Arystofanes Chmury streszczenie

Arystofanes - Chmury (streszczenie)


BUDOWA UTWORU


Arystofanes jest przedstawicielem komedii staroattyckiej. Jego sztuka pt. Chmury posiada wszystkie elementy tego gatunku:

- prologos - monolog, zaczynający sztukę i wprowadzający w jej temat, wygłaszany przez Strepsjadesa.

- parados - pojawienie się chóru Chmur i jego pierwsza pieśń.

- epeisodiony i stasimony - wzajemnie przeplatające się dialogi aktorów i śpiewy chóru.

- agon - pojedynek dwóch przeciwnych stron. Głównym agonem tej sztuki są mowy Mówcy Prawego i Mówcy Nieprawego, oraz ich spór o to kto zajmie się edukacją Fejdipidesa. Drugim agonem, na końcu sztuki, jest kłótnia syna z ojcem o prawo do karania rodziców przez dziecko.

- parabaza - pieśń chóru (nie związana z fabułą) przekazującego odezwę autora do publiczności, w tym wypadku przyganę do publiczności za chłodne przyjęcie poprzedniej wersji sztuki.

- kommos - lament Strepsjadesa nad popełnionym błędem.

- exodos - scena zamykająca sztukę, w której główny bohater podpala marzycielnię. Ostatni wychodzi chór żegnając się z publicznością.



























POSTACIE


Strepsjades - rolnik, który popadł w długi za sprawą nieokiełznanej namiętności syna do koni. Jest ucieleśnieniem obywateli Aten, inwestujących pieniądze w wykształcenie swych synów. Arystofanes opisuje go jako człowieka prostego, spodziewającego się po edukacji syna nie nabycia wiedzy lecz przekształcenia go w narzędzie służące do poprawy warunków materialnych.


Fejdipides - wyrodny syn trawiący czas na wyścigach i jeździe konnej. Symbolizuje on ateńską młodzież wraz z atrybutami młodości; lekkomyślnością, kierowaniem się ideałami i podatnością na wpływy.


Sokrates - filozof mieszkający wraz z swymi uczniami w marzycielni nieopodal domu Strepsjadesa. Jego postać skupia w sobie wszystkie wady sofistów, którzy ucząc młodzież, nie wpajali jej zasad etycznych, ale kunszt retoryczny pozwalający obronić każdą rację jakkolwiek byłaby ona zła.


Chmury chór. Ukazują naukę sofistów, nęcącą korzyściami z niej płynącymi i naukową mądrością, lecz w rezultacie psującą młodzież i niszczącą w niej trzymanie się szczytnych ideałów.


Mówca Prawy głos starego ładu kształtującego młodych ludzi na wartościowych obywateli, trzymających się boskiego prawa.


Mówca Nieprawy głos nowej rzeczywistości, w której panuje kierowanie się własnym interesem i odrzucenie starych wartości jako bezwartościowych.


Amynias wierzyciel Strepsjadesa.


Pasjas wierzyciel Strepsjadesa.


Uczeń I - uczeń Sokratesa.

Uczeń II uczeń Sokratesa.


