Powrót posła
AKT I
SCENA 1
Pokojowa Agata i lokaj Jakub nakrywają do stołu. Opowiadają o wyjątkowej gadatliwości Starosty oraz Starościny podczas ostatniej kolacji. Wspominają, także zmarłą żonę Starosty, która znacznie różniła się od obecnej. Była uosobieniem dobra oraz bardzo dobrą gospodynią, co znalazło odzwierciedlenie w jej córce Teresie. Poznajemy sylwetkę kobieciarza Szarmanckiego, który zaczepia każdą kobietę, włącznie z pokojową Agatą. Kilka razy próbował ją pocałować, co nie przeszkadza mu starać się o rękę Teresy. Agata mimo tego, iż wcześniej jej osobą wykazywał zainteresowanie bogaty Podstarości, wyznaje swą miłość Jakubowi. Oboje zgadzają się, że będą ze sobą szczęśliwi.
SCENA 2
Podczas herbaty Starosta zanudza Podkomorzynę mówiąc o polityce. Twierdzi, iż najlepiej dla Polski będzie, gdy nie będzie brać czynnego udziału w wojnie i zawrze sojusz z dalekim krajem takim jak: Hiszpania, Portugalia, czy Ameryka. Podkomorzy otrzymuje list od syna, Walerego, posła na sejm. Pisze, iż niebawem wraca do domu. Jego radość przerywa Starosta Gadulski narzekając na zmiany dokonane w kraju. Uważa, że nadal powinno istnieć Liberum Veto, nie popiera wprowadzenia Praw Człowieka, chce, aby kadencja sejmu trwała kilka tygodni, a nie dwa lata. Podkomorzy ma zupełnie inne spojrzenie na politykę. Nie kieruje się względami jednostki i myślą o jak najszybszym wzbogaceniu się, lecz patrzy na interes całego narodu. Wykazuje korzyści płynące z reformowania kraju. Starosta, widząc jakie różnice poglądów są między nimi, stwierdza, że ślubu Teresy z Walerym nie będzie.
SCENA 3
Starościna przysyła bilecik, w którym pisze po francusku, że nie przyjdzie na śniadanie, gdyż boli ją głowa. Podkomorzy wykazuje swoją dezaprobatę w stosunku do sposobu edukowania kobiet. Uważa, że niedopuszczalnym jest to, że dużo osób lepiej mówi po francusku, niż po polsku. Według Podkomorzego zbyt wiele wagi przywiązuje się modzie, zapominając o nauce historii Polski. Krytykuje ludzi zafascynowanych innymi krajami. Starosta znów nie zgadza się ze swoim rozmówcą i zdradza, że ożenił się ze Starościną dla pieniędzy.
SCENA 4
Do pokoju wchodzi Teresa. Podkomorzy, pod którego dachem wychowuje się dziewczyna, stwierdza, iś kocha ją jak własną córkę. Starosta zdradza, że wolałby mieć syna, gdyż w razie zawarcia małżeństwa nie musiałby wnosić posagu. Ponadto syn mógłby na niego pracować. Jak widać Starosta po raz kolejny kieruje się wyłącznie pieniędzmi.
SCENA 5
Teresa zostaje sama. Jest szczęśliwa, iż niedługo ujrzy swego ukochanego Walerego. Zamierza go poślubić.
SCENA 6
Dochodzi do rozmowy Szarmanckiego z Teresą. Kobieciarz chwali się swoim frakiem, opowiada o swych częstych wyjazdach do Warszawy i Anglii. Wykazuje swą próżność. Próbuje namówić Teresę na ślub, jednak jako argumentów używa swego majątku, częstych wyjazdów, wizyt w drogich sklepach, co niespecjalnie interesuje Teresę.
SCENA 7
Szarmancki uważa, że Teresa tylko pozornie nie zgadza się na małżeństwo, a w rzeczywistości szaleje za nim, gdyż jest bardzo dobrą partią. Niestety jest w błędzie.
SCENA 8
Walery wraca do domu. Wszyscy wychodzą przed dom , aby go przywitać. Starosta uważa, iż to nie przystoi, aby wychodzić po syna.
SCENA 9
Wszyscy serdecznie witają Walerego. Ojciec jest dumny z tego, że jego syn jest posłem. Starosta wykazuje umiarkowaną radość, daje do zrozumienia, że czeka na wiele rozmów na tematy polityczne. Walery nie zastaje żadnego ze swych braci, gdyż najmłodszy poszedł do wojska, a średni zasiada w cywilnej komisji.
