W końcu...kompletna,
Nieocenzurowana i bezspornie prawdziwa historia
Najbliższego amerykańskiego spotkania
W ROSWELL
Emerytowany kapitan Sił Powietrznych USA
& DONALD R. SCHMITT
Dyrektor Badań Specjalnych, Centrum Badań nad UFO
ŚCIŚLE TAJNE
Rickett, starszy człowiek z kontrwywiadu, oraz komendant żandarmerii chodzili wokół pola usłanego szczątkami badając rozrzucone tam fragmenty. Większość kawałków była mała, nie więcej aniżeli kilka cali długości i szerokości, ale kilka miało rozmiar kilku stóp na jednej stronie.
Podeszli do pewnego kawałka który miał około dwóch stóp na dwie stopy. Według Ricketta, było to nieznacznie zakrzywione. Zablokował to pod swoim kolanem i spróbował zgiąć albo rozbić to. Metal był bardzo cienki i bardzo lekki. Rickett nie mógł go w ogóle zgiąć.
Kiedy przygotowywali się do opuszczenia miejsca katastrofy, starszy agent kontrwywiadu zwrócił się do Ricketta. Pan i ja nigdy tutaj nie byliśmy”, powiedział. “Pan i ja nigdy tego nie widzieliśmy. Nie widział Pan tutaj również żadnych żołnierzy ani wojskowych pojazdów.”
“Tak,” zgodził się Rickett. “My nawet nigdy nie opuszczaliśmy biura.”
Inne raporty o UFO z Avon Books
Wspólnota
Autor Whitley Strieber
Obserwacje w Gulf Breeze:
Najbardziej zdumiewające zbiorowe obserwacje UFO
W historii USA
Autorstwa Eda Waltersa i Frances Walters
Fenomen:
Czterdzieści lat latających spodków
Zredagowane przez Johna Spencera i Hilery`ego Evansa.
Opinia o wspólnocie
Autor Ed Conroy
Transformacja
Autor Whitley Strieber
Avon Books są dostępne w specjalnych rabatach za ilość zakupów, w promocji sprzedaży, premiach, do użycia w kompletowanych zestawach czy w celach edukacyjnych. Specjalne książki, albo wyjątkowe książki, mogą zostać również wydane dopasowane na określone potrzeby.
Po szczegóły prosimy pisać lub telefonować do dyrektora specjalnej sprzedaży, Avon Books, Dept. FP, 1350 Aleja Amerykanów, Nowy Jork, Nowy Jork 10019.
W ROSWELL
Kapitan rezerwy Sił Powietrznych USA
& DONALD R. SCHMITT
Dyrektor badań specjalnych, Centrum badań nad UFO.
AVON BOOKS NOWY JORK
Jeżeli nabyłeś tą książkę bez okładki, powinieneś być świadomy, ze ta książka jest ukradzioną własnością. Takie książki zostały zrelacjonowane wydawcy jako “ niesprzedane i zniszczone” i ani autorzy ani wydawca nie otrzymali jakiejkolwiek zapłaty za te “rozebrane książki.”
KATASTROFA UFO W ROSWELL jest oryginalna publikacją Avon Books. Ta praca nigdy nie ukazała się wcześniej w formie książkowej.
AVON BOOKS
Sekcja
Korporacji hearst`a
1350 Aleja Amerykanów
Nowy Jork, Nowy Jork 10019
Prawa autorskie 1991 Kevin D. Randle i Donald R. Schmitt.
Opublikowane w umowie z autorami
Biblioteka Kongresu katalog kart numer: 91-91764
ISBN: 0-380-76196-3
Wszelkie prawa zastrzeżone, które obejmują prawo do wznowienia albo jej części w jakiejkolwiek formie, oprócz tego co przewiduje prawo autorskie w Stanach Zjednoczonych. Informacje pod adresem Jarvis&Co., inc., 260 Willard Avenue, Staten Island, Nowy Jork 10314.
Pierwsze wydanie Avon Books: Lipiec 1991.
Znak towarowy reguluje biuro patentowe w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach,
Marca registrada, hecho en U.S.A.
Wydrukowano w USA
RA 10 9 8 7 6 5 4 3
DLA MACA BRAZELA, KTÓRY ZNALAZŁ TO.
DLA MAJORA JESSE MARCELA, KTÓRY PWOIEDZIAŁ O TYM ŚWIATU.
ORAZ DLA DEBBIE RANDLE, KTÓRA ZROZUMIAŁA ZNACZENIE TEGO ORAZ POPARŁA WSZYSTKIE PODRÓŻE BADAWCZE DO ROSWELL.
-KDR
DLA MOICH RODZICÓW –
ZA TO, ŻE NIGDY NIE NAUCZYLI MNIE SŁOWA “NIEMOŻLIWE.”
-DRS
Część I: Perspektywa historyczna.
Lato 1947
Rewizytowanie Roswell
Część II: Roswell, Prawdziwa Historia
3-14 lipiec, 1947: Mac Brazel
6-10 lipiec, 1947: Szeryf hrabstwa Chaves
7 lipiec, 1947: Szczątki na polu
8 lipiec, 1947: Poranne spotkanie
8 lipiec, 1947: Szczątki na polu
8-10 lipiec, 1947: Odprawa prasowa
6-12 lipiec, 1947: Loty
8 lipiec, 1947: Ciała
Lipiec, 1947 – Obecnie: Ciała
Lipiec, 1947: Związek z Wright Field
Lipiec, 1947: Archeologowie
Wrzesień, 1947: Rickett i LaPaz
Część III: Badania Centrum do badań nad UFO (CUFOS) imienia J. Allena Hynka
1989: Centrum do badań nad UFO imienia J. Allena Hynka badania dochodzeniowe przywracające katastrofę w Roswell.
Wyjaśnienia
Część IV: Linia czasu
Lipiec, 1947: Kolejność wydarzeń.
1991: Wnioski
Postscriptum: Nie święta trzynastka
Część V: Aneksy
Aneks A: Projekt Błękitna Księga
Aneks B: Katastrofy UFO
Aneks C: Relacje prasowe
Aneks D: Oporni świadkowie
Aneks E: Wywiady
Aneks F: Funkcje w wywiadzie w lipcu 1947 roku.
Aneks G: Związane osoby
Glosariusz
Bibliografia
Podziękowania
Indeks
8
Kiedy piszę te słowa, trwa codzienne przybywanie dobrych wiadomości ze Wschodniej Europy. Coraz bardziej, trwało dementowanie Zimnej Wojny. Armie zmniejszają swoją wielkość, obywatele obejmują kontrole na aparatami tajnych policji, a wolne wybory, powstrzymywane przez czterdzieści minionych lat organizowane sa po raz pierwszy.
Stany Zjednoczone nie są oczywiście uodpornione wobec tych zmian. Ilość pieniędzy, która musi zostać wydana na obronę ma zostać zmniejszona, ponieważ nasi byli przeciwnicy stają się pomocnymi i nie komunistycznymi członkami światowego porządku. Zimnej Wojny więcej nie będzie, ale wiele nadwyżek które zrodziła może zostać teraz ograniczonych.
Jak sądzę, temat tej książki autorstwa Kevina Randle`a i Dona Schmitta jest bezpośrednio związany z tymi ostatnimi zmianami politycznymi. Ponieważ ten związek może nie być natychmiast, proszę pozwolić mi wyjaśnić.
Randle i Schmitt piszą o tym czego dowiedzieli się po wyczerpującym śledztwie, które jest ciągle kontynuowane, a dotyczy wydarzenia otaczającego pojedynczy przypadek ufologiczny. To wydarzenie – katastrofa czegoś wielce nadzwyczajnego na głębokiej pustyni Nowego Meksyku we wczesnym lipcu 1947 roku – staje się z chwilą opublikowania tej książki jednym z najlepiej udokumentowanych przypadków w historii UFO.
Większość sprawozdań o UFO jest oparta na zeznaniach jednego albo dwóch świadków, zatem jest stosunkowo łatwe dla sceptyków, żeby zlekceważyć tysiące obserwacji UFO zarejestrowanych od 1947 roku. Bardzo niewiele UFO pozostawia fizyczny ślad po swoim zniknięciu.
Wydarzenie w Roswell nie jest takie jak większość raportów o UFO. Chociaż nikt właściwie nie widział, jak rozbijał się przedmiot, tuziny ludzi zbierały pozostałe szczątki. Potem kilka załóg samolotów wojskowych przewiozło to rumowisko do instalacji rządowych w całym kraju. Dokonana przez autorów rekonstrukcja wydarzeń w Roswell nie opiera się na jednym albo dwóch świadkach. Ich prawie heroiczne wysiłki zakończyły się bezpośrednim albo pośrednim potwierdzeniem różnych części prób dochodzeniowych przez liczne tuziny świadków.
To może być bardzo interesując, powie czytelnik, ale co to ma wspólnego z Europą Wschodnią? Tylko to. Katastrofa UFO w Roswell ma jedną inna cechę która ją wyróżnia, Pozostaje tajemnicą rządową. Wojsko – wówczas Siły Powietrzne armii – przemieściły się w ciągu kilku godzin 8 lipca 1947 roku, żeby prawie całkowicie ukryć jakiekolwiek dowody prawdziwej natury rumowiska. Autorzy obszernie udokumentowali to tuszowanie, godzina po godzinie, po tym doniosły dniu. Pajęczyna tajemnicy była niezmiernie skuteczna, ale dzisiaj zaczyna się ona strzępić.
W powojennym klimacie który istniał w 1947 roku, można jakoś zrozumieć oraz solidaryzować się ze zrobioną wówczas decyzją o ukryciu wypadku w Roswell przed społeczeństwem. Ale 1990 nie jest 1947. Ponieważ Zimna Wojna słabnie, praktyki i zwyczaje tej ery stają się coraz bardziej przedawnione. Wierzę, że ma to zastosowanie ze szczególną mocą do nadmiernego używania tajemnicy przez wszystkie rządy, włączając nasz własny, w celu ukrywania działalności przed swoimi obywatelami.
Nasuwa mi się myśl, że nadszedł teraz czas, żeby wydarzenia z lipca 1947 roku mające miejsce w Nowym Meksyku zostały ogłoszone publicznie. Obowiązek zademonstrowania dlaczego tajemnica powinna zostać podniesiona nie spoczywa na Randle`a, Schmitt`ie i ich kolegach. Przeciwnie, odpowiedzialność spoczywa na rządzie i wojsku, żeby wykazali, dlaczego to nie powinno zostać podniesione. Jeżeli to jest ważne dla bezpieczeństwa narodowego, że wydarzenia z Roswell pozostają tajemnica po czterdziestu trzech latach, pozwólmy rządowi zrobić jego sprawozdanie. Jeżeli rumowisko w Roswell było balonem pogodowym, jak to zostało stwierdzone, wówczas, dlaczego kontynuowana jest tajemnica? Ale jeżeli to nie był balon...
Sissela Bok, w swojej książce Tajemnice dotyczącej właściwego i niewłaściwego używania sekretów, utrwala zwięźle moje argumenty:
“Właściwie, powinien zostać poczyniony każdy wysiłek w celu naciskania na urzędników publicznych żeby usprawiedliwili ich stanowisko tajemnicy, przedłożyli powody i pokazali, dlaczego są konieczne szczególne praktyki zatajania.”
To była moja osobista i profesjonalna przyjemność, pomaganie autorom w ich długim i niezmordowanym śledztwie w sprawie Roswell. Przeczytacie Państwo o ich licznych wywiadach, podróżach i rozmowach telefonicznych. Koszt, zarówno osobisty jak i finansowy, był ogromny. Ich motywacją, jak spostrzegłem, nie jest
9
tylko samo służenie w jakimkolwiek sensie. Pragnieniem ich obu było tylko odkrycie prawdy o wydarzeniach w Roswell i wydobycie ich na światło publiczne.
Przeczytajcie tą książkę z otwartym umysłem pamiętając, że śledztwo nie jest jeszcze kompletne. W czasie kiedy książka znajduje się w Państwa rękach, zostaną znalezieni nowi świadkowie. Ale wątpię, żeby punkt widzenia autorów oceniających wydarzenia w Roswell został znacząco zmieniony. Ponad stu świadków wydarzenia odmalowało jego wizerunek, którego kontury są teraz jasne. Książka Randle`a i Schmitta napisana jest w tradycji i duchu najlepszego dziennikarstwa dochodzeniowego: odsłaniając zwyczaje urzędników rządowych, którzy preferują unikanie odpowiedzialności publicznej za ich działania. Historia, którą opowiadają jest czasami nieprawdopodobna, sensacyjna i być może nawet nie z tej ziemi.
Mark Rodeghier
Dyrektor Naukowy, Centrum do badań nad UFO
WPROWADZENIE
UFO rozbiło się na północny zachód od Roswell, Nowy Meksyk, latem 1947 roku. Wojsko zadziałało szybko i skutecznie odzyskało szczątki, kiedy ich istnienie zostało doniesione przez pracownika rancza. Rumowisko – odmienne od wszystkiego co ci wyszkoleni ludzie kiedykolwiek zobaczyli – zostało przesłane bezzwłocznie do co najmniej trzech rządowych instytucji. Została wymyślona historia przykrywająca, żeby wyjaśnić na uboczu rumowisko oraz nerwowo pośpieszną działalność. Zostało to wyjaśnione, że balon pogodowy, jedno z nowych urządzeń mających na celu radiosondowanie, został znaleziony oraz że chwilowo został wprawiony w zakłopotanie personel 509 grupy bombowej. Urzędnicy rządowi zabrali dziennikarzom notatki z ich redakcji gazet, oraz ostrzegli radiowych reporterów żeby nie odtwarzali zarejestrowanego wywiadu z pracownikiem rancza. Ludzie, którzy wzięli udział w odzyskiwaniu mieli nigdy nie opowiadać o wydarzeniu. I wraz ze skomleniem, nie hukiem, wydarzenie z Roswell, znikło szybko z widoku publicznego i analizy prasowej. Nie zostało wskrzeszone dopóki jeden z oficerów wywiadu, trzydzieści lat po fakcie, ujawnił swoją w nim rolę dziennikarzowi.
Powyższy opis jest, w swoim obnażonym skostniałym materiale, rzeczywistością znajdującą się poza publicznym obliczem wydarzenia w Roswell. Ta książka pragnie rozwinąć to ze szczegółami przy pomocy ogromnego zbioru relacji z pierwszej i drugiej ręki, udokumentowanego materiału dowodowego, oraz rekonstrukcji najbardziej prawdopodobnego przebiegu wydarzeń. Proszę nie być zaskoczonym, kiedy pojawią się u Państwa momenty zakłopotania w trakcie czytania tej książki, nie jest częstym, kiedy ktoś prosi o wyłudzenie tylu nieznanych nazwisk, miejsc i dat.
Żeby pomóc Państwa zrozumieniu skonstruowaliśmy linię czasu wydarzeń, umieszczoną w oddzielnym rozdziale, która krótko przedstawia naszą najlepszą rekonstrukcję wszystkich ważnych wydarzeń odzyskanych w Roswell oraz ich następstwa. Jest również wszechstronny indeks do książki, który powinien być pomocny.
Jesteśmy przekonani, że nasza relacja o historii wydarzeń w Roswell jest tak dokładna jak to tylko możliwe. Pomimo tego, jednakże, dlaczego powinniście być Państwo przekonani? Dlaczego powinniście Państwo wierzyć w zeznania tych świadków? W jaki sposób takie wydarzenie mogło być utrzymywane tak długo w tajemnicy? Zapewne prawdziwa historia ujawniłaby się już przedtem, tak jak to się stało z każda tajemnica rządową w ciągu minionych dwudziestu lat. Sam prezydent Nixon nie był w stanie, z całą swoją władza i środkami zaradczymi, zdolny do powstrzymania Woodwarda i Bernsteina od odkrywania spisku Wategate.
Niektóre tajemnice przeciekają, ale niewiele sekretów trwa przez tak długi okres czasu. Rozważmy takie przykłady:
Samolot myśliwski Stealth był rozwijany w tajemnicy a jednocześnie latał w czasie kiedy mówiono społeczeństwu, że samolot jest nadal na rysownicy.
Projekt Ultra, aliancki projekt z drugiej wojny światowej, który pozwolił nam złamać niemieckie szyfry a tym samym przyspieszyć ich klęskę, był tajemnica przez prawie czterdzieści lat i został ujawniony dopiero we wczesnych latach 1980.
Dopiero co niedawne liczne wypadki wojskowe z urządzeniami jądrowymi zostały ujawnione nie z powodu pragnienia przez rząd do przyznania się do prawdy, ale ponieważ poświęciły się badaniom cywilne organizacje.
Zatem jest to na pewno prawdą, że rząd może utrzymywać tajemnice, ale na jak długo przygotowani są urzędnicy, ażeby ustanowić tuszowanie? Prezentujemy w tej książce obszerne szczegóły o tym co się stało w Roswell, jednakże jest to historyczny precedens dla takich działań. Proszę rozważyć jeden przykład z pewnego
10
wydarzenia, które miało miejsce podczas drugiej wojny światowej. Przedsiębiorstwo samolotowe Boeing rozwijało wówczas potajemnie bombowiec B-29 dla Sił Powietrznych armii w swoim głównym zakładzie w pobliżu Seattle. 18 lutego 1943 roku, prototyp B-29 znalazł się w płomieniach podczas lotu testowego i rozbił się w Seattle na zakładzie pakowania mięsa. Samolot właściwie przemknął ponad centrum Seattle, podczas jego szybkiego schodzenia. Wszyscy członkowie załogi zginęli, wraz z kilkoma pracownikami zakładu oraz pewnymi strażakami, którzy walczyli z płomieniami pochłaniającymi zarówno samolot jak i zakład.
Tysiące ludzi widziało obniżający się samolot, późniejszy pożar i starania ratunkowe. Czy historia o wypadku tajnego samolotu wyszła dalej dzięki telegramom tego samego dnia, z relacjami zebranymi od licznych świadków? Chociaż to wydaje się nieprawdopodobne, FBI odniosło sukces zapobiegając wyjściu na jaw jakichkolwiek najbardziej zniekształconych informacji. Agenci FBI posunęli się w tym tak daleko, że przejęli wszystkie kopie City Transit Weekly, biuletynu pracowniczego, zawierającego zdjęcia samolotu wykonane przez kierowcę autobusu w Seattle.
Zatem rząd utrzymuje sekrety, oraz podejmuje ekstremalne środki, żeby utrzymywać te tajemnice z powodu bezpieczeństwa narodowego. Czy wydarzenie w Roswell mogło być wystarczająco ważne, żeby usprawiedliwić takie traktowanie? Sądzimy tak, i tak samo muszą sądzić dwaj mężczyźni, nadal żyjący, z którymi przeprowadziliśmy wywiad.
Komendant żandarmerii w bazie w Roswell, odpowiednik szefa policji, był odpowiedzialny za całkowite bezpieczeństwo na miejscu katastrofy w 1947 roku. Kiedy zlokalizowaliśmy go i w końcu skontaktowaliśmy się z nim pod koniec ubiegłego roku (1989), to był pierwszy raz kiedy ktoś obszernie wypytywał go o to co się wydarzyło. Komendant żandarmerii nie opowiedział nam osłaniającej historii o balonie pogodowym, ani nie przedstawił nam prawdziwej ponownie odkrywającej wydarzenia w Roswell. Zamiast tego, powiedział nam, że nadal szanuje złożoną przysięgę o utrzymywaniu w tajemnicy wydarzenia – po czterdziestu trzech latach!
Drugi mężczyzna z którym przeprowadziliśmy wywiad był agentem w korpusie kontrwywiadu. Towarzyszył innemu oficerowi wywiadu w początkowej podróży na miejsce wypadku, oraz jak sądzimy, napisał sprawozdanie o incydencie dla swoich zwierzchników w Waszyngtonie. Najpierw, ten agent wywiadu odmówił przyznania się, że wydarzenie w ogóle się wydarzyło! Nie było żadnej historii gazetowej, żadnego zamieszania, ani nawet odzyskanego balonu pogodowego. Po wielu naleganiach, był on skłonny przyznać, że coś się obniżyło i zostało odzyskane, ale to było wszystko ku czemu on poszedł. Nie przyznaje się do żadnego osobistego zaangażowania, pomimo iż inne godne zaufania źródło przypisuje mu centralną rolę.
Podziwiamy, jak poważnie ci Panowie traktują ich przysięgi dochowania tajemnicy po kilku dekadach, ale musimy postawić to pytanie: Dlaczego istnieje potrzeba ukrywania odzyskania balonu pogodowego?
Rządowe tuszowanie rozciąga się równie dobrze na publiczne dokumenty Sił Powietrznych związane z badaniami nad UFO. Dokumenty te, zostały opublikowane w 1976 roku, a kartoteka dotycząca Roswell zawiera zaledwie pojedynczy wycinek prasowy. Żadne listy, żadne notatki, brak formularzy dochodzeniowych, żadnych oficjalnych wytłumaczeń o balonie pogodowym, nic, tylko ten samotny wycinek. Segregator z odzyskania rzeczywistego balonu pogodowego w Circleville, Ohio, co wydarzyło się tydzień przed wydarzeniem w Roswell, zawiera o wiele więcej dokumentacji o jego szczegółach. Gdzie jest materiał który powinien być w kartotece z Roswell?
Dowód, który zaczęliśmy tutaj przedstawiać, oraz o których będziemy dyskutowali w następnych rozdziałach zakłada, że wypadek w Roswell był jednym z tych wydarzeń, który musi być utrzymywany w tajemnicy za pomocą jakich by nie były niezbędnych środków. Akta i notatki zostały skonfiskowane dziennikarzom, stacje radiowe zostały ostrzeżone żeby nie ogłaszały historii, została wymyślona fałszywa historia, a mężczyźni i kobiety złożyli przysięgę utrzymywania tajemnicy.
Jak możecie to sobie Państwo łatwo wyobrazić, nie było łatwym zadaniem zrekonstruowanie tego, co w rzeczywistości wydarzyło się w 1947 roku. Wielu z mężczyzn ( i nieliczne kobiety) zaangażowanych w tą sprawę obecnie nie żyje, a ci którzy żyją są dosyć starzy. Ludzka pamięć nie rejestruje wydarzeń z całkowitą dokładnością, zwłaszcza po tym gdy minęły lata. Jak wyjaśniał Kevin Tierney w jego książce Jak Być Świadkiem (How To Be A Witness), kiedy ktoś zostanie poproszony, żeby opisać szczegółowo swoje wspomnienia dotyczące jakiegoś przypadku, “ większość z tego co on powie będzie tym samym, ale zazwyczaj będą nieznaczne niezgodności pomiędzy jego wspomnieniami za pierwszym razem i kolejnymi.” Jest to na pewno prawdziwe wobec relacji, które zebraliśmy w sprawie Roswell, i naturalne błędy które wkradają się do indywidualnych zeznań oznaczają, że istnieją w zeznaniach które Państwo przeczytają jakieś niekonsekwencje. Niemniej jednak, ogólny szablon wydarzeń, który zarejestrowaliśmy od zasadniczo wszystkich świadków, pasuje do pewnego stałego obrazu.
Podobnie jak u pięcioro postarzałych ludzi mogących w tym czasie relacjonować morderstwo prezydenta Kennedy`ego, chwila w której oni po raz pierwszy dowiedzieli się o tym strasznym wydarzeniu jest trwale wyryta w ich umysłach – jest to u nich migawka pamięci. Kilkoro świadków z Roswell porównało ich
11
wspomnienia z wydarzenia z 1947 roku do tych z zabójstwa: wspomnienia z Roswell są żywe i szczegółowe pomimo upływu tylu lat.
Tajemnica rządowa nie jest zawsze czymś złym i nieuzasadnionym. Rozumiemy i popieramy praktykę sekretności, kiedy odnosi się ona do pewnego rodzaju informacji ( jeden z nas, faktycznie, pracował jako oficer wywiadu Sił Powietrznych). Niektóre informacje powinny zostać ukryte, takie jak jądrowe kody odpalania, zapiski sądowe, dokumenty policyjne oraz informacje o agentach rządowych pracujących skrycie, ale notatki udokumentowujące odzyskanie balonu pogodowego z trudem zasługują na takie traktowanie.
Cóż mogło się wydarzyć tak dawno temu w Roswell, że spowodowało u byłych oficerów wywiadu przestrzeganie do dzisiaj ich przysięgi tajemnicy, pomimo iż wcześniejsze relacje o odnalezieniu zostały opublikowane i transmitowane? Jakiego rodzaju wydarzenie wymagało tak wysokich poziomów bezpieczeństwa, że oficer wywiadu który uczestniczył w początkowym odzyskaniu szczątków, oraz któremu powierzono zadanie zabrania niektórych szczątków i dostarczenie ich na wyższy szczebel dowódczy, nie został dopuszczony do przeczytania pisemnego sprawozdania po swoim powrocie? Co spowodowało że wojsko, umieściło zarządcę rancza który zgłosił o odkryciu rumowiska pod aresztem domowym? Dlaczego znikły wojskowe notatki o ludziach zaangażowanych w odzyskiwanie szczątków? Naprawdę, dlaczego?
Uważamy, że wiemy dlaczego i historia rozpoczyna się w ostatnim tygodniu czerwca 1947 roku, kiedy to społeczeństwo zaczęło donosić o dziwnych przedmiotach na niebie: latających talerzach.
CZĘŚĆ I
PERSPEKTYWA HISTORYCZNA
LATO 1947
Kenneth Arnold rozpoczął to wszystko 24 czerwca 1947 roku. Arnold, który czasami latał w misjach poszukiwawczych i ratunkowych, zmienił kierunek żeby uczestniczyć w poszukiwaniu zaginionego samolotu transportowego marynarki wojennej, który jak doniesiono miał się rozbić w górach. Według Arnolda, powietrze było tak przezroczyste a niebo tak jasne, że nie lawirował samolotem, tylko rozsiadł się oglądając niebo i ziemię wokół niego. Po godzinnym locie bez żadnego powodzenia, podążał on o Yakima, Waszyngotn, kiedy zauważył je.
Jego uwagę przyciągnął błysk jasności. Kiedy poszukiwał jego źródła, zobaczył łańcuch dziewięciu przedmiotów lecących z północy na południe na wysokości około 9,500 stóp. Ponieważ podążały one szybko w kierunku Góry Rainier, przypuszczał on najpierw, że były one samolotami odrzutowymi.
Kiedy Arnold patrzył, przedmioty przeleciały pomiędzy Górą Rainier i Górą Adams odległość około 47 mil, z szybkością która jak on ocenił mogła wynosić 1700 mil na godzinę. Co kilka sekund przedmioty zmieniały kurs albo opadały na dół, kiedy to robiły iskrzyły się, odbijając słońce. Arnold okrył, że są one dziwne, ponieważ nie mógł zauważyć ogona ani skrzydeł. Na rysunkach skompletowanych dla Sił Powietrznych, przedmioty wyglądały w kształcie bumerangu.
Kiedy wylądował w Yakima, opowiedział kilku przyjaciołom o tym co zobaczył. Kiedy wylądował później w Pendleton, Oregon, odkrył grupę czekających na niego dziennikarzy. Powiedział, ze ruch pojazdów mógłby zostać najlepiej opisany jako spodki skaczące po powierzchni jeziora. Słysząc to, jeden z dziennikarzy, Bill Bequette, użył określenia “latający spodek.”1
Nazajutrz, gazety w całym kraju przyniosły historię. Nagłóki, “Tajemnicze Obiekty Zobaczone w Szybkim Locie”, nie wyjaśniały niczego. 2 Rzecznicy rządu, tacy jak Edward Leach, wysoki rangą pracownik CAA
12
(późniejsza FAA – urząd federalny do spraw lotnictwa cywilnego) inspektor aeronautyki powiedział, że jeżeli przedmioty te były takie jak je opisano, to on nie wie czym one mogłyby być. W Waszyngtonie, rzecznik Departamentu Wojny ( późniejsze Ministerstwo Obrony) powiedział tylko, ze oni zainteresowali się tym czymś, co mogło tak szybko lecieć.
Ale szkoda została zrobiona. Arnold, ze swoim sprawozdaniem, opowiedział światu o tajemniczych przedmiotach, poruszających się niczym spodki na stawie. Od tego momentu, gazety zostały zapełnione historiami o latających talerzach i latających dyskach.
Faktycznie, tego samego dnia, 24 czerwca, poszukiwacz w Górach Kaskadowych, doniósł o obserwacji pięciu albo sześciu lecących dyskokształtnych obiektów. Opisał je jako okrągłe, z niewielkim ogonem, mające jakieś trzydzieści stóp średnicy. Leciały bez żadnej określonej formacji, a za każdym razem kiedy się przechylały, odbijały słońce. Kiedy zbliżyły się, Johnson zauważył, że jego kompas dziko wirował. To było pierwsze sprawozdanie o wpływie blisko lecących dysków na instrument, ale nie ostatnie. Kiedy przedmioty chwilę później znikły w oddali, kompas uregulował się.3
Podczas dwóch następnych tygodni, zostało zrobionych setki obserwacji a większość z nich była raportowana w gazetach lokalnych. 25 czerwca, dziewięć przedmiotów w luźnej formacji zostało zaobserwowanych ponad miastem Kansas, Missouri. Dwa owalokształtne przedmioty, jeden przelatujący po drugim, zostały zobaczone przez Lloyda Lowry`ego blisko Pueblo, Kolorado. W Utah, samotny człowiek widział pojedynczy przedmiot. W Oklahomie, C.E. Holman, zobaczył dwa oświetlone dyski, a w pobliżu Glens Falls, Nowy Jork, Louis Stebbins widział czerwonawy przedmiot.
Sprawozdania z obserwacji były kontynuowane 26 czerwca. Przychodziły z Utah, Arizony, Oklahomy, Teksasu oraz Nowego Meksyku. Faktycznie, południowo – zachodnie niebo zostało przepełnione latającymi dyskami. Na przykład w Utah, nauczyciel Bunting Glen przebywający w pobliżu Logan, doniósł, że pojedynczy przedmiot przeleciał z dużą szybkością na wschód. Dwaj myśliwi zrobili niezależne sprawozdania o tych samych obiektach.
W pobliżu Cedar City, Utah, Roy Walters oglądał jeden przedmiot poruszający się z dużą szybkością. Podobnie jak Arnold, Walters leciał, ale nie poczynił pogoni. Powiedział, że przedmiot wziął kurs na wschód i nie wykonywał jakichkolwiek manewrów.
Równocześnie, Royce R, Knight, kierownik portu lotniczego w Cedar City powiedział, że zauważył lecący szybko pojedynczy przedmiot podążający na wschód. Jednakże, znajdował się w zasięgu wzroku zaledwie przez kilka sekund. Knight doniósł, że przedmiot rozpadł się w kłębek niebieskiego płomienia.
Charles Moore jadący na północ od portu lotniczego w Cedar City, doniósł o pojedynczym przedmiocie lecącym na wschód. Doniósł, że w jego pobliżu nie było żadnych spalin czy płomieni, ale powiedział, że wyglądał on jak jasny meteor.
27 czerwca była również seria obserwacji w Nowym Meksyku. Kapitan E. B. Detchmendy, który stacjonował w White Sands, zgłosił zaobserwowanie lecącego wysoko latającego przedmiotu, wyglądającego “niczym płomień.”
W tym samym czasie, o 9:50 rano, W. C. Dodds, pracujący w White Sands, raportował że również, zobaczył przypominający płomień obiekt. Był wysoko na niebie i poruszał się prosto i poziomo.
In Capitan, Nowy Meksyk, na północ od White Sands, Pani Cummins i jej sąsiad, Erv Dill, zobaczyli jeden srebrzysty przedmiot który wyglądał jakby lądował na pobliskich wzgórzach. Donieśli o żółtym płomienia oraz gwiżdżącym dźwięku związanym z obiektem.
Główną zmianą która zaszła 27 czerwca było rozmieszczenie obserwacji, które stały się teraz bardziej rozprzestrzenione. Pierwsze obserwacje zostały zrobione w Michigan i w Kanadzie. W rzeczywistości, obserwacje latających dysków zostały zrobione w większości Stanów Zjednoczonych. Pierwsze obserwacje poczyniono w Australii i Nowej Zelandii. Zjawisko stawało się problemem ogólnoświatowym, i nikt nie posiadał jakichkolwiek odpowiedzi.
Po 27 czerwca gazety nie przynosiły jedynie sprawozdań o latających talerzach, ale również ich naukowe wytłumaczenia. Serwisy naukowe oznajmiały, że dokonały one spokojnego przeglądu zjawisk i twierdziły, ze cała historia latających talerzy nie może być badana przez nich pociągając za sobą konkretne studia. Wskazywali, że wszelkie badania aeronautyczne znajdują się nadal pod rządowymi klasyfikacjami i regulacjami przewidzianymi dla badań w okresie wojny. Latające dyski mogłyby być powiązane z tymi badaniami.
Źródła zaangażowane w kilka z tych tajnych aeronautycznych programów badawczych, zaproponowały jednakże trzy wyszkolone domysły związane z dyskami. Jedna sugestia była taka że dyski są samolotami ponad dźwiękowymi w kształcie diamentu albo sześciokąta, które obracając się z dużymi szybkościami sprawiają wrażenie dysku. Drugą teorią było to, że są one z daleka sterowanymi rakietami. I z powodu doniesień o
13
opadających czy lądujących dyskach, trzecia teoria sugerowała, że są one kontrolowane przez jakąś doświadczalną stację z dala od centrów populacyjnych.
Jedna z ekstrawaganckich teorii przypuszczała, że dyski były w rzeczywistości plamkami przed oczyma. Jacys naukowcy powiedzieli, że są one powidokami spowodowanymi przez patrzenia się na jasne światło lub słońce po czym odwrócenie się. Problem z tym wyjaśnieniem był taki że, jeśli było prawdziwe, dyski powinny być donoszone jako czarne.
Inne złudzenie optyczne ma miejsce kiedy osoba opuści zaciemniony obszar i wejdzie w pewien jaśniejszy. Wywołuje to unoszące się plamki przed oczami, ale te plamki poruszają się dziwacznie i nie podróżują z dużymi szybkościami po liniach prostych jak to zostało doniesione przez większość świadków.
Naukowcy już wcześnie przekreślili meteory, ponieważ dyski latały zbyt wolno względem nich. Ponadto meteory nie wyglądałyby jak samoloty. Naukowcy wskazali również, że Ziemia nie poruszała się przez deszcz meteorytów, dlatego ilość meteorytów dobijających do Ziemskiej atmosfery nie była wyższa aniżeli zazwyczaj.
W jednych badaniach, została sprawdzona solidność obserwatorów. Wielu z nich to byli ludzie którym trudno było nie wierzyć. Policjanci, piloci linii lotniczych, oficerowie wojskowi, naukowcy znajdowali się wśród tych którzy obserwowali dyski.
David Lilientha., przewodniczący komisji energii atomowej powiedział, że latające spodki nie mają nic wspólnego co robiono a jakimkolwiek eksperymentami atomowymi. Newsweek zasugerował, ze należące do marynarki wojennej “latające naleśniki” mogłyby być odpowiedzialne za niektóre obserwacje, ale marynarka wojenna zaprzeczyła temu. Ich jedyne “naleśniki” znajdowały się w Bridgeport, Connecticut i nie opuszczały go.4
W końcu znaleźli się tacy, którzy twierdzili, że latające talerze pochodzą z innej planety. Mars i Wenus zostały zasugerowane jako najbardziej prawdopodobni kandydaci, chociaż niektórzy myśleli że dyski pochodziły z innego układu słonecznego. Bez żadnego znalezionego dowodu, na poparcie jakiejkolwiek z innych teorii, oraz mając do czynienia z przedmiotami mającymi osiągi przewyższające najlepsze myśliwce wojskowe, ci którzy uwierzyli w hipotezę pozaziemską, wydawali się znajdować na słusznej drodze.
Interesujące, że kiedy gazety w całym kraju i świecie publikowały każdą teorię i wytłumaczenie dla spodków, ilość sprawozdań kontynuowała swój wzrost. Redakcyjni autorzy zaczęli oferować swoje własne rozwiązania, które wahały się od opóźnionej histerii wojennej po odwiedziny pozaziemskie. Jedyna wspólną nicią było to, że nikt nie miał jakichkolwiek odpowiedzi. Każdy rozmawiał o spodkach. Przyjmowali nagłówki o wydarzeniach które kształtowały świat, ale nikt nie był w stanie ich wyjaśnić.
Sprawozdania o latających dyskach nie zwolniły 28 czerwca. Większość sprawozdań pochodziła z regionów na zachód od Mississippi, ale spodki zaczęły się również pojawiać w dużych ilościach na wschodzie. W Montgomery, Alabama, czterech oficerów wojskowych, Kapitan William H. Kayko, Kapitan John H. Cantrell, Kapitan Redman i Podporucznik Theodore Dewey, donieśli o jasnym świetle na późno wieczornym niebie. Przechodziło zygzakiem przez atmosferę z szalonymi wybuchami szybkości, przelatywało przez około dwadzieścia pięć minut.
29 czerwca latające spodki powróciły nad poligon rakietowy White Sands i zostały tam zaobserwowane przez czworo ludzi. Dwójka z tych ludzi doktor C. J. Zohn oraz Curtis C. Rockwood byli ekspertami od pocisków. John R. Kauke należał do sztabu White Sands. Donieśli, że pojedynczy dysk albo kula była obserwowana najpierw jak na północnym wschodzie podróżowała na północ. Znajdował się w zasięgu wzroku zaledwie przez sześćdziesiąt sekund. Siły Powietrzne, po skompletowaniu swoich badań, stwierdziły że za obserwację odpowiedzialny był balon. To było wytłumaczenie, które Siły Powietrzne używały często i we wczesnych dniach, zanim ktokolwiek zadał wymagające pytania, ludzie akceptowali to.
Wojskowi, zwłaszcza w Siłach Powietrznych armii, którzy zostali obciążeni obroną przeciwlotniczą Stanów Zjednoczonych, nie byli zadowoleni. Dyski kpiły sobie z nich latając ponad kontynentalnymi Stanami Zjednoczonymi i nie było niczego, co można by z tym zrobić. Podczas weekendu 4 lipca 1947 roku, wojskowi postawili w stan gotowości myśliwce tak daleko na południe jak baza Sił Powietrznych Muroc (obecne baza Sił Powietrznych Edwards) w Kalifornii, oraz tak daleko na północ jak Seattle w stanie Waszyngton. W Oregonie, myśliwce nie tylko zostały zaopatrzone w fotokarabiny, one były transportowane drogą lotniczą.5
To właśnie podczas tego weekendu czwartego lipca, pierwsze sprawozdanie o latających dyskach zostało zrobione przez załogę samolotu linii lotniczych. Według pilota, Kapitana E. J. Smitha, wkrótce po starcie, pięć cienkich przedmiotów, gładkich na dnie, zostało zaobserwowanych w formie sylwetki naprzeciw ustawionemu słońcu. Smith oraz jego załoga widzieli wyraźnie dyski, oraz oglądali je przez około czterdzieści pięć minut zanim dyski w końcu znikły. Smith powiedział, że nie były one chmurami, samolotem, dymem, albo balonami pogodowymi.
14
Ale obserwacja Smitha była tylko początkiem problemów tego długiego weekendu. W Portland, Oregon, nastąpiła seria obserwacji obejmująca zarówno cywilów jak i policjantów. Pierwsza została doniesiona dokładnie na północ od Redmond, Oregon, kiedy C. J. Bogne i wagon świadków zauważył cztery dyskokształtne obiekty tworzące smugi obok Góry Jeffersona. One nie robiły żadnego hałasu oraz nie wykonywały żadnych manewrów.
O pierwszej, Don Metcalfe, pewien pracownik Oaks Park, powiedział, ze zauważył więcej aniżeli jeden dysk przelatujący ponad parkiem.
Frank Cooley, reporter wiadomości z KOIN w Portland, Oregon, oglądał dwanaście lśniących dyskokształtnych przedmiotów, jak one przechylały się i krążyły wysoko na górze. Pięć minut po pierwszej po południu, Kenneth A. McDowell, oficer policji znajdujący się w pobliżu komisariatu w Portland zauważył, że znajdujące się wokół niego gołębie trzepoczą jakby zostały czymś przestraszone. Na górze zauważył pięć dyskokształtnych przedmiotów, trzy podążające w kierunku wschodnim i dwa lecące na południe. Poruszały się z dużą szybkością i wydawały się wahać.
Mniej więcej w tym samym czasie, Walter A. Lissy oraz Robert Ellis, policjanci patrolujący w samochodzie numer 82, zgłosili trzy dyskokształtne przedmioty na górze. Mogły być one tymi samymi trzema, które pierwszy policjant widział jak podążają na wschód.
Po drugiej stronie rzeki Columbia, w Vancouver, w stanie Waszyngton, sierżant John Sullivan, Clarence McKay, oraz Fred Krives, delegaci szeryfa, zgłosili że dwadzieścia do trzydziestu dyskokształtnych pojazdów iskrzy się na górze.
Niedługo potem, trzej policjanci na patrolu na przystani na rzece w pobliżu Portland, donieśli o obserwacji trzech do sześciu dysków przelatujących z dużą szybkością. Według świadków, były one lśniące, jak chromowe kołpaki, oraz wahały się w trakcie lotu.
O 4:00 po południu, więcej cywilów doniosło o obiektach. Kobieta dzwoniąca na policję poinformowała ją, że obserwowała pojedynczy przedmiot “ lśniący niczym nowa moneta dziesięciocentowa, trzepoczący dookoła.” W końcu znikł z pola widzenia.
Pewien niezidentyfikowany człowiek zadzwonił na policję żeby donieść, że zauważył jeden dysk lecący na wschód i dwa przelatujące na północ. Podobnie jak inne, były one lśniące, ukształtowane niczym spłaszczone spodki oraz podróżowały z dużą szybkością.
W Milwaukie, Oregon, niedaleko od Portland, sierżant Claude Cross doniósł, że trzy obiekty przelatują na północ. Ponownie, były one dyskokształtne i poruszały się z dużą szybkością.
Obserwacje na północnym zachodzie były kontynuowane przez cały weekend. Gazety z całego kraju donosiły o obserwacjach dokonywanych zarówno w Oregonie jak również w reszcie kraju. Pierwsze strony zostały wypełnione sprawozdaniami i teoriami, chociaż nikt nie wydawał się posiadać zadowalającej odpowiedzi. Informacje radiowe zostały przepełnione informacjami kiedy coraz więcej ludzi obserwowało spodki, również magazyny informacyjne zaczęły pokrywać się obserwacjami.
Według relacji gazetowych, dominował w kraju nastrój zainteresowania, ale nie strachu. Ludzie chcieli wiedzieć co wywoływało obserwacje. W końcu trzy osobne grupy zaoferowały każda z osobna po tysiąc dolarów za prawdziwy latający talerz. E. J. Culligan, prezydent przedsiębiorstwa Northbrook z Illinois; Okrągły Klub Atletyczny ze Spokane; oraz Światowa Wystawa Wynalazcza w Los Angeles, wszyscy zaoferowali pieniądze. Culligan powiedział, że zapłaci za pojmany dysk albo za prawdziwe wytłumaczenie, ale pozostali powiedzieli że pieniądze mogły by zostać wypracowane tylko przez wyprodukowanie latającego talerza. A grupa z Los Angeles ustanowiła pięciodniowe ograniczenie na swojej ofercie. Okrągły Sportowy Stół ze Spokane myślał, że niewielka motywacja gotówkowa byłaby wszystkim co jest potrzebnym do wyjścia dowodu na powierzchnię. Ale nawet z obietnica nagrody finansowej, nikt nie przybył.6
Było to również w weekend 4 lipca, kiedy rozpoczęły się raporty o katastrofach. Sherman Campbell, z Circleville, Ohio, zgłosił się do szeryfa z tym że myślał, że resztki balonu odnalezione na jego gospodarstwie rolnym mogłyby wyjaśnić obserwacje. Balon, pokryty aluminiowa folią i lecący wysoko mógłby odbijać słońce, wytwarzając w ten sposób przypominający dysk przedmiot. Poruszałby się cicho z prądami wiatru. Balon był pokazywany w biurze Circleville Herald dopóki nie opadło zainteresowanie publiczne. Fotografie Johna Campbella trzymającego latawiec jako dodatek do balonu zostały wydrukowane w gazetach całego kraju. 7
Potem, 7 lipca, gazety doniosły historię o innym domniemanym wypadku. Według Vernona Bairda, leciał on P-38 na wysokości około trzydziestu tysięcy stóp, kiedy to zobaczył za sobą formację dysków. Powiedział, że miały one około piętnastu stóp średnicy i wyglądały niczym jojo. Kiedy patrzył, jeden z nich złamał formację, i leciał ku niemu kolizyjnym kursem, do tego stopnia, ze dym z dysz rozpruł się na bok. Pojazd poruszał się spiralnie w dół, rozbijając się o góry Tobacco Root.
15
dzień później, szef Bairda, J. J. Archer, powiedział że historia jest żartem. Siedzieli oni naokoło w hangarze i po wysłuchaniu historii o latających spodkach, wymyślili opowieść. To był koniec tego.8
To było również 7 lipca, kiedy pierwsze sprawozdanie o pasażerze zostało zrobione w Stanach Zjednoczonych. Gene Gamachi i I. W. Martenson z Tacoma, stan Waszyngton donieśli o zaobserwowaniu pewnej ilości pojazdów, z których pewna ilość wylądowała na dachach sąsiadów. Powiedzieli, że “mali ludzie” wychodzili z przedmiotów, ale znikli kiedy przyjechali dziennikarze.
Starsza kobieta z Massachusetts doniosła że 7 lipca zobaczyła przedmiot o średnicy księżyca przelatujący w pobliżu jej okna. Wewnątrz pojazdu była smukła sylwetka ubrana w coś, co ona myślała że było mundurem żołnierza marynarki wojennej.
8 lipca zostało zrobione ostatnie w 1947 roku sprawozdanie o pasażerze. Świadek, marynarz handlowy z Houston, doniósł o lądowaniu srebrnego spodka. Jego pilot miał nie więcej niż dwa stopy wzrostu, z głową wielkości piłki do koszykówki. Pozdrowił marynarza, wspiął się z powrotem do dysku i wystartował.9
Ale obserwacje stworzeń z wnętrz latających talerzy nie otrzymały powszechnej swobody w prasie. Były jakieś rozmowy o zielonych ludziach z Marsa, ale najwięcej obserwacji dotyczyło wysoko latających przedmiotów. Bardzo niewiele z latających dysków znajdowało się w pobliżu ziemi, a jeszcze mniej lądowało. Sprawozdań o pasażerach można by policzyć mniej niż pół tuzina.
To było również 8 lipca 1947 roku, kiedy Roswell Daily Record doniósł, że tajemnica latających dysków została rozwiązana. Mac Brazel, ranczer z Nowego Meksyku, znalazł resztki latającego spodka na jego terenie. Przyniósł kawałki do pokazania szeryfowi, który skontaktował się z wojskiem w bazie Sił Powietrznych w Roswell. Według gazety, wrak został wysłany do wyższego dowództwa w celu zbadania.
Przez sześć albo siedem godzin, świat czekał. Opowieści o znalezisku ukazały się w gazetach w tak odległych miejscach jak Londyn czy Hong Kong. Reporterzy zewsząd dzwonili do oficera informacji publicznej w Roswell, miejscowego szeryfa i obu dzienników, poszukując szczegółów, ale nic sensacyjnego nie zostało zrelacjonowane.
Jednakże o 6:00 tamtego wieczoru nadeszła odpowiedź. Według generała brygady Rogera Rameya, dowódcy ósmej dywizji Sił powietrznych, latający dysk nie był niczym więcej aniżeli ziemskim balonem pogodowym. Fotografie z majorem Jesse A. Marcelem, oficerem wywiadu z Roswell, z Rameyem, z Rameyem oraz szefem jego sztabu pułkownikiem Thomasem DuBose zostały opublikowane. W końcu została również opublikowana fotografia z Irvingiem Newtonem, oficerem pogodowym z bazy Sił Powietrznych Forth Worth. Każde zdjęcie pokazywało podarte szczątki balonu pogodowego rozpościerające się na podłodze biura Rameya.
Nazajutrz, zostało wyemitowane oficjalne wytłumaczenie. Oficerowie 509 grupy bombowej zostali porwani podekscytowaniem sytuacji, nie mogli zrozumieć, że doczesne może wyglądać nadzwyczajnie.
W rzeczywistości, następnego dnia Roswell Daily Record przyniósł ciąg dalszy historii. Z mac Brazelem został przeprowadzony wywiad w biurach Roswell Daily Record. Brazel doniósł, że odnalazł on materiał w środku czerwca ( ? – przypis tłumacza) i w ogóle o nim nie myślał, dopóki nie usłyszał historii o latających spodkach. Potem, w wyniku nalegań sąsiadów i rodziny, pojechał z kilkoma szczątkami siedemdziesiąt pięć mil do Roswell.
Rozpoczęło to łańcuch wydarzeń, które doprowadziły do ogłoszenia przez generała brygady Rogera Rameya oświadczenia, że to nie jest nic więcej aniżeli balon pogodowy. Na konferencji prasowej, Ramey zidentyfikował balon jako Rawin mający na celu pomiary pogody. Tym co miało oszukać Marcela i innych była niezwykła konfiguracja oraz dodatki folii aluminiowej. Wraz ze zidentyfikowaniem materiału z Roswell, zawładnęły nagłówkami inne sprawozdania o latających dyskach i były kontynuowane prawie bez osłabienia, dopóki nie zostało zrobionych ponad 800 obserwacji. Próbując rozładować sytuację, Generał Ramey wskazał w stacji radiowej w Utah, że każdy stan został włączony do Unii oprócz Kansas. Zapomniał on wtedy, że Kansas był stanem - zwolennikiem prohibicji. W Kansas nie trzeba było pić, żeby zobaczyć tajemnicze światła na niebie, dokładnie pomimo tego siedem obserwacji zostało zrobionych w Kansas.
Po 9 lipca fala wydawała się nie być gotową do opadnięcia. Ponownie, raporty przychodziły z całego kraju. Wczesnym rankiem w Chicago, Illinois, Thomas O`Brien i Timothy Donegan oglądali cztery czy pięć ciemno oświetlonych przedmiotów podążających na południowy zachód. Raportowali również o usłyszeniu szeleszczącego dźwięku, oraz zauważeniu błękitnej, gazowej smugi.
Piętnaście minut później, również w Chicago, William Valetta, zgłosił sześć lecących szybko dysków z kopułami. Również doniósł o szeleszczącym hałasie, niebieskim płomieniu i dymie. One również podążały na wschód, poza jeziora Michigan i były w zasięgu wzroku tylko przez kilka minut.
16
Cztery i pół godziny później, Marvin Wright i John Alinger ze Springfield, Illinois doniósł o pojedynczym, lśniącym szarym dysku, który leciał prosto po czym obniżył się, podążając na południe. Oni również zgłosili niebieskawą smugę.
W Idaho, Dave Johnson został zaatakowany jego własnym lotniczym alarmem. Johnson, pobierając naukę od wojska, szukał jakiś latających dysków z kokpitu swojego prywatnego samolotu. Dokładnie po południu, zauważył jeden płaski dysk, który zaiskrzył się pewnego razu. Spróbował go sfilmować, ale kiedy film został wywołany, nie ukazał się na nim żaden wizerunek.
Jednakże, ilość sprawozdań spadała. Około weekendu 12 i 13 lipca było niewielu ludzi obserwujących latające dyski. Armia położyła na ziemi samoloty które poszukiwały spodków, a relacje gazetowe prawie minęły. Wydawało się, że naród nie jest już zainteresowany. Jeżeli podczas tych dwóch czy trzech tygodni podekscytowania nie wydarzyło się nic co mogłoby udowodnić, że spodki są prawdziwe, wówczas wytłumaczenie dla nich musiało znajdować się gdzieś indziej.
Ed Ruppelt, były szef projektu Sił Powietrznych Błękitna Księga, potwierdził nagłą zmianę w nastawieniu mającą miejsce w środku oraz zaproponowane wytłumaczenie. “Do końca lipca 1947 roku wieko środków bezpieczeństwa zostało szczelnie obniżone. Było kilka organów prasowych które zapytały o to co zrobiły z tym Siły Powietrzne otrzymując na to taką samą odpowiedź, jaką otrzymalibyśmy dzisiaj pytając o ilość broni termojądrowej zmagazynowanej w arsenałach Stanów Zjednoczonych. Nikt, poza kilkoma wysoko postawionymi oficerami w Pentagonie, nie wiedział co robili czy myśleli ludzie znajdujący w otoczonych kolczastymi drutami chatach Quonset`u, w których znalazło swoje pomieszczenie centrum technicznego wywiadu powietrznego ( Air Technical Intelligence Center) (ATIC),” powiedział.10
Ruppelt miał dostęp do wszystkich starych notatek służbowych, korespondencji oraz zapisów, kiedy przejmował on Błękitną Księgę. Spostrzegł, że w 1947 roku generałowie interpretowali sytuację bardzo poważnie. Dokumenty również wskazywały na okres zakłopotania. Nikt w rządzie, Siłach Powietrznych armii, albo w ATIC nie wiedział co zrobić z tymi wszystkimi sprawozdaniami. Ale, pod koniec lipca, dygnitarze zrozumieli jedną rzecz. Zbyt wiele informacji było publikowanych w prasie albo donoszonych przez radio. A to musiało się zatrzymać.
9 lipca Las Vegas Review-Journal potwierdził ten punkt widzenia kiedy doniósł, że sprawozdania o latających talerzach “śmigających” przez niebo zmniejszyły się ostro kiedy armia i marynarka wojenna skoncentrowały się na wysiłkach zatrzymujących pogłoski. Gazeta doniosła, że kwatera główna Sił Powietrznych w Waszyngtonie dostarczyła przykra naganę oficerom w Roswell, Nowy Meksyk, ponieważ zasugerowali oni, że odnaleźli latający dysk. Interesujące, że żadni inni oficerowie nie zostali skarceni czy upomniani za jakiekolwiek inne stwierdzenia które zrobili oni w związku z latającymi dyskami. Było pół tuzina sprawozdań o katastrofach i związanych z nimi badaniach, były również inne obszary w których wojskowi czynili deklaracje związane ze spodkami. Żaden z tych oficerów nie został skrytykowany przez Pentagon.11
Do końca 1947 roku latające dyski nie były obserwowane tak często jak to było w lecie, zostało zrobionych niewiele sprawozdań, które nie zostały zamieszczone w gazetach. Nastawienie, kultywowane przez wojsko i rząd było takie, że jeżeli byłoby coś związanego z latającymi spodkami to oni to odkryją. Oraz, że kiedy dowiedzą się prawdy, ogłoszą ją ludziom. Kiedy żadne takie sprawozdanie nie nadeszło, spostrzeżenie było takie, że nie ma niczego w tych relacjach.
Latające talerze, z jakiegokolwiek powodu, wydawały się odejść daleko. Nie trzymały się one z dala, ale do czasu ich powrotu większość sprawozdań z 1947 roku, została zapomniana. Zostały zakopane głębiej aniżeli najbardziej dziwna historia która pochodziła z Roswell, Nowy Meksyk z 8 lipca. Minęły prawie trzy dekady zanim ktoś dokładnie ponownie przyjrzał się obserwacji z Roswell, ale od tego czasu ślad był bardzo zimny.
REWIZYTOWANIE ROSWELL
17
Świat dowiedział się o Roswell, Nowy Meksyk po 8 lipca 1947 roku, kiedy podporucznik Walter Haut ogłosił, że wojskowa baza Sił Powietrznych w Roswell jest w posiadaniu latającego spodka. Jego oświadczenie prasowe, zostało zamieszczone w całości albo w części przez więcej aniżeli trzydzieści gazet popołudniowych, nie pozostawiając wątpliwości związanych z tym co oni mogli znaleźć. To był latający talerz.
Publikacja Hauta mówiła, “Liczne pogłoski dotyczące latających talerzy stały się wczoraj rzeczywistością, kiedy biuro wywiadu 509 grupy bombowej Ósmej Dywizji Sił Powietrznych z bazy Sił Powietrznych w Roswell, miało wystarczające szczęście wejść w posiadanie jednego z dysków dzięki współpracy z jednym z miejscowych ranczerów oraz biurem szeryfa hrabstwa Chaves.
“Latający przedmiot wylądował na ranczu w pobliżu Roswell kiedyś w zeszłym tygodniu. Nie mając ułatwienia w postaci telefonu, ranczer magazynował dysk dopóki nie był w stanie skontaktować się z biurem szeryfa, który z kolei zawiadomił majora Jesse A. Marcela z biura wywiadu 509 grupy bombowej.
“Natychmiast zostały podjęte działania i dysk został zabrany z domu ranczera. Został zbadany w bazie Sił powietrznych w Roswell, po czym pożyczony przez majora Marcela wyższemu dowództwu.” 12
Oświadczenie Hauta spowodowało ogólnokrajowe poruszenie a potem ogólnokrajową sensację. Telefony w biurze szeryfa, redakcjach gazet i stacjach radiowych dzwoniły bez przerwy. Wszystkie linie prowadzące do bazy zostały związane. Nikt nie mógł zrobić jakiejkolwiek towarzyskiej rozmowy, ponieważ światowa prasa usiłowała uzyskać jakieś informacje które mogłyby dotyczyć latającego spodka.
Nazajutrz, Mac Brazel, człowiek który znalazł aparat, został zabrany do biur Roswell Daily Record, gdzie opowiedział on czekającym reporterom o tym co się wydarzyło. Według tej historii, był na swoim pastwisku 14 czerwca13 1947 roku i natknął się tam na aluminiową folię oraz balon z patykami z drewna balsa. W ogóle nie zastanawiał się nad tym, dopóki nie usłyszał historii o latających dyskach. Potem przyjaciele i krewni przynaglili go żeby zabrał to co znalazł do Roswell, oraz żądał trzech tysięcy dolarów nagrody od gazet gdyby chciały o tym rozmawiać. Według Roswell Morning Dispatch, Brazel poczekał do poniedziałku 7 lipca, ze zrobieniem długiej podróży do miasta. Tam, szeryf wezwał wojskowych, którzy momentalnie zostali podekscytowani znaleziskiem.
Ale teraz, kilka dni później, po specjalnym locie do Forth Worth, została znaleziona odpowiedź. To nie było nic więcej aniżeli balon pogodowy. Nie można było oczekiwać, że ranczer go zidentyfikuje, z powodu niezwykłej natury balonu. Oficerowie w bazie Sił Powietrznych w Roswell powinni zrobić identyfikację, ale nie uczynili tego dopóki nie zobaczył go i nie dał swego pełnomocnictwa oficer Irving Newton z bazy Sił Powietrznych w Forth Worth a jego ustalenie tożsamości zostało przyjęte. 14
Armia poruszała się szybko w celu pogrzebania sprawozdania. Zaprezentowała ona osłaniającą historię odpowiadająca na wątpliwości oraz pozostałaby nienaruszona gdyby nikt nie badał jej nazbyt uporczywie. Osłona zrobiła to coś, co przypuszczalnie miała zrobić. Odwróciła uwagę.
Z odpowiedzią, oraz puszczonymi w obieg do różnych gazet fotografiami balonu pogodowego, zostały wyeliminowane kłopoty. Zainteresowanie z latających spodków przesunęło się na coś innego i w ciągu dni wyszły one zupełnie z gazet. Do końca lipca 1947 roku, nie było w nich żadnych nowych relacji o obserwacjach.
Większość ludzi uważała przez następne trzydzieści lat przypadek z Roswell za nie ufologiczny. Jednakże, podczas wykładu w Indianie w 1956 roku, Frank Edwards został zapytany czy kiedykolwiek miała miejsce katastrofa latającego talerza. Odpowiedział, “Nie jestem pewien, że kilku z nich nie było. Wracając wstecz do 1947 roku, w Roswell, w Nowym Meksyku, rolnik doniósł, że widział on jak coś uderza w zbocze góry i rozbija się. Według tego co zostało mi powiedziane, oni rzucili oddziały wojskowe które otoczyły okręgiem to miejsce i nie wpuszczali nikogo przez pięć dni. W końcu wyszli oni z fotografią człowieka trzymającego niewielki pognieciony latawiec z aluminiową folia na nim – celem radarowym – oraz powiedzieli że to było to – wierzyć w to czy nie.”15
Edwards wspominał również o przypadku z Roswell w swojej książce Flying Saucers – Serious Business ( Latające Spodki – Poważna Sprawa). Nie ma w niej wiele więcej o niej, z tym wyjątkiem, że ranczer miał zatelefonować do szeryfa, żeby donieść o odkryciu. Edwards nigdy nie zajmował się tym ani trochę dokładniej.
Później, pod koniec lat siedemdziesiątych, oficer wywiadu 509 grupy bombowej, przerwał milczenie. Marcel, w kilku opublikowanych wywiadach powiedział, że był on tym oficerem wywiadu, który zbierał ręcznie materiał
18
na ranczu w pobliżu Roswell. Dostarczył on trochę z niego do wyższego dowództwa, gdzie została wymyślona historia osłaniająca. Teraz nadszedł czas na ujawnienie prawdy.16
Ponieważ ta historia była zestawiana razem ( najpierw bez żadnej troski o precyzję), W.W. “Mac” Brazel, kierownik rancza w Corona, Nowy Meksyk, przeprowadzał inspekcję terenu 3 lipca 1947 roku, kiedy dotarł on do pola zapełnionego metalicznymi szczątkami. Wyglądało jakby coś się tam rozbiło, szczątki były rozrzucone na obszarze długości trzej czwartej mili oraz dwustu albo trzystu stóp szerokości. Kawałki cienkiego metalu, wraz z drutem, belki w kształcie dużej litery I, przypominający pergamin brązowy papier oraz ołowiana folia zaśmiecały pastwisko.
Brazel nie wiedział co znalazł, ale wziął kilka próbek, żeby pokazać je swoim najbliższym sąsiadom, którzy mieszkali w odległości dziesięciu mil od niego. Zasugerowali, żeby dostarczył to do Roswell. Brazel poszedł za ta radą i pokazał to szeryfowi Georgo`wi A. Wilcoxowi, który według opowieści, pozostał niewzruszony. Zasugerował on, żeby Brazel zatelefonował do wojska z bazy Sił Powietrznych w Roswell. Naraz wojsko przyjechało do jego biura, zabrali szczątki ze sobą a Wilcox stracił zainteresowanie przypadkiem.
Dwaj oficerowie armii oraz cywil, który został zidentyfikowany jako członek korpusu kontrwywiadu (CIC), zareagowali na rozmowę telefoniczną. Jesse Marcel był jednym z nich. Pułkownik William Blanchard, dowódca 509 grupy bombowej, inny oficer, zasugerował żeby Marcel oraz agent CIC w towarzystwie Brazela udali się na ranczo i zobaczyli co się tam znajduje.
Podróż na ranczo zajęła im resztę popołudnia, zostali zmuszeni do pozostania na noc w małej chatce, która nie miała zarówno elektryczności jak i bieżącej wody. Następnego ranka podążyli na pole, gdzie Brazel miał znaleźć szczątki.
Marcel powiedział później, że znaleziony materiał nie był podobny do czegokolwiek co on wcześniej zobaczył. Metal był tak cienki jak papier gazetowy oraz tak lekki jak piórko. Był nieznacznie elastyczny, ale bardzo mocny. Spróbował wygiąć to młotem, ale nie był w stanie. Marcel oraz agent CIC próbowali to podpalić, ale to nie zapłonęło. To było lżejsze, silniejsze i bardzie ognioodporne od wszystkiego co każdy z nich kiedykolwiek zobaczył. Marcel, wraz z agentem kontrwywiadu, zebrali tak wiele szczątków jak tylko mogli unieść i zaczęli załadowywać je do otwartego samochodu Marcela oraz posiadanego przez agenta kontrwywiadu łazika zgarniacza, pojazdu z tylną kabiną.
Według Marcela, załadowywanie trwało cały dzień. Materiał był trudny do odnalezienia ponieważ nie odbijał światła słonecznego, a w większości został rozerwany do niewielkich kawałków. O zmierzchu, Marcel i agent powrócili do Roswell, pozostawiając Brazela samego na polu. W drodze do bazy, Marcel zatrzymał się w swoim domu i pokazał kilka szczątków swojej żonie i synowi. Myślał, że jest to coś nadzwyczajnego dlatego chciał, żeby jego rodzina miała okazję to zobaczyć, zanim ktoś zaklasyfikuje szczątki jako ściśle tajne.
Jesse Marcel Junior przypomniał sobie potem pewną belkę w kształcie litery I zapisaną dziwnym pismem. Symbole przypominały raczej obiekty geometryczne aniżeli jakiś rozpoznawalny język. Jesse Junior przypomniał sobie, że jego tata był podekscytowany znaleziskiem i nie wiedział co to było. Marcel usiadł przy kuchennym stole z rozciągniętym materiałem, badał go dokładnie ale nie był w stanie rozpoznać cokolwiek z niego.
Nazajutrz, Walter Haut oficer do spraw kontaktów z prasą z Roswell, wygłosił oświadczenie, które spowodowało zainteresowanie ogólnoświatowe. Haut, który powiedział że nigdy nie miał okazji zobaczyć wraku czy zwiedzić miejsca katastrofy, ale wierzył, że coś nadzwyczajnego wydarzyło się tam. On po prostu nie wiedział co to było.
Marcel rozkazał, żeby trochę ze szczątków poleciało do Ósmego dowództwa Sił Powietrznych w Forth Worth. Tam, samolot przywitany został przez uzbrojonych ludzi. Materiał został przeniesiony do innego samolotu w celu przetransportowania go do centrum powietrznego wywiadu technicznego (ATIC) w Wright Field, według pewnych źródeł. Skoro tylko szczątki znalazły się poza samolotem z Roswell, rozkazano załodze żeby powróciła do bazy a po czym zapomniała, że oni wykonali lot.
Według mnóstwa relacji prasowych wydrukowanych 9 i 10 lipca, generał brygady Roger Ramey, dowódca Ósmego Skrzydła Sił Powietrznych, a później z jego oficerów, zidentyfikowali materiał jako pochodzący z balonu pogodowego. Marcel, w wywiadach przeprowadzonych w 1978 roku, powiedział że była to tylko historia osłaniająca. To nie był balon pogodowy. Ramey powiedział reporterom w 1947 roku, że specjalny lot został odwołany, ale Marcel powiedział, że tak nie było. Materiał nadal przemieszczał się do Wright Field, pomimo tego co donosiły gazety w 1947 roku.
Marcel, po raz pierwszy zlokalizowany przez badacza i fizyka nuklearnego Stantona Friedmana w 1978 powiedział, że generał Ramey rozkazał mu by nie mówił “czegokolwiek do kogokolwiek,” obejmując jego rodzinę. Rozkazano mu również żeby nie rozmawiał z dziennikarzami. Powrócił do Roswell i udawał, że
19
niczego nie wiedział. Ale Marcel mógł dotknąć materiał i wiedział, że nie był to balon pogodowy. Wiedział, że było to “nic z tej ziemi.”
Friedman zaalarmował reportera Steve`s Toma z Chicago, który z kolei zwrócił się do Lena Stringfielda. Przepytywany przez Stringfielda w 1978 roku, Marcel powiedział, że żadne promieniowanie nie zostało wykryte na miejscu katastrofy. Ponownie opisał pole szczątków, mówiąc, że było one zbyt duże dla balonu pogodowego. Nawet po tych wszystkich latach, Marcel nie miał zdania o jakimś wytłumaczeniu dla rumowiska.
Zarówno Friedman jak i Stringfield badali historie o rozbitych spodkach i ich odzyskaniu. Obaj posiadali jakieś relacje od źródeł żądających żeby ich nazwiska nie zostały użyte, ale nie mieli nic podobnego do historii opowiedzianej przez Marcela. I co ważniejsze, Marcel pozwolił żeby jego nazwisko zostało użyte. Wiążąc ze sobą kilka spraw o których Friedman i Springfield dowiedzieli się w przeszłości, zaczęli przypuszczać że rząd mógł odzyskać przynajmniej jeden latający talerz.
Później historia stawał się jeszcze dziwniejsza. Mężczyzna, Grady L. “Barney” Barnett twierdził, że napotkał dyskokształtny statek jakiś czas po 3 lipca. Według przyjaciół Barnetta, pracował on w pobliżu równiny San Agustin, znanej lokalnie jako “płaszczyzna” (The Flats)”. To było około stu dwudziestu mil od rancza Brazela.
Kiedy Barnet przebywał tam, przyjechała grupa uniwersyteckich archeologów, chociaż Barnett nie mógł sobie przypomnieć z którego byli oni uniwersytetu. Oni wszyscy, łącznie z Barnettem, zobaczyli cztery trupy leżące na zewnątrz pojazdu. Powiedział, że ciała nie były ludzkie, a był on wystarczająco blisko żeby je dotknąć, gdyby chciał mógłby to zrobić.
