Makdonaldyzacja i jej
poprzednik"!
Od „żelaznej klatki"
do fabryki „szybkich dań"
Makdonaldyzacja nie pojawiła się znikąd. Poprzedziły ją zjawiska, które nie tylko ją zapowiadały, ale także przesądziły o jej wyznacznikach, wspomnianych w rozdziale pierwszym.* Teraz dokonam ich krótkiego przeglądu. Zacznę od analizy pojęcia biurokracji, odnośnej teorii Maxa Webera oraz szerszego pojęcia racjonalizacji.
Następnie skomentuję holocaust - wysoce zracjonalizowaną metodę masowego zabijania ludzi, którą można uznać za logiczną ekstrapolację obaw, jakie Weber żywił w odniesieniu do racjonalizacji i biurokratyzacji. Potem krótko omówię zarządzanie naukowe, wynalezione na przełomie stuleci przez F.W. Taylora, taśmę montażową Prekursorzy omawiani w niniejszym rozdziale nie wyczerpują listy instytucji zracjonalizowanych, które poprzedziły McDonald'sa, ale są najistotniejsze dla zrozumienia i McDonakTsa, i procesu makdonaldyzacji.
46
Biurokracja: zracjonalizować życie \Biurokracja jest zakrojoną na szeroką skalę organizacjązłożoną z hierarchicznie podporządkowanych urzędów. Urzędy te sprawują ludzie, odpowiedzialni za wykonywanie określonych zadań w oparciu o przepisy, regulaminy, pod nadzorem tych, którzy zajmują wyższe stanowiska."jBiurokracja jest dziełem nowoczesnego świata zachodniego. Struktury organizacyjne, które stworzyły wcześniejsze społeczności, znacznie ustępowały biurokracji pod względem efektywności. Na przykład w społeczeństwach tradycyjnych urzędnicy wykonywali swe obowiązki, kierując się osobistą lojalnością w stosunku do zwierzchnika. Bardziej byli uzależnieni od jego kaprysów niż od bezosobowych przepisów. Nie istniały ściśle określone uprawnienia poszczególnych stanowisk ani wyraźna hierarchia ważności urzędów. Urzędnicy nie musieli przechodzić przeszkolenia technicznego przed objęciem urzędu.
{JJiurokracja różni się od wcześniejszych metod organizowania pracy tym, że posiada strukturę formalną, która umożliwia między innymi większą efektywność działania^ Zinstytucjonalizowane przepisy i regulaminy skłaniają, a nawet zmuszają pracowników biurokracji do wyboru prawidłowych środków służących do osiągnięcia konkretnych celów. Określone zadanie rozbija się na zadania cząstkowe, a odpowiedzialnymi za ich wykonanie czyni się poszczególne urzędy. Ludzie zatrudnieni w tych urzędach wykonują przypadające na nich zadania cząstkowe (zwykle według podanych instrukcji), 47
często w ściśle określonej kolejności. Zadanie uważa się za wykonane, kiedy wszyscy urzędnicy wykonają swoją część.
Dodajmy tu, że biurokracja sięga po środki historycznie sprawdzone, umożliwiające osiągnięcie pożądanego celu w sgosób najbardziej optymalny.
Współczesne poglądy na temat biurokracji mają korzenie w pracach niemieckiego socjologa z przełomu stuleci, Maxa Webera. * Poglądy Webera na biurokrację mieszczą się w jego szerszej teorii procesu racjonalizacji. Na gruncie tej teorii Weber tłumaczy, w jaki sposób Zachód stał się racjonalny, to znaczy postawił na efektywność, kalkulacyjność, przewidywalność i technologie, które umożliwiają panowanie. Analizuje on także, dlaczego reszcie świata raczej nie udało się zracjonalizować. Jak widać, koncepcja makdonaldyzacji jest rozszerzeniem Weberowskiej teorii racjonalizacji. Tak jak dla Webera modelem racjonalizacji była biurokracja, dla mnie paradygmatem makdonaldyzacji jest restauracja szybkich dań^) Weber wykazał w swoich badaniach, że współczesny Zachód stworzył odrębny rodzaj racjonalności.QVe wszystkich społeczeństwach w tym czy innym okresie istniała jakaś forma racjonalności, żadne jednak nie doszło do czegoś, co Weber nazwał racjonalnością formalną. Właśnie tę racjonalność mam na myśli, gdy mówię ojnakdonaldyzacji lub, ogólniej, o procesie racjonalizacjLJ Czym zatem jest racjonalność formalna?^Według Webera racjonalność fomalna to prawa, przepisy i szersze struktury społeczne, które pouczają ludzi, jak znaleźć optymalne środki do osiągnięcia danego cejuj W tej kwestii jednostki nie są już zdane na własne siłyTzdaniem Webera, jest to bardzo ważny przełom w skali dziejów świata. Do tej pory bowiem ludzie musieli odkrywać takie mechanizmy sami lub w oparciu o mgliste i ogólnikowe wskazania panujących systemów wartości (na przykład * Niniejsze omówienie myśli Webera oparte jest na: Max Weber, Economy and Society, Totowa, NJ, Bedminster Press, 1921/1968.
48
eligii)* Od czasu upowszechnienia się racjonalności formalnej ludzie mogą korzystać z przepisów ułatwiających • podjęcie decyzji, jak w danych okolicznościach postąpić. Nie dość tego, że struktury społeczne praktycznie narzucają ludziom sposób postępowania^nnymi słowy, ludzie nie muszą już sami odkrywać optymalnych środków do osiągnięcia danego celu, gdyż odkryto je już i zinstytucjonalizowano w prawach, przepisach i strukturach społecznycE| Pozostaje tylko się do nich stosować.
Ważnym aspektem racjonalności formalnej jest wąski margines swobody w zakresie wyboru środków do realizacji jakichś celów. Skoro zatem wybór środków jest przesądzony lub zgoła narzucony, każdy człowiek potrafi (lub musi) dokonać tego samego optymalnego wyboru.
Weber chwalił biurokrację, będącą jego paradygmatem racjonalności formalnej, widząc w niej liczne zalety i przewagę nad innymi mechanizmami, które pomagają ludziom racjonalnie funkcjonować. Najważniejszymi zaletami biurokratyzacji są omówione wcześniej cztery wyznaczniki racjonalizacji (i makdonaldyzacji).
/po pierwsze, Weber widział w biurokracji najbardziej ęfeklywną strukturę organizacyjną do wykonywania zadań wymagających mnóstwa papierkowej roboty?) Dobrym przykładem takiej efektywnej struktury może być Urząd Skarbowy, żadna bowiem inna organizacja nie poradziłaby sobie z taką liczbą zeznań podatkowych.
CPp drugie, biurokracja kładzie akcent na kalkulacyjność, czyli kwantyfikację wszystkiego, co można sprowadzić do hczbj Przedstawienie zadania w postaci określonej liczby kroków do wykonania ułatwia ocenę tego zadania.