AKT II
SCENA 1
Teresa w duchu zastanawia się dlaczego Walery jeszcze do niej nie podszedł. Była mu przecież wierna przez cały czas.
SCENA 2
Młodzi wyznają sobie dozgonną miłość. Uczucie, które trwa od dzieciństwa ani trochę nie ustało. Teresa skarży się ukochanemu, że ojciec i macocha chcą wydać ją za Szarmanckiego. Walery jest gotów zrezygnować z posagu i wszelkich pieniędzy dla swej ukochanej. Dziewczyna przed wyjściem na spotkanie ze Starościną, wręcza Waleremu własnoręcznie po kryjomu uszyty pas, jako dowód miłości.
SCENA 3
Walery ogląda pas. W oddali słychać kroki Szarmanckiego.
SCENA 4
Szarmancki uściskuje Walerego. Zaczyna przechwalać się swoimi wyjazdami oraz ucztami, na których bywał. Dziwi się, że na żadnej z nich nie spotkał wcześniej Walerego. Odwiedzał także inne kraje, jak Paryż, czy Anglia. Obchodziła go jednak tylko zabawa, moda i kobiety. Gdy w Paryżu zaczęły się walki, natychmiast wyjechał do innego kraju. Nie interesowały go sprawy państwa, nudzi go siedzenie w sejmie i naprawianie państwa. Waleremu natomiast nie podoba się taki styl życia, on ma inne zasady. Nie imponują mu opowieści o kobietach, które kochały się w Szarmanckim. On ma swą jedną, jedyną.
SCENA 5
Kozak na polecenie Szarmanckiego przynosi pełno pierścionków i zdjęć, będących pamiątkami po byłych kobietach. Kobieciarz opowiada o swych podbojach oraz, że większości kobiet nawet nie kochał. Walery poucza Szarmanckiego, że to złe zachowanie, gdyż nie wolno krzywdzić i zwodzić tak kruchych istot. W odpowiedzi Szarmancki pokazuje Waleremu portret Teresy. Ten nie może uwierzyć, że ona mogła być z takim kobieciarzem. Szarmancki jednak uparcie twierdzi, że Teresa go zdradza.
SCENA 6
Wchodzi Starościna rozzłoszczona, że została obudzona.
SCENA 7
Szarmancki próbuje wkupić się w łaski Starościny. Twierdzi, że Walery nie potrafi kochać, gdyż źle pojmuje to uczucie. Starościna opowiada historię swej pierwszej miłości, jak to kochała się w Szambelanie, wbrew swoim rodzicom. Mówi, że zawsze kieruje się w swym życiu miłością. Daje Szarmanckiemu do przeczytania kartkę, na której znajduje się „Elegia na śmierć Szambelana”. Dowiadujemy się z niej, że ukochany zmarł w wypadku, wypadając z powozu. Starościna długo rozpaczała, rozważała nawet wstąpienie do zakonu, jednak nie pozwolili na to rodzice. Szarmancki wykorzystując okazję zapewnia, że to właśnie jego kocha Teresa, a z Walerym będzie się tylko nudzić. Tym też zyskuje sobie przychylność Starościny.
SCENA 8
Starościna jest szczęśliwa, że chociaż Teresie uda się wyjść za kogoś z miłości, co jej nie było dane za młodu. Pogrążając się w rozpaczy, czyta „Myśli nocne” Junga.
SCENA 9
Starosta zastaje swą żonę płaczącą. Radzi jej, aby nie czytała takich książek, ponieważ przez nie wpada w zły nastrój. Ona natomiast odpiera, że jeśli mu się nie podoba to mogą się rozwieść. Starosta po szybkiej kalkulacji zauważa, że mu się to nie opłaca, gdyż żona wzięłaby połowę majątku. Natychmiast obraca wszystko w żart. Gadulska informuje męża o zamiarach Szarmanckiego i prosi, aby nie robił mu przeszkód na drodze do związku z Teresą. Według niej młodziana nie interesuje posag, ku uciesze Starosty. Starościna udaje omdlenie, dzięki czemu udaje się jej przekonać męża do zrobienia kaskady w miejscu dawnej dochodowej karczmy Żyda i młyna.
AKT III
SCENA 1
Teresa rozmawia z Agatą. Dowiaduje się, iż Szarmancki zatrudnił niemieckiego malarza, aby namalował ją z ukrycia. Ponieważ malarz nie otrzymał zapłaty, rozpowiedział wszystkim w mieście o zajściu. W ten sposób wyjaśniła się zagadka portretu Teresy oraz powodów zazdrości Walerego.