Barnett opisał później ciała bliskiemu przyjacielowi. Były one niewielkimi stworzeniami, z gruszkowato ukształtowanymi głowami, chudymi rękoma i nogami oraz bez włosów. Nosili przypominające metalowe, dopasowane formą, szare ubrania, nie posiadające żadnych guzików albo zamków błyskawicznych czy zatrzasków.17
Chwile później przybyli wojskowi. Rozkazali oni Barnettowi oraz zespołowi archeologów, żeby odeszli daleko od pojazdu. Oficer odpowiedzialny powiedział cywilom, że będzie ich patriotycznym obowiązkiem nie mówienie niczego o czymkolwiek co oni zobaczyli tamtego dnia. Barnett nie powiedział nikomu z wyjątkiem jego żony, jego szefa, i kilku bardzo bliskich przyjaciół.
Teoria z 1978 roku wnioskowała, że szczątki które znalazł Brazel mogą zostać połączone ze statkiem i ciałami które odnalazł Barnett. Statek rozpadał się na kawałki a obce stworzenia katapultowały się, lądując w pobliżu równiny San Agustin. Oni zostali zabici kiedy zawiódł ich zasobnik ucieczki.
Stringfield uzyskał inne informacje o odzyskanych ciałach. Norma Gardner była maszynistką ze ściśle tajnym upoważnieniem w bazie Sił Powietrznych Wright – Patterson. Jedną z jej powinności było napisanie sprawozdania z autopsji dokonanej na obcej istocie. Większość badaczy UFO wraz z ogółem społeczeństwa, stwierdziło że historia jest niewiarygodna i odmówiło wiary w niej. Ale łącząc to z tym co powiedzieli zarówno Marcel jak i Barnett, to nieoczekiwanie nie staje się trudnym do uwierzenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę podane przez nią opisy ich ciała i odzieży, zestawiwszy je potem z tymi zrobionymi przez Barnetta.
W tym samym czasie kiedy miało miejsce spotkanie Barnetta, ranczer Mac Brazel, był przetrzymywany przez wojsko. Wojskowi zabrali go do lokalnych mediów, gazet i stacji radiowych, gdzie opowiadał on dziennikarzom historię o odnalezieniu balonu po 14 czerwca. Pomysł wojska był taki, żeby Brazel opowiadał historię osłaniającą a dziennikarze, już nie zainteresowani, odejdą.
Później, Brazel zwierzył się rodzinie i przyjaciołom, że w całej historii było coś więcej, ale on nie może tego ujawnić. Powiedział swojemu synowi, Billowi, że złożył przysięgę, że nie opowie szczegółowo o tym co zobaczył. Powiedział dziennikarzom w Roswell Daily Record, że był pewien że nie był to balon pogodowy oraz że jeżeli w przyszłości, on znalazłby cokolwiek oprócz bomby, to nie powiedziałby o tym nikomu.
Blanchard, dowódca bazy, poszedł na urlop po wtorku 8 lipca, dokładnie wtedy gdy historia zaczęła wychodzić na jaw. To przekonało niektórych dziennikarzy, że nie było żadnej treści do informowania. W 1978 roku badacze UFO byli pewni, że to wszystko stanowiło część historii osłaniającej.
Wiele faktów nie było dostępnych w 1947 roku. Marcel dostarczył teraz pewne części historii, ale został on wyłączony poza obwód zamknięty kiedy poleciał do Fort Worth z fragmentami wraku. Po swoim powrocie, Marcel wezwał człowieka z CIC, który pozostał w bazie i zapytał go czy widział sprawozdanie agenta CIC. Marcel został poinformowany, że sprawozdanie zostało teraz utajnione, a on nie ma upoważnienia do zapoznania się z nim, oraz że znajduje się ono w swojej podróży do Pentagonu. Jeżeli Marcel miałby problem, to mógłby uzyskać go w Waszyngtonie.18
Ale zarówno gazety z 1947 roku jak I Jesse Marcel w 1978 powiedzieli wystarczająco dużo o historii oraz dostarczyły dostatecznych faktów, ażeby zostało rozpoczęte nowe badanie. Marcel, ze względu na to, że był oficerem wywiadu oraz ponieważ znajdował się wtedy w Roswell, był ważnym źródłem informacji. Nie było dla
20
niego żadnego powodu żeby o tym kłamał. Nie zyskałby na tym niczego. Niewiele było faktów które mogłyby zostać weryfikowalnie sprawdzone wobec tego co Marcel powiedział oraz co Marcel mówił o znalezieniu przez siebie obcego statku kosmicznego.
To były wszystkie dostępne wtedy informacje. Tych kilkoro ludzi opowiadało rzeczy będące w bezpośredniej sprzeczności z tym, co miała mówić Armia. Było tylko kilkoro dostępnych świadków, Marcel znajdował się wśród niewielu żyjących świadków z pierwszej ręki, do tego nie było prawie żadnej wspomagającej dokumentacji. Historia Marcela była interesująca, ale to było wszystko co było.
Kilka faktów, dostępnych z gazet z 1947 roku, oraz uzyskanych w wywiadach z Marcelem, stanowiło punkt startowy. Sugerowały one, że wydarzyło się coś interesującego, ale nie było wiadomym co to było. W 1980 roku, Roswell Incident autorstwa Charlesa Berlitza i Williama Moore`a wygenerowało ogólnoświatową uwagę. Streszczenie sprawy, chociaż trochę niedokładne, zostało zrealizowane tak samo jak chronologia wydarzeń, zlokalizowano też kilkoro uczestników. Na ten moment, to było wszystko co było wiadome o tej historii. Nie udowadniało to, że pozaziemski statek rozbił się w pobliżu Roswell. Późniejsze badania musiały skorygować pomyłki, zanim prawdziwa praca mogła się rozpocząć.
CZĘŚĆ II
ROSWELL
PRAWDZIWA HISTORIA
3-14 lipiec, 1947;
MAC BRAZEL
Według zapisów meteorologicznych, wieczorem 2 lipca 1947 roku, burza z piorunami uderzyła w pobliżu Corony, Nowy Meksyk. Lipiec i sierpień uważane są tam za sezon deszczowy, ponieważ większość uzyskiwanej wilgoci opada w tym regionie w tym czasie. Burze nie są niezwykłe, ale są nieregularne. Jeden obszar może otrzymać pięć czy sześć cali deszczu podczas gdy inny, oddalony nie dalej niż jedną milę, nie otrzyma niczego. Lipiec, 1947 roku nie był odmienny. Był gorący i suchy a w regionie zdarzały się sporadyczne burze.19
Podczas burzy 2 lipca, Mac Brazel usłyszał upadek, było to głośniejsze aniżeli grzmot i zabrzmiało inaczej od pozostałego dudnienia. Brazel zauważył to później, ale wtedy, nie był tym zaskoczony. W Nowym Meksyku, było wiele dziwnych huków odkąd rozpoczęły się tam badania atomowe podczas drugiej wojny światowej.
Nazajutrz, Brazel i Timothy D. Proctor, młody chłopiec z sąsiedztwa, wsiedli na konie, żeby objechać teren w celu określenia na które pole spadł deszcz.20 Brazel chciał zagnać na to miejsce żywy inwentarz, ponieważ trawa była elastyczniejsza i zieleńsza z powodu wilgoci.
21
Podczas tej jazdy, Brazel napotkał na pole wypełnione rumowiskiem, zlokalizowanym na południe od centrum rancza. Rozciągało się od szczytu niewielkich otaczających pole wzgórz, biegło w dół potoku, w górę innego wzgórza, i znikało na przeciwnej stronie. Było tam sporo kawałków szczątków – niektóre z nich były lśniące, ale najwięcej wyglądało jak matowy metal. Były duże kawały i małe kawałki. Materiał był stłoczony tak gęsto, że owce zatrzymały się przed nim. Według Brazela, to coś wyglądało jakby eksplodowało kiedy wciąż znajdowało się w powietrzu.21
Brazel i młody Proctor jechali i badali pole. Nie było żadnego śladu pasażerów, którzy mogliby się rozbić. Były szczątki, ale żadnego śladu ciała czy ciał.
Brazel dokładnie zbadał trochę materiału, został zaskoczony okazywanym przez nie właściwościom. Szczątki były tak cienkie i tak lekkie, że poruszały się na wietrze. Były tak solidne, że większość kawałków nie wyginała się. Brazel nie mógł uciąć tego nożem ani nie był w stanie zapalić zapałką.
Brazel wziął ze sobą kilka niewielkich fragmentów i z Proctorem, podążył do jego najbliższych sąsiadów Flyoda i Loretty Proctor, którzy mieszkali około dziesięciu mil od centrum rancza. W domu Proctorów, Brazel pokazał swoim sąsiadom skrawek materiału. Loretta Proctor powiedziała “nie wiedzieliśmy czym był ten surowiec.” Według Loretty, jej mąż próbował strugać na tym, ale nie był w stanie zrobić znaku. Brazel spróbował zapalić to zapałką ale okazało się, że to nie tylko nie zapłonęło ale nawet nie oczerniło się.
Brazel zasugerował żeby pojechali popatrzeć na pole szczątków, ale Proctorowie odmówili. Dzisiaj, Loretta Proctor mówi, “Powinniśmy pójść, ale gaz i opony były wówczas drogie. Mieliśmy nasze własne prace domowe, a to było dwadzieścia mil podróży w obie strony.”
Brazel nie wiedział co zrobić z materiałem na jego polu. Tommy Tyree, który zaczął pracować dla Brazela mniej więcej miesiąc po wydarzeniu, powiedział, że Brazel był zirytowany sytuacją. Ponieważ owce nie chciały przejść przez pole, Brazel musiał skierować je długa okrężną drogą żeby mogły dotrzeć do wody. Chciał wiedzieć, kto będzie sprzątał ten cały bałagan ponieważ był on zbyt zajęty żeby znaleźć czas na zrobienie tego.22
Podczas czwarto lipcowego weekendu, Brazel rozmawiał z przyjaciółmi i rodziną. Norris Proctor przypomina sobie, że ktoś zasugerował, że Brazel powinien żądać wynagrodzenia za oferowanie dowodu na to, że latające talerze są prawdziwe. Inni nakazywali jemu, żeby zawiadomił szeryfa albo rząd, ponieważ był to prawdopodobnie jeden z eksperymentalnych projektów wojskowych. Brazel ponownie przybył do Proctorów, prosząc ich żeby pojechali na pole szczątków. Ponownie doszli do wniosku, że nie mają na to czasu. To było zbyt daleko. Zasugerowali, że mógł to być pojazd eksperymentalny, oraz że wojsko będzie chciało wiedzieć co mu się stało. Brazel był temu niechętny temu tylko dlatego, że ani on ani jego sąsiedzi nie mieli telefonów oraz były trzy albo cztery godziny podróży do Roswell.23
W niedzielę, 6 lipca, Brazel zdecydował, że nadszedł czas na zrobienie podróży do Roswell w celu zobaczenia się z szeryfem. Zatrzymał się tam, żeby opowiedzieć szeryfowi George`owi A. Wilcoxowi co on posiada. Brazel pokazał Wilcoxowi niewielki kawałek szczątków. Wilcox zasugerował, że zatelefonują do lokalnej bazy powietrznej.24
W tym czasie, Frank Joyce, spiker i reporter ze stacji KGFL w Roswell zadzwonił i zapytał szeryfa czy posiada on “coś idącego naprzód.” Wilcox umieścił na linii Brazela a Joyce przeprowadził z nim wywiad przez telefon. Dzisiaj, Joyce nie ujawnia co zostało mu wówczas powiedziane, oprócz tego że było to znacząco odmienne od tego co powiedział mu Brazel trzy dni później.
Wojskowi odpowiedzieli szybko na rozmowę telefoniczną szeryfa. Major Jesse A. Marcel znajdował się w klubie oficerskim jedząc drugie śniadanie, kiedy został powiadomiony, że w biurze szeryfa zjawił się ktoś z częściami latającego talerza. Marcel, wraz z pułkownikiem Williamem Blanchardem oraz agentem kontrwywiadu w cywilnym ubraniu zareagowali wyjazdem, każdy w swoim pojeździe.25
To było tylko kilka minut później kiedy przyjechał Marcel, mając za sobą człowieka z CIC a potem Blancharda. Wilcox powiedział potem, że wyglądało to tak, jakby wojskowi oczekiwali na telefon, ponieważ przybyli oni tak szybko.26
Oni wszyscy, wojskowi oraz zastępcy szeryfa, zbadali kawałki przyniesione przez Brazela. Nikt nie mógł zidentyfikować materiału, nadal w bazie, rozkazał Marcelowi żeby w towarzystwie ranczera udał się z powrotem do Corony. Człowiek z CIC powiedział, że on uda się tam również.
22
Brazel wskazał im drogę powrotną do swego rancza, używając bocznych dróg, w tym Pine Lodge Road. Ponieważ było prawie ciemno kiedy dotarli do domu na ranczu, nie pozostało im nic do wyboru jak spędzić tam noc. Zjedli zimny obiad z puszki, fasole i krakersy i spędzili noc oczekując na wzejście słońca.
Wcześnie następnego ranka, 7 lipca 1947 roku, Brazel wziął ich ze sobą na miejsce wypadku. Marcel powiedział, że szczątki były rozrzucone na obszarze o długości trzy czwartej mili i dwa albo trzy stopy szerokości. Marcel powiedział również, że znajdowały się tam kawałki materiału tak cienkiego jak papier gazetowy, który nie mógł zostać zgięty czy wygięty. Znajdował się tam jakiś materiał przypominający folię, belki w kształcie litery I, oraz pergamin przypominający papier.
Marcel zbadał dokładnie rumowisko. Według Marcela, podniósł on prosty kawałek mający około trzy stopy długości. Był on tak lekki jak pióro ale tak silny, ze nie mógł go on ani zgiąć ani wygiąć. To było apatycznie szare.
Marcel podniósł również jedną z małych, mających dwa stopy długości belek w kształcie litery I. Wewnątrz I zostało pokryte symbolami, większość z nich miała geometryczne kształty. Belka I była lekka, nieznacznie wygięta, ale była bardzo mocna.
Brazel patrzył jak Marcel i agent CIC badają materiał po czym odszedł. Według Marcela, obaj mężczyźni spędzili dzień na zbieraniu szczątków. Załadowali to do tyłu Buicka 42 Marcela ze składanym dachem, oraz do tyły zgarniarki łazika agenta CIC.
Kiedy zaczęło się robić ciemno, postawili oni krzyżyk na pomyśle, żeby zebrać to wszystko. Tego wszystkiego było zbyt wiele. Odnaleźli Brazela i powiedzieli jemu, że powracają do Roswell, ale ktoś prawdopodobnie powróci nazajutrz, żeby odzyskać resztki materiału.
Następnego ranka, agent CIC, w towarzystwie innego agenta, Lewisa S. Ricketta, oraz kilku żandarmów wojskowych, ogrodził obszar. Dwoje ludzi z CIC poszło szukać Brazela, podczas gdy komendant żandarmerii major Edwin D. Easley, rozpoczął rozstawianie swoich ludzi dookoła miejsca wypadku.27
Kiedy Brazel został zlokalizowany, zabrali go do Roswell i przetrzymywali w bazie. Jego syn, Bill Brazel, powiedział, “...Został on poproszony, żeby pozostał tam i zgodził się na to. Jeżeli by stary powiedział ` Psiakrew, nie idę`, to naprawdę nie wiem co by się wydarzyło. Ale on odpowiedział `Tak`. Oni tylko poprosili go żeby udał się tam i pozostał przez dzień czy dwa, i on tam pozostał.”
Zapytany jak długo Mac Brazel mógł być tam przetrzymywany, Bill Brazel wtedy odpowiedział, “Mieszkałem wówczas w Albuquerque. Zdobyłem gazetę, obejrzałem ją i odkryłem w niej fotografię mojego Taty. Powiedziałem do Shirley (Brazel) ` co do diabła on teraz robi?` Przeczytałem o tym a oni powiedzieli, że on nie był przetrzymywany lecz oni poprosili go żeby pozostał w Roswell przez kilka dni a ja powiedziałem do Shirley, Tata potrzebuje pomocy. Zatem udałem się poza ranczo. Myślę, że było to dwa albo trzy dni zanim mój Tata pojawił się. Zapytałem go co robiłeś tam, a on odpowiedział `Och, odkryłem rzecz nie stąd`”.
9 lipca 1947 roku, Brazel był konwojowany przez oficerów wojskowych do Roswell, żeby porozmawiać z dziennikarzami z dziennikarzami w biurze Roswell Daily Record. Dwaj reporterzy z Albequerque przywieźli ze sobą przenośny druciany nadajnik fotograficzny, zatem mogli oni nadawać zdjęcia za pośrednictwem linii telefonicznych.28
Brazel Powiedział dziennikarzom, że pierwotnie odkrył on szczątki 14 czerwca, kiedy znajdował się na ranczu ze swoją córką Bessie, swym synem Vernonem i żoną. W tym wywiadzie, kiedy oficerowie wojskowi patrzyli i słuchali, Brazel stwierdził teraz że przedmiot był dymiącą szarą gumą, oraz że to wszystko ograniczało się do obszaru mającego około dwieście jardów średnicy. Podczas gdy nie były na tym widoczne żadne słowa, na jego części znajdowały się litery wraz z niewielką tasiemką oraz niewielka wstążka z wydrukowanymi na niej kwiatami. Chociaż żadne sznury ani druty nie były do tego przymocowane, kilka dziurek w papierze wskazywało, ze jakiś załącznik mógł zostać użyty.
Nowa historia zakończyła się tym, że Brazel powiedział że znalazł przy dwóch odmiennych okazjach urządzenie obserwujące pogodę, ale ten przedmiot nie był do niego podobny. “Jestem pewien, że to coś co znalazłem na pewno nie było jakimkolwiek pogodowym balonem obserwacyjnym,” powiedział. 29
Potem eskortujący oficerowie wyprowadzili Brazela z redakcji gazety. Kiedy wspólnie szli do samochodu, dwóch sąsiadów Brazela, Floyd Proctor i Lyman Strickland, widzieli go. Obaj byli zaskoczeni tym, że Brazel nie powiedział do nich słowa. Proctor powiedział później, że wojskowi trzymali Brazela na krótkiej smyczy.
Nie byli oni jedynymi, którzy widzieli Brazela pod eskortą. Leonard Porter, który mieszkał na ranczu na południe od Brazela, oraz Bill Jenkins, inny sąsiad, donieśli, że widzieli Brazela w centrum Roswell. Według Portera, Brazel był otoczony przez wojskowych. Brazel, według Portera, patrzył swymi oczami na dół, stwarzając pozory, że on nie może nikogo zobaczyć.
23
Barzel wsiadł do samochodu i został zabrany do stacji radiowej KGFL, do której wnętrza udał się samotnie. Według Franka Joyce`a, Brazel stał pod ścianą i opowiadał osłaniającą historię, którą przekazała jemu armia. To był balon który upadł.
Joyce powiedział że wiedział, że ta historia nie była prawdziwa. Słuchał tego a potem zauważył, że to ie była ta sama historia, która Brazel miał opowiedzieć kilka dni wcześniej, zanim “armia zabrała się za niego.” Zwłaszcza, że Brazel nie wspominał przedtem niczego o jego rodzinie będącej razem z nim, albo o tym, ze pole szczątków miało tylko dwieście metrów średnicy.
Joyce powiedział, że Brazel kontynuował powtarzanie nowej historii, ale potem powiedział: “To jest dla mnie bardzo przykre.” Joyce mógł powiedzieć, że Brazel został wstrząśnięty.
Joyce pozostawał przy stole kontrolnym stacji radiowej przez całą dyskusję. W końcu, Brazel odwrócił się i wyszedł z budynku. Wojskowi oficerowie czekali na zewnątrz stacji. Z nową, stanowczo uporządkowaną historią, Brazel został zabrany z powrotem do bazy.30
Marian Strickland, sąsiadka Brazela, powiedziała później że Mac Brazel był przetrzymywany w uwięzieniu. Oni nie pozwolili mu opuścić bazy. Ona przypomina sobie jego jak siedział przy jej stole kuchennym pod koniec lipca czy na początku sierpnia, i opowiadał o przetrzymywaniu go przez wojskowych. Oni przetrzymywali go w Roswell i nie pozwolili nawet żeby zatelefonował do swojej żony i dał jej znak gdzie się znajduje.
Brazel pozostawał w areszcie w Roswell w przybliżeniu przez osiem dni. Bill Brazel powiedział pierwotnie, że jego ojciec był w Roswell przez dwa a najwyżej trzy dni, ale kiedy linia czasu zostaje wprawiona w ruch, dwa albo trzy dni nie pokrywają właściwego okresu.
Według Billa Brazela o tym że jego ojciec jest w Roswell dowiedział się on po 10 lipca. Po raz pierwszy wtedy, zauważył nazwisko swego ojca wspominane w jednej z dwóch gazet z Albuquerque. Bill Brazel nie przybył na ranczo dopóki nie minęły dwa lub trzy kolejne dni, po weekendzie 12-13 lipca. Jego ojciec nie powrócił przez następne dwa albo trzy dni. To oznacza, że Mac Brazel powrócił gdzieś pomiędzy 14 a 16 lipca. W areszcie znalazł się po 8 lipca, co dowodzi że był przetrzymywany przez sześć do ośmiu dni.31
Kiedy Brazel powrócił, nie mówił za wiele o tym co stało się z nim w Roswell. Kilku jego sąsiadów doniosło, że teraz opowiadał o znalezionym balonie pogodowym. Tommy Tyree powiedział, że Brazel rzekł mu iż była to jedna z japońskich bomb latających wypuszczanych podczas drugiej wojny światowej.
Ale prywatnie, do swojej rodziny i bliskich przyjaciół, Brazel opowiadał trochę odmienną historię. Bill Brazel powiedział, “Mój Tata odnalazł tą rzecz i opowiedział mi trochę o niej. Nie wiele, ponieważ Siły Powietrzne poprosiły go żeby złożył przysięgę, że nie opowie szczegółowo o tym. I mój Tata był właśnie takim facetem, który poszedł do grobu i nigdy nie rozmawiał o tym z kimkolwiek.”
Wszystko co Mac Brazel powiedział, to to, że czymkolwiek to było, to na pewno nie był to żadnego rodzaju balon. Powiedział Billowi Brazelowi, że byłby w lepszej sytuacji gdyby nie wiedział nic o tej rzeczy.
Jego sąsiedzi zauważyli zmianę w stylu życia Mac Brazela kiedy powrócił on z Roswell. Brazel nagle wydawał się mieć więcej pieniędzy. Loretta Proctoer powiedziała że “Mac nigdy dwóch monet pięciocentowych które pocierałyby się razem.” Ale kiedy powrócił, zaczął jeździć nową półciężarówką. Norris Proctor powiedział, że Brazel miał również pieniądze na kupno nowego domu w Tularosa, Nowy Meksyk, oraz kabiny mięsnej w Las Cruchas.
Tommy Tyree powiedział, że Mac Brazel był skromnym człowiekiem oraz że on i jego żona oszczędzali jego prawie całkowite wynagrodzenie wynikające z pracy na ranczu. Jednakże, Paul Brazel, kolejny z synów Maca, był zły kiedy sąsiedzi zaczęli twierdzić, że Mac został opłacony przez rząd. Paul Brazel powiedział, że rząd nie dał jego ojcu niczego.
Nikt z żyjących nadal świadków nie wie co się dokładnie stało z Mac Brazelem kiedy on znajdował się w Roswell. Marian Strickland twierdzi, że Mac Brazel był przetrzymywany w uwięzieniu i był poddawany nieustannie tym samym pytaniom. Kiedy naciśniemy na ten punkt, Strickland robi wyjaśnienie, że Brazel nie znajdował się w areszcie w Roswell, lecz że nie pozwolono mu opuścić bazy. Inni zgadzają się: Mac Brazel był przetrzymywany przez wojsko przez mniej więcej tydzień.
W czasie kiedy Mac Brazel powrócił na farmę, wszystkie ślady rumowiska zostały usunięte. Wrak został zapakowany do ciężarówek i zabrany.
Miesiące później, kiedy objeżdżał teren, Brazel zauważył kawałek szczątków w otworze ściekowym. Zwrócił na to uwagę pracownikom z jego rancza, ale żaden z mężczyzn nie zszedł ze swoich koni, żeby to odzyskać. W tamtym czasie wydawało się to być większym problemem aniżeli wartością. Ale nawet jeżeli Brazel miałby to zbierać ręcznie, nie byłby w stanie utrzymać tego kurczowo. Wojskowi nadal się patrzyli.32
24
6-10 lipiec, 1947 :
Szeryf hrabstwa Chaves
Lata później George A. Wilcox, szeryf hrabstwa Chaves w lipcu 1947 roku, mógł żalić się że posłużył się wojskowymi odzyskaniu “latającego talerza.” Był zły na siebie za sprowadzenie wojska, ponieważ zażądało ono jurysdykcji oraz całkowicie wykluczyło go z tej sprawy. Powiedział, że jeżeli miałby coś w podobnej sytuacji zrobić ponownie, to najpierw powiadomiłby prasę i pozwolił dziennikarzom dostać się na miejsce wypadku zanim opowiedziałby armii o istocie sprawy.33
Brazel przybył do miejsca uwięzienia według świadków kiedy było popołudnie w niedzielę 6 lipca. Zastępca B. A. Clark sporządził wstępny raport po czym przedłożył je szeryfowi Wilcoxowi. Ponieważ Brazel był starodawnym kowbojem, ubranym w dawną odzież i wytarte buty, Wilcox nie zwrócił zbyt dużej uwagi kiedy wchodził Brazel. Ale Brazel nie tylko przyniósł historię o rozbitym latającym talerzu, miał ze sobą trochę pochodzącego z niego materiału. Tego materiału nie byli w stanie zidentyfikować ani Wilcox ani Clark.
Chociaż ranczo Brazela znajdowało się w hrabstwie Lincoln, Roswell przynależało do hrabstwa Chaves. Ale Roswell było centralnym węzłem tego obszaru Nowego Meksyku. Ranczerzy oraz ludzie wokół nie przejmowali się cienkimi granicami wytyczonymi pomiędzy hrabstwami. Roswell było miejscem w którym prowadziło się interesy, zatem była naturalne że Brazel uda się raczej właśnie tam aniżeli do Carrizozo.34
Wilcox doszedł do wniosku, że tym co powinien zrobić było zatelefonowanie do bazy wojskowej. Według jego córki, Phyllis McGuire, wojsko przybyło do biura prawie po tym jak szeryf odszedł od telefonu. Nie było żadnej dyskusji o tym czy Brazel jest pomylony, albo czy szeryf jest pewien, że materiał jest niezwykły. Wojskowi oficerowie przybyli prędko po tym jak zostali poinformowani.
Teraz McGuire nie pamięta, kto przyjechał. Ona została wyproszona z aresztu, kiedy mężczyźni dyskutowali o tym co miał znaleźć Brazel. Znajdowali się w małym pokoju, poza głównym biurem, wraz Brazelem oraz pudłem szczątków, które przywiózł on ze sobą. Jednakże, przypomina sobie, że jej ojciec wysłał dwóch ze swoich zastępców na ranczo.35
Dwaj zastępcy opuścili biuro udając się do obszaru koło Corony. Chociaż oficerowie wojskowi nie mogli być obeznani z ranczami poza Roswell, to zastępcy szeryfa znali je. Brazel opisał miejsce gdzie znajdowało się pole ze szczątkami a oni byli przekonani, że mogliby je odnaleźć.
Jednakże, powrócili oni mówiąc, że nie widzieli żadnego rumowiska. Spotkali się z obszarem poczernionej ziemi. Wyglądał, jakby wylądowało na nim coś dużego i okrągłego. Ziemia została upieczona do takiej twardości, że zaskoczyło to ich oboje.
Jay Tulk, mąż jednej z córek Wilcoxa, przyjechał do więzienia po tym jak przybyli tam wojskowi. Zapytał się szeryfa co się stało. Zauważył, że wojskowe pojazdy są zaparkowane na zewnątrz. Tulk i Wilcox poszli do małego pokoju i rozmawiali tam o tym.
Wojskowi i Brazel opuścili biuro o zmierzchu, zanim powrócili zastępcy. Wilcox zatelefonował do bazy, ale nikt nie miał jakichkolwiek nowych informacji. Wraz z odejściem Brazela i wojskowych, oraz ponieważ zastępcy nie znaleźli na ranczu niczego poza okrągłym wypaleniem, sprawy uciszyły się.
W poniedziałek, 7 lipca nie dowiedzieli się oni niczego nowego o rumowisku, albo o tym co wojskowi znaleźli tam. Ale we wtorek, 8 lipca, sprawy zmieniły się radykalnie.
Wilcox, chcąc wiedzieć co się wydarzyło, wyekspediował na ranczo dwóch innych zastępców. McGuire i jej siostra Elizabeth Tulk myślały, że szeryf może pojechać tam osobiście. Teraz to nie ma znaczenia, czy udali się tam dwaj zastępcy, czy też szeryf i zastępca, ponieważ tak czy owak nie mogli dostać się blisko. Armia odgrodziła drogi i zatrzymywała oraz zawracała wszelki ruch, nawet zastępców szeryfa. Ponieważ byli oni z hrabstwa Chaves, zatem nie mieli żadnego prawdziwego statusu prawnego w hrabstwie Lincoln, nie wspominając o fakcie, że armia jest agencją federalną.
25
Zatem Wilcox spróbował otrzymać więcej odpowiedzi od wojskowych w bazie, ale, ponownie, nikt nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Wtedy, około południa, Walter Haut wyemitował oświadczenie prasowe. Od tego momentu szeryf i jego zastępcy byli zajęci rozmowami telefonicznymi z całego świata. McGuire powiedziała, że jej ojciec przez całą noc odbierał telefony z Niemiec, Anglii, Francji, oraz Włoch jak również z każdego stanu Unii.
Wkrótce potem, 9 albo 10 lipca, Wilcox został odwiedzony przez oficerów wojskowych. Chcieli oni odzyskać pudełko ze szczątkami, które zostało pozostawione w małym pokoju. Szeryf upewnił się, że zostało ono zabezpieczone. Następnie wojsko zażyczyło sobie, że pragną oni żeby szeryf tak mało jak to tylko możliwe o tych wydarzeniach oraz żeby skierowywał wszystkie telefony do bazy. 36
Pomimo iż Wilcox był cywilnym urzędnikiem stojącym na straży przestrzegania prawa, miał on robocze powiązania z bazą. Kiedy jakiś człowiek nabawiał się problemów w Roswell, szeryf mógł zaalarmować komendanta żandarmerii. Z tego powodu, oraz ponieważ wydawało się, że katastrofa jest sprawą wojskową, Wilcox czuł się zobowiązany do zachowania faktów w tajemnicy.
Phyllis McGuire chciała wiedzieć więcej o tym co się wydarzyło. Dręczył swego ojca zadając mu pytania o to co mógł znaleźć Brazel, co robili tam wojskowi oraz o sam latający talerz. W końcu, jej matka, Inez Wilcox, wiedząc, że wojsko kazało szeryfowi utrzymywać milczenie, poprosiła Phyllis, żeby zaprzestała zadawania pytań.
Wilcox nigdy nie odkrył co Brazel mógł odnaleźć. Jedyny kontakt jaki miał on z wojskowymi po tym jak zatelefonował do nich był ostrzeżeniem, żeby nie mówił o znalezisku. Oni nie odpowiedzieli na jego pytania. Wilcox nie miał żadnej potrzeby żeby wiedzieć, a wojskowi nie musieli się podzielić z nim informacjami. Rola Wilcoxa była drugorzędna, ale znacząca. Bez jego rozmowy telefonicznej, informacja o tym mogłaby się rozciągnąć o wiele szybciej zanim armia byłaby w stanie opanować to. Przez tą jedną rozmowę telefoniczną, Wilcox pomógł wytworzyć tajemnicę która kontynuuje swoje trwanie.
7 lipiec, 1947:
Szczątki na polu
Ponieważ Marcel oraz agent CIC przyjechali o zmierzchu wieczorem 6 lipca, nie było żadnej okazji na zobaczenie jak wygląda miejsce katastrofy. Obszar, w którym to się wydarzyło jest wyludniony także dzisiaj. Nie ma żadnych świateł ulicznych i, w rzeczywistości, kilka dróg jest niewiele większych aniżeli tereny oskrobane jasno przez przechodzących uczniów. Przewody ogrodzeniowe oraz bramy czynią trudnym, dostanie się z jednego miejsca do drugiego. To jest jazda na przełaj podróż do faktycznego miejsca.37
W 1978 Len Stringfield przeprowadził rozmowę z Jesse Marcelem o jego roli w operacji odzyskania. Marcel powiedział, że oni przyjechali zbyt późno żeby zrobić wiele pierwszego dnia. Brazel pokazał im największy kawał jaki znalazł, kawałek który przywlókł z pola miał około dziesięciu stóp średnicy. Dał on im pojecie o przybliżonej wielkości pojazdu który upadł. Dało im to również jakieś wyobrażenie o nieprawdopodobnej naturze znaleziska. Ale w nocy, w starym domu, który nie miał elektryczności, nie było niczego co pozwoliłoby im zrobić cokolwiek z materiałem, poza sprawdzeniem czy nie wydziela on promieniowania. Marcel nic nie wykrył.
O świcie, Brazel zabrał ich na pole szczątków. Według sąsiadów łącznie z Norrisem Proctorem, Brazel był rannym ptaszkiem i było normalne że wstawał godzinę albo dwie przed słońcem. On zazwyczaj siedział dookoła pijąc kawę, aż było wystarczająco jasno żeby pójść do pracy. Poranek 7 lipca 1947 roku nie był żadnym odmiennym.
Bez śniadania, podążyli oni na miejsce katastrofy. Z domu na ranczu, gdzie spędzili noc, nie było daleko. Jednakże, nie było żadnych dróg a teren był nierówny. Musieli pojechać na wschód, potem na południe i w końcu cofnęli się na zachód.
26
Pole szczątków było zorientowane z północnego zachodu na południowy zachód.38 Marcel powiedział, że miało ono około trzy czwarte mili długości oraz dwieście do trzystu stóp szerokości, z wyżłobieniem na jego wierzchołku, które miało około pięćset stóp długości oraz dziesięć stóp szerokości.39 Szczątki zaśmiecały ziemię, leżąc na jej powierzchni. Wiatr przedmuchał niektóre z nich wokół, z powodu lekkiej wagi materiału.40
Marcel sprawdził czy teren nie jest nie ma podwyższonego promieniowania radioaktywnego ale, ponownie, nie stwierdził niczego co sugerowałoby że cokolwiek byłoby radioaktywne.41 Marcel oraz agent kontrwywiadu ruszyli potem powoli przez pole badając rumowisko. Apatyczny, przypominający folie materiał był wszędzie porozrzucany. Marcel podniósł niewiele ważącą belkę w kształcie litery I. Został znaleziony przypominający drut materiał który, według Billa Brazela był podobny do pojedynczego włókna żyłki wędkarskiej. Marcel wspominał o jakims przypominającym pergamin materiale porozrzucanym na polu. Zarówno Marcel jak agent CIC nie znaleźli wielu kawałków materiału dłuższych aniżeli sześć czy siedem cali. Na polu nie było niczego, co tłumaczyłoby wyżłobienie.
“Metalowe fragmenty”, powiedział Marcel Stringfieldowi, “były różnej wielkości, aż do sześciu cali długości, ale były grubości cynfolii. Fragmenty były niezwykłe, ponieważ były bardzo wytrzymałe. Nie mogły one zostać wygięte ani rozbite, bez względu na to jakie parcie zastosowaliśmy na nie ręką.” Faktycznie, tylko kilka kawałków było większych a Brazel usunął największy z nich, wlokąc go poza prerię po 3 lipca.42
Na polu nie było niczego co Marcel czy agent kontrwywiadu rozpoznawaliby. Wszystkie fragmenty miałe niezwykłe właściwości. Marcel, jako oficer wywiadu, był obeznany z prawie wszystkimi zagranicznymi samolotami i rakietami, ponieważ był przydzielony do 509, jedynej atomowej grupy bombowej na świecie w tamtym czasie. Pomimo iż miał on dostęp do informacji, których nie miała większość oficerów wywiadu, nadal nie posiadał wskazówki co tożsamości materiału.
Razem, Marcel oraz agent kontrwywiadu chodzili wokół całego skraju w poszukiwaniu wskazówek. Zajęło im to większość rana z powodu wielkości pola. W pewnym momencie dotarli oni do otworu ściekowego, który miał wejście przypominające małą jaskinię, musieli zejść żeby zbadać to, szukając więcej fragmentów wraku. Po zakończeniu przeglądu zaczęli zbierać materiał, załadowując trochę z niego do Buicka 42 należącego do Marcela oraz do jeepa zgarniarki kierowanego przez agenta CIC. Zaczęli zbierać materiał na zewnętrznych krawędziach pola i poruszali się w kierunku centrum.
Pomimo iż większość szczątków była srebrzysta, to jednak nie odbijała światła. Miały apatyczną powierzchnię, która czyniła ją trudną do zobaczenia. Mogli oni swobodnie stąpać po małych fragmentach bez zauważenia ich.43 Grube trawy, rośliny juki, odsłonięte kamienie oraz otwory ściekowe pomagały ukryć szczątki.
Ponieważ zbliżała się ciemność odeszli i pojechali z powrotem do Roswell. Marcel zatrzymał się przy swoim domu, pomimo iż to było po północy. Powiedział później, że to co zobaczył wywarło na nim takie wrażenie, że chciał pokazać trochę szczątków swojej żonie i jedenastoletniemu synowi, nawet jeżeli musiałby ich obudzić.44
Przyniósł trochę szczątków do domu i rozłożył je na podłodze w kuchni. Tam jego żona i syn Jesse junior, zbadali je.
Marcel przyniósł próbki wszystkich rodzajów materiału: belki w kształcie litery I, folię, trochę tworzywa przypominającego drewno, oraz kilka pasemek materiału przypominającego światłowód optyczny. W całej stercie nie było niczego, co ktokolwiek z nich mógłby rozpoznać. Marcel powiedział synowi, że on nie wie co to jest.
Jesse junior zauważył pismo na jednej z belek. Wyglądało jak purpurowe, geometryczne symbole, kwadraty i okręgi oraz trójkąty były wytłoczone wewnątrz belki.
Kiedy rodzina zakończyła badania szczątków, Marcel, przy pomocy swego syna, załadował je z powrotem do buicka i skierował się do bazy. Marcel udał się najpierw do magazynu wywiadu, a po świcie, do biura Blancharda gdzie materiał został chwilowo zgromadzony.
W tym miejscu byli inni którzy widzieli szczątki. Bill Brazel nie widział pola, na którym zostały znalezione szczątki, dopóki kilka dni później wojsko zakończyło jego sprzątanie. Podobnie jak Marcel opowiadał on o wyżłobieniu mającym orientacje z północnego zachodu na południowy wschód.45
27
Bill Brazel powiedział potem, że jego Tata miał złożyć przysięgę tajemnicy przed wojskowymi, ale on, czasami, rozmawiał o tym ze swoim synem. “Właściwie jedyną kwestią którą on powiedział (było) `A więc, to
była duża grupa materiału. To była jakaś cynfolia i jakieś belki i na niektórych belkach istniały japońskie czy chińskie ornamenty`. Najwyraźniej, były to jakiegoś rodzaju inskrypcje na częściach tych desek. Następnie odnalazłem mały kawałek tego ale nie posiadał on napisów,” powiedział Bill Brazel.
Miesiące po wydarzeniu, kiedy jechał w terenie w pobliżu miejsca katastrofy, Bill Brazel odnalazł małe kawałki, na które nie natrafiło wojsko. Powiedział, “...och, nie powyżej tuzina, mogę powiedzieć osiem. Po prostu różnych niewielkich kawałków. Były tylko trzy skomplikowane rzeczy. Cos w rodzaju drewna balsa i coś w rodzaju mocnego kalibru pojedynczego włókna żyłki wędkarskiej oraz niewielki kawałek...to nie była faktycznie aluminiowa folia jak również nie była to naprawdę folia ołowiana ale było to coś w tym rodzaju. Był to kawałek wielkości moich palców z postrzępionymi krawędziami.”
Wspominał też o czymś co zabrzmiało podejrzliwie a mianowicie o rzeczy przypominającej światłowód optyczny. “Właściwie, to było z rozpowszechnionych rzeczy raczej pojedyncze włókno żyłki wędkarskiej, i to jest najbliższe do czego mógłbym to porównać. Teraz to jest plastik...oni umieszczają światło na jednym końcu i przenosi to światło w dół tej rzeczy i pojawia się na drugim końcu.”
Wspominał on również o “drewnie”, chociaż powiedział on, że to nie było w rzeczywistości drewniane. To był neutralny, brązowawy kolor. Opisał on jeden znalezionych przez siebie kawałków jako mający około pięciu cali długości, tak lekki jak balsa, ale tak silny, że on nie mógł go rozbić, jedynie nieznacznie wygiąć. Używając swego rogowego noża, nie mógł on tego uciąć ani nawet zadrapać. To było twardsze aniżeli jakiekolwiek drewno, które on kiedykolwiek widział.
Przypomniał sobie również ołowiana folię. Jedyny motyw który zanotowałem w związku z folią był ten, że podniosłem ten materiał i umieściłem w mojej pękatej kieszeni. Miałem go tam dwa, trzy dni i kiedy wyjąłem i umieściłem w pudełku zdarzyło mi się odnotować że to zaczęło się rozwijać i spłaszczać. Potem zacząłem się z tym bawić. Składałem to i gniotłem, kładłem na dół i patrzyłem na to. To było coś niesamowitego.
“Kawałek który odnalazłem był postrzępionym okazem. Nie mogłem go rozerwać. Psiakrew, z cynfolią albo folią można to zrobić łatwo, ale tego nie mogłem rozerwać. Nie wziąłem ze sobą kombinerek ani czegokolwiek. Używałem tylko swoich palców. Nie spróbowałem uciąć tego swoim nożem. Nawet nie wydostałem małego wióra poza niego.”
Kluczowym pytaniem jest oczywiście to, jeżeli Bill Brazel nie widział pola szczątków przed oczyszczeniem go przez armię, to w jaki sposób może zostać określone, że to co on znalazł pochodziło z wypadku?
“On (Mac Brazel) popatrzył na to i powiedział, `Tak, to wygląda jak kilka urządzeń, które odkryłem.`46
Bill Brazel nie był jedyną osobą widzącą kawałek szczątków po zakończeniu oczyszczania przez wojsko. Tommy Tyree przypomina sobie obserwację niewielkiego kawałka w otworze ściekowym. Mac Brazel powiedział jemu że był to materiał z katastrofy. Tyrre powiedział, że po jakimś czasie mógł powrócić i zauważyć czy metal znajdował się nadal w otworze.
Zarówno Floyd jak i Loretta Proctor widzieli niewielki kawałek, który Mac Brazel przyniósł do ich domu z rancza, kiedy przyprowadzał z powrotem ich najmłodszego syna. Mac Brazel pokazał obojgu Proctorom dziwny materiał, oboje powiedzieli, że nigdy nie widzieli czegokolwiek podobnego do tego.
Dzisiaj, Loretta Proctor mówi, że to przypominało jej plastik, pomimo iż w 1947 roku, nie produkowano zbyt wiele plastiku. Jednakże, plastik, zwłaszcza jego niewielki kawałek zapłonie, kiedy zapałka będzie trzymana blisko niego. Materiał, który widzieli Proctorowie nie reagował na ogień.
Zanim Marcel i agent kontrwywiadu przewieźli szczątki z powrotem do bazy Sił Powietrznych w Roswell, przeprowadzili jakieś wstępne badania. Używając szesnastofuntowego młota, spróbowali wygiąć jeden z większych metalicznych kawałków. Nie mogli nawet zadrapać powierzchni.47
Próbowali przypalić to używając kaganka, ale metal wydawał się rozpraszać ciepło. Nie było żadnego śladu świadczącego o tym, że kaganek to dotknął.
Ich sprawdziany wydawały się udowadniać jedną kwestię: Materiał nie był tak słabą rzeczą jaką wydawał się być. Chociaż to mogło wyglądać jak folia aluminiowa czy drewno balsa, to nie było nic z tych rzeczy.
Marcel pokazał potem materiał Blanchardowi, przynosząc go więcej do biura Blancharda. Inni członkowie natychmiastowego sztabu, oficerowie operacyjni, oficer wykonawczy, zastępca dowódcy, oraz Marcel, znajdowali się w nim na spotkaniu. Omawiali dokładnie co powinni teraz zrobić, ponieważ każdy z nich był pewien, że znaleźli coś nadzwyczajnego.
Blamchard zadzwonił do generała brygady Rogera Rameya, dowódcy ósmej dywizji Sił Powietrznych, i poinformował go co się stało. Ramey rozkazał, żeby część szczątków została sprowadzona do jego kwatery głównej do badań.
28
Marcel przepytywany ponad trzydzieści lat po wydarzeniu powiedział, bez jakichkolwiek zastrzeżeń, że materiał był “w ogóle nie z tej Ziemi.” Powiedział, że z powodu jego wyszkolenia, oraz jego stanowiska jako oficera wywiadu powietrznego, był on obeznany ze wszelkiego rodzaju typami samolotów, rakiet, balonów a nawet ściśle tajnymi eksperymentami, które były przeprowadzane w Nowym Meksyku. Przyznając to wszystko, nadal nie wiedział co zobaczył tego dnia na północ od Roswell. Udał się do swego grobu z wiarą, że trzymał on kawałki statku kosmicznego z innej planety. Materiał dowodowy, kiedy został zebrany, popiera ten punkt widzenia.
8 Lipiec, 1947:
Poranne spotkanie
To było po trzeciej rano kiedy Marcel przyjechał do bazy. Poszedł do swojego biura, w małym drewnianym budynku. Po drugiej stronie holu od jego biura, znajdowało się pomieszczenie kontrwywiadu, w którym czekał agent towarzyszący mu na polu. Dyskutowali, co mają robić później.
Blanchard był rannym ptaszkiem i nie było niczego rozstrzygającego w tym co wiedzieli zarówno Marcel jak i agent CIC.48 Nic, co nie mogłoby poczekać kilku godzin, dopóki Blanchard się nie obudzi. Obszar wypadku był odizolowany i do tej chwili niewielu ludzi wiedziało gdzie to było albo że to się w ogóle wydarzyło. Jeżeli to nie zostało jeszcze narażone na odkrycie, była szansą, że nie zostanie na to narażone jeszcze przez kilka godzin.
Kiedy siedzieli tam, pijąc kawę, obaj mężczyźni wiedzieli, że natknęli się na coś nadzwyczajnego. Żaden z mężczyzn nie był w stanie rozpoznać jakiego rodzaju materiał był rozproszony na pustyni. Jego właściwości, sama folia która mogła zostać zgnieciona w kulkę o potem rozwijała się bez zagięcia, arkusze metalu które były tak cienkie jak papier jednak nie mogły zostać wygięte lub zgięte sugerowały, że to nie zostało wykonane na Ziemi.
Jeżeli przedmiot, czymkolwiek był, był pochodzenia ziemskiego, ale tajnym projektem, to mógł być czymś o czym ani Marcel ani agent CIC w ogóle nie wiedzieli. Dyskutowali, aluminiowa folia ze spadochronu zamontowana do V-2, na przykład. Ponieważ ani jeden ani drugi mężczyzna, ani nikt w bazie, nie musiał wiedzieć o badaniach nad V-2 prowadzonych w White Sands, oni nie mogli wiedzieć co to było.
Marcel, z upoważnieniem do wiedzy o sprawach ściśle tajnych oraz agent CIC który potrzebowałby się dowiedzieć wszystkiego co uważał za konieczne dla jego pracy, mogliby dowiedzieć się czegoś o testach V-2. Obaj mogli się dowiedzieć kto odwiedza różne bazy i instalacje wokół Roswell. Oni mogliby otrzymać odpowiedź. To było wszystko z tych jakichkolwiek możliwości, mogli oni o tym mówić czy też pilnować swoich własnych obowiązków ponieważ nie było związanego z tym niczego, co stanowiłoby zaniepokojenie, jak również nie musieli oni przygotowywać utajnionej informacji o tej sprawie. Marcel, na przykład, wiedział wszystko o atomowym bombardowaniu Japonii zanim to się wydarzyło. Lata później, kiedy prezydent Truman przeczytał (radiową) mowę o sowieckim rozwoju broni atomowych, Marcel był tym który dostarczył mu tekst.49
Ale to nie zwraca się do prawdziwego celu. Nawet Marcel i agent CIC jeśli mogli nie wiedzieć o testach V-2, albo jakichś innych tajnych projektach, to należało się liczyć z tym, że rozpoznają znaleziony materiał jako coś ziemskiego. Folia aluminiowa używana jako spadochron na stożku nosa V-2, nadal pozostaje folią aluminiową. Miedziane druty i lampy próżniowe używane w radiach i awionice są nadal pokrytymi miedzią drutami i
29
lampami próżniowymi. Coś, co oni znaleźli na pustyni nie było podobne do tych rzeczy, wykluczało je w jaskrawym sensie.
Zatem, wiedząc, że mają coś nadzwyczajnego, ale wiedząc również, że czas pomiędzy trzecią a szóstą nad ranem nie narazi miejsca katastrofy, oczekiwali aż Blanchard wstanie.
Blanchard mieszkał w bazie. 50 Posiadał duży dom który znajdował się po prostu po wewnętrznej stronie bramy. Skoro tylko doszli do wniosku że się obudził, podjechali pod dom i potem, siedząc w kuchni, powiedzieli Blanchardowi o tym co mają. Marcel przyniósł kilka niewielkich kawałków wraku, w tym oznakowane na sobie belki w kształcie litery I.
Wtedy zaplanowali oni swoją strategię. Wiedzieli, jaki to był opustoszały obszar, ale ludzie tam mieszkali. Marcel oraz agent CIC zebrali tam tyle materiału ile tylko mogli, ale oni nie zbliżyli się w tym do całkowitego oczyszczenia pola. Szczątki były tam nadal rozrzucone dla wszystkich którzy je widzieli.51
Pierwszym działaniem Blancharda było dostanie się do telefonu i zadzwonienie do komendanta żandarmerii. Chociaż było sprawą niemożliwą natychmiastowe skierowanie kogoś na pole szczątków, było jednak możliwe dostarczenie ludzi do zasadniczego obszaru. Blanchard rozkazał komendantowi żandarmerii żeby zablokował wszystkie drogi prowadzące do miejsca wypadku.52 Miało to powstrzymywać ciekawskich przed kręceniem się wokół tego.
Zadzwonił również do oficera od spraw administracyjnych bazy mówiąc mu żeby przesunął planowane normalnie na 9:00 zebranie pracowników na 7:30. Miało ono zostać ograniczone do głównego sztabu obejmując, oczywiście, Marcela i człowieka z CIC. Mieli zadecydować o sposobie postępowania.
Wraz z zaalarmowanym dowódcą, Marcel i człowiek z CIC wyszli, Marcel udał się do domu wziąć prysznic i oczyścić się. Miał wystarczającą ilość czasu na szybkie śniadanie i potem pojechał z powrotem do bazy.
Na zebraniu pracowników, Marcel pokazał trochę materiałów, które oni znaleźli. W późniejszej dyskusji, zostało wskazane, że część szczątków znajdowało się w biurze Blancharda. On – Blanchard – wraz z członkami sztabu, obracali materiałem.
Główny niepokój był wtedy skoncentrowany na tym, że ktoś inny, ktoś spoza wojska, dostanie w swoje ręce część szczątków. Blanchard zadecydował, że najlepszym sposobem na to by nie wpuścić ludzi na główny obszar było powiedzieć im, że szczątki zostały już zebrane. Blanchard działając według rozkazów wychodzących z Waszyngtonu, Dystrykt Kolumbia, rozkazał Walterowi Hautowi, oficerowi prasowemu, wyemitowanie oświadczenia prasowego mówiącego że oni odzyskali “latający spodek.”
Haut powiedział później, że Blanchard niepokoił się relacjami pomiędzy bazą i miastem. Znał on wartość utrzymywania dobrych relacji. Wiedział również, z gazet i rozmów telefonicznych przychodzących do bazy, że społeczeństwo było zaniepokojone sprawozdaniami o latających spodkach. Faktycznie, komórka historyczna Ósmej Dywizji Sił Powietrznych, której częścią było 509 skrzydło, wymienia wszystkie rozmowy telefoniczne które zostały odebrane a dotyczyły raportów o latających spodkach oraz pytania z nimi związane w czerwcu 1947.
Rozkazy Blancharda do Hauta miały trzy cele. Po pierwsze, miało to ostrzec mieszkańców miasta, że wojsko w bazie znajduje się obecnie w posiadaniu latającego talerza. Odpowiedzi na to byłyby dostępne. Po drugie, oświadczenie prasowe miało być tak sformułowane, żeby zabrzmiało jak gdyby operacja odzyskania została skończona. Po trzecie, był to sygnał kontrolny mający na celu zlikwidowanie uwagi lotniczej ponad Roswell. Już długo nie było tam niczego do oglądania. Faktycznie, pierwsza relacja, nie wymieniała nazwiska Brazela, nie wspominała o ranczu Fostera na którym on pracował albo o mieście Corona. Zawierała informację, że przedmiot został odzyskany siedemdziesiąt pięć mil na północny zachód od Roswell.
Marcel, zadecydował, że dostarczy kilka próbek materiału do Forth Worth w celu pokazania ich generałowi brygady Rameyowi. W międzyczasie, człowiek z CIC podążał na miejsce katastrofy z kilkoma żandarmami, pokazując im dokładnie gdzie znajdowało się pole szczątków, oraz okrążanie terenu przez ranczera. Pojawiły się teraz dodatkowe wątpliwości dla niego.
Czynione były przygotowania do zebrania całego rumowiska i przetransportowania go z powrotem do Roswell. Bazując na tym, co powiedzieli Marcel i agent CIC, Blanchard wiedział, że znajdowało się tam wiele szczątków. Planował użyć w tym celu tak wielu ludzi jak tylko było można odstawić ich od swoich innych obowiązków.
Jest ważnym do przypomnienia sobie, że wiedzieli oni iż mają do czynienia z czymś niezwykłym, oraz że prawie każdy kto opisywał materiał używał tych samych słów. Wierzyli oni, że to co znaleźli nie było z tej ziemi. Wrak, który był dziwny po prostu nie miał radykalnego wpływu na nich.
30
Blanchard wyszczególnił, kto ma robić jakie poczynania. Żandarmeria wojskowa miała być użyta w kordonie. Obszar wystarczająco duży, że te działania praktycznie opróżniły personel. Fotografie miejsca katastrofy miały zostać wykonane.
Kiedyś podczas spotkania ktoś wspomniał o prawdopodobieństwie istnienia załogi pojazdu. Marcel powiedział, że rzecz została tak rozerwana, że każdy kto będzie wewnątrz powinien być pocięty na strzępy. Oni wszyscy wiedzieli o katastrofach samolotów w których załoga była “skupiona w kubeł.” Nagłe zniszczenie samolotu ma tendencję do uśmiercenia ludzi znajdujących się wewnątrz niego, nie było zatem żadnego powodu do wiary, że przedmiot który rozpadł się na pustyni byłby uprzejmiejszy dla kogoś czy czegoś wewnątrz niego.
Kiedy rozmawiali o katastrofach samolotowych, ktoś zapytał, dlaczego oni przyjęli, że odnaleźli wszystkie szczątki. Były przypadki, w których części samolotu były porozrzucane na terenie przekraczającym milę. Większość z nich mogło opaść gdzieś indziej.
Blanchard zgodził się i zadecydował, że zrobią oni również poszukiwania powietrzne. Mieli tam bogactwo lotnicze które mogło to zrobić, poczynając od stacjonujących tam B-29 po kilka niewielkich, dwusilnikowych samolotów używanych przez sztab, do regulowania ich czasu lotu oraz czynienia go opłacalnym. Mogliby oni łatwo zrobić poszukiwania powietrzne. Marcel zwrócił uwagę, że w miejscu katastrofy było tylko kilka roślin juki i prawie żadnych drzew. Poszukiwacze byliby łatwo w stanie zauważyć jakiś wrak na ziemi.
Z powodu braku tam jakichkolwiek znaków granicznych, skierowanie wojsk lądowych do drugiego miejsca, jeżeli oni zlokalizowaliby pierwsze. Ranczer mógłby być pomocny. Był on odpowiedzialny za ranczo, pracował na nim, mieszkał na nim, i prawdopodobnie znał każdy potok, otwór ściekowy i grzechotnika.
Dyskutowali również co powinno zostać doniesione do wyższej kwatery. Blanchard wiedział, że Ramey będzie chciał zobaczyć materiał, będzie chciał również wiedzieć dokładnie co zostało zrobione. Jedyną osobą, która mogłaby odpowiedzieć na pytania o miejscu, o tym jak ono wyglądało, oraz o tym co ranczer powiedział był Marcel. Znajdował się on tam do chwili aż szeryf Wilcox ich zaalarmował. Marcel udałby się do Fort Worth a agent CIC miałby pozostać na miejscu żeby doprowadzić do szczegółowego czyszczenia na miejscu.
Innym powód do wysłania Marcela był taki, że CIC miało swoją własną drogę służbową. Oni składali raporty raczej do bazy Kirtland w Albuquerque aniżeli do Fort Worth.53 Chociaż Blanchard przewyższał rangą agenta CIC, rozmowa telefoniczna do Kirtland mogła spowodować, że jego rozkazy zostaną unieważnione. W końcu, jedynym wyborem zrobionym przez Blancharda było wysłanie Marcela.
8 lipiec, 1947:
Szczątki na polu
Po zebraniu sztabu oraz otrzymaniu przez niego swoich rozkazów, ludzie zaczęli rozkładać dokumenty w pokoju konferencyjnym. Według Lewisa S. Ricketta, jednego z agentów CIC, on, wraz z dowódcą wydziału CIC, wyciągnął samochód sztabowy z puli maszynowej i wrócił na miejsce wypadku. Pociągnęli za sobą drugi samochód wiozący kilkoro żandarmów wojskowych.54
Zanim dotarli do pola szczątków, wpadli na pierwszy kordon. Nie było to nic więcej niż jeden samochód wojskowy stojący na poboczu drogi z dwoma żandarmami siedzącymi wewnątrz niego. 55 Kiedy pojazd się zbliżył, jeden z nich wyszedł i powiedział do kierowcy żeby nie wjeżdżał do terenu. Naturalnie, pojazdy wojskowe nie zawróciły, ale żandarm zapytał o ich identyfikację, ponieważ żaden z mężczyzn z kontrwywiadu nie był w mundurze.
Kiedy dotarli na pole szczątków, żandarmi już wcześniej rozstawili pierścień wokół upadku. Komendant żandarmerii z bazy zauważył zbliżające się samochody i przeszedł na druga stronę żeby zobaczyć co się stało. Zanim dotarł on do nich, inny żandarm domagał się ujrzenia jakiegoś dokumentu identyfikacyjnego, pomimo iż ów żandarm wiedział, że to byli ludzie z kontrwywiadu. Wojskowe regulacje wymagały, że musi być potwierdzana tożsamość każdego, kiedy istnieje potrzeba dowiedzenia się.56
31
Żandarmi okrążyli wyżłobienie, stojąc nieznacznie do niego bokiem. Wokół samego pola szczątków znajdował się pierścień ludzi, więcej strażników znajdowało się na niskich wzgórzach dookoła miejsca katastrofy. Byli oni w stanie widzieć każdego zbliżającego się z dużej odległości, zatem mogli wyekspediować jeep czy samochód po to, żeby przejął intruza zanim mógłby on dostać się wystarczająco blisko.
Rickett, komendant żandarmerii oraz wysoki ranga człowiek z kontrwywiadu, chodzili po obwodzie pola szczątków, egzaminując porozrzucane tam kawałki. Większość kawałków była mała, żaden z nich nie miał więcej niż kilka cali długości i szerokości, ale było tam również kilka większych szczątków, mierzących kilka stóp na brzegu.
Podeszli do jednego kawałka, który miał jakieś dwie na dwie stopy, a Rickett przykucnął, żeby popatrzeć na niego. Powiedział, że wygląda jak metal i zapytał, czy jest on radioaktywny.
Oficer CIC powiedział że nie jest. Nakazał Rickettowi podnieść to.
Według Ricketta był on nieznacznie zakrzywiony, ale była to taka nieznaczna krzywizna, że byli oni pewni, że mógł on być przystawiony do następnego płaskiego kawałka metalu. Ricket unieruchomił to przy swoim kolanie, po czym użył ręki, próbując zgiąć lub rozbić to. Metal był bardzo cienki i bardzo lekki. Rickett nie mógł go w ogóle wygiąć.
Wysoki rangą człowiek z CIC powiedział do komendanta żandarmerii, “Inteligentny facet. Próbuje zrobić coś, czego my nie mogliśmy zrobić.”
Rickett powiedział, że to nie był plastik, nie czuło się tego tak jak wyczuwa się plastik, natomiast on nigdy nie widział kawałka metalu który będąc tak cienkim nie dałby się wygiąć.
Jego krawędzie nie zostały postrzępione tak jak te ujawnione po eksplozji, ale były gładkie i ostre. Niektóre krawędzie zakrzywiły się do tyłu. Rickett uważał, że przedmiot mógł się rozpaść kiedy uderzył w ziemię. 57
Obchodząc miejsce, Rickett rozpoznał ludzi z biura Marcela zbierających szczątki.
Rickett poszedł wkoło do jednego z żandarmów którego znał i oni rozmawiali przez chwilę. Potem, według Ricketta, żandarm powiedział, “Nie wiem co robiliśmy tutaj, ale wiem, że nigdy z tobą tutaj nie rozmawiałem.”
Kiedy przygotowywali się do opuszczenia miejsca wypadku, starszy rangą agent CIC powiedział Rickettowi, “ Pan i ja nigdy tutaj nie byliśmy. Pan i ja nigdy nie widzieliśmy tego. Pan nie widział tutaj żadnych żołnierzy ani pojazdów wojskowych.”
Rickett zgodził się, mówiąc. “Tak. My nigdy nie opuszczaliśmy biura.”
Komendant żandarmerii umieścił ich w jeepie, objechali skraj pola, szukając. Rickett miał powiedzieć, że miejsce wypadku zostało sfotografowane z każdego zakątka zanim pozwolono ludziom, by chodzili po tym. Nikt nie dotknął rzeczy, zanim nie zostały wykonane fotografie. Z tego względu, oni traktowali to jak wypadek samolotu. Ale, według Vernona D. Zorna, NCOIC ( podoficera odpowiedzialnego) z trzeciej jednostki fotograficznej w Roswell, fotografie nie były wykonywane przez jego ludzi. Ktoś przybył z Waszyngtonu po to, żeby je zrobić. Żaden film nie został obrobiony przez laboratorium fotograficzne w Roswell. Wszystkie one odleciały, prawdopodobnie do Waszyngtonu, gdzie zostały przetworzone, utajnione, i umieszczone w aktach tak, żeby nikt nie powołany kiedykolwiek tego nie zobaczył.58
Kiedy pole zostało sfotografowane, weszły na nie oddziały które zostały sprowadzone na poszukiwania. Według Roberta Smitha, członka pierwszej jednostki transportowej z Roswell, żołnierze przeszli przez pole, z jednej strony na drugą, zbierając duże, łatwe do zauważenia kawałki. Kilkoro mężczyzn miało taczki, kiedy zostały one załadowane popychali je do centralnego punktu zbiorczego znajdującego się w pobliżu jednego z wartowników.59
Kiedy żołnierze przesunęli się po całkowitym miejscu katastrofy, zrobili to ponownie z innego zakątka, próbując odnaleźć wszystko czego mogli wcześniej nie zauważyć. Rickett powiedział, że folia była apatyczna, jak tylna strona folii aluminiowej, a ponieważ nie odbijała promieni słonecznych była trudna do dostrzeżenia.
Skończywszy za drugim razem, ruszyli przez pole ponownie, teraz na rękach i kolanach, szukając małych kawałków, na które nie trafili w czasie swoich dwóch pierwszych wymiatań. “Włókna światłowodowe”, folia i metal, które pozostały, były teraz schowane pod okazami juki, schwytane w pułapki w grubych kępach traw prerii oraz zostały wsunięte do dziur wykopanych przez różne gryzonie i węże zamieszkujące pole.60
Ostrożnie sprawdzili wyżłobiony obszar, przeszukując brud i skały, czyniąc to po to by być pewnym, ze nic nie zostało wbite. Samo wyżłobienie miało prawie pięćset stóp długości oraz dziesięć stóp szerokości w swoim najszerszym miejscu, ale nie było zbyt głębokie. Dno dokładnie pod powierzchnią ziemi wypełniał iłołupek. Muł został oskrobany, pozostawiając nagi kamień. To sprzątanie szczątków miało zrobić pewność, że nie będzie żadnych wiele mówiących śladów pozostawionych na skale.
32
Ci uczestniczący w odzyskiwaniu szczątków, opisali cechy materiałów dokładnie tak jak zrobił to Jesse Marcel: kawałki metalu będące tak cienkie jak folia w opakowaniu papierosów, takie lekkie jak pióro oraz tak silne, że ludzie nie byli w stanie ich wygiąć. Jeden z mężczyzn położył kawałek na ziemi i podskakiwał na nim, próbując go wygiąć czy zgiąć; nie zdołał.61
Niewielkie belki w kształcie litery I zostały wszystkie włożone do jednego punktu zbiorczego. Pozostałe szczątki zostały złożone w innych punktach. Sprowadzono ciężarówki a szczątki wrzucono na ich tyły. Jeden z kierowców zwalcował kawałek metalu ale nawet waga dużej ciężarówki Dodge nie zgięła ani nie rozbiła tego. To był kawałek metalu cieńszy niż papier.
Ważną rzeczą było to, że żadna część wraku nie wyglądała konwencjonalnie. Jeżeli byłaby to katastrofa samolotu, szczątki byłyby znane. Byłyby wówczas fragmenty, które ludzie by rozpoznali. Awionika nie mogłaby przetrwać nienaruszona, natomiast byłyby kłębki drutów, lampy próżniowe, główki kontrolne. Metal, nawet rozpruty na takie kawałki jak opisane tam przez ludzi, wyglądałby jak konwencjonalny metal. Mogły się tam znajdować cienkie arkusze metalu, chociaż nie tak cienkie jak to zostało opisane; łatwo można by je wygiąć.
Gdyby jakiś samolot rozbił się cztery dni wcześniej, byłyby już w toku jego poszukiwania.62 Brazel znalazł szczątki po 3 lipca, ale nie doniósł o jego odkryciu do 6 lipca, a Marcel nie widział ich aż do 7 lipca. Podczas tych czterech dni nikt nie doniósł, ze jakiś samolot zaginął. Nikt nie wszczynał jakichkolwiek poszukiwań opóźnionych samolotów. Nie było żadnych wzmianek, żadnych relacji dziennikarskich, żadnych pogłosek mogących sugerować że to był samolot. Wojsko nie straciło żadnego, nie brakowało również żadnego samolotu pasażerskiego.
Jakakolwiek konwencjonalna konstrukcja, czy to samolot, rakieta doświadczalna albo nawet balon pogodowy pozostawiłby materiał, który byłby rozpoznawalny przez ludzi na polu. Dr. Jerry Brown, inżynier z NASA, zasugerował duraluminium, stop, który jest trwałe cechy przy odpowiednio wysokich temperaturach.63 Gdyby mogli na tym wypróbować lampy lutowniczej, prawdopodobnie nie byłyby widoczne żadne widoczne skutki. Problem w tym, że duraluminium jest łamliwe. Uderzenie w to młotem spowodowałoby jego rozbicie. Materiał z Roswell nie zareagował w ten sposób.
Agenci CIC spędzili więcej niż godzinę na polu i nie zdołali niczego zidentyfikować. Rickett powiedział, że jego szef powiedział jemu, że chciałby on, by jeszcze jeden człowiek z CIC zobaczył katastrofę, ponieważ to wszystko w tym miejscu jest takie dziwne.
Oboje z nich poszli poszukać Brazela. Powiedzieli ranczerowi, że będzie musiał wrócić razem z nimi do Roswell. Brazel, wiedząc o tym, że były sprawy konieczne do wykonania na ranczu, nie chciał im najpierw towarzyszyć, ale oni przekonali go, że to jest jego patriotyczny obowiązek. To była kwestia bezpieczeństwa narodowego. Brazel w końcu się zgodził. Brazel i agenci CIC pozostawili ranczo po to by powrócić do bazy.