Na przykład pracownik Urzędu Skarbowego ma za zadanie codziennie sprawdzić określoną liczbę zeznań podatkowych. Jeśli sprawdza mniej, widać, że pracuje źle, jeśli sprawdza więcej, pracuje doskonale.
* Weber nazwał tę ostatnią racjonalnością substancjalną dla odróżnienia od racjonalności formalnej.
49
Takie podejście do sprawy ma pewną wadę, mianowicie nie pozostawia miejsca na jakościową ocenę pracy. Od pracowników oczekuje się tylko, żeby wykonali swe zadanie, a nie zwraca się uwagi na to, jak je wykonają. Może więc dojść do tego, że pracownicy Urzędu Skarbowego będą sprawdzać jak najwięcej zeznań podatkowych ku zadowoleniu zwierzchników, a równocześnie swą niestaranną pracą narażą rząd na tysiące, a nawet miliony dolarów strat (w nie zapłaconych podatkach). Albo będą załatwiać petentów tak szybko, że ci poczują się tym urażeni.
^ó trzecie, dzięki obwarowaniu się przepisami i regu minami biurokracje działają w sposób przewidywaln Urzędnicy w jednych urzędach wiedzą z całą pewności;!
jak się zachowają urzędnicy w innych. Wiedzą, co i kiedyś od nich otrzymają. Z kolei korzystający z usług biurokracji petenci ufają, że otrzymają właśnie to, czego oczekują i właśnie wtedy, kiedy tego oczekują. Niech za przykład, który mógłby przytoczyć tu Max Weber, posłużą miliony ludzi otrzymujących przekazy pieniężne z zakładów ubezpieczeń społecznych; wiedzą oni dokładnie, kiedy przekaz nadejdzie i na jaką sumę będzie onjewał.
^Na zakończenie dodajmy, że biurokracje panują nad luaźmi, ^stosując technologie, które nie wymagają udziału człowieka^ Przypomnijmy, że technologie nie wymagające udziału człowieka (na przykład maszyny lub prawa) czynią go przedmiotem, natomiast w przypadku technologii ludzkich (na przykład młotki i pióra) człowiek jest czynnym podmiotem. Biurokracja sama przez się stanowi w pewnym sensie taką właśnie machinę. Funkcjonuje niemal automatycznie, co przejawia się w zastępowaniu osądu człowieka dyktatem praw, regulaminów i struktur organizacyjnych. Panowanie nad pracownikami jest możliwe dzięki podziałowi pracy polegającemu na przypisaniu każdemu urzędowi ograniczonej liczby dobrze określonych zadań cząstkowych. Pracownicy muszą je wykony50
a-ać w sposób zalecony przez organizację. W większości przypadków nawet nie wolno im szukać innych sposobów. Ludzie pozbawieni możliwości stosowania własnego osądu stopniowo upodabniają się do robotów lub komputerów. Zredukowawszy ludzi do roli automatów, można zacząć myśleć o zastąpieniu ich maszynami. W pewnym stopniu już do tego doszło - w wielu instytucjach komputery przejmują biurokratyczne zadania wykonywane dotychczas przez ludzi. Jeśli się wymyśli odpowiednią technologię i zacznie sprzedawać ją po rozsądnych cenach, roboty całkiem wyprą urzędników.
Podobnie biurokracja panuje nad petentami, zapewniając im tylko ściśle określone usługi. Na przykład wiadomo, że Urząd Skarbowy udzieli porady w kwestiach podatkowych, ale nie w małżeńskich. Usługi organizacji biurokratycznych mają też ściśle określoną formę. Na przykład zasiłki dla bezrobotnych wypłacane są wyłącznie czekiem, nigdy gotówką.
Tak więc biurokrację, podobnie jak restaurację szybkich dań, dobrze charakteryzują cztery wyznaczniki racjonalności formalnej - efektywność, przewidywalność, kalkulacyjność i planowanie.
Biurokracja cierpi też z powodu nieracjonalności racjonalności. Biurokracja, tak samo jak restauracje szybkich dań, dehumanizuje zarówno pracownika, jak i klienta.
Zdaniem Ronalda Takaki, te zracjonalizowane środowiska to miejsca, „w których jaźń uwięziono, uczucia wzięto w karby, a ducha złamano".* Innymi słowy, są to środowiska, w których ludziom nie wolno się zachowywać jak przystało ludzkim istotom, gdzie ludzi odczłowieczono.
Ale na tym nie kończy się nieracjonalność biurokracji (lub restauracji szybkich dań). Okazuje się bowiem, że zamiast utrzymywać swą wysoką efektywność, biurokracje stają się coraz mniej efektywne, czego powodem jest Ronald Takaki, Iroft Cages: Kace and Culture in 19th-Cmttay America, New York: Oxford Unremity Piess, 1990, s. ix.
51
nadmierna liczba „biuralistów" oraz inne właściwe im patologie. Stają się „nieprzewidywalne", gdyż urzędnicy zaczynają gubić się w przepisach i petenci nie otrzymują tego, czego się spodziewają. Nacisk na ilość negatywnie odbija się na jakości pracy urzędników. Z tych i innych powodów biurokracje tracą panowanie zarówno nad pracownikami, jak i nad klientami. Sfrustrowani pracownicy często sabotują technologie, które mogą zastąpić ich w pracy. W efekcie operacje planowane jako bardzo racjgnalne często okazują się bardzo nieracjonalne.
Webera niepokoiła nieracjonalność systemów formalnie zracjonalizowanych, takich właśnie jak biurokracja, ale silniejsze obawy budziło w nim coś, co nazwał „żelazną klatką racjonalności". Według Webera, biurokratyczne struktury zniewalają człowieka i obdzierają go z człowieczeństwa. Przewidywał, że społeczeństwa będą się coraz bardziej racjonalizowały i coraz więcej dziedzin życia społecznego zostanie podporządkowanych zasadom racjonalności^ Przestrzegał przed społeczeństwem, którego członkowie, zamknięci w zracjonalizowanych strukturach organizacyjnych, będą mogli przenosić się tylko z jednej takiej struktury do drugiej, a więc ze zracjonalizowanej instytucji oświatowej do zracjonalizowanego zakładu pracy, ze zracjonalizowanego miejsca wypoczynku do zracjonalizowanego domu.
Społeczeństwo to będzie oplatane niewidoczną siecią zracjonalizowanych struktur, wepchnięte do „żelaznej klatki".
Dobrym przykładem potwierdzającym zasadność obaw Webera jest współczesna racjonalizacja wypoczynku. Wydawałoby się, że wypoczynek powinien być ucieczką od racjonalizacji życia codziennego. Tymczasem okazuje się, że wszystkie drogi ucieczki od racjonalizacji też stopniowo uległy zracjonalizowaniu - zostały objęte tymi samymi zasadami organizacyjnymi, co biurokracje i restauracje szybkich dań. Można by tu wymienić wiele przykładów zracjonalizowania dróg ucieczki od racjonali52
źaeji,* ale najlepszym jest właśnie współczesny sposób spędzania wakacji. I tak, Amerykanie, którzy chcą spęjzić wakacje w Europie, wykupują w biurze podróży zorganizowaną wycieczkę. Zwiedzają - według sztywnego grafiku - wożeni autokarami z hotelu do hotelu i do restauracji szybkich dań (takich samych jak te u nich).
