Rozdział VIII – Imię Boga
-Problem Boga nie jest metafizyczny – metafizyka siega tylko pojecia transcendencji a nie dociera do samego pojecia Boga. Dlatego tym pojęciem można się zająć popiero po rozważeniu objawienia się sacrum w akcie religijnym.
-Bóg nigdy nie może być nazwany prostym imieniem, takim jak Byt, moc itp.
-MOC – jest istotną i najbardziej bezpośrednią manifestacją sacrum. Hegel uważa że moc ma podmiotowość. To co jest potężne, ma własną wolę , którą kontroluje to, co jest słabsze.
W doswiadczeniu religijnym moc jest “wewnetrznym jądrem tego, co jest, wewnetrzna substancjalnoscia, ktora usuwa w cien szczegoly kazdego bytu”.
Moc, która można zobserwować np w przyrodzie, staje się tylko jednym z atrybutów Boga, igraszką w porównaniu z Jego mocą. “Bóg jest tym , kimj jest, a twórcze okazywanie mocy ujawnia Jego Byt.” O ile dobrze rozumiem – po afirmacji musi nastąpić negacja – czyli skoro uznajemy np za Heglem, że Bóg jest, to wszystko co jest zgodne z Jego wolą istnieje, a to co nie jest, jest zanegowane– istnieje jedynie z Jego woli i dobroci, a nie ma bytu lub sensu samo z siebie.
Gdy Bóg objawia się jako podmiot, objawia się jako świety. Świętość ma specyficzny charakter – nie wyraża tego co wartościowe dla człowieka, ale to co wartościowe samo w sobie. Nie można uznawać świetości, jeśli ona sama nie wezwie do wielbienia się. Zatem – poprzedza całkowicie ludzkie dążenie do niej. I takie tam dalej mało wnoszące pitolenie.
Problemy filozofii chrześcijańskiej (czy też podrozdział “afirmacja Bytu”)
Filozofowie chrześcijańscy uznali, że “Jestem, który Jestem” oznacza , że Bóg jest Bytem. Rodzi to masę problemów, bo skoro Bóg jest bytem Nieskończonym, no to co może istnieć poza Nim? Nie byłoby problemu, gdyby nie zakładano skończonej świadomości, bo wtedy za Spinozą, możnaby było uznac, że Bóg jest wszystkim. Ale istnienie w pełni niezależnej świadomości musi zakładać, że istnieje coś poza nią, jakaś nicość, a to już sprawia, że Bóg nie jest nieskończony. No i dupa, mamy kłopot.
Z tym kłopotem radzono sobie na wiele sposobów.I tutaj następują dwie strony takiej kaszany, że nie sposób tego pojąć. Ale wniosek jest taki: (oparty na analogii – jak jestesmy w stanie jakos ogarnac byt skonczony (np czlowieka) tak na zasadzie proporcjonalnosci to samo wezmiemy i odniesiemy do Boga, tylko że w skali x10000000 ;) ) I wyszło im, że byty skończone nie posiadają Bytu w taki sposób, w jaki Bóg jest Bytem. I tyle. Nie pojmiesz, nie sprawdzisz, nie ogarniesz. Dupre mówi, że metaoda ta jest słaba generalnie rzecz biorąc, bo zakłada min, że wiemy co właściwie oznacza ten Byt Boga, który jest Jego istotą. A tego przecież nie wiemy! Ale mówi, że trzeba się do tego odnieść, albowiem o Bogu się mówi symbolicznie, a to zawsze zakłada jakąś analogię. Symbolizacja religijna zakłada, że to co skończone może być użyte do orzekania o tym, co nieskończone.
Bóg stwarza w sobie samym i z siebie samego, nie z nicości. Jako Byt Nisekończony, musi się niejako wycofać, stworzyć w sobie próżnię, aby było w niej miejsce dla bytów skończonych.
Ponadto – filozofia Boga musi wychodzic poza filo bytu, bo samą filozofią bytu tylko sobie problemów narobimy i namieszamy a nigdy do końca nie ogarniemy o co chodzi, co zresztą – jak uważa Dupre, wyznawczy jakos intuicyjnie czują.
Negacja bytu.
Sacrum może istnieć tylko kiedy jest w opozycji do profanum. W ujęciu Hegla moc jako taka jest negatywna (bo moc ma zdolność do wypierania profanum, czyli pozostaje w negatywnej relacji do calej niesakralnej rzeczywistości). Hegel uważa, że jest równocześnie wszytskim i niczym. (i weź tu chłopa zrozum!)
Ateizm religijny – bardzo podobny do negacji religijnej.
Ateizm – uznaje, że to co skończone i to co nieskończone wzajemnie się wylucza, więc daje pierwszeństwo skończoności, wyrzucając nieskończoność.
Negacja religijna używa tej samej dialektyki, tylko nieco inaczej – lecą od uświadomienia sobie tego co skończone do wykluczenia tego co nieskończone. Różnica jak widać jest subtelna, ale Dupre lubił chyba takie pierdółki.
