A Ch Andersen 蔿ineczka

Calineczka



By艂a sobie pewnego razu kobieta, kt贸ra bardzo, bardzo pragn臋艂a mie膰 malutkie dziecko, ale nie wiedzia艂a, sk膮d je wzi膮膰. Posz艂a wi臋c do starej czarownicy i powiedzia艂a jej:

- Pragn臋艂abym z ca艂ego serca mie膰 ma艂e dziecko, czy mog艂aby艣 mi powiedzie膰, sk膮d je mog臋 wzi膮膰?

- Znajdziemy na to rad臋 - powiedzia艂a czarownica. - Masz tu ziarnko j臋czmienia, nie z tego gatunku, kt贸ry ro艣nie na ch艂opskim polu, ani z tego, kt贸ry jedz膮 kury. Wsad藕 je do doniczki, zobaczysz, co z tego wyro艣nie!

- Dzi臋kuj臋 ci - powiedzia艂a kobieta i da艂a czarownicy dwana艣cie groszy. Potem posz艂a do domu, zasadzi艂a ziarnko j臋czmienia i natychmiast wyr贸s艂 pi臋kny, du偶y kwiat, kt贸ry wygl膮da艂 jak tulipan, ale p艂atki mia艂 stulone - tak, jak gdyby kwiat by艂 jeszcze w p膮czku.

- Jaki偶 to pi臋kny kwiat! - powiedzia艂a kobieta i poca艂owa艂a 艣liczne, czerwone i 偶贸艂te p艂atki. I w chwili kiedy sk艂ada艂a ten poca艂unek, rozleg艂 si臋 jak gdyby wystrza艂 i kwiat otworzy艂 si臋 od razu. By艂 to prawdziwy tulipan, ale w 艣rodku kwiatu siedzia艂a na zielonym s艂upku male艅ka dziewczynka, 艣liczna i delikatna. Mia艂a nie wi臋cej ni偶 cal wysoko艣ci i dla tego nazwano j膮 Calineczk膮. Pi臋knie polakierowana 艂upina w艂oskiego orzecha s艂u偶y艂a jej za ko艂ysk臋, b艂臋kitne p艂atki fio艂k贸w zast臋powa艂y materaca, a p艂atek r贸偶y - ko艂dr臋. Spa艂a tam w nocy, a w dzie艅 bawi艂a si臋 na stole, gdzie kobita postawi艂a talerz, a naoko艂o zrobi艂a wianek z kwiat贸w, kt贸rych 艂odygi le偶a艂y w wodzie; po talerzu p艂ywa艂 wielki p艂atek tulipana, a Calineczka mog艂a na nim siedzie膰 i p艂yn膮膰 z jednego brzegu talerza na drugi, a zamiast wiose艂 mia艂a dwa bia艂e ko艅skie w艂osy. Wygl膮da艂o to prze艣licznie. Calineczka umia艂a tak偶e 艣piewa膰 tak pi臋knie i wdzi臋cznie, jak nikt na 艣wiecie.

Pewnej nocy, gdy le偶a艂a w swoim 艣licznym 艂贸偶eczku, przysz艂a wstr臋tna ropucha; wskoczy艂a ona przez okno, bo szyba by艂a st艂uczona. Ropucha by艂a brzydka, du偶a i mokra, wskoczy艂a na st贸艂, gdzie Calineczka spa艂a pod czerwonym p艂atkiem r贸zg.

- Pi臋kna by艂aby z niej 偶ona dla mego syna! ? powiedzia艂a ropucha, wzi臋艂a skorup臋 orzecha, gdzie spa艂a Calineczka, i razem z ni膮 zeskoczy艂a z okna do ogrodu.

Przep艂ywa艂a tam szeroka rzeka, brzeg jej by艂 bagnisty, tu mieszka艂a ropucha ze swoim. synem.呕aba obserwuje 艣pi膮c膮 Calineczk臋

Och, jaki by艂 brzydki i wstr臋tny, zupe艂nie jak jego matka. ?Kwa, kwa, brekekekeks!? - to by艂o wszystko, co potrafi艂 powiedzie膰, kiedy zobaczy艂 艣liczn膮, male艅k膮 dziewuszk臋 w 艂upinie orzecha.

