ARMIA NA WSPOMAGANIU
WALKA JEST JAK NARKOTYK, ALE TEŻ WOJNA POTRZEBUJE NARKOTYKÓW – SUBSTANCJE POBUDZAJĄCE, PRZECIWBÓLOWE, ODURZAJĄCE, HALUCYNOGENNE OD TYSIĘCY LAT TOWARZYSZĄ WOJOWNIKOM. POMAGAJĄ PRZEŻYĆ, LECZYĆ, ZABIJAĆ, RADZIĆ SOBIE Z WALKĄ NIE FAIR, Z BRUTALNĄ DROGĄ DO ZWYCIĘSTWA
18 KWIETNIA 2002 ROKU W AFGANISTANIE LASEROWO NAPROWADZANA BOMBA ZRZUCONA Z AMERYKAŃSKIEGO MYŚLIWCA F-16 TRAFIŁA W ODDZIAŁ KANADYJCZYKÓW ODBYWAJĄCYCH WŁAŚNIE ĆWICZENIA OBRONY PRZECIWLOTNICZEJ. PILOTA SAMOLOTU, MAJORA HARRY’EGO SCHMIDTA I JEGO DOWÓDCĘ, MAJORA WILLIAMA UMBACHA, OSKARŻONO O SPOWODOWANIE ŚMIERCI CZTERECH I RANIENIE OŚMIU ŻOŁNIERZY KANADYJSKICH. ADWOKACI PILOTA ODPIERALI ZARZUTY, TWIERDZĄC, ŻE PRZYCZYNĄ POMYŁKI BYŁA… AMFETAMINA, KTÓRĄ ZAŻYWAŁ ICH KLIENT. UJAWNIONO, ŻE TYDZIEŃ PRZED ZDARZENIEM SCHMIDT I JEGO KOLEDZY SKARŻYLI SIĘ NA WYCZERPANIE. ODPOWIEDŹ DOWÓDCY BYŁA KRÓTKA: SKOŃCZCIE NARZEKAĆ I IDŹCIE DO LEKARZA PO GO PiLLS.
Go pills to wydawane amerykańskim lotnikom tabletki zawierające amfetaminę. Przyjmowanie ich jest zupełnie dobrowolne, ale niepodpisanie zgody na użycie „go pills" podczas misji bojowych może skutkować zakazem lotów, a tak zwane uziemienie to najgorsze, co może spotkać pilota. Według specjalistów żołnierze nie powinni się obawiać, ponieważ kontrolowane użycie tabletek nie wywołuje efektów ubocznych. „Go pills" zmniejszają senność pomagają się skoncentrować podczas misji bojowych i... są oficjalnie wydawane lotnikom od lat 60.
SZAŁ NAGRZYBACH
Przypadek amerykańskich pilotów wywołał burzę – nigdy dotąd nie mówiono oficjalnie o wspomaganiu żołnierzy nielegalnymi dla zwykłego człowieka substancjami. Choć to przecież nic nowego. Podobno właściwości halucynogenne muchomora czerwonego wykorzystywali wikiƒscy wojownicy – berserkerzy. Walczyli półnago, używając mieczy lub toporów trzymanych oburącz. Podczas bitwy wpadali w szał bojowy, nie zważali przy tym na przewagę liczebną wroga ani na odniesione rany. Stan ten przypisywany jest działaniu muchomora czerwonego. Niektórzy badacze twierdzą, że berserkerzy bitewny szał i wściekłość osiągali dzięki wypitym na dzień przed walkà ogromnym ilościom alkoholu. Wikingowie do produkcji alkoholu używali woskownicy europejskiej – zioła które wzmagało jego efekty uboczne. Mówiąc prosto, powodowało strasznego kaca i agresywne zachowanie.