Kiedy ludzie oczyścili pole a Brazel oraz agenci CIC podążyli do Roswell, zostało wykonane rozpoznanie powietrzne.64 Były to loty ponad polem wykonane w ciągu dnia.65 Samolot rozpoczął przelot od punktu kolizji, krążył po zewnętrznej stronie po czym poleciał na północ, południe, wschód i zachód. Loty rozpoznawcze zostały wykonane przez niewielki jedno czy dwu silnikowy samolot przydzielony do bazy. 66
Później po południu, pułkownik William Blanchard przybył na miejsce katastrofy. Po dwóch dniach otrzymywania sprawozdań od innych dotyczących właściwości terenu, zechciał osobiście zobaczyć miejsce wypadku.67
Ponownie, komendant żandarmerii wyjaśnił co zostało dokonane w ciągu ostatnich kilku godzin. Opowiedział Blanchardowi o wszystkich wysiłkach mających na celu zebranie materiału. Blanchard powiedział jemu wszystko co teraz jest zaklasyfikowane jako ściśle tajne. Każdy, kto się tam znajdował został ostrzeżony o nowej klasyfikacji. Nikt nie mógł powiedzieć o tym słowa, groziły mu za to sankcje karne. Każdy, kto by mówił zostałby uwięziony i ukarany grzywną. W tym momencie, największym zmartwieniem Blancharda było bezpieczeństwo. Zbyt wielu ludzi tam było i zbyt wielu ludzi zobaczyło za dużo.
Komendant żandarmerii przyjął jego instrukcje. Nic nie zostało przekazane mu na piśmie on sam nie zapisał niczego. Według niego, Blanchard nie chciał niczego na piśmie. 68
Blanchard był tam tylko przez kilka minut, kiedy nadeszła wiadomość radiowa, że zostało zlokalizowane drugie miejsce wypadku. Radiowe transmisje, ponieważ istniało prawdopodobieństwo, że mógł ktoś słuchać
33
radia, nie zawierały zbyt wielu informacji. Ci ludzie byli zasłużonymi pilotami okresu wojny i znali wszystkie procedury bezpieczeństwa radiowego.
Samolot okrążał drugie miejsce upadku i pilot dostarczał instrukcje do ludzi na ziemi. Ilość ludzi, którzy zostali wysłani na drugie miejsce, została ograniczona przez Blancharda. On, kilkoro żandarmów oraz jeden czy dwóch z jego najlepszych oficerów pozostawili pole szczątków, znikli na wschodzie kiedy przecięli jedną z linii grzbietowych po czym przepadli w jednym z licznych kanionów.
Ludzie, którzy pozostali z tyłu kontynuowali przeszukiwanie tego miejsca poszukując większej ilości szczątków. Osoby, które tam były stwierdzały krótko, że pracowali ciężko żeby uczynić pewnym, że pozbierali wszystkie kawałki. Oficerowie nie chcieli żeby zostało cokolwiek, co mogliby odnaleźć ciekawscy.
O zmierzchu, zabezpieczyli miejsce. Była jakaś dyskusja o sprowadzeniu oświetlenia. Ponieważ bazowi mechanicy musieli czasami naprawiać samolot szybko w terenie, gdzie nie było żadnych gniazdek elektrycznych, wojskowi posiadali wozy mające utrzymujące ogromne, jasne światła. Ustawiając je na wzgórzach dookoła miejsca katastrofy, mogliby oni oświetlić całe pole i prowadzić czyszczenie przez całą noc. Jednakże, światła mogły być widoczne przez niejedną milę. Łatwo wskazywałyby miejsce wypadku dla lokalnych ranczerów, oraz dla jakichkolwiek ciekawskich którzy jadąc w pobliżu mogliby podjechać zobaczyć, czy nie wydarzyło się coś interesującego. Blanchard zadecydował, że to nie było warte ryzyka.
Blanchard, z pewną ilością innych oficerów, pozostał na ranczu tej nocy. Wraz z odjazdem Brazela do Roswell, nie było nikogo zarówno w głównej siedzibie rancza jak i chałupie, w której Marcel i człowiek z CIC pozostali pierwszej nocy. Zatem oficerowie pozostali tam, podczas gdy zwerbowani ludzie obozowali na zewnątrz blisko miejsca wypadku. Spożyli tej nocy posiłek racjonowanego typu, ale nikt nie miał gorącego jedzenia. Ponownie, Blanchard nie chciał żeby palono jakiekolwiek ognie, albo dawano komuś jakieś dodatkowe wskazówki, że wojskowi obozują w terenie.
Blanchard utrzymywał ludzi na zewnątrz, zatem mogli oni zbadać pole nazajutrz. Nie chciał on, żeby zostały pozostawione jakiekolwiek ślady. Chciał, żeby zamietli obszar jeszcze jeden raz. Potem wziął on bez wyjątku każdego, i powrócili do bazy w Roswell.
8-10 lipiec, 1947:
Odprawa prasowa
Kiedy podporucznik Walter Haut robił swoje rundy po mieście 8 lipca, było to wśród pierwszych wskazówek, że gazety i radio twierdziły, że coś niezwykłego wydarzyło się w Roswell. Według planu ułożonego na nalegania pułkownika Blancharda, Haut normalnie przekazywał najpierw oświadczenie prasowe wyemitowane przez bazę do jednej z dwóch stacji radiowych albo do jednej z dwóch gazet, opierając się na zmienianym kolejno systemie. W ten sposób, nie mógł on zostać oskarżony o posiadanie faworytów.69
To oświadczenie prasowe, opublikowane w więcej aniżeli trzydziestu gazetach popołudniowych, stwierdzało, w części, “ Liczne pogłoski dotyczące latających talerzy stały się wczoraj rzeczywistością kiedy biuro wywiadu 509 grupy bombowej Ósmej Dywizji Sił Powietrznych, z bazy Sił Powietrznych w Roswell, miało wystarczające szczęście by wejść w posiadanie dysku przez współpracę z jednym z miejscowych ranczerów i biurem szeryfa hrabstwa Chaves.
“Latający obiekt wylądował na ranczu w pobliżu Roswell kiedyś w zeszłym tygodniu. Nie mając udogodnień telefonicznych, ranczer zmagazynował dysk dopóki po jakimś czasie był w stanie skontaktować się z biurem szeryfa, a ten z kolei zawiadomił majora Jesse A. Marcela z biura wywiadu 509 grupy bombowej.
“Natychmiast zostały podjęte działania i dysk został zebrany przy domu ranczera. Został zbadany w bazie Sił Powietrznych w Roswell, a później pożyczony przez majora Marcela do wyższego dowództwa.70
Oświadczenie prasowe było całkowicie bezpośrednie. Oficerowie i ludzie z 509 grupy bombowej posiadają latający dysk. Szczegóły były fragmentaryczne, ale to mówiło wszystko.
Walter haut w trakcie przeprowadzanego lata po fakcie wywiadu powiedział, że oświadczenie prasowe zostało wyemitowane ponieważ Blanchard miał “ bardzo szczere zainteresowanie wzajemnymi relacjami pomiędzy bazą
34
a społecznością. Jeżeli wydarzyło się coś niezwykłego, lub coś o czym on przeczuwał, że społeczeństwo powinno wiedzieć, on zawołałby mnie i powiedział, przedstaw tą sprawę na zewnątrz. Zrobił tak z wieloma, wieloma sprawami.”
Haut wyjaśnił, że Blanchard powiedział jemu, “ Jess Marcel przyniósł coś co wygląda jak latający dysk albo latający talerz czy część tego. Przedstaw o tym oświadczenie prasowe, że zostało to odkryte na ranczu poza Roswell, blisko Corony. Zasadniczo, to jest wszystko co mogę tobie powiedzieć. Jesse przyjdzie żeby zabrać to i poleci do Fort Worth.”
Haut uczynił jasnym to, że Jesse Marcel oraz pułkownik Blanchard uważają, że są w posiadaniu czegoś niezwykłego. Haut mówił, że Marcel powiedział do niego, “ Było to coś czego on nigdy nie widział i nie wierzył, że to jest z tej planety. Zaufałem mu jeśli chodzi o tą informację. Czuło się, że jest bardzo szczery mówiąc o tym. Uważał, że było to coś co nie zostało zrobione, wykopane, zbudowane albo wyprodukowane tutaj na tej ziemi.”
Blanchard, jako dowódca grupy, mógł wiedzieć wszystko co poznał Marcel. Nie nakazałby przygotowania oświadczenia prasowego, dopóki nie odczułby, że jest ono uzasadnione. Jeżeli Marcel, zostałby w jakikolwiek sposób zrobiony w głupka przez ziemski wrak zebrany pod nadzwyczajnymi okolicznościami, Blanchard, czy też ktoś z jego sztabu, byłby w stanie zidentyfikować to. Na pewno, zanim oni zawiadomili by świat, że maja latający talerz, upewnili by się, że szczątki nie mogą zostać wyjaśnione w ziemski sposób.71
“Naraz to co dotarło do Fort Worth stało się balonem pogodowym,” powiedział Haut.
“W rzeczywistości w tej sprawie domyślam się, że puścili oni pogłoskę rozpoczynającą się od tego, jak my byliśmy głupi...przez to że relacja została wyemitowana stąd (Roswell), na podstawie, że było to oderwanie które przyszło na drugą stronę z Holloman, (w rzeczywistości była to baza Sił Powietrznych w Alamagordo) i wypuścili oni tutaj balon, który poniosły wiatry podążające w tym kierunku.”
Haut, uzbrojony w relację nakazaną przez Blancharda, wykonał swoja partię. Art. McQuiddy był redaktorem naczelnym Roswell Morning Dispatch w 1947 roku i przypomina on sobie Hauta wchodzącego do biura około południa. W przeciwieństwie do niektórych świadków z którymi nawiązaliśmy kontakty, McQuiddy powiedział, “ Mogę przypomnieć sobie sporo chwil z tego co wydarzyło się tamtego dnia. To było koło południa kiedy Walter przyniósł oświadczenie prasowe. Był on już z nim w jednej ze stacji radiowych, zrobiłem mu za to piekło za promowanie faworytów, odpowiedział, że istnieją cztery media w mieście a on zmienia kolejność wizyt w nich.
“Nie minęło dziesięć minut od chwili gdy Haut dostarczył mi oświadczenie, kiedy zaczęły dzwonić telefony. Nie oderwałem się od telefonu do późna tamtego popołudnia. Miałem telefony z Londynu, Paryża, Rzymu i Hong Kongu; to są te które mogę sobie przypomnieć.”
McQuiddy powiedział, że Dispatch był gazetą poranną i zanim mogłaby ona znaleźć się na ulicach, istniało prawdopodobieństwo, że historia umrze. “Historia umarła, dosłownie, tak szybko jak się zaczęła.”
McQuiddy rozmawiał o przedstawieniu publikacji, “która została przygotowana dla mnie na moje biurko.” Była możliwość, że relacja wciąż mogłaby zostać przedstawiona gdzieś indziej. Dispatch miał zbyt w porównaniu z Roswell Daily Record i Record przenosił się właśnie ze swego starego budynku do nowego. McQuiddy myślał, że przy przenoszeniu wszystkich akt i notatek, może ona prawdopodobnie zostać zagubiona.
To znaczy, jeżeli oni nadal ją mieli. McQuiddy powiedział, że w jego umyśle zrodziła się myśl, że ktoś z wojskowych, z bazy, może przyjść do biura i odzyskać oświadczenie prasowe. Jeśli chodzi o ta kwestię, to McQuiddy nie przypomina sobie zbyt wiele poza tym, że sądzi, iż oddał oświadczenie prasowe wojsku.
McQuiddy powiedział, że nigdy nie dostał szansy na przeprowadzenie wywiadu z Mac Brazelem. W czasie kiedy było gotowe ich poranne wydanie, została wyemitowana replika o balonie pogodowym.
“To wydarzyło się bardzo szybko i było bardzo, bardzo ekscytujące wokół tego jak daleko zajdą w tym media. I wtedy to się zatrzymało tak szybko jak się zaczęło. Co do tego po prostu nie było żadnej historii.”
W latach późniejszych McQuiddy miał okazję porozmawiać z Blanchardem o wypadku. McQuidy mówił, że Blanchard powiedział jemu, że umieścili oni wrak w samolocie który poleciał do Fort Worth a stamtąd udał się natychmiast do Wright Field.
McQuiddy powiedział, że Jud Roberts miał pracować w jednej z miejscowych rozgłośni radiowych, KGFL, i to właśnie tam Walter Haut, miał udać się najpierw.
Kiedy McQuiddy odpowiadał na telefony dzwoniące w jego biurze, Walt Whitmore senior, główny właściciel KGFL, oraz jeden z jego przyjaciół, próbował zlokalizować Mac Brazela. Whitmore odnalazł Brazela w Roswell i zabrał go do swojego domu na West Second. Według Robertsa, Brazel był tam przetrzymywany w nocy i równocześnie, zrobiono depeszę rejestrującą jego historię. Whitmore chciał mieć na nią wyłączność i to był
35
powód takiego manewrowania. Whitmore był należycie świadomy wszystkich rozmów przychodzących do Roswell od instytucji informacyjnych z całego świata. Brazel powiedział jemu wszystko.72
Następnego ranka, 9 lipca, Whitmore i Roberts zdecydowali się zrobić podróż na miejsce katastrofy i popatrzeć wokół osobiście. Roberts powiedział że oni nie mogli dostać się blisko, ponieważ wojskowi odgradzali kordonem teren.
Powrócili do Roswell. Armia była zdenerwowana, że Brazel mógł zniknąć i zaczęli go poszukiwać. W końcu, Whitmore skierował Brazela do wojska. Było to mniej więcej w tym samym czasie, kiedy zaczęli oni otrzymywać rozmowy telefoniczne z Waszyngtonu, Dystrykt Kolumbia. Według Robertsa, Dennis Chavez senator z Nowego Meksyku zadzwonił i zasugerował żeby oni nie emitowali nagrania. Jeżeli zrobiliby to, mogliby utracić licencję.
Kiedy została uciszona prasa w Roswell, generał brygady Roger Ramey robił wszystko co mógł, żeby zatrzymać historię w Fort Worth. Samolot z Roswell już został wyekspediowany i w Fort Worth znajdowali się ludzie, będący zainteresowani jego przybyciem.
J. Bond Johnson był głównym reporterem w Fort Worth Star Telegram w lipcu 1947 roku. Powiedział on historię, że samolot był w drodze przelatując ponad drutami Assosiated Press. On właśnie wszedł do biura ponieważ pracował jako nocny dziennikarz kontrolujący przychodzące wtedy informacje oraz był rezerwowym fotografem. Redaktor działu lokalnego, Cullen Greene, zapytał się go czy posiada swój aparat fotograficzny, Speed – Graphic ( z graficzną czułością filmu) a kiedy odpowiedział że tak, redaktor powiedział mu żeby udał się do biura generała brygady Rameya. Redaktor powiedział mu, że posiadają oni latający spodek i sprowadzili go z Roswell.
Johnson przybył do bazy. Straż w bramie była przygotowana na jego przybycie, wiedziała, że on przyjdzie i wiedziała również gdzie on zamierza się udać. Johnson przybył do biura Rameya i zauważył, jak szczątki rozpościerają się na podłodze. To nie był żaden wstrząsający widok, po prostu jakaś przypominająca aluminium folia, patyki drewna balsa, oraz jakaś spalona guma, która cuchnęła w górze biura. “Tak czy owak była to tylko wiązka śmieci.”73
“Miał on większe biuro od tych które oni posiadają (generałowie). Chodził on wokół tego, a ja wprawiałem go w zakłopotanie patrząc na to, kucając, trzymałem kurczowo ten materiał.”
Johnson wykonał cztery fotografie. Dwa przedstawiały osobiście Rameya a na dwóch pozostałych był pułkownik Thomas J. DuBose (szef sztabu Rameya) w tym, siedzącego na krześle i patrzącego na szczątki. Według Johnsona, rozmawiał on z Rameyem przez piętnaście minut po czym opuścił go i powrócił do gazety. Ramey już uprzednio rozprzestrzeniał twierdzenie, że szczątki z Roswell nie były niczym innym niż balonem pogodowym. Według Johnsona, Ramey powiedział jemu, “Och, to jest to co znaleźliśmy i wie Pan, to jest balon pogodowy.”
“To jest to,” powiedział. “Powróciłem do gazety. Gazety ekscytowały się. Associated Press posłała zdjęcia przez przenośny nadajnik depeszowy. Każdy chciał mieć prawo wyłączności, a ja wziąłem tam ze sobą tylko dwa kawałki filmu.”
Johnson został natychmiast odesłany do ciemni żeby wywołać film i zrobić odbitki. Redaktor naczelny był tym tak podekscytowany, kiedy Johnson przynosił zrobione przez siebie jaszcze kapiące odbitki do pokoju miejskiego.
Technicy z AP już czekali na niego. Johnson przypomina sobie, że zostali oni przywiezieni autobusem z Dallas. Było to miejsce w którym był ulokowany przenośny nadajnik fotograficzny.
Rozdzwoniły się również telefony do drukarni. Johnson powiedział, że jeżeli on wykonałby więcej zdjęć, to mógłby się stać bogatym. Każdy chciał mieć swoją własną odbitkę, ale on miał ich tylko cztery.
I, w tym czasie, została wypuszczona historia o balonie pogodowym. Jest dosyć ciekawe, że materiał, taki jako pokazano na fotografiach wykonanych w biurze Rameya, nie pasował do wszystkich opisów szczątków zrobionych przez tych, którzy byli na miejscu katastrofy albo którzy trzymali materiał w Roswell.
Istnieją jedna relacja z konferencji prasowej, a potem druga, odbytej w biurze Rameya. Według Marcela, dziennikarze nigdy nie zostali wpuszczeni do biura, ale stali oni dalej przy drzwiach, wykrzykując pytania. Z kolei Johnson powiedział, że był on jedynym dziennikarzem oraz że tylko on zadawał pytania Rameyowi. Marcel opowiedział szybko swoją historię i został sfotografowany z balonem pogodowym leżącym na podłodze bazowego biura informacji publicznej, i to mogło spowodować nadejście zakłopotania. Kiedy Johnson wyszedł, nie zauważył on jakichkolwiek innych dziennikarzy, ale nie był on jedynym wezwanym cywilem.
Irving Newton, oficer pogodowy, powiedział, że kiedy przybył do biura Rameya, znajdowało się tam dziesięcioro czy dwanaścioro ludzi czekających na niego. Newton był sam w swoim biurze kiedy zadzwonił pułkownik. Kiedy Newton odmówił pozostawienia biura samego, Genrał Brygady zadzwonił do niego, mówiąc
36
do Newtona żeby “Ruszył się ze swoją dupą teraz tutaj. Użyj samochodu i jeśli musisz, weź pierwszy lepszy do którego masz klucze.”
Kiedy Newton przybył, został pouczony w korytarzu przez pułkownika. Newton nie mógł sobie przypomnieć kto to był, ale powiedział, że idea była jasna. “Ci oficerowie z Roswell myślą, że znaleźli latający talerz, ale generał uważa, że jest to balon pogodowy. On chce, żebyś spojrzał na to.”
Newton wszedł do biura Rameya i zobaczył balon leżący na podłodze. Według Newtona, nie było wątpliwości co do tego co on zobaczył. To był balon celowniczy Rawin.74
Newton mówił również o innych dziennikarzach w pokoju. Stali oni z tyło, poza drzwiami, słuchając co wydarzy się z przodu ich. Johnson powiedział, że był jedynym dziennikarzem kiedy tam rozmawiał z Rameyem. Później, kiedy było dostępnych więcej reprezentantów prasy, Newton został zawołany. Newton powiedział, że znajdowało się tam pięciu albo sześciu dziennikarzy, wraz z Rameyem, kilkoma pułkownikami oraz majorem, który jak przypuszczał był tym który przyleciał tutaj z Roswell.
Według Newtona, dziennikarze nie zadawali jakichkolwiek pytań, a Marcel powiedział, że nie pozwolono mu na rozmowy z reporterami. Ale Marcel wskazał na części balonu i zapytał Newtona, czy jest on pewien, że te cechy zostaną odnalezione na zwyczajnych balonach. Newton powiedział że myślał, że Marcel próbuje uratować twarz i nie wydawało się to być odruchem kogoś, kto nie może rozróżnić pomiędzy balonem a czymś nadzwyczajnym.
Gdy Newton zidentyfikował balon, Ramey powiedział swemu doradcy, kapitanowi Roy`owi Showalterowi, żeby odwołał specjalny lot. Newton odszedł tak szybko jak tylko mógł, ponieważ nie było nikogo w biurze meteorologicznym.
DuBose podkreślał oświadczenia Newtona. Według DuBose`a historia z balonem pogodowym została zaprojektowana po to, żeby postawić dziennikarzy “za generalskimi plecami.” I, chociaż Ramey twarzą do reporterów rozkazał odwołać specjalny lot, to jednak tak nie było. Faktycznie, według DoBuse`a, generał Clements McMullen rozkazał Ramey`owi zakamuflowanie całej sprawy. Oni chcieli “ugasić ogień” tak szybko jak tylko mogli.75
DuBose wiedział nawet o tym więcej. Wedłu DuBose`a niektóre szczątki z Roswell miały przejść przez Fort Worth “dwa albo trzy dni wcześniej.” DuBose miał otrzymać rozmowę telefoniczną od generała McMullena. Według DoBuse`a “On zadzwonił do mnie i powiedział że byłem, tam byłem, mówił o kilku elementach które miały być odnalezione na ziemi na zewnątrz Roswell, Nowy Meksyk. Elementy lub szczątki miały zostać umieszczone w odpowiednim pojemniku a Blanchard miał zobaczyć, że zostały one odebrane...i Al Clark dowódca bazy w Fort Worth miał je posortować i dostarczyć do McMullena w Waszyngtonie. Nikt, i muszę to zaakcentować, nie miał dyskutować o tym ze swoimi żonami, ja z Ramey`em, z nikim. Sprawa, którą tak bardzo byliśmy zaniepokojeni została zamknięta.”
To była niedziela, 6 lipca, kiedy Brazel dotarł do Roswell na rozmowę z szeryfem. Materiał z wypadku został wysłany do Waszyngtonu a potem prawdopodobnie do Wright Field, gdzie były możliwości do przetestowania i zanalizowania go.
DuBose wskazuje szybko że balon pogodowy “...był historią osłaniającą. Cała część tego balonu. Ta część była historią, którą powinniśmy opowiedzieć dając ją społeczeństwu oraz dziennikom; i to było to.”
Ale co ze specjalnym lotem z Roswell do Wright Field, który Ramey rozkazał odwołać, kiedy byli tam reporterzy? Badacz UFO Brad Sparks pracując dzięki ustawie o wolności informacji, był wstanie osiągnąć dodatkowy dowód, że specjalny lot do Wright Field miał nie zostać odwołany. Dokument FBI z biura w Dallas oznaczony datą 8 lipiec 1947 i czasem 6:17 po południu mówi, “Dysk i balon przetransportowany do Wright Field przez specjalny samolot do badań. Informacja została dostarczona do tego biura z powodu narodowego zainteresowania przypadkiem oraz faktem, iż NBC,AP i inni robią wszystko żeby wyszła na jaw historia o obecnym umiejscowieniu dysku.”76
Dziennikarze nigdy nie mieli okazji zobaczyć prawdziwych szczątków. Marcel powiedział, że przeniósł je do biura Rameya, gdzie generał przeegzaminował je oraz zdecydował się, na dokładne obejrzenie miejsce gdzie rozbił się obiekt. Marcel i Ramey przeszli do pokoju z mapami, a kiedy oni wyszli, ktoś wyniósł stamtąd szczątki zastępując je balonem pogodowym na długo zanim jacyś dziennikarze zostali wpuszczeni do biura.77
Wtedy Ramey, próbując “ugasić ogień”, widocznie zaaranżował radiowe oszustwo w swoim biurze. Nadał informację, że latający spodek znaleziony w Roswell nie był niczym więcej aniżeli balonem pogodowym. Dziennikarze ze środków przekazu mieli zaraz w tym miejscu popatrzeć jak Newton identyfikuje balon, oraz usłyszeć odwołanie lotu przez Rameya.
37
Johnson, dziennikarz gazetowy, powiedział, że on nigdy nie spotkał Marcela. Jedynymi ludźmi w biurze byli Ramey i jego szef sztabu. Wykonał on cztery fotografie, dwa z Rameyem i balonem oraz pozostałe dwa zarówno z Rameyem i pułkownikiem DuBose. Johnson powiedział, że żadni inni dziennikarze ze Fort Worth Star – Telegram nie udali się do bazy, ponieważ nie było nikogo innego kto mógłby pójść. Taka była jego historia, i jeżeli byłaby inna konferencja prasowa, byłby on jedynym obecnym na niej.
Ponieważ minęło więcej aniżeli czterdzieści lat, dokładna kolejność wydarzeń jest trudna do zrekonstruowania. Opierając się na zeznaniach ludzi oraz opierając się na dowodach fotograficznych wydaje się że Ramey na rozkaz który nadszedł od McMullena z Waszyngtonu, wykreował balonową odpowiedź w Fort Worth. Aby podkreślić ważność tego stwierdzenia, miał on przyniesiony do jego biura balon a Marcel pozował z nim do fotografii. Dwa zostały wykonane, obydwa przez majora Charlesa A. Cashiona, bazowego oficera informacji publicznej.
Informacja dalekopisowa opierająca się na oświadczeniu prasowym Waltera Hauta spowodowała dodatkowe zainteresowanie. Cullen Greene wyekspediował J. Bond Johnsona do bazy, żeby przeprowadził wywiady z uczestnikami. Kiedy Johnson przyjechał, pozwolono my wykonać zdjęcia balonu i przeprowadzić wywiad z Rameyem. Marcela tam nie było zatem nie był uczestnikiem tego spotkania, według Johnsona.
Później, przybyło więcej dziennikarzy. Ponieważ prasa ciągle napastowała go, Ramey niechętnie udzielił im wywiadu. W tym czasie, zadzwonił on po Irvinga Newtona, żeby ten zidentyfikował balon. Marcel był ciągle w Fort Worth i znajdował się w biurze, ale pod rozkazami zakazującymi mu rozmawiać.
W obecności dziennikarzy, Ramey rozkazał, że specjalny lot zostanie odwołany. Newton powrócił do biura meteorologicznego a Marcel został odesłany do BOQ.78
W pewnej chwili, i znów sekwencjonowanie nie jest dokładnie ustalone, Ramey pojawił się na antenie stacji radiowej WBAP. Nadając przez radio, ponownie przedstawił wytłumaczenie sytuacji balonem pogodowym. Stwierdził, że przedmiot odnaleziony w Roswell nie był w ogóle tak tajemniczy. Według Rameya, oficerowie z Roswell zostali porwani podekscytowaniem chwili przez co zrobili prawdziwą pomyłkę.
Dziennikarze w Forth Worth zaakceptowali odpowiedź. Ramey był skłonny do pokazania szczątków, przyprowadzenia swojego miejscowego eksperta do zidentyfikowania ich oraz Marcela, człowieka który zaczął to wszystko, zatem można było sprawiać wrażenie usatysfakcjonowanego odpowiedzią. Czy raczej, oni nie sprzeciwiali się wyjaśnieniu.
Faktycznie, to nie pierwszy raz w ciągu tych kilku dni zdarzyło się, że ktoś twierdził że odnalazł latający talerz, który okazał się balonem pogodowym. Sherman Campbell z Circleville, Ohio, zgłosił szeryfowi odnalezienie czegoś co jak myślał było rozwiązaniem do tajemnicy latających dysków. Fotografia córki Campbella, trzymającej część tego, została opublikowana w całym kraju 6 lipca 1947 roku. Ta fotografia również mogłaby sugerować wojskową historię przykrywającą. Różnica była taka, że każdy w Ohio kiedy patrzył na to wiedział że był to balon pogodowy, podczas gdy w Roswell nie byli w stanie zidentyfikować wraku. 79
Uwaga przesunęła się z Fort Worth z powrotem do Roswell. Dziennikarze którzy dzwonili z całego świata zostali teraz poinformowani, że pułkownik Blanchard przebywa na urlopie.80 Mac Brazel znajdował się pod wojskową “opieką” i 9 lipca, został on zabrany do biur Roswell Daily Record. Przeprowadzili z nim wywiad dziennikarze tej gazety, oraz dwaj mężczyźni z Albuquerque.
Miejscowy meteorolog L. J. Guthrie powiedział, że był pewien, że tak zwany dysk znaleziony przez Brazela, należał do służby meteorologicznej. Opierając się na opisach które mógł usłyszeć, był on pewien że był to któryś z “kilku (używanych) modeli do mierzenia szybkości wiatru w wyższych partiach, kilka z nich zostało zaprojektowanych w kształcie trójkąta, z przymocowaną radarową tarczą celowniczą.”81
Newton, przebywający w Fort Worth, został zacytowany jak mówi, “Używamy ich, ponieważ lecą one wyżej aniżeli może to widzieć oko.”82
38
Żaden wojskowy jednakże, nie był cytowany. Zabrali oni Brazela do redakcji gazety na jeden wywiad, po czym wzięli do stacji radiowej KGFL na kolejny. Frank Joyce, spiker i reporter z tej stacji doniósł, że Brazel, w towarzystwie pewnej liczby oficerów wojskowych, przyszedł do stacji późno po południu. Podczas gdy eskorta czekała na zewnątrz, Brazel wszedł do studia i opowiedział Joyce`owi nową historię wypadku.83
Joyce powiedział, że rozmawiał z Brazelem kiedy ten znajdował się nadal w biurze szeryfa Wilcoxa w niedzielę, 6 lipca. Według niego, zadzwonił do szeryfa żeby sprawdzić czy były jakieś interesujące wydarzenia, po czym Wilcox przekazał telefon Brazelowi. Joyce otrzymał historię, według niego, cały dzień przed kimkolwiek innym.
Teraz, kilka dni później, Brazel powrócił opowiadając jemu odmienną historię. Według Joyce`a, Brazel był pod wpływem dużego stresu. Joyce mógł twierdzić, że Brazel opowiada rzeczy w które sam nie wierzy.
Gazety z całego kraju przedstawiły wyjaśnienie spodka z Roswell. Nawet gazety, które wcześniej nie poinformowały o odkryciu, przekazały czytelnikom, że dysk odnaleziony w Nowym Meksyku nie był niczym więcej aniżeli balonem pogodowym. Fotografie, te z Rameyem, Rameyem i DuBose`m, oraz Jesse Marcelem, zostały wydrukowane w całym kraju. Szczątki rozciągające się na podłodze w biurze Rameya, wyglądały dokładnie tak jak balon pogodowy. Wszystko wydawało się być szczere i otwarte. Wojskowi, zarówno w Roswell jak i Fort Worth, wydawali się mówić prawdę.
Sprawozdania o spodkach i związane z nimi historie zaczęły znikać z gazet. Wzrastały ich wyjaśnienia obejmujące halucynacje oraz iluzje. Po 9 lipca Las Vegas Review Journal, ogłosił wraz z innymi gazetami, że armia oraz marynarka wojenna mają poczynić działania mające na celu zatrzymanie pogłosek o latających talerzach.
Chociaż prasa na całym świecie była mocno zaniepokojona, to jednak oficjalnie spodek z Roswell nie był niczym więcej aniżeli balonem pogodowym. Radiowi reporterzy z Roswell, którzy rozmawiali z zaangażowanymi w to ludźmi, wiedzieli więcej, ale ich licencje nadawcze były zagrożone.84 Powiedziano im, że minutę po zakończeniu ich relacji, znajdą się poza falami eteru. Nikt nie sprzeciwił się temu organowi władzy, zwłaszcza kiedy chodziło tu o posiadaną przez Nowy Meksyk delegację w Waszyngtonie, obejmującą wpływowego senatora Dennisa Chaveza.
Ale Frank Joyce wiedział, że balon pogodowy był szybko wyprodukowaną historią osłaniającą. Kiedy jego drugi wywiad z Brazelem się zakończył, ranczer udał się do drzwi. Wtedy, według Joyce`a, Brazel obrócił się do niego i powiedział, “Frank, wiesz jak oni mówią o małych zielonych ludzikach?...One nie są zielone.” Potem Brazel otworzył drzwi i wyszedł ze swoją wojskową eskortą.
6-12 lipiec, 1947
Loty
Szczątki z miejsca wypadku zostały przywiezione do Roswell przez Mac Brazela, z tyłu należącego do Marcela otwartego samochodu z 1942 roku, samochodu terenowego zgarniarki oraz w czasie kolejnych dni, rozmaitymi ciężarówkami. Pierwszym odzyskanym kawałkiem szczątek był skrawek, będący skutkiem albo eksplozji, która zdemontowała zewnętrzną powierzchnię od statku, albo rozprucia w kadłubie, które mogło wysysać szczątki z wnętrza. Jakkolwiek to się stało, pole szczątków zostało pokryte tymi kawałkami.
Pierwsze szczątki wyleciały z Roswell w niedzielę 6 lipca, na rozkaz który nadszedł od generała Clementsa McMullena. To były niektóre z materiałów, które Brazel przyniósł do pokazania szeryfowi. Według pułkownika (teraz generała) Thomasa Dubose`a, otrzymał on telefon z Waszyngtonu mniej więcej pomiędzy drugą a trzecią po południu 6 lipca, został poinformowany, że ludzie w Roswell znaleźli coś na ziemi. “...szczątki czy elementy miały zostać umieszczone w odpowiednim pojemniku a Blanchard miał dopilnować, żeby zostały one dostarczone...i Al. Clark...wybrał je i dostarczył do McMullena.”
Kiedy lot z Roswell przybył do Fort Worth, czekali na niego zarówno DuBose jak i pułkownik Alan B. Clark. DuBose powiedział, że widział pojemnik w którym przechowywano szczątki. Według DuBose`a, “Widziałem pojemnik, a pojemnik był torebką plastikową która według mnie ważyła piętnaście albo dwadzieścia funtów.
39
Była ona oplombowana. Pieczęć była prowadzona dookoła szczytu, jedynym sposobem na dostanie się do tego było nacięcie.”
DuBose nigdy nie rozmawiał z pilotem samolotu z Roswell. Clark wziął plastikową torebkę i udał się do zamówionego B-26. Był to samolot który został przez niego użyty do pierwszego przelotu ze szczątkami do Waszyngtonu, żeby McMullen i inni mogli to zbadać. 85
Było to dwa dni przed tym zanim coś więcej ze szczątków wraku wyleciało dalej. Marcel, który wraz z agentem kontrwywiadu, zebrał najwięcej tego, pozostał w bazie w Roswell. We wtorek, został on powiadomiony przez Blancharda, że uda się do głównej kwatery ósmej Dywizji Sił Powietrznych w Fort Worth, później tamtego dnia z większą ilością materiałów. Był to drugi z kilku lotów transportujących szczątki.86
Według Roberta Portera, członka załogi tego lotu, były tylko cztery małe paczki. Mieli oni sprawdzić samolot, B-29, a potem samochód sztabowy z gmachu 1034 miał sprowadzić materiał do załadowania w samolocie. Porter powiedział, że szczątki zostały im przekazane przez luk. Największy z kawałków miał w poprzek dwie i pół do trzech stóp, trzy do czterech cali grubości, oraz był w kształcie trójkątnym. Pozostałe trzy paczki były wielkości pudełek na buty i we wszystkich czuło się jakby były one puste.
Według Portera, lot został nakazany przez majora Ralpha R. Taylora, oficera 830 dywizji operacyjnej. Załoga lotu składała się z podpułkownika Payne`a Jenningsa jako pilota oraz podpułkownika Roberta Barrowclough`a na siedzeniu bombardiera. Porter uważa że w samolocie znajdowali się sierżanci techniczni George Ades i William Cross, wie również że był tam także sierżant techniczny Sterling Bone. Oraz, Jesse Marcel.
Skoro paczki znalazły się w samolocie, przeszli oni do tyłu z przedniego przedziału. Porter powiedział, że nie mógł on ich więcej widzieć.
Kiedy samolot przybył do bazy Sił Powietrznych w Fort Worth, powiedziano Porterowi oraz innemu zwerbowanemu mężczyźnie do pozostania przy samolocie, dopóki nie zostanie wystawiona straż. Kiedy to zostało zrobione, pozwolono im, żeby poszli do stołówki się najeść. Według niego materiał został przeniesiony do B-25 i poleciał do Wright Field. Kiedy powrócili oni do samolotu, zostali poinformowani że materiał z ich B-29 nie był niczym więcej aniżeli balonem pogodowym. Potem oni odlecieli z powrotem do Roswell.
Skoro tylko przyjechali do Fort Worth, Porter stracił z oczu materiał. Nie widział, że szczątki zostały załadowane na B-25, wiedział jedynie, że zostały usunięte z jego samolotu po podróży. Jesse Marcell pozostawał tam wraz z nim, kiedy on poszedł i to był Marcel albo ktoś z Ósmej Dywizji Sił Powietrznych który załadował je na B-25.
I nie było tego za dużo. Z trudem wystarczyło to do zliczenia szczątków, które Marcel opisał wcześniej. Materiał ten wystarczał, do stworzenia brzmiącej wiarygodnie historii o balonie pogodowym. Na pewno nie była to wystarczająca ilość materiału do zbudowania statku kosmicznego.
Ale lot Portera nie był tylko jedynym. W następnych dniach, inne załogi wyleciały z materiałem poza Roswell. Kapitan O.W. “Pappy” Henderson leciał załadowanym szczątkami C-54 do Wright Field. Utrzymywał ten lat w tajemnicy przed wszystkimi łącznie ze swoją żoną, Sappho, (Safona) do wczesnych lat osiemdziesiątych. Wtedy, po zobaczeniu artykułu w gazecie z plotkami, on powiedział jej, “ Domyślam się, że nie muszę utrzymywać dalej tajemnicy."87
Henderson, który umarł w 1986 roku, powiedział Sappho, że chciał on opowiedzieć jej o tym przez lata. Wiedział on, że latające talerze są prawdziwe, ponieważ leciał on samolotem załadowanym szczątkami do Wright Field. Nie powiedział jej zbyt wiele o tym za wyjątkiem tego, że szczątki były osobliwe. Celem lotu było Dayton, stamtąd następował powrót. Ona powiedziała, że to był C-54.
Safona Hendeerson powiedziała, że ona nigdy nie poprosiła męża o szczegóły. Powiedział jej, że materiał był dziwny, ale nie rozwinął tego szczegółowo. Powiedział, że artykuł który zobaczył zawierający opisy ciał był dokładny, i on opisał jej ciała.
Henderson był członkiem pierwszej powietrznej jednostki transportowej, która była przypisana do bazy Sił Powietrznych w Roswell. Pułkownik Jennings był przedstawicielem bazy oraz dowódcą grupy, Barrowclough był bazowym oficerem kierowniczym, a Marcel był grupowym oficerem wywiadu. Wszyscy byli w kwaterze głównej 509 grupy bombowej. Pierwszy lot przewożący materiał do Fort Worth był bardzo szczególny, co jest potwierdzone przez charakter załogi. Zbyt wielu najlepszych ludzi z Roswell zostało wyznaczonych do tej załogi. Drugi lot nie był raczej tak wyjątkowy, ale został wysoce utajniony. Henderson powiedział później, że był to rutynowa lot z wyjątkiem wysokiej klasyfikacji.88
40
Henderson utrzymywał tajemnicę tak długo ponieważ myślał, że jest to od niego wymagane, ale kiedy raz została opublikowana informacja na ten temat, nie miał nic przeciwko podzielenia się wiedza na ten temat z jego przyjaciółmi. W 1982 roku, na spotkaniu swojej załogi samolotu z drugiej wojny światowej, opowiedział im o locie ze szczątkami statku kosmicznego poza Roswell. Tam, na zjeździe, wspominał o locie do Wright Field, wzmiankował również o ciałach. I ponownie, z powodu natury historii, ci którzy słuchali byli sceptyczni dopóki nie spostrzegli, że “Pappy’ (tatuś) był poważny. Potem dyskusja zeszła na inne obserwacje UFO.89
Pappy czynił komentarze dotyczące latających talerzy również przy innych okazjach, zawsze mówiąc swoim słuchaczom, żeby uwierzyli w nie, ponieważ tylu innych pilotów donosiło o ich obserwacjach. Nigdy nie złamał milczenia dotyczącego jego własnej roli w tym, dopóki nie zobaczył tego artykułu.
Sappho przypomina sobie tą chwilę, kiedy oni mieszkali nadal w Roswell a Pappy, będąc na zewnątrz ze swoją córką Mary Katherine, wpatrywał się w nocne niebo. Kiedy zapytała co robi, odpowiedział jej, “Szukam latających talerzy. Wiesz, one są prawdziwe.”
Lot Portera do Fort Worth z niewielką próbką materiału oraz specjalny lot Hendersona do Wright Field, nie były jedynymi wyekspediowanymi samolotami. Podobnie jak Henderson, inni członkowie pierwszej powietrznej jednostki transportowej, zostali zaangażowani do przemieszczania szczątek z Roswell do innych miejsc. Robert E. Smith był sierżantem we wspomnianej jednostce w lipcu 1947 roku. Według niego, spędził on cały dzień załadowując trzy samoloty szczątkami, które zostały zebrane z miejsca katastrofy.
W ostatnim wywiadzie opowiedział on o scenie, która miała miejsce na lotnisku rankiem 9 lipca 1947 roku. “Rozpoczęliśmy rano, powiedzmy około godziny ósmej czy dziewiątej. Wydaje mi się, że to trwało do czterech godzin, z przerwą na drugie śniadanie. Moim zdaniem powodem przez który trwało to tak długo była ich obarczanie oraz gość z poziomnicą który pracował w celu określenia jak dużo waży każda skrzynia. Musiał on zrównoważyć samolot.”
Skrzynie zostały wykonane z dykty, z jednocalowymi pasmami obszycia futrzanego na krawędziach. Skrzynie miały od czterech do sześciu stóp szerokości, osiem do dziesięciu stóp długości oraz trzy albo cztery stopy wysokości. Były rozmaite i wszystkie dosyć lekkie. Problem nie był w ich wadze lecz w kształcie. Smith powiedział, że niektóre z nich były trudne do obsługi ponieważ były one wysokie na sześć stóp, i trzy albo cztery stopy szerokie.
Według niego skrzynie zostały oznakowane, ale nie mógł on sobie przypomnieć co te symbole oznaczały. Wiedział, że skrzynie były ściśle tajne, oraz że kilku uzbrojonych strażników zostało wystawionych wokół hangaru przy którym oni pracowali.
Kiedy Smith i jego ludzie skończyli, trzy samoloty zostały opieczętowane. Smith powiedział, że procedura wymagała, żeby każdy samolot lecący do Los Alamos wylądował najpierw w bazie Sił Powietrznych w Kirtland. ”Pilot opuszczał tam samolot i szedł do ops (operacyjnych) w bazie, gdzie otrzymywał zapieczętowaną kopertę. Był on eskortowany do bazowych ops i eskortowany z powrotem przez żandarmów wojskowych. Kiedy ponownie zaczęliśmy lecieć, pilot musiał otworzyć kopertę z zawierającym się w niej kodem przelotu. Były tam trzy kody. Mieliśmy trzy pozycje, na które musieliśmy odpowiedzieć. Pewnego razu mieliśmy zielonego (niedoświadczonego) pilota, popełnił on błędy na jednym z kodów przelotu a oni oddali jakieś ostrzegawcze strzały w nas, i musieliśmy powrócić do Kirtland. Środki bezpieczeństwa były niezmiernie szczelne. Mogłem przyjąć, że kiedy te samoloty znajdą się w górze, udadzą się do Kirtland, otrzymają swoje kody przelotów, żeby lecieć dalej. Wszystko co wiem, to że znalazły się na górze i że nie były tam przez dzień.”
Jednakże, kilka punktów, wymaga wyjaśnienia. Jeżeli skrzynie zostały opieczętowane, skąd mógł on wiedzieć, co się w nich znajduje? Lekkie skrzynie ładowane do C-54 pod uzbrojoną strażą mogłyby być interesujące, ale nie dowodziło to, że zawierały one szczątki zebrane na miejscu wypadku.
Smith oraz kilku innych sierżantów dyskutowali naturę ładunku kiedy oni załadowywali samolot. Smith powiedział, “rozmawialiśmy o tym co znajduje się w skrzyniach i on ( jeszcze jeden z podoficerów) powiedział, `och, czy przypominacie sobie historię z UFO? Czy raczej z latającym spodkiem.` To było to określenie którym nazywaliśmy je wtedy. Myśleliśmy, że on żartował, ale on dał nam poczuć kawałek i schował go z powrotem do kieszeni. Następnie, zaczęliśmy o tym trochę więcej rozmawiać, powiedział, że był tam i pomagał to posprzątać. Nie przypuszczał, że zabranie takiego małego kawałka jak ten będzie miało znaczenie.
“To był tylko niewielki fragment metalu czy folii czy czegokolwiek to było. Był po prostu wystarczająco mały, żeby mógł zostać wsunięty do kieszeni. Myślę, że podniósł on go jako pamiątkę.
“Przypominało to folię, ale było to bardziej sztywne, aniżeli folia którą mamy obecnie. Faktycznie, jako człowieka zajmującego się metalem zaintrygowała ona mnie, była ona taka, że mogłeś ją zgiąć, spłaszczyłaby się, oraz rozwinęła się ponownie bez jakichkolwiek zmarszczeń okazywanych na niej. Oczywiście, nie mogliśmy popatrzeć na to zbyt blisko, ponieważ zostało to przypuszczalnie uznane jako ściśle tajne. On po
41
prostu pokazał nam to naprawdę szybko, pozwolił nam dotknąć, i tak dalej w chwili kiedy każdy robił coś innego.”
Wyjaśniając w jaki sposób mężczyzna mógł otrzymać kawałek, Smith powiedział, “Wiem, że była dość dobra gromada szczątków, a oni udali się przez pole kilka stóp na bok, kontynuowali oni chodzenie po drugiej stronie podnosząc dalej kawałki. Załadowywali je na taczki, rzeczy takie jak te oraz przenosili je do punktu wartowniczego.”
Smith powiedział, że szczątki były pakowane w skrzynie gdzieś indziej w bazie. Przypuszczał, że materiał został zgromadzony we wschodniej stronie bazy, w pobliżu basenu ratowniczego. Smith dodał, że hangar nie miał dwuskrzydłowych drzwi. Był to odmienny ze wszystkich hangarów, ponieważ one wszystkie miały dwuskrzydłe drzwi, które mogły zostać otworzone w celu złapania wiatru.
Trzy loty, wszystkie z użyciem C-54, z pierwszej powietrznej jednostki transportowej, nie były ostatnimi lotami z Roswell. Jeden człowiek powiedział, że został zaangażowany na specjalny lot na swoim B-29. Ten samolot poleciał bezpośrednio do Forth Worth, był tam wystarczająco długo żeby skrzynia mogła zostać rozładowana, po czym powrócił do Roswell. Dziennik lotu wykazywał, że cała podróż zajęła tylko poniżej dwóch godzin 9 lipca 1947 roku.
I był to końcowy lot przewożący część trochę materiałów poza Nowy Meksyk wraz z pasażerami. Ludzie z kontrwywiadu przybyli do Roswell w specjalnym locie z bazy Sił Powietrznych Andrews po 8 lipca. Ten lot, opisany przez podpułkownika Joe Briley`a, Franka Kaufmana, oraz Lewis`a S. Ricketta, również przewoził materiał z Roswell w trakcie swego powrotu do Waszyngtonu, Dystrykt Kolumbia.
Według zeznań uczestników, było kilka lotów przewożących szczątki czy ciała. Jeden poleciał do Fort Worth a potem Wright Field, kolejny udał się bezpośrednio do Wright Field, trzy poleciały do Los Alamos, kolejny poleciał do Andrews w Waszyngtonie.90 Jeżeli tym co znalazł Mac Brazel był jedynie balon pogodowy, to dlaczego armia zmarnowała tyle czasu i wysiłku transportując jego kawałki po całym kraju? Jeżeli to był balon pogodowy, dlaczego oni po prostu go nie wyrzucili, kiedy zrozumieli czym on jest? Jeżeli był to balon pogodowy, dlaczego zostało zrobionych tyle lotów i to pod takimi zwartymi środkami bezpieczeństwa?
8 lipiec, 1947:
Ciała
Historia staje się zagmatwana, kiedy rozpoczyna się poszukiwanie ciał. Przez lata były tam rozpowszechniane pogłoski o obcych ciałach pochodzących z rozbitych spodków, ale nikt nie zaoferował kiedykolwiek żadnego dowodu, że one istnieją. Była nawet mowa o ciałach w stanie zawieszenie krionicznego znajdujących się w bazie Sił Powietrznych Wright-Patterson, były również plotki o specjalnych pokojach ze specjalnym wyposażeniem; nic z tego nie zostało potwierdzone.
Logicznym rozszerzeniem koncepcji rozbitego dysku jest to, że statek zawierał również załogę. Pomimo iż tylko kilkoro ludzi wspominało kiedykolwiek o tym, że widzieli ciała, wystarczająco solidne dowody są podstawą do dalszego śledztwa.
Zgodnie z aktualnie przyjęta wersją, Grady L. “Barney” Barnett oraz członkowie zespołu archeologicznego, który podążał za nim w terenie, widzieli ciała podczas lata 1947 roku. Barnett, kiedy pracował w pobliżu Magdaleny na równinie San Agustin, opowiadał o spotkaniu z wrakiem pojazdu w kształcie dysku oraz zobaczeniu trupów załogi. W ciągu kilku minut, przyjechali wojskowi dowodzeniu przez rudego oficera, zarówno od niego jak i archeologów odebrali przysięgę utrzymania wszystkiego w tajemnicy. Archeolodzy nigdy nie ujawnili publicznie co widzieli, a Barnett opowiedział o tym tylko kilku swoim bliskim przyjaciołom.
Według tej wersji historii, Barnett odkrył wypadek 3 lipca.91 Jeżeli wojskowi odnaleźliby ciała 3 lipca, wówczas mogliby oni zdać sobie sprawę, że odnaleźli statek pozaziemski. Datując tak, pojawia się pięć dni na zrobienie planów, dlatego nasuwa się wątpliwość czy pułkownik Blanchard mógł powiedzieć Walterowi Hautowi, żeby wyemitował oświadczenie prasowe o odnalezieniu szczątków przez Mac Brazela. Mówiąc inaczej, tuszowanie rozpoczęłoby się 3 lipca, i nie byłoby żadnej historii w gazetach z 8 lipca.
42
W lipcu 1947 roku, liczni mieszkańcy znajdowali się w takich obszarach Nowego Meksyku jak Datil, Magdalena czy równina San Agustin. Wielu z nich ciągle żyje, ale żaden z nich nie przypomina sobie jakichkolwiek historii krążących o obcych statkach i trupach.
Doktor Herbert Dick, pewien archeolog ciągle mieszkający w Nowym Meksyku, pracował wokół miejsca nazywającego się Bat Cave na wschodnim krańcu równiny San Agustin w lipcu i sierpniu tamtego roku. Powiedział, że nie wie nic o innych grupach archeologicznych pracujących w pobliżu. Relacjonował, że był pytany na ten temat, dziesięć czy piętnaście lat wcześniej, przez kogoś innego, ale nie był w stanie przypomnieć sobie czegokolwiek nowego co rzucałoby światło na katastrofę.
Dick powiedział, że przypomina sobie kobietę nazywającą się Francis Martin która mieszkała w Datil, Nowy Meksyk, w 1947 roku. Posiadała on bar i każdy kto pracował na równinie w końcu zatrzymywał się w nim. “Jeżeli ktoś by coś wiedział, poznałaby to,” powiedział Dick.
Francis Martin miała w 1989 roku 91 lat, ale wciąż całkiem dobrze pamiętała lato 1947 roku. Według niej, nic takiego jak katastrofa, jakakolwiek katastrofa, nie zdarzyła się wokół Datil. Potwierdziła, że wszyscy ludzie pracujący w pobliżu równiny San Agustin w końcu zatrzymaliby się przy jej barze, a ona stałaby się świadomą wszystkiego co się wydarzyło.
Według niej, nigdy nie przybyli jacyś wojskowi, jak również żadne pojazdy wojskowe nie zostały zaobserwowane w terenie. Nigdzie nie było żadnych obcych ludzi. Nawet, jeżeli żadni obcy ludzie nie zatrzymaliby się w barze, to osoby mieszkające czy pracujące w okolicy widziałyby ich. Ona usłyszałaby, przynajmniej od miejscowych, o czymś tak nadzwyczajnym jak rozbicie się latającego talerza.
To wygląda na efektywne wyeliminowanie prawdopodobieństwa drugiej katastrofy w pobliżu Magdaleny, ale istnieje kolejny, bardziej druzgocący przykład dowodu. Ruth Barnett, żona Barneya, prowadziła dzienny pamiętnik. Według tego dokumentu, Barney spędził cały dzień 3 lipca 1947 roku w biurze. W ogóle nie było czasu, żeby Barney znalazł się na polu, odnalazł rozbity latający spodek, oraz powrócił do domu.
Oczywiście to nie przekreśla prawdopodobieństwa drugiego miejsca katastrofy. Badania sugerują, że drugi wypadek nie wydarzył się w pobliżu Magdaleny, ale znacznie bliżej pierwszego miejsca, nie więcej aniżeli dwa czy trzy mile od niego. A ciała nie zostały znalezione 3 lipca, ale później 8 lipca.
Mac Brazel został zabrany przez agentów kontrwywiadu 8 lipca.92 Został zabrany do Roswell, gdzie zostały zaplanowane poszukiwania powietrzne. Ponieważ okolica wokół domu Brazela miała niewiele znaków granicznych, ci nie obeznani z tym mogli się tam zagubić w ciągu kilku minut. Jeden potok, jedna dróżka, jeden kanion wygląda tak samo jak następny. Było do przewidzenia, że Brazel może być w stanie do skierowania ich na jakieś części terenu nie posiadające jakichkolwiek szczątków widzianych z powietrza.
Pierwsza powietrzna ekspertyza odkryła drugie miejsce katastrofy około dwa i pół mili na południowy wschód od pierwszego. Było to tam, gdzie runął statek oraz zostały zlokalizowane ciała.
Ale zanim wojsko na ziemi mogło skierować się bezpośrednio na nowe miejsce, Barney Barnett oraz archeolodzy potknęli się na wraku. Odniesienia do równiny San Agustin i Magdaleny były niedokładne.
Według L. W. “Vern`a” Maltais`a, Barney Barnett powiedział mu kilka lat później, że zobaczył on ciała istot z innej planety. Było ich trzech czy czterech, wszyscy nosili jednoczęściowe szare ubrania bez żadnego śladu guzików, zatrzasków albo zamków błyskawicznych. Były one niewielkimi stworzeniami, mającymi cztery do pięciu stóp wysokości, z dużymi, gruszkowatymi głowami, drobnymi ciałami, oraz chudymi rękoma i nogami. Maltais powiedział, że Barnett nigdy naprawdę nie opisał przedmiotu, mówił jedynie, że był on metaliczny, apatycznie szary oraz miał “dość dobre kształty”. Barnett powiedział, że wydawał się on mieć “otwarte rozsadzenie.” Zostało ono wciśnięte w górę pod linią grzbietową, nie było żadnych szczątków rozrzuconych wokół niego. Ale, ponieważ ciała znajdowały się na zewnątrz pojazdu, uwaga Barnetta była skierowana na nich. Był on na tyle wystarczająco blisko jednego, że mógł go dotknąć; chciał on to zrobić.
Chwile potem kiedy odnalazł on ciała, pojawiła się niewielka grupa ludzi. Barnett powiedział, że byli to pracujący w okolicy archeologowie. Oni również, widzieli ciała i pojazd, ale zanim ktokolwiek z nich mógł coś zrobić, przybyli wojskowi.
Barnett nigdy nie dowiedział się kim byli archeolodzy, ani tez skąd oni byli. Nie miał on możliwości, żeby z nimi porozmawiać. Wojskowi ostrzegli każdego, że to co oni zobaczyli jest tajnym projektem, oraz że ich patriotycznym obowiązkiem jest utrzymywanie w sobie tego wszystkiego co oni widzieli. Potem zostali odprowadzeni poza miejsce wypadku.
Pamiętniki Ruth Barnett z 8 lipca 1947 roku mówią, że Barney był wówczas w obszarze Pie Town, w odleglejszym regionie równiny San Agustin – tak samo odległym od domu Barnetta w Soccorro jak było nim rzeczywiste miejsce katastrofy w pobliżu Corony. Według pamiętników, Barnett powrócił do domu około 8:30 po południu. Powstaje wątpliwość: Czy z powodu rozkazów oficerów wojskowych, Barnett wspominał Pie
43
Town, ponieważ to było tak daleko? Czy ukrywał on swoje prawdziwe szlaki przez sugerowanie, że znajdował się on więcej aniżeli 300 mil od miejsca wypadku? Czy 8 lipca był on tak naprawdę w hrabstwie Lincoln?
Po odsunięciu cywilów, wojsko sprowadziło ciężarówki oraz kilka tuzinów w celu oczyszczenia terenu. Ciała zostały załadowane do tyłu jednej z ciężarówek, w której znajdowało się kilka dużych bloków lodu. O zmierzchu, sierżant Melvin E. Brown oraz jeszcze jeden żołnierz zostali umieszczeni w ciężarówce z nakazami nie spoglądania pod brezent. Brown nie mógł się oprzeć pokusie i skoro tylko jego zwierzchnicy oddalili się, odciągnął on brezent na bok. Tam, zobaczył on ciała.
Podobnie jak Barnett, Brown opisał je jako mniejsze niż ludzie. Powiedział, że skóra była żółtawo-pomarańczowa, ale to mogło być skutkiem oświetlenia czy rozkładu. Powiedział, że skóra była podobna do tych jaką mają jaszczurki, mówiąc to miał na myśli że była łykowata i zdobiona paciorkami, ale nie łuskowata.
Ale Brown nie był jedynym raportującym ciała na miejscu katastrofy. Kapitan Darwin E. Rasmussen, oficer operacyjny 718 grupy bombowej ( będącej częścią 509 skrzydła) opowiadał członkom rodziny, że cztery ciała miały być odnalezione w Roswell. Elaine Veigh, kuzynka Rasmussena, relacjonowała że miała słyszeć jak Rasmussen powiedział jej ojcu że nie ma on żadnej wątpliwości, że latające talerze są prawdziwe, ponieważ miał on pomagać w odzyskiwaniu ciał z jednego z rozbitych spodków.
Wkrótce po tym, jak ciała zostały załadowane na ciężarówkę, zawieziono je z miejsca katastrofy do bazy Sił Powietrznych w Roswell, gdzie zostały umieszczone w bazowym szpitalu. Brown oraz jeszcze jeden żołnierz pozostawali w ciężarówce w czasie podróży. Skoro tylko znaleźli się w tym miejscu, Brown został odprawiony a ciała zostały zabrane do wnętrza budynku.93
Wkrótce po tym jak ciała przybyły do bazy, przyjechał do niej również Glenn Dennis, przedsiębiorca pogrzebowy z Roswell. Przez całe popołudnie doktorzy z bazy dzwonili do domu pogrzebowego zadając pytania dotyczące technik konserwacji: “Co należy wykonać żeby utrzymać układ krwionośny? Co należy uczynić, żeby nie zniszczyły się tkanki?” Przedsiębiorca pogrzebowy został poinformowany przez lekarzy wojskowych, że ciała znajdowały się na prerii przez kilka dni, a być może tydzień.
Przedsiębiorca pogrzebowy zaakcentował, że wojskowi lekarze z bazowego szpitala dzwonili do niego wielokrotnie, zadając za każdym razem inne pytania. Opisał im kilka technik balsamowania, ale poinformowano go, że to nie jest to, co oni chcą się dowiedzieć. Byli oni najbardziej zainteresowani poznaniem najlepszego sposobu, do przemieszczenia umarłego. Według niego, oznaczało to wtedy, że nieżyjący byli ludźmi zabitymi w wypadku lotniczym.
Według przedsiębiorcy pogrzebowego, został on poinformowany że zdarzyły się tam trzy gwałtowne śmierci. Dwa ciała z nich zostały zniekształcone w wypadku, ale kolejne było w dość dobrym stanie. Oficerowie w bazie chcieli wiedzieć, czy mogliby oni umieścić wszystkie trzy, w hermetycznie zapieczętowanej urnie.
Jednakże dostępne z tego czasu rejestry pokazują, że w tym okresie nikt z personelu bazy Sił Powietrznych w Roswell nie umarł. Całość historii z lipca 1947 roku stwierdza, że nie było żadnych zgonów zarejestrowanych w szpitalu.
Ale przedsiębiorca pogrzebowy został poinformowany, że były ofiary. Przedsiębiorca, przyjmując, że wydarzył się wypadek samolotu, wdrapał się do karawanu i wyjechał do bazy. Został on przepuszczony przez bramę, ponieważ bywał tam często w swoich oficjalnych sprawach przez co został łatwo rozpoznany. Przy szpitalu zaparkował on jednego ze starych, posiadających budkę ambulansów wojskowych z tyłu podjazdu.
Wyszedł z karawanu i poszedł w górę podjazdu. Na jego szczycie znajdowali się dwaj żandarmi wojskowi wpatrujący się w stojący na dole ambulans, który miał otwarte tylne drzwi. Wewnątrz mógł on zauważyć jakieś metaliczne szczątki, których nie mógł rozpoznać. Nie wyglądały one jak materiał normalnie odnajdywany na miejscu katastrofy samolotu.
Wewnątrz szpitala napotkał on kolejnego żandarma, który zażądał dowiedzenia się co on robi w tym miejscu. Przedsiębiorca pogrzebowy powiedział żandarmowi kim on jest, a żandarm pozwolił mu przejść, uważając widocznie, że ktoś z bazy go wzywał.
Kiedy przedsiębiorca pogrzebowy szedł w dół korytarza, zobaczył jedną z pielęgniarek ze szpitala bazowego. Chciała wiedzieć, w jaki sposób wszedł on do szpitala i nakazała mu aby opuścił to piekło. Powiedziała, “Mój Boże, może się zdarzyć, że sam się zabijesz.”
Dennis nie mógł zrozumieć jej nagłego strachu i powiedział do niej, że żandarmi nie zatrzymywali go. Ona nadal pozostawał wstrząśnięta i mówiła do niego żeby stamtąd wyszedł. Zanim mógł odpowiedzieć, dwaj żandarmi chwycili go za ręce, podnieśli z jego stóp i wynieśli go na zewnątrz. Został odprowadzony poza bazę i pojechał do domu swoich rodziców.
Nazajutrz pielęgniarka wyjaśniła co wydarzyło się w szpitalu. Przybyły ciała, dokładnie tak jak podejrzewał Dennis, ale te ciała nie były ludzkie. Nie wiedziała ona jakie one były, ani też skąd one przyszły.
44
Powiedziała że były małe, mniejsze od dorosłego człowieka. Powiedziała, że ich ręce były inne, jak również, że mieli oni tylko cztery palce z dwoma środkowymi wystającymi dłużej od pozostałych .nie zauważyła żadnego przeciwstawnego kciuka. Powiedziała też, że anatomia ręki była odmienna. Kość od ramienia do łokcia był krótsza aniżeli kość od łokcia do nadgarstka.
Głowy były większe niż ludzkie. Oczy były duże i miały wklęsły kształt. Powiedziała, że wszystkie rysy twarzy, nos, uszy i oczy, były nieznacznie wklęsłe.
Pielęgniarka dodała, że ciała były bardzo delikatne. Czaszka i kości były bardzo kruche. Powiedziała, że przypominały jej fotografie mumii, które ona widziała, cienkie, wrzecionowate i kruche.
Powiedziała, że ciała były wystawione na żywioły i drapieżniki przez kilka dni. Nie było żadnego znaku jakichkolwiek organów płciowych, ale ona nie myślała że jest to dziwne z powodu podanych okoliczności. Wspomniała, że wyglądało to tak jakby drapieżniki zaatakowały ciała a miękkie ujścia zewnętrznych narządów płciowych były normalnie pierwszymi niszczonymi obszarami.
Powiedziała również, że ciała zostały zamrożone, skoro tylko przybyły do Roswell. Zostały one zaplombowane w pokrytych gumą “pogrzebowych” woreczkach i nakryte w skrzyni na okres transportu, prawdopodobnie z powodu smrodu który wydzielały. Powiedziała, iż usłyszała że końcowym celem ich podróży była Wright Field, była ona pewna że zostały one tam w końcu wysłane, ale kiedy opuściła ona szpital, straciła ich trop.
Pappy Henderson, kapitan z pierwszej powietrznej jednostki transportowej przypisanej do Roswell, również widział ciała. Podany scenariusz, wskazuje tylko jeden punkt, w którym Henderson mógł je widzieć, chodzi o miejsce wypadku. Henderson, jako pilot, nie miał żadnego powodu żeby znaleźć się na miejscu katastrofy, ale jako jeden z zaufanych oficerów Blancharda, staje się jasnym że Henderson zostałby zawołany przez Blancharda, żeby poleciał w jednym z samolotów rozpoznawczych. Wydaje się prawdopodobnym, że Henderson widział ciała kiedy leciał samolotem, i, prawdopodobnie, skierował grupy ludzi znajdujące się na ziemi ku drugiemu miejscu.
Henderson opowiadał na początku 1978 roku o ciałach swojemu bliskiemu przyjacielowi i towarzyszowi oficerowi wojskowemu Johnowi Kromschroederowi. Według Kromschroedera, Henderson i on podzielili się historiami w trakcie podróży na ryby. Po kilku godzinach, Henderson wspomniał, że zobaczył on ciała obcych gości i resztki ich pojazdu.
Kromschroeder powiedział, że Henderson był wyraźnie przez to zdenerwowany. Henderson, według źródła, nie lubił przebywać w pobliżu zmarłego czy zranionego i chciał odchodzić od nich tak szybko jak tylko mógł. Źródło zacytowało Hendersona mówiącego, “Naprawdę nie mogę na nich patrzeć.”
Ale widział on wystarczająco żeby powiedzieć, że byli oni w “rodzaju niewielkich facetów.” Henderson powiedział, że zostali oni umieszczeni w głębokim stanie zamrożenia, oraz że tak późno jak w 1986 roku, Henderson uważał, że znajdują się one nadal w bazie Sił Powietrznych Wright – Patterson.
Naturalnie Kromschroeder chciał wiedzieć o tym więcej. Ale Henderson tylko powtarzał opisy i potem mówił “Ja po prostu nie mogę o tym rozmawiać.”
Kromschroeder był przez lata dobrym przyjacielem Hendersona. Uwierzył w tą historię. Powiedział, że Henderson czuł się wyraźnie nieswojo rozmawiając o tym. Henderson powiedział, że on nigdy nie mówił o tym swojej żonie Sappho, z powodu ściśle tajnej klasyfikacji informacji. Henderson powiedział o tym tylko dlatego, że jego przyjaciel był innym człowiekiem wojskowym, który zrozumiał znaczenie informacji oraz ograniczenia wojskowych klasyfikacji.94
Kromschroeder uwierzyłby Hendersonowi nawet jeżeli nie miałby on żadnego dowodu na to co powiedział. Ale rok później, w 1979 roku, Henderson pokazał Kromschroederowi niewielki kawałek metalu, który jak mówił Henderson pochodził ze statku. Kromschroeder miał studiować metale i metalurgię przez lata, i nigdy nie widział czegoś podobnego do tego.
Według doktora, metal był szary i podobny do aluminium, lecz twardszy i sztywniejszy. On nie mógł go zgiąć, ale musiał być ostrożny, ponieważ krawędzie były ostre. Powiedział, że to nie wydawało się mieć krystalicznej struktury oraz opierało się złamaniu go. To było wyrwane.
Kromschroeder powiedział, że Henderson twierdził, że metal był jednym z kilku lżejszych materiałów okalających statek. Powiedział, że kiedy był odpowiednio zasilany, wydobywał z siebie doskonałe oświetlenie. To było miękkie światło pozbawione cieni.
Henderson, po zobaczeniu w 1982 roku artykułu dotyczącego wydarzenia w Roswell, wspominał o ciałach swojej córce Mary Katherine Groode. Powiedział jej o nich niewiele więcej, mówiąc, że byli oni niewielkimi ludźmi, szarymi, z nachylonymi oczami i małymi ustami. Nie powiedział córce, jak to się stało, że zobaczył ciała, tylko tyle że mógł to uczynić.
45
Henderson dawał do zrozumienia, że ciała znajdowały się w bazie Sił Powietrznych Wright – Patterson. Pielęgniarka przypuszczała, że był to ich końcowy cel. Ani Henderson ani pielęgniarka nie wiedzieli co stało się z ciałami albo skrzynią skoro tylko opuściły szpital. Inni, jednakże, posiadali informacje. Według Franka Kaufmana, ciała zostały zapieczętowane w drewnianej skrzyni, kiedy nadal były w szpitalu. Pod osłoną ciemności, skrzynia została załadowana do osłoniętej ciężarówki i pojechała do hangaru znajdującego się na granicy eskadry lotniczej. Skoro tylko tam dotarła, została rozładowana i umieszczona wewnątrz.
