1999
Nowy Porządek. Serbia - Kosowo
Nie było fanfar. Nie było przemówień w blasku jupiterów. Nie było nawet konferencji prasowej i sprawozdań, informujących nas, że od dziś świat się zmienił i “co było a nie jest – nie pisze się w rejestr”, jak mawiał swego czasu Nikita Chruszczow, pytany o “Wielki Głód” na Ukrainie. Młodzieży warto przypomnieć, że Nikita, obok Łazara Kaganowicza, pełnił w tej potwornej zbrodni kluczową rolę. Natomiast obecnie, odgłos bomb wybuchających w Belgradzie oznajmił światu “Nowy Porządek”, polegający głównie na tym, że suwerenność państwowa przestała być kanonem wyznaczającym wzajemne relacje międzynarodowe.
Aby właściwie zrozumieć ostatni konflikt bałkański trzeba wiedzieć jakie było jego uwarunkowanie. Media światowe jak zawsze karmiły nas Politycznie Poprawną paszą, w której było tylko o czystkach etnicznych, ludobójstwie, torturach itp. Natomiast geneza sporu ma ponad 300 lat i jak zawsze chodzi o rzecz najistotniejszą dla każdego kraju a mianowicie o ziemię. Albania to tereny przede wszystkim mocno górzyste i w związku z tym nieprzyjazne rolnikom, gdzie skrawki ziemi uprawnej trzeba wręcz wydzierać naturze. Poletka zwykle niewielkie, położone na stokach gór, gdzie nie sposób wjechać traktorem, nawet gdyby był. No, ale traktorów nie ma bo ziemia rodzi tylko tyle, że starcza co najwyżej na nędzne pożywienie. W dodatku bez traktora można żyć, czego nie da się powiedzieć o codziennej misce zupy, nawet tak cienkiej ja w Albanii. W tej sytuacji Kosowo, prowincja rdzennie serbska a leżąca w polu widzenia zmordowanych do nieprzytomności chłopów albańskich, jawiła się im jak, nie przymierzając, Ziemia Obiecana. Trzeba bowiem wiedzieć, że jest to rozległa, w miarę płaska kotlina z urodzajną glebą. Nic więc dziwnego, że od stuleci trwał napływ ludności albańskiej do Kosowa, doprowadzając w rezultacie do sytuacji, gdzie było ich kilkakrotnie więcej od rodzimej ludności serbskiej. W dodatku Albańczycy, tak jak wszystkie ludy cywilizacyjnie nieco opóźnione, rozmnażali się niemalże w postępie geometrycznym.
Problem zaczął się w momencie, kiedy Albańczycy postanowili przestać tak się nazywać i w związku z tym wymyślili nazwę zastępczą – Kosowianie. Wtedy to zażądali niepodległości, co naturalnie natychmiast spowodowało niesłychanie silne nastroje nacjonalistyczne w całej Serbii. Właśnie na tych nastrojach wypłynął na szersze wody nieznany przedtem nikomu komunistyczny kacyk, Milosewicz. Jest on typowym produktem epoki socrealizmu, mierzący skalę sukcesu w twardej walucie, willach i sportowych samochodach dla Marko, ukochanego synalka, który zresztą też jest już multimilionerem. Podobnie zresztą jak i reszta rodziny. Rzecz natomiast w tym, że nawet taki Milosewicz miał rację, kiedy mówił Serbom w Kosowie, że nikt nie ma prawa ich bić we własnym kraju. Nie od rzeczy będzie także dodać, iż wtedy już operowała partyzantka albańska, świetnie uzbrojona a i z wyszkoleniem nie było tak źle. Do dziś trudno powiedzieć, kto zapłacił za broń, kto szkolił a przecież wiadomo, że takie przedsięwzięcia kosztują fortunę.
Reszta jest powszechnie znana – przygotowanie artyleryjskie w światowych mediach, jak zawsze sklonowanych a więc mówiących jednym głosem. Serbowie przedstawiani jako mordercy, gwałciciele, okrutnicy i jednocześnie jak zawsze dzieci, tym razem albańskie, zaryczane, w wielkich oczach tylko łzy i przeraźliwy strach. Trzeba nie mieć serca, żeby patrzeć na te maluchy obojętnie. Tylko dlaczego nie pokazywano sierot serbskich, których rodzice zostali zamordowani przez przybyszów z Albanii? One też się bały i łzy bolały tak samo.
Od kampanii propagandowej do wojskowej jest zawsze tylko jeden krok. Niebo nad Belgradem się zapaliło i w imię humanitaryzmu zaczęło się zabijanie.
I w ten oto sposób ogłoszono światu nową doktrynę polityczną oznaczającą, że święte prawo do suwerenności nie jest już święte. Może być podeptane przez siły międzynarodowe, kiedy uznają one, że rząd danego kraju przestał stosować się do Politycznie Poprawnych reguł. A przecież prawo do samostanowienia oparte jest na jednej z najstarszych zasad naszej cywilizacji , wywodzącej się wprost od prawa do prywatnej własności. Zresztą Karta Narodów Zjednoczonych wyraźnie mówi o nadrzędności poszanowania suwerenności narodowej i było to do tej pory fundamentem politycznym oraz moralnym naszego świata.
W wojnie bałkańskiej, nie po raz pierwszy zresztą, odstąpiono od tej zasady w imię praw człowieka.
Tak więc problem: co jest ważniejsze, suwerenność państwowa czy poszanowanie praw człowieka, został rozwiązany na korzyść tego drugiego. Cóż zatem zrobić z Kartą Narodów Zjednoczonych – dającą przewagę suwerenności? Minister spraw zagranicznych Polski, były komunistyczny sekretarz partii w Polskiej Akademii Nauk – Bronisław Geremek poszedł chyba najdalej. Oświadczył bowiem nie mniej ni więcej, że trzeba zabrać sie do pisania nowej Karty, odpowiadającej wymogom dzisiejszej Politycznej Poprawności. Ciekawa rzecz, kiedy Geremek reprezentował system, który prawami człowieka interesował się w równym stopniu co ja zatrudnieniem w kopalni węgla w Workucie, jakoś nie przychodziły mu do głowy takie postępowe myśli.
Tak czy inaczej, Stany Zjednoczone przy współpracy z Anglią zdecydowały za nas, maluczkich, co będzie dla nas dobre a co nie. Zaś co do trudnych pytań, to wygląda na to, że ma być jak w tej starej góralskiej opowiastce. Otóż juhas pytał kiedyś bacę jak to możliwe, że kula ziemska wisi w przestworzach i nie spadnie? Baca, który swego czasu widział globus na szkolnej półce, cierpliwie wyjaśniał, że taki pręt, przez kulę ziemską przeciągnięty, jest zahaczony na pałąku a ten z kolei wbity w podstawkę. I ot, cała prawda o kuli ziemskiej powiada stary baca, który pasł owce na niejednej hali. No dobrze, na to juhas, a ta podstawka, to na czym ona stoi, że nie spadnie? Baca zamyślił się przez chwilę, splunął w ognisko i zapytał ciekawskiego juhasa: a ty, Józek, to w mordę kiedy ostatni raz dostałeś?
Natomiast co do określenia “Nowego Porządku”, to najwyraźniejszą jego wykładnię dał z żołnierską szczerością gen. Wesley Clark, głównodowodzący NATO. W jednym z wywiadów dla sieci CNN powiedział w kwietniu 1999 roku: "W dzisiejszej Europie nie ma miejsca dla czysto etnicznych państw. Tak było w wieku XIX a teraz wchodzimy w wiek XXI i musimy zrobić to z państwami wielonarodowościowymi.” I znowu ktoś za nas zdecydował co jest dobre a co złe. A przecież wydawałoby się, że po to są rządy poszczególnych krajów, ponoć demokratycznie wybierane, by w imieniu swych wyborców podejmować takie niesłychanie istotne, z punktu widzenia przyszłości narodowej, decyzje.
Natomiast Tony Blair, znany w swojej ojczyźnie jako “Bambi”, takoż wspierał swym autorytetem przywódcy Partii Pracy Politycznie Poprawnych gangsterów oświadczając: “Musimy wejść w nowe milenium, gdzie nie będzie dyktatorów, którym będzie wolno dokonywać czystek etnicznych lub prześladować własną ludność”. Za to można dokonywać czystek intelektualnych na własnym narodzie, tępiąc patriotyzm, wolność słowa itp. Poza tym “Bambi” w oratorskim ferworze jakby zapomniał o okupacji Irlandii przez wojska Jej Królewskiej Mości, gdzie do tej pory zamyka się w więzieniach patriotów, walczących o wolność własnego kraju.
No, ale skoro tak, to ja mam taki pomysł. Trzeba się skrzyknąć i powiedzmy około miliona Polaków przeprowadzi się na Tasmanię. Tam szybko zorganizujemy partyzantkę i zażądamy od Australii co najmniej autonomii, choć ja osobiście nie schodziłbym poniżej pełnej niepodległości. A jak nie, to zadzwonimy do kolejnego Politycznie Poprawnego prezydenta USA (dziś Billa Clintona, który jakby miał więcej czasu, od kiedy panna Monika Lewinsky zaczęła wojażować po świecie, sprzedając swe wspomnienia spod biurka Białego Domu). Na dodatek nie zaszkodzi wysłać telegram do następcy “Bambiego”, opowiadający o ciężkim losie mniejszości narodowej na Tasmanii. Kto wie, może nawet nie trzeba będzie bombardować Kanberry. Rząd Australii z pewnością będzie pamiętał smutny los tych, co próbowali się stawiać Politycznie Poprawnym gangsterom i jak sądzę, odda nam Tasmanię z pocałowaniem ręki. Pyta pan czy pani po jaką cholerę nam Tasmania? Jak to po co? Wydzierżawi się ją z powrotem Australii i nie tylko my ale i nasze wnuki nie będą musiały pracować na życie. Tyle tylko, że jak Włosi albo Grecy też wpadną na taki sam pomysł to nie tylko Tasmanii ale i całej Australii będzie za mało.
Natomiast mówiąc poważnie, to przez jakiś czas zastanawiałem się, dlaczego akurat Serbia została wybrana przez “możnych” tego świata do przykładnego ukarania. Jakby nie było, albańska partyzantka też czyściła etnicznie Kosowo, tyle tylko, że w odwrotną do Serbów stronę. No i nie był to konflikt aż tak wielki, są wszak na świcie regiony, gdzie dziennie jest mordowanych więcej ludzi niż w całym konflikcie bałkańskim. Oficjalna wersja mówiła o zażegnaniu politycznej destabilizacji półwyspu bałkańskiego, o wygaszeniu ognisk nienawiści na południu Europy. Doprawdy, czy te oficjalne źródła mają nas za kompletnych idiotów? Przecież dopiero teraz powstało zarzewie wielkiego konfliktu i znając historie tamtych regionów nie skończy się to tak szybko. Jak długo wojska NATO będą w stanie kontrolować Kosowo? Pięć lat? Dziesięć? Piętnaście? A co potem? Jedno wiem na pewno, Serbowie skorzystają z pierwszej nadarzającej się okazji żeby wyrównać rachunki krzywd.
Natomiast mnie się wydaje, że Billowi i “Bambiemu”, czy też raczej siłom kontrolującym tych dwóch pajaców, na rękę był ten konflikt na południu Europy, z całym cywilizacyjnym zapleczem, tj. lotniskami, drogami, środkami komunikacji itd. No bo jak tu transmitować na cały świat poglądową lekcję Politycznej Poprawności z Burundii, Erytrei albo Ugandy, gdzie nie tylko nie ma elektryczności ale i mało osób na świecie wogóle wie, gdzie te kraje się znajdują. A że właśnie tam wylewa się codziennie bajora krwi, to i co z tego? Pies im mordę lizał – zgadzają się bez wątpienia rycerze Politycznej Poprawności. Co innego Serbia, stąd cały świat może na własne oczy zobaczyć co się dzieje z takim narodem, któremu raptem zachciało się suwerenności.
Oczywiście, nie wszystko jest białe i czarne, jako, że rzeczywistość ma w sobie wiele koloru szarego. Jasne, że trzeba potępiać każdy rząd, który prześladuje własnych obywateli i robić co tylko możliwe, w ramach określonych reguł, by temu zapobiec. Tylko dlaczego USA wraz z innymi Politycznie Poprawnymi gangsterami jak dotąd nie zbombardowało Północnej Korei lub Kuby, których rządy utrzymują się tylko i wyłącznie dzięki szeroko stosowanemu terrorowi, wymierzonemu przeciwko własnym obywatelom? Jeśli zaś chodzi o Serbię to jest to z pewnością kraj demokratyczny, choć nie pozbawiony rodzimych problemów. W takiej sytuacji, użycie sił zbrojnych NATO, które miały w założeniu służyć obronie przed totalitaryzmem było nie tylko głupotą ale właśnie służyło koncepcji antydemokratycznej.
Zbyszek Koreywo
Listopad 1999