SCENA 2
Walery jest zły na siebie, że dał wiarę tak obrzydliwemu podstępowi i postanawia porozmawiać z ukochaną.
SCENA 3
Walery przeprasza swą ukochaną za to, że w nią zwątpił. Ukochana od arzu wybacza mu. Teraz na ich drodze do szczęścia stoją tylko Gadulski i jego żona. Walery zobowiązuje się udać do nich w celu przekonania ich do powierzenia mu ręki córki.
SCENA 4
Młodzi proszą Podkomorzynę, aby pomogła im przekonać Starostów do zmiany zdania. Ponieważ zawsze przychylnie patrzyła jak ich związek rozwijał się latami, postanawia wstawić się za Walerym u Starościny.
SCENA 5
Podkomorzy rozmawia ze Starostą o wolnej elekcji. Ten pierwszy jednak cały czas próbuje skierować rozmowę na sprawy domowe i przekonać rozmówcę do powierzenia córki Waleremu. Okazuje się, że dawniej istniała pomiędzy nimi umowa, że Walery ożeni się z Teresą. Gadulski jednak uważa, że były to stare czasy, a umowy nie ma na piśmie. Teraz Podkomorzy ma mniejszy majątek, a gdy jego synowie wrócą to majątek podzieli się na trzy części, co nie będzie wystarczające. Walery oświadcza, że jest gotów zrezygnować z całęgo majątku dla Teresy. Gadulski jednak wydaje się nieprzejednany. Nie chce mieć zięcia, który nie zgadza się z nim niemal w żadnym aspekcie.
SCENA 6
Starościna, wchodząca do pokoju, dowiaduje się, że Teresa nie chce wyjść za Szarmanckiego. Po chwili zdanie zabiera sam Szarmancki i pyta Gadulskiego o posag oraz kiedy zostanie spisana intercyza. Rozwścieczony Starosta oświadcza, że z tym mężczyzną ślubu nie będzie. Walery każe kobieciarzowi oddać portret jego ukochanej. Obrażony Szarmancki tak też czyni i wychodzi, gdyż równie dobrze może znaleźć sobie inną kobietę. Walery jeszcze raz stara się przekonać Starostę do zgody na ślub z Teresą oraz zapewnia, że rezygnuje z posagu. Tym razem jego starania odnoszą pozytywny skutek.
SCENA 7
Jakub i Agata uzyskują pozwolenie na ślub od Podkomorzego. Dowiadują się także, że są ludźmi których, pan kocha najbardziej zaraz po swych dzieciach. W nagrodę za ich codzienny trud i wierność przez tyle lat otrzymują wolność osobistą.
Julian Ursyn Niemcewicz
Dwaj Panowie Sieciechowie (1815)
Tekst pisany prozą, narrator 1-osobowy. Organizacja tekstu polega na wprowadzeniu narratora do całej sytuacji, potem następują naprzemiennie „kartki” z dziennika Pana Wacława Sieciecha z roku ok 1710 (prapradziada Floriana Sieciecha) i Stanisława Sieciecha (syna Pana Floriana) z roku od 1808 roku.
Narrator wyjechał do krewnych w okresie żniw za Warszawę. Spotkał w jednej ze wsi Floriana Sieciecha, rozpoznał go gdyż był on dawnym przyjacielem jego ojca. Pan Florian miał ok 60 lat, czerstwy z rumianą twarzą i siwym wąsem. Zaprosił N. (Narratora) do siebie. Dom Floriana był biały, w środku przyjemnie i czysto, wisiały tam obrazy Zygmunta I, króla Jana III Sobieskiego gdy jechał pod Wiedeń i hołd książęcia pruskiego Zygmuntowi Augustowi. Okazało się, że Florian mieszka z matką, 80 letnią staruszką. Weszła podpierając się na swojej prawnuczce. Pan Florian miał 2 synów, obydwoje byli w wojsku, starszy stracił nogę (Stanisław), młodszy poległ na wojnie. Dwie córki, juz dorosłe założyły własne rodziny. Staruszka wyznaje, że znała dziada N., on razem z jej mężem a ojcem Pana Floriana byli deputatami, z partii przeciwnych, ale żyli w ogromnej zgodzie. Podano obiad i wszyscy w 4 udali się jeść. Był miód zamiast wina, Florian Sieciech wyjaśnił, że złe czasy zmusiły go do pożegnania się z winem, kiedyś mógł sprzedawać zboże, dziś takie czasy że za darmo je musi oddawać i jeszcze długi zaciągać żeby podatki opłacić. Po obiedzie Pan Florian poszedł do żniw. N. został ze staruszką i dziewczyną. Rozmowa była miła, ale staruszka usnęła. N. zainteresował się biblioteką, wyciągnął zbiór familii Sieciechów od czasów prapradziada Floriana aż do młodego syna jego Stanisława, tego co nogę utracił. Zdziwiła go straszna różnica w czasie w obyczajach pomiędzy początkiem wieku XVIII a początkiem XIX. Wrócił Pan Florian, obudziła się matka, a widząc jak bardzo N. jest zainteresowany tymi diariuszami, pozwolili mu wziąć je do domu poczytać.
