Mickiewiczowskie widzenie natury w Panu Tadeuszu.
"Pan Tadeusz" jest poematem epickim, dominują w nim partie narracyjne. Ważne miejsce zajmują bogate, różnorodne opisy nieba polskiego, ziemi ojczystej - całej, bajecznej przyrody "kraju lat dziecinnych". Przyroda nie żyje w utworze jakimś odrębnym, samoistnym bytem. Towarzyszy człowiekowi we wszystkich zajęciach i zabawach, troskach i radościach, wzlotach i upadkach. Opisy przyrody są doskonale zharmonizowane z wydarzeniami wśród ludzi. Np. z pogodną, sielankową atmosferą Soplicowa, w pierwszych księgach utworu, współgra rozjaśniona słonecznym porankiem i wesołą kolorystyką przyroda. Podczas wieczerzy w zamku "nieznacznie z wilgotnego wykradł się mroku świt bez rumieńca wiodąc bez światła w oku". Podobnie po zajeździe i przybyciu Moskali we wtorek "słońce wschodzi, krwawo się czerwieni", a po bitwie następuje burza, gdyż "w takim dniu pożądany był czas najburzliwszy".
Nakreślone w "Panu Tadeuszu" obrazy przyrody mają tak wiele uroku dzięki kunsztowi poezji Adama Mickiewicza. Jego utwór możemy z cała pewnością nazwać przepięknym poetyckim albumem obrazu przyrody.
Mickiewicz w "Panu Tadeuszu" przedstawia przyrodę, która jest jakby wyjęta z raju wymarzonego przez realistę. W opisie puszczy autor opisuje wygląd starych dębów, doceniając ich wiek i "miejsce" w życiu ludzi, gdy na przykład stwarzały możliwość do dumań myśliwych lub były miejscem do odpoczynku. Obok drzew Mickiewicz opisuje mchy i pagórki, a nawet wiatr, którego szum, łoskot i wycie przerażało niejednego. Nawet stare drzewa i zwalone kłody były obiektem zachwytu, stwarzały taras dla dzików, niedźwiedzi, wilków, były cmentarzyskiem kości. Autor porównuje dzięcioła do dziecka, a kitkę wiewiórki do "pióra nad szyszakiem u kirasyjera". I znów dotykamy tematu drzew, ponieważ mogą być schronieniem dla spłoszonej wiewiórki.
W epopei Tadeusz zwraca uwagę, że najpiękniejszy jest ojczysty krajobraz puszczy litewskiej i polskiego nieba. Chociaż piękne "błękitne, czyste, wszak to jak zamarzła woda" niebo włoskie zachwycało każdego, to Tadeusz uważa, że ojczysty wiatr i niepogoda są piękniejsze. Jeszcze piękniejsza jest gra obłoków, gdzie wszystkie chmury czymś się różnią, na przykład jesienną porównuje do leniwego żółwia. Strugi deszczu Mickiewicz widzi jako warkocze, natomiast szybkość chmury z gradem porównuje do lecącego balonu. Z kolei codzienne, białe chmury wydają się jak "stada dzikich gęsi lub łabędzi". Wiatr spełnia rolę opiekuna chmur, który decyduje o ich kształcie zwarciu, czy rozproszeniu. Raz skupisko chmur jest tabunem koni, drugi raz płynącym okrętem.
Dwa stawy, to jakby jedna wielka orkiestra, gdzie słychać szmery much, wrzawę ptaków, bas bąków, tak jak górskie jeziora kaukaskie, które milczą cały dzień, "grające z wieczora". Jeden ze stawów miał piaszczysty brzeg i jasną toń, był w oczach autora dostojny i uroczysty. Natomiast drugi staw był mętny i błotnisty. w obu jednak żyły "niezliczone hordy" żab, to również muzycy z wielkiej orkiestry. Połączone dźwięki żab z jednego i drugiego stawu stworzyły wielkie akordy, to wszystko było dla jakiegoś słuchacza jedną wielką rozmową, lub też grającymi na przemian "dwoma harfami Eola".
Obrazy przyrody w Panu Tadeuszu są zaiste jakby wyjęte z raju wymarzonego przez realistę. W raju tym równocześnie kwitną kwiaty wiosenne i dojrzewają owoce jesieni. W tym samym czasie ciołki i astry zdobią jakiś idealny sezon, w którym mak mami źrenicę wielością "farb żywych. różnych" i w którym dojrzewa harbuz, żniwiarze kończą żniwo i kosi się trawę, a święto Matki Boskiej Zielnej przypada w Niedzielę Palmową. W tym raju rosną drzewa, krzewy i trawy niby takie same jak w rzeczywistości podobne, ale jednak inne. piękniejsze, ubarwione i obwiedzione rysunkiem i ugrupowane w szczególnym porządku perspektywicznym, jak na obrazie malarskim.