Władysław
Konopczyński
DZIEJE POLSKI NOWOŻYTNEJ
WYDANIE TRZECIE KRAJOWE
UZUPEŁNIONE
INSTYTUT WYDAWNICZY PAX
WARSZAWA 1996
TOM II
PANOWANIE JANA KAZIMIERZA (1648-1668)
Rozdzial XIII
Okres walki ze Wschodem 1648-1655
1. Bezkrólewie i elekcja
W chwili, kiedy tylko skupieniem wszystkich sił państwowych i społecz-
nych można było zatamować rozlew rebelii ukraińskiej, Rzeczpospolita ujrza-
ła się pozbawioną dowództwa, rozdartą na dwa obozy, zmuszoną do szukania
nowego monarchy i do rozstrzygnięcia kwestii, jaką taktykę obrać wobec
[Bohdana) Chmielnickiego. Nominalnie sterował nawą państwa prymas, Ma-
ciej Łubieński; faktycznie całe kierownictwo, obarczone straszną odpowie-
dzialnością, zatrzymał w swych dłoniach [Jerzy] Ossoliński. On, z Adamem
Kisielem, wojewodą kijowskiml, przywódcą szlachty dyzunickiej, uosabiali
program ustępstw i pojednania z Kozakami, kiedy przeciwna strona, za prze-
wodem takich potentatów kresowych, jak Jeremi Wiśniowiecki i Aleksander
Koniecpolski, a z poparciem Stanisława Lubomirskiego w Krakowskiem, pod-
kanclerzego księdza Andrzeja Leszczyńskiego w Wielkopolsce, Janusza księ-
cia Radziwiłła na Litwie, dążyła do stłumienia buntu w potokach krwi i do
zachowania na Rusi polskiego stanu posiadania. W całym rozdźwięku najfa-
talniejsze było to, że zaciekłość zwolenników represji a zarazem głównych wi-
nowajców nieszczęścia odbierała nadzieję racjonalnej polityki na wschodzie
po przyszłym zwycięstwie, a łatwowierność poczciwego Kisiela i zbytnia
wiara w układy Ossolińskiego paraliżowały samą obronę polskości.
Usiłując powściągnąć rozpętanie uraz partyjnych i nienawiści klasowych,
kanclerz przyspieszał, jak mógł elekcję, a z Chmielnickim dążył do zawiesze-
nia broni. Jeszcze kompromis wydawał się możliwy, jeszcze zwycięzca spod
Korsunia żądał dla Kozaków autonomicznego państwa tylko po Białą Cer-
kiew, przy podniesieniu rejestru do 12000, a dla prawosławia zwrotu za-
branych cerkwi w Lublinie, Sokalu, Krasnymstawie, Włodzimierzu, tudzież
zabezpieczenia praw kleru dyzunickiego na Litwie i Rusi. Tymczasem bunt,
nawet po odejściu Tatarów do Krymu, szerzył się dalej, więc i samoobrona
nie mogła ustawać. Wiśniowiecki wpadł zza Prypeci na Ukrainę i szedł ku
Wołyniowi, broniąc na własną rękę fortun szlacheckich, a tępiąc bez litości
1 Adam Kisiel piastował od 5 lutego 1646 r. urząd kasztelana, a nie wojewody
kijowskiego, którym był do 1649 r. Janusz Tyszkiewicz. Kisiel został wojewodą ki-
jowskim po śmierci Tyszkiewicza. Zob. Z. Wójcik Adam Kisiel, [w:] Polski Slownik
Biograficzny, t.12, Warszawa 1966-1967, s. 487 G91.
403
hultajstwo, aż 25-27 lipca starł się pod Krasnymstawem z wielką kupą
watażki [Maksyma] Krzywonosa. Pobić się nie dał, wojny też nie rozstrzyg-
nął, a pokój uniemożliwił.
Zaraz po otwarciu konwokacji (16 lipca) posłowie opozycyjni gwałtownie
uderzyli na Ossolińskiego jako mniemanego sprawcę wojny; nie obeszło się
i bez rzucania podejrzeń na zmarłego króla; izbę podniecały i denerwowały
odgłosy okrucieństw popełnianych przez czerń na szlachcie. Dalsze nowiny,
jeszcze gorsze, o zajęciu Zasławia, Ostroga, Korca, Ołyki i części Litwy aż po
Mozyrz, zmiękczyły malkontentów. Zjazd zaaprobował pogląd kanclerza, że
chcąc rozbić groźną ligę kozacko-tatarską, należy pojednać się z Chmielnic-
kim. Nie zapomniano o zbrojeniach, dowództwo nad wojskiem oddano (z po-
minięciem Wiśniowieckiego) trzem regimentarzom i przydano im do boku
31 komisarzy, ale sam skład tej tymczasowej komendy świadczył, że kon-
wokacja więcej liczy na łatwą ugodę bez radykalnych reform niż na wojnę;
dwoma regimentarzami zostali stronnicy kanclerza: Dominik Zasławski, stary
sybaryta, spadkobierca ordynacji ostrogskiej, tudzież Mikołaj Ostroróg, mów-
ca sejmowy, lecz żaden wódz, trzecim - niedoświadczony a znienawidzony
przez Kozaków [Aleksander] Koniecpolski. Rokowań podjął się, na czele osob-
nej komisji, Kisiel. Z takimi partnerami łatwo uporał się obrotny wróg: póty
zwodził on posłów Rzeczypospolitej pozorami ustępliwości, aż się doczekał
powrotu Tuhaj beja. Wówczas uderzył na gromadzącą się armię polską pod
Piławcami (23 września), regimentarze, godni zaiste urągliwego przezwiska,
jakie im dał Chmiel: "pierzyna, łacina i dziecina", pierwsi opuścili obóz
a za nimi prawie bez walki pierzchło 34000 świetnego rycerstwa, zostawiając
na łup "chamów" armaty, żywność i bezcenne skarby.
Miałaż Rzeczpospolita, gromadząca się wówczas (6 października) na polu
elekcyjnym, puścić bezkarnie hańbę "plugawiecką"? Czyż mógł ten fakt, je-
dyny w dziejach Polski, nie pogrzebać Ossolińskiego razem z całym jego
ugodowym programem i z popieranym przezeń na elekcji kandydatem? Losy
zrządziły jednak inaczej. O koronę ubiegali się królewicze: ex-kardynał, Jan
Kazimierz i Karol Ferdynand, biskup wrocławski. Próbowali z nimi rywali-
zować: Jerzy [I] Rakoczy, książę siedmiogrodzki, i syn jego, Zygmunt, popie-
rani chwilowo przez głowę dysydentów, Janusza Radziwiłła. Za Janem Ka-
zimierzem przemawiało jego starszeństwo, żołnierska przeszłość i dziedziczne
prawo do korony szwedzkiej; za Karolem niewątpliwa wyższość moralna cha-
rakteru. Rzecz szczególna jednakże, Ossoliński wcześnie dostrzegł w star-
szym królewiczu człowieka, który sam nie potrafi sobą rządzić i dlatego po
części oświadczył się za nim. Z tych samych pobudek, licząc przy tym na
powtórne zamęście, obiecała Janowi Kazimierzowi swe poparcie królowa
wdowa, Ludwika Maria. Odkąd zaś kandydatem Ossolińskiego stał się rycer-
ski ex-kardynał, partia wojenna Wiśniowieckiego musiała stawać przy poko-
jowo nastrojonym, powściągliwym i gospodarnym biskupie wrocławskim.
Zrazu wydatną przewagę, zwłaszcza wśród kleru, miał Karol Ferdynand.
z Bitwa pod Konstantynowem pomiędzy oddziałami M. Krzywonosa a siłami
J. Wiśniowieckiego, w skład których wchodziły jednostki prywatne J. Tyszkiewicza,
wojewody kijowskiego, ordynackie W.D. Zasławskiego i gwardia królewska pod
komendą S. Osińskiego, miała miejsce w dniach 26-28 lipca 1648 r. Zob. J. Wimmer
Wojsko polskie w polowie Xlil1 wieku, Warszawa 1965, s. 53.
404
Ale po śmierci Jerzego Rakoczego (11 października) różnowiercy tudzież inni
jego klienci dali się pozyskać kanclerzowi; przedtem jeszcze przylgnęli do
stronnictwa Kazimierzowego uciekinierzy spod Piławiec, nastraszeni o swój
los w razie zwycięstwa Wiśniowieckiego. Inni, pod wrażeniem złej wieści
o oblężeniu Lwowa przez Chmielnickiego, o rozszerzeniu pożogi na Ruś Czer-
woną, o wycięciu przez czerń Brześcia Litewskiego, ujrzeli jedyne zbawienie
w królu wojowniku, a jeszcze inni głosowali za Janem Kazimierzem, ponie-
waż go zalecał listem pisanym już spod Zamościa hetman kozacki.14 listopa-
da młodszy królewicz zrezygnował i zawarł ugodę z bratem, a 20 prymas
ogłosił króla szwedzkiego Jana Kazimierza królem polskim.
2. Beznadziejność ugody
Pierwsze kroki nowego monarchy Ossoliński skierował ku ugodzie z Chmiel-
nickim. Podstawą porozumienia miało być wyjęcie Kozaków spod władzy sej-
mu, przywrócenie im dawnych przywilejów i zadośćuczynienie osobistym
ambicjom lub namiętnościom hetmana zaporoskiego. Czy program ten miał
realne podstawy? Sądząc z całego postępowania Chmielnickiego - nie. Na-
czelnik buntu od początku prowadził na wszyśtkie strony grę dyplomatyczną
krętą i dwulicową, śmiałą i desperacką, jak człowiek, który nie ma nic do
stracenia, a czuje za sobą moc rozszalałego żywiołu. Szukał protekcji naraz
u różnych sąsiadów. W 1648 roku, jako hetman "Wszystkich Rusi", ofiarował
Turkom w nagrodę za pomoc Kamieniec, Moskwie - Smoleńsk. Jednocześnie,
na wszelki wypadek, przepraszał rząd polski i znajdował Iudzi, którzy to
brali za dobrą monetę, kiedy jedynym interesem jego było uśpić Polaków,
rozpalić pożogę jak najszerzej i oderwać się od Rzeczypospolitej. Zresztą re-
wolucja ludowa porywała hetmana dalej, niż on sam zamierzał iść. Mściciel
prywatnej krzywdy, następnie mściciel przyciśniętego stopą magnacką Ko-
zactwa, po Korsuniu wyrastał na wodza milionowej potęgi, o której nikt je-
szcze nie wiedział, czy przeważy w niej żywioł klasowy, czy też narodowy.
Po Piławcach, w sam dzień wigilijny (starego stylu), wjechał przy huku dział
i bićiu dzwonów do swego stołecznego Kijowa, witany przez duchowieństwo,
akademię i lud, jako Mojżesz, obrońca, wybawca, oswobodziciel. Z jednej stro-
ny, trudno było w Warszawie nie drżeć na myśl, że ruchawka chłopska roz-
leje się na te kraje rdzennie polskie, jak Krakowskie, Wielkopolska, Ma-
zowsze, gdzie naprawdę wyzysk chłopa był sroższy i swobody mniej niż na
Rusi. Z drugiej, to co wstrząsało Ukrainą, mieniło się różnymi barwami,
z których jedna posępniejsza była od drugiej. Raz zdawało się, że zdradza
graeca fides, dyzunia, ośmielona przez Władysława IV, a zawiedziona po
pierwszych sukcesach z czasów tamtego panowania. Kiedy indziej przeważa
pogląd (nawet w umyśle takiego Rusina Kisiela), że to "się wszyscy chłopi
na stan szlachecki zbuntowali", a w takim razie: sequitur ratio, żeby się też
tota nobilitas plebi armatae opponowała3. To znowuż widział przed sobą
Zasławski "wszystką sprzysiężoną Ruś", naród ruski, reprezentowany przez
3 (łac.) przychodzi myśl, żeby się też cała starszyzna [szlachta] plebsowi [czerni
kozackiej] zbrojnie przeciwstawiła.
405
†††††††††††††††††††††††㐠㔰ഌ
††††††††††††††††††††††††〴വఊ
cztery klasy społeczne: duchowieństwo, szlachtę, mieszczan i czerń. I rzeczy-
wiście, nie mówiąc już o popach i o ich głowie widomej, Sylwestrze Kosso- e
wie, metropolicie kijowskim, tudzież o powstańcach z klas niższych, jakimi
byli np. mieszczanie Maksym Nebaba, Iwan i Wasyl Zołotarenkowie, chłop
Maksym Krzywonos itp., łączyły się z ruchem ludowym wcześniej lub póź-
niej liczne rodziny szlacheckie, jedne w poczuciu pokrewieństwa plemien-
nego z gminem, inne zrażone do Rzeczypospolitej z powodu szykan, dozna-
wanych od kresowej magnaterii, jedne działające dobrowolnie, inne pod
przymusem, że wymienimy tylko niektóre bardziej znane później nazwiska
Stetkiewiczów, Wyhowskich, Sulimów, Krechowieckich, Mrozowickich, Wy-
soczanów, Wereszczaków, Aksaków, Trypolskich. Z czasem (1655) staną po
stronie Chmielnickiego zamożni, oświeceni arianie Niemirycze, a najdziel-
niejszym był od początku Stanisław Michał Krzyczewski, pułkownik kijow-
ski. Od rozumnej polityki polskiej, ale nie mniej też od własnych sił twór-
czych społeczeństwa ruskiego zależało, czy z tego chaosu interesów i pojęć
socjalnych, religijnych, narodowych wypali się w ogniu rebelii osobny na-
ród polityczny i w jakim stosunku ten wołający o wolność żywioł stanie do
państw ościennych. Na razie Ruś schizmatycka, Kozaczyzna, czerń miała
jedną nienawiść, jednego wroga - w Polsce szlacheckiej, szlachta też wyzna-
wała jedyną politykę - zwyciężania i sadzania na pal, dopiero po stanow-
czej próbie sił możliwa stałaby się jakaś ugoda.
3. Zbaraż, Zborów
Kiedy w styczniu 1649 r. nieuleczalny optymista Kisiel, zdrajcą okrzyczany
z obu stron, przybył z nową komisją do Perejasławia4, Chmielnicki przyjął
go, otoczony podnieconym tłumem, w asystencji posłów wołoskich, tureckich,
siedmiogrodzkich, odepchnął układy i rzucił oszołomionemu przed oczy swój
najdalszy cel polityczny: wyzwolenie całej Rusi z niewoli lackiej po Lwów,
Chełm i Halicz. Potem wprawdzie poufnie targował się o uchylenie unii ko-
ścielnej, o miejsce dla metropolity kijowskiego [Sylwestra Kossowa] w se-
nacie, o dygnitarstwa w Kijowszczyźnie dla dyzunitów, wydanie [Daniela]
Czaplińskiego, pominięcie Wiśniowieckiego przy rozdaniu buław, ale więcej
prawdy było w tamtym publicznym wyzwaniu niż w sekretnych układach.
Przystał wreszcie z łaski na zawieszenie broni do 22 maja, wiedząc, że je
wyzyska lepiej niż Polacy.
Sejm koronacyjny (17 stycznia-13 lutego)5, pełen hałasu o ucieczkę piła-
wiecką, wśród sporów o to, czy Polska ma trzymać z Moskwą przeciw Turcji,
czy też płacić upominki Tatarom, a strzec się Moskwy, nie docenił najbliż-
szego niebezpieczeństwa kozackiego. Jan Kazimierz, ukoronowany 17 stycz-
nia, jako wódz naczelny przybrał do boku nowych regimentarzy: Andrzeja
4 Rozmowy polskich komisarzy z Chmielnickim trwały od 20 do 26 lutego 1649 r.
Zob. Dyaryusz podróży do Pereasławia..., w: Księga Pamigtnicza, Kraków 1864,
s. 369-385
5 Sejm rozpoczął obrady 19 stycznia 1649 r. Zob. A. S. Radziwiłł Pamiętnik o dzie-
jach w Połsce, t. 3, Warszawa 1980, s.171.
406
Firleja, Stanisława Lanckorońskiego i Mikołaja Ostroroga. Zaciąg uchwalo-
nych 50000 wojska odbywał się powoli, a stare chorągwie zwijano pospie-
sznie. Tymczasem rozejm pękł jeszcze przed terminem. Agent [Kazimierz]
Śmiarowski, wysłany od króla do Chmielnickiego, usłyszał twarde wyzwa-
nie, że pokój póty daremny, aż się ściana ze ścianą uderzy i jedna się obali,
a druga zostanie. Gdy zaś próbował przejednać pułkowników kozackich przy-
wilejami, hetman kazał go okrutnie uśmiercić (18 maja).
W czerwcu zaczęły się walki na Wołyniu aż po Prypeć: po szeregu mniej-
szych powodzeń pod Sulżenicami, Ostropolem, Zwiahlem, Zahalem wojsko
koronne cofnęło się przed główną armią nieprzyjacielską do Zbaraża, gdzie
przybył doń w kilka tysięcy rycerstwa Wiśniowiecki. Regimentarze poddali
się kierownictwu zahartowanego w bojach kresowych męża6. Wnet dziesięcio-
tysięczny zastęp polski ujrzał się otoczonym przez 70000 Kozaków i 60000
Tatarów chana Islam Gireja. Przez 6 tygodni dzicz stepowa biła szturmami
w bohatersko broniony szaniec: obóz polski kurczył się, wymierał, aIe nie
kapitulował.
O strasznym położeniu oblężeńców niewiele wiedziano w Warszawie. Kan-
clerz i Kisiel zapowiadali, że król jest czymś boskim w oczach Kozaków i że
samym swym zjawieniem się rozproszy wroga. Jan Kazimierz, wziąwszy
ślub z Ludwiką Marią (30 maja), ruszył w końcu czerwca na Ruś z 20000 s
zaciężnego żołnierza. Liczono na to, że hetman polny litewski Janusz Radzi-
wiłł, dotąd bezczynnie słuchający gładkich słówek Chmiela, oceni grozę się-
gającej aż na Białoruś pożogi i uderzy prosto na Kijów. Dopiero z Lublina
wezwano część pospolitego ruszenia; przedtem Ossoliński odradzał ten krok,
nie chcąc narażać majestatu na presję tłumów szlacheckich. Nagle, 15 sierp-
nia, podczas przeprawy przez Strypę, król dał się ośkrzydlić 100000 Koza-
ków i Tatarów. Dzięki przytomności i odwadze Jana Kazimierza pierwszy
atak odparto, niemniej położenie było bez wyjścia; w tej trudnej chwili Osso-
liński zdołał nawiązać rokowania z chanem. Chmielnicki, zaniepokojony zbli-
żaniem się pospolitaków i wiadomością o klęsce, jaką Radziwiłł zadał 31 lip-
ca pod Łojowem Kozakom Krzyczewskiego, uległ woli sprzymierzeńca i przy-
stąpił do ugody. Islam Girej wymógł dla siebie przymierze z Polską, 40000
talarów okupu i 200000 rocznej daniny od sojuszniczki. Osobnym rewersałem
uznał król tytuł hetmański Chmielnickiego i rozszerzył rejestr do 40000 z lo-
kacją między Uszą i Dniestrem oraz na Zadnieprzu. Nadto "deklaracja łaski"
zapewniała wojsku zaporoskiemu zwrot swobód i przywilejów, a szlachcie
powrót do majątków, dzierżaw itd., wydalała z Ukrainy Żydów i jezuitów,
dopuszczała metropolitę do senatu; województwa kijowskie, bracławskie
i czernichowskie obiecano dyzunitom, sprawę unii odesłano na sejm.
6 W rzeczywistości J. Wiśniowiecki w Zbarażu stał na czele jednej z dywizji.
O roli Jaremy w oblgżonym Zbarażu zob. O. Górka, "Ogniem i mieczem" a rzeczy-
wistość historyczna, Warszawa 1934, s. 90-106 i odpowiedź Z. Lasockiego "Ogniem
i mieczem" w świetle relacyj dra Górki, Kraków 1934.
' Monarcha ruszył z Warszawy na Pragę 24 czerwca 1649 r. Zob. A. S. Radziwiłł
dz. cyt., t. 3, s. 204.
s Armia królewska pod Zborowem liczyła niewiele ponad 15000 ludzi, w tym
zaledwie około 6000 zaciężnego żołnierza. Zob. J. Wimmer dz. cyt., s. 65.
407
†††††††††††††††††††††††㐠㜰ഌ
††††††††††††††††††††††††〴ഷఊ
4. Kwestia ukraińska na tle sprawy wschodniej
Układ zborowski uczynił chana rozjemcą między rządem polskim i jego
poddanymi; przez to stanowił on ważny zysk dla Chmielnickiego, zwycięstwo
dla polityki turecko-tatarskiej. Ossoliński czuł to dobrze, chociaż przedsta-
wiał światu bitwę z ł5 sierpnia jako tryumf Jana Kazimierza. Trzeba było
zagoić do reszty ranę ukraińską, odciągnąć Kozaków od Ordy i z ich pomocą
szukać odwetu na bisurmanach. Król odziedziczył po bracie zapał do wielkiej
krucjaty i z myślą o niej zawierał ugodę zborowską. Moment o tyle był do-
godny, że Porta Ottomańska za małoletniości Mahometa IV [Mehmeda IV]
ulegała częstym rozterkom i przewrotom pałacowym, borykały się ze sobą
dwie walidy9, matkalo i babka sułtana, wezyr strącał wezyra, burzyło się woj-
sko, a ludy chrześcijańskie, korzystając z tego, przygotowywały powstanie.
Jeszcze w 1650 r. Jan Kazimierz przyjmował poselstwo od spiskowców buł-
garskich i multańskich, energicznie popierane przez Wenecję. Porta, nie zdol-
na do napaści, starała się przynajmniej paraliżować siły polskie za pomocą
ligi kozacko-tatarskiej. W tym położeniu Chmielnicki działał jako narzędzie
islamu, a Wiśniowiecki, choć niedawno jeszcze przeciwnik wojny z Turcją,
zwalczał na Ukrainie forpocztę turecką.
Wojownicze zachęty Wenecjan dotarły aż do Chmielnickiego i hetman udawał
gotowość do pójścia w ślady Sahajdacznychll, byle nie zrywać przy tym
przymierza z Islam Girejem. Kiedy indziej znowu, dotknięty odmową pomocy
moskiewskiej, odgrażał się na cara (Aleksego Michajłowicza Romanowa), że
zniszczy mu całe państwo i pomoże Girejom do uwolnienia Kazania i Astrachania.
W ogóle, od czasów Zborowa chmura kozacka zdawała się odwracać od Polski.
Ale to były pozory. Sejm, zwołany na 22 listopada 1649 r., ratyfikował
wprawdzie "deklarację łaski", biskupijednak nie dopuścili do senatu metropolity
Kossowa; dyzunici, widocznie również dalecy od tolerancji, żądali gwałtownego
zwinięcia unii; powrotowi szlachty do dóbr ukrainnych towarzyszyły liczne
tarcia i gwałty, a skozaczony lud nie chciał słyszeć o powrocie pod pańskie rządy.
Chmielnicki, choćby chciał, nie mógł zredukować rejestru. On zresztą wiedział, że
pułkownik [Daniło] Neczaj przelicytowuje go swym radykalizmem w oczach
czerni, więc myślał o wszystkim innym, tylko nie o dogadzaniu Polsce.
Zawiódłszy się raz na stałości Gireja, szukał znów protekcji u samej Porty
i znalazł ją. Latem ł650 r. przybył do Czehrynia poseł sułtapa Mehmeda IV
z propozycją tronu mołdawskiego, jeżeli Chmielnicki podda się Turcji. Hetman
(w październiku) po namyśle przysiągł na wierność, za co otrzymał kaftan, tytuł
księcia i stróża Porty Ottomańskiej wraz z obietnicą posiłków tureckieh,
tatarskich i wołoskich przeciwko Polsce. Mołdawii na razie nie dostał, ale
spustoszył ją dwukrotnie jeszcze w tymże roku.
9 (arab. tur. valide - matka), w Turcji osmańskiej oficjalny tytuł sułtanki matki
panującego.
lo Matka Mehmeda IV, Turhan Hadidże, podobno Rusinka, była opiekunką sy-
nów sułtana Ibrahima w latach 164 1648.
ls piotr Konaszewicz Sahajdaczny, hetman wojska zaporoskiego, wierny sojusznik
Rzeczypospolitej. O jego roli w okresie oblężenia Chocimia w 1621 r. zob. L. Pod-
horodecki Kampania chocimska 1621 r., "Studia i Materiały do Historii Wojsko-
"
wości, R. 10:1964, s. 88-143; R.11:1965, s. 37-68.
408
5. Beresteczko
Było to prawdziwe szczęście dla Polski, że Ossoliński umarł 9 sierpnia
[1650 r.] i przewagę na dworze otrzymali rzecznicy obrony kresów z Andrze-
jem Leszczyńskim i [Jeremim] Wiśniowieckim na czele. Ta partia przepro-
wadziła na sejmie grudniowym 1650 r. aukcję wojska do 36000 w Koronie
i 18000 na Lit ie, wraz z oddaniem w ręce królewskie pospolitego rusze-
nia. Największy czas już było przestać się łudzić, bo Chmielnicki na wiosnę
przygotowywał cios straszniejszy niż wszystkie poprzednie. Od frontu miała
uderzyć ogromna armia kozacko-tatarsko-turecka; na tyłach wojsk Jana Ka-
zimierza miała wybuchnąć żakeria chłopska w całej Rzeczypospolitej. Setki
emisariuszy podszczuwały włościan do łączenia się z Kozactwem i mordo-
wania dziedziców. Ten plan powszechnej rewolucji socjalnej co prawda za-
wiódł; tylko na Podhalu, gdzie stosunki i nastroje ludowe przypominały
nieco Ukrainę, niejaki Aleksander Kostka, nazywający się Napierskim i po-
dający się za syna pobocznego Władysława IV, opanował z bandą górali
(14 czerwca) Czorsztyn, ale wnet, wydany przez własnych towarzyszy bi-
skupowi krakowskiemu, skończył życie na palu (28 tegoż miesiąca)lz.
Natomiast atak z zewnątrz zapowiadał się strasznie. Działania zaczepne
[Marcina] Kalinowskiego (który wraz z [Mikołajem] Potockim wrócił po-
przedniego roku z niewoli tatarskiej) po krótkich przewagach nad Neczajem
rozbiły się koło Bracławia. Hetman przed główną siłą nieprzyjacielską cofnął
się do starego kolegi pod Sokal. Tam 27 maja nadciągnął król. Armia re-
gularńa (33000) razem z pospolitym ruszeniem (22000) i czeladzią dosięgła
niebywałej liczby 9000013, ale pod względem zaopatrzenia, kierownictwa
i nastroju pozostawiała zrazu dużo do życzenia. Szczęściem, w olbrzymim
mrowisku kozacko-tatarskim mniej jeszcze było ładu: Islam Girej przed
samą bitwą obraził się na Chmielnickiego, a hetman kozacki, dotknięty świe-
żo zdradą żonyl4, nie okazywał dawnej przedsiębiorczości. W trzydniowym
boju pod Beresteczkiem (28-30 czerwca) szwedzki szyk szwadronowy zasto-
sowany pod koniec przez Jana Kazimierza i sprawność artylerii koronnej
rozstrzygnęły sprawę na naszą korzyść, a zarazem na korzyść cywilizacji
europejskiej, której szańcem w tej chwili raz jeszcze okazała się Polska.
Chan, przerażony mnogością tatarskich trupów, w tej liczbie Tuhaj beja,
pierwszy rzucił się do ucieczki. Chmielnicki próbował go powstrzymać, ale
daremnie. Udało się przycisnąć Kozaków do Styru i bagien nad rzeczką
Plaszewką [Plaszówką, Plaszową]; wówczas ich wódz, pułkownik [Iwan]
Bohun, zbudował groblę i wyprowadził z matni na wschód większą część woj-
ska. Niemało jednak padło w ucieczce pod szablami rozwścieczonych Mazu-
lz Aleksander Leon Napierski Kostka ze Sztemberku został ścięty 18 lipca 1651 r.
Zob. A. Kersten Na tropach Napierskiego, Warszawa 1970, s.194.
13 Armia polska pod Beresteczkiem liczyła wraz z pospolitym ruszeniem i czela-
dzią około 60000 ludzi. Zob. J. Duda Wysilek militarny Rzeczypospolitej w 1651 roku,
[w:] Polska w Europie, Lublin 1968, s.190.
14 gelena, primo voto Danielowa Czaplińska, podstarościna czehryńska, druga
żona B. Chmielnickiego, za zdradę została powieszona wraz z,.jakimś mistrzem
zegarmistrzowskim" w początkach maja 1651 r. Zob. A.S. Radziwiłł dz. cyt., t. 3,
s. 292.
409
††††††††††††††††††††††††〴ഹఊ
rów. Doszłoby może do zniesienia całej armii kozackiej, gdyby w obozie pol-
skim, zamiast gadać zaraz o wytępieniu Kozaków gwałtem lub podstępem,
myślano pilniej o strategicznym uwieńczeniu zwycięstwa. Aż tu pospolite rusze-
nie wielkopolskie, za sprawą intryganta, podkanclerza [koronnego] Hieroni-
ma Radziejowskiego, przedzierzgnęło się w sejmik pod laską sandomierzanina
Marcina Dembickiego i odmówiło dalszej służby. "Chciało się do żon, do
gospodarstw i do pierzyn - powiada świadek współczesny - a na pokrycie
swego lenistwa wyszukiwali spod ziemi argumenta", nie szczędząc królowi
krzywdzących podejrzeń.
Zwycięstwo beresteckie, jak niegdyś grunwaldzkie, pozostało niewyzyska-
ne. Wprawdzie żołnierz zaciężny ruszył na Ukrainę, wprawdzie 4 sierpnia
wkroczył do Kijowa od strony Litwy [Janusz] Radziwiłł. Ale niezmordowany,
wszechczujny Chmielnicki zdążył tymczasem przejednać chana, zebrać krocie
wojska i stanąć z nim do walki pod Białą Cerkwią. Tam 28 września zawarta
została nowa ugoda, którą rejestr został ograniczony do 20000, a lokacja
wyznaczona Kozakom tylko w królewszczyznach województwa kijowskiego.
Że nie więcej była ona warta niż "deklaracja łaski" pod Zborowem, okazały
to najbliższe wypadki.
6. Wgzeł mołdawski: Batoh i Żwaniec
Chmielnicki spieszył zatrzeć wrażenie klęski walnym sukcesem politycz-
nym. Teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebował punktu oparcia w osob-
nym księstwie poza granicami Rzeczypospolitej. Zamiast więc poprzestawać
na ugodzie białocerkiewskiej, jawnie tłumił bunty chłopskie, a sekretnie
zbroił się i gotował zamach na Mołdawię. Starszy syn jego, Tymofiej, zażądał
od hospodara Bazylego Lupula ręki córki jego, Rozandy. Lupul, od niedawna
indygena Polski, a teść Janusza Radziwiłła, wolałby wydać Rozandę za jed-
nego z panów polskich, więc Chmielnickiemu odmówił. Ów uzyskał reko-
mendację sułtańską i sięgnął po oblubienicę zbrojną ręką. Dwór lekceważył
niebezpieczeństwo; sejm styczniowy 1652 r. rozszedł się bez uchwał, nic nie
zrobiwszy dla odnowienia sił zbrojnych kraju. Kalinowski na czele najlep-
szych pułków komputowych oraz prywatnych zaciągów magnackich rozłożył
się w obozie pod Batohem, aby przeciąć Tymofiejowi drogę do Mołdawii. Nie
przeczuwał stary, mężny, ale nieoględny wódz, że zamiast zwykłej watahy,
przed jaką go chytrze ostrzegał hetman kozacki, ciągnie nań wielkie wojsko
zaporoskie z Ordą nureddynal5. 29 majal6 nieprzyjaciel uderzył nań ze
wszystkich stron. W obozie powstała panika podobna do cecorskiej; wierna
piechota wdała się w walkę ze zbuntowaną konnicą. Pożar do reszty uniemożli-
wił obronę i po krótkiej walce cała niemal dwudziestotysięczna siła polska
15 (arab. światło wiary) drugi po kałdze współrządca ehana krymskiego. Zarządzał
on lewą - południową i zachodnią - częścią Krymu; kałga - por. t. 1, s. 345,
przypis 48. W tym wypadku chodzi zapewne o Karasa (Karacza), beja perekopskiego.
Zob. Z. Spieralski Awantury moldawskie, Warszawa 1965, s.185.
16 Bitwa pod Batohem miała miejsce 2 czerwca 1652 r., natomiast całkowite rozbi-
cie polskiego taboru nastąpiło w nocy z 2 na 3 czerwca. Zob. J. Wimmer dz. cyt., s. 74.
410
przestała istnieć. Kto nie padł w bitwie wraz z Kalinowskim, [Zygmuntem)
Przyjemskim, Markiem Sobieskim 1', tego na żądania Kozaka [Iwana) Zoło-
tarenki zarżnęli w pętach Tatarzy. Tymofiej wkroczył tryumfalnie do Sucza-
wy i wzi ł ślub z Rozandą.
Ledwo upłynął rok, a już się ujawniły niebezpieczne dla Chmielnickich
skutki imprezy mołdawskiej. Lupulowi zrobiło się ciasno w Suczawie obok
nieokiełznanego zięcia. Spróbował tedy za zgodą Porty przenieść się na tron
multański, rugując stamtąd dawnego swego współzawodnika, księcia Macieja
Basarabę; później przeznaczył Multany dla swego brata, a sam zamyślił
o księstwie siedmiogrodzkim. Przez te intrygi zmusił zagrożonych książąt,
Macieja i Jerzego Rakoczego, do zawarcia przymierza; w samej Mołdawii
bojarowie uknuli nań spisek z Rakoczym, aby wywrócić rządy kozackiego
teścia i osadzić na jego miejscu Stefana Georgicze. W wojnie, jaka stąd wy-
nikła, Maciej poraził na głowę napastnicze wojsko kozacko-mołdawskie nad
rzeką Jałomicą (24 maja 1653), po czym Stefan z pomocą Węgrów i Multań-
czyków obległ Tymoszka w Suczawie.
Przedtem jeszcze Rakoczy zaproponował sojusz Janowi Kazimierzowi. Ro-
kowania, zaczęte podczas sejmu w Brześciu (24 marca-7 kwietnia 1 s ), uwień-
czyły się porozumieniem na radzie senatu w Warszawie (w końcu maja). Po-
siłki polskie ruszyły na Suczawę, a główna armia, stopniowo doprowadzona
do 60000, miała iść na Ukrainę. Okoliczności na ogół sprzyjały królewskie-
mu przedsięwzięciu, bo Kozacy nie tak chętnie szli pod sztandary Chmiela
na wojnę zaczepną podjętą z pobudek dynastycznych, jak dawniej przeciw
ciemięzcom-Lachom. Co więcej, był to moment ostatni, kiedy szybkie natar-
cie mogło jeszcze odwrócić grożącą interwencję Moskwy: już poseł carski
[Michał Andrejewicz] Repnin-Oboleński w sierpniu tegoż roku przybył do
Lwowa 19 z żądaniem ulg dla Kozaków, a Chmielnicki napomykał znacząco,
że w razie nieodzyskania warunków zborowskich poszuka sobie innego pana.
Cóż, kiedy wojsko niepłatne strawiło szereg tygodni we Lwowie na obrachun-
kach ze skarbem, a potem król, objąwszy komendę, nie zdecydował się na
żaden czyn! Chmielnicki zdołał po raz ostatni skusić chana do najazdu na-
dzieją jasyru. Słysząc o tym, Jan Kazimierz zajął obronne stanowisko pod
Żwańcem. Islam Girej przybiegł za późno, aby uratować Tymoszka, który
zginął w oblężeniu, za późno nawet, by uwolnić samą Suczawę, ale w sam
czas, aby zamknąć na resztę roku zmoknięte i zziębnięte wojsko polskie
w obozie, o co właśnie chodziło Chmielnickiemu. Żadna strona nie chciała
się bić; 15 grudnia dostojnicy polscy i tatarscy spisali ugodę, potwierdzającą
pakt zborowski i przypuszczalnie też opłaconą sutym upominkiem dla chana.
Na domiar złego ziemie polsko-ruskie, zdawałoby się, bezpieczne za plecami
armii, zostały ciężko nawiedzone aż po Lublin, Zamość i Pińsk przez zagony
wracającej Ordy. Szósty rok niszczących walk polsko-kozackich upływał bez
rozstrzygnięcia na którąkolwiek stronę i bez pojednania.
I ' Marek Sobieski wraz z kilkoma tysiącami jeńców polskich został zamordowany przez
Tatarów na polach batohskich dnia 3 czerwca 1652 r. Zob. Z. Wójcik Jan SoBieski, s. 49.
Is Obrady sejmu zakończono dopiero 18 kwietnia 1653 r. Zob. A.S. Radziwiłł
dz. cyt., t. 3, s. 390.
19 gniaź Michał Andrejewicz Repnin-Oboleński przybył do Lwowa w końcu lipca.
Zob. tamże, s. 395.
411
†††††††††††††††††††††††㐠ㄱഌ
††††††††††††††††††††††††ㄴറఊ
7. Król i dwór wobec kraju
Już pierwsze lata panowania Jana Kazimierza okazały, że nie urodził się
on na lekarza swych tragicznie powikłanych czasów. Kandydat, który wspi-
nał się do tronu przez bezprawne obietnice ustępstw na rzecz Brandenburgii,
Gdańska, Szwecji, Kozaczyzny, później jako monarcha także zbyt często i zbyt
daleko odbiegał myślą od aspiracji i interesów narodu. Ambitny, a bez sta-
łego celu w polityce, kapryśny i zmienny w najwyższym stopniu, raz pełen
fantazji i dumy, to znów zgryziony pesymi2mem, religijny a niemoralny,
często względem Polaków nietaktowny i wprost wyzywający, nie miał on
czym chwycić za serce poddanych. Za młodu nauczył się gardzić zasadami
polskiego rządu; wzdychał do większej władzy, czuł się dynastą w klatce,
więźniem wśród własnego narodu. Żonie ulegał raczej przez lęk i brak wy-
trwałości niż przez miłość. Ona wyzyskiwała swój wpływ zrazu dla pry-
watnego zysku, potem coraz więcej dla zaspokojenia ambicji politycznych.
Uprawiała na szeroką skalę sprzedaż urzędów; od nowo mianowanych sena-
torów brała rewersy, że na pierwsze żądanie zrezygnują z godności. Oboje
królestwo, nie zrażeni utratą dwojga dzieci w wieku niemowlęcym, co naj-
mniej od 1651 r. dążyli do zapewnienia po sobie korony jakiemuś upatrzo-
nemu kandydatowi. W tym celu gromadzili oszczędności na zjednywanie
stronników; Jan Kazimierz zawczasu zamówił sobie bogaty spadek po Karolu
Ferdynandzie, a zrealizował go po śmierci tegoż (10 maja 1655). Zresztą, nie
tylko poparcie dyplomatyczne, ale i zbrojna pomoc zagranicy wchodziły w ra-
chubę przy tych planach sukcesyjnych. Król chętnie otaczał się cudzoziem-
cami i używał w stosunkach z Zachodem prywatnych agentów krwi romań-
skiej, takich jak Jan [Baptysta] Visconti, [Ludwik] Fantoni, [Krzysztof]
Massini, [Hieronim] Pinocci, [Henryk] Canasiles. Rzecz prosta, podobne
praktyki nie wzmagały przywiązania do tronu w narodzie, coraz goręcej
rozkochującym się w złotej wolności.
8. Oznaki rozkładu
Wiemy już, co sądzić o świetności czasów poprzedzających katastrofę. Tłu-
ste lata pokoju za Władysława IV żyły z kapitału poprzednich pokoleń; sa-
me nie wniosły nic prócz wzmożonej gonitwy za dobrobytem materialnym.
W atmosferze zbytku i użycia, zbiorowego samouwielbienia (Polonia defensa
contra Barclaium Łukasza Opalińskiego, 1648)2o tudzież publicznego mężo-
chwalstwa (Orbis Polonus Szymona Okolskiego)21, dojrzewały nie zaczepiane
skuteczną krytyką złowrogie następstwa, które musiały wydrzeć się na
wierzch, jak tylko klęska zewnętrzna wstrząśnie całym państwem, a naro-
dowi zabraknie popularnego króla-przewodnika. Zwyrodniał do reszty par-
lamentaryzm. Sejmy, wtłoczone w zabójczą formę jednomyślnego stanowienia
uchwał, sparaliżowane sprzecznymi żądaniami województw, pocięte umyślną
20 polonia defensa contra Joannem Barclaium, Gdańsk 1648. Przekład polski
K. Tyszkowskiego Obrona Polski, Lwów 1921.
21 T.1-3, Kraków (1641-1645).
412
obstrukcją malkontentów, nie dochodzą coraz częściej, czasem na skutek pro-
testu jednego posła. Ich kosztem rozrastają się partykularne, zacofańcze, cia-
sne rządy sejmikowe. Opinia odrzuca nie tylko radykalną naprawę sejmu,
tj. głosowanie większością zalecane (1647) przez miecznika koronnego, [Jana
Stanisława] Jabłonowskiego, ale i skromne półśrodki, które doradzał wspom-
niany Opaliński w Rozmowie plebana z ziemianinem wydanej w 1641 r.:
aby nie udusić wolności zbytecznym ściskaniem i pieszczotami, radzi tam
autor szukać drogi pośredniej między niewolą i swawolą, a skoro inne spo-
soby zawodzą, gotów jest królowi i radzie przy nim będącej większej władzy
pozwolić. Naprawdę za Jana Kazimierza chodziło nie tylko o rozszerzenie
zakresu władzy wykonawczej, ale o jej gruntowne wydoskonalenie. Senat
przyboczny, niby odpowiedzialny wobec sejmu (od 1641 r.), lecz zorganizo-
wany w postaci wykluczającej wszelki wpływ, powagę i doświadczenie, bo
przypadkowo dobierany według kolejności krzeseł, ze zmianą co kwartał.
W skarbie rozwinięty do ostateczności system decentralizacji zostawia auto-
nomię finansową sejmikom, zamienia ustawy podatkowe sejmu w dobrowol-
ną składkę województw. Wojsko - ożywione świetną tradycją bojową, ale
podminowane duchem rokoszu, zdemoralizowane wspomnieniem konfedera-
cji 1612-1613 r. Dyplomacja narodowa przeszła podczas wojny trzydziesto-
letniej przez długą szkołę bierności, nie może nadążyć swym partnerom za-
ehodnim w wyzyskiwaniu koniunktur zewnętrznych.
Duch publiczny zarażony nietolerancją, a niezdolny do wysnucia z przeko-
nań religijno-społecznych silnej myśli państwowej. Twórczość konstytucyjna
słabnie, horyzont obywatelski się zacieśnia. Publicystyka coraz jałowsza. Wy-
razem panującej opinii staje się już nie Opaliński, nie moralista Starowolski,
ale jakiś tępy Lemka czy Siemek, chwalca "prawie boskiego" rozumu tłu-
mów. Brak racjonalnego uzasadnienia wyznawanych idei, brak oparcia ich
o doświadczenie wieków, brak czynnego współżycia z Zachodem. Stąd po
części w szerokich warstwach brak odporności i zaradności wobec klęsk za-
równo politycznych, jak żywiołowych ("czarna śmierć" w latach 1652-1654).
Stąd też podatność czynnego politycznie ziemiaństwa na wpływy egoistycznej
magnaterii.
9. Swary królewiąt
Czasy Jana Kazimierza ujrzały po raz pierwszy Rzeczpospolitą podzieloną
na kompleksy terytorialne zostające pod bezspornym protektoratem wybuja-
łych oligarchów albo będące przedmiotem ich rywalizacji. W ziemiach rus-
kich, na terenie największych latyfundiów, wielkorządy Wiśniowieckich, Za-
sławskich, Koniecpolskich legły pod ciosami rewolucji chłopskiej i polityka
tych rodów, zwłaszcza po śmierci dzielnego Jaremy (20 sierpnia 1651), musiała
się zsolidaryzować z interesem ogólnonarodowym. Przeważną częścią właści-
wej Małopolski trząsł Jerzy Lubomirski, marszałek wielki koronny, syn
i spadkobierca Stanisława, niechętny królowi, ale nie pozbawiony skrupułów
moralnych. W Wielkopolsce, naprzeciwko protegowanych przez dwór Lesz-
czyńskich: prymasa Andrzeja, podskarbiego Bogusława, wojewody łęczyckie-
go Jana, podnosił głowę nadęty a obłudny satyryk i wichrzyciel, Krzysztof
413
†††††††††††††††††††††††㐠㌱ഌ
††††††††††††††††††††††††ㄴളఊ
Opaliński, popierany przez licznych krewniaków i powinowatych, senatorów
tejże prowincji. A przecież koronnych malkontentów zaćmiewał jeszcze i de-
moralizował swym przykładem królik litewski, Janusz IX Radziwiłł, książę
na Birżach i Dubinkach, wojewoda wileński, kalwin, głowa i protektor wszy-
stkich dysydentów. Najpyszniejszy to okaz oligarchii staropolskiej wszystkich
czasów. Wykształcony, ujmujący, przedsiębiorczy, straszny dla wrogów, wspa-
niały dla klientów, niebotycznie dumny i mściwy, z pomocą kuzyna Bogusła-
wa ciągnął za sobą katolicką resztę narodu, gniótł niezależne żywioły szla-
checkie, równoważył i przeważał kredyt Sapiehów, Paców, podskarbiego
Wincentego Gosiewskiego. Króla nie cierpiał, dążył wytrwale do jego detro-
nizacji, a na razie starał się go zakasować i obezwładnić. Zestosunkowany
z Rzeszą Niemiecką, szczególnie z Hohenzollernami, prowadził własną odręb-
ną politykę zagraniczną: spiskował z Wołoszą i [Jerzym II] Rakoczym, któ-
rego chciał widzieć na tronie polskim, pobłażał niekiedy i dodawał odwagi
Chmielnickiemu, a nie mogąc dopiąć swego, już podczas bezkrólewia myślał
podobno o oderwaniu Litwy od Korony i zuniowaniu jej ze Szwecją.
Walka z tym wrogiem wewnętrznym zabierała niemało sił Janowi Kazi-
mierzowi w pierwszym siedmioleciu rządów, a przyczyniały się do zamiesza-
nia inne niesnaski. Hieronim Radziejowski, podkanclerzy koronny, sprytny
a złośliwy parweniusz wyrosły z łaski nieboszczyka króla, pokłócił się z led-
wo zaślubioną żoną, Elżbietą Słuszczanką, primo voto [Adamową] Kazanow-
ską. Podkanclerzyna szukała opieki (i nie tylko opieki) u króla. Zazdrosny
mąż spróbował przemocą odebrać zamek Kazanowskim. Odparty, skazany
przez sąd marszałka [Jerzego] Lubomirskiego na banicję (20 stycznia 1652),
osiągnął w trybunale piotrkowskim bezprawny dekret kasujący tamten wy-
rok i pod osłoną kasztelana krakowskiego, księcia Dominika Zasławskiego,
uszedł za granicę22.
Echa sprawy Radziejowskiego, łącznie z intrygą Radziwiłła, zamąciły sejm
styczniowy tegoż roku. Stronnik księcia Janusza, [Władysław] Siciński, poseł
trocki, naśladując przykład Lubomirskiego z roku 163923, sprzeciwił się ostat-
niego dnia (9 marca) prolongacie posiedzeń. Większość izby z marszałkiem
Andrzejem Maksymilianem Fredrą potępiła zrywacza, ale uznała ważność
jego protestu. Po dwóch latach opozycja Radziwiłła, Opalińskiego, Lubomir-
skiego i Jana Leszczyńskiego w podobny sposób udaremniła sejm (11 lute-
go-20 marca 1654 r.)24 krzykiem na króla, że nie oddaje buław po [Miko-
łaju] Potockim, Kalinowskim i [Januszu] Kiszce. Nazywało się to w języku
niezadowolonych ratowaniem Rzeczypospolitej i obroną prawa publicznego
przed samowolą królewską, a działo się w czasie, kiedy od Polski odpadała
Ukraina, na Litwę zaś spadał mściwy zalew moskiewski.
22 )V.D. Zasławski od połowy 1649 r. występował z tytułem wojewody krakow-
skiego, kasztelanem krakowskim był wówczas Mikołaj Potocki, hetman wielki ko-
ronny.
23 J. Lubomirski zerwał sejm, występując w obronie podkanclerzego koronnego,
J. Ossolińskiego, w sporze tego senatora z jednym z posłów, podkomorzym drohic-
kim, Stanisławem Baranowskim. A. S. Radziwiłł dz. cyt., t. 3, s.176.
24 Sejm został zerwany 28 marca 1654 r. przez posła tczewskiego Pawła Biało-
błockiego. Zob. tamże, s. 415.
414
10. Wybuch wojny z Moskwą
Chęć odwetu za Kłuszyn i Smoleńsk nurtowała serca rosyjskie od dawna.
Tłumił ją jednak strach zmieszany z czcią, a w pewnych kołach nawet z sym-
patią dla ideałów wolnościowych Rzeczypospolitej. Jedną z pobudek buntu
moskiewskiego w 1648 r. była pogłoska, że car zamierza skorzystać z pow-
stania Kozaków i wydać wojnę Polsce. Stopniowo, w miarę gromadzenia sił
zbrojnych, nastrój wojenny w państwie carów pod wpływem duchowieństwa
się wzmagał. Preteksty do napadu przygotowywano zawczasu. Posłowie Ro-
manowów raz po raz skarżyli się o uchybienia w carskiej tytulaturze tudzież
o obrazę honoru rosyjskiego w niektórych dziełach, drukowanych za zgodą
władz polskich. Najbardziej żądał zadośćuczynienia przybyły wiosną 1650 r.
do Warszawy poseł [Jerzy Gawryłowicz] Puszkin. Musiano dla zażegnania
konfliktu spalić na rynku inkryminowane karty z dzieł [Samuela] Twardow-
skiego, [Everharda] Wassenberga i [Jana Aleksandra] Gorczyna, opiewających
przewagi Zygmunta i Władysława IV. Beresteczko ostudziło zapał Moskali,
sejm Sicińskiego i Batoh rozgrzały go na nowo.
Ze strony Chmielnickiego rokrocznie nadsyłane były do Kremla prośby
o przyjęcie Ukrainy w poddaństwo, a patriarcha Nikon całą potęgą swego
wpływu naglił do interwencji. Już w marcu 1653 r. wojna ta była zdecydo-
wana, w lipcu przyobiecana Chmielnickiemu, w październiku aprobowana
przez sobór ziemski. W styczniu, na czarnej radzie perejasławskiej, czerń,
wysłuchawszy wywodu hetmana o konieczności poddania się jednemu z oko-
licznych władców, przez aklamację oświadczyła się za carem. Dalsze układy
z bojarem [Wasylem] Buturlinem i towarzyszami o zakres swobód kozackich
przypieczętowały stosunek podległości między Ukrainą a Moskwą, zapewnia-
jąc żołd i sporą dozę korzyści ludowi ruskiemu, ale słabo zabezpieczając auto-
nomię. Tak zwane statji (artykuły) perejasławskie pozostały przeważnie mar-
twą literą, póki żył stary Bohdan, lecz po jego zejściu mogły się obrócić na
niewolę Kozaczyzny. Kler ukraiński wobec ambitnych zakusów Nikona, prag-
nącego oderwać metropolię kijowską od patriarchatu carogrodzkiego, zacho-
wał się bardzo opornie.
11. Utrata Mohylewa i Smoleńska
Olbrzymia inwazja carska wtargnęła trzema szlakami na Litwę latem I654 r.,
podczas gdy czwarta armia wkroczyła na Ukrainę. W ostatniej chwili (w
kwietniu) udało się dyplomacji polskiej pozyskać przyjaźń Turcji i pomoc
Tatarów, zaniepokojonych zwrotem w polityce kozackiej. Sejm czerwcowy
doczekał się rozdania buław, uchwalił zaciągi, zatwierdził sojusz tatarski,
wszystko o kilka miesięcy za późno. Setkom tysięcy Moskali, po części wy-
ćwiczonym już na sposób europejski, mógł nowy hetman litewski, Radziwiłł,
przeciwstawić tylko 6000 Litwy! Spotkał dzielnie wroga pod Szkłowem 12
sierpnia, ale 24 stracił pod Szepielewiczami nad Drucią całą piechotę, artyle-
rię, dragonię i rajtarię. Uszedł wówczas do Mińska, więcej zajęty losem ro-
dziny niż ojczyzny. Dorohobuż, Sierpiejsk, Newel, Bielew, Uświat, Orsza,
Połock, Mohylew, Czernichów zostały zajęte bez walki. Smoleńska bronił
415
†††††††††††††††††††††††㐠㔱ഌ
††††††††††††††††††††††††ㄴവఊ
przez 3 miesiące wojewoda Filip Obuchowicz, stronnik króla, szykanowany
z tego powodu przez Radziwiłła. Wobec buntu własnych żołnierzy, wymasze-
rował on 3 października na zachód, po czym Aleksy Michajłowicz, zająwszy
twierdzę, wstrzymał swój pochód.
12. Ochmatów, Wilno
Przerwę zimową usiłowali Polacy wyzyskać dla dywersji na Ukrainie. Het-
mani, Stanisław Potocki i Stanisław Lanckoroński, którzy już na wiosnę
1654 r. próbowali szczęścia w Bracławszczyźnie, ruszyli tamże we wrześniu
w towarzystwie Stefana Czarnieckiego na spotkanie Ordy. Wyprawa przy-
brała charakter okrutnej ekspedycji karnej. Dziesiątki tysięcy zbuntowanego
ludu szły pod miecz przy braniu szturmem Buszy, Demkówki, Kunicy i in-
nych gniazd kozackich; jeszcze więcej nieszczęśliwych istot porwali w jasyr
na wiosnę kołga z nureddynem [Mengli Girejem]. Bitwa pod Ochmatowem
z Chmielnickim i Buturlinem (29 stycznia-2 lutego 1655) wypadła na naszą
korzyść, ale cel strategiczny chybił zupełnie: mróz zmusił Lanckorońskiego
do odwrotu.
Na białej Rusi przez zimę wojował z Moskwą i z Kozakiem Zołotarenką
szlachcic partyzant [Konstanty] Pokłoński, niegdyś sprawca poddania się Mo-
hylewa, teraz żałujący grzesznik. Pomagał mu Radziwiłł, póki nie wyszczer-
bił sobie oręża pod Nowym Bychowem i zamkiem mohylewskim. Kiedy obe-
schło, uderzyła w Litwę nowa fala moskiewska. Padł Mińsk ll lipca; Zoło-
tarenko przedarł się aż do cara pod Wilno; Radziwiłł, wśród ciągłej zwady
z hetmanem polnym [Wincentym] Gosiewskim, zdecydowany na zdradę, ogo-
łocił Dyneburg i, stoczywszy ostatni bój pod stolicą (7 sierpnia), cofnął się
za Wilię. Zołotarenko na przyjęcie cara zalał ulice Wilna krwią tysięcy
ofiar. Nagle w murach Dyneburga wojsko moskiewskie ujrzało niepożąda-
nych rywali - Szwedów.
Rozdzial XT II
Udział Polski w wojnie północnej 1655-1660
1. Zaborcze apetyty Szwecji
Pogwałcenie rozejmu na 6 lat przed jego upływem uzasadniał Karol Gu-
staw tym, że Jan Kazimierz knuje zamachy na jego panowanie. Nowsza hi-
storiografia szwedzka uznaje to za pretekst, ale widzi w wyprawie 1655 r.
akt samoobrony Szwecji przeciwko ekspansji moskiewskiej. Szczerze powie-
dziawszy, spadkobiercy Gustawa Adolfa dążyli dalej do zamiany Bałtyku
w wewnętrzne jezioro szwedzkie przez opanowanie głównych miast handlo-
wych i komór celnych położonych przy ujściach rzek. Jeszcze doradcy Kry-
styny, nie chcąc rozbrajać swych pułków po wojnie trzydziestoletniej, a wi-
dząc opłakane położenie Polski, parli od 1648 r. do wojny. Rokowania w Lu-
416
bece (I 65 I-1653), mimo wysiłków uczciwego pośrednika, posła francuskiego
[Hektora Piotra] Chanuta, rozbijały się o pretensje Jana Kazimierza do od-
szkodowania, a po części o drażliwość Szwedów. Dolewał oliwy do ognia
Radziejowski, który przybył do Sztokholmu w 1652 r. i starał się nawiązać
stosunki między Szwecją a Chmielnickim.
Wojowniczy Karol Gustaw, palatyn Dwóch Mostów [Zweibrucken], wstą-
piwszy na tron w czerwcu 1654 po abdykacji Krystyny, odrzucił na bok wszel-
kie wobec Polski i słuszności skrupuły. Jak tylko usłyszał o upadku Smoleń-
ska, rozpoczął przygotowania do napaści, aby nie wyjść przy rozdzieraniu
Rzeczypospolitej z pustymi rękoma. Posła Andrzeja Morstina [Morsztyna],
przybyłego na układy (około Nowego Roku25, z zachętą do wspólnej wojny
przeciwko Moskwie), nie dopuścił do audiencji pod błahym pretekstem; w Ii-
ście pisanym do stanów polskich zachęcałje, by odstąpiły od sprawy królewskiej.
Kiedy nowe, pojednawcze poselstwo złożone z Jana Leszczyńskiego, woje-
wody łęczyckiego i Aleksandra Naruszewicza, referendarza litewskiego, sta-
nęło w Sztokholmie26, wróg wsiadł już na okręty, a armie: pomorska pod
feldmarszałkiem [Arvidem] Wittenbergiem i inflancka pod [Gustawem] Hor-
nem, miały rozkaz wyruszyć w pole.
Karol Gustaw nie przewidywał silnego oporu i zapowiadał, że wojować będzie
"po chrześcijańsku". Plan jego zmierzał do opanowania Wielkopolski, Ma-
zowsza i resztek Litwy, w ten sposób, aby podciąć w narodzie polskim wszelką
siłę oporu, zmusić elektora Fryderyka Wilhelma do uznania się za szwedzkiego
lennika i kupić sobie jego przymierze częściami ziem polskich, a jednocześnie
wytargować u cara taką linię demarkacyjną, poza którą zabór moskiewski się nie
posunie. Elektor nie życzył sobie bynajmniej takiej zmiany suzerena, ale
zdobyczom na Polsce wcale nie był przeciwny. Nagabywany ze Sztokholmu
(jeszczejesienią 1654 r.) o udział w zaborze, wdał się w dyskusję co do warunków
i okazał, że się nie sprzeciwi marszowi Szwedów z Pomorza; ostrzegł jednak
Krzysztofa Opalińskiego o grożącym niebezpieczeństwie. Wojewoda poznański,
zamiast tym silniej przylgnąć do pozostałej Rzeczypospolitej, skłonił swój sejmik
do udania się pod protekcję kurfirsta [Fryderyka Wilhelma]. Taki był początek
zdrady brandenburskiej, zdrady wielkopolskiej i zarazem planów zaborczych
Hohenzollernów na Wielkopolsce.
2. Ujście i Kiejdany
Wittenberg, w towarzystwie Radziejowskiego, w 17000 głodnego i źle
zaopatrzonego wojska, przekroczył granice Polski 25 lipca pod Drahimiem2 .
25 polski poseł przybył do Sztokholmu 20 stycznia 1655 r. Zob. T. Nowak Ge-
neza agresji szwedzkiej, [w:) Polska w okresie drugiej wojny pófnocnej 1655-1660, t. 1,
Warszawa 1957, s. 120-121.
26 Polskie poselstwo stanęło w Sztokholmie na 5 dni przed zakońezeniem sejmu
tj. 30 czerwca 1655 r., gdy wojna z Polską była już postanowiona. Zob. tamże, s. 135.
2' Armia szwedzka przekroczyła granicę Rzyczypospolitej pod Siemczynem 21 lip-
ca 1655 r., docierając tego dnia pod Czaplinek. Zob. Wojna polsko-szwedzka 1655-
1660, Warszawa 1973, s.139.
14 - Dzieje Polski nowożytnej - tom II 417
Jedyna osłona prowincji, pospolite ruszenie poznańsko-kaliskie w sile około
15000 głów, zaległo mu drogę w słabo oszańcowanych obozach pod Wiele-
niem, Piłą i Ujściem. Zamiast nieobecnego podskarbiego Bogusława Leszczyń-
skiego, któremu sejm powierzył obronę Wielkopolski, sprawiali szyki Krzy-
sztof Opaliński i Karol Grudziński, wojewoda kaliski. Jak tylko Szwedzi za-
częli bombardowanie i obeszli lewe skrzydło Polaków, kierownicy szlachty
stracili chęć do obrony. 25 lipca Opaliński, Grudziński i trzej inni senatoro-
wie2s, nie bacząc na niczyje protesty, dali się skłonić Radziejowskiemu do
podpisania w imieniu całej prowincji kapitulacji, którą poddawali się pod
protekcję Karola Gustawa, z zastrzeżeniem nietykalności dóbr ziemskich
i wiary katolickiej, ale z poświęceniem miast, zamków, królewszczyzn, dóbr
duchownych, dochodów skarbowych i wojska komputowego. Banita ruszył
przodem nakłaniać dalsze województwa do odstępstwa, zaś Wittenberg, za-
jąwszy Poznań i Kalisz, zaczekał w Środzie na przyjście Karola Gustawa.
We wszystkich obsadzonych miastach Szwedzi organizowali własne zarządy
ijurysdykcję, sekwestrowali skarby i fundusze kościelne oraz publiczne, brali pod
opiekę dysydentów.
Na prędki podbój Litwy nie miał Karol X sił dostatecznych, więc pomógł
sobie oszukaństwem. Częstując cara Mińskiem, Haliczem i Lwowem, w tejże
chwili kazał swemu wodzowi w Inflantach, Magnusowi de La Gardie, iść na
Litwę w masce protektora, który ją ocali przed zalewem moskiewskim. Na
spotkanie tych pokus wybiegli dwaj Radziwiłłowie, hetman Janusz i koniu-
szy Bogusław, aby póki czas ściągnąć do Wilna opiekunów protestantów,
a sobie przy rozdrapywaniu państwa wyrobić lenne państewko z kilku woje-
wództw, w zależności od Szwecji, a na prawach książąt Rzeszy. Garść sena-
torów, uwiedziona nadzieją ocalenia Wilna, wdała się w układy o protekcję,
ale tymczasem car zajął stolicę, a Radziwiłłowie spisali z gubernatorem
ryskim [Benedyktem] Skyttem w Kiejdanach tymczasowy pakt poddaństwa
(18 sierpnia)29, licząc że jeszcze niejedno wytargują dla prowincji i dla
siebie. Ponieważ ogół szlachty przyjmował te ciosy z przerażeniem, de La
Gardie przymaszerował do Birż i po dwóch miesiącach, 20 października ukuł
w Kiejdanach drugą ugodę, ostateczną, pod którą Radziwiłłowie zebrali
800 podpisów swoich klientów30, przeważnie ze Żmudzi i powiatu upickiego,
po części protestantów, po części zrozpaczonych zbiegów z terenu okupowa-
nego przez Moskwę. Nadal miało Wielkie Księstwo połączyć się bezpowrotnie
ze Szwecją unią ściślejszą niż ta, którą posiadało z Polską, bo pod żelaznym
rządem dziedzicznego króla militarysty i pod władzą prawodawczą sejmu
szwedzkiego; miało pomagać "wielkiemu księciu" przeciwko wszystkim nie-
przyjaciołom, nie wyłączając Polaków; jeżeli na Moskwie uda się odzyskać
stracone kraje, to stronnicy nowej unii odzyskają tam swoje dobra.
2s Obok K. Opalińskiego i K. Grudzińskiego akt kapitulacji podpisali: Paweł
Gembicki, kasztelan międzyrzecki, Maksymilian Miaskowski, kasztelan krzywiński
i Andrzej Słupecki. Zob. L. Kubala Wojna szwecka w roku 1655 i 1656, Lwów 1913,
s. 76
z9 Pierwszy układ pomiędzy posłannikiem Radziwiłłów, Gabrielem Lubienieckim,
a Magnusem Gabrielem de la Gardie został spisany w Rydze 10 sierpnia 1655 r. Zob.
H. Wisner Rok 1655 na Litwie, "Odrodzenie i Reformacja", R. 26:1981, s. 91.
30 pod tekstem ostatecznego układu podpisało się ponad 1100 przedstawicieli
szlachty i duchowieństwa katolickiego. Zob. tamże, s. 98.
418
3. Polska poddaje sig Szwedom
W ślad za błyskawicznym początkiem pobiegły dalsze sukcesy Karola Gu-
stawa. Wyruszywszy z Pomorza (10 sierpnia), dogonił on pod Kołem3l (24)
[sierpnia] armię Wittenberga. Zjednoczonej sile szwedzkiej, liczącej 32000
najbitniejszego w świecie żołnierza, zaprawionego i złakomionego w wojnie
trzydziestoletniej, nie było czego przeciwstawić. Daremnie zwoływał Jan Ka-
zimierz pospolite ruszenia: sieradzkie, łęczyckie, kujawskie i dalsze. Jedne
poddawały się zaraz, drugie cofały się po pierwszym skrzyżowaniu szabel.
Królowa z mniszkami uciekła do Krakowa, a za nią pociągnęli w tymże kie-
runku król i Czarniecki. 8 września wróg zajął Warszawę z cekhauzem, pa-
łacami, kościołami, co wszystko wnet uległo prawidłowemu rabunkowi. Nie-
fortunna bitwa I1000 konnicy polskiej ze Szwedami pod Żarnowem (16)
[września] wydała na łup województwo krakowskie; królewska para z du-
ehowieństwem i garstką senatu schroniła się na pogranicze Śląska i Węgier,
tylko Czarniecki, mianowany gubernatorem Krakowa, przez dwa tygodnie
dawał przykład męstwa rodakom odpierając szturmy i wytrzymując bombar-
dowanie aż do chwili, gdy dalszy opór utracił rację bytu: 3 października uległa
Szwedom pod Wojniczem husaria [Aleksandra] Koniecpolskiego i Dymitra
Wiśniowieckiego. Wraz z nią przepadła ostatnia nadzieja odsieczy. Albowiem
Chmielnicki z Buturlinem, od początku września trzymając w oblężeniu Lwów,
rozbili 29 tegoż miesiąca32 ostatki wojska [Stanisława] Rewery Potockiego.
Wówczas, 19 października, Czarniecki oddał Kraków Szwedom i odszedł w
' stronę Śląska nie przeczuwając, że jednocześnie Krzysztof Grodzicki wyzyska
niechęć Chmielnickiego do Buturlina i z powołaniem się na pozorny protek-
3 torat Karola Gustawa nad całą Polską potraf obronić Lwów.
Doszło do tego, że w chwili zwinięcia oblężenia Lwowa (7 listopada)33, kie-
dy Moskwa i Kozacy, spaliwszy Lublin, cofali się na wschód, cała nieledwie
Polska wyparła się prawowitego monarchy. Ucieczka króla wszystkim rozwi-
zywała ręce. Deklamowano jeszcze o wolności, zakładano salwy i warunki,
i ale wszędzie przyjmowano małodusznie protekcję Karola Gustawa. Pod Kra-
= kowem przysięgli mu wierność kwarciani Koniecpolskiego (26 października),
pod Korczynem - Potocki ze swoim wojskiem. Ze wszystkich województw,
według nakazanego formularza, nadchodziły adresy, akcesy i pisma wierno-
poddańcze.
Tyle szczęścia otumaniło nawet jasny umysł króla szwedzkiego. Była, zda-
je się, chwila kiedy Karol Gustaw sam uwierzył w możność odebrania współ-
zawodnikowi nie tylko Prus Zachodnich, o co chodziło Szwedom, ale także
korony polskiej. W listopadzie miał się odbyć w Warszawie, zamiast formal-
nej elekcji, sejm hołdowniczy całej Polski. Nadspodziewanie nikt się nie zja-
wił. Zdobywca oprzytomniał i pomaszerował na północ wykańczać szwedz-
kie dominium maris Baltici.
31 Spotkanie obu armii nastąpiło 24 sierpnia pod Koninem. Zob. Wojna polsko-
-szwedzka I655-I660, s.142.
32 Dywizja S. Potockiego została rozbita 29 września 1655 r. pod Gródkiem
Jagiellońskim. Zob. L. Kubala dz. cyt., s. 301.
33 Oddziały moskiewskie Buturlina odstąpiły od Lwowa 10 listopada 1655 r. Zob.
tamże, s. 320-321.
419
††††††††††††††††††††††††††ㄴഹఊ
4. Samoobrona narodowa: Czgstochowa i Tyszowce
Rola protektorów niedługo udawała się Szwedom. Gwałty, egzekucje, rekwi-
zycje, konfiskaty, podżeganie dysydentów, a zwłaszcza nieszczerość samego
Karola w postępowaniu ze szlachtą odstręczały odeń serca Polaków. Naród,
uwiedziony podstgpną robotą niezadowolonych z króla magnatów, prędko
pożałował swojej małoduszności i zatęsknił do wygnanego monarchy. Niech
tylko padnie hasło i niech zabłyśnie lepsza perspektywa w stosunkach mię-
dzynarodowych, a zewsząd zerwie sig szlachta do walki o wiarę i niepodległość.
W Wielkopolsce i na Litwie, pod bokiem Radziwiłłów, ruch powstańczy nie usta-
wał właściwie ani na chwilę. Tam, w okolicy Wschowy i Kościana, Krzysztof Żegoc-
ki, starosta babimojski, wypowiedział najeźdźcom nieubłaganą walkę partyzancką;
tutaj, na Podlasiu i na Litwie Paweł Sapieha, wojewoda witebski, mianowany przez
króla hetmanem, z pomocą skonfederowanych wojsk litewskich i z poświęceniem ca-
łej własnej fortuny nękał Radziwiłłów tak skutecznie, aż zmusił Janusza do zam-
knięcia się w Tykocinie. 31 grudnia skonał tam wielki zdrajca wśród strasznych mąk
duszy i ciała, w tydzień po nim śmierć uwolniła Wielkopolskę od Opalińskiego34.
Ruś Czerwona dzięki Grodzickiemu nie zaznałajeszcze żadnej niewoli, zbroiło się
też Podhale góralskie. Lubomirscy przygotowali konfederację krakowską w No-
wym Sączu (21 grudnia). Wszędzie docierał uniwersał Jana Ka2imierza, datowany
z Opola 15 listopada35, a wzywający wszystkich Polaków bez róźnicy stanu do
samorzutnego odporu; to Czarniecki, znalazłszy się przy królu, jego ustami
przemawiał do sumienia i dumy narodowej Polaków. Ale najczystsze, najdonośniej-
sze hasło do walki dała całemu narodowi Jasna Góra. Dzielny, natchniony przeor
paulinów, Augustyn Kordecki, z pomocą paruset mnichów, żołnierzy i szlachty wy-
trzymał w tym "kurniku" czterdziestodniowe oblężenie (19 listopada-27 grudnia)36,
aż zmusił generała Burcharda Mullera do sromotnego odwrotu. Wieści o zamachu
na świątynię częstochowską i ojej cudownej obronie przebiegły kraj jak ogniste wici,
niecąc wszędzie pragnienie pomsty i wiarę we własne siły.
Zresztą horyzont zewnętrzny zaczynał się też po trosze rozjaśniać. Oboje
królestwo jeszcze przed ucieczką zagaili rokowania z Austrią, ofiarowując
Habsburgom następstwo po Janie Kazimierzu w zamian za czynną pomoc i za
pośrednictwo w układach z Moskwą. Cesarz Ferdynand III zbyt świeżo miał
w pamięci wojnę trzydziestoletnią, aby się odważyć na zadarcie z Karolem
Gustawem, koroną więc nie dał się skusić, ale dobrych usług w Moskwie nie
odmówił. Dobre chęci okazywali (choć nieszczerze) elektor brandenburski
i [Jerzy II] Rakoczy, któremu też sukcesję podsuwał [Konstanty] Lubomirski.
Za staraniem [Wincentego] Gosiewskiego ustały kroki nieprzyjacielskie między
34 Krzysztof Opaliński zmarł w nocy z 6 na 7 grudnia 1655 r., a zatem przed Janu-
szem Radziwiłłem. Zob. A. Sajkowski Krzysztof Opaliriski, [w:] Polski Slownik Biogra-
ficzny, t. 24, Warszawa 1976, s. 87-90. Natomiast Paweł Sapieha został mianowany
wojewodą wileńskim i hetmanem wielkim litewskim dopiero w lutym 1656 r. Zob.
A. Rachuba Pawel Sapieha wobec Szwecji i Jana Kazimierza (IX 1655-II 1656 ,
"Acta Baltico-Slavica", t.11, Wrocław 1977, s.105.
35 Najbardziej znanym uniwersałem Jana Kazimierza, wzywającym społeczeństwo
do walki ze Szwedami, jest list datowany z Opola 20 listopada 1655 r. Zob. A. Ker-
sten Stefan Czarniecki, Warszawa 1963, s. 243-244.
36 Oblężenie rozpoczęli Szwedzi 18 listopada 1655 r. Zob. Wojna polsko-szwedzka
1655-1660, s.156.
420
; Litwą i wojskami carskimi; wyraźnie budził się w Moskwie antagonizm wobec
Szwecji. Najwięcej przecież pomógł chan Mohammed Girej [Mehmed IV].
Zaskoczył on pod Jezierną 10 listopada wracającego spod Lwowa Chmielnickie-
go i zmusił go do wyrzeczenia się Moskwy oraz uznania na powrót królem Jana
Kazimierza. Zarazem wszystkim odstępcom Polakom zagroził najsroższym
gniewem, jeżeli nie wrócą do posłuszeństwa. Skutek nie zawiódł. Z jednej strony
Jan Kazimierz 18 grudnia [1655 r.] wyruszył do Polski, z drugiej Czarniecki
rozpalił ognisko agitacji patriotycznej w stronie Chełmu i Bełza. Wówczas
Potocki i [Stanisław) Lanckoroński, uprzedzając nadejście króla i rehabilitując
się w oczach opinii, zawiązali 29 tegoż miesiąca konfederację wojskowo-szla-
checką w Tyszowcach, która w całym kraju rozpisała pobór regimentów
łanowych i wybrańców, ba, nawet powołała pod broń wszystkie stany.
5. Losy Prus Królewskich
Jeżeli Karol Gustaw przez obłudną protekcję torował sobie drogę do pod-
boju ujść Wisły, Pregoły i Niemna, to i kurfirst brandenburski umiał też
pod pozorami opieki przygotowywać sobie zabory. We wrześniu 1655 r. za-
proponował on osobiście w Gdańsku pomoc na obronę prowincji pruskiej
pod warunkiem obsadzenia Elbląga i Torunia. Miasta pruskie, zgadując na-
stępstwa takiej obrony, dały mu zgodną odprawę. Mniej przenikliwa szlachta
zawarła z Fryderykiem Wilhelmem rodzaj przymierza odpornego (w Ryńsku
12 listopada). Nie ma co wątpić, że razem wzigte siły elektora, miast i sta-
nów królewsko-pruskich wystarczyłyby przeciwko Szwedom aż do czasu, kie-
dy ogólny ruch narodowy przyjdzie województwom nadmorskim z pomocą.
Brak zgody i łatwo zrozumiała nieufność sparaliżowały opór.
W końcu listopada z różnych stron uderzyli na prowincję Szwedzi. Toruń,
Gniew, Tczew, Starogard bez poważnego oporu otwarły swe bramy. Malbork
bronił się do marca, a Gdańsk, choć blokowany przez flotę szwedzką, z nie-
wzruszoną wiernością stał przy Polsce i Janie Kazimierzu. Natomiast opiekun
i sprzymierzeniec, Fryderyk Wilhelm, wśród ciągłych negocjacji z najeźdźcą
pozwolił się zapędzić do Królewca, gdzie 17 stycznia podpisał przymierze
z Karolem Gustawem: za ceng obiecanej Warmii z lennika polskiego stawał
się lennikiem szwedzkim. Zdobycie Prus zaspokoiło chwilowo apetyt szwedz-
kich aneksjonistów, gdyż stanowiło rodzaj rękojmi, że wojna im się opłaci.
Z czasem wyjdą na jaw ujemne skutki tego podboju: mocarstwa morskie, Ho-
landia i Dania, pierwsza żywiona przeważnie polskim zbożem, druga zazdro-
sna o swoje wpływy i zyski celne, właśnie z powodu Gdańska i Prus wystąpią
przeciw Szwedom w obronie zagrożonej równowagi na Bałtyku.
6. Czarniecki w walce z Karolem Gustawem
"Ludzie są śmiertelni a Rzeczpospolita wieczna" - mówił Czarniecki wro-
gom podczas obrony Krakowa. A ksiądz [Szymon] Starowolski na dumne
słowa Karola Gustawa, wyrzeczone przy oględzinach sarkofagu Łokietko-
421
††††††††††††††††††††††††††㐠ㄲഌ
††††††††††††††††††††††††††㈴റఊ
wego,
e "Jan Kazimierz nie wróci", dał pamiętną odpowiedź: Fortuna varia-
bilis, Deus mirabilis3 . Cud Pański prędko się ziścił. Jak drugi Odnowiciel
wracał Jan Kazimierz wśród radości ludu, prowadzony przez Jerzego Lubo-
mirskiego na Lubowlę, Duklę, Krosno do Łańcuta. Tam 22 stycznia związek
tyszowiecki połączył się z majestatem i rozszerzył w konfederację generalną.
Król pojechał do Lwowa, gdzie zajął się przygotowaniem dalszej akcji, a Czar-
niecki, który ani na chwilę nie złożył oręża, obleczony naczelną komendą3s,
wystąpił zaczepnie przeciwko załogom szwedzkim. Na spotkanie nadbiegł
z Prus Karol Gustaw; pod Gołębiem złamał on nagłym atakiem (18 lutego)
[1656] szyki polskie, nauczył Czarnieckiego zdwojonej czujności, ale nie osła-
bił w nim przedsiębiorczego ducha. Cała dalsza taktyka kasztelana kijowskie-
go zmierzała do wciągnięcia wroga jak najgłębiej w ziemie ruskie na pewną
zatratę, mało też brakowało, aby się uwieńczyła zupełnym tryumfem. Szwed
pokusił się o Zamość, ale daremnie; potem z marszu na Lwów, jakby prze-
czuwając niebezpieczeństwo, skręcił pod Jarosław i Przemyśl, tracąc mnóstwo
żołnierza w walkach partyzanckich z Polakami i gubiąc wracające do obo-
wiązku chorągwie kwarciane [Aleksandra] Koniecpolskiego, [Jana] Sobieskie-
go i Jana Sapiehy.
Tymczasem Paweł Sapieha, nowy hetman litewski po Radziwille, zbliżył
się do Sandomierza z Litwy, a Czarniecki i Lubomirski manewrowaniem
wpędzili Karola w widły między Sanem i Wisłą. Chwilowo zdawało się, że
"rozbójnik Europy" (jak go nazywał Czarniecki) zginie z kretesem. On jednak
arcydziełem szybkości i odwagi wyrwał się z matni i przebiegł po karkach
Litwinów na północ z wojskiem do połowy zniszczonym, ale z chwałą niezwy-
ciężonego wodza. Za to Czarniecki z pomocą Lubomirskiego zniósł pod Warką
(5 kwietnia)39 idącego na odsiecz królowi margrabiego Fryderyka Badeń-
skiego.
7. Odzyskanie stolicy
Odtąd działania wojenne przenoszą się głównie do Wielkopolski, a stam-
tąd pod Warszawę. Zawiodły rachuby dyplomatyczne dworu na wierność
kurfirsta (któremu ofiarowano także następstwo po Janie Kazimierzu) tudzież
na życzliwość Kozaków, ale nie zawiódł obudzóny patriotyzm narodu, reli-
gijnym po Częstochowie owiany tchnieniem. Dając wyraz temu powszechne-
mu uczuciu, król we Lwowie ogłosił Matkę Boską patronką i Królową Korony
Polskiej i ślubował w imieniu narodu, że jeśli zwycięży wroga, to szerzyć
będzie jej kult wszystkimi siłami, a wyzwolenia ojczyzny postara się dokonać
bez uciemiężenia poddaństwa. Szeroki ogół tylko tamtą pierwszą część ślu-
bów wziął głęboko do serca. Na wieść o zbliżeniu się Czarnieckiego i Lubo-
mirskiego partyzanci wielkopolscy: Piotr Opaliński, wojewoda podlaski,
3' (łac.) Szczgście zmienne, Bóg wszechmocny.
3s Stefan Czarniecki otrzymał w Lubowli w dniu 3 stycznia 1656 r. od Jana Kazi-
mierza regimentarstwo. Zob. A. Kersten Stefan Czarniecki, s. 254.
39 Bltwa pod Warką miała miejsce 7 kwietnia 1656 r. Zob. L. Podhorodecki Bitwa
pod Warką, "Studia i Materiały do Historii Sztuki Wojennej", R. 2:1956, s. 30 323.
422
Jędrzej Grudziński - kaliski, Jakub Rozrażewski, Krzysztof Grzymułtowski,
Jan Gniński, [Krzysztof] Żegocki wspólnymi siłami zdobyli w maju Leszno,
główną siedzibę dysydentów, przy czym niiasto spalono, a niewiernych obroń-
ców po części wycięto, po części wypędzono za granicę (wśród tych ostatnich
Amosa Komeńskiego). Odzyskaniu Poznania przeszkodziła porażka Czarniec-
kiego i Lubomirskiego od księcia Jana Adolfa pod Gnieznem (6 maja)4o.
Bądź co bądź Szwedom coraz ciaśniej było w Polsce. Pobożna Żmudź urzą-
dziła swoim ciemiężcom "nieszpory sycylijskie". De la Gardie spieszył karać
powstańców ogniem i mieczem, ale wnet musiał wracać do Inflant na obronę
Rygi, napadniętej przez Moskali. Gdańsk bronił się wytrwale, aż doczekał
się przybycia floty holenderskiej, która przecięła dalszą blokadę portu. Nie
było dla Karola Gustawa innej rady, jak zaspokoić wzmożony apetyt kurfir-
sta, dopuszczając go traktatem malborskim 25 czerwca do potężnego udziału
w zdobyczy. Uzyskawszy obietnicę Poznania, Kalisza, Łęczycy i Kujaw, zgo-
dził się Fryderyk Wilhelm wesprzeć Szweda całą swoją siłą zbrojną.
Ruch wielkopolski osłabł z chwilą wkroczenia załóg brandenburskich. Na-
tomiast przyszła kolej na Warszawę. Niezliczone masy pospolitaków, pra-
widłowego4l rycerstwa i uzbrojonego ludu ściągnęły pod stolicę w ślad za Janem
Kazimierzem, by kończyć porachunki z zamkniętym w jej murach srogim
Wittenbergiem. Nastraszony wściekłym szturmem feldmarszałek zawarował
sobie w kapitulacji (30 czerwca)42 wolny wymarsz; atoli wobec gniewnej postawy
tłumów musiano go razem z innymi znacznymi Szwedami odesłać do Zamościa.
Niestety, zbyt długo trwało upojenie radością w oswobodzonej stolicy. Bez-
czynne wojsko zaczęło się rozjeżdżać, a wróg znalazł czas na koncentraćję
sił. Karol Gustaw i Fryderyk Wilhelm od północy w 20000 żołnierza sforso-
wali linię Narwi i w trzydniowych (28-30 lipca) walkach pod Warszawą na
brzegu praskim zmusili dwakroć liczniejszą, źle prowadzoną armię Jana Ka-
zimierza do odwrotu. Stolica państwa uległa ponownej krótkiej okupacji
(do 26 sierpnia), za którą zapłaciła utratą skarbów i archiwów.
Poza tym, że przeciwnik nie został pobity, bitwa pod Warszawą nie miała innych
ujemnych następstw. Kurfirst wyperswadował Karolowi wszelki pościg za ucho-
dzącym do Lublina dworem polskim. Wojna z Moskwą zaabsorbowała znaczną
część sił szwedzkich, ułatwiając Czarnieckiemu podjęcie jeszcze tejże jesieni nowej
ofensywy w Wielkopolsce. Wnet osławiony [Jan Weyhardt] Wrzeszczowic
[Wrzesowicz], główny sprawca napaści na Jasną Górę, zgnieciony zostaje przez
Piotra Opalińskiego pod Kaliszem; Łęczyca i Kalisz wzięte przez Jana Kazimierza,
w odwecie za najazd Niemców nawiedzone Marchia i Pomorze, dotkliwa klęska
Szwedów i Brandenburczyków od [Wincentego] Gosiewskiego pod Prostkami (8
października), uświetniona wzięciem do niewoli Bogusława Radziwiłła, słabo
powetowana pobiciem podskarbiego pod Filipowem. Król polski nie zaniechałby
pewno dalszego ataku na Marchię, gdyby go nie wstrzymały w zapędzie starania
Habsburgów o nietykalność granic Rzeszy Niemieckiej. Skierował wówczas
pochód na północ i 12 listopada wkroczył do Gdańska.
40 Książę Adolf Jan 7 czerwca 1656 r. pokonał polskie siły pod Kleckiem, tj. około
15 km na północny wschód od Gniezna. Zob. T. Nowak Kampania wielkopolska Czar-
nieckiego i Lubomirskiego w 1656 r., "Rocznik Gdański", R.11:1937, s.116-126.
41 Tu w znaczeniu regularnego, komputowego.
42 Kapitulacja załogi szwedzkiej nastąpiła 1 lipea 1656 r. Zob. Wojna polsko-
-szwedzka 1655-1660, s.171.
423
†††††††††††††††††††††††㐠㌲ഌ
†††††††††††††††††††††††㈴ളఊ
8. Kampania dyplomatyczna. Plany rozbioru Polski
Przez całą jesień, zimę i wiosnę 165 r1657 r. punkt ciężkości w wojnie
polsko-szwedzkiej spoczywał na barkach dyplomatów. Gosiewski jeszcze
w 1655 r. wystarał był się o zawieszenie broni, po czym pośrednicy austriaccy,
[Alegretto di] Alegretti i [Teodor] Lorbach pomogli w Moskwie posłowi pol-
skiemu, [Piotrowi] Galińskiemu do zawarcia konwencji przedwstępnej wy-
mierzonej przeciwko Szwedom (29 kwietnia). Formalne rokowania pokojowe
zagajono w Niemieży pod Wilnem w sierpniu. Tam dopiero pośrednicy do-
wiedzieli się z przykrym zdziwieniem, pod jakim warunkiem Moskwa zgadza
się na pokój: mianowicie, że Polacy obiecają obrać cara dziedzicznym następ-
cą Jana Kazimierza. Popierała ten pomysł, wrogi interesom Habsburgów,
część zamożnej szlachty litewskiej, która straciła już nadzieję wrócić do dóbr
z orężem w dłoni. Inicjatorem tego zwrotu był przebiegły Gosiewski, a wo-
dzem stronników carskich Krzysztof Pac, kanclerz wielki litewski. Senato-
rowie koronni pod wodzą kanclerza [Stefana] Korycińskiego uważali takie
kupowanie pokoju kosztem swobód za rzecz niepewną i nieuczciwą, zwłasz-
cza gdy Moskwa znaczną część zdobyczy białoruskiej zatrzymała dla siebie,
a o ewakuacji Ukrainy nie chciała ani słyszeć. Jednak po bitwie pod War-
szawą Litwa postawiła na swoim. Stanął 3 listopada traktat wileński, stwier-
dzający rozejm na zasadzie uti possidetis, z zapowiedzią elekcji następcy tronu
jeszcze w tym roku. Jeżeli Moskale sądzili, że pochwycili całą Polskę w swoje
sieci, to Polacy o wiele słuszniej winszowali sobie, że cara wyprowadzili w pole.
Zresztą obie strony zyskały swobodę działania przeciwko Szwedom.
Z Austrią szły rokowania nadzwyczaj opornie. Stary Ferdynand III całą
duszą oddany był rywalizacji z Francją i pochłonięty elekcją syna, Leopolda,
na króla rzymskiego, do której koniecznie potrzebował głosu brandenburskie-
go. Dlatego to nie dopuszczał on do naruszenia wbrew pokojowi westfalskie-
mu terytorium Rzeszy i tamował działania polskie przeciwko kurfirstowi.
Sam też nie posunął się na razie poza sojusz obronny z Polską (1 grudnia),
którym przyrzekał 4000 wojska na żołd polski i dalszą pomoc dyplomatyczną
(potrzebną zwłaszcza na dworze kopenhaskim). Wkrótce to luźne przymierze
okazało się niewystarczające ani dla Polski, ani dla Austrii.
Nie pomogły oszczerstwa rzucane na Polskę przez jej wrogów (w rodzaju
niemieckiego prawnika [Hermana] Conringa), że jest to kraj barbarzyński,
anarchiczny, gdzie lud jęczy pod jarzmem, wzdychając do obcej opieki, którą
mu właśnie dadzą Szwedzi. Ten lud po lasach i wertepach okazał opiekunom
swe uczucia kosami i kłonicami, a Europa także poznała się na ich cywiliza-
cyjnych zamiarach. Im zawzięciej nawoływał Karola [Oliver] Cromwell, by
utrącił róg (tj. Polskę) na głowie bestii (Kościoła katolickiego), tym goręcej
protestowały we Francji koła katolickie, podniecane przez rodzinę Gonza-
gów, przeciw państwowo-egoistycznej, bezwyznaniowej polityce kardynała
[Juliusza] MazariniegQ, co gotów był dogadzać Szwedom i Brandenburczy-
kom kosztem Polski jako klientki austriackiej. W Rzymie, w Austrii, Holandii,
Danii, Turcji, nawet w Moskwie odbywał się zwrot na korzyść Jana Kazimie-
rza i Rzeczypospolitej.
Karol Gustaw pod wpływem zawodów 1656 r. utwierdził się w przekona-
niu, że odradzającej się Polski nie pokona inaczej, jak przez ogólny rozbiór
przy współdziałaniu wielu sąsiadów. Pozwalał posłowi francuskiemu, Anto-
424
niemu de Lumbres, krzątać się między szwedzką a polską kwaterą w roli
nieproszonego pośrednika, a tymczasem sam kuł na Rzeczpospolitą traktaty
rozbiorowe. 20 listopada [1656] traktatem w Labiewie [Labiawie] przyznał
; elektorowi udzielność w Prusach Książęcych i na Warmu, tudzież prawo do
' zatrzymania wiadomych czterech województw, o ile to nie przeszkodzi poko-
jowi z Janem Kazimierzem, sobie rezerwując P usy polskie, Żmudź, Inflanty
i Kurlandię. Jednocześnie od początku roku starał się o utrzymanie tradycyj-
nej przyjaźni Szwecji z Siedmiogrodem. Rakoczy, od dawna karmiony przez
Janusza Radziwiłła, potem przez Lubomirskiego, nadzieją korony polskiej,
; rościł pretensje jeżeli nie do całej, to choćby do części Polski, a od września
1656 r. miał już gotowy układ z Chmielnickim o rozgraniczeniu przyszłych
zaborów siedmiogrodzkich i ukraińskich. Tym śmielej mógł się stawiać
w przetargach Szwedowi, jakoż utargował niemało.
6 grudnia na ziemi węgierskiej, w Radnot, spisano traktat podziałowy mię-
dzy pięcioma sojusznikami: Szwecja sięgała po Kujawy, Prusy, część Ma-
zowsza, Żmudź, cztery powiaty litewskie, Inflanty i lenno Kurlandii. Kurfrst
miał wziąć Poznańskie, Kaliskie, Łęczyckie i Sieradzkie z Wieluniem. Trzeci
wspólnik, Bogusław Radziwiłł (który wymknął się cało pod Filipowem)-
województwo nowogrodzkie z zachowaniem wszystkich własnych dóbr, czwar-
; ty, Chmielnicki - Ukrainę, Rakoczy całą resztę, pod warunkiem późniejsze-
go rozgraniczenia na Rusi z Kozaczyzną i na Podlasiu ze Szwecją.
Ten plan, wylęgły w głowie genialnego Szweda-zdobywcy, a mile widziany
przez wodza wszystkich protestantów w Europie, Cromwella, bezprzykładny
jeszcze w dziejach Europy, stał się na przyszłość wzorem wszystkich rozbio-
rów, jak zresztą w ogóle Karol Gustaw pod wieloma względami był pierwo-
wzorem Wielkiego Fryderyka, a jego dzielni i drapieżni poddani - poprzedni-
kami Prusaków. W swoim czasie ów plan podziału spotkał się ze słabym opo-
rem w Turcji i Moskwie, z silnym natomiast przeciwdziałaniem Austrii, której
nagłe wzmożenie Siedmiogrodu groziło irredentą na Węgrzech. Zanim jednak
nadeszła pomoc z zewnątrz, Polacy sami odparli zwycięsko bezecny najazd.
9. Dola i niedola Rakoczego
Bez rozumnego planu, pod złymi auspicjami, zewsząd ostrzegany przed nie-
rozważnym krokiem, wdzierał się książę Jerzy [II Rakoczy] do województwa
ruskiego w styczniu 1657 r. przez zaśnieżoną przełęcz skolską. Jak przedtem
Karol Gustaw, i on także zamierzał do czasu okłamywać Polaków pozorami
prótekcji, ale nie miał talentu ani sił, aby w krytycznym razie poprzeć oszu-
kaństwo przemocą. Wojska siedmiogrodzkie razem z posiłkami wołoskimi
i kozackimi (pułkownika [Antona] Zdanowicza) liczyły do 70000 różnej zbie-
raniny; nie wystarczały one do złamania resztek oporu w narodzie, ale zni-
szczyć kraj mogły okropnie, zwłaszcza gdy z drugiej strony gotował czwarty
atak Karol Gustaw. Położenie kraju w chwili najazdu Rakoczego było tym
groźniejsze, że Jan Kazimierz bawił w Gdańsku, a królowa, która nim kiero-
wała,.jak mały Etiopczyk słoniem", dodając mu hartu w najcięższych chwi-
lach, ujrzała się odciętą od męża i od przybocznego senatu. Szczęściem, Czar-
niecki błyskawicznym ruchem sprowadził oboje królestwo do Częstochowy na
425
††††††††††††††††††††††††††㐠㔲ഌ
††††††††††††††††††††††††††㈴വఊ
zjazd senatorów. T m uchwalono jeszcze raz ofiarować koronę arcyksięciu Ka-
rolowi [Habsburgowi], jeżeli Austria obieca wydatniejszą pomoc. Zadania tego
dokonał w Wiedniu zręczny Bogusław Leszczyński: w traktacie zawartym
27 maja [1657 r.] uzyskał 12000 posiłków na żołdzie i utrzymaniu Rzeczy-
pospolitej pod zastaw połowy dochodu z żup solnych, a bez wiązania woli
narodu w sprawie następstwa tronu.
Rakoczy tymczasem odbywał marsz okólny przez swoje przyszłe dzierżawy:
kusił się w lutym bezskutecznie o Lwów, brał pod fikcyjną protekcję po-
mniejsze miasta i szlachtę, odwiedzał (28 marca) Kraków, wciąż jeszcze obsa-
dzony przez Szwedów, a oblegany wówczas przez Lubomirskiego; zostawiwszy
tam załogę węgierską do pomocy szwedzkiemu komendantowi, [Pawłowi]
Wirtzowi, ciągnął pod Opatów na spotkanie spieszącego z północy Karola
Gustawa. VVśród ciągłych utarczek z Polakami rozprzęgła się do reszty kar-
ność napastników. Siedmiogrodzianie i Kozacy prześcigali się nawzajem
w barbarzyńskim niszczeniu kraju.
Karol, zjechawszy się z Rakoczym na zamku krzyżtoporskim, ocenił od razu
moralną nicość sprzymierzeńca. Razem zdobyto Brześć Litewski (7 maja)43,
ale jak tylko nadeszły wieści o powstającym przymierzu polsko-austriackim
i o wypowiedzeniu wojny Szwedom przez Danię, Karol Gustaw bez skrupu-
łów postanowił zostawić Rakoczego własnemu losowi. Wystraszony książę od-
prowadził go jeszcze do Warszawy, zajął z jego pomocą stolicę, ale potem
nastał moment pożegnania. Karol wymaszerował na Pomorze drogą przez
Toruń, zniszczywszy, jakie tylko mógł, zamki polskie i wycofawszy załogi
zewsząd prawie, prócz Krakowa i miast pruskich. A biedny Jerzy usłyszał
nagle, prawie jednocześnie, dwie hiobowe wieści: jedną o spustoszeniu pół-
nocnych komitatów Siedmiogrodu przez Lubomirskiego, drugą o zbliżaniu
się pod Kraków posiłków rakuskich. Wówczas najkrótszą pozostałą drogą
puścił się z powrotem w kierunku Lwowa, ciągniony przez Kozaków na
wschód, skąd właśnie Węgrzy obawiali się wyprawy karnej Tatarów. W pobli-
żu Międzyboża na Podolu uderzył grom: Czarniecki z zachodu, Potocki i Lu-
bomirski od południa, Paweł Sapieha od Brześcia koncentrycznym ruchem
osaczyli Siedmiogrodzian, co widząc Zdanowicz sromotnie uciekł z Kozakami
w stepy, a Rakoczy 22 lipca podpisał kapitulację w obozie pod Czarnym Ostro-
wiem, zobowiązującą go do zerwania przyjaźni ze Szwedem, wydania Krako-
wa i Brześcia tudzież zapłaty I 200000 złotych odszkodowania. Większa część
Siedmiogrodzian dostała się w odwrocie w łyka tatarskie, a książę po to tyl-
ko wrócił do ojczyzny, aby usłyszeć przekleństwa ludu i dekret Porty odsą-
dzający go od tronu.
10. Utrata lenna pruskiego
Że wciągnięcie Austrii do wojny zapewniało Janowi Kazimierzowi w Rze-
czypospolitej dyplomatyczne poparcie Habsburgów przeciwko Szwecji, że
ośmieliło ono Danię do zaatakowania Karola Gustawa od tyłu i do zawarcia
43 gasztelan brzesko-litewski, Melchior Sawicki, poddał Brześć Litewski 13 maja
1657 r. Zob. tamże, s.185.
426
z Polską przymierza (28 lipca), to nie ulega wątpliwości. Że posiłki cesarskie,
przybyłe pod wodzą feldmarszałka [Melchiora] Hatzfelda w liczbie 17000,
przyczyniły się do kapitulacji i wymarszu z Krakowa generała Wirtza
(30 sierpnia)44, a i później pomagały nam bezpośrednio w Prusach, pośrednio,
sposobem dywersji, na Pomorzu, to też nie da się zaprzeczyć. Korzyść z nich
jednak była w słabym stosunku do kosztów ich utrzymania i do niezliczonych
uciążliwości, jakich doznawały od nich zachodnie województwa. A i pomoc
dyplomatyczna z aliansu wiedeńskiego na bliską metę okazała się bardzo
dwuznaczna: zjednała ona Polsce nowego sprzymierzeńca, Brandenburczyka,
ale to za cenę zupełnego odpadnięcia Prus Wschodnich.
Podobnie jak Wirtz, któremu Austriacy pozwolili odejść na Pomorze, rów-
nież Fryderyk Wilhelm przez samą klęskę Rokoczego znalazł się w obliczu
prędszej lub dalszej zguby. Już w końcu sierpnia jego załogi opuściły bloko-
wany Poznań, Kórnik, Kościan i znowu spadłaby na Marchię zasłużona kara,
gdyby nie Leopold Habsburg, król węgierski, który przed elekcją na tron
cesarski nie chciał sobie zrazić opinii Niemiec, a bez votum brandenburskie-
go nie spodziewał się zwyciężyć stronników Francji. Te względy miał przede
wszystkim na oku dyplomata austriacki Franciszek Lisola, który pośredni-
czył w rokowaniach między Polską a kurfirstem. Fryderyk Wilhelm, trzeba
mu to przyznać, umiał się sprzedać drogo. Nie osiągnął wprawdzie w formie
bezwarunkowej ani przyłączenia Warmu, ani innych pożądanych nabytków,
poprzestał na nadziei zdobycia Szwedzkiego Pomorza. Ale traktatem welaw-
skim 19 września uwolnił się najpierw od polskiej zwierzchności lenniczej,
potem przez umowę bydgoską z dnia 6 listopada związał się z Polską bardzo
korzystnym przymierzem wieczystym z prawem przemarszu przez Prusy Za-
chodnie, werbunku w Polsce, wspólnej regulacji monety itd. Drahim dostał
prawem zastawu, Lębork i Bytów w lenno, a Elbląg - po ewentualnym zdo-
byciu go od Szwedów - na własność z zastrzeżeniem wykupna go przez Pol-
skę za 400000 talarów. Nadal elektor stawał się udzielnym panem swych pru-
skich poddanych; polska opieka nad ich wolnością, podobnie jak perspektywa
wcielenia Prus po wygaśnięciu potomków Fryderyka Wilhelma, choć zastrze-
żona w traktacie, miała się wkrótce stać iluzoryczna; Bogusław Radziwiłł
odzyskiwał bezkarny powrót do swych dóbr.
11. Prąd ugodowy na Ukrainie
Pomyślniejsze następstwa przyniosła katastrofa Rokoczego na wschodzie.
Na wieść o najeździe chana na Ukrainę, o odstępstwie Zdanowicza i o buncie
Kozaków wysłanych na pomoc Siedmiogrodzianom pod komendą Jerzego
Chmielnickiego, umarł w Czehryniu 6 sierpnia [1657 r.] stary jego ojciec,
zaprzysiężony wróg Polski, Bohdan. Kozaczyzna, dźwignięta jego obrotnością
i energią na szczyt potęgi, poszukiwana dopiero co zewsząd jako sojuszniczka,
stoczyła się szybko na poziom bezgłowego żywiołu, niezdolnego do nie-
podległej egzystencji. Albo się miała stać, według ścisłego brzmienia artyku-
łów perejasławskich, prowincją moskiewską z pozorami samorządu, albo mu-
44 Załoga szwedzka kapitułowała 25 sierpnia 1657 r. Zob. tamże, s.188.
427
††††††††††††††††††††††††㈴ഷఊ
siała szukać innej opieki, przede wszystkim polskiej. Tę drugą dyrektywę
obrał, zgodnie ze skłonnością bardziej oświeconej, bogatszej części Kozactwa,
Jan Wyhowski, niegdyś szlachcic polski, wzięty do niewoli pod Żółtymi Wo-
dami, potem pisarz wojska zaporoskiego i kierownik kancelarii dyploma-
tycznej Chmiela, a obecnie, z łaski pułkowników i części pospólstwa, sprawca,
tj. tymczasowy piastun godności hetmańskiej przy niepełnoletnim tytularnym
hetmanie, Jerzym Chmielnickim, którego obiór zdążył był przeprowadzić
zmarły ojciec.
Zresztą nie Wyhowski, nie ten ambitny taktyk bez przewodniej zasady
w polityce, dopiero co prześcigający samego Chmielnickiego w zalotach
z Moskwą, wkrótce znowu z nią spiskujący, lecz podobno inny, bardziej euro-
pejskiego typu statysta ukraiński obmyśli formę pokojowego współżycia Rusi
z Polską i Litwą pod jednym dachem. Będzie to Jerzy Niemirycz, podkomorzy
kijowski, arianin, obeznany z federatywnym ustrojem Holandii i Szwajcarii,
do 1655 r. wierny Polsce, potem stronnik szwedzki, zawsze z kultury Polak,
z serca szlachcic-Ukrainiec.
Ze strony polskiej prąd pojednawczy nurtował po cichu od czasu Zboro-
wa: już w 1650 r. myślał król o wydzieleniu Kozakom autonomicznego księ-
stwa ruskiego z trzech województw, pod rządem hetmana-senatora, gdzie by
sami Rusini zajmowali urzędy. Później, w obliczu ruiny państwa, uniwersał
ogłoszony 4 maja 1655 r. obiecywał wszystkim rycerskim ludziom na Ukrainie
uszlachcenie i nadanie dóbr, mieszczanom i chłopom - lekkie oczynszowa-
nie, wszystkim warstwom rzecz bodaj najcenniejszą w ich oczach, bo wolny
wyrób piw i gorzałek. Sejm nie zatwierdził w całości tych zapowiedzi, a cięż-
kie czasy i wroga postawa Chmielnickiego uniemożliwiały wszelką ugodę. Do-
piero latem 1657 r. wznowił pracę nad równouprawnieniem ludu ruskiego
z polskim i litewskim poseł Jana Kazimierza w Czehrynie, Stanisław Kazi-
mierz Bieniewski, wojewoda czernichowski. On to, podczas trzeciego posel-
stwa na Ukrainie w 1658 r. umiał z niezwykłą zręcznością i szerokością myśli
przeprowadzić ręka w rękę z Niemiryczem tzw. unię hadziacką.
Wyhowski zaczął swe rządy od podpisania (w Korsuniu 16 października
1657 r.) przymierza zaczepnego z Karolem Gustawem, gdzie "wojsko zapo-
roskie z podlegającymi jego władzy ziemiami" (aż do Prus) proklamowano
pro libera gente et nulli subiecta45. Przekonawszy się, że zbudował zamek
na lodzie, regent ukraiński odwrócił oczy od Szwecji. Długo zwodził Moskwę
układnymi słówkami, zanim ośmielił się zaoponować przeciwko osadzaniu na
Ukrainie większej liczby carskich wojewodów. Czuł Wyhowski za sobą po-
parcie żywiołów rządzących w Kozaczyźnie, które przynajmniej umiały cenić
wolność polityczną, ale przeciwko sobie widział skłonne do buntu, sympaty-
zujące z Moskwą, zwłaszcza na Zadnieprzu, liczne rzesze ciemnej czerni.
Wreszcie obmyślił dla siebie taktykę, zdawało się, najbezpieczniejszą: podleg-
łość wobec Rzeczypospolitej, sojusz z Ordą. Kiedy w grudniu 1657 r. zbunto-
wał się za Dnieprem wódz moskalofilów, [Martyn] Puszkar, Wyhowski zgniótł
go z pomocą Tatarów w walkach pod Połtawą (1 czerwca). Daremnie za to
próbował wydrzeć Moskwie Kijów. Odtąd zerwanie z carem stało się nieunik-
nione.
45 lac.) Za wolny naród i nikomu nie podległy
428
12. Ugoda hadziacka i jej skutki
Dla Polski ponowne przyjęcie Kozaków do poddaństwa równało się wzno-
wieniu wojny z carem, ale w nierównie lepszych warunkach niż przed czte-
rema laty. Zresztą, ta wojna wisiała na włosku niezależnie od spraw ukraiń-
skich. Aleksy Michajłowicz czuł się dotknięty tym, że mu nie urządzono elek-
cji ani w 1656 r., ani potem; dolatywały go z Litwy głosy stronników oświad-
czające się za unią Księstwa z Moskwą, a były to po części głosy szczere
zaprzańców, spragnionych powrotu do dóbr ziemskich, po części manewry
dyplomatyczne (np. Gosiewskiego, Sapiehy), obliczone na przedłużenie rozej-
mu. Co do granic atoli między Litwą i zwycięską Moskwą daleko było do
zgody. W takim położeniu sejm 1658 r. (10 lipca-30 sierpnia) nie zawahał
się w wyborze między przyjaźnią carską a kozacką. Niby to dokonano obio-
ru Aleksego, aby móc wsunąć wzmiankę o tym do instrukcji dla pełnomocni-
ków pokojowyeh. Ale biskupi jednogłośnie zaprotestowali przeciwko elekcji,
dopóki kandydat nie przyjmie katolicyzmu; protest ten świadczył, że cały
akt był tylko fikcją i służyć miał do zyskania na czasie. Natomiast szczere
i szerokie pełnomocnictwa dano [Stanisławowi Kazimierzowi] Bieniewskiemu
i [Kazimierzowi Ludwikowi] Jewłaszewskiemu, kasztelanowi smoleńskiemu,
na ukończenie rokowań z Wyhowskim. Poparto nowy zwrot w polityce
wschodniej szeregiem ważnych uchwał podatkowych tudzież ratyfkacją przy-
mierzy z Austrią, Danią i Brandenburgią.
Już 16 września [1658 r.] Bieniewski wywiązał się świetnie ze zleconego mu
zadania. Umowa hadziacka stawia zasadniczo naród ruski na jednym pozio-
mie z polskim i litewskim, łącząc je ze sobą, ,.jak równy z równym, wolny
z wolnym, zacny z zacnym". Upoważnia króla do uszlachcenia jednorazowo
po 100 Kozaków z każdego pułku, stosownie do rekomendacji hetmańskiej,
razem więc pomnaża szlachtę ruską o 1000 nowych rodzin. Wydziela woje-
wództwa kijowskie, bracławskie i czernichowskie jako osobne księstwo ruskie,
odrębną całość administracyjną i samorządną pod wodzą hetmana ruskiego,
zatwierdzonego przez króla spośród czterech wskazanych przez stany pro-
wincjonalne kandydatów. Ustanawia osobnych marszałków, pieczętarzy i pod-
skarbich na Rusi tudzież osobny trybunał i przewiduje dwie akademie, przy
zachowaniu jedności parlamentarnej w całym państwie. Dopuszcza do senatu
metropolitę kijowskiego46 i władyków dyzunickich. Przyznaje wszędzie naj-
szerszą tolerancję wyznaniu greckiemu na równi z katolicyzmem, skazując
unię na powolne wymarcie, a zarazem krępując propagandę protestantyzmu
w szkołach. Rezerwuje dla dyzunitów wszystkie dygnitarstwa w Kijowszczyź-
nie, a w województwach bracławskim i czernichowskim każe je obsadzać
na przemian ludźmi obu religii. Za to pozwala się szlachcie wracać wszędzie
do swoich dóbr, rejestr zostaje ograniczony do 30000 (prócz 10000 żołnierzy
zaciężnych), a wszelka odrębna polityka zagraniczna skasowana. Całość uzna-
na za akt dwustronny niewzruszony, nietykalny nawet dla sejmu bez zgody
narodu ruskiego, którego to warunku nie zastrzegła sobie nawet Litwa w unii
lubelskiej.
46 Do 13 kwietnia 1657 r. metropolitą dyzunickim kijowskim był Sylwester Kos-
sow, a po nim (od grudnia 1658 r.) objął metropolię Dionizy Bałaban, od 1650 r.
biskup łucki i ostrogski.
429
†††††††††††††††††††††††㐠㤲ഌ
†††††††††††††††††††††††㈴ഹఊ
Pozostawało do rozstrzygnięcia pytanie, czy ten rozumny, sprawiedliwy
kompromis, dzieło króla, królowej i niewielu wyjątkowych przewidującyeh
umysłów, znajdzie po obu stronach należyte zrozumienie i uznanie, czy
zwłaszcza sama Ukraina zdobędzie się na dość siły moralnej, aby odeprzeć
"mocną rękę" cara prawosławnego. Bo co się tyczy Polaków, to oni na sejmie
wiosennym (22 marca-30 maja) 1659 r. nieźle zdali egzamin z dojrzałości
politycznej. Król zawczasu w obozie pod Toruniem przyjął przysięgę od posła
kozackiego Pawła Tetery. W izbach dużo było narzekania na to, że nowy
układ łamie unię lubelską, że się uszlachca niedawnych przestępców stanu,
zanim oni zmazali swe winy, dopuszcza chłopów do senatu, i to wszystko
bez żadnej gwarancji dla Rzeczypospolitej przed nowym buntem. Bieniewski
musiał uspokajać nieufnych takimi argumentami, że odrębność księstwa ru-
skiego bez mocnych podstaw w społeczeństwie niedługo potrwa, że unia
ocaleje, gdy ogłosi prawdziwą wolność wyznania. Były szkopuły, i to bar-
dzo poważne, także ze strony kozackiej. Pułkownik [Krzysztof] Łasko na
czele licznej deputacji żądał ni mniej ni więcej, tylko dołączenia do "księstwa"
Podola, Wołynia i Rusi Czerwonej, aukcji wojska rejestrowanego do 60000,
wszelkich swobód dla czerni we włościach trzech wydzielonych województw,
komisji na oddanie dóbr cerkwiom dyzunickim itp. Ostatecznie nad tymi
roszczeniami, jak i nad protestem nuncjusza [Piotra Vidoniego] oraz bisku-
pów, sejm przeszedł do porządku dziennego. 12 maja, w dzień Wniebowstą-
pienia, król, prymas i senat zaprzysięgli ugodę. Jej twórców, jako to: rodzinę
Wyhowskich, Teterę, [Tymofieja] Nosacza, [Hrehorego] Leśnickiego, [Hre-
horego] Hulanickiego, [Piotra] Doroszenkę, [Iwana] Bruchowieckiego [Brzu-
chowieckiego], nagrodzono hojnymi nadaniami. Sam hetman [Jan Wyhowski]
otrzymał województwo kijowskie, starostwa barskie i lubomlskie. Rzeczpospo-
lita wzięła na siebie wszystkie konsekwencje gniewu Aleksego Michajłowicza:
zerwanie rokowań, nowe napady wojsk moskiewskich, które Gosiewski pod
Werkami przypłacił (21 października 1658) kilkuletnią niewolą, potem srogie
spustoszenie Litwy.
Znacznie słabiej wystąpiła w obronie dzieła hadziackiego Ukraina. Zazdro-
sne pospólstwo przebolałoby łatwo utratę pozornej niezawisłości (wnet pogrze-
bano ją jeszcze raz w Perejasławiu!), zaczekałoby może, aż Polska dotrzyma
lub nie dotrzyma obietnic natury wyznaniowej, ale tych nadań ziemskich,
tego wywyższania się na wzór polski zamożnej arystokracji, a zwłaszcza
powrotu dziedziców do dóbr - darować było nie sposób.
Wnet wyszło na jaw, że Wyhowski bez pomocy tatarskiej i polskiej nie
zdoła utrzymać w ryzie stronników Moskwy. Wiosną 1659 r. spadła na Za-
dnieprze z północy wielka armia [Aleksego] Trubeckiego. Wyhowski z Ordą,
Stanisławem Jabłonowskim i Andrzejem Potockim wciągnął w zasadzkę część
tej armii i poraził ją na głowę pod Konotopem (8 lipca). Mimo to rozłam
wewnętrzny na Rusi pogłębiał się z dniem każdym. Zrywali się jeden po dru-
gim z pretensjami do buławy pułkownikowie: kalnicki, Iwan Sirko na czele
Zaporożców, perejasławski, [Tymofiej] Cieciura, niżyński, [Wasyl] Zołotaren-
ko. Czerń rzucała się na dwory szlachty-ugodowców, nie oszczędzając nawet
samego Niemirycza (zamordowany w sierpniu). Jeszcze w tym samym roku
(we wrześniu) Wyhowski pod naciskiem opinii złożył buławę, a Juraszko
Chmielnicki, przywrócony do godności hetmańskiej, dopuścił do narzucenia
przez Moskwę Kozaczyźnie na czarnej radzie w Perejasławiu (27 października),
430
w otoczeniu armii carskiej, nowych artykułów, korzystnych dla gminu, ale
zabójczych dla niezawisłości Ukrainy. Prędzej, niżby się kto spodziewał, wy-
płynęła na wierzch smutna prawda słów Andrzeja Potockiego (pisanych do
hetmana Rewery 17 września tegoż roku): "Srogie tu mnóstwo ludzi haniebnie
złych i swawolnych [...]. A teraz już się sami jedzą, miasteczko przeciw
miasteczku wojuje, syn ojca, ojciec syna rabuje, wieża Babel [...]. Owo kto
wprzód z wojskiem przyjdzie, ten ich infallibiliter4 osiędzie". A skoro oręż
miał rozstrzygać, to tym samym polityka polska, chcąc ratować Litwę i Ukrai-
nę, musiała oszczędzać siły w wojnie północnej.
13. Schyłek wojny ze Szwecją
Jeżeli istniała nadzieja, że koalicja polsko-austriacko-duńsko-brandenburska
łatwo upora się z samotną Szwecją, to Karol Gustaw sprawił swym wrogom
okropną niespodziankę. Zimą 1658 r. wpadł przez Holsztyn do Szlezwiku,
podbił Jutlandię, przeleciał po lodzie na Fionię, Laaland, Langeland, gniotąc
wszędzie po drodze opór Duńczyków, aż stanął pod Kopenhagą i narzucił
królowi Fryderykowi III pokój w R skilde, którym odbierał Danii m.in. Ska-
nię, część Norwegii, połowę cła sundzkiego (27 luty 1658)4s. Przez ten czas
kurfirst ogladał się na Austrię, Austria oglądała się na Rzeszę Niemiecką,
gdzie toczyła ostatnie targi o elekcję Leopolda; nic dziwnego, że w znużonej
Polsce coraz silniejszy posłuch znajdowały rady francuskie, aby czym prędzej
zawierać pokój z Karolem Gustawem. Królowa od jesieni układała z de
Lumbresem plan elekcji na tron polski vivente rege francuskiego księcia,
a czego chciała królowa, to wykonywał bez oporu król. Lisola w porozumie-
niu z większą częścią episkopatu pracował nad przedłużeniem wojny i nad
elekcją Habsburga. Chwilowo przeważył de Lumbres; wtedy to, 10 marca,
rada senatu przyjęła pośrednictwo francuskie. Dopiero kiedy Dania odpadła
od koalicji, a Karol Gustaw, bliski pokoju z Moskwą, przygotowywał nową
wyprawę, tym razem na Brandenburgięů i Czechy, której koroną miała być
znów aneksja jednych i drugich Prus, nowy cesarz i kurfirst doszli do zgo-
dy co do wspólnej kampanii. Na konferencji w Buku pod Poznaniem (w maju)
wypracowano plan wspólnych działań całego trójprzymierza na wszelkie
możliwe wypadki. Na lipcowym sejmie warszawskim wzięli górę stronnicy
Austru; nie bez uczucia ulgi usłyszano, że Karol Gustaw, zamiast znów ude-
rzyć na Polskę, złamał niepewny pokój z Danią (2 sierpnia), aby ją podbić
i podzielić z sąsiadami. Na wieść o tym doszła do skutku głośna wyprawa
polsko-austriacko-brandenburska na Pomorze, a stamtąd do Danii, gdzie
4' (łac.) nieomylnie.
4s Spotykamy różne daty pokoju w R skilde: L. Kubala w pracy Wojny duhskie
i pokój oliwski, Lwów 1922, s. 47, podaje 27 lutego 1658 r., W. Czapliński w Dzie-
jach Danii nowożytnej 1500-1975, Warszawa 1982, s. 78, 26 lutego, a w pracy Polska
a Dania XVI XX wiek, Warszawa 1976, s. 214, 9 marca. Natomiast w książce Wojna
polsko-szwedzka 1655-1660, s. 192, spotykamy datę 8 marca. Rozbieżność o te kilka-
naście dni wynika stąd, że część historyków datuje to wydarzenie wg nowego, inni wg
starego kalendarza.
431
†††††††††††††††††††††††㐠ㄳഌ
††††††††††††††††††††††††㌴റఊ
Czarniecki wsławił się szczególnie zdobyciem wyspy Als i zamku Koldynga.
Król Szwedzki doczekał się swej Nemezydy49 najpierw w niefortunnym sztur-
mie na Kopenhagę (21 lutego), później pod Nyborgiem (24 listopada 1659),
gdzie jego wojska druzgocącą poniosły klęskę. (Tu zginął następca Czarniec-
kiego, [Kazimierz] Piaseczyński). Holandia, stojąc na straży równowagi i wol-
ności handlu bałtyckiego, skutecznie pomogła swą flotą Danu. Anglia po
śmierci Cromwella traciła wpływ na sprawy bałtyckie, Francja na razie nie
mogła pomóc niczym prócz dobrych usług. Grom zawisł nad zaborczą Szwecją,
ale nie było komu ściągnąć go z nieba na ziemię.
Przez rok 1658 Litwa walczyła w Inflantach, póki jej nie odciągnęło na
wschód wznówienie wojny moskiewskiej, Austriacy, bardzo wymagający
a niezbyt karni, przy tym liczniejsi, niż to było przewidziane w traktacie,
gruntownie objadali Wielkopolskę, ale do szturmu iść byli nieskorzy. Dlatego
nie inaczej, jak głodem odzyskiwała Polska miasta pruskie. 23 grudnia
[1658 r.], po półrocznym oblężeniu oddali Szwedzi Toruń, za to zajęli, choć nie
na długo, Starogard i Chojnice. 31 sierpnia 1659 r.5o Lubomirski zdobył Gru-
dziądz, 22 grudnia Głowę. Odkąd Litwini, Michał Pac i [Aleksander Hilary]
Połubiński, wycisnęli wojska [Roberta] Douglasa z Mitawy, Goldyngi, Win-
dawy i Libawy, w rękach nieprzyjaciela pozostały już tylko Malbork i Elbląg.
14. Pokój oliwski
Wojna widocznie wygasała. Pierwszy zjazd pełnomocników polskich,
austriackich, szwedzkich, elektorskich, duńskich i holenderskich, obradujący
z udziałem mediatorki Francji w Toruniu od 13 stycznia 1659 r., rozbił się
o przeciwieństwo interesów Bourbona i Habsburga, z których pierwszy sta-
rał się wykluczyć z układów Austrię, a drugi nie uznawał stronniczego po-
średnictwa Francji. Dopiero dalsze niepowodzenia Szwedów tudzież zawarcie
pokoju pirenejskiego między Francją i Hiszpanią (7 listopada) [1659 r.], skło-
niły kardynała Mazariniego do oświadczenia, że jego pan, Ludwik XIV, na
wkroczenie Austriaków na Pomorze odpowie zbrojną interwencją w towa-
rzystwie książąt Ligi Reńskiej. Ta zapowiedź, na równi ze skłonnością Po-
laków do pokoju, doprowadziły do zagajenia kongresu w opactwie oliwskim
pod Gdańskiem (w styczniu 1660 r.).
Delegację polską stanowili: Jan Leszczyński, wojewoda poznański, Jerzy
Lubomirski, ksiądz Mikołaj Prażmowski, kanclerz wielki koronny, Krzysztof
Pac, Andrzej Morsztyn, referendarz koronny, Władysław Rej, podskarbi na-
dworny i Jan Gniński, wszyscy podówczas pozyskani do stronnictwa królowej.
Sama Ludwika Maria z pobliskiego Tczewa czuwała nad przebiegiem roko-
wań, popierając z wiadomych pobudek dynastycznych dążenia mediatora, de
Lumbresa. W przeciwnym kierunku, do wyzyskania trudnej sytuacji Szwe-
dów parli nasi sprzymierzeńcy. Brandenburczyk (przez posłów [Wawrzyńca]
49 (gr. Nemesis) w mitologii greckiej bogini uosabiająca słuszną pomstę lub karę.
so Grudziądz padł w wyniku wieczornego szturmu 28 sierpnia 1659 r. L. Pod-
horodecki Kampania 1659 r. w Prusach Królewskich, [w:] Wojna polsko-szwedzka
1655-1660, s. 349.
432
Somnitza i [Jana] Hoverbecka) ze wszystkich sił przeszkadzał porozumieniu,
gdyż spodziewał się w dalszej wojnie wywalczyć Szczecin. Austrii nie zale-
żało na takim wzmocnieniu Hohenzollernów, ale więcej jeszcze chodziło
o sparaliżowanie wpływów francuskich na wschodzie. Dlatego to Lisola nie
uznawał de Lumbresa za pośrednika i starał się przewlekać układy. Dania
nie mogła odżałować utraconej Skanii, i chętnie by wojowała dalej, gdyby
Holandia popierała ją energicznie, zamiast przynaglać obie strony do zgody.
W trakcie kongresu otrzymano wiadomość fatalną dla Szwecji, że Karol
Gustaw umarł 23 lutego w G teborgu. Rządy objęła po nim regencja w za-
stępstwie małoletniego Karola XI. Trudno wątpić, że gdyby wówczas Polacy
zechcieli ryzykować i odesłali przeciwko Moskwie swe wojska, nie odstępując
ani na krok od swych żądań wobec Szwecji, to przy poparciu sojuszników
mogliby odzyskać ściśnięte głodem Malbork i Elbląg i głęboko pogrążyć zruj-
nowaną przeciwniczkę. Ale mediator Francuz, Ludwika Maria i jej przyja-
ciele polityczni nie pragnęli takiego poniżenia Szwecji. De Lumbres przewi-
dywał i dawał do zrozumienia Polakom, że nadal Austria i Brandenburgia na
zachodzie, a Moskwa na wschodzie będą dla nich niebezpieczniejsze niż są-
siad skandynawski, i że z chwilą, gdy ten ostatni zrezygnuje ze snów
o wszechwładztwie nad Bałtykiem, stanie się on naturalnym Polski sprzy-
mierzeńcem. Tą rachubą, jak niemniej zresztą rozdarciem sił naszych mię-
dzy dwoma teatrami wojny, tłumaczy się pomyślny dla Francji i Szwecji
koniec xongresu (3 maja) [1660 r.].
Jan Kazimierz zachował jedynie dożywotni tytuł króla szwedzkiego, Pol-
ska tylko swoją część Inflant za Dźwiną. Szwecja odrzuciła orędownictwo
Jana Kazimierza za eksulantami inflanckimi, katolikom w Inflantach przy-
znała tylko prawo domowego nabożeństwa, zapewniając natomiast nietykal-
ność religii protestanckiej w Prusach. Między Polską i Szwecją ustanowiono
wolny handel, Polsce obiecano zwrot archiwów i bibliotek. Źle bardzo wy-
szedł na negocjacji oliwskiej elektor [Fryderyk Wilhelm]. Uzyskał on wpraw-
dzie potwierdzenie traktatu welawskiego, ale musiał ewakuować Pomorze
bo pod tym jedynie warunkiem Szwedzi zgadzali się wydać Polsce miasta
pruskie, a nie dostał nawet Elbląga, który zgodnie z życzeniem ludności, zaraz
po wymarszu Szwedów obsadzili Polacy. Wsźystkie cztery umawiające się
państwa poręczyły sobie nawzajem nietykalność pokoju oliwskiego; nadto
Polska, Szwecja i Brandenburgia uznały Ludwika XIV za gwaranta traktatu.
Królowi duńskiemu zarezerwowano przystąpienie do gotowego dzieła; on jed-
nak wolał zawrzeć osobny pokój w Kopenhadze, z wyrzeczeniem się Skanii
(6 czerwca). W kilka tygodni po rozjeździe dyplomatów z Oliwy konwokacja
warszawska z senatorów i posłów ziemskich zatwierdziła traktat 26 czerwca.
15. Połonka i Czudnów [Cudnów)
Już nazajutrz po tej ratyfikacji każdy przeciwnik ugody ze Szwecją mu-
siał ją uznać za krok rozumny, opłacony sukcesem na innym froncie. Aleksy
Michajłowicz nie poprzestał na zhołdowaniu Jurka Chmielnickiego: przygo-
tował on właśnie w 1660 r. dwie mściwe wyprawy w głąb Rzeczypospolitej.
[Iwan] Chowański, [Jurij) Dołhoruki i [Wasyl] Zołotarenko szli kończyć pod-
433
bój Litwy, kiedy [Wasyl) Szeremietiew z Chmielnickim gotowali zamach aż
na Kraków. Odpierać ten podwójny najazd rzuciły się zahartowane pułki
polskie. [Paweł] Sapieha i Czarniecki zwycięsko odparli pod Połonką Cho-
wańskiego (27 czerwca), oswobodzili oblężone Lachowicze, po czym zwrócili
się przeciwko Dołhorukiemu. Bitwa nad Basią pod Krzyczowem (27 paździer-
nika) 51 pozostała nie rozegrana; za to Chowański, jeszcze raz poturbowany
przez Czarnieckiego nad Drucią, odszedł do Połocka.
Na Wołyniu szczęście dopisało jeszcze lepiej. [Stanisław] Potocki i [Jerzy)
Lubomirski w 20000 własnego wojska i tyleż Tatarów wstrzymali pod Lu-
barem (we wrześniu) pochód "Szeremeta" z 60000 wyborowego żołnierza.
Niefortunny wódz zamknął się w obozie pod Cudnowem, licząc daremnie na
odsiecz Chmielnickiego. Lubomirski nie stracił głowy: przetrzepał Jurka pod
Słobodyszczami tak skutecznie, że ów uznał się ponownie z całym wojskiem
poddanym Jana Kazimierza. Na tę straszną wieść Szeremietiew, doprowadzo-
ny głodem do rozpaczy, poddał się w niewolę z całym wojskiem, przyrzeka-
jąc zwrot Smoleńska i Ukrainy z Kijowem, Perejasławiem, Czernichowem.
Obiecał wprawdzie więcej, niż car później dotrzymał, toteż odpokutował swą
wyprawę osiemnastoletnią niewolą tatarską.
Szczęśliwy rok 1660 upłynął wśród pacyfikacji i tryumfu. Pozostał na placuje-
den jedyny wróg, zawiedziony i poniżony, ten wróg dziedziczny, którego Polska
od szeregu pokoleń zwykła była w pojedynkę zwyciężać. Miałożjej teraz w ostat-
niej chwili zbraknąć sił odnowionych do uchylenia wszelkich strat na wschodzie?
Rozdzial XTiIlI
Zamieszki wewngtrzne, rezygnacja na zewnątrz
1. Projekt reformy sejmowania
Podczas żałosnej tułaczki na Śląsku w głowach towarzyszących dworowi
senatorów zabłysła świadomość, że Polska bez gruntownej naprawy we-
wnętrznej nie wydobędzie się na trwałe z niebezpieczeństwa. Raz udało się
wybrnąć z topieli - duch Czarnieckich i Kordeckich przydusił w Polsce du-
cha Radziejowskich i Radziwiłłów, ale czy państwo przetrwa drugą taką
próbę? Czy nie za wiele już było zdrad maskowanych szukaniem obcej pro-
tekcji, czyż pod obuchem Chmielnickiego i Karola Gustawa nie pękł na
ćwierci pancerz zuniowanej Rzeczypospolitej? Miały zdrajców, nawet niepo-
spolitych, inne narody: Francja Kondeusza52 i Tureniusza53, monarchia habs-
51 Dokładne ustalenie daty bitwy nad rzeką Basią nie jest możliwe. Według J. W.
Poczobuta-Odlanickiego miała ona miejsce 8 października, J. Łosia -12 października,
a W. Kochowskiego dopiero 18 października. Zob. A. Kersten Stefan Czarniecki, s. 429.
52 Louis II książę de Conde zwany Wielkim Kondeuszem (1621-1686), kilkakrotny
kandydat do korony polskiej, w latach 1650-1653 jeden z przywódców Frondy prze-
ciwko rządom kardynała Mazariniego.
53 Henri de la Tour d'Auvergne Turenne (1611-1675), marszałek Francji, jeden
z przywódców Frondy w latach 1649-1653. W 1649 r., wobec przekupienia jego od-
działów przez Mazariniego, uciekł do Holandii.
434
burska [Albrechta] Wallensteina, Dania Korfitza Ulfelda, Szwecja doczeka
się [Jana Reinholda] Patkula, nie mówiąc już o rozdartej Anglu, ale też
wszędzie tam na Zachodzie państwo brało zaraz odwet na żywiołach anarchii
i wychodziło z kryzysu jeszcze zdrowsze, jednolitsze. Nie dziw, że i przy boku
ostatniego Wazy znaleźli się ludzie, którzy przyswoili sobie dawną królew-
ską chęć wzmocnienia rządu i starali się ją rozwinąć zgodnie z zasadniczym
duchem całego ustroju Rzeczypospolitej, choćby za cenę ukrócenia swawoli.
Dokąd zmierzały te poczynania? Jakie wzory myślano pierwotnie naślado-
wać? Głęboka, niestety, tajemnica osłania to pytanie. To pewne, że powiew
śmielszej, postępowej myśli ogarniał i sprawę elekcji, i organizację sejmu
oraz władzy wykonawczej, i obostrzenie dla szlachty obowiązku służby woj-
skowej; tenże powiew przyniósł i śluby lwowskie o poprawie bytu włościan,
i ugodę hadziacką z Kozakami, której celem utajonym było w oczach Lud-
wiki Marii nie tylko uspokojenie Rusi, ale także stworzenie siły tronowi po-
słusznej, a od szlachty niezależnej.
Najpilniejsza była od czasów Sicińskiego potrzeba reformy sejmowej. Pa-
nowie, którzy układali się w 1655-1656 r. o pomoc z Rakoczym, zapowiadali
zniesienie "wolnego nie pozwalam"; jeszcze wyraźniejszy zamiar wprowadze-
nia większości głosów na sejmach podpatrzyli u króla w 1657 r. Austriacy.
Istotnie, na wielkiej konwokacji senatu w lutym 1658 r. z udziałem zapro-
szonych notabli szlacheckich Jan Kazimierz wystąpił z szeregiem punktów
reformy państwowej, do których należała też naprawa parlamentaryzmu
i rządu. Król zakonkludował obrady w tym duchu, żeby przywrócić na sej-
mach taki porządek, "jaki za przodków naszych był", a więc trzymać się
ściśle propozycji królewskiej, rozstrzygać większością z/3 głosów bez
względu na kontradykcje kilku lub kilkunastu posłów; zarazem ustanowić
radę nieustającą z senatorów i szlachty tudzież stałe podatki (czopowe,
akcyzy) i cło generalne. 15 marca tę decyzję królewską podpisali senatorowie,
zobowiązując się tym samym do popierania całego programu naprawy na
pełnym sejmie. Jakoż ważny sejm lipcowy tegoż roku nosi już pewne piętno
odmiany na lepsze: obraduje on sfornie i sprawnie z podziałem na komisje,
przy czym król i królowa łatwo umieją trafiać do rozumu opozycyjnym
posłom.
Konstytucja 1659 r. wyznaczyła specjalną konwokację do ułożenia sposobu
konkludowania sejmów. Miała to być ta sama konwokacja, która w czerwcu
1660 r. ratyfikowała pokój oliwski. Niestety, koniec nie uwieńczył dobrego
dzieła. Na podstawową sprawę uzdrowienia sejmów patrzono jak na środek
prowadzący do pewnych celów przelotnych, w 1658 r. miała ona, zdaje się,
służyć zatwierdzeniu ugody hadziackiej, później - planom sukcesyjnym dwo-
ru. Dlatego to królowa sprzyjała reformie parlamentarnej, póki ją uważała
za pożyteczną dla kandydatury francuskiej; de Lumbres przyczyniał się do
wypracowania pod okiem [Mikołaja] Prażmowskiego i [Krzysztofa] Paca
szczegółowego planu przebudowy, który miał zaprowadzić rządy większości
na sejmach, uregulować stosunki między izbami, zbudować ową stałą radę
wykonawczą senatorsko-szlachecką, z widocznym uwzględnieniem niektórych
zasad angielskich i francuskich. Z tej samej przyczyny Lisola, pierwotnie
przychylny reformie, zaczął ją potem zwalczać, gdy dostrzegł, że popierają ją
stronnicy Francji. Z jego poduszczenia sprzeciwili się całemu planowi na kon-
wokacji biskup krakowski [Andrzej] Trzebicki, marszałek Łukasz Opaliński
435
††††††††††††††††††††††††㌴വఊ
i Jan Leszczyński, z postępem lat zajadły republikant i dawnych swobód
obrońca. Na najbliższym sejmie (1661) nikt już nie próbował targnąć się na
liberum veto.
2. Sprawa elekcji za życia króla (1655-1661)
Ludwika Maria, zapatrzona na wzory absolutystyczne francuskie, lekcewa-
żyła, zdaje się, reformę sejmową, bo uważała ją za nie dość radykalną. Dla
niej droga do zbawienia prowadziła przez odbudowę władzy monarchicznej,
a ponieważ opinia ówczesna (nie tylko w Polsce) upatrywała słusznie pierwszy
fundament silnej władzy królewskiej w dziedziczności tronu, dlatego dwór
starał się od dawna uchylić wolną elekcjg, jeżeli nie można na zawsze, to
choćby doraźnie, na czas najbliższego bezkrólewia. Pod wrażeniem wypadków
1655 r. pogodziła się z myślą elekcji następcy tronu najrozumniejsza część
senatu i szlachty. Brakowało tylko zgody powszechnej na osobę popieranego
przez dwór kandydata.
Aż do jesieni 1657 r. kandydatem tym był młodociany arcyksiążę Karol,
brat cesarza Leopolda. Królowa zraziła się jednak do Habsburgów, zgadując,
że nie spełnią oni warunku, który ona stawiała każdemu kandydatowi, mia-
nowicie, aby poślubił jej siostrzenicę, palatynównę Renu Annę Marię. Krew
francuska, przedtem tłumiona ze względów polityki polskiej, zagrała w kró-
lowej i poniosła ją ku dawnej ojczyźnie, a razem z żoną odwrócił się od
Austrii Jan Kazimierz. Społeczeństwa polskiego nie trzeba było dopiero na-
wracać: ciemiężyciele Czech i Węgier byli zawsze postrachem wolności pol-
skiej, a ucisk, jakiego doznawała Rzeczpospolita od swych leniwych i żar-
łocznych aliantów w latach 1657-1660, musiał potęgować powszechną do
Austrii odrazę.
Toteż Ludwika Maria od chwili, gdy ułożyła się z Mazarinim co do for-
sowania kandydatury bourbońskiej (we wrześniu 1657), bez trudu werbowała
dla niej stronników. Partia rakuska, silna jeszcze w 1658 r. póki groziło nie-
bezpieczeństwo od Szweda, szybko stopniała wśród senatorów świeckich. Z po-
czątku agitacja dworska toczyła się w senacie jawnie. W grudniu 1658 r.
rada ministrów przy Jerzym Lubomirskim ułożyła w Gdańsku listę wszy-
stkich możliwych kandydatów; następna konferencja w Tczewie (1659) usta-
liła zasadnicze warunki, jakich się ma żądać od przyszłego króla: aby nim
był katolik bezżenny, nie dziecię ani starzec, przy tym żaden potężny sąsiad
Polski, nie Habsburg ani Bourbon. Z czasem, gdy doszło do wyraźnego wska-
zania kandydata i gdy w społeczeństwie ozwały się pierwsze pomruki nie-
zadowolenia, wypadło zrezygnować z jawności. Ludwika Maria, wyrzekając
się uprzedniej reformy sejmowej, musiała wejść ze swymi adherentami na
drogę konspiracji i zamachu stanu. W tym celu kaptowała stronników wakan-
sami, swataniem panien dworskich Francuzek wpływowym panom, później
coraz więcej obiecywała sobie po wpływie korupcyjnym francuskiego złota,
nawet po nacisku zbrojnym; najmniej dbała o przygotowanie opinii za pomocą
szczerej, rozumnej propagandy ideowej.
W grudniu 1660 r. Mazarini raczył nareszcie wymienić kandydata, którego
mieli obrać sobie Polacy. Był nim książę d'Enghien (sam on się pisał An-
436
guien) 54, syn Wielkiego Kondeusza, znakomitego wodza i buntownika. Zaczęto
w sekrecie ściągać podpisy ministrów i senatorów skłonnych do paparcia
sprawy tego księcia na sejmie. Tu nagle robota utknęła. Nie darmo obmyślał
wówczas Andrzej Maksymilian Fredro swe głośne pismo: Scriptorum seu
togae et belli notationum fragmenta55; zawierające wymowną obronę takich
kanonów staropolskiej wolności, jak jednomyślność na sejmach, elekcyjność
tronu, bezkarność możńych panów, brak stałej armii, pusty skarb itp. Poglą-
dy Fredry znalazły zwolenników. Z partią dworską zerwał republicanus bo-
nus56 Jan Leszczyński, za jego przykładem poszedł Lubomirski, jeden z pierw-
szych promotorów elekcji za życia króla; za Leszczyńskim poszli: [Jan] Wie-
lopolski, kasztelan wojnicki, intrygant referendarz [Andrzej] Morsztyn i pro-
stoduszny Paweł Sapieha. Marszałek wielki koronny stał się wnet ostoją wszy-
stkich malkontentów, chociaż nie przewyższał ich ani siłą przekonań, ani
jasnym ujęciem celu. On, który niegdyś sam chciał robić królem Rakoczego,
potem sam myślał przewodzić partu francuskiej i kierować polityką przy-
szłego króla, odmówił rewersu Ludwice Marii (w marcu 1661 r.), gdy ujrzał,
że go w jej zaufaniu ubiegli inni. Nie dość na tym: nadstawił ucha podszep-
tom austriackim i brandenburskim, spróbował zachęcić kurfirsta do wystą-
pienia z własną kandydaturą, w odpowiedzi na co usłyszał zdanie, że on,
marszałek, mógłby sam z powodzeniem współzawodniczyć na elekcji z Fran-
cuzem. Była chwila, kiedy Fryderyk Wilhelm gotów był zapomnieć zawód
elbląski i usłuchać rady Lubomirskiego (w kwietniu 1661), choćby przyszło
zapłacić za obiór Prusami Wschodnimi; prędko jednak uznał, że Warszawa
nie jest warta mszy i jął wszystkimi siłami krzyżować plany Jana Kazimierza.
3. Tragiczny sejm (1661)
Para królewska przygotowała walny szturm na sejtn 1661 r. (2 maja-17 lip-
ca). Porządek obrad obejmował m.in. zaspokojenie wojska, zrównanie podat-
ków, traktaty z Moskwą, spory z Brandenburgią, sprawę przymierza ze Szwe-
cją i elekcję następcy tronu. Kanclerz Prażmowski z siłą dowodził koniecz-
ności tej ostatniej dla ocalenia państwa; zręczny Pac i uczony Łukasz Opa-
liński zwalczali wątpliwości prawne; prymas Wacław Leszczyński i Trzebicki
przydawali autorytetu inicjatywie królewskiej, w senacie nikt nie przeczył.
Dopiero na sesjach prowincjonalnych za przewodem Fredry ozwała się opo-
zycja. Była ona nieliczna, ale nie dała się ani przegadać, ani zmiękczyć za-
pewnieniem, że przed właściwą elekcją sukcesora nastąpi formalna konwo-
kacja.
Wówczas Jan Kazimierz sięgnął do najpoważniejszego argumentu: na sesji
obu izb 4 lipca spróbował przerazić zgromadzone stany wróżbą - podpowie-
54 Książę Henri Jules d'Enghien, syn Wielkiego Kondeusza, małżonek Anny Hen-
ryki Julii, córki Edwarda, księcia bawarskiego i Anny Gonzagi, siostry królowej pol-
skiej Ludwiki Marii.
55 Scriptorum seu togae et belli notationumfragmenta. Accesserunt peristromata re-
gum symbolis expressa, Gdańsk 1660.
56 lac.) dobry republikanin.
437
††††††††††††††††††††††††㌴ഷఊ
dzianą zresztą przez Lumbresa - że w razie dalszego trwania chaotycz-
nych bezkrólewi Rzeczpospolita stanie się łupem okolicznych narodów: "Mo-
skwa i Ruś odwołają się do ludów jednego z niemi języka i Litwę dla siebie
przeznaczą; granice Wielkopolski staną otworem dla Brandenburczyka, a przy-
puszczać należy, iż o całe Prusy certować zechce [...]; wreszcie dom austriacki,
spoglądający łakomie na Kraków, nie opuści dogodnej dla siebie sposobno-
ści i przy powszechnym rozrywaniu państwa nie wstrzyma się od zaboru".
Efekt proroczych słów zawiódł zupełnie. Czy dwór, dążąc do wywołania
patriotycznego nastroju, pomylił się w środkach i niepotrzebnie urządził pod-
czas sejmu tryumfalny wjazd zeszłorocznych zwycięzców, z ciskaniem pod
nogi królowi zdobytych sztandarów, czy dwór zbyt wiele zastrzeżeń czynił co
do osoby następcy, wbrew obiecanej swobodzie wyboru, dość, że czterech se-
natorów (nie licząc milczących Leszczyńskiego i Lubomirskiego) i blisko dzie-
sięciu posłów wytrwało w oporze. W ostatniej chwili,18 lipca, Pac spróbował
zastraszyć oponentów koronnych zbiorowym manifestem całej Litwy (z wy-
jątkiem Pawła Sapiehy), zawierającym groźbę, że jeżeli Polacy swym uporem
ściągną na wspólną ojczyznę nieszczęście, to Litwa sama pomyśli o swym
bezpieczeństwie, tj. - należało się domyślać - obierze d'Enghiena wielkim
księciem, przez co Polakom nie pozostanie nic innego, jak zerwać unię albo
uznać litewskiego elekta. Wszakże i ta groźba przeszła mimo uszu. Sejm nie
dopuścił do zerwania obrad przez nasadzonego austriackiego agenta, ale usta-
wy o elekcji nie przyjął.
Widząc, że ani argumenty polityczne, ani datki pieniężne nie wzruszą mal-
kontentów, Ludwika Maria zdecydowała się użyć przemocy. Jeszcze od czasu
traktatów oliwskich była na stole sprawa przymierza ze Szwecją. Pierwotnie
miało ono służyć przeciwko Moskwie, nadzieje te przeciął jednak pokój
szwedzko-rosyjski zawarty w Kardis (21 czerwca starego stylu). Zamiast for-
malnego przymierza dwory warszawski i sztokholmski wymieniły deklaracje
przyjacielskie, których nawet żadna strona nie ratyfikowała. Za to, za wie-
dzą Jana Kazimierza Francja zawarła ze Szwecją 19 września traktat subsy-
diowy, zobowiązujący tę ostatnią do wysłania 12000 wojska do Polski na wy-
padek, gdyby obce państwo (tj. Austria lub Brandenburgia) chciało zakłó-
cić wolną elekcję.
4. Konfederacje wojskowe 1659-1663
Opór wewnętrzny spodziewano się złamać wojskiem krajowym. W począt-
kach 1659 r. pułki polskie utworzyły w Prusach Związek Braterski pod Ma-
riuszem Jaskólskim i Michałem PacemS'. Był to ruch naturalnej samoobro-
ny niepłatnego żołnierza, bez znamion politycznych; obaj wodzowie nie bez
zasług dla ojczyzny, podwładni też zaufali obietnicom władzy i wzięli udział
5' W 1659 r. chorągwie koronne zawiązały konfederację pod przewodnictwem
strażnika koronnego Mariusza Jaskólskiego. Natomiast 17 maja 1659 r. koło rycer-
skie, zwołane w Żydykach, dało początek konfederacji wojska litewskiego pod dy-
rekcją regimentarza Michała Paca. Zob. A. Codello Konfederacja wojskowa na Litwie
w latach 1659-1663, "Studia i Materiały do Hisłorii Wojskowości", R. 6:1960, s. 22.
438
w chlubnej kampanii wołyńsko-białoruskiej 1660 r. Atoli podczas wyborów
na sejm 1661 r., który miał uchwalić wielkie podatki, ferment wybuchł po-
nownie i to w postaci dużo niebezpieczniejszej. Pod Lubarem powstał (w lipcu)
wśród pułków koronnych Związek Święcony (Nexus Sacer)Ss. Marszałkiem
został Stefan Świderski59, substytutem [Jan] Broniewski, przydano im kon-
syliarzy, sędziów, pisarzy i ślubowano pod przysiggą strzec się korupcji dwor-
skiej, a walczyć nie tylko o wypłatę żołdu, ale też o całość dawnych swobód
i o restaurację "zepsowanych w ojczyźnie praw" w tym duchu, aby "na rów-
nej szali [...] mieć pieczę nad wolnością i Majestatem". We wrześniu przy-
łączyła się Litwa pod Kazimierzem Żeromskim, stolnikiem wileńskim, i sub-
stytutem [Konstantym] Kotowskim, obu zasłużonymi w walce z Januszem
Radziwiłłem. Litwa też głównie nadała całemu ruchowi ton obywatelski, de-
mokratyczny, wrogi magnatom, ale w swych restauratorskich poczynaniach
rdzennie zachowawczy. Elekcję następcy tronu potępiały wszystkie instrukcje
żołnierskie. Skonfederowany towarzysz był jaskrawym uosobieniem tej praw-
dy, że ów instynkt samoobrony, który oczyścił Rzeczpospolitą ze Szwedów,
Kozaków, Siedmiogrodzian, Brandenburczyków, odpychał również wszelki
wpływ cudzoziemski na wewnętrzną przebudowę narodu. Dawna wolność nie po
to obroniła się od Karola Gustawa, aby się w domu dać okiełznać czyjejś
silnej ręce i wpaść w absolutum dominium.
Nie bacząc na taki nastrój rycerstwa, Ludwika Maria nieraz próbowała
pozyskać je dla swoich planów, bądź przez wypłatę należności całemu związ-
kowi, bądź za pomocą przekupywania szefów. W najlepszym razie była to ro-
bota spóźniona, jeżeli nie z góry beznadziejna. Weześniej i mocniej wkradły
się do zbuntowanych szeregów wpływy Lubomirskiego i w ogóle partii au-
striacko-brandenburskiej. Pod koniec 1661 r. wszystkie oddziały z wyjątkiem
wiernej dworowi, a objętej Związkiem Pobożnym dywizji Czarnieckiego60,
skupiły się w Małopolsce. Świderski stał kwaterą w Kielcach, Żeromski
w Końskowoli (pod Puławami). Zaległy żołd wynosił według pierwszych pre-
tensji zainteresowanych 60000000 złotych polskich; później przysięgali to-
warzysze koronni na 15, litewscy na 9 000 000, ale takie sumy niełatwo było
zgromadzić nawet w czasach spokoju i rozkwitu, a dopieroż po kilkunastu
latach krwawego potopu, wśród wojny moskiewskiej.
Bezrobocie ogarnęło z górą 40000 szabel, więc o złamaniu go przemocą nie
mogło być mowy. Wezwaniu na pomoc Tatarów czy Kozaków sprzeciwili się
senatorowie malkontenci. Rząd musiał targować się z buntem, a zanim dobił
5s Dokładna data powstania związku nie jest znana. Początek konfederacji mógł
przypadać na koniec maja 1661 r., gdy chorągwie koronne ruszyły z Ukrainy. Pier-
wś y znany datowany dokument związkowców pochodzi z 23 czerwca. Zob. A. Ker-
sten Stefan Czarniecki, s. 444.
59 Był to Jan Samuel Świderski, marszałek Związku Świgconego w wojsku ko-
ronnym w latach 1662-1663. Najszerzej o jego działalności traktuje praca A. Ker-
stena Stefan Czarniecki.
60 Do listopada 1661 r. niemal wsz stkie chorągwie husarskie i pancerne z dy-
wizji Czarnieckiego weszły do Związku Swigconego. Natomiast w skład Związku Po-
bożnego, wiernego dworowi, wchodziło zaledwie kilkanaście chorągwi jazdy, ale za
to wszystkie regimenty piesze zaciągu polskiego i cudzoziemskiego i 12 z 17 jedno-
stek dragonu. Zob. J. Wimmer dz. cyt., s. 134-135; A. Kersten,Stefan Czarniecki,
s. 446-447
439
†††††††††††††††††††††††㐠㤳ഌ
††††††††††††††††††††††††㌴ഹఊ
targu, wszelka akcja na zewnątrz została sparaliżowana, wielkie połacie kraju
uległy wyniszczeniu przez wojsko, duch przebudowy zamarł, a program elek-
cji vivente rege poniósł niepowetowaną klęskę.
Na pozór stronnictwo d'Enghiena robiło ciągłe postępy. Czoło jego, poza
Prażmowskim, Pacami i prymasem, stanowili Czarniecki, marszałek nadwor-
ny (po Opalińskim, 1662), Jan Klemens Branicki, Andrzej Potocki, Stani-
sław Jabłonowski, Jan Sapieha, Jan Sobieski (już wówczas zakochany w Marii
Kazimierze Zamoyskiej, wojewodzinie sandomierskiej, z domu d'Arquien, da-
mie dworu Ludwiki Maru). Przybywali z czasem nawróceni przeciwnicy:
Florian Czartoryski, zacny biskup kujawski, kasztelanowie: wojnicki, [Jan]
Wielopolski, poznański, [Krzysztof] Grzymułtowski. Prawie wszyscy ci pano-
wie pobierali żołd francuski. Wahali się nieobliczalni hetmani Rewera i Sa-
pieha. Największy zaś kłopot sprawiał dworowi Lubomirski, na ustach wciąż
niby skłonny do współdziałania, a w gruncie rzeczy wciąż nieprzejednany
podżegacz sejmików i związków wojskowych.
Lekarstwa na wszelkie trudności oczekiwano po sejmie 1662 r. (20 lute-
go-1 maja). Coż, kiedy sejmiki, zaalarmowane pogłoską o wylądowaniu
Szwedów i Francuzów, wypadły gorzej niż przed rokiem, a wojsko ośmieliło
się terroryzować obrady, ba, nawet żądać śmierci Paca, dymisji Czarnieckiego
i dopuszczenia przedstawicieli związku do rad królewskich. Kilka tysięcy
towarzystwa nadbiegło ostatniego dnia do Piaseczna, wołając: "Precz z suk-
cesją, Boże zachowaj Polskę!", czym zniewolony sejm uchwalił, oprócz ogrom-
nych ofiar fmansowych, potępienie wszelkich prób elekcji vivente rege.
Latem zagajono we Lwowie komisję obrachunkową w obecności króla. Ra-
da 500 delegatów żołnierskich poczynała sobie butnie, pomstowała na Zwią-
zek Pobożny i chciała go wraz z wszelką piechotą wykluczyć od wynagro-
dzenia. Podatki ściągano powoli. Pięć miesięcy trwały certacje, intrygi, próby
przekupstwa wśród ciągłej walki z inspiratorami rokoszu: Lubomirskim,
Janem Leszczyńskim, [Janem] Zamoyskim, wojewodą sandomierskim. Nie na
wiele się zdały zabiegi [Kazimierza Floriana] Czartoryskiego, uwieńczone
bezskuteczną ugodą w Wolborzu i we Lwowie (13 stycznia 1663).
Nareszcie przyszło rozwiązanie z Litwy. Wkrótce po powrocie w rodzinne
strony związkowców Żeromskiego znalazł się wśród nich uwolniony z Moskwy
[Wincenty] Gosiewski. Dwulicowy podskarbi, zaciągnąwszy się w dworskie
cugi za 18000 franków pensji, użył jako przewodniczący komisji obrachun-
kowej wileńskiej wszystkich swych sztuk na rozbicie konfederacji litewskiej.
Już był pozyskał Żeromskiego, już rzucał sieci na innych, gdy nagle sub-
stytut Kotowski, zwietrzywszy niebezpieczeństwo, kazał porwać hetmana
z Wilna razem z Żeromskim, zasądził obu na śmierć i kazał stracić. Ten akt
samosądu zohydził kierowników ruchu, rozszczepił go na dwa skrzydła,
z których jedno zawarło układ kompromisowy w Szadowie (22 kwietnia), drugie
w Mostach (4 sierpnia). Zabójcy Gosiewskiego zostali oddani w ręce spra-
wiedliwości. Za przykładem kolegów poszło wojsko koronne, rozwiązując się
(2 lipca)61 i paląc akt nieszczęsnej konfederacji. Ogółem Litwa wytargowała
sobie 4000000 złotych, koroniarze 9000000 i 300000; ile poza tym wyjadło
61 Związek koronny rozwiązano 3 lipca 1663 r. w obozie koło Bruchnala pod
Jaworowem. Zob. A. Kersten Stefan C arniecki, s. 492.
440
wojsko w chlebach, ile zadało szkód przy egzekucjach, trudno dociekać. Wszy-
stko to przecież było błahostką w porównaniu ze ściągniętą na kraj klęską
moralno-polityczną.
5. Wojna z Moskwą w łatach 1661-1664
Kampania lachowicko-cudnowska złamała na szereg lat siłę zdobywczą
Moskwy, przenosząc tym samym ofensywę w ręce Polaków. Niestety, w bra-
ku karnego wojska, w atmosferze uraz i zawiści między litewskimi wodzami:
Sapiehą, Pacem, Połubińskim, którą pogłębiała frakcyjna robota dworu, mar-
nie poszła ta ofensywa: nie było czym odbierać nawet bliższych miast litew-
skieh, nie mówiąc o dalekim Smoleńsku lub Czernichowie. W przerwie mię-
dzy sejmami król chodził z Czarnieckim i przejednanym chwilowo Żerom-
skim na Litwę jesienią 1661 r. Wojewoda ruski pobił jeszcze raz "słynnego
z klęsk" Chowańskiego pod Głębokiem (6 listopada)62, po czym związkowcy,
niewzruszeni jękiem Białorusi, którą niszczył w odwrocie Dołhoruki, odeszli
do Kobrynia. Owocem wyprawy stało się Wilno, wydarte nareszcie ze szpo-
nów dzikiego ciemiężcy, kniazia [Daniły] Myszeckiego. Grodno, Homel i Mo-
hylew opuścili Moskale jeszcze przedtem, pod wrażeniem Lachowicz. Następny
rok wśród zagajonych rokowań o pokój i wymianę jeńców ujrzał uwolnione
od wroga Borysów i Uświat. Obu stronom walczącym omdlewały ramiona
wskutek niedomagań wewnętrznych; zakrawało na to, że tylko Ukraina przez
stanowcze połączenie się z Polską lub Moskwą przechyli szalę wojny.
Tymczasem właśnie nad Dnieprem najtrudniej było o decyzję. Nieuleczalny
rozłam między wyższą i niższą Kozaczyzną, między zwolennikami idei ha-
dziackiej a perejasławskiej, przeciągnął się na całe lata. Na czarnej radzie
korsuńskiej w listopadzie 1660 r. Jurko Chmielnicki wziął emblematy het-
mańskie z rąk Bieniewskiego i dźwigał je ponad siły przez dwa lata. Przez
ten czas Kijów i Zadnieprze, narażone na represje cara, wahały się w wybo-
rze między wujem Jurka, Samką, i Zołotarenką, obu moskalofilskiej barwy.
Na Zaporożu rej wodził [Iwan] Sirko, wróg wszelkiej obcej protekcji, ale
chwilowo też grawitujący ku Moskwie. Samko ostrzył zęby na Czehryń, Kor-
suń, Humań, Kaniów, Bracław i Białą Cerkiew, uważając posiadanie tych miast
za rękojmię niezawisłości Ukrainy od Rzeczypospolitej. Kiedy Chmielnicki
spróbował bez pomocy Polaków ujarzmić Zadnieprze, poniósł od [Grigorija]
Romodanowskiego tudzież Zołotarenki porażkę pod Krzemieńczugiem (26 lipca
1662) i chwilowo stracił nawet Kaniów i Czerkasy; dopiero Orda, nadbiegłszy,
przepędziła nieprzyjaciela za Dniepr. Zniechęcony Jurko wstąpił do klasztoru,
a na jego miejsce obrany został Paweł Tetera Morzkowski, człowiek rozsądny
i szczerze życzliwy Polsce, ale bez wielkiego nazwiska i wielkich talentów.
Jednocześnie rozstrzygnął się krwawy spór w łonie lewobrzeżnej Ukrainy. Nad
sytuacją zapanował zruszczony przechrzta Brzuchowiecki, który zaczął swe rzą-
dy od mordowania przeciwników (28-30 czerwca), a wnet miał się okazać naj-
powolniejszym narzędziem Moskwy, najgorszym wrogiem wolności ukraińskiej.
fi2 Bitwa miała miejsce 4 listopada 1661 r. pod Kuszlikami, natomiast obóz kró-
lewski rzeczywiście znajdował się pod Głębokim. Zob. tamże, s, 454 155.
441
††††††††††††††††††††††††㐴റఊ
Zaspokoiwszy nareszcie wymagania armii, Jan Kazimierz spróbował zadać
ostatni wielki cios carowi jesienią 1663 r. Towarzyszyli mu, jako doradcy,
Prażmowski, Czarniecki i [Jan) Sobieski. Z 40000 Polaków połączyło sig dru-
gie tyle Tatarów i Tetera z 14 pułkami. Chcąc zjednać ludność ukraińską,
król zaofiarował mnichowi Chmielnickiemu metropolię kijowską, jeńców trak-
tował łagodnie. Jednak oporu nie zbrakło. Obie kolumny wojska polskiego,
królewska i Sobieskiego z Tatarami, działając najpierw osobno, potem, od
18 stycznia razem, musiały brać szturmem lub głodem dziesiątki umocnio-
nych miasteczek i szańców. Ani Brzuchowiecki, ani Romodanowski nie przyj-
mowali bitwy. Zima była śnieżna i mroźna. Najwięcej wysiłków kosztowało
wzięcie Dziewicy Sałtykowej i nieudane oblężenię Głuchowa (23 stycznia-
-9 lutego). Z północy szli na spotkanie króla Litwini z nowym hetmanem,
Michałem Pacem. Zdobyli oni po drodze Bychów, odparli kniazia [Jurija] Bo-
riatyńskiego [Berotyńskiego, Buratyńskiego] pod Briańskiem. Jan Kazimierz
odbył huczny przegląd wszystkich sił pod Siewskiem; podjazdy [Stefana]
Bidzińskiego i [Aleksandra Hilarego) Połubińskiego dotarły na kilkanaście mil
pod Moskwę, ajednak wszystko skończyło się wielką zatratą sił. W obawie przed
odwilżą król nagle zawrócił pod Nowogród Siewierski, za nim ruszyli do
ofensywy Moskale i Kozacy. Pod Sośnicą nastąpiło pożegnanie z Litwą, która
dalej walczyła na Witebszczyźnie, podczas gdy Jan Kazimierz spieszył na
wypoczynek do Wilna.
6. Sprawa Lubomirskiego przed sądem sejmowym
Zdaje się, że nie tylko względy strategiczne przyspieszyły koniec wyprawy
siewierskiej. Całe przedsięwzięcie obliczone było na wielki tryumf, na jakieś
nowe Beresteczko, którym opromieniony dwór mógłby zaryzykować wznowie-
nie sprawy sukcesyjnej, chociażby w drodze zamachu stanu. Zamiast tryumfu
osiągnięto przy wielkich wysiłkach i stratach nowy dowód nieudolności Jana
Kazimierza. Na dobitkę, w kraju niedobrze się działo. Lubomirski, obrażony
tym, że mu zwinięto w 1663 r. niektóre opozycyjnie nastrojone chorągwie,
podburzył szlachtę krakowską, że pod pozorem niebezpieczeństwa tatarskiego
wezwała króla, aby wracał do domu. Tu opuściła cierpliwość Ludwikę Marię.
Postanowiła ona ugiąć, a w razie potrzeby złamać nieuchwytnego, obłudnego
a dumnego oligarchę. Zachęcał do tego i Ludwik XIV, który po krótkim za-
niechaniu planu elekcji (w dobie współdziałania z cesarzem przeciwko Turcji,
1663-1664), wrócił do forsowania kandydatury francuskiej, obecnie już sa-
mego Kondeusza, a nie jego syna. Lubomirski, coraz ściślej zestosunkowany
z Wiedniem (pomimo ciągłej kokieteru z Wersalem), musiał zniknąć z wi-
downi, jeżeli wszystko nie miało się rozbić jak przed trzema laty.
Sejmiki wyborcze w październiku 1664 r. zawrzały otwartą walką o osobę
Lubomirskiego. W Proszowicach instygator [Daniel Zytkiewicz) wniósł pozew
przeciwko niemu o zdradę stanu. Marszałek apelował do braci szlachty jako
jedyny obrońca wolnej elekcji, prześladowany za to przez dwór. Wiele sej-
mików zostało zerwanych, cztery oświadczyły się za "prześladowanym",
znaczna większość po stronie króla. Pierwszą troską marszałka sejmowego,
[Jana) Gnińskiego, było wyznaczenie z izby 8 deputatów do sądów sejmowych,
442
którzy pospołu z 47 senatorami mieli wydać zabójczy dekret. Lubomirski,
nieobecny, udawał pokorę, błagał o wstawiennictwo różnych senatorów, pró-
bował zerwać sejm ręką bracławianina [Aleksandra] Żaboklickiego, ale da-
remnie. W chwili, gdy sąd rozpoczynał czynności, restaurator tronu Jana Ka-
zimierza, pogromca Rakoczego i "Szeremeta" uciekał na Śląsk zamawiać so-
bie pomoc cesarską i drukować swój Manifestjawnej niewinności63.
Akt oskarżenia przypisywał mu m.in. podżeganie związków wojskowych,
zakłócenie ubiegłego sejmu, a nawet dążenie do detronizacji. Chociaż dowo-
dów zdrady nie było, sąd pod naciskiem dworu, a po części pod wpływem
obcego złota i nie bez użycia krzywoprzysięstwa skazał buntownika na infa-
mię i konfiskatę (29 grudnia). Tenże sąd pokarał na gardle sprawców śmierci
Gosiewskiego. Kiedy już było po wszystkim, poseł halicki [Piotr] Telefus przy-
pomniał protestację Zaboklickiego i sejm, niepotrzebny nadal nikomu, roz-
szedł się bez uchwał (7 stycznia 1665). Po raz drugi w dziejach Polski wa-
zowskiej miecz miał rozstrzygnąć walny spór między majestatem i wolnością.
7. Rokosz
Pierzchły teraz ostatnie skrupuły. Lubomirski, jakby na dowód, że go słu-
sznie potępiono, intrygował w Berlinie, Wiedniu, Sztokholmie, werbował woj-
sko zaciężne za pieniądze cesarza i książąt Rzeszy, przymawiał się o zasiłki
moskiewskie, wołał na pomoc Tatarów i Kozaków, odradzał carowi zawarcie
pokoju z Rzecząpospolitą, zamawiał dla syna dwa miasta na Ukrainie... Ro-
zesłani agitatorzy roznosili jego jątrzący, zręczny manifest po wojsku i sej-
mikach. Nawzajem dwór knuł zamach skrytobójczy na upadłego ministra,
rozdał po nim wakanse, zajechał mu dobra, a Ludwika Maria w obłędnym
zacietrzewieniu wyciągała ręce do Wersalu po dalszą pomoc, upewniając, że
"to królestwo wystawione jest na sprzedaż".
Liczono na przyjazd Kondeusza z 4000 Francuzów i 12000 Szwedów, ale
oczywiście nie zaniechano i zbrojeń w kraju. Chcąc przeciąć tę robotę, Lu-
bomirski kazał zerwać jeszcze jeden sejm (28 marca) [1665 r.]. Na wieść
o tym, część wojska ukrainnego, skonfederowana w Janczarzycach pod Ada-
mem Ostrzyckim i substytutem [Józefem] Borkiem, weszła w stosunki z sie-
dzącym na Spiszu Lubomirskim, a ów 23 maja zjawił się na Rusi ze sztan-
darem wojny domowej. 6 lipca pod Sokalem objął komendę nad zbuntowa-
nymi chorągwiami i począł niszczyć dobra przeciwników politycznych, zwła-
szcza Jana Sobieskiego, który dostał po nim laskę marszałkowską.
Fterwszy rok wojny domowej upłynął na ciągłej gonitwie wojsk królew-
skich, prowadzonych po części według rad Sobieskiego, za doskonałym kawa-
lerzystą Lubomirskim. Rokoszanin wiedział, że zyskując czas, zyskuje zara-
zem na popularności, więc zamiast spieszyć do rozlewu krwi, wymijał prze-
ciwnika, biegł do Wielkopolski popierać konfederację, którą tam przygoto-
63 Jawnej niewinności manfest, Bogu, światu, ojczyźnie... podany z przydaniem
Perspektivy na Proces Responsu na Informacią Discursu Ziemianina i innych rzeczy...
Roku Pariskiego 1666. Perspektiva na objaśnienie niewinności. P. Lubomirskiego... przez
Ziemianina Polskiego, b.m.w.1666.
443
†††††††††††††††††††††††㐠㌴ഌ
††††††††††††††††††††††††㐴ളఊ
wali Jan Leszczyński i [Krzysztof] Grzymułtowski. Z drogi słał Ludwice
Marii nowe oświadczenia wierności i obietnicę poparcia dla Kondeuszów, co
jednak nie przeszkodziło jego podkomendnym, [Aleksandrowi] Polanowskie-
mu, [Stefanowi] Piaseczyńskiemu i Borkowi pobić pod Częstochową przy na-
darzonej okazji 4 września Połubińskiego i Paców64, przybyłych z Litwy
na pomoc królowi. Połączenie z Wielkopolanami pozwoliło Lubomirskiemu
wstrzymać ruch Jana Kazimierza w kierunku Torunia. Pod Palczynem 6 li-
stopada biskupi [Andrzej] Trzebicki i [Tomasz] Leżeński wyjednali rozejm.
Jedna strona obiecała amnestię, druga - odjazd za granicę, zaś najważniej-
sze kwestie polityczne odłożono na sejm.
Byłaż ta ugoda szczerą? Czy podyktował ją wzgląd na zagrożone interesy
zewnętrzne państwa? Bynajmniej. Chodziło tylko o lepsze przygotowanie sił
do decydującej rozprawy. Nad podtrzymaniem zarzewia w Polsce czuwały
Austria i Brandenburgia, szczególnie ta ostatnia, wówczas zajęta planem prze-
ciwstawienia Kondeuszowi kandydatury księcia Filipa Wilhelma neuburskie-
go. Rokoszanin odsłonił swoją mściwą wolę podczas sejmu wiosennego r.1666
(17 marca-4 maja). Podczas obrad nad amnestią wygłosił protest agent
jego, [Adrian] Miaskowski. I tak być musiało nadal bez końca, każdy sejm
był skazany na zwichnięcie, póki duch opozycji miał ostoję w niepokonanym
ex-marszałku.
Z chwilą powrotu Lubomirskiego do Wielkopolski (19 czerwca) widać już
było, że użył on zwłoki lepiej niż dwór: wystawił bowiem 12000 zdetermi-
nowanych rębaczy naprzeciwko 20000 wojska królewskiego. Lepszą artylerią
rozporządzał dwór, ale lepszego wodza i więcej wiary w słuszność bronionej
sprawy mieli niestety malkontenci. Przekonano się o tym w strasznym dniu
13 lipca, kiedy to na przeprawie przez Noteć pod Mątwami najlepsze pułki
dworskie ze szkoły Czarnieckiego padły wśród ogólnej klęski pod ciosami
rozwścieczonych rokoszan. Naliczono 3873 trupy65. Żal i przerażenie owład-
nęły uczestnikami bratobójczej walki, a zwycięzca Lubomirski spostrzegł do-
piero teraz całą jałowość krwawego tryumfu. Wojsko królewskie gotowe by-
ło do dalszej walki, gdyby tylko wiedziano, o co ma walczyć. Stanęła tedy
31 lipca nowa ugoda w Łęgonicach, tym razem ostateczna. Król skwitował
z planu elekcji vivente rege, przyrzekł żołd i amnestię zbuntowanemu wojsku.
A rokoszanin, opuszczony od obcych protektorów, nie poparty przez swych
stronników w prywatnych żądaniach, przeprosił króla z płaczem w obozie
pod Jaroszynem (8 sierpnia) i odjechał za granicę na zawsze. Przed śmiercią
( 31 stycznia 1667) zdążył sprzedać dyplomatom francuskim swoje poparcie
na przyszłej elekcji za pewne zyski i zaszczyty, pod jedynym warunkiem za-
sadniczym, że król uprzednio złoży koronę. Trudno o jaskrawszy dowód, że
przelał krew bratnią nie w imię żadnej wyższej idei, a tylko przez pychę
i zajadłość.
64 W dniu 4 września 1665 r. do niewoli pod Częstochową dostało się trzech Pa-
ców: Konstanty Władysław, pułkownik litewski, późniejszy chorąży nadworny litew-
ski, Bonifacy Teofil, oboźny litewski i jego syn Jan Krzysztof Zob. ich biogramy
w Polskim Slowniku Biograficznym, t. 24, Wrocław 1979, s. 694-695' 709-710.
65 Straty oddziałów królewskich nie przekraczały ogółem 3000 ludzi. Zob. W. Ma-
jewski Bitwa pod Mątwami, "Studia i Materiały do Historii Wojskowości", R. 7:
1691, s. 73-75.
444
8. Na drodze do dalszego rozstroju
Pod Mątwami przepadł nie tylko plan elekcji d'Enghiena, tam zginął cały
prąd ożywczy, jaki od lat 10 zdawał się zwiastować odnowę ustroju społecz-
no-państwowego. Veto, przytłumione w zarodku podczas sejmu 1661 r., pod-
niosło zaraz głowę, niszcząc szereg zgromadzeń pod koniec panowania Jana
Kazimierza (1664-1665, 1665, I666 dwukrotnie). Oba walczące stronnictwa,
zrywając sobie nawzajem wybory, szybko przeszczepiły ten zgubny zwyczaj na
wszystkie sejmiki. Ferment konfederacki nie usypiał ani na chwilę.
Barbarzyńskie wojny wyniszczyły tysiące miasteczek i wsi, rozpędziły ludność,
obniżyły poziom gospodarki rolnej i uszczupliły jej wytwórczość. Dla polepsze-
nia bytu włościan nie uczyniono jednak nic. Sluby Lwowskie Jana Kazimierza
poszły w zapomnienie, tylko głośna zapowiedź szerzenia kultu Matki Boskiej wy-
dała owoc niepożądany w ustawie sejmowej 1658 r., wypędzającej arian w termi-
nie trzyletnim. Reakcja, zastój, ciasnota i swawola rozpanoszyły się w życiu pu-
blicznym tych rzesz szlacheckich, które dopomogły do zwycięstwa Lubomirskiemu.
A tu ze wszystkich stron wewnątrz państwa i zewnątrz piętrzyły się trudności,
o jakich nie mieli wyobrażenia ojcowie i dziadowie, twórcy zasad bronionych
przez Fredrów, Leszczyńskich i towarzyszy. Podkopany był dobrobyt państwa;
jeżeli co nadal puszyło się złotem, purpurą, to żyło nad stan, zjadając swe
podstawowe siły, a nie ich nadmiar. Doznał skutków tego wyniszczenia przede
wszystkim skarb państwa. Lata okupacji i najazdów nieprzyjacielskich uniemoż-
liwiły ściąganie należytości skarbowych nawet w tych okolicach, które nie
zaznały spustoszeń. Stąd tym pilniejsza potrzeba nadzwyczajnego obciążenia
dzielnic dostępnych dla egzekucji. Nigdy, aż do ostatnich lat Rzeczypospolitej,
nie ponosiły wszystkie warstwy tylu ofiar na rzecz państwa, ile za Jana
Kazimierza. Rok 1649 przynosi niebywałą hybernę, tj. opłatę od dóbr królew-
skich i duchownych, zamiast dawnych świadczeń stacyjnych; sejm 1654 r.
uchwala w Koronie 24 pobory na pokrycie zaległości i 30 na dalsze koszty wojny;
na Litwie 22 podymnych. Sejm 1658 r. - kwadruplę w Koronie od nowo
nadanych królewszczyzn, podwójne czopowe na Litwie, tu i tam - akcyzę. Sejm
1659 r. znów akcyzę, 3 pobory, a na Litwie 6 podymnych. Po wybuchu związku
wojskowego cały kraj płaci w 1661 r. cło generalne, Korona - zależnie od ziemi
- do 50 poborów, kilka podymnych. Kiedy i cło nie wystarcza, szlachta
opodatkowuje się w r. I 662 na równi z innymi stanami pogłównymi, Litwa daje
nadto połowę intrat z królewszczyzn. Odwieczne wolności szlacheckie cierpią
ujmę w nagłej potrzebie Rzeczypospolitej.
Ponieważ jednak nie wszystkie podatki i cła dochodziły wśród zawieruchy do
kas skarbowych, a utrzymanie posiłków austriackich od 1657 r. dużo kosztowało
dwór zdecydował się szukać dochodu w pogorszeniu stopy pieniężnej. Konstytucją
1658 r. upoważniono osobną komisję menniczą do zawarcia z sekretarzem
królewskim, Tytusem Liwiuszem Buratinim [Boratinim] umowy, która obniżyła
wartość wewnętrzną nowych ortów, trojaków i groszy o 25-30o/o. Później, w 1662
r. podobną, już nieograniczoną koncesję uzyskał i korzystał z niej niesumiennie
Andrzej Tumpe vel Tyn Operacje te ułatwiły zaspokojenie rokoszu wojskowego,
ale poderwały kredyt polskiej monety w całym świecie, zaszkodziły handlowi i
przyczyniły się z czasem (1685) do zupełnego zamknięcia mennic Rzeczypospolitej.
Zanik sił gospodarczych na równi z rozkładem konstytucyjnym osłabił
w dalszym ciągu odporność państwa na zewnątrz.
445
†††††††††††††††††††††††㐠㔴ഌ
††††††††††††††††††††††††㐴വఊ
9. Zam
t na Ukrainie
Urok broni polskiej ogromnie ucierpiał na Rusi skutkiem bezowocnego
odwrotu Jana Kazimierza w 1664 r. Te koła Kozaczyzny, które godziły się
na program hadziacki raczej pod presją, niż przez sympatię dla jego zasad,
niezwłocznie okazały zdradzieckie zamysły. Musiano już podczas kampanii
stracić pod Nowogrodem Siewierskim nakaźnego atamana Bohuna, podejrza-
nego o knowania z nieprzyjacielem. Gorszą jeszcze intrygę zasnuł na tyłach
armii stary krętacz Wyhowski, tytularny wojewoda kijowski. Pułkownik [Se-
bastian] Machowski, pozostawiony na straży Przeddnieprza, wykrył jego spi-
ski z chwiejnym Gedeonem (dawniej Jurkiem) Chmielnickim, z metropolitą
[kijowskim, Anastazym] Tukalskim i z Kozakiem [Iwanem] Sulimą, którego
Brzuchowiecki przysłał celem zbuntowania prawobrzeżnych pułków. Wina Wy-
howskiego nie ulegała wątpliwości, ale na srogość nie czas było wobec nie-
wykonania przez stronę polską niektórych punktów ugody i wobec nurtują-
cych Ukrainę wpływów moskiewskich oraz tatarskich. Machowski nie zważał
na to i kazał rozstrzelać Wyhowskiego (w obozie pod Olchowem 16 marca)66,
a metropolitę i Gedeona odesłał do Malborka. Skutek był ten, że przyjaźń
polsko-kozacka jeszcze więcej osłabła, a strach przed Polską nie urósł. Zroz-
paczony Tetera, po długich utarczkach z Sirkiem i Brzuchowieckim, nie mo-
gąc obronić nawet prawego brzegu bez znacznych posiłków polskich, jeszcze
w tymże 1664 r. poprosił o zwolnienie z hetmaństwa. Uśmierzać bunt ludowy
w okolicach Humania, Bracławia, Machnówki pospieszył wracający spod No-
wogrodu Czarniecki. Wróciły sceny z czasów wyprawy ochmatowskiej. Dziel-
ny wódz, lecz słaby polityk, świetny kawalerzysta, lecz bez umiejętności zdo-
bywania miast, terał ostatki swych sił na szturmach do gniazd hajdamackich
Lisianki, Humania, Buszy, wyrzucił z grobu prochy Bohdana w Subotowie,
aż 16 lutego 1665 r. skonał z rany odebranej przy wzięciu Stawiszcza, ledwo
dotknąwszy buławy polnej nadanej mu po Lubomirskim.
Zabrakło wodza w tej samej chwili, kiedy z południa nowe, groźne ciągnęły
nawałnice. Sułtan Mehmed IV natychmiast po pokoju waswarskim z Austrią
zwrócił swą pożądliwość na Ukrainę. Następstwa nie dały na siebie długo
czekać. Niejaki [Stefan] Opara podniósł bunt z pomocą tatarską; chan Meh-
med IV Girej czy nie odgadł nowych intencji padyszacha, czy zbyt mocno brał
do serca przymierze z Polską, dość, że wydał buntownika władzom Rzeczy-
pospolitej. Za to został zdetronizowany, a na jego miejscu osadzony (w kwiet-
niu 1666 r.) Aadil [Girej], wierny odtąd wykonawca nowego kursu polityki
Porty, której głównymi inspiratorami stali się wezyrowie z domu K prulich.
Z Aadilem zawarł tajny układ następca Tetery w Czehrynie, Piotr Doroszen-
ko, niegdyś uczestnik ugody cudnowskiej, uszlachcony na sejmie r. 1661, ale
dwulicowy i Polsce niechętny jak sam stary Chmielnicki, choć nierówny mu
talentem i energią. Od skarg na rzekomy ucisk Ukrainy ze strony garstki woj-
ska polskiego przeszedł on rychło do mglistych gróźb, a od tych do czynów.
66 J, Wyhowski został rozstrzelany 26 lub 27 marca 1664 r. Zob. W. Majewski
Ostatnia kampania Czarnieckiego w 1664 r. Okres wiosenny, "Studia i Materiały do
Historii Wojskowości", R.15:1969, s. 66.
446
10 listopada 1666 r. razem z nureddynem rzucił się na 6000 wojska Machow-
skiego i zgniótł je pod Ścianą dziesięciokrotną przewagą6 . Ogołocona z re-
sztek sił polskich Ruś padła ofiarą nowych rzezi i pożarów.
10. Rozejm andruszowski
Zwrotowi w stosunkach polsko-muzułmańskich towarzyszył zwrot wobec
Moskwy. Wojować naraz z cesarzem tureckim i carem moskiewskim było zada-
niem nad siły Rzeczypospolitej; przyjaźń jedna tak samo wykluczała drugą.
Dlatego też bezpośrednią pobudką do szukania związków z Doroszenką była dla
Turcji wieść o wznowionych latem 1664 r. pertraktacjach Jana Kazimierza z carem
(w Durowiczach). Po stronie litewskiej głównym głosicielem ugody na wschodzie
a walki na południu i zarazem wrogiem koncepcji hadziackiej, był kanclerz
Krzysztof Pac. W delegacji rosyjskiej szedł na spotkanie tych dążności światły,
humanitarny bojar, Atanazy Ordyn Naszczokin. W przeciwieństwie do [Artamo-
na Siergiejewicza] Matwiejewa, który doradzał carowi politykę zaborczą kosztem
Litwy i Rusi, Naszczokin od czasu rokowań w Kardisie pragnął przymierza ze
słowiańską Rzecząpospolitą przeciw Szwedom, a liczył się też z potrzebą
wspólnego zwalczania Turcji. Za przymierze z Polską gotów był zapłacić całą
Ukrainą. Zresztą był to jego osobisty pogląd, nie aprobowany przez cara.
Z innymi komisarzami moskiewskimi mieli Polacy (Cyprian Brzostowski,
referendarz litewski, [Jerzy Karol] Hlebowicz, [Jan Antoni] Chrapowicki i inni)
ciężkie przeprawy nie tylko o Smoleńsk lub Siewierz, ale nawet o Dyneburg,
Połock i każde większe miasto, nie odebrane jeszcze orężem. W maju 1666 r.
przeniosły się rokowania do wsi Andruszowa. Nieszczęsny przebieg rokoszu
Lubomirskiego dodawał buty przeciwnikowi. Z całą ścisłością można stwierdzić,
że Kijów i Smoleńsk padły ofiarą rzezi mątewskiej. Pod koniec roku przyszły
fatalne wieści o Machowskim i o jeszcze jednym sejmie, zerwanym przez tę samą
rozzuchwaloną opozycję, która w rokoszu odniosła tryumf nad dworem6s
Szczęściem dla Polski niebezpieczeństwo tureckie zajrzało teraz w oczy i dyplo-
matom moskiewskim. Kompromis przybrał formę podziału Ukrainy, odpowia-
dającego zarazem usposobieniu ludności i warunkom geograficznym. 31 stycznia
1667 r. instrument rozejmu był gotów, podpisany i zaprzysiężony. Smoleńsk,
Czernichowszczyzna i Siewierszczyzna, a z obszaru województwa witebskiego "dla
pokoju świętego" także Wieliż, Siebież i Newel bezwarunkowo zostały przyznane
Moskwie; Kijów z okręgiem oddany jej w dwuletnie władanie jako punkt oparcia
dla operacji przeciwko Tatarom i Kozakom. Dniepr uznany za granicę obustron-
nych posiadłości na Ukrainie. Obiecany Rzeczypospolitej zwrot jeńców szlachty
(ale nie chłopów), archiwów, obrazów, dzwonów i innych cenniejszych łupów.
Artykułem 17 umówiona w zasadzie liga obronna przeciw Ordzie i Porcie.
6 Dywizja S. Machowskiego została rozbita 19 grudnia 1666 r. pod Ścianą i Brai-
łowem, a jej dowódca dostał się do niewoli. Z około 6000 łudzi zginęło ponad 1000
żołnierzy. Zob. J. Wimmer dz. cyt., s. 149; Z. Wójcik Traktat andruszowski i jego
geneza, Warszawa 1959, s. 249.
6s W 1666 r., po zerwaniu sejmu marcowego (początek obrad 7 marca), nie do-
szedł do skutku sejm następny, trwający od 9 łistopada do 23 grudnia. Zob. J. Wim-
mer dz. cyt., s.149; Z. Wójcik dz. cyt., s. 249.
447
††††††††††††††††††††††††㐴ഷఊ
11. Podhajce
Rozejm andruszowski, podobnie jak przed 7 laty pokój oliwski, nie omie-
szkał przynieść Rzeczypospolitej spodziewanych owoców w najbliższej przy-
szłości. Do współdziałania z Moskwą przeciw wspólnemu wrogowi (jak i po-
przednio ze Szwecją) nie doszło, ale przynajmniej można było skupić szczupłe
chorągwie i odeprzeć najbliższy najazd dziczy stepowej. Największą, jeżeli nie
wyłączną zasługę ma w tym wschodząca gwiazda na polskim niebie, hetman
polny Sobieski. Najmniejszą - reprezentacja stanu szlacheckiego.
Senat w styczniu rozesłał poselstwa do Turcji, Krymu, Wiednia, Ratyzbony,
Sztokholmu, Kopenhagi, Berlina i Paryża. Na pozór chodziło o zażegnanie grozy
wschodniej; w rzeczywistości posłowie wzięli uboczne zlecenia, doty-
czące kandydatury Kondeusza na wypadek bezkrólewia. Poseł do Turcji, Ra-
dziejowski, przywrócony do czci i łask uchwałą sejmu 1662 r., nagradzał daw-
ne grzechy w ciężkich z kajmakamem69 Kara Mustafą przeprawach. Po jego
śmierci (w Adrianopolu, 8 sierpnia) sekretarz poselstwa, [Franciszek Kazi-
mierz] Wysocki, przystał podobno nie tylko na zerwanie rozejmu andruszow-
skiego, ale i na protektorat turecki nad Kozaczyzną.
Tymczasem obradował w Warszawie sejm (7 marca-18 kwietnia) [1667 r.].
Republikańsko-warcholskie duchy rej wodziły w izbie poselskiej. Potępiano,
nie wiadomo po raz który intrygi sukcesyjne, krzyczano na złą monetę, na
dworskich Machiavellów i Kallimachów, a gdy doszło do opatrzenia granic,
zredukowano wojsko do śmiesznej liczby 12500. Takim to puklerzem miał So-
bieski zasłaniać Ruś przed potęgą K prulich! Nie było czasu nawet na zwoła-
nie pospolitego ruszenia, gdy pod koniec lata rozpoczęli najezdną kampanię
Doroszenko w 24000 Kozaków i nureddyn (Krym Girej) z 40000 Ordy. So-
bieski nie poskąpił fortuny na ocalenie kraju, poobsadzał załogami zameczki
podolskie, a sam z 8000 żołnierza wytrzymał zwycięsko w Podhajcach wszy-
stkie ataki wroga od 4 do 17 października o. Tatarzy, na wieść o wpadnię-
ciu na Krym nieposkromionego Zaporożca Sirki, zawarli traktat przymierza
i przyjaźni z Polską, a Doroszenko rad nierad wrócił do polskiego poddań-
stwa (19 tegoż miesiąca).
12. Stracone widoki wschodniopruskie i śląskie
W najbliższym związku z przesileniem politycznym, którego głównymi akto-
rami byli Ludwika Maria i Lubomirski, ponieśliśmy za Jana Kazimierza stra-
ty nawet tam, gdzie na pozór nic nie było do stracenia: w Królewcu i Opolu.
a) Objęcie przez Fryderyka Wilhelma udzielnej władzy nad księstwem
pruskim spotkało się z zajadłym oporem ludności. Zwłaszcza szlachta pod wo-
dzą Chrystiana Ludwika Kalksteina i mieszczanie królewscy za przewodem
69 (tur. arab. kaim makam - zastępca) w Turcji osmańskiej zastępca wiełkiego
wezyra podczas jego nieobecności w Stambule lub innym miejscu pobytu sułtana.
'o Ugodę z Tatarami zawarto już 16 października 1667 r. Zob. dokłady opis tej
kampanii w pracy W. Majewskiego Podhajce - letnia i jesienna kampania 1667 r.,
"Studia i Materiały do Historii Wojskowości", R. 6:1960, s. 47 9.
448
Hieronima Rotha odmawiali ważności traktatowi wschodniemu i gotowali się
do zbrojnego oporu, w czym ich utwierdzał po cichu Jan Kazimierz. Aliści
kurfirst lepiej umiał demoralizować naszych Leszczyńskich i Lubomirskich,
a za narzędzia do łamania opozycji pruskiej służyli mu odstępca Bogusław
Radziwiłł jako namiestnik oraz zniemczony Polak, [Jan Ulrych] Dobrzeński,
jako główny doradca. Wśród rokowań o wydanie Elbląga delegaci pruscy
gotowi byli zapłacić komisarzom Rzeczypospolitej, by ich i elblążan nie odda-
wali na pastwę. 4 lipca 1662 r. trzy dzielnice Królewca uchwaliły ligę obron-
ną na wzór średniowiecznej Jaszczurczej, obiecując sobie krew i mienie po-
święcić dla pozostania przy Koronie Polskiej i Rzeczypospolitej, ofarowano
200000 złotych pruskich Ludwice Marii, jeśli wyzwoli prowincję spod władzy
Hohenzollerna, chwytano za broń, liczono na pomoc konfederatów Świder-
skiego. Ci jednak woleli wówczas ratować złotą wolność polską. 25 paździer-
nika elektor zajął wojskiem Królewiec i wtrącił Rotha do dożywotniego wię-
zienia w Magdeburgu. W rok potem komisarze polscy asystowali przy hołdzie
stanów pruskich nowemu suwerenowi na znak niewygasłych praw Korony
do księstwa, co też jeden z nich, biskup warmiński [Jan Stefan] Wydżga,
dobitnie zaznaczył. Drugi komisarz, Jan Leszczyński, duszą i ciałem oddany
elektorowi, osobą swoją zdawał się świadczyć, że odtąd Polak służyć będzie
Niemcowi, a nie na odwrót.
b) Pamiętamy, jak niechętnie i z jakimi zastrzeżeniami oddali Habsburgo-
wie Władysławowi IV w posiadanie księstwa opolskie i raciborskie jako za-
staw za nie wypłacone sumy posagowe dwóch po kolei arcyksiężniczek-królo-
wych. Nie należy tu przeceniać narodowego znaczenia gospodarki tam na-
szych Wazów, a znaczenie to zależało od uroku imienia polskiego, od siły
polskiej kultury i zręczności przyszłej polityki. W tym kraju, eksploatowa-
nym i zaniedbanym przez biurokrację rakuską, raz po raz oddawanym na
eksploatację w inne ręce (raz Izabelli Jagiellonce, kiedy indziej Zygmuntowi
Batoremu) lud wiejski pozostał w całości, miejski - w większości, a szlachta
pół na pół polska, opodal też w księstwie świdnicko jaworzyńskim sejmiko-
wano more polonico 1. U góry, po dworach i bogatych klasztorach, panoszyła
się niemczyzna, ale u dołu wrzała głucha walka o polskość w kościele, sądzie,
szkole, jakiej nie znała żadna inna dzielnica polska, zarazem walka o byt
materialny. Pobyt dworu Jana Kazimierza na Śląsku, nawet w wiadomych
smutnych okolicznościach, nie mógł nie budzić serdecznego odgłosu wśród
mieszkańców. Z radością witano pierwsze tynfy bite w Głogówku przez Jana
Kazimierza, niczym się prawie nie różniące od obiegowej monety polskiej.
Rząd austriacki zdawał sobie sprawę z tych nastrojów, więc zawczasu wy-
mógł na Janie Kazimierzu, że po elekcji oddał księstwa Karolowi Ferdynan-
dowi, a kiedy ów umarł (9 maja 1655), zniemczeni Piastowie śląscy, zwłaszcza
Jerzy Legnicki podnieśli alarm przed nowym polskim niebezpieczeństwem.
Jan Kazimierz musiał w przededniu zawieruchy ponowić te same zobowiąza-
nia co do niepolszczenia Śląska, które przyjął był Władysław. Od 9 lipca
księżną na Opolu i Raciborzu tytułuje się Ludwika Maria, ale jest nią póty,
póki to dogadza Wiedniowi. Jej zwrot od Austrii ku Francji zagroził polskie-
mu stanowi posiadania na Śląsku; wszak Polska była po potopie dłużniczką
Austrii, która nawet nie wykładając gotówki, mogła przystąpić do wykupu
14 (łac.) na sposób polski (polskim zwyczajem).
15 - Dzieje Polski nowożytnej - tom II 449
księstw. Wówczas, pogrążając się coraz głębiej, w plany sukcesyjne, a nie
licząc się wcale z interesem narodowym Ślązaków, królowa oddała Opole i Ra-
ciborz w posag palatynównie Annie. Widać przywiązywano do tego posunię-
cia duże znaczenie, skoro kontrakt ślubny Anny z d'Enghienem (30 sierpnia
1663) podpisali najprzedniejsi polscy statyści (Wacław i Jan Leszczyńscy,
Lubomirski, Prażmowski, Pac i inni). Nie widać jednak, by ktokolwiek z nich
przewidział obrót sprawy śląskiej, z elekcyjną sztucznie związanej, że mał-
żeństwo d'Enghiena (11 grudnia) nie wzbudzi wśród szlachty żadnego zapału,
że posag śląski nikogo nie oczaruje i że Ludwik XIV, zrażony niepowodze-
niem, zdecyduje się (w styczniu 1665) odsprzedać na powrót prawa do Górne-
go Śląska Leopoldowi. Dokonały się nad nieszczęśliwą ziemią piastowską
dziwne posunięcia i transakcje: kiedy Jan Kazimierz upominał cesarza, by
nie dawał schronu na Śląsku Lubomirskiemu, dowiedział się z odpowiedzi,
że rokoszanin jest księciem Rzeszy właśnie z tytułu posiadania części Sląska.
Jezuici ukryli powierzony im przez królową testament Karola Ferdynanda
z 1655 r., przeznaczający Górny Śląsk Janowi Kazimierzowi, a sfałszowali na-
tomiast inny, z ogólnym zapisem na rzecz Leopolda Habsburga i z sowitymi
legatami na dobro zakonu. Wreszcie, 12 maja 1666 r. wykupno stało się fak-
tem, więc polskie władze i wojsko opuściły tę część Śląska na lat 250, mile
pożegnawszy się z ludnością.
13. Abdykacja
Smutny i gorzki był koniec rządów Jana Kazimierza. Fala życia narodowe-
go, początkowo rozbita obcą przemocą, następnie zwycięska, rozlewna, od
siedmiu lat znalazła się w ogólnym odpływie. Wszelka inicjatywa szła na mar-
ne, na wszystkich polach walka kończyła się rezygnacją. Traktat welawsko-
-bydgoski, pokój oliwski, upadek reformy sejmowej i planu sukcesyjnego, de-
precjacja monety, Łęgonice, Andruszów - wszakże to jedno nieprzerwane
pasmo złamanych usiłowań, zawiedzionych nadziei! Rozgoryczenie bez granic
owładnęło dworem królewskim. Jan Kazimierz dawno by załamał ręce, gdyby
go nie zagrzewali do boju Ludwika Maria, dyplomaci francuscy (de Lumbres,
a po nim od 1665 r. [Piotr de] Bonzy) i francuskie stronnictwo z Prażmo-
wskim, Pacem i Sobieskim na czele. Ten zespół nie wyrzekał się ulubionej
myśli powołania na tron księcia, którego wskaże "pałac zaczarowany", tj.
Ludwik XIV.
Dnia 10 maja 1667 r. zamknęła powieki niezłomna Ludwika Maria, Jan Ka-
zimierz dotrzymał wierności Ludwikowi XIV nawet wówczas, gdy ów zarzucił
imponującą kandydaturę Kondeusza i z pobudek ciasnej francuskiej racji sta-
nu, na złość Habsburgom wysunął na jego miejsce mizerną figurę Filipa Wil-
helma, księcia neuburskiego. Zgorszyli się taką zmianą polscy klienci Bon-
zy'ego. Cały plan od dawna wypielęgnowany zakołysał się w ich oczach.
Plan ten w ostatnim stadium (już od 1662 r.) polegał na tym, że Jan Kazi-
mierz w stosownej chwili nagle złoży koronę i zanim obóz austriacki zdąży
uruchomić swe siły, cały gotowy aparat wpływów francuskich narzuci naro-
dowi upatrzonego kandydata. Król wahał się, miotany sprzecznymi uczucia-
mi, niechęcią do wszystkiego, co polskie i obawą utraty wysokiego, intratne-
450
go stanowiska. Naokoło wszystko szło coraz gorzej. Sejm zimowy 1668 r.
(24 stycznia-7 marca), co miał albo zatwierdzić ugodę podhajecką, albo za-
wrzeć bliższą konwencję wojenną z carem, upłynął na niesfornych wrzaskach.
Czuć było w powietrzu nadciągający wybuch ślepego motłochu, wrogiego
wszelkim wpływom zachodnim, rozjuszonego na niedościgłe kabały magna-
ckie. Kiedy dwór odmówił wydalenia Bonzy'ego, osławiony trybun Marcin
Dembicki zerwał zgromadzenie. Oczy wszystkich utkwiły w tryumfatorze,
hetmanie koronnym. Ale Sobieski, jak przedtem Lubomirski, nie miał dla
ojczyzny wielkiego, zbawczego słowa, był wówczas tylko najszlachetniejszym
przedstawicielem tej samej na zgubę skazanej magnaterii.
W marcu, w głgbokiej tajemnicy, Jan Kazimierz zobowiązał się wobec Fran-
cji złożyć koronę i polecić na następcę Neuburczyka, a w zamian otrzymać
miał sowity dochód dożywotni. W czerwcu na radzie senatu ogłosił swój za-
miar. Nastąpiły szczere i nieszczere perswazje, prośby, łzy, zaklęcia, potem
gorąezkowe przygotowania do bezkrólewia. Sejm abdykacyjny (27 sierpnia)
obmyślił ustępującemu monarsze środki utrzymania: I50000 złotych polskich
dożywocia. Kiedy już uchwała o tym była gotowa, król 16 września pożegnał
się z narodem, przypominając mu jeszcze raz swą złowrogą przepowiednię
sprzed lat siedmiu.
Tułał się potem po kraju prawie przez cały rok, zwiedzając święte miejsca
lub polując. Doczekał się elekcji następcy, aż w lipcu 1669 przeniósł się na
resztę życia do Francji. Umarł w opactwie Nevers 16 grudnia 1672 r. i tam
spoczywał u jezuitów do 1675 r., kiedy zwłoki jego przewiezione zostały na
Wawel'2. Tylko serce spoczęło w Paryżu, w kościele Saint-Germain des Pres
z dala od narodu, który zamiast ocenić jego serdeczne troski i trudy w dniach
potopu i jego zbawienne późniejsze przestrogi, odpłacił mu buntem, a inicjały
nieszczęśliwego monarchy, J. C. R., figurujące na monetach Tynffa, wytłuma-
czył złośliwie jako Initium Calamitatis Regni'3.
'2 W maju 1675 r. podkomorzy warszawski, Olbrycht Opacki, przybył ze zwłoka-
mi Jana Kazimierza do kraju. Uroczyste pogrzeby ostatniego Wazy i Michała Kory-
buta Wiśniowieckiego odbyły sig 31 stycznia 1676 r. w Krakowie. Por. W. Czermak
Ostatnie lata Jana Kazimierza, Warszawa 1972, s. 440.
'3 (łac.) Początek Kłęsk Królestwa.
DWAJ KRÓLOWIE RODACY (1668-1696)
Rozdział XIX
Przewaga gminu szlacheckiego za króla Michała
1. Przysięga konwokacyjna, gwałty na elekcji
Ktokolwiek w obozie francuskim wyobrażał sobie od szeregu lat, że mister-
na intryga dworsko-dyplomatyczna zaskoczy bierną masę wyborców i narzuci
jej upatrzonego w Paryżu kandydata, ten po śmierci Jana Kazimierza doznał
bezprzykładnego zawodu. Rzeczpospolita szlachecka, jak długa i szeroka,
zdążyła uświadomić sobie dyrektywę przewodnią, streszczającą się w tym, aby
nie dopuścić do tronu nikogo z obcych książąt, co używali podziemnych praktyk,
i przeciwnie, oddać serca i głosy kandydatowi nieposzlakowanemu o żadne
makiawelistyczne zamachy na wolność. Zadanie to okazało się tym łatwiejsze,
im liczniej wystąpili do walki rywalizujący pretendenci. Filip Wilhelm, książę
neuburski, popierany formalnie przez Bourbonów, Habsburgów, Hohenzoller-
nów i Szwecję, naprawdę krył swoją firmą rzeczywistego wybrańca Francji,
Kondeusza, i rzeczywistego kandydata Austrii, księcia Karola Lotaryńskiego.
Ci trzej rywale zaćmili wprawdzie w oczach ogółu dalszych współzawodników,
w ich liczbie cara Aleksego Michajłowicza i ex-królową Krystynę, ale sami
ujrzeli swą nicość z chwilą, gdy sejm konwokacyjny (5 listopada-6 grudnia)
uchwalił kary na amatorów obcego pieniądza i wykluczył od obioru tych, co
nielegalną drogą dążyli za Jana Kazimierza do korony.
Upokorzeni tą uchwałą ministrowie i senatorowie poruszyli wszystkie swe
wpływy, aby wziąć odwet na elekcji. Zwolennicy Neuburczyka zakasowali in-
nych mnogością broszur agitacyjnych (z których jedną napisał początkujący
[Gottfried Wilhelm) Leibniz), ale nie trafili swymi argumentami do tych kół,
które odstręczali od cudzoziemczyzny Andrzej Maksymilian Fredro i ksiądz
podkanclerzy Andrzej Olszowski, wprawdzie wychowany w szkole Ludwiki
Maru, ale teraz niewierny jej tradycjom i szukający wielkiej kariery na falach
popularności. On to w głośnym pamflecie Censura candidatoruml odsłonił
różne tajniki robót zmarłej królowej, zganił narzucających się narodowi cu-
dzoziemców i niby od niechcenia rzucił nazwisko Piasta, Michała Wiśniowiec-
kiego.
Na zagajenie elekcji (2 maja) możnowładztwo pod wodzą Prażmowskiego,
Sobieskiego, Morsztyna, Radziwiłłów, Paców, ściągnęło na Wolę kilkanaście
tysięcy żołnierza pospolitego i nadwornego; szlachta tej sile przeciwstawiła
1 A. Olszowski Censura candidatorum sciptri Polonici, b.m.w., b.r.w. Wyd. następne
b.m.w.1669.
