"Wesele" Wyspiańskiego
Czy
współcześnie, w wolnej i budującej demokrację Polsce, w której
nie ma cenzury krępującej artystów, w dobie Internetu i
niezwykłego rozwoju kultury masowej, kolejna inscenizacja "Wesela"
Stanisława Wyspiańskiego może wywołać spory krytyków, budzić
zainteresowanie publiczności?
Na
scenie Teatru Narodowego w Warszawie odbyła się długo oczekiwana
premiera arcydramatu Wyspiańskiego w reżyserii i ze scenografią
Jerzego Grzegorzewskiego. To już trzecie spotkanie tego wybitnego
reżysera z najważniejszym utworem Wyspiańskiego. Po raz pierwszy
Grzegorzewski wystawił "Wesele" w 1969 roku na deskach
teatru w Łodzi. Druga inscenizacja, w 1977 roku w Starym Teatrze w
Krakowie, została uznana przez krytyków za najlepszą inscenizację
"Wesela" w powojennej historii. Obecne przedstawienie w
Teatrze Narodowym nie pozostawia obojętnymi ani widzów, ani
krytyków. Ci ostatni mają zdania podzielone (jak to krytycy),
natomiast publiczność przyjęła inscenizację Grzegorzewskiego z
życzliwością i dużym zainteresowaniem. O tym zainteresowaniu
właśnie świadczy wyprzedaż biletów na wiele tygodni
naprzód.
"Wesele"
to największy, najważniejszy polski dramat XX wieku, często
goszczący na teatralnych scenach, prezentowany w Teatrze Telewizji,
sfilmowany przez Andrzeja Wajdę. A więc - wydaje się - popularny,
powszechnie znany, równocześnie jednak trudny, zmuszający do uwagi
i głębokiej refleksji. Jest bowiem w "Weselu", jak
zauważył znany teatrolog Jerzy Koenig, jakaś siła tajemna, która
zmusza nas do dramatycznego, na wpół drwiącego pytania "I
co?". Blisko 40 lat temu Wojciech Natanson napisał, że
"Wesele" jest jedną z najbardziej popularnych i
poruszających każdego Polaka sztuk narodowych. Nie jest to jednak
olimpijski spokój towarzyszący utworom uznawanym powszechnie, nie
kwestionowanym przez nikogo. Każda nowa premiera wywołuje gwałtowny
wstrząs, wzburzenie. "Wesele" stale brzmi jak utwór
współczesny, prawie jak prapremiera autora, żyjącego pośród
nas.
Czy
te przemyślenia Wojciecha Natansona można odnieść do obecnej
inscenizacji Jerzego Grzegorzewskiego - osądzi każdy widz spektaklu
"Wesele" w Narodowym.
Kanwą
arcydramatu Stanisława Wyspiańskiego stały się autentyczne
wydarzenia, które miały miejsce blisko sto lat temu, 20 listopada
1900 roku w podkrakowskiej wsi Bronowice. Tego dnia odbyło się
wesele znanego poety Lucjana Rydla z wiejską dziewczyną Jadwigą
Mikołajczykówną. Weselny obrzęd poprzedził uroczysty ślub w
sławnym Kościele Mariackim w Krakowie, bowiem od lat Bronowice
należały do tej śródmiejskiej parafii dawnej stolicy Polski.
Wyspiański był uczestnikiem, a przede wszystkim bardzo bystrym
obserwatorem trwającego trzy dni i trzy noce
chłopsko-inteligenckiego wesela. Obok mieszkańców Bronowic,
chłopów z dziada, pradziada, uczestniczyli w nim krakowscy
inteligenci, pogardliwi nazywani chłopomanami. Jak jednak wykazał
prof. Franciszek Ziejka w świetnym szkicu "Chłopomani i
ludowcy", to chłopomaństwo, wbrew obiegowym opiniom, nie było
kaprysem, czy na pokaz. Włodzimierz Tetmajer, w którego domu odbyło
się wesele, mieszkał i żył w Bronowicach blisko 30 lat, uważany
przez chłopów za swojego. Włodzimierz Tetmajer, pisarz, poeta,
malarz, a także działacz ruchu ludowego, kilka lat wcześniej
poślubił jedną z sióstr Mikołajczykówien, był więc szwagrem
Lucjana Rydla. Na weselu w Bronowicach byli także m.in.: Kazimierz
Tetmajer, poeta, brat przyrodni Włodzimierza, odmalowany w dramacie
jako odmalowany w dramacie jako Poeta, znana krakowska pisarka
Antonina Domańska, autorka niezapomnianej "Historii żółtej
ciżemki", której Wyspiański przypisał rolę Radczyni,
publicysta Rudolf Starzewski, dziennikarz z "Wesela", młode
siostry Pareńskie, Maryna i Zosia w dramacie, a także przyszły
pisarz Władysław Boy-Żeleński.