- Nie m贸w tak g艂o艣no, bo si臋 obudzi - powiedzia艂a stara ropucha. I jeszcze nam ucieknie, bo jest lekka jak 艂ab臋dzi puch. Posadzimy j膮 na rzece, na du偶ym li艣ciu lilii wodnej, tam jej b臋dzie dobrze. dna jest taka lekka i ma艂a, 偶e li艣膰 ten jest dla niej ca艂膮, wysp膮. Stamt膮d nam nie ucieknie. A my tymczasem doprowadzimy do porz膮dku od艣wi臋tn膮 izb臋 pod bagnem, gdzie zamieszkacie po 艣lubie:

Na rzece ros艂o mn贸stwo wodnych liii z szerokimi li艣膰mi, kt贸re wygl膮daj膮, jakby p艂ywa艂y po wodzie. Li艣膰 le偶膮cy najdalej by艂 najwi臋kszy, do niego podp艂yn臋艂a ropucha, i postawi艂a na nim 艂upin臋 orzecha z Calineczk膮. Biena, ma艂a istotka obudzi艂a si臋 wczesnym rankiem i kiedy zobaczy艂a, gdzie si臋 znajduje, zacz臋艂a gorzko p艂aka膰, bo li艣膰 otoczony by艂 ze wszystkich stron wod膮 i nie mog艂a si臋 wydosta膰 na l膮d.

Stara ropucha siedzia艂a na dole w bagnie i zdobi艂a izb臋 trzcin膮 i 偶贸艂tymi plakatami nenufar贸w; wszystko musia艂o by膰 pi臋kne dla nowej synowej; potem podp艂yn臋艂a razem ze swoim wstr臋tnym synem do li艣cia, na kt贸rym sta艂a Calineczka. Chcieli zabra膰 jej 艣liczne 艂贸偶ko i wstawi膰 do pokoju m艂odej pary, nim ona sama by si臋 tam zjawi艂a. Stara ropucha uk艂oni艂a si臋 g艂臋boko w wodzie przed Calineczk膮 i powiedzia艂a:

- Oto widzisz mego syna, zostanie on twoim m臋偶em i zamieszkacie z przepychem na dole, w bagnie!

- Kwa, kwa, brekekekeks! - to by艂o wszystko, co potrafi艂 powiedzie膰 syn. Potem wzi臋li 艣liczne ma艂e 艂贸偶eczko i odp艂yn臋li z nim, a Calineczka siedzia艂a sama na zielonym listku i p艂aka艂a, bo nie chcia艂a zamieszka膰 u wstr臋tnej ropuchy ani zosta膰 偶on膮 jej obrzydliwego syna. Ma艂e rybki, kt贸re p艂ywa艂y w wodzie, widzia艂y ropuch臋, s艂ysza艂y, co m贸wi艂a, i wysun臋艂y g艂owy z wody, chc膮c obejrze膰 ma艂膮 dziewczynk臋. Zachwyci艂y si臋 ni膮 bardzo i zrobi艂o im si臋 naprawd臋 偶al, 偶e b臋dzie musia艂a zamieszka膰 u wstr臋tnej ropuchy. Nie, nigdy, przenigdy! Zebra艂y si臋 pod powierzchni膮 wody naoko艂o zielonej 艂odygi z li艣ciem, na kt贸rym sta艂a, przegryz艂y z臋bami 艂odyg臋 i li艣膰 pop艂yn膮艂 z biegiem strumienia, a na nim Calineczka daleko, daleko, tam gdzie ropucha nie mog艂a ju偶 jej dogoni膰.

Calineczka przep艂ywa艂a obok r贸偶nych okolic, a ma艂e ptaszki siada艂y w krzakach, patrzy艂y na ni膮 i 艣piewa艂y: "Jaka偶 to mi艂a, ma艂a dziewczynka!" Li艣膰 razem z ni膮 p艂yn膮艂 coraz dalej i dalej; w ten to spos贸b pow臋drowa艂a Calineczka za granic臋.

Uroczy, ma艂y, bia艂y motylek kr膮偶y艂 nad ni膮 od dawna i w ko艅cu usiad艂 na li艣ciu, gdy偶 Calineczka spodoba艂a mu si臋 niezmiernie; i ona r贸wnie偶 by艂a bardzo zadowolona, bo ropucha nie mog艂a jej ju偶 dogoni膰, i tak pi臋knie by艂o tam, gdzie przep艂ywa艂a; s艂o艅ce 艣wieci艂o na wodzie i wygl膮da艂o jak b艂yszcz膮ce z艂oto. Calineczka wzi臋艂a sw贸j pasek i przywi膮za艂a jednym ko艅cem motylka, drugi koniec wst膮偶ki przymocowa艂a do li艣cia; ruszy艂 on teraz o wiele szybciej i ona r贸wnie偶, bo przecie偶 sta艂a na li艣ciu.