Anty-teizm – agresywna negacja Boga.Postawa rewolucyjna, w tym sensie, że walcząca o wolność ludzką – istnienie Boga i praw przez niego nadanych zmuszałoby człowieka do akceptacji jakiegoś stanu rzeczy, blokowało by go przed wynajdywaniem innych , tj – ogranicząłoby wolność.
“Atrybuty mogą być orzekane o Bogu bez naruszenia boskiej jedności tylko w sensie negatywnym. Zatem życie, moc, wiedza mogą być przypisywane Bogu o tyle, że nie jest On niezywym, pozbawionym mocy ignorantem.”
Świadomość tego co świeckie, nie oznacza że jest to zawsze tożsame z profanum (jeśli tak jest, to mamy ponoc do czynienia z myśleniem religijnym.)
Nieskończone w skończonym
Człowiek religijny neguje stale i filozofia powinna brać z niego przykład, bo tylko negacja sztucznie przerwana zaczyna niszczyć sens. (Przykład takiej ‘sztucznie przerwanej’ negacji widać u Spinozy, który dedukuje, że wszytskie określenia muszą być przezwycięzone w absolutnej substancji. Czyli : wychodzi na to, że Spinoza pieprzy bez sensu, bo “wyklucza istnienie jakiegokolwiek określenia”.) Idąc jednak dalej tym tropem – bez tego przerywania – dojdziemy do wniosku, że skoro istnieje absolut, to co prawda nie da się współistnieć z nim, ale da się istnieć zaleznie od niego. Tylko radykalna negacja pozwala wierzącemu na twierdzenie, że w Bogu istnieją określenia, a zatem – możliwe jest objawienie. To co skończone, zakłada odniesienie do jakiegoś nieskończonego. Jak już było nieco wcześniej – skończoność nie może istnieć sama z siebie, potrzebuje istnieć wenątrz nieskończoności. Co za tym idzie – Bóg nieskończony uczestniczy w rozwoju tego co skończone (na myśl przychodzi coś jakby Bóg był był w ciąży z wszechświatem :P ale może to po prostu za dużo herbaty,kawy i dupre…) Whitehead pisze, że Bóg się aktualizuje w procesie stwarzania (jako bezczasowy nadaje temu procesowi ograniczenia i przyczynowość, ergo każdorazowo zostaje tam jakaś potencjalność, możliwość zmiany. W ten oto sposób świat jest otwarty na zmiany, bo Bóg może za każdym razem aktualizować się nieco inaczej w każdym stworzeniu. “Bóg nie ma takich celów, jakie mają stworzenia. Jedynym Jego celem jest “wywołanie intensywności”, urzeczywistnienie najwyższej możliwej intensywności każdego bytu aktualnego.”
Warto wspomnieć, że zakładamy często takie rzeczy jak np to, że Bóg jest wszechobejmujący, dlatego, że Dupre uważa, że wierzący tak myślą. Skąd to wie? Nie wiadomo. Ale wiadomo, że na pewno jest kolegą Widengrena, przynajmniej w kwestii upodobania do rzucania jakiś tez tak zwanych “z dupy”.
Panteizm jest o tyle spoko, że nam potwierdza to, że w Bogu jest pewna przypadkowość – “Byt obejmujący rzeczywistości inne od siebie , musi sam w pewnym wzgledzie byc przypadkowy”. I “Religia bowiem zawsze zakłada, że Bóg reaguje i odpowiada na inicjatywe człowieka”. Czyli nieco zmienny Bóg, w którym jest cały wszechświat zostawia jednak autonomicznośc bytom skończonym, takim jak my, hłystki marne. Hura.
Czy Bóg jest wszechmocny?
Bóg, jako ten, który jest źródłem wszystkiego co skończone, został w ten oto sposób wciągniąty w jak najbardziej intymny związek ze światem. Postawa religijna zawsze zakłada komunikację między Bogiem a człowiekiem. Co za tym idzie – Bóg musi być zdolny do komunikacji z człowiekiem, a to jest możliwe, jesli uznamy, że jest osobowy. Jako, że udowodnić się tego jakoś tak bezdyskusyjnie nie da, to zakładamy, że jednak Bóg jest osobą, i rozumiemy to w sposób symboliczny.
Wszechmoc Boga powinno się rozważać od doświadczenia religijnego mocy – czyli sacurm. Jak doświadczamy sacrum, to się wydaje, że jest to czynnik, który może działać i to więcej niż jakikolwiek inny. Prowadzi to do wyobrażenia, że Bóg może zrobić wszystko, ergo jest wszechmocny.
Problem : wszechmoc Boga ogranicza wolność jednostki. Rozwiązanie? Bóg jest przyczyną – ale nie tą klasycznie rozumianą – boska moc dostarcza energii całej działalności stworzenia, ale działalność ta jest aktywna sama z siebie, nie jest zdeterminowana do pójścia w konkretnym kierunku.
Cud nie jest “bożym czynem”, tylko odbywa się w wewnątrzziemskim wydarzeniu/szeregu wydarzeń, ale poznajemy, że jest cudem, bo zdarzenie to jest nieproporcjonalne do tego co je poprzedza i ma ono miejsce w układzie religijnym.