Kaufman powiedział, że żandarmi zostali rozmieszczeni dookoła wnętrza hangaru, oraz że reflektor został tak ustawiony, żeby oświetlał skrzynię. Ona pozostała tam przez noc.
Brown, który jechał z ciałami z miejsca wypadku, został dodany do straży odkomenderowanej na zewnątrz hangaru. Kiedy znajdował się wśród stojącej straży, dowódca szwadronu K z 509 grupy bombowej, kapitan John Martin, wszedł na górę i powiedział, “Chodź, Brownie, pozwalam ci spojrzeć wewnątrz.”
Nie było tam niczego do zobaczenia oprócz drewnianej skrzyni. Brown powiedział, że to wszystko zostało zapakowane dla transportu do Fort Worth. Martin i Brown wyszli z powrotem na zewnątrz.
Lata później, kiedy amerykanie wylądowali po raz pierwszy na księżycu, Brown opowiedział swojej rodzinie historię katastrofy w Roswell. Rodzina była oporna w kwestii uwierzenia mu, ale każdy z nich przypomina sobie, że Brown kazał im żeby nie opowiadali o tym nikomu innemu ponieważ “Tatuś może mieć kłopoty.”
W 1986, kiedy Brown znajdował się na łożu śmierci, jego córka Beverly Bean powiedziała, że Brown opowiadał o Roswell szczegółowo. Wspominał on, bezustannie, że “to nie był cholerny balon pogodowy.”
Żona Browna nadal o tym nie rozmawia, nie chce również jego najstarsza córka. Obie boją się, ze mogłoby to się kiepsko odbić na wojskowych dokumentach Browna, oraz że armia mogłaby wziąć odwet.
Jednakże Beverly Bean chciała żeby każdy wiedział co jej powiedział na swoim łożu śmierci. On zobaczył ciała. On eskortował je do Roswell i wiedział, że nie był to balon pogodowy.95
Skrzynia zawierająca ciała pozostała w hangarze przez całą noc. Nazajutrz około południa 9 lipca, została załadowana na inną ciężarówkę i wyjechała do sekcji bombowej numer jeden w odległej części bazy lotniczej.
Ciała pozostały tam przez kolejne dwie albo trzy godziny. Wtedy, według świadka, który poprosił o anonimowość ponieważ bał się, że mógłby stracić swoją pracę, skrzynia została załadowana na B-29, w celu dostarczenia jej do Fort Worth.
Według niego, załoga lotu obejmowała podporucznika Joe C. Shackelforda, podporucznika Elmera L. Landry`ego, porucznika Thaddeusa Love`a, starszego sierżanta Roberta A. Slushera oraz plutonowego Jesse M. Deloziera, którzy na strzelnicy strzelali do rzutków po drugim śniadaniu. Oni wszyscy usłyszeli pogłoski, że latający spodek z ciałami został znaleziony w pobliżu Roswell. Chociaż oświadczenie prasowe Waltera Hauta już zostało wydrukowane w miejscowej gazecie, wytłumaczenie Rameya nie zostało opublikowane przez kilka kolejnych godzin. Oni pozostawili teren strzelnicy i powrócili na teren dywizji. Wiekszość innych załóg samolotowych została już tego dnia wysłana do domu, ale Edgar Skelley, oficer operacyjny szwadronu, kazał dowódcy samolotu trzymać jego załogę razem, ponieważ mógł być specjalny lot.
Kiedy tylko wysłanie ciał zostało zdecydowane, załogo statku powietrznego przyszła w pobliże samolotu B-29, ale nie miała czasu przydzielanego zazwyczaj na takie zadania. Byli oni zmuszeni do jego szybkiego wykonania. Godzinę później, otrzymali rozkaz kołowania do “sekcji” gdzie zazwyczaj były przetrzymywane bomby. Tym razem sekcja była przykryta brezentowym płótnem. Kiedy brezent został usunięty, zauważyli dużą drewnianą skrzynię, spoczywającą na platformie używanej do przewożenia ładunku. Skrzynia została załadowana do wnęki bombowej wraz z uzbrojoną eskortą sześciu wojskowych żandarmów, oficerem, dwójką sierżantów, oraz trójką zaciągniętych do wojska ludzi. Wszyscy zostali uzbrojeni w “czterdziestkipiątki” a jeden z poborowych miał karabinek M-1. Normalnie nie latali oni z karabinami, ponieważ broń mogłaby się zaplątać w kable kontrolne. Oni nigdy nie spuścili skrzyni ze swego wzroku.
Przed startem jeden z oficerów z członków załogi zgłosił się po rozkazy bazowe dla nich na lot oraz pouczenia i upoważnienia. Kiedy powrócili, tylko bombardierowi pozwolono na spojrzenie do wnęki bombowej, w celu upewnienia się czy ładunek został właściwie zabezpieczony. W czasie lotu inżynier oraz szef załogi nie byli zaniepokojeni wagą, ponieważ zostali poinformowani, że ładunek nie waży więcej aniżeli pięć tysięcy funtów, i dlatego żaden balast w ogonie nie jest wymagany.
“Wszystko związane z tym lotem było niezwykłe,” powiedziało źródło. “Środki bezpieczeństwa były tak szczelne, że wiedzieliśmy, że skrzynia zawiera coś więcej aniżeli generalskie meble.”
Opisał on skrzynię jako wykonaną z drewna, nie pomalowaną i nie oznaczoną. Miała około pięciu stóp wysokości, cztery stopy szerokości oraz piętnaście stóp długości, wystarczająco wiele żeby zawierać trzy albo cztery ciała odnalezione na miejscu katastrofy.
46
Świadek powiedział że popołudnie było gorące i duszne, oraz że oni z niecierpliwością oczekiwali transportu droga lotniczą. Rozkazano, żeby lot był kontynuowany na wysokości raczej ośmiu tysięcy stóp aniżeli rutynowych dwadzieścia pięć czy trzydzieści tysięcy. Eskorta oraz skrzynia pozostały we wnęce bombowej.
Według Curta Platta, członka 509 grupy bombowej, transportowanie ładunku oraz pasażerów we wnęce bombowej nie był niezwykłością. Powiedział, że znajdowały się tam poręcze czy półki dopasowane do wnęki bombowej, zatem zarówno ładunek jak i pasażerowie mogli zostać transportowani. Ponieważ wnęka bombowa nie była hermetyczna, musieli oni pozostawać na wysokości poniżej dziesięciu tysięcy stóp. Według Platta, oni często przewozili ludzi i ładunek w ten sposób.
Samolot poleciał bezpośrednio do bazy Sił Powietrznych Fort Worth. Tam, wyszedł im na spotkanie kontyngent oficerów z Fort Worth, łącznie z człowiekiem, którego bombardier rozpoznał jako przedsiębiorcę pogrzebowego. Według bombardiera, miał on chodzić do szkoły z tym człowiekiem, i wiedział, że został on przedsiębiorcą pogrzebowym.
Kiedy skrzynia została wyładowana, rozkazano załodze natychmiast powrócić do Roswell. Nie było czasu na ich pobyt w Fort Worth. Oni tylko odwrócili samolot i wystartowali. Bombardier powiedział załodze, że teraz oni wszyscy stali si “częścią historii” z powodu ładunku który przemieścili.
Po zobaczeniu później rocznika 509 grupy bombowej, świadek powiedział że wierzy, iż Jesse Marcel uczestniczył w locie powrotnym. Powiedział, że był pewien że jakiś oficer wywiadu znajdował się w locie powrotnym. Robert Slusher który również brał udział w tym locie potwierdza ten punkt widzenia.
Później, Jesse Marcel Junior powiedział, że przypomina sobie, że jego ojciec wyszedł na więcej aniżeli dwadzieścia cztery godziny. Inaczej mówiąc, Marcel wziął udział 8 lipca w locie do Fort Worth z niektórymi szczątkami i powrócił 9 lipca w B-29 który dostarczył ciała.
Źródło, posiadające nadal swoje dzienniki lotów, potwierdziło datę 9 lipca. Leciał on w B_29, o numerze ogona 7301, krzyżując kraj w czasie lotu z Roswell do Fort Worth i ponownie z powrotem. Całkowity czas lotu wynosił godzinę i pięćdziesiąt pięć minut, obejmując krótki okres czasu kiedy znajdowali się oni na ziemi w Fort Worth.
Zgodnie z wszystkimi historiami, kiedy ciała zostały odkryte, pozostały w Nowym Meksyku tylko przez kilka godzin. Według świadków, zostały one przewiezione z miejsca katastrofy w pobliżu Corony, Nowy Meksyk do Roswell a potem do Fort Worth. Bazowa pielęgniarka powiedziała, że ich końcowym celem było Wright Field in Dayton, Ohio. W tym punkcie wydają się one ginąć.
Lipiec, 1947 – Obecnie:
Ciała
Jeżeli w skrzyni załadowanej w Roswell do B-29 znajdowały się ciała, to znikły one w chwile po przybyciu do bazy Sił Powietrznych Fort Worth. Został odnaleziony łańcuch świadków przewożących je z miejsca wypadku do Roswell a potem do Fort Worth. Ale kiedy ciała przybyły do Fort Worth łańcuch został złamany. Można założyć, że ciała podobnie jak niektóre szczątki, podążyły dalej do Fort Worth, ale nie było na to żadnego konkretnego dowodu.
Przez lata, opowiadane były historie o obcych ciałach znajdujących się w Wright Field, przypuszczano przez to, że były to ciała odzyskane poza Roswell. Len Stringfield, w swoich badaniach, zlokalizował pewną ilość świadków potwierdzających obecność ciał w bazie Sił Powietrznych Wright – Patterson.96
Jedną z osób której odnalezione w ten sposób sprawozdanie trafiło do Lena Stringfielda, pochodziło od kobiety nazywającej się Norma Gardner, byłej pracownicy bazy Sił Powietrznych Wright – Patterson. W 1959 roku odeszła z powodów zdrowotnych. Dawała ona do zrozumienia przyjaciołom, że wie więcej o sytuacji “latających talerzy”, żeby rząd mógł być spokojny z posiadaną przez nią wiedzą. Posiadając najwyższe upoważnienie bezpieczeństwa, otrzymała ona pracę pomocniczą polegającą na zarejestrowaniu wszystkich tworzyw związanych z UFO, obejmowało to części pojazdów, które zostały dostarczone do bazy w przeszłości. Wszystkie zostały sfotografowane, oznakowane, etykietowane, a wszystkie związane z nimi dokumenty musiały zostać złożone przez kogoś do akt. Norma Gardner miała takie zadanie.
47
W pewnym momencie, zobaczyła jak dwa ciała przenoszone są z jednego miejsca do innego. Ciała były przechowywane w jakiegoś rodzaju rozczynie chemicznym. Powiedziała, że były małe, miały cztery czy pięć stóp wzrostu, z dużymi głowami i skośnymi oczyma oraz oczywiście nie były ludzkie. W trakcie swoich obowiązków, napisała ona również na maszynie sprawozdanie z dokonanych na nich autopsji.
Jej historia, opowiedziana lata wcześniej, została zignorowana przez badaczy. Bez poparcia dalszymi faktami, nie było żadnego powodu do przyjęcia historii Gardner. Ale teraz, wraz ze sprawozdaniem z Roswell, jest właśnie to potwierdzenie. Barnett i Brown, między innymi, potwierdzili że ciała zostały znalezione. Marcel i inni opowiadali o czymś z innego świata co miało się rozbić. Każda historia, pochodząca z niezależnych źródeł, pomogła potwierdzić następną.
Gardner jest ważna z jeszcze jednego powodu. Ona była w bazie Sił Powietrznych Wright – Patterson. Była one jednym z pierwszych potwierdzających źródeł, że trupy zostały przywiezione do bazy. Nie udowadniało to, że ciała pochodziły z Roswell, ale dostarczało punktu startowego dla badaczy.
Jednakże Gardenr nie jest osamotnionym co do ciał i ich lokalizacji .Inni, przez lata, napomykali o tajnej wiedzy. Ponownie, według Lena Stringfielda, został on poinformowany przez człowieka który udział w przeprowadzonej na wysokim szczeblu tajnej konferencji w Wright – Patterson i zobaczył, w pewnym podziemnym urządzeniu, ciało w głęboko zamrożonej konserwacji.
Źródło opisało ciało jako posiadające długie ramiona ulokowane po jego bokach. Miało ono około czterech stóp wysokości a skóra na twarzy wydawała się gładka i szara. Oczy były otwarte i nie było widocznych żadnych włosów.
To nie było wiele i w dodatku bez potwierdzenia, prawie bezużyteczne, ale to skierowało pytanie związane z lokalizacją zmarłego. Sugerowało to również że ciała nie zostały zakopane czy spalone, leczy były zakonserwowane.
Truman Weaver, były major Sił Powietrznych, dostarczył kilku dodatkowych informacji. On pokazał badaczom list od przyjaciela, który twierdził że pracował po drugiej stronie alei od budynku w którym były przetrzymywane ciała. Źródło twierdziło, że przez kilka dni silny odór niósł się przez aleję, a kiedy on zapytał o to powiedziano mu, że jest to płyn balsamujący.97
Silny zapach formaldehydu dryfujący na wietrzyku w Wright – Patterson nie wystarczy nawet do zasugerowania obcych ciał czy też tego że obce ciała znajdowały się tam. Źródło poszło dalej, wyjaśniając jednakże że jego szef człowiek o nazwisku McAdams, pokazał jemu tymczasowe sprawozdanie, które potwierdzało pogłoski o ciałach oraz odzyskanym pojeździe.
To był kolejny kawałek łamigłówki dostarczający niewielkiego potwierdzenia. Sprawozdania McAdamsa jest niestety z drugiej ręki, ale nieliczne z jego szczegółów zazębiają się z tymi z innych, relacjami pochodzącymi z pierwszej ręki, udzielając w ten sposób pewnego wsparcia tym przypadkom.
Inne źródło, elektryk, był zatrudniony przez General Electric oraz przyjął pracę w Wright-Patterson. Został zabrany do pewnego lodowego pokoju, który miał dziwny cuchnący zapach. W pokoju znajdowała się pewna ilość pudełek mających elektryczne złącza oraz dołączone do nich przewody wentylacyjne. Źródło zdołało przemknąć się chyłkiem i popatrzeć na jedno z pudełek. Wewnątrz, spoczywając na marmurowej płycie, znajdowało się ciało, które nie było ludzkie.
Źródło, kiedy tylko zakończyło pracę w Wright – Patterson, powróciło do domu. Opowiedział on swojej rodzinie o zjadliwym zapachu w chłodni. Córka źródła powiedziała, że zapamiętała ubranie ojca mające na sobie silny zapach amoniaku.
Takie sprawozdania dostarczają wskazówek co do lokalizacji ciał, oraz pochodząc z rozlegle odseparowanych źródeł bez wiedzy o innych relacjach, sugerują że są one prawdziwe. Ludzie relacjonują, tak dokładnie jak to jest możliwe, ich osobiste doświadczenia.
Problemem jest to, że bynajmniej te historie nie łączą wydarzeń w Roswell z ciałami zobaczonymi w Wright – Patterson. John Timmerman, badacz będący w radzie dyrektorów w centrum do badań nad UFO imienia J. Allena Hynka w Chicago, był w stanie dostarczyć kilka powiązanych materiałów.
Timmerman posiada podróżny zestaw dotyczący UFO, który pokazuje on w strefach dla pieszych, szkołach oraz centrach handlowych. Wraz z wyświetlaczem przeźroczy oraz innym materiałem, Timmerman posiada niewielki magnetofon i przepytuje tych, którzy zatrzymują się żeby podzielić się z nim jakimś swoim doświadczeniem z UFO.
13 stycznia 1990 roku, nagrał on krótki wywiad z człowiekiem który odmówił podania swojego nazwiska. Powiedział, że wie coś o ciałach odzyskanych w 1947 roku w Roswell. Powiedział, że wie, że ofiary wypadku zostały zabrane do Wright Field. Źródło powiedziało, że ciała nie były z tej planety. Pracował on z doktorem, który został zaangażowany do medycznych badań zmarłego.98
48
Taki dowód jest sam w sobie prawie bezwartościowy. Nienazwane źródło opowiadające o ciałach w Wright – Patterson nie dostarcza niczego co może zostać zweryfikowane. Ale kiedy zostanie przyłączone do innych sprawozdań, w których mówili to co widzieli świadkowie z pierwszej ręki, to staje się przekonywujące.
Jest to ważne ponieważ źródło powiedziało, że ciała pochodziły z katastrofy w Roswell oraz że zostały one zabrane do Wright Field. Uzupełnia to łańcuch dowodu. Związek nie jest solidny, dopóki nie zostanie dodany do innych sprawozdań pochodzących z Wright-Patterson.
John G. Tiffany powiedział, że jego ojciec został przydzielony do Wright Field latem 1947 roku. Wraz z kolegami sporo wspierał działalność 509 grupy bombowej. Oni, na przykład, zbudowali specjalne bombowe stojaki wymagane dla broni atomowej. W tym czasie nie wiedzieli oni czemu one mają służyć – odmiennie niż odbiorca z 509.
Tiffany powiedział, że w połowie lat pięćdziesiątych jego ojciec po raz pierwszy wspomniał, że był on w załodze samolotu wyekspediowanej z Wright Field do miejsca przeznaczenia w Teksasie. Pewnego razu na ziemi, zebrali oni trochę szczątków oraz duży pojemnik, wyglądający niczym olbrzymi dzban Thermos, będący specjalistycznym wyposażeniem wojskowym.
Wszystkie szczątki były bardzo lekkie oraz bardzo twarde. Tiffany powiedział, że miały powierzchnię że szklistego materiału, a wszystko co załoga samolotu zrobiła, żeby pozostawić na tym ślad, zgiąć to czy rozbić, zawiodło. Według Tiffany`ego, oni walili w to wszelkimi sposobami w drodze powrotnej do Wright Field, ale nie byli w stanie na to wpłynąć. Kiedy usłyszeli później odpowiedź o balonie pogodowym, oni wszyscy śmieli się z tego, ponieważ było to tak bezsensowne.
Tiffany nie był pewien, czy jego ojciec zobaczył widział ciała czy też dowiedział się o nich od innych, ale on je opisał. Dwa były nietknięte a jedno zostało rozczłonkowane. Mieli oni łagodne rysy twarzy i skórę, wszyscy nosili coś w rodzaju lotniczego stroju.
Tiffany zaakcentował, że przewożenie tego ładunku zaniepokoiło całą załogę. Wszyscy czuli, że oni po prostu nie mogą być wszystkiego świadomi. Nie mogliby “przejść obok przewożąc coś więcej aniżeli zagraniczne urządzenie.”
Kiedy przybyli do Wright Field, wszystko – szczątki, które przywieźli, dzban Thermos – zostało załadowane na ciężarówki. Skoro tylko ciężarówki odjechały, cała załoga samolotu została poinformowana przez wysokiego rangą funkcjonariusza, żeby nie wspominali o locie komukolwiek. Musieli oni powiedzieć “To się nie wydarzy.”
Helen Wachter powiedziała, że była studentką pielęgniarstwa w szkole w Dayton, Ohio, w lecie 1947 roku. Według niej, odwiedziła ona przyjaciółkę, w tym czasie powrócił mąż przyjaciółki w stanie wzburzenia. Powlókł swoja żonę do sypialni i powiedział jej głosem, który można było łatwo podsłuchać, że coś o ściśle tajnej naturze wydarzyło się w bazie. Przybyły ciała obcych stworzeń. Cztery z nich. Był on jednym z wystawionych strażników, kiedy miał nadlecieć samolot z nimi.
To było wszystko co powiedział o tym. Cztery ciała przybyły do bazy w czasie lata 1947. Inna sugestia była taka, że po odzyskaniu ciała z Roswell udały się do Ohio.99
Problemem związanym z tymi historiami jest to, że nikt z opowiadających je ludzi, inaczej niż Norma Gardner, nie mógł zrobić zbyt wiele z ciałami. Oni widzieli je w związku ze swoimi innymi obowiązkami i nie mieli okazji ich zbadać. Czy też nie widzieli ich w warunkach idealnych. Jedno ze źródeł musiało patrzeć przez szklany szczyt zamrażarki, który miał na sobie szron. Ale nawet z tymi problemami, byli oni w stanie, czasami szczegółowo opisać to co widzieli.
Było także kilkoro ludzi, którzy mieli okazje zbadać ciała szczegółowo. Jesse Johnson, doktor medycyny, był w lipcu 1947 roku bazowym patologiem w Roswell. Można przypuszczać, że poczynił on jakieś wstępne badania kiedy ciała po raz pierwszy zostały przywiezione do bazy. Kiedy połączymy to z informacjami dostarczonymi przez Lena Stringfielda, może zostać wykonany wszechstronny opis ciał.
Według doktora, ciała mierzyły między trzy i pół a cztery i pół stopy, oraz ważyły około czterdziestu funtów.
Były dwa duże, w kształcie migdałów oczy pozbawione źrenic, znajdujące się pod ciężką krawędzią brwi. Oczy były wydłużone oraz wydawały się być nieznacznie nachylonymi, sprawiając wrażenie orientalnego wyglądu. Były one osadzone głęboko i szeroko na bok, oraz bez powiek, tylko nieznacznie się zginały.
Głowa była duża jak na ludzkie standardy, co oznaczało, że nie była proporcjonalna do ciała. Zamiast uszu, były niewielkie otwory na boku głowy. Nos był niewyraźny, prawie niewidoczny, tylko z drobną wypukłością. Usta były małe i opisane jako rozcięcia bez warg. Według doktora, usta nie mogły funkcjonować jako środki komunikacji albo droga dla jedzenia. Faktycznie, usta wydawały się być niczym zgięta zmarszczka, były rozległe na tylko na około dwa cale. Głowa wydawała się być bezwłosa, z niewielkim meszkiem. Same ciała były bezwłose.
49
Tors był niewielki i chudy. Ręce były długie i cienkie, sięgały do kolan. Długość od ramienia do łokcia była krótsza, aniżeli długość od łokcia do nadgarstka. Ręce miały cztery palce i żadnego przeciwstawnego kciuka, wydawały się mieć amortyzujące przyssawki na końcu. Dwa palce wydawały się być dłuższe od pozostałych. Jest to zgodne z opisami podanymi przez pielęgniarkę z Roswell.
Nogi były krótkie i cienkie. Stopy były przykryte, chociaż jedno ze źródeł powiedziało, że stopy nie miały palców. To wrażenie mogło zostać spowodowane przez błonę między palcową, które miało opisać kilka ze źródeł.
Skóra, jak wskazał każdy kto kiedykolwiek widział ciała, nie była zielona. Skóra była różowo – szara, chociaż Melvin Brown uważał, że była żółtawa. Sama skóra była twarda i łykowata. Po powiększeniu, miała strukturę przypominająca sieć.
Wiele źródeł mówi o obezwładniającym zapachu związanym z ciałami. Tiffany powiedział, że jego ojciec czuł się tak, jakby nie mógł się go pozbyć. Pielęgniarka z Roswell powiedziała, że smród był tak dokuczliwy iż powodował, że wszyscy byli fizycznie chorzy.
Większość źródeł z pierwszej ręki, która zgłosiła obserwację ciała nie miała żadnej okazji, na zobaczenie jakichkolwiek struktur wewnętrznych. Jedno ze źródeł Stringfielda zrobiło to. Powiedział on, że nie było tam żadnych zębów, oraz żadnych widocznych organów reprodukcyjnych. Pielęgniarka z Roswell powiedziała, że te miękkie tkanki znajdują się wśród pierwszych atakowanych przez drapieżniki oraz że były dowody na szkody wyrządzone przez drapieżnika na ciałach przywiezionych do Roswell.
W ciele znajdował się bezbarwny płyn, ale bez czerwonych komórek krwi. Nie było żadnego dowodu na istnienie systemu trawiennego, czy górnego przewodu żołądkowo – jelitowego ani niższego jelitowego lub kanału pokarmowego jak również odcinka odbytniczego.
Doktor dostarczył jednego z najbardziej wszechstronnych opisów ciał. Miał okazje pracować nad nimi i badać je. Był on w stanie spędzić czas na ich badaniu.
Istnieją jednak inni, którzy mieli doświadczenia z pierwszej ręki, ale którzy nie widzieli ciał. Oni, przez ich współpracę z wojskiem, widzieli dokumenty zawierające informacje o katastrofie oraz fotografie ciał.
Jednym z nich jest mężczyzna, który powiedział, że pracował w NORAD w Colorado Springs. W trakcie komputeryzowania niektórych dokumentów, napotkał on jeden oznaczony, “USAAF ( Siły Powietrzne Armii Stanów Zjednoczonych) rychła automatyzacja. Kartoteka zajmowała się odzyskaniem kilku niewielkich ciał oraz zawierała ich czarno – białe fotografie. Mężczyzna powiedział, że ciała były małe, nie większe aniżeli cztery czy pięć stóp wysokie, z dużymi głowami. 100
To wszystko prowadzi do jednego wniosku. Ciała zostały zabrane z miejsca wypadku, zapakowane w lód w Roswell i poleciały do Fort Worth. Tam zostały rozładowane z samolotu, po czym umieszczone w kolejnym samolocie i poleciały do Wright Field. Kiedy tam się znalazły, zostały zbadane, jedno poddano autopsji, a wszystkie zostały zamrożone do badań za pomocą takich technik jak obserwacje genetyczne, odwzorowanie komórkowe oraz będące ulepszeniem wyjaśnienie biologiczne.
Czy one są tam nadal? Prawdopodobnie. Czy one nadal istnieją? Bezwzględnie. Oni nie zniszczyliby próbek, które są unikalne.
Lipiec 1947:
Związek z Wright Field
Wiele raportów sugeruje że materiał odzyskany przez wojskowych i cywilów z bazy Sił Powietrznych w Roswell, został przewieziony do do Wright Field w Dayton, Ohio. Prawie każdy, kto wiedział cokolwiek o ciałach sugerował, że to właśnie Wright Field było dla nich ostatecznym celem. Dowody zostały przedstawione, zostało również znalezionych kilkoro świadków, ale sprawdzanie nadal było dalekie od ostatecznego. Wtedy, na widoku pojawił się generał brygady Arthur E. Exon.
Exon jest pilotem mającym za sobą 135 misji bojowych oraz około 300 godzin czasu walki podczas drugiej wojny światowej. Jego samolot został poważnie uszkodzony przez eksplozję składu amunicji, przez co został
50
zmuszony do wyskoczenia ze spadochronu ponad wrogim terenem. Schwytany, spędził dokładnie rok w niemieckim obozie jenieckim. Został uwolniony w kwietniu 1945 roku.101
Po wojnie ukończył kurs administrowania przemysłem w instytucie technologii Sił Powietrznych, potem został asygnowany do kwatery głównej wywiadu lotniczego (AMC) w bazie Sił Powietrznych Wright – Patterson. (Powinno w tym miejscu zostać odnotowane, że generał Nathan F. Twining był dowódcą wywiadu lotniczego który z kolei kontrolował różne działania wywiadu. List Twinninga z 23 września 1947 roku był cytowany wielokrotnie. Zawierał ówczesne wnioski Twinninga, że latające dyski są prawdziwe.)102
Przez następne kilka lat zajmował on rozmaite stanowiska, w końcu przybył w 1955 roku do Pentagonu jako pełen pułkownik. W 1960 roku został on kierownikiem działu pocisków balistycznych i był odpowiedzialny za zakładanie systemu pocisków balistycznych Jupiter dla NATO we Włoszech i Turcji. W lipcu 1963 roku opuścił on Europę, dla wykonania pewnego zadania w bazie Sił Powietrznych w Olmsted w Pennsylwanii. W sierpniu 1964 roku został wyznaczony na dowódcę bazy Sił Powietrznych Wright – Patterson. 20 sierpnia 1965 roku otrzymał promocję na generała brygady.
Generał Exon miał imponującą karierę wojskową. Oficerowie nie są promowani do ozdabiania flagami szeregu ( oficerowie generałowie) bez udowodnienia jak bardzo są kompetentni. Ci, którzy robią tak w swojej służbie czynnej, że nie jest ona nagradzana promocją na emeryturze, są w niewielkiej mniejszości. Tylko najlepsi oficerowie osiągają przywilej noszenia gwiazdek.
Generał Exon, jako podpułkownik został wyznaczony do Wright Field w lipcu 1947 roku. Znajdował się tam, kiedy nadeszły szczątki z wypadku w Roswell i był świadomy odzyskania w Nowym Meksyku. Wiedział, że zostało to sprowadzone oraz wiedział gdzie to zostało wysłane. Niewielu z jego kolegów wykonało testy na metalu, próbując określić co to było. Od innych kolegów dowiedział się że ciała miały przybyć do bazy. To wszystko było w lipcu 1947 roku. 103
Według Exona, “Usłyszeliśmy, że materiał przybywa do Wright Field.” Badania zostały wykonane w różnych laboratoriach. “Zrobiono wszelkie analizy chemiczne, testy siły, badania kompresji, zginania. Szczątki zostały przyniesione do oceny w naszych laboratoriach materiałowych. Nie wiem, w jaki sposób to przybyło, ale chłopcy którzy je badali powiedzieli, że to było niezwykłe.”
Exon opisał również materiał. “(Trochę z jego części) można było łatwo rozpruć czy zmienić...ale były również inne fragmenty będące bardzo cienkie ale bardzo trwałe; nie mogły być wygięte przy pomocy bardzo ciężkich młotów...Były one tylko do pewnego stopnia elastyczne.”
Według niego...”niektóre z nich były cienkie jak papierek ale wytrzymałe jak cholera, inne prawie takie same jak folia ale solidne. Było to dla nich dosyć intrygujące.”
Szefowie laboratorium w Wright Field ustanowili “specjalny projekt” dla testowania materiału. “Wiedzieli oni, że mają w swoich rękach coś nieznanego. Metal i materiał były niewiadome dla każdego z kim rozmawiałem. O tym wszystkim co oni odkryli, nigdy nie usłyszałem jakie były tego rezultaty. Kilku facetów myślało, że to mogło być rosyjskie, ale w końcu nastąpiła całkowita zgodność co do tego, że szczątki były z kosmosu.”
Zaangażowanie Exona nie ograniczało się ściśle do Wright Field. Leciał on ponad miejscem katastrofy. Oraz, potwierdził on kilka sprawozdań, które zostały zrobione w latach późniejszych.
“(To była) prawdopodobnie część tego samego wypadku, ale (były) dwa odmienne miejsca. Za pewne przyjmuję że rzecz, tak jak to wnioskuję, kiedy przypominam sobie późniejszy przelot ponad obszarem, że szczątki z pojazdu wydawały się przechodzić z południowego wschodu na północny zachód, mogły jednak w rzeczywistości podążać w przeciwnym kierunku, jednak to nie wydaje się prawdopodobne. Ponadto znaleziono na ranczu kawałki ułożone w kierunku północno-zachodnim, te szczątki były głównie metalowe.”
Kiedy został zapytany o ciała, powiedział, “Było inne miejsce gdzie...znajdowała się widocznie główna część statku kosmicznego...w którym jak oni powiedzieli znajdowały się ciała...widocznie, one wszystkie zostały znalezione na zewnątrz samego statku, ale były w dość dobrym stanie. Innymi słowy, nie zostały one bardzo naruszone.”
Kiedy został zapytany, czy one udały się do Wright Field, Exon odpowiedział, “To jest moja informacja. Ale jedno z nich zostało umieszczone w ekwipunku pogrzebowym. ...Myślę, że w tamtym czasie to zdarzyło się w Denver. Ale najbardziej dosadna była informacja, że zostały one przewiezione do Wright – Patterson.”
Exon wiedział też coś o osłanianiu, które rozpoczęło się po 8 lipca 1947 roku. Ponieważ znał on Blancharda, powiedział, “Blanchard odchodząc na urlop pozostawił zasłonę. To był jego obowiązek, udać się na miejsce i podjąć decyzję.”
51
Co do oficjalnego osłaniania, Exon powiedział, że w tamtym czasie nie było żadnego sekretnego balonu czy urządzeń pogodowych. Wytłumaczenie balonowe było gotowe. “Blanchard mógł się mniej troszczyć balonem pogodowym,” powiedział.
“Wiem, że kiedy obserwacja się wydarzyło, udał się on do generała Rameya...i on wraz z ludźmi z Roswell postanowił zmienić historię po zebraniu od osób ich działań po czym dostarczyli informację do Pentagonu i Prezydenta.”
Według Exona, w chwili kiedy zrozumieli oni prawdziwą naturę odkrycia, Ramey miał zaalarmować szefa sztabu Dwighta Eisenhowera. Równocześnie mieli oni informację z Waszyngtonu, zwierzchnictwo operacji pochodziło z Pentagonu. Ludzie z Roswell mieli otrzymać zadanie do wykonania polegające na gruntownym oczyszczeniu terenu, ponieważ oni znajdowali się tam na miejscu, ale odpowiedzialność za oczyszczenie przechodziła przez łańcuch szeregu dowództw kończąc się na Pentagonie i Białym Domu.
Według Exona, następstwem tego był ściśle tajny komitet, mający na celu badanie osobliwości znalezionej w Roswell, ta nadzorująca komisja miała być odpowiedzialna za ochranianie uzyskanych danych, kontrolowanie dostępu do nich oraz miała za zadanie projektować badania mające na celu wykorzystanie uzyskanych dzięki nim informacjom. To była niewielka grupa powołana do kontroli, druga grupa wzięła sobie z pierwszej grupy doradców, asystentów i personel, był w końcu trzeci poziom na którym wykonane zostały istotne badania.
Exon był pewien że materiał, przynajmniej jego część, nadal był ulokowany w Wright – Patterson. Istnieją raporty, prawdopodobnie złożone do akt w budynku Obcych Technologii, opisujące wszystko czego dowiedziano się w ciągu ostatnich ponad czterdziestu lat. Obejmują fotografie, z pola szczątków oraz miejsca wypadku, ciał i ich autopsji, odłożone później. Wszystko co potrzebne do udowodnienia, że Rowell reprezentuje katastrofę pozaziemskiego statku kosmicznego zostanie znalezione, jeżeli te sprawozdania zostaną kiedykolwiek opublikowane.
Podobnie jak inni którzy byli na miejscu wypadku w lipcu 1947 roku, oraz którzy znajdowali się w Roswell w trakcie odzyskiwania, albo którzy znajdowali się w Fort Worth kiedy Marcel przywiózł tam materiał, Exon był przekonany, że był to wrak statku kosmicznego. To nie było nic wyprodukowanego na Ziemii. “Roswell było odkryciem statku z kosmosu.”
Lipiec, 1947:
Archeologowie
Nigdy nie było wielu świadków odkrycia i odzyskania ciał. Akces do tej części miejsca wypadku jest surowo ograniczony. Podczas gdy pole szczątków zostało dosłownie obłożone wyznaczonymi do jego oczyszczenia ludźmi, drugie miejsce było prawie puste. 104 Blanchard zdawał sobie sprawę ze znaczenia tego co znalazł, przez co chciał utrzymywać takie milczenie jak tylko to było możliwe. Niewielu ludzi w tym miejscu, byłoby bardziej odpowiednich. Samo rumowisko mogłoby zostać wyjaśnione w zwyczajny sposób. Metal był metalem a druty były drutami, nawet jeżeli ten metal i te druty wydawały się być nadzwyczajne. Jednakże ciała, nie mogłyby zostać wyjaśnione tak łatwo.
Świadków ciał z pierwszej ręki było niewielu i prawie wszyscy pochodzili z personelu wojskowego za wyjątkiem Barneya Barnetta oraz grupy archeologów, którzy jak twierdził Barnett przybyli wkrótce po tym jak on to zrobił.
Problem z archeologami jako świadkami jest taki, że jak mówili naukowcy zainteresowani historią Nowego Meksyku, nie było niczego interesującego z punktu widzenia archeologii w rejonie Corony. Wiekszośc stanu jest bogata w stanowiska archeologiczne, ale nie ma niczego w pobliżu Corony co interesowałoby kogoś innego aniżeli łowcę pamiątek. Ranczerzy twierdzili, że archeologowie nie byli zainteresowani ich ziemią z jakiegokolwiek powodu.
Jeżeli można sądzić, że część pojazdu rozbiła się w pobliżu Magdaleny, Nowy Meksyk, wówczas można ustalić, że zespół z Uniwersytetu stanu Pennsylwania mógł znajdować się w regionie latem 1947 roku. Jednakże, badanie wykazało, że nikt nie “mielił” tam w lipcu 1947 roku. 105
52
Muzeum Nowego Meksyku powiedziało, że dwie grupy działały w zasadniczym obszarze w tych ramach czasowych, oraz że obie przedstawiły monografie o swojej pracy. J. H. Kelly zapoczątkowała jedno z wykopalisk, ale kiedy nawiązaliśmy z nią kontakt w sprawie prawdopodobieństwa pobytu jej grupy w centralnym Nowym Meksyku powiedziała, że nie było jej tam w lecie 1947 roku. W rzeczywistości, nie sądziła ona, żeby ktokolwiek był tam wówczas wtedy.106
Inne wykopalisko było prowadzone przez Donalda Lehmera. Jego nazwisko zostało również dostarczone przez Muzeum Nowego Meksyku. Był on odpowiedzialny za krótką monografię opublikowaną w 1948 roku. Niestety, Donald Lehmer, już nie żyje.107
Wszystkie wysiłki polegające na tym, żeby wyśledzić jakiegokolwiek z archeologów który mógłby być w to zaangażowany – zawiodły. Każdy z kim się skontaktowaliśmy zaprzeczał, że wiedział o jakimkolwiek wypadku, zaprzeczał żeby kiedykolwiek o nim słyszał. Kilku z nich w ogóle nie przyznało się, że oni tam byli, pomimo istnienia dowodów, że znajdowali się tam. Było to podobne do sytuacji wywoływanej u nielicznych wojskowych. Istniał dowód, że znajdowali się w Roswell oraz że zostali włączeni w jakiś aspekt odzyskania, ale oni nie przyznawali się do tego. Wszystko co oni mówili to, że to musiał być ktoś inny.
W październiku 1989 roku, Mary Ann Gardner, pielęgniarka pracująca na oddziale onkologicznym w St. Petersburg Hospital na Florydzie, wyszła na przód mówiąc, że ona mogłaby coś wiedzieć o archeologach. Według niej, oglądała nadawany na NBC program Nierozwiązane Tajemnice, kiedy była emitowana historia o Roswell. Powiedziała, że patrząc zrobiła się blada, ponieważ słyszała ona historię o obcym statku lata wcześniej.
Powiedziała, że leczyła krańcowo chorą pacjentkę, kobietę, która twierdziła, że była z archeologami. Pacjentka powiedziała, że kiedy była w szkole pod koniec lat czterdziestych, została uwikłana w przegląd miejsca w Nowym Meksyku. Umierając kobieta opowiedziała historię o odkryciu wraku obcego statku oraz trupów załogi.
Gardner, przyjmując że ta historia była jakiegoś rodzaju fantazją będącą efektem zaindukowanych lekarstw, nigdy nie myślała zbyt wiele nad tą relacją, jak również nie rozpytywała o nią głębiej tej kobiety. Faktycznie, nie myślała ona o tym w ogóle, do chwili transmisji Nierozwiązanych Tajemnic, ponieważ ona nie usłyszała o tym niczego innego.108
Drugie źródło również zostało wywołane przez Nierozwiązane Tajemnice. Iris Foster mieszkała w regionie Taos we wczesnych latach siedemdziesiątych. Powiedziała, że mogłaby posiadać informacje dotyczące tożsamości archeologów. Powiedziała, że posiadała wówczas niewielką kawiarnię, oraz że człowiek znany lokalnie jako Cactus Jack miał często w zwyczaju zatrzymywanie się u niej na kawę. Cactus Jack był tropicielem ceramiki, archeologiem amatorem, który poszukiwał indiańskich artefaktów na pustyni. W 1971 roku powiedział on Iris Foster że “ był on tam kiedy opadł na dół statek kosmiczny.”
Foster, która była zainteresowana tematem, wysłuchała wszystkiego co powiedział jej Cactus Jack. Powiedział, że widział “obiekt który był okrągły, ale naprawdę nie wielki.” Widział cztery ciała i powiedział, że były małe. Według Cactus Jack`a ich krew była niczym smoła, gruba i czarna, zabrudziła ich mundury. Cactus Jack był pewien, że nosili oni srebrne uniformy. 109
Foster była pewna daty tego spotkania, ponieważ było to wówczas kiedy posiadała ona kawiarnię. Było to również długo przed tym zanim nastąpił jakiś rozgłos o rozbitych spodkach oraz ciałach ich załogantów. Dodała, że słyszała pogłoski o katastrofie odkąd była dzieckiem. Pomimo iż każdy brał te historie najpierw całkowicie poważnie, to jednak w ciągu lat które potem minęły okazywały się one sporymi żartami.
Dodatkowe potwierdzenie archeologów nadeszło 15 lutego 1990 roku. Pojawiło się pierwszorzędne źródło będące jednym z archeologów, ale ponieważ był zaniepokojony reperkusjami zawodowymi, nie chciał on żeby zostało użyte jego nazwisko. Był pewien, że jeżeli opowie on historię o rozbitych spodkach oraz martwej załodze pojazdu, to w odwecie mógłby być prześladowany.
Według źródła był on w trakcie badań obszaru położonego na północ od Gór Capitan w centralnym Nowym Meksyku, poszukiwał śladów pobytu które byłyby wcześniejsze od przybycia zarówno Amerykanów jak i Hiszpanów. Powiedział, że jechali i kiedy pokonywali wzniesienie terenu zauważyli coś co wyglądało jak rozbity samolot bez skrzydeł. Powiedział, że wyglądało to jak opasły kadłub samolotu, który został dotkliwie uszkodzony. Nie widział żadnego śladu kopuły, iluminatorów, czy włazu, nie było na nim również nigdzie żadnych oznakowań.
Kiedy zbliżyli się do statku, zauważył trzy ciała. To znajdujące się najbliżej niego było w najlepszym stanie. Było małe z dużą głowa i dużymi oczyma. Jego głowa została odwrócona w jedna stronę, w ten sposób było trudne, dostrzec rysy twarzy. Widział on usta, ale nie może sobie przypomnieć obserwacji nosa. Nosiło srebrzysty uniform lotniczy, jedną rękę miało wygiętą pod dziwnym kątem, jak gdyby została złamana.
53
Nie przebywał tam zbyt długo, kiedy przyjechał samochód terenowy przywożący żołnierzy. Przypuszcza, że w samochodzie przyjechał jeden oficer, ale nie wie tego. Oni wszyscy byli uzbrojeni w pistolety, kilku z nich posiadało karabiny. Oficer rozkazał każdemu daleko odejść od statku, po czym powiedział im, że jest to kwestia bezpieczeństwa narodowego oraz że prosi ich, a faktycznie im rozkazuje, żeby nie opowiadali nikomu o tym co widzieli.
Świadek powiedział, że oficer zaakcentował bezpieczeństwo narodowe, po czym wziął ich nazwiska oraz to gdzie chodzą oni do szkoły. Powiedział im, że jeżeli ktoś o tym opowie, to znikną ich subwencje rządowe, oraz że oni nigdy nie otrzymają jakiegokolwiek dalszego finansowania. Zrobił to tak, że groźby stały się dla nich bardzo jasne.
Potem cywile zostali odprowadzeni poza miejsce. Archeolog zaakcentował, że zostali oni raczej eskortowani, aniżeli po prostu powiedziano im żeby odeszli. Dostali się do najbliższej drogi, po czym powiedziano im żeby pojechali na wschód. Minęli oni jakiś samochód wojskowy zaparkowany na boku drogi, z dwoma żołnierzami stojącymi w jego pobliżu.
To było wszystko co wiedział, odmówił odpowiedzi na jakiekolwiek dalsze pytania. Powiedział, że doszedł do wniosku że informacja na ten temat powinna wyjść na zewnątrz i właśnie dlatego opowiadał on o tym. Chciał, żeby każdy wiedział, że historia była prawdziwa.
Całość faktów tak jak została zaprezentowana przez wszystkie źródła – Foster, Barnetta i archeologów – kiedy zostaną porównane, zgadzają się zasadniczo. Opisy ciał, opisy wojskowych, oraz opisy miejsca wypadku – wszystkie zestawione okoliczności.
Chociaż archeolog nie wspominał niczego o ciężarówkach, ale skoncentrował się na samochodzie terenowym z oficerem, nie oznacza to, że nie było tam ciężarówek. Oznacza to jedynie, że on nigdy o nich nie wspominał.
Wszystkie źródła wspominają o srebrnych czy szarych ubraniach wraz z Foster opisującą je jako uniformy. Archeolog wspominał o szarym ubraniach lotniczych oraz lotniczych ubraniach jako uniformach. Różne słowa, które oznaczają tą samą rzecz.
Ważne jest do odnotowania, że te historie nie pasują do siebie dokładnie. Jeżeli już powstały, to można by argumentować, że każde ze źródeł przeczytało aktualną literaturę o Roswell, albo że wszyscy mogli oglądać te same programy na ten temat. Ale różnice sugerują, że świadkowie nie są uświadamiani przez kogokolwiek z jakiegoś powody, czy też że wpłynęło na nich nagłośnienie sprawy w mediach. Opowiadają oni doświadczenia tak je zapamiętali.
Ta informacja ustanawia więcej aniżeli jeden obszar dowodowy. Ustanawia to kolejną grupę świadków, która nie była związana z działalnością wojskowych wokół miejsca katastrofy. Ale najbardziej znacząco, ustanawia dokładnie jak potężne były groźby rządowe. Te groźby uciszyły ludzi na więcej aniżeli czterdzieści lat.
Wrzesień, 1947:
Rickett i LaPaz
Przez wrzesień uspokoiło się w Roswell. Działalność, która pociągnęła za sobą odkrycie i odzyskanie wraku i ciał została zapomniana przez prawie każdego. Praca lotnicza uzyskała prawo pierwszeństwa.110 Ale były sprawy, które musiały zostać zrealizowane.
Podczas drugiej wojny światowej, Doktor Lincoln LaPaz, ekspert w dziedzinie meteorytyki, miał pracować dla rządu. Pracował nad projektem Manhattan, posiadał kwalifikacje z matematyki i astronomii. Ze względu na pracę nad projektem Manhattan, otrzymał różne wysokie upoważnienia bezpieczeństwa obejmujące sprawy ściśle tajne.
Został wynajęty jako doradca podczas nalotów japońskich bomb balonowych na Stany Zjednoczone.111 Jego praca miała pomóc wojsku odkryć sposób, za pomocą którego szybko odnajdywano by balonowe bomby i niszczono by je zanim mogłyby one spowodować szkody na ziemi. LaPaz został zaangażowany do kilku ściśle tajnych projektów podczas wojny, nie było żadnej wskazówki na to, żeby któreś z jego licznych pozwoleń miało
54
stracić ważność w ciągu dwóch lat po zakończeniu wojny. 112 Kiedy wojsko potrzebowałoby kogoś, kto zrobiłby śledztwo idące śladem wydarzeń w Roswell, LaPaz był doskonałym wyborem. Był on już w Nowym Meksyku i posiadał uprzednie upoważnienia.
LaPaz miał sukcesy w odnajdywaniu meteorytów, które uderzyły w ziemię. 113 Był on w stanie udać się w teren, przeprowadzić wywiad ze świadkami, oraz przy pomocy map regionu, sporządzić wykres oczywistej drogi przedmiotu. Jeżeli on nie spłonął, mógł on zlokalizować miejsce, w którym uderzył w ziemię. Przy wydarzeniu w Roswell, mógł on pracować wstecznie. Wiedział on, gdzie on wylądował, teraz musiał oznaczyć jego szybkość i trajektorię.
Rickett nie był pewny gdzie pojawiła się taka idea, ale LaPaz posiadał różne zezwolenia i upoważnienia na przeszukanie terenu. Kwatera główna kontrwywiadu rozkazała im, żeby wysłali kogoś i starszy człowiek zgłosił się na ochotnika do Ricketta. Powiedziano mu, żeby spakował swoje rzeczy i pozostał tam tak długo jak to będzie konieczne. Jeżeli potrzebowałby pieniędzy, powiedziano mu żeby zadzwonił. Rozkazano mu żeby zatroszczył się o to żeby LaPaz został zawieziony na ranczo, znalezienie zakwaterowania i zapłacenie za podróż.114
Według Ricketta, wyciągnął on samochód służbowy i pojechali oni, poszukując rancza oraz pracowników farmy, którzy mogliby się podzielić posiadanymi informacjami. LaPaz posiadał mapę topograficzną, użyli jej do oznaczenia swojej drogi, czasami nawracając, rozmawiali ze starymi ranczerami i kowbojami którzy nigdy nie słyszeli o latających talerzach czy latających dyskach oraz którzy rzadko udawali się do miasta większego niż dwieście czy trzysta mieszkańców.
Według Ricketta, LaPaz mógł płynnie rozmawiać po hiszpańsku. Wielu ranczerów w bardziej odludnych częściach Nowego Meksyku było Meksykanami mówiącymi bardzo słabo lub wcale po angielsku. LaPaz mógł rozmawiać z nimi jak krajowiec.
Rickett powiedział, że trafiali oni do barów i wypytywali ludzi czy widzieli coś dziwnego, czy ujrzeli jakieś dziwne światła albo przedmioty, w ciągu mniej więcej ostatnich sześciu miesięcy. Częściej nie znajdowali oni kogoś kto zobaczył coś dziwnego, ale kogoś kto nie wspominał o tym jakiemukolwiek ze swoich przyjaciół.
Według jednego z ranczerów, zobaczył on światło, które wyglądało jakby na chwilę wylądowało na szczycie wzgórza. LaPaz nakreślał informację, łączył z obserwacjami z innych źródeł, i poszedł w góry, szukając. Odnaleźli oni naciśnięte miejsce, w lesie na szczycie wzgórza, dokładnie tak jak im stary ranczer o tym opowiadał. Nie wiedzieli, czy miało to coś wspólnego z miejscem katastrofy (w Roswell) i polem szczątków. Rickett i LaPaz mogli zauważyć, gdzie przedmiot albo światła czy cokolwiek to było, zszedł na dół i ściął czubki drzew.115
Według Ricketta, struktura zaczęła się rozwijać. Kiedy kontynuowali badania, zlokalizowali kilkoro ludzi mówiących o dwóch czy trzech światłach poruszających się razem. Kilku z nich powiedziało, że światła znajdowały się w formacji, leciały szybko. Inni, bliżej Corony, powiedzieli że zauważyli jak jedno ze świateł zmienia szyk. Pozostałe dwa światła okrążyły je.
Rickett powiedział, “Najlepsze co mogliśmy pomyśleć, to że to jedno znalazło się w kłopocie. Być może zdarzyło się że zawiódł jego system kierowania, jednakże to tracąc wysokość, dotknęło szczytu wzgórza. Być może piętnaście, dwadzieścia mil stąd ( od pola szczątków).”
Odnaleźli oni miejsce nacisku, tym razem to bliżej pola szczątków. Rickett powiedział, że wyglądało to tak, jakby coś zostało powleczone wzdłuż ziemi. Zapytali ranczera co mogło by w ten sposób oznakować ziemię. Ranczer nie wiedział, co spowodowało to.
Rickett i LaPaz tropili światło tak daleko jak tylko mogli. Rickett uważał, że samotny przedmiot pozostawał w górze tak długo jak to było możliwe, po czym wylądował czy rozbił się na polu szczątków. Uważał, że doszło wówczas do jego samo destrukcji. Raczej aniżeli eksplodował, przedmiot po prostu rozpadł się na kawałki, rozrzucając niewielkie fragmenty metalu.
Jednakże Rickett nigdy nie opuścił LaPaza poza miejsce w którym miało to ostatecznie uderzyć w ziemię. Oni otoczyli obszar a kiedy odnaleźli miejsce w którym ziemia była skrystalizowana, oraz została odkryta niewielka ilość przypominających folię szczątków.116
Według Ricketta, LaPaz przypuszczał, że rażony pojazd który mógł podążać za jednym czy dwoma innymi, wylądował kiedyś. Załoga spróbowała go naprawić. Kiedy wydawało się, że statek będzie leciał ponownie, wystartowali, ale gdy to zrobili, uległ on zniszczeniu. Być może eksplodował, jak niektórzy myślą, albo być
55
może po prostu dezintegrował się, jak przypuszczał Rickett. Uderzył w odległości około pięciu mil, podskakiwał ponad ziemią, pozostawiając szczątki, które odnalazł Mac Brazel. Później większa część pojazdu, albo jakiegoś rodzaju wyrzucony zasobnik, rozbił się na ranczu dwa albo trzy mile od pola szczątków.
Rickett napisał nieoficjalne sprawozdanie o tym co on i LaPaz widzieli i zrobili. Z drugiej strony LaPaz, był zobowiązany do złożenia oficjalnego raportu. Wszystko trafiło najpierw do Kirtland a potem do Waszyngtonu.
Jednakże Rickett spotkał ponownie LaPaza. Podczas tej dyskusji, rok później w Albuquerque, LaPaz powiedział, że myślał, że pojazd nie miał żadnych pasażerów. Był zdalnie sterowany. Wylądował na krótko, podczas gdy ci którzy go kontrolowali spróbowali zrobić jakieś reparacje z dalszej odległości. Być może oni zawiedli, albo być może uważali, że odnieśli sukces. W którykolwiek sposób, oni chcieli go podnieść z tego pola, ale kiedy wystartował, uległ zniszczeniu. LaPaz wierzył, że przedmiot był bezzałogowy, jednakże była to jakiegoś rodzaju sonda pozaziemska. LaPaz nie widział niczego, co mogłoby zmienić tą opinię w ciągu roku. (Co interesujące, LaPaz został później sekretnym doradcą oraz honorowym członkiem APRO.)117
Według Ricketta, oni otwarcie dyskutowali prawdopodobieństwo, że sonda mogłaby zawierać załogę pojazdu. LaPaz był pewien, ze było to zdalnie sterowane z daleka, i pozostał usatysfakcjonowany z ta teorią.
LaPaz nigdy nie powiedział Rickettowi, czy wyznaczył cokolwiek jeśli chodzi o szybkość i trajektorię pojazdu. Spędzili oni trzy albo cztery tygodnie podróżując po Nowym Meksyku poszukując odpowiedzi, ale pewnego razu LaPaz powrócił do Albuquerque a następnie do Waszyngtonu, na tym zakończyła się sprawa. Za wyjątkiem jednej krótkiej rozmowy, Rickett nie usłyszał niczego więcej od LaPaza na ten temat.
Część III:
Badania Centrum Do Badań Nad UFO (CUFOS) Imienia J. Allena Hynka
1989: Centrum Do Badań Nad UFO Imienia J. Allena Hynka Badania Dochodzeniowe Przywracające Katastrofę w Roswell
Jesień, 1988
Żaden rządowy sekret nie wydaje się dzisiaj bezpieczny, a wypadek w Roswell nie jest żadnym wyjątkiem. Do czasu gdy Jesse Marcel nie zwierzył się Stantonowi Friedmanowi i zdecydował się ujawnić swoją rolę w katastrofie, większość ufologów pokładało niewielką wiarę w historie o “wypadkach – odzyskaniach” UFO, z wyjątkiem Friedmana i Lena Stringfielda. Historia Marcela była tak przekonywująca a on sam był tak ważnym świadkiem, że kilkoro badaczy doszło do wniosku, że przypadek z Roswell zasługuje na dalszą uwagę.
56
Zainteresowanie zwiększyło się wśród badaczy znacznie w latach osiemdziesiątych, wypadek był dyskutowany zarówno w drukowanych jak i emitowanych mediach z niemałą częstotliwością. Tak właśnie miały się sprawy jesienią 1988 roku, kiedy CUFOS zostało włączone w badania.
Donald R. Schmitt dyrektor CUFOS do badań specjalnych, poznał, wbrew powszechnemu mniemaniu, że badania przypadku w Roswell były niekompletne. Ta niepokojąca informacja zwróciła uwagę CUFOS w przypadkowym momencie. Współpracownik CUFOS z Chicago, zainteresowany zaangażowaniem rządu w badania UFO, badał szczegóły dotyczące katastrofy w Roswell które zostały opublikowane i wyemitowane.118 Odkrył on niekonsekwencje w przebiegu linii czasowej wydarzeń, tajemnicze przeoczenia oraz pozornie dziwne zachowanie ze strony wojskowych. Stało się jasne, że dodatkowe śledztwo jest konieczne. Doniesienie Schmitta, że więcej świadków jest dostępnych, pojawiło się jako mile widziana wiadomość.
Również jesienią 1988 roku, Schmitt nawiązał bliską współpracę z Kevinem D. Randle`am, byłym pilotem helikoptera oraz oficerem wywiadu Sił Powietrznych. Obaj byli początkowo sceptyczni, ale z czasem przekonali się, że coś niezwykłego wydarzyło się w pobliżu Roswell.
Kiedy CUFOS przystąpiło do badań, dwa mankamenty we wcześniejszych śledztwach w sprawie Roswell szybko stały się widoczne. Pierwszym było to, że z wieloma najważniejszymi świadkami nie przeprowadzano systematycznych czy głębokich wywiadów. Drugim było to, że rzeczywiste miejsce katastrofy nie zostało zbadane. CUFOS zaplanował naprawić te oba problemy.
To było pod koniec 1988 roku, kiedy Schmitt i Randle planowali swoją pierwszą podróż do Nowego Meksyku. Schmitt wiedział, że trzeba nawiązać z kimś kontakt w Nowym Meksyku i wybrał Dona Mitchella z Santa Fe. Mitchell był w stanie zaplanować kilka lokalnych wywiadów oraz służyć radą w trakcie operacji w Nowym Meksyku.
Podczas podróży wywiady z głównymi świadkami mogły im powiedzieć, czy przypadek był warty tropienia. Jednym z pierwszych świadków z którym się skontaktowali był Bill Brazel. Nie był on chętny do rozmowy, z powodu dużej ilości ludzi przepytujących go w przeszłości. Spotkania z Frankiem Joyce`m, Proctorami oraz innymi zostały również zaaranżowane.
Po przybyciu do Albuquerque, Schmitt i Randle spotkali się z Mitchellem. Mitchell rozmawiał z Joyce`m, który przeprowadził wywiad z Mac Brazelem zanim Brazel oddał swoje kawałki pojazdu armii po czym zaprowadził wojsko na miejsce katastrofy.
Plany, żeby spotkać się z Joyce`m musiały zostać odłożone. Po odwołaniu tego wywiadu, jedyną rzeczą jaka pozostała im do zrobienia było odbycie dwustumilowej podróży z Albuquerque w region Roswell. Stamtąd musieli pojechać do Carizzozo żeby spotkać Billa Brazela.
Pierwszą rzeczą którą Mac Brazel powiedział do nich było, “Myślałem i myślałem o tym i naprawdę nie wiem co mógłbym powiedzieć wam Panowie.
“Mój Tata odnalazł tą rzecz,” powiedział, “i powiedział mi trochę o niej. Nie wiele...ponieważ Siły Powietrzne poprosiły żeby złożył przysięgę, na mocy której nie opowie nikomu o tym szczegółowo. I mój Tata był właśnie takim facetem, poszedł do grobu nigdy nie opowiadając o tym nikomu.
“Później znalazłem kilka drobin i odłamków. Siły Powietrzne przybyły...one nie skonfiskowały tego. Oni po prostu wyrazili się do mnie w taki sposób, że powinienem im to oddać czy też że oni powinni to posiadać. Posiadając te szczątki nie byłem dla wojska w żaden sposób pożyteczny, poza tym Tata powiedział że złożył przysięgę, że nie opowie o tym szczegółowo nikomu. Powiedział mi, że nie muszę wiedzieć, i przez to jestem prawdopodobnie w lepszej sytuacji.”
Brazel opowiedział o odnalezieniu materiału przez ojca, oraz o tym co poczynił on po zrobieniu odkryciu. Wyszedł stamtąd i załadował to wszystko na swoją ciężarówkę. Zabrał to wszystko w centrum rancza. Miał on łazika półciężarówkę. Zebrany materiał wypełnił całkowicie to wszystko co mogło być umieszczone w tej półciężarówce. Podniósł go i przewiózł. Potem, to co on najprawdopodobniej zrobił, chociaż dokładnie tego nie wiem, kiedy udał się do centrum rancza, mógł to wszystko znieść i upchnąć pod szopę. Było bardzo możliwe, że on to uczynił, że wyjął to wszystko z półciężarówki ponieważ ciągle jej używał. Później po tym, udał się do Roswell. Nie przewoził on tam materiałów, ponieważ przybyły Siły Powietrzne i wydobyły je. Oni umieścili to w kombi czy furgonetce, tak że ona całkowicie się tym zapełniła. Wszystkim, co ona mogła przewieźć.
“Czy to był major Marcel i człowiek z kontrwywiadu,” zapytał Schmitt.
“Tak. Major Marcel oraz; nigdy nie spotkałem tego człowieka, ale nazywa się on...tak, to jest ten mężczyzna, który rozmawiał z moim Tatą. “
“Jak długo po incydencie był Pan w stanie udać się osobiście na ranczo?” zapytał Schmitt.
57
“Wstałem pewnego ranka, mieszkałem wówczas w Albuquerque. Wziąłem gazetę, popatrzyłem na nią; znajdowała się tam fotografia mojego Taty. [ W rzeczywistości gazeta zawierała jedynie opowieść a Mac Brazelu bez żadnej fotografii.] Powiedziałem do Shirley (Brazel) co do diabła on teraz zrobi? Zatem udałem się na ranczo. Myślę, że było to dwa czy trzy dni wcześniej kiedy mój Tata został zaprezentowany. Powiedziałem w co się wpakowałeś, odpowiedział, och, odkryłem tam przedmiot. Ogólnoświatowa prasa przyszła po niego. Powiedziałem, że wygląda to tak jakbyś był bogaty i sławny, czy sławny tak czy owak. Powiedziałem, że pozostanę tutaj i będę się troszczy o ranczo, ale ponieważ nic się nie wydarzyło zatem powróciłem do Albuquerque do swoich własnych spraw.
“Zadał mi Pan pytanie i to było po raz pierwszy kiedy pomyślałem o tym. Wiem, że przywlókł on to na ranczo, mieliśmy tam jakieś szopy, postawił przy nich półciężarówkę i zepchnął ten cały materiał przy boku jednej z nich.”
“Usłyszeliśmy, że pewna ilość sąsiadów zostało zaangażowana w to w jakiś sposób,” powiedział Randle. “Czy nie jest Pan świadomy kogokolwiek kto mógłby być wśród nich?”
“Prawdopodobnie powiedział on im, że odnalazł skupisko materiałów. Następnie mógłby przyjechać Floyd Proctor. Mógłby sobie na to pozwolić. Mogło być więcej ludzi którzy przyszli i popatrzyli na ten materiał, ale Tata po prostu nie powiedział niczego o tym. Do czasu kiedy mogłem z nim porozmawiać, był on już uprzednio w rękach Sił Powietrznych czy armii, przez co on po prostu nie powiedział mi zbyt wiele o tym.
“Musiałem zadawać mu pytania a on opowiadał mi o tym naturalnie niewiele. Ale kiedy zadawałem mu bardzo wiele pytań, on po prostu mówił, w znacznej mierze, że powiedział im że nie powie, a ja nie muszę o tym wiedzieć. W ten sposób to wyglądało.”
“Czy Pana ojciec wydawał się być inny kiedy przybył do domu?”, zapytał Schmitt.
“W żaden sposób.”
“Zatem on coś wiedział, ale ciągle nie mógł o tym mówić,” powiedział Schmitt.
“Mój Tata wiedział wiele rzeczy o których w ogóle nie mówił. Mógł wiedzieć kto ukradł cielę, ale...Nie wiem jak to wam powiedzieć Panowie. Był on staromodnym zachodnim kowbojem. Nie robił zbyt wiele żeby dużo mówić. Jego filozofia życiowa była taka, jeżeli nie możesz powiedzieć czegoś dobrego o osobie, nie mów nic.
“Jest to w swoim rodzaju trudne dla mnie, wyjaśnianie tego wszystkie ludziom, którzy dzwonili do mnie w związku z tą sprawą. Powiem...pewna Pani, dziennikarka z El Paso, ona powiedziała, to oznacza że Pański Własny ojciec nie powiedział Panu. Powiedziała, nie zapytał się Pan go. Odpowiedziałem, tak proszę Pani, zapytałem się go. Ale on dał swoje słowo Siłom Powietrznym, że nie będzie o tym rozmawiał szczegółowo. Zatem powiedziałem, nie, on nie mówił mi. Odpowiedziała, że mi nie wierzy. Zatem dlaczego Pani zatelefonowała do mnie? Powiedziałem jej, że złożył on przysięgę, że nie będzie mówił i tak właśnie zrobił.”
“Czy znalazł Pan wiele szczątków?” zapytał Randle.
“Wyobrażam sobie, że około...och nie kilkanaście, chciałem powiedzieć osiem. Po prostu różnych niewielkich kawałków. Wśród nich były tylko trzy skomplikowane rzeczy. Coś w rodzaju drewna balsy oraz coś w rodzaju pojedynczego włókna silnej żyłki wędkarskiej oraz niewielkiego kawałka...to nie była prawdziwa folia aluminiowa, nie była to również prawdziwa folia ołowiana, ale to było coś w tym rodzaju. Był to kawałek wielkości moich palców z ząbkowanymi krawędziami.”
“Czy kiedy Siły Powietrzne spełniły swoje zadanie, czy Pan kiedykolwiek poszedł tam i obserwował teren za czymś innym?” zapytał Schmitt.
“Och tak. Zawsze kiedy tam byłem rozglądałem się.”
“Czy kiedykolwiek znalazł Pan coś innego?”
“Nie, nigdy nie znalazłem czegokolwiek innego. Jeżdżąc konno, może Pan zobaczyć o wiele więcej, aniżeli wtedy gdy Pan idzie. Idąc, może Pan patrzeć tam, gdzie położył Pan swoją stopę. Jadąc na koniu, może Pan naprawdę patrzeć. Zatem, naturalnie, byłem ciekawy. Ta rzecz zrobiła spory ślad przez tamto miejsce. Potrwało rok czy dwa, zanim powróciła trawa i zagoiła to.”
“Zatem jeździłem tam, przeciętnie raz na tydzień. Kiedy przejeżdżałem przez ten obszar, psiakrew, oglądałem go. W ten właśnie sposób odkryłem te niewielkie kawałki. Naprawdę nigdy nie poszedłem poszukiwać czegokolwiek. Nie doszedłem do wniosku, czy jest to tak czy owak tego warte. Ale z czystej ciekawości, kiedy zauważyłem coś czego nie powinienem tam dostrzec, mogłem zsiąść i wetknąć pęki tego do mojej kieszeni. Mogłem trzymać je tam przez tydzień, zanim wyciągnąłem je stamtąd.”
“Czy Pański ojciec wiedział, że zbierał Pan kawałki?”, zapytał Schmitt.
“Och, tak. Pokazałem je jemu. Powiedział, och tak, to jest część z tych rzeczy które znalazłem.”
“Ale on nie mówił Panu, żeby zachowywał Pan związaną z nimi dyskrecję?” powiedział Schmitt.
“Jak jest do cholery ważna mała stara odrobina? Mały kawałek śmiecia? Byłem w barze w Coronie gdzie sala do gry w bilard była czymś w rodzaju miejsca spotkań dla tego małego miasta. Właśnie w nim zbierali się wszyscy kiedy szli do miasta. Każdy wypytywał mnie...wszyscy oni widzieli gazety...i oni wszyscy pytali mnie
58
o to. Powiedziałem, że zebrałem kilka małych starych kawałków, szczątków oraz fragmentów. Zatem jakie one są? Powiedziałem, psiakrew, nie wiem. Potem spostrzegłem, że przyszli tutaj na ranczo wojskowi.”
“W mundurach?” zapytał Randle.
“Tak. Wciąż nie jestem całkowicie pewien, ale jestem prawie przeświadczony, że oficer odpowiedzialny nazywał się Armstrong. Naprawdę miły facet. Miał on teraz ze sobą sierżanta, który był naprawdę sympatyczny. Myślę, że byli tam również dwaj inni zaciągnięci do wojska mężczyźni. Odeszli z rancza i rozmawiali ze mną mówiąc, wiemy, że Pana ojciec odnalazł ten balon pogodowy; odpowiedziałem, tak. Powiedzieli, wiemy że znalazł Pan jakieś kawałki i fragmenty jego. Miałem pudełko cygar, w którym znajdowało się niewiele ze szczątków. I ten, jak przypuszczam był on kapitanem jak mogę to sobie najlepiej przypomnieć powiedział, zatem chcielibyśmy zabrać je z nami. Powiedziałem, dobrze. On uśmiechnął się i powiedział, Pański ojciec zwrócił nam resztę tego. Wie Pan, w tej chwili zobowiązuje go przysięga zabraniająca mówić o tym komukolwiek. Powiedziałem, kto wie lepiej niż ja to robię. Dobrze, powiedział, przyszliśmy po te szczątki i kawałki. Uśmiechnąłem się i powiedziałem, że przemawia przez nich ten sam rodzaj uprzejmości z którym spotkałem się będąc w marynarce wojennej. Chcemy ochotników. Chcemy ciebie, ciebie i ciebie. Powiedziałem, w porządku, może Pan mieć materiał. Nie mam nich żadnego pożytku.
