Nazistowski "Chronos" - najbardziej tajemniczy projekt w dziejach ludzkości
Na
temat futurystycznego uzbrojenia, tajnych baz, fortyfikacji i
spektakularnych planów związanych ze sposobem, w jaki Hitler i III
Rzesza mieli ostatecznie zawładnąć światem krążą legendy.
Niektóre z nich wywołują uśmiech na twarzach historyków. Ale nie
brakuje też źródeł oraz poważnych publikacji historycznych
poświęconych nazistowskiej myśli inżynieryjnej, która stopniowo
przekształcana była w konkretne projekty. Niektóre z ówczesnych
konceptów, nawet z perspektywy XXI w. mogą budzić niedowierzanie -
tym bardziej, że wiele z nich doczekało się nawet prototypów.
Już
po zakończeniu II wojny światowej agencje wywiadowcze wielu państw
próbowały dotrzeć do nazistowskich projektów, które w wielu
przypadkach oparte były na pochodzących nawet z czasów
starożytności wizjach, a których autorstwo przypisywane jest
czasami przedstawicielom obcych cywilizacji. Wśród projektów nad
którymi pracowali nazistowscy naukowcy znajdują się m.in. napędy
antygrawitacyjne, statki kosmiczne umożliwiające podróże na
Księżyc, podziemne bazy i stacje kosmiczne.
Kierunek: Nowa Szwabia
Aurą
największej tajemnicy owiany był nazistowski program o nazwie
"Chronos". W jego ramach rozpoczęto konstruowanie
pojazdów, które miały dać nazistom przewagę nad siłami koalicji
antyhitlerowskiej.
Oczkiem
w głowie nazistowskich inżynierów stały się pojazdy o napędzie
antygrawitacyjnym, a zaawansowane prace nad nieznaną dotąd światu
technologią miały trwać także pośród nieprzyjaznych lądów
Antarktydy - wedle niektórych teorii miała tam także powstać baza
dla ultranowoczesnych pojazdów będących owocem pracy nazistowskich
techników. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej, pod
patronatem samego Hermanna Goeringa, w kierunku Antarktydy wyruszyła
ekspedycja naukowa. Członkowie załogi okrętu "Schwabenland"
znaleźli się u wybrzeży Antarktydy w styczniu 1939 r.
Ląd
do którego zawinęli członkowie ekspedycji badawczej znany był
jako Ziemia Królowej Maud, a prawa do niego do dziś uzurpuje sobie
Norwegia. Wkrótce po dotarciu nazistów do tego obszaru i
zaznaczeniu swojej obecności poprzez ustawienie licznych flag i
znaków podkreślających przynależność tych terenów do III
Rzeszy, nazwa terytorium została zmieniona z Ziemi Królowej Maud na
Nową Szwabię.
To
właśnie ten teren jest do dziś przedmiotem badań historyków oraz
poszukiwań zapaleńców. Panujące tam warunki, ze względu na
niedostępność, wydawały się idealne do rozwijania wizji
nazistowskich planistów. Wielu komentatorów uważa, że pojawiające
się wówczas informacje, jakoby głównym celem III Rzeszy było
jedynie poszerzanie wiedzy na temat rozległych obszarów
rozciągających się wokół bieguna południowego, stanowiły
jedynie przykrywkę dla prawdziwych zamiarów ludzi Hitlera.
Technologia, która wpłynąć miała na losy świata
W
ramach projektu "Chronos", który miał być rozwijany
przez nazistowskich specjalistów w różnych zakątkach świata (w
tym w Górach Sowich), powstała cała flota niezwykłych pojazdów,
które przez lata wzbudzały trwogę wśród żołnierzy sił
alianckich. Budowa i zachowanie większości tych obiektów do
złudzenia przypomina pojawiające się regularnie opisy
Niezidentyfikowanych Obiektów Latających, które zwykle utożsamiane
są z pojazdami należącymi rzekomo do przedstawicieli obcych
cywilizacji.
Trudno
się zresztą temu dziwić. Wszystkie machiny, które "powołano
do życia" zgodnie z ówczesnymi zamierzeniami, o "lata
świetlne" wyprzedzały eksploatowane wówczas powszechnie
systemy militarne. Innowacyjność konstrukcji powstałych zgodnie z
założeniami projektu "Chronos" polegała na tym, że
miały wykorzystywać one napędy antygrawitacyjne. Pierwszy z nich -
Vril 1 powstał jeszcze w latach 20-tych ubiegłego wieku, a kolejna
dekada przyniosła pierwszy eksperymentalny lot (podczas próby
wykorzystano pojazd znany jako Vril 2 lub RFZ 2, którego średnica
sięgała 20 metrów).