Nagle sfrun膮 wielki chrab膮szcz, spostrzeg艂 j膮, w mgnieniu oka schwyci艂 w swe macki jej smuk艂膮 posta膰 i pofrun膮艂 z ni膮 na drzewo, a zielony li艣膰 p艂yn膮艂 dalej i po rzece i motyl r贸wnie偶, bo by艂 przecie偶 przywi膮zany do li艣cia i nie m贸g艂 si臋 uwolni膰.

M贸j Bo偶e, jak bardzo przestraszy艂a si臋 biedna Calineczka, kiedy chrab膮szcz usiad艂 z ni膮 na drzewie! Najbardziej martwi艂a si臋 jednak tym, 偶e przywi膮za艂a motylka, bo przecie偶 je偶eli nie uda mu si臋 uwolni膰, umrze z g艂odu. A chrab膮szcz nie troszczy艂 si臋 o to wcale. Usadowi艂 si臋 razem z ni膮 na najwi臋kszym zielonym li艣ciu na drzewie, nakarmi艂 j膮 s艂odkim kwiatowym sokiem i powiedzia艂 jej, 偶e jest. urocza, chocia偶 zupe艂nie nie przypomina chrab膮szcza. P贸藕niej przysz艂y z wizyt膮 wszystkie chrab膮szcze, mieszkaj膮ce na tym samym drzewie; obejrza艂y j膮; panny chrab膮szcz贸wny potrz膮sa艂y mackami i m贸wi艂y: "Ona ma tylko dwie nogi, jak偶e to n臋dznie wygl膮da! Nie ma macek - m贸wi艂y inne. - Jaka偶 jest cienka w pasie, fe, wygl膮da jak cz艂owiek! Jaka brzydka!!!" - m贸wi艂y wszystkie chrab膮szcz贸wny, a Calineczka by艂a przecie偶 taka 艣liczna! Tak te偶 my艣la艂 z pocz膮tku chrab膮szcz, kt贸ry j膮 porwa艂, ale gdy wszyscy m贸wili, 偶e jest brzydka, zacz膮艂 sam w ko艅cu tak s膮dzi膰 i nie chcia艂 jej ju偶 wcale. Niech sobie idzie, dok膮d chce. Chrab膮szcze sfrun臋艂y razem z ni膮 z drzewa i posadzi艂y j膮 na stokrotce; ale Calineczka p艂aka艂a, 偶e chrab膮szcze jej nie chc膮, bo jest taka brzydka, a przecie偶 by艂a najmilsz膮 istot膮, jak膮 mo偶na sobie wyobrazi膰, taka delikatna i jasna, jak najpi臋kniejszy p艂atek r贸偶y.

Przez ca艂e lato mieszka艂a biedna Calineczka sama jedna w du偶ym lesie. Uplot艂a sobie 艂贸偶ko z traw i powiesi艂a pod wielkim li艣ciem szczawiu, aby deszcz na ni膮 nie pada艂; zbiera艂a s艂odki sok z kwiat贸w i wypija艂a ros臋, kt贸ra co rano l艣ni艂a na li艣ciach. Tak przesz艂o lato i jesie艅, ale oto przysz艂a zima, mro藕na, d艂uga zima, Wszystkie ptaki, kt贸re tak pi臋knie dla niej 艣piewa艂y, odlecia艂y. Drzewa i kwiaty zwi臋d艂y, wielki szczawiowy li艣膰, pod kt贸rym mieszka艂a, zwin膮艂 si臋 i pozosta艂 tylko 偶贸艂ty, suchy badyl. Calineczka marz艂a straszliwie, bo jej sukienki podar艂y si臋, a ona sama by艂a taka delikatna i taka ma艂a. Biedna Calineczka, mog艂a zamarzn膮膰 na 艣mier膰.

Zacz膮艂 pada膰 艣nieg i ka偶dy p艂atek 艣niegu, kt贸ry na ni膮 pada艂, by艂 tym, czym dla nas ca艂a 艂opata 艣niegu, bo my jeste艣my duzi, a ona mia艂a tylko cal d艂ugo艣ci. Otuli艂a si臋 zesch艂ym listkiem, ale nie ogrza艂o jej to wcale; dr偶a艂a z zimna.

Tu偶 pod lasem; gdzie mieszka艂a, znajdowa艂 si臋 du偶y 艂an zbo偶a, ale zbo偶a nie by艂o ju偶 od dawna, tylko nagie, wysch艂e r偶ysko stercza艂o na zmarzni臋tej ziemi. R偶ysko to wydawa艂o si臋 Calineczce tak du偶e, jak olbrzymi las, o, jak偶e dr偶a艂a z zimna! Dosz艂a wreszcie do mieszkania polnej myszki. Myszka mieszka艂a w ma艂ej norze pod 艣cierniskiem. By艂o tam ciep艂o i zacisznie, ca艂y pok贸j zape艂niony by艂 ziarnami zbo偶a, opr贸cz pokoju by艂a pi臋kna kuchnia i spi偶arnia. Biedna Calineczka stan臋艂a w drzwiach jak ma艂a 偶ebraczka i poprosi艂a o male艅kie ziarnko j臋czmienia, bo od dw贸ch dni nic nie mia艂a w ustach.