“Powiedział, jak dobrze Pan je zbadał. Odpowiedziałem, wystarczająco dobrze, żeby nie wiedzieć co to jest. Powiedział, życzylibyśmy sobie raczej, żeby nie mówił Pan o tym zbyt wiele. I naprawdę, nie robiłem tego. Po wszystkim, ludziom którzy wypytywali mnie miałem po prostu odpowiadać, dobrze...”
“Czy kiedykolwiek widział Pan jakich sąsiadów daleko w polu?”, zapytał Schmitt.
“Nie nikogo,” odpowiedział Brazel. “O ile wiem jedynymi ludźmi którzy tam byli i oglądali to żołnierze czy przedstawiciele Sił Powietrznych, to oni tam byli. Myślę, że naprawdę udali się oni tam w sile kilku oddziałów wojskowych, przeszli tam i w naprawdę dobry sposób przeczesali obszar. Ale, czy mógł ktoś inny tam się udać...Floyd Proctor mógł to zrobić. Ale według mojej wiedzy nie znalazł on niczego.”
“Czy Pański ojciec był jedyna osobą której kiedykolwiek pokazał Pan znalezione szczątki?” zapytał Schmitt.
“Tak. Popatrzył on na to i powiedział, tak, to wygląda jak niektóre z tych urządzeń, które odnalazłem. W rzeczywistości, to było zanim pojedyncze włókno żyłki wędkarskiej stało się rzeczą powszechną, a to jest najbliższy przedmiot do którego mógłbym to porównać. Teraz jest to plastik, włókno światłowodowe. (To mogłoby być (tym). Ale to było niczym dużego rozmiaru mocna nylonowa żyłka wędkarska. To jest najbliższe porównanie, które mogę Panom dać. Były również jakieś drewniane kawałki. Miałem kilka z nich.”
“Prawdziwe drewno, czy przypominające drewno?” zapytał Schmitt.
“Nie, one przypominały drewno. One przypominały drewno balsa. Naprawdę lekkie, jakiegoś rodzaju neutralnego koloru, w jakiś sposób opalone. Nie mogłem ich złamać.”
“Czy to w ogóle się wyginało?” zapytał Randle.
“Niewiele. Najdłuższy kawałek, który odnalazłem miał około sześciu cali długości, wyginał się nieznacznie. Nie mogłem tego rozbić ani też ostrzyc swoim scyzorykiem. Jedyną moją reakcją po zauważeniu cynfolii było to, że podniosłem ten materiał i umieściłem go w kieszeniach moich spodni. Tak jak powiedziałem, trzymałem go tam przez dwa czy trzy dni, a kiedy wyjąłem to i umieściłem w pudełku zdarzyło mi się zauważyć, że ten umieszczony w pudełku kawałek folii zaczął się rozwijać i wyrównywać. Potem zacząłem się tym bawić. Zawijałem to albo gniotłem, kładłem na dół i obserwowałem. Był w tym jakiś rodzaj niesamowitości. Inny od tego, który miały te trzy rzeczy które odnalazłem. Kawałek tego drewna balsy, trochę tej żyłki oraz trochę tej folii.”
“Czy krawędzie były gładkie?” zapytał Schmitt.
“Nie. Kawałek który znalazłem był postrzępionym kawałkiem. Nie mogłem tego rozerwać. Psiakrew, cynfolia czy folia ołowiana jest łatwa do rozerwania, ale tego nie mogłem porwać. Nie miałem kombinerek czy czegoś takiego. Używałem tylko swoich palców. Nie próbowałem uciąć tego moim nożem, ale próbowałem strugać na tym kawałku drewna. Nawet nie oderwałem od tego małej drzazgi.”
“Jakie były barwy kolorów?” zapytał Schmitt.
“Kolor we wszystkich odnalezionych przeze mnie kawałkach był stały. To był matowy kolor.”
“Był taki sam na obydwu stronach?”
“Tak. Był on mniej więcej tej samej skali co kolor folii ołowianej. Bardziej przytłumiony aniżeli w cynfolii. To było giętkie. Naprawdę giętkie. Zginałem to i zgniatałem; jeżeli Panowie zwolnią parcie, powinna na tym pozostać zmarszczka. A tu nic. Folia rozpłaszczała się i była po prostu tak samo gładka jak kiedyś. Bez fałd czy czegokolwiek na tym.
“Bez wydawania dźwięku.”
“Bez.”
“Kiedy zgiął to pan, to prześlizgiwało się w drugą stronę siebie? Było tam jakieś tarcie? Czy było to gładkie w dotyku?”
59
“Tak, najlepiej jak mogę sobie przypomnieć, było to gładkie. Nie byłem zaintrygowany jakąkolwiek częścią szczątków, dopóki nie odkryłem folii i tego co ona robiła. Potem, zacząłem patrzeć na resztę tego. To nie było zbyt długo po tym, kiedy oni wyszli mówiąc, zabierzemy to z Pańskich rąk.”
“Czy w trakcie swoich późniejszych podróży na pole, nigdy nie znalazł Pan czegoś więcej?” zapytał Randle.
“Nigdy nie znalazłem niczego więcej. Nie, nigdy nie zrobiłem tego. Ale ta rzecz, czymkolwiek była, musiała zbliżyć się do ziemi z ogromną siłą, żeby w ogóle pozostawić jakiekolwiek niewielkie kawałki. Ale nigdy nie znalazłem niczego więcej z tego.”
Sednem wywiadu było, żeby Brazel potwierdził wszystkie wiadomości, które Schmitt i Randle słyszeli od niego czy też o nim. Było kilka pomniejszych niezgodności w jego historiach, niewielkich zmian, które dały się wyjaśnić w czasie pomiędzy opowiadaniem przez niego swoich relacji. Te niewielkie zmiany sugerowały, że historia opowiadana jest raczej ze wspomnień wydarzeń aniżeli powtarzaną relacją mówioną po to by przekonać łatwowiernych, że wydarzyło się coś nieprawdziwego.
Schmitt, po powrocie z Nowego Meksyku poinformował zarząd CUFOS w Chicago. Zachwycony wstępnym sprawozdaniem, Mark Rodeghier, dyrektor naukowy, zainicjował plany pierwszych naukowych wykopalisk na miejscu katastrofy od 1947 roku.
Dziesięć miesięcy badań upłynęło na udowodnieniu faktycznego miejsca wypadku, co obejmowało dwie podróże do Corony, Nowy Meksyk. Zostało zaplanowane spotkanie z naukowcami Carlem Bebrichem i Sue Ann Curtis, którzy pracowali dla poważnego laboratorium. Starania zakończyły się późniejszą wyprawą do Nowego Meksyku.
Marzec, 1989
Zarówno Schmitt jak i Randle uświadomili sobie po pierwszej podróży do Roswell, że było dużo więcej do zrobienia. Jeden ze świadków miał dostarczyć sugestii prowadzącej do przedsiębiorcy pogrzebowego, który przygotowywał ciała obcych do transportu. Bill Brazel opowiedział im co nieco o Tommy Tyree i Proctorach. Dowiedzieli się, że Walter Haut oficer prasowy w Roswell latem 1947 roku, nadal mieszka w Roswell, poza tym nie byli oni w stanie porozmawiać z Frankiem Joyce`m. To były wszystkie sprawy, które musiały być zrobione.
Ponieważ była praca do wykonania także w Albuquerque, Randle przyjechał w trakcie następnej podróży dzień wcześniej. Pierwszą rzeczą do zrobienia było sprawdzenie roczników gazet. Były potrzebne kopie wszystkich artykułów zamieszczonych w obydwu gazetach wychodzących w Albuquerque. Odnalezienie fotografii Maca Brazela w gazecie powiedziałoby im dokładnie którego dnia przeczytał o tym Bill Brazel oraz dałoby im ramy czasowe związane z jego powrotem na ranczo.
Sugestia związana z przedsiębiorcą pogrzebowym mogłaby zostać zbadana. Według źródła z Roswell przedsiębiorca pogrzebowy pracował w Albuquerque. Nie powinien on być trudny do odnalezienia.
W bibliotece, Randle zrobił kopie gazet z Albuquerque i przeczytał je szybko na wskroś. Nie było żadnej fotografii Mac Brazela, ale była opowieść z 10 lipca, która identyfikowała Mac Brazela jako człowieka, który odnalazł balon, jaki wywołał potem kłopot. Pomogło to im uzupełnić trochę szczegółów.
Następnie Randle spróbował wyśledzić przedsiębiorcę pogrzebowego. Odnalazł on łatwo mężczyznę utożsamianego z przedsiębiorcą pogrzebowym. Ale było to ostatnie z powodzeń. Człowiek ów, zaprzeczył że to on. Nigdy nie był on przedsiębiorcą pogrzebowym, jak również nigdy nie mieszkał on w Roswell. Był on w Roswell na wakacjach, ale to było najwięcej co mógł on tam robić. Ktoś dał Schmittowi i Randle`emu złą informację.
Pierwszy dzień w Albuquerque nie wypadł pomyślnie. Żadnej fotografii Mac Brazela w gazecie, którą miał widzieć Bill, ale był za to jakiś artykuł do przeczytania o nim. A potem okazało się, że człowiek zidentyfikowany jako przedsiębiorca pogrzebowy, nie jest tym konkretnym. Było to rozczarowujące. Jeżeli udałoby się im go odnaleźć oraz otrzymać oświadczenie z pierwszej ręki, uzyskaliby pewne bardzo przekonujące zeznanie.
Nazajutrz zarówno Schmitt jak i Randle byli gotowi do przeprowadzenia wywiadu z Frankiem Joycem. Tym razem zgodził się on na spotkanie z nimi. Randle wyjął magnetofon i zapytał czy Joyce ma coś przeciwko temu żeby sesja została nagrana.
“Wolałbym, żeby Pan tego nie robił,” odpowiedział.
Randle wyłączył magnetofon a Schmitt zapytał, “Czy ma pan coś przeciwko temu, żebyśmy robili notatki?”
“Nie.”
60
Pierwszą rzeczą którą pokazał im Joyce była pewna ilość dokumentów, listów i wiadomości dalekopisowych, w celu ustalenia jego referencji. Pracował on dla stacji radiowej KGFL w Roswell latem 1947 roku.
Wyjawił on również arkusz papieru dalekopisowego, zawierający pytanie na ten temat z centrali Associated Press. J lipca w odpowiedzi na pytanie, które nadeszło z Roswell, pojawiła się kwestia, “Czy to było to samo ranczo, na którym w zeszłym tygodniu pojawiło się “balonowe halo”?” Joyce nie miał żadnego wytłumaczenia wobec tej notatki.
Joyce poszedł dalej wyjaśniając, że zadzwonił on po południu do biura szeryfa Geroge`a A. Wilcoxa, w celu stwierdzenia, czy miało miejsce jakieś interesujące wydarzenie. Według Joyce`a, Wilcox był nieporuszony tą historią, którą opowiedział mu Brazel, ale wręczając telefon Brazelowi powiedział, “Tutaj jest coś co może się wydać Panu interesującym.”
Joyce powiedział, że Wilcox nie wierzył w tą opowieść, a Brazel nie był pewien co robić. Joyce zasugerował, że zatelefonuje on do bazy lotniczej, ponieważ wojsko było zaangażowane we wszystkie latające rzeczy a oficerowie mogliby rozpoznać to co znalazł Brazel.
Joyce powiedział, że Brazel opowiedział jemu wszystko przez telefon, ale kiedy zapytał o wyjaśnienie, Joyce odpowiedział, “W.W. nie żyję, a ja nie chcę umieszczać słów w usta zmarłego człowieka.” Odmówił on odpowiedzi na pytania związane z tym co znalazł Brazel, a ponieważ Brazel znajdował się w biurze szeryfa, Joyce wpadł na pomysł, żeby Brazel zatelefonował do wojska.
Nazajutrz, według Joyce`a, Walter Haut, oficer prasowy z bazy, przyjechał do stacji z oświadczeniem prasowym. Według Joyce`a, “Haut powiedział do mnie, daję Panu godzinę na to.” Po tym jak Haut odszedł, Joyce wziął to, przeczytał w całości, a potem zatelefonował do Hauta ponownie. Powiedział, “Walter, Czy nie chce Pan przesłać tego dalej w takim kształcie jak ten.”
Według Joyce`a, były w tym proceduralne błędy. Haut poczynił oświadczenia w imieniu wysokiego dowództwa bez pozwolenia na uczynienie tego. Haut powiedział, że pułkownik Blanchard powiedział mu, żeby opublikował to.
Relacja została wyemitowana i Joyce twierdzi, że pułkownik Johnson zadzwonił do niego z Pentagonu wrzeszcząc na niego i żądając dowiedzenia się, kto do cholery nakazał mu wyemitować oświadczenie. Joyce zdołał w końcu przekonać Johnsona, że on już nie jest w wojsku oraz że nie ma niczego, co Johnson mógłby na to poradzić. Johnson odpowiedział, “Pokażę jeszcze tobie, co mogę z tobą zrobić.”
Po otrzymaniu tego telefonu, Johnson doszedł do wniosku, że lepiej będzie posiadać jakiś dowód na to, że nie wymyślił on historii. Odnalazł oświadczenie prasowe które dał mu Haut. Pokazał je właścicielowi stacji, Walterowi Whitmore`owi seniorowi.
Według Joyce`a Brazel przyszedł do stacji radiowej 9 lipca. Brazel miał zupełnie nową historię o swoim odkryciu, znacząco odmienna od tej, którą opowiadał on zanim wojsko przeprowadziło z nim wywiad. Według Joyce`a, Brazel znajdował się pod dużym stresem i powiedział, że będzie z nim bardzo ciężko, jeżeli nie będzie współpracował.
Podczas drugiego wywiadu z Brazelem Joyce zauważył, że było kilku wojskowych oficerów oczekujących w holu stacji. Oni nie powiedzieli niczego oraz nie towarzyszyli Brazelowi w studiu nadawczym.
Kiedy on wychodził, według Joyce`a, Brazel odwrócił się i powiedział, “Wie Pan co oni mówią o małych zielonych ludzikach? A więc, że one nie są zielone.” Z tym, Brazel, opuścił stację wraz z otaczającymi go oficerami wojskowymi.
Po tym wszystkim, Joyce stwierdził, że ktoś wszedł do stacji i uprzątnął każdy kawałek papieru, który zawierał cokolwiek związanego z tym wydarzeniem. Oni znaleźli wszystko, łącznie z tymi kopiami, które Joyce spróbował ukryć. Joyce utrzymuje, że Jud Dixon, człowiek z Associated Press w Santa Fe, doniósł o tej samej sprawie. Ktoś wyrwał papierowy trop. Dokumenty Dixona dotyczące wydarzenia z Roswell znikły.
Schmitt i Randle przepytywali Joyce`a przez kolejne dwadzieścia czy trzydzieści minut, ale teraz odkryli to samo tło. Joyce nie przypomniał sobie niczego nowego. Podziękowali mu i wszyscy opuścili pokój hotelowy. Joyce pojechał z powrotem do pracy. Schmitt i Randle pojechali do Capitan, Nowy Meksyk, gdzie spotkali się z Billem Brazelem. Brazel obiecał zabrać ich na miejsce katastrofy.
W Capitan oczekiwali oni na Billa Brazela w niewielkiej kawiarni. Byli tam nie więcej niż dziesięć minut kiedy przyjechał Brazel. Wspięli się na tył jego ciężarówki i podążyli na miejsce wypadku używając bocznych dróg. Był na nich żwir, ale przeważnie były w dobrym stanie. Było tam kilka miejsc które wyglądały jakby droga się zwietrzała, tak że wydawało się niemożliwe żeby przejechał po niej samochód osobowy, ale ciężarówka Brazela poradziła sobie z tym łatwo.
W drodze na miejsce, dowiedzieli się oni trochę o wydarzeniach z lipca 1947 roku, ale więcej o rodzinie Brazela. Bill potwierdził, że jego ojciec mieszkał samotnie w centrum rancza, podczas gdy reszta rodziny żyła w Tularosa, Nowy Meksyk. Dom na ranczu w którym żył Mac Brazel pozbawiony był elektryczności oraz nie był podłączony do linii telefonicznej. Gazety pojawiały się u niego okresowo, a były dni kiedy nie były tam dostarczane wszystkie.
61
Kiedy oni obserwowali region w czasie pierwszej podróży do Nowego Meksyku, obszar był wyludniony. Nie było żadnych rzeczywistych śladów ludzi. Na horyzoncie znajdowała się linia ograniczająca oraz porozrzucane wiatraki, ale kiedy oni zjechali do dolin, to wszystko również znikło. Ziemia była taka jaka była sto lat temu, tysiąc lat temu.
Brazel jechał teraz wzdłuż dróg hrabstwa, które nie były niczym więcej aniżeli wyżłobionymi ścieżkami na wskroś terenu. Hrabstwo zbudowało kilka znaków oznaczających trasy i Brazel powiedział, że oni przybywali okresowo żeby ponownie zaorać drogi, czasami zmieniając zatem droga która prowadziła pięć lat temu do pewnego miejsca, mogła już teraz tego nie czynić.
Brazel opuścił drogę i użył niewielkiego szlaku jadąc przez prerię. To była wyboista droga wycięta przez koła pojazdów. Wspinała się w górę i znikała. Teraz jechali oni krzyżując teren. Nie było żadnej drogi na miejsce katastrofy, tylko otwarta przestrzeń na której były grzechotniki, jelenie, owce i bydło.
Przyjechali na bok wzgórza. Przed nimi znajdowała się płytka, wąska dolina z zaokrąglonym, skalistym obszarem na końcu. Drugi koniec rozwierał się stopniowo dopóki nie stał się niczym innym aniżeli pastwiskiem będącym pochylonym w dół ku innej, większej dolinie.
“Wyżłobienie rozpoczynało się tam na górze i opadało w tym kierunku”, powiedział Brazel.
Opisał on wyżłobienie jako biegnące z północnego zachodu na południowy wschód. Wyglądało to tak, jakby ta rzecz uderzyła i odskoczyła, rozrzucając szczątki na polu. Wyżłobienie nie było za bardzo głębokie, ale miało około dziesięciu stóp szerokości w niektórych miejscach. Cała rzecz miała około pięćset stóp długości.
“Gdzie miał Pan znaleźć kawałki?” zapytał Schmitt.
Brazel wskazał na zewnątrz ciężarówki i powiedział, “Tutaj wokoło. Wszędzie tutaj.”
Szczmitt i Randle wyszli i udali się w nakreślonym kierunku. Trzymali oni swoje oczy ku ziemi, pomimo iż wiedzieli dobrze, że prawdopodobnie nie zauważą niczego metalowego. Nie byli jeszcze zmartwieni wężami. To była zbyt wczesna pora roku i za zimno dla węży.
Schmitt i Randle chodzili wokół połaci ziemi, która pewnego dnia stała się historyczną. Było to pierwsze miejsce w którym ludzie na Ziemi dowiedzieli się, że nie są oni jedyni we wszechświecie. Że istnieje życie na innych planetach. Było to miejsce, w którym spadł na to dowód, i jeżeli nie byłoby tajemnicy rządowej, świat mógłby dowiedzieć się o tym. Nastawienie względem podróży kosmicznych może być różne. Ustosunkowanie się pewnej ilości obywateli byłoby rozmaite, jeżeli wojsko i rząd nie zdecydowaliby się ukryć prawdy.
Ale w marcu 1989 roku nie było niczego do oglądania. Wyżłobienie zarosło całkowicie, według Billa Brazela, w ciągu dwóch latach. Materiał, ołowiana folia, drewno przypominające drewno balsy, oraz światłowody optyczne, zostały opróżnione przez wojsko. Nie było niczego, co wskazywało, że pole jest miejscem nadzwyczajnym. Tylko normalna twarda trawa, kaktusy, rośliny i drzewa juki.
Powrócili do półciężarówki. Bill Brazel siedział w niej, oczekując na nich. “Nic do zobaczenia,” powiedział.
Powrócili do Capitan ponownie używając bocznych dróg. Brazel wskazał na kilka słupów granicznych, na kilka miejsc w których stały domy czy chałupy a teraz są opuszczone.
W Capitan, podziękowali oni Billowi za poświęcenie swojego czasu i zawiezienie ich na miejsce katastrofy. Powiedział, “Jeżeli jest coś jeszcze co mogę zrobić dla Was Panowie, możecie zatelefonować do mnie.”
Tamtego popołudnia zaplanowali oni spotkanie z Walterem Hautem w Roswell. Jako oficer odpowiedzialny za kontakty ze środkami masowego przekazu, był on na stanowisku, które umożliwiało mu sporą wiedzę na temat tego, co zdarzyło się w bazie w lipcu 1947 roku. I to właśnie Haut był tym, który wyemitował sławne stwierdzenie mówiące, że oficerowie w bazie Sił Powietrznych w Roswell pojmali latający talerz.
Spotkali się z Walterem Hautem w jego domu w sobotnie popołudnie. Zaprosił ich do pokoju gościnnego. Nakazał im, żeby tam weszli i poprosił o ich pytania.
Absolutnie pierwszą rzeczą, która powiedział im Walter było, że może on podsumować wszystko co on wie jednym słowem. “Nic.”
Randle rozpoczął oficjalny wywiad. “Był Pan, no cóż, wszyscy wiemy że był Pan oficerem odpowiedzialnym za kontakty z mediami, kiedy ta rzecz spadła.”
“Tak. Blanchard powiedział, że Jess Marcel przyniósł coś co wyglądało jak latający dysk, albo latający talerz, czy fragment tego,” powiedział Haut. “Przedstaw o tym oświadczenie prasowe, że zostało to odkryte na ranczu poza Roswell, w pobliżu Corony. Zasadniczo, to jest wszystko co mogę Panom powiedzieć. Jesse udał się żeby to zabrać i poleciał oddać to do Fort Worth.”
“Zatem zostało zaplanowane, że uda się on do Fort Worth?” zapytał Randle.
“Marcel umieścił to wszystko w jakimś samolocie i zabrał do Fort Worth. Było to po tym jak oni popatrzyli na to i zrobili wszystko inne. Nie dowiedziałem się o tym do, jak przypuszczam, momentu kiedy Jess znajdował się w drodze swojej linii lotu. I to tyle o tym. To wszystko co wiem. Jak to powiedziałem Panom, mogłem to wszystko opowiedzieć Wam przez telefon.”
“Zatem kiedy Blanchard zawołał Pana”, powiedział Randle, “powiedział że mają taki jeden pojazd, oraz nakazał przedstawić Pańskie oświadczenie prasowe...nie zapytał go Pan, czy może go zobaczyć. Po prostu
62
przedstawił Pan oświadczenie prasowe. Nazajutrz telefony zaczęły dzwonić z dalekich miejsc, i powiedział Pan świetna rzecz, jestem sławny czy coś takiego?”
“Byłem wystarczająco sławny przed zanim gdy Panowie... to wszystko było zanim nadeszła Panów pora. Pewnego razu mieli oni usługi wydawnicze, które mogły przysłać Panom pocztówkę informująca, że Panów nazwisko ukazało się takiej czy innej gazecie, oraz że jeżeli przyśle nam Pan pięćdziesiąt centów, dolara, czy cokolwiek to było, oni mogą przysłać Panom kopię gazety... Otrzymałem dwa stosy widokówek takiej wysokości ( wskazywał na stos wysoki na około sześć cali) z całego świata. Nie byłem wystarczająco inteligentny, żeby zachować stemple.”
“Czy Jesse Marcel kiedykolwiek mówił Panu coś o tym?” zapytał Schmitt.
“Nie.”
“Czy kiedykolwiek widział Pan Mac Brazela?
“Nie.”
“Czy kiedykolwiek dyskutował Pan na ten temat z Frankiem Joyce`em?”
“Nie.”
“Czy zadzwonił on do Pana po oświadczeniu prasowym, zanim ono poszło na zewnątrz za pomocą depesz, mówiąc, że nie chciał Pan powiedzieć tego w taki sposób”? zapytał Randle.
“Nie.”
“Poinformował Pana, że to była pomyłka....”powiedział Schmitt.
“Nie.” Zawahał się, po czym powiedział, “Nienawidzę być w takiej sytuacji, gdyż zadajecie mi Panowie uszczypliwe pytania.”
“Czy widział Pan Marcela po tym jak powrócił on z Fort Worth?” zapytał Schmitt.
“Tak. Właściwie to widywałem się z nim dosyć regularnie. Mieszkał on tuż w bloku tutaj. Jeden blok obok.”
“Zaraz po tym jak on wrócił?” zapytał Schmitt.
“Nie. Myślę, że najbardziej interesująca częścią tej całej sprawy, i możecie to sprawdzić Panowie udając się do redakcji gazety i przeglądając gazety...(jest) rama czasowa. Przez dwa dni była ona na pierwszej stronie a potem znikła. Sprawa zmarła niezmiernie szybko.”
“Zwłaszcza po Fort Worth z generałem brygady Rameyem”, powiedział Schmitt.
“No cóż, nawet lokalne zainteresowanie tutaj. Nikt nie dzwonił do mnie lokalnie i nie mówił niczego o tym. Nikt, szczerze, nie przywiązywał do tego wagi.”
“Co wyczuwało się w bazie kiedy Marcel powrócił z Fort Worth?” zapytał Randle. “Mam na myśli, że musiało być jakieś zainteresowanie tym, kiedy udawał się on do Fort Worth.”
“To było zasadnicze obojętne wyjście. A kiedy zostało stwierdzone, że to był balon pogodowy, to było to. Przykręciliśmy śrubę. Prostą jak to. Stary nie wiedział co on zobaczył. Nigdy nie pytałem Marcela, chociaż jak powiedziałem mieszkał on w bloku tuż obok mnie.”
“Dlaczego uważa Pan, że Blanchard przybył tak szybko żeby nakazać Panu przygotowanie raportu?” zapytał Schmitt.
“Musielibyście Panowie znać tego człowieka. Był on...Próbuje rozważyć jak mam to przedstawić. Miał on bardzo szczere zainteresowanie relacjami pomiędzy bazą a społeczeństwem. Jeżeli wydarzyło się coś niezwykłego, albo coś o czym jak on uważał lokalna społeczność powinna wiedzieć, dzwonił do mnie mówiąc, żebym wyemitował tą rzecz. Uczynił tak z wieloma, z wieloma sprawami. Myślał on o takich instytucjach w mieście, którym jeśli przekażecie Panowie opublikowane relacje to nie zostaną one zatrzymane za pierwszym razem, dawał im je zawsze. Był to Morning Dispatch na Main Street oraz były to KGFL i KSWS a potem Record. Chciał, żeby one następowały kolejno, żeby nikt nie mógł powiedzieć, że okazujemy stronniczość. Nie było żadnej preselekcji. I one wszystkie wiedziały o tym.”
“Ale zasadniczo, bardzo rzadko pytałem go o to, z czym on przychodzi. Myślę...mógł on powiedzieć mi to co potrzebuję żebym wiedział, a jeżeli wejdę w gorącą wodę to on wyjmie mnie z niej. Tak tam staliśmy.”
“Patrząc wstecz na to z perspektywy czterdziestu dwóch lat, jak Pan myśli co oni znaleźli?” zapytał Randle.
“Kiść szczątków, które Jess Marcel zabrał do Fort Worth. Uważam obecnie, znaleźli oni coś co w rzeczywistości, mówiąc o tym będą bazował na tym co powiedział mi Jess Marcel. Było to coś czego oni nigdy nie widzieli, nie wierzyli, że to pochodziło z tej planety. Zaufałem jego wiedzy. Czuł, że było to coś co nie zostało zrobione, eksploatowane, zbudowane, czy wyprodukowane gdziekolwiek na tej planecie. Wyjaśnił on te przedmioty (do mnie)...drobny, cienki, cienki niczym papier kawałek folii, której nie moglibyście Panowie spalić, nie moglibyście Panowie zgiąć, oraz nie moglibyście uciąć. Przedstawił on cały pęk tego materiału...wtedy, (pomyśleliśmy) och Boże, balon pogodowy, to jest dobre.”
“Czy każdy zaakceptował, że to był balon pogodowy, “ powiedział Schmitt.
“Właściwie, domyślam się że to była pogłaska która zaczęła się od tego jak byliśmy głupi...fakt, że zostało to wypuszczone stąd, w bazie, a było to w rzeczywistości oderwanie które nadeszło z Holloman (baza Sił
63
powietrznych w Nowym Meksyku) gdzie wypuszczono balon który przechwyciły wiatry idące w naszym kierunku.”
“Czy w tamtym czasie był Pan osobiście świadomy wysiłków mających na celu odzyskanie?” zapytał Schmitt.
“Nie, nie byłem.”
“Zatem nie było żadnej aktywności w bazie wskazującej że...” powiedział Schmitt.
“Nie było to znane przeciętnym osobom. Utrzymywano to od nich jeden krok dalej. To nigdy nie zostało wspomniane na spotkaniu pracowników. A ja uczestniczyłem we wszystkich zebraniach pracowniczych.”
“Było coś niezwykłego?” zapytał Schmitt.
“Och, ktoś usłyszałby to od kogoś. Widocznie sprawa została przytłumiona, kiedy oni dowiedzieli się czym ona naprawdę była.”
“Zatem kiedy trwały zebrania pracowników nie było na nich żadnej wzmianki o aresztowaniu w bazie Mac Brazela? Przesłuchiwania jego?” powiedział Schmitt.
“Och, usłyszeliśmy że był, jak sądzę słyszałem o tym trochę z innych mediów informacyjnych, o tym, że Walt Whitmore miał praktycznie porwać jego. Walt był starym, starej szkoły dziennikarzem. Nigdy nie moglibyście Panowie powiedzieć, czy wszystko co on mówił było całkowitą prawdą.”
“Zatem, nie słyszał Pan że Brazel był przetrzymywany w odosobnieniu w bazie przez chwilę,” powiedział Schmitt.
“Nie. Nie w bazie. W mieście, tak.”
“W domu Whitmore`a?” zapytał Randle,
“No cóż, na mieście. Myślę, że puszczona pogłoska dotyczyła tego, że Walt miał przemieszczać go z miejsca na miejsce. To było ważne...to jest o wiele bardziej interesująca historia kiedy przemieszczacie Panowie człowieka z miejsca na miejsce.”
“ A wojsko ma rozgrzane swoje pięty,” powiedział Randle. “Mac Brazel był widocznie przetrzymywany w Roswell przez pięć albo sześć dni. Przy pomocy władz wojskowych, ale mówi Pan, że nie był on przetrzymywany w bazie.”
“Według mojej wiedzy. Nie wiedziałem, że znajdował się on w bazie.”
Haut zamilkł na chwilę i powiedział, “Jestem jak moja żona. Myślę, że było jedno ogromne tuszowanie sprawy. Myślę, że ten cały materiał został gdzieś daleko schowany na później. Jedyną rzeczą której nie mogę zrozumieć jest jak, wraz z tymi wszystkimi ludźmi, i zaczynam mówić o ludziach....Wiem, że Jess Marcel nie udał się do tego samolotu i nie poleciał w nim samotnie. Musiał mieć drugiego pilota i załogę. Nie myślę, że był on jedynym członkiem załogi, który nadwerężałby się ładując to na jakiś samolot. Kierowcy ciężarówek, ludzie którzy...ludzie pomagający przy tym a kiedy to dostało się do Forth Worth było tam więcej zaangażowanych w to ludzi a w Wright Field było przy tym jeszcze więcej osób. I nikt z ich wszystkich razem nie ukradł kawałka?” powiedział Haut. “Jess Marcel, to ja mogę zrozumieć. On nie był tego rodzaju, który mógłby to zrobić.”
“Ale”, powiedział Randle, “uważa Pan że było jakiegoś rodzaju tuszowanie?”
“Myślę, że było gigantyczne tuszowanie,” powiedział Walter.
Schmitt i Randle przebiegli przez pytania w tym momencie i zaczęli powtarzać się. Musieli oni powrócić do Albuquerque a to oznaczało dwieście mil podróży. Haut powiedział im, że będzie się cieszył z tego, że będzie mógł w jakikolwiek sposób pomóc. Jeżeli będą oni mieli jakieś dodatkowe pytania, powinni czuć się swobodnie dzwoniąc z nimi do niego. Podziękowali mu i odeszli.
Interludium: Wiosna 1989
Były tuziny spraw które mogły zostać zrobione pomiędzy podróżami do Roswell i przeprowadzaniem wywiadów ze świadkami. Teraz, gdy wszystko wyglądało na to, że coś więcej aniżeli balon pogodowy opadło w pobliżu Roswell, Scmitt i Randle musieli rozpocząć konstruowanie papierowego śladu. Roswell Daily Record z lipca 1947, mógłby być jednym z później przeszukanych źródeł. Mogłoby pomóc odnalezienie dokumentów 509 grupy bombowej. Randle powiedział Schmittowi, że wojsko brzydzi się próżnią id o tej próżni, wrzucają oni papiery.
509 grupa bombowa stacjonowała w bazie Sił Powietrznych w Roswell. Pod koniec 1947 roku nazwa została zmieniona na Walker, i skoro tylko Siły Powietrzne to wprowadziły, stała się ona bazą Sił Powietrznych Walker. 509 grupa oraz jej dokumenty pozostały tam, do chwili zamknięcia bazy przez rząd w latach sześćdziesiątych. Potem wszystko, łącznie z 509 grupą, zostało przeniesione do bazy Sił Powietrznych Pease, New Hampshire.
64
Historia 509 jest dostępna na mikrofilmie. To jest kopalnia złota. Całość, pod kierunkiem Ósmego Sztabu Sił Powietrznych, zaczęła być przygotowywana szczegółowa historia na początku 1947 roku. Dostępne, ze szczegółami, było wszystko co wydarzyło się w bazie, z bardzo niewielkimi wyjątkami w lipcu, sierpniu, wrześniu i październiku 1947 roku. Następnie opis dziejów podupadł aż do lata 1949 roku, kiedy to przejściowa grupa została rozmieszczona w Anglii w celach ćwiczebnych.
Notatki dla lipca 1947 roku były rozczarowujące. Był pojedynczy paragraf stwierdzający, “Biuro informacji publicznej utrzymywało ożywienie przez miesiąc odpowiadając na zapytania o `latający dysk`, o którym zakomunikowano, że jest w posiadaniu 509 grupy bombowej. Przedmiot okazał się być balonowym radarem tropiącym.”
Zdarzyła się tutaj historia która zajmowała na całym świecie pierwsze strony informacyjne przez trzy czy cztery dni. Gazety z Londynu, Anglia oraz Hong Kongu zamieściły relacje. Prawie każda gazeta w Stanach Zjednoczonych wspomniała o tym w jakiś sposób. The New York Times ogłosił o odkryciu balonu pogodowego, a Los Angeles Herald Express twierdził w pierwotnych wydaniach, że był to latający talerz. Kwestią nie jest, czy to był balon albo pozaziemski statek kosmiczny, ale co wydarzyło się kiedy historia została ogłoszona. 509 grupa wolała odnieść się do chaosu który miał miejsce przez cały pierwszy tydzień lipca za pomocą jedno akapitowej wzmianki w swojej całkowitej historii.
Inna sprawa, która było interesująca było to, ze mikrofilm zawierał kopie bazowej gazety, The Atomic Blast. Wydanie z 4 lipca 1947 nie było interesujące ponieważ przedmiot nie był relacjonowany wojsku przed 6 lipca. Ale wydanie z 11 lipca powinno zostać wypełnione historiami. Mimo wszystko, była to sprawa której pragnęli wszyscy oficerowie informacji publicznej i wydawcy bazowej gazety. Prawdziwa historia. Coś, co powodowało, że oddziały wojskowe stawiane są w czas czuwania i zwracają ku niemu uwagę. Znajdowali się oni tutaj, siedzieli na historii, historii wypełniającej pierwsze strony na całym świecie. Znali oni nazwiska uczestników. Walter Haut mieszkał w dole ulic ud Jess`e Marcela i był członkiem sztabu Blancharda. Wiedział o lotach samolotów i odzyskaniu. Mógłby zadzwonić do uczestników za pomocą bazowego telefonu albo porozmawiać z nimi w klubie oficerskim. To byłaby największa historia, którą The Atomic Blaster mógł odkryć.
A nie ma o tym ani jednego słowa w bazowej gazecie. Ani jednego słowa.
Czołową historią z 11 lipca 1947 roku było to, że jeden z bazowych zespołów softbolowych został zaproszony na mecz przez “El Paso Crown.” Druga informacja była taka, że utrzymali oni prowadzenie dzięki jednemu uderzeniu Millsa. Fotografia na tej stronie przedstawiała helikopter YR5A, który wylądował w Roswell.
W rzeczywistości, bazowa gazeta nie przyniosła nic o latających spodkach czy latających dyskach aż do sierpnia, kiedy to opublikowała zdjęcie latającego flapjacka (naleśnika) marynarki wojennej, pewnego eksperymentalnego samolotu, twierdząc, że mógł on być odpowiedzialny za niektóre obserwacje latających spodków w kraju.
Nie było żadnego wyjaśnienia dla tego, za wyjątkiem tego że Walter Haut powiedział Schmittowi i Randle`amu, że kiedy w Fort Worth została wyemitowana odpowiedź mówiąca o balonie, nikt w Roswell kiedykolwiek nie dyskutował o wypadku ponownie. Nikt nie wnosił tego na zebraniach pracowników, nikt nie żartował o tym w jaki sposób wiązkę śmieci którą oni mieli nie mogliby zidentyfikować jako balonu pogodowego czy też radarowego balonu tropiącego jako czegoś doczesnego. Wieść o tym wydarzeniu wypadła ze świadomości każdego w Roswell. Haut nie poszedł w tym tak daleko żeby powiedział, że Blanchard nakazał milczenie. Wskazał jedynie, iż każdy wiedział, że temat stał się nagle zakazany.
Przechodząc przez część historii 509 Randle dowiedział się, podpułkownik Joe Briley przejął w środku miesiąca obowiązki oficera operacyjnego, zastępując podpułkownika Jamesa I Hopkinsa, który został dowódcą 830 szwadronu bombowego.
Randle dowiedział się również, że dwaj oficerowie wywiadu kapitan James R. Breece i porucznik Charles V. Swanson zostali przeniesieni.
Randle odnalazł listę gości bazy, która obejmowała generała Nathana F. Twininga 16 lipca oraz Rameya kilkukrotnie. Ramey, jako kierowniczy generał Ósmej Dywizji Sił Powietrznych, mógł być spodziewany w Roswell często. Twining jako dowodzący generał z Air Material Command mógł składać wizyty, ale nie tak częste jak Ramey.
Było tam wiele takich mało ciekawych smakołyków, ale nic co mogłoby doprowadzić do odzyskania rozbitego spodka w lipcu. Co nie jest przedstawiane jest bardziej interesujące. Brak jakiejkolwiek relacji dotyczącej tej całej aktywności spowodowało, że zarówno Schmitt jak i Randle stali się podejrzliwi.
Ponieważ Ósma Dywizja Sił Powietrznych była jednostka nadrzędną wobec 509 grupy, Schmitt i Randle zdecydowali, że powinni spojrzeć również do jej akt. Dla istoty sprawy, Schmitt i Randle chcieli znaleźć kogoś, kto był oficerem informacji publicznej w Ósmej Dywizji Sił Powietrznych, ponieważ mógłby on być w stanie odpowiedzieć na kilka pytań.
65
Podobnie jak 509 grupa, Ósma Dywizja Sił Powietrznych miała kompletne zapisy z 1947 roku. Mikrofilm obejmował czerwiec 1947 i na końcu tamtego miesiąca był komentarz dotyczący tego jak skrzętnie każdy w
Głównej Kwaterze Ósmej Dywizji Sił Powietrznych, mógł być zajęty sprawami związanymi z latającymi dyskami.
Podczas lipca 1947, nie było żadnych wzmianek o latających talerzach. Żadnej wzmianki że major Marcel miał zawieźć szczątki do Fort Worth oraz żadnej wzmianki, że Irving Newton miał powiedzieć im, że jest to nic więcej aniżeli balon pogodowy. Nie było żadnej wzmianki o Rameyu przedstawiającym historię w radio w Fort Worth, czy że specjalny lot został odwołany.
Ani jednego słowa o wydarzeniu.
W czasie między podróżami, pojawiały się inne kwestie do zapytania oraz wywiady do przeprowadzenia. Podczas obydwu podróży do Roswell, Schmitt i Randle nie zdołali odwiedzić Loretty Proctor. Jej rola w wydarzeniu była podobna do widza na linii bocznej, ale była jedną z pierwszych, która dowiedziała się, że Mac Brazel coś znalazł. Były rzeczy, których można się było od niej dowiedzieć.
W końcu dotarli do niej telefonicznie, pierwszą rzeczą którą Randle chciał wiedzieć było, czy ona oraz jej mąż Floyd poszli żeby popatrzeć na pole szczątków. Ponieważ byli oni bliskimi sąsiadami Brazela, mieszkającymi jedynie dziesięć mil od centrum rancza, Randle spodziewał się zlokalizować kolejnego cywila, który znajdował się na polu.
“Nie”, powiedziała odpowiadając na pierwsze pytanie. “Pozostałam wtedy, dlatego że gaz, opony, czas i wszystko było naprawdę drogie.”
“W takim razie nie sądziła Pani, że może zobaczyć coś pozaziemskiego?”
“Och nie. My po prostu zgadzaliśmy się, że był to balon pogodowy czy jakiś eksperyment czy coś, “ powiedziała.
“Czy rozmawiała Pani o tym z Mac Brazelem w ogóle później?”
“Cóż, zanim on się tam udał to tak, ale kiedy powrócił on z Roswell, to nie rozmawiał o tym.”
“Czy pamięta Pani coś co powiedział on o tym zanim udał się do Roswell? Odwiedził on panią?”
“Tak, wszedł i chciał żebyśmy poszli i zobaczyli to. Powiedzieliśmy jemu, że jeżeli sądzi że coś posiada...wie Pan, usłyszeliśmy, że była nagroda za UFO, mógłby zabrać ze sobą i zanieść to tam (Roswell). Przypuszczam, że zrobił tak.”
“Czy Mac opisał Pani w całości to co odnalazł?”
“No cóż, tak. Przyniósł ze sobą niewielki kawałek materiału wyglądającego jak drewno, ale nie mógłby Pan tego zapalić, naciąć tego czy cokolwiek. Domyślam się, że była to tylko drzazga całości, mająca objętość ołówka i trzy albo cztery cale długości,” powiedziała.
“Czy przypomina Pani sobie kolor?”
“Powiedziałabym, ze był to rodzaj brązowej opalenizny, ale wie Pan, upłynął już od tego dosyć długi okres czasu. To wyglądało jak plastik, oczywiście nie było wówczas żadnego plastiku, ale to było w rodzaju czegoś co wyglądało jak on.”
“Kiedy on to przyniósł czy próbowała Pani to naciąć?”
“Nie, nie robiliśmy tego. On to zrobił i opowiedział nam więcej o innym materiale który był bardzo lekki, marszczył się a później rozwijał. Powiedział, że znajdowało się tam więcej rzeczy, coś podobnego do tasiemki posiadającej na sobie jakieś kształty.”
“Czy mówił on o znalezieniu czegoś, co mogło być bardziej nienaruszone aniżeli szczątki o których on wspominał?”
“On nigdy nie powiedział co posiadał. Ale tak czy owak, udał się do Roswell i doniósł o tym, a oni przywieźli go tutaj z powrotem żeby pokazał im miejsce. Po tym zabrali go oni z powrotem do Roswell i trzymali go tam dopóki nie opróżnili wszystkiego z miejsca katastrofy.”
“Czy widziała Pani jakichś wojskowych?”
“Och nie. To było mniej więcej dwadzieścia mil stąd,” wyjaśniła.
“Czy wie Pani czy był więcej niż jeden obszar na którym znaleziono materiał, czy też czy znajdował się on w całości w jednym miejscu?”
“Było tylko jedno, o którym wiedziałam.”
“Czy zna Pani kogoś kto mógł być na ranczu?”
“Było ich tam niewielu. Nasz siedmioletni syn był razem z nim (Brazelem) kiedy on znalazł to, ale nie może on sobie przypomnieć gdzie to było, jak również nie może on sobie przypomnieć jak to wyglądało.”
“Czy Bessie (Brazel Schreiber) była z nim (Brazelem)?”
“Nie, nie było jej na ranczo, kiedy to się wydarzyło. Niemało z tego rodzaju historii zostało pomieszanych. Nie ona tam nie była.”
“Czy kiedykolwiek pytała Pani o to Maca, kiedy powrócił on z Roswell?”
66
“On tylko powiedział, że był to balon pogodowy. Bez względu na to, co oni powiedzieli tam jemu. Nie rozmawiał on o tym. Powiedział, że jeżeli kiedykolwiek ponownie coś znajdzie, to nie doniesie o tym. Oni przekonali go czy coś tam.”
“Czy jest coś innego co może sobie Pani przypomnieć, co pomogło by nam pomóc pójść dalej?”
“Nie. Wiem, że następnego dnia Mac udał się do Roswell, tam przedstawił wszystkie wiadomości. A potem to wszystko zostało naprawdę szybko uciszone. Nie usłyszałby Pan ani trochę więcej o tym.”
Kiedy Randle pracował w jednym kierunku, Schmitt i jego asystent, Brad Radcliffe, pracowali w kolejnym. Ich zadaniem było tropienie nowych świadków. Nacisk został umieszczony nie tylko na personelu wojskowym w Roswell, ale również zarówno na Fort Worth i Wright Field.
Schmitt zaraz na początku uświadomił sobie, że nowi świadkowie będą potrzebni. Ci, z którymi nigdy nie zostały przeprowadzone wywiady mogliby potwierdzić zeznania uczestników, którzy już opowiedzieli swoje historie.
Kiedy Schmitt i Radcliffe zlokalizowali osoby grające potencjalnie główne role, kierowali informacje do Randle`a w celu przeprowadzenia z nimi wywiadów. W rezultacie, zostało potwierdzonych więcej aniżeli trzy tuziny nowych wojskowych świadków. Niestety, więcej niż pięćdziesięciu z uczestników wypadku z lipca 1947, nie żyło.
Badania zaprowadziły zarówno Schmitta jak i Randle`a w dziwne kierunki. Randle, będąc w Las Vegas, zdecydował się sprawdzić co gazety w Nevadzie miały do powiedzenia o wydarzeniu w Roswell. Randle przejrzał je i znalazł długa chronologię tego co się wydarzyło.
Według Las Vegas Review-Journal, “Podekscytowanie przebiegało wzdłuż tego cyklu:
“1. Porucznik Warren Haught (Walter Haut), specjalista od kreowania wizerunku firmy w bazie w Roswell, wyemitował oświadczenie w imieniu pułkownika Williama Blancharda, dowódcy bazy. Powiedział, że przedmiot opisany jako `latający dysk` został znaleziony trzy tygodnie temu na pobliskim ranczu Fostera przez W.W.Brazela i został wysłany do badań do `wysokich oficjeli`.
“2. Generał brygady Roger Ramey dówdca Ósmej Dywizji Sił Powietrznych powiedział w Fort Worth, że uważa on iż przedmiot był `resztka balonu pogodowego i radarowego reflektora` oraz był ` niczym co mogłoby ekscytować`. Pozwolił on fotografom zrobić zdjęcia tego. Zostało oznajmione, że przedmiot będzie wysłany do Wright Field w Dayton, Ohio, do zbadania przez ekspertów.
“3. Później, upoważniony oficer Irving Newton, Stessonville, Wisconsin, oficer meteorologiczny w Fort Worth, zbadał przedmiot i powiedział zdecydowanie że nie było to nic więcej tylko dotkliwie roztrzaskany przedmiot używany do określania kierunków i szybkości wysoko wiejących wiatrów.
“4. Porucznik Haught (sic) powiedział podobno dziennikarzom, że miał on `zamknąć się po dwóch przykrych rozmowach telefonicznych z Waszyngtonu.`
“5. Wysiłki mające na celu skontaktowanie się z pułkownikiem Blanchardem przyniosły informację, że `on jest teraz na urlopie.`
“6. Major Jesse A. Marcel, oficer wywiadu z 509 grupy bombowej, podobno powiedział Brazelowi, znalazcy obiektu, że to ` nie ma nic wspólnego z armią czy marynarką wojenną, na tyle na ile mogę to powiedzieć.”
“7. Brazel powiedział dziennikarzom, że znalazł on wcześniej wyposażenie balonu pogodowego, ale nie było w nim nic co przypominałoby to co odnalazł on później.”
To spowodowało pewną ilość pytań, których ani Schmitt ani Randle nie zadali Hautowi. Najszybszym sposobem, do wyjaśnienia problemów było zatelefonowanie do niego.
Randle zapytał, “Czy ma Pan parę minut na odpowiedź na kilka nowych pytań.”
“Rzucaj”, powiedział Haut.
“Odkryłem w gazecie, że oni zacytowali jak Pan mówi, że otrzymał dwie przykre rozmowy telefoniczne z Waszyngtonu. Czy pamięta Pan coś w ogóle z tego?”
“Nie”.
“W ogóle nic.
“Nie. Nienawidzę być w takiej sytuacji. Myślę, że gdybym naprawdę otrzymał jakieś telefony z Waszyngtonu, byłbym pierwszym porucznikiem otrzymującym telefony od `dużych chłopców`. Musiałbym to zapamiętać. “
“Spotkaliśmy się ze świadkiem który powiedział, że był Pan w pierwszym samolocie który zabrał Marcela do Fort Worth. Ile jest w tym prawdy?”
“Ach...” Było niezdecydowanie. “Myślę, że jest to jakieś wyrażenie, nie po prostu nie, ale cholera nie. Nie, właściwie, nie miałem z tym w ogóle żadnego związku.
Ostatnia rzeczą o jaką zapytał Randle było, “Czy kiedykolwiek spotkał Pan Brazela w tych ramach czasowych?”
“Nie. Nikt nie powiedział mi niczego.”
67
Interludium: Lato, 1989
W trakcie letnich miesięcy skupiono się na poszukiwaniu oraz przeprowadzaniu wywiadów z nowymi świadkami. Jednakże Schmitt, zgodnie z ustawą o wolności informacji, składał prośby do różnych agencji rządowych Listy zostały wysłane do oficerów FOIA – (Freedom of Inforation Act – Ustawa o wolnym dostępie do informacji) w Pentagonie, reprezentujących armię, marynarkę wojenną i siły powietrzne. Pozostałe listy zostały wysłane do Archiwów Narodowych w Waszyngtonie, Dystrykt Columbia, bazy Sił Powietrznych Holloman w Nowym Meksyku, oraz bazy Sił Powietrznych Kirtland w Albuquerque.
Poproszono o określone informacje dotyczące Dr. Lincolna LaPaza; akt medycznych Mac Brazela ustanowionych w Roswell; oraz map i fotografii miejsca katastrofy. Żadna z próśb nie była bezpośrednio związana z Roswell. Do dzisiaj, żaden list z odpowiedzią nie poświadcza jakiejkolwiek informacji o Roswell.
Sierpień, 1989: Corona, Nowy Meksyk
Schmitt i Randle dotarli do Albuquerque w piątek i zużyli czas na rozmowę z Merle Tuckerem, który przez lata posiadał stacje radiowe w Nowym Meksyku. Kiedy wszystko się wydarzyło, był on poza miastem. Kiedy powrócił, był zdenerwowany słysząc, że Johnny McBoyle, jego kierownik stacji, oraz jego sekretarka Lydia Sleppy, spróbowali umieścić historię dalej za pomocą depeszy. Tucker był pewien, ze będzie miał przez to kłopoty.
Według Tuckera, wiedział on że McBoyle próbował udać się na miejsce katastrofy, oraz że został on zatrzymany przez wojsko. Skoro McBoyle powrócił do Roswell, przyszedł szeryf żeby zobaczyć się z nim i powiedział mu, żeby o tym nie rozmawiał.
Tucker wspominał, że McBoyle udzielał Sleppy informacji przez telefon, oraz że opowiadał o “zgniecionym” naczyniu do mycia naczyń i spalonych wokół miejscach na ziemi. Ale kiedy Tucker wypytywał go o to szczegółowo, McBoyle powiedział, że on nie może o tym rozmawiać. McBoyle odmówił powiedzieć coś więcej.
Tucker nie miał żadnego kontaktu z którymkolwiek z nowomeksykańskich senatorów czy kimkolwiek innym. Usłyszał, że ktoś “oficjalny” przybył do jego stacji w Roswell i opróżnił wszystkie dokumenty związane z wydarzeniem. To było wszystko co on wiedział.
Zakończywszy tam, Schmitt i Randle skierowali się do Corony, Nowy Meksyk. Wielu ranczerów, którzy znali Mac Brazela, nadal mieszkał w regionie. Schmitt i Randle zatelefonowali do Tommy Tyree`go, który pracował z Brazelem zaraz po tym, jak Brazel dokonał odkrycia. Zgodził się z nimi spotkać, zatem pojechali do domy Tyree`go. Spotkali się z Tyree`m i jego żoną June, oraz przerwali popołudniowy mecz bejsbolowy w telewizji.
Informacje Tyree`go, było w dużej mierze z drugiej ręki. Mac Brazel powiedział jemu kilka rzeczy o katastrofie. Tyree, faktycznie, powiedział wcześniej Donowi Mitchellowi i Ralphowi Heickowi, że uważał iż Brazel odnalazł japońską bombę balonową. Brazel, będąc pod rozkazami wojskowych powiedział jemu, że to był balon.
Według Tyree`go, Mac udał się do Corony zanim pojechał do Roswell. Rozmawiał ze swoim szwagrem i ów powiedział, że powinien zabrać szczątki do Roswell. Kilka innych ludzi w mieście dało jemu tą samą radę.
Tyree powiedział również Schmittowi i Randle`emu że Brazel był zły z powodu rumowiska, ponieważ owce nie chciały przechodzić przez pole. Brazel musiał skierować je dookoła pola, żeby dotarły do wody. Musiał przez to nadłożyć milę czy więcej drogi.
Teraz, kiedy Schmitt i Randle byli tam, historia Tyree`go zmieniła się nieznacznie. Wierzył, że Brazel odnalazł coś co było niezwykłe i rzeczywiście, widział on kawałek materiału w otworze ściekowym. On i Brazel jechali przez teren i Brazel zobaczył kawałek płynący na dnie dziury.
“Nikt z nas nie chciał zejść po to,” powiedział Tyree. W tamtym czasie, więcej niż czterdzieści lat temu, nie było żadnego powodu żeby to zrobić. “Mogłem udać się tam i zobaczyć czy jest to tam nadal.”
June Tyree słuchała cierpliwie przez kilka minut po czym wtrąciła, “Jeżeli to się zdarzyło naprawdę, dlaczego żaden z chłopców ze szkoły średniej nie przybył tam? Nikt nie mógł nie wpuścić ich tam, jeżeli oni myśleli że wydarzyło się coś interesującego do zobaczenia.”
68
Wydawało się to być uzasadnionym pytaniem. W 1947 roku, bez radia czy telewizji, jakakolwiek rozrywka, nawet jeżeli byłby to tylko balon pogodowy wystarczyła, do wyciągnięcia dzieci na miejsce wypadku. Wspomniała ona nawet, że kiedy tajny samolot rozbił się w górach na zachodzie, oni wyszli żeby to zobaczyć.
“Nie wierzę, żeby się to zdarzyło,” powiedziała. “Dzieci nie poszły tam i nikt nigdy nie rozmawiał o tym.”
Tyree powiedział również, że Paul Brazel kolejny syn Maca, został zdenerwowany ponieważ każdy mówił że jego ojciec został przekupiony. Tyree wskazał również, że Mac Brazel był oszczędny. Nie dochodził on do pieniędzy nagle, ale oszczędzał to wszystko co zarobił. Wspomniał również, że Mac był wartownikiem w banku, żeby zarobić dodatkowe pieniądze.
Skończywszy wywiad Schmitt i Randle pojechali na noc do Roswell. To tam otrzymali oni odpowiedź na pytanie June Tyree o dzieci próbujące odnaleźć wrak. Otrzymali również dobre informacje od pewnej ilości źródeł. A od Ralpha Heicka, dowiedzieli się że jedna z córek szeryfa Wilcoxa, Phyllis McGuire wciąż mieszka w regionie. Była ona chętna do rozmowy.
W niedzielę Schmitt i Randle telefonowali do świadków z listy. Randle rozmawiał z Jackiem Roddenem, którego ojciec był fotografem w Roswell w 1947 roku. Chociaż nie wiedział on zbyt dużo, przypominał on sobie rozczarowanie jego taty, kiedy historia została wykręcona z latającego talerza do balonu pogodowego.
“Oni zagłuszyli to,” powiedział on swojemu synowi.
Rodden powiedział również, że pogłoski wokół Roswell były mętne. Mówiono nawet o jednym “zielonym” mężczyźnie biegającym swobodnie po mieście. Powiedział, że nigdy nie usłyszał potwierdzających to informacji ani nie zobaczył czegokolwiek, ale miasto zostało wypełnione takimi pogłoskami.
Jednakże ważną sprawą było to że Rodden jako fotograf, miał często do czynienia z ranczerami na terenie całego Nowego Meksyku. Jeden z ranczerów powiedział jemu, że jego troje dzieci przybyli pewnego dnia do domu przestraszone na śmierć i odmówili rozmawiać o tym co zobaczyli.
Rodden naciskał jego potomstwo przez co wyszło na jaw, że byli oni na polu gdzie zobaczyli szczątki, albo dostali się oni w pobliże drugiego miejsca, gdzie zostały znalezione ciała. Oni nigdy nie powiedzieli zbyt dużo swojej rodzinie, ponieważ ktoś z wojska miał ich poważnie przestraszyć. Nie opowiedzieli o sprawie osobom postronnym.
To mogła być odpowiedź na pytanie June Tyree. Miejscowe dzieci próbowały podejść i te, które dostały się wystarczająco blisko żeby coś zobaczyć, zostały zatrzymane przez wojsko. Jeżeli istnieje jeden motyw przebiegający przez całą historię, to jest nim tajemnica która miała zostać utrzymana. Ci wojskowi, którzy widzieli cywilów powiedzieli im, że jest to tajna sprawa oraz że każdy kto będzie o tym rozmawiał, może oczekiwać pobytu we więzieniu oraz wysokich grzywien. Nawet dorosłym z regionu powiedziano żeby nie opowiadali o tym i wielu z nich zostało przestraszonych tymi groźbami.
Schmitt rozmawiał również z Terrym Wilmotem w sprawie obserwacji UFO dokonanej przez Dana Wilmota 2 lipca 1947 roku. Powiedział on, ze nie było żadnej wątpliwości, że Dan Wilmot coś zobaczył.
Kiedy Randle rozmawiał z Roddenem, Schmitt dyskutował z Phyllis McGuire, córką szeryfa Wilcoxa. Przypomniała sobie, że jej ojciec był podekscytowany odkryciem oraz historią opowiedzianą przez Brazela, żałowała również że oni w ogóle zadzwonili do wojska. Wojskowi przybyli, zabrali wszystko, i pozostawili szeryfa na uboczu. Nie odpowiedzieli oni na żadne z pytań Wilcoxa, nakazali mu żeby zapomniał o tym wszystkim.
Schmitt zapytał ją, dlaczego ona nie powiedziała niczego wcześniej a on odrzekła, “Ponieważ nikt mnie nigdy nie zapytał.”
Ważnym aspektem jednakże, była reakcja jej ojca na historię. W przeciwieństwie do tego co zostało wydrukowane w przeszłości, był on tym zainteresowany. Wilcox zrobił to co uważał w tamtym czasie za słuszne, a ponadto zapragnął zatelefonować najpierw do gazet.
To był ostatni kawałek dobrej informacji, którą Schmitt i Randle otrzymali podczas tej podróży. Reszta czasu została spędzona na potwierdzaniu oświadczeń, które świadkowie poczynili w przeszłości. Nic wstrząsającego nie zostało odkryte, ale tuzin dobrych wskazówek został rozwinięty i ruszyli oni dalej w dół tej drogi.
Wrzesień, 1989
Miejsce wypadku zostało zidentyfikowane przez Billa Brazela. Zostało to oparte na tym co powiedział mu jego ojciec, oraz jego obserwacjach zarówno wraku jak i wyżłobienia wyciętego przez obniżający się pojazd. Używając tą informację jak i fakt, że żadne naukowe badanie samego miejsca nie zostało wypróbowane, Centrum do badań nad UFO imienia J. Allena Hynka zadecydowało, że nadszedł czas żeby to zrobić.
69
Zespół ustanowiony razem z Markiem Rodeghierem składał się z dziesięciu członków w tym dwójki naukowców Carla Bebricha oraz Sue Ann Curtis, wykwalifikowanych w archeologii oraz zbieraniu próbek ziemi. Obejmował on również Mimi Hynek, wdowę po nieżyjącym dyrektorze CUFOS J. Allenie Hyneku, Tima Rodeghiera, Dr. Jerry`ego Vermuelena, oraz Dona Schmitta i Kevina Randle`go.
Na miejscu spędzono trzy dni, najpierw fotografowano obszar i oznaczano najważniejsze miejsca przy pomocy kwadratowej sieci szablonów, mającej po sto stóp na boku. Przy pomocy całkowitej siatki, cały rejon został dokładnie zbadany i prawdopodobne miejsca na usidlenie szczątków zostały oznaczone. Obejmowało to rośliny juki, które wyglądały na mające czterdzieści czy więcej lat, odsłonięte skały, oraz otwory ściekowe.
Wstępny przegląd nie wydał niczego interesującego. Nie było żadnych śladów szczątków czy obecności wojska czterdzieści lat wcześniej. Została znaleziona pojedyncza zardzewiała i zgnieciona puszka. Została otworzona nożem ale nie było żadnego sposobu żeby stwierdzić, jak długo tam leżała.
Drugiego dnia, zespół kopał dziury testowe różnej głębokości w uporządkowanym wzorcu w obszarze wyżłobienia. Zespół przesiewał także ziemię, poszukując elementów tak małych jak mających ćwierć cala wielkości. Ekipa zdołała wykopać około dwustu próbnych dziur.
Inni członkowie zespołu kopali również pod dnem roślin i ostrożnie badali otwory ściekowe. Obszar na stoku, gdzie Bill Brazel powiedział że odnalazł kilka kawałków szczątków został oznakowany i dokładnie przegrzebany. Ponownie, nic nie znaleziono.
Schmitt i Randle pozostawili miejsce około południa i przeprowadzili kilka wywiadów oraz spróbowali zaaranżować, żeby dołączył do nich Tommy Tyree. Będąc w centrum rancza dowiedzieli się, że jeden z pracowników rancza zobaczył unoszący się nad nim pojazd wojskowy w ubiegłym roku. Ponieważ nie było żadnego powodu by oczekiwać, żeby wojsko powróciło na miejsce katastrofy, chcieli oni porozmawiać z pracownikiem rancza.
Jim Parker powiedział im, że jego syn wróciwszy pewnego popołudnia ze szkoły relacjonował że miał zobaczyć dziwną półciężarówkę na jedną z dróg na ranczu. Parker wsiadł do swojej ciężarówki i pojechał w poszukiwaniu obcych ludzi. Parker doścignął ich i doniósł, że była to półciężarówka z kabiną należąca do Sił Powietrznych. Symbole Sił Powietrznych były wyraźne na drzwiach, pomimo iż nie wiedział on z której bazy oni przyjechali. (To mogła być Holloman w pobliżu Alamagordo, Kirtland w Albuquerque, czy Cannon niedaleko Clovis, sa to nazwy trzech najbliższych.)
Mężczyzna, którego Parker opisał jako mającego końcówkę swych dwudziestu lat albo wczesne trzydzieste, oraz który posiadał dość niskie zaszeregowanie powiedział, że byli oni tam obserwować obszar dla wyznaczenia miejsca dla radaru dla nisko lecących samolotów. Parker widział mapy w ciężarówce i cztery aktówki na tylnym siedzeniu.
Ale, zanim ci ludzie odjechali, spytali Parkera o katastrofę w Roswell, chcąc wiedzieć, czy znajdowali się blisko jej miejsca. Parker wtedy, nie słyszał o tym nic i powiedział im, że nie wie niczego o tym co oni mówili.
Sprawdzając zarówno u właścicieli rancz jak i w Biurze Zarządzania Ziemią, Schmitt dowiedział się że Siły Powietrzne nigdy nie przybyły czy to do właścicieli czy do Biura z prośbą o umożliwienie im oględzin terenu.
W trakcie końcowego dnia, zespół wykonał pomiary oraz objechał wokół całe miejsce wypadku. Ostatnią zrobioną rzeczą było zebranie wszystkich flag, wypełnienie wszystkich dziur kontrolnych oraz pozostawienie miejsca możliwie tak blisko jego oryginalnego wizerunku jak to było możliwe.
Kiedy zakończono to, Schmitt i Randle pojechali do Roswell żeby przeprowadzić wywiady z dodatkowymi świadkami. Ranek spędzili poszukując lodowni, w której wojskowi mogliby kupić lód w 1947 roku. Niestety, lodownia zmieniała właściciela cztery czy pięć razy, i jedyne dokumenty które był w stanie znaleźć aktualny posiadacz dotyczyły 1927 i 1928 roku. Nie było tam niczego, co sugerowałoby, że duży zakup lodu został zrobiony 8 lipca 1947 roku, ale zarazem, nie było nic wskazującego, że to się nie wydarzyło.
Później tego samego dnia połączyli się oni zresztą zespołu w Coronie. Wstępny przegląd miejsca został uzupełniony. Ponownie, nie dowiedzieli się niczego zaskakującego, za wyjątkiem tego, że dwaj członkowie Sił Powietrznych wyrazili zainteresowanie miejscem katastrofy w roku poprzedzającym ich wyprawę. To, samo w sobie, mogło być znaczące.
Interludium: Jesień, 1989
Jak zwykle, między podróżami, były sprawy, które mogły zostać zrobione. Schmitt zrobił przegląd prawników i zwrócił się do nich o poradę o tok badania. Zapewnili oni Schmitta, że waga zeznań pochodzących od świadków
70
z pierwszej ręki, wystarczyłaby do wygrania orzeczenia, jeżeli przypadek miałby proces sądowy. Nieoczekiwanie, pogłoskę o przesłuchaniach przed Kongresem należało traktować poważnie.
Schmitt otrzymał również od Stana Friedmana, zbiorczy wykaz z 509 grupy bombowej i przekazał go dalej Randle`mu. Krzyżując sprawdzenie nazwisk na liście z rocznikiem statystycznym, mogli oni określić, kto był w Roswell kiedy zdarzyła się katastrofa. Ponieważ lista zawierała tylko nazwiska i adresy ale żadnych numerów telefonicznych, Randle spędził czas w bibliotece sprawdzając je. Po uzupełnieniu tego, mógłby on potem zacząć dzwonić do nazwisk z listy.
Joe Briley znajdował się w roczniku statystycznym jako oficer operacyjny (S-3), a według oficjalnej całościowej historii, Briley znajdował się tam w środku lipca 1947. Powiedział on Ranlde`mu, że nie był on S-3 kiedy zdarzył się wypadek, oraz że on naprawdę nie wie o tym zbyt wiele. Ale podczas rozmowy powiedział on, że pułkownik Blanchard udał się na miejsce wypadku. To było coś nowego, ale skoro on to powiedział, Randle wiedział że to było prawdziwe. To miało sens. Blanchard poszedł na urlop 8 lipca popołudniu, a teraz Randle wiedział, gdzie on się udał. Na miejsce wypadku.
Ale Briley nie skończył. Randle powiedział, “Słyszał Pan historie....”
“Dokładnie. A potem historia została zmieniona i natychmiast uciszona. Skoro tylko przyjechali ludzie z Waszyngtonu.”
Randle powtórzył to i Briley powiedział, “Dokładnie.”
Briley poszedł dalej...”prawdopodobnie otrzymał Pan tą rzecz (wywiad gazetowy) Rogera Rameya, który obalił w nim cała sprawę i powiedział że to było ponad jego ambicją albo; nie pamiętam jak on to powiedział ale to co zrobił Butch (Blanchard) brzmiało niczym z ust ucznia pierwszej klasy, czego ja nie zaakceptowałem.”
Briley szedł dalej zaprzeczając, że miał on jakąkolwiek wiedzę z pierwszej ręki o katastrofie. Powiedział, “Kiedy przeczytaliśmy lokalną gazetę w dniu, w którym to się wydarzyło, było duże zamieszanie, a potem zostało to całkowicie zdyskontowane a jak myślę zostało nawet zamienione w żart, który jeden z dziennikarzy miał rozgłosić w sposób niezgodny z prawdą. A potem zostało to naprawdę skutecznie wyciszone.”
