Jaskinia (m76)

Jaskinia

Na ścianach nic

I tylko wilgoć spływa.

Ciemno i zimno tu.


Ale ciemno i zimno

Po wygasłym ogniu.

Nic- ale po bizonie

Ochra malowanym.


Nic- ale nic zaległe

Po długim oporze

Pochylonego łba.

A więc Nic Piękne.

Godne dużej litery.

Herezja wobec potocznej nicości,

Nienawrócona i dumna z różnicy.


Nic- ale po nas,

Którzyśmy tu byli

I serca swoje jedli,

I krew swoja pili.


Nic, czyli taniec nasz

Niedotańczony.


Twoje pierwsze u płomienia

Uda, ręce, karki, twarze.

Moje pierwsze święte brzuchy

Z maleńkimi paskalami.


Cisza- ale po głosach.

Nie z rodu cisz gnuśnych.

Cisza, co kiedyś swoje gardła miała, piszczałki i bębenki.

Szczepił ją tu jak dziczkę

Skowyt, śmiech


Cisza- ale w ciemnościach

Wywyższonych powiekami.

Ciemności- ale w chłodzie

Przez skórę, przez kość.

Chłód- ale śmierci.


Na ziemi może jednej

W niebie? Może siódmym?


Wygłowiłeś się z pustki

I bardzo chcesz wiedzieć.


Wyszukiwarka