PRAWDZIWE PIEK艁O
Fragment ksi膮偶ki Roberta Monroe pt. 鈥淒alekie Podr贸偶e鈥漺 spos贸b doskona艂y odzwierciedla tylko jeden aspekt piek艂a do kt贸rego trafiaj膮 w tym akurat konkretnym przypadku 鈥渆rotomani鈥.
Nie trzeba zbyt wielkiej wyobra藕ni aby uzmys艂owi膰 sobie dok膮d zostaj膮 przypisani ludzie w momencie odej艣cia z Ziemi, gdy ich ca艂a 艣wiadomo艣膰 w danej chwili jest zogniskowana na jakimkolwiek rodzaju samolubnych my艣li, d膮偶e艅, pragnie艅 i dzia艂a艅:
鈥...
Za przyk艂ad niech pos艂u偶y jedno z wa偶niejszych wydarze艅, kt贸re mia艂o miejsce pewnej nocy, kiedy to po przebudzeniu si臋 i wytoczeniu z cia艂a fizycznego, a jeszcze przed uwolnieniem si臋 od drugiego cia艂a, zacz膮艂em odczuwa膰 silne pragnienie seksualnego zbli偶enia. W艂a艣nie mia艂em zastosowa膰 technik臋 "nie-teraz-lecz-p贸藕niej", kt贸rej zwykle u偶ywam w takim wypadku, gdy poczu艂em gwa艂towny ruch, kt贸remu towarzyszy艂a zmiana kierunku. Ruch trwa艂 kr贸tko. Kiedy by艂em ju偶 w stanie odbiera膰 wra偶enia zobaczy艂em, 偶e stoj臋 w odleg艂o艣ci p贸艂tora metra od olbrzymiego stosu wij膮cych si臋 postaci. Wznosi艂 si臋 on tak wysoko, jak tylko si臋ga艂 m贸j wzrok. Rozci膮ga艂 si臋 daleko we wszystkich kierunkach, w prawo i w lewo, a偶 nikn膮艂 z oczu. To, na co patrzy艂em, przypomina艂o mi posplatane ze sob膮 d偶d偶ownice pozostawione na noc na dnie blaszanki, przygotowane jako przyn臋ta na ryby. Porusza艂y si臋 bezustannie, tysi膮ce tysi臋cy mokrych i 艣liskich istot, wij膮cych si臋 we wszystkie strony, poszukuj膮c, staraj膮c si臋 co艣 zrobi膰... ale nigdy nie osi膮gaj膮c satysfakcji.
Gdy tak sta艂em, jednocze艣nie uderzy艂y mnie trzy rzeczy: Stworzenia, kt贸rym si臋 przygl膮da艂em, nie by艂y d偶d偶ownicami 鈥 to byli ludzie! Po drugie, to skupisko k艂臋bi膮cych si臋 istot wydziela艂o z siebie nieprawdopodobne, przyprawiaj膮ce o zawr贸t g艂owy emanacje seksu, zar贸wno kobiecego jak i m臋skiego. Po trzecie, oni wszyscy byli martwi pod wzgl臋dem fizycznym. Chcia艂em si臋 odwr贸ci膰 i uciec, ale druga cz臋艣膰 mego "ja" zatrzymywa艂a mnie na miejscu. W ko艅cu och艂on膮艂em na tyle, by zacz膮膰 analizowa膰 sytuacj臋. Czy chcia艂bym si臋 do nich przy艂膮czy膰? Na t臋 my艣l ca艂a moja istota wstrz膮sn臋艂a si臋 z obrzydzenia. Pragnienie zbli偶enia seksualnego, kt贸re kilka chwil temu wydawa艂o si臋 takie istotne, znikn臋艂o bez 艣ladu. By艂em silnie prze艣wiadczony o tym, 偶e zn贸w kiedy艣 powr贸ci, ale wiedzia艂em, 偶e ju偶 nigdy nie zaw艂adnie bez reszty moimi my艣lami czy post臋powaniem.
Kiedy poczu艂em w sobie ten przeb艂ysk wiedzy, ogarn臋艂a mnie jeszcze jedna emocja 鈥 g艂臋bokie wsp贸艂czucie dla tych istot uwi臋zionych w faluj膮cym k艂臋bowisku, tak poch艂oni臋tych poszukiwaniem przyjemno艣ci seksualnej, 偶e nie zdawa艂y sobie sprawy, i偶 mo偶na 偶y膰 w inny spos贸b 鈥 oraz gniew na system, kt贸ry mo偶e tak zahamowa膰, st艂umi膰 i wyko艣lawi膰, 偶e a偶 doprowadzi do sytuacji, jak膮 mia艂em przed sob膮. Czy te istoty pozbawiono szans rozwoju i skazano na pozostanie tutaj przez ca艂膮 wieczno艣膰?
Powoli ruszy艂em naprz贸d i zatrzyma艂em si臋 przy samym stosie. Porusza艂y si臋 w nim b艂yszcz膮ce od wilgoci cia鲁a kobiet i m臋偶czyzn wszystkich kszta艂t贸w i wielko艣ci. Ze stosu wysun臋艂a si臋 go艂a, ow艂osiona noga. Z艂apa艂em za stop臋 i poci膮gn膮艂em... Noga kopn臋艂a na o艣lep, staraj膮c si臋 wr贸ci膰 do k艂臋bi膮cej si臋 masy. Poci膮gn膮艂em mocniej, chwytaj膮c za pokryt膮 potem kostk臋. Powoli uda艂o mi si臋 wyci膮gn膮膰 ze stosu reszt臋 da艂a. By艂 to ciemnow艂osy m臋偶czyzna w nieokre艣lonym wieku, niewysoki, proporcjonalnie zbudowany. Le偶a艂 na brzuchu poruszaj膮c r臋kami i nogami jak krab. By艂 tak poch艂oni臋ty usi艂owaniem powr贸cenia do k艂臋bowiska, 偶e nie zdawa艂 sobie sprawy, 偶e trzymam go za nog臋 i uniemo偶liwiam to.
Z 艂atwo艣ci膮 go przytrzyma艂em, schyli艂em si臋 i krzykn膮艂em mu do ucha. (Hej, chc臋 z tob膮 porozmawia膰. Nie ruszaj si臋 przez chwil臋!)
W jego zachowaniu nic nie wskazywa艂o na to, 偶e mnie us艂ysza艂. Twarz zastyg艂a mu w grymasie oczekiwania. Stara艂 si臋 wr贸ci膰, ale ja trzyma艂em go mocno, zastanawiaj膮c si臋 co dalej zrobi膰.
Spr贸bowa艂em innej metody. (Gliny, policja, zaraz tu b臋d膮, musisz ucieka膰!)
Czeka艂em, ale nie by艂o 偶adnej reakcji. Nie potrafi艂em przyci膮gn膮膰 jego uwagi. Pu艣ci艂em wi臋c nog臋, a on natychmiast wpe艂zn膮艂 w k艂臋bowisko, kt贸re wch艂on臋艂o go w siebie. Odwr贸ci艂em si臋 ze smutkiem, rozci膮gn膮艂em w kierunku identu mego fizycznego cia艂a i powr贸ci艂em bez problemu.
Odt膮d mia艂em nowy spos贸b na opanowanie pojawiaj膮cego si臋 po偶膮dania seksualnego. Wystarczy艂o tylko pomy艣le膰 o masie bezmy艣lnie wij膮cych si臋 i skr臋caj膮cych ludzi. To wszystko.
...鈥
I jeszcze jeden fragment z trzeciej cz臋艣ci trylogii pt. 鈥淣ajdalsza Podr贸偶鈥 dla wszystkich w膮tpi膮cych w istnienie 鈥溑粂cia po 呕yciu鈥 ( a b臋dzie ich niestety bardzo wielu), by zaoszcz臋dzili sobie 鈥減o艣miertnych鈥 rozczarowa艅:
鈥... . Powiedz mi, jak to si臋 sta艂o, 偶e umar艂e艣?"
鈥Oni mnie do tego zmusili, oto jak to si臋 sta艂o! Le偶a艂em w szpitalu ca艂ym tygodniami... Chcia艂em do domu, lecz trzymali mnie tam bez ko艅ca i tylko wtykali we mnie wszystkie te rurki i ig艂y. Tak wi臋c pewnej nocy po prostu je wszystkie powyrywa艂em. By艂o to na nocnej zmianie 鈥 nocami nigdy nikt nie przychodzi艂 zobaczy膰, jak si臋 czuj臋, dasz wiar臋?"
鈥I co si臋 sta艂o potem?"
鈥Zacz膮艂em kaszle膰, a potem przesta艂em. Pomy艣la艂em 鈥 no dobra, czas zwlec si臋 z tego 艂贸偶ka i wynie艣膰 st膮d na dobre. Musia艂em chyba podskoczy膰, bo przenikn膮艂em przez sufit i przez ca艂y czas si臋 unosi艂em, dop贸ki nie znalaz艂em si臋 tutaj. Wiesz, kiedy tak przenika艂em przez ten sufit, to ju偶 wiedzia艂em, 偶e nie 偶yj臋. Ca艂kiem sprytnie, co?"
鈥Owszem. Mo偶e powiniene艣 uda膰 si臋 razem ze mn膮".
"Chcia艂by艣 mi pom贸c? Ty? Dlaczego?"
"To powinno by膰 lepsze ni偶 pozostanie tu na zawsze".
鈥Ale偶 to si臋 wszystko cholernie pomiesza艂o! Nie ma nieba... nie ma piek艂a. Nic. Po prostu pustka!"
"Pozw贸l wi臋c, 偶e ci pomog臋. Ujmij mnie za r臋k臋".
"Nie! Za ka偶dym razem, kiedy kto艣 usi艂owa艂 mi pom贸c, wynika艂y z tego jedynie k艂opoty! Wyno艣 si臋 st膮d!"
鈥Nie zmuszam ci臋 do niczego. Pr贸buj臋 by膰 jedynie pomocny".
鈥I trzymaj swoje 艂apy z daleka! Zje偶d偶aj!"
"Dobrze, ju偶 dobrze. Jak sobie 偶yczysz".
"No dalej, ju偶 ci臋 tu nie ma! I zmu艣 kogo艣, 偶eby powiedzia艂 ci prawd臋! Nie daj si臋 nabra膰 na 偶adn膮 pust膮 gadanin臋! Nikt mi nie powiedzia艂... a mogliby! Wys艂ucha艂bym 鈥 ale nie! Teraz musz臋 po艂apa膰 si臋 w tym wszystkim sam, a niech mnie diabli je偶eli wiem, jak to zrobi膰! Nie wiem nawet od czego zacz膮膰..."
...鈥