywaną dotąd nienawiść do Jezusa, lecz zapoczątkował równocześnie wielkie dzieło wprowadzania pokoju pomiędzy Bogiem a światem. Obłudnemu pocałunkowi Judasza towarzyszyły nie mniej obłudne słowa rzekomo serdecznego pozdrowienia: Witaj, Rabbi.
50 A Jezus rzekł do niego: Przyjacielu, po coś przyszedł? Wtedy podeszli, rzucili się na Jezusa i pochwycili Go. Mt 26,23
26,50 Przyjacielu, po coś przyszedł? Dosł.: „Przyjacielu, po to tutaj jesteś”. To raczej wyrzut niż pytanie: „Dlaczego jesteś tutaj?” Użyte tu stereotypowe wyrażenie ma sens: „(czyń) to, po co tutaj jesteś”, „zajmij się swoją sprawą”. Jezus krótko ucina obłudne komplementy: to jest godzina przejścia do działania. Por. J 13,27.
50. Nie wiemy, co pomyślał sobie Judasz, gdy Jezus na to obłudne pozdrowienie odpowiedział słowami pełnymi gorzkiej ironii: Przyjacielu, po coś przyszedł? Może umocnił się ów nieszczęsny Apostoł w przekonaniu, że wszystko układa się dobrze, że Jezus nie domyśla się niczego, skoro jego, Judasza-zdrajcę, nazywa swoim przyjacielem? Znak okazał się niezawodny: Rzucili się na Jezusa i pochwycili Go.
26,48-50. Pocałunek był znakiem szczególnego uczucia łączącego członków rodziny lub przyjaciół, lub wyrazem szacunku i więzi ucznia z jego nauczycielem, Pocałunek Judasza jest więc znakiem szczególnej obłudy (por. Prz 27,6). W kontekście wartości, jaką starożytni przywiązywali do gościnności, przyjaźni i lojalności, każdy z czytelników relacji Mateusza z przerażeniem odbierał wieść o zdradzie Judasz jawi się jako zdrajca godny największej pogardy, Jezus zaś jako człowiek niesłusznie zdradzony.
51 A oto jeden z tych, którzy byli z Jezusem, wyciągnął rękę, dobył miecza i ugodziwszy sługę najwyższego kapłana, odciął mu ucho.
26,51. Chociaż sługa ten przypuszczalnie nie był lewitą (nie mógł więc pełnić służby w Świątyni), warto jednak wspomnieć, że ludzie, którzy utracili kończyny i takie fragmenty ciała jak uszy, nie mogli służyć w obrębie sanktuarium.
52 Wtedy Jezus rzekł do niego: Włóż miecz na swoje miejsce, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną. J 18,36
26,52. Nie są to słowa buntownika uciekającego się do przemocy (Mt 26,47). Scenariusze czasów ostatecznych często opisują wielką bitwę pomiędzy zwolennikami światłości i ciemności, Jezus z pewnością spodziewał się aktów przemocy (Mt 24,1-2). Jego uczniowie powinni się jednak od niej powstrzymać. Czytelnicy Ewangelii Mateusza mogli się spotkać z ironiczną wersją znanego powiedzenia, „którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (por. Sentencje syryjskiego Menandra 15-19): przełożeni świątyni, chcąc zachować pokój z Rzymem (Mt 26,1-5), sami ściągną na siebie miecz sądu w rękach Rzymian w latach 66-70 po Chr.
53 Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów?
51–53. Spiesząc z pomocą Mistrzowi jeden z uczniów – od innego Ewangelisty (J 18,10) dowiemy się, że był to Piotr – dobył miecza, natarł na sługę najwyższego kapłana i odciął mu ucho. Nie wiemy, czy cios według zamiarów Piotra miał być niegroźny, czy też Jezus sprawił, że słudze arcykapłana nie stało się nic gorszego. To ostatnie przypuszczenie zdaje się być bardziej prawdopodobne w świetle polecenia Jezusa, który kazał Piotrowi schować miecz, zapewniając go przy tym, że gdyby chciał – to znaczy gdyby taka była wola Ojca Niebieskiego – to w Jego obronie stanęłoby natychmiast dwanaście zastępów anielskich. Żadna siła nie byłaby w stanie uczynić wtedy żadnej krzywdy Jezusowi. O uleczeniu ucha sługi wspomni ewangelista Łukasz (22,51).
54 Jakże więc wypełnią się Pisma, że tak się stać musi?
26,53-54. „Dwanaście zastępów (dosł. legionów) aniołów”: rzymski legion liczył zwykle 6000 żołnierzy, Jezus mówi więc, że mógłby wezwać na pomoc około 72 000 aniołów (po legionie na każdego ucznia). Tak wielka armia z łatwością zmiażdżyłaby całą straż świątynną oraz rzymski garnizon stacjonujący w twierdzy Antonii. Owa armia anielska z łatwością pokonałaby każdą ludzką armię, która wyszłaby jej naprzeciw. Boże zastępy niebieskie pojawiały się niekiedy w Starym Testamencie jako niezwyciężone (np. 2 Krl 6,17; por. 2 Krl 19,35).
55 W owej chwili Jezus rzekł do tłumów: Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę, żeby Mnie ująć. Codziennie zasiadałem w świątyni i nauczałem, a nie pochwyciliście Mnie. J 18,20
26,55 zasiadałem w świątyni. W Wulgacie wariant: „Zasiadałem wśród was w świątyni” (por. Mk 14,49).
56 Lecz stało się to wszystko, żeby się wypełniły Pisma proroków. Wtedy wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli.
54–56. Lecz równocześnie zaznaczy Mateusz, ciągle harmonizujący dwa Testamenty, że nie wypełniłoby się Pismo. A Pismo musi się wypełnić. Jezus wprawdzie oświadczył już, że przynosi na ziemię nie pokój, ale miecz (Mt 10,34); miał to być jednak miecz duchowy, narzędzie bezwzględnego tępienia zła. Jezus nie omieszka zebranym tłumom uczynić wymówki: wyszli do Niego z kijami i z mieczami – jak do zbójcy; posłużyli się podstępem, żeby Go pojmać. Czemu tego nie zrobili wcześniej, kiedy to publicznie nauczał w świątyni? I za chwilę sam udzielił odpowiedzi na to pytanie: Wtedy nie nadeszła jeszcze Jego godzina. Pojmano Go dopiero teraz i w taki właśnie sposób, żeby się wypełniło Pismo. W odpowiedzi tej uczniowie Jezusa dopatrzyli się absolutnej bezwzględności woli Bożej. Zrozumieli, że nic już nie będzie w stanie uratować Jezusa od śmierci. Najprawdopodobniej, lękając się o własne życie wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli.
26,55-56. Wywrotowcy (podobnie jak późniejsi zabójcy, którzy mordowali żydowskich arystokratów, kryjąc się wśród tłumów zgromadzonych w świątyni) działali w ukryciu lub w sposób, który pozwoliłby im uniknąć pojmania. Rzymianie i ich miejscowi szpiedzy pilnie obserwowali takie grupy Rzekomo wywrotowa działalność Jezusa miała charakter publiczny i jawny.
26,47-56. Pojmanie Jezusa. Zob. dodatkowo komentarz do Mk 14,43-52.
JEZUS PRZED SWOIMI SĘDZIAMI
Wobec Sanhedrynu Mk 14,53-65; Łk 22,54-55; Łk 22,66-71; J 18,24
57 Ci zaś, którzy pochwycili Jezusa, zaprowadzili Go do najwyższego kapłana, Kajfasza, gdzie zebrali się uczeni w Piśmie i starsi. J 18,15-16,18
26,57-68 Można wyróżnić, odwołując się do Łk i J, postawienie Jezusa przed Annaszem w nocy i drugie, na uroczystym posiedzeniu Sanhedrynu rankiem (Mt 27,1). Mateusz i Marek opowiedzieli o nocnym spotkaniu, wykorzystując szczegóły sceny porannej, jedynie formalnego i decydującego posiedzenia.
26,57. Sanhedryn obradował zwykle w specjalnej sali zgromadzeń w świątyni (tzw. komnacie ciosanego kamienia). Tym razem wielu członków Sanhedrynu przybyło na tajne, nocne zgromadzenie, które bez wcześniejszego uprzedzenia zorganizowano w domu arcykapłana, chociaż badano sprawę zagrożoną karą śmierci. Zgodnie z późniejszymi faryzejskimi przepisami prawnymi, zgromadzenie takie było nielegalne - po pierwsze dlatego, że proces człowieka oskarżonego o popełnienie poważnej zbrodni musiał odbywać się za dnia; po drugie, sąd mógł ogłosić werdykt dopiero po upływie jednego dnia. Przepisy faryzejskie zabraniały wykonywania egzekucji w święta, z wyjątkiem kary za najbardziej odrażające zbrodnie. Jednak arystokracja kapłańska nie przywiązywała większej wagi do skrupułów faryzeuszów - należało się pospieszyć, by popularność Jezusa wśród ludu nie wzrosła i nie doprowadziła do Jego uwolnienia lub uczyniła Go jeszcze większym bohaterem.
58 A Piotr szedł za Nim z daleka, aż do pałacu najwyższego kapłana. Wszedł tam na dziedziniec i usiadł między służbą, aby widzieć, jaki będzie wynik.
57–58. Ewangelista jednakże nie przedstawił przebiegu wypadków zupełnie ściśle, gdy mówił, że wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli, bo jeśli nawet początkowo Jezus pozostał rzeczywiście sam, to jednak gdy Go prowadzono do najwyższego kapłana, już szedł za Nim, wmieszany między pospólstwo, przynajmniej jeden spośród Jego uczniów, to jest Piotr, a wraz z nim „drugi uczeń” – Jan (J 18,16). Apostoł pozostał między służbą na dziedzińcu, kiedy Jezusa prowadzono do domu najwyższego arcykapłana Kajfasza, gdzie już zebrali się uczeni w Piśmie i starsi. Według Mateusza Piotr pozostał na dziedzińcu, żeby widzieć, jaki będzie wynik przesłuchań Jezusa; nie jest wykluczone jednak, że powodowała Piotrem chęć przyjścia Jezusowi z pomocą, gdyby tego zaszła potrzeba. To przecież Piotr pierwszy dobył miecza i odciął ucho słudze arcykapłana podczas pojmania Mistrza.
26,58. Wejście na teren prywatny należący do arcykapłana wymagało od galilejskiego rybaka wielkiej odwagi. Strażnicy należeli przypuszczalnie do oddziałów straży świątynnej; oczekiwali na dziedzińcu na ogłoszenie wyroku. Niezależnie od tego, czy pełnili w tym dniu służbę, pozostali dłużej niż zwykle, zbliżało się bowiem Święto Paschy.
59 Tymczasem arcykapłani i cały Sanhedryn szukali fałszywego świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić. 60 Lecz nie znaleźli, chociaż występowało wielu fałszywych świadków. W końcu stanęło dwóch,
26,59-60. Zaszczytna tradycja żydowska, polegająca na skrupulatnym przesłuchiwaniu świadków i porównywaniu ich zeznań, nasunęła podejrzenie, że ich świadectwo jest fałszywe, Ponieważ świadkowie zaprzeczali sobie wzajemnie, powinni byli zostać uznani za fałszywych, zaś oskarżenie przeciwko Jezusowi za sfabrykowane. Zgodnie z prawem żydowskim, fałszywi świadkowie zeznający w sprawach zagrożonych karą śmierci, winni byli zostać straceni (zob. Pwt 19,16-21; zob. też Zwoje znad Morza Martwego). Mimo że Rzymianie nie przyznali Sanhedrynowi prawa do wykonywania egzekucji na fałszywych świadkach, powinni byli przynajmniej ich upomnieć. Fakt, że proces jest w dalszym ciągu kontynuowany, wskazuje na poważne uprzedzenia ze strony członków rady.
61 mówiąc: On powiedział: Mogę zburzyć przybytek Boży i w ciągu trzech dni go odbudować. J 2,19; Dz 6,14
26,61 Jezus rzeczywiście zapowiedział zburzenie świątyni i kultu żydowskiego, jaki ona symbolizowała (rozdz. 24), oraz zastąpienie jej nową świątynią: chodziło najpierw o Jego ciało zmartwychwstałe trzeciego dnia (16,21; 17,23; 20,19; J 2,19-22), a następnie o Kościół (16,18).
