NOC POŚLUBNA

NOC POŚLUBNA

Wciągnęła mnie na górę. Wbiegliśmy do naszej sypialni. W kominku już się paliło. Podszedłem do niego i dorzuciłem kilka drewien. Gdy się odwróciłem stała przy łóżku i patrzyła na mnie zaczepnie. Jej oczy uśmiechały się prowokująco. Podszedłem i objąłem ją. Przytuliłem jej główkę do swojej... Po chwili poruszyła się... Nasze czoła oparły się o siebie a my patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Figlarny uśmiech nie znikał z jej twarzy a jej perfumy delikatnie drażniły moje zmysły... Rozpocząłem walkę z guzikami jej sukni... Zbliżyła usta do moich i musnęła je. Po chwili delikatnie ujęła moją wargę w swoje usta i... tak pozostała. Czułem jak się uśmiecha... czułem jej oddech... Ona też zaczęła mnie rozpinać... Choć rozbieraliśmy się powoli celebrując każdy ruch wkrótce i tak byliśmy nadzy. Nie widziałem jednak jej ciała? Byliśmy do siebie lekko przytuleni przez co widzieliśmy tylko swoje twarze. Rozłożyła ramiona i miękko wtuliła się w moją pierś... Poczułem jej piersi i sutki. Zrobiło mi się gorąco... Gwałtownie nabrzmiałem... - ciiiiii... - szepnęła słodko i mocno docisnęła go udem - spokojnie? nie spieszymy się... Czułem jak drży. Wpatrywała się we mnie szeroko rozwartymi oczami... błyszczały w nich płomienie świec... Patrząc na mnie powoli czule gładziła moje barki... Uspokajałem się... Uśmiechnęła się zaczepnie: - Myślisz, że TO mi nie zrobi krzywdy - przygryzła wargę, żeby stłumić śmiech... Rozbawiła mnie... - Jak będziesz dla mnie grzeczna ... - podjąłem jej grę - to mogę się z nim pogadać, żeby był miły... Naparłem na nią lekko zmuszając ją do zrobienia paru kroczków do tyłu. Podsunęliśmy się do łóżka...

- A jak grzeczną muszę być ? - zrobiła słodką minkę i zatrzepotała filuternie rzęsami...

Parsknęliśmy śmiechem i przewróciliśmy się na łóżko... - bardzo, bardzo grzeczną... jestem Twoim mężem i masz mi być powolną ... - dodałem z groźną miną. - ach mój Panie i władco! Spełnię dziś każde Twoje prag-nie- nie... - głos się jej załamał, gdy ręka krążąca dotychczas po jej bokach przesunęła się i dosięgła brzegu piersi. Odchyliłem się troszkę żeby dłoń mogła objąć delikatnie całą jej pierś. Sapnęła cicho... Serce zabiło mi jak oszalałe. Odpychała mnie lekko od siebie... Zbyt lekko ... dotyk jej dłoni tylko drażnił czule moje ramiona... Moje ręce? i nogi? Rozdygotały się! Nie mogłem tego opanować... Zacisnąłem dłonie. Mocno na ramieniu, na piersi ostrożnie i delikatnie... Naprężyła się i jęknęła żałośnie... - hhhhhhmmmm?

Powoli opanowywałem się. Nie ruszaliśmy się. Musiałem dojść do siebie.

- Boże - pomyślałem - przecież to dopiero początek. Jak ja mam wytrzymać resztę....