Prapremiera
"Wesela", która odbyła się 16 marca 1901 roku w Teatrze
Miejskim w Krakowie, wywołała olbrzymie zainteresowanie mieszkańców
miasta. Za wszelką cenę starano się odcyfrować sceniczne postaci
i połączyć je z rzeczywistymi uczestnikami wesel w Bronowicach.
Posmak skandalu i sensacji towarzyskiej minął jednak bardzo szybko.
Okazało się, że publiczność ma przed sobą utwór sceniczny
wielkiego formatu. "Wesele" - pisze historyk literatury
Ireneusz Sikora - stało się natychmiast po premierze przedmiotem
gwałtownego sporu pomiędzy przedstawicielami starego i młodego
pokolenia, pozytywistami i modernistami, konserwatystami i ludowcami,
demokratami i socjalistami. Odwoływano się zarówno do argumentów
natury estetyczno-literackiej, jak historycznej, politycznej i
ideologicznej. Dramat odczytywano bowiem powszechnie jako znakomite
artystyczne oskarżenie współczesnego polskiego społeczeństwa o
marazm duchowy, bierny patriotyzm i niezdolność do narodowego
czynu, jako obraz społeczeństwa pozbawionego idei, która mogłaby
je doprowadzić do odzyskania niepodległości".
Dramat
Wyspiańskiego został napisany i rozpoczął swój sceniczny żywot
u schyłku epoki zaborów. Po odrętwieniu spowodowanym przegraną
powstania styczniowego, ciężkimi represjami zwłaszcza rosyjskiego
zaborcy naród budził się z letargu. W zaborze austriackim zaczął
kiełkować ruch niepodległościowy. "Wesele" było więc
dramatem "na czasie". Jego treść podsuwała, wręcz
prowokowała pytanie: czy Polacy są zdolni wybić się na
niepodległość? Głos Wyspiańskiego był bardzo ważny,
dostrzegany przez wszystkich, tzw. szarych obywateli, pisarzy i
polityków. W parę lat po premierze "Wesela" doszło do
spotkania Wyspiańskiego z Piłsudskim. Jak relacjonował uczestnik
tego spotkania Michał Sokolnicki, "było przeciwnym woli
Piłsudskiego stawiać stosunek z Wyspiańskim na płaszczyźnie
otrzymania od niego osobistej ofiary na cele powstania. Chodziło
tutaj o bez porównania więcej: o wpłynięcie przez poetę na idee
narodu, na poziom moralny społeczeństwa, w którym działalność
wojskowa miała się rozpocząć".
"Wesele"
jest splotem wielu pytań, w tym o kondycję moralną społeczeństwa,
a także o problemy społeczno-polityczne. To powodowało, że po
wojnie władza zachowywała "czujność rewolucyjną" wobec
dramatu. Przez pierwsze dziesięć lat po wojnie "Wesele"
było objęte cenzurą, zakazem wystawiania w teatrach. Wyspiański
został ogłoszony wstecznikiem, któremu "galicyjski
konserwatyzm" przesłonił odczytanie właściwych relacji
pomiędzy inteligencją a chłopami. Taka była potęga "Wesela"!
Rudolf Starzewski w dramacie pisał, że dramat Wyspiańskiego jest
jakby wędrówką duszy polskiej z wyciśniętym na niej wizerunkiem
kosyniera. Rozgrywa się cały w sferze pojęć i uczuć, jakie budzi
polska "kwestia chłopska". A czy "kwestia chłopska"
nadal nie jest do załatwienia? Przecież jest obecna przez cały
wiek dwudziesty w polskim katalogu spraw trudnych i aktualnych, by
wspomnieć przedwojenne próby reformy rolnej, powojenną reformę,
czy osławione, zapalające się co jakiś czas, "zielone
światło dla rolnictwa i wsi". A nam współczesne blokady
dróg, problemy ze skupem płodów rolnych, czyż nie są cząstką
"kwestii chłopskiej"? Powszechnie wiadomo, że przed
wejściem Polski do Unii Europejskiej najtrudniejszymi problemami do
rozwiązania będą sprawy wsi i rolnictwa.