26,61. Wielu Żydów oczekiwało, że Bóg stworzy nową, oczyszczoną świątynię, gdy rozprawi się z Rzymianami. To naturalne, że postronni słuchacze opacznie zrozumieli naukę Jezusa o nowej świątyni i ostrzeżenie przed zniszczeniem starej - jako groźbę szaleńca lub mesjańskiego wywrotowca. Nie przeprowadzono zatem należytego przesłuchania świadków.
62 Wtedy powstał najwyższy kapłan i rzekł do Niego: Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciwko tobie?
26,62 Tu za Wulgatą jest tylko jedno pytanie, a w BJ — dwa: „Nic nie odpowiadasz? Co ci ludzie świadczą przeciw tobie?”
59–62. Tymczasem rozpoczęło się przesłuchiwanie świadków, mających swymi zeznaniami obciążyć Jezusa. Ewangelista zaznacza, że chodziło o fałszywych świadków. Wiadomo bowiem było z góry – i z tego zdawali sobie sprawę nawet faryzeusze – że żadnej winy nie można będzie zarzucić Jezusowi w imię prawdy. Nie zawahali się więc użyć najbardziej niegodziwych środków, by tylko móc Go zgładzić. Spośród mnóstwa fałszywych oskarżeń wybrano wreszcie następujące: Jezus mówił, że zniszczy świątynię. Co prawda oświadczał również, że w trzy dni ponownie ją odbuduje; ale tego już nie przytaczano w akcie oskarżenia, bo któż by zdołał odbudować w ciągu trzech dni gmach, wznoszony przez prawie sto lat.
26,62. W Starym Testamencie sędzia zwykle wstawał przed ogłoszeniem werdyktu. W późniejszym prawie rabinackim arcykapłan nie mógłby w sposób legalny zmusić Jezusa do wypowiedzenia słów, na podstawie których zostałby skazany. Arystokracja kapłańska niewiele się jednak przejmowała faryzejskimi przepisami, nawet jeśli wspomniana zasada była już wówczas powszechnie stosowana, Sędzia pyta w końcu, czy Jezus uważa się za Mesjasza - a więc, zdaniem arcykapłana, za wywrotowca.
63 Lecz Jezus milczał. A najwyższy kapłan rzekł do Niego: Zaklinam cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy ty jesteś Mesjasz, Syn Boży? Iz 53,7
26,63. Arcykapłan stara się zmusić Jezusa do wypowiedzenia Boskiego imienia. Dlatego używa słów „poprzysięgam cię” i „zeznaj pod przysięgą" (zob. też 1 Sm 14,24; 1 Krl 22,16). Składanie fałszywych przysiąg na Boże imię było zakazane w Starym Testamencie jako „wzywanie Jego imienia nadaremno”.
64 Jezus mu odpowiedział: Tak, Ja Nim jestem. Ale powiadam wam: odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego na obłokach niebieskich. Mt 4,3+ Mt 8,20+; Dz 2,33+; Ps 110,1; Dn 7,13; Mt 24,30
26,64 Wszechmocnego. Dosł.: „Mocy”. „Moc” jest odpowiednikiem „Jahwe”. Jezus, w tym doniosłym momencie rezygnując z zachowania „sekretu mesjańskiego” (por. Mk 1,34+), wyznaje kategorycznie, że On jest Mesjaszem, jak to już wcześniej wyznał swoim najbliższym (Mt 16,16). Ujawnia się otwarcie jednak nie jako tradycyjny mesjasz ludzki, lecz jako „Władca”, „Pan” według Ps 110 (por. Mt 22,41n) i jako tajemnicza postać pochodzenia niebieskiego widziana przez Daniela (por. Mt 8,20+). Odtąd Żydzi nie zobaczą Go już więcej — tylko w chwale zmartwychwstania, a następnie w triumfie Kościoła. Por. 23,39 i 24,30.
63–64. Gdy Jezus nie reagował nawet jednym słowem na żadne z tych oskarżeń, zdziwiony tym milczeniem najwyższy kapłan zapytał, czy Jezus jest Mesjaszem, Synem Boga Żywego. I wtedy Jezus dał odpowiedź twierdzącą na postawione Mu pytanie: tak, jest Mesjaszem, Synem Boga Żywego. Co więcej, dorzucił nawet zdanie wypowiedziane już kiedyś w związku z proroctwem o ponownym przyjściu Syna Człowieczego. Znów przyrównał się do Tego, który zasiadając po prawicy Wszechmogącego, przyjdzie kiedyś na obłokach niebieskich.
26,64. Ze słów Jezusa wynika, że uważa się nie tylko za śmiertelnego Mesjasza, lecz także za kosmicznego władcę z Dn 7,13-14 - za ucieleśnienie powołania Izraela, za Tego, który przyjdzie w chwale i będzie panował na wieki. Zwrot „odtąd” był szczególnie obraźliwy dla Żydów, bowiem za jego pośrednictwem Jezus rości sobie prawo do tej roli już obecnie, z czego wynikałoby, że to raczej On jest ich sędzią, a nie na odwrót. „Wszechmocny” to żydowski tytuł Boga.
65 Wtedy najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: Zbluźnił. Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Oto teraz słyszeliście bluźnierstwo. Jr 26,11
26,65 „Bluźnierstwo” Jezusa polegało nie na tym, że podał się za Mesjasza, lecz na obstawaniu przy godności o Boskiej randze.
26,65. Szaty rozdzierano na znale żałoby lub skruchy; tutaj jednak chodzi raczej o zwyczaj związany z wysłuchaniem bluźnierstwa świętemu Imieniu Bożemu. Arcykapłan musiał usilnie pragnąć wydania wyroku - Jezus dopuściłby się bluźnierstwa w ścisłym tego słowa znaczeniu tylko wtedy, gdyby wymienił święte hebrajskie imię Boga, zachęcał zebranych do bałwochwalstwa (np. nazywając siebie Bogiem, czego w tym momencie nie czyni), lub w jakiś inny sposób naruszył godność Boga. Sposób, w jaki Jezus łączył swoją osobę z Bogiem, mógł zostać uznany za bluźnierstwo, arcykapłan musiał jednak wcześniej wykazać, że jest to nieprawda.
66 Jak wam się zdaje? Oni odpowiedzieli: Winien jest śmierci.
26,66. Arcykapłan nie miał prawa do samodzielnego wydawania wyroków Musiał uzyskać poparcie pozostałych członków rady. (Późniejsze źródła rabinackie sugerują, że przewodniczący Sanhedrynu mógł wezwać członków zgromadzenia do jawnego głosowania.) Chociaż nie mogli sądzić, że Jezus dopuścił się bluźnierstwa na podstawie ścisłej definicji prawnej (zob. komentarz do Mt 9,3), mieli przecież ważny powód, by szybko rozstrzygnąć Jego sprawę - stwarzał wyraźne zagrożenie dla świątynnego establishmentu, zaś jako pretendent mesjański zagrażał ich władzy i stabilności sytuacji całego narodu (por. Jr 26,9.11).
67 Wówczas zaczęli pluć Mu w twarz i bić Go pięściami, a inni policzkowali Go Łk 22,63-65; Iz 52,14; Iz 50,6
68 i szydzili: Prorokuj nam, Mesjaszu, kto cię uderzył!
26,68 Redakcja w Mt jest niezręczna, nie przedstawia się bowiem Jezusa z zakrytą twarzą jak w Łk 22,63, mógł On więc bez trudu wskazać, kto Go uderzył. Ważne jest to, że zostaje wyśmiany jako „prorok” z powodu swojej wypowiedzi dotyczącej świątyni i może jeszcze bardziej jako „Mesjasz-Prorok” (użyta tu forma wołacza „Mesjaszu”, grec. christe, „Chrystusie” jest jedyna w Ewangeliach), tzn. jako oczekiwany arcykapłan eschatologiczny, który chce ustanowić nową świątynię.
65–68. Pytanie arcykapłana było jednak zwykłą prowokacją. Odpowiedź Chrystusa uznał on za bluźnierstwo. Rozdarł więc swoje szaty – tak zwykło się reagować na każde bluźnierstwo – i oświadczył, że żadne świadectwa nie są już potrzebne. Przesłuchiwanie fałszywych świadków zostało więc zakończone. Należało jeszcze tylko zapytać członków Sanhedrynu, jakiej kary domagają się dla Jezusa za takie przestępstwo. Ci odpowiedzieli, że winien jest On śmierci. I natychmiast zabrano się jakby do wykonywania wyroku. Żołdacy poczęli pluć w twarz Jezusowi, bić Go pięściami i policzkować. W przekonaniu zebranych, Jezus nie wiedział, od kogo i ile otrzymuje ciosów. Dlatego szydzono zeń wołając, by prorokował, kto Go uderzył.
26,67-68. W przeciwieństwie do publicznej chłosty - plucie, bicie i policzkowanie więźnia było wyraźnie sprzeczne z żydowskim prawem.
26,57-68. Jezus przed Sanhedrynem. Zob. komentarz do Mk 14,53-65.
Zaparcie się Piotra Mk 14,66-72; Łk 22,55-62; J 18,17; J 18,25-27
69 Piotr zaś siedział na zewnątrz, na dziedzińcu. Podeszła do niego jedna służąca i rzekła: I ty byłeś z Galilejczykiem Jezusem.
26,69 Galilejczykiem. Wariant: „Nazarejczykiem”.
70 Lecz on zaprzeczył temu wobec wszystkich i rzekł: Nie wiem, o czym mówisz. Mt 8,10+
69–70. Aczkolwiek wmieszany w tłum, Piotr został jednak w końcu rozpoznany. Pewna niewiasta powiedziała mu wręcz, że był z Galilejczykiem, tak bowiem nazywano Jezusa. W ten sposób została poddana prawdziwej próbie wiara Piotra i jego przywiązanie do Jezusa. Zgodnie z zapowiedzią Jezusa, Piotr nie wytrzymał tej próby. Zaparł się Mistrza twierdząc, że w ogóle nie wie, o co chodzi.
71 A gdy poszedł ku bramie, zauważyła go inna i rzekła do tych, co tam byli: Ten był z Jezusem Nazarejczykiem. Mt 2,23+
72 I znowu zaprzeczył pod przysięgą: Nie znam tego Człowieka.
26,69-72. Służąca zatrudniona w arystokratycznym domu opodal Świątyni mogła oczywiście przebywać w Świątyni i przyjrzeć się uczniom Jezusa, którzy znajdowali się na dziedzińcach. „Nie wiem, co mówisz” to tradycyjna forma zaprzeczenia, jaką znaleźć można w żydowskich dokumentach prawnych. Nazwanie kogoś „człowiekiem” miało czasami znaczenie pogardliwe.
73 Po chwili ci, którzy tam stali, podeszli i rzekli do Piotra: Na pewno i ty jesteś jednym z nich, bo nawet twoja mowa cię zdradza.
26,73 twoja mowa cię zdradza. Tzn. dialekt galilejski.
26,73. Akcent galilejski różnił się od judejskiego - Galilejczycy niestarannie wymawiali samogłoski i nie potrafili należycie artykułować różnic pomiędzy różnymi spółgłoskami gardłowymi. Słudzy arcykapłana i członkowie straży świątynnej mogli mieszkać w Jerozolimie i uważać się za Judejczyków. Niektórzy uczeni sugerowali, że Judejczycy utożsamiali Galilejczyków z wywrotowcami, lecz, dowody, które miałyby to potwierdzać, wydają się mgliste. Zważywszy jednak na wzajemną nieufność, jaką darzyli siebie mieszkańcy miasta i wsi (zjawisko to istniało już w starożytności) nie jest wykluczone, że wielu obywateli Jerozolimy z wyższością spoglądało na Galilejczyków. Tutaj jednak chodzi raczej o to, że słuchający zakładali - słusznie czy niesłusznie - że uczniowie galilejskiego nauczyciela również są Galilejczykami.
74 Wtedy począł się zaklinać i przysięgać: Nie znam tego Człowieka. A natychmiast zapiał kogut.
26,74. Słowa, za pomocą których Piotr „począł się zaklinać”, nie są wulgarne. Przysięga raczej na różne rzeczy, że nie zna Jezusa (por. Mt 5,33-37), żądając, by spadło na niego przekleństwo gdyby skłamał. Nikt nie uznałby wypowiadania takich przekleństw za postępowanie poprawne z religijnego puntu widzenia.