Gdy się już opanowałem rozluźniłem uścisk i uniosłem głowę. Popatrzyliśmy na siebie... Z uśmiechu nie pozostał nawet ślad. Twarz miała poważną i napiętą. Tylko oczy pozostały szerokie i błyszczące. W chwili, gdy na nią spojrzałem zarumieniła się gwałtownie, ale po chwili wrócił jej rezon i zjadliwy uśmieszek. - Waćpanowi ręką zadrżała... Czyżby waćpan bezbronnej niewiasty się obawiał... Odwzajemniłem jej uśmiech? Poczułem, że mam spierzchnięte usta... Zwilżyłem je językiem... Spostrzegłem, że i jej usta są wysuszone. Pochyliłem się i zwilżyłem je przeciągłym i czułym ruchem. Teraz ona zadrżała... - Oho - oddałem jej - teraz Waćpanna drży ze strachu... Jej usta rozłożyły się w kształt uśmiechu. Ząbki zajaśniały zapraszająco... wpiłem się w nie namiętnie, a dłoń ponownie zacisnęła się na piersi by po chwili rozpocząć delikatne badanie kształtu tego nieznanego mi zjawiska. Miotała się zaciekle pode mną... ale tylko połową ciała... Druga - o dziwo - wpasowała się w rytm mojej dłoni. Ust też nie odrywała, choć mogła zrobić to bez trudu. Swoją męskość z całej siły dociskałem do jej uda gdyż każda chwila słabości kończyła się drobnym potarciem przyprawiającym mnie o szaleństwo... Musiałem nabrać powietrza. Uniosłem głowę i oparłem się na boku. Moim oczom ukazał się widok tak piękny, że zaparło mi dech... Zamarłem...

- Robi - zaniepokoiła się Ala i uniosła na łokciach - coś ci jest ?

- Boże? Alu? - nie mogłem mówić, jąkałem się - jesteś taka? taka śliczna! Znowu się zarumieniła... Nieoczekiwanie przekręciła się na brzuch i szybkim żmijowatym ruchem wśliznęła się pod kołdrę. Wystawiła tylko głowę, a to i tak tylko jej górną część, bo do noska przysłaniała się kołdrą. Jedynie zmarszczki w kącikach oczu zdradzały, że się cieszy. Obrzuciła mnie długim powłóczystym spojrzeniem. Jej wzrok minął mój wyróżniający się tors i? rozszerzył się zachwytem? A może przerażeniem? - Jesteś pewny, że TO mnie nie zabije - popatrzyła na mnie uważnie... Tym razem ja się zarumieniłem i szybko poszedłem w jej ślady chowając się pod kołdrą. Przytuliliśmy się do siebie. - Chyba nie - odpowiedziałem ? inni mają okazalsze... - Nie żartuj! Dla mnie to jest olbrzym ... - Boisz się? - zaniepokoiłem się.

- Tak? - cicho szepnęła speszona. Zmartwiłem się. Miałem na nią szaloną ochotę? Ale nie chciałem, żeby nasza pierwsza noc kojarzyła się jej z lękiem. Położyłem się na plecach i próbowałem myśleć intensywnie. Nic jednak z tego nie wychodziło. Zaczynałem robić się rozdrażniony. Musiała to dostrzec w moich oczach, bo się przysunęła i objęła mnie mocniej.

- Kochanie? Nie złość się? Zrobimy to dziś? I tak musiałabym się kiedyś odważyć? Kochanie... - potrząsnęła mną energicznie acz pieszczotliwie. Uśmiechnąłem się. Wpadło mi coś do głowy.

- ech! nie musimy nic robić w każdym razie nie dzisiaj. Zostawimy to na później - przypomniałem sobie jak Janek mówił, że panny trzeba brać z zaskoczenia... Uspokoić i? jak nic nie podejrzewa - brać ! Zawsze myślałem, że z niego blagier, a tu proszę, proszę - sam muszę korzystać z jego rad. Ala uśmiechnęła się promiennie i położyła główkę na mojej piersi. Czułem jak się odprężyła? Przekręciła głowę i popatrzyła mi w oczy.

- Kocham Cię - szepnęła - wiesz ?

- Ja Ciebie też kocham - rozczuliłem się pocałowałem ją tkliwie w czółko. Potem jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze. Wysunąłem się spod niej, położyłem ją na plecach i czule ująłem jej główkę obie rękoma. Patrzyliśmy na siebie? W głębinach jej oczu czaiła się miłość. Czułem się jak bym był w niebie... Całowałem pieszczotliwie jej czółko posuwając się po granicy włosów, potem brwi, oczu i delikatnie skubałem policzki... czasami muskałem usta... Mruczała rozkosznie jak kotka. Znowu zacząłem się podniecać. Przesunąłem się tak, że wsunąłem swoją nogę pomiędzy jej. Dzięki temu mogłem dociskać się do jej uda i trzymać na wodzy rumaka, który pulsował męcząco domagając się uchwytu. Nie zważałem na to... Bawiło mnie pieszczenie jej twarzy i główki... Ciągle muskałem delikatnie jej czoło, przesuwając powłóczyście ustami po krawędzi włosów i brwiach. Wtedy ona mruczała... wprawiało to w miłe drżenie całe jej ciało. Drżenie, które i w moim rozchodziło się miłym rozluźnieniem. Dochodząc do uszu, wysuwałem języczek i drażniłem je kolistymi ruchami. Wtedy jęczała.? Dłońmi pieściłem delikatnie szyję i kark. Po paru razach zorientowałem się, że moje udo wciska się w jej krocze, co sprawia jej przyjemność... Wykorzystałem to z premedytacją - ruchy mojej nogi stały się płynniejsze i bardziej dynamiczne. Znowu się dostroiła - wierciła się i dociskała się łonem w rytm moich ruchów. Moja dłoń znowu powędrowała do piersi i pieściła ją delikatnie. Wywołało to intensywne westchnienia. Zaczynałem tracić panowanie nad swoimi ruchami... Robiłem się gwałtowniejszy. Moje usta sięgnęły piersi, zęby przygryzły je, po chwili usta objęły sutek... Wypięła się gwałtownie i jęknęła rozpaczliwie? Nie wytrzymałem tego... Poczułem, że coś gorącego, rozkosznie gorącego rozpycha się we mnie dążąc do ujścia. Ostatkiem woli udało mi się to powstrzymać? Nie do końca? coś się wysączyło. Poczuła to na swoim udzie...

-Czy to już? ? - zapytała zawiedzionym głosem.

-Chciałabyś - powiedziałem uśmiechając się szelmowsko - Nic z tego! Mam tu jeszcze przygotowanych dla Ciebie parę tortur. Nie wywiniesz się od nich...

- Tak?? To na co czekasz! Mogę tak cierpieć codziennie? - przeciągnęła się drapieżnie.

- No uważaj, co mówisz, bo ci to będę przypominał.

- A przypominaj sobie... przypominaj? bo jak nie to sama będę Ci przypominać...

Leżeliśmy przytuleni do siebie i droczyliśmy się. Drapała mnie lekko po plecach.

Przypomniało mi to jak miły jest masaż pleców, który robili mi klubie. Postanowiłem spróbować i zrobić coś takiego jej. Odwróciłem ją na brzuch, przywołałem w pamięci odczucia zmęczenia moich pleców i rozpocząłem od delikatnego płynnego masowania bioder pokrywającymi się ruchami dłoni idącymi od kręgosłupa do boków. Czułem jak się pod nimi rozpłynęła... Dodało mi to animuszu... Zająłem się pośladkami. Chwyciłem je mocno i ugniatałem energicznie.

- hmm? jak rozkosznie - wymruczała - mogłabym tak całą noc...

- Aha! Zapewne - zasapałem - a ja bym się wykończył...

- No to Cię oszczędzę - zaśmiała się - ale tylko dlatego, że nie miałby kto mi tego potem robić.

- Nieczuła bestia! - skomentowałem i przeniosłem ręce z powrotem na plecy. Gładziłem je od pupy aż do karku, który ugniatałem razem z ramionami, klepałem i szczypałem delikatnie aż w końcu skóra pokryła się niewielkim potem i uniemożliwiła mi dalsze masowanie. Nie zraziło mnie to... pochyliłem się i zacząłem ją masować ustami. Już pierwszy dotyk ust u nasady kręgosłupa wywołał westchnienie...

- Ach? hmm?

Tak mi się to spodobało, że zrobiłem to znowu i znowu...

Podniecenie ponownie zaczęło we mnie narastać. Przesuwałem ustami wzdłuż wcześniejszych tras rąk. Wywoływało to jej mruczenie, które zaczynało mnie fascynować... Zacząłem ją muskać po ramionach. Efekt był piorunujący - skręciło nią, napięła mięśnie, rozkopała się nogami. Zrozumiałem, że trafiłem w czuły punkt i nie zamierzałem go opuścić. Wsunąłem pod nią swoje ręce i przycisnąłem ją ciężarem swojego ciała? objąłem nimi jej piersi... ugniatałem je... sutki były cudownie naprężone. Ramiona należały do mnie? Do moich ust i kąsających zębów? Szarpała się a ja je muskałem? całowałem? lizałem? chuchałem? wreszcie gryzłem? delikatnie a potem szeroko i mocno. Prężyła się jak tylko mogła? i jęczała? Już nie cicho... jęczała coraz głośniej i głośniej...

- Robi? co Ty ze mną robisz? Robi... co Ty robisz?

Napięło mnie to do granic możliwości... Zębami wgryzłem się w jej kark. Czułem jej wypięte pośladki, uda pokryte wilgocią... Nie miałem już sił powstrzymywać się? Zanurzyłem się w jej łono? Powoli i delikatnie lecz zdecydowanie? Jej cudownie gładkie, śliskie i aksamitne płatki rozchyliły się pod naciskiem mojej nabrzmiałej głowni? Przeszył mnie dreszcz porażającej rozkoszy... Niewyobrażalną siłą woli powstrzymałem się od głębszej penetracji. Wysunąłem się lekko i zawyłem z rozkoszy, znowu lekko się wsunąłem... Panująca tam przyjazna i ciepła wilgotność była nie do zniesienia. Zagryzałem zęby na jej karku - jęczała, ściskałem naprężone sutki - wzdychała, każdy ruch udami wywoływał okrzyk... Przeniosłem rękę pod jej łono. Wyczułem tam coś twardego... potarłem - spięła się i - ohhhh tak, tak! - krzyknęła. Zagryzałem zęby na jej karku - jęczała, ściskałem naprężone sutki - wzdychała, tarłem - tak ohhh tak ! – prosiła. Gdy wchodziłem krzyczała... Nie mogłem już tak dalej, chciałem spełnienia - spiąłem się i wszedłem do końca, poczułem lekki opór a potem… Wypełniło mnie ogromne poczucie bliskości, akceptacji, bezpieczeństwa. Świat rozczepił się, moja i jej świadomość wspólnie dryfowały w cudownej esencji dobra, czułości i miłości wzmaganej falami rozkoszy dostarczanej przez nasze ciała. Znowu coś we mnie wzbierało. spiętrzenie czułości i potężna dawka nasienia... Obie dla niej. Obie dla tulonej przeze mnie istoty. Naraz skurcze jej wnętrza obejmujące silnie mojego członka, drgawki wstrząsanego rozkoszą ciała, kopiące wokół nogi i jej krzyczący szloch rozciągnęły się jak guma w mojej świadomości. Nie wytrzymałem. Wezbrane strumienie nasienia - jak woda po przerwaniu tamy - runęły w dół kilkoma falami, rozepchały się napinając do granic wytrzymałości uczucie przyjemności i wytrysnęły gorącymi fontannami rozkoszy... Dyszeliśmy ciężko. Odpoczywaliśmy przytuleni do siebie i objęci uczuciem błogostanu. Nie ruszaliśmy się, aby go nie stracić. Przyłożyłem czoło do jej główki i potarłem ją delikatnie noskiem. Uśmiechnęła się i wyszeptała:

- Teraz już wiem jak mizerna jest miłość bez spełnienia.

- A ja jak nędzny seks bez uczucia - dodałem zmęczony.

Po chwili już spaliśmy.



Wyszukiwarka