N. wrócił do siebie, zaczął robić wypisy z dzienników chcąc ukazać nadzwyczajną różnicę w obyczajach, rządzie i w sposobie myślenia rodaków.
Z Dziennika Pana Wacława Sieciecha (7.10.1710) | jego pamiętnik jest pół pisany po polsku pół łaciną, bardzo dużo wstawek|
Opisuje, że w wieku 21 lat ukończył szkołę jezuitów ale nie bardzo rozumiał czego się nauczył, nie rozumiał Horacego ani Tacyta, ale po łacinie mówić umiał świetnie. Wspomina jak grał Heroda i jak wszystkim się ta sztuka podobała.
Z dziennika Pana Stanisława Sieciecha 7.10.1808
Przed 18 rokiem skończył nauki w Liceum w Warszawie i u księży Pijarów. Czuje, że wszystko czego się nauczył doskonale rozumie: nauka moralna i religii, astronomia, fizyka, mineralogia, chemia, geografia i dzieje narodowe,botanika (!)system nauczania i przedmioty(!). W swoim domu zastał Edmundka. swojego brata ciotecznego. Wrócił on z edukacji paryskiej wraz ze swoją matką: była ona przekonana, że w Polsce nie wychowa dobrze dziecka, że nie będzie miało ani rozumu ani obyczajów. Edmundek od dziecka mówił tylko po francusku, nie mogło mu się choćby słowo polskie wymknąć, matka nie chciała aby popsuł sobie język grubą mową polską (!) Do 10 roku mieszkali w Polsce, potem matka „dla ustrzeżenia do od wszelkiej narodowej skazy” sprzedawszy wszystko pojechała z nim do Paryża. Po 18 latach z braku pieniędzy wrócili do Polski. N. mówi i mu, że musi się przyzwyczaić, kochać ziemię na której się urodził , w której spoczywają prochy jego przodków. (!)-”jeśli błędy, niezgody, niedbalstwo ojców naszych przywiodło to świetne królestwo do upadku i zniszczenia, upadek ten tym większy wkłada obowiązek na oświeceńsze pokolenie starać się podnieść kraj ten, postawić go obok tych narodów, którym zdatnością i męstwem rówien(!)
N. zajął sie Edmundem, chciał go nauczyć mowy ojczystej i przywiązania do kraju, ale zawsze przebijać się będzie cudzoziemszczyna. Raz wybrali się razem na śniadanie, Edmund zaprosił N. do jednego z najlepszych restauratorów. N. pisze, że zobaczył te same mięsa, jarzyny itd. pod francuskimi nazwami kosztujące 7 razy więcej. N. siedząc przy stoliku przysłuchiwał się rozmowie : Liwaranta, Urzędnika powiatowego i Biurowicza. Sens: Każdy z nich się wzbogacił: Liwerant kupował tanio mięso, drogo sprzedawał, podpisał jakiś korzystny kontrakt i jest bardzo bogaty. Urzędnik powiatowy po 3 latach pracy dorobił się majątku na magazynowaniu. Biurowicz bogaty jest dzięki dawaniu wszystkim z nich protekcji, okrywaniu płaszczem ich przekrętów. Dla nich wszystkich wstydem jest być ubogim, więc za wszelką cenę się wzbogacili(!). N. słuchając tego wszystkiego dochodzi do smutnego wniosku, że w Polsce nie ma przemysłu.
Z dziennika Pana Wacława Sieciecha 11.11.1711
Ojciec kupił mu sukna i bławaty. Ojciec oświadczył mu, że czas mu się udać do dworu pańskiego bo „trzymaj się choć klamki dworskiej”(!). Dał mu na drogę konie, pacholików i pojechali do Hetmana. Kazał ślepo pełnić jego rozkazy i być bacznym na wszystkie jego skinienia.