75 Wspomniał Piotr na słowo Jezusa, który powiedział: Nim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał. Mt 26,34
71–75. Za chwilę scena miała się powtórzyć jeszcze dwukrotnie: jakaś inna niewiasta wskazała na Piotra i powiedziała: Ten był z Jezusem Nazarejczykiem, a potem cała gromada ludzi uznała Piotra za zwolennika Chrystusa. Podano nawet racje przemawiające za słusznością tego podejrzenia: zdradzał Piotra jego galilejski dialekt. Piotr odpowiadał najprzód z całą stanowczością, że nie zna Jezusa, a gdy mu nie wierzono, począł się nawet zaklinać i przysięgać, powtarzając ciągle to samo: Nie znam tego człowieka. Gdy czynił to po raz trzeci, zapiał kogut. Piotr przypomniał sobie smutne proroctwo Jezusa: Nim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz (26,34). Szedł Piotr za Jezusem – on jeden spośród Dwunastu – by w razie potrzeby wziąć Go w obronę lub by przynajmniej, stawszy się naocznym świadkiem Jego losów, dać kiedyś świadectwo prawdzie. Wszystko wypadło inaczej. Jakże słaby jest człowiek! Jak dogłębnie zrozumiał Piotr tę prawdę o człowieku – skoro Ewangelista zaznacza, że wyszedł na zewnątrz dziedzińca i gorzko zapłakał; legenda mówi nawet, iż potem Piotr tak długo i tak szczerze żałował swego zaparcia się Mistrza, że łzy wyżłobiły głębokie bruzdy na jego policzkach.
26,75. Dla większości mieszkańców starożytnego obszaru Morza Śródziemnego pianie koguta oznaczało nastanie dnia. Ludzi, którzy budzili się wcześnie, mogli sądzić, że chodzi o wcześniej piejącego palestyńskiego koguta, którego głos rozlegał się pomiędzy 00:30 w nocy a 2:30 rano.
26,69-75. Zaparcie się Piotra. Zob. komentarz do Mk 14,66-72.
Mt 27
Jezus wydany Piłatowi Mk 15,1; Łk 22,66; Łk 23,1; Mt 26,57+
1 A gdy nastał ranek, wszyscy arcykapłani i starsi ludu powzięli uchwałę przeciw Jezusowi, żeby Go zgładzić.
2 Związawszy Go, zaprowadzili i wydali w ręce namiestnika Poncjusza Piłata.
27,2 (Poncjusza). Dodane w niektórych rkpsach.
— Rzym rezerwował sobie w Judei, podobnie jak we wszystkich innych prowincjach imperium, prawo wykonywania wyroku śmierci, Żydzi musieli się więc udać do zarządcy Judei, aby uzyskać potwierdzenie wydanego przez siebie wyroku i zgodę na jego wykonanie.
1–2. Tak więc został zakończony pierwszy etap procesu Jezusa. Wolę Sanhedrynu i decyzję najwyższego kapłana musiały jednak jeszcze zatwierdzić władze rzymskie. Związawszy tedy Jezusa zaprowadzono Go do Poncjusza Piłata. W ten sposób spełniła się przepowiednia o wydaniu Jezusa w ręce pogan.
27,1-2. Przywódcy żydowscy musieli zaprowadzić Jezusa do Piłata, Rzym nie udzielił im bowiem prawa do wymierzania kary śmierci. Piłat mógł przyjąć ich już od wschodu słońca i, podobnie jak inni rzymscy urzędnicy, kończył swoje urzędowanie przed południem.
Koniec zdrajcy Dz 1,18-19
3 Wtedy Judasz, który Go wydał, widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym Mt 26,15
4 i rzekł: Zgrzeszyłem, wydając krew niewinną. Lecz oni odparli: Co nas to obchodzi? To twoja sprawa.
27,3-4. Niektórzy żydowscy nauczyciele utrzymywali, że nawet wycofanie fałszywych świadectw w postępowaniu sądowym nie mogło zmienić wydanego werdyktu. Urzędnicy wydają się tutaj jednak mniej zainteresowani teorią prawną, bardziej zaś polityczną korzyścią.
Na ludzi, którzy posługiwali się łapówkami, spadało przekleństwo Prawa (Pwt 27,25), zaś fałszywi świadkowie podlegali takiej samej karze, jaką wymierzano w sprawie, w której zeznawali (Pwt 19,18-19). „Wydać krew niewinną” jest równoznaczne z popełnieniem morderstwa. W Starym Testamencie wina ta mogła być przebłagana jedynie krwią mordercy lub - w przypadku gdy morderca nie został wykryty - przez złożenie ofiary (Rdz 4,10; 9,6; Lb 35,53; Pwt 21,1-9). Bóg mógł jednak przebaczyć w przypadku nawrócenia (Rdz 4,15; 2 Sm 12,13-14).
5 Rzuciwszy srebrniki w stronę przybytku, oddalił się. A potem poszedł i powiesił się.
3–5. Tymczasem Judasz począł odczuwać to, co odczuwa każdy człowiek o niecałkiem jeszcze zdeprawowanym wnętrzu duchowym: poczęły nim targać tak straszne wyrzuty sumienia, że nie mógł już dłużej nosić ze sobą zapłaty za zdradę Mistrza, zwrócił trzydzieści srebrników sądząc, być może, że w ten sposób zostanie anulowana tragiczna transakcja. Dodał nawet przy tym, że wydał krew niewinnego. Niestety, było już za późno. Arcykapłani oświadczyli: Co nas to obchodzi? To twoja sprawa. Judasz nie potrafił się już zdobyć na łzy prawdziwego żalu. Poszedł i powiesił się. Tak tedy skończył człowiek, o którym już Chrystus powiedział, że lepiej by mu było, gdyby się był nie narodził.
27,5. Samobójstwo Judasza jest wyrazem rozpaczy (por. Saul - 1 Sm 31,4; zdrajca Achitofel - 2 Sm 17,23). W tradycji grecko-rzymskiej uznawano samobójstwo za godniejsze od śmierci zadanej przez innych. Według niektórych Żydów był to czyn szlachetny, o ile został popełniony, by uniknąć tortur z rąk prześladowców lub w celu zachowania czystości rytualnej (np. u Józefa Flawiusza lub w 4 Mch, być może pod wpływem mentalności greckiej). Jednakże w judaizmie (a szczególnie w ortodoksyjnym judaizmie palestyńskim) samobójstwo było zwykle uważane za czyn zły. Starożytni czytelnicy postrzegaliby zapewne czyn Judasza w bardziej negatywnym świetle niż zachowanie strażnika więzienia w Dz 16,27.
Zgodnie z przekonaniem starożytnych, gdyby Judasz powiesił się w przybytku, zanieczyściłby go rytualnie (mógł jednak „oddalić się” winne, bardziej dogodne miejsce). Zwrócenie pieniędzy w Świątyni nawiązuje do Za 11,13 (zob. komentarz do Mt 27,9).
6 Arcykapłani zaś wzięli srebrniki i orzekli: Nie wolno kłaść ich do skarbca świątyni, bo są zapłatą za krew.
27,6. Pisarze starożytni często posługiwali się ironią, Mateusz nie był więc pod tym względem wyjątkiem - arcykapłani większą wagę przywiązują do technicznych spraw prawnych związanych z pieniędzmi będącymi zapłatą za krew, niż do faktu, że wypłacili je w celu popełnienia morderstwa sądowego lub do samobójczego zamiaru Judasza (por. Mt 23,23-24). Chociaż Stary Testament nie zabraniał wprost używania takich pieniędzy, zatroszczono się o to, by wydać je na coś podwójnie nieczystego (np. na pochówek cudzoziemców). Niektórzy egzegeci sugerowali, że wzmianka o „skarbcu” może nawiązywać do hebrajskiej gry słów związanej z wyrazem „garncarz” (Mt 27,7; niewielka zmiana hebrajskiej pisowni powoduje, że można słowo „garncarz” odczytać jako „skarbiec”), sugestia ta jest jednak wątpliwa.
7 Po odbyciu narady kupili za nie Pole Garncarza, na grzebanie cudzoziemców. 8 Dlatego pole to aż po dziś dzień nosi nazwę Pola Krwi.
27,8 Pola Krwi. Po aram. Haqeldema (por. Dz 1,19 i tu Wulgata). Według bardzo starej i prawdopodobnie autentycznej tradycji miejscowość w dolinie Hinnom.
27,7-8. Grzebanie ludzi, którzy nie mieli nikogo, lito by ich pochował, było uważane za uczynek pobożności (por. Księga Tobiasza), Wielu Żydów z całego świata przybywało do Jerozolimy lub przeprowadzało się tam na starość - jeśli zmarły nie pozostawił odpowiednich środków, inni musieli zapłacić za jego pochówek. Słowo „cudzoziemcy” może oznaczać także nieczystych pogan. (Istnieje tradycja żydowska, która mówi o grzebaniu w takich miejscach skazanych przestępców.) Arcykapłani zapewne uważali swój czyn za wyraz pobożności!
9 Wtedy wypełniło się to, co powiedział prorok Jeremiasz: Wzięli trzydzieści srebrników, zapłatę za Tego, którego oszacowali synowie Izraela. Za 11,12-13
27,9 Jeremiasz. Imię to bywa pomijane. Chodzi tu o wolny cytat z Za (11,12-13) połączony z koncepcją nabycia pola, sugerowaną w Jr 32,6-15. Wystarczył fakt, że Jeremiasz mówi o garncarzach (18,2n), żyjących w okolicy Haqeldema (19,ln), aby właśnie jemu przypisać w przybliżeniu cały tekst.
10 I dali je za Pole Garncarza, jak mi rozkazał Pan.
27,10 Jahwe się skarży, że w osobie proroka Zachariasza otrzymał od Izraelitów tylko urągającą zapłatę. Sprzedanie Jezusa za tę samą mizerną sumę jest w Mt pojęte jako realizacja wyroczni prorockiej.
6–10. Tymczasem porzucone przez Judasza srebrniki stworzyły pewien problem: pieniędzy, które były zapłatą za krew, nie można było wkładać do skarbony świątynnej. Po odbyciu tedy dłuższej narady postanowiono kupić za nie pole garncarza na grzebanie cudzoziemców. O związku tego pola z wyrokiem skazującym Zbawiciela świadczy sama nazwa: Pole Krwi. Mateusz znów nie omieszka zaznaczyć, że tak właśnie wypełniły się słowa Zachariasza, który mówi: Wzięli trzydzieści srebrników… I dali je za Pole Garncarza, przypisując je Jeremiaszowi. Natomiast Jr 18,2 n; 19,1–11 mówi o garncarzu, ale co innego. Błąd różnie bywa tłumaczony (wadliwy przekład z aramejskiego, błąd kopistów, ogólna nazwa zbioru pism Proroków).
27,9-10. Żydowscy nauczyciele mogli cytować pewne teksty, czyniąc jednocześnie aluzję do innych. Mateusz przytacza tutaj fragment Za 11,12-13, przypisując go jednak Jeremiaszowi nawiązuje do podobnie brzmiącego tekstu, z nadzieją, że uchwycą to bardziej wytrawni czytelnicy (Jr 32,6-10; por. 19,1-4.10-11), (Cytat jest niemal dosłowny, wydaje się mało prawdopodobne, by Mateusz tak dobrze znał ten fragment a jednocześnie przypisał go niewłaściwemu autorowi, chyba że sięgnął po tradycyjny zestaw tekstów mesjańskich zamiast cytować wprost z Księgi Zachariasza, lub „połączył” ze sobą różne teksty, co uważam za najbardziej prawdopodobne rozwiązanie). Za 11,12-13 mówi o niskiej wartości, jaką przypisywał Mu lud Boży - oszacowali Go na kwotę równą cenie niewolnika (Wj 21,32).
27,1-10. Żal i rozpacz Judasza. Skrucha Piotra (Mt 26,75) kontrastuje z żalem Judasza, który powiesił się (Mt 27,5) zamiast się nawrócić.
Jezus przed Piłatem Mk 15,2-15; Łk 23,2-5; Łk 23,13-25; J 18,28-19,1; J 19,4-16
11 Jezusa zaś postawiono przed namiestnikiem. Namiestnik zadał Mu pytanie: Czy ty jesteś Królem żydowskim? Jezus odpowiedział: Tak, Ja nim jestem.