Jeśli ktoś woli odpocząć na Karaibach, proponuje mu się ośrodek wczasowy w rodzaju Club Med zapewniający standardowe rozrywki, „przewidywalne" otoczenie, a przede wszystkim izolację od pełnego niepożądanych niespodzianek życia tubylców. Z kolei ci, którym marzy się powrót na łono natury, mają w Stanach do dyspozycji zracjonalizowane kempingi, ograniczające do minimum kontakty z „nieprzewidywalną" przyrodą. Można wręcz nie wychodzić z własnej przyczepy i korzystać ze wszystkich zdobyczy cywilizacji, takich jak telewizor, odtwarzacz wideo, gra komputerowa Nintendo, odtwarzacz płyt kompaktowychCTe i setki podobnych przykładów pokazują, że drogi ucieczki od racjonalizacji zostały już w znacznym stopniu zracjonalizowane. Nie ma zatem ucieczki - wszyscy w większym lub mniejszym stopniu tkwimy w „żelaznej klatce" racjonalizacji^ Restauracje szybkich dań też można zaliczyć do systemu biurokracji, tym bardziej że wiele sieci jest obecnie własnością olbrzymich konglomeratów. Zresztą restauracje szybkich dań oparto na racjonalnych zasadach wypracowanych właśnie przez biurokrację. McDonald's tylko połączył te zasady z innymi, doprowadzając w ten sposób do makdonaldyzacji.
* Harvey Greisman, Disaicbmtmut of tbe World, „British Journal of Sociology", 27 (1976): 497-506.
53
Holocaust: „produktem końcowym była śmierć"
Weber pisał o racjonalizacji i biurokratyzacji na początku stulecia. f\le można chyba zaryzykować twierdzenie, że jego najgorsze obawy przybrały formę holocaustu, do którego doszło dwadzieścia lat po jego śmierci w 1920 rokuj
Zdaniem Zygmunta Baumana: „Holocaust może służyć za przykład współczesnej racjonalności biurokratycznej".* Podobnie jak biurokracja, holocaust był wytworem zachodniej cywilizacji. Więcej, jak wykazuje Bauman, holocaust nie stanowił żadnego wynaturzenia, lecz „pozostawał w pełnej zgodności z tym wszystkim, co wiemy o tej cywilizacji, z jej duchem, priorytetami, immanentną wizją świata".** Innymi słowy, holocaust wymagał racjonalności współczesnego świata. Do holocaustu nie mogło dojść w społeczeństwach wcześniejszych, mniej zracjonalizowanych. Faktem jest, że pogromy, których dopuszczały się tamte społeczeństwa, były prymitywne, mało efektywne w porównaniu z systematycznym wymordowaniem milionów ludzi w czasie holocaustu.
Holocaust można też uznać za przykład nowoczesnej inżynierii społecznej, której celem jest stworzenie doskonale racjonalnego społeczeństwa. Zgodnie z ideologią faszystowską miało to być społeczeństwo Judenfrei, czyli wolne od Żydów (jak również Cyganów, homoseksualistów, lesbijek i kalek). Bauman widzi tu analogię z uprawą ogrodu. Doskonały ogród uzyskuje się, plewiąc chwasty; dla stworzenia doskonałego społeczeństwa faszystowskie* Zygmunt Bauman, Moikmily and tbe holocaust, Ithaca, NY: Cornell University Press, 1989 (polski przekład: Umnnęmil i laglada, Warszawa: Fundacja Kultury Mosada 1992, przełożył Franciszek Jaszuński), s. 149, cytaty w przekładzie własnym tłymacza.
' Tamże, s. 8.
go należało wyplenić Żydów. Uciekając się do terminologii medycznej, Hitler nazwał Żydów wirusem, schorzeniem, z którego trzeba było wyleczyć naród niemiecki.
Holocaust miał wszystkie cechy racjonalizacji (i makdonaldyzacji). Po pierwsze, dysponował efektywnym mechanizmem unicestwiania dużych grup ludzi. I tak na przykład, kiedy wczesne eksperymenty wykazały, że rozstrzeliwanie jest nieefektywne, faszyści opracowali wydajniejszą metodę zabijania ludzi - komory gazowe.
Doszli też do wniosku, że niektóre funkcje (na przykład selekcjonowanie kolejnych grup ofiar) efektywniej będzie powierzyć członkom społeczności żydowskiej niż swoim funkcjonariuszom.* Wielu Żydów przystało na współpracę z faszystami, ponieważ w takim zracjonalizowanym systemie wydawała im się „racjonalnym" posunięciem (stwarzającym szansę na ocalenie innych lub siebie samych).
Po drugie, holocaust charakteryzowała kalkulacyjność.
Obliczano na przykład, ilu ludzi da się zabić w najkrótszym czasie. Bauman przytacza tu taki przykład: Administratorów kolei interesuje przede wszystkim wielkość przewiezionego ładunku podana w tonach na kilometr. Nieważne, co to za ładunek - ludzie, owce czy drut kolczasty - interesuje ich ilość, nie jakość. Większości urzędników jednak nawet tak ogólnikowe pojęcie jak „ładunek" wydaje się zbytnio obciążone cechami jakościowymi. Interesuje ich wyłącznie finansowy wynik działań. Pieniądze.** W przypadku Żydów pędzonych do komór gazowych z pewnością nie myślano ani o jakości ich życia, ani nawet Jak zobaczymy w rozdziale trzecim, restauracje szybkiej obsługi zwiększają wydajność, zapędzając klientów do (nieodpłatnego) spełniania za nich szeregu obowiązków.
Tamże, s. 103.
54
o jakości" śmierci. W sensie czysto ilościowym holocaust stał się ponurym symbolem masowej eksterminacji ludności:
Holocaust zdystansował nie tylko wszystko to, czego dokonaliśmy w nowocześnie racjonalny, planowy, naukowy, fachowy, efektywny i dobrze zorganizowany sposób, ale również swoje historyczne odpowiedniki, które z jego perspektywy okazały się straszliwie prymitywne, chybione, nieskuteczne.
Holocaust był od nich pod każdym względem doskonalszy (...) Wziął górę nad wszystkimi przypadkami ludobójstwa w przeszłości.*
Po trzecie, dokładano wielkich starań, aby zabijanie cechowała „przewidywalność". Cały proces miał coś z taśmy montażowej. Pociągi bezustannie dowoziły ofiary do obozów koncentracyjnych, ofiary wysiadały, ustawiały się w kolejce, po czym wykonywały szereg nakazanych czynności. Kiedy było po wszystkim, pracownicy obozu układali trupy na stosy, które następnie systematycznie usuwano.
