Czy Yoda był Żydem? Poważna odpowiedź na żartobliwe pytanie
Zachęcam do odsłuchania odpowiedzi Grzegorza Brauna na dość niepoważne pytanie. Oto na lotnisku Charleroi pod Brukselą jeden z wyborców zadaje kandydatowi na prezydenta pytanie – Czy Yoda był Żydem?
Warto zobaczyć reakcję Grzegorza Brauna. Patrząc się na jego zachowanie mam wrażenia, że początkowo sam nie wie co ma w tej sytuacji zrobić. Czy pogonić gościa, czy zbyć pod byle jakim pretekstem, czy wybuchnąć śmiechem? Pytanie samo w sobie wygląda na prowokację, bo jak można zajmować czas kandydata na prezydenta takimi głupotami. Jednak Braun pokazuje prawdziwą klasę, po chwili podejmuje wyzwanie i rozwija temat w taki sposób, że aż trudno uwierzyć w takie spojrzenie na klasykę science fiction jaką jest saga Gwiezdne Wojny.
Jednak sprawa tego co mówi Braun jest tu drugoplanowa. Najważniejsze jest to, że Grzegorz Braun pokazał niezwykły szacunek dla pytającego. Mógł go zbyć pod jakimkolwiek pozorem albo udać, że nie słyszy. Przykłady takich zachowań mogliśmy obserwować u innych kandydatów, żeby wymienić czołówkę Komorowskiego, czy Dudę. Tymczasem Braun poświęca ponad 10 minut swojego czasu udzielając odpowiedzi na jedno z najgłupszych pytań jakie w życiu słyszałem. Proszę prześledzić wystąpienia Brauna w internecie. On zawsze z szacunkiem wysłuchuje ludzi, a jego odpowiedzi, mimo, że przydługie, zawsze są wyczerpujące. Podobnie było tym razem.
Jednak to nie pierwsze tego typu zachowanie Brauna. Kilkanaście dni temu Grzegorz Braun jako jedyny z kandydatów odpowiedział na wyzwanie Martina Lechowicza i po angielsku wytłumaczył czy jest tzw. krzywa Laffera. Zyskując dużą sympatię autora testu, czego wyraz na swoim blogu dał słowami.
Jestem pod wrażeniem. Okazało się, że wśród kandydatów na prezydenta jest przynajmniej jeden, który ma wystarczające (w moim przekonaniu) kompetencje.
Niedawno, zachęcony przez gazeta.pl zadałem kandydatom pytanie: „czy byłbyś pan w stanie, panie kandydacie, wyjaśnić po angielsku co to jest krzywa Laffera?”
Trudno mi uwierzyć, ale jeden z nich (Grzegorz Braun) to naprawdę zrobił:
Wychodzi na to, że po raz pierwszy mamy szansę mieć prezydenta, który podróżując po świecie nie będzie robił nam obciachu ciągnąc za sobą tłumacza tak egzotycznego i trudnego języka jak angielski. I do tego jeszcze prezydenta, który ma wizję gospodarki zbieżną z rzeczywistością, a nie z podręcznikami marksizmu i leninizmu.
W związku z tym, Grzegorz Braun przechodzi do historii jako pierwszy (i jak dotąd jedyny) kandydat w wyborach na wyższe stanowisko państwowe, który przeszedł Test Lechowicza.
Życzę wygranej.
Bo poglądy poglądami, ale ważniejsze, że się znać na robocie. Chciałbym w końcu poczuć jak to jest żyć w kraju, gdzie za prezydenta nie trzeba się wstydzić.