452
nieprzejrzaną ciżbę (podobno 80000) wyborców, w ogromnej większości-
koroniarzy. Udało się panom przeforsować na marszałka Feliksa Potockiego,
ale ten sukces rozognił jeszcze bardziej animusze podejrzliwego tłumu. Posłom
cudzoziemskim przydano do boku przystawów, tj. dozorców; ogłoszono reha-
bilitację Jerzego Lubomirskiego wraz z utwierdzeniem bronionych przezeń
zasad "wolnego nie pozwalam" i prawa buntu. Chcąc wreszcie radykalnie
przeciąć nić obcej kabały, tłum otoczył żywym murem szopę senatorską i zmu-
sił samego Prażmowskiego do wykluczenia z listy kandydatów Kondeusza
(6 czerwca). Stropiła się magnateria, pobiegła proponować swe głosy oraz
wpływy Neuburczykowi i Lotaryńczykowi, ale już było na to za późno. Po
pierwszym gwałcie nastąpił drugi, gorszy: 17 czerwca głodni i niecierpliwi po-
spolitacy krakowscy, lubelscy, sandomierscy, wielkopolscy, znowu z nieludz-
kim rykiem oblegli senat w okopie i wywarli na "zdrajcach" żywiołową złość,
strzelając do winnych, a trafiając w niewinną służbę. Po takim przygotowaniu
nastroju bez dyskusji przystąpiono do głosowania. Biskup poznański [Stefan]
Wierzbowski wezwał na pomoc Ducha Świętego, a nastawieni przez Olszow-
skiego agenci podpowiedzieli wyborcom nazwisko Wiśniowieckiego. Rozległ
się tak olbrzymi okrzyk na cześć syna Jeremiego, że o oporze ze strony ma-
gnatów nie mogło być mowy i Prażmowski, rad nierad, obwieścił światu do-
konany obiór. Próbowali bruździć Zamoyscy, uwikłani w proces o ordynację
z matką Michała, księżną Gryzeldą, ale musieli ustąpić. 6 lipca elekt przysiągł
na pakta konwenta.
2. Król i jego doradcy
Pierwszy spadkobierca Wazów mówił ośmioma językami, ale w żadnym
z nich nie miał nic ciekawego do powiedzenia. Szkoda słów na jego bliższą
charakterystykę. Dość powiedzieć, że Michał Korybut, wybrany wbrew włas-
nej woli, jedynie ze względu na swą przeciętność i na pamięć ojca, Jeremiego,
okazał się w purpurze monarszej zupełnym zerem, bezmyślnym samolubem,
którego wyłączną troską było nie dać się zdetronizować. Sprytny i ambitny
Olszowski wiedział sam jeden, kogo prowadzi na tron, on też ponosił główną
odpowiedzialność za następstwa elekcji, jak i za całą nową politykę. Nie
można odmówić podkanclerzemu taktu i zdrowych pomysłów, sięgających
czasem w najtrudniejszą dziedzinę reformy sejmowej; niestety, sił jego nie
starczyło na pokierowanie czy to myślami króla, czy poglądami ogółu szla-
checkiego. Król słuchał chętnie lichych zauszników; z boku wciskali się między
niego i naród pyszny, namiętny Dymitr Wiśniowiecki, hetman polny koronny
oraz Krzysztof Pac, który razem z całym swym rodem opuścił stronnictwo
francuskie po klęsce 1669 r., aby kłócić króla z przeciwnym stronnictwem
i paraliżować rozsądne rady Olszowskiego. Zresztą nikt z tych ministrów nie
zyskał przeważnego wpływu na czynniki decydujące teraz w polityce, tj. sejm
i jego wyborców. Izba poselska z czasów króla Michała słuchała najmilej ta-
kich demagogów jak [Stanisław] Krzycki, podkomorzy kaliski, znany nam
Dembicki (podobno główny inicjator elekcji), jak jego kolega, sandomierzanin
[Mikołaj] Zaremba, [Stanisław) Pękosławski, wyznawcy i popularyzatorzy
samobójczych teorii Fredry, przysięgli oskarżyciele senatu, przesądni wrogo-
453
wie państwowości zachodniej, ślepi adoratorzy mniemanych cnót staropol-
skich. Łatwo przewidzieć, że na reprezentacji zasłuchanej w takich trybunów
nie uda się osnuć żadnej rozumnej, konsekwentnej polityki.
3. Polityka zewnętrzna Korybuta
Tj. właściwie Olszowskiego, polegać miała na aliansie z Austrią. Do for-
malnego odnowienia przymierzy nie doszło, ale podkanclerzy zręcznie pozy-
skał dla Wiśniowieckiego rękę młodziutkiej arcyksiężniczki Eleonory, siostry
cesarza Leopolda I. Ślub odbył się w Częstochowie 27 lutego 1670 r. Posłowie
austriaccy, [Krzysztof Leopold] Schaffgotsch, a po nim [Augustyn von]
Mayerberg, pomnożyli grono doradców Michała. Król posiadł w uroczej
małżonce wierną, oddaną i powszechnie lubianą żonę; w Wiedniu zyskał punkt
oparcia i rękojmię bezpieczeństwa przeciwko własnym poddanym. Na tym
kończyły się korzyści nowego związku. Skutki ujemne musiały się prędzej czy
później ujawnić w całej pełni, jak tylko Francja, napastowana w osobie swych
posłów podczas bezkrólewia, popuści cugli swym partyzantom w Polsce. Ale
i niezależnie od waśni domowej, jaka miała wybuchnąć po części skutkiem
odwrócenia się dworu od Francji, Michał Korybut nie umiał mimo związków
z cesarzem utrzymać swej powagi na zewnątrz nawet wobec niedawnego len-
nika Korony Polskiej, kurfrsta. Fryderyk Wilhelm, który już podczas bez-
królewia (1668) pozwolił sobie na gwałtowne zajęcie Drahimia bez wypowie-
dzenia sumy zastawnej, w 1670 r. popełnił gwałt jeszcze gorszy. Poseł jego,
[Euzebiusz] Brandt, zwabił do swego mieszkania w Warszawie znanego wo-
dza malkontentów pruskich, Chrystiana Kalksteina (27 listopada), który od
wiosny agitował w Polsce na sejmach i sejmikach przeciwko swemu panu,
i okutego w kajdany odesłał do Kłajpedy na srogą kaźń. Wobec takiego
znieważenia rezydencji królewskiej Michał poprzestał na słownych protestach,
owszem odnowił z Brandenburgią 24 marca 1672 dawne pakta, aż doczekał się
stracenia aresztowanego (8 listopada tegoż roku)z. Z Moskwą trwał rozejm
odnowiony w 1670 r., okupiony dalszym pozostawieniem Kijowa w rękach
cara, ponad traktat andruszowski. Tymczasem i stosunek do Moskwy, i zbli-
żenie polsko-austriackie prowadziły do zatargu z Portą Ottomańską, wobec
którego ani szwagier królewski, ani car sąsiad, jak okazała przyszłość, ani
chcieli, ani mogli dostarczyć Polsce pomocy.
4. Waśnie stronnicze
Które zamroczyły krótkie panowanie Michała, w słabym jedynie stopniu
dają się złożyć na karb podniety cudzoziemskiej. Ludwik XIV, zgodny wówczas
z Wyrok wykonano w Kłajpedzie 6 listopada 1672 r. Zob. Z. Wójcik Jan Sobieski,
Warszawa 1983, s.180. Szerzej 4 Kalksteinie traktują: K. Jarochowski Sprawa Kalksteina,
Warszawa 1878 i J. Woliński Sledztwo polskie w sprawie porwania Krystiana Ludwika
Kalksteina, "Zapiski Historyczne", R. 29:1964.
454
z Leopoldem we wspólnym dążeniu do podziału posiadłości hiszpańskich, ani
pieniędzmi, ani słowem nie zachęcał swych stronników do podkopywania
rządów Wiśniowieckiego. Oni sami, a mianowicie: prymas [Mikołaj Praż-
mowski), nie widzący świata poza Francją, Sobieski, namawiany przez Marię
Kazimierę do sięgnięcia po koronę albo do ekspatriacji, scudzoziemszczony
do szpiku kości Morsztyn, Wielopolski, Grzymułtowski, Gniński, zrośnięci
w jeden blok solidarny, razem wystawieni na sztych oskarżeń szlacheckich
i szykan dworskich, wytrwali na negacyjnym stanowisku i wyszukali sobie we
Francji pretendenta, dla którego uknuli plan detronizacji. Tym pretenden-
tem został już nie Kondeusz, lecz jego bratanek, hrabia Saint Paul de
Longueville. Zresztą, nie oglądając się na niczyje zachęty, przedtem jeszcze
malkontenci nasi jak najostrzej uwzięli się krytykować rządy króla Michała,
istotnie żadnej nie wytrzymujące krytyki. Po krótkim zawieszeniu broni między
stronnictwami, jak tylko dwór okazał, komu ma zamiar ufać i kogo się wy-
strzegać, kłótnia zawrzała na nowo. Sejm koronacyjny zerwany został nieby-
wałym sposobem przez posła kijowskiego [Jana] Olizara (5 listopada 1669),
jeszcze przed terminem upływu obrad, dla marnej prywaty, ponieważ dwór
ociągał się z wyrobieniem odszkodowania sekulantom ukraińskim i nie prze-
znaczał dla nich wakujących starostw. Nieudolność króla okazana w tej spra-
wie dała powód Prażmowskiemu do gwałtownej napaści na obóz rządzący.
Podobny los czekał następne zgromadzenie, odbyte na wiosnę 1670 r., a więc
już po małżeństwie austriackim i po nawiązaniu stosunków między opozycją
a Longuevillem. Obie strony uderzyły na siebie z najcięższymi zarzutami: jedni
rozgłaszali rzekomy zamach Prażmowskiego na tron Michała, ukartowany
jakoby ze zbrojną pomocą Francuzów, Tatarów i Brandenburczyków, drudzy
jeszcze przesadniej przypisywali dwórowi iście kallimachowski zamiar strące-
nia kilku wybitnych głów, zmniejszenia liczby szlachty, zastąpienia części
wojska niemieckimi rajtarami tudzież "ocyrklowania" wolnego głosu. Pewien
cień prawdy leżał na tym ostatnim, zaszczytnym dla Wiśniowieckiego oskar-
żeniu. Faktem jest, że Olszowski parokrotnie domagał się sądu na zrywaczy
sejmów albo przynajmniej ścisłego opisania liberum veto, aby go wolno było
używać tylko w połączonych izbach; te rady jednak obracały się wniwecz
i tym razem również poseł bracławski [Hieronim] Zabokrzycki zerwał sejm
za podszeptem niezadowolonych panów (19 kwietnia). Widząc, że obóz fran-
cuski dąży do udaremnienia wszystkich uchwał, a zwłaszcza do nie zatwier-.
dzenia koronacji i związków z Austrią, Korybut zapowiedział w senacie
(25 kwietnia), że nie złoży nowego sejmu, póki nie pozna zapatrywań woje-
wództw, i że w tym celu powoła pospolite ruszenie. Jakoż sejmiki, zgromadzone
20 maja, zawrzały gniewem na partyzantów francuskich. Grzymułtowskiego
w Środzie o mało nie zarąbano; jego i Morsztyna dwór na żądanie szlachty
pozwał przed sąd sejmowy. Sieradzanie chcieli odjąć buławę Sobieskiemu.
Wylękniona opozycja, słysząc hasło "rozsiekać" i liczne pogłoski o skryto-
bójczych zamysłach dworu, bliska była rozpaczy. Ale ludzie, którzy bliżej
znali hetmana i umieli rozróżniać jego trudy wojenne od zabiegów intrygan-
ckich jego kolegów partyjnych, mianowicie oficerowie i towarzysze zgroma-
dzeni na kole generalnym 6 września pod Trembowlą, groźnie ujęli się za
honorem wodza i ślubowali nie rozjeżdżać się, póki jemu nie wyjednają za-
dośćuczynienia, a sobie wypłaty zasług. To uratowało opozycję od pogromu.
Sejm jesienny (9 września - 31 października 1670 r.) w bliskiej asystencji
455
pospolitego ruszenia doszedł szczęśliwie dla dworu, zmusił niepowściągliwego
Prażmowskiego do przeprosin, uchwalił wiele ustaw z potwierdzeniem po raz nie
wiadomo który wolnej elekcji, paktów konwentów, prawa o senatorach rezy-
dentach; ukoronował wreszcie Eleonorę (19 października), za to puścił bezkar-
nie Grzymułtowskiego i Morsztyna i oczywiście nie tknął buławy Sobieskie-
go. Bo też buława ta sama jedna zdolna była zasłonić wówczas Polskę przed
nadciągającą nawałą bisurmanów.
5. Wiry ukraińskie
Doroszenko od czasu ugody podhajeckiej wytrwale a przebiegle dążył do
zjednoczenia obu Ukrain oraz do uniezależnienia się zarówno od Polski, jak
od Moskwy. Jeszcze w początkach 1668 r. ułożył on plan działania z Jurkiem
Chmielnickim i samozwańczym metropolitą kijowskim, Tukalskim; najpierw
namówiono hetmana wschodniego, Brzuchowieckiego, do wycięcia załóg mo-
skiewskich, a gdy ów zrobił swoje, czerń podburzona przez Doroszenkę za-
mordowała swego oswobodziciela. Doroszenko opanował chwilowo Zadnie-
prze i osadził w nim jako zastępcę Demiana Mnohohrisznego; ledwo jednak
wrócił na prawy brzeg, ów zastępca, namówiony przez popów, na nowo pod-
dał się carowi. W łonie Siczy walczyli ze sobą Sirko i [Piotr] Suchowij; po
stronie polskiej Michał Chanenko zbuntował przeciwko Doroszence kilka puł-
ków; zamęt udzielił się nawet hordom tatarskim, z których jedne popierały
Chanenkę, drugie, liczniejsze, Doroszenkę. Rozstrzygnęła na razie bitwa pod
Steblowem 29 października 1669 r., w której Chanenko został na głowę po-
bity. Ale o trwałym uregulowaniu spraw ukraińskich rozstrzygnąć mogła do-
piero Porta Ottomańska. Póki wielki wezyr Achmed K pruli wojował z We-
necją i oblegał Kandię (od maja 1667 r. do września 1669), póty Porta po-
przestawała na notyfikowaniu Polsce (26 marca 1669), że naród kozacki pod-
dał się pod skrzydła najpotężniejszego cesarza Mehmeda IV. Wnet po kapitu-
lacji Kandii wyszły na jaw skutki tego poddania. Doroszenko, zawsze skłonny
do krętactw i przyczepek, rozwinął nagle przed narodem polskim swój pro-
gram, pełen wygórowanych, wprost niemożliwych postulatów. Domagał się
rozciągnięcia granic Ukrainy na zachód po Horyń i Międzyboż, na północ aż
po krańce Polesia, a więc wcielenia powiatów pińskiego, mozyrskiego i rze-
czyckiego; w tym nowym państwie Polakom nie wolno byłoby nie tylko po-
siadać dóbr, ale nawet przebywać, kiedy Kozacy mieliby swobodę chodzenia
bez opłaty ceł i myt po całej Koronie i Litwie; biskupów i archimandrytów
greckiego wyznania polecałby do nominacji metropolita kijowski; wojsko pol-
skie musiałoby iść na pomoc Kozakom na każde zawołanie. Wprawdzie i het-
man zaporoski miał stawiać się z wojskiem na wezwanie króla, ale cały zwią-
zek Ukrainy z resztą Rzeczypospolitej w planie Doroszenki zakrawał raczej
na przymierze dwóch udzielnych potęg niż na unię lub tym mniej - autono-
mię Rusi pod rządem polskim. Czy można było jeszcze wytargować powrót
do zasad ugody hadziackiej, jak tego pragnął Sobieski - rzecz wątpliwa.
W każdym razie Olszowski, wbrew radom hetmana, odepchnął bezwzględnie
Doroszenkę i przez specjalną komisję z Bieniewskim na czele oddał buławę
zaporoską Chanence (2 września), który nierównie mniej żądał, ale też mniej
456
mógł w zamian d ć Polsce, bo tytularnie zapewniał posłuszeństwo Ukrainy
zachodniej, a faktycznie nigdy się później nie zdobył na 10000 wojska. Na rok
następny,1671, Doroszenko przygotował krwawy porachunek z Rzecząpospo-
litą. Pomagać mu miał nowy chan, Selim Girej, osadzony za jego sprawą na
miejscu nie dość wrogiego Polsce Aadila. Armia koronna, choć na papierze
podwoj na do 24000, była w stanie fatalnym. Słusznie Sobieśki sarkał na
obyczaje wszechwładnego gminu szlacheckiego: "siedzieć w domu, podatków
nie składać, żołnierza nie karmić, a Pan Bóg żeby za nas wojował". Nie upadł
jednak na duchu, owszem z kilkutysięczną garścią takich kresowych witeziów,
jak [Mikołaj] Sieniawski, Hieronim Lubomirski, Dymitr Wiśniowiecki, [Ste-
fan] Bidziński, [Michał] Zbrożek, rzucił się w sierpniu między najeżdż ące
właśnie czambuły i watahy. Zbił pohańców pod Bracławiem (26 sierpńia),
wziął im Niemirów, Szarogród, Łodyżyn, potem z pomocą Chanenki i Sirki za-
jął Mohylew, Bracław, Ścianę, poprawił pod Kalnikiem (21 października). Już
widział perspektywę odzyskania całej Ukrainy, gdy z wewnątrz, z serca kraju
zabrakło poparcia. Zawiodły zaciągi, pospolite ruszenia, niedołężny król,
a najgorzej, zdradziecko spisała się Litwa, dezerterując do domów za sprawą
swego hetmana, Michała Paca. Nastąpił częściowy odwrót, potem omal nie
bunt w obozie, kiedy zmordowanemu wojsku kazano jeszcze przez zimę pil-
nować granic. A po tym wstępie miała się dopiero zacząć właściwa potrzeba
oręża. W styczniu [1672 r.] na sejm przywiózł czausz sułtański wypowiedze-
nie wojny.
6. Dwa sejmy zerwane
"
Haniebny" rok 1672, wyprzedzający o 100 lat pierwszy rozbiór, zaczął się
od zgrzytliwych scen sejmowego nierządu. Zgorszenie szło tym razem już nie
od opozycji, której wodzowie, Sobieski i Prażmowski, wystąpili z racjonal-
nym programem obrony, ale od króla, co sam na złość hetmanowi dezorgani-
zował wojsko: właśni jego doradcy, Olszowski, Pacowie, stary Jan Leszczyń-
ski zamącili obrady tego sejmu, dopuśzczając do nieprzyzwoitych napaści na
króla i do zerwania obrad przez posła [Mikołaja Wiktoryna] Grudzińskiego
(11 marca). Wówczas obóz francuski postanowił wprowadzić w czyn swój plan
detronizacji. Sobieski wdał się w układy z agentem Longueville'a, księdzem
[Janem de] Paulmiersem, Prażmowski przedstawił wprost posłowi austriac-
kiemu, [Piotrowi] Stomowi, jako jedyne wyjście z labiryntu konieczność roz-
wodu Eleonory z Michałem oraz wydania królowej za księcia Saint Paula.
Cesarz [Leopold I] odrzucił ten plan i ostrzegł Wiśniowieckiego. Tym gwał-
towniejsze namiętności targnęły następnym sejmem, zwołanym na 18 maja
[1672 r.]. Na czoło obozu dworskiego wydarli się teraz obok Paców inni
głosiciele srogiej pomsty: Szczęsny Potocki, magnat demagog, dybiący na do-
bra nielojalnych panów, oraz biskupi awanturnicy: Stefan Wierzbowski, poz-
nański, i Krzysztof Żegocki, chełmski. Nie dopuszczając do rozpraw nad
egzorbitancjami wytoczonymi przez przeciwników, ludzie ci przeforsowali
pod koniec maja na sesjach wielkopolskiej i litewskiej konfederacje prowin-
cjonalne pod pozorem niedochodzenia sejmów. Przycichli jednak szczwacze,
kiedy w czerwcu do stolicy wjechali na pomoc Prażmowskiemu Sobieski, Sie-
457
niawski, [Stanisław] Jabłonowski, wojewoda ruski, Aleksander Lubomirski,
wojewoda krakowski, i innych kilku magnatów, każdy na czele zbrojnego
pocztu. Jedni z nich chcieli zastraszyć dwór, inni uchodzili z zagrożonej Rusi;
wszyscy razem wywarli takie wrażenie, że sam dwór przez posła [Stanisława]
Ubysza spieszył zerwać posiedzenie (20 czerwca)3. Prażmowski i towarzysze
w odpowiedzi na to wprost zażądali od Michała abdykacji, a gdy ów odmówił,
podpisali 1 lipca zbiorowy list do Ludwika XIV z prośbą o posiłki przeciwko
Turcji i o przysłanie takiego monarchy, który by umiał świetność przywrócić
ojczyźnie. Wnet liczba spiskowców doszła w samej Warszawie do 367. W tej
chwili pełnej grozy można było słyszeć nie tylko Prażmowskiego i towarzyszy,
ale nawet takich zachowawców, jak Trzebicki, chwalących "świątobliwe i mą-
dre zamysły króla Jegomościa Ludwika". Ale to jednak były wyjątki, szeroki
ogół szlachecki, zamiast ruszyć ławą na obronę kresów, uchwalił na sejmikach
relacyjnych, że pospolite ruszenie ma bronić tylko majestatu przed wrogiem
wewnętrznym, i trzeba będzie aż widoku półksiężyców na świątyniach
Kamieńca, aby zapobiec wybuchowi bratobójczej walki.
7. Kamieniec i Buczacz
Zgodnie z groźbą Doroszenki, który zapowiadał był wygubienie osad lac-
kich, Mehmed IV poruszył na ukaranie Polski takie siły, jakby chciał zetrzeć
Rzeczpospolitą z oblicza ziemi. Idący przodem Selim Girej i hetman kozaeki
zepchnęli ze stanowisk polskie komendy i w wyrwę powstałą wtłoczyła się
w sierpniu przez Chocim i Żwaniec 277-tysięczna armia padyszacha4. Kamie-
niec, broniony dość dzielnie przez Mikołaja Potockiego i 1100 żołnierzy, mu-
siał 26 tegoż miesiąca wywiesić białą chorągiew; większa część załogi zginęła
pod gruzami zamku, wysadzona przez majora Heyklinga 5, reszta odeszła z bro-
nią w ręku. Zaraz potem Kaplan pasza z Aleppo poprowadził Turków, Tata-
rów, Kozaków, Siedmiogrodzian i Wołoszę na Lwów i Zamość. Michał Wi-
śniowiecki, który dotąd palcem nie ruszył na obronę kraju, i owszem ściągał
do swego boku rozproszone na kresach chorągwie, daremnie błagając Europę
o pomoc, nie znalazł innego sposobu ratowania Lwowa, jak przez układy.
3 Sejm wiosenny zerwali 20 czerwca 1672 r. Aleksander Gomoliński i Stanisław
Michał Ubysz, chorąży gostyński. Zob. Diariusz ko owania i konfederacji pod Golg-
biem i Lublinem w 1672 r. wraz z aktem konfederacji, Wrocław 1972, s. 59.
4 Siły sułtana Mehmeda IV i Achmeda K pruli w połączeniu z chanem i hetma-
nem kozackim, P. Doroszenką, obliczano na około 80000 zbrojnych. W. Konopczyń-
ski przy określaniu liczebnośei wojujących stron czerpie dane głównie wprost ze sta-
ropolskich źródeł, które z reguły należy weryfkować w oparciu o istniejące prace
z dziedziny historii wojskowości.
5 Dowódcą artyleru kamienieckiej był nieznany z imienia major Heikling. Zob.
J. Woliński Oblgżenie Kamierica w 1672 r., "Zeszyty Naukowe WAP". Seria histo-
ryczna, R. 14: 1966, s. 194. W rzeczywistości Kamieniec został poddany Turkom za-
ledwie po dziesięciodniowej obronie, choć amunicji nie brakowało. Zdecydował brak
odpowiedniej liczby i wyszkolonej załogi oraz niezdecydowania postawa głównodowo-
dzącego obroną Mikołaja Potockiego. Por. J. Woliński Oblgżenie Kamierica w l672 ro-
ku, "Zeszyty Naukowe WAP" Seria Historyczna, t. 14 (44), s. 177-196.
458
Kiedy trzej komisarze, przysłani z rady senatu, stanęli w Buczaczu przed Ka-
plan paszą, ów zażądał odstąpienia Podola i Ukrainy oraz 100000 czerwo-
nych złotych rocznej daniny od Polski. O targach nie mogło. być mowy; Pols-
ka miała spaść niemal do rzędu księstw naddunajskich. W ostatniej przecież
chwili nadbiegły wieści radosne o niesłychanych przewagach nad Ordą het-
mana koronnego, który znów w kilka tysięcy pozostałego żołnierza w ciągu
10 dni rozpędził grasujące na Rusi czambuły, wyzwalając z pęt 44000 jasyru
i kładąc trupem w potyczkach pod Narolem, Horyńcem, Komarnem, Kału-
szem, Uhrynowem tysiące Tatarów. Wówczas Kaplan pasza spuścił z tonu,
ale tylko o tyle, że daninę zredukował do 22000 dukatów i pozwolił ją na-
zwać upominkiem. Dnia 18 października [1672 r.] podpisano traktat.
8. Konfederacje gołąbska i szczebrzeszyńska
Tymczasem właśnie od tygodnia na królewskim majdanie pod Gołębiem
rozsiadły się hałaśliwe tłumy pospolitaków. Postanowiono dla obrony maje-
statu rozszerzyć konfederację wielkopolską na cały kraj. Marszałkiem obrano
Stefana Czarnieckiego, bratanka wielkiego wodza. Ten do spółki z Michałem
Pacem i Szczęsnym Potockim zagłuszyli zdrowe głosy Krzysztofa Paca i O1-
szowskiego, niecąc w tłumach dziką nienawiść do stronników Francji, a w ich
liczbie do "zdrajcy" Sobieskiego, który w tych samych dniach nadstawiał kar-
ku za żony, dzieci i dobytek swych prześladowców.16 października podpisała
szlachta sążnisty akf konfederacji, nie pozbawiony, trzeba to przyznać, pew-
nych pomysłów reformatorskich. Wygłoszono zasadę doczesności wszystkich
urzędów (do 3 lat), oddano pod sąd (za sprawą Ubysza!) dawniejszych
szkodników sejmowych: Olizara, Zabokrzyckiego i Grudzińskiego; złożono
z urzędu i pozbawiono dóbr prymasa z braćmi, innych malkontentów odda-
no pod sąd. Po czym, nie czekając na wyrok, rycerstwo rozbiegło się łupić dobra
hetmana. Nie chcieli zrozumieć zacietrzewieni lojaliści, że hetman już jest
duehem daleki od zamachów buntowniczych, że w ogóle cały spisek detro-
nizacyjny zawisł w powietrzu skutkiem śmierci księcia de Longueville na polu
bitwy w Holandii, zaszłej jeszcze 12 czerwca (podczas przeprawy przez Ren
pod Tollhuys). Król wyraźnie gonił na ostre, wzywał do siebie wojska polskie
i posiłki brandenburskie. Na takie wezwanie odpowiedział Sobieski, tworząc
23 listopada związek wojska koronnego pod Szczebrzeszynem, zaprzysiężony
przy wierze katolickiej, przy majestacie, ale też przy dostojeństwie hetmań-
skim z wyraźnym ostrzem przeciwko wywrotowym uchwałom gołąbskim. Li-
twinów Pac w podobny sposób zorganizował po stronie króla. Około Nowe-
go Roku zaczęły się bijatyki między starym zaciągiem Sobieskiego a nowym
Czarnieckiego. Lecz tu nastąpiło opamiętanie.
Ogrom strat, poniesionych przez całe społeczeństwo bez różnicy partii
skutkiem odpadnięcia Podola i Ukrainy, przemówił silniej do dusz panów
i szlachty niż wszystkie zaklęcia bezstronnych patriotów. Ozwały się głosy za
podjęciem natychmiastowych zbrojeń celem zmycia hańby buczackiej. Kiedy
4 stycznia [1673 r.] konfederacja gołąbska wznowiła w Warszawie swe posie-
dzenia, nastrój w kole był już znacznie trzeźwiejszy. Przeciwnie, przyjaciele
prymasa i Sobieskiego, obradujący od 9 stycznia w Łowiczu, okazali teraz
459
większą zajadłość, traktując gołębian jako wywrotowców i wrogów wolności.
Głównym też żądaniem konfederatów szczebrzeszyńskich w rokowaniach
z Warszawą stało się skasowanie dyktatury króla i Czarnieckiego oraz przy-
wrócenie dawnych rządów sejmowo-sejmikowych bez żadnych zmian. Dzięki
staraniom nuncjusza Buonvisiego, biskupa [Andrzeja] Trzebickiego, wojewo-
dów Bieniewskiego i Chrapowickiego doszło 12 marca do pojednania stronnictw
bez czyjegokolwiek upokorzenia. W miesiąc potem (15 kwietnia) umarł naj-
zawziętszy opozycjonista, Prażmowski.
9. Chocim
Zjazd Warszawski, przybrawszy postać normalnego sejmu, zajął się roztrzą-
saniem wielkiego programu wojny z Turcją, jaki mu przedłożył Sobieski. Obok
środków dyplomatycznych, zmierzających do powołania wielkiej ligi europejskiej
z udziałem Moskwy i nawet Persji, zalecał hetman ustępstwa na rzecz Doroszenki
podniecanie do walki o wolność chrześcijan bałkańskich, ale nade wszystko żądał
podatków i wojska. Jakoż uchwalono akcyzę, cło powszechne, pogłówne tudzież
inne środki na utrzymanie 50000 armii. Jak było do przewidzenia, apel do Europy
nie przyniósł Polsce nic oprócz platonicznych wyrazów współczucia lub zachęty od
cesarza, cara i innych panów chrześcijańskich. Poganin [chan] Selim [Girej] dał
się przynajmniej nakłonić do neutralności. Doroszence nie ustąpiono Ukrainy,
a Chanenko zdradził Polskę, zajmując twierdzę Dymitr i poddając się Moskwie.
W październiku, pokonawszy wielkie trudności organizacyjne, oddał Sobieski pod
komendę królowi gotowe, wspaniałe 40-tysięczne wojsko; stawiła się nareszcie
i Litwa w 12000. Michał, już wówczas chory z przejedzenia, zwrócił buławę temu,
kto ją najgodniej mógł piastować. Wszyscy się tedy dali porwać Sobieskiemu
- wszyscy, od Jabłonowskiego do Paca i od Morsztyna do Czarnieckiego, chętni
i niechętni, poszli, gdzie on ich powiódł - pod Chocim. Tam w starodawnym
okopie Chodkiewicza spotkał go grzmiącą kanonadą Hussein pasza z 30000
Turków. Dalsze korpusy nieprzyjaciół, nie spodziewając się szybkiej rezolucji
Polaków, stały osobno w Kamieńcu i na Wołoszczyźnie.1 I listopada [1673] pod
osobistym dowództwem Sobieskiego pułki Rzeczypospolitej walnym szturmem
zdobyły obóz Husseina ze 120 działami. Pierwsza armia turecka przestała istnieć,
Mołdawia stanęła otworem. Lecz dalszą ofensywę przecięły z jednej strony
- znużenie zwycięzców, z drugiej - wiadomość o śmierci króla Michała, zaszłej
we Lwowie w przeddzień bitwy,10 tegoż miesiąca.
Pierwotna polityka Jana Sobieskiego
10. Bezkrólewie
Jak w 1669 r. stronnictwo francuskie, tak teraz austriackie, wzmocnione ro-
botą byłego dworu, mogło liczyć na łatwy tryumf. Wodzowie jego: prymas
[Kazimierz Florian] Czartoryski, Trzebicki, Dymitr Wiśniowiecki, Pacowie,
460
nie mogli sig poszczycić żadnym większym talentem, ale wiedzieli przynaj-
mniej, czego chcą: chcieli mieć królem Lotaryńczyka, utrzymując na tronie
i dając mu w zamęście dawną królową, Eleonorę, a zyskując w Austrii natu-
ralną przeciwko Turkom sojuszniczkę. Nie takjasno przedstawiała się przyszłość
ich przeciwnikom. Ludwik XIV, zrażony niechęcią ogółu szlacheckiego, po-
zwalał kandydować Kondeuszowi, ale nie popierał go czynnie i na zewnątrz sta-
wiał nieponętną kandydaturę księcia neuburskiego. Z takim wrogiem, jak
i z innymi pretendentami (np. z księciem duńskim) [Jerzym, bratem Chrystia-
na V] łatwą mieliby sprawę zwolennicy księcia Karola, lecz straszył ich kto
inny, i tego innego rywala starali się Pacowie utrącić za wszelką cenę. Na
konwokacji (15 stycznia-22 lutego) [1674] przeprowadzili dziwną, bo tylko
ustną uchwałę o wykluczeniu Piasta, fatalnie świadczącą o wartości idei, któ-
rą sami wynosili pod niebiosa od kilku lat.
Sejm elekcyjny (20 kwietnia-9 czerwca) odbył się już w innym nastroju.
Florian Czartoryski umarł (16 maja), opozycja zdążyła zebrać siły. Przez zimę
wojna na Wołoszczyźnie przestała robić postępy: Sieniawski, który zajął był
w grudniu Jassy, został wyparty przez Turków na Ruś, przyjazny Polsce ho-
spodar mołdawski, [Stefan XI] Petryczejko, wygnany. Co gorsza, z począ-
tkiem 1674 r. kniaź [Grigorij] Romodanowskij, przyjąwszy hołd od Chanen-
ki, wkroczył na polską Ukrainę i przywiódł do uległości carowi cały kraj po
Dniestr. Wprost już nie wiadomo było, kto niebezpieczniejszy: pohaniec wróg,
czy chrześcijanin sprzymierzeniec. Zrozumiał wtedy naród, że lepiej od nie-
doświadczonego Lotaryńczyka i od starego, niepewnego Kondeusza potrafi
bronić kraju ten, kto go już tylokrotnie obronił w Podhajcach, pod Kału-
szem, pod Chocimiem. Jan Sobieski, rzecz znamienna, do ostatka odpychał
od siebie pokusę i pracował dla Kondeusza. Tymczasem wszakże agitowali
za nim oficerowie i pertraktowała z nowym ambasadorem francuskim, [Tous-
saintem de] Forbin Jansonem, Marysieńka. Ona to przekonała ambasadora,
że tylko marszałek-hetman, występujący we własnym imieniu, zdoła udarem-
nić akcję obozu austriackiego. Już pod koniec elekcji, kiedy Pacowie bez-
względnie parli do obioru Karola, grożąc w przeciwnym razie osobnym jego
obiorem na Litwie, znalazły się pod ręką francuskie liwry na zrównoważenie
cesarskich talarów, wtedy też czysty głos serca i staropolskiej racji stanu od-
zyskał w tłumie swoje prawa i za przewodem Stanisława Jabłonowskiego z ty-
sięcy piersi Korony oraz Litwy radziwiłłowsko-sapieżańskiej buchnął okrzyk:
"
Vivat Król Jan!", co słysząc, poseł austriacki Schaffgotsch skłonił Paców do
rezygnacji, wytargowawszy tylko dla Eleonory przyzwoitą oprawę.
11. Indywidualność Jana I11
Tym razem instynkt zbiorowy nie zmylił wyborców. Jan Sobieski (urodzony
w Olesku 17 sierpnia 1629 r.), syn wybitnego parlamentarzysty, senatora i dy-
plomaty Jakuba, prawnuk po kądzieli (przez Teofilę Daniłowiczównę) Żół-
kiewskiego, świetnie więc urodzony, starannie w Akademii Krakowskiej wy-
kształcony, poznał był Anglię, Francję, Niderlandy, Niemcy, Turcję w długich
podróżach, ostrzył szablę w kilkunastu kampaniach, rozszerzał swój widno-
krąg polityczny pod osobistym wpływem Ludwiki Marii, do której obozu
461
przylgnął najpierw jako kochanek, potem jako mąż Marii Kazimiery. Tempera-
ment ognisty, natura uczuciowa, bogata, umysł bystry i otwarty, żarliwy
w wierze, lecz jak na owe czasy swobodny w myśleniu, ogarniający wszystko, od
spraw bałtyckich do czarnomorskich, od tajników dyplomacji do arkanów stra-
tegii i od filozofii, poezji do handlu i agronomii, charakter rwący się do wielkich
czynów i najlepszej sławy, mówca w gabinecie wykwintny, w senacie majestatycz-
ny a dostępny, w obozie popularny i chwytający za serce, stanowił żywe prze-
ciwieństwo przyziemnego Michała. Człowiek, jak już z tego zestawienia wynika,
wyższy nad całą generację, aczkolwiek nie wyprzedzający epoki. Wóaz narodu,
powołany na to, aby podnosić ku sobie szlachetniejsze pierwiastki, a nie zniżać się
ku pospolitości, jak to czynił poprzednik. Zgoła, rozglądając się w galerii
współczesnych, każdy musi przyznać, że godniejszego Piasta nie mogła Rzecz-
pospolita wyszukać w 1674 r., ijeżeli on nie wprowadzijej na drogę zbawienia, to
zaiste nie w osobie monarchy, ale w samej zasadzie elekcyjnej tudzież w zasadach,
pojęciach i skłonnościach ogółu tkwiło źródło słabości Polski.
12. Monarchizm Sobieskiego
Natychmiast po elekcji, nie czekając na uroczystą chwilę zaprzysiężenia
paktów konwentów (5 czerwca) [1674 r.], zdeklarował się Jan III w publicznej
mowie urodzonym w równości szlachcicem, wybrańcem wolnego i tym samym
prawowicie samowładnego narodu. Brzmiał w tych słowach oddźwięk wro-
dzonego, szczerze polskiego odczucia swobód narodowych, ale zarazem była
w nich manifestacja, podyktowana rozumem stanu, wobec tłumów wciąż jeszcze
nastrojonych wrogo względem wpływów francuskich. Jakkolwiek przecież czcił
i umiłował Sobieski dawny ustrój Rzeczypospolitej, na pewno nie solidaryzował
się z bezgranicznym pożądaniem swobód przenikającym rzesze sejmikowe;
owszem, od początku zapragnął wzmocnienia monarchii i w październiku 1674 r.
zwierzył się dyplomatom z myślą absolutystycznego zamachu stanu. Oczywiście
byłby to absolutyzm nie na modłę ani miarę Filipów i Ludwików; nikt nie myślał
o skasowaniu sejmów, sejmików, trybunałów: ale zamach musiałby uprzątnąć
nadużycia "wolnego głosu", ulepszyć kierownictwo polityki zewnętrznej i za-
prowadzić sukcesję tronu. Myśl podobała się posłom francuskim, ile że rokowała
powstanie na tyłach Habsburgów groźnej potęgi polskiej, znalazła też ogólniko-
we uznanie na dworze Ludwika, byle Sobieski sam przez zwycięstwa i podboje
utorował sobie drogę do owego "absolutyzmu". Pieniędzy na ten cel gabinet
francuski płacić nie myślał, orężem też za daleko mu było do Polski sięgać, za to
dyplomatycznie mógł poprzeć Sobieskiego i popierał istotnie, popychając jego
chęci zdobywcze w pożądanym dla siebie kierunku.
A Jan III, od 1667 r. szczęśliwy ojciec małego Jakubka, mocno przyswoił sobie
zasadniczy plan działania: aby rzucić na zewnątrz trawiącą się w troskach
o nierządne wolności energię narodową i utrwalić swój ród na tronie przez
wielkie czyny wojenno-polityczne. Tylko że wybór orientacji był niełatwy. Serce
hetmańskie tęskniło do dalszych bojów z półksiężycem za chrześcijaństwo,
ciągnęło nad Dniestr i Dunaj. Umysł królewski przewidywał czy przeczuwał
z czasem gorszych nieprzyjaciół w tych trzech państwach, które wówczas nazy-
wały się sprzymierzeńcami Polski (Austria i Brandenburgia od 1657 r., Moskwa
462
od 1667), ale które niebawem miały pogwałcić elekcję polską, moralnie w 1697 r.,
fzycznie w 1733, a po 100 latach miały kraj nasz rozebrać. Te przeczucia wzięły
górę w pierwszych latach nowego panowania, studząc zapał Sobieskiego do
wojny z Turcją, a obracając jego uwagę przede wszystkim na Prusy Wschodnie
i i Węgry.
13. Widoki nadbałtyckie i zakarpackie
Wyprawa zdobywcza Ludwika XIV na Holandię (1672) przeistoczyła się
niebawem w wojnę z koalicją holendersko-austriacko-hiszpańsko-brandenbur-
ską (1674). W styczniu 1675 r. zaatakowała kurfirsta Szwecja, a pod jesień
tegoż roku, na wiadomość o klęsce Szwedów pod Fehrbellinem, do wielkiej
koalicji przystąpiła Dania, odciągając główne siły szwedzkie do Saksonii.
W ten sposób dwie największe potęgi militarne Zachodu i Północy, które
wygrały wojnę trzydziestoletnią, ujrzały przeciwko sobie liczebną przewagę
państw słabiej zorganizowanych. Sobieski nie wahał się ani chwili w wyborze
przyjaciół, którzy by mu pomogli wyzyskać koniunkturę. Z jednej strony
powstańcy węgierscy, szukając czynnego poparcia w Polsce przeciwko Leopol-
dowi I, ofiarowali koronę św. Stefana bądź Stanisławowi Lubomirskiemu, sta-
roście spiskiemu (późniejszemu marszałkowi), bądź też później, przed samą
kampanią żórawińską, samemu Sobieskiemu dla królewicza Jakuba. Król od-
powiedział na to, że syna potrzebuje dla Polski, ale pozwolił agentom fran-
cuskim poprzez kraje Rzeczypospolitej zaopatrywać Węgrów w pieniądze i re-
kruta. Jeszcze później w 1677 r. upoważnił król maltańczyka Hieronima Lu-
bomirskiego do zwerbowania w Polsce kilku tysięcy ochotników i do pójścia
z nim na Węgry na pomoc "kurucom" [Emeryka] T k ly'ego.
Z drugiej strony, z Prus Wschodnich, dolatywały do uszu dworu warszaw-
skiego prośby o opiekę, płynące z łona szlachty gnębionej przez Fryderyka
Wilhelma; nadarzała się sposobność nie tylko do pomszczenia Kalksteina, ale
do powetowania i wywrócenia umowy welawsko-bydgoskiej. Na tym tle już
w lecie 1674 r. powstał projekt dywersji polskiej bądź przeciwko Hohenzol-
lernom - w Prusach, bądź przeciwko Habsburgom - na Węgrzech albo na
Śląsku. A I 1 czerwca 1675 r. Sobieski podpisa z Forbin Jansonem w Jaworo-
wie formalne tajne przymierze polsko-francuskie, według którego Ludwik XIV
miał płacić Polsce 200000 talarów rocznego zasiłku na koszty wojny z elek-
torem, dodawać drugie tyle w razie wojny polsko-austriackiej, a nad to
200000 franków jednorazowo na przyspieszenie pokoju z Turcją. Jako cel
aliansu wskazano przyłączenie Prus Książęcych do Rzeczypospolitej, zastrze-
gając, że pokój może być zawarty nie inaczej, jak za zgodą Francji.
14. Dalsza wojna z Turcją
Cała ta akcja była jednak możliwa dopiero pod warunkiem pogodzenia się
z Turcją. Nowi sojusznicy słusznie rozumieli, że Porta może się obejść bez
posiadania Podola i bez zwierzchnictwa nad Kozaczyzną, że natomiast nie
463
zdoła ona utrzymać obojga wbrew Polsce, Moskwie i Austru, gdyby wystąpiły
solidarnie. Interes Turcji wymagał rozłączenia potęg chrześcijańskich. Licząc się
z tym, Jan zamówił sobie dobre usługi Francuzów i dążył do zaszczytnego
ukończenia niepolitycznej wojny, tj. do odzyskania w miarę możności Kamieńca
i Ukrainy w drodze polubownej. Atoli duch zaborczy K prulich ślepy był na
wszelkie rachuby. W 1674 r. główna siła Mehmeda IV spadła na Ukrainę,
spiesząc na pomoc oblężonemu rzez Moskali w Czehryniu Doroszence.
Romodanowskij i [Iwan] Samojłowicz uciekli do siebie, za Dniepr. Sobieski
obserwował te zapasy ze Złoczowa; w październiku rozpoczął działania,
odzyskał Bar, Mohylów, Kalnik i Bracław, wybierał się pod Kamieniec, szacha
perskiego [Sulejmana] zapraszał do przymierza, ale i teraz niechęć Michała Paca
odciągnęła z wyprawy Litwinów, uniemożliwiając większe działania zaczepne.
Na drobnych utarczkach i bałamutnych rokowaniach z chanem tudzież
Doroszenką zeszła najbliższa wiosna. Jesień miała oglądać nowy wielki bój pod
Lwowem. Król posterunkami opatrzył całe południe od Białej Cerkwi i Chwa-
stowa do Baru i Szarogrodu. W czerwcu poselstwo polskie wstrzymane zostało
przez chana w drodze do Konstantynopola, 60000 Turków pod Ibrahimem
Szyszmanem i 100000 Tatarów pod Selim Girejem wkroczyło przez Podole na
Ukrainę, idąc na Zbaraż i Lwów 6. Zbaraż uległ przemocy dzięki nieskoordyno-
wanej z ogólnym planem akcji Dymitra Wiśniowieckiego; Lwów obronił sam
król w świetnym ataku husarskim, wykonanym na trzykroć liczniejszy korpus
nureddyna (22 sierpnia). Jeszcze kilka zwycięskich potyczek Jabłonowskiego
i Sieniawskiego, pościg za dziczą tatarską aż po Suczawę i ziemie polskie,
z wyjątkiem Kamieńca, zostały oczyszczone z najeźdźców. Jednocześnie sojusz-
nicy Moskale zdobyli Korsuń i Czehryń, przyjęli w carskie poddaństwo
Doroszenkę i Sirkę.
15. Żbrawno
Dopiero po tych dwóch kampaniach urządził król sobie i Marysieńce ko-
ronację w Krakowie (2 lutego 1676); na sejmie koronacyjnym (4 lutego-
14 marca) przeprowadził uchwałę o utworzeniu stutysięcznej armii . Wszakże
i to nie zmiękczyło Turków, którzy, znając powolność zbrojeń polskich, zby-
wali pogardliwie kroki pojednawcze ambasadora francuskiego [Karola Fran-
ciszka de] Nointela, a na sierpień przygotowali nową inwazję. Poprowadził
ją w sile 200 000 szabel s i muszkietów Ibrahim Szejtan ("Szatan"), pasza
Damaszku. Dzielni partyzanci: [Andrzej] Dymidecki, Michał Rzewuski, [Mi-
chał] Zbrożek zdołali opóźnić nieco pochód "Szatana", ale miasta i zamki
6 Armię turecką serdara Ibrahima Szyszmana, liczącą wówczas 20000 żołnierzy,
poprzedzało około 10000 Tatarów. Z tymi siłami stoczył Sobieski 24 sierpnia 1675 r.
bitwę pod Lwowem. Zob. Z. Wójcik Jan Sobieski, s. 244-247.
' Sejm podjął uchwałę o wystawieniu przez Rzeczpospolitą 60-tysięcznej armii,
a jedynie dla odstraszenia przeciwnika rozpowszechniono wieści o formowaniu 100-ty-
sięcznej armii. J. Wimmer, dz. cyt., s.191.
e Armia turecko-tatarska liczyła około 40000 zbrojnych. Zob. Z. Wójcik Jan So-
bieski, s. 251.
464
ruskie, z wyjątkiem Stanisławowa, padały prędzej czy później pod ciężarem
mas najezdniczych. Nadbiegł wreszcie w samą porę król i sprawiwszy na
nowo całą swą siłę (16000 żołnierzy), spotkał nawałę w świetnie umocnionym
obozie pod Żórawnem. Tam, po dwóch tygodniach kanonady i bitew, stra-
cili rozpęd muzułmanie i przyjęli, po części dzięki akcji posła francuskiego
[Franciszka] Bethune'a, preliminarze pokoju9. Białą Cerkiew i Pawołocz zo-
stawiono w rękach polskich, Kamieniec w tureckich; Bar, Międzyboż, Niemi-
rów i Kalnik formalnie przyznane Turkom, umyślił Sobieski mimo wszystko
zatrzymać przy sobie. Jasyru nie dano. Haracz poszedł w zapomnienie, a cały
spór o Podole i Ukrainę został odesłany do załatwienia w drodze dyploma-
tycznej przez wielkie poselstwo polskie w Carogrodzie, a przy dalszym
pośrednictwie Francji. Zaznaczmy z góry, że owo poselstwo wyruszy dopiero
na wiosnę 1677 r. w osobie Jana Gnińskiego, jednego z najzaufańszych po-
wierników króla, i mimo najlepszej chęci dworu warszawskiego nie zdoła
zażegnać ostatecznej walki między Polską a islamem.
16. Opozycja na sejmach 1676-1677 r
Tymczasem wielki plan jaworowski, obliczony na tajemnicę i szybkie wy-
konanie, przeniknął do wiadomości wrogów Polski, tracąc przez to ostrze.
Austria, zdaje się, pierwsza odgadła i niebezpieczne konszachty polsko-fran-
cuskie, i ambicję monarchiczną Jana III. Zaraz też, rzecz szczególna, poszu-
kała pomocy do zwalczania dążeń Sobieskiego nie w pokrewnej Branden-
burgii, z którą miała stosunki dość naprężone, ale w dalekiej, prawosławnej
Moskwie. Tam, 22 października 1675 podpisali pełnomocnicy cesarscy z boja-
rami preliminaryjny traktat wzajemnego ubezpieczenia przed Turcją i Pol-
ską, i to nie tylko przed napadem polskim na Węgry, ale również przed
zamachem Sobieskiego na starodawne, znane wolności polskie. Traktat ten-
jeden z najdawniejszych, jakie uknuto celem utrzymania nierządu w Pol-
sce - nie wszedł co prawda w życie, bo przeszkodziły temu śmierć Aleksego
Michajłowicza i akcja turecka na Ukrainie. Natomiast wewnątrz Rzeczypo-
spolitej wywrotowe zabiegi austriackie zbiegły się brandenburskimi i osiąg-
nęły znacznie lepszy skutek niż podobne próby polskie w Prusach i na Wę-
grzech. Bo też obóz austriacki, zepchnięty do roli opozycji przez tryumf So-
bieskiego, nie dał jeszcze za wygraną. W Małopolsce służyli Leopoldowi na
czele licznych klientów biskup Trzebicki, Stefan Czarniecki i hetman Dymitr
Wiśniowiecki, ten ostatni sowicie opłacany z Wiednia. Na Litwie zgubę knuli
Janowi III Pacowie, obaj na równi z Marcjanem Ogińskim, wojewodą troc-
kim, pozostający w najczulszej przyjaźni z posłem moskiewskim [Wasylem]
Tiapkinem, gotowi raczej zerwać unię i połączyć się z caratem niż znosić
rządy Sobieskich, gotowi nawet podsunąć królowi truciznę. A w Wielko-
polsce trwał i zakorzeniał się podziemny wpływ kurfirsta, szerzony przez
takich warchołów i sprzedawczyków, jak [Wojciech] Breza, starosta nowo-
y Po długich rokowaniach, które ze strony polskiej prowadzili: Tomasz Karezewski,
oboźny wojskowy i podkomorzy chehnski, Jerzy Wielhorski, w dniu 17 października
1676 r. podpisano rozejm pod Żórawnem. Zob. tamże, s. 251-252.
465
dworski, [Stanisław] Krzycki, [Gabriel] Sokolnicki, podkomorzy kaliskilo,
i niepoprawny, o lat 20 za długo żyjący, Jan Leszczyński.
W ciągu 1675 r. główni malkontenci wszystkich trzech prowincji zawiązali
tajemną konfederację celem niedopuszczenia do koronacji Sobieskiego; niektórzy
skłonni byli podobno przeboleć to nieszczęście, byle przeszkodzić koronacji Marii
Kazimiery, rozwieść ją z mężem i ożenić króla z Eleonorą. Kiedy nadzieja ta
zawiodła, spiskowcy wytężyli siły, aby udaremnić akcję króla w Prusach i na
Węgrzech. Jeszcze przed sejmem koronacyjnym słychać było szepty, że cesarz
i elektor nie dopuszczą do pokrzywdzenia swobód szlacheckich; podczas sejmu
opozycja kołatała do posłów austriackich o wyraźną obietnicę protekcji; po sejmie,
który w gruncie rzeczy był zwycięstwem dworu, bezskuteczność uchwał o zbroje-
niach przeważnie była znowu zasługą [Dymitra] Wiśniowieckiego i towarzyszy.
Znacznie gwałtowniejsze starcie stronnictw nastąpiło na pierwszym sejmie zwyczaj-
nym (w Warszawie,14 stycznia-27 kwietnia 1677 r.), już po rozejmie żórawińskim,
kiedy dwór przystępował do realizowania swych planów północnych. Widać już
było wyraźnie, że sejm nie zatwierdzi jednomyślnie przymierza z Francją ani też nie
uchwali wypowiedzenia wojny Fryderykowi Wilhelmowi, że zatem trzeba będzie
wciągać Rzeczpospolitą do imprezy pruskiej pośrednio, sposobem dawnym Zyg-
munta III albo późniejszym Augusta II. Dwór myślał o skleceniu przymierza ze
Szwecją, która, chcąc skutecznie działać w Prusach, potrzebowała polskiej rękojmi
przeciwko podejrzanej Moskwie. Temu planowi poseł kurfrsta, [Jan] Hoverbeck,
przeciwstawił propozycję przymierza polsko-brandenburskiego celem odzyskania
dla Polski Inflant. Plan taki leżałby w interesie Litwy, bo otworzyłby jej wolną
żeglugę do Rygi, gdyby nie to, że słaby eksport z Wielkiego Księstwa korzystał ze
znacznych dogodności w Królewcu. Pacom też więcej zależało na osłabieniu pozycji
Sobieskiego niż na zdobyciu Intlant.
Oczywiście Jan III nie dał się zbić z tropu ofertą Hoverbecka, wiedząc dobrze,
czym byłyby dla Rzeczypospolitej odzyskane bliskie Prusy, a czym dalekie,
trudne do obronienia przed Moskwą i Szwecją Inflanty. Ale opinię szlachecką
łatwiej było zmącić i o to głównie chodziło. Ze swojej strony nuncjusz
[Franciszek] Martelli wymógł na Sobieskim (6 marca 1677) obietnicę zerwania
ugody żórawińskiej z chwilą dojścia do skutku przymierza panów chrześcijań-
skich. Rzecz prosta, obietnica ta na razie do niczego nie obowiązywała; inne
sukcesy, osiągnięte przez obóz austriacki na sejmie, też poważniej wyglądały na
pozór, niż się przedstawiały w rzeczywistości. Tak np. wznowienie z Austrią
aliansu 1657 r., chociaż istotnie doprowadzone do skutku 24 kwietnia, miało
charakter raczej platoniczny; uchwalone przez sejm odnowienie paktów welaw-
skich 11 również dawało się w praktyce ominąć, skoro nie Polacy, lecz Szwedzi
mieli zdobywać Prusy Wschodnie. Redukcję wojska koronnego do zwykłej,
pokojowej liczby 12000 przeforsowali Pacowie i ich przyjaciele z rzeczywistą
ujmą dla powagi państwa, ale bez szkody dla planów króla, który właśnie
z rozpuszczonych oddziałów najłacniej mógł werbować ochotników celem
lo pobierali oni wówczas stałe pensje od elektora brandenburskiego. W. Breza-
1000 talarów, Gabriel Sokolnicki, wówczas stolnik kaliski, 500 ilorenów, a podko-
morzy kaliski, Stanisław Krzycki -1200 ilorenów. Zob. K. Matwijowski Pierwsze sejmy
z czasów Jana I11 Sobieskiego, Wrocław 1976, s.151.
11 ponownie zaakceptowano pakta welawsko-bydgoskie 17 maja 1677 r. Zob.
tamże, s. 233.
466
przekomenderowania ich do szwedzkiej wyprawy. Spory w izbach ujawniły tak
krańcową rozbieżność poglądów na interesy zagraniczne Rzeczypospolitej, że
tylko wypadki zewnętrzne mogły rozstrzygnąć, który prąd przeważy w polityce:
francuski czy też austro-brandenburski.
17. Kryzys (1677-1678)
Zaraz po sejmie król pojechał do Gdańska pod pozorem rozsądzenia sporów
między patrycjatem miejskim a pospólstwem; w rzeczywistości pragnął zbli-
żyć się do upragnionego morza, utwierdzić swój wpływ w bogatym mieście,
dopilnować z bliska roboty politycznej na terenie pruskim i dokończyć roko-
wań ze Szwedami. Od czerwca Szczecin był oblegany przez Brandenburczy-
ków, a spadkobiercy Karola Gustawa wciąż nie okazywali zdolności do ener-
gicznego czynu. 21 sierpnia podpisano z posłem [Andersem] Lilieh kiem
tajną konwencję, na mocy której rząd szwedzki zobowiązał się przysłać na
podbój Prus Wschodnich 8-10000 wojska, Sobieski miał dodać 6-7000 prywat-
nego zaciągu. Prowincja, zdobyta wspólnym wysiłkiem, bez udziału Rzeczy-
pospolitej, przeszłaby na własność Jana III i jego następców; tylko Kłajpedę
mogliby Szwedzi zatrzymać w okupacji do końca wojny. Równocześnie Hiero-
nim Lubomirski uzbroił czterotysięczny oddział posiłkowy i posłał go na
Węgry, gdzie też niebawem podniecony ruch powstańczy wybuchnął zdwojonym
płomieniem. W listopadzie, aby przyspieszyć zerwanie, posłał Sobieski Jana
Górzyńskiego do Berlina z szeregiem wyzywających żądań. Czekano tylko na
wkroczenie Szwedów. Tu wszakże ciężki nastąpił zawód: generał [Bengt]
Horn przeczekał upadek Szczecina, przetrwonił fundusze wojskowe, krótko
mówiąc, zmarnował zupełnie pomyślny moment. Nie zmarnowali tymczasem
ani chwili przeciwnicy. Elektor, dowiedziawszy się przez nieostrożność Szwe-
dów o traktacie gdańskim, zaprotestował przeciw przemarszowi Horna przez
Kurlandię i Litwę, i zapowiedział, że jako sojusznik Polski na podstawie
traktatu bydgoskiego poszuka wrogów, gdziekolwiek będą się znajdowali.
W Wiedniu, za pośrednictwem Duńczyków, porozumieli się Austriacy z Bran-
denburczykami względem wspólnej akcji korupcyjnej w Polsce. Byłoby oczy-
wistą przesadą twierdzić, że grube sumy, ofiarowane wówczas Wiśniowieckie-
mu (100000 guldenów), Pacom, Jabłonowskiemu, zwichnęły całe przedsię-
wzięcie pruskie, niemniej, przy obojętnym wobec spraw bałtyckich nastroju
ogromnej większości narodu, kiedy politykę frankofilską Sobieskiego popiera-
li tylko nieliczni wtajemniczeni panowie, jak podkanclerzy [Jan] Wielopol-
ski, Hieronim Lubomirski, nowy prymas [Andrzej] Olszowski, biskup [ka-
mieniecki, Stanisław] Wojeński (negocjator umowy gdańskiej), Gniński, [Jan]
Bąkowski, wojewoda pomorski, wobec kuszących zachęt przeciwnych Fryde-
ryka Wilhelma, wobec niedołęstwa Szwedów, a nade wszystko nierozwikłanej
sytuacji na południowym wschodzie, nawet owe srebrniki niemieckie mogły
odegrać i odegrały istotnie rolę deprymującą. W lutym 1678 r. Król opuścił
Gdańsk, nie doczekawszy się Szwedów. Po trosze nadchodziły z Carogrodu
i z Ukrainy wiadomości, które podcinały wszelką żyłkę zaczepną wobec Pół-
nocy. Gniński donosił, że nowy wezyr Kara Mustafa, pyszałek i drapieżnik
podobny do K prulego, nie chce słyszeć nie tylko o zwrocie Kamieńca, ale
467
i o utrzymaniu przez Rzeczpospolitą czterech twierdz ukraińskich. Kawaler
[Samuel; Proski, zmuszony do towarzyszenia Turkom w wyprawie na Ukrai-
nę, malował straszną potęgę najeźdźców, ich dwukrotny atak na obsadzony
przez Moskwę Czehryń, który też niebawem (w sierpniu 1678) miał sig za-
mienić w kupę gruzów.
Ostatni konsekwentny krok postawił Sobieski na obranej drodze na radzie
senatu w Lublinie (w kwietniu). Uchwalono tam ratyfikować rozejm żóra-
wiński i wydać Turkom Bar, Międzyboż, Niemirów i Kalnik; zarazem wy-
słano do Moskwy [Michała] Czartoryskiego, wojewodę wołyńskiego, i [Kazi-
mierza Jana] Sapiehę, połockiego, na dalsze układy o Kijów; ci wyzyskując
ciężkie położenie Czehrynia, wymogli przynajmniej przy renowacji rozejmu
(17 sierpnia) wypłatę 2000000 złotych, jako też zwrot Newla, Wieliża i Sie-
bieża. Wreszcie około tegoż czasu zaszły wypadki, które spowodowały zupełny
zwrot w polityce Sobieskiego. Wiśniowiecki i Jabłonowski przecięli komuni-
kację poselstwa francuskiego z Węgrami. Pacowie groźnie stawili czoło prze-
marszowi Szwedów, co więcej, król wpadł na trop wielkiej konspiracji Wi-
śniowieckiego i Trzebickiego z Karolem Lotaryńskim (od 6 lutego mężem
Eleonory), zmierzającej do oddania Krakowa i Częstochowy w ręce austriackie
oraz osadzenia Lotaryńczyka na tronie polskim. Szybko zapobiegł król za-
machowi, ale niemniej szybko ocenił niebezpieczeństwo rozbratu z opinią ogó-
łu i zwołując na 14 grudnia sejm do Grodnal2, przygotował nań program
nowej polityki.
18. Sejm grodzieński 1678/1679 r.
Obradował wśród odgłosów milknącej burzy na Zachodzie, ale też pod wra-
żeniem końcowych strzałów wojny szwedzko-brandenburskiej. Ludwik XIV,
rozbiwszy solidarność swych wrogów, kończył wojnę z Holandią i Habsbur-
gami jako tryumfator; Szwedzi w ostatniej ćhwili zdobyli się na przemarsz,
aby niezwłocznie ponieść porażkę od kurfirsta pod Kuckernese (30 stycznia
1679) i uciec przez Żmudź do Rygi, po czym już tylko Francja mogła ich ura-
tować od zemsty zwycięskiego, ale opuszczonego przez przyjaciół Fryderyka
Wilhelma. W tych przykrych chwilach dwór z wielką zręcznością nie tylko
uniknął na wyborach klęski, ale nawet stworzył sobie w izbie poselskiej po-
kaźną, lojalną większość. Z obu stron ściągnęły na sejm żywioły gotowe do
walki. Wiśniowiecki i Pacowie, wsparci przez Hoverbecka i posła cesarskie-
go [Wenzla] Altheima, gotowali oskarżenie przeciwko [Hieronimowi] Lubo-
mirskiemu o jego praktyki na Węgrzech, odmawiali Szwedom prawa prze-
marszu, a przyznawali je Brandenburczykom. Bethune podniecał króla do
wytrwałości, a sam w sekrecie, podobnie jak obaj dyplomaci niemieccy, spo-
sobił się do zerwania sejmu. Niezaprzeczenie Sobieski miał do zarzucenia mal-
kontentom gorsze zbrodnie niż oni Lubomirskiemu, bo i samowolną akcję
Paców przeciwko Szwedom i spisek Wiśniowieckiego oraz towarzyszy z Lo-
taryńczykiem; cóż, kiedy nie mógł ani jednym, ani drugim dowieść winy,
lz Sobieski zwołał sejm walny do Grodna na dzień 15 grudnia 1678 r. Zob.
Z. Wójcik Jan Sobieski, s. 285.
468
a gdyby nawet mógł, to odsłaniając rzeczywiste oblicze opozycji, naraziłby
tylko sejm na zerwanie. A tu chodziło o zgodne zajęcie stanowiska wobec
niebezpieczeństw grożących z południa, o nowe zbrojenia, nową inicjatywę
dyplomatyczną, teraz już stanowczo przeciwturecką. Skończyło się na kom-
promisie. Uchwalono odwołanie kup swawolnych z Węgier, oprawę dla kró-
lowej, podniesienie wojska koronnego do 32000, litewskiego do 1000013
upoważniono króla i wielką delegację ze 116 senatorów i posłów do powzię-
cia decyzji w sprawie stosunku do Turcji zależnie od tego, jaki rezultat przy-
niosą poselstwa wyprawione do dworów europejskich z zachętą do utworze-
nia ligi chrześcijańskiej.
Pierwszy rozdział dziejów królewskich Sobieskiego został tedy zamknięty
odwrotem na całej linii.
Lata przejściowe
19. Jeszcze o motywach zwrotu w polityce Sobieskiego
Nie sama tylko trudność przeparcia na sejmach wojny pruskiej wbrew
opozycji Wiśniowieckiego i Paców skłoniła króla do rezygnacji, wszak osta-
tecznie można było działać przez konfederację, przez zamach stanu. Podsta-
wy nowego zwrotu były inne i po części głębsze. Niezależnie od znanych nam
okoliczności zewnętrznych, pewną rolę odegrały pobudki osobiste, mianowi-
cie urażona miłość własna królowej Marii Kazimiery, wbrew której niełatwo
było zakochanemu mężowi forsować swe plany. Ludwik XIV nie bez racji
traktował Marysieńkę jako swoją dożywotnią poddankę, skoro ona sama, za-
pominając o swej godności monarszej, raz po raz kołatała o różne zyski ma-
terialne dla siebie lub rodziny; król francuski odmawiał jej w razie przyjazdu
do Francji królewskiego przyjęcia, jej ojcu, staremu hulacel4, nie chciał przy-
znać tytułu parowskiego, samemu Sobieskiemu wzbraniał się zwrócić sumy
wyłożone niegdyś na popieranie kandydatury Longueville'a. Były to wszakże
jeno ostatnie krople, które przepełniły czarę urazy do Francji. Ważniejsze mo-
tywy tkwiły w samych założeniach duchowych ówczesnej polityki polskiej,
z konieczności przystosowującej się do popędów mas. Pierwotna orientacja
Sobieskiego, usprawiedliwiona poniewczasie późniejszym obrotem dziejów, tra-
fiła do przekonania tym nielicznym umysłom, które wierzyły w straszną prze-
powiednię Jana Kazimierza; dla szerokiego ogółu przewidywanie rozbioru nie
było dostępne. Ogół pamiętał rabunki i pożogi szwedzkie, a nie zgadywał roli
dziejowej Hohenzollernów; nie mógł przeboleć Buczacza, jasyrów, utraty Po-
dola i połowy Ukrainy, a przebolał Andruszów, Smoleńsk, Kijów i wolał uni-
kać trudnej wojny moskiewskiej. Interesy ogromnej części możnowładztwa
13 Na wypadek wojny z Turcją uchwalono 36 000 żołnierzy z Korony, a 12 000
z Litwy. Zob. tamże, s. 291.
14 Ojcem Marysieńki był Henri Albert d'Arquien de la Grande (1613-1707), ka-
pitan gwardii przybocznej Filipa, ksigcia Orleanu, od 1678 r. przebywający na dworze
Sobieskiego.
469
pchały hzeczpospolitą do odzyskania awulsów południowo-wschodnich, ale
i znaczna większość drobniejszej szlachty nierównie żywiej odczuwała aktual-
ne niebezpieczeństwo tureckie niż przyszłe niemieckie. Fala uczuć przeciwmu-
zułmańskich, starannie poddymana z Rzymu i Wiednia, wzbierała. Jeżeli jaki
nastrój mógł jeszcze porwać pogrążający się w biernym domatorstwie naród,
to właśnie było nim uczucie żalu i upokorzenia oraz zapał do walki krzyżowej
z półksiężycem. Ten ton religijno-wojenny, zanim ogarnął rzesze, odzywał się
z utworów największych poetów owej doby, Wacława Potockiego i Wespazja-
na Kochowskiego; w te struny umiał uderzać nuncjusz Martelli, nuncjuszowi
wtórowało niższe zwłaszcza duchowieństwo, duchowieństwu coraz chętniej
wtórował naród. Pod znakiem krzyża, w oparciu o ten nastrój opinii publicz-
nej, można było obiecywać sobie osiągnięcie niejednego celu polityki domo-
wej, niedostępnego przy innej orientacji na zewnątrz.
20. O lepszy rząd
Myśl dynastyczna przewija się przez wszystkie etapy polityki Jana III.
Król dąży do zapewnienia synowi takiego stanowiska, aby Polacy we wła-
snym interesie musieli obrać go na następcę, a zagranica musiała ten wybór
poprzeć. Czy zanosi się na utwierdzenie rządów polskich nad brzegiem Bał-
tyku przez wiadome plany zaborcze, przez rozjemstwo w sporach gdańskich,
przez rozgospodarowanie się w Pucku lub projektowany nabytek Połągi, czy
błyska nadzieja owładnięcia Węgrami albo Wołoszą, zawsze towarzyszy tym
planom chęć utorowania drogi do tronu Jakubowi. Stąd wczesne i liczne pro-
jekty małżeństw między Jakubem i księżniczką bourbońską, albo przynajmniej
z elektorówną bawarską spowinowaconą z Bourbonami, albo od 1678 r. z arcy-
księżniczką. Król nie spocznie, dopóki nie osiągnie przynajmniej połowiczne-
go w tych staraniach sukcesu. Wiedzą o tych chęciach sąsiedzi i próbują
wytargować na Sobieskim realne korzyści państwowe w zamian za perspekty-
wę poparcia jego rodowych ambicji. W Polsce ambicje te wywołują łatwo
zrozumiały opór. Król parę razy próbował na naradach wojennych lub sena-
torskich sondować grunt dla elekcji vivente rege. Rzadko kto - poza grupą
regalistycznie myślących biskupów - odzywał się z zachętą, niejeden z gwał-
townym sprzeciwem. Wyjątkowego jakiegoś śmiałka, co na radzie senatu
w styczniu 1680 r. zalecał rząd monarchiczny, chciano oddać pod sąd; od
króla żądano uroczystego wyparcia się sukcesyjnych planów. Miał słuszność
Ludwik XIV: dopiero przez sławę droga wiodła do praw dynastycznych, a sła-
wę można było osiągnąć chyba w harmonu z większością narodu, a nie na
przekór. Podobnie rzecz miała się z reformą rządu i prawodawstwa. Absolu-
tystów zachodniego albo wschodniego pokroju darmo było szukać w Polsce
i wówczas, i potem. Nawet kto chwalił z daleka rząd despotyczny, nie wie-
dział, co chwali, nie zgadywał możliwej drogi pośredniej między czystą mo-
narchią a złotym nierządem. Ale wołanie o silniejszy rząd niezupełnie ucichło
od czasów Ludwiki Marii... Niestety o tym, jak sobie regaliści wyobrażali
ulepszony rząd, brak dokładniejszej wiadomości, a oni sami zapewne nie na
wszystkie zagadnienia mieli gotową odpowiedź. W pierwszym roku tego pa-
nowania biskup [Andrzej] Załuski rozpisał się obszernie w tajnym memoria-
470
le na temat różnych usterek polskiego parlamentaryzmu, rządu, administracji,
dyplomacji, skarbowości, wojska. Autor w zasadzie jest za głosowaniem więk-
szością, ale pod warunkiem, że głosowanie będzie tajne, a posłowie zaprzy-
siężeni. Przechodząc atoli do konkretnego projektu, dopuszcza nie tylko sku-
teczny opór mniejszości co najmniej trzech sejmików, ale też możność zerwa-
nia sejmu, znowu pod warunkiem, że zrywacz nie wyjedzie z miasta, zanie-
sie manifest do grodu (też pod przysięgą na uczciwość) i podda się wyro-
kowi trybunału, który orzecze o ważności jego postępku. Poza tym radzi Za-
łuski przyznać królowi absolutne prawo veta w materiach prawodawczych
3 głosy w sądzie sejmowym i swobodę wypowiadania wojny; komendę nad
wojskiem skupić w rękach jednego hetmana naczelnego; skrócić do kilku ty-
godni bezkrólewia, ograniczyć obecność króla przy wojsku do najważniej-
szyeh wypadków, znieść niektóre przywileje szkodliwe dla monarchy; wpro-
wadzić i nieugięcie stosować kary za korupcję, częściej uszlachcać zasłużonych
żołnierzy. Z tych pomysłów jeden można śmiało zapisać na rachunek całego
obozu regalistycznego, mianowicie: żądanie uniezależnienia polityki zewnętrz-
nej od sejmu; tę samą bowiem myśl wypowiada bardzo oględna i rozsądna
broszura współczesna pt. Examen wolności polskiejl5, gdzie wolność przed-
stawiona została dość zgodnie z rzeczywistością jako prerogatywa wielkich
panów, a nie całej szlachty. Prymas [Jan Stefan] Wydżga (następca Olszow-
skiego), powiernik skrytych myśli królów, śmiał radzić na sejmie grodzieńskim,
aby dać królowi na 3 lata pełnomocnictwo do wszelkich reform; biskupi za swe
regalistyczne stanowisko zyskali w ustach nuncjatury epitet: vili servi della
cortel6. Kanclerz Wielopolski, od 1678 r. szwagier królowejl , obmyślał
wzmocnienie rządu w duchu francuskim; Gniński, znany i niepopularny ja-
ko osor Iibertatisls, powtarzał zawsze, że wolność polska sama siebie zgubić
musi, a dążąc do monarchicznego zamachu stanu, radził królowi, aby szukał
oparcia w pospolitym ruszeniu, podobnie jak to czynił Michał. Słowem, za-
mysłów nie brakło, ale zostawały one tajemnicą nieśmiałych, bezsilnych no-
watorów, nie przedostając się w dziedzinę haseł bojowych, nie zapładniając
żadnej publicystyki. Delikatnie, oględnie zalecał król w instrukcjach na sej-
miki (np. w r. 1688, 1689, 1693) uporządkowanie obrad i usunięcie przynaj-
mniej tego krzyczącego nadużycia, kiedy sejmiki udaremniają wykonanie
uchwał sejmowych. Skończyło się na ułożeniu regulaminu, który określał
ogólny porządek czynności w izbie poselskiej, ale nie podawał żadnego środ-
ka na powściągnięcie warchołów, którzy by swym "nie pozwalam" gwałcili
ustawę. Dojdzie też za panowania Sobieskiego do takich orgii nierządu sej-
mowego, że zupełną prawdą okażą się słowa Egzaminu: "Żadne stworzenie
Boskie nie jest trudniejsze do traktowania (difficilius tractatu) nad ludzie
i między ludźmi żadna nacja nad Polaków, dlatego że w rządach państwo-
wych (in regimine status) nie to się im podoba, co by do utrzymania (ad
conservationem) ich służyć miało, ale jeno to, co zwiększa (auget) nierząd
i niezgodę".
ts Nie udało się ustalić bliższych danych bibliograficznych.
16 (wł.) tchórzliwych niewolników zamysłów (planów) królewskich (dworskich).
1' Siostra królowej Marysieńki, Maria Anna d'Arquien (zmarła w 1733 r.), od
1678 r. była trzecią żoną kanclerza koronnego, Jana Wielopolskiego.
Is (łac.) wróg wolności.
471
21. Kozaczyzna. Unia i dyzunia
Za śladem wielkich hetmanów z początku XVII w. starał się Sobieski utrzy-
mać pod polskim rządem pułki kozackie. Zżyty z ludem ruskim jak nikt
inny, obdarzony niezwykłą umiejętnością chwytania za serce żołnierza wszel-
kiego gatunku broni i pochodzenia, przedłużył byt polskiej Kozaczyzny o lat
kilkadziesiąt w czasach, kiedy sejm wyrzekł się wszelkiej myśli przejednania
ludu ruskiego gruntowną reformą. Na przekór Rosji, która z Przeddnieprza
chciała zrobić bezludny teren graniczny, osadzał tam król wiernych Rzeczy-
pospolitej Kozaków i miewał na ich czele oddanych wodzów, jak [Bazylego]
Hohola, [Stefana] Kunickiego, [Andrzeja] Mohyłę, [Stanisława] Druszkiewi-
cza. Bywały chwile np. w 1682 r., kiedy i Kozacy ze strony carskiej potajemnie
znosili się z Sobieskim, ofiarowując swoje służby przeciwko Moskwie, wstrzą-
śniętej fermentem wewnętrznym. Na ogół były to po Chmielnickim i Doro-
szence próby prawie beznadziejne i liczba Kozaków takiego Kunickiego lub
Mohyły nie dochodziła zwykle do 10000; z wpływem polskim zawsze konku-
rował tatarski lub moskiewski, i zwłaszcza pod koniec tego panowania tacy
pułkownicy, jak [Semen] Palej i Samuś [Iwanowicz], zachowywali się nader
dwuznacznie.
Tym bardziej zależało Janowi [Sobieskiemu] na tym, aby usunąć źródło
niechęci utrudniających pożycie ludu ruskiego z polskim ziemiaństwem. Pod-
czas swych wojen tureckich dbał król o ludzkie obchodzenie się z chłopstwem
na Ukrainie, o szanowanie religii greckiej i nad złagodzeniem waśni między
unią i dyzunią gorliwie pracował. "Gdybym kiedykolwiek zdołał - pisał do
papieża Innocentego XI (1685) - dokonać pojednania licznych państwa mego
kościołów ruskich ze Stolicą Apostolską, uważałbym ze wszystkich przysług,
oddanych sprawie Chrystusa, tę za najważniejszą." Przyczynił się tedy król
do zwołania w styczniu 1680 r. synodu lubelskiego (collegium lublinense),
na którym przedstawiciele obu ruskich wyznań mieli obmyślić modus viven-
di, środki prowadzące do wzajemnego zbliżenia, jeżeli nie zupełnego połą-
czenia pod zwierzchnością papieża; naradę tę zerwali mnisi dyzuniccy jako
zwołaną bez wiedzy patriarchy carogrodzkiego. Bez skutku przeszedł i podob-
ny synod w Warszawie następnego roku. Król, naciskany z Rzymu o odebra-
nie wszelkich praw dyzunitom, wzbraniał się do ostatka, okazując tym, jak
słusznie jeden z nuncjuszów pomawiał go o liberalny zakrój myśli (legendo
pessimi libri) 19 ; ale będąc człowiekiem głęboko religijnym, nie mógł odma-
wiać poparcia coraz silniejszej propagandzie unickiej, zwłaszcza gdy ta pro-
paganda zdawała się wróżyć zupełne zjednolicenie społeczeństwa pod wzglę-
dem wyznaniowym. Jakoż, w 1682 r. dyzunicki biskup przemyski Innocenty
Winnicki złożył prywatne, a po 10 latach publiczne wyznanie wiary kato-
lickiej; to samo w sekrecie uczynił już w 1667 r. biskup lwowski Józef Szum-
lański, ale dopiero pod koniec 1694 r. udało mu się na synodzie i zjeździe
Iwowskim wydobyć od niższego duchowieństwa obietnicę przyjęcia unii, któ-
rej dotrzymanie odwlekło się jeszcze do 1700 r.
19 (łac.) najgorsze do czytania książki.
472
22. Starania o ligę chrześcijańską
Zanim zmiana frontu po sejmie grodzieńskim przyniosła konkretne, lubo
częściowe tylko owoce, upłynęły całe 4 lata. Rzecz to zupełnie zrozumiała.
Trzeba było w kraju pokonać wiele tarć, za granicą trzeba było doczekać się
pomyślnej koniunktury. Byli ludzie, jak Morsztyn, Grzymułtowski, poniekąd
Jabłonowski, zbyt ścisłą związani sympatią z Wersalem a zbyt mało przy-
wiązani do Sobieskiego, aby przez samą lojalność wobec niego przybrać od
razu barwy austriackie. Byli inni wśród przeciwników Francji, którzy pod
pozorami innego rozumienia polskiej racji stanu za głęboko zabrnęli w anta-
gonizmie wobec dworu, by teraz iść na rękę rodzinie Sobieskich. W ogóle król,
jeżeli nie tracił naraz przez swój zwrot poparcia wszystkich dawnych fran-
cuzomanów, to i nie zyskiwał od razu wszystkich austrofilów. Zwłaszcza na
Litwie skutki wichrzycielskiej roboty Paców przetrwały samych wichrzycieli;
niech tylko hetman i kanclerz zamkną powieki - pierwszy 4 kwietnia 1682 r.,
drugi 10 stycznia 1684, a zaraz staną na ich miejscu w roli przywódców opo-
zycji i krzewicieli separatyzmu Sapiehowie, umyślnie wyprotegowani przez
dwór przeciw Pacom, i znowu trzeba będzie stwarzać im przeciwwagę w Ra-
dziwiłłach, spokrewnionych z dworem (przez Katarzynę, siostrę króla a żonę
Michała Kazimierza Radziwiłła, podkanclerzego litewskiego).
Jeszcze więcej pozostawiały do życzenia stosunki międzynarodowe. Chwilo-
wo zdawało się, że chwila pomyślna dla ligi nadchodzi. Na wiadomość o po-
koju nymwegeńskim (5 lutego 1679 r.) sejm wysłał, jak wiemy, poselstwa do
różnych dworów z zaproszeniem do wspólnej obrony chrześcijaństwa. Poje-
chali: do Francji Andrzej Morsztyn, do Moskwy [Cyprian Paweł] Brzostowski,
referendarz litewski, do Anglii i Holandii Władysław Morsztyn, do Wiednia,
Wenecji i Rzymu Michał Radziwiłł. Prawie wszyscy trafili na grunt nie-
wdzięczny. Przed Morsztynem Król Arcychrześcijański [Ludwik XIV] chwalił
piękne zamiary Jana III, ale też dawał do zrozumienia, że nie chce dla nie-
pewnych widoków ligi narażać handlu lewantyńskiego swych poddanych.
F ancja - mówili dyplomaci wersalscy w Warszawie - da Polsce większą
pomoc przeciwko Turkom niż inne państwa, ale dopiero wówczas, gdy doj-
dzie do skutku koalicja chrześcijańska. Wenecja za podszeptem francuskim
źle przyjęła Radziwiłła. Cesarz, odpowiedzialny za całość szarpanej przez
Francję Rzeszy i przeważnie zajęty rywalizacją z Ludwikiem XIV w Niem-
czech, od kiedy Ludwik przestał mu buntować Węgrów, nie potrzebował po-
mocy przeciw Turkom i podczas rokowań z Sobieskim przeciwstawił jego
planowi przymierza zaczepnego przymierze obronne, które Polsce nie mogło dać
Kamieńca, natomiast Austrii dałoby swobodę działania na Zachodzie. Wreszcie
dwór moskiewski, który po upadku Kamieńca przez usta Aleksego Michajło-
wicza nawoływał był całe chrześcijaństwo do wspomagania Polski, teraz, zajego
następcy (Fiodora Aleksiejewicza, 1676-1682), nie obiecywał żadnych subsy-
diów, bardzo tylko skromne posiłki, a i te odkładał do chwili ostatecznego
załatwienia sprawy Kijowa. Zupełnie pogrzebane zostały widoki pomocy
moskiewskiej z chwilą, kiedy car zawarł z Turcją w Radzyniu w styczniu 1681 r.
rozejm dwudziestoletni, zapewniający caratowi granicę Dniepru2o.
20 Traktat pokojowy rosyjsko-turecki podpisano w Bakczysaraju. Zob. Z. Wójcik
Jan Sobieski, s. 303.
473
23. Intrygi brandenbursko-francuskie
Najgorszym nieprzyjacielem Jana III był aż do ostatniego tchnienia Fryde-
ryk Wilhelm. Założyciel i twórca nowoczesnej polityki Hohenzollernów wo-
bec Polski, po ujawnionych a rozchwianych planach Sobieskiego na Prusy
Wschodnie uświadomił sobie wiekuiste przeciwieństwo między Berlinem
a Warszawą i wytrwale podkopywał państwowość polską. Opuszczony w Nym-
wegen przez sojuszników, musiał przyjąć przy pacyfikacji z Francją i Szwecją
narzucone przez Ludwika warunki; potem przez zemstę przeszedł na stronę
Francji i zawarł z nią w Saint Germain 25 października 1679 r. tajny alians,
w którym obiecał popierać do następstwa po Sobieskim królewicza Jakuba
albo, w razie niemożności jego obioru, innego kandydata francuskiego. Tym
atutem myślał Ludwik XIV skłaniać Jana III do wiernego trwania w obozie
francuskim. Zanim wszakże posłowie francuscy (Forbin Janson, przysłany
powtórnie w sierpniu 1678 r. wraz z markizem [Franciszkiem] Vitrym)
ujawnili Sobieskiemu tę umowę, elektor wymówił się, że królewicza popie-
rać żadną miarą nie może i wprowadził dyplomację wersalską w Polsce na
tor intrygi przeciwrządowej. Już od 1680 r. płatni słudzy obu tych dworów:
Morsztyn, Jabłonowski, Sapiehowie z jednej strony, a Grzymułtowski, Breza,
[Władysław] Przyjemski z drugiej, działają razem i razem ściągają na kraj
klęskę - zerwanie sejmu warszawskiego 1681 roku (10 stycznia-24 maja),
na którym Sobieski chciał przeprowadzić niezbędne dla przyszłej ligi zbró-
jenia. Do zamącenia zgody domowej przyczyniła się głównie sprawa małżeń-
stwa Ludwiki Karoliny Radziwiłłówny, godnej latorośli zdrajcy Bogusława,
dziedziczki ogromnej fortuny, nagromadzonej częściowo po Olelkowiczach,
Hlebowiczach i Sapiehach, a obejmującej m.in. 4 ważne zamki: Siebież, Kopyl,
Słuck i Birże. Elektor, główny opiekun, wiedząc, że o rękę księżniczki (wów-
czas jeszcze niepełnoletniej) starać się zamierza dla syna Jan III, za radą
Grzymułtowskiego spiesznie wydał ją za syna swego, margrabiego Ludwika
(7 stycznia 168 I r.). Król odgadł w tym postępku nie tylko zamach niemiecki
na wielką połać Litwy, ale i zapowiedź późniejszej rywalizacji o koronę pol-
ską; starał się więc pobudzić sejm do zajęcia dóbr radziwiłłowskich na tej
podstawie, że według litewskiego statutu sierota wychodząca za mąż bez
pozwolenia opiekunów (tj. reszty Radziwiłłów) odpada od majątku. Tę elekcję
podcięli radykalnie polscy obrońcy elektora, działający pod kierownictwem
Hoverbecka i Vitry'ego; jednocześnie zaatakowali oni plan aukcji wojska jako
niebezpieczny dla dobrego sąsiedztwa z Brandenburgią. Daremnie król wy-
cofał swój projekt w sprawie Radziwiłłówny; 23 maja Wielkopolanin Przy-
jemski zerwał sejm, a namówili go do tego Grzymułtowski i Morsztyn, który
w ten sposób nie tylko chciał dogodzić swym cudzoziemskim protektorom, ale
zarazem uniknąć rozrachunków podskarbińskich z deputacją sejmową.
24. Na drodze do przymierza z Austrią
Moment powstania ligi mimo wszystko dojrzewał. Dumny cesarz Leopold
nie umiał lub nie chciał przejednać Węgrów, aż doprowadził do tego, że
T k ly poddał się Turcji jako lennik (w lipcu 1682 r.), w zamian za co otrzy-
474
mał tytuł króla i obietnicę skutecznej pomocy w walce z uciskiem niemieckim.
Jeszcze dumniejszy od Leopolda Mehmed IV, skończywszy z Moskwą, nie-
zwłocznie jął przygotowywać napad na posiadłości Habsburgów. Teraz do-
piero, słysząc wyzywające żądania ewakuacji szeregu twierdz węgierskich,
widząc siły T k ly'ego rosnące do 60000, zrozumieli ministrowie cesarscy, że
nie czas rywalizować z Ludwikiem o wpływy w Nadrenii, kiedy sułtan grozi
samemu Wiedniowi. AIe po Wiedniu musiałaby przyjść kolej na Kraków,
po Kamieńcu - na Lwów. Wspólne niebezpieczeństwo zagłuszyło wzajemną
niechęć, kazało Sobieskiemu przeciąć nić intryg francuskich na Węgrzech i w
ciągu zimy 1682-1683 doprowadziło do zupełnego porozumienia w sprawie
Iigi. Pozostawało przeforsować gotowy traktat przez sejm i zamienić go w czyn
zbrojny.
Nigdy dobitniej, jak w przeprowadzeniu aliansu austriackiego, nie okazał
Sobieski, że stać go nie tylko na bujny animusz, wzniosły zapał, serdeczne
odczucie górnej idei, aIe też na bezwzglgdne przełamanie oporu i nawet na
pominięcie drobnych skrupułów na drodze do wielkiego celu. Grudniowe
sejmiki wyborcze (16 tegoż miesiąca) przeszły wśród tak zajadłej walki, że
16 zgromadzeń rozeszło się bezowocnie. Wybory powtórne umocniły pozycję
dworu, ale i one nie przesądziły kwestu, czy naród w tej wyjątkowej chwili
uchwali jednomyślnie rzecz dotąd nie praktykowaną - przymierze o ten-
dencji odwetowo-zaczepnej. Nie było jeszcze wśród ogółu owego entuzjazmu,
który zrodzić miała wyprawa wiedeńska, jeszcze podszept francuski łatwo tra-
fiał do serc niechętnych Habsburgom. Aby wigc stworzyć ową jednomyślność,
stronnicy ligi pod dozorem nuncjusza [Opicio] PaIIaviciniego i posła cesar-
skiego użyli wszelkich środków moralnych i materialnych. [Jan Krzysztof]
Zierowski publicznie oskarżył Vitry'ego o podburzanie Węgrów; w decydu-
jącej chwili umiał sypnąć pieniędzmi i pozyskać Benedykta Sapiehę, Mikołaja
Sieniawskiego, Hieronima Lubomirskiego, Potockich. Król oznajmił w radzie
przybocznej, że postanowił zawrzeć przymierze z cesarzem za wszelką cenę;
spożytkowując smutne doświadczenia sprzed dwóch lat, udobruchał Jabło-
nowskiego przyrzeczeniem buławy (po [Dymitrze] Wiśniowieckim, zmarłym
w sierpniu 1682 r.), zięciowi jego, [Rafałowi] Leszczyńskiemu, przeznaczył
marszałkostwo na sejmie, innych ugłaskał innymi wakansami, byle odosob-
nić i przygnieść całym ciężarem jednego, najgroźniejszego rzecznika intere-
sów francuskich, Morsztyna.
25. Sprawa Morsztyna
Już od pół roku lustrował król korespondencję podskarbiego z Wersalem,
równoległą do urzędowych relacji posłów francuskich w Polsce. Udało się
zebrać sporo odpisów, a w ostatnich czasach zatrzymano też niektóre orygi-
nały; zbadawszy w ten sposób całą intrygę Vitry'ego i Morsztyna, mógł przy-
gotować wszystkie środki niezbędne do jej zdławienia. Według ścisłych wy-
magań sprawiedliwości wypadało albo prowadzić śledztwo dalej, tj. wytropić
wszystkie narzędzia obcych intryg, jakie przynajmniej za tego panowania
podkopywały rząd polski, albo pokryć wszystko niepamięcią, skoro Iudzie
tacy jak Morsztyn od lat kilkudziesięciu chadzali bezpiecznie, otoczeni sza-
475
cunkiem ogółu. Szczęściem, Sobieski nie miał w sobie nic z doktrynera; za-
miast przypierać do muru coraz to nowych opozycjonistów i tym samym
wzmagać ich siłę zbiorową, pozwolił usprawiedliwić się Jabłonowskiemu, Sta-
nisławowi Lubomirskiemu, kilku innym i 16 marca oskarżył przed sejmem
o zdradę stanu samego tylko Morsztyna. Nie omieszkał w sam czas oszołomić
izbę doniesieniami kawalera Proskiego ze Stambułu o kolosalnych zbroje-
niach Porty na miarę Attyli lub Bajazeta; nie zapomniał podrażnić austro-
filów i lojalistów fragmentami korespondencji Morsztyna, dobranymi odpo-
wiednio z pominięciem ustępów łagodzących, w ten sposób, że podskarbi sta-
wał się w oczach ogółu głównym detronizatorem, kiedy naprawdę zamysł ten
wyszedł z głowy Vitry'ego, a kandydatem do następstwa po Janie miał być
Jabłonowski. Zawczasu sterroryzował kr.ól żywioły warcholskie zapowiedzią,
że w razie zerwania sejmu zwoła pospolite ruszenie i dopiero w takiej atmosfe-
rze kazał tłumaczyć się oskarżonemu przed deputacją senatorską, a potem
przed całym sejmem. Współoskarżony Vitry wyniośle oświadczył, że za swe
czyny odpowiada tylko przed własnym monarchą. Zaś Morsztyn uderzył w ton
pokory: wypierał się zdrady, usprawiedliwiał kupno dóbr i przyjęcie urzędu
sekretarskiego we Francji, wreszcie obiecał nie zrywać sejmu, nie uciekać
z kraju i wykryć treść nieodcyfrowanej swej korespondencji. Za to zgodzono
się odroczyć proces. Ale też na tym stanęło: rząd zasadniczo raz jeszcze uchylił
czoła przed majestatem "wolnego nie pozwalam", byle uzyskać na dziś swo-
bodę działania. Sprawa Morsztyna skończy się dopiero po dwóch latach, już
po wyjeździe oskarżonego (w połowie września 1683 r., wbrew danemu sło-
wu) do Francji; sąd sejmowy potępi go wówczas za niesumienny zarząd skar-
bem - niewiele gorszy ani też lepszy od administracji innych podskarbich-
ale zaniecha zarzutu zdrady stanu, którego podtrzymanie musiałoby kon-
sekwentnie obalić zakorzenioną wielkopańską wolność spiskowania.
26. Venimus, vidimus, Deus vicit2l
Najbliższy cel, bądź co bądź, został osiągnięty. Przed energią Sobieskiego
przypadł do ziemi, przyczaił się wszelki wróg wewnętrzny i zewnętrzny-
Vitry'emu nie zostało nic innego, jak wynieść się do Francji, po czym sto-
sunki dyplomatyczne polsko-francuskie uległy zerwaniu; wspólniczka Bran-
denburgia o własnych siłach nie śmiała stawić czoła królowi polskiemu, Ce-
sarstwu i Kurii. 1 kwietnia deputacja sejmowa podpisała z posłem cesarskim
[Albrechtem] Waldsteinem traktat przymierza zaczepno-odpornego (umyślnie
antydatowany o jeden dzień dla uniknięcia złej wróżby). Leopold zrzekał
się do reszty pretensji tronowych i pieniężnych z czasów Jana Kazimierza
i obiecał wypłacić Polsce 1200000 złotych zasiłku na koszty wojny; obie
strony miały razem wojować i razem paktować z Turcją o przyszły pokój.
Cesarz miał działać na Węgrzech przynajmniej 60000 wojska, Polska u sie-
bie - 40000. Przewidziano pomoc wzajemną przez dywersję i tylko w razie
ataku na Wiedeń lub Kraków zobowiązano się do bezpośredniej odsieczy.
Uplanowano też zaproszenie do ligi innych monarchów europejskich, zwłaszcza
zl (lac.) Przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył.
476
cara moskiewskiego. Kardynałowie protektorowie obu państw sprzymierzo-
nych mieli w ich imieniu zaprzysiąc traktat przed papieżem jako gwarantem
i protektorem przymierza.
Nie spodziewali się Francuzi i ich stronnicy, że Sobieski zdąży na czas do-
konać zbrojeń, sądzili, że świeży alians pozostanie martwą literą, podobnie
jak traktatjaworowski. Czekało ich nowe rozczarowanie. W lipcu Kara Musta-
fa ze 138 000 wojska osaczył Wiedeń22. Papież [Innocenty XI] i cesarz wzy-
wali króla polskiego do ratowania Austrii i chrześcijaństwa. Głos ludu wołał
go też gorącymi słowy pod oblężone miasto, a to samo dyktował realny inte-
res polityczno-strategiczny kraju, nie mogło ulegać żadnej wątpliwości, że je-
żeli Mehmed IV pokona Leopolda - to po trupie Austrii pójdzie dalej, w sa-
mo serce Polski, a jeżeli cesarz obroni się z pomocą samych Niemców, to
i moralnie i materialnie uzyska nad Polską ogromną przewagę. "Lubo Wiedeń
zginie, lubo się obroni, wszystko to nam nie na rękę będzie - pisał król do Mi-
kołaja Sieniawskiego - bo lepiej w cudzej ziemi, o cudzym chlebie, w asys-
tencji wszystkich sił Imperii, nie tylko samego cesarza, wojować, aniżeli sa-
mym się bronić o swym chlebie, i kiedy nas jeszcze przyjaciele i sąsiedzi od-
stąpią, gdy im w takim razie prędkiego nie damy sukursu."
Stało się więc zadość zobowiązaniom ligi. Sejmiki aprobowały ją niemal
bez zastrzeżeń i nie poskąpiły grosza publicznego; za przykładem dworu kto
mógł, stawiał pułk lub chorągiew na potrzebę wiedeńską. Król z niesłychaną
jak na owe czasy szybkością, w 8 dni przebiegł odległość od Tarnowskich Gór
do Mikułowa [Nikolsburga]; połączywszy tam pod swą komendą Austriaków
Karola Lotaryńskiego, oraz posiłki saskie, bawarskie, anhalckie (tylko nie
brandenburskie, bo ich Fryderyk Wilhelm, jako sprzymierzeniec Francji, na
czas nie nadesłał), ogółem w liczbie 30000 Polakówz3 (w czym 4000 cesar-
skiego zaciągu pod Hieronimem Lubomirskim) i 46000 Niemców, uderzył król
9 września na nieprzejrzane szyki Czarnego Mustafy pod Kahlenbergiem.
Wszyscy spełnili swój obowiązek: Austriacy i Sasi na lewym skrzydle pod
wodzą księcia Karola wyparli Turków ze wzgórz naddunajskich na równinę,
za linię Nussberg-Schafberg, Polacy, przezwyciężając ogromne terenowe
trudności, wciągnęli artylerię [Marcina Kazimierza] Kątskiego na ostatnie
przedgórza Wienerwaldu, po czym król genialnym rzutem myśli strategicznej
skierował główny atak husarii na południowy wschód, by wtłoczyć muzułma-
nów w kąt między szańce Wiednia, Dunaj i pozycje Niemców. Wieczorem
12 września, po kilkunastu godzinach boju, był Sobieski panem pola bitwy
zasłanego trupem bisurmańskim. Nie zniszczył wprawdzie, tylko zmusił do
ueieczki wojsko wezyra, ale to pewne, że złamał raz na zawsze potęgę zdo-
bywczą Osmanów, obronił Austrię i chrześcijaństwo, opromieniając ostatni
raz olbrzymim światłokręgiem upadającą Polskę. Wiedeń otworzył mu bramy
i entuzjastycznym okrzykiem witał "swego dzielnego króla".
22 Rozpoczynając oblgżenie Wiednia 14 lipca 1683 r. armia turecka bez posiłków
wołosko-multańsko-tatarskich, które nie brały udziału w oblężeniu liczyła około 90000
żołnierzy. Zob. tamże, s. 321 oraz J. Wimmer Wiedeń 1683, Warszawa 1982, s. 244.
23 Według najnowszyeh badań J. Wimmera armia polska pod Wiedniem liczyła
około 21000 żołnierzy, nie wliczając dwutysięcznego korpusu posiłkowego pod ko-
mendą Hieronima Augustyna Lubomirskiego, marszałka nadwornego koronnego. Zob.
J. Wimmer Wiederi 1683, s. 235-236.
477
Za tę to radość, za ten nadmiar dobrodziejstwa dumny Habsburg posta-
nowił odpłacić sojusznikowi chłodnym, sztywnym przyjęciem i jednostronnym
wyzyskaniem wszystkich militarnych korzyści sojuszu. Towarzyszy Sobieskie-
go źle zaopatrzono, potraktowano niby gromadę szukających łupu awantur-
ników, królewiczowi Jakubowi odmówiono honorów, króla nie dopuszczono
do upragnionych związków małżeńskich z domem rakuskim. Wszystko to
jednak przebolał Jan III. Czym był dla niego wówczas cały ten Leopold ze
swoją pychą, egoizmem i ceremoniałem dworskim wobec chwały zdobytej
i w przyszłości jeszcze czekającej! Czym zazdrosna opinia niemiecka wobec
wewnętrznego przeświadczenia o dokonanym czynie epokowym, któremu on
dał wyraz w skromnym liście do Innocentego: "Przyszliśmy, spojrzeliśmy-
Bóg zwyciężył"... Więc Bogu i Polsce ofiarował swój żal, Rzymowi wziętą
pod Wiedniem chorągiew proroka24, i przez Preszburg, Ostrzyhom [Eszter-
gom, Gran] brzegiem Dunaju ścigał uchodzącego wroga. Pod Parkanami,
w ryzykownej szarży kawaleryjskiej utracił sporo zacnej krwi rycerskiej
i musiał uciekać z pola bitwy (7 października), lecz w dwa dni potem, po
nadejściu piechoty Lotaryńczyka, zatarł to niepowodzenie nowym walnym
zwycięstwem.
Rozdział XX
W jarzmie Ligi Świętej
1. Geneza, cel i charakter Ligi
Racjonalna jako akt samoobrony narodowej, szczytna jako owoc zapału
i poświęcenia dla wspólnej sprawy chrześcijańskiej, wyprawa wiedeńska mia-
ła zaprowadzić Sobieskiego do przeznaczeń dalszych, niewspółmiernych z pier-
wotnym zamysłem. Niespodziany rozmiar zwycięstwa otworzył perspektywę
zupełnego wyparcia Turków z Europy, a tym samym postawił na porządku
dziennym kwestię podziału ich posiadłości. Ożywiony tą myślą, wraca król zaraz
po Wiedniu do swojej dawnej idei ligi chrześcijańskiej i popiera jej urzeczy-
wistnienie z tym większą gotowością, że sam ją powziął w 1673 r., jeszcze przed
wstąpieniem na tron Innocentego XI. Moment upragniony, zdawało się, dojrzał,
Porta porażona do głębi, Cesarstwo wciągnięte do walki, Rzym całą siłą forsuje
nowoczesną krucjatę, król francuski obiecał był przystąpić do ligi, gdy ją inni
panowie zawiążą. Więc, odkładając na potem targi o zdobycz, przystępuje
Sobieski do Ligi Świętej, podpisanej w Linzu 5 marca 1684 r. przez pełnomoc-
ników Austrii, Wenecji, papieża i Polski. Razem mają alianci atakować
wspólnego wroga i nie inaczej, jak razem, zawierać pokój; celem wojny
- rewindykacja krajów, które każdy z aliantów utracił na rzecz Porty. Papież,
jako zwierzchni protektor Ligi, popierać ją będzie materialnie i moralnie.
24 horągiew proroka uratował dowódca sipahów, Osman aga. Natomiast do
Rzymu zawiózł chorągiew - rozwinął ją nad swoimi szykami Abaza Sary Husejn
pasza, bejlerbej Damaszku - sekretarz Sobieskiego, Tomasz Tałenti. Zob. Z. Wój-
cik Jan Sobieski, s. 338.
478
Bo też pomocy moralnej potrzebuje Liga od chwili swego powstania i cała
czujność dyplomacji Innocentego ledwo wystarczy, aby przyciszać rozdźwięki
polityczne między aliantami. Leopold uznał pretensje Wenecji do pobrzeża
dalmackiego, ale sam sięga poza Węgry, poza Siedmiogród, aż po Multany.
Sobieski, mimo całego entuzjazmu dla sprawy chrześcijańskiej, jak zobaczy-
my, marzy o jeszcze dalszych nabytkach, sprzecznych z interesami Habsbur-
gów, i wcale nie ma ochoty poświęcać wschodnich rubieży Rzeczypospolitej
dla pozyskania nowej aliantki, Moskwy, o której akces gorliwie zabiegają
Wiedeń i Rzym. Od wewnętrznej tężyzny państw sprzymierzonych zależeć
będzie, kto wyzyska Ligę i fundusze papieskie na swoje dobro i komu wy-
trwały udział w koalicji najlepiej się opłaci.
2. Widoki wołosko-węgierskie
Podczas kampanii 1683 r. Jan III wzmocnił węzły sympatu z narodem węgier-
skim; ujmował się wobec cesarza za powstańcami, unikał starć z T k lym,
próbował jego i [Michała I] Apaffy'ego, księcia Siedmiogrodu, przeciągnąć na
stronę chrześcijańską. Temu przeszkodziła zajadłość generałów cesarskich;
TÓk ly, straciwszy nadzieję ocalenia wolności narodowych pod rządem Habs-
burgów, kontynuował walkę, i spóźniające się pod Wiedeń chorągwie litewskie
przez zimę 1683/1684 r. musiały uczestniczyć w kampanii przeciwko Węgrom,
przy czym skompromitowały się okropnym na Słowaczyźnie łupiestwem. Urok
zwycięstw Sobieskiego byłjednak tak silny, że w ciągu 1684 r. T k ly znów mu
ofiarował pod protektorat wszystkie swoje siły i twierdze, Apaffy proponował
przyłączenie do Polski Siedmiogrodu jako lennego dziedzicznego królestwa
i nawet hospodar multański [Serban Kantakuzen] z podobną zgłaszał się ofertą.
Silne wrażenie zrobiła na sąsiednich ludach kampania rusko-mołdawska pod
koniec 1683 r., podczas której Andrzej Potocki odzyskał znaczną część Podola
z Niemirowem, a szlachcic [Stefan) Kunicki, nowy hetman kozacki, przez
Mołdawię dotarł prawie do Dunaju, pomagając hospodarowi [mołdawskiemu
Stefanowi XI) Petryczejce do przejścia na stronę Sobieskiego. Dawna siła
atrakcyjna Polski ujawnia się tu znów w sposób namacalny i jeżeli nie działa
skutecznie, to tylko dlatego, ponieważ brakowało jej fizycznego poparcia,
jakiego umiała dostarczać na innych terenach dawna Polska-Litwa Jagiellonów.
Licząc na nią, Sobieski przez cały czas wojny tureckiej, póki mu życia starczy,
dążyć będzie do wydarcia spod despotycznego panowania zarazem Osmanów
i Habsburgów wszystkich krajów nad dolnym Dunajem: Węgier, Siedmiogrodu,
Mołdawii i Multan. Pragnąłby król osadzić, gdzie można, królewicza Jakuba,
aby tą drogą utorować mu następstwo w Polsce, ale poprzestałby też na
luźniejszym związaniu wyzwolonych krajów z Rzecząpospolitą, boć i za taki
sukces musiałby naród czuć wdzięczność dla całego rodu Sobieskich. Zresztą,
poza tą niewygasłą ideą czy mrzonką dynastyczną, przewodniczy królowi we
wszystkich wyprawach od 1684 do 1691 r. dążność do wywalczenia Polsce ujścia
na Morze Czarne, w zamian za utraconą perspektywę rozszerzenia dostępu do
Bałtyku. Łatwo przewidzieć, że ta dążność, a bardziej jeszcze owe stosunki
z Wołoszą i Węgrami, staną się solą w oku Leopolda I i obrócą współdziałanie
głównych członków Ligi Świętej w tajne współzawodnictwo.
479
3. Wojna w 1684 i 1685 r.
Kunicki niedługo hulał po Mołdawii: Porta zaraz na wiosnę okazała nie-
zwykłą siłę oporu, wypędziła Kozaków na Podole, przywróciła w Suczawie
posłusznego sobie hospodara [Dymitra Kantakuzena], po czym Kunicki został
zabity przez towarzyszy, a na jego miejsce obrany i uznany przez Sobieskiego
hetmanem [Andrzej] Mohyła. Po tej przygrywce zaczęły się po stronie pol-
skiej ostentacyjne przygotowania do stanowczej rozprawy z Turkiem. Król
nie chciał się bawić oblężeniem Kamieńca; w jego wyobraźni i Kamieniec
i Buda, i wszystkie twierdze musiały paść, jeżeli tylko skombinowany atak
polsko-austriacki przedrze się nad Dunaj i ugodzi w samo serce państwa
Osmanów. Musiał jednak przyjąć skromniejszy plan Austriaków, którzy pa-
trzyli na rzeczy mniej optymistycznie, za to bardziej trzeźwo. Minęła część
lata, zanim hetmani Jabłonowski, Potocki i Kazimierz Sapieha ściągnęli na
Ruś rozproszone hufce. Na popis wojsk polskich 21 sierpnia [1684 r.] przybyli
przedstawiciele Austrii, Rzymu, Hiszpanii i Wenecji; nadzieje bujały tak wy-
soko, że poseł wenecki [Antoni Morosini] życzył publicznie królowi zdobycia
i przyłączenia do Polski Bizancjum. Wzięto broniony Jazłowiec, spróbowano
wywabić w pole załogę kamieniecką albo przekupić siedzących w mieście
Lipków. Gdy to zawiodło, wyszła na jaw cała nieudolność polskiej sztuki
oblężniczej, szczególnie lichej od czasu przeniesienia punktu cigżkości sił
wojskowych na kawalerię. Sobieski zrezygnował ze szturmu i posunął się
razem z Kozakami Mohyły ku Mołdawii. Niedaleko Żwańca trzydziestoty-
sięczna armia ugrzęzła przy przeprawie przez Dniestr; wróciła w listopadzie
straciwszy podobno blisko połowę swego składu, zwłaszcza piechotę, wśród
uciążliwych potyczek z Tatarami.
Wojna rozwlekła się na szereg lat i przybrała obrót tak nieszczęśliwy, jakby
to wojował Kazimierz Jagiellończyk, a nie Sobieski. Środki uchwalone przez
ostatni sejm były na wyczerpaniu i w 1685 r. przyszło kołatać o nowe. Izby
uchwaliły je, ale dopiero wówczas, kiedy [nuncjusz] Pallavicini zagroził
wstrzymaniem subsydiów papieskich, jeżeli Polacy sami nie zawotują po-
datków i nie obiecają działać zaczepnie. Teraz zniechgcony król, przeczuwa-
jąc, że nie nadąży w rywalizacji o kraje naddunajskie, dobrowolnie zdał
komendę na Jabłonowskiego. Ambitny hetman, cichy pretendent do następ-
stwa po Sobieskim, miał teraz sposobność do zakasowania jego wawrzynów;
ani on jednak, ani żaden z towarzyszących mu kolegów nie dokonał niczego
wiekopomnego. Wśród sprzecznych rad, gdy jedni myśleli o Kamieńcu a inni
o Budzie, armia zapuściła się w bory bukowińskie i pod Bojanem (w pobliżu
Prutu) stoczyła ciężką walkę z Ordą tudzież janczarami Solimana paszy. Przy-
parci do kniei cofnęli się Polacy w głąb puszczy i odbyli odwrót do Dniestru
pod umiejętnym kierownictwem Jabłonowskiego, a pod osłoną artylerii Mar-
cina Kątskiego. Dodatnim skutkiem owego sławionego odwrotu było to, że
można było na czas rozesłać wzdłuż pogranicza podjazdy, które ocaliły kraj
od jasyru i pożogi.
480
4. Pokój Grzymułtowskiego
Niepowodzenia wojenne odbiły się wnet na akcji dyplomatycznej. Król
czuł, że przez odsiecz Wiednia nie tylko postawił Austrię na nogi, ale uzależnił
od niej politykę polską; siłą rzeczy, bez naruszenia zobowiązań traktatowych
przez kogokolwiek, Liga przynosiła więcej korzyści silnej Austrii i obrotnej
Wenecji niż wyczerpanej i ociężałej Polsce. Ze względu na sprawy węgierskie
najdogodniej było szukać przeciwko Austrii oparcia w Wersalu, zarazem
paraliżując tam z góry intrygi różnych malkontentów; ponieważ zaś i Ludwi-
kowi XIV zależało na rozluźnieniu przymierza polsko-austriackiego, przeto
obie strony postarały się zapomnieć urazę o despekt Vitry'ego; w 1684 r.
znalazł się znów przy Janie III szwagier, Bethune, niby w charakterze pry-
watnego gościa, a w rok potem Wielopolski dążył do Francji zapraszać
Ludwika XIV do udziału w Lidze. Z tej niefortunnej misji nie przywiózł
jednak kanclerz nic prócz mglistej obietnicy poparcia syna Sobieskiego
w przyszłym bezkrólewiu.
Jeszcze dotkliwiej dał się odczuć upadek powagi Rzeczypospolitej w roko-
waniach z Moskwą. Dyplomacja papieska i cesarska póty nagliły króla do
przymierza z caratem, póty wróżyły Polsce cenne zdobycze nad dolnym
Dniestrem i Dnieprem (byle nie nad Dunajem!), aż wymogły pod koniec
1685 r. ekspedycję wielkiego poselstwa do Moskwy z kanclerzem [Marcja-
nem] Ogińskim i wojewodą Grzymułtowskim na czele. Chodziło o zawarcie
wieczystego pokoju i o zamówienie skutecznej pomocy na kampanię 1686 r.
Za tę cenę, w nadziei ostatecznego podboju Mołdawii i Wołoszc2yzny i zhoł-
dowania Siedmiogrodu, tudzież zniszczenia gniazd tatarskich, godził się król
Jan warunkowo odstąpić Moskwie ziemie bezprawnie zatrzymane przez nią
po rozejmie andruszowskim, z tym, że cesje wrócą do Polski, jeżeli celu trak-
tatu nie da się osiągnąć. Grzymułtowski spotkał się z twardym oporem, a na-
wet z groźną postawą bojarów i cała jego intrygancka przebiegłość nie wskó-
rała nic wobec nagiego faktu, że Rzeczpospolita miała ręce uwikłane w wojnie
tureckiej, a granice wschodnie zupełnie bezbronne. Moskale powoływali się
na to, że Polska w Buczaczu i Żórawnie oddała Ukrainę Turcji, od której
przeważnie odebrał ją car; chwilami żądali nawet Połocka i Witebska, a już
bezwzględnie stali przy zasadzie: najpierw cesja Smoleńska i Kijowa, potem
rokowania o sojusz. Czy można było zerwać układy? Zapewne tak, ale wów-
czas zamiast jednej wojny mielibyśmy dwie i wszelkie nadzieje ekspansji
ku Morzu Czarnemu poszłyby wniwecz. Kto chciał Ligi, ten w ówczesnej sy-
tuacji musiał przyjąć "wieczny mir" z Moskwą. Koniec końcem, I maja
(21 kwietnia starego stylu)25 pełnomocnicy podpisali na Kremlu wieczysty
pokój; Moskwa nabywała nim na zawsze Smoleńsk, Kijów, Dorohobuż, Czer-
nichów i Starodubów, warowała pozostawienie na prawym brzegu Dniepru,
od Stajek do Kryłowa (przy ujściu Taśminy), niezamieszkałego pasa z ujmą
dla przyszłej polskiej kolonizacji, zapewniła dyzunitom wolność wyznania
w Polsce, a sobie - prawo wstawiennictwa za nimi. W zamian za to wszystko
zyskiwała Rzeczpospolita sumę 146000 rubli oraz przymierze przeciwko Tata-
rom, przymierze, które samej Moskwie największą rokowało korzyść, gdyż da-
z5 Traktat Grzymułtowskiego podpisano 6 maja 1688 r. (27 kwietnia starego stylu).
Zob. tamże, s. 378.
16 - Dzieje Polski nowożytnej - tom II 481
wało głos w rozwiązywaniu kwestii wschodniej. Taki pokój w przyszłości mu-
siał się okazać jedną z największych porażek dyplomacji polskiej, wstępem
do zupełnego podporządkowania Polski Moskwie. Rozumiał to Sobieski -
i dlatego przed ratyfkacją traktatu Grzymułtowskiego raz jeszcze pokusił się
o wielki sukces orężny.
5. Wyprawa mołdawska 1686 r
Miała na celu zarazem ratunek wpływów polskich na Węgrzech, zajęcie
Mołdawii i Wołoszczyzny, poskromienie Tatarów i uzyskanie takiej przewagi
nad Moskwą, która by pozwoliła uchylić się od zatwierdzenia nieszczęsnych
ustępstw. Król przygotował ją starannie zarówno pod względem dyploma-
tycznym, jak i pod względem wojskowym: od 1684 r. przypominał pobratym-
stwo i zachwalał niepodległość chanowi Selim Girejowi, kusił perskiego sza-
cha [Sulejmana] widokami na Mezopotamię i Arabię, planował współdziałanie
nawet z Abisynią, zachęcał Apaffy'ego i T k ly'ego, rywalizujących o Siedmio-
gród, do oporu przeciwko Austriakom, zjednywał daleko idącymi obietnica-
mi hospodarów wołoskich, wszystko w tym celu, aby najpierw zhołdować
Mołdawię i zgnieść Ordę budziacką, potem wtargnąć do Siedmiogrodu i roz-
ciągnąć nad nim protektorat Polski. Po dość marudnej mobilizacji ruszyło
20 lipca 36000 doborowego wojska z 90 armatami. Z początku król budował
systematycznie na zdobytym terenie forteczki, sunąc lewym brzegiem Prutu,
potem dbał tylko o aprowizację i o szybkie posuwanie się naprzód. Niestety,
wszystko szło teraz inaczej niż pod Wiedniem. Marsz powolny, niespodzianki
terenowe i klimatyczne, mglistość celów, spory o dyrektywę w radzie wo-
jennej prowadzące do tego, że najpierw pod wpływem towarzyszącego wy-
prawie Bethune'a oglądano się zazdrośnie na Siedmiogród, gdzie wkroczyli
cesarscy, potem w zdobytych (18 sierpnia) Jassach26, już po odebraniu hołdu
od bojarów zdecydowano iść na Budziaki - wszystko to podcinało hart mo-
ralny nie tylko w żołnierzu, ale i w samym królu-wodzu. "Przesadna z po-
czątku ufność we własne siły i wiara [...] w swój kredyt moralny u ludów
naddunajskich [...], lekceważenie trudności, skrytość wobec rady wojennej,
antagonizm wobec hetmana [Jabłonowskiego], niewiara we własnego żołnie-
rza, niezdecydowanie i dziwna apatia psychiczna" sprawiły to, że Sobieski
zawiódłszy się na hospodarach, ledwo wszedł w czucie z Nogajcami, już się
zaniepokoił o swe etapy i 2 września pod Falczynem zarządził odwrót. Zała-
manie było tym boleśniejsze, że ofensywę zahamował nie żaden wielki wezyr
ani chan, lecz podrzędny wódz Soliman, kiedy gros sił muzułmańskich broniło
daremnie przed Karolem Lotaryńskim Budy, która tegoż 2 września wróciła
pod znak krzyża. Trzeba było całej sprężystości i uroku Sobieskiego, aby
zniechęcone wojsko, cofające się bez paszy i wody wśród stepów podpalonych
ręką tatarską, nie rozprzęgło się i nie doznało nowej Cecory. W rezultacie
z całej Mołdawii zatrzymali Polacy w swym posiadaniu tylko pograniczny
skrawek.
2s Uroczyste wkroczenie Sobieskiego do Jass miało miejsce 16 sierpnia 1686 r. Zob.
tamże, s. 381.
482
Widoki węgierskie przepadły. Dywersja moskiewska zawiodła, a tymczasem
we Lwowie czekał na Sobieskiego bojar Piotr Szeremietiew, przysłany z żą-
daniem zaprzysiężenia paktów. Za późno było na wahanie. W obawie, że
Moskwa odmówi pomocy na przyszłość albo nawet wróci do bardziej wygóro-
wanych żądań, senat pod wpływem nuncjusza niemal zmusił króla do przy-
sięgi (21 grudnia). Łudzono się nadzieją, podsycaną przez Grzymułtowskiego,
że można będzie odmówić ratyfikacji na sejmie, ale ten lichy machia-
velizm sejmikowego krętacza rozdarł się jak pajęczyna w starciu ze smutną
rzeczywistością, którą regentka-carówna Zofia - rozgłosiła po całym swoim
państwie i po świecie, że nigdy żaden car nie zawarł tak korzystnego pokoju
jak ona, która nie ustąpiła ani jednego miasteczka, osiągnęła tytuł "Dzier-
żawniejszej" i wywalczyła wolność dla wyznania prawosławnego w Polsce.
6. Zmierzch sławy Sobieskiego
Cały urok oręża polskiego, zdobyty pod Wiedniem, ginął w puszczach bu-
kowińskich i stepach mołdawskich. Po 1686 r. nie może być mowy nie tylko
o przodownictwie Polski w Lidze Świętej, ale nawet o jej współrzędności
z monarchią habsburską. Z każdym rokiem maleją czyny, redukuje się armia,
kurczą się cele polityki, a jednak skutek pozostaje daleko w tyle nawet poza
zakreślonym celem. Uplanowany na 1687 r. wspólny atak polsko-moskiewski
na Tatarów nie dopisuje z żadnej strony; kniaź [Borys] Golicyn utyka w su-
chych stepach, podobnie jak Sobieski przed rokiem, i za fasko jego płaci
głową hetman kozacki Samojłowicz, posądzony o zdradę. Jednocześnie króle-
wicz Jakub, przejąwszy z rąk hetmanów komendę, daremnie bombarduje
Kamieniec, zamiast skromnie a konsekwentnie blokować jego wygłodzoną
i szczupłą załogę. Po roku nowy zawód, jeszcze dotkliwszy, jeszcze bardziej
kompromitujący: na samą wieść o ciągnącej armii muzułmańskiej, umyślnie
rozpuszczoną przez Turków, wojsko polsko-litewskie odstępuje spod Kamieńca
i wpuszcza doń konwój z żywnością...
Tu znów niepodobna nie spytać: skąd płynął ten szereg niepowodzeń? Czy
polska strategia nie umiała się uporać z trudnościami transportu i aprowizacji?
Czy wypaczony ustrój państwa utrudniał konkurencję ze sprężystymi sąsia-
dami? Czy dawna dzielność wygasła w narodzie? Czy król Sobieski nie stał
na wysokości Sobieskiego hetmana? Można by poniekąd twierdząco odpowie-
dzieć na wszystkie te pytania i jednak nie wyczerpać jądra zagadnienia.
Jan III wybrał był ten kierunek polityki zewnętrznej, który największą
energię mógł wykrzesać z ówczesnych dyspozycji narodu i wiernie, aż nazbyt
wiernie, podporządkowywał wymogom tego kierunku wszelkie inne względy.
Jednak nie cieszył się takim poparciem z zewnątrz, jakiego miał prawo się
spodziewać. Wiemy, jak bezwzględnie wyzyskiwała ocalona Austria swoje
stanowisko w Lidze, nie łamiąc zresztą w niczym przyjętych na się luźnych
zobowiązań. Wiemy, z jak chłodną, egoistyczną rachubą, bez źdźbła poświęce-
nia dla dobra chrześcijaństwa, egzekwowała Moskwa swoje pretensje do Pol-
ski, zanim raczyła przystąpić do zaszczytnego przymierza. Kuria nie skąpiła
gotówki, ale dyplomatycznie szkodziła Polsce na Wschodzie i Zachodzie.
Brandenburgia, wbrew paktom welawsko-bydgoskim, nie bacząc na świeży
483
układ z Sobieskim o posiłkach na wojnę (1684), rzadko kiedy przysyłała swój
kontyngent, a nawet, gdy to czyniła, żołnierze jej walczyli niechętnie, ,.jakby
pod Fehrbellinem byli z żelaza, a na Ukrainie ze śniegu".
7. Nowa opozycja
Ale przeciwności zewnętrzne był niczym [w porównaniu] z przeszkodami,
jakie rzucali królowi pod nogi jego poddani, rodacy. Od wyprawy wiedeń-
skiej nie urósł Jan o tyle w oczach szlachty, by mógł przewyższyć równo-
czesny wzrost kabały możnowładczej. Niezależnie od tej czy owej orientacji
zagranicznej, wytworzył się wśród górnej warstwy duch nieprzejednanej
opozycji względem dynastycznych rojeń Sobieskiego. W tym postanowieniu
łączyli się panowie wszystkich zabarwień: austrofile i zwolennicy wojny,
Lubomirscy, Sapiehowie, Rafał Leszczyński, przyjaciele francuscy, jak Jabło-
nowski, służalcy pruscy w rodzaju Grzymułtowskiego i Brezy, i różni inni
bezstronni albo po prostu bezbarwni kochankowie dawnych swobód, mienią-
cy się republikanami, jak podskarbi Marcin Zamoyski albo Potoccy, każdy
z obałamuconą przez się klientelą szlachecką. Pod kierunkiem takich przy-
wódców naród nie mógł mocno pragnąć zwycięstwa, na którym najwięcej
musiałby zarobić dwór.
Fala dąsów pańskich rzucała się wysoko i bryzgała pianą. Nie było zarzu-
tu, którego by oszczędzono Sobieskiemu w paszkwilach lub gadaniach sej-
mikowych. On kallimachowym sposobem chciał zgubić wojsko na Bukowi-
nie - on, który nieraz tulił i leczył we własnym namiocie zbiedzonego, ran-
nego żołnierza! On zgarniał do kieszeni dukaty papieskie - on, co tyle razy
dokładał z własnej szkatuły na przyśpieszenie zbrojeń! On chciał poniżyć
hetmaństwo, bo raz pozwolił sobie oddać komendę nad armią królewiczowi.
On ściągał na Polskę najazdy tatarskie, aby tym łatwiej osiągnąć absolutyzm.
Dwór maskował się, jak umiał, ale nie mógł wytępić do reszty podejrzeń,
zwłaszcza że kryła się w nich spora doza prawdy, żaden ojciec nie mógł
myśleć obojętnie o przyszłości potomstwa, jakoż król zaraz po Wiedniu,
jeżeli nie wcześniej, szukał po świecie dla Jakuba posażnej partii, choćby
w dynastii portugalskiej. Żaden też król, nawet najczystszej krwi sarmackiej,
nie wyparłby się na jego miejscu dążenia do sukcesji i do wzmocnienia rządu,
a to już się nazywało w ustach rywali i tłumu absolutum dominium. Nie po-
magały sprawie królewskiej swary w najbliższym otoczeniu, zrażała wielu Ma-
rysieńka, zawsze wrażliwa na podmuchy Wersalu, troskliwa o zyski rodziny
d'Arquienów, wciąż niepoprawna intrygantka, gotowa zamącić sprawy publi-
czne najpospolitszą prywatą.
8. Spiski
Pierwszy zawiązek kabały magnackiej powstał w 1684 r., jak gdyby w od-
powiedzi na okrzyk radości, jakim Polska i Europa witały wracającego z Wę-
gier bohatera. Grzymułtowski, marszałek Stanisław Lubomirski, Benedykt
484
Sapieha i pewien powiernik Jabłonowskiego zawarli vtedy układ na obronę
wolności, obiecując sobie wzajem nie dać się pozyskać dworowi, zerwać sto-
sunki z Francją i szukać poparcia przeciwko elekcji vivente rege u Frydery-
; ka Wilhelma. Elektor, rzecz prosta, nie odmówił opieki ani zachęty, owszem
w 1686 r. podpisał z Austrią i Szwecją zobowiązania traktatowe względem
ochrony wolnej elekcji. Niebawem ujrzeli nasi zelanci, jak Sobieski sadza
przy sobie Jakuba na lwowskiej radzie wojennej 1686 r., jak usiłuje z pomo-
cą biskupów zrobić z tego precedens i posadzić syna w senacie, jak mu powie-
rza komendę armii - a pochwalają to wybijający się ze średniej szlachty
, działacze regaliści: regent koronny Stanisław Szczuka, [Marek] Matczyński,
[Eustachy] Grothus, [Stanisław] Godlewski, [Stefan] Bidziński. Wówczas
zdwoili czynność i rozszerzyli swe kadry. Podczas choroby króla w 1687 r.
weszli do spisku nawet tacy zaufani stronnicy dworscy, jak Wielopolski i bi-
skup Jędrzej Chryzostom Załuski, a obok nich Rafał Leszczyński, Marcjan
Ogiński, Michał Radziejowski, biskup warmiński (bliski krewny Sobieskiego),
[Kazimierz Jan] Opaliński, biskup chełmiński, podskarbi [Marcin] Zamoyski.
Marszałek wielki [Stanisław Herakliusz Lubomirski] jeździł w tym roku do
Wiednia, Rzymu i Wenecji na podejrzane rozmowy z cesarzem, Eleonorą
i księciem Karolem; są dowody niezbite, że zamawiał dla malkontentów czyn-
ną pomoc Austrii na wypadek królewskiego zamachu stanu. Czy Lubomirski
i Sapiehowie myśleli aż o detronizacji Jana III, czy w ogóle zdecydowani byli
wprowadzić na tron Lotaryńczyka, to pozostaje tajemnicą. Wielopolski uło-
żył pismo wykluczające wszelkie za życia króla konszachty o przyszłą elekcję,
' bo też wśród tylu możliwych swojskich pretendentów łatwiej było obmyślić
plan szkodzenia dworowi niż plan zgodnego poparcia jednej jakiejś kandyda-
tury. Ślubowano więc sobie zwalczać elekcję za życia króla, powstać prze-
ciwko każdemu, kto by zbierał na nią podpisy, oddać na wspólne cele partyj-
ne wszelkie datki pobrane od zagranicznych kandydatów i nie dopuszczać do
zmian w atrybucjach wyższych urzędów, tj. buławy, pieczęci, laski i kluczy
podskarbińskich.
9. Sejm grodzieński zerv any (17 stycznia-5 marca 1688)z'
Pod hasłem ciężko pogwałconych praw Rzeczypospolitej szli malkontenci na
wybory przed sejmem styczniowym 1688 r. Ponieważ nie zdobyli większości,
więc zaraz zatamowali obrady przed obiorem marszałka. Nie wzruszyła ich
wieść o najeździe tatarskim aż po Brody, Zbaraż, Wiśniowiec, Dubno. Nie
przekonały ich argumenty prawnicze mądrego sandomierzanina [Stanisława]
Karwickiego, wykazujące, że kto nie przeszedł przez rugi pod nową laską, nie
może mieć głosu, a kto nie ma głosu, nie może tamować czynności sejmu.
Nie uspokoiły namiętności zaklęcia nuncjusza [Giacomo] Cantelmiego i bi-
skupów. Sprawa publiczna zawisła na oczach opozycji na tym, czy Jakub za-
siądzie w senacie, czy też nie. Zapobiegając takiemu nieszczęściu, trawiono
2' Sejm grodzieński, który rozpoczął obrady 27 stycznia 1687 r. został zerwany
przez partię dworską 5 marca protestem stolnika podolskiego, Stanisława Mako-
wieekiego. Zob. tamże, s. 429 31.
485
w obstrukcji jedno posiedzenie po drugim, nie bacząc na znane przepisy
konstytucyjne o porządku sejmowania. Królowa miała swoje urazy do Austru,
więc widząc, że na swoim nie postawi, dopilnowała do ostatka, aby sejm nic
nie uchwalił na wojnę. Liberum veto pokonało ustawę obowiązującą, stanęło
w oczach ogółu wyżej niż kiedykolwiek przedtem.
Posejmowe porachunki załatwiono, jak już nieraz bywało, na senatus con-
silium. Tam, wśród krzyżujących się sporów i rekryminacji, ponad wszystkie
filipiki demagogów i perory regalistów wzbił się (24 marca) proroczy głos
króla Jana, ostatni, boleścią rozdarty apel jego do narodu: "Musiał ten być ,
dobrze w żalach wyćwiczony, który to powiedział, że małe frasunki gadają, 'i,
a wielkie niemieją. Zdumiewa się - i słusznie - cały świat nad nami i nad
rządami naszymi, zdumiewa się Rzym z Głową Chrześcijaństwa, zdumiewają ;
się sprzymierzeńcy, zdumiewa się pogaństwo, ale zdumiewa się i sama natura,
która najmniejszemu i najlichszemu zwierzęciu dawszy sposób obrony, nam i
tylko samym odejmuje nie jakaś przemoc albo nieuniknione przeznaczenie !
ale jakoby z umysłu jakiego nasadzona złośliwość. O, dopieroż zdumieje się
potomność, że po takowych zwycięstwach i tryumfach, po tak szeroko na
świat rozgłoszonej sławie, spotkała nas teraz, ach, żal się Boże, wiekuista hań- !
ba i niepowetowana szkoda, gdy się tedy widzimy bez sposobów i prawie ,
bezradni albo niezdolni do rady". Po czym, złożywszy jeszcze raz uroczystą
obietnicę szanowania swobód narodowych, cytował z Biblu straszne proro-
ctwo: "Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zniszczoną zostanie!" Im jednak
zdało się, że upadek grozi skądinąd... Więc wydrwili mowę królewską i wysi- !
lali m zgi, jak odwrócić niebezpieczeństwa, które niosła, w ich przekonaniu,
wracająca na stół -
10. Sprawa Radziwiłłówny
28 marca 1687 r. umarł był bezpotomnie Ludwik Hohenzollern. Zamki
i dobra litewskie, lepiej zagospodarowane, oczyszczone z długów, miały wym-
knąć się z rąk brandenburskich pod zwierzchnią władzę Rzeczypospolitej.
Gorąca wdówka rozglądała się za nowym oblubieńcem, aż zatrzymała wzrok
na dwóch konkurentach. Urodą celował książę Karol Filip neuburski, brat
cesarzowej, ale najświetniejsze widoki, jako przyszły król polski, rokował
Jakub Sobieski. Neuburczyka popierał poseł austriacki w Berlinie Adolf [Wra-
tislav] Sternberg, Sobieskiego posłowie francuscy Franciszek Rebenac i po
nim Juliusz de Gravelle, którzy w ten sposób starali się zjednać swemu panu
przyjaźń Jana III. Już wszystko było na dobrej drodze, wszystko gotowe do
ślubu, Jakub uzyskał słowo margrabiny i skrypt, którym narzeczona kwitowa-
ła ze wszystkich dóbr na wypadek, gdyby miała cofnąć swą obietnicę, kiedy na-
gle Karol Filip nadbiegł do Berlina i uwiódł Radziwiłłównę królewiczowi.
"Parysek neuburski" i jego Helena wzięli ślub 10 sierpnia [1687 r.] pod pa-
tronatem Wiednia, w kaplicy poselstwa austriackiego.
Afront był niesłychany. Jakkolwiek Austriacy i Brandenburczycy wypierali się
wszelkiego uczestnictwa w intrydze, Sobieski słusznie oskarżył przed papie-
żem niewdzięcznego Leopolda, który mu wszelkiej odmawiał satysfakcji i jesz-
cze podburzał poddanych. Co się tyczy Brandenburgii, to chociaż 9 maja te-
486
goż roku umarł był stary wróg Polski i Sobieskich, Fryderyk Wilhelm, duch
jednak polityki Hohenzollernów pozostał ten sam i król Jan, wyzyskując nie-
doświadczenie nowego kurfirsta, Fryderyka III, niemniej słusznie myślał o za-
cieśnieniu na powrót węzłów między Polską a Prusami Wschodnimi.
11. Klęska dworu na sejmie warszawskim 1688-1689 r.
Znów przyszła kolej na interwencję Rzeczypospolitej w sprawie formalnie
przesądzonej i, zdawałoby się, niedwuznacznej. Interes rodziny Sobieskich
i interes całego kraju łączyły się w jedno; jeżeli między nimi można było do-
patrzyć się jakiejś szczerby, to wszelka sprzeczność ustała, odkąd król oświad-
czył, że prywatne pretensje swoje odstępuje państwu. Atoli w oczach spisku-
jącej magnaterii dwór musiał być zawsze wrogiem i przeciwieństwem Rzeczy-
pospolitej. Opozycja zawzięła się niszczyć każdy szczebel, po którym króle-
wicz Jakub mógłby się dostać na tron; teraz już nie za kulisami, ale otwarcie
stawiano czoła dworowi. Bo też za jej plecami stał Fryderyk III, a przy nim
stały dwie inne opiekunki wolnej elekcji, Austria i Szwecja, które zgadując
zamiary Sobieskiego wobec Prus Wschodnich, upewniły urzędownie Bran-
denburczyka, że sprawę jego uważać będą za swoją własną. W takim położe-
niu mogli elektor i Szwed zagrozić Wielkopolanom i Litwinom spustoszeniem
ich majątków, a Sapiehowie mogli bezkarnie obsadzić dobra radziwiłłowskie
wojskiem. Rafał Leszczyński w senacie wyśmiewał całą sprawę jako "krume-
nalną", tj. kieszonkową, nie zaś kryminalną i radził królowi szukać łupu na
Turkach, a nie na margrabinie; Pieniążek, wojewoda sieradzki, kłuł Sobies-
kiego jadowitymi posądzeniami, biskup chełmiński [Kazimierz Jan] Opaliń-
ski stosował doń zuchwałe słowa: Aut rex esse desine aut afflictos audi2s.
Z gniewem i żalem słuchali tych nadużyć głosu poselskiego przyjaciele dwo-
ru - ręce sięgały do szabel - weteran Bidziński, kasztelan sandomierski
jawnie wzywał do konfederacji przy Majestacie i do upuszczenia krwi bredzą-
cym w malignie krzykaczom. Silna większość sejmowa umiała wołać o sejm
koronny, a jej marszałek, Szczuka, potrafił przez 15 niedziel poskramiać veto
sapieżyńskich pachołków, tylko nikt, ani nawet sam król, nie zdobył się na
przełamanie zabójczej reguły jednomyślności.
Dwór układał jakieś ustawy o bezpieczeństwie wewnętrznym oraz o kon-
fdencji między stanami, zmierzające do ukrócenia spisków, a jednocześnie
ujawnił papiery najświeższej konspiracji i wytoczył śledztwo jej uczestnikom.
Cóż, kiedy brakło wiary w zdrowy rozum szerokich kół obywatelskich i bra-
kło nie bez racji! Benedykt Sapieha z podniesioną głową przyznał, że spisek
istnieje, ale tylko dla obrony wolności przed zamachem sukcesyjnym Sobies-
kich (o Lotaryńczyku rzekomo nie było mowy). Tu zachwiał się król i skłonił
ucho ku tym doradcom, którzy łącznie z nuncjuszem Cantelmim doradzali
ugodę. Aby ratować sejm, wniesiono sprawy zagraniczne, w szczególności
"kontynuację świętej wojny". Ale żadna świętość nie mogła już przemówić
do rozżartych serc; wśród powszechnego podniecenia i brutalnych scen rozle-
ciały się izby, tknięte protestacją Litwina, [Stanisława] Szołkowskiego, kre-
zs (łac.) Ałbo, królu, przestań rządzić, albo uciśnionych wysłuchaj.
487
atury Sapiehów (2 kwietnia) [1689 r.]. Zaraz potem dwór ogłosił list rezydenta
brandenburskiego [Aleksandra Dohny], pełen pochwał dla oligarchów litew-
skich. Rezydent momentalnie wyleciał z Warszawy, odwołany pod naciskiem i
Jana III; Sapiehowie zostali na placu - dumniejsi i bezczelniejsi niż kiedykol-
wiek. Tak minął najstraszniejszy z sejmów. Nadeszły czasy, kiedy rząd - tym
razem ucieleśniony w osobie najdzielniejszego króla -już nie pociągał zdrajców
do odpowiedzialności, tylko paktował z nimi jak z równorzędną potęgą.
Pod tchnieniem śmierci
12. Krół na rozdrożu
Gdyby pobudki osobiste decydowały o kierunku polityki zewnętrznej króla
Jana, to po wykrytym spisku Lubomirskiego i Sapiehów, po dwóch ostatnich
sejmach, król znalazłby aż nadto powodów do zemsty nad Habsburgami i nie
zabrakłoby po temu sposobności. Od końca 1688 r. Jan stał się na nowo dla
wojujących o brzegi Renu Leopolda i Ludwika cenionym, poszukiwanym
sprzymierzeńcem. Warszawa ujrzała (1689) w swych murach trzech naraz posłów
francuskich, wprawdzie bez urzędowego charakteru, bo tacy według ustawy 1683 r.
nie mogliby w niej bawić dłużej nad 6 tygodni. Jeden, Bethune, pracował głównie
nad odciągnięciem Polski od Ligi i pojednaniem jej z Portą, drugi [Jan Gabriel de
la Porte] du Teil [Theil] tytularnie uwierzytelniony od wygnanego Jakuba II
Stuarta jako poseł angielski, przygotowywać miał dywersję polską przeciwko
elektorowi sprzymierzonemu z Austrią, trzeci - odwołany z Berlina Gravelle
- w tymże celu nakłaniać miał do widoków Francji magnaterię polską. Ktoś inny
na miejscu Sobieskiego i Rzeczypospolitej, jakiś półabsolutny Fryderyk Wilhelm
albo absolutny Fryderyk II, rzuciłby może bez wahania swój miecz na szalę
wypadków i wyzyskałby bezwzględnie pomyślny zbieg okoliczności: dla Jana III
i dla Polski taka gra była moralnym i politycznym niepodobieństwem. Moralnie
czuł się król związany z Ligą chrześcijańską jakowymś dziwnym, mistycznym
ślubem, przysięgą uroczystszą niż koronacyjna, którą rad nierad naruszył wszak
dla Ligi, gdy chodziło o pozyskanie Moskwy za cenę Kijowa i Smoleńska.
Z politycznego zaś punktu widzenia, pomijając już nastrój ogółu i doświadczenia
z początków panowania, wydawało się rzeczą niedopuszczalną, żeby za sam tylko
Kamieniec - bo więcej Turcja nie ustępowała nawet najpoufniejszą drogą
- tracić korzyści i rękojmie przymierza austriackiego, narażać się Habsburgom,
Hohenzollernom i Romanowom bez żadnej gwarancji ze strony Ludwika XIV.
Trzeba było trwać w Lidze i kończyć dzieło rozpoczęte.
13. Rokowania z Austrią. Sejm 1690 r.
W tym przekonaniu król jeszcze na ostatnim sejmie warszawskim propo-
nował uchwałę o "kontynuacji świętej wojny". Po roku wznowił usiłowania
nareszcie z dobrym skutkiem. Sejm warszawski (16 stycznia-7 maja), pod la-
488
ską Tomasza Działyńskiego doszedł i upamigtnił się szeregiem uchwał skar-
bowo-administracyjnych. Oczywiście nie obeszło się bez zajadłego przeciw-
działania Francuzów. Najzłośliwszy z nich, Gravelle, posunął się aż do bun-
towania królewicza Jakuba przeciwko ojcu i próbował zerwać obrady. Dwór
przejął listy intryganta i zmusił go do ucieczki. Jednocześnie du Teila i Bethu-
ne'a unieszkodliwili Wilhelm Orański i elektor [Fryderyk III], demaskując
ich roboty zmierzające do rozbicia Ligi i zaatakowania Prus Książęcych. Pod
groźbą wydalenia obcych posłów nie należących do przymierza, przeforsowa-
no skrypt do archiwum, którego część wojskowa zupełnie dogadzała Austria-
kom, stanowiła bowiem na okres dwuletni, do przyszłego sejmu, komput
30000 wojska w Koronie i 8000 na Litwie. Za to w drugiej części wyznaczo-
no nadzwyczajną deputację przyboczną do prowadzenia układów pokojo-
wych, wcale nie zastrzegając, że owe układy mają się odbywać łącznie z so-
; jusznikami.
Sojusznicy tymczasem pertraktowali z Portą już od chwili, gdy Ludwik XIV
wystąpił na tyłach Austrii, nad Renem, jako faktyczny, choć nie zdeklarowa-
ny przyjaciel i zbawca sułtana. Cesarz nie opuszczał Polski, ale z góry prze-
znaczał dla niej jako jedyną nagrodę za trudy Kamieniec, a sam sięgał wy-
raźnie po obie Wołoszczyzny, kiedy Sobieski jako minimum domagał się
, Mołdawii i wyrugowania Tatarów z Budziaku. Dopiero nacisk francuski nad
Renem i wzmożona dzięki niemu odporność Turcji pomogły rządowi polskie-
mu do przezwyciężenia trudności, których nawet dyplomacja papieska nie
umiała wygładzić. Przez 1689 r. oręż polski spoczywał w pochwie; moskiew-
ski również źle się spisał w stepach czarnomorskich pod niedołężną komendą
Golicyna. Nie lepiej poszedł w 1690 r. improwizowany atak hetmanów na
Kamieniec. Wszystko to dźwignęło sprawę turecką i T k ly'ego na Węgrzech.
Zagrożona ponownie Austria zmiękła i zapragnęła szczerze zbliżenia z Polską.
W grudniu podpisano po długich targach i certacjach umowę przedślubną
o małżeństwie królewicza z księżniczką Jadwigą [Elżbietą] neuburską, sios-
trą cesarzowej, a nieco przedtem przyznał cesarz Rzeczypospolitej prawo do
odzyskania Mołdawii, odkładając kwestię Multan do wyroku rozjemczego
Stolicy Apostolskiej.
14. Ostatnia wyprawa mołdawska Sobieskiego (1691)
Odprawiwszy dnia 25 marca uroczyste wesele Jakuba z Jadwigą, zebrał
król około 30000 wojska i poprowadził je u schyłku lat na Bukowinę. Był
to ostatni większy wysiłek militarny jego i Polski, wysiłek tym cenniejszy,
że samodzielny: Rzym po śmierci Innocentego XI (1687)29 zredukował swą
pomoc do 1/lo części, Fryderyk III Hohenzollern uznał się za zwolnionego od
obowiązku dawania kontyngentu, od kiedy posiłkował cesarza nad Renem; rząd
moskiewski, tj. młodszy car Piotr, po obaleniu rządów Zofii i Golicyna (1689)
dopiero marzył o reformach militarnych, które z czasem zaciążą nad losem
zs papież Innocenty XI zmarł 12 lipca 1689 r.; jego następeami byli kolejno:
Aleksander VIl1 (1689-1691) i Innocenty XII (1691-1700), dawny nuncjusz w Rzeczy-
pospolitej Antonio Pignatelli.
489
Azowa (1695-1696) i Wschodu. Zależnie od sytuacji wojennej zamierzał Jan III
obrócić marsz we właściwej chwili bądź ku Czarnemu Morzu, bądź ku Mul-
tanom, bądź na spotkanie posiłków cesarskich ku Wggrom. Działał niezaprze-
czenie trzeźwiej niż przed 5 laty, aby nie wyjść w razie niepowodzenia z pu-
stymi rękoma. Jakoż zdobyto na jednym skrzydle i ufortyfikowano Niemiec
Neamt, na drugim - rękoma Kozaków [kasztelana chełmskiego, Stanisława]
Druszkiewicza - Sorokę. Główny atoli cios uderzył w próżnię. Nie doszedłszy
nawet do Jass, armia zawróciła na zachód, daremnie wypatrując posiłków
Iub choćby żywności z Siedmiogrodu. Przedwczesna zima zniszczyła paszę,
pola i pastwiska zamieniając w bagna. Nastąpił po odparciu Tatarów nad
Pererytą (10-12 września), wśród ciągłej szarpaniny z dziczą, straszny odwrót
przez knieje bukowińskie, zabójczy dla koni, morderczy dla ludzi, omal nie
zgubny dla artylerii polskiej; główną, jeżeli nie całą korzyść z wyprawy wy-
dobyła jeszcze raz Austria (zwycięstwo Ludwika Badeńskiego pod Słonym
Kamieniem [Salankamen] 19 sierpnia). Armia polska nigdy się już nie dźwig-
nęła z tej nowej klęski bukowińskiej, naród stracił energię do walki i wiarę
w zwycigstwo.
15. Schyłek wojny tureckiej
Był dla Rzeczypospolitej gorzej niż smutny - był poniżający. Po 1691 r.
kierownictwo wypada z dłoni starzejącego sig monarchy i przechodzi w ręce
hetmanów, z których najzdolniejszy i najzacniejszy jeszcze Jabłonowski jest
w każdym calu ledwie podobizną Jana III. Król, niezdolny do wielkich przed-
sięwzigć, śledzi ze złośliwą radością nieudane zamachy tych zazdrośników na
Kamieniec (1692,1694). Widzi gasnącą swą gwiazdę, a nie widzi sposobu wy-
cofania się z uścisków Ligi; nagabywany przez stronników Francji, aby sko-
rzystać z pełnomocnictw 1690 r. i zwołać ową deputację celem skorzystania
z ofert pokojowych chana [Selima Gireja], daje do zrozumienia, że chce, by
go naród zmusił do odstępstwa (non vult facere, vult cogi 30 ). Nie dziw, że
przy takim traktowaniu wojny przez naczelne kierownictwo armia się rozprzę-
ga, czyny maleją. Sławę Bidzińskich, Iskrów3l, Dymideckich32, Zbrożków33
przejmują oficerowie cudzoziemscy, jak dzielny [Ernest Otto] Rapp, obrońca
Soroki (1692), przedsiębiorczy [Michał] Brandt, awanturniczy watażka kon-
dotier [Semen] Palej. A ponieważ w tych samych latach szczęście opuszcza
również i cesarskich wodzów, akcja polska z zaczepnej staje się przeważnie
obronna. Parę razy do roku wielkie czambuły ordyńców, osłaniając jadącą do
30 (łac.) nie chciał czynić (działać, doprowadzić do skutku), chciał myśleć (roz-
ważać).
31 Byli to zapewne: Wasyl Iskrzycki (Iskra), pułkownik kozacki, i Wacław Iskra,
porucznik chorągwi husarskiej Ludwika Kazimierza Bielińskiego, a także Michał
Iskra, stolnik buski i rotmistrz paneerny.
32 Stefan i Andrzej Dymideccy, znani rotmistrze chorągwi pancernych i lekkich
w wojsku koronnym.
33 Michał Zbrożek, strażnik wojska koronnego, chorąży żydaczewski oraz Mikołaj
Zbrożek, znany rotmistrz jazdy koronnej.
490
Kamieńca "zaharę", tj. żywność i amunicję, przedzierając się bez trudu przez
sieć fortów założonych dla blokady Kamieńca (Suczawa i Campoango) [Kim-
polung], Neamt i Soroka, Okopy św. Trójcy, fort Panny Marii, Śniatyn), wpa-
dają na Pokucie, Ruś, Podole, Wołyń. Doszło do tego, że w lutym 1695 r.
sam Lwów o mało nie dostał się w szpony Szach murzy i 40000 kosookich
jego sokołów.
16. Dyplomacja Marysieńki
Kiedy tak król siłą raczej inercji niż samowiednej woli, wbrew nawiedzają-
cym go przeczuciom niebezpieczeństwa ze strony Moskwy, Austru i Branden-
burgii, stał pod niepopularnym sztandarem Ligi, królowa, młodsza i ruchliw-
sza, zapędziła się daleko w odwrotnym kierunku. Jej życzliwość dla Austru
po 10 latach dość nienaturalnego związku była na wyczerpaniu. Ożenek Jaku-
ba z Niemką nie tylko nie zacieśnił więzłów między obu domami, ale prze-
ciwnie, oddalił Marię Kazimierę od Habsburgów i zarazem od syna, który
nadal poddawał się zupełnie wpływom niemieckim. Jej też, co prawda, chodziło
nie tyle o wywyższenie Jakuba i zapewnienie mu sukcesji w Polsce, ile o za-
pewnienie mu znośnej przyszłości poza krajem, aby tym pewniej można było
utorować drogę do następstwa wybitniejszemu Aleksandrowi. Kiedy Austria
wymusiła w 1691 r. odwołanie Bethune'a, królowa przyjęła to jak zniewagę
osobistą i solidaryzu ąc się z podrażnionym nastrojem ogółu, ułożyła z odjeż-
dżającym szwagrem34 śmiały plan przymierza, które następnie za wiedzą
męża podpisała z Ludwikiem XIV (15 lipca 1692). Sobieski miał przystąpić
do tego traktatu czy też zatwierdzić go z chwilą, gdy sejm, sejmiki lub
pospolite ruszenie zmuszą go do zerwania z Austrią. Była tam mowa o wspól-
nym nadal zawieraniu aliansów, o rozdawaniu w Polsce urzędów i postę-
powaniu w Rzymie polskich kardynałów według życzenia króla francuskiego,
o poparciu w zamian przez Francję dążeń Sobieskiego do przeprowadzenia
sukcesji jednego z królewiczów, o obustronnym wolnym handlu i o wzięciu
żeglugi polskiej pod opiekę francuską, o pośrednictwie francuskim między
Portą i Polską tudzież polskim między Ludwikiem XIV i koalicją. Na wypa-
dek dojścia osobnej pacyfikacji polsko-tureckiej zawarowano powrót do zobo-
wiązań umowy jaworowskiej 1675 r. Sobiescy mieli pobierać 150000 franków
rocznej zapomogi na utrzymanie przychylnego Francji stronnictwa; ten arty-
kuł, jak i niektóre inne, dość dotkliwie uzależniał króla polskiego od zachcia-
nek jego sprzymierzeńca. Za to inny zapewniał w razie napaści ze strony
Austrii, Moskwy, Brandenburgii lub innej sąsiadki dyplomatyczną i zbrojną
pomoc Ludwika. W związku z tym traktatem Bethune zakrzątnął się około
sklejenia innego sojuszu, między Rzecząpospolitą i państwami skandynawski-
mi, przy czym przyjaźń polsko-duńska miała przede wszystkim chronić żeglu-
gę neutralną przed gwałtami Anglików i Holendrów, a polsko-szwedzka go-
dziłaby we wspólną nieprzyjaciółkę - Moskwę.
Wszystkie te plany miałyby niewątpliwą wartość, choćby na jutro, gdyby
34 Markiz Frangois Gaston de Bethune (1638-1693) był żonaty od 1669 r. z siostrą
Marii Kazimiery, Ludwiką Marią d'Arquien.
491
nie to, że Ludwik XIV uzależnił wejście w życie umowy od podpisania przez
Sobieskiego osobnego pokoju z Portą; ta ostatnia zaś, właśnie dzięki dywersji
francuskiej ani myślała przyznać Rzeczypospolitej coś więcej poza Kamień-
cem. W rezultacie traktat 15 lipca pozostał martwą literą, a skojarzone z nim
projekty zbliżenia do Skandynawii, chłodno przyjgte w Sztokholmie, zwal-
czane w Warszawie przez austrofilów, straciły wszelką aktualność, ód kiedy
koalicja przeciągnęła na swoją stronę państwa północne (1694).
17. Opozycja Sapiehów
Teoretyczne przymierza Marii Kazimiery, jakkolwiek odwracały uwagę
dworu od bieżących zadań polityki i wojny, niewiele by szkodziły, gdyby obóz
popierający Ligę szczerze dążył do pogromu Turcji. W tym obozie najwięcej
zasług wobec Wiednia, Rzymu i chrześcijaństwa przypisywali sobie Sapieho-
wie. Nominalnym szefem rodu i partii był Kazimierz, znany nam dobrze
hetman i wojewoda wileński, pan krociowej fortuny, pyszny i gwałtowny
jak drugi Radziwiłł, ale bez jego europejskiej kultury i szerokości poglądów.
Naprawdę i hetman, i jego synowie, jak Aleksander, późniejszy marszałek,
Michał, koniuszy litewski, i wszyscy klienci aż do najzamożniejszych, działali
tak, jak im poradził podskarbi Benedykt, pomysłowy i podstępny, zawzięty
i złośliwy Machiavel litewski, tylko bez owej iskry patriotyzmu narodowego,
która płonęła w duszy florenckiego statysty. Cała polityka Sapiehów płynęła
z chciwości, pychy i strachu. Chciwość kazała im dybać, w zawody z Radzi-
wiłłami, na tzw. dobra neuburskie (po księżnej Ludwice Karolinie), a tym
samym wysługiwać się cesarzowi, który mógł im zapewnić, i zapewnił w isto-
cie, duże zyski z owych majętności. Pycha podsuwała pomysły obliczone na
podeptanie innych rodzin kitewskich oraz upokorzenie z pomocą Austru
i Brandenburgii Sobieskiego. Chwilami, jeżeli można wierzyć współczesnej
opinii, pieścił się pan Kazimierz nadzieją korony królewskiej czy też mitry
wielkoksiążęcej, oczywiście po zerwaniu unii z Koroną; ale tym zbrodniczo-
-fantastycznym widokom, odziedziczonym po Radziwiłłach i Pacach, nie pod-
porządkował pan Benedykt poziomych rachub materialnych i uchwytnych
korzyści, jakie dawała wszechwładza w Księstwie. Wreszcie, strach przed
Moskwą, lęk o zagrożone w razie wojny włości leżące w województwach wi-
tebskim, połockim, powiatach orszańskim, oszmiańskim, bracławskim pchał
również Sapiehów w objęcia Austrii, jako jedynego mocarstwa, które mogło
powstrzymywać od kroków wojennych i Moskwę, i Polskę. Wojna turecka wy-
cieńczała Ruś, pozostawiała zaś nietkniętą Litwę, zmuszała do zbrojeń, a więc
do wzmożenia potęgi hetmańskiej, uniemożliwiała zatargi na froncie wschod-
nim. Dlatego to Sapiehowie zwalczali wpływy francuskie, dlatego słowem
i piórem bronili Ligi, chociaż orężem niezbyt dawali się we znaki bisurma-
nom. Dlatego pod pozorem zarzutów przeciwko Żydowi [Jakubowi] Becalowi,
dzierżawcy dochodów skarbu nadwornego, zerwali w początkach 1693 r. sejm
grodzieński (pod laską [Andrzeja] Kryspina [Kirszenszteina]), na którym mia-
ła się rozstrzygnąć w obecności posłów: francuskiego [Roberta] Vidame'a
d'Esnevala, cesarskiego [Krzysztofa] (Nositiza) i tatarskiego kwestia dalszej
wojny lub pokoju.
492
Postrachem i korupcją, dekretami trybunalskimi i umieszczaniem wojsk
w dobrach przeciwników zdobyli Sapiehowie taką hegemonig w Księstwie,
że przez szereg lat nie śmiał im bruździć żaden Radziwiłł, Pac ani Ogiński,
nie mówiąc już o podupadłych Wołłowiczach, Chodkiewiczach, Sołłohubach,
Pociejach. Ale nawet faktyczne królowanie na Litwie nie rokowało, jak uczył
rok 1674, zwycięstwa w całej Rzeczypospolitej na polu elekcyjnym. Kto chciał
rozporządzić koroną Jagiellonów i Wazów, musiał się oprzeć o możnowładz-
two koronne. I to mniej więcej pod koniec 1692 r. rozsnuwają straszni bracia
nad całą Polską sieć nowej konspiracji. Wstępują do niej prymas kardynał
[Michał] Radziejowski, chciwością i ambicją równy podskarbiemu litewskie-
mu, tylko bardziej obłudny, dalej Hieronim Lubomirski, nałogowy sługa ob-
cych dworów, z kilku krewniakami (ale bez marszałka Stanisława), kanclerz
wielki koronny [Jerzy Albrecht] Denhof, znani z warcholstwa zelanci wol-
ności [Rafał] Leszczyński i [Jan] Pieniążek, wszyscy ożywieni jednym pra-
gnieniem, aby się przed elekcją sprzedać jak najdrożej, mniejsza o to komu,
Niemcom czy Francuzom. Ten czwarty spisek po konspiracjach Paców i Wiś-
niowieckiego, Morsztyna, Wielopolskiego i towarzyszy, na kształt potwornego
raka stacza resztki sił króla i narodu, potem zabagnia przebieg bezkrólewia,
aż z ezasem utonie w katastrofach wojny północnej.
18. Zatargi litewskie
Na wiosnę 1693 r. biskup wileński Konstanty Brzostowski ośmielił się pod-
nieść głos przeciwko despotyzmowi buławy wielkiej, a mianowicie przeciwko
samowolnym kwaterunkom Sapiehy w dobrach duchownych. Hetman wyczuł
w geście biskupa kierującą rękę dworską i dlatego właśnie gwałtów nie za-
niechał. Nie było innej rady, jak zagrozić klątwą królikowi litewskiemu
i pozwać go przed sąd sejmowy. Przyszłość okazała, że hetman nie boi się
ani sejmu, ani interdyktu. Sapiehowie, jakich chcieli, takich zamianowali
posłów z całej prowincji i na ich czele poszli do Warszawy rwać sejm. Los
zrządził nieco inaczej: Jan III zasłabł w Żółkwi i nie mogąc przybyć na ter-
min (22 grudnia), czy też nie chcąc się narażać dla beznadziejnej sprawy,
listownie wezwał prymasa, by zagaił i poprowadził obrady w nieobecności
dworu. Zamanifestowała się przeciwko takim obradom Litwa, żądając zara-
zem skasowania podejrzanego skryptu do archiwum 1690 r. i cofnięcia niemi-
łych hetmanowi zarządzeń Brzostowskiego. Wkrótce stosunki w Księstwie
zaogniły się jeszcze bardziej. Sapieha, wyklęty przez biskupa (14 kwietnia
1695 r.)35, pieniędzmi i terrorem skłonił większość zakonów do nieuznawania
ekskomuniki, a kiedy nuncjusz [Andrzej Santa] Croce, nie bacząc na głośne
zasługi Sapiehów dla Ligi stanął w obronie władzy duchownej, wmieszał się
w sprawę Radziejowski i jako polski legatus natus36 zawiesił klątwę. W ten
sposób z aktu prostej samowoli żołnierskiej wyrósł spór zasadniczy między
Kościołem i państwem, a nawet w łonie samego Kościoła. Zgorszenie rosło
35 Biskup wileński, K. Brzostowski, rzuał klątwę na Kazimierza Jana Sapiehę, het-
mana wielkiego litewskiego,18 kwietnia 1694 r. Zob. Z. Wójcik Jan Sobieski, s. 486.
36 łac.) tu: legat z racji swojej godności prymasa Rzeczypospolitej.
493
z każdym tygodniem. Jeżeli Rzym nie mógł jednym pociągnięciem pióra upo-
rać się z pysznym prymasem i nieposłusznymi mnichami, to cóż dziwnego,
że słaba Rzeczpospolita nie mogła skruszyć twardych głów sapieżyńskich?
Kiedy po roku dwór jeszcze raz chciał przedłożyć zatarg stanom zgroma-
dzonym (12 stycznia 1695), buta i cynizm oligarchów litewskich przebrały
wszelką miarę. Hetman przepychem i mnogością hufców zaćmiewał króla,
a ci, co go "Najjaśniejszym" nie wahali się nazywać, napełnili świątnicę praw
zgiełkiem karczemnym, szturmowali do obradujących osobno koroniarzy, sta-
czali krwawe bójki pod bokiem rezydencji królewskiej, wreszcie zerwali obra-
dy, nie dopuściwszy znienawidzonego Kryspina do podniesienia laski. Tego,
rzecz prosta, należało się po nich spodziewać. Natomiast całkiem niespodzia-
ną rzecz usłyszał od prymasa podczas sejmu i zaraz po nim ambasador fran-
cuski, książę [Melchior de] Polignac: oto cała opozycja, tak hałaśliwa dotąd
głosicielka świętej wojny, obiecywała zerwać z Austrią (od której świeżo
wzięła 20000 talarów), zawrzeć pokój z Turcją i w ogóle przyjąć barwy fran-
cuskie za ryczałtową sumę 400000 franków. Łatwo wyobrazić sobie zawód
spiskowców, gdy Ludwik XIV, lojalniejszy wobec Sobieskich niż jego dyplo-
maci, pogardliwie odrzucił wszelkie tego rodzaju targi. Largicje i zbrojenia
wyczerpały kredyt Sapiehów. Koroniarze oburzali się na ich brutalny despo-
tyzm; dwór rzucił na sejmiki relacyjne hasło pospolitego ruszenia, które mu-
siało budzić echa konfederacji gołąbskiej a może i przeczucia klęski olkien-
nickiej. Na solidarne poparcie Litwy przeciwko szablom polskim trudno było
liczyć, odkąd biskup żmudzki, [Jan Hieronim] Kryspin [Kirszensztein], stanął
przy boku Brzostowskiego, a Radziwiłłowie upomnieli się zbrojnie o spadek
po zmarłej (23 marca 1695 r.) Ludwice Karolinie, dotąd będący w rękach
Sapiehów. Na dobitkę, spoza tych doczesnych wrogów i mścicieli ukazywała
się groźna twarz obrażonego Kościoła. Zwycięstwo siły nad prawem wydało
się niemożliwe. Wówczas lęk przeszył serca pyszałków. Wyciągnęli ręce do
ugody i nie odepchnięto ich. Z jednej strony Polignac, skłonny do intryg
i przekupstwa, a cały przejęty sprawą następstwa po Sobieskim, od dawna
chętnie ofiarowywał swe dobre usługi; z drugiej, co dziwniejsza, Maria Kazi-
miera gotowa była też przebaczyć Sapiehom wszystkie zniewagi, byle odegrać
wielką rolę i zabezpieczyć sobie po śmierci męża jeżeli nie dalsze rządy pod
firmą któregoś z synów, to przynajmniej używanie skarbów własnych i mę-
żowskich. Przez jesień i zimę 1695/1696 r. przeciągały się w Warszawie kom-
planacje polubowne. Pod presją opinii, spragnionej pokoju i sejmu, biskup
wileński zgadzał się cofnąć klątwę i nie dochodzić krzywdy publicznej w za-
mian za marne odczepne, które zresztą chciano zwalić na skarb litewski. Ale
takiej ugodzie, takiemu uświęceniu bezkarności sprzeciwił się resztką energii
i powagi monarszej Jan III. Rzeczy zostały w zawieszeniu. Podmówiony prze-
zeń Brzostowski stanął twardo przy swoim prawie. Czekano już tylko na-
19. ŚmierE Sobieskiego
Ciężkie dolegliwości, jak podagra, kamień, chorobliwa otyłość, nękały od
dawna ciało królewskie. Duch zamierał także od wielu lat, co najmniej od
owych przejść bolesnych 1688-1689 r. Jan czuł swój upadek, przeczuwał ko-
494
niec, a nie chciał żegnać się z życiem mimo wszystkich goryczy, jakich mu
nie skąpiła starość. Walka z nierządnym i niewdzięcznym narodem podcięła
w nim wiarę w ludzi, w tryumf cnoty, w dobrą przyszłość Polski. Zaznawszy
wszelkich rozkoszy i boleści życia, dźwignąwszy się własnym wzlotem na
wyżyny majestatu, spadał z nich pod brzemieniem otaczającego zła na dawny
poziom magnacki, czuł się coraz lepiej w Żółkwi, Jaworowie, Wilanowie, co-
raz gorzej na zamku warszawskim. Pracował dla rodziny, lecz i wśród niej
był samotny. Ukochaną córkę Teresę Kunegundę pożegnał w 1694 r. gdy szła
za mąż za księcia Maksymiliana Emanuela bawarskiego. Siostrę, [Katarzynę]
Radziwiłłową, pochował w tymże roku. Marny Jakub, czepiający się łaski
wiedeńskiej, stał się zakałą całej rodziny, Marysieńka, wciąż piękna i ruchli-
wa, myślała jakoby o trzecim mężu, Sapieże czy Jabłonowskim... Więc Jan
odwrócił się od rodziny i miłość swą utopił w skarbach, które chował pod
okiem zaufanych strażników. Wiosną 1696 r. medycy nadworni: Żyd Jonasz,
Irlandczyk [Bernard] O'Connor i inni dostrzegli w nim zastraszające postępy
puchliny wodnej. W czerwcu senat upoważnił króla do wyjazdu na kurację
i obmyślił środki na pokrycie jej kosztów, ale było już za późno. Dnia
17 [czerwca 1696 r.] dwukrotny atak apoplektyczny skrócił cierpienia So-
bieskiemu.
Rozdzial XXI
Wyniki XVII wieku
1. Wiek husarii i hetmaństwa
Wiek XVII wziął w spadku po ojcach jedno ciężkie powołanie i jedno
szczególne uzdolnienie. Po Jagiellonach odziedziczył konieczność wojowania
na różnych frontach z wyjątkiem zachodniego, niemieckiego; po Batorym-
wysoką sztukę wojenną, którą to sztukę rozwijał i stosował w miarę owej
konieczności. W gruncie rzeczy takiego nadmiaru sił ekspansywnych, jakie
miewały Francja, Anglia, Szwecja, Turcja i w różnych okresach Niemcy,
Rzeczpospolita pojagiellońska nie posiadała. Chwilowe wylewy zaborczości
możnowładczej wyczerpały się w wyprawach wołoskich i moskiewskich. Je-
dyne ówczesne nasze wojny na pozór zaczepne: estońska w 1601 r., smoleńska
w 1609 r. i turecka 1683 r. zmierzały formalnie do rewindykacji swego i do
zabezpieczenia własnych granic. Ambicja dynastyczna Wazów nie zdążała do
powiększenia Polski, a ogół szlachty miał nawet w najgęściej zaludnionych
województwach jeszcze dość zdobyczy dla swego pługa i innych podbojów
nie pragnął. Był też w porządku ze swym przekonaniem poeta Wespazjan
Kochowski, gdy swej ojczyźnie wkładał w usta następujący rachunek sumie-
nia: "Jeżelim przymierza nie trzymała, umowę złamała, albo na zdradzie ko-
mu była, sama się sądzę, że sama tę zawziętość ponoszę. Ale jeżelim cudzego
nie pragnęła, pokoju nie wzruszyła, do wojny nie dała okazjej, czemużby
mnie te stosy potykać miały? Ty wiesz, mój Panie, żem spokojny żywot
i zgodne obejście z każdym zawsze kochała, a za to mię teraz te kłótnie
zewsząd ogarnęły [...]".
495
Brak narzucającej się, zachłannej megalomanii narodowej czy państwowej
pociągnął za sobę ważne następstwa. Niemal wszystkie wojny XVII wieku
toczyliśmy we własnych granicach. Zdawałoby się, że 100000 czujnych oby-
wateli zamieni państwo w jeden warowny obóz. Naprawdę obwarowano się
w setkach prywatnych zamków - ale przeciw królom i poddanym. Z królew-
skich zamków Malbork i Kamieniec służyły za więzienia dla ważnych jeń-
ców i przestępców. "Mocny Elbląg" nie doznał ani jednego oblężenia i wnet
da się zaskoczyć bez oporu; niezdobyty Lwów już w 1704 r. straci swoje dzie-
wictwo; Kamieniec padł przy pierwszej poważnej próbie, a niezdobyty okaże
się dopiero dla Polaków; Zamość nie zabezpieczał żadnej dzielnicy. Strate-
giczną wartość rzecznego węzła Wisły i Bugu oceni dopiero (przed Napoleo-
nem) August II, ale i on go nie wyzyska. W wyobraźni ogółu obronę państwa
stanowiło "robur piersi szlacheckich" 3' w postaci pospolitego ruszenia, które-
go ostatni wojenny czyn oglądała Warszawa w 1656 r.; wojsko zaś prawidłowe
rodziło się i odradzało w razie bliskiego niebezpieczeństwa z instynktu sej-
mików lub z pańskiej ofiarności.
W tworzonym taką drogą wojsku, bez względu na świetne z Zachodu za-
czerpnięte doświadczenia [Stanisława] Koniecpolskiego, Jana Kazimierza, So-
bieskiego, piechota dała się zakasować konnicy, wśród której wybiła się na
czoło husaria. W jej uzbrojeniu, strukturze, taktyce, rzec można, wyraził się
najzupełniej charakter narodowy, skłonny raczej do wybuchów energii niż
do prozaicznej pracy. Fortes Poloni equites boni3s. Europa poznała nas z bli-
ska jako lisowczyków, potem jako pancernych towarzyszy [Jana Chryzosto-
ma] Paska, potem jako skrzydlatych rycerzy Jana III. "Wylecieć na husarii
czele, wszystko oporne zwalić, zmóc", oto najwyższa aspiracja rycerza Polaka
tej epoki, którą od Kirchholmu po Kahlenberg godzi się nazwać erą husarii.
Można z taką techniką i psychiką wytrzymać dziesiątki wojen, ba, nawet nie-
ustający prawie stan wojenny, wymiatać po kolei z granic państwa Moskwę,
Szwedów, Tatarów, Turków, Siedmiogrodzian, ale ich unieszkodliwić kawale-
ria nie może. Bo też "ta jazda nie jest już w stanie jak pod Kirchholmem,
zwyciężać połączonych broni przeciwnika. Nie daje rady licznej i bitnej pie-
chocie kozackiej, gdy ta okopie się lub otoczy taborem; jest, mimo najwięk-
szych poświęceń, bezsilna wobec współdziałania trzech rodzajów broni u Szwe-
dów" (Kukiel).
I tak jest, dodajmy, mimo skoncentrowania w naczelnym dowództwie ta-
kiej potęgi administracyjnej, politycznej, dyscyplinarnej, jakiej przykładu nie
daje współczesna zagranica. Hetman - to więcej niż feldmarszałek, konetabl,
czy doraźnie mianowany generalissimus. Mógłby się z nim równać, a nawet
go przewyższać, wielki wezyr (bo ów jeszcze więcej miał do powiedzenia
o polityce zagranicznej), gdyby nie to, że hetman był nieusuwalny, mógł
więc działać na daleką metę z największym poczuciem odpowiedzialności.
Nic dziwnego, że w pierwszej połowie XVII w. niemal wszyscy hetmani: Żół-
kiewski, Chodkiewicz, Krzysztof Radziwiłł, Koniecpolski rozwijają wybitne
zdolności; w drugiej - wśród klęsk i rozstroju przeważają wodzowie marni
(Kalinowski, Rewera, Dymitr Wiśniowiecki, Michał Pac, Andrzej i Feliks
Potoccy, Kazimierz Sapieha), którzy jednak korzystają z pełnomocnictw uro-
3 "moc piersi szlacheckiej".
3s (łac.) siłą Polski dobra jazda.
496
bionych na miarę Zamoyskiego i nadużywają ich do celów politycznych jako
stróże złotej wolności, coraz częściej politykujący z zagranicą na szkodę ma-
jestatu i państwa. Konnicy nam zazdroszczono w obcych krajach; hetmań-
stwo spodobało się tylko Kozakom. W ogólnym też bilansie wojen Rzeczypo-
spolitej XVII w. figurują z jednej strony cele nieosiągnięte: Śląsk zatracony
pod panowaniem austriackim, Prusy Wschodnie - pod brandenburskim, Moł-
dawia - pod tureckim; z drugiej - gotowe straty: Drahim, Bytów, Lębork,
Ryga, Smoleńsk, Kijów, czasowo nawet Kamieniec.
2. Promieniowanie polszczyzny
Rzecz uderzająca, że kurczeniu się granic towarzyszyła taka ekspansja pol-
skości poza granice, na obce kraje, jakiej nie znał Złoty Wiek jagielloński.
Ograniczenie samowładztwa, wolna elekcja i wyższość prawa nad władzą nę-
ciły poprzez zasieki graniczne bojarów moskiewskich, i to w kilku kolejnych
pokoleniach (1610,1648,1670). Zaraźliwy wpływ wywierały nasze urządzenia
- właśnie po potopie - na szlachtę pruską, brandenburską i nawet na kró-
lewieckie mieszczaństwo. Że śląskie sejmy obradowały trochę z polska, tłum-
nie, more polonico, to rzecz zrozumiała, skoro tam wsz dzie pulsowała krew
polska; dlatego też cesarz Leopold, jak mógł, separował lązaków od Jana III.
Szwedom Polska po 1648 r. przestała imponować, w Węgrach budziła nie tyle
podziw, iIe nadzieję wyzwolenia. Do Chorwatów (poety [Ivana] Gundulicia)
docierała sława wojenna Chocimia; Niemcy inflanccy zazdrościli szlachcie
polsko-pruskiej przywilejów i wolności finansowych. Przykładem polskiej siły
atrakcyjnej i wpływu literackiego wśród Wołochów jest Miron Costin, logofet
(kanclerz i dziejopis), co swoje przywiązanie do Sobieskiego i polszczyzny
wyraził polskim wierszem, a przypłacił - życiem. O wpływie kultury polskiej
na Kozaków nie ma co się rozwodzić. Przez zakordonowy Kijów, a głównie
przez mohylańskie kolegium (od 1695 r. dopiero zwane Akademią) rozlewały
się polskie wyrazy, styl kaznodziejski, wersyfikacja ("wirszi") na lewy brzeg
Dniepru, skąd je akademicy poniosą dalej do Moskwy razem z upodobaniem
do polskiego stroju i sprzętu. A nieszczęśliwi brańcy tatarscy nie tylko po-
nauczali "Scytów" języka polskiego (w tym języku szły wszelkie z Ordą ro-
kowania), ale zaszczepili murzom pewien smak do sarmackiej wolności.
Jeżeli ta ekspansja na zewnątrz miała charakter przejściowy, to w obrębie
państwa polskość rozrosła się wszerz i w głąb na trwałe. Wprawdzie nie prze-
stawano odróżniać Litwinów od Polaków ani wśród tych ostatnich wyróżniać
Wielkopolan, Małopolan, Mazurów, Podlasiaków, Prusaków (zwłaszcza ci
ostatni uporczywie trwali przy swojej odrębności i przywilejach), ale w zna-
czeniu politycznym szlachta Rzeczypospolitej przywykła na mnogich sejmach
i elekcjach uważać siebie za jeden naród polski lub polsko-litewski (o naro-
dzie ruskim ucichło po upadku polityki hadziackiej i po wsiąknięciu szlachty
kresowej w żywioł polski). Jako jedna całość przeciwstawia się ów naród
cudzoziemcom, wychwalając piórem publicystów: Starowolskiego, Łukasza
Opalińskiego, Fredry, Pęskiego, Kochanowskiego swoje odrębne zalety. Przez
niezliczone małżeństwa zrasta się szlachta w jedną niezliczoną rodzinę; jeden
w niej zapanuje strój, dostosowany do rycerskiego rzemiosła, jeden język
497
z domieszką tych samych wszędzie makaronizmów. Pod hasłem koekwacji
uchwali zjazd elekcyjny 1697 r. zarazem ujednostajnienie sądownictwa i usu-
nięcie z aktów urzędowych przestarzałej, niezrozumiałej ruszczyzny; z począt-
kiem wieku XVIII formuły ruskie znikają także z ksiąg czernihowskich, bra-
cławskich, kijowskich (1599-1718). Jeszcze z rzadka buchnie przez usta tego
lub owego pana litewskiego niechęć do koroniarzy, odwzajemniana złośliwym
konceptem ze strony tych ostatnich; ale wszelkie próby "dysmembracji" wy-
wołują w obustronnej masie szlacheckiej zgrozę i odwet.
Polskość, zwłaszcza od czasu potopu, nabrzmiewa mocnym samopoczu-
ciem: boczy się na kuse stroje Francuzów i Niemców, rozmiłowuje się w swej
przeszłości, przechodząc tym samym w sarmatyzm. Jeżeli dawniej Starowol-
ski i Opaliński za przewodem Kochanowskiego dawali odprawy cudzoziem-
skim krytykom, ale nie skąpili surowej prawdy rodakom, to teraz jedna i ta
sama chwalba dominuje w przejawach samowiedzy narodowej wewnątrz i na
zewnątrz. I trzeba przyznać, że ta wiara we własną gwiazdę byłaby źródłem
wielkiej siły dla narodu, gdyby szlachta nie utożsamiała z narodem samej
siebie, gdyby nie odpychała od siebie wielomilionowych mas chłopskich ani
nie rzucała na pastwę Żydom w tym właśnie okresie coraz wątlejszego chrze-
ścijańskiego mieszczaństwa.
3. Złota wolność
Rozsiadła się po pałacach i dworach od Karpat do Bałtyku, od Warty po
Dniepr, pielęgnując te tylko instytucje, które jej celom służyły, a zaniedbując
wszystko, co mogło wesprzeć absolutum dominium. Jest syta, więc nie chce
żadnych nowości; jest zbrojna, więc nie suszy głowy nad rozwiązywaniem
problemów ustrojowych; od każdego głębszego zagadnienia odrąbie się szablą.
Byle sądziły się ziemstwa, grody i trybunały, byle płynęły w ostatniej potrzebie
podatki na wojsko, byle nas sprawiał hetman, równie groźny królom jak carom,
to już mniejsza o resztę, tzn. o prawodawstwo i administrację. Kosztem tych
wyższych funkcji, głosząc zasadniczy konserwatyzm, cofamy się naprawdę do
prymitywnych zadań państwowego życia, spokojni o to, że na straży interesu
klasowo-narodowego stoją trzy moce, jakich zazdrości nam cały świat:
a) Liberum veto a nie sejm jest teraz symbolem wolności polskiej. Z izby
poselskiej wypromieniowało ono na wszystkie sejmiki, gdziekolwiek obraduje
rasa polska (nawet w prowincji pruskiej, nawet w tych województwach, które
uznały zasadę większości głosów), cofając się dopiero od granic rasowo od-
miennej Kurlandii. Jeden poseł tamuje lub rwie obrady w dowolnej chwili,
nie tylko przy zamknięciu, jak Siciński w 1652 r., ale nawet przed obiorem
marszałka, z wyraźnym pogwałceniem regulaminu (1688). Posługują się tą
straszną bronią magnaci, zwłaszcza hetmani; zaczynają jej używać posłowie
obcy. Tylko elekcje są faktycznie zabezpieczone przed rwaniem, bo wtedy
mniejszość chcąca postawić na swoim musiałaby przyjąć wojnę domową.
Zwłaszcza pod koniec panowań veto święci nad podupadłym królem straszne
triumfy. Staje się ono ruchomą podstawą wszystkich praw i władz, wrodzo-
ną atrybucją wolnego Polaka, samobójczą gwarancją wszystkich innych wol-
ności. Pod tym damoklesowym mieczem żyją i funkcjonują-
498
b) Sejmiki. Odbywa się ich co roku po dwa, trzy lub więcej, każdy z re-
guły jednodniowy, w Koronie pod obranym każdorazowo marszałkiem. Wy-
jątkowo tylko niektóre województwa stwarzają sobie kolegialne organy wy-
konawcze. Nowością są milicje, formowane z osobnych podatków wojewódz-
kich; nowością - zdobyte via facti prawo limity, tj. odraczania swych sesji
i zjeżdżania się po raz drugi czy czwarty do osobnego uniwersału królew-
skiego: taka limita zapewni sejmikom dalszą przewagę nad sejmem. Na każ-
dy sejmik zjeżdżają, prócz miejscowych posesjonatów, ich mniemani krew-
niacy, gołota bez ziemi, wysługująca się panom. Nie słychać jednak nigdzie,
aby gospodarze sejmiku prowadzili ścisłą listę uprawnionych do głosu. Lauda
i instrukcje mnożą się w nieskończoność, mimo że tylko szczupła cząstka po-
stulatów ziemskich obleka się w formę praw. Jeżeli wola żywiołu sejmiko-
wego nie znajduje ujścia w sejmie, to wybucha w postaci konfederacji.
c) Wiek hetmaństwa i husarii jest bowiem zarazem pierwszą klasyczną epo-
ką konfederacji. Dojrzały wszystkie odmiany takiej rewolucji narodowej: kon-
federacja miejscowa dla celów ochrony bezpieczeństwa publicznego, miejsco-
wa buntownicza, miejscowa lojalistyczna (np. trzy związki sandomierzan 1683,
1685 i 1688 r., które Bidziński utworzył dla poparcia Jana III przeciw mag-
natom), konfederacja generalna na czas bezkrólewia, generalna dla wypo-
wiedzenia posłuszeństwa (1607), generalna przy królu - wszystkie na pod-
stawie ziemsko-przedstawicielskiej; związek wojskowy samodzielny (1608,
1612-1614, 1622, 1659-1663, 169lr1697) lub w oparciu o konfederację oby-
watelską (1656,1665). Ta forma organizacyjna, która współcześnie na Zacho-
dzie żadnego już nie znajduje odpowiednika (bo ligi książąt niemieckich ma-
ją z nią tylko powierzchowne pokrewieństwo), nie naśladowana we Francji
nawet podczas Frondy, wyjątkowo użyta przez Szkotów i Anglików dla ce-
lów rewolucyjnych (Covenant, League, Agreement of the people 39, nie doj-
rzewająca już nawet na Węgrzech, stała się w Rzeczypospolitej normalnym
organem opozycji i walki partyjnej, poniekąd nawet klapą bezpieczeństwa,
która stosowanie artykułu de non praestanda oboedientia uczyni zbędnym
lub bezskutecznym.
4. Możnowładztwo pod płaszczykiem demokracji
Na ogół konfederacje XVII wieku i późniejsze, za czasów saskich, dopro-
wadzały do głosu raczej średnią szlachtę, topiąc w swych odmętach magna-
tów. Przeciwnie, w spokojnych czasach wielcy panowie wywierali niepostrze-
żenie na sejmy i sejmiki wpływ coraz silniejszy. Znamy fluktuacje możno-
władztwa litewskiego, gdzie do walki z Radziwiłłami raz po raz zrywali się
Pacowie czy Sapiehowie; znamy ligi Opalińskich, Leszczyńskich, Lubomir-
skich i królewiąt kresowych w Koronie. Buławy, laski (rzadziej pieczęcie
i klucze), stawały się dziedziczną domeną niewielu rodów jaśnie wielmożnych,
podobnie jak niektóre województwa i przedniejsze starostwa. Nie dociśnie
się do nich dorobkiewicz-szlachetka! Arystokratyzm wyhodowany nad Niem-
nem, Dźwiną i Dnieprem zaraził swym tchnieniem i zasilił złotem elementy
39 (ang.) przymierze, liga (związek), umowa ludu.
499
senatorskiej rdzennej Korony. Nie zbadano dotąd, a warto by zbadać, z czego
rosły te fortuny, z roli, soli, wojny czy królewskiej łaski; jak one gospoda-
rowały, jaką prowadziły politykę personalną, jak uzależniały od siebie dwór
i Kościół, jakie połacie kraju opanowywały wprost lub ujarzmiały pośrednio.
Pewne jest, że w XVII w. magnateria bardzo mało zrobiła dla przemysłu
i handlu (daleka pod tym względem od wzorów weneckich!) i że najwięcej
przyczyniła się do rozmnożenia Żydów, którym nie tylko poświęcała polskie
miasteczka, ale i wydzierżawiała, mianowicie na kresach, myta, karczmy, mły-
ny i całe folwarki. W każdym razie o panach XVII w. nie można jeszcze
powiedzieć, by tak dalece scudzoziemczeli i zmonopolizowali zachodnią kul-
turę, jak ich synowie i wnuki; są to na swój sposób także Polacy narodowcy,
i dlatego właśnie tak rażą szlachtę wyjątkowi wśród nich amatorzy cudzo-
ziemskich tytułów, jak Radziwiłłowie i Chodkiewiczowie na Litwie, Myszkow-
scy, Ossolińscy, Lubomirscy w Koronie.
Niektórym wprawdzie cudzoziemskie stadła i tytuły imponowały; wmawia-
no szlachcie, że to ona cała dorównywa mnogością przywilejów elektorom
niemieckim, bo tak samo wybiera króla, utrzymuje milicje, wchodzi w związ-
ki polityczne z zagranicą, ma poddanych itd. W rzeczywistości książęce ży-
cie wiodły królewięta, one rozparcelowały między siebie, zwłaszcza w postaci
królewszczyzn, majątek państwowy, siłę zbrojną, wymiar sprawiedliwości, po-
licję, politykę zagraniczną. Szkoda, że ich potędze fizycznej nie odpowiadał
poziom kultury duchowej. Jeżeli trafi się między nimi umysł światły i wy-
kwintny, jak ów Stanisław Herakliusz Lubomirski, poeta i myśliciel, to cho-
wa on wykwintną mądrość dla siebie. Prywatnych mecenasów kultury na
miarę Kmity czy Zamoyskiego albo późniejszych Czartoryskich czy Ogiń-
skich, wiek XVII nie zna. Bywają fundatorzy kościołów, budowniczowie pa-
łaców, ale o akademie, bibliote i, literaturę, teatr, sztuki plastyczne, muzykę
nikt z potentatów się nie zatroszczy. Pochłania ich polityka, ale nie owa wiel-
ka, państwowa, jakiej służyli przed powstaniem demokracji szlacheckiej zbio-
rowo utożsamiający się z Polską Oleśniccy, Tęczyńscy, Tarnowscy, Melsztyń-
scy, lecz prywatna, rodowa, szukająca coraz częściej natchnień i środków za
granicą. Już jesteśmy na drodze, po której obywatelstwo spadnie na poziom
klienteli, a dygnitarstwo w osobach Leszczyńskich, Lubomirskich, Potockich
a zwłaszcza litewskich Radziwiłłów, Paców, Sapiehów wstąpi na piedestał
zdrady stanu.
5. Zubożenie powszechne
Poza arystokracją zubożały w Polsce 1600 i 1700 r. wszystkie stany.
W całej Europie sama tylko Rzesza Niemiecka doznała gorszych spustoszeń,
niż te, jakich dokonali u nas Szwedzi, Tatarzy, Moskale. Ale Rzesza od po-
łowy XVII w. nie widziała wrogów w swym łonie, chyba w Palatynacie i na
Pomorzu. Dla Polski, choć to był kraj rolniczy (a rolnictwo dźwiga się łatwiej
niż przemysł), ulga siedmioletnia 1676-1683 r. była zbyt krótka. Są podsta-
wy do twierdzenia, lubo brak na to dokładnych liczb, że od czasów Włady-
sława IV do końca wieku ludności ubyła połowa, że obszar pól uprawnych
bezpośrednio po ruinie zmalał, zależnie od okolicy, do 2/3,1/z lub nawet 1/4
SOO
części, że jakość uprawy podupadła (skoro w królewszczyznach na zwrot
wkładu odliczano przy ustalaniu kwart I/4 a nie 1/5 części wydajności), że
wywóz zboża przez Gdańsk spadł ze 100000 łasztów rocznie na 30000. Szu-
kano na to rady w wielokrotnie drukowanej Ekonomice ziemiariskiej Jakuba
Kazimierza Haura [Kraków] (1675 i następne), ale bez skutku.
Warszawa jako stolica od Władysława IV do czasów saskich małe zrobiła
postępy. Kraków podupadał, Wilno po strasznej okupacji moskiewskiej za-
czynało znowu żyć, ale ubogim życiem. Tylko Lwów, mimo wzmagającego
się od wschodu zagrożenia, z dziwną sprężystością wyzyskiwał, nawet po
upadku Kamieńca, swe tranzytowe między Wschodem i Zachodem położenie,
handlując z Gdańskiem i Wrocławiem i rozwijał się dalej, póki go nie pognę-
bili w 1704 r. Szwedzi. Miasteczka, coraz mniej do miast podobne, pomagają
sobie rolnictwem według chłopskich wzorów.
Pauperyzacja Polski w XVII w. szczególnie bije w oczy, gdy ją porównać
ze stanem Europy Zachodniej. Francja Ludwika XIV wśród nieustających
prawie wojen i rosnącego długu państwowego kwitnie pod czułą ręką [Ja-
na Baptysty] Colberta, zabudowuje się i stroi; jej budżet roczny wynosi
200000000 franków, czyli 360000000 złotych. Holandia, mimo katastrofy
1672 r. ciągnie zyski z całego świata i wciąż jest bankiem Europy; Anglia
zakłada imperium kolonialne, gospodarczo i finansowo ściga Francję (budżet
w końcu XVII w. - 6000000 funtów szterlingów = 240000000 złotych). Na-
wet Dania, mimo tylu katastrof i spadku dochodu z ceł sundzkich, dźwiga
się przez redukcję królewszczyzn (budżet 4 500000 talarów) podobnie jak za
jej przykładem Szwecja (5 000 000 = 23 000 000 złotych). Nawet taki Wielki
Elektor usiedmiokrotnia swe dochody, że osiąga 3 000000 talarów (12000000
złotych polskich) na rok. Moskwa z miliona rubli (1680) postąpi za Piotra
Wielkiego na 5-6000000 ówczesnych, tj. naszych złotych 30000000. Turcja
ciągnie rocznie prócz powinności wojskowej służebnej 10000000 dukatów
(180000000 złotych). Polska, choć uchwał podatkowych nie skąpi, pozwala
sobie w ciągu lat 1665-1667 z największym wysiłkiem na 7000000 rocznego
wydatku (wyjątkowo wyprawa wiedeńska kosztowała, nie licząc naturaliów,
ok. 100000004o). Kraina mlekiem i miodem płynąca doszła pod koniec
XVII wieku do tego, że kiedy Francja wyprowadzała w pole 200000 wojska,
a na morze do 300 okrętów, Brandenburgia miała do 30000 wojska i też zakła-
dała kolonie, kiedy lenniczka nasza, Kurlandia, miała za księcia Jakuba 44
statki wojenne, Polska utrzymywała za jakieś 7-8000000 [złotych polskich]
15000 do 18000 wojska i ani jednego okrętu. Jeżeli Szwedzi usprawiedliwia-
li swą wojowniczość w XVII w. (i swą korupcję w XVIII w.) brakiem środ-
ków do życia, to wolno mniemać, że i wyborcy naszych Augustów po So-
bieskim, a nawet wyborcy samego Jana III działali pod presją podobnego
zubożenia.
4o Wyprawa wiedeńska, według wyliczeń J. Wimmera, kosztowała Rzeczpospolitą
około 14000000 złotych; z czego aż 78"/o pokryli sami Polacy, a zaledwie 22o/o tej
sumy tj. około 3 mln złotych, stanowiły dotacje z zagranicy tj. subsydia cesarza,
papieża oraz książąt niemieckich i dostojników kościelnych. Zob. J. Wimmer Wie-
der 1683, s. 232-233.
501
6. Nieład w skarbie
Nasi Colbertowie XVII w. zwłaszcza ci, co żyli współcześnie ze sławnym
finansistą Króla-Słońce, stojąc wobec konieczności wojennych z jednej strony,
a niedomagań gospodarczych kraju, reprezentowanych w sejmie - z drugiej,
bezsilni wobec sejmowej anarchii i sejmikowej decentralizacji, doczekali się.
osobliwego rozkładu skarbowości na cztery systemy. Nie mówimy tu oczy-
wiście o piątym, tj. o skarbie nadwornym, który po dawnemu utrzymywał
dwór królewski, a w pewnej mierze ponosił też inne koszta reprezentacji, nie-
kiedy zaś - jak za Sobieskiego - pomagał nawet dźwigać koszty wojen.
l. Skarb kwarciany, najdawniejszy i najbardziej stały niewielką już spełnia
rolę. Pod ręką podskarbiego łączy się on w jednej administracji z cłami Rze-
czypospolitej, pogłównym żydowskim, składnym winnym i tzw. subsidium
hybernale (ryczałtowe kwoty uchwalane w wyjątkowych potrzebach).
2. Ponieważ kwarty nie wystarczały, przerzucano znaczny ciężar budżetu
wojskowego na tzw. hyberny, czyli chleb zimowy z dóbr królewskich i du-
chownych. Rządziły nim (zwykle rezydujące we Lwowie) tzw. komisje hy-
bernowe, gdzie przewodniczył hetman, zasiadał też podskarbi, a przy nich
deputaci wojskowi i delegaci obu izb sejmowych.
3. Trzecią grupę stanowiły różne inne dochody, uchwalane przez sejmy,
administrowane w zasadzie przez podskarbich (pobory, pogłówne itd.). Te
coraz automatyczniej spływały z kieszeni płatników do rąk delegatów woj-
skowych omijając główny zbiornik, tj. kasę państwową.
4. Po województwach istnieją nadto sądy lub izby komisarskie albo kon-
syliarskie, powołane właściwie do gospodarowania podatkami samorządowy-
mi, ale wglądają one także w dochody państwa.
Kto w tym rozbiciu może prowadzić jakąś politykę skarbową lub celną?
Kto dopilnuje, aby zboże, to główne bogactwo, jakim kraj rozporządzał
i o które zabiegał u Marysieńki Ludwik XIV, było spieniężane należycie,
z zyskiem dla producentów i skarbu? Oczywiście nikt. Nawet mennicy w na-
leżytym ruchu nie utrzymano. Ustawa 1676 r. próbowała ustalić pogarszający
się srebrny pieniądz na takim poziomie, aby dukat kosztował 12 złotych, a ta-
lar 6. Tymczasem w 1685 r. zamknięto mennice Rzeczypospolitej, a czujni są-
siedzi nie omieszkali wyzyskać fluktuacji rynku pieniężnego, na którym wnet ,
dukat dojdzie do złotych 19, a talar do 9.
7. Oświata
Nie pytajmy, ile w powyższych kwotach Rzeczpospolita przeznaczyła na
szkoły, bo był to czas, kiedy również i za granicą szkolnictwo średnie utrzy-
mywane było głównie przez klasztory i miasta, a nie przez panujących: ci
ostatni dopiero w epoce absolutyzmu (ok.1700 r.) zrozumieli państwowe zna-
czenie wychowania, jęli brać nauczycieli na swój etat i wydawać dla nich
regulaminy, programy, instrukcje. W Polsce dominują w XVII w. nad wszel-
kimi zakładami wychowawczymi kolegia jezuickie. Tych znów nie należy so-
bie wyobrażać od razu jako seminariów ciemnoty, fanatyzmu i obłudy. Speł-
niwszy zaszczytnie swoje główne powołanie, tj. dawszy odpór herezji, działa-
502
ły one dalej według tej samej głęboko przemyślanej ratio studiorum4l, ale
działały bez twórczego ognia, szablonowo, bez poczucia odpowiedzialności za
los kraju, w którym się rozmnożyły czterokrotnie (do 51), wypierając inną
inicjatywę wychowawczą. Kształciły wyznawców, niekiedy bojowników Ko-
ścioła, nie kształciły obywateli. Z dążności do rozwijania zdolności formal-
nych przeszły po prostu w formalizm, niewiele się troszcząc o zdrowy sto-
sunek wychowanków do polskiej rzeczywistości. Co prawda i wychowawcy
od czasu Skargi i Zebrzydowskiego unarodowili się w znaczeniu ujemnym,
tzn. zatracili związek z wielkim ruchem umysłowym Zachodu, a nasiąkli du-
chem szlacheckiego otoczenia. Aby nie stracić poparcia możnych (a miejscami
tracili popularność wśród szlachty), nauczyli się nie tylko schlebiać przesą-
dom wieku, ale tłumili samodzielną myśl wśród swoich: jak dawniej wyrzu-
cili z Kazari sejmowych4z rzecz o monarchii, tak potem zabronili [Wojcie-
chowi] Kojałowiczowi pisać prawdę o kłótniach Radziwiłłów z Chodkiewicza-
mi, a zdolnego Pęskiego pisma ocenzurowali w ten sposób, że jego mądre
rady, wyprzedzające [Stanisława] Konarskiego o cały wiek, ukryli pod kor-
cem, pozwolili zaś ogłosić tylko dowcipne błazeństwa Reginae Palatii43. Tak
stosowana karność szła na szkodę krajowi; ze szkół jezuickich wychodziły
sztywne intelekty o ograniczonych horyzontach naukowych i społecznych
oraz giętkie karki, zdolne do płaszczenia się przed tłumem lub magnatem.
Na podstawie swego aktu fundacyjnego mogli jezuici zakładać szkoły bez
różnicy poziomu wszędzie, nie licząc się z niczyim monopolem. Wojowała
z nimi Akademia Krakowska, która nawzajem, pragnąc mieć młodzież przy-
stosowaną do "akademickich" wymagań, tworzyła za Krakowem szkoły śred-
nie pod nazwą kolonii akademickich. Zażarte walki toczyły się za Zygmun-
ta III o prawo uczenia w Krakowie, przy czym szlachta, zarażona wścib-
stwem i ambicją jezuitów, stanęła w obronie wyłącznych praw Akademii:
stanowisko niesłuszne i szkodliwe, bo scholastyczna uczelnia materialnie i du-
chowo nic na tym nie zyskała, a jej profesorowie, wolni od konkurencji, po-
grążyli się na cały wiek XVII w naukowym nieróbstwie. Najpracowitszy
jeszcze z nich, [Stanisław] Bieżanowski, wsławi się jako założyciel literatury,
lub raczej makulatury panegirycznej. Zamość nigdy się nie rozwinął ponad
miarę porządnej szkoły średniej, bo go już po Tomaszu Zamoyskim ( 1638)
ordynaci przestali odpowiednio do potrzeb zasilać, kolegium Lubrańskiego
w Poznaniu pozostało na tymże poziomie jako kolonia akademicka; Wilno
z Akademu niewiele więcej miało prócz nazwy, a uczelni założonej przez je-
zuitów we Lwowie (1659) zazdrosny Kraków nie pozwoli używać nazwy aka-
demu. Zastój potęgował się skutkiem braku współzawodnictwa po zamknię-
ciu szkół ariańskich (które przyjmowały młodzież wszelkich wyznań); wpraw-
dzie bowiem istniały dobre gimnazja protestanckie w Toruniu i Gdańsku,
a od połowy wieku wzięli się do nauczania sprowadzeni przez Władysława IV
(1642) pijarzy, ale do tamtych szkół miejskich szlachcie-katolikom uczęszczać
nie wypadało, a pijarzy nie przewyższali wtedy rozumem i talentem wycho-
wawczym jezuitów ani profesorów akademickich. Nie dziw, że wśród pow-
41 (łac.) zasady nauczania.
42 jydane po raz pierwszy w tomie Kazah na niedzielg i świgta, Kraków 1597.
43 Utwór o autorstwie niepewnym: Palatium reginae libertatis rempublicam ora-
torium continens (Traktat retoryczny łacińsko-polski dla szkół) powstał ok.1671 r.
503
szechnego zaniedbania i zubożenia szkoły parafialne, jako zbędne dla parob-
ków i pańszczyźnianych chłopów, ku końcowi XVII w. poupadały, a tylko
miejskie jako tako spełniały swe niewdzięczne zadanie.
8. Zanik twbrczości naukowej i literackiej
Książek drukowano w XVII w. wigcej niż za czasów Kochanowskiego, ale
jakiej kultury były te książki wyrazem i co dawały życiu? Literatura piękna,
jak i historyczna i prawnicza, nosi ogólne piętno epigonizmu: dużo i rozmai-
cie, i nieraz nawet ładnie, tylko niegłęboko, bez iskry geniuszu, bez siły
wstrząsającej umysłami. Poezja wyrobiła sobie typy i tony odpowiadające
zapotrzebowaniu szerokich mas szlacheckich. Będzie to albo epos bohaterski
(Twardowski, Potocki), albo dla wytchnienia sielanka (po Szymonie Szymo-
nowicu dwaj Zimorowice [Szymon i Bartłomiej], [Jan] Gawiński), albo ero-
tyki (Morsztyn), satyry (Opaliński, Potocki), fraszki (Potocki, Kochowski), fan-
tastyczne romanse, rzadziej liryka patriotyczno-religijna (Kochowski). Strun
ogólnoludzkich się nie potrąca; panuje w literaturze tendencja patriotyczna,
ale taka, co wyraża gotowe uczucia i myśli środowiska, nie rozbudza w nim
nowych, bardziej płomiennych.
Historia wśród tylu przemian losu ma o czym pisać i pisze dużo, ciekawie,
ale i ona więcej ma w sobie rzemiosła niż naukowego krytycyzmu lub zgoła
mądrości. Coraz mniej po Pawle Piaseckim interesuje się sprawami świata,
coraz rzadziej stawia przed oczy narodowi zwierciadło życiowej, doświad-
czalnej mądrości. Wprawdzie Kochowski jako autor Klimakterów44 przewyż-
sza Górnickiego i Joachima Bielskiego razem wziętych, ale [Wawrzyniec] Ru-
dawski, dziejopis Jana Kazimierza, ustępuje znacznie [Reinholdowi] Heiden-
steinowi, [Kazimierz] Zawadzki ze swą Historia Arcana45 o demokracji
szlacheckiej za Michała Korybuta) nie da się porównać z [Swiętosławem]
Orzelskim; zbiór [Andrzeja Chryzostoma] Załuskiego Epistolae historico jami-
liares46 razi niezgrabstwem wykonania w porównaniu ze zbiorem [Stanisława]
Górskiego; Fredro jako historyk na dalszą metę nie dorasta do Kromera itd.