Ofiary poddawano władzy gigantycznej machiny, w której skład wchodziły koleje, krematoria oraz biurokracja kierująca całym procesem. Oto jak opisuje ją Feingold:
[Auschwitz] był również odpowiednikiem nowoczesnej fabryki. Tyle że surowcem byli ludzie, a produktem końcowym śmierć, skrzętnie odnotowywana - tyle a tyle zwłok dziennie - w raportach kierownika tej fabryki. Kominy, symbole nowoczesnej fabryki, wyrzucały w powietrze gryzący dym powstały przy spalaniu ludzkich ciał. Znakomicie zorganizowana europejska kolej zaopatTamże, s. 89.
rywała te fabryki w surowiec. Transportowano go tak samo, jak każdy inny ładunek (...) Inżynierowie zaprojektowali krematoria, a urzędnicy zaprojektowali bardzo sprawny system biurokratyczny. Byliśmy świadkami zakrojonej na szeroką skalę inżynierii społecznej.*
Nie muszę chyba dodawać, że holocaust osiągnął szczyt nieracjonalności racjonalności, a ściślej rzecz biorąc - najwyższy stopień dehumanizacji. Cóż bowiem mogło być bardziej nieludzkie niż wymordowanie milionów ludzi w taki mechaniczny sposób? W celu dokonania tych morderstw należało ofiary wcześniej zdehumanizować, „sprowadzić do kolumn liczb".** „Niemiecką machinę biurokratyczną zaprzężono do realizacji celu, którego nieracjonalność przekracza wszelkie wyobrażenia"***, konkluduje Bauman.
Omawianie holocaustu w kontekście poprzedników makdonaldyzacji może się niektórym czytelnikom wydać posunięciem niezbyt na miejscu. Naturalnie, restauracji McDonald'sa nie należy wymieniać jednym tchem z holocaustem. Historia nie zna bardziej odrażającej zbrodni.
GSanakże istnieją ważne przyczyny, dla których warto Holocaust omówić i w tym kontekście. Po pierwsze, holocaust opierał się na zasadach racjonalności formalnej i był w dużej mierze uzależniony od jej paradygmatu, czyli biurokracji. Po drugie, holocaust wiąże się także, jak widzieliśmy, z systemem taśmy montażowej, omawianym w dalszych dwóch podrozdziałach. I wreszcie - dzisiejsze upowszechnienie racjonalizacji formalnej pod postacią makdonaldyzacji potwierdza tezę Baumana, że holocaust może się powtór^ycA
' Tamże, s. 8.
r
Tamże, s. 102,
' Feingold, w: tamże, s. 136,
56 57
Zarządzanie naukowe:
znaleźć „jedyny i najlepszy sposób" \Rozwój zarządzania naukowego odegrał pionierską rolę i utorował drogę makdonaldyzacj£}Weber też o nim wspomina, omawiając proces racjonalizacji. Autorem zarządzania naukowego jest Frederick W. Taylor, którego pomysły odegrały decydującą rolę w kształtowaniu środowiska pracy w naszym stuleciu.* Opracował on szereg zasad mających na celu zracjonalizowanie pracy i został zatrudniony przez liczne duże firmy (na przykład Bethlehem Steel), żeby wprowadzić je w życie w ich fabrykach.
Taylor, którego zaintrygowała niska wydajność pracy w USA, zaczął zastanawiać się, jak ją podnieść.I^Jzukając najlepszego sposobu wykonywania danej pracy, prowadził analizy czasowo-ruchowe czynności tych robotników, których uznał za wystarczająco wydajnych! Każdą czynność podzielił na jednominutowe etapy i szukał „jedynego i najlepszego sposobu" jego wykonywania. Za każdym razem gdy doszedł do wniosku, że odkrył ten sposób, uczył go wybranych przez siebie robotników.
Ogólnie rzecz biorąc, zarządzanie naukowe utorowało drogę technologii nie wymagającej udziału człowieka, umożliwiającej manipulowanie robotnikami. Przedsiębiorcy stwierdzili, że robotnicy stosujący się do wskazówek Taylora wykonywali swe czynności w określonej kolejności (a więc ich praca stała się „przewidywalna"), osiągali wyższą efektywność i produkowali znacznie więcej przy niewiele podwyższonych zarobkach (kalkulacyjność).
Przedsiębiorstwa, które wprowadziły metody Taylora, zaczęły osiągać wyższe zyski.
Podobnie jak wszystkie systemy racjonalne zarządzanie naukowe też miało swoją nieracjonalną stronę. Przede * Frederick W. Taylor, The Prmcipks of Scimtific Management, New York: Harper & Row, 1947.
wszystkim było systemem dehumanizującym, w którym ludzie byli traktowani przedmiotowo. Ponieważ od pracowników wymagano wyłącznie paru zrutynizowanych ruchów, ich zdolności i umiejętności na ogół nie były wykorzystywane. Miało to katastrofalne konsekwencje i dlatego w latach osiemdziesiątych przemysł amerykański musiał ustąpić w konkurencji z przemysłem japońskim, który potrafił pogodzić racjonalność formalną z wykorzystaniem zdolności robotnika,*
Wprawdzie dziś niewiele się słyszy o Taylorze i zarządzaniu naukowym, ale jego idee dalej wywierają wpływ na sposób, w jaki wykonujemy naszą pracę, zwłaszcza fizyczną. Wprowadzając ścisły podział zadań, restauracja szybkich dań odwołuje się, nie zawsze świadomie, właśnie do zasad zarządzania naukowego.** Praca jest tu tak zorganizowana, aby smażenie hamburgerów i kurczaków lub podawanie posiłków odbywało się jak najefektywniej. McDonald's nie wymyślił zarządzania naukowego, połączył je tylko z zasadami biurokracji i z zasadami pracy przy taśmie montażowej, co dało początek procesowi makdonaldyzacji.
Taśma montażowa:
produkowanie robotników robotów
NĘodobnie jak współczesną biurokrację i zarządzanie naukowe taśmę montażową wynaleziono u progu dwudziestego wiekuAPo raz pierwszy zastosowano ją w zbiurokratyzowanym przemyśle samochodowym, a ostateczną George Ritzer, Terri LeMoyne, Hyperrationality: An Extension of Weberian and Neo-Weberian Tbeory, w: George Ritzer, Metatbeori^ing in Sociology, Lesington, MA: Lexington Books, 1991, s. 93-415.
** Ester Reiter, Making Fast Food, Montreal and Kingston: McGill-Queen's University Press, 1991, s. 112-114, 59
formę nadały jej zasady zarządzania naukowego. Zwykle uważa się ją za odkrycie Henry'ego Forda, choć miała swe wcześniejsze odpowiedniki w innych działach gospodarki (paczkowanie mięsa) i była dziełem nie tyle Henry'ego Forda co jego inżynierów (patrz: rozdział trzeci).* Taśma montażowa stanowiła ważny krok naprzód w racjonalizacji produkcji i znalazła zastosowanie w wielu jej dziedzinach. Podobnie jak biurokracja i restauracja szybkich dań, a nawet holocaust, samochodowa taśma montażowa jest bardzo dobrym przykładem racjonalności formalnej.