Prawdziwą
rewelacją były jednak statki z serii Haunebu, które miały wejść
nawet do seryjnej produkcji. Wśród tych pojazdów znajdował się
m.in. wehikuł znany pod nazwą Haunebu III, którego możliwości
także dziś muszą budzić respekt. Wg dokumentów projektowych, ów
wojskowy statek latający mógł zabrać na swój pokład 32 osoby i
poruszać się z prędkością sięgającą 12 tysięcy kilometrów
na godzinę.
Istnieją
źródła, które sugerują, że Haunebu III wykonał aż 19 lotów.
Ale tym pojazdem, który trafić miał do produkcji seryjnej był
Haunebu II - 30-metrowy wehikuł wyposażony w cztery napędy
elektrograwitacyjne, który mógł się poruszać z prędkością
nawet 6 tysięcy kilometrów na godzinę.
Znamienny
jest fakt, że wszystkie te pojazdy nie tylko miały wygląd
latających spodków łączonych dziś ze zjawiskiem UFO o
charakterze pozaziemskim, ale w trakcie lotu emitowały też typowe
sygnały świetlne. Nie brakuje sugestii, że widywane regularnie
podczas II wojny światowej Niezidentyfikowane Obiekty Latające,
które miały postać świetlistej kuli, stanowiły w istocie owoc
pracy nazistowskich inżynierów. Efekt ukazujących się z
uderzającą regularnością świetlistych obiektów, które wówczas
rejestrowano na całym świecie, z czasem zaczęto określać mianem
"Foo Fighters".
We
wrześniu 1941 r. z pokładu polskiego statku pasażerskiego SS
"Pułaski" zauważono świetliste obiekty przemieszczające
się w trudnej do określenia odległości. Z relacji świadków
wynikało, że emitowały one zielone światło, a ich rozmiar
stanowił połowę wielkości widocznej wówczas ze statku tarczy
Księżyca.
W
maju 1943 r. piloci samolotu bombowego Królewskich Sił Lotniczych
dostrzegli rozwijający olbrzymią prędkość obiekt, który miał
kształt walca z wieloma wypustkami w środku. Zdaniem lotników
przemieszczał się on z prędkością nawet kilku tysięcy
kilometrów na godzinę. W sierpniu 1944 r. brytyjscy piloci po raz
kolejny byli świadkami zjawiska. Zbiór widzianych przez nich kul
znalazł się tuż przed eskadrą samolotów.
Według
pilotów, tym razem obiekty promieniowały niebieskim światłem i co
chwilę wykonywały manewry przypominające momentami szyk
przygotowujących się do ataku samolotów. Kolejne informacje na
temat "Foo Fighters" były słyszalne w trakcie całej
wojny. Co ciekawe, z czasem kule stawały się coraz uciążliwsze.
Ich aktywność potwierdzali regularnie piloci reprezentujący różne
narodowości. Można je było dostrzec m.in. w trakcie największych
bitew powietrznych.
Tajemnica "Die Glocke"
Deliberując
na temat programu "Chronos" nie można zapomnieć też o
najbardziej tajemniczym urządzeniu skonstruowanym przez nazistów.
Chodzi o "Die Glocke" - maszynę na temat której powstały
już dziesiątki teorii. "Die Glocke" (z języka
niemieckiego "Dzwon") był obiektem, nad którym pracowali
wyznaczeni przez Hitlera uczeni. Miał on kształt dzwonu i zawierał
dwa pojemniki wypełnione substancją nazwaną Xerum 525, która
przypominała rtęć. "Dzwon" miał ponad 2,7 m szerokości
i wysokość sięgającą 4,5 metra. Według specjalistów, którzy
zgłębiali tajemnicę dzieła nazistowskich badaczy, podczas
realizacji projektu, w wyniku promieniowania emitowanego przez
urządzenie, śmierć poniosło kilku naukowców.
Na
trop "Die Glocke" wpadł polski dziennikarz Igor Witkowski.