Potrzebę wspomnień chętnie zaspokaja się pamiętnikiem, np. kanclerskim
Albrechta Stanisława Radziwiłła lub rycerskim Paska; później, gdy działacz
zamieni się w domatora, ten sam głód historii znajdzie pokarm w miscella-
neach, herbarzach, genealogiach i pogrobowych lub, co gorsza, przedśmiert-
nych panegirykach.
Epigonizm wymowy ilustrują duże nazwiska [Fabiana] Birkowskiego i [To-
masza] Młodzianowskiego, oba brzmiące jak bohaterskie surmy bojowe, lecz
stanowiące przejście od Skargi do tuzinów kaznodziejów niskiego polotu. To
samo da się powiedzieć o prawoznawstwie: gdyby nie dwaj Prusacy: [Miko-
łaj] Chwałkowki i [Jan] Hartknoch, źle wyglądałby nasz wiek XVII ze swy-
44 gnnalium Poloniae ab obitu l ladislai ITi Climacter primus, Kraków 1683; Cli-
macter secundus, Kraków 1688; Climacter tertius Kraków 1698; Climacter guartus
nie był wydany.
45 gistoria arcana seu annalium Polonicorum libri VIl1, Cosmopoli (Frankfurt) 1699.
46 T.1-3, Braniewo 1709-1711; t. 4, Wrocław 1761.
504
mi erudytami-dogmatykami ([Augustynem] Kołudzkim, [Mikołajem] Zala-
szowskim) po prawnikach-twórcach: [Mikołaju] Taszyckim, [Janie] Herbur-
cie, [Jakubie] Przyłuskim. To samo w dziedzinie nauk ścisłych: gdyby nie
[Jan] Heweliusz, gdańszczanin, co na niebie wypisał nazwisko Sobieskiego,
ciężko by było jezuicie [Adamowi] Kochańskiemu reprezentować polską ma-
tematykę i nauki ścisłe w epoce jego korespondenta Leibniza, [Izaaka] New-
tona, [Chrystiana] Huygensa, [Olafa] Roemera, i niewiele by mu w tym do-
pomogli pracowici, ale niezbyt szczęśliwi na odludziu naukowym badacze-
-konfratrzy, jezuici i dominikanie.
O filozofii pogadałby może Jan Sobieski z marszałkiem Stanisławem He-
rakliuszem Lubomirskim, "Salomonem polskim", i to raczej o klasykach niż
o Kartezjuszu czy [Tomaszu] Hobbesie, gdyby między tym królem i jego
niedoszłym detronizatorem możliwa była szczera rozmowa. A o mądrości
państwowej, o publicystyce w wyższym stylu, po paradoksach Andrzeja Ma-
ksymiliana Fredry nikt już wśród zgiełku sejmikowych peror i aklamacji nie
wspomni.
PANOWANIE AUGUSTA MOCNEGO
Rozdzial XXII
Naród w rozterce
1. Nierząd na konwokacji i w wojsku
Bezkrólewie 1696-1697, najdłuższe i najniemoralniejsze w dziejach naszych,
ujawniło zupełną dezorientację polityczną społeczeństwa wśród intryg cudzo-
ziemskich, głęboki zanik ducha publicznego, dotąd podnoszonego nadludzkim
wysiłkiem Jana III i dało narodowi króla, który go jeszcze gorzej miał znie-
prawić.
Przede wszystkim poniosła klęskę idea dynastii narodowej. Niegodny jej
przedstawiciel, Jakub Sobieski, od kilku lat torował sobie drogę do korony
przez konszachty z Wiedniem, Sztokholmem i Berlinem, a im mniej mógł li-
czyć na miłość Polaków, tym bardziej skory był, według powszechnego mnie-
mania, do użycia obcego gwałtu, choćby zań przyszło płacić kosztem Polski.
Opinię niezależną odstręczył nietaktem i chciwością, zwłaszcza kłótnią z mat-
ką o spadek po bohaterze. Wyzyskali wrażenie tego skandalu starzy wrogo-
wie Sobieskich - Lubomirscy i Sapiehowie. Oni to głównie zakłócili kon-
wokację (29 sierpnia-28 września) sporami z pysznym [Michałem] Radzie-
jowskim o baldachim i atakami na Marysieńkę, aż rozbili zgromadzenie na
dwa koła; jedno przeważnie senatorskie, po stronie królowej i prymasa, drugie
przeważnie szlacheckie.
Jednocześnie Lubomirscy, idąc na rękę Sapiehom, których siłę paraliżo-
wały na Litwie ruchy rokoszowe w wojsku i wśród szlachty, postarali się tą
samą metodą obezwładnić w Koronie hetmana [Stanisława] Jabłonowskiego,
przychylnego Marii Kazimierze. Są wyraźne poszlaki, że oni to pomogli do
rozdmuchania i utrzymania konfederacji wojskowej, jaka w sierpniu 1696 r.
pod laską towarzysza Bugusława Baranowskiegol ogarnęła na Rusi rycerstwo
koronne. Królowa, wyrugowana z Warszawy, przez zemstę i dla zapobieżenia
uchwale o ekskluzji Piasta usiłowała zerwać konwokację przez [Łukasza] Ho-
rodyńskiego, posła czernichowskiego. Zachwiał się burzliwy sejm: jedni sza-
nując rzekomo źrenicę wolności, owo,.jedyne prawo kardynalne", liberum
veto, poprzestali na zawiązaniu konfederacji generalnej i na niezbędnych
uchwałach co do terminu i sposobu elekcji, ale wpletli do tych uchwał wy-
łącznie Piastów, a więc przede wszystkim Jabłonowskiego i Sobieskich; dru-
1 Piotr Bogusław Baranowski był towarzyszem chorągwi husarskiej Józefa Lubo-
mirskiego, marszałka nadwornego koronnego. Zob. J. Wimmer Wojsko polskie w po-
owie XTilI wieku, s. 229-230.
506
dzy słusznie dopatrzyli się nawet w tych postanowieniach niedostatecznego
szacunku dla protestu Horodyńskiego i zastrzegli się w salwach, że przyjmują
tylko termin i miejsce obioru króla. Większość postawiła przecież na swoim
i konwokacja nie została skutecznie zerwana.
Gdy swawolili syci prawodawcy, czemuż nie miał swawolić głodny żołnierz?
Bunt Baranowskiego, wszczęty z bardzo naturalnych pobudek jak dawniej-
sze związki po wojnach moskiewskich (l6l2-16l4) i szwedzkiej (1661-1663),
przez chwilę tylko służył celom polityki magnackiej, po czym odzyskał pier-
wotne oblicze; był to akt bezrobocia i samosądu szerokich kół żołnierskich
skazanych na poniewierkę po wielu latach prawdziwych zasług. Lecz raz
puściwszy wodze swej goryczy, żołnierz-rokoszanin pod hasłem wolności krwią
przodków zdobytej szedł "we wnętrzności ojczyzny" wyrzynać sobie chleby
z dobrą r5mastą, łupił dobra królewskie, duchowne i ziemskie, głuchy na jęki
współbraci najeżdżanych przez Ordę (w październiku). Baranowski rozsiadł
się w Samborze i kierował całym ruchem egzekucyjnym od Karpat do Narwi,
pertraktując niby udzielny pan z komisją obrachunkową (w październiku-lis-
topadzie) i trybunałem skarbowym we Lwowie (od 21 stycznia) [1697 r.].
Dopiero przy poparciu Kuru Rzymskiej i senatorów wszystkich odcieni po-
litycznych udało się Jabłonowskiemu rozdwoić i zniszczyć opór zuchwalców.
Dnia 11, maja "marszałek Baranowski, ten straszny nieporządku wojskowego
minister upadł do nóg hetmańskich u bernardynów na przedmieściu Lwowa
by wnet zniknąć z szerszej widowni.
2. Jeszcze jedna mespodzianka wyborcza
Agitacja na rzecz kandydatów cudzoziemskich wrzała z niebywałą siłą.
Polignac umyślnie starał się o wyznaczenie dalszego terminu elekcji (na
15 maja) [1697 r.], aby tymczasem wystudzić w pamięci ogółu wdzięczność
ku Sobieskiemu i użyźnić sobie grunt za pomocą przekupstwa. Do współ-
zawodnictwa stawali książęta: Conti i Conde2, Maks Emanuel bawarski Neu-
burczyk3, Lotaryńczyk4, margrabia Ludwik badeński, don Livio Odescalchi
bratanek Innocentego XI. Najpoważniej wyglądali w tym gronie Franciszek
Ludwik książę Conti i Wittelsbach, najwięcej zalet osobistych miał dzielny
Badeńczyk, zwycięzca spod Salankamen; słabą stroną jego kandydatury była
bliska konfdencja z dworem berlińskim, budząca wprost podejrzenie, czy
margrabia nie zamierzał płacić Hohenzollernom ziemią polską za poparcie
na elekcji. Kandydaci licytowali się nawzajem w obietnicach różnych dla
Polski dobrodziejstw, z nieodzownym odzyskaniem Kamieńca na pierwszym
2 Byli to: Franqois Louis de Bourbon książę de Conti (1664-1709), bratanek
Wielkiego Kondeusza i Henri Jules de Conde, książę d'Enghien, syn Wielkiego Kon-
deusza.
3 Kandydatura Karola Filipa Neuburga, męża dziedziczki olbrzymiej fortuny,
Ludwiki Karoliny Radziwiłłówny, po śmierci żony (23 marca 1695) nie odegrała więk-
szej roli.
4 Leopold Ludwik Lotaryński, syn Karola V i Eleonory, wdowy po Michale Ko-
rybucie Wiśniowieckim.
507
miejscu. Obiecywano szlachcie ulgi podatkowe, straszono ją na przemian to
absolutyzmem francuskim, to despotyzmem niemieckim. Rozgrywała się już
raz nie wiadomo który, między Bourbonami i Habsburgami wielka partia
o wpływy polityczne w Rzeczypospolitej, teraz szczególnie cenne w przede-
dniu wojny o następstwo hiszpańskie. Póki książęta niemieccy działali każdy
na swoją rękę, miał nad nimi Conti ogromną przewagę. Bo też Polignac sy-
pał obietnicami lub gotówką na prawo i lewo, kupował głosy ministrów,
rodzin magnackich, całych województw, aż naraził się na nagany z Wersalu
i na przysłanie agenta-kontrolera, księdza [Franciszka de Castagneres, opata]
Chateauneuf, który zresztą zaaprobował wszystkie kroki ambasadora i razem
z nim wołał o dalsze nakłady pieniężne.
Dopiero w kwietniu 1697 r. zauważono pierwsze zabiegi nowego tajnego
kandydata. Był nim elektor saski, Fryderyk August I, Wettyńczyk. Skryty
kandydat zmierzał do korony Sarmatów dopiero od zimy. Ambicja pchnęła go
w szranki, przesądna wyobraźnia wytłumaczyła jakiś przelotnie widziany
obraz i jakieś szarlatańskie proroctwo niby zapowiedzi świetnego królowa-
nia nad polskim narodem oraz zwycięskiej wojny z półksiężycem. Zagrzany
przez powiernika [Jakuba Henryka] Flemminga i jego szwagra [Jana] Prze-
bendowskiego, kasztelana chełmińskie o, elektor rzucił się namiętnie w tę
awanturę. Zadłużył się u nadwornego Zyda Bernda Lehmanna, poprosił Au-
strię o poparcie w zamian za przyszłą przyjaźń (próbował wkupić się też
w łaski Ludwika XIV), zamówił pomoc Moskwy, Brandenburgii, Danii, mo-
carstw morskich i uzbroił wojsko. Przyjął katolicyzm w największym sekrecie,
aby móc wyprzeć się go w razie niepowodzenia i czekał, co sprawią posłowie,
których wysłał do Warszawy, Flemming i [Wolf Dietrich] Beichlingen.
Marszałkiem sejmu elekcyjnego (15 maja-27 czerwca) został po długiej
walce Kazimierz Bieliński, stronnik Francji. Polignac i Chateauneuf, pewni
zwycięstwa, rachowali na dobro Contiego 210 chorągwi z liczby 250 zgroma-
dzonych. Czekało ich fatalne rozczarowanie, a po nim niełaska. Budował na
bagnie, kto polegał na obietnicach sprzedajnej magnaterii. Niejeden wyborca,
pobrawszy luidory, biegł potem do agentów saskich po talary albertyńskie.
Innych, słabych duchem, nastraszył car Piotr groźną zapowiedzią, że będzie
uważał elekta-Francuza za sprzymierzeńca sułtana, a więc swojego wroga.
Sobiescy, za późno zaniechawszy rozterki domowej, wszystkie swoje wpływy
rzucili na szalę obozu przeciwfrancuskiego. Pod koniec czerwca, kiedy pry-
mas Radziejowski, na powrót pozyskany przez Francję, rozpoczął objazd wo-
jewództw, przedstawiciele Moskwy [Andrzej] Vinius, Austrii (biskup) [passaw-
ski, Jan Dietrich Lamberg] i Brandenburgu [Jan Filip] Hoverbeck młodszy,
ten ostatni na własną odpowiedzialność, wbrew pierwotnym instrukcjom
zjednoczyli swoje rekomendacje na rzecz jedynego kandydata, który zdoła
jako tako zrównoważyć szanse Contiego, a tym jedynym był Fryderyk August.
Radziejowski spróbował zignorować opozycję i proklamować wybrańca więk-
szości, Contiego; na to tylko czekał biskup kujawski [Stanisław] Dąmbski,
aby po tryumfalnym oaejściu kontystów obwieścić jednomyślny obiór Augu-
sta II (27 czerwca).
Zwyciężyła ta strona, której kandydat bardziej skory był do działania. Sas już
27 lipca zaprzysiągł na pograniczu, w Piekarach, pakta konwenta, a 15 września,
ukoronowany przez Dąmbskiego na Wawelu, machnął mieczem na cztery strony
świata, co miało znaczyć, że cały kraj bierze pod swój rząd i obronę.
508
W 10 dni potem Conti przybył do Zatoki Gdańskiej z 6 fregatami pod flagą
admirała Jana Bartha. Ujrzawszy zamiast 200 chorągwi pospolitego ruszenia
garść ruchawki, pierzchającą przed żołnierzami [Michała] Brandta i [Fran-
ciszka Zygmunta] Gałeckiego i doznawszy wstrętów od gdańszczan książę
prędko wrócił na pokład i za pozwoleniem swego monarchy odpłynął do Fran-
cji (7 listopada)5. Dla prymasa, Sapiehów, Lubomirskich był ten obrót spra-
wy więcej niż upokorzeniem, był katastrofą polityczną, tyle spekulacji, tyle
wytężonej walki o wpływy i zyski pod nowym panowaniem przepadło wni-
wecz, nie pozostawało nic innego, jak iść całować rękę królewską! Kardynał
spróbował zorganizować malkontentów w rokosz łowicki (we wrześniu 1697 r.),
grodził, targował się, zwoływał topniejących stronników, wreszcie spieniężył
na swoją korzyść ideę oporu narodowego przeciw uzurpacji i sąsiedzkiemu
naciskowi. Skutkiem zerwania przez rokoszan sejmu w 1698 r. (IS kwietnia)
ostateczne uspokojenie kraju przewlekło się do następnego roku. 21 maja
malkontenci uznali Augusta królem za cenę pewnych formalności, które miały
ratować pozory wolnego akcesu, a którym stało się zadość dopiero na drugim
sejmie paeyfikacyjnym, 29 czerwca 1699 r.
3. August Mocny
Wyrósł w swoim elektoracie na siłacza i despotę, łamacza podków i gwał-
ciciela przywilejów stanowych; wierzył, że państwa i ludy są stworzone dla
rozkoszy panujących; zazdrościł bezgranicznej władzy Ludwikowi XIV i pró-
bował naśladować jego przepych dworski tudzież francuskie maksymy rzą-
dzenia. Wychowany atoli w lichym światku niemieckich książątek, bez wyż-
szej kultury i bez wiary w świętość jakiejkolwiek sprawy narodowej, obniżył
i zbanalizował majestatyczny ideał jedynowładztwa. Uważał siebie za głowę
światłą i niepospolitą, drwił z księży i krótko trzymał pastorów. Rzeczywiście,
tylko stojąc na tak obojętnym stanowisku można było łagodzić przeciwień-
stwa wyznaniowe między dawnymi i nowymi poddanymi. Wszakże, prócz reli-
gijnych, powstały między Saksonią i Polską inne tarcia bądź natury wewnę-
trznej, bądź międzynarodowej; ta unia osobista polsko-saska, dzieło Augusta
i Flemminga, miała w zasadzie służyć obustronnemu dobru: niemiecki przemysł
i polskie zboże, niemiecka umiejętność administracyjna i polskie bogactwa
przyrodzone, rodzinne związki Wettynów i polityczne wpływy państwa jagiel-
lońskiego, to wszystko miało razem stworzyć potęgę wyższą od habsburskiej,
równą bourbońskiej. Nie zmierzył nowy król przepaści, jaka dzieliła jego
policyjny absolutyzm od rozkiełznanej wolności polskiej; nie pomyślał o tym,
czy potrafi skoordynować interesy i dążenia narodu szlacheckiego z inte-
resami swego elektoratu wobec Rzymu, Wiednia, Wersalu, północnego i po-
łudniowego Wschodu. Niemoralny i rozwiązły egoista myślał używać z Pol-
ski jak dotąd z Saksonii, i w tym celu pragnął ją przekształcić na sposób
jedynie racjonalny w niewolne, posłuszne patrimonium, a jeżeli się to nie uda
' Ostatecznie książę Conti wraz z eskadrą admirała Barta odpłynął z redy gdań-
skiej 9 listopada 1697 r. około godziny 10 rano. Zob. M. Komaszyński Ksigcia Con-
tiego niefortunna wyprawa po korong Sobieskiego, Warszawa 1971, s.140.
509
z całością Rzeczypospolitej, to wykrajać z niej mniejsze państewko absolutne.
Zgodnie z tym od pierwszego postawienia stopy na ziemi polskiej ułożyły się
drogowskazy polityki Augustowej. Zdobył tron skombinowanym naciskiem
Austrii, Brandenburgii i Rosji; wjeżdżał na karki rokoszan wiedząc, że za ru-
bieżą stoi wojsko carskie gotowe do okazania mu pomocy i nadal też usiłował
łączyć się z sąsiednimi władcami przez wzajemną gwarancję rządu przeciwko
poddanym. W razie buntu, który zawsze łatwo będzie sprowokować, sąsiedzi
przyjdą w roli żandarmów, a nagrodę wezmą ewentualnie w pogranicznych
powiatach Rzeczypospolitej. Tej treści rokowania zaczęto z Fryderykiem III
brandenburskim już w 1698 r., z Rosją pod koniec tegoż roku, z Austrią
w 1700 r.; projekty okrojenia Polski skombinowane z zamysłami absoluty-
stycznymi snują się odtąd w polityce Augusta z roku na rok, w 1702-1706,
1708-1710 r., potem rzadziej (1715, 1721, 1725), ale go nie opuszczą aż do
śmierci. Śledząc je dziś, trudno nie wzruszyć ramionami nad rozumem poli-
tycznym króla, który tak uparcie myślał, że sąsiedzi, choćby nawet najbar-
dziej chciwi, jak ów Hohenzollern, zechcą wzmacniać jego rządy choćby na-
wet za terytorialną zapłatą, a nie zdwoją, przeciwnie, czujnej opieki nad pol-
skim nierządem, aby z czasem rozdrapać tym pewniej całość Rzeczypospolitej.
4. Projekty mołdawskie i pokój karłowicki
Niezłą sposobność do zdobycia sławy i rozszerzenia swych dzierżaw nastrę-
czała królowi dogasająca wojna wschodnia. Zdobycie Azowa przez Piotra
Aleksiejewicza w 1696 r. i wielkie zwycięstwo Eugeniusza Sabaudzkiego pod
Zentą (1697) tak dalece podcięły siłę obronną Porty, że August mógł uważać
odzyskanie Kamieńca, przyobiecane Polakom w paktach konwentach, jako
rzecz pewną. W swych marzeniach król widział już siebie władcą Carogrodu,
a w planach politycznych sięgał po księstwa naddunajskie, które za przykła-
dem Sobieskiego, ale dzięki cudzym, polskim wysiłkom zamierzał zdobyć na
swój własny rachunek; z planem tym łączyły się rozległe widoki otwarcia
handlu na Morzu Czarnym, przymierza z szachem perskim itp. Tu jednak
okazało się, że prace Sobieskiego dokończyć i wyzyskać je dla siebie mógłby
tylko drugi Sobieski, pełen sił i uwielbiany przez naród, a nie uzurpator
Wettyńczyk, słusznie podejrzewany od początku o zamachy na wolność staro-
polską. W obozie pod Brzeżanami o mało nie doszło do bitwy między Polaka-
mi a Sasami (23 września 1698)6, która na pewno wypadłaby inaczej, niż
pragnął August. Hetman polny, Feliks Potocki, odniósł nad Tatarami ostatnie
zwycięstwo koło Podhajec (9 września); August żadnym nie mógł się poszczy-
cić laurem. Zresztą ani wyolbrzymiony w komunikatach czyn podhajski, ani
głośne przygotowania króla nie poprawiłyby przy pacyfkacji widoków Polski,
6 Do zamieszek w obozie polskim pod Brzeżanami doszło 25 września 1698 r.
z powodu znieważenia przez Michała Potockiego, syna hetmana polnego koronnego,
Feliksa, faworyta Augusta II, Jana Przebendowskiego. Rzeczywiście August II wypro-
wadził swe oddziały saskie przeciwko Polakom, gotując się do starcia. Zob. J. Woj-
tasik Ostatnia rozprawa zbrojna z Turkami i Tatarami w 1698 r., "Studia i Mate-
riały do Historu Wojskowości", R.13:1967, s.173-175.
510
gdyby za nimi nie stał cień Sobieskiego. Koniunktura bowiem składała się
zrazu dla Rzeczypospolitej fatalnie: Austria i Wenecja, zniechęcone do niej,
wprowadziły do odnowionej Ligi (2 lutego 1697)' Moskwę zamiast Polski;
a kiedy Wilhelm Orański, jako król Anglu i stathouder Holandu, zapropo-
nował Turkom swe dobre usługi, ci przyjęli zasadę pokoju uti possidetis, dobrą
dla wszystkich aliantów tylko nie dla Polski, po czym Austria i Wenecja po-
stanowiły rokować na tej zasadzie, nie pytając o zgodę wielkich państw sło-
wiańskich. Wysłany od króla i senatu do Wiednia biskup nominat kijowski
[Jan] Gomoliński doznał tam cierpkiego przyjęcia i daremnie próbował na-
wiązać porozumienie z przedstawicielem Rosji. Żal brał na myśl, że nie przy-
jęto przed 10 laty warunków tureckich, dogodniejszych niż te, które wyni-
kały z uti possidetis. Odzywały się w otoczeniu Augusta desperackie głosy,
aby zerwać z Ligą i uderzyć na Śląsk lub na Kijów, o czym naprawdę przy
ówczesnym wyczerpaniu i rozbiciu państwa nie było co myśleć. Rzeczpospoli-
ta zdana była na dobrą wolę cesarza Habsburga. Na kongresie pokojowym
w Karłowicach poseł polski Stanisław Małachowski pertraktował już po za-
łatwieniu sprawy przez kolegów rakuskich. Darmo targował się o Mołdawię
lub jej część, lub choćby cząstkę, choć o ziemię chocimską; pośrednicy, lord
[William] Paget i Holender [Jakub] Colyer, póty naciskali najpierw Turków,
potem Polaka, aż obie strony zgodziły się na granicę Dniestru, tzn. na zwrot
Polsce Podola i Ukrainy. Zresztą Wenecjanie też musieli z niejednej pretensji
skwitować, a poseł carski, [Prokofij] Woznicyn, bardzo nielojalny wobec
sprzymierzeńców, przyjął tylko rozejm.
Pokój karłowicki (26 stycznia l699), mile wspominany przez Polaków, mniej
mile przez Turków, podobnie jak przedtem pokój oliwski uregulował współżycie
Polski z jej sąsiadką na trwałej podstawie. Wprawdzie przed ratyfikacją zdą-
żyli Tatarzy jeszcze raz nawiedzić Polskę z początkiem 1699 r., ale odtąd ani
jeden czambuł nie zapuścił się w te strony inaczej, jak na życzenie Polaków.
Kamieniec odebrano 22 września, po czym wielki poseł Rzeczypospolitej, Rafał
Leszczyński, zainaugurował w Carogrodzie nowy kurs porozumienia polsko-
-tureckiego skierowany przeciw Moskwie. Nie od razu przyswoją go sobie
Turcy; rozgraniczenie posiadłości w Bracławszczyźnie nastąpi dopiero w 1703 r,
ukażą się po obu stronach powrotne fale prące do wznowienia antagonizmu,
ale duch karłowicki ostatecznie przeważy.
5. Wojna domowa na Litwie
Nowych pokus dostarczyły absolutyście stosunki w Wielkim Księstwie. Tam
w ciągu bezkrólewia reakcja przeciwko despotyzmowi Sapiehów doszła do
niebywałego napięcia. Możnowładztwo drugorzędne z Radziwiłłami na czele,
jako to Wiśniowieccy, Ogińscy, Kotłowie, Pocieje, [Kazimierz] Zaranek, cho-
rąży żmudzki, buntowali przeciwko hetmanowi litewskiemu [Kazimierzowi
Janowi Sapieże] wojsko i szlachtę, podnosili konfederacje, a po wstąpieniu
na tron Augusta okazywali nawet skłonność do wejścia w porozumienie
Antyturecki traktat pomiędzy Austrią, Rosją i Wenecją zawarto 8 lutego 1697 r
Zob. F. Sielicki Podróż Borysa Szeremietiewa, Wrocław 1975, s. 53.
511
z dworem celem ukrócenia niektórych nadużyć złotej wolności. Sapiehowie,
jako pierwsza w kraju potęga, bez względu na swe stanowisko zajęte na elek-
cji po stronie Contiego, musieli reprezentować w Księstwie ducha opozycji,
a wiedząc dobrze, iż między nimi a królem nie może być zgody, zamawiali
sobie zawczasu pruską opiekę. Nic nie mogło być bardziej pożądane dla
drezdeńskiego Machiavella, jak ta rozterka wśród panów litewskich. Na sejmie
koronacyjnym (we wrześniu 1697 r.) uchwalono pod nazwą koekwacji szereg
przepisów, ograniczających samowolę wielkiej buławy Iitewskiej, a w 2 lata
potem doszło do formalnej rewolucji; król z Flemmingiem przybyli na Litwę
z wojskiem saskim i uspokoili ją, rozbrajając zastępy hetmana. Nowa zawie-
rucha, rozpętana w 1700 r., zakończyła się zupełnym pogromem Sapiehów
w bitwie z partią szlachecką pod Olkiennikami (2 listopada). Jednego z Sapie-
hów (koniuszego Michała) rozsiekano, innych zapędzono pod skrzydła elekto-
ra i dalej pod protekcję szwedzką, a na pobojowisku powzięto druzgocące
dla pobitych oligarchów uchwały konfederackie. Do zamachu stanu po myśli
króla nie doszło, raz dlatego, ponieważ między królem a szlachtą litewską
nie mogło być w sprawach konstytucyjnych żadnego głębszego porozumienia,
po wtóre, ponieważ żaden z dworów sąsiedzkich nie życzył Augustowi wzmoc-
nienia władzy. Zresztą Mocny król cały już był pochłonięty szukaniem pod-
bojów nad Bałtykiem. Zaczynała się właśnie-
6. Wielka wojna północna
Plan rozbioru posiadłości zamorskich Szwecji powstał w latach 1697-1699
równolegle do współczesnych rokowań na zachodzie o rozbiór Hiszpanii jako
objaw naturalnej reakcji państw nadbałtyckich przeciwko twardej polityce
wyzysku Gustawów i Karolów. Najpierw przez alians odporny kopenhaski
z 24 marca 1698 r. (zamieniony potem w zaczepno-odporny 25 września
1699 r.) zbliżyli się do siebie August Mocny z królem duńskim, którego ape-
tyty na Holsztyn powściągała Szwecja; potem zjawił się w Warszawie przy
boku Wettyńczyka słynny banita Jan Reinhold Patkul, wódz niezadowolonej
szlachty inflanckiej, która przez jego usta prosiła o wzięcie całej prowincji
pod władzę i opiekę. W sierpniu 1698 r. zjechali się w Rawie Ruskiej i za-
warli przyjaźń osobistą car Piotr i August II; tam omówiono w ogólnych za-
rysach według podszeptów Patkula plan akcji przeciwko Szwedom, której
szczegóły rozwinięte zostały w traktacie preobrażeńskim 11 (21) listopada
1699 r. Osobną tajną kapitulacją, datowaną 24 sierpnia tegoż roku wziął
August pod swą protekcję niezadowolone rycerstwo inflanckie. Po czym,
z wiosną 1700 r., w wykonaniu powyższych zobowiązań Duńczycy zaatako-
wali Holsztyn a Sasi Inflanty. Któż mógł przypuścić, że młodociany król
szwedzki Karol XII, znany dotąd tylko z junackich wybryków, da sobie radę
z potrójnym najazdem? A jednak tak się stało. Karol błyskawicznie zdusił
Duńczyków i narzucił im pokój trawendalski (8/19 sierpnia 1700 r.), Piotra
napastującego Estonię poraził pod Narwą (30 listopada); Ryga odparła atak
Augusta II (we wrześniu 1700 r.), a w następnym roku Karol pobił Sasa nad
Dźwiną (19 lipca 1701 r.) i ścigając go wkroczył w granice Kurlandii.
Rzeczpospolita, której ministrowie jeszcze podczas zjazdu Augusta z Pio-
512
trem w Birżach (w lutym 1701 r.) mogli na przekór królowi wymawiać się od
udziału w niesprawiedliwej i niepolitycznej wojnie ze Szwecją, ujrzała nagle
swe granice znieważone. Ona też miała ważne rewindykacje do wywalczenia
nad Bałtykiem, ale te leżały w Prusach, a nie za Dźwiną. Świeżo właśnie,
kiedy wojsko koronne skupione było na Podolu, Brandenburczycy nagle
opanowali Elbląg (11 listopada 1698 r.) tytułem zastawu za nie zwrócone
długi, a stało się to za cichą zgodą Augusta II (zjazd i układ dwóch elektorów
w Johannesburgu 7 czerwca tegoż roku), który dogadzając Fryderykowi III,
myślał w zamian uzyskać obwód krosieński dla połączenia Saksonii z Wielko-
polską: tamtędy szłyby pułki saskie poskramiać polską wolność, a dopomoże im
do tego Hohenzollern, jeżeli szlachta weźmie za powód do rokoszu sprawę
elbląską. Trzeba było mocnego protestu ze strony senatu i sejmu, aby intru-
zów z twierdzy wycisnąć (1 lutego 1700 r.)s.
Ledwo ucichła sprawa elbląska, nowy alarm i nowe zaskoczenie. Fryde-
ryk III, również za zgodą Augusta, kazał się w Królewcu ukoronować 18 stycz-
nia 1701 r. na króla in Preussen; tytuł ten zabezpieczał cesarza, że nowy Fry-
deryk I nie będzie królem wśród elektorów Rzeszy, ale groził pretensjami do
Prus Królewskieh. Rzeczpospolita - poza jedynym Szczuką - przyjęła to
bez protestu, ponieważ przekupieni przez złego sąsiada panowie (Radziejow-
ski, Przebendowski, nawet Jabłonowski i Rafał Leszczyński - za ogólną su-
mę 78000 talarów) najpierw opóźnili dwukrotnie zwołanie sejmu, a potem go
nie dopuścili do zabrania głosu.
Jeśli przy ówczesnym ugrupowaniu mocarstw (przymierze Fryderyka z Habs-
burgami i mocarstwami morskimi) na porachunek z Brandenburgią nie przy-
szła jeszcze pora, to w każdym razie opinia miarodajna widziała już w Mos-
kwie gorszą nieprzyjaciółkę niż w Szwecji i więcej myślała o Kijowie niż
o Rydze. Wybór między walczącymi stronami był trudny, a stał się jeszcze
trudniejszy, kiedy poselstwo wysłane do Karola XII z rady senatu, aby go
wyprosić i ofiarować pośrednictwo Rzeczypospolitej, usłyszało z jego ust
niesłychane żądanie detronizacji Augusta II (w sierpniu 1701 r.): dopiero
pozbywszy się tego króla wiarołomcy miałaby Rzeczpospolita pokój i przy-
mierze ze Szwedami przeciwko wspólnym wrogom. I nie czekając, aż się Po-
lacy namyślą, odkładając na jutro dalszą walkę z Moskwą, puszczając mimo
uszu ostrzeżenia wszystkich wytrawnych statystów i wojowników szwedzkich,
odrzucając oferty ugodowe Sasa i perswazje dyplomatów zachodnich, puścił
się Karol w głąb Polski z jedną myślą przewodnią: jak najprędzej uciąć głowę
Rzeczypospolitej i przyprawić jej inną, która mu będzie ślepo posłuszna.
Zajmował Warszawę (24 maja 1702 r.), Kraków (7 sierpnia), bił Augusta II
pod Kliszowem; głosił zasadę wspólnego frontu przeciw Moskwie, a z każ-
dym postępem strategicznym nasiąkał duchem chciwego okupanta, gwałtow-
nika, zdobywcy.
Na mocy traktatu o zwrocie Elbląga z 13 grudnia 1699 r., jaki zawarła polska
komisja sejmowa z przedstawicielami Fryderyka III. Zob. Historia Dyplomacji Pol-
skiej, t. 2, Warszawa 1982, s. 351.
17 Dzieje Polski nowożytnej - tom II 513
"7. Z królem czy przeciw królowi?
Cokolwiek dałoby się zarzucić północno-wschodniej polityce Augusta i jak-
kolwiek mało zaufania wzbudzał ten monarcha, kupczący dobrem państwa
wedle swych kaprysów, zdrowe i tęgie społeczeństwo wobec cudzego najazdu
i żądania detronizacji stanęłoby jak jeden mąż przy uznanym królu, a pora-
chunki z nim odłożyłoby na lepszą przyszłość. Pokolenie ówczesne w obliczu
tego zagadnienia rozbiło się na dwie części, i to nie chwilowo, jak za Jana
Kazimierza, lecz na kilkanaście lat. Sumienni doradcy Wettyńczyka (że pomi-
niemy ślepo mu oddanych Szembeków itp.), tacy jak kanclerz Załuski, pod-
kanclerzy Szczuka, szukali drogi do zachowania neutralności i oczywiście jej
nie znajdowali. Kardynał prymas próbował znów wyjechać w górę na koniku
polityki odrębnej, chciał on, by August odstąpił elektorat synowi, a sam jako
król polski stanął przy Szwedzie przeciw carowi. Aby przeforsować tę ciekawą,
lecz utopijną politykę, począł Radziejowski gromadzić przy sobie własny obóz
opozycyjny, odradzając jednocześnie Karolowi detronizację. Skrajne hasło
znalazłojednak oddźwięk w Wielkopolsce i na Litwie wśród dawnych kontystów
i przyjaciół rodziny Sobieskich, a przyczyniła się do tego dyplomacja francuska,
której po przystąpieniu Augusta do wielkiej koalicji zależało na rozpętaniu burzy
w Polsce. Najszerszy zresztą ogół zachował się apatycznie, jakby czekał, kto
zwycięży i nie chciał narazić się żadnej stronie.
Zwykłym sposobem rozłam przybrał postać samorzutnych konfederacji.
22 sierpnia związali się Małopolanie w Sandomierzu przy majestacie; naślado-
wały ich przykład żywioły dworskie w Wielkopolsce 30 października i na
Litwie 7 marca 1703 r. Lojalnym radom stanu, gromadzącym się przy Augu-
ście (w Warszawie 24 września, w Toruniu w listopadzie 1702 r. i w Malbor-
ku - 3 maja 1703), które głównie zajmowały się rokowaniami ze Szwedem,
prymas spróbował przeciwstawić radę przy swoim boku w Warszawie (27 mar-
ca 1703). Jeszcze możliwa była zgoda, bo prymasowi więcej chodziło o odgry-
wanie wielkiej roli niż o przeprowadzenie własnego programu. Atoli August,
widząc ogromną większość narodu niechętną Szwedom, postanowił przyprzeć
do muru przeciwników. Na sejmie lubelskim (11 czerwca-19 lipca 1703) pod
laską Michała Wiśniowieckiego, prymasa okrzyczano zdrajcą, posłów wielko-
polskich wyrugowano, uchwalono 48000 wojska i upoważniono dwór do
wejścia w przymierze celem obrony Rzeczypospolitej. Teraz nieprzejednana
opozycja wybuchła ostrym płomykiem najpierw w Wielkopolsce, gdzie w od-
powiedzi na kuszące zachęty Karola powstała konfederacja w Środzie z mar-
szałkiem Piotrem Broniszem, starostą pyzdrskim (9 lipca); potem, po zdoby-
ciu Torunia przez Szwedów (14 października), główne ognisko przeniosło się
do Warszawy (na 30 stycznia) i przybrało tytuł konfederacji generalnej (16 lu-
tego 1704). Rej wodzili w tym kole prymas Stanisław Leszczyński, wojewoda
poznański, spadkobierca polityki Rafała (zmarłego 22 stycznia 1703), dalej
Pieniążek, marszałek Bronisz i dwulicowy krętacz Hieronim Lubomirski. Rze-
czywistym dyktatorem był pułkownik szwedzki Ar id Horn. Na jego żądanie
Generalność w samym akcie swego ustanowienia ogłosiła bezkrólewie i roz-
poczęła pertraktacje o pokój i sojusz ze Szwecją. Przedtem jeszcze kazał jej
Karol obrać nowego króla, a rozkaz swój umiał poprzeć bezlitosną rekwizycją,
kontrybucją, paleniem wsi, zakuwaniem w dyby opornych. Pierwotnym jego
kandydatem był Jakub Sobieski, odkąd jednakże August II porwał na Śląsku
514
królewicza razem z Konstantym i osadził ich w K nigstein, trzeba było po-
myśleć o kimś innym. Król szwedzki upodobał sobie szczególnie Leszczyńskie-
go i odsuwając na bok Contiego oraz Lubomirskiego podyktował swój wy-
bór Polakom. Wieczorem 12 lipca 1704 r. w obozie otoczonym przez szwedzkie
wojska 800 szlachty za przewodem [Stanisława] Święcickiego, biskupa poznań-
skiego, nie bacząc na kontradykcje Podlasian, okrzyknęło Leszczyńskiego
królem.
8. Dwa rządy, dwa przymierza (1704-1706)
Potworny akt warszawski wywołał oburzenie po stronie przeciwnej. Można
było jeszcze w październiku zeszłego roku z ważnych powodów powstać
przeciwko przymierzu z Rosją, ale po czynach konfederacji warszawskiej
każdy, kto nie szedł ze Szwedami, musiał przylgnąć mocniej do Sasa. Jakoż
zawiązała się przy królu dnia 20 maja imponująca konfederacja sandomier-
ska, naprawdę godna nazwy generalnej; król jeszcze raz zaprzysiągł przed
marszałkiem Stanisławem Denhofem pakta konwenta, ślubując bronić całości
Rzeczypospolitej. Zaczęła się między dwoma królami i dwiema konfedera-
cjami walka o duszę Polski i o politykę zagraniczną. August związał się
nowym przymierzem (10 października 1703 r.) z Piotrem i przy pomocy Pat-
kula oraz posła Grzegorza Dołhorukiego wciągał do swego systemu Polskę
"po kawałku", poczynając od Potockich. Przełamał słaby opór Szczuki i Za-
łuskiego na radzie jaworowskiej w listopadzie, a wreszcie uwieńczył swoje dą-
żenia, zawierając 30 sierpnia 1704 r. w Narwie przez Tomasza Działyńskiego,
wojewodę chełmińskiego, przymierze z Moskwą; obiecano tam sobie wzajemną
pomoc orężną, na rzecz Polski zawarowano subsydia, na rzecz cara: prawo
wojowania na terytorium Rzeczypospolitej, a nie tylko per diversionem9
z daleka, jak radził Szczuka. Sojusz ten miał pozory wcale przyzwoite, ale
w istocie stanowił on societatem leoninam lo, gdyż uzależniał politykę polską od
rosyjskiej, a nie na odwrót. Rzeczpospolita augustowska, zawierając go, miałajuż
co prawda sforsowane ręce najpierw przez konszachty panów litewskich partii
przeciwsapieżańskiej (Grzegorza Ogińskiego, Michała Wiśniowieckiego, [Mar-
cjana Dominika] Wołłowicza), którzy w latach 1702 i 1703 zamówili pomoc
moskiewską dla Litwy; najpierw "zapisem" preobrażeńskim 3 kwietnia 1702
roku, potem formalnym traktatem szlisselburskim 9 lipca 1703 zobowiązali się
onijako Rzeczpospolita Litewska wojować ze Szwedem i zaraz sprowadzili sobie
od cara posiłki. Krępował senatorów koronnych także wzgląd na Ukrainę, gdzie
pułkownicy kozaccy Palej i Samuś w 1702 r. zajęli Białą Cerkiew i nie dawali się
stamtąd wykurzyć bez moskiewskiego rozkazu. Co gorsza, twórcy traktatu
narewskiego nie mieli ochoty ani sił, by go wykonać w całej rozciągłości, a co do
obiecanych tam Polsce Inflant car wiedział dobrze, że August chce je zagarnąć na
własną korzyść. Z takimi partnerami polityka rosyjska upora się bez trudu:
traktat wyzyska w duchu własnych interesów, wtargnie do wnętrza ziem polskich
i do głębi duszy polskiej, a Inflanty zatrzyma dla siebie.
9 (łac.) poprzez dywersję.
lo (łac.) lwi związek.
515
Zupełnie symetrycznie do tych stosunków ułożyła się przyjaźń polsko-szwe-
dzka pod znakiem Leszczyńskiego. Miły, wymowny, ładny i wykształcony
anty-król, opuszczony od razu przez Radziejowskiego i Lubomirskiego, sam
nie wierzył w swe prawa królewskie, uważał siebie za namiestnika Sobieskich,
a pod wzrokiem przyjaciela, Karola, topniał jak wosk pod rozpalonym żela-
zem. Zaledwo wybranego, przepędził go z Warszawy August II na czele kon-
federacji sandomierskiej (5 września); wrócili Szwedzi z bezowocnej wyprawy
na Ruś (zajęcie Lwowa 16 września), przywrócili rządy Stanisława w stolicy,
ale jakaż przyszłość czekała w świetle tych doświadczeń królika, który nawet
po przejściu na jego stronę Potockich bez osłony Karola XII nigdzie nie mógł
się pokazać? I czy zdoła ten lennik szwedzki czegokolwiek odmówić swemu
suzerenowi? Rokowania o pokój zakończone w Warszawie dnia 18 listopada
1705 aktem przymierza polsko-szwedzkiego I 1 okazały całą bezsilność nowe-
go rządu. Ugruntowano tam zasadę braterstwa broni przeciwko Moskwie,
dano Szwedom takież prawo okupowania Polski, jakie August przyznał
Moskwie; przyznano różnowiercom rozległe prawa religijne, a poddanym
szwedzkim - olbrzymie przywileje handlowe, prowadzące w wykonaniu do
zupełnego stłumienia handlu morskiego Rzeczypospolitej. Ale nie w tych tyl-
ko ustępstwach wyraziła się słabość Leszczyńskiego. Jest faktem stwierdzo-
nym, że Szwedzi, napotykając opór w Polsce przeciwko detronizacji, stali się
z protektorów aneksjonistami i za opiekę kazali sobie płacić Inflantami pol-
skimi tudzież Kurlandią. Znając cały późniejszy stosunek między Karolem
i Leszczyńskim, można przyjąć za niemal pewne, że Stanisław nie odmówił
im tej zapłaty, a to w nadziei, że z pomocą Szwedów odzyska dla Polski Smo-
leńsk i Kijów. Była chwila w 1704 r., kiedy generał Magnus Stenbock narzucił
Gdańskowi konwencję, prowadzącą - pod pozorem akcesu do konfederacji
warszawskiej - wprost do oderwania go od Rzeczypospolitej i poddania pod
protektorat Szwecji (30 maja); dopiero opór Prus i mocarstw morskich spa-
raliżował ten zamach.
9. Altranstadt
4 października 1705 r. Stanisław I i jego żona, Katarzyna z Opalińskich,
zostali ukoronowani przez arcybiskupa lwowskiego [Konstantego] Zielińskie-
go w Warszawie. Karol XII tracił czas i ludzi, deptał prawa i zasiewy, byle roz-
szerzyć i utrwalić panowanie przyjaciela. Maszerował (1705) do Grodna i Piń-
ska, pod Łuck, Horodło i Chełm, szukając bitwy z wojskami Piotra Wielkie-
go, który tymczasem niszczył kraje nadbałtyckie, zakładał Petersburg (1703),
zajmował Kurlandię (1705), zalewał do spółki z hetmanem kozackim [Iwa-
nem] Mazepą Ukrainę i Wołyń, lecz bitwy nie przyjmował. Oprócz najeźdź-
ców obcych pustoszyli kraj partyzanci polscy: po stronie saskiej "Hektor"
Adam Śmigielski, Stanisław Chomentowski, Michał Wiśniowiecki, po szwedz-
kiej [Jan] Grudziński, Krzysztof Zawisza, przy czym nikt nie odnosił stanow-
11 Rokowania pomiędzy 12 komisarzami konfederacji warszawskiej a Szwedami
trwały od sierpnia do łistopada 1705 r. i zakończyły się podpisaniem traktatu 26 li-
stopada (z datą jednak o dwa dni późniejszą). Zob. tamże, s. 357.
516
czej przewagi. Oręż polski hańbił się z każdym rokiem coraz gorzej: rycerze
nasi czasem coś znaczyli przy boku Szwedów lub Rosjan, ale najczęściej przez
nich przegrywano bitwy, a zostawione samym sobie "pancerne zające" ucie-
; kały od wroga, jak od "bazyliszka". Podobnie było z moralnością obywatel-
ską: panowie nauczyli się zdradzać sztandar dla zysku, szlachta - dla unik-
nięcia prześladowań. Karol zrozumiał wreszcie, że rozstrzygnięcie da się osiąg-
nąć tylko tam, gdzie mu je wskazywał Leszczyński, w Saksonii. Zanim
się August obejrzał, a myślał on wówczas w czasie zjazdu grodzieńskiego
z Piotrem (koniec 1705) zdobywać Polskę na nowo orężem saskim od Wielko-
polski, rosyjskim od Litwy, spadły nań ciosy decydujące: 13 lutego [1706 r.]
armia [Jana) Schulenburga rozbita przez [Karola Gustawa] Rehnsch lda
[Rehnsk lda] pod Wschową, wnet elektorat najechany, droga do Lipska
i Drezna otwarta. Dnia 24 września pełnomocnicy sascy podpisali z ministra-
mi Karola i Leszczyńskiego pamiętny traktat altransztadzki, według którego
August miał skwitować z korony polskiej, odłączyć się od Piotra, wydać na
jatki Patkula. Nie pomogły żadne wykręty ani wahania, za późno przyszło
przypadkowe zwycięstwo Sasów, Moskali i konfederatów sandomierskich nad
generałem [Arvidem Axelem] Mardefeldem i Józefem Potockim, wojewodą
; kijowskim, w bratobójczej bitwie pod Kaliszem (29 października). Król mu-
siał przypieczętować swoją hańbę, pozostał królem in partibusl2, bez bliższe-
go określenia.
10. Sandomierzanie w walce z Leszczyńskim
W groźnej postawie, trzymając miecz wzniesiony nad krajami habsburskimi
i Rzeszą Niemiecką, zmusił Karol mocarstwa obu stron walczących o następ-
stwo hiszpańskie do uznania królewskości Leszczyńskiego. Uczyniły to Fran-
cja, Austria, Prusy, Anglia, Turcja. Nie pogodzili się ze Stanisławem za gra-
nicą papież [Klemens XI] i Piotr Wielki, a w Polsce konfederaci sandomier-
scy. Wprawdzie brutalność Szwedów znakomicie utrudniła całemu narodowi
pojednanie z Leszczyńskim, a jego własna niezręczność zraziła wielu panów,
którym groziła w razie zwycięstwa Szwedów utrata wakansów i wpływu. Bądź
co bądź, z chwilą abdykacji Wettyńczyka kraj miał już jedną tylko głowę
i można było co najwyżej życzyć utwierdzenia tej głowy przez nową formalną
elekeję, a jeżeli zależność jej od Szwedów groziła utratą samodzielności lub
prowincji, jeżeli car w tym czasie, po utwierdzeniu się nad Zatoką Fińską,
przerzucał główne siły do opuszczonej przez Szwedów Polski, to tym bardziej
wskazana była solidarność całego narodu wobec przyjaciół i nieprzyjaciół,
a nie szukanie protekcji za granicą. Takiego zwycięstwa nad własnym intere-
sem, uprzedzeniem i namiętnością nie odnieśli panowie sandomierzanie, dos-
tojnicy augustowskiej kreacji, twórcy przymierza z Rosją: prymas Stanisław
Szembek, biskup kujawski [Konstanty Felicjan] Szaniawski, podkanclerzy
Jan Szembek, hetman Adam Sieniawski, marszałek konfederacki [Stanisław ]
Denhof, Janusz Wiśniowiecki, Wołłowicz marszałek litewski, podskarbi Ludwik
Pociej. Ci wszyscy,już od roku zapędzeni pod carskie skrzydła, teraz opuszczeni,
1z Por. t.1, s. 348, przypis 15
517
bez widomej głowy, bez programu, ujrzeli w obozie moskiewskim jedyną
ucieczkę przed zemstą współziomków. Założyli w Żółkwi główną kwaterę, dali
się zmusić carowi do ogłoszenia bezkrólewia (8 lipca [1707 r.] w Lublinie)13
i czekali, aż Piotr Wielki wskaże im dogodnego dla siebie króla, mniejsza o to, kto
nim będzie: Wielki Eugeniusz Sabaudzki, czy też rokoszanin węgierski Franci-
szek Rakoczy, któryś z Sobieskich czy też pan hetman koronny. Na wszelki
wypadek zresztą niektórzy, jak [Adam] Sieniawski, zachowali tajemny kontakt
z Dreznem, a jeszcze inni (Działyński, Teodor Potocki) oddawali się w Prusach
pod opiekę Fryderyka I. Do elekcji żadnego z powyższych kandydatów nie
doszło, rozbrat w społeczeństwie pozostał, a co większa, podczas tych pertrak-
tacji żółkiewskich fatalnie odsłonili nasi saksończycy przed Piotrem Wielkim
swój brak orientacji politycznej, swą bezduszność i apetyt na rosyjskie ruble.
Odtąd car znał Polaków, wyzbył się dawnego szacunku dla ich zachodniej
wyższości i wiedział, za co ich można uchwycić.
O własnej, narodowej polityce trudno było Leszczyńskiemu w ówczesnych wa-
runkach i myśleć. Sejmu nie śmiał zwołać bez pozwolenia i poparcia protektora,
od ciężarów wojennych i zniszczenia nie umiał poddanych ocalić. Chętnie by
przygarnął zgłaszających się do ugody pojedynczych augustowczyków, ale mu na
to nie pozwalał Karol. Korzystając z bytności na Wołyniu, przy boku wojsk
carskich, hetmana lewobrzeżnych Kozaków, Mazepy (1705), nawiązał z nim
stosunki przez księżnę [Annę] Dolską, matkę dwóch Wiśniowieckich. Ów Maze-
pa, ambitny awanturnik,jakich wielu, bez stałych zasad w polityce, z pokojowca
Jana Kazimierza wierny przez lat 20 (od 1687 r.) sługa moskiewski, a Polsce
bardzo nieprzyjazny, poczuł w sobie jakowyś pęd do obrony niepodległości
ukraińskiej, od kiedy carski faworyt [Aleksander] Mieńszykow zagroził jego
hetmaństwu. Tę iskrę niezadowolenia starał się w nim rozdmuchać Leszczyński
i to mu się udało niezgorzej. W ciągu 1708 r. doszło między nim a Mazepą do
układu politycznego wzorowanego na Hadziaczu, gdzie przewidziano wielką,
obubrzeżną Ukrainę pod polskim zwierzchnictwem tudzież osobne księstwo
lenne dla Mazepy. Jednocześnie, a właściwie nawet od 1704 r., starał się Stanisław
budzić czujność sułtana [Achmeda III] wobec rosyjskiej ekspansji. Znów
rozstrzygnięcie miało zapaść z dala od granic Polski, tym razem - nad Worsklą.
11. Połtawa
Restauracja Augusta II. Wspaniałe, z górą czterdziestotysięczne wojsko
prowadził Karol XII z końcem 1707 r. na Moskwę. Szedł zadać carowi osta-
teczną klęskę, zdetronizować go jak Augusta, i z następcą, jakimś Golicy-
nem 14 lub Dołhorukim 15 zawrzeć pokój. Leszczyński, pozostawiony z gene-
13 Interregnum ogłoszono dzień wcześniej, tj. 7 lipca 1707 r., a prymas Szembek
naznaczył następną sesję poselską na 8 lipca. Zob. A. Kamińskůi Konfederacja sando-
mierska wobec Rosji w okresie poaltransztadzkim 1706-1709; Wrocław 1969, s. I11.
14 Z rodziny Golieynów odgrywali wówczas znaczną rolę dwaj bojarzy: Dymitr
Michajłowićz (1665-1737) i Wasilij Wasiljewicz (1643-1714), faworyt carewny Zofii.
15 Aleksy Grigorjewicz (zmarły w I734 r.) i Grigorij Fiedorowicz (165frl723) Doł-
gorukowie, bojarzy i znańi dyplomaci rosyjscy.
518
rałem [Ernestem) Krassauem w Polsce, miał w razie potrzeby śpieszyć na
pomoc przyjacielowi i protektorowi Polaków. Znany jest tragiczny koniec
tych rachub; armia szwedzka po zwycięstwie pod Hołowczynem (14 lipca 1708) 16
znalazła drogę do Moskwy dobrze zabarykadowaną i obsadzoną świeżym
ćwiczonym żołnierzem rosyjskim; wyprawa musiała skręcić na południe, do
, Siewierszezyzny, aby tam szukać czucia ze zbuntowanym Mazepą. Tu dwa
zawody, jeden cięższy od drugiego, spotkały Karola: Kozacy, na których
pod koniec liczył, stanęli przy Mazepie w znikomej liczbie (4000), reszta do-
trzymała wiary prawosławnemu carowi. Polacy, na których rachował Karol
od dawna, których głaszcząc lub bijąc, ale głównie bijąc, urabiał na swoje
narzędzie, pozostali skłóceni w swoich granicach. W chwili, gdy ich żaden Sas
ani Moskal nie terroryzował, gdy można było, jak proponował Szczuka, po-
dać sobie ręce do zgody, najniespodziewaniej Józef Potocki i pozyskany prze-
zeń waleczny Śmigielski dali się pobić pod Koniecpolem (28 listopada) 1
! Pociejowi i [Jakubowi] Rybińskiemu. Wnet potem Rosjanie zagrodzili Sta-
nisławowi drogę na Ukrainę. Po strasznej zimie spędzonej pod Hadzia-
czem nastąpiła pod murami Połtawy klęska Szwedów (8 lipca 1709), która
następnie obróciła się w katastrofę skutkiem kapitulacji zbłąkanej armii pod
Perewołoczną 1 s. Ranny król szwedzki i hetman zaporoski umknęli do Ocza-
kowa i Benderu, prowadzeni polską dłonią Stanisława Poniatowskiego.
Ten zwrot tragiczny był do przewidzenia dla każdego, kto widział, jak
niezgrabnie i nieludzko Karol XII brał się do nawracania Polaków i jak
; przesadnie lekceważył Rosjan. W Dreźnie August, wśród hulaszczych zabaw
; i fantastycznych marzeń o tronie belgijskim, neapolitańskim lub jerozolim-
skim, nie spuszczał oka ze spraw Rzeczypospolitej, knuł na jej rachunek nowe
konszachty z Danią, Prusami, Moskwą i jak tylko usłyszał o ciężkim położe-
niu Szwedów na Ukrainie, wyruszył z powrotem do Polski (21 sierpnia). Przo-
dem puścił proklamację, gdzie wypierał się pokoju altransztadzkiego, ogłaszał
swą abdykację za niebyłą i rugował Leszczyńskiego. Tamten, zamiast uderzyć
; w ton mężnej obrony, odpowiedział miękkim uniwersałem spod Opatowa (19
sierpnia), zdając wybór między sobą a Augustem na wolę stanów. Po czym
wyeofał się z Krassauem na Pomorze szwedzkie.
Szybko i bez przeszkody odbyła się teraz restytucja rządów wettyńskich.
Car, witany jako zbawca wolności polskiej, kroczył przez Lublin i Warszawę
do Torunia na spotkanie z Augustem. Tam odnowiono przymierze sasko-ro-
syjskie z wyraźnym zastrzeżeniem, że Inflanty przejdą na własność króla
; Augusta (a nie Rzeczypospolitej); partyzanci szwedzc , jedni, jak Józef Po-
tocki, co miał atakować Saksonię, wypchnięci na Sląsk i do Węgier szli
w służbę Rakoczego, inni, jak Jerzy Lubomirski, starosta spiski, sprzedawali
swych zaciężnych cesarzowi [Karolowi VI]; wielu uciekało na Wołoszczyznę;
16 Bitwę pod Hołowczynem stoczono 13 lipca 1708 r. Otworzyło to Szwedom dro-
gę na Mohylew, który zajęli 18 lipca. Zob. J. Wimmer Wojsko Rzeczypospolitej w do-
bie wojny pólnocnej, Warszawa 1956, s. 328.
1' Bitwę pod Koniecpolem stoczono 21 listopada 1708 r. Po sześciogodzinnej wal-
ce około godziny 16 zakończyła się ona eałkowitym pogromem oddziałów Leszczyń-
skiego. Zob. tamże, s. 333-334.
1 s Pod Perewołoczną kapitulował 11 lipca 1709 r. liezący 16 000 korpus generała
Liiwenhaupta. Zob. tamże, s. 341; W. Serczyk Po tawa 1709, Warszawa 1982, s.13 137.
519
niejeden, jak [Michał] Wiśniowiecki i [Konstanty] Zieliński, żałował za grze-
chy w rosyjskiej niewoli. Prawdziwym panem Polski był teraz nie August,
lecz Piotr Wielki; jego wojska brały Elbląg (w lutym 1710 r.), przyciskały
Gdańsk, dzierżyły Połock, Witebsk, Białą Cerkiew, Chwastów, Bracław, Bo-
husław, Niemirów. On też sam jeden, a nie August, umiał odeprzeć podszepty
nędznego królika pruskiego, Fryderyka I, który przystępując niby do koalicji
(na zjeździe w Kwidzyniu w listopadzie 1709), próbował od cara wyżebrać
Prusy Zachodziie, Żmudź i Kurlandię. Car odpowiedział: es sei nicht prakti-
kabell9 - i na tym stanęło; według jego programu Rosja miała po restauracji
Augusta póty osadzać w Polsce swoich namiestników, aż cała Rzeczpospolita
utonie na wieki w jej objęciach. W najgorszym dopiero razie, gdyby do tego
sił własnych carom nie starczyło, przewidziany był (już od 1710 r.) udział
w łupie dla królów pruskich.
Odbudową rządu w Polsce zajęła się walna rada warszawska, zwołana przez
króla na 4 lutego 1710 r. pod laską Denhofa. Na tym sejmie konfederackim
życzenia króla i żądania posła Dołhorukiego zbiegły się przynajmniej o tyle,
że razem przeforsowano potwierdzenie paktów Grzymułtowskiego i Działyń-
skiego, utrzymanie wojska na stopie 40000; stanisławczykom i samemu
Leszczyńskiemu ogłoszono terminową amnestię, ponowiono na rzecz kreatur
saskich przywileje buławy.
12. Kryzys południowo-wschodni
W chwili zamknięcia walnej rady (16 kwietnia) tron Augusta Mocnego zda-
wał się ubezpieczonym od wszelkich wstrząśnień: żaden Szwed nie mógł
wtargnąć do Polski, odkąd mu drogę zatamowała ugoda haska (Haager Con-
cert 31 marca 1710) o neutralności Rzeszy Niemieckiej, żaden też Śmigielski
nie mógł stawić czoła napełniającym Polskę Sasom i Moskalom. A jednak
niebezpieczeństwo ciągnęło straszne spoza ściany wołoskiej. Późno, poniekąd
nawet poniewczasie, przecież udało się agentom Karola XII ([Stanisławowi]
Poniatowskiemu i [Marcinowi] Neugebauerowi) rozruszać Portę Ottomańską.
Wezyr po wezyrze wylatywał z siodła, aż wreszcie Mehmed Baltadżi musiał
zapowiedzieć wojnę z Moskwą. W imię jakich haseł i o co? Czy tylko dla
przywrócenia Leszczyńskiego na tron, jak to akcentowali legaliści stambulscy,
czy dla odepchnięcia rosyjskich zbrojeń od Morza Czarnego i przecięcia sto-
sunków między carem a "rają" bałkańską? Nie. Baltadżi chciwą i ambitną
myślą cofał się dalej, do czasów K prulego i Doroszenki, planując ponowny
zabór Ukrainy. Narzędziem tej imprezy mieli być Kozacy mazepińscy, którzy
po śmierci zgrzybiałego hetmana (2 października 1709) obrali następcą pisarza
Filipa Orlika (w Warsznicy 15 kwietnia). "Książę" Filip zawarł jakby pakt
poddaństwa z Karolem XII (10 maja 1710), ale zaraz potem osobną umową
polecił siebie i Kozaków protekcji chana Dewlet Gireja (w początkach 1711 r.).
Z wiosną 1711 r. Potocki, Orlik i sułtanik tatarski ruszyli pod Niemirów
w awangardzie wielkiej ofensywy; lud ruski kupił się pod buńczuki Orliko-
we, ale tylko na prawym brzegu Dniepru. Między wodzami powstały kłótnie,
1 (niem.) to być nie może.
520
tymczasem nadciągnęła kontrofensywa rosyjska i zepchnęła partyzantów dale-
ko za Dniestr. Z kolei rzeczy car zapuścił się do Mołdawii, licząc na pomoc
hospodarów2o. Tutaj, w obozie nad Prutem, o mało nie powtórzyła się ka-
tastrofa połtawska, tylko z Piotrem w roli Karola XII. Nietaktowi króla
szwedzkiego i małoduszności wezyra zawdzięczał Piotr swe ocalenie; obeszło
się bez uznania Leszczyńskiego, bez zwracania Szwedom zdobyczy nadbał-
tyckich, nawet bez sprowadzania do Polski pruskiej pomocy, na co wszystko
car decydował się z ciężkim sercem. Wystarczyła Turkom obietnica zwrotu
Azowa i niemieszania się Rosji w sprawy polskie oraz kozackie, że pomi-
niemy niektóre inne, drobniejsze ustępstwa.
Ten traktat nadprucki (dnia 23 lipca)21, nieraz później tłumaczony jako
dowód troskliwości Osmanów o Polskę, był naprawdę wykładnikiem ich dą-
żeń zaborczych ku Ukrainie. Mehmed Baltadżi po to tylko odmawiał królew-
skości Augustowi II i po to zabraniał Moskalom wstępu na Ukrainę, aby całą
tę krainę, albo przynajmniej polską jej część, zagarnąć dla Porty i osadzić
tam Orlika. Wprawdzie emigranci nasi skupieni przy Karolu, zwłaszcza Józef
Potocki, zaalarmowali króla szwedzkiego i ów zabronił Orlikowi jechać na
akt inwestytury do Stambułu. Jednak i w następnych latach, niby wszczy-
j nając znów wojnę z Moskwą (w kwietniu 1712 r., w czerwcu 1713), Porta
' głównie miała na oku Ukrainę i coraz ostrzej występowała przeciw Rzeczy-
pospolitej augustowskiej tj. jedynej Rzeczypospolitej prawdziwej. W związku
; z tymi zapędami, jak również z planowaną akcją Stenbocka na Pomorzu,
której doglądał w Sztokholmie Stanisław, przedsiębrali do Polski wycieczki
partyzanckie najpierw latem 1711 r. Śmigielski od strony Pomorza, potem
z Bukowiny Grudziński, starosta rawski (1712). Trafny instynkt, czy też po
r prostu jakiś bezwład, uchronił społeczeństwo szlacheckie od popierania tych
wartogłowych prób, nie rokujących narodowi żadnej lepszej przyszłości, a tyl-
' ko podniecających nieokreślone nadzieje w kołach opozycyjnych. Wśród po-
wszechnego fermentu konfederacja sandomierska traciła powagg; już ledwo
udało się sztucznie utrzymać sejm warszawski 1712 r. drogą limity, tj. zawie-
szenia posiedzeń; następne zgromadzenie, w 1713 r., zerwał obrażony na króla
hetman Pociej ręką posła Puzyny (21 lutego)22. Wkrótce potem (7 sierpnia)
aresztowany został i osadzony w K nigstein wuj Leszczyńskiego, Jan Sta-
! nisław Jabłonowski, wojewoda ruski, nie bez podstawy oskarżony o zdra-
dzieckie konszachty z Turcją.
Jeżeli pan wojewoda myślał, że podkopując rządy Augusta Sasa spełnia
dzieło patriotyczne, to się ciężko mylił. Właśnie w tym roku 1713 Porta Otto-
mańska, zawierając z Rosją ostateczny pokój w Adrianopolu (16 czerwca),
, obróciła całą swoją żarłoczność na Polskę. Nie oglądając się na Orlika, który
Zo I-iospodarami obu księstw naddunajskich byli Konstantyn Brincoveanu (Bran-
kowan) (1654-1714) i Dymitr Kantemir (1673-1723).
zl Obecnie spotykamy jako termin zawarcia traktatu pruckiego datę 12 lipca
1711 r. (starego stylu). Zob. E. Rostworowski, Historia powszechna. Wiek XVII, War-
szawa 1977, s. 367.
2z 18 lutego 1713 r. był ostatnim dniem sejmu. Zerwało go trzech posłów litew-
skich, z których dwaj: Krzysztof Dominik Puzyna, starosta upicki i Jan Piotr Nesto-
rowicz, podstoli brzeski, ogłosili 21 lutego swój uniwersał protestacyjny. Zob. J. Gie-
rowski Migdzy saskim absolutyzmem a zlotą wolnością, Wrocław 1953, s. 163-164;
J. Feldman Polska a sprawa wschodnia 1709-1714, Kraków 1926, s. 117.
521
wolał już protektorat polski niż turecki, ani na Karola XII, który zagrożony
ekstradycją w rgce Sasów, stoczył pod Benderem pamiętną walkę z Turkami
("kałabałyk", tj. bijatyka, 1 lutego 1713 r.)23 i odtąd na długo stracił wpływ
na Dywan, wezyr Soliman gromadził armię i zaostrzał konflikt z Rzeczą-
pospolitą. Posła [Stanisława] Chomentowskiego, wojewodę mazowieckiego,
wzięto pod straż, do Polski wysłano wyzywające poselstwo z żądaniem Ukrai-
ny dla Kozaków (jesienią tego roku). Zważywszy, że w tym czasie, po kapi-
tulacji Stenbocka na Pomorzu sam Karol zmuszony był ratować Szwecję przez
różne kompromisy i odstępował od bronionej przedtem zasady nietykalności
Polski, że z drugiej strony nowy król pruski, Fryderyk Wilhelm I, jeszcze
chciwiej od ojca sięgał po cudzą własność, i że Leszczyński, od dawna czeka-
jący, aż Karol pozwoli mu abdykować, nie miał siły, by się tym niebezpie-
czeństwom oprzeć, wypadnie stwierdzić, że w 1713 r. zawisła nad Polską
bliższa niż kiedykolwiek od czasów potopu groźba rozbioru. Jeżeli do niego
nie doszło, jeżeli Prusy zamiast po Warmię sięgnęły po szwedzki Szczecin,
to zawdzięczać należało z jednej strony niezręczności Karola XII, z drugiej
nowemu zwrotowi w stosunkach wschodnioeuropejskich. Pokój utrechcki
( 11 kwietnia 1713), a po nim rasztadzki (7 marca 1714), kończąc wojnę hiszpań-
ską, przywróciły Austrii swobodę ruchów na wschodzie. Odtąd już nie tylko
car, ale i cesarz rzymski gotowi byli ująć się za napadniętą Polską i dzięki
temu Chomentowski wrócił do kraju z odnowionym (22 kwietnia 1714 r.) po-
kojem karłowickim. Z całego przesilenia wschodniego pozostał jako najtrwal-
szy rezultat ów artykuł prucki (później zmieniony w dalszych stypulacjach),
który dawał prawo Turkom rugować z Polski rosyjskie wojska i wpływy.
Rozdział XXIII
Migdzy majestatem i wolnością
1. August na drodze do zamachu stanu?
Wojna północna już od wielu lat ucichła w granicach Polski. August Mocny
wychodził z niej, pomimo wszystkich swych krętactw i zboczeń, jako obrońca
całości państwa przeciwko ekspansywnym dążeniom Szwecji i Turcji. potęga
materialna wielkich rodów - Sapiehów, Potockich, Radziwiłłów, Lubomir-
skich poniosła wraz z całym krajem olbrzymią ujmę. Szlachta, zdawało się,
spokorniała i przywykła znosić dla bezpieczeństwa przed Szwedem zbrojną
okupację saską. Emigranci benderscy: [Józef] Potocki, Michał Wiśniowiecki,
Stanisław Tarło, Grudziński, Kryspinowie, jeden po drugim wracali do peł-
nienia obowiązków wiernopoddańczych względem Augusta; ich pan, Leszczyń-
ski, pojechał do księstwa Zweibrucken, aby tam czekać, rychło li protektor
wprowadzi go w tryumfie do Warszawy, jak zapowiadał do ostatka.
Równolegle atoli dokonała się inna przemiana, dla Augusta niepomyślna.
a3 W wyniku walki w obozie pod Warnicą (11 lutego 1713 r.) (wg nowego stylu)
Karol XII wraz z otoczeniem dostał się do niewoli tureckiej. Zob. J. Feldman dz.
cyt., s.107.
522
Wobec różnych wstrząśnień wewnętrznych, wobec stwierdzonych apetytów
zachłannych Prus, car Piotr wyrósł na łaskawego opiekuna polskiej ojczyzny
i jej swobód. Ciężaru tej opieki Mocny król doznał zaraz po Połtawie, a od-
czuł swą słabość tym dotkliwiej, gdy car zatrzymał zdobytą Rygę i wzbraniał
się oddać ją czy to Polakom (na żądanie posła Wołłowicza 1711), czy Sasom.
Gdyby nie ciągły rozbrat między żyłką despotyczną Wettyńczyka i aspiracja-
mi złotowolnościowymi narodu, król znalazłby dla swoich dążeń wyzwoleń-
czych mocny punkt oparcia w rozbudzonej powszechnej ku Moskwie niena-
wiści. Ta sama Walna Rada, która ugruntowała na nowo jego rządy (1710),
była wybitną manifestacją owej nienawiści, a brutalna gospodarka wojsk Pio-
trowych na Rusi w następnych latach jeszcze zaogniła te uczucia. Dyploma-
cja carska zajęła wobec rządu polskiego postawę wrogą a podstępną. Zwy-
cięzca spod Połtawy wiedział dobrze, po co narażał się na koszty i ryzyko
wojny tureckiej, po co reinstalował i utwierdzał niewiernego Augusta: od
1707 r. miał on własne stronnictwo w Polsce, uzależnił od siebie hetmanów,
wciskał się między króla i naród, obu stronom narzucając swój protektorat.
W takiej to chwili, kiedy tylko zupełna solidarność dążeń króla i narodu
mogła ocalić wspólną niezawisłość, odżyły w duszy Wettyńczyka dawne po-
kusy, by wreszcie spełnić marzenie swego żywota, swój wielki zamach stanu.
Trzymał pod ręką w Polsce, dla zaoszczgdzenia Saksonii, nowe pułki wycofane
z Zachodu po pokoju rasztadzkim, myślał, że ma przed sobą społeczeństwo
zupełnie wyczerpane, z wyraźną lojalną większością, podległe wpływom se-
natu świeżego powołania. Rozważano awny program działania pióra feld-
marszałka [Jakuba Henryka] Flemminga, polegający na tym, by sprowokować
szlachtę do wybuchu żołdackimi nadużyciami, potem wdać się między nią
i wojsko saskie w roli rozjemcy i z pomocą wiernych panów podyktować po-
kój, przeprowadzając zarazem zmianę formy rządów. Zniesiona miała być
władza prawodawcza sejmu, zachowany tylko samorząd sejmikowy, na czele
rządu umieszczona biurokratyczna rada tajna (1714). Tak wyglądał szczyt
mądrości reformatorskiej, na jaki zdobyli się u nas ówcześni Sasi; co się ty-
czy samego Augusta, to jego osobiste pomysły, jeszcze dalsze od wyczucia
ducha potrzeb narodu polskiego, obracały się, o ile wiadomo, w sferze ulep-
szeń militarnych, jakichś kampamentów24, twierdz, handlów i fabryk lub co
najwyżej - akademii. O uzdrowieniu ducha publicznego, o naprawie sejmów
i sądownictwa pomyślał w otoczeniu Augusta, o ile wiadomo, jeden radca,
piemontczyk [Robert] Lagnasco.
2. Konfederacja tarnogrodzka (1715)
Czy król elektor zaaprobował którykolwiek program reform na przyszłość,
nie wiadomo; czy przyjął choćby metodę prowokatorską, też można wątpić,
skoro sam Flemming odradzał teraz drażnienie szlachty. Jakkolwiek bądź
generałowie sascy ufortyfikowali w r. 1714 główniejsze miasta, jak Lwów,
Kraków i Poznań; rozpisali wielkie dostawy żywności i paszy na okoliczne
z4 Eyly to manewry i pokazy wojskowe urządzane przez króla dla gości z całej
Europy. Zob. A. Brackner Encyklopedia Staropolska, t.1, Warszawa 1939, s. 518.
523
województwa i ściągali je gwałtem. Król, pewny siebie, karnawałował w Dreź-
nie, pertraktując jakby od niechcenia o przymierze z Francją. Prusakowi za
pomoc do stłumienia buntu ofiarował Elbląg, czym oczywiście nie zjednał
Fryderyka Wilhelma; poza tym nie widać, by serio myślał o dyplomatycznym
szachowaniu wschodniego sąsiada. Pokrzywdzeni uderzyli do prymasa i het-
manów o wstawiennictwo przed królem - bez skutku. Kto prosił za nimi
i remonstrował, narażał się na gniewy. Zjazd niezadowolonych w Tomaszowie
(jesienią tegoż roku) rozleciał się na wieść o nadchodzących Sasach. Tymcza-
sem między króla i wyprowadzonych z cierpliwości jego poddanych wkradła
się inna prowokacja - rosyjska. Hetman Pociej, jeden z najnikczemniejszych
ludzi, jacy piastowali u nas buławę, zaprzaniec i fałszerz pieniędzy, uknuł do
spółki z Sieniawskim robotę detronizatorską, którą sfinansować i poprzeć
zbrojnie miał Piotr Wielki. Zanim car zdecyduje, wodzowie siedzieli na
dwóch stołkach, nie chcąc tracić ani łaski dworskiej, ani popularności wśród
szlachty. Wreszcie zamordowanie przez Sasów dwóch dygnitarzy polskich '
w Przemykowej rozpętało nawałnicę25. Rokosz, zrazu przeważnie wojskowy, i
stał się ogólnoszlacheckim i ogarnął szybko całą Małopolskę. Póki Flemming
koncentrował swe siły, delegaci województw zawiązali w Tarnogrodzie 26 li-
stopada 171526 konfederację generalną pod hasłem samoobrony, a pod laską
Stanisława Ledóchowskiego, podkomorzego krzemienieckiego, i rozesłali po-
selstwa do papieża, cesarza i cara. Osobny związek utworzyło wojsko pod
wodzą [Józefa] Branickiego.
Zrazu zdawało się, że Sasi i żołnierz komputowy rozpędzą gromady hrecz-
kosiejów. Lecz co nastąpi dalej? Czy naprawdę łatwiej będzie królowi pa-
nować nad krajem krwią zroszonym i przez złych sąsiadów podminowanym?
Snadź nie wierzył w to feldmarszałek, bo zamiast iść przebojem, od razu
zagaił rokowania. Istotnie widać było już wówczas wyłaniającą się spoza
szlachty wichrzycielską rękę rosyjską. Poseł carski, kniaź Grzegorz Dołhoruki,
słuchał chętnie próśb Augusta o strzeżenie pokoju w Polsce, a jednocześnie
rezydent [Aleksy] Daszkow, wtórował wołaniom szlachty o wyprowadzenie
z granic Sasów. Nikczemni hetmani wyprzedzali obie strony w płaszczeniu
się przed Moskwą. Dołhoruki, wzywany przez Pocieja do objęcia pośrednictwa,
trzymał się w odwodzie nie wiedząc, co wyniknie z tej tłumnej reakcji rzesz
szlacheckich i czy nie kryje się w niej czasem robota szwedzka lub stani-
sławowska; obiecywał więc interwencję dopiero, gdy cała Rzeczpospolita, tj.
konfederacja generalna, uda się z prośbami do cara.
25 Oddział kapitana Fraiscineta z regimentu francuskiego generała Seissana, będą-
cego w służbie saskiej, uderzył na wieś Przemykowa koło Opatowca, mordując kasz-
telana bieckiego Adriana Bełchackiego i regimentarza Jana Bonawenturę Turskiego,
starostę pilzneńskiego i bracławskiego. Zob. opis zajść z 28 kwietnia 1715 r. u J. Gie-
rowskięgo dz. cyt., s. 26fr267.
zs W odróżnieniu od J. Gierowskiego dz. cyt., s. 315, E. Rostworowski dz. cyt.,
s. 398 podaje datę zawiązania konfederacji tarnogrodzkiej 25 listopada 1715 r.
524
3. Walki i rokowania
Flemming, zapobiegając temu zbliżeniu, zawarł z przedstawicielami tarno-
grodzian w Rawie zawieszenie broni (18 stycznia) [1716] i sterował ku bezpo-
średniej ugodzie króla z narodem, kiedy Pociej przybył do Ledóchowskiego
z zabójczą radą rosyjską i wyprowadził go na manowce. Ugoda nie doszła,
a król czym prędzej zaofiarował carowi osobisty zjazd i przywrócenie daw-
nej przyjaźni. Z początkiem 1716 r. spotkali się dwaj siłacze, dziś już śmier-
telni wrogowie, w Gdańsku w licznej asystencji ministrów. Konstanty Feli-
cjan Szaniawski, biskup kujawski, nawiązując do dawnej polityki królew-
skiej, co to polegać miała na wzajemnym ubezpieczaniu władców przeciwko
poddanym, pierwszy zaproponował carowi, aby przez posła Dołhorukiego
uczestniczył w układach i aby groził akcją wojenną tej stronie, która nie
zechce pokoju na słusznych warunkach. Potem dopiero delegaci szlacheccy,
przelicytowując swojego króla, jęli usprawiedliwiać się, czemu tak późno pro-
szą o opiekę. Nastąpiły wzajemne oskarżenia i tłumaczenia się między carem
i królem-elektorem o nielojalne postępowanie wobec wspólnych wrogów, przy
czym ton oskarżycielski o wiele mocniej brzmiał w ustach Rosjan.
Zanim się zbierze (w Lublinie 13 czerwca) pod auspicjami Dołhorukiego
kongres pełnomocników obu stron, było jeszcze dość czasu, by zainteresować
sprawą inne państwa i tym osłabić nacisk Rosji. Formalne prawo do interwencji
przysługiwało Turkom, cijednak znajdowali się (od 1714 r.) w wojnie z Wenecją,
a od niedawna także z Austrią. Woleli konfederaci apelować o pomoc do cesarza
chrześcijańskiego, Karola VI, niż do muzułmańskiego. Dopiero kiedy poseł
[Stefan] Morsztyn nie znalazł w Wiedniu dość życzliwego przyjęcia, pchnięto do
Porty Dominika Bekierskiego. Sułtan okazał za pośrednictwem Ordy, że chętnie
poda dłoń walczącym o swą wolność Polakom, cóż kiedy sam wnet poniósł od
Eugeniusza Sabaudzkiego pamiętną klęskę pod Piotrowaradynem. Jakby prze-
czuwając ten obrót, czy też po prostu nie chcąc zrażać cara, zarówno August jak
Ledóchowski uchylili dobre usługi muzułmańskich agentów, skutkiem czego
jedynym patronem lubelskich rokowań okazał się Dołhoruki.
Podówczas szlachta skonfederowana jawną miała nad Augustem przewagę:
wsiedli na koń Wielkopolanie, dotąd trzymani na wodzy przez Sasów; przy-
stąpiła do wspólnej sprawy, przepędziwszy marnego Pocieja, Litwa pod Mi-
chałem Sulistrowskim; oddziały saskie, gromione partiami, cofały się na całej
linii za Wisłę. Za nimi postępował Ledóchowski, ubóstwiany przez szlachtę;
nic nie wskazuje na to, by on szedł na rękę czynnym tu i ówdzie agentom
szwedzkim, zwłaszcza gdy ogół zachował po Karolu i Stanisławie złe wspom-
nienie. Do czego ruch ten zmierzał, tego nie wiedział ani dwór, ani może nawet
sam wódz Ledóchowski. W każdym razie, znając wysoką inteligencję podko-
morzego krzemienieckiego, "najchytrzejszego Polaka'; jakiego widział Doł-
horuki, i wiedząc skądinąd, że ten trybun ludu okaże się wnet przezornym
wrogiem Rosji, nie można kłaść konfederacji tarnogrodzkiej w jednym sze-
regu z późniejszą radomską lub targowicką. Stosunkowo mało w niej było
słychać krzyków na absolutum dominium, więcej zdrowej reakcji przeciwko
obcej gospodarce, najwięcej bezpośredniej samoobrony przed żołdackim ban-
dytyzmem. I ruch ten nigdy by nie spłynął do rosyjskiego łożyska, gdyby
nie słuszna obawa, że August, jak to już czynił od początków panowania,
pierwszy skaptuje sobie carskie poparcie.
525
Ruch był demokratyczno-szlachecki i ogólnonarodowy. Magnaci nie mieli
tu już nic do powiedzenia, cała Polska-Litwa szła za Ledóchowskim i Suli-
strowskim przeciwko złemu monarsze. Taką też interpretację sporu ustalił
Dołhoruki na wstępie rokowań. Niespodzianie rozejm został zerwany. Sasi
powiesili w Sandomierzu szlachcica [Macieja] Łaściszewskiego, regimerltarz
[Chryzostom] Gniazdowski wziął Poznań, tłumy targnęły się na pupilów ro-
syjskich, dwujęzycznych hetmanów. Wówczas Dołhoruki podniósł głos na kon-
federatów, wytykając im szwedzkie sympatie: zarzut o tyle słuszny, że w Wiel-
kopolsce organizował wojsko śmiały [Jan] Stenflycht, emisariusz Karola XII.
Złowrogie porozumienie między Rosją i szermierzami polskiej wolności zda-
wało się pękać. Generalność oświadczyła Dołhorukiemu, Flemmingowi i Sza-
niawskiemu, że nie mogąc z nimi dojść do ładu, wysyła delegatów prosto do
króla. Nastała chwila poważna: jeżeli król przyjmie rękę wyciągniętą do
zgody przez naród, Dołhoruki-mediator odjedzie z kwitkiem. August życzli-
wie przyjął deputację, naznaczył nowy zjazd w Kazimierzu, lecz z niewiado-
mych powodów cofnął się znów do Warszawy, a konfederatom cisnął twardy
rozkaz: rozwiązać się natychmiast. Ten zwrot miał skutki nieszczęsne. Gene-
rał [Piotr] Roenne wkroczył z 18 000 Moskali na Wołyń, Gniazdowski, pobity
przez Sasów w Prusach pod Kowalewem (5 października)2 , przeszedł na stro-
nę dworu. Od tej chwili dyplomacja Augusta bierze górę nad konfederacką,
ale Dołhoruki zapanowuje nad wszystkim, a inni obcy dyplomaci przypatrują
się scenie bezczynnie.
4. Traktat warszawski i sejm niemy
Rokowania wznowiono w Warszawie. Na pozór wjednych sprawach zwycię-
żał król, w innych konfederaci: naprawdę na każdym kroku Rosja zwycię-
żała Polskę. Pomyślnie uchylił np. Szaniawski żądanie szlachty, aby król od-
dalił od siebie metresy, tłumacząc, że sprawa jest zbyt delikatna. Król posta-
wił na swoim, aby amnestia pokryła nadużycia wszystkich, nie wyłączając
Sasów. Żądanie Ledóchowskiego, aby jednocześnie z Sasami wynieśli się Mo-
skale, spadło z porządku dziennego. Szczęśliwie przeprowadził biskup ku-
jawski, Szaniawski, wniosek dogadzający powszechnemu sobkostwu, aby
armię koronną ograniczyć do 18000 a litewską do 6000, wniosek umotywo-
wany tym, że są państwa, które żadnego wojska oprócz garnizonów nie mają
i siedzą tylko cicho, i w kraju swym porządek robią, handlem się bogacą,
a z wojujących śmieją się. Dołhoruki nawet w sprawie wymarszu umiał okpić
Polaków i wyjednać dla korpusu [Rodiona] Bauera leże zimowe w Rzeczy-
pospolitej. Nie zdołał tylko wyjednać nietykalności praw hetmańskich, ale
i bez tego Sieniawski z Pociejem, wydostawszy się na wolność, jeden z aresztu
konfederackiego, drugi z kryjówki, zaraz sprzedali swe dusze carowi prosząc
nawet, aby nadal przy ich boku byli akredytowani rezydenci, ażeby wojsko
i wszyscy wiedzieli, że car ma ich w swej protekcji.
z' Oddział Chryzostoma Gniazdowskiego został rozbity przez siły korpusu gene-
rała Adama Bosego 3 października 1716 r. Zob. Wojsko Rzeczypospolitej w dobie
wojny pólnocnej; s. 427.
526
Traktat warszawski, podpisany 3 listopada 1716 r., ratyfikowany przez króla
i marszałków 30 stycznia, wciągnięty został do konstytucji na jednodniowym
tzw. sejmie niemym I lutego 1717 r. August musiał wysłuchać szumnej Ledó-
chowskiego perory, pełnej ostrych przymówek: "Stawamy, nieodrodni orła
polskiego synowie, bo niezmrużonem na jaśniejący Twój majestat patrzyliśmy
i patrzymy okiem. Opaczną z nienawiści wyrzutków gniazda tego obleczono
nas interpretacją, ale my całość dostojeństwa WKrMości i w popiół za pano-
wania Twego obróconą dźwigamy ojczyznę, którą trzymając, domów i fortun
naszych pozbyliśmy [...] ". W sześć godzin po zagajeniu, bez rozpraw, gdyż na-
wet prymasowi [Stanisławowi) Szembekowi i hetmanowi polnemu [Stanisła-
wowi Maciejowi) Rzewuskiemu odmówiono głosu, zamknięto ucałowaniem
ręki królewskiej sejm niemy, pamiętny nie tylko traktatem, ale i grubym
foliantem przez delegację traktatową ułożonych konstytucji.
"
Niech będzie pokój powszechny, trwały, wieczny, prawdziwy i szczery"
w całej Rzeczypospolitej, aby "prawa, wolności i inne prerogatywy Majestatu
pańskiego, senatu i stanu szlacheckiego według dawnego zwyczaju i kształtu
na sejmach, sejmikach, sądach i wszelkich jurysdykcjach [...) odmłodniały
i zakwitły". Pokojem tchną, pokoju pełne są wszystkie 10 artykułów traktatu
warszawskiego. Są w nim ważne ograniczenia saskiego wdzierstwa do spraw
Rzeczypospolitej: królowi wolno nadal trzymać przy sobie nie więcej nad 6
saskich urzędników i 1200 gwardzistów. Są przepisy, zalecające stateczne od-
bywanie rad senatu, nie stante pedezs, i żądające notowania uchwał większo-
ści, oczywiście w tym celu, aby król według nich konkludował, przepisy, zau-
ważmy - bezsilne, bo przy ówczesnym sposobie kompletowania senatu przy-
bocznego organ ten nie mógł mieć żadnej rutyny i żadnego wpływu na rzą-
dy; jakoż Sasi będą woleli zamiast senatorów rezydentów zwoływać dla czczej
ostentacji senat plenarny, w którym większość dworskich kreatur szła zawsze
za skinieniem rozdawcy łask. Są w traktacie nadzwyczajne nowości, np. usta-
nowiony sąd na przestępców stanu z 8 senatorów i 24 członków stanu rycer-
skiego; są platoniczne, bezsilne zakazy tworzenia konfederacji cywilnych
czy wojskowych i prowadzenia korespondencji z postronnymi dworami. Spró-
bowano ograniczyć wybujałą swobodę sejmików, które istotnie podczas wojny
północnej wymknęły się zupełnie spod kontroli króla, limitowały się i reasu-
mowały według własnego uznania: teraz skrępowano ich prawo uchwalania
podatków na cele miejscowe. Nad wszystkimi przecież uchwałami góruje zna-
czeniem skrypt ad archivum o redukcji wojska i uzupełniający go "regula-
min punktualnej płacy". Prawodawcy 1717 r. zapomnieli, należy wiedzieć,
o oficerskich i obmyślił źródła utrzymania tylko 24000 "porcji" żołnierskich,
ale oficerowie o sobie nie zapomną i skutek będzie taki, że szefowie pułków
obrócą na wyżywienie oficerów połowę porcji żołnierskich i siła zbrojna
Rzeczypospolitej spadnie faktycznie do 1 12000. Regulamin płacy, oparty
przeważnie na pogłównym w Koronie i podymnym na Litwie, zmierzał do
tego, aby zdjąć z głowy szlachty i rządu wszelką troskę o byt armii i raz na
zawsze zapobiec związkom wojskowym; ta część organizmu finansowego Rze-
czypospolitej, skonsolidowana, niezależna od decyzji króla, senatu i ministrów,
funkcjonować miała automatycznie, dopóki jej nie zreformuje sejm walny.
Przetrwa to ustawodawstwo finansowe na przekór krzyczącym wymogom
2s (łac.) dosłownie: stojąc na nogach, tu: mimochodem.
527
groźnej militarystycznej epoki aż do czasów stanisławskich, a ostoją jego
trwałości będzie podpis mediatora, kniazia Dołhorukiego, położony u spodu.
Pośrednictwo, rzecz prosta, nie oznaczało gwarancji, niemniej stosunki po
sejmie niemym ułożą się tak, iż bez zgody Rosji uchylenie przestarzałych
przepisów 1717 r. okaże się niepodobieństwem.
5. Zwrot przeciwko Rosji
Zwycięstwo polityczne Piotra Wielkiego nad Augustem i Rzecząpospolitą
było tak olbrzymie, że nie mogło nie wywołać silnego odruchu samozacho-
wawczego. Zanim ów pokój powszechny i wieczny utopił w letargu rząd pol-
ski i opinię, August II dokonał rozpaczliwej próby pojednania się z narodem
i strząśnięcia z siebie cudzej opieki. Było to wielkim szczęściem dla niego
i dla nas, że żywiołowy rozpęd potęgi moskiewskiej jednocześnie wywołał za-
zdrosną czujność różnych innych państw europejskich. Austria uświadomiła
sobie jasno antagonizm względem Rosji zarówno na tle spraw bałkańskich,
jak i w Rzeszy Niemieckiej: ukłuła ją w oczy najpierw wyprawa pruska,
potem bezceremonialna ingerencja cara w wewnętrzne stosunki w Meklem-
burgu, gdzie Piotr protegował miejscowego księcia, a gnębił ludność. Nie mógł
znieść tego wdzierstwa i nowy król angielski, elektor hanowerski Jerzy I;
również kupiectwo angielskie zaniepokoiło się postępami marynarki rosyjskiej
na Bałtyku. Car, niepohamowany w intrydze, spróbował protegować Rakocze-
go na złość Austrii i jakobitów angielsko-szkockich na przekór Jerzemu, po-
dawał dłoń kierownikowi polityki hiszpańskiej, kardynałowi [Juliuszowi] A1-
beroniemu, którego ambitne plany zwalczało właśnie poczwórne przymierze
Anglii, Holandii, Austrii i Francji (2 sierpnia 1718). Niemałą rolę w wytwo-
rzeniu nowego układu międzynarodowego odegrał wreszcie baron [Jerzy]
G rtz, minister Karola XII, twórca przewrotnego planu, co miał odmienić
postać Europy Wschodniej; polityk ten, widząc, że Szwecja nie sprosta wszy-
stkim swym wrogom, doradził Karolowi ugodę z Rosją celem wzięcia tym
pewniejszego odwetu na innych nieprzyjaciołach, a zwłaszcza na Auguście II,
którego chciano raz jeszcze zastąpić w Polsce Leszczyńskim. Na tej podsta-
wie potoczyły się układy szwedzko-rosyjskie na Wyspach landzkich (w stycz-
niu 1718 r.); wnet doszło do wiadomości Augusta i Polaków, że car życzliwym
uchem słucha detronizatorskich rad G rtza i że król pruski nagrodę za po-
moc ma otrzymać nad dolną Wisłą.
Wprawdzie niezwykłe rojenia G rtza pozostały na papierze, a on sam po
gwałtownej śmierci Karola XII (pod Fredrikshall 11 grudnia 1718 r. podczas
kampanu norweskiej)z9 skończyć miał gwałtownie na szafocie jako kozioł
ofiarny za winy innych niekonstytucyjnych ministrów. Swoją drogą, echa ro-
kowań alandzkich utwierdziły Anglię i cesarza w ich niechęci ku carowi,
a dla Augusta stały się jednym więcej powodem do zerwania z Rosją. In-
nych powodów dostarczyły: ostatnia mediacja Dołhorukiego, gwałty dokony-
z9 Karol XII zginął 30 listopada 1718 r. (starego stylu), ugodzony w skroń pod-
czas obserwacji prac oblężnieznych w okopach Fredrikshall. Zob. E. Rostworowski
dz. cyt., s. 371.
528
wane przez armie [Borysa) Szeremietiewa i Bauera nad wolnym Gdańskiem
(żądanie kontrybucji i fregat za karę za handel ze Szwecją), wykrętna odmo-
wa Inflant, trzymanie wojsk na ziemiach Rzeczypospolitej, a w nie najmniej-
szej mierze i sprawy kurlandzkie. Księstwo to po śmierci znakomitego Jakuba
(1642-1682) popadło w stan rozstroju. Czego nie zepsuł swym marnotraw-
stwem książę Fryderyk Kazimierz, najstarszy syn Jakuba (1682-1698), to
padło ofiarą obcych najazdów za regencji wdowy po rozrzutniku, Elżbiety
Zofii. Lenno Kurlandu ściągnęło na siebie naraz pożądliwość trzech sąsiadów:
Szweda, Prusaka i cara. Czwarta sąsiadka, zwierzchniczka kraju, Rzeczpospo-
lita, miała z góry zastrzeżone ustawą 1589 r. wcielenie lenna do państwa
i podział na województwa po wygaśnięciu Kettlerów. Aliści niczyje ustawy
nie obchodziły samodzierżcy Wszech Rosji. Car, dzierżąc Kurlandię, zmusił
w 1711 r. młodocianego Fryderyka Wilhelma, syna regentki, do zaślubienia
carówny Anny Iwanowny. Oblubieniec umarł zaraz po weselu, a nad księ-
stwem objęli rządy w imieniu wdowy okupanci Rosjanie. Żył jeszcze wpraw-
dzie ostatni Kettler, książę Ferdynand, syn młodszy Jakuba, ale ten, pokłó-
cony ze szlachtą, żadnych nie miał widoków odzyskania tronu i komisja
sejmowa wysłana w 1717 r. do Mitawy, "aby to księstwo od wszelkich im-
petycyj postronnych wolne było", nie zdoła rozwikłać tego węzła. Groziła
zupełna utrata Kurlandii, zwłaszcza w razie wyjścia Anny za księcia Bran-
denburg-Schwedt, które car ukartował z królem pruskim. A zbyteczne do-
wodzić, że August II miał też swoje widoki na tron mitawski dla jednej
z latorośli domu Wettynów. Te wszystkie urazy do Rosji nakierowały go po
sejmie niemym na drogę równie zgodną z interesami Polski, jak niezgodną
i nienarodową była jego polityka pierwotna.
Na dowód zupełnej harmonii z narodem król upatrzył na swego posła do
cara Władysława Ponińskiego, starostę kopanickiego, jednego z byłych kon-
federatów tarnogrodzkich, i słał go dwukrotnie z rady senatu - w marcu
1717 r. do Paryża, w październiku do Petersburga - z żądaniem ewakuacji
wojsk, uwolnienia z zastawu dóbr stołowych kurlandzkich, nieturbowania
Gdańska, zwrotu Inflant. Jak groch o ścianę odbijały się te domagania. Car
Piotr jeszcze widział szczerbę między Sasem i Polską, wiedział, że August
wolałby wzajemną gwarancję rządów przeciwko poddanym niż kompromis
z wyuzdaną szlachtą, wiedział i o tym, że hetmani litewscy, Pociej i Denhof,
spiskują z nim i z G rtzem i zabiegają o dalszy pobyt wojsk rosyjskich w Polsce.
Trzeba było ze strony polskiej energiczniejszej mowy i więcej nawet: trzeba było
jawnej gotowości do czynu, tj. do walki o podparcie zachwianej niepodległości.
Celem przygotowania takiego nastroju zwołał król sejm do Grodna na
3 października 1718 r. Ważnych uchwał tam nie powzięto - najważniejsze
jeszcze było skierowanie do cara w wielkim poselstwie Chomentowskiego;
przyszło nawet wytrzymać srogie ataki stronników hetmańskich na Flemminga,
któremu Sieniawski odstąpił był w 1717 r. komendę nad cudzoziemskim
autoramentem. Jednak, jako manifestacja wobec swoich i obcych, jako zwycię-
stwo zdrowej myśli politycznej nad insynuacją i intrygą rosyjsko-pruską, sejm
grodzieński zaznaczył się bardzo dodatnio. Połączonym wysiłkom Rosji i Prus
nie udało się zerwać obrad, które też zostały zalimitowane z przyznaniem królowi
prawa zwołania tegoż kompletu posłów w dowolnym momencie, gdy tego zażąda
stan rokowań z Rosją. August Mocny stanął w oczach zdumionego Dołhorukie-
go na czele Polski, "rzekłbyś pan samowładny" (toczno samodierżec).
529
6. Traktat wiedeński 5 stycznia 1719 r.
Pouczając szlachtę w uniwersałach o niebezpieczeństwie rosyjskim, polemi-
zując głośno z Piotrem w obliczu całego narodu, wysyłając senatorów na
ostre starcia z Dołhorukim, król nie zaniedbał niczego, aby też za granicą
zyskać mocną podstawę do działania. Od wiosny 1717 r. pertraktował z Wied-
niem o małżeństwo syna, Fryderyka Augusta, z arcyksiężniczką Marią Jó-
zefą, a zniewoliwszy go do przejścia na katolicyzm, najpierw w sekrecie 27 li-
stopada 1712 r., potemjawnie,11 października 1717 doprowadził owo małżeń-
stwo do pomyślnego końca (20 sierpnia 1719). Przedtem jeszcze, 5 stycznia
Flemming i Szwajcar [Armand de Mestral] Saint Saphorin, poseł angielski,
podpisali w Wiedniu z księciem Eugeniuszem [Sabaudzkim) i innymi mini-
strami traktat przymierza pierwszorzędnej doniosłości. W artykule 8 powie-
dziano tam, iż celem przymierza jest także (obok obrony Węgier) obrona
Królestwa Polskiego i utrzymanie na tronie króla Augusta przeciw wszystkim
pośrednim i bezpośrednim zaczepkom, a to w ten sposób, że królestwo to
ma być utrzymane w całości z wszystkimi swymi przynależnościami i depen-
dencjami i że najmniejsza cząstka odeń nie ma być oderwana. Artykułem 9
zapewniano Augustowi opiekę przeciw intrygom i machinacjom państw ob-
cych; alianci mieli wyprosić z Polski carskie wojska, nie pozwalać na ich prze-
marsze, razem bronić Gdańska przed każdym zamachem, razem karać tych
książąt Rzeszy, którzy by ułatwiali Rosjanom marsz do Niemiec. August wy-
stępował w tej stypulacji nie tylko jako elektor, ale też z tytułem króla pol-
skiego; główny twórca umowy, Flemming, był zarazem koniuszym litewskim,
a asystował jego robocie [Jakub] Dunin, regent kancelarii koronnej. Wszy-
stko to zwiastowało przystąpienie Rzeczypospolitej do traktatu wiedeńskiego.
Bo też, jak Polska Polską, nigdy jeszcze żadnemu jej królowi nie udało się
zyskać przeciwko Moskwie tak potężnej, tak szczerej pomocy Zachodu. Już
samo zbliżenie króla polskiego do cesarza i Jerzego I wywołało silne wraże-
nie w Europie; zgłosili się w grudniu 1718 r. z przyjaznymi obietnicami Tata-
rzy, od nowego rządu szwedzkiego (Ulryki Eleonory) przybyli jeden za drugim
(w kwietniu 1719) generał Stanisław Poniatowski, wiozący dla Augusta II
jego dawny dyplom elekcji stracony w Altranstadt i (w czerwcu) generał
[Jan Reinhold] Trautvetter, obaj upoważnieni do wstępnych rokowań naj-
pierw o pokój, a potem i o sojusz przeciwko wspólnemu wrogowi. Odżyły
nadzieje wyzwolenia wśród Kozaków orlikowskich, których ogół tułał się na
Tatarszczyźnie, a wodzowie znaleźli przytułek w Szwecji. Było więc na kim
się oprzeć, Europa utworzyła silny łańcuch przeciwko Moskwie; zająć było
tylko swe miejsce w tym łańcuchu, okazać zrozumienie własnego interesu
i nieco męskiej determinacji, a car wyczerpany dwudziestoletnią wojną, jak
trudno było wątpić, ustąpi na całej linu. W przeciwnym razie, gdyby Rzecz-
pospolita sama uchyliła się od obrony, groziło prócz dalszego ujarzmienia
jej przez Moskwę znaczne uszczuplenie, przy najbliższej pacyfikaciji Północy,
jej posiadłości.
Rok 1719 przyniósł tej alternatywie rozwiązanie okropne. Jak tylko car
wycofał swoje wojsko, nastrój rusofobu przeminął. Narodowi zabrakło ener-
gii czynu - zdrajcom hetmanom nie zabrakło bezczelności. Wszyscy czte-
rej: Sieniawski, Rzewuski, Pociej i Denhof oddali swe służby carowi. Sejm
warszawski z limity (30 grudnia 1719-23 lutego 1720), który miał zadecydo-
530
wać o zbawieniu Rzeczypospolitej, ani myślał zatwierdzić traktatu wiedeń-
skiego, przeciwnie, napełnił się krzykami hetmańskich kreatur na Flemmin-
ga, a względem wojny nawet przyjaciele dworscy okazywali niedwuznacznie,
że jej nie chcą. Wyszła na jaw z przejętych listów intryga posła pruskiego
[Fryderyka Wilhelma] Posadowskiego przeciwko sejmowi - intrygant mu-
siał opuścić stolicę, ale jego wspólnicy wyszli bezkarnie, a sejm utknął na
mieliźnie.
Jeszcze dwór nie dawał za wygraną, a sprzymierzeńcy przygotowywali no-
wy szturm na sejm warszawski 30 września 1720 r. W przerwie zawarto
sasko-szwedzkie zawieszenie broni, przeprowadzono między Szwecją i jej
przeciwnikami szereg traktatów, które wszystkie prowadziły do odosobnie-
nia Moskwy. Wielki poseł Chomentowski z okazałą świtą ruszył do Moskwy
na stanowcze rozhowory (w lutym); od jego relacji zależeć miały nastroje
i decyzje przyszłego sejmu. Trautvetter wiózł na to zgromadzenie szczegółowy
plan kampanii przeciwko Rosji z udziałem Szwedów, Austriaków, Hesów,
Kozaków, Tatarów (najmniej liczono na samą Polskę), poseł angielski, James
Scott, jedyny raz w dziejach stosunków polsko-angielskich chował grube
sumy na zmiękczenie oponentów. Ale tymczasem strona przeciwna też zdąży-
ła się lepiej zmobilizować: dnia 17 lutego 1720 r. stanęło w Poczdamie między
Fryderykiem Wilhelmem a carem pierwsze przymierze z ostrzem wymierzo-
nym nie tylko na traktat wiedeński, ale także w sam byt, w całą przyszłość
Rzeczypospolitej Polskiej, której swobody, tj. anarchia i zwłaszcza wolna elek-
cja zostały tu mocno zabezpieczone.
O istnieniu, a tym bardziej o doniosłości tej umowy nikt z Polaków nie
miał wyobrażenia. Kiedy Chomentowski po wielu czczych ceremoniach i tyluż
jałowyeh sporach wrócił do Warszawy, nastrój pacyfistyczny był tam jeszcze
silniejszy niż przed rokiem. Dołhoruki oprócz hetmanów miał już na żołdzie
szereg innych panów (Stefana Potockiego, Jana Fryderyka Sapiehę, Grudziń-
skiego), a wierni dworacy typu Szaniawskiego i Szembeków podzielali pow-
szechną niewiarę w czyny orężne. Co gorsza, Chomentowski, olśniony śmia-
łością Piotrowych reform, zamiast otworzyć sejmowi oczy na wschodnie nie-
bezpieczeństwo, sam wszędzie głosił strusią politykę ugody. Wśród kłótni
o komendę Flemminga sejm jesienny poszedł w nicość za śladem swego po-
przednika. Słabą satysfakcją było dla króla to, że poseł Dołhoruki, który do-
puścił się gwałtu w Warszawie na ukraińskim emisariuszu [Hryhorym] Hercyku,
wyleciał z Polski na zawsze (początek 1721 r.).
7. Pod hegemonią Rosji
Rozmiary i skutki klęski politycznej 1719-1720 r. były olbrzymie. Tam, na
tych sejmach warszawskich, w potoku mów o pokoju i wolnościach przepadły
nasamprzód nasze Inflanty; car, doprowadziwszy do ostatecznej nędzy pobitą
Szwecję, narzucił jej bez udziału Augusta pokój nystadzki 30 sierpnia starego
stylu 1721 r.30, którym kraje nadbałtyckie aż po Ingrię zagarnął dla siebie,
przy czym kazał Szwedom żądać od siebie, aby Inflanty nigdy nikomu nie
30 t ,10 września nowego stylu.
531
zostały ustąpione - zastrzeżenie uczynione ze względu na Wettyńczyka i Pol-
skę. Odtąd Szwecja ze swoim nowym, wolnościowym ustrojem znalazła się
pod taką samą opieką Rosji, jak Polska po sejmie niemym. Dalej, pękło na
powrót moralne ogniwo między Augustem i Rzecząpospolitą. W strasznym
rozgoryczeniu, klnąc sprzedajność i słabość Polaków, król przymawiał się znów
o carską przyjaźń, a gdy i na to było już za późno, wracał do swych zbrodni-
czych pomysłów podziałowych. Dwaj jego Żydzi nadworni, Lehmann i Meyer,
w 1721 r. zakręcili się między Dreznem i Berlinem, obwożąc Augustowski plan
rozbioru Polski; już była na to zgoda saska, zgoda pruska, podobno i cesarzo-
wa Karolowa (Elżbieta brunszwicka) maczała w tym ręce: uparł się znów sam
jeden protektor Rzeczypospolitej, Piotr Wielki, głosząc, że cały plan przeciwny
jest Bogu, sumieniu i uczciwości. Po czym zaraz, dla pogłębienia rany w pol-
skim ciele narodowym, odsłonił car intrygę niemiecko-żydowską Polakom. Czyż
dziwna, że po takich doświadczeniach nie tylko zdrajcy magnaci, ale i setki
przeciętnie uczciwej a ciemnej jak noc szlachty uznały w carze opiekuna wolności
i całości Polski, skoro ów mogł nas zdusić i ograbić, a nie uczynił tego sam
i przeniewierczego króla od tego powstrzymał?
Przenikając, jak nikt inny z ówczesnych mężów stanu, psychikę społeczeń-
stwa polskiego, nowy imperator Wszech Rosji omotał Rzeczpospolitą siecią
swych wpływów, jak pająk oplątuje schwytaną muchę. Zobaczymy jeszcze,
jak te wpływy wgryzały się w zakątki życia krajowego - tu jeszcze parę słów
trzeba dodać o sieciach dyplomatycznych. Dnia 5/6 listopada 1720 r. rezy-
dent Daszkow umiał nakłonić nawet Portę Ottomańską do zmiany artykułu
prucko-adrianopolskiego w tym sensie, że nadal Rosji wolno będzie interwe-
niować i wprowadzać wojska do Rzeczypospolitej, jeżeli wkroczy tam inne
państwo celem zgwałcenia wolnej elekcji. W 1724 r. nawet pokonana Szwecja
musiała przyrzec carowi wspólną opiekę nad polską wolnością. Do tejże akcji
przystąpi w 1726 r. specjalnie przeciwko Wettynom Austria. A między Ber-
linem i Petersburgiem opiekuńcze sojusze ciągną się od traktatu poczdam-
skiego do końca dni Rzeczypospolitej (1726, 1729, 1730, 1732, 1740, 1743,
1762, 1764 1769 itd.), coraz trwalsze, coraz skuteczniejsze i coraz bardziej
zabójcze. Prusy, niby wysługując się Rosji w dławieniu życia polskiego, zapra-
cują sobie z czasem na niechybną nagrodę, gdy z ujmą dla ambitnej myśli
Piotrowej staną przy stole rozbiorowym na równi z Rosją i Austrią.
8. Upadek ducha publicznego
Przysłowiowe "czasy saskie" ze wszystkimi znamionującymi je objawami
zwyrodnienia nastały na dobre dopiero po 1717 r., a jeśli uwzględnić szcze-
gólnie górną warstwę narodu, to może nawet po 1720 r., z chwilą upadku
"emancypacyjnej próby" polityki Augustowej. Cechą ich prywata, bezmyślność
i deprawacja moralna; o wykrzywieniu pojęć politycznych tu nie mówimy, bo
jest ono, jak wiemy, o wiele starszej daty. Na tak ujemny rezultat pracowały
rzecz prosta wieki, ale bliższych przyczyn dekadencji wypada szukać w prze-
życiach tych generacji, które w nią same popadły. Owóż wchodzą tu w grę
dwa pokolenia Polaków, z których jedno uległo wewnętrznemu rozbiciu,
a drugie (po 1717 r.) nie mogło się należycie wychować wśród nieobliczalnych
532
zaburzeń i przewrotów wojny północnej. "Ojcowie, co pamiętali inne niegdyś
zapały i porywy, co wołali wierszem Potockiego: >>zdarzy to miłosierny Bóg,
że z naszym Janem, przebywszy Morze Czarne, staniem nad Jordanem!<<, aż
ujrzeli odwiecznych wrogów przyjaciółmi, sojuszników wrogami, towarzyszy
Sobieskiego rozszczepionych wojną północną [...] ludzie, co przeżyli mnogie
zdrady królewskie, przeplatane przysięgami na wierność Rzeczypospolitej, ha-
niebną elekcję Leszczyńskiego i odstępczą abdykację Wettyńczyka, na prze-
mian groźby i kuszenia szwedzkie i rosyjskie, wstrząsające przerzuty dro-
gowskazu patriotycznego i wierności poddańczej z jednej strony na drugą pod
wpływem nie tyle czyjejś złej woli, ile pod naciskiem nieprzewidzianych zwro-
tów losowych; ci ludzie, rozpędzani w przeciwne strony niezgodnym pojmowa-
niem swych zadań, kłóceni z najbliższymi braćmi, tłukąc się wśród mroku,
przeżyli na koniec okropne wykolejenie ruchu ogólnonarodowego pod Ledó-
chowskim i wyszli z dwudziestoletnich szamotań rozbici, tępi, zwątpiali, prze-
czący." Synowie, pozbawieni wzorów do naśladowania, od najmłodszych lat
wchłonęli w siebie ten zaród półniewoli, który ich sparaliżuje w 1733-1734 r.
i pozbawi wiary w możność dokonania zbiorowego czynu, a nawet głębszego
wzajemnego odczucia się i zrozumienia.
Słabych, złamanych, niedokształconych ludzi łatwiej chwyta się zły nałóg
i występek. Starsi i młodsi przesyceni wolnością, przejęci jedną tylko troską,
żeby ich nikt nie turbował w domowym groszoróbstwie i pasibrzuchostwie,
bez pędu twórczego, bez głębszej samowiedzy moralnej, nasiąkali bezwiednie
ujemnymi wpływami, jakich im nie skąpiła atmosfera ogólnoeuropejska. Głów-
nym zaś krzewicielem zgorszenia był król i jego dwór. Dość było wpatrzyć się
w tę wieczną hulankę, te bale, maskarady, fajerwerki, spektakle, łowy, jakie
otaczały Augusta wśród najcięższych dla kraju chwil wojennych, aby zwątpić,
czy ten ojciec ojczyzny coś ceni poza sobą, czy warto dla niego i dla wspól-
nej sprawy się poświęcać. Król przodował całemu krajowi w przepychu i pi-
jaństwie: quand Auguste buvait, la Pologne etait ivre3l. Zdarzały się i daw-
niej na dworze polskim miłostki, hołdowali im, jak wiadomo, najlepsi kró-
lowie: Kazimierz, Zygmunt, Władysław. Ale czegoś podobnego, jak to, co
wyrabiał August II, tylu metres tytularnych, z taką ostentacją światu poka-
zywanych, nie praktykował ani Ludwik XIV, ani Jerzy hanowerski, ani Piotr,
nie mówiąc już o przyzwoitszych dworach niemieckich. Król, ożeniony (10
stycznia 1693) z Chrystianą Eberhardyną, księżniczką Hohenzollern-Bayreuth,
rychło odtrącił ją od siebie; ona też go znienawidziła od czasu zmiany wyzna-
nia. I odtąd w łożnicy Mocnego donżuana gościły, zmieniając się co parę lat,
Aurora K nigsmarck (tylko do 1696 r.), hrabina Esterle32, Gruzinka Fatyma33,
31 (granc.) kiedy August pił, Rzeczpospolita była spita (upojona).
32 Hrabina Esterle, z domu Lamberg, była metresą Augusta II w latach 1696-
-1698. Zob. K. L. P llnitz Ogierź palającej milości w śmiertelnym zagrzebiony popiele
albo ciekawa introspekcyja w życie Augusta II niegdy króla polskiego etc. przedtem
francuskim, niemieckim, a teraz polskim rgki krzesiwem wzniecony, Warszawa 1873,
s. 215, 226.
33 gyła to Turczynka Fatyma wydana później za pułkownika saskiego Spiegla.
Wśród uznanych, nieślubnych dzieci Augusta II widzimy zrodzonego z niej Fryde-
ryka Augusta Rutowskiego (1702-1764), od 1749 generała feldmarszałka saskiego,
i Marię Aurorę (ur. w 1706), wydaną za Michała Bielińskiego, cześnika wielkiego
koronnego. Zob. tamże, s. 215, 226, 228.
533
Konstancja z Bokumów Lubomirska34, podkomorzyna koronna, zwana księż-
niczką cieszyńską; hrabina Hoym, głośna pod nazwą hrabiny Cosel35 (w dobie
Altranstadtu), madame Renard, żona francuskiego handlarza win36, baletnica
Duparc3', podkomorzyna litewska Marianna Denhofowa z domu Bielińska
i jeszcze jakaś Dieskau3s i jakaś Osterhausen...39 Zaraza moralna promie-
niowała z tego ogniska na arystokrację, a wydała bujny plon w następnych
pokoleniach, współczesnych Stanisławowi Augustowi. Średnia i drobna szlachta
zachowała czystość obyczajów rodzinnych, ale ugrzęzła głęboko w obżarstwie
i pijaństwie, a nie uniknęła zgorszenia w postaci korupcji rządowej. Ten król, co
umiał więzić Sobieskich, [Andrzeja Chryzostoma] Załuskiego (1705), [Jana
Stanisława] Jabłonowskiego, umiał też kupować tych, których nie sterroryzował,
a naśladowali go magnaci protektorzy. Rozdawnictwo wakansów i królewsz-
czyzn, broń zawsze obosieczna nawet w rękach najlepszych panujących, stało się
w rękach Sasów czynnikiem systematycznego zatrucia społeczeństwa. Inne
narody,jak Anglicy, Szwedzi, dziesięćkroć więcej zażywały łapówek brzęczących
nawet zagranicznego pochodzenia: nasza szlachta niepostrzeżenie roztopiła za
Sasów swoją wolność przekonań w tzw. łasce królewskiej, tj. w dosługiwaniu się
wakansu lub starostwa.
Łaską można było ucieszyć krzykacza sejmikowego, zagłuszyć w ludziach
głos sumienia, kupić głos na elekcji, ale nie zburzyć przesądy polityczne ani
też wznieść na ich miejscu nowe, rozumne przekonania. Credo szlachcica pol-
skiego pozostało przez czas panowania Augusta bez zmiany. Ani król od
narodu, ani naród od króla niczego się nie nauczyli. Przepaść dzieliła nadal
obie strony. Patrząc na zdradzieckie konszachty króla z obcymi potentatami,
czując w nim siłę obcą i wrogą, liczne koła tym uparciej utożsamiały swoją
wolność jednostkową z wolnością całego narodu i instynktownie szukały dla
obojga punktu oparcia za granicą. Najrozumniejsi i najuczciwsi patrzyli na
świat tak, jak ów dziejopis anonim znany pod imieniem Erazma Otwinow-
skiego; ci, stroniąc od obcego podszeptu i protekcji, wierzyli jednak, że król
jest najgorszym wrogiem Rzeczypospolitej, że Flemming na zgubę Polski, dla
uwikłania jej w wojnę, zawarł traktat wiedeński, że wynaleziona przez króla
nowość, limita sejmu, jest niebezpieczna dla wolności, bo przypomina zwycza-
je parlamentu angielskiego.
Z ciasnotą horyzontów i zaśniedziałością myśli wzmaga się po 1720 r. pow-
34 Była to Urszula z Bokumów Lubomirska, żona Jerzego Dominika Lubomir-
skiego. Z jej związku z Augustem II narodził się Jan Jerzy zwany Chevalier de Saxe,
feldmarszałek saski. Zob. tamże, s. 215-216, 227.
35 Byla nią Anna Konstancja Cosel, z domu Brockdorf (168 -1765), primo voto
Adolfowa Magnusowa Hoym, żona ministra saskiego. Zob. tamże, s. 217, 219, 225.
36 Henryka Renard (zwana Duval), córka warszawskiego kupca winnego, zamężna
Drian. Ze związku z Augustem II narodziła się Anna Katarzyna Orzelska (około
1707-1769), od 1730 r. żona księcia Karola Ludwika Holsztyn-B ck. Zob. tamże,
s.151, 219, 226, 228.
3' Była to Angelika Duparc z Brukseli, sprowadzona przez Augusta II do Drezna
w 1709 r. Zob. tamże, s. 226.
3s Erdmuta Zofia Dieskau była metresą Augusta II od 1721 r. Następnie wydana
za Jana von Loss, marszałka dworu saskiego. Zob. tamże, s. 226.
39 Była to Henryka Osterhausen, którą wydano za szambelana królewskiego, Sta-
nisławskiego. Zob. tamże, s. 228.
534
szechna apatia. Złoty kruszec życia publicznego rozdrabnia się na zdawkową
miedź. Między służalstwem na pokojach JKMości i warcholstwem na sej-
miku, między blichtrem niby europejskim salonów a brudem i ciemnotą za-
ścianków nie ma miejsca na głębszą myśl ani namiętność. Dowcip statystów
wysila się na pomysły, jak wystrychnąć rywala przy szafunku wakansów,
jak opanować trybunał lub ziemiaństwo, jak zerwać sejm. Wśród niezliczonych
procesów powszednich co jakiś czas zagrzmi jakaś cause celebre4o pierwszego
rzędu, elektryzująca cały kraj. Taką rolę w Koronie gra spór o ordynację
ostrogską, którą wbrew statutowi dzierżyli kolejno po Zasławskich Wiśnio-
wieccy i (do 1720 r.) Lubomirscy, podobną w Wielkim Księstwie sprawa dóbr
neuburskich, zakończona aż w 1732 r. ugodą Radziwiłłów z Sapiehami, mocą
której Słuck, Birże, Siebież, Newel i inne zamki przeszły znów w posiadanie
Radziwiłłów.
9. Stosunki wyznaniowe
Jeżeli jakie uczucie mogło jeszcze wówczas wyrwać z obojętności tłumy
szlacheckie, to było nim uczucie religijne. Europa przechodziła ostatnią fazę
fermentu wyznaniowego. Nie zatarły się jeszcze bolesne wspomnienia dra-
gonad we Francji i srogości protestanckich w Irlandii, Niemcy były ogarnięte
szałem fanatyzmu, zwłaszcza w Saksonii opinia była rozdrażniona przejściem
Augusta na katolicyzm. Nie uszła i Polska ubocznych wpływów tego podnie-
cenia. W niej największe postępy robiła w tych latach propaganda unicka,
częstokroć popierana presją polityczną lub ekonomiczną, a nieraz też poku-
sami grubo materialnej natury. Pozyskała świeżo unia w 1692 r. biskupstwo
przemyskie, w 1700 Iwowskie, w 1708 przeciągnęła na swoją stronę nawet
bractwo stauropigialne lwowskie, główną ostoję prawosławia na Rusi: zagar-
niała na rzecz swoich bazylianów klasztory, pozostawiając dyzunitom już tylko
szczątki eparchii mścisławskiej (białoruskiej), tak słabej, że skutkiem tego
przez dziesiątki lat nieobsadzonej. Walczyła unia z prawosławiem, a więc
i z Rosją, na najbardziej zagrożonych posterunkach rusko-ukraińskich. Wy-
stąpiła okazale na synodzie w Zamościu 1720 r. (26 sierpnia-17 września),
gdzie wiele spornych spraw organizacyjnych i liturgicznych uporządkowała
w duchu ściślejszego zbliżenia z katolicyzmem.
Za unią stał w odwodzie katolicyzm, może już nie tak wojujący, ale wszech-
władny w wychowaniu i w życiu duchowym drobnej szlachty; rej wodzili
w nim nie tyle biskupi, zarażeni dworskim indyferentyzmem, ile rozplenione
do niemożliwości zakony bernardynów, reformatów, kapucynów, które po-
dobny wpływ wywierały na drobiazg szlachecki, jak jezuici na możnowładz-
two. Za ich sprawą szerzyła się płytka dewocja, stawiająca kościelne prak-
tyki wyżej od wewnętrznego doskonalenia dusz ludzkich; każdy grzesznik
miał przy boku braciszka lub ojca, który go uczył, jak się okupuje winy pry-
watne i publiczne pobożnymi zapisami albo prześladowaniem różnowierstwa.
Popisem tego prądu była uroczysta koronacja Matki Boskiej Częstochowskiej,
odbyta 8 września 1717 r. przy 150000 wiernych.
40 granc.) głośna sprawa.
535
Wielki był rozpęd, choć niewysoki polot tych uczuć religijnych rzeszy szla-
checkiej, wszystko zmierzało do dalszego rozwielmożnienia katolicyzmu ko-
sztem innych wyznań i do wywyższenia sfer klerykalnych w obrębie samej
społeczności katolickiej. Wychowanie jezuickie serc nie uszlachetniało, umy-
słów nie rozwijało, obywatelstwa nie kształciło. Jakoż żarliwość wyznaniowa
owych czasów, zamiast stanowić szczebel do głębszego ujęcia spraw narodo-
wych, zagrożonych ze strony schizmatyckiej Moskwy i protestanckich Prus,
walała się na sejmie niemym dzięki Szaniawskiemu i [Stefanowi] Humiec-
kiemu, wojewodzie podolskiemu, w sposób szkodliwy: zakazano dysydentom
odbudowy starych zborów, nakazano zburzenie nowych, powstałych podczas
wojny szwedzkiej, kanclerzom przepisano, aby "z ubliżeniem katolików dy-
sydentom łaski królewskiej nie pieczętowali".
Surową ustawę wyinterpretowano i zastosowano potem w praktyce w spo-
sób jeszcze bardziej niesprawiedliwy: instynkt narodowy mówił, że z Za-
chodu wciska się do Polski coś obcego, więc wydzierano różnowiercom ko-
ścioły i szkoły za pomocą wszelakich szykan, a za to wciskał się żywioł niemiec-
ki, któremu nie miano nic do zarzucenia, byle zbyt głośno nie śpiewał psal-
mów. Znany biskup [Konstanty Kazimierz] Brzostowski włożył resztę bojo-
wego animuszu w rugowanie dysydentów z trybunału wileńskiego i innych
sądów, a podobne zwycięstwa odnosili w Koronie Szembekowie, Szaniawski
i inni gorliwcy. W 1718 r. stworzono nowy precedens szkodliwy dla pojedna-
nia wyznań, gdy izba poselska wyrugowała ze swego łona nieszkodliwego
kalwina [Andrzeja) Piotrowskiego, co potem naśladowano konsekwentnie.
Darmo próbował perswadować August, że "odbieranie i palenie budynków
materialnych nie może być skutecznym serc nawracania sposobem, owszem
większego zajątrzenia przyczyną".
Prędko też zrozumieli różnowiercy obu odcieni wspólność swych intere-
sów i dostrzegli wspólne zbawienie we wstawiennictwie Moskala lub Prusa-
ka. Dołhoruki od początku wieku remonstrował w tej sprawie, przytaczając
traktat Grzymułtowskie.go; nie zapomniano o naszych dysydentach w trak-
tatach prusko-szwedzkich 1703,1705,1707 r., podobnie jak później w prusko-
-rosyjskich 1726 r. i dalszych. Płynęły skargi różnowiercze na różne kongresy
europejskie, od utrechckiego poczynając. Prawosławni działacze kresowi, ta-
ki Sylwester Czetwertyński, biskup białoruski, taki komisarz Rudakowski,
pracowali gorliwie nad uświadomieniem ludu ruskiego, że w polskich sądach
nie znajdzie żadnej sprawiedliwości, że przeto każdą skargę należy wprost
adresować do najświętszego synodu, a dyplomacja carska zrobi z ich krzywd
najwłaściwszy użytek. Co prawda, gorliwość tych działaczy wybiegała nieraz
poza intencje dyplomatów, nie tak to łatwo bowiem było pogodzić jątrzenie
bolączki wyznaniowej z udawaniem przyjaźni i opieki wobec szlachty kato-
lickiej. Podszczuwacze pruscy nie mieli takich skrupułów. Im gorzej będzie
w Polsce protestantom, tym więcej ich władca wyłowi z Polski ludzi i tym
prędzej zagarnie polską ziemię. Zresztą główny chorąży protestantów wielko-
polskich, historyk i polemista Daniel Jabłoński, postarał się złączyć ewange-
lików i prawosławnych w jeden blok, solidarnie popierany z Petersburga
i Berlina. Skutki tej obustronnej roboty wyładowały się na Polskę w prze-
biegu głośnej sprawy toruńskiej.
536
10. Sprawa toruńska i jej dyplomatyczne nastgpstwa
Gród ojczysty Kopernika słynął od dawna z zajadłej nienawiści do kato-
licyzmu i z niechęci do wszystkiego, co polskie, a jezuici, zagnieżdżeni w miej-
scowym kolegium, swym apostolstwem podniecali tylko fanatyzm protestan-
tów. Dnia I 6 lipca 1724 r. tłum miejski, podrażniony przez uczniów jezuickich
podczas procesji, zdemolował kolegium wśród dzikich naigrywań się z obra-
zów i książek katolickich, a nawet z samej Najświętszej Panny. Policja toruń-
ska zachowała się wobec rozruchu bezczynnie. Wynikł stąd proces polityczny
przeciwko ojcom miasta i sprawcom zniszczenia. Śledztwo przeprowadziła
nadzwyczajna komisja królewska, a ukaranie winnych spoczęło na barkach
asesorii koronnej (sądu zadwornego czyli kanclerskiego), nad której czynno-
ściami zresztą czuwał współczesny sejm warszawski (2 października-13 li-
stopada). Dziwna jednomyślność panowała w tym zgromadzeniu między kró-
lem, senatem i posłami: wyminięto szczęśliwie sprawę ordynacji ostrogskiej,
zaspokojono hetmanów przywróceniem im komendy nad cudzoziemskim auto-
ramentem, przygotowano się do odparcia zagranicznego nacisku w sprawie
toruńskiej. Bardzo starannie, oczywiście za wiedzą i zgodą króla, skompleto-
wano sąd kanclerski, przydając mu wybitnych senatorów i posłów w charak-
terze asesorów. Król udaremnił interwencję nuncjusza w obronie oskarżonych
i postarawszy się, aby wyrok zapadł o ile można surowy, dopilnował egze-
kucji przez swe narzędzie, [Jakuba] Rybińskiego, wojewodę chełmińskiego.
Dnia 7 grudnia ścięto burmistrza [Jana Gotfryda] R snera i 9 uczestników
rozruchu, inni winowajcy ponieśli mniejsze kary; kościół Marii Panny w Toru-
niu oddano bernardynom, do rady miejskiej wprowadzono połowę katolików.
Sąd współczesnych, zwłaszcza protestantów, o tym wyroku wypadł bardzo
surowo: nazwano go "krwawą łaźnią" (Thorner Blutbad), Polaków okrzyczano
jako najgorszych fanatykó N na świecie. Sąd historii, nie kusząc się bynajmniej
o przedstawienie sędziów z asesoru jako ludzi wyrozumiałych, musi zaproto-
kołować fakty: po pierwsze, że za podobne wykroczenia (zburzenie "Brogu"
w 1574 r. i ograbienie domu pewnego protestanta pod Krakowem w 1641 r.)
motloch katolicki został ukarany przez sąd katolicki z taką samą surowością;
po wtóre, że kiedy w Gdańsku 1678 r. tłum luterski zniszczył kościół św. Jó-
zefa, a władze miejskie spełniły swój obowiązek, odpokutował za to śmiercią
jeden tylko rzemieślnik. Tak wyrokowali polscy sędziowie, kiedy na nich nie
wpływał podstępny król cudzoziemiec. O Auguście Mocnym wiadomo niezbi-
cie, że mu w 1724-1725 r. zależało na tym, aby odegrać wobec Polaków rolę
gorliwca, a wobec świata różnowierczego - rolę nieszczęśliwej ofiary pol-
skich ustaw i polskiej nietolerancji. Wyszła wtedy do posłów saskich za gra-
nicą niejedna depesza zawierająca wywód, że król, skrępowany niedorzeczny-
mi prawami, nie mógł i nadal nie może powściągać polskiego okrucieństwa
wobec dysydentów: wniosek stąd jasny, że dla dobra tolerancji i ludzkości
należy mu pomóc do zaprowadzenia absolutyzmu.
Poza tym cichym epilogiem miała sprawa toruńska inny, nadzwyczaj głośny.
Grad obelg i złorzeczeń spadł na jezuicką Polskę; nikogo to nie obchodziło
w protestanckiej Europie, że wyrok asesorii był niczym w porównaniu z okru-
cieństwami inkwizycji w Hiszpanii i Włoszech, z prześladowaniem hugonotów
we Francji, że protestanci jeszcze srożej traktowali u siebie katolików, skazy-
wali ich w Anglii, Szwecji, Danii na banicję i konfiskatę, że Piotr Wielki
537
wysyłał do nieba hekatomby sekciarzy, a unitów nawet na polskim gruncie
katował własnoręcznie (pamiętny mord bazylianów w Połocku,1705 r.), w da-
nej chwili chodziło o pognębienie bezsilnej Polski. Więc dwory protestanckie
razem z Rosją wytoczyły przeciwko Rzeczypospolitej namiętną kampanię.
Hałasował Fryderyk Wilhelm pruski, aby zjednać sobie sympatię protestantów
w Rzeszy Niemieckiej i w Polsce; hałasował jeszcze głośniej Jerzy I hano-
wersko-angielski, aby się przypodobać swoim poddanym, prześladowcom ka-
tolickiego Erynu. Ale na czoło ofensywy różnowierczej wysunął się groźny
car Piotr, niby opiekun zarazem i dyzunitów, i dysydentów; trudno też prze-
widzieć, jaki obrót wzięłaby interwencja, gdyby nie to, że car niespodzianie
zakończył życie dnia 8 lutego 1725 r. Polska odetchnęła lżej po zejściu
strasznego sąsiada: pomimo podpisania w 1726 r. nowego aliansu między Rosją
i Prusami, gdzie specjalnie obiecano sobie opiekę nad dysydentami, nacisk
rosyjski na Polskę w następnych latach nierządu carowych i "wremieńszczy-
ków" osłabł; względy polityczne rozbiły jedność katolickiego obozu i zgiełk
się uciszył. Opinia polska podczas całej tej zawieruchy stanęła w obronie wy-
roku asesorskiego z solidarnością godną lepszej sprawy. Owego sejmu war-
szawskiego w 1724 r. poselstwo rosyjskie nie zdołało zepsuć, a i na konfe-
rencjach z przedstawicielami wrogich dworów umiało nasze ministerium za
przewodem młodego Michała Czartoryskiego przemawiać tonem nieugiętej
godności narodowej.
11. Maurycy Saski w Kurlandii (1726)
Pokrewnej natury zdrowy odruch w nie całkiem racjonalnej sprawie wy-
wołała po latach kwestia kurlandzka. Jak wiemy, z rodziny książęcej Kettle-
rów żył jeszcze tylko (do 1739 r.) samotny dziwak Ferdynand. Lennem rzą-
dzili nominalnie w imieniu księżnej wdowy Anny tzw. nadradcy (oberraci);
faktycznie panoszył się w Mitawie rosyjski komisarz [Piotr] Bestużew, ten
trzymał w zastawie dobra stołowe pod pretekstem należnej Annie sumy po-
sagowej i puszczał je w dzierżawę szlachcie, z której w ten sposób lepił
zależne od Rosji stronnictwo. Każdy rok pogłębiał ową zależność, a osłabiał
nić łączności między księstwem i jego zwierzchniczką, Polską. W obronie
programu wcielenia Kurlandii do Rzeczypospolitej w myśl konstytucji 1589 r.
stawało tzw. stronnictwo polskie z oberburgrabią [Adamem] Kościuszką na
czele; zresztą i ono pragnęło zachować w kraju nawet po podziale na woje-
wództwa odrębny zarząd niemiecki.
Póki tronem kurlandzkim zajmowała się marudna dyplomacja, do zapobie-
żenia obiorowi następcy Kettlerów wystarczała ze strony polskiej marsowa
zapowiedź senatorów, jako Rzeczypospolita nie pożałuje pieniędzy, ani
krwi, byle przeprzeć swój plan. Aż tu zjawił się pretendent kawalerzysta,
który umyślił zdobyć księstwo szturmem razem z ręką księżnej Anny. Ry-
cerski hrabia Maurycy Saski, syn Augusta II i Aurory K nigsmarck, do-
tychczas lepiej znany z podbojów sercowych niż z talentu strategicznego,
raz już rozwiedziony z bogatą żoną, szukał drugiej, nie mniej bogatej. Ojciec
niedługo walczył z głosem obowiązku króla polskiego i w sekrecie przed se-
natem polskim zwołał sejmik wyborczy w Mitawie; wprawiono w ruch me-
538
chanizm wpływów kobiecych: matka Maurycego Aurora i kochanka Adrianna
Lecouvreur dostarczyły pieniędzy, inna wielbicielka, hetmanowa Pociejowa4l,
pozyskała dlań męża, który obiecał nawet pomoc zbrojną. Hrabia wyrwał się
do Mitawy i tam wstępnym bojem pobił zarówno szlachtę, jak Annę Iwa-
nownę. Od tej chwili zaczyna się rokosz kurlandzki przeciwko Rzeczypospoli-
tej. Mimo oporu Bestużewa i wbrew ostentacyjnym królewskim zakazom elek-
cja odbyła się gładko, bo też August groził, że w razie obioru kogo innego
dopuści do podziału Kurlandii na województwa.
Tu nagle wynurza się przed Maurycym groźny współzawodnik, kniaź
[Aleksander] Mieńszykow, wszechpotężny doradca carowej Katarzyny I. Ro-
sja każe Kurlandczykom cofnąć wybór, ona bowiem dopuści raczej do inkor-
poracji księstwa, zgodnie z życzeniem Polaków, i raczej narzuci innego
Niemca, niż zgodzi się na Maurycego. Odbyła się między rywalami w Mita-
wie gwałtowna scena; straszono opornych wkroczeniem 20000 wojska i ze-
słaniem całego sejmiku na Sybir. Mieńszykow stanowczo przeholował i stracił
poparcie Petersburga, Maurycy przeciwnie - stał się półbogiem szlachty kur-
landzkiej. Teraz otrzymała głos decydujący Rzeczpospolita Polska, aby go
użyć - nieumiejętnie. Dwóch zdań nie może być o tym, że rozkładające się
państwo nie miało sił po temu, aby zasymilować i stracić prowincję, która
dotąd tylko kłótniami sejmikowymi upodobniła się do Polski. Jeżeli Rosja
nade wszystko zwalczała Maurycego, to widocznie upatrywała w nim najgor-
szą zawadę w swym dążeniu do opanowania księstwa i dążenie to mogli ode-
przeć jedynie król z narodem razem, a nie działający niezgodnie. Tymczasem
ogół sejmików żądał od dawna i teraz, przed sejmem grodzieńskim (28
września-9 listopada), niezwłocznego wcielenia lenna. Pociejowie na próżno
poruszali niebo i ziemię, aby wykołatać uznanie Maurycego lub chociażby
dać mu możność pokazania się na sejmie. Stany wiedziały, że hrabia, Polsce
niezbyt życzliwy, zamawiał sobie przeciw niej poparcie nad Newą; przeto
wezwały go do zwrotu dyplomu elekcji, a gdy Maurycy odmówił, ogłosiły go
banitą. Wyznaczona została do Mitawy komisja senatorska celem przedsię-
wzięcia kroków niezbędnych do zapewnienia inkorporacji i przekształcenia
na sposób polski całego lenna po śmierci Ferdynanda Kettlera. Nie przed nią
jednak, lecz przed bagnetami rosyjskiego generała Lascy'ego musiał ustąpić
Maurycy i jego niepowodzenie więcej dogodziło Rosji niż Rzeczypospolitej.
W Mitawie stanęli oko w oko z Lascym polscy komisarze (w sierpniu 1727 r.),
obie strony w zbrojnej asystencji. Polacy zaprotestowali przeciwko rosyjskie-
mu gwałtowi, lecz żadnych stanowczych kroków przedsięwziąć nie mogli.
Sprawa pozostała w zawieszeniu, właśnie jak tego chciała Rosja. Nietrzeźwy
sejm, zamiast osadzić na lennym stolcu dzielnego księcia miłego mieszkańcom
i dać krajowi osłonę przed Rosjanami, pokusił się o maksymalne rozwiązanie
kwestii w duchu testamentu przodków, których energii nie miał ani w dziesią-
tej części. Komisarze nie poszli tak daleko, gdyż w ułożonym dla Kurlandii
statueie zostawili jej administracyjną odrębność. Skutek okaże, iż Rosja po-
traktuje ustawy 1726 r. jak świstek papieru i osadzi wkrótce w Kurlandii swo-
jego dygnitarza [Ernesta Jana] Birena [Birona] (1737).
41 gyła to Emerencjanna z Warszyckich, córka Stanisława, miecznika koronnego,
druga żona hetmana wielkiego litewskiego Ludwika Pocieja. Zob. S. Uruski Rodzina.
HerMarz szlachty polskiej, t.14, Warszawa 1917, s.114-115.
539
12. Widoki następstwa tronu
Ile większych przedsięwzięć, tyle zawodów musiał sobie liczyć August
od chwili, gdy dotknął ziemi polskiej. Konstantynopol czy Ryga, Mołdawia
czy Kurlandia dla Wettynów, wszystko rozwiewało się jak fatamorgana.
Z wielkiego planu, który przez podboje prowadzić miał do potężnego mo-
narchizmu i przez zamach stanu do dziedzicznego tronu, pozostało na starość
jedno tylko dążenie: aby unię sasko-polską uwiecznić, synowi usłać gładką
drogę do sukcesji. Ten syn (urodzony 17 października 1969 z nieszczęsnej
Chrystiany Eberhardyny), wcześnie powierzony został pieczy jezuitów, aby
mógł strząsnąć z siebie wpływy matki. Od 1711 r. wśród ciągłych podróży
za granicą po Niemczech, Francji i Włoszech, ale głównie po krajach romań-
skich, trwało nawracanie królewicza i utwierdzanie go w katolicyzmie. Odpo-
wiedzialnym za zbawienie jego duszy mentorem był wojewoda inflancki [Jó-
zef] Kos (późniejszy biskup chełmiński), pomocnikami jezuici Salerno i Hagen.
Decydujący akt wyprzysiężenia się wiary dziadów spełnił Fryderyk August
w Bolonii 27 listopada 1712 r. Teraz już miał główną kwalifikację, aby zostać,
zależnie od okoliczności, królem polskim lub cesarzem rzymskim. O roli poli-
tycznej młodego księcia długo nie słychać było zupełnie: dopiero podczas prze-
silenia kurlandzkiego zaznaczył on swoją wolę - na szkodę Maurycego, któ-
rego podobno zwalczal razem z Flemmingiem. Ojciec nie śpieszył wprowadzać
w tok spraw państwowych następcy tronu saskiego, który w razie zaznajo-
mienia się z nimi mógł koło siebie wytworzyć ognisko polityki odmiennej,
jutrzejszęj, i narobić ojcu niemało przykrości, podobnie jak to sig stało współ-
cześnie na dworze petersburskim (sprawa carewicza Aleksego), berlińskim
i londyńsko-hanowerskim.
Król-atleta nic nie stracił wśród trzydziestoletnich szamotań ze swojej po-
mysłowości i pożądliwości, wciąż roił wielkie rzeczy i próbował roztaczać
urok. Pragnął on ulepszyć unię elektoratu z Rzecząpospolitą w ten sposób,
aby je połączyć pasem nowych nabytków na Śląsku kosztem Austrii. W ogóle
pod pozorami długoletniej przyjaźni Wettyńczyka z domem rakuskim kryła
się rywalizacja: August po to właśnie ożenił syna z Marią Józefą, córką Józe-
fa I, aby dlań stworzyć tytuły prawne do spadku po młodszym bracie Józefa,
Karolu VI, zdobyć Śląsk lub Czechy i Morawy, a zarazem zbliżyć się do ko-
rony cesarskiej. Aliści nawet skromny zamiar sukcesyjny zawadzał z biegiem
lat o coraz to nowe przeszkody. Od 1720 r. sprzysięgły się przeciwko niemu
Rosja i Prusy; w 1726 r. (6 sierpnia) podobny układ, wrogi Wettynom, stanął
między Petersburgiem i Wiedniem, a jeszcze wcześniej wznowiła Francja swo-
je próby królotwórcze. Mniejsza o przelotną kandydaturę księcia [Ludwika]
de Chartres, którego ojciec, regent Filip Orleański, myślał ożenić z Elżbietą
Piotrowną i osadzić tam, gdzie nie osiedział się Conti (1722). Wkrótce potem
wypływa znów na widownię groźniejszy rywal dla Fryderyka Augusta, Stani-
sław Leszczyński.
Daremnie skłaniał go August II do bezwzględnego wyrzeczenia się tytułu
królewskiego, daremnie Flemming nasadzał nań nawet skrytobójców (w latach
1707,1714,1717,1725). Wygnaniec, skromnie zasilany pieniędzmi ze Sztokhol-
mu i z Wersalu, po wydaleniu z księstwa Zweibrucken (1718) póty klepał bie-
dę w alzackim Wissembourgu, aż mu zabłysła nagle lepsza dola. Pierwszy mi-
nister Ludwika XV, książę [Ludwik Henryk de] Bourbon, razem ze swą ko-
540
chanką panią de Prie4z, postanowili dać królowi taką żonę, która im wszystko
zawdzięczając, posłuszna będzie na każde skinienie. Zerwano umyślnie układy
z infantką hiszpańską [Marią Anną Wiktorią], uchylono kandydaturę carówny
Elżbiety Piotrowny, aby zaręczyć, a potem (5 września 1725 r.) ożenić Ludwika
z ciehą, potulną Marią Leszczyńską. Wprawdzie od Stanisława wzięto przy
tym rewers, że żadnych roszczeń do korony polskiej żywić nie będzie (bo też
takie roszczenia musiałyby uniemożliwić Francji dogodny sojusz z Wettyń-
czykiem przeciw Habsburgom). Jednak małżeństwo zrobiło swoje: od 1725 r.
naprzeciwko ligi (tzw. hanowerskiej) Francji, Anglii i Prus (z dodatkiem
Szwecji od 1727 r.) stają obrażone Hiszpania, Austria i Rosja. Leszczyński
zajmuje wygodny pałac Chambord i snuje stamtąd królewskie marzenia.
Jeszcze chwila, a kardynał [Andrzej Henryk de] Fleury, kierownik polityki
króla arcychrześcijańskiego, rad nierad wznowi w Polsce prace przedelekcyj-
ne, tym razem zmierzające do tego, by oblec w purpurę królewskiego teścia.
13. Nowi ludzie w otoczeniu Augusta. Familia Czartoryskich
Bez oparcia za granicą, a wciąż jednakowo obcy duchem społeczeństwu
polskiemu, szukał August podstaw dla swej dynastii w młodszych sferach ma-
gnaterii. Główne tuzy dawnego obozu saskiego wymierały jedne po drugich:
w 1726 r. [Adam] Sieniawski, w 1728 dwaj inni hetmani koronni: [Stanisław]
Rzewuski oraz [Stanisław Chomentowski], a na Litwie [Stanisław] Denhof;
w 1729 [Jan] Przebendowski,1730 [Ludwik] Pociej,1731 kanclerz [Jan] Szem-
bek,1732 [Konstanty] Szaniawski. Dnia 30 kwietnia 1728 r. zabrakło [Jakuba
Henryka] Flemminga, najwybitniejszego statysty czasów Augustowych, głów-
nego inspiratora jego polityki tak zagranicznej, jak domowej. Wyrastało no-
we pokolenie statystów, przyzwyczajonych do widoku klęski i poniżenia, pełne
wątpliwości na punkcie złotych swobód, ale też bez gotowych drogowskazów
na przyszłość, bez gotowego ideału konstytucyjnego. W tym pokoleniu dużo
ludzi wszystko zawdzięczało dworowi, niemało i takich, którzy za wszyst-
ko radzi by mścić się na dynastu. Miejsca nieboszczyków zajęli w Saksonii
[Ernest] Manteuffel, Thioly, pod koniec [Henryk] Bruhl, w Polsce podnoszą
się po szczeblach godności dwie grupy nowych doradców Augusta. Z jednej
strony młodsza generacja kreatur saskich: ksiądz Jan Lipski, podkanclerzy
koronny, zdolny i ambitny, lecz bez przekonań karierowicz, Stanisław Hozjusz,
biskup poznański, referendarz Antoni Sebastian Dembowski, były regent kan-
celarii Szembeka (późniejszy biskup kujawski), Jan Klemens Branicki, chorą-
ży koronny, Jan Małachowski, starosta opoczyński. Z drugiej - rodzina Czar-
toryskich, krótko zwana Familią.
Ze skromnych początków dźwignęli się cifratres et consanguinei43 Jagiello-
nów, jak sig tytułowali Czartoryscy jeszcze z upoważnienia Zygmunta Augusta.
42 Joanna Agnieszka Berthelot de Pleneuf, markiza de Prie (1698-1727), faworyta
księcia Ludwika Henryka Bourbona, wpływowa przyjaciółka Stanisława Leszczyń-
skiego. Zob. E. Rostworowski O polską korong. Polityka Francji w latach 1725-1733,
Wrocław 1958, s. 39- 1.
43 (lac.) bracia i krewni.
541
Przed nieskazitelnym prymasem Florianem i chwilowym dyplomatą Michałem,
wojewodą wołyńskim, nie słychać prawie ich nazwiska w dziejach nowszych,
aż założycielem Familii w ścisłym znaczeniu tego słowa stał się dopiero ksią-
żę Kazimierz, mąż podskarbianki Izabelli Morsztynówny, podkanclerzy litew-
ski, potem kasztelan wileński. Przez oportunizm ocalił on wśród wirów wojny
północnej zawiązki dobrobytu rodzinnego, a po restauracji Augusta stanął
mocno przy nim i razem z Szembekami popierał jego dążenia przeciwrosyj-
skie. Na świetniejszą przyszłość chował trzech synów. Najstarszy z nich, Fry-
deryk Michał (1696-1775), zaprawiał się do polityki pod mentorskim dozo-
rem feldmarszałka Flemminga, od niego zapożyczył krytyczny pogląd na ustrój
Rzeczypospolitej, szerokie i światłe ujęcie spraw międzynarodowych, otwar-
tość i śmiałość w obcowaniu z ludźmi, nie bez domieszki złośliwości; z tegoż
źródła pochodziły może radykalne hasła księcia w rodzaju: extremis malis
extrema remedia44 albo: il vaut mieux ne rien faire que faire des riens45.
Pierwszy raz zaznaczył się ostrymi wycieczkami przeciw Moskwie na sejmie
1719/1720 r. Młodszy Czartoryski, August Aleksander (1697-1782), to zno-
wuż typ odmienny, jeszcze rzadszy w Polsce. Mniej ruchliwy i wygadany od
brata, ale tęższy, żywotniejszy i bardziej skupiony, sam siebie wychował na
władcę wszystkich poruszeń swego serca, na głębokiego znawcę ludzi i sto-
sunków krajowych. Poznawał świat w służbie austriackiej przy boku generała
[Maksymiliana von] Starhemberga podczas wojny tureckiej (1716-1718); na
arenie polskiej wystąpił późno i dawał się stale zaćmiewać księciu Michałowi,
choć sam na niego miał wpływ ogromny. Od trzeciego kasztelanica, Teodora,
z czasem biskupa poznańskiego, więcej miała do powiedzenia w rodzinie
siostra Konstancja, uosobienie kobiecej rasowej piękności a męskiej energii
i inteligencji. Przez jej zamęście ze Stanisławem Poniatowskim zyskali bracia
kierownika, który ich zbliżył do dworu i poprowadził do najwyższych zaszczy-
tów. Niezwykły ten parweniusz, niegdyś żołnierz cesarski, potem generał
szwedzki, rycerski a zręczny, przebiegły a szlachetny, wytrawny i wykształ-
cony, mający z czasów swej służby dyplomatycznej olbrzymie stosunki na Za-
chodzie i Wschodzie, przeszedł do służby Augusta II najpóźniej ze wszyst-
kich naszych karolińczyków (1719), a przylgnął doń najmocniej. Poniatowski
długo był rzeczywistą głową Familu i łącznikiem między nią a dworem. Sam
szybko awansował z łowczego i podstolego na podskarbiego litewskiego (1722),
wojewodę mazowieckiego (1731), szwagrowi Michałowi pomógł do wczesnego
objęcia podkanclerstwa litewskiego (1724). Książę August umyślił stworzyć
potęgę materialną, która by pozwoliła Familii dotrzymać kroku Radziwiłłom,
Potockim, Sapiehom. Jako kawaler maltański wystąpił w 1722 r. z pretensją
do ordynacji ostrogskiej, zgodnie z przepisami statutu fundacyjnego. Mimo po-
parcia dworu celu swego nie dopiął: ordynację utrzymał w swym posiadaniu
do najbliższego sejmu Paweł Sanguszko, marszałek litewski, a gdy ów sejm
nastąpił (1722), uzurpator do spółki z Rosją postarał się go zerwać. Za to
udało się księciu Augustowi zakasować wszystkich konkurentów w zabiegach
o rękę Zo ii Denhofowej, dziedziczki olbrzymiej Sieniawszczyzny (1731); wkrót-
ce po ślubie został szczęśliwie wojewodą ruskim.
44 (lac.) najwyższe (największe) zło, najostrzejsze lekarstwa.
45 (franc.) lepiej jest nic nie robić, niż robić byle co.
542
14. Opozycja Potockich
Wywyższenie nowych ludzi spotkało się z zajadłym oporem dawnych potęg
magnackich: w Koronie Pilawitów Potockich, na Litwie Wiśniowieckich, Ra-
dziwiłłów, Sapiehów. Potockim przewodził Teodor, z biskupa warmińskiego
prymas, i Józef, wojewoda kijowski, czasowo hetman koronny z nominacji
Leszczyńskiego. Mniej starożytny niż Czartoryscy, ale dziesięćkroć bogatszy,
wsławiony czterokrotnym piastowaniem buławy, ród ten w epoce wojny pół-
nocnej nie tyle służył zmieniającym się królom, ile prowadził własną polity-
kę familijną, wystawiając się na sprzedaż więcej dającemu. Ostatecznie, jak
wiemy, zaangażował się po stronie szwedzkiej; nie znaczy to jednak, żeby
Potoccy uświadomili sobie mocno niebezpieczeństwo rosyjskie: po wojnie wi-
dzimy ich przedstawicieli, [Stefana] marszałka nadwornego koronnego i sa-
mego Teodora, spiskujących z posłami carskimi na szkodę króla. Prymas, mąż
niezwykłej energii i rozmachu, zahartowany w niewoli moskiewskiej, dzierżył
wysoko sztandar pychy rodowej, nie mógł znieść postępów młodej Familii
i gotów był przyjąć pomoc samego piekła, byle je powstrzymać. Józef, ruchli-
wy i zawzięty, dzielny niegdyś partyzant, lecz żaden wódz, oprócz pobudki
wspólnej z prymasem znalazł niebawem inny powód do znienawidzenia ry-
wali. Oto król po śmierci trzech hetmanów mianował Poniatowskiego regi-
mentarzem wojsk koronnych (1728) i wyraźnie przeznaczał dlań na najbliż-
szym sejmie wielką buławę. Tego było zanadto. Panowie Pilawici porwali za
sobą do walki przeciwko Czartoryskim inne rody wielkopańskie, głównie
Litwinów: Radziwiłłów, Sapiehów, Ogińskich.
Wojować z dworem, nie mając pleców za granicą, byłoby bądź co bądź rze-
czą kosztowną; walczyć z królem chylącym się do grobu, a nie mieć własnego
kandydata na najbliższe bezkrólewie - to było już wprost nie do pomyślenia.
Z kimże połączą Potoccy swe wysiłki, jakiego rywala wystawią przeciwko
królewiczowi? August Mocny po tylu matactwach, tylu niewspółmiernych ze
środkami ambitnych przedsięwzięciach, stał w Europie samotny. Francja,
Austria i Rosja, każda z nieco innych pobudek, podkopywały przyszłość
królewską jego syna. Przyjaciół Sasi nie mieli. Jedynie z Prusami kleiło się
jakie takie porozumienie, zrazu na gruncie wspólnych planów przeciwko
Austru, potem co do spraw polskich. Od 1726 r. poselstwo francuskie w War-
szawie (ksiądz [Franciszek] Li ry, od 1728 r. Michał de Villebois, a od 1729
margrabia [Antońi Feliks] Monti) pracowało nad skaptowaniem stronników
dla Leszczyńskiego. Przy tym, rzecz godna pamięci, na spotkanie tych prób
skwapliwiej może od Potockich szła inna grupa malkontentów, złożona ze
starego Pocieja, biskupa smoleńskiego [Bogusława] Gosiewskiego, generała
[Krzysztofa] Urbanowicza (niegdyś kolegi Poniatowskiego w służbie szwedz-
kiej). Ludzie ci, bez wyrobionej orientacji zagranicznej, wolni od względów
polityki magnackiej, nade wszystko pragnęli pozbyć się Sasów, chociażby
z pomocą Moskwy. Sam Stanisław także pamiętał chwile, kiedy go car Piotr
próbował ciągnąć na swoją stronę dla dokuczenia Augustowi i nie brzydziłby
się wcale moskiewskim poparciem. Jakkolwiek też Leszczyński w sekrecie
odświeżał swoje kontakty ze Szwecją i siedzącym w Turcji na wygnaniu Orli-
kiem, a przez niego z Tatarami, w Polsce nic jeszcze nie zapowiadało, że
kandydatura narodowa, piastowska, nabierze barwy przeciwrosyjskiej, a wo-
bec tego niepodobna się dziwić, że z jednej strony Czartoryscy i Poniatowski,
543
najwięksi wrogowie Rosji, długo trzymali się z dala od sprawy Leszczyńskie-
go i owszem, wystawili królowi rewersa (1726), iż "zechcą" oddać swe głosy
na elekcji Fryderykowi Augustowi; z drugiej strony Teodor Potocki, od 1728 r.
zobowiązany już do popierania Stanisława, jednocześnie zamawiał sobie i Pol-
sce opiekę dworów cesarskich. Tą drogą doszło do dziwacznego zjednoczenia
przeciwko Augustowi intryg francuskich, austriackich i rosyjskich. Potoccy,
aby nie dopuścić do rozdania buław (co według konstytucji 1717 r. mogło na-
stąpić tylko na sejmie ukonstytuowanym), uwzięli się rwać wszystkie sejmy
przed obiorem marszałka, zachętę i środki do tego czerpali naraz od Mon-
tiego, Austriaka [Henryka Wilhelma] Wilczka i od ministrów rosyjskich. Tak
kilkunastu posłów litewskich zerwało sejm grodzieński 1729 r. (22-27 sier-
pnia), taki sam los zgotowali Lubieniecki i [Paweł Franciszek] Marcinkiewicz
następnemu zgromadzeniu (2-4 października) [1730 r.] pod pozorem nieza-
łatwionej sprawy kurlandzkiej46. Pomstowano, że jakiś triumwirat kłóci ma-
jestat z wolnością, ale kto właściwie należał do owej trójcy, tego zajadli rwa-
cze nie umieli wyjaśnić.
15. Obłędy stronnicze a grand dessein Augusta II
Mrok gęstniał. Powtarzała się ta okropna sytuacja z ostatnich lat Jana
Kazimierza i Sobieskiego, kiedy to naród, straciwszy resztę wiary w króla
słusznie czy niesłusznie tęsknił do jego śmierci i wyciągał bezsilne ręce ku
jakiejś nieokreślonej przyszłości. W ciągu 1730 r. przyjaciele Leszczyńskiego,
poinformowali o tym, co się działo w Rosji, spłodzili osobliwą koncepcję, któ-
rą aprobował sam naiwny Stanisław. Chciano podać dłoń partii starobojar-
skiej Dołhorukich, Golicynów i Czerkaskich, pomóc jej do przeszczepienia na
grunt moskiewski urządzeń wolnościowych polskich i szwedzkich, a za to od
nich zamówić pomoc do zrzucenia wettyńskiego jarzma. Oprócz Urbanowicza
i towarzyszy wchodził w tę politykę poseł Rzeczypospolitej w Moskwie, bra-
tanek prymasa, Antoni Potocki. Tym mrzonkom słowiano ilskim położyła
kres Anna Iwanowna, gromiąc i karząc (w marcu 1730 r.) z pomocą usłuż-
nych Niemców hardych "wierchowników". Odtąd Potoccy wiedzieli, że Rosja
na obiór Leszczyńskiego nie pozwoli, a jednak nie zaprzestali swej dwuli-
cowej gry.
Całkiem inaczej - pomimo zewnętrznych pozorów podobieństwa - zacho-
wali się Czartoryscy. Ci, zwalczani przez Rosję, odpychani od łask i awan-
sów nie tylko przez Potockich, ale i przez różnych zazdrośników dworskich
w rodzaju Lipskiego lub marszałka [wielkiego koronnego] Józefa Mniszcha,
przedzierali się przez labirynt krętactwa do swego celu. Tym celem był silny
rząd ich ręką kierowany, od wszelkich obcych nakazów niezależny. Przeczu-
wali Czartoryscy nowy gwałt sąsiedzki na przyszłej elekcji i wiedzieli, skąd
46 Sejm został zerwany przez posła upickiego, Pawła Franciszka Marcinkiewicza,
który już 11 października 1730 r. pod pretekstem niedyspozycji opuścił izbę posel-
ską, już do niej nie powracając. Marszałek sejmowy, starosta spiski Teodor Lubo-
mirski, dopiero 16 października pożegnał posłów, kończąc w ten sposób obrady sej-
mu. Zob. E. Rostworowski O polską korong, s. 209-211.
544
on przyjdzie. Dlatego, widząc nawiązującą się od 1729 r. nić porozumienia
między Dreznem i Sztokholmem, spożytkowali ją dla dobra Polski, dla zabez-
pieczenia jej przed Rosją. Oni to sprawili, że rokowania zaczęte z posłem
szwedzkim, generałem [Gustawem] Zulichem, zakończyły się (IS października
1732 r.) wymianą deklaracji o "przywróceniu przyjaźni", ze znaczącą klauzulą
o wzajemnej obronie wolności przed wrogiem zewnętrznym. Dobre stosunki
utrzymywali książęta z misją angielską. Około tegoż czasu poseł Rzeczypo-
spolitej [Józef] Sierakowski przygotowywał w Stambule zbliżenie z Turcją.
Wpływ Familii na dwór i obustronna harmonia robiły postępy, ale czy można
było ręczyć, że ścieżki ich się nie rozejdą? Żadną miarą. W oględnym sformu-
łowaniu zobowiązań Czartoryskich wobec dynastii ("chcieć oddać swe głosy")
przyświecało zastrzeżenie: o ile można będzie tak postąpić bez zadzierania
z narodem. Im lepiej uświadamiali sobie książęta swój własny program, tj.
zawładnięcie sterem państwa i ocalenie go od zguby, tym mniej mogli się
pisać bezwarunkowo na wszystko, co im podyktuje nielojalny zawsze samolub,
drezdeński Machiavell, August. Popierali dwór, póki on ich popierał - i póki
na to pozwalało sumienie obywatelskie. A właśnie w ostatnich latach panowa-
nia król obarczał swoje sumienie nową intrygą, która musiała zóstać sekre-
tem nawet dla Familii. Kiedy cała Europa odmawiała mu poparcia, on knował
"wielki plan" (le grand dessein), tj. ten sam co dawniej, już szablonowy i wy-
tarty plan absolutystyczny z przewidzianą na rzecz pruskiego wspólnika na-
grodą terytorialną. Na zjeździe w Dreźnie (1728) związali się Wettyńczk i Ho-
henzollern osobliwą przyjaźnią, którą pielęgnowali dalej - na szkodę Pol-
ski - w pijacko-mistycznym związku "wrogów wstrzemięźliwości". Fryderyk
Wilhelm pozwalał siebie kusić, ale oczywiście z Rosją nie myślał zrywać. Za-
krawało na to, że August przez szpary patrzy na rozbójnicze werbunki Pru-
saków w Wielkopolsce, jak gdyby życzył sobie prowokacji zawieruchy. Istot-
nie, Sas zbroił się na gwałt: w czerwcu 1730 urządził w obecności Hohen-
zollerna wspaniały kampament, tj. rewię wojsk, pod Muhlbergiem, a w dwa
lata potem na mniejszą skalę powtórzył ten popis przed sejmem w Wilanowie.
16. Ostatnie walki. Koniec Augusta Mocnego
Ów sejm (18 września - 2 października) [1732] miał przebieg nieco cieka-
wszy, ale koniec równie żałosny jak dwa poprzednie. Dwór zdobył w izbach
tak przytłaczającą przewagę, że Potoccy nawet za kilka tysięcy czerwonych
złotych nie mogli wynająć zrywacza: za to spróbowali bojkotować króla i jego
doradców, usuwając się od wszelkich narad. Gdy król zapraszał ich do siebie
biletami, dopatrzono się w tym oznak absolutyzmu (lettres de cachet!)4'. Ci,
którzy sig stawili, usłyszeli straszną nowinę, że król, mając sejm przy sobie,
postanowił rozdać wakanse choćby pod starą laskę. Że król nie żartował,
4' (franc.) tzw. listy pieczętne, zaopatrzone jedynie w podpis króla, sekretarza
stanu i w osobistą pieczęć monarchy. Były to blankietowe nakazy aresztowania lub
wygnania osób niewygodnych bez przeprowadzania jakiegokolwiek postępowania
sądowego. Pisma pieczętne pozwalały monarsze pozbywać się w skuteczny sposób
przeciwników.
l8 = Dzieje Polski nowożytnej - tom II 545
o tym świadczyło pogotowie dragonii na placu Zygmunta, mnóstwo uwijają-
cych się koło izby oficerów, zbrojna asysta przy boku Augusta. Ni stąd ni
zowąd Michał Wiśniowiecki, upatrzony kandydat na hetmana litewskiego,
oświadczył, że buławy w takich warunkach nie przyjmie, bo nie chce brać
udziału w bezprawiu. Tu odwaga opuściła dworskich, malkontentom przybyło
zuchwalstwa. Znalazł się "mołojec" nazwiskiem Lubieniecki, który za 400 du-
katów i poczęstunek gdańską wódką dobił półżywe zgromadzenie4s.
Przerwę pomiędzy tym sejmem a następnym, nadzwyczajnym, zwołanym na
26 stycznia 1733 r., wyzyskały strony walczące, każda inaczej i każda w spo-
sób niezmiernie charakterystyczny. Król zaraz po podpisaniu deklaracji po-
kojowych ze Szwecją pobiegł do Drezna, aby tam snuć dalej układy z Fran-
cją o rozbiór spuścizny austriackiej i z Prusami - o rozbiór Polski. Czarto-
ryscy zdwoili wysiłek, aby zgnieść na sejmikach opozycję, a użyli w tym celu
obok zwykłych manewrów sejmikowych szlachetniejszej broni publicystycz-
nej. Wtedy to na ich zamówienie wydał początkujący ksiądz Stanisław Ko-
narski znakomitą broszurę Rozmowa ziemianina z sąsiadem49, gdzie z rzad-
kim talentem polemicznym atakował warcholstwo zrywaczów sejmowych, nie
szanujących nawet prawa o obiorze marszałka tudzież brał w obronę Ponia-
towskiego jako przedstawiciela demokracji szlacheckiej prześladowanego przez
oligarchów. Inne współczesne pisemko, niewiadomego autora (może Lipskie-
go) pt. Wolność polska rozmową Polaka z Francuzem roztrząśniona50, słabsze
stylowo, ale śmielsze w konkluzjach, demaskowało nicość takiej wolności,
której lada krzykacz mógł zatkać usta, stawiając wyżej - pewno ku naj-
większemu zgorszeniu czytelnika - wolność Francuza, tj. absolutyzm.
Potoccy czuli w tym wyścigu sejmikowym, że im tchu braknie, że tak bez
końca psuć obrad nie potrafią. Co będzie, jeżeli August pociągnie jeszcze kilka
lat? Drżąc na tę myśl, prymas natychmiast po odjeździe króla do Saksonii
skorzystał ze swoich pełnomocnictw i na konferencjach z obcymi ministrami,
pod pozorem wznowienia z Austrią traktatu przyjaźni 1677 r., zażądał w sekre-
cie od posłów Wilczka (austriackiego) i [Fryderyka] L wenwolda (rosyjskie-
go) wojskowej pomocy dla Polski na wypadek monarchicznego zamachu sta-
nu. Nie domyślał się szef opozycji, że w tym czasie istniał już między Austrią,
Rosją i Prusami tzw. traktat L wenwolda (13 września 1732 r.)51, oddalający
wprawdzie od tronu Sasa, ale też wykluczający o wiele kategoryczniej Sta-
nisława Leszczyńskiego, a przeznaczający koronę u nas infantowi portugal-
skiemu Don Emanuelowi. Mniejsza o to, że Prusy figurowały w tym traktacie
jako strona skrępowana i wyprowadzona w pole: obiecano im za nieprzeszka-
dzanie we wspólnej akcji Kurlandię, a potem odwleczono ratyfikację umowy.
Grunt w tym, że nad Rzeczpospolitą zacisnęło się przymierze trzech czarnych
4s Sejm został zerwany przez posła rzeczyckiego, Silicza, 25 września 1732 r.,
mimo to kontynuował obrady do 1 października. Poseł ten oraz bracia Lubienieccy,
posłowie czernichowscy, byli opłaceni przez hrabiego L wenwolda. Zob. E. Rostwo-
rowski O polską korong, s. 305-307.
49 Rozmowa pewnego ziemianina z sąsiadem o teraźniejszych okolicznościach,
cz.1-3, Warszawa 1773.
50 Nie udało się ustalić bliższych danych bibliograficznych.
51 Traktat ten podpisał wielki koniuszy carowej Anny, hrabia Karol Gustaw
L wenwolde (zmarły w 1735 r.). Zob. E. Rostworowski O polską korong, s. 284.
546
orłów celem pogwałcenia wolnej elekcji; że Austria zamówiła sobie (jeszcze
z początkiem 1732 r.) pośrednictwo między Rosją a Polską we wszystkich
sporach o granice, o dyzunitów czy o Kurlandię, nawzajem obiecując Rosji
30000 posiłków, w razie gd by Polacy nie przyjęli tego pośrednictwa, że
wreszcie na Węgrzech i na ąsku zaczęto już koncentrować owe siły, niby
to w myśl prośby polskich patriotów!
Do takich to przyjaciół zaapelowali Potoccy w przededniu nadzwyczajnego
sejmu 1733 r. i do takiego towarzystwa myślał się wkręcić król Wettyńczyk
ze swoim "wielkim planem". W początku stycznia zjechał się na drodze do
Warszawy, w Krośnie, z pruskim ministrem [Fryderykiem] Grumbkowem.
Urządzono na postoju konferencję i pijatykę. Król Prusom "hojnie ofiarował
Toruń i wielki pas pograniczny wraz z miastami Prus Królewskich z wyjąt-
kiem Gdańska; dla siebie zatrzymał Wielkopolskę i Małopolskę z Wilnem,
reszta miała przypaść Rosji". Bez tego - dodawał z pasją - "nie życzę sobie
wcale sukcesji w Polsce; mój syn jest niezdolny przenieść tego wszystkiego,
com ja wycierpiał w ciągu tych lat trzydziestu". Potem, przy kielichach,
wygadywał jeszcze więcej, aż sam się nazajutrz zląkł swej niedyskrecji. Do
Warszawy przyjechał już obłożnie, nieuleczalnie chory z nadmiaru nadużyć.
Tymczasem Czartoryscy na wyborach walne odnieśli zwycięstwo, przefor-
sowali obiór oddanego sobie marszałka, Jerzego Ożarowskiego. Lada dzień
miał Poniatowski zostać hetmanem wielkim, a Jan Tarło polnym. Lecz król
nie chciał już słyszeć o żadnych wakansach. Leżał, nikogo do siebie nie pu-
szczając, wśród strasznych cierpień ciała i ducha, złorzecząc tym, co go do
Warszawy ściągnęli: Oh, coguins5z. Skończył w nocy z 31 stycznia na 1 utego
[1733 r.]. Ostatnie jego słowa miały brzmieć: "Całe moje życie było jednym
nieprzerwanym grzechem. Boże, zlituj się nade mną!"
"
Mocny", wszechstronnie uzdolniony, lecz fatalnie wychowany barokowy
Alcybiades, bez źdźbła moralnego charakteru, skończył jak bankrut polityczny
w zupełnym rozbracie z narodem polskim, w zupełnym osamotnieniu wśród
mocarstw europejskich. Panował wprawdzie nad narodem bliskim ostatecznej
ruiny, ale czy sam czymkolwiek spróbował go ze złej drogi cofnąć? Niby to
miał nas reformować - bazgrał jakieś pomysły ulepszeń - a dezorganizował
Polskę jeszcze gorzej, niby się chlubił oświatą - nie zdobył się na naj-
prostszą rzecz, przyobiecaną w paktach konwentach, na założenie szkoły ry-
cerskiej. Niby wydawał na Polskę dziesiątki milionów wydobytych ze znoju
ehłopa saskiego - a w istocie trwonił saskie i polskie dobro na bezdrożach
swoich zachcianek. Podstawową ideę, którą przywiózł do Polski, myśl unii
osobistej z Saksonią, tak skompromitował całym swym panowaniem, że jeszcze
ciało jego nie ostygnie, a już z milionów piersi wyrwie się westchnie-
nie: "Dość saskich rządów! - trzeba nam króla rodaka!"
sz (franc.) o łotry (szełmy)!
AUGUST III (1733-1763)
Rozdzial XXlli
Wolna elekcja pogwałcona
1. Prąd narodowy górą
Od pierwszych dni bezkrólewia wiedziano powszechnie, że dwory cesarskie
gwałtownie zwalczać będą Leszczyńskiego. To przekonanie przyśpieszyło zgo-
dę między zwalczającymi się nawzajem stronnictwami: Czartoryscy, widząc
prymasa na dobrej drodze, poddali się jego publicznemu kierownictwu. Po-
niatowski za zgodą Potockich zachował jako regimentarz komendę nad
armią koronną. Sędziwy prymas pokierował obradami konwokacji (27 kwiet-
nia-23 maja 1733 r.) z młodzieńczym ogniem i porywem: ogłoszono eksklu-
zję kandydatów cudzoziemskich, złożono jednomyślnie solenny jurament, że
wszyscy oddadzą swe głosy na Piasta; w swej animozji do Sasów nie cofnięto
się przed nietolerancyjnymi uchwałami, które odradzała Familia i za które
z czasem Rzeczpospolita drogo zapłaci: wykluczono dysydentów od zajmowa-
nia urzędów, funkcji senatorskich, poselskich i deputackich. Słowem, uczynio-
no wszystko, by przygotować tę jednoduszność na polu elekcyjnym, której
brakowało w 1697 r.: kto zwycięży w sercach braci szlachty, tego, zdawało
się, bramy piekielne nie zepchną z tronu. [Antoni Feliks] Monti, w ścisłej
łączności z prymasem, robił nastrój, obiecywał złote góry, mniej zresztą sy-
piąc gotówki niż jego niefortunni poprzednicy, i słał tryumfalne raporty do
Wersalu.
Wszakże jednomyślność była tym razem dopiero pierwszym warunkiem,
a nie gwarancją zwycięstwa. Nad głowami Polaków krzyżowały się, jakby
błyskawice przed burzą, groźne oświadczenia rosyjsko-austriackie przeciwko
Stanisławowi i stanowcze zapewnienia francuskie na rzecz wolnej elekcji.
Wojna wisiała w przestworzu i do tej wojny cała Europa przygotowywała się
pilniej niż Polacy. Dwór drezdeński mimo beznadziejnych horoskopów nie
stracił głowy, obiecał faworytowi Anny Iwanowny, Bironowi, Kurlandię i do-
czekał się chwili, kiedy Don Emanuel zrezygnował, a Karol VI z Anną Iwa-
nowną ujrzeli się zmuszeni poprzeć jedynego kandydata, który mógł jeszcze
wywołać scysję w szeregach Polaków. Dnia 18 lipca podpisali Sasi na dość
uciążliwych warunkach sojusz z Austriąl, 25 sierpnia z Rosją. Echa tego zwro-
tu odezwały się na sejmikach pokonwokacyjnych. Z jednej strony wierne
kreatury saskie, jak Lipski, Hozjusz, Małachowski; z drugiej magnaci, głównie
1 Fryderyk August wyrzekł się praw do sukcesji habsburskiej 17 lipca 1733 r
Zob. E. Rostworowski Historia powszechna..., s. 488.
548
litewscy, zrażeni pojednaniem Pilawy i Pogoni, jak Michał Wiśniowiecki,
kanclerz i regimentarz litewski, Mikołaj i Michał Kazimierz Radziwiłłowie,
Jan Fryderyk i Michał Sapiehowie, Teodor Lubomirski, wojewoda krakowski,
marszałek Paweł Sanguszko, chorąży Branicki, ośmielili się piętnować przy-
sięgę konwokacyjną jako wymuszoną. Póki mówiono ogólnikowo o Piaście,
niejeden z tych panów wyprzysięgał się cudzoziemca, myśląc o swojej własnej
kandydaturze; ale w miarę tego, jak wychodziło na jaw, że jedynym Piastem
będzie Leszczyński, wracały różne samolubne zachcianki. Dodajmy do tego
strach przed Moskwą, zawsze żywy na kresach białoruskich, dalej kontrakcję
poselstwa saskiego ([Józefa Antoniego] Wackerbertha i Baudissina), hojnie
uposażonego w talary, wreszcie dwuznaczny wpływ Kurii Rzymskiej, która
na ogół z ewangeliczną predylekcją traktowała nowo nawróconą saską owiecz-
kę, lekceważąc całe polskie stado i nadesłała nawet zwolnienie od rz si i
konwokacyjnej - a zrozumiemy, dlaczego pierwotny nastrój znacznie yłabł
w chwili zagajenia sejmu elekcyjnego.
2. Dwie elekcje
Leszczyński zrazu wyobrażał sobie, że po śmierci swego prześladowcy wró-
ci po prostu do Polski i zasiądzie na wolnym tronie bez żadn ch zabiegów.
p kejp zczŃo s na bec gofr ęcia przy żądaniu, aby wkroczyć do
sposób najprzyzwoitszy i najzgodniejszy z ki ' byłby to w rzeczy same
p g ądami francuskiej generalicji
grupującej ś dk ło KI udius V 1 rsa. Ale kardynał Fleury, wróg osobisty
G Stani d dat pojedzie do pol y prezie: za jego wpływem postanowiono
że ka
ski przez Niemcy w przebraniu kupieckim, kiedy
t mczasem ewien szlachcic francuski, z twarzy do nie o odobn
elką o d
na okręt w Breście i z wi stentacją p wsi dzie
, la odwrócenia czujności zbirów
c k h ozegluje w y n niec objawił si n ę po zaczęciu
ę Gdańska. Tak też si stało. Już
ę agle oczom pospólstwa w ka-
tedrze warszawskiej, witany jak cudowne zjawisko. Znów wezbrała fala en-
tuzjazmu dla króla-rodaka, znów sig zdawało, że chodzi tylko o uciszenie
protestów partyzantów saskich. Byli tacy, co się łudzili nadzieją, że prymas
trafi do rdzennie rosyjskich bojarów, Trubeckich i Golic nów krwi Gedymi-
nowej i że im wyperswaduje popier
rogów, Niemców, trzęsących wó anie Sasa jako rzecz dobrą tylko dla ich
gdy usłyszano, że feldma wczas Rosją. Dopieroż zrobił się huczek
rszałek Lascy ciągnie z wojskiem na Litwę! Szlachta
si P gę ad Wi ow ki go, y mk nie broni granic. Ów z gniewem odjechał
przyjaciele Sasa. Mieli tyle śmia-
łości zaprzańcy, że nie tylko z daleka pomstowali na rzekome wałt
amym e rycer
stanisławowskiej, ale i w s kol g artii
yjednomyślności (Jer kim nasadzili kilku oponentów,
którzy tam psuli pozor zy Lubomirski, wojewoda sando-
mierski, Jan Małachowski, Jan Fryderyk Sapieha).
Bądź co bądź, kiedy doszło do wotowania,13 500 od isów złożono w sufra-
giach na rzecz Stanisława (12 września)
. Całe zbawienie secesjonistów zawisło
a t duskibkn d N w zu b cy'ego, który podobno w myśl tajnych życzeń
ą ardzo śpieszył, aby dać czas saksończykom na
549
skręcenie karku. Obóz augustowski z chwilą proklamacji Leszczyńskiego sta-
wał się bezładną kupą, czas było i należało go znieść doszczętnie. Lecz Ponia-
towski w tych dniach zrezygnował z regimentarstwa, a następca Józef Potocki
też nie okazał należytej szybkości w działaniu. Prażanie zdołali uciec do Wę-
growa pod skrzydła Lascy'ego. Potocki wywarł złość na poselstwach saskim
i rosyjskim, do których przypuszczono formalny szturm. Termin elekcji upły-
wał (6 października), a tu nie sposób było wprowadzić secesjonistów przez
Wisłę na zwykłe pole elekcji pod Wolą. Wówczas przypomniano sobie, że Wale-
zjusz został obrany na polu pod wsią Kamień na prawym brzegu rzeki. Karczma
posłużyła za szopę, kościółek para ialny za katedrę, armaty rosyjskie za-
grzmiały, obwieszczając światu wolny obiór Augusta III (podobno trzema ty-
siącami, ale, sądząc z liczby podpisów, niespełna tysiącem głosów, 5 tego mie-
siąca). Przedtem jeszcze, 22 września, Stanisław z prymasem, Montim i liczną
świtą wyjechał do obronnego Gdańska czekać na francuskie posiłki.
3. Wybuch walki o tron polski
Jeżeli kardynał Fleury krzywym okiem patrzył na rozwój wypadków w Pol-
sce, to za to kanclerz [Germain Ludwik] Chauvelin chętnie chwycił spo-
sobność, aby wypowiedzieć wojnę Habsburgom w imię honoru króla fran-
cuskiego i pogwałconej w Polsce wolnej elekcji (10 października 1733 r.).
Razem z Francją wystąpiły Hiszpania i Sardynia; reszta Europy zachowała
neutralność. Wodzowie francuscy, Jakub Berwick nad Renem i Villars we
Włoszech tak lzielnie nacisnęli generałów cesarskich, że Austria żadnych
sił posłać do Polski nie mogła. Okazało się niestety, że 10000 Sasów
i 30000 Rosjan jest aż nadto dosyć, żeby ujarzmić zwyrodniałych wyborców
Leszczyńskiego.
Wojna w Polsce od razu przybrała charakter partyzantki; wiązały się na
prędce przy Stanisławie konfederacje: wołyńska (7 listopada), sandomierska
pod Adamem Tarłą, starostą jasielskim (3 grudnia), krakowska, wołyńska,
kijowska, podolska... Zasilane oddziałami konfederatów i pospolitaków
wojska komputowe zabiegały gdzieniegdzie drogę ciągnącym z północy i od
wschodu Moskalom, lecz rychło nauczyły się uciekać przed mniejszą liczbą.
Nie umiano ani ukrócić wzgardzonych i spiorunowanych odstępców ka-
mieńskich, ani przeszkodzić wjazdowi drugiego Sasa-uzurpatora. Poprzedza-
ny przez korpusy księcia Sachsen-Weissenfels (w Wielkopolsce) i gene-
rała Diemara (w Krakowskiem), wyruszył August 9 grudnia z Drezna do Pol-
ski; 6 stycznia [1734 r.] w Tarnowskich Górach zaprzysiągł przed [Janem]
Lipskim pakta konwenta, a 17 przyjął od tegoż biskupa krakowskiego na
Wawelu koronę. Miał obóz saski organizację konfederacką (od 5 października)
[1733 r.] pod laską Antoniego Ponińskiego, instygatora koronnego, i pod
takim węzłem czuł si bezpieczny wobec zasłużonej represji ze strony ży-
wiołów narodowych. Spieszył jednakże August nadać sobie wszelkie cechy
legalnego królowania: zaraz 20 stycznia 1734 r. odbył sejm koronacyjny
w Krakowie, ale przy tak skromnym udziale senatorów i posłów, że uznano
za właściwe czym prędzej zawiesić posiedzenia, a konfederację Ponińskiego
utrzymać nadal.
550
4. Oblężenie i upadek Gdańska
Punkt ciężkości spraw polskich i poniekąd nawet europejskich przeniósł się
tymczasem do ujścia Wisły. Ambasador Monti dobrze ostrzegał, że wszystkie
zwycięstwa francuskie w Niemczech i we Włoszech nie ocalą Stanisława, na-
tomiast zwycięstwo w Polsce zadecyduje o tryumfie Francji nad wszystkimi
wrogami. A serce Polski znalazło się na pół roku w Gdańsku. Dzielni mieszcza-
nie zawstydzili szlachtę: przyjęli Stanisława z rozczulającą radością, wylewa-
jącą się w wierszach patriotycznych, naprawili fosy i mury, pomnożyli milicję
miejską parokrotnie. Milicja ta, pod wodzą generała Vietinghofa, pospołu
z gwardią koronną prowadzoną przez Stanisława Poniatowskiego i Augusta
Czartoryskiego, obsadziły całą przestrzeń aż do Pucka na zachód i do Mindy
na północ, z głównymi fortyfikacjami na Hagelsburgu i Bischofsbergu. Oblę-
żenie szło (od 17 stycznia) dość żmudnie, póki dowodził Rosjanami Lascy, ale
przybrało poważne tempo, odkąd dowództwo przejął feldmarszałek [Burkhard]
Munnich (od 7 marca). Ten zapowiedział w manifeście, że jeśli miasto nie
podda się w 24 godziny, "wina ojców spłaconą będzie na dzieciach i wnukach,
a krew winnych z krwią niewinnych się pomiesza", po czym rozpoczął wściekłe
bombardowanie i szturmy.
Pomocy spodziewali się oblężeni zarówno z Polski, jak z zagranicy, ale
pewniej i słuszniej z zagranicy. Próbowali wprawdzie [Kazimierz] Rudzień-
ski, kasztelan czerski, i Jan Tarło, wojewoda lubelski, nadejść z odsieczą, na
Litwie też wzmagał się ruch tak dalece, że dnia 5 kwietnia doszło do zawią-
zania generalnej w Wilnie konfederacji (marszałkiem został Marcjan Ogiń-
ski, wojewoda witebski, a regimentarzem Aleksander Pociej, strażnik litewski).
Niestety wszystkie te niedołężne poczynania rozpryskiwały się o wyższą takty-
kę, lepszą musztrę i uzbrojenie Moskali, a Tarło, wkroczywszy na Pomorze,
poniósł 20 kwietnia w zajadłej, dość nawet zaszczytnej bitwie, porażkę pod
Ossowem. Ale czyż było do pomyślenia, ażeby Ludwik XV po tak uroczystych
oświadczeniach pozwolił wypędzić z Polski swego legalnie obranego teścia
i żeby państwa morskie, tak skore do obrony Gdańska w jego zatargach z Pol-
ską, obojętnie patrzyły na jego klęskę, gdy zerwał się do broni, jak przystało
na członka Rzeczypospolitej Polskiej? Owóż, nie da się zaprzeczyć, że dyplo-
macja francuska na różnych dworach podjęła energiczne starania o pomoc
dla Gdańska i Polski: margrabia [Ludwik] Villeneuve zwracał uwagę Turkom
na pogwałcenie traktatu pruckiego, chan Kaplan Girej palił się do wojny
i łupu, [Ludwik Robert de] Plelo wciągał do przymierza francuskiego, a odry-
wał od Moskwy, Kopenhagę. [Jakub de] La Chetardie podniecał zazdrość we
Fryderyku Wilhelmie (któremu Leszczyński przez Poniatowskiego daremnie
ofiarowywał w listopadzie lenno Kurlandii dla jednego z królewiczów). Naj-
więcej napracował się i miał najlepsze widoki powodzenia poseł [Karol Ludwik
de] Casteja w Sztokholmie. Kto jak kto, ale Szwedzi mieli najwięcej do odzy-
skania w wojnie sukcesyjnej polskiej i najskuteczniej mogli zaszachować
Moskwę: wszak Stanisław Leszczyński był ich kreaturą i przyjacielem, a po
ujarzmieniu przez Rosjan Polski musiała przyjść kolej na Szwecję. Wszędzie
jednak zabrakło tej ostatniej kropli, która by spowodowała zbawienny wylew
energii wojennej u sąsiadów: brakło przekonania, że Fleury naprawdę chce
utrzymać Leszczyńskiego na tronie, a nie używa go tylko jako pretekstu do
szukania zdobyczy gdzie indziej, poza Polską. W szczególności Porta do końca
551
1735 r. pozostała neutralna, ponieważ Villeneuve nie mógł jej obiecać formal-
nego przymierza z królem arcychrześcijańskim. W Szwecji także ostrożny,
i aż nazbyt ostrożny minister Arvid Horn (znany nam królotwórca Leszczyń-
skiego) uznał oferty francuskie za nie dość stanowcze i odesłał rokowania do
sejmu, a w sejmie (od 14 maja) przeprowadził uchwały w duchu polityki wy-
czekującej. Tylko paruset oficerów i żołnierzy przepłynęło przez Bałtyk, aby
bronić przyjaciela Karola XII w charakterze jego gwardzistów przybocznych.
Sztokholm i Stambuł oglądały się na Wersal - a sama Francja, śledząc
z nadmierną podejrzliwością zachowanie się Anglii, o odsieczy Gdańska po-
ważnie nie myślała. Gdańszczanie, odparłszy dnia 9 maja szalony szturm
Munnicha na Hagelsberg, dostrzegli 13 maja żagle na horyzoncie. Była to
mała flotylla brygadiera de la Motte Peyrouse, z oddziałem ekspedycyjnym
paru tysięcy ludzi. Żagle znikły, bo wódz francuski uznał lądowanie za bez-
celowe i niemożliwe. Widząc go wracającego przez Sund, szlachetny hrabia
Plelo zapłonął gniewem, wsiadł na statek i popędził do Gdańska z powrotem.
Tam, między Weichselmunde a Sommerschanzem, szturmując pozycje Mun-
nicha padł, jak zapowiedział, 27 maja, przeszyty wielu bagnetami, nie mogąc
znieść niesławy Francji. Tu już reszta otuchy opuściła załogę miasta. Naj-
pierw skapitulowali Szwedzi w Weichselmunde, po nich 29 maja poddało
się miasto. Nie było już kogo bronić, bo na parę dni przedtem Stanisław
w towarzystwie znanego generała Stenflychta wymknął się z Gdańska i prze-
brany za chłopa przez bagna uszedł do Kwidzyna za pruską granicę. Prymas
i Monti dostali się do moskiewskiej niewoli, a senatorowie wierni dotąd Le-
szczyńskiemu, w tej liczbie Poniatowski, August Czartoryski i Andrzej Sta-
nisław Załuski, biskup chełmiński, złożyli przysięgę Augustowi III.
5. Konfederacja dzikowska
Ten akt pokory, jakkolwiek wymuszony, miał dla całego narodu znaczenie
symptomatyczne; jeżeli tak szczerzy wrogowie Rosji, jak wodzowie Familii,
uznali dalszy opór za daremny, to znaczyło, iż po pięknych słówkach Fran-
cji niczego więcej, po ludzku rozumiejąc, spodziewać się nie było można. Kto
pozwolił upaść Gdańskowi - zarówno Fleury, jak Horn i sułtan turecki
Mahmud I, ten pozwoli spokojnie panować w Polsce Augustowi III. Nie wszy-
scy jednak umieli w Polsce wysnuć tę konsekwencję, a i za granicą były
czynniki, którym zależało na dalszym krwawieniu się Rzeczypospolitej: je-
szcze Fleury i Chauvelin potrzebowali polskiego pretekstu, aby móc do końca
szarpać posiadłośei Habsburgów, a król pruski po to przyjął w otwarte ra-
miona Leszczyńskiego, ażeby wymóc na nim i wymusić na dworach cesar-
skich pewne odczepne w Polsce, niby nagrodę za neutralność. Zachęcony
pozorną życzliwością tych dwóch dworów Stanisław 20 sierpnia wydał z Kró-
lewca manifest, którym wzywał naród do dalszych wysiłków i do utworzenia
generalnej konfederacji.
Usłuchały apelu gorętsze żywioły i 5 listopada przedstawiciele wszystkich
niemal konfederacji koronnych zawiązali w Dzikowie Generalność. Kierow-
nictwo polityczne z rozległą władzą sądowniczą tudzież wojskową (nad po-
spolitym ruszeniem) złożono w młode ręce Adama Tarły; do akcesu zaproszo-
552
no wojsko koronne i jego regimentarza [Józefa] Potockiego, szereg poselstw
(Piotr Sapieha do Szwecji, Józef Aleksander Jabłonowski do Francji, Fran-
ciszek Salezy Potocki do sułtana, Józef Jędrzej Załuski do Rzymu, Jan
Jabłonówski do chana [Kaplana I Gireja)) miało zadokumentować przed
światem, że Polska jeszcze broni nie złożyła, a niektóre z instrukcji (np. do
Szwecji, Francji i Turcji) świadczyły o niemałej pomysłowości autorów; cóż,
kiedy misje te dla braku środków i z powodu trudności komunikacyjnych prze-
ważnie pozostały w kraju. Wśród licznych podjazdów i posterunków moskiew-
skich trudno było porozumiewać się z Generalnością litewską, a tym bardziej
ułożyć modus vivendi z królem i otaczającą go na emigracji grupą konfedera-
tów, wśród których zresztą bodaj sam jeden Franciszek Maksymilian Ossoliń-
ski, podskarbi koronny, znał na tyle sprawy europejskie, że mógł dawać kon-
federatom wskazówki polityczne. Nie zawsze tedy można ustalić, co w polityce
dzikowian było pomysłem Tarłów i Generalności, a co się urodziło w Kró-
lewcu bądź z głowy Stanisława i jego tamtejszych doradców (np. owego pod-
skarbiego Ossolińskiego) bądź z obcego natchnienia. Gdy zawiodły nadzieje,
które Tarłowie pokładali w "stanach państw moskiewskich, inflanckich, kał-
muckich" tudzież w "narodach węgierskim, czeskim i śląskim", król wygna-
niec w ciągu zimy 1734-1735 r. chwycił się innej deski ratunku. Planował
atak na Saksonię z dwóch stron; znad Renu, skąd nadejść mieli Francuzi,
i z Wielkopolski. Licząc wciąż na wpływy francuskie w Szwecji, widział
w wyobraźni tę ostatnią stającą do walki z Moskwicinem, odbierającą mu
kraje bałtyckie przy pomocy Prus, którym w zamian miało przypaść Pomo-
rze szwedzkie. Wprost od Polski nic ponad Kurlandię nie mieli dostać Ho-
henzollernowie, chociaż żądali za gościnność wielkich rzeczy; Stanisław mi-
mo to obiecywał sobie ich dalszą przyjaźń i nawet przeznaczał dla jednego
z braci, późniejszego Fryderyka II, rękę wnuczki, córki królówej Marii, jako
też dziedziczne w Polsce panowanie. Wtedy też obmyślał król cały program
reform dla Rzeczypospolitej; niektóre z nich znalazły wyraz w Glosie i1ůol-
nym, inne, nawet śmielsze, obejmujące gruntowną naprawę elekcji i obalenie
liberum veto, przechowały się w rzadkich kopiach rękopiśmiennych, o któ-
rych zresztą trudno na pewno orzec, czy powstały w ognisku królewieckim,
czy też dzikowskim.
Wiosna 1735 r. zgotowała znów marzycielom lekcję trzeźwości. Naśam-
przód Józef Potocki, obrażony na Tarłów, tak długo zwlekał i kręcił, aż Ge-
neralność odebrała mu komendę, po czym regimentarz przeszedł na stronę
Augusta z wielu chorągwiami (28 lutego). Jan Tarło, Rudzieński i niezmor-
dowany Stenflycht zakrzątnęli się w Wielkopolsce około przygotowania wiel-
kiej ofensywy; nie upłynęło ani miesiąca, a już w maju Sasi i Moskale roz-
bili ich głodne, obdarte zastępy, ostatnio pod Stężycą. Około tegoż czasu
wygasły resztki ognia na Litwie i tylko pod Kamieńcem, blisko ściany tu-
reckiej, pozostały śzczupłe partyjki dzikowian, a na północy tylko w pu-
szczach kurpiowskich do końca roku przetrwał dzięki Stenflychtowi i walećz-
nemu [Marianowi Antoniemu] Paszkowskiemu zajadły opór. Generalność,
wciąż odpychając zgodę z Augustem, wciąż ufna w sukcesy swej dyplomacji,
a ustawicznie pędzona z miejsca na miejsce, przewędrowała w ciągu lata do
Królewca.
Wszystkie nadzieje Leszczyńskiego i jego "czeladki" powiózł do Paryża
w czerwcu poseł Generalności Jerzy Ożarowski, oboźny koronny. Pierwot-
553
nie, zaraz po utworzeniu związku projektowano, jak wiemy, zmobilizować si-
ły wszystkich narodów zaprzyjaźnionych aż do powstańców węgierskich, Ślą-
zaków i Kozaków orlikowskich włącznie, a jak wielkie złudzenia żywili kon-
federaci, świadczy choćby fakt, że właśnie owi Kozacy w latach 1733-I734 l
zwinęli ostatnią Sicz i wrócili pod panowanie Moskwy. Po smutnych doświad- i
czeniach z wiosny wszelką ufność kładziono już tylko w dyplomacji. Zwy-
cięska Francja miała w traktacie pokojowym zapewnić Rzeczypospolitej zu-
pełną niepodległość, zwłaszcza w zastosowaniu do elekcji królów, i wymóc !
na dworach cesarskich zadośćuczynienie. Na tym podniesieniu idei niepodle-
głości narodowej bez utopienia jej w "złotej" swobodzie jednostek polega !
niewątpliwie zasługa dziejowa konfederacji dzikowskiej; przez nie okazał się I
ruch 1734-1735 krokiem naprzód w rozwoju moralnym od Tarnogrodu do
Baru. Na jakieś korzyści namacalne było już w chwili przyjazdu Ożarowskie-
go do Paryża za późno. Kardynał po to tylko zawarł z nim 28 września alians
zaczepno-obronny pełen pustobrzmiących frazesów, aby tym gorzej ośmieszyć
posła i zaskoczyć go wiadomością o preliminarzach pokojowych, jakie 3 paź-
dziernika podpisane zostały w Wiedniuz. Leszczyński miał według tych pre-
liminarzy abdykować i jako król tytularny spędzić resztę żywota na tronie
zdobytej Lotaryngii. Z pełnymi rękoma wyszli też z wojny Bourboni hiszpań-
scy (Neapol-Sycylia dla infanta Don Carlosa), nie lada kompromitacji doznała
Austria, za to na wschodzie Moskwa odniosła wielki tryumf nad zdeptaną '
Polską, drzemiącą Turcją, zdemoralizowaną Szwecją, ale też i nad samą
ciasno-egoistyczną Francj ą.
6. Uspokojenie kraju
Przez cały czas działania konfederatów dzikowskich dawni i nowi stron-
nicy Augusta usiłowali przekonać nieprzejednanych, że dalszy opór przedłuża
tylko okupację i ucisk cudzoziemski, przy czym saksończycy czystej barwy
działali głównie na Potockich, a Poniatowski - na Tarłów. W styczniu i lu-
tym 1735 r. walna rada konfederacka pod laską Ponińskiego potępiła robotę
dzikowian, odebrała skarb głównemu doradcy Stanisława, [Franciszkowi Mak-
symilianowi] Ossolińskiemu i oddała go Janowi Kantemu Moszyńskiemu.
Król zapowiedział wymarsz Sasów zaraz po sejmie pacyfikacyjnym, a [Her-
man Karol] Kayserling, nowy poseł rosyjski, uczynił to samo co do wojsk
carowej. W czerwcu poddał się Augustowi złamany na duchu więzień, pry-
mas [Teodor Potocki]. Ale do ostatka, w biedzie i niemal o głodzie trwali na
królewieckiej desce ratunku inni stanisławczycy: dwaj Tarłowie [Jan i Adam],
Antoni Michał Potocki, wojewoda bełski, stolnik litewski Piotr Sapieha,
Ossoliński, [Franciszek] Radzewski, Rudzieński, [Stanisław] Świdziński, [Anto-
ni] Eperyaszy i wielu innych. Ci, dogadzając podszeptom francuskim i prus-
kim, zerwali sejm pacyfikacyjny (27 września-8 listopada) [1735 r.] jako zwo-
łany przed usunięciem z kraju najeźdźców. Dopiero potem przyszły do Kró-
lewca wieści o preliminarzach wiedeńskich, a wraz z nimi okropne rozdarcie
z Preliminarze pokojowe pomiędzy Francją i Austrią zostały podpisane 5 paź-
dziernika I735 r. Zob. Historia Dyplomacji Polskiej, t. 2, s. 380.
554
; złudzeń. W obliczu pewnej nędzy i poniżenia chwycili się dzikowianie teorii
legitymistycznej, że król nieuznany przez Europę nie może abdykować, prze-
to powinno się najpierw zwołać wolny sejm, na którym Stanisław rozda wa-
kanse i dopiero odda koronę do dyspozycji stanów. O niczym podobnym nie
chcieli słyszeć ani augustowczycy, ani nawet Francja. Niepodległości Polski
też w żadnym traktacie nie ubezpieczono.
26 stycznia [1736 r.] podpisał Leszczyński na żądanie zięcia [Ludwika XV]
dyplom abdykacji, a w maju pojechał (przez Paryż) do Lunewilu [Luneville],
gdzie miał zasłynąć jako gorliwy protektor młodzieży polskiej, gościnny
i światły opiekun jadących za granicę Polaków, a "dobroczynny filozoP' na
" ą y
tronie lotaryńskim. "Czeladka, z trudności uwolniwsz si z aresztu domo-
wego u swych wierzycieli, Prusaków, w ciągu wiosny wróciła do kraju. Teraz,
starannie przygotowany, odbył się w Warszawie drugi, dwuniedzielny sejm
pacyfikacyjny (25 czerwca-9 lipca) [1736 r.]. Marszałkował były stronnik
Leszczyńskiego, Wacław Rzewuski. Dużo czasu minęło, zanim uspokojono
opozycję, że wojska saskie i moskiewskie w rzeczy samej wyjdą z kraju, ale
ostatecznie izba przeszła do zatwierdzenia aktów bezkrólewia wraz z pakta-
mi konwentami (tylko bez uchwały o wyłączeniu cudzoziemca); ogłoszono
amnestię dla wszystkich z wyjątkiem tych ludzi, co używali pomocy obcych
wojsk dla prywatnej zemsty i rabunku. Króla upoważniono do nadania lenna
Kurlandii po wygaśnięciu Kettlerów nowemu księciu (należało rozumieć: Bi-
ronowi, bez którego poparcia nigdy by August nie został królem). Do innych
uchwał sejmu, natury skarbowo-wojskowej, przyjdzie nam wrócić niebawem.
Tutaj zaznaczmy, że mimo zabiegów Kayserlinga, co już wtedy zaczynał ura-
biać Familię na stronnictwo rosyjskie, przy rozdawnictwie wakansów cały
; niemal łup podzielili między siebie twórcy elekcji drugiego Sasa i skojarzeni
z nimi węzłami rodzinnymi ex-konfederaci. Tak Józef Potocki został nareszcie
hetmanem wielkim, [Jan Klemens] Branicki polnym koronnym, Michał Ra-
dziwiłł wielkim litewskim; pieczęć litewską wziął Jan Fryderyk Sapieha, ma-
łą koronną - Jan Małachowski, województwo sandomierskie Jan Tarło, lu-
belskie Adam, podolskie [Wacław] Rzewuski. Mimowolnie jakby stwierdzono
tym rozdawnictwem, że najgorszy zawód sprawiła Wettynom w bezkrólewiu
Familia i że ją za to należało ukarać.