27,11 Tak, Ja nim jestem. Dosł.: „Ty mówisz!”. Tymi słowami Jezus potwierdza — przynajmniej w pewnym sensie — to, czego sam nie wypowiedział. Zob. 26,25.64 i por. J 18,33-37+.
12 A gdy Go oskarżali arcykapłani i starsi, nic nie odpowiadał. 13 Wtedy zapytał Go Piłat: Nie słyszysz, jak wiele zeznają przeciw tobie?
27,11-13. Oskarżeniem, które przedstawiono Piłatowi, było najwyraźniej to, że Jezus podawał się za króla, to znaczy buntownika pragnącego obalić władzę Rzymu.
14 On jednak nie odpowiedział mu na żadne pytanie, tak że namiestnik bardzo się dziwił. Iz 53,7; Mt 26,63
11–14. Kiedy arcykapłani załatwiali sprawę trzydziestu srebrników zostawionych przez Judasza, przed Piłatem rozpoczęła się rozprawa przeciwko Jezusowi. Arcykapłani uznali Jezusa za winnego śmierci dlatego, iż czynił się Mesjaszem, z czym, w przekonaniu niektórych Żydów wiązała się także sprawa synostwa Bożego tym razem. Musiał jednak ciążyć na Jezusie również zarzut podawania się za króla żydowskiego w potocznym rozumieniu. Podawanie się bowiem za Mesjasza było równoznaczne z przypisywaniem sobie godności króla żydowskiego. Piłat więc rozpoczął przesłuchiwanie Jezusa od postawienia Mu pytania, czy jest królem żydowskim. Na pytanie Piłata Jezus dał odpowiedź twierdzącą: tak, rzeczywiście jest królem żydowskim. Natomiast na liczne oskarżenia różnych „świadków” Jezus nie reagował wcale, czym wprawił w podziw samego Piłata.
27,14. Również żydowskie opowieści o męczennikach zawierały wzmianki o zdumieniu władców ich odmową pójścia na kompromis. Chociaż większość tych opowieści ma charakter fikcyjny, odzwierciedlają nie tylko zdumienie pogan, wobec wierności Żydów dla najdrobniejszych nawet szczegółów Prawa, lecz także starożytny ideał odwagi w obliczu tyranów.
Jezus odrzucony przez Swój naród
15 A na każde święto namiestnik miał zwyczaj uwalniać jednego więźnia, którego chcieli. J 18,39
16 Trzymano zaś wtedy znacznego więźnia, imieniem Barabasz.
27,16 Trzymano. W Wulgacie osobowo: „On trzymał”.
— Tu i w. 17 może się pojawić wariant: „Jezusa Barabasza”, co sytuacji oraz pytaniu Piłata nadaje rys szokujący, jednak to precyzujące uzupełnienie pochodzi — jak się zdaje — z tradycji apokryficznej.
15–16. O dobrej woli Piłata w stosunku do Jezusa świadczy między innymi próba skorzystania z prawa świątecznej amnestii. Przebywał wówczas w więzieniu wszystkim dobrze znany zabójca (może spośród zelotów), imieniem Barabasz.
17 Gdy się więc zgromadzili, spytał ich Piłat: Którego chcecie, żebym wam uwolnił, Barabasza czy Jezusa, zwanego Mesjaszem? 18 Wiedział bowiem, że przez zawiść Go wydali.
27,15-18. Zwyczaje podobne do opisanego w tym miejscu uwolnienia więźnia były zróżnicowane lokalnie. W rzymskim prawie istniały dwa rodzaje amnestii - uniewinnienie przed procesem i udzielenie łaski skazanym (tutaj mamy do czynienia z drugą sytuacją). Piłat nie był prawnie zobowiązany do respektowania zwyczaju, na początku swojego urzędowania poważnie rozdrażnił jednak arystokrację kapłańską i obywateli Jerozolimy, mógł więc teraz pragnąć uniknięcia dalszych problemów. (Jeśli proces Jezusa odbył się po październiku 31 r. po Chr., główni sojusznicy polityczni Piłata w Rzymie zostali straceni, on sam zaś znajdował się w delikatnym położeniu. Przypuszczalnie jednak wydarzenia opisane w Mt 27 miały miejsce przed tą datą.)
19 A gdy on odbywał przewód sądowy, żona jego przysłała mu ostrzeżenie: Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu.
27,19. Wydaje się, że „przewód sądowy” odbywał się na zewnątrz pałacu. W okresie tym rzymscy namiestnicy mogli zabierać ze sobą małżonki udając się do swych prowincji. Chociaż rzymskie niewiasty były zwykle ciche i uległe, wiele opowieści sławi arystokratyczne rzymskie matrony, które prywatnie wywierały wpływ na swoich mężów, by skłonić ich do podjęcia szlachetnych działań. We wszystkich kulturach z obszaru Morza Śródziemnego sny uważano czasami za rodzaj objawienia (zob. komentarz do Mt 1,20; 2,12).
20 Tymczasem arcykapłani i starsi namówili tłumy, żeby żądały Barabasza, a domagały się śmierci Jezusa. 21 Pytał ich namiestnik: Którego z tych dwu chcecie, żebym wam uwolnił? Odpowiedzieli: Barabasza. 22 Rzekł do nich Piłat: Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem? Zawołali wszyscy: Na krzyż z nim!23 Namiestnik powiedział: Cóż właściwie złego uczynił? Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: Na krzyż z nim!
17–23. Piłat był przekonany, że lud będzie się domagał uwolnienia Jezusa, jeśli będzie zapytany, kogo należy wypuścić, Jezusa czy Barabasza. Jego przewidywania byłyby się może sprawdziły, gdyby nie to, że arcykapłani i starsi ludu namówili tłumy, żeby prosiły o Barabasza, a domagały się równocześnie śmierci dla Jezusa. W przekonaniu o niewinności Jezusa umacniała Piłata także jego żona, która powodowana widzeniem, jakie miała w nocy, przysłała mężowi ostrzeżenie, by nie czynił żadnej krzywdy Jezusowi. Lecz cóż z tego, skoro tłumy uporczywie żądały zwolnienia Barabasza, a ukrzyżowania Jezusa? Piłat był tylko człowiekiem, który w dodatku sprawował urząd polityka-dyplomaty.
27,20-23. Wydarzenie, które zostały tutaj opisane, miały miejsce rankiem (zob. Mt 27,1-2). Znaczną część tłumu mogli stanowić ludzie, którzy nie zetknęli się z nauczaniem Jezusa, gdy każdego dnia przybywał do Jerozolimy z Betanii. Literatura starożytna ukazuje jednak, jak szybko masy zmieniały swoje sympatie (np. w dziełach Tacyta; zob. 1 Sm 11,12). Arcykapłani cieszyli się dużym poważaniem i byli bardziej znani od Jezusa, szczególnie przez Żydów przybywających z obcych krajów na święto, którzy nie rozumieli lokalnej polityki. Wypuszczenia Barabasza domagali się ci, którzy opowiadali się za bardziej zdecydowanym oporem wobec ucisku Rzymu, niż za postępowaniem, które proponował Jezus.
24 Piłat, widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej narasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz.
27,24 umył ręce. Wymowny gest, którego znaczenie Żydzi musieli dobrze rozumieć (por. Pwt 21,6n; Ps 26,6; 73,13).
— krwi tego Sprawiedliwego. Wariant: „tej krwi”.
27,24. Umycie rąk było gestem typowo żydowskim (czasami także pogańskim), wyrażającym przekonanie o czyjejś niewinności (Pwt 21,6; List Arysteasza 306), jednak słowa i czyny Piłata w nie większym stopniu uwalniają go od winy niż podobne słowa arcykapłanów w Mt 27,4 lub innych ludzi, którzy wyrażał i zgodę na niesprawiedliwe żądania poddanych w wyniku politycznego nacisku (np. Jr 38,5).
25 A cały lud zawołał: Krew jego na nas i na dzieci nasze. Jr 26,15; Dz 5,28
27,25 Krew Jego na nas i na dzieci nasze. Tradycyjne wyrażenie biblijne (2 Sm 1,16; 3,29; Dz 5,28; 18,6), przez którego użycie lud przyjmuje na siebie odpowiedzialność za wyrok skazujący, jakiego się domaga.
27,25. Gdy kogoś obciążono odpowiedzialnością za zbrodnię lub inne przestępstwo, pozostali podejrzani byli wolni (por. Rdz 27,13; 2 Sm 3,28-29). Mateusz łączy przypuszczalnie wołanie tłumu z prześladowaniem jego wspólnoty przez faryzeuszy oraz z tragedią, która wiatach 66-70 po Chr. dotknęła następne pokolenie. Nie aprobowałby raczej antysemickiego wykorzystywania tego wersetu, co miało miejsce w czasach późniejszych (por. Mt 5,39.43-44).
26 Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.
27,26 kazał ubiczować. Był to u Rzymian zwyczajny wstęp do ukrzyżowania.
24–26. Wolał nie narażać się ludowi: wziął naczynie z wodą i umył ręce wobec tłumów dając przez to swym symbolicznym gestem do zrozumienia, że nie bierze odpowiedzialności za śmierć Jezusa. Niech tą odpowiedzialnością obciążeni zostaną ci, którzy się owej śmierci domagają. Niestety, podburzeni ludzie już nie zdołali się opanować. Wołali coraz głośniej: Krew jego na nas i na dzieci nasze. Nie pozostawało tedy nic innego, jak uwolnić Barabasza, a Jezusa, zgodnie z wolą Żydów, wydać na ubiczowanie i na śmierć krzyżową.
27,26. Ukrzyżowanie poprzedzało biczowanie, dokonywane w drodze na miejsce kaźni (lub przed rozpoczęciem przez skazańca wędrówki z krzyżem). Przywiązany do pręgierza skazaniec był bity flagellum - skórzanym biczem, na którego rzemieniach znajdowały się kawałki metalu. Po takim biczowaniu plecy ofiary były zakrwawione, z ran zaś zwisały kawałki skóry. Osłabiając stan skazanego, skracało to czas konania na krzyżu.
Król wyszydzony Mk 15,16-20; J 19,2-3
27 Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa ze sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę.
27,27 Pretorium to rezydencja pretora, którą musiał być stary pałac Heroda Wielkiego, gdzie zwykle zatrzymywał się prokurator, gdy przybywał z Cezarei do Jerozolimy. Pałac ten, położony w zachodniej części miasta, był oddzielony od rezydencji rodziny Hasmoneuszów, położonej w pobliżu świątyni, gdzie Herod Antypas przyjął Jezusa przysłanego doń przez Piłata (Łk 23,7-12). Niektórzy doszukują się pretorium w fortecy Antonia, na północ od świątyni. Ta lokalizacja nie zgadza się jednak ani ze zwyczajami prokuratorów, jak to widać w źródłach antycznych, ani z użyciem słowa „pretorium”, które nie może być tak rozszerzone, ani z ruchami Piłata i tłumu Żydów w ewangelicznych opowieściach o męce, szczególnie w tej według św. Jana.
27. Tak więc proces Jezusa – lub powiedzmy dokładniej: parodia procesu – zakończyła się, żołnierze Piłata zabrali Jezusa do pretorium, czyli miejsca zakwaterowania gwardii namiestnika, i tu, już z własnej inicjatywy najprawdopodobniej, bez żadnego polecenia z góry, poczęli się znęcać nad Chrystusem.
27,27. W tym okresie pretorium znajdowało się w dawnym pałacu Heroda Wielkiego, w którym zatrzymywał się rzymski namiestnik, gdy odwiedzał Jerozolimę. W Jerozolimie (w twierdzy Antonii na Wzgórzu Świątynnym) stacjonowała zwykle kohorta licząca 600 żołnierzy, wzmocniona teraz o oddziały, które przybyły wraz z Piłatem na święto, na wypadek gdyby trzeba było stłumić rozruchy.
28 Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny.
27,28 płaszcz szkarłatny. Był to płaszcz żołnierza rzymskiego (sagum), kolorem przypominający, na pośmiewisko, purpurę królewską.
27,28. Nagość była w starożytności szczególnie krępująca dla Żydów. Czerwone szaty były najbardziej dostępne, nosili je bowiem rzymscy żołnierze. Płaszcz ten mógł przypominać szkarłatne szaty noszone przez władców Wschodu przed okresem rzymskim. Rzymscy legioniści często grywali w kości dla zabicia czasu na kamiennej posadzce twierdzy Antonii (gdzie stacjonowali przy Wzgórzu Świątynnym) odkryto wyryte plansze oraz rekwizyty służące do gry.