Randle, chcąc być pewnym, że miał on prawidłową informację, zapytał ponownie, czy Briley jest przeświadczony, że Blanchard udał się na miejsce katastrofy.
“Jestem tego pewien.”
W październiku, Schmitt pojechał na Florydę żeby spotkać się z Lewisem S.Rickettem, jednym z oficerów kontrwywiadu, stacjonujących w Roswell w lipcu 1947 roku. Rickett i Schmitt omówili wiele spraw dotyczących tego co odnalazł Brazel. W trakcie rozmowy, Schmitt zapytał, “Jakie były Pańskie pierwsze wrażenia kiedy zbadano materiał z miejsca katastrofy?”
“To był najdziwniejszy materiał jaki kiedykolwiek widzieliśmy...była mowa o tym, że nie pochodzi on z Ziemi.”
Później, w czterogodzinnym wywiadzie Rickett powiedział, “Rok później rozmawiałem z Joe Wirthem, oficerem kontrwywiadu z bazy Sił Powietrznych Andrews w Waszyngtonie, Dystrykt Columbia. Zapytałem się go czego dowiedzieli się o materiale z Roswell. On powiedział mi, że oni nadal nie wiedzą co to było oraz że ich eksperci od metalu nadal nie mogą tego przeciąć.”
W międzyczasie, Randle rozmawiał również z Artem McQuiddym który był redaktorem w Roswell Morning Dispatch, innej codziennej gazecie z Roswell w 1947 roku. Tylko kilkoro badaczy rozmawiało z McQuiddy`m albo użyło jego gazety, ponieważ wszystkie dobre informacje już zostały ukryte do momentu porannej edycji gazety.
McQuiddy powiedział Randle`emu że “To było koło południa kiedy Walter Haut przyniósł oświadczenie prasowe. Już uprzednio był on z nim u jednej ze stacji radiowych przez co zrobiłem mu piekło za posiadanie swoich faworytów, na co on odpowiedział zatem, że ponieważ są tutaj cztery media zamienia on kolejność wobec tego, komu przekaże dane oświadczenie jako pierwszemu. Stacja radiowa umieściła oświadczenie na sieci radiowej Associated Press. Od chwili kiedy Haut dostał się do mnie nie minęło dziesięć minut, jak zaczęły dzwonić telefony. Nie mogłem oderwać się od telefonu do późna tamtego popołudnia. Otrzymałem telefony z Londynu, Paryża, Rzymu i Hong Kongu, to są te które mogę sobie przypomnieć.”
Ale McQuiddy nigdy nie zdobył się na rozmowę z ranczerem czy kimkolwiek innym. Według niego, “Historia umarła dosłownie tak szybko jak się zaczęła.
“Haut powiedział mi, że miał on za sobą jakieś przeszkolenie pogodowe i nie uważał, że była to radiosonda czy balon pogodowy.” Zatrzymał się na chwilę po czym powiedział, “Oczywiście oni przyszli i wyparli się tej historii tak szybko jak to nastąpiło.
“Jak sobie przypominam, Walter nie przyszedł i poprosił żeby zostało to wyemitowane ponownie, czy coś takiego, pomimo iż w moim umyśle tkwi to, że on to uczynił, ale on mówi że nie zrobił tego oraz że jeżeli by tak było to powinien to zapamiętać.”
“Ale przypomina Pan sobie jego wchodzącego i proszącego Pana o ponowne wyemitowanie tego?” zapytał Randle.
71
“No cóż, sądzę, że on to zrobił, ale on mówi że nie.”
Ponownie McQuiddy powiedział, że nie był on w to zaangażowany ponieważ Dispatch był gazetą poranną. Do chwili kiedy mogło się pojawić wydanie gazety, historia o balonie pogodowym krążyła wokół przez kilka godzin. Nagle stała się ona starą informacją, pomimo iż Dispatch dostarczył historię o Wilcoxie jak również był zajęty odpowiadaniem na pytania z całego świata. Oczywiście, ponieważ Walter Haut, Art. McQuiddy i szeryf Wilcox wszyscy mówili o telefonach z całego świata, było duże zainteresowanie historią z Roswell.
Później Randle wytropił Franka Kaufmana, który był w Roswell w trakcie wydarzenia. Kiedy Randle rozmawiał z Kaufmanem przez telefon, przyznał on, niechętnie, że ma on jakąś wiedzę z pierwszej ręki o katastrofie ale, nie chce on o tym rozmawiać.
Natomiast Randle zapytał o aktywność w Roswell w 1947 roku, oraz kto mógłby coś wiedzieć. Randle zdecydował, że Kaufman powinien być w stanie zlokalizować kilku innych członków 509 grupy bombowej, którzy byli w to bezpośrednio zaangażowani. A wtedy Kaufman nadmienił, że nikt nie rozmawiał o katastrofie kiedy przyleciał specjalny samolot z Waszyngtonu.
Próbując to potwierdzić, Randle powiedział, “Nikt nie rozmawiał o tym kiedy specjalny samolot przybył tam z Waszyngtonu?”
“Tak, to prawda.”
“Był Pan obeznany ze specjalnym lotem z Waszyngtonu?”
“Tak”.
Oni rozmawiali jeszcze przez prawie trzydzieści minut dłużej, ale nic interesującego po żadnym względem nie wynikło z dyskusji. Kaufman wiedział wystarczająco, żeby stać się ważnym źródłem. Wiedział więcej aniżeli był skłonny opowiedzieć to przez telefon.
W ciągu jesieni, dzięki Bradowi Radcliffowi, Schmitt nawiązał bezpośredni kontakt z wysokim rangą oficerem z wywiadu armii stacjonującym w Pentagonie.
Schmitt dostarczył nazwiska, dał kontaktowi z Pentagonu jakąś informację i został zapewniony, że dokumenty zostaną wyciągnięte. Faktycznie, Schmitt został powiadomiony, że Roswell było czasami wspominane w Pentagonie, chociaż nie powiedziano jemu w jakim kontekście.
Do tej chwili, Schmitt był poinformowany, żeby “pozostawił to w spokoju”, oraz że nie ma niczego w Pentagonie o Roswell. Jednakże w marcu 1990 roku, Schmitt został poinformowany przez pułkownika z wywiadu że projekt Błękitna Księga nie był jedynym rządowym badaniem podczas istnienia Błękitnej Księgi.
“Wszystkie tajne sprawozdania nadal są częścią tego departamentu,” powiedział pułkownik. “Być może właśnie tam jest Pańskie sprawozdanie o Roswell.”
Archiwista Ed Reese z Narodowych Archiwów w Waszyngtonie, Dystrykt Kolumbia, wydawał się to potwierdzać. Powiedział on Schmittowi, że jest ciągle zaskoczony, że Roswell nie było częścią ujawnionego materiału Błękitnej Księgi.
“Mamy wszystkie inne wytłumaczone raporty, wiele z nich obejmuje balony pogodowe, ale nie Roswell. To zawsze wydawało mi się jakieś osobliwe, “ powiedział Reese.
Styczeń, 1990
Mark Rodeghier miał możliwość przeprowadzenia powtórnego wywiadu z Rickettem pod koniec stycznia. Były tuziny dalszych pytań, a ponieważ Rickett był na miejscu wydarzeń, jego wyznania wzrosły i dodały sobie wagi.
Rodeghier spędził pierwszą godzinę na dowiadywaniu się, kto pełnił jakie funkcje w korpusie kontrwywiadu w późnych latach czterdziestych. Po drugoplanowych ustaleniach, Rodeghier zaczął wypytywać Ricketta o Roswell.
Według Ricketta, “Na miejscu zdarzenia było cztery czy pięć samochodów wojskowych. Żandarmi nosili własne identyfikatory. Każdy z nich miał “czterdziestkępiątkę” a kilkoro posiadało Thompsony czy stare smarownice.”
“Nikt nie posiadał jakiegoś specjalnego wyposażenia?” zapytał Rodeghier.
“Nie. Nie mieli szczególnego wyposażenia. Żandarmi, czterech czy pięciu w pierwszej grupie, znajdowali się w pobliżu wyżłobienia. Z kolei dwudziestu pięciu czy trzydziestu innych było rozproszonych wokół jego obwodu. Komendant żandarmerii nie chciał żeby ktokolwiek po prostu błąkał się w górę ponad tym.
“Mój szef powiedział, że uważa iż jest wskazane żeby ktoś jeszcze z naszej brygady zobaczył to. Powiedziałem, że to wygląda jak metal, po czym zapytałem czy to było gorące (radioaktywne). Mój szef powiedział mi nie, chodź i podnieś to.”
72
Rickett powiedział także, “Komendant żandarmerii mówił że on ` nie chce żeby ktokolwiek się zbliżył dopóki ci mężczyźni to widzą. Wszystko, na co patrzycie jest już na filmie`”.
“Do czego ten materiał był podobny z wyglądu?” zapytał Rodeghier.
“Był to nieznacznie zakrzywiony kawałek metalu, naprawdę lekki. Miał około sześć cali na dwanaście czy czternaście cali. Bardzo jasny. Przykucnąłem i spróbowałem go roztrzaskać. Mój szef uśmiechnął się i powiedział, `Silny facet. Próbuje on zrobić coś, czego my nie mogliśmy.` Zapytałem, `jak do cholery ta rzecz została zrobiona?` Nie czuło się tego tak jak czuje się plastik, a ja nigdy nie widziałem tak cienkiego kawałka metalu, którego nie mógł by Pan rozbić.”
Rickett kontynuował wypowiedź, “kiedy przechodziliśmy wokoło, mój szef powiedział, `Ty i Ja nigdy tutaj nie byliśmy. Ty i Ja nigdy nie widzieliśmy tego. TY nie widziałeś tutaj jakichkolwiek wojskowych.` A ja odpowiedziałem, `tak, to jest prawda. My nigdy nie opuszczaliśmy biura.`”
Schmitt i Randle uświadomili sobie, że były sprawy które musiały być zrobione oraz ludzie z którymi potrzebowali się spotkać. Podczas kolejnych podróży oraz w czasie tuzinów rozmów telefonicznych, dowiedzieli się dużo. Jeden ze świadków powiedział Randle`emu, że nie może on pomóc w badaniach. Przyznał się, że był wówczas w bazie, ale że on “nie może o tym rozmawiać.”
Randle w końcu zapytał się jego, naciskając stanowczo, “Czy był Pan na miejscu katastrofy?”
“Nie mogę o tym mówić. Przysięgałem zachować tajemnicę.”
Później, podczas innej dyskusji, potwierdził on, że Mac Brazel był przetrzymywany w domu gościnnym w bazie, że materiał – metal – został zabrany do Wright Field w Ohio, oraz że wszystkie swoje rozkazy otrzymywał on ustnie od Blancharda. Nie napisał żadnego sprawozdania, ale powiedział Randle`emu, że jeżeli raporty mogłyby zostać zlokalizowane, cała historia będzie mogła być poznana. Te sprawozdania, napisane przez innych, obejmowały całe wydarzenie w Roswell, a te raporty zawieziono do Pentagonu.
W styczniu, Schmitt i Randle powrócili do Nowego Meksyku. Spodziewali się znaleźć odpowiedzi na końcowe pytania, które mieli. Zaplanowali kilka wywiadów z tymi, na których nie natrafili podczas innych podróży.
Schmitt i Randle ponownie przeprowadzili wywiad z Frankiem Joyce`m. Tym razem był on bardziej otwarty, dzieląc się kompletnie swoją historią. Ponownie powiedział, że pierwszego dnia popołudniem przeprowadził on wywiad z Brazelem, oraz że Brazel opowiedział jemu całą historię odkrycia. Joyce stwierdził, że to on nakazał Brazelowi zadzwonić po wojskowych z bazy. Rodzina Wilcoxa powiedziała, że był to pomysł szeryfa. Teraz to nie ma znaczenia kto to zasugerował, ponieważ telefon został wykonany.
Joyce nie miał zbyt wiele do zrobienia z tą historią podczas kilku następnych dni, po czym rozpętało się całe piekło. Kiedy historia się rozwinęła, Joyce zaczął ukrywać oświadczenia prasowe oraz wiadomości dalekopisowe, żeby mógł później udowodnić, że to się wydarzyło. Whitmore, główny właściciel stacji KGFL, przyszedł do Joyce`a i powiedział mu, że wojskowi chcą z powrotem oświadczenie prasowe. Joyce powiedział, że biura stacji zostały przeszukane i większość z dokumentów które on schował została znaleziona i zabrana.
Ponownie powiedział, że Brazel przyszedł do niego późno pewnej nocy. Ustalając sytuację na tyle na ile Schmitt i Randle mogli połączyć ją razem, wydawało się, że wizyta ta wydarzyła się 9 lipca. Brazel opowiedział Joyce1`owi historię o balonie pogodowym. Joyce powiedział że to nie jest ta sama rzecz, którą Brazel miał powiedzieć za pierwszym razem oraz że Brazel przytakiwał. Brazel powiedział, że będzie z nim ciężko, jeżeli nie opowie nowej historii. Ale potem, kiedy odchodził, Brazel powiedział, “Wie Pan co oni mówią o małych zielonych ludzikach. One nie są zielone.”
Pierwszy wywiad przeprowadzony następnego poranka był z Phyllis McGuire oraz jej siostrą Elizbeth Tulk, córkami szeryfa Wilcoxa. Obie pamiętały incydent oraz obie rozmawiały o tym ze wszystkimi ludźmi którzy przychodzili do biura szeryfa, z powodu rozmowy telefonicznej do bazy.
Obie były wówczas nastolatkami i rozmawiały o pewnym mieszkaniu w pobliżu więzienia. Przypominały sobie aktywność oraz to, że wojsko przyjechało prawie natychmiast jak szeryf powiesił telefon. Obie powiedziały, że Wilcox został rozdrażniony sposobem manipulacji wojskowych. Później powiedziano Wilcoxowi żeby nie mówił o tym. Kiedy dyskutował o tym prywatnie ze swoją rodziną, narzekał na wojskowych i tajemnicę. Żałował, że nie udał się z tym najpierw gdzieś indziej.
Odchodząc stamtąd, Schmitt i Randle pojechali na rozmowę z Juanitą Sultemeier. W późnych latach czterdziestych ona, razem z mężem, posiadała ranczo w regionie Corony a oboje z nich znali Mac Brazela. Powiedziała, że Brazel był przyziemnym człowiekiem, pracującym długo i ciężko. Nie było niczego w przeszłości Brazela, co sugerowałoby zrywy fantazji, czy możliwe figle. Również, tak jak wielu innych którzy mieszkali tam w 1947 roku, przypomina sobie odnajdywanie czasami balonów pogodowych. Każdy wiedział o nich chwile potem gdy je odnaleziono.
Faktycznie, Sultemeierowie odnaleźli balon który nosił ze sobą ofertę studolarowej nagrody. Jej mąż zapakował to i zaniósł do Corony na dworzec kolejowy i wysłał. “Ale nigdy nie otrzymaliśmy pieniędzy,” powiedziała.
73
Przypomniała ona sobie pewną inną sprawę, była to grupa archeologów, którzy pozostawali w pobliżu jej domu kilka lat po katastrofie. Było to ważne jedynie dlatego, ponieważ demonstrowało, że archeologowie bywali czasami w regionie. Dowodziło to tego, ze był dla archeologów powód do bywania w regionie.
Kończąc, Schmitt i Randle pojechali do Franka Kaufmana. Przez telefon był on niechętny do rozmowy, ale osobiście był bardziej niż szczęśliwy mogąc podzielić się informacjami.
Kaufman ponownie przebiegł przez swoją historię. Kaufman przez jej większość był poza nią. Jego przyjaciel, bazowy oficer nazywający się Robert Thomas, przyleciał w specjalnym locie z Waszyngtonu, Dystrykt Kolumbia i wydawał się być w jakiś sposób zaangażowany w odzyskanie. Thomas pozwolił Kaufamnowi na dowiedzenie się kilku spraw. Opowiadał o polu szczątków i zasugerował że były w toku poszukiwania mające na celu odnalezienie załogi pojazdu. Kiedy Thomas rozmawiał z Kaufmanem, oni nie znaleźli ciał, lecz oni ich szukali.
Kiedy został zapytany czy wie on cokolwiek o odzyskanych szczątkach, odpowiedział, “Wiem, że jedna skrzynia została zabrana do hangaru i pozostawiona tam na noc. Skierowane zostały na nią światła reflektorów, leżała w centrum podłogi, a żandarmi wojskowi stali wokół przy ścianach, czuwając nad nią.”
On nie wiedział co było w skrzyni, tylko, że otrzymała ona specjalne traktowanie: wiele straży wokół niej i nikomu nie pozwolono się zbliżyć.
Powiedział również, że musiał przysiąc utrzymywanie tajemnicy, pomimo iż nie wiedział on za dużo. Powiedział, że byli oni zabierani do pokoju w niewielkich grupach, po dziesięciu czy dwunastu, oraz powiedział, że uczestniczyli oni w czymś co było w interesie bezpieczeństwa narodowego. Oni nie mieli o tym rozmawiać z kimkolwiek. Mieli oni zapomnieć, że to się kiedykolwiek wydarzyło.
Randle zapytał, czy Kaufman został zmuszony do podpisania czegokolwiek.
“Nie. Tylko powiedziano żebym zapomniał o tym.”
Powiedział też, że on tak naprawdę nie znał ludzi którzy byli z nim w pokoju. Wierzył, że władze robiły to wszystko z powodów bezpieczeństwa. W ten sposób Kaufman wiedziałby, jak wielu innych zostało w to zaangażowanych czy też kim była większość z nich. On mógłby rozpoznać pozostałych dziewięciu czy dziesięciu jeśli by tak było. I nikt z nich nie myślał o tym, żeby zapytać o to kogokolwiek. To była część ich rozkazów.
Kaufman został zapytany o to, o Thomasa, oraz o nastrój w bazie w 1947 roku. Sądził on, że Thomas nie żyje. Zapamiętał liczne pogłoski w 1947 roku. Każdy miał teorię czy przekonanie. Były rozmowy o odnalezieniu ciał, o odnalezieniu kilku z nich żywych. Dużo pogłosek. Jedyna rzecz której on był pewien była skrzynia, która spędziła większość jednej nocy w hangarze z patrzącymi na nią żandarmami wojskowymi.
Ostatni tego dnia wywiad został przeprowadzony z Robertem Shirkeyem. Znajdował się on w bazie w 1947 roku i widział jak część szczątków zostało zabranych budynku operacyjnego na rampę skąd zostało załadowane do samolotu.
Według Shirkeya, ośmiu czy dziewięciu mężczyzn przenosiło materiał z ciężarówki przy budynku. Szczątki były szare i cienkie. Zapamiętał, że jeden z mężczyzn miał kawałek tego schowany pod swoim ramieniem.
Według Shirkeya Blanchard znajdował się tam, a kiedy Shirkey ruszył w kierunku drzwi żeby lepiej widzieć, Blanchard wycofał się z hali w celu opróżnienia drogi dla ludzi z materiałem. Shirkey musiał pójść na bok, by zobaczyć co będzie dalej.
Shirkey nie miał szansy dotknąć metalu. Miał jedynie szansę zobaczyć to kiedy było przenoszone obok niego. Nie mógł zobaczyć więcej od tego.
Oczywiście, tak samo jak inni, słyszał on opowieści po wydarzeniu. Jedna z nich którą może sobie przypomnieć mówiła o tym, że wszyscy żandarmi wojskowi zostali w ciągu miesiąca przeniesieni poza bazę. “Oni nie chcieli żeby żandarmi siedzieli wokół i porównywali to co zauważyli.”
Następnego dnia Schmitt i Randle pojechali do Capitan na spotkanie z Budem Payne`m. W trakcie badań powiedziano im kilkukrotnie, że udali się oni do niewłaściwego miejsca katastrofy. Juanita Sultemeier uczyniła aluzję, że było to na wschód o centrum rancza, pomimo iż ona nigdy nie była tam osobiście. Tommy Tyree napomknął, że Bill Brazel nie znał faktycznego miejsca, pomimo iż Bill odkrył porozrzucane szczątki oraz zobaczył wyżłobione rozcięcie będące następstwem podskakiwania rzeczy przez pustynię.
Byli inni którzy wiedzieli gdzie pole szczątków zostało znalezione. Jednym z nich był Bud Payne, ranczer który mieszkał w Nowym Meksyku przez więcej niż siedemdziesiąt lat. Bud Payne został zabrany na miejsce wypadku trzydzieści lat wcześniej. Payne został również wyrzucony poza ranczo Fostera przez wojsko w czasie kiedy zostały odnalezione szczątki.
Według Payne`a, na ranczu na którym pracował obluzowała się krowa, a on udał się za nią na posiadłość Fostera. Kiedy zbliżył się on do zabłąkanego zwierzęcia, przybył samochód terenowy trąbiąc ponad jedną z wyniosłości terenu, opuszczając się w dół ku niemu. Znajdowali się w nim wojskowi i krzyczeli na niego. Oni odprowadzili go fizycznie z gospodarstwa na farmie.
74
Payne, używając tylnych dróg z Capitan, podążył do starego rancza Fostera ( gdzie Mac Brazel mieszkał w 1947 roku). Najpierw był tam bitumen do nawierzchni oraz dość prosto i równo, ale szybko zamieniło się w żwir zanurzając głęboko w kanionach po czym ponownie się wspinała.
Payne zabrał ich bezpośrednio na miejsce katastrofy. Bill Brazel zabrał Schmitta i Randle`a ku północnemu krańcowi tego, a Payne pojechał ku południowemu końcowi. W rzeczywistości, wyprawa październikowa nie usunęła wszystkich flag, które oni wsadzili. Payne zatrzymał się wewnątrz tych flag, na tym samym liczącym trzy czwarte mili pasie Nowego Meksyku. To było uzupełniające potwierdzenie dokładnego miejsca pola szczątków.
Pozostawiwszy pole szczątków, Schmitt i Randle pojechali przez Nowy Meksyk do następnego wywiadu. Jerry Brown był inżynierem NASA pracującym na poligonie rakietowym White Sands. Przypuszczał on, że było prawdopodobieństwo że Brazel odnalazł szczątki rakiety V-2. Podczas pięciogodzinnego wywiadu, Brown powiedział że znajdowały się tam dwie wyrzutnie do wystrzeliwania V – 2 czy późniejszych A-9. A-9 były parą wystrzeliwanych rakiet z ładunkiem użytecznym wynoszącym około 2500 funtów. Brown myśli, że ludzie z Roswell mogliby natknąć się na wrak A-9. Przy pomocy swojej górnej części, posiadającej na sobie skrzydła, mogłoby to opaść na dół i pozostawić wyżłobienie, które Brazel między innymi zrelacjonował. Brown nie sądzi, że V-2 wylądowałby w taki sposób. V-2 nadleciałby prosto, tworząc krater i niewielkie pole szczątków, które nie zostało opisane przez nikogo na miejscu katastrofy.
Brown opowiedział o dowodzie będącym pozostałością po katastrofie A-9, sugerował, że duraluminium wytłumaczył metal który nie topił się pod lampą lutowniczą. Zostało to tak zaprojektowane żeby oprzeć się ciepłu ponownego wejścia (w atmosferę). Ale duraluminium, chociaż jest odporne i nieustępliwe na gorąco, rozbiłoby się pod powtarzanymi uderzeniami młota.
Brown próbował wyjaśnić wszystkie znalezione szczątki. Niektóre z instalacji w rakiecie, jeżeli zostałyby rozgrzane w wypadku, mogłyby skończyć niczym małe puste rurki, które nie przypominałyby w niczym konwencjonalnego okablowania i ponieważ światło mogłoby padać na jeden koniec odbijając się od niego, co sprawiłoby wrażenie techniki światłowodowej.
Faktycznie, Brown był w stanie wyjaśnić wszystko ku jego własnej satysfakcji, za wyjątkiem folii która rozwijała się i odzyskiwała swój oryginalny kształt. Mógłby on nie robić nić z myślą o wyjaśnianiu poza tym, że świadkowie zostali zrobieni w głupków przez coś innego.
A ciała? Małe ciała które nie wyglądały jak ludzkie.
Rozmyślał on o tym. Mogły być one szympansami wysłanymi dla eksperymentu? Możliwe, ale wtedy po co ta cała tajemnica trwająca po czterdziestu latach?
To nie miało sensu. Jeżeli rakieta rozbiłaby się na ranczu Nowego Meksyku a jej pasażerowie byliby zwierzętami, mogłoby to sprawić kłopot, ale nie byłoby to by coś, co pozostawałoby tajemnicą przez czterdzieści lat. W pewnej chwili, ktoś odkryłby ujawnione dokumenty. Przy pomocy wszystkich badaczy chcących dowiedzieć się czegoś o White Sands i mających miejsce we wczesnych latach eksperymentach rakietowych; coś musiałoby się pojawić.
Chyba że, jest to wciąż tajne, a wówczas jest tylko jeden powód dla tego. Pasażerowie wysłani w przestrzeń nie byli zwierzętami, ale byli ludźmi. Mali ludzie, łatwo pasujący do statku, oraz których niewielka waga nie stanowiłaby przeszkody.
To był interesujący scenariusz, ale dla którego nie było pojedynczej krztyny dowodu. Nigdy nie pozwolono na opublikowanie czegokolwiek co sugerowałoby, że Panowie z White Sands mieli by wypuścić ludzki ładunek w 1947 roku. Ludzki ładunek, który byłby co najwyżej złożony z dwóch ludzi, a nie czterech.
Po dyskusji obejmującej cały zasięg materiału dowodowego, pochodzący z opisu pola szczątków oraz zaangażowania ludzi z 509 grupy bombowej, Brown powiedział na koniec, “Jeżeli możecie Panowie wykazać, że to nie była A-9, wtedy ja nie wiem czym to mogło być.”
To czego Brown nie wiedział, to że tylko przez cztery dni było otwarte okno na możliwość na wypadek A-9. Mac Brazel powiedział wojsku, że był on w tej części terenu na cztery dni przed odnalezieniem szczątków i że nic tam wówczas nie było.
Schmitt dowiedział się, że była tylko pojedyncza próba wypuszczenia V-2 pasująca do tej ramy czasowej oraz że było to 3 lipca. Ten V-2 nigdy nie opuścił wyrzutni i był nie może być brany pod uwagę. To oznaczyło, że White Sands powinno zostać wykreślone poza źródło szczątków. Nic nie zostało stamtąd wystrzelone w pokrywających się ramach czasowych.
Następnego dnia Schmitt i Randle zaplanowali spotkanie z jednym z agentów kontrwywiadu. Według pewnej liczby świadków, mężczyzna ten był na polu szczątków przy więcej aniżeli jednej okazji, ale on zaprzeczał temu mówiąc, że musi to dotyczyć kogoś innego. Każdy musiał błędnie ocenić jego obecność tam.
Zaprosił on Schmitta i Randle`a do odwiedzenia go w jego apartamencie a spotkawszy ich powiedział że nie ma niczego, co mógłby opowiedzieć o katastrofie. “Nie byłem tam.”
75
Schmitt zasugerował, że prawdopodobnie katastrofa mogła dotyczyć V-2 czy A-9. Po czym Schmitt zapytał czy oni kiedykolwiek odzyskali coś takiego gdziekolwiek w Nowym Meksyku.
“Nigdy.” Powiedział, że jeżeli jakakolwiek rakieta opuszcza kurs wówczas jest niszczona przez terenowego oficera. Nie chcą oni ryzykować zranień u jakichkolwiek cywili na ziemi.
Randle zapytał, czy przypomina on sobie jakąś rozmowę po wszystkim dotyczącą wypadku latającego talerza, ale on podkreślał, że absolutnie nic takiego się nie wydarzyło. Były człowiek kontrwywiadu nie słyszał jakichkolwiek pogłosek nie było również nic w gazecie o katastrofie. To wszystko, łącznie z historią która pojawiła się w Nierozwiązanych Tajemnicach było “stekiem bzdur.”
Schmitt i Randle spędzili dwie godziny z mężczyzną. Powiedział im, że jakiekolwiek raporty, które pisał on w normalnym roku jego obowiązków były wysyłane do Waszyngtonu a nie do Ósmej Dywizji Sił Powietrznych w Fort Worth. Był on przyłączony do 509 grupy bombowej, ale jego droga służbowa była odmienna od nich.
W rzeczywistości opowiadał on o wiele sprawach z ochotą. Powiedział, że stopnie agentów kontrwywiadu były w tamtym czasie całkowicie tajne. To nie wyglądało dobrze, mięć przełożonego sierżanta który śledził pułkownika, za wyjątkiem kilkoro ludzi wyjaśniających to, nie miał żadnego pojęcia jaki posiada stopień czy też jaki stopień mają inni.
Dostarczył nazwiska innych którzy mogli być w stanie pomóc, oraz opisał swoje normalne nie utajnione obowiązki w Roswell. Ale, według niego wypadek i odzyskanie nigdy się nie wydarzyły. Nie było żadnego dochodzenia na ranczu Fostera, jakichkolwiek tajemniczych lotów, oraz żadnego odkrycia obcych ciał. Niczego.
Randle powiedział że on oraz Schmitt mają, dosłownie, dwa tuziny świadków specjalnych lotów do Roswell oraz nadzwyczajnej operacji oczyszczającej na ranczu.
“Coś musiało się wydarzyć”, poddał się w końcu człowiek z kontrwywiadu, “ ale ja nie wiem co to było.”
Kiedy wychodzili, człowiek z kontrwywiadu zapytał się ich, “Jeżeli wy chłopcy znaleźlibyście coś, co dotyczyło by bezpieczeństwa narodowego, czy utrzymalibyście to w tajemnicy?”
Schmitt odpowiedział, “Jeżeli to dotyczyło by bezpieczeństwa narodowego, tak.”
Były człowiek z kontrwywiadu uśmiechnął się i powiedział, “Bardzo dobrze.”
Były inne wywiady przeprowadzone podczas tej podróży, ale ci świadkowie potwierdzali to co powiedzieli telefonicznie. Jud Roberts na przykład, powiedział że został on zawrócony przez kordon wojskowych. A Art. McQuiddy potwierdził, że ktoś z wojskowych przyszedł do jego biura i zabrał wszystkie dokumenty które były związane z katastrofą.
Ale nawet z tym, była to owocna podróż. Cała historia wyciekała na zewnątrz. Teraz była tylko kwestia poskładania razem faktów, żeby zobaczyć to jak wyglądał jego całkowity obraz.
Maj, 1990
Minęły miesiące zanim mogła się odbyć kolejna wspólna podróż. Najpierw był problem ze znalezieniem osoby wykwalifikowanej w użyciu hipnozy. Zarówno Schmitt jak i Randle potrzebowali po prostu jakiegoś praktyka. Chcieli oni kogoś z nieskazitelnymi referencjami, żeby nikt nie mógł twierdzić, że osoba była niewykwalifikowana. Pragnęli kogoś, kto byłby skłonny zrobić to w Montanie.
Schmitt znalazł kobietę która się zgodziła. Podróż została zaplanowana a potem zostały ustalone ponowne terminy wygodne dla niej. Później, na trzy dni przed tym jak mieli oni przyjechać do Montany, kobieta wycofała się. Potwierdziła ona nacisk ze strony jej współpracowników po fachu. Sądzili oni, że przez uczestnictwo w regresji Jesse Marcela juniora, będzie się ona taplała w zjawiskach paranormalnych. Jej koncesja czy certyfikat albo pozycja w jej organizacji zostałyby narażone.
Schmitt, przy pomocy Brada Radcliffe`a, zlokalizował profesora Johna Watkinsa w Missoula, Montana, Według Schmitta i Radcliffe`a, Watkins mógłby być chętnym do zrobienia tego. Schmitt zasugerował, żeby Randle zadzwonił do Watkinsa. Po rozmowie z nim trwającej trzydzieści minut, Watkins zgodził się, pod warunkiem że Jesse Marcel przybędzie do niego. Randle zapewni że tak.
Z wszystkim na miejscu, Schmitt i Randle odjechali do Montany. Kiedy przybyli do Missoula, spotkali się z Watkinsem. Opowiedział im wiele o swojej przeszłości, łącznie ze swoja pracą przy przypadku Hillside Strangler. Jeżeli nie było nikogo innego, Watkins był wykorzystywany w trakcie polemik.
Watkins dał również do zrozumienia, że spędził on lata jako psycholog. Pracował w szpitalach dla weteranów, lecząc żołnierzy z zaburzeń umysłowych pochodzących z ich doświadczeń bitewnych. Obecnie jest on emerytowanym psychologiem na uniwersytecie stanu Montana. Watkins jest autorem sześciu książek, około
76
dziewięćdziesięciu rozpraw naukowych, oraz więcej aniżeli stu artykułów dotyczących różnych aspektów jego badań i hipnozy.
Z Missoula pojechali oni do domu Jesse Marcela. Kiedy Watkins rozmawiał z Jesse Marcelem, Schmitt i Randle przeprowadzali wywiad z jego matką. Chcieli się dowiedzieć jakie były jej wrażenia, kiedy major Marcel przyniósł do domu trochę z materiałów odzyskanych na miejscu katastrofy.
Powiedziała, że Jesse Senior był tym podekscytowany. Przypuszczał, że jest to coś nadzwyczajnego, oraz, oczywiście, ona nie wiedziała co to może być. Rozpostarli to wokół w kuchni w celu zbadania. Jej opisy tego pasują do tych podanych przez innych którzy mieli sposobność posługiwać się tam.
Popołudniowa sesja z Jesse Marcelem Juniorem dała doskonałe wyniki. Ani Schmitt ani Randle nie oczekiwali niczego spektakularnego. Mieli oni nadzieję dowiedzieć się, z dużymi szczegółami, co wydarzyło się podczas wczesno porannych badań szczątków dokonanych przez rodzinę Marcela.
Watkins pracował z Marcelem przez prawie godzinę, pozwalając mu się odprężyć a w końcu wprowadził w lekki trans. Watkins pozwolił ponownie przeżyć Marcelowi kilka dziecięcych wspomnień, przesuwając go do wczesnej części jego życia z Houston do Roswell. Powoli, Watkins doprowadzał Marcela naprzód, aż na końcu znalazł się weekend z 4 lipca 1947.
Watkins spróbował nie sugerować Marcelowi, że wydarzyło się coś ważnego. Że jego ojciec został czymś podekscytowany. Watkins zapytał, “Co się wydarzyło?”
Było teraz zatem niby tak jakby Jesse Marcel Junior, został właśnie wytrącony ze snu przez odgłosy jego ojca w 1947 roku. Był on trochę zmieszany, ponieważ jego ojciec stał ponad nim, próbując sprawić, żeby się obudził.
Marcel poszedł za swoim ojcem na zewnątrz, pomóc mu przenieść pudełko wypełnione szczątkami. Jesse junior nadmienił, że jego ojciec nie pojechał samochodem sztabowym do rancza Brazela, ale zabrał ich Buicka ze składanym dachem. Powróciwszy do domu, rozrzucili szczątki na podłodze w kuchni, próbując dopasować razem kawałki niczym olbrzymią łamigłówkę układanki, ale uszkodzenia były na to zbyt wielkie. Nic nie pasowało do siebie.
Schmitt pochylił się ku przodowi po czym zapytał, “Jak duża część podłogi została pokryta?”
Marcel mówił powoli, cicho, jak gdyby badając to najpierw zanim on mógłby odpowiedzieć na pytanie. To wypełniło większą część kuchni podłogowej, od tylnych drzwi do drzwi prowadzących do pokoju mieszkalnego. Rozciągało się to od pieca po lewej stronie, przez podłogę do zlewu i lodówki.
Marcel opisał jakiś mały, czarny, podobny do plastiku materiał, który był grubszy od ołowianej folii i o wiele bardziej trwały. Powiedział, że wyglądało to niczym “twardy wypiek.” Wspomniał również o ołowianej folii oraz belkach w kształcie litery I.
Watkins spytał co się stało. Jesse junior powiedział, że jego ojciec przykucnął w pobliżu tylnych drzwi, próbując dopasować razem kilka kawałków, ale one nie pasowały. Było ich zbyt wiele a uszkodzenie było zbyt wielkie.
Kiedy Marcel i jego syn próbowali ułożyć razem szczątki, żona Marcela wzięła jedną belek w kształcie litery I i powiedziała, “Tutaj są napisy na tym.”
Jesse junior, spojrzawszy na jedną z tych belek, również zauważył na niej napisy. Pod hipnozą powiedział, “Nie mogę ich odczytać.” Zawahał się i dodał, “Purpura. Dziwne. Nigdy nie widziałem czegokolwiek jak to.”
Randle zapytał go do czego były podobne napisy.
“Różne kształty geometryczne, przypominające liście, okręgi.” Pod hipnozą Marcel narysował symbole które widział na belce w kształcie litery I.
Pod wpływem pytania Marcel powiedział, że symbole były w lśniącym purpurowym kolorze oraz że były małe, mniejszej szerokości niż paznokieć. Było wiele oddzielnych kształtów.119
Opisał również belkę. Powiedział, że była złamana na dwóch końcach oraz że została zrobiona z tego samego materiału co ołowiana folia jak również była zimna w dotyku. Nie mógł on jej zgiąć.
Kiedy Marcel znajdował się ciągle pod hipnozą, Schmitt zapytał się Jesse`a co miał powiedzieć jego ojciec.
“To jest latający spodek.”
“Czy użył on tych słów?”
“Tak. Zapytałem się go co to jest latający spodek. Nie wiedziałem co to jest latający spodek..”
“Co on powiedział?”
“To jest statek. Był podekscytowany.”
Schmitt zapytał, “Czy on powiedział cokolwiek o balonie?”
“Nie. Tylko o latającym spodku.”
77
Marcel opisał potem jak pomagał swojemu ojcu wkładać szczątki do dużego kartonu. Wynieśli to na zewnątrz i umieścili z tyłu samochodu.
Schmitt zapytał, “Kiedy widział go Pan następnym razem?”
“Nazajutrz po pracy.”
“Jakiego dnia?”
“W środę. Nie byłem w szkole. Nie trzymałem się toru dni.” (Przypis: Zgodnie z rozwiniętą rachubą czasu, Marcel był zarówno poprawny jak i błędny. To nie było nazajutrz, co nastąpiłoby we wtorek, lecz było to następnego dnia, w środę.)
Marcel powiedział potem, ze jego ojciec nie mówił nic o latającym spodku. Faktycznie, major Marcel przestrzegł swoją rodzinę przed wspominaniem o tym w ogóle. Major Marcel nakazał im nie rozmawiać o tym. Mieli “zapomnieć o tym.”
Kiedy Jesse junior był wciąż pod hipnozą, Schmitt zapytał się go kiedy następnym razem jego ojciec wspomniał o tym, ze wydarzyła się katastrofa. Jesse junior powiedział, że był on wówczas w szkole średniej oraz że jego ojciec nadal nie wiedział co to było. Marcel senior powiedział że to nie był balon. Nie był to cel radarowy.
Pod wpływem bardziej szczegółowych pytań, Marcel przypomniał sobie kilka dalszych szczegółów. Jego ojciec powiedział mu że miała być “ wielka ilość szczątków na ranczu.” Oraz, że zostali wysłani żołnierze w celu ochrony pola.
Problem polega na tym, że Jesse junior miał wówczas jedynie jedenaście lat. Jego ojciec rozmawiał ze swoją żoną, ale Jesse junior był bardziej obserwatorem tych dyskusji aniżeli ich uczestnikiem. Faktycznie, kiedy Schmitt i Randle spróbowali dowiedzieć się więcej o tym co powiedział Marcel w dniu swego powrotu, Jesse junior powiedział im, że jego rodzice znajdowali się w kuchni. Oczekiwali oni na jego przyjaciela, który miał nadejść.
To był koniec sesji. Zarówno Schmitt jak i Randle zgodzili się, że była ona wartościowa. Poza wszystkim innym, dowiedzieli się trochę więcej szczegółów oraz otrzymali rysunek Marcela z symbolami zobaczonymi przez niego na belce w kształcie litery I.
Schmitt przeprowadził końcowy wywiad podczas podróży do Montany. Złożył on wizytę Robertowi Porterowi, spodziewając się dowiedzieć kilku nowych rzeczy dotyczących pierwszego lotu poza Roswell. Według Portera, lot był zatwierdzony przez majora Ralpha R. Taylora. Materiał, trójkątnokształtna paczka oraz trzy albo cztery pudełka po butach, został dostarczony do samolotu przez samochód sztabowy. Porter był pewien, że materiał był zgromadzony w budynku 1034, który na bazowej mapie oznaczony jako budynek w którym prowadzone są prace inżynieryjne.
Nie mógł on dodać zbyt wiele o historii materiału, ale powiedział ze jego brat, Leonard Porter, który mieszkał na południe od Brazela, oraz przyjaciel, Bill Jenkins mieli spotkać Brazela w centrum Roswell 9 lipca. Według Portera, Mac Brazel zignorował ich, udając że ich nie widzi. Według Jenkinsa, Brazel był otoczony przez wojskowych. To doprowadziło sumę ludzi, którzy widzieli Brazel z wojskową eskortą w Roswell do sześciu.
Schmitt i Randle dyskutowali o tym czego się dowiedzieli. Wszystkim, czego się dowiedzieli. W miesiącach od rozpoczęcia badań, uświadomili sobie po raz pierwszy, że coś niezwykłego wydarzyło się w Roswell, a potem że miało to pozaziemskie źródło. Ich nastawienie z początku poszukiwań, że nie mógł to być wypadek obcego statku kosmicznego, zmieniało się powoli, ponieważ wszelkie inne wytłumaczenia znikły pod ciężarem informacji.
Kiedy pracowali, rozwijając nowe kierunki, przeprowadzając wywiady z dużą ilością pierwszoplanowych świadków, zrozumieli prawdę. Zbyt wielu ludzi dostarczyło zbyt wielu kawałków łamigłówki. Jeżeli major Marcel byłby samotnym głosem, mogłaby to być jedna sprawa. Ale Marcel nie był sam. Wielu innych widziało te same rzeczy. To sprowadzało się do jednego zdarzenia.
W lipcu 1947 roku, Siły Powietrzne armii Stanów Zjednoczonych, partycypowały w odzyskaniu pojazdu który przeciwstawiał się konwencjonalnemu wytłumaczeniu.
Lipiec, 1990
Śledztwo rozwijało się dobrze we wszystkich kierunkach. Nowi świadkowie byli odnajdywani, więcej informacji zostało odtajnionych, oraz zostały podane nowe szczegóły. Schmitt i Randle podążali swoją własną drogą, poszukiwali swych własnych odpowiedzi, wykorzystywali informacje uzyskiwane z gazet, starych czasopism i w końcu od samych świadków. Prawie każdy z nich wiedział o dwóch czy trzech innych, którzy posiadali jakiegokolwiek rodzaju wiedzę na temat wydarzeń z lipca 1947 roku.
78
Ale w lipcu 1990 roku nadszedł czas na rozmowy z innymi badaczami. Stanton Friedman, jest fizykiem nuklearnym który miał spędzić dwie ostatnie dekady wykładając na temat UFO, oraz ostatnie dziesięć lat na badaniach przypadku z Roswell, jest jednym z pierwszych którzy dowiedzieli się o tej katastrofie. To było po wykładzie w Minnesocie, kiedy to podszedł do niego Vern Maltais i opowiedział mu o Barneyu Barnettie. To Friedman był tym który odnalazł Lydię Sleppy, która była operatorką dalekopisu w Albuquerque która zrelacjonowała historię Johnny`ego McBoyle`a, i to Friedman był tym, który po wywiadzie udzielonym w telewizji w Lusianie dowiedział się o Jesse Marcel`u.
W lipcu 1990 roku, Schmitt i Randle rozmawiali z Friedmanem nieoficjalnie. Friedman opowiedział im o tym jak po raz pierwszy usłyszał historię Maltaisa po wykładzie. Maltais powiedział, że on nie powiedział o tym prawie nikomu ani słowa, ale zadecydował, że ktoś zainteresowany tym tematem powinien o tym wiedzieć.
Osamotniona, opowieść Maltaisa była prawie bezużyteczna. Problem polegał na tym, że Barnett umarł w 1969 roku i nie można było przeprowadzić z nim wywiadu potwierdzającego.
Potem, mówiąc do ludzi w Kalifornii o przypadku UFO, jeden z mężczyzn powiedział Friedmanowi, że powinien on porozmawiać z jego matką Lydią Sleppy. W odpowiedzi, miała ona interesującą historię, ale nie mogła ona przypomnieć sobie dokładnej daty wydarzenia. Miała ona rozmawiać przez telefon z Johnnym McBoyle`m, opowiadając o zrzuconym spodku, a potem on odwołał jej oświadczenia. I ponownie, było to interesujące, ale nie było sposobu na to, żeby to wykorzystać to co się od niej otrzymało.
Ale to nie był koniec. Friedman, będąc z powodu wykładu w Luizjanie, udzielił wywiadu telewizyjnego. Kierownik stacji powiedział Friedmanowi, że zna wiejskiego radiooperatora mieszkającego w Houma, Luizjana, który twierdzi że był oficerem wywiadu i zbierał szczątki pod koniec lat czterdziestych. Friedman poprosił o nazwisko, dostał je, i brzmiało ono Jesse Marcel.
Marcel nie mógł przypomnieć sobie daty, poza tym że było to w późnych latach czterdziestych, ale pamiętał miejsce, Roswell, Nowy Meksyk, oraz wiedział że to nie był balon pogodowy. Poszukiwania w gazetach ujawniły wystarczająco dodatkowych informacji, żeby zabrać się za to. Równocześnie, zostały znalezione wstępne artykuły z 8, 9 i 10 lipca 1947 roku, czas i miejsce zostały potwierdzone. Oraz, kilka z tych artykułów ujawniło kolejne nazwiska takie jak Walter Haut, William Blanchard i Irving Newton.
Friedman zaalarmował dziennikarza Steve`a Thoma, który z kolei dał znak Lenowi Stringfieldowi. Okazało się, że Stringfield i Marcel byli na tej samej wyspie Pacyfiku podczas drugiej wojny światowej. Zaczęli rozmawiać szczegółowo o wielu sprawach, łącznie z z katastrofą w pobliżu Roswell. Marcel powiedział Stringfieldowi te same rzeczy, które miał opowiedzieć Friedmanowi.
Były to teraz wystarczające informacje do rozpoczęcia poważnych badań. Zostały odnalezione nazwiska części zaangażowanych w to osób. Walter Haut posiadał rocznik, wydany w czasie lata 1947 roku, który wymieniał kolejno większość z osób jakie były w bazie Sił powietrznych Roswell w tym czasie. Przy jego pomocy, odnaleziono wielu świadków.
Ale początkowe informacje zostały znalezione ponieważ Stan Friedman był na wykładach objazdowych. Friedman wysłuchał tych świadków, odłożył na bok uzyskane informacje, trzymając je dopóki mógł do nich dodać więcej. Gdyby Friedman nie odnalazł Marcela i nie porozmawiał z nim, nikt nie usłyszałby o Roswell, Nowy Meksyk ani o wydarzeniach mających miejsce podczas lata 1947 roku.
Marzec, 1991
Kiedy książka została oddana do druku, Schmitt i Randle znajdowali się nadal w polu podążając za nowymi wskazówkami, przeprowadzając wywiady z nowymi świadkami oraz dalej usiłując zweryfikować wszystkie informacje. Dowiedzieli się, w wyniku transmisji NIEROZWIĄZANYCH TAJEMNIC, że człowiek o nazwisku Gerald F. Anderson, twierdził, że zobaczył ciała. Jako sześcioletnie dziecko, on, wraz ze swoją rodziną, natknął się na rozbity spodek na równinach San Agustin. Według Andersona byli czterej obcy, dwaj wyraźnie nieżywi, jeden umierający oraz jeden, który wyglądał na będącego w złym stanie ale, który wydawał się być na takiego który mógł przeżyć wojskową regenerację.
Według Andersona, opisani wcześniej archeolodzy pojawili się kilka minut później nadchodząc od strony pewnego starego klifu będącego miejscem ich przebywania. Potem bezszelestnie, pojawił się kolejny mężczyzna, wchodząc ponad wyniosłość terenu. Anderson uważa, że był to Barney Barnett. Anderson twierdził, że archeolodzy widzieli jak rozbija się obiekt, i to właśnie dlatego przyszli oni tam żeby to zbadać.
79
Problemem ze stwierdzeniem Andersona oraz przekonaniem że Barnett był częścią tej relacji, było odkrycie pamiętnika Ruth Barnett (żona Barnetta). Odkrycie z 16 września 1990 roku, wyeliminowało pewną ilość dat dla zaangażowania Barnetta. 3 lipca pozostawał on w biurze a 5 lipca – data Jerry`ego Andersona dla wypadku – Barnett był w Socorro, Nowy Meksyk, pracując nad swoim nowym domem. Obie daty dostarczyły świadków na miejsce jego pobytu.
Pamiętniki oraz zaangażowanie Andersona, skłaniają do tworzenia większej ilości pytań aniżeli dają one odpowiedzi. Historia Andersona była niepotwierdzona a kilka szczegółów dostarczonych Randle`emu podczas wywiadu 4 lutego 1990 roku, było sprzeczne z tym co powiedział on we wrześniu 1990.
Schmitt i Randle mieli również okazję przeprowadzić ponowny wywiad z Alice Knight, siostrzenicą Barneya Barnetta. Ponieważ nie byli oni przekonani że drugi wypadek miał miejsce w pobliżu równin San Agustin, jedno pytanie, które musiało zostać zadane było, czy Knight jest pewna, że Barnett podał to jako miejsce wspomnianej katastrofy. Knight powiedziała że uważa, że on to zrobił.
Vern Maltais, który usłyszał historię o wypadku od Barnetta, powiedział, że Barney nigdy nie dostarczył miejsca. Barnett był pierwszy na miejscu wydarzeń. Kiedy znalazł przedmiot, nie było tam nikogo innego. Archeologowie, czterech czy pięciu, przybyli chwilę później. Nikt inny nie pojawił się dopóki nie zahuczeli wojskowi. Wszystkie te stwierdzenia wytworzyły u Schmitta i Randle`a nieufność co do raportu Andersona.
Jednakże Anderson przedstawił jakąś dokumentację. Dał Stantonowi Friedmanowi pamiętniki, które domniemanie udowadniały jego historię. Testowanie pamiętników wykazało, że papier był sprzed 1947 roku, ale atrament został wyprodukowany po 1970 roku. Inaczej mówiąc, oznaczało to, że pamiętniki zostały napisane kiedyś po 1970 roku.
Wciąż nie przekonani o tym zakończeniu raportu, mieli kolejnego człowieka do przeprowadzenia z nim wywiadu. W przeprowadzonym wcześnie wywiadzie, w styczniu 1990 roku, był on jednym z pracowników wywiadu, który został wyznaczony do bazy Sił Powietrznych w Roswell. Ponownie, wspomniał on że przysięgał dochować tajemnicy i ponownie, wyjaśnił że ludzie zostali zabrani w małych grupach do pokoju w bazie Sił Powietrznych w Roswell w celu wysłuchania ich relacji.
Ale potem ujawnił on, w okrężny sposób, informacje o których czuł on, że może bezpiecznie dyskutować. Po pierwsze powiedział on, że wypuszczenie informacji przez Waltera Hauta było kontrolowaną szkodą. Miało to być wytworzone po to, by zakończyć pogłoski krążące wokół Roswell. Przez kilka godzin było to ekscytujące, ale potem została wyemitowana odpowiedź i i zainteresowanie szybko zanikło.
Po drugie, naszkicował on podstawowe nakreślone linie, przedmiot został według nich odnaleziony na drugim miejscu na ranczu Brazela. Dyskokształtny obiekt, miał widocznie zerwany jego widoczny koniec, co mogło być skutkiem uderzenia. Miał niewielka kopułę na szczycie, oraz był pochylony pod kątem. Bardzo niewielu osobom pozwolono na zbliżenie się do miejsca wypadku, powiedział. Zostali wystawieni strażnicy a ludzie zostali zorganizowani do posprzątania szczątków ale byli oni utrzymywani z dala od przedmiotu.
Wywiad, jak wiele innych, był w swej naturze tajemniczy. Informacja, jednakże była zgodna z tymi dostarczonymi przez innych. Jedynym prawdziwym problemem była dyskusja o ciałach. Powiedział on im stanowczo, że oni nigdy nie znajdą nikogo z wojska kto dostarczy im z pierwszej ręki zeznania o ciałach.
Kiedy pozostawili tego głównego świadka, zarówno Schmitt jak i Randle zrozumieli, że historia jest tak złożona, tak pogmatwana, z tyloma świadkami, że mogliby oni kontynuować nad nią pracę przez następnych dziesięć lat i nadal odnajdywali by nowe informacje. Śledztwo katastrofy w Roswell było kontynuowane, ale pisanie książki musiało się zakończyć. Chcieli to dostarczyć do publikacji z nadzieją, że nowe źródła zostaną zachęcone do ujawnienia się. Czuli, że poznali całą historię. Była precyzyjnie dostrojona do dalszej kontynuacji.
Wyjaśnienia
Wydarzenie w Roswell nie jest bez serii wyjaśnień które sugerują ziemskość. W ciągu sześciu godzin od ogłoszenia że został pojmany latający talerz, wojskowi zaczęli mówić wszystkim którzy ich słuchali, że to był balon pogodowy. 120 W następnych latach znaleźli się ci którzy twierdzili, że był to tajny eksperyment rządowy, zeszły z kursu V-2, albo resztki japońskiej bomby balonowej. Przed wyruszeniem do królestwa egzotyki, wszystkie doczesne odpowiedzi muszą zostać wyczerpane. Jeżeli jedna z nich pasowałaby doskonale do faktów, wówczas wszystkie inne argumenty spadły by na skraj drogi.
80
Faktycznie, sceptycy i nie wierzący czuli że przypadek został otwarty i zamknięty. 9 lipca, dzień po tym jak Roswell Daily Record ogłosił, że latający został schwytany, powiedzieli oni społeczeństwu że “Generał Ramey opróżnia spodek z Roswell.” Według sceptyków, ten artykuł rozwiązuje tajemnicę raz na zawsze. Nie było żadnej katastrofy tylko balon pogodowy, który przy pomocy większej ilości entuzjazmu aniżeli sensu zamienił się w coś spektakularnego.
Wyszło na wierzch, że gazeta z 9 lipca 1947 roku, jest niszczącym dokumentem. Mac Brazel opowiadał o odnalezieniu przedmiotu 14 czerwca, że jego żona, syn, i córka byli razem z nim, oraz że zanieśli oni jego większość do centrum rancza. Wspomniał, że materiał był słaby, że była to w zasadzie aluminiowa folia oraz drewno balsa, oraz że w ogóle nie rozmyślał o tym, dopóki nie dowiedział się o “latających talerzach” kilka tygodni później. Potem, kiedy pojechał do Roswell żeby sprzedać wełnę, 7 lipca 1947 roku, wspomniał szeryfowi “w sposób poufny”, że odnalazł coś co jest niezwykłe.121
Artykuł opisuje materiał szczegółowo, mówiąc, że guma dymiła na szaro, oraz że wszystko było porozrzucane na obszarze mającym około dwieście jardów średnicy. Nie było żadnych słów czy napisów na tym, pomimo iż były jakieś litery na niektórych częściach. Było sporo taśmy klejącej oraz jakaś tasiemka z wydrukowanymi na niej kwiatami która została użyta w konstrukcji. Według artykułu, nie było żadnych sznurów czy drutów, ale były jakieś dziurki w papierze sugerujące, że jakiegoś rodzaju przywiązanie mogło zostać użyte.
Historia zakończyła się tym, że Brazel powiedział iż dwukrotnie przy innych okazjach odnalazł obserwacyjne urządzenia pogodowe, ale to co odnalazł tym razem nie było do tego podobne. “Jestem pewien że to co znalazłem nie było żadnym obserwacyjnym balonem pogodowym”, powiedział, “ale jeżeli odnalazłem coś innego niż bombę, będą oni bez umiaru czasowego przetrzymywać mnie, żeby powiedział im coś o tym.”
Dla jakichkolwiek badań w przypadku Roswell musi być ważne objęcie wszystkich dowodów i wyjaśnienie wszystkich faktów. Artykuł z 9 jest jednym z obszarów, które większość badaczy zignorowała.
W pewnym wywiadzie przeprowadzonym przez Schmitta dowiedział się on, że Brazel był na polu dokładnie cztery dni przed odkryciem szczątków.122 To by oznaczało, że nie było żadnego wraku 14 czerwca, jak twierdził artykuł. Sam Brazel powiedział oficerom śledczym z bazy Sił Powietrznych w Rsowell, że wiedział iż materiał nie pojawił się tam więcej niż za cztery dni.
Schmitt również dowiedział się z różnych źródeł, obejmujących Billa Brazela i Jesse`go Marcela juniora, że szczątki były porozrzucane na obszarze mającym trzy czwarte mili długości oraz dwieście czy trzysta mil szerokości, jak również że było wyżłobienie w ziemi mające około pięćset stóp długości.123 Major Marcel, w nagrywanych wywiadach, często powtarzał, że pole szczątków było całkiem duże. Inni, z którymi również zostały przeprowadzona wywiady powiedzieli, że szczątki były zwarte.124 Marcel powiedział, że po całym dniu zbierania szczątków, było ich nadal wiele w tym miejscu.
Według Lewisa Ricketta zostali oni wyekspediowani następnego ranka, żeby zebrać tego więcej. Bill Brazel powiedział, że jego ojciec przewiózł z pola największy kawałek do magazynu, po to żeby przeprowadzić szerzej żywy inwentarz. To było na pewno więcej materiału aniżeli zostałoby odnalezione po zwyczajnym balonie.
Tommy Tyree który był wynajętym pracownikiem Mac Brazela, ale który nie przyszedł pracować dla Brazela po tym wydarzeniu powiedział, że z kolei Mac rzekł mu, że stał się poirytowany przez znalezisko. Materiał rozpościerający się przez pole utworzył barierę, której nie przekroczyły owce. Według Tyree`go, Brazel musiał skierować owce dookoła pola szczątków, żeby doprowadzić je do wody. Sugeruje to, że cokolwiek upadło na pole było większe aniżeli jakiegokolwiek rodzaju balon pogodowy.125
Opisy materiału, które nadeszły zarówno od Maca Brazela jak i Jesse`go Marcela, jak i tych którzy widzieli je później, nie zgadzały się z tym co zostało wydrukowane w gazecie. Bill Brazel opisał metal który był tak twardy, że nie mógł go uciąć. Był on lekki, niczym balsa, ale bardzo silny. Billa Brazel opowiadał również o materiale, którego opis brzmiał podejrzliwie podobnie jak włókna światłowodowego.
Nagranych wywiadach, major Marcel opisał metal, będący tak cienki niczym papier gazetowy, ale który nie mógł zostać wygięty. Marcel osobiście opisał jak użyli oni w tym celu szesnastofuntowego młota ale bez rezultatów.
Na części szczątków były litery. Jesse Marcel junior opisał je jako symbole geometryczne. Narysował to co mógł sobie przypomnieć na bibularzu dla Randle. Zostały one wytłoczone na belce w kształcie litery I i były purpurowe. Belki w kształcie litery I były bardzo mocne i nieznacznie elastyczne.
81
W poufnym wywiadzie, jeden z mężczyzn który był na miejscu katastrofy rankiem 8 lipca powiedział Schmittowi że materiał nie był lśniący. Nie odbijał on słońca. Jednakże istniejące zdjęcia pokazują resztki balonu, które są bardzo kruche i bardzo lśniące.126
Ale być może najbardziej druzgocące zeznanie pochodzi od majora Marcela. Powiedział on, “To nie było nic z tej Ziemi. Jestem tego całkowicie pewien. Ponieważ będąc w wywiadzie byłem obeznany ze wszystkimi materiałami używanymi w samolotach i w podróży powietrznej. To nie było w niczym podobne do nich. To nie mogłoby być tym.”
Inne fragmenty historii gazetowej także się rozpadają. Istnieje sześcioro świadków tego że Mac Brazel był w Roswell 9 lipca. Floyd Proctor powiedział, że Brazel był odprowadzany przez kilku oficerów wojskowych, oraz że nie poznał swoich przyjaciół. Lyman Strickland która również widziała Brazela w Roswell powiedziała, że Brazel był w towarzystwie trzech oficerów wojskowych.127 Frank Joyce stwierdził, że Brazel odwiedził go w miejscowej stacji radiowej i opowiedział jemu historię która była znacząco odmienna od tej przedstawionej przez niego 6 lipca. Oraz Paul McEvoy wspominał o oficerach wojskowych, którzy przyprowadzili Brazela do biur Roswell Daily Record. I zarówno Leonard Porter jak i Bill Jenkins widzieli Brazela otoczonego przez oficerów wojskowych.128 Czy dla historii która była nieważna, armia wyszłaby poza swoją sferę działania upewniając się żeby nowe “fakty” zostały opublikowane.
W tej historii są również inne niewłaściwe sprawy. Gazeta twierdziła, że Brazel nie był sam na ranczu kiedy znalazł obiekt. Według jego syna, Billa, oraz według jego sąsiadów w tym Proctorów, nie było nikogo innego w domku na ranczu oprócz Mac Brazela. Rodzina w lipcu 1947 roku mieszkała w Tularosa, Nowy Meksyk.
W pewnej liczbie wywiadów, nie tylko to że jego ojciec był sam na ranczu, ale kiedy Bill przeczytał o tym historię w gazecie w Albuquerque zadecydował, że ktoś musi udać się na ranczo. Nie było tam nikogo wokół kiedy przybył on 12 czy 13.
Wewnątrz historii jest kilka wskazówek dotyczących tego co armia próbowała zrealizować. 5 lipca 1947 roku, Sherman Campbell znalazł dziwny obiekt na swojej farmie w Circleville, Ohio. Zarówno Campbell jak i miejscowy szeryf zidentyfikowali to natychmiast i 6 lipca 1947 roku, fotografie Jean Campbell trzymającej przypominającej latawiec strukturę zostały wydrukowane w gazetach całego kraju. Wojskowi nie zostali zaangażowani w ten raport i w rzeczywistości, Campbellowie przetrzymywali później balon przez lata.129
Według Roswell Daily Record z 9 lipca, Mac Brazel w towarzystwie Marcela i agenta kontrwywiadu, zabrał materiał do centrum rancza i próbował zrobić z nich latawiec z tego, ale nie mógł dostać kawałków pasujących do siebie. W ciągu następnych dni, rodzaj balonu zmienił się, aż w końcu został zidentyfikowany jak urządzenie celownicze typu Rawin.130
Obrazuje to, że wyjaśnienie balonowe nie rozwinęło się w pełni zanim Brazel nie przedstawił swojej historii Daily Record. Nie ma żadnego powodu dla niego, czy oficerów wojskowych, żeby próbowali zrobić z tego latawiec, dopóki oni nie spróbowali skopiować wyjaśnienia ze znaleziska z Circleville.
Wątpliwość nie dotyczy pytań krążących wokół tego dlaczego zarówno rolnik jak i szeryf z Circleville mogli zidentyfikować balon, lecz dlaczego oficerowie w Roswell tak zostali zaskoczeni, że ogłosili iż posiadają latający talerz. To nie tylko Marcel miał zostać wystrychnięty na dudka, ale również agenci kontrwywiadu, pułkownik William Blanchard i jego sztab. Nikt w Roswell nie był w stanie zidentyfikować balonu. Szczątki musiały zostać wysłane do Fort Worth, gdzie posiadający raczej niski stopień oficerski, bazowy oficer Irving Newton, ogłosił, że był to balon pogodowy.
W wywiadach z Billem Brazelem miał on powiedzieć, że jego tata nie miał udać się do Roswell żeby sprzedać wełnę. Ranczerzy w regionie sprzedawali wełnę osobie oferującej najwyższą cenę, która ponadto objeżdżała rancza, strzygła owce i zabierała osobiście wełnę. Brazel nie strzygł owiec i nie zabierał wełny gdziekolwiek.
W badaniach artykułu z 8 lipca ogłaszającym o odkryciu latającego talerza, nie ma żadnych faktów do dyskusji. Ranczer z terenu Roswell coś znalazł, powiedział o tym szeryfowi Gerge`owi A. Wilcoxowi, który zawiadomił władze bazy Sił Powietrznych w Roswell. Materiał został załadowany do samolotu i poleciał do wyższego dowództwa, dokładnie tak twierdzi historia.
Wraz z artykułem z 9 lipca wydawało się, że prawie wszystko jest sprzeczne. Wydaje się, że relacja z 9 lipca jest rezultatem historii zakrywającej, która jeszcze miała nie okrzepnąć. Jest ona przepełniona kłamstwami które naoczny świadek miał w swoich zeznaniach ostatnio ujawnić. Jest oczywiste, że Mac Brazel opowiedział
82
historię z 9 lipca pod przymusem w kiedy towarzystwie oficerów z 509 grupy bombowej zeznał, że skłamał podczas wywiadu oraz że ci oficerowie wiedzieli że on skłamał. To był początek tuszowania, które trwało, prawie nietknięte, przez czterdzieści lat.
W tym miejscu są badacze twierdzący że Mac Brazel, przy pomocy jego własnych słów, niweczy koncepcję że odnalazł on latający spodek. Wskazują oni na artykuł z 9 lipca, po którym nie trudzili się oni jakimkolwiek dalszym badaniom, zatem ignorują fakt, zaakcentowany przez Billa Brazela, że jego ojciec złożył przysięgę że nie ujawni szczegółów znaleziska.131
Aby zacytować jednego ze sceptyków, “Pozwólmy Mac Brazelowi opowiedzieć historię jego własnymi słowami.”
“Jestem pewien, że to co odnalazłem nie było żadnym obserwacyjnym balonem pogodowym,” powiedział Brazel na zakończenie ich nowego artykułu.132
Są również badacze uważający że Brazel miał rację mówiąc o tym. To nie było pogodowe urządzenie obserwacyjne. Ale to było coś innego. John Kell powiedział że wierzy iż dotarł do pewnego wyjaśnienia Roswell dwadzieścia lat temu i ostatnio opublikował o tym artykuł. W swojej próbie mającej na celu wyjaśnienie Roswell on nawet nie przejrzał aktualnego stanu badań z wyjątkiem cytatu z Majestic, pracy fikcyjnej.
Teoria Keela jest taka, że Brazel natknął się na papier ryżowy japońskiej bomby balonowej jakieś dwa lata po zakończeniu wojny. Doszedł on do wniosku, że przedmiot był utrzymywany w powietrzu przez niezwykłe wiatry, oraz że rządowe zakłopotanie związane z japońskim projektem, powstrzymało oficerów 509 grupy bombowej przed ujawnieniem prawdziwej natury znaleziska Brazela. Keel zasugerował, że oficerowie Sił Powietrznych w Ósmej Dywizji Sił Powietrznych w Fort Worth podstawili balon pogodowy za bombę balonową, w celu podtrzymywania mitu o nienaruszalności amerykańskiej przestrzeni życiowej.
Żeby sprawić by jego teoria rozwiązywała zadanie, musi on zaakceptować ideę że w powojennej Ameryce był powód do utrzymywania tego w tajemnicy. Powołuje się on na Japońskie ataki bomb balonowych dokonane w czasie drugiej wojny światowej na Amerykę Północną, autorstwa Roberta C. Mikesha, opublikowane w 1973 roku przez instytut smithsoniański. To była część ich wielotomowej serii Roczniki Lotnicze. W tym cytacie, oznaczonym datą 4 stycznia 1945 roku, zostało wyjaśnione w jaki sposób Biuro Cenzury poprosiło wydawców gazet i nadawców radiowych o nie nadawanie w ogóle żadnego rozgłosu incydentom z balonami.
Ta sama publikacja wskazuje również powód takiej prośby. Rząd obawiał się, że któryś z japońskich szpiegów przeczytałby o tym i zgłosił do swojego dowództwa że bomby balonowe docierają do Stanów Zjednoczonych. Dokumenty zabezpieczono po tym jak zaczęto mówić o japońskich planach użycia biologicznych działań wojennych przeciw Stanom Zjednoczonym, jeżeli bombardowania byłyby pomyślne. Ale japończycy porzucili plan kiedy nie mogli potwierdzić żadnych raportów o tym, że któryś z ich balonów dotarł kontynentu północnoamerykańskiego. Oni przyjęli, fałszywie, że wszystkie bomby balonowe spadły nieszkodliwie do oceanu.133
Projekt cenzury został porzucony latem 1945 roku kiedy sześcioro ( nie czworo, jak napisał Keel) uczestników pikniku ( nie obozowiczów, jak twierdził Keel) zostało zabitych przez bombę balonową w Oregonie ( nie Montanie, jak sugerował Keel). Według wielebnego Archie Mitchella, był on na pikniku z żoną i kilkorgiem dzieci. Kiedy zaparkował samochód jego żona i dzieci odkryły balon w lesie. Ciągnąc za niego, wyzwolili jedną z bomb, powodując eksplozję która zabiła Elsie Mitchell, Jaya Gifforda, Eddie Engena, Shermana Shoemakera, Joan Patzke i Dicka Patzke.134
Tych sześć ofiar śmiertelnych było jedynymi ofiarami zarejestrowanymi w kontynentalnych Stanach Zjednoczonych będących skutkiem działań wroga podczas drugiej wojny światowej. W 1949 roku, komisja senacka zatwierdziła specjalne zadośćuczynienie w wysokości dwudziestu tysięcy dolarów, które zostało wypłacone ze budżetu Senatu rodzinom zabitych.