Próby ratunku Rzeczypospolitej (1736-1748)
7. Król i jego faworyci
August III pod żadnym względem nie wdał się w swego ojca. Za młodu
zapowiadał się nieźle: poważny, sumienny, dystyngowany, daleki od rozwiązło-
ści i przewrotności ojca, ale też od jego zwierzęcej energii i rzutkości, wyczer-
pał swój zapas inicjatywy, zanim spokojnie zasiadł na tronie polskim. Zda e
się, że metoda wychowawcza wojewody Kosa, polegająca na forsownym roz-
miękczaniu w chłopcu sztywnych zasad protestanckich i również forsown m
wpajaniu katolicyzmu, zatarła w nim męską indywidualność. Poszły y
w las
praktyczne nauki, jakie dlań pisali Flemming i inni wychowawcy odnośnie do
555
rządów w Saksonii i w Polsce. Ten od urodzenia desygnowany król polski
nie raczył się nigdy nauczyć języka przyszłych poddanych, poprzez magnatów
nigdy nie spróbował podać ręki zdrowszym żywiołom szlacheckim ani mie-
szczańskim. Z ładnego, pulchnego młodzieńca zrobiła się ciężka bryła mięsa
i tłuszczu, z każdym rokiem coraz apatyczniejsza i bezmyślniejsza. W końcu
dojdzie do tego, że król elektor całe dni spędzać będzie na strzyżeniu papieru,
strzelaniu do psów lub policzkowaniu błaznów, w najlepszym razie - na
polowaniach, które odpowiednio urządzone, zakrawały raczej na wielką rzeź
spędzonej zwierzyny niż na ćwiczenie sportowe. Jedyną namiętność szlachet-
niejszą zachował August Otyły - upodobanie do klasycznego malarstwa: do-
wodem nabyta przezeń dla Galerii Drezdeńskiej Madonna Sykstyriska; jedno
uczucie wywrze wpływ na jego politykę - uczucie niczym nie usprawiedli-
wionej dumy. I jeden jedyny instynkt tego leniwego, rubasznego króla zosta-
wi po sobie pokaźne rezultaty - instynkt rozrodczy. Dość powiedzieć, że ze
swoją brzydką żoną Marią Józefą dochował się August ni mniej ni więcej,
tylko pięciu synów i sześciu córek.
Sprawy państwowe przeszły w ręce niepowołane. Niewielki wpływ wywie-
rała na nie pobożna królowa: większy zdobył sprzedajny spowiednik, jezuita,
ojciec Guarini; do spraw wojskowych mieszali się bracia naturalni króla:
chwilowo Maurycy Saski, dłużej [Fryderyk August] Rutkowki, syn Fatymy,
i "kawaler saski" Jan Jerzy, syn Lubomirskiej3. Największą i wprost nie-
ograniczoną władzę posiedli kolejno nad królem dwaj faworyci: Sułkowski
i Brahl.
Józef Aleksander Sułkowski (1695-1762), niewysokiego rodu szlachcic pol-
ski, mocno zniemczony, był towarzyszem młodości króla i w pierwszych la-
tach panowania jako łowczy koronny, a więc aranżer najulubieńszych jego
zabaw, miał nad Bruhlem stanowczą przewagę. Naraził się jednak swemu
dobroczyńcy popędliwością i arogancją, skutkiem czego w 1738 r. stracił łaskę
i resztę życia spędzał głównie w kupionej od [króla Stanisława] Leszczyń-
skiego Rydzynie. Henryk Brahl (1700-1763), wychowanek szkoły politycznej
Flemminga, jeszcze za Augusta Mocnego szybko awansował z pazia na dygni-
tarza i ministra, potem zasłużył się u jego następcy w staraniach o tron pol-
ski. Znacznie sprytniejszy od Sułkowskiego, umiał być Bruhl pilnym z pil-
nymi, a lekkomyślnym wietrznikiem wśród lekkomyślnych. Nikt tak jak on
nie umiał nadskakiwać królowi, ciągnąc go z jednej rozrywki w drugą, wy-
ręczać we wszystkich kłopotach rządzenia i z taką pewnością siebie nawet
w najcięższych sytuacjach finansowych odpowiadać na zwykłe pytanie: Bruhl,
hab ' ich Geld? - stereotypowym: Ja, Majestat ! 4 Toteż stopniowo faworyt
opanował w Saksonu wszystkie najwyższe godności poczynając od pierwsze-
go ministra, a i w stosunkach polskich umiał się zorientować niezgorzej. Z po-
czątku naśladował obrotną politykę Flemminga, kopał dołki pod sankcją prag-
matyczną, malując Augustowi przed oczyma perspektywy korony czeskiej lub
cesarskiej; chwilami dążył do połączenia Polski z Saksonią śląskim pasem
terytorialnym. Później, zniechęcony oddał się groszoróbstwu, wyzyskiwał nie-
miłosiernie elektorat, kupczył polskimi wakansami, a wszystkich, kto się z nim
stykał, sprowadzał z drogi cnoty. Sasi go nie cierpieli, zasłużeni radcy dworu
3 Por. przypis 34 z poprzedniego rozdziału.
4 (niem.) Bruhl, czy mam pieniądze? - Tak, Wasza Wysokość.
556
i konferencji, ministrowie, generałowie z rodzin Flemmingów, Lossów, Wa-
ckerbarthów zaciskali pięści na widok tego karierowicza, ale otworzyć oczu
Augustowi nie umiał nikt. Na wszelki zresztą wypadek, bojąc się zemsty Sa-
sów nad potomstwem, Brahl słał sobie gniazdo w ziemi polskiej i zmierzał
do uzyskania polskiego indygenatu. Podobnie jak August nie umiał po polsku
i tylko przez zaufanych ministrów - [Jana] Małachowskiego, potem Czarto-
ryskich, jeszcze później przez [Jerzego Augusta] Mniszcha - rządził sprawa-
mi Rzeczypospolitej.
8. Zwiastuny odrodzenia
W porównaniu z burzliwą erą Augusta II trzydziestolecie rządów jego na-
stępcy robi na pierwszy rzut oka wrażenie beznadziejnej monotonii i coraz
głgbszego upadku. Tutaj dopiero, za drugiego Sasa, przenika w życie przy-
słowie czy też maksyma: "...jedz, pij i popuszczaj pasa". Gniją i kruszą się
ostatnie kształty dążeń politycznych, Rzeczpospolita traci resztkę znaczenia
w Europie; jeżeli się nie chce opowiadać burd sejmikowo-trybunalskich albo
wyliczać, kiedy jakie armie naruszyły terytorium polskie, to wprost już nie
ma o czym pisać i dopiero nagle, w 1764 r. wyskoczy jak deus ex machina
pierwszy zaczyn reformy państwowej.
Taki ogólny obraz epoki 1733-1763 powstaje, powtarzamy, na pierwszy
rzut oka. Przy bliższym wejrzeniu wrażenie nicości znika, przeciwnie, pano-
wanie to okazuje się epoką twórczą, w przeciwieństwie do okresu poprze-
dzającego, który żył resztkami odruchów państwowych dawnej Rzeczypospo-
litej, ale nie dawał z siebie nic na jutro. Jeżeli gdzie, to chyba w latach 1717-
-1733, między Tarnogrodem a elekcją Leszczyńskiego można umieszczać do-
bę najgłębszego upadku Polski: wówczas była ona moralnie i ustrojowo zu-
pełnie dojrzała do rozbioru, a w umysłach nawet nie kiełkowały zarodki lep-
szej przyszłości. Katastrofa przedostatniej elekcji przerywa ten pęd ku prze-
paści, wstrząsa narodem i wywołuje zaraz, bez względu na głupotę króla,
który rozsiadł się na zdobytym przemocą tronie, szereg poczynań reforma-
torskich. Z tego względu czasy Augusta III dzielą się na dwa wyraźne sta-
dia: pierwsze mniej wigcej do 1748-1750 r., z dość jasną ideą przewodnią
odrodzenia ojczyzny, stadium odpowiadające w przybliżeniu czasom współ-
działania Familii z dworem; i drugie, od 1754 do 1763, ciemne bezideowe
stadium rządów Jerzego Mniszcha, bez walki o zasady i programy, za to peł-
ne osobistych borykań się o władzę; między jednym i drugim kilkuletni okres
przesilenia.
W okresie pierwszym żywszy ruch umysłowy przejawia się w dość obfitej
Iiteraturze politycznej. Jeszcze czytelnicy pamiętają krytykę obyczajów poli-
tyeznych Polśki zawartą w Skrupule bez skrupu u [Jana Stanisława] Jabło-
nowskiego [Lwów] (1730) i nieodparte argumenty Rozmowy Konarskiego,
i uderzające anonimowe zestawienia wolności polskiej z wolnością francuską
(1732), a już [Stanisław] Leszczyński przygotowuje do druku (i pewno komu-
nikuje w odpisach) GJos wolny wolność ubezpieczający [Nancy?] (1734-1737).
Jego stronnicy srlują dyskusję dalej: Stefan Garczyński, wojewoda poznański,
przystępuje do Anatomu Rzeczypospolitej Polskiej (1742, wydana w 1751 r.)
557
[w Warszawie], Franciszek Radzewski (pseudonim "Poklatecki") roztrząsa
Kwestie polityczne obojgtne [Poznań] (1743), Stanisław Poniatowski rzuca
snop światła na najpilniejsze potrzeby Rzeczypospolitej w Liście ziemianina
(1744), uczony gdański Gotfryd Lengnich, wzywany do parady przez kancle-
rza [Andrzeja Stanisława] Załuskiego, służy mu świetnym wykładem Prawa
politycznego Królestwa Polskiego (1742-1746)5, przygotowuje się wydanie
traktatu [Stanisława] Karwickiego z 1708-1709 r. De republica ordinanda
[Kraków 1871], którego zresztą ani za życia autora, ani po jego śmierci nie-
podobna było ogłosić - tak śmiałe zawierały się w nim nauki w duchu repu-
blikańskim. Na koniec w tychże latach 1744-1748 Stanisław Konarski wy-
kańcza pierwszą redakcję wiekopomnego traktatu O skutecznym rad sposobie
[Warszawa 1760-1763]. Potem literatura milknie, bo życie polityczne obni-
żone przestaje ją zasilać.
Są w tym pierwszyrn okresie czasów augustowskich momenty jakby żyw-
cem antycypowane z epoki stanisławowskiej; są postacie godne umieszczenia
w jednym rzędzie z takimi budowniczymi Połski nowoczesnej, jak Andrzej
Zamoyski, [Hugo] Kołłątaj lub Ignacy Potocki, że wspomnieć tylko wodzów
Familii albo kanclerza Andrzeja Stanisława Załuskiego lub Mikołaja Podo-
skiego, wojewodę płockiego. Od tych gwiazd bije bądź co bądź blask tak sil-
ny, że nawet ludzie mniej prometejskiego ducha próbują z nimi współzawodni-
czyć w zapale reformatorskim. Prawda, że ludzie ci wyprzedzają epokę i nie
widzą realizacji swych zamierzeń, prawda, że za Augusta III ani jeden sejm
nie dochodzi, machina prawodawcza i administracyjna rozbita i poza konfe-
deracją nie ma innej formy działania. Wszakże ziarno pada na niezupełnie
jałową glebę i z wolna kiełkuje: jakoż, przyglądając się późniejszym reformom
stanisławowskim, czy to będą komisje skarbowe, czy Rada Nieustająca, Ko-
misja Edukacyjna czy sejm gotowy, reforma miejsca czy emfiteutyczna refor-
ma starostw, nie ma w nich ani jednej zasadniczej myśli, której pierwia-
stki nie dałyby się wyśledzić o jedno lub dwa pokolenia wcześniej. Nieszczę-
ściem wodzów postępu politycznego było to, że nie umieli rozsadzić stłoezo-
nych zewsząd trudności zewnętrznych, zbyt wiele poświęcali dla chwilowej
koniunktury międzynarodowej, a za mało wierzyli w naród i w jego zdolność
do przełamania przesądów.
9. Sprawa reformy skarbowo-wojskowej
Państwa upadające albo spóźnione w rozwoju, dążąc do zrównania się w sile
z niebezpiecznymi sąsiadami, zwykły zaczynać pracę nad odrodzeniem od
ulepszenia wojskowości i finansów; potem dopiero za osłoną armat i bagne-
tów przeprowadzały one reformy społeczno-państwowe. Tak postępowała za
Piotra Wielkiego Rosja, tak samo w XIX w. Turcja i Japonia. Podobny proces
wewnętrznej przebudowy czekał Rzeczpospolitą Polską za Augusta III. Mogli
sobie myśliciele i publicyści z Konarskim na czele głosić, że bez tych lub
owych reform konstytucyjnych, zwłaszcza bez uzdrowienia sejmu, żaden po-
5 Jus publicun Regni Polonice, t. 2, Gdańsk 1742-1748. Przekład polski ks.
M. Moszczańskiego pt. Prawo pospolite Królestwa Polskiego, t. 2, Kraków 1761.
558
stęp nie będzie możliwy, i mieliby oni słuszność, gdyby Rzeczpospolita miała
czas na czekanie i gdyby nad jej naprawą czuwał jakiś władczy geniusz, na-
rzucający swą wolg setkom tysięcy. Lecz tutaj dach się palił nad głową, a przy
ustroju sejmikowym ratunek zależał właśnie od woli setek tysięcy. Nie dziw,
że społeczeństwo szlacheckie zanim zrozumiało głęboką myśl Konarskich i Le-
szczyńskich, wzięło do serca postulat, który Stanisław Szczuka głosił był
w piśmie pt. Eclipsis Poloniae (Zaćmienie Polski)6. Podkanclerzy żądał był
dla Polski 36000 wojska i czynnego udziału w polityce światowej, najlepiej
po dawnemu w obozie chrześcijańskim przeciwko Turcji. Wyrugowany Le-
szczyński poszedł w swych żądaniach do 100000, a inny jakiś patriota podczas
przedostatniego bezkrólewia wyrachował na podstawie mniemanego dochodu
narodowego, że Rzeczpospolita mogłaby za przykładem Rosji i Brandenburgii
przezornie opatrzyć i łatwo wystawić 276000 wojska. Liczba olbrzymia, jeś-
li ją porównać z rzeczywistym stanem armii polsko-litewskiej w połowie
XVIII w., jak wiemy o 1/3 część niższym jeszcze, niż stan nominalny (24000
według ustaw sejmu niemego), ale liczba ta nie zdziwiłaby nikogo w innym
państwie europejskim o takim samym obszarze i zaludnieniu (21334 mil kwa-
dratowych, 11000000 mieszkańców). Około tegoż czasu Prusy sięgały liczby
145000, Anglia 91000, Francja 211000, Saksonia 30000, Austria 139000, Da-
nia 34000, Holandia blisko 40000, a Rosja 331000 żołnierzy. Innymi słowy,
Polska w porównaniu z Francją robiła 10 razy mniejszy wysiłek militarny,
w porównaniu z Rosją -15 razy mniejszy, w porównaniu z Prusami - 30
razy mniejszy. Zresztą, co tu mówić o dziesięciokrotnych przewagach sił ro-
syjskich czy pruskich nad naszymi: w 1733-1734 r. kilkadziesiąt tysięcy ob-
cych bagnetów bez wielkiego przelewu krwi oczyściło tron polski dla drugiego
Sasa! To już było zbyt dobitną nauczką, to wstrząsnęło umysłami nawet apo-
litycznej, zaśniedziałej w przesądach masy ziemiańskiej. Sejm pacyfikacyjny
1736 r. za sprawą posłów lubelskich i bracławskich przystąpił raźno do po-
większania wojska; nastrój był dobry i Mikołaj Podoski, wojewoda płocki,
jako jeden z deputatów, do konstytucji, próbował przeforsować choćby i bez
zgody wszystkich posłów uchwałę, która by upoważniła specjalną komisję do
ściągnięcia nowych podatków i zaciągu żołnierza. Sprawa jednak utknęła:
Teodor Lubomirski, zawiedziony kandydat do tronu a płatny sługa rosyjski
(15000 rubli pensji), odradził stanom taki pośpiech. Uchwalono jedynie kon-
stytucję wyznaczającą wielką komisję z senatu i szlachty, która miała przy-
gotować stosowne wnioski na sejm następny.
Odtąd aukcja wojska nie schodzi z porządku obrad do 1748 r. (poniekąd
nawet do 1752), a sejmiki nie przestają jej omawiać do końca panowania.
Jak zwykle jednak dużo słów, mało czynów: strona skarbowa tego zagad-
nienia pozostaje nietknięta do czasów Stanisława Augusta, a właściwe pomno-
żenie wojska, jeśli pominąć półśrodek z 1775 r., tj. aukcję do 30000 ludzi,
stanie się dopiero udziałem Wielkiego Sejmu.
Dlaczego tak się stało? Czy naprawdę, jak niektórzy sądzą, aukcji wojska
chciał szeroki ogół szlachty polskiej, ale statyści, tj. zagryzający się nawzajem
oligarchowie, czynili ją niewykonalną? Byłby to dziwny przykład jakiejś de-
b Eclipsis Poloniae orbi publico demonstrata autore Candido lieronensi, Warszawa
1709. Przekł. pol.: Zaćmienie światu powszechnemu przez Szczerotg Prawdzickiego,
Kraków I 902.
559
monicznej siły stu albo tysiąca ludzi nad milionem. Owóż, nie szukając żad-
nych kozłów ofiarnych, należy szczerze przyznać, że sprawa aukcji, niezależ-
nie od błędów taktycznych tego lub owego magnata-ministra, była przed-
sięwzięciem niesłychanie trudnym, wymagała wielkich wysiłków i ofiar i udać
się mogła tylko przy współudziale mnóstwa ludzi dobrej woli, a skoro się
tylokrotnie rozbiła, to znaczy, że jej naród nie umiał chcieć. Nasamprzód
chodziło o przezwyciężenie masowego lenistwa i egoizmu warstwy szlachec-
kiej : ogół nie tyle myślał o wynalezieniu 50 000 000 złotych na utrzymanie
stutysięcznej armii, ile o zepchnięciu na inne klasy, np. na duchowieństwo,
mieszczan lub Żydów nienawistnego haraczu pogłównego, a gdy pewien se-
nator, [Kazimierz] Stecki, kasztelan kijowski, w 1738 r. ofiarował się płacić
na wo;sko I/lo dochodu, chwalono go jako przykład rzymskiej cnoty, lecz nie
naśladowano. Dalej były w podatkowaniu ciężkie niesprawiedliwości. Uchwa-
łą sejmu niemego ogromna połać Małopolski, województwa: kijowskie, brac-
ławskie, podolskie, ziemie halicka i lwowska, połowa Wołynia, województwa
bełskiego i ziemi przemyskiej, otrzymały tak znaczne ulgi podatkowe, że pła-
ciły odtąd na wojsko 1/s część jego utrzymania. Powodem ulg dla tych żyz-
nych ziem miały być spustoszenia z czasów polejowszczyzny i jeszcze dawniej-
sze. Ale o ruchach hajdamackich na większą skalę zapomniano, Ruś pokryła
się latyfundiami Potockich, Jabłonowskich, Lanckorońskich, Rzewuskich, San-
guszków, a niesłuszne zwolnienia wciąż obowiązywały i wciąż kraje północ-
no-zachodnie, zwłaszcza ludne Mazowsze, ponosiły nadmierny ciężar na woj-
sko, aż wiele wsi z wyroków trybunału radomskiego, nie mogąc podołać po-
datkom, przechodziło w ręce żołnierza. Ta nieszczęsna sprawa koekwacji po-
datkowej sama przez się miała dość napięcia, aby rozsadzić wszystkie sejmy
za Augusta III.
Trzecia trudność tkwiła w wadach machiny administracyjnej. Podskarbio-
wie, z reguły niesumienni i brakiem kontroli zepsuci, nie mieli ani głowy,
ani rąk, by wielką reformę wykonać. Chciano im przydać do boku komisję
skarbową (projekt Adama Stanisława Załuskiego z 1744 r.), ale na to nie było
zgody. Sejmy łamały sobie głowę nad tym,jak zorganizować komisjg "walną" lub
"ekonomiczną" do ułożenia taryf i przeprowadzenia samej aukcji, kłóciły się
o sposób obioru komisarzy i lustratorów, o zastosowanie w nowym organie
prawa większości, a wśród tych sporów zła wola miała dość czasu, aby sejm
udaremnić czczą gadaniną, wciąż niby gardłując za aukcją wojska. Tutaj dopiero
dochodzimy do roli i odpowiedzialności magnatów-statystów. Ktokolwiek tam
miał słuszność w polityce ogólnej i bez względu na to, kto reformę traktował
realnie i szczerze, a kto tylko popisywał się nią na zewnątrz, nieszczęściem Polski
było stałe uzależnienie aukcji wojska od orientacji zagranicznej. Jeżelijeden obóz
przewidywał, iż przeciwnicy użyją pomnożonej armii w duchu tej polityki, którą
prowadzą popierające ich mocarstwa, to razem z niesympatyczną polityką
grzebał zbrojenia z największą ujmą Rzeczypospolitej. Nazywając rzeczy po
imieniu, wszystko się rozbijało o to, czy hetman Józef Potocki, wciąż żywy na
nieszczęście Polski do 1751 r., utrzyma nowe lub powiększone pułki pod swoją
buławą i stanie z nimi po stronie Francji oraz Prus, czy też dwór odda nowy
zaciąg komu innemu i wprowadzi Rzeczpospolitą do aliansu sasko-rosyjsko-
-austriackiego. Z tego labiryntu ubocznych względów żadna siła nie potrafi
wyplątać sprawy aukcji wojska i o tej wielkiej, świętej sprawie zadecydują dwory
obce w sposób dla Polski najszkodliwszy.
560
10. Polska wobec wojny wschodniej rozdwojona (1735-1739)
Rychło w czas, przebudzona szczękiem broni w Polsce, zwróciła uwagę
Turcja na ekspansję Rosji ku Morzu Czarnemu i jesienią 1735 r. wystąpiła
przeciwko niej, kiedy już Munnich przygotowywał wielkie plany rozwiązania
kwestii wschodniej na największą chwałę carowi. W ciągu lata 1736 r. feld-
marszałek sforsował Perekop i zniszczył Bakczysaraj, gdy tymczasem drugi
pogromca Polaków, Lascy, zdobył na powrót Azow. Postępy Rosjan wywołały
odruch zawiści w Wiedniu. Austria ofiarowała Turkom swą mediację i po-
prowadziła rzecz na kongresie niemirowskim (1737) w ten sposób, że Porta
musiała jej niesłuszne wnioski odrzucić, przez co między Wiedniem i Caro-
grodem również zaistniał stan wojenny. Skutek zaskoczył wszystkich: jan-
czarowie i spahi, słabi wobec Moskali, pod wprawną ręką renegata, Fran-
cuza Bonnevala paszy , odnaleźli w sobie dawnego ducha i dali nieuczciwym
mediatorom w Serbii srogą nauczkę. Więcej nawet, na grzbietach Austria-
ków wyostrzyli sobie broń i tą bronią zatamowali rozpgd Munnicha. Prze-
straszona Austria rozwinęła gorączkowe zabiegi, aby z nieopatrznie wywoła-
nej wojny zrobić sprawę całego chrześcijaństwa: papież Klemens XII wezwał
do udziału Augusta III, na razie jako elektora saskiego, ale wzięto też pod
rozwagę zaproszenie Wenecji i Polski, przy czym jako przynęta dla tej ostat-
niej widniała Mołdawia.
O ścisłym zachowaniu neutralności przez Rzeczpospolitą nie mogło być mo-
wy: podjazdy obu stron zapędzały się na terytorium polskie chwytając furaż,
podwody, a niekiedy i ludzi, zaś w 1738 r. nawiedzili kolejno ziemie ruskie Ta-
tarzy i Mannich, maszerujący pod Chocim. Wszakże ta kłopotliwa sytuacja
miała swoją dobrą stronę: za neutralność, a tym bardziej za czynne przy-
stąpienie do któregokolwiek z zapaśników, można było żądać przynajmniej
pozwolenia na powigkszenie wojska. W Warszawie od 1736 r. (z przerwami)
radziła nad aukcją wielka komisja pod przewodnictwem Teodora Potockiego.
Wypracowała ona plan reformy z wyszczególnieniem źródeł podatkowych
i uprojektowała limitę następnego sejmu aż do czasu, kiedy jej następczyni,
nowa komisja, wykona program zbrojeń. Litwini, obradując jednocześnie w
Grodnie przy boku [Michała] Wiśniowieckiego, spisali się o wiele gorzej, bo
zatroszczyli się tylko o przerzucenie ciężaru z dóbr ziemskich na dobra kró-
lewskie (hyberna zamiast pogłównego). Przygotowania te podejrzliwie śledził
Kayserling; z początku odradzał on szlachcie wszelkie obciążanie dóbr ziem-
skich, królewskich i duchownych, potem, otrzymawszy przed sejmem 1738 r.
rozkaz, by zachęcać Polaków do przymierza z dworami cesarskimi, postano-
wił w tym tylko razie pozwolić na aukcję, jeżeli dojdzie do owego przymie-
rza. W ten sposób Rzeczpospolita znalazła sig wobec dylematu: albo reforma
w połączeniu ze wstrętnym przymierzem, albo dalsza bezbronność i niemoc.
Zdaje się, że tylko najbliżsi przyjaciele dworu w rodzaju [Jana] Lipskiego
i [Jana] Małachowskiego decydowali się na tamtą pierwszą alternatywę. Co
się tyczy Czartoryskich, to przejście do służby Augusta i pojednanie z Rosją
wewnętrznie dużo ich kosztowało; zwłaszcza książę Michał po upadku Gdań-
ska długo jeszcze siedział w Prusach na neutralnym gruncie i utrzymywał
' Był to hrabia Cłaude de Bonneval, od 1730 r. Achmed pasza (1675-1747), oficer
francuski w służbie tureckiej.
561
czucie z dzikowianami, a w czasach dworu uchodził za buntownika. Póki rzą-
dził Sułkowski, wojewoda mazowiecki, żadną miarą, nawet za protekcją Bi-
rona, nie mógł przywrócić do łask swoich szwagrów. Teraz Familia, znając
nastrój ogółu, razem ze swymi przyjaciółmi: [Andrzejem] Załuskim, Ożarow-
skim, Rudzieńskim, stanęła na stanowisku neutralności i tylko pod tym wa-
runkiem popierała aukcję wojska. Przebieg sejmu (6 października-17 listo-
pada) [1738 r.] okazał, że znaczny odłam narodu żadnej ugody z Rosją nie
chce i że na czele tego odłamu stoją Potoccy. Ich klient, wołyniak [Kazi-
mierz Michał Kamiński, długo tamował obrady, protestując przeciw prze-
marszom Rosjan, to znów przeciw przewadze stronnictwa Familii w deputacji
konstytucyjnej; inny "patriota", kijowianin [Antoni] Trypolski, zastrzegał się
przeciwko koekwacji, jeszcze inny, [Adam] Małachowski, starosta oświęcim-
ski, przeciwstawiał projektowi rządowemu plan aukcji Jana Tarły oparty na
milicjach łanowych wojewódzkich. Gdy jedni żądali Iimity, inni prolongacji
sejmu, izba, mówiąc po staropolsku, stała się "podobna do gaju, co się w nim
gawrony lęgną". Główni sprawcy rozejścia się sejmu, Potoccy, sterowali już
wówczas stanowczo w kierunku konfederacji. Prymas [Teodor Potocki] 13 li-
stopada 1738 r. umarł, ale hetman od początku 1737 r. znosił się z wielkim
wezyrem i odbierał odeń zachęty do ruchawki. Antoni Potocki, wojewoda beł-
ski, niepospolity krętacz i nieposkromiony wichrzyciel, pobiegł do Luneville
i nakłonił Leszczyńskiego do wznowienia roszczeń tronowych. Jednocześnie
agent hetmański [Andrzej] Gurowski przedkładał wezyrowi zarys przymierza
polsko-tureckiego, na mocy którego Porta dostarczyłaby konfederatom broni,
pieniędzy i posiłków; liczono na poparcie Szwecji, gdzie w ciągu 1738 r. par-
tia francuska "kapeluszy" obaliła Arvida Horna, a byli i tacy statyści wśród
patriotów, co wyobrażali sobie, że poruszą przeciwko Rosji Fryderyka Wil-
helma. Słowem, na pół wieku przed Sejmem Czteroletnim część narodu z Po-
tockimi na czele wyciągnęła ręce ku Turcji, Szwecji i Prusom, gdy reszta
otaczająca dwór zbliżyła się do Rosji i Austrii. Pierwsi reprezentowali żyw-
sze poczucie zagrożonej niepodległości, drudzy - silniejszą chęć do pozytyw-
nej pracy.
Konfederacja miała wybuchnąć na tyłach armii Munnicha, który w 1739 r.
po raz drugi przez Polskę wtargnął do Mołdawii. Niespodzianie z dwóch źró-
deł dowiedziały się dwory cesarskie o zamysłach przeciwników; jedyne sekre-
ty wykryto z papierów szwedzkiego emisariusza Sinclaira, zamordowanego na
rozkaz Mannicha pod Wrocławiem w powrotnej drodze ze Stambułu; inne,
a mianowicie układy Gurowskiego z wezyrem, wykradziono czy to z kance-
laru hetmana przez szpiega [Adama] Darewskiego, czy też z gabinetu wezyra.
Wówczas Kayserling oskarżył hetmana przed radą senatu (24 sierpnia) o bun-
townicze knowania, jednocześnie w sekrecie ofiarowując jemu i jego krew-
nym sute upominki. Stronnicy dworscy rzucili się gasić powstające tu i ów-
dzie ogniki (na Podolu i w Bracławszczyźnie), jakoż pogasili je wszystkie.
Z chwilą, kiedy Munnich pobił seraskieras pod Stawuczanami (28 sierpnia)
i zdobył Chocim, umysły się uspokoiły. Rzeczpospolita wyszła z wojny wschod-
niej dwojako poszkodowana: bezkarny przemarsz Rosjan pouczył Europę, że
(per. ser - głowa, naczelnik i arab. asker - wojsko) w Turcji osmańskiej tytuł
dowódcy wojsk. Wyraz ten w XIX w. stał się oficjalnym tytułem naczelnego wodza
armii tureckiej.
.
562
z jej udzielnością nie ma co się liczyć i utorował drogę dalszym inwazjom;
po wtóre, przy podpisywaniu pokoju belgradzkiego między Turcją i Rosją
(18 września) artykuł o nietykalności Rzeczypospolitej został milcząco pomi-
nięty.
11. Wobec wybuchu wojny śłąskiej
Aukcja wojska po śmierci prymasa stała się hasłem agitacyjnym hetmana
koronnego [Józefa Potockiego]: właśnie raczej hasłem niż programem, po-
nieważ Potoccy uzależniali ją od zupełnego przewrotu w polityce Rzeczypo-
spolitej, przypuszczalnie nawet od detronizacji Augusta, na co w danych wa-
runkach wcale się nie zanosiło. Król siedział niewygodnie na rosyjskich bag-
netach, płacił za to oparcie niepopularnością i nawet czymś więcej, skoro w
1737 r. musiał nadać Bironowi lenno Kurlandii, a potem przymykać oczu na
gwałty Rosjan. Ale bądź co bądź żadna siła nie mogła go ani zepchnąć z tro-
nu, ani też oderwać od głównej protektorki, a tym samym cała przewroto-
wa polityka "patriotów" polegała na mylnej przesłance. Fatalne skutki tych
usterek polityki Potockich miały zaciążyć na losach Rzeczypospolitej nie
tylko w najbliższych latach po pokoju belgradzkim, ale i później, w najdal-
szej nawet przyszłości.
Dnia 31 maja 1740 r. wstąpił na tron pruski Fryderyk II, ów wychwalany
przez ilozofów marzyciel-filantrop, a zarazem ubóstwiany przez konfedera-
tów przyjaciel. Europa, zanim poznała jego czyny, miała czas rozsmakować się
w pacyfistycznych naukach Antymachiavella. W Polsce, rzecz godna uwagi,
wcześnie odczuto jakąś groźbę wiejącą od młodego władcy: przynajmniej se-
natorowie zbliżeni do dworu zadrżeli o los Prus Królewskich. Może wpłynęło
na te przeczucia postępowanie Fryderyka przy zaprzysiężeniu ludności Prus
Wschodnich: urządził on ów akt z takim pośpiechem (20 lipca tegoż roku),
żeby uniemożliwić delegacji polskiej odebranie od Prusaków zwykłego "ewen-
tualnego" hołdu. Mimo to z radością powitali zmianę panującego w Berlinie
Potoccy: im właśnie potrzeba było w sąsiedztwie takiego króla, który by
osobiście nie cierpiał Wettynów, a przy tym niezbyt trwożnie oglądał się
na Rosję. Za pośrednictwem wojewody bełskiego, odtąd częstego bywalca
w stolicy Hohenzollernów, Józef Potocki porozumiał się z Fryderykiem co do
losu nadchodzącego sejmu (3 października-12 listopada) [1740 r.]. W izbach
mówiono, i oczywiście z uznaniem, o zbawiennych zamysłach stróża granic
koronnych, czytano i poprawiano bez końca jego plan aukcji; a tymczasem za
kulisami poselstwo pruskie, ręka w rękę z hetmanem, pracowało skutecznie nad
zepsuciem sejmu. Widoki reformy były tym razem lepsze niż przed dwoma laty.
Kayserling, natrafiwszy na ślad konszachtów Potockich z Prusami, uchylił się od
współdziałania z rezydentem pruskim [Karolem] Hoffmannem i udawał, że
bagatelizuje dworskie projekty. Obliczono, że już 2 kwietnia nowo zaciężne
wojsko popisywać się będzie przed wodzem, dla dogodzenia wodzowi dwór
zrzekał się tworzenia nowych pułków; jednak "patriota" Jałowicki z polecenia
urażonego o honory hetmana rozpruł sejm żądaniem kasaty inwestytury
kurlandzkiej na rzecz Birona. Rozjechano się pod ciężkim wrażeniem śmierci
cesarza Karola VI, w niepewności, co przyniesie jutro.
563
Przeczucia nie omyliły. Nastąpił zbójecki napad Ferdynanda na Śląsk, po
nizr próba rozdrapania sukcesji austriackiej. Rzeczpospolita ze swoim dwu-
nasto- czy czternastotysięcznym, niekarnym, zacofanym komputem znalazła
się wśród zawieruchy w otoczeniu mocarstw, z których każde mogło ją zdep-
tać bez niczyjej pomocy. W dodatku spotkaliśmy tę chwilę bez zgody we-
wnętrznej i bez rozumnego kierownictwa: spadkobiercy dzikowian ucieszyli
się z zaboru Śląska, bo liczyli na to, że Prusy lepiej odetną Warszawę od
Drezna niż przedtem Austria, tymczasem szerokie koła spokojniejszej szlachty
czytały ze współczuciem manifesty niesłusznie napadniętej Marii Teresy. Co się
zaś tyczy kierownictwa, to Brahl rozbudzał w Auguście III pożądliwość na
różne części schedy po Karolu VI, głównie zmierzając właśnie do zdobycia
pasa śląsko-łużyckiego między Polską i Saksonią i w tym celu czepiając się
różnych kombinacji. Jeszcze w 1739 r. elektor ułożył się z carową Anną wzglę-
dem zwalenia sankcji pragmatycznej; na wiosnę 1741 r. układano w Dreźnie
z Kayserlingiem wielki plan rozbioru Prus, a w kilka miesięcy potem, za
wpływem Francji, widząc niedolę Marii Teresy, August i Bruhl łączą się
z jej wrogami, Bawarią i Francją, ba, nawet sięgają po koronę czeską!
Coż miał począć ogół polski wobec takiej awanturniczej polityki, nie liczą-
cej się ani z zasadami słuszności, ani z dobrem Rzeczypospolitej, ani ze świę-
tością traktatów? Czartoryscy zbyt mało jeszcze znaczyli wówczas w Dreźnie,
by móc wywierać nacisk na Bruhla; mimo to znać ich wytrawną rękę aż
w dalekim Wersalu, gdzie Stanisław Poniatowski, przybyły dwukrotnie w mi-
sji od Augusta III (w grudniu 1740 r. i sierpniu 1741 r.), usiłuje przekonać
kardynała Fleury'ego o szkodiiwości jego polityki, zasadzającej się na prote-
gowaniu Prus; zbyteczne dodawać, że ostrzeżenia wojewody mazowieckiego
i nawet przepowiednie rozbioru Polski oraz niewdzięczności pruskiej nie wpły-
nęły na postawę Francji, całkowicie pochłoniętej niszczeniem spuścizny Habs-
burgów. Potoccy mniej mieli skrupułów i wątpliwości. Im się zdało, że
skoro król pruski rywalizuje z Augustem, bije królową węgierską, bierze
górę w Wersalu nad intrygą Poniatowskiego, to już pewno oddaje usługę
Rzeczypospolitej przeciwko Moskwie. Nie wiedzieli nasi "republikanci", że
w Petersburgu wśród przewrotów pałacowych wpływ pruski walczył o lepsze
z austriackim, że Hohenzollern niczego tak nie pragnął, jak dobrej harmonii
z Rosją (dowodem dwa przymierza -1740 i 1743, oba z uboczną tendencją
przeciwpolską) i oddali mu się do wszelkich usług, w szczególności na począ-
tek obiecali powstrzymać pochód Rosjan, gdyby ci przez Polskę szli na po-
moc królowej węgierskiej.
12. Plany konfederacyjne Potockich (1741-1742)
Na jesień 1741 r. uprojektował Józef Potocki, ściśle według podszeptu ber-
lińskiego, nowy zamach konfederacyjny, a to pod pozorem aukcji wojska,
rzekomo niewykonalnej na sejmach. Istotnie, na sejmikach deputackich (12
września) chełmskim, żytomierskim, łuckim, zawiązały się konfederacje mal-
kontentów, poszczególne chorągwie wojska ciągnęły już pod Piotrowin i Su-
lejów, gdzie miano utworzyć Generalność. Ale nie zaspali sprawy stronnicy
dworu: Familia doradziła Bruhlowi rekonfederację w wojsku, [Wacław] Rze-
564
wuski i inni uspokoili województwa, a [Jan] Lipski i [Jan] Małachowski na
konferencjach w Krakowie ugłaskali hetmana [Józefa Potockiego] tak dalece,
iż obiecał na następnym sejmie popierać reformę wojskową. Zresztą i tym
razem główną przyczyną niedojścia do skutku ruchawki była zmiana sytuacji
zewnętrznej. Właśnie we wrześniu zawarł był August III przymierze z Ba-
warią, przez co ku wielkiemu niezadowoleniu "patriotów" stanął z Prusami
w jednym szeregu. Ledwo ucichły hasła rokoszowe w jednej dzielnicy, już
odezwały się w drugiej. Właściwie był to ten sam ruch, ta sama robota co
w Małopolsce, tylko prowadzona przez innych ludzi i z innej strony pod-
dymana. Za podnietą Francji a dla dobra Prus zerwali się "kapelusze" szwedz-
cy do dawno upragnionej wojny odwetowej z Rosją. Poznawszy poniewczasie
swą niegodność, postanowili wciągnąć w tę samą awanturę Turcję i naród
polski, pierwszą - przez posłów swych w Stambule, drugi - przez ano-
nimową odezwę. Wybiegły im na spotkanie najgorętsze żywioły dawnych dzi-
kowian: Radzewski, Antoni Potocki, Piotr Sapieha, Antoni Eperyaszy, chwi-
lowo podobno też obaj Tarłowie. Pod koniec 1741 r. szwedzki pułkownik
[Wespazjan] Bona objechał pierwszy raz Wielkopolskę, rozdając role przy-
szłym konfederatom. Sapieha miał zostać marszałkiem generalnym w Koro-
nie, Eperyaszy na Litwie; według planów Sapiehy mieli Szwedzi wylądować
pod Gdańskiem w 12000 wojska i zająć dla swego bezpieczeństwa miasta
zachodniopruskie, wybuch nastąpiłby na pierwszą wieść o przybyciu szwedz-
kiej broni do Gdańska. Innych rękojmi nie żądano, a właśnie jeżeli od kogo,
to od lekkomyślnych i niesumiennych wodzów "kapeluszy", od takiego zwła-
szcza [Karola] Gyllenborga żądać ich należało. Wszystko zresztą spaliło na
panewce, jak tylko Fryderyk II zawarł z Marią Teresą pokój wrocławski
(11 czerwca 1742)9: nadal już on stał na straży Prus Królewskich i można
było ręczyć, że w nich lądowania Szwedów nie ścierpi. Bona podczas drugie-
go objazdu zachodnich województw został zaaresztowany w Gdańsku przez
Sasów i odstawiony na śledztwo do Drezna; w jego papierach znalazły się
dowody zdrożnego wichrzycielstwa Sapiehy i towarzyszy, jednak, jak u nas
zwykle, zdradę stanu pokryto milczeniem.
Pokój w bo (27 czerwca 1743) lo usunął wszelkie niebezpieczeństwo ze strony
pobitych Szwedów, ale klątwa bezprawnej elekcji ciążyła na Auguście III usta-
wicznie: iskry pozostały w popiele, gotowe wybuchnąć, jak tylko obca ręka je
rozgrzebie i roznieci. Słychać, że ablegat Paweł Benoe, wysłany do Stambułu
w 1743 r. dla uregulowania spraw granicznych tudzież naprawienia stosunków,
które popsuła ostatnia wojna wschodnia, wdawał się z wezyrem w rozmowy na
temat zbytniej zależności Polski od Rosji. Na to jednak ów wezyr (Ali pasza) z re-
zygnacją wzruszał ramionami, pytając: "Co począć z narodem, gdzie do wykona-
niajakiej bądź rzeczy trzeba wprzódy trzydzieśa tysięcy głów nakryćjedną czapką?"
y Po zwycięskiej bitwie pod Chotusitz 17 maja 1742 r. doszło do traktatu prusko-
-austriackiego podpisanego we Wrocławiu 21 czerwca tegoż roku (nowego stylu), na
mocy którego Prusy otrzymały cały Śląsk oprócz księstwa cieszyńskiego i opawskiego.
Ratyfkowano go w Berlinie 28 sierpnia 1742 r. Zob. E. Rostworowski Historia
powszechna..., s. 497.
lo 7 sierpnia 1743 r. podpisano w bo traktat rosyjsko-szwedzki, na mocy którego
Rosja zatrzymała południową część terytorium fińskiego po rzekę Kymi. Zob. tamże,
s. 494:
565
13. Czartoryscy dochodzą do władzy
Zmienne jak w kalejdoskopie widoki polityczne zaczęły się ustalać w oczach
dworu około 1743 r. Na Zachodzie mocno stanęły przeciwko sobie koalicje
francusko-bawarsko-hiszpańska przeciw Austrii, Anglii i Sardynu; Maria Te-
resa utrzymała się w posiadaniu wszystkich swych dzierżaw prócz Śląska,
Fryderyk II na moment schował miecz do pochwy, aby go dobyć, jak tylko
się nadarzy nowa sposobność do łupu albo konieczność obrony ziem już zdo-
bytych. Co dla Augusta III najważnie `sze, w Rosji po krótkich rządach Anny
Leopoldówny brunświckiej za małoletniego Iwana VI (od grudnia 1740 do
grudnia 1741) zdobyła tron zamachem stanu Elżbieta Piotrowna, osobiście
z każdym rokiem coraz bardziej niechętna Fryderykowi II. Na jej dworze
wpływy austriackie i angielskie w osobie kanclerza Aleksego Bestużewa po
dłuższej walce z posłem francuskim La Chetardiem przeważyły. Już ten zwrot
sam przez się wystarczał dla zależnego od Rosji Augusta za wskazówkę mia-
rodajną. W dodatku Sasi zbyt smutne poczynili doświadczenia z Fryderykiem
podczas wspólnej kampanii morawskiej w 1742 r., kiedy to Prusak naraził
ich armię na ogromne straty, by nie mieli zaprzysiąc mu zemsty. Jeżeli na
kim można było jeszcze zdobyć połączenie terytorialne polsko-saskie, to prze-
cież tylko na faktycznym posiadaczu Śląska, Fryderyku II, a nie na Maru
Teresie. Stąd zbliżenie Saksonu do obu dworów cesarskich, wyrażone w alian-
sach sasko-austriackim 20 grudnia 1743 i sasko-rosyjskim 4 lutego 1744 r.
W miarę ustalenia się systemu międzynarodowego zaczęły się też prostować
linie polityki polskiej, zarówno wewnętrznej, jak zewnętrznej. Raz wreszcie
trzeba było w tych sprawach dojść do jakiejś konsekwencji: jeżeli się sta-
wało w przeciwieństwie do Prus, to niepodobna było odpychać od wpływu
takich ludzi, jak Stanisław Poniatowski, którzy niebezpieczne zamysły Fry-
deryka II najpierwsi przejrzeli, i na odwrót, jeżeli się trwało w przyjaźni
z Rosją, to czyż można było wiązać się z obozem Potockich, który czerpał
siłę z antyrosyjskich uczuć ogółu, choć nawet ów obóz wyrzekł się szczerze
antagonizmu względem dynastii. Tylko Czartoryscy umieli w danych warun-
kach, przy wiadomym stosunku między Dreznem i Petersburgiem, stworzyć
harmonijny plan działania w domu i za granicą, więc tylko oni nadawali
się na kierowników polityki polskiej Augusta III.
Tej prawdy w żaden sposób nie mogli strawić ich rywale wyłącznie saskiej
barwy: prymas [Krzysztof] Szembek, kardynał [Jan] Lipski, [Wacław] Rze-
wuski, [Jan] Małachowski, sekretarz Władysław Łubieński. Ci ludzie, oso-
bistymi węzłami złączeni z opozycją, spróbowali ją jeszcze raz na przekór
wszelkiej logice urządowić. W lipcu 1743 r. odbył się w Krakowie tajny ich
zjazd z Józefem Potockim; spisywano jakieś punkty, mieszano ogień z wodą
i w skutku wszystko ulotniło się z parą. Bo i cóż mieli Potoccy do zapropono-
wania dworowi, jeżeli nie swój wieczny projekt konfederacji, a w jaką stronę
mogła ruszyć konfederacja przez ich ludzi kierowana, jeżeli nie przeciw
Moskwie? Kto mógł ręczyć za koniec roboty, której początek daliby Józef
i Antoni Potoccy? Toteż inni doradcy, Tarłowie, nie Czartoryscy, ostrzegli
dwór przed robotą Lipskiego i tę na pozór zbawienną próbę udaremnili.
Lecz teraz między samymi ostrzegaczami wybuchła walka na noże. Niegdyś,
przed bezkrólewiem, Jan Tarło przyjaźnił się z Poniatowskim i coś z tego
dobrego stosunku przetrwało nawet lata rozbratu dzikowskiego. Dopiero na
566
tle przeciwieństw politycznych migdzy republikanami i Familią w latach
1741-1742 wybuchła między obu domami gwałtowna nieprzyjaźń. Wojewoda
sandomierski [Jan Tarło], człek kłótliwy, ale wyrachowany i trzeźwy, dałby
się może dla nowej polityki dworskiej i familijnej pozyskać, ale jego brata-
nek Adam [wojewoda lubelski], młodzieniec ognistego temperamentu, wielkich
zdolności i jeszcze większych ambicji, zbliżony poglądami do "patriotów",
wypowiedział Familii walkę na śmierć i życie. Dolały oliwy do ognia sprawy
ezysto osobiste. Wojewoda lubelski, na swój sposób demokrata bez przesądów,
lubo żonaty, smalił cholewki do pięknej Anusi Lubomirskiej, zrodzonej z me-
zaliansu; damy należące do Familii patrzyły na to z oburzeniem i nie taiły
go przed Tarłą. Wywiązał się stąd parokrotny pojedynek między rozwścieczo-
nym wojewodą lubelskim a Kazimierzem Poniatowskim, podkomorzym ko-
ronnym, najstarszym synem Stanisława, zakończony śmiercią Tarły (w spotka-
niu pod Marymontem,14 marca 1744). Wrogowie Czartoryskich nie omieszkali
później rozgłosić, że Tarło zabity został podstępem; przypadek zdarzył się, że
w tym samym czasie wojewoda sandomierski przegrał wielki proces i małą
wojnę domową z Michałem Radziwiłłem o Żółkiewszczyznę (w lutym tegoż
roku); że zaś i Poniatowski, i Radziwiłł trzymali z dworem, przeto pan woje-
woda, nieutulony w żalu po swym bratanku, wpadł w objęcia Potockich.
14. Sejm grodzieński 1744 r.'1
Stanowi po traktacie wiedeńskim 1719 r. drugi moment czasów przedrozbio-
rowych, kiedy wyjątkowy zbieg okoliczności zdawał się otwierać Polsce wro-
ta ocalenia i kiedy tylko od nas zawisło, czy przez te wrota zechcemy iść
naprzód. Ze wszystkich stron zanosiło się na ukrócenie zuchwałego zaborcy
Śląska. Austria, uporawszy się z Bawarią i jej elektorem, cesarzem Karo-
lem VII, przygotowała odwet; Bestużew pouczał Elżbietę Piotrownę o niebez-
pieczeństwach pruskich ekspansji ku wschodowi; Anglia trwała w przymierzu,
równoważąc siły francuskie. Wobec przewidywanego znów wystąpienia Prus,
Bruhl postanowił dać mu odpór nie tylko siłami Saksonii, ale i Polski. Od
jesieni Stanisław Poniatowski omawiał w Dreźnie sposoby wciągnięcia Rze-
czypospolitej do wielkiego przymierza, a od wiosny Mikołaj Podoski ślęczał
nad obliczeniem jej sił finansowych i militarnych. Co uczyniło tę chwilę do-
prawdy wyjątkową, to zacietrzewienie Rosji przeciwko Prusom posunięte
tak daleko, że i ona, i Austria wprost teraz nalegały o pomnożenie sił zbroj-
nych Polski.
Kiedy na wiosnę król rozpisał deliberatoria do senatorów, w odpowiedziach
ujawnił się zapał powszechny do aukcji. Już z początkiem czerwca dwór zje-
chał do Warszawy, 13 lipca wyszły uniwersały i instrukcje na sejmiki, oględ-
nie zalecające oprócz reformy wojskowej i innych ulepszeń także wznowienie
Ligi Świętej z 1684 r. Z pośrednich źródeł wolno wnosić, że przy tej spo-
sobności zamierzano ograniczyć liberum veto i opisać urząd podskarbstwa,
11 Działalność sejmu grodzieńskiego 1744 r. dokładnie przedstawiła Z. Zielińska
w książce Walka "Familii" o reformg Rzeczypospolitej 1743-1752, Warszawa 1983,
s. 87-158.
567
i może nawet uregulować na przyszłość sukcesję tronu. Jeżeli nawet nie na to
wszystko zgadzała się zagranica, to jednak, mając jej poparcie w kwestii
wojskowej, można było w odpowiednim nastroju przepchnąć przez izby nie-
jedną dalszą reformę - i dopilnować jej wykonania. Przed samymi sejmika-
mi Poniatowski ogłosił swój List ziemianina do przyjaciela z innego woje-
wództwa, w którym z porywem i wielką siłą przekonywającą wzywał do na-
śladowania zachodnich wzorów rządzenia i do złożenia największych ofiar na
ołtarzu ojczyzny. Nie mniejszą gorliwością popisywali się Potoccy: [Antoni
Michał] wojewoda bełski w orędziu na sejmiki radził nawet mieszczan do-
puścić do udziału w rządzie nieustającym. W tych samych dniach, kiedy szlach-
ta rozczytywała się w Liście, 80-tysięczna armia pruska maszerowała przez
pogwałconą Saksonię do Czech. Aukcja sił Rzeczypospolitej, jeżeli miała na-
stąpić, to musiała zaraz wyjść na użytek Wettynów i koalicji; w oczach ludzi
pokroju Poniatowskiego takie użycie wojsk polskich przy boku Austriaków,
Sasów i może Rosjan, ze wszelkimi widokami zwycięstwa, stanowiło samo
przez się wybitną korzyść. Inaczej patrzyli na sprawę Potoccy, [Jan] Tarło,
Jabłonowscyl2 i spółka. Republikanci może by i pozwolili na zbrojenia, gdy-
by wiedzieli, że na tym zyska władza hetmańska, a nie ucierpi łaskawy pro-
tektor Prusak; ale tak, jak rzeczy stanęły, Potoccy wbrew najsolenniejszym
obietnicom postanowili razem z aliansem cesarskim pogrzebać reformę i sejm.
Z drugiej strony Fryderyk, doskonale powiadomiony o planach Bruhla i Czar-
toryskich, zdwoił zabiegi, aby niebezpieczeństwo odparować. Rosja przestała
go słuchać: on wtedy jedną ręką częstował koroną polską Franciszka Salezego
Potockiego albo też Tarłę, drugą podsuwał Brahlowi tytuł książęcy, Guarinie-
mu kapelusz kardynalski (oczywiście z poręki Francuzów), a samemu Augu-
stowi, oprócz zysków w Niemczech, zwiększenie władzy w Rzeczypospolitej,
wszystko w razie odstąpienia Sasów od koalicji. Oczywiście wszystko to żadnego
nie zrobiło wrażenia.
Na sejm do Grodna zjechali obcy dyplomaci w wyborowym komplecie:
Rosję reprezentowali Kayserling i Michał Bestużew, brat kanclerza [Aleksego
Bestużewa-Riumina], Austrię [Mikołaj Józef, książę] Esterhazy i [Franciszek
Wilhelm] Kinnern, Anglię - czynny i z Familią zestosunkowany [Tomasz]
Villiers, Prusy - [Karol] Hoffmann i poseł nadzwyczajny [Jan] Wallendrodt,
Francję - pierwszy po bezkrólewiu ambasador w Rzeczpospolitej [Alfons
Maria de] Saint-Severin. Ten wyćwiczony w szwedzkich intrygach sejmo-
wych podżegacz przywiózł na sejm kiesę dukatów, dużo pięknych słówek i du-
żo uroku, jaki zawsze, a zwłaszcza wówczas, otaczał u nas posłów francuskich.
5 października podniósł laskę nowy marszałek Tadeusz Ogiński, były konfe-
derat dzikowski. Nad mowami senatorów górowały powagą i gruntownością
głosy [Mikołaja] Podoskiego i kanclerza [Andrzeja Stanisława] Załuskiego.
Wszystko szło gładko i w plenum, i na posiedzeniach prowincjonalnych Wiel-
kopolski oraz Litwy, tylko Małopolanie zawiśli na haku koekwacji podatków
i zakłócali jedność zgromadzenia. Naprawdę oprócz tego szkopułu istniał inny,
natury partyjnej: oto dwór, korzystając z wakansu skarbu koronnego posta-
nowił dać go [Karolowi Odrowążowi] Sedlnickiemu, protegowanemu Potoc-
kich, ale przedtem jeszcze ustanowić przy nim komisję, która by większością
lz Autor ma tu na myśli Stanisława Wincentego, wojewodę rawskiego i Jana
Kajetana, starostę czehryńskiego.
568
głosów uehwalała wszystkie rozporządzenia; otóż opisany w ten sposób pod-
skarbi nie miałby ani zysków ubocznych z publicznego grosza, ani też nie
mógłby paraliżować polityki wojennej dworu.
Wiedziano w otoczeniu królewskim, że Tarło po nocach spiskuje z Prusaka-
mi; on sam, przyciśnięty do muru przez Augusta, wyznał, że mu ofiarowywa-
no koronę. AIe któż mógł dociec, jakimi kanałami toczą się jeszcze intrygi
Saint-Severina i Wallendrodta? Chcąc wszędzie trafić i wszystkie miny unie-
szkodliwić, Bruhl namówił kilku posłów, aby poszli do Prusaków i podjęli się
zepsucia sejmu. W ehwili, kiedy znany krzykacz "patriotyczny", Adam Mała-
', chowski, stanowczo uparł się przy oddaniu podskarbstwa przed reformą one-
goż, poseł [Józef] Wilczewski rzucił nagle kiesę z dukatami na stół marszał-
', kowski, wołając, że jego i innych Prusacy starali się przekupić. Owi inni miI-
czeli, więc żałujący za grzechy oskarżyciel sam ich wymienił dziewięciu, w tej
Iiczbie paru niewinnych, którzy właśnie mieli śledzić obce machinacje. Straszny
zgiełk był odpowiedzią na to oskarźenie. Zdrajcy wraz z całą opozycją, wie-
dząe, że Wilczewski nie potrafi niczego dowieść czarno na białym, żądali odda-
i nia go pod sąd; posłowie Fryderyka żądali satysfakcji, wszelka praca nad re-
i formą ustała, a czas upływał. Skończyło się na tym, że Wilczewski dla ocalenia
; sejmu musiał zdrajców przeprosić, a kreatury Potockich jednak dobiły drga-
jące w konwulsjach, śmiertelnie chore zgromadzenie (19 listopada). Zwycię-
i stwo kosztowało Francję 40000 talarów, Prusy -15000 dukatów; główny je-
go sprawca, Antoni Potocki, za 4000 dukatów "ocalił Prusy, dogodził Francji,
wystrychnął Austrię, Rosję i Anglię, poniżył dwór saski, a mimochodem wde-
ptał w błoto dźwigającą się do lepszego życia Polskę".
Jak odczuli tę Iukę Czartoryscy i ich współpracownicy, niechaj wyrazi wła-
snymi słowami uniwersał na sejmiki relacyjne wydany z kancelarii Załuskie-
i go po sejmie: "Nocne duchy okropną ciemność na całe królestwo sprowadzi-
ły [...j. I poszedł znów, żal się Boże, odgłos nie tylko po całej Europie, ale
' i w dalszych częściach świata, że się zjeżdżamy dla zwyczaju, nie dla skutku,
i na parady, nie na rady, na emulacje, nie na konsultacje, na powitanie, nie dla
ojczyzny ratowania, że wyjeżdżając z domów, wprzód zgoła myślimy, jak
I sejm rwać, niż jak go utrzymać, jak swoje imprezy wysławić, choćby ojczyznę
"
wywrócić i obalić.
15. Wahania (1745-1746)
Czego głównie żądali Czartoryscy od Brahla, lecz żądali daremnie, to wy-
trwałości i planowości w działaniu. Gdyby od nich wszystko zależało, król
całym naciskiem swej prerogatywy popierałby ludzi zasłużonych, a gniótłby
szkodników, trzymając się przy tym na zewnątrz jednej linii politycznej. Lata
1745-I 746 przyniosły pod tym względem Familii dotkliwy zawód. Jeszcze
8 stycznia 1745 r. podpisano w Warszawie traktat poczwórnego przymierza
między Austrią, Anglią, Holandią i Saksonią, którego jeden z tajnych arty-
kułów zapowiadał poparcie zbawiennych dążeń Augusta III do zaprowadzenia
w Polsce takich zmian, które by ją uczyniły pożyteczniejszą dla sprzymierzeń-
ców "bez ujmy dla praw i konstytucji tego królestwa". Ażeby zachęcić Rosję
do udziału w tym sojuszu, ofiarowano jej ze wspólnej zdobyczy na Frydery-
569
ku II Prusy Wschodnie do zamiany na niektóre wschodnie województwa Rze-
czypospolitej: taka była ówczesna polityka [Aleksego] Bestużewa, a czy owa
zamiana nie wypadłaby dla nas zbyt kosztownie, to zależało, rzecz prosta, od
naszej gotowości zbrojnej. Dotąd w każdym razie zasadnicza orientacja poli-
tyki wettyńskiej pozostała ta sama i można by było coś na niej budować.
Raptem August III zachwiał się mocno w wierności wobec dworów cesarskich,
kiedy mu Francja po śmierci Karola VII (20 stycznia 1745) błysnęła złotem
korony cesarskiej. Zaraz zrodziły się projekty osadzenia kogoś innego w Pol-
sce, jeżeli August przeniesie się na tron Rzeszy; niektórzy republikanci goto-
wi byli wezwać na tron polski Fryderyka II, inni pomyśleli o Leszczyńskim,
jeszcze inni od roku szukali kandydata w Wersalu. Tutaj początek intrygi,
znanej pod nazwą "tajemnicy królewskiej" (le secret du Roi), którą Lud-
wik XV, nie mający siły, by narzucić swą wolę ministrom, snuł za ich pleca-
mi za pomocą rozsyłania tajnych agentów albo dawania dyplomatom urzędo-
wym prywatnych zleceń, niezgodnych z ministerialnymi. Jądrem "sekretu"-
następstwo po Auguście III, pierwszym kandydatem książę [Ludwik Franci-
szek] Conti, wnuk niefortunnego elekta z 1697 r., a inicjatorem całego przed-
sięwzięcia, o ile wiadomo, Andrzej Mokronowski, którego część patriotów wy-
słała w 1744 r. do Ludwika. Zważywszy, że Conti należał do czołowych we
Francji wolnomularzy, a Mokronowski stanie z czasem na czele polskiego
Wielkiego Wschodu, godzi się dopatrywać w całym "sekrecie" pewnego pod-
kładu masońskiego.
Ostatecznie August III odrzucił pokusę, dotrzymał sojuszu Marii Tere-
sie i przypłacił to nowym zniszczeniem Saksonii przez Fryderyka. Pokój
drezdeński (25 grudnia 1745) zakończył wojny śląskie, przez co wartość
Rzeczypospolitej jako sojuszniczki Austrii znacznie zmalała. Tymczasem
chaos w stosunkach polskich się pogarszał. Zacny Jędrzej Załuski próbo-
wał z pomocą Michała Radziwiłła przejednać naczelną komendę Potockich,
książęta proponowali im wprost najściślejsze porozumienie (w listopadzie
1745) - na próżno. Przez taką prostą ugodę Familia zyskałaby tylko na
znaczeniu, a w każdym razie nie dałaby się zepchnąć w cień. Potoccy
zaś przypisywali sobie w województwach wpływy olbrzymie, odwrotnie
proporcjonalne do liczby ich posłów na sejmie, zwykle dość nikłej. Dla-
tego wojewoda bełski, przybywszy do Drezna w lutym 1746 r., po cichu
przeciwstawił planom Załuskiego inny sposób zjednoczenia umysłów przez
dwie konfederacje, dworską i patriotyczną, z których druga, kierowana
przez mężów zaufania dworu, we właściwej chwili złączy się z przeciw-
nikami. Najbardziej podejrzane było w planie Potockiego to, że obie strony
miały wezwać obcej pomocy - jedni Moskwy, drudzy Prus; ta okoliczność,
należycie zdemaskowana i oświetlona przez Załuskiego, zbudziła w Bruhlu
bardzo naturalne wątpliwości i udaremniła machiavelistyczny plan pana
wojewody, najwidoczniej zmierzający do zawichrzenia Rzeczypospolitej i znisz-
czenia Familii.
Nowe wahania spowodowała w Dreźnie w r. 1746 dyplomacja francuska.
Jak wiemy, wśród "patriotów" byli ludzie o europejskich głowach, rozumie-
jąey potrzebę zmiany ustroju Rzeczypospolitej; niektórzy z nich szli tak dale-
ko, że w 1746 r. przyznawali się przed rządem francuskim do zamiaru znie-
sienia "wolnego nie pozwalam" i ustanowienia w Polsce monarchii dziedzicz-
nej, najlepiej pod Karolem Edwardem Stuartem, wygnanym pretendentem
570
! angielskim. Minister Argensonl3 takich nauk nie potrzebował: rozumiał on do-
i skonale, że Polska przy obecnym ustroju rozwijać się nie może; stąd wnio-
sek, że Francja powinna przeciągnąć Augusta III na swoją stronę i uczciwie,
za zgodą Prus, pomóc mu do wzmocnienia monarchii. Jak było do przewidze-
; nia, Fryderyk zgody na to nie dał, co jednak nie przeszkodziło Ludwiko-
; wi XV zawrzeć z Saksonią traktat subsydiowy (21 kwietnia 1746 r.) i ożenić
delfinal4 z królewną polską Marią Józefą (w lutym 1747 r.). Nie wynikło stąd
nic prócz bałamuctwa: ambasador [Hiacynt Galeans] Des Issarts powiózł do
; Warszawy (6 sierpnia 1746 r.) instrukcję pełną miłych upewnień i wynurzeń
I dla dynastii, a rezydent (zarazem agent sekretny) [Ludwik Adrian del] Castera
; śpieszył tamże usypiać polską nieufność ku Prusom i zagrzewać Polaków do
wytrwałej obrony starodawnych swobód.
16. Dalsza walka o naprawę Rzeczypospolitej (1746-1748)
Jako sprzymierzeniec Francji, August III, tj. właściwie Bruhl, uznał za sto-
sowne wyciągnąć ku Potockim łaskawą dłoń. Przed sejmem warszawskim
1746 r. wyłatano zgodę między Tarłą i Familią, laskę poselską obiecano Anto-
niemu Lubomirskiemu, staroście kazimierskiemu, jednemu z wodzów obstruk-
eji na poprzednim zgromadzeniu; od wojewody bełskiego wzięto nowy zasób
solennych przyrzeczeń. Czartoryscy przewidywali, że taka miękkość rozzu-
chwali tylko warchołów, więc otwarcie oświadczyli Bruhlowi, że o tyle tylko
będą pracowali nad sejmem, o ile republikanci szczerze poprą na nim program
dworski, przez co należało rozumieć aukcję wojska i nierozłącznie z nią zwią-
zane przymierze polsko-austriacko-rosyjskie; właśnie 2 czerwca tegoż roku
dwory cesarskie związały się były nowym sojuszem z tajną klauzulą zabezpie-
czającą nietykalność Rzeczypospolitej od strony Prus; Saksonię i Polskę mia-
no zaprosić do akcesu. Jeszcze nas uważano za wartościowych sprzymierzeń-
ców, jeszcze nie za późno było myśleć o ratunku... A jednak stało się, co prze-
powiadała Familia: kiedy Lubomirski na czele jednego skrzydła republikan-
tów gospodarował w izbie i pięknie perorował o zbawieniu ojczyzny, Antoni
Potocki ze swymi wspólnikami brał znów pruskie talary na koszty udaremnie-
nia obrad. Mówiono o tym sejmie, że się rozbił o świece, które wbrew opozycji
chciano wnieść ostatniego dnia do sali posiedzeń; naprawdę na nim to rozgo-
rzała zabójcza kłótnia między województwami o zrównanie podatków i żadne
ze stronnictw nie użyło całego wpływu, aby samolubom kresowym wpoić jakie
takie poczucie słuszności.
Dwór poniewczasie spostrzegł, że ze stronnictwem, którego prawica nie wie,
co czyni lewica, nie warto wchodzić w zobowiązania i odtąd polegał wyłącznie
na Czartoryskich. Potęga książąt doszła wówczas do szczytu: w dobrej zgodzie
z Radziwiłłami, Rzewuskimi, kanclerzem [Janem] Małachowskim (następcą Za-
łuskiego, który w 1746 r. przeniósł się na biskupstwo krakowskie) Familia
13 Rene Louis de Voyer de Paulmy, markiz d'Argenson (1694-1757), polityk fran-
cuski, którego zasługą było doprowadzenie do traktatu subsydiowego, zawartego
21 kwietnia 1746 r. z Augustem III.
14 Ludwika, syna Ludwika XV i Marii Leszczyńskiej, delfina Francji (1729-1765).
571
rozdawała wakanse, fundowała trybunały, co do rozpaczy doprowadzało re-
publikantów. Z tej rozpaczy Ięgły się takie pomysły, jak projekt Mokronow-
skiego względem utworzenia legu polskiej pod sztandarami Francji na do-
wolny użytek tejże przeciwko Austrii lub Anglu w wojnie sukcesyjnej au-
striackiej (1747) albo jak nieśmiertelne papierowe spiski powstańcze Antonie-
go Potockiego, zawsze obliczone na fikcyjną pomoc francuską, pruską, szwedz-
ką i turecką. Gdybyż przynajmniej ten duch nieposkromiony wodzów partu
udzielał się podkomendnym, gdyby gromki frazes rozpalał w nich popęd do
czynów, a nie tylko coraz głębszą niechęć do przeciwnego obozu! Może by
chociaż na sejmikach uczucie patriotyczne podpowiedziało drobnej szlachcie
ten morał, którego w żaden sposób nie umieli wykrzesać prowodyrzy: że nie
dość gadać i krzyczeć, trzeba płacić i zbroić, póki czas! Rzeczywistość świad-
czyła o czymś odwrotnym.
Kiedy w 1748 r. wojsko rosyjskie przemaszerowało przez Polskę do Nie-
miec, aby wymusić na Francji uznanie sukcesji austriackiej, sypnęło się dużo
senatorskich protestów, ale szeroki ogół nie ruszył palcem. Familia spróbowa-
ła wyzyskać przykre wrażenie tej kompromitacji i zachęcić ogół do konty-
nuowania prac, ciągnących się już od 10 lat. Na sejm 1748 r. (30 września-
- 9 listopada) zawczasu ochrzczony mianem sejmu boni ordinis 15 wniosła ona
projekt już nie aktualnej aukcji wojska, lecz tylko plan zlustrowania możli-
wych dochodów Rzeczypospolitej przez wielką komisję ekonomiczną. Taka
lustracja na dziś otworzyłaby przynajmniej oczy narodowi i pouczyłaby każ-
dego obywatela, co powinien poświęcić dla sprawy publicznej, a na jutro
umożliwiłaby szybkie, w pół roku, wystawienie armii. Coraz trudniej było usy-
piać zazdrosną czujność sąsiadów: nie mówiąc już o Prusach i Francji, Michał
Bestużew też podejrzliwie śledził prace odnowicielskie Familu, trzymając
w pogotowiu brzęczącą truciznę i nadstawiając ucha takim synom ciemności,jak
ów hetman [Michał Kazimierz] Radziwiłł Rybeńko, co właśnie podczas sejmu
1748 r. denuncjował przed nim zamachy Czartoryskich na liberum veto. Nie
zrażeni niczym książęta z wielkim rozpędem pokierowali obradami izby. Minęło
6 tygodni męczącej, iście syzyfowej pracy, przebrzmiały serdeczne zaklęcia
marszałka [Wojciecha] Siemieńskiego, rozumne mowy takich pracowników,jak
ojciec i syn Podoscy 16, Kazimierz Poniatowski, Józef Pułaski, i znów brutalna,
ślepa obstrukcja różnych Czarneckichl , Chojeckichls strawiła cenny czas,
a Marian Potocki zamknął usta wszystkim stanom Rzeczypospolitej. I jakże tu
nie przytoczyćjeszcze raz opinu [Andrzeja] Załuskiego, że "nigdy sposobniejszej
nie było pory do utrzymania tak potrzebnego sejmu dla dobra ojczyzny i dla
honoru narodu [...]. Ale to wszystko w ludziach, samą zuchwałą rządzących się
namiętnością, żadnej nie znalazło uwagi, i owszem [...] własną ojczyznę, wyrodne
dzieci, okrutną zabijali ręką. Nie dziw jednak, że się im udało, że doszli do celu
przedsięwzięcia swego, łatwiej albowiemjest zrujnować dom aniżeli go wystawić,
i prędzej się zdrowie zepsuje aniżeli naprawi".
15 (łac.) (sejm) dobrego porządku.
16 Zapewne byli to: Mikołaj, wojewoda płocki i Karol, podkomorzy rożański.
1 Jan Antoni Czarnecki, starosta pokutyński, sędzia wojskowy hetmana wiel-
kiego litewskiego Michała Kazimierza Radziwiłła.
1 s Autor ma tu na myśli przede wszystkim sędziego grodzkiego liwskiego, Franciszka
Kazimierza Chojeckiego.
572
Rozdzial XX Ii
Przesilenie wewnętrzne
1. Orgia partyjności
Et apparuit super parietem digitus scribens 19 - tymi słowami proroka Daniela
groził senatorom i posłom przed sejmem 1746 r. kaznodzieja ksiądz [Antoni)
Wołłowicz. A wojewoda [płocki, Mikołaj] Podoski po sejmie boni ordinis ude-
rzył w senacie jakby w dzwon alarmowy: Venit summa dies et ineluctabile
fatum!2o Takich przepowiedni słychać było z pewnością dziesiątki, lecz brakło
uszu do słuchania. Zagłuszała wszystko partyjność tępa, zacietrzewiona, wyuz-
dana, partyjność owczywiście sui generis, nie na modłę demokratyczno-nowo-
czesną, lecz właśnie taka, na jaką stać było dobę saską. Że ludzie sposobili się
do wspólnych działań w organizacji stronniczej, że rozmaicie pojmowali dobro
pospolite, to było rzeczą aż nadto naturalną, poniekąd nawet usprawiedliwio-
ną. Ale że w przejawach życia politycznego było tak mało pierwiastka etyczne-
go, że tak mało cnoty i rozumu żądano od przywódców, że się tak ślepo, nie
pytając o zasady i programy, oddawano pod ich rozkazy, to już stanowiło
smutny znak czasu i ponurą zapowiedź przyszłości. Jedyną zasadą grupowania
się stronnictw był i pozostawał stosunek do zagranicy, tj. do jednej z walczą-
cych koalicji; jedynymi ludźmi, którzy wytwarzali i dyktowali taktykę tysią-
com sejmikowiczów, byli zakonspirowani, przed nikim nie odpowiedzialni
magnaci. Karność i solidarność partii wspierała się nie na przekonaniach, bo
o nich najmniej się mówiło, lecz niemal wyłącznie na protekcji, na szykanach
trybunalskich, na wdzięczności za dobrodziejstwa. Walka partyjna, jak i każda
inna, miewa tę stronę dodatnią, że przyczynia się do doboru sił tęższych i wy-
wołuje rywalizację ku lepszemu; lecz do tego potrzebny jest pewien poziom
rozumu i obywatelskich uczuć w społeczeństwie, jakiego epoka augustowska
nie znała. Nie widać, aby ktokolwiek wówczas chlubił się tym, że pragnie
postępu lub wzmocnienia rządu; bożyszczem sejmików była po dawnemu wol-
ność, a ideałem obyczaje i ustawy przodków. Kto szukał dróg ku lepszej
przyszłości, a wiemy, że takich był znaczny zastęp, szedł ukradkiem i zacie-
rał za sobą ślady; tym się tłumaczy ciekawy fakt, że opinia ówczesna nie za-
pamiętała ani zasług, ani win statystów tej epoki. Po każdym zmarnowanym
sejmie "ci sami, którzy tak srogie popełnili zabójstwo, wstydu w oczach nie
mając, cieszą się jeszcze i chlubią z tego, jakby sobie na dobrą zasłużyli sławę
i z największego ojczyznę wybawili nieszczęścia". Tryumfowało zło, nie było
na kim się oprzeć ani gdzie szukać na zło potępienia i pomsty. Czartoryscy
stawali przed opinią jako gwałciciele wolności, bo pracowali nad reformą,
i jako wrogowie równości, bo według słów przeciwników śmieli rozkazywać
całej Rzeczypospolitej, tj. reszcie arystokracji, stanowiąc ledwo jej dziesiątą
część. Tracili mir wśród szlachty nie dlatego, że współdziałali w niektórych
sprawach z Rosją (albowiem do Petersburga kołatali, tylko bez powodzenia,
również Potoccy, Tarłowie, Radziwiłłowie), lecz głównie dlatego, że ciągnęli
naród wzwyż, do wysiłków i poświęceń. Żebyż przynajmniej dla późniejszych
19 (łac.) i ukazał się nad ścianą (murem) piszący palec.
2o (łac.) nadszedł sądny dzień i nieunikniony los (nieuniknione przeznaczenie).
573
wieków pozostało o ich pracy wdzięczne wspomnienie! Nic z tego, pamiętnika-
rze XVIII w., tacy jak Kitowiczzl i Matuszewiczz2, okryli grubą warstwą
obmowy sejmy Augusta III i dopiero dziś historia krytyczna wydobywa spod
tego rumowiska odłamy prawdy.
2. Trybunał ofarą walki
Jakakolwiek zresztą różnica moralna istniała między czynami Familii i jej
nieprzyjaciół, obustronna taktyka powszechna obniżała okropnie poziom oby-
czajowy społeczeństwa. Żadna strona nie dbała należycie o oświecenie i uszla-
chetnienie przeciętnego obywatela; każda w dążeniu do władzy, dla chwilo-
wego sukcesu, deptała resztki ładu państwowego. Sądownictwo i szczątki ad-
ministracji stawały się narzędziami stronnictw. Ginęło poczucie prawa, nie
pogłgbiała się świadomość polityczna, nie wyrabiały się charaktery. Nie dziw,
że i skutki marnej metody przedstawiały się marnie. Nie byliby Czartoryscy
dziećmi swojej epoki, gdyby nie ulegali właściwym jej namiętnościom i myl-
nym rachubom. Jeden taki błąd wywołał duże zgorszenie w 1748 r.: Familia
wyrobiła Bruhlowi w trybunale fałszywy wywód polskiego szlachectwa. Wi-
docznie łatwiej było gardzić faworytem i unikać z nim węzłów powinowactwa
niż odmówić takiej przysługi w trybunale. Złe wrażenie tego kroku wyzyskali
ruchliwi działacze republikańscy Piotr Sapieha i Antoni Potocki; doprowa-
dzili oni do rozbicia reasumpcji trybunału w Piotrkowie (1749) i odnieśli
zwycięstwo na paru reasumpcjach następnych.
Tak podrażniwszy opinię, nie przytwierdziła jednak Familia do siebie Bruhla.
I Augustowi, i jego ministrowi ciążyła konsekwentna, imperatywna gospo-
darka książąt w dziedzinie łaski monarszej. Oni przedstawiali kandydatów,
których uważali za najgodniejszych, a Bruhl wolał sprzedawać wakanse więcej
dającym. Tę chętkę podpatrzył w nim i począł rozwijać Jerzy Mniszech, mar-
szałek nadworny koronny, szwagier Józefa Potockiego, a od 1748 r. mąż od-
trąconej przez Poniatowskich Amelii Bruhlówny. Długo i mozolnie krzątał
się marszałek nad pogodzeniem Pilawitów z dworem, aż wreszcie rozbicie try-
bunału pozwoliło mu podnieść głos adwokacki. Pewną winę w tym rozbiciu
ponosili i Czartoryscy, Mniszech więc postarał się przekonać dwór, że oni
wszystkiemu są winni.
Aby ratować wymiar sprawiedliwości w Rzeczypospolitej, król zwołał na
sierpień 1750 r. sejm nadzwyczajny do Warszawy, li tylko dla naprawy są-
downictwa, jakkolwiek nie zbywało kołom dworskim na chęci przeprowadze-
nia przy tej okazji niektórych śmielszych reform. Właśnie w 1749 r. sondo-
wano dwór wiedeński o zgodę na zniesienie "wolnego nie pozwalam", co
prawda z najgorszym skutkiem. Maria Teresa zaoponowała niby dlatego, że-
by nie dawać Fryderykowi pretekstu do wywołania w Polsce i Europie za-
mieszek, ale w gruncie rzeczy po prostu sama cesarzowa życzyła sobie dalszej
21 Jędrzej Kitowicz był autorem znanego Opisu obyczajów i zwyczajów za pano-
wania Augusta III, wyd.1, Poznań 1840-1841.
22 Marein Matuszewicz (1714-1773) był autorem Pamiętnika kasztelana brzesko-
-litewskiego 1714-1765, t.1-4, Warszawa 1876.
574
anarchii w Rzeczypospolitej. Potoccy przed sejmem postawili na ostrzu miecza
kwestię rozdawnictwa wakansów, a nie uzyskawszy żadnych rękojmi, posta-
nowili rozbić obrady. Chwycili się pozoru, że w izbie poselskiej zasiada se-
nator, Wacław Rzewuski, jak gdyby wśród stanu szlacheckiego nie było god-
nych kandydatów do laski! Rzeczywiście, Rzewuski po zrezygnowaniu z wo-
jewództwa podolskiego był przeznaczony do laski nie tylko na sejmie, ale
i w projektowanej przy majestacie konfederacji. To podejrzenie wystarczyło
dla Potockich, aby zatamować obrady (przez posła [Antoniego] Wydżgę)
jeszcze przed obiorem marszałka, a odwagi dodał im poseł pruski [Ernest
Voss] pokątną zapowiedzią, że w razie pogwałcenia wolności wojska Fryde-
ryka II ruszą na Warszawę.
Ostatnia porażka - szósta z kolei - złamała wytrwałość Bruhla. Z ro-
kiem 1750 kończy się właściwie rola Czartoryskich jako kierowników polityki
Augustowej w Polsce. Aukcja wojska, przymierza z przyjaznymi dworami, na-
prawa trybunałów, podźwignięcie miast, otwarcie mennicy i gór olkuskich,
stają się nadal czczym frazesem królewskich uniwersałów. Ten lub ów sejmik,
podolski czy kijowski, nie mogąe się doczekać szeroko zakrojonej reformy
wojskowej, przeprowadzi u siebie małą aukcję w postaci milicji dla obrony
przed hajdamakami (1753-1757), ale w oczach dworu sejmy mają już jedno
tylko ważne zadanie - uregulować następstwo tronu w duchu dynastycznym.
3. Zabiegi sukcesyjne Wettynów
Rozpoczęły się, o ile wiadomo, wkrótce po bezkrólewiu i co najmniej od
tejże chwili były zwalczane z różnych stron. Przybrały one nieco inny kie-
runek i zapanowały nad polityką Bruhla w miarę dorastania młodszych kró-
lewiczów, Ksawerego (ur. 25 sierpnia 1730 r.) i Karola (ur. 13 lipca 1733 r.).
Ponieważ najstarszy, Fryderyk Chrystian (ur. 5 września 1722 r.), nie rokował
długiego życia, pod koniec 1750 r. wśród dyplomatów saskich zrodziła się
myśl zapewnienia następstwa tronu za życia Augusta księciu Ksaweremu,
przy równoczesnym zadzierzgnięciu podwójnych węzłów małżeńskich między
domami saskim i austriackim w osobie Ksawerego i jednej z królewien. Zda-
wało się, że dwór drezdeński, już będąc spowinowacony z Habsburgami, Wit-
telsbachami, Bourbonami francuskimi, hiszpańskimi i neapolitańskimi, a za-
przyjaźniony z przemożną Rosją, pokieruje następstwem tronu wbrew woli
Prus. Aby pozyskać nadto Anglię i oddziałać przez nią na Rosję, a potem
przez Anglię i Rosję narzucić Austru owe podwójne śluby, Bruhl, po wygaś-
nięciu traktatu z Francją, związał się podobnym aliansem z Anglią (13 wrze-
śnia 1751). Rachuba ta jednak zawiodła i nie przyniosła Sasom nic prócz za-
siłków pieniężnych na utrzymanie dworu. Maria Teresa odrzuciła z punktu
swaty saskie i nastroiła niechętnie również doradców carowej Elżbiety nie
tylko wobec dążeń dynastycznych Wettynów, ale i wobec wszelkich śmiel-
szych poczynań reformatorskich w Polsce. Takiej nieżyczliwości nie spodzie-
wał się po cesarzowej Bruhl. Od początku 1752 r. przygotowywał on grunt
dla elekcji vivente rege wśród panów polskich. Najwcześniej wtajemniczeni
zostali, rzecz znamienna nie Czartoryscy, lecz [Jerzy August] Mniszech i ksiądz
podkanclerzy [Michał] Wodzicki. Oni to układali na tegoroczny sejm gro-
575
dzieński sposoby przeprowadzenia planu bądź w drodze uchylenia liberum
veto (zupełnie jak pierwotnie, przed 1661 r. za Jana Kazimierza), bądź bez-
pośrednio przez nagły nacisk dyplomatyczno-korupcyjny przychylnych mo-
carstw. Czartoryscy śledzili płytką robotę dworu nieufnie, ale jeszcze nie
wrogo. Daleko im jeszcze było do wystawiania własnej kandydatury, więc
chociaż uważali wszystkich królewiczów za ludzi niewielkiej wartości, nie-
mniej, dla uniknięcia ciężkich po śmierci Augusta wstrząśnień, książęta
w czerwcu tegoż roku ofiarowali dworowi swą pomoc, oczywiście w nadziei,
że przy następnym panującym zachowają dotychczasowy swój wpływ. Jako
rękojmi tego zażądali oddania podkanclerstwa litewskiego, po awansie Mi-
chała Czartoryskiego na pieczęć wielką, zięciowi tegoż, Michałowi Sapieże,
a uczynili to w formie niezwykle twardej, z pogróżką, że w przeciwnym razie
nie dopuszczą nawet do obioru marszałka sejmowego i dwór będzie musiał
wkrótce odbywać nową trzęsącą podróż do Grodna. Argument poskutkował,
ale pewno nie podniósł w oczach dworu powagi moralnej książąt, którzy do-
tąd nie współzawodniczyli z przeciwnikami w szkodnictwie sejmowym. Łatwo
przewidzieć, jaki los czekał po tych niezręcznych przygotowaniach-
4. Sejm grodzieński 1752 r.
Dwór go traktował obojętnie, jako zło konieczne, Czartoryscy jako próbę
z góry poronioną; "patrioci" przeciwnie, choć osieroceni przez śmierć Józefa
Potockiego (19 maja 1751), Jana Tarły (5 stycznia 1750) i Jana Fryderyka
Sapiehy (5 lipca 1751), nosili głowy wcale wysoko, zwłaszcza gdy wiedzieli,
że im Mniszech w nagrodę za tyle zepsutych sejmów zamawia łaski u króla
i Brahla, a nowy hetman Jan Klemens Branicki, jakkolwiek żonaty z Izabelą
Poniatowską (1749), wstępuje w ślady poprzednika. Wojewoda bełski [Antoni
Michał Potocki] z pomocą Piotra Sapiehy (teraz już wojewody smoleńskiego)
zaalarmował Francję, Prusy i Turcję pogłoską, jakoby dwory cesarskie chciały
jeszcze i na tym sejmie wciągnąć Polskę do swego przymierza i narzucić jej
księcia Karola Lotaryńskiego na następcę tronu. Z Paryża przybiegł na ratu-
nek zagrożonych rzekomo swobód nowy ambasador, hrabia Karol Broglie, za-
razem piastun tajnych zleceń Ludwika XV dotyczących, jak wiemy, kandyda-
tury Contiego. Powtórzyła się zwykła historia: podkopane intrygą francuską
i pruską, bacznie śledzone przez posła rosyjskiego [Henryka] Grossa, słabo
poparte przez Czartoryskich i ich przyjaciela, Anglika [Karola] Williamsa,
zgromadzenie utknęło zaraz po wysłuchaniu wotów senatorskich. Posłowie
bracławscy [Stanisław] Świdziński i [Franciszek] Chojecki zatamowali czyn-
ności całą litanią zażaleń, a 24 października [Kazimierz] Morski, poseł so-
chaczewski, nasadzony przez bezecnego podskarbiego Sedlnickiego, zerwał ob-
rady. Najprawdopodobniej podskarbi, przyciśnięty nie po raz pierwszy przez
deputację obrachunkową sejmu, zapłacił mu za tę przysługę z funduszów
skarbowych, nie licząc tego, co z francusko-pruskiej kieszeni dodał Antoni
Potocki.
Nowa klęska publiczna wywołała odruch zgrozy po stronie dawnych lojali-
stów. Czartoryscy, [Andrzej] Załuski, [Mikołaj] Podoski spróbowali ogłosić
manifest wiernopoddańczy piętnujący czyn Morskiego: może by kraj nabrał
576
otuchy, widząc w senacie przewagę żywiołów ładu i pracy? Rzecz była już
na dobrej drodze, bo nawet chwiejny Branicki położył swe nazwisko pod
odezwą, kiedy nagle faworyt hetmański, generał Mokronowski, porwał skrypt
i wmówił swemu szefowi, że tam kryje się niebezpieczny zamach na wolność.
Groźny papier poszedł do pieca ku wielkiej radości republikanów, a wraz
z nim spłonęło ostatnie ogniwo, jakie jeszcze miało połączyć przy warsztacie
pozytywnej pracy Familię i dom wettyński.
5. Sprawa ostrogska
I tym razem, jakby przez wdzięczność za zerwanie sejmu, Bruhl zaczął oka-
zywać niezwykłe względy Brogliemu oraz republikanom. Widoczne było, że
harmonia między dworem i Potockimi, niemożliwa do osiągnięeia póki jedna
i druga strona aspirowała do własnej polityki zewnętrznej i służąc wyższym
celom rozmaicie traktowała sprawy domowe, przestawała być niepodobień-
stwem z chwilą, gdy przeciwnicy odłożą w kąt swoje idee i po prostu podzielą
sig władzą wydartą Czartoryskim. [Jerzemu) Mniszchowi takie pozory har-
monii wystarczyły, więc parł do ugody całą siłą. Jeszcze jeden rok trudnej
na pokojach dworskich rywalizacji z zięciem premiera23 i książęta chwytają
się desperackiego środka ratunku: wciągają część "patriotów" we wspólny,
niezupełnie czysty interes, znany pod nazwą transakcji kolbuszowskiej (7 grud-
nia 1753 r.). Manewr polegał na tym, że namówiono rozpustnego posiadacza
ordynacji ostrogskiej, Janusza Sanguszkę, aby rozdał poszczególne majątki
różnym prywatnym wierzycielom. Wśród tych ostatnich obok Augusta Czarto-
ryskiego i jego zięcia, Stanisława Lubomirskiego, strażnika koronnego, znaleźli
się tak wybitni "patrioci", jak dwaj Antoniowie Lubomirscy (wojewoda lubel-
ski i starosta kazimierski), Franciszek Salezy Potocki, Adam Małachowski,
Józef Aleksander Jabłonowski, Piotr i Ignacy Sapiehowie. Ogółem z 21 miast
i 568 wsi przywłaszczyli sobie: Jan Małachowski - Międzyrzecz i połowę
Ostroga, różni Lubomirscy, w liczbie sześciu - Dubno, Cudnów, Miropol, Kul-
czyny, Pików, Wilsk, Jazowsko, Stepań, Deraźnię, Konstantynów (tym po-
dzielili się strażnik Lubomirski z Augustem Czartoryskim); w dom Sapiehów
weszły Krasiłów i Bazalia, w dom Potockich - Lutowież i Łokacze, Jabłonow-
skich - Sulżyńce itd. Solidarność republikanckiego obozu zdawała się roz-
bita, wielki plan Mniszcha - co najmniej spaczony w wykonaniu.
Wnet jednak sprawa w innym ukazała się świetle. W całej Rzeczypospoli-
tej podniósł się krzyk na transakcję kolbuszowską jako na akt nielegalny i nie-
patriotyczny. Trudno było uwierzyć obietnicom donatariuszy sanguszowskich,
że utrzymają nadal, w duchu wymagań statutu, 600 żołnierzy milicji ordynac-
kiej na potrzebę publiczną, a jeszcze trudniej pogodzić ich chciwość z inte-
resami szlachty-dożywotników, która dotąd, niby to służąc wojskowo, dzier-
żyła w swych rękach dobra ostrogskie. Najgłośniej wołali o pomstę hetmani
koronni, Jan Klemens Branicki i Wacław Rzewuski. Znany generał Mokro-
nowski, zapobiegając rzeczywistemu rozdrapaniu dóbr, opanował główną for-
23 Jerzy Mniszech, marszałek nadworny koronny, był mężem córki Bruhła, Amelii
od 1750 r.
t9 - Dzieje Polski nowożytnej - tom II
tecę ordynacji, Dubno (w lutym 1754 r.). Mnóstwo skarg popłynęło do Dre-
zna z sejmików i zjazdów; gabinety europejskie zwróciły tak baczną uwagę na
polską kłótnię, jakby od jej obrotu zależeć miał wybuch wojny powszechnej.
Dwór drezdeński długo nadsłuchiwał, za kim opowie się większość szlachty
i z kim łatwiej będzie przeprowadzić tajony od dawna projekt oddania ordy-
nacji jednemu z królewiczów. Po wyborach sejmowych 1754 r. przegrana
Familii nie ulegała już wątpliwości, toteż szala wpływów Mniszcha poszła
szybko w dół. Można było widzieć na sejmie warszawskim (30 września-
- 31 października), jak od Czartoryskich odwracają się najwierniejsi współpra-
cownicy: Załuski, Podoski, Pułaski, jak nawet niejeden z nowo pozyskanych
wspólników opuszcza po namyśle szeregi spółki kolbuszowskiej. Role od 1750 r.
zmieniły się tak dalece, że teraz właśnie kreatury Czartoryskich tamowały
obiór marszałka, a dawni obstrukcjoniści unosili sig nad świętością regula-
minu. Prześcigano się w obietnicach utrzymywania milicji nawet ponad normę,
a tymczasem za kulisami Gross i Williams w ciągłej walce z Brogliem napie-
rali na dwór, aby nie odpychał od siebie książąt. Nareszcie Familia sama
przypieczętowała swą porażkę, śląc do grodu stronnika Lubomirskich [Mi-
chała] Strawińskiego, posła starodubowskiego, z manifestem przeciwko sej-
mowi. Niewiele jej to pomogło. Jeszcze przed rozjazdem dwór w odpowiedzi
na adres olbrzymiej większości senatu wydał reskrypt (3 listopada), którym
oddawał wszystkie klucze dóbr ordynackich pod zarząd 5 administratorów
z Władysławem Szołdrskim, generałem wielkopolskim na czele. Osobnej ko-
misji, gdzie przewodniczył Załuski, a zasiadali także hetmani, powierzona zo-
stała lustracja dóbr i zabezpieczenie milicji na przyszłość. Że reskrypt ten był
śmiały i niezupełnie zgodny ze ślamazarną tradycją polskiej administracji,
to pewna; w każdym razie był on niezbędny do unieszkodliwienia całkiem
bezprawnej umowy podziałowej.
6. Dwie interwencje
Na domiar klęski Czartoryskich przeciwnicy ich doznali teraz mnóstwa
oznak łaski i protekcji dworskiej pod postacią orderów, wakansów i starostw.
Familia jednak zbyt mocno zżyła się z myślą, że tylko ona potrafi racjonalnie
kierować narodem, i zbyt dobrze znała lichotę tych różnych obłaskawionych
teraz warchołów (brouillons) oraz ich niezdolność do twórczej współpracy
z dworem, by miała bez walki wypuścić z rąk ster Rzeczypospolitej. Posta-
nowiła tedy wrócić do władzy za jaką bądź cenę. Wobec ogółu polskiego
przybrała pozę ofiar królewskiego despotyzmu, wyzutych aktem 3 listopada
[1754 r.] z posiadania dóbr dziedzicznych. A jednocześnie z pomocą Williamsa
postarała się o mocne wstawiennictwo petersburskie. Trzy razy przypuszczali
szturmy do Bruhla posłowie brytyjski i rosyjski, przy czym nie obeszło się bez
powoływania na rozjemstwo Piotra Wielkiego w 1716 r. i traktat warszawski,
rzekomo uprawniający Rosję do opieki nad jej stronnikami w Polsce; za każ-
dym razem Brahl pozostawał przy swojej decyzji: mgstwo na pozór budujące,
ale dość łatwe, gdy się zważy, że [Aleksy] Bestużew, zaprzyjaźniony z saskim
premierem, poufnie ośmielał go do lekceważenia urzędowych przełożeń rosyj-
skich. Nie było dla Czartoryskich innej rady, jak przeprosić króla i udawać
578
pokorę, dopóki wiatr się nie odmieni. Aby zaś przyśpieszyć tę odmianę, Wil-
liams zawiózł do nadnewskiej stolicy młodego Stanisława Antoniego Ponia-
towskiego, stolnika litewskiego, i tam z nim razem jął pracować dla dobra
Familii. Skutki tych prac zawisły nad losami Polski jak nielitościwa klątwa.
Równolegle z angielsko-rosyjską działała też interwencja francuska poparta
z Berlina i Konstantynopola. Broglie, upojony zwycięstwern, uwierzył w moż-
ność narzucenia Augustowi III dawnej polityki Potockich grawitującej ku
Francji i Prusom i podążył do Wersalu, aby się tą nadzieją podzielić z rządem.
Przedtem jeszcze za jego namową Branicki posłał do Porty pułkownika Ka-
rola Malczewskiego, który miał otworzyć oczy Turkom na niebezpieczeństwo
podpadnięcia Polski pod wpływy rosyjskie. Na radę senatu we Wschowie
(23-24 maja) [1755 r.] zjechał poseł turecki [Ali], aby się naocznie przekonać
o stanie rzeczy i nawiązać stosunki z patriotami. Lecz Bruhl nie po to zerwał
z Czartoryskim, aby przyjmować wskazówki od ich antagonistów. Rozumiał
on, że przeciw Prusom Saksonia nigdy się nie obejdzie bez osłony dworów
cesarskich, a dostrzegł i to, że Potoccy z wyjątkiem Antoniego łatwo odstą-
pią od dawnych haseł, byle mogli korzystać z dobrodziejstw dworu. Na tych
przesłankach osnuł on próbę uniezależnienia swej wewnętrznej gospodarki
zarówno od nacisku rosyjskiego, jak i od antyrosyjskich nawoływań republi-
kantów - próbę nieracjonalną z punktu widzenia polityki na dalszą metę,
ale ponętną i pochlebiającą miłości własnej jego i króla. I oto, ledwo od-
parłszy za pomocą sztuczki dyplomatycznej wstawiennictwo Rosji za Czarto-
ryskimi, premier śle do Stambułu Jana Mniszcha, podkomorzego litewskiego,
aby sparaliżować akcję Malczewskiego, która sama jedna mogła tamto wsta-
wiennictwo oddalić na dłuższy czas.
Czasy wojny siedmioletniej
7. Projekt konfederacji antyrosyjskiej
W lipcu 1755 r. nowy minister pełnomocny francuski [Franciszek Durand]
przedłożył Branickiemu plan uruchomienia konfederacji ogólnej na walkę
z Rosją kosztem 1500000 franków rocznego zasiłku. Wyjątkowa tym razem
hojność Ludwika XV miała źródło w zaostrzającym się zatargu kolonialnym
między Francją a Anglią, który, jak przeczuwano, musiał pociągnąć za sobą
pożar powszechny, w tym zaś wypadku wojska rosyjskie poszłyby przez Pol-
skę bronić Hanoweru albo Niderlandów austriackich, a Rzeczpospolita, zagra-
dzając im drogę, broniłaby zarazem własnego majestatu i oddałaby przysługę
Francji. Przewidywanie było trafne i znalazło potwierdzenie w konwencji
petersburskiej z dnia 30 września 1755 zawartej przez Williamsa, a oddającej
do dyspozycji Anglii 55000 Rosjan. Byłby to najazd groźny, ale znowuż nie
tak przytłaczający, żeby masy szlacheckie, ożywione prawdziwym, a nie tylko
partyjnym patriotyzmem, nie mogły mu stawić czoła. Tymczasem, zanim je-
szcze można było zmierzyć niebezpieczeństwo, nawiasem mówiąc, zrazu nie-
aktualne, bo umowy petersburskiej carowa nie ratyfikowała, Branicki i to-
warzysze okazali, jak lekko ważą rzucane frazesy o "oddaniu życia" i obro-
579
nie granic. Hetman nie rozwinął żadnej propagandy, a jego stronnicy skom-
promitowali się w komisji dubieńskiej zupełną niezdolnością do zabezpiecze-
nia bytu owej milicji, o którą narobiono tyle hałasu. W sukurs swym klien-
tom nadbiegł do Drezna Broglie z pełnomocnictwem do ponownego wprowa-
dzenia Saksonii w alians francuski, lecz zastał Bruhla spragnionego tylko fun-
tów sterlingów i tylko dobrej zgody z Rosją. Tu nagle wszystkie karty po-
mieszała ambasadorowi radykalna zmiana w polityce pruskiej. Fryderyk II,
sądząc, że Rosja zaprzedała się już zupełnie Anglikom, zawarł z tymi ostatni-
mi pamiętną konwencję westminsterską o neutralizacji Niemiec (16 stycznia
1756). Ten cios dotkliwy oszołomił politykę francuską na całym świecie, a skut-
ki jego dały się odczuć i w Polsce.
8.Rzeczpospolita wobec odwrócenia przymierzy
i wybuchu wojny siedmioletniej
Nie tylko w Polsce, ale i na Zachodzie mało kto przejrzał, że ta konwencja,
mimo pozorów obronnych, była przejawem zaczepnych dążności króla pru-
skiego, który nie mogąc skłonić Ludwika XV do zaatakowania Marii Teresy,
tą właśnie drogą, przez pozyskanie Anglii i Rosji, myślał odosobnić Austrię
i jeśli nie militarnie, to politycznie "zniweczyć" Saksonię; nie ulega zresztą
wątpliwości, że już wówczas zdobywcze plany skrytego sąsiada godziły w
Gdańsk i Prusy polskie, dość przytoczyć pewien list młodzieńczy Fryderyka
z roku 1731 (do przyjaciela [Karola Dubisława von) Natzmera), dalej jego
Testament polityczny z 1752 r., gdzie aneksja Prus figuruje jako re lny po-
stulat polityki Hohenzollernów. Słowem, niebezpieczeństwo było be; ; :?średnie.
Nasi "patrioci" dostrzegli jednak w konwencji westminsterskiej najlepsze za-
bezpieczenie pokoju powszechnego. Branicki odwołał swego emisariusza z Tur-
cji. Aż tu, na wiosnę 1756 r. Rosja znowu podniosła głos w obronie Czarto-
ryskich; [Aleksego] Bestużewa zmusili do ingerencji inni dygnitarze peters-
burscy (wicekanclerz [Michał] Woroncow, Szuwałowie itp.), bardziej troskli-
wi o powagę carskiej dyplomacji w Polsce, a podbechtani głównie przez Jana
Małachowskiego. Wielka księżna Katarzyna, żona następcy tronu rosyjskiego
Piotra a kochanka stolnika Poniatowskiego, rzuciła też swoje ważkie słowo
na szalę wypadków, czym wszystkim ośmielona Familia ruszyła do kontrata-
ku. Opanowała najpierw (3 maja 1756) trybunał wileński - po skandalicznej
poprzedniej kadencji radziwiłłowskiej - aby ścigać wyrokami przeciwników
i niewiernyeh klientów w rodzaju pamiętnikarza Matuszewicza; następnie roz-
winęła gwałtowną agitację na sejmikach koronnych za odwołaniem admini-
stracji ostrogskiej.
Tak stały rzeczy w Polsce, kiedy ńagle rozgrzmiała nad całą Europą wojna
siedmioletnia. Francja odpłaciła Prusom za odstępstwo, przyjmując ofiarowa-
ną już dawniej (we wrześniu 1755), lecz odtrąconą przyjaźń Austrii (traktat
obronny wersalski 1 maja 1756). Zarazem przyjęła wszystkie tego zwrotu na-
stępstwa: kierowniczą rolę kanclerza [Wenzela Antona] Kaunitza w sprawach
ogólnoeuropejskich, nieuniknione zbliżenie z Rosją po zerwanych przez 7 lat
stosunkach, wreszcie poświęcenie znacznej części interesów francuskich na
Wschodzie, mianowicie w Polsce i Turcji, na rzecz Rosji, a wszystko to w
580
oczekiwaniu wątpliwych nabytków belgijskich, dla miłej zemsty nad Frydery-
kiem II. O wiele lepsze wyrachowanie okazała w tej chwili Rosja. Ona, rezyg-
nując ze współzawodnictwa z Francją na terenie szwedzkim, tym mocniej sta-
nęła odtąd nad Wisłą; dla niej nawet jedną z pobudek do udziału w wojnie
była chęć rozszerzenia swych ziem o wielką połać Białej Rusi lub Ukrainy
w ten sposób, aby drogi wodne czarnomorskie połączyć z bałtyckimi; Pol-
skę zamierzano, według dawnej koncepcji Bestużewa, odszkodować Prusami
Wschodnimi. Nawzajem, Fryderyk od pierwszej chwili, gdy uznał wojnę za
nieuniknioną, zalecił generałowi [Janowi] Lehwaldtowi opanować po pobiciu
Rosjan Prusy Królewskie, bez żadnej dla Rzeczypospolitej rekompensaty. Nad-
chodził kataklizm światowy, który mógł zmienić nie do poznania mapę Eu-
ropy Wschodniej; Polsce wśród okalającego ognia nie wolno było zachować
się biernie, a miejsce jej było niezaprzeczenie w rzędzie aliantów wersalskich.
I tę to chwilę poważną wszystkie nasze obozy spotkały w stanie gorszym niż
przed 12 laty, w zupełnej niegotowości duchowej; Czartoryscy zajęci tylko
ratowaniem swojej pozycji partyjnej kosztem najbardziej wątpliwych środków,
obóz hetmański bez duszy i zapału, dwór uwikłany w sprzecznościach mię-
dzy polityką zewnętrzną a wewnętrzną; Bruhl pogrążony w niesumiennych
operacjach finansowych, August III jak zawsze bezmyślny.
Dnia 30 sierpnia król pruski, uprzedzając natarcie Austriaków i Rosjan,
wpada do Saksonii, wyrzuca Augusta z Drezna i zamyka go z 17000 Sasów
w obozie pod Pirną. Kanclerz [Jan) Małachowski daremnie próbuje sprowa-
dzić króla do Warszawy na sejm. Fryderyk puści go, ale dopiero po kapitu-
lacji Sasów, kiedy już termin zagajenia minie. Wnet podpisana kapitulacja,
Sasi wpędzeni w szeregi pruskie, król zjeżdża z Bruhlem do Warszawy (27
października), aby tam zastać Polaków już ostygłych z pierwszej podniety
wojennej, już rozmyślających nie o tym, jak by wojnę wyzyskać, ale jak ją
przeczekać z najmniejszą szkodą materialną.
9. Upadek wpływów francuskich. Poniatowski posłem w Petersburgu
Niebezpieczeństwo przemarszu rosyjskiego, które miało ożywić niedoszłą
konfederację 1755 r., stanęło teraz przed oczyma ogółujako groźba nieodparta.
Najprzedniejsi senatorowie prywatnie dali do poznania Grossowi, że przeciw-
działać wizycie Rosjan nie myślą. Już z końcem 1756 r. znaleźli się na Litwie
kwatermistrze, a za nimi latem wkroczyła wielka armia [Stefana] Apraksina
rekwirując zboże i podwody. Fakt ten, podobnie jak i cały obrót wypadków
wojennych, nie mógł nie wywrzeć wpływu na ostre i wrażliwe stosunki par-
tyjne. Z ogólnego układu międzynarodowego zdawało się wynikać, że w Pol-
sce stronnicy koalicji wersalskiej staną naprzeciwko przyjaciół Anglii i Prus.
W rzeczywistości Branicki razem z gromadką "patriotów" pozostał pod egidą
Brogliego i Duranda, a w delikatnym kontakcie z Prusakiem [Gedeonem]
Benoitem; inni republikanci oddali się w służbę dworowi, a Czartoryscy, stro-
niąc ustawicznie od Fryderyka II, umieli pogodzić firmę stronnictwa rosyj-
skiego z przyjacielskim stosunkiem do Anglii. Znany nam Stanisław Ponia-
towski syn jesienią 1756 r. na żądanie młodego dworu rosyjskiego powtórnie
udał się nad Newę, już jako poseł saski mający przyśpieszyć pochód Rosjan
581
przez Polskę na pomoc Augustowi III. I misja, i pochód odpowiadały wido-
kom Brahla, który tgdy myślał się wkraść w łaski Katarzyny, a tym bardziej
dogadzały zarniarom Familu, która spodziewała się zyskać na powadze w są-
siedztwie wojsk rosyjskich. Nie przypuszczali ani Sasi, ani książęta, że stolnik
zamiast służyć ich widokom, wróci po dwóch latach jako upatrzony, świadomy
swej kariery kandydat Katarzyny II do tronu polskiego.
Dla hrabiego Broglie ze zrozumiałych powodów stała się misja Poniatow-
skiego prawdziwą solą w oku. Ambasador odczuł poniżającą rolę Francji wo-
bec dokonywającego się przemarszu. Mógł od wszystkiego umyć ręce, skoro
nie on wywołał przewrót międzynarodowy, skoro Polacy sami o sobie w czas
nie pomyśleli. Ale jemu nie o wykręty chodziło; on właśnie podjął się draż-
liwej funkcji opiekuna wszystkich obywateli krzywdzonych przez Rosjan,
a na Poniatowskiego, jako na głównego sprawcę pogwałcenia polskiego tery-
torium, ściągał zewsząd gromy. Była chwila - po odwrocie Apraksina z Prus,
w którym współcześni widzieli zdradę ukartowaną przez młody dwór rosyj-
ski - kiedy Broglie już bliski był wysadzenia z siodła stolnika. Ale po klęsce
Francuzów pod Rossbachem (5 listopada 1757) wystarczył jeden groźny bi-
lecik roznamiętnionej wielkiej księżny, aby skasować gotowe odwołanie Po-
niatowskiego i przedłużyć jego pobyt w Rosji aż do sierpnia 1758 r. Broglie
w szlachetnym, lecz bezsilnym gniewie, zadarłszy ze wszystkimi, opuścił Pol-
skę bezpowrotnie (w lutym 1758). Po jego odjeździe szef stronnictwa francu-
skiego, Branicki, dla podratowania swego kredytu spróbował oskarżyć Bruhla
przed Augustem III o nieuczciwe i niekonstytucyjne mieszanie się do spraw
Rzeczypospolitej (15 kwietnia). Próba wypadła fatalnie, faworyt bowiem wszy-
stkiego się wyparł, a hetman spadł z piedestału naczelnika najzdrowszego
i najliczniejszego stronnictwa. Wtedy to, w maju 1758 r., Czartoryscy wyjed-
nali od obrażonego ministra dekret znoszący administrację ostrogską. Trudno
było, jak na ówczesne stosunki, dobitniej zadokumentować tryumf obozu ro-
syjskiego nad francuskim i bliski, zdawało się, powrót do rządów Familii.
10. Sprawa kurlandzka, sejm i senat w 1758 r.
W lutym za sprawą dyplomacji wersalskiej upadł [Aleksy] Bestużew, twór-
ca systemu polityki rosyjskiej wobec Prus i Polski za panowania Elżbiety.
Posądzony nie bez racji o zakulisowe praktyki z Anglią, a za jej pośrednic-
twem nawet z Fryderykiem, został on aresztowany, osądzony i zesłany na
wygnanie. Ten fakt z początku mocno zaniepokoił Bruhla, ale nie przyniósł
szkody ani Sasom, ani Polsce, owszem, dopomógł do pomyślnego załatwienia
sprawy kurlandzkiej, któremu dotąd stał na zawadzie wyprotegowany przez
Birona Bestużew. Następcą skazanego kanclerza został Michał Woroncow,
człowiek łagodny, niezdecydowany i bez własnej linii wytycznej. Wiosną udał
się do Petersburga w pogoni za szczęściem królewicz Karol, ulubieniec ojca,
w towarzystwie takich paniczów, jak Ksawery Branicki, Franciszek Rzewu-
ski i paru innych. Szczęście się uśmiechngło: carowa i Woroncow pozwolili
grzecznemu królewiczowi wstąpić na tron kurlandzki, to znaczy dać się wy-
brać w Mitawie i otrzymać od Augusta inwestyturę. Szlachta kurlandzka, zra-
żona jednakowo do tymczasowego rządu oberratów, jak i do natrętnej kon-
582
troli rezydentów rosyjskich, którzy tam rządzili od czasu zesłania Birona
(1741) jak w rosyjskiej prowincji, zrozumiała, że obiór królewicza najlepiej ją
zabezpieczy przed Rosją i Prusami. [Jan] Małachowski zręcznie poprowadził
rzecz w Mitawie, gdzie "konfederacja braterska" szlachty (w lipcu) oddała
głosy Karolowi. Znacznie ciężej poszła sprawa z aktem drugim, tj. inwesty-
turą. Tej w myśl ustawy 1726 r. nie można było urządzić bez sejmu, a wnieść
taką materię do izb znaczyło tyle, co pogrzegać ją razem z sejmem: sam je-
den malkontent Branicki nie dałby załatwić tej sprawy wbrew swojej opo-
zycji.
Tym razem zresztą gorsze niż od Branickiego groziły trudności od Czarto-
ryskich. Zbyt wiele zawdzięczali oni Bironowi i zanadto zrazili się do niedba-
łych rządów saskich, by mieli ułatwić Wettynom sadowienie się w Kurlandii
i, co za tym musiało iść, w Polsce. Od kiedy stolnik litewski Stanisław Po-
niatowski otrzymał od Katarzyny zachętę do wystąpienia z własną kandyda-
turą, książęta postanowili wyforować na tron jednego z swoich, o ile można
- księcia Adama Kazimierza, wojewodzica ruskiego. Po trosze cała uwaga
kół kierowniczych skupiła się na interesie kurlandzkim, tak ważnym dla kra-
ju i dla dynastii. O sejm nikt się nie troszczył. Zaraz też po obiorze mar-
szałka Adama Małachowskiego, krajczego koronnego, Branicki wywarł na or-
ganie prawodawczym swą złość i swoją moc: wołyniak [Mikołaj] Podhorski
zerwał obrady pod pretekstem obecności w kraju wojsk rosyjskich, nie bez
pomocy dyplomacji pruskiej (Benoita) i francuskiej [Franciszka de] (Monteila).
Dwór mógł temu zapobiec, ale nie ruszył palcem. Takie postępowanie utwier-
dziło jeszcze Czartoryskich w poglądzie, że pod rządem Wettynów Polska
niczego dobrego się nie doczeka. Toteż, jak tylko sprawa kurlandzka wypły-
nęła przed forum rady senatu (30 października - 7 listopada), kanclerz li-
tewski [Jan Fryderyk Sapieha] potępił całe przedsięwzięcie jako nielegalne,
niesłuszne i niepolityczne. Nielegalne, bo ustawy Rzeczypospolitej przesądzały
o wcieleniu lenna do Rzeczypospolitej, a jedyny wyjątek czyniły dla Birona;
niesłuszne, bo krzywdzące Ernesta Jana, który niczym wobec Polski nie za-
winił i od lenna odsądzonym nie został; niepolityczne, bo zależne tylko od
kaprysu dworu rosyjskiego. Tym wywodem przeciwstawili Małachowski i in-
ni stronnicy dworu taką wykładnię, według której Biron nie spełnił obo-
wiązków wasala, do Mitawy nawet nie zajrzał, więc nigdy wasalem nie był,
skutkiem czego król ma według konstytucji 1736 r. nie wyzyskane jeszcze
prawo rozporządzania stolcem mitawskim. 48 głosów przeciwko 12 oświad-
czyło się za inwestyturą i 17 listopada królewicz Karol otrzymał z rąk ojca
tymczasowy dyplom nadawczy.
11. Inauguracja rządów Jerzego Mniszcha
Spór o Kurlandię odsłonił karty obu stronnictw i wykopał przepaść między
dworem a Familią. Z rozbratu tego skorzystał marszałek nadworny, ażeby
raz wreszcie chwycić w swe ręce kierownictwo spraw polskich. Rzadko kiedy
tak mały człowiek zabierał się do tak ciężkiego zadania. Dworak ambitny,
z nerwem, ale bez górnej ambicji twórczej i nawet bez dworskiej zręczności,
intrygant bez talenu intryganckiego, despota w duszy bez umiejętności roz-
583
kazywania i władzy despotycznej, ugruntował on cały swój wpływ na splotach
interesów rodzinnych, na wyzyskiwaniu królewskiej prerogatywy rozdawniczej
i na przygniataniu wrogów niełaską. Zięć z teściem rozstrzygali w gabinecie to, co
przygotowywało liczne grono przyjaciół i protegowanych. Pomysłów dostarczał
zdolniejszy od Mniszcha powiernik, pyszałkowaty krętacz Kajetan Sołtyk,
biskup krakowski (od 1758 r., po śmierci Załuskiego). Powagi i sankcji kościelnej
użyczać miał Władysław Aleksander Łubieński, prymas wyprotegowany przez
Mniszcha (od 1759 r.). Na prowincji służyli swymi wpływami, każdy na czele
swego rodu, na Ukrainie Franciszek Salezy Potocki, wojewoda kijowski, na
Litwie Michał Radziwiłł, na Podolu Wacław Rzewuski i Adam Krasiński, biskup
kamieniecki, w Wielkopolsce cała grupa senatorów minorum gentium z Ignacym
Twardowskim na czele. Cała ta partia lub klika magnacka w braku lepszego
ideału czy programu pracować miała kiedyś, na elekcji dla dobra rodziny
wettyńskiej; na razie pracowała tylko dla swej kieszeni i ułatwiała Mniszchowi
pozowanie na wielkiego człowieka.
Chcąc tym wyłączniej zagarnąć rządy i zarazem tym silniej skuć cały obóz
dworski w jeden zastęp, marszałek wywołał wielki skandal sądowo-politycz-
ny, zwany sprawą o Rokitno. Przegrawszy mianowicie przed sądem asesor-
skim [kanclerza] Małachowskiego proces z regentem kancelarii, [Józefem Du-
ninem] Karwickim, o dobra Rokitno i Olszanicę, które rewindykował na rzecz
swego starostwa białocerkiewnego, Mniszech wbrew zasadzie równorzędności
najwyższychjurysdykcji zaskarżył wyrok w trybunale lubelskim i tam za pomocą
niesłychanego przekupstwa osiągnął wyrok, który nie tylko znosił dekret
kanclerza, ale potępiałjego samego za niesprawiedliwe rozsądzenie procesu (było
to w lipcu 1759 r.). Wszyscy koryfeusze partii dworskiej przyłożyli ręki do
gorszącego dzieła, a wszyscy ożywieni jedną chęcią: aby przez poniżenie
pieczętarza koronnego, złamać jednym zamachem potęgę pieczęci litewskiej
Michała Czartoryskiego. Aliści tryumf lubelski okazał się nietrwały: Czarto-
ryskich nie tylko nie złamano, lecz popchnięto w ich ramiona zasłużonego
Małachowskiego, co więcej, jak przed laty szlachectwo Bruhla i ordynacja
ostrogska zraziły wielu szlachty do Familii, tak obecnie podrażniony zmysł
prawny ogółu obrócił się przeciwko dworowi. Za parę lat przyjdzie też odwet na
Mniszcha i innych bohaterów smutnej sprawy o Rokitno.
12. Czartoryscy w stosunkach z Francją i Anglią
Dla książąt najbliższe lata po inwestyturze kurlandzkiej były ogniową próbą
wytrzymałości odnośnie do zagadnienia: czy Familia potrafi o własnych si-
łach reprezentować wpływowy odłam opinii, czy też rozkruszy się pod obu-
chem dworskiej niełaski. Nie gardząc bynajmniej zagranicznym poparciem,
owszem, szukając na wszystkie strony choćby pozorów protekcji, zwracają
przecież Czartoryscy główną uwagę -na urabianie wpływów wewnątrz kraju
i wyzyskiwanie błędów Mniszcha. I oni też nie ujawniają zamiarów reformator-
skich, nie próbują uświadamiać w tym kierunku szerokich sfer, ale że sami
chowają swój plan przebudowy na jutro, to nie ulega żadnej wątpliwości.
Zaraz po inwestyturze Karola książęta ślą do Petersburga wojewodzica księ-
cia Adama: jest to próba odświeżenia stosunków z młodym dworem i jeżeli
584
można, naprawienia ich ze starym. Odprawieni z niczym przez Woroncowa,
zaraz (w sierpniu) zwracają się ku Francji, zapraszają do ścisłego sojuszu
Branickiego i razem z nim pytają ministra francuskiego [Stefana] Choiseula
o pomoc i wskazówki. Znowu odprawa i to niezwykle oziębła: Choiseul w roz-
kazie do Duranda z dnia 19 grudnia 1759 r. wypowiada zasadę, że interes
Francji wymaga utrzymania anarchu w Rzeczypospolitej, gdyby zaś znalazł
się wyższego polotu monarcha na tronie polskim, który by chciał wzmocnić
swój rząd, to Francja powinna by łożyć pieniądze na to i tylko na to, aby
pokrzyżować jego plany. Nie zrażeni książęta zachowują z afektacją postawę
przyjaciół Francji, co im zresztą nie przeszkadza żyć w serdecznej zażyłości
z posłem angielskim [Dawidem] Stormonte i po cichu upewniać rząd brytyj-
ski o swej wierności. Ta dwulicowość wobec mocarstw zachodnich dochodzi
do szczytu w ciągu zimy 1760/1761 r.
Zanosiło się wówczas od półtora roku, jeżeli nie na podział, to na jedno-
stronny zabór ziem polskich przez Rosję. Po zwycięstwie pod Kunersdorfem
(12 sierpnia 1759 r.) generalicja rosyjska z Szuwałowami24 na czele przy-
pomniała sobie projektowane przez Bestużewa okrojenie kresów naddnieprzań-
skich Rzeczypospolitej; ze zdobytych (1758) Prus Wschodnich nie raz prze-
nosili Rosjanie swój wzrok na nasz Gdańsk. Mniej więcej jednocześnie (je-
sienią 1759 r.) Fryderyk II, w przewidywaniu rokowań pokojowych, wracał
myślą do planu zajęcia Prus Królewskich. Rosja, jakby szukając pozoru do
zaczepki, w tych właśnie miesiącach zaostrzyła różne spory sąsiedzkie o gra-
nice, o zbiegłych chłopów i o dyzunitów. Lada dzień mógł przynieść nowinę,
że Rosja, bez względu na osobistą nienawiść carowej do Fryderyka II, po-
daje mu dłoń. Wtedy to, w styczniu w 1761 Czartoryscy przedłożyli Stormon-
towi plan konfederacji antyrosyjskiej z siedzibą na Podolu, o miedzę od Tur-
ków, i prosili, ażeby Anglia zjednała dla tego planu uczciwe poparcie Prus.
Zaś równocześnie skierowali [Andrzeja] Mokronowskiego do Choiseula i do
Contiego (jako szefa akcji "sekretnej"), aby zabiegać o opiekg francuską.
Anglia wolała wówczas godzić Rosję z Prusami kosztem Polski, więc nic nie
odpowiedziała; ze strony Francji wystarczyło słabe orędownictwo, by przez
łagodnego Woroncowa powściągnąć zaborcze instynkty Szuwałowów.
13. Rzeczpospolita "karczmą zajezdną"
Troskliwości o ojczyznę, jak widzimy, niepodobna odmówić ówczesnym wo-
dzom opozycji. Niemniej ogólny rozbrat partyjny przynosił skutki opłakane.
Przez 6 lat wojska cudzoziemskie nie wychodziły prawie z Rzeczypospolitej.
Kto chciał, rozbijał u nas namioty, stawiał magazyny, rekwirował, tratował
niwy, rozwalał spichrze, aresztował, bił i zabijał mieszkańców. Od wiosny
1758 r. Rosjanie siedzieli w Elblągu, Malborku, Grudziądzu, Toruniu. Tylko
Gdańsk, chociaż parokrotnie naciskany (w kwietniu i październiku 1758 r.,
w grudniu 1760), nie dał się skłonić do otwarcia bram ani groźbą, ani pod-
stępem, a umiał zawsze w sam czas znaleźć orędownictwo w mocarstwach
24 Tj.. z generałem rosyjskim, Iwanem Iwanowiczem Szuwałowem (1727-1797),
faworytem carowej Elżbiety Piotrowej.
585
morskich: Anglii, Holandii, Danii lub Francji. Za to bezbronni mieszkańcy
nieosłonionych okolic bez różnicy stanu nacierpieli się co niemiara. Szlachta,
dla uniknięcia gorszych następstw, obierała komisarzy liwerunkowych, którzy
pośredniczyli między nią a intendenturą rosyjską z takim skutkiem, że cały
gniew sąsiadów spadał na komisarzy, a Moskwa mogła tym bezpieczniej po-
dwajać swe wymogi. Tą drogą oswajano się po trosze z gwałtem i obcym na-
kazem. Litwa za swoje krzywdy i dostawy w latach 1757-1758 otrzymała
jakie takie wynagrodzenie od obustronnej komisji grodzieńskiej (1758-1759);
w następstwie mogli Rosjanie tym śmielej płacić Wielkopolanom kwitkami
bez wartości wymiennej i obietnicą, że "komisja będzie". Rzeczywiście, latem
1761 r. zasiadała w Toruniu komisja indemnizacyjna (Puczkó v i [Kazimierz]
Wykowski): przysądziła ona sporo, ale nie zapłaciła nic.
Jakkolwiek bądź, od materialnych krzywd jednostek gorsza ujma moralna
działa się całemu państwu. Po dwóch zimach spędzonych przez Rosjan na
ziemiach Rzeczypospolitej (na Żmudzi i w Wielkopolsce) Fryderyk zdobył nie-
zgorszy pretekst do podobnego traktowania naszych granic. W lutym 1759 r.
wyprawił on generała [Maurycego Franciszka von] Wobersnowa na zniszcze-
nie rosyjskich magazynów w Poznańskiem; generał spełnił zadanie i upro-
wadził z Rydzyny ex-faworyta, Józefa Aleksandra Sułkowskiego, zbyt gorli-
wego onych magazynów dostawcę. Z górą rok przesiedział magnat w twier-
dzy głogowskiej i nikt się o niego skutecznie nie upomniał, bo wszak to był
wróg osobisty Bruhla. W czerwcu 1759 r. Wobersnow i hrabia Dohna powtó-
rzyli najazd, tym razem na czele kilkunastu tysięcy wojska z zamiarem znie-
sienia zimujących tu i ówdzie pułków rosyjskich. Ten wielki plan się nie
udał: Rosjanie ześrodkowali swe siły i poszli pod Kundersdorf; kiedy wrócili
po nie wyzyskanym zwycięstwie coraz mniej karni i uprzejmi, coraz pewniej-
si siebie, wpadł znów za nimi do Wielkopolski major [Ludwik Fryderyk von]
Wurmb. W listopadzie słynny [Gideon] Laudon, opuszczony przez Rosjan po
Kundersdorfie, przemaszerował od Kalisza przez Częstochowę i Kraków na
Śląsk, kryjąc się za polską rubieżą przed pościgiem Prusaków. Rok 1760,
pamiętny wzięciem Berlina przez armie cesarskie tudzież zażartymi bitwa-
mi na Śląsku i w Saksonii, upłynął dla Rzeczypospolitej dość spokojnie. Ale
w następnym roku znów zawitali w Poznańskie generałowie [Jan Joachim]
Zieten (w czerwcu) i [Dubisław Fryderyk von] Platen (we wrześniu). Mniej-
sza już o to, że utrata każda spalonego magazynu zmuszała Rosjan do no-
wych rekwizycji i wymuszeń: gorsza, że te gonitwy i bitwy sąsiedzkie na
polskiej ziemi upoważniały poniekąd całą Europę i nawet życzliwy rząd fran-
cuski do uznawania Rzeczypospolitej za teren bezpański, a w sąsiadach bu-
dziły apetyt na łatwą zdobycz.
14. Klęska monetarna. Sejm 1760 i 1761 r
Materialnie kraj najwięcej ucierpiał wskutek niesumiennych operacji min-
carskich Fryderyka II i innych pomniejszych fałszerzy pieniędzy. Już od
dawna wyzyskiwała zagranica bezczynność polskiej mennicy, zamkniętej od
1685 r. Sejm niemy uregulował był doraźnie stosunek srebra do złota (du-
kat - 18 złotych), ale i to nie przeszkadzało cudzoziemcom wyławiać
586
z Polski tego metalu, który chwilowo u nas tańszą miał cenę. Augustowi III
zlecono w paktach konwentach uruchomienie mennicy za zgodą stanów, sko-
ro jednak sejmy nie dochodziły, Bruhl rozpoczął w 1749 r. bicie lichych mie-
dzianych szelągów w nadmiernej ilości; od 1752 do 1756 r. bito na Pleissen-
bergu pod Lipskiem tynfy, szóstaki i trojaki na dochód króla, z oczywistą
ujmą dla skarbu Rzeczypospolitej. Jeżeli to było krzywdą i wywoływało sar-
kanie, to cóż dopiero powiedzieć o bezecnych szacherkach, jakich się chwycił
Wielki Fryderyk, znalazłszy w Saksonii stempel Augusta III! Pod pokrywką
polsko-saską żydowskie ręce Efraimów, Icków, Gumperzów, Isaaków fabry-
kowały w Lipsku, Wrocławiu, Królewcu coraz to podlejsze tynfy, trojaki, gro-
sze, szelągi, z roku na rok obniżając za zgodą króla pruskiego stopę menni-
czą. Ile zarobili na tym Żydzi, nikt na pewno nigdy się nie dowie; Fryderyk
wydobył z tego procederu przez 5 lat (1758-1762) dwadzieścia kilka milionów
talarów, drugie tyle, ile otrzymał od [Williama] Pitta [Starszego] tytułem
zasiłków sprzymierzeńczych; zważywszy więc, że oprócz niego zarabiali min-
carze, pośrednicy i inni spekulanci, można śmiało wnosić, że kraj stracił około
200000000 złotych polskich: za takie pieniądze można było utrzymać przez
2 lata 60000 doborowego wojska i podyktować taki lub inny pokój Europie!
Klęska stała się oczywista dla każdego pod jesień 1760 r. Dwór, zamiast czym
prędzej przedłożyć sejmowi środki zaradcze, w obawie przed krytyką opozycji
i przed skargami na sojusznicze wojsko rosyjskie, wynajął Podolaka [Francisz-
ka] Leżeńskiego, klienta Potockich, do zrywania obrad (6-13 października). Po
takim uczynku trzeba było prędko ratować reputację ponownym zwołaniem
sejmu i owocną pracą prawodawczą. Jakoż śpiesznie, bez zachowania formalno-
ści, zwołano na 27 kwietnia 1761 r. sejm nadzwyczajny. Rozpisano między
senatorami i innymi doradcami coś w rodzaju ankiety na temat walki ze złą
monetą. Przeważyło, rzecz prosta, zdanie, że należy otworzyć mennicę państwo-
wą, wytrąbić stary pieniądz i pilnować dobrze granic. Bruhl godził się na
wszystko, tylko nie na oddanie dochodu z mennicy skarbowi pospolitemu. Nie
po to sprzedał on dopiero co klucze podskarbińskie swej kreaturze, Teodorowi
Wesslowi, i nie po to upatrzył sobie zaufanego przedsiębiorcę, aby samemu wyjść
z pustymi rękami. Widząc to, opozycja, zaskoczona i zdziesiątkowana, doszła do
wniosku, że dworowi chodzi nie tyle o reformę monetarną, ile o przeforsowanie
na sejmie jakichś innych planów, zapewne szkodliwych dla wolności, np.
o zatwierdzenie inwestytury Karola kurlandzkiego. Sejm wnet po zagajeniu
został zerwany gromkim manifestem 40 posłów, którzy z całą otwartością głosili
światu, że zgromadzenie, rozpisane bezprawnie, uważają po prostu za niebyłe,
a reformę projektowaną za niewczesną i bezcelową wobec niepodobieństwa wal-
ki z przemytnikami, póki Moskale są w kraju. Rada senatu (13-20 maja 1761 r.)
przyjęła zasadniczy pogląd Czartoryskich, że podskarbi może i powinien własną
władzą zredukować złą monetę do wewnętrznego waloru.
15. Redukcje. Wzrost opozycji
Rzeczywiście, trzykrotna gwałtowna redukcja wstrząsnęła niebawem stosun-
kami gospodarczymi Polski. Najpierw ogłosił taki uniwersał podskarbi li-
tewski [Jerzy] Flemming (20 lipca 1761), w jego ślady poszedł Wessel (12 sier-
587
pnia), który jednak nie zastosował się do norm obowiązujących już w Ksig-
stwie, lecz rozróżniał mnóstwo gatunków i odmian, nieuchwytnych dla pro-
fana, zaś bardzo uchwytnych dla zawodowego spekulanta. 19 października
ujednostajniono dewaluacjg w całej Rzeczypospolitej, a 17 lutego 1762 r. uzu-
pełniano ją, redukując nowe tynfy wrocławskie. Całkowitego skutku te zarzą-
dzenia nie przyniosły choćby z tej przyczyny, że Wessel, godny nastgpca
Sedlnickiego, za 100000 talarów łapówki przyrzekł Żydom pruskim niezbyt
ściśle pilnować wykonania uniwersału.
Ponieważ w miarę pogarszania sig monety kupcy podnosili ceny towarów,
więc redukcja faktycznie przyniosła tylko duże szkody zbieraczom gotówki;
całemu krajowi odsłoniła ona jedynie szkodg gotową, a nie przyniosła nowej.
Niemniej wrażenie jej było przykre i dla dworu zgubne. W ogóle od ostat-
niego sejmu papiery Mniszcha szybko spadały. Niekarność i poswarki wśliz-
nęły się do dworskich szeregów. Ogół społeczeństwa słusznie czynił "meteo-
rów" pałacowych, tj. Brahla, Mniszcha i Sołtyka, odpowiedzialnymi w pierw-
szym rzgdzie za wszelką niedolg, za nieład, zubożenie kraju, demoralizację,
wybryki Rosjan. Jawnym znakiem upadku wpływów dworu stało się zwycig-
stwo Familii na wyborach do trybunału koronnego, po którym nowy mar-
szałek, zacny Andrzej Zamoyski, wojewoda inowrocławski, zabrał sig do na-
prawiania zła wyrządzonego [Janowi] Małachowskiemu przez mniszchowską
sprawiedliwość. Doszłoby może i do czynniejszego odwetu, gdyby nie obec-
ność w kraju armii rosyjskiej. Kiedy we wrześniu szlachta sieradzka pozwo-
liła sobie na ostry manifest przeciwko dworowi i Moskwie, Bruhl sprowa-
dził do ogłodzonej Wielkopolski 12000 kawaleru księcia [Michała] Wołkoń-
skiego, czym zupełnie sterroryzował niezadowolonych. Tylko szaleniec mógł
w takich warunkach myśleć o powstaniu, które od razu przywróciłoby zabój-
czą zgodność migdzy Rosją a Prusami; żywioły przezorne musiały odłożyć
porachunki z pasożytami dworskimi aż do czasu, kiedy łańcuch żelazny Kau-
nitza zgniecie goniącą ostatkiem sił obrong pruską i kiedy nastąpi ewakuacja
z kraju obcych wojsk.
16. Skutki przewrotów petersburskich
Zgon earowej Elżbiety (5 stycznia 1762 r.) ocalił od zguby Fryderyka II
i pozbawił dwór warszawski punktu oparcia w Rosji. Nowy car Piotr III, od
dawna znany jako fanatyczny wielbiciel Hohenzollernów, od razu zwrócił mu
zabory i stał się z wroga przyjacielem, o mało nie sprzymierzeńcem. Dla Pol-
ski ta nowa przyjaźń nie rokowała nic dobrego. Królewicz Karol uciekł
z Kurlandii wiedząc, że car chce mu ją odebrać przemocą i oddać swemu
wujowi, księciu Jerzemu holsztyńskiemu. Jeżeli zamiar ten spełzł na niczym
i jeżeli między Prusami a Rosją nie doszło do skończonego układu na szkodę
Polski, to się tłumaczy wyłącznie pośpiechem, z jakim car sposobił się do
wojny z Danią w obronie swoich interesów holsztyńskich, kiedy tymczasem
Fryderyk wyzyskiwał obecność Rosjan na Śląsku przeciwko Marii Teresie.
Jeden tylko dom w Polsce przyjął radośnie wstąpienie na tron Piotra III,
a był nim niestety dom Czartoryskich. Od tej chwili Familia, oślepiona per-
spektywą korony dla księcia Adama, traci na nowo grunt w zdrowej opinu
narodowej i przenosi swe nadzieje na Petersburg. Zamach stanu Katarzyny II
588
(9 lipca)25, uwieńczony gwałtowną śmiercią jej męża, niewiele już zmienił
w stosunku Rosji do wojny siedmioletniej, do Prus, do Polski i do Familii.
Carat nie wrócił do obowiązków sprzymierzeńczych względem Marii Teresy,
przeciwnie, wycofał się ze sceny środkowoeuropejskiej, ażeby tym gwałtow-
niej skupić swą siłę ekspansywną w kierunku Polski. Za główny środek do
tego celu prowadzący obrała sobie Katarzyna utrzymanie i poparcie własnego
stronnictwa w Rzeczypospolitej, a jako najbliższy etap - osadzenie uległego
wasala na tronie polskim. Ze wszystkich względów i w imię czystej ekspan-
sji, i dla ułatwienia walki elekcyjnej Czartoryskim jako przyjaciołom Rosji,
postanowiła wyrzucić z Kurlandu Karola i przywrócić to księstwo Bironowi.
Poniatowskiego zawiadomiła zaraz po przewrocie, że przyśle do Warszawy
Kayserlinga, aby pomóc skutecznie Familii i aby zrobić jego, tj. stolnika,
albo przynajmniej księcia Adama królem polskim; nie pozwoliła mu jednak
jechać do Petersburga, gdzie jego miejsce zajął już wówczas nowy kochanek,
Grzegorz Orłow.
Czartoryscy wysoko podnieśli ton wobec dworu. Czym były teraz dla nich
zdawkowe uśmiechy i grzeczności Bruhla wobec perspektywy pokierowania
natychmiast losami Ojczyzny! Teraz szło o wszechwładzę, nie o kompromis.
Więc przy najbliższym rozdawnictwie wakansów zażądali książęta dla Zamoy-
skiego pieczęci wielkiej koronnej po Małachowskim, dla zięcia księcia kan-
elerza, Michała Ogińskiego, województwa wileńskiego po Michale Radzi-
wille, dla innych przyjaciół - innych zaszczytów. A kiedy Bruhl na ich ulti-
matum: "wszystko albo nic" nie dawał zadowalającej rezolucji i z Karolem
Radziwiłłem, osławionym księciem Panie Kochanku, targował się o krzesło
wileńskie, oni postanowili jednym zamachem zniszczyć handlarza urzędów
i wyrzucić go z Polski. Stolnik litewski w pełnym sejmie (5 października)
[I762 r.] zaatakował indygenat syna premiera, Fryderyka. Nastąpił rozruch,
w ślad za "albejczykami" Radziwiłła dobyli szabel posłowie i arbitrowi.
Bruhl wolał zerwać sejm za rosyjskie pieniądze ręką Michała Szymakowskie-
go, posła wyszogrodzkiego, niż słuchać dalszych napaści. Posejmowe manife-
sty obu stronnictw (7 i 8 października), a jeszcze bardziej mowy Zamoyskie-
go i ksigcia Michała wypowiedziane w senacie (26 i 30 października), brzmia-
ły jak wypowiedzenie wojny między Familią a całą dynastią wettyńską.
17. Zamach konfederacyjny Czartoryskich
Jak tylko Kayserling przybył do Warszawy, książęta podali mu (14-15 gru-
dnia) [1762 r.] memoriały z wyłuszczeniem środków potrzebnych do zreali-
zowania dążeń Familii, mianowicie do "usunięcia nadużyć" i zaprowadzenia
ładu w Polsce. Chodziło na razie tylko o pieniądze i broń dla krótkiej, lecz
sprężystej konfederacji, nie o wojsko posiłkowe. Nie przewidywała jeszcze
Familia, że razem z hetmanem Branickim, który ją opuścił podczas sejmu,
25 E. Rostworowski datuje śmierć Elżbiety na 4 stycznia 1762 r., natomiast prze-
wrót pałacowy, w wyniku którego Katarzyna zdobyła władzę w Rosji, na 10 lipca
tegoż roku. Zob. Historia powszechna..., s. 52 -521. W innych opracowaniach znaj-
dujemy daty podane przez W. Konopczyńskiego.
589
odwrócił się od niej znaczny odłam narodu; nie przeczuwała, jak fatalne wra-
żenie wywrą gwałty rosyjskie dokonywane w Kurlandii właśnie teraz, w gru-
dniu, przy sekwestracji dóbr książęcych, bez najmniejszego względu na pro-
testy polskiego ministerium. Z czasem niepopularność polityki Czartoryskich
wyszła na jaw w całej pełni, ale wtedy mieli oni już w rękach upewnienia
carowej aprobujące i cele, i środki ich polityki, zawrócić było trudno; więc
poszli prosto przed siebie, na przebój, proponując konfederację bezterminową
aż do śmierci króla i (22 marca 1763 r.) prosząc dla niej o poparcie zbrojne.
Czy chciano zdetronizować króla? Rzecz w braku dowodów co najmniej wąt-
pliwa: przecież stary i chory August nie mógł już długo żyć, a precedens
detronizacji narzuconej z zewnątrz zaszkodziłby ich własnym późniejszym
rządom, jak dawniej zaszkodził Leszczyńskiemu.
Położenie było rozpaczliwe. Niezależnie od wywodów prawnopolitycznych
księcia kanclerza litewskiego [Fryderyka Michała Czartoryskiego] Rosja po-
stanowiła dawno opanować Kurlandię, niezależnie od Familii podnosiła ona
z całym naciskiem swoje pretensje o dyzunitów, o zbiegłych chłopów, o zalud-
nienie przez Polaków pasa neutralnego na Ukrainie. Z własnego popędu żar-
łoczny Fryderyk słał [w grudniu] na półroczne rabunki do prowincji wiel-
kopolskiej generała [Daniela] Lossowa po zboże, paszę, bydło, kolonistów
i dziewczęta. Chan tatarski [Krym Girej] wszczynał zatargi na południowej
granicy i groził najazdem. Co gorsza, niezależnie od Familii zacieśniała się
z dniem każdym przyjaźń rosyjsko-pruska, niezbędna dla obu tych państw,
wówczas w Europie odosobnionych, a obliczona wyraźnie na podboje w Pol-
sce. Co najgorsza, nikt poza Familią nie dążył planowo do wewnętrznego
odrodzenia narodu. Ona jedna, według słów pewnego dyplomaty, stanowiła
małą, rządną Rzeczpospolitą w Polsce wielkiej, anarchicznej.
Zaiste niewiele było do stracenia. A jednak była jeszcze do stracenia rzecz
ważna - kiełkująca zdrowa myśl polityczna, łącząca zasadniczo przebudowę
z obroną niezawisłości, myśl dopiero co bliska ucieleśnienia w 1761 r., lecz
znów pogrzebana na długie lata skutkiem uzależnienia polityki Czartoryskich
od Rosji. Czy taką myśl jeszcze można było wprowadzić w życie, to inne pyta-
nie; książęta po tylu doświadczeniach, po daremnym szukaniu oparcia naj-
pierw w Austrii i Anglii (1720), potem we Francji, Szwecji i Turcji (1733),
w Rosji, Austrii i Anglii (1744-1754), znów we Francji (1759), w Anglii i Pru-
sach (1761), chwycili się jedynej koncepcji, jaka przynajmniej wyglądała real-
nie: podsunąć Katarzynie wpaniałą ideę uporządkowania Polski, otumanić
ją pochlebstwem i w dymach tej fantasmagorii utopić na razie zachłanność
rosyjską i zaborezość pruską. Wezwanie obcej przemocy okazało się błędem,
to pewna, ale znając gatunek patriotyzmu przeciwnego obozu - Mniszchów,
Radziwiłłów, Potockich, trudno wątpić, że owi gotowi byli podać rękę Rosji
i służyć jej bez zastrzeżeń, bez ambicji reformatorskiej, gdyby ich w Peters-
burgu nie ubiegła Familia. Gorszy błąd polegał na tym, że Czartoryscy zbyt
późno przystąpili do pouczenia opinu o niezbędności reform. Dopiero teraz
bowiem, latem 1763 r., ukazał się ostatni tom programowego dzieła Konar-
skiego O skutecznym rad sposobie z gotowym zarysem przyszłego rządu kon-
stytucyjnego, zbliżonego do wzorów angielskich i szwedzkich.
Kurlandia pierwsza padała ofiarą mylnej rachuby Czartoryskich. Komisa-
rze polscy [Konstanty Ludwik] Plater i [Tadeusz] Lipski bezsilnie patrzyli
w Mitawie od stycznia na gwałty moskiewskie, Europa nie interweniowała.
590
Jeszcze kilka żałosnych memoriałów ze strony polskiej, kilkadziesiąt mów na
naradzie senatu (7-15 marca), żądających oddania pod sąd Birona i jego stron-
ników - i królewicz Karol po zaszczytnym oporze musiał opuścić swą rezy-
dencję. Jednocześnie (25 kwietnia) [1763 r.] August i Brahl pożegnali Warszawę
na wieczne czasy, śpiesząc do uwolnionego pokojem hubertsburskim Drezna.
Nareszcie przyszedł dzień czynu dla Czartoryskich. Ziemia paliła się im
pod stopami. W Wilnie książę Panie Kochanku przemocą ufundował trybunał
(18 kwietnia) i rozpoczął w nim na wielką skalę prześladowanie przeciwników.
Z Wielkopolski dochodził jęk szlachty obdzieranej z dobytku przez Prusa-
ków. Ogół, zdawało się, czekał tylko dyrektywy, by podążyć z tego czyśćca
do jakichś nowych przeznaczeń. Więc z największym pośpiechem, zanim osie-
rocona partia dworska odzyska przytomność, książęta gromadzą pod Puława-
mi milicję. Ośrodkiem ruchu ma być Końskowola; konfederacja ma powstać,
jak tylko Katarzyna II da ostateczne pozwolenie i przyśle posiłki. Już obiega
województwa odezwa Czartoryskich wzywająca naród do dźwignięcia się ze
straszliwego upadku; już przez Żmudź idzie oddział generała [Mikołaja] Sał-
tykowa przeznaczony do rozpędzenia samym postrachem trybunału wileń-
skiego. Nagle nadchodzi wieść, że carowa się rozmyśliła i każe Familii czekać
z wybuchem do śmierci króla. Sprawcą odmowy był Nikita Panin, główny
odtąd kierownik rosyjski polityki zagranicznej, który przekonał carową, że
Czartoryscy myślą o detronizacji Augusta i chcą wciągnąć dwór rosyjski
w niebezpieczną awanturę. Był to dla książąt cios straszny a nieoczekiwany.
Na nic się zdały wszelkie perswazje; wypadło usiąść z wrogami do wspólnego
stolika i paktować pod auspicjami Kayserlinga. A tu nadchodziła znowu pró-
ba sił, reasumpcja piotrkowska, na którą wróg ciągnął tłumnie, prowadząc za
sobą wszystkie żywioły dotknięte w uczuciach narodowych rusofilską poli-
tyką Familii. Zanosiło się na nowe Olkienniki. W ostatniej chwili ocaliła Czar-
toryskich od rozlewu krwi i od klęski jeżeli nie fzycznej, to moralnej, wia-
domość o śmierci Augusta III, zaszłej w Dreźnie dnia 5 października 1763 r.
Wewnętrzne źródła słabości Rzeczypospolitej
18. Istota zagadnienia
"Naród polski w ostatnim stopniu upadku", prawa ojczyste zburzone i wni-
wecz obrócone, sprawiedliwość zdeptana, "niesłychany w świecie nieporządek
i zamieszanie" - takich słów używał monitor Czartoryskich rozrzucony
przed ich projektowanym zamachem 1763 r., aby przedstawić ogółowi całą
głębię poniżenia, dochodzącego tak daleko, że "naród polski u zagranicznych
stał się drugim izraelskim rodzajem, gdzie jest wstydem i hańbą zwać się Po-
lakiem". Takież akcenty brzmią w ustach Konarskiego (1761): "Niesława, hań-
ba, słabość, sromota, upadek na wszystkiem całego narodu. Praw ojczystych
zupełna ruina. Rozpacze wielkie po całym kraju, że już nigdy lepiej nie będzie
i być nie może". A król Leszczyński, nie zdając sobie może sprawy z całej okrop-
ności swego spostrzeżenia, stwierdzał od dawna, że Rzeczpospolita jak stary
gmach mole propia ruit (zapada się pod własnym ciężarem). Szczęściem, roz-
591
pacz ogarnęła nie wszystkich: znaleźli się ludzie, którzy w tej strasznej chwili
razem z Konarskim podjęli, jak sami mówili: "nowe, albo raczej powtórzone
świata polskiego tworzenie".
Ciężka i zadawniona musiała być choroba, jeżeli lekarze przystępowali do
jej zwalczania już nie z maścią, ale z lancetem, nie po to, by podpierać walący
się gmach, ale żeby zrąbać część zgniłą i stawiać znów od podwalin. Gdyby
ci lekarze wiedzieli, jak my dzisiaj, że niejedna z przyczyn słabości sięga ko-
rzeniami średniowiecza, może by ręce załamali nad wielką chorą. Ich diagnoza
rzadko jednak sięgała poza rok 1648; postępowcy ośmielali się krytykować
czasy nieco dawniejsze, zachowawcy z obozu konfederatów barskich pocie-
szali się tym, że wystarczy wrócić do pierwiastkowych Rzeczypospolitej
ustaw, z pominięciem późniejszych zboczeń i naleciałości. Wiek XVIII w ogó-
le wierzył w cudotwórczą moc urządzeń państwowych i ta wiara pomogła
naszym reformatorom do otrząśnięcia się z pesymizmu.
Jakkolwiek daleko zresztą można by prowadzić wywód wewnętrznego rozkła-
du Rzeczypospolitej, nie wszystko, co w oderwaniu wygląda lub wyglądało
opacznie, szkodziło państwu w rzeczywistości, i nie wszystko, co płynęło ze
zdrowej zasady lub racjonalnej myśli politycznej, bywało wolne od ujemnych
następstw. Dopiero w związku z całością życia narodowego można dziś posz-
czególne czyny, objawy, skłonności, instytucje ubiegłych wieków określić jako
pomylone lub nawet zgubne. Nawet w czasach najświętszych proces dziejowy
wytwarzał z dala od ludzkiej świadomości takie stosunki i formy, które
w pewnym momencie musiały osłabić państwo - takich nienormalności, przero-
stów lub niedorozwojów pełnojest w życiu społeczeństw, ajednak błędem byłoby
fatalistyczne twierdzenie, że w takich a takich warunkach geograficznych, na
takim a takim tle gospodarczo-społecznym danemu państwu "śmierć była pisa-
na". O śmierci z wewnętrznego rozkładu czy choćby o chorobie nieuleczalnej
dawnej Rzeczypospolitej po reformach stanisławowskich w ogóle nie może być
mowy; ale choroba była, powtarzamy, straszna, zadawniona i nawet więcej niż
jedna. Historia musi datować chorobę od chwili, kiedy ten lub ów proces społecz-
ny wytwarza bezpośrednio zgubne skutki, a naród ich nie widzi albo nie ma siły
moralnej, by je usunąć. Stara Polska takich usterek dźwigała niestety cały splot,
a wszystkie one wyrosły niepostrzeżenie na tle wadliwej budowy społecznej.
19. Ustrój społeczny Rzeczypospolitej
Zarówno jak ustrój państwowy, stanowił w całej Europie pewnego rodzaju
unikat. Z przyczyn natury gospodarczej, nie dość jeszcze wyświetlonych, szla-
chta polska urosła do nieznanej w innych krajach potęgi. Nad cały naród
wybujała milionowa rzesza szlachecka, zbrojna w 200000 szabel. Taka ary-
stokracja, podobnie jak ateńska lub rzymska, miała wszelkie prawo do nazwy
demokracji, zaś w nowożytnej Europie nigdzie, ani nawet w Anglii nie było
takiej rzeszy ludzi wolnych i uprzywilejowanych, biorących udział w życiu
publicznym. Zjawisko okazałe i szanowne, rokujące państwu niezmierną siłę,
ale tylko na pewien czas, dopóki państwa sąsiedzkie nie nauczyły się w ten
czy inny sposób zaprawiać do pracy i do walki jeszcze większych sił społecz-
nych. Na dalszą metę przyrost klasy szlacheckiej niósł fatalne owoce. Względna
592
równowaga stanów, jaką zostawił Kazimierz Wielki, runęła w XV w. Szlachcic
stał się potęgą groźną dla innych klas i dla samego państwa, zagarnął rządy
i wyzyskiwałje na swoje dobro. Mniejsza o to na razie, czy ów wyzysk był gorszy
lub lżejszy niż gdzie indziej. Faktem pozostaje, że mieszczanin, odepchnięty na
bok, przyciśnięty nadmiarem Żydostwa, schudł i znacznie zobojętniał na sprawę
narodową, a chłop jej w ogóle nie znał i nie odczuwał. Żakerii wprawdzie rdzenna
Polska nie znała; rok 1651 okazał, że w przeciwieństwie do ludu ruskiego chłop
katolicki, złączony wspólną wiarą z dziedzicem, nie idzie za hasłami podżegaczy.
Ale ta lojalność wsi polskiej tłumaczy się nie tylko jej znośnym bytem
ekonomicznym, na którym musiało zależeć samym dziedzicom: włościanin po
prostu zanadto był przytępiony i przykuty do swego zagona, aby mógł sięgać po
prawa polityczne. W rezultacie Rzeczpospolita, zamiast 12 milionów przeciętnie
patriotycznej ludności mogła liczyć na 1-11/2 miliona. 9/lo części narodu czuło
się obco i źle w rodzimym kraju i stan ten utrwalił się dzięki temu, że klasa
uprzywilejowana była dość liczna, aby całą resztę przez parę wieków trzymać
w garści i wyzyskiwać. Cokolwiek też się mówi o demokratyzmie dawnej
szlachty, dla państwa lepiej było mieć arystokrację mniej liczną i pozbyć się jej
w drodze wewnętrznej rewolucji niż czekać pod rządem owych dwustu tysięcy, aż
warstwa rządząca się przeżyje - i kraj rozszarpią zaborcy.
Zresztą, owi uprzywilejowani, czy dużo siły dawali państwu? Zdobywszy
ogrom szczęścia i potęgi, szlachta uznała w sobie kwiat narodu, ba, nawet wprost
właściwy naród. Reszta to metojkowie i heloci. Takiego mnóstwa suwerenów-
-elektorów nie miał żaden kraj na świecie, chyba tylko Rzym. Szlachta to naród
towarzyszy husarskich, naród tylokrotnych zwycięzców, najwolniejszy naród na
kuli ziemskiej. Jej już nic więcej nie potrzeba, nic nie pouczy ani nie zaimponuje.
Europejskie zasady rządzenia dobre może dla Francuzów lub Niemców, ale nie
dla nas. Z sytości i samouwielbienia zrodziły się apatia i zastój, zastój przeszedł
w zacofanie. Życie bez konkurencji pozwoliło rozwinąć się w warstwie szlachec-
kiej najlichszym instynktom, nadmiar przywilejów ogłupił uprzywilejowanych.
Tymczasem w łonie samej herbowej braci dokonała się ważna przemiana. Oto
od czasów pierwszego Wazy ani siła ekonomiczna, ani wyrobienie polityczne
przeważnej części szlachty nie stały już na poziomie zdobytych swobód. Już
w ciągu XV w. pogłębiały się różnice majątkowe między drobiazgiem a magnate-
rią. Po unii lubelskiej możnowładztwo rdzennie polskie zasilone zostało
dopływem zamożności przez związki z magnaterią Wołynia i Kijowszczyzny
tudzież Litwy i Białorusi. Tak pod formą demokratyczną rozwinęła się hierarchia
społeczna z podziałem co najmniej na trzy klasy ziemiańskie zamiast jednej
(królików kresowych, szlachtę średnią i zagonową). Potęgi magnackie, nie
znajdując sobie normalnego ujścia w demokratycznym ustroju, poszukały
i znalazły drogę działania pokątną przez protegowanie, terroryzowanie i prze-
kupywanie szlachty, aż obróciły ją za Sasów w swoje powolne narzędzie.
20. Wady ustroju państwowego. Władza prawodawcza
Były w Europie ówczesnej państwa typowo szlacheckie pod względem bu-
dowy społecznej: we Francji, w Rosji, w Prusach, Austrii wszystkie niemal
urzędy znajdowały się w rękach szlachty. Były może tu i ówdzie grupy szla-
593
checkie bardziej egoistyczne, bardziej pyszałkowate, o łbach jeszcze ciaśniej-
szych niż w Polsce. Ale też w tamtych krajach był silny rząd monarchiczny,
kierujący całym mechanizmem państwowym i regulujący stosunki społeczne
według pewnej racji stanu; z drugiej strony przewaga społeczna szlachty ni-
gdzie nie była tak bezwzględna, jak u nas. Co najważniejsza: nasi jaśnie wiel-
możni i urodzeni chwycili w swe ręce wyłączne kierownictwo spraw wraz z od-
powiedzialnością za nie. Oni dla siebie stworzyli ustrój państwowy, taki wła-
śnie, jaki najlepiej zabezpieczał ich wolności i dobrobyt. Jak stworzono ten
ustrój, a w szczególności organy prawodawstwa? Jak Bóg dał, od potrzeby
do potrzeby, bez przewidującej myśli, bez technicznego wykończenia. Naj-
kompetentniej wyraża się o tym Konarski: "Przypadkami, azardem z okazyj
różnych różne w różnych czasach, wiele sobie przeciwne, drugie mniej rozu-
miane, a źle bardzo tłumaczone po Voluminach Legum znajdują się prawa
o radach naszych, ale nigdzie nie masz jednego, zewsząd ile można dopełnio-
nego onychże sprawowania układu. Prawa te nasze są coś podobne do stare-
go dworu, z początku szczupłego, po tym bez żadnej co kilka, kilkanaście
i kilkadziesiąt lat przyczynionego symetrii, obalają się stare". Gubiąc się
w antynomii interesów całości i części, stworzono kształt obrad narodowych
z wymaganiem jednomyślności, dobry dIa aniołów, nie dla ludzi. Nie wypra-
cowano ani nie przyjęto z zewnątrz elementarnej zasady większości głosów.
Potem dopuszczono do wyrodzenia się z jednomyślności - "wolnego nie
pozwalam". Przez 200 lat znosił sejm walny warcholstwo opozycyjnych po-
słów, prawie zawsze podszyte zdradą, cierpiał od własnego niedołęstwa i nie
zdobył się na porządny regulamin obrad, jak nie zdobyło sig całe nasze
ustawodawstwo nowożytne aż do Konstytucji 3 Maja na żaden doskonały
pomnik, który by warto pokazać Europie. Przez 200 lat władzę naczelną
sprawował niezdolny do obrad i wytężonej dyskusji tłum, tłum sejmikowy,
tłum elekcyjny: Podziwiać można jego umiejętność dostrajania się do jednó-
myślności, cierpliwość, nieraz poświęcenie, ale trudno podziwiać rozum takich
prawodawców. Bo owoce "wolnego nie pozwalam" były straszne i aż nazbyt
dobrze znane. Gdyby ktoś spytał, jaka była najważniejsza społeczna i najważ-
niejsza konstytucyjna przyczyna upadku Rzeczypospolitej, można by odpo-
wiedzieć krótko: bezwzględna wszechwładza szlachty i liberum veto.
21. Rozkład władzy wykonawczej
Te same cechy: podporządkowanie państwowości interesom szlacheckim
i niedbalstwo w wykończeniu form okazuje budowa rządu w ścisłym znacze-
niu. W oczach ogółu najodpowiedzialniejszym za wszystko czynnikiem był
król, który miał występować albo w otoczeniu sejmu, albo w asystencji sena-
tu. Wyglądało to wcale parlamentarnie i z punktu widzenia teorii konstytu-
cyjnej wolno widzieć w dawnej Rzeczypospolitej organiczne zespolenie króla
i państwa, jakiego brakło innym narodom Europy lądowej. Ale współcześni,
np. Karwicki, wiedzieli, co sądzić o tej organicznej jedności. Naprawdę inter
maiestatem et libertatem26 wrzała odwieczna walka, tym gorsza, że podziem-
26 łac.) pomigdzy władzą monarszą a wolnością.
594
na, przy czym król prawie zawsze dźwigał sprawę publiczną i rację stanu,
a wolny szlachcic ściągał ją sobie pod stopy. Królowi zostawiono z zakresu
wykonawstwa tyle właśnie mocy (władzę rozdawczą i dowództwo nad woj-
skiem), aby móc go uczynić odpowiedzialnym za niepowodzenia, dla narodu
zawarowano prawo wypowiedzenia posłuszeństwa. Wolne elekcje pozbawiły
politykg polską ciągłości, a otwierały na oścież wrota wpływom obcym. Wy-
stawiano koronę na licytację, w nadziei, że przyszły król własnym groszem
i wojskiem, bez żadnych ofiar z naszej strony, zdobędzie dla nas Kijów lub
Kamieniec; później zaczęto po prostu sprzedawać swoje wolne suffragia. Gdy-
byż przynajmniej z tej licytacji wychodził upatrzony kandydat najlepszy! Ale
nie: od 1648 r. widzimy w okopie wyborczym cały szereg niespodzianek albo
wyborów narzuconych wbrew narodowi. A jeśli chodzi o wartość wybrańców,
to poza Janem III zawsze zwycigżali kandydaci gorsi: Korybut bił Lotaryń-
czyka, August II - Contiego i Badeńczyka, August III - Leszczyńskiego.
Resztę władzy wykonawczej sprawowali faktycznie nieodpowiedzialni do-
żywotni ministrowie: marszałek, kanclerz, podskarbi, hetman, że pominiemy
figury mniejsze. Żadnemu z nich król nie mógł skutecznie rozkazywać, żadne-
go zmusić do posłuszeństwa. Przez 100 lat z górą, od Jana Kazimierza do
Augusta III, wolno było ministrom administrować, politykować i zdradzać na
własną rękę, bez niczyjej kontroli, najczęściej w myśl interesów tej rodziny
magnackiej, do której należał piastun urzędu. Odpowiedzialność, zwłaszcza za
politykę zagraniczną, włożono na senat przyboczny, tj. na owych 4 senatorów
rezydentów; była to rada i kontrola bez doświadczenia, bez znajomości rze-
czy, bez rutyny i, jak skutek pokazał, bez żadnego wpływu. Można było wy-
myślić organ doradczo-dozorczy znacznie poważniejszy - złożony nie tylko
z senatorów, ale i z wybrańców szlachty, na podobieństwo wydziałów stano-
wych, jakie powstawały w niektórych krajach zachodnich, i pomysły takie ro-
dziły się nieraz (1573, 1606, 1607,1660). Z wiadomych przyczyn do ich urze-
czywistnienia nie doszło: chodziło wszak nie o rząd republikański, ale o rząd
rozbity, jak najsłabszy, dla nikogo niestraszny.
22. Polityka zewnętrzna szlachty
Od czasów Zygmunta III według litery prawa senat przyboczny, a w prak-
tyce sejm, roztoczył dozór nad całą polityką zagraniczną królów i jął wyci-
skać na niej swoje piętno. Było to piętno bierności i pokojowego usposobie-
nia nawet wobec wypadków, które wielkim głosem wołały o czynną interwen-
cję Polski. Sejm przyswoił sobie prawo roztrząsania zagadnień międzynaro-
dowych, zagajenia rokowań i ratyfikowania traktatów. W takich warunkach
podcięte zostały skrzydła śmielszej polityce królewskiej i o wyzyskaniu po-
myślnych koniunktur za granicą nie mogło być mowy. Wojen zaczepnych lub
choćby prewencyjnych naród nie chciał, wojny rewindykacyjne podejmował
znaglony, niechętnie. Bądź co bądź w samym wyborze kierunku obrony bar-
dzo charakterystycznie ujawniał się szlachecki duch Rzeczypospolitej. Sejm
stronił od wojny trzydziestoletniej, chociaż przez udział w niej po tej lub
owej stronie można było odzyskać Sląsk: bo tam nie było szlachty polskiej,
tylko zapomniany lud wiejski, wytrwale obstający przy mowie praojców.
595
Zaniedbano sprawę rozszerzenia dostępu do morza: królom kazano nieraz
w paktach konwentach zakładać classem moritimam2 , ale nie dano im na
to środków ani nie poparto ich usiłowań (np. Władysława IV i Sobieskiego),
które do utwierdzenia polskich rządów na brzegach Bałtyku prowadziły. Bo
żegluga, handel zamorski to interes królewski lub mieszczański, a szlachcie
wystarczało spławianie wicin i szkut ze zbożem lub tratw do Gdańska. Za to
zapędzano się chętnie i bez żadnego umiarkowania w przestworza wschodnie,
dokąd ekspansję Rzeczypospolitej pchały interesy możnowładztwa. Prawda,
że i tam wojny miały niemal bez wyjątku charakter obronny; prawda i to,
że rycerzy walczących z Moskwą ożywiała świadomość, iż bronią oni swobód
ojczystych przed sługami brutalnego despotyzmu, a wielu z tych, co szli pod
Cecorę, Chocim i Wiedeń, płonęło entuzjazmem dla sprawy Krzyża Świętego;
niestety, bywał to przeważnie instynkt żywiołowy, sprowokowany jakimś na-
jazdem, chętnie idący na rękę nababom ukraińsko-podolskim, ale nie kiero-
wany samowiedzą programową. Zapędy panów polskich na Mołdawię, po-
dobnie jak chadzki Kozaków na Morze Czarne, rozpętały nawałnicę turecką,
która pochłonęła najlepsze siły Polski w XVII w. i uniemożliwiła zwycięskie
parcie ku Morzu Bałtyckiemu. A wyprawy na Moskwę w dobie Samozwań-
ców zaostrzyły tylko antagonizm polsko-rosyjski, niecąc w Moskwie chęć od-
wetu, która wyładuje się na Rzeczypospolitej późno, lecz zabójczo. Cała zaś
"dwóchsetletnia polityka zewnętrzna Rzeczypospolitej zakończyła sig ode-
pchnigciem jej od Morza Czarnego, zwężeniem dostępu do Bałtyku (utrata
Inflant, emancypacja Prus), zasklepieniem narodu w lądowym hreczkosiej-
stwie, bez zaokrąglenia narodowego na zachodzie, bez stanowczego zwycię-
stwa, bez załagodzenia stosunków na wschodzie". Przez rozejm andruszowski
osiągnięto niezłą od Moskwy granicę strategiczną Dźwina - Dniepr (wykrzy-
wioną tylko naokoło Kijowa), która mogła nabrać niewzruszonej trwałości,
gdyby ją od wewnątrz umocniła rozumna -
23. Polityka wewngtrzna
O niej jednakże można mówić jedynie z poważnym zastrzeżeniem. Szlachta
zanadto miała zaabsorbowaną myśl obronną swobód przed podejrzanym za-
wsze majestatem, żeby mogła wiele uwagi poświęcać rządom wewnętrznym.
Mądrze załatwiono sprawę unii z Litwą; niebacznie, zbyt wyrozumiale pozwo-
lono rozwijać sig wszelkim rozbieżnościom wewnątrz dualistycznej Rzeczypo-
spolitej. Czy źródłem tej wyrozumiałości był nasz szlachetny liberalizm?
Owszem, ale były i inne przyczyny. Brakło energii na centralistyczne za-
chcianki, więc zostawiono dzielnicom i grupom społecznym swobodę stano-
wienia o sobie. Kwestii narodowościowej w świadomości szerokiego ogółu
w ogóle nie było; już więcej zaprzątano się pewnego rodzaju polityką popu-
lacyjną. Statysta Mazur pilnował, żeby mu robotnik pańszczyźniany nie
uciekł na Ruś; statysta spód Ostroga lub Żytomierza wzdychał do tego, żeby
na miejsce chłopów uchodzących w Dzikie Pola napływali inni z Mazowsza.
Racjonalnej kolonizacji z myślą o utwierdzeniu kresów przy Rzeczypospolitej
2 (łac.) flotę morską.
596
nie prowadził żaden rząd, podobnie jak nikt nie zabiegał systematycznie
o sprowadzanie z Zachodu umiejętnych rzemieślników i bogatych kupców,
co przecież w dobie Wielkiego Elektora należało już do abecadła administra-
cyjnego panujących. I tutaj też przeświecała ziemiańska predylekcja gospoda-
rzy Rzeczypospolitej: skoro szlachta ruska przyjęła katolicyzm, język polski
i obyczaje polskie, to któż by pytał o narodowość pozostałych 9/Io ludności
tych województw? Taki brak nacjonalizmu w zn-aczeniu nowoczesnym, do-
datnim czy ujemnym, jako obrony własnej narodowości lub tępienia innych,
nie może nikogo dziwić w XVII i XVIII w., zanim się pojawiła idea narodowa.
Ale też niech nikogo nie dziwi rezultat tego rodzaju tolerancji czy też
beztroskliwości; że pomimo utopienia w ziemiach kresowych znacznego odsetku
ludu polskiego ziemie te pod względem etnicznym pozostały w ogromnej
większości krajem ruskim, łatwym do oderwania i jeszcze łatwiejszym do
strawienia przez Rosję.
Dostatecznym łącznikiem wydawała się jedność religijna między Polską
i Rusią oparta na unii brzeskiej. Że ten akt był odstępstwem od pierwotnych
zasad bezwzględnej tolerancji, jednoznacznych z państwowym indyferentyz-
mem w rzeczyach wiary, to nie da się zaprzeczyć. Był to akt rozumnej poli-
tyki, w swoim czasie konieczny, szkoda tylko, że spaczony w wykonaniu.
Przy nawracaniu dyzunitów niewiele ceremonii robiono sobie z przekona-
niami chłopów: każdy dziedzic, gdy mu się raz udało pozyskać dla unii popa
albo dla katolicyzmu parocha unickiego, stosował względem owieczek pra-
widło cuius regio eius religio. To wywoływało gorycz i uczucie zemsty. Co
gorsza, wbrew wszelkiej polityce i wbrew wiążącym zapowiedziom nie dopu-
szczono nawet biskupów unickich do senatu, nie mówiąc już o władykach
dyzunickich, którym to przyrzekała ugoda hadziacka, jakkolwiek w tym se-
nacie siedzieli długo świeccy senatorowie unici i dyzunici. Stąd zazdrość upo-
śledzonych wobec uprzywilejowanych i zamiast spodziewanej jedności-
rozłam społeczeństwa ruskiego na trzy zwaśnione obozy, którego skutki spa-
dły na całą Polskę w przededniu rozbioru.
24. Siły moralne i umysłowe dawnej Rzeczypospolitej
Wadliwy ustrój społeczny i licha gospodarka, zupełny rozstrój państwowy,
błędy w polityce zewnętrznej i błędy w polityce wewnętrznej - jeżeli to wszy-
stko, mimo lamentów i ostrzeżeń różnych Skargów i Stańczyków, nie skłania-
ło społeczeństwa do nawrotu, to widocznie coś szwankowało nawet w samej
psychice polskiej, nie tylko w zewnętrznych formach jej przejawów. Przez wiek
XVII ostrzegaczy zagłuszał krzyk upojonych wolnością tłumów; i nawet ka-
taklizm, który przeleciał nad Polską za Jana Kazimierza, nie poruszył gnijącej
sadzawki; po spustoszeniach wojny północnej ten stan bezkrytycznego samo-
uwielbienia ustąpi miejsca sceptycyzmowi. Z dwóch stron - z kół dworskich,
drezdeńskich, oraz z kół szlacheckich, sandomierskich (z tego województwa
sandomierskiego, gdzie może najsilniej tętniło życie sejmikowo-konfederackie),
zrodziły się koncepcje przebudowy państwa: jedna krańcowo monarchiczna,
ów plan Flemminga (1714), druga skrajnie republikańska Karwickiego. Pierw-
szą znamy - utonęła ona w wirze konfederacji tarnogrodzkiej; druga, wyło-
597
żona w traktacie De ordinanda Republica (1705-1707), obejmowała sejm nie-
ustanny, obieralność wszystkich urzędników, wykluczenie od korony cudzo-
ziemców, oddanie starostw na skarb. Ogół puścił mimo uszu oba wezwania.
Nie chciało się myśleć ani czuć, ani działać: niech wszystko pozostanie, jak
było za naszych ojców. Mocarstwa czuwają nad naszą wolnością, gdyż boją
się naszej siły. Bo wolność i my, wolność i Polska - to jedno.
Znajdując w sercach i mózgach ludzi epoki saskiej wiarę i logikę, niepo-
dobna nie zastanowić się znów nad stanem umysłowo-moralnym tej epoki,
a więc nad ówczesnym charakterem polskim. Zwykle historyk, który charak-
teryzuje obyczaje czasów saskich, uwydatnia zjawiska najdrastyczniejsze: ob-
żarstwo, pijaństwo, chciwość, pieniactwo, kłótliwość, służalstwo, postępujące
skażenia moralności rodzinnej, korupcję sejmową i trybunalską. Daremnie
przeczyć, że to wszystko było i nic tu nie pomoże stwierdzenie, że zagranica
była niewiele.lepsza albo wcale nie lepsza. Tylko że wszystkie powyższe grze-
chy stanowiły przelotny osad, właściwy tylko paru pokoleniom, a na upadek
państwa decydującego wpływu nie wywarły. Nam chodzi o pewne głębsze
uwarstwienia, pewne podstawowe skłonności lub słabości odziedziczone po
"złotych czasach", mniej skandaliczne, lecz dziesięćkroć ważniejsze niż "po-
puszczanie pasa" lub branie łapówek.
Na podkładzie sielskiego, ziemiańskiego żywota w przestworzach wschod-
nich, przy ekstensywnej gospodarce, wśród bezmiaru pól, gajów, łąk i wód
rozwinęła się iście polska beztroskliwość i obojętność na wszystko, co nie za-
graża wprost naszemu domowemu szczęściu. Bez wielkich namiętności, bez
całopalnych ofiar, bez tragicznego szamotania się z losem, bez targających
duszę wątpliwości płynęło miękko życie staropolskie. Rozrzedzona ludność
żyła jakby jakąś rozrzedzoną kulturą. Nie było tam ani śmiertelnej walki, ani
intensywnej na miarę zachodnią pracy. Zarówno napięcie, jak i umiejętność
pracy pozostały w tyle poza Europą. Nazywając rzeczy po imieniu - rozwi-
nęło się lenistwo i niedbalstwo; z kolei przyszły wojny dzikie, niszczące,
z nieprzyjacielem na ogół niższym kulturalnie - Moskalem, Turkiem, Tata-
rem, Kozakiem. Wojna w ogóle nie jest szkołą pracy kulturalnej, a tym bar-
dziej taka wojna, w której od przeciwnika niczego nie można się nauczyć.
Stąd jeszcze jedna pobudka do lenistwa i do życia z dnia na dzień. Czy sły-
szał kto o jakich cudach świata wzniesionych polską ręką przez wiek XVII
lub XVIII, o czymś, co by mogło iść w paragon z tworami pracy francuskiej,
holenderskiej, włoskiej, niemieckiej, angielskiej? Albo, pytając jeszcze dobit-
niej: jeżeli twory takie nie mogły powstać wśród ciągłych wojen (80 lat wojen-
nych w ciągu samego XVII wieku) - to czy słychać, aby ktokolwiek z apo-
logetów dawnej Rzeczypospolitej, jakiś Łukasz Opaliński, Starowolski czy
Pęski chlubił się pracowitością i twórczością rodaków? Raczej dzielnością,
raczej swobodą i wszystkim innym!
Z lenistwem rąk roboczych szło w parze lenistwo myśli i woli. Wyłazi ono
wszędy - przez dziury i łaty sejmowego prawodawstwa, przez niejasne, nie-
śmiałe konstrukcje myślicieli politycznych, przez źle przemyślane projekty po-
lityczne. Sangwiniczna natura Polaka starej daty zdobywała się łatwo na gór-
ne wzloty; szczytnością ideałów prześcignęliśmy świat cały, że wspomnieć tu
choćby ową jednotę miliona dusz, owo budowanie gmachu państwowego na
dobrej woli suwerennych atomów. Ale jak było z urzeczywistnieniem ideału?
I co sądzić o samowiedzy krytycznej społeczeństwa, któremu wystarczał ideał
598
odświętny, pieścidło myśli i uczucia zamiast ideału wcielonego wieloletnim
wysiłkiem woli? Przez lenistwo raczej niż przez nieuczciwość tumaniono sie-
bie wspaniałym gestem i pięknym frazesem, gdy na dnie duszy rozrastało się
nie kontrolowane świadomością obywatelską sobkostwo. Obywatel epoki sa-
skiej wprost stracił wyobrażenie, czym jest niepodległość, co ona warta, jakich
ofar materialnych i duchowych wymaga jej obrona!
A kiedy wreszcie w przedostatniej godzinie zjawili się śmiałkowie, którzy
to zatracone sumienie państwowe próbowali budzić, okazało się, że nie ma
kogo powołać do walki. Zabrakło tęgich ludzi, wybitnych osobowości, które
by wzięły na siebie całe odium nowatorstwa, rzuciły się w tłum i rozkru-
szyły jego bezmyślną ociężałą masę. Zwykło się mówić o polskim indywi-
dualizmie, którego rzekomo kwintesencją było liberum veto. Fatalne niepo-
rozumienie! Indywidualizm, tj. rozbicie narodu na jednostki, zrobił swoje:
zniweczył nam prawodawstwo i rząd, ale indywidualności on nie wychował.
Wręcz przeciwnie, w atmosferze sejmików, pod rządem jednomyślności, dla
niepsucia bratniego nastroju musiała wszelka osobowość milczeć, niwelować
się, giąć się i łamać, bo inaczej zepsułby się sejmik i straciłaby na tym sprawa
publiczna. W tych tysięcznych aklamacjach, w pogoni za popularnością, wo-
bec niepodobieństwa przekonania tysiąca tępych głów ginęły samorodne talen-
ty polityczne, ogołacała się Polska z wybitnych mężów stanu. Dlatego to
w krytycznej dobie nie będzie komu iść na posiew w naród i dlatego w zwrot-
nym momencie znajdzie się z jednej strony samotny król z garstką znienawi-
dzonyćh reformatorów - z drugiej strony 80000 radomian.
25. Ku odrodzeniu
W tym, cośmy rzekli o charakterze narodowym Polaków epoki upadku
jako o czynniku decydującym, zawiera się poniekąd już odpowiedź na pyta-
nie: którędy wiodła droga do zbawienia. Ojczyznę ludzi małych, ciemnych,
znieprawionych, ot takich Matuszewiczów, mógł przepić książę Panie Ko-
chanku, mógł zaprzedać Podoski lub Poniński. Ojczyzny duchów mocnych,
umysłów jasnych, nie zgubiłby żaden zdrajca ani szaleniec. Chodziło o to
aby w Polsce jak najmniej było obywateli typu matuszewiczowskiego, jak
najwięcej serc staropolskich a głów europejskich.
Widzieliśmy smutny los dążeń do naprawy w pierwszej połowie rządów
Augusta III. Próbowano zbawić Rzeczpospolitą ukradkiem, w tajemnicy nie
tylko przed jakimś Hoffmannem, Bestużewem lub Saint Severinem, ale rów-
nież przed samymi Polakami. O reformie mówiono jak najciszej, aby nie spło-
szyć wyborców sejmikowych; niech tylko sejm dowlecze się do końca, a proś-
by, groźby i obietnice dworskie na poczekaniu sprawią cud, za który potom-
ność błogosławić będzie zręczną rękę. Cały ten machiavelizm rozpryskiwał
się o twarde głowy i zamknięte serca posłów sejmowych. Widocznie dźwignię
ocalenia podkładano nie tam, gdzie jej można było użyć owocnie.
Dopiero w miarę niepowodzeń dojrzewał trafny pogląd, że odrodzenie
Rzeczypospolitej, trudne, ale możliwe, jest kwestią propagandy rozumnej i wy-
chowania obywatelskiego. Nie pochlebiać starym przesądom, nie kłamać. Nie
kryć prawdy pod korcem, ale ją nieść na światło dzienne i rozdawać, obwoły-
599
wać ją głośno, bić w dzwon alarmowy, demaskować fałsze - to był jedyny
szlak prowadzący do wyjścia z labiryntu. A jeśli ogół prawdę przyjmie wrogo,
to przeistoczyć duszę tego ogółu, sięgnąć do jego najgłębszych, zdrowych
jeszcze pierwiastków, z opasłego szlachcica wydobyć znów człowieka, otwo-
rzyć mu oczy na to, co się dzieje w Europie i w Polsce, ustanowić w nim
samowiedzę obywatelską, wpoić pęd do doskonałości, nauczyć czerpać z tej
nieprzebranej krynicy światła, jaka rozwarła się wówczas dla całej ludzkości
na Zachodzie, zwłaszcza we Francji. Tę dwojaką metodę działania na naród
stworzył człowiek, który jak słup graniczny stoi na zetknięciu dwóch epok
- saskiej i stanisławowskiej -
26. Konarski
Przed nim literatura olityczna odzywała się w wieku XVIII nieraz, ale
zawsze nieśmiało. Karwicki nie ogłosił swego dzieła De ordinanda Republica,
bo jego pomysły: sejm gotowy, podział sejmu na trzy izby, odebranie królowi
szafunku wakansami, nie mogły liczyć na aprobatę Augusta Mocnego, a inne,
wymierzone przeciwko "źrenicy wolności", musiały zrażać szlachtę. Szczuka
przedstawiał Zaćmienie Polski z naczelnym postulatem polityki aktywnej oraz
armii 36-tysięcznej jako Candidus Veronensis (1709). Tak samo anonimowo
ganił Jan Stanisław Jabłonowski złe nałogi szlachty w Skrupule bez skrupudu
(1730); pod pseudonimem Poklateckiego krył się Franciszek Radzewski, autor
Kwestyj politycznych obojgtnych (1709); pod mianem prostego "ziemianina"
krył się Poniatowski; anonim Leszczyński 15 lat namyślał się, zanim puścił
w obieg swój Glos Wolny. Co najmniej tyleż czasu wahał się Konarski. Ludzie
mądrzy jakby lękali się lub wstydzili swej mądrości. Snadź trzeba było na-
prawdę nie lada odwagi i wielu zniechęcających doświadczeń, aby raz wreszcie
zerwać z taktyką milczenia i szeptania po kątach i przemówić do rodaków
pełnym głosem, jak to uczynił u schyłku czasów saskich Konarski.
Wielki pijar unieśmiertelnił swe imię na dwóch polach, jako wychowawca
i jako pisarz polityczny. Nie tutaj miejsce na charakterystykę jego metod pe-
dagogicznych stosowanych od 1741 r., tj. od założenia w Warszawie Colle-
gium Nobilium. Doznawszy niepowodzenia w pierwocinach swej pracy publi-
cystycznej, wychowywał sobie Konarski zastęp czytelników-prozelitów, któ-
rzy zrozumieją myśl prawdziwą mistrza; w tym celu tępił zaśniedziałą scho-
lastykę, jałową dialektykę jezuitów, uczył myśleć pojęciami, a nie wyrazami,
urządzał dysputy o sprawach społeczno-politycznych, głosił nawet z desek
scenicznych zasady patriotyczno-postępowe w rodzaju owej dewizy z Tragedii
Epaminondyů "Nawet najświętsze prawo świętem być przestaje, gdy się prze-
ciwnem szczęściu ojczystemu staje". Dopiero kiedy z konwiktów wyszły
w świat setki Polaków nowego pokroju, ośmielił się Konarski rozpocząć
propagandę swoich idei konstytucyjnych.
Epokowe dzieło O skutecznym radsposobie wychodziło tom za tomem od 1761
do 1763 r. Autor, działając w niewątpliwym porozumieniu z ówczesną opozycją,
tj. Czartoryskimi i Branickim, ale mając też wielu przyjaciół wśród dawnych
republikanów, starał się zachować pozory bezpartyjności i dlatego zapewne
występował bezimiennie, podobniejak wszyscy niemal publicyści XVIII w. przed
600
nim i po nim. Zresztą nazwisko autora nie pozostało ani przez chwilę tajemnicą.
Zaraz po wyjściu pierwszego tomu, poświgconego krytyce różnych kolportowa-
nych przez koła zachowawcze półśrodków, posypały się do Konarskiego listy
zachęcające do ogłoszenia jedynie skutecznego sposobu rad, tj. głosowania
większością. Uczynił to autor w tomie II, czym wywołał gdzieniegdzie protesty.
Ponieważ wielu republikanów zgadzało się na rządy większości jedynie pod
warunkiem odebrania królowi łaski rozdawniczej, więc ksiądz pijar, po grun-
townym roztrząśnięciu etycznych podstaw naszego parlamentu w tomie III,
zrobił to ustępstwo na rzecz zachowawców. Tymczasem stosunki polityczne
wyklarowały się w sposób mniej pomyślny: reformę wypisali na swym sztandarze
nie ci, dla których oświecenia Konarski pisał swój traktat, nie "patrioci" spod
hetmańskiego znaku, lecz Czartoryscy, od dawna dostatecznie oświeceni włas-
nym rozumem. Odtąd nie było dla naszego pisarza innej drogi, jak oddać cały
swój wpływ i autorytet moralno-polityczny wodzom Familii do spożytkowania.
Ostatni tom dzieła należy już uważać za wykład programu całego obozu
postępowego. W nim wyłożony system konstytucyjny często republikański,
poglądom Skargi biegunowo przeciwny: pełnia władzy zwierzchniej przyznana
dwuizbowemu ciągłemu sejmowi; izba wyższa złożona z senatorów, których król
ma mianować nie dowolnie, lecz spośród kandydatów przedstawionych przez
województwa; izbie niższej dana w razie konfliktu wybitna przewaga nad
senatem; instrukcje nakazcze skasowane, sejmiki oczyszczone z rękodajnych
nieposesjonatów. Organem wykonawczym ma być rada rezydentów, pół na pół
z senatorów i szlachty; król delikatnie zobowiązany do postępowania według jej
uchwał. Starostwa, obrócone na skarb, utworzą podstawę banku narodowego.
Łatwo zauważyć, że organizację władzy prawodawczej starał się Konarski
zbliżyć do wzorów angielskich, a radę rezydentów naśladował ze Szwecji.
W każdym razie nie było to naśladownictwo ślepe, lecz twórczość krytyczna, tak
mądra i płodna, że podbijała umysły nawet najzagorzalszych przeciwników.
Reform społecznych, gospodarczych ani administracyjnych nie propagował
Konarski przed szerszym forum czytelników, co najwyżej przez usta swych
konwiktorów na tzw. sejmikach szkolnych żądał wolności osobistej dla chłopów
oraz praw politycznych dla mieszczan. Całą siłę swej nieubłaganej logiki
skierował najednego bałwana, co zagradzał drogę do dalszego rozwoju państwa.
Z chwilą, gdy ten bałwan w oczach wszystkich runie, pękną upusty myśli polskiej
i potok reform popłynie z niepowstrzymanym rozpędem, coraz czystszy i głębszy.
Cel tych przeobrażeń łatwo odgadnąć: na polu społecznym będzie chodziło
o stopniową poprawę bytu mieszczaństwa i pospólstwa; w sferze ekonomicz-
no-finansowej - o zdobycie dla państwa źródeł, które by umożliwiły obronę na
zewnątrz i produkcyjną pracę wewnątrz kraju; w ustroju państwowym - o pra-
widłową organizację woli zbiorowej narodu lubjego cząstek terytorialnych, dalej
- o rząd odpowiedzialny i jednolity nad wszystkimi gałęziami administracji;
w tych gałęziach specjalnych - o ciągłość pracy i odpowiedzialność, czego
rękojmią będzie system kolegialny. W dziedzinie kultury przyjdzie czas na
pierwsze oświatowe poczynania rządu, a nie obejdzie się też bez wystąpień
antyklerykalnych pokrewnych tym, które przeżywał wówczas cały Zachód.
Walka o przebudowę zjednej strony, o byt niepodległy z drugiej, stanie się treścią
następnej epoki, słusznie zwanej stanisławowską: słusznie dlatego, ponieważ ujej
wrót stoją dwaj najwięksi pionierzy oświaty, jakich Polska wydała: Stanisław
August Poniatowski i Stanisław Konarski.
CZASY STANISŁAWOWSKIE
Rozdzia! XXTiI
Dola i niedola Czartoryskich
l. Mocarstwa wobec ostatniej elekcji polskiej
Złowrogo ukształtowały sig dla Rzeczypospolitej stosunki międzynarodowe
po wojnie siedmioletniej. Europa rozpadła się na dwie grupy państw, połu-
dniową i północną; państwa południowe, stare czcigodne monarchie, Francja,
Hiszpania, Austria i dalej na wschodzie Porta Ottomańska, przeważnie wy-
czerpane i skompromitowane jałowymi wysiłkami; naprzeciwko nich młode
monarchie militarystyczne, Rosja i Prusy, wsławione mocą bojową i chciwe
łupu; pomiędzy nie wtłoczona, zdana na ich łaskę Polska o granicach tak
zagrożonych, jak nie bywały nigdy, daremnie wyciągająca ręce ku znużone-
mu południu. Rosja i Prusy pospołu z Danią, a w oparciu o idącą samopas
Anglię, gospodarują w tak zwanym "północnym koncercie" Nikity Panina,
gniotąc wspólnym ciężarem Polskę i Szwecję. Jeżeli w 1697 r. groźba sąsiedz-
ka zaważyła u nas na szali wyborczej, jeżeli w 1733 r. przemoc musiała przejść
przez ogień wojny sukcesyjnej, to teraz nikt nie zamierzał się ująć za Rze-
cząpospolitą, pozostawało tylko spełnić brutalny rozkaz dwojga despotów.
Niewielkie też szanse widział przed sobą pierworodny królewicz, Fryderyk
Chrystian, w chwili, gdy pchany w szranki przez ambitną żonę Marię Anto-
ninę Walpurgiś (córkę cesarza Karola VII), zgłaszał swą kandydaturę okólni-
kiem do panów polskich. Wprawdzie już w 1758 r. traktat francusko-austriac-
ki zapowiedział poparcie w Polsce sukcesyjnych widoków Wettynów. Teraz
jednak Francja gotowa im była pomóc tylko dyplomatycznie przez obudzenie
ze śpiączki Turków; a i tę gotowość paraliżowały w Wersalu bałamutne na-
dzieje pozyskania Czartoryskich. Maria Teresa, spragniona przede wszystkim
pokoju, nie życzyła sobie rozpętania wojowniczych instynktów osmańskich.
Na dobitkę Fryderyk Chrystian umarł 17 grudnia [1763 r.], a dwaj jego bra-
cia, Ksawery i Karol, od dawna wzdychali, każdy z osobna, do korony pol-
skiej, i osobno skarbili sobie stronników, przy czym pierwszy jako admini-
strator Saksonii mógł więcej liczyć na jej siły materialne, drugi, morganatycz-
nie ożeniony z Franciszką Krasińską (1760), miał znaczne stosunki wśród
polskiego możnowładztwa. Zanim nastała zgoda w domu elektorskim, Porta,
zwiedziona przez dyplomację pruską, a źle informowana przez naszych patrio-
tów, oświadczyła się ni w pięć ni w dziewięć za Piastem i przeciwko obcym
pretendentom; zrażone tym Francja i Austria poradziły Wettynom zupełnie
wycofać się z walki. Odtąd (od lutego 1764) patrioci skupili się około kan-
dydatury Jana Klemensa Branickiego w nadziei oczywiście, że zgrzybiały het-
602
man rychło opróżni tron dla dorastającego wnuka Augusta III, Fryderyka
Augusta III. Kandydatura licha, ale przynajmniej nie obarczona niechęcią,
jaka słusznie ścigała Sasów po nowym trzydziestoleciu ich nierządu.
Całkiem inaczej przygotowywał się do akcji obóz przeciwny. Tam wszystko
tchnęło determinacją i żądzą władzy. Stolnik [Stanisław] Poniatowski bez
trudu namówił do zrzeczenia się wszelkich roszczeń tronowych księcia Adama
Czartoryskiego i rwał się ku purpurze przekonany, że gdy ją posiędzie, to
i Polskę uszczęśliwi, i Katarzynę zaślubi. Wujowie zezem patrzyli na te aspi-
racje Stanisława Augusta i nie ma w tym nic dziwnego: jeżeli kto, to tylko
potężny duchem i fortuną książę August mógł wówczas sięgać po berło
Sobieskich, a nie ubogi i wątły stolnik. W każdym razie ta cicha rywalizacja
wojewody ruskiego z Poniatowskim pozostawała tajemnicą rodzinną i nie
ujawniała się wcale na zewnątrz.
Zbyt dobrze znali Czartoryscy nastrój społeczeństwa, by mogli sobie obiecy-
wać tanie zwycięstwo pod Wolą po ostatnich wypadkach 1763 r., toteż od razu
zażądali od Katarzyny zbrojnej pomocy. Rzecz charakterystyczna, że tę uchwałę
przeparli w radzie familijnej nieposzlakowany Andrzej Zamoyski i August
Czartoryski, wbrew przestrogom i prośbom Stanisława Augusta. Echem tych
narad była wspólna deklaracja posłów rosyjskich, Kayserlinga i [Mikołaja]
Repnina tudzież Prusaka Benoita (24 grudnia), zalecająca obiór Piasta i wypiera-
jąca się w imieniu obu dworów widoków zaborczych. Słabą i późną odpowiedzią
- oświadczenia posłów francuskiego [Ludwika Rene) Paulmy i austriackiego
[Florimunda] Mercy [d']Argenteau (13 marca 1764) za wolną elekcją bez
wymienienia kandydata. Już od początku panowania Katarzyny istniała zgoda
między Berlinem i Petersburgiem na punkcie "dogodnej osobistości" (sujet
convenable), którą miano narzucić Polakom; już dojrzewał traktat przymierza
(11 kwietnia 1764) z wyszczególnieniem sił zbrojnych przeznaczonych na użycie
gwałtu. Tryumf stolnika był zapewniony, ale nie tryumf Familii - w tymże
traktacie ponowione zostały mordercze artykuły przeciwko zmianie Rzeczy-
pospolitej w dziedziczną monarchię lub zaprowadzeniu w niej absolutyzmu oraz
inne, zapowiadające wspólną interwencję na rzecz różnowierców.
2. Konwokacja
Poczciwy i pobożny, ale bez własnej busoli politycznej prymas Łubieński
dał się jeszcze za życia Augusta III przeciągnąć na stronę Czartoryskich;
później, oprócz argumentów szlachetniejszych, utwierdziły go w tym obozie
ruble rosyjskie. Jego decyzji w radzie senatu 7 listopada [1763 r.] zawdzię-
czała Familia daleki termin konwokacji (7 maja) [1764 r.], który pozwalał za-
trzeć w sercach ogółu ślady przywiązania do Sasów. Istotnie, na wyborach
lutowych osiągnęli Czartoryscy przewagę 45 mandatów; gdzieniegdzie sejmi-
ki się spękały, od rozsądzenia tedy w pełnym sejmie tych sporów tudzież od
wyniku generału grudziądzkiego, który wybierał nieograniczoną liczbę posłów,
zależał los konwokacji. W Grudziądzu doszło do wielkich hałasów z powodu
obecności po jednej stronie oddziału generała [Grzegorza] Chomutowa, po
drugiej - milicji nadwornych Karola Radziwiłła, Franciszka Salezego Po-
tockiego i innych panów niepruskiego pochodzenia. Generał zerwali republi-
603
kanci. W Wilnie Radziwiłł, mszcząc się za przejście hetmana [Michała Józefa]
Massalskiego i jego syna Ignacego, biskupa wileńskiego, na stronę Familu,
napadł zbrojnie na biskupa i tak go nastraszył, że Familia poprosiła o przy-
słanie z Mitawy oddziału rosyjskiego księcia [Michała] Daszkowa, który by
zaopiekował sig Litwą. Pod taką osłoną zawiązana w Wilnie 16 kwietnia ge-
neralna konfederacja wytoczyła proces Radziwiłłowi o gwałt nad Massalskim.
Widzieli republikanci, że ani ich wojsko, ani zasiłki saskie, ani rozumy nie
dotrzymują kroku pułkom, rublom i talentom, jakimi rozporządzał przeciw-
nik. Położyli więc całą nadzieję w głośnych protestach i w takim zawichrze-
niu kraju, żeby uniemożliwić Familii rządy do chwili, kiedy zagranica wzru-
szy się ich niedolą. Branicki i towarzysze rozesłali 13 kwietnia manifesty do
różnych dworów, nie wyłączając Moskwy i Berlina, przeciwko intrygom Fa-
milii i wkroczeniu Rosjan. Później, na widok ciągnących pod Warszawę ko-
lumn Chomutowa i Daszkowa, uznano za najwłaściwszą tę samą taktykę, któ-
rą zastosowano w Grudziądzu, tj. zerwanie obrad konwokacji i odjazd. Stało
się według programu. Wśród szczęku szabel generał [Andrzej] Mokronowski
w towarzystwie najprzedniejszych figur hetmańskiego obozu zawiadomił izbę
o manifeście 22 senatorów i 46 posłów, świeżo oblatowanym w grodzie war-
szawskim, a marszałek ostatnich sejmów, Adam Małachowski, wyszedł z la-
ską, zapowiadając, że nie prędzej ją podniesie, aż obce wojska wyjdą z kra-
ju, a wolność powróci. Wszystko, co potem nastąpiło, wymarsz secesjonistów,
potem jeszcze kilka manifestów i akcesów, dalej odjazd Paulmy'ego po gwał-
townym starciu z prymasem (7 czerwca), nie zachwiało ani na jotę stanow-
czości Czartoryskich.
Konwokacja, zagajona 7 maja, obrała marszałkiem Adama Czartoryskiego
i w szybkim tempie zabrała się do pracy. W zakresie spraw aktualnych ode-
brano komendę nad wojskiem Branickiemu i przelano ją na regimentarza
Augusta Czartoryskiego, zawieszono w czynnościach marszałka wielkiego ko-
ronnego Franciszka Bielińskiego, który odmówił był warty sejmowi; upoważ-
niono poszczególne województwa do przyjazdu na elekcję viritim, gdy inne
miały stawić się przez posły; wyznaczono komisje do układów - z Moskwą
o przyznanie Katarzynie tytułu imperatorowej i z Prusami o tytuł królewski
Hohenzollernów. Królem miał zostać według uchwał konwokacji "z ojca
i matki Polak stanu szlacheckiego, znajomość praw ojczystych posiadający,
utrzymanie ich i poprawę popierać umiejący".
Obrady nad poprawą ustaw ojczystych zagaił już 10 maja w senacie generał
ziem podolskich [Adam Kazimierz Czartoryski]. Na różne niedomagania wy-
tknięte przez Czartoryskiego wskazał lekarstwa Andrzej Zamoyski we wspa-
niałej mowie dnia 16 maja, zakończonej słowami: "Wzrusz, Boże, serce wol-
nego narodu, zrzuć zasłonę z oczu jego, aby widział, że wolność źle czynienia
jest znakiem niedoskonałości rządu, a nie prerogatywą wolności". Program
reform obejmował zaprowadzenie rządów większości, ustanowienie między
sejmami stałej rady rezydentów z władzą wykonawczą (jedno i drugie według
wskazówek Konarskiego), poprawę edukacji, przebudowę urzędów hetmań-
skiego, podskarbiego, kanclerskiego w duchu kolegialnym, skrócenie pro-
cesu sądowego, skasowanie jurysdykcji nuncjuszów. Z tych zamierzeń naj-
ważniejsze, dotyczące reformy sejmowej, udało się załatwić najwyżej poło-
wicznie: ulepszono regulamin sejmowy i formę.obrad sejmików, zakazano
posłom przysięgać na instrukcje i chyłkiem, w ustawie o Komisji Skarbo-
604
wej przepisano, że nadal projekty skarbowe, ku pożytkowi Rzeczypospolitej
ściągające się, będą uchwalane figura iudiciaria tj. większością głosów: wy-
bieg obmyślony od dawna, a szczęśliwie użyty dzięki chorobie Kayserlinga
i niedoświadczeniu Repnina. Nadużyciom podskarbich położono kres przez
ustanowienie Komisji Skarbowych w Warszawie i Wilnie; samowolę buławy
ukrócono w Koronie, przydając hetmanowi komisję z głosem stanowczym.
Zniesiono cła prywatne, uchwalono lustrację królewszczyzn, zreformowano
w duchu prowincjonalnym trybunały, ů nadano ulgi miastom. Dysydentów,
mimo przełożeń Rosji i Prus, pozostawiono w dotychczasowym położeniu
prawnym.
3. Elekcja Stanisława Augusta poprzedzona wojną domową
Dawny obóz mniszchowski, z wyjątkiem kilku senatorów, którzy cofnęli
swe protesty (np. Józef Jędrzej Załuski), świecił nieobecnością przy tych
obradach, ale duchem towarzyszył im pilnie. Dość powiedzieć, że [Kajetan]
Sołtyk nie powstydził się ostrzegać listownie Kayserlinga przed skutkami
osłabienia liberum veto, a Mokronowski podobną rolę denuncjanta odegrał
nieco później w Berlinie, gdzie daremnie woził od przyjaciół ofertę korony
polskiej dla księcia Henryka pruskiego. Takie próbki lisiej polityki miały
zastąpić brakujący w obozie hetmańskim lwi animusz. Co prawda, trudno
się dziwić Branickiemu, że niewiele wskórał przeciwko Moskwie na czele
kilku tysięcy komputu koronnego, kiedy go nie wsparło sławione "robur pier-
si szlacheckich", i kiedy główny filar stronnictwa saskiego, [Franciszek Sa-
lezy] Potocki, wojewoda kijowski, nie ruszył palcem w obawie o swe dobra
ukraińskie. Faktem pozostaje, że Branicki po opuszczeniu Warszawy, wciąż
pertraktując ze szwagrami Poniatowskimil, ścigany przez innego Branickie-
go, Ksawerego, kasztelana halickiego, nie zdobył się nawet na zawiązanie
rekonfederacji, aż 23 czerwca uszedł na terytorium węgierskie. Śmielszy Ra-
dziwiłł stawił czoła Moskalom pod Słonimem (26 czerwca), ale i jego zawiódł
Potocki, po czym wojewoda wileński z garścią rozbitków schronił się do So-
roki pod opiekę Porty. Tam spadł nań wyrok konfederacji warszawskiej, od-
sądzająey go od godności, majątku i czci. Konfederacyjki: halicka pod Ma-
rianem Potockim i podolska były ostatnimi ognikami oporu narodowego prze-
ciwko Moskwie w I764 r.
Nadchodzil dzień elekcji, gorzki dla pobitych "patriotów", ale niezbyt slod-
ki i dla wszechmocnych na pozór Czartoryskich. Książę August prawie do
ostatka chował nieco nadziei, że mu się uda zostać królem, zamiast własnym
kosztem przyczyniać się do wyniesienia siostrzeńca. Dziwnym zbiegiem oko-
liczności nadzieja ta, przynajmniej chwilowo, nie była bezpodstawna. Czego
nie mogło sprawić przekupienie Kayserlinga ani wszystkie wpływy woje-
wody ruskiego wśród rzesz szlacheckich, to sprawił nagle sułtan Mustafa III
na wiadomość o rozpoczętej wojnie domowej i o zamierzonym rzekomo mał-
1 Żoną Branickiego była Izabella, córka Stanisława Poniatowskiego i Konstaneji
Czartoryskiej. Hetman wielki koronny został więc szwagrem braci późniejszego króla
Stanisława Augusta Poniatowskiego, Kazimierza, Andrzeja i Michała Jerzego.
605
żeństwie między Poniatowskim i Katarzyną. Obstając przy Piaście, Porta
dała znać posłowi [Aleksemu Michajłowiczowi] Obrezkowowi, że nie zniesie
jednak obioru Stanisława Augusta. Wrażenie w Petersburgu było silne: Ka-
tarzyna pozwoliła Kayserlingowi w ostateczności odstąpić od rekomendacji
Poniatowskiego, gdyby widział, że nawet ożenek tegoż z Polką, zalecany r
z Berlina, nie usunie trudności. Nie ma co wątpić, że ten zwrot wychodził
na korzyść Augusta Czartoryskiego (bo trzeci Piast, podstoli Stanisław Lubo-
mirski, poważnie nie wchodził w rachubę); jakoż Kayserling próbował już t
skłonić stolnika do rezygnacji. Tu przecież wmieszał się z własnego popędu,
czy też z poduszczenia swego wuja Panina Repnin; jego interwencji zawdzię-
czał stolnik, że 7 sierpnia na zebraniu u prymasa obaj posłowie rosyjscy
i obaj pruscy (Sch naich [Fryderyk von] Carolath i Benoit) zalecili go jako ś
pożądanego kandydata stanom Rzeczypospolitej. Portę okłamano raz jeszcze;
dyplomacja angielska i duńska dołączyła swoje ciche rekomendacje do pole-
ceń Katarzyny i Fryderyka. Rezultat z góry był przesądzony.