29 Uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: Witaj, Królu żydowski! Mt 27,11
27,29 Żydzi wyśmiewali Jezusa jako „proroka” (26,68p+), Rzymianie wyszydzają Go jako „króla”: te dwie sceny dobrze odzwierciedlają dwa aspekty procesu Jezusa: religijny i polityczny.
27,29. Żołnierze klękający przed Jezusem parodiują wyrazy królewskiego hołdu składane na greckim obszarze Wschodu. Trzcina miała być parodią berła królewskiego. Kara chłosty była w armii rzymskiej wymierzana za pomocą trzciny bambusowej, mogła więc być pod ręką. „Król Żydowski” to ironiczny tytuł mogący odzwierciedlać typową u Rzymian postawę wrogości wobec judaizmu. „Witaj” to tradycyjne słowa, jakimi witano rzymskich cesarzy.
30 Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie.
27,30. Plucie na drugiego człowieka było jedną z największych zniewag, którą tylko jeden krok dzielił od przemocy. Żydzi uważali plwocinę pogan za szczególnie nieczystą. Plucie przez rzymskich żołnierzy na Jezusa mogło być parodią pocałunku hołdowniczego, jakim obdarzano władców hellenistycznego Wschodu.
31 A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.
28–31. Rozebrali Go z szat i przyodziali w płaszcz szkarłatny. Włożyli Mu na głowę koronę cierniową, a do prawej ręki trzcinę. Szkarłatna szata oraz pozostałe pseudoakcesoria władzy królewskiej – to ironiczne aluzje do oświadczenia Jezusa, że jest królem żydowskim. Potem znów ubrano Go w Jego własne szaty i kazano Mu na własnych barkach dźwigać poprzeczną belkę krzyża, na którym w końcu miał skonać. Skazano Go zatem na śmierć najbardziej haniebną. Tylko największych zbrodniarzy karano śmiercią przez ukrzyżowanie. Tak więc znów miały się spełnić słowa proroka mówiącego: Policzony został między przestępców (Iz 53,12).
JEZUS NA GOLGOCIE
Droga krzyżowa Mk 15,21-27; Łk 23,26-34; Łk 23,38; J 19,17-24
32 Wychodząc, spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego.
32. Rozpoczęła się bolesna droga krzyżowa. Mateusz nie mówi co prawda, że Jezus upadał pod ciężarem krzyża, należy to jednak wydedukować z opisu przymuszenia Szymona Cyrenejczyka, by pomógł Mu w dźwiganiu krzyża. Tajemnicą pozostanie na zawsze to, co myślał Szymon, gdy umęczony całodzienną pracą w polu, musiał dźwigać z Jezusem krzyż, wstępując powoli po dość stromym zboczu Golgoty, aż na sam szczyt tej góry. Czy znał już słowa Jezusa o krzyżu, który trzeba brać co dzień na swe ramiona i kroczyć za Nim? Czy odczuwał lekkość tego brzemienia? Czy dźwigał je z radością, czy też czuł ciągle tylko przymus?
27,32. W Cyrenie, dużym mieście znajdującym się na obszarze dzisiejszej Libii (Afryka Północna), istniała liczna kolonia żydowska, w skład której wchodzili zapewne nawróceni na judaizm poganie. Szymon to imię żydowskie. Podobnie jak rzesze innych Żydów, przybył on do Jerozolimy na święto. Rzymscy żołnierze mogli zmusić każdego, by niósł dla nich jakieś przedmioty. Zwykle sam skazaniec musiał nieść poprzeczną część krzyża (zwaną patibulum) na miejsce, w którym znajdowała się już część pionowa (łac. palus). Jezus został jednak tak dotkliwie ubiczowany, że nie mógł tego uczynić (zob. komentarz do Mt 27,26).
33 Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejscem Czaszki,
27,33 miejsce zwane Golgotą. Transkrypcja słowa aram.: Gulgolta, „Miejsce Czaszki”; łac. Calvaria, stąd Kalwaria.
34 dali Mu pić wino zaprawione goryczą. Skosztował, ale nie chciał pić. Ps 69,22
27,34 Chodzi o odurzający napój, jaki według zwyczaju współczujące kobiety żydowskie (por. Łk 23,27n) podawały skazańcom, aby ulżyć ich cierpieniom. W rzeczywistości wino to było zmieszane z „mirrą” (por. Mk 15,23). Wspomniana w Mt „żółć” jest reminiscencją Ps 69,22 (podobnie jak wariant „wina” i „octu” w recenzji antiocheńskiej). Jezus nie przyjmuje tego środka odurzającego.
33–34. Musiał też Jezus okazywać w jakiś sposób, że jest bardzo spragniony. I oto co za ironia miłosierdzia! Sam mówił kiedyś o nagrodzie za kubek wody podany spragnionemu. Jest teraz spragniony. Teraz ulitują się nad Nim, podadzą Mu jednak napój, którego nie będzie mógł wypić. Bo któż mógłby ugasić pragnienie winem zmieszanym z żółcią? Jeżeli nawet podawano czasem skazańcom taką mieszaninę, to nie w celu ugaszenia pragnienia, lecz dla pewnego oszołomienia, które niekiedy pozbawiało człowieka świadomości. Otóż Jezus najprawdopodobniej uznał tego rodzaju ulgę za niezgodną z wolą Bożą. Zależało Mu na tym, by umierać z całą świadomością.
27,33-34. Niewiasty z Jerozolimy przygotowywały dla skazańca wino uśmierzające ból. Jezus odmawia przyjęcia odurzającego napoju (por. Mt 26,29). Wino zmieszane z mirrą, o którym czytamy w Mk 15,23 (delikatny napój służący także jako zewnętrzny środek uśmierzający ból), staje się w Ewangelii Mateusza winem zaprawionym goryczą; porównaj Ps 69,21 i podobieństwo pomiędzy aramejskim słowem „mirra” a hebrajskim „gorycz”.
Ukrzyżowanie
35 Gdy Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy. Ps 22,19
27,35 W niektórych rkpsach dodane: „aby się wypełniła wyrocznia proroka: podzielili między siebie szaty moje, a o moją suknię rzucili los” (Ps 22,19), glosa zapożyczona z J 19,24.
35. Samej akcji przybijania Jezusa do krzyża Mateusz nie opisuje. Mówi tylko, że gdy Jezus już zawisł na krzyżu, wtedy wśród żołnierzy powstał spór o to, co po Nim zostało. Zostało niewiele: szaty podzielone na cztery części, ale tuniką, ponieważ była sporządzona z jednego kawałka materiału (por. J 19,23 n), nie chciano się dzielić, bo wtedy nikt by z niej nie miał żadnego pożytku. Za pomocą losowania tedy rozstrzygnięto, komu przypadnie w udziale owa szata.
36 I siedząc tam, pilnowali Go.
27,35-36. Rzymskie prawo zezwalało członkom oddziału egzekucyjnego na zajęcie drobnych przedmiotów, które miał przy sobie skazaniec (por. też Ps 22,18). Zwyczaj rzucania losów, powszechny zarówno w Starym Testamencie, jak i w kulturze greckiej, był tradycyjnym starożytnym sposobem podejmowania tego rodzaju decyzji.
37 A nad głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy: To jest Jezus, Król żydowski.
27,37. Skazaniec niósł czasami na miejsce egzekucji napis (łac. titulus), na którym widniała informacja o popełnionej przez niego zbrodni.
38 Wtedy też ukrzyżowano z Nim dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej stronie. Iz 53,12; Iz 53,9; Łk 22,37
36–38. „Obłowiwszy się” w ten sposób, żołnierze pozostali w charakterze strażników u stóp krzyża, na którego szczycie widniał napis: To jest Jezus, Król żydowski. Przechodniom słowa te miały wyjaśniać powód skazania Chrystusa na śmierć. Dla wyrażenia jeszcze większej wzgardy zawieszono po obu Jego stronach na innych krzyżach dwu złoczyńców.
27,38. Słowo „złoczyńcy” jest typowym wyrazem, którego Józef Flawiusz używa na określenie buntowników. Przypuszczalnie mężczyźni ci byli towarzyszami Barabasza.
Wyszydzenie na krzyżu Mk 15,29-32; Łk 23,35-37; Jr 18,16; Syr 12,18+; Syr 13,7
39 Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami,
27,39. Autorzy Ewangelii celowo opisują szydzenie za pomocą zwrotów odnoszących się do cierpiącego sprawiedliwego z Ps 22,7.
40 mówiąc: Ty, który burzysz przybytek i w trzy dni go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!
27,40. Przechodzący obok krzyża powtarzają szyderstwo szatana z Mt 4,3-7, podkreślając swoje oczekiwanie na przyjście politycznego Mesjasza.
41 Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali: 42 Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w niego.
27,41-42. Por. Mt 4,3.6.
43 Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: Jestem Synem Bożym. Ps 22,9; Mdr 2,18-20
44 Tak samo lżyli Go i złoczyńcy, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Mt 4,3+; Łk 23,39-43
39–44. Nie było jednak dane Jezusowi spokojnie konać na krzyżu. Ludzie przechodzący obok obrzucali Go wyzwiskami, drwili z Niego, proponując na przykład, żeby zstąpił teraz z krzyża, skoro jest tak potężny, że jak to sam wyznawał, może zburzyć świątynię, i skoro jest Synem Boga samego. Wyśmiewali Go mówiąc, że jeśli innych ocalał, to niechże teraz uratuje samego siebie. Zresztą powinien Go uratować Bóg, któremu przecież tak bezgranicznie zaufał. Ubliżali Mu nawet owi dwaj skazańcy – obaj według Mateusza – (co stanowi tzw. pluralis categoriae, por. jednak Łk 23,39–43), którzy przecież dzielili Jego los. Tak więc cierpienia Jezusa zbliżały się do zenitu: ból fizyczny ciężko zwisającego ciała zwiększały cierpienia duchowe, powodowane niesłusznymi zniewagami.
27,43-44. Język przywódców religijnych stanowi dokładną paralelę Ps 22,8. Cierpiący sprawiedliwy sam cytuje ten psalm w Mt 27,46 (Ps 22,1).
27,27-44. Ukrzyżowanie Jezusa. Ukrzyżowanie było najbardziej haniebną i bolesną formą egzekucji stosowaną w starożytności. Obnażony skazaniec (było to szczególnie zawstydzające dla Żydów z Palestyny) był wieszany na krzyżu w obecności tłumów - uznany za przestępcę, niezdolny do powstrzymania naturalnych potrzeb, doświadczający niewyobrażalnego bólu. Czasami skazańca przywiązywano do krzyża powrozami, zwykle jednak, jak w przypadku Jezusa, przybijano go do krzyża. Nie mógł więc odpędzić rękami owadów, które przyciągały skrwawione plecy i inne rany. Ciężar ciała skazańca powodował, iż przybierało ono pozycję utrudniającą oddychanie. Podnóżek umieszczony pod stopami dostarczał pewnego oparcia, lecz wcześniej czy później skazaniec tracił siły i (zwykle po kilku dniach) dusił się i umierał.
Śmierć Jezusa Mk 15,33-41; Łk 23,44-49
45 Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej.
27,45 Chodzi o czas od południa do godziny trzeciej po południu.
27,45. „Godzina szósta” rozpoczynała się w południe, „godzina dziewiąta" - o trzeciej po południu. Ukrzyżowani rzadko umierali tak szybko, Popołudnie (czas śmierci Jezusa) było bliskie czasowi składania wieczornej ofiary w świątyni. Ciemność byłą jedną z plag egipskich; pojawia się też u proroków jako symbol sądu czasów ostatecznych. Żydzi i poganie uważali zaćmienia i inny mrok ogarniający niebo ciemności zapadające na niebie za zły omen.
46 Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: Eli, Eli, lema sabachthani?, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Ps 22,2
27,46 Krzyk prawdziwej trwogi, ale nie rozpaczy: ta zaczerpnięta z Biblii skarga to modlitwa do Boga, po której w psalmie następuje radosna pewność końcowego triumfu.
27,46. Jezus cytuje tutaj słowa Ps 22,1, który mógł być wówczas tekstem Pisma tradycyjnie recytowanym o tej porze dnia. Jego nieprzyjaciele nie zwrócili uwagi, że psalm ten kończy się uniewinnieniem i zwycięstwem cierpiącego (Ps 22,25-31). Podczas gdy cytat przytoczony w Ewangelii Marka jest w języku aramejskim, fragment Mateuszowy nawiązuje głównie do tekstu hebrajskiego.