Publicysta, który w wielu artykułach i książkach porusza
zagadnienia związane z II wojną światową, dotarł do tajemniczych
archiwów, w których pojawiły się wzmianki o tajemniczym
projekcie. Informacje na temat "Die Glocke", które udało
mu się zebrać zamieścił w książce pt.: "Prawda o
Wunderwaffe". Witkowski sprawił, że wkrótce zagadnieniem tym
zaczęli się też interesować zagraniczni badacze, a temat
nazistowskiego "Dzwonu" został spopularyzowany w Europie
Zachodniej i Stanach Zjednoczonych. Sam Witkowski pojawił się też
w programach realizowanych przez brytyjski Channel 4 i kanał
Discovery.
Nad
czym tak naprawdę pracowali nazistowscy inżynierowie i do czego
miała służyć przygotowywana przez nich machina? To pytanie
wywołuje wiele spekulacji, ale najczęściej powtarzana teoria,
upowszechniana często przez organizacje badające zjawiska
nadprzyrodzone, zakłada że "Dzwon" miał być prototypem
maszyny służącej do... podróży w czasie. Sam Witkowski uważa,
że obiekt przypominający ceramiczną pokrywę, w której znajdowały
się pojemniki wypełnione wspomnianym Xerum 525, miał stanowić
rozwiązanie służące do zapanowania nad siłą grawitacji.
O
tym, że informacje na temat programu "Chronos", w ramach
którego rozwijano urządzenia antygrawitacyjne nie są tylko
mrzonką, mogą świadczyć informacje na temat gigantycznych
transportów rtęci, jakie nazistowskie okręty podwodne przewoziły
w trackie II wojny światowej. Ten ciekły metal wykorzystywano jako
paliwo do napędów antygrawitacyjnych. W 1944 udało się zatopić
U-Boota, na którego pokładzie odnaleziono 33 tony rtęci. Wg
istniejących raportów pierwiastek transportowany był z Niemiec
na... Antarktydę.
Na tropie tajnych baz
To właśnie do znajdującej się rzekomo na Antarktydzie tajnej bazy trafić miały także elementy "Die Glocke" oraz licznych wehikułów, które udało się stworzyć nazistowskim inżynierom przed wojną oraz w jej trakcie. Tuż po przegraniu przez Niemców wojny, Antarktyda miała się stać również miejscem działań zbrojnych prowadzonych przez Amerykanów. Pod płaszczykiem badań naukowych, w rejon Nowej Szwabii zostały wysłane lotniskowce, okręty podwodne, samoloty oraz tysiące żołnierzy. Działania prowadzone przez Amerykanów w strefie polarnej do dziś owiane są jednak aurą tajemnicy, a jeden z dowódców tamtej akcji został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym.
Jak
to się stało, że niemieccy inżynierowie na początku ubiegłego
wieku pracowali już nad rozwiązaniami, które nawet teraz wydają
się być ideami wyjętymi ze stronnic książek, które wyszły spod
piór pisarzy science-fiction? Teorie próbujące wyjaśnić
innowacyjność i futurystyczny charakter tworzonego przez nazistów
rynsztunku mogą się wydawać irracjonalne, ale wiele źródeł
wskazuje na to, że mają swoje korzenie w starożytnych pismach
odkrytych w siedzibach prastarych cywilizacji. Ba! Ich autorstwo
często przypisuje się inteligentnym umysłom pochodzenia
pozaziemskiego. W tym kontekście przywoływane są często relacje z
wypraw niemieckich ekspedycji, które na żądanie Hitlera
przeczesywały najbardziej niedostępne zakątki Ziemi, aby odnaleźć
legendarne woluminy mające skrywać sekretną wiedzę z zakresu
różnych dziedzin nauki. Do miejsc szczególnie chętnie
eksplorowanych przez nazistów należały Tybet i Bliski Wschód.
Niemieccy uczeni zgłębiali także tajemnice znanych już wtedy pism
- w centrum ich zainteresowania znajdowała się napisana w
sanskrycie "Vimaanika Shastra", w której znajdować się
miały tajemnicze opisy będące prawdopodobnie instrukcjami budowy
statków pozaziemskich.
Wszystkie
te informacje wydają się jednak tylko wierzchołkiem góry lodowej.
W archiwach, które należały kiedyś do nazistów znajduje się
jeszcze wiele dokumentów, które do dnia dzisiejszego nie zostały
odtajnione.
http://niewiarygodne.pl/gid,13014161,img,13014206,kat,1017185,title,Nazistowski-Chronos-najbardziej-tajemniczy-projekt-w-dziejach-ludzkosci,galeriazdjecie.html