Dnia 27 sierpnia otwarto sejm elekcyjny pod laską Józefa Sosnowskiego,
pisarza litewskiego. Dla przyzwoitości usunięto na odległość 3 mil od stolicy
wszelkie oddziały rosyjskie; tylko parę tysięcy wojsk nadwornych Familii na
żołdzie carowej pilnowało porządku w mieście. Obeszło się zresztą bez za-
burzeń: 5500 wyborców jednomyślnie okrzyknęło królem stolnika Stanisława
Poniatowskiegoz. Z dala, po różnych miastach Rzeczypospolitej, załogi rosyj- r
skie czuwały nad tym wolnym wyborem. Przez wdzięczność osobnymi usta-
wami uznane zostały tytuły cesarsko-rosyjski i królewsko-pruski. Na wiado-
mość o dokonanej elekcji wielu wybitnych malkontentów, takich jak Jan
Klemens Branicki, Wacław Rzewuski, Sołtyk, Adam Krasiński, zgłosiło się
z recesem od manifestów. Koronacja (25 listopada) i sejm koronacyjny (pod
Jackiem Małachowskim, starostą piotrkowskim, 3-20 grudnia) odbyły się
w Warszawie, a nie jak dotąd, w Krakowie. Mniej na nich myślano o refor-
mach niż o wyzyskaniu i utwierdzeniu partyjnego zwycięstwa Familii: po-
sypały się pensje na jej kreatury, rozszafowano dobra Radziwiłłowskie, za-
twierdzono podział ordynacji ostrogskiej; rodzinie Poniatowskich nadano ty-
tuł książęcy, a co najważniejsza, utrzymano węzeł konfederacji generalnej na
nieokreślony przeciąg czasu.
4. Nowy król: jego przeszłość, charakter, stosunki rodzinne
32 lata liczył Stanisław August i miał za sobą 8 poselstw na sejmy w chwili,
gdy składał przysięgę koronacyjną, był więc człowiekiem dojrzałym, w pełni
sił, i wyborcy mogli wiedzieć, kogo i po co wprowadzają na tron. Nowy
elekt przynosił niezwykły zespół wysokich zalet i nieszczęsnych słabości. Po
ojcu, wojewodzie mazowieckim a potem kasztelanie krakowskim, odziedziczył
inteligencję obrotną, subtelną i pod wielu względami pierwszorzędną, zdolną
do wzbijania się na najwyższy poziom europejski, ale bez ojcowskiej energii
2 W dniu 6 września 1764 r. 5584 wyborców jednogłośnie okrzyknęło królem
Stanisława Poniatowskiego, stolnika litewskiego. Zob. Zarys historii Polski, Warsza-
wa 1980, s. 323.
606
i tężyzny. Po matce - tylko górne od urodzenia ambicje, bez jej potężnych
i trwałych namigtności politycznych. Wcześnie pozwolił sobie wątpić, wcze-
śnie przeżył wiek dumnych a mglistych marzeń. W kancelarii wuja Michała
[Czartoryskiego] nie nauczył się systematyczności; od wuja Augusta nasłu-
chał się, ale nie przyswoił sobie nauk moralnych o "duchu silnym, wyższym
nad przypadki". Wypolerował sobie umysł w podróżach po Austrii, Pru-
sach, Saksonii (1750-1752), Francji, Holandii i Anglu (1753-1754); wtedy już
zetknął się z niejednym przodownikiem myśli zachodniej, zasmakował
i w Monteskiuszu, i w Szekspirze. Słabe strony charakteru: zmysłową czuło-
stkowość, próżność, pociąg do zbytku rozwinął w trzeciej, opłakanej podró-
ży - na północ; wrócił z niej ostatecznie po 3 latach (1755-1758) z sercem
przeszytym zatrutą strzałą, z duszą uwiedzionej dziewczyny, miękki, posłu-
szny na każde skinienie owej wyższej indywidualności w kobiecym ciele, któ-
ra mu zwichnęła życie.
Z tym wszystkim jego otwarty umysł, jego entuzjazm dla pnstępu i reform,
gorączkowa (z przerwami) pracowitość, wymowa, takt i zręczność w obcowa-
niu z ludźmi zrobiłyby zeń w innych czasach monarchę co najmniej na wy-
sokości zadania: na partnera Katarzyny, Fryderyka i Kaunitza, na władcę
Potockich, Radziwiłłów i Lubomirskich on się nie nadał. Wujowie Czarto-
ryscy z ciężkim sercem zgodzili się na jego obiór, bo już było za późno
rozpoczynać na nowo robotę elekcyjną niezawiśle od wskazań Katarzyny II;
spodziewali się przy tym, że "Staś" będzie ślepo słuchał ich dyktanda. Stało
się jednak inaczej. Siostrzeniec odgadł ich urazę, nastroił się nieufnie i uczy-
nił swoimi najbliższymi powiernikami braci: podkomorzego Kazimierza (oso-
bistego wroga wojewody ruskiego), Andrzeja, generała służby austriackiej,
i księdza Michała, opata czerwińskiego. Poza tym dawał dostęp do siebie
jeszcze mniej godnym zausznikom w rodzaju Ksawerego Branickiego, Fran-
ciszka Rzewuskiego itp. Przelotny, ale znaczny wpływ wywierały kochanki:
Elżbieta Lubomirska, [Elżbieta] Sapieżyna (siostra Ksawerego Branickiego),
Schmidtowa, w późniejszych latach - generałowa Grabowska3. Ze wszystkich
stron podniecano w królu chętkę do emancypacji spod kontroli wujów, do
zbytku, rozrzutności i rozwiązłości. Nie sądźmy, żeby wszystko, co bracia
podpowiadali królowi, wyglądało szpetniej niż nauki Czartoryskich: zdarza-
ły się tam pomysły śmiałe i racjonalne. Książę Andrzej np. ciągnął króla
w ramiona Austrii i próbował skojarzyć małżeństwo jego z arcyksiężniczką;
inni przynaglali do naprawy stosunków z Francją. Cóż, kiedy pośpiech ten,
ganiony przez Czartoryskich, wzbudził podejrzenie Repnina, a nie spotkał
się z należytym oddźwiękiem w Wiedniu i Wersalu. Carowa zaraz po koro-
nacji ofiarowała Stanisławowi ścisłe przymierze przeciwko Turcji, pozwala-
jąc nawet w tym razie na aukcję wojska do 50000. Czartoryscy z trudem
uchylili tę propozycję jako prowadzącą do zupełnego uzależnienia Polski od
Rosji, choć nie mogli jej przeciwstawić innego systemu przymierzy. Bo też
w ich oczach wyzwolenie pozorne niewielką miało wartość, póki zdezorga-
nizowane państwo nie posiadało w swych urządzeniach rękojmi prawdziwej
niezależności.
' Była to Elżbieta z Szydłowskich, córka Teodora, od 14 stycznia 1769 r. żona
Jana Jerzego Grabowskiego, generała lejtnanta litewskiego i marszałka dysydentów
w Słucku.
607
5. Początki reform
Im trudniej było pod argusowym dozorem sąsiadów i pod ciężarem prze-
sądów domowych reformować parlamentaryzm, tym pilniej narzucała się ko-
nieczność ulepszenia rządu i administracji. Według planu Konarskiego, zgod-
nie z zapowiedzią Zamoyskiego, koroną tego dzieła miała być nieustająca
rada rezydentów z senatu i szlachty. Czartoryscy ostrożnie zbliżali się do tego
wzoru, przekształcając instytucje gotowe od dawna. Dla zapewnienia ciągło-
ści w polityce urządzili przy boku Stanisława Augusta rodzaj gabinetu mini-
strów pod nazwą "konferencji króla z ministrami"; oprócz kanclerzy wcho-
dzili tam członkowie rodziny królewskiej i niektóre osoby zaproszone. Nie
rozszerzając ani nie zwężając zakresu władzy dawnego senatu, zarzucono
uroczyste i popisowe plenarne senatus consilium Augustów, wrócono nato-
miast (od października 1765 r.) do dawnych, jakie widywał w. XVII, narad
senatorów rezydentów przy królu ze swobodniejszą dyskusją, za to przy
drzwiach zamkniętych. Dalej, aby ukrócić samowolę magnatów-ministrów
i łatwiej nimi manewrować w duchu wspólnego programu, przekształcili Czar-
toryscy kolejno wszystkie 4 wydziały na sposób kolegialny: do komisji skar-
bowych i wojskowej koronnej, ufundowanych na konwokacji, dodali na sej-
mie koronacyjnym, mimo zażartej opozycji Massalskich4, komisję wojskową
litewską; w 1766 r. przydano kanclerzom i marszałkom asesorów z głosem
stanowczym. Z tych "czterech jurysdykcji" najpracowitszą okazała się komi-
sja skarbowa, obarczona troską również o dobrobyt kraju, rozwój handlu
i rzemiosła, środki komunikacji, w ogóle o wszystko, co podciągano pod
nazwę ekonomii domowej. Osobna komisja mennicza pracowała od 1766 r.
nad poprawą monety i otworzyła pierwszą od trzech pokoleń mennicę pań-
stwową. Komisja brukowa snuła dalej pracę Bielińskiego nad uporządkowa-
niem Warszawy. Po województwach komisje porządkowe troszczyły się głów-
nie o podniesienie miast z upadku. Kanclerz (od grudnia 1764 r.) [Andrzej]
Zamoyski obmyślał daleko idące reformy dla stanu mieszczańskiego i w ogóle
traktował go z ojcowską pieczołowitością. Dobry przykład współpracy pry-
watnej dali założyciele kompanii manufaktur wełnianych (1766); Michał Ogiń-
ski, zięć kanclerza litewskiego [Michała Fryderyka Czartoryskiego], prześcig-
nął Stanisława Augusta iście królewskim przedsięwzięciem budowy kanału
między Jasiołdą a Szczarą (pośrednio więc między Niemnem i Dnieprem).
Najszczytniejsza przecież pamięć przypadła w udziale samemu królowi i Ada-
mowi Czartoryskiemu, z których pierwszy ufundował (1765), a drugi popro-
wadził jako komendant Szkołę Rycerską (tj. korpus kadetów), tylokrotnie
obiecywaną Polsce przez niesłownych królów, a teraz wreszcie urzeczywist-
nioną, wychowawczynię z czasem [Tadeusza] Kościuszki i Juliana Ursyna
Niemcewicza.
Sił w narodzie nie brakło, zamożność rosła pomimo wszystkich łupiestw
z czasów wojny siedmioletniej i fałszerstw monetarnych Wielkiego Fryde-
ryka. Podatki, zaprowadzone na sejmach konwokacyjnym i koronacyjnym,
dobrane były szczęśliwie i ściągane umiejętnie, o czym mógł się przekonać
każdy, kto po dwóch latach przejrzał sprawozdanie komisji skarbowej z wy-
kazaną przewyżką dochodów niestałych (4 O11410 złotych polskich) nad wy-
4 Byli to: hetman wielki litewski Michał i jego syn Ignacy, biskup wileński.
608
datkami państwa. Stałe dochody z pogłównego i innych źródeł po dawnemu
szły na "punktualną płacę" wojska. Postęp, jak na ten krótki przeciąg czasu,
był wszechstronny, obiecujący, byle starczyło rozumu i dobrej woli na dal-
sze lata!
6. Opór domowy i zagraniczny
Stanowcze kroki Czartoryskich przeciwko Janowi Klemensowi Branickie-
mu, Franciszkowi Bielińskiemu, Teodorowi Wesslowi tak poskutkowały, że
wszyscy zazdrośnicy z wyjątkiem Karola Radziwiłła jesienią 1764 r. odstąpili
od swych protestacji. Lecz była to pokora nieszczera. Stary duch epoki sa-
skiej, duch bezwzględnego zwalczania dążeń przeciwnej partii, choćby to były
dążenia najrozumniejsze, długo jeszcze miał pokutować w życiu politycznym
Rzeczypospolitej. Pamiętamy złośliwe ostrzeżenia Sołtyka pod adresem Kay-
serlinga z powodu zamierzonej reformy sejmowej. Na coś podobnego nie
zdobyłby się z własnego popędu hetman Branicki, który osobiście popierał
i chwalił prace Konarskiego. Ale za namową ojca i syna Massalskich tenże
Branicki zgodził się wziąć udział w wysłaniu na dwór rosyjski agenta z pom-
stowaniem nie tylko na komisje wojskowe, ale i na grożącą reformę sejmową,
i w ogóle na "despotyzm" Czartoryskich. Emisariusz trafił do Orłowa i in-
nych osobistych wrogów Panina. Skutek był ten, że Panin, który pierwotnie
chciał już pozwolić Polsce na głosowanie większością, teraz w strachu wyparł
się swego zdania, przywarł jeszcze bliżej do posła pruskiego i odtąd nie dał
się nikomu przewyższyć w gorliwym tępieniu polskich reform.
Wszakże był to dopiero początek przeciwności zewnętrznych. Król pruski
odczuł bezpośrednio na swych dochodach skarbowych następstwa ustanowie-
nia cła generalnego w Polsce: gdyby ich nawet nie odczuł, sama użytecz-
ność dla Polski tego źródła finansowego była dostatecznym powodem, aby
Fryderyk postarał się je unicestwić. Kiedy protest Benoita nie wywarł na-
tychmiastowego skutku, król pruski ustanowił w Kwidzyniu komorę celną
(13 marca 1765 r.) i pod groźbą strzelania z armat zmuszał przepływające
statki polskie do opłaty cła, wynoszącego IOo/o wartości towaru. Dopiero po
długich certacjach, kiedy Rosja ofiarowała swe pośrednictwo, a Stanisław
August przyrzekł zawiesić wybieranie cła generalnego i skasować je na naj-
bliższym sejmie, represalia pruskie ustały. W tymże czasie Rosja, dla roz-
darcia resztek harmonii między królem i Familią z jednej strony, a ogółem
narodu z drugiej, wywlokła na wierzch uśpioną waśń wyznaniową.
7. Sprawa dysydencka
Opinia "wieku oświeconego" w osobie Woltera i filozofów powitała kampa-
nię tolerancyjną Katrzyny i Fryderyka jako tryumf światła nad mrokiem
i nowoczesnej swobody nad średniowiecznym uciskiem. Nie poznali się modni
mędrcy i filantropi na tym, jaką małą rolę grały w działaniu obojga północ-
nych władców uczucia humanitarno-wolnościowe, nie dostrzegli, że owa kam-
20 - Dzieje Polski nowożytnej - tom II
pania płynęła z samolubnej spekulacji politycznej, że w szczególności ger-
mańska córa, Katarzyna, rozpoczynała ją po części dla przypodobania się
iście rosyjskiej, prawosławnej opinii swego kraju, po części dla pozyskania
i utrzymania w Polsce pół miliona wiernych stronników, po części na koniec
dla pokłócenia Stanisława Augusta ze szlachtą konserwatywną; że prusofil
Panin bał się zupełnego równouprawnienia dysydentów w Rzeczypospolitej,
ponieważ za nim, jak sądził, poszłoby niebezpieczne dla Rosji przebudzenie
umysłów i odrodzenie duchowe Polski; że Fryderyk II wcale nie życzył dy-
sydentom raju w Polsce, bo taki raj mógłby pociągnąć ku sobie jego własnych
poddanych, przeciążonych wyzyskiem fiskalno-militarnym, i że popierając
Katarzynę rząd pruski zarabiał tylko na udział w przyszłym rozbiorze; że
wreszcie [Andrzej Piotr] Bernstorff, minister duński, lecz również z pocho-
dzenia Niemiec, najgorliwszy sufler naszych dysydentów, który jeszcze naj-
szczerzej przejmował się ich sprawą i naprawdę życzył Polsce postępu i to-
lerancji, też wysługiwał się Rosji ze względu na interesy duńskie w Holszty-
nie i Szwecji. Oświecona Europa nie zdobyła się na tyle sprawiedliwego są-
du, by spostrzec, że położenie różnowierców w Polsce było nawet po usta-
wach 1733-1736 r. bez porównania lepsze niż położenie ich we Francji, Hisz-
panii lub Austrii, a tym bardziej niż położenie katolików w Anglii, Szwecji
i Danii albo sytuacja unitów i starowierców w Rosji. Nie bacząc na to, je-
dynie Holandia zachowała wobec kampanii "tolerancyjnej" 1764-1768 r.
zupełną niemal neutralność, kiedy Prusy, Anglia, Dania i Szwecja, jedne
skwapliwiej, drugie mniej skwapliwie, poszły pod komendę dumnej impera-
torowej.
Agitację rozpoczął w 1762 r. Jerzy Konisski, biskup "białoruski, mścisław-
ski, orszański i mohylewski" (od 1755 r.); ten na koronację Katarzyny II przy-
był z napuszystą oracją o zgaszonych "w Egipcie" świecznikach wiary pra-
wosławnej. Podczas bezkrólewia dysydenci i dyzunici razem znaleźli się pod
opiekuńczym płaszczem rosyjskim, a doznawszy odprawy na konwokacji, ro-
zesłali agentów do różnych stolic akatolickich, aby tam jątrzyć namiętności
przeciwko Polsce i zbierać dla siebie składki. Zaraz potem, podbechtani
głównie przez dyplomatów duńskich, zażądali nie tylko tolerancji, ale zupeł-
nego równouprawnienia z katolikami, a więc dostępu do senatu, sejmów, try-
bunałów i urzędów. Takie równouprawnienie, bezprzykładne w Europie, przy
obowią2ującej na sejmie jednomyślności musiało prowadzić do uzależnienia
katolickiego ogółu od "wolnego nie pozwalam" dysydentów i ich zagranicz-
nych protektorów. Stanisław August, i jako syn swojego wieku, i jako ostroż-
ny polityk, życzył różnowiercom zniesienia najuciążliwszych przepisów z 1717
i 1736 r., ale ich maksymalnych żądań uwzględnić nie mógł. Wyszedł tedy
na ich spotkanie, proponując na tajnych konferencjach z Repninem kom-
promis. Ponieważ zbyt trudno było przeprowadzić ulgi przez sejm, król go-
tów był załatwić rzecz w drodze praktyki administracyjnej i sądowej, a mia-
nowicie różnowiercy odzyskaliby wolność nauczania, budowania świątyń,
praktykowania obrządków religijnych, ich księża otrzymaliby równoupraw-
nienie z klerem katolickim, para ie w razie przejścia parocha na katolicyzm
lub do unu pozostawałyby przy swojej wierze itd. Takim ustępstwem myślał
Poniatowski przejednać Katarzynę i okupić jej zgodę na zniesienie liberum
veto. Tymczasem w obozie dysydencko-dyzunickim pod wpływem obcej za-
chęty wzięły górę prądy skrajne: protestancka rodzina Goltzów uwzięła się
610
podstawić nogę Stanisławowi Augustowi; Konisski, obecny w Warszawie (od
lipca 1765 r.), naglił Repnina do kroków stanowczych, a na Ukrainie ihumen
klasztoru motrenińskiego, Melchizedech Jaworski, z całą czeredą popów zbun-
tował pospólstwo przeciwko księżom unickim. W starostwach czehryńskim,
czerkaskim, w Śmilańszczyźnie setki proboszczów pod presją rozhukanego tłu-
mu wyprzysięgały się unii.
8. Sejm Czaplica
Nad sejmem 1766 r. (6 października - 29 listopada) ze wszystkich stron
ściągnęły się groźne chmury. Dwór, oprócz dalszych reform administracyj-
nych i finansowych uprojektował także objaśnienie, tj. rozszerzenie przepisu
o "sądowniczej" formie rozstrzygania spraw skarbowych, które by pozwoliło
uchwalać większością wszystkie wnioski podawane przez Komisję Skarbową.
Repnin przygotowywał walny szturm w sprawie dysydenckiej, a zajadła opo-
zycja, zwłaszcza ta jej część, która czerpała natchnienia z Drezna, wciąż
wzdychająca do obalenia Poniatowskiego i powrotu Wettynów, pod wodzą
biskupa Sołtyka i Adama Krasińskiego, odrzucała wprawdzie petyta różno-
wierców, ale jednocześnie razem z Repninem domagała się rozwiązania kon-
federacji. Wiedziano, że król jest źle z wujami (szczególnie po kłótni o pa-
nią [Marię Teresę] Geoffrin, przyjaciółkę i "mamę" Poniatowskiego z pary-
skich czasów, którą król sprowadził w 1766 r. do Warszawy, a której nie
raczył uwielbiać wojewoda ruski); wiedziano i o tym, że zgoda Czartoryskich
z Paninem wisi na włosku, bo książęta w sprawie wyznaniowej nie zadrą
z narodem. Taki stan rzeczy ośmielał nielicznych mówców opozycji w izbie.
Marszałkiem został Celestyn Czaplic, podkomorzy łucki. Jak tylko Andrzej
Zamoyski wystąpił (ll października) z wnioskiem o głosowanie większością
nad projektami Komisji Skarbowej, Repnin i Benoit zagrozili wojną w razie
przyjęcia takiej ustawy, a Michał Wielhorski, kuchmistrz litewski, przyjaciel
Mniszcha, zgłosił projekt przeciwny o ubezpieczeniu głosu wolnego. Słusznie
odpowiedziano mu, że jego projekt jest zbyteczny, bo pokrywa się z treścią
noty rosyjsko-pruskiej. Niemniej dwór znalazł się między młotem i kowad-
łem. Z jednej strony Repnin na uroczystej audiencji (4 listopada) dyktował,
jakie ulgi mają być przyznane akatolikom, z drugiej Sołtyk i towarzysze, ni-
cując trafnie wywody ambasadora oparte na fałszywym tłumaczeniu trakta-
tów, grzmieli na dwór w imię wiary i wolności. Spróbowano pokierować
obradami tak, aby najpierw rozstrzygnąć kwestię wyznaniową i tym zmusić
Sołtyka do otwartego zerwania z Repninem. Daremnie! Intrygantowi w infu-
le pilniej było deptać dzieło Familii niż bronić Kościoła. Czartoryscy nie
znaleźli innego wyjścia, jak obalić własnymi głosami swój plan, wbrew roz-
paczliwej obronie Poniatowskiego. W ten sposób uratowano inne konstytucje,
m.in. projekty finansowe (czopowe-szelężne zamiast cła generalnego), men-
nicze, reformę sądu zadwornego itp., ale nie uratowano konfederacji od roz-
wiązania ani też kraju od sroższej jeszcze zawieruchy. Jeżeli Polsce pisany
był już wówczas Radom i rozbiór, to kto wie, czy Stanisław August nie miał
tym razem słuszności w sporze z wujami: wojna o lepszy rząd, nawet prze-
grana, byłaby bądź co bądź wojną uzdrawiającą. Co się tyczy dysydentów, to
611
i tym razem obeszło się bez ustępstw: opozycja tryumfowała podwójnie, że wy-
strychnęła Repnina, a poniżyła wstrętnego "solitera" Ciołka. Czartoryscy
pocieszali się tym, że przez ustępstwo w materii głosowania na sejmach za-
chowali możność porozumienia z Rosją i odepchnęli od Rosji Saksończyków.
Przedwczesna była to póciecha i przedwczesny tamten tryumf.
9. Konfederacja słucka, toruńska i radomska (1767)
Zaraz po sejmie, w odpowiedzi na pojednawczy list staryeh książąt Panin
odpisał im jasno i nieubłaganie, dając do wyboru: albo przyjaźń i wspólną akcję
z carową w sprawie dysydenckiej, bez żadnych targów i ogródek, albo zerwanie
stosunków. Familia odmówiła. Natychmiast zarządzona została w głąb Rzeczy-
pospolitej wyprawa okupacyjna w kilkadziesiąt tysięcy wojska (Repnin mówił
o 40000), a to celem poparcia dwojakiej roboty wichrzycielskiej. Dyzuniei ruscy
i kalwini litewscy zjechali się do Słucka na 20 marca [1767 r.] i podpisali tam
w obecności wojska rosyjskiego akt konfederacji pod marszałkiem generałem
Janem Grabowskim. Protestanci koronni obu prowincji zawarli tegoż dnia
podobny związek w Toruniu pod laską generała Jerzego Wilhelma Goltza.
Wywód skarg dysydenckich układał znakomity prawnik, gdańszczanin Gotfryd
Lengnich; podpisów uzbierano ogółem 573, licząc w to podpisy kupione
i wymuszone oraz nazwiska kobiet i nieletniej młodzieży.
To była jedna połowa paninowskiego programu. Drugą mieli spełnić kato-
licy, nie wyłączając najgorliwszych fanatyków. Zaprzedany Sasom ksiądz Ga-
briel Podoski, referendarz koronny, objeżdżał od początku roku pałace na-
dąsanych panów, namawiając ich do łączenia się w związek katolicki celem
przywrócenia zagrożonych swobód pod wspólną z dysydentami protekcją im-
peratorowej. Na szefa tej konfederacji upatrzyła Rosja banitę Karola Radzi-
wiłła, osiadłego w Saksonii. Niedługo trwały układy: książę Panie Kochanku,
skuszony perspektywą wspaniałej zemsty nad Czartoryskimi, wystawił Rep-
ninowi cyrograf bezwzględnego posłuszeństwa (28 lutego tegoż roku). Ciężkie
zobowiązania brali na siebie zresztą też różni panowie z Korony. Podobnie
jak w 1764 r. prowincja litewska gotowa była wcześniej niż Korona (3 czerw-
ca); za marszałka wzięto Stanisława Brzostowskiego, starostę bystrzyckiego.
Po województwach zaroiło się od związków partykularnych, których mar-
szałkowie i niektórzy konsyliarze mieli się zjechać na utworzenie General-
ności do Radomia. Istny owczy pęd opanował teraz szlachtę: hasło katoli-
cyzmu, zapowiedź obrony wolności i pewność rosyjskiego poplecznictwa ściąg-
nęły podobno do podpisu 74000 osób, w tym wielu ludzi inteligentnych,
światłych i wcale nie zakochanych w nierządzie.
Dnia 13 czerwca Radziwiłł odprawił swój tryumfalny wjazd do Radomia:
23 czerwca doszło do ukonstytuowania Generalności. W tej chwili na widok
manifestu, który podał do podpisu rosyjski pułkownik [Wasilij] Carr [Karr]
niejednemu spadły łuski z oczu: spodziewano się proklamowania bezkróle-
wia, a tu Repnin kazał wiązać się przy królu, pertraktować z dysydentami
i prosić Moskwę o gwarancję ustaw. "Strętwiałą ręką" podpisali akt wszy-
scy, a z nieobecnych wielu poważnych senatorów, jak hetman Branicki, bi-
skupi [Władysław Hieronim] Sierakowski, Sołtyk i Krasiński nadsyłali akcesy
612
na piśmie. Marszałkiem generalnym zrobił Radziwiłł siebie, sekretarzem-
Marcina Matuszewicza, znanego z procesu z Czartoryskimi. Prześwietna konfe-
deracja zaczęła rządy od zaprzysiężenia na wierność wszystkich jurysdykcji, od
zawieszenia w urzędowaniu wielu stronników Familii i od zaprowadzenia sądów,
które rzuciły terror na wszystkich opornych. Urządzeń państwowych na razie nie
wywracano, bo od tego był sejm, zwołany przez króla na 5 października. Tam
miał nastąpić walny rozrachunek między wolnością i despotyzmem, tam, jeżeli
detronizacja się nie uda, obiecywano sobie przynajmniej poniszczyć nienawistne
nowości Czartoryskich, ich samych pociągnąć do odpowiedzialności, odsądzić
od urzędów i dóbr, a króla skrępować na przyszłość jakąś radą stanu, bez której
nie mógłby on ani żaden jego organ uczynić najmniejszego kroku.
Opór był niepodobieństwem. Stanisław musiał przyjmować z łaskawą twa-
rzą deputacje słucko-toruńską (28 kwietnia) i radomską (18 lipca), a konfe-
deracja generalna musiała wyprawić do Moskwy czterech posłów: [Michała]
Wielhorskiego, Józefa Potockiego krajczego koronnego, Józefa Ossolińskiego
starostę sandomierskiego i Ludwika Pocieja strażnika litewskiego, z instru-
mentem publicznym, jaki ułożył dla nich Repnin. Główną treścią instrumentu
była prośba o gwarancję. Zresztą posłowie radomscy, z których pierwszy
reprezentował interesy Mniszcha, a trzej inni rodzinę Potockich, na równi
z wysłańcem Radziwiłła, Szymonem Kossakowskim, wieźli oprócz instrukcji
urzędowej szereg innych zleceń, prowadzących bądź do pognębienia i przydusze-
nia na przyszłość Familii, bądź do wywyższenia ich prywatnych mocodawców.
10. Sejm "pod węzłem" aż do porwania senatorów
Od czerwca do października [1767 r.] scena polityczna zmieniła się w Polsce
na wskroś. Przycichły nasycone namiętności partyjne radomian; osłabł ogól-
ny ton reakcyjny, wodzowie ruchu ku największej swej żałości dostrzegli,
że giętki Stanisław August nie tylko nie zlatuje z tronu, ale owszem, zjedny-
wa sobie Repnina i bierze nad nim górę. Ambasador zostawił radomianom
robotę destrukcyjną, a sam cały nacisk obrócił na swój program wyznaniowy.
Teraz dopiero Kajetan Sołtyk przypomniał sobie obowiązki pasterskie i z ca-
łym rozmachem swej niepohamowanej natury rzucił się do obrony preroga-
tyw katolicyzmu. Wnet prześcignął w tym i zaćmił samego nuncjusza [Anioła]
Duriniego i wszystkich kolegów-biskupów, nawet tak bogobojnych jak Sie-
rakowski, arcybiskup Iwowski lub Józef Jędrzej Załuski, nie mówiąc już
o prałatach, wątpliwej wiary, takich jak podkanclerzy [Andrzej] Młodziejow-
ski, biskup poznański a szpieg rosyjski w radzie ministrów, jak udający gor-
liwca paniczyk [Ignacy] Massalski, lub zwłaszcza jak ów Podoski, wyniesiony
wolą Repnina na krzesło prymacjalne (17 lipca). Rzeczy zmierzały ku tra-
gedii: ambasador aresztował agitatorów katolickich: Szczęsnego Czackiego
(22 sierpnia) i Franciszka Kożuchowskiego (we wrześniu), potem przez usta
Podoskiego i innych groził Sołtykowi, że go zrobi z księcia siewierskiego
księciem sybirskim. Ale biskup miał już tylko jeden drogowskaz przed oczy-
ma - obronę Kościoła; jakby postanowił jednym wielkiem cierpieniem oku-
pić grzechy żywota, żywym słowem i piórem budził ducha oporu w narodzie,
rzucając w oziębłe serca nieugaszone zarzewie swej ognistej duszy.
613
Sejmiki wypadły już inaczej niż czerwcowe zjazdy konfederackie. Tu i ów-
dzie warcholiły jeszcze za pan brat z Moskwą sprzedajne lub opętane indy-
widua w rodzaju Adama Ponińskiego, Władysława Gurowskiego i pani [Ka-
tarzyny] Kossakowskiej - ale powszechnie czuć było nastrój wytrzeźwienia,
rozczarowania, gdzieniegdzie - rozpaczy. Każdy z reguły sejmik odbywał się
pod kontrolą rosyjskiego o icera z oddziałem wojska i musiał pod przemo-
cą uchwalić punkt o dysydentach. Opór skuteczny był tylko w sąsiedztwie
tureckiego pogranicza. W rezultacie ani Familia, ani jej przeciwnicy nie mogli
się poszczycić stanowczą przewagą: jeżeli kto dominował, to tylko w sprawie
wyznaniowej Sołtyk. 5 października rozpoczęto obrady i tu okazało się, w ja-
ki sposób Repnin myśli uprościć sobie zarówno rokowania, jak i robotę pra-
wodawczą; według projektu podanego od laski (tj. od Karola Radziwiłła)
sejm miał wyłonić z siebie liczną delegację złożoną z różnych żywiołów za-
leżnych od ambasadora; cała praca ustawodawcza miała przejść przez ten
aparat pod osobistym nadzorem Repnina, po czym stany bez oporu, jak
w 1717 r. zatwierdziłyby dzieło delegacji. Nowość ta, nie praktykowana nawet
przez nowatorów Czartoryskich, spotkała się z zażartym oporem lepszej czę-
ści radomian i niektórych regalistów. Sołtyk wysilił całą wymowę, aby na-
piętnować błędy i bezprawia konfederacji radomskiej, zwłaszcza nieszczęsną
prośbę o gwarancję, a kończył mowę (13 października) słowami Pisma Świętego,
"któremi się niegdyś prawowierni republikanie Machabejczykowie w nieszczęś-
liwych ojczyzny swej czasach utwierdzili: Niech nam Bóg będzie miłosierny!
Niepożyteczno byłoby nam odstąpić sprawy i interesu Boskiego. Teraz więc
obstawajcie przy prawie i dajcie dusze wasze za zakon ojców waszych, a nabę-
dziecie chwały wielkiej i imienia wielkiego". Tego było Repninowi zanadto.
Następnej nocy pułkownik [Osip] Igelstr m porwał i wywiózł do obozu
rosyjskiego na Pragę Sołtyka, Wacława Rzewuskiego, syna jego Seweryna,
starostę dolińskiego, oraz Załuskiego, który tylko przypadkiem, za nieoględnie
rzucony frazes podzielił niedolę biskupa krakowskiego. Do użycia gwałtu Repnin
od dawna miał upoważnienie od swego rządu; czy namawiał go do tego kto
z Polaków, na pewno nie wiadomo, chociaż są poszlaki wskazujące na Podo-
skiego i na Stanisława Brzostowskiego, który jako marszałek generalny litewski
nieraz zastępował pijanego Radziwiłła. Natomiast fałszem jest wierutnym rozpow-
szechniane później przez barzan i targowiczan posądzenie, jakoby sprawcą areszto-
wania senatorów był Stanisław August. Ambasador postąpił zuchwale - z naraże-
niem nie tylko własnej osoby, ale i całego systemu polityki rosyjskiej w Polsce, która
chciała przykuwać do siebie naród pozorami protekcji, a nie odpychać go od siebie.
Chwilowo bądź co bądź zwyciężył; izba przerażona uchwaliła akt limity (19
października), a więźniowie pojechali do Kaługi na pięcioletnie wygnanie i żadne
protesty ani demonstracyjne złożenie pieczęci przez Zamoyskiego, ani nawet
wstawiennictwo samego króla nie zdołały ich stamtąd wydobyć.
11. Delegacja. Koniec sejmu
Wśród 68 osób, którym sejm powierzył układy z ambasadorem i przygo-
towanie konstytucji, znalazło się niemało ludzi odważnych, którzy umieli
stawić czoło srogiemu prokonsulowi i jeszcze większa liczba pożytecznych
614
pracowników, którzy oceniali należycie reformy dotychczasowe i nie myśleli
ich niweczyć. Czartoryskich, ściganych teraz procesami i straszonych utratą
godności, Repnin wprowadził tam umyślnie, aby i oni wobec przyszłości od-
powiadali przed narodem za to, co podyktuje Polsce Katarzyna. Zresztą ksią-
żę kanclerz [Michał] Czartoryski przeważnie milczał na sejmach, a pierwsze
skrzypce grał przy wszystkich czynnościach Podoski. O stosunkach wyzna-
niowych pertraktowano w dużej sali z Repninem, Benoitem, Anglikiem [To-
maszem] Wroughtonem i posłami państw skandynawskich w przytomności
Konisskiego tudzież marszałków i deputowanych konfederacji dysydenckich.
Skończyło się na przyznaniu katolicyzmowi tytułu religu panującej i na
wznowieniu kar za apostazję, ale zarazem przywrócono dysydentom obu
wyznań i dyzunitom zupełną wolność kultu, budowy i odbudowy świątyń
i szkół, równie jak nieograniczone prawo spełniania funkcji publicznych.
Co do potomstwa małżeństw mieszanych zgodzono się, że synowie będą
wychowywani w religii ojca, córki - w religii matki. Dla spraw spornych mię-
dzy katolikami i różnowiercami, mających styczność z wyznaniem, ustano-
wiono jako instancję apelacyjną sąd mieszany (iudicium mixtum). Opór Danii
i miasta Torunia przeciwko karze zignorowano.
Nowy system ustaw ustrojowych obmyślał Podoski. On to wyodrębnił z jed-
nej strony pewne zasady podstawowe w kategorię niezmiennych praw kardy-
nalnych, z drugiej oddzielił materia ekonomiczne, dając reszcie ściśle odgra-
niczonej nazwę materii państwowych (materiae status)5. Do praw kardynal-
nych zaliczono uznanie katolicyzmu za religię panującą, wolną elekcję, ne-
minem captivabimus, unię z Litwą, przywileje prowincji pruskiej, równość
szlachecką, wyłączne prawo szlachty do sprawowania urzędów i posiadania
dóbr ziemskich, władzę dziedzica nad chłopem, zasadę wypowiedzenia posłu-
szeństwa, liberum veto - a więc przeważnie te instytucje i reguły, które jak
ciężka choroba toczyły ciało Rzeczypospolitej. Materie państwowe objęły: po-
datki, powiększone wojska, traktaty, wypowiedzenie wojny, zawarcie pokoju,
zmianę wartości monety, prerogatywy miniśtrów, porządek sejmowania i sej-
mikowania, porządek trybunałów, zwołanie pospolitego ruszenia, zmianę kom-
petencji rad senatu itd.
O tym wszystkim stanowić miał sejm nadal jednomyślnością, do decyzji
o sprawach ekonomicznych wystarczy większość głosów. W ten sposób wiele
przestarzałych zwyczajów, które przez nadużycie wkradły się do naszego ży-
cia publicznego, pierwszy raz doczekało się sankcji od Repnina i Podoskiego.
Mimo wszystko, a zwłaszcza mimo intryg Benoita, "głos wolny" wyszedł
z tej kuźni mocno poszwankowany; nadal zrywanie sejmów, że tak powiemy:
w stylu epoki saskiej, stało się niemożliwością. Poza tym przez delegacje
przewinęło się z dodatnim lub ujemnym skutkiem wiele projektów innych,
nieraz kapitalnej wagi. Podoski dążył do skasowania sądownictwa nuncja-
tury i podobno nawet do uniezależnienia Kościoła polskiego od Rzymu, z sy-
nodem narodowym jako władzą naczelną. Gorszący ten pomysł został odrzu-
cony przez Repnina i Panina nie dlatego, że go nie chcieli Polacy, ale ponie-
waż wydał się zbyt śmiałym krokiem w kierunku postępu i oświaty. Rów-
nież zaoponował Repnin przeciwko ulgom dla włościan, bo te mogły źle od-
działać na chłopstwo rosyjskie: uchwalono tylko karę śmierci na szlachcica
5 (łac.) sprawy państwowe.
615
za zabójstwo poddanego i odjęto dziedzicom ius vitae et necis6. Król i wielu
senatorów zabiegało o ukrócenie nadmiernych przywilejów Gdańska, rzecz
nieodzowną dla całego rozwoju gospodarczego Rzeczypospolitej; ale i na to
nie pozwalała Rosja, już od paru lat (1765) uproszona przez gdańszczan
o gwarancję ich wolności. Wreszcie, bardzo charakterystyczny obrót wzięła
sprawa owej rady stanu, co to miała zdusić w swoim uścisku resztki preroga-
tywy monarszej. Stanisław August bez najmniejszego oporu przyswoił sobie
myśl utworzenia centralnego organu całej administracji, ale w opracowaniu
przerobił ją na korzyść swoją i państwa, zgodnie z intencją Konarskiego
i Zamoyskiego. Niedojrzałemu projektowi radomian przeciwstawił znacznie
lepszy plan rady nieustającej z 60 członków, z podziałem na departamenty:
spraw zagranicznych, policji, skarbu, wojny i sprawiedliwości. Repnin, ugłas-
kany przez księżnę Izabelę z Flemmingów Czartoryską, generałową ziem po-
dolskich, popierał z cicha ten projekt, ponieważ i w nim także decyzje króla
podlegać miały większości głosów konsyliarskich. Jak tylko radomianie do-
wiedzieli się, że król przyjmuje plan jakiejś rady, wyrzekli się własnego tworu
i przez swych posłów jęli przedstawiać radę stanu Paninowi jako przyszłe
narzędzie królewskiego despotyzmu. Zakołatano o pomoc do Benoita, ów
ostrzegł swój dwór i dyplomacja pruska wystarała się u Panina o bezwzględ-
ny zakaz wprowadzania w Polsce rady nieustającej. Był to ważny sukces polityki
pruskiej nad rosyjską, a zarazem rodzaj zadośćuczynienia za skromną rolę, jaką
Repnin wyznaczał Benoitowi i innym cudzoziemskim satelitom wobec delegacji.
On tylko sam, ambasador Katarzyny II, mógł przemawiać do przedstawicieli
narodu polskiego brutalnym tonem dyktatorskim, on zagarnął dla swej pani
wyłączną gwarancję ustaw kardynalnych tudzież praw dysydenckich i nie
dopuścił do niej nawet kolegi Prusaka.
Dnia 26 lutego [1768 r.] po dwukrotnym odroczeniu wznowiono sesję peł-
nego sejmu. Wśród bezsilnych skarg na gwałty moskiewskie zatwierdzono
wszystkie uchwały delegacji, puszczając mimo uszu odosobnione protesty
posła grodzieńskiego [Karola] Chreptowicza eszcze z dnia 26 października),
nuncjusza Duriniego (30 stycznia), jako też ostatni, mężny i donośny protest
Józefa Wybickiego, posła pomorskiego. 5 marca Radziwiłł złożył laskę, a Rep-
nin w tryumfie poprowadził szefów opozycji na pokoje Stanisława Augusta,
gdzie kazał im pojednać się z królem - dla większej chwały imperatorowej
Wszech Rosji.
Rozdzia XXTiIl
Przegrana walka o niepodległość
1. Konfederacja barska
Na tę chwilę największej pychy rosyjskiej przypada zwrot niespodziany
a stanowczy w dziejach upadającej Rzeczypospolitej. Ze skromnej szlachec-
kiej piersi kilkudziesięciu obywateli wydziera się krzyk żarliwego uczucia re-
6 (łac.) prawo życia i śmierci.
616
ligijnego, przebudzonego sumienia narodowego i wiekuistej woli do prawdzi-
wej niepodległości. Przebudzeni jeszcze nie wiedzą, co im w duszach gra, ale
jutro, pojutrze, będą wiedzieli, że tu już chodzi nie o swawolę na folwarku,
lecz o zbiorową wolność moralną i polityczną. Ich zew tysięcznym echem
przebiega Rzeczpospolitą od końca do końca, natchnioną pieśnią woła do
ospałych dusz: "Przebóg, kto czuje, niechaj ratuje matkę ojczyznę, widząc jej
bliznę! Gdy wolność prawa, wiara i sława są jej odjęte - czasy przeklęte!"
Z tysięcy serc wytryska krew ofiarna i zlewając się w jedno łożysko, wrzącą
rzeką odgradza Polskę od czyhającej na nią z rozłożonymi ramionami Moskwy.
Bez przesady można powiedzieć, że dopiero motyw religijny, sprowokowany
wdzierstwem państw różnowierczych, podniecony propagandą Sołtyka i towa-
rzyszy, doprowadził do uświadomienia tej prawdy, że są rzeczy świętsze niż
veto i fortuny szlacheckie, rzeczy, za które warto nieść życie na szaniec.
Z postępem walki spod pierwotnych haseł ultrakatolickich wybije się na
wierzch jeszcze głębsze pragnienie niepodległości.
Nastrój krzyżowy, heroiczny, napełnia serca i głowy pierwszych konfede-
ratów barskich. Głównymi inicjatorami ruchu byli Sołtyk, Wacław Rzewuski,
Adam Krasiński, Józef Pułaski, Anna Jabłonowska, wojewodzina bracławska.
Oni to jeszcze przed sejmem 1767 r. układali w sekrecie program konfede-
racji antyrosyjskiej i zarys nowego rządu, zapewne niezbyt racjonalny, skoro
pomysły konstytucyjne podawał tam Rzewuski, piastun tradycji hetmańskich,
a przeciwnik Konarskiego. Hetman polny i biskup krakowski padli ofiarą,
biskup kamieniecki wymknął się z matni, aby razem z rodziną Pułaskich
ponieść ogniste wici w naród. Według trafnej rady Krasińskiego powstanie
miało najpierw zapewnić sobie pomoc Turcji, zaczekać na wymarsz Rosjan
i wtedy dopiero wybuchnąć na Podolu. Ale jurysta Pułaski umyślnie przy-
spieszył wybuch, gdyż sądził, że powinno się koniecznie uprzedzić rozwiąza-
nie sejmu.
29 lutego [1768 r.] w nieobronnej mieścinie Bar, po żarliwych modłach
i naradach gromada szlachty zawiązała konfederację dla obrony wiary i wol-
ności. Marszałkiem został Michał Krasiński, podkomorzy rożański, brat bi-
skupa, marszałkiem związku wojskowego (lecz nie regimentarzem, bo tę god-
ność rezerwowano dla kogo innego) Józef Pułaski. Rycerze sprzysięgli się
oświęcić życie za wiarę, utworzyli zakon czy bractwo "kawalerów Krzyża
więtego" i podniósłszy chorągwie z wizerunkiem Maryi Królowej Polskiej,
ruszyli czyścić kraj z Moskwy i heretyków. Za przykładem Podola skonfe-
derowały się województwa: lubelskie (23 kwietnia), bracławskie pod Joachi-
mem Potockim, podczaszym litewskim (2 maja), ziemia halicka pod Marianem
Potockim (17 maja). Wiele chorągwi komputowych odstąpiło swego regimen-
tarza [Tadeusza] Dzieduszyckiego i połączyło się z barzanami. Pośpiech Pu-
łaskiego zaszkodził jednak sprawie ogromnie, bo Repnin na wieść o konfede-
racji wstrzymał wymarsz Rosjan i narzucił się Stanisławowi Augustowi z ofer-
tą, aby użyć wojsk carskich do uśmierzenia buntu. W senacie (24 marca)
zdania co do tego się rozdwoiły: kreatury rosyjskie i saskie przemawiały
w myśl żądań Repnina, Czartoryscy przeciw: król w strachu o swą koronę dał
się przekonać argumentom ambasadora, że niezależnie od jego wezwania woj-
ska rosyjskie pójdą na konfederatów, i przechylił się ku obcej interwencji.
Nie dość na tym; straszny poseł umiał wmówić Poniatowskiemu, że kofede-
raci lepiej na tym wyjdą, jeżeli będą brani do niewoli polskiej, zamiast wpa-
617
dać w ręce Rosjan, że zatem dla ich własnego dobra wojsko polskie powinno
pomagać do stłumienia buntu. W kwietniu generałowie Piotr Kreczetnikow
i [Iwan Michajłowicz] Podgoryczanin poczęli koncentrycznym marszem spy-
chać konfederatów ku granicy tureckiej. W braku dobrej broni i wyszkolenia
niewiele pomogło męstwo, jak nie pomogły koniec końcem kazania i czaro- i
dziejskie zaklęcia ojca Marka Karmelity, który próbował być barskim Kor-
deckim: po klęskach konfederatów pod Ułanowem (7 maja) i pod Podhajca-
mi (11 maja) Kazimierz Pułaski bronił się jeszcze bohatersko w klasztorze
berdyczowskim, ale 14 czerwca musiał kapitulować, a 20 czerwca Kreczetni-
kow, [Piotr] Apraksin i dowodzący pułkami królewskimi Ksawery Branicki
wtargnęli do zdobytego Baru. Tu ojciec Marek wzięty do niewoli; ocalone
zastępy Krasińskiego, Pułaskiego Józefa i Joachima Potockiego przeszły pod
Mohylowem na terytorium tureckie.
2. Koliwszczyzna
Rozszerzeniu ruchawki na dalsze ziemie ruskie przeszkodziła zawierucha
hajdamacka znana pod nazwą koliwszczyzny. Od czasów Paleja z rzadka
wybuchały na Ukrainie większe zaburzenia (np. bunt Bohuna i Tarasa w
r. 1737), a mniejszych wprost niepodobna było zliczyć. Na dziesiątki liczono
za Augusta III złupione miasta, na setki spalone lub ograbione wsie w ciągu
samego tylko siedmiolecia 175 -1757 r. "Hucznie i buńczucznie, z kotłami,
chorągwiami, proporcami, jeździły hajdamackie gromady, liczące czasem po
600 ludzi, trzymając w szachu znaczną część wojska komputowego." Bo też
to wojsko pod rysią albo lamparcią skórą nosiło zajęcze serca: według Kito-
wicza "na pięćdziesiąt hajdamaków trzeba było naszych dwieście, trzysta
i więcej, aby ich zwyciężyli; równej lub mało większej liczbie nigdy się po-
bić nie dali". Okrutne egzekucje, jako to wbijanie na pal, obcinanie połowy
ucha (Józef Potocki w 1703 r.) potęgowało jeszcze zatwardziałość dzikich
miłośników swobody i rabunku. W 1753 r. województwa kresowe, widząc bez-
skuteczność wysiłków partii wojska komputowego (wołyńskiej, podolskiej,
ukraińskiej) zaczęły tworzyć własne milicje bezpieczeństwa, ale ta samoobro-
na została zwinięta pod naciskiem dworu w 1757 r., a skargi zanoszone dy-
plomatyczną drogą do Petersburga na podżegaczy i przybłędów zza Dniepru
były bezsilne wobec protekcji, jaką winowajcom dawał gubernator Nowej
Serbii, generał [Iwan] Samojłowicz Chorwat (do 1762 r.). Agitacja wyzna-
niowa Konisskiego dolała oliwy do ognia. Pod wpływem Gerwazego Lincew-
skiego, biskupa perejasławskiego, i znanego nam Melchizedecha czerń uwie-
rzyła, że konfederaci Pułaskiego idą zmuszać ją do przejścia na katolicyzm,
oni, którzy właśnie chcieli robić różnicę między dyzunitami i znienawidzo-
nymi protestantami i nawet dla żołnierzy rosyjskich mieli słowo braterskie.
Z klasztornego lasu motrenińskiego wyszła pierwsza wataha zbójców złożona
z moskiewskich Zaporożców pod dowództwem Maksyma Zalizniaka [Żeleź-
niaka]. Zewsząd zbiegło się do jej obozu chłopstwo i wszystko to razem ru-
Semen Hurko (Palej, zmarły w 1710 r.), pułkownik kozacki, przywódca powsta-
nia kozacko-chłopskiego w prawobrzeżnej Ukrainie w łatach 1702-1703.
618
nęło ze święconymi nożami na miasta i dwory. Hajdamacy pokazywali sobie
rzekomy manifest Katarzyny II zachęcający do rzezi Lachów; z pewnością
nie mieli w rękach autentycznego podpisu carowej z pieczęcią państwową,
ale stąd nie wypływa bynajmniej, żeby postępowanie rządu rosyjskiego wo-
bec koliwszczyzny było poprawne. Faktem jest, że Katarzyna już dawniej
(1763) odgrażała się, iż wypuści hajdamaków na swoich wrogów w Polsce,
i że w 1768 r. ze strony rosyjskiej nic nie zrobiono, aby wyprawę Żeleźniaka
unieszkodliwić. Dopiero kiedy cała Ukraina spłynęła krwią starców, niewiast
i dzieci, kiedy na placach i przy drogach w wielu miejscach zawisły trupy
szlachty, księży, Żydów i psów (bo "lach, żyd i sobaka - wse wira odnaka"),
' kiedy w nie bronionym Humaniu zginęło w mękach 20000, a w całym kraju
powyżej 100000 ludzi, komendy rosyjskie otrz mały rozkaz pomagać Branic-
kiemu w rozpędzaniu tłuszczy. W tym czasie Zeleźniak, tytułujący się hetma-
; nem i księciem śmilańskim, oraz setnik [Iwan] Gonta, przez którego zdradę
' nastąpiła pamiętna rzeź, obecnie już "książę Humania", stali obozem w pobli-
żu cuchnącego pobojowiska; do nich przybyli oficerowie rosyjscy od Kreczet-
nikowa z gotowymi kajdankami, niby to na Lachów. Nagle schwytali Rosja-
nie i zakuli prowodyrów buntu, zadnieprzańskich wzięli pod swoje skrzydła,
a prawobrzeżnych oddali Branickiemu. Zaczęło się okrutne tępienie hajda-
maków: Gonta wyzionął ducha w mękach, nad innymi srożył się oboźny ko-
ronny Józef Stempkowski, aż pustką wionęło po bujnych niwach i sami dzie-
dzice musieli prosić króla o pomiarkowanie represji, bo inaczej zostaliby bez
siły roboczej. Ostatnie ogniki wygasły dopiero w 1769 r. (na Wołyniu). Re-
zultatów, bądź co bądź, mogła sobie Katarzyna winszować: powstanie barskie
utonęło w odmęcie hajdamaczyzny.
3. Ruchy w Krakowskiem, w Wielkopolsce, na Litwie.
Iskry z ogniska barskiego padły już jednak dalekQ, 24 czerwca stanęła kon-
federacja w Krakowie pod wodzą Michała Czarnockiego, z dużym udziałem
patriotycznych kół mieszczańskich; wsparli ją Sanoczanie pod Jakubem Bro-
nickim i Sandomierzanie pod księciem Marcinem Lubomirskim. Jednocześnie
województwa wielkopolskie sadzał na koń Wojciech Rydzyński, Sieradzan
Józef Bierzyński, ziemię gostyńską Michał Dzierżanowski, Apraksin prosto
z Podola musiał śpieszyć pod Kraków, a pomniejsze komendy rosyjskie rzu-
ciły się ścigać nowo powstające partie. Rychło ustalił się ogólny stosunek sił
i sposób walki, mało zaszczytu przynoszący polskiej sprawności bojowej. Rep-
nin nie bez podstawy pouczał swych siepaczy, że mając jeden szwadron ka-
rabinierów można bez przeszkody chodzić przez Polskę wprzód i wstecz;
walka stawała się podobna do polowania doskonale zaopatrzonych i krwio-
żerczych Rosjan na nieostrożnych i niedołężnych konfederatów. Kraków, źle
broniony przez pijaka Czarnockiego, nie zasłonięty należycie przez awantur-
nika Lubomirskiego, poddał się 17 sierpnia. Tysiące konfederatów śpiewając
żałosne pieśni ciągnęły do obozu jeńców w Połonnem, a stamtąd w głąb Rosji.
Zły los Krakowa nie odstraszył jednak Litwy. Tam, na hasło rzucone przez
Szymona Kossakowskiego w powiatach wiłkomirskim, kowieńskim, upickim,
oszmiańskim, wołkowyskim, słonimskim, w województwach brzeskim i nowo-
grodzkim, poobierani (w sierpniu i wrześniu) marszałkowie zjechali się do
619
Nieświeża, aby wahającego się Karola Radziwiłła zachęcić do naprawienia
zła, jakie wyrządził ojczyźnie przewodnicząc konfederacji radomskiej. Mili-
cja radziwiłłowska mogła utworzyć doskonały ośrodek dla wypraw woje-
wódzkich; twierdze nieświeska i słucka nadawały się nieźle na podstawę stra-
tegiczną. Ale Repnin w Warszawie, a generał Nummers na Litwie czuwali,
Żydzi i dysydenci szpiegowali patriotyczną szlachtę. Za ich sprawą w sam
czas zdążył pod Nieśwież generał [Sergiusz] Izmajłow, który prawie bez walki
zmusił wojewodę wileńskiego do sromotnej kapitulacji (29 października).
Zgromadzeni marszałkowie podpisali recesy, milicja przeważnie została roz-
brojona.
Teraz już jednak żadne błędy ani słabości poszczególnych jednostek nie
mogły powstrzymać ogólnego wrzenia. W chwili, kiedy opuszczała ręce Litwa,
już odradzała się konfederacja wielkopolska z marszałkiem Ignacym Mal-
czewskim, na Kujawach i w Chełmińskiem uwijał się chyży [Jakub] Ulejski
[Ujejski]. Takiego rozlewu rebelu nie spodziewał się pyszny prokonsul ro-
syjski. On, który z początku kładł przedsięwzięcie Pułaskich na karb księ-
żowskiego fanatyzmu, spostrzegł po pół roku, że sprawa jest stokroć poważ-
niejsza i że salwy karabinowe buntu nie uspokoją, przeciwnie, obudzą dal-
szych buntowników. Odtąd datują się próby Repnina zmierzające do tego, by
użyć pewnej części Polaków do uśmierzenia reszty. Zaczął, rzecz prosta, od
Czartoryskich (w sierpniu), ale usłyszał od nich, że bez zredukowania zdo-
byczy dysydenckich i bez cofnięcia gwarancji nierządu daremnie kusić się
o uspokojenie kraju. Wtedy z upoważnienia Panina ambasador przygotował
wielosłowne i niejasne "objaśnienie" gwarancji, które miało uspokoić Czar-
toryskich, że droga do reform nie jest zamknięta, jeżeli ich naprawdę zechce
Rzeczpospolita; za to na punkcie dysydentów carowa nie chce się cofnąć.
Kniaź, w razie dalszej odmowy Czartoryskich, gotów był udać się do Jana
Klemensa Branickiego, do Potockich, Mniszcha. Tymczasem zaszedł wypadek,
który ogromnie utrudnił mu grę, ośmielił bowiem Czartoryskich, podniecił
ducha konfederatów, a sprawę polską pchnął na szersze wody międzynarodo-
we. Oto 24 czerwca oddział Kozaków i hajdamaków spalił pograniczne miasto
tureckie, Bałtę. Porta, dotychczas bezprzykładnie okłamywana przez posła ro-
syjskiego Obrezkowa, straciła cierpliwość i na znak wojny kazała odwieźć
kłamcę na ośle do Zamku Siedmiu Wież (6 października).
4. Dyplomacja konfederacka. Nowe powiewy
Sprawcą zerwania się Turków i "suflerem" sułtana Mustafy III był ten sam
książę Choiseul, minister Ludwika XV, którego obojętność na losy Polski
poznaliśmy w latach 1760-1764. Objąwszy na nowo (po [Cezarym Gabrielu]
Praslinie) kierownictwo spraw zagranicznych (1766), począł on zwalczać ener-
gicznie "system północny" Panina. Szwedów z ogromnym nakładem pienięż-
nym zachęcał do wzmocnienia rządu monarchicznego i do zaniechania upodla-
jących waśni partyjnych. Polskę, jako beznadziejnie opanowaną przez wpły-
wy rosyjskie z góry i z dołu, długo pozostawiał własnemu losowi, a spraw
jej używał tylko za pretekst do rozruszania Turcji, która sama jedna mogła
poważnie zaszachować Katarzynę II. Jakoż dyplomaci francuscy, [Karol] Ver-
620
gennes (do października 1768 r.), a po nim [Franciszek] Saint-Priest, wywarli
decydujący nacisk, pierwszy na wypowiedzenie, drugi na prowadzenie wojny.
Za to dla Turcji obrona Rzeczypospolitej przed ekspansją rosyjską była nie
tylko publicznym pozorem do zaczepki, ale i żywotnym interesem. Słusznie
też Mustafa III nazwał tę walkę z Rosją wojną polską.
Dotychczas zabiegi konfederatów o pomoc cudzoziemską nie miały powodze-
nia. Ignacy Potocki, starosta kaniowski, nie został przyjęty w Wiedniu (w czer-
wcu 1768), biskup kamieniecki [Adam Krasiński] w Dreźnie także nie zdołał
wyrwać ministra [Karola Osten] Sackena z jego polityki służalczej wobec
Rosji, obliczonej na odzyskanie tronu polskiego przez podstawienie nogi Sta-
nisławowi Augustowi. Wreszcie Krasiński podążył do Paryża, gdzie trafił na
moment wybuchu wojny tureckiej; dzięki temu udało się dotrzeć do Choi-
seula i zatrzeć złe wrażenie, wywołane pesymistycznym sprawozdaniem o Pol-
sce emisariusza [Piotra] Taulesa eździł on do obozu barzan nad granicę
turecką w maju i czerwcu). Choiseul obiecał pieniądze, oficerów i poparcie
dyplomatyczne, byle konfederaci zorganizowali się w Generalność. Przy
poparciu francuskiego konsula w Krymie, barona [Franciszka] Totta, Michał
Krasiński i Joachim Potocki na Wołoszczyźnie zawarli przymierze z chanem
Krym Girejem (w grudniu), którym oddali na pastwę Tatarom wszystkich
adherentów rosyjskich. Odtąd nowa otucha wstępuje w walczące szeregi. Adam
Krasiński po powrocie na Śląsk razem z Wesslem, Antonim Lubomirskim
wojewodą lubelskim, [Adamem] Brzostowskim kasztelanem połockim i innymi
przyjaciółmi Wettynów układają w Cieszynie plan postępowania celem zorga-
nizowania Generalności i detronizacji (a w razie potrzeby nawet zgładzenia)
Poniatowskiego. Wyznaczeni przez zjazd sprzysiężeni mężowie zaufania wcze-
sną wiosną 1769 r. rozjeżdżają się po Małej i Wielkiej Polsce, chwytając
w różnych województwach laski marszałkowskie. Są to już innego pokroju
ludzie niż owi pierwsi entuzjaści, co na Podolu podnieśli sztandar powstania.
Uczestnicy narad cieszyńskich, zdatniejsi do intrygi niż do śmierci za ojczyznę
lub wiarę, pragną obalenia Stanisława Augusta co najmniej równie gorąco,
jak wypędzenia Rosjan, a liczą więcej na szczęśliwy obrót spraw europejskich
niż na własne szable.
Nad wydobyciem Saksonii z bierności pracowali od wiosny Wielkopolanie
[Jan] Turno i Jan Poniński, powiernicy Wessla. Osiągnęli tyle, że młody
elektor Fryderyk August znalazł się na rozdrożu między polityką Sackena
i bardziej rycerską polityką matki, Marii Antonii, która parła do okazania
czynnej pomocy konfederatom i wolała wprowadzić syna do Warszawy na cze-
le Sasów i Polaków niż pod osłoną bagnetów moskiewskich. Intryga saska
nie znała żadnych skrupułów: w Petersburgu prymas Podoski przez dysyden-
ta Krasińskiego podejmował się uspokoić Polskę, utrzymać gwarancję i usta-
wy sejmu 1767-1768 r., jeżeli Rosja na miejscu Ciołka osadzi Wettyńczyka;
w Warszawie rezydent [August] Essen donosił Repninowi o wszelkich ozna-
kach zbliżenia między Stanisławem Augustem i wojującym narodem. A jedno-
cześnie Maria Antonia wysyłała do Paryża (w maju 1769) królewicza Karola,
aby ułożyć plan działania przeciwko Rosji i zabiegała o poparcie Austrii oraz
Prus. Ta dwulicowość nie szła na dobre interesom saskim, ale jeszcze gorzej
działała na naszych konfederatów, będąca jej odbiciem rozbieżność moralno-
-polityczna między czystym, choć naiwnym patriotyzmem a nienawiścią do
króla i Familii.
621
5. Kłótnie i porażki
Pierwsi dali zły przykład niezgody szefowie barscy na Wołoszczyźnie. Joa-
chim Potocki [podczaszy litewski], pan dumny i bogaty, zagarnął najpierw
regimentarstwo generalne konfederacji, które słusznie należało się Pułaskie-
mu (25 sierpnia 1768); potem obaj z Krasińskim odsądzili starostę wareckiego
od władzy jako człowieka nieposłusznego i podejrzanego o zależność od Czar-
toryskich. Pierwszy głosiciel walki o wolność, oskarżony o zdradę przez dwóch
oligarchów skończył w areszcie pod strażą Tatarów w maju 1769 r. Synowie
jego: Franciszek, starosta augustowski, Kazimierz, starosta zezulinicki, i Anto-
ni nie dali się tym zrazić do służby publicznej; 8 marca odznaczyli się nie-
zwykłym męstwem w obronie Żwańca i Okopów, ale nie uszli prześladowa-
nia Potockich i nieufności Krasińskich. A podczaszy litewski, nie poprzesta-
jąc na tym, obróci z czasem swą namiętność fakcyjną na słabego Michała Kra-
sińskiego. Ta sama zaraza udzieliła się wcześnie konfederatom mało- i wiel-
kopolskim. Grupa marszałków, konsystująca przeważnie w Gabułtowie na
pograniczu Węgier, wydała najpierw walkę Marcinowi Lubomirskiemu, dała
się nastroić niechętnie do braci Pułaskich, potem zadarła z ruchliwym Bie-
rzyńskim. Inną znowuż politykę, odrębną od tej, którą obrali Krasińscy, pró-
bował prowadzić Paweł Mostowski, wojewoda mazowiecki (później sprzymie-
rzony z księciem Marcinem).
Zasadnicze przeciwieństwo pogłębiało się między dwoma filarami partii
saskiej, Adamem Krasińskim i Wesslem. Biskup kamieniecki umiał się uczyć
z doświadczeń, umiał ogarnąć istotę sprawy narodowej jako coś wyższego
i poważniejszego niż kwestia dynastii chwilowo panującej, dlatego właśnie
przez Lubomirskich utrzymywał pewien kontakt z Familią i chciał ją oszczę-
dzać. Wessel, ciasny, niesumienny, ale obrotny, niewiele się różnił w duszy
od Podoskiego i niewątpliwie działał w porozumieniu z nim, z Mniszchem,
z Franciszkiem Salezym Potockim, gotów w każdej chwili poświęcić wszystko
za zemstę nad Czartoryskimi. Od zwycięstwa jednego lub drugiego przodowni-
ka zależał cały kierunek rozwoju nie tylko konfederacji, ale i sprawy pol-
skiej; pod powłoką tego współzawodnictwa, zarówno u szczytów, jak u pod-
staw walczącego obozu rozstrzygało się wśród niezliczonych starć pytanie: co
w sercach Polaków przeważy, fakcja czy ojczyzna, duch epoki saskiej czy
duch czasów stanisławowskich.
Że sprawy te nie pomagały do prowadzenia wojny, o tym boleśnie uczył
cały przebieg wypadków 1769 r. Cóż za pociecha stąd, że regimenty i cho-
rągwie sporadycznie przechodziły na stronę barzan, co z tego, że król odwołał
Branickiego (w czerwcu tegoż roku), a wielu senatorów, nawet zbliżonych
do dworu, potajemnie wspierało powstanie, kiedy w operacjach tuzina mar-
szałków nie było żadnego planu, intrygi zastępowały politykę, rabunek i ucie-
czka walkę? Wróg, choć nieliczny, ale kierowany fachową ręką najpierw Rep-
nina, potem generała [Iwana] Weymarna, działał planowo, z doskonałą orien-
tacją i z umocnionymi punktami oparcia w różnych miastach Korony i Litwy.
W takich warunkach nawet zdolniejsi partyzanci, jak regimentarz sieradzki
(później marszałek wielkopolski) Józef Zaremba, kozacki syn Sawa Caliński,
rzeźnik [Antoni] Morawski z Poznania, w najlepszym razie znosili forpoczty
i furwachty, a tymczasem [Karol August] R nne, [Piotr] Golicyn, Wachtmeister
i zwłaszcza okrutny [Iwan] Drewicz bili i wycinali jedną partię po drugiej.
622
6. Ustanowienie Generalności
Tylko poddanie się wszystkich komend jednej władzy mogło zachęcić Fran-
cję i Saksonię do przyjścia z pomocą konfederatom i tylko pieniądz oraz
instruktor cudzoziemski mogły przysposobić niekarne, pierzchliwe żołnier-
stwo konfederackie do zwycięstw nad Moskwą. Ale biskup kamieniecki nie
śpieszył, po części dlatego, ponieważ chciał zarezerwować dla brata laskę
generalną, a spodziewał się przybycia jego do Polski dopiero po zwycięstwie
Turków nad Rosjanami, po części ponieważ bał się opanowania Generalności
przez wpływy Wessla. Z wolna poczet marszałków i konsyliarzy reprezentu-
jących naród wzrastał. Najwięcej przyczynili się do tego młodzi Pułascy.
W czerwcu 1769 r. pomknęli z własnego popędu ku Litwie. Iskry sypały się
z ich obozu, jak z żagwi. Wtedy to przystąpił na nowo do związku Karol
Radziwiłł, podał w sekrecie dłoń Jan Klemens Branicki, wsiedli na koń Mi-
chał Jan Pac, starosta ziołowski, krajczy Józef Sapieha, [Jan Antoni] Horain,
marszałek wileński. Wprawdzie Pułascy zostali zmuszeni do odwrotu, a Pac
i towarzysze wyrugowani za pruską granicę; co gorsza, nowa ofensywa Pułas-
kich zakończyła się 13 września klęskami pod Orzechowem i pod Włodawą,
gdzie zginął Franciszek. Ale przynajmniej akces Litwy do powstania koron-
nego można już było uważać za pewny. Około tegoż czasu prowincja pruska
przemogła swój lęk przed Fryderykiem II, oprócz trzech konfederacji lokal-
nych zawiązała "jednotę dusz" (unio animorum), tj. sprzysiężenie całej szlachty
reprezentowanej w generale (27 lipca).
Czas było tworzyć Generalność, jeżeli się nie chciało wypuścić z rąk przy-
wództwa w narodzie i oddać go Warszawie. Tam Repnin, zniechęcony, oskar-
żany przez samych Rosjan o wywołanie wojny tureckiej, poprosił o dymisję.
Następca (od czerwca), książę [Michał] Wołkoński, krył pod maską łagodności
usposobienie znacznie gorsze: należał on do partii Orłowów i Czernyszewów
przeciwko Paninowi i po cichu zalecał raczej likwidację całej sprawy polskiej
w sensie rozbioru niż kosztowne próby pośredniego opanowania całej Rzeczy-
pospolitej. Zaraz po wznowieniu rokowań z Czartoryskimi nowy ambasador
usłyszał od nich trzecie dodatkowe żądanie, aby dla uspokojenia Polski zapro-
sić także dwory katolickie, tj. Francję i Austrię. Znaczyłoby to przekreślić
całą zdobycz polityczną Katarzyny II i Panina. Książęta już od listopada
utworzyli na powrót rodzaj kontroli nad Stanisławem Augustem z udziałem
Stanisława Lubomirskiego, marszałka wielkiego koronnego, ex-kanclerza Za-
moyskiego oraz podkanclerzych Jana Borcha i Antoniego Przeździeckiego,
a celem ich usiłowań stało się pojednanie króla z narodem i z Francją.
Nowy kurs polityki warszawskiej wystąpił dobitnie w uchwałach rady se-
natu odbytej między 30 września i 6 października, która postanowiła uspra-
wiedliwić postępowanie króla przed groźnie manifestującą Portą Ottomańską,
starać się o pośrednictwo państw katolickich i wysłać do Petersburga Andrzeja
Ogińskiego, miecznika litewskiego, ze skargami na Repnina. Uchwały te
oburzyły Katarzynę, a miłą niespodziankę sprawiły tym Polakom, którzy
sympatyzowali z Barem, ale nie chcieli zrywać z królem. Ale przez to samo
odciągały one wielu chwiejnych obywateli od walczących szeregów i skłania-
ły ich ku polityce biernego oporu tudzież układów. Ten wzgląd podziałał na
konfederatów jakby ostroga, zwłaszcza gdy Turcy ponieśli pod Chocimiem
klęskę od Rosjan (we wrześniu), skutkiem czego przyjazd barzan z Wołosz-
623
czyzny odwlekał się w nieokreśloną dal. Więc biskup kamieniecki nagle zwo-
łuje do Białej na koniec października wszystkich marszałków i konsyliarzy
i zanim Wessel zdążył pomieszać mu szyki, funduje Generalność po swojej
myśli: robi brata [Michała Hieronima] Krasińskiego marszałkiem generalnym
koronnym, [Michała] Paca - litewskim, z prawem zastępstwa, regimentar-
stwo koronne każe przyznać Joachimowi Potockiemu, litewskie - [Józefowi]
Sapieże. Niebezpieczeństwo jednak nie mingło.
7. Wahania w polityce konfederacji
W zasadzie nowy rząd przedstawicielski, choć umiejscowiony od grudnia
1769 r. na Węgrzech, w Preszowie, pod skrzydłami Marii Teresy, uważał się za
najwyższą władzg w Rzeczypospolitej i wydawał z pogranicza jedne po dru-
gich uniwersały do urzędów, jurysdykcji i obywateli z żądaniem posłuszeń-
stwa, podatków, służby wojskowej itd. Wiedziano jednak dobrze, iż ten rząd,
zlepiony ze stronników Krasińskiego, Wessla, Radziwiłłów, Potockich, Mnisz-
cha i nawet zakapturzonych przyjaciół Familii, nie posiada wyraźnej linii
w polityce. Faktyczny jego szef, Pac, człowiek stały w uczuciach a gładki
w obejściu, oraz sekretarz generalny, wielki mówca i taktyk, Ignacy Bohusz,
obaj osobiście bardzo zawzięci na Czartoryskich, lawirowali między Krasiń-
skim a Wesslem, byle nie dopuścić do rozłamu w Generalności. Z początku
biskup dzierżył prym i nie dopuszczał do ogłoszenia bezkrólewia; dokazał
nawet tej sztuki, że pojechawszy do Drezna (w lutym 1770 r.), przekonał Marię
Antonig o swej wyższości politycznej nad podskarbim. W tym samym duchu
umiarkowania miał działać główny dyplomata Generalności, Wielhorski, przy
boku Choiseula. Konsolidacja wewnętrzna zrobiłaby może i dalsze postępy,
gdyby Generalność mogła się poszczycić powodzeniem na polach bitew. Nie-
stety zaraz na początku spadły na nią dwie bolesne klęski: Drewicz i R nne
zgnietli sześciotysięczny korpus [Adama] Szaniawskiego, marszałka lubelskie-
go, w krwawej bitwie pod Dobrą (23 stycznia), a Golicyn rozpędził pod Bło-
niem (16 lutego)s ciągnących ku Warszawie Wielkopolan Malczewskiego. Obaj
pobici marszałkowie byli przeciwnikami Wessla. W nastroju klgski dojrzał
czyn gorszący, nader szkodliwy dla powagi i wewnętrznej tężyzny General-
ności - zamach Bierzyńskiego. Marszałek sieradzki od dawna ofiarował swe
służby Wesslowi i był przezeń przeznaczony na regimentarza generalnego.
Kiedy szczęście nie dopisało, podskarbi namówił go od obalenia Generalności
i osadzenia na jej miejscu innej. Później jednak minister zdołał się wycofać,
a jego "bohater" brnął w obranym kierunku dalej, aż został zdradzony przez
swego wspólnika Dzierżanowskiego i aresztowany. Zrewidowano papiery am-
bitnego marszałka i znaleziono rzeczy tak okropne, że nie było innej rady,
jak ułatwić mu ucieczkę: inaczej skompromitowani panowie roznieśliby całą
Generalność! Bierzyński skończył karierę jak zdrajca, knując dalsze intrygi
z Drewiczem i oddając mu w niewolę, na mięso armatnie dla Prusaków, resz-
s Wielkopolanie I. Malczewskiego zostali rozbici 12 lutego 1770 r. pod Zawadami
koło Błonia. Zob. Zarys dziejów wojskowości polskiej do roku 1864, t. 2, Warszawa
1966, s.194.
624
tki swego oddziału. Generalność potgpiła jego i Dzierżanowskiego ostrymi
wyrokami, ale wnet potem (4 kwietnia) [1770 r.] potępiła w oczach historii
i samą siebie przez ułożenie grzmiącego manifestu, który jakby dla przebła-
gania Wessla najniesłuśzniej, najniepolityczniej obrzucał Czartoryskich prze-
sadnymi lub całkiem kłamliwymi oskarżeniami (tzw. manifest gravaminum).
8. Kryzys Generalności. Ogłoszenie bezkrólewia
W praktyce zgromadzenie preszowskie nie wzniosło się nigdy nad poziom
naczelnego rządu i nie zaćmiło dworu królewskiego. Bankietowano, pito, ale
nieraz na kredyt i w ciągłej niepewności o swoją skórę. Trzeba też było szcze-
gólnego zaślepienia, aby nie widzieć, że dopiero połączenie dworu i konfe-
deracji zapewni Polsce to maximum wewnętrznej siły odpornej, poważania
i poparcia, bez którego ratunek był niepodobieństwem. Rozumiał to Stanisław
August, gdy różnymi drogami próbował zbliżyć się do Wersalu i tamtędy
do Preszowa. Od jesieni 1769 r. do wiosny 1770 Mokronowski, kochanek,
a z czasem morganatyczny mąż Izabeli Branickiej, pracował w Paryżu jako
powiernik króla, aby wpoić powyższą zasadę Choiseulowi i pracował nie bez
powodzenia. Papiery saskie od połowy tego roku spadły na dworze francuskim
bardzo nisko. Ale w Polsce wierni słudzy Wettynów nie zakładali rąk bez-
czynnie. Jedno ich skrzydło, warszawskie, w osobie tak nędznych kreatur,
jak Podoski, Adam Poniński, kuchmistrz koronny, Ignacy Twardowski, woje-
woda kaliski, Antoni Ostrowski, biskup kujawski, Władysław Gurowski, mar-
szałek nadworny litewski, pospołu z zaprzedanymi rusofilami: Ksawerym
Branickim, Flemmingiem, Młodziejowskim, Massalskim, przędło nieustanną
intrygę z Wołkońskim przeciwko Czartoryskim; ci tworzyli tak zwaną partię
albo radę patriotyczną i przygotowywali rekonfederację niby przy Majesta-
cie. Robota nie mogła jednak jakoś ruszyć z miejsca. Drugie skrzydło, pre-
szowskie, z pozoru antyrosyjskie i nieprzejednane, wychodziło ze skóry, żeby
pchnąć Generalność do ogłoszenia detronizacji. Oba zresztą czerpały siłę z te-
go tradycyjnego gniazda nienawiści przeciwko Familii, którym była klika
magnacka, złożona z Mniszcha, Franciszka Salezego Potockiego, Józefa Osso-
lińskiego, wojewody wołyńskiego i Karola Radziwiłła. Właśnie w Dukli i Kry-
stynopolu, podobnie jak za granicą w Dreźnie, zbiegały się wspólne nici nieu-
błaganych detronizatorów z Preszowa i Warszawy. Raz już, okólną drogą,
działając aż przez Konstantynopol, znaglili oni Michała Krasińskiego do ogło-
szenia w Warnie bezkrólewia (9 kwietnia), ale ten niedojrzały płód udało się
Pacowi zataić.
Doczekano się wreszcie chwili rozstrzygającej. Choiseul latem 1770 r.
zwątpił o zdolności Turków do pokonania Rosji; trzeba było jej pomóc ręko-
ma Polaków. Miał już wtedy minister upatrzonego agenta i instruktora przy
Generalności w osobie pułkownika [Karola Franciszka] Dumourieza. Temu
zdolnemu oficerowi kazał działać na terenie konfederacji według wskazówek
posła francuskiego w Wiedniu, Duranda. Mokronowski, wyjednawszy zgodę
Choiseula na utrzymanie Stanisława Augusta, zjawił się latem w Wiedniu,
aby przez ofertę zwrotu Spisza koronie węgierskiej i za pomocą innych ar-
gumentów skłonić Marię Teresę do czynnego zajęcia się Polską. Gdyby inne
625
motywy nie wystarczyły, na ten wypadek "sekretne" koła dyplomacji Ludwi-
ka XV chowały przynętę silniejszą, a byłaby nią korona polska po abdykacji
Poniatowskiego dla królewicza Alberta, zięcia Marii Teresy. Był to moment,
kiedy Kaunitz, zaniepokojony postępami Rosji w Mołdawii, domagał się in-
terwencji zbrojnej Austrii; oczywiście miałby on zadania łatwiejsze, gdyby
mógł przeciw Rosji i Prusom oprzeć się na zjednoczonej Polsce, lecz takie
zjednoczenie pogrzebałoby widoki Fryderyka Augusta i jego popleczników.
Od maja Zofia Lubomirska, wojewodzina lubelska, przygotowywała zespolenie
Familii z Generalnością.
I wtedy to właśnie, kiedy świtała jedyna możność pokonania Moskwy, stała
się rzecz nieszczęsna a trudna do przewidzenia: Dumouriez, zamiast zgodnie
z Durandem uczyć konfederatów zapominania uraz, pod wpływem zalotnej
intrygantki [Amelii] Mniszchowej (Bruhlówny) użył całego swego wpływu,
aby zmusić Generalność do ogłoszenia bezkrólewia. Zagroził, że inaczej Fran-
cja pieniędzy nie da; pieniądze kliki magnackiej zaważyły także na szali,
reszty dokonała zaciekła, porywająca wymowa Bohusza i 22 października
1770 r. akt interregnum, gotowy już od sierpnia, został opublikowany. Kazano
tam ścigać i tępić Poniatowskiego jako tyrana i uzurpatora. Myślano, że ten
akt zgubi i dobije ducha ugody i ocali zgromadzenie od kabał warszawskich,
a naprawdę - zgubiono Polskę. Nie dlatego, by Czartoryscy pod jego wraże-
niem zeszli z rozumnej i patriotycznej drogi, oni i nadal z niezłomnym
męstwem cierpieli zarówno obelgi rodaków, jak sekwestr nałożony na ich
dobra przez Moskwę. Atoli król na nowo pochylił się ku Moskwie, a Europa,
szczególnie Austria, wkrótce postawi krzyżyk nad opętanym narodem.
9. Od Częstochowy do Lanckorony
Zanim jeszcze Dumouriez dostarczył funduszów konfederatom, samo poja-
wienie się na widowni francuskich oficerów wywarło magiczny wpływ na
operacje wojenne. Pułaski 10 września zajął podstępem klasztor jasnogórski
i uczynił zeń podstawę wszelkich działań. Zdwoiła się ruchliwość, siła odporna
i inicjatywa zaczepna partyzantów. W ciągu zimy z 1770 na 1771 trzy razy
atakują konfederaci Poznań. Obława urządzona przez Weymarna w jesieni
na naszych wodzów chybiła celu, a jeszcze gorzej poszło Drewiczowi oblę-
żenie Częstochowy (1-15 stycznia 1771 r.), świetnie bronionej przez Puła-
skiego. [Józef] Miączyński atakował w tymże miesiącu przedmieście Kazi-
mierz pod Krakowem z takim przynajmniej skutkiem, że odciągnął Drewi-
cza od Jasnej Góry. Załogi konfederackie pod okiem instruktorów francuskich
zajęły i umocniły Lanckoronę, Tyniec, Borek, a że je umocniły skutecznie,
o tym przekonał się sam [Aleksander] Suworow, który 20 lutego musiał z wiel-
kimi stratami zaniechać szturmu na Lanckoronę.
Postęp więc był widoczny, ale to był dopiero początek. Generalność, panując
jako tako nad 1/lo częścią kraju, wysyła do dalszych województw ledwo
luźne partyjki. Na wiosnę projektował Dumouriez zgromadzenie stanów w
Lanckoronie albo w Krakowie, o ile można już dla elekcji nowego króla,
niektórzy zaś konfederaci, zniechęceni do Sasów, otworzyli widoki na tron
landgrafowi heskiemu Fryderykowi. Mało kto czuł, że już za późno na targi
626
przedelekcyjne i nawet na stopniowe postępy w sztuce wojennej, że lada mie-
siąc może zapaść nad Rzecząpospolitą dekret ostateczny.
Tę czarną przyszłość wyraźniej widział bezczynny król niż jego walczący
poddani. Stanisław August, zawieszony między groźbą detronizacyjną Woł-
końskiego a drakońskim uniwersałem Generalności, między kategorycznym
zakazem Czartoryskich a podziemną intrygą Podoskiego i "unii patriotycz-
nej ", spróbował po świętach Bożego Narodzenia 1770 r. rozedrzeć skłębioną
eiemność i wrócić do politycznych założeń z początków panowania. Pchnął
wówczas nad Newę Ksawerego Branickiego z apologią postępowania wujów
i propozycjami ugody. Branicki wrócił ze straszną groźbą rozbioru i z wy-
razami łaski dla książąt, jeżeli szczerze przyłożą ręki do dzieła pacyfikacji.
Wkrótce Wołkoński został odwołany, zapowiedziany przyjazd [Kaspara] Sal-
derna. Zanosiło się widać na ostatnią próbę ratowania polityki protekcyjnej
Panina, skoro minister słał do Polski najbliższego swego powiernika i doradcę.
Istotnie, w kwietniu stary Holsztyńczyk stanął w Warszawie, pokazał łaskawe
oblicze Czartoryskim, opisał ich w relacji jako niezłomnych Rzymian, obrzu-
cając wzgardą "patriotów" Podoskich, Ponińskich i Massalskich. Ledwo atoli
dotknięto sprawy różnowierców i gwarancji, okazało się, że Katarzyna w ni-
czym nie folguje, a Czartoryscy też w niczym ustąpić nie mogą. Misja Sal-
derna pękła z trzaskiem, a jednocześnie pękła harmonia między Stanisławem
Augustem i jego wujami. Oni zrzucili z siebie wszelką odpowiedzialność, on
wziął od Salderna dukaty i posłał Branickiego przeciwko barzanom.
Teraz już tylko jakiś cud geniuszu wojennego i męstwa mógł wyrwać Pol-
skę z rąk oprawców. Zawrzały z wiosną [1771 r.] nowe walki: Sawa, zniesiony
pod Szreńskiem (28 kwietnia), wyzionął ducha w niewoli. Dumouriez popro-
wadził świeżo wyćwiczoną piechotę pód Lanckoronę, gdzie połączył się z [Mi-
chałem] Walewskim i dokąd daremnie wzywał Pułaskiego. Nadbiegł drugi raz
Suworow, rzucił się na Tyniec, lecz został krwawo odparty (20 maja), cóż,
kiedy nazajutrz powetował tę klęskę, bijąc Dumourieza pod Lanckoroną. Puł-
kownik francuski uciekł do Preszowa w takiej depresji, jakby już wszystko
przepadło, chociaż konfederacja ponosiła nieraz gorsze straty, a nie traciła
serca. Źle było rzeczywiście, ale nie dlatego tylko, że Pułaski czy inny jakiś
marszałek nie słuchał komendy Dumourieza. Najgorszy cios zadał sprawie
sam pułkownik-instruktor swoją szaloną polityką detronizatorską. Ona to
podkopała w najszerszych kołach narodu i nawet w wielu żołnierzach Gene-
ralności (np. w Zarembie) wiarę w rozum i czysty patriotyzm jej kierowni-
ctwa: po tryumfach preszowskich Dumourieza, Paca i Bohusza już nawet
nowy cud częstochowski nie wskrzesił w masie szlacheckiej ducha Czarniec-
kich.
10. Powstanie Ogińskiego
W ciągu kampanii letniej 1771 r. połączone siły Rosjan i Stanisława Augusta
zatamowały rozmach nadany konfederatom przez Dumourieza. Zdarzały się
jeszcze drobne zwycięstwa (np. Zaremby nad Branickim pod Widawą, 23 czer-
wca), ale ofensywa przeszła znowu na stronę najeźdźcy. Dumouriez pod ko-
niec myślał już tylko o tym, jak oczernić postępki Polaków, a wybielić swo-
627
je własne. Został odwołany i pociągnięty do odpowiedzialności bez żadnej
szkody dla Polski, podobnie jak też bez wielkiej szkody dla nas upadł był
jeszcze w grudniu 1770 r. protektor jego, Choiseul. Francja nie zaniechała
walki z Rosją na wschodzie, tylko prowadziła ją z mniejszą nieco niż dotąd
werwą. Do Cieszyna, gdzie przeniosła się Generalność, przybył we wrześniu
brygadier baron [Karol] de Viomenil z 20 oficerami, pieniędzmi i bronią. Ten
zacny i rozumny doradca, wolny od uprzedzeń i ambicji politycznych, wlał
nowy zapał w szefów Generalności, a przyszło mu to tym łatwiej, że równo-
cześnie zbliżenie Austrii do Turcji (tajne przymierze 6 lipca, które nie było
dla kół politycznych tajemnicą), jej zbrojenia i konflikt z Rosją uprawniały
do wielkich nadziei.
Zresztą, z wiarą czy bez wiary w powodzenie, coraz trudniej już było w do-
mu wysiedzieć. Łupiestwa Moskali, sekwestracje, wymuszanie świadczeń, usta-
wiczny dozór szpiegowski wyprowadzały z równowagi nawet najspokojniej-
sze żywioły. Wielkopolskę znowu zalewał fałszywym pieniądzem Fryderyk II,
Podole nawiedziła zaraza (1770), wszędzie szerzyły się nędza i głód. Z chwilą,
gdy Saldern zmiarkował, że do zgody z Czartoryskimi nie dojdzie i że przy
pacyfikacji Rzeczypospolitej zabiorą głos także Prusy i Austria, ton jego
wobec Polaków stał się wyzywający. Po pierwszej odezwie głaszczącej (25 ma-
ja), wydał do narodu drugą (26 czerwca), pełną srogich gróźb. Prymasa Ga-
briela Podoskiego znieważył i zapędził do Elbląga; radę "patriotyczną" spo-
niewierał, klął i grzmiał głośniej od Repnina, aż wreszcie sprowokował na
Litwie hetmana [Michała] Ogińskiego.
Prowincja, od czasu wyprawy Pułaskich ogołocona z gorętszych żywiołów
a strzeżona przez okupacyjny "legion" (6000 żołnierzy) generała Karra, nie-
wielki udział brała w ruchu narodowym. Jej regimentarz Józef Sapieha był
niedołęgą; jej hetmań Ogiński, zięć kanclerza Czartoryskiego, poczciwym
i szlachetnie myślącym sybarytą. Jednak pod wpływem Adama Krasińskiego
ten wygodniś już co najmniej od roku znosił się z Francją i czekał na swoją
chwilę. Od wiosny 1771 r. zbroił się i koncentrował po cichu wojska, śledzony
przez rosyjskie komendy. Z innej strony podtrzymywał ogień obrażony na
Salderna biskup [wileński Ignacy] Massalski, a Kowieńszczyznę zapalał po
raz drugi śmiały Szymon Kossakowski. Słowem, podminowano Litwę z tylu
stron, że niezależnie od brutalności Salderna powstanie musiało wybuchnąć.
W chwili, kiedy kolumny rosyjskie ze wszystkich stron podsuwały się do
Ogińskiego, aby go osaczyć w obozie pod Telechanami, hetman zerwał się
nagle i poraził najbliższego Albiczewa pod Bezdzieżem (6 września). Na ma-
nifest zwycięzcy o przystąpieniu do Generalności odpowiedziały szerokie koła
szlacheckie, w tym wielu przyjaciół Familii, głośnym echem. Jeszcze parę ta-
kich zwycięstw, a korpus rosyjski w Polsce zostałby odcięty od wszelkiej pod-
stawy. Ale do tego losy nie dopuściły. Saldern, choć nieprzyjaciel Frydery-
ka II, sam wezwał Prusaków do zajęcia Poznania, aby wszystkie siły rzucić
na Ogińskiego. W nocy na 22 września9 Suworow zaskoczył pod Stołowicza-
mi niebacznego wodza i taką rzeź sprawił w jego szeregach, że ów nie oparł
się aż w Prusach, skąd potem odjechał do Generalności.
y Według Zarysu dziejów wojskowości, t. 2, s. 196 bitwa pod Stołowiezami miała
miejsce 23 września 1771 r. Natomiast tę samą datę co W. Konopczyński podaje
T. Korzon Dzieje wojen i wojskowości w Polsce, t. 3, Lwów-Warszawa 1923, s.146-147.
628
11. Zamach na króla. Ostatnie boje
Tyle daremnych wysiłków nie pozostało bez wpływu na uczucia i myśli
konfederatów. Ochłodła pierwotna do króla i Czartoryskich nienawiść, wyschła
tęsknota do szczęsnych bezsejmowych czasów augustowskich; w możliwość
i celowość detronizacji Poniatowskiego przestano wierzyć, widząc, że nikt,
ani kurfirst saski, ani landgraf heski, nie ma odwagi sięgać po jego straconą
koronę. Zresztą, czym można było dybać na purpurę Poniatowskiego, gdy cała
nadzieja spoczęła na zbrojeniach Austrii, a ta sama Austria utrzymywała ze
Stanisławem Augustem wcale zażyły stosunek? Taki był nastrój przeważnej
części Generalności, kiedy nagle ją samą i Europą przeraził wypadek jedyny
w dziejach Polski - zamach [Stanisława] Strawińskiego.
Było to zaraz po porażce zadanej Pułaskiemu przez Langalo pod Radomiem
3ł października. Na króla, wracającego wieczorem 3 listopada od kanclerza
Czartoryskiego, napadła gromada konfederatów i zawlokła go samego daleko
za miasto, w stronę Marymontu. Po drodze sprawcy zamachu zgubili orien-
tację, a Stanisław August, pozostawiony sam na sam z niejakim Kuźmąll
wzruszył go swą wymową i wrócił do stolicy. Zamachem kierował Strawiń-
ski, oficer z partu marszałka łomżyńskiego; nie ulegało też i nie ulega dzisiaj
wątpliwości, że ręką Strawińskich kierował [Kazimierz] Pułaski, oczywiście
nie w zamiarach królobójczych, nie po to, by wykonać straszny nakaz aktu
o bezkrólewiu, lecz tylko w tym celu, aby słabego monarchę wyrwać spod
kontroli Salderna i umieścić w Częstochowie albo w Cieszynie pod okiem
Generalności. Gdyby było inaczej, mieliby konfederaci aż nadto czasu, by za-
rąbać swego jeńca.
Mimo to i sam król, i jego otoczenie (nie wyłączając księdza Konarskiego),
i Rosjanie rozgłosili wypadek jako okrutny zamach na życie królewskie.
Zewsząd nadchodziły do Stanisława wyrazy współczucia, zmieszane nieraz
z potępieniem konfederacji i narodu polskiego. Na rozkaz Kaunitza musiała
Generalność osobnym uniwersałem (dnia 4 grudnia) objaśnić akt o bezkróle-
wiu w tym duchu, jak gdyby tam wcale nie było zachęty do morderstwa.
Z kolei Pułaski musiał dla ratowania Generalności wyprzeć się swych nie-
zręcznych wykonawców. Niewiele to pomogło. Od dnia 3 listopada sprawa
konfederacji była w oczach całej Europy politycznie i moralnie pogrzebana.
Zbliżała się agonia.
Już od dłuższego czasu cała akcja bojowa konfederatów ogniskowała się na
zachód od Sanu i średniej Wisły. Rozeprzeć tłoczący łańcuch wojsk Suworo-
wa, Branickiego, Drewicza, Łopuchina i innych było nawet dla Viomenila
niepodobieństwem. Z dalekiej Wołoszczyzny przybyli wzywani z utęsknieniem
szefowie barscy Krasiński i Potocki, ale to, co przyprowadzili, stanowiło już
tylko szczątki korpusu, a sami szefowie, śmiertelnie pokłóceni, nie wnieśli do
Izby Generalności żadnego zdrowego pierwiastka. Walka toczyła się dalej, już
lo Zapewne był to zastępca generała R nnego, podpułkownik Mojżesz Lang. Zob.
W. Szczygielski Konfederacja barska w Wielkopolsce 1768-1770, Warszawa 1970, s. 19.
11 gył to Jan Kuźma, zwany również Kosińskim, służący wcześniej za maszta-
lerza u generała Józefa Wodzińskiego. O porwaniu Stanisława Augusta Poniatow-
skiego szerzej traktuje książka W. Ostrożyńskiego Sprawa zamachu na Stanislawa
Augusta z 3 XI 1771, Lwów 1891, s. 6.
629
raczej o honor żołnierski niż o zwycięstwo. Niezwykłą sławą zabłysło grono
oficerów francuskich, którzy 2 lutego 1772 r. wprowadzili nagle na Wawel
załogę konfederacką. Zaraz potem Suworow i Branicki rozpoczęli oblężenie
zamku. Dywersje nakazane przez Generalność Pułaskiemu, Zarembie i Kossa-
kowskiemu zawiodły, w szczególności Zaremba, po uporczywej walce z Ło-
puchinem pod Milejowem (niedaleko Rozprzy 23 marca), naciskany od zachodu
przez wkraczających Prusaków księcia [Leopolda von] Anhalt [-Dessau] zwąt-
pił o sprawie konfederackiej i przyjął ofiarowane z Warszawy warunki kapi-
tulacji. 28 kwietnia poddał się Suworowowi komendant Wawelu, pułkownik
[Klaudiusz] Choisy, a bohaterska załoga wbrew podpisanej kapitulacji poszła
w niewolę w głąb Rosji. Przedtem jeszcze, 19 kwietnia okropna wieść o go-
towym rozbiorze między trzy mocarstwa uderzyła w pierś zgromadzonych
marszałków i konsyliarzy. Wezwano Paca do Wiednia nie na żadne układy,
a tylko, aby mu podyktować rozkaz wyjazdu z granic monarchii habsbur-
skiej, kto gdzie zechce, do Polski albo do innych krajów. Jeszcze broniły się
załogi konfederackie w Lanckoronie (do 8 czerwca), Tyńcu (do początków
lipca), Częstochowie (do 18 sierpnia); po lasach usiłowały walczyć partyjki
desperatów. Więc w nocy z 17 na 18 maja osobistości stanowiące czoło konfe-
deracji postanowiły nie uznać przemocy i zbiorowo wyemigrować. Przerażone,
zbolałe rozbitki, ,.jak błędne owce rozegnane w cudzych polach", przez Sło-
waczyznę i Austrię powędrowały na tułaczkę do Bawaru i dalej w świat.
12. Geneza rozbioru
Myśl częściowego podziału ziem Rzeczypospolitej jest również dawna, jak
zawiść sąsiedzka wobec jej swobodnego, bujnego rozrostu. Istnieje jednak
znaczna różnica moralno-polityczna między intrygą Maksymiliana w począt-
kach XVI stulecia a intrygą Fryderyka II w wieku oświeconym. Wówczas za
Jagiellonów, zanosiło się na rozczłonkowanie rzeczy niedawno scalonej, na
alinas zaborczy, jakich wiele rodziło się na Zachodzie w dobie wojen włoskich.
Teraz cios padł na państwo mocno zrośnięte, setkami sejmów i zjazdów elek-
cyjnych scementowane i ten cios przyjmowała Europa jako pewnego rodzaju
zasłużoną konieczność, należną narodowi, który nie umiał się rządzić po euro-
pejsku, tj. po bourbońsku albo po fryderycjańsku, a w dodatku trwał wiernie
przy sztandarze katolickim. Rozbiór jako kara za anarchię i "nietolerację"-
ta koncepcja torowała sobie drogę od czasów Karola Gustawa i Wielkiego
Elektora, a przed jej zastosowaniem daremnie ostrzegali poddanych Jan Ka-
zimierz i Sobieski. Schyłek XVII w. przyniósł taki wykwit despotyzmu królew-
skiego w Europie, takie zatarcie poczucia praw narodu i społeczeństwa, taką
niewiarę w przyrodzone wiązadła życia zbiorowego i zarazem takie rozpęta-
nie kapryśnej dyplomacji, że odtąd krajanie krajów i ludów staje się zjawis-
kiem powszednim. Dawną równowagę statyczną w układzie świata trudno
utrzymać, rozpychają ją młode potęgi militarne, Rosja i Prusy; głosi się zatem
regułę równowagi dynamicznej: rozbiór, skoro już jest niesłuszny, niech przy-
najmniej nie będzie nierówny. Głównym ogniskiem zamachów rozbiorowych
na Polskę jest od śmierci Sobieskiego Berlin; ale i Drezno miało w tej spra-
wie dużo do powiedzenia. August Mocny, rzec można, spopularyzował i upraw-
630
nił tę zbrodniczą ideę, aprobując ją swoim słowem królewskim i pouczając
świat, że inaczej niedorzeczny, nierządny świat sarmacki nie da się zeuropeizo-
wać. Za jego syna mimo dalszych postępów anarchii szepty o podziale Rzeczy-
pospolitej umilkły: widocznie monarchiczna Europa wzdragała się popełnić ra-
bunek na krajach należących do utrwalająćej się dynastii Wettynów. Skrupuł
ten znikł z chwilą obioru Piasta, Poniatowskiego. Na widok wybuchającej
w Polsce walki o niepodległość bliżsi i dalsi sąsiedzi dochodzą do wniosku,
że topór wiszący nad Rzecząpospolitą nie da się dłużej utrzymać w powie-
trzu. Przekonanie to jest tak powszechne, że kanclerz pobożnej Marii Teresy,
Kaunitz, w 1768 r. pierwszy częstuje Fryderyka naszymi Prusami pod warun-
kiem oddania Śląska domowi habsbursko-lotaryńskiemu, Choiseul czyni to
samo, aby oderwać Prusy od Rosji.
Całe to pytanie: czy Rzeczpospolita zostanie podzielona, kiedy i w jaki spo-
sób, zależało już od dawna, od stanowiska Rosji. Katarzyna II i Panin odzie-
dziczyli po Bestużewie dawny program Piotra Wielkiego, polegający na stop-
niowym pochłonięciu Rzeczypospolitej niepodzielnej przez pogłębianie w niej
wpływów rosyjskich. Wprowadzenie na tron Stanisława Augusta, opieka nad
dysydentami, gwarancja - były to etapy na tej drodze. Byli na dworze car-
skim doradcy, zwłaszcza Czernyszewowie z generałem Zacharem na czele, któ-
rzy najpierw za Elżbiety z pomocą Szuwałowów, potem przy Katarzynie ra-
rem z Orłowami starali się politykę rządową zdyskredytować i zamiast nie-
pewnego protektoratu podsuwali carowej cel skromniejszy i bardziej poziomy,
mianowicie zabór Białorusi. Bywały i w polityce Panina wahania: idąc ręka
w rękę z Prusami, minister gotów był (w 1767 r.) zapłacić im za pomoc
z góry, a więc dopuścić je do udziału w łupie, byle przez to nie stracić prze-
ważnego wpływu w Polsce. Ostatecznie jednak po sukcesach Repnina dumna
polityka protekcyjna wzięła górę: w imię tych dążeń uśmierzano konfedera-
tów, płacono pensje, szukano narzędzi do uspokojenia Polski.
Dopiero wojna turecka, brzemienna całym kompleksem zagadnień wschod-
nich zachwiała "systemem północnym" Panina. Za plecami konfederatów zja-
wił się wróg, którego nie tak łatwo było powalić bagnetem rosyjskim, nawet
mając do użycia sojusznicze pieniądze pruskie (według odnowionego w 1769 r.
przymierza). A poza Turcją stanęło z gestem polonofilskim jedyne mocarstwo,
które mogło pozbawić Rosję zwycięstwa na Wschodzie - Austria. Tę nową
sytuację jął wyzyskiwać z niezwykłym sprytem Fryderyk. Kiedy w listopa-
dzie 1768 r. napomknął w Petersburgu - o poruszonej niby to przez nieja-
kiego hrabiego [Rochusa] Lynara sprawie podziału Polski, Panin odpowie-
dział bez pośpiechu, częstując go Warmią. Dla tak mizernej zdobyczy nie
warto było narażać się na krzyki. Wielki gracz zademonstrował wówczas
przed światem na zjazdach z ózefem II w Nysie (1769) i w Nowym Mieście
(1770) zbliżenie prusko-austriackie; przy tejże sposobności wykrył w młodym
cesarzu nienasyconą ambicję i chęć podbojów, a podpatrzywszy je, czekał, aż
Rosja i Austria uwikłają się w sieci własnych pożądliwości.
Na Bałkanach [Piotr] Rumiancew zwyciężał, ale w Polsce buchał pożar co-
raz groźniejszy. Bezwzględny protektorat moskiewski z każdym rokiem tracił
grunt pod nogami; odrzucali go pod naciskiem przebudzonej opinii Czarto-
ryscy, Potoccy, nawet król, nawet Mniszech i spółka. Jedni żądali ustępstw
w sprawie gwarancji, inni co do dysydentów i udziału państw katolickich
w uspokojeniu kraju, jeszcze inni żądali głowy Ciołka. Repnin pod koniec
631
swej ambasady widział już tylko jedno rozwiązanie - rozbiór. Wołkoński to
samo głosił od początku i z Benoitem zgodnie o rozbiorze zagadywał. Z cza-
sem musiał i Saldern przyjąć tę samą konkluzję.
Lecz Fryderyk II nie czekał, aż Panin zejdzie z górnych marzeń na grunt
rzeczywistości. Pod jesień 1770 r. posłał na dwór Katarzyny brata swego Hen-
ryka, aby tam wejść w bezpośrednie czucie z Czernyszewami i z ich pomocą
pozyskać carową, nie na żarty zaniepokojoną zjazdem nowomiejskim, inter-
wencją Austrii na wschodzie i ukazaniem się Dumourieza w Polsce. Młodszy
Hohenzollern przyjechał, spojrzał i zwyciężył; właśnie nadeszły nad Newę do-
niesienia o zagarnięciu przez Austrię pod pozorami restytucji starostwa nowo-
tarskiego, sądeckiego i czorsztyńskiego (w lipcu i sierpniu tegoż roku). Był to
ze strony Józefa już drugi akt małostkowej łapczywości w stosunku do Polski
po zajęciu Spisza dokonanym w lutym 1769 r. Z ust imperatorowej wyrwało
się zapytanie: "Czemuż by wszyscy nie mieli brać tak samo?" - książę Hen-
ryk podziękował. Przeczekano jeszcze desperacką próbę pacyfkacyjną Sal-
derna i w czerwcu 1771 r. zapadła kłamka w Petersburgu między dwoma pół-
nocnymi dworami. Drugą połowę tego roku zajęło ustalanie rozmiaru przy-
szłych zaborów.
Chodziło jeszcze tylko o to, co powie na rozbiór Austria. Ściślej biorąc, cho-
dziło o wciągnięcie Marii Teresy we wspólnictwo, bo gdyby Wiedeń zachował
czyste ręce, całe dzieło mogłoby runąć przy najbliższej nawałnicy europejskiej.
Rząd austriacki, jeśli pominąć takie figury, jak feldmarszałka Lascy'ego, co
od początku przemawiał za aneksją części Małopolski, zgodny był w ten-
dencji przeciwrosyjskiej i zgodnie pragnął dotrzymać kroku zaborczym sąsia-
dom, z tą różnicą, że Kaunitz i Józef II skłaniali się nawet ku wojnie, gdy
Maria Teresa zarzekała się, iż nie przeleje więcej ani jednej kropli krwi.
6 lipca 1771 r. podpisano w Stambule pamiętne przymierze z Turcją, którego
celem miała być obrona całości Turcji i niepodległości Polski; wzięto pienią-
dze od sułtana, urządzono demonstrację zbrojną na Węgrzech; przez to poś-
rednio ułatwiono królowi pruskiemu targ z Rosją. Ale jedynej konsekwencji
uczciwej, jaka wynikała z traktatu, tj. zbrojnego wystąpienia na Bałkanach,
nie chciała Maria Teresa. Dzięki niej stało się, że kiedy w styczniu 1772 r.
przyszło wybierać między ekspansją na południu lub na północy, Austria, jak
przystało na aliantkę sułtana, zgodnie z radą Fryderyka II wybrała północ.
A stało się to w tym właśnie czasie, kiedy i Stanisław August, i Generalność
najwięcej liczyli na poparcie Austrii przeciwko Moskwie.
13. Potrójna konwencja petersburska 5 sierpnia 1772 r.
W przeciwieństwie do Rosji, która tyle brała, ile uważała za stosowne, byle
nie tracić resztki miru w Polsce, oba dwory germańskie sięgały po zdobycz
możliwie największą, przy czym gabinet berliński prowadził targ z nadzwy-
czajną wirtuozerią, idąc od żądań skromniejszych do większych. Fryderyk,
inaugurując pertraktacje petersburskie, żądał przyłączenia krajów, do któ-
rych mu minister [Ewald] Hertzberg wywiódł coś na kształt nieprzedawnio-
nych praw dziedzicznych, a więc województwa pomorskiego z Gdańskiem
i z dodatkiem powiatów leżących na północ od Noteci tudzież na północ od
632
fikcyjnej kontynuacji jej średniego biegu ku Wiśle. Panin zamiast Pomorza
i Gdańska (nad którym carowa od dawna też miała protektorat) ofiarował
Warmię oraz województwa malborskie i chełmińskie z Toruniem. Partner
wykręcił sprawę tak zgrabnie, że dostał całe Prusy Zachodnie z Warmią
i Elblągiem tylko bez Torunia, ale z dokładem powiatów nadnoteckich. Co się
tyczy Gdańska, to jeszcze w listopadzie 1771 r. liczył król pruski, że miasto
wpadnie w rozstawione sidła. Na to nie pozwalała jednak ani Rosja, ani mo-
carstwa morskie. Fryderyk musiał wycofać się z zagrabionego chwilowo (we
wrześniu 1772 r.) portu.
Pierwszy układ rosyjsko-pruski został podpisany w Petersburgu 17 lutego
[1772 r.] pod fałszywą datą (15 stycznia). Względem Austru ustalono zasadę
równości działów; spory o jej zastosowanie w praktyce trwały jeszcze pół
roku, albowiem cesarzowa-królowa, wśród łez i narzekań na ten traktat, "taki
nierówny, taki niesłuszny", zagarniała najwięcej ludzi i ziemi. Przyznano jej
w rezultacie prawie całe województwo ruskie ze skrawkami bełskiego, podol-
skiego, lubelskiego, sandomierskiego i ziemi chełmskiej.
Nie obeszło się przy tym bez ohydnej szacherki. Józef II umyślnie rozciąg-
nął w traktacie swoje pretensje do niebywałej rzeczki "Podhorce" (co mogło
tylko oznaczać Seret), aby potem stwierdzić w terenie, że zaszła pomyłka
i że granica powinna iść Zbruczem. Rosja przywłaszczyła sobie województwo
inflanckie, północną część połockiego, prawie całe witebskie, mścisławskie
i dwa skrawki mińskiego (kraj za Dźwiną, Drują i Dnieprem). Dział pruski
obejmował 660 mil kwadratowych i 580000 dusz; rosyjski 1693 mile z 1300000
ludności; austriacki 1509 mil 1 z i 2650000 mieszkańców. Wszystko to włożono
w trzy traktaty, datowane w Petersburgu 25 lipca starego stylul3, a zaczynające
się bluźnierczą preambułą "W imię Trójcy Przenajświętszej".
Jako powód amputacji ziem polskich podawali rozbiorcy "całkowity rozkład
państwa" i "duch fakcyjny utrzymujący w Polsce anarchię", nawiasem tylko
wspominając o starodawnych i prawowitych tytułach trójcy do ziem anekto-
wanych. Wiemy już, co sądzić o związku przyczynowym między anarchią
i rozbiorem: nierząd umożliwił katastrofę, ale rabunek przyśpieszono właśnie
dlatego, ponieważ Polska zapragnęła życia rządnego i niepodległego. Wykła-
dem "starodawnych praw" trudniły się różne płatne pióra, przy czym Hertz-
berg sięgał w swych publikacjach do Askańczyków XII w. i książąt pomor-
skich XIII w., pismacy wiedeńscy wywodzili tytuły Habsburgów z węgierskie-
go panowania na Rusi Halickiej w początkach XIII w., a Rosjanie wspominali
różne krzywdy pograniczne świeższej daty, zwłaszcza przyjęcie do polskiego
poddaństwa 300000 chłopów, którym obrzydło jarzmo pod prawosławnym
knutem. Wszystkim fałszerzom dziejów dał gruntowną odprawę nadworny hi-
storyk i publicysta Stanisława Augusta, szambelan Feliks Łojko. Zbyteczna
dodawać, że te wywody pozostały bez żadnego wpływu na-
lz IVa mocy traktatów z 5 sierpnia 1772 r. Prusy otrzymały 36000 kmz, Austria
83000 km2, a Rosja 92000 kmz. Zob. Zarys historii Polski, s. 328.
13 tj. 5 sierpnia wg nowego stylu.
633
14. Proces okupacji i rozgraniczenia
Rzecz charakterystyczna, że pierwsze ujawniło dążność aneksyjną to mocarstwo,
które najpófniej pr Lystąpiło do spólki podziałowej. Rosjanie od 1767 r. gos-
podarowali wszędzie pod pozorem opieki i misji tolerancyjnej; Prusacy po ukazaniu
się zarazy morowej w Polsce odcięli kordonem Prusy Zachodnie i pas Wielkopolski
w 1770 r., ale dopiero Austriacy ośmielili się stawiać shipy graniezne między
Rzecząpospolitą, a "odzyskanymi'' jesienią tegoż rnku starostwami. W końcu maja
1772 r., pragnąc dogonić postępy partnerów i stworzyć na swoje dobro fakt
dokonany, Józef II zarządził marsz korpusów okupacyjnych na północ. Wyprawę
prowadził feldmarszałek Andrzej hrabia Hadik (teść Marcina Lubomirskiego). Bez
przeszkody zajęto Wieliczkę i cały kraj po gómą Wisłę; tylko pr Ly zajęciu Lwowa
przez feldmarszałka (Mikołaja] Esterh5zego (2 czerwca do 25 lipca) doszlo do
silnych tarć między generalicjąrosyjskąa austriacka. Wszędzie zajmowano na skarb
cesarski ekonomie i inne fródła dochodów l 'ólewskich, puszczono mimo uszu
protesty Stanisława, ogłaszano nagrody pieniężne za każdego konfederata wziętego
z bronią w ręku. Podobnie postępowali Pnisacy i Rosjanie w swojej sferze działania.
Gubematorem "Galicji i Lodomeru", jak odtad miał się nazywać żabór austriacki
został hrabia [Jan] Pergen; okupację Prus i powiatów nadnoteckich przeprowadzali
radca [Fryderyk] Brenckenhoff i prezydent [Jan] Domhardt, województwa
białoruskie otr Lymał w zacząd zasłużony [Zachar] Czemyszew. Gdy doszło do
składania hołdu zaborcom (w Malborku 27 września, we Lwowie 4 października, na
Białorusi najpóźniej, 26 stycznia 1773) wyjątkowi tylko ludzie, jak [Jan] Kicki,
starosta lwowski, zdobyli się na odmowę; magistrat lwowski złożył hołd dopiero 29
grudnia 1773 r.
Na tym się jednak nie miało skończyć. Niezrównany Brenckenhoff przy
prowadzeniu nowego kordonu tak umiejętnie interpretował traktat petersburski,
a mianowicie ustęp o panowaniu pruskim nad Notecią (que cette riviere lui
appartienne en entier)", że bez skrupułów pr Lekroczył koryto r Leki i poszedł ku jej
źródłom, aż zagarnął ponad traktat 7 miast,12 starostw i 304 wsie. Józef ll nie my5lał
pozostać w tyle za Fryderykiem i widząc jego powodzenie, wszczął wtedy właśnie
znany spór o Podhorce, zakończony rozszerzeniem Galicji po Zbrucz. Dalszy pruski
Grenzzung, motywowany żarłocznością Austriaków, a podjęty na wiosnę 1774 r.,
spotka się najpierw ze zbrojnym oporem regimentarza [Jana Aleksandra] Kraszews-
kiego (potyczka pod Marzewem 29 czerwca), potem ze stanowczą opozycja
dyplomatyczną Katarzyny II.
IS. Cesja zaborów wymuszona na sejmie warszawskim (1773)
Nie dość było zaborcom objąć w posiadanie swą zdobycz, ti-zeba było jeszcze
zmusić Polaków do uznania bezprawia za akt prawowity. Panin w tym celu
obmyślił taką taktykę złożoną z pokus i gróźb; Kaunitz wolał stosować same
groźby, i to takie, które wzruszyć musiały najlepszych patriotów: że w razie
" (franc.) żeby ta rzeka należała (do Prus) w całości.
634
14. Proces okupacji i rozgraniczenia
Rzecz charakterystyczna, że pierwsze ujawniło dążność aneksyjną to mocarstwo,
które najpóźniej przystąpiło do spblki podziałowej. Rosjanie od 1767 r. gos-
podarowali wszędzie pod pozorem opieki i misji tolerancyjnej; Prusacy po ukazaniu
się zarazy morowej w Polsce odcięli kordonem Prusy Zachodnie i pas Wielkopolski
w 1770 r., ale dopiero Austriacy ośmielili się stawiać shipy graniczne między
Rzecząpospolitą, a "odzyskanymi'' jesienią tegoż roku sta nstwami. W końcu maja
1772 r., pragnąc dogonić postępy partnerów i stworcyć na swoje dobro fakt
dokonany, Józef II zarządził macsz korpusów okupacyjnych na północ. Wyprawę
prowadził feldmarszałek Andrzej hrabia Hadik (teść Marcina Lubomirskiego). Bez
przeszkody zajęto Wieliczkę i cały -aj po górną Wisłę; tylko pr Zy zajęciu Lwowa
prcez feldmarszałka [Mikołaja] Esterh zego (2 czerwca do 25 lipca) doszło do
silnych tarć między generalicją rosyjską a austriacką. Wszędzie zajmowano na skarb
cesarski ekonomie i inne źródła dochodów królewskich, puszczono mimo uszu
protesty Stanisława, ogłaszano nagrody pieniężne za każdego konfederata wziętego
z bronią w ręku. Podobnie postępowali Prusacy i Rosjanie w swojej sferze działania.
Gubematorem "Galicji i Lodomerii", jak odtąd miał się nazywać żabór austriacki
został hrabia [Jan] Pergen; okupację Prus i powiatów nadnoteckich pr Leprowadzali
radca [Fryderyk] Brenckenhoff i prezydent [Jan] Domhardt, województwa
białoruskie otrzymał w zarząd zashiżony [Zachar] Czemyszew. Gdy doszło do
składania holdu zaborcom (w Malborku 27 września, we Lwowie 4 paździemika, na
Białorusi najpófniej, 26 stycznia 1773) wyjątkowi tyllco ludzie, jak [Jan] Kicki,
starosta lwowski, zdobyli się na odmowę; magistrat lwowski złożył hołd dopiero 29
grudnia 1773 r.
Na tym się jednak nie miało skończyć. Niezrównany Brenckenhoff przy
prowadzeniu nowego kordonu tak umiejętnie interpretował traktat petersburski,
a mianowicie ustęp o panowaniu pruskim nad Notecią (que cette riviere lui
appartienne en entier)'4, że bez skrupułów przekroczył koryto rr,eki i poszedł ku jej
źródłom, aż zagarnął ponad traktat 7 miast,12 starostw i 304 wsie. Józef II nie my5lał
pozostać w tyle za Fryderykiem i widząc jego powodzenie, wszczął wtedy właśnie
znany spór o Podhorce, zakończony rozszerzeniem Galicji po Zbrucz. Dalszy pruski
Grenzzung, motywowany żarłocznością Aust!-iaków, a podjęty na wiosnę 1774 r.,
spotka się najpierw ze zbrojnym oporem regimentarza [Jana Aleksandra] Kraszews-
kiego (potyczka pod Marzewem 29 czerwca), potem ze stanowczą opozycją
dyplomatyczną Katarzyny II.
15. Cesja zaborów wymuszona na sejmie warszawskim (1773)
Nie dość było zaborcom objąć w posiadanie swą zdobyez, trzeba było jeszcze
zmusić Polaków do uznania bezprawia za akt prawowity. Panin w tym celu
obmyślił taką taktykę złożoną z pokus i gróźb; Kaunitz wolai stosować same
groźby, i to takie, które wzruszyć musiały najlepszych patriotów: że w razie
" (franc.) żeby ta rzeka należała (do Prus) w caiości.
634
oporu mocarstwa upomną się o resztg swoich słusznych pretensji. Zobaczymy
zaraz, że kanclerz austriacki bystrzej patrzył w przyszłość: jeżeli cesje "dobro-
wolnie" dojdą do skutku, to stanie się to głównie drogą terroru, a nie drogą
przekupstwa.
Dnia 18 września 1772 r. [Otto Magnus] Stackelberg, poseł rosyjski, [Karol)
Reviczky, austriacki i Benoit, pruski, wspólną deklaracją zażądali zwołania
sejmu, który by na dawnej podstawie przywrócił konstytucję i wolności pol-
skie, a zarazem uczynił zadość roszczeniom dworów. Zaprotestowało minister-
stwo Rzeczypospolitej (17 października)15, protestował i apelował w listach
do dworów europejskich Stanisław August. Odpisywano z różnymi odcieniami
współczucia, ale zewsząd w sensie beznadziejnym. Najchętniej jeszcze pomo-
głaby oszukana przez Austrię Francja; cóż, kiedy siły jej trzymane były na
wodzy przez Anglię, a ta ostatnia, dość czuła na los Gdańska, z zupełną nie-
mal obojętnością patrzyła na nieszczęście Polski. Dlatego misja Ksawerego
Branickiego do króla francuskiego (od listopada 1772 r. do wiosny 1773) speł-
zła na niczym. Stara Europa, bez wiary w świętość jakichkolwiek zasad, nie
zdobyła się wobec podziału Rzeczypospolitej na nic więcej prócz odosobnio-
nych głosów potępienia, pochodzących od niektórych wyjątkowych umysłów.
Tak potępili rozbiór we Francji [Jan Jakub] Rousseau, [Gabriel] Mably,
[Wilhelm] Raynal, w Anglii - początkujący Edmund Burke, wybitny praw-
nik [William Murray] Mansfield, w przeciwieństwie do niechętnego nam lor-
da Chathamal6 i rusofilskiej większości parlamentu.
Senat zgromadzony 6 października odroczył wykonanie żądań trzech dwo-
rów do zebrania się pełniejszego kompletu. Owo następne posiedzenie, dnia
8 lutego 1773 r., ostatnie w dziejach dawnego senatu, już bez udziału woje-
wodów, kasztelanów i biskupów z zabranych prowincji, poszło w myśl ulti-
matum Katarzyny II. Sejm zwołano na 19 kwietnia. Na tę chwilę krytyczną
skierował Stackelberg działanie wszystkich metod uwodzicielskich, obmyślo-
nych przez Panina: postrachy, łaski i przekupstwo. Skoncentrowano pod War-
szawą wojska okupacyjne, utworzono wspólny fundusz gadzinowy; łaskawie
przyjmowano wracających z zagranicy takich wrogów króla i Familii, jak
Wessel i Massalski. Z Kaługi uwolniła Katarzyna 4 więźniów stanu z czasów
repninowskich. Z jednej strony wojska obce asystowały sejmikom, z drugiej
Adam Krasiński głosił bojkot wyborów. Słowem wszystko złożyło się tak, żeby
ów sejm fatalny wypadł jak najgorzej.
Na sejmik liwski stawił się prosto z Petersburga z gotowym planem pacy-
fikacji Adam Poniński, kuchmistrz koronny. Ten człowiek zdolny i śmiały,
ale bez czci i wiary, w zamian za 24000 dukatów rocznej pensji i za możność
pastwienia się nad królem i nad dobrem publicznym oddał się dworom na
wszelkie posługi. Przed samym otwarciem posiedzeń, 16 kwietnia, w gronie
najgorszych wyrzutków, dawnych kreatur saskich i rosyjskich, zawiązana zo-
stała konfederacja generalna z marszałkami Ponińskim i Michałem Radziwił-
ls Wystosowanie przez polskie ministerium noty do rezydentów państw obcych
w Warszawie, wyrażającej protest wobec rozbiorów i nadzieję uzyskania pomocy
miało miejsce już 22 września 1772 r. Zob. B. Wolska Poezja polityczna czasów
pierwszego rozbioru i sejmu delegacyjnego 1772-I775, Wrocław 1982, s. 274-275.
16 Znany polityk angielski, Pitt William Starszy (1708-1778), od 1766 r. earl of
Chatham.
635
łem. Postanowiono, że w sejmie zasiądą tylko posłowie skonfederowani.
Jednak uczciwym żywiołom udało się zająć salę posiedzeń. Nastąpiły sesje
19-22 kwietnia, pamiętne protestem [Tadeusza] Reytana, [Samuela] Korsaka
i nielicznych towarzyszy. Większość, raczej otumaniona i zahukana niż znie-
prawiona, poszła za Ponińskim do senatu. Tam nowa walka zawrzała w łonie
samej konfederacji, przy czym rolę opozycji objęli już nie tylko patrioci bar-
skiego typu, ile stronnicy króla i Familii. Rozgrywała się kwestia, czy Poniń-
ski zdoła uzyskać od sejmu wielogłową delegację z bezterminowym nieogra-
niczonym pełnomocnictwem, według precedensu 1767 r., czy też sejm po 6 ty-
godniach obrad rozejdzie się do domów. Wiedział król, że jeżeli Poniński
w głosowaniu zwycięży, to nie tylko rozbiór zostanie uznany, zanim jeszcze
gwaranci pokoju oliwskiego zdążą interweniować, ale cała klika zaprzańców
narzuci krajowi oligarchiczną formę rządu i sama zagarnie całą władzę. Tą
obawą próbował król zagrzać stany do oporu (10 maja) i widocznie zagrze-
wał skutecznie, bo trzej oprawcy uznali za wskazane, oprócz egzekucji woj-
skowej w mieszkaniach głównych oponentów, rzucić całemu sejmowi groźbę
rozszerzenia zaborów i zniszczenia stolicy. Dopiero teraz, mimo nieobecności
Reytana i towarzyszy uzyskał Poniński kilka głosów większości. 18 maja de-
legacja pełnomocna została wyznaczona. Różniła się ona od sejmu tylko tym,
że Stackelberg nie dopuścił do niej najbardziej patriotycznych posłów. Jak
było do przewidzenia, traktaty podyktowane przez Reviczky'ego, Stackelberga
i Benoita delegacja przyjęła bez istotnych zmian (18 września), po czym
sejm, wznowiony i znów sterroryzowany groźbą rozszerzenia zaborów, raty-
fikował tę część jej dzieła (30 września), przedłużając zarazem prawa dele-
gatów do 22 stycznia [1774 r.].
16. Walka o nowy ustrój państwa
Nie ulega wątpliwości, że Stanisław, doznawszy obojętności zagranicy, nie
wierzył w skuteczność walki o całość Rzeczypospolitej i myślał o tym, jak by
się poddać z honorem, za to wierzył po dawnemu w możliwość i konieczność
takiej reformy, która by ocaliła państwo od dalszych rozbiorów. Liczył król,
i nie bez podstawy, na trzeźwiące wrażenie strasznych przejść; z niewypowie-
dzianą zazdrością patrzył na Szwecję, ocaloną z odmętu anarchii sejmowej
przez zbawczy zamach monarchiczny Gustawa III (19 sierpnia 1772 r.), szukał
w Europie przyjaciół, którzy by mu pomogli przeprowadzić upragnione zmia-
ny: zniesienie liberum veto, wprowadzenie jednolitego podatku dochodowego,
"według systemu ekonomistów", podźwignięcie miast i handlu, ulepszenie
edukacji.
Otóż właśnie dlatego, ponieważ tędy prowadziła droga do zbawienia, trzy
mocarstwa z góry postanowiły ją zatarasować. Panin i Fryderyk II jeszcze
w zimie 1770/1771 r. postanowili utrzymać w Posce elekcję i "wolne nie po-
zwalam" jako prawa kardynalne. Przewrót, jakiego doznała polityka carowej
nad Wisłą w 1771 r., nic nie zmienił w tej dyrektywie. Przeciwnie, z motywem
zawiści połączył się odtąd motyw zemsty za to, że Polacy odrzucili rosyjski
protektorat. Właśnie Saldern, najgorzej owym zawodem dotknięty, przed wy-
jazdem z Warszawy (1772) opracował z Benoitem i rezydentem saskim,
636
Essenem, program dalszego jeszcze psucia urządzeń polskich; do tego celu
miało służyć osłabienie wielkich komisji tudzież skrępowanie króla asysten-
cją senatu przybocznego na wzór szwedzkiej rady państwa. Pomysły te przy-
swoił sobie Panin i według nich ułożył (w lutym 1773 r.) "plan przywrócenia
rządu według prawdziwych jego zasad". Z dwóch pozostałych gabinetów pru-
ski dostrzegł różne wady w lichym elaboracie Panina, ale pozornie przyjął
go za dyrektywę, ponieważ całość zmierzała ku szkodzie Polski. Inaczej trak-
towano rzecz w burgu wiedeńskim. Zarówno Maria Teresa, jak Kaunitz zro-
zumieli, że czas już skończyć ze rwaniem sejmów w Polsce i uznawali, że
władzę króla w Rzeczypospolitej należałoby zwiększyć, nie zmniejszyć. Ale
pod wpływem nieokiełznanej chciwości dyplomacja austriacka podporządko-
wała zupełnie swą akcję w Polsce kolegom północnym, od których poparcia
zależało jej obławianie się; skutkiem tego głos rozumu i sumienia Marii Te-
resy nic nie zaważył na losach konstytucji polskiej.
Natomiast mogły tym razem zaważyć pragnienia samych Polaków, nie
tych, co trzymali z królem lub sympatyzowali z obozem barskim, lecz tych,
co służyli rozbiorom, a trzęśli delegacją traktatową. Ci ludzie, mianowicie Po-
niński, kanclerz ksiądz Młodziejowski, Wessel, marszałek [nadworny litewski,
Władysław] Gurowski, Massalski, a zwłaszcza August Sułkowski, wojewoda
gnieźnieński, ambitny projektowicz i śmiały postępowiec, wróg króla a uczeń
Konarskiego, zwany Cromwellem wielkopolskim, mogli za swą nikczemną
służbę żądać przynajmniej prawdziwych ulepszeń dla Rzeczypospolitej, mogli
sięgać po sławę reformatorów, ale im to w głowie nie postało. Nie wyjednali
nawet zgody Rosji na porządną reformę sejmowania, a przeciwnie, zażądali
w imieniu "narodu" ustanowienia przy królu Rady Nieustającej senatorsko-
-szlacheckiej, przy równoczesnym odebraniu królowi szafunku wakansów. Jak
wiemy, był to projekt Konarskiego, ale wywrócony na nice: tam propono-
wana była w duchu republikańskim obieralność senatorów i zwarty, mocny
rząd parlamentarny; tutaj chciano utworzyć rząd niezależny i od króla, i od
sejmu, a więc uzurpatorski i przez to samo zależny tylko od Rosji. Wnet oka-
zało się, że program Panina doskonale harmonizuje z postulatami Sułkow-
skiego i towarzyszy; wobec tej zgodności Stackelberg, lubo osobiście dość
żyezliwy królowi i Polsce, nie miał nic innego do roboty, jak spełniać wolę
carowej i dogadzać jej sługom w Polsce.
W czerwcu 1774 r. na tajnych schadzkach u trzech ministrów wtajemnicze-
ni panowie uzgodnili swoje poglądy; za podstawę obrano plan Sułkowskiego,
dodając tam z memoriału Ponińskiego instytucję "oratora" (późniejszego
marszałka stanu rycerskiego), który miał przypominać prawa i dokuczać na
każdym kroku królowi. Po letniej przerwie, we wrześniu rozpoczął się walny
atak na Stanisława Augusta. 13 września delegacja przyjęła z rąk [Jakowa]
Bułhakowa, sekretarza ambasady rosyjskiej, projekt nowych dodatkowych
praw kardynalnych. Te obejmowały: l. tron elekcyjny, 2. z wyłączeniem
kandydatów cudzoziemskich oraz 3. synów i wnuków poprzedniego monar-
chy, 4. "rząd wolny", 5. przeniesienie władzy wykonawczej i nominacyjnej na
Radę Nieustającą z senatorów i szlachty pod przewodnictwem króla. Monar-
ehę czekała degradacja na prezydenta Rzeczypospolitej. Bronił się biedny Po-
niatowski przed tą hańbą i krzywdą publiczną na wszystkie sposoby, licząc
na Austrię jak na ostatnią deskę ratunku. Ale zgniła to była deska, tymcza-
sem Stackelberg umiał jednego dnia obiecywać przyjaźń i pomoc carowej na
637
resztę dni Stanisława Augusta, drugiego - ponawiać straszne groźby, docho-
dzące do rozszarpania całego kraju (czego właśnie, według opinu posła, prag-
nął Józef II), do detronizacji i ścięcia głównych doradców króla na rynku
warszawskim. Po parotygodniowych wytężonych targach król w sekrecie pod-
dał się 10 grudnia, uzyskawszy w szczegółach planu ustępstwa i zapowiedź
dalszego porozumienia z Katarzyną. Odtąd pracowano nad projektem Rady
wspólnie, do marca [1775 r.].
Tu niespodzianie ścieżki dworu i mniemanego "narodu" znów się rozcho-
dzą. Stanisław August dostrzegł rysę powstającą między Rosją a jej wspólni-
kami na punkcie dalszych zaborów, więc próbuje wygrać Katarzynę prze-
ciwko Fryderykowi i Józefowi, a zarazem przez [Franciszka Ksawerego] Bra-
nickiego (nowego hetmana wielkiego koronnego) usiłuje ocalić w Petersburgu
resztki swej władzy. Daremna nadzieja. Panin nieugięcie doprowadza plan uło-
żony z Sułkowskim do końca, pod koniec nie tyle wbrew królowi, ile na prze-
kór opozycji hetmańskiej. W tym stadium walki już widać, że Rada Nieusta-
jąca funkcjonować będzie w niezłej zgodzie z królem, ale zaciąży przede
wszystkim na magnatach ministrach. Odpadają tedy z jednej strony poprawki
stronników dworskich żądające reformy sejmowej, z drugiej wnioski Familii
(Stanisława Lubomirskiego) zmierzające do utrzymania dawnego senatu i nie-
przejednane kontrpropozycje Branickiego. Ustanowiono w głosowaniu 27 i 28
marca 1775 r. Radę z 18 senatorów i 18 posłów, licząc w to osobnego mar-
szałka stanu rycerskiego; wszyscy konsyliarze obierani przez sejm; wszystkie
5 departamentów: interesów cudzoziemskich, policji czyli dobrego porządku,
wojskowy, sprawiedliwości i skarbowy - o składzie mieszanym, z udziałem
ministrów specjalistów. Rada, odpowiedzialna w zasadzie przed sejmem, kie-
ruje całą administracją, przedstawia królowi po 3 kandydatów na godności
senatorskie i komisarskie (w 4 jurysdykcjach). Dawne senatus consilium znie-
siono. Wielkie komisje utrzymano jako organa administracji podwładnej
(zresztą w stosunku nie dość określonym do Rady Nieustającej). Wreszcie,
ostatniego lutego 1775 r. przyjęte zostały przez delegację prawa kardynalne,
a w ich liczbie przykry dla domu Wettynów artykuł o ustawowym wyłączeniu
raz na zawsze kandydatów cudzoziemskich na elekcji. Tak zapłaciła Rosja
Sackenowi i Essenowi za ich intryganckie służalstwo wobec Repnina, Woł-
końskiego i Stackelberga w ostatnich latach.
17. Inne dzieła i koniec delegacji
Najważniejszą zdobyczą, jaką król osiągnął dla kraju przez swój zwrot
ugodowy w kierunku Stackelberga, była Komisja Edukacji Narodowej, uchwa-
lona na posiedzeniu 14 października. Myśl upaństwowienia szkolnictwa wszy-
stkich szczebli zaczerpnięto po części od Konarskiego, po części, wraz z wie-
loma ideami wychowawczymi oświeconego wieku, z literatury francuskiej i po-
niekąd nawet z praktyki rządowej tych państw bourbońskich, które od poło-
wy stulecia dokonywały destrukcji jezuitów. Oprócz króla najwięcej przykła-
dali się do tego dzieła Joachim Chreptowicz, podkanclerzy litewski, biskup
Massalski, Feliks Oraczewski, poseł krakowski, później inni. Zdecydowanej
woli króla należało zawdzięczać, że w chwili, kiedy breve Klemensa XIV
638
Dominus ac Redemptor noster skasowało wszędzie (poza Prusami i Biało-
rusią) Towarzystwo Jezusowe, fundusze tegoż w Polsce zostały przyznane
przez delegację Komisji, a sam ten nowy organ uzyskał byt samoistny, bez
żadnej subordynacji względem Rady Nieustającej. Czym się stała Komisja dla
umysłowości polskiej, o tym świadczy cała dalsza historia naszej kultury;
państwu miała ona dać w nadchodzącym okresie w ślad za konwiktami Ko-
narskiego i za Szkołą Rycerską tysiące, jeżeli nie dziesiątki tysięcy światłych
obywateli.
W zakresie skarbowości, poza szeregiem podatków i opłat takich, jak cło
generalne, zwiększone czopowe, podymne, papier stemplowy itp., obliczonych
na utrzymanie w zmniejszonej do z/3 Rzeczypospolitej 30000 wojska, delega-
cja przeprowadziła według planu Sułkowskiego tzw. emfiteutyczną reformę
starostw, polegającą na wypuszczeniu królewszczyzn i starostw w wieczystą
dzierżawę za czynszem pięcioprocentowym od oszacowanej wartości. Króla
za płynące stąd i z rozbioru straty wynagrodzono listą cywilną wynoszącą
7000000 złotych polskich, nadto 4 starostwami i spłatą długów prywatnych.
Pod naciskiem Rzymu (nuncjusza [Józefa] Garampiego) i Wiednia doszło
wreszcie do ograniczenia nadmiernych praw różnowierców ustalonych na sej-
mie repninowskim: liczbę posłów dysydentów w sejmie zredukowano do
trzech najwyżej (o ile oczywiście zostaną gdziekolwiek wybrani), z senatu usu-
nięto ich zupełnie, sprawy małżeńskie w stadłach mieszanych przeniesiono
z iudicium mixtum do sądów zwyczajnych. W drobiazgi ustawodawstwa 1773-
-1775 r. wchodzić tu nie sposób. A jest tych drobiazgów liczba niepomierna,
ponieważ każdy, kto przez stosunki z tym lub owym delegatem chciał uszczk-
nąć coś przy zastawionym stole, pakował swój interes do konstytucji. Nie-
spełna w rok po tragicznej sesji rejtanowskiej atmosfera tragedii opuściła zu-
pełnie zamek warszawski. Do gorszących balów, assamblów, hulanek przy-
były kontrakty i frymarki bez końca. Król zbliżył się, to znaczy zniżył się
do Sułkowskich, Ponińskich i Młodziejowskich. Poza chwilami konfliktów
wszyscy sobie nawzajem świadczyli uczynności. Tak w zamian za królewską
listę cywilną nowo kreowany "książę" Poniński wyjednał prócz innych zys-
ków 400000 złotych polskich nagrody za pracę marszałkowską; inni chwytali
"
za znakomite zasługi" wakanse, majątki, dzierżawy, em iteuzy, zwykle pod
osłonką "przyśpieszenia sprawiedliwości" zatamowanej przez rozruchy krajowe.
Młodziejowski i Massalski grasowali ohydnie w komisji rozdawczej, bio-
rąc lub rozdając za bezcen w dożywotnią dzierżawę dobra jezuickie. Na tym
tle nieczystym zajaśniały wyjątkową białością rzadkie postacie mężów, co
do ostatka szczerze (a nie dla fanfaronady, jak Branicki) protestowali prze-
ciwko bezprawiom i gwałtom. Takimi byli: biskup [Feliks Paweł] Turski,
wódz Familii [Stanisław] Lubomirski, posłowie Oraczewski, [Franciszek]
Jerzmanowski, [Franciszek] Wilczewski, [Antoni Dezydery] Biesiekierski,
[Rupert] Dunin, [Stanisław] Kożuchowski, jeszcze kilku lub kilkunastu in-
nych. Pozostali z własnego popędu, dla zabezpieczenia sobie podejrzanych
lub wprost brudnych zysków rozszerzyli zapowiedzianą w traktatach
18 września 1773 roku gwarancję rosyjską na wszystkie konstytucje danego
sejmu (9 marca 1775).
We wtorek 11 kwietnia sejm Ponińskiego, sześciokrotnie reasumowan
y,
zamknął swe podwoje w nastroju bardzo odmiennym od tego, jaki był przed
dwoma laty.
639
18. Emigracja konfederacka
Odwróćmy oczy na chwilę od orgii Polski hulaszczej rozgrywających się
za stołem Ponińskiego, odłużmy na potem poznanie tej Polski pracującej, co
miała wyzyskać nowy ład pod rządem Rady Nieustającej - spójrzmy na da-
leki Zachód i daleki Wschód, aby pożegnać ostatnie chwile ówczesnej Polski
cierpiącej i bolejącej.
W stepach orenburskich i w tajgach tobolskich marniały resztki owych
konfederatów barskich, co jako "wrogowie imperatorowej i własnej ojczyzny"
szli partiami do Kazania od czerwca 1768 r. Ogółem jeńców osadzonych
w głębi Rosji rachowano na 5445; po pierwszym rozbiorze przeważną część
odprowadzono pod konwojem do granic Rzeczypospolitej z odebraniem od
nich zobowiązań, że przeciw Rosji nigdy walczyć nie będą i poddadzą się
uchwałom sejmu Ponińskiego. Znaczną część zatrzymał jednak w Tobolsku
srogi gubernator sybirski [Denis Iwanowicz] Cziczerin i to wbrew ukazowi
Kolegium Wojennego. Tym dopiero ukaz carowej z dnia 28 lipca 1781 r.
przywrócił wolność osobistą. Cząstka przyjęła prawosławie lub zruszczyła się
w pułkach kozackich.
W tym samym czasie na Zachodzie topniały resztki innego, dobrowolnego
wychodźstwa konfederatów. Przed samym wyjazdem na obczyznę General-
ność uchwałą z dnia 17 czerwca 1772 r. przelała była swą władzę na ściślej-
szy komitet i postanowiła nadal reprezentować Polskę wobec świata. Mani-
festem datowanym z Braunau dnia 26 czerwca zaprotestowano przeciw roz-
biorowil ; potem przez Monachium do Landshut, do Lucerny, Szafuzy i Lo-
zanny ciągnęło grono wiernych skupione przy Pacu i Krasińskim, daremnie
nasłuchując, czy nie zbudzi się gdzie w Europie głos sumienia. Mniejsze grup-
ki emigrantów osiadły w Strasburgu (Sapiehowie, Bohusz), w Wenecji (Joa-
chim Potocki, Karol Radziwiłł) i w Gdańsku. Powrót do kraju uznano za
czyn niehonorowy, za słabość niegodną prawdziwego konfederata. Pod ko-
niec 1772 r. na zjeździe w Landshut rozpatrzono propozycje pojednawcze
Stanisława Augusta, zmierzające do przeciwstawienia trzem dworom zwartego
obozu narodowego; ponieważ król nie robił żadnych określonych nadziei,
uchwała zapadła w duchu nieprzejednanym, jak tego żądał niezłomny Pac.
Nastąpiły potem nowe protesty: przeciw sejmowi dnia 10 kwietnia 1773 r.
z Augsburga i przeciw wszystkim tegoż uchwałom z Lindawy (29 listopa-
da)ls. Ale nie poprzestawali emigranci na słownych protestach. Ich dyploma-
cja wciąż pilnowała Wersalu i Konstantynopola. Wielhorski wystarał się
o zasiłki osobiste dla szefów Generalności; różni agenci podniecali Turcję
do dalszej wojny. Z początkiem 1774 r. Pułaski i Kossakowski wybrali się do
1' Uroczysty manifest Generalności, protestujący przeciw wszystkiemu, co będzie
postanowione na szkodę wiary, swobód ojczystych i całości Rzeczypospolitej, miał
miejsce w Żychlinie 25 czerwca 1772 r. Zob. J. Michalski Schylek konfederacji barskiej,
Wrocław 1970. Zob. także B. Wolska dz. cyt., s. 273 oraz L.S. Kaczkowski Wiado-
mości o konfederacji barskiej, Poznań 1843, s. 265.
ls Manifest lindawski emigracyjnej Generalności sformułowany dopiero w stycz-
niu 1747 r. był datowany 26 listopada 1773 r. Protestował on przeciwko zatwierdze-
niu cesji zaboru i postanowieniom konfederacji warszawskiej i delegacyj. Zob. B. Wol-
ska dz. cyt., s. 277 oraz L. S. Kaczkowski dz. cyt., s. 265.
640
obozu wezyra [Musinzade] zakładać legion dla dalszej walki o wolność i ca-
łość ojczyzny. Wszystko to się rozwiało, kiedy Porta, pobita w sześciu kam-
paniach zakończyła swą "polską wojnę" traktatem w Kuczuk-Kajnardżi (21
lipca I 774).
19. Złota wolność w obcej szkole
Było atoli jeszcze jedno pole pracy, wówczas dla emigrantów wdzięczniej-
sze od wojaczki i dyplomacji. We Francji, Szwajcaru i Wenecji było na co
napatrzeć się i czego nasłuchać od przedstawicieli zachodniego ruchu umysło-
wego, i to więcej od polityków i ekonomistów niż filozofów. Niektórzy wy-
jątkowi konfederaci starali się skorzystać z tej sposobności. Wielhorski
w kwestiach przyszłego ustroju Rzeczypospolitej radził się księdza Mably'ego
i Jana Jakuba Rousseau; Massalski obcował więcej z fizjokratami: księdzem
[Mikołajem) Baudeau i Marcierem de La Riviere. Autorytety wypowiedziały
się bardzo niezgodnie. Mably, wielbiciel szwedzkiej konstytucji stanowej, za-
chwalał w traktacie Des lois et du gouvernement de la Pologne (1770) monar-
chię dziedziczną, ale bez władzy nominacyjno-rozdawczej, senat obieralny
przez sejm jako władzę wykonawczą, z podziałem na 4 rady ministerialne.
Rousseau na wiosnę 1771 r. wykończył Considerations sur le gouvernement
de Pologne, gdzie wbrew swoim dawnym konsekwentnym doktrynom schle-
biał i konfederacjom, i "wolnemu nie pozwalam", i pospolitemu ruszeniu,
dziedziczny zaś monarchizm potępiał jako największe niebezpieczeństwo.
Trzeci doradca, La Riviere, choć w głębi duszy uległy monarchista, w rozpra-
wie pt. L'interet commun des Polonais (1772) uczył Massalskiego, jak go-
dzić rządy większości z instrukcją nakazczą, jak w szkołach powszechnych
wpajać młodzieży idee przewodnie wolności, własności i bezpieczeństwa celem
wykształcenia światłych funkcjonariuszy publicznych itd. Wszyscy autorzy
w jeden głos ujmowali się za uciśnionym ludem.
Wielhorski z nauk obcych mistrzów i z własnych rozmyślań ulepił dzieło
O przywróceniu dawnego rządu wed ug pierwiastkowych Rzplitej ustaw (druko-
wane w 1775 r.). Nie wywarło ono nigdy większego wpływu i nie miałoby
znaczenia, gdyby nie okoliczność, że autor pisząc radził się różnych wybit-
nych barzan i przez to ich poglądy pośrednio odzwierciedlał. Poglądy to na
ogół połowiczne, nieśmiałe, jakich należało się spodziewać po ludziach, co
najlepsze lata strawili w walce z reformą. Autor, względnie autorzy boją się
jak ognia monarchii dziedzicznej; elekcję chcą mechanicznie powtarzać z roku
na rok, przy wyłączeniu od tronu cudzoziemców; urzędy na pół obieralne, na
pół mianowane (system prezentacji 4 kandydatów); veto nieco ograniczone,
forma rządu zapożyczona z Mably'ego. O reformach społecznych ani mowy.
Trochę więcej trzeźwości, mniej zacietrzewienia, a może odgadłby Wielhorski,
że bliźniaczo podobne dyrektywy jednocześnie z nim obmyślali dla Polski
Saldern i Panin, a obmyślali je na naszą zgubę. Ale tych zalet nie posiadał
główny teoretyk barzan i jego nauki na równi z tradycjami Rzewuskich staną
się z czasem podstawą ideologii targowickiej. Zakrawa na to, że pokolenie,
które weszło na scenę pod sztandarem Mniszcha, nie było zdolne do wew-
nętrznego przerodzenia się w twórczej pracy odnowicielskiej. Rzeczywiście,
21 - Dzieje Polski nowożytnej - tom II
rycerze barscy, jeśli pominąć Adama Krasińskiego i osobistości zewnętrznie
tylko z ich ruchem związane, jak np. Ogińskiego, zaraz po powrocie do kraju
(w latach 1775-1776) giną w pomroce. Zaś dwaj najsławniejsi nigdy już nie
wrócą pod rządy Ciołka-Poniatowskiego i Stackelberga; Pułaski banita leg-
nie w ataku na Savannah, walcząc za wolność amerykańską ( 11 paździer-
nika 1779 r.), a Michał Pac, gorliwy stróż archiwum Generalności, po kilku-
nastu latach jałowej tęsknoty za krajem zemrze pod Strasburgiem w paździer-
niku 1787 r. przed świtem nowej ery, co miała zespolić w jeden ideał najwyż-
sze aspiracje Czartoryskich i Pułaskich.
Rozdzial XX1 111
Spokojne lata pod protektoratem Rosji (1775-1788)
1. "Przeczekać Katarzynę"
Rosja w dobie pierwszego rozbioru spełniła wobec Polski nie po raz pierw-
szy ani ostatni rolę kata; jej pułki nie tylko przygotowały "wozsojedinienje"
Białorusi, ale też utorowały drogę na Pomorze Prusakom, do Małopolski-
Austriakom. Nic dziwnego, że odtąd serce polskie uwrażliwiło się na szereg
pokoleń jednostronnie: znienawidzono Moskali znacznie głębiej niż zaborców
niemieckich. A jednak bezpośrednio po rozbiorze orientacja rosyjska zapa-
nowała w polityce Warszawy mocniej niż po 1733 i 1764 r. i było to w zgo-
dzie z interesem państwowym Rzeczypospolitej.
Przede wszystkim, bezpośrednia zaborczość rosyjska nasyciła się na długie
lata Białorusią (podobnie jak austriacka - Rusią Czerwoną), kiedy przeciw-
nik, pruski apetyt nad Notecią wzrastał z każdą chwilą. Pokój kuczuk-kaj-
nardżyjski nie rozwiązał kwestii wschodniej, lecz właśnie wciągał w nią carat
głębiej, prowadząc do aneksji "wyzwolonego" Krymu; jeszcze moment i nowy
faworyt carowej [Grzegorz] Potiomkin wystąpi (1776) z planem odbudowania
pod berłem wnuka Katarzyny greckiego państwa, które, jak uczył inny staty-
sta, [Aleksander] Bezborodko, należy połączyć z Rosją pomostem państwa
Dacji w granicach księstw naddunajskich. Do wykonania "greckich" projek-
tów przymierze pruskie było nieprzydatne; Rosja musiała wrócić do sojuszu
z Austrią, a tym samym zwalczać ambicje Wielkiego Fryderyka.
Turcja nie uznała wprawdzie rozbioru, ale przeciwić mu się nadal nie mo-
gła, sama szarpana przez Austrię (zabór Bukowiny w 1775 r.). Świat zachodni
umył ręce od spraw polskich. Wielka Brytania uwikłana w wojnę z koloniami
za oceanem, Francja zadłużona i odosobniona uznały, że w sprawie polskiej
nie mają nic do powiedzenia; w szczególności minister Vergennes, mimo ca-
łego współczucia dla ginącej Rzeczypospolitej, postanowił dla ratowania Tur-
cji i francuskiego handlu na Wschodzie współdziałać pokojowo z Katarzyną,
czego warunkiem było zaniechanie wszelkich podżegań w Polsce. Krótko mó-
wiąc, na szereg lat nie mogło być mowy o jakimkolwiek poparciu z zewnątrz;
tylko Katarzyna II mogła hamować lub szczuć na Polskę Prusaka.
Zrozumiano tę smutną prawdę w Warszawie. "Nikt z nas, począwszy od
narodu głowy - pisał (już w 1773 r.) poeta-historyk [Adam] Naruszewicz-
642
od klęsk powszechnych nie uszedł zamętu; rozmiotał żagle wiatr wojny do-
mowej, zranił samego sternika okrętu. Ktośkolwiek prawy Polaków potomek,
bierz się do rudla, a ratuj ułomek!" Więc Stanisław zdecyduje się znosić wszy-
stkie kaprysy i humory pysznego Stackelberga, a nawet częściową okupację
rosyjską, byle ocalić ów ułomek państwa dla potomności. Zdeklaruje się jako
dobry patriota przyjacielem Rosji; to samo czynią nie tylko Sułkowski, ale
i taki wierny od lat 30 frankofil jak Mokronowski. Pomagają królowi na no-
wej drodze biskup płocki Michał Poniatowski, podskarbi litewski Antoni
Tyzenhauz, generał [Jan] Komarzewski, w następnych latach kanclerz Jo-
achim Chreptowicz, [Roch] Kossowski, Jacek Małachowski tudzież liczni se-
natorowie nowej kreacji w rodzaju [Józefa] Sosnowskiego i Józefa Stempkow-
skiego. Słabe to były siły i nie dałyby sobie rady z niezadowolonym, niedawno
jeszcze buntowniczym ogółem, gdyby nie to, że właśnie najszersze warstwy
szlacheckie, widząc uczciwą walkę Poniatowskiego z rozbiorcami i kliką
Ponińskiego, nabrały doń teraz zaufania.
2. Opozycja magnacka
W utworzeniu Rady Nieustającej odczuła magnateria początek nowej oli-
garchu, która odpychać ją będzie od władzy nad państwem, i rzeczywiście,
po zawodach przedrozbiorowych Katarzynie o to właśnie chodziło. Śmierć
Jana Klemensa Branickiego (1771) i Franciszka Salezego Potockiego (1772)
oraz wycofanie się Mniszcha i Krasińskiego z czynnej polityki umożliwiły
przegrupowanie sił wielkopańskich dla obrony wspólnego interesu. Już w tym-
że roku Pani Kossakowska ukartowała ożenki swych bratanków, Ignacego
i Stanisława Potockich z córkami marszałka [Stanisława Lubomirskiego],
wnuczkami wojewody ruskiego, kładąc tym kres półwiekowej waśni między
Pilawą i Pogonią. Po zgonie kanclerza [Michała] Czartoryskiego (1775)
prowadził Familię właśnie Stanisław Lubomirski, a Potockim przewodniczy
jego wychowanek Ignacy, światły, ale niedoświadczony jeszcze entuzjasta
rzymskiej cnoty, szczerze bolejący nad poniżeniem ojczyzny, choć nie widzą-
cy dróg, które by wiodły ku lepszemu jutru. Łączą się z nim generał ziem
podolskich Czartoryski, dalej trzej hetmani: Michał Ogiński na Litwie, Ksa-
wery Branicki i Seweryn Rzewuski (polny) w Koronie. Wszystkich wyprzedza
i porywa swym temperamentem krzykliwy "patriota" Branicki; wszystkim do-
dają animuszu namiętne niewiasty: prócz Kossakowskiej marszałkowa Elżbie-
ta z Czartoryskich Lubomirska, niegdyś kochanka, teraz główna antagonistka
króla, Elżbieta z Branickich Sapieżyna, z podobną przeszłością i teraźniej-
szością.
Opozycja rozdzierała szaty nad upadkiem ojczyzny, nad gwałceniem praw,
zatratą niepodległości; Branicki z Rzewuskim wznowili dawne hasło preroga-
tyw hetmańskich. A ponieważ widomym znakiem wszelkiego zła wydawała
się Rada Nieustająca, tej rady ostoją Stackelberg, a narzędziem jego król,
więc patrioci nowego zaciągu uwzięli się obalić Radę, wygryźć z Warszawy
Stackelberga i uwolnić Polskę od słabego, skompromitowanego władcy. O tym,
aby frontowym atakiem złamać wpływ Rosji, nie mogli malkontenci marzyć;
więc próbowali ją znów wyprowadzić w pole kuchennymi schodami. Latem
643
1775 r. Branicki jedzie do Petersburga z Adamem Czartoryskim, aby się
spiknąć z Potiomkinem, podważyć zaufanie carowej do Panina i Stackelberga,
a Polskę znów uszczęśliwić Repninem; w lutym 1776 wiezie tam Ignacego
Potockiego, za każdym razem nadaremnie; ambasador umie także w potrze-
bie pośpieszyć na dwór swej pani i ugruntować tam swój system łagodnego
protektoratu nad Polską jako jedyny racjonalny. Magnateria, przez, księcia
Lauzunl9, częstuje następstwem po Poniatowskim hrabiego [Karola d ]Artois
(późniejszego króla francuskiego Karola X). Skoro zaś Rosja nie chce Fran-
cuza, niech nam pomoże król Austriak. Stary wojewoda ruski [August Czar-
toryski] i książę marszałek [Stanisław Lubomirski] ponawiają ofertę korony
dla arcyksięcia Maksymiliana, którą Józef II, nie chcąc zatargu z sąsiadami,
raz jeszcze odrzuca. Wszystko to razem świadczyło, że opozycja nie ma je-
szcze zasad politycznych, ma tylko wstręt do istniejącego stanu rzeczy.
3. Demarkacje (1776)
Tymczasem program króla wytrzymał życiową próbę w zetknięciu z naj-
niebezpieczniejszą kwestią ochrony granic. Stan uzurpacji nad Notecią i nad
Bugiem trwał bez przerwy, mimo ostatecznego zatwierdzenia traktatów sece-
syjnych przez sejm. Wprawdzie w samych umowach warszawskich uroczyście
oświadezyły trzy dwory, że się zrzekają wszelkich terytorialnych roszczeń do
Polski z tytułu praw historycznych, ale Hohenzollern nie myślał brać swych
słów zanadto poważnie. Skoro nie według dawnych praw, to próbował przejść
gładko do drugiego rozbioru w drodze "dobrowolnej zamiany". Mistrz meto-
dy zamiennej, minister Hertzberg, już od 1774 r. myślał nad tym, jak uzyskać
od Rzeczypospolitej pas nadobrzański (Wschowę, Rydzynę, Leszno) za pry-
watne posiadłości Hohenzollernów na Litwie - Taurogi i Sereje, niegdyś
uzyskane po Neuburgach ze spuścizny radziwiłłowskiej. Właśnie w tym celu,
aby mieć co zamieniać, posuwano zawczasu czarne orły w głąb Kujaw,
Austriakom zaś wytykano, że rozszerzyli swój zabór po traktacie. Jednak
z komisarzami carskimi doszło prędko do zgody (9 lutego) [1776 r.]; Maria
Teresa, zatrzymując Zamość oraz kraj po Zbrucz, zwróciła okupowane miasta
i wsie w stronie Krasnegostawu i Horodła. Wówczas Fryderyk wysłał po raz
drugi nad Newę Henryka pruskiego ze skargami na niesłuszność i nierówność
pierwszego rozbioru i z workiem pełnym dukatów. W Rydze jednak usłyszał
książę od wracającego do Warszawy Stackelberga, że jeżeli jego król i brat
pragnie nadal przyjaźni z carową, to musi zwrócić późniejsze zabory, wyrzec
się Gdańska i zostawić Polsce wolność handlu. Ośmieleni tą interwencją, król
i Rada Nieustająca odparli nie tylko żądania zamienne Benoita, ale i te
kompromisowe propozycje, które wypracował dla Prus Panin. Fryderyk rad
nierad śpieszył z konkluzją umów granicznych przed nadchodzącym sejmem,
aby nie dać się uprzedzić Austriakom w ustaleniu nowej granicy z Polską.
Według układu z 22 sierpnia kordon pruski cofnięty został nad Notecią do
linii Szubin-Mogilno-Wielatowo, a za Wisłą do Drwęcy.
19 Był to Armand Louis de Gontaut de Biron znany jako de Lauzun (1747-1794).
Zob. jego pamiętniki wydane przez S. Mellera Duc de Lauzun, Warszawa 1976.
644
17 i 5 r. Branicki jedzie do Petersburga z Adamem Czartoryskim, aby się
spiknąć z Potiomkinem, podważyć zaufanie carowej do Panina i Stackelberga,
a Polskę znów uszczęśliwić Repninem; w lutym 1776 wiezie tam Ignacego
Potockiego, za każdym razem nadaremnie; ambasador umie także w potrze-
bie pośpieszyć na dwór swej pani i ugruntować tam swój system łagodnego
protektoratu nad Polską jako jedyny racjonalny. Magnateria, przez księcia
Lauzunl9, częstuje następstwem po Poniatowskim hrabiego [Karola d']Artois '
(późniejszego króla francuskiego Karola X). Skoro zaś Rosja nie chce Fran-
cuza, niech nam pomoże król Austriak. Stary wojewoda ruski [August Czar-
toryski] i książę marszałek [Stanisław Lubomirski] ponawiają ofertę korony
dla arcyksięcia Maksymiliana, którą Józef II, nie chcąc zatargu z sąsiadami,
raz jeszcze odrzuca. Wszystko to razem świadczyło, że opozycja nie ma je-
szcze zasad politycznych, ma tylko wstręt do istniejącego stanu rzeczy.
3. Demarkacje (1776)
Tymczasem program króla wytrzymał życiową próbę w zetknięciu z naj-
niebezpieczniejszą kwestią ochrony granic. Stan uzurpacji nad Notecią i nad
Bugiem trwał bez przerwy, mimo ostatecznego zatwierdzenia traktatów sece-
syjnych przez sejm. Wprawdzie w samych umowach warszawskich uroczyście
oświadczyły trzy dwory, że się zrzekają wszelkich terytorialnych roszczeń do
Polski z tytułu praw historycznych, ale Hohenzollern nie myślał brać swych
słów zanadto poważnie. Skoro nie według dawnych praw, to próbował przejść
gładko do drugiego rozbioru w drodze "dobrowolnej zamiany". Mistrz meto-
dy zamiennej, minister Hertzberg, już od 1774 r. myślał nad tym, jak uzyskać
od Rzeczypospolitej pas nadobrzański (Wschowę, Rydzynę, Leszno) za pry-
watne posiadłości Hohenzollernów na Litwie - Taurogi i Sereje, niegdyś
uzyskane po Neuburgach ze spuścizny radziwiłłowskiej. Właśnie w tym celu,
aby mieć co zamieniać, posuwano zawczasu czarne orły w głąb Kujaw,
Austriakom zaś wytykano, że rozszerzyli swój zabór po traktacie. Jednak
z komisarzami carskimi doszło prędko do zgody (9 lutego) [1776 r.]; Maria
Teresa, zatrzymując Zamość oraz kraj po Zbrucz, zwróciła okupowane miasta
i wsie w stronie Krasnegostawu i Horodła. Wówczas Fryderyk wysłał po raz
drugi nad Newę Henryka pruskiego ze skargami na niesłuszność i nierówność
pierwszego rozbioru i z workiem pełnym dukatów. W Rydze jednak usłyszał
książę od wracającego do Warszawy Stackelberga, że jeżeli jego król i brat
pragnie nadal przyjaźni z carową, to musi zwrócić późniejsze zabory, wyrzec
się Gdańska i zostawić Polsce wolność handlu. Ośmieleni tą interwencją, król
i Rada Nieustająca odparli nie tylko żądania zamienne Benoita, ale i te
kompromisowe propozycje, które wypracował dla Prus Panin. Fryderyk rad
nierad śpieszył z konkluzją umów granicznych przed nadchodzącym sejmem,
aby nie dać się uprzedzić Austriakom w ustaleniu nowej granicy z Polską.
Według układu z 22 sierpnia kordon pruski cofnięty został nad Notecią do
linii Szubin-Mogilno-Wielatowo, a za Wisłą do Drwęcy.
19 Był to Armand Louis de Gontaut de Biron znany jako de Lauzun (1747-1794).
Zob. jego pamiętniki wydane przez S. Mellera Duc de Lauzun, Warszawa 1976.
644
4. Konfederacja Mokronowskiego i Ogińskiego
Ów sejm miał być próbą sił między zwolennikami i przeciwnikami nowego
systemu. Przeciwko Rosji nie występował właściwie nikt (widzieliśmy, jak różni
szefowie opozycji ofiarowali swe usługi carowej), za to na Radę Nieustającą biła
przeważna część starej oligarchii. Ksawery Branicki wprost prowokował zatarg,
każąc wojsku, by przysięgałojemu, a nie Radzie. Sekundowali mu na sejmikach,
nie żałując grosza na agitację, marszałek Lubomirski, Seweryn Rzewuski, Adam
Czartoryski i wrócony z emigracji Michał Ogiński. Jeżeli malkontenci dążyli do
obalenia lub przynajmniej "ocyrklowania" Rady, to jej twórca Sułkowski teraz
w porozumieniu z królem przekonywał Stackelberga o potrzebie dalszego
rozwinięcia tegoż systemu, tj. podporządkowania ściślejszego hetmanów i komi-
sji naczelnej magistraturze. Takie umocnienie rządu Rosja umiała przedstawić
współrozbiorcomjako logiczną konsekwencję dzieła 1773-1775 r. i uzyskała od
nich materialne oraz dyplomatyczne poparcie. Na sejmikach dochodziło do burd
między wojskiem Branickiego i Moskalami. Przed samym otwarciem obrad
wojska carowej obsadziły znów Warszawę. Aby zaś nie dopuścić do zerwania
obrad, a jednocześnie uszanować stare przesądy, pozwolono królowi odbyć ten
sejm pod węzłem, choć manewr ten, po strasznym doświadczeniu z Ponińskim,
nawet niektórzy oddani królowi ministrowie próbowali daremnie odradzić.
Konfederację potrzebną dla uspokojenia umysłów spisano tedy w Radzie
Nieustającej 23 sierpnia, a marszałkami jej zostali; nowy regalista Andrzej
Mokronowski i dawny - Andrzej Ogiński. W trzy dni potem, otwierając sejm,
marszałek zapowiedział, że kto do konfederacji nie przystąpił, nie będzie już
dopuszczony do izb. Tak odsądzono od mandatu kilkudziesięciu posłów
opozycyjnych. Reszta, około 20 przeciw 110, popierała gwałtowne ataki
Branickiego i Rzewuskiego, których słabą stroną był zresztą brak pozytywnych
wskazań na przyszłość, które by zaćmiewały skromne, ale właśnie pozytywne
poczynania króla. Uchwalono, że król zatwierdzi konwencje graniczne, ale do-
piero po cofnięciu słupów za daleko wysuniętych. Ułożono ordynację sądów sej-
mowych (30 sędziów obieranych przez sejm) jako tej instancji, przed którą od-
powiadać będą także członkowie Rady. Przyznano Radzie prawo tłumaczenia
ustaw i suspendowania urzędników w razie, gdyby podwładni urzędnicy lub
obywatele wzbraniali się spełniać jej zarządzenia. Przywrócono królowi prawo
obsadzania wszystkich szarż wojskowych oraz rozporządzania 4 regimentami
gwardii. Próbowano uchylić osławione komisje w celu "przyśpieszenia sprawied-
liwości", jakich setki napłodził sejm poprzedni, ale Stackelberg pozwolił je
kwestionować tylko w poszczególnych wypadkach, jeżeli się uda wykazać przy-
mus w ich narzucaniu. Wszystkie prawie uchwały tego sejmu przechodziły
ogromną większością, tylko gdy doszło do spraw skarbowych, opozycja, za-
grzana przez Rzewuskiego, obaliła projekt wydzierżawienia ceł tudzież niektóre
inne, chociaż król dla zachęcenia innych do ofiar zrzekł się miliona złotych na rzecz
państwa. W ten sposób, wotując absolutorium dla Rady Nieustającej, jed-
nocześnie pośrednio wyrażono nieufność systemowi obcego przymusu nad naro-
dem. Wybrawszy nową Radę po myśli króla, sejm się rozwiązał 31 października.
Do najtrwalszych po nim pamiątek - obok uchwały powierzającej Andrzejowi
Zamoyskiemu ułożenie zbioru praw sądowych, należy mądra mowa programowa
Stanisława Augusta (29 sierpnia), w której dużo prawdy powiedział malkontentom
o minionym dwunastoleciu i na przyszłość dał im lekcję trzeźwego patriotyzmu.
645
5. Próbki polityki zagranicznej
Ośmielony sukcesem 1776 r. król pokusił się o odzyskanie aktywnego sta-
nowiska wśród państw Europy, choćby miało być ono na razie podrzędne.
Formalnie politykę zagraniczną prowadził Departament Interesów Cudzoziem-
skich Rady, ale faktycznie każdy poseł czy rezydent polski przy dworach ob-
cych czerpał istotne wskazówki z gabinetu królewskiego. Dwaj z nich zasłu-
żyli się najlepiej królowi i ojczyźnie: Augustyn Deboli w Petersburgu i Fran-
ciszek Bukaty w Londynie. Chodziło nadal o to, aby wyrobić sobie przedsta-
wicielstwo także na dworach dotąd Stanisławowi i Rosji przeciwnych.
a) Jeszcze przed sejmem Mokronowskiego król za zgodą Stackelberga umyś-
lił wysłać do Konstantynopola dobrego znawcę Wschodu, Karola Boskampa-
-Lasopolskiego. Nie zmierzała ta misja ani do popierania Turcji przeciw
Rosji, ani przynajmniej na razie, do ułatwienia carowej zdobywczych planów
wobec Porty. Po prostu chciano zatrzeć dysonans 1769 r., uporządkować
z Turcją normalne handlowe stosunki, dając zarazem ujście wytworom Pol-
ski duszącym się w uścisku ceł pruskich i austriackich, a na przyszłość zapo-
biec takim szkodliwym pósunięciom, jakich.Turcja zrobiła cały szereg przez
nieznajomość spraw polskich. Lasopolski spofkał się jednak w Stambule z nie-
chęcią dyplomacji austriackiej i pruskiej tudzież z oziębłością francuskiej,
z nieufnością Turków, którzy w nim zgadywali rosyjskiego wywiadowcę; a gdy
zbyt energicznie spróbował rozproszyć te uprzedzenia, konferując na prawo
i lewo, wzbudził na dobitkę podejrzenia Rosjan. Zanim Turcy orzekli, czy
chcą mieć stałego posła Rzeczypospolitej, przyszedł zakaz z Petersburga i to
zakaz podwójny, bo carowa, interweniując zbrojnie na Krymie, przewidywała
nową wojnę z Portą, i na ten wypadek sprzeciwiła się wywozowi z Polski
zboża do krajów sułtana. Przybyły do Polski z wzajemnym komplementem
od Abdul-Hamida ostatni poseł turecki Numan bej stwierdził z żalem, że na
przyjaźń ujarzmionych Polaków Porta liczyć nie może. Zamiast placówki
dyplomatycznej pozostała nad Bosforem w roli łącznika między dwoma pań-
stwami szkoła orientalna, założona tam jeszcze w 1766 r. przez Boskampa.
b) Wobec złagodzenia stosunków francusko-rosyjskich pod rządem Ver-
gennesa wydało się możliwe zbliżenie z Ludwikiem XVI, który w przeciwień-
stwie do swego dziadka ani z Rosją nigdy nie walczył o lepsze, ani nie pod-
dymał w Polsce złotej wolności. Księżna marszałkowa Lubomirska z panią
Geoffrin umyśliły wyswatać królowi księżniczkę de Bourbon Conde, zaś ro-
kowania o posag i zapewne o inne, polityczne warunki poprowadził w Pa-
ryżu długoletni sekretarz królewskiego gabinetu, Szwajcar Maurycy Glayre,
znający wszystkie arkana polityki warszawskiej. Jakkolwiek misję upozoro-
wano kupnem mebli, treść jej ujawniła się szybko i znów zazdrosny poseł
rosyjski w Paryżu [Iwan] Bariatynskij ostrzegł o niej Katarzynę. Widocznie
nawet z Francją jako wspólną przyjaciółką obu państw słowiańskich nie
wolno było się wdawać, bo król wnet musiał odwołać Glayre'a, a nawet
Stackelberg dostał z Carskiego Sioła nauczkę, że nie dość krótko trzyma
swego królewskiego pupila.
c) Polska wobec wojny sukcesyjnej bawarskiej. Prędzej, niż się spodzie-
wano, dwie burze zamroczyły horyzonty Rzeczypospolitej: na Wschodzie
przesilenie krymskie, na Zachodzie bawarskie. Oba wznieciły u nas żywe nadzieje
i obawy. O sprawie krymskiej, jako wówczas dopiero dojrzewającej, mowa
646
będzie niżej. Bawarię usiłował wcielić do swych dzierżaw Józef II po śmierci
elektora Maksymiliana Józefa; sprzeciwiał się takiemu spotęgowaniu monar-
chii habsburskiej jej współzawodnik na terenie Rzeszy, król pruski. Na tle
tej kłótni w rodzinie germańskiej powstały różne kombinacje: Fryderyk II,
licząc na posiłki z Rosji, chciał je kierować na Polskę, aby w niej stworzyć
widownię wojny, a brał w rachubę i powstanie Galicjan przeciw cesarzowi.
Hertzberg wrócił do swych projektów, zamiennych w tym sensie, że w razie
przyłączenia Bawarii do Austrii radził anektować Gdańsk, Toruń i kawał
Wielkopolski, co jednak Fryderyk z pogardą odrzucił jako zbyt słaby dla
Prus ekwiwalent. W przededniu kongresu cieszyńskiego, kiedy się zdawało,
że i Rosja skrzyżuje oręż z cesarskimi, Stackelberg i Repnin zagadywali
w Warszawie o przymierzu, za które Polska dostałaby Galicję, król jednak
stawiał za warunek konfederację powszechną przy tronie, co nie dogadzało
Katarzynie. Było rzeczą oczywistą, że za wszelkie przesunięcia i zamiany naj-
ciężej zapłaci Rzeczpospolita Prusom, toteż skończyło się na pomysłach orien-
tacyjnych i to bardzo rozbieżnych, bo w pewnej chwili Branicki oddawał
się do usług Prusom, Poniatowski wyciągał dłoń ku Rosji, a Czartoryski
ostrzegał Austrię. Zresztą i tutaj (jak przed r. 1776) trzeba stwierdzić, że
Panin skorzystał z polskiej mniemanej gotowości do działania, aby znów
pouczyć Prusy (zresztą bezskutecznie), że kto nie chce pchać Polski w ramio-
na Austrii, ten powinien się wstrzymać od "nadużyć" w stosunku do Gdańska
i wiślanego handlu.
6. Na widowni parlamentarnej
Rozegrało się w tym czasie kilka dramatów dość hałaśliwych, ale bez tra-
gicznego napięcia. Pierwszy sejm wolny,1778 r., ku zdumieniu współczesnych
odbył się spokojnie i uchwalił nieco ustaw mimo narzuconych przez zagra-
nicę pęt jednomyślności. Dochodziły i dalsze, ale z nich dwa nie załatwiły
nic prócz absolutorium dla Rady Nieustającej i obioru nowego jej kompletu.
Stopień zaufania do rządu wyrażał się w zatwierdzaniu lub odrzucaniu rezo-
lucji Rady, przy czym opozycja biła głównie na samowolne interpretowanie
ustaw i na rzekomo nie dość sumienny szafunek grosza publicznego z zanied-
baniem sprawy najważniejszej, tj. aukcji wojska. Różniły się te sejmy od
augustowskich nierównie lepszym porządkiem i poziomem obrad, ale były
podobnie jak tamte podminowane cudzoziemską intrygą.
a) Sejm 1778 r. upamiętnił się głównie oczyszczeniem Rady Nieustającej
z niektórych skompromitowanych elementów i wprowadzeniem tam ludzi od
Rosji niezależnych, jak Ignacego Potockiego i Kazimierza Nestora Sapiehy;
wynik ten tłumaczy się nie tyle emancypacją ogółu spod wpływu Rosji, ile
urazą, jaką prokonsul poczuł wobec nie dość uległego króla. Stackelberg, aby
dokuczyć Poniatowskiemu, porozumiał się za kulisami z Reviczkym, co ośmie-
liło opozycję, a onieśmieliło dworskich. Ustaw napisano niewiele. W ciągu
następnego dwulecia dojrzały dwie sporne kwestie wielkiej doniosłości. Na
Litwie Antoni Tyzenhauz, podskarbi nadworny, dzierżawił od szeregu lat
ekonomie królewskie, a gospodarzył w nich z takim rozmachem, nazakładał
pod Grodnem w Horodnicy tyle różnych fabryk, że dla wytworów ich nie
647
znalazł zbytu, zabrnął w długi i próbował je likwidować z pomocą skarbo-
wych pieniędzy. Ponieważ zaś przy tym trząsł sejmikami i trybunałami coraz
samowolniej, a u króla miał kredyt nieograniczony, więc go znienawidzili
zazdrośni panowie i postarali się zgubić. Podczas sejmu 1780 r. król, na-
ciśnięty z różnych stron (także przez Stackelberga), odebrał podskarbiemu
dzierżawę ekonomii, a oddał ją Franciszkowi Rzewuskiemu, który dopuścił
do upadku przedsięwzięć dzielnego Inflantczyka.
b) Jeszcze ważniejsza była sprawa - i smutniejszy los - kodyfikacyjnej
próby Zamoyskiego. Ex-kanclerz, powoławszy do współpracy komisję z ludzi
światłych i śmiałych: [Józefa] Wybickiego, [Joachima] Chreptowicza, księdza
Krzysztofa Szembeka, koadiutora płockiego, prawnika [Michała] Węgrzeckie-
go i innych, za wiedzą króla rozszerzył sobie zadania w ten sposób, aby pod
obsłonką praw sądowych i cywilnych przeprowadzić ważne reformy społeczne
na korzyść mieszczan i chłopów, a z ujmą dla kleru i Żydów. Pomysły de- i
mokratyczne, ganione przez ogół szlachty, ściągnęły na siebie podejrzliwość
Stackelberga, tendencja zaś antyklerykalna, pokrewna duchowi Józefa II
(exequaturzo konieczne do wykonywania bulli papieskich; zakaz apelacji do
Rzymu, zakaz nabywania dóbr ziemskich księżom, przeznaczenie /4 części
spadku po nich na cele dobroczynne) tak oburzyły nuncjusza [Jana] Archet-
tiego, że ręka w rękę z Stackelbergiem i (niestety) ze Stanisławem Lubo-
mirskim, który wówczas przewodził w "patriotycznej" opozycji, przygotował
odrzucenie projektu przez sejm. Stało się to 31 października 1780 r., bez
czytania i dyskusji, wśród brutalnych krzyków, w formie potępienia Zbioru
praw sądowych na wieczne czasy. Niżej zobaczymy jeszcze, jakie to nowości
wydały się prawodawcom godnymi potępienia.
c) Przed następnym sejmem opozycja zgrupowała się mocniej około posła
austriackiego [Jana] Thuguta, a nazwano ją później partią galicyjską, ponie-
waż wielu szefów miało dobra w zaborze cesarskim i przez to samo zależało
od Wiednia. Najgrubszą, bo najbogatszą rybą był w niej poczciwy, ale łat-
wowierny książę Adam; bojowymi krzykaczami - wciąż Branicki i Rzewu-
ski, a najwięcej sprytu i zapału wnosili Ignacy i Stanisław Potoccy. Pretekstu ;
do ataku na dwór i Radę dostarczyło uwięzienie przez kapitułę krakowską '
chorego na umyśle biskupa [krakowskiego Kajetana] Sołtyka. Biskup choro-
wał z przerwami od 1773 r. tj. od chwili, gdy ujrzał katastrofę kraju i do-
strzegł w tym swoją winę; zagłuszał wyrzuty sumienia hulanką, to znów po-
grążał się w melancholii, wojował z Akademią, a zaniedbywał diecezję, aż mu-
siano powierzyć jej zarząd księciu Michałowi Poniatowskiemu. Krok kapi-
tuły okrzyczano jako zamach despotyzmu na wolność obywatelską. Król jed-
nak jak zwykle zwyciężył na sejmikach (4/5 izby miał za sobą) i mógłby spo-
kojnie prowadzić swą robotę ustawodawczą, gdyby nie złośliwy figiel Thu- (
guta, który nie mogąc odstręczyć króla od próby szukania soli na Podlasiu
(co zaszkodziłoby Wieliczce), zemścił się, podżegając do oporu swych stron-
ników. Zagrzmiały z ust Rzewuskiego i towarzyszy straszne ilipiki; przypo-
minano Poniatowskiemu los Karola Stuarta. Nad szykanami Potockich, Bra-
nickiego i Rzewuskich sejm przeszedł do porządku, ale uchwalić niczego już
nie zdołał. Złowrogi ten przykład - pierwszy za obecnego panowania - dał
do myślenia głównej protektorce polskich swobód, Katarzynie. Jeżeli nadal
20 łac.) niech wypełnia.
648
każda fakcja austriacka, pruska lub wręcz francuska zdoła udaremnić wolę
sejmu, to nawet rusofilska większość i oddany Rosji król staną się dla niej
bezużyteczni. Mimo to Katarzyna odrzuca zarówno królewskie prośby, aby
mu było wolno sejmować pod węzłem konfederackim, jak i bardziej radykal-
ne pomysły Augusta Sułkowskiego, który chcąc zakasować króla, a pochlebić
imperatorowej, wybrał się do Petersburga z wielkim planem reformy sejmo-
wej - o 10 lat za późno (1783). Dość, gdy Potiomkin pohamuje swego pro-
tegowanego Branickiego i gdy sejm następny grodzieński upoważni króla do
grubszej pożyczki holenderskiej na spłatę długów dotychczasowych.
d) Sprawa Dugrumowej [Dogrumowej]. Zgoda zdawała się wracać, przy-
pieczętowana wizytą Stanisława w Nieświeżu u księcia Panie Kochanku, kie-
dy nagle nieznana ręka rozpętała między królem i opozycją skandaliczną in-
trygę. Główną aktorką jej była awanturnica Włoszka [Aleksandra] Neri, po
mężu kapitanie rosyjskim Ugriumowa, kto był reżyserem - nie wiadomo, ale
nici prowadzą do Ignacego Potockiego. [Maria Teresa] Dogrumowa, przy-
bywszy do Warszawy z Petersburga (1782), najpierw oskarżała różnych po-
lityków o zamachy na króla, potem przerzuciła swe plotki właśnie na tego os-
tatniego, jakoby z jego polecenia generał Komarzewski i kamerdyner [Fran-
ciszek] Ryx usiłowali otruć Adama Czartoryskiego. Zwabiono Ryxa w za-
sadzkę i poprowadzono z nim rozmowę w taki sposób, że podsłuchujący ją
Stanisław Potocki mógł zaaresztować kamerdynera, niby przekonany o za-
machu. Generał ziem podolskich uwierzył. Wynikły stąd dwa procesy przed
forum marszałka wielkiego koronnego Michała Mniszcha; książę generał skar-
żył Ryxa i Komarzewskiego o zamach na swoje życie, król - Dogrumową
o oszczerstwo. Malkontenci wciągnęli w aferę obcych dyplomatów, usiłując
zainteresować nią Berlin i Wiedeń, grozili cesarskim gniewem każdemu, kto
przeszkodzi wymiarowi sprawiedliwości (a trzeba wiedzieć, że niedawno, gdy
sąd polski skazał austriackiego agenta za nielegalny werbunek, Józef II
zemścił się za to na królu i sędziach, sekwestrując ich majątki w Galicji).
Jednak sąd, bezstronnie złożony, oczyścił zupełnie Komarzewskiego i Ryxa,
oddał Dogrumową pod pręgierz, a paru Potockich i księcia Adama skazał
na grzywny. Zawstydzony książę uciekł do Wiednia, gdzie go dopiero cesarz
nakłonił do zgody. Moralną klęskę swych przyjaciół pomścił Branicki w ten
sposób, że z hałasem zażądał na sejmie (październik 1786 r.) wykreślenia
z aktów procesu nazwiska swego oraz nazwisk księcia Adama i Tyzenhauza.
Stackelberg niby monitował z góry krzykaczy patriotycznych, ale do pozy-
tywnego wyniku obrad ręki nie przykładał. Wszyscy byli wtedy pod wra-
żeniem śmierci Wielkiego Fryderyka zaszłej 17 sierpnia; oczekiwano ważnych
wypadków, więc i król tym razem zostawił sejm własnemu losowi. Skończyło
się na uchwaleniu ustawy pokrywającej "wiecznym milczeniem" brzydką,
rozgłoszoną po całym świecie kabałę.
Napięcie jednak rosło. Odczuwano powszechnie, że tak dłużej być nie może.
Polska zmieni albo panującego, albo swój system republikański, albo - cze-
go najmocniej obawiał się król - przestanie istnieć. Na zewnątrz te głośne
afery i na pół jałowe sejmy mogły robić wrażenie, jakby saski rozkład toczył
Polskę dalej nieuleczalnie, kiedy naprawdę wszędy kiełkowały w niej ziarna
lepszego życia.
649
7. Czynniki postępu
Błędem byłoby mniemanie, że owe ziarna siał jeden człowiek lub jeden
obóz. Gdy cały świat, ruszony z posad przez myśl krytyczną, gorączkowo
chwytał nowości, gdy oświeceni despoci robili każdy u siebie rewolucje spo-
łeczne z góry, aby uniknąć rewolucji politycznej z dołu, gdy spoza wszy-
stkich kordonów, nie wyłączając rosyjskiego, wciskały się nowe idee i umie-
jętności, nie było w Rzeczypospolitej takiej rodowej firmy, która by w ciągu
kilkunastu lat pokoju po pierwszym rozbiorze, właśnie pod wstrząsającym
wrażeniem rozbioru nie zrobiła czegoś na swój sposób dla krajowego postgpu.
Król i opozycja, Potoccy i Czartoryscy, Poniatowscy i Lubomirscy, Łazienki,
Wilanów, Puławy i Tulczyn, wielcy i mali, świeccy i duchowni, rusofile i pa-
trioci, stawali, choćby w imię mody, przez snobizm, do wyścigu pracy; i na
to nie trzeba było być Katonem ani Trajanem. Nie tylko Sułkowscy, Massal-
scy, Młodziejowscy, nawet Poniński, jak przed nim Podoski, przy wszystkich
swych potwornych przywarach posuwali naprzód - jedni oświatę, drudzy
administrację, inni jeszcze gospodarkg krajową. Świecka Szkoła Rycerska
szła o lepsze z zakonnymi konwiktami pijarów; pijarów prześcigali przed
rokiem 1773 w swych zreformowanych kolegiach jezuici, którzy po kasacie
zakonu wykonali największą część pracy literackiej i badawczej owego po-
kolenia. Już to w ogóle w tym wieku antyklerykalnych zapędów ogromną
rolę w dziejach naszej oświaty odegrali księża: Konarski, Piramowicz, Kra-
sicki, Poczobut, Naruszewicz, Staszic, Kołłątaj. Osobna wzmianka będzie tu
się należała domorosłym ekonomistom, którzy umieli się uczyć od zagranicz-
nych fizjokratów, osobna - już tutaj - lożom wolnomularskim.
Zawdzięczała Polska dwuznaczne to dobrodziejstwo domowi saskiemu: Au-
gust Mocny, różokrzyżowiec i kabalista, przez ministrów Manteuffla i Bruhla
szczepił pozory tajemnej wiedzy Polakom, z których zwłaszcza Mniszchowie
pod panowaniem jego syna, zaliczanego publicznie do wolnomularzy, założyli
u siebie w Dukli (1739) i Wiśniowcu (1743) pierwsze loże. Zresztą i Leszczyń-
ski, i Stanisław Poniatowski ojciec, i jego syn - ten ostatni od czasu pa-
miętnej podróży 1753-1754 r., zostali przyjęci do lóż za granicą. Istnienie
w Warszawie (od 1739 r.) filii drezdeńskiej loży Trzech Orłów Białych, zało-
żenie tamże przez Andrzeja Mokronowskiego loży Trzech Braci (1744), prze-
kształcenie tejże przez Fryderyka Bruhla w lożę Cnotliwego Sarmaty (1767)
i tej ostatniej - w Wielką Lożę Polską pod Augustem Moszyńskim (1767)-
wszystko to nie miało żadnego widocznego wpływu na załatwianie spraw po-
litycznych. W lożach stykali sig ludzie najsprzeczniejszych dążności; frater
Salsinatus (Stanislaus) i Jerzy Mniszech, Wielhorski i Stanisław Lubomirski,
Mokronowski (w 1784 r., na krótko przed śmiercią wielki mistrz Wschodu
Polskiego) i taki skończony zaprzaniec-rusofil, jak Józef Hylzen. Nie potrze-
bowali też sięgać do masońskiej rekwizytorni ani Fryderyk II (protektor loży
berlińskiej od 1738 r.), ani Katarzyna II, aby okaleczyć Polskę w roku 1772.
Nie wdając się tedy w roztrząsanie zbyt zawiłej kwestii, czy lub o ile "ma-
soneria zgubiła Polskę", stanowiącej niezłe analogon do tezy, iż Polskę zgu-
bili jezuici - zanotujemy tylko, że w roku śmierci Mokronowskiego (1784)
Wielki Wschód Narodowy Polski pod Ignacym Potockim obejmował 13 lóż
zjednoczonych, a sięgał swą działalnością także do dzielnic odpadłych. Loże
krzewiły humanitaryzm i umiarkowany racjonalizm, rozprowadzając jakby
650
po arteriach Polski zachodnioeuropejską oświatę; na tym polega ich niewątpliwa
zasługa. Szły na manowce, gdy dawały się używać za narzędzie polityki obcej,
wówczas zwłaszcza niemieckiej - saskiej czy pruskiej - nie mającej nic
wspólnego ze szczytnymi ideami, o których rozprawiali "czcigodni" bracia.
Salonów na wzór francuski Polska stanisławowska nie zna#a, zbyt trudno
było usiąść jawnie przy wspólnym stole ludziom, którzy na sejmikach nasa-
dzali na siebie zabijaków. Ale przy jednym stole, mianowicie królewskim,
gromadziła się we czwartki śmietanka naukowa, literacka i artystyczna, przy
którym Stanisław ponosił ekspensa "dowcipu, wiadomości, wina i mięsa".
Ten król, primus inter pares w wolnej Rzeczypospolitej, dystansował też w dą-
żeniach postępowych wszystkich równych mu magnatów. Jak ów ogrodnik
z późniejszej bajki Niemcewicza, nie zrażony wandalskim zniszczeniem pierw-
szych grządek przez reakcję radomską, porządkował na nowo zmniejszony
ogród polski do spółki z chętnymi, a nawet i niechętnymi współpracownika-
mi, marząc o chwili, kiedy się uda - jemu samemu albo następcom - prze-
czekać Katarzynę i zebrać plony cichej, dziś powiedzielibyśmy: "organicznej"
gospodarki.
8. Skarb i wojsko
Budżet zmniejszonego o 1/3 część państwa opierał się na podatkach i cłach
uchwalonych w 1775 r. i odtąd niezmiennych do 1788 r.; nareszcie wolno by-
ło Rzeczypospolitej i ustanowić cło generalne, i podnieść kwarty, czopowe, po-
dymne, aby preliminować sobie w Koronie I 8000000, a na Litwie 5-6000000
złotych rocznego dochodu - a osiągnąć naprawdę 12 500000. Dochód skar-
bowy wzrósł pod koniec okresu, w porównaniu z rokiem 1768, 11/z raza
a więc (biorąc pod uwagę uszczuplony obszar i stan zaludnienia Polski) wy-
siłek finansowy społeczeństwa się podwoił. Tylko że cena kupna pieniądza
nieco spadła, a z owych I 8 000000 musiano pokrywać także listę cywilną
króla, 3 300000 złotych, oraz niektóre potrzeby lokalne, jakimi dawniej opie-
kował się samorząd. Reforma emfiteutyczna starostw spaczona została w wy-
konaniu gorzej niż słynna egzekucja za Zygmunta Augusta, Poniński bo-
wiem jako podskarbi rozdzierżawił, co mógł, swym protegowanym za marne
pieniądze; bądź co bądź dzierżawcy ponosili prócz opłaty czynszu także inne
ciężary publiczne, a licytacje wychodziły na coraz większą korzyść skarbu.
Główną pozycję budżetową stanowi po dawnemu oczywiście wojsko. Pozwo-
lonej przez mocarstwa ościenne liczby 30000 po 1775 r. wcale nie zrealizo-
wano: faktycznie było tego wojska 18 500 głów, czego już nie można tłuma-
czyć jak po 1717 r. "ślepymi końmi"; po prostu koszt utrzymania wszy-
stkich gatunków broni podniósł się znacznie, a ponieważ różne źródła do-
chodu zawiodły, więc budżet wojskowy zmalał o połowę. W okresie Rady
Nieustającej nie tyle hetmani, zajęci wielką a jałową polityką, ile skromny
generał Komarzewski jako dyrektor przybocznej kancelarii wojskowej króla
pracował nad ulepszeniem według pruskich wzorów kadry stałej kilkunasto-
tysięcznej. Sam król czuwał nad kompletowaniem arsenałów. [Fryderyk Aloj-
zy] Bruhl doskonalił artylerię; kawalerię "narodową" przez redukcję towa-
rzyszy i skasowanie lanc przekształcono na strzelców konnych. Na dworze
651
panowało przekonanie, że nie przez forsowne zbrojenia, ale przez ciche bo-
gacenie się Polska powetuje część klęsk i dopiero w lepszej koniunkturze,
znalazłszy sprzymierzeńca stworzy sobie realną siłę zbrojną.
9. Wytwórczość krajowa
Stała lub posuwała się naprzód w ścisłym związku z ustrojem społecznym:
poniekąd był to stosunek wzajemności przyczynowej.
a) Rolnictwo. Sądząc z rejestrów wywozu przez Gdańsk, produkcja zbożowa
Korony od czasów pierwszego Sasa wzmogła się kilkakrotnie, a i po pierw-
szym rozbiorze kraj uszczuplony wywoził więcej niż przedtem nietknięty.
Była już wtedy ogromna różnica między silną wydajnością Wielkopolski a nik-
łą Małopolski, co się tłumaczyło niejednakową możliwością zbytu: nic dziw-
nego, że wielkie potęgi rolnicze poszukują ujścia w kierunku Morza Czarne-
go. W porównaniu z Francją ogólna wydajność Polski przedstawia się sła-
biej, w porównaniu z wysoką koniunkturą Anglii czy Holandii - nad wyraz
mizernie (jak 1 do 16). Według jednych danych 1/2, według innych nawet
z/3 ziemi ornej leżało odłogiem. Za Stanisława Augusta zdawano sobie spra-
wę z tego upośledzenia; powtarzano za fizjokratami pogląd teoretyczny, że
"uszczęśliwienie Polski zasadza się najszczególniej na rolnictwie"; czytano
rozprawy agronomiczne [Wawrzyńca] Mizlera, [Ferdynanda] Naxa, [Piotra]
Świtkowskiego, ale tylko niewielu postępowców stosowało ich teorie, spro-
wadzając z Zachodu lepsze nasiona i gatunki zwierząt, uprawiając takie no-
walie, jak kartofle lub koniczynę. Gospodarczemu "uszczęśliwieniu" Polski
stawał na przeszkodzie w tych pokojowych latach zarówno charakter właści-
cieli ziemskich, jak i wadliwy ustrój rolny.
b) Przemysł polski po niezłym rozkwicie w XVI w., po upadku w XVII w.
dźwigał się na nowo od czasu Augusta III, aż doszedł za jego następcy do
takiego stanu, że wprawdzie nie mógł konkurować z zagranicą, np. saskim,
ale zaspokajał wiele wykwintniejszych potrzeb tych sfer, które stać było na
wykwint. Dawnemu pragnieniu szlachty, aby "wprowadzić manufaktury" uczy-
nił zadość król Stanisław, rozmiłowany w cudzoziemcach. Kapitału dostarczali
zwykle magnaci (często w formie udziałów, czego przykładem owa Kompania
Manufaktur Wełnianych (1766-1771), wznowiona później na podstawie na pół
mieszczańskiej). Pierwsze siły fachowe pochodziły z zagranicy; pracę dawał
najczęściej chłop pańszczyźniany (np. w przedsiębiorstwach Tyzenhauza), cho-
ciaż były także próby zatrudniania w fabrykach rzemieślników specjalistów, albo
gdzie indziej - włóczęgów i żebraków. Prosperowały ludwisarnie w Warszawie,
huty i kuźnie w Końskich, fabryka broni w Kozienicach, fajansu w Belwederze,
sukien w Staszowie, Machnówce, porcelany w Korcu, skór w Niemirowie,
dywanów w Nieświeżu, pasów w Słucku; kopalnie miedzi pod Kielcami, soli
w Busku, marmurów w Dębniku itd. Jak zwykle jednak w pierwocinach śmiałe
pomysły nie znajdowały umiejętnych realizatorów; w porównaniu też z planową
gospodarką na wielką skalę Tyzenhauza lepiej zdawały egzamin przedsięwzięcia
drugorzędne, z samorzutnej inicjatywy.
c) Handel dopiero po trosze przechodził we właściwe ręce mieszczańskie
z tych rąk magnackich, ziemiańskich i żydowskich, które go uzurpowały. Ro-
652
dzaj handlu i wynik zależał od potrzeb konsumenta i od techniki pośred-
nictwa. W 1776 r. przywieziono do Polski towarów za 48000000 złotych, w tym
moc przedmiotów zbytku, a wywieziono za 22000000, przeważnie zboża i drze-
wa, mniej bydła, skór i futer, miedzi, wosku. Ten fatalny bilans handlowy
poprawia się w następnym dziesięcioleciu i to pomimo niekorzystnych trakta-
tów handlowych, jakie Polsce narzucili w 1775 r. zachodni sąsiedzi. O ile
Rosja przestrzegała w kupiectwie pewnej słuszności i normy (wolność spła-
wu na Dźwinie), to Austria praktykowała na granicach gospodarczy egoizm,
a Prusy - po prostu rozbój, boć trudno inaczej nazwać dwunastoprocentowe
cło pod Gdańskiem, za pomocą którego wielki król usiłował zmusić gdań-
szczan do przejścia pod jego panowanie, a Polaków doprowadzić do nędzy.
Opiekę nad handlem sprawowała zasłużona Komisja Skarbowa, ale impuls
dawali oczywiście przedsiębiorczy obywatele. Komisja z pomocą wojewódz-
' kich Komisji Porządkowych pilnowała jarmarków, bruków miejskich, dróg
lądowych, usuwania jazów i innych przeszkód na rzekach. Ogiński wykończył
na r. 1784 swój kanał między Niemnem i Dnieprem, a jednocześnie urucho-
miono kanał "królewski" między Dnieprem i Bugiem. Po odpadnięciu targów
lwowskich rozwinęły się doroczne wielkie kontrakty w Warszawie, Grodnie,
Dubnie. Z panów polskich najchętniej obracali kapitałem w Wielkopolsce
Poniński (z fatalnym zresztą dla siebie i klientów wynikiem), na Ukrainie
Prot Potocki; poza tym uniwersalny August Sułkowski i Fryderyk Moszyński,
zwany "perceptą" (dla odróżnienia od brata Augusta "expensy").
d) Waluta i kredyt. Ustalony w początkach panowania system monetarny
trwał dalej z niewielkimi zmianami. Ciężkie chwile przeżył złoty polski w la-
tach 1771-1772, kiedy go znów fałszował i narzucał przemocą Gdańskowi,
Pomorzanom i Wielkopolanom Fryderyk II; przez następnych lat kilkanaście
starano się pieniądz poprawić, ale za tę szlachetną ambicję płaciła znów Pol-
ska - utratą zbyt dobrych monet za granicą. Pomnożeniem środków obroto-
wych w formie kredytu służyły banki [Piotra] Teppera, [Piotra] Blanca, [Fry-
deryka] Cabrita, [Karola] Schultza, [Augusta] Arndta, [Jana] Meisnera, któ-
rych rozwoju kulminacyjny punkt przypadnie na Sejm Wielki. Do tegoż celu
zmierzało nowe prawodawstwo wekslowe (1775,1780). Na bank emisyjny Pol-
ska się nie zdobyła, chociaż nie brakło już w tym okresie projektów (Sułko-
wskiego, Bolla, Wetzlara). Ubodzy uczyli się pożyczać u Żydów, których ka-
pitał powstawał właśnie z pożyczek zaciągniętych u bogatych, w szczególności
u duchowieństwa i zakonów.
Na ogół tedy postęp ekonomiczny w okresie stackelbergowskim ujawnił się
na każdym polu, ale na żadnym nie osiągnął takiego tempa, by Rzeczpospolita
; wyprzedziła któregokolwiek z sąsiadów. Ulgę niosła wśród ciężkich warunków
wewnętrznych taniość życia; nadzieję lepszej przyszłości budził przyrost za-
ludnienia: z 7,4 do 8,8 milionów.
10. Postgp społeczny
a) Sprawa włościańska. Od czasu jedynej humanitarnej reformy 1768 r.,
polegającej na odjęciu dziedzicowi prawa miecza nad chłopem, ustawodawstwo
nie śmiało tknąć tej bolesnej i gospodarczo trudnej sprawy. Ktokolwiek, np.
653
zacny Oraczewski (1773) lub mniej zacni Poniński, Massalski oraz Sułkowski
(1774-1775) - otwierał usta w sejmie w obronie chłopa, ściągał na siebie gromy
potępienia. Swobodniejsze usta miała publicystyka. Z cudzoziemców Rousseau
i Mably nawoływali do nadawania wolności choćby tym włościanom, co się
zasłużą owocną pracą lub obroną ojczyzny. Z Polaków [Adam] Krasiński
przemawiał za uwłaszczeniem chłopów, przynajmniej w królewszczyznach;
gorąco się ujmował się za nimi Wybicki w Listach patriotycznych (1777), gdzie
chciał im przywrócić choć tyle swobody, ile jej mieli według statutu Olbrachto-
wego (1496). Pisarze fizjokraci [Antoni] Popławski, [Hieronim] Strojnowski itd.
uznawali jednak za normalne i pożądane dla produkcji rolnej, aby kto inny był
właścicielem ziemi, a kto innyją uprawiał. Tylko że ci, co ziemię uprawiali, to były
nieraz, jak np. na Litwie, według świadectwa Wybickiego, "wywiędłe cienie", a
i w Koronie Staszic przedstawiał stan włościaństw w barwach najposępniejszych.
Naprawa niezbędna była w dwóch kierunkach: trzeba było dać chłopu wię-
cej wolności i więcej praw do ziemi. Jedno i drugie do pewnego stopnia zale-
żało od dobrej woli dziedzica. Za postulat postępu uchodziło w XVIII w.
u nas oczynszowanie chłopa w zamian za zniesioną pańszczyznę. Nowość
użyteczna, o ile chłop z niej umiał korzystać, co częściej zdarzało się na Za-
chodzie niż na Wschodzie. Zresztą, kiedy na Litwie Tyzenhauz przywrócił
w ekonomiach pańszczyznę zamiast istniejących już czynszów, tylko w eko-
nomii szawelskiej wywołało to niezadowolenie i bunt (1769-1770). Zamoyski
w swym kodeksie chciał pójść dalej. Rozróżnia on na stałe chłopów osiadłych
na pańskim gruncie z "załogą" dworską oraz innych, wolnych, siedzących za
kontraktem. Z synów niewolnego tylko pierwszy i trzeci są przywiązani do
folwarku, inni mogą sobą rozporządzać. Później jak po roku nie można
dochodzić zwrotu zbiega. Niewolni mogą udawać się do sądów grodzkich, jeżeli
ich pan kaleczy, więzi lub grabi. Zabójstwo chłopa ma być karane śmiercią,
a ścigane z urzędu. Tyle poprawy należało się chłopom choćby ze względów
utylitarnych, odkąd doznali oni lepszego losu pod rządem pruskim i austriackim,
jeżeli nie mieli uchodzić za granicę. Szlachta, jak wiemy, rozumowała inaczej.
Za to wśród wyższego kleru i możnowładztwa cały szereg światłych jednostek
podjął reformę rolną na własną odpowiedzialność i według swego rozumienia. Nie
mówiąc już o licznych wypadkach oczynszowania (Zamoyski w Bieżuniu 1760),
ksiądz Paweł Brzostowski, referendarz litewski, zamienił swój Merecz (czyli odtąd:
Pawłowo) w samorządną gminę wolnych rolników; biskup Massalski wprowadził
nowe urządzenia w Ihemeniu (1774). Stanisław Poniatowski, siostrzeniec króla,
uwłaszczył chłopów za czynszem w Korsuniu (1777); Chreptowicz w Szczorsach
i Wiszniewie żądał za używalność gruntów tylko 1/3 części plonu. Anna
Jabłonowska w Ustawach powszechnych dla dóbr moich rządców (1786) opisała
samorząd wiejski, jaki wprowadziła w Kocku i Siemiatyczach, redukując zarazem
i ściśle określając świadczenia i szarwarki. Różne ulgi stosowali do swych
poddanych August i Adam Czartoryscy, Szczęsny Potocki, Jacek Jezierski.
b) Sprawa mieszczańska. Miarą upadku mieszczaństwa polskiego w XVIII w.
jest fakt stwierdzony przez Wawrzyńca Surowieckiego, że liczba domów w kil-
kunastu miasteczkach mazowieckich jeszcze za Księstwa Warszawskiego sta-
nowiła 28"/o liczby z czasów zygmuntowskich. Ale nie tylko owo kurczenie się
nieruchomości miejskiej było klęską. O różnych miastach, np. o Lublinie
(około 1765) słychać, że tam kupców Polaków jest ledwo kilku, albo ich wcale
nie ma. "Co ulica to pole, co rynek to pustki." Według obliczeń Korzona,
654
wśród 1200000 mieszkańców miast ledwo pół miliona tworzyli mieszczanie
polscy; większość stanowili Żydzi, a obok nich wciskała się nie uznająca sa-
morządu miejskiego ani praw kupieckich, ani rzemieślniczych, szlachta. Gmi-
ny miejskie zadłużone; obywatele ich ciemni, przytępieni; ulice zaśmiecone
tonęły w błocie; miasteczka prywatne wyssane fiskalną gospodarką panów-
oto stwierdzony przez wielu świadków, zwłaszcza cudzoziemców, stan rzeczy
w naszych miastach w chwili, gdy je brały pod opiekę Komisje Porządkowe.
Główna działalność tych Komisji przypada właśnie na czasy po 1775 r. Nie
miały nasze miasta większego przyjaciela po Batorym, może nawet po Kazi-
mierzu Wielkim, jak Stanisław August. Dzięki niemu rozkwitła Warszawa na-
wet w ponurej epoce barskiej, aż z 30000 mieszkańców doszła za Sejmu
Wielkiego do 120000. Dzięki niemu też pracowali gorliwie na czele komisji
a pod zwierzchnością Departamentu Policji Rady Nieustającej tacy senato-
rowie, jak [Ignacy] Przebendowski (w Krakowie), [Kajetan] Hryniewiecki (w
Lublinie), [Bazyli] Walicki (w Warszawie). Komisji tych było co najmniej 22.
Głównym ich zadaniem było uporządkowanie finansów miejskich; poza tym
oświetlenie, bruki, higiena, ordynacje samorządowe. "Reformy Komisyj Boni
Ordinis nie wychodziły [...] poza te normy, które średniowiecze stworzyło,
ale tylko owe złe narośle, jakie w ciągu wieków na niekorzyść miast się wy-
kształciły, usunąć się starały" (Ptaśnik), mianowicie nie stawały one po stro-
nie pospólstwa w jego walkach z patrycjatem. Broniły, bądź co bądź, miej-
skiego dobra przeciw nadużyciom samychże mieszczan; mniej byli skłonni ko-
misarze porządkowi powściągać nadużycia starostów, bo sami ich członkowie
też posiadali starostwa. Również dla trzeciego, teraz najgroźniejszego wroga
mieszczan - dla Żyda - okazały się komisje pobłażliwe, jakkolwiek żywioł
ten już podczas konfederacji barskiej wyświadczył bez porównania więcej
przysług najeźdźcom niż obrońcom (co oczywiście niezbyt oburzało stojącego
nad Komisjami króla). Korzystając z klęski polskiej, pod osłoną rosyjskiego
komendanta, wdzierali się właśnie teraz Żydzi z przedmieścia Kazimierza do
Krakowa (1771), pod protekcją rosyjskiego sługi, Sułkowskiego, sadowili się
w Nowej Jerozolimie 21 pod Warszawą, skąd później jak z oblężonego szańca
zdobywali stolicę. Chciał zatamować tę wewnętrzną inwazję Zamoyski; w tym
celu proponował, przy zapewnieniu Żydom tolerancji i bezpieczeństwa, aby nie
mający środków do życia nie mogli się żenić bez pozwolenia władzy, aby im
wolno było w miastach mieszkać jedynie tam, gdzie im na to pozwalają for-
malne umowy, i to w zamkniętych gettach pod jurysdykcją miejską i asesor-
ską, ale te pomysły zginęły razem z całym Zbiorem.
11. Oświata
Najprzedniejsze umysły tego pokolenia wysiliły się, aby w tej jedynej dzie-
dzinie, żadną gwarancją nie krępowanej, stworzyć dla państwa sił obronną
i zdobywczą, wartą stutysięcznej armii. Tu podali sobie ręce rusofile i rusofobi,
zl Miejsce, w którym osiedlili sig Żydzi przybyli spod Krakowa w 1771 r.; obecnie
w granicach Warszawy - rejon A1. Jerozolimskich. Zob. J.S. Bystroń Warszawa,
Warszawa 1977, s.115.
655
duchy podległe i niepodległe. Co się zaczęło w Collegium Nobilium i w Szkole
Rycerskiej, to kontynuowała Komisja Edukacyjna. Weszli do niej na początek
między innymi inicjatorzy: Chreptowicz, Massalski, Sułkowski; poza tym
w pierwszym okresie najpilniej współpracowali: Adam Czartoryski, Andrzej
Zamoyski, Michał Poniatowski; w późniejszym - Ignacy Potocki i Michał
Mniszech, Oraczewski i Niemcewicz; przez cały czas myślał i pisał za wielu
ksiądz Grzegorz Piramowicz, ex-jezuita, największy obok Konarskiego peda-
gog XVIII w. Pierwsze wskazania programowe układali Francuz, znany eko-
nomista, Dupont de Nemours, ksiądz Antoni Popławski, pijar, Franciszek
Bieliński i Potocki; później myśli kolegów zbierze Piramowicz we wspaniały
kodeks edukacji narodowej. Zaczynała Komisja od lustrowania stanu szkół
istniejących w Polsce, głównie zakonnych lub pojezuickich, i od ciężkiej walki
z Komisją Rozdawniczą, która za przykładem Massalskiego marnotrawiła fun-
dusze pojezuickie, póki jej nie zwinął sejm Mokronowskiego. Powołane przez
Komisję, jako organ pomocniczy i doradczy Towarzystwo do Ksiąg Elemen-
tarnych (1775) zamawiało jedne podręczniki (historii, języka polskiego, higieny,
nauki moralności i religii) u osób specjalnie powołanych, na inne rozpisało
konkursy w kraju i za granicą, niestety z niezupełnym skutkiem. Tworząc,
pod względem organizacji jako całość pierwsze w świecie ministerstwo oświa-
ty, Komisja czerpała, bądź co bądź, całą garścią z doświadczeń (austriackiej
Studien-Hofkommission 1760) i teorii zagranicznych. Główną np. zasadę
organizacyjną, że szkoły wyższe, średnie i niższe mają stanowić jeden organizm,
jednolicie kierowany, zawdzięczała Dupontowi; ducha świeckiego, niezależne-
go od nauki kościelnej, wzięła od francuskich encyklopedystów; realizm, tj.
akcentowanie ważności poznawania życia, a nawet naturalizm w sensie bada-
nia przyrody - pośrednio z Anglii. Nie wdając się tu w szczegółwe roztrzą-
sanie roli, jaką Komisja Edukacyjna odegrała w dziejach naszej kultury,
podkreślić przecież wypada panujący w niej duch społeczny ("aby wycho-
wańcom było dobrze - i z nimi było dobrze") tudzież, humanitarno-obywatel-
ski (podkreślanie obowiązków wobec ojczyzny, potępianie zaborów i łupie-
skich wojen).
Komisja podzieliła swój teren pracy na 10 wydziałów według liczby szkół
wojewódzkich; w powiatach były szkoły średnie niższego typu, zwane pod-
wydziałowymi. Powyżej wznosiły się Akademie Krakowska i Wileńska (brak-
ło trzeciej dla Wielkopolski); później miały się mnożyć szkoły parafialne.
Rektorzy Akademii mieli, jak we Francji, przez rektorów szkół wydziałowych
i podwydziałowych czuwać nad działalnością wszystkich szkół średnich i niż-
szych danej prowincji. Akademię Krakowską zreformował Hugo Kołłątaj
z pomocą Michała Poniatowskiego, a na przekór Sołtykowi; okazało się przy
tym, jak fatalnie gospodarowali krakowscy scholastycy-profesorowie: mogli
mieć za naukę z dóbr akademickich 70000, a miewali po 5000 rocznego do-
chodu; milion wydali na kanonizację św. Jana Kantego. Reforma polegała na
zredukowaniu teologii, dostosowaniu nauczania na innych wydziałach do po-
ziomu nauki europejskiej, przy czym ufundowano szereg zakładów po dziś
istniejących. Akademię Wileńską starał się tak samo naprawić astronom,
ksiądz Marcin Poczobut.
Najmniej zrobiono dla szkolnictwa ludowego, bo i zakony trzymały się od
tej pracy z dala, i szlachta się na nią boczyła, i chłopi lekceważyli naukę,
która im jednak nie dawała praw obywatelskich. W całej Koronie, mimo za-
656
ole biegów Michała Poniatowskiego,założono szkół parafalnych tylko sto kilka-
tek
vm naście; w diecez i wileńskie hulaka-oświatowiec Massalski doszedł do liczby
300,cóż kiedy tak trwonił pieniądze,że Komisja musiała mu odebrać ich
ze administracjg,po czym szkółki Massalskiego podupadły.
iał Trudno dziś orzec,czy Komisja Edukacyjna wybrała (po części pod wpły-
lu wem wolnomularzy Mokronowskiego i Potockiego) najwłaściwszą drogę,gdy
a- na krajowy sarmatyzm i parafiańszczyznę szukała lekarstwa u najradykalniej-
- szych nowatorów Zachodu.Ogół patrzył na nią nieufnie,jej szkoły obsyłał
k słabo,śmiał się z kusych mundurów świeckich pedagogów,tęsknił do łaciny
y i do dawnych konwiktów,pomimo że Komisja na różne sposoby okazywała
'ł szacunek dla religii i duchowieństwa i z konieczności posługiwała się prze-
I ważnie wychowawcami w sutannach.Rzecz charakterystyczna,że niechęć do
; szkół Komisji wzrastała w miarę zbliżania się Sejmu Wielkiego,a więc w związ-
. ku z zaostrzeniem nastrojów opozycyjnych wobec dworu.
12. Królestwo na Parnasie
Ów dwór tymczasem z bezprzykładnym w dziejach naszych zapałem - praw-
da, że za pieniądze publiczne bez miary szafowane - dokonywał w na-
rodzie rewolucji artystycznej, naukowej, literackiej, obyczajowej. Takiego me-
cenasa nauk, sztuk i literatury, jak Stanisław August, nie widziały u nas
wieki. Każdy prawdziwy talent miał dostęp do jego obiadów czwartkowych-
i do jego szkatuły. Wyjątkowo tylko opiekę nad [Franciszkiem Dionizym]
Kniaźninem jakby zastrzegli sobie Czartoryscy, a patronat nad [Stanisławem)
Trembeckim dzielił z Poniatowskim Potocki. I znów nie sposób tu wyszczegól-
niać gwiazd stanisławowskiej plejady ani podawać tytułów ich dzieł. Dość
zaznaczyć na wstępie, że po "Monitorze" [Franciszka] Bohomolca najwięcej
przyczyniły się do rozpowszechniania literackich zdobyczy wieku "Zabawy
przyjemne i pożyteczne" Naruszewicza (177 1777). Malarstwo ówczesne
szczyci się nie tylko Canalettem, [Marcelim] Bacciarellim, [Janem Piotrem]
Norblinem, [Andrzejem] Lebrunem, [Józefem] Grassim, [Karolem] Lampim,
sprowadzonymi z zagranicy, ale i własną, rodzimą szkołą artystyczną w kilku
odmianach, gdzie błyszczą [Daniel] Chodowiecki, [Tadeusz] Kuntze, [Franci-
szek] Smuglewicz, [Aleksander] Orłowski. Muzyka więcej znajdowała oddźwię-
ku w pałacach Wielhorskich, Ogińskich. Architektura stworzyła styl stanisła-
wowski. W literaturze tego srebrnego wieku, chłodnej, rozsądnej i krytycznej,
Ignacy Krasicki - pogodny, wytworny, dowcipkujący reformator stylu zaj-
muje stanowisko w tym znaczeniu reprezentacyjne, że najwięcej powiedział
o duszy narodu jemu samemu i potomności. Dlatego, a nie ze względu na
artyzm, którym bodaj przewyższał go Stanisław Trembecki, jest książę biskup
warmiński księciem współczesnych poetów. Adam Naruszewicz, biskup in
partibusz2 smoleński, dopóki pisał wierszem, służył aż zbyt łatwą chwalbą
protektorom z Łazienek; od kiedy na rozkaz króla został historykiem, zbadał
22 statnim biskupem smoleńskim faktycznie sprawującym swe obowiązki w die-
cezji był Franciszek Isajkowski (od kwietnia 1649-1654). Po utracie Smoleńska w 1654 r.
był to jedynie urząd tytularny.
657
krytycznie cały dostępny wówczas materiał źródłowy do wieków średnich
(który Feliks Łojko przerabiał tylko dla apologii polskich praw historycznych
do Pomorza, Galicji i Białorusi), zebrał ogromny zbiór Tek do czasów póź-
niejszych (po rok 1763) i skonstruował po raz pierwszy dzieje epoki piastow-
skiej i andegaweńskiej; zanim jeszcze ogłosił I tom Historii narodu polskiego,
wypowiedział narodowi głębokim, przejmującym Glosem umarlychz3 tę zasad-
niczą i żywotną prawdę, którą z przeszłości wyczytał: "Czegóż się błędny
uskarżasz narodzie, zwalając los swój na obce uciski? Szukaj nieszczęścia
w twej własnej swobodzie i bolej na jej opłakane zyski. Żaden kraj cudzej
potęgi nie zwabił, który sam siebie pierwej nie osłabił".
13. Widoki wschodnie
Im gorzej gnębiły Prusy nasz eksport wiślany, tym pilniej szukała sobie
wzmożona energia narodowa ujść w inne strony. Nadchodził moment, o ja-
kim marzyli Batory, Władysław IV i Sobieski - moment likwidacji potęgi
osmańskiej w Europie. Od chwili, gdy Rosja na dobre zapanowała w Bakczy-
saraju - dokładnie od 1779 r. - Stanisław August upatruje sobie miejsce
przy boku sojuszniczki carowej w przyszłej rozprawie z Turcją. Miejsce to
jednak pierwszy zajął posiadacz dwustutysięcznej armu, Józef II. Jak tylko
umarła Maria Teresa, jej syn urządził sobie spotkanie z porządaną przyjaciół-
ką Katarzyną w Mohylewie białoruskim. W maju 1781 r. stanął zrąb przy-
mierza austrorosyjskiego w postaci listownych deklaracji, gdzie nawzajem
przyznawali sobie Józef i Katarzyna gwarancjg posiadłości we wschodniej
i środkowej Europie, po czym (1782) już przystępowano do podziału przyszłych
zdobyczy na Bałkanach.
Cóż mogła sobie zawarować wśród tak potężnych szermierzy Rzeczpospolita
Polska? Skoro nie Mołdawię, z dawna pretendowaną od Węgrów, a ostatnio
parokrotnie okupowaną przez Moskwg, to chyba pasek Besarabii lub choćby
wolny port nad Morzem Czarnym dla zbytu wytworów ziem ruskich, z komu-
nikacją śródlądową na Dniestrze. W związku z tym badali różni, za przewo-
dem księcia [Karola] de Nassau [Siegen], możliwość uspławnienia Dniestru;
obliczono perspektywy wywozu przez Białogród i cieśniny na Morze Śród-
ziemne. Prot Potocki, arystokrata bankier, założył około 1782 r. Kompanig
Polską dla handlu na Morzu Czarnym. W momencie aneksji Krymu (1783)
Stanisław niedwuznacznie ofiarował carowej swą pomoc; zaraz potem rozta-
czał przed wicekanclerzem Bezborodką korzyści swej oferty: on zyska możność
sejmowania pod konfederacją, lepsze rządy, bezpieczeństwo; ona - prócz zdo-
byczy na muzułmanach - całe królestwo życzliwe i posłuszne. Otóż owo
królestwo, mianowicie polskie (a nie greckie), carowa już miała do dyspo-
zycji; mogła jeszcze skonfederować, zmusić, pociągnąć za sobą, więc for-
malnego sojuszu nie potrzebowała. W drodze łaski, aby nie zrażać sobie króla
23
Historia Narodu Polskiego, t. 1, Warszawa 1724; t. 2-7, Warszawa 178 1786.
Gdos Umarlych, Warszawa 1792. Teki, sporządzone przez autora dla celów badaw-
czych, liczące ponad 200 tomów znajdują się w Bibliotece Czartoryskich oraz w Archi-
wum Głównym Akt Dawnych w Warszawie.
658
i panów polskich, Katarzyna przyznała im tylko ulgową taryfę celną, aby
mogli handlować z Chersoniem i przez to ów port wzbogacać. Na przeszko-
dzie większym planom, zarówno polskim jak i cesarskim, stał Fryderyk II,
formalnie już tylko sprzymierzony z Rosją, naprawdę odosobniony i szukają-
cy aliansu z wyznawcami proroka.
Rozdzia XXIX
Sejm Wielki
1. Zjazd w Kaniowie
Śmierć Wielkiego Fryderyka (16 sierpnia 1786)24 rozwiązała dworom cesar-
skim ręce do działania. Na wiosnę następnego roku imperatorowa zaprosiła
Józefa II do Kaniowa, aby obejrzeć nowo zdobyte, przez Potiomkina zago-
spodarowane prowincje i aby ułożyć ostateczny program wojny i demonstra-
cyjnie okazać światu, że ona i cesarz podyktują mu prawa. Stanisław August
zapragnął być trzecim na tym zjeździe, ale i przywódcy opozycji nie chcieli
tam świecić nieobecnością. Jemu chodziło o alians, zwiększenie władzy, zwła-
szcza rozdawniczej, o aukcję wojska, udział w zdobyczach ze wspólnej impre-
zy antytureckiej (dla Polski Besarabia i port na Morzu Czarnym); im szło
o złotą wolność, obalenie Rady Nieustającej, a niektórym, jak Sewerynowi
Rzewuskiemu i Szczęsnemu Potockiemu nawet o detronizację króla i skaso-
wanie monarchii, zamiast której Rzeczpospolita przybierze postać związku
stanów pod rządami rodów możnowładczych. Z takim planem, wyprzedzając
króla, zapędzili się Branicki, Potoccy i towarzysze do Kijowa. Król czekał
w Kaniowie 7 tygodni i wydał krocie, aby w parogodzinnej konferencji na ga-
lerze (6 marca 1787 r.), w asystencji carskich ministrów przedłożyć kochance
swe prośby. Odjechał przyjęty grzecznie, ale zimno; malkontenci nawet dobrym
przyjęciem nie mogli się pochlubić. Porta zjazd dwucesarski uznała za prowoka-
cję i w sierpniu wydała wojnę Rosji, do której zaraz przystąpił jako sprzymierze-
niec tej ostatniej Józef 11. Natychmiast we wrześniu przedłożył i Poniatowski
swoje plany Katarzynie, ale 9 miesięcy minie, nim nadejdzie odpowiedź, która
Polskę postawi wobec dylematu: czy ma poprzestać na dotychczasowej cichej
pracy gospodarczo-oświatowej pod protektoratem Petersburga, czy też skorzy-
stać inaczej z pęknięcia podziałowej trójcy i zerwać pęta gwarancji.
2. Obustronne niebezpieczeństwa
Ze śmiercią Fryderyka II nie zamarły jego mordercze na zgubę Polski za-
pędy. Reprezentował je nadal Hertzberg, który teraz właśnie wobec nowego
monarchy, Fryderyka Wilhelma II, odświeżył "zamienny" swój program, za-
24 pryderyk Wielki stracił przytomność 16 sierpnia, umarł jednak dopiero na-
stępnej nocy. Zob. S. Salmonowicz Fryderyk 11, Wrocław 1981, s. 230.
659
powiadając, że bez wyciągnięcia miecza przysporzy Prusom Gdańsk, Toruń
i Wielkopolskę. Król pruski nie tylko się łupem takim nie brzydził, ale łaknął
granicy Wisły. Po stronie rosyjskiej na czoło aneksjonistów wysunął się Po-
tiomkin: chcąc zaokrąglić swoje przyszłe państwo "dackie" nad Morzem
Czarnym, przeznaczał dlań także obok Budziaków najżyźniejsze wojewódz-
twa Rzeczypospolitej: Kijowszczyznę i Bracławszczyznę, gdzie zawczasu jako
indygena Polski skupował dobra i ćwiczył Kozaków. Albo mu do tego po-
mogą rokoszanie republikanci Braniccy i Potoccy, albo w ostateczności nowy
hetman zaporoski wzorem z Żelaźniaka utopi tam polskie rządy w strumie-
niach nowej hajdamaczyzny. Potiomkin, dodajmy, już w 1779 r. wywnętrzał
się przed posłem pruskim G rtzem o konieczności ostatecznego rozdrapania
Polski, tylko że głos starzejącego się faworyta nie był głosem imperatorowej,
a kwestia wschodnia ogromnie utrudniała porozumienie między Berlinem
i Petersburgiem. Co do Austrii, Józef II oświadczył Poniatowskiemu (w Kor-
suniu, zaraz po Kaniowie), że nie pragnie ani jednego drzewka na polskiej
ziemi; istotnie, pragnął wówczas połowy krajów bałkańskich i po dawnemu
Bawarii. Po dawnemu też nikt na Zachodzie nie myślał przeszkadzać pru-
skim zdobyczom. Francja, teraz w pełni bankructwa, do żadnej akcji na zew-
nątrz nie była zdolna. Turcja protestowała przeciw ujarzmieniu Polski, ale
sama wisiała nad przepaścią. Anglia i Holandia zawarły z Prusami przymierze
(czerwiec-sierpień) celem szachowania Rosji i Austrii, czym ośmielona Szwe-
cja wypowiedziała wojnę (12 lipca) [1788 r.] Rosji i Danu. Rzeczpospolita
miała więc do wyboru: albo szukać sojuszu, choćby niezaszczytnego, z dwo-
rami cesarskimi, które interesowały się jej całością, albo przerzucić się pod
opiekę Prus i ich aliantów, za którą drogo wypadnie zapłacić.
3. Geneza partii pruskiej
Pierwszych przejawów prusofilstwa szukać należy u nas po "komunii trzech
wyznań", w pomroce lóż wolnomularskich i praktyk różokrzyżowców oraz
iluminatów. Około 1776 r. Michał Ogiński przeniósł na Fryderyka Wilhelma
swoje tęsknoty do króla-Niemca; sympatyzował z tymże Karol Radziwiłł;
przypuszczalnie zajmowano się przyszłością Polski na kongresie iluminatów
w Wilhelmsbadzie (1782). Zaraz po śmierci "Starego Fryca" Ogiński zagląda
do Berlina. Wreszcie w styczniu 1788 r. przywódcy patriotów zjechali się,
rzecz znamienna, aż w Paryżu, aby tam omówić, zapewne z cudzoziemcami-
ale nie z rządem francuskim, bo ten sterował ku Rosji - plan polityki aktyw-
nej, antyrosyjskiej. W kwietniu widać nowe konferencje w Puławach; w lecie-
u wód w Pyrmoncie. Już wówczas, jako referent i redaktor pomysłów poli-
tycznych wysunął się ksiądz Scypion Piattoli, sekretarz Ignacego Potockiego,
człowiek szczerze oddany Polsce, ale brat lożowy. Cóż sobie obiecywano po
królu pruskim? Fryderyk Wilhelm osobiście był przeciwieństwem zmarłego
stryja. Nie pozbawiony szlachetnych pobudek, poczucia słuszności, dość ambi-
tny, skąpany w humanitaryzmie różokrzyżowców, przy tym rozpustny, bez
charakteru moralnego, dwulicowy, leniwy, nieobliczalny, nadawał się do zasu-
gestionowania w duchu irracjonalnych niespodzianek. Cała spekulacja z nim
polegać musiała na tym, aby go pchnąć na Austrię i przez to piorun pruski
660
wiszący nad Polską obrócić w głąb Niemiec, przeciw Austrii, pośrednio zaś
przeciw Rosji; może w tych namiętnościach spali się pruska racja stanu, któ-
rą uosabiały hertzbergowska dyplomacja i gros generalicji. Na razie przez ca-
ły rok 1788 Prusy żyły jednym pragnieniem: łupu na Polsce, i tylko dla jej
pokrzywdzenia skarbiły sobie względy poszczególnych polskich panów w na-
dziei, że zepsują oni sejm najbliższy i zawichrzą kraj konfederacją, która
wezwie na pomoc pułki Hohenzollerna. Inny bądź co bądź duch kołatał się
między Burgiem i Carskim Siołem. Stary Kaunitz obrał sobie za zasadę obro-
nę nietykalności Polski przed zaborczością Prusaka i doprowadził, zresztą za
plecami Stanisława Augusta, do stypulacji (21 maja 1788), która na wypadek
pruskiego ataku zapewniała Polsce pomoc sił obu dworów cesarskich; gdyby
to od kanclerza zależało, otrzymałaby Rzeczpospolita w tym wypadku z po-
wrotem województwa pruskie, ale tak daleko Katarzyna nie dała się pocią-
gnąć. W czerwcu 1788 r. Stanisław August otrzymał z Petersburga wiadomość
na wszystkie niemal punkty odmowną: żadnych reform, żadnych zdobyczy,
udział wojska polskiego w kampanii pod obcym dowództwem jak najskrom-
niejszy, odszkodowanie w gotówce kapaniną. Że jednak sojusz taki zabezpie-
czał od Prus, Poniatowski zdecydował się go przedłożyć sejmowi. I widocznie
był on coś wart, skoro Berlin uznał za stosowne użyć wszystkich sił, aby do
niego nie dopuścić.
4. Początek Wielkiego Sejmu
Wiedziano z góry, że ten sejm ma zadecydować o stanowisku Polski wobec
wojny wschodniej i że odbędzie się pod węzłem. Toteż wyborcy, podnieceni
dzielnym oporem Turków i wystąpieniem Gustawa III, domagali się głośno
aukcji wojska i reform. Ani przeczuwano, jakie przeobrażenia przyniesie
otwarcie sesji. Opozycja "patriotów" liczyła teraz z górą 60 posłów, w tym
sporo zapalnej młodzieży, ale właściwie były to dwie opozycje: jedna pod kie-
runkim Ignacego Potockiego i Adama Czartoryskiego spoglądała ku Prusomů
druga, mniej liczna, z Branickim - czekała komendy od Potiomkina; roz-
dwojeni byli też ludzie, którzy dotąd trzymali z królem i Stackelbergiem, bo
główne ich jądro ("pieczeniarze") trzymało z królem, a garść ze Szczęsnym
Potockim, do niedawna jeszcze regalistą i filantropem, wnet najgorszym z war-
chołów. 7 października spisano akt konfederacji przy królu dla aukcji wojska
i skarbu; marszałkami zostali: koronnym Stanisław Małachowski, referendarz
koronny; litewskim Kazimierz Nestor Sapieha. Pierwszy zacny, sprawiedliwy,
rozumny, chociaż bez wielkich zdolności, drugi pełen staropolskich nałogów
i przesądów, tylko protekcji wuja Branickiego i osławionej matki zawdzięczał
wysoką karierę. W tydzień po zagajeniu, 13 października, poseł pruski [Hen-
ryk) Buchholtz odczytał na posiedzeniu konfederacji notę, w której protesto-
wał przeciw sojuszowi Polski z Rosją i ofiarował alians polsko-pruski. Wra-
żenie było niesłychane. Zaraz król i Stackelberg wycofali swój projekt przy-
mierza; 20 października na wniosek Michała Walewskiego uchwalono z en-
tuzjazmem armię stutysięczną. Odtąd entuzjazm głuszy rachubę, partia pru-
ska, forytowana przez kobiety, rośnie; rusofile obu odcieni topnieją; ludzie,
którzy jako mniejszość opozycyjna gotowi byli z Sapiehą rwać sejm i wzywać
661
do Wielkopolski Prusaków, dają się porwać patriotycznej ulicy, czują się go-
spodarzami konfederacji i kraju, a dwór berliński, który przystępował do ro-
boty prowokacyjnej z najgorszą wiarą, widzi się zmuszonym popierać pro-
gram niepodległości Polski.
5. Wskazania programowe: Staszic, Kołłątaj i inni
Nagle wyrosły przed sejmem olbrzymie zadania, które tylko po części dadzą
się wysnuć z uchwał leaderów partyjnych, przeważnie zaś zrodziły się w gło-
wach całej umysłowej elity narodu. Pod datą 1785 r., ale naprawdę dopiero
w 1787 wyszły Uwagi nadżyciem Jana Zamoyskiego, które wywołały mnóstwo
dalszych "uwag" i polemikę. Autor, Stanisław Staszic, syn mieszczanina z Piły,
uczony przyrodnik, pedagog w domu Zamoyskich, pisał może trochę pod
natchnieniem ex-kanclerza, ale przeważnie z własnej śmiałej głowy i ogniste-
go serca. Lubo republikanin, wyznawca zasad Jana Jakuba Rousseau, gotów
był Staszic przyjąć tron dziedziczny, oddalić od sejmików gołotę, powiększyć
wojsko, byle uratować kraj od takich katastrof, jaka oderwała od Polski jego
rodzinne miasto. Żąda dla mieszczan przedstawicielstwa w izbie poselskiej
obok szlachty, dla chłopów - równej z innymi stanami sprawiedliwości,
nieusuwalności z gruntu, swobody przenosin pod warunkiem stawienia na
swe miejsce następcy. Nikt od czasów Skargi nie przemawiał do polskich serc
tak potężną mową, nikt ani jednostkom, ani narodowi nie rzucił przed oczy
tak bolesnej prawdy, tym zwłaszcza cennej, że nie dyktowanej stronniczym
interesem. - Hugo Kołłątaj odezwał się w sierpniu, adresując anonimowe swe
Listy do Stanislawa Małachowskiego, jako przyszłego marszałka sejmu (4 tomy
1788-1789). Pisane są te Listy z mniejszym liryzmem, z mocną argumentacją,
z lepszą wiedzą i sztuką prawniczą, niż Uwagi; założenia pokrewne, wnioski
nieco odmienne, bo też przypuszczalnie uzgodnione z poglądami Ignacego Po-
tockiego; różnica drugorzędna polega na tym, że Kołłątaj radzi dać mieszcza-
nom osobne przedstawicielstwo; nie występuje przeciw Prusom; Żydów chciał-
by asymilować, a nie rugować jak Staszic. Kończył Kołłątaj ak przed nim
Konarski) gotowym projektem nowej konstytucji pt. Prawo polityczne.
Wnet zaroiło się około obu od komentarzy, replik, satyr, wierszy, ulotek.
Powstał niebywały ruch w literaturze i umysłach. Piotr Świtkowski ogłaszał
"Pamiętnik Historyczno-Polityczny"; ex-kanclerz Zamoyski bezimiennie bronił
w Myślach politycznych25 instytucji monarchii; przy Kołłątaju powstała cała
"Kuźnica": Księża Franciszek Ksawery Dmochowski i Franciszek Salezy Je-
zierski, prawnik [Antoni] Trębicki, wszystko głosiciele radykalnych reform
w duchu demokratycznym. Kto się nie dostał na galerię, czytał periodyczny
diariusz sejmu, a w nim gorące lub przynajmniej deklamatorskie mowy try-
bunów ludowych. Tak wyrosła reforma ponad głowę swego najgorliwszego
pracownika - króla Stanisława.
25 Autorem Myśli politycznych Polski (1790) i O poddanych polskich (1778) nie
był Andrzej Zamoyski, lecz Józef Pawlikowski, mieszczanin, późniejszy sekretarz
i współpracownik T. Kościuszki. Zob. Historia Polski (1764-1864), Warszawa 1892,
s. 77-78.
662
6. Sejm zrzuca kuratelę rosyjską
Skoro przyszła stutysigczna armia miała bronić kraju i reform przed Rosją,
musiano skasować zależny od tej ostatniej Departament Wojskowy Rady:
3 listopada 1788 r. po ciężkiej walce oddano komendę nad armią wyłonionej
z sejmu komisji wojskowej, co dało asumpt Stackelbergowi do złożenia zapo-
wiedzi, że cesarzowa najmniejszą zmianę ustroju 1775 r. uzna za złamanie
traktatu. Buchholtz śpieszył uspokoić stany notą, w której upewniał, że jego
pan poczuwa się tylko do obowiązku gwarantowania niezawisłości Rzeczy-
pospolitej, a wcale nie myśli krępować jej woli ustawodawczej. Więc 9 grudnia
[1788 r.] pod dyktandem Berlina skasowano Departament Interesów Cudzo-
ziemskich i zastąpiono go sejmową Deputacją Spraw Zagranicznych, a 19 stycz-
nia [1789 r.] w ogniu surowej, aż nienawistnej krytyki padła sama Rada jako
dzieło obcej przemocy i intrygi. Sejm przedłużył swe pełnomocnictwa w nie-
skończoność i sam postanowił rządzić. Król zapowiedział, że ze Stackelber-
giem nie zerwie, ale oczywiście pozytywnych reform podkopywać nie myślał;
łagodził tylko inspirowane z pruskiego poselstwa niepolityczne napaści na
Rosjg.
W istocie zrzucająca kuratelę Rzeczpospolita zbyt wiele miała do uregulo-
wania koniecznych porachunków z Rosją, aby je utrudniać wyzywającym to-
nem lub szykanami, które służyły prusofilom do zohydzania przeciwnego
stronnictwa. Z Ukrainy donoszono (od grudnia 1788) o podżeganiu chłopów
do rzezi, co rzeczywiście leżało w planach Potiomkina; tym pilniej musiał
sejm upomnieć się o ewakuację wojsk rosyjskich z Ukrainy oraz austriackich
z Podola i upomnienie poskutkowało (na wiosnę 1789 r.); kilkudziesięciu pod-
żegaczy stracono, a głównego propagatora dyzunii i separatyzmu, biskupa
perejasławskiego Wiktora Sadkowskiego, przekonanego o "niewierności ku
Rzeczypospolitej", zamknięto na Jasnej Górze. Zabroniono dostaw do magazy-
nów rosyjskich, aby nie naruszać neutralności wobec Turcji. Ponińskiego od-
dano pod sąd i wyświecono z kraju. Zobowiązano się przysięgą do niebrania
pensji zagranicznych - sztych w stronę "pieczeniarzy", który jednak nie
wstrzyma niektórych panów od szukania pożyczek w poselstwie pruskim.
Rzecz znamienna, że w krzykliwych wystąpieniach przeciw Rosji prześcigali
właściwych stronników Prus gorliwcy spod znaku Branickiego, zwłaszcza po-
seł [Wojciech] Suchodolski (dawny konfederat barski).
7. Współpraca z Prusami
Od wiosny 1789 r. reprezentował Prusy w Warszawie markiz [Hieronim]
Lucchesini, świetny dyplomata ze szkoły fryderycjańskiej, nieodparty zwłasz-
cza uwodziciel duchów sarmackich. Przybył on jako prowokator z głównym
zadaniem, aby odrywać Rzeczpospolitą od rosyjskiej opieki i przez to umożli-
wić Prusom zabór Wielkopolski. Tymczasem i w Warszawie, i na scenie mię-
dzynarodowej wypadki zaszły tak daleko, że porwały i Fryderyka Wilhelma,
i Lucchesiniego w stronę większych, jeszcze ambitniejszych planów. Że Prusy,
zwalczając dwory cesarskie wygrają co najmniej Gdańsk i Toruń, to było
przesądzone i z tym realni politycy sejmowi godzili się z góry. Musiało
663
zresztą zależeć na tym, żeby za ów okup otrzymać prawdziwą niepodległość,
odrodzenie wewnętrzne - i utracone na rzecz innych sąsiadów prowincje.
Król pruski znajdzie w tym swój interes, o ile poniży i zmiażdży w oczach
Europy, a zwłaszcza Rzeszy Niemieckiej, odwiecznego rakuskiego rywala.
Postanowili więc Potoccy wprowadzić swój naród w system przymierzy
antycesarskich. Najpierw, w grudniu 1788 wyznaczeni zostali z sejmu posło-
wie: do Berlina Józef Czartoryski, stolnik litewski, do Anglii Michał Kleofas
Ogiński; potem w kwietniu do wojujących z carową państw: do Szwecji Jerzy
Potocki, do Turcji Piotr Potocki. O przymierzach zaczepnych przeciw Rosji
nie śmiano myśleć, tylko o wzajemnym na przyszłość zabezpieczeniu przed
rosyjskim despotyzmem. Ciało dyplomatyczne w Warszawie, dotąd złożone
głównie z agentów państw rozbiorczych lub z nimi zaprzyjaźnionych, pomno-
żyli poseł francuski [Ludwik] Descorches, holenderski [Arendt Wilem van]
Reede, szwedzki, [Wawrzyniec] Engestr m, nawet hiszpański [kawaler de
Golvez]. Nawiązując w ten sposób kontakt z całym światem, patrioci jedno-
cześnie uniezależniali się od wyłącznej opieki pruskiej. Zresztą od drugiej
połowy 1789 r., właśnie dzięki zwycięstwom orłów cesarskich nad półksięży-
eem (Rymnik, Fokszany) zapanowała między nimi a Lucchesinim harmonia
niemal zupełna. Mógł sobie Hertzberg zżymać się na reformatorskie plany
sejmu - markiz, jako wyraziciel wrogich Habsburgom aktywistów berliń-
skich, doszedł z szefami patriotów (Ignacym Potockim, Stanisławem Mała-
chowskim, biskupem [Józefem] Rybińskim) do porozumienia: odtąd on, En-
gestr m, [Daniel] Hailes - poseł angielski i stary Essen zachęcają sejm do
śmiałych reform, nawet ustanowienia dziedzicznego tronu na rzecz Wetty-
nów. Celem wspólnym będzie przymierze polsko-pruskie, wojna z Austrią
o Galicję, wzmocnienie rządu w Polsce. Fryderyk Wilhelm deklaruje (w końcu
roku) stanowczo, że woli mieć Polskę aliantką bez licznej armii, ale z silnym
rządem, niż paręset tysięcy polskiego wojska pod chwiejnym kierownictwem.
8. Przymierze polsko-pruskie
Stało się z chwilą zrzucenia rosyjskiej opieki koniecznością polityczną. Je-
żeli Katarzyna nie poszła od razu za radą Bezborodki, który od lutego 1789 r.
zalecał nowy rozbiór z udziałem Prus i Austrii, to dlatego, że Austria za-
sadniczo była temu przeciwna, a gniew na Prusy zagłuszał nawet pragnienie
zemsty nad Polakami. "Brat Gu" (Guillaume)26 miał swoim veto zatamować
postępy Suworowa na Bałkanach i żądać nietykalności Turcji! "Brat Ge"
(Jerzy III angielski)2 , tzn. właściwie jego minister, [William] Pitt Młodszy,
wciągnął Polskę do systemu koalicji mniejszych państw pod egidą Anglii-
przeciw Rosji. W końcu roku [1789] poseł pruski [Henryk Diez] nad Bosfo-
rem zaofiarował Osmanom formalne przymierze i podpisał je 31 stycznia
[1790 r.]. Pruscy agenci i polscy spiskowcy z [Józefem Maksymilianem]
26 Guillaume (fr. Wilhelm). Chodzi tu o Fryderyka Wilhelma II (1744-1797), króla
pruskiego od 1786 r.
2 Chodzi tu o Jerzego I11 (ang. George) (1738-1820) króla angielskiego i elektora
hanowerskiego (od 1760) a króla hanowerskiego od 1814 r.
664
Ossolińskim na czele przygotowywali oderwanie Galicji od Austrii, jak tylko
ta ostatnia odrzuci pruskie wstawiennictwo za Turcją i zostanie napadnięta
od północy; ferment ogarniał Belgię, Węgry; monarchia habsburska zaczynała
trzeszczeć we wszystkich wiązaniach. Tylko jeszcze brakło między Warszawą
i Berlinem zgody co do kilku zasadniczych warunków, i Stanisław August,
wierny swej zasadniczej linii antypruskiej, trudności te wyciągał na wierzch.
Opinia nie mogła strawić utraty Gdańska i Torunia, więc odłożono rozmowy
o tej cesji na później; za to nie sposób było odkładać porozumienia handlo-
wego, bo nieznośmy wyzysk fryderycjański nad Wisłą dławił życie gospodar-
cze połowy Polski i fatalnie wróżył przyszłość. W ostatniej chwili sprowa-
dził sobie król z Wiednia konkurencyjną ofertę sprzymierzeńczą, na razie co
prawda w nie dość poważnej formie. Wreszcie Lucchesini w Berlinie obmyślił
z posłami polskimi i swoim królem taką formę, która umożliwiła traktat.
Odkładając sprawy celne i cesyjne na później, obiecały sobie Polska i Prusy
29 marca na wypadek czyjejś napaści na początek po kilkanaście tysięcy
wojska, w potrzebie nawet wszystkie siły rozporządzalne. W szczególności Pol-
ska miała korzystać z takiej pomocy, gdyby sąsiednie państwo podniosło rękę
na jej niezawisłość i nie dało się od napaści wstrzymać przez kroki dyploma-
tyczne.
9. Rozkład przymierza
Pierwszym aktem aliantów miał być pruski atak na Morawy połączony
z polskim wtargnięciem do Galicji, na co Potiomkim zamierzał odpowiedzieć
szeroką ofensywą w głąb Ukrainy - i najprawdopodobniej aneksją tejże. Nie
byłoby to najgorszym nieszczęściem, bo w ten sposób Rosja doszłaby pośrednio
do krwawego starcia z Prusami, a miała ona wówczas jeszcze na karku Tur-
ków i Szwedów. Że Fryderyk Wilhelm poważnie liczył na współdziałanie
z armią polską, dowodem misja generała [Fryderyka) Kalkreutha, który jako
wódz sprzymierzeńczej awangardy pruskiej w czerwcu zlustrował obozy pol-
skie z myślą o wspólnej ofensywie na Galicję. Jednocześnie w Reichenbach
między frontami potężnych Hohenzollernów i Habsburgów, Hertzberg pod
kontrolą swego króla prowadził twarde rokowania z pełnomocnikami cesar-
skimi o zwrot Osmanom wszystkich zdobyczy. Minister dążył do poniżenia
wroga i ubocznych zysków kosztem Rzeczypospolitej; król pragnął zerwania
i wojny. Nad wszelkie spodziewanie nowy król węgierski Leopold II, polityk
głęboki i subtelny, przyjął (4 sierpnia)28 wszystkie żądania pruskie (ścisłe sta-
tus quo), jakich by nie przyjęli pewno ani popędliwy jego brat Józef, ani za-
ciekły i dumny Kaunitz. Prusacy wracali do koszar tryumfalnie, z zapewnioną
nietykalnością Turcji ze strony Węgier, ale z pustą kieszenią, bez żadnych
zysków dla siebie i dla aliantki Polski. Zaraz potem, 14 sierpnia, Gustaw III
skorzystał z pięknego zwycięstwa nad Rosjanami w cieśninie Svenskasund
aby się wycofać z wojny.
2s Konwencjg wstępną zawarła Austria z Prusami 27 lipca 1790 r. w Reichen-
bach, natomiast 4 sierpnia 1791 r. w Sistowej zawarła pokój z Portą. Zob. E. Rost-
worowski Historia powszechna..., s. 701.
665
Jeszcze miał Fryderyk Wilhelm wymusić na dumnej imperatorowej to sa-
mo, co wymógł na Leopoldzie, tj. zwrot zdobyczy Potiomkina i Suworowa.
Aby podsycić jego wojowniczość, otworzono mu widoki na polską koronę.
Pułki pruskie ciągnęły nad granicę Kurlandu; Ogiński kuł żelazo z Pittem,
póki było gorące, i minister angielski gotował wielkie subsydia dla Prusaków
jako tych przyszłych zwycięzców, co pohamują groźny dla Anglii pochód Mo-
skwy na Konstantynopol. Nagle Anglia zawiodła: posłowi rosyjskiemu [Sie-
mionowi] Woroncowowi udało się pozyskać najświetniejszych mówców parla-
mentu, szlachetnych entuzjastów wolności i ludzkości, z [Karolem] Foxem na
czele, zdepopularyzować w opinii wojowniczą politykę Pitta, skutkiem czego
minister nie uzyskał środków na subsydia dla Prus. Odtąd zwolennicy Rosji
odzyskują w Berlinie przewagę; Fryderyk Wilhelm pokątnymi drogami zbli-
ża się do Austrii; dyplomacja pruska odstręcza Portę od ligi z Polską i od
korzystnych dla niej układów handlowych; przymierze marcowe, mocno pod-
cięte wrześniową uchwałą sejmu o niezbywalności ziem Rzeczypospolitej29,
traci rację bytu; Polska, osamotniona, odnajduje jedynego przyjaciela w szla-
chetnym i mądrym cesarzu Leopoldzie, ale Wiedeń nie ruszy bronią, gdy uj-
rzy przeciw sobie gotowe porozumienie Petersburga z Berlinem, sam zaś za-
jęty będzie akcją przeciw Rewolucji Francuskiej. Straszną chwilę zemsty ca-
rowej spotka Rzeczpospolita już po wojnie tureckiej, zdana na własne siły.
Ileż tych sił zgromadził Sejm Czteroletni?
10. Prace skarbowo-wojskowe
O tym, jak nie doceniali pracodawcy 1788 r. ogromu kosztów niezbędnych
do utworzenia stutysięcznej armii świadczy fakt, że proponowano na Sejmie
Wielkim 1 wyprawnego żołnierza ze 100 dymów szlacheckich lub z 50 ducho-
wnych, kiedy konfederaci barscy stosowali normę 1 na 10 łanów albo dymów.
Brzydząc się stałym a mocnym podatkiem, apelowano najpierw do ofiar do-
browolnych i do pożyczek wewnętrznych oraz zewnętrznych. Gdy te i tamte
zawodziły, uchwalono 26 marca 1789 podatek dziesiątego grosza (od docho-
du) pod nazwą "ofiary wieczystej stanu rycerskiego" (duchowieństwo miało
płacić podwójnie). Oczywiście płacili ofiarę nie tyle ziemianie, ile ich chłopi;
płacono ją przy tym od dochodów "stałych i pewnych", do których nie zali-
czano dochodu z lasów, fabryk, handlu, rękodzieł. Nic dziwnego, że i ten
podatek, ściągany według niepewnych zeznań i lustracji, zawiódł; wymyślano
więc później inne podatki, naciskano duchowieństwo (długi spór o przejęcie
na skarb dóbr biskupstwa krakowskiego). Dopiero kiedy zdołano zaintereso-
wać obroną państwową mieszczan, udało się zaciągnąć dziesięciomilionową
pożyczkę subskrypcyjną w Holandii. Wobec takich trudności zmniejszono stu-
tysięczny komput do z/3 (65000) i tworzono go z wolna pod kierunkiem ocię-
29 W dniu 6 września 1790 r. klienci Szczęsnego Potockiego, podczas ustalania
tzw. praw kardynalnych, przeprowadzili następującą uchwałę: "Nie będzie się godziło
na żadnym sejmie, ani komukolwiek bądź żadnej części zamieniać, tym bardziej od
ciała Rzeczypospolitej oddzielać, ustępować lub oddzielenie albo zamianę przedsię-
brać". Zob. Tiolumina Legum, t. 9, Kraków 1889, s. 204.
666
żałej, niegroźnej dla wolności Komisji Wojskowej, gdzie prezydować mieli
kolejno niepewni hetmani, a gdy ci na szczęście bojkotowali pracę, przewo-
dniczyli cywilni. Wykonywaniem ich uchwał zajmowały się w województwach
i 72 komisje porządkowe cywilno-wojskowe z jeszcze większą przewagą cywil-
; nych ziemian. Uformowane w końcu 1789 r. wojsko (46000) stanowiło miesza-
ninę typu staropolskiego z zachodnim pruskim (1/3 część konnicy), a wśród
generalicji także obok nadętych miernot w rodzaju Szczęsnego Potockiego
znaleźli się: ćwiczony w armii austriackiej bratanek króla, książę Józef Ponia-
towski, bohater Stanów Zjednoczonych Kościuszko, młody Józef Wielhorski,
Stanisław Mokronowski, ex-konfederat [Józef] Zajączek i inni dzielni woj-
skowi. Osłabiła energię militarną ogółu zbytnia nadzieja w Prusach, Turcji
i Szwecji; uwagę pochłonęły nieskończone -
11. Spory konstytucyjne
Właściwie powinny one były zaprzątać tylko Deputację do poprawy formy
rządu (wyznaczoną 7 września 1789 r.), w której obok prezesa, wracającego
na widownię Adama Krasińskiego, zasiadali między innymi Ignacy Potocki,
Chreptowicz, hetman Ogiński, Kossowski. Ale frakcja hetmańska, mająca w
deputacji swych agentów, napełniała izbę gromką deklamacją o wolnościach
i prawach narodowych, w czym celowali marszałek Kazimierz Nestor Sapie-
ha oraz posłowie Suchodolski i [Jan] Suchorzewski. Zza kulis pomagał De-
putacji najruchliwszy w Polsce mózg - Hugo Kołłątaj. Wpływ jego ujawnił
się najprzód w Zasadach do poprawy formy rządu, przedłożonych izbie 17
grudnia, gdzie mamy pomysł sejmu gotowego, żądanie kwalifikowanych więk-
szości do różnych spraw ważniejszych, stwierdzenie bezwzględnej wagi in-
strukcji, rząd powierzony królowi i straży wyłonionej z sejmu. Zdaje się, że
patrioci, zdobywszy ogromną przewagę w izbie, nie zamierzali dawać Polsce
żadnej sztywnej konstytucji (czyli "praw kardynalnych"), a tylko regulować
różne kwestie osobnymi wielkimi ustawami. Ale gwałtowny opór mniejszości,
zwłaszcza przeciw projektowanemu odebraniu głosu nieposesjonatom, zmusił
gospodarzy sejmu po pół roku do formalnych ustępstw.
Tymczasem spory przeniosły się do prasy i publicystyki. Na czoło wybiła
się kwestia dziedziczności tronu. Pragnęli jej przed laty wszyscy wodzowie
barzan, ale to w sekrecie i na wyłączną korzyść domu saskiego. Teraz, jak-
kolwiek znów wyciągano ręce do Fryderyka Augusta, ale w jawnej dyskusji
zdania się podzieliły. Przeciw powołaniu dynastii pisali Seweryn i Adam Rze-
wuscy, Wojciech Turski, [Wojciech] Mier; przeciw elekcjom - nierównie
mądrzejsi i patriotyczniejsi Kołłątaj, Staszic (Przestrogi dla Polski, 1790), Je-
zierski. Dla walki o cały program reform założyli posłowie Tadeusz Mostow-
ski, Józef Weyssenhoff i Julian Niemcewicz "Gazetg Narodową i Obcą"; z
nich ostatni ośmieszył różne przesądy staroświeckie w świetnej komedu Po-
wrót posla.
W izbie zagadnienia konstytucyjne wróciły na porządek dzienny po załat-
wieniu przymierza z Prusami. Wobec upływu dwuletniej kadencji powstało
pytanie, czy sejm i konfederacja mają rządzić dalej, czy też odwołać się do
wyborców. Przed tym apelem Krasiński i towarzysze wygotowali obszerny
667
kodeks 658 artykułów prawa państwowego, gdzie na czele figurowały "prawa
konstytucyjne, a w nich kardynalne"; do zmiany kardynalnych byłaby po-
trzebna nadal jednomyślność. Tu na szczególną uwagę zasługują zasady:
zwierzchnictwo "gotowego" sejmu, veto odraczające w ręku króla, tron elek-
cyjny w rodzinach, tzn. dziedziczny w obrębie jednej rodziny, rząd czyli
straż przy królu, po dawnemu z wyboru stanów. Po gorących debatach dopi-
sano jeszcze niezbywalność ziem polskich (czym podrażniono Prusy), zniesie-
nie gwarancji (na przekór Rosji); regaliści, zwłaszcza Pius Kiciński, wywalczy-
li (13 września) [1790 r.] dla króla wolne rozdawnictwo wakansów (z wyjąt-
kiem miejsc w rządzie). Z głównym zaś skrupułem co do dwuletniego mandatu
i praw narodu-wyborcy uporano się w ten sposób, że sejm na wniosek Ta-
deusza Matuszewicza postanowił nie rozwiązywać się, tylko rozpisać wybory
drugiego kompletu posłów; zarazem mieli wyborcy wypowiedzieć się co do
głównych problemów przyszłego ustroju, przede wszystkim: czy chcą desygna-
cji następcy tronu za życia króla (wniosek Kazimierza Nestora Sapiehy).
12. Sprawa mieszczańska
Życie niosło tymczasem jeszcze głębsze zagadnienia społeczne. Słyszano w
Warszawie o wielkim sporze, jaki się rozegrał we francuskich Stanach Gene-
ralnych, w którego wyniku stan trzeci zasiadł w Zgromadzeniu Narodowym
dwa razy liczniej niż każdy inny stan; czytano broszurę [Emanuela] Sieyesa
Qu'est ce que le tiers etat?3o, a zdobycie Bastylii rękami gminu miejskiego
musiało też zrobić wrażenie. Co zresztą najważniejsza, nasz stan trzeci wie-
dział że mu życzą jak najlepiej zarówno król, jak i przodownicy społeczeń-
stwa szlacheckiego: Zamoyski, Potocki, Kołłątaj, więc gdy wypadło uzupełnić
"ofiarę dzięsiątego grosza" groszem mieszczańskim, uświadomiona część mie-
szczaństwa umiała postawić swoje warunki. Na wezwanie Jana Dekerta, pre-
zydenta Starej Warszawy, a za wiedzą Kołłątaja, w połowie listopada 1789 r.
zjechało do stolicy 269 deputowanych ze 141 miast królewskich Rzeczypospo-
litej; nieobecnością świecił tylko oportunistyczny Kraków. Ci, po wysłuchaniu
nabożeństwa u fary, spisali na ratuszu ułożony przez Kołłątaja "akt zjedno-
czenia miast"; w czarnych strojach, niczym drugi sejm zajechali powozami
przed zamek i na audiencji, milcząc, wręczyli królowi prośbę o przywrócenie
i rozszerzenie prastarych przywilejów. Żądano neminem captivabimus, wol-
ności nabywania dóbr ziemskich, dostępu do godności duchownych i świec-
kich, udziału w sejmie i przy zawieraniu traktatów handlowych. Zgorszenie
zapanowało w kołach zacofanych: wszak to z pomocą mieszczan opanowali
swe butne rycerstwo królowie francuscy, a ostatnio, właśnie w 1789 r., król
szwedzki nadużył tej pomocy do zaprowadzenia niemal absolutyzmu. Ten i ów
3o Qu'est-ce que le tiers etat?, Paris 1789. Broszura ta wywarła wpływ nie tylko
na wzrost nastrojów rewolucyjnych we Francji w 1789 r., ale i wzbudziła duże za-
interesowanie w innych państwach, w tym także w Polsce. Autorem polskiego jej
przekładu noszącego tytuł Czym jest stan trzeei? był F.S. Jezierski. Zob. Polska-
-Francja. Dziesige wieków związków politycznych, kulturalnych i gospodarczych, War-
szawa 1983, s.148.
668
żądał kary na inicjatorów "czarnej procesji"; łagodniejsi myśleli rozwiązać
problem przez hojne uszlachcanie zasłużonych mieszczan. Wtedy Kuźnica
Kołłątajowska z kanonikiem Jezierskim na czele zdwoiła ogień krytyki przeciw
obrońcom monopolu politycznego szlachty.
Wynik powtórnych wyborów (16 listopada) [1790 r.] nie tylko nie osłabił
stronnictwa patriotycznego w sejmie, ale dał mu 120 nowych posłów (na 180
nowo wybranych). Można było teraz nie tylko ofiarować elektorowi saskie-
mu następstwo tronu, ale i wykonać testament zmarłego przedwcześnie (4 paź-
dziernika), rozżalonego Dekerta. Zczęto jednak naprawdę od samych siebie,
tzn. od sejmikującej szlachty. Po dwumiesięcznych rozprawach uchwalono
24 marca I 791 r. pierwszą szczegółową ustawę o sejmikach, gdzie skomaso-
wano wielokrotne w ciągu roku zjazdy (przedsejmowe, deputackie, komisar-
skie, podkomorskie, relacyjne, gospodarskie) od 1-2 kilkudniowych kadencji
(w lutym, przed sejmem zaś także w sierpniu), a szlachtę nieposesjonatów
pozbawiono głosu. Zwężając tak podstawę przedstawicielstwa w jednym kie-
runku, rozszerzono ją w drugim. Posłowie postępowcy częściowo obronili
wniesiony przez Chreptowicza projekt deputacji konstytucyjnej, którego ini-
cjatywę przyznano dla formy Suchorzewskiemu, a który 21 kwietnia za jedno-
myślną wolą stanów stał się "prawem o miastach". Mieszczanie królewscy
(a było drugie tyle prywatnych) uzyskali nietykalność osobistą, wolność na-
bywania dóbr ziemskich, dostęp do wszelkich urzędów, rang i godności, uła-
twioną nobilitację, samorząd wolny od ingerencji szlacheckiej, władzę nad
szlachtą zamieszkałą w miastach, przedstawicielstwo przez plenipotentów w
asesoru, komisji skarbowej i policji tudzież w sejmie, ale tylko w spra-
wach dotyczących miast i to z głosem doradczym, choć za przyznaniem im
głosu stanowczo byli król, Chreptowicz, Stanisław Sołtyk, Niemcewicz, [To-
masz] Wawrzecki. Szlachcie pozwolono nareszcie parać się handlem i rze-
miosłem. Na znak nowego braterstwa wielu szlacheckich polityków wpisało
się zaraz do ksiąg miejskich. Reforma była niewątpliwie połowiczna, skoro
pozostawiała miasta prywatne pod władzą dziedziców, którzy mogli stosować
u siebie nową ustawę, ale nie musieli; połowiczna jeszcze i z tego względu,
że mieszczanom polskim drogę do dobrobytu zagradzało już wtedy Żydostwo,
na którego uobywatelnienie liczyli tak światli politycy jak Kołłątaj i [Ma-
teusz] Butrynowicz, poseł piński, wbrew poglądowi Zamoyskiego i Staszica.
Toteż Dekertowi zawdzięcza więcej Polska niż mieszczaństwo: gdyby nie to
rozbudzenie i pozyskanie mieszczan dla sprawy narodowej, jakie widział Sejm
Wielki, nie mielibyśmy ani dnia 3 Maja, ani,.jutrzni warszawskiej" [Jana]
Kilińskiego.
13. Geneza Konstytucji Majowej
Początek roku 1791 przyniósł ogólne pogorszenie położenia międzynaro-
dowego. Król pruski gniewał się, że mu nie zapłacono za opiekę nad Gdańskiem
i Toruniem; utrudniał rokowania o traktat handlowy; Sas zwłóczył z przyję-
ciem korony, Anglia się załamywała. Turcja, pobita, kończyła wojnę pod pru-
skim puklerzem; Szwed zaczynał marzyć o koronie polskiej, którą gotów był
okupić nawet kosztem Rzeczypospolitej, a malkontenci Seweryn Rzewuski
669
i Szczgsny Potocki kołatali do wszystkich bram rozbiorczych, żebrząc o obro-
ng przed własnym rządem. Wdzierające się z Francji powiewy groziły chwi-
lami rozpętaniem nowej anarchii, zanim ustała stara. W takiej chwili przy-
wódcy patriotów postanowili narzucić krajowi wielki wysiłek wewnętrzny,
a zarazem stworzyć wobec zagranicy fakt dokonany, który podniesie koronę
polską w oczach świata, zmusi sprzymierzeńców Prusaków i przyjaciół Au-
striaków do ujęcia się za nowym porządkiem rzeczy, a wszystkim Polakom
da nowy sztandar bojowy. Kiedy już niepodległa Ameryka Północna miała
ustawę zasadniczą zwaną konstytucją, kiedy Francja forsownie kończyła po-
dobne dzieło, Polska musi nadać sobie ustawę rządową; nie deklarując praw
obywatelskich, bo obywatele i tak o sobie pamiętali, nie opis sejmu, bo sejm,
co umiał, to z siebie wydobył, ale właśnie ustawę rządową, obejmującą ustrój
naczelnych władz państwa.
W mieszkaniu marszałka [Stanisława] Małachowskiego od grudnia [1790 r.]
schodziło się w tajemnicy kilkunastu najświatlejszych patriotów; jeżeli nie
wyłącznie, to prawie wyłącznie masonów: Potoccy, Kołłątaj, Tadeusz Matu-
szewicz, Niemcewicz, Sołtyk; radzono nad konstytucją, badając pilnie wzory
francuskie, angielskie i amerykańskie. Pióro trzymał i najwięcej płodził pro-
jektów Piattoli, wielbiciel praw człowieka i równości obywatelskiej; odkąd
wybadano przezeń poglądy króla, narady przeniosły się pod dach zamkowy,
a liczba wtajemniczonych doszła do 60. Najczynniej współpracowali król, do-
świadczony znawca potrzeb Polski, Piattoli redaktor, Potocki, Krasiński i Koł-
łątaj. Od jesieni tendencje reformatorów przesunęły się znacznie na stronę
monarchizmu. Zamiast elekcji vivente rege chciano zaprowadzić od razu tron
dziedziczny; zamiast desygnowania rządu przez sejm - przyznać królowi pra-
wo mianowania członków Straży, która w ten sposób z małej Rady Nieusta-
jącej zamieni się w podobizng angielskiego gabinetu ministrów.
14. Dzień Trzeciego Maja
Sprawę poczętą z górnych natchnień postanowiono urzeczywistnić z wiel-
kim sprytem. Utarło się, że na posiedzenia chodzi z ogólnej liczby 500 posłów
i senatorów przeciętnie 100 lub stu kilkudziesięciu; regulamin przepisywał, że
każdy projekt ma być przed decyzją odesłany do deputacji, po czym wydru-
kowany i rozdany posłom do zbadania na 3 dni przed dyskusją; wśród obec-
nych teraz w stolicy 182 członków zgromadzenia 110 było zjednanych zawcza-
su, 71 przeciwnych - więc powodzenie było niepewne. Postanowiono tedy
zaskoczyć różnorodnych przeciwników, stłumić ich zbytnią elokwencję, a w tym
celu zmobilizować ulicę mieszczańską, obsadzić galerie swoimi ludźmi, samą
zaś izbę zelektryzować wiązanką nie zmyślonych, ale odpowiednio dobranych
depesz zagranicznych. Chciano urządzić ten parlamentarny zamach większości
na mniejszość 5 maja, ale ponieważ król przedwcześnie wtajemniczył Jacka
Małachowskiego, a ów ambasadę rosyjską, więc przyśpieszono termin na 3
maja, zanim się zjadą zwołani przez sekretarza Bułhakowa opozycjoniści.
Prawie wszystko odbyło się według planu. 2 maja klub konstytucyjny z za-
proszonymi osobami różnego stanu rozdał role wykonawcom. Nazajutrz tłu-
my napełniły Plac Zamkowy, aby czynić owacje królowi i marszałkowi Ma-
670
łachowskiemu. W izbie, ledwo marszałek zapowiedział ważne depesze z za-
granicy, Suchorzewski oświadczył, że i on ma okropne rzeczy do wyjawienia:
jakoż "wyjawił" wiadomy już niemal wszystkim spisek przeciw wolności. De-
pesze odczytane przez Matuszewskiego naprowadzały na wniosek, że krajowi
grozi nowy rozbiór. Zaraz Ignacy Potocki prosił króla, by podał sposób ra-
tunku, a Stanisław August wskazał ratunek w ustawie rządowej. Nad odczy-
tanym projektem dopuścili patrioci do dyskusji, ale nie pozwolili na obstruk-
cję; pozwolili tylko Suchorzewskiemu odgrywać rolę reakcyjnego Reytana.
Wśród ogromnego podniecenia, wśród ciżby demonstrantów przyjęto ustawę
i wezwano króla, by ją zaprzysiągł. Nie obeszło się bez przypadków prawie
wesołych, kiedy np. gest ręki króla, pragnącego przemawiać, wzięto za ślu-
bowanie albo kiedy Sapiehę niesiono na rękach w ślad za Małachowskim,
niby w tryumfie, gdy naprawdę wynoszono go, aby nie oponował. Zakończyły
uroczystość pochód przez Plac Zamkowy do katedry, przysięga i Te Deum.
Nazajutrz kasztelan [przemyski] Antoni Czetwertyński i 27 posłów wniosło
protestację do grodu warszawskiego, ale 5 maja na sesji nikt już nie prote-
stował, bo malkontenci albo przystąpili do uchwały, albo rozjechali się na
prowincję. Nowy ustrój nadany został krajowi, jak to zwykle bywa, przez
świadomą celu mniejszość, z zachowaniem jednak prawa większości (stu kil-
kudziesięciu przeciw 28), po nieskrępowanej dyskusji, ale nie bez nacisku na
głosujących i zaskoczenia.
15. Ustawa Rządowa
Składa się z 11 artykułów, z których pierwszy, o religii panującej kato-
lickiej, wcielony został dopiero w ostatnich stadiach przygotowań. Dysyden-
tom i innym wyznaniom przyznano tolerancję i opiekę rządową, z czego nie
widać, czy rozszerzono lub zwężono ich równouprawnienie w porównaniu ze
stanem ustawy 1775 r. Mieszczanom potwierdza się zdobycze ustawy kwiet-
niowej; chłopom nie daje nic prócz wzięcia w opiekę prawną umów zawar-
tych z dziedzicami; tylko nieszlachcie, przybyszom z zagranicy, zapewnia
się wolność osobistą i prawo osiedlania się w miastach lub wsiach. Zgodnie
z nauką Monteskiusza, mają być w Polsce 3 władze rozłączne i równorzędne:
prawodawczą sprawuje sejm złożony z senatu i posłów ziemskich, reprezen-
tujących swobodnie całe państwo, a nie miejscowych wyborców. Przewiduje
się: 1. sejm ordynaryjny co 2 lata, 2. "gotowy" z tychże posłów w nagłej po-
trzebie i 3. extraordynaryjny, który co 25 lat rewidować będzie konstytucję.
Wszystkie uchwały stanowi większość; veto i konfederacje uchylono. Jeżeli
senat odrzuci uchwałę prawodawczą izby posełskiej, to następna izba po 2 la-
tach rozstrzyga kwestię ostatecznie. W materiach nieprawodawczych rozwią-
zuje konflikt wspólna większość obu izb. Władzę wykonawczą sprawuje król
dziedziczny z mianowaną przez siebie Strażą Praw z prymasa i 5 ministrów
(policji, pieczęci, wojny, skarbu i spraw zagranicznych); ci ostatni ustępują 2/3
połączonych izb. Straż rządzi przez 4 komisje: Edukacji, Policji, Wojska i Skar-
bu; politykę zagraniczną prowadzi jeden z kanclerzy wybrany przez króla.
Straż sprawować też będzie w razie małoletności króla regencję pod prze-
wodnictwem królowej lub gdy jej nie ma, prymasa. Sądownictwo niezależne
671
pozostawiono jeszcze w dawnym układzie. O samorządzie sejmikowym nie
ma mowy. Wojsku wskazano należne miejsce w narodzie, że ma ono pod roz-
kazami władzy wykonawczej bronić granic, spokojności i konstytucji. Następ-
cą Stanisława Augusta będzie Fryderyk August saski, po którym, w braku
męskiego potomka, odziedziczy koronę córka, Maria Augusta Nepomucena
"infantka" polska, ze swym przyszłym mężem (miał nim być książę Ludwik
Hohenzollern).
Konstytucji 3 Maja nie można oceniać słusznie w oderwaniu od ówczesnej
rzeczywistości polskiej i cudzoziemskiej, a kto chce ją należycie ująć, musi wziąć
pod rozwagę całe -
16. Dzieło ustawodawcze Sejmu Czteroletniego
Wykończeniu jego poświęcono ostatni rok kadencji (do 30 maja 1792 r.).
Odrabiano w pośpiechu wiekowe zaniedbania; wychodziły szczegółowe usta-
wy o sejmie, o straży, komisjach, o reorganizacji sądów, o wewnętrznym
urządzeniu miast itd. Pozwolono dyzunitom na synodzie w Pińsku utworzyć
kościół autokefaliczny, niezależny od Moskwy (o czym myślał Władysław IV),
a pod względem dogmatycznym podległy patriarsze carogrodzkiemu. Metro-
politę unickiego [Teodozego] Rostockiego wprowadzono do senatu, w myśl
idei hadziackiej. Nie uchwalono nowego ustroju dla Komisji Edukacyjnej, któ-
ra zresztą nieźle dawała sobie radę sama; nie napisano obiecanego kodeksu
prawa sądowego i nie załatwiono w żadnym sensie coraz gorętszej wówczas
kwestii żydowskiej. Nic dziwnego: najpierw trzeba było Ustawę Rządową
wprowadzić w życie, wypróbować i obronić.
Pod względem formy Konstytucja stanowi przejście od chaotycznych kon-
glomeratów, jakich pełno w T olumina Legum, a których niejasna, pełna nie-
domówień lub omówień stylizacja była odbiciem sposobu stanowienia uchwał
przez aklamacje i kompromisy, a bez ścisłych głosowań - do nowoczesnego
formułowania przepisów. Ustawa Rządowa dba o ścisłość prawniczą, ale spła-
ca dań także filozofii (i frazeologii) XVIII w. Jej treść wywoływała i wywo-
łuje sądy niejednostronne. Osądzono ją w jednych kołach jako demagogiczną,
w innych później jako reakcyjną - zbyt doktrynerską i obcą z ducha (Mickie-
wicz); niektórzy skłonni są upatrywać w niej dzieło masońskie lub owoc pru-
skiej intrygi. Jeszcze inni zachwycają się rzekomym okiełznaniem sejmowładz-
twa, a w zręcznym sposobie narzucenia projektu sejmowi widzą pierwowzór
późniejszych oszukańczych zamachów na parlamentaryzm.
Rzeczywiste oblicze i znaczenie 3 Maja jest zgoła inne. Prawodawcy, któ-
rzy oddychali atmosferą na wskroś narodową, wracali od peruk do wąsów
i od żakietów do kontuszy, od francuszczyzny do starannej polszczyzny, stwo-
rzyli dzieło narodowe w tym znaczeniu, że narodowi podporządkowali króla,
rząd, sejm, wojsko, wszystko. Z obcych wzorów zapożyczyli to, co się od daw-
na nadawało do przeszczepienia na grunt polski. Poświęcając wolność jedno-
stek, starali się ugruntować wolność narodu, tj. niepodległość. Jeżeli dali rzą-
dowi oparcie w czynniku niezawisłym od sejmu, to jednak wzięli z Anglii ta-
ką formą odpowiedzialności rządu przed sejmem, jaka na pewno mniej była
wadliwa niż dawne rwanie sejmów i rokosze, a kontrolę narodową nad rzą-
672
dem opisali z niezwyką, może nawet przesadną starannością. Dali Rzeczy-
pospolitej rząd jednolity w przeciwieństwie do przestarzałego dualizmu polsko-
-litewskiego i w jeszcze jaskrawszym przeciwieństwie do tego rozgardiaszu
władz królewskich, hetmańskich, podskarbińskich, kanclerskich i jeszcze pod-
rzędniejszych, jakie istniały przed powstaniem Rady Nieustającej. Ledwo reszt-
ki odrębności urzędów zawarowano na Litwie w "zaręczeniu obojga narodów".
Miastom dano tak silny impuls do postępu, że dalsza emancypacja polskiego
mieszczaństwa musiała nastąpić nieuchronnie. Spotkała się też Konstytucja
w całym kraju z przejawem niekłamanej radości, budząc nowe emocje, nowe
poświęcenia. Choćby też wszyscy uczestnicy "spisku" 3 Maja okazali się człon-
kami lóż wolnomularskich, ich wiekopomne dzieło było tworem polskiego
oświeconego i niepodległego ducha, wielkim zwycięstwem nad swojską słabo-
ścią, szczęśliwym rozwiązaniem tych ustrojowych zagadnień, które wszystkie
narody lądowo-europejskie miały dopiero w XIX w. podjąć za przewodem
Francji.
17. Zagranica wobec Konstytucji 3 Maja
Jeżeli taki był duch Konstytucji, to jej przyjęcie w świecie ówczesnym mu-
siało być różne. Powitali ją radośnie sławny angielski publicysta i mówca,
przyjaciel Polski, Edmund Burke, nie mniej sławny Amerykanin Tomasz Pay-
ne; chwalili ją umiarkowani postępowcy francuscy [Konstanty] Volney i Sie-
yes. Szczerze gratulował papież [Pius VI], elektor saski; ucieszyli się Szwedzi,
widząc w czynie 3 Maja naśladowanie ich wzoru sprzed lat 20 (zgryzł się tyl-
ko król Gustaw, że nie jego zaproszono na tron). Leopold II i stary Kaunitz
użyli wobec Rosji całej wymowy, aby przekonać Katarzynę, że nowy ustrój
nie będzie groźny dla żadnego z sąsiadów, a zapobiegnie, owszem, rozlewowi
francuskich haseł anarchicznych we wschodniej Europie. Nawet wicekanclerz
[Iwan] Ostermann uznawał, że odrodzona Polska doskonale się nadaje na so-
juszniczkę Rosji, a jeżeli w niej zapanuje Sas, to i on będzie musiał należeć
do tego systemu. Ale Katarzyna i Potiomkin mieli o konstytucji wyrobione
zdanie. "Polacy - mówiła carowa - zakasowali wszystkie szaleństwa parys-
kiego Zgromadzenia Narodowego." Przetrwawszy wojnę z dwoma sąsiadami
oraz zatarg z dwoma innymi, za którymi na dobitkę stała Anglia, carowa
czekała tylko chwili, kiedy ukarze Polaków za ich sny o niepodległości. "Każ-
cie namalować obraz na cześć Konstytucji - mówił Potiomkin do jednego
z Polaków - ale umieśćcie pod nim trochę niezapominajek." Tego się można
było spodziewać. Za to okropną niespodziankę sprawił patriotom Berlin. Jak
tylko rozstał się z perspektywą wojny przeciw dworom cesarskim, zaczął in-
terpretować układ z Polską jako nieobowiązujący, ponieważ Polacy uchwalili
konstytucję majową bez jego wiedzy. (Fryderyk Wilhelm nie omieszkał jej
jednak gratulować Stanisławowi Augustowi.) Wnet w układach prusko-au-
striackich zjawia się gwarancja polskiej wolnej konstytucji, ale już w sensie
dawnej, zgubnej, z 1775 r. Wprawdzie Leopold II całą siłą pracował dalej nad
pogodzeniem Katarzyny z nowym ustrojem Polski i wyperswadowaniem jej
rozbioru, ale jego agent, [Luigi] Landriani, pomagał w Dreźnie księciu Ada-
mowi nakłaniać elektora do przyjęcia korony. Fryderyk August jednak prze-
22 - Dzieje Polski nowożytnej = tom II
widywał, co go czeka z północy, jeżeli da się skusić, i pod pozorem zbytniego
ograniczenia władzy królewskiej w Ustawie Rządowej odkładał decyzję, a gdy
mu zapowiedziano pożądane poprawki - odmówił kategorycznie. Tymczasem
uwagę Leopolda do reszty pochłonęły wypadki francuskie. Katarzyna pioru-
nowała na jakobinów, co śmią podkopywać we Francji święte zasady monar-
chii, i szczuła na Paryż obu germańskich władców, aby mieć wolne ręce do
zemsty nad tymi, co podźwignęli monarchię w Polsce.
Rozdzia XXX
O wolność, całość i niepodległość
1. Targowica
Na "szał" warszawski znalazła Katarzyna wypróbowane lekarstwo - w re-
konfederacji. Narzędzia narzucały się same. Seweryn Rzewuski, nie znalazł-
szy zbawienia dla polskiej wolności w Wiedniu ani w Berlinie, zakołatał do
Petersburga; [Szczęsny] Potocki z Wiednia przypomniał się Potiomkinowi
ze swoim planem przeobrażenia Polski w związek luźnych, niezależnych pro-
wincji, tylko tą bowiem drogą można będzie ukrócić kabałę królewską i pru-
ską. Trzeba przyznać, że trafił dobrze, bo ex-faworyt poświęcał swe ostatnie
marzenia takiemu rozluźnieniu związku między Ukrainą i Polską, które by
uczyniło Potockiego poddanym Rosji czy też Dacji. Po śmierci Potiomkina
obaj ci magnaci kontynuowali konszachty w Jassach z Bezborodką, śledząc
radośnie postępującą pacyflkację Wschodu. Okrążając Polskę, udali się wresz-
cie na dwór Katarzyny, gdzie do nich przybył Ksawery Branicki, dotąd uda-
jący lojalnego hetmana koronnego i pilnujący sejmu. Carowa, nie wdając się
w republikańskie programy magnatów, kazała im podpisać i zaprzysiąc w Pe-
tersburgu dnia 27 kwietnia akt konfederacji ułożony przez [Wasyla] Popowa,
jechać do głównej kwatery wracających zza Dniepru wojsk i po ich wkroczeniu
do Polski ogłosić konfederację wolnych. Podobnej misji na Litwie podjął się
Szymon Kossakowski, niegdyś konfederat barski, teraz od roku generał rosyjski.
Pod fałszywą datą 14 maja (3 maja starego stylu) ogłoszono w pogranicznej
Targowicy nad Siniuchą ów tekst petersburski, niby to wówczas dopiero
powstały na terenie polskim. Ponieważ uzurpatorzy warszawscy za pomocą
spisku i gwałtu przez "zuchwałą zbrodnię" 3 Maja obalili wszystkie kardynalne
prawa Rzeczypospolitej, znieśli wolność i równość szlachty, a narzucając na kraj
zarazę demokratycznych idei paryskich wprowadzili w Polsce despotyzm, więc
podpisani ministrowie, senatorowie, urzędnicy itd. łączą się przy wierze katolic-
kiej, przy wolności i równości szlacheckiej, przy całości granic państwa i dawnej
republikańskiej formie rządu. Że zaś i wojsko przeszło na stronę uzurpatorów,
więc ujarzmiona Rzeczpospolita ucieka się o pomoc do "Wielkiej Katarzyny.
Targowiczanie szli w ślady radomian, z tą jednak różnicą, że ich ojcowie wierzyli
byli nie bez racji, iż za nimi stoją setki tysięcy współobywateli, synowie natomiast
zaczynali robotę w komplecie 13 osób i dopiero przemocą chcieli zmuszać do
akcesu miliony. Marszałkiem generalnym został Szczęsny, wodzami wojsk
hetmani, sekretarzem literat Dyzma Bończa Tomaszewski.
674
2. Wojna 1792 r.
Wypowiedziana została deklaracją Bułhakowa 18 maja. Nie wypowiedziano
jej Polsce jako państwu, aby nie zdradzać sekretu, że państwo całe za nią zapłaci;
miała to być na zewnątrz jedna więcej opiekuńcza interwencja. Blisko 100000
zahartowanego, zwycięskiego wojska rzuciła Katarzyna do Polski i Litwy,
z czego 2/3 wkroczyło zza Dniestru i Dniepru na Ukrainę pod wodzą [Michała]
Kachowskiego, a reszta - na Litwę z Inflant i Białorusi pod [Michałem]
Kreczetnikowem. Stanisław August - bo on był wszak wodzem naczelnym
- mógł im przeciwstawić na froncie około 30000. Faktycznie dowodzili:
w Koronie książę Józef, na Litwie - zięć księcia Adama; brat rosyjskiej wielkiej
księżnej Pawłowej 31, Ludwik książę wirtemberski. Robiono dużo, aby podtrzy-
mać w wojsku otuchę: toż cały kraj tak uroczyście obchodził dzień 3 maja 1792 r.,
toż król upewnił całą publicznóść warszawską na przedstawieniu Kazimierza
Wielkiego Niemcewicza, że na czele wojska "stanie i wystawi się"; toż sejm jedną
z ostatnich uchwał kazał uzupełnić wojsko do 100000, a zdradzieckim hetma-
nom odebrał buławy! Jednak cały opór trwał tym razem tylko 2 miesiące (nie
4 lata,jak za konfederacji barskiej). Podcięły go zdrada i małoduszność. Pierwszą
zdradę popełnił Wirtemberg, o czym się przekonano z przejętego listu do
Fryderyka Wilhelma, gdzie tłumaczył, że umyślnie trzyma wojsko w rozprosze-
niu, aby je wróg tym łatwiej zdusił. Odebrano mu tylko komendę i pozwolono
ujść za granicę - aby nie drażnić sprzymierzeńca. Ów sprzymierzeniec w tychże
dniach ukoronował swą zdradg, jeszcze ważniejszą w następstwach. Kiedy
Ignacy Potocki,jako główny twórca przymierza pruskiego, udał się do Berlina na
beznadziejne rozmowy, usłyszał od Fryderyka Wilhelma i jego doradców
obłudne frazesy i nędzne wykręty; opuścił Berlin jako moralny pogromca
Hohenzollerna, lecz bankrut polityczny wobec własnego narodu.
Następcy i zastępcy księcia Ludwika, [Józef] Judycki i Michał Zabiełło, nie-
długo opierali się trzykrotnej przewadze napastnika. Pierwszy oddał Mińsk,
bił się dość dzielnie, ale nieszczęśliwie pod Mirem, drugi oddał Grodno, a opór
stawił dopiero nad Bugiem. Po zajęciu Wilna (14 czerwca) Szymon Kossa-
kowski sprowadził tam swych gotowych marszałków i konsyliarzy, spędził
do kwatery generała [Mikołaja] Arseniewa gromadę szlachty, zmuszał ją mal-
tretowaniem do podpisów, po czym z pomocą brata Józefa, biskupa inflanc-
kiego, dokonał wszystkich świeckich i duchownych ceremonii towarzyszących
zawiązaniu Generalności. Jako hetman polny litewski "z ogłoszenia narodu"
objął Kossakowski nad Litwą tyrańską władzę. Wysiłki Litwinów miały bądź
co bądź tę wartość, że zapobiegły wzięciu w dwa ognie głównych sił koron-
nych nad Bugiem. Król, dbały o swą skórę i komfort, nie objął sam komen-
dy nad 22000 owych wojsk; książę Józef wobec spóźnionej pory zaniechał
obrony Połonnego i unikając oskrzydlenia, cofał się tylko, nie bez ciężkich
walk (Boruszkowice 1432, Zieleńce 18 czerwca), na linię Bugu. Nad samą gra-
31 Zo a Dorota, córka księcia Fryderyka Eugeniusza von Wurttemberg-Montbe-
liard (ur. w 1759), od 1776 r. żona nastgpcy tronu (jako księżna Maria Fiodorowna)
Pawła, syna Katarzyny II.
32 Bitwa pod Boruszkowcami miała miejsce 15 czerwca 1792 r. Zob. Zarys dzie-
jów wojskowości polskiej do roku 1864, t. 2, s. 237; T. Korzon Dzieje wojen i woj-
skowości w Polsce, t. 3, s.165.
675
nicą austriacką, w szańcach pod Dubienką dzielny opór dał generałom rosyj-
skim Kościuszko (18 lipca), ale i on musiał rejterować z całą linią bojową
w Lubelskie. Stało jeszcze wówczas pod bronią blisko 70000 młodego wojska;
możliwy był opór choćby nad Wisłą, ale i siły moralne naczelnego wodza nie
wytrzymały. Stanisław już w czerwcu darmo próbował zawieszenia broni;
Bułhakowa nie wydalił po wybuchu, bo liczył od początku na ugodę, na ra-
towanie Polski przez poniżenie. 23 lipca otrzymał wezwanie carowej, by zer-
wać z "rewolują 3 Maja", jeżeli chce uniknąć najgorszych następstw. Zwołał
wtedy posiedzenie Straży z udziałem osób, na których uległość mógł liczyć,
i tak wymownie zalecił ugodę, tzn. akces do Targowicy, że pociągnął za so-
bą większość z Kołłątajem. Wojsko zaczęło szemrać; książę Józef, Kościuszko
i paruset oficerów podało się do dymisji, ale już było po wszystkim.
3. Rządy Targowicy
Jeżeli Stanisław August mniemał, że przystąpieniem do Targowicy uratuje
reformy Sejmu Czteroletniego, swoją władzę i całość państwa, to się ciężko
pomylił. Szczęsny i towarzysze zagarnęli od razu dyktaturę dla celów zemsty,
bali się jednak ją praktykować z dekertowskiej Warszawy; woleli rozkazy-
wać krajowi z Brześcia, później zaś, przed zimą, przenieśli rezydencję Gene-
ralności do Grodna. Właściwie stwarzano tę Generalność po trosze aż do zi-
my z marszałków i konsyliarzy narzucanych województwom pod presją rosyj-
skiego wojska, na które przeważnie Korona i Litwa musiały dostarczyć
wśród niesłychanych udręczeń olbrzymich ilości prowiantu i furażu. Marszał-
kiem generalnym litewskim zgodził się być, acz niechętnie, kanclerz Aleksan-
der Michał Sapieha.
W Targowicy, jak i we wszystkich polskich rokoszach, odróżnić należy oso-
bistą rolę przywódców oraz masowy ruch ogółu. Magnaci wnieśli tu: Bra-
nicki - warcholstwo i zaprzaństwo, Potocki - pychę i prywatę, Rzewuski-
zgubne instynkty i przesądy polityczno-społeczne. Ale przecież obok takich
Moszczeńskich i Czetwertyńskich, klientów Potocczyzny, dały się wciągnąć
do wstecznego ruchu tak szerokie koła szlachty, że robiło to wrażenie więk-
szości narodowej. Nawet złożywszy dużo na karb terroru i dziedzicznej sła-
bości polskiego charakteru, trzeba uznać w dolnej warstwie Targowicy nor-
malny przejaw elementu zachowawczego; wszak tu chodziło o wolność repu-
blikańską, o wiarę i o całość ojczyzny, a metoda przebłagiwania Moskwy
uległością znana była od dawien dawna. Na tych obłędach umieli prowodyrzy
zagrać. Sobie dogadzali, niszcząc akt 3 Maja, zagarniając pieniądz publiczny,
usuwając i prześladując przeciwników, aresztując i oddając Moskwie opor-
nych o icerów, depcząc godność królewską i ludzką. Dla skaptowania kół za-
chowawczych, po części odmiennych, ale patriotycznie nastrojonych, zniesio-
no prawo o miastach, przywrócono czynne obywatelstwo nieposesjonatom,
odsądzono od prawa zajmowania urzędów szlachtę, która przyjęła prawo
miejskie; dezorganizowano pracę i trwoniono fundusze Komisji Edukacyjnej;
wszczęto starania o przywrócenie zakonu jezuitów. Ze szczególną zawzięto-
ścią tępiono wszelkie przejawy paryskiego ducha rewolucyjnego"Zamknięte
zostały najpoważniejsze czasopisma: "Gazeta Narodowa i Obca oraz "Pa-
676
miętnik" Świtkowskiego; zaprowadzona cenzura, konfiskowane na komorach
książki zagraniczne, te zwłaszcza, które tchnęły francuską wolnością. Pozwa-
ni do sądu - ale właśnie o zamach na wolność szlachecką - Małachowski
Kazimierz Nestor Sapieha i Kołłątaj. Wyświecony z Polski - ale za propa-
gandę wolności demokratycznej - francuski poseł Descorches. Lustrować ka-
zano na poczcie korespondencję monarchistów i rewolucjonistów. Koroną
wszystkich upodleń było uroczyste poselstwo do carowej z Branickim, Rze-
wuskim i Kossakowskim na czele, które 14 listopada podziękowało "wybawi-
cielce za ocalenie Polski od "wieczystych kajdan".
4. Drugi rozbiór
Dźwięk tych urojonych kajdan zagłuszył targowiczanom odgłosy targów,
jakie zwłaszcza od ich wystąpienia toczyły się między Petersburgiem, Berli-
nem i Wiedniem w sprawie wynagrodzenia za egzekucję dokonywaną nad
Polską i Francją. Gdyby nie uraza, jaką żywiła Katarzyna do "brata Gu"
orozumienie nastąpiłoby co najmniej o pół roku wcześniej, niż się to stało
w rzeczywistości. Król pruski już w lutym wiedział, że jeżeli on i cesarz
zaoponują przeciw najazdowi rosyjskiemu na Polskę, to dostaną za to kom-
pensaty lub udziały w łupie; długo jednak nie ufał swemu szczęściu. Caro-
wa też nie była pewna, czy nie ujmie się on za sojuszniczką Polską; każdy
czekał, aż druga strona zaproponuje rozbiór. Bezborodko był zdania, że przed
interwencją należy porozumieć się z sąsiadami, ale pod jego nieobecność inni
doradcy przeparli decyzję, że Rosja najpierw stworzy w Polsce fakt dokona-
ny, a potem zaprosi dwory niemieckie do wspólnego stołu. Przeciwdziałali
jeszcze jakiś czas spółce rosyjsko-pruskiej Austriacy; nowy cesarz Franci-
szek II zachęcał Hohenzollerna do oporu, co miało tylko ten skutek, że Pru-
sak mógł się sprzedawać drożej. Ów Franciszek bliższy był zresztą duchem
swemu stryjowi Józefowi II niż ojcu; jeżeli nie wyciągał ręki po kawał Pol-
ski, to dlatego, że łaknął Bawarii, z której spodziewał się pretendenta Wit-
telsbacha przesiedlić do Niderlandów na królestwo burgundzkie. 20 kwietnia
[1792 r.] Francja wypowiedziała wojnę Austrii; miało to ten skutek, że Habs-
burg będzie musiał się oglądać na samolubnego alianta Prusaka i jego eks-
pansji na wschodzie nie odważy się krępować. Ośmielony tym sukcesem Fry-
deryk Wilhelm, przed samą Targowicą dając odprawę Potockiemu, bez naj-
lżejszych skrupułów wykrawał sobie nabytek aż po średnią Wisłę.
Szybkie opanowanie Warszawy przez Rosjan zaniepokoiło Berlin i Wiedeń.
Oba te dwory zaraz ustaliły zasadę, że Polska stanowi wspólny teren wpł -
wów trzech czarnych orłów, które też razem o jej losie mają stanowić. Ze
jednak oba te wyprzódki zalecały się Katarzynie, więc carowa mogła kolejno
odnowić trwały sojusz z Austrią i przejściowy, dla sprawy polskiej, układ
z Prusami. Darmo oburzał się stary Kaunitz na nowych doradców cesarza
którzy dla zdobycia Bawarii i tym samym przewagi w Niemczech gotowi byli
nasycić i obciążyć Prusy polskim łupem. Kiedy Rosja zaaprobowała plan ba-
warski, owi doradcy rozbudzili we Franciszku 11 apetyt na dalsze zdobycze
w Niemczech i we Francji, a póki się ich nie osiągnie, radzili zabezpieczyć
sobie kordonem kawał Polski. Niespodziewanie spadły na Prusaków i Austria-
677
ków klęski pod Valmy i Jemappes33. Dla króla pruskiego było to niepowo-
dzenie; dla cesarza - klęska polityczna, bo Prusacy przyłożyli mu jakby nóż
do gardła i wymusili zgodę na drugi zabór w Polsce pod groźbą zerwania ligi,
bez żadnych równoległych gwarancji dla Austrii. Jeszcze się zawahała Kata-
rzyna, czyby nie ukarać Niemców za ich niedołężną służbę przeciw Rewolucji
zupełnym wykwitowaniem z Polski, ale apetyt na Ukrainę przeważył.
23 stycznia 1793 r. podpisano w Petersburgu konwencję podziałową rosyj-
sko-pruską. Powołując się na konieczność zmniejszenia Polski wobec szerzą-
cej się w niej zarazy jakobińskiej, Katarzyna przywłaszczała sobie woje-
wództwa kiiowskie, bracławskie, podolskie, mińskie oraz części wileńskiego,
brzeskiego, nowogrodzkiego (4550 mil kwadratowych = 250000 km kwadra-
towych); Fryderyk Wilhelm prócz Gdańska i Torunia brał kraj aż do linu
Częstochowa-Sochaczew-Działdowo (1060 mil kwadratowych = 58 300 km
kwadratowych). Kiedy Buchholtz zawiadomił Generalność o wkroczeniu wojsk
pruskich, targowiczanie zaoponowali, że przecież sami dość gorliwie zwalczają
jakobinizm i odwołali się do Petersburga. Aż tu przybyły na miejsce Bułha-
kowa ambasador [Jakub] Sievers potępił samą myśl zwołania pospolitego ru-
szenia. Podążą nad Newę Szczęsny Potocki, za nim później Kossakowski, ale
ratunku stamtąd nie przywiozą; żaden z hetmanów nie chwyci za broń. Pru-
sacy zajmowali bez przeszkody Poznań, Gniezno, Kalisz, Częstochowę, witani
dość chętnie przez kolonistów Niemców, Żydów i garść upadłych na duchu
Polaków, którym ciągłe klęski życie w Polsce obrzydziły. Szeroki ogół patrzył
' g
na tych gości z roz acz i nienawiści zwłaszcza tam dzie serca olskie
były rozognione "francuskim szałem wolności. Protestancki Toruń zamknął
bramy wkraczającym Prusakom i próbował się bronić. Gdańsk bronił się na-
prawdę przez 4 tygodnie, aż został do Prus przyłączony - szturmem.
5. Sejm grodzieński
Targowica zrobiła dużo gestów, aby wyglądało, że to nie ona, lecz Sejm
Wielki winien katastrofy kraju. Główni hersztowie uciekli za granicę, pod-
rzędni - jeden po drugim składali godności, które przejmowali inni, znani
z przywiązania do Rosji. Tym innym oraz królowi przypadła smutna rola
"przyjacielskiego", pospołu z Sieversem, załatwienia umów o przymusowe
cesje na sejmie grodzieńskim. Konfederacja umyła ręce od zwoływania sta-
nów, dając do tego pełnomocnictwo przywróconej Radzie Nieustającej. Do
sejmików nie dopuszczono ludzi, którzy się nie wyparli Konstytucji 3 Maja lub
przyjęli prawa miejskie. Ledwo 2 biskupów, kilku dawniejszych senatorów
świeckich, kilku dorobionych tudzież 120 posłów zasiadło tam przy królu.
Kończącą się Targowicę reprezentowało kilku szulerów (Antoni Pułaski, Sta-
nisław Bieliński), bo zastępca Szczęsnego, Walewski, odnalazł w sobie resztki
hartu konfederackiego i odmówił Sieversowi usług. 90% izby poselskiej two-
33 Pod Valmy, 20 września 1792 r., oddziały pod komendą Kellermanna skłoniły
do odwrotu armię księcia brunszwickiego, a wkrótce, 6 listopada, Francuzi odnieśli
zwyeięstwo nad armią pruską pod Jemappes. Zob. R.H. Lord Drugi rozbiór Polski,
Warszawa 1973, s. 256.
678
rzyli ludzie nieznani, wybrani pod bagnetami i nieraz za pieniądze rosyjskie.
Już przy zagajeniu doszło do aresztowania 5 posłów, a jednak z tych właśnie
ław podniósł się przeciw gwałtowi niespodziewany opór. Sievers użył frmy
Targowicy, aby jej dekretem wyznaczyć sejmowi nielegalnego marszałka Bie-
lińskiego (powinien był trzymać laskę Szczęsny Potocki) tudzież usunąć z ga-
lerii publiczność; protestowano przeciw temu tak energicznie, że ambasador
musiał oponentom przystawić warty i grozić zsyłką i sekwestrem dóbr, aż
postawił na swoim.
Ostatni sejm grodzieński tym się różnił od warszawskiego sprzed lat 20,
że tam na czoło wysunął się jeden Reytan w asystencji kilku towarzyszy; tu
większość zgromadzenia, nie wyłączając króla, poddawała się próbie hartu.
Zresztą podobny był przebieg i forma obrad, podobny akompaniament hu-
lanki i faraona. 20 czerwca Sievers i Buchholtz zażądali delegacji do trakta-
tów. Król zaprotestował, cytując słowa aktu Targowicy o całości państwa;
sejm, mimo istnienia w nim półsetki rosyjskich jurgieltników, przyłączył się
do tego protestu i żądał wymarszu Prusaków; pod wpływem Kossakowskich
(Szymona i Józefa, biskupa inflanckiego), którzy Polskę lub przynajmniej Li-
twę chcieli jak najściślej związać z Rosją, chciano limitować obrady, aby nie
dopuścić do traktatu. Wówczas, wobec nalegań obu oprawców Bieliński chwy-
cił się subtelnej polityki: niech będzie delegacja, aIe tylko do układów z Rosją.
Nastąpiły nowe gwałty: izbę otoczono wojskiem, kilku posłów aresztowano;
dobra opornych i nawet dochody króla wzięto w sekwestr. Jednak sejm sta-
nął mocno przy wniosku Bielińskiego i rokowania z Sieversem poprowadzo-
no osobno. Oczywiście bez skutku, bo 22 lipca traktat został podpisany,
a 17 sierpnia ratyfikowany. Nadzieja przeciwstawienia Katarzyny Frydery-
kowi Wilhelmowi także zawiodła. Jeżeli były tygodnie, kiedy Sievers mniej pil-
nie popierał interes kolegi, to to się tłumaczy po prostu zakulisową grą dwo-
rów zaborczych: Austria, urażona, że jej nie dano żadnego równoważnika,
podniecała do oporu Anglików, a nawet bezpośrednio dodawała otuchy gro-
"
dzieńskim "zelantom ; Sievers celowo zmiękczał Prusaków swoim chłodem,
aby ich skłonić do energiczniejszego zwalczania Francji, a zarazem aby wy-
jednać dla Polski znośny traktat handlowy od Prus i tym resztkę Polski zno-
wu do Rosji przywiązać. Na rozszerzenie pruskiego zaboru poza przyznaną
linię ani na wezwanie wojsk pruskich nie pozwolił. Do czasu jednak owa
taktyka skutkowała. Berlin wziął na kieł i udał, że zrywa rokowania, czym za-
niepokojony ambasador natychmiast użyczył mu swego żandarmskiego po-
parcia. Przed sesją 23 września porwał znów 4 posłów, zamek otoczył arma-
tami i wojskiem, królowi obok tronu przydał opiekuna generała Rautenfelda,
który rzekomo miał go chronić przed zamachem. Najmężniej stawali Mazurzy
w liczbie 25; król drżał na myśl, kto w razie abdykacji spłaci jego trzy-
dziestotrzymilionowe długi. Nastąpiła słynna dwunastogodzinna całonocna se-
sja niema. Nad ranem marszałek wytłumaczył milczenie jako znak zgody
i traktat pruski, bez konwencji handlowej, został podpisany.
Jeszcze dwa miesiące obradował sejm "niemy" nad losem pozostałych 4 mi-
lionów Polaków. Wspaniałomyślna monarchini ofarowała Polsce przymierze
równoznaczne z inkorporacją Polski do Rosji na prawach kolonii: wojsko
pod komendą wodza liczniejszej armii, tj. rosyjskiej; wojskom rosyjskim wol-
na zawsze droga do Rzeczypospolitej; żadnych zmian w ustroju bez pozwole-
nia Rosji itd. Prawda, że na tym sejmie grodzieńskim zostawiła carowa swym
679
narzędziom całkowitą swobodę prawodawstwa, toteż uchwalono prawa kon-
stytucyjne nieco przystosowane do zmian, jakie zaszły w poglądach ogółu.
Ani nie rozbito Rzeczypospolitej na federację województw, jak chciał Rze-
wuski przed przesileniem, ani nie podzielono jej na 3 prowincje z osobnymi
wojskami, jak świeżo chciał Szczęsny, tylko przywrócono Radę Nieustającą,
sejm z ograniczonym udziałem mieszczan i rzecz szczególna - bez veto,
nieusuwalność urzędników, wszystko w ramach niewzruszonych praw kardy-
nalnych. Pozwoliła na to Katarzyna II, bo wiedziała od Sieversa, że jeśli zechce,
to da Polsce następnego króla z majordomem-ambasadorem rosyjskim, który j
tam będzie władał mocniej niż "twerski generał-gubernator" u siebie, a jeżeli
zechce, to zagarnie resztę Polski - Warszawę i Wilno, przyznawszy tylko
sąsiadom pewne ekwiwalenty. ;
6. Ku zagładzie
Jeżeli rok 1772 pozbawił Polskę dostępu do morza, przez co podciął jej siłę
rozwoju, ale poza tym okaleczył jej członki zewnętrzne, to rok 1793 pozosta-
wił z niej już tylko krwawiący tułów z głową i sercem, całkiem do życia nie-
zdolny. To miał być naprawdę finis Poloniae, wyrok śmierci na naród, który
po wiekach lekkomyślności, po paru pokoleniach szaleństwa nie tylko zaczy-
nał być mądry, ale śmiał rozpalać w Warszawie drugi Paryż rewolucyjny, gro-
źny dla wszystkich wokoło despotów. Teraz już i dyplomacja austriacka pod
kierunkiem szczwanego Thuguta, pożałowawszy swej bezinteresowności z cza-
sów Leopolda II, wyciągała ręce po dalszy kawał polskiej ziemi, a wyciągała
je tym łapczywiej, im mniej miała nadziei otrzymać dla swego państwa Ba-
warię (wobec sprzeciwu Anglii i Prus), odzyskać Belgię, zdobyć część Francji,
lub nawet - o czym myślała od 1793 r. - Wenecję. Thugut zdystansował
w Petersburgu Prusy i na rok następny przygotował sobie rosyjskie placet
na zabór "Nowej Galicji".
W Warszawie mieszkał znów król, ale bez sejmu i rządu; ustawy sejmu
grodzieńskiego zawisły w powietrzu. Formalnie obowiązywała konfederacja
grodzieńska pod marszałkiem Bielińskim, zawiązana na rozkaz Katarzyny
zamiast zwiniętej, bo już niepotrzebnej targowickiej. Miejsce "ludzkiego
Sieversa, co zapowiadał był "gojenie ran", zajął generał Igelstr m, żołnierz-
-uśmierzyciel, nie polityk. Służyli mu dwaj targowiccy hetmani: [Piotr] Oża-
rowski i Kossakowski; służył ostatni marszałek wielki koronny, Fryderyk Mo-
szyński, z całą sforą agentów szpiegowskich. Hetmanów głównym zadaniem
było rozbrojenie połowy istniejącego wojska do normy 15000 uchwalonej
w Grodnie. W tym celu rozproszono zaciąg Sejmu Czteroletniego w taki spo-
sób, aby nigdzie nie mogły się łączyć 3 rodzaje broni, i aby najlżejszy bunt
mogły wojska rosyjskie, stojące w licznych garnizonach, tłumić w zarodku.
Mimo kontroli policyjnej i cenzury Warszawa podminowana była spiskiem,
bo Rosja i Prusy dopiero stworzyły w agonizującej Polsce tę atmosferę re-
wolucyjną, której ludzie 3 Maja starali się w swoim czasie zapobiec. Nadsłu-
chiwano hasła z zagranicy.
680
7. Emigracja pomajowa
Główne jej ogniska powstały w Saksonii: Ignacy Potocki z rodziną osiedlił
się w Dreźnie, blisko dworu; Kołłątaj i Małachowski w Lipsku. Dla podtrzy-
mania ducha publicznego ogłosili wychodźcy dzieło Kołłątaja i księdza Fran-
ciszka Dmochowskiego O ustanowieniu i upadku Konstytucji polskiej 3 Maja
1791, gdzie uzasadniali swoje dążenia i piętnowali przeciwników. Niektórzy
szukali schronienia w Turcji, bo też nie tracono nadziei, że Porta, wobec
niebezpieczeństwa wciąż grożącego od dworów cesarskich, po raz trzeci ujmie
się za Polską. Główną jednak nadzieję położono we Francji. Wszak ona ogło-
siła (w grudniu 1792) wojnę wszystkim tyranom i zapowiedziała pomoc
uciemiężonym ludom. Łudzili się ci entuzjaści sami i bałamucili Polaków.
Kiedy rząd sprawowali w Komitecie Ocalenia Publicznego żyrondyści, mini-
ster ich, Dumouriez, spekulował na życzliwość Prus, a nie Polski. Następca jego
[Piotr) Lebrun nosił się z projektem wznowienia dawnej bariery przeciw-
rosyjskiej ze Szwedów, Polaków i Turków i przez agenta [Piotra] Parandiera
uczył Polaków "odwagi, energii, wytrwałości". Do niego więc wysłała emigracja
najgorliwszego republikanina i demokratę, świeżo zaszczyconego obywatels-
twem honorowym Francji, zarazem obywatela Stanów Zjednoczonych, Koś-
ciuszkę. Upoważniono go do oświadczenia, że gdy patrioci wrócą do władzy, to
skasują królewskość, arystokrację, niewolę chłopów, nawet episkopat. Za takie
dowody braterstwa żądano odsieczy francusko-tureckiej od strony Krymu.
Wszystkie te widoki znikły po niepowodzeniach Francuzów w Holandii,
zakończonych zdradą Dumourieza. Jeżeli sami żyrondyści traktowali jeszcze
braterstwo ludów walczących o wolność dość szczerze, to Dumouriez i Franci-
szek Kellermann, dawni towarzysze broni barzan, wprost nawiązywali z Prusa-
kami rozmowy o korzyściach, jakie da Francji wzmocnienie Prus kosztem
Polski, a zgadzali się z takim "dyplomatyzowaniem" [Jerzy] Danton i [Jan
Paweł] Marat; z nich pierwszy jeszcze głosił wojnę propagandową i snuł
związane z nią roboty, wszczęte według planu Lebruna w Szwecji i Turcji, gotów
nie tyle nas wspomagać, ile podżegać; za to Maksymilian Robespierre przecho-
dził do porządku nad drugim rozbiorem - z mocarstwową nonszalancją.
Czyż mieli jednak wobec tego emigranci i współdziałający z nimi spiskowcy
w kraju dobrowolnie kłaść szyje w obroże? Teraz o żadnej pokojowej pracy
dla Polski nie mogło być mowy, chyba dla prywatnego zysku - i dla państw
zaborczych. Polska pod grozą wewnętrznego rozkładu potrzebowała drogow-
skazu moralnego, z którym pójdzie w przyszłość jako naród, jeśli nie jako
państwo. Oczywiście nikt z bojowników nie wyrzekał się z góry rzeczywistego
zwycięstwa, więc wątpliwości nurtowały jak przed Barem: czy zaczynać po-
wstanie o własnych tylko siłach, czy czekać na czyjąś pomoc zewnętrzną? Bra-
no w rachubę nie tylko Litwinów, Tatarów, kozaków, ale - rzecz niebywa-
ła - także zbrojny w kosy polski gmin. Kościuszko, który po powrocie z Pa-
ryża jeździł w sekrecie pod Kraków, przekonał się o niedostatecznym przy-
gotowaniu ruchu, więc nie przynaglał. Nagliło jednak życie: spiski takie, jak
np. warszawska "mała rada" bankiera [Andrzeja] Kaposztasa [Kapostasa],
związek [Karola] Prozora i innych na Litwie, nie mogły się ukrywać bez
końca. Jednego z głównych konspiratorów, generała Ignacego Działyńskiego,
Rosjanie uwięzili; coraz to dalsze formacje wojska pomajowego ulegały roz-
brojeniu, a żołnierz ich napełniał obce koszary. Postanowiono działać.
681
8. Kraków i Racławice
Hasło do oporu wydał generał [Antoni] Madaliński, dawny konfederat
barski, stojący z brygadą w Ostrołęce. Ten, zamiast się rozbroić, w ostatniej
chwili ruszył wzdłuż pruskiej granicy w kierunku Krakowa, gdzie inny wta-
jemniczony generał, [Józef] Wodzicki, przeprowadzał jednocześnie redukcję,
ale tylko na pozór. Rzucili się zewsząd Rosjanie na buntownika. Wybiegł
i z Krakowa komendant Łykoszyn, z czego korzystając Kościuszko przybył
tam nagle i 24 marca, ściągnąwszy na Rynek Główny batalion Wodzickiego
oraz tłum ludu, ogłosił akt powstania według nowego wzoru, od dawna ob-
myślonego w Lipsku. Nie będzie to już szlachecka konfederacja oparta na
akcesach, z natury ociężała i ograniczona. Jako "Naczelnik Najwyższy", po-
wołany przez naród "do bronienia wolności, swobód i niepodległości Ojczy-
zny", obejmował Kościuszko władzę dyktatorską, ale w dawnym szlachetnym
duchu rzymskim - tylko na czas niebezpieczeństwa narodowego, ze zobo-
wiązaniem, iż zwróci ją sejmowi swobodnie przez naród wybranemu i nie uży-
je jej na niczyj prywatny ucisk, lecz jedynie do obrony całości granic, od-
zyskania samowładności narodu i ugruntowania powszechnej wolności. Cały
plan rządu powstańczego więcej przypominał wzory amerykańskie niż staro-
polskie: zamiast Generalności - Rada Najwyższa Narodowa; zamiast związków
miejscowych - komisje porządkowe cywilno-wojskowe; sądy kryminalne na
zdrajców, a na czele województw - generałowie ziemiańscy. Zaraz uchwalono
pobór powszechny od lat 18 do 28, podatek dochodowy od 10o/o do 40o/o oraz
ob ite świadczenia w naturze. Nadal wszelkie nakazy i rekwizycje wydawać
będzie sam Naczelnik jako umiłowany i pełnomocny przedstawiciel całego
walczącego narodu.
Po obustronnej przysiędze skoncentrował Kościuszko w Luborzycy pobli-
skie oddziały Madalińskiego, [Jana Ludwika] Manżeta [Mangeta] i innych,
wcielił pierwszy zaciąg (2000) chłopów-kosynierów i spotkał 4 kwietnia pod
Racławicami odosobnioną kolumnę generała [Aleksandra] Tormasowa. Świe-
tny atak kilkuset chłopów pod wodzą Naczelnika na 11 armat rosyjskich
rozstrzygnął bitwę. 1000 Moskali poległo; z resztą Tormasow uciekł do
silniejszego obozu [Fiodora] Denisowa.
9. Warszawa - Wiłno
Zaczęło się to inaczej niż pod Barem, i przygotowanie spiskowe było lepsze,
i duch publiczny w okaleczonej, umęczonej a pracą myśli rozbudzonej Polsce
nierównie dzielniejszy. Akt krakowski przy odgłosach Racławic obiegał pio-
runem wszystkie ziemie polskie nie pochłonięte przez najeźdźców; dość po-
wiedzieć, że już w połowie kwietnia przysięgała Naczelnikowi Żmudź, a 17
tegoż miesiąca zrzuciła kajdany Warszawa. Komenderował tam 8000 Rosjan
sam Igelstr m, ufny w pomoc niedalekich Prusaków i w posłuszeństwo za-
łogi polskiej (3650 żołnierzy). Nie doceniał dojrzewającej w narodzie polskim
umiejętności spiskowania. Bo oto członek Komisji Wojskowej generał [Jan
August] Cichocki rozdał broń z arsenału ludowi, podburzonemu przez szewca
Jana Kilińskiego. Działyńczycy godnie pomścili niewolę swego szefa: atakiem
682
od Ujazdowa przez Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście, przy dzielnej
pomocy pospólstwa wymietli Rosjan z różnych ulic i zaułków za miasto, aż
Igelstr m musiał szukać ocalenia w obozie pruskim; blisko połowa jego żoł-
nierzy padła lub dostała się do niewoli. Zaraz ukonstytuowano Radę Zastęp-
czą nad całym krajem, obwołano znów prezydentem Warszawy Ignacego Za-
krzewskiego (który tę godność piastował był po Dekercie), komendantem-
jednego z głównych sprawców "jutrzni warszawskiej", wiernego królowi gene-
rała Stanisła.wa Mokronowskiego.
W Wilnie pułkownik inżynierii Jakub Jasiński, rewolucjonista skrajny, miał
jeszcze trudniejsze zadanie, a przecież w 380 ludzi uporał się z ośmiokroć
liczniejszą siłą generała Arseniewa i Szymona Kossakowskiego (22 kwietnia).
Nazajutrz ustanowiono Najwyższę Radę Tymczasową Wielkiego Księstwa Li-
tewskiego, którą później przemianowano na Deputację Centralną, aby się
odgrodzić od wszelkiego separatyzmu wobec Korony, o jaki pomawiano
Kossakowskich. Zdrajca hetman zakończył na szubienicy swój burzliwy ży-
wot (25 tegoż miesiąca). Cała Polska uznała autorytet republikańskiej dyk-
tatury Kościuszki. Żadnej nowej Targowicy nie było. Stanisław August oddał
swą władzę do dyspozycji Naczelnika i narodu; książę Józef, wróciwszy z za-
granicy, wyraził gotowość do służby jako prosty żołnierz. Nawzajem Kościu-
szko wcale nie zdetronizował króla; owszem, okazał "wierne tronowi uszano-
wanie", tylko go oddalił od wszelkich czynności rządowych i reprezentacyj-
nych.
10. Przyjaciele i wrogowie zewngtrzni
Owo ostentacyjne uszanowanie tłumaczyło się zapewne po części wzglę-
dami polityki zewnętrznej. Przyjaciół czynnych powstanie kościuszkowskie Ii-
czyło w Europie bardzo niewielu; za to sporo entuzjastów biernych. Turcja
bezsilna nie miała nawet odwagi przyjąć w Dywanie posła francuskiego; szyb-
ko i pokornie zlikwidowała zatarg celny z Rosją. Szwecja, wtłoczona w krąg
państw reakcyjnych, wrogich Republice Francuskiej, trzymała się na uboczu;
jej agenci [Jan] Toll i [Samuel] Casstr m śledzili agonię Rzeczypospolitej
raczej z oburzeniem niż ze współczuciem, prośbę zaś polską o zakup broni
odepchnęli z punktu. W Anglii nawet nasz chwalca Burke głosił po wybuchu
wojny z Francją, że sprawy polskie są tak dalekie, jak gdyby leżały na księ-
życu. Sympatię budził Kościuszko w Ameryce, której to sympatii odgłos,
żadnym czynem nie poparty, można było słyszeć - po 4 miesiącach. Polska
była opasana, odcięta od ognisk wolności murem despotyzmu, a jedyne,
największe skupienie ludzi wolnych i wrogów tyranii - nad Sekwaną - samo
siebie tyranizowało i w fanatycznym zaślepieniu nie chciało uznać wspólności
sprawy z Polską. Kiedy palestrant [Franciszek] Barss jako poseł insurekcyjny
prosił rząd Robespierre'a o pomoc choćby pieniężną, dano mu do zrozumienia,
że rewolucja nie da ani szczypty złota i nie wystawi ani jednego człowieka na
wspieranie takiej rewolucji, której celem byłoby zachowanie władzy arystokra-
tycznej lub monarchicznej. Jednak miliony przeznaczono na przekupywanie sług
monarchii tureckiej - choć Turcja żadnej dywersji nie czyniła, gdy Polska od lat
paru odciągała na swoją pierś 50000 Prusaków i Austriaków.
683
Oto dlaczego, a nie tylko z pobudek zasadniczych, zarówno Kościuszko, jak
i powołany do kierownictwa spraw zagranicznych Ignacy Potocki, musieli się
strzec pozorów atakowania symbolu monarchii, jakim był w Polsce dogasają-
cy Stanisław August. Ani słówkiem nie zadraśnięto Austrii i Prus, nie ośmiela-
no ich nowych poddanych do buntu. Rachuba była mylna, bo Thugut nawet
nie dopuścił do rozmowy przedstawicieli Insurekcji, cały pochłonięty targiem
z Rosją o Małopolskę i przymierze, a jeżeli gubernator Galicji [Zygmunt]
Gallenberg udawał dobre z władzami powstańczymi sąsiedztwo, to jedynie
dlatego, że nie miał pod ręką dość wojska. Co do Prus, Potocki wciąż jeszcze
łudził się, tj. brał za dobrą monetę kłamstwa Lucchesiniego (w Wiedniu), że
wrócą one z konieczności do polityki 1790 r. Stało się przeciwnie. Kiedy
Kościuszko, doprowadziwszy swe siły w Krakowskiem do kilkunastu tysięcy
(głównie dzięki pułkownikowi [Janowi] Grochowskiemu, który mu przypro-
wadził z rejonu Wisła-Bug 6000), ruszył w pościg za Denisowem, ujrzał
przed sobą pod Szczekocinami (6 czerwca) 27000 Rosjan i Prusaków ze 124
armatami. Za późno było się cofać. W upartej i ofiarnej bitwie padło 1000
Polaków, zginęli Wodzicki i Grochowski. W 10 dni potem Prusacy zajęli nie
broniony Kraków; jeszcze 2 tygodnie, a do Lubelszczyzny wejdą Austriacy
pod generałem [Józefem] Hornoncourtem, gdy od Chełma, po złamaniu opo-
ru Zajączka wkraczał nowy korpus Rosjan [Ottona] Derfeldena.
11. Wysiłki rządu narodowego
Rada Najwyższa Narodowa dzieliła się na 8 wydziałów: l. potrzeb wojsko-
wych, 2. skarbowy, 3. żywności, 4. sprawiedliwości, 5. bezpieczeństwa, 6. in-
strukcji, 7. porządku, 8. interesów zagranicznych. Na czele każdego stał
radca, a pomagali 8 radcom zastępcy w liczbie 32. Im mniej było do zrobienia
w dziedzinie dyplomacji, tym więcej w sferze skarbowo-wojskowej. O ile
Kościuszko działał na naród swym entuzjazmem, o tyle Kołłątaj, kierujący
wydziałem skarbowym, dwoił się i troił w wyszukiwaniu i egzekwowaniu
środków materialnych. Naczelnik za radą Kołłątaja jako godło powstania
obrał trójcę polską: Wolność, Całość i Niepodległość (zamiast francuskiej:
wolność, równość, braterstwo) i zamiast dawniejszej dewizy wplecionej do
Ustawy Rządowej: wolność, własność, bezpieczeństwo). Praktykował jednak
równość i braterstwo szerzej i śmielej niż niejeden czerwony jakobin. Po
Racławicach przywdział zamiast munduru białą sukmanę; bohatera chłopa,
co pierwszy rzucił się na armaty, Bartosa [Bartosza], awansował i nazwał
Głowackim; z kosynierów zrobił batalion grenadierów krakowskich, później
w samej ziemi warszawskiej pikinierów i kosynierów 12700. Radość i zapał
chłopów podniecał uniwersałami, z których pierwszy, poracławicki, uwalniał
od danin i pańszczyzny walczących chłopów na cały czas służby i oddawał
wszystkich chłopów pod opiekę rządową komisji porządkowych, a najsław-
niejszy, połaniecki 7 maja nadawał wszystkim wolność przenoszenia się
z miejsca na miejsce, redukował na czas powstania pańszczyznę z 5-6 dni
do 3 , z 3--4 na l, z 1 w tygodniu na 1/2, przyznawał też prawo wła-
sności gruntu, ustanawiał opiekę nad gospodarstwami walczących tudzież
urzędników specjalnych w "dozorach" dla załatwiania zatargów między dwo-
684
rem a wsią. Po bratersku odzywał się do Rusinów i dopuszczał ich do wła-
dzy, łaskawie traktował Żydów, ale z nimi niewiele wskórał. Słynny Borek
Joselewicz za późno wziął się do tworzenia żydowskiego pułku; tymczasem
w wielu miejscach z dawnego przyzwyczajenia Żydzi służyli stronie silniej-
szej, tj. rosyjskiej.
Z pomocą takich metod spodziewał się Kościuszko utworzyć siłę trzystu-
tysięczną, złożoną z armii, milicji i pospolitego ruszenia; rekrutując na ograni-
czonym terenie po 1 żołnierzu pieszym z 5 dymów, po 1 konnym z 50, utwo-
rzył faktycznie do 70000. Uzbrojeniem, wyżywieniem i zaopatrzeniem wojska
zajmował się pełen inicjatywy i energii Kołłątaj. Majątków prawie nie kon-
fiskowano, choć byłoby komu, za to na dzwonach i naczyniach kościelnych,
dachach metalowych i na kapitałach kładł Kołłątaj bezwzględną rękę. On to
stworzył z Kapostasem "bilety mennicze" oraz "zaręczenia skarbowe", jakimi
płacono za dostawy, wreszcie bilety skarbowe, które przyjmowano do wyso-
kości połowy sum należnych za kupno dóbr narodowych i w podatkach.
Kołłątajowi i jego towarzyszom "hugonistom" przypisywano chęć naślado-
wania terroru francuskiego, którym się brzydził Kościuszko. Z papierów
opanowanej ambasady rosyjskiej wiedziano o jurgieltnikach i szpiegach. Dwa
razy istotnie doszło do zajść terrorystycznych: najpierw 9 maja, za przykła-
dem Jasińskiego, tłum zmusił Radę Zastępczą do skazania na szubienicę ja-
ko zdrajców Ożarowskiego, Józefa Kossakowskiego, [Józefa] Ankwicza i [Jó-
zefa] Zabiełłę; drugi raz 28 czerwca, pod wrażeniem kapitulacji Krakowa
tłum rewolucyjny dokonał w tenże sposób samosądu nad Boskampem, co
szpiegował i robił wybory na rzecz Rosji, nad biskupem Massalskim, Antonim
Czetwertyńskim i kilku innymi, przy czym zginęło i parę osób niewinnych.
Dwaj podejrzani: biskup [Wojciech] Skarszewski i Fryderyk Moszyński za-
wdzięczali ocalenie prezydentowi Zakrzewskiemu. Później 6 mniejszych wie-
szacieli z kolei powieszono mocą wyroku sądowego, za to podżegacze: ksiądz
[Józef] Mejer [Meier de Volda] i Kazimierz Konopka znaleźli obrońcę
w Kołłątaju. Żałobnym echem tych wypadków będzie I 1 sierpnia 34 nagła
śmierć prymasa [Michała Jerzego Poniatowskiego], który choć nie zdrajca,
zachował krytyczną postawę wobec powstania (jak przedtem wobec Sejmu
Czteroletniego i Targowicy), przez co stracił do reszty popularność, więc
podobno "wolał proszek niż drabinę".
12. Warszawa w niebezpieczeństwie
Po Szczekocinach i Chełmie mało brakowało do zupełnego zgniecenia co-
fających się ku Warszawie korpusów Kościuszki i Zajączka. Najwyższy Na-
czelnik czuł, że ogromowi trudności nie wydoła i myślał chwilami o śmierci
za ojczyznę. Zdążył jednak połączyć się z Zajączkiem, wyprzedzić Prusaków,
sforsować sobie drogę wśród osaczających go Rosjan i wprowadzić silną zało-
gę do stolicy w obręb fortyfikacji, które tymczasem usypało pospólstwo war-
szawskie. Te czteromilowe szańce, uzupełnione wnet fachowo przez Naczelni-
ka, zadecydowały o obronie stolicy, chroniąc ją od bombardowania, przy
34 prymas zmarł 12 sierpnia 1794 r
685
lichym bowiem uzbrojeniu, zwłaszcza wobec ogromnej przewagi nieprzyja-
cielskiej artylerii (253 działa przeciw 140 armatkom polskim) samo męstwo
oblężonych niewiele by pomogło. [Iwan] Fersen atakował na prawym skrzydle
od Wilanowa 16000, Fryderyk Wilhelm przez swych generałów na lewym
25000; obroną kierowali przy Kościuszce Zajączek, Stanisław Mokronowski
i książę Józef. Do zamknięcia stolicy nie doszło, bo Jasiński dobrze pilnował
linii Narwi pod oskrzydlającymi ruchami Prusaków; dzięki temu aprowi-
zacja miasta od wschodu nie doznała przeszkód i z Litwą utrzymano komuni-
kację. Na ten to okres pierwszej obrony Warszawy od 13 lipca przypadły
największe i naprawdę zadziwiające wysiłki organizacyjne Kościuszki, Za-
krzewskiego i Kołłątaja, największy też rozmach akcji bojowej w kraju.
Sięgnęła ta ostatnia do Wielkopolski, trzymała się czas jakiś na Litwie, nie
przekroczyła natomiast Bugu w kierunku Wołynia ani nie odzyskała Kra-
kowa.
Wielkopolan posadzili na koń dwaj partyzanci: [Stanisław] Bielamowski
i [Dionizy] Mniewski; słysząc o ich odważnych atakach na transporty, jedne
po drugich powiaty kaliskie i poznańskie przystępowały (do 21 sierpnia) do
aktu krakowskiego. Na Litwie położenie było ciężkie: pierwszą próbę opano-
wania Wilna odparł dzielnie generał Paweł Grabowski (znany dysydent); dru-
giej nie zdołał zapobiec (11 sierpnia) przysłany z Warszawy na odsiecz Mo-
kronowski. Wyprawy Michała Ogińskiego do Inflant, Stefana Grabowskiego
do Mińszczyzny skończyły się na bardzo przelotnych sukcesach. Krótko zaj-
mowali Polacy Mitawę, gdzie powstanie podniósł generał ziemiański [Ernest
Jan] Mirbach - po czym partyzantka zaczęła się kurczyć, a Deputacja schro-
niła się do Grodna pod osłonę przedsiębiorczego [Karola] Sierakowskiego.
Wszystkie te walki bądź co bądź paraliżowały siłę Fersena pod Warszawą,
a ruchawka poznańska nie nastraszyła króla pruskiego, że po paru nieudanych
szturmach, a przed przygotowanym generalnym zwinął oblężenie Warszawy
i odszedł na zachód 8 września35. W ślad za nim wtargnął Jan Henryk
Dąbrowski w 3000 wojska między linie pruskie, zdobył Bydgoszcz (2 paździer-
nika), kusił się o Toruń i już myślał o zimowaniu w Poznańskiem, kiedy go
odwołano na ratunek Warszawy.
13. Brześć i Maciejowice
Jeżeli Kościuszko urósł w siły po obronie stolicy, to i nieprzyjaciołom przy-
bywały posiłki, i to w większym jeszcze stopniu. Król pruski zaniedbywał
wojnę na Zachodzie; zaczynał zdradzać koalicję, byle nie wypuścić z rąk
polskiej zdobyczy. Katarzyna, oburzona na tego "człeka bez wstydu i kiszek"
rzuciła na Polskę zwolnionego ze straży granic tureckich Suworowa. Próżno
usiłował Naczelnik wzmocnić na Litwie Sierakowskiego oddziałem [Karola]
Kniaziewicza. Zanim ów zdążył pod Brześć, już Suworow zepchnął Siera-
kowskiego z Krupczyc, a potem zgniótł go w Terespolu pod Brześciem
(19 września). Teraz chodziło głównie o to, żeby Suworow nie odciął od War-
35 Wycofanie się Prusaków spod Warszawy nad Bzurę nastąpiło w nocy z 5 na
6 września 1794 r. Zob. Zarys dziejów wojskowości polskiej do roku 1864, t. 2, s. 259.
686
szawy Mokronowskiego i nie połączył się z Fersenem, który dotąd szukał
przeprawy na prawy brzeg Wisły w stronie Góry Kalwarii. Stan moralny
korpusów litewskich przedstawiał się już tak żałośnie, że stamtąd nie było
prawie nadziei pomocy. Gdy na dobitkę przyszła wieść, że Fersen przeprawia
się w Lubelskie, Naczelnik zostawił dowództwo w Warszawie Zajączkowi,
a sam postanowił dla poprawienia nastrojów w kraju i armii stoczyć z Ferse-
nem bitwę decydującą, jak tylko zbierze 14000 wojska. Stoczył ją 9 paździer-
nika36 pod Maciejowicami nad Wisłą w warunkach naprawdę tragicznych,
tak mocno bowiem wierzył w moralną wyższość polskiego żołnierza nad cofa-
jącym się pozornie wrogiem, że nie wziął z Warszawy wszystkich sił rozpo-
rządzalnych (część zostawił dla powściągania zamachów terrorystów); przece-
niając wartość swej obronnej pozycji, zostawił wrogowi (Denisowowi) swobo-
dę manewru i bił się rozpaczliwie na czele 7000 przeciw 16000, z 21 armata-
mi przeciw 60. Wyczekiwany od wschodu z korpusikiem Adam Poniński nie
mógł nadejść z pomocą, bo był za daleko i zmylił drogę. Klęska stała się zu-
pełna, gdy Naczelnik, okryty ciężkimi ranami, wpadł w ręce Kozaków; taki
sam los spotkał wszystkich generałów i 2000 żołnierzy. Ocalało ledwo 1000.
14. Upadek stolicy i powstania
Rada Najwyższa Narodowa mężnie zniosła katastrofę utraty wodza. Zro-
biwszy, co mogła, by uczcić Kościuszkę i ulżyć jego losowi, uprosiła posła
Tomasza Wawrzeckiego, by przyjął następstwo po bohaterze, i zakrzątnęła się
koło obrony stolicy. Nowy Naczelnik, główny twórca powstania na Żmudzi,
był obywatelem cywilnym i na wojskowości się nie znał, tymczasem położe-
nie strategiczne wymagało na jego stanowisku geniusza. Prusacy stali o kilka
mil na zachód. Fersen następował od wschodu, Austriacy okupowali znów
Lubelszczyznę, utrudniając dowóz żywności. Tyle szacunku mieli jednak wro-
gowie dla miasta Kilińskich, że sam Suworow ociągał się z marszem i myślał
o blokadzie, a dopiero na wiadomość o Maciejowicach ruszył naprzód,
wziąwszy pod komendę korpusy Fersena i Derfeldena. Cofały się ku Warsza-
wie dywizja litewska Mokronowskiego, oddziały nadwiślańskie i inne. Mazu-
rów broniących Narwi znosili do spółki Rosjanie i Prusacy. Nadciągnął wresz-
cie Suworow w 30000 wojska do Kobyłki. Przez 3 tygodnie kilka tysięcy
mieszczan gorliwie sypało wały i kopało fosy za Pragą, niestety pod kierun-
kiem niezbyt biegłego inżyniera [Janaj Bakałowicza. Na obsadzenie zbyt dłu-
giej linii wałów i okopów zabrakło wojska, a zwłaszcza armat, bo z będących
pod ręką dwudziestu kilku tysięcy Wawrzecki musiał zostawić kilkanaście na
obronę Warszawy przed możliwym atakiem Prusaków. Szturmujące kolumny
Suworowa 4 listopada wdarły się od razu w polskie okopy i rozpoczęły rzeź
straszliwą wśród ludności. Wawrzecki na widok uciekających oddziałów odje-
chał za Wisłę, zapewne z zamiarem bronienia przepraw. Chcąc oszczędzić
Warszawie takiego losu, jaki spotkał Pragę, tj. wyrżnięcia nawet starców, ko-
36 Bitwę pod Maciejowicami rozpoczął Iwan Fersen o świcie 10 października
1794 r., wysyłając na pozycje Kościuszki oddziały pod komendą Fiodora Denisowa.
Zob. tamże, s. 260 oraz T. Korzon, Dzieje wojen i wojskowości w Polsce, t. 3. s. 211.
687
biet i dzieci, rząd przez Potockiego zaproponował zwycięzcy układy. Suwo-
row z "buntowszczykami" pertraktować nie chciał, za to ułożył się z magi-
stratem o kapitulację samej tylko Warszawy. 9 listopada tryumfatorzy obsa-
dzili miasto. Naczelnik wyprowadził był ostatki wojska - podobno jeszcze
dość liczne, blisko 30000 - w kierunku Krakowa; byli tacy jak Dąbrowski,
co myśleli o przebiciu się do Francji, ale wobec osaczających Rosjan i Pru-
saków rozpacz wzięła górę. Opuszczony przez wojsko Wawrzecki wpadł w rę-
ce Denisowa.
Rzeź Pragi nie zaspokoiła jeszcze żądzy zemsty za dzień 17 kwietnia. Caro-
wa zamknęła w twierdzy petropawłowskiej Kościuszkę z sekretarzem Niemce-
wiczem i adiutantem [Stanisławem] Fiszerem, Ignacego Potockiego, Wawrzec-
kiego, Kapostasa i Kilińskiego. Wysłała na Sybir 12000 jeńców, w tym kilku
generałów; dobra królewskie i pokonfiskowane prywatne z dziesiątkami tysię-
cy dusz rozdawała swym faworytom i dostojnikom. Sobie wybiła medal z cer-
kiewnosłowiańskim napisem: "Ottorżennaja wozwratich" (przywróciłam to, co
było oderwane).
15. Trzeci rozbiór Polski
Chętnie by przyłączyła Katarzyna do Rosji nie tylko Litwę, która nigdy
do Rusi nawet nie należała, nie tylko Kurlandię, ale i wszystkie najrdzenniej-
sze ziemie polskie, gdyby na to obojętnie patrzyli sąsiedzi. Ale Thugut umiał
Rosji dobrze sprzedać potrzebną przyjaźń austriacką, a i Prusakom niepo-
dobna było nie płacić za ich sprzymierzeńcze usługi. "Najlepiej śmieje się
ostatni", powiedziała carowa po "jutrzni warszawskiej" i zaraz po rosiła Fry-
deryka Wilhelma, by uśmierzył kraj na zachód od Wisły oraz Zmudzi. Ta
prośba skrzyżowała się z misją do Petersburga księcia de Nassau, który wiózł
propozycje dla Polski zabójcze. W Kolegium Spraw Zagranicznych jeden czło-
nek, [Arkadij] Markow, radżił pomóc Rzeczypospolitej przeciw Prusakom;
większość (Bezborodko, Ostermann, [Płaton] Zubow) była za zupełnym znisz-
czeniem Polski. Thugut próbował jeszcze się zastrzegać, ale słysząc o Prusa-
kach pod Szczekocinami pośpieszył z akcesem i tym pośpiechem wygrał dla
monarchii habsburskiej Kraków.
O tę bowiem prastarą stolicę Piastów, Jagiellonów rozegrała się ostatnia
kłótnia między grabarzami państwa polskiego. Wprawdzie już bezpośrednio
przed pierwszym rozbiorem (1771) i przed drugim w 1793 r. Rosja przyznała
Austrii prawo zajęcia Krakowa, ale teraz Prusacy, poczuwszy go w garści;
urościli doń pretensję ze względów strategicznych. Thugut uparł się przy
Krakowie choćby za cenę wojny i okupując skrawki Sandomierszczyzny, Lu-
belszczyzny, Wołynia, zażądał dla swego pana nadto całego kraju po Bug,
Brześć i Pińsk. Fryderyk Wilhelm sięgał po Warszawę i Kraków, a dalej
chciał mieć Żmudź i Kurlandię do Windawy, przy czym myślał kupić sobie
Zubowa państewkiem buforowym. Wobec decyzji carowej, że Kraków i San-
domierz mają być dla Austrii, zaś Żmudź i Kurlandia dla Rosji, ugiął się ga-
binet wiedeński, lecz nie berliński. 3 stycznia 1795 r. Katarzyna i Franci-
szek II ministerialnie zagwarantowali sobie udziały, zarazem projektując dal-
szy rozbiór Turcji w duchu "greckiego projektu", łącząc się przymierzem
688
przeciw Prusom i przewidując wcielenie Wenecji do dzierżaw habsburskich.
Na taki sukces polityczny Habsburga Hohenzollern odpowiedział pokojem
bazylejskim z "królobójcami"3'. Zdawało się, że zgoda wśród zaborców pęk-
nie. Już w Berlinie mówiono o przymierzu z Francją, Szwecją i Turcją; już
Thugut przeciwstawiał możliwym pruskim projektom restytucyjnym państewko
polskie, któremu się przydzieli odzyskane od Prus zabory (pewna grupa Po-
laków myślała wtedy o podobnym państewku pod zwierzchnictwem Turcji).
Ale demonstracja wielkich armii cesarskich i carskich tak zaimponowała Pru-
som, że 24 października 1795 r. zgłosiły zgodę na plan Katarzyny.
Ostatni król polski na zaproszenie carowej odjechał w styczniu 1795 r. do
Grodna, rozdawszy zaufanym przyjaciołom swe archiwum. Jeszcze blisko przez
rok wzbraniał się abdykować, choć mu obiecywano za to zapłatę długów.
Dowiedziawszy się wreszcie o układzie trójdzielczym, podpisał abdykację
25 listopada [1796 r.). Po śmierci Katarzyny (1796) pojechał do Petersbur-
ga i umarł w Pałacu Zimowym 12 lutego 1798 r.
Rozgraniczeniem trzech zaborów zajęła się wspólna komisja pod auspicjami
Katarzyny. Rosyjski szedł z południa Bugiem do Niemirowa, stamtąd prosto
do Grodna, Niemnem i starą granicą pruską do morza. Pruski objął kraj po
Pilicę, Bug i Niemen; austriacki - klin między Pilicą, Wisłą i Bugiem. Za-
razem 26 stycznia 1797 r. w tajnym artykule dodatkowym do ostatecznej kon-
wencji o sprawach nowych nabytków i o spłacie czterdziestomilionowego dłu-
gu po Poniatowskim 3 mocarze zaręczyli sobie nawzajem, że samo imię Polski
będzie na zawsze wymazane z prawa narodów.
16. Przyczyna ostatecznego rozbioru Polski
Na okrwawionych zgliszczach Pragi czy u wrót turmy petersburskiej za
późno pod datą 1795 r. rozpamiętywać własne nasze zaniedbania. To można
było robić i to się zrobiło przed opowiadaniem o Trzecim Maju i Kościuszce,
nawet przed Barem i reformami Czartoryskich. Nie oszczędziliśmy w tej książ-
ce ani jednej słabej strony życia staropolskiego, obnażyliśmy wszystko, co
wiodło do klęski, nawzajem podnosząc wszystkie ważniejsze przejawy odro-
dzenia. Polacy, celowo zatruwani jak żaden inny naród europejski, dźwignęli
się własnym rozumem i szli do ocalenia może nie dość szybko, krokiem nie
dość pewnym i wyliczonym, ale niezachwianym. Jeszcze jedno pokolenie,
a nikt by nie poznał wnuków epoki saskiej. Jeżeli też przy zamknięciu tej
trumny wskazane są jakieś rozważania ogólne, to obejmują one - obok oko-
liczności losowych - także rachunek sumienia, ale sumienia europejskiego,
nie polskiego.
Trzeci rozbiór ujawnił w całej prawdzie sens i tendencje pierwszego. Darmo
się mówi, że wiek XVIII widział też inne postanowione lub częściowo wyko-
nane rozbiory: Hiszpanii, Szwecji, Austrii, Prus, Turcji, i że wśród nich po-
dział Polski stanowi tylko najbardziej typowe zjawisko. Jak już napomknęliś-
3' Po straceniu Ludwika XVI (21 stycznia 1793) Prusy jako pierwsze mocarstwo
europejskie I koalicji podpisały układ pokojowy w Bazylei z rewolucyjnym rządem
francuskim (15 kwietnia 1795).
689
my wyżej, we wszystkich tamtych wypadkach odcinano albo chciano odcinać kraje
mechanicznie tyllco złączone w jedno państwo dynastyczne, pr Ly tym przeważnie
kraje obcoplemienne lub ujarzmione: tutaj zadawano śmierć państwu złożonemu
z obywateli, nie poddanych, a w konsekwencji także narodowi, który owo państwo,
siedlisko wolności stworzył. Tak brzmiało w dziedzinie stosunków między-
państwowych ostatnie wielkie słowo tego wieku, co nad wszystkie świętości
wywyższył państwo absolutne, nienarodowe, bezprzymiotnikowe, "państwo" dla
samego panowania.
Ostatnie wielkie słowo, bo równocześnie inna katastrofa kniszyła podstawy
samego owego bezlitosnego wieku, z jego "prawem międzynarodowym", jego
królewskośaą z Bożej łaski, jego ustrojem przywilejowo-stanowym. Jednocześnie
z Polską runęła stara monarchia francuska, a z jej pożaru powstał przy dźwiękach
Marsylianki wolny naród Francuzów. Był-że to przypadek, czy akcja tych samych
światem rr dzących sił? Chciałoby się spytać - oczywiście bez celu i skutku - czy
rozbiór Polski w ogóle by nastąpił, gdyby w Wersalu panował jeszcze Król-Słońce,
albo gdyby Napoleon pojawił się o kilkanaście lat wcześniej. Co do pierwszego
przypuszczenia, niestety nawet taki hipotetyczny optymizm byłby podobno
złudzeniem; już pnędzej by nam pomógł jaki zmartwychwstały K rtfli.ůNatomiast
zbieżność chronologiczna kościuszkowskich bojów z okresem terroru we Francji
więcej daje do myślenia. Podobnie jak w 1772 r. upadkiem swym uchroniliśmy od
wielkiej klęski Szwecję i poniekąd nawet 'I >rcję, tak samo, tyllco bardziej
samowiednie, w 1772-1795 r. zasłoniliśmy Francję i wszystko to, co ona niosła
nowemu światu. Smubna misja, ale na wskroś rzeczywista. Ostateczny rozbiór trzeba
było przyśpieszyć, aby dw6m głównym ogniskom demokracji czynnym nad
Sekwaną i nad Wisłą nie dać rozgorzeć do tego stopnia, aż ich żar roztopi wiązania
starego gabinetowo-koszarowego por Lądku rzeczy w Europie środkowej i wschod-
niej. Zapewne, wstrząs id ey z sali Konwencji udzielał się także stosunkom
międzynarodowym; wszelkie bezprawie jest zaraźliwe - ale do uskutecznienia
traktatów 1793-1795 r. nie tczeba było anarchii sankiulotów ani anarchii sarmatów,
zdziałała je anarchia międzynarodowa Hohenzollernów, gottorpskich Romanowów
i lotaryńskich Habsburgów. Despoci Wschodu znaleźli w zniszczeniu Polski cel
wspólny, który ich połączy na dziesiątki lat; ludy Zachodu, Agnlicy i Francuzi,
zwalczały się nawzajem: w takim otoczeniu Polska, choc'by rozwinęła dwakroć
większą siłę niż ta, którą stworzyli powstańcy kościuszkowscy, musiała ulec.
Ponad wszelkie oczekiwanie w samej śmierci poczęło się tu nowe życie. Ocknął
sie naród bez państwa i poczuł, że nie zginął. Ujr Lano w Europie w postaci Legionów
jakby duszę polską błąkającą się bez ciała, a żądną wcielenia. Patrząc na nas,
uświadomi sobie z czasem ludzkość, że naród cywilizowany żyć może, choć cierpi,
pod obca nawet powłoką, bo jest on czymś silniejszym i głębszym niż forma
państwowa, i że tę formę stworzy on prędzej czy później, gdy stanie się w całej pełni
narodem - czynnym we wszystkich warstwach społecznych. I ukaże się przed Polską,
obok konieczności walki o byt, nowe, zn6w mimowolne posłannictwo - przez obronę
swego moralnego jestestwa ocalić samą zasadę narodowości, która w XIX i XX w.
podkopie jej ciemięzców.
Uwagi
(s. 5) Odpór, z jakim spotkała się za Jana Kazimierza próba rozdarcia Rzeczypos-
politej, był w rozmaitej mierze zasługą różnych warstw, ale przede wszystkim
szlachty; tak też wygląda sprawa w artystycznym ujęciu Sienkiewicza. Ih Olgierd
Górka ["Ogniem i mieczem'' a rzeczywistość historyczna, Warszawa 1934] dopatrzył
się w tym szkodliwej legendy, a to zwłaszcza w powieści Ogniem i mieczem [Powieść
z lat dawnych, t.1-3, Warszawa 1884] tudzież w Szkicach historycznych [Ludwika]
Kubali [Seria I, ll, zob. Bibliografia], które dostarczyły pierwszego wątku autorowi
Trylogii. Stąd głośna kampania obrazoburcza przeciw Wiśniowieckiemu i szlachcie,
w wielu szczególach chybiona a przeważnie zbędna, ponieważ ujemnych sądów
o Jaremie i pospolitym ruszeniu w dziejopisarstwie naszym nie brakło, a z literaturą
rusko-ukraińską zaczęliśmy się poważnie liczyć. W szczególności dużo krytycyzmu
wniósł do swych badań nad Wiśniowieckim Władysław Tomkiewicz [Jeremi
Wiśniowiecki (1612-1651), Warszawa 1933]. Miałajednak kampania p. Górki także
swoją dobrą stronę, zmuszała bowiem dojeszcze ostrożniejszego traktowania legend
i hipotez.
(s. 407) Dwie obszerne rozprawy: Uwagi orientacyjne o Tatarach polskich
i obcych, "Rocznik Tatarski" [R. 2: 1935] i Liczebność Tatarów Krymskich i ich
wojsk, "Przegląd Historyczno-Wojskowy" [R. 8: 1936 z. 2] poświęcił dr Górka
wykazaniu, że Tatarry Krymscy byli ilościowo wrogiem bardzo niepokaźnym. Że ich
stereotypowa liczba "100000" przy boku chana lub "40000" jako silny czambuł
znacznie przewyższa rzeczywistość, domyślano się już dawniej, w każdym razie
godząc się na ścinanie tradycyjnych liezb do połowy, musimy brać pod rozwagę
także dane źródłowe, które w polemice z Górką pr Lytoczyli Zygmunt Lasocki
[Ogniem i mieczem w świetle rewelacyj dra Górki, Kraków 1934; O Tatarach dra
Górki, Kraków 1935; Czy Skrzetuski był Kozakiem?, Kraków 1935] i Stefan M.
Kuczyński [Tatarzypod Zbarażem, "Przegląd Historyczno-Wojskowy", R. 8:1936
z. 1]: prZecież na zyskowną wyprawę po jasyr chętnie pisali się także rabusie
mieszkający poza Krymem. Również ostrożnie należy obliczać i siły rosyjskie
takiego np. Aleksego Michajłowicza, którego armie w 1655 r. Kubala [Wojna
moskiewska. R. 1654-1655, w: Szktce historyczne, Seria III, zob. Bibliografia)
szacuje na pół miliona.
(s. 412) Niezależnie od postulatów dra Górki ["Ogniem i mieczem" a rzeczy-
wistość...], głównie dzięki Sienkiewiczowi [Ogniem i mieczem. Powieść z lat
dawnych, Warszawa 1884; Potop. Powieść historyczna, t. 1- , Warszawa 1886]
epoka Jana Kazimierza, zaniedbana po [Wiktorze) Czermaku [zob. Bibliogra-
fia], Kubali [zob. Bibliografia] i Korzonie [zob. Bibliograóa] ściąga znów na
691
siebie uwagę historyków, zwłaszcza krakowskich. Rzucono nowe światło na
Zbaraż, Beresteczko, Kiejdany, Gigantomachię, Czarnieckiego, Lubomirskiego,
sprawy śląskie i pruskie, późniejsze stadia wojny moskiewskiej, reformy wew-
nętrzne, odbudowę wsi. Szkoda, że poszukiwania szwedzkie nie idą w równie
energicznym tempie.
(s. 425) Nie sądzimy (jak dr K. M. Morawski) [ ródlo rozbioru Polski, studia
i szkice z ery Sasów i Stanisfawów, Poznań 1935, s. 25-29), aby Karola Gustawa
i Fryderyka Wilhelma podtrzymywała w ich zapędach antypolskichjakaś sekciarska,
okultyzmem podszyta ideologia antykatolicka, czego oznaką miałby być sam nawet
sztandar "rozbbjnika Eur,npy"; przecież Karol z równie morderrzą zapalczywością
rzucił się na prntestancką Danię, a Fryderyk Wilhelm, ręka w rękę z Czamieckim
i Montecuccolim, przyciśnie osłabionych Szwedów po 1657 r. Niemniej intrygi
międzynarodowe protestantów w tym momencie, jak i za Zygmunta III, zasługują na
baczne ledztwo.
(s. 437) Fragmenta Andrzeja Maksymiliana Fredry ukazały się dopiero w 1667 r. '
Należy je jednak uznać razem z Korzonem [Dola i niedola Jana Sobieskiego.
1629-1674, s.100,101, zob. Bibliografta] za wyznanie wiary, ktbrąkierował się ich
autor już w latach 1652 i 1660.
(s. 438) Lubomirskiego tłumaczył, a Ludwikę Marię i Prażmowskiego
odbrązowywał z wielką zajadłością Korzon [Tamże, s.15 191, 456--463], wpłynął
on, zdaje się, także na sądy Kubali. Bądź co bądźjuż dalecyjesteśmy od popędliwych
sądów w jednym lub w drugim kierunku: hancuska orientacja czy austriacka (w
duchu osobliwszej ideologu Antoniego Walewskiego) sama pr Lez się nie pokrywała
się z dobrem Polski; natomiast złem niewątpliwym była reakcja przeciw wysiłkom
reformatorskim światlejszych doradców dworu.
(s. 449-450) Archiwalia wiedeńskie są niestety do tej sprawy nadzwyczaj skąpe:
nad wewnętr Lnym stanem Śląska w XVII w. należałoby dopiero prowadzić żmudne
poszukiwania we Wrocławiu.
(s.470-471) Wewnętrzna polityka Sobieskiego pomstaje zagadką; prawdopodob-
nie polityki zasadniczej, rzeczowej, konstrukcyjnej wojownik ten stworzył niewiele.
Pewne światło mogłyby na nią r Lucić papiery J. Wielopolskiego i Szczul i, których
część spoczywa w niedostępnym archiwum Potockich. Po Gnińskim nic nie zostało.
(s. 475) Do pr Leszłości należą spory o to, czy Jan nl obierał dobry kierunek
w polityce zagra icznej. Minęły czasy, kiedy [Kazimier L) Jarochowski [zob.
Bibliografta) musiał dowodzić, że zwycięstwo pod Wiedniem ocaliło także Polskę
z wielkiego niebezpieczeństwa. Później; od 1686 r. wszystko by przemawiało za
wycofaniem się z Ligi, gdyby nie stan wewnętrzny Polski, pr y któmn Austria bez
trudu wywarłaby pomstę na niewiernych sprzymier Leńcach.
(s. 509) Mocnych słów Askenazego [zob. Bibliografta) o tym "zbrodniarzu"
i "zdrajcy stanu" nie można stosowae dosłownie do całego panowania. Pr Ly swej
zmiennej, kalejdoskopicznej naturze Wettyńczyk mógł mieć, i miewał - jak to
nazwał Jarochowski - lucida intervallaz; w szczególności trzeba mu przyznać
bezwzględnąrację przeciwko opozycji w 1704 r., potem w 171 -1714 i 1717-1720.
(s. 523-524) Józef Feldman [Geneza konfederacji tarnogrodzkiej, "Kwartalnik
Historyczny", R. 42: 1928, s. 493-531] zdaniem naszym idzie za daleko, gdy
692
odrzucając jednostronną tezę dawną (także i naszą) o prowokacji saskiej, ja-
ko celowo zmierzającej do zamachu stanu, widzi uboczne źródło zawieruchy
w intrydze rosyjskiej i hetmańskiej, a główne w zachęcie szwedzkiej. Archi-
wum Państwowe w Sztokholmie, o ile wiadomo, nie zawiera dokumentów, któ-
re by to potwierdzały. Dział polski wprost urywa się na roku 1714 i luka trwa
aż do misji Trautvettera (1719). Stenflycht był rodzajem kondotiera, a że
wśród tarnogrodzian dużo było dawnych stanisławczyków, to rzecz natural-
na, ale stąd nie wynika, by kierowała nimi ręka szwedzka.
(s. 541) Flemmingowi należy się - w otoczeniu różnych Beichlingów, Mar-
schallów i Manteufflów - szczegółowa polska monografia. Że nie należał on
do zaprzysiężonych wrogów Polski, świadczą jego pisma w Bibliotece Drez-
deńskiej zawierające nauki dla Fryderyka Augusta II, gdzie wyraża się o wol-
nej społeczności polskiej z niekłamanym szacunkiem.
(s. 566) Rzadko o kim tak rozeszły się sądy historyków, jak o Czartoryskich.
Szujski w Dziejach Polski [zob. Bibliografia] przeznaczał im raczej dwie szu-
bienice niż statuty; później, w wyjątkowej zgodzie z Henrykiem Schmittem
[zob. Bibliografia] przeszedł jednak do wyrozumialszego sądu; podobną prze-
mianę przeżył [Klemens] Kantecki [Stanislaw Poniatowski, kasztelan kra-
kowski, ojciec Stanislawa Augusta, 2 t., Poznań 1880] w stosunku do Stani-
sława Poniatowskiego. [Kazimierz] Waliszewski [zob. Bibliografia] silił się na
bezstronność, przyznając Czartoryskim i Potockim jednakową dążność do po-
stępu, a zwalając na fatum obezwładniającą Polskę równowagę sił partyj-
nych. Bronili Familii [Richard] Roepell [Polen um die Mitte des XTiIIl Jahrhts,
Gotha 1876], Meinert [Wyniesienie na tron Stanislawa Augusta, "Przewodnik
Naukowy i Literacki", R. 13: 1885, s. 32-54, passim] i [Władysław] Kisie-
lewski [zob. Bibliografia], ze szczególnym przejęciem - Kalinka [zob. Biblio-
grafia]; atakowali Korzon [zob. Bibliografia] i [Władysław] Smoleński [zob.
Bibliografia]. Askenazy [zob. Bibliografia] umieścił ich w okropnej galerii
zwyrodniałych magnatów epoki saskiej; z lekka aprobował za rok 1744, od-
mówił sympatii w 1759 r., odmówił absolucji za 1764 r., dopiero przyjął ich
pokutę w dobie barskiej, pod wrażeniem "rzymskiej" atestacji Salderna (ich
własnego jurgieltnika). Mocno przeciwstawił się temu sądowi [Adam] Skał-
kowski [Stanislaw August, król polski, Lwów 1930]. My, ogarniając całość
z góry półwiekowej działalności starych książąt, dostrzegamy u nich rozum,
energię, patriotyzm, wzrost doświadczenia, pod koniec zanik determinacji
przy braku wiary w naród (aż zbyt dobrze zrozumiałym) i przy dużej dozie
rodowej ambicji.
(s. 591) Świadomie unikamy tu terminu "przyczyny upadku". Wszystkie
elukubracje i kompilacje obcych pisarzy ([Ernst von der] Bruggen Polens
Aufl sung [Kulturgeschichtliehe Skizzen aus den Letzten, Leipzig 1878], Roe-
pell Polen im die Mitte des XI III Jahrhts, [Siergiej] Sołowiew Istoria padie-
nja Polszi [zob. Bibliografia], Kostomarow [Poślednie gody Reći-pospolitoj.
Istoriceskaja monografija, Petersburg 1870. [Gustaw] Grotenfeld [nie udało
się ustalić, o jaką pozycję chodzi]), poświęcone wyliczaniu naszych usterek
wewnętrznych albo zmierzały do wywołania, albo same podlegały sugestii, że
"główną" przyczyną była słabość Polski z winy Polaków. Nic też dziwnego,
że u świtu nowej Polski, w 1916 r. Oswald Balzer [Aus Problemen der lier-
fassungs geschichte Polens von..., Krakau 1916] - chcąc przeciwdziałać owej
sugestu, podjął się dowodu, że wszystkie te same niedomagania miały i inne
693
narody; odpowiedziano mu łatwo, że jednak takiego splotu różnych chorób
nie zaznał żaden inny naród nowożytny.
Spór o główną przyczynę czy też causa efficiens3, wznowił na Zjeździe wi-
leńskim O. Górka [Optymizm i pesymizm w historiografii polskiej. Odwróce-
nie pojgć, [w:] Pamigtnik TiI Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w
Wilnie, t. 2, Lwów 1936]. Według niego "upadliśmy (348) z własnej winy, nie
znalazłszy człowieka, który by umiał ciężką, a potem rozpaczliwą sytuację
opanować i rozegrać w zwycięskiej obronie, ani nie wytworzywszy mimo cza-
su chociażby zasadniczego zrębu ludzi politycznie i wojskowo przygotowa-
nych, by aktu ratowania państwa dokonać. Nie znaleźliśmy ani człowieka, ani
Iudzi, by na tle warunków liczbowych, porównawczo korzystnych, uratować
państwo chociażby zmniejszone, bądź to w oparciu o Rosję, bądź to w walce
z nią". A odrodziliśmy się "na tle warunków, które zaistniały z początkiem
wieku XX, z własnej zasługi, wbrew zapędom obcych, dzięki istnieniu w mo-
mentach najkrytyczniejszych a rozstrzygających zarówno kierownika miary
nie napotykanej w naszych dziejach, jak dzięki nielicznemu wprawdzie i róż-
nymi drogami pracującemu zrębowi ludzi zdolnych do walki o sprawę pol-
ską". Tam więc w XVIII w. były "warunki liczbowe" porównawczo korzystne
- w XX w. już tylko wrogie, minimalistyczne "zapędy obce". Wrócimy do
tej sprawy w zamknięciu; tutaj na marginesie wszystkich dowodów, o "głów-
nej przyczynie" chcemy zaznaczyć jedno: Nie pojmujemy, jak można p o r ó w-
n y w a ć wytrzymałość nadpróchniałego dębu z siłą huraganu, albo nadwąt-
lonej chaty z siłą bombardowania. Szkoda, że rozprawa metodologiczna Ta-
deusza Brzeskiego o Teoryi przyczyn upadku Polski [Studyum metodyczne)
w "Kwartalniku Historycznym" [R. 32: 1918, z 2-3] przeszła wśród history-
ków bez dyskusji.
(s. 632) Jak dojrzewały decyzje co do rozbioru w Berlinie i Wiedniu widać
już z całą jasnością. Mniej widoczny jest analogiczny proces w Petersburgu.
Robert Howard Lord [The Second Partition of Poland. A Study in Diploma-
tic History, Cambridge 1915] - po części w ślad za Askenazym [zob. Biblio-
grafia] - zwrócił uwagę na depesze Panina, które już w latach 1763, 1766
i 1767 wyrażały zgodę na udział Prus w rozbiorze. My odnaleźliśmy takie
precedensy już za czasów wojny siedmioletniej (styczeń 1761 r.), a nie ulega
wątpliwości, że i dawniej łany ukraińskie czy choćby białoruskie nęciły ro-
syjskich aneksjonistów. Można by stąd wywnioskować, że Rosja parła do roz-
bioru Polski z równą energią jak Prusy, i że program czy też "testament"
Piotra I, polegający na wyłącznym opanowywaniu Rzeczypospolitej, jest wy-
mysłem historyków; w takim razie polityka Czartoryskich i Stanisława Au-
gusta polegała na złudzeniu, bo równie dobrze można było hołdować Berlino-
wi. Otóż ów program po każdym wielkim tryumfie 1717 czy 1733, 1764 czy
1768 r. brał górę, to znów zamierał, aż upadł w 1771 r. Rosja musiała się go
trzymać, bo jednocześnie skupiała siły przeciw Turcji. Podobnie Polska w
XVII w. zrezygnowała z imperializmu hadziackiego, by zejść na aneksjonizm
andruszowski, co jednak nie znaczy, żeby popierający ugodę hadziacką Ukra-
ińcy byli od początku na fałszywej drodze.
(s. 647) Informacja Otto Forsta Battaglu [zob. Bibliografia], jakoby Kau-
nitz, ostrzeżony przez ks. Adama, dla zaszachowania pokus pruskich ofiaro-
3 (łac.) przyczynę sprawczą.
694
choró Wał Stanisławowi przez Reviczky'ego Galicję, nie znajduje w archiwum wie-
deńskim żadnego uzasadnienia. Dwór wiedeński po sejmie 1778 r. otrzymał
ie , ostrzeżenie od samego Reviczky'ego, ale przeszedł nad nim do porządku;
wróce myślano tylko o zapobieżeniu takiej konfederacji, którą by Rosja kierowała
ich W interesie Prus.
1y, nit (sů 649) Czy i w jakiej mierze masoneria forsowała rozbiór Polski? Według
'tuację Kazimierza M. Morawskiego [Źródlo rozbioru Polski, Poznań 1935] w niej
o cza- trzeba szukać źródła naszej katastrofy. Jego wywodom nieraz rewelacyjnym,
towa często olśniewającym, trzeba jednak zarzucić:1. że ekspansja kosztem słabych
a, ani jest zjawiskiem powszechnym i naturalnym, niezależnie od podszeptu tajnych
ować związków - dotyczy to zwłaszcza Drang nach Osten i wozsojedinienja Rusi;
alce 2ů że ów [Achacy Ferdynand von] Asseburg, co według informacji Stanisła-
kiem Wa Augusta miał dopiero podsuwać zaborcze myśli Fryderykowi i Katarzy-
mo- nie, w 1771 r. nie miał już dostępu do rad petersburskich, a co więcej, odra-
iary dzał swemu panu, landgrafowi heskiemu, sięganie po koronę polską, z czego
róż- miał się zrodzić zamach konfederatów na króla; 3. że ów zamach nie wywarł
eol- żadnego widocznego wpływu na decyzje rosyjskie ani austriackie. Wolnomu-
tne larze mogli się przyczynić do rozbioru tylko przez to, że pogłębiali rozdarcie
do W narodzie polskim (intryga drezdeńska), wzmogli niechęć do Polski Kata-
; ,- rzyny II (Czernyszew) i Józefa II (Lascy), oczerniali nas za granicą (robota
W- dysydencka). Oczywiście wtajemniczenie Stanisława ani obroty osobiste Mo-
t- kronowskiego czy Moszyńskiego nie mają z robotą podziałową żadnego związ-
a- ku.
e (s. 650-659) Korzon [Wewngtrzne dzieje Polski za Stanisława Augusta zob.
- Bibliografia], a zgodnie z nim Smoleński [Z dziejów wewngtrznych Polski za
króla Stanislawa Augusta, [w:] Pisma Historyczne, t. 3, Kraków 1901 s. 3-
; -52], wysoko cenią postęp Polski na różnych polach w okresie po pierwszej
i. katastrofie. Pierwszy jednak mieni Poniatowskiego zdrajcą, drugi pomawia
- go tylko w pewnych momentach o podłość. Lord wyraża się o postępach tego
. okresu lekceważąco; podobnie Skałkowski, który słusznie jednak akcentuje
; twórczą rolę króla w przeciwieństwie do bałamuctw magnatów, nawet młod-
szego pokolenia Familii.
(s. 660) Jeden z największych sporów toczył się u nas o orientację politycz-
' ną Wielkiego Sejmu. Obrona Potockich i towarzyszy jest tu o tyle trudna, że
oni właśnie prowadzili sejm i jego dyplomację, a trudno wyliczyć, co byłoby
nastąpiło, gdyby sejm opowiedział się za Rosją. Tezę kołłątajowską, że rozum
i miłość ojczyzny były po stronie patriotów, a tylko ich sprzymierzeńcowi za-
brakło uczciwości, zwalczał Kalinka; podjął ją na nowo z nadzwyczajną wy-
mową i siłą argumentacji Askenazy, który dla odróżnienia odpowiedzialno-
ści Potockich za 1792 r. od winy Czartoryskich w 1764 r. przytoczył za Koł-
' łątajem dystynkcję między tymi, którzy "uwodzić się dają obrotom złej wia-
ry", a tymi, którzy "zawód cierpią z niestałości bądź osób, bądź rzeczy na
świecie. Pierwszych o własną nieroztropność, drugich za los przeciwny lub
za cudze chyba przestępstwa winować można". Tak by było, gdyby historia
i życie były areną, gdzie chodzi tylko o to, która strona drugą przechytrzy;
my zasadniczej moralnej różnicy między mylną oceną ludzkich dążeń i ludz-
kiej uczciwości nie widzimy. Zresztą [Bronisław] Dembiński [Polska na prze-
omie, Lwów 1913] przytłoczył tezę Askenazego [Przymierze polsko-pruskie,
Warszawa 1901] mnóstwem dowodów nieustającej złej wiary Prus. Lord zda-
695
niem naszym najsprawiedliwiej zważył na jednej szali wiadome złudzenia
Potockich, na drugiej wątpliwe możliwości polityki króla.
(s. 677) Wbrew Korzonowi [Wewngtrzne dzieje Polski...] i Smoleńskiemu
[Konfederacja Targowicka, Kraków 1903] O. Górka [Optymizm i pesymizm...,
s. 338-367], który zresztą źródłowo tych czasów nie badał, znalazł w obozie
Targowicy 9/10 narodu i przypisał wielkie znaczenie faktowi, że w powiecie
lidzkim 1400 szlachty przystąpiło do Targowicy, a tylko 12 zdecydowało się
bronić Konstytucji. Choćby setki tysięcy akcedowały do Generalności Szczę-
snego - czego w całej Rzeczypospolitej, jak wiadomo, nie było - to jeszcze
należałoby odróżnić akces pod terrorem od dobrowolnego, odróżnić chęć ra-
towania kraju przed rozbiorem (król i Kołłątaj) od małoduszności, odróżnić
wreszcie stanowisko przeciwne tylko dziedzicznej monarchii od reakcji odrzu-
cającej wszelki postęp. Zbawienie Polski nie zależało od powołania na tron
dynastu saskiej, nikt też chyba nie zaliczy do Targowicy tych mnogich sej-
mików, które w listopadzie 1790 r. aprobowały jedynie doraźny obiór na-
stępcy tronu, a odrzucały dziedzictwo tronu.
(s. 684) Nad powstaniem kościuszkowskim wisi podejrzenie, że zostało spro-
wokowane przez złych sąsiadów. Pisał o tym Askenazy [Ks. Józef Poniatow-
ski 1763-1813] w "Tygodniku Ilustrowanym" w 1905 r. Fakty przezeń przy-
toczone nie ulegają wątpliwości; Petersburgowi, a bodaj również Wiedniowi,
musiało zależeć na jak najprędszym zlikwidowaniu sprawy polskiej, zanim
ogień Rewolucji dosięgnie Europy Środkowej. Stąd jednak, rzecz prosta, nie
wynika, żeby Insurekcja, jak chcą niektórzy publicyści, była krokiem samobój-
czym na równi z późniejszym powstaniem styczniowym. Stanowiła ona akt
koniecznej samoobrony dla ciała i duszy Polski. Innego wyboru jak "bić się
i pobić" wówczas nie było. Bez powstania mielibyśmy w roku 1807 i 1812 za-
miast Tadeuszów i Jacków - pokolenie rejentów i asesorów.
(s. 685) Skałkowski [Kościuszko w świetle nowych badań, Poznań 1924 oraz
Z dziejów insurekcji, Warszawa 1926] w swym krytycznym nastawieniu wobec
Kościuszki i jego towarzyszy posuwa się do przypisywania tłumowi warszaw-
skiemu najniższych pobudek. Nawet ci, co w listopadzie biegli fortyfikować
Pragę (zamiast wywieszać białe chorągwie), czynili to z tchórzostwa, z oba-
wy o majątek.
(s. 686) Nieprawdopodobne, a jednak prawdziwe dzieje "legendy maciejowic-
kiej" wyśledził ze ścisłością znakomitego filologa Józef Trietiak [Finis Polo-
niae. Historja legendy maciejowickiej i jej rozwiązanie, Kraków 1921]. Wy-
mysłem okazały się nie tylko słowa: Finis Poloniae, które skomponował za-
raz w październiku 1794 r. Niemiec [Johann Godfried] Seume ["Sudpreussi-
sche Zeitung", R. 10: 1794, nr 24 i 25], redaktor "Sudpreussische Zeitung",
ale i rzekome powtórzenie tych słów [Louisa Filipa] Segura w Decade histo-
rique [Decade historique au tableau politique de I'Europe, depuis 1768jusqu'en
1796, contenant un precis des revolutions de France, de Brabant de Hollande
et de Pologne, t. 1-3, Paris 1824]. Lekkomyślnie złośliwa wersja była na wy-
marciu, kiedy ją ożywił Słowacki w Beniowskim (1848) [wyd. 1 Lipsk (wł)
Paryż 1841], a powtórzył Witwicki [Wieczory pielgrzyma, t. 2, Paryż 1842],
po czym Leonard Chodźko [Biographie du general Kościuszko, Fontainebleau
1837] uznał za stosowne (1850) spreparować list Naczelnika do Segura (31 paź-
dziernika 1803), niby prostujący uwłaczające słowa, których mu ów Francuz
nigdy w usta nie włożył. Ów list na wiarę Chodźki przedrukowano w Zbio-
696
rze traktatów "Angebera" [Leonard Chodźko, pseud. Comte d'Angeberg, Re-
cueil des traites, conventions, actes, notes, capitulations et pieces diplomatique
concernant la guerre franco-allemande, Paris 1873], a przyjął go za auten-
; tyczny nawet taki sumienny badacz jak Korzon. Przy sposobności Tretiak
przypomniał tę prawdę, że Kościuszko - jak świadczy Niemcewicz - nie
chcąc przeżyć ojczyzny, próbował wystrzałem w usta pozbawić się życia, króci-
ca jednak nie wypaliła, a w chwilę potem szabla kozacka pozbawiła Naczel-
nika przytomności.
(s. 687) Generałowi Ponińskiemu zaszkodziło nazwisko, coraz gorzej brzmią-
, ce w XVIII wieku. Odgłosem niechętnej opinii stali się [Franciszek] Paszkow-
ski Żywot Tadeusza Kościuszki. [Dzieje Tadeusza Kościuszki pierwszego na-
czelnika Polaków. Przez Generala Paszkowskiego, 1872] i Segur [Politique de
tous le cabinets de l'Europe pendant les regnes de Louis XTi et Louis Xlil...,
t. 1-3, Paris 1801]; badały sprawę komisje i sądy. Poniński, broniąc się wy-
rzucał Kościuszce, że,.jest winowajcą klęski, że stracił głowę, że działał bez
planu, że nie miał dość odwagi, by umrzeć z honorem". Reagując na takie
oskarżenia, Korzon [Kościuszko, Rapperswill 1894] ponowił przeciw Poniń-
skiemu zarzut "opieszałości i nieudolności, jeśli nie zdrady". M. Kukiel
[pseud. Stach Zawierucha Powstanie kościuszkowskie, Warszawa 1911] jednak
na podstawie najskrupulatniejszych dociekań nie znalazł "żadnych znamion
braku dobrej woli z jego strony przy wypełnianiu powinności żołnierskiej
w dniu klęski".
(s. 689) Uważaliśmy za wskazane osobno oświetlić katastrofę Rzeczypospo-
' litej, a nie łączyć tej sprawy z analizą jej słabości przed reformami Czarto-
ryskich, ponieważ pisarze, którzy te sprawy rozpatrywali łącznie, ściągali w
jedną całość zjawiska różne i zwykle tracili przy tym równowagę sądu. Mi-
kołaj Karejew, omawiając Upadek Polski w literaturze historycznej (przekł.
pol. Kraków 1891), topił winę napastników w grzechach i usterkach narodu
napadniętego. Współpracownicy zbiorowej książki o Przyczynach upadku Pol-
! ski. Odczyty, Kraków 1917, przeważnie dążyli do złagodzenia ciemnych barw
w obrazie Polski przedrozbiorowej, odsuwając "winę" z jednej dziedziny do
drugiej. Publicysta [Antoni] Chołoniewski [Duch dziejów Polski, wyd. IV.
Warszawa 1932 oraz Początki dziejów naszych. Ich linja przewodnia, War-
; szawa 1923] dopatrzył się u nas wyprzedzania Europy w pochodzie ku rozum-
nej wolności na całym obszarze od XV w. do XVIII i przedstawiał rzecz tak,
jak gdyby Europa bała się owej złotej wolności (Zamoyskich, Fredrów czy
Konarskich?), więc postanowiła nas zniszczyć. Bobrzyński [zob. Bibliografia]
wreszcie, odrzucając tę skrajność, obstawał przy swoim nie mniej skrajnym
; uogólnieniu, że przyczyną upadku Rzeczypospolitej była nie przemoc, lecz na-
sza własna wielowiekowa wina. "Gorszym objawem było, że [...] za trującym
haszyszem Chołoniewskiego oświadczyli się niektórzy historycy, a jeden z
nich, Konopczyński, ujrzał w nim >>zwycięstwo nad ciężką zmorą, szkołą hi-
storyczną krakowską<<. Wylała się w powiedzeniu tym żółć historyka, który
dla polityki nacjonalistycznej w historii naszej nie może znaleźć podstawy."
Przytaczając te słowa Bobrzyńskiego szeroko czytane w IV wydaniu Dzie-
jów Polski, t. 2, s. 322, i zapewne komentowane, śmiemy wyrazić nadzieję, że
myślący czytelnik sam sprawdzi w naszych szkicach Od Sobieskiego do Ko-
ściuszki, jak my rozumieliśmy ową "zmorę", i jak naszej ironu wolał nie
; rozumieć Bobrzyński.
697
(s. 690) Jedną rękę, mianowicie masońską, zgaduje w upadku monarchu
francuskiej i Rzeczypospolitej Polskiej K. M. Morawski. Jeżeli autor ten ża-
łuje ancien regime'u, to musimy mu przypomnieć - za Albertem Sorelem
[Sprawa wschodnia w XTilII wieku. Pierwszy podział Polski i traktat kainar-
dżyjski, Lwów 1903 oraz La question d'Orient au XTiIlI siecle, Paris 1887]
- że Polska właśnie padła ofiarą obyczajów i tradycyjnych idei świata
przedrewolucyjnego.
Posłowie
Wstęp J. Maternickiego do obecnej edycji Dziejów Polski nowożytnej prze-
konywająco dowiódł jej potrzeby. Przypomniał też oceny tego dzieła formu-
łowane w różnych okresach. Szerzej o znaczeniu dorobku naukowego Wła-
dysława Konopczyńskiego, w tym i o wartości niniejszej syntezy, w sposób
jak najbardziej kompetentny wypowiedzieli się najznakomitsi współcześni
znawcy różnych okresów historii Rzeczypospolitej szlacheckiej podczas sesji
zorganizowanej w 1977 r., poświęconej miejscu Konopczyńskiego w historio-
grafii 1. W tej sytuacji jeszcze jedna próba oceny całości i poszczególnych czę-
ści Dziejów byłaby zbędnym przedsięwzięciem, trzeba by bowiem po prostu
przytaczać bądź streszczać wspomniane wypowiedzi. Odsyłając zainteresowa-
nych do materiałów z tejże sesji i do Wstgpu, w Poslowiu ograniczymy się
do konfrontacji sposobów ujmowania w dziele Konopczyńskiego niektórych
tylko faktów, wydarzeń i zjawisk z ich interpretacją w nowszych monogra-
iach i syntezach. Wydaje się, iż będzie to bardziej celowe, gdyż Dzieje Pol-
ski nowożytnej są nie tylko ważnym dokumentem myśli historiograficznej, ale
także wciąż niezastąpioną syntezą epoki staropolskiej, mimo iż w niektórych
dziedzinach stan naszej wiedzy o przeszłości jest dziś rozleglejszy niż w cza-
sach Konopczyńskiego. Nadal jednak z powodzeniem służą one studentom
i twórcom nauki historycznej, będąc pozycją, którą najczęściej chyba znaj-
duje się w przypisach i bibliografiach współczesnych prac poświęconych dzie-
jom Rzeczypospolitej XVI-XVIII w.
Władysław Czapliński słusznie zauważył, a potwierdzili to inni uczestnicy
wspomnianej sesji, że najlepszymi partiami Dziejów są rozdziały poświęcone
"omówieniu polityki państwa" zwłaszcza drugiej połowy XVII i XVIII w 2
. ,
chociaż niektóre zjawiska w nich przedstawione w nowszych studiach ujmo-
wane są bardziej wszechstronnie. Tak jest na przykład w przypadku koli-
wszczyzny, a w pewnym stopniu nawet i konfederacji barskiej. W pracach
poświęconych wydarzeniom doby "potopu" bardziej podkreśla się udział chło-
pów. Inaczej patrzymy dziś na genezę, charakter i przebieg powstań kozac-
kich, a zwłaszcza na wydarzenia roku 1648 i następnych. Jerzy Łojek stara
się wprowadzić do obiegu naukowego odmienne niż Konopczyński i jego ucz-
niowie oceny Stanisława Augusta Poniatowskiego i stronnictwa patriotyczne-
go. Ogromna jednak większość współczesnych badaczy drugiej połowy XVII
i XVIII w. jest zdania, iż najlepsze ogólne ujęcie badanych przez nich wy-
darzeń dał przed nimi W. Konopczyński3.
1 Materialy sesji naukowej pt. Miejsce Wladys awa Konopczyńskiego w historiografu
(w 25 rocznicg śmierci), "Studia Historyczne", R. 22:1979, z. I, s. 63-84.
z W. Czapliński Wladyslaw Konopczyriski jako historyk XTi1 i Xlrl1 w., tamże,
s. 68 i 70.
3 Zob. na przykład Z. Wójcik Jan Sobieski 1629-1696, Warszawa, s. 576.
699
Znacznie więcej nowych interpretacji wielu problemów, nawet z dziedziny
polityki, w porównaniu z ustaleniami zawartymi w Dziejach wnoszą współ-
czesne studia poświęcone czasom ostatnich Jagiellonów i pierwszych czte-
rech królów elekcyjnych. W. Czapliński, odnoszący sig ze szczególnym pie-
tyzmem do dorobku naukowego swego mistrza, na wspomnianej sesji wymie-
nił kilkanaście spraw, które w świetle ostatnich badań można, a niekiedy
i trzeba ujmować inaczej, niż uczynił to Konopczyński. Listę ich, wydaje się,
należałoby rozszerzyć. Ustalenia W. Czaplińskiego, K. Lepszego, S. Bodniaka,
K. Grzybowskiego, J. Bardacha, J. Marciszewskiego, J. Seredyki, J. Tazbira,
W. Uruszczaka i innych wnoszą bowiem o rewizję przynajmniej kilkunastu
dalszych zawartych w Dziejach Polski nowożytnej tez ogólniejszych i twier-
dzeń szczegółowych. Inaczej m.in. ocenia się dziś rolę szlachty w państwie
i jej kulturę polityczną (przynajmniej w niektórych okresach), parlamenta-
ryzm, czas i przyczyny załamywania się tolerancji religijnej, jak też rozwój
i charakter stosunków z innymi państwami, na przykład z Brandenburgią oraz
polityki wobec lenna pruskiego w czasach Zygmunta III i Władysława IV.
Niemniej ogromna większość ustaleń, wyjaśnień i ocen zawartych w syn-
tezie Konopczyńskiego, a odnoszących się także do wydarzeń ustrojowych
i politycznych XVI i pierwszej połowy XVII w. pozostaje niepodważona. Na
przykład w historiach państw skandynawskich napisanych przez autorów pol-
skich interpretacja stosunków polsko-duńskich czy polsko-szwedzkich jest
zgodna z występującą na kartach Dziejów. Podobnie zawarte tamże, wyważo-
ne stanowisko w sprawie hołdu pruskiego 1525 r. akceptowane jest obecnie
przez wielu badaczy i podtrzymywane w nowych syntezach. Także badania
szczegółowe potwierdzają w większości przypadków generalne tezy Konopczyń-
skiego4. Przedstawione zaś w jego dziele oceny wybitnych postaci znajdują
w zasadzie uznanie w oczach autorów obecnie piszących o tychże osobach.
Na przykład współczesne charakterystyki Zygmunta I, Zygmunta Augusta,
Władysława IV, Jana Kazimierza czy Jana III Sobieskiego, że wymienimy
tylko panujących, niewiele różnią się od zawartych w syntezie Konopczyń-
skiego. Jeśli zaś z niektórymi współcześni badacze nie zgadzają się, jak na
przykład Jarema Maciszewski z oceną Zygmunta III, to chcąc przezwyciężyć
je, muszą zdobywać sig na bardziej wszechstronne ujęcia.
Dla Konopczyńskiego bowiem w osądzie wybitnej jednostki liczyła się nie
tylko - a Emanuel Rostworowski twierdzi, że nawet nie tyle - skuteczność
jej działań, co intencje5. Starał się Konopczyński, choć nie zawsze konsekwent-
nie - o to chyba mógł mieć pretensje Władysław Czapliński, mówiąc, że zbyt
pozytywnie oceniony został Zamoyski - patrzeć na działalność polityka z pun-
ktu widzenia etyki.
Można byłoby znaleźć jeszcze wiele drobniejszych kwestu, które w nowych
rozprawach ujmowane są odmiennie niż w Dziejach Polski nowożytnej, i jeszcze
więcej takich, co do których ustalenia Konopczyńskiego są potwierdzane. Nie
ma jednak większego sensu ich wyliczanie. Podobnie jak nie wydawało się
4 Na przykład K. Baczkowski generalnie potwierdza oceny Konopczyńskiego do-
tyczące zjazdu wiedeńskiego i jego skutków. K. Baczkowski Zjazd wiederiski I515.
Geneza, przebieg, znaczenie, Warszawa 1975.
5 E. Rostworowski Historyk Rzeczypospolitej, [w:] W. Konopczyński Pod trupią
glówką, Warszawa 1982, s. 89-91.
700
celowe streszczanie poglądów współczesnych historyków, którzy w innym
świetle ukazują wspomniane wyżej problemy. Zainteresowani bez trudu do-
trzeć mogą do odpowiedniej literatury, ułatwi to znajdująca się w tomie dru-
gim uzupełniona bibliografia.
Spróbujemy natomiast, wykorzystując wyniki badań ostatnich dziesięcioleci,
szerzej zająć się czynnikami, które według Konopczyńskiego miały decydujący
wpływ na upadek Rzeczypospolitej. Należy podkreślić, iż uwagi przedstawio-
ne niżej są tylko jedną z możliwych propozycji interpretacyjnych.
Podzielając generalną tezę autora Dziejów, że do utraty przez Polskę bytu
państwowego w ostatecznej mierze przyczyniła się interwencja obca, bliżej
chcielibyśmy przyjrzeć się przyczynom, które doprowadziły do wewnętrznego
rozkładu Rzeczypospolitej i umożliwiły skuteczność działań wrogich sił i ob-
cych państw. Według Konopczyńskiego wewnętrznymi źródłami słabości były:
wadliwy ustrój oraz struktura i stosunki społeczne.
Ponieważ ewolucja ustrojowa przebiegała w innym niż zmiany stosunków
społecznych tempie, dla jasności obrazu rozpatrzymy je oddzielnie.
Za najważniejszą ustrojową przyczynę upadku Rzeczypospolitej autor Dzie-
jów uznawał liberum veto, które wraz ze wzrastającą wszechwładzą mas szla-
checkich miało być największym i wpływającym na wszystkie dziedziny życia
złem. Zasada jednomyślności stała się obowiązującym prawem u progu cza-
sów nowożytnych i pozostawała nim do 1791 r. Szlachta jako stan ciągle
natomiast zwiększała swe znaczenie społeczne w stosunku do innych stanów
i rozszerzała swe prerogatywy polityczne, ograniczając władzę królewską. Jej
zaś najważniejsza instytucja samorządowa - sejmik - poczynając od czasów
Stefana Batorego przejmowała coraz więcej kompetencji centralnych i tery-
torialnych organów władzy państwowej, w tym także i sejmu6.
Konopczyński, będąc chyba przeświadczony o ogromnej wadze norm praw-
nych i form ich realizacji w życiu społeczno-politycznym, uważał, iż wadli-
wość ustroju Rzeczypospolitej pogłębiła się w okresie "złotego wieku", a nie
tak jak konsekwentni "optymiści", że kryzys nastąpił z powodu odchodzenia
od "zdrowych urządzeń" tych czasów. Jego zdaniem, szlachta dzięki ruchowi
egzekucyjnemu i sprzyjającym okolicznościom (wygaśnięciu linii męskiej Ja-
giellonów) wzmocniła tak bardzo swą pozycję w państwie, że po uchwaleniu
artykułów henrykowskich wszystkie ważniejsze decyzje państwowe miały za-
leżeć od woli setek tysięcy "panów braci". To zaś, oraz fakt, że mimo odmien-
nej w ostatnim dziesięcioleciu rządów Zygmunta Augusta i jeszcze przez długi
czas potem praktyki, unanimitas pozostała prawem obowiązującym przy uchwa-
laniu ustaw, miało decydujące dla przyszłości znaczenie. Niezaprzeczalny
natomiast rozwój Rzeczypospolitej we wszystkich innych dziedzinach w tym
okresie tłumaczył Konopczyński wyjątkową zasługąjej władców i obywateli. Nie
potrafili oni wprawdzie ukształtować ustroju, który zapewniłby państwu polsko-
-litewskiemu utrzymanie mocarstwowej pozycji na wieki (Konopczyński wierzył,
iż dobry ustrój polityczny dałby taką szansę), byli jednak na tyle rozumni, ofiarni
i odpowiedzialni, aby tworzyć pomyślną, a nawet wspaniałą teraźniejszość.
b Por. W. Czapliński Autorytet państwa i jego organów w oczach szlachty w Xlil
i XTil1 w., "Zeszyty Naukowe KUL", R. 20: 1977, nr 3-4, s. 87-98; A. Lityński Sej-
miki ziemskie koronne Rzeczypospolitej w okresie oligarchii, "Czasopismo Prawno-
-Historyczne", R. 35:1983, z. I, s.177-192.
701
Rozumu, ofiarności i odpowiedzialności obywatelskiej starczyło niestety tyl-
ko w jednym pokoleniu, musiało natomiast zabraknąć w następnych. Ustrój
Rzeczypospolitej stawiał obywatelom, według autora Dziejów, "nadludzkie"
wymagania, których przez dłuższy czas wypełniać nie byliby w stanie. Trudno
bowiem sobie wyobrazić, aby tysiące szlachty, mając prawo veta, dobrowol-
nie chciały się pogodzić na ofiary na rzecz państwa, zwłaszcza gdy nie istniało
niebezpieczeństwo zewnętrzne, a wewnątrz interesy stanu szlacheckiego także
nie były zagrożone. Tym bardziej, że zdaniem Konopczyńskiego, zasada je-
dnomyślności nie sprzyjała wyłanianiu szlacheckich przywódców o wielkiej
indywidualności, którzy potrafiliby podporządkować współobywateli intere-
som Rzeczypospolitej i zdolni byli wybierać najlepsze dla państwa rozwiąza-
nia w sprawach polityki wewnętrznej i zagranicznej. Możnowładztwo nato-
miast, dziedzicznie niejako predestynowane do roli elity politycznej, wzmoc-
nione po unii "zastrzykiem" oligarchii litewsko-ruskiej, w działalności publicz-
nej bardziej kierowało się interesami własnych rodów, szukając "coraz częś-
ciej natchnień i środków za granicą" (s. 500).
Konopczyński nie uważał jednak, aby sytuacja, w jakiej znalazła się Rzecz-
pospolita wskutek utrzymania się zasady jednomyślności i wzrostu preroga-
tyw politycznych szlachty, prowadziła nieuchronnie do ostatecznego upadku.
"Od degradacji uratować ją mógłby tylko albo cud władzy, narzucający się
wolnym duchom, albo jeszcze większy cud obywatelskiego wychowania" (s. 375).
Był też przekonany, iż ten drugi "cud", przede wszystkim dzięki wysiłkom
mądrych wychowawców, zaczął się spełniać, zabrakło jednak czasu i sprzyja-
jących okoliczności, by mógł zrealizować się całkowicie.
Współcześni badacze nie są zgodni w ocenach przyczyn długotrwałego kry-
zysu wewnętrznego. Niektórzy twierdzą, że ustrój państwa polskiego nie gwa-
rantował rozwoju, a nawet utrzymania tej pozycji, jaką zajmowało ono
w chwili ukształtowania się ustroju, a to dlatego, iż nie wykształciły się in-
stytucje (przede wszystkim biurokracja), które były podstawą potęgi nowożyt-
nych państw europejskich. Jednak dużo jest również głosów łagodzących te
oceny negatywne. Wskazuje się, że to właśnie ten ustrój i kultura polityczna
w okresie egzekucyjnym, czyli w czasie walki o ostateczny kształt ustrojowy,
stanowiły najważniejsze czynniki, umożliwiające integrację Rzeczypospolitej.
Dzięki nim Polska pozostała w zasadzie do końca swych dni "państwem bez
stosów". One to również w dużej mierze sprawiły, że Rzeczypospolita jeszcze
przez wiele dziesięcioleci po śmierci ostatniego Jagiellona zdobywała się na
skuteczną obronę, a nawet i poszerzanie swych granic. Pozostawała też, w po-
równaniu z innymi państwami wstrząsanymi wówczas wojnami domowymi
i powstaniami ludowymi, oazą ładu, tolerancji i spokoju wewnętrznego.
Wskazuje się też, że sam fakt wielkiej liczebności szlachty nie mógł być
jednym ze źródeł wewnętrznej słabości. Badania Jaremy Maciszewskiego uza-
sadniają raczej pogląd, iż to właśnie istnienie 10"/o obywateli posiadających
pełnię praw politycznych zadecydowało o tym, że w dziejach Rzeczypospolitej
był "złoty wiek". Stopniowy upadek następował dopiero, gdy coraz większa
liczba szlachty przestawała być prawdziwymi obywatelami, stając się klien-
tami lub ziemianami nie wybiegającymi ani myślą, ani działaniem poza gra-
nice swego folwarku.
Zmieniają się też poglądy współczesnych badaczy na rolę zasady jedno-
myślności w ewolucji ustroju Rzeczypospolitej. Niezwykle ważne i trafne jest
702
zwłaszcza twierdzenie Juliusza Bardacha, że zasada ta, uznawana przez Ko-
nopczyńskiego i wielu innych za główną konstytucyjną przyczynę wewnętrzne-
go upadku, była tylko instytucjonalną formą przyczyn tkwiących głębiej,
chociaż ona też miała wpływ - od połowy XVII w. - na zaostrzanie się
i pogłębianie kryzysu'.
Ustrój Rzeczypospolitej, do którego egzekucjoniści zmierzali i który w wy-
niku ich walki ukształtował się, acz w sposób daleki od ideału, coraz częściej
określa się mianem monarchia mixtas. Charakteryzował się on przede wszyst-
kim suwerennością prawa i podziałem władzy między współdecydentami, któ-
rymi obok króla i jego rady stał się stan "rycerski". Sprawowanie rządów
w tym ustroju było trudne, na ważne bowiem decyzje musieli zgodzić się
wszyscy mający prawa polityczne. Przez to jednak władza mogła mieć szerszą
i trwalszą podstawę.
Instytucją, która umożliwiała uzgadnianie woli wszystkich uczestników wła-
dzy, stał się sejm. Początkowo skupiał on radę królewską oraz delegacje sa-
morządnych ziem i podejmował uchwały przede wszystkim w sprawie podat-
ków. Aby decyzje te obowiązywały we wszystkich ziemiach, musieli na nie
wyrazić zgodę przedstawiciele szlachty tychże ziem. Po 1505 r. także i stano-
wienie prawa uzależnione zostało od zgody wszystkich sejmujących. W cza-
sach Zygmunta I nastąpiło poszerzenie się sejmu przez włączenie w jego skład
króla, który ze stanu stojącego obok, a nawet ponad, stał się stanem w sej-
mie. Zmienia się wówczas rola senatu, który poza dotychczasową funkcją
rady królewskiej miał być także "stróżem" praw koronnych i pośrednikiem
między stanem "rycerskim" a władcą. Następował też wówczas - lub może
nawet nieco wcześniej - proces przekształcania izby niższej ze zbiorowiska
delegacji ziem w izbę reprezentantów całego stanu szlacheckiego. Wiązało się
to ze wzrostem poczucia odpowiedzialności szlachty i jej przedstawicieli.
Według badań W. Uruszczaka posłowie już, od lat trzydziestych-czterdziestych
XVI w. czuli się odpowiedzialni nie tylko za swą ziemię, ale i za całą
Rzeczpospolitą9. Dowodziło to dużej integracji szlachty koronnej i jej oby-
watelskiego uświadomienia. Z drugiej zaś strony powszechne przekonanie
o wartości obywatelstwa, o niezbywalności praw, ale także i obowiązków-
z odpowiedzialnością za wspólnotę na czele - nakazywało utrzymanie za-
sady jednomyślności, dającej prawo wypowiadania swego zdania każdemu
przedstawicielowi szlachty. Zwłaszcza że praktyka w czasach ostatniego Ja-
giellona dowodziła, iż można, mimo to, skłonić mniejszość, i to mającą du-
żo do stracenia, do podporządkowania się woli większości. Poczucie odpo-
wiedzialności za Rzeczpospolitą, wzgląd na jej dobro wywierały bowiem wielki
nacisk moralny.
Słusznie jednak Konopczyński twierdził, że rozwój państwa, posiadającego
ustrój taki jak Rzeczpospolita "złotego wieku", wymagał od ludzi mających
prawo współdecydowania o jego losach wielkich walorów moralnych. Aby
mieszana forma rządów mogła się utrzymać, ogół obywateli powinna stale
' J. Bardach Sejm dawnej Rzeczypospolitej jako najwyższy organ reprezentacyjny,
tamże, s.145.
s Bardzo interesujące rozważania na ten temat przedstawił J. Ekes w pracy Cztery
tradycje polskiego demokratyzmu, Warszawa 1981, s. 2 52.
9 W. Uruszczak Sejm walny koronny w latach 1506-1540, Warszawa 1980, s. 40-41.
703
cechować olbrzymia świadomość odpowiedzialności za wspólnotę i zdolność
do należytej oceny sytuacji wewnętrznej i zewnętrznej. Niezbędne było też
pielęgnowanie wartości, którymi kierowali się kształtujący ten ustrój w cza-
sach ostatnich Jagiellonów. Były nimi: suwerenność prawa, wolność dopeł-
niona wartością Zgodylo i równość. Głosiciele jej uznawali jednak potrzebę
istnienia senatu i chcieli senatorów uznawać za "braci starszych". Wyznaczali
im ważną rolę "stróżów" prawa i wolności - z tym, że chcieli, aby urzędy
senatorskie otrzymywali ludzie najbardziej zasłużeni dla Rzeczypospolitej. Za-
sługi dla państwa i społeczeństwa, a nie majątek, urodzenie w rodzinie moż-
nowładczej czy wysługiwanie się panującemu miały być więc według egze-
kucjonistów kryterium wyłaniania najwyższych elit. W systemie monarchii
mieszanej konieczna była również integracja społeczeństwa szlacheckiego dla
utrzymania autorytetu i realnego znaczenia króla i sejmu oraz utrwalania
zgodnego z założeniami ustrojowymi znaczenia stanów sejmujących.
Wiadomo, że poegzekucyjne pokolenia nie sprostały tym wymaganiom
i w państwie polsko-litewskim zapanował w końcu system oligarchii magnac-
kiej, który zadecydował o wewnętrznym upadku Rzeczypospolitej. Dlaczego
załamała się forma monarchii mieszanej ?
Interpretując to zjawisko, należałoby mniejszą niż w Dziejach Polski nowo-
żytnej rolę przypisać "przyczynom konstytucyjnym". Podstawowe zasady
ustrojowe nie zmieniły się przecież. W drugiej połowie XVII i w XVIII w.
nie podważono na przykład zasady suwerenności prawnej sejmu, chociaż od
połowy XVII stulecia w praktyce coraz więcej kompetencji tego organu
przejmowały sejmikill. Nie uchwalono też konstytucji wprowadzającej libe-
rum veto. W 1625 r. uznano jedynie, że sprzeciw jednego oznacza naruszenie
obowiązującej od półtora wieku zasady jednomyślności i uniemożliwia konty-
nuowanie obrad sejmu, który przecież powinien zapośredniczyć zgodę wszyst-
kich. Z pewnością brak wyraźnych przepisów prawnych zabezpieczających
przed możliwością na przykład takiej wykładni zasady consensu omnium
ułatwił załamanie się systemu monarchii mieszanej. Czy jednak uchwalenie
konstytucji wprowadzającej głosowanie większości aż tak bardzo przeciwdzia-
łałoby zapanowaniu w Rzeczypospolitej oligarchicznego systemu sprawowania
władzy?
Dzieje każdego chyba narodu dostarczyć mogą wielu dowodów, iż najlepsze
nawet akty prawne nie są wystarczającą gwarancją dla utrzymania systemu
politycznego, który je ustanowił. O trwaniu bądź zmianach systemu decydują
przede wszystkim: rząd, obywatele (mieszkańcy) danego państwa i sytuacja
międzynarodowa. Dla uproszczenia obrazu pominiemy czynnik zewnętrzny.
Poziom sprawujących władzę, stosunek obywateli do swych praw i obowiąz-
ków, decydujące o oparciu społecznym i sile władzy w państwie suweren-
nym relacje rządzeni - rządzący, uzależnione są od wielu czynników. Nie
sposób więc samym apriorycznym aktem prawnym powstrzymywać bądź
ukierunkowywać ich zmiany.
Przywódcy szlachty koronnej w XVI w. prawdopodobnie mieli tego świa-
lo J. Ekes Paristwo Zgody - z dziejów ideologii politycznej w Polsce, Warszawa
1974, maszynopis rozprawy doktorskiej w Bibliotece Instytutu Historycznego Uniwer-
sytetu Warszawskiego (sygn. P.Dr. 961).
11 A. Lityński dz. cyt., s.182-183.
704
domość. Dlatego walcząc o egzekucję, aby wprowadzić i zabezpieczyć najlep-
szą ich zdaniem formę rządów, monarchię mieszaną, starali się przede wszyst-
kim i w pierwszej kolejności budzić poczucie obywatelskie, wpajać wartości,
które miały zapewnić powszechną akceptację dla wykształcających się w prak-
tyce zasad ustrojowych i bieżących decyzji politycznych. Wiele z tych zasad
stało się normami prawnymi, jednak nie wszystkie.
Ustawodawstwo tego okresu nie było wolne i od prób kształtowania sto-
sunków społeczno-politycznych formułami prawnymi. Przede wszystkim do-
tyczyło to spraw innych stanów, na przykład powtarzające się ustawy zakazu-
jące opuszczania przez chłopów wsi. Tym sposobem także (konstytucje o in-
kompatibiliach i królewszczyznach) usiłowano zabezpieczyć równość wew-
nątrz-szlachecką. Natomiast w sprawie zasad funkcjonowania instytucji samo-
rządowych, układania się stosunków między "różniącymi się w wierze" itp.,
przez długi czas bardziej chyba ceniono ogólnie akceptowane normy etyczne
i stale stosowany zwyczaj niż prawo, które by nie miało oparcia w praktyce
życia społecznego. Może z tego to powodu egzekucjoniści nie zdecydowali się
ustanowić konstytucji wprowadzającej w sejmie głosowania większością gło-
sów, chociaż w praktyce stale wówczas mniejszość podporządkowywała się
woli większości bez używania siły. Konstytucja taka byłaby bowiem sprzeczna
z powszechnie uznawanymi wartościami, zwłaszcza wartością, jaką była wol-
ność (tak jak pojęcie to rozumiała szlachta), a w jakiejś mierze także obo-
wiązek i odpowiedzialność. Gdy obowiązującym prawem przy podejmowaniu
ustaw jest zasada pluralitatis, większość narzuca swą wolę mniejszości, która
zapewne wraz z częścią popierającego ją społeczeństwa podporządkowuje się
tej ustawie z konieczności. Natomiast w Rzeczypospolitej, w związku z obo-
wiązującą zasadą jednomyślności, mniejszość należało przekonać, musiała ona
przecież wyrazić zgodę, a przynajmniej nie sprzeciwiać się uchwalonej kon-
stytucji, tym samym formalnie posłowie "przekonani" brali za nią odpowie-
dzialność.
Wydaje się więc, że zarówno obiektywnie, jak i w subiektywnym odczuciu
elity szlacheckiej brak należytych aktów prawnych był jedną z najmniej istot-
nych przyczyn zmian systemu politycznego Rzeczypospolitej. O wiele ważniej-
szy wpływ wywierały przeobrażenia stosunków społecznych wewnątrz stanu
szlacheckiego, a zwłaszcza zmiany w sferze kultury politycznej, co odbiło
się także na mechanizmie wyłaniania, krążenia i jakości elit politycznychl2.
Nieprzeprowadzenie konsekwentnej egzekucji w Koronie i całkowita rezyg-
nacja z jej przeprowadzenia na Litwie, okoliczności, które spowodowały, iż
w ciągu ćwierćwiecza Rzeczpospolita przeżyła trzy trudne bezkrólewia, zmia-
ny koniunktury gospodarczej w XVII w. i postawy życiowej społeczeństwa
sprawiły, że możnowładztwo stawało się dominującą warstwą w polsko-li-
tewskim państwie. Natomiast odgrywająca najważniejszą rolę w ruchu egze-
kucyjnym szlachta średnia i zamożna, która współdziałając z Zygmuntem
Augustem wprowadziła ustrój monarchii mieszanej i była tego systemu pod-
porą, traciła na znaczeniu. Tym bardziej że kultura polityczna szlacheckich
lz J. Maciszewski ujął to niezwykle trafnie, pisząc: "Nie liberum veto zrodziło
w Polsce anarchig, lecz odwrotnie, anarchia spowodowała, że zaczęto je stosować
i uniemożliwiła jego zniesienie". J. Maciszewski Szlachta polska i jej państwo, War-
szawa 1969, s.151.
23 - Dzieje Polski nowożytnej - tom II
mas, a szczególnie jej podstawa - system wartości, mimo wysiłków elit "zło-
tego wieku" nie okrzepł na tyle, by skutecznie nie dopuszczać do akcep-
towania wzorców zmierzających do zmiany stosunku szlachty do własnych
praw i obowiązków. Zadecydowało to o postępującej przemianie wolnych,
równych i odppwiedzialnych za Rzeczpospolitą obywateli w coraz liczniej-
szych magnackich klientów. Dla mamony czy też pod wpływem siły gotowi
byli oni popierać swych protektorów, nawet gdy ci godzili w interesy państwa,
byle tylko z zachowaniem frazesów o ich "równości z wojewodą", o tym, że
są "prawdziwymi obywatelami", "suwerenami Rzeczypospolitej" itp.
Wydaje się, że do rozstrzygnięcia dyskusji o przyczynach wewnętrznego
kryzysu państwa polsko-litewskiego w sposób zdecydowany przyczynić się
mogą badania składu społecznego i podstaw społeczno-politycznych elit oraz
zmian kultury politycznej mas szlacheckich, szczególnie w przełomowym chy-
ba dla losów Rzeczypospolitej okresie panowania Stefana Batorego i pierwsze-
go z Wazów.
Na podstawie dotychczasowych ustaleń można co najwyżej powiedzieć, iż
do upadku kultury politycznej i znaczenia instytucji ukształtowanych w okre-
sie "złotego wieku", a tym samym do zwycięstwa systemu oligarchii przyczy-
niła się najbardziej magnateria, mniej zaś szlachta utrzymująca się ze swego
gospodarstwa. Ona to właśnie, broniąc swej godności i niezależności, przez
lata podtrzymywała jeszcze mieszaną formę rządów. Kurczyła się jednak jej
liczba, coraz więcej bowiem rodzin szlacheckich uzależniało się od magnaterii.
Co gorsza, zanikało też wychowywanie szlachty na obywateli. Nie czyniły
tego, zwłaszcza w XVII i w pierwszej połowie XVIII w. w należyty sposób
szkoły. Bardzo zmalało znaczenie wychowujące dworu królewskiego na rzecz
dworów magnackich, te zaś wpajały wierność i uczyły służyć królewiętom,
a nie Rzeczypospolitej. Literatura polityczna, argumenty i atmosfera sejmi-
ków, a przede wszystkim sejmów, które w czasach ostatnich Jagiellonów naj-
mocniej wpływały na kształtowanie postaw obywatelskich, w latach później-
szych coraz bardziej oddziaływały demoralizująco, współuczestnicząc w kształ-
towaniu "obywateli" - sług systemu oligarchicznego.