47 Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: On Eliasza woła.
27,47 On Eliasza woła. Złośliwa gra słów oparta na oczekiwaniu tego proroka jako poprzednika Mesjasza (por. 17,10-13+) lub na żydowskim wierzeniu, że przyjdzie on z pomocą sprawiedliwym będącym w potrzebie.
27,47. Ponieważ sądzono, że Eliasz nigdy nie umarł, niektórzy rabini sądzili, iż był on posyłany z różnymi misjami (podobnie jak aniołowie), zwykle w tym celu, by wybawiać z opresji pobożnych rabinów.
48 Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, nasączył ją octem, umocował na trzcinie i dawał Mu pić. Łk 23,36; J 19,29; Ps 69,22
27,48 octem. Mowa o kwaśnym napoju używanym przez żołnierzy rzymskich. Uczyniony wobec Jezusa gest był niewątpliwie wyrazem współczucia (por. J 19,28n), synoptycy jednak uznali go za złośliwy (por. Łk 23,36) i opisali przy użyciu wyrażeń przywołujących Ps 69,22.
27,48. Podanie gąbki nasyconej winem mogło być uczynkiem miłosierdzia, wino mogło bowiem łagodzić ból. Być może człowiek ten sądził, że Jezus majaczy pod wpływem bólu. Gorzkie wino jednak miało za zadanie zaspokajać pragnienie, więc działanie to mogło mieć na celu ożywienie Go i przedłużenie cierpienia.
49 Lecz inni mówili: Zostaw! Popatrzmy, czy nadejdzie Eliasz, aby go wybawić.
27,49. Zob. komentarz do Mt 27,47.
50 A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i oddał ducha.
45–50. Wreszcie miała nastąpić śmierć. Moment ten poprzedziły ciemności, które okrywały całą ziemię przez trzy godziny, oraz dwukrotne zawołanie Jezusa: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił. Ponieważ słowa Boże mój, Boże mój brzmią po aramejsku Eli, Eli, dlatego zebrani pod krzyżem przypuszczali, że Jezus prosi o pomoc Eliasza. Ktoś też – może jakiś człowiek o resztkach ludzkich uczuć, a może zwyrodnialec pragnący zwiększyć cierpienia konającego – podsunął do Jego ust gąbkę zwilżoną octem. Inni jednakże bez drwin – kazali tego zaniechać, mówiąc: Popatrzmy, czy nadejdzie Eliasz, aby go wybawić.
27,50. Określenie „wyzionąć ducha” w innych miejscach oznacza śmierć.
Po zgonie Jezusa
51 A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać.
27,51 zasłona. Chodzi o zasłonę, która zamykała dostęp do miejsca Świętego, lub raczej o tę, która oddzielała miejsce Święte od Najświętszego (por. Wj 26,31n). W ślad za Hbr 9,12; 10,20 tradycja chrześcijańska dostrzegła w tym rozdarciu zasłony ustanie kultu Mojżeszowego, a otwarcie przez Chrystusa dostępu do przybytku eschatologicznego. — Te nadzwyczajne zjawiska, jak też wcześniejsze ciemności w w. 45, były zapowiedziane przez proroków jako znaki charakterystyczne „dnia Jahwe” (por. Am 8,9+).
51. Pewne zjawiska kosmiczne zaobserwowano również bezpośrednio po śmierci Jezusa. I tak rozdarła się zasłona odgradzająca Święte Świętych od reszty świątyni, co miało oznaczać kres dawnego kultu świątynnego.
25,51. Chodzi przypuszczalnie o tę zasłonę, która oddzielała Miejsce Najświętsze, zamieszkiwane jedynie przez Boga, i Miejsce Święte - przybytek, w którym posługiwali kapłani (Wj 26,33). Mateusz być może chciał nawiązać przez to rozdarcie do rozdarcia szat na dźwięk bluźnierstwa (Mt 26,65). Chociaż rozerwanie zasłony może oznaczać, że przez krzyż Bóg dał wszystkim ludziom dostęp do swojej obecności, bardziej prawdopodobne jest, że oznacza opuszczenie przez Boga świątyni (jak w Ez 10-11). W apokalipsach wspomina się czasami o straszliwych trzęsieniach ziemi jakie mają nastąpić tuż przed nadejściem królestwa.
52 Groby się otworzyły i wiele ciał świętych, którzy umarli, powstało.
53 I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli do Miasta Świętego i ukazali się wielu. 1P 3,19+
27,53 To zmartwychwstanie sprawiedliwych z okresu ST jest znakiem ery eschatologicznej (Iz 26,19; Ez 37; Dn 12,2). Wyzwoleni z Hadesu przez śmierć Chrystusa (por. Mt 16,18+) oczekiwali Jego zmartwychwstania, aby wraz z Nim wejść do świętego miasta, tzn. do niebieskiego Jeruzalem (Ap 21,2.10; 22,19). Tak rozumieli ten tekst starożytni Ojcowie Kościoła. Spotykamy też tutaj jedno z pierwszych świadectw wiary w wyzwolenie umarłych przez zstąpienie Chrystusa do otchłani (por. 1 P 3,19+).
27,52-53. Powstanie z martwych dawnych świętych (podobnie jak tych w Starym Testamencie) nie oznacza, że nie umrą ponownie. Zapowiada ono oczekiwane w judaizmie ostateczne zmartwychwstanie, gdy wszyscy umarli zostaną wskrzeszeni i już nigdy nie zaznają śmierci. Świadectwa archeologiczne wskazują, że w ludowym (nie oficjalnym) judaizmie groby świętych były otaczane czcią.
27,51-53. Opowiadano o katastrofach, które miały miejsce w chwili śmierci pobożnych rabinów, szczególnie tych, których wstawiennictwo było ważne dla świata. Czasami również greccy pisarze umieszczali tego typu opowieści w opisach śmierci wielkich filozofów. Wydarzenia te wyraźnie miały świadczyć o wielkim znaczeniu Jezusa dla starożytnych czytelników.
54 Setnik zaś i jego ludzie, którzy trzymali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: Prawdziwie, Ten był Synem Bożym. Mk 15,39+; Mt 4,3+
52–54. Równocześnie zadrżała ziemia, skały zaczęły pękać, z otwartych grobów wyszli ożywieni na nowo ci, co już umarli, i ukazali się wielu ludziom w samej Jerozolimie. Wszystko to znów miało być wypełnieniem się proroctw starotestamentowych. U proroka Amosa czytamy o dniu Pańskim: on jest ciemnością a nie światłem (5,18). Joel zaś zapowiadając dzień Pański mówi: Słońce i księżyc się zaćmią, a gwiazdy swą światłość utracą… niebiosa i ziemia zadrżą (4,15). I dopiero te zjawiska kosmiczne poruszyły naprawdę zebranych pod krzyżem. Strażnicy zlękli się bardzo i mówili: Prawdziwie, Ten był Synem Bożym.
27,54. Poganin - jeden z żołnierzy dokonujących egzekucji - jest pierwszą osobą, która po śmierci Jezusa rozpoznaje w pewnym stopniu Jego Boską tożsamość, chociaż mógł 011 rozumieć słowa „Syn Boży” całkiem inaczej niż Żydzi i chrześcijanie (w tym Mateusz) (por. Dn 3,25.29) - jako herosa, półboga, syna jakiegoś bóstwa, nie zaś Mesjasza.
55 Było tam również wiele niewiast, które przypatrywały się z daleka. Szły one za Jezusem z Galilei i usługiwały Mu.
56 Były wśród nich: Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba i Józefa, oraz matka synów Zebedeusza. Mt 13,55
55–56. Oprócz wyraźnie wzmiankowanego Piotra spośród ludzi bliskich Jezusowi Mateusz wymienia także trzy niewiasty: Marię Magdalenę, Marię matkę Jakuba i Józefa, oraz matkę synów Zebedeuszowych. Obecność tych ludzi mimo ich całkowitej bezradności, a nawet zaparcia się Piotra, musiała być pewnym pokrzepieniem dla cierpiącego Jezusa.
27,55-56. Podczas egzekucji była zwykle obecna rodzina i przyjaciele skazańca; w niebezpieczeństwie znajdowali się jedynie uczniowie-mężczyźni jako domniemani sprzymierzeńcy wywrotowca. Kobiety spełniały często (chociaż znacznie rzadziej od mężczyzn) rolę dobroczyńcy lub opiekuna, wspierając religijne i inne grupy. Jednak w starożytnej żydowskiej Palestynie fakt, że niewiasty te towarzyszyły uczniom, mógł wydawać się skandaliczny.
Złożenie Jezusa do grobu Mk 15,42-47; Łk 23,50-55; J 19,38-42
57 Pod wieczór przyszedł zamożny człowiek z Arymatei, imieniem Józef, który też był uczniem Jezusa. 58 Udał się on do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Wówczas Piłat kazał je wydać.
27,57-58. Arymatea znajdowała się w odległości zaledwie 30 km od Jerozolimy. Czytamy, że Józef z Arymatei był zamożny - musiał być rzeczywiście człowiekiem wpływowym skoro udało mu się uzyskać audiencję u Piłata po godzinach jego publicznego urzędowania. Ciała ukrzyżowanych skazańców były zwykle wrzucane do wspólnych grobów. Nie otrzymywali zaszczytnego pochówku w swych grobach rodzinnych. Często czyniono jednak wyjątki, gdy krewni prosili o wydanie ciała, lecz w przypadku zdrady stanu (a takim przestępstwem byłoby podawanie się za Króla Żydowskiego), nie odstąpiono by od przyjętej reguły, chyba że zmarły miał poparcie u kogoś znacznego. Jezus znalazł pośmiertnego sprzymierzeńca w tym wpływowym człowieku, który nie wstydził się, że zostanie uznany za Jego naśladowcę.
Słowo „wieczór” nie musi oznaczać zachodu słońca (a zatem i rozpoczęcia szabatu), nie ma jednak powodu, by sądzić, że szabat się jeszcze nie rozpoczął. W gorącym klimacie Palestyny, w myśl prawa żydowskiego wstępne przygotowanie ciała (w tym także jego obmycie - zwyczaj praktykowany również przez inne ludy) było ważniejsze od świętowania szabatu, nawet jeśli pozostałe zabiegi musiały zostać odłożone na później. Grzebanie zmarłych było w judaizmie ważnym uczynkiem pobożności. Publiczna żałoba dotyczyła wszystkich zmarłych, lecz uznawano ją za nielegalną w przypadku ludzi, którzy zostali straceni.
59 Józef zabrał ciało, owinął je w czyste płótno
60 i złożył w swoim nowym grobie, który kazał wykuć w skale. Przed wejściem do grobu zatoczył duży kamień i odszedł. Iz 53,9+
27,60 Czyste płótno i nowy grób podkreślają szczególną cześć okazywaną przy okazji pogrzebu. Fakt użycia „nowego grobu” można także tłumaczyć obowiązującym wówczas przekonaniem, że ciało skazańca nie powinno się znaleźć w grobie już używanym, ponieważ znieważałoby szczątki złożonych tam sprawiedliwych.
27,59-60. Owinięcie ciała w czyste lniane płótno wskazuje na to, że Jezus otrzymał zaszczytny pochówek. Pogrzebanie kogoś obcego we własnym grobie rodzinnym było szczególnym wyrazem przywiązania i czci (por. 1 Krl 13,30-31; Iz 53,12). (W tym okresie cmentarze i miejsca pochówku prawie zawsze należały do poszczególnych rodów.) WI w. po Chr. ciało zmarłego pozostawiano zwykle na rok w bocznej komorze grobowca, by uległo rozkładowi. Pod koniec tego okresu zbierano jego kości i umieszczano je w urnie, którą następnie wsuwano we wnękę w ścianie grobu. Praktyka ta była przypuszczalnie związana z tradycyjną żydowską wiarą w zmartwychwstanie ciał w czasach ostatecznych. Kamień, którym zasuwano wejście do grobowca miał kształt dysku, przypuszczalnie o średnicy ok. 1 m; wtaczano go na miejsce po specjalnym wyżłobieniu. Odsunięcie go, by wejść do grobu, wymagało szczególnego wysiłku.
61 Lecz Maria Magdalena i druga Maria pozostały tam, siedząc naprzeciw grobu.
57–61. Jezus nie miał własnego domu, gdy na świat przychodził, ani też nie było dlań mogiły, gdy trzeba było złożyć Go do grobu. Grób własny odstąpił Jezusowi zamożny człowiek z Arymatei, imieniem Józef. On też zatroszczył się o zdjęcie ciała Jezusa z krzyża, na co musiał uzyskać pozwolenie od Piłata. On owinął owo święte ciało w płótno, złożył je w nowym grobie, a wejście do grobu zamknął ogromnym głazem. Przy grobie zostały już tylko dwie niewiasty: Maria Magdalena i druga Maria. Tak więc, aczkolwiek bez zewnętrznego splendoru, ale z całym szacunkiem zostało złożone do grobu ciało Jezusa (por. J 19,38–40).
27,61. W świecie starożytnym zwykle kobiety przygotowywały ciała zmarłych do pogrzebu. Najstarsza tradycja dotycząca miejsca pochowania Jezusa (bazylika Grobu Świętego) wskazuje na grób pochodzący z I w. po Chr., znajdujący się od lat czterdziestych I w. po Chr. wewnątrz murów Jerozolimy. Nowy Testament i żydowskie Prawo wymaga, by ukrzyżowania dokonywano poza murami miasta. Król Agryppa I rozbudował mury w latach czterdziestych - a więc w czasach ukrzyżowania Jezusa miejsce to znajdowało się jeszcze poza murami. Tradycja o miejscu pochowania Jezusa i Jego zmartwychwstania pochodzi więc z okresu sięgającego tych wydarzeń.
Straż przy grobie
62 Nazajutrz, to znaczy po dniu Przygotowania, zebrali się arcykapłani i faryzeusze u Piłata
27,62 po dniu Przygotowania. Grec. paraskeuě. Termin ten odnoszono do piątku, czyli do dnia, w którym czyniono przygotowania do szabatu. Por. J 19,14+. W sprawie chronologii zob. Mt 26,17+.
63 i oznajmili: Panie, przypomnieliśmy sobie, że ów oszust powiedział jeszcze za życia: Po trzech dniach powstanę. Mt 16,21; Dz 10,40+
64 Każ więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby przypadkiem nie przyszli jego uczniowie, nie wykradli go i nie powiedzieli ludowi: Powstał z martwych. I będzie ostatnie oszustwo gorsze od pierwszego. 65 Rzekł im Piłat: Macie straż: idźcie, zabezpieczcie grób, jak umiecie.
27,65 Czyli: „użyjcie waszych straży” (por. Łk 22,4+), albo „daję wam do dyspozycji straż” (por. J 18,3).
66 Oni poszli i zabezpieczyli grób, opieczętowując kamień i stawiając straż.
62–66. Tymczasem dla faryzeuszy i władz rzymskich kłopoty z Jezusem wcale się nie skończyły w chwili złożenia Jego ciała do grobu. Już nazajutrz po pogrzebie Chrystusa arcykapłani i faryzeusze zebrali się u Piłata na naradę, ponieważ przypomnieli sobie, że Jezus mówił kiedyś, iż po swej śmierci trzeciego dnia zmartwychwstanie. Domagali się tedy faryzeusze od Piłata szczególnego zabezpieczenia grobu Jezusa, żeby nie przyszli Jego uczniowie, nie wykradli ciała i nie powiedzieli: Oto zmartwychwstał. Lecz Piłat swoją interwencję ograniczył tym razem do przydzielenia strażników. Uzbrojeni żołnierze stanęli więc u wejścia do grobu, który został uprzednio starannie zamknięty i opieczętowany.
27,62-66. Straż przy grobie. Arystokracja kapłańska, mająca zwykle doskonałe wyczucie sytuacji politycznej, chce uniknąć ryzyka i mimo szabatu oraz święta, które powinna obchodzić, uzyskuje na audiencji zgodę Piłata, by zabezpieczyć grób. Nie jest jasne, czy Piłat daje im do dyspozycji rzymskie straże, czy zezwala na postawienie przy grobie straży świątynnej. Lęk straży przed gniewem Piłata (Mt 28,14) wskazuje na to, że były to przypuszczalnie straże rzymskie, które Piłat oddał do dyspozycji arcykapłanów (Mt 28,11). Opieczętowanie kamienia spowodowało, że każda próba wdarcia się do środka była wyraźnie widoczna. Fakt, że przywódcy Jerozolimy uczynili to w szabat, wskazuje na poważne zainteresowanie tą sprawą oraz na selektywne podejście do spraw pobożności.
Mt 28
ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA
Pusty grób Mk 16,1-8; Łk 24,1-10; J 20,1
1 Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób.
28,1 Po upływie szabatu. Nie: „wieczorem w szabat” (tak Wulgata). — Szabat był dniem odpoczynku, „pierwszym dniem tygodnia” żydowskiego, odpowiadającym naszej niedzieli (Ap 1,10), dla upamiętnienia zmartwychwstania nazwanej „dniem Pana”. Por. Dz 20,7+; 1 Kor 16,2.
— druga Maria. Tzn. „Maria Jakubowa” (Mk 16,1; Łk 24,10; por. Mt 27,56.61).
— Grób był opieczętowany i strzeżony. Kobiety nie zamierzają więc namaścić ciała Jezusa, jak to jest w relacji Mk i Łk, lecz chcą tylko „nawiedzić” grób.
28,1. Szabat kończył się wraz zachodem słońca, w sobotę wieczorem. Kobiety wyszły do grobu nazajutrz o szóstej rano, gdy tylko było wystarczająco jasno, by można było cokolwiek widzieć. Żydowscy żałobnicy (także pogańscy) przychodzili odwiedzić grób w trzy dni po pogrzebie, by upewnić się, że ich krewni nie żyją. Zważywszy jednak na naturę ukrzyżowania, środki takie nie były potrzebne, kobiety mogły się więc kierować wyłącznie względami uczuciowymi.
2 A oto nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Mt 27,51+ Mt 1,20+
3 Postać jego jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg. Mt 17,2
4 Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i stali się jakby martwi.
1–4. A jednak nie na wiele się przydali przy grobie Jezusa strażnicy ani najdalej nawet posunięta czujność. Chrystus, nawet do grobu złożony, okazał się Panem sił przyrody: powstało wielkie trzęsienie ziemi, a sam anioł Pański – przyodziany w szaty białe jak śnieg – odsunął kamień od wejścia do grobu. Strażnicy nie stawiali mu przy tym najmniejszego oporu: przeciwnie, zadrżeli ze strachu i zdrętwieli jak umarli. Wszystko to miało miejsce po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia, gdy Maria Magdalena i druga Maria przyszły odwiedzić grób Jezusa.
28,2-4. Aniołowie, szczególnie w jaśniejącej postaci (w starożytnym judaizmie funkcjonował tradycyjny pogląd, że aniołowie byli stworzeni z ognia), wprawiali ludzi w przerażenie (np. Sdz 6,22-23; 13,19-20; por. 4 Ezd 10,25-27; 3 Księga Henocha 22.4-9).
5 Anioł zaś przemówił do niewiast: Wy się nie bójcie! Gdyż wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego.
5. Anioł przemówił do niewiast nie tylko dlatego, żeby je podnieść na duchu, lecz także po to, aby przekonać niewiasty, że nie mają do czynienia z żadną zjawą, tylko z autentyczną, żywą osobą. Nazwanie zaś Jezusa Ukrzyżowanym miało na celu zaakcentowanie myśli, że zmartwychwstały nie jest kimś innym, tylko właśnie ukrzyżowanym Jezusem z Nazaretu
6 Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak zapowiedział. Przyjdźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał.
28,6 leżał. Wariant: „Pan leżał”.
7 A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie. Oto, co wam powiedziałem. Mt 26,32
6–7. Niewiasty nie będą więc miały żadnych wątpliwości: były tam, gdzie złożono udręczone ciało Jezusa. Na własne oczy widziały pusty grób Zbawiciela. Tak więc niewiastom przypadło w udziale rozgłoszenie pierwszych wieści o zmartwychwstaniu Jezusa. Mają o tym donieść przede wszystkim uczniom Pańskim, którzy po opuszczeniu Jerozolimy udali się do Galilei. Okaże się, że Jezus zmartwychwstały dotrze tam również jeszcze przed ich przybyciem do tej krainy, która była ulubionym miejscem Jego działalności.
8 Pośpiesznie więc oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i pobiegły oznajmić to Jego uczniom.
28,8 Pośpiesznie... oddaliły się od grobu. Wariant: „wyszły szybko z grobu” (por. Mk 16,8).
8. Posłuszne poleceniu anioła, niewiasty oddaliły się od grobu i przerażone, lecz także uradowane, pośpieszyły na spotkanie z uczniami, by zanieść im wiadomość o pustym grobie i o tym, czego dowiedziały się od tajemniczego młodzieńca.
28,5-8. Jerozolima była głównym ośrodkiem religijnym ówczesnego judaizmu. Wielu Judejczyków traktowało Galileę jako krainę, w której mieszkali niegdyś poganie (Mt 4,15). Mimo to właśnie w Galilei miały miejsce niektóre objawienia zmartwychwstałego Jezusa wobec Jego uczniów. Wszystkie cztery Ewangelie relacjonują, że Jezus tam właśnie był najlepiej przyjmowany.
Jezus ukazuje się niewiastom J 20,14n
9 A oto Jezus stanął przed nimi, mówiąc: Witajcie! One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. 10 A Jezus rzekł do nich: Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech udadzą się do Galilei, tam Mnie zobaczą.
28,10 Cztery Ewangelie są zgodne co do ukazania się anioła (lub aniołów) kobietom (Mt 28,5-7; Mk 16,5-7; Łk 24,4-7; J 20,13), różnią się jednak tym, co dotyczy ukazania się samego Jezusa. Pomijając Marka, którego niespodziana konkluzja stawia wobec specjalnego problemu (por. Mk 16,8+), a długie zakończenie streszcza dane innych Ewangelii, można zaobserwować u wszystkich ewangelistów literackie i doktrynalne rozróżnienie między: 1. prywatnymi objawieniami się Jezusa dla udowodnienia zmartwychwstania: Marii Magdalenie samej (J 20,14-17; por. Mk 16,9) lub wraz z innymi osobami (Mt 28,9-10); uczniom z Emaus (Łk 24,13-32; por. Mk 16,12), Szymonowi (Łk 24,34), Tomaszowi (J 20,26-29); 2. objawieniem się wspólnocie Apostołów, połączonym z powierzeniem misji apostolskiej (Mt 28,16-20; Łk 24,36-49; J 20,19-23; por. Mk 16,14-18). Zauważa się nadto dwie tradycje co do lokalizacji: tylko w Galilei (Mk 16,7; Mt 28,10.16-20); tylko w Judei (Łk i J 20); w J 21 wplecione, na zasadzie dodatku, ukazanie się w Galilei, któremu — mimo że ma charakter prywatny (odnosi się przede wszystkim do Piotra i do Jana) — towarzyszy powierzenie misji (Piotrowi). W pierwotnym kerygmacie, cytowanym przez Pawła w 1 Kor 15,3-7, jest wyliczonych pięć objawień się (dochodzi do nich ukazanie się samemu Pawłowi), których nie można łatwo zharmonizować z danymi opowieści ewangelicznych, wylicza się w nim bowiem ukazanie się Jezusa Jakubowi, o czym mówi też Ewangelia Hebrajczyków. Wyczuwa się tam inne tradycje, pochodzące od różnych grup, które trudno zidentyfikować. Te rozbieżności jednak lepiej podkreślają starożytny i historyczny charakter licznych objawień się Chrystusa zmartwychwstałego, niż uczyniłaby to sztucznie skonstruowana jednolitość.
9–10. Mateusz nie zaznaczył, gdzie doszło do bezpośredniego spotkania niewiast z Jezusem. Spotkanie to miało jednak miejsce, przy czym niewiasty nie wątpiły już, że stoi przed nimi Jezus. Upadły więc Mu do nóg i oddały pokłon. A On – tak jak przedtem anioł, Jego wysłannik – powiedział: Nie bójcie się! Człowiek bowiem, jak to już wiele razy widzieliśmy, reaguje przerażeniem na zetknięcie się z Bogiem samym lub z tym, co Boskie, Bóg zaś w tej sytuacji śpieszy z pomocą człowiekowi, podnosząc go na duchu. Potem Jezus – tak jak niedawno anioł – kazał im udać się do Galilei i opowiedzieć o wszystkim uczniom.
28,9-10. W tamtej kulturze świadectwo kobiety było uważane za niegodne zaufania. Mimo to Jezus występuje przeciwko ówczesnym obyczajom, objawiając się kobietom i mówiąc im, by zaniosły Jego przesłanie pozostałym uczniom. Szczegółu tego z pewnością nie wymyśliliby starożytni chrześcijanie, nie przemawiał on bowiem do kultury, w której żyli.
28,1-10 Pierwsi świadkowie zmartwychwstałego Jezusa. Wybór kobiet na pierwszych świadków zmartwychwstania jest bardzo istotnym faktem. Kultura ówczesna uważała ich świadectwo za pozbawione wartości. Relacja ta pasuje do ponadkulturowego i ponadklasowego przesłania Jezusa, z pewnością też nie została ułożona w celu zdobycia uznania postronnych odbiorców, ani wymyślona przez późniejszy Kościół.
Przekupienie straży
11 Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. 12 Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy 13 i rzekli: Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli go, gdyśmy spali.
11–13. W mieście tymczasem zaczynają się prawdziwe kłopoty. Zdawało się, że już raz na zawsze wszystko zostało skończone z Jezusem. Podjęto wszystkie środki ostrożności: grób przywalony potężnym kamieniem, kamień opieczętowany, strażnicy przy grobie. A jednak ciało Chrystusa zniknęło z grobu, o czym strażnicy – nie bez przerażenia – powiadomili swoich mocodawców. Ci zaś, by nie dopuścić do klęski, decydują się na krok następujący: ofiarują strażnikom znaczną sumę pieniędzy w zamian za rozgłaszanie wszem i wobec, że uczniowie Jezusa przyszli w nocy i wykradli ciało swego Mistrza.
14 A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu. 15 Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami, i trwa aż do dnia dzisiejszego.
14–15. Jakże desperacki krok: strażnicy mają się przyznać do własnej winy, do tego, że zamiast czuwać, zasnęli i wtedy właśnie wykradziono ciało Jezusa!? Lecz czegóż się nie robi za pieniądze i z bojaźni! Tak więc rozeszła się pogłoska o wykradzeniu ciała Jezusa. Mateusz nadmienia, że taka interpretacja faktu pustego grobu utrzymywała się do jego czasu. Można już teraz uzupełnić to spostrzeżenie uwagą, że w kilka wieków później to samo rozgłaszał Celsus, podobne teorie lansowali również racjonaliści w XIX w.
28,11-15. Przekupienie straży. Straże czekały surowe konsekwencje za sen podczas pełnionej warty (w rzeczywistości rzymskie straże mogły zostać za to stracone), także wówczas gdy pilnowano ciał ukrzyżowanych skazańców (zob. Satyricon [112] Petroniusza - rzymskiego pisarza z I w. po Chr.). Jednak arystokracja kapłańska miała wystarczające wpływy, by bronić swoich interesów. Podobnie jak Judasz (Mt 26,15), strażnicy kierowali się częściowo chęcią zysku. Wydaje się, że powinni lepiej rozumieć sytuację i nie dać się wodzić na pasku przywódcom religijnym, jednak łapówka i groźba kary za to, iż pozwolili, by ciało Jezusa zaginęło, powodują, że są chętni do współpracy. (Obietnica przywódców, iż ochronią ich przed Piłatem, mogła się wiązać z kolejnymi łapówkami; Piłat znany był ze swej podatności na ten rodzaj perswazji.) Mateusz pewnie nie napisałby o zarzutach pod adresem zmartwychwstania, gdyby nie były one faktycznie wysuwane (Mt 28,15), zaś jego relacja wskazuje na to, że przywódcy Jerozolimy starali się wyjaśnić zagadkę pustego grobu - nigdy jednak nie zaprzeczali samemu faktowi.
JEZUS UKAZUJE SIĘ UCZNIOM
Ostatni nakaz
16 Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei, na górę, tam gdzie Jezus im polecił.
28,16. W tradycji biblijnej Bóg często objawiał się na górach, szczególnie w narracji o Mojżeszu.
17 A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Mt 8,10+
28,17 Niektórzy jednak wątpili. Istnieje możliwość innego tłumaczenia, mniej uzasadnionego gramatycznie: „ci, którzy wątpili”. — Na temat owych wątpliwości por. Mk 16,11.14; Łk 24,11.41; J 20,24-29. W Mt wspomniano je tu, zamiast przytoczyć odpowiednią relację o ukazaniu się uczniom.
28,17. Niektórzy świadkowie zmartwychwstałego Jezusa okazywali zwątpienie, być może dlatego, że Jego pojawienia się nie odpowiadały ówczesnym oczekiwaniom dotyczącym czasów ostatecznych - wszyscy umarli mieli zostać wzbudzeni jednocześnie, nie zaś Mesjasz pierwszy.
18 Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. J 3,35+; Dn 7,14
28,18 Te ostatnie nauki Jezusa i następująca po nich obietnica zawierają syntezę misji Kościoła apostolskiego. Uwielbiony Chrystus zarówno na ziemi, jak i w niebie (6,10; por. J 17,2; Flp 2,10; Ap 12,10) sprawuje bez ograniczeń władzę (Mt 7,29; 9,6; 21,23; itd.), jaką otrzymał od swego Ojca (por. J 3,35+), a uczniowie będą ją „więc” sprawować w Jego imieniu przez chrzest i formację chrześcijan. Udzielona im misja jest powszechna: zgodnie z Bożym planem — po ogłoszeniu go najpierw narodowi izraelskiemu (10,5n+; 15,24) — zbawienie ma zostać przekazane wszystkim narodom (8,11; 21,41; 22,8-10; 24,14.30n; 25,32; 26,13; por. Dz 1,8+; 13,5+; Rz 1,16+). W tym dziele powszechnego nawracania, tak długim i pracowitym, jak tylko ono może być, Zmartwychwstały będzie zawsze ze swoimi — żywy i działający.
16–18. Dowiadujemy się z kolei, że uczniowie otrzymali od Jezusa formalny nakaz udania się do Galilei, na konkretnie wskazaną przez Mistrza górę. Tam też zgodnie z informacją, jaką niewiasty otrzymały od anioła, a potem od samego Jezusa, spotkali uczniowie Pana. Byli jednak nadal wśród nich tacy, którzy wątpili w rzeczywistość zmartwychwstania Jezusa. A On tymczasem wypowiedział słowa, które będą stanowić wytyczne działalności Kościoła po wszystkie dni jego istnienia. Przemawia Jezus w sposób wyjątkowo uroczysty, stwierdzając, że posiada wszelką władzę w niebie i na ziemi. Nie chodzi tu o władzę posiadaną od wieków, wypływającą z Boskiej godności Jezusa. Chodzi o tę moc, która była Jezusowi dana jakby w nagrodę za Jego mękę i śmierć – chodzi o władzę Tego, który zatryumfował nad śmiercią.
28,18. Jezus nawiązuje do tekstu Dn 7,13-14.
19 Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Mk 16,15-16; Łk 24,47; Dz 2,38+; Dz 1,8+; J 14,18-21
28,19 udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Możliwe, że ta formuła odzwierciedla już fakt jej użycia liturgicznego ustalonego w pierwotnej wspólnocie. Wiadomo, że Dz mówią o udzielaniu chrztu „w imię Jezusa” (por. Dz 1,5+; 2,38+), później zostaje bardziej podkreślone zjednoczenie ochrzczonego z trzema Osobami Trójcy Świętej, jednak sama rzeczywistość pozostaje niezmienna, niezależnie od tego, jakie odmiany stosowano by dla jej wyrażenia. Chrzest wiąże z osobą Jezusa Zbawiciela, całe Jego dzieło zbawienia zaś pochodzi z miłości Ojca i dopełnia się w udzielaniu Ducha Świętego.
19. Owo więc na samym początku łączy nakaz misyjny z treścią dopiero co wygłoszonej deklaracji o pełni władzy posiadanej przez Chrystusa. Dzieło nauczania, które mają prowadzić Apostołowie, całą swoją powagę czerpie z władzy Chrystusa. Ponieważ zaś jest to – pod względem zakresu – wszelka władza, nic dziwnego, że i Apostołowie mają nauczać wszystkie narody. Warto przy tym pamiętać, że póki żył Jezus w swym fizycznym ciele, obowiązywały Apostołów inne pod tym względem zasady. Pamiętamy przecież, co pisał ten sam Mateusz nieco wcześniej. Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela (10,5–6). Nauczanie, które miało się stać od tej chwili pierwszym zadaniem Apostołów, zmierzało do tego, aby wszystkie narody nie tylko zapragnęły jedności z Chrystusem poprzez sakrament chrztu św., lecz by w nich żyła zawsze chęć słuchania Ewangelii.
Na chwilę uwagi zasługuje również i to, że Chrystus polecił Apostołom, aby poszli i głosili Ewangelię. Miało to być szukanie ludzi podobne do Chrystusowego zaproszenia na gody lub do poszukiwań zaginionej owieczki. Innymi słowy: nie mieli Apostołowie oczekiwać, aż ktoś przyjdzie, aby posłuchać Dobrej Nowiny; mieli iść sami. Nakaz misyjny nakłada na Apostołów dwa wielkie obowiązki: mają nauczać ludzi i udzielać im chrztu. Jedno i drugie ma się dokonywać w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Tak więc wszystkie trzy Osoby Boskie, tj. cała Trójca Święta, są czynne w dziele zbawienia człowieka.
20 Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.
20. Określone też zostaje raz na zawsze to, czego nauczać będą nie tylko Apostołowie, ale całe przyszłe Magisterium Kościoła. Tak sformułowany przedmiot nauczania Paweł nazwie później depozytem wiary i będzie zaklinał Tymoteusza, aby dokładał wszelkich starań w celu zachowania tego depozytu od wszelkiego skażenia (1 Tm 6,20). Nie wiadomo, w jakim nastroju słuchaliby Apostołowie nakazu misyjnego, gdyby nie było w jego zakończeniu zapewnienia: Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Uwolniło to Apostołów od uczucia lęku przed niebezpieczeństwami ze strony ludzi. Zresztą tak właśnie uzasadniał Chrystus często napomnienia dotyczące pozbycia się bojaźni. Były to słowa ważne nie tylko dla tych, którzy mieli nauczać. Jest to zagwarantowanie autentyczności nauczania i pewność, że słyszy się słowa niewątpliwej prawdy. Nad nauczaniem Apostołów czuwa bowiem sam Chrystus. Żeby zaś lepiej uchwycić zakres i moc owej gwarancji, warto ostatnie słowa naszej perykopy powiązać z pierwszymi: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi… Ja jestem z wami. Oto Kim jest Ten, który będzie czuwał aż do skończenia świata nad losami Ewangelii.
28,19-20. „Nauczanie” (dosł. „czynienie uczniami”) przypominało to, co robili rabini, lecz naśladowcy Jezusa mieli czynić uczniów dla Jezusa, nie zaś dla samych siebie. Uczniami czyniono w następujący sposób; (1) przez udzielanie chrztu, który był aktem nawrócenia (udzielano go poganom przyjmującym judaizm), oznaczał więc przyprowadzanie ludzi do wiary; (2) przez nauczanie przykazań Jezusa zapisanych w Ewangelii Mateusza. Rabini czynili uczniów przez nauczanie nowych adeptów Wielu Żydów żyjących poza obszarem Palestyny zabiegało o nawróconych spośród „narodów” (słowo „narody” można także tłumaczyć jako "„poganie”). Jednak bardzo niewielu takich nawróconych pobierało nauki u rabinów, dlatego idea czynienia pogan pełnymi uczniami - wyznawcami Jezusa, którzy będą się od Niego uczyli i służyli Mu - wykracza poza tę żydowską tradycję. Izajasz przepowiadał, że Izrael będzie świadectwem dla (lub przeciwko) narodów w czasach ostatecznych (np. Iz 42,6; 43,10; 44,8).
Literatura żydowska tylko Boga nazywała wszechobecnym. Twierdzenie Jezusa, że będzie z nimi zawsze, w połączeniu z wymienieniem Jego imienia obok imienia Ojca w chrzcie (Żydzi nie udzielali chrztu w imieniu ludzi), stanowi proklamację Jego Bóstwa.