- Moje ty biedne stworzonko! - powiedzia艂a polna mysz, bo w gruncie rzeczy by艂a to dobra, stara mysz. - Wejd藕 do mego ciep艂ego pokoju i zjedz ze mn膮 obiad.

A poniewa偶 Calineczka jej si臋 spodoba艂a, powiedzia艂a:

- Mog艂aby艣 zosta膰 u mnie przez zim臋, ale musisz 艂adnie, czysto sprz膮ta膰 m贸j pok贸j i opowiada膰 mi bajki, bo bardzo bajki lubi臋.

Calineczka robi艂a wszystko, czego wymaga艂a od niej stara mysz polna, i odt膮d wiod艂o jej si臋 wcale dobrze.

- B臋dziemy mia艂y wkr贸tce odwiedziny - powiedzia艂a mysz polna - m贸j s膮siad ma zwyczaj odwiedzania mnie raz na tydzie艅. Powodzi mu si臋 jeszcze lepiej ni偶 mnie, ma wielkie salony i nosi pi臋kne, czarne aksamitne futro. Gdyby chcia艂 ci臋 wzi膮膰 za 偶on臋, mia艂aby艣 los zapewniony. Tylko 偶e jest niewidomy. Musisz mu opowiada膰 najpi臋kniejsze bajki, jakie znasz!Odwiedziny kreta u myszy

Ale Calineczka nie mia艂a na to ochoty, nie zale偶a艂o jej wcale na s膮siedzie, gdy偶 by艂 to kret. Przyszed艂 wreszcie w odwiedziny, w swoim czarnym, aksamitnym futrze. Mysz polna m贸wi艂a, 偶e jest taki bogaty i uczony i 偶e jego mieszkanie by艂o wi臋cej ni偶 dwadzie艣cia razy wi臋ksze od mieszkania myszy; by艂 rzeczy wi艣cie uczony, ale nie znosi艂 s艂o艅ca i pi臋knych kwiat贸w, m贸wi艂 o nich 藕le, bo ich nigdy nie widzia艂. Calineczka musia艂a mu 艣piewa膰 i za艣piewa艂a: "Le膰, chrab膮szczu, le膰!" i "Chodzi mniszek po 艂膮ce!" Wtedy kret zakocha艂 si臋 w niej, zachwycony jej pi臋knym g艂osem, ale nie powiedzia艂 nic, bo by艂 to ju偶 taki rozwa偶ny jegomo艣膰. Wykopa艂 sobie w ziemi d艂ugi korytarz prowadz膮cy do nory myszy, pozwoli艂 Calineczce i myszy spacerowa膰 po tym korytarzu, kiedy b臋d膮 chcia艂y. Prosi艂 je, aby si臋 nie ba艂y martwego ptaka, kt贸ry le偶y w korytarzu.

By艂 to ca艂y ptak ze skrzyd艂ami i z dziobem, umar艂 zapewne niedawno i pochowano go w艂a艣nie tam, gdzie kret wykopa艂 sw贸j korytarz.

Kret wzi膮艂 do pyska kawa艂ek pr贸chna, kt贸re 艣wieci艂o w ciemno艣ciach, szed艂 przodem i 艣wieci艂 im w d艂ugim, ciemnym korytarzu. Gdy przyszli do miejsca, gdzie le偶a艂 martwy ptak, kret wpar艂 sw贸j szeroki nos w powa艂臋 i rozrzuca艂 ziemi臋, dop贸ki nie zrobi艂 otworu du偶ego, przez kt贸ry prze艣wieca艂o 艣wiat艂o. Po艣rodku na pod艂odze le偶a艂a martwa jask贸艂ka; pi臋kne jej skrzyd艂a by艂y z obu stron przyci艣ni臋te do bok贸w, nogi i g艂owa schowane pod pi贸ra; biedny ptak na pewno umar艂 z zimna. Calineczce strasznie go by艂o 偶al, kocha艂a tak bardzo wszystkie ptaszki, kt贸re jej tak pi臋knie 艣piewa艂y i 膰wierka艂y, ale kret tr膮ci艂 ptaka swoj膮 kr贸tk膮 nog膮 i powiedzia艂:

- Nie b臋dzie ju偶 nigdy 艣piewa膰! Jak偶e godne politowania jest stworzenie, kt贸re urodzi艂o si臋 ptakiem! Bogu niech b臋d膮 dzi臋ki, 偶e 偶adne z moich dzieci nie b臋dzie ptakiem; taki ptak nie potrafi nic, tylko wo艂a膰 "kwiwit", a w zimie musi umiera膰 z g艂odu!