Przyczyniał się do tego również i fakt, iż malała liczba i znaczenie nieza-
leżnych przywódców szlacheckich. Coraz częściej bowiem w roli ich wystę-
powali magnaci i magnaccy klienci. Poza tym nawet autentyczni szlacheccy
liderzy rzadko zdobywali się na forsowanie koncepcji, które podtrzymać by
mogły system monarchii mieszanej, a były już niepopularne wśród mas. Tym
bardziej dla utrzymania tego systemu nic zrobić nie mogli jego zwolennicy
zasiadający w senacie. Było ich niewielu, senat stawał się "reprezentacją"
zamykającej się warstwy magnackiej. Dość łatwo też utrącono ich wpływy
polityczne wśród szlachty, pomawiając o skłonności absolutystyczne. Wystę-
pując w obronie powagi i znaczenia króla, sejmu względem sejmików itp.,
dostarczali zwolennikom oligarchii aż nadto dowodów "winy". Najwymowniej-
szym przykładem skuteczności takiego działania może być casus Jerzego
Ossolińskiego. Ten niekwestionowany przywódca szlachecki lat 1626-163513
po wejściu w skład senatu i wzmożeniu akcji na rzecz podtrzymania systemu
monarchii mieszanej, stał się przedmiotem oskarżeń paszkwilantów, związa-
nych głównie z Radziwiłłami birżańskimi, o absolutystyczne zapędy. To zaś
13 Zob. J. Seredyka Sejm zawiedzionych nadziei, Opole 1981, passim.
706
wystarczyło w zupełności i bez potrzeby przytaczania dowodów, aby uda-
remnić plany, których był autorem lub promotorem.
Interesy dynastyczne i szczególna atrakcyjność absolutystycznej formy rzą-
dów - w tym okresie zaczyna ona dominować w Europie - powodowały,
iż polscy królowie elekcyjni nie byli zainteresowani umacnianiem systemu,
w którym panujący podlegał pospolitemu prawu i musiał dzielić się władzą
z olbrzymią rzeszą swych szlacheckich poddanych. Niewielu królów po Zyg-
muncie Auguście rozumiało, że dobrze funkcjonujący system monarchu mie-
szanej mógł zapewnić władcy decydujący wpływ na politykę państwa, a pań-
stwu odpowiednią pozycję w świecie. Może zdawał sobie z tego sprawę po
kilkunastu latach zasiadania na tronie Zygmunt III Waza i prawdopodobnie
także Jan III Sobieski. Pierwszy nie bardzo jednak potrafił zintegrować
szlachtę do podtrzymywania tej formy rządów, między innymi dlatego, iż
trudno mu przychodziło podporządkowywać cele dynastyczne polskiej racji
stanu. Drugi, nawet gdyby już tylko utrzymaniu monarchii mieszanej poświę-
cił całe życie, nie zdołałby zapobiec ostatecznemu zwycięstwu oligarchii. Inni
władcy (a także i wielu historyków) nie zdawali (i nie zdają) sobie do dziś
chyba sprawy, że dla Rzeczypospolitej była to jedyna alternatywa. Tradycje
demokratyzmu, struktura i stosunki społeczne oraz ustrój nie stwarzały bo-
wiem żadnych możliwości dla absolutyzmu.
W Dziejach Polski nowożytnej problemy stosunków społecznych nie zajmu-
ją zbyt wiele miejsca, a rozdziały traktujące o nich nie zaliczają się do naj-
lepszych części dzieła, niemniej Konopczyński uważał, iż poza wadliwością
ustroju one to właśnie były głównym źródłem wewnętrznego kryzysu Rzeczy-
pospolitej. "Wszechwładza" i "egoizm stanowy" szlachty negatywnie oddziały-
wały na wszystkie dziedziny życia, sprawiając, że "dziewięć dziesiątych części
narodu czuło się obco i źle w rodzinnym kraju i stan ten utrwalił się dzięki
temu, że klasa uprzywilejowana była dość liczna, aby całą resztę przez parę
wieków trzymać w garści i wyzyskiwać". Przez to "Rzeczpospolita zamiast
12 milionów przeciętnie patriotycznej ludności mogła liczyć na 1-11/2 milio-
na" (s. 593).
O niezwykle ważnych dla losów państwa polsko-litewskiego zmianach spo-
łecznych wewnątrz stanu szlacheckiego wspomnieliśmy wyżej, tu szerzej chcie-
libyśmy zająć się ewolucją stosunków pan feudalny - chłop. Wywarły one
niezaprzeczalny wpływ na dzieje przedrozbiorowej państwowości, chociaż nie
były problemem najistotniejszym, jak niedawno jeszcze dość powszechnie uwa-
żano, rozpoczynając książki poświęcone jakiejkolwiek kwestii dotyczącej tej
epoki od ustosunkowania się do sprawy chłopskiej.
Władysław Konopczyński, podobnie jak wielu jego poprzedników i współ-
czesnych, uważał, iż od XV w. w związku z załamaniem się "względnej równo-
wagi stanów", rozwojem folwarku itp., położenie chłopów ciągle się pogarsza-
ło. To, że nie buntowali się oni, że "żakerii [...] rdzenna Polska nie znała",
wynikało ze wspólnoty wiary panów i poddanych, ze względnie znośnego
bytu ekonomicznego chłopów, co leżało w dobrze rozumianym interesie pana,
oraz z powolnego zaciskania się "sieci niewoli".
Niezwykle intensywny rozwój badań nad kwestiami ekonomiczno-społecz-
nymi w okresie powojennym przyczynił się do odsłonięcia nowych uwarunko-
wań, a zdaniem ich autorów nawet do wykrycia praw rządzących jakoby roz-
wojem stosunków społecznych, w tym wypadku stosunków pan feudalny-
707
chłop pańszczyźniany. Teza zaś o ciągłym od początku czasów nowożytnych
po drugą połowę XVIII w. pogarszaniu się sytuacji poddanych stała się nie-
mal dogmatem. W ostatnich latach ukazały się jednak rozprawy, które zdają
się podważać słuszność tego "dogmatu".
Szczególnie wiele nowych ujęć wnoszą badania Andrzeja Wyczańskiego
i jego uczniów. Wyniki ich świadczą, iż twierdzenie, jakoby także w XVI w.
położenie chłopów było złe i ulegało ciągłemu pogorszeniu, nie znajduje dosta-
tecznego oparcia w faktach. Uzasadnione są wprawdzie tezy o wzroście obcią-
żeń pańszczyźnianych, prawdopodobnie nastąpiło też faktyczne wzmocnienie
poddaństwa. Nie można natomiast, zdaniem Wyczańskiego, mówić o,.jakich-
kolwiek formach sprzedaży chłopa" czy o pozbawieniu go całkowicie podmio-
towości prawnej, tym bardziej zaś o obniżeniu się w ciągu XVI w. poziomu
życia wsi polskiejl4. Uważa on, iż w tym okresie dochodowość gospodarstw
chłopskich wzrosła realnie trzy-czterokrotnie. Wzmogła się też wówczas wiel-
ce aktywność gospodarcza chłopów. Powszechnym zjawiskiem był zwiększa-
jący się udział gromad wiejskich w dzierżawach ról pustych, stawów, a zda-
rzało się nawet, że i całych folwarków. Podnosiły one dochody wsi (z reguły
bowiem w dzierżawach uczestniczyło 60-70o/o wszystkich chłopów-gospoda-
rzy) o około 60a/o w stosunku do osiąganych z własnych gospodarstw. Te zaś
nie były wcale tak mizerne. Wyczański szacuje, że w latach 1591-1600 "sta-
tystyczny" kmieć posiadający gospodarstwo jednołanowe sprzedawał rocznie
zboża za 53-61 złotych polskich. Zamożniejszych chłopów, nawet na półłan-
kach, stać było w końcu XVI w. na zatrudnienie pracowników najemnych.
O zamożności niektórych gromad świadczyć może na przykład fakt, iż byli
w stanie ufundować kościół 15.
W świetle prac W. Dworzaczka, A. Wyczańskiego i innych należałoby też
inaczej spojrzeć na możliwości społecznego awansu chłopów. Okazuje się, że
dość powszechne przekonanie o obowiązującym wówczas bezwzględnie zakazie
opuszczania wsi nie pokrywa się z praktyką. Już sam fakt, że prawie co trzeci
sejm w XVI i XVII w. ponawiał ten zakaz, najlepiej dowodzi, iż rozmijał się
on z rzeczywistością, chociaż fałszem byłoby twierdzenie, że wychodźstwo ze
wsi stanowiło zjawisko masowe. Przyczyn tego upatrywać należy jednak nie
tyle w ograniczeniach stosowanych przez pana, ale także i w braku możli-
wości uzyskania znośniejszych warunków gdzie indziej, a może przede wszy-
skim w stanie świadomości ludności wiejskiej. Anna Izydorczyk sądzi, iż to
właśnie obawy "przed wypadnięciem poza tradycyjne ramy społeczności wiej-
skiej" powodowały, że synowie chłopscy, którzy wcześniej opuścili swą za-
grodę w poszukiwaniu zarobku, wracali, jeśli tylko mieli "szansę uzyskania
kawałka ojcowizny"16. Pewną rolę odgrywać też mogło przywiązanie do ro-
dziny, okolicy, a nawet do uprawianej ziemi.
Dane o pochodzeniu przyjmowanych do prawa miejskiego (w różnych okre-
sach "złotego wieku" było wśród nich z reguły od kilkunastu do kilkudziesię-
ciu procent chłopów, na przykład w latach 1506-1573 stanowili oni SOo/o wszy-
14 A. Wyczański Czy chlopu bylo źle w Polsce X1,1 wieku?, "Kwartalnik Histo-
ryczny", R. 85:1978, z. 3 s. 627-641. Stąd też czerpiemy dane przytaczane poniżej.
Is A. Izydorczyk Rodzina chlopska w Malopolsce w XTi XTil wieku, [w:] Społe-
czerźstwo staropolskie, t. 3, Warszawa 1983, s.19.
16 Tamże, s. 23-24.
708
stkich, którzy stali się obywatelami Starej Warszawy) czy choćby przykłady
z "dzieła życia" Waleriana Nekandy Trepki świadczą, że w XVI i jeszcze
w początkach XVII wieku drogi awansu społecznego dla ludności wiejskiej
nie były tak całkowicie zamknięte. Wbrew uproszczonym poglądom synowie
chłopscy nie byli też wówczas zupełnie pozbawieni możliwości zdobywania
wykształcenia, nawet wyższego. W latach 1580-1589 stanowili oni ponad
9o/o immatrykulowanych w Akademii Krakowskiej, a wśród kończących tę
uczelnię w latach 1550-1590 było ich 4o/o 1'.
Nie ma natomiast chyba prac poświęconych problematyce ekonomiczno-
-społecznej, które nie potwierdzałyby tezy o rzeczywistym i szybkim pogarsza-
niu się sytuacji gospodarczej i społecznej chłopów w XVII w. Nie sposób temu
przeczyć. Wydaje się jednak, iż dotychczas stosowane wyjaśnienia dotyczące
zmian w położeniu ludności wiejskiej są zbyt jednostronne. Zarówno bowiem
nieliczni badacze, mówiący o względnie dobrej sytuacji chłopa w XVI w., jak
i powszechnie potwierdzający pogarszanie się jej w XVII w., tłumaczą to je-
dynie uwarunkowaniami natury materialnej. Korzystna dla Polski koniunktu-
ra gospodarcza w wieku XVI sprawiła, iż w interesie szlachty miało leżeć
racjonalne korzystanie ze świadczeń chłopskich, bo tylko chłop, któremu nieźle
się powodziło, zainteresowany był pracą, a tym samym gwarantował wzrost
szlacheckich dochodów. Z kolei, wobec załamania się koniunktury w latach
dwudziestych XVII w.ls, zniszczeń wywołanych wojnami zwłaszcza lat 1648-
-1660, zmian w stanie posiadania itp., szlachta starała się utrzymać poziom
życia poprzez wzrost świadczeń chłopskich.
Sądzimy, iż nie można wyjaśnić całokształtu zmian w położeniu ekonomiczno-
-społecznym ludności wiejskiej, jeśli nie uwzględni się również i ewolucji zachodzącej
w sferze świadomości społecznej szlachty. Z całą pewnością bowiem, przynajmniej
w niektórych okresach epoki feudalnej bardzo wielu ludzi podporządkowywało swą
działalność gospodarczą i stosunek do innych klas społecznych zasadom wynikają-
cym z doktryny kościelnej i obyczajom uświęconym wiekową tradycją.
Według średniowiecznej nauki chrześcijańskiej każdy człowiek miał okreś-
lone, trwałe miejsce w hierarchii społecznej, zadaniem zaś gospodarki było
zaspokajanie jego potrzeb na poziomie właściwym dla stanu i kondycji, do
których należał. Sama zaś działalność gospodarcza podlegała normom etycz-
nym w związku z tym potępiano na przykład pogoń za zyskiem. Renesans
przyniósł pochwałę życia doczesnego i akceptację dla karier społecznych ludzi
zdolnych. Powodowało to, że aktywność społeczna i gospodarcza, dążenie do
wejścia do wyższych warstw, do uczynienia życia bardziej wygodnym i do-
statnim stawała się podstawą życiową coraz większej liczby ludzi. Wkrótce
potem w pewnych nurtach protestanckich (wywodzących się z kalwinizmu)
poczęto uznawać bogactwo za zewnętrzny wyraz "wybraństwa Bożego". Stąd
był już tylko krok do formalnego zaakceptowania zasad powszechnie stoso-
wanych w praktyce rodzącego się kapitalizmu, według których celem działal-
ności gospodarczej był zysk, bogactwo stawało się wartością samą w sobie,
a interes własny najważniejszym motorem postępowania.
1' A. Wyczański dz. cyt., s. 639-640.
Ie Wydaje się, że dla ocen sytuacji gospodarczej w latach trzydziestych-czter-
dziestych XVII w. niezbgdne jest uwzględnianie także i uwarunkowań wynikających
z faktu masowej wówczas kolonizacji Ukrainy, Smoleńszezyzny i Siewierszczyzny.
709
Kościół katolicki podtrzymywał swą społeczną doktrynę także w okresie
nowożytnym, mimo to w praktyce również i w społeczeństwach katolickich,
a nawet wśród duchowieństwa upowszechniała się coraz bardziej żądza bo-
gacenia się i osiągania jak największych korzyści własnych bez oglądania się
na zasady moralne. Tym niemniej nie można mówić, że wszędzie i u wszyst-
kich właścicieli i pracodawców w jednakowym stopniu intexes własny i wzgląd
na dobra materialne w decydujący sposób wpływały na stosunek do podda-
nych i najemników.
W Rzeczypospolitej wyraźnie widać było zróżnicowanie obciążeń feudal-
nych ludności wiejskiej z różnych dóbr, mimo że leżały one w tym samym
regionie i mogły być tej samej kategorii własności. Badaćze dziejów wsi
pańszczyźnianej, uwzględniając uwarunkowania materialne, nie zdołali wy-
jaśnić przyczyn tego zjawiska, zaś pogląd, że taki stan rzeczy zależeć mógł
od cech charakteru, a zwłaszcza od postawy życiowej właścicieli i dzierżaw-
ców, zdecydowanie odrzucająl9. Tymczasem wydaje się, że przez długi czas
czyniki te w znacznej mierze wpływały na sytuację poddanych. Przekonywająco
wywodzi ks. Jan Związek, że padające z ust kaznodziejów groźby kar piekiel-
nych za złe trakto vanie chłopów mogły skłaniać wierzącego szlachcica do
łagodniejszego względem nich postępowania2o. Należy też pamiętać o trady-
cyjnych więziach wynikających z faktu, że od wieków pan gospodarujący na
swoim był dla poddanych pater familias, oni zaś dIa niego konkretnymi
Maćkami, Jaśkami czy Pietrkami. Jeśli nawet czasami zmuszeni zostali do
bardziej uciążliwych świadczeń niż sąsiedzi z okolicznych wsi królewskich
czy biskupich, wiedzieli, iż w trudnych chwilach mogą na swego pana liczyć,
byli bowiem związani z nim od urodzenia. Wspólnie uczestniczyli w uro-
czystościach religijnych, a było ich wówczas duźo. Słuchali tych samych ka-
zań, które wzywały poddanych, aby cierpliwie znosili swą dolę, ale jedno-
cześnie apelowały do panów, by widzieli w chłopach swych bliźnich i okazy-
wali im chrześcijańskie miłosierdzie. Wyrywkowe badania z terenów Podlasia
wskazują, że w XVII w. dość częste były przypadki trzymania przez szlachtę
dzieci chłopskich do chrztu, co zanikało w drugiej połowie XVIII i w XIX w.2s
Pan brał też zapewne udział w towarzyskim życiu wsi. Bawił się wspólnie
z chłopami na dożynkach, weselach itp. Prawdopodobnie zdarzało się; iż inicjo-
wał prace polowe. Wszystko to sprawiało, że pan czuł się odpowiedzialny za
byt swych poddanych22 i widział w ńich ludzi, a nie tylko siłę roboczą, oni
zaś zdawali sobie z tego sprawę. Natomiast wydaje się, że większość arenda-
rzy, nie czując się skrępowana "patriarchalnymi" zobowiązaniami (a wielu
także i naukami Kościoła), traktowała chłopów właśnie tylko jako siłę robo-
czą, która powinna umożliwić im jak najszybsze uzyskanie jak najwięk-
szych zysków, ale którą należało tak eksploatować, aby nie stracić w okresie
19 Historia chlopów polskich, t.1, Warszawa 1970, s. 274.
zo J. Związek Katolickie poglądy polityczno-spoleczne w Polsce na przelomie XTil
i XTill wieku w świetle kazań, [w:] Studia Kościelno-Historyczne, t. 2, Lublin 1977
s.109.
21 Za informację tę dziękuję bardzo panu dr. Tadeuszowi Krawczakowi.
2z Interesujące przykłady podaje J.S. Matuszewski w artykule Rzekomy zastaw
chlopów w Polsce szlacheckiej, "Czasopismo Prawno-Historyczne", R. 26: 1974, z. 2,
s. 9 96.
710
dzierżawy. Co stanie się z chłopami później, niewiele już ich obchodziło. Pod-
dani z pewnością także to odczuwali. Nie przypadkiem przecież najostrzejsze
formy walka klasowa przybierała na obszarach, gdzie obciążenia ludności
chłopskiej nie były największe, ale gdzie dominował system latyfundialno-
-arendarski i najszybciej chyba postępował zanik tradycyjnych więzi.
Podobne stosunki poczęły jednak coraz bardziej upowszechniać się w całej
Rzeczypospolitej. Pogarszała się bowiem, w związku z załamaniem się ko-
niunktury gospodarczej, procesem koncentracji własności, zniszczeniami itp.,
sytuacja materialna mas szlacheckich. Jednocześnie stawał się niejako obowią-
zujący nowy styl życia, "obywatelstwo" zyskiwało osławioną zasadę: "zastaw
się, a postaw się". Oddziaływał przykład magnatów, a jeśli chodzi o stosunek
do chłopów - arendarzy. Wszystko to powodowało, iż szlachta, jeśli chciała
podnieść (a nawet tylko utrzymać) poziom życia, musiała coraz bardziej wy-
; zyskiwać swych poddanych. Feudałowie polscy, litewscy i ruscy z "ducha ka-
pitalizmu" akceptowali zazwyczaj tylko wskazania, jak postępować, aby naj-
łatwiej osiągnąć korzyści materialne, nie przejmowali natomiast poglądów na
temat celu gospodarki. Dla większości z nich celem takim nie była jeszcze
akumulacja kapitału, nie było nim już też średniowieczne spożycie, stawało
się natomiast użycie.
Wydaje się, iż rozpatrując problematykę stosunków społecznych w Rzeczy-
pospolitej szlacheckiej, powinno się ciągle pamiętać o wspomnianych wyżej
uwarunkowaniach natury obyczajowo-etycznej. Złożonych i różnorodnych
stosunków między panem a poddanym nie da się bowiem wyjaśnić do końca,
odwołując się tylko do właściwych dla kapitalizmu kategorii zysku i interesu,
przyjmując za pewnik, jak to dość powszechnie obecnie się stosuje, że w de-
cydujący sposób kształtowały one także stosunki społeczne na przykład w okre-
sie "złotego wieku", bo kształtują je jakoby we wszystkich klasowych for-
macjach społecznych.
Odwołując się do powyższych rozważań, chcielibyśmy zająć się z kolei
problemem społecznego zasięgu polskiej tolerancji, czyli raz jeszcze spróbo-
wać zastanowić się, jak należy rozumieć czwarty punkt najważniejszego w tej
dziedzinie aktu prawnego, słynnej konfederacji warszawskiej. Tekst jego nie
jest bowiem precyzyjny, w związku z czym od ponad 100 lat istnieje wśród
historyków spór o właściwą interpretację. Konopczyński nie poświęcił temu
zagadnieniu zbyt wiele uwagi (s.170-171) podzielając całkowicie przekonanie, że
konfederacja potwierdzała wolność religijną tylko dla szlachty i co najwyżej dla
miast królewskich, a wobec poddanych pozwalała stosować przymus wyzna-
niowy. Był więc zwolennikiem interpretacji rebus, czyli przyłączał się do tych,
którzy fragment mówiący o prawie pana do karania nieposłusznego poddanego
tam in spiritualibus quam in saecularibus proponują odczytywać, uzupełniwszy
tekst o termin rebus. Gdyby rzeczywiście taka była intencja twórców, kon-
federacja dawałaby panu możliwość decydowania o duchowych i świeckich
sprawach poddanego.
Obecnie ta prawie powszechnie uznawana wykładnia zyskała w artykule
Stanisława Salmonowicza Geneza i treść uchwa konfederacji warszawskiej23
uzasadnienie, które zdaje się wyczerpująco zbijać wszystkie wątpliwości opo-
nentów, rzeczników interpretacji bonis. Według nich konfederacja potwierdza-
23 drodzenie i Reformacja w Polsce", R.19:1974, s. 7-30.
"
711
ła tylko zwierzchność feudałów nad poddanymi zarówno w dobrach ducho-
wych, jak i świeckich, czyli że nie mówiła nic o prawie pana do stosowania
przymusu religijnego.
Sprawa jest ważna dla generalnej oceny polskiej tolerancji, warto więc
rozpatrzyć ją szerzej, zwłaszcza że argumenty wspomnianego autora wytoczo-
ne, by dowieść, iż "cel tego przepisu" był klasowy, nie przekonują nas.
Tradycją jest przy analizie tego aktu rozpatrywanie: l. użytej w tekście
terminologii; 2. praktyki niestosowania czy stosowania przymusu wyznanio-
wego wobec poddanych przed i po uchwaleniu konfederacji, co świadczyłoby,
jak ówcześni interpretowali ten akt; oraz 3. intencji jej twórców.
W Rzeczypospolitej okresu "złotego wieku" prawodawcom zależało przede
wszystkim, aby uchwalane ustawy miały oparcie w praktyce społecznej i za-
zwyczaj ważne dla ogółu akty prawne były usankcjonowaniem praktykowa-
nego zwyczaju. Tylko wówczas bowiem można było mieć nadzieję, że usta-
nawiane prawo nie pozostanie martwe. Słusznie więc wielu historyków sądzi,
iż istniejąca praktyka stosowania bądź niestosowania przez panów wobec
swych poddanych przymusu w sprawach wiary powinna być decydującym
kryterium przy interpretacji konfederacji warszawskiej.
Jaka więc była ta praktyka? W literaturze przedmiotu nie ma co do tego zgody.
Rzecznicy bonis twierdzą, że "przymus religijny [...] nie był zjawiskiem maso-
wym"z4. Oponenci dostrzegają zaś coś wręcz przeciwnego, powołują sięjednak
przede wszystkim na fakty dotyczące sytuacji w Wielkim Księstwie Litewskim
bądź pochodzące z wypowiedzi publicystycznych oraz na wnioski z rozprawy W.
Urbana Ch opi wobec reformacji w Ma opolsce w drugiej po owie XIiI w. Jest to
chyba jedna z niewielu prac, w której wykorzystano podstawowe dla badania
praktyki źródła, takie jak księgi grodzkie, ziemskie, księgi sądów duchownych,
aktów wizytacji itp. Jednak tylko tytuły rozdziałów i uogólnienia z podsumowań
mogą sugerować, iż przymus wyznaniowy rozpowszechniony był w Małopolsce
drugiej połowy XVI w. Opis konkretnych faktów nie potwierdza bowiem tego.
Jedynie kilka z tysięcy zawartych tam przykładów dowodzi, że istniało bezpo-
średnie zmuszanie poddanych biciem, więzieniem czy karami pieniężnymi do
przyjmowania wiary pana. O wiele powszechniejsze były namowy, koncesje na
rzecz przyjmujących pańskie wyznanie, zakazy stykania się z obcymi du-
chownymi czy najczęstszy rodzaj "szlacheckiej samowoli w rzeczach wiary [...]
profanowanie kościołów bez żadnego względu na poddanych" 2 suwanie księży
i nakazywanie obrządków katolickich na terenie swych dóbr .
Tylko parę spośród kilku tysięcy przypadków podanych przez Urbana,
a zwłaszcza bezsporny fakt, że sukcesy protestantyzmu w pozyskiwaniu dusz
chłopów polskich w ciągu dziesięcioleci jego ekspansji w Rzeczypospolitej
były mizerne, mimo iż kalwińskim, luterańskim czy ariańskim panom bardzo
zależało na szerzeniu "prawdziwej wiary", to dowód, że o masowości przy-
musu trudno mówić. W sytuacji wzrastającej aktywności ludności wiejskiej
i jej nie tak złego, jak zwykło się uważać, statusu prawnego, stosowanie przy-
musu bezpośredniego było nie do pomyślenia, choćby tylko z uwagi na dobrze
pojęty interes pana, nie mówiąc już o ograniczeniach obyczajowo-etycznych.
24 J, Maciszewski Szlachta polska i jej paristwo, s.121.
25 j. Urban Chlopi wobec reformacji w Malopolsce w drugiej polowie XVI w.,
Kraków 1959, s.134-135.
712
Odmienna praktyka znacznie częściej występowała w Wielkim Księstwie
Litewskim, zwłaszcza w dobrach miejscowych możnowładców. Nie łączyły ich
bowiem z poddanymi bliższe więzi. W większości nie znali nawet swych chło-
pów, do niedawna jeszcze półniewolnych, nierzadko pogan, a najczęściej pra-
wosławnych; poza tym istniejące na Litwie stosunki społeczno-polityczne
i stan świadomości nawet wśród szlachty stwarzał podatny grunt do znacznie
szybszego akceptowania zasady cuius regio eius religio. Tam bowiem nawet
szlachcic, długo jeszcze po zaprowadzeniu polskiego prawa publicznego, czuł
się bardziej sługą Radziwiłła czy Olelkowicza niż wolnym, mającym poczu-
cie własnej godności obywatelem. Dlatego to kniaziowie i panowie litewsko-
-ruscy, a za nimi prawdopodobnie i bojarowie pobudzani przez teologów, nie
mieli większych skrupułów w zmuszaniu poddanych do przyjmowania swej
wiary.
Zwolennicy interpretacji rebus wielką wagę przywiązują do terminologii
użytej w tekście konfederacji. Najwięksi znawcy terminologii stosowanej w ów-
czesnym prawie jednoznacznie bowiem stwierdzili, że zwrot tam in spiritua-
libus quam in saecularibus "uzupełniony może być jedynie przez res vel causa".
Tylko takie było jego użycie "w tekstach prawa kanonicznego, jak i w licz-
nych polskich tekstach prawniczych XV i XVI w."26 Poza tym tekst konfe-
deracji w III Statucie Litewskim oraz w ówczesnych tłumaczeniach obcojęzycz-
nych potwierdza, ich zdaniem, słuszność interpretacji rebus. Według Salmo-
nowicza również i to, że szlachta sandomierska podjęła uchwałę, domagając
się, aby na zjeździe elekcyjnym w tym fragmencie tekstu konfederacji "doło-
żone było [...] in bonis spiritualibus quam in saecularibus, a nie o wiarę",
świadczy na rzecz interpretacji rebus. Postulat Sandomierzan wynikał z oba-
wy, że według dotychczasowego tekstu tylko taka interpretacja była możliwa.
Został zaś odrzucony "albowiem interpretacja rebus była zgodna z wolą auto-
rów tekstu uchwalonego w styczniu i powtórzonego na elekcji"2 .
Twórcami tekstu konfederacji byli sami Koroniarze. Stwierdziliśmy zaś, że
na terenach przedunijnej Korony bardzo rzadko dochodziło do stosowania
przemocy w sprawach wiary. Czyżby więc autorzy tego aktu chcieli wprowa-
dzić prawo pozwalające stosować przymus wyznaniowy? Wydaje się to non-
sensem. Komisja dla przygotowania artykułów mających zapewnić bezpieczeń-
stwo Rzeczypospolitej, obradująca na zjeździe konwokacyjnym początkowo
pod przewodnictwem biskupa kujawskiego Stanisława Karnkowskiego, przy-
gotowała projekt, w którym w punkcie mówiącym o pokoju wyznaniowym
proponowano zagwarantowanie wolności religijnej ludziom cuiusqunque sta-
tus. Został on jednak odrzucony pod pretekstem, że wolność wyznaniowa dla
wszystkich może spowodować "opór chłopów przeciwko obowiązkom wobec
panów, motywowany pretekstami wyznaniowymi"2s. Groźbami tymi straszył
zgromadzonych biskup płoeki Piotr Myszkowski. On to, wraz z czterema in-
26 S. Salmonowicz dz. cyt., s. 25-26. A. Sucheni Grabowska wskazywała pod-
czas sesji poświęconej 400-leciu konfederacji warszawskiej, że w aktach politycz-
nych i gospodarczych z połowy XVI w. zdarzały się i inne uzupełnienia tego ter-
minu.
2' Tamże, s. 26.
2s S. Gruszecki U spolecznych podstaw kon Jederacji warszawskiej, "Odrodzenie
i Reformacja w Polsce", R.19:1974, s. 58.
24 - Dzieje Polski nowożytnej - tom 11
nymi prałatami katolickimi z prymasem Jakubem Uchańskim na czele do-
kooptowany został do wspomnianej komisji po wyjeździe z Warszawy dotych-
czasowego przewodniczącego. Przygotowała ona tekst, który został uchwalo-
ny i wywołuje tyle kontrowersji wśród badaczy.
Dlaczego dostojnicy polskiego Kościoła doprowadzili do zmiany tekstu?
Czyżby im zależało na ustanowieniu prawa cuius regio eius religio? Z całą
pewnością nie. Musiałoby to bowiem oznaczać dobrowolne wydanie setek ty-
sięcy, a może i miliony katolickich "owieczek" na protestantyzację. Opraco-
wując nowe sformułowanie artykułu de dissidentibus, świadomie chyba nie
sprecyzowano fragmentu mówiącego o prawie karania poddanych. Nie żywio-
no przy tym prawdopodobnie obaw, że może on być interpretowany w duchu
rebus, inaczej zabezpieczono by się przed tym. Przecież właśnie duchowień-
stwu najbardziej zależało, aby nie stosowano takiej wykładni. Dowodziłoby
to raz jeszcze, że przymus wyznaniowy nie był wówczas w Koronie praktyko-
wanym na szerszą skalę zwyczajem. Odrzucenie projektu Karnkowskiego i nie-
dopowiedzenie w przyjętym tekście miało przede wszystkim posłużyć bisku-
pom do tłumaczenia się wobec nuncjusza i Stolicy Apostolskiej. Naciskani
przez dostojników rzymskich, aby nie dopuścili do ustanowienia prawa po-
twierdzającego istniejącą wolność wyznaniową, a przy tym zdając sobie spra-
wę, że w interesie Rzeczypospolitej powinno się zagwarantować pokój wyzna-
niowy, "zrobili dużo krzyku", a jednocześnie przygotowali taki tekst, który
rzymskim kanonistom można było ukazać jako częściowe zwycięstwo - bo
wprowadzał ograniczenie wolności wyznaniowej plebejów - a który sankcjo-
nował dotychczasową praktykę.
Jeśli tak rzeczywiście było, to dlaczego wśród szlachty sandomierskiej zro-
dziły się wątpliwości i domagała się ona sprecyzowania tekstu oraz dlaczego
postulat jej nie został przyjęty? Sandomierzanie, których przedstawiciele:
wojewoda Piotr Zborowski i kasztelan Hieronim Ossoliński wchodzili w skład
komisji Karnkowskiego, wyrazili obawy, że uchwalony na konwokacji akt
może być interpretowany w duchu rebus, gdyż na terenie ich województwa
zdarzyło się kilka wspomnianych przez Urbana przypadków stosowania przy-
musu religijnego. Będąc największymi chyba rzecznikami wartości, które krze-
wił ruch egzekucyjny, chcieli zabezpieczyć wyraźnie wolności wyznaniowe wszy-
stkich stanów. Nie wprowadzono zaś na elekcji ich poprawki, gdyż uważano,
że mogłoby to umocnić w oporze magnatów litewskich, przejawiających wów-
czas szczególnie silne tendencje separatystyczne i obawiających się, że za-
sada bonis może godzić w ich prawa względem poddanych. Pozostawiając
dotychczasowy tekst z niedopowiedzeniami, pozwalano "obu narodom" inter-
pretować go w myśl dotychczasowej praktyki. Odbiciem jej na Litwie był
tekst w III Statucie, wyraźnie potwierdzający prawo pana do karania pod-
danych również i w sprawach duchownych. Natomiast projekt komisji Karn-
kowskiego i postulat w instrukcji szlachty sandomierskiej dowodzi, że przy-
najmniej autorzy tych pism i reprezentowane przez nich środowiska chciały
aktem konfederacji obwarować wolność wyznaniową wszystkim mieszkańcom
Rzeczypospolitej. Wskazuje to, iż dość powszechnie utrzymywało się wówczas
w Polsce przekonanie wynikające ze względów religijnych, humanitarnych,
z żywotności tradycji tolerancji, zobowiązań patriarchalnych, a wreszcie inte-
resów klasowych, że nie godzi się "być panem sumienia poddanych".
Odwołując się do rozważań we Wstgpie i powyższych uwag należy stwier-
714
dzić, że wiele generalnych kwestii można dziś, a niekiedy i trzeba interpre-
tować i oceniać inaczej, niż zrobił to autor Dziejów Polski nowożytnej, nie-
mniej z całym przekonaniem akceptujemy słuszny sąd W. Czaplińskiego, że
dzieło to długo jeszcze będzie "podstawowym źródłem informacji [i] pun-
ktem wyjścia dla różnego rodzaju szczegółowych badań"29.
Jan Dzięgielewski
29 W. Czapliński dz. cyt., s. 70.
Bibliografia
Panowanie Jana Kazimierza (1648-1668)
Dramatyczna, pełna akcji wojennej i politycznej doba Jana Kazimierza
zostawiła po sobie liczne ślady w historiografii współczesnej tudzież w pamięt-
nikach, a z czasem doczekała się tak drobiazgowych, gruntownych opracowań,
jakimi rzadko który okres dziejów naszych może się poszczycić. Aż do pokoju
oliwskiego sięgają barwne studia Ludwika Kubali Jerzy Ossoliński, Lwów 1883,
2 tomy; Szkice historyczne, wyd. IV, Warszawa 1901, 2 tomy; Wojna moskiew-
ska, Warszawa 1910; Wojna szwecka, Lwów 1913; Wojna brandenburska i Na-
jazd Rakoczego, Lwów 1917; Wojny durźskie i pokój oliwski, Lwów 1922. Oso-
bie króla najwięcej uwagi poświęcił W. Czermak Jan Kazimierz, próba charak-
terystyki, "Kwartalnik Historyczny", R. 3: 1889; Jan Kazimierz, studja nad
jego życiem i charakterem i Ostatnie lata życia Jana Kazimierza w zbiorze
Z czasów Jana Kazimierza, Lwów 1893; Ponadto Milostki królewskie w Stu-
djach historycznych, Kraków 1901. Wewnętrzne niesnaski malują K. Szajno-
cha Urazy królewiąt polskich w Szkicach historycznych, t. 3, wyd. II, Lwów
1901; Krzysztof Opaliriski, Hieronim i Elżbieta Radziejowscy, tamże; L. Kubala
Proces Radziejowskiego, Pierwsze liberum veto, w Szkicach historycznych, t. 2,
Warszawa 1901; Drugie liberum veto, w Wojnie moskiewskiej, Warszawa 1910.
Sprawy kozackie: N. Kostomarov Bogdan Chmielnic'kij, Get'manstvo Tiy-
hovskogo, Get'manstwo Jurija Chmelnic'kogo. Ruina wszystkow Itorićeskich
monografiach i issledovaniach, t. 8-12, Petersburg 187 1872; P.A. Kuliś
Odpadenie Malorossu ot Pol'śi, Moskva 1890; tudzież w "Ćteniach v impera-
torskom obśćestve istorii i drevnostej rossijskich pri moskovskom universi-
tete", R. 44-45: 1888-1889. Nieco krytycznych uwag u K. Szajnochy w Szki-
cach historycznych, t. 4, Lwów 1904; a uzupełnienia u F. Rawity Gawrońskie-
go Bohdan Chmielnicki, Lwów 190 r1909, 2 tomy; Poselstwo Bieniewskiego,
Lwów 1907; Książg kozacki (O Jerzym Chmielnickim), Poznań 1919; L. Frąś
Obrona Zbaraża, Kraków 1932; E. Latacz Ugoda zborowska a plany tureckie
Jana Kazimierza, Kraków 1933. Ze stanowiska narodowo-ukraińskiego: W. Li-
piński [Stanislaw Michal Krzyczewski i Dwie chwile z dziejów porewolucyjnej
Ukrainy [w:]] Z dziejów Ukrainy, Kijów 1912, nie doczekały się ze strony
polskiej należytego rozbioru. M. Hruśevs'kij [Historija Ukraińy-Rusy], Lviv
1928, w t. 9 doszedł do 1657 r. Z innych przyczynków ukraińskich warto
rzypomnieć pracę Korduby i V. Herasymćuka w "Zapyskach Tovarystva im.
evćenka", R.13:1904.
Litwa: E. Kotłubaj Życie Janusza Radziwiłla, Wilno 1859; B. Kalicki Bogusław
Radziwiłl, Kraków 1878; R. Mienicki Utrata Smolerźska i sprawa Obuchowicza,
"Kwartalnik Litewski", R. l:1910; W. Konopczyński Unja czy kajdany, "Myśl
Narodowa". R.11:1931.
Wojna szwedzka: Kamieński B. (W. Kalinka) Negocjacje ze Szwecją o pokój
1651-53, "Dodatek miesięczny do >>Czasu<<, R. 2: 1857; A. Walewski Historja
716
wyzwolenia Polski za panowania Jana Kazimierza (1655-1658), Kraków 186
-1868, 2 tomy; tenże Historja wyzwolonej Rzeczypospolitej wpadającejpodjarz-
mo domowe za panowania J(ana) K(azimierza) (1658-61), Kraków 1870-
1872, 2 tomy. Do genezy wojny źródłowe przyczynki: G.V. Forsten Snośenia
Śvecii i Rosu vo vtoroj polovine XIiI1 v. (1648-1700), "Źurnal Ministersva
Narodnogo Prosveśćenia", R. 65-66;1898-1899. Literatura szwedzka nie po-
siada dzieła w tym przedmiocie, które by mogło stanąć godnie obok trzech
tomów L. Kubali. N. Eden Om grunderna f r Karl Gustafs anfall pa Polen,
"
Historisk Tidsrift", R. 26: 1906 próbuje nie tylko wytłumaczyć, ale poniekąd
i usprawiedliwić najazd Karola Gustawa; M. i L. Weibullowie w Sveriges his-
toria intill XX seklet, t. 5-6, Stockholm 1906, polegają w gruncie rzeczy na
niezłym, lecz już niewystarczającym przedstawieniu F. F. Carlsona w Sveriges
historia under konungarne af Pfalziska huset, t. 1-2, Stockholm 1874, 1885
(toż w pierwotnym niemieckim opracowaniu jako Geschichte Schwedens, t. 4,
Gotha 1855). Od sześciu monografii J. L. Carlboma: Om Karl X Gustafs pol-
ska krig, G teborg 1905 [Karl X Gustaw, Baelt och Roskilde, Stockholm
1912; Karl X Gustav fran Weichsel till Balt 1657. Taget ver Balt och freden
i Roskilde 1658, Stockholm 1910; Tre dagars slaget vid Warschau 18, 19 och
20 juli 1656, samt de f regaende mindre faltslagen 1655 och 1656, Stockholm
1906; Magnus Dureels negotiation i K penhamm 1655-1657. Sveringes och
Danmarks inboerdesf rhallande aren narmastf8re Karl X. sf rsta danska krig,
G teborg 1901; Rutger von Ascheberg och hansf rtjanster i Karl X Gustafs krig,
G teborg 1908] lepiej opracowała swój przedmiot E. Fries Erik Oxenstierna.
Biografisk studie, Stockholm 1889; L. Frąś Obrona Jasnej Góry w r. 1655,
Częstochowa 1935; K. Macinkowski Stefan Czarniecki w dobie potopu szwedz-
kiego, Warszawa 1935.
Całość wojny północnej: E. Haumant La guerre du Nord, Paris 1896; Przy-
czynki: R. Damus Der erste nordische Krieg bis zur Schlacht bei Warschau,
"
Zeitschrift des Westpreussischen Geschichtsvereins", R.13:1884; W. Sobieski
La politique baltique de Mazarin et I'opposition qu'elle a suscitee en France
q ",
1655-56, "Bulletin d Informations des Sciences Histori ues R. 31:1933. Bitw
pod Warszawą zajęli się J. G. Droysen Die Schlacht von Warschau 1656, Leipzig
1863; R. Riese Die dreitatige Schlacht bei Warschau, Breslau 1870; K. Gór-
ski Trzydniowa bitwa pod Warszawą, "Biblioteka Warszawska", R. 47: 1887;
L. Sikora Szwedzi i Siedmiogrodzianie w Krakowie 1655-57, Kraków 1908;
K. Jarochowski Wielkopolska w czasie pierwszej wojny szwedzkiej od r. 1655
do 1657, Poznań 1864; T. Nowak Oblgżenie Torunia w 1658, Toruń 1936
"
"
Rocznik Towarz stwa Naukowego w Toruniu, R. 43: 1936; S. Rosznecki
Polakkerne i Danmark 1659, Ksbenhavn 1898; W. Czermak Przeprawa
Czarnieckiego na wyspg Alsen, "Przewodnik Naukowy i Literacki", R. 12:
1884; A.F. Pribram Die sterreichische Tiermittlungspolitik 1654-60, "Archiv
fur sterreichische Geschichte", R. 75: 1894; M. Gawlik Projekt unji rosyj-
sko polskiej (1656-58). "Kwartalnik Historyczny", R. 23:1909; S. M. Solov'ev
Istoria Rossii, t. 14-18, [Moskva 1860-1874]; A. Darowski Trzydzieści lat
traktatów pokojowych; Przedpokojem andruszowskim; Umowy w Andruszowie,
[w:] Szkice historyczne t. 2, Petersburg 1895.
Ostatnie siedmiolecie Jana Kazimierza zbadał szczegółowo T. Korzon Dola
i niedola Jana Sobieskiego, Kraków 1898, 3 tomy. Walkę o naprawę Rzeczy-
pospolitej i o elekcję za życia króla traktują specjalnie J.K. Plebański Jan
25 - Daeje Polski nowożytnej - tom II
Kazimierz Waza i Marja Gonzaga, Warszawa 1862 oraz Commentatio histo-
rica de successoris designandi consilio vivo Joanne Casimiro Polonorum Rege,
Berolini 1885; W. Czermak Próba naprawy Rzeczypospolitej za Jana Kazimie-
rza, "Biblioteka Warszawska", R. 51:1891; obszerny rozbiór krytyczny H. Saw-
czyńskiego Sprawa reformy sejmowania za Jana Kazimierza od 1658 do 1661,
"Kwartalnik Historyczny", R. 7: 1893. Dalsze sprostowania i uzupełnienia
u W. Konopczyńskiego Liberum veto, Kraków 1918. Sejm 1661 r. opracował
J. Pazdur (rkps). O Lubomirskim: W. Czermak Mlodość Jerzego Lubomir-
skiego [w:] Studja historyczne, Kraków 1901; tenże Sprawa Lubomirskiego,
"Ateneum", R.10-11:1885-1886; tenże Koniec Jerzego Lubomirskiego w zbio-
rze Z czasów Jana Kazimierza, Lwów 1893; W. Czapliński Opozycja wielko-
polska 1660-1668, Kraków 1930; A. Codello Hetman Michal Kazimierz Pac
1623-1669, (rkps).
Spustoszenia wojny północnej w dziedzinie gospodarczej: J. Rutkowski
Przebudowa wsi w Polsce po wojnach z polowy XIilI wieku, "Kwartalnik His-
toryczny", R. 30:1916; Kryzys monetarny: A. Szelągowski Pieniądz i przewrót
cen w XIiI i XTiIl wieku w Polsce, Lwów 1902.
Stosunek do Szwecji: F. F. Carlson Sveriges under konungarne af Pfalziska
huset, t. 2, Stockholm 1885; J.E. Nordval Sverige och Ryssland efter freden
",
i Kardis, "Historisk Tidskrift R. 10: 1890. An lia: S.R. Gardiner Histor o
the Commonwealth and Protectorate, London 1903, 4 tomy. Brandenburgia:
J. G. Droysen Geschichte der preussischen Politik, cz. 3, Leipzig 1863. A. Wad-
dington Le grand electeur Frederic Guillaume de Brandenbourg, Paris 1905-
-1908, 2 tomy; M. Philipson Der grosse Kurfurst Friedrich Wilhelm von
Brandenburg, Berlin 1897-1903, 3 tomy; K. Jarochowski Brandenburgia i Pol-
ska w pierwszych latach po traktacie oliwskim [w:] Nowe opowiadania i studia
historyczne, Warszawa 1882. Wołoszczyzna: J. C. Engel Geschichte der Moldau,
Geschichte der Wallachei, Halle 1804; A. D. Xenouol Istoria Romc3nilor, Bucu-
re ti 1889-1893, 6 tomów; V. A. I. Urechi Istoria Romanilor, Bucure ti 1895,
7 tomów. Turcja: J. Hammer-Purgstall Geschichte des Osmanischen Reiches,
Pest 1831-1835, 10 tomów; J.W. Zinkeisen Geschichte des Osmanischen Rei-
ches, t. 4, Gotha 1856; N. lorga Geschichte des Osmanischen Reiches, Gotha
1910. Siedmiogród: S. Zarzycki Stosunek ksigcia siedmiogrodzkiego Jerzego II
do Rzeczypospolitej Polskiej od początku wojny szwedzkiej do wyprawy tegoż
na Polskg w r.1657 [w:] Sprawozdanie c.k. Gimnazyum w Kołomyi za r.1889
i 1890, Kołomyja 1890.
Dwaj królowie rodacy (1668-1696)
Czasy Sobieskiego należą do najgorzej zaniedbanych okresów naszej historii.
Nadmierne skupienie uwagi na odsieczy Wiednia odbiło się niekorzystnie na
zbadaniu innych momentów tej doby, zwłaszcza w zakresie stosunków wew-
nętrznych. Odkąd G.F. Coyer Histoire de J. Sobieski, Warszawa 1761 (tłu-
maczenie Kondratowicza) [Historia Jana Sobieskiego, króla polskiego. Kilku
uwagami objaśnil i uzupelnil W. Syrokomla (Kondratowicz), t. 1-2, Wilno
1852], a po nim N.A. Salvandy Histoire de Pologne avant et sous le roi Jean
Sobieski, Paris 1829, 3 tomy (polski przekład [Historja Jana Sobieskiego i Kró-
718
lestwa Polskiego tlumaczona z francuskiego na polskie przez W. Sierakowskie-
go], Lwów (1861-1863) uczcili pamięć bohatera, historycy woleli nie tykać tej
epoki, jakby bojąc się rozwiać legendę o wielkim człowieku przez drobiazgowe
wglądanie w jego postępki. Wielki wyłom zrobił w tym milczeniu tylko
T. Korzon, który w Doli i niedoli Jana Sobieskiego, Kraków 1898, 2 tomy, przed-
stawił dzieje przedkrólewskie Sobieskiego na tle szeroko zakrojonej historii
panowania Michała. Wobec takiego stanu rzeczy wciąż jeszcze warto zaglą-
dać do Dziejów Polski J. Szujskiego, t. 4, Lwów 1866 i Dziejów narodu pol-
skiego T. Morawskiego, t. 4, Poznań 1877. Z dawniejszych opracowań oma-
wianego tu okresu uwzględnić jeszcze należy G. Lengnicha Geschichte der
preussischen Lande, t. 8, Danzig 1755; P. Jonsaca Histoire de Stanislas Ja-
blonowski, Leipsic 1774, 4 tomy (przekłady polskie [Życie Stanislawa Ja-
blonowskiego, kasztelana krakowskiego, hetmana wielkiego koronnego, zfran-
cuskiego na jgzyk polski przelożone, Warszawa] 1787-1790 i [Poznań] 1868)
inspirowany przez rodzinę panegiryk; K. Wyrcza, o konfederacji gołąbskiej
[Konfederacja goląbska. Obraz historyczny obejmujący wigkszą czgść panowa-
nia Michala Wiśniowieckiego], Poznań 1862, (wyd. [II] pośmiertne).
Dzieła nowsze do czasów Michała: poza T. Korzonem K. Jarochowski Spra-
wa Kalksteina, Warszawa 1827; J. Paczkowski Der Grosse Kurfurst und Christian
Ludwig von Kalkstein, "Forschungen zur Brandenburgisch-Preussischen Ge-
schichte", R. 2: 1889; J. Szujski Pierwsze związki polskie z hrabią Saint Paul
de Longueville oraz Opat Paulmiers i dalsze stosunki polskie z hr. S.P. de
Longueville [w:] Opowiadania i roztrząsania historyczne, t. 4, Kraków 1888;
A. Bielowski Wtargnienie Muhameda IT do Polski, "Dodatek Tygodniowy
przy Gazecie Lwowskiej", R. 8: 1858; K. Górski Wojna Rzeczypospolitej Pol-
skiej z Turcją w lataeh 1672-73, Warszawa 1890. Pomniejsze szkice dr.
A. J. Rollego - zob.: Finkiel [Bibliografia historu polskiej, t. 2, Warszawa
1955, poz.:] 26.647. A. Darowski W przededniu tureckiej nawalnicy w Szki-
cach historycznych, Petersburg 1895; A. Przyboś Konfederacja goląbska, [Tar-
nopol 1936].
O panowaniu Jana III: K. Jarochowski Przyczynek do dziejów bezkrólewia
po Michale Wiśniowieckim i pierwszych miesigcy panowania J(anaJ S(obies-
kiegoJ, Kandydatura duriska w czasie bezkrólewia po Michale Wiśniowieckim
[w:] Opowiadania i studja historyczne, Warszawa 1877; tenże Pierwotna poli-
tyka króla Jana III [w:] Rozprawy historyczno-krytyczne, Poznań 1889; tenże
Wyprawa i odsiecz wiedeńska, Wyprawa wiedeńska ze stanowiska interesu po-
litycznego Polski [w:] Opowiadania i studja historyczne, Poznań 1884; A. Czo-
łowski Wojna polsko-turecka 1675 r., "Kwartalnik Historyczny" R. 8:1894; K.
Górski W sprawie wojny tureckiej, tamże, R. 9: 1895; K. Szajnocha, Zwycig-
stwo Jana Sobieskiego nad Turkami i Tatarami 1675 r. pode Lwowem, [w:]
Nowe szkice historyczne, t. 2, Lwów 1857; F. Kluczycki Żurawiriska r. 1676
[sic.], Kraków 1876; T. Korzon Dzieje wojen i wojskowości w Polsce, t. 2-3,
Kraków 1912; J. Woliński Sprawa pruska i traktatjaworowski, "Przegląd His-
toryczny", R. 30-31:1932-1933; tenże BitwapodLwowem, "Przegląd Historycz-
no-Wojskowy", R. 5:1932; E. Deiches Koniec Morstina, Kraków 1894; S. Ru-
binstein Les relations entre la France et la Pologne 1680-1683, Paris 1913;
K. Konarski Polska przed odsieczą wiederiską, Warszawa 1914; J. Bartoszewicz
Poselstwo ks. Jgdrzeja Zaluskiego do Portugalji i Hiszpanji 1674-1675 [w:]
Dziela, t. 9, Kraków 1881; A.W. Darowski Rezydent moskiewski na dworze
719
polskim (Tiapkin) [w:] Szkice historyczne, t. 2, Petersburg 1895; tenże Posłem
do cara, "Przegląd Polski", R. 20:1885/1886; W. Konopczyński Polska a Szwe-
cja 1660-1795, Warszawa 1924; Polska a Turcja 1683-1792, Warszawa 1936.
L. Chrzanowski Odsiecz Wiednia r. 1683, "Biblioteka Warszawska, R. 45:
, y "
1885ů F. Klucz cki Sobieski od Wiedniem, "Czas, R. 35: 1882; K. Górski
Bitwa pod Wiedniem, "Ateneum", R. 18: 1893; Soldier (Jagielski) [Odsiecz
wiederiska 1683 r.], "Przegląd Historyczny", r. 10: 1910; T. Urbański Rok
1683 na Podolu, Ukrainie i Moldawii, Lwów 1907; O. Laskowski, C. Chowa-
niec Wyprawa Sobieskiego do Mołdawii w 1683 r., Warszawa 1932; A.W. Da-
rowski Trzydzieści lat traktatów pokojowych, [w:] Szkice historyczne, t. 2,
Petersburg 1895; J. Perdenia Pokój Grzymułtowskiego (rkps); Z.A. Helcel
O dwukrotnem zamgściu ksigżniczki Ludwiki Karoliny Radziwiłłówny i wynikłyeh
stąd w Polsce zamieszkach, Kraków 1857. "Tajemnicę 1688 r." próbował wyjaś-
nić S. Tarnowski [Tajemnica roku 1688, "Rocznik Zarządu Akademji Umiejęt-
ności", R.10:1882], szczegóły jej rozwija dopiero K. Piwarski Migdzy Francją
a Austrią 1687 90, Kraków 1933; Tegoż autora szereg innych studiów. O Łusz-
czyńskim: E. Łuniński Na stos, Kraków 1909. O późniejszej fazie wojny
wschodniej: L. Finkel Okopy św. Trójcy, Lwów 1889; tenże Napad Tatarów
"
na Lwów 1695, "Gazeta Lwowska, R. 74: 1884; K. A. Hoffman Histor a
"
u adku domu Sobieskich, "Gazeta Polska, R. 23: 1862; E. Łuniński Ostatnie
chwile Jana III, [w:] Wspominki, Warszawa 1910; W. Ziembicki Zdrowie
i niezdrowie Jana Sobieskiego, Poznań 1931.
Stosunki wyznaniowe: E. Likowski Dzieje kościoła unickiego na Litwie
i Rusi, cz. I, wyd. II, Warszawa 1906; S. Załęski Jezuici w Polsce, t. 3, Kraków
1907. [Sprawy wewnętrzne Podola: K. Pułaski Szlachta polska w czasie
zaboru tureckiego 1672-1699, [w:] Szkice i poszukiwania historyczne, Peters-
burg 1898.] Na Rusi: wstępy A. Prochaski do wydawnictwa Laudów wiszeri-
skich, t. 21-22, Lwów 1911-1914; na Litwie: J. Narbutt Dzieje wewngtrzne
narodu litewskiego za Sobieskiego i Augusta II, Wilno 1842.
W obcym piśmiennictwie na wyszczególnienie zasługują prace: N. Wimar-
sona Sveriges krig i Tyskland 1675-1679, Lund 1897-1903, 2 tomy; A. Wad-
dingtona [Le grand electeur Frederic-Guillaume de Brandenbourg, t. 1-2, Paris
1905-1908] i M. Philippsona [Der grosse Kurfurst Friedrich Wilhelm von
Brandenburg, t. 1-2, Berlin 1901-1903], Brandenburgischpolnische Turken-
kriege von 1671-1688, t. 5, Berlin 1884; O. Klopp Das Jahr 1683 und derfol-
gende grosse Turkenkrieg bis zum Frieden von Carlowitz 1699, Graz 1882;
tenże Das Kriegsjahr 1683, Wien 1883; A. Schallhammer Der Turkenkrieg in
sterreich und Ungarn 1683-1687, Wien [b.d.w.], 5 tomów. Inne przyczynki
i dzieła niemieckie zob.: L. Finkiel Bibliografia historii polskiej, t. 2, Warszawa
1955, poz. 26.759-26.802; F. Salomon Ungarn im Zeitalter der Turkenherr-
schaft, Leipzig 1887; E.E. Zamyslovskij Snośenia Rossu s Pol'śej v carstvo-
vanie Fiedora Alekseevića, "Żurnal Ministerstva Narodnogo Prosveśćenia,
R. 55:1888; G. V. Forsten [Snośenia Śvecii i Rossii vo vtoroj polovine Xlill v.
1648-1700, tamże, R. 65-66:1898-1899; P. Feit Jakob Ludwig Sobieski, Prinz
von Polen, Pfandherr von Ohlau, Breslau 1892; K. Heigel Die Beziehungen des
Kurfursten Max Emanuel von Bayern zu Polen 1694-1697, Munchen 1884;
H. Prutz Franz sisch-polnische Umtriebe in Preussen 1689, "Deutsche Zeit-
schrift fur Geschichtswissenschaft", R. 34:1890; C. Gerin Le pape Innoeent XI
et le siege de liienne 1683, "Revue des Questions Historiques", R. 20: 1886
720
R. Michaud Innocent XI, Sobieski et les Turcs, Paris 1883, 2 tomy; P. Pierling
La Russie et le Saint Siege, t. 3, Paris 1901.
Popularne życiorysy Jana Sobieskiego kompilowali: A. Śliwiński [Jan So-
bieski, Warszawa 1924]; O. Laskowski [Jan I11 Sobieski, Lwów 1933]; J.B.
Morton [Sobieski. King ofPoland, London 1932]; K. Waliszewski Marysieńka,
Paryż 1898 i polemizujący z nim W. Czermak Maria Kazimiera Sobieska,
Kraków 1899; A. Jabłonowski KrzysztofGrzymultowski, "Ateneum", R.1:1876;
K. Piwarski Hieronim August Lubomirski, Kraków 1929; T. Mączyński Kazi-
mierz Rogala Zawadzki, Poznań 1928; W. Mayer-Sędzimirowa Rafal Lesz-
czyriski (rkps).
Panowanie Augusta Mocnego
Prace polskie dość obfite do pierwszych kilku lat tego panowania, potem
nadzwyczaj skąpe. Całość przedsięwziął zbadać K. Jarochowski, ale zdążył
dojść tylko do końca 1704 r.: Dzieje panowania Augusta II od śmierci Jana III
do chwili wst pienia Karola XII na ziemig polską, t. I, Poznań 1856; [Dzieje
panowania Augusta II od wstąpienia Karola XII na ziemig polską] aż do elekcji
S. Leszczyriskiego, t. 2, Poznań 1874 i dalszy fragment z pośmiertnego rękopisu
[Dzieje panowania Augusta II od elekcji St. Leszczyńskiego aż do bitwy
poltawskiej], "Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego", R. 17:
1890. Uzupełnieniem tej szeroko zakrojonej pracy są liczne rozprawy K. Jaro-
chowskiego zawarte w zbiorach: Opowiadania i studja historyczne, Poznań 1860,
2 tomy [O.S.H. I, II]; Opowiadania i studja historyezne, seria III, Warszawa
1877 [O.S.H. III] Nowe opowiadania i studja historyezne, Warszawa 1882
[N.O.S.H.] Opowiadania i studja historyczne, seria nowa, Poznań 1884
[O.S.H.S.N.]; Z czasów saskich spraw wewngtrznych polityki i wojny, Poznań
1886 [Z.Cz.S.]; Rozprawy historyczno-krytyczne, Poznań 1889 [R.H.K.]. Inne,
ważniejsze, sięgają w dalsze lata aż do 1724 r., a mianowicie: Katastrofa Patkula,
Koniec Radziejowskiego (N.O.Ś.H.); Bitwa wschowska d. 13 lutego 1706
(O.S.H.S.N.); Bitwa kaliska d. 29 października 1706, Lauda polączonych woje-
wództw kaliskiego i poznańskiego (Z.Cz.S.]; Wielkopolskie Leszno w roku 1707,
Polityka saska i austriacka po traktacie altransztadzkim, Kamieniec i Poznari po
Augustowskiej restauracji (O.S.H.S.N.); Dwór saski w trzechleeiu po traktacie
altransztadzkim (R.H.K.); Wycieczka Grudzińskiego do Polski r.1712 (O.S.H. II);
Jan Stanislaw Jablonowski, wojewoda ruski i jego zatarg z królem Augustem
(O.S.H. III); Stanislaw Leszczyńskipo Poltawie (O.S.H.S.N.); Zamachy Augusta II
na Leszczyrźskiego (N.O.S.H.); Epizod Rakoczowy w dziejach panowania Augusta
II,1703-1717 (Z.Cz.S.); Dwie misje Franciszka Poniriskiego do cara 1717 1718
(tamże); Car Piotr i August 11 w trzechleciu po traktacie warszawskim (R.H.K.);
Próba emancypacyjna polityki Augustowej i intryga Posadowskiego, I720
(N.O.S.H.); Sprawa toruńska z 1724 (O.S.H. II); Epilog sprawy toruńskiej
(O.S.H. III).
W pół wieku po Jarochowskim zjawił się jego kontynuator, J. Feldman,
którego badania ogarniają następne dziesięciolecie: Polska w dobie wielkiej
wojny pólnocnej 1704-1709, Kraków 1925; Polska a sprawa wschodnia 1709-
-1714, Kraków 1926; Geneza konfederacji tarnogrodzkiej, "Kwartalnik Histo-
721
ryczny", R. 42: 1928, a wreszcie sięgają dalej: Sprawa dysydencka za Augu-
sta II, "Reformacja w Polsce", R. 3:1924; rozbiór krytyczny Kroniki Anonima
Otwinowskiego [Uwagi o Kronice Anonima Otwinowskiego], "Kwartalnik
Historyczny", R. 47:1934.
Całość stosunków polsko-szwedzkich i polsko-tureckich opracował W. Ko-
nopczyński [Polska a Szwecja od pokoju oliwskiego do upadku Rzeczypospo-
litej 1660-1795, Warszawa 1924; Polska a Turcja 1683-1792, Warszawa 1936].
Inne przyczynki: L. Boratyński Don Livio Odescalchi kandydatem do korony
polskiej, "Przegląd Polski", R. 42:1908; W. Lenkiewicz Udzial Rosji w pokoju
karlowickim, "Przewodnik Naukowy i Literacki", R. 29:1901; A. J. Rolle Bunty
Palejowe, tamże, R. 6: 1878. Wojnę domową na Litwie omawiali J. Narbutt
Dzieje wewngtrzne narodu litewskiego za Sobieskiego i Augusta II, Wilno 1852;
L. Powidaj Wojna Sapiehów z szlachtą litewską, "Przegląd Polski", R. 7:1872;
T. Sierzputowski Pierwsza próba reformy politycznej w Polsee [Szkic histo-
ryczny z końca XliI1 stulecia], Warszawa 1905; M. Handelsman Zamach stanu
Augusta II, [w:] Studja historyczne, Warszawa 1911; wszyscy dalecy od opa-
nowania przedmiotu; J. Bartoszewicz Karol XII w Warszawie, Warszawa
w końcu r. 1702, Warszawa w r. 1705, Ksiądz W. Santini, nuncjusz w Polsce
1722-1728 [w:] Szkice z czasów saskich, Kraków 1880; K. Kantecki Karol XII
w Polsce i Turcji, [w:] Szkice i opowiadania historyczne, Poznań 1863; A. Gór-
ny, K. Piwarski Kraków w czasie drugiego najazdu Szwedów na Polskg, Kra-
ków 1932; M.A. Wodziński Gdańsk za czasów Stanislawa Leszczyńskiego,
Kraków 1929. Brak dzieła polskiego o stosunku do Polski Piotra Wielkiego,
brak monografu o Mazepie; najdotkliwszy brak gruntownego opracowania
konfederacji tarnogrodzkiej: praca A. Prochaski w tym przedmiocie [Konfe-
deracja tarnogrodzka], "Przewodnik Naukowy i Literacki", R. 45: 1917 nie-
wiele wzbogaca naszą wiedzę po jasnym i na swój czas cennym przedstawieniu
J. Szujskiego w Dziejach Polski, t. 4, Lwów 1866. Schyłek tego panowania:
S. Kujot Sprawa toruńska 1724 r., "Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk
Poznańskiego", R. 20: 1893; A. Kraushar Tragikomedia kurlandzka (1724),
Kraków 1903; K. Kantecki Książgce zaloty, "Przewodnik Naukowy i Lite-
racki", R. 3: 1875, Komisja kurlandzka, tamże, R. 10: 1882, Potomkowie
Krzyżaków, tamże, R. 9: 1881; S. Askenazy Przedostatnie bezkrólewie, [w:]
Dwa stulecia XIill1 i XIX, t. 1, Warszawa 1901; J. Bartoszewicz Kampament
w Warszawie, [w:] Dziela, t. 7, Kraków 1880.
Charakterystyki Augusta II i Flemminga szkicował K.M. Morawski: Ze
studjów nad epoką saską, Kraków 1913; S. Askenazy Do rharakterystyki Au-
gusta II, [w:] Dwa stulecia XIilI1 i XIX, t. 2, Warszawa 1901. Obyczaje:
K. Morawski Źródlo rozbioru Polski. [Studia i szkice z ery Sasów i Stanisla-
wów], Poznań 1935.
Zarysy biograficzne: A. Przeździecki Krzysztof Urbanowicz, starosta hubski,
Biblioteka Warszawska", R. 16: 1856; K. Kantecki Stanislaw Poniatowski,
kasztelan krakowski, Poznań 1880, 2 tomy (tu najpełniejszy obraz ostat-
nich lat tego panowania); K. Tarnowski Adam Śmigielski, Warszawa 1850;
K. B. A. Hoffman Król wygnaniec, Bruksela 1861. Życiorys J. Tarły, A. Freud-
licha, S. Sidorowicza Mlodość M. Czartoryskiego (rkps).
Historiogra ia cudzoziemska w niektórych kwestiach wyprzedziła tu i zo-
stawiła w cieniu polską. Niemcy-Prusacy z upodobaniem rozpisali się o bez-
królewiu 1696-1697 r.: K.G. Helbig Polnische Wirtschaft undfranz sische
722
Diplomatie, "Historische Zeitschrift, R. I: 1859; P. Haale Die Wahl Au ust
des Starken zum KBnig von Polen, "Historische Vierteljahrschift", R. 9: 1906;
F. Hiltebrant Die polnische K nigswahl von 1697 und die Konversion August
des Starken, "Quellen und Forschungen aus Italienischen Archiven und Bi-
bliotheken", R. 10: 1907 [też osobno - Rzym 1910); R. Scheller-Steinwartez
Polen und die KBnigswahl von 1697, "Zeitschrift fur Osteeuropaische Geschi-
chte", R. 2:1912. Najlepsza charakterystyka nowego króla pióra P. Haakego
August der Starke, Berlin 1926. G. Wagner Die Beziehungen des Starken zu
seinen Standen 1694-1700, Leipzig 1902. Poza kilkoma rozprawami o najeź-
dzie szwedzkim i pokoju altransztadzkim E. Friesen Die Lage in Sachsen
wahrend der schwedischen Invasion 1706 1707 und der Friede von Altranstadt,
Dresden 1901; A. Ganthner Die Entstehung des Friedens von Altranstaedt,
"
Neues Archiv fur Saechsische Geschichte und Altertumskunde", R. 27: 1906;
najnowsza literatura saska wykazuje kilka tylko większych prac o tych cza-
sach: A. Philip August der Starke und die Pragmatische Sanktion, Leipzig
1910; T. Seydewitz Ernst Christoph Menteuffel, Kabinettsminister August des
St rken, Dresden 1926; K. Gurlitt August der Starke, ein Furstenleben aus der
Zeit der deutschen Barock, Dresden 1924; P. Haake Christiane Eberhardine
und August der Starke. Eine Ehetrag die, Dresden 1930. Wciąż też wypada
jeszcze posługiwać się starym A. B ttigerem Geschichte des Kurstaates und
K nigsreichs Sachsen, t. 2, wyd. II, Gotha 1870; E. Vehsem Geschichte der
deutschen H fe seit der Reformation, t. 5, Hamburg 1854, a nawet F. F r-
sterem August der Starke aIs Regent und Mensch, Potsdam 1839.
Inne dzieła niemieckie: R. Martens Die Absetzung des K nigs August II von
", g,
Polen, "Zeitschrift des West reussischen Geschichtsvereins Neue fol e R. l:
1882; K. Biedermann Aus der Glanzzeit des sachsich polnischen Hofes, "Zeit-
schrift fur Deutsche Culturgeschichte". [br. R.]: 1891; L. Prowe Das Thorner
Blutgericht, Thorn 1868; R. Frydrychowicz Die Iiorgange zu Thorn im Jahre 1724,
"
"Zeitschrift des Westpreussischen Geschichtsvereins, R. Il: 1884; F. Jacobi
Das Thorner Blutgericht in polnisch-katholischen Auffassung (z powodu pracy
Kujota), "Zeitschrift des Historischen Vereins fur den Regierungs-Bezirk Ma-
rienwerder", R. 37: 1899; K. Weber Moritz Graf von Sachsen, Marschall von
Frankreich, Leipzig I 863; F. Blenckmeister Kurfurstin Christiane Eberhardine, die
Ietzte evangelische Kurfurstin von Sachsen, Leipzig 1891.
Polityka rosyjska: E. Herrmann Geschichte des russischen Staates, t. 4,
Hamburg 1849; S.M. Solov'ev Istoria Rossi, t. 14-19, Moskva 1864-1874ů
I.I. Golikov Dejanie Petra Tielikogo, Petersburg 1788-1790, 30 tomów, wyd.
II, Moskva 1837-1847; N. Ustrialov Istoria carstvovania Petra lielikogo,
Petersburg 1858-1863, 6 tomów; F.M. Umanec Getman Mazepa, Petersburg
g ",
1897; N. Kostomarov Mazepa, "Istorićeskie Mono rafii R. 15: Lvov 1886;
A. Bruckner Peter der Grosse, Berlin 1882.
Polityka pruska: A. Waddington L 'acguisition de Ia couronne royale de Prusse
par les Hohenzollern, Paris 1888; J.G. Droysen Geschichte der preussischen
Polityk, Leipzig 1869-1870; K. Schottmuller Das preussische Friedensprojekt
1712 und der K nig St. Leszczyriski, "Zeitschrift der Historischen Gesellschaft
fur die Provinz Posen", R.19:1904.
Polityka francuska: A. Legrelle La diplomatie fran aise et la succession
d'Espagne, Paris 1888-1892, 4 tomy; E. Bourgeois La diplomatie secrete au
XTiIlle siecle, Paris 1909-1911, 3 tomy; P. Boye Stanislaw Leszczyński et la
723
troisieme traite de liienne, Paris-Cracovie 1889; M. Vassilief Roussland und
Frankreich von der Thronbesteigung Peters des Grossen bis zum Tiertrage von
Amsterdam (1717), Gotha 1902.
Polityka angielska: J. F. Chance George I and the Northern War, London
1916; The Alliance ofHanover, London 1923.
Węgry: S. Tomaśivs'kyj Uhorśćyna i Polśća na poćatku XTiIIl v., "Zapyski
Naukogó Tovarystva im. Śevćenka", R.17:1908.
Najobficiej ijakościowo najlepiej przedstawia się dorobek naukowy szwedzki:
A. Fryxell Berattelser ur svenska historien, t. 21-32, wyd. II, Stockholm 1901; F. F.
Carlson Sveriges historia under Konungarne af Pfalziska huset, t. 6-8, Stock-
holm 1881, 1885, 1910. Poglądy tych autorów niekorzystne dla Karola XII
zwalczało nowsze pokolenie historyków szwedzkich, któremu przewodzili:
H. Hjarne Karl XII. Omst rtningen i st-Europa, Stockholm 1903, i A. Stile
Carl XII: s. falltagsplaner, Lund 1908 (o kampanii 1707-1709 r.). Ważne
przyczynki pomniejsze: C. Hallendorf August den Starke och Karl XII under
nordiska kri ets rsta skede, "Historisk Tidskrift, R. 25: 1905' Konun Au-
gusts politik aren 1700-1701, Uppsala 1898; H. Brulin Sverige och Frankrike,
Uppsala 1905; tenże sterrike och det stora nordiska kriget f re Karl XII.
"
s. in all i Sachsen, "Historisk Tidskrift, R. 29: 1909; E. Carlson Sveri e och
"
Preussen 1701-1709, "Historisk Bibliotek, R. 7: 1880; N. Herlitz Fran Thorn
till Altranstadt 1703-1706, t. l, Stockholm 1916; tenże Den polska fragen
1708-1709, (b.m.w.) 1914; O. Sj gren Johann Reinhold Patkul, "Historisk
Bibliotek", R. 7: 1880; F.F. Carlson Om fredsunderhandlingarne aren 1709-
-1718, Stockholm 1857; tenże Oscar Frederik. Nagra bidrag till Sveriges
krigshistoria 1711-1713, Stockholm 1892; S. Bonnesen Studier ver August
den Starkes utrikespolitik, Lund 1928. Nowsza twórczość dziejopisarska Szwe-
dów na tym polu skupia się głównie w serii Karolinska F rbundets Arsbok (od
19I0 r.). Wyniki zreasumowane z okazjijubileuszu śmierci Karola XII w dwóch
wielkich wydawnictwach zbiorowych: Karl XII. Till 200 arsdagen afhans d d,
Stockholm 1918 i Karl XII pa slagfaltet [Karolinsk slagledning sedd mot
bahgrunden af teknikens utveckling fran aldsta tider, t. 1-4, Stockholm 1918-
-1919].
August III (1733-1763)
Archiwalne prace konstrukcyjne nad tym okresem rozpoczął z polecenia
E.F. de Choiseula Rulhiere Histoire de I'anarchie de Pologne et du demem-
brement de cette republique, Paris 1807, 4 tomy, [Revolutions de Pologne.
Quatrieme edition, le texte revu et complete par K. Ostrowski, Trois volumes],
wyd. IV, Paris 1862. Dzieło to, oparte w znacznym stopniu na własnych
spostrzeżeniach, wspomnieniach i wywiadach autora, długo stanowiło jedyny
wykład czasów Augusta III. Dopiero J. Szujski w t. 4 Dziejów Polski, Lwów
1866, T. Morawski w t. 4 Dziejów narodu polskiego, Poznań 1871 i zwłaszcza
H. Schmitt Dzieje Polski w wieku Xlilll i XIX, t. l, Kraków 1866, położyli
podstawy pod nowsze badania. Dłuższe okresy opracowali: R. Roepell Polen
um die Mitte des XTilI1 Jahrhunderts, Gotha 1876; K. Kantecki Stanisław
Poniatowski, ojciec króla Stanisława, Poznań 1880, 2 tomy; K. Waliszewski
724
Potoccy i Czartoryscy. [Walka stronnictw i programów politycznych przed
upadkiem Rzeczypospolitej 1734-1763, t. l:1734-1754], Kraków 1887. Częścio-
wy przegląd polityki zewnętrznej u W. Konopczyńskiego: Polska a Szwecja
odpokoju oliwskiego do upadku Rzeczypospolitej 1660-1795, Warszawa 1924,
Polska a Turcja 1683-1792, Warszawa 1936.
Walka o tron polski: W. Gerje Bor'ba zapol'skijprestol v 1733 godu, Moskva
1862; P. Boye Stanilas Leszczyriski et le troisieme traite de liienne, Paris 1898;
inne monografie tegoż autora o Leszczyńskim: La Cour de Luneville en 1748 et
1749, [b.m.w.] [1891]; Les derniers moments du roi Stanislas, Cravovie 1898; La
cour polonaise de Luneville 1737 1766, Paris 1926; S. Askenazy Przedostatnie
bezkrólewie [w:] Dwa stulecia XI III i XIX, t. l, Warszawa 1901; tenże Kome-
dia berlińska, tamże, t. 2, Warszawa 1910; R. Beyrich Kursachsen und die pol-
nische Thronfolge, Leipzig 1913; J. Szujski Jerzy Ożarowski i kardynal Fleury,
[w:] Opowiadania i roztrząsania, t. 2, Kraków 1866; L. Hubert Adam na
Melsztynie i Czekarzewicach Tarlo [w:] Pamigtniki historyczne, t. 4, War-
szawa 1861.
"
Lata 1736-1740: K. Kantecki O ciec Stanislawa Augusta, "Ateneum, R. 1:
1876; K. Jarochowski Napad Brandenburczyków na klasztorparadyski w r.1740,
[w:] Opowiadania i studya historyczne, Warszawa 1877.
Okres wojen śląskich: S. Askenazy Fryderyk II i August III, [w:] Dwa stu-
lecia X1i1 11 i XIX, t. 1, Warszawa 1901; Sprawa Tarly, tamże, t. 2; tenże
"
Z dwóch sejmów, "Biblioteka Warszawska, R. 55: 1895; S. Mnemon L'ori ine
des Poniatowski, Cracovie 1913; M. Skibiński Europa i Polska w dobie wojny
o sukcesjg austrjacką w latach I 740-I 745, Kraków 1913; A. Broglie Frederic II
et Marie Therese, t. 1-2, Paris 1883-1884; tenże Marie Therese imperatrice
1744-1746, Paris 1888; R. Becker Der Dresdener Friede und die Politik Bruhls
1745-1746, Leipzig 1902; W. Konopczyński Fatalny sejm (1744 , w zbiorze
szkiców Od Sobieskiego do Kościuszki, Kraków 1921.
Prąd reformatorski: W. Konopczyński Geneza i ustanowienie Rady Nieusta-
jącej, Kraków 1917; tenże Liberum veto, Kraków 1918; J. Nieć Mlodość ostat-
niego elekta, Kraków 1935.
Literatura polityczna: W. T. Kisielewski Reforma książąt Czartoryskich na
sejmie konwokacyjnym r. 1764, Sambor 1880; S. Tarnowski Historja literatury
polskiej, t. 3, wyd. II, Warszawa 1906; A. Rembowski Stanislaw Leszczyński
jako statysta, Warszawa 1876; tenże wstęp do nowego wydania Glosu Wolnego
króla St. Leszczyńskiego, Warszawa 1903; S. Mnemon L'origine des Ponia-
towski, Cracovie 1913; L. Wegner Stefan Garczyriski, wojewoda poznański
i dzielo jego "Anatomia Rzeczypospolitej polskiej ", 1706-1755, "Rocznik To-
warzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego", R. 6: 1871; W. Konopczyński
Stanislaw Konarski, Warszawa 1926.
Obyczaje polityczne: J. I. Kraszewski Polska w polowie XTiIIl wieku, "Ate-
neum", R. 1: 1876; K. Waliszewski Polska i Europa w drugiej polowie XTilI1
wieku, Kraków 1890; M. Dzieduszycki Rzut oka na stan religijno-obyczajowy
w XTill1 wieku, Dodatek miesięczny do "Czasu", R. 2-3: 1857-1858; W. Ko-
nopczyński Z dziejów naszej partyjności, [w:] Mrok i świt Warszawa 191 I.
Sejm grodzieński: K. Waliszewski Potoccy i Czartoryscy. Walka stronnictw
i programów politycznych przed upadkiem Rzeczypospolitej. 1734-1763, Kra-
ków 1887; A. Broglie Le secret du roi, Paris 1878; W. Konopczyński Sejm
grodzieński 1752 r., Lwów 1907.
725
Ordynacja ostrogska: L. Powidaj Ostrogska ordynacja, "Dziennik Literae;
ki", R.11:1863; S. Konopacki Ordynacja ostrogska, "Biblioteka Warszawska,
R. 33: 1873; K. Waliszewski [Potoccy i Czartoryscy. Walka stronnictw i pro-
gramów politycznych przed upadkiem Rzeczypospolitej 1734-1763, t. l: 1734-
-1754 ], Kraków 1887.
Schyłek: W. Konopczyński Polska w dobie wojny siedmioletniej, Warszawa
1909-1911, 2 tomy; tenże Spór o wrota Morza Baltyckiego Precedens wywłasz-
czenia w Wielkopolsce, Książg Udalryk Radziwiłl, [w:] Mrok i świt. Studya
historyczne, Warszawa 1911; P. Śćebal'skij Russkaja politika i russkaja par-
tia v Po1'śe do Ekateriny I1, Moskva 1864; D. Maslovskij Russkaja armia
v semiletnuju vojnu, Moskva 1886.
Katarzyna II wobec Polski w ostatnich latach Augusta III: S. Askenazy
Die letzte polnische K nigswahl, G ttingen 1894; V.A. Bilbasov Istorta Eka-
teriny II, t. 2, Berlin 1890.
Sprawa kurlandzka: V. A. Bilbasov Prisoedinenie Kurlandii, "Russkaja Sta-
rina", R. 25:1895; E. Tyszkiewicz Źródła do dziejów Kurlandji i Semigalji z cza-
sów Karola królewicza polskiego, Kraków 1870; B. Łopaciński Charles de
Saxe, Paris 1870.
Poza tym wśród obcych pisarzy najwięcej wiadomości do dziejów Augusta III
podają: J.G. Droysen Geschichte der preussischen Politik, cz. 3-4, Leipzig
1863-1870; R. Koser K nig Friedrich der Grosse, 3 wyd., Stuttgart 1912-1914,
4 tomy; tenże Friedrich der Grosse als Kronprinz, Stuttgart 1886; E. Lavisse
La jeunesse du Grand Frederic, Paris 1891; tenże Le Grand Frederie avant
I'avenement, Paris 1893; A. Arneth Geschichte Maria Theresias, Wien 1893-
-1879,10 tomów; A. Vandal Un ambassadefran aise en Orient (Sous Louis XTi J.
La mission (du marquisJ de Tiilleneuve 1728-1741, Paris 1878; tenże Louis XV
et Elisabeth de Russie, Paris 1882; A. Waddington La guerre de Sept Ans,
Paris 1899, 5 tomów; K. Waliszewski L'heritage de Pierre le Grand, 1725-
-1741, Paris 1900; tenże La derniere des Romanow, Paris 1902; L. Stavenow
Geschichte Schwedens 1718-l772, t. 7, Gotha 1908 c.d. E. G. Geijera i F. F.
Carlsona [E.G. Geijer Geschichte Schwedens, t. 1-3, Hamburg 1832-1836;
F.F. Carlson Geschichte Schwedens, t. 4: Bis zum Reichstage 1680, Gotha
1855]; C.G. Malstr m Sveriges politiska historia 1718-1772, wyd. II, Stock-
holm 1893-1901, 6 tomów; P. Vedel Den aldre Grev Bernstorffs, Ministerium
Ksbenhavn 1882, A. von Boroviczeny Grafvon Bruhl, der Medici, Richelieu und
Rothschild seiner Zeit, Wien 1929.
Czasy stanisławowskie
Jeżeli nie liczyć próby J. Lelewela Panowanie Stanislawa Augusta, War-
szawa 1831, to całość tego okresu pierwszy spóbował przedstawić Henryk
Schmitt, najpierw w Dziejach Polski XIilII i XIX wieku, Kraków 1866-1867,
3 tomy, gdzie doszedł do 1795 r., następnie w trzytomowej monografii Pano-
wanie Stanislawa Augusta Poniatowskiego, Lwów 1868-80, którą doprowadził
jednak tylko do I rozbioru. J. Szujski [Dzieje Polski, Lwów 1866], T. Mo-
rawski [Dzieje narodu polskiego, Poznań 1871], J. I. Kraszewski [Polska w cza-
sie trzech rozbiorów, Poznań 1873-1875, 3 tomy] dorzucili do starych dru-
726
ków, pamiętników i obcych wydawnictw nieco archiwaliów polskich, angielskich
i saskich. Tymczasem zagranica mając dla siebie dostępne i uporządkowane
archiwa, wyprzedziła naszych uczonych w poznaniu epoki rozbiorów. Dopiero
T. Korzon w Wewngtrznych dziejach Polski za Stanislawa Augusta, wyd. I,
' Kraków 1882-1885, 6 tomów, wydobył na wierzch ogrom faktów i przeciw-
stawił się ich tendencyjnemu obcemu naświetlaniu. Późniejsze badania nad
oświatą, administracją, skarbowością itp. danej doby okazały, że i on zresztą
nie wyczerpał nawet wewnętrznych przemian. W. Kalinka, we wstępnym tomie
wydawnictwa źródłowego Ostatnie lata panowania Stanislawa Augusta Ponia-
towskiego, Poznań 1868 starał się oddać sprawiedliwość królowi, jak T. Ko-
rzon narodowi. Za świeżej naszej pamięci A. Skałkowski [Polska w okresie
rządów Stanislawa Augusta] w wydawnictwie Polska, jej dzieje i kultura, t. 2,
Warszawa 1927, a za granicą O. Forst de Battaglia w monografii Stanislaw
August Poniatowski und der Ausgang des Polenstaates, Berlin 1927, pierwszy
głębiej, drugi szerzej potraktował swój przedmiot także z dużą dla tragicznego
monarchy wyrozumiałością.
Okres I: 1763-1775
Początki: G. Meinert Wyniesienie na tron Stanislawa Augusta, "Przewodnik
" p
Naukowy i Literacki, R. 13: 1885; R. Roe ell Das Interre num, Wah1 und
Kr nung von Stanislaw August Poniatowski, Posen 1892; S. Askenazy Die
letzte polnische K nigswahl, G ttingen 1894; W.T. Kisielewski Reforma ksią-
żąt Czartoryskich na sejmie konwokacyjnym 1764 r., Sambor 1880.
W ślad za C. C. Rulhierem [Histoire de I'anarchie de Pologne et du demem-
brement de cette republique, Paris 1807]; Alkar (A. Kraushar) Książg Repnin
i Polska, Kraków 1897, 2 tomy; M.C. Łubieńska Sprawa dysydencka 1764-
-66 r., Warszawa 1911; K. Rudnicki Biskup Kajetan Soltyk 1715-1788, War-
szawa 1906. Por. krytyczne uwagi A. Skałkowskiego Biskup Soltyk w zbiorze
O cześć imienia polskiego, Lwów 1908 tudzież W. Konopczyńskiego [Do
charakterystyki biskupa Soltyka. Z powodu pracy K. Rudnickiego: Biskup Kaje-
tan Soltyk 17I5-1788], "Kwartalnik Histoxyczny", R. 24: 1910; F. Rawita
Gawroński Historya ruchów hajdamackich, Lwów 1900, 2 tomy.
O konfederacji barskiej dawniejsze dzieła S. Kaczkowskiego [Wiadomości
o konfederacji barskiej, Poznań 1840], H. Schmitta [Materyaly do dziejów
bezkrólewia po śmierci Augusta III i pierwszych lat dziesigeiu panowania
Stanislawa Augusta Poniatowskiego, t.1-2, Lwów 1857], K. Pułaskiego Szkice
i poszukiwania historyczne, t. 4, Lwów 1909, trzeba już uznać za przestarzałe.
Nowy wykład daje Konopczyński w dziełach: Kazimierz Pulaski, Kraków 1931;
Konfederacja barska, t. l, Warszawa 1933 (tom 2 w druku), [Warszawa 1938];
Krwawe dni nad górną Wartą, "Rocznik Oddziału Łódzkiego Polskiego To-
warzystwa Historycznego", R. 2: 1929/1930. Por. też. przegląd źródeł do
konfederacji barskiej Konopczyńskiego w "Kwartalniku Historycznym", R. 48:
1934 i osobno.
Inne przyczynki: S. Kwasieborski Czgstochowa za konfederacji barskiej,
Warszawa 1917; J. Krasicka Kraków i ziemia krakowska wobec konfederacji
barskiej, Kraków 1929; W. Ostrożyński Sprawa zamachu na Stanislawa Au-
727
gusta przed sądem sejmowym, Lwów 1891; E. Łuniński Ksigżna Tarakanowa,
Lwów 1907; O. F. de Battaglia Eine unbekannte Kandidatur auf den polnischen
Thorn, Bonn 1922; W. Mejbaum O tron Stanisława Augusta, Lwów 1914. Nie
drukowane monografie o ruchu barskim w Wielkopolsce W. Szczygielskiego
[Konfederacja barska w Wielkopolsce 1768-1770, Warszawa 1970] i A. Drozda.
Pierwszy rozbiór: A. Ferrand Histoire des trois demembrements de la Pologne,
Paris 1820, 3 tomy; A. Beer Erste Teilung Polens, Wien 1874, 3 tomy; A. Ar-
neth Geschichte Maria Theresias, t. 8, Wien 1877; G.B. Volz Friedrich der
Grosse und die erste Teilung Polens, "Forschungen zur Brandenburgischen
und Preussischen Geschichte", R. 23: 1910; H. LTbersberger Russlands Orient-
politik im XIilII Jahrhunundert, Stuttgart 1913; E. Herrmann Geschichte des
russischen Staates, t. 6, Hamburg 1853; M. Duncker Aus der Zeit Friedrichs
des Grossen und Friederich Wilhelms III, Leipzig 1876; S.M. Solov'ev Istoria
Rossii, t. 26-28, Moskva 1876-1878; tenże Istoria padenia Pol'śi, Moskva
1863; A. Diveky Dzieje przylączenia miast spiskich do Wggier w r. 1770,
Zamość 1921; A. Sorel La question d'Orient au XTilIle siecle, Paris 1878;
B. Pawłowski Zajgcie Lwowa przez Austrjg 1772 r., Lwów 1911; H. Mościcki
Dzieje porozbiorowe Litwy i Rusi, t. l, Warszawa 1901; M. Loret Kościól kato-
licki a Katarzyna II, 1772-1784, Warszawa 1910; U.L. Lehtonen Die polni-
schen Provinzen Russlands unter Katharina II, Helsingfors 1907; W. Michael
Englands Stellung zur ersten Teilung Polens, Hamburg-Leipzig 1890; D. Per-
rero La diplomazia piemontese nel primo smembramento di Polonia, Torino
1894; J.P. Garnier La tragedie de Danzig, Paris 1935; M. Bar Westpreussen
unter Friedrich dem Grossen, Leipzig 1909. Badacze ci stworzyli podwaliny
pod przyszłą konstrukcję całości zagadnienia.
Sejm rozbiorowy 1773-1775: J. Szujski [Dzieje Polski, Lwów 1866]; H.
Schmitt [Dzieje Polski w wieku XT III i XIX, Kraków 1866]; W. Konopczyń-
ski Geneza i ustanowienie Rady Nieustającej, Kraków 1917; tenże Rejtan, Kos-
sak i Bohuszewicz na sejmie 1773 r., Wilno 1935; K. Chłędowski Traktat han-
dlowy migdzy Austrją i Polską, "Przewodnik Naukowy i Literacki", R. 8:1880;
M. Herzfeld Der polnische Handelsvertrag von 1775, "Forschungen zur Bran-
denburgischen und Preussischen Geschichte", R. 32:1919.
Okres II:1775-1788.
W. Kalinka Ostatnie Iata panowania Stanislawa Augusta, Poznań 1868; W.
Konopczyński Polska a Turcja (do 1792), Warszawa 1936; Polska a Szwecja
(do 1795), Warszawa 1924; K. M. Morawski Ignacy Potocki, Warszawa 1911;
tenże Pogląd na opozycjg magnacką migdzy pierwszym rozbiorem a Sejmem
Czteroletnim w Studjach historycznych poświgconych W. Zakrzewskiemu, Kra-
ków 1908; Dwie rozmowy Stanislawa Augusta z Ksawerym Branickim, "Kwar-
talnik Historyczny", R. 24: 1910; S. Sidorowicz W cieniu prokonsula, (rkps);
H. Waniczkówna Ks. A. K. Czartoryski, (rkps).
Prace i walki polityczne: o Tyzenhauzie nie wydane dotąd studium S. Koś-
ciałkowskiego [Antoni Tyzenhauz, podskarbi nadworny litewski. Studia nad
wewngtrznymi dziejami Litwy w początkach panowania Stanislawa Augusta
(1765-1780) [w:] Studia i szkice przygodne, Londyn 1956]; M. Tarnowski
728
Kodeks Zamoyskiego na tle stosunków kościelno-parźstwowych za czasów Sta-
nislawa Augusta, Lwów 1916; K. Rudnicki [Biskup Kajetan Soltyk 1715-1788],
Warszawa 1906; A. Kraushar Sprawa Dogrumowejprzedsądem marszalkowskim
[w:] Drobiazgi historyczne, t. l, Warszawa 1891.
Sprawa włościańska: W. Grabski Spoleczne gospodarstwo agrarne w Polsce,
Warszawa 1923; J. Rutkowski Poddazstwo wlościan w XTiIII w. [w Polsce
i niektórych krajach Europy, Poznań 1921]; A. Krasiński Geschichtliche Dar-
stellung der bdue lichen I erhaltnisse in Polen (und der wirtschaftlicht-rechtlichen
Reformen im ersten Decenium der Regierung Stanislaus Augustus 1764-1774],
Krakau 1898, 2 tomy.
Sprawa miejska: T. Baranowski Komisje porządkowe 1765-1788, Kraków
1907; W. Smoleński Komisja Boni Ordinis Warszawska, Warszawa 1914.
Oświata: W. Smoleński Przewrót umyslowy w Polsce XliIlI w., Kraków-
-Petersburg 1898; tenże Żywioly zachowawcze i Komisja Edukacyjna (w:]
Pisma historyczne, t. 2, Kraków 1901; S. Bednarski Upadek i odrodzenie szkól
jezuickich w Polsce, Kraków 1933; S. Kot Komisja Edukacji Narodowej, Kra-
ków 1923; J. Lewicki Geneza Komisji Edukacji Narodowej, Warszawa 1923;
S. Tync Nauka moralna w szkolach Komisji Edukacji Narodowej, Kraków 1922.
Masoneria: W. Smoleński Przewrót umyslowy w Polsce XTilI w., Kraków-
-Petersburg 1898; S. Askenazy Łukasizski, wyd. II, Warszawa 1929, 2 tomy;
K. M. Morawski Źródlo rozbioru Polski, Poznań 1935.
Literatura i kultura artystyczna: I. Chrzanowski [Poezja za czasów Stanislawa
Augusta] [w:) [Dzieje literatury pigknej w Polsce, wyd. II, [Kraków
1935].
Literatura polityczna: W. Konopczyński Stanislaw Konarski, Warszawa
"
1926ů tenże Jan Jakub Rousseau doradcą Polaków, "Themis Polska, seria II,
R. l: 1913; Rady Mercier de la Riviere'a dla Polski, tamże, R. 12: 1924;
M. Szyjkowski Myśl Rousseau'a w Polsce, Kraków 1913; W. Smoleński
Monteskjusz w Polsce, Warszawa 1927; R. Pilat O literaturze politycznej
Sejmu Czteroletniego, Kraków 1872; C. Leśniewski Stanislaw Staszic, War-
szawa 1926; M. Janik Hugo Kollątaj, Lwów 1913; W. Smoleński Kuźnica
Kollątajowska, [w:] Pisma historyczne, t. 2, Kraków 1901; tenże Publicyści
anonimowi z korica XIiIII w., "Przegląd Historyczny", R. 14-15;1912.
Okres III: 1788-1795
W. Kalinka Sejm Czteroletni, Kraków-Lwów 1880-1888, 3 tomy; frag-
ment t. 3: Ustawa 3 Maja, Kraków 1896; J. Dihm Trzeci Maj, Kraków
1896; tenże Mieszczaństwo warszawskie w końcu XI III w., Warszawa 1917;
tenże Jan Dekert, Warszawa 1912; S. Sosin Reforma sejmików na Sejmie
4-letnim, [w:] Korpus Kadetów nr 2 w dziesiątą rocznicg istnienia (1919/20-
-1929/30 , Chełmno 1930.
Polityka zewnętrzna: S. Askenazy Przymierzepolsko pruskie, Warszawa 1901;
B. Dembiński Polska na przelomie, Lwów 1913; R. H. Lord The second par-
tition of Poland, Harvard Cambridge USA 1915; S. Smolka Stanowisko mo-
carstw wobec Konstytucji 3 Maja, Kraków 1891; T. Flathe Die Iierhandlungen
uber die dem Kurfurst Friedrich August angebotene ThronfZoge in Polen, Meis-
729
sen 1870; A. Raphael Bidrag till historien om Gustaf III-s planer pa, Uppsala
1874; J. Dutkiewicz Polska a Turcja w czasie Sejmu Czteroletniego, Warszawa
1934.
Konstytucja: S. Starzyński Konstytucja 3 Maja na tle współczesnego ustro-
ju innych państw europejskich, Lwów 1891. Pobieżne uwagi O. Balzera [Re-
formy spoleczne i polityczne Konstytucji Trzeciego Maja, "Przegląd Polski",
R. 25: 1891]; S. Kutrzeby [Konstytucja Trzeciego Maja 1791 roku, wyd. II,
Kraków 1916]; M. Handelsmana [Konstytucja Trzeciego Maja roku 1791,
Warszawa 1907] i J. Siemieńskiego [Konstytucja Trzeciego Maja jako wyraz
polskiej kultury politycznej, "Themis Polska", ser. II, R. 4: 1916] nie wyczer-
pały rozległego tematu. W literaturze francuskiej: C. Dany Les idees politiques
et 1'esprit publique en Pologne a la fin du XI IIles. La constitution du 3 mai
1791, Paris 1901; C. Konic Comparaisons des contit de la Pologne et de la
France, Lausanne 1819.
Rok 1792-1793: W. Smoleński Konfederacja Targowicka, Kraków 1903;
R. H. Lord The second partition of Poland, Harvard Cambridge USA 1915;
S. Soplica (A. Wolański) Wojna polsko-rosyjska 1792 r., Poznań 192 1922,
2 tomy; S. Askenazy Ks. Józef Poniatowski, Kraków 1905; D. Iłowajski Sejm
grodzieński, Poznań 1872.
Powstanie kościuszkowskie: T. Korzon Kościuszko, Rapperswil 1894; T. To-
karz Warszawa przed wybuchem powstania kościuszkowskiego, Kraków 1911,
tenże Insurekcja warszawska, Lwów 1934; A. Skałkowski Jan Henryk Dąbrow-
ski, Warszawa 1904, tenże Książg Józef, Bytom 1913; tenże Kościuszko w świe-
tle nowych badari, Poznań 1924 (walka z legendą); tenże Z dziejów Insurekcji,
Warszawa 1926; W. Dzwonkowski Wstgp do aktów powstania Kościuszki,
Kraków 1918; H. Mościcki Jakób Jasiriski i powstanie kościuszkowskie na Li-
twie, Warszawa 1917; T. Kupczyński Kraków w powstaniu kościuszkowskim,
Kraków 1929; M. Dubiecki Karol Prozor, oboźny Wielkiego Ksigstwa Litew-
skiego, Kraków 1897; J. Tretiak Finis Poloniae, historja legendy maciejowickiej
i jej rozwiązanie, Kraków 1921. Charakter popularnonaukowy, po części
kompilacyjny mają książki F. Konecznego o Kościuszce [Tadeusz Kościuszko.
Na setną rocznicg zgonu naczelnika. Życie-czyny-duch, Poznań 1917 oraz
K. Bartoszewicza Dzieje Insurekcji Kościuszkowskiej, [Wiedeń 1909].
Trzeci rozbiór: R. H. Lord [The thirdpartition ofPoland], "Slavonic Review",
R. 3: 1925.
Bibliografia uzupełniająca
Dzieje Polski
Opracowania ogólne
M. Bobrzyński Dzieje Polski w zarysie, wyd. II (powojenne), Warszawa 1977.
M. Bogucka Dawna Polska. Narodziny, rozkwit, upadek, wyd. II, Warszawa
1974. The Cambridge History ofPoland, t. 1-2, Cambridge 195 1951. Dzieje
Polski, wyd. III, Warszawa 1981. J.A. Gierowski Historia Polski I505-1764,
wyd. IV, Warszawa 1982. J.A. Gierowski Historia Polski 1764-1864, wyd.
IV, Warszawa 1982. A. Gieysztor [i in.] History of Poland, Warszawa 1979.
O. Halecki Historia Polski, Londyn 1958. Historia Polski, t. l: Do roku 1764,
cz. 2: Od połowy X Ti w., wyd. V, Warszawa 1969; t. 2:1764-1864, cz.1: I 764-
-1795, Warszawa 1958. P. Jasienica Polska Jagiellonów, wyd. V, Warszawa
1979. P. Jasienica Rzeczpospolita Obojga Narodów, wyd. II, Warszawa 1982-
-1983. L. Kolankowski Polska Jagiellonów. Dzieje polityczne, Lwów 1936.
Polska w epoce Odrodzenia, Warszawa 1970. Polska w XTiII w., wyd. III,
Warszawa 1977. Polska w epoce Oświecenia, Warszawa 1971. G. Rhode
Geschichte Polens, Darmstadt 1966. H. Samsonowicz Historia Polski do roku
1795, wyd. III, Warszawa 1974. A. Wyczański Polska Rzeczą Pospolitą szla-
ehecką,1454-1764, Warszawa 1965. Zarys historii Polski, Warszawa 1979.
Opracowania szczegółowe
a) regionalne
Dzieje Warmu i Mazur w zarysie, t. l; Odpradziejów do 1870 roku, Poznań
1981. Dzieje Wielkopolski, t. l: Do roku 1793, Poznań 1969. Geschichte Schle-
siens, t. 2: Die Habsburgerzeit 1526-1740, Darmstadt 1973. I. Gieysztorowa,
A. Zahorski, J. Łukasiewicz Cztery wieki Mazowsza 1526-1914, Warszawa
1968. Historia Pomorza, t. 2, cz. 1: 1464/1466-1648/I657, Poznań 1976. Hi-
storia Śląska, t. 1-2 cz. 1, Warszawa 1960-1966. J. Mazurkiewicz, H. Zins
Dzieje Lubelszczyzny, t. l, Warszawa 1974. W. Odyniec Dzieje Prus Królew-
skich 1454-1772, Warszawa 1972.
b) tematyczne
J. Bardach, B. Leśnodorski, M. Pietrzak Historia paristwa i prawa polskiego,
wyd. III, Warszawa 1979. H. Barycz Spojrzenia w przeszlość polsko-wloską,
Wrocław 1965. M. Borucki Temida staropolska. Szkice z dziejów sądownictwa
Polski szlacheckiej, Warszawa 1979. M. Broszat 200 Jahre deutsche Polenpo-
731
litik, Munchen 1963. J. Byliński Dwa sejmy z roku 1613, Wrocław 1984.
W. Czapliński Polska a Dania XTiI XX w., Warszawa 1976. Encyklopedia hi-
storii gospodarczej Polski do 1945 roku, t. I-2, Warszawa 1981. Z. Guldon,
L. Stępkowski Z dziejów handlu Rzeczypospolitej w Xli1 XIilII wieku, Kielce
1980. Historia chlopów polskich, t. 1: Do upadku Rzeczypospolitej szlacheckiej,
Warszawa 1970. Historia dyplomacji polskiej, t. l: X w. - 1572 rok, cz. 7:
Dyplomacja w latach 1506-1572, wyd. II, Warszawa 1982: t. 2: 1572-1795,
Warszawa 1982. Historia Kościola w Polsce, t. I: Do roku 1764, Poznań 1974;
t. 2, cz. l: 1764-1918, Warszawa 1979. Historia kultury materialnej Polski
w zarysie, t. 3-4, Wrocław 1978. Historia literatury polskiej w zarysie, t. 1-2,
wyd. III, Warszawa 1983. Historia nauki polskiej, t. 1-2, Wrocław 1970. Hi-
storia prasy polskiej, t. l: Prasa polska w Iatach 1661-1864, Warszawa 1976.
Historia sztuki polskiej, t. 2: Sztuka nowożytna, Kraków 1965. W. Hubert
Wojny baltyckie, Warszawa 1939. I. Ihnatowicz, A. Mączak, B. Zientara Spo-
łeczeristwo polskie X XX wiek, Warszawa 1979. Z. Kaczmarczyk [i in.] Historia
parźstwa i prawa Polski, t. 2: Od polowy XTi w. do 1795 r., wyd. IV, Warszawa
1971. J. Kleiner Zarys dziejów literatury polskiej. Od początków do 1918 r.,
wyd. IV, Wrocław 1968. W. Konopczyński Kwestia baltycka do XX w.,
Gdańsk 1948. E. Kosiarz Bitwy na Baltyku, Warszawa 1978. Kościół w Polsce,
t. 2: Wieki XIiI XTiIlI, Kraków 1970. J. Krzyżanowski Dzieje literatury pol-
skiej, wyd. IV, Warszawa 1982. Z. Kuchowicz Obyczaje staropolskie Xlill
-Xl Il1 wieku, wyd. II, Łódź 1977. W. Kula Teoria ekonomiczna ustroju
feudalnego, wyd. II, Warszawa 1983. G. Labuda Polska granica zachodnia.
Tysiąc lat dziejów politycznych, wyd. II, Poznań 1974. T. Lehr-Spławiński,
K. Piwarski, Z. Wojciechowski Polska-Czechy. Dziesigć wieków sąsiedztwa,
Katowice-Wrocław 1974. K. Lepszy Dzieje floty gdariskiej, Gdańsk 1947.
J. Lisk The Struggle for Supremacy in the Baltic 1600-1725, London 1967.
S. Łobaczewski, T. Strumiłło, Z. M. Szweykowski Z dziejów polskiej kultury
muzycznej, t.1, Kraków 1958. A. Miłobędzki Zarys dziejów architektury w Pol-
sce, wyd. III, Warszawa 1978. V. Niizemaa Baltian historia, Helsinki 1959.
T. Nowak, J. Wimmer Dzieje orgża polskiego do roku 1793, Warszawa 1968.
W Odyniec Polskie dominium maris Baltici. Zagadnienia geograficzne, ekono-
miczne i spoleczne, Warszawa 1982. Poland and Ukraine. Past and Present,
Edmonton 1980. Polska slużba dyplomatyczna XIiI XTiIl1 w., Warszawa 1966.
Rossija' Pol'śa i Prićernomor'e v Xli XTilII vv., Moskva 1979. Studia nad
społeczeństwem i gospodarką Podlasia w X TiI X TiII w., Warszawa 1981. Swoj-
skość i cudzoziemszczyzna w dziejach kultury polskiej, Warszawa 1973. K. Śląs-
ki Tysiąclecie polsko-skandynawskich stosunków kulturalnych, Wrocław 1977.
J. Tazbir Historia Kościola w Polsce (1460-1795), Warszawa 1966. J. Topol-
ski Gospodarka polska a europejska w XVI XIilII w., Poznań 1977. Tradycje
szlacheckie w kulturze polskiej, Warszawa 1976. T. Wasilewski Ostatni Waza
na polskim tronie, Katowice 1984. B. D. Weinryb The Jews of Poland. A social
and economic history of the Jewish community in Polandfrom I100 to 1800,
Philadelphia 1973. L. V. Zaborovskij Rossija, Reć Pospolitaja i Śvecia v sere-
dine XTiIl v., Moskva 1981. Zarys dziejów wojskowości polskiej do roku 1864,
t. 1-2, Warszawa 1965. B. Zientara [i in.] Dzieje gospodarcze Polski do ro-
ku 1939, wyd. II, Warszawa 1973.
732
c) bibliografle
M. Banaszak Bibliografia historii Kościoła w Polsce za lata 1973-1974,
Warszawa 1978. Bibliografia historii Kościola za lata 1944-1970, cz. 1-3,
Warszawa 1977. Bibliografia historii Polski, t. 1-3, Warszawa 1965. Biblio-
grafia historii polskiej za rok 1935 [i nast.], Wrocław 1952 [i nast.]. Polski
Slownik Biograficzny, t. I-19, Kraków 1935-1975, t. 20 [i nast.], Wrocław
1976 [i nast.]. F. Stopniak Bibliografia historii Kościola w Polsce za lata
1971-1972, Warszawa 1977.
Dzieje powszechne
Opracowania ogólne
A. Kersten, J. Maciszewski Historiapowszechna 1648-1789, Warszawa 1971.
E. Rostworowski Historia powszeehna. Wiek XIiIII, wyd. II, Warszawa 1980.
Z. Wójcik Historia powszechna Xlil XliI1 wieku, wyd. III, Warszawa 1979.
Opracowania szczegółowe
I. Anderson Dzieje Szwecji, Warszawa 1967. J. Baszkiewicz Historia Francji,
wyd. II. Wrocław 1978. L. Bazylow Historia Rosji, t. 1, Warszawa 1983.
T. Cieślak Historia Finlandii, Wrocław 1983. W. Czapliński Dzieje Danii
nowożytnej (1500-1975 , Warszawa 1982. W. Czapliński, A. Galos, W. Korta
Historia Niemiec, Wrocław 1981, W. Czapliński, K. Górski Historia Danii,
Wrocław 1965. J. Demel Historia Rumunii, Wrocław 1970. H. Diwald Ge-
schichte der Deutschen, wyd. III, Frankfurt am Main 1979. E. Felczak Hi-
storia Wggier, Wrocław 1983. Gistoryja Bielaruskai SSR v pjaci tamach, t. 1,
Minsk 1972. Handbuch der Geschichte der B hmischen Lander, t. 2, Stut-
tgart 1974. R. Heck, M. Orzechowski Historia Czechoslowacji, Wrocław 1968.
G. Heinrich Geschichte Preussens. Staat und Dynastie, Frankfurt am Main-
-Berlin-Wien 1981. Istoria Ukraiiz'skoi SSR, t. 2-3, Kyiv 1979. K. Jablonskis
[i in.] Lietuvos TSR istorija, T. 1, Vilnius 1957. C. R. Jurgela History of the
Lithuanian Nation, New York 1948. R.A. Kann A History of the Habsburg
Empire 1526-1918, Berkeley-Los Angeles 1974. A. Kersten Historia Szwecji,
Wrocław 1973. M. Kosman Historia Bialorusi, Wrocław 1979. G. I. Naan Isto-
ria Estonskoj SSR, Tallin 1958. J. Ochmański Dzieje Rosji do roku 1861,
wyd. II, Poznań 1980. J. Ochmański Historia Litwy, wyd. II, Wrocław 1982.
A. Otetea Istoria Poporului Roman, Bucure$ti 1970. L. von Ranke Dzieje
papiestwa w XIiI XIX wieku, t. 1-2, wyd. II, Warszawa 1981. J. Reychman
Historia Turcji, Wrocław 1973. H. J. Schoeps Preussens-Geschichte eines Staates,
Berlin 1966. B. Schumacher Geschichte Ost- und Westpreussens, wyd. VI,
Wurzburg 1977. W. A. Serczyk Historia Ukrainy, Wrocław 1979. R. W. Seton
Histoire des Roumains, Paris 1937. J. Skowronek, M. Tanty, T. Wasilewski
733
Historia Słowian południowych i zachodnich, Warszawa 1977. M. Wawrykowa
Dzieje Niemiec 1648-1789, Warszawa 1976. H. Wereszycki Historia Austrii,
Wrocław 1972. Z. Wójcik Dzieje Rosji 1533-1801, Warszawa 1971.
Ostatni Jagiellonowie
A. Altman The struggle for Baltic markets. Powers in confZict 1558-1618,
G teborg 1979. Andrzej Frycz Modrzewski i problemy kultury polskiego Odro-
dzenia, Wrocław 1974. S. Arnell Bidrag till belysning av baltiska Fronten under
det nordiska sjuarkriget 1563-1570, Stockholm 1978. S. Arnell Die AufZ sung
des livlandischen Ordensstaates. Das schwedische Eingrefen und die Heirat
Herzog Johanns von Finnland 1558-1562, Lund 1937. K. Baczkowski Zjazd
wiederźski I515. Geneza, przebieg i znaczenie, Warszawa 1975. E. Bałakier
Sprawa kościoła narodowego w Polsce Xli1 wieku, Warszawa 1962. H. Bara-
nowski Bibliografia Kopernikowska, t. 1-2, Warszawa 1958. O. Bartel Jan
Łaski, cz. I: 1499-1556, Warszawa 1955. H. Barycz Dzieje nauki w Polsce
w epoce Odrodzenia, wyd. II, Warszawa 1957. H. Barycz Z epoki Renesansu,
Reformacji i Baroku. Prądy-idee-ludzie-książki, Warszawa 1971. Bibliografia
historii polskiej za rok 1972, Wrocław 1974, s. 78-83. Bibliografia historu pol-
skiej za rok 1973, Wrocław 1975, s. 8 94. M. Bogucka Hołd pruski, War-
szawa 1982. Z. Boras Związki Śląska i Pomorza Zachodniego z Polską w XTiI
wieku, Poznań 1981. L. Chmaj Bracia Polscy, Warszawa 1957. L. Chmaj
Faust Socyn 1539-1604, Warszawa 1963. A. Dembińska Zygmunt I. Zarys
dziejów wewngtrzno politycznych w latach 1540-1548, Poznań 1948. S. Dole-
zal Das preussisch-polnische Lehnsverhaltnis unter Herzog Albrecht von Preus-
sen (1525-1568). Studien zur Geschichte Preussens, t. 14, KÓln-Berlin 1967.
E.W. Donnert Der livlandische Krieg und die baltische Frage in der europai-
schen Politik 1558-1583, t. 1-3, Jena 1961. J. Drewnowski Mikołaj Kopernik
w świetle własnej korespondencji, Wrocław 1978. B. B. Dundulis Lietuvo uźsia-
nio politika Xlil a. [Polityka zagraniczna Litwy w Xlil w.], Vilnius 1971.
H. Dziechcińska W krzywym zwierciadle. O karykaturze i pamflecie czasów
Renesansu, Wrocław 1976. Filozofia i myśl społeczna XTil wieku, 1978.
K. Forstreuer Iiom Ordenstaat zum Furstentum. Geistige und politische Wan-
dlungen im Deutschenstaate Preussen unter den Hochmeistern Friedrich und
Albrecht (1498-1522), Kitzingen 1951. P. Fox The Reformation in Poland:
some social and economics aspects, New York 1971. H. Freiwald Markgraf
Albrecht von Ansbach Kulmbach und siene landstandliche Politik als Deut-
schordens-Hochmeister und Herzog in Preussen wahrend der Entscheidungsjahre
1521-1528, Kulmbach 1961. J. Freylichówna Ideał wychowawczy szlachty
polskiej w XIiI i na początku XTil1 wieku, Warszawa 1938. A. Gąsiorowski
Starostowie wielkopolskich miast królewskich w dobie jagielloriskiej, Poznań
1981. Geschichte der evangelischen Kirche Ostpreussens, t. 1-3, G ttingen 1968.
E. Gołgbiowski Zygmunt August. Żywot ostatniego z Jagiellonów, Warszawa
1977. A. Grassmann Preussen und Habsburg im 16. Jahrhundert, K ln 1968.
K. Grzybowski Teoria reprezentacji w Polsce epoki Odrodzenia, Warszawa
1959. K. Hartleb Piotr Gamrat w świetle nieznanego życiorysu, Lwów 1938.
Z. Herman Az 1515. evi Habsburg-Jagielló szerz des. Adalek a Habsburgok
734
magyaroszagi uralma nak el t8rtenetehez [Traktat 1515 r. habsburskojagiel-
lorź.ski], Budapest 1967. W. Hubatsch Albrecht von Brandenburg-Ansbach.
Deutschordens-Hochmeister und Herzog in Preussen von 1490-1568, Heidelberg
1960. J. K. E. J rgensen Stanislas Li bieniecki. Zum Weg des Unitarianismus von
Ost nach West im 17. Jahrhundert, G ttingen 1968. S. Kacperczak Rozwój
go.spodarkifolwarcznej na Litwie i Bialorusi dopolowy XTiIwieku, Poznań 1965. J.
Kaniewska Malopolska reprezentacja sejmowa za czasów Zygmunta Augusta
1548-1572, Kraków 1974. H. Kesten Kopernik ijego czasy, Warszawa 1961.
E. Kneifel Die evangelisch-augsburgischen Gemeinden in Polen I555-1939,
Munchen 1971. M. Korolko Andrzej Frycz Modrzewski, humanista, pisarz,
Warszawa 1978. M. Kosman Protestanci i kontrreformacja. Z dziejów toleran-
cji w Rzeczypospolitej Xlil XVIl1 wieku, Wrocław 1978. M. Kosman Refor-
macju i kontreformaeja w Wielkim Ksigstwie Litewskim w świetle propagandy
wyznaniowej, Wrocław 1973. H. Kowalska Dzialalność reformatorska Jana
Łaskiego w Polsce 1556-1560, Wrocław 1969. Ł. Kurdybacha Z dziejów
pedagogiki ariarźskiej, Warszawa 1958. J. Lecler Hisloria tolerancji w wieku
reformacji, t. 1-2, Warszawa 1964. J. Lehmann Konfesja sandomierska na tle
innych konfesji w Polsce Xlil w., Warszawa 1937. W. Lenz Riga zwischen dem
Riimischen Reich und Polen-Litauen in den Jahren 1558-1582, Marburg/Lahn
1968. J. Lewański Studia nad dramatem polskiego Odrodzenia, Wrocław 1956.
Maciej z Miechowa 1457-1523. Historyk, geograf, lekarz, organizalor nauki,
Wrocław 1960. J. Małłek Prusy Książgce a Prusy Królewskie w latach 1525-
=l548. Studium z dziejów polskiej polityki Albrechta Hohenzollerna, Warszawa
1976. P. Meier Sakularisation und Reformation Preussens, Leipzig 1962.
H. Neumeyer Kirchengeschichte von Danzig und Westpreussen im evengelischen
:SiclTt, t. 1, Hannover 1971. J. Nowak-Dłużewski Okolicznościowa poezja
polityczna w Polsce. Czasy Zygmuntowskie, Warszawa 1966. Z. Nowak Jan
Dantyszek. Portret renesansowego humanisty, Gdańsk 1982. Odrodzenie w Pol-
ůcx,. Muterialy sesji naukowej PAN 25-30 października 1953 roku, t. 2-4,
Warszawa 1956-1962. N. Ommler Die Landstande im Herzogtum Preussen
1543-I561, Bonn 1961. W Pałucki Drogi i bezdroża skarbowości polskiej XI I
i pierwszej polowy XliII w., Wrocław 1974. J. Pelc Zbigniew Morsztyn, arianin
ipoeta, Wrocław 1966. M. Perz Mikolaj Gomólka. Monografia, Warszawa 1969.
V. I. Pićeta Agrarnaja reforma Sigizmunda Avgusta v litovsko-russkim gosu-
durstve, Moskva 1958. K. Pietkiewicz Kieżgajłowie i ich latyfundium do polowy
XVI wieku, Poznań 1982. J. Pirożyński Sejm warszawski roku 1570, Kraków
1972. S. Piwko Frycza Modrzewskiego program reformy paristwa i Kościola,
Warszawa 1979. W. Pociecha Geneza holdu pruskiego (1467 1525), Gdynia
1937. W. Pociecha Królowa Bona (1494-1557). Czasy i ludzie Odrodzenia,
t.1-4, Poznań 1949-1958. W. Pociecha Polska wobec elekcji cesarza Karola Ii
w roku 1519, Wrocław 1947. K. Rassmussen Die livlandische Krise 1554-1561,
K benhavn 1973. R. Rybarski Handel i polityka handlowa Polski w Xl l stu-
leciu, t. 1-2, Warszawa 1958. G. Schramm Der polnische Adel und die Refor-
mation 1548-I607, Wiesbaden 1965. P. Skwarczyński Szkice z dziejów refor-
macji w Europie środkowo-wschodniej, Londyn 1967. Z. Spieralski Jan Tar-
nowski l488-1561, Warszawa 1977. Z. Spieralski Kampania obertyńska 1531
roku, Warszawa 1962. K.-D. Stamler Preussen und Livland in ihrem lierhaltnis
zur Krone Polen 1561-1586, Marburg/Lahn 1953. A. Sucheni-Grabowska Mo-
narchia dwu ostatnich Jagiellonów a ruch egzekucyjny, Wrocław 1974. A. Su-
735
cheni-Grabowska Rozbudowa domeny królewskiej w Polsce 1504-1548, Wro-
cław 1972. L. Szczucki Wkrggu myślicieli heretyckich, Wrocław 1972. L. Szczucki
Marcin Czechowic (1532-1613). Studium z dziejów antytrynitaryzmu polskiego
XTiI wieku, Warszawa 1964. J. Tazbir Państwo bez stosów. Szkice z dziejów
tolerancji w Polsce XTiI i XIilI w., Warszawa 1967. A. Tomczak Walenty
Dembiński, kanclerz egzekucji, Toruń 1963. S. Tworek Szkolnictwo kalwiriskie
w Malopolsce i jego związki z innymi ośrodkami w kraju i za granicą w Xlil
-XTilI w., Lublin 1966. T. Ulewicz Sarmacja. Studium z problematyki slowiari-
skiej Xlii XIiIw., Kraków 1950. W. Urban Chlopi wobee reformacji w Malopolsce
w drugiejpolowie XIiI w., Kraków 1959. W. Uruszczak Próba kodyfikacjiprawa
polskiego wpierwszejpolowie XI I wieku. Korekturapraw z roku 1532, Warszawa
1979. W. Uruszczak Sejm walny koronny w latach 1506-1540, Warszawa 1980.
H. Boise Andrzej Frycz Modrzewski, Wrocław 1975. E. M. Wilbur A History of
Unitarianism, Socinianism and its Antecedents, Cambridge Mass.1946. T. Wo-
jak Szkice z dziejów reformacji w Polsce XTil i XTiIl w., Warszawa 1977. Z. Woj-
ciechowski Holdpruski i inne studia historyczne, Poznań 1946. Z. Wojtkowiak
Litwa Zawilejska w Xli i pierwszejpolowie Xlil w., Poznań 1980. H. D. Wojtyska
Cardinal Hosius legate to the Council of Trent, Rome 1967. H.D. Wojtyska
Papiestwo-Polska 1548-1563. Dyplomacja, Lublin 1977. A. Wyczański Studia
nadfolwarkiem szlacheckim w latach I500-1580, Warszawa 1960. A. Wyczań-
ski Studia nad konsumpcją żywności w Polsce w XIiI i pierwszej polowie
XIiII wieku, Warszawa 1969. A. Wyczański Uwarstwienie spoleczne w Polsce
XTi1 w. Studia, Warszawa 1977. J. Ziomek Renesans, wyd. IV, Warszawa 1980.
R. Zieliński, R. Żelewski Olbracht Łaski. Od Kieżmarku do Londynu, War-
szawa 1982. J. Żmuidzinas Commonwealth polono-lithuanien ou l'Union de
Lublin (1569), Paris 1978.
Pierwsi królowie elekcyjni
Henryk Walezy
P. Champion Henryk 111 roi de Pologne, t. 1-2, Paris 1944-1951. T. Gos-
tyński Franciszek Krasiriski, polityk Zlotego Wieku, Warszawa 1938. S. Gru-
szecki Walka o wladzg w Rzeczypospolitej Polskiej po wygaśnigciu dynastii
Jagiellonów (1572-1573), Warszawa 1966. S. Grzybowski Henryk Walezy,
Wrocław 1980. S. Płaza Próby roform ustrojowych w czasie pierwszego bez-
królewia (1572-1574), Kraków 1969. S. Serwański Henryk III Walezy w Pol-
sce. Stosunki polskojrancuskie w latach 1566-1576, Kraków 1976. W. Sobo-
ciński Pakta Konwenta. Studium z historii prawa polskiego, Kraków 1939.
Stefan Batory
L. Bazylow Siedmiogród a Polska 1576-1613, Warszawa 1967. Z. Boras
Stosunki polsko-pomorskie w drugiej polowie XTiI w. Zarys polityczny, Poznań
1965. J. Gerlach Chlopi w obronie Rzeczypospolitej. Studium o piechocie
736
wybranieckiej, Lwów 1939. P. Jasienica Ostatnia z rodu [Anna Jagiellonka],
wyd. III, Warszawa 1975. J. Kowalczyk W krggu kultury dworu Jana Zamoy-
skiego, Lublin 1980. J. Macńrek Cechove a Polaci v 2. pol. XTil stoleti
(1573-1589J. Tri kapitaly z dejin ćesko-polske politicke vzajemnosti, Praha
1948. J. M. Małecki Związki handlowe miast polskich w XTil i pierwszej po-
lowie Xlill w., Wrocław 1968. A. Mączak Migdzy Gdariskiem a Sundem. Studia
nad handlem baltyckim odpolowy Xlil do polowy XTiII wieku, Warszawa 1972.
J. Nowak-Dłużewski Okolicznościowa poezja polityczna w Polsce. Pierwsi
królowie elekcyjni, Warszawa 1969. Z.H. Scheuring Czy królobójstwo? Kry-
tyczne studium o śmierci Stefana Wielkiego Batorego, Londyn 1964. W. A. Ser-
czyk Iwan IIi Groźny, Wrocław 1972. W.A. Serczyk Une tentative d'Union
au Xlile siecle' la mission religieuse du pere Antoine Possevin Moscovie 1581-
-1582, Rome 1957. R. G. Skrynnikow Iwan Groźny, Warszawa 1979. G. Stahl
Die Entstehung des Kosakentums, Munchen 1953. A. Śliwiński Jan Zamoyski,
kanclerz i hetman wielki koronny, Warszawa 1947. E. Veress Bathory Istvan
(terror hostium), Budapest 1937. A. Wawrzyńczyk Studia nad wydajnością
produkcji rolnej dóbr królewskich w drugiej polowie Xlil w., Wrocław 1974.
A.A. Witusik O Zamoyskich, Zamościu i Akademu Zamoyskiej, Lublin 1978.
H. Zins Anglia i Baltyk w drugiej polowie XTiI wieku. (Baltycki handel kupców
, angielskich z Polską w epoce elżbietańskiej i Kompania Wschodnia), Wrocław
1967.
Panowanie Wazów
F. Askgaard Kampen om stersj n pa Carl X Gustafs tid. Ett bidrag till
nordisk sj grigshistoria, Stockholm 1974. U. Augustyniak Informacja i pro-
paganda w Polsce za Zygmunta III, Warszawa 1981. B. Baranowski Polska
a Tatarszczyzna w latach 1624-1629, Łódź 1948. B. Baranowski Stosunki
polsko-tatarskie w latach 1632-1648, Łódź 1949. P. L. Barbour Dimitry called
the Pretender. Tsar and Great Prince of All Russia 1605-1606, London-
-Melbourne 1967. J. Bąkowa Szlachta województwa krakowskiego wobec opo-
zycji Jerzego Lubomirskiego w latach 1661-1667, Kraków 1974. Boguslaw
Radziwill. Autobiografia, Warszawa 1979. K. R. B hme Die schwedische Bese-
tzung des Weichseldeltas 1626-1636, Warzburg 1963. M. Bogucka Handel
zagraniczny Gdańska w pierwszej polowie XTil1 w., Wrocław 1970. R. Bugaj
Michal Sgdziwój. Życie i pisma, Wrocław 1968. J. Byliński Sejm z roku 1611,
Wrocław 1970. J. A. Chrościcki Sztuka i polityka. Funkcje propagandowe sztu-
ki w epoce Wazów 1587 1668, Warszawa 1983. S. Ciara Kariera rodu Weihe-
rów 1560-1567, Warszawa 1980. W. Czapliński Dwa sejmy w roku 1652. Stu-
dium z dziejów rozkladu Rzeczypospolitej szlacheckiej w XIiII wieku, Wrocław
1955. W. Czapliński Polska a Baltyk w latach 1632-1648, Wrocław 1952.
W. Czapliński Polska a Prusy i Brandenburgia za Władyslawa Ili, Wrocław
1947. W. Czapliński Wladyslaw ITi i jego czasy, wyd. II, Warszawa 1976.
W. Czapliński, J. Długosz Zycie codzienne magnaterii polskiej w Xlill wieku,
Warszawa 1976. Ł. Częścik Sejm warszawski w 1649/50 roku, Wrocław 1978.
Z. Ćwiek Z dziejów wsi koronnej Xlill wieku, Warszawa 1966. J. Długosz
Mecenat kulturalny i dwór Stanislawa Lubomirskiego, wojewody krakowskiego,
737
Wrocław 1972. W. Dzięgiel Utrata ksigstw Opolskiego i Raciborskiego przez
Ludwikg Marjg w roku 1666, Kraków 1936. B. Fabiani Warszawski dwór
Ludwiki Marii, Warszawa 1976. A. Filipczak-Kocur Sejm zwyczajny z roku 1629,
Warszawa 1979. B. N. Flor'ja Russko pol'skije otnośenija i baltijskij vopros
v konce Xlil naćale XTiI1 v., Moskva 1973. B. N. Flor'ja Russko pol'skije
otnośenija i politićeskoe rozvitie Iiostoćnoj Evropy vo vtoroj polovine Xlil na-
ćale XTil1 v., Moskva 1978. I.V. Galaktionov Iz istorii russko-pol'skogo sbli-
źenija v 50-60 godach XIiII veka. (Andruśovskoe peremir'e 1667 g.), Saratov
1960. M. Gębarowicz Jan Andrzej Próchnicki (1553-1633). Mecenas i bibliofil.
Szkice z dziejów kultury w epoce kontrreformacji, Kraków 1980. W. G. Glas-
kow History of the Cossacks, New York 1972. V. A. Golubuc'kij Ćernomor-
skoe kazaćestvo, Kiev 1956. O. Górka Legenda a rzeczywistość obrony Czgsto-
chowy w roku 1655, Warszawa 1957. G. Hafstóm Sveriges sj krig 1611-1632,
Stockholm 1937. O. Haintz K nig Karl XII vón Schweden, t.1-3, Berlin 1958.
S. Herbst Wojna infZancka 1600-1602, Warszawa 1938. H. Immelkeppel Das
Herzogtum Preussen von 1603 bis 1618, K ln-Berlin 1975. A. Jakovliv Do-
hovir het'mana Bohdana Chmel'nyckogo s moskovskim carem Aleksiem Michaj-
lovićem 1654 r., New York 1954. J. J rg Boguslaus Radziwill. Der Statthalter
des Grossen Kurfursten in Ostpreussen, Marburg Lahn 1959. S. Kaczorowski
Cud Jasnej Góry. Szkie historyczny, Londyn 1956. A. Kamińska-Linderska
Migdzy Polską a Brandenburgią. Sprawa lenna Igborsko-bytowskiego w drugiej
polowie XIiII w., Wrocław 1966. A. Kersten Chlopi polscy w walee z najazdem
szwedzkim 1655-1656, Warszawa 1958. A. Kersten Stefan Czarniecki, Warszawa
1963. A. Kersten Szwedzi pod Jasną Górą, Warszawa 1975. E. Koczorowski
Bitwa pod Oliwą, wyd. II, Gdańsk 1976. E. Koczorowski Flota polska w la-
tach 1587-1632, Warszawa 1973. M. Krwawicz Walki w obronie polskiego
wybrzeża w roku 1627 i bitwa pod Oliwą, Warszawa 1955. I. P. Kryp'jakevyć
Bohdan Chmel'nyc'kyj, Kyiv 1954. Ł. Kurdybacha Działalność Jana Amosa
Komezskiego w Polsce, Warszawa 1957. M. Lackner Die Kirchenpolitik des
Grossen Kurfursten, Wittenberg 1973. J. Leszczyński Wladyslaw Ili a Śląsk
w latach 1644-1646, Wrocław 1969. J. Maciszewski Polska a Moskwa 1603-
-1618. Opinie i stanowiska szlachty polskiej, Warszawa 1968. J. Maciszewski
Wojna domowa w Polsee 1606-1609. Studium z dziejów walki przeciw kontr-
reformacji, cz. I: Od Stgżycy do Janowa, Wrocław 1960. R. Majewski Cecora .
- rok 1620, Warszawa 1970. K. Marcinkowski Stefan Czarniecki, wódz-mąż
stanu 1660, Filadelfia 1977. A. Mączak Gospodarstwo chlopskie na Żulawach
Malborskich w początkach XT II wieku, Warszawa 1962. S. Mielczarski Rynek
zbożowy na ziemiach polskich w drugiej polowie XIiI i pierwszej polowie
Xlill w. Próba rejonizacji, Gdańsk 1962. A. Norberg Polen i svensk politik
1617 1626, Stockholm 1974. D. Norrman Sigismund Tiasa och hans regering
i Polen, Stockholm 1978. T. Nowak Oblgżenie Torunia w roku 1658, Toruń
1936. Z. Nowak Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XliII w.,
Gdańsk 1968. J. Nowak-Dłużewski Okolicznościowa poezja polityczna w Polsce
za Zygmunta III, Warszawa 1971. J. Nowak-Dłużewski Okolicznościowa poezja
polityczna w Polsce. Dwaj mlodsi Wazowie, Warszawa 1972. B.C. O'Brien
Muscovy and the Ukraine from the Pereiaslavl Agreement to the Truce of
Andrusovo 1654-1667, Berkeley- Los Angeles 1963. H. Obuchowska-Pysiowa
Handel wiślany w pierwszej polowie XTiII wieku, Wrocław 1964. S. Ochman
Sejmy z lat 1615-1616, Wrocław 1970. S. Ochman Sejmy z lat 1661-1662.
738
Przegrana batalia o refórmg ustroju Rzeczypospolitej, Wrocław 1977. Z. Ogo-
nowski Socynianizm a Oświecenie. Studia nad myśl filozoficzn arian w Pol-
sce XVII wieku, Warszawa 1966. Z. Ogonowski Z zagadnień tolerancji w Pol-
sce XIiII w., Warszawa 1958. E. Opaliński Elita wladzy w województwach
poznańskim i kaliskim za Zygmunta III, Poznań 1981. E. Opitz sterreich
und Brandenburg im schwedischpolnischen Krieg 1655-1660. liorbereitung
und Durchfurung der Feldzuge nach Danemark und Pommern, Boppard 1969.
J. Petersohn Furstenmacht und Standetum in Preussen wahrend der Regierung
Herzog Friedrichs 1578-1603, Wurzburg 1963. J. Pietrzak Po Cecorze i pod-
czas wojny chocimskiej. Sejmy z lat 1620 i 1621, Wrocław 1982. J. Pietrzak
Sejm zawiedzionych nadziei (1627 r.J, Opole 1981. L. Podhorodecki Stani-
slaw Koniecpolski, Warszawa 1978. L. Podhorodecki Jan Karol Chodkiewicz
(1560-1621), Warszawa 1982. Polska a Inflanty, Gdynia 1939. Polska w okre-
sie drugiej wojny pólnocnej 1655-1660, t. 1-3, Warszawa 1957. Polska w okre-
sie drugiej wojny pólnocnej 1655-1660. Bibliografia, Warszawa 1957. A. Przy-
boś W latach Potopu. Walka narodu polskiego z najazdem szwedzkim w latach
1655-1660, Warszawa 1956. F. Pułaski, W. Tomkiewicz La mission de Claude
de Mesmes Comte d'Avaux, ambassadeur extraordinaire en Pologne, 1634-
-1636, Paris 1937. M. Roberts Gustavus Adolphus. A History of Sweden
1611 till 1632, t. 1-2, London-New York-Toronto 1953-1958. R. Rybarski
Skarb i pieniądz za Jana Kazimierza, Michala Korybuta i Jana III, Warszawa
1939. A. Sajkowski Krzysztof Opaliński, wojewoda poznański, Poznań 1960.
O. Schwede Gustav II von Schweden, Berlin 1979. Sebastian Petrycy. Uczony
doby Odrodzenia, Wrocław 1957. J. Seredyka Rzeezpospolita w ostatnich lataeh
panowania Zygmunta III (1629-1632). Zarys wewngtrznych dziejów politycz-
nych, Opole 1978. J. Seredyka Sejm w Toruniu z 1626 roku, Wrocław 1966.
Z. Sędowski Pieniądz a początki upadku Rzeczypospolitej w XVII wieku,
Warszawa 1964. Z. Spieralski Awantury mołdawskie, Warszawa 1967. Z. Spie-
ralski Stefan Czarniecki, Warszawa 1974. K. Szafraniec O. Augustyn Kordecki
w świetle duchowości paulinów polskich Xlil w., Warszawa 1980. S. Szczotka
Chlopi obroricami niepodleglości Polski w okresie potopu szwedzkiego, Kraków
1946. M. Szegda Dzialalność prawno-organizacyjna metropolity Józefa ITi
Welamina Rutskiego 1613-1637, Warszawa 1967. K. Targosz-Kretowa Teatr
dworski Władyslawa IV (1635-1648), Kraków 1965. K. Targosz-Kretowa
Uczony dwór Ludwiki Marii Gonzagi (1646-1667). Z dziejów polsko jrancu-
skich stosunków naukowych, Wrocław 1975. J. Tazbir Arianie i katolicy,
Warszawa 1971. J. Tazbir Bracia polsćy na wygnaniu. Studia z dziejów emi-
gracji ariańskiej, Warszawa 1977. J. Tazbir Stanislaw Lubieniecki, przywódca
ariańskiej emigracji, Warszawa 1961. J. Tazbir Piotr Skarga. Szermierz kontr-
reformacji, Warszawa 1978. W. Tomkiewicz Wigżień kardynala. Niewolafran-
cuska Jana Kazimierza, Warszawa 1957. Vyzvol'na vijna 1648-1654 rr. i voz-
z'ednanja Ukrainy z Rosieju, Kyiv 1954. J. Wegner Warszawa w latach potopu
szwedzkiego 1655-1657, wyd. II, Wrocław 1957. A. A. Witusik Młodość Toma-
sza Zamoyskiego. O wychowaniu i karierze syna magnackiego w Polsce w pier-
wszej polowie Xlil1 wieku, Lublin 1977. Wojna polsko-szwedzka 1655-1660,
Warszawa 1973. Z. Wójcik Dzikie Pola w ogniu. O kozaczyźnie w dawnej
Rzeczypospolitej, wyd. III, Warszawa 1968. Z. Wójcik Traktat andruszowski
1667 roku i jego geneza, Warszawa 1959. H. E. Wyczawski Biskup Piotr Gem-
bicki 1585-1657, Kraków 1957.
739
Dwaj królowie rodacy
E. Angyal Świat słowiańskiego baroku, Warszawa 1972. T. Boy-Żeleński Ma-
rysieńka Sobieska, wyd. VIII, Warszawa 1976. E. Cieślak Wulki spoleczno-
-polityczne w Gdańsku w drugiej polowie Xlil1 w. Interwencja Jana III Sobies-
kiego, Gdańsk 1962. E. Eckhof Iienedig, Wien und die Osmanen. Umbruch in
Sud-Osteuropa 1645-1700, Munchen 1970. O. Forst de Battaglia Jan Sobieski,
król Polski, Warszawa 1983. C. Hernas Barok, wyd. IV, Warszawa 1980. Jan
Herakliusz Lubomirski, pisarz-polityk-mecenas, Wrocław 1982. B. Klimaszew-
ski Jan III Sobieski w literaturze polskiej i zachodnioeuropejskiej XVII i XTiIII
wieku, Kraków 1983. I. Komasara Jan III Sobieski - milośnik ksiąg, Wrocław
1982. M. Komaszyński Polska w polityce gospodarczej Wersalu (1661-1715),
Wrocław 1968. M. Komaszyński Stosunki handlowe migdzy Franeją a Rzeczy-
pospolitą za panowania Ludwika XITi, Katowice I966. M. Komaszyński Te-
resa Kunegunda Sobieska, Warszawa 1982. K. Matwijowski Pierwsze sejmy
z czasów Jana III Sobieskiego, Wrocław 1976. P. Miller Żona dla pretendenta.
Rzecz o Marii Klementynie Sobieskiej, Warszawa 1968. J. Morzy Kryzys
demograficzny na Litwie i Bialorusi w drugiej polowie XT II wieku, Poznań
1965. S. Mossakowski Tylman z Gameren, architekt polskiego Baroku, Wro-
cław 1973. J. Nowak-Dłużewski Okolicznościowa poezja polityczna w Polsce.
Dwaj królowie rodacy, Warszawa 1980. H. Olszewski Scjm Rzeczypospolitej
epoki oligarchii 1652-1763. Prawo, praktyka, teoria, programy, Poznań 1966.
J. Pelc Zbigniew Morsztyn na tle poezji polskiej Xlill w., Warszawa 1973.
A. Przyboś Michal Korybut Wiśniowiecki 1640-1673, Kraków 1984. L. Pukia-
niec Sobieski a Stolica Apostolska na tle wojny z Turcją (1683-1684), Wilno
1937. J. Śliziński Jan III Sobieski w literaturze narodów Europy, Warszawa
1979. K. Targosz Jan Heweliusz, uczony-artysta, Warszawa 1979. J. Wimmer
Wiedez l683. Dzieje kampanii i bitwy, Warszawa 1983. J. Wimmer Wojsko
polskie w drugiej polowie XTiII w., Warszawa 1965. J. Woliński Z dziejów
wojny i polityki w dobie Jana Sobieskiego, Warszawa 1960. Z. Wójcik Jan So-
bieski 1629-1696, Warszawa 1983. Z. Wójcik Migdzy traktatem andruszowskim
a wojną turecką. Stosunki polsko-rosyjskie 1667-1672, Warszawa 1968. Z. Wój-
cik Rzeczpospolita wobec Turcji i Rosji 1674-1679. Studium z dziejów polskiej
polityki zagranicznej, Wrocław 1976. Zbiór artykulów z konferencji "Ród
Sobieskich", Wroclaw-Olawa 22-23 IX 1979 roku, z okazji 350 rocznicy uro-
dzin Jana I11 Sobieskiego, "Śląski Kwartalnik Historyczny-Sobótka", R. 35:
1980, nr 2, s.147-443.
Rządy Wettynów
S. Achremczyk Reprezentacja stanowa Prus Królewskich w latach 1696-1772.
Sklad spoleczny i dzialalność, Olsztyn 1981. P. Boye Le mariage de Marie
Leszczyriska et 1'Europe, Paris 1938. P. Buchwald-Pelcowa Satyra czasów
saskich, Wrocław 1969. E. Cieśak L'aide militairefran aise a Stanislas Lesz-
czyriski 1733-1734, Warszawa 1978. Y. Erdmann Der livlandische Staatsmann
Johan Reinhold von Patkul. Ein abenteuerliches Laben zwischen Peter dem Gros-
sen, August dem Starken und Karl XII von Schweden, Berlin 1970. J. Feld-
740
man Stanislaw Leszczyriski, wyd. II, Warszawa 1959. A.V. Florovskij Ot
Poltavy do Pruta. Iz istorii russko-avstrijskch otnośenij v 1709-1711 gg., Praha
1971. W. Gastpary Sprawa toruńska w roku 1724, Warszawa 1969. J. Giero-
wski Migdzy saskim absolutyzmem a zlotą wolnością. Z dziejów wewngtrznych
Rzeczypospolitej w latach 1712-1715, Wrocław 1953. J. A. Gierowski Traktat
przyjaźni Polski z Francją w 1714 r. Studium z dziejów dyplomacji, Warszawa
1965. J. A. Gierowski W cieniu Ligi Pólnocnej, Wrocław 1971. R. M. Hatton
Charles XII of Sweden, London 1968. G. Jonasson Karl XII: s. polska politik
1702-1703, Stockholm 1968. A. Kamiński Konfederacja sandomierska wobec
Rosji w okresie poaltransztadzkim 1706-1709, Wrocław 1969. W. Konopczyń-
ski Polscy pisarze polityczni Xl lII wieku (do Sejmu Czteroletniego), Warszawa
1966. R. Laache Karl XII og hans trofaste grev Poniatowski. Kapitler av
verdenshistorien efter den literaere mate og i fortellende stil sammenskrevne,
Oslo 1959. J. Lechicka Rola dziejowa Stanisława Leszczyńskiego oraz wybór
jego pism, Toruń 1951. H. Lemke Die Bruder Zaluski und ihre Beziehungen
zu Gelehrten in Deutschland und Danzig, Berlin 1958. Z. Łakociński Magnus
Stenbock w Polsce. Przyczynek do historii szwedzkich zdobyczy w czasie wojny
pólnocnej, Wrocław 1967. J. Nowak-Dłużewski Stanislaw Konarski, Warszawa
1951. M. Nycz Geneza reform Sejmu Niemego. (Studium z dziejów skarbowo-
-wojskowych z lat 1697 1717), Poznań 1938. H. Olszewski Doktryny prawno-
-ustrojowe czasów saskich 1697 1740, Warszawa 1961. Poltavskaja pobeda.
Iz istoru meźdunarodnych otnośenij nakanune i posle Poltavy, Moskva 1959.
J. Perdenia Stanowisko Rzeczypospolitej szlacheckiej wobec sprawy Ukrainy na
przelomie XIiII X1 111 wieku, Wrocław 1963. E. Rostworowski Legendy ifakty
XIiII wieku, Warszawa 1963. E. Rostworowski O polską korong. Polityka
Francji w latach 1725-1733, Wrocław 1958. W.A. Serczyk Hajdamacy, wyd.
II, Kraków 1978. W. A. Serczyk Piotr I Wielki, Wrocław 1973. W. A. Serczyk
Poltawa 1709, Warszawa 1982. J. Staszewski O miejsce w Europie. Stosunki
Polski i Saksonii z Francją na przelomie XIiI1 i Xlilll w., Warszawa 1973.
J. Staszewski Stosunki Augusta II z kurią rzymską w latach 1704-1706. (Misja
rzymska), Toruń 1965. E. Strobl sterreich und der polnische Thorn 1733,
Wien 1950. E. Tenberg Fran Poltava till Bender. En studie i Karl XII: s tur-
kiska politik 1709-1713, Lund 1953. Um die polnische Krone. Sachsen und Po-
len wahrend des Nordischen Krieges 1700-1721, Berlin 1962. J. Wierzbicka-
-Michalska Teatr warszawski za Sasów, Wrocław 1964. J. Wimmer Wojsko
Rzeczypospolitej w dobie wojny pólnocnej, Warszawa 1956. T. Zielińska Mag-
nateria polska epoki saskiej. Funkcje urzgdów i królewszczyzn w procesie
przeobrażeń warstwy spolecznej, Wrocław 1977. Z. Zielińska Walka "Familii"
o reformg Rzeczypospolitej 1743-1752, Warszawa 1983.
Czasy stanisławowskie
W. Bartel Ustrój wladz cywilnych powstania kościuszkowskiego, Wrocław
1959. N.Z. Batowscy Jan Chrystian Kamsetzer, architekt Stanislawa Augusta,
Warszawa 1978. K. Bauer Wojsko koronne powstania kościuszkowskiego, War-
szawa 1981. G. Bozzolato Polonia e Russia allafine del XIilII secolo, Padova
1964. M. Chamcówna Uniwersytet Jagielloński w dobie Komisji Edukacji
741
Narodowej. Szkoła Glówna Koronna w okresie wizyty i rektoratu Hugona
Kołłątaja 1777-1786, Wrocław 1957. M. Chamcówna Uniwersytet Jagiellorźski
w dobie Komisji Edukacji Narodowej. Szkoła Główna Koronna w latach 1786-
-1795, Wrocław 1959. L. Chrzgściewski Jgdrzej Śniadecki. Życie i dzieło, Kra-
ków 1978. Z. Chyra-Rolicz Stanisław Staszic, Warszawa 1980. Die erste pol-
nische Teilung 1772, K ln-Wien 1974. J. Dihm Kościuszko nieznany, Wrocław
1969. J. Fabre Stanislas Auguste Poniatowski et 1'Europe des Lumieres, Paris
1952. A. Falniowska-Gradowska Ostatnie lata działalności sądu referendar-
skiego koronnego I 768-I 703, Wrocław 1971. Z. Goliński Ignacy Krasicki,
Warszawa 1979. E. Gomulski Służba dyplomatyczna w Polsce czasów insurekcji
kościuszkowskiej, Wrocław 1979. Z. Grodziski Historia ustroju społeczno poli-
tycznego Galicji 1772-1848, Wrocław 1971. H. Hinz Filozofia Hugona Kołłąta-
ja. Zarys monografu, Warszawa 1973. S. Hubert Poglądy na prawo narodów
w Polsce czasów Oświecenia, Wrocław 1960. T.S. Jaroszewski Architektura
doby Oświecenia w Polsce. Nurty i odmiany, Wrocław 1960. A. Jobert Komisja
Edukacji Narodowej w Polsce 1773-1794. Jej dzieło wychowania obywatel-
skiego, Wrocław 1979. R. Kaleta Oświeceni i sentymentalni. Studia nad lite-
raturą i życiem w Polsce w okresie trzech rozbiorów, Wrocław 1971. R. Kaleta,
M. Klimowicz Prekursorzy Oświecenia. "Monitor" z roku 1763 na tle swoich
czasów. Mitzler de Koloff, redaktor i wydawca, Wrocław 1953. H.H. Kaplan
The first partition of Poland 1772-1773, New York 1962. M. Klimowicz
Oświecenie, wyd. IV, Warszawa 1980. M. Klimowicz Początki teatru stanisła-
wowskiego (1765-1773), Warszawa 1965. H. Kocój Francja a upadek Polski.
Polskie raehuby na pomoc Francji w czasie Sejmu Czteroletniego i insurekcji
kościuszkowskiej, Kraków 1976. H. Kocój O sukcesjg saską. Sprawa nastgpstwa
tronu polskiego w czasach Sejmu Czteroletniego, Warszawa 1972. H. Kocój
Polska a Saksonia w czasie Sejmu Czteroletniego, Kraków 1967. Komisja
Edukacji Narodowej. Bibliografia przedmiotowa, Wrocław 1979. W. Konop-
czyński Fryderyk Wielki a Polska, wyd. II, Poznań 1981. W. Kornatowski
Kryzys bankowy w Polsce 1793 roku, Warszawa 1937. S. Kościałkowski An-
toni Tyzenhauz, t. I-2, Londyn 1970-1971. B. Kryda Szkolna i literacka
dzialalność Franciszka Bohomolca. U źródeł polskiego klasycyzmu, Wrocław
1979. W. Kula Szkice o manufakturach w Polsce XIil1 wieku, Warszawa 1956.
M. Kwiatkowski Stanisław August, król-architekt, Warszawa 1983. H. Lepuc-
ki Działalność kolonizacyjna Marii Teresy i Józefa II w Galicji 1772-1790,
Lwów 1938. B. Leśnodorski Dzieło Sejmu Czteroletniego 1788-1792. Studium
historyczno-prawne, Wrocław 1951. B. Leśnodorski Polscy jakobini. Karta
z dziejów insurekcji 1794 roku, Warszawa 1960. B. Leśnodorski Wojsko
i obronność Rzeczypospolitej 1788-1792, Warszawa 1975. Z. Libera Zycie
literackie w Warszawie w czasach Stanisława Augusta, Warszawa 1971. Z. Li-
biszowska Polska misja w Londynie w latach 1769-1795, Łódź 1966. Litera-
tura barska, Wrocław 1976. R.H. Lord Drugi rozbiór Polski, Warszawa 1973.
J. Lubieniecka Towarzystwo do Ksiąg Elementarnyeh, Warszawa 1960. R. Ła-
szewski Sejm polski w latach 1764-1793. Studium historyczno prawne, Poznań
1973. T. Łepkowski Polska - narodziny nowoczesnego narodu, Warszawa
1967. J. Łojek Dziennikarze i prasa w Warszawie w XTiIl1 wieku, Warśzawa
1960. J. Łojek Geneza i obalenie Konstytucji 3 Maja. Studia nad polityką
zagraniczną Rzeczypospolitej 1787-1792, Lublin 1984. J. Łojek Misja Debo-
lego w Petersburgu 1787-1792, Wrocław 1962. G.T. Łukowski The "Szlachta"
742
and the Confederacy of Radom 1764-1767/68. A Study of Polish Nobility,
Rome 1977. E. Machalski Stanislaw Malachowski, marszalek Sejmu Cztero-
letniego, Poznań 1936. I. de Madariaga Russia in the Age of Catharina the
Great, London 1982. H. Madurowicz, A. Podraza Regiony gospodarcze Malo-
polski zachodniej w drugiej polowie XTiIlI wieku, Wrocław 1958. B. Majewska-
-Maszkowska Mecenat artystyczny Izabelli z Czartoryskich Lubomirskiej
(I736-1816), Wrocław 1976. C. Majorek Książki szkolne Komisji Edukacji
Narodowej, Warszawa 1975. T. Mańkowska Mecenat artystyczny Stanislawa
Augusta, Warszawa 1976. J. Michalski Polska wobec wojny o sukcesjg ba-
warską, Wrocław 1964. J. Michalski Rousseau i sarmacki republikanizm, War-
szawa 1977. J. Michalski Schylek konfederacji barskiej, Wrocław 1970. T. Mi-
zia Szkolnictwo parafialne w czasach Komisji Edukacji Narodowej, Wrocław
1964. K. Mrozowska Szkola Rycerska Stanislawa Augusta Poniatowskiego
I765-1794, Wrocław 1961. J. Muszyńska-Zygmańska Wielkopolska w powsta-
niu kościuszkowskim, Poznań 1947. J. Nadzieja General Józef Zajączek 1752-
-1826, Warszawa 1975. Nowożytna myśl naukowa w szkolach Komisji Edukacji
Narodowej, Wrocław 1973. K. Opałek Prawo natury u polskich fizjokratów,
Warszawa 1953. B. Orłowski Migdzy obowiązkiem obywatelskim a interesem
wlasnym. Andrzej Zamoyski 1717-1792, Lublin 1974. J. Pachoński General
Jan Henryk Dąbrowski 1755-1818, Warszawa 1981. F. Pepłowski Slownictwo
i frazeologia polskiej publicystyki okresu Oświecenia i Romantyzmu, Warszawa
1961. S. Pietraszko Doktryna literacka polskiego Klasycyzmu, Wrocław 1966.
M. Piszczakowski Zagadnienie wiejskie w literaturze polskiego Oświecenia,
Kraków 1960. J. Poplatek Komisja Edukacji Narodowej, Kraków 1973. A.
Próchnik Demokracja Kościuszkowska, Warszawa 1946. Z. Radwański Prawa
kardynalne w Polsce, Poznań 1952. Z. Raszewski Boguslawski, wyd. II, War-
szawa 1982. J. Reychman Orient w kulturze polskiego Oświecenia, Wrocław
1964. E. Rostworowski Ostatni król Rzeczypospolitej. Geneza i upadek Kon-
stytueji 3 Maja, Warszawa 1966. E. Rostworowski Sprawa aukcji wojska na
tle sytuacji politycznej przed Sejmem Czteroletnim, Warszawa 1957. M. Ró-
życka-Glassowa Gospodarka rolna wielkiej wlasności w Polsce XTiIIl wieku,
Wrocław 1964. R. Rybarski Skarbowość Polski w dobie rozbiorów, Kraków
1937. E. Rzadkowska Encyklopedia i Diderot w polskim Oświeceniu, Wrocław
1955. S. SaImonowicz Fryderyk II, Wrocław 1981. W. Serczyk. Koliwszczy-
zna, Kraków 1968. A. Stroynowski Reforma królewszczyzn na Sejmie Cztero-
letnim, Łódź 1979. B. Suchodolski Nauka polska w okresie Oświecenia, War-
szawa 1953. Z. Sułek Sprzysigżenie Jakuba Jasińskiego, Warszawa 1982.
B. Szacka Stanislaw Staszic, Warszawa 1966. W. Szczygielski Konfederacja
barska w Wielkópolsce 1768-1770, Warszawa 1970. W. Szczygielski Cele lewicy
polskiej u schyłku XIiIl1 wieku, Łódź 1975. I. Szybiak Szkolnictwo Komisji
Edukacji Narodowej w Wielkim Ksigstwie Litewskim, Wrocław 1973. Teatr
Narodowy 1765-1794, Warszawa 1967. W. Trzebiński Dzialalność urbanistycz-
na magnatów i szlachty w Polsce XTill1 wieku, Warszawa 1962. I. Turnau
Zmiany w polskiej produkcji wlókienniczej XIill1 w., Wrocław 1962. J. Wąsi-
cki Konfederacja targowicka i ostatni sejm Rzeczypospolitej z 1793 r. Stu-
dium historyczno prawne, Poznań 1952. J. Wąsicki Powstanie kościuszkowskie
w Wielkopolsce, Poznań 1957. K. Wierzbicka-Michalska Teatr w Polsce XIilII
wieku, Warszawa 1977. J. A. Wilder Traktat handlowy polsko pruski z roku
I775. Gospodarcze znaczenie utraty dostgpu do morza, Warszawa 1975. B. Wol-
743
ska Poezja polityczna czasów pierwszego rozbioru i sejmu delegacyjnego 1772-
-1775, Wrocław 1982. W. Woznowski PamfZet obyezajowy w czasach Stani-
slawa Augusta, Wrocław 1973. A. Zahorski Ignacy Wyssogota Zakrzewski,
prezydent Warszawy, Warszawa 1963. A. Zahorski Uzbrojenie i przemysl
zbrojeniowy w powstaniu kościuszkowskim, Warszawa 1957. A. Zahorski War-
szawa w powstaniu kościuszkowskim, Warszawa 1967. K. Zienkowska Jacek
Jezierski (kasztelan lukowski 1772-1805). Z dziejów szlachty polskiej XTiIIl
wieku, Warszawa 1963. K. Zienkowska Jan Dekert, Warszawa 1982. K. Zien-
kowska Slawetni i urodzeni. Ruch polityczny mieszczarźstwa w dobie Sejmu
Czteroletniego, Warszawa 1976. G. Zych Jan Henryk Dąbrowski 1755-1818,
Warszawa 1964. L. Żytkowicz Rządy Repnina na Litwie w latach 1794-1797,
Wiłno 1938.
Indeks nazwisk
Aadil Girej (Gerej) 446 457
Abaza Sary Hutejn pasza 478
Abazy pasza 248 285
Abdul Hamid (Abdulhamid) I 646
Abraham W. 398
Achmed I sułtan tur. 244 247
Achmet zob. Szejch-Achmet
Achremczyk St. 740
Adamus J. 58
Adolf Jan ks. Pfalz-Zweibrucken 423
Ahmed (Achmed) III sułtan tur. 518 525
Ahmed (Achmed) pasza zob. Bonneval Clau-
de de
Aksakowie 406
Alamani Dominik 187188
Alberoni Julio 528
Albiczew płk ros. 628
Albrecht (Albert) von Sachsen-Teschen 626
Albreeht Hohenzollern w. mistrz krzyżacki,
następnie ks. pruski 81-85 89-94 104
109-111 120 124 125 135 139-141 143
144 150-152 328 344 363 389 390
Albrecht Fryderyk Hohenzollern ks. pruski
150 181 182 220 262
Alciati Gian Paolo 130 157
Aldobrandini Ippolito zob. Klemens VIII
Alegretti Alegretto di 424
Aleksander I cesarz ros. 642
Aleksander VIII (Pietro Ottobuoni) papież
489
Aleksander Jagiellończyk król pol. 75-77 79
90 102 104 112 121 142 156 159 162 168
194 237 316 377 378 399 400
Aleksander Wielki 205
Aleksander III Cornea hospodar mołd.119
Aleksander IV Lapuseanu hospodar mołd.
I 28 129
Aleksander Mohyła hospodar mołd. 248
Aleksy Michajłowicz Romanow car ros. 308
312 313 408 415-418 424 429 430 433
441442 447 451452 454456 460461465
473 491 738
Aleksy Piotrowicz carewicz 540
Alfonso II d'Este ks. Ferrary 176 177 391
Ali poseł tur. 579
Ali pasza 248 257
Ali (Hekimzade Ali) pasza w. wezyr tur. 565
Alkar zob. Kraushar A.
Almquist H. 382 385 390 392 393 394 398
Althann Michael Adolf von 253 25 259 262
293
Altheim Wenzel 468
Althusius (Althusen Johann 373
Altman A. 734
Amurat III zob. Murad III
Amurat IV zob. Murad IV
Andersson J. 733
Andronow Fiodor 240 243
Andrzej Bobola św. 364
Andrzej Samuel 130
Angeberg comte d' zob. Chodźko L.
Angyal E. 740
Anhalt-Dessau Leopold von 630
Ankwicz Józef 685
Anna c. Konrada III, ks. mazowieckiego 97
Anna Austriaczka królowa fr. 309
Anna d'Este ksigżniczka Ferrary 118 127
Anna Gonzaga de Nevers w. princesse
palatine 437
Anna Habsburżanka ż. cesarza Macieja 224
Anna Habsburżanka królowa pol. 207224306
Anna Iwanowna cesarzowa ros. 529 538 539
544 548 564
Anna Jagiellonka ż. cesarza Ferdynanda I 87
118 389
Anna Jagiellonka króla pol.142144148168
172 174 177-179 198-201 371 393 737
Anna Leopoldówna (właść. Elżbieta) ks.
brunszwicka (Braunschweig- Wolfen-
buttel) 566
Anna Radziwiłłówna ks. mazowiecka 97
Anna Wazówna c. Jana III Wazy 206 220
Annibal z Kapui nuncjusz papierski 196 199
201 203 204
745
Apafy Mihaly I 479 482
Apraksin Piotr 618 619
Apraksin Stiepan Fiodorowicz 581 582
Archetti Giovanni Andrea 648
Archimedes 294
Arciszewski Eliasz 294 304
Arciszewski Krzysztof 294
"Arcymagnus" zob. Magnus "król inflan-
cki ''
Argenson Rene Louis de Voyer de Paulmy
markiz d' 571 603 604
Arnd August 653
Arnell S. 734
Arneth A. 726 728
Arnheim (Arnim) Johann Georg 270
Arnoldin a Clarstein Mathias 287
Aron Tyran hospodar mołd. 208
Arouet FranSois Marie zob. Voltaire
Arquien de la Grande d' markizowie 484
Arquien Henryk Albert de la Grande d' 469
Arquien Ludwika Maria de la Grande d' 491
Arquien Maria Anna de la Grande d' 471
Arquien Maria Kazimiera d' zob. Maria
Kazimiera Sobieska
Arseniew Nikołaj Demitriewicz 675 678
Arseniusz bp 145
Artois Karol d' zob. Karol X
Arystoteles 366 370 373
Askańczycy 633
Askenazy Sz. 5 9 ll-13 20 2128 33 45 46 60
64 384 692-696 722 725-727 729 730
Askgaard F. 737
Asseburg Achatzen Ferdynand von 695
Attyla władca Hunów 476
August II (Fryderyk August I jako elektor
saski) Wettin król pol. 21 61466 496 501
506 508-511 513-530 532-547 556 557
595 600 618 630 652 692 720-724 740
August III (Fryderyk August II jako elektor
saski) Wettin król pol.11 46 59 501 530
540 543 544 548 550 552-561 563-571
574-576 579 581-583 587 590 591 595
599 603 618 631 652 693 724-727
August Wettin elektor saski 178
Augustyniak U. 737
Avaugour Charles du Bois de Bretagne d'
296
Avaux Claude des Mesmes 287 289 303
Bacciarelli Marcello 657
Baczkowski K. 85 700 734
Bajazet I sułtan tur. 476
Bajazyt (Bajezid) II sułtan tur. 80 83
Bakałowicz Jan 687
Bakwark zob. Bekfark Balint
Balagny Jean de Montluc de 172
Balicki Zygmunt 19
Balzac Honore 40
Balzer O.18121378 381392 397 399 693 73
Bałaban Aleksander 258
Bałaban Dionizy 429
Bałaban Gedeon 210
Bałaban M. 398
Bałakier E. 734
Banaszak M. 733
Baner Johann Gustafsson 269
Ba r M. 728
Barabasz Dymitr 252
Barabasz Iwan 314
Baranowski B. 737
Baranowski H. 734
Baranowski I. Z 342 398 399
Baranowski Piotr Bogusław 506 507
Baranowski Stanisław 414
Baranowski T. 729
Baranowski W. 387
Baranowski Wojciech 199 200 226 227 23
Barbara Radziwiłłówna królowa pol. 11
123-127 133 167 378 379 389
Barbara Zapolya królowa pol. 82 88 389
Barberini Carlo 477
Barbour P. L. 737
Barclay John 374
Barclay William 374
Bardach J. 700 703 731
Barjatynski (Borjatyński, Buratyński) Iwa
646
Barjatynski (Boriatyński, Berotyński, Bur
tyński) Jurij Nikitycz 442
Barnim XI ks. zachodniopomorski 96
Barss Franciszek 683
Bartel O. 734
Bartel W. 741
Barth Jan 509
Barton Edward 206
Bartoszewicz J. 379 719 722
Bartoszewicz K. 384 385 730
Bartsch Fryderyk 221
Barwiński E. 394 395
Barycz H. 21 400 731 734
Barzy Piotr 138
Basaraba Maciej 411
Basilikos zob. Jan II (Jakub) Basilikos Herak
lides Despota
Basta Georg 218
746
Baszkiewicz J. 733
Batory rodzina 199 217 218
Batory Andrzej 191 196 198 218
Batory Gabriel zob. Gabor (Gabriel) Batory
Batory Krzysztof 178
Batory Stefan zob. Stefan Batory król pol.
Batory Stefan (Istvan) palatyn Węgier 97 99
Batory Zygmunt zob. Zygmunt Batory ks.
siedm.
Batowska Z. 741
Batowski N. 741
Baudeau Nicolas 641
Baudissin Henryk Wolfgang 304 549
Bauer K. 741
Bauer Rodion 526 529
Bazyli Lupu (Lupul) hospodar mołd. 311
Bazylow L. 733 736
Bąkowa J. 737
Bąkowski Jan 467
Beauplan Guillaume le Vasseur de 297
Becal (Becol) Jakub 492
Becker R. 725
Bednarski St. 729
Beer A. 728
Beichlingen Wolf Dietrich 508 693
Bekes (Bekiesz) de Kornyat Gaspar 177 181
184
Bekfark (Bekwark) Balint 55 368
Bekierski Dominik 525
Bellarmin Robert zob. Robert Bellarmin św.
Belotto Bernardo zw. Canaletto 657
Bełchacki Adrian 524
Bembus Mateusz 273
Bendza M. 210
Benoe Paweł 565
Beno t Gedeon de 581583 603 606 611615
616 632 635 636 644
Berga A. 394 397 400
Bernstorff Andreas Peter 610
Berreci Bartolomeo 55 122 368
Bertold z Lipy 171
Berwick Jakub 550
Bestużew-Riumin Aleksiej Piotrowicz hr.
566-568 570 578 58 582 585 631
Bestużew-Riumin Michaił Piotrowicz 568
572 599
Bestużew Piotr 528 539
Bethlen Gabor zob. Gabor Bethlen
Bethune Fran ois Gaston markiz de 465 468
480 482 488 489 491
Beyrich R. 725
Bezborodko Aleksander Andriejewicz 642
658 664 674 677 688
Beze Theodor de 364
Bezobrazow Iwan 222
Białłozor (Białozor) Stanisław 224
Białobłocki Paweł 414
Bibrant Marcin 151
Bidlo J. 400
Bidziński Stefan 442 457 485 487 490 499
Biedermann K 723
Bielamowski Stanisław 686
Bielińska Aurora Maria z Rutowskich 533
Bieliński Franciszek członek Komisji Edu-
kacji Narodowej 656
Bieliński Franciszek marsz. w kor. 604 608
609
Bieliński J. 400
Bieliński Kazimierz Ludwik (Ludwik K.)
marsz. w. kor. 490 508
Bieliński Michał 533
Bieliński Stanisław 678 80
Bielke Sten 279
Bielowski A. 719
Bielski Joachim 347 360 367 504
Bielski Marcin 367
Bielski Siemion Fiodorowicz 119
Bieniewski Stanisław Kazimierz 430 441
456 460 716
Bierczyński S. 400
Biernat z Lublina 327 365
Bierzyński Józef 619 622 624
Biesiekierski Antoni Dezydery 639
Bieżanowski Stanisław 503
Bilbasov V. A. 726
Birkenmajer L. A. 366
Birkowski Fabian 347 504
Biron (Biren, Buhren) Ernst Johann 539 548
555 562 563 582 583 589 591
Bismarck Otto von 380
Blanc Pierre 653
Blanckmeister F. 723
Blandrata Giorgio 157 176
Blumenstock A. 389
Błok Aleksander 9 10
Bniński Stanisław 135 137
Bobola Andrzej podkomorzy kor. 223
Bobola Andrzej zob. Andrzej Bobola św.
Bobrowski Emil 23
Bobrzyriski M. 6 7 9 16 18 25 56 58 59 64 65
67 69 73 377-380 385 398 697 731
Bocskay (Boczkaj) Istvan 231
Bodin Jean 373
Bodniak St. 73153 379 389 390 700
Bogatyński W. 63 64 378 389
Bogatyr Girej s. chana Mehmeda I Gireja 90
747
Bogdan III Orbul hospodar mołd. 75 79 80
82 87100 388
Bogdan IV hospodar mołd.129175
Bogucka M. 731 734 737
Bogusław X ks. zachodniopomorski 82
B hme K. R. 737
Bohomolec Franciszek 657 742
Bohomitynowicz Jan Bogusz 89
Bohun plk. kozacki 618
Bohun Iwan Teodorowicz nakaźny hetman
kozaeki 409 446
Bohusz Ignacy 624 626 627 640
Bolesław I Chrobry król pol. 334
Bolesławowie 317
Bollo bankier pol. 653
Bolognetti Alberto nuncjusz papieski 191
196
Bona Sforza królowa pol. 88 89 97 98104
107 112-118 123 124 12 rl28 130 131
157 160 166 167 338 368 377-379 389
735
Bona Wespazjan 565
Bonaparte (Buonaparte) Napoleon zob. Na-
poleon I
Boner Jan 121 368
Boner Seweryn 118 368
Bonerowie 102 121 130 342 368 389
Bongiovanni Berardo nuncjusz papieski 154
Bonnesen S. 724
Bonneval Claude de 561
Bonzy Pierre de 450 451
Boras Z. 734 736
Boratyni (Burattini) Tytus Liwiusz 445
Boratyński L. 392 393 722
Boratyński Piotr 124
Borch Jan Jędrzej 623
Borchowie 326
Borecki Job (Hiob) 254 259 273
Borek Józef 443 444
Bornemisza (Bornomissa) Janos 184
Borodawka Jacek Nierodowicz 257 260
Boroviczene A. von 726
Borucki M. 731
Borys Fiodorowicz Godunow car ros. 199
204 208 216 217 221 253
Boryskowicz Izaak bp hicki 273
Boscamp-Lasopolski Karol 646 685
Bose Adam 526
Bostel F. 392 395
Both Herman 304 305
B ttiger A. 723
Boucher Jean 373
Bourbon Louis Henri de 540 541
Bourbon-Conde księżniczka fr. 646
Bourboni francuscy 436 452 470 508 575
Bourboni hiszpańscy 554 575
Bourboni neapolitańscy 575
Bourdeau L. 41
Bourgeois E. 723
Boy-Żeleński T. 740
Boye P. 725 740
Bozzolato G. 741
Brandt Euzebiusz 454
Brandt Michał 490 509
Braniccy 660
Branicka Izabella z Poniatowskich 576 605 625
Branicki Franciszek Ksawery hetman w. kor.
582605 607618 619622625 627629 630
635 638 639 643 645 647-fi49 659 661
663 728
Branicki Jan Klemens marsz. nadw. kor. 440
Branicki Jan Klemens hetman w. kor. 541
549 555 576 577 579-584 589 600 602
604 06 609 612 620 623 643 644
Branicki Józef 524
Brankowan zob. Brincoveanu Konstanty
Brat Ge zob. Jerzy III
Brat Gu zob. Fryderyk Wilhelm II
Bregy Nicolas de Flecelles de 309
Brenckenhoff Friedrich 634
Breza Wojciech 465 466 474 484
Brincoveanu (Brancowan) Konstanty 521
Broglie A. 725
Broglie Charles FranSois hr. de, markiz de
Ruffec 57 r582
Bronicki Jakub 619
Broniewski Jan 439
Broniewski Marcin rokoszanin 226
Broniowski (Broniewski) Marcin dyplomata
183
Bronisz Piotr 514
Broszt M. 731
Bruckner A. 69 386 390 397 400 523 723
Bruggen E. 693
Bruhl Fryderyk Alojzy 589 650 651
Bruhl Heinrich hr. von 541 556 557 564
567-571 574-582 584 586-589 591 650
725 726
Bruhlówna Amelia zob. Mniszchowa Amelia
Brulin H. 724
Brzeski T. 694
Brzezihski J. 398
Brzostowski Adam 621
Brzostowski Cyprian Paweł referendarz lit.,
następnie kasztelan i wojewoda trocki 447
473
748
Brzostowski Konstanty 493 494 536
Brzostowski Paweł referendarz lit. 654
Brzostowski Stanisław 612 614
Brzuchowiecki (Bruehowiecki) Iwan Mar-
tynowicz 430 441 442 446 456
Bucer Martin 130
Buchholtz Heinrich Ludwig 661663 678 679
Buchwald-Pelcowa P. 740
Buczynski Jan 222
Budny Szymon 133 365
Budziłło Józef 235 251
Bugaj R. 737
Buhren Ernst Johann zob. Biron Ernst Jo-
hann
Bujak F. 1319 43 384 397
Bukaty Franciszek 646
Bukowski J. 390
Bullinger Henry 364
Bułhakow Jakow 637 670 675 676 678
Buonaccorsi Filippo zob. Kallimach
Buonvisi Francesco 460
Burattini Tytus Liwiusz zob. Boratyni Tytus
Liwiusz
Burke Edmund 635 673 683
Bursche J. 379
Bussy-Lameth Antoine du Plessis-St. Just
de 98
Butler Jakub 283
Butrymowicz Mateusz 669
Buturlin Michaił 250
Buturlin Wasilij Wasiljewicz 415 416 419
Bużeński Hieronim 191
Bychowiec Semen dowódca kozacki 298
Bylihski J. 732 737
Bystrori J. St. 69 364 370 386 397 400 655
Cabrit Fryderyk 653
Caligari Giovanni Andrea nuncjusz papieski
186 191
Calvin (Kalwin) Jean 130
Canaletto zob. Belotto Bernardo
Canasiles Henri 412
Cantelmi Giacomo 485 487
Carlbrom J. L. 717
Carlson E. 724
Carlson F. F. 717 718 724 726
Caro J. 388 393
Carolath-Beuthen Friedrich Hans Karl, hr.
von Sch naich ks. 606
Carr (Karr) Wasilij 612 628
CasstrÓm Samuel 683
Castagneres Chateauneuf Fransois de 508
Casteja Karol Ludwik de 551
Castera Ludwik Adrian de 571
Cecylia Renata królowa pol. 278 29 292
294 295 306 309 449
Cecylia Wazówna 144
Celević O. 282
Cema zob. Czema Achacy
Chamcówna M. 742
Champion P. 736
Chance J. F. 724
Chanenko (Hanenko) Michał 456 457 460
461
Chanut Pierre Hector 417
Charnacae Hercule Girard de 270 271
Chartres Louis de 540
Chauvelin Germain Louis de 550 552
Chłędowski K 728
Chłopicki Stanisław 212
Chmaj L. 400 734
Chmiel A. 397
Chmielecki Stefan 272 273
Chmielnicka Helena z Komorowskich (?) lo
voto Czaplińska 409
Chmielnicka Rozanda z Lupulów 410 411
Chmielnicki (Chmiel) Bohdan Zenobi 53
212 298 311 314 315 403 11 414--417
419 421425 427 428 434 446 472 716 738
Chmielnicki (Chmielniczenko) Jerzy (Jurko,
im. zakonne Gedeon) 427 428 430 433
434 441 442 446 456 716
Chmielnicki Tymofiej (Tymoszko) 410 411
Chmielowski P. 400
Chodeccy (z Chodcza) panowie 104
Chodkiewicz Hrehory 146 147
Chodkiewicz Jan 149 161 162 171 176 183
379
Chodkiewicz Jan Karol 212 219 221225 226
232 233 237 242 245 249 250 260 264 360
395 460 496 739
Chodkiewicz Jerzy 146
Chodkiewiczowie 130 159 331493 500 502
Chodowiecki Daniel 657
Chodynicki K 63 65 66 210 382 394
Chodźko L. 696
Choiseul Etienne Fransois hr. de Stainville
584 620 621 624 625 628 631 724
Choisnin Jean 172
Choisy Claude 630
Chojecki Franciszek Kazimierz 572 576
Chojeński Jan 110 112
Chotoniewski A. 16 20 400 697
Chomentowski Stanisław 516 522 529 531
541
26 - Dzieje Polski nowożytnej - tom II
Chomutow Grigorij Apollonowicz 603 604
Chorwat Iwan Samojłowicz 618
Chowaniec C. 22 229 394 720
Chowański Iwan Andriejewicz 433 434 441
Chrapowicki Jan Antoni 447 460
Chreptowicz Joachim 638 643 648 654 656
667 669
Chreptowicz Karol 616
Chrościcki J. A. 737
Chrystian II król duński 85 89 90 182
Chrystian IV król duński 215 244 265 287
304 305
Chrystian V król duński 461
Chrystiana Eberhardyna ks. Hohenzollern-
Bayreuth 533 540
Chrzanowski 1.382 400 729
Chrzanowski L. 720
Chrzgściewski L. 742
Chwalczewski Piotr 160
Chwałkowski Mikołaj 504
Chworostinin Jurij 308
Chyra-Rolicz Z. 742
Ciapkin Wasyl zob. Tjapkin Wasilij
Ciara S.737
Cichocki Jan August 682
Cichoeki M. 395
Cieciura Tymofiej 430
Ciekliński Józef 242 245 246
Cieślak E. 740
Cieślak Z 733
Cikowski Stanisław 214
Cinq-Mars Henri Coiffier d'Effiat de 309
Ciołek Erazm 88 91 93 121 389
Clement Jacques 259
Codello A. 438 718
Colbert Jean Baptiste 342 501 502
Columella Lucius Junius Moderatus 340
Colyer Jakub 511
Commendone Giovanni Francesco nuncjusz
papieski 157 158 172 714
Conde (Kondeusz) Louis II zob. Enghein
Louis II de Bourbon-Conde
Conring Herman 424
Conti FranSois Louis de Bourbon duc de
507-509 512 515 540 595
Conti Louis Fran=ois de Bourbon duc de 570
576 585
Cosel Anna Konstancja z domu Brockdorf
1 o voto Hoym 534
Costin Miron 497
Cranmer' Thomas 154
Cromwell Oliver 424 425 432
Cronberg (Kronberg) Walter von 95
Cuspinianus Johannes 85
Cyrus Jan 171 175
Cyryl Lukaris patriarcha konstantynopoli-
tański 253 260 261 272
Czacki Szczęsny 613
Czacki Z 17
Czaplic Celestyn 611
Czaplińska Helena zob. Chmielnicka Helena
Czapliński Daniel 314 406
Czapliński Stanisław 250
Czaplihski W. 5 22 37 63-65 67 73 142 279
282 283 286 295 305 310 396 431
699-701 715 718 732 733 737
Czarnecki Jan Antoni 572
Czarniecki Stefan wojewoda kijowski, het-
man polny kor. 416 419-423 425 426 432
434 439-442 444 446 459 627 691 692
717 738 739
Czarniecki Stefan Stanisław pisarz polny
kor. 459 460 465
Czarnkowski Andrzej 125
Czarnkowski Stanisław Sgdziwój 192 195
198 201
Czarnocki Michał 619
Czarnowski S. 383 386
Czartoryscy (Familia) 7 8 13 500 541-548
552 555 557 558 561 562 564 56 r585
587-591 600-606 608 609 611-615 617
620-629 631 635 636 638 639 642 643
650 657 689 693-695 697 725 726 727
741
Czartoryska Izabela z Flemmingów 616
Czartoryska Izabela z Morsztynów 542
Czartoryska Konstancja zob. Poniatowska
Konstancja z Czartoryskieh
Czartoryska Maria Zofia z Sieniawskich
1 o voto Denhofowa 542
Czartoryski Adam Kazimierz 583 584 588
589 603 604 608 643-645 647 49 654
656 661 673 675 694 728
Czartoryski August Aleksander 384 542 551
552 576 577 603 07 611 643 644 654
Czartoryski Florian Kazimierz prymas 440
460 461 542
Czartoryski Fryderyk Michał (Michał) 538
542561584590 607 608 615 628 629 643
722
Czartoryski Józef 664
Czartoryski Kazimierz kasztelan Wileński
542
Czartoryski Michał Jerzy wojewoda
wołyński 468 542
Czartoryski Teodor 542
750
Czechowic Marcin 133 365 736
Czema (Cema) Achacy 93 140 144 163
Czerkascy 544
Czerkawski W. 384
Czermak W. 13 384 396 398 451 691
716-718 721
Czernyszew Zachar Grigoriewicz 631 634
695
Czernyszewowie 623 631 632
Czetwertyńscy 676
Czetwertyński Antoni 671 685
Czetwertyński Sylwester 536
Cześcćk Ł. 737
Cziczerin Denis Iwanowicz 640
Czołowski A. 388 390 395 396 719
Czubek J. 174
Czyż Wasyl 101
Cwiek Z. 737
Daa Georg 153
Damus R. 717
Dan ay (Danzay) Charles de 148149
Daniłowicz Jan Mikołaj 295 296
Daniłowiczówna Teofila zob. Sobieska Teo-
fila
Danton George-Jacques 681
Dantyszek (Flachsbinder) Jan 87 93 109 121
122 365 735
Dany C. 730
Darewski Adam 562
Darowski-Weryha A. 395 717 719 720
Daszkiewicz Ostafi 100 101 104
Daszkow Aleksy J. 524 532
Daszkow Michał 604
Dąbrowski Jan Henryk 46 686 688 730 743
744
Dąbrowski J. K 44 73 378
Dąbrowski-Grabiec J. 9
Dąmbski Stanisław 508
Deboli Antoni Augustyn (Augustyn) 646742
Decjusz (Dietz) Jost Ludwik 367
Deiches E. 719
Dekert Jan 668 669 683 729 744
Dembicki Marcin 410 451 453
Dembiriska A. 380 391 734
Dembihski B. 388 390 695 729
Dembiński Walenty 113 176 736
Dembowski Antoni Sebastian 541
Demel J. 733
Denhof Gerard 294 295 309
Denhof Jerzy Albrecht 493
Denhof Stanisław 515 517 520 529 530 541
Denhofowa Maria Zofia zob. Czartoryska
Maria Zofia
Denhofowa Marianna z Bielińskich 534
Denhofowie 304
Denisow Fiodor Piotrowicz 682 684 687 688
Derfelden Wilhelm Christoforowicz (Otton
Wilhelm Christoforowicz) 684 687
Descartes Rene (Kartezjusz) 505
Descorches Marie-Louis Henri 664 677
Desportes Philippe 374
Dewlet Girej (Gerej) chan krymski 520
Dewlet I Girej 126 145 147
Dewlet Girej kałga chana Dżanibeka 252
357 258
Dębski Piotr 303
Dickman Arendt 268
Diemar gen. saski 550
Dieskau Erdmuta Zofia 534
Dietz zob. Decjusz Jost Ludwik
Diez Henryk 664
Dćhm J. 729 742
Dilthey W.Ę 39
Diveky A. 728
Diwald H. 733
Długosz J. 737
Długosz Jan 367
Długosz T. 332
Dmochowski Franciszek Ksawery 662 681
Dmowski Roman 18 19 62
Dobeneck Job (Hiob) von bp 82 91
Dobrowolska W. 73 383 393 395
Dobrowolski K. 386
Dobrzeński Johann Ulrich von 449
Dohna Aleksander 488
Dohna hr., gen pruski 586
Dolabella Tomasz 368
Dolezal S. 734
Dolska Anna 518
Dołhoruki (Dołgoruki, Gołgorukow,
Dołhorukow) Aleksy Grigoriewicz 518
Dołhoruki (Dołgoruki, Dołgorukow,
Dołhotukow) Grigorij Fiodorowicz 515
518 520 524-526 528-531 536
Dołhoruki (Dołgoruki, Dołgorukow, Dołhoru-
kow) Jurij Aleksiejewicz 433 434 441
Dołhorukowie (Dołgorukowie) 544
Domaniewski Jan 140
Domhardt Johann 634
Don Carlos zob. Karol III
Donnersmarck Henckel Jakub zob. Henckel
von Donnersmarck Jakub
751
Donnert E. W. 734
Doroszenko Michał 273
Doroszenko Piotr Dorofiejewicz 430
446-448 456-458 460 464 472 520
Dostojewski Fiodor 40
Douglas George sir 287 288
Douglas Robert 432
Dovnar-Zapolskij M. 380
Dowojna Stanisław 145
Dragoszyce rodzina 128
Drewicz Iwan 622 624 626 629
Drewnowski J. 734
Drian Henryka z domu Renard zw. Duval
534
Drohojowski Jan 133
Droysen J. G. 717 718 723 726
Drozd A. 728
Drozdowicz Z. 9
Drucki-Lubecki Ksawery 379
Drucki-Sokoliński Jan 235
Drucki-Sokoliński Samuel 282
Druszkiewicz Stanisław 472 490
Drzewiecki Maciej 87 95
Dubiecki M. 396 730
Duda J. 409
Dudycz Andrzej 166171 175
Dugrumowa (Dogrumowa, Ugriumowa) Ma-
ria Teresa z domu Neri 649
Dulski Jan 199
Dumouriez Charles FranSois de Perier
625-627 632 681
Duncker M. 728
Dundulis B. B. 734
Dunin Jakub 530
Dunin Rupert 639
Duparc Angelica 534
Duplessis-Mornay Philippe 229 373
Dupont de Nemours Pierre Samuel 656
Durand FranSois 579 581 585 625 626
Durini Angelo Maria 613 616
Dutkiewicz J. 730
Dworzaczek W. 80 117 126 311 708
Dymidecki Andrzej 464 490
Dymidecki Stefan 490
Dymitr Iwanowicz car ros. 221
Dymitr I Samozwaniec (Griszka Otriepiew)
car ros. 221222 224 225 227 231236 237
249 383 394 596 737
Dymitr II Samozwaniec (Łżedymitr, Szal-
bierz) 235-240 245 596
Dziaduski Jan 131 133
Działyński Ignacy 681
Działyński Jan 163
Działyński Paweł 215
Działyński Stanisław 214
Działyński Tomasz 489 515 518 520
Dziechciriska H. 734
Dzieduszycki M. 395 400 725
Dzieduszycki Tadeusz 617
Dzierzgowski Mikołaj 115 124 125 133 138
157
Dzierżanowski Michał 619 624 625
Dzierżek Krzysztof 206
Dziggiel W. 384
Dziggielewski J. 301 302
Dziurdzi Mohammed pasza 261
Dzwonkowski W. 730
Cck Johann 109
Eckhof E. 740
Eden N. 382 717
Edward ks. Bawarii 437
Efraim mincerz pruski 587
Ehrenkreutz Stefan 9
Eżchhorn A. 391
Eichhorn K. F. 107
Eleonora Habsburżanka królowa portugal-
ska 88
Eleonora Magdalena von Pfalz-Neuburg 489
Eleonora Maria Józefa królowa pol. 454 456
457 461 466 468 485 507
Elizabeth Christine von Braunschweig-Wo-
lfenbattel 532
Elżbieta Habsburżanka (Rakuszanka)
królowa pol. 361 370
Elżbieta Habsburżanka królowa pol.116 118
123 125 127
Elżbieta Jagiellonka ks. legnieka 80
Elżbieta Piotrowna cesarzowa ros. 540 541
566 567 575 582 585 588 589 631 726
Elżbieta I Tudor królowa ang.152 179 215
Elżbieta Wittelsbachówna 286 289
Elżbieta Zofia z Hohenzollernów ks. Kurlan-
du 529
Ekes J. 703 704
Emanuel don infant portugalski 546 548
Engel J. C. 718
Engestr8m Lars (Wawrzyniec) 664
Enghien Henri-Jules de Bourbon Conde d'
syn Wielkiego Kondeusza 436 437 440
442 45 450 507
Enghein Louis II de Bourbon-Conde duc d'
zw. Wielkim Kondeuszem lub Monseg-
neur le Prince 359 434 437 438 442 448
450 452 453 455 461 507
Engels F. 42
752
Eperyaszy Antoni 554 565
Erazm z Rotterdamu 370
Erdmann Y. 740
Ernest Habsburg ("Rdest") arcyks.171 172
175-177 198 205-207
Eryk ks. brunszwicki 93
Eryk XIV Waza król szw.143-146148198
203
Esmein A. 10
Esneval Vidame Robert 492
Espesses Jacque de la Faye d' 176
Essen August Franz 621 637 638 664
Esterhazy Anna z Ludomirskich 567
Esterkazy von Galantha Nicolaus Joseph ks.
568 634
Esterle hr. z domu Lamberg 533
Estreicher St. 378 382 400
Eugeniusz ks. sabaudzki 510 518 525 530
Ezofowicz Abraham 338
Fabian bp warmiński zob. Luzjański Fabian
Fabiani B. 738
Fabre J. 742
Falimirz Stefan 366
Falniowska-Gradowska A. 742
Fantoni Ludwik 304 306 310 412
Farensbach Jerzy 219
Fatyma kochanka Augusta II 533 556
Fedorowicz (Trasiło) Taras 273 296
Feit P. 720
Felczak W. 733
Feldman J. 22 521 522 692 721 740
Ferber Eberhart 95 96
Ferber Konstanty 153 163 180
Ferdynand I król czes. i węg., cesarz 87 93
97-100 102 104 116-120 124-129 141
142 171 378 389
Ferdynand II król czes. i węg., cesarz
254-257 259 261 262 265 268 270 272
278 286-290 303
Ferdynand III król czeski i węg., cesarz 290
303-306 309 312 420 424
Ferdynand Habsburski arcyks., hr. Tyrolu
177 198 224
Ferdynand Kettler 529 538 539
Ferdynandowie 294
Ferrand A. 728
Ferreri Zacharias bp Guardalfieri 91
Fersen Iwan 686 687
Figenow Michał 151
Fijałek J. 30 398
Filaret (Fiodor Nikitycz Romanow) patria-
rcha mosk. 238 240 241251254 261281
283 308
Filip I król hiszp. 87
Filip II król hiszp.128 152 179 195 196 202
206 379
Filip IV król hiszp. 462
Filip ks. Orleański zw. Monsieur, brat Lud-
wika XIV 469
Filip ks. Orleański regent fr. 540
Filip Wilhelm ks. neuburski 444450-453 461
Filipczak-Kocór A. 738
Filipowski Hieronim 135 176
Filonardi Mario nuncjusz papieski 300
Fiłoneńko dowódca kozacki 299
Finkel L. 29 74 377 388 719 720
Fiodor I Iwanowicz car ros.18 171 176 196
199 200 216
Fiodor II Borysowicz Godunow car ros. 221
Fiodor III Aleksiejewicz car ros. 473
Firlej Andrzej 407
Firlej Henryk 279
Firlej Jan 169 170 172 381
Firlej Mikołaj 79 91 92
Firlejowie 189 331
Fiszer Stanisław 688
Flachsbinder zob. Dantyszek Jan
Flathe Z 729
Fleming Klas 215
Flemming Jakob Heinrich 508 509 512
523-526 529-531 534 540-542 555 556
597 693 722
Flemming Jerzy 587 625
Flemmingowie 557
Fleury Andre Henri de 541549-552 564 725
Florentczyk Franciszek zob. Franciszek Flo-
rentczyk
Flor ja B. N. 738
Florovskij A. V. 741
Flottwell Eduard 380
Folwarski H. 389
Forbes Wilhelm 304
Forbin-Janson Toussaint de 461 463 474
Forst de Battaglia O. 694 727 728 740
Forsten G. V. 390 395 717 720
F rster F. 723
Forstreuer K 734
Fouille A. 8
Fox Charles James 666
Fox P. 734
Fraiscinet kpt. w służbie saskiej 524
Francesco Sforza 115
Fraciszek I król fr. 87-89 99 103 115 116
118 120 121
753
Franciszek II cesarz austr. 677 678 688 689
Franciszek duc d'Alen on 175
Franciszek Florentczyk 122 368
Frank Sylwester 153
Frąś L. 716 717
Frederik O. 724
Fredro Andrzej Maksymilian 360 376 414
437 445 453 497 504 692 697
Freiwald H. 734
Freudlich A. 722
Freylichówna J. 734
Friedewald Michał 153
Fries E. 717
Friesen E. 723
Frycz Modrzewski Andrzej 130-132
135-137 190 316 347 359 372 373 390
397 735 736
Fryderyk I król duński 94
Fryderyk II król duński 142144148182
Fryderyk III król duński 431 433
Fryderyk IV król duński 512
Fryderyk I król pruski (elektor brandenburs-
ki jako Fryderyk III) 487 489 510 513 518
520
Fryderyk II zw. Wielkim król pruski 32-34
37 46 62 488 553 563-566 568-571 574
575 580-582 585-588 590 606-610 623
628 630-634 636 638 642 644 647 649
650 653 659 725 726 728 742
Fryderyk II ks. legnicki i brzeski 94
Fryderyk II landgraf Hessen-Kassel 626 629
695
Fryderyk III elektor brandenburski zob. Fry-
deryk I król pruski
Fryderyk III Mądry elektor saski 95
Fryderyk V Wittelsbach palatyn reński, "zi-
mowy król czeski" 286
Fryderyk August I elektor saski zob. August
II Wettin
Fryderyk August II elektor saski zob. August
III Wettin
Fryderyk August III 603 621 626 667 669
672 673 729
Fryderyk Christian Wettin 575 602
Fryderyk Kazimierz Kettler 529
Fryderyk Saski w. mistrz krzyżacki 76 80 81
Fryderyk Starszy Hohenzollern margrabia
Ansbach 83
Fryderyk Wilhelm Hohenzollern elektor
brandenburski, ks. pruski 62 305 306
Fryderyk Wilhelm Kettler 529
Fryderyk Wilhelm zw. Wielkim Elektorem
417 420 25 427 431 433 437 438 449
454 463 465-468 474 477 485 487 488
501 597 630 692 718-720
Fryderyk Wilhelm I król pruski 522524 528
529 531 538 545 551 552 562
Fryderyk Wilhelm II 1Q'ól pruski 659-661
663-666 669 673 675 677-679 686 688
689 728
Fryderyk Wilhelm Margrabia Branden-
burg-Schwedt 529
Fryderyk von Baden-Durlach margrabia 422
Frydrychowicz R. 723
Fryxell A. 724
Fuchs F. 73 398
Fiżrstenberg Johann Wilhelm 139-141
Gabor (Gabriel) Batory ks. siedmiogrodzki
231 233 237 241 244 247
Gabor Bethlen ks. siedm. 248 254-257 259
264 267 272
Gaetano Enrico nuncjusz papieski 209 210
Galaktionov L. V. 738
Galen Henryk von 139 140
Galiński Piotr 422
Gallenberg Zygmunt 684
Galos A. 733
Gałecki Franciszek Zygmunt 509
Gamrat Piotr 112 115 118
Garampi Józef 639
Garczyński Stefan 557 725
Gardie Jakub de la 219 236 240 267
Gardie Magnus Gabriel de la 418 423
Gardie Pontus de la 187
Gardiner S. R. 718
Garnier J. P. 728
Gaspar Grazziani (Gratiani) hospodar mołd.
253 257 258
Gaston Jean Baptiste de France ks. d'Anjou
i d'Orleans 264 274
Gastpary W. 741
Gasztołd Olbracht 107108
Gasztołd Stanisław 107 116
Gasztołdowie 107 159
Gawiński Jan 504
Gawlik M. 717
Gawroński Rawita F. 716 727
Gąsiorowski A. 734
Ge (Brat Ge) zob. Jerzy III
Gedymin w. ks. lit. 75 107
Geijer E. G. 726
Gembicki Paweł 418
Gembicki Piotr 285 291 296 409 739
Gembicki Wawrzyniec 241249 254
754
Franciszek II cesarz austr. 677 678 688 689
Franciszek duc d'AlenSon 175
Franciszek Florentczyk 122 368
Frank Sylwester 153
Frąś L. 716 717
Frederik O. 724
Fredro Andrzej Maksymilian 360 376 414
437 445 453 497 504 692 697
Freiwald H. 734
Freudlich A. 722
Freylichówna J. 734
Friedewald Michał 153
Fries E. 717
Friesen E. 723
Frycz Modrzewski Andrzej 130-132
135-137 190 316 347 359 372 373 390
397 735 736
Fryderyk I król duński 94
Fryderyk II król duński 142144148182
Fryderyk III król duński 431 433
Fryderyk IV król duński 512
Fryderyk I król pruski (elektor brandenburs-
ki jako Fryderyk III) 487 489 510 513 518
520
Fryderyk II zw. Wielkim król pruski 32-34
37 46 62 488 553 563-566 568-571 574
575 580-582 585-588 590 606-610 623
628 630-634 636 638 642 644 647 649
650 653 659 725 726 728 742
Fryderyk II ks. legnicki i brzeski 94
Fryderyk II landgraf Hessen-Kassel 626 629
695
Fryderyk III elektor brandenburski zob. Fry-
deryk I król pruski
Fryderyk III Mądry elektor saski 95
Fryderyk V Wittelsbach palatyn reński, "zi-
mowy król czeski" 286
Fryderyk August I elektor saski zob. August
II Wettin
Fryderyk August II elektor saski zob. August
III Wettin
Fryderyk August III 603 621 626 667 669
672 673 729
Fryderyk Christian Wettin 575 602
Fryderyk Kazimierz Kettler 529
Fryderyk Saski w. mistrz krzyżacki 76 80 81
Fryderyk Starszy Hohenzollern margrabia
Ansbach 83
Fryderyk Wilhelm Hohenzollern elektor
brandenburski, ks. pruski 62 305 306
Fryderyk Wilhelm Kettler 529
Fryderyk Wilhelm zw. Wielkim Elektorem
417 420-425 427 431 433 437 438 449
454 463 465-468 474 477 485 487 488
501 597 630 692 718-720
Fryderyk Wilhelm I król pruski 522 524 528
529 531 538 545 551 552 562
Fryderyk Wilhelm II król pzuski 659-661
663-666 669 673 675 677-679 686 688
689 728
Fryderyk Wilhelm Margrabia Branden-
burg-Schwedt 529
Fryderyk von Baden-Durlach margrabia 422
Frydrychowicz R. 723
Fryxell A. 724
Fuchs F. 73 398
Furstenberg Johann Wilhelm 139-141
Gabor (Gabriel) Batory ks. siedmiogrodzki
231 233 237 241 244 247
Gabor Bethlen ks. siedm. 248 254-257 259
264 267 272
Gaetano Enrico nuncjusz papieski 209 210
Galaktionov L. V. 738
Galen Henryk von 139 140
Galiński Piotr 422
Gallenberg Zygmunt 684
Galos A. 733
Gałecki Franciszek Zygmunt 509
Gamrat Piotr 112 115 118
Garampi Józef 639
Garczyński Stefan 557 725
Gardie Jakub de la 219 236 240 267
Gardie Magnus Gabriel de la 418 423
Gardie Pontus de la 187
Gardiner S. R. 718
Garnier J. P. 728
Gaspar Grazziani (Gratiani) hospodar motd.