Innymi legendarnymi wojownikami, a raczej zabójcami, którzy używali środków odurzających, byli arabscy asasyni. Pierwsze wzmianki o nich pochodzą z XIII wieku od weneckiego podróżnika Marco Polo. Asasyni mieli odznaczać się nadludzką odwagą i pogardą śmierci, które osiągali dzięki spożyciu substancji zawierających konopie. Wskazówkę można znaleźć w samym nazewnictwie – słowo „assassin" pochodzi od arabskiego „hashshashin", czyli „ten co je haszysz". Dzięki zamorskim wyprawom hiszpańscy konkwistadorzy odkryli też roślinę koki – wzorem indiańskich wojowników zaczęli rzuć jej liście. Koka orzeźwiała i redukowała zmę- czenie, była więc idealna na długie przemarsze przez dżunglę i walkę w trudnych warunkach. Razem z odkrywcami trafiła do Europy, a czystą kokainę udało się otrzymać w 1860 roku. Natomiast haszysz trafił do Europy dopiero w XIX wieku, przywieziony z Egiptu przez wojska napoleońskie. Zresztą żołnierze Napoleona uprzyjemniali sobie czas, paląc haszysz podczas ciężkiej kampanii w Rosji. Stało się to tak dużym problemem, że interweniować musiał sam cesarz.
LEK BOHATERÓW
W XIX wieku oprócz kokainy odkryto amfetaminę, a ze znanego od tysięcy lat opium uzyskano morfinę, z której później wysyntetyzowano heroinę. To właśnie opium i morfina jako pierwsze trafiły do szerokiego użycia w wojsku już podczas wojny secesyjnej w Ameryce Północnej w latach 1861–1865. Szerokie użycie oznaczało także niekontrolowane stosowanie – po wojnie w Stanach Zjednoczonych pojawiło się 500 tysięcy byłych żołnierzy uzależnionych od tych opiatów, a uzależnienie nazwano nawet chorobą armii. Jak do tego doszło? Morfina jest silnym środkiem przeciwbólowym, do dziś używanym w medycynie i podczas działań wojennych. Jednak w czasie wojny domowej w Ameryce Północnej morfina i opium były stosowane nie tylko jako uśmierzacz bólu, ale jako uniwersalny środek na nękające żołnierzy obu stron choroby – biegunkę, dyzenterię i malarię. Spowodowane przez nie zgony przekraczały straty poniesione w walce. Przykładowo, tylko 19 procent żołnierzy Unii zginęło w walce, 12 procent umarło w wyniku ran i aż 62 procent od rozmaitych chorób. Nic więc dziwnego, że morfina, a przede wszystkim opium, były rozdawane jak cukierki. Armia Unii podczas konfliktu zużyła 10 milionów tabletek opium, ponad 8,5 tony preparatów na bazie opium oraz prawie 850 kilogramów morfiny. Po wojnie uzależnionych weteranów próbowano leczyć… heroiną, wysyntetyzowaną po raz pierwszy z morfiny w 1874 roku. Efekt takiej terapii był przeciwny do zamierzonego, a nowy narkotyk nazywano później heroiną od wyrażenia „heroic drug" (lek bohaterów).
WOJNA NAPĘDZANA SPEEDEM
Jeżeli XIX wiek można nazwać epoką opiatów, to XX jest epokà narkotyków syntetycznych, przede wszystkim amfetaminy nazywanej narkotykiem walki. W 1927 roku po raz pierwszy uzyskano ją w krystalicznej postaci i już w latach 30. pod handlową nazwą benzedryna stosowano jako lek przeciwko astmie i narkolepsji. Specyfik powodował silne pobudzenie, zmniejszał wrażliwość na ból i głód, szybko więc zainteresowały si´ nim armie wielu krajów. Po raz pierwszy na szeroką skalę rozpowszechniano ją wśród żołnierzy podczas wojny domowej w Hiszpanii w 1936 r, a podczas II wojny światowej używały jej armie zarówno aliantów, jak i Osi.