- Tak, m贸wi pan jak cz艂owiek rozs膮dny! - odezwa艂a si臋 mysz polna. Co przyjdzie ptaszkowi z jego 艣wiergotu, gdy nadchodzi zima? Musi g艂odowa膰 i marzn膮膰. Jednak jest w tym co艣 wznios艂ego.

Calineczka nie powiedzia艂a nic; ale gdy oboje odwr贸cili si臋 plecami do ptaka, schyli艂a si臋, odgarn臋艂a pi贸ra, kt贸re zakrywa艂y mu g艂ow臋, i poca艂owa艂a go w zamkni臋te oczy. "Mo偶e to on tak latem 艣licznie mi 艣piewa艂 - my艣la艂a. - Ile偶 rado艣ci sprawi艂 mi ten kochany, pi臋kny ptaszek!"

Kret zatka艂 dziur臋, przez kt贸r膮 prze艣wieca艂 jasny dzie艅, i odprowadzi艂 panie do domu. Ale w nocy Calineczka nie mog艂a spa膰; wsta艂a z 艂贸偶ka i uplot艂a ze s艂omy du偶y, 艂adny dywan, kt贸ry zanios艂a do korytarza i przykry艂a nim martwego ptaszka, potem po obu stronach ptaszka po艂o偶y艂a mi臋kk膮 bawe艂n臋, znalezion膮 w pokoju myszy; chcia艂a, aby by艂 ciep艂o przykryty w zimnej ziemi.

- 呕egnaj, 艣liczny, ma艂y ptaku! - powiedzia艂a. - 呕egnaj i dzi臋kuj臋 ci za tw贸j cudny 艣piew w lecie, gdy wszystkie drzewa by艂y zielone i s艂o艅ce tak mocno nam 艣wieci艂o!

Potem przy艂o偶y艂a sw膮 g艂ow臋 do piersi ptaszka, ale nagle przerazi艂a si臋, bo wyda艂o jej si臋, jak gdyby w 艣rodku co艣 puka艂o; by艂o to serce ptaszka. Nie by艂 on martwy, tylko skostnia艂y z zimna, a teraz ogrza艂 si臋 i powraca艂 do 偶ycia.

Jesieni膮 wszystkie jask贸艂ki odlatuj膮 do ciep艂ych kraj贸w, ale ta, kt贸ra si臋 sp贸藕ni, marznie, pada na ziemi臋 i przykrywa j膮 zimny 艣nieg. Calineczka dr偶a艂a na ca艂ym ciele, tak bardzo by艂a przestraszona; ptak by艂 du偶y w por贸wnaniu z ni膮, kt贸ra mia艂a tylko cal d艂ugo艣ci. Ale zebra艂a si臋 na odwag臋, otuli艂a mocniej bawe艂n膮 biedn膮 jask贸艂k臋, przynios艂a mi臋towy listek, kt贸ry jej s艂u偶y艂 za ko艂dr臋, i przykry艂a nim g艂ow臋 ptaka.

Nast臋pnej nocy wy艣lizn臋艂a si臋 do niego znowu; by艂 偶ywy, ale tak s艂aby, 偶e m贸g艂 tylko na chwil臋 otworzy膰 oczy i spojrze膰 na Calineczk臋, kt贸ra sta艂a z kawa艂kiem pr贸chna w d艂oni, bo innej latarni nie mia艂a.

- Dzi臋kuj臋 ci, moje 艣liczne, ma艂e dziecko! - powiedzia艂a chora jask贸艂ka. Tak si臋 doskonale ogrza艂am. Wkr贸tce odzyskam si艂y i b臋d臋 mog艂a lata膰 na dworze w ciep艂ym blasku s艂o艅ca.

- Ach - powiedzia艂a Calineczka - na dworze jest tak zimno, 艣nieg i mr贸z! Le偶 w twoim ciep艂ym 艂贸偶ku, b臋d臋 ci臋 piel臋gnowa艂a!

Przynios艂a jask贸艂ce wody w p艂atku kwiatka, jask贸艂ka wypi艂a wod臋 i opowiedzia艂a jej, jak to zrani艂a sobie skrzyde艂ko o ciernisty krzak i nie mog艂a z tego powodu tak pr臋dko fruwa膰, jak inne jask贸艂ki, kt贸re odlecia艂y daleko, daleko do ciep艂ych kraj贸w. Upad艂a na ziemi臋, ale potem nie wie ju偶 nic, co si臋 z ni膮 dzia艂o i jak si臋 tu znalaz艂a.

Przez ca艂膮 zim臋 zosta艂a jask贸艂ka pod ziemi膮, a Calineczka by艂a dla niej dobra i kocha艂a j膮 bardzo; ani kret, ani mysz polna nie mieli o tym poj臋cia, bo nie lubili przecie偶 biednej, ubogiej jask贸艂ki.

Natychmiast gdy przysz艂a wiosna i s艂o艅ce ogrza艂o ziemi臋, jask贸艂ka powiedzia艂a Calineczce: "do widzenia" i otworzy艂a dziur臋 zrobion膮 przez kreta w g贸rze. S艂o艅ce tak p臋knie 艣wieci艂o i jask贸艂ka spyta艂a dziewczynk臋, czy nie chcia艂aby z ni膮 razem polecie膰, mog艂aby siedzie膰 na grzbiecie i polecia艂yby daleko, do zielonego lasu. Ale Calineczka wiedzia艂a, 偶e stara mysz polna zmartwi艂aby si臋, gdyby j膮 w ten spos贸b porzuci艂a.

- Nie, nie mog臋 - powiedzia艂a Calineczka.

- B膮d藕 zdrowa, moja dobra, 艣liczna dziewczynko! - po偶egna艂a j膮 jask贸艂ka i polecia艂a ku s艂o艅cu.. Calineczka patrzy艂a za ni膮 i oczy jej nape艂ni艂y si臋 艂zami, bo bardzo kocha艂a jask贸艂k臋:

- Kwiwit! Kwiwit! - 艣piewa艂 ptaszek i pofrun膮艂 do zielonego lasu:

Ale Calineczka by艂a bardzo smutna. Nie mog艂a wyj艣膰 na ciep艂e s艂o艅ce; zbo偶e, kt贸re by艂o zasiane dooko艂a domu polnej myszki, wyros艂o tak wysoko, 偶e dla biednej, ma艂ej Calineczki by艂 to du偶y, g臋sty las, mia艂a przecie偶 tylko cal wzrostu.

- Latem musisz sobie uszy膰 wypraw臋 - powiedzia艂a do niej mysz polna, bo w艂a艣nie s膮siad, nudny kret w czarnym futrze, poprosi艂 o jej r臋k臋. - Musisz mie膰 sukni臋 i bielizn臋, aby艣 mia艂a w czym chodzi膰 i w czym spa膰, kiedy b臋dziesz 偶on膮 kreta.

Calineczka musia艂a kr臋ci膰 wrzeciono, a mysz polna wynaj臋艂a cztery paj膮ki, kt贸re dzie艅 i noc prz臋d艂y i tka艂y. Co wiecz贸r odwiedza艂 j膮 kret i m贸wi艂 bez przerwy o tym, 偶e kiedy si臋 sko艅czy lato, s艂o艅ce przestanie tak grza膰. bo teraz rozpala ziemi臋 na kamie艅 - wi臋c kiedy przejdzie lato, wyprawi膮 sobie wesele. Ale dziewczynka nie by艂a wcale zadowolona, bo nie znosi艂a nudnego kreta. Co rano, kiedy s艂o艅ce wschodzi艂o, i co wiecz贸r, kiedy zachodzi艂o, wymyka艂a si臋 za drzwi i kiedy wiatr rozwiewa艂 k艂osy zbo偶a, tak 偶e mog艂a widzie膰 b艂臋kit nieba, my艣la艂a o tym, jak: pi臋knie i jasno jest na 艣wiecie i jak bardzo by chcia艂a zobaczy膰 jask贸艂k臋; ale jask贸艂ka nigdy nie wraca艂a; na pewno, by艂a daleko, w pi臋knym, zielonym lesie.

Kiedy nadesz艂a jesie艅, wyprawa Calineczki by艂a sko艅czona.

- Za cztery tygodnie b臋dziesz mia艂a wesele - powiedzia艂a do niej mysz polna. Ale Calineczka zacz臋艂a p艂aka膰 i powiedzia艂a, 偶e nie chce i艣膰 za m膮偶 za nudnego kreta.

- G艂upstwo - powiedzia艂a- mysz polna - nie upieraj si臋, bo ci臋 ugryz臋 moimi bia艂ymi z臋bami. B臋dziesz mia艂a takiego pi臋knego m臋偶a. Nawet kr贸lowa nie ma takiego pi臋knego, czarnego futra. Ma on dobrze zaopatrzon膮 kuchni臋 i piwnic臋. Powinna艣 Bogu dzi臋kowa膰 za takiego m臋偶a.

I oto mia艂o si臋 odby膰 wesele. Przyszed艂 kret, aby zabra膰 Calineczk臋, mia艂a z nim mieszka膰 g艂臋boko pod ziemi膮 i nigdy nie wychodzi膰 na cieple s艂oneczko, bo kret nie znosi艂 s艂o艅ca. Biedne dziecko by艂o bardzo zmartwione, musia艂a si臋 po偶egna膰 z jasnym s艂o艅cem, w kt贸re mog艂a przecie偶 patrze膰 stoj膮c przed drzwiami mieszkania polnej myszy.

- 呕egnaj, jasne s艂o艅ce! - powiedzia艂a dziewczynka, wyci膮gn臋艂a do g贸ry ramiona i oddali艂a si臋 troch臋 od mieszkania polnej myszy. Zbo偶e by艂o z偶臋te i stercza艂y tylko suche badyle. - 殴egnaj, 偶egnaj! - powt贸rzy艂a i obj臋艂a swoim delikatnym ramieniem ma艂y, czerwony kwiatek, kt贸ry tam r贸s艂. - Pozdr贸w ode mnie kochan膮 jask贸艂k臋, je偶eli j膮 zobaczysz!

- Kwiwit! Kwiwit! - rozleg艂o si臋 nad. jej g艂贸wk膮, obejrza艂a si臋, by艂a to jask贸艂ka, kt贸ra w艂a艣nie nad ni膮 przelatywa艂a. Gdy tylko zobaczy艂a Calineczk臋, bardzo si臋 ucieszy艂a; dziewczynka opowiedzia艂a jej, jak niech臋tnie wychodzi za m膮偶 za brzydkiego kreta, i 偶e b臋dzie musia艂a mieszka膰 g艂臋boko pod ziemi膮, gdzie nigdy nie 艣wieci s艂o艅ce. Nie mog艂a si臋 powstrzyma膰 od p艂aczu.

- Teraz nadchodzi ch艂odna zima - powiedzia艂a jask贸艂ka. - Lec臋 daleko st膮d, do ciep艂ych kraj贸w, czy chcesz polecie膰 ze mn膮? Mog艂aby艣 usi膮艣膰 na moim grzbiecie, przywi膮偶 si臋 tylko mocnym paskiem, wtedy odlecimy daleko od wstr臋tnego kreta i jego ciemnej nory, wysoko nad g贸rami, do ciep艂ych kraj贸w, gdzie s艂o艅ce pi臋kniej 艣wieci ni偶 tutaj, gdzie jest zawsze lato i gdzie rosn膮 cudne kwiaty. Le膰 tylko ze mn膮, ma艂a kochana Calineczko, kt贸ra uratowa艂a艣 mi 偶ycie, kiedy le偶a艂am zmarzni臋ta w ciemnej piwnicy.Calineczka leci na skrzyd艂ach jask贸艂ki do ciep艂ych kraj贸w

- Tak, polec臋 z tob膮 - powiedzia艂a Calineczka i usadowi艂a si臋 na grzbiecie jask贸艂ki, nogi opar艂a na rozpostartych skrzyd艂ach i przywi膮za艂a si臋 paskiem do najmocniejszego pi贸ra jask贸艂ki, a jask贸艂ka polecia艂a wysoko w powietrze nad lasami i morzem, wysoko nad wielkimi g贸rami, gdzie zawsze le偶y 艣nieg. Calineczka marz艂a w zimnym powietrzu, ale wtedy wtula艂a si臋 w ciep艂e pierze ptaka i wysuwa艂a tylko g艂贸wk臋, aby podziwia膰 z g贸ry wszystkie pi臋kno艣ci.

Przylecia艂y do ciep艂ych kraj贸w. S艂o艅ce 艣wieci艂o tam o wiele ja艣niej ni偶 tu; niebo by艂o dwa razy tak wysokie, a na wzg贸rzach i p艂otach ros艂y najpi臋kniejsze jasne i ciemne winogrona, na drzewach wisia艂y cytryny i pomara艅cze; pachnia艂y mirty i mi臋ta, a po drogach biega艂y 艣liczne dzieci i bawi艂y si臋 du偶ymi, barwnymi motylami. Ale jask贸艂ka lecia艂a jeszcze dalej; a by艂o tam coraz 艂adniej i 艂adniej. Pod wspania艂ymi, zielonymi drzewami na brzegu b艂臋kitnego morza sta艂 l艣ni膮cy bia艂y, staro偶ytny zamek z marmuru, winogrona pi臋艂y si臋 wzd艂u偶 wysokich kolumn, na g贸rze by艂o wiele gniazd jask贸艂czych, a w jednym z nich mieszka艂a jask贸艂ka, kt贸ra przylecia艂a z Calineczk膮.

- Tu jest m贸j dom - powiedzia艂a jask贸艂ka. - Ale ty musisz sobie wyszuka膰 jeden z tych pi臋knych kwiat贸w, kt贸re rosn膮 tam na dole, umieszcz臋 ci臋 tam i b臋dzie ci tak dobrze, jak tylko mo偶na sobie wymarzy膰.

- To cudownie! - powiedzia艂a Calineczka i klasn臋艂a w ma艂e r膮czki.

A le偶a艂a tam du偶a, bia艂a kolumna z marmuru; upad艂a ona kiedy艣 i p臋k艂a na trzy kawa艂ki, mi臋dzy kt贸rymi kwit艂y najpi臋kniejsze, wielkie, bia艂e kwiaty. Jask贸艂ka zni偶y艂a si臋 i posadzi艂a Calineczk臋 na jeden z szerokich p艂atk贸w. Co za niespodzianka! W 艣rodku kwiatu siedzia艂 male艅ki cz艂owieczek, tak bia艂y i przezroczysty, jak gdyby by艂 zrobiony ze szk艂a; na g艂owie mia艂 pi臋kn膮, z艂ot膮 koron臋, a z ramion wyrasta艂y mu cudne, jasne skrzyd艂a, a nie by艂 wcale wi臋kszy od Calineczki. By艂 to duszek kwiat贸w. W ka偶dym kwiecie mieszka艂 taki male艅ki pan albo male艅ka pani, a ten kr贸lowa艂 nad wszystkimi.

- Bo偶e, jaki偶 on pi臋kny! - szepn臋艂a Calineczka do jask贸艂ki.

Ma艂y ksi膮偶臋 przestraszy艂 si臋 bardzo jask贸艂ki, bo w por贸wnaniu z nim by艂a olbrzymim ptakiem; ale kiedy zobaczy艂 Calineczk臋, ucieszy艂 si臋, by艂a to najpi臋kniejsza dziewczynka, jak膮 kiedykolwiek widzia艂. Zdj膮艂 wi臋c z g艂owy z艂ot膮 koron臋, w艂o偶y艂 j膮 Calineczce i spyta艂, jak si臋 nazywa i czy chce zosta膰 jego 偶on膮 i kr贸low膮 wszystkich kwiat贸w.

To by艂 rzeczywi艣cie zupe艂nie inny m膮偶 ni偶 syn ropuchy i kret w czarnym aksamitnym futrze. Dlatego Calineczka odpowiedzia艂a pi臋knemu ksi臋ciu: "Tak". Z ka偶dego kwiatu wysz艂a pani lub pan i byli tacy 艣liczni, 偶e a偶 przyjemnie by艂o patrze膰; ka偶dy przyni贸s艂 Calineczce jaki艣 podarunek, ale najpi臋kniejsze ze wszystkiego by艂y dwa pi臋kne skrzyd艂a du偶ej, bia艂ej muchy; skrzyd艂a te przytwierdzono jej do plec贸w i teraz mog艂a fruwa膰 z kwiatka na kwiatek. By艂a to wielka przyjemno艣膰, a jask贸艂ka siedzia艂a na g贸rze w swoim gnie藕dzie i 艣piewa艂a im, jak tylko potrafi艂a naj艂adniej, a w g艂臋bi duszy by艂a zmartwiona, bo bardzo kocha艂a Calineczk臋 i niech臋tnie si臋 z ni膮 roz艂膮cza艂a.

- Nie powinna艣 si臋 nazywa膰 Calineczka - powiedzia艂 do niej duszek kwiat贸w. - To brzydkie imi臋, a ty jeste艣 taka 艂adna. B臋dziemy ci臋 nazywali Maja.

- B膮d藕 zdrowa, b膮d藕 zdrowa! - zawo艂a艂a jask贸艂ka i odlecia艂a z ciep艂ych kraj贸w w dalek膮 drog臋 do Danii. Tam uwi艂a sobie ma艂e gniazdko nad oknem, gdzie mieszka艂 pan, kt贸ry umie opowiada膰 ba艣nie. 艢piewa艂a mu : "Kwiwit, kwiwit!", i st膮d ta ca艂a historia.


Powr贸tAutorPocz膮tek


Wyszukiwarka