Chłop
potęgą jest i basta. Te prorocze słowa Wyspiańskiego sprawdziły
się co do joty w mijającym stuleciu. Chodzi oczywiście o polskiego
chłopa. Otwartym pozostaje pytanie, czy będzie potęgą w
nadchodzącym stuleciu. Kto będzie sprawował rząd dusz całego
społeczeństwa? Te pytania pojawiają się po obejrzeniu "Wesela"
w reżyserii Grzgorzewskiego. Twórca spektaklu obsadził prawie cały
zespół Teatru Narodowego. Widzowie mają okazję do obejrzenia
prawdziwej plejady gwiazd, która świetną grą przyczynia się do
wysokiego poziomu inscenizacji. Gospodarzem jest Mariusz Benoit,
Gospodynią Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Panem Młodym Wojciech
Malajkat, Panną Młodą Ewa Konstancja Bułhak, Rechelę gra Dorota
Segda, Czepca Jerzy Trela. Gościnnie występują: Adam Ferency jako
Dziennikarz i Ewa Ziętek jako Klimina. Duże brawa publiczności
zbiera Maria Wieczorek, która świetnie wcieliła się w postać
Chochoła. Znakomity jest Michał Pawlicki jako Dziad, a także
Emilian Kamiński jako Ksiądz i Maciej Kozłowski jako Wojtek. Jak
zwykle z dużym zainteresowaniem oglądamy postaci zjaw: Wernyhory -
Józef Duriasz, Widma - Artur Żmijewski, Stańczyka - Krzysztof
Kolberger, Hetmana Branickiego - Jacek Różański. Ważną funkcję
w przedstawieniu spełnia muzyka, autorstwa znanego kompozytora
Stanisława Radwana.
Gdy
po odbudowie po pożarze Jerzy Grzegorzewski obejmował dyrekcję
Teatru Narodowego zapowiedział, że uczyni tę pierwszą w kraju
scenę "Domem Stanisława Wyspiańskiego". Wydaje się po
premierach "Sędziów" i "Wesela", że reżyser
podąża w obranym kierunku. Z niecierpliwością czekamy na kolejne
premiery dramatów Mistrza Wyspiańskiego. Teatr Narodowy
zobowiązuje. Longin Kaczanowski
Temat:
Dramat Wyspiańskiego.
Podstawy
światopoglądu Wyspiańskiego ukształtowała krakowska szkoła
historyczna, przeprowadzająca krytyczną rewizję polskich dziejów,
poszukująca mentalnych przyczyn klęsk narodowych. Wyspiański był
pod wrażeniem prastarego Krakowa z jego romantyczną przeszłością,
zabytkami i pamiątkami kultury. Oddziaływał zwłaszcza na niego
Wawel. Jednym z wcześniejszych dramatów Wyspiańskiego jest
"Warszawianka” jednoaktówka podejmująca nurtujące problemy
historii powstania listopadowego, jego romantycznych pobudek. Młodzi
walczą nie po to, żeby zwyciężyć dla ojczyzny, ale żeby ponieść
dla niej najwyższą ofiarę z własnego życia. W tym właśnie
elemencie światopoglądu romantycznego Wyspiański widzi jedno ze
źródeł niezdolności Polaków do obrony ojczyzny i przyczynę
klęsk. Tematykę powstania listopadowego podejmuje także "Noc
listopadowa". Wydarzenia powstańcze zostały tu skumulowane do
jednej nocy triumfu i klęski. Wyspiański wplata w akcję sztuki
wątek mitologiczny. Obok problemu powstania listopadowego,
Wyspiański zajmował się innymi motywami historii Polski. Zajmowała
go też historia dawniejsza, w której poszukiwał sensów ogólnych,
prawidłowości historiozoficznych ważnych dziś i w przyszłości.
Do dramatów historycznych Wyspiańskiego należą: "Legenda",
"Bolesław Śmiały” "Zygmunt August - sceny
dramatyczne". Wyspiański pisał również rapsody: "Kazimierz
Wielki", "Henryk Pobożny" "Piast" . Za
najważniejsze dzieło Wyspiańskiego uważa się "Wesele"
do napisania którego inspiracją było rzeczywiste wesele poety
Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną, chłopką z
podkrakowskich Bronowic. Wyspiański był jednym z zaproszonych na
wesele gości. Takie mieszane klasowo małżeństwa były wyrazem
pewnej mody - tzw. chłopomanii, panującej w inteligenckim światku
Krakowa. W "Weselu" Wyspiański ukazuje źródła tego
gwałtownego zainteresowania się chłopstwem. Krakowska inteligencja
początku XX wieku odczuwała silny kryzys ideałów. W przededniu
odzyskania niepodległości Polacy potrzebowali siły i chęci do
działania. Tymczasem elita społeczeństwa - inteligencja - czuła
się wewnętrznie wypalona, pozbawiona siły do działania.
Przesiąknięta była charakterystycznym dla końca ubiegłego wieku
dekadentyzmem i zwątpieniem w sens jakiegokolwiek działania.
Dlatego miejskie elity poczęły poszukiwać życiowej siły i
witalności wśród prostej, nie zmanierowanej wielkomiejskim życiem
ludności chłopskiej. Chłopi w oczach inteligencji urastali do
symbolu narodowej siły i potęgi, w nich skrywał się prastary,
piastowski pierwiastek polskiego narodu. W akcie drugim dramatu poeta
wprowadza szereg postaci fantastycznych. "Wesele" nabiera
przez to formalnych cech dramatu romantycznego. Równie lekko bowiem,
jak w dramacie romantycznym, traktuje fizyczną rzeczywistość,
obficie korzysta z wątków fantastycznych, zjawy są równoprawnymi
bohaterami utworu. Jednakże "Wesele" jest tylko podobne do
dramatu romantycznego. Elementy romantyczne służą Wyspiańskiemu
do pogłębienia rysów niektórych postaci. Właściwie większość
z bohaterów fantastycznych to nic innego, jak sumienia
realistycznych postaci utworu. Motywy romantyczne u Wyspiańskiego
mają więc zupełnie odmienny od swych romantycznych korzeni sens.
Odbierać je można jako pewien rozrachunek z romantyzmem, nawet
umniejszenie jego mistycznej wymowy. Wyspiański oswaja romantyzm,
który dotąd kojarzył się z wielkimi czynami i wieszczami.
Sprowadza romantyczne wizje do rangi wytworów ludzkiej wyobraźni,
majaków, które w swej fantazji spotkać może każdy, zarówno
poeta, jak i dziennikarz czy nawet prosty chłop. Z drugiej jednak
strony wyczuwa się z poetyki "Wesela" tęsknotę za epoką
romantyzmu, czasem burzy i naporu, kiedy wszystko wydawało się
takie proste i łatwe, kiedy ludzka wola zdawała się być niczym
nie skrępowana. Wyspiański ma jednak świadomość, że romantyzm
przebrzmiał i nie powróci już w swej czystej formie. Z perspektywy
czasu dostrzega także, iż polski romantyzm nie spełnił
pokładanych w nim narodowowyzwoleńczych nadziei. Wyspiańskiemu
tęskno jednak do tej epoki, która, choć krytycznie później
oceniana, posiadała swoisty urok.
Zapolska
zaliczana jest do grona naturalistów. Głównym rysem jej twórczości
jest idea emancypacji kobiet. Kreacje postaci kobiecych są tu
najbardziej sugestywne i zarysowane w niezwykle emocjonalny sposób.
Pasją Zapolskiej był teatr i aktorstwo, a pisarstwo traktowała
jako źródło dodatkowych dochodów Najbardziej intensywny rozwój
dramatopisarstwa Zapolskiej przypadł na przełom pierwszego i
drugiego dziesięciolecia XX w.: "Moralność pani Dulskiej"
"Ich czworo" "Panna Maliczewska" Zapolska w
swoich dramatach, a głównie w "Moralności pani Dulskiej"
i "Pannie Maliczewskiej", piętnuje obłudę moralną
świata mieszczańskiego, obnaża bezlitośnie jego kulisy i ciemne
strony. Mieszczaństwo było najczęstszym celem ataków literatury
naturalistycznej, która uważała, że jest to grupa ludzi
zacofanych, zamkniętych w schematach codziennych zajęć i
przekonań, obłudnych i zakłamanych. Tekst dramatów poprzeplatany
jest licznymi akcentami komediowymi i farsowymi. Wydarzenia nie
odgrywają tutaj wielkiej roli - są jedynie czynnikiem wyzwalającym
reakcje psychiczne bohaterów, sposób ich zachowania się w nowych
okolicznościach. Obok tematyki mieszczańskiej Zapolska próbowała
swoich sił także w dramacie historycznym i społecznym a także
napisała współczesną komedię podejmującą problem starzenia
się.