noce i dnie filozofia

Filozoficzne refleksje o sensie zycia w ,,Nocach i dniach' Marii Dąbrowskiej.

,, - Cóż stąd, że umieramy? Życia jest wciąż tak dużo – majaczyła pani Barbara. – Wszystko mija, a nic się nie zmienia. Po złotym tle wciąż płyną szare obłoki... O, jak mnie ta myśl uspokaja – westchnęła. I powstało w niej coś na kształt błagania, by można było żyć zawsze tą myślą, tym spokojem.’’Tymi słowami kończy się pierwszy tom najsłynniejszej polskiej sagi - ,,Nocy i dni.’’ Wypowiada ja Barbara budząc się z przerażającego snu, w kilka dni po śmierci Jadwigi – ukochanej matki. Za pomocą tego oraz wielu innych aforyzmów interpretuje autorka działania bohaterów, stara się wydobyć i ukazać ich głębsze przyczyny oraz sens. Tym sposobem oraz na przykładzie jednostkowych losów ludzkich, tworzy ona etyczny system wartości.Moim zdaniem, powyższy cytat niesie ze sobą wielkie przesłanie. Śmierć ukochanej osoby nie musi wcale oznaczać, że skończyło się dla nas prawdziwe życie, że utraciliśmy całe szczęście, jakie otrzymaliśmy od Boga już tu na ziemi. Wciąż pozostaje nam życie, które samo w sobie jest wielkim darem i które można naprawdę wspaniale wykorzystać. Wystarczy tylko chcieć i włożyć w to choć trochę wysiłku, a wszystko stanie się możliwe i na złotym tle pojawią się w końcu kolorowe obłoki.Z drugiej jednak strony, Barbara Niechcicowa zauważa też pewien przykry fakt. Choć wiele rzeczy przemija, to tak naprawdę my nie zauważamy większości z tych zmian, a nawet jeśli, to w bardzo szybkim tempie, mieszają się one z szarą, codzienną rzeczywistością i w gruncie rzeczy przyzwyczajamy się do nich, zapominając o przeszłości. Człowiekowi przynosi to wielką ulgę, albowiem uśmierza ból i łagodzi cierpienie. Pozwala znowu wrócić do codzienności i dalej prowadzić spokojne życie, przeżywać kolejne ,,noce i dnie.’’,,Biedny człowiek dąży do tego, by uczynkiem zaświadczyć i samego siebie raz jeszcze przekonać o swym istnieniu, by zrobić coś, co się da z daleka obejrzeć, siebie samego w taki sposób przekroczyć, stać się światem, dotykalną i przedmiotową cząstką całej rzeczywistości dokoła. A opanowany tą chęcią czyni, co może, i nie zawsze wie, czym to, co uczyni, będzie dla drugich, jakie to miejsce zajmie śród niezliczonych zjawisk. Czyni, na co go stać zeszywa dywaniki, urządza mieszkanie, wywraca i wznosi państwa.’’Człowiek pragnie po prostu pozostawić na tym świcie coś wielkiego. Coś, co będzie przypominało potomnym o dalekiej przeszłości oraz o przodkach, którzy kiedyś, tak jak my teraz, kreowali świat. Nie wiadomo jednak nigdy, jakie tak naprawdę skutki przyniesie nasz czyn. Jednym może dać szczęście, którego nie da się ogarnąć, które przewróci świat do góry nogami i sprawi, że każdy dzień będzie jakby nowym życiem, którego nie można przegapić. Drugim sprawić może wiele przykrości i cierpienia. Jeszcze innych może natomiast pozostawić niewzruszonych. Trzeba jednak próbować, bowiem taka jest właśnie natura człowieka, która każe mu dać świadectwo życia, pokazać sobie i innym, że naprawdę żyjemy i ujawnić światu samego siebie.Barbara odnalazła to wszystko w urządzaniu nowego domu. Pragnęła, by ten, kto będzie z niego korzystał, w nim przebywał, czuł się dobrze i bezpiecznie. ,,Teraz i ona pragnęła, by ktoś z nią chodził, oglądał, co w każdym pokoju zrobiła.’’ Bogumił, owszem, chwalił wszystko dookoła, ale w głosie jego czuć dało się, iż w rzeczywistości ze wszystkich otaczających go rzeczy, dom był dla niego tą ostatnią, najmniej istotną. Dlatego też, nie dawało to Barbarze całkowitej satysfakcji. Marzyła, by ktoś docenił jej pracę i zaangażowanie z czystego serca, a nie z grzeczności, czy z litości. Taka bowiem postawa nie pozwala człowiekowi w pełni cieszyć się z tego, co tak wielkim trudem udało mu się osiągnąć i pozostawić światu.Jednakże, Barbara pozostała wciąż pesymistycznie nastawiona do życia - ,,widać tak już być musi między ludźmi: niechęć i przywiązanie, obcość i bliskość, żadne z tych uczuć nie trwa i nie wypełnia całej istoty, jedno nie wiadomo kiedy przechodzi w drugie, wszystkie połowiczne, niecałkowite (...) a jednak, razem wziąwszy, składa się to wszystko na jakąś całość, która się toczy... Tylko dokąd się toczy i po co?...’’Moim zdaniem, pomimo tych częstych trudnych chwil, życie jest wielką skrzynią z drogocennymi kamieniami, a w niej najcenniejszym jest miłość. Jest ona podporą na naszej krętej i kamienistej drodze. Nigdy bowiem nie wiemy, co przyniesie nam dzień jutrzejszy, a bez wsparcia ze strony drugiego człowieka i wiary w lepsze jutro oraz w to, że ciężkie czasy w końcu miną, życie zamienia się w koszmar i codzienna udrękę.Jak wiadomo, Bogumił prezentuje zupełnie odmienną postawę życiową niż Barbara – otwarty na otaczający go świat, ocenia rzeczywistość realnie, nie wysuwając wobec świata żadnych roszczeń. Był człowiekiem spokojnym ,,i cierpliwie czekał z tą bezrozumną nadzieją ciężko zakochanych, co jest tak niewyczerpana, że przecież doczekuje się czasem jakiej takiej pociechy.’’ Prawdziwa miłość zwycięża bowiem wszystko! Wystarczy w to tylko uwierzyć i nie poddawać się, a to co wydaje się na pierwszy rzut oka niemożliwe, będzie na wyciągnięcie ręki. Wreszcie prawdziwa miłość taka co ,,cierpliwa jest, łaskawa jest (...) nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli z prawdą...,’’daje człowiekowi niewyobrażalnie wielkie szczęście i sprawia, że życie nabiera sensu. ,,(...) dokąd to wszystko się toczy i po co?’’ – każdy z nas zadaje sobie to pytanie. ,,Ale żeby posiąść tę wiedzę, trzeba by mieć nie wiem ile czasu i nie wiem jaką spokojną głowę. Człowiek nie może bez wytchnienia załatwiać powszednich czynności i jednocześnie zagłębiać się w jakieś rzeczy wiekuiste, powszechne. Więc może nie pozostaje nic innego, jak starać się uwierzyć, że w tym powszednim krzątaniu są też jakieś rzeczy wiekuiste, powszechne...’’ Któż to wie...


Wyszukiwarka