Niemieccy naukowcy zaopatrzyli swoich żołnierzy w Pervitin – tabletki zawierające amfetaminę lub jej silniejszą odmianę, metamfetaminę. Specyfik po raz pierwszy był testowany przez lotników i wojska naziemne podczas kampanii w Polsce i we Francji. Niemiecki Blitzkrieg dosłownie napędzany był speedem. Apogeum zapotrzebowania niemieckiej armii na Pervitin przypadło na wojnę ze Związkiem Radzieckim – częste spożycie spowodowało, że niemieccy żołnierze zaczęli się uodparniać na Pervitin. Potrzebowali coraz większej dawki, aby tabletki zadziałały. Dowództwo zażądało od naukowców nowego specyfiku i bardzo szybko dostało tabletkę D-IX– „koktajl" składający się z pięciu miligramów kokainy, trzech miligramów Pervitinu i pięciu miligramów Eudokalu (leku przeciwbólowego na bazie morfiny). Ofiarami narkotyków stali się także sami wojskowi lekarze pracujący nad nowymi wspomagaczami dla żołnierzy. Nowe substancje, ale też ich znane już składniki, medycy testowali na sobie. „Zaczynaliśmy dzień, wypijając szklankę koniaku i biorąc po dwa zastrzyki z morfiny. W południe dobrze działa kokaina, a wieczorem Hyoskin, alkaloid uzyskiwany z roślin i stosowany w produkcji leków" – wspominał w maju 1940 roku dr Franz Wertheim. Niemcy mieli z kogo brać przykład – zapiski osobistego lekarza Hitlera dowodzą, że sam Führer przyjmował dożylnie metamfetaminę przynajmniej od 1942 roku, a oprócz niej 72 innych substancji i leków.
Energetyzujące tabletki mieli też alianci. Piloci, wojska pancerne i piechota używali deksydryny i metamfetaminy pod nazwą metedryna. Amerykańscy żołnierze otrzymali podczas II wojny światowej prawdopodobnie około 200 milionów tabletek, a brytyjscy – 72 miliony. Amfetamina i jej pochodne były rozprowadzane także w witaminizowanej czekoladzie. Tabletki i czekolada były szczególnie pomocne Brytyjczykom w czasie bitwy o Anglię, kiedy niewielu pilotów musiało zmierzyć się z przeważającymi siłami Luftwaffe. Piloci odbywali po kilka lotów bojowych pod rząd, nie mieli czasu na odpoczynek. Po wygranej bitwie w angielskiej prasie ukazały się nawet artykuły zatytułowane: „Metedryna wygrywa bitwę o Londyn".
Wzbogacana amfetaminą czekolada znajdowała się w zrzutach dla powstania warszawskiego w sierpniu 1944 roku. Nikt wprawdzie o tym oficjalnie nie mówi, ale w książce „Kolumbowie. Rocznik 20." Romana Bratnego można przeczytać dialog, w którym podczas ciężkiej nocy w powstaniu jeden z bohaterów pyta drugiego, czy ten nie znajdzie jeszcze trochę tej czekolady „na niespanie".
Ze wszystkich sił walczących na frontach II wojny światowej największe spożycie amfetaminy miała armia Japońska. Po wojnie zapasy narkotyku były tak duże, że sprzedawano w aptekach. W latach 1946–1948 od amfetaminy uzależniło się około dwa milionów Japończyków. Dlatego to właśnie oni mają najdokładniejsze badania na temat działania i skutków ubocznych narkotyku. W USA takie badania przeprowadzono dopiero w latach 50. Potwierdziły one jedynie jego skuteczność, wykazując znaczną poprawę koncentracji i wytrzymałości. Amfetamina została oficjalnie zatwierdzona do użycia w Siłach Powietrznych i jest stosowana jako „go pill" od wojny w Wietnamie (1964–1973) a˝ do czasów współczesnych. Dopracowano skład tabletek i dawkę narkotyku, tak aby wyeliminować wszystkie efekty uboczne, które były problemem podczas II wojny światowej i w Wietnamie. Piloci byli zachwyceni magicznymi tabletkami. Pułkownik Paco Geisler, który w Wietnamie zażywał „go pills" podczas lotów bojowych myśliwcem F-4, a w 1989 roku brał udział w inwazji USA na Panamę, tak opisuje wrażenia: „Różnica między tymi dwoma sytuacjami była niesamowita! W Panamie nie zauważyłem żadnych efektów ubocznych, po prostu byłem pobudzony i skoncentrowany".
WEJŚCIE KWASU
Impulsem do badań nad zastosowaniem innych narkotyków do działań bojowych była zimna wojna. Kiedy w 1938 roku Albert Hofmann po raz pierwszy uzyska∏ LSD, nie przypuszczał, że ten narkotyk zdominuje wojskowe badania w latach 50. i 60. Początkowo planowano wykorzystać tę substancję jako lek działający pobudzająco na układ krwionośny i oddechowy. W trakcie dalszych badań poznano jego halucynogenne własności. We wczesnych latach 50. badania nad bojowym zastosowaniem narkotyków rozpoczęły armie amerykańska i brytyjska. Naukowcy podawali narkotyk żołnierzom, którzy później symulowali warunki bojowe na polu. Radiotelegrafista zamiast utrzymywać łączność ze sztabem owijał się kablem od słuchawki, jeden z żołnierzy wspinał się na drzewo, żeby, jak twierdził, nakarmić ptaki, a dowódca stwierdzał, że już dłużej nie da rady panować nad oddziałem i zataczając się ze śmiechu, zrzuca ekwipunek. Początkowo naukowcy i wojskowi planowali rozpylanie narkotyku z samolotów nad terytorium przeciwnika. Pomysł został zarzucony, ponieważ nie znaleziono sposobu na kontrolowanie jego rozprzestrzeniania.
Równolegle pracę nad zastosowaniem narkotyków rozpoczął wywiad obu stron konfliktu, amerykańskie CIA i radzieckie GRU. Amerykański projekt MK-ULTRA jest dosyć dobrze znany. Rozpoczęto go we wczesnych latach 50. i obejmował on badania nad zastosowaniem substancji narkotycznych do manipulowania umysłem człowieka lub rozszerzenia zdolności ludzkiego mózgu. Chciano stworzyć między innymi nowe metody przesłuchań, a także kontrolowanych na odległość uśpionych agentów. Nieoficjalny dokument CIA z 1953 roku opisuje eksperyment stworzenia wielokrotnej osobowości u 19-letniej dziewczyny. „Podmiot jest przykładem, że możliwe jest przejście od świadomości do stanu hipnozy aktywowanego za pomocą hasła przekazywanego telefonicznie lub za pomocà wysłanej wiadomości. Taka osoba może stać się nieświadomym kurierem wykorzystywanym dla celów wywiadowczych" – można przeczytać w notatce.
LSD podawano nieświadomym tego pracownikom CIA, lekarzom, prostytutkom, pacjentom szpitali psychiatrycznych i zwykłym cywilom. Badania przeprowadzano także w specjalnie przygotowanych domach publicznych. Podczas tak zwanego Operation Midnight Climax mężczyźni po zażyciu narkotyku współżyli z prostytutkami, a wszystko obserwowali naukowcy zza luster weneckich. Testowano również inne narkotyki i substancje – heroinę, morfinę, tamazepan, meskalinę, grzyby halucynogenne, marihuanę, skopolaminę i pentotal sodu. Dwa ostatnie związki uważane są za tak zwane serum prawdy i prawdopodobnie mogły zostać użyte podczas przesłuchań wrogich agentów. Skopolamina stosowana była już w czasie II wojny światowej – osoba zatruta tym alkaloidem mówi prawdę, gdyż nie jest w stanie logicznie ocenić swej sytuacji. Projekt MK-ULTRA ze względu na swoje skandaliczne metody nie mógł pozostać tajemnicą. W 1974 roku w „New York Times" ukazał się artykuł na ten temat. Śledztwo amerykańskiego Kongresu nie przyniosło jednak rezultatów, bo prawie wszystkie dokumenty na temat badań zniszczono.
O ile nie znamy wyników badań nad zastosowaniem narkotyków w armii ZSRR, to dosyć dobrze znane są eksperymenty z LSD, które przeprowadzali naukowcy z Czechosłowacji. Nasi południowi sąsiedzi zaczęli swoje badania jeszcze w latach 50. i trwały aż do 1974 roku. W latach 60. po doniesieniach wywiadu o amerykańskich eksperymentach LSD trafiło w krąg zainteresowania czechosłowackiej armii. Naukowcy początkowo eksperymentowali na sobie. Miroslav Sajda był jednym z chemików testujących narkotyk na żołnierzach w Wojskowym Instytucie badawczym w Hradec Králové. „To było niesamowite doświadczenie. Widziałem przedziwne kolory, słyszałem niesamowite głosy" – tak Sajda wspomina swoje pierwsze doświadczenia z kwasem w wywiadzie dla „The Prague Post" w 2006 r. Oczywiście żadna bojowa substancja na bazie LSD nigdy w Czechosłowacji nie powstała, natomiast Sajda i czeski filmowiec Vaclav Hapl sfilmowali testy, które 13 lat później zainspirowały ich do nakręcenia filmowego eseju „Człowiek nie umiera z pragnienia", zakazanego przez władze aż do 1989 roku.
ROSJANIE LUBIĄ PRZESADZAĆ
Jedyną znaną i użytą w warunkach bojowych substancją, która powstała w wyniku zimnowojennych eksperymentów z narkotykami w USA, jest gaz bojowy o kodowej nazwie BZ. Składnikami tej broni sà przede wszystkim atropina, skopolamina, hyoscamina i inne delirianty, czyli substancje wywołujące u człowieka delirium. Armia amerykańska używała w Wietnamie pocisków artyleryjskich wypełnionych właśnie tym gazem. Objawy toksycznego działania występują po około jednej godzinie – silnym halucynacjom towarzyszà zaburzenia mowy, utrata zdolności koncentracji i orientacji w czasie i przestrzeni. Stan ten przypomina schizofrenię. W 1998 roku brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oskarżyło Irak o posiadanie w arsenale bardzo podobnego gazu o kryptonimie Agent 15. W Rosji milczenie na temat tajemnicy wojskowej traktuje się bardzo poważnie i tylko przypadek może sprawić, że zostanie ona ujawniona. Przypadek, a raczej tragedia wydarzyła się w Moskwie. 23 października 2002 roku czeczeński oddział uwięził 922 zakładników w teatrze na Dubrowce. Budynek został odbity 26 października, a w trakcie szturmu zginęli wszyscy terroryści. Siły specjalne podczas ataku użyły gazu usypiającego w zbyt dużych ilościach. W efekcie śmierć poniosło także 130 zakładników. Lekarz, który badał ofiary oblężenia teatru, stwierdził, że zostały one porażone przez związek mogący być opiatem, pochodnym na przykład heroiny. Taka substancja może spowodować śpiączkę lub śmierć w wyniku zatrzymania oddychania i krążenia. Rosjanie oczywiście zaprzeczyli, jednak Viktor Barantes, były pracownik rosyjskiego Ministerstwa Obrony, twierdził, że Specnaz mógł użyć opiatowego gazu Kolokol-1, wynalezionego w laboratoriach w latach 70. Inni eksperci sugerowali, że składnikami gazu był diazepam – silna narkotyczna substancja. Jako lek diazepam jest składnikiem valium i działa uspokajająco oraz przeciwlękowo. Jest też silnym narkotykiem, a przedawkowany może doprowadzić do śmierci. Stosuje się go również jako lek wspomagający w zatruciach gazami bojowymi, na przykład sarinem. Lev Fiodorow, opracowujący dla ZSRR broń chemiczną, twierdzi, że gaz został wynaleziony jeszcze w latach 70. w tajnym laboratorium w Leningradzie (Petersburgu). „Rosjanie lubią przesadzać. Dawka, którą wpuszczono do teatru na Dubrowce, była po prostu za duża, jak dla słoni" – komentował w prasie Fiodorow.