Z dziennika Pana Stanisława Sieciecha. 1.05.1808
Na lato wyjechał do domu z książkami i papierami, Obliczał grunty, mierzył, czuł, że nauka nie poszła w las. Trafił na obfitą żyłę żelaza, martwił sie jednak, że w dzisiejszych czasach wszystko idzie powoli. Myślał też o pójściu do wojska. Ojciec jego spostrzegł to i powiedział mu, że miło było by mieć go przy sobie, ale ważniejsze jest czego oczekuje od niego kraj. Dziś gdy idzie o to co dla Polaka jest najdroższe (ojczyzna) młody człowiek nie powinien pozostawać w stanie cywilnym. Ojciec mówi też, że kiedyś inny był zawód dla młodzieży- szli na dwory panów ale dziś, inny obyczaj panowie nie mają dworzan ani nie maja ich za co trzymać. To co ich najbardziej tuczyło- starostwa, zniknęły. więcej jest niepodległości. Ojciec każe mu iść do wojska dla odzyskania Polski. Opowiada mu też ważną rzecz: żeby uważał, bo żołnierze często widząc nędzę powszechną sami zbytków pragną. opowiada, że był świadkiem historii: Przybyła do wsi zniszczonej najazdem powracająca chorągiew. Żołnierz poszedł do chaty, chłopi krzątali się koło niego, mieli tylko nędzna krowę, podali mu więc to mieli: kluski pszenne z mlekiem, on na to”taką brzydota będziesz mnie karmił?” biedny chłop przyszedł do mnie (ojca). On idzie tam i mówi: :mój przyjacielu dosyć już biedna Ojczyzna twoja zgnębiona, uciśnioną była od obcych, niech jej juz swoi nie trapią. Żołnierz rozpłakał się, przeprosił wieśniaka. Tu kończy swoją opowieść mówiąc synowi by nie zapomniał o moralności żołnierskiej.
Z dziennika Pana Wacława 8.03 1712
Jaśnie wielmożny Pan zaprosił senatorów, dygnitarzów i ojca na obiad z okazji przyjęcia go do dworu. = jedli, pili, aż niektórym się”dymy miodowe kurzyły z czupryn”. Potem znowu pili, rozmawiali o polityce. Wacław nie mógł sie nadziwić jak mądrze mówili(!). Poznał spowiednika, z nim tez musiał pić, pili tak, że Wacław nie wiedział co się z nim stało. Podobało mu się to życie, spali dość długo, jedli ranne śniadanie, potem wracali na pokoje, potem był obiad(!), potem znowu stali przed jaśnie Panem przysłuchując się mądrym jego dyskursom. Potem szli do panien na amory i na przechadzkę. Potem podwieczorek, tańcowanie, gra w warcaby. Potem kolacja, piwo. Dwór był bardzo liczny.
Z dziennika Pana Stanisława Sieciecha 20.04 1809
Przez trzy miesiące był prostym żołnierzem. Jadł z towarzyszami z jednego kociołka, nie miał wygód. Jego pilność sprawiła, że został podoficerem. Chciał być w swoim zawodzie najbieglejszy, kupował książki wojskowe, szkolił się, uczył się dziejów wojen, siedział na planami bitew. Ciotka jego chciała go wprowadzić do przyjacielskich posiedzeń, ale tam mówili tylko po francusku i pomylić się w tym języku było naganą(!), a nie umieć po polsku zaletą(!), więc zrezygnował z tych posiedzeń. Niedługo potem walczył z księciem Józefem Poniatowskim pod Raszynem, gdzie został lekko ranny.
Z dziennika Pana Wacława Sieciecha 20.05 1712
JW Pan nakazał się zebrać w starostwie Kubanowie. Wacław więc pięknie się ubrał. Jechało wojsko, około 1000 koni, mnóstwo rezydentów i przyjaciół . Kolkadziesiąt bryk wiozących całą kuchnię. Zatrzymując się w karczmach wypędzali Żydów i przystrajali karczmę i pili i jedli i ucztowali. Następnego dnia znowu ucztowali. JW pan ogłosil, że chce się bi z nim o starostwo. Wypowiedział mu już wojnę. „Wojnę” wygrali, co oczywiście przyczyniło się następnych uczt.