Ofiary śmiertelne spowodowały jeszcze jedno działanie. Ministerstwo wojny rozpoczęło “szeptaną propagandę” w celu zaalarmowania całego społeczeństwa o niebezpieczeństwach płynących od bomb balonowych. Programy zostały zaprezentowane w szkołach, salach publicznych, oraz przez różne agencje cywilne po to, by społeczeństwo było świadome niebezpieczeństwa. Uważali oni ze dobrze zaplanowany, dobrze
83
skoordynowany, łatwo wyjaśniony program mógłby poinformować społeczeństwo, bez dopuszczenia do tego by japończycy dowiedzieli się że balony docierały do Stanów Zjednoczonych.135
A kiedy wojna się skończyła, tajemnica została uchylona. Grace Maurer z Laurens, Iowa, zapamiętała bomby balonowe. Napisała ona artykuł dla miejscowej gazety opowiadający o odkryciu balonowej bomby 2 lutego 1945 roku. Inne balony spadły w pobliżu Holstein i Pochahontas, Iowa, a dyrektor obrony cywilnej George Buckwalter zabrał szczątki na bok.
Te znaleziska są stosunkowo nieistotne z tym wyjątkiem, że Maurer została odwiedzona przez FBI w lutym 1945 roku, które poprosiło żeby przedstawiła ona swoją historię. FBI wyjaśniło jej sytuacja, ona zastosowała się do tego, czekając do 16 sierpnia 1945 roku, a po zakończeniu wojny, opublikowała swój artykuł, z pełną relacją o japońskich bombach w Iowa.
Historia Maurer nie była jedyną opublikowaną zaraz po wojnie. Washington Post z 16 stycznia 1946 roku przyniósł sprawozdanie że “Dziewięć Tysięcy Bomb Balonowych zostało użytych przeciwko Stanom Zjednoczonym.” New York Post z 9 lutego 1946 roku pisał “Rajdy japońskich balonów.”
Były również artykuły o nich w czasopismach. Engineering Journal z września 1945 raportował o “Japońskich Bombach Papierowych”, a George E. Weider w pewnym nie tajnym raporcie armii Stanów Zjednoczonych pisał o “Japońskich Bombach Balonowych” w styczniu 1946 roku.
Te, plus inne historie zamieszczone w lokalnych gazetach, opowiedziały społeczeństwu o bombach balonowych. Dyskrecja została nałożona tylko na okres wojny i nie rozciągnęła się poza podpisanie przez Japonię poddania się w 1945 roku. Gdy wojna została wygrana, nie było żadnego powodu dla tajemnicy, żadnego powodu by zaprzeczać, że bomby zostały wypuszczone i dotarły do Stanów Zjednoczonych, i co ważniejsze, żadnego znaku żeby temat był nadal tajnym.
Keel twierdził, że Mac Brazel odnalazł stos papieru ryżowego na swoim polu, co było zgodne z jego teorią bomby balonowej a tak “mit idzie maszerując dalej.” Ale Keel nigdy nie zawracał sobie głowy opisami miejsca katastrofy. Odsuwa od siebie zeznania złożone przez ponad pół tuzina świadków, które mówiły że szczątki zostały rozrzucone na szerokim obszarze. To było zbyt duże rumowisko dla jednej japońskiej bomby latającej, które miały około trzydziestu stóp średnicy. Faktycznie, na całkowitym początku sprawozdania Mikesh`a o japońskich bombach latających, znajduje się fotografia na której około tuzina wojskowych i urzędników rządowych bada jeden z balonów. Nie rozpadł się on na kawałki, jego szczątki nie zostały porozrzucane na dużym obszarze i został łatwo zidentyfikowany jako balon.
Marcel powiedział w wielu nagranych wywiadach, że próbowali oni podpalić część znalezionego na ranczu materiału, ale nie mogli. Papier ryżowy zapłonąłby łatwo. Próbowali oni wygiąć trochę większych kawałków szesnastofuntowym młotem, ale nie mogli. Papier ryżowy porwałby się, a jeżeli w zebranym materiale znajdowałoby się trochę gumowych elementów używanych w nielicznych balonach, na pewno na nich pojawiłyby się skutki uderzeń młota.
Marcel nie miał żadnego pojęcia o tym czym był ten materiał, i załadował tyle ile mógł na tyły swojego samochodu ciężarowego. Agent kontrwywiadu napełnił razem z nim zgarniarkę łazika po czym zawieźli szczątki do bazy Sił Powietrznych w Roswell.
Bill Brazel doniósł później, że odnalazł jakieś dodatkowe kawałki, których wojsko nie było w stanie wydłubać. Opisał on niewielką nitkę która nazwał pojedynczym włóknem ale to brzmiało podejrzliwie podobnie do włókna światłowodowego. Posiadał również niewielki kawałek który próbował strugać swoim kozim nożem ( którego użył w przeszłości do cięcia drutu kolczastego) ale nie był w stanie przeciąć tego. I wreszcie Brazel opisał przypominający folię materiał, który kiedy został zwinięty w kulkę rozwijał się samoistnie bez żadnego znaku zgięcia.
Jak wspomnieliśmy wcześniej, Pappy Henderson powiedział że miał on lecieć z niektórymi szczątkami z Roswell do Wright Field. Opisał on to jako coś czego nigdy wcześniej nie widział: metal w apatycznym kolorze, który był bardzo cienki i bardzo lekki. Z pewnością nie były to pozostałości papieru i gumy balonowej wypuszczone przez Japonię podczas wojny.
Jest interesującym, że w spisie Keela zawierającym artykuły o bombach balonowych nie ma żadnego wcześniejszego aniżeli z 1953 roku. W dodatku do gazetowych i magazynowych artykułów wspomnianych wcześniej (wyselekcjonowanych tylko z tego powodu ponieważ nosiły datę wcześniejszą aniżeli lipiec 1947roku, kiedy Brazel odnalazł szczątki), są to artykuł z Reader`s Digest z sierpnia 1950, oraz pewien artykuł autorstwa Dr. Lincolna LaPaza z Collier`a z 17 stycznia 1953 roku. Istnieją równie nie opublikowane historie z kilku jednostek wojskowych z 1945, 1946 i 1947 roku, które czynią aluzje do bomb balonowych.
W 1947 roku nie było żadnego powodu do tajemnicy, jeżeli to co zostało znalezione faktycznie było japońskiej produkcji. Historia o bombach balonowych już została opublikowana. Opowieści ukazały się w głównych
84
gazetach całego kraju oraz w wielu mniejszych, lokalnych publikatorach. Bomby balonowe już nie były tajemnicą.
Ale nawet kiedy jedna Osiowo Potężna bron została oddalona jako sprawca, pojawiła się inna. Ron Shaffner podsunął następnie myśl, że nie było to nic bardziej nadzwyczajnego aniżeli wylot dyszy i spadochron z zabłąkanego V-2 wystrzelonego z White Sands. Ten wystrzał, z powodów bezpieczeństwa został utajniony, a kiedy przedmiot zawieruszył się, wojskowi nie zdołali dokumentów o nim. Według Shaffnera, oni ochraniali swoją pracę.
Niestety Schaffner, podobnie jak większość innych badaczy mających swoje teorie związane z Roswell, nie zrobił żadnych badań z pierwszej ręki. On szybko odsunął od siebie jako pogłoski sprawozdania ludzi którzy tam byli. Ignoruje on Stringfielda dając do zrozumienia, że martwi obcy mogli być spalonymi rezultatami nie udanych eksperymentów z V-2, jak również sugeruje że Marcel mógł nie być świadomym wszystkich faktów związanych ze znaleziskiem.
Schaffner czyni dobry pretekst dla powodów przez które rząd, wojsko, czy wysocy rangą oficerowie i naukowcy z White Sands mogliby chcieć kamuflować błądzącą rakietę. Jeżeli, tak jak on twierdzi, był rozkaz o wstrzymaniu wymiany ognia a a mimo tego rakieta została wystrzelona z naruszeniem tych rozkazów a potem po prostu tylko spadła na terenie centralnego Nowego Meksyku, ludzie związani z tym na pewno by chcieli, żeby informacja o tym pozostawała w tajemnicy. Schaffner wskazuje, że V-2 były testowane w lipcu 1947 roku, i jeżeli była w tym czasie taka pomyłka o której wiedziało niewiele osób, wtedy V-2 mogłoby stanowić wyjaśnienie szczątków znalezionych przez Mac Brazela popołudniu 3 lipca.
Oprócz tego jest wiele więcej spraw związanych z historią. Opisy odzyskanego materiału, sytuacja na miejscu wypadku oraz przybliżone eksperymenty wykonane przez armię mogły zostać w całości opowiedziane. Kiedy wszystkie fakty zostaną postawione, obszar do spekulacji kończy się do nieistnienia.
Same fakty, oparte na bezpośrednich zeznaniach uczestników, że teoria Schaffnera jest niepoprawna. Podczas gdy jest na pewno możliwe, że Marcel, nawet jako głowa oddziału wywiadu 509 grupy bombowej, mógłby nie wiedzieć o eksperymentach z V-2, to był na pewno w stanie zidentyfikować komponenty będące częścią jakiegoś ziemskiego produktu.
A nawet jeżeli Marcel został w jakiś sposób wystrychnięty na dudka, czy inni oficerowie z 509 grupy bombowej, łącznie z dowódcą, nie byliby w stanie zidentyfikować folii i kapsuły jako będącym czymś wyprodukowanym na Ziemi? Istotna wskazówką jest to, iż oni nie muszą wiedzieć że to pochodziło z V-2, tylko że zostało to wyprodukowane z materiałów zrobionych gdzieś indziej na planecie.
Marcel powiedział że odnalazł jakiś metal który był tak cienki jak papier gazetowy ale nie mógł zostać wygięty szesnasto funtowym młotem. Powiedział, że oni próbowali to podpalić, oraz że próbowali oni to uciąć, ale nie zdołali. W jaki sposób V-2 mogłoby zawierać te nadzwyczajne własności?
Kolejne pytanie jest czy lub nie V-2 mogłoby rozsypać szczątki na obszarze który był większy aniżeli milion stóp kwadratowych wielkości w swoich rozmiarach. Mac Brazel był wściekły kiedy je zobaczył, ponieważ owce z rancza nie przeszły przez pole.136
Istnieją inne wskazówki co do ilości szczątków. Marcel powiedział, że zapełnił on tym tył swojej półciężarówki, agent kontrwywiadu napełnił łazika zgarniarkę, a nadal wiele z tego tam pozostało.
I w końcu, między innymi, jest wiarygodność Barneya Barnetta. Jeżeli byłby on jedynym świadkiem ciał, wówczas jego historia byłaby podejrzana. Ale teraz są inni, którzy pojawili się opowiadając o tym co zobaczyli. Melvin Brown, członek szwadronu K z 509 grupy bombowej, opowiedział swojej rodzinie, że ochraniał ciała gdy były przewożone z miejsca katastrofy do bazy Sił Powietrznych w Roswell.137
To wszystko udowadnia, ze to nie V-2 było tym co rozbiło się na ranczu prowadzonym przez Mac Brazela. Opisy materiału, wielkość pola szczątków oraz zeznania więcej niż dwustu innych zaangażowanych w to osób pokazują, że to było coś nadzwyczajnego. Podczas gdy jest prawdą, że ludzie próbowaliby ochronić swoje kariery po błędnym rozbiciu się V-2, to nie jest prawdą, że ukrywanie tego rozciągałoby się przez ponad czterdzieści lat. W pewnym momencie ludzie zainteresowani chronieniem swoich karier są przenoszeni albo odchodzą na emeryturę i informacja wychodzi na jaw. Nie ma tajnych dokumentów obejmujących wypuszczenie V-2 3 lipca. W rzeczywistości, próby wystrzelenia 3 lipca zostały już wyjaśnione. Rakieta nigdy nie wydostała się poza podkładkę.
To są trzy z teorii oferowanych do wyjaśnienia Roswell. Inni sugerowali, że był to doświadczalny samolot, ale nie ma żadnych dokumentów o katastrofie eksperymentalnego pojazdu w regionie Roswell w lipcu 1947 roku.
Marcel powiedział, “To nie jest z tej Ziemi. Jestem tego całkowicie pewny.”
85
Przy pomocy tego, Marcel odsuwa od siebie doczesne i pozostawia nas jedynie z nadzwyczajnym. Jeżeli byłby on jedyny z takim stwierdzeniem, mógłby zostać zignorowany. Ale jest z tym wielu innych. Zbyt wielu żeby ich zignorować.
Część IV:
Linia Czasu
Lipiec 1947:
Kolejność Wydarzeń
Środa, 2 lipiec, 1947
O 9:50 wieczorem Pan i Pani Dan Wilmot donoszą o pewnym owalnokształtnym obiekcie, “niczym dwa odwrócone talerze zwrócone do siebie krawędziami,” unoszącym się z wysokim tempem szybkości, przelatującym ponad och domem w Roswell, Nowy Meksyk. Przedmiot podążał w kierunku północno zachodnim.
Podczas burzy z piorunami w Coronie, obszar Nowego Meksyku, W.W. (Mac) Brazel usłyszał olbrzymi trzask pioruna, który zabrzmiał niczym eksplozja ale był jakoś odmienny od reszty burzy. Inni w regionie donieśli o tym samym fenomenie.
William Woody doniósł, że on oraz jego ojciec obserwowali lśniący meteor, opisany przez nich jako biały z czerwoną smugą ogona przecinającą niebo, który opadał na horyzoncie.
Czwartek, 3 lipiec, 1947
Z powodu deszczu poprzedniej nocy, Brazel zbadał pastwiska. Lipiec i sierpień są deszczowymi miesiącami a Brazel zaplanował wyprowadzić żywy inwentarz na pole otrzymało deszcz. Podczas inspekcji odkrył on duże pole szczątków. Na zboczach oraz w otworach ściekowych był porozrzucany metal, przypominające plastik belki, kawałki lekkiego materiału, folia i żyłka. Rumowisko było wystarczająco gęste, że owce odmówiły przejść przez pole zmuszając do skierowania ich wokół niego, do wody znajdującej się w odległości większej od jednej mili.
Brazel, wziąwszy kilka szczątków materiału podążył do domu jego bliskich sąsiadów, Floyda i Loretty Proctor. Pokazał im “niewielki skrawek” z materiału, który nie chciał się zapalić jak również nie można go było uciąć. Proctorowie zasugerowali, żeby zawiózł to do miasta i pokazał szeryfowi. Loretta Proctor przypomina sobie również nagrody oferowane za dowód na prawdziwość latających dysków, pomyślała zatem że Mac powinien spróbować zażądać pieniędzy.
Później tamtego wieczoru, Brazel usunął duży okrągły kawałek ze szczątków znajdujących się na obszarze. Według Billa Brazela, jego ojciec albo załadował to na tył jego ciężarówki albo pociągnął to za sobą. Zmagazynował to w szopie dla żywego inwentarza znajdującej się jakieś trzy mile na północ od miejsca katastrofy.
Sobota, 5 lipiec, 1947
86
Bazy wojskowe wzdłuż zachodniego wybrzeża miały będące w gotowości myśliwce na wypadek gdyby zostały zobaczone latające dyski. Nieliczne z baz w Oregonie i stanie Waszyngton posiadały samoloty wyposażone w fotokarabiny na wypadek alarmu lotniczego.
Sherman Campbell z Circleville, Ohio, zgłosił się do szeryfa z czymś co jak uważał stanowiło wytłumaczenie dla niektórych obserwacji latających dysków. Znalazł on balon pogodowy na swoim gospodarstwie rolnym. To było metaliczne, z przypominającym latawiec dodatkiem do tego. Pod poprawnymi warunkami, kiedy dryfowało to w wyższych warstwach atmosfery, mogło to wyglądać niczym latający dysk. Urządzenie zostało zaprezentowane w redakcji miejscowej gazety, po czym powróciło do Campbella. Jean (Campbell) Romero, córka Campbella powiedziała, że było to potem przetrzymywane w stodole przez lata.
Niedziela, 6 lipca, 1947
Brazel wstał wcześnie, jak to było w jego zwyczaju według Norrisa Proctora, ukończył swoje obowiązki domowe, po czym pojechał do Roswell znajdującego się w odległości około siedemdziesięciu pięciu mil. Zatrzymał się w biurze szeryfa George`a A. Wilcoxa. W przeciwieństwie do opublikowanych sprawozdań, Wilcox był podekscytowany znaleziskiem i zasugerował zatelefonowanie do wojska.
Kiedy oczekiwali oni na przybycie oficerów wojskowych, Wilcox wyekspediował dwóch zastępców na ranczo. Podane im zostały jedynie przez Brazela kierunki, ale ponieważ ci obaj mężczyźni byli obeznani z terenem Wilcox przypuszczał, że oni mogą być w stanie odnaleźć pole szczątków opisane przez Brazela.
Frank Joyce, reporter i spiker ze stacji radiowej KGFL, powiedział że zadzwonił do szeryfa i zapytał czy wydarzyło się coś interesującego w biurze. Według Joyce`a, Wilcox powiedział mu, że jest tutaj ktoś z kim on powinien przeprowadzić wywiad. Joyce rozmawiał z Brazelem, ale powiedział iż nie przywiązywał dużej wagi do tego co mówił Brazel. Był on zajęty prowadzeniem stacji, zmienianiem płyt gramofonowych oraz słuchaniem historii opowiadanej przez Brazela.
Pułkownik William Blanchard (dowódca 509 grupy bombowej), major Jesse A. Marcel ( oficer wywiadu powietrznego), oraz mężczyzna w cywilnym ubraniu (agent kontrwywiadu) odpowiedzieli na telefon szeryfa. Według Phyllis McGuire, córki szeryfa, wojskowi przybyli prawie tak szybko jak tylko szeryf dopiero co miał zawiesić telefon. Oficerowie przeprowadzili wywiad z Brazelem, zbadali kilka szczątków materiału, a potem Blanchard rozkazał Marcelowi oraz człowiekowi z kontrwywiadu towarzyszyć Marcelowi do rancza.
Blanchard, przekonany że jest on w posiadaniu czegoś niezwykłego, zaalarmował następnie wyższe dowództwo. Według pierwszej żony Blancharda, Ethyl, przypuszczał że mogli oni znaleźć coś co należało do Sowietów. Nikt nie wspominał o balonie jakiegokolwiek typu.
Blanchard, działając według rozkazów które otrzymał od generała McMullena, przekazanych jemu przez pułkownika Thomasa DuBose`a, zapieczętował w walizce trochę materiału który Blanchard przyniósł do biura szeryfa. Materiał poleciał później do bazy Sił Powietrznych w Fort Worth.
Kiedy oficerowie wojskowi wyszli wraz z Brazelem, powrócili dwaj zastępcy. Nie znaleźli oni pola szczątków, ale odnaleźli spalony teren na jednym z pastwisk. Piasek został zamieniony w szkło i pociemniony. Wyglądało to tak, jakby wylądowało coś okrągłego.
Samolot z Roswell został spotkany w bazie Sił Powietrznych w Fort Worth przez DuBose`a i pułkownika Alana D. Clarka. Clark otrzymał plastikową walizkę ze szczątkami po czym poszedł do “rozkazanego” B-26, żeby polecieć w nim do Washingtonu, Dystrykt Kolumbia i generała McMullena.
Ponieważ miejsce szczątków znajdowało się do rancza, a trzeba tam było jechać po drogach które były mniej aniżeli dostateczne, Brazel, Marcel oraz agent kontrwywiadu, nie dotarli tam zanim zapadł zmrok. Pozostali w domu na ranczu, zjedli zimną fasole i krakersy oraz poczekali na światło dzienne. Brazel użył licznika Geigera na dużym kawałku wraku, który Brazel miał zmagazynowany w szopie. Nie wykrył żadnego śladu radioaktywności.
Poniedziałek, 7 lipiec, 1947
Brazel zabrał dwóch oficerów wojskowych na miejsce katastrofy. Według Brazela, pole szczątków miało trzy czwarte mili długości, oraz dwieście do trzystu stóp szerokości. Było wyżłobienie zaczynające się na jego północnym końcu, które rozciągało się przez czterysta czy pięćset stóp do w kierunku drugiego końca. Bill Brazel powiedział, że wyglądało to tak jak gdyby coś wylądowało i odskoczyło dalej. Największy kawałek szczątków został odnaleziony na południowej krawędzi wyżłobienia.
Marcel opisał szczątki jako będące tak cienkie jak papier gazetowy, ale tak silne ze on nie mógł ich wygiąć. Była tam folia która po zwinięciu rozwijała się bez śladu fałd. I były belki w kształcie litery I, wyginały się nieznacznie oraz miały jakiegoś rodzaju napisy czy symbole na sobie. Opisy szczątków zostały potwierdzone
87
przez Billa Brazela, Lorettę Proctor, Tommy`ego Tyree, Walta Whitmore`a seniora, Jesse`ego Marcela juniora, Panią Viaud Marcel, Roberta Shirkey`a, Roberta Smitha, O. W. Hendersona, oraz Lewisa S. Ricketta.
Marcel i agent kontrwywiadu obeszli skraje pola a potem przebiegli wokół poszukując więcej szczątków albo innego miejsca katastrofy, ale nie znaleźli nic. W końcu powrócili i spędzili resztę dnia na zbieraniu tylu szczątków, ile mogli oni zebrać. Oni załadowali to na tył samochodu ciężarowego Marcela z 1942 roku oraz na zgarniarkę łazika prowadzoną przez agenta kontrwywiadu. O zmierzchu pozostawili oni pole szczątków z Roswell.
Genrał porucznik Nathan F. Twining, dowódca Air Material Command nadrzędnej organizacji z Wright Field, Ohio, zmienił nagle swoje plany i poleciał do bazy Sił Powietrznych w Alamagordo, (późniejszej bazy Sił Powietrznych Holloman) Nowy Meksyk. Twining po prostu szybko przybył z bazy Sił Powietrznych w Roswell.
Wtorek, 8 lipiec, 1947
O drugiej nad ranem, Marcel podekscytowany tym co znalazł, zatrzymał się w swoim domu w drodze do bazy. Obudził swoją żonę oraz syna i pokazał im materiał. Spędzili oni godzinę na badaniu tego, rozrzucając na podłodze w kuchni. Marcel nie łamał żadnych prawideł, ponieważ nic z tego co przyniósł nie zostało jeszcze utajnione. Marcel zebrał potem wszystko, załadował do samochodu i pojechał do bazy.
***
O 6:00 rano Marcel oraz agent kontrwywiadu odwiedzili Blancharda w jego mieszkaniu, gdzie opowiedzieli mu to co zobaczyli. W latach późniejszych, Marcel miał się upierać, że w momencie kiedy widzieli oni pole szczątków mieli wiedzieć że miał tam miejsce wypadek czegoś co nie zostało wyprodukowane na Ziemi.
Blanchard zawołał komendanta żandarmerii, którym był major Edwin Easley zidentyfikowany na podstawie całościowej historii 509 grupy bombowej. Blanchard rozkazał Easley`owi wystawienie straży na drogach wokół miejsca katastrofy, zabraniając wstąpić tam komukolwiek bez oficjalnego zakresu obowiązków. Rozkazał Easley`owi odnaleźć Blancharda, który miał potem zostać przy eskorcie żandarmów wojskowych zaprowadzony na miejsce katastrofy.
Blanchard zatelefonował również do ósmego sztabu Sił Powietrznych i powiadomił ich, że Marcel powrócił z dużą ilością szczątków. W tym czasie Blanchard i Marcel wiedzieli już że nie jest to rosyjskie urządzenie.
Ósma centrala Sił Powietrznych w Fort Worth przekazała wiadomość Blancharda dalej drogą służbową, alarmując Pentagon o dziwnym materiale. Specjalny lot z Andrews został załatwiony dla ludzi pochodzących z Pentagonu.
7:30 rano. Regularne spotkanie pracowników zostało przesunięte. Blanchard dyskutował o tym co oni znaleźli oraz co powinni z tym zrobić. Biorącymi udział w tym spotkaniu byli Marcel, agent kontrwywiadu, Lewis S. Rickett, podpułkownik James I Hopkins, oficer operacyjny; major Patrick Saunders, bazowy adiutant: major Isidore Brown, oficer do spraw kadrowych; a zarazem podpułkownik Ulysses S. Nero; oficer zaopatrzeniowy. Są powody ku temu by wierzyć że podpułkownik Charles W. Horton, podpułkownik Fernard L. Andry, oraz porucznik Walter Haut, oficer od relacji publicznych, również byli obecni. Podczas spotkania ustalili jak mają się zajmować odzyskanym materiałem oraz to kto będzie miał jakie zadanie do wykonania.
O 9:00 agent kontrwywiadu oraz jego asystent wyciągnęli samochód sztabowy i pojechali na miejsce katastrofy. Za nimi jechał inny kontyngent żandarmów wojskowych. Zostali zatrzymani przez straże, które zostały wystawione wcześniej. Kiedy przyjechali, zauważyli że żandarmi wojskowi już zostali rozstawieni wokół pola szczątków żeby je ochraniać.
Blanchard i członkowie jego sztabu byli przy telefonach i naradzali się z wyższym dowództwem. Ustalono, żeby Marcel wraz z częścią szczątków udał się do Fort Worth, po to żeby generał brygady Roger Ramey mógł je zbadać.
O 11:00 Walter Haut zakończył oświadczenie prasowe i przygotował się by zabrać to do miasta. Pierwszy akapit mówił, “Liczne pogłoski dotyczące latających dysków stały się wczoraj rzeczywistością...” Zabrał to najpierw do jednej ze stacji radiowych. O południu dostarczył on kopie relacji do obydwu stacji radiowych oraz obydwu dzienników.
Człowiek z kontrwywiadu sprawdził ponownie teren na ranczu. Straże zostały wystawione dookoła wyżłobienia, wokół pola szczątków i w końcu na wzgórzach otaczających okolicę.
12:00. Każdy punkt kontaktowy w Roswell donosił, że zostali oni zalani przez rozmowy. Szeryf Wilcox zgłosił telefony z Europy i Azji. Art. McQuiddy, redaktor z Roswell Morning Dispatch powiedział że od momentu kiedy oświadczenie prasowe trafiło do depesz, znajdował się on przy telefonie. Walter Haut powiedział tą samą rzecz. Świat próbował się dowiedzieć co się wydarzyło w Roswell.
Przybył pierwszy ze specjalnych lotów z Waszyngtonu. W samolocie był upoważniony oficer Robert Thomas. Thomas i ludzie byli w mundurach w chwili przylotu, ale szybko zmienili je na ubrania cywilne. Ci ludzie mieli pozostać w Roswell przez cały czas odzyskiwania.
88
Telefony w bazie zaczęły dzwonić. Blanchard, zirytowany ponieważ nie mógł się dostać do linii telefonicznej, rozkazał Hautowi żeby zrobił coś w sprawie tych wszystkich przybywających rozmów. Haut powiedział, że nie było nic, co mógłby on zrobić z nadchodzącymi rozmowami.
Szeryf Wilcox, zastanawiając się co wydarzyło się na miejscu katastrofy, wysłał na nie dwóch dalszych zastępców. Tym razem wpadli oni na kordon przerzucany przez armię i zostali zawróceni. Armia nie wpuszczała żadnego nieautoryzowanego personelu na miejsce wypadku.
W środku popołudnia Brazel poleciał z powrotem na ranczo. Jego lot nie był pierwszym lotem powrotnym w trakcie którego 509 grupa bombowa próbowała odnaleźć załogę rozbitego pojazdu. Oni byli całkowicie pewni, że musiał tam być ktoś.
Drugie miejsce katastrofy zostało zlokalizowane i ludzie w obszarze zostali skierowani w jego kierunku. Brazel, ponieważ znał on dobrze teren, był pomocnym w skierowaniu ich w kierunku drugiego miejsca.
Zanim armia była w stanie przybyć, inni w terenie natknęli się na drugie miejsce. Grady L. “Barney” Barnett obserwował rancza ze względu na odpowiednie nawadnianie. Według Verna Maltaisa, jego bliskiego przyjaciela, Barnett odnalazł szczątki dysku. Maltais nigdy nie pytał o statek ponieważ Barnett opowiedział jemu o pasażerach: małych ludziach, mających cztery czy pięć stóp wzrostu, chudych, z dużymi głowami. Leżeli na zewnątrz pojazdu.
Kiedy Barnett znajdował się tam, wystarczająco blisko żeby dotknąć ciał, przybyła grupa studentów i archeologów. Oni, również, widzieli ciała i dziwny pojazd.
Wojsko przyjechało na drugie miejsce wypadku i zostało przerażone stwierdzając, że już są tam cywile. Cywile zostali okrążeni i powiedziano im że natknęli się na coś, co ma aspekty bezpieczeństwa narodowego. Mieli oni nigdy nie wspominać o tym co zobaczyli. Oficer odpowiedzialny powiedział im, że rząd będzie w stanie ich odnaleźć, jeżeli będą mówili. Zostali odprowadzeni poza miejsce katastrofy, w tym samym czasie wojsko wkroczyło tam i zaczęło przykrywać ciała.
Robert Shirkey, stojąc w budynku operacyjnym, patrzył jak żandarmi wojskowi zaczynają przenosić szczątki w celu załadowania ich na C-54 z Pierwszej Powietrznej Jednostki Transportowej. Żeby widzieć lepiej, musiał on kroczyć koło pułkownika Blancharda.
Pappy Henderson (kapitan O. W. Henderson) zabrał potem materiał do Wright Field w Ohio. Miał on szansę spojrzeć na trochę ze szczątków i opisał je jako coś bardzo dziwnego oraz niepodobnego do niczego co kiedykolwiek widział.
O 2:30 po południu Blanchard zdecydował, że nadszedł czas żeby pójść na urlop. Było zbyt wiele rozmów telefonicznych do bazy proszących o rozmowę z nim. On, wraz z kilkoma członkami sztabu, wyjechał na miejsce katastrofy. Tym którzy pozostali w bazie powiedziano, by informowali reporterów, że pułkownik jest teraz na urlopie.
3:00 po południu. Marcel, któremu powiedziano, że ma się udać ze szczątkami do Fort Worth, wystartował do bazy Sił Powietrznych w Fort Worth.
Według sierżanta Roberta Portera (jednego z członków załogi), było tam tylko kilka paczek załadowanych do samolotu. Jedna, trójkątna paczka mająca około dwóch stóp długości, była zapakowana w brązowy papier. Pozostałe trzy miały rozmiar mniej więcej pudełka na buty i również była opakowane. Porter powiedział, że wyglądały tak jakby nic w nich nie było.
Johnny McBoyle, dziennikarz ze stacji radiowej KSWS z Roswell, próbował dostać się na miejsce katastrofy. Według Merle Tucker i Lydii Sleppy, które pracowały w nadrzędnej stacji w Albuquerque, McBoyle wspominał o jakimś przedmiocie, który wyglądał jak zgniecione naczynie do mycia naczyń a potem nakazał jej żeby się nachyliła. To był argument dla kogoś bliskiego a potem McBoyle powiedział to czego nigdy w życiu nie zapomniała. On jednak popełnił błąd.
Chwile później, kiedy próbowała ona przekazać cos dalej za pomocą dalekopisu, zaczął wypisywać się komunikat napływający z FBI. Rozkazano jej nie kończyć transmisji, ponieważ sprawa jest przedmiotem zainteresowania bezpieczeństwa narodowego.
Marcel znajdował się w biurze Rameya z częścią szczątków. Generał chciał zorientować się, gdzie to zostało znalezione, a Marcel został zabrany do pokoju z mapami. Kiedy Ramey został usatysfakcjonowany, powrócili piechotą do biura, ale szczątki zostały usunięte. W ich miejscu znajdował się balon pogodowy który został rozpruty na boku.
Późnym popołudniem Brazel powrócił do Roswell, pomagając odnaleźć drugie miejsce katastrofy. Teraz wojskowi wypuścili balon. Nikt nie kazał jemu pozostawać w pobliżu, zatem Brazel odszedł. Walt Whitmore odnalazł go w Roswell i zabrał do stacji radiowej KGFL. Whitmore i inny dziennikarz przeprowadzili wywiad z Brazelem używając drucianej nagrywarki. Na tym, Brazel opowiedział im całą historię. Whitmore zabrał go potem do swojego domu, utrzymując go z dala od rąk wojskowych.
89
W Fort Worth reporterowi J. Bondowi Johnsonowi z Fort Worth Star – Telegram zostało powiedziane, że ma pojechać do bazy. Jego redaktor naczelny powiedział, że posiadają oni latający talerz pochodzący z Roswell oraz że chciałby on żeby Johnson zajął się tą historią.
Johnson przyjechał do bazy lotniczej w Fort Worth i został poinformowany, żeby podążał prosto do biura Rameya na wywiad. Na podłodze znajdowały się szczątki balonu pogodowego. Część gumy na nich miała być przypalona i Johnson był zaskoczony że Ramey przetrzymuje to w swoim biurze. Johnson wykonał cztery fotografie Rameya i szczątków po czym powrócił do swojego biura.
Więcej ludzi przybyło na miejsce wypadku i zaczęli je sprzątać. Ludzie z taczkami poruszali się przez pole wrzucając na nie szczątki. Kiedy się napełniły, kierowali je do miejsca zbiorczego. Potem szczątki zostały załadowane do przykrytych ciężarówek, i zostały zawiezione do Roswell.
Bazowemu oficerowi Irvingowi Newtonowi rozkazano przyjść ze stacji meteorologicznej do biura Rameya. Newton, naprzeciw niewielu dziennikarzy oraz oficerów z ósmego dowództwa Sił Powietrznych, zidentyfikował szczątki na podłodze biura jako balon celowniczy typu Rawn. Został sfotografowany po czym został odesłany do swoich regularnych obowiązków.
Ramey, przy pomocy ustalonej tożsamości szczątków, zawiadomił światu że oficerowie w Roswell zostali wystrychnięci na dudków przez balon pogodowy. Ramey również pojawił się w stacji radiowej WBAP.
Blanchard i członkowie jego sztabu przyjechali na ranczo i zostali zabrani na drugie miejsce katastrofy gdzie zostały zlokalizowane ciała. Ciała zostały załadowane na tyły ciężarówki a następnie były przykryte brezentem.
W Roswell, bazowy szpital zaczął telefonować do miejscowego domu pogrzebowego, zadając pytania dotyczące konserwacji tkanek, oraz jakie substancje chemiczne mogłyby być korzystne dla tkanek. Przedsiębiorca pogrzebowy Glenn Dennis, doniósł że otrzymał cztery czy pięć takich telefonów w tej sprawie, po czym przekonał się że w bazie zdarzył się śmiertelny wypadek.
Lewis S. Rickett powiedział, że przybył niezaplanowany lot z bazy Bolling (Waszyngton, Dystrykt Kolumbia). Dał on jego załodze opieczętowane pudełko ze znajdującymi się w nim szczątkami.
Melvin E. Brown, członek szwadronu K, 509 grupy bombowej, został powiadomiony żeby wspiął się na tył ciężarówki na drugim miejscu katastrofy. Powiedziano mu żeby nie patrzył pod brezent ale w momencie kiedy każdy był odwrócony, uczynił to. Pod brezentem znajdowały się ciała obcej załogi samolotu. Brown powiedział, że były one małe, z dużymi głowami, i przypuszcza on, że skóra była żółta lub pomarańczowa.
Ciała zostały przywiezione do bazy i były zabrane do szpitala do badań. Dr. Jesse Johnosn ogłosił, że są one martwe oraz wykonał wstępną prace nad nimi.
Przedsiębiorca pogrzebowy, Glenn Dennis, nadal wierząc że zdarzył się śmiertelny wypadek w bazie, pojechał tam. Żandarm wojskowy w bramie rozpoznał go, zafalował mu i podjechał on do szpitala. Tam, wszedł do środka i spotkał pielęgniarkę wojskową. Nakazała mu wyjść, zanim wprawi sam siebie w kłopoty. Zauważyli go dwaj żandarmi wojskowi i osobiście wyrzucili go ze szpitala.
Strażnik w bramie doniósł, że ciężarówka dostarczająca suchy lód przyjechała późno wieczorem. Był on zaskoczony tak późną godziną dostawy. Sprawdzenie w miejscowej lodowni nie ujawniło żadnych rejestrów dostępnych dla lat czterdziestych.
Ciała zostały zapieczętowane w dużej skrzyni, długiej na piętnaście stóp, szerokiej na trzy i wysokiej na cztery, po czym skrzynia została ustawiona w hangarze. Została tam pozostawiona, światła reflektorów zostały na nią skierowane a żandarmi wojskowi stali wokół jako straż. Oni nigdy nie zbliżyli się do niej.
Brown otrzymał zadanie czuwania na zewnątrz hangaru. Dowódca Browna przyszedł i powiedział, “Chodź, Brownie, pozwól żebym spojrzał wewnątrz.” Ale nie było tam wówczas niczego do oglądania, albowiem wszystko zostało zapakowane i opakowane oraz było gotowe do załadunku do transportu stamtąd.
Środa, 9 lipiec, 1947
Poranne gazety przyniosły opowieść, że latający talerz odnaleziony w Roswell był urządzeniem pogodowym. Niektórzy cytowali źródła, inni cytowali pozostałe źródła, obejmujące senatorów, w Waszyngtonie.
Brazel wciąż przebywał w Roswell, ale nadal w towarzystwie Walta Whitmore`a, Pan Whitmore próbował w ten sposób zabezpieczyć swoją wyłączność na wywiad z Brazelem.
Oczyszczanie rancza rozpoczęło się wraz ze wschodem słońca. Wojskowi próbowali zabrać ze sobą wszystko, zanim jakikolwiek kolejni cywile natkną się na to.
Robert Smith z pierwszej powietrznej jednostki transportowej, powiedział że rozpoczęli oni załadowywanie skrzyń na C-54 około ósmej rano. Problemem nie była waga, lecz wielkość skrzyń. Oni czuli jakby były one puste. Załadowali oni trzy samoloty, wszystkie były przeznaczone do Kirtland, a potem do Los Alamos.
Według głównej sekretarki bazy Sił powietrznych w Roswell Elizabeth Kyle, telefony w bazie były ciągle skrępowane przez nadchodzące rozmowy z całego świata.
90
Wojsko ponownie odnalazło Brazela i tym razem przedsięwzięło kroki żeby od nich nie odszedł. Oni przesłuchiwali go w bazie, zadając mu bez końca te same pytania.
Większa część szczątków została przyniesiona do bazy, teraz zaczęto tworzyć inne miejsca w których pakowano je do skrzyń o różnych wielkościach i kształtach. Skrzynie zostały zbudowane w Roswell i zostały dostosowane do standardów związanych z przesyłaniem innych ładunków.
Bud Payne, ranczer z regionu Corony, ścigał zabłąkaną krowę. Kiedy przejeżdżał przez ranczo Fostera, samochód półciężarowy przewożący żołnierzy dyszał ponad linią grzbietu, naciskając na niego. Został on przemieszczony z rancza Fostera.
Brazel został zabrany do miasta, do biur Roswell Daily Record. Tam przedstawił on dziennikarzom, w tym Jasonowi Kellahinowi i R. A. Adairowi z Albuquerque, nową opowieść. Powiedizał im że miał odnaleźć balon 14 czerwca, i miał go nie przynosić do Roswell dopóki nie minęły trzy tygodnie ponieważ nie miał on telefonu ani radio i nie wiedział że świat ogląda się za latającymi dyskami. Jednakże, w tym artykule Brazel powiedział że odnajdywał on przy innych okazjach balony pogodowe, a to odnalazł on tym razem nie było żadnym balonem pogodowym.
Oficer pogodowy Rameya, Newton, twierdził, że był to balon pogodowy specjalnego rodzaju, powiedział, “Używamy ich ponieważ lecą one wyżej aniżeli może to zobaczyć oko.”
Floyd Proctor i Lyman Strickland byli w Roswell i widzieli Mac Brazela. Był on eskortowany wokół przez trzech wojskowych. Zignorował on zarówno Proctora jak i Stricklanda, czyli uczynił coś czego normalnie by nie zrobił.
Whitmore, w stacji radiowej KGFL, otrzymał telefon z Waszyngtonu nakazujący mu żeby nie nadawał wywiadu z Brazelem. Według Jud Roberts, “Jeżeli odtworzylibyśmy wywiad, moglibyśmy oczekiwać utraty naszej licencji następnego dnia.”
Według Arta McQuiddy`ego, pewien oficer z bazy przemykał się po Roswell kradnąc kopie oświadczenia prasowego Hauta. Frank Joyce potwierdził to, mówiąc, że ktoś przeszukał biura KGFL. Wojsko przeszukało wszystkie stacje radiowe i redakcje gazet, zabierając z nich wszystko co było związane z historią.
W południe, skrzynia znajdująca się w pustym hangarze chroniona przez żandarmów wojskowych, została wyprowadzona w celu umieszczenia jej w sekcji bombowej numer jeden. Według ludzi którzy tam byli, nic innego oprócz broni nie było kiedykolwiek wprowadzane do sekcji bombowej.
Później po południu, załodze samolotu znajdującej się na strzelnicy do rzutków powiedziano, że czeka ich specjalny lot wychodzący. Oficer operacyjny szwadronu, major Edgar Skelley, kazał dowódcy samolotu trzymać wszystkich razem.
Trzy C-54 z pierwszej powietrznej jednostki transportowej wystartowały do krótkich lotów do Los Alamos. Wszystkie trzy samoloty zostały załadowane skrzyniami mającymi szczątki i wszystkie skrzynie zostały oznaczone matrycami mówiącymi, “ściśle tajne.” Uzbrojone straże oglądały ładowanie samolotu. Smith był pewien że skrzynie zawierają szczątki, ponieważ został mu pokazany niewielki kawałek folii, która po tym jak została zwinięta sama się prostowała.
Załodze samolotu wyrwanej z terenu strzelnicy do rzutków powiedziano o ładowaniu krótko przed odlotem ich samolotu. Kiedy zostało to zrobione a oni mieli włączone swoje silniki, podjechano do sekcji bombowej. Według jednego z członków załogi tego lotu, jedynymi miejscami w bazie z których mogła być widoczna sekcja bombowa była wieża i część pasa startowego.
Opieczętowane, drewniane, nieoznaczone skrzynia została przyniesiona i załadowana do wnęki bombowej B-29 mającego numer ogona 7301. Były ochraniane przez sześcioro żandarmów wojskowych, oficera, dwóch podoficerów oraz trzech zaciągniętych do wojska mężczyzn, wszyscy byli uzbrojeni. Oni nigdy nie spuścili wzroku ze skrzyni.
W Fort Worth samolot został przywitany przez pewną liczbę oficerów, łącznie z przedsiębiorcą pogrzebowym. Bombardier rozpoznał tego mężczyznę, ponieważ chodził z nim do szkoły.
Skrzynia została wyładowana a załodze samolotu powiedziano żeby powróciła do Roswell. Nie było żadnego wysłuchiwania relacji którą mogli by oni dać w Fort Worth.
Według jednego z członków załogi co zostało potwierdzone przez Roberta Slushera, Marcel powrócił razem z nimi tym lotem. Przebywał on w Fort Worth od około dwudziestu czterech godzin, utrzymywano go poza linią ognia dziennikarzy, dopóki historia pokrywająca mogła zostać umieszczona na miejscu.
Frank Joyce doniósł że oficerowie przyprowadzili maca Brazela do stacji radiowej KGFL w celu przeprowadzenia z nim wywiadu. Brazel miał tym razem nową opowieść, która była znacznie odmienna od tej, jaka opowiedział on w niedzielę. Joyce zwrócił uwagę, że Brazel odpowiedział, że będzie z im ciężko, jeżeli nie opowie nowej historii.
Około ósmej wieczorem powróciła załoga samolotu. Ponownie, nie wysłuchano ich relacji, ale powiedziano, że mieli oni przewozić generalskie meble do Fort Worth. Ostrzeżono ich, żeby nie opowiadali nikomu o tym co zrobili, łącznie z ich rodzinami. Lot nie miał miejsca.
91
Po swym powrocie, Marcel podążył do biura kontrwywiadu i skonfrontował się z będącym tam oficerem. Marcel chciał zobaczyć sprawozdania, które zostały przedstawione podczas jego nieobecności, ale oficer kontrwywiadu odmówił. Marcel wskazał, że jest starszym rangą oficerem, ale agent kontrwywiadu twierdził, że jego rozkazy pochodziły z Waszyngtonu. “Otrzymaj je od nich”.
John Tiffany Senior, szef załogi wyznaczonej do Wright Field, poleciał w specjalnej misji na południe. Zebrali oni szczątki których nikt z nich nie mógł zidentyfikować, oraz ogromny, przypominający termos, dzban. Tiffany opowiedział członkom rodziny o ciałach, jego opisy są zbieżne z tymi podanymi przez świadków.
The Las Vegas Review Journal przyniósł historię cytując za UP ( Zjednoczona Prasa) raport który mówił, “ Sprawozdania o latających talerzach śmigających przez niebo zmniejszyły się znacząco obecnie, po tym jak armia i marynarka wojenna rozpoczęły skoncentrowaną kampanie mająca na celu zatrzymanie pogłosek.” Relacja stwierdzała również, że kwatera główna Sił Powietrznych w Waszyngtonie “dostarczy przykrą naganę oficerom w Roswell.” Taki sam artykuł został wydrukowany w innych gazetach w całym kraju.
Czwartek, 10 lipiec, 1947
Bill Brazel, czytając poranną gazetą, dowiedział się o działalności jego ojca w Roswell. Doszedł do wniosku, że na ranczu nie będzie nikogo, zatem zaplanował udać się tam w celu niesienia pomocy.
Na obydwu miejscach katastrofy pracowali ludzie w celu opróżnienia wszystkiego. Nie chcieli żeby pozostał chociaż jeden kawałek wraku oraz żadne znaki, że oni tam byli.
Mac Brazel był przetrzymywany w domu gościnnym w bazie. Tam oficerowie ciągle próbowali go przekonać, żeby nie opowiadał on niczego o tym co zobaczył. Próbowali oni również utrzymywać go z dala od dziennikarzy, nadal poszukujących relacji. Został on zbadany fizycznie przez bazowych lekarzy.
Były pogłoski związane z wydarzeniem latające wokół Roswell. Ludzie zaczęli otrzymywać wiadomości, że były tam ciała a mówiono nawet, że jeden z nich był żywy kiedy przybyli tam wojskowi. (To musiało być jeszcze potwierdzone).
Major W. D. Prichard z Alamagordo stwierdził, że była jednostka z jego bazy w Roswell, która wypuszczała balony około 14 czerwca. To było z pewnością to co znalazł Brazel.
Piątek, 11 lipiec, 1947
Wysłuchiwania relacji wszystkich uczestników były w trakcie przebiegu. Według Franka Kaufmana, byli oni zabierani do pokoju w niewielkich grupach gdzie mówiono im, że odzyskanie było tajnym wydarzeniem. Nikt nie miał o tym mówić komukolwiek. Mieli oni zapomnieć, że to się kiedykolwiek wydarzyło.
Sobota, 12 lipiec, 1947
Bill Brazel i jego żona, Shirley, przybyli na ranczo, ale nie było nikogo wokół. Brazel przystąpił do czynu, najpierw obserwując ranczo, patrząc w ten co jest potrzebne do zrobienia. Nie zauważył żadnego dowodu, że wojskowi są nadal w okolicy. Ciężarówki, ludzie oraz kordon znikły.
Tego weekendu, nie było żadnego samolotu z fotokarabinami, poszukującego latających dysków. Nie było żadnego oczekującego w gotowości czy na rozkazy by wystartował. W rzeczywistości były relacje o tym, że nadszedł zupełnie odmienny rozkaz a mianowicie mówiący żeby uziemić wszystkie samoloty utrzymując je z dala od przestworzy i poszukiwań.
Wtorek, 15 lipiec, 1947
Bill Brazel relacjonował że jego tata powrócił z Roswell. Nie powiedział on zbyt dużo, za wyjątkiem tego, że oni ciągle zadawali mu te same pytania oraz powiedział, że Bill Brazel byłby w lepszej sytuacji gdyby nie wiedział co się tam wydarzyło. Ponadto, Mac Brazel złożył przysięgę, że nigdy nie ujawni, szczegółowo, tego co on zobaczył. Do teraz większość świata miała zapomnieć, że latający spodek miał być relacjonowany jako rozbity w Nowym Meksyku.
Późny lipiec, 1947
Mac Brazel odwiedził małżeństwo Stricklandów i opowiedział im co wydarzyło się w Roswell. Marian Strickland powiedziała, że Mac był zdenerwowany przez pobyt w uwięzieniu oraz przez niegodziwy sposób w jaki został potraktowany przez wojsko. Usiadł w kuchni, przy stole, pił kawę i uskarżał się na wojskowych. Nie powiedział niczego o tym co odnalazł, poza tym że miał złożyć przysięgę zachowania tajemnicy.
92
Sierpień, 1947
Mac Brazel i pracownik rancza Tommy Tyree zauważyli kawałek wraku płynący w wodzie na dnie otworu ściekowego. Żaden z mężczyzn nie zszedł na dół by go odzyskać.
Wrzesień, 1947
Lewis S. Rickett został wyznaczony do pomocy Doktorowi Lincolnowi LaPazowi z uniwersytetu stanu Nowy Meksyk. Trzytygodniowym zadaniem LaPaza było, określić, jeżeli to będzie możliwe, szybkość i trajektorię pojazdu w momencie uderzenia. Według Ricketta, odkryli oni miejsce przyziemienia znajdujące się pięć mil pola szczątków, gdzie piasek został skrystalizowany, widocznie od gorąca, oraz odkryli większe ilości przypominającego folie materiału. Ustaliwszy wszystko, LaPaz, wiedząc, że zostały odzyskane ciała, został przekonany, że była to pozbawiona pasażerów sonda z innej planety.
Wrzesień, 1947
Lewis S. Rickett, będąc w Albuquerque, spotkał się z Lincolnem LaPazem. Według Ricketta, LaPaz powiedział jemu, że on, LaPaz, nadal jest przekonany, że to co oni odnaleźli było pozbawioną pasażerów sondą z innej planety. W roku który nadszedł, LaPaz, w swoich tajnych konszachtach z różnymi projektami rządowymi, nie odnalazł niczego, co by spowodowało, żeby się rozmyślił.
Październik, 1947
Lewis S. Rickett spotkał się z Johnem Wirthem, innym człowiekiem z kontrwywiadu. Rickett zapytał Wirtha o status materiału odzyskanego w Roswell, odpowiedział mu że oni jeszcze do tej pory nie mogą tego zrozumieć. Według Wirtha, oni nie mogli tego uciąć.
Lato, 1949
Bill Brazel, w ciągu dwóch lat po katastrofie, odnalazł “resztki” pojazdu. Jego tata potwierdził to mówiąc, “Wyglądają one jak niektóre z urządzeń, które znalazłem.” Brazel, wspomniał w Coronie, że odnalazł część szczątków. Według niego, następnego dnia kapitan Armstrong oraz trójka innych z bazy w Roswell przyjechało i wypytywało go o materiał. Arsmtrong przypomniał Brazelowi, że jego tata współpracuje z nimi. A patriotycznym obowiązkiem Brazela będzie oddanie tego. Brazel nie mógł wyobrazić sobie dobrego powodu do odmówienia im i oddał im to.
1961
Jay West, współpracownik UPI powiedział, że kiedy pracował w Alamagordo, w regionie poligonu testowego White Sands, zaprzyjaźnił się z bazowym oficerem do spraw środków masowego przekazu. Ów oficer odnalazł dokument, wzmiankujący katastrofę w Roswell, który zawierał mapę. Oficer przyniósł mapę topograficzną miejsca katastrofy. Według Westa, zrobili oni podróże próbując zlokalizować wypadek. West opisał mapę jako pokazującą pole szczątków a potem, dwie i pół mili na wschód, miejsce drugiego wypadku.
1978
Pappy Henderson zwierzył się swemu bliskiemu przyjacielowi, Johnowi Kromschroederowi, że leciał on ze szczątkami z rozbitego spodka z Roswell, Nowy Meksyk, do Dayton, Ohio. Pokazał Kromschroederowi fragment szczątków i powiedział swojemu przyjacielowi, że widział ciała.
Jesse Marcel został zlokalizowany przez badacza Stantona Friedmana. Marcel powiedział Friedmanowi, że był on pewien, że szczątki nie były niczym ziemskim. Później, Marcel udzielił wywiadów różnym organizacjom informacyjnym, ale to sprawozdania ponownie nie zyskały szerokiego rozpowszechnienia.
Maj, 1979
Bob Pratt przeprowadził wywiad z Marcelem i opublikował artykuł w którym Marcel “ przyznał się, że był on tym oficerem wywiadu, który odzyskał części latającego talerza.”
93
1980
In Search Of wyemitował program o ukrywaniu UFO i przeprowadził wywiad z Marcelem. W trakcie tego wywiadu, Marcel ponownie powiedział, że jest pewien, że cokolwiek on znalazł, nie było niczym z Ziemi.
Styczeń, 1980
Len Stringfield opublikował drugi z jego raportów dotyczących stanu rzeczy związanego z odzyskanymi spodkami. Obejmował on również sprawozdanie pochodzące od majora Jesse A. Marcela opowiadające o jego doświadczeniach na polu szczątków w lipcu 1947 roku.
Wrzesień, 1980
Charles Berlitz i William L. Moore publikują Zdarzenie w Roswell, pierwszą próbę wszechstronnej analizy wydarzenia w Roswell. W trakcie badań, Moore i Stantonriedman zlokalizowali więcej aniżeli sześćdziesięciu świadków, posiadających jakąkolwiek wiedzę na temat wydarzenia.
1982
Po przeczytaniu opowieści o wydarzeniu w Roswell w gazecie z plotkami, Pappy Henderson opowiedział swojej żonie o jego roli. Powiedział jej, że wszystko w tej historii było prawdziwe, co zaskoczyło go. Nie przypuszczał, ze otrzymają oni prawdziwe fakty, oraz że zawierało to opisy ciał.
Październik, 1988
Jim Parker doniósł, że jego syn zobaczył dziwną ciężarówkę na ranczu. Parker zaczął ją ścigać i odkrył dwójkę mężczyzn siedzących w półciężarówce amerykańskich Sił Powietrznych z budą kempingową z tyłu. Znajdowały się tam mapy lokalnego regionu. Opisał tych ludzi jako będących w późnych latach dwudziestych czy wczesnych trzydziestych i uważał, że oboje posiadali niskie stopnie wojskowe. Twierdzili, że obserwowali teren w celu ustalenia miejsca dla radaru który monitorowałby nisko lecące samoloty, ale potem zapytali, czy Parker wiedział o katastrofie w Roswell, nadmieniając, że miejsce katastrofy znajduje się gdzieś w pobliżu. Parker nigdy o tym nie słyszał i nie wiedział co ma na to odpowiedzieć. Potem mężczyźni opuścili ranczo. Nikt z Sił Powietrznych nie poprosił o pozwolenie na wejście na ranczo u jego właścicieli, jak również nikt nie sprawdził w biurze zarządzania ziemią ważnego prawa własności do tego obszaru.
Wrzesień, 1989
Została zrobiona wyprawa badawcza CUFOS na miejsce katastrofy. Było to tylko wstępne badanie, które nie odkryło niczego nowego. Tygodnie po odjeździe badaczy, kierownik rancza doniósł, że ktoś tam przybył i jeździł po całej okolicy w której poszukiwała ekspedycja.
Czerwiec, 1991
Avon Books opublikował szczegółową relację katastrofy w Roswell, wspomaganą zeznaniami więcej aniżeli dwustu świadków.
1991: Wnioski
Jeżeli katastrofa i odzyskanie UFO w Nowym Meksyku w 1947 roku zdarzyło się naprawdę, czy wobec tego od tego czasu nie powinno być innych godnych zaufania sprawozdań pochodzących z innych godnych zaufania źródeł? Odpowiedź brzmi tak, jeżeli relacja jest prawdziwa. Powinno być wiele dobrych godnych zaufania sprawozdań od solidnych obywateli, których referencje są nieskazitelne. Mężczyzn i kobiety nie mających
94
niczego do zyskania przez twierdzenie, że widzieli oni latający spodek. I niektóre z tych obserwacji powinny zostać dokonane przez wysoce szanowane źródła.
Generał Michael Rexrold powiedział że uważa on Chestera Lytle za jednego z wielkich, nie opiewanych pieśnią bohaterów tego kraju. Lytle był kluczowym graczem w Projekcie Manhattan i wywołał radiowe rozkazy, które zdetonowały pierwszą bombę atomową spuszczoną na Japonię.
W latach następnych Lytle służył rządowi, projektując i budując system komunikacji dla starej Komisji Energii Atomowej. Wojsko wzywało go wiele razy dla tajnych projektów w różnych bazach w całym kraju.
Dlatego Lytle jest, jednym z tych nieskazitelnych źródeł. Lytle powiedział, że gdy wykonywał zadanie w bazie Sił Powietrznych Wright Patterson w późnych latach pięćdziesiątych, baza nagle znalazła się w stanie pogotowia. Lytle i pewna ilość oficerów zostali zaprowadzeni do specjalnego pokoju radiowego w budynku operacyjnym. Wewnątrz, w czasie gry wojskowy personel pracował, Lytle patrzył na odrzutowe myśliwce przechwytujące, widoczne na niewielkim monitorze telewizyjnym.
Według Lytle, jeden z odrzutowych przechwytywaczy został zaopatrzony w kamerę telewizyjną na stanowisku fotokarabinu. Transmitował on przechwytywanie do radiowego pokoju operacyjnego. W jasnym świetle dziennym, Lytle zaobserwował gładki, metaliczny dysk grający w kotka i myszkę z prowadzącym myśliwcem. Przez chwilę, Lytle myślał, że musi on patrzeć na jakiegoś rodzaju film science fiction, ale nie było żadnej wątpliwości co do tego, ze przechwytywanie było prawdziwe. Każdy wokół niego zadziałał tak jakby wydarzenie było rutynowe. Potem, nagle, UFO znikło pozostawiając samoloty pościgowe daleko za sobą.
Później, Lytle został poinformowany przed bazowego dowódcę, że tego rodzaju działalność była regularnym wydarzeniem, nie tylko w Wright – Patterson ale również w innych bazach Sił Powietrznych. Faktycznie, przez lata Lytle usłyszał liczne, podobne relacje zarówno od oficerów wojskowych jak i urzędników rządowych.
Dzisiaj, Lytle, który jest prezydentem przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego, jest nieugięty, że to co on wie jest prawdą. Coś czego on doświadczył przeciwstawia się wszystkim konwencjonalnym wytłumaczeniom. Staje on wobec tego samego problemu, któremu stawiają czoło badacze – braku fizycznego dowodu. Podczas gdy jest prawdą, że wszystkie wysiłki dokonane przez cywilnych badaczy nie wydały żadnego namacalnego dowodu, jest również prawdą, że Roswell demonstruje że istnieje dowód na “orzechy i strzały”. Po raz pierwszy “kopcący pistolet” został odnaleziony. To zostało udokumentowane.
Przy pomocy przypadku z Roswell, tajemnica UFO nie jest już udawana albo zawiła. Odpowiedzi, chociaż znane są przez tylko niewielu wyselekcjonowanych, wciąż są wstrzymywane. Jednakże, możemy teraz, z całkowitym zaufaniem i przekonaniem, skierować społeczeństwo do bezpośredniego źródła dowodu: dowodu, który umożliwiłby nam, podnieść w końcu zasłonę tajemnicy otaczającą Roswell. Odłóżmy na bok cały dzienny porządek polityczny, wszystkie z góry przyjęte opinie, wszelkie uprzedzenia i rozważmy co następuje.
Jeżeli szczątki pochodziły od ściśle tajnego testu, dlaczego nie było żadnego ich odzyskania czy operacji poszukiwawczej stosownej do sytuacji, dopóki Brazel nie doniósł o szczątkach do szeryfa Wilcoxa cztery dni po ich odnalezieniu? Powietrzne poszukiwania ponad otwartą przestrzenią oraz odległą pustynią zajęłyby kilka godzin żeby zlokalizować zagubiony przedmiot. Zostało to potwierdzone przez emerytowanych oficerów wojskowych, którzy byli zaangażowani w faktyczne poszukiwania oraz misje ratunkowe w Nowym Meksyku. Lecieliśmy prywatnym samolotem ponad miejscem katastrofy. Ustaliwszy, że pole szczątków miało trzy czwarte mili długości, doszliśmy do wniosku że zespół poszukiwawczy i odzyskujący mógłby łatwo je zlokalizować na długo zanim uczynił to Brazel.
Balony pogodowe przy kilku okazjach opadły na ranczo Brazela, a on oddawał je ponieważ oferowano za nie nagrody. Jednakże, tym razem był on zły z powodu ilości szczątków. Jego owce nie przeszły przez pastwisko z powodu materiału. Jest interesującym do odnotowania, że balony pogodowe ciągle opadają na ranczo. Aktualni właściciele gromadzą je w starym silosie. Jeden duży balon, mający około dwudziestu stóp średnicy, zajmuje jednemu mężczyźnie dwie minuty na odzyskanie.
Po zbadaniu próbek materiału, dlaczego sąsiedzi Brazela zachęcali go, żeby doniósł o wypadku jako fizycznym dowodzie na istnienie latającego dysku, a nie dla pięciodolarowej nagrody za balon?
W jaki sposób mogło się stać, że wysoce wyszkoleni i doświadczeni oficerowie wojskowi, elita w swoich bazach, pomylili konwencjonalny instrument pogodowy z przedmiotem który oni wszyscy, bez wyjątku, doszli do wniosku że jest autentycznym latającym talerzem? Ci którzy wierzą, że był to specjalny radar refleksyjny muszą twierdzić że Panowie, Blanchard, Marcel, oraz agent kontrwywiadu, byli nie zaznajomieni ze specjalistycznym wyposażeniem. Marcel, który miał przydzielonego do swojego biura radarowego oficera interpretacyjnego, został przeszkolony w operacjach radarowych. Był on w stanie rozpoznać balon, nawet jeżeli inni zostali wystrychnięci na dudka.
Jakiego rodzaju balon mógł rozrzucić szczątki na terenie o długości trzy czwartej mili, oraz mógł zrobić liczące 150 jardów wyżłobienie w twardej ziemi Nowego Meksyku?
95
Jakiego rodzaju balon zapełniłby bagażnik samochodu Marcela, budę zgarniarki łazika, a potem potrzebować pięćdziesięciu czy sześćdziesięciu oddziałów wojskowych żeby w dwa dni uzupełniły oczyszczenie?
Dlaczego wojskowi sprawdzili teren z powodu możliwego promieniowania, jeżeli spadły przedmiot nie był niczym więcej aniżeli pospolitym balonem pogodowym?
Rankiem 8 lipca Marcel został zabrany ze swojego domu na ranczu przez agentów kontrwywiadu i przewieziony z powrotem do Roswell. Dlaczego Brazel przelatywał ponad ranczem tamtego popołudnia? I dlaczego były tam co najmniej trzy dodatkowe przeloty ponad obszarem? Rozpoznanie powietrzne? Fotografowanie powietrzne? Czego oni jeszcze szukali? Oficer wywiadu z Waszyngtonu, Dystrykt Kolumbia, o nazwisku Thomas powiedział Frankowi Kaufmanowi z bazy w Roswell, tak tego samego popołudnia “ Nie wiemy czy są tam ciała, ale poszukujemy ich.”
Po swoim locie ponad ranczem, dlaczego Brazel pozostawał w areszcie w bazie przez kolejnych siedem czy osiem dni? Według Brazela, nie pozwolono mu na przeprowadzenie jakichkolwiek zewnętrznych telefonów, nawet ze swoją żoną. Został również poddany badaniu lekarskiemu. Jego rodzina i sąsiedzi przypominają sobie, że później skarżył się on na to, że zadawano mu bez przerwy te same pytania, oraz że opisywał on to wydarzenie mówiąc “byłem we więzieniu.”
Dlaczego były potrzebne tak ekstremalne środki bezpieczeństwa w miejscu katastrofy opadłego instrumentu meteorologicznego? Zastosowano tam środki takie jak: uzbrojone straże otaczające wewnętrzny obszar wyżłobienia, inny kordon dookoła jego obwodu, strzelcy rozstawienie na otaczających wzgórzach, oraz żandarmi wojskowi stacjonujący na zewnętrznych drogach.
Dlaczego Bud Payne, wynajęty pracownik z jednego z sąsiednich rancz, został fizycznie usunięty z rancza Brazela podczas zajmowania miejsca przez wojskowych? Kiedy Payne usiłował okrążyć zabłąkaną krowę, wojskowy łazik rycząc zbliżył się do niego, a pewien żandarm wojskowy zmusił go fizycznie do opuszczenia rancza.
Dlaczego było tam osiem (prawdopodobnie dziewięć) potwierdzonych lotów transportujących resztki balonu? Większość szczątków przeleciała pod wysokimi środkami bezpieczeństwa. Był to raczej ekstremalny sposób potraktowania ich, nawet w granicach najbardziej chronionej bazy na świecie w tamtym czasie.
Jeżeli obiekt nie był niczym więcej aniżeli balonem pogodowym, czy też urządzeniem celowniczym typu Rawin, dlaczego pułkownik Blanchard pojechał na miejsce odzyskania? Jako dowódca 509 grupy bombowej, jedynej atomowej grupy bombowej na świecie w 1947 roku, Blanchard powinien mieć ważniejsze rzeczy do zrobienia w tym czasie.
Dlaczego zarówno rolnik, Sherman Campbell, oraz lokalny szeryf w Circleville Ohio, byli w stanie zidentyfikować urządzenie celownicze Rawin, które się tam rozbiło, podczas gdy nie byli tego w stanie uczynić oficerowie i szeryf w Roswell?
Dlaczego przygotowany specjalny zespół fotograficzny z Waszyngtonu, Dystrykt Kolumbia, przyjeżdża do Nowego Meksyku żeby sfotografować miejsce oraz zarejestrować dalsze wydarzenia? Wbrew standardowej procedurze operacyjnej, Trzecie Laboratorium Fotograficzne z Roswell, nigdy nie zostało wezwane żeby sfotografować miejsce katastrofy albo materiał.
Jeżeli odzyskanie nie dotyczyło niczego bardziej niezwykłego aniżeli balonu pogodowego, dlaczego wojskowi 9 lipca zrobili objazd po różnych mediach informacyjnych w Roswell odzyskując kopie oświadczenia prasowego Waltera Hauta? Jeżeli nie było niczego w tej historii, dlaczego wojskowi przeszukali stację radiową KGFL, zabierając wszystko co było związane z katastrofą, łącznie z dokumentami które Frank Joyce spróbował ukryć?
Były jednoznaczne rozmowy w bazie, mające miejsce w trakcie odzyskania dotyczące ciał związanych z katastrofą. Pogłoski krążące w mieście Roswell związane były z tym, że jeden obcy jest wciąż żywy. Dzień po pierwszym oświadczeniu prasowym, armia oraz marynarka wojenna, jak to zostało ogłoszone przez Associated Press ruszyły aby “ Zamknąć pogłoski.”
Przysięgi tajemnicy nie byłyby wymagane przy odzyskaniu balonu pogodowego, ani jakiegokolwiek innego konwencjonalnego urządzenia, chyba że byłby to w znacznej mierze tajny przedmiot. Dlaczego zamieszani w to ludzie byli zabierani do pokoju konferencyjnego w grupach po dziesięciu czy dwunastu i przysięgali ustnie ochraniać prawdę dotycząca tego co się w rzeczywistości wydarzyło? Innym w Roswell i Fort Worth nakazano nie dyskutować o tym, czy też kiedykolwiek nie podejmować tego tematu.
W 1947 roku były tylko dwa miejsca miotające rakiety w Nowym Meksyku. Obydwa znajdowały się na poligonie testowym White Sands, na którym osiągano przeciętnie dwa wystrzały w ciągu miesiąca. 3 lipca 1947 roku, niedoszła próba z V-2 w White Sands nie doszła do skutku, kiedy to rakieta eksplodowała na swojej podkładce.
96
Ed Reese, atakując ujawnione teraz dokumenty projektu Błękitna Księga w Archiwach Narodowych. Powiedział nam że on, również, został zaskoczony, że Roswell nie jest włączone do systemu Błękitnej Księgi wraz ze wszystkimi innymi wyjaśnionymi sprawozdaniami.
