felieton o śmierci

FELIETON O ŚMIERCI

Myślenie o śmierci jest zwątpieniem w Opatrzność, zwątpienie w cel swojej egzystencji. Jest to w końcu zwątpienie w nadzieję. Wychowanie jest niewątpliwie jedną z najważniejszych płaszczyzn prawidłowego rozwoju psychomotorycznego. W latach młodzieńczej ekspresji uczymy się systemu wartości, kształtujemy swoje wyobrażenia co do autorytetów i ideałów. Ideałów i autorytetów których tak naprawdę nie ma. Smutne ale prawdziwe. Uczymy się postrzegania i odróżniania „sprawiedliwych”, uczymy się podejmować decyzje. W murach zimnego więzienia zawiązujemy przyjaźnie, zdobywamy wiedzę o drugim człowieku – o sobie samym. Miło spędzone chwile przerwy spędzamy na frywolnym nudzeniu się, miłej i nie zawsze potrzebnej rozmowie. Marzenia, tym tu żyjemy. Żyjemy jeszcze tlącą się iskrą nadziei. Nadziei na wyrozumiałość, współczucie zrozumienie i niestety coraz częściej na litość. Żyjemy marzeniem przetrwania – próżnego otrzymania „piątki za życie”. Stoimy w miejscu, czekamy. Czekamy na miłosierny dzwon i słowa „do widzenia”. Tak nie wiele potrzeba człowiekowi do szczęścia, do samo spełnienia, dlaczego więc nie znajduje w tym budynku chwilowej przystani spokoju ? Dlaczego nie jest w stanie poradzić sobie z bólem żołądka, żywiąc się ów pokarmem ubogich – nadzieją? Nie wiem, może ganiony uczeń to lepszy uczeń. Może cały proces nauczania ma na celu sprowadzenie osobnika na poziom egzystencjalnego dna, by wyciągnięty przez wykształconą i obytą kadrę czuł wobec niej respekt i szacunek. Co będzie wtedy gdy ręka wyślizgnie się ? Kiedy nie będzie już ratunku, kiedy słowa „będzie lepiej” już nie wystarczą ? Na te pytania odpowiedziało już wielu rodziców i pracowników budynku kreacji życia. Odpowiedziało sobie w sumieniu, zamykając okno przeszłości. Zamykając temat w próżnej kresce w dzienniku. Tyle właśnie po nas pozostaje, kreska i ślad w statystykach. Po to właśnie żyjemy i trwamy, po to jest ten proces – proces kształcenia. Proces ten przyrównać można do dźwięku piasku rzuconego w trumnę. Tak samo pusty i przepełniony żalem moment egzystencji. Cieszmy się chwilą wiecznego istnienia. Pozostańmy w serdecznym uścisku własnego płaczu. Połączmy się, zjednoczmy i pożegnajmy. Nie ma bowiem znaczenia czy pożegnamy się mając –naście czy 100 lat. Pożegnamy się w ten sam sposób, złożymy w głowie tą samą wiązankę słów. Będziemy płakać tymi samymi łzami. Wykażemy się tymi samymi „ideałami” które wpojono nam w tym miejscu.



Wyszukiwarka