PIGUŁKI NA KAŻDĄ OKAZJĘ
Żołnierze dzięki narkotykom mają także być zdrowsi. W Izraelu grupa naukowców postanowiła wykorzystać ecstasy do psychoterapii w leczeniu stresu pourazowego wywołanego traumatycznymi przeżyciami wojennymi. Popularna na imprezach i w klubach ecstasy zawiera MDMA, substancję pochodną metamfetaminy, która, podobnie jak Prozac, powoduje zwiększenie produkcji serotoniny w organizmie. Efektem jest pobudzenie, euforia i empatia. Ecstasy działa o wiele szybciej od Prozacu, na efekty działania tego drugiego trzeba czekać miesiàcami. Rakefet Rodriguez, Sergio Marchiveski i Marina Kaufchicz, którzy stworzyli program leczenia stresu pourazowego, twierdzą, że te właściwości narkotyku pomogą żołnierzom zapanować nad chorobą, a nawet ją przezwyciężyć. Schorzenie ma bardzo ciężki przebieg, ludzie nim dotknięci cierpią na depresje, lęki i zaburzenia snu. W USA szacuje się, że na stres pourazowy cierpi aż 12 procent kombatantów, dlatego też Amerykanie prowadzą własne badania nad użyciem ecstasy w psychoterapii swoich żołnierzy. Pracują również nad stworzeniem coraz doskonalszych środków wspomagających na polu walki i poza nim. Piloci mają swoje „go pills", ale też „no-go pills" – czyli tabletki pozwalające zasnąć po odbyciu misji wspomaganej amfetaminà. Amerykańska agencja wojskowa DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency) opracowuje w swoich laboratoriach specyfik CX717. W badaniach nad nim ochotnicy po przyjęciu CX717 działali sprawnie przez cztery doby, potrzebując w tym czasie jedynie czterech godzin snu.
Współczesna nauka zaopatrzy także żołnierza przyszłości w całą apteczkę rozmaitych „ulepszaczy" – pigułki na pobudzenie, pigułki na sen, pigułki przeciwbólowe, a gdy żołnierz trafi w centrum wojennego piekła, ze stresu pourazowego wyleczà go magiczne tabletki z MDMA. W laboratoriach trwają prace nad zastosowaniem rozmaitych substancji do wspomagania żołnierzy na polu walki. „Jest to częścią szeroko zakrojonych badań, które cały czas trwają" – przyznał w jednej ze swoich wypowiedzi Steven Baker, admirał w stanie spoczynku, obecnie zatrudniony w Center for Defense Information w Waszyngtonie. „Patrząc na efekty i zasięg narkotyków używanych dla przyjemności lub środków wspomagających powszechnych wśród zawodowych sportowców, możemy sobie wyobrazić, co współczesny żołnierz mógłby osiągnąć dzięki nim na polu walki" – komentuje John Pike, ekspert ds. obrony w portalu GlobalSeciurity.org. Czy jednak można stosować podwójną moralność, zakazując chemicznego wspomagania cywilom chcącym lepiej i wydajniej pracować lub uczyć się, odmawiając go rywalizującym między sobą sportowcom i jednocześnie podawać je żołnierzom, aby skuteczniej eliminowali przeciwnika? Cóż, w opracowaniu na temat użycia stymulantów w warunkach bojowych przygotowanym dla armii USA możemy przeczytać: „Sukces w walce to nie kwestia bycia fair w stosunku do przeciwnika, lecz kwestia siły, a żeby wygrać, trzeba korzystać z każdej przewagi. Stosowanie narkotyków i wspomagaczy przez sportowców może być niemoralne, ale wojna to nie zawody sportowe”.