Przede wszystkim czyni pracę efektywną. Wielu wąsko wyspecjalizowanych (niewykwalifikowanych) robotników, montujących samochody przesuwające się na pasie transmisyjnym w wielkiej hali, robi to znacznie wydajniej, niż grupa wysoko wykwalifikowanych rzemieślników budujących auto w małym pomieszczeniu. Każdy robotnik wykonuje coś „przewidywalnego" (na przykład nakłada maskę na silnik), zaś produkty końcowe są zupełnie jednakowe. Taśma montażowa umożliwia kwantyfikację składników produkcji i maksymalizację liczby produkowanych aut.
Taśma montażowa jest również technologią nie wymagającą udziału człowieka, umożliwia zatem maksymalne manipulowanie robotnikami, którzy zmuszeni są do wykonywania określonych zadań na danym etapie cyklu produkcyjnego. Jeśli robotnik ominie jakąś czynność, natychmiast to widać. Na przykład, jeśli nie nałoży maski, to przesuwający się na taśmie samochód będzie miał odkryty silnik. Ograniczony czas przeznaczony na wykonanie zadania utrudnia (lub zgoła uniemożliwia) racjonalizatorstwo. Dzięki taśmie montażowej do wyprodukowania dużej liczby samochodów wystarczy kilku niewykwalifikowanych robotników. Więcej, wąska specjalizacja * Henry Ford, My Life and Work, Garden City, NY: Doubleday, Page, and Co., 1922; James T. Flink, The Automobile Age, Cambridge, MA: MIT Press, 1988.
umożliwia zastępowanie robotników robotami. Roboty zostały stworzone właśnie do wykonywania rutynowych i powtarzalnych czynności. Zatem od rozłożenia zadania na tak proste czynności, że mogą wykonywać je ludzie-roboty, pozostaje już tylko krok do zastąpienia robotników maszynami. Faktem jest, że dziś coraz więcej takich czynności przy taśmie montażowej wykonują roboty.
Hak wykazali liczni krytycy, taśma montażowa charakteryzuje-się własną nieracjonalnością. Jest niewątpliwie dehumanizującym miejscem pracy. Wyposażonym w rozmaite zdolności i umiejętności ludziom każe się wykonywać w kółko kilka tych samych prostych czynności Zamiast pozwolić na ujawnienie zdolności, neguje się ich człowieczeństwo i zmusza do zachowań właściwych robotom. Ci ludzie nie mają możliwości zrealizowania się w pracy. A to tylko jeden z wielu przejawów nieracjonalności taśmy montażowej.
Mimo tych wad taśma montażowa wywarła głęboki wpływ na rozwój restauracji szybkich dań. Najjaskrawszym tego przykładem jest pas transmisyjny używany w Burger Kingu do smażenia hamburgerów. Mniej oczywisty jest fakt, że większość czynności w tego typu restauracjach wykonuje się taśmowo, z rozbiciem zadań na etapy. Przygotowanie hamburgera składa się z usmażenia kotleta, wetknięcia go między dwie połówki bułki, pomazania specjalnym sosem, położenia na kotlet listka sałaty i plasterka pomidora, a na końcu zapakowania. Nawet klienci mają do czynienia z czymś w rodzaju taśmy montażowej, czego najlepszym przykładem jest kupowanie posiłku bez wysiadania z samochodu. Jeden z krytyków zauważył: „Do restauracji szybkich dań wprowadza się podstawowe elementy produkcji fabrycznej... [to] początki maszyny do karmienia". *
Bruce A. Lołiof, Hamburger Stand Industriali^ation and the Fast-Food Phnomenon, w: Marshall Fishwick (red.). Rotiald Kemsited: Tte World of Ronald McDonald, Bowling Green University Press 1983, s. 30, por. także Ester Reiter, Making Fast Food, wyd. cyt., s. 75.
60 61
Warto tu odnotować, że samochodowa taśma montażowa nie tylko była poprzednikiem makdonaldyzacji, ale także utorowała jej drogę. Masowa produkcja tanich samochodów uczyniła je dostępnymi dla wielu ludzi. To z kolei sprawiło, że wybudowano liczne autostrady, przy których rozwinął się przemysł turystyczny.* Restauracje, hotele, kempingi, stacje benzynowe i tym podobne wyrosły jak grzyby po deszczu, dając początek wielu sieciom, które położyły podwaliny pod makdonaldyzację.
Alfred Sloan z General Motors jeszcze bardziej zracjonalizował biurokratyczną strukturę przemysłu samochodowego. Sloan zasłynął wprowadzeniem w GM systemu wielowydziałowego, w którym decyzje strategiczne podejmuje centrala, bieżące pozostawiając poszczególnym wydziałom.** Wynalazek tak się spodobał, że wprowadzono go nie tylko w fabrykach samochodów, lecz także w wielu innych przedsiębiorstwach.
Levittown:
„domy rosły jak na drożdżach"
Dostępność samochodu przyczyniła się nie tylko do upowszechnienia restauracji szybkich dań, ale również do rozwoju osiedli podmiejskich, który umożliwiła masowa produkcja domów jednorodzinnych. Jej pionierem była firma Levitt & Sons założona przez Abrahama Levitta.
* Marshall Fishwick, Cloning Clowns: Some Finał Tboughts, w: Marshall Fishwick (red.,), KonaldReuisiteJ..., wyd. cyt. s. 148—151. Dalsze szczegóły dotyczące opisanego w tym ustępie związku między samochodem a rozwojem przemysłu turystycznego znajdzie czytelnik w: James T.
Flink, The Automobile Age.
** James T. Flink, The Automobile Age, wyd. cyt., por. także Alfred P.
Sloan, Jr. My Years at General Motors, Garden City, NY:Doubleday, 1964.
W latach 1947-1951 firma ta wybudowała 17 447 domów na kartofliskach w okolicach Nowego Jorku, tworząc w ten sposób Levittown na Long Island z 75 000 mieszkańców.* Pierwsze domy w osiedlu o tej samej nazwie w Pensylwanii sprzedano w roku 1958. W tym drugim Levittown (w odróżnieniu od osiedla pilota na Long Island) pomyślano już o całej infrastrukturze. Właśnie takie osiedla stworzyły odpowiednią bazę dla rozwoju restauracji typu McDonald's. Mieszkańcy osiedli takich jak Levittown posiadają samochody, są więc ich naturalną klientelą.
Levitt & Sons widzieli swą firmę jako wielką fabrykę opartą na technologii taśmy montażowej. Jeden z synów, William Levitt, opowiada:
Rzecz polegała na odwróceniu zasady taśmy montażowej z Detroit... Tam auto sunęło, a robotnicy zostawali na stanowiskach. U nas natomiast przesuwali się robotnicy, wykonując te same czynności w kolejnych domach. O ile mi wiadomo, nikt wcześniej na to nie wpadł.**
Robotnicy budowlani wykonywali wyspecjalizowane zadania podobnie jak ich koledzy przy taśmie montażowej. Mówi drugi syn Alfred Levitt: „Ten sam człowiek robi codziennie to samo mimo przestróg psychologów.