253 257 258
Gaston Jean Baptiste de France ks. d'Anjou
i d'Orleans 264 274
Gastpary W. 741
Gasztołd Olbracht 107108
Gasztołd Stanisław 107 116
Gasztołdowie 107 159
Gawiński Jan 504
Gawlik M. 717
Gawroński Rawita F. 716 727
Gąsiorowski A. 734
Ge (Brat Ge) zob. Jerzy III
Gedymin w. ks. lit. 75 107
Geijer E. G. 726
Gembicki Paweł 418
Gembicki Piotr 285 291 296 409 739
Gembicki Wawrzyniec 241 249 254
754
Gentile Giovanni Valentino 130
Geoffrin Marie Therese Rodet 611 646
Georgicze Stefan 411
Gereje zob. Gireje
Gerin C. 720
Gerje W. 725
Gerlach J. 736
Geschkau Kacper 152163180
Getkant Fryderyk 294 297
Gębarowicz M. 738
Giedymin w. ks. lit. 549
Gienger Urszula zob. Meierin Urszula
Gierowski J. 5 22 67 521 524 731 741
Gieysztor A. 731
Gieysztorowa L 731
Gindely A. 395
Giovannini Paolo 373
Gireje (Gereje) rządząca dynastia Tatarów
krymskich 89 119 408
Giżanka Barbara 165 166
Glaskow W. G. 738
Glayre Maurycy 646
Glemma T. 393 398
Gliczner Erazm 367 370
Gliński Michał 79 82 85 107
Gloger Z. 397 400
Głowacki Bartosz Wojciech 684
Gniazdowski Chryzostom 526
Gniewosz Mikołaj Wojciech 313
Gniński Jan 423 432 442 455 465 467 471
692
Godlewski Stanisław 485
Godunow Borys zob. Borys Fiodorowicz
Godunow
Godunow Fiodor zob. Fiodor II Borysowicz
Godunow
Godunow Wasyl Fiodorowicz 199
Godziszewski W. 396 397
Golicyn Borys Aleksiejewicz 483 489
Golicyn Dymitr Michajłowicz 518
Golicyn Piotr 622 624
Golicyn Wasyl Wasiliewicz 240 241 308
518
Golicynowie 544 549
Golikow I. I. 723
Golihski Z. 742
Golobuc'kij V. A. 738
Goltz Georg Wilhelm 612
Goltzowie 610
Golvez de poseł hiszp. 664
Gołgbiowski E. 734
Gomoliński Aleksander 458
Gomoliński Jan 511
Gomółka Mikołaj 55 368 735
Gomulski E. 742
Gonta lwan 619
Gonzaga Louis ks. de Nevers et Rhetel de
174
Gonzagowie 424
Gorayski Piotr 226 227 237
Gorayski Zbigniew 302
Gorbunow 9
Gorczak B. 384
Gorczyn Jan Aleksander 415
Gordon Francis 304
G rtz Georg Heinrich 528 529
G rtz Johann hr. 66Ó
Gosiewski Aleksander Korwin 221 222 236
239 240 242 246 248 266 267 281-283
Gosiewski Bogusław 543
Gosiewski Krzysztof Korwin 303 304
Gosiewski Wincenty Korwin 414 416 423
424 429 430 440 443
Gostomski Anzelm 340
Gostomski Hieronim 226 228
Gostyriski 2 736
Goślicki Wawrzyniec 351
Gothard Kettler ks. kurlandzki 142 143 146
151 183
Górka Andrzej 101 124125130
Górka Łukasz 138
Górka O. 376 407 691 694 696 739
Górka Stanisław 198 199 201 202 206
Górkowie 104 125 138 319 331
Górnicki Łukasz 327 367 370 372-374 504
Górny A. 722
Górski Antoni 400
Górski Artur 400
Górski Konrad 400
Górski Konstanty 392 399 717 719 720 733
Górski Stanisław 367 504
Górski Wojciech 6
Górzyński Jan 467
Grabowska Elżbieta z Szydłowskich 607
Grabowski Jan Jerzy 607 612
Grabowski Paweł 686
Grabowski Piotr 373
Grabowski Stefan 686
Grabowski T. 390 394
Grabski Stanisław 25
Grabski W. 729
Grassi Józef 657
Grassis Achilles de 81
Grassmann A. 734
Gratz H.398
Gravelle Jules de 486 488 489
755
Grażyńskć M. 389
Gritti Lodovico Aloisio 102
Grochowski Jan 684
Grochowski Stanisław 347
Grocjusz (Grotius, de Groot) Hugo 302, 373
396
Grodecki R. 31 44 73 399
Grodzicki Krzysztof 419 420
Grodziski Z. 742
Groicki Bartłomiej 367
Gross Henryk 576 578 581
Grotenfeld G. 693
Grothus Eustachy 485
Grudziński Jan 516 521 Ś22 531 721
Grudziński Jędrzej 423
Grudziński Karol 418
Grudziński Mikołaj Wiktoryn 457 459
Grumbkow Friedrich Wilhelm von 547
Gruszeckć S. 713 736
Grzegorz XIII (Ugo Buoncompagni) papież
186191 196
Grzegorz Paweł z Brzezin 157 365 400
Grzepski (Grzebski) Stanisław 367
Grzybowski K. 700 734
Grzybowski St. 174 391 736
Grzymułtowski Krzysztof 46423440444455
456473474481482 184520536720721
Guarini jezuita, spowiednik Augusta III 556
568
Guebriant Renee du Bec de 309
Guillaume (Brat Gu) zob. Fryderyk Wil-
helm II
Guldenstern Zygmunt 302
Guldon Z. 732
Gumowski M. 389 399
Gumperz mincerz pruski 587
Gundulić Iwan 497
Gunther A. 723
Gurlitt K. 723
Gurowski Andrzej 562
Gurowski Władysław 614 625 637
Gustaw I Waza król szw.120 141144 179216
Gustaw II Adolf Waza król szw. 241
261-263 265-272 276 278 279 283 285
287 295 306 359 395 396 416 739
Gustaw III Waza król szw. 636 661665 668
669 673 730
Gyllenborg Carl 562
Gyllenhjelm Carl Carlsson 219
Haake P. 723
Habsburgowie 60 76 82 86-88 99100112
116-121 125-129 150 159 164-166
170-172 175-177 191-193 196 198
202-204 205 206 209 218 227 244 246
254-257263 265 269271278 284285 289
290294296303-307317361362378382
384 388 391394 395 420 423 424 426 436
449 450 452462463 468 475 479 488 491
508513541550552564575 633-665 690
Habsburgowie lotaryńscy 690
Hadik Andrzej hr. 634
Hadrian IV (Adrian Dedel) papież 61 93
Hafstr m 738
Hagen jezuita 540
Hahn K. 399
Hailes Daniel 664
Haintz O. 738
Halecki O. 5 19 30 65 73 377-380 383
388-391 399 731
Halle P. 723
Hallendorf C. 724
Hammer-Purgstall J. 218
Handelsman M. 9 28 38 39 722 730
Hanenko Michał zob. Chanenko Michał
Haraburda Michał 146 196
Haraburda Piotr 183 184 186
Harnoncourt Joseph 684
Hartknoch Jan 504
Hartleb K. 389 734
Hatzfeld Melchior 427
Hatton R. M. 741
Haumant E. 717
Haur Jakub Kazimierz 501
Heck R. 733
Heide (Hejdelius) von Rossenstein Erasmus
247 249
Heidenstein Reinhold 198 347 367 391 504
Heigel K. 720
Heikling zob. Heyking
Heinrich G. 733
Hekimzade Ali zob. Ali
Helbig K Z. 722
Helcel Z. A. 720
Helena z Glińskich w. ks. mosk.101
Helena Iwanowna królowa pol. 78 82
Henckel von Donnersmarck Jakub 247
Henicjusz jezuita 278
Henryk II król fr.126
Henryk III (Andegawenski, d'Anjou, "Ga-
wenski", Walezy) król pol. i fr. 168
172-178 190 193 206 279 309 329 339
346 381 391-393 397 550 736
Henryk IV król fr. 246 261 394
Henryk VIII król ang. 83 120
756
Henryk XI ks. legnicki 199
Henryk Hohenzollern ks. pruski 605, 632
644
Henryk Walezy zob. Henryk III
Herasymćuk V. 716
Herbert John 189
Herberstein Zygmunt 89 99125
Herbst St. 388 738
Herburt Jan 68 182 192 195 505
Herburt Jan Szczgsny 68 226-228 232 233
246 368
Herburtowie 201 322
Hercyk Hryhory 531
Herlitz N. 724
Herman Z. 734
Hermogenes patriarcha mosk. 238 240 242
Hernas C. 740
Herrmann E. 723 728
Hertzberg Ewald 632 633 644 647 659 664
665
Herzweld M. 728
Hewel Jerzy 294 295
Heweliusz Jan 505 740
Heyking (Heikling) mjr artylerii w służbie
pol. 458
Hiltebrant F. 723
Hinz H. 742
Hirschberg A. 388 389 394
Hjarne H. 724
Hlebowicz Jan 119
Hlebowicz Jerzy Karol 447
Hlebowiczowie 159 474
Hobbes Thomas 505
Hoffman K. A. B. 720 722
Hoffman Karol 563 568 599
Hohenzollernowie 60 62 83 89 93 97 115
124 140 150 166 168 181215 220224243
264305 362363414417433 452463 469
474487488507553563 580588604644
665 690
Hohol Bazyli 472
Holstein-Bóck Karol Ludwik ks. 534
Holszańscy 159
Hołubek Hawryło 201
Homonnay Jerzy Drugeth de 255 256
Honaert Rochus van der 287
Horacy (Horatius Quintus Flaccus) 330
Horain Jan Antoni 623
Horn Arvid 514 552 562
Horn Bengt 467
Horn Everhard 236 238
Horn Gustaw 417
Homostaj Iwan 90
Horodyński Łukasz 506 507
Hotman Fran=ois 373
Hoverbeck Johann von 433 466 468 474
Hoverbeck Johann Philip von 508
Hoym Adolf Magnus 534
Hoym Anna Konstancja zob. Cosel Anna
Konstancja
Hozjusz Stanisław 125133137140153157
158 163 166 171364367391541548 736
Hruśevs'kyj M. 380 393 395 396 716
Hrydzicz Jan 251
Hryniewiecki Kajetan 655
Hubatsch W 735
Hubert L. 725
Hubert S. 742
Hubert W. 732
Hulanicki Hrehory 430
Humiecki Stefan 536
Hunia Dymitr Tymoszewicz 299 308
Huppe S. 398
Hurko Semen zob. Palej Semen
Hussejn pasza beglerbej sylistryjski 460
Huyghens Chrystian 505
Hylzen Józef 650
Hylzenowie 326
Ibrahim I sułtan tur. 307 308 311 313 408
Ibrahim Szejtan pasza Damaszku 464
Ibrahim Szyszman pasza 464
Ick mincerz pruski 587
Igelstr8m Josif (Osip) Andriejewicz 614 680
682 683
Ignacy "patriarcha" mosk. 249
Ihnatowicz L 732
Ikonnikov V. S. 394
Iłowajski D. 730
Immel eppel H. 738
Inglot S. 385
Innocenty X (Giambattista Pamphili) papież
302 303 310 313
Innocenty XI (Benedetto Odescalchi) papież
472 477-479 486 489 507 720 721
Innocenty XII (Antonio Pignatelli) papież
489
lorga N. 718
Isaak mincerz pruski 587
Isajkowski Franciszek 657
Isenburg (Ysenburg) Wilhelm 92
Iskander pasza (Skinder basza) 248 252 253
257-259 310
Iskra Michał 490
Iskra Wacław 490
757
Iskrzycki (Iskra) Wasyl 490
Islam III Girej (Gerej) chan krymski 310 311
313-315 407-411
Islam Girej pretendent do tronu chańskiego
100 101
Issarts Hiacynt Galeans des 571
Iwan III Wasylewicz w. ks. mosk. 78 79 101
142
Iwan IV Wasylewicz Groźny car ros. 63101
119 127 129 14 148 154 162 171 175
177-179 181-187 193 194 196 199 204
209 221 235 243 399 737
Iwan V Aleksiejewicz car ros. 477 481
Iwan VI car ros. 566
Iwan s. Maryny Mniszchówny 240
Iwaszkiewiez Janusz 9
Iwonia zob. Jan III Okrutny
Izaak bp łucki zob. Boryskowicz Izaak
Izabela Jagiellonka ż. Jana Zapolyi 99
116-118 125 126 128 449
Izabela Klara Eugenia Austriacka namiest-
nik Niderlandów 274
Izmaiłow Sergiusz 620
Izmajło (Żmajło) Marek 273
Izydorczyk A. 707
Jablonskis K. 733
Jabłonowscy 560 577
Jabłonowska Anna 617 654
Jabtonowski A. 53 211323 326 384 388 390
393 395 397 398 721
Jabłonowski Jan Kajetan wojewoda bracław-
ski 553 568
Jabłonowski Jan Stanisław miecznik kor.
413
Jabłonowski Jan Stanisław wojewoda ruski,
kanclerz w. kor. 521 534 557 600 721
Jabłonowski Józef Aleksander 553 577
Jabłonowski Stanisław 200
Jabłonowski Stanisław Jan wojewoda ruski,
hetman w. kor. 430 440 458 460 461 464
467 468 473-476 480 482 484 485 490
495 506 507 512 513 719
Jabłonowski Stanisław Wincenty wojewoda
rawski 568
Jabłoński Daniel 536
Jacobi F. 723
Jacobos (Jakub) I patriarcha Konstantynopo-
la 472
Jadwiga Elżbieta ks. neuburska 489
Jadwiga Jagiellonka ż. Joachima II Ho-
henzollerna 115 150
Jagiellonowie 17 77 78 82 85 86 97 98 103
104 117 120 123 140 159 161168 190 316
318 322 346 353 355 361368 373 376 377
379 380 388-391 399 479 493 495 541
630 688 700 701 704 706 731 735 736
Jagielski L. (Soldier) 720
Jakovliv A. 738
Jakub I król ang. 259 261
Jakub II król ang. 488
Jakub Kettler ks. kurlandzki 305 501 529
Jakubowski J. 397
Jałowicki poseł sejmowy 563
Jan I Olbracht król pol. 76 8187 102 121159
168 376-378 654
Jan II Kazimierz król pol. 20 29 45 46 274
278 283 287 288' 290 303 304 396
403-409 411 14 416 417 419 26 428
430 433 434 38 440-452 469 476 496
504 514 518 544 576 595 597 630 691700
716-718 732 739
Jan III Sobieski król pol.1618 20 25 46 50
54 61 62 199 200 293 336 382 411 422
440 442 443 448 450 52 454 G57
459-484 486-497 499 501 502 505-507
509-512 533 544 595 596 630 658 692
697 699 700 707 717-722 725 739 740
Jan III Waza ks. finlandzki, król szw. 141
144 148 149 172 182 187 188 199 200
202-207 213 392
Jan Zapolya król węg. 82 87 99102116117
389
Jan II (Jakub) Basilikos Heraklides Despota
hospodar mołd.129
Jan III (Iwonia) Okrutny hospodar mołdaws-
ki 175
Jan Albrecht Hohenzollern 388
Jan Hohenzollern wicekról Walencji 93
Jan Hohenzollem margrabia na Kostrzyniu 124
Jan Jerzy Hohenzollern elektor brandenburs-
ki 178
Jan Zygmunt Hohenzollern elektro bran-
denburski i ks. pruski 243 262
Jan (z ks. litewskich) bp wilenski 108
Jan ks. finlandzki zob. Jan III Waza
Jan Adolf zob. Adolf Jan
Jan Jerzy zw. chevalier de Saxe 534 556
Jan Waza ks. Qsterg8tlandu 216
Jan Albert Waza 265 274 275 278
Jan Zygmunt Waza królewicz pol. 412
Jan Zygmunt Zapolya 117 125 126 128 166
178
Jan Kapistran św. 338
Jandołowicz (o. Marek) 618
58
Janicki (Janicius) Klemens 54122 338 365
Janik M. 729
Janusz III ks. mazowiecki 97191
Jarochowski K 454 692 717-719 721 725
Jaroszewski T. S. 742
Jarzmanowski Franciszek 639
Jasienica P. 731 737
Jasin'skij M. H. 399
Jasiński Jakub 683 685 686 730 743
Jaskólski Mariusz 438
Jasnowski J. 391
Jaworski Melchizedech 611 618
Jazłowieccy 104 322
Jazłowiecki Hieronim 231
Jazłowiecki Jerzy 101 119
Jazłowiecki Mikołaj 208 212
Jegen Mehmet (Mohammed) w. wezyr tur.
562
Jellinek G. 10
Jeremi Mohyła hospodar mołd. 208 218 244
Jeremiasz patriarcha konstantynopolitański
209
Jerin (Jerinius) Andreas 207
Jerzy I król ang. 528 530 533 538 724
Jerzy III król ang. 664
Jerzy ks. duński 461
Jerzy ks. holsztyński 588
Jerzy ks. legnicki 449
Jerzy I ks. pomorski na Wołogoszczy 96
Jerzy Wilhelm Hohenzollern elektor bran-
denburski i ks. pruski 285 286 295 305
Jerzy Hohenzollern margrabia na Kaniowie
i Ansbach 93 94
Jerzy Iwanowicz zob. Jurij Iwanowicz
Jerzy Fryderyk Hohenzollern s. Jerzego 182
188 220
Jewłaszewski Kazimierz Ludwik 429
Jezierski Jacek 654 744
Jezierski Franciszek Salezy 662 667-669
Joachim II Hohenzollern elektor brandenbur-
ski 90 115 150
Joachim Fryderyk Hohenzollern elektor
brandenburski 220 227 243
Joachim patriarcha antiocheński 209
Joachim E. 388
Job patriarcha mosk. 209
Jobert A. 742
Jonasson G. 741
Jonasz medyk królewski 495
Jonsak P. 719
Jordan Spytek 368
Jordanowie 320
J rg J. 738
J rgensen J. K. E. 735
Joselowicz (Josielowicz) Berek 685
Józef I cesarz niem. 540
Józef II cesarz niem. 631-634 638 644
647 49 658-660 665 677 695 742
o. Józef zob. Tremblay FranSois Joseph le
Clerc du
Józefat Kuncewicz św. 272 364
Judycki Józef 675
Julianna Rurykuwiczówna w. ks. lit. 236
Juliusz II (Giuliano della Rovere) papież 81
82 84 91 103
Juliusz III (Giovan Maria de Ciocchi del
Monte) papież 127
Jurgela C. R. 733
Jurij (Jerzy) Iwanowicz ks. dmitrowski 78 79
Kachowski Michaił Wasiliewicz 675
Kacperczak S. 735
Kaczkowski L. S. 640 727
Kaczmarczyk Z. 732
Kaczorowski S. 738
Kaleta R. 742
Kalicki B. 716
Kalinka W. 5 67 379 693 716 727-729
Kalinowscy 299 307
Kalinowski Aleksander 251
Kalinowski Marcin 315 409-411 414 496
Kalkreuth Friedrich 665
Kalkstein Christian Ludwik 448454 463 719
Kallimach (właść. Buonaccorsi Filippo) 448
Kalwin Jan zob. Calwin Jean
Kamienieccy 104
Kamieniecki Mikołaj 80
Kamienieeki W. 65 381 389 399
Kamieriski B. zob. Kalinka W.
Kamiriska Linderska A. 738
Kamihski A. 318 741
Kamiński Kazimierz Michał 562
Kaniewska J. 735
Kann R. A. 733
Kantakuzen Dymitr 480
Kantakuzen Nicefor 211
Kantakuzen Serbach 479 480 482
Kantecki K 379 400 693 722 724 725
Kantemir murza 257 258 310
Kantemir Dymżtr 521
Kantemir Konstanty 482
Kapistran Jan zob. Jan Kapistran św.
Kaplan I Girej (Gerej) chan krymski 551553
Kaplan pasza z Aleppo 458 459
Kaplan H. H. 742
759
Kaposztas (Kapostas) Andrzej 681 685 688
Karaimowicz Iljasz 298
Karajev M. 398
Karakas (Karkas) pasza 260
Karas (Karacz) bej perekopski 410
Karbowiak A. 400
Karczewski Tomasz 465
Karajew M. 697
Karge P. 388 390
Karkas pasza zob. Karakas pasza
Karliński Kacper 201
Karnkowski Stanisław 152 153 163 167 170
171 174 175 177-181 188 189 191 200
202 203 205-208 295 391 713 714
Karol V król hiszp., cesarz 88 89 92-95
97-99 107 115 116 119 120 125-127 139
735
Karol VI cesarz niem. 519 522 524 525 528
530 540 548 563 564
Karol VII cesarz niem. (elektor bawarski ja-
ko Karol Albert, król czeski jako Karol
III) 567 570 602
Karol I Stuart król ang. 286 294 648
Karol IX król fr.172 173 175
Karol X król fr. 644
Karol III (Don Carlos) infant hiszp. (ks. Par-
my i Piacenzy jako Karol I, król Neapolu
i Sycylii jako Karol VII) 554
Karol IX ks. sudermański, król szw. 206
213-217 219 235-237 241 242 246
Karol X Gustaw król szw. 416-426 428
431 134 439 467 630 692 717 737
Karol XI król szw. 433
Karol XII król szw. 512-522 525 526 528
552 721 722 724 738 740 741
Karol ks. sudermański zob. Karol IX król szw.
Karol Aleksander ks. lotaryński 576
Karol Edward Stuart zw. młodszym pre-
tendentem 570
Karol Ferdynand Waza 255 274 404 405 412
449 450
Karol Filip ks. neuburski 486 507
Karol Filip Waza 241
Karol I Gonzaga de Nevers ks. Mantui 253
313
Karol Habsburg arcyks. styrski 207
Karol Habsburg bp wrocławski 254 255
Karol Józef Habsburg 426 431 436
Karol V Lotaryński (Karl von Lothringen)
452453 461468 477 478 482 485 487507
595
Karol Wettin ks. Kurlandii 575 582-584
587-589 591 602 621 726
Karol Wilhelm Ferdynand ks. brunszwicki
(Braunschweig und Luneburg) 678
Karr zob. Carr Wasilij
Kartezjusz sob. Descartes Rene
Karttunen K J. 391
Karwicki Dunin Józef 584
Karwicki Dunin Stanisław 320 485 558 594
597 600
Karwowski S. 390
Kaśprovskij E. J. 388
Katarzyna I (właść. Marta Skawrońska ż.
Piotra I jako Katarzyna Aleksiejewna Mi-
chajłowa) cesarzowa ros. 539
Katarzyna II (właść. Zofia Augusta ks. An-
halt-Zerbst, w. ks. ros. jako Katarzyna
Aleksiejewna) cesarzowa ros. 580582583
588-591 603 604 60 r610 612 615 616
619 620 623 627 631 632 634-638
642-651 658 61 663 664 666 673-680
686 688 689 695 726 728 743
Katarzyna Habsburżanka królowa pol. 127
128 158 165 166 224 379
Katarzyna Jagiellonka królowa szw.142 144
146 148 149 182 188 198 203
Katarzyna Medycejska (de Medici) królowa
fr.172 177 178
Kato (Katon) Porcjusz Marek Starszy 650
Kauffman 342
Kaunitz Wenzel Anton 580 588 607 626 629
631632 634 635 637661665 673 677 694
Kayserling Herman Karol 554 555 561-564
568 589 591 603 605 606 609
Kazanowscy 278 291 414
Kazanowska Elżbieta zob. Radziejowska
Elżbieta
Kazanowski Adam 291 309
Kazanowski Marcin 250 282 283
Kazanowski Stanisław 291
Kazimierski Mikołaj 192 194
Kazimierski Stefan 229 231 232
Kazimierz Jagiellończyk król pol. 77 101
123 168 267 331338346 359361377 480
Kazimierz Odnowiciel 422
Kazimierz Wielki król pol. 90 137 156 255
328 335 338 369 533 593 655 675
Kazimierz Hohenzollern (brat Albrechta) 83
Kątski Marcin Kazimierz 477 480
Kellermann Franciszek 678 681
Kempski S. 399
KerstenA. 30 409 420 422 434 439 440 733 738
Kesten H. 735
Kettlerowie 363 529 538 555
Kiciński Pius 668
760
Kicki Jan 634
Kiejstut ks. lit. 324
Kierde Jan 118
Kieszkowski J. 389
Kieżgajłowie 159
Kiliński Jan 669 682 688
Kinnern Franciszek Wilhelm 568
Kipa E. 5
Kisiel Adam 313 403 07
Kisielewski W. T. 693 725 727
Kisielowie 323
Kiszka Janusz 414
Kiszka Stanisław 78
Kitowicz Jędrzej 574 618
Klaczko J. 399
Kleczkowski Hieronim (Jarosz) 256
Kleefeld Jerzy 152 153 163
Kleen Dietrich von 83
Kleiner J. 732
Klemens VII (Giulio de Medici) papież 94
100 103 108
Klemens VIII (Ippolito Aldobrandini) papież
202 208 210 215 221 225
Klemens XI (Giovanni Francesco Albani)
papież 517 524
Klemens XII (Lorenzo Corsini) papież 561
Klemens XIV (Giovanni Vincenzo Ganga-
nelli) papież 638
Klimaszewski B. 740
Klimowicz M. 742
Klonowic Sebastian 54 338 366
Kloop O. 720
Kluczycki F. 719 720
Kłodzihski A. 390
Kłos Tomasz 366
Kmita Filon 184185
ita Piotr 113-115 117 118 124 125 132
35 338 368
Kmitowie 104125 320 331
Kneifel E. 735
Kniaziewicz Karol 686
Kniaźnin Franciszek Dionizy 657
Kobenzi (Kobentzel) Johann 177 179 202
Kochanowski Jan 55 57 58 177 327 347 366
368 374 497 498 504
Kochanowski J. K 400
Kochanowski Krzysztof 218
Kochański Adam 505
Kochański Grzegorz 248
Kochowski Wespazjan 434 470 495 504
Kock Nikkel (Mikołaj) 295
Kocój H. 724
Kaczorowski E. 738
Kojalović M. 380
Kojałowicz Wojciech 503
Kolankowski L. 5 19 141 145 376-380 388
389 391 399
Kołłątaj Hugo 558 650 656 662 667-670 676
677 681 684-686 695 696 729 742
Kołudzki Augustyn 505
Komarzewski Jan 643 649 651
Komasara I. 740
Komaszynski M. 509 740
Komeński Jan Amos 423 738
Komorowscy 320
Komorowski Piotr 299
Konarski Adam 173
Konarski Krzysztof 152
Konarski K 719
Konarski Stanisław 10 2128 58 320 382 503
546 557-559 590-592 594 600 601 604
608 609 616 617 629 637-639 650 656
662 697 725 729 741
Konaszewicz Sahajdaczny Piotr 25 252
254 257 260 272 278
Kondeusz zob. Enghien Louis II de Bour-
bon-Conde
Kondratowicz L. (pseud. W. Syrokomla) 718
Koneczny F. 376 389 730
Konic C. 730
Koniecpolscy 299 307 331 413
Koniecpolski Aleksander 291 312-314 403
404 419 422
Koniecpolski Stanisław 258 267-271 273
274280 282284 285 287 288 291294 297
307 310 360 399 496 739
K nin Piotr 95
Kónigsmarck Aurora 533 538 539
Konisski Jerzy 610 611 615 618
Konopacki Jan Karol 303
Konopacki S. 726
Konopczyńska Ludwika z Obrąpalskich 8
Konopczyński Emilian 6 12
Konopczyński Ignacy 6
Konopczyński Władysław Aleksander 5-67
105 112 144 155 174 180 181184 195 235
245 300382386 389 395 458 589 628 697
699-703 707 711 716 718 720 722
725-729 732 741
Konopka Kazimierz 685
Konrad I ks. mazowiecki 97
Konrad III Rudy ks. mazowiecki 97
Konstancja Habsburżanka królowa pol. 224
225 238 254 265 269 274 275 278 306 449
Konstanty Mohyła hospodar mołd. 244
Kopernik Mikołaj 122 321 366 537 735
761
KÓprulu ród wezyrów 446 448 464 690
Kóprulu Ahmed (Aehmed) w. wezyr tur. 456
458 467 520
KÓprulu Kara Mustafa w. wezyr tur. 448 467
476
Kopystynski Michał 210
Korbut G. 400
Kordecki Augustyn 420 434 618
Korduba M. 716
Koreccy 252 323
Korecki Bohusz 126
Korecki Samuel 244 248 249 258
Korff (Korf) Mikołaj 286 287 304
Koriatowicze 322
Kornatowski W. 742
Korolko M. 735
Korsak Samuel 636
Korta W. 733
Koryciński Stefan 313 424
Kowenicki Aleksander 264
Korzon T. 5-12 28 45 59 60 392 396 399 628
654 675 687 691-693 695-697 717 719
727 730
Kos Józef 540 555
Koser R. 726
Kosiarz E. 732
Kosiński zob. Kuźma Jan
Kosiński Krzysztof 212
Kosman M 733 735
Kossakowscy 683
Kossakowska Katarzyna 614 643
Kossakowski Józef Kazimierz 675 679 685
Kossakowski Szymon Marcin 619 628 630
640 674 675 677-679 683
Kossow Sylwester 314 406 408 429
Kossowski Roch 643 667
Kostka Jan 152 153 163 176
Kostkowie 163
Kostomarov N. 693 716 723
Kościałkowski S. 5 728 742
Kościeleccy 104 331
Kościelecki Andrzej 102 121
Kościelecki Janusz 157
Kościelecki Stanislaw 92
Kościuszko Adam 538
Kościuszko Tadeusz 16 18 25 28 608 662
667 676 681-689 696 697 725 730
Kot S. 73 391 394 396 397 400 729
Kołtowie 511
Kotłubaj E. 384 396 716
Kotowski Konstanty 439 440
Kowalczyk J. 736
Kowalska H. 735
Kożuchowski Franciszek 613
Kożuchowski Stanisław 639
Krage P. 390
Krajewski J. G. 30 396
Krasicka J. 727
Krasicki Ignacy 650 657 742
Krasińscy 622
Krasińska Franciszka 602
Krasiński A. 729
Krasinski Adam 584 606 611 612 617 618
621622 628 629 635 640 642 643 654 667
670
Krasiński-Borzobohaty 621
Krasiński Franciszek 157 167 171 736
Krasiński Michał Hieronim 617 621622 624
625
Krasiński Walerian 379 390
Krasiński Władysław 390
Krassau Ernest 519
Kraszewski J. I. 725 726
Kraszewski Jan Aleksander 634
KrausharA. (pseud. Alkar) 393 722 727 729
Krawczak Z 710
Krechowieccy 406
Kreczetnikow Michaił 675
Kreczetnikow Piotr 618 619
Krempski (Krępski) Krzysztof 213
Krescentyn (Petrus de Crescentiis) 340
Kretkowski Erazm 116
Kromer Marein 149 167 347 366 367 391
504
Kronberg zob. Cronberg Walter von
Krotoski Jan 148
Kruczkiewicz Bronisław 12
Krwawicz M. 738
Kryda B. 742
Krym Girej (Gerej) chan krymski 590 621
Krym Girej (Gerej) nureddyn 448
Kryp'jakievyć I. P. 738
Krypski adwokat 11
Kryski Feliks 223 226 241 246 248 265
Kryski Stanisław 183
Kryski Wojeiech 136
Krystyna Wazówna królowa szw. 285 288
306 309 416 417 452
Kryszpinowie (Kryspinowie) Kirszensteino-
wie 522
Kryszpin (Kryspin) Kirszenstein Andrzej
492 494
Kryszpin (Kryspin) Kirszenstein Jan Hie-
ronim 494
Krzycki Andrzej 92 96 99100109110 364
365
762
Krzycki Stanisław 453 466
Krzyczewski Stanisław Michał 406 407 716
Krzysztof z ks. meklemburskich 139-141
145151
Krzywonos Maksym 404 406
Krzyżanowski J. 400 732
Krzyżanowski S. 19
Ksawery Wettin 575 602
Ksenia Borysowna Godunowa carówna ros.
216
Księski Mikołaj 113
Kubala L. 46 293 395 396 418 419 431691
692 716 717
Kuchowicz Z. 732
Kuczynski S. M. 691
Kudelka B. 390
Kujot S. 722 723
Kukiel M 14 360 386 496 697
Kuliś P. A. 395 716
Kula W. 732 742
Kulwieć Abraham 130
Kumulović Aleksander 208
Kuncewicz Józefat zob. Józefat Kuncewicz
św.
Kunicki Stefan 472 479 480
Kuntze E. 393
Kuntze Tadeusz 657
Kupczyński T. 730
Kurbskij Andriej Michajłowicz 146 147
Kurcewicz Jezechiel (Ezechiel) 260
Kurdybacha Ł. 735 738
Kurzbach Bernard 171 202
Kutrzeba S.18 2935 58355 378386389391
397-399 730
Kuźma Jan 629
Kwasieborski 727
Kwiatkowski M. 742
Kwintylian (Quintilianus Mareus Fabius) 370
La Brouyere 40
La Chetardie Jacques de 551
la Chetardie Jaques Joachim Trotti markiz de
566
Laache R. 741
Labuda G. 732
Lackner M. 738
Lacombe P. 41
Lagnasco Robert 523
Lameth Antoine zob. Bussy-Lameth Antoine
du Plessis-St. Just de
Lamberg Johann Dietrich 508
Lampi Karol 657
Lanckorońscy 322 560
Lanckoroński Przecław 100 101 104
Lanckoroński Stanisław 104
Lanckoroński Stanisław 407 416 421
Landriani Luigi 673
Lang Johann 125
Lang Matthaus 86 87
Lang Mojżesz (?) 629
Langeac (Langhac) Jean de 98
Languet Hubert 177 229 373
Lapunow Prokofiej (Prokop) 241 242
Lascy Franz Moritz graf von 632 695
Lascy (Lasci) Piotr Piotrowicz 539 549-551
561
Laskowski O. 386 399 720 721
Lasocki Z. 407 691
Lassota von Steblau Erieh 212 297
Latacz E. 716
Laudon Gideon Ernst baron von 586
Laureo Vincenzo nuncjusz papieski 174 177
178 186 392
Lauzun Armand Louis de Gontaut de Biron
zw. duc de 644
Lavisse E. 726
Lebrun (Le Brun) Andre Jean 657
Lebrun (Le Broun) Pierre Henri 681
Lechicka J. 741
Lechnicki C. 395 398
Lecler J. 735
Lecouvreur Adrienne 539
Ledóchowski Stanisław 524-527 533
Legrella A. 723
Lehman J. 735
Lehmann Bernd 508 532
Lehr-Spławiński T. 397 732
Lehtonen U. L. 728
Lehwaldt Johann 581
Leibniz Gottfried Eilhelm 452 505
Lelewel J. 5 726
Lemke H. 741
Lengnich Gotfryd 398 399 558 612 719
Lenkiewicz W. 722
Lenz W. 735
Leon X (Giovanni de Mediei) papież 61
84-86 88 91 92
I.eopold I cesarz niem. 424 427 431432 436
442 443 450 454 455 457 460 463 465 466
473 79 485 486 488 489 492 497 511
513
Leopold II cesarz niem. 665 666 673 674 677
680
Leopold Ludwik ks. lotaryński 507
Leopolita Marcin 55 368
763
Lepszy K. 3163 73 381382 392-394 700 732
Lepucki H. 742
Leszczyńscy 130159 319 331 413 445 449
499 500
Leszczyńska Katarzyna z Opalińskich 516
Leszczyńska Maria 541 553 571 740
Leszczyński Andrzej prymas 312 403 409
413
Leszczyński Andrzej wojewoda brzesko-ku-
jawski 225
Leszczyński Bogusław 313 413 418 426
Leszczyriski J. 306 738
Leszczyński Jan 413 414 417 432 436 437
440 444 445 449 450 457 466
Leszczyński Rafał bp płocki, dyplomata 85
87
Leszczyński Rafał kasztelan śremski, eg-
zekucjonista 135136155156159172191
391
Leszczyński Rafał wojewoda bełski 264 265
274-276 278-280 285 287 289
Leszczyński Rafał wojewoda poznański
i łęczycki, podskarbi w. kor. 475 484 485
487 493 511 513 514 721
Leszczyński Stanisław zob. Stanisław Le-
szczyński
Leszczyński Wacław kanclerz w. kor. 274
Leszczyński Wacław prymas 309 430 437
438 440 450
Leśnicki Hrehory 430
Leśniewski C. 729
Leśniowolski Marcin 199 200 203
Leśnodorski B. 731 742
Lewariski J. 735
Lewicki A. 6 73
Lewicki J. 729
Lewicki K. 382 394
Leżeński Franciszek 587
Leżeński Tomasz 444
Libera Z. 742
Libiszowska Z. 742
Ligęza Mikołaj Spytek 294
Likowski E. 394 720
Liliedahl R. 397
Lilieh k Anders 467
Lincewski Gerwazy 618
Lipiński W. 716
Lippomano Luigi nuncjusz papieski 134137
Lippomano Girolamo 373
Lipski Adam 256
Lipski Andrzej 265 275
Lipski Jan Aleksander 541544 546 548-550
561 565 566
Lipski Tadeusz 590
Lisk J. 732
Lismanino Francesco 130 134
Lisola Franz von baron 427 431 433 435
Lisowski Aleksander 236 245
Litak S. 332
Lityński A. 701 704
Livry Fransois 543
Liwaszowski przywódca konfederacji woj-
skowej 245
Ljubavskij N. K. 380 389 391 397 399
Longueville Saint-Paul de 455457459469719
Lorbach Teodor 424
Lord R. H. 69 678 694 695 729 730 742
Loret M. 728
Loss Johann Adolf von 534
I,ossow Daniel 590
Lossowie 557
LBwenhaupt Adam Ludwig 519
LÓwenwolde (Lowenwold) Fryderyk 544
L wenwolde Karl Gustaw 544
Lubienieccy 544
Lubieniecka J. 742
Lubieniecki poseł sejmowy 544 546
Lubieniecki A. 218
Lubieniecki Gabriel 418
Lubieniecki Walerian 249
Lubomirscy 331 420 449 484 499 500 506
509 522 535 577 578 607 622 650
Lubomirska Elżbieta z Czartoryskich 607
643 646 743
Lubomirska Urszula z Bockumów (Bo-
kumów) 534 556
Lubomirska Zofia z Krasińskich lo voto
Tarłowa 626
Lubomirski Aleksander Michał 458
Lubomirski Antoni wojewoda lubelski 571
577 621
Lubomirski Antoni Benedykt starosta ka-
zimierski, miecznik kor 577
Lubomirski Hieronim Augustyn 457463 467
468 475 477 493 514-516 721
Lubomirski J. T. 389 398 399
Lubomirski Jerzy starosta spiski (?) 519
Lubomirski Jerzy Aleksander wojewoda san-
domierski 549
Lubomirski Jerzy Dominik wojewoda krako-
wski 534
Lubomirski Jerzy Sebastian marsz. w. kor.,
hetman polny kor. 24292413 414422 423
425 426 432 434 436 40 442-448 450
451 453 691 692 718
Lubomirski Józef 506
764
Lubomirski Konstanty 420
Lubomirski Marcin 619 622 634
Lubomirski Stanisław wojewoda krakowski
259 260 291 293 311 312 403 413 737
Lubomirski Stanisław podstoli kor. 606
Lubomirski Stanisław marsz. w. kor. 26 577
623 633 639 643-645 648 650
Lubomirski Stanisław Herakliusz marsz. w.
kor. 443 463 476 484 485 488 493 500 505
740
Lubomirski Teodor 544 549 559
Lubović N. V. 390
Lubrański Jan 114 334 371 503
Lucchesini Girolamo 663 65 684
Ludwik XII król fr.103
Ludwik XIII król fr. 270 303 304
Ludwik XIV król fr. 309 432 433 442 450
454 458 461 63 468 170 473 75 478
481488 489 491492 494 501502 508 509
533 690 740
Ludwik XV król fr. 540 541 549-552 555
570 571576 579 580 620 626 635 697 726
Ludwik XVI król fr. 646 689 697
Ludwik I król węg. i pol. 229
Ludwik II król węg. i czeski 87-89 92 93 99
116 358
Ludwik delfin, ojciec Ludwika XVI 571
Ludwik ks. wirtemberski 675
Ludwik Badeński 490 507 595
Ludwik Hohenzollern margrabia branden-
burski, syn Wielkiego Elektora 474 486
Ludwik Hohenzollern ks. pruski, syn Fryde-
ryka Wilhelma II 672
Ludwika Maria Gonzaga de Nevers królowa
pol.115 289 290 303 309 312 384 404 407
412 419 425 430 33 435 40 442-444
448-450 452 461 470 692 717 738 739
Lukas S. 389
Luknich E. 392
Lumbres Antoine de 425 431 33 435 438
450
Lupul Bazyli 410 411
Luther (Luter) Martin 93-95 132
Lutomirski Stanisław 157
Lutostariski K. 10 16
Luzjański Fabian bp warmiński 91
Lwow Aleksy Michajłowicz 283
Lynar Roehus 631
Łakociriski Z. 741
Łappo I. I. 380
Łascy 99104121389
Łaski Hieronim 92 93 98 99 117 118 129
Łaski Jan prymas 82 84 96 103 105 108-111
115 130 331 372
Łaski Jan reformator 130132154 735
Łaski Krzysztof 314
Łaski Olbracht 129 175 193 393 736
Łaski Samuel 215
Łasko Krzysztof 430
Łaszcz Piotr 229 231 232
Łaszcz Samuel 314
Łaszewski R. 742
Łaściszewski Maciej 526
Łazgcka Dorota 134
Łącki Kacper 140 141
Łebkowski T. 742
Łobaczewska S. 732
Łojek J. 699 742
Łojko Feliks 633 658
Łopaciński B. 726
Łopaciński Bazyli 184
Łopuchin gen. ros. 629 630
Łoś Jakub 434
Łozirski W. 69 386 395 400
Łuba Jan Faustyn 308
Łubieńska M. C. 727
Łubieński Maciej 403 405
Łubieński Stanisław 347 367
Łubieński Władysław Aleksander 566 584
603 606
Łukasiewicz J. 731
Łukaszewicz J. 400
Łukowski G. T. 742
Łumihski E. 720 728
Łykoszyn D. płk ros. 628
Łyszczyński Kazimierz 720
Łżedymitr zob. Dymitr II Samozwaniec
Mably Gabriel 635 641 654
Machalski E. 743
Machiavelli Niccolo 108 229 373 448
Machmet I Girej zob. Mehmed (Muhammed)
I Girej
Machowski Sebastian 446 447
Maciej Habsburg król węg. i czeski, cesarz
198 246
Maciej Korwin król węg. 77 87
Maciej z Miechowa (Miechowita) 367 735
Maciejowski Bernard 210 223 228
Maciejowski Samuel 118 121124125 159 160
Maciejowski Stanisław 136
Maciszewski J. 30 226 227 231700 702 705
712 733 738
765
Maciuszko J. T. 158
Macurek J. 393 394 737
Madaliński Antoni 682
Madariaga I. de 743
Madurowicz H. 743
Magni Francesco (Franz) hr. Strasnitz 310
312 313
Magni Massimiliano (imię zakonne Wale-
rian) 290 304 310
Magnus ("Arcymagnus") "król inflancki"
142 144 148 181-183 185 187 188
Magnus Waza ks. Qsterg tlandu 144
Magnuszewski W. 256
Mahmud I sułtan tur. 552 553
Mahomet prorok 284 374 478
Majewska-Maszkowska B. 743
Majewski R. 738
Majewski W. 444 446 448
Majorek C. 743
Makowiecki Stanisław 485
Maksimiejko N. A. 389 399
Maksymilian I Habsburg cesarz 77 78 81-89
94 107 630
Maksymilian II król węg. i czeski, cesarz 124
14614814916617(r180 391
Maksymilian (Max) Emanuel elektor bawar-
ski 495 507 720
Maksymilian Franciszek arcyks. austr. 644
Maksymilian Habsburg arcyks. 205 207 208
212 216 220 394
Maksymilian Józef elektor bawarski 647
Malaspina Massimiliano Germanico nunc-
jusz papieski 207 208 213 215 220
Malczewski Ignacy 620 624
Malczewski Karol 579
Malstr m C. G. 726
Maltzan Bernard (Zygmunt) 171
Maltzan (Mallzan, Maltzan von Wartenberg)
Joaehim 98 118
Małachowski Adam 562 569 577 583 604
Małachowski Jacek 606 643 670
Małachowski Jan 541 548 549 555 557 561
566 571 577 580 581 583 584 588 589
Małachowski Stanisław marsz. Sejmu
Czteroletniego 661 662 664 670 671 672
681 743
Małachowski Stanisław wojewoda
poznański 511
Małecki J. 737
Mafłek J. 735
Mandina Benedetto legat papieski 208
Manget (Manżet) Jan Ludwik (Ludwik) 682
Mansfeld Friedrich 236
Mansfield William Murray earl of 635
Manteuffel Ernst 541 650 693 723
Manteuffel G. 397
Manteuffel T. 36
Mahkowska T. 743
Marat Jean-Paul 681
Marchocki Mikołaj 237 245
Marcin z Urzędowa 366
Marcinkiewicz Paweł Franeiszek 544
Marcinkowski K 717 738
Mardefeld Arvid Axel 517
Marek Zygmunt 23
Maria Habsburżanka królowa węg. i czeska
87 93 116
Maria z Witelsbachów ż. arcyks. Karola
Habsburga 224
Maria Anna Teresa Wazówna 412
Maria Anna Wiktoria infantka hiszp. 541
Maria Antonina Walpurgis 602 621 624
Maria Augusta Nepomucena z Wettinów 672
Maria Eleonora z Hohenzollernów królowa
szw. 262 285
Maria Fiodorowna (właść. Zofia Dorota von
Wittemberg-Montbeliard) w. ks. Pawło-
wa, cesarzowa ros. 675
Maria Józefa z Habsburgów królowa pol. 46
530 540 556
Maria Józefa Saska z Wettinów 571
Maria Kazimiera (Marysieńka) Sobieska
z domu d'Arquien lo voto Zamoyska
królowa pol. 46 440 455 462 464 466 469
471484 486 491494 495 502 506 721740
Maria Teresa cesarzowa niem. 564-566 570
574 575 580 588 589 602 624-626
631 33 637 644 658 725 726 728 742
Marion Jean 297
Markow Arkadij Iwanowicz 688
Marschal von Bieberstein Johann August
693
Martelli Francesco nuncjusz papieski 466
470
Martens R. 723
Martin O. 391
Marx K 42
Maryejusz (Maricius) Szymon z Pilzna 132
367 370
Marylski A. 385
Maryna Mniszchówna carowa ros. 221 222
235 237-240 394
Marysieńska zob. Maria Kazimiera Sobieska
Maskiewicz Samuel 235
Maslovskij D. 726
Massalscy 324 608 625 627 650
766
Massalski Ignacy Józef 604 608 609 613 628
635 637-639 641 654 656 657 685
Massalski Michał Józef 604 608
Massini Krzysztof 412
Matczyński Marek 485
Matejko Jan 378
Maternicki J. 1218 40 48 59 67 699
Mateusz Basaraba hospodar wołoski 311314
Matisson (Mathisson) Jerzy 282
Matuszewicz Marcin 574 580 599 613
Matuszewicz Tadeusz 668 670 671
Matuszewski J.165 710
latwiejew Artamon Siergiejewicz 447
Matwijowski K. 466 740
Maurycy hr. Saski zw. Marechal de Saxe
538-540 556
Mayer-Sędzimirowa W. 721
Mayerberg Augustyn von 454
Mazarin Jules (Giulio Mazzarini) 309 311
312 424 432 434 436 717
Mazepa Iwan (właść. Jan Kołodyński) 516
518 519 722 723
Mazurkiewicz J. 731
Mączak A. 732 737 738
Mączyński T. 721
Mączyński W. 26
Medici rodzina 84
Mehmed (Mahomet, Muhammad) IV sułtan
tur. 408 410 446 447456 458 464 475 477
Mehmed (Muhammed) I Girej chan krymski
89 90 388
Mehmed II Otyły (Muhammed Tłuścioch}
Girej chan krymski 182
Mehmed (Mohmmed) IV Girej (Gerej) chan
krymski 421 427 446 719
Mehmed (Mohammed) Baltadzi w. wezyr
tur. 520
Mehmed Girej (Gerej) sułtanik krymski 520
Mehmed Sokoli 183
Meier P. 735
Meierin Urszula (Ginger) 275 287
Meinert G. 693 727
Meisner Jan 653
Mejbaum W. 728
Mejer (Meier) de Volda Józef 685
Melanchton Philipp (właść. Philipp
Scbwarzerd) 94 130 137 364
Meller S. 644
Melsztyńscy 500
Mendog (Mingaugas) koronowany na króla
Litwy 324
Mengli Girej (Gerej) nureddyn 416
Mengli I Girej chan krymski 78-80 388
Mercy d'Argenteau Florimund 603
Meyer bankier nadw. 532
Meyerberg Julius zob. Morsberg Julius
Męciński Andrzej 227
Miaskowski Adrian 444
Miaskowski Kasper 347 366
Miaskowski Maksymilian 418
Miączyński Józef 626
Michael W. 728
Michalski J. 5 22 27 38 67
Michalski S. 10
Michał Fiodorowicz Romanow car ros. 241
246-251 253 272 281 283
Michał Korybut Wiśniowiecki król pol. 20
46 199 452-455 457 60 462 471504 507
595 719 739 740
Michał Raduł hospodar mołd. i wołoski 248
252
Michał Waleczny hospodar wołoski 208 218
244 249
Michał z Brześcia 338
Michałek A. 395 399
Michaud R. 721
Michnowicz But Paweł zob. Pawluk (Mich-
nowicz But) Paweł
Mickiewicz Adam 15 672
Miechowicki Mikołaj 235
Miechowita Maciej zob. Maciej z Miechowa
Mielczarski St. 738
Mielecki Jan 119 141
Mielecki Mikołaj 141 184
Mielecki Sebastian 126
Miennicki R. 396 716
Mieńszykow Aleksandr Daniłowicz 518 539
Mier Wojciech 667
Miller P. 740
Miłobgdzki A. 732
Mingaugas zob. Mendog
Minin Kuźma 242
Miński Stanisław 228
Mirbach Ernest Jan 686
Mizia T. 743
Mizler Wawrzyniec 652
Młodzianowski Tomasz 504
Młodziejowscy 639 650
Młodziejowski Andrzej Stanisław 613 625
637 639
Mnemon S. 725
Mniewski Dionizy 686
Mniszchowie 222 590 650
Mniszchowa Amelia z Bruhlów 574 577 626
Mniszchówna Maryna zob. Maryna
Mniszchówna
767
Mniszech J. 12
Mniszech Jan 579
Mniszech Jerzy 215 221 222 235 237
Mniszech Jerzy August 557 574-578 583
584 588 611613 620 622 624 625 631641
643 650
Mniszech Józef 544
Mniszech Michał 649 656
Mnohohriszny (Mnohohrisznyj, Mnoho-
hreszny) Demian Ihnatowicz 456
Modrzewski Frycz Andrzej zob. Frycz Mod-
rzewski Andrzej
Mohyła Andrzej 472 480
Mohyła Piotr 277 300 301 314
Mohyłowie 244 248
Mokronowski Andrzej 570 572 577 585 604
605 625 643 645 646 650 656 657 695
Mokronowski Stanisław 667 683 686 687
Molina Francesco 310
Monier (Mounier) Antoine 272
Monluc (Montluc) Jean de 172 173
Montecuccoli Raimondo 692
Monteil Fransoist-Just-Charles markiz de
583
Montelupi rodzina 369
Montesquieu Charles de Secondat baron de
la Brede et de 607 671 729 ů
Monti Antoine Felix markiz de 543 544 548
550-552
Moraczewski J. 393 397
Morawski Antoni 622
Morawski K M. 692 695 698 722 728 729
Morawski M. 398
Morawski T. 393 719 724 726
Mornay Charles de 145
Morosini Antonio 480
MBrsberg (Meyerberg) Julius Neidhard hr.,
baron na Beffors, pan na Hornfels i Lebs-
waldt 279
Morski Kazimierz 576
Morsztyn Jan Andrzej (Andrzej) 417432437
452455 456460473 474476493 504719
Morsztyn Stefan 525
Morsztyn Władysław 473
Morsztynówna Izabela zob. Czartoryska Iza-
bela
Morton J. B. 721
Morzy J. 740
Mossakowski S. 740
Mostowski Paweł 622
Mostowski Tadeusz 667
Moszczariski M 558
Moszczeńscy 676
Moszyński August 650 653 695
Moszyński Fryderyk Józef 653 680 685
Moszyński Jan Kanty 554
Mościcki H. 728 730
Mounier Antoine zob. Monier Antoine
Mrozowiccy 406
Mrozowska K 743
Mstisławskij (Mścisławski) Fiodor 239 240
Muhammed III sułtan tur. 208 216 218
Miiller Burchard 420
M nzchhausen Johann 142
Munckenbeck Kasper 151
Munckenbeck Wolfgang 151
Munk Eryk 181
Mińznich Burkhard 551 552 561 562
M ntster Jaspar von 139 183
Murad (Amurat) III sułtan tur.182 183 205
Murad (Amurat) IV sułtan tur. 284 285 308
Murtaza pasza 284
Mustafa I sułtan tur. 261
Mustafa III sułtan tur. 605 620 621 632
Muszyńska-Zygmariska J. 743
Muzinzade (Musinzade) w. wezyr tur. 641
Myszecki Daniło 441
Myszkowscy 500
Myszkowski Piotr 143157158167194 391
713
Myszkowski Zygmunt 223 224 226 228
230-232 265
Naan G.L 739
Nadzieja J. 743
Nalewajko Demian 212 213
Nalewajko Semen 212 247
Nanke C. 393
Napierski Aleksander Leon Kostka ze Szte-
mberku 409
Napoleon I Bonaparte cesarz Francuzów 15
496 690
Narbutt J. 720 722
Naruszewicz Adam 642 650 657
Naruszewicz Aleksander 417
Naruszewicz Mikołaj 161
Naruszewiczowie 159
Nassau-Siegen Karol de 658 688
Natanson-Leski J.147 183 185 388 390 392
397
Natzmer Karol Dubisław 580
Nax Ferdynand 652
Neczaj (Nieczaj) Daniło 408
Neri Anna Maria zob. Dugrumowa Maria
Teresa
768
Mniszech J. 12
Mniszech Jan 579
Mniszech Jerzy 215 221 222 235 237
Mniszech Jerzy August 557 574-578 583
584588 611613 620 622 624 625 631641
643 650
Mniszech Józef 544
Mniszech Michał 649 656
Mnohohriszny (Mnohohrisznyj, Mnoho-
hreszny) Demian Ihnatowicz 456
Modrzewski Frycz Andrzej zob. Frycz Mod-
rzewski Andrzej
Mohyła Andrzej 472 480
Mohyła Piotr 277 300 301 314
Mohyłowie 244 248
Mokronowski Andrzej 570 572 577 585 604
605 625 643 645 646 650 656 657 695
Mokronowski Stanisław 667 683 686 687
Molina Francesco 310
Monier (Mounier) Antoine 272
Monluc (Montluc) Jean de 172 173
Montecuccoli Raimondo 692
Monteil FranSoist-Just-Charles markiz de
583
Montelupi rodzina 369
Montesquieu Charles de Secondat baron de
la Brede et de 607 671 729 ů
Monti Antoine Felix markiz de 543 544 548
550-552
Moraczewski J. 393 397
Morawski Antoni 622
Morawski K M. 692 695 698 722 728 729
Morawski M 398
Morawski T. 393 719 724 726
Mornay Charles de 145
Morosini Antonio 480
Mórsberg (Meyerberg) Julius Neidhard hr.,
baron na Beffors, pan na Hornfels i Lebs-
waldt 279
Morski Kazimierz 576
Morsztyn Jan Andrzej (Andrzej) 417432437
452455 456 460 473 474 476 493 504 719
Morsztyn Stefan 525
Morsztyn Władysław 473
Morsztynówna Izabela zob. Czartoryska Iza-
bela
Morton J. B. 721
Morzy J. 740
Mossakowski S. 740
Mostowski Paweł 622
Mostowski Tadeusz 667
Moszczariski M. 558
Moszczeńscy 676
Moszyński August 650 653 695
Moszyński Fryderyk Józef 653 680 685
Moszyński Jan Kanty 554
Mościcki H. 728 730
Mounier Antoine zob. Monier Antoine
Mrozowiccy 406
Mrozowska K 743
Mstisławskij (Mścisławski) Fiodor 239 240
Muhammed III sułtan tur. 208 216 218
Muller Burchard 420
Munchhausen Johann 142
Munckenbeck Kasper 151
Munckenbeck Wolfgang 151
Munk Eryk 181
Mińtnich Burkhard 551 552 561 562
Murzster Jaspar von 139 183
Murad (Amurat) III sułtan tur.182 183 205
Murad (Amurat) IV sułtan tur. 284 285 308
Murtaza pasza 284
Mustafa I sułtan tur. 261
Mustafa III sułtan tur. 605 620 621 632
Muszyriska-Zygmańska J. 743
Muzinzade (Musinzade) w. wezyr tur. 641
Myszecki Daniło 441
Myszkowscy 500
Myszkowski Piotr 143157158167194 391
713
Myszkowski Zygmunt 223 224 226 228
230-232 265
Naan G. I. 739
Nadzieja J. 743
Nalewajko Demian 212 213
Nalewajko Semen 212 247
Nanke C. 393
Napierski Aleksander Leon Kostka ze Szte-
mberku 409
Napoleon I Bonaparte cesarz Francuzów 15
496 690
Narbutt J. 720 722
Naruszewicz Adam 642 650 657
Naruszewicz Aleksander 417
Naruszewicz Mikołaj 161
Naruszewiczowie 159
Nassau-Siegen Karol de 658 688
Natanson-Leski J.147 183 185 388 390 392
397
Natzmer Karol Dubisław 580
Nax Ferdynand 652
Neczaj (Nieczaj) Daniło 408
Neri Anna Maria zob. Dugrumowa Maria
Teresa
768
Nestorowicz Jan Piotr 521
Neuburgowie 644
Neugebauer Martin 520
Neumeyer H. 735
Newton Izaak 505
Nicefor zob. Kantakuzen Nicefor
Nidecki Andrzej Patrycy 367
Niebaba Maksym 406
Nieciowa E. H. 32
Nieć J. 22 725
Niemcewicz Julian Ursyn 220 393 608 651
656 667 669 670 675 688 697
Niemirowicz Andrzej 101 104
Niemirycz Jerzy 428 430
Niemirycze 323 406
Niemojewski Jakub 192 194
Niemojewski Jan 365
Nierodowicz zob. Brodawka Jacek Niero-
dowicz
Niger Tommaso legat papieski 110
Nigrinus Bartłomiej 302
Niizemaa V. 732
Nikon (Nikita Minow) patriarcha mosk. 415
Noailles E. 381 391 397
Nointel Charles Marie FranSois markiz 464
Norberg A. 738
Norblin Jan Piotr 657
Nordval J. E. 718
Norman D. 738
Nosacz Tymofiej 430
Nostitz Krzysztof 492
Nowak T. 417 423 717 738
Nowak T. M. 80 732
Nowak Z. 735 'T38
Nowak-Dłużewski J. 735 737 738 740 741
Nowodworski Bartłomiej 241 251
Nowodworski M. 392 398
Nowodworski W. 392 393
Numan bej poseł tur. 646
Nummers gen. ros. 620
Nycz M. 22 386 741
Obałkowski Bartłomiej 248 260
Obrąpalski Erazm 8
Obrezkow Aleksy Michajłowicz 606 620
O'Brien B. C. 738
Obuchowicz Filip 416 716
Obuchowska-Pysiowa H. 738
Ochino Bernardino 157
Ochman S. 738
Ochmański J. 221 733
Ochorowicz J. 400
Ocieski Jan 115 118 135 140 155 164 167
389 391
O'Connor Bernard 495
Oczko Wojciech 367
Odescalchi Livio don 507 722
Odyniec W. 731 732
Ogińscy 324 493 500 511 543 657
Ogiński Andrzej 623 645
Ogiński Bohdan 212
Ogiński Grzegorz 515
Ogiński Marcjan wojewoda witebski 551
Ogiński Marcjan Aleksander wojewoda troc-
ki, kanclerz w. lit. 465 481 485
Ogiński Michał Kazimierz hetman w. lit. 589
608627 628 641643 645 653 660 666 667
Ogiński Michał Kleofas miecznik lit. 664686
Ogiński Tadeusz 568
Ogonowski Z. 739
Okolski Szymon 412
Olelkowicz Jerzy (Jurij) ks. słucki 107
Olelkowicz Siemion ks. słucki 138
Olelkowicze 322 474 713
Oleszko Florian 257
Oleśniccy 500
Oleśnicki Mikołaj 130
Oleśnicki Mikołaj wojewoda lubelski 222
235
Oleśnicki Zbigniew 140
Olgierd w. ks. lit. 324
Olizar Jan 455 459
Oliźarowie 323
Olszewski H. 740 741
Olszowski Andrzej 452-457 459 467 471
Ommler N. 735
Opacki Olbrycht 451
Opalińscy 255 319 331 499 516
Opaliński Andrzej 191 199 200 202 203 207
Opaliriski E. 739
Opaliński Kazimierz Jan 485 487
Opaliński Krzysztof 309 414 417 418 420
504 716
Opaliński Łukasz wojewoda rawski 255 264
Opaliński Łukasz (młodszy) marszałek
nadw. ůkor. 294 374 412 413 435 437 440
497 498 598
Opaliński Piotr l0Ó 115
Opaliński Piotr wojewoda podlaski 422 423
Opałek K. 743
Opara Stefan 446
Opitz E. 739
Oraczewski Feliks 638 639 654 656
Ordin-Naszczokin Afanasij Ławrientiewicz
447
769
Orendarenko Tymosz 282
Orlik Filip (Orłyk Pyłyp) 520 521 543
Orłow Grigorij Grigoriewicz 589 609
Orłowowie 623 631
Orłowski Aleksander 657
Orłowski B. 743
Orsi Pius Dominik 304
Oryszowski Jan 191
Orzechowska Magdalena z Chełmskich 131
Orzechowski M. 733
Orzechowski Stanisław 118 119 131-133
137 190 316 367 371-373
Orzechowski Walenty 135
Orzelska Anna Katarzyna 534
Orzelski Świętosław 195 367 391 504
Osiecki 121
Osiński Samuel 404
Osman II sułtan tur. 257 259 260 261 311
Osman aga dowódca tur. 478
Osman bej 119
Osmanowie 77 78 98100117 205 249 257
477 479 521 664 665
Ossolińscy 500
Ossoliński Franciszek Maksymilian 553 554
Ossoliński Hieronim (Jarosz) kaszteln san-
domierski 135 161 164 714
Ossoliński Jerzy 46 251 259 269 287 288
290-293 295 296 299 300 302 306 307
309-314 395 396 403-405 407-409 414
706 716
Ossoliński Józef wojewoda wołyński 625
Ossoliński Józef Maksymilian 665
Ossoliński Józef Salezy starosta sandomiers-
ki, wojewoda podlaski 613
Ossoliński Zbigniew 192 194 195 226 291
Osterhausen Henryka 534
Ostermann Iwan 673 682
Ostranica zob. Ostrzanin
Ostrogscy 184 307 317 320
Ostrogska Halszka (Elżbieta) 137 138
Ostrogski zob. Zasławski Ostrogski Wła-
dysław Dominik
Ostrogski Janusz 208 212 224 227 229 231
233 234 331
Ostrogski Konstanty 79 80 85 86 90107115
Ostrogski Konstanty Wasyl 199 210-212
234 382 394
Ostrorogowie 130 319 331
Ostroróg Jakub 133 135 165
Ostroróg Jan wojewoda poznański, prawnik
103 110 316 334 335
Ostroróg Jan wojewoda poznański 223 224
226 230 232 246 395
Ostroróg-Lwowski Marcin 195
Ostroróg Mikołaj 404 407
Ostrowski Antoni 625
Ostrowski K 724
Ostrożyriski W 629 727
Ostrzanin (Ostranica) Jakub (Jacek) 297-299
307 308
Ostrycki (Ostrzycki) Adam 443
Ościk Hrehory (Grzegorz) 193 194
Ościkowie rodzina 159
Otetea A. 733
Otriepiew Griszka zob. Dymitr I Samo-
zwaniec
Otwinowski Erazm 534 722
Otwinowski (Otfinowski) Hieroninm 248257
Oxenstierna Axel 263 266 267 269 276 285
287 288 292 294 306 309 374
Ożarowski Jerzy 547 553 554 562 725
Ożarowski K 384
Ożarowski Piotr 680 685
Ożga Piotr 253
Pac Bonifacy Teofil 444
Pac Jan Krzysztof 444
Pae Konstanty Władyslaw 444
Pac Krzysztof Zygmunt 424 432 435 437
441 447 450 453 459
Pac Michał Jan starosta ziołowski, marsz.
gen. lit. konfederacji barskiej 623-625
627 630 640 642
Pac Michał Kazimierz hetman w. lit. 432 438
442 457 459 460 464 496 718
Pac Stefan 267
Pachoriski J. 22 743
Paci ci V. 391
Pacowie 384 414 440 444 452 457 460 461
465 69 473 492 493 499 500
Paczkowski J. 719
Padniewski Filip 129 155 157 16 -162 167
391
Padovano Giovanni Maria 55122 368
Paget William 511
Pajewski J. 126 377 387 389 390
Palej Semen (Hurko Semen) 472 490 515
618 722
Paleologowie rodzina 309
Pallavicini Opicio nuncjusz papieski 475 480
483
Pałucki W. 735
Panin Nikita Iwanowicz 591 602 606
609-612 615 616 620 623 627 631-638
641 644 647 694
770
Papee F. 14 37lr378
Paprocki Bartłomiej 366
Parandier Pierre 681
Parcewicz Piotr 314
Pasek Jan Chryzostom 496 504
Paszknwski F. 697
Paszkowski Marian Antoni 553
Patkul Johann Reinhold 21 435 512 515 721
724 740
patriarcha carogrodzki zob. Jacobos I
Paul J. 395
Paulhan F. 8
Paulmiers Jean de 457 719
Paulmy Rene Louis zob. Argenson Rene
Louis
Paweł I cesarz ros. 675
Paweł III (Alessandro Franese) papież 109
115 116 125 127
Paweł IV (Gian Petro Caraffa) papież 131
134 136
Paweł V (Camillo Borghese) papież 236 244
249
Pawihski A. 9 69 326 331 378 384 385 388
390 392 397-399
Pawlikowski Józef 662
Pawluk (Michnowicz But) Paweł 297 298
307
Pawłowa w. ks. zob. Maria Fiodorowna
Pawłowski B. 728
Pawłowski Stanisław 202 207
Payne Thomas 673
Pazdur J. 22 718
Pelc J. 735 740
Pełesz J. 394
Pepłowski F. 743
Perdenia J. 22 720 741
Pergen Johann Anton hr. 634
Periero D. 728
Perz M. 735
Petersohn J. 739
Patrović Petar 117126
Petrycy Sebastian z Pilzna 366
Petryła zob. Piotr IV Raresz
Peyrouse de la Motte 552
Pezzen Bartłomiej (Bartholomuns) 205
Pgkosławski Prokop 192 194 226 229 231
232
Pgkosławski Stanisław 453
Pgski Walenty 497 503 598
Pfennig J. 296
Philippson M. 718 720
Phillip A. 723
Piasecki Paweł 367 504
Piaseczyński(Piasoczyński) Aleksander 282
283
Piaseczyński Kazimierz 432
Piaseczyński Stefan 444
Piastowie 97 688
Piastowie śląscy 449
Piattoli Scipione 660 670
Pićeta V. I. 259 735
Piekarski Michał 259
Pielgrzymowski Eliasz 217
Pieniążek Jan Chryzostom 487 493 514
Pierling P. 392 721
Pietkiewicz K 735
Pietraszko S. 743
Pietrzak J. 262 739
Pietrzak M. 731
Pilat R. 729
Piliński T. 381 391
Piłsudski Józef 24 25 32
Pinocci Hieronim 412
Pio da Campi Carlo kardynał 477
Piotr I car, nastgpnie cesarz ros. 481489 501
508 510 512 514-521 523-526 528-533
537 538 543 558 578 580 631 694
722-724 726 740
Piotr III cesarz ros. (ks. holsztyński jako Ka-
rol Piotr Ulryk, ros. nastgpca tronu jako
Piotr Fiodorowicz) 580 588
Piotr carewicz tatarski 84
Piotr IV Raresz (zw. Petryłą) hospodar mołd.
10 102 113 114 116 119 218
Piotr Giezek z Goniądza 133 157 365
Piotrowin 245
Piotrowski Andrzej 536
Piramowicz Grzegorz 650 656
Pirożyriski J. 735
Piso (Pizo) Jakub legat papieski 85
Piszczakowski M. 743
Pitt William Młodszy 664 666
Pitt William Starszy earl of Chatham 587
635
Pius IV (Giovanni Angelo de Medici) papież
154
Pius V (Michele Ghislieri) papież 165
Pius VI (Giovanni Angelo Barschi) papież
673
Piwarski K 20 73 390 400 720-722 732
Piwko S. 735
Platen Dubislav Friedrich von 586
Platen Konstanty Ludwik 590
Platerowie 326
Platon 370
Platonov S. F. 394
771
Plaut (Titus Maccius Plautus) 221
Plebariski J. K 717
Pleitner Johann (Tomasz?) 294
Plelo Louis Robert de Brehan hr. 551 552
Plettenberg Walter 78 83 86 139 388
Płaza S. 736
Pobiedziński Wacław 245
Pociecha W 73 83 94 378 379 389 735
Pociej Aleksander 551
Pociej Hipacy 210 211 234
Poeiej Ludwik strażnik lit. 613
Pociej Ludwik Konstanty hetman w. lit. 517
519 521 524-526 529 530 539 541 543
Pociejowa Emerencjanna z Warszyckich 539
Pociejowie 493 511 539
Poczobut Marcin 650 656
Poczubot-Odlanicki J. W. 434
Podgoryczanin Iwan Michajłowicz 618
Podhorodecki L. 408 422 432 739
Podhorski Mikołaj 583
Podkowa Iwan 196
Podlodowski Filip 196
Podoscy 627
Podoski Gabriel 599 612-615 621 622 625
627 628 650
Podoski Karol 572
Podoski Łukasz 148
Podoski Mikołaj 558 559 567 572 573 576
578
Podraza A. 743
Poklatecki zob. Radzewski Franciszek
Pokłoński Konstanty 416
Połaczkówna H. 397
Polanowski Aleksander 444
Polignac Melchior de 494 507 508
P lłnitz K. L. 533
Połłock A. F. 10
Połotyński Walenty 191
Pohibiński Aleksander 147
Połubiński Aleksander Hilary 432 441 442
444
Ponętowski Jakub 188
Ponętowski Jerzy 313
Poniatowscy 574 606 650
Poniatowska Izabela zob. Branicka Izabela
Poniatowska Konstancja z Czartoryskich
542 605 607
Poniatowski Andrzej 605 607
Poniatowski Józef 667 675 676 683 686 696
730
Poniatowski Kazimierz 567 572 605 607
Poniatowski Michał Jerzy 605 607 643 648
656 657 685
Poniatowski Stanisław kasztelan krakowski
519 520 530 542 543 546-548 550-552
554 558 564 566-568 600 605 606 650
693 722 724 725
Poniatowski Stanisław podskarbi w. lit. 654
Poniatowski Stanisław Antoni zob.
Stanisław August Poniatowski
Ponińscy 627 639
Poniński Adam podskarbi w. kor. 599 614
625 635 37 639 640 643 645 650 651
653 654 663
Poniński Adam gen. w służbie pol. 687 697
Poniński Antoni 550 554
Poniński Franciszek 721
Poniński Jan 621
Poniński Władysław 529
Poplatek J. 743
Popławski Antoni 654 656
Popow Wasyl 674
Portico Vincenzo del nuncjusz papieski 186
Posadowski Friedrich Wilhelm 530 721
Posse G ran (Jerzy) 216 262
Possevino Antonio 18 r188 196 213 214
Potiomkin Grigorij Aleksandrowicz ks. Tau-
rydy 642 644 649 659-661 663 665 666
673 674
Potoccy 208 212 238 240 242 247 299 307
331 475 484 500 515 516 522 542-548
554 560 562-564 566-571 573 575 577
579 587 590 607 613 620 622 624 631643
648 649 650 659 660 664 670 693 695 696
725 726
Potocka Aleksandra z Lubomirskich 643
Potocka Elżbieta z Lubomirskich 643
Potocki Andrzej hetman polny kor. 430 431
440 479 480 496
Potocki Antoni Michał wojewoda bełski 544
554 562 563 565 566 568-572 574 578
579
Potocki Feliks (Szczęsny) Kazimierz hetman
w. kor. 453 457 459 496 510
Potocki Franciszek Salezy wojewoda kijo-
wski 553 568 577 584 603 605 622 625
643
Potocki Ignacy marsz. w. lit. 643 644
647-650 656 657 660 661 662 664 667
668 671 675 677 681 684 688 728
Potocki Ignacy starosta kaniowski 558 621
Potocki Jakub 228 232 237 241
Potocki Jan 228 237
Potocki Jerzy Michał starosta tłumacki 664
Potocki Joachim Karol 617 618 621622 624
629 640
772
Potocki Józef hetman w. kor. 517 519-522
543 550 553 555 560 562-566 574 576
618
Potocki Józef krajczy kor. 613
Potocki Marian 572 605 617
Potocki Mikołaj gen. ziem podolskich 458
Potocki Mikołaj hetman w. kor. 258 273 298
307 308 310 311 313-315 409 414
Potocki Piotr 664
Potocki Prot 653 658
Potocki Stanisław Kostka 643 648 649
Potocki Stanisław Rewera hetman w. kor.
2fi9298 416 419421426431434440496
Potocki Stanisław Szczgsny wojewoda ruski,
następnie gen. artylerii kor. 654 659 661
666 667 670 674 676 678-680 696
Potocki Stefan marszałek nadworny kor. 531
543
Potocki Stefan starosta niżyński 315
Potocki Stefan wojewoda bracławski 228
237 244
Potocki Teodor Andrzej prymas 518 543 544
548-550 552 554 561-563
Potocki Wacław 366 470 504 533
Powidaj L. 722 726
Pożarski Dymitr (Dmitrij) Michajłowicz 242
243 246 250
Praslin Cesar Gabriel ks. 620
Prażmowski Mikołaj 432 435 437 440 442
450 452 453 455-460 692
Pretficz Bernard 114 119 120 126
Prewancjusz (Prevancius) Gabriel zob. Wła-
dysławski Gabriel
Pribram A. F. 717
Prie Jeanne Agnes Beithelot de Pleneuf mar-
kiza de 541
Prinz Daniel 177
Prochaska A. 395 399 720 722
Promnitz Baltazar von 119
Proński Aleksander 212
Proski Samuel 468 476
Proszkowski (Pruszkowski) Walenty 171
Protaszewicz Walerian 161 171 191 371
Prowe L. 380 723
Prozor Karol 681 730
Prozorowskij Siemion Wasylewicz 282
Próchnik A. 743
Pruszkowski Walenty zob. Proszkowski Wa-
Ienty
Prutz H. 720
Przebendowski lgnacy 655
Przebendowski Jan Jerzy 508 510 513
Przemyślidzi 97
Przerembski Jan 127
Przerembski Maksymilian 290
Przeździecki A. 389 722
Przeździecki Antoni 623
Przyboś A. 5 21 22 719 739 740
Przyjemski Władysław 474
Przyjemski Zygmunt 411
Przyhiski Jakub 130-132 316 372 373 505
Przypkowski Samuel 365 400
Pstrokoński Maciej 226 230 265
Ptaszycki S. 14 381
Ptaśnik J. 381 385 389 398 655
Puczkow komisarz ros. 586
Pukianiec L. 740
Pułascy 617 620 623 628 642
Pułaski Antoni 622 678
Pułaski F. 739
Pułaski Franciszek 622 623
Pułaski Józef 572 578 617 618
Pułaski K 388 720 727
Pułaski Kazimierz 10 26 28 618 621622 626
627 629 630 640 642 727
Puszkar Martyn 428
Puszkin Grigorij Gawriłowicz 415
Putywlec dowódca kozacki 298
Puzyna Krzysztof Dominik 521
Rachuba A. 420
Raduł Serban (Szczerban) hospodar wołoski
218 244
Radwahski Z. 743
Radzewski Franciszek (pseud. Poklatecki)
554 558 565 600
Radziejowska Elżbieta ze Shzszków Io voto
Kazanowska 414 716
Radziejowski Hieronim 312 410 414 417
418 434 448 716 721
Radziejowski Michał prymas 45 485
492 94 506 508 509 513 514 516
Radziwiłł Albrycht 186 207
Radziwiłł Albrycht (Albrecht) Stanisław 277
291296 300 311395 406 407 409 411414
504
Radziwiłł Bogusław 414 418 423 425 427
474 716 737 738
Radziwiłł Janusz kasztelan wileński, roko-
szanin 226-229 231-233 236 246 395
Radziwiłł Januśz wojewoda wileński, het-
man w. kor. 288 291310-312 396403 404
407 410 414-416 418 420 422 425 434
439 449 492 716
Radziwiłł Jerzy 187 203 208 223
773
Radziwiłł Karol Stanisław "Panie Kochan-
ku" wojewoda wileński 589 591 599
603 05 609 612-614 616 620 623 625
640 649 660
Radziwiłł Krzysztof s. "Pioruna" 262-267
275 276 278-280 282 283 285 287 288
291 293 301 395
Radziwiłł Krzysztof Mikołaj "Piorun" 186
216 219 396
Radziwiłł Michał marsz. sejmowy 635
Radziwiłł Michał Kazimierz podkanclerzy
lit., hetman polny lit. 273
Radziwiłł Michał Kazimierz "Rybeńko" he-
tman w. lit., wojewoda wileński 549 555
567 570 572 584 589
Radziwiłł Mikołaj 107 549
Radziwiłł Mikołaj "Czarny" 115 123 127
134 138 140 142 143 146 159 161165 166
171 391
Radziwiłł Mikołaj "Rudy" 123141143145
146 161 171 184 188 204 391
Radziwiłł Mikołaj Krzysztof "Sierotka'' 165
171 234 235 237
Radziwiłłowa Katarzyna z Sobieskich 473
495
Radziwiłłowie 107 115 116 123 128 130
159-161 167 171 172 176 198 202 204
224324 325 331384418 420 452 473 474
492-494 499 500 503 511 522 536 542
543 571 573 590 607 624 706 713
Radziwiłłowie birżańscy 706
Radziwiłłówna Ludwika Karolina 474 486
492 494 507 720
Rahoza Michał 210 211 234
Rajecki Krzysztof 308
Rakóczi (Rakoczy) Ferenc (Franciszek) II
518 519 528
Rakóczi (Rakoczy) Jerzy I 256 305-307 312
404 405
Rakóczi (Rakoczy) Jerzy II 411 414 420
425-427 435 437 443 716
Rakóczi (Rakoczy) Zygmunt 404
Rangoni Claudio nuncjusz papieski 221
Ranke L. 39 733
Rantzau Johann (Daniel?) 148
Raphael A. 730
Rapp Ernest Otto 490
Rassmussen K 735
Raszewski Z. 743
Rautenfeld gen. ros. 679
Ravaillac FranSois 259
Rawita-Gawroriski F. 395
Raynal Wilhelm 635
"Rdest" arcyks. zob. Ernest Habsburg
Recke W. 381
Reede Arendt Wilem von 664
Rehnsk ld (Rehnsch ld) Carl Gustav 517
Rej Mikołaj 132 135 160 164 326 365 366
370 377
Rej Władysław 432
Rembowski A. 59 378 383 398 399 725
Renard Henryka zob. Drian Henryka
Renebac Fran ois de Pas Feuqureres Comte
de 486
Repnin Nikołaj Wasiljewicz 603 605 07
610 17 619-623 631 638 644 647 727
744
Repnin-Obolenskij Iwan 85
Repnin-Obolenskij Michał Andriejewicz 411
Reszka Stanisław 171
Rewiczky Karol 635 636 647 695
Reychman J. 733 743
Reytan Tadeusz 636 671 679 728
Reytanowie 326
Rhode G. 731
Riabinin J. 397
Richelieu Armand Jean du Plessis de 265
270 272 289 294 303 384
Rickert H. 15 39
Riese R. 717
Rincon Antoine de Medicina del Campo 98
Riviere Mercier de la 641 729
Robert Bellarmin św. 364
Roberts M. 739
Robespierre Maximilien 681 683
Roe Thomas sir 271
Roemer Olaf 505
Roenne Piotr 526
Roepell R. 388 693 724 727
Rogers John 189
Rogowski Walenty 256
Roizjusz zob. Ruiz de Moros Pedro
Roksolana ż. Sulejmana II 118
Rolicki K. 385
Rolle A. J. 719 722
Romanowowie 60 415 488
Romanowowie gottorpscy 690
Romanowski J. N. 391
Romodanowski Grigorij Grigoriewicz 441
442 461464
Roncalli (Roncaille) Dominico 304 307 309
312
R nne Karol August 622 624 629
Rose Wilhelm 373
Rosenberg Jerzy 163180
Rosner Johann Gottfried 537
774
Rostocki Teodozy 672
Rostworowski E. 5 10 16 22 23 25 30 33 38
49 66 67 521 524 528 541 544 546 548
565 589 665 700 733 741 743
Rosznecki S. 717
Roth Hieronim 449
Rousseau Jean Jacques 635 641654 661 729
743
Roussel Jacques 272 279
Rowiński S. działacz Stronnictwa Narodo-
wego 19
Rozdrażewski Hieronim 194 202 207 215 223
Rozrażewski Jakub 423
Roźemberk Wilhelm zob. Vilem z Roźembe-
rka
Różycka-Glassowa M. 743
Różyńscy 212 323
Różyński Kiryk 212
Różyński Roman 221 235
Rubinstein S. 719
Rudakowski komisarz prawosławny 536
Rudawski Wawrzyniec 504
Rudnicki K 727 729
Rudolf II król węg. i czeski, cesarz 178 181
184 185 194 195 198 201 202 204
20 r208 212 216 218 224 247
Rudzieński Kazimierz 551 553 554 562
Ruggieri Giulio 373
Ruiz de Moros Pedro (Roizjusz) 367 372
Rulhiere K. K. 724 727
Rumiancew Piotr Aleksandrowicz 632
Ruprecht (Rupert) Wittelsbaeh s. Fryderyka
V 303
Ruryk 107
Rurykowie 77 89141 196 236
Rusocki Franciszek 158
Rutkowski J. 385 398 399 718 729
Rutowski Fryderyk August 533 556
Rutski Welamin Józef 260 272 273
Rybarski R. 55 344 380 398 735 739 743
Rybiński Jakub Zygmunt 519 537
Rybiński Józef 664
Rydzyński Wojciech 619
Ryszkowski Stanisław 226
Ryx Franciszek 649
Rzadkowska E. 743
Rzeczycki Andrzej 194
Rzewuscy 560 571 641 648
Rzewuski Adam 667
Rzewuski Franciszek 582 607 648
Rzewuski Michał Florian 464
Rzewuski Seweryn 614 643 645 648 659 667
669 674 676 677 680
Rzewuski Stanisław Maciej (Mateusz) 527
530 541
Rzewuski Wacław 555 564 566 575 577 584
606 614 617
Sachsen-Weissenfels ks. gen. saski 550
Sacken Osten Karol 621 638
Sadkowski Wiktor 663
Sahajdaczny Piotr Konaszewicz 408
Sahib I Girej chan kazański, krymski 101
119 127
Sahin (Szachin) aga 285
Saint-Leu Maurice 609
Saint-Priest Fran ois 621
Saint-Saphorin Armand de Mestral 530
Saint-Severin d'Aragon Alphons Marie Lou-
is hr. de 568 569 599
Sajkowski A. 420 739
Saldern Kasper von 627 29 632 636 641693
Salerno jezuita 540
Salkins William 189
Salmonowicz St. 659 711 713 743
Salomon F. 720
Salvandy N. A. 718
Sałtykow Iwan 240
Sałtykow Nikołaj 591
Sałtykow-Morozow Michaił Glebowicz 240
Sałtykowie 250 251
Samko płk kozacki 441
Samojłowicz Iwan 464 483
Samozwańcy zob. Dymitr I, Dymitr II
Sampoliński Wojciech 85
Samsonowicz H. 731
Samuel Andrzej zob. Andrzej Samuel
Samuś Iwanowicz 472 515
Sanguszko Dymitr 137 138 193
Sanguszko Janusz 577
Sanguszko Paweł 542 549
Sanguszko Roman 146 147
Sanguszkowie 560
Santa Croce Andrea nuncjusz papieski 493
Santini Vincenzo nuncjusz papieski 537 722
Sapieha Aleksander marsz. w. lit. 492
Sapieha Aleksander Michał kanclerz w. lit.
676
Sapieha Andrzej 184
Sapieha Benedykt Paweł podskarbi w. lit.
475 485 487 492
Sapieha Ignacy 577
Sapieha Iwan (Jan) 107
Sapieha Jan Fryderyk pisarz poIny kor. 422
440
775
Sapieha Jan Fryderyk kanclerz w. lit. 531
549 555 576 583
Sapieha Jan Piotr 235 240 242 245
Sapieha Jan Stanisław 267
Sapieha Józef 623 624 628
Sapieha Kazimierz Jan hetman w. lit., woje-
woda wil. 468 480 492-496 511
Sapieha Kazimierz Nestor gen. artylerii lit.,
marszałek konfederacji lit. na Sejmie
Czteroletnim 647 661 667 668 671 677
Sapieha Krzysztof 251
Sapieha Michał koniuszy lit. 492 512
Sapieha Michał podkanclerzy lit. 549 576
Sapieha Mikołaj 214
Sapieha Lew 216 217 221 224 226 227
236-238 245 249 250 266 267 272 385
393-395
Sapieha Paweł hetman w. lit. 420 422 426
429 434 437 438 440 441
Sapieha Piotr 552 554 565 574 576 577
Sapieha Tomasz 282
Sapiehowie 324 384 414 473 474 484 485
487 488 492--494 499 500 506 509 511
512 522 536 542 543 577 640 722
Sapieżyna Elżbieta z Branickich 607 643
661
Sapieżyna Teofila z Jabłonowskich 14 26
Sarbiewski Maciej Kazimierz 294 296 347
366
Sarnicki Stanisław 360
Sas J. 394
Sawa dowódca kozacki 299
Sawa Caliński 622 627
Sawczyńska H. 717
Sawicki Melchior 426
Śćebal'skij P. K. 726
Śćepkin E. N. 394
Schaffgotsch (Schafgotsch) Krzysztof L,eo-
pold 454 461
Schallhammer A. 720
Scharping Mateusz 151
Scheller-Steinwartez 723
Scheuring Z. H. 197 737
Schiemann T. 392
Schleinitz Christoph von 83
Schlosser F. K. 6
Schmidtowa 607
Schmitt H. 383 394 693 724 726-728
Schnitzenpaumer Georg 84-86
Schoeps H. J. 733
Sch naich-Carolath Friedrich Hans Karl zob.
Carolath-Beuthen Friedrich Hans Kari
Sch nberg Dietrich 89 90
Sch nberg (Sch nburg) Wilhelm von 92 93
Schottmuller K. 723
Schramm G. 735
Schulenburg Johann 517
Schultz Joachim 163
Schultz Karol 653
Schumacher B. 733
Schwarz P. G. 390
Schwarzerd Phillipp zob. Melanchton Phi-
lipp
Schwede O. 739
Scott James 531
Seadet I Girej chan krymski 100101
Sedlnicki Karol Odrowąż 568 576 588
Segur L. F. 696 697
Seissan gen. w służbie saskiej 524
Sekieriawy zob. Siekierawy
Seklerowie rodzina 218
Seklucjan Jan 130
Selim I sułtan tur. 80 89
Selim Girej (Gerej) chan krymski 457 458
460 464 482 490
Selib beg 83
Semkowicz W. 20 31 397
Seraphim E. 392
seraskier zob. Weli pasza
Serban (Szczerban) Raduł zob. Raduł Serban
Serczyk W. A. 519 733 737 741 743
Seredyka J. 275 319 700 706 739
Serejski H. M. 36 49
Serwański S. 736
Seton R. W. 733
Seume J. G. 696
Seydewitz T. 723
Sgdowski Z. 739
Sęp-Szarzyński Mikołaj 330 366
Sforzowie 123
Shakespeare William 40 607
Siarczyński F. 393
Siawusz pasza 205
Siciński Władysław 414 415 435 498
Sidorowicz S. 722 728
Sieciech 176
Siekierawy (Sekieriawy) dowódca kozacki
298 299
Sielicki F. 511
Siemieriski J. 9 57 381382 386 387 393 399
400 730
Siemieński Wojciech 572
Sieniawscy 252 322
Sieniawski Adam 517 518 524 526 529 530
541
Sieniawski Adam Hieronim 229
776
Sieniawski Mikołaj 119129
Sieniawski Mikołaj hetman polny kor. 457
458 461 464 475 477
Sienieński Jakub 227 229
Sienkiewicz H. 691
Sienniccy 159
Siennicki Mikołaj 1351371 Ó 157159161
177 181 192 391
Siennik Marcin 366
Sierakowski Jan 113 124 153
Sierakowski Józef 545
Sierakowski Karol 686
Sierakowski W. 719
Sierakowski Władysław Hieronim abp
lwowski 612 613
Sieriebrianyj Obolenskij Piotr Siemionowicz
145 147
Sieriebrianyj Obolenskij Wasyl Siemiono-
wicz 145
Sierpinek Tomasz 151
Sierzputowski Z 722
Sievers Jakow Jefimowicz (Jakob Johann)
678-680
Sieyes Emanuel 668 673
Sikora L. 717
Silicz poseł rzeczycki 546
Silnicki T. 381 398
Silnicki Zbigniew 245
Simmel G. 1015 38
Simmler Józef 378
Simon H. 8
Simonetta Francesco nuncjusz papieski 244
Simson P. 381 391
Sinan pasza 205 206 208
Sinclair poseł szwedzki 562
Sirko Iwan 430 441 446 448 456 457 464
SjBgren O. 724
Skałkowski A. 5 63 64 693 695 696 727 730
Skarga Piotr 61 210 211 223 227 228 230
327 347 364 365 370 373 382 387 394 397
400 503 504 597 601 662 739
Skarszewski Wojcieeh 685
Skibiriski M. 725
Skidan Karp 298
Skinder basza zob. Iskander pasza
Skopin-Szujski Mikołaj 236 238
Skorupska Z. 153
Skowronek J. 733
Skrynnikow R. G. 737
Skrzetuski Jan 691
Skwarczyhski P. 735
Skytte Benedykt 418
Skytte Johann 276
Słończewski I,eonard (Lenart) 133
Słoński S. 397
Słostowski Piotr 196
Słowacki J. 696
Słucki Jerzy ks. zob. Olelkowicz Jerzy
Słucki Siemion ks. zob. Olelkowicz Siemion
Słupecki Andrzej 418
Słupecki Stanisław 170
Słuszczanka Elżbieta zob. Radziejowska
Elżbieta
Smogulecki Maciej 229 231
Smoleriski W. 9 69 385 398 693 695 696 729
730
Smolka S. 73 389 729
Smotrycki Melecjusz 259 273
Smuglewicz Franciszek 657
"Snopkowski" zob. Władysław IV
Sobiescy 473 479 487 494 506 508 514 516
518 534 603 720 740
Sobieska Maria Kazimiera zob. Maria Kazi-
miera Sobieska
Sobieska Teofila z Daniłowiczów 461
Sobieska Teresa Kunegunda 495 740
Sobieski Aleksander królewicz pol. 491
Sobieski Jakub kasztelan krakowski 249 260
279-281 290 291 311 461
Sobieski Jakub królewicz pol. 462 463 470
474 478-480 483-486 489 491 495 506
514 515
Sobieski Jan zob. Jan III Sobieski
Sobieski Konstanty królewicz pol. 515 520
Sobieski Marek 411
Sobieski W. 5 13 20 30 69 73 379 381 383
390-395 399 400 717
Sobociriski W. 736
Socyn (Sozzino, Socino) Faust 365
Socyn (Sozzino, Socino) Lelio 130 133
Sokolnicki Gabriel 466
Sokołowski A. 393 394
Sokołowski Stanisław 347
Soldier zob. Jagielski L.
Solikowski Jan Dymitr 50 132 149 167 171
174 175 180 194 201 367 373
Soliman zob. Sulejman II Wspaniały
Soliman zob. Sulejman (szach perski)
Soliman (Sulejman) w. wezyr tur. 521 522
Soliman pasza 480 482
Solimanowie 104 120
Solov'ev S. M. 376 390 394 693 717 723 725
Sołłohub Jerzy 84
Sołłohubowie 493
Sołtyk Kajetan 584 588 605 606 609
611-614 617 648 656 727 729
777
Sołtyk Stanisław 669 670
Sommitz I.orentz (Wawrzyniec) Christoph
von 433
Sotika królowa pol. zob. Zofia Holszańska
Sorel A. 698 728
Sosin S. 729
Sosnowski Józef 606 643
Sozzino zob. Socyn
Sparre Eryk 200 214-216
Spiczyński Hieronim 366
Spiegel płk saski 533
Spieralski Z. 129 410 735 739
Spinola Ambrosio 278
Spiring Abraham 295
Spiring Arend 295
Spiringowie 295
Spławski Mikołaj 110114
Sprengel John 189
Sprowski (ze Sprowy) Stanislaw Odrowąż
98 99
Stachórski Maciej 308
Stackelberg Otto Magnus 635-638 642-649
661 663
Stadnicki Stanisław z Dubiecka 133
Stadnicki Stanisław "Diabeł" 201 226-229
231 233 264
Stahl G. 737
Stamler K. D. 735
Stancaro (Stankar) Francesco 130 133
Stanisław August Poniatowski król pol. 2021
2947525859166361385534559579-583
589601603605 606608-614616617621
623625-627629631-640642643645-652
655657 63665669 73675676678- 80
683684689693-696699724-729741-744
Stanisław Leszczyński wojewoda poznanski,
król pol. 64514-522525 528533 540541
543 544 546 548-557 559 562 570 590
591 595 600 650 721-723 725 740 741
Stanisław ks. mazowiecki 97
Stanisław Kostka św. 364
Stanisławski szambelan królewski 534
Stankiewicz Jan Mikołaj 312
Stańczyk błazen króla Zygmunta I 597
Stańczyk Jan 23
Starczewski E. 397
Starhemberg Maksymilian von 542
Starosta Michał 151
Starowolski Szymon 360 374 413 421 497
498 598
Starzechowski Wojciech 119
Starzyński S. 730
Staszewski J. 741
Staszic Stanisław 650 654 662 667 669 729
742 743
Stavenow L. 726
Stawiski E. 398
Stecki Kazimierz 560
Stefan Batory król pol. 50 62 63 121168 172
176-200 204 208-210 215 216 220 223
227 234 243 245 269 271283 287 295 317
326 339 346 350 352 358 360 366-369
371 381 382 391-393 397-399 495 655
658 701 706 736 737
Stefan III Wielki hospodar mołd. 7 100 128
Stefan IV Młody hospodar mołd.100
Stefan V Lacusta hospodar mołd. 116 119
128
Stefan VII Tomża hospodar mołd.129
Stefan IX Tomża hospodar mołd. 244 248
Stefan XI Petryczejko hospodar mołd. 461
479
Stefan Razwan (Rozwan) hospodar mołd. 208
Stempkowski Gabriel 308
Stempkowski Józef 619 643
Stenbock Magnus 516 521 522 741
Stenflyeht Johann 526 552 553 693
Sternberg Adolf Wratislav 486
Stetkiewicze 406
Stgpkowski L. 732
Stille A. 724
Stomm (Stumb) Peter Ignaz Johann baron 457
Stopniak F. 733
Stormont Dawid 585
Sloroźenko A. 393
Strassburg Paul 272
Stawiński Michał 578
Stawiński Stanisław 629
Stroband Henryk 371
Strobl W. 741
Strojonowski Hieronim 654
Stroynowski A. 743
Stroynowski Stanisław 256
Strumieński Olbrycht 367
Strumiłło T. 732
Strusiowie 104
Struś Mikołaj 221 242 251 258
Stryjkowski Maciej 367
Strzelecki A. 385 394 399
Stuartowie 137 223
Stumb Peter Ignaz Johann zob. Stomm Peter
Ignaz Johann
Sturm (Sturmius) Johann 370
Stwosz Wit 368
Sucheni-Grabowska A. 713 735 736
Suchodolski B. 743
778
Suchodolski Wojciech 663 667
Suchorzewski Jan 667 669 671
Suchowij (Suchowienko) Piotr 456
Sudermańczyk zob. Karol IX król szw.
Sulejman (Soliman) szach perski 464 482
Sulejman (Soliman) II Wspaniały sułtan tur.
98-100 103 104 116-120 125-129
Sulejman zob. Soliman (w. wezyr tur.)
Sulima Iwan 297 298 446
Sulimowie 406
Sulistrowski Michał 525 526
Sully Maximilien de Bethune baron de Ros-
ny 264 342
Sułek Z. 743
Sułkowscy 639 643 650
Sułkowski August 637-639645 649 653-656
Sułkowski Józef Aleksander 556 562 586
Sułtan Husejn szach perski 510
sułtanik tatarski zob. Mehmad Girej
Surowiecki Wawrzyniec 654
Surzycki S. 398
Suwara F. 395
Suworow Aleksander Wasiliewicz 630 664
666 686 88
Sykstus V (Felice Peretii) papież 196 200 202
Syreniusz Szymon 366
Syrokomla W zob. Kondratowicz L.
Szach murza 491
Szacka B. 743
Szafraniee K. 739
Szafraniec Stanisław 165 192 201
Szafrańcowie 320
Szahin aga zob. Sahin aga
Szahin Girej 273
Szajnocha K 397 716 719
Szalbierz zob. Dymitr II Samozwaniec
Szaniawski Adam 624
Szaniawski Konstanty Felicjan 517 525 526
531 536 541
Szczenia Daniło 83
Szczotka St. 390 739
Szczucki oficer pol. 249
Szczucki L. 736
Szczueki Stanisław 286
Szczuka Stanisław Antoni 485 487 513-515
519 559 600 632
Szczygielski W. 629 728 743
Szczyt Jan 89
Szegda M. 739
Szein Michał Borysowicz 237 251281283 396
Szejch (Szich) Achmet 78 100 147
Szejnowie 250
Szekspir zob. Shakespeare William
Szelągowski A. 5 379-381 383 390 392 395
396 398 718
Szembek Jan podkanclerzy kor., kanclerz w.
kor. 517 531 541
Szembek Krzysztof Andrzej koadiutor, bp
płocki, następnie warmiński 648
Szembek Krzysztof Antoni prymas 566
Szembek Stanisław prymas 517 518 524 527
531
Szembekowie 514 531 536 542
Szeremietiew Borys 511 529
Szeremietiew Fiodor Iwanowicz 283
Szeremietiew Piotr 483
Szeremietiew (Szeremet) Wasyl Borysowicz
434 443
Szewczenko Taras 273
Szewrigin Istoma 186
Szich Achmet zob. Szejch Achmet
Szlichtyng agent Władysława IV 289
Szlichtyng Jan Jerzy 313
Szołdrski Władysław 578
Szołkowski Stanisław 487
Szujscy 222 238
Szujski Dymitr 238 241
Szujski Iwan Iwanowicz brat cara Wasyla
250 251
Szujski Iwan Piotrowicz 185
Szujski J. 6 12 17 18 20 51 58 59 64 65 73
233 379 383 385 388 389 393 398 693 719
722 724-726 728
Szujski Piotr Iwanowicz 145
Szujski Wasyl Wasylewicz 86
Szumlański Józef 472
Szuwałow Iwan Iwanowicz 585
Szuwałowowie 580 585 631
Szweykowski Z. M 732
Szybiak I. 743
Szydłowieccy 88104
Szydłowiecki Jakub 102
Szydłowiecki Krzysztof 85 86 88 95 96 99
108 115 338 368 389
Szydłowscy 607
Szydłowski Teodor 607
Szyjkowski M. 729
Szymakowski Micbał 589
Szymon Mohyła hospodar mołd. 218 244300
Szymonowic Szymon 366 504
Szyszkowski Marcin 226 230 232 245 252
253 259
Ślaski K 732
Śliwiński A. 45 721 737
779
Śliziński J. 740
Śmiarowski Kazimierz 407
Śmigielski Adam 516 519-521 722
Śreniowski S. 45
Świderski Jan Samuel 439 449
Świdrygiełło w. ks. lit. 209
Świdziński Stanisław 554 576
Świerczewski Janusz 85
Święcicki J. M. 63 65
Święcicki Stanisław 515
Świgtochowski A. 398
Świtkowski Piotr 652 662 667
Tabany Jassy Mehmed pasza w. wezyr tur.
284
Talenti Tomasz 478
Talleyrand Charles 272
Talwosz Mikołaj 146 148
Tanty M. 733
Taras przywódca kozacki 618
Targosz-Kretowa K 739 740
Tarło Adam 550 554 555 565 567 725
Tarło Jan 189
Tarło Jan wojewoda lubelski, hetman polny
kor. 547 551-555 562 565-569 571 576
772
Tarło Mikolaj 369
Tarło Stanisław 522
Tarłowie 553 554 566 573
Tarnawski A. 384 398
Tarnawski M. 728
Tarnowscy 104 320 331 500
Tarnowska Zofia z Szydłowieckich 115
Tarnowski Jan prymas 203 215 221 223
Tarnowski Jan Amor kasztelan krakowski,
hetman w. kor. 99-101 112-116 118 120
124 125 129 135 136 146 154 159 166 359
360 367 378 389 735
Tarnowski Jan Krzysztof s. Jana Amora, ka-
sztelan wojnicki 146
Tarnowski K 722
Tarnowski St. 390 397 400 720 725
Taszycki Mikołaj 106 110 113 114 505
Tatiszczew Michaił 217
Taules Pierre de 621
Tazbir J. 130 157 158 700 732 736 739
Tedaldi Joannes zob. Thedaldis Joannes
Teil du zob. Theil du
Telefus Piotr 443
Telniczanka (Telnitzer) Katarzyna 76 108
Tenberg E. 741
Tengnagel Ganseb 262
Teofanes patriarcha jerozolimski 254 259
260
Tepper Piotr 653
Terencjusz (Publius Terentius Afer) 221
Terlecki Cyryl 210-212
Tetera-Morzkowski Paweł 430 441 442 446
Tęczyńscy 104 320 331 500
Tęczyński Andrzej 176
Tęczyński Jan kasztelan wojnicki 174
Tęczyński Jan wojewoda sandomierski 99
Tęczyński Jan Baptysta wojewoda bełski
144
Tęczyński Stanisław 126
Thedaldis (Tedaldi) Joannes 91
Theil (Teil) Jean Gabriel de la Porte du 488
489
Thioly minister saski 541
Thugut Johann Amadeus 648 680 684 688
689
Tiepolo Giovanni 310 311
Tilly Johan Tserklaes de 268 269
Tjapkin Wasilij (Ciapkin Wasyl)
Michajłowicz 465 720
Tokarz T. 730
Tokarz W. 513 67
T k ly Emeryk 463 474 475 479 482 489
Toll Johan Christopher 683
Tolosano dyplomata papieski 202
Tomaśivs 'kyj S. 724
Tomaszewski Dyzma Bończa 674
Tomczak A. 176 736
Tomiccy 88 115 130
Tomicki Jan 173
Tomicki Piotr 85 86 88 96108-110115121
338 368
Tomileńko Wasyl 298
Tomkiewicz W. 273 396 691 739
Topolski J. 732
Tormasow Aleksander Piotrowicz 682
Torres Giovanni de nuncjusz papieski 300
Torstenson I,ennart 304
Tott Franciszek 621
Traćevskij A. 391
Trajan Ulpiusz M. cesarz rzymski 650
Trautvetter Johan Reinhold 530 531 693
Trąba Mikołaj 331
Trembecki Stanisław 657
Tremblay Fran ois Joseph le Clerc du (o.
Józef) 289
Trepka Nekanda Walerian 330 709
Tretiak J. 394 395 696 697 730
Trębicki Antoni 662
Trubeccy 549
780
Trubecki Aleksiej 430
Trubecki Nikitycz Jerzy 249-251
Trubeckij Dymitr 241
Trypolscy 406
Trypolski Antoni 562
Trzebicki Andrzej 435 437 444 458 460 465
468
Trzebiński Aleksander 284
Trzebiriski W. 743
Trzycieski Jan 130
Tuhaj (Tugaj) bej 307 314 315 404 409
Tukalski Anastazy 446 456
Tumpe Andrzej zob. Tynff Andrzej
Tunberg S. 382 394
Turenne (Tureniusz) Henri de la Tour d'Au-
vergne 434
Turhan Hadidże 408
Turnau L 743
Turno Jan 621
Turski Feliks Paweł 639
Turski Jan Bonawentura 524
Turski Wojciech 667
Turzonowie 341
Twardowski Ignacy 584 625
Twardowski Samuel 415 504
Tworek S. 736
Tworowski Jan 90
Tylicki Piotr 199 223 226 227 230
Tync S. 370 400 729
Tynff (Tumpe) Andrzej 445 451
Tyszkiewicz E. 726
Tyszkiewicz Janusz 403 404
Tyszkiewicz Jerzy bp wileński 302
Tyszkiewicz Jerzy wojewoda brześciański
146
Tyszkiewicz Samuel 235
Tyszkiewicze 323
Tyszkowski K 393-395 412
Tyzenhauz Antoni 643 649 652 654 728 742
llbersberger H. 388 390 728
Ubysz Stanisław Michał 458 459
Uchański Jakub 133 154 156-158 165 167
169 172 175 177 178 391 393 714
Uchański Paweł 199 205
Ugriumow kpt. ros. 649
Ugriumowa zob. Dugrumowa
Uhrowieccy 194
Uhrowiecki Mikołaj 193
Ulanowski B. 398
Ulejski (Ujejski) Jakub 620
Ulewicz T. 736
Ulfred Korfitz 435
Ulryka Eleonora królowa szw. 530
Umanec F. M. 723
Umiński J. 390
Urban VIII (Maffeo Barberini) papież 299
300 307
Urban W. 712 714 736
Urbanowicz Krzysztof 543 544 722
Urbariski T. 720
Urechi V A. L 718
Uruski S. 539
Urusow Piotr 240
Uruszczak W. 105106 700 703 736
Ustrialov N. 723
Utieśenović-Martinuzzi Jerzy "Frater" 117
126
Valois zob. Walezjusze
Vandal A. 726
Vanozzi Bonifacy 209
Vassilief M. 724
Vedel P. 726
Vegetius Renatus Favius 360
Vehse E. 723
Veress E. 737
Vergennes Charles Gravier hr. de 620 642
646
Vetulani A. 390 400
Vidoni Pietro nuncjusz papieski 430
Vietinghof komendant Gdańska 551
Wilem z Roźemberka 172 175 176 202
Villars Claude Louis Hector duc de 549 550
Villebois Michel de 543
Villeneuve Louis markiz de 551 552
Villers Thomas 568
Vinius Andriej Andriejewicz 508
Viomenil Charles Joseph Hyacinthe du Houx
markiz de 628 629
Visconti Giovanni Battista 412
Visconti Onorato nuncjusz papieski 279
Vitry de 1'Hospital FranSois markiz de
474 76 481
Vives Juan Luis 370
Vogel M. 380
Voise H. 736
V lker K. 390
Volney Konstanty 673
Voltaire (właść. Fran ois Marie Arouet) 609
Volz G. B. 728
Voss Ernest 575
Vota J. 388
Vrader Lambert 199 207
27 - Dzieje Polski nowożytnej - tom II
781
Wachtmeister gen. ros. 622
Wackerbarth Joseph Anton 549
Wackerbarthowie 557
Waddington A. 718 720 723 726
Wagner G. 723
Wahl Saul 339
Waldstein Albrecht 476
Walewski A. 692 716
Walewski Michał 627 661 678
Walezjusze (Valois) 98
Walicki Bazyli 655
Waliszewski K. 386 396
Wallenrodt Johann 568 569
Wallenstein Albrecht von 268-270 289 435
Wałujew (Walujew) Hrehory 238 239
Waniczkówna H. 728
Wapowski Andrzej 174
Wapowski Bernard 367
Warszewicki Krzysztof 175 188 198 347 367
373 394
Warszycki Stanisław 217 539
Wasilewski T. 732 733
Wassenberg Everhard 415
Wasyl II Wasylewicz w. ks. mosk.101 377
Wasyl III Iwanowicz w. ks. mosk. 78 79
82-86 88 89 100 101 104 141 388
Wasyl IV Iwanowicz Szujski car ros. 222
235-239 241 253
Wasylowie 104120
Watzenrode Łukasz 76
Wawrykowa M. 734
Wawrzecki Tomasz 669 687 688
Wawrzyńczyk A. 737
Wazowie 46 144 168 182 188 255 264 265
269 278 281286290303 383 449 453 493
495 737 738
Wąglikowski Walenty 199
Wąsicki J. 743
Wąsowicz Stanisław 151
Wąsowicz-Dunin Wacław 151
Weber K 723
Wegner J. 739
Wegner L. 725
Weibullowie M. i L. 717
Weinryb B. D. 732
Wejher (Weier, Weyher) Ernest 145181
Wejle C. 395 396
Weli pasza seraskier 562
Wereszczakowie 406
Wereszycki H. 734
WerminghoffA. 388
Weryha-Darowski A. zob. Darowski-Weryha
A.
Wessel Teodor 587 588 609 621-625 635
637
Westling G. O. F. 390
Wettinowie 20 509 529 532 540 555 563 568
575 577 583 589 602 611621625 631638
664 740
Wetzlar bankier 653
Weyher zob. Wejher Ernest
Weymarn Iwan 622 626
Weyssenhoff Józef 667
Weyssenhofowie 326
Węgrzycki Michał 648
Wężyk Jan 274 276
Wielhorscy 657
Wielhorski Jerzy 465
Wielhorski Józef 667
Wielhorski Michał 387 611613 624 640 641
650
Wielopolski Jan 437 440 455 467 471 480
485 493 692
Wierzbicka M. 48
Wierzbicka-Michalska J. 741 743
Wierzbowski Stefan 453 457
Wierzbowski Z 391-394
Wilamowski Jakub 117-119 121
Wilbur E. M. 736
Wilczek Henryk Wilhelm 544 546
Wilczewski Franciszek 639
Wilczewski Józef 569
Wilder J. A. 743
Wilhelm Hohenzollern abp ryski 97139-143
145
Wilhelm Kettler ks. kurlandzki 262
Wilhelm Orański 489 511
Wilhelm z Roźemberka zob. Vilem z Roźe-
mberka
Williams Charles Hanbury 576 578 579
Wimarson N. 720
Wimmer J. 22 80 281404 407 410 439 447
464 477 501 506 519 732 740 741
Winkelbruch Hans 180
Winnicki Innocenty 472
Wirtz Paweł 426 427
Wisner H. 267 418
Wiśniowieccy 220 252 298 299 307 317 318
323 413 511 518 535 543
Wiśniowiecka Gryzelda 453
Wiśniowiecki Adam 221 235
Wiśniowiecki Aleksander 212
Wiśniowiecki Dymitr 126 129
Wiśniowiecki Dymitr hetman polny kor. 419
453 460 464-469 475 493 496
Wiśniowiecki Janusz 517
782
Wiśniowiecki Jeremi Michał 291 299 307
308 310 311 313-315 396 403-409 413
453 691
Wiśniowiecki Konstanty 221
Wiśniowiecki Michał kanclerz litewski
514-516 520 522 546 549 561
Wiśniowiecki Michał kasztelan kijowski 184
191
Wiśniowiecki Miehał starosta owrucki 244
248
Wiśniowiecki Michał Korybut zob. Michał
Korybut Wiśniowiecki
Witold (Wituułd) Aleksander w. ks. lit. 79
328
Witowski Stanisław 235
Wittelsbach Anna Henrietta (Anna Maria)
Julia 436 450
Wittelsbach Karol Teodor 677
Wittelsbachowie 575
Wittenberg Arvid 417-419 423
Wittrock G. 395
Witusik A. A. 737 739
Witwicki St. 696
Władysław I Łokietek król pol. 84 421
Władysław II Jagiełło król pol.154 166 168
176 324
Władysław III Warneńczyk król pol.168
Władysław IV Waza ("Snopkiewicz") król
pol. 20 50 63 216 222 225 227 235
238-242 249-252 254 260-262 265 274
276 278-296 298-311 313-315 317 318
329 332 349 359 360 368 383 384
395-398 404 405 409 412 414 415 449
500 501 503 504 533 596 658 672 700
737-739
Władysław Jagiellończyk król czeski i węg.
76 78 80 82 85-88
Władysławski (Prewancjusz) Gabriel 278
Włodzimierz Andrejewicz ks. mosk.147
Wobersnow Moritz Franz Kasimir von 586
Wodzicki Józef 629 682 684
Wodzicki Michał 575
Wodziński M. A. 722
Wojak Z 736
Wojciechowski Z. 5 83 95111 732 736
Wojeński Stanisław 467
Wojewódzki Jakub Piotr 282
Wojtasik J. 510
Wojtkowiak Z. 736
Wojtyska H. D. 736
Wolan Andrzej 190
Wolański A. (pseud. P. Soplica) 730
Wolff J. 384
Woliriski J. 454 458 719 740
Wolska ż. Zygmunta, starościna lancko-
rońska 175
Wolska B. 635 640 743
Wolski Mikołaj 247 265 342
Wolter zob. Voltaire
Wołk Konstanty 287 294
Wołkoński Fiodor 283
Wołkoński Michaił Nikitycz 588 623 625
627 632 638
Wołłowicz Antoni 573
Wołłowicz Marcjan Dominik 515 517 523
Wołłowiez Ostafi 161 185
Wołłowicze 493
Wołodkowicz Marcin 142
Woroncow Michaił 580 582 584
Woroncow Siemion 666
Woronieeki J. 63 64
Woroniecki Stefan (Jakub?, Szymon?) 200
201
Wotschke T. 390
Woznicyn Prokofij 511
Woznowski W. 744
Wójcik Z. 30 403 411 447 454 464 468 473
478 493 619 733 734 739 740
Wrangel Herman 269
Wranglowie 269
Wroughton Thomas 615
Wrzeszowicz (Wrzeszczowicz) Johann
Weyhardt (Weihard) 423
Wurmb Ludwig Friedrich von 586
Wuttemberg-Montbeliard Fryderyk Euge-
niusz ks. von 675
Wuttemberg-Montbeliard Zofia Dorota von
zob. Maria Fiodorowna
Wybicki Józef 616 648 654
Wyczahski A. 98 99 118 708 709 731 736
Wyczawski H. E. 739
Wydżga Antoni 575
Wydżga Jan Stefan 449 471
Wyhowscy 406 430
Wyhowski Jan (Iwan) 428-430 446 716
Wykowski Kazimierz 586
Wyrcz K. 719
Wysocki Franciszek Kazimierz 448
Wysoczany 406
Ysenburg Wilhelm zob. Isenburg Wilhelm
Zabiełło Józef 685
Zabiełło Michal 675
783
Źabka z Limberka Jerzy 119
Zaborowski Stanisław 103
Zaborowskij L. V. 732
Zabrzeziński Jan 79
Zachorowski S. 44 73 398
Zadzik Jakub 270 271 274 283 287 288 290
291 296
Zahorski A. 731 744
Zajączek Józef 667 684-687 743
Zaj ączkowska Anna 165
Zakrzewski S. 19
Zakrzewski W 11 73 379 389-392 398
Zakrzewski Wyssogota Ignacy 683 685 686
744
Zalaszowski Mikołaj 505
Zaliwski Jan 245
Zalizniak Maksym zob. Żeleźniak Maksym
Załgski S. 390 393 394 396 400 720
Załuski Andrzej Stanisław bp chełmiński
i krakowski, kanclerz w. kor. 552 558 560
562 568-572 576 578 584 741
Załuski Jędrzej (Andrzej) Chryzostom kanc-
lerz w. kor. 470 471 485 504 514 515 534
719
Załuski Józef Jędrzej 553 605 613
Zamoyscy 453 662 737 741
Zamoyska Maria Kazimiera zob. Maria Ka-
zimiera Sobieska
Zamoyski Andrzej kanclerz w. kor.106 558
588 589 603 604 608 611614 616 623 645
648 654-656 662 668 669 743
Zamoyski Jan kanclerz w. kor. hetman w.
kor. 51 56 57 170 173 174 177-179
184-187 189 191-194 198-209 211 212
214 216-219 221 223-227 229 230 232
233 238 241244245 252 258 274 291331
352360 372375 381393 398 697 700737
Zamoyski Jan wojewoda sandomierski 440
497 500
Zamoyski Jan herbu Grzymała dyplomata
205 206
Zamoyski Marcin 484 485
Zamoyski Stanisław 170
Zamoyski Tomasz 252 503 739
Zamyslovskij E. 720
Zapolya Stefan 82
Zapolyowie 116 118
Zaranek Kazimierz 511
Zaremba Józef 622 627 630
Zaremba Mikołaj 453
Zargba A. 33
Zargba M. 33
Zarudzki Iwan 241 242
Zarzycki S. 718
Zasławscy 323 331 413 535
Zasławski Ostrogski Władysław Dominik
310 404 405 414
Zawadzki Jan 285 286 304
Zawadzki Kazimierz 504 721
Zawierucha S. zob. Kukiel M
Zawisza Krzysztof 516
Zbarascy 252 331 383 395
Zbaraski Janusz 183 184 186 224 225 264
Zbaraski Jerzy 255 264 273-275
Zbaraski Krzysztof 252 261 264 285
Zborowscy 112 113 130 174 191 193 194
196 198-201 331 393
Zborowski Aleksander 236
Zborowski Andrzej 177 193 195 201
Zborowski Jan 173 180 184 193 194
Zborowski Krzysztof 194 199 201 207
Zborowski Marcin 113 114 133 138 156 161
Zborowski Piotr 113 129 138 169 170 177
193 714
Zborowski Samuel 174193198 236
Zbrożek Michał 457 464 490
Zbrożek Mikołaj 490
Zdanowicz Anton 425 27
Zebrzydowscy 157
Zebrzydowski Andrzej 115 126 133 136 138
166
Zebrzydowski Mikołaj 24 56 199 207 211
212221223-233236247382394399503
Zielińska T. 741
Zielihska Z. 567 741
Zieliński Konstanty 516 520
Zieliński R. 736
Ziembicki W. 378 379 720
Zienkowska K. 744
Zientara B. 732
Zierotyński Jan zob. Źirotyński Jan
Zierowsky Johann Christoph 475
Zieten Johann Joachim 586
Zigiel T. 9 10
Zimorowic Bartłomiej 504
Zimorowic Szymon 504
Zinkeisen J. W. '718
Zins H. 731 737
Ziomek J. 736
Źirotyński (Zierotyński) Jan 92
Zivier E. 380 381 388 389
Zofia Aleksiejewna carewna i regentka ros.
483 489 518
Zofia (Sońka) Holszańska królowa pol. 236
Zofia Jagiellonka ż. Fryderyka Starszego
Hohenzollerna 81
784
! Zofia z ks. mazowieckich ż. Stefana Batore-
go 97
Zołotarenko Wasilij Nikiforowicz 406 433
441
Zubow Płaton Aleksandrowicz 688
Źuković P. 394
Zulich Gustaw 545
Związek J. 710
Zyberkowie 326
Zych G. 744
Zygmunt I Stary król pol. 75-115 117-12
125 129133 136138 139 160 168 192218
222 267 316 317 335-338 341 342 344
349 351 358-360 365 368 377 381 388
389 700 702 703 734
Zygmunt II August król pol. 55 97 99 lOll
108 109 111 113 115 116 118 121
123-132 134-167 169 170 172 182 188
190-192 209 222 224 234 245 263 277
29431732432933334535035836036 I
367-370 378-380 388-391 533 541 65l
700-703 705 707 734 735
Zygmunt III Waza król pol. 505163 179 182
198-207 210 211 213-225 227-232
234-247 249 251-266 268-281 288 29ll
' 292 294 300 306 316-318 342 346 354
358-360 366-369 381 383 392-395 397
398400415466503593595692700706
707 737-739
Zygmunt Batory ks. siedmiogrodzki 205 208
218 449
Zygmunt Hohenzollern s. Joachima II, abp
magdeburski 150
Zygmunt Kazimierz Waza 306 313
Zygmuntowie 78 120 329 334 341 357 369
371
Żaboklicki Aleksander 443
Żabokrzycki Hieronim 455 459
Żegocki Krzysztof 420 423 457
Żelewski R. 736
Żeleźniak (Zalizniak) Maksym 618 619 660
Żeromski (Żyromski) Chwalibóg Kazimierz
(Kazimierz) 439-441
Żmajło zob. Izmajło Marek
Żmuidzinas J. 736
Żółkiewski Adam 243
Żółkiewski Stanisław wojewoda bełski (o.
hetmana) 199
Żółkiewski Stanisław kańclerz, hetman w.
kor. 63 193 198 199 212 213 218223 227
228 231-233 237-242 244 247-249
251-255 257 258 262 360 383 394 395
461 496
Żórawiński Stanisław 249 260
Żychliriski Z 384
Żytkiewicz Daniel 442
Żytkowski L. 744
Indeks nazw geograficznych
W indeksie pominięto, jako zbyt czgsto występujące, hasła: Polska, Korona Polska,
Królestwo Polskie, Rzeczpospolita, określenia miejsc nie mających dziś odpowiedników
w podziale administracyjnym, jak np. starostwa, a także licznie wystgpujące formy przymiot-
nikowe (np. województwo sieradzkie). Jeśli było to możliwe, w nawiasach podano formy
oboczne i nazwy obce nie wystgpujące w tekście. Zastosowano następujące skróty: cieśn.
- cieśnina, fort. - fortyfikacja, g. - góry, k. - koło, ks. - ksigstwo, m. - miejscowość, ob.
- obecnie, płw. - półwysep, prow. - prowincja, reg. - region, rz. - rzeka, star. - starożytny, w.
- wyspa, wzg. - wzgórze, zat. - zatoka, zob. - zobacz.
Aa rz. 318
Abisynia (Etiopia) 482
Abo (Turku) m.144 565
Adrianopol (Edirne) m. 284 448 521
Alandzkie Wyspy (Aland, Ahvenanmaa) 528
Alba Julia zob. Szekes-Fehervar
Aieppo (Haleb) m. 458
Alfsborg m. 215
Als w. 432
Altmark zob. Stary Targ
Altranstadt m. 516 530 534
Alzacja 304
Ameryka Północna 670 683
Adruszów m. 447 450 469
Anglia 14 18 20 28 92 93 99 137 146 151
152 158 181188 189 215 246 257 262 265
285 287 291295 313 327342432435 461
473 495 501511517 528 537 541552559
566-569 572 575 579-582 584-586 590
592 602 607 610 635 642
Ansbach margrabstwo 182
Antwerpia m. 278 304
Arabia 482
Arboga m. 214
Armenia 89
Artois 83 304
Astrachań m. i chanat 127184 253 408
Augsburg m. 91 640
Augustów m. 323
Auksztota (Aukśtaitija) 324
Austria 17 117-119 129 170 172 176-178
186 196 201207 209 224 246 247 253 255
285 289 304 305 309 384 420 424-426
429431 133436438444446449452
454455461 462464 166473474477
478480481 483485-492494508510
511 517522525528532540541 543
546-548550554559561 562564
566-570572575580590593602607
610621 623626628-633635637642
647653661 664-666677-679684688
689
Azja 98184253
Azow m. 308490510521561
Babilon m. 312
Babimost m. 320
Babin (Rzeczpospolita Babińska) m. 320
Bakczysaraj m. 473 561
Baldenmuzja m. 267
Bałkany (Bałkański Półwysep) 253 631 632
658 664
Bałta m. 620
Bałtyk (Bałtyckie Morze) 33 5176 93 95 97
115 138 140 143 144 146 148-152 180
181 188 200 202 213 215 236 246 261
268-271 287 291 294 296 317 318 326
342363376377384416419 421433 470
479 498 512 513 528 552
Bar m. 126 464 465 468 554 596 617 618
623 681 682 689
Bardiów m. 256
Bari ks. i m. 88 97 98128 206
Basia rz. 434
Batoh miejsce bitwy 410 415
786
Baturyn m.191
Bawaria elektorat 99 564 565 567 630 647
660 677 680
Bazalia (Bazalija) m. 577
Bazawłuk w. 298
Bazylea m.132 371 689
Belgia (Niderlandy Południowe) 274 665
680
Belgrad m. 23 98
Bełz m. 90 421
Bender (Bendery) m. 519 522
Beresteczko m. 53 409 415 442 691
Berezyna rz. 78 325
Berlin m.11 14 62 443 448 467 474 486 488
506 532 536 563 565 579 586 602
604-606 630 649 660 661 663-666
673-675 677 679 689 694
Besarabia 116 307 328 658 659
Beskid g. 322
Bezdzież (Bezdeż) m. 628
Będzin m. 202
Biała m. 624
Biała (k. Smoleńska) m. 281 283
Biała Cerkiew (Biełaja Cerkow) m. 273 284
311 403 410 441 464 465 515 520
Biała Góra pole bitwy pod Pragą 255 259
286
Biała Radziwiłłowska (Biała Podlaska) m.
325
Białogród (Akerman) m. 77 658
Białoruś (Ruś Biała) 63 178249 300301319
324343 407416441581593 631634 639
642 658
Biały Kamień (Weissenstein, Witensten,
obecnie Paide) m. 143 181 187 219 236
318
Biecz m. 343
Bielew (Bielajewo) m. 415
Bielsk (Bielsk Podlaski) m.161
Bieżuń m. 654
Birże (Birźai) m. 266 267 324 414 418 474
513 535
Bischofsberg (Biskupia Góra) fort k.
Gdańska 551
Bizancjum cesarstwo 234 273 480
Błonie m. 624
Bobrek m. 626
Bochnia m. 358
Bodzentyn m. 332
Boh rz. 307 317
Bohusław (Bogusław) m. 520
Bojan m. 480
Bolimów m. 353
Bolonia m. 92 371 540
Bołchów m. 235
Borowica m. 298
Boruszkowice m. 675
Borysów (Borysow) m. 441
Bosfor cieśnina 118 646 664
Bracław m. 126 183 409 441 446 457 464
520
Bracławszczyzna 89 209 252 318 323 328
332 416 511 562 660
Braha m. 248
Braiłów (Braiłow) m. 447
Braksztany m.140
Brandenburgia 95 264 265 268 270 318 320
412429 431433 437438 444 454 462465
474 476483 486491492501508 510 513
559 700 718
Braniewo (Brunsberga) m. 91 92 157 266
267 321 333
Braunau m. 640
Brazylia 294
Breda m. 278
Breitenfeld m. i pole bitwy 304
Breskul g. 328
Brest m. 549
Briańsk m. 325 442
Brodnica m. 269
Brody m. 485
Brog (Bróg) m. 207 537
Bruchnal m. 440
Bruksela m. 278 304 534
Brunsberga zob. Braniewo
Brzeskie (Brzesko-kujawskie) 319 353
Brześć Litewski (Brest, Briest) m. 160 210
211242245 332358405 411426 676 686
688
Brzeziny m. 343
Brzeżany (Brierieźany) m. 510
Bocovu m. 218
Buczacz m. 4S8 459 469 481
Buda (Budzin) m. 76 85 86 93 98 99 117 118
377 480 482
Budapeszt m. 93
Budziak (Budźak) terytorium na phi.-zach.
wybrzeżu Morza Czarnego 307 311 313
482 489 660
Budzin zob. Buda
Bug rz. 52 97159 322 361496 644 653 675
684 686 688 689
Buk m. 431
Bukowina (Bucovina) 484 489 521 642
Bułgaria 314
Bursztyn m. 273
787
Busk m. 652
Busza m. 252 253 416 446
Bużenin m.138
Bychów (Bychow) m. 442
Byczyna m. 201-204 220 223
Bydgoszcz m. 245 686
Bystrzyca m.169
Bytom m. 202
Bytów m. 96 317 427 497
Bzura rz. 686
Camerino m. i diecezja 154
Campolungo (Kimpolung) m. 491
Carogród zob. Konstantynopol
Carowe Zajmiszcze m. 238
Carskie Sioło (Puszkino) m. 646 661
Cecora (Tutora) m. i pole bitwy 61 208
257-259 262 305 365 482 596
Cerekwica m. 356
Ćhałupy m. 294
Chambord m. 541
Chełm m. 406 421 516 684 685
Chełmińskie 620
Chełmno m. 321
Chełmszczyzna 135
Cherzoń (Chersoń) m. 659
Chocim (Chotin) m. 116 248 260 261 285
311408458460461497561562596623
Chodcze m.104
Chodynka m. 235
Chojnice m. 92 432
Chortyca w.129
Chorwacj a 116
Chotusitz (Chotusice) m. 565
Chwastów (Fastów) m. 464 520
Cieszyn m. 43 306 621 628 629
Cisa rz.117 377
Cisteron m. 303.
Cognac m. 99
Cudnów (Czudnów, Cudnow) m. 433 434
577
Cypr w. i królestwo 93
Czaplinek m. 417
Czarne (Hammerstein) m. 267
Czarne Morze 51 90 205 208 209 218 291
297298 308317342479 481490510 520
533 561 596 652 658-660
Czarnohora g. 317
Czarny Ostrów (Czernyj Ostrow) m. 426
Czarny Szlak 307
Czaśniki m. 145 147
Czechy 7 50 77 87 97 98 121 129 130 138
176 247 254-256 286 306 310 313 338
431 540 568
Czehryń (Czigirin) m. 408 427 428 436 446
464 468
Czeremosz rz. 317
Czerkasy (Czerkassy) m.100 212 298 441
Czernihowszczyzna 184 221 251 447
Czernihów (Czernigow) m.101 146 415 434
441 481 678
Czersk m. 231-233
Częstochowa m. 254 320 422 425 444 454
468 586 626 629 630
Czorsztyn m. 409
Dacja prow. star. 218 642 674
Dag (Hiiumaa) w.181 187
Dahlen m.145
Daleki Wschód 200
Damaszek m. 464 478
Dania 83 94 99 141-144 148 149 151-153
182 187 188 219 220 244 246 262269 295
296 304 305 327 421 424 426 429
431-433 435 463 501 508 519 537 559
586 588 602 610 615 660 692
Dardanele cieśn. 311
Demkówka m. 416
Deraźnia m. 577
Desna rz. 325
Deulino (Dywilino) m. 68 251254 317 318
Dębnik m. 652
Dłubnia rz. 342
Dniepr rz. 79 82 85101102104121185 212
250 282 283 297-299 307 315 317 322
337 376 377 428 441 447 464 473 481
497-499 520 596 608 618 633 653 674
675
Dniestr rz. 80100121205 208 218 247 249
258261289307317322378407461462
480 481511 521 658 675
Dobra m. 624
Dobrynicze m. 221
Dorohobuż (Dorogobuź) m. 250 251
281-283 415 481
Dorpat (Juriew, obecnie Tartu) m. 139 141
191 219 266
Drahim m. 317 417 427 454 497
Drezdenko m. 317
Drezno m.11 14 517-519 524 532 534 545
546 550 564-567 570 578 580 581 591
611621624 625 630 673 681
Drohobycz m. 358
Druć (Drut') rz. 415 434
788
Druja rz. 633
Drwęca rz. 318 321 644
Dubienka m. 676
Dubinki m. 414
Dubno m.138 485 577 578 653
Dubrowna m. 86
Dukla m. 256 422 625 650
Dunaj rz. 51 82121 204-206 208 21fr218
244 248 249 253 255 307 310 313
Dunajec rz. 369
Dunkierka m. 262
Durowicze m. 447
Dwóch Mostów ks. zob. Zweibrucken
Dyjament (Diament, Dixnemunde, Dyne-
munt) m.144 151 236 262 263
Dymir m. 460
Dyneburg (Dźwińsk, obecnie Daugavpils)
m. 266 267 416 447
Działdowo m. 678
Dziewica Sałtykowa (Sałtykowo-Dziewica)
m. 442
Dzikie Pola 126 317 338 596
Dzików m. 552
Dźwina (Daugava) rz.139145148181 183
187213 219 236263 271288 317318 324
325 332 433 499 512 513 596 633 653
Egipt 89
Elbląg m. 80 92 94-96125164180181189
266 270318 321336 358 421427432433
449 496 513 520 524 585 628 633
Estonia 51 139 143 144 181 182 186-188
200-202 206 207 212 214 215 219 227
230 240 263 266 288 382 512
Etiopia 367
Eupatoria zob. Kozłów
Europa 444752 58 60 6167 73 8184 86 96
98 100 116 124 133 139-141145 146 148
149 152 154 162 165 176 184 186200263
269285 286289291294295 305 307318
326339340342343 360364366371373
374386424425 458460478484496500
501528530535537543 545 548550555
557 562 563 569 574 581 586 587 590
592-594 598 600 602 610 626 629-631
635 636640646658664673 683 690692
696 697 707
Ewikszta rz. 318
Falczyn (Falciu) m. 482
Fastów m. 260
Fehrbellin m. 463 484
Fellin (Viljandi) m.139 219 236
Ferrara ks.118 127 176
Fiedorowsk m. 243
Filipowo (Filipów) m. 423 425
Finlandia 214 215 217 266 288
Fińska Zatoka 143 517
Fionia (Fyn) w. 431
Flandria 342 343
Florencja m. 278 313
Fokszany (Foc$ani) m. 664
Fontainebleau m. 309
Fort Panny Maru fort. nad Dniestrem 491
Francja 1720497783 93 98 99 121128 146
149 170 175 220234246264 265 270286
287 289 290 295 303-305 307 309 311
327 342 344 359 388 396 424 427
432 34 438 449 450 452 454 455 459
461463 465 466468469473 474476477
481485488490491495 499501508 509
517 524 528 535 537 540 541 543 546
550-555 559 560 564 565 568-572 575
576 579 580-582 584-586 590 593 600
602607610623626628635 641642646
652 656 660 668 670 673 674 677
679-681 683 688 90
Frankfurt nad Menem m. 174
Frankonia 328
Fredrikshall (Fredrikshald, Halden) m. 528
Frombork (Fraubenburg) m.181 266 321
Fryska Zatoka zob. Wiślany Zalew
Gabułtów m. 622
Galicja 634 647 649 658 664 665 684 695
Gdańsk (Gedania, Danzig) m. 5051698183
919294-97 121125 129 138 140 144 152
153 163 164 179-182 187-189 200 201
214-216 219 262 265-267 270 271
294-296 304 309 321 326 333 336 342
346358361362369390396399412421
423425 432436467501503 516520525
529 530 537 547 549-552 561 565 580
585 596616632633640644647652653
660 663 665 669 678
Gdańśka Zatoka 295 509
Gdynia m.16 294
Genewa m.130157
Genua m. 303 305
Germersheim m. 264
Gliniany m. 221
Głębokie (Głubokoje) m. 441
Głogów m. 76 317
789
Głogówek m. 449
Głowa Gdańska (Haupt) for. k. Gdańska 270
271 432
Głuehów (Głuchow) m. 442
Gniew m. 266 268-270 278 421
Gniezno m. 423 678
Goldynga (Kuldynga, Kuldiga) m. 432
Gołąb m. 45 422 459
Gorgan g. 328
Gostynin m. 97 241
G teborg m. 433
Goździec (Gwoździec, Gwozdiec) m.100
Góra Biskupia fort. 92
Góra Dziewicza 282
Góra Kalwaria m. 687
Góra Skowronkowa (Wzgórza Żaworonko-
we) 282
Górzno m. 269 298
Gripsholm zamek na w. o tej same nazwie
144
Grochów m., obecnie dzielnica Warszawy
172
Grodno m. 79147185191316 358 441468
516 529 561568 576 647 653 675 676 680
686 689
Gródek Jagielloński (Gorodok) m. 419
Grudziądz m. 266 268 269 321353 362 432
585 602 604
Grunwald m. i pole bitwy 325 329
Guzów m. 61 232 234
Hadziacz (Gadziacz)ů m. 308 518 519
Hagelsberg (Jagiełłowa Góra) fort. k.
Gdańska 551 552
Halickie 273
Halicz (Galicz) m.102 329 406 418
Hamburg m. 304 305
Hammerstein zob. Czarne
Hanower elektorat 579
Hanza 76 139 148 181 188 261 295
Hapsal (Haapsalu) m. 219
Harri (Harrja) region w Inflantach 143
Hasenpoth m. 363
Heidelberg m.174
Hel płw. 268 294
Hesja 323
Hiszpania 17 77 92128182188189 208 246
259 262 265 285-287 304 311 327 328
379 432 480 512 541 550 610 689
Holandia (Zjednoczone Prowincje Nider-
landów) 21 29 181 257 262 285 295 327
421 424 428 432 134 459 463 468 473
501528537 559 569586 602 607 610 652
660 666 681
Holsztyn (Holstein) ks. 268 431 512 610
Hołowczyn (Gołowczyn) m. 519
Hołtew m. 298 299
Homel (Gomel) m.101 102 317 441
Horodło m. 77 159 240 516 644
Horodnica m., obecnie przedmieście Grodna
647
Horyniec m. 459
Horyń (Goryn') rz. 456
Howerla g. 328
Hryńczuk m. 284
Humań (Uman') m. 307 441 446 619
Humienne m. 256
Ihumeń m. 654
Iłża m. 332
Inflanty (Niflandt) 51 63 76 82 138-146
148-151 154 162 178 181-189 202 204
209 214-219 232 235 236 241 248 249
262-267 269-272 276 279 285 287 288
292 304 317-319 325 326 328 332 379
389-391 397 418 423 425 432 433 466
512 515 516 519 529 531 596 675 686
Inflanty Polskie zob. Letgalia
Ingolsztadt m. 371
Ingria (Ingermanlandia) 141 143 188 236
241 287 531
Inowrocławskie 319 353
Irlandia 10 535
Italia zob. Włochy
Iwanogród m. 236
Izborsk m.147
Jahorlik rz. 317
Jałomica (Ialomita) rz. 411
Jampol m. 285
Jam Zapolski m.186
Janczarzyce m. 443
Janowiec m. 230 231
Japonia 558
Jarosław m. 333 422
Jaroszyn m. 444
Jaruga m. 252
Jasiodła rz. 608
Jasna Góra m. i klasztor 312 420 423 626
663
Jassy (la i) m. 218 244 258 461482 490 674
Jaworów (Jaworow) m. 440 463 495
Jazłowiec m. 480
790
Jazowsko m. 577
Jedykuła twierdza, więzienie 244
Jelec m. 250
Jemappes miejsce bitwy 678
Jezierna (Ozierniany) m. 421
Jezierzyszcze (Ozieriszcze) m.146 282
Jędrzejów m.177 207 231
Johannesburg (Johansburg, Jańsbork, Pisz)
m. 513
Jordan rz. 533
Julich-Kleve (w tekście Juliak) ks. 305
Juriew zob. Dorpat
Jutlandia (Jylland) płw. 268 431
Kaczybej (Odessa) m.101
Kahlenberg wzg. pod Wiedniem 61365 477
496
Kaliskie 319 320 353 425
Kalisz m. 333 341 418 423 517 586 678
Kalmar m. 200 215 216
Kalnik m. 457 464 465 468
Kaługa (Kaluga) m. 238 239 240 250 614
635
Kałusza (Kaluś) m. 459 461
Kamieniec Podolski (Kamieniec Podolskij)
m. 80 260 284 318 322 328 405 458 460
464 465 467 473 475 480 483 488 92
496 497 501507 510 553 595
Kamień m. obecnie dzielnica Warszawy 170
173 550
Kandia m. 456
Kaniów m.191 441 659 660
Kardis m. 438 447
Karelia 236
Karłowice (Karlovci) m. 511
Karpaty g.121218 256 317 320342 498 507
Kaski m.169
Kazań chanat i m. 78 90101 127 253 408
640
Kazimierz m., obeenie dzielnica Krakowa
339 626 655
Kazimierz (Kazimierz Dolny) m. 320 526
Kazimierzowo fort. 294
Keksholm (Kexholm, obecnie Prioziersk) m.
214 236 240
Kiczora g. 328
Kiejdany (Kedainiai, Kiejdajniaj) m. 324
417 418 691
Kielce m. 332 439 652
Kieś (Wenden, Kiesig) m.144 184 219 266
325 326
Kieżmark m.129
Kijowszczyzna 79104162171209 212 317
323 325 332 337 406 429 593 660
Kijów m. 14 84 101 127 164 172 177 212
217 248 252254 260299 300 332407410
428 434441447454468 469 473 481488
497 511513 516 595 596 659
Kilia m. 77
Kircholm (Salaspils) m. i miejsce bitwy 219
225 242 245 263 496
Kitajgorod (obwarowana część Moskwy)
zob. Moskwa
Kiwerowa Horka m.186
Kleck m. 79
Kliszów m. 513
Kłajpeda (Klaipeda) m.140 271306 454 467
Kłeck m. 423
Kłuszyn m. i miejsce bitwy 63 238-240 242
243 383 415
Knyszyn m.166169193
Kobryń m. 358 441
Kobyłka m. 687
Kock m. 654
Kokenhausen (Koknese) m.140 219 236 266
Koldynga (Kolding) m. 432
Kolonia m.180 290
Kolożwar (Kolozsvar) m.128
Kołki m. 298
Koło m. 91 103 206 231264 320 349 419
Komamo m. 459
Koniecpol m. 519
KÓnigstein m. 515 521
Konin m. 419
Konotop m. 430
Konstantynopol (Carogród, Stambuł) m. 82
98 116 117 121 126 172 176 195 196 205
209 210 237 243 248 250 254 256-258
260 261 271 272 276 301 307-309 448
464 465 467476 510511521540545 552
561562 565 579 625 632 640 646 666
Konstantynów (Starokonstantynów) m. 323
404 577
Końskie m. 652
Końskowola m. 439 591
Kopenhaga (K benhavn) m.11 84 144 148
153 188 287 431 33 448 551
Kopje m.147
Koporje (Koporie) m. 236
Kopyl m. 474
Korczyn (Nowy Korczyn, Nowe Miasto Ko-
rczyn) m.114 226 349 419
Korfu w. i m.130
Korsuń (Korsun Szewczenkowskij) m. 298
307 315 403 405 428 441464 654 660
791
Korzec (Korec) m. 404 652
Kostrzyń m.124
Koszyce m.199 256
Kościan m.109 341 420 427
Kościerzyna m. 321
Kowalewo m. 321 526
Kowieńszczyzna 628
Kowno (Kaunas) m. 324
Kozienice m. 652
Kozłów (Eupatoria) m. 205
Koźmin m.130
Koźminek m.138
Kórnik m.130 427
Kraina (region) 320
Krakowskie 103 135 155 194 231 255 320
341 381 403 405 419 550 619 684
Kraków (Cracoviae) m.1116 19 25 32 34 35
43 66 69 75 89 94 96 102 109 110 114 117
124 125 131132 169 174 175 177 191193
200-202 207 212 221 222 227 228 233
257 266 277 299 311 316 328 332
334-336 339 340 342 349 367 371 419
421426427434438450464468475 476
501503 513 523 537 550 558 565 566 586
606 619 626 655 668 681 682 684-686
688 Wawel 193 451 508 550 630
Krasiłów (Krasiłow) m. 577
Krasnystaw m. 201202232236403404644
Kreml zob. Moskwa
Kreta w. 310
Krewo m. 90 324
Kromy m. 221
Krosno m. 422 547
Królestwo Galicji i Lodomeru zob. Galicja
Królestwo Neapolu i Sycylii 554
Królewiec (Kalinigrad) m. 92 93 110 130
244266268270271305 421448449466
513 552 553 554 587
Krupczyce m. 686
Krupiszki m.140
Kryłów m. 273 481
Krym płw. i chanat 100101119145183 205
208212248250253 257273 308310315
403 410 448 621 642 646 658 681 691
Krystynopol m. 625
Krzemieniec m. 322
Krzemieńczug (Kremenczug) m. 441
Krzepice m. 201
Krzyczew m. 78 86 281
Krzyczów (Kriczew) m. 434
Ksigstwo Warszawskie 654
Kuckernese m. 468
Kuczmański szlak 307
Kucziik-Kajnardży (Kajnardża) m. 641
Kudak twierdza 297 298
Kujawy 319 332 423 425 620 644
Kulczyny m. 577
Kumiejki m. 298 299
Kunnersdorf (Kunersdorf, Kunowice) miej-
sce bitwy 585 586
Kunica m. 416
Kurlandia 139143185187 305 318 325 326
332 363 425 467 498 501512516520 529
538 539 540 54(r548 551 553 555 563
583 588-590 666 688
Kurukowskie jez. 273
Kuszliki miejsce bitwy 441
Kuty m. 328
Kuźnice m. 294
Kwidzyń m. 91 268 270 318 520 552 609
Kymi (Kymijoki) rz. 565
Laaland (Lolland) w. 431
Labiewo (Labiawa) m. 425
Lachowicze (Lachovici) m. 434 441
Lanckorona m.175 626 627 630
Landshut m. 640
Langeland w. 431
La Rochelle m. 270
Las Wiedeński (Wienerwald) 477
Latarnia (Wisłoujście) twierdza, obecnie
w Gdańsku 153 181 268
Lebiedziów (Lubiedziów) m.147
Lenowart (Lenward) m. 263
Lepanto m.195
Leszno m.130 423 644
Letgalia (Inflanty Polskie) 326 332
Lgbork m. 96 317 427 497
Libawa (Lipawa, Liepaja) m. 432
Lidzbark Warmiński m. 92 321 332 367
Lindway m. 640
Linkóping m. 216
Linz m. 478
Lipsk m. 371 517 587 681 682
Lisianka m. 446
Litwa (Wielkie Ksigstwo Litewskie) 5 52
66 75-79 83-86 89-91 97 10 103 107
108 110 114-116 118 119 123 127 130
135 138-147 149 154-156 159-162 164
165 168 169 171 172 175-177 181 182
184 185 187 188 190201202 204 210 218
219 227 228 232 234237243 245 246 248
249 251261263 264266 267 276 277 281
285 288 291 403 404 409 410 414
416 118 420-422 424 428-432 434
792
438 42 444 445 447 456 457 40 461
465-467 469 473 474 479 489 492-494
500506511512514515 517525 527535
541543 549 551553 565 568 581584 586
588 593 596 602 615 619 620 622 623 628
643 644 647 651 654 673-676 679 681
683 686 688 712-714 716 722
Liwny m. 250
Liwonia 187 219 326
Londyn m.11 14 66 646
Loreto m. 99 278
Lotaryngia ks. 554
Lozanna m. 640
Lubar m. 434 439
Lubecz m. 79
Lubeka m. 85141 144149186 215 416
Lubelszczyzna, Lubelskie 320 332 676 684
687 688
Lubiedziów zob. Lebiedziów
Lubieszowskie jez. 180
Lublin m. 90 109 160-163 169207 227232
237316320333341343350355403407
411 419 423 468 518 519 525 654 655
Luborzyca m. 682
Lubowla m. 201 203 422
Lucerna (Luzern) m. 640
Lukka m. 352
Lunewil (Luneville) m. 555 562
Lutowież (Litowiż) m. 577
Lutzen m. 285
Lwów (Lvov, Lviv) m. 11 12 20 23 30 69
77 80 90 100 113 196 209 264 273 307
311312328332333336342356405406
411418419421422426440458460464
475483491496502503507516523557
634
Ładyżyn m. 457
Łańcut m. 422
Łęczyca m. 341423
Łęczyckie 194 319 320 425
Łęgonice m. 444 450
Łobzów m. 278 312
Łojów m. 407
Łokacze m. 577
Łomża m.154 341
Łopuszno m. 80
Łowicz m.134169 321 459
Łódź m. 35
Łubnie m. 212 298
Łuck m. 212 322 329 332 516
Łużyce 76
Machnówka m. 446 652
Maciejowice m. 687
Madryt m. 94 121 268
Magdeburg m. 449
Magura g. 328
Mahacz m. 103
Malar jez. 214
Malbork m. 80 96181211266 270 271321
353358362421432433446496514585
634
Malborskie 321
Małopolska 63130133172 218 226 259 264
291 318-320 322 326 331 333 334 339
343349355384413439465524547560
565 621 632 642 652 684
Mantua ks. i m. 309
Marburg m.14
Marchia (Nowa Marchia) 244 268 305
Marienburg m. 318
Marienhaus m. 318
Marignano m. 87
Marsylia m. 303
Martynów m. 273
Marymont m., obecnie dzielnica Warszawy
567 629
Marzewo m. 634
Masalsk m. 325
Masłowy Staw uroczysko 299
Mazowsze 91-939798 124165 170194201
226228234318319321323326331332
337338340353384389405417425560
596
Mątwy miejsce bitwy 444 445
Mediolan m. 88 93 115 303
Medyges (Meggyes, Megiesz) m.178
Meklemburgia 94 528
Merecz (Merkine) m. 315 654
Mesembria m. 252
Mezopotamia 482
Miedniki zob. Woronie
Mieszczersk m. 250
Międzyboż (Międzybuż, Medźiboź) m. 426
456 465 468
Międzyrzecz (Międzyrzecz Wielkopolski)
m. 92 109 320 341 577
Mikułowo (Mikułow, Mikulow, Nikolsburg)
m. 303 477
Milejów m. 630
Minda zob. Weichselmunde
Mińsk m. 798485 147316324325 415 416
418 675
Mińszczyzna 79 324 686
Mir m. 324 675
793
Miropol m. 577
Mitawa (Jelgava) m. 263 271 432 529 538
539 582 583 590 602 686
Młynik m. 37
Mogilno m. 644
Mogiła m., obecnie dzielnica Krakowa 178
201
Mohacz m. 99103116
Mohylew (Mohylów) Białoruski (Mogilow)
m. 212 250 300 301325 358 415 416 441
519 658
Mohylew (Mohylów) Podolski (Mogilow
Podolskij) m. 259 457 464 618
Mołdawia 51 75-77 80 82 83 100 102 116
119 128 129 175 204 205 208 209212 218
219 244 248 253 257 317329 363 376 390
408 410 411 460 479-482 489 497 511
521 540 561 562 596 626 658
Monachium m.14 278 640
Monasterzystka m. 273
Montewska szpica fort. 270
Montferrat (Montferrato) ks. 309
Morawy 133 247 540 665
Morąg m. 268
Moskwa m.14 63 79 82-85 90101 119121
127 142 146 147 148 185 186 195 196 199
200 205 209 217 221 222 235-237 239
240 242 243 245 249-251 254 272 273
283 301308442481518 519531544 604
613 Kitajgorod 243 Kreml 148 221 225
235 238-243 245 250 251 272 415 481
Moskwa (Wielkie Ksigstwo Moskiewskie,
Ruś Moskiewska) zob. Rosja
Mosty m. 440
Mozyrskie 79
Mozyrz (Mozyr) m. 79 325 327 404
Możajsk m. 250
Mścisław m. 78 86 281 282
Mścisławskie 324
Muhlberg m.120 545
Multany (Muntenia) 7 75 208 209 218 244
257 290 317 411 479 489 490
Munczel g. 328
Murawski szlak 307
Nadrenia 475
Nancy m. 557
Narew rz. 52 97 324 332 361 423 507 686
687
Narol m. 459
Narwa (Narowa) rz.139149182
Narwa m.141 143 187 217 219 512 515
Neamt (Niamc, T rgu-Neamt) m. 490 491
Neapol m. 88 93
Neapol-Sycylia zob. Królestwo Neapolu
i Sycylii
Nemethi-Szatmar 195
Nevers m. i ks. 309 450
Newa rz. 539 549 581 627 632 644 678
Newel m.185 251281325 415 447 468 535
Nida rz. 369
Niderlandy 91 146152180196 234 261289
342 461 677
Niderlandy Południowe (austriackie) 579
zob. też Belgia
Niemcy 18 35 49 62 76 90 92109115120
126 137 141175 233234247254261-266
268-270285 287289302304306309311
320334337338342343 346 358 363 370
427 461495 530 535 540549 551572 580
661 677 zob. też Rzesza Niemiecka
Niemen rz. 90 159 318 324 363 369 421499
608 653 689
Niemieckie Morze zob. Północne Morze
Niemieża m. 424
Niemirów (Niemirow) m. 457 465 468 479
520 652 689
Nieśwież (Nieświż) m.191324 333 620 649
652
Niflandt zob. Inflanty
Niniwa m. 486
Niż terytorium 193 297 315 323 324
Nogat odnoga Wisły 266
Nórdlingen m. 286
Norwegia 327 431
Norymberga m. 93 366
N teborg m. 236
Noteć rz. 444 632 634 642 644
Nowa Galicja zob. Galieja
"Nowa Germania" zob. Prusy Zakonne
Nowa Serbia rejon osadnictwa 618
Nowe m. 318
Nowe Miasto m. 631
Nowogród Niżny (ob. Gorki) m. 242
Nowogród Siewierski (Nowgorod Siewierskij)
m.113 114 281317 325 333 442 446 447
Nowogród Wielki m. 77 142 184 185 221
222 241
Nowogródczyzna 324
Nowogródek m. 324
Nowy Bychów (Nowyj Bychow) m. 416
Nowy Dwór m. 358
Nowy Korczyn zob. Korczyn
Nowy Sącz m. 420
Nur m. 341
794
Nussberg wzg. 477
Nyborg m. 432
Nymwegen (Nimwegen) m. 474
Nysa m. 254 278 288 631
Obertyn m. 100
Ochmatów m. i miejsce bitwy 307 416
Oczaków (Oczakow) m. 90 100 110 120 314
519
Odessa zob. Kaczybej
Odra rz. 290
Oka rz. 250
Okopy św. Trójcy fort. nad Dniestrem 491621
Oksywie m. 294
Olchowiee m. 446
Olesko m. 461
Oliwa m., obeenie dzielnica Gdańska 268
295 305 433
Olkieniki (Valkininkai) m. 512 591
Olszanica m. 584
Olsztyn m. koło Częstochowy 201
Ołyka m. 404
Onikszty (Anykśćiai) m.141
Opatowiec m. 524
Opatów m. 353 426 519
Opoczka m. 89
Opole m. 218 306 420 448-450
Orawa 317
Orda Budziacka 482
Q-esund zob. Sund
Orsza m. 79 85 86 103 108 127 145 325 415
Orszańskie 185
Orynin m. 252
Orzechowo m. 623
Osa rz. 269 318 321
Ossów m. 551
Ostr (Ostrz, Ostrze) m. 298
Ostropol m. 407
Ostrołęka m. 682
Ostróg (Ostrog) m. 210 212 272 332 404 577
596
Ostrów m.185
Ostrzyhom (Gran, Esztergom) m. 478
Oszmiana m. 90
Oświęcim m. i ks.113114159162164 317
320
Ozylia ( śel, ob. Saaremaa) w.142144181187
Padwa m.169 371
Palatynat Reński (Renu) elektorat 264 286
436 500
Palczyn m. 444
Paniowce m. 284
Państwo Kościelne 81
Parczew m.157 160
Parkany m. 468
Parnawa (Pernawa) m.143144146149 219
236 262 263 318
Paryż m. 11 14 23 60 98172173 303 304
312 371 448 450 452 529 553-555 576
621 625 646 660 674 680 681
Pasłęk m. 91 287
Pawia m. 99
Pawłowo zob. Merecz
Pawołocz m. 253 465
Perejasław (Perejasław Chmielnickij) m. 274
299 406 430 434
Perekop m. 314 561
Peremirka m.126
Pereryta m. 490
Perewołoczna m. 519
Persja 205 236 257 272 460
Petersburg (Leningrad) m. 516 529 532 536
539 540 564 566 573 579 581 582 584
588-590 602 606 618 621 623 631-633
635 638 644 646 649 659 61 666 674
677 678 680 688 689 694 696
Piaseczno m. 440
Piaśnica rz. 317
Piątek m. 212
Piekary m.193 508
Pieskowa Skała m. 201
Pików m. 577
Pilica rz. 320 689
Piltyn m.142 188 363
Pilzno m.132
Piła m. 341 418 662
Piława (Pilawa, obecnie Bałtijsk) m.
266-268 270 271 295 306
Piławce (Pilawce) m. 404 405
Pińczów m.130
Pińsk m. 411 516 672 688
Pińszczyzna 323
Piotrków (Piotrków Trybunalski) m. 81 97
108 111 114 119 125 145 154-156 201
202 233 316 349 355 574
Piotrowaradyn (Petervarad, Petrovaradin) m.
525
Piotrowin m. 564
Pirna m. 581
Plaszewka (Plaszówka, Plaszowa) rz. 409
Pleissenberg m. 587
Płock m. 97
Pobereże region 322
795
Poboże region 323
Poczdam m. 531
Podgórze 322
Podhajce (Podgajcy) m. 448 461510 618,
Podhale 256 409 420
Podhorce m. 634
Podkarpacie 178
Podlasie 97159162165 171 323 326 327
331332 337 354 420 425 648 710
Poddnieprze 298
Podole 82 87104 205 209 228 241248 252
259 262 284307 319 322323 326 328 339
426 430 459 463 65 469 479 491 511
513 562 584 585 617 619 621 628 663
Podole Litewskie zob. Bracławszczyzna
Podole trembowelskie 322
Pokrzywnica m. 228
Pokucie 77 80 100 102 116 212 218 317 322
491
Polanówka m. i rz. 283 318 325
Polesie 322 324 456
Połaniec m. 231
Połąga (Palanga) m. 318 470
Połocczyzna 324 325
Połock m. 84 89 91 115 127 145-147 156
160 162 171 181 183-185 191 195 249
282300325 333 415 434447481520538
Połonka miejsce bitwy 433 434
Połonne (Połonnoje) m. 619 675
Połtawa m. 428 518 519 523
Pomezania 91321
Pomorze Nadodrzańskie (we władaniu Bran-
denburgii) 82 305
Pomorze Szczecińskie 81
Pomorze Wschodnie (Królewskie) 50 63 88
92 120 121 142 144 163 164 169 226 271
276 285 287 289 305 337 384 zob.też
Prusy Królewskie
Pomorze Zachodnie (Szwedzkie) 417 419
423 426427431433 500519 521522551
553 642 658
Porta (Ottomańska) zob. Turcja
Portugalia 196 303 338
Posule region 318
Poswol (Pozwol, obecnie Pasvalys) m. 141
142
Poznań m.15 318192100109130174 333
334336342370418423427431503 523
526 558 622 628 678
Poznańskie 317 319 353 425 586 686
Północne Morze (Niemieckie Morze) 269
Prabuty m. 269
Praga m. 23 98186 202 207 209 377
Praga m., obecnie dzielnica Warszawy 170
Pregoła rz. 90 363 421
Preszburg (Bratysława) m. 85 86 478
Preszów (Preśov) m. 624 625 627
Prostki m. 423
Proszowice m. 207 231 353 442
Proszowskie 320
Prusy 209 270 271272 318 564-572 575 576
579-583 585 588-590 593 602 604 605
607610621626628630631633 644647
653 658 660-668 677-679 681 684 689
694 695
Prusy Królewskie (Zachodnie) 80 81 95 96
113 135 159 162-164 175 178-180 183
187-190 243 26lr269 285 287 288 297
318319321322326336338 358361362
380381397399419422425 427428431
433 438513520526547563 565 581585
633 634
Prusy Książgce (Wschodnie, Zakonne, Elek-
torskie, Królestwo Pruskie) 17-19 50 51
6162 76 80-82 87 92 94 95 115 120 121
125 130 139 140 143 150-152 202 220
227 243 262 265-269 305 306 318 338
358 362 363 377-379 390 391 395 421
423 427 431 437 463 465 67 474 487
489 497 513 516-519 522 523 529 532
536 538 540 541 543 546 547 553
559-563 570 581 585 596
Prut rz. 244 248 258 284 317 322 480 482
521
Prypeć (Prypiat') rz. 315 322 324 403 407
Przasnysz m. 341
Przeddnieprze 446 472
Przemykowa m. 524
Przemyśl m. 332 422
Psioł rz. 317
Psków m. 77 89142147181 185186195
221 236 283 318 325
Ptycza rz. 325
Puck m.140148153 266 267 271 294 321
Pucka Zatoka 294
Puławy m. 439 591 650 660
Pułtusk m. 332 333
Putywl m. 250 308
Pyrmont (Bad Pyrmont) m. 660
Rabsztyn m. 201
Rachmancewo m. 236
Racibórz m. 218 306 449 450
Racławice m. 682 684
Radnot (lernut) m. 425
796
Radom m. 207 246 611 612 629
Radomsko m. 356
Radoszkowice m.147148
Radziejów m. 264 353
Radzyń m. 321 473
Rak potok 170
Rasławl m. 281
Rastawica rz. 253
Ratyzbona m.183 261 290 291 448
Rawa (Rawa Mazowiecka) m. 97 156 525
Rawa Ruska (Rawa Russkaja) m. 512
Rawenna m. 92
Reichenbach (Dzierżoniów) m. 665
Ren rz. 93 294 436 459 488 489 550 553
Rewel (Tallinn) m.140 143 144 148 149 181
204-206 219 236 296 382
Riazań m. 83
Rodatycze m.170
Rohatyn m.118 248
Rokito m. 212 584
Rosja (Moskwa, Wielkie Księstwo Mos-
kiewskie, Ruś Moskiewska) 17 18 49 51
53 61-63 77-80 82-83 85-91 94 99-101
119 126 127 136 137 139-142 144-149
159 169 172 175 178 181-183 185-187
195 196 198-206 208 210 212-214 216
217 220-222 225 227 235 237-241 244
246 247 249 252-254 261 262 271 273
278 280-284 286 287 289 29 299 301
304 308 310311313 317 318 326 327360
374 382 383 405 406 411 415-421 423
425 428 429 430431433 437438 440441
447 448 454 456 460 462 464-466 468
472 475 479 481-483 488 491 492 496
497 501 508 511 513 515-517 520 521
523-526 528-532 535 536 538-549 551
552 554 558 559 561-570 573 575
578-583 585 586 588-590 593 596 597
602603 604607609610612614616617
619 621 623 625 626 628 630-633 637
638 640 642-647 649 653 658 61
663 66 668 672 74 676-680 683-685
688 694 695 705
R skilde m.148 431
Rosławl m. 281
Rossbach m. 582
Rostok (Rostock) m.146
Roś rz. 252
Rozprza m. 630
Rudawa rz. 342
Rumunia 208 218
Ruskie Księstwo 429
Ruś (ziemie ruskie Korony) 90 I 14 121 160
164 171177 182 196 199201211216 226
234245 253 272273 291299301322328
329 337 338 370 380 381 403 405- 07
425 428--430 435 438 443 446--448 456
458459461480491492506516521523
535 560 596 597 688 720
Ruś Biała zob. Białoruś
Ruś Czarna 319 324 328
Ruś Czerwona 194 205 209 228 259264 322
328 334 340 343 405 420 430 642
Ruś Halicka 633
Ruś Moskiewska zob. Rosja
Rydzyna m. 556 586 644
Ryga m. 83 139 140 141 143-145 164 183
185 187 191219263265296326333358
418 423 466 468 497 512 513 540 644
Rymnik (R mna) rz. 664
Ryńsk m. 421
Rzeczpospolita Litewska zob. Litwa
Rzeczyca m. 325
Rzesza Niemiecka 76 81-83 85 89 92-96
119 120 125 139-141 143 148 149 182
183 185 192201208218 233 253 267269
272278290317326328363414418423
424431443450473476478500513517
520 528 530 538 570 647 664
Rzym (Stolica Apostolska) m. 6181828488
93 95 103 110-112 131-133 136 157 165
178 182 186 196 210 234 259 277 291
299-302304310332-334358365371379
392424470472473476478-480485486
489491492494509549553615 639648
Rzym star. 593
Sachsenhausen m. 32
Saint-Germain-en Lavy m. 474
Saksonia elektorat 83 286 323 328 463 509
513517519523535541546547553556
559 564 566-571 579-581 586 587 602
607 612 621 623 681
Salankamen m. 507
Salon zamek pod Marsylią 303
Sambor m. 358 507
Samos w.129
San rz. 315 322 422 629
Sandomierszczyzna, Sandomierskie 135 194
320 332 688
Sandomierz m.165 228 229 320 422 514 526
688
Santok m. 317
Sardynia w. 550 566
Sarmacja star. 367
797
Sarsk m. 308
Sasowy Róg m. 244 284
Savannah m. 642
Sądecczyzna 327
Sądowa Wisznia m. 353
Schaiberg wzg. 477
Sekwana rz. 98 683 690
Semigalia 139143 363
Serbia 561
Sereje m. 644
Seret rz.114 633
Sicz (Sicz Zaporska) 456 554
Siebież m.102 119 187 251281325 447468
474 535
Siedmiogród (Transilvania) 99116117125
126 128 178 182204209217218232247
249256257264265 272305 383425 426
479 481 482 490 718
Siemczyn m. 417
Siemiatycze m. 654
Sieniawszczyzna 542
Sieradzkie 194 319 425
Siergiejewsk (Ławra Troicko-Siergiejewska,
ob. Zagorsk) 236 250
Sierpiejsk (Serpejsk) m. 415
Siewierszczyzna 142 221 222 237 249 251
308 318 447 519 709
Siewierz zob. Nowogród Siewierski
Siewsk m. 442
Siniucha rz. 317 674
Sistowa (Szystowa) m. 665
Skandynawia 492
Skandynawski Półwysep 144
Skania (Skane) prow.144 431 433
Skarszew m. 321
Skierniewice m. 321 331
Sławonia (Słowenia) 116
Sławuta m.14
Słoboda m.146
Słobodyszcze m. 434
Słonim m. 349 605
Słońy Kamień (Salankamen) miejsce bitwy
490
Słowaczyzna (Słowacja) 255 479 630
Słuck m. 212 324 474 535 607 612 652
Smoleńsk m. 84-86 88 89 103 119 121 142
162 181 183 185 187 222 236-238 241
243 245 248-250 262 281 282 284 308
317405 415 417 434441447 469 481488
497 516 657
Smoleńszczyzna 184 221 239 240 280 318
338 709
Sochaczew m. 97 678
Salerk ping m. 214
Sokal m. 90 103 403 409 443
Sokół m.184
Sołonica uroczysko 212
Sommerschanz (Szaniec Letni) fort. pod
Gdańskiem 552
Soroka (Soroki) m. 490 491 605
Sośnica m. 442
Sól m. 358
Spira m.119 264
Spisz 201 255 332 443 625 632
Stajki m. 481
Stambuł zob. Konstantynopol
Stangebro miejsce bitwy na moście 216
Stanisławów (Iwano-Frankowsk) m. 465
Stany Zjednoczone Ameryki Północnej 667
681
Stara Olszanka m. 252
Starica (Staryca) m.185
Starodubów (Starodub) m.101235 250 281
481
Starogard m. 92 321421 432
Stary Targ (Altmark) m. 271
Starzec (Starec) uroczysko 299
Staszów m. 652
Stawiszcze m. 446
Stawuczany m. 562
Steblowo (Steblew) m. 456
Stegeborg m. 215
Stepań m. 577
Stężyca m.176 226 553
Stołowicze miejsce bitwy 628
Stralsund m. 269
Strasburg m. 371 640 642
Stropki m. 256
Strypa rz. 407
Studzienica m. 284
Styr rz. 409
Subotów (Subotow) m. 314 446
Suczawa (Suceava) m.129 411464 480 491
Sulejów m. 564
Sulżenice m. 407
Sulżyńce m. 577
Suła rz. 317
Sund (4 resund) cieśń.120144152188 202
552
Suraż m. 325
Susza jez.147
Susza m.146
Svenskasund (Svensksund) zat. 665
Sybin (Sibiu) m. 218
Sybir (Syberia) 539 688
Sylistria (Sylistra) m. 284
798
Synopa (Sinop) m. 247
Szadek m. 353
Szadów (Śeduva) m. 440
Szafuza (Schaffhausen) m. 640
Szamotuły m.130138
Szarogród (Szargorod) m. 205 212 457 464
Szawle (Śiauliai) m. 358
Szczara rz. 608
Szczebrzeszyn m. 459
Szczecin m.148 296 433 467 522
Szczekociny m. 684 685 688
Szczorsy m. 654
Szczytno m. 305
Szekes-Fehervar (Alba Julia, Stuhlweissen-
burg) m. 99 126
Szent Pal (Sanpahl) m.177
Szepielewicze (Szepielińce) miejsce bitwy
415
Szkłów (Szkłow) m. 415
Szlezwik (Schleswig) ks. 431
Szreńsk m. 627
Sztokholm (Stockholm) m. 32147182187
199 202 213-216 262 265 279 309 417
443 448 492 506 521540 545 551552 693
Sztum m. 80 270 271 321
Sztumska Wieś (Stumsdort) m. 287 289 291
294 295 303 309
Szubin m. 644
Szwajcaria 305 428 641
Szwecja 16 17498189 143 144 148 149 152
153 181 182 186-188 199 200 202 206
207 212-217 223-225 243 244 246 247
251 255 261-263 265-267 270 271 278
283 285 290 294 296 303-305 309 311
312 326 346 359 384 395 396 412 414
416-418 421 425 426 428 431-433 435
437438 448452463 466474 485 487495
501 512 513 514 516 522 528-532 537
541 543 546 551-554 562 590 601 602
610636660664667681683689690718
Ściana (Stjena) m. 447 457
Śląsk 465051767889 1 IS 128178201247
254-256 262 270 289 290 304-306 317
332340342343384419434443449450
463 497 511 514 519 540 547 564-567
586 588 595 621 631 692
Śląsk Górny 306
Śmilańszczyzna 611
Śniatyń m.178 317 491
Środa m. 206 320 353 418 455 514
Śródziemne Morze 658
Świebodzin m. 317
Świgtokrzyskie Góry 341
Targowica m. 674 67 -679 683 685 696
Tarnogród m. 524 554 557
Tarnowskie Góry m. 477 550
Tar ast m.145
Taśmina (Tasmin) rz. 317 481
Taurogi (Taurage) m. 644
Tczew m. 92 180 268 421 432 436
Tehinia (Techinia) m.196
Telczyna rz. 218
Telechany m. 628
Terespol m. 686
Tiawzin (Taysina) m. 214
Tobolsk m. 640
Tokay (Tokaj) m. 99
Tollhuys m. 459
Tomaszów m. 524
Toropiec m.186 249
Toruń m. 8182 9192 95 96 121164210 267
269 287 288302 321333 421426430 432
444503 514519547585 586 612 615 633
647 660 663 665 669 678 686
Tour de Bouc twierdza 303
Trechtymirów m.191 247 298
Trembowla m.113 126 455
Trockie 324
Troicko-Siergiejewska Ławrza zob. Sier-
giejewsk
Troki (Trakai) m.100 324 329
Trubeck (Truczewsk) m. 281 308 329
Trydent m. 333
Trzciana m. 270
Trzciel m. 320
Tulczyn m. 650
Tulon m. 303
Turcja 20 50 77 87-89 98 100 102 109
116-121 126 129 172 176-178 182-194
189 191195 196 200205 206 209 211212
218 221 224 244 246-248 252-255 257
258 261 273 281 283-287 289 290 296
297 307 308 310-314 317 318 329 338
342360 363 376 382390395 406 408 411
415 424 26 442 446-448 454 456 458
460 461 463-465 469 473 474 476 478
480 481488 489 491492494495 501510
517 520-522 525 532 543 545 551 553
554 558 559 561-563 565 576 579 580
590 602 605 07 617 620 621 623 628
631 632 640-642 646 658-660 663-667
669 681 683 689 690 694 718
Turowla m.184
799
Turów m. 79
Tuszyn (Tuszyno) m., ob. w granicach mias-
ta Moskwy 235-237 243 251
Twer (ob. Kalinin) m. 185
Tykocin m. 420
Tyniec m. 626 627 630
Tyszowce m. 421
Uhrynów m. 459
Ujazdów zamek, ob. w Warszawie 311
Ujście m. 417 418
Ukraina 53 54190 209 212 228 247 253 254
272-274 291 297 298 301 307 314 315
319322323326331339340343 380403
405 407 11 414 16 424 28 430 431
432 434 439 441 443 446 447 456 457
459 61 464 465 467-469 472 481 484
511 515 516 518-522 581 584 590 611
618 619 653 663 665 674 675 678 709
Uła m.146 147
Uła rz.145161
Ułanów (Ulanow) m. 618
Uppsala m. 213 215
Usza rz. 407
Uszyca rz. 248
Uświat (Uswiaty) m.185 281 282 415 441
Vadstena m.199
Valmy m. 678
Vincennes (Bois de Vincennes) zamek pod
Paryżem 303 304
Waka rz. 328
Walencja m. 172
Walmuzja (Walmazja) m. 266
Wardyn Wielki (Warażdyn) m. 116 117
Warka m. 341 422
Warmia 92 96121274 318 319 326 421427
522 631
Warna m. 257 625 633
Warnica m. 522
Warszawa 6 911 1214 24 60 62 63 66 97
137 154 156160169 170 175 177 185 191
196207213216220232241244246249
255259269283287290292304306309
310315316320328332334336348350
353 362 369 405 407 411 415 419
422-424 426 437 448 454 458-460 466
472-474 488 492-494 496 501 506 508
512-514 516 519-522 526 531 543 547
555558561564567569571574575581
589 591 600 604-606 608 611 620 621
623-625 627 630 635 636 642-645 647
649 650 652 653 655 663- 65 668 676
677 680 682 683 685-688 709 714
Warsznica m. 520
Warta rz. 244 337 339 498
Wawel zob. Kraków
Wąchock m. 231
Weichselmunde (Wisłoujście) fort. pod
Gdańskiem 551 552
Weissestein zob. Biały Kamień
Wenden zob. Kieś
Wenecja m. 8186175196 208 278 303 307
310 312 313 342 346 473 485
Wenecja (Republika Wenecka) 408 456
478 81 511 525 561 640 641 689
Werki (Verkiai) m. 430
Werona m.134
Wersal 442 473 475 481 484 508 509 540
548552564570579602607625 640690
Wezenberg (Werenberg, Rakvere) m. 219
Węgrów m. 550
Węgry 50 77 8185 87 92 93 98-100102111
116-119 121 125-127 129 176 178 189
195208212244247256258259262290
329338340342343377390419425436
463 465--470 475 476 479 482 484 489
490499519530542622624632665724
Węgry Górne (Słowacja) 225
Wiaźma m. 242 250 282
Widawa m. 627
Widyń (Widin) m. 284
Wiedeń m.11 14 86 87 93 99 107 131 135
175 177178247250255256259278290
303306309426442443448449454465
467 470 473 475 79 481-486 492 506
509510511525530540554561596607
621625630632639648649665666674
677 684 692 694 696 718
Wiedrosza rz. 78
Wielatowo m. 644
Wieliczka 358 634 648
Wieliż m.185 187 249 251282 283 325 447
468
Wielka Brytania zob. Anglia
Wielkie Księstwo Litewskie zob. Litwa
Wielkie Księstwo Moskiewskie zob. Rosja
Wielkie Łuki m.184 185 187 318
Wielkopolska 97 114 124 130 133 138 155
157 169 194 198 201 226 264 270 305
317-320 326 331 334 337-339 349 355
384 403 405 413 417 418 420 422 24
800
432 438 443 444 465 513 514 517 526 545
547 550 553 565 568 584 586 588 591619
621628 634 647 652 653 656 660 662 663
686 728
Wieluń m. 201 418 425
Wieprz rz. 369
Wilanów m. obecnie dzielnica Warszawy
495 545 650 686
Wileńszczyzna 324
Wilhelmsbad m. 660
Wilia (Wilija) rz. 416
Wilno (Vilnius) m. 50 75 77 79101 108130
140 142-146 160-162 164 183 191 207
209 234 236 238 241242 301316 324 333
349 416 418 424 440~442 501 503 547
551 591 604 605 675 680 682 683 686
Wilsk m. 577
Windawa (Ventspils) m. 432 688
Wirlandia region w Inflantach 143
Wisła rz. 80 81 96 97121 180189 231 266
267 270 271286 294 318 320 321339 343
37'7 421422 496 525 528 550 551581621
633 634 636 644 660 665 676 677 684
687 90
Wismar m. 269
Wissembourg m. 540
Wiszniew (Wiszniewo) m. 654
Wiślany Zalew 181 270 287
Wiślica m.156 200 228-230
Wiśniowiec (Wisznewec) m. 80 83103 485
650
Witebsk m. 89 90127160 272 481 520
Witebszczyzna 119161 324 325 442
Witenstein zob. Biały Kamień
Wittenberga m. 371
Wittengau (Trzeboń) hrabstwo 306
Wittstock m. 290
Wizna m. 97
Władysławowo fort. 294
Włochy 83 88 93103108115118128130
193 265 289 310 311327 328 334 352 369
374 537 540 550 551
Włocławek m. 333
Włodawa m. 623
Włodzimierz (Władimir Wołynskij) m. 250
322 332 403
Wohyń m.161
Wojnicz m. 419
Wola m., ob. dzielnica Warszawy 348 452
550 602
Wolbórz m. 332 440
Wolfenbuttel m. 304
Wolmar (Valmiera) m.144 219 263
Wołga rz. 185
Wołokołamsk m. i klasztor 238 243
Wołoski szlak 307
Wołoszczyzna, Wołosza 75 204 208 244 247
312328376388414460461470479481
482 489 519 621-623 629 718
Wołyń 103 162 171 176 182 248 252 319
322-324 326 331 332 403 407 430 434
491 516 518 526 560 593 619 686 688
Woronie (Miedniki, o_ b. Varniai) m. 325 332
Worskla m. 518
Wrocław m. 32 109 254 289 344 501 562
565 587 692
Wschowa m. 420 517 579 644
Wyborg m. 236
Zadnieprze 262 2'74 282 298 299 307 407
428 430 441 456
Zahal m. 407
Zamojszczyzna 385
Zamość m. 233 405 411 422 423 458 496
503 535 644
Zaporoże 211 298 315 317 338 441
Zasław (Izjasław) m. 404
Zator m.113 114 159 162 317
Zawady m. 624
Zbaraż m. 406 407 464 485 691
Zboiska m.113
Zborów (Zborow) m. 406-408 410 428
Zbrucz rz. 633 634 644
Zelbork m. 266 267
Zenta (Senta) m. 510
Zieleńce (Żylincy) 675
Zitava Tórók m. 218
Zjednoczone Prowincje Niderlandów zob.
Holandia
Złoczów (Zołoczew) m. 464
Złoty Róg zatoka 205 257
Zowołocze (Zawołoczje) m.187
Zurych m. 29
Zweibrucken (Palatynat Dwóch Mostów) ks.
417 522 540
Zwiahel (Nowograd Wołynskij) m. 407
Żarnów m. 419
Żmudź (Źemaitija) 91 141 266 318 324 331
418 423 425 468 520586591682 687688
Żołnin m. 299
Żółkiew (Niesterow) m. 493 495 518
Żółkiewszczyzna 567
Żółte Wody (Żołtyje Wody) m. 274 315 428
801
Żórawno (Żurawno) m. 464 465 481 Żydyki m. 438
Żuława Mała 321 Żylin m. 640
Żuława Wielka 271 321 Żytomierz (Żytomir) m. 596
Żwaniec m. 411 458 480 622Żywiec m. 275
Spis treści
Jerzy Maternicki: Władysław Konopczyński i jego synteza dziejów Polski nowożytnej 5
Nota edytorska . .
Nota bibliograficzna .
TOM I
Przedmowa . . 73
ZYGMUNT I (1506-1548) . . . 75-12z
I Polska odosobniona wśród wrogów. . . . 75s7
1.Elekcja Zygmunta I (75).
2.Zadania nowego władcy (76).
3.Pierwsza wojna moskiewska (78).
4.Epilog wotosko-tatarski (79).
5.Walka dyplomatyczna o Prusy (80).
6.Hohenzollern i Habsburg przeciw Polsce (81).
7.W kleszczach między Niemcami i Moskwą (82).
8.Wybuch drugiej wojny moskiewskiej (83).
9.Zwrot w polityce Zygmunta I (84).
10.Orsza (85).
11.Zjazd wiedeński (86)
Od zjazdu wiedeńskiego do wojny kokoszej 88
12.Modus vivendi z Habsburgami (88).
13.Koniec wojny moskiewskiej (89).
14.Wojna pruska (90).
15.W ślepym zaułku (93).
16.Sekularyzacja Prus (94).
17.Rozruchy gdańskie (95).
18.Kontrakcja i represja (96).
19.Wcielenie Mazowsza (97).
20.Sprawa węgiersko-czeska (98).
21.Konflikt z Mołdawią; tarcia z Tatarami (100).
22.Trzecia wojna moskiewska (1534-1537) (101)
II.Praca wewnętrzna 102-115
1.O skarb i wojsko (102).
2.Z senatem czy ze szlachtą? (104).
3.Sejm na rozdrożu i na bezdrożach (104).
4.Ustawodawstwo (105).
5.Stosunki wewnętrzne na Litwie (107).
6.Zabiegi sukcesyjne dworu (108).
7.Początki reformacji (109).
8.Hasła egzekucji (110).
9.Opozycja na sejmach (112).
10.Wojna kokosza (113)
Ostatnie dziesięciolecie 115-122
11.Brak kierowniczej ręki (115).
12.Pokucie uratowane. Mołdawia ostatecznie stracona (116).
13.Powikłania węgierskie (117).
14.Między Habsburgami i Turcją (118).
15.Zbrojny niepokój na wszystkich kresach (119).
16.Bilans panowania (120)
ZYGMUNT AUGUST (1548-1572) 123-167
III. W rozbracie z narodem . . . 123-138
1.Początek i istota konfliktu (123).
2.Przymierze z Habsburgami (125).
3.Stosunek do Węgier
i Turcji (126).4.Lata pokoju z Moskwą (127).5.Małżeństwo z Katarzyną.Odjazd Bony (127).
6.Wycieczki panów polskich do Mołdawu (128).7.Postępy reformacji (129).8.Publicystyka
obozu egzekucyjnego (131).9.Sekty skrajne (133). 10. Odpór katolików (133). 11.
Samowładcze chęci Zygmunta Augusta (134).12.Obóz i program egzekucji (135).13.Walka
z duchowieństwem (136).14.Głębsze tło rozbratu (137)
IV. Walka o Inflanty . . . 138-153
1.Geneza kwestii inflanckiej (139).2.Wyprawa pozwolska (140).3.Pod grozą Moskwy
- układ Kettlera z Zygmuntem (141).4.Wybuch wojny z Iwanem Groźnym (142).5.Szwedzi
w Estonu. Pakt poddaństwa (143). 6. Ze Szwecją czy z Danią (144). 7. Połock
803
i Uła (145). 8. Wojna czy pokój? (145). 9. "Wyprawa" radoszkowicka (146).10. Odwrócenie
przymierzy (147). 11. Kongres szczeciński (148). 12. Zapłata za pomoc pruską (150). 13.
Strażnicy morza (151).14. Zatarg z Gdańskiem. Statuty Karnkowskiego (152)
V Egzekucja i unia . . . 154-167
1. Czasy bezsejmowe (1559-1562) (154). 2. Egzekucja królewszezyzn (155). 3. Początek
reakcji katolickiej (156). 4. Sejm 1565 r. Reformy gospodarcze (157). 5. Przygotowanie unii
(159). 6. Rokowania (160). 7. Sejm lubelski 1568/1569 (161). 8. Unia z Prusami (162). 9.
Sprawa reformy sejmu i elekcji (164).10. Koniec ostatniego Jagiellona (165).11. Werdykt
dziejowy o "Dojutrku" (166)
WALEZJUSZ I BATORY (1572-1586) . .
VI. Pierwsze elekcje i pierwsi wybraricy . . . 168-197
1. Pod kapturem - ku wolnej elekcji (168). 2. Senat czy szlachta? (168). 3. Viritim! (169). 4.
Konwokacja (G-28 stycznia) (1573] (170). 5. Kandydatury do tronu (171). 6. Agitacja i elekcja
(172). 7. Układ króla z narodem (173). 8. Krótkie rządy Henryka (174). 9. Po ucieczce Henryka
(175).10. Zwrot w Stężycy na korzyść Batorego (176).11. Druga elekcja - rozdwojona (177).
12. Batory jako człowiek i król (178).13. Wojna z Gdańskiem (179).14. Przygotowania do
zapasów z Moskwą (181).15. Najazd Iwana na Inflanty (183).16. Połock i Wielkie Łuki (184).
17. Psków (185). 18. Pośrednictwo papieskie a rozejm zapolski (186). 19. O resztę Inflant
(187). 20. Kompromis z Gdańskiem (188). 21. Trybunał (189). 22. Polityka wewnętrzna
Batorego (191). 23. Batory a sejm (192). 24. "Tyrania'' nad Zborowskimi (193). 25. Sprawa
Zborowskich przed sądem sejmowym (1585) (194). 26. Przez Moskwę do Carogrodu (195)
ZYGMUNT III (1587-1632) . . 198-275
VII. Król a kanclerz wobec nowych zagadnieri . . . 198-222
1. Perspektywy i ugrupowania (198). 2. Znów elekcja rozszczepiona (I99). 3. Walka o tron
(200). 4. Rozbrat na tle pacyfikacji (202). 5. Zamoyski przeciw królowi (203). 6. Sejm
pacyfikacyjny (5 marca-23 kwietnia 1589 r.) (204). 7. Niebezpieczeństwo tureckie (205). 8.
Zjazd w Rewlu i jego skutki (206). 9. Ku Morzu Czamemu (208).10. Unia brzeska (209). I1.
Pierwsze bunty kozackie (211).12. Kryzys polsko-szwedzki (1593-1598) (213).13. Wyprawa
Zygmunta III do Szwecji (214).14. Projekt unu polsko-moskiewskiej (216).15. Zamoyski nad
Dunajem (217).16. Wznowiona walka o Inflanty (219).17. Nowe ustępstwa dla Hohenzol-
lernów (220).18. Dymitriada (220)
VIII. Przesilenie wewngtrzne
1. Absolutum dominium - czy nierząd? (222). 2. Sejm 1605 r. - koniec Zamoyskiego (224). 3.
Z sejmu do kupy (1606) (225). 4. Zjazd pod Lublinem (227). 5. Pod Sandomierz - ezy pod
Wiślicę? (228). 6. Hasła i cele (229). 7. Ugoda pod Janowcem zerwana (230). 8. Sejm 1607 r.
(maj-czerwiec) (231). 9. Koniec rokoszu (232).10. Katolicyzm - religią panującą (233)
Walki o Moskwg
11. Polacy w shiżbie drugiego Samozwańca (235).12. Wojna z Moskwą postanowiona (236).
13. Marsz na Smoleńsk (237).14. Tryumf Żótkiewskiego (238).15. Moskwa się budzi (239).
16. Tryumf Zygmunta III (241).17. Daremne zakusy (242).18. Straty na zachodzie i południu
(243).19. Konfederacje wojskowe (244). 20. Przymierze polsko-austriackie (246). 21. Kwestia
kozacka (247). 22. Swawola magnacka na Wołoszczyźnie (248). 23. Wyprawa Władysława na
Moskwę (249). 24. Atak na Moskwg zakończony rozejmem [duelińskim] (250)
IX. Zawierucha południowa
1. Busza (251). 2. Akcja dyzunitów (253). 3. Polska a Śląsk wobec w buchu wojny
trzydziestoletniej (254). 4. Lisowczycy na Węgrzech. Niepomyślny zwrot na ąsku (255). 5.
Wybuch wojny tureckiej (256). 6. Cecora (257). 7. Po klęsce (259). 8. Chocim (260)
222-234
235-251
251-261
804
Walka o Bałtyk
9. Samotność wobec wrogiej Północy (261). 10. Utrata Rygi (263). 11. Nieład, znużenie,
opozycja (263).12. Ostatnia obrona Inflant (265).13. Najazd na Prusy (266). 14. Pierwszy
okres obrony Prus (162 1627) (267).15. Dalsze wysiłki na morzu, lądzie i w dyplomacji
(268). 16. Posiłki austriackie (269). 17. Rozejm altmarski [starotarski] (270). 18. Niebez-
pieczeństwa (271).1.9. Wrzenie na Rusi (272). 20. Sprawa nastgpstwa tronu i reformy elekcji
(274)
CZASY WŁADYSŁAWA IV
X. Pigkne poczgtki
1. Trwożne nastroje (276). 2. Konwokacja (276). Władysław jednynym kandydatem, jego
przeszłość (278). 4. Najzgodniejsza elekcja (279). 5. Próba rewizji konstytucji (280). 6. Wojna
z Moskwą (281). 7. Odsiecz Smoleńska (282). 8. "Wiecznoje dokonczanje" (27 maja 1634)
(283). 9. Wojna z Abazy paszą (284).10. Zabiegi o koronę szwedzką (285).11. Przygotowania
do wojny (286).12. Rozejm w Sztumskiej Wsi (287).13. Pokusy śląskie (1636) (288).14. Pakt
familijny z Habsburgami (289)
261-275
27G-315
276-290
XI. Sprawy wewngtrzne w latach pokoju (od 1645 r.) . . . 29 302
1. Doradcy i nadzorcy króla (290). 2. Gospodarka dworska (291). 3. Zasady rządzenia (292). 4.
Zamiast oświaty politycznej - elita orderowa (293). 5. Plany morskie Władysława IV (294). 6.
Zatarg o cło gdańskie (295). 7. Sprawy kozackie (296). 8. Bunty Pawluka i Ostranicy (297). 9.
Sprawy wyznaniowe (299)
Frontem na Wschód . . 302-315
10. Konflikt z Francją (302).11. Gra bez atutów (304).12. Zyski z przymierza austriackiego
(305).13. Plan wojny tureekiej (307). 14. Zbliżenie z Moskwą (308).15. Ślub Władysława
z Ludwiką Marią (309).16. Za kulisami sejmu i senatu (310).17. Tajemnica rozdarta. Opór
powszechny (311).18. Sejm 1646 r. (312).19. Plan wojny w nowej fazie (1647) (313). 20.
Wybuch chmielnicczyzny. Śmierć króla (314)
POLSKA W WIEKU ZYGMUNTOWSKIM. . 31 375
XIL Kraj i ludność . . . 31 329
1. Nazwa, stolice i godło państwa (316). 2. Granice (317). 3. Podział administracyjny (318). 4.
Wielkopolska (319). 5. Małopolska (320). 6. Mazowsze (321). 7. Prusy Królewskie (321). 8.
Ziemie ruskie (322). 9. Wołyń i Podole (322).10. Ukraina (322).11. Podlasie (323).12. Litwa
(323).13. Dzielnice niegdyś anektowane (324).14. Inflanty (325).15. Obszar i zaludnienie
państwa na tle porównawczym (326).16. Rasy, języki, wyznania (327)
XIII. Społeczezstwo i gospodarstwo . . . 329-344
1. Szlachta (329). 2. Duchowieństwo (331). 3. Mieszczaństwo (334). 4. Chłopi (337). Żydzi
(338). 6. Rolnictwo (339). 7. Przemysł (341). 8. Handel (342)
XIV. Państwowość . . 344-363
1. Obywatel - szlachcic - Polak (344). 2. Król (345). 3. Bezkrólewia i elekcje (347). 4. Sejm
walny (349). 5. Senat w okresach migdzysejmowych,(350). 6. Urzędy centralne (351). 7.
Zarząd lokalny (352). 8. Sejmiki (353). 9. Sądownictwo (354). 10. Konfederacje i rokosze
(356). 11. Skarbowość (357). 12. Wojskowość (359). 13. Idea jagiellońska (361). 14.
Autonomia Prus i Gdańska (361).15. Lenna i dependencje (362)
XV Kultura . . 364-375
1. Kultura religijna (364). 2. Literatura piękna (365). 3. Wiedza (366). 4. Sztuka (368).
805
5.Kultura materialna i towarzyska (368).6.Szkoły i oświata (370).7.Kultura prawnicza (371).
8.Kultura polityczna (372).9.Polska w obliczu świata (373).10.Postęp czy zastój? (374)
Uwagi . . . 376
Bibliografia . . 388
TOM II
PANOWANIE JANA KAZIMIERZA (1648-1668) . . 4o3-a51
XVI.Okres walki ze Wschodem 1648-1655. . 403-416
1.Bezkrólewie i elekcja (403).2.Beznadziejność ugody (405).3.Zbaraż,Zborów (406).4.
Kwestia ukraińska na tle sprawy wschodniej (408).5.Beresteczko (409).6.Wgzeł mołdawski:
Batoh i Żwaniec (410).7.Król i dwór wobec kraju (412).8.Oznaki rozkładu (412).9.Swary
królewiąt.(413).10.Wybuch wojny z Moskwą (415).11.Utrata Mohylewa i Smoleńska (415).
12.Ochmatów,Wilno (416)
XVIL Udział Polski w wojnie północnej 1655-1660. . 416-434
1. Zaborcze apetyty Szwecji (416). 2. Ujście i Kiejdany (417). 3. Polska poddaje się Szwedom
(419). 4. Samoobrona narodowa: Częstochowa i Tyszowee (420). 5. Losy Prus Królewskich
(421). 6. Czarniecki w walce z Karolem Gustawem (421). 7. Odzyskanie stolicy (422). 8.
Kampania dyplomatyczna. Plany rozbioru Polski (424). 9. Dola i niedola Rakoczego (425).10.
Utrata lenna pruskiego (426).11. Prąd ugodowy na Ukrainie (427).12. Ugoda hadziacka i jej
skutki (429). 13. Schyłek wojny ze Szwecją (431). 14. Pokój oliwski (432). 15. Połonka
i Cudnów (433)
XVIII. Zamieszki wewngtrzne, rezygnacja na zewnątrz . . . 434-451
1. Projekt reformy sejmowania (434). 2. Sprawa elekcji za życia króla (1655-1661) (436). 3.
Tragiczny sejm (1661) (437). 4. Konfederacje wojskowe 1659-1663 (438). 5. Wojna z Moskwą
w latach 1661-1664 (441). 6. Sprawa Lubomirskiego przed sądem sejmowym (442). 7. Rokosz
(443). 8. Na drodze do dalszego rozstroju (445). 9. Zamęt na Ukrainie (446). 10. Rozejm
andruszowski (447).11. Podhajce (448).12. Stracone widoki wschodniopruskie i śląskie (448).
13. Abdykacja (450)
DWAJ KRÓLOWIE RODACY (1668-1696) . . 452-5o5
XIX. Przewaga gminu szlacheckiego za króla Michała . . . 452-a78
1. Przysięga konwokacyjna, gwałty na elekcji (452). 2. Król i jego doradcy (453). 3. Polityka
zewnętrzna Korybuta (454). 4. Waśnie stronnicze (454). 5. Wiry ukraińskie (456). 6. Dwa
sejmy zerwane (457). 7. Kamieniec i Buczacz (458). 8. Konfederacje gołąbska i szczeb-
rzeszyńska (459). 9. Chocim (460)
Pierwotna polityka Jana Sobieskiego
10. Bezkrólewie (460). I1. Indywidualność Jana III (461).12. Monarchizm Sobieskiego (462).
13. Widoki nadbałtyckie i zakarpackie (463).14. Dalsza wojna z Turcją (463).15. Żórawno
(464).16. Opozycja na sejmach 1676-1677 r. (465).17. Kryzys (1677-1678) (467).18. Sejm
grodzieński 1678/1679 r. (468)
Lata przejściowe
19. Jeszcze o motywach zwrotu w polityce Sobieskiego (469). 20. O lepszy rząd (470). 21.
Kozaczyzna. Unia i dyzunia (472). 22. Starania o ligę chrześcijańską (473). 23. Intrygi
brandenbursko-francuskie (474). 24. Na drodze do przymierza z Austrią (474). 25. Sprawa
Morsztyna (475). 26. Venimus, vidimus, Deus vicit (476)
XX W jarzmie Ligi.Świętej
460 69
469- 78
478-495
806
1.Geneza,cel i charakter Ligi (478).2.Widoki wołosko-węgierskie (479).3.Wojna w 1684
i 1685r.(480).4.Pokój Grzymułtowskiego (481).5.Wyprawa mołdawska 1686r.(482).6.
Zmierzch sławy Sobieskiego (483).7.Nowa opozycja (484).8.Spiski (484).9.Sejm
grodzieński zerwany (17stycznia - 5marca 1688) (485).10.Sprawa Radziwiłłówny (486).I 1.
Klęska dworu na sejmie warszawskim 1688/1689r.(487)
Pod tchnieniem śmierci . . . 488 95
12.Król na rozdrożu (488).13.Rokowania z Austrią.Sejm 1690r.(489).14.Ostatnia wyprawa
mołdawska Sobieskiego (1691) (489).15.Schyłek wojny tureckiej (490).16.Dyplomacja
Marysieńki (491).17.Opozycja Sapiehów (492).18.Zatargi litewskie (493).19.Śmierć
Sobieskiego (494)
Wyniki XVII wieku . . . 495-5o5
1.Wiek husarii i hetmaństwa (495).2.Promieniowanie polszczyzny (497).3.Złota wolność
(498).4.Możnowładztwo pod płaszczykiem demokracji (499).5.Zubożenie powszechne
(500).6.Nieład w skarbie (502).7.Oświata (502).8.Zanik twórczości naukowej i literackiej
(504)
PANOWANIE AUGUSTA MOCNEGO . . . 50r 547
XXII.Naród w rozterce . . . . 506-522
I.Nierząd na konwokacji i w wojsku (506).2.Jeszcze jedna niespodzianka wyborcza (507).3.
August Mocny (509).4.Projekty moldawskie i pokój karłowicki (510).5.Wojna domowa na
Litwie (511).6.Wielka wojna północna (512).7.Z królem czy przeciw królowi? (514).8.Dwa
rządy,dwa przymierza (1704--1706) (515).9.Altranst dt (516).10.Sandomierzanie w walce
z Leszczyńskim (517).11.Pohawa (518).12.Kryzys południowo-wschodni (520)
XXIII.Migdzy majestatem i wolnością . . . . 522-5a7
1. August na drodze do zamachu stanu? (522). 2. Konfederacja tarnogrodzka (1715) (523). 3.
Walki i rokowania (525). 4. Traktat warszawski i sejm niemy (526). 5. Zwrot przeciwko Rosji
(528). 6. Traktakt wiedeński 5 stycznia 1719 r. (530). 7. Pod hegemonią Rosji (531). 8. Upadek
ducha publicznego (532). 9. Stosunki wyznaniowe (535). 10. Sprawa toruńska i jej
dyplomatyczne następstwa (537).11. Maurycy Saski w Kurlandu (1726) (538). 12. Widoki
następstwa tronu (540).13. Nowi ludzie w otoczeniu Augusta. Familia Czartoryskich (541).14.
Opozycja Potockich (543). 15. Obłędy stronnicze a grand dessein Augusta II (544). 16.
Ostatnie walki. Koniec Augusta Mocnego (545)
AUGUST III (1733-1763) . . . 548-6ol
XXIV. Wolna elekcja pogwałcona . . . 548-572
1.Prąd narodowy górą (548).2.Dwie elekcje (549).3.Wybuch walki o tron polski (550).4.
Oblężenie i upadek Gdańska (551).5.Konfederacja dzikowska (552).6.Uspokojenie kraju
(554)
Próby ratunku Rzeczypospolitej (1736-1748) . . . . 555-572
7.Król i jego faworyci (555).8.Zwiastuny odrodzenia (557).9.Sprawa reformy skar-
bowo-wojskowej (558).10.Polska wobec wojny wschodniej rozdwojona (1735-1739) (561).
11.Wobec wybuchu wojny śtąskiej (563).12.Plany konfederacyjne Potockich (1741-1742)
(564).13.Czartoryscy dochodzą do władzy (566).14.Sejm grodzieński 1744r.(567).15.
Wahania (1745-1746) (569).16.Dalsza walka o naprawę Rzeczypospolitej (1746-1748) (571)
l f;V Przesilenie wewngtrzne . . . . 573-601
1.Orgia partyjności (573).2.Trybunał ofiarą walki (574).3.Zabiegi sukcesyjne Wettynów
(575).4.Sejm grodzieński 1752r.(576).5.Sprawa ostrogska (577).6.Dwie interwencje (578)
807
Czasy wojny siedmioletniej . . 579-591
7. Projekt konfederacji antyrosyjskiej (579). 8. Rzeczpospolita wobec odwrócenia przymierzy
i wybuchu wojny siedmioletniej (580). 9. Upadek wpływów francuskich. Poniatowski posłem
w Petersburgu (581). 10. Sprawa kurlandzka, sejm i senat w 1758 r. (582).11. Inauguracja
rządów Jerzego Mniszcha (583).12. Czartoryscy w stosunkach z Francją i Anglią (584).13.
Rzeczpospolita "karczmą zajezdną'' (585).14. Klęska monetarna. Sejmy 1760 i 1761 r. (586).
15. Redukcje. Wzrost opozycji (587).16. Skutki przewrotów petersburskich (588).17. Zamach
konfederacyjny Czartoryskich (589).
Wewnętrzne źródła słabości Rzeczypospolitej . . 591-601
18.Istota zagadnienia (591).19.Ustrój społeczny (592).20.Wady ustroju państwowego.
Władza prawodawcza (593).21.Rozkład władzy wykonawczej (594).22.Polityka zewnętrzna
szlachty (595).23.Polityka wewnętrzna (596).24.Siły moralne i umysłowe dawnej
Rzeczypospolitej (597).25.Ku odrodzeniu (599).26.Konarski (600)
CZASY STANISŁAWOWSKIE . . 602 9o
XXVI.Dola i niedola Czartoryskich . . 6o2 l6
1.Mocarstwa wobec ostatniej elekcji polskiej (602).2.Konwokacja (603).3.Elekcja
Stanisława Augusta poprzedzona wojną domową (605).4.Nowy król: jego przeszłość,
charakter,stosunki rodzinne (606).5.Poczatki reform (608).6.Opór domowy i zagraniczny
(609).7.Sprawa dysydencka (609).8.Sejm Czaplica (611).9.Konfederacje: shicka,toruńska
i radomska (1767) (612).10.Sejm "pod węzłem" aż do porwania senatorów (613).11.
Delegacja.Koniec sejmu (614)
XXVII.Przegrana walka o niepodległość . . . 616-s42
1. Konfederacja barska (616). 2. Koliwszczyzna (618). 3. Ruchy w Krakowskiem, w Wielko-
polsce, na Litwie (619). 4. Dyplomacja konfederacka. Nowe powiewy (620). 5. Kłótnie
i porażki (622). 6. Ustanowienie Generalności (623). 7. Wahania w polityce konfederacji (624).
8. Kryzys Generalności. Ogłoszenie bezkrólewia (625). 9. Od Częstochowy do Lanckorony
(626).10. Powstanie Ogińskiego (627).11. Zamach na króla. Ostatnie boje (629).12. Geneza
rozbioru (630). 13. Potrójna konwencja petersburska 5 sierpnia 1772 r. (632). 14. Proces
okupacji i rozgraniczenia (634). I5. Cesja zaborów wymuszona na sejmie warszawskim (1773)
(634).16. Walka o nowy ustrój państwa (636).17. Inne dzieła i koniec delegacji (638).18.
Emigracja konfederacka (640). 19. Złota wolność w obcej szkole (641)
XXVIII. Spokojne lata pod protektoratem Rosji (1775-1788) . . . 642 59
1. "Przeezekać Katarzynę'' (642). 2. Opozycja magnacka (643). 3. Demarkacje (1776) (644). 4.
Konfederacja Mokronowskiego i Ogińskiego (645). 5. Próbki polityki zagranicznej (646). 6.
Na widowni parlamentarnej (647). 7. Czynniki postępu (650). 8. Skarb i wojsko (651). 9.
Wytwórczość krajowa (652).10. Postęp społeczny (653).11. Oświata (655).12. Królestwo na
Parnasie (657).13. Widoki wschodnie (658)
XXIX. Sejm Wielki . . . 659-674
1. Zjazd w Kaniowie (659). 2. Obustronne niebezpieczeństwa (659). 3. Geneza partii pruskiej
(660). 4. Początek Wielkiego Sejmu (661). 5. Wskazania programowe: Staszic, Kołłątaj i inni
(662). 6. Sejm zrzuca kuratelę rosyjską (663). 7. Współprawa z Prusami (663). 8. Przyxnierze
polsko-pruskie (664). 9. Rozkład przymierza (665).10. Prace skarbowo-wojskowe (666).11.
Spory konstytucyjne (667).12. Sprawa mieszczańska (668).13. Geneza Konstytucji Majowej
(669).14. Dzień Trzeciego Maja (670).15. Ustawa Rządowa (671).16. Dzieło ustawodawcze
Sejmu Czteroletniego (672).17. Zagranica wobec Konstytucji 3 Maja (673)
X 5; O wolność, całość i niepodległość . . . 674-69o
1. Targowica (674). 2. Wojna 1792 r. (675). 3. Rządy Targowicy (676). 4. Drugi rozbiór (677).
808
5. Sejm grodzieński (678). 6. Ku zagładzie (680). 7. Emigracja pomajowa (681). 8. Kraków
i Racławice (682). 9. Warszawa-Wilno (682).10. Przyjaciele i wrogowie zewnętrzni (683).1 I.
Wysiłki rządu narodowego (fi84). 12. Warszawa w niebezpieczeństwie (685). 13. Brześć
i Maciejowice (686).14. Upadek stolicy i powstania (687).15. Trzeci rozbiór Polski (688).16.
Przyczyna ostatecznego rozbioru Polski (689)
Uwagi . . . . 691 98
Jan Dzięgielewski: Posłowie . . . 699-715
Bibliografia . . . 716-730
Bibliografia uzupełniająca . . . 731-744
Indeks nazwisk . . . . . 745-785
Indeks nazw geograficznych . . . 78 -802
r
r ,
ů :
I SląŻk1
Instytutu Wydawniczego Pax
z najnowszej historii Polski
do nabycia w
BIURZE SPRZEDAŻY KSIĄŻKI IW PAX
00-390 Warszawa, Wybrzeże Kościuszkowskie 21 A
tel./fax 625-23-O1, 625-68-86, tel. 625-75-61
KSIĘGARNI IW PAX
00-539 Warszawa, ul. Piękna I6B
tel. 629- I 5- I 4
Fieldorf Maria, Zachuta Leszek, General
Nil". August Emil Fieldorf
Grabowski Waldemar, Delegatura Rządu Rze-
czypospolitej Polskiej na Kraj 1940-1945
Karbowska Jadwiga, Z Mackiewiczem na ty
Łaptos Józef, Dyplomaci II Rzeczypospolitej
w świetle raportów Quai d'Orsay
Ney-Krwawicz Marek, Komenda Glówna
Armii Krajowej 1939-1945
Tucholski Jędrzej, Mord w Katyniu
Tucholski Jgdrzej, Spadochroniarze
Żygulski Kazimierz, Jestem z lwowskiego
etapu. . .
W przygotowaniu:
Zwycięska wojna Hitlera
Nicholas Bethell
tłumacz: Jan Zygmunt Bielski
Książka lorda Bethella, niegdyś dziennikarza BBC, jest
pracą niezwykłą nie tyle z racji zawartych w niej ustaleń, ile
sposobu ujęcia zagadnienia i udostgpnienia nieznanych dotąd
dokumentów brytyjskich. Dlaczego w uprawianej przez siebie
polityce podbojów Hitler we wrześniu 1939 r. nie doznał
porażki? Autor koncentruje się przede wszystkim na analizie
sytuacji politycznej w Europie we wrześniu 1939 r. Niewiele
pisze o przebiegu działań wojennych, a docieka głównie,
dlaczego tak, a nie inaczej były podejmowane decyzje politycz-
ne i wojskowe w Londynie, Paryżu, Moskwie i Waszyngtonie.
Interesuje się tym, co paraliżowało Wielką Brytanię i Francję
w czasie agresji hitlerowskiej na Polskg, a co inspirowało
Stalina do podjęcia gry zaproponowanej przez Hitlera. Wyjaś-
nia jak Stany Zjednoczone Ameryki po wahaniach opowie-
działy się jednak po stronie aliantów. Bethell przedstawiając
"kuchnię" ówczesnej polityki europejskiej w bardzo wyważo-
ny sposób, z dystansem patrzy na kampanię wrześniową, na
wysiłek wojskowy Polaków oraz postawę społeczeństwa i poli-
tyków.