Pani prezydent bez winy - II linia metra... w budowie http://www.rp.pl/artykul/628874,927119-Pani-prezydent-bez-winy.html Łukasz Warzecha, aktualizacja 23-08-2012 Hanna Gronkiewicz-Waltz rządzi Warszawą od lat z górą pięciu i przez ten czas mozolnie, wbrew przeciwnościom, buduje (to znaczy - nie osobiście, ale patronuje przecież budowie) II linię metra. Tę budowę prześladuje pech, całkowicie niezależny od wytężonych wysiłków pani prezydent.
Na przykład podczas wyborczej kampanii samorządowej w roku 2006 najwyraźniej ktoś podszył się pod kandydatkę PO i w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" stwierdził, że II linia będzie gotowa już w roku 2010. Ani chybi - sabotażysta, bo przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie mógł oczekiwać cudów. Potem, gdy już załatwiono wszystkie zezwolenia i rozstrzygnięto przetargi, budowa jakoś nie mogła ruszyć, mimo że pani prezydent starała się to ze wszystkich sił ułatwić, zawczasu zamykając dla wygody budowniczych kilka najważniejszych arterii w stolicy.
A teraz jeszcze ta kurzawka i zalanie nowiutkiej stacji. Co prawda jak Filip z konopi wyskoczyli jacyś tam geolodzy, którzy zaczęli pokrzykiwać, że ostrzegali, ale nikt ich nie słuchał. Bzdury! Z kurzawką jest jak z hiszpańską inkwizycją - nikt się jej nie może spodziewać!
Szczęśliwie w Warszawie pani prezydent może czuć się pewnie. Stolicę zamieszkuje wierny elektorat. Platforma Obywatelska mogłaby tu wystawić na prezydenta nie tylko HGW, ale i Osiełka Porfiriona, konia Incitatusa, a nawet Agnieszkę Pomaskę - i tak by wygrali, byle wystąpili pod właściwym logo.
Dziś twardzi i niezachwiani wielbiciele pani prezydent bronią jej ofiarnie przed niesłuszną krytyką, przytaczając kilka absolutnie niezbitych argumentów. Po pierwsze - że przecież jakby nic nie budować, to też by było źle. Po drugie - że jak się buduje, to wypadki się zdarzają. Po trzecie - że obecność kurzawki (powtórzmy - całkiem niespodziewana) to przecież nie wina HGW. Po czwarte - obowiązuje żelazna zasada: każda rzecz ukończona (wreszcie) i jako tako działająca to zasługa pani prezydent. Natomiast każda wpadka, awaria czy niedociągnięcie to czynnik losowy, na który pani Hanna nie ma żadnego wpływu.
Sama pani prezydent także atakuje swoich przeciwników, celnie wskazując, że przecież nie jest tak źle, bo w końcu nikt nie zginął, a mógł, a poza tym ona nic nie wie ani o zamknięciu tunelu Wisłostrady na rok, ani o opóźnieniu w budowie metra. A skoro nie wie, to z pewnością są to złośliwe, dywersyjne plotki.
Zresztą „Gazeta Wyborcza" wykryła już prawdziwych winnych katastrofy. To PiS, bo to pod koniec jego rządów Kazimierz Marcinkiewicz nakazał zmienić lokalizację stacji Powiśle. Ani chybi uczynił to na osobiste polecenie Jarosława Kaczyńskiego, o czym zapewne wkrótce opowie w TVN 24. Przez całe lata swoich rządów Hanna Gronkiewicz-Waltz nie była w stanie zmienić tej fatalnej decyzji. Dlaczego? Bo szanuje swoich poprzedników i ma do nich zaufanie. No i proszę - kolejny raz okazuje się, że szlachetność polityków PO zostaje brutalnie ukarana.