Nudne to, męczące, ale plik zielonych banknotów tę nudę mu wynagradza".*** Tak więc Levittowie zracjonalizowali pracę robotnika budowlanego, podobnie jak Ford pracę mechanika samochodowego - bardzo podobnie go traktując.
Zracjonalizowali nie tylko samą pracę, ale i plac budowy. Na placu i wokół niego stawiali magazyny, warsztaty * Lepitfs Progress, „Fortune", październik 1952, s. 155ff.
** Richard Perez Pena, William hetiitt, 86, Suburb Ma/ar, Dies, „New York Times" 29.01.1994, s. 26.
* The Most Housefir the Money, „Fortune", październik 1952, s. 152.
63
dla stolarzy, hydraulików, składowali piasek, żwir i cement. Levittowie zrezygnowali z zamawiania w innych firmach różnych elementów, a następnie ich transportowania; woleli, aby wykonywano je na miejscu, pod ich bacznym okiem. W miarę możności korzystali z prefabrykatów. Budowę domów wyłącznie z prefabrykatów Levittowie uznali jednak za rozwiązanie mniej wydajne.
Budowę każdego domu realizowano według ściśle określonej, zracjonalizowanej instrukcji. Na przykład, budując szkielet takiego domu, robotnicy nie musieli niczego mierzyć ani przycinać - wszystko było przygotowane. Zewnętrzne ściany pokrywano dużymi płytami firmy „Colorbestos" - 73,5 sztuki, które zastępowały 570 gontów używanych do tej pory do szalowania tych ścian. Malowano metodą podciśnieniową, nadając wszystkim domom te same dwa kolory - zieleń i biel kości słoniowej.
W efekcie „domy rosły jak na drożdżach.* W rezultacie tych działań powstały olbrzymie osiedla niemal jednakowych domów, a wybudowano je szybko i tanim kosztem.
Kwantyfikacja była ważna nie tylko przy samej budowie domów. Na przykład pośrednicy sprzedający te domy starali się nie mówić wiele o ostatecznej cenie domu, za to kładli nacisk na wysokości zaliczki i rat miesięcznych.
Uważali, że potencjalnych nabywców bardziej interesuje, ile będą musieli zapłacić w najbliższej przyszłości niż ostateczna kwota. W reklamach podkreślano „wielkość i wartość" domu.** Innymi słowy, Levitt & Sons, podobnie jak inne firmy będące zwiastunami zracjonalizowanej przyszłości, starali się wmówić klientowi, że tanio kupuje olbrzymią powierzchnię mieszkalną. (Zasady wypracowane przez Levitta, a mówiąc ogólniej, zasady makdonaldyzacji, zastosowano również przy stawianiu elegantszych domów, nazywanych obecnie przez architektów „McRe* Tamże, 5. 153.
** Herbert Gans, The Lemttoumers: Ways of Life and Politics iti a New Subwban Commmity, New York: Pantheon Books, 1967, s. 13.
64
zydencjami"*)- Podobnie dzisiejsze restauracje szybkich (jań usiłują przekonać klienta - jawnie lub nie - że otrzymuje masę jedzenia za niewielkie pieniądze.
Bardzo krytykowano życie w tych zracjonalizowanych osiedlach. Mówiono o nich „pudełka", twierdząc, że te dwupoziomowe domki przypominają pudełka na buty.** Można jednak spojrzeć na nie przychylniejszym okiem.
Wielu mieszkańców Levittown wprowadziło różne zmiany w zewnętrznym wyglądzie swych domów, co sprawiło, że przestały być jednakowe. Dziś można spotkać „pudełko Levitta stylizowane na dwór elżbietański, szwajcarskie schronisko albo holenderską stodołę z Pensylwanii".*** Inni krytycy zwracali uwagę na wiele pozytywnych stron życia w osiedlach podmiejskich w ogóle, a w Levittown w szczególności. Na przykład Herbert Gans, który badał trzecie Levittown w New Jersey, stwierdził: „Trudno zaprzeczyć, że jest to bardzo sympatyczne osiedle".**** Sympatyczne czy nie, Levittown jest bezprzecznie zracjonalizowanym środowiskiem mieszkalnym, które zbudowano w oparciu o zasady rządzące rozwojem współczesnych osiedli.
Centra handlowe:
ucentrowienie Ameryki
Mnnym elementem zracjonalizowanego społeczeństwa, którego powstanie umożliwił rozwój motoryzacji i podmiejskich * Patricia Dane Rogers, Bulidiitg... „Washington Post/Home", 02.02.1995, s. 12, 15.
** Richard E. Gordon, Katherine K. Gordon, Max Gunther, The Split Lesel Trap, New York: Gilbert Geis Associates, 1960.
*** Georgia Dullea, The Tract House As Landmark, „New York Times" 17.10.1991, s. Cl, C8.
**** Herbert Gans, The Lemttowmrs... wyd. cyt., s. 432.
65
osiedli, jest tzw. mali, czyli skupisko sklepów pod jednym dachem.^Współczesne centrum handlowe miało swojego poprzednika w Galerii Wiktora Emmanuela w Mediolanie we Włoszech (której budowę ukończono w roku 1877) i w pierwszym centrum handlowym na otwartym powietrzu wybudowanym w USA w 1916 roku. Pierwszym całkowicie zadaszonym centrum handlowym było wszakże Southdale Center w Edina w stanie Minnesota uruchomione w 1956 roku, tuż po otwarciu pierwszego McDonald'sa Raya Kroca. Dziś w USA mamy dziesiątki tysięcy takich centrów odwiedzanych miesięcznie przez miliony klientów. Największe do tej pory centrum handlowe otwarto w USA w 1992 roku w Bloomington w stanie Minnesota, nieopodal tego pierwszego w Edinie. Składają się na nie 4 domy towarowe, 400 sklepów (często filii wielkich sieci) oraz wesołe miasteczko.** Centra handlowe i zmakdonaldyzowane firmy doskonale się uzupełniają. Z jednej strony, centra są dla tych sklepów miejscem „przewidywalnym", ujednoliconym i zapewniającym klientelę. Kiedy buduje się jakieś nowe centrum handlowe, firmy zapisują się na listę, żeby otrzymać w nim miejsce. Z drugiej strony, centra handlowe bez sklepów tych firm nie mogłyby istnieć, bo nie miałyby komu wynająć swych lokali. Sieci znanych firm i centra handlowe - jednoczesne produkty epoki przyspieszonej motoryzacji - żyją w symbiozie i napędzają makdonaldyzację.
Jak na ironię, centra handlowe cieszą się popularnością zarówno wśród młodych, jak i starych. Wielu ludzi w podeszłym wieku jeździ tam, żeby sobie pospacerować i spotkać się ze znajomymi. Ponieważ niektórzy rodzice zabierają na zakupy dzieci, centra zaczęły im zapewniać sale William Severini Kowinski, The Mailing of America: An hsid$ Luk at tbe Gnat Cmsumer Paradise, New York: Morrow, 1985.
Kara Swisher, A Mali for America? „Washington Post/Business", 30.06.1991, s. Hl, H4.
66
3baw, bezpłatne gry wideo i darmowe seanse filmowe.* podobnie jak wielu innych propagatorów makdonaldyzacii społeczeństwa, właściciele centrów handlowych także próbują zwabiać klientów od niemowlęcia po staruszka.
Zdaniem Williama Kowińskiego, centrum „jest spełnieniem amerykańskich marzeń, zarówno tych normalnych, jak i nienormalnych, modelem powojennego raju" ** Można zacząć od centrów handlowych, jak robi to Kowinski, i mówić o „ucentrowieniu Ameryki". Moim zdaniem jednak, większy wpływ na społeczeństwo mają restauracje typu McDonald's. Zgodzę się wszakże, że podobnie jak centrum handlowe makdonaldyzację można traktować jako zjawisko „zarówno normalne, jak i nienormalne".
McDonalcTs,
czyli fabryka szybkich dań
fjfay Kroć stworzył imperium McDonakTsa i to jemu przypisuje się opracowanie jego racjonalnych zasad, ale pomysł szybkich dań zrodził się w głowach dwóch braci, Maca i Dicka McDonald^*** Pierwszą restaurację bracia McDonald otworzyli w Pasadenie w Kalifornii w roku 1937. Postawili w nim na szybkość obsługi, dużą przepustowość i niskie ceny. Dla uniknięcia bałaganu bracia McDonald oferowali klientom ograniczone menu. Zamiast tradycyjnego sposobu przygotowywania * Janice L. Kapłan, The Mali Outlet for Catin Fecer, „Washington Post/Weekend", 10.02.1995, s. 53.
** William Severini Kowinski, The Mailing of America..., wyd. cyt., s, 25.
** Ray Kroć, Grinding lt Out, New York: Berkeley Medallion Books, 1977, Stan Luxenberg, Koadside Empires: How lii Chains Franchised Ammca, New York: Viking, 1985, John F. Love, McDonalłs: Behmd thi Arches, Toronto: Bantam Books, 1986.
67
i podawania posiłków wprowadzili taśmowy. Zrezygnowawszy z zatrudniania wykwalifikowanych kucharzy, „ograniczyli menu, co pozwoliło im rozbić proces przygotowywania posiłków na proste, powtarzalne czynności, które z łatwością mógł wykonywać nawet ktoś, kto pierwszy raz znalazł się w kuchni".* Jako pierwsi też wprowadzili specjalizację w pracy restauracyjnej, czyli stanowiska takie jak „smażalnik", „mieszacz koktajli", „frytkarz" i „dekorator" (pracownik uzupełniający bułki z hamburgerami jarzynami i zawijający je w papier). Opracowali instrukcje dla pracowników, co i jak mają robić, a nawet, co mówić.
W taki oto sposób bracia McDonald odegrali wiodącą rolę w racjonalizacji „fabryki szybkich dań".** Kroć nie wynalazł ani McDonald'sa, ani koncesji.
Koncesje wprowadziła fabryka maszyn do szycia Singera po wojnie secesyjnej, a na początku naszego stulecia koncesje sprzedawały fabryki samochodów i wytwórnie napojów gazowanych. W latach trzydziestych koncesje spopularyzowano w handlu detalicznym; wtedy to rozwinęły się sieci takie jak Western Auto, Rexall Pharmacy i samoobsługowe sklepy spożywcze IGA.
Koncesje próbowano upowszechnić także w gastronomii, jeszcze zanim na scenę wkroczył Ray Kroć w latach pięćdziesiątych. Sieć kiosków z piwem korzennym A&W wystartowała w roku 1924. Howard Johnson zaczął sprzedawać koncesje na budki z lodami i słodyczami w 1935.
Pierwsze bary mleczne Dairy Queen otworzyły swoje podwoje w roku 1944, a w 1948 sieć ta liczyła już 2500 punktów w całym kraju. Przed McDonakTsem istniało wiele innych znanych do dziś sieci. Big Boy zaczynał w latach trzydziestych, a Burger King (początkowo Instaburger) i KFC w roku 1954. Tak więc otwarty 15 kwietnia 1955 roku McDonakfs Raya Kroca debiutował stosunkowo późno jako sieć, a restauracja w szczególności. Omówimy to po kolei.
John F. Love, McDonalfls..., wyd. cyt., s. 18.
** Tamże, s. 20.
pierwszą restauracją McDonald'sa, którą Ray Kroć zobaczył w 1954 roku, był ni mniej, ni więcej tylko kiosk dla zmotoryzowanych w San Bemardino w Kalifornii.
Podstawowe menu, styl, a nawet niektóre ze słynnych dziś na całym świecie technik zostały wymyślone przez braci McDonald. Kiosk budził lokalną sensację, ale bracia byli zadowoleni; szło im nieźle i to w zasadzie zaspokajało ich ambicje, jeśli nie liczyć kilku nieśmiałych prób sprzedania swego pomysłu innym. Nie zaspokojone ambicje miał natomiast Kroć, który zaproponował, że zostanie ich agentem, po czym poświęcił się budowie imperium McDonakTsa, które zainicjowało proces makdonaldyzacji. Początkowo Kroć był wspólnikiem braci, ale w 1961 roku wykupił ich firmę za 2,7 mln dolarów i dalej rozwijał ją według własnego upodobania.
Należy podkreślić raz jeszcze, że Kroć wniósł niewiele nowego. Do przejętych od braci McDonald pomysłów i technik dorzucił zasady, na których opierało się koncesjonowanie (restauracji szybkich dań i innych), biurokracja, zarządzanie naukowe i produkcja taśmowa. Geniusz Kroca polegał na wprowadzeniu do gastronomii znanych skądinąd pomysłów i technik, a następnie ambitnym upowszechnianiu ich - poprzez koncesje - najpierw w całych Stanach Zjednoczonych, a potem na świecie^fcDonald i makdonaldyzacja nie są żadnym nowym wynalazkiem, jedynie ukoronowaniem procesów racjonalizacji zachodzących w ciągu naszego stulecia^y Wynalazkiem Kroca był niewątpliwie sposób koncesjonowania McDonaldów. Nie sprzedawał, na przykład, koncesji regionalnych, jeśli groziło to panowaniem jednego właściciela koncesji nad wszystkimi placówkami otwieranymi w tym regionie. Regionalni właściciele, gdy poczuli się mocniej, pozwalali sobie na rozmaite odstępstwa od zasad przyjętych przez McDonald'sa i doprowadzali do bankructwa innych właścicieli koncesji. Dążąc do zwiększenia centralnego nadzoru i ujednolicenia systemu, Kroć sprzedawał po jednej koncesji naraz i rzadko 69
zgadzał się, aby jeden właściciel posiadał więcej niż jedną koncesję. Innym wynalazkiem Kroca było ustalenie niezwykle niskiej ceny koncesji; wynosiła ona zaledwie 950 dolarów. Inni sprzedawali swoje licencje o wiele drożej i to był ich główny zysk. Nie interesował ich dalszy rozwój tych placówek. Tymczasem zysk McDonakTsa nie pochodził z jednorazowych opłat licencyjnych, lecz z zastrzeżonych w umowie 1,9 procenta dochodów ze sprzedaży\J?owodzenie Kroca i jego organizacji zależało zatem od tego, jak prosperowały poszczególne placówki. Ta wspólnota interesów była właśnie największym wkładem Kroca w system koncesyjny, a także kluczowym czynnikiem przesądzającym o sukcesie firmy i właścicieliLjęj koncesji, z których wielu dorobiło się własnych milionów.
Firmie udało się zachować równowagę między scentralizowanym nadzorem a samodzielnością właścicieli jej koncesji.
Wprawdzie Kroć narzucił wszystkim właścicielom jednolity system, ale równocześnie gorąco zachęcał ich do zgłaszania pomysłów, które usprawniłyby działanie nie tylko ich placówek, lecz także całej sieci. Weźmy sprawę wprowadzania nowych potraw. W tej dziedzinie Kroć nie zaliczał się do wielkich wynalazców. Notoryczne ponosił fiaska, z których największym był Hulaburger, czyli opieczona bułka z włożonym między dwa plasterki sera krążkiem ananasa z rusztu.
Wszystkie udane pomysły, takie jak kanapka z rybą, Egg McMuffm, a ogólniej, zestawy śniadaniowe McDonakTsa, zostały zgłoszone przez właścicieli jego koncesji.
Nie będąc wynalazcą, Kroć promował pomysły, które przyczyniały się do dalszego racjonalizowania restauracji szybkich dań. Między innymi pełnił (mimowolnie) funkcję krzewiciela (i entuzjasty) zasad racjonalizacji, wygłaszając mowy na temat .jednolitości, standardowego menu, porcji jednakowej wielkości, jednakowych cen i tej samej jakości we wszystkich punktach sprzedaży".* Ta jednolitość wyróżniała McDonald'sa spośród konkurentów, któ* Tamże, s. 68, 69.
rży o nią zupełnie nie dbali. McDonakfs prowadził też w kwestii ograniczonego menu (początkowo dziesięć pozycji) i surowych wymagań dotyczących zawartości tłuszczu w hamburgerach; pierwszy zaczął używać mrożone mięso i frytki, zatrudnił inspektorów sprawdzających przestrzeganie zaleceń jednolitości oraz zgodności z przepisami; w 1961 roku otworzył ośrodek szkoleniowy zwany Uniwersytetem Hamburgera (który dawał dyplom z hamburgerologii), a w 1958 roku opublikował podręcznik instruujący, jak należy prowadzić placówkę należącą do sieci.* Podręcznik ten formułował wiele racjonalnych zasad prowadzenia restauracji szybkich dań: Wyjaśniał szczegółowo, jak nalewać koktajle mleczne, smażyć hamburgery i frytki. Podawał precyzyjnie czas podgrzewania potraw i temperaturę urządzeń. Określał ściśle wielkość porcji każdego składnika pożywienia, łącznie z tym, że do każdego hamburgera należy dodać siedem gramów cebuli, a z kilograma sera powinno się otrzymać siedemdziesiąt jeden plasterków. Precyzował co do milimetra grubość frytki. Określał kryteria kontroli jakości niespotykane dotąd w gastronomii, nakazując między innymi wyrzucanie do śmieci produktów mięsnych i ziemniaczanych, które czekały na podanie dłużej niż dziesięć minut.
Smażalników (...) instruowano, żeby hamburgery nakładali na gorącą blachę od lewej do prawej, w sześciu rzędach po sześć sztuk. Ponieważ pierwsze dwa rzędy znajdują się najdalej od źródła ciepła, instruowano [wyróżnienia moje - G.R.] ich (i nadal się instruuje), żeby najpierw odwracali kotlety w trzecim rzędzie, potem w czwartym, piątym, szóstym, a dopiero na końcu w pierwszych dwóch.** * Ester Reitet, Uakitlg Fast Food, wyd. cyt., 5. 68.
** John F. Love, McDmaUs..., wyd. cyt., s. 141-142.
71
Wnioski
%Jakdonaldyzacja nie pojawiła się w historycznej próżni; miała poprzedników, którzy nadal odgrywają istotną rolę. Instytucje te wypracowały zasady (produkcja taśmowa, zarządzanie naukowe, biurokracja) wykorzystane potem przez sieci restauracji szybkich dafij Przygotowały także odpowiedni grunt - armię robotni!ow i urzędników zatrudnionych z dala od miejsca zamieszkania, posiadających samochody, którymi dojeżdżali nie tylko do pracy, lecz także do restauracji szybkich dań, coraz bardziej im potrzebnych i coraz bardziej przez nich lubianych, oraz do centrów handlowych, które udzieliły miejsca pod swym dachem wielu takim placówkom i ich zracjonalizowanym pochodnym.
Wprawdzie biurokracje odgrywają nadal ważną rolę, według mnie modelem racjonalności jest restauracja typu McDonaldY Weber bał się, że biurokracja wepchnie ludzi do „żelaznej klatki racjonalności", ja podobne obawy żywię w związku z upowszechnieniem się modelu restauracji typu McDonald's. Webera irytowała nieracjonalność racjonalności obserwowanych przez niego procesów, mnie ona skłoniła do napisania niniejszej książki.
Opracowaną przez Webera na przełomie stuleci teorię staram się zastosować do zjawisk, które u schyłku tego wieku ulegają gwałtownemu przyspieszeniu.
Wprawdzie restauracje szybkich dań przejęły wiele od swych poprzedników, stanowią jednak nagły skok w procesie racjonalizacji. Będąc logiczną ekstrapolacją procesu racjonalizacji, makdonaldyzacja przyjęła zarazem tak ekstremalną jego formę, że usprawiedliwia to używanie jej nazwy dla określenia najnowszych zjawisk w tym procesie.
Nakreśliwszy historyczne tło makdonaldyzacji, kolejne pięć rozdziałów poświęcę omówieniu jej wyznaczników - efektywności, kalkulacyjności (lub kwantyfikacji), przewidywalności i manipulowaniu ludźmi poprzez stosowa72
nie technologii nie wymagających udziału człowieka, a także nieuniknionemu bodaj produktowi ubocznemu systemów racjonalnych - nieracjonalności racjonalności.
Omawiając wyznaczniki makdonaldyzacji, pragnę pokazać na licznych przykładach, że charakteryzują one nie tylko restauracje typu McDonakFsa, lecz również inne liczne dziedziny życia społecznego na całym świecie, w tym wyższe wykształcenie, ochronę zdrowia, pracę.
Przykłady potwierdzą tezę, że makdonaldyzacja stopniowo ogarnia całe nasze życie społeczne.