Sługa Strepsjadesa


Postacie nieme




STRESZCZENIE SZTUKI


Strepsjades nie może zasnąć, jest rozdrażniony. Jego syn wpędza go w długi marnotrawiąc czas na wyścigi i kupując wciąż nowe konie. Wierzyciele zaczynają grozić procesami a syn nie chce się opamiętać. Nawet we śnie majaczy o gonitwach, aż ojciec go wyrywa ze snu sarkając. Strepsjades wpada na pomysł. Niedaleko jego domu mieszka Sokrates, filozof przyjmujący na nauki wszystkich chętnych, którzy tylko mieli czym za tę naukę płacić. Myśli o tym, by posłać tam swego syna. Sokrates ponoć zna dwie mowy, sprawiedliwą i niesprawiedliwą, gdyby syn nauczył się tej drugiej, mógłby ojca wybronić w sądzie. Strepsjades budzi ponownie syna i każe mu iść na nauki. Chłopiec unosi się honorem, tym że nie może splamić się tak ohydnym postępowaniem, poczym wybiega a Strepsjades zostaje sam. Postanawia, że on sam będzie pobierać nauki u Sokratesa i kieruje się do marzycielni filozofa. U bramy spotyka jednego z uczniów Sokratesa, wdaje się z nim w krótką rozmowę. Już na samym wstępie swej przygody z sofistami zostaje zarzucony informacjami, których jego prosty umysł nie jest w stanie przyswoić. W pewnym momencie zauważa człowieka wiszącego w koszu u sufitu namiotu. Uczeń wyjaśnia mu że to Sokrates. Strepsjades zaczyna rozmawiać z Sokratesem. Wyjaśnia mu swoją sytuację i wyraża gotowość zapłacenia za naukę, jeśli dzięki niej uniknie spłacenia długów. Filozof każe starcowi włożyć wieniec i zasiąść na ławie, a sam wzywa Chmury. Zjawiają się one przy akompaniamencie grzmotów i witają filozofa, chwaląc go jako swego ulubieńca. Sokrates wyjaśnia, iż są one jedynymi boginiami. Obala przy tym wiarę Strepsjadesa w Zeusa i bogów udowadniając, że to chmury przynoszą ludziom deszcz i chronią przed nieurodzajem. Rolnik w obliczu mądrych słów porzuca wiarę w bogów i zaczyna wielbić nowe bóstwa. Zwraca się do nich z prośbą, by dały mu dar mądrej mowy. Chmury chwalą jego zacięcie i zwracają się do Sokratesa by zaczął wstępną naukę i wybadał umysł nowego ucznia. Zaczyna się nauka.

Chmury zwracają się do publiczności, przez ich usta przemawia Arystofanes. Wylewa swój żal za złe przyjęcie pierwszej wersji sztuki. Chwali swój kunszt, daleki od prostackich żartów, i odwagę w wyborze tematów nie omijających krytyki wysoko postawionych person. Tymczasem Sokrates stara się wpoić wiedzę w Strepsjadesa. Zaczyna od poezji, jednak szybko traci cierpliwość w zderzeniu z niewiarygodnym brakiem pamięci ucznia. Próbuje zatem tematu miar, następnie taktów jednak okazuje się że Strepsjades nie jest w stanie pojąć nawet czym one są, a już tym bardziej poznać je głębiej. Jedynym, co zdaje się docierać do prostego umysłu, są rzeczy całkowicie przyziemne. Największym sukcesem ucznia staje się uświadomienie sobie, że wróble dzielą się na samice i samce. Wiedza już o odmianie imion zdaje się go przerastać. Sokrates postanawia zostawić ucznia samego, każe mu położyć się na tapczanie i w spokoju oddać kontemplacji. Strepsjades jednak bardziej skupia się na pluskwach buszujących w sienniku i narzekaniu na nie, niż na przydzielonym mu zadaniu. Po jakimś czasie wraca Sokrates, by sprawdzić postępy ucznia. Okazuje się, że Strepsjades okazał się płodnym myślicielem. Pierwszym jego konceptem jest przekupienie wiedźmy, by skradła z nieba księżyc i w ten sposób zatrzymała upływ miesięcy. W ten sposób nie nadejdzie czas oddania długów i wykpi się on od ich spłacania. Na pytanie mistrza o sposób na wygranie sprawy, mimo braku świadków, odpowiada, że najlepszym pomysłem byłoby się powiesić. Umarły wszak jest wolny od jakichkolwiek kar. Jest to ostatnia kropla, przelewająca kielich cierpliwości Sokratesa. Każe on się głuptasowi wynieść z marzycielni, gdyż żadną miarą taki tępy człowiek nie może się niczego nauczyć. Strepsjades traci nadzieję, jednak z pomocą przychodzą mu Chmury, doradzając, by wysłał na naukę swego syna. W domu ojciec oświeca Fejdipidesa nowo nabytą wiedzą. Objaśnia mu, że bogowie nie istnieją a wróbel może okazać się być wróblicą. Zmusza syna do pójścia do marzycielni, przyjęcia nauk Sokratesa i przyswojenia mądrej mowy. Pojawiają się dwaj mówcy, Prawy i Nieprawy. Urągają sobie wzajemnie i kłócą o to, który z nich stanie się nauczycielem chłopca. Ponownie sprawę rozwiązują Chmury. Podsuwają one pomysł, by mówcy zmierzyli się ze sobą. Jako pierwszy występuje Mówca Prawy. Opowiada on o starych czasach, gdy ludzie żyli według jego zasad. Chłopcy wtedy byli karni, hartowali swe ciała i nie otaczali się zbytkami. Szanowali starszych i słuchali ich wskazań. Cnota była ich największym skarbem, nie oddawali się wszetecznym igraszkom. Prawy obiecuje, że jeśli zostanie nauczycielem Fejdipidesa, zrobi z niego godnego człowieka, zdrowego, silnego i nie poddającego się krytyce. Ostrzega, że jeśli chłopiec obierze drugą ścieżkę, czeka go ciało cherlawe, zatrucie duszy i poddanie się Antimachowej chuci. Chór chwali mowę Prawego i wyraża wątpliwość czy drugi mówca będzie w stanie ją przebić. Nieprawy zaczyna swą mowę. Udowadnia, że cnota nie daje żadnych korzyści. Ci, którzy mają śmiałość i tupet, więcej zyskują w życiu. Chwali też biegłość wymowy, powołując się na autorytet Homera. Także groźbę stosunków między mężczyznami czyni mniej straszną, mówiąc o tym, że wszystkie znaczniejsze osoby tej namiętności się poddają. Prawy sam przyznaje mu rację, poczym szybko odchodzi. Sokrates zgadza się przyjąć niechętnego chłopca na naukę. Chmury ponownie zwracają się do widowni. Obiecują względy za dobre przyjęcie sztuki i jednocześnie grożą zemstą w wypadku znieważenia ich złym werdyktem. Strepsjades przychodzi do Sokratesa z zapłatą za naukę syna, pyta przy tym, czy chłopiec poczynił postępy w mowie. Filozof przytakuje i mówi, że w tej kwestii nie ma już dla Fejdipidesa tajemnic i że jest on już gotowy do opuszczenia marzycielni. Gdy ojciec widzi syna, rozpływa się nad jego uczonym wyglądem. Faktycznie, chłopiec ma niezdrową cerę i jest wymizerowany. Przemawia do ojca z wyższością i tłumaczy mu błahość rozwiązania problemów długów. Gdy pojawia się Pasjas ze świadkiem, Strepsjades, odważny, wiedząc, że uczony syn go wybroni, stara się zaimponować swoją wiedzą. Pokazuje wierzycielowi dzieżę pytając co ten widzi przed sobą. Zapytany odpowiada, że dzieżę, a Strepsjades kpi, że nie da pieniędzy człowiekowi, co dzieżę nazywa dzieżą. To samo czyni z Amyniasem, gdy ten przychodzi, płacząc i prosząc o zwrócenie przynajmniej procentów. Strepsjades kpi, że skoro rzeki nie potrafią sprawić, by morze przybrało, jak procenty mogą sprawić, żeby kapitał przybrał. Nie poprzestaje na tym i okłada Amyniasa batem. Chmury ganią zachowanie Strepsjadesa i wróżą mu zły koniec. Strepsjades ucieka przed synem. Skarży się Chmurom, jak po kolacji kazał Fejdipidesowi zaśpiewać pieśń autorstwa Simonida, gdy syn się nie zgodził, poprosił o wiersz Ajschyla. Fejdipides zamiast tego zadeklamował utwór Eurypidesa, w którym brat dopuszcza się kazirodztwa na siostrze. Dochodzi do kłótni, kończącej się pobiciem ojca przez syna. Fejdipides udowadnia ojcu słuszność swego postępowania. Przyrównuje starego człowieka do dziecka, które trzeba karać gdy zachodzi taka potrzeba. Na argument Strepsjadesa, że gdy sam będzie miał syna, będzie go karał do woli, odpowiada, że nie jest to takie pewne i niesprawiedliwym by było gdyby ominęła go ta przyjemność. Za przykład podaje zwierzęta, które nie oszczędzają swych ojców, wszak człowiek jest też zwierzęciem, tylko, że ustalającym sobie prawa. Na koniec oświadcza, że idzie zbić matkę. Strepsjades winą za upadek moralny syna obarcza Sokratesa. Stara się nakłonić syna, by poszedł wraz z nim zabić sofistę, lecz ten odwraca się od ojca. Chmury pokazują swe prawdziwe oblicze. Przyznają, że wykorzystują słabości ludzi, by dać im nauczkę i nauczyć respektu do bogów. Strepsjades zwraca się do bogówi przeprasza za to, że się odwrócił od nich. Zbiera sługi i idzie do marzycielni Sokratesa, następnie ją podpala.


Wyszukiwarka