Z dziennika Pana Stanisława Sieciecha. 2.07.1809
Raniony pod Raszynem Stanisław nie chciał przerwać powinności bronienia Ojczyzny(!) obwiązał ranę i poszedł pod Pragę. Walczył pod Grochowem. W okopach pod Górą urwało mu nogę. Musiał powrócić z drewnianą nogą do domu. Chciał byc jednak dalej pożyteczny dla Ojczyzny więc doskonalił się w rolnictwie, ekonomice politycznej. Starał się polepszyć byt wieśniaków, udoskonalić swoje gospodarstwo. Czytał pożyteczne książki.
Z dziennika Pana Wacława Sieciecha. 1712
Udali się do Piotrokowa, Jw Pan wypędził stamtąd Pana Wojewodę. Potem JWPan kazał mu jechać na Sejm w Grodnie. Przyjechali tam z całym dworem, stół był co dzień na 200 osób. Dwie niedziele wybierali marszałka, nie obyło się bez szabel. W końcu JWPan powiedział mu że nie ma innego sposobu jak tylko zerwać sejm, wrzasnął więc z całych sił” Sisto activitatem” . JWPan dał mu od razu w dożywocie wieś Przekupno (!), z jego czyn.
Z dziennika Pana Stanisława 1811
Gdy zaczęto zwoływać na sejm, radzono Stanisławowi by został posłem. Został wybrany. Sejm nie trwał długo, dużo jednak zrobił jak na kraj zniszczony przez wojny, pozbawiony handlu...
Z dziennika Pana Wacława 1717
Obdarzony beneficjami wziął ślub z Panną Puckowską. Dostali od JJWWPaństwa piękną wyprawkę. dwie niedziele trwało wesele, pili jedli i tańczyli.
Z dziennika Pana Stanisława Sieciecha 1812
Niedobrze mu było samemu, upatrzył sobie pannę zdrową, hożą i wielkiej słodyczy. Ale czasy były nielekkie. Płacąc wszystkie podatki itd. Takie ciężary były tym dotkliwsze że powszechnie wiadomo było jak urzędnicy korzystali z tego, okradali rodaków, budując sobie majątki. Kilka dni mieszkał Stanisław u siebie, przyszło wojsko i wypędziło ich z domu. Chcąc wyjechać do Warszawy musieli jechać na koźle... Dom w warszawie był cały zajęty...
***
Narrator całą noc spisywał dziennik, obydwa wieki stwierdza , miały swoje wady i zakały. Z jednej strony: próżniactwo, rozpusta, posłuszeństwo nie prawom lecz możnym stały się kiedys przyczyną upadku tak dziś : ubieganie się za wszystkim co jest obcym, zaniechanie mowy ojczystej, pogarda moralności, i żądza bogacenia się i znaczenia, biuromania...
Śpiewy historyczne (pełny tytuł „Śpiewy historyczne z muzyką i rycinami przez Jul. Urs. Niemcewicza, S.S.") – cykl pieśni historyczno-patriotycznych autorstwa J.U. Niemcewicza wydany w 1816 roku, tworzący wyidealizowaną wizję przeszłości Polski.
Dzieło swe Niemcewicz pisał w latach 1808 – 1810 na zamówienie Towarzystwa Przyjaciół Nauk, którego sam został prezesem w 1827 roku.
Dzieło składa się z 32 utworów poświęconych ważniejszym postaciom historycznym (głównie władcom) oraz istotnym wydarzeniom z historii Polski. Tytuły poszczególnych pieśni (rozdziałów) to m.in.: Bogurodzica (w przekazie krakowskim, 13 – zwrotkowym, inaugurującym cykl), Bolesław Chrobry, Zawisza Czarny, Pogrzeb księcia Józefa Poniatowskiego (pieśń zamykająca całość). Jak widać, Niemcewicz skomponował dzieło tak, aby dawało syntezujący obraz dziejów „państwa Polan”.
Śpiewy napisane są precyzyjnym, jednoznacznym językiem. Realizują postulat klasycystycznego dydaktyzmu uwidaczniającego się w podtrzymaniu świadomości narodowej poprzez aktualizację wiedzy o przeszłości Polski, przy czym owo przypominanie opierało się na kształtowaniu obrazu uproszczonego, dzięki czemu łatwiej zapadał w pamięć a jego popularyzacja stawała się szersza. Dlatego też konstrukcja pieśni ma charakter nieskomplikowany (oczywiście nie licząc Bogurodzicy stanowiącej swoistą inwokację), widać dążenie do prostoty znamienne dla oświeceniowego klasycyzmu