Sąsiedzi Mac Brazela, łącznie z Lorettą Proctor i jej synem, Norrisem, donieśli że Mac Brazel powrócił ze swojego aresztu kierując nową półciężarówką. Według Norrisa Proctora, Brazel, który był nieprzyzwoicie biedny, nagle miał pieniądze na zakup nowego domu w Tularosa oraz kabiny mięsnej w Las Cruces.
Córka Melvina Browna doniosła, że jej ojciec który zobaczył ciała tego samego dnia kiedy zostały odkryte wraz z żandarmami wojskowymi na miejscu katastrofy, został opłacony. Powiedziała ona, że w Roswell zostało otworzone specjalne konto powiernicze dla strażników.
Istnieją dwa, a prawdopodobnie trzy miejsca związane z katastrofą w Roswell. Pierwsze to pole szczątków. Dwa i pół mili na południowy wschód, gdzie zostały zlokalizowane resztki pojazdu oraz ciała było drugie. Kilka mil na północny zachód jest oryginalny punkt przyziemienia, który jako pierwszy został dostrzeżony przez wysłanników hrabstwa Chaves a potem przez Lewisa S. Ricketta i Dr. Lincolna LaPaza.
Niewielkie szczątki wraku które zdołał zebrać Bill Brazel junior, zostały skonfiskowane przez wojsko w 1949 roku. Dlaczego wojskowi wciąż monitorowali sytuację dwa lata później? Czy nie wszystko zostało wyjaśnione?
Jeżeli urządzenie z Roswell nie było niczym więcej aniżeli balonem pogodowym, dlaczego sprowadzono Dr. Lincolna LaPaza, znakomitego eksperta w odkrywaniu i odzyskiwaniu meteorytów? LaPaz pracował nad tuzinami tajnych projektów rządowych łącznie z ultra tajnym Projektem Manhattan. Jeżeli to nie byłoby nic bardziej niezwykłego aniżeli balon, rząd nie marnowałby jego czasu.
Raczej dziwna sytuacja istnieje co do bazowego patologa, doktora medycyny Jesse B. Johnsona Juniora. Dr. Johnson zmarł w 1947 roku, ale jego ostatnie umieszczenie w spisie w ABMS Kompendium Potwierdzonych Specjalistów Medycznych, stawia znaczące wątpliwości. Dr. Johnson uzupełnił swoje kwalifikacje w 1946 roku, ale nie jest w ogóle umieszczony w spisie na rok 1947, kiedy to stacjonował w Roswell. Inna obsługa wojska jest odnotowana, ale nie ma tam Dr. Johnsona. W 1948 roku, został on wymieniony jako zatrudniony patolog na uniwersytecie medycznym stanu Teksas w Galveston. Od 1949 roku do rozpoczęcia prywatnej praktyki, on rzekomo praktykował radiologię w różnych szpitalach w całym kraju. Jednakże, kiedy zasięgaliśmy informacji, żaden ze szpitali nie miał jego jakichkolwiek akt personalnych. Dr. Johnson nie miał zarejestrowanego prawa jazdy w jakimkolwiek stanie. Biuro Administracji Pojazdów Technicznych Teksasu poinformowało nas, że było to możliwe tylko dzięki zwolnieniu rządowemu, albo po prostu on nie jeździł. Nawet jego żona pozostawała nieświadoma jego jakiegokolwiek związku z rządem po jego służbie dla wojska.
Przedłożyliśmy nazwiska oraz udokumentowaliśmy numery porządkowe ponad dwóch tuzinów personelu wojskowego stacjonującego w Roswell w lipcu 1947 roku, zarówno do ministerstwa obrony jak i administracji weteranów dla dalszego potwierdzenia ich służby wojskowej. Na liście znaleźli się: Charles E. Hanshaw, James W. Hundley, William J. Cardell, Lee J. Mulliner, Melvin E. Brown, Ernest O. Powell, Clyde M. Robertson, Cecil T. Yoakum, Harold T. Hastings, Edward M. Seger, oraz Donald E. Carroll. Dlaczego zarówno ministerstwo obrony jak i administracja weteranów nie posiadają żadnych dokumentów dotyczących tych mężczyzn, podczas gdy my możemy udokumentować, że każdy z nich służył w bazie Sił Powietrznych w Roswell?
Dlaczego kluczowi wojskowi świadkowie mówią nam, że oni nadal są zaprzysiężeni do tajemnicy? Inni byli członkowie 509 grupy bombowej nie chcą nawet rozmawiać w sprawie jakichkolwiek wspomnień związanych z Roswell.
Jeżeli w przypadku z Roswell nie było niczego innego aniżeli złej identyfikacji balonu pogodowego, dlaczego mieliby świadkowie, na swych łożach śmierci, zaprzeczać temu? Melvin E. Brown spędził ostatnie cztery dni swojego życia mówiąc swojej rodzinie że to nie był balon pogodowy. Dlaczego umierająca archeolog z Florydy powiedziała pielęgniarkom, ze miała zobaczyć ciała a potem ostrzeżono ją i resztę w związku z rządem?
Niezwykłe właściwości materiału opisane do dzisiaj przez czternastu naocznych świadków są spójne w każdym szczególe. W wyglądzie, wytrzymałości rozciągnięcia, widocznej nieważkości, cechach pamięci, nie dającej się zinterpretować symbolice, przypominającej plastik oraz przypominającej metal kompozycji, jego struktura fizyczna byłaby trudna do powielenia nawet przez dzisiejsze standardy.
Każdy opis ciał pochodzący od świadków z Roswell jest spójny. Interesujące, nie są one całkowicie podobne do tych zazwyczaj opisywanych przez świadków w innych doniesieniach o przypadkach z humanoidami, jak również w domniemanych historiach o uprowadzeniach. Skłania to do tego, by przekreślić wpływy pochodzące z tych źródeł.
Publiczna apatia często powoduje niekonsekwentne podejście do ważnych spraw. Na pewno, takie wydarzenie jak w Roswell miałoby głębokie konsekwencje w naszym sposobie oglądu wszechświata oraz miejsca w nim
97
ludzkości. I właśnie z powodu tego potencjalnego wstrząsu na nasze życie, zasługuje to na otwarta i uczciwą dyskusję.
Nadszedł czas żeby urzędnicy rządowi przyznali się do swojej odpowiedzialności za ich działania – i ich niepowodzenie. Niejeden może zapytać o racjonalną motywację i korzystne intencje w powstrzymywaniu, najpierw, prawdy. Dopóki nie została zidentyfikowana prawdziwa natura szczątków z Roswell, było obowiązkiem urzędników rządowych i oficerów wojskowych stanie na straży bezpieczeństwa narodowego za pomocą takich środków, które uważali oni za rozważne, łącznie z absolutna tajemnicą i negowaniem faktów. Ale oni zawiedli. Absolutna tajemnica nie została utrzymana i całkowita prawda musi zostać opowiedziana. Nie powinno być dłużej półprawd, pogłosek i insynuacji będących na centralnej scenie forum publicznego. Cała historia musi zostać ujawniona.
Fakty muszą zostać zaprezentowane do rozważenia ich przez Państwo. Nasze śledztwo doprowadziło nas do wniosku, który przedstawilibyśmy w każdym sądzie, albo, jeśli byłoby to możliwe, przed Kongresem. Jesteśmy przekonani że Państwo również będziecie żądali kompletnego sprawozdania. Przy pomocy dostatecznego poparcia społecznego, to się może naprawdę zdarzyć.
Przypadek z Roswell spoczywa na bogactwie dowodowym, który usiłowaliśmy przedstawić w naukowy i obiektywny sposób. Serdecznie przyjmiemy jakiekolwiek konwencjonalne wytłumaczenie dla tych wydarzeń które wykaże błędność, przy pomocy solidnego materiału dowodowego, tego co przedstawiliśmy w zarysie.
Jednakże, dopóki taki dowód dopiero ma nadejść, będziemy kontynuowali prezentowanie faktów takimi jakie je zobaczyliśmy. Nadal trwamy przy wierze, że Roswell reprezentuje odzyskanie jakiegoś obcego statku kosmicznego przez rząd Stanów Zjednoczonych. Ponieważ kiedy wszystkie możliwe wytłumaczenia zostały przekreślone, cokolwiek pozostaje, jakkolwiek niemożliwe, musi być prawdą.
Albo, jak powiedział nam UFO – sceptyk, Dr. Jerry Brown z NASA zapytany przez nas czy szczątki z Roswell mogły zostać spowodowane przez latający talerz, “Jeżeli możecie odrzucić Panowie jakąś rakietę A-9 z załogą, Panowie, to ja nie wiem czym to jeszcze mogło być.”
Post Scriptum
Nie Święta Trzynastka
Wywiady z generałem brygady Arthurem Exonem ujawniły zadziwiające jak również potwierdzające informacje. Pierwszymi było jego potwierdzenie, z Wright Field, wydarzenia z Roswell oraz spraw których dowiedzieliśmy się podczas naszych badań. Potwierdził on dwa oddzielnie miejsca, pole szczątków oraz główną część katastrofy, gdzie zostały odnalezione ciała. Potwierdził on również że materiał, w przeciwieństwie do tego co powiedział generał Ramey, trafił do Wright Field, potwierdził też, że ciała przybyły tam również. Łącząc to ze wszystkimi pozostałymi informacjami, to tylko umacnia przypadek.
Ale zaskakującym odkryciem było potwierdzenie oficjalnej grupy, która kontroluje dostęp do szczątków, ciał, oraz informacji o wypadku. Odniósł się on do niej jako do nie świętej trzynastki, tylko dlatego że nie znał on faktycznej nazwy grupy. (I, po przestudiowaniu tego co on powiedział wydaje się że nazwa Majestatyczna Dwunastka (Majestic Twelve), nie jest odpowiednia. Majestatyczna Dwunastka albo MJ 12 była rzekomą grupą utworzoną do badania materiału z Roswell, według dokumentu opublikowanego w późnych latach osiemdziesiątych. Nie ma dowodu na to, że ten materiał jest autentyczny.)
Według Exona, skoro natura wypadku w Roswell została zrozumiana, informacja mogła być podawana dalej drogą służbową. Ramey prawdopodobnie telefonował do szefa sztabu armii, Dwighta Eisenhowera.
Generał zidentyfikował innych w komisji, ludzi którzy zajmowali wysokie pozycje w rządzie. Carl Spaatz, szef Sił Powietrznych w wojsku w lipcu 1947 roku, który został pierwszym szefem sztabu w Siłach powietrznych we wrześniu 1947 roku, jest wspominany jako członek tej komisji.
Exon wymienił nazwiska kilkoro innych, obejmowały Jamesa Forrestala w jego roli Sekretarza Wojny ( później Obrony), Stuarta Symingtona, w tamtym czasie podsekretarza wojny do spraw lotniczych, oraz prezydenta Trumana. Ustaliwszy naturę wypadku oraz wyciągnąwszy z niej wstępne wnioski, prezydent musiał w to zostać włączony.
Dalsze nazwiska nie zostały dostarczone przez pozostałych członków, ale wiedział on które urzędy były prezentowane. Obejmowało to również głowę CIA z jesieni 1947 admirała Roscoe Hillenkoettera. Exon
98
powiedział, że znajdowali się tam reprezentanci społeczności wywiadu wojskowego. Nathan F. Twining, jako głowa Air Material Command, byłby innym oczywistym wyborem.
Są inni ludzie, którzy mogli mieć główną rolę. Generał brygady Roger Ramey ostatecznie opuścił ósmą dywizję Sił Powietrznych, ruszając do Waszyngtonu i obowiązków w Pentagonie. W 1952 roku, generał major Roger Ramey, zastępca szefa (sztabu) do spraw operacyjnych, został zaangażowany w badania UFO. Wliczenie Rameya byłoby sprawą naturalną. Był on w to zaangażowany prawie od początku, miał zarządzić ukrycie historii przy pomocy wytłumaczenia balonowego, oraz ciał mających przejście przez bazę Sił Powietrznych w Fort Worth.
Generał major John Samford, szef wywiadu powietrznego, nie mógł być oryginalnym członkiem zespołu, ale po 1952 roku mógł zajmować jedno z drugorzędnych szczebli eszelonu.
Informacje Exona dostarczyły tylko kilka nazwisk: Spaatz, Symington, Truman, oraz Hillenkoetter. Ale powiedział on również, że Ramey miał skontaktować się z szefem sztabu armii, Eisenhowerem, w temacie wiedzy o odzyskaniu w Roswell.
Exon powiedział, “Wiem tylko że był to najlepszy eszelon wywiadu, reprezentowany przez biuro prezydenta oraz biuro sekretarza obrony, oraz że ci ludzie pozostawali na tych kluczowych stanowiskach, chociaż mogli się z nich usunąć.”
Jedną rzecz którą Exon poczynił jasną była ta, że żadni wybieralni oficjele, poza prezydentem, byli zawsze wyłączani jako członkowie najlepszego eszelonu. Wybieralni funkcjonariusze zostali wykluczeni z poznania jakiejkolwiek wiedzy o tym.
Potwierdzenie tego pochodzi częściowo od Barry`ego Goldwatera. Jego próby, żeby dowiedzieć się o tym czegoś więcej zostały zawrócone przez szefa sztabu Sił Powietrznych generała Curtisa LeMaya. Goldwater, który był senatorem Stanów Zjednoczonych oraz generałem majorem rezerwy, nie miał wpływów, albo pozwoleń bezpieczeństwa, by wejść i dowiedzieć się więcej na ten temat.
W 1955 roku, Exon wyruszył do Pentagonu jako pełny pułkownik. Będąc tam, ponownie natknął się na komisję kontrolującą. Jej członkowie ciągle pracowali i wciąż koncentrowali się na UFO.
A kiedy przeszedł do Wright – Patterson jako dowódca bazy w 1964 roku, UFO było nadal głównym przedmiotem zainteresowania. Powiedział, że mógł otrzymywać rozmowę telefoniczną z Waszyngtonu, Dystrykt Kolumbia. “Zespół ujednoliconych oficerów przylatywał lotem komercyjnym. Przygotowywaliśmy T-39, a czasami Convair 240”. Osiem do piętnastu mężczyzn tworzyło zespół, mogli oni pozostawać w bazie od trzech dni do tygodnia. “Nigdy nie zostaliśmy poinformowani o jakichkolwiek sprawozdaniach. Potem, oni wszyscy udawali się do Waszyngtonu.”
Według przekonania Exona, komisja została utworzona z powodu katastrofy w Roswell. Ona nie tylko kontrolowała całkowity dostęp do przypadku z Roswell, ale do wszystkich wysoko utajnionych raportów o UFO. Exon przypuszczał, że szef Błękitnej Księgi mógł być świadomy drugich wysoce utajnionych badań. Przyjął on, że Błękitna Księga była jego częścią, będąc pewnym urzędem który miał w sobie więcej aspektów relacji publicznych aniżeli rękojmi w postaci prawdziwych badań. Prawdziwe badania były kontrolowane z Waszyngtonu, a nie z Wright – Patterson, gdzie Błękitna Księga miała swoją kwaterę główną.
Te zasadnicze powiązanie przeczy całkowicie rządowemu publicznemu stanowisku wobec UFO. Zaskakujące zeznanie Exona potwierdza to w co zawsze wierzyło wielu badaczy; że Błękitna Księga była tylko fasadą dla prawdziwych badań, oraz że specjalna komisja została stworzona po to, żeby badać przypadek z Roswell.
Zetknięcie Exona z komisją kontrolującą – nie znał on jej nazwy czy słowa kodowego – było ograniczone. Ale było to pierwsze zewnętrzne potwierdzenie istnienia takiej komisji, które zostało znalezione. Dostarczyło to odkryć, które zamierzamy ścigać, informacji, które pomogą się nam rozwinąć do następnej fazy badań nad UFO: Rządowych “Tajnych Badań Nad UFO.”
Kiedy oddawaliśmy książkę do druku, ciągle dowiadywaliśmy się więcej o wydarzeniu w Roswell oraz tej specjalnej komisji. Skoro drzwi do tajemnicy są zatrzaśnięte, mogą pojawić się inni którzy dostarczą nowych informacji które sprawią, że przypadek w Roswell zostanie całkowicie rozstrzygnięty. Żeby to się zdarzyło potrzebujemy Państwa pomocy. Każdy kto posiada dodatkowe informacje powinien napisać albo zatelefonować do centrum do badań nad UFO imienia J. Allena Hynka, 2457 West Peterson Avenue, Chicago, Illinois 60659. Poufność zostanie uszanowana, ale to może pozostawać tajemnicą bardzo długo. Prawda musi zostać dowiedziona.
Część V
99
Aneksy
Aneks A:
Projekt Błękitna Księga
Przez dwadzieścia dwa lata Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych aktywnie i publicznie badały niezidentyfikowane obiekty latające, wydając miliony dolarów oraz spędzając tysiące roboczogodzin na studiowaniu niektórych najbardziej zagadkowych obserwacji jakie kiedykolwiek doniesiono. Uzyskali oni szeroko urozmaicony fizyczny materiał dowodowy, zebrali filmy i fotografie, oraz wysłuchali tysiące zeznań od naocznych świadków. Sprawozdania z obserwacji nadchodziły od wszystkich łącznie z personelem wojskowym, naukowcami, policjantami oraz przeciętnymi obywatelami.
Po serii sprawozdań o UFO w 1964 i 1965 roku, Siły Powietrzne, czując żądło nacisku publicznego, zleciły badania cywilne na uniwersytecie stanu Koloroado, którym przewodniczył astrofizyk Dr. Edward U. Condon. Kiedy naukowcy pracujący w komitecie Condona stwierdzili, że oni nie mogli znaleźć żadnego świadectwa udowadniającego że UFO są prawdziwe czy wrogie, zarekomendowali oni Siłom Powietrznym żeby zamknęły projekt Błękitna Księga. 17 grudnia 1969 roku, w rocznice pierwszego silnikowego lotu w Kitty Hawk – braci Wright -, oraz w rocznicę uformowania się Sił Powietrznych jako oddzielnej służby, Pentagon ogłosił oficjalnie zakończenie projektu Błękitna Księga.
Wydawało się, opierając to na badaniach Sił Powietrznych oraz komitetu Condona, że zjawisko UFO nie było niczym więcej aniżeli złą identyfikacją źle poinformowanych oraz majaczeniem tych, którzy tęsknili za uwagą publiczną. UFO nie było bardzie prawdziwe od wielkanocnego króliczka i czarodziejskiego zębu.
Ale prawdziwa historia projektu Błękitna Księga nie jest całkowicie przecięta oraz wysuszona. Od samego początku byli badacze którzy sugerowali, że opublikowanie wszystkich informacji w projekcie Błękitna Księga, odpowie na wszystkie pytania związane ze zjawiskiem UFO. Albo sugerowali oni, że Błękitna Księga nie była niczym więcej aniżeli przykrywką dla prawdziwego badania. Naprawdę dobre sprawozdania, naprawdę palące, trafiały gdzie indziej.
Projekt Błękitna Księga był wynikiem projektu Znak (Sign), oficjalnego badania latających dysków po pierwszych obserwacjach z lata 1947 roku. Dokumenty wskazują, że nienazwane badania wywiadu zostały zrobione przed zapoczątkowaniem Znaku, ale wnioski pochodzące z tych badań są nieobecne w oficjalnych aktach.138
Kilka miesięcy po tym jak Kenneth Arnold doniósł o dziewięciu srebrnych przedmiotach ponad górą Rainier, Waszyngton, 24 czerwca 1947 roku, generał porucznik Nathan Twining wysłał sprawozdanie (ostemplowane “TAJNE), za pośrednictwem swoich kanałów w którym stwierdził że latające dyski są “czymś prawdziwym a nie utopijnym czy zmyślonym.”139 Twining ponaglał, żeby utworzono projekt który badałby zjawisko, zasugerował nazwę kodową, oraz całkowitą klasyfikację bezpieczeństwa. Polecenie zostało przyjęte i narodził się projekt Znak.140
Jednakże, dokumenty Znaku rozpoczynają się już nawet zanim projekt został utworzony. Pierwsza zarejestrowana obserwacja pochodziła z wczesnego czerwca 1947 roku. Zostało wymienionych kilka przypadków bez określonych dat, obejmowały one widzenia z Hamburga, w stanie Nowy Jork; Seattle, stan Waszyngton, oraz Rehoboth Beach, stan Delaware. Te wszystkie przypadki znikły z dokumentów Błękitnej Księgi a tylko zapisy że one kiedyś były pozostały tam. Obserwacja Arnolda jest dziesiątą wpisaną do Projektu Znak.141
100
Według dokumentów Znaku, latające talerze nie znikły wraz z końcem lata 1947 roku jak wielu oczekiwało. Obserwacje były kontynuowane przez lato 1947 roku oraz w 1948 roku. Podczas tamtych miesięcy obiekt został znaleziony w pobliżu Roswell, Nowy Meksyk i gazety w całym kraju przedstawiły tą historię. Akta projektu Znak nie zawierały żadnej wzmianki o tym raporcie.142
To było również tych kilka miesięcy w których zginął pewien pilot Sił Powietrznych kiedy ścigał UFO. Kapitan Thomas Mantell, lecąc pewnym F-51, ścigał duży, żarzący się obiekt ponad bazą Sił Powietrznych Godman, w stanie Kentucky. Mantell, według oficjalnych dokumentów, leciał zbyt wysoko bez rezerwy tlenu, przez co stracił przytomność i został zabity kiedy jego samolot rozpadł się na kawałki w niekontrolowanym potężnym locie nurkowym.143
Do lata 1948 roku, tuziny intrygujących sprawozdań zostało zrobionych do centrum technicznego wywiadu powietrznego (ATIC) w Dayton, Ohio, ale nie było żadnej reakcji dopóki nie zabuczał DC-3, potem ATIC postanowił dokonać oceny sytuacji. Oficerowie z ATIC, zebrawszy najlepsze posiadane przez siebie dane napisali sprawozdanie stwierdzające, że UFO są prawdziwe i międzyplanetarne i wysłali je do generała Hoyta S. Vandenberga. Według kapitana Eda Ruppelta, byłego szefa projektu Błękitna Księga, Vandenberg powiedział, że wnioski nie zostały potwierdzone przez zaprezentowane dowody i odrzucił sprawozdanie. Zostało to ujawnione i zniweczone.144
Inni, łącznie z pułkownikiem który w 1948 roku był porucznikiem, twierdzili, że Vandenberg żądał wymienienia wszystkich fizycznych dowodów łącznie z usuniętym od badań przypadkiem z Roswell, poczym odrzucił sprawozdanie. Nikt nie pragnął napisać tego na nowo kiedy ich cały najlepszy dowód został usunięty w wyniku rozkazów głównodowodzącego generała.145
Z końcem 1948 roku zjawisko UFO straciło grunt. Oficerowie z Znaku stwierdzili że zbadali 122 obserwacje i mieli zidentyfikować z nich wszystkie oprócz siedmiu. Wierząc że fenomen UFO miał tendencję zanikającą, oficerowie projektu zarekomendowali żeby Znak był kontynuowane na niższym poziomie klasyfikacji oraz z niższym priorytetem. W 1949 roku projekt Znak został zdegradowany i zmienił nazwę na Uraza (Grudge).146
Z nową nazwą przyszło nowe nastawienie. Wszystkie sprawozdania były teraz oceniane przy założeniu, że były one po prostu złą identyfikacją zjawisk naturalnych. Jeżeli sprawozdanie stwierdzało, że UFO zachowywało się jakby było być określonym zjawiskiem naturalnym, to stawało się tym zjawiskiem. Wiele sprawozdań przychodzących do ATIC nie zostało zbadanych, ponieważ nie mogły one zostać wyjaśnione bez dochodzenia.
Ten brak zainteresowania był dobrze wprawiony w ruch przez 1950 i 1951 rok. Było tylko kilka sprawozdań o UFO i rzadko zostały donoszone w gazetach. Poważnym wyjątkiem od tego była seria artykułów napisanych przez majora Donalda E. Keyhoe, emerytowanego żołnierza piechoty morskiej, który towarzyszył Lindberghowi w jego niektórych lotach poprzez kraj. Te artykuły stały się podstawą książki, Latające Spodki Są Prawdziwe (Flying Saucers Are Real), która spowodowała drugorzędne poruszenie.
Zainteresowanie zostało również wygenerowane przez książkę napisaną przez Franka Scull`yego. Za Latającymi Talerzami (Behind The Flying Saucers) była historią o odzyskaniu rozbitego latającego talerza wraz z jego martwą załogą. Stała się nieznacznym bestselerem a Scully ruszył w objazdowe wykłady. Niedługo potem, True przedstawił pewne wyjaśnienie miażdżące książkę Scully`ego, stwierdzając, że był to żart od samego początku. Scully, według relacji z True, został oszukany przez kilku naciągaczy. Nie było żadnego wypadku i żadnych małych ciał ukrytych gdziekolwiek.
Historia katastrofy i ciał kontynuowała pojawianie się w różnych formach przez lata. Za każdym razem gdy to się stało, nacierali poważni badacze, demontowali te twierdzenia a potem odsuwali to na bok. Nie mogło tam być żadnej takiej sprawy jak rozbite latające talerze.
Mniej więcej w tym samym czasie, na początku 1951 roku, generał w Pentagonie zapytał co “ stało się z latającymi spodkami.” Odpowiedź, którą otrzymał nie zadowoliła go. Rozkazał on powtórną ocenę i ponowną organizację projektu. Projekt Uraza stał się projektem Błękitna Księga a nowe badania zostały rozpoczęte.147 Nowy projekt miał być nową poważną próbą badawczą, ale obserwacje nie były raportowane. W 1950 i 151 razem wziętych, zostało doniesionych tylko 379 przypadków. Wszystkie oprócz 49 zostały wyjaśnione.
101
W 1952 roku sytuacja uległa zmianie. Pod koniec tego roku, było kolejnych 1500 raportów w dokumentach i 303 z nich pozostały niewyjaśnione. To nie mogło być istotne, jeżeli obserwacje zostały usunięte z ewidencji bez wiedzy publicznej. Jednakże, pod koniec lipca – 1952 roku – formacje UFO zabrzęczały ponad Waszyngtonem, Dystrykt Kolumbia, a wojskowi wydawali się być bezsilni próbując ich zatrzymać.
To było dwadzieścia minut po północy 19 lipca 1952 roku, kiedy osiem przedmiotów pojawiło się na monitorach radarów w Waszyngtońskim Narodowym Porcie Lotniczym. Załogi samolotów również doniosły o obserwacjach świateł. Kontroler w sterowni portu lotniczego myślał, że radar mógł działać nieprawidłowo, ale technicy nie znaleźli żadnej awarii. Kiedy operatorzy radarowi spoglądali, UFO poruszały się cały czas tylko z prędkością 100 mil na godzinę, po czym przyspieszyły do 7000 mil na godzinę. Przed nadejściem nocy radarowi technicy w bazie Sił Powietrznych Bolling, bazie Sił Powietrznych Andrews, oraz kilku innych portach lotniczych i bazach zobaczyli przedmioty zarówno wizualnie jak i na radarze.
Tydzień później spodki powróciły, ale tym razem procedura była ustalona. Jeden z cywilnych operatorów radarowych, idąc za instrukcjami jego zwierzchników, zatelefonował po pomoc wojskowych. Reporterzy, którzy przyjechali obejrzeć przejmowanie, zostali usunięci na skutek nalegań Pentagonu. “Oni będą używali tajnych oznaczeń”, powiedział rzecznik. “Dziennikarze mają nie być dopuszczeni.”148
Przez całą noc, były robione obserwacje oraz próby przechwycenia. Piloci myśliwców zgłosili zarówno obserwacje wzrokowe jak również to, że ich pokładowe radary miały na swoich ekranach te cele, ale nie byli oni w stanie złapać UFO. Kiedy słońce wzeszło, spodki znikły a przechwytywacze powróciły, ale tajemnica pozostała.
W dniach które nastąpiły, prasa naciskała Siły Powietrzne na odpowiedź. W pośpiesznie zwołanej konferencji, urzędnicy Sił Powietrznych zasugerowali, że niektóre z obserwacji mogły być skutkiem inwersji temperatury. Ciężka warstwa inwersyjna była wówczas ponad Waszyngtonem. Ale zarówno operatorzy radarowi jak i piloci myśliwców nie uwierzyli, że mogli spędzić noc ścigając coś o czym wiedzieli że było zjawiskiem naturalnym.149 Obserwacje te zostały umieszczone w dokumentach Błękitnej Księgi jako “niezidentyfikowane.”
Nacisk i zainteresowanie publiczne powiększały się. Gazety określiły waszyngtońskie obserwacje ponad narodowym portem lotniczym przy pomocy nagłówków twierdzących “Spodki roją się ponad Kapitolem.”150 Podczas sierpnia obserwacje były kontynuowane w całym kraju, podobnie było we wrześniu. Do końca 1952 roku Siły Powietrzne dodały 300 nowych niezidentyfikowanych przypadków do akt projektu Błękitna Księga – powstała sytuacja której Siły Powietrzne nie mogły dłużej tolerować.
Ich rozwiązaniem było utworzenie panelu Robertsona. Te sponsorowane przez CIA badanie polegało na spojrzeniu na najlepsze przypadki z Błękitnej Księgi przedstawione przez projektowych oficerów. Panel miał ocenić incydent Mantella ze stycznia 1948 roku, film z 1950 roku wykonany ponad Great Falls, Montana przez Nicka Mariana, film z Tremonton, Utah, z 1952 roku oraz posiadającą zbiorowych świadków, potwierdzoną przez radar obserwację ponad Waszyngtonem.151
Odkąd CIA zahartowała panel przy pomocy naukowców będących życzliwymi wobec ich punktu widzenia, dyskusje były dość łatwe do pokierowania. Dr. J. Allen Hynek, doradca Sił Powietrznych w sprawach astronomii, wziął udział w konferencji, ale nie pozwolono mu być jej uczestnikiem.152 Mógł on tylko patrzeć jak naukowcy CIA ośmieszają przypadki a potem oferują wytłumaczenia które wydają się prawie pasować do faktów. W ciągu trzech dni panel Robertsona zrobił coś, czego Siły Powietrzne nie były w stanie uczynić przez pięć lat. Wyjaśnili oni całe zjawisko UFO.
Ale panel poczynił również kilka zaleceń. Jednym z nich było ustanowienie programu szkoleniowego, który pomógł by ogółowi społecznemu zidentyfikować wiele przedmiotów donoszonych jako latające talerze. W końcowym sprawozdaniu panel stwierdzał, “Koncepcją panelu dotyczącą obszernego programu edukacyjnego łączącego wysiłki wszystkich zaangażowanych agencji było to, że powinna ona mieć dwa główne cele: naukę i `demaskowanie`.”153
Wyjaśnili oni demaskowanie mówiąc, “ Demaskowanie dąży w rezultacie do zmniejszenia zainteresowania publicznego `latającymi talerzami`, które dzisiaj wywołują silną reakcję psychologiczną. Ta edukacja mogłaby zostać dokonana za pośrednictwem środków masowego przekazu takich jak telewizja, kino, i popularnych towarów. Podstawą takiej edukacji byłyby historie faktycznych wypadków, które najpierw intrygowały, ale
102
później zostały wyjaśnione. Podobnie jak w przypadku sztuczek kuglarskich, istnieje o wiele mniejsze pobudzenie, jeżeli `tajemnica` jest znana. Taki program powinien skłaniać się ku temu, by zmniejszyć aktualną łatwowierność społeczeństwa a w konsekwencji jej podatność na sprytną niesprzyjającą propagandę. Panel zauważył, że całkowita nieobecność rosyjskiej propagandy opierającej się na tym temacie przy tylu oczywistych możliwościach do wykorzystywania, może wskazywać na prawdopodobny kierunek działań Rosjan.154
W bardzo prostych terminach, panel sugerował, że UFO nie są realne a jego członkowie chcieli żeby Siły Powietrzne je zdemaskowały. Oznaczało to określone przesunięcie nacisku, który może zostać zauważony w dokumentach Błękitnej Księgi. Panel poszedł w ślady regulacji Sił Powietrznych (AFR) 200-2 oraz wspólnej publikacji armii, marynarki wojennej oraz Sił Powietrznych (JANAP) 146, który uznawał za występek udostępnianie informacji związanych z niezidentyfikowanymi obserwacjami.
Przed panelem Robertsona oficerowie Sił Powietrznych próbowali sprawić, żeby projekt Błękitna Księga stał się poważnym badaniem. Następnie, stała się ona niczym więcej aniżeli publiczną machlojką prawie bez rezerw ludzkich czy odpowiedzialności. Obserwacje UFO miały być identyfikowane jako ziemskie. Nieoczekiwanie, Kenneth Arnold zobaczył miraż. Thomas Mantell ścigał balon, a film z Montany pokazuje myśliwce odrzutowe. Wszystkie te przypadki zostały wyjaśnione przy pomocy “poprawionych metod badań naukowych zastosowanych teraz przez oficerów Błękitnej Księgi.”155 Te nowe metody zaprezentowały również jak wszystkie obserwacje miały zostać wyjaśnione bez szacunku do faktów.
Faktycznie, patrząc na historię projektu tylko tak jak pokazują to dokumenty Błękitnej Księgi nasuwa się myśl, że badania nie były tak skrupulatne jak one mogłyby być, oraz że były wyliczone starania żeby wyjaśnić wszystkie obserwacje. Pewne zrozumienie sposobu pracy umysłów wojskowych sugeruje, że nic bardziej niegodziwego nie szło dalej aniżeli to, co wysoki stopniem oficer wpoił w swojej opinii tym, którzy służą pod nim. A ponieważ generał nie wierzy, dlatego to jest dobry powód by jeszcze ktoś inny tak sądził.
Z tym rodzajem logiki oraz bez żadnego fizycznego materiału dowodowego który mógłby udowadniać, poza wątpliwością, że UFO są spoza Ziemi, to nastawienie mogłoby być zrozumiałe. Sednem sprawy jest to, że Błękitna Księga była projektem przeszkadzającym tym, którzy już uprzednio dotarli do wniosków. Badania nie były prowadzone dla uzyskania informacji, ale dla udowodnienia że nie ma nic w UFO.
Jednakże, we wszystkich dyskusjach o wczesnych przypadkach i wytłumaczeniach, nikt nie wspominał Roswell. Zanikło ono puszczone w niepamięć a władze kierujące badaniami nad UFO w Pentagonie i głównej centrali CIA były szczęśliwe, z pozostawania go tam.
Może zostać udowodnione że dobre cywilne obserwacje nigdy nie trafiły do projektu Błękitna Księga. Dr. Hynek był cytowany wiele razy jak mówił, że naprawdę dobre przypadki zostały skierowane gdzieś indziej aniżeli do Błękitnej Księgi.156
Wydaje się całkiem jasne, że Błękitna Księga została zaprojektowana po to, żeby inny, wysoce tajny projekt mógł zostać ukryty. Inaczej mówiąc, Błękitna Księga była przykrywką dla prawdziwych badań nad UFO. Brakujące przypadki, kiepskie radzenie sobie z badaniami, oraz całkowite kłamstwa które wyszły od Sił Powietrznych; pokazują to. W 1957 roku, podczas fali obserwacji która rozpoczęła się sprawozdaniami z Levelland, asystent sekretarza Sił Powietrznych Richard Horner powiedział, "Siły Powietrzne nie ukrywają informacji o UFO. I nie muszę uściślać tego w jakikolwiek sposób.”157
Zrobił on to stwierdzenie wiedząc całkiem dobrze, że były co najmniej dwa osobne badania, które doszły do wniosku że UFO były pochodzenia pozaziemskiego. Nie czyni różnicy, że obydwa raporty zostały później odrzucone. Ważnym tylko jest przypomnieć sobie, że te sprawozdania zostały zrobione oraz że Horner powiedział, że one nie istnieją.
Po 1953 roku, projekt Błękitna Księga stał się agencją do demaskowania obserwacji UFO. Jego celem nie było zbadanie obserwacji UFO ale wyjaśnianie ich. Była to polityka którą rzadko kwestionowano, a to pozwoliło Błękitnej Księdze kontynuowanie swego wypaczania faktów.
Jednakże, nie ma to żadnego sensu, dopóki obserwacja z Roswell nie zostanie włączona w równanie. Wtedy, nagle, wszystko jest bardzo jasne. Jeżeli Roswell było katastrofą latającego talerza, wówczas taka polityka jest zrozumiała. Siły Powietrzne i rząd nie musiały tego badać. Oni już mieli odpowiedzi. Dowód fizyczny wpadł im w ręce, przypadkiem. Było zatem lepiej utrzymywać społeczeństwo z dala od tego. Powiedzieli mu wszystko oprócz prawdy.
103
Aneks B:
Katastrofy UFO
Istnieją ci co nie wierzą, że UFO są pozaziemskimi statkami kosmicznymi, ponieważ nie doszło do ich żadnych katastrof. Obojętnie jak dobra byłaby ich technologia, obojętnie jak daleko zaawansowana, która oni by posiadali, zawsze istnieje możliwość mechanicznego defektu czy błędu pilota odpowiadając tym sceptykom. Bez historii o katastrofach, sceptycy po prostu nie przyjmują idei lotu kosmicznego.
Kiedy rozpoczęło się śledztwo, Schmitt i Randle dowiedzieli się, że sprawozdania o katastrofach UFO istnieją prawie od chwili, kiedy gazety zaczęły donosić o tym fenomenie. Faktycznie, historia o katastrofie w Roswell zepchnęła sprawozdania o wypadku w pobliżu Bozeman, Montana poza pierwsze strony. Chociaż nie ma żadnego dowodu, że Bozeman było prawdziwą katastrofą, istnieje nie ulegający wątpliwości dowód, że coś zdarzyło się w Roswell.
I, jeżeli to się zdarzyło raz, jakieś dwa tygodnie po obserwacji Kennetha Arnolda, dlaczego nie mogło zdarzyć się kilka razy? Poniższa lista zawiera informacja o najlepiej znanych czy najlepiej udokumentowanych katastrofach UFO. Wiadomości o mistyfikacjach zostały zawarte, ponieważ zostały one doniesione w kilku artykułach oraz w kilku książkach. Tam gdzie istnieje konkluzja, że informacja jest autentyczna, zostało to zawarte. Tam gdzie autentyczność jest nadal otwarta do rozważenia, przypadek został oznaczony w taki sposób.
2 lipiec, 1947: Roswell Nowy Meksyk
Najlepiej udokumentowana i najlepiej zbadana historia o katastrofie UFO. Są tutaj wszelkie wskazówki, na istnienie niezaprzeczalnego dowodu, który badacze UFO chcieli znaleźć przez lata, a badania tego przypadku wyjaśniają tendencję w tej dziedzinie poczynając od 1947 roku. Już nie istnieją żadne wątpliwości, że oznacza ona pierwsze odzyskanie pojazdu zbudowanego na obcej planecie.
25 marzec, 1948:
Aztec, Nowy Meksyk – mistyfikacja
Frank Scully w swojej książce, Behind the Flying Saucers, doniósł o katastrofie latającego spodka w pobliżu Aztec, Nowy Meksyk. Jego źródła, Silas Newton i Leo GeBauer, zgłosili wyśledzenie przez radar rządowy obiektu lecącego ponad Nowym Meksykiem. Widocznie coś w nim było złe, ponieważ opadał z nieba a w końcu uderzył w ziemię. Ponieważ został on wyśledzony na trzech radarach, nie było trudno wojskowym, zlokalizować miejsce katastrofy. Korzystając z tych informacji, wykonali pomiary trygonometryczne i udali się na pustynię.
Naukowcy, oficerowie policji, oraz żołnierze otoczyli statek oglądając go. Został opisany jako dyskokształtny, mający około stu stóp średnicy i iluminatory. Po dwóch dniach, naukowcy i wojskowi zbliżyli się. Spoglądając przez rozbity iluminator, zauważyli wewnątrz szesnaście ciał. Zagłębiając się przez iluminator przy pomocy kija, uderzyli oni w coś co otworzyło właz, pozwalając tym samym wejść naukowcom do środka.
Ciała zostały usunięte i położone na ziemi. Według jednego z naukowców, Doktora Gee (Leo GeBauer), wszystkie istoty były małe, 38 do 42 cali wysokie, ale w przeciwieństwie do ciał odzyskanych w pobliżu Roswell, miały całkowicie ludzki kształt.
Wojskowi usunęli statek i ciała zabierając ich do badań. Dr. Gee powiedział, ze pewnego razu był on odpowiedzialny za 1700 naukowców pracujących nad projektem.158
Ale ten wypadek znikł w zapomnieniu. W przeciwieństwie do Roswell nie było tam żadnych świadków z pierwszej ręki, z którymi można byłoby przeprowadzić wywiad. Nie było żadnych sprawozdań o wypadku w gazetach, nie było również żadnej działalności wojska w Aztec. Nie pojawili się żadni pierwszoplanowi świadkowie, nie było także żadnych artykułów w gazetach. Właściciel terenu na którym pojazd miał się rzekomo rozbić odmówił rozmowy o tym poza tym że powiedział, że to się nigdy nie wydarzyło. Chciał tylko pozostać po prostu sam.159
104
Jedyny możliwy wniosek jest taki, że ten przypadek, podobnie jak dwa spokrewnione ze sobą z Valley Paradise, Arizona, oraz w pobliżu Pheonix, Arizona, jest żartem. Nigdy nie wynurzył się jakikolwiek dowód popierający któreś z tych sprawozdań, przez to można teraz w zasadzie podejrzewać, że informacje na ich temat zostały filtrowane przez źródła rządowe, ażeby zdyskredytować przecieki o Roswell.
Grudzień 1950: Del Rio, Teksas
Drugi prawowity wypadek wydaje się być potwierdzony w pobliżu Del Rio, Teksas. Podobnie jak w Roswell, istnieją pierwszoplanowi świadkowie tego sprawozdania. Jeden z badaczy zidentyfikował więcej niż dwa tuziny wojskowych, łącznie z pułkownikiem Robertem Willinghamem, który został zaangażowany w odzyskanie.160
W 1977 roku Willingham został nagrany kiedy opisywał swoje posługiwanie się szczątkami. W podpisanym pisemnym oświadczeniu, stwierdził:
“W bazie Sił Powietrznych Dyess w Teksasie, sprawdzaliśmy coś co okazało się być poza F-94. Jego załoga zameldowała, że mają oni na radarze jakiś niezidentyfikowany obiekt latający lecący z dużą szybkością chcąc przejąć nasz kurs. Stał się on dla nas widoczny, obejrzeliśmy go i chcieliśmy za nim wystartować. Centrala nie pozwoliła nam za nim podążać, zatem pognaliśmy za nim tylko trochę. Mogliśmy zobaczyć jak to zrobiło zwrot o 90 stopni i to wszystko. Wiedzieliśmy, że nie był to żadnego rodzaju pocisk. Zatem potem, potwierdziliśmy to przy pomocy stacji radarowej należącej do DEW LINE (Linia Rosy) (NORAD), stacja prowadziła dalszą kontrole tego i stwierdziła, że to rozbiło się gdzieś pomiędzy granicą Teksasu i Meksyku. Dostaliśmy lekki samolot, jak i mój drugi pilot, i udaliśmy się w to miejsce. Wylądowaliśmy poza pastwiskiem dokładnie po drugiej stronie gdzie to uderzyło. Przedostaliśmy się na drugą stronę. Nakazali nam oraz wszystkim innym odejść, po czym nadeszli uzbrojeni strażnicy i zaczęli tworzyć linię dookoła terenu. A zatem, w drodze powrotnej, zauważyłem niewielki kawałek metalu, podniosłem go i przyniosłem z powrotem ze sobą. Były tam dwa piaskowe fałdy które obniżały się, wydawało mi się, że ta rzecz rozbiła się dokładnie w środku nich. Ale to udało się w głąb ziemi, według ludzi zajmujących się działaniami wokół tego. Zatem my właściwie nigdy nie dostaliśmy się ponad miejsce katastrofy, żeby zobaczyć co się rozbiło. Ale moglibyście Panowie zobaczyć, och mógłbym powiedzieć, trzysta do pięćset jardów gdzie miało to przechodzić przez piasek. Wydawało mi się, jak przypuszczam na podstawie metalu który znaleźliśmy, że to albo miało eksplozję albo zaczęło się rozpadać. Coś spowodowało, że ten metal rozbił się na kawałki.”
Po opuszczeniu miejsca wypadku, Willingham i jego drugi pilot zbadali metal.
“Wyglądał on tak jakby coś z nim zostało zrobione ponieważ przypominał plaster miodu. Wie Pan, to było tak jakby wyprodukował Pan metal który byłby szybciej schłodzony. W pewnym sensie wyglądał jak stal magnezowa, ale było w nim sporo węgla. Spróbowałem rozgrzać go przy pomocy palnika gazowego. To po prostu nie stopiło się. Palnik gazowy płonie gdziekolwiek od 3200 do 3800 stopni Fahrenheita, co powoduje że metal staje się gorący, ale w tym przypadku metal nawet nie wydawał się być takowym.”
Willingham zaniósł metal do analizy do laboratorium metalurgicznego piechoty morskiej w Hagerstwon, Maryland. Kilka dni później został on powiadomiony że mężczyzna z którym miał on się skontaktować nigdy nie pracował w laboratorium oraz że nikt inny w laboratorium nie wie nic o kawałku metalu. Willingham dostał rozkaz, żeby nigdy o tym nie rozmawiał, oraz podpisał przysięgę tajemnicy.
Warren Smith również rozpoznał pierwszoplanowego świadka z informacjami. Z człowiekiem tym Smith pracował przy pomocy listów otrzymywanych od jego żony z rancza turystycznego w Teksasie. Napisała ona, że zobaczyli oni ognisty wypadek, oraz że kowboje pojechali zobaczyć czy to był samolot. Powrócili oni z historią o latającym talerzu i martwym pilocie.161
Według źródeł, była walka o jurysdykcję nad pojazdem ponieważ rozbił się on na terenie Meksyku, ale widocznie Amerykanie wygrali. Pojazd i pasażer zostali zabrani do bazy w Teksasie.162
Chociaż również nie jest on udokumentowany tak dobrze jak przypadek w Roswell, jest dobre uzasadnienie żeby wierzyć iż coś nadzwyczajnego wydarzyło się tam.
12 wrzesień, 1952:
Wyspa Spitsbergen – Prawdopodobna Mistyfikacja163
105
Zgodnie z relacjami prasowymi, norwescy żołnierze mieli znaleźć dyskokształtny obiekt rozbity na śnieżnych pustkowiach wyspy Szpitsbergen. Dokumenty Błękitnej Księgi wskazują, że 12 września 1952 roku, Siły Powietrzne otrzymały informacje, że historia o katastrofie była żartem. 164 John Kell, dobrze znany autor książek o UFO, potwierdził, ku jego satysfakcji w 1967 roku, że to był żart.165
Oryginalna historia, zarówno według Sił Powietrznych jak i Keela, która ukazała się w magazynie w Niemczech Zachodnich, twierdziła że pojazd zawierał rosyjskie pismo, rosyjskie dzienniki, oraz że mógł przelecieć 20 tysięcy kilometrów bez tankowania.
Były inne sprawozdania związane ze Szpitsbergenem, ale nie niosły one żadnego podobieństwa do przypadku, tak jak miały go zrelacjonować Siły Powietrzne. Wydanie Stuttgarter Tageblatt z 5 września 1955 roku mówiło o okrutnie uszkodzonym dysku znalezionym w 1952 roku oraz o tym, że brytyjscy i amerykańscy eksperci zostali przywiezieni żeby go badać.
Potem, w 1955 roku w oznaczonym miejscu i czasie w Oslo, Norwegia, opowiedzieli oni komisji badawczej z norweskiego sztabu generalnego, który przygotowywał się do opublikowania badań resztek UFO, które rozbiło się na Szpitsbergenie. Pułkownik Gernod Darnbyl, który prowadził badania doniósł, że dysk ze Szpitsbergenu nie został zbudowany przez jakikolwiek kraj na Ziemi. “Materiały użyte w konstrukcji są zupełnie nieznane wszystkim ekspertom, którzy uczestniczyli w badaniach.”
Odkrycia komisji miały nie być publikowane dopóki “niektóre sensacyjne fakty nie zostaną przedyskutowane z amerykańskimi i brytyjskimi oficjelami.”166
Darnbyl167 stwierdził również, że dysk został mylnie zidentyfikowany jako sowiecki przez kogoś z Pentagonu w Waszyngtonie. W ten sposób, historia w dokumentach Błękitnej Księgi o wypadku będącym żartem mogłaby być niewłaściwa. To mogłoby również oznaczać, że John Keel popełnił błąd gdy robił swoje badanie w 1967 roku. Podobnie jak wiele przypadków w tym obszarze, ten również musi zostać zrewidowany.
21 maja, 1953: Kingman, Arizona
Wypadek w Kingman wpada do tej kategorii w której o zdarzeniach nie ma zbyt wiele dokumentacji albo świadków z pierwszej ręki, chociaż to się powoli zmienia. W ciągu kilku ostatnich miesięcy pojawił się kolejny pierwszoplanowy świadek. Nie ma tutaj wspierających dokumentów jak to jest w przypadku Roswell, ale w przeciwieństwie do Aztec, są ludzie twierdzący że uczestniczyli w odzyskaniu. Z tego powodu, przypadek musi zostać zbadany.
Według pierwszoplanowego świadka, pracował on nad innym rządowym projektem kiedy on i 15 czy 20 innych zostało skierowanych do bazy Sił Powietrznych, umieszczonych w samolocie i poleciało do Arizony.
Po przybyciu, byli oni konwojowani do obszaru położonego 20 mil na północny zachód od Kingman, gdzie zauważyli dyskokształtny przedmiot, który rozbił się z jakąś siłą na pustyni. Miał on około 30 stóp średnicy i był utkwiony w piasku bez jakiejkolwiek widocznej szkody konstrukcyjnej.
W pobliżu znajdował się namiot, w którym leżał jedyny pasażer pojazdu. Według źródła, miał on około czterech stóp wysokości, miał dwa oczy, dwa uszy, i okrągłe usta.
Skoro tylko każdy zakończył swoje zadanie, wszyscy zostali umieszczeni w samolocie i polecieli z powrotem do swoich oryginalnych obowiązków, z instrukcjami, żeby zapomnieli o wszystkim co się właśnie wydarzyło oraz zapomnieli o wszystkim co widzieli.168
Ponownie, jeżeli byłby to przypadek z pojedynczym źródłem, wówczas prawie na pewno należałoby mu przykleić etykietkę żartu, ale Roswell sugeruje że UFO rozbijają się, zatem w oczekiwaniu na dodatkowych świadków tej aktywności, ten przypadek musi pozostać otwarty.
15 Wrzesień, 1957: Ubatuba, Brazylia
Było to na początku września 1957 roku, kiedy felietonista z Rio de Janeiro otrzymał dziwny list od kilku ludzi twierdzących, że kiedy łowili ryby zauważyli latający dysk. Nadlatywał z dużą szybkością, opadał na nich,
106
zrobił szybki zwrot, po czym zaczął się wspinać w górę. Chwile później eksplodował, posypując plażę i ocean w pobliżu Ubatuba tysiącami kawałków. Ludzie zebrali tuziny z nich, dołączyli kilka najmniejszych kawałków do listów i wysłali poczta do reportera. Felietonista napisał swoją historię i pokazał ją Doktorowi Olavo Fontesowi, brazylijskiemu reprezentantowi Organizacji Badającej Fenomeny Powietrzne (Aerial Phenomena Research Organization – APRO). Uważał, że ta cała historia była żartem, ale zdecydował że powinien to sprawdzić. Jeżeli to była prawda, to prawdopodobnie będzie on mógł dotykać coś co zostało wyprodukowane na innej planecie. Skontaktował się z felietonistą i poprosił o obejrzenie metalu.169
Pracując z felietonistą, Fontes otrzymał kawałek metalu zbadanego przez miejscowego chemika. Wstępne badania wykazały, że nie pochodził on od meteorytu, ponieważ był on zbyt jasny. Był to oczywiście metal, który został wypalony. To nie było aluminium zatem wykonali oni kilka dodatkowych testów.
Analiza spektroskopowa ujawniła, że próbka była magnezem jak przypuszczano posiadającym czystość wówczas nie do osiągnięcia. To, wraz z dowodem, że felietonista nie wymyślił historii by wypełnić przestrzeń w gazecie, sugerowało, że sprawozdanie było prawdziwe. Fontes wysłał kompletny raport, wraz ze szczegółową analizą do centrali APRO, w Tucson, w Arizonie.
APRO spróbowało zainteresować Siły Powietrzne wspólną analizą próbki. Niewielki kawałek został wysłany do pewnego laboratorium Sił Powietrznych, ale operator spektrografu zniszczył próbkę bez dostawienia jakiejś eksponowanej płyty. Siły Powietrzne poprosiły o kolejną próbkę, ale APRO odmówiło.
Później, APRO spróbowało z Komisją Energii Atomowej. Została wykonana próbka gęstości, w metalu z Ubatuba stwierdzono że jest nieznacznie bardziej gęsty aniżeli należałoby to oczekiwać po normalnych próbkach. Był to interesujący wynik, który mógł zostać wytłumaczony obecnością tlenku na magnezie.170
Kiedy próbki znajdowały się w laboratoriach Komisji, została przeprowadzona inna analiza spektroskopowa. Została odnaleziona obecność niewielkiej ilości kilku mikroelementów, ale technik powiedział, że mogły być one skutkiem zanieczyszczenia na elektrodach a nie nieczystości w próbce. Jeszcze jedna została zmarnowana.171
Analiza laboratoryjna wykazała, że metal pochodził z przedmiotu który rozpadł się gwałtownie. Nie było żadnego dowodu na topnienie, zatem przypuszczono, że eksplozja rozdarła większy przedmiot. Nie powiedzieli oni że to było UFO, ponieważ próbka nie wykazała, że to był statek kosmiczny. Oni powiedzieli tylko, że cokolwiek to było; wybuchło.
Kiedy sprawa szła dalej, Fontes spróbował wytropić świadków eksplozji. Były wątpliwości, o które chciał ich zapytać, ale oni zniknęli. Fontes podejrzewał, że funkcjonariusze brazylijskiego wywiadu rozkazali im, żeby zapomnieli o obserwacji.172
Póxniej, podczas badań nad UFO prowadzonych przez uniwersytet stanu Colorado ( komisja Condona), zostały im pożyczone próbki dla ich uzupełniających badań. Sprawozdanie opublikowane na zakończenie projektu nie zgadzało się z wszystkimi odkryciami APRO. Według nich, magnez o tej samej czystości był dostępny w niewielkich ilościach laboratoryjnych w 1957 roku. Doktor R. S. Busk z komisji Condona doniósł również, że w próbce była wysoka zawartość strontu. Stront nie jest oczekiwanym zanieczyszczeniem które może zostać odnalezione w magnezie wykonanym normalnymi metodami. Raport mówił również, że oni nie wierzą, iż metal pochodzi z większego przedmiotu.173 Inaczej mówiąc, nie była to część eksplodującego UFO.
Z powodu negatywnych rezultatów, APRO zdecydowało się poddać posiadany metal nie niszczącym go badaniom. Nowe rezultaty wykazały że fragmenty były o określonym kierunku utrwalonym odlewem. To było coś, co nie było badane w 1957 roku. Doktor Walter W. Walker napisał, “To może zostać zinterpretowane jako oznaka, że próbki pochodzą z bardziej rozwiniętej kultury.”174 Nie powiedział, że przedmiot i próbki pochodziły z innej planety, ale sprawiał takie wrażenie.
Inne negatywne rezultaty z badań Kolorado zostały również obalone przez APRO. APRO było zaskoczone oświadczeniem naukowców z Kolorado, że metal z Ubatuba nie pochodził z wytworzonego metalowego obiektu. Walker powiedział, że widocznie naukowcy z Kolorado nie przyjęli odlewu jako metody produkcyjnej.
Badacze, studiujący przypadek z Ubatuba, mówią, ze nie ma kategorycznego dowodu którego oni poszukują. Łańcuch dowodowy, od eksplodującego dysku do felietonisty, nie może zostać ustalony. Istnieje możliwość mistyfikacji. Po ustaleniu cech charakterystycznych próbki, żart staje się nieprawdopodobnym.
107
18 Kwiecień, 1962: Las Vegas, Nevada
18 kwietnia 1962 roku, doniesiono że jakiś obiekt miał eksplodować ponad pustyniami Nevady. Ryk był słyszalny przez mile a błysk światła był tak jasny, że rozpalił ulice Reno niczym południowe słońce.
Historia zaczęła się właściwie w pobliżu Oneida, Nowy Jork. Rzecznik z Północnoamerykańskiego Dowództwa Obrony Powietrznej (NORAD) w Colorado Springs, Colorado, podpułkownik Herbert Rolph, powiedział dziennikarzom że pierwsi obserwatorzy zobaczyli czerwony rozpromieniony obiekt podążający na zachód ponad obszarem Oneida.175 To było na dużej wysokości.
Radar wskazał przedmiot. Operatorzy patrzyli jak porusza się błyskawicznie ponad środkowym wschodem a dowództwo obrony przeciwlotniczej zaalarmowało kilka baz Sił Powietrznych, łącznie z bazą Nellis w Las Vegas. Przechwytywacze zostały podniesione z Pheonix.
W Nephi, Utah, świadkowie donieśli, że rozpromieniony czerwony przedmiot przeleciał na górze. Kiedy przeleciał, pozostawił huk podobny do silników odrzutowych. To mogły być przechwytywacze w trakcie pogoni za UFO.
UFO wylądowało w pobliżu Eureka, Utah i wstrzymało dostawę energii elektrycznej z elektrowni w pobliżu miejsca lądowania. Pojazd ruszył dalej kilku minut później, kontynuując lot w kierunku zachodnim.176
Przedmiot znikł nagle z ekranów radarowych siedemdziesiąt mil na północny zachód od Las Vegas. Pokrywało się to z występującą w sprawozdaniach wspaniałą eksplozją.177
Oryginalne sprawozdanie nadeszło od Franka Edwardsa. Z tym że wiele ze sprawozdań Franka Edwardsa było niemożliwych do sprawdzenia. Edwrads pisał z pamięci a czasami pamięć zawodziła jego. Również przypadek z Las Vegas stanowi problem, ponieważ większość z głównych badaczy UFO nie wiedziała niczego o tym przypadku. To jednak zakończyło się jednakże kiedy został przeprowadzony wywiad z człowiekiem który znajdował się w Eureka, Utah tej nocy kiedy przedmiot wylądował.
Według źródła, podróżował on na południe, kiedy zobaczył obiekt jak opadał. To nie było dokładnie jasne światło, ale owalny, pomarańczowy przedmiot, który wydawał cichy furkoczący dźwięk. Ziemia wokół tego została tak oświetlona jakby wschodziło słońce. Człowiek ów powiedział, że UFO nadleciało ze wschodu, wylądowało, potem wystartowało i kontynuowało lot na zachód, znikając w oddali178
Edwards twierdził, że inni usłyszeli ryk, który on przypisał do samolotów myśliwskich uganiających się w powietrzu. Źródło nie usłyszało odrzutowców, oraz nie widziało ich.
Kontynuował on swoja podróż do celu, zatrzymywał się w większych miastach, kupował gazety i poszukiwał historii o obserwacji spodka. Nie znalazł niczego, pomimo iż kontynuował obserwacje. Tylko Frank Edwards wspominał o przypadku.
Sprawozdań o historii brakowało w większości gazet, dokładnie tak jak powiedziało źródło. Tylko Las Vegas Sun doniósł o tym. W tym raporcie, dwie osoby które zobaczyły obiekt zostały wymienione z nazwiska. Obaj ludzie mieszkali w Las Vegas. Jeden potwierdził jego opis pomarańczowego obiektu.179 Inny opowiadał o poszukiwaniach, które prowadził on poszukując wraku. Nic nie zostało znalezione.
Jeden mężczyzna, który odmówił zidentyfikowania, twierdził że stacjonował w bazie Sił Powietrznych Nellis w czasie katastrofy. Został obudzony i wraz z trzydziestoma innymi oficerami, pojechał na pustynię. Mężczyźni zostali użyci do oczyszczenia pola wypełnionego szczątkami. Używali latarek kiedy wlekli się z jednego końca do drugiego.
Kiedy słońce wzeszło, ludzie zostali załadowani do autobusu. Okna zostały zakryte czarnym papierem. Źródło powiedziało, że mógł spoglądać przez miejsce w którym papier nie zakrywał całego okna. Przez to, mógł on dostrzec rozbity, dyskokształtny przedmiot.180
W bazie, wszyscy ludzie zostali przesłuchani. Zostali oni ostrzeżeni przed mówieniem komukolwiek o czymś co oni zobaczyli. Według oficera odpowiedzialnego, ludzie ci odzyskiwali szczątki tajnego rozbitego pojazdu. Ktoś powiedział, że mogłoby to pomóc Sowietom w określeniu ich kierunków badań.
Cała historia została zebrana razem z różnych źródeł, wydawała się być kolejnym przykładem jak szybko mechanizm relacji publicznych może zostać wprawiony w ruch w celu zatuszowania danych. Z wyjątkiem historii w Sun, większość kraju nie usłyszała o tym nic.
108
9 Grudzień, 1965:
Kecksburg, Pennsylvania
O zmierzchu błyszcząca kula ognista zaiskrzyła się na niebie. Została opisana przez świadków jako pomarańczowa, pozostawiająca za sobą smugę. Przedmiot podążał południe ponad Michigan, skrzyżował na Ohio, po czym widocznie obrócił się uderzając w ziemię na południowy wschód od Pittsburgha. Jakiegoś rodzaju metalowe paski opadły na ziemię w pobliżu Lapeer, Michigan, ustanawiając kilka niewielkich pożarów.181
O 4:47 po południu kobieta mieszkająca w pobliżu Kecksburga, Pennsylvania, zobaczyła jak coś trzaska w lesie w pobliżu jej domu. Ze swojego ganku mogła ona obserwować kolumnę niebieskiego dymu a jej dzieci chciały pójść i zobaczyć co to było. Pozwoliła im na to ale potem zdecydowała, że może być tam coś niebezpiecznego na dole i pobiegła za nimi. Kiedy ich dogoniła zauważyła coś przypominającego pięcioramienna gwiazdę ponad drzewami.182
Około 7:00 wieczorem policja stanowa z Pennsylvani próbowała odnaleźć miejsce katastrofy. Były tam opowieści, że wkrótce przyjechali wojskowi, ale policja stanowa powiedziała teraz dziennikarzom że gruntowne przeszukiwania lasu nie przyniosło odnalezienia czegokolwiek. Była plotka, że wojskowi przybyli żeby przeszukać osobiście las.
Po przybyciu, wojskowi przejęli ochotniczą straż pożarną z Kecksburga. Świadkowie zauważyli, że przywieźli ze sobą wiele wyposażenia, łącznie z włączonym radiem. Inni donieśli zarówno o personelu armii jak i Sił Powietrznych oraz wyposażeniu. Później przybyły odrzutowce przywożąc ludzi z NASA.183
Byli tam świadkowie, pierwszoplanowi świadkowie, którzy widzieli coś leżącego w korycie strumienia, schowane w lesie. Zostało to opisane jak w kształcie żołędzia, w złotym kolorze, ze strefą pisma wokół tego.184
Wojskowi i policja utrzymywali ludzi przed podchodzeniem w pobliże tego. Świadkowie raportowali, że wojskowi umieścili coś później na płaskiej podstawie ciężarówki. Weszli oni w obszar, zabezpieczyli go, odzyskali cokolwiek tam spadło i odjechali po czwartej nad ranem.
Stan Gordon ze stanowego stowarzyszenia do badań niewyjaśnionego, spędził dwadzieścia lat na studiowaniu przypadku. Gordon wierzy, że to co spało w pobliżu Kecksburga, mogło być napędzanym jądrowo satelitą wypuszczonym albo przez Stany Zjednoczone czy Związek Radziecki.
Kecksburg jest ważny z jego powodu. Pokazuje, że wojsko mogło dostać się szybko na miejsce katastrofy, zablokować je, i odzyskać cokolwiek tam spadło. Gazety w całym kraju, łącznie z Boston Record American przyniosły nagłówki, które twierdziły, “Armia, Policja blokują las w badaniu UFO.”
Ponownie, jest tutaj przypadek w którym zdarzyło się coś niespodziewanego a wojskowi i rząd to jako meteor który wykonał zakręt i uległ katastrofie w lesie. Policja stanu Pennsylvania oraz wojsko zareagowało na wypadek. Została przedsięwzięta pełna operacja odzyskania. Jest to przypadek, który musi pozostać otwarty, dopóki więcej faktów nie zostanie zaprezentowanych.
12 luty, 1968: Orocue, Kolumbia
Mieszkańcy donieśli, że usłyszeli trzy głośne eksplozje w obszarze, w którym wyglądający metalicznie, dyskokształtny przedmiot znajdował się tylko kilka chwil wcześniej. Zaczęli oni przeszukiwać obszar, nad którym zauważyli oni opadające szczątki i odzyskali duży kawałek metalu. To było lekkie i bardzo twarde. Próby, mające na celu ucięcie tego zawiodły, zatem w całości został on zawieziony do Bogoty. Amerykański attache powietrzny potwierdził tam, że metal pochodził z jakiegoś rodzaju statku kosmicznego. Metal był gładki, z wyjątkiem niewielkich bruzd, które mogły być skutkiem eksplozji. Miał pomarańczowe i zielone zabarwienie, a kiedy został uderzony młotkiem, wydawał się potęgować dźwięk. Opublikowane później oficjalne komunikaty stwierdziły że metal miał pochodzić z rozpadniętego amerykańskiego satelity.185
15 lipiec, 1974: Hiszpania
109
Istnieją sprawozdania z Hiszpanii, że wojskowi eksperci oraz naukowcy odzyskali dyskokształtny pojazd. Został zabrany do bazy wojskowej do badań. Aktualnie nie jest dostępna żadna uzupełniająca informacja.
8 Sierpień, 1976:, Presidente Prudente,
Sao Paulo, Brazylia
Świadkowie donieśli, że latający przedmiot eksplodował ponad miastem. Utrzymywano, że eksplozja była dosyć spektakularna, ale nie ma żadnych innych szczegółów. Była sugestia, że mogło to dotyczyć Radzieckiego czy Amerykańskiego satelity.186
6 Maj, 1978: Boliwia
Setki ludzi widziało dziwny, wydłużony obiekt lecący ponad nimi. Chwilę później rozbił się w dżungli. Oprócz krajowców z regionu, trzej inżynierowie z górniczego przedsiębiorstwa oraz personel boliwijskiego urzędu celnego, widzieli jak przedmiot spada. Kiedy przyjechali urzędnicy rządowi, zablokowali obszar, trzymając reporterów i turystów z daleka. Istnieją tam jakieś domysły, że przedmiot mógł być satelitą, ale sa również sprawozdania o dyskoształtnym UFO w terenie.187
22 Sierpień, 1981: Argentyna
Kilkoro świadków twierdziło, że widzieli rażony dyskokształtny przedmiot kiedy opadał ku Ziemi. Wstrzymał opadania, po czym eksplodował, sypiąc na dół szczątki. Wkrótce po eksplozji zostały zaobserwowane odrzutowce wojskowe. Przeszukiwanie obszaru ujawniło metalowe fragmenty oraz kilka dużych kawałków wyposażenia które nie zostały zidentyfikowane. Szybko przybyły władze wojskowe, otoczyły obszar i odgrodziły ciekawskich. Były sprawozdania, że dwa dotkliwie spalone ciała również zostały odzyskane.188
Aneks C:
Relacje Prasowe
Są tacy, którzy mówią że nie wierzą w UFO i historie o ich wypadkach, ponieważ nie było niczego o katastrofach w gazetach. W erze, w której więcej wycieka z tajemnic aniżeli z sieci wodno-kanalizacyjnej stuletniego budynku, oczekują oni że powinno coś przecieknąć.
Są oni, oczywiście, poprawni. Odpowiedź na ten problem jest potrójna. Ktoś może powiedzieć, że temat jest jednolicie utrzymywaną tajemnicą. Dotyczy to tych, którzy mówiąc narażeni są na przykrą niespodziankę, ponieważ temat jest tak fantastyczny. Świadek odnalezienia rozbitego dysku czy odzyskania ciał, nie będzie o tym wspominał, ponieważ on albo ona będzie wiedział, że nikt nie uwierzy w historię. Takie rzeczy po prostu się nie zdarzają.
Zazwyczaj, wojsko, albo agencja kontrolująca odzyskanie również odbierają od uczestników przysięgę tajemnicy. Było to demonstrowane bez przerwy. Ludzie z Roswell powiedzieli nam że nie mogą rozmawiać, ponieważ złożyli przysięgę dochowania tajemnicy. Mac Brazel odmówił opowiadania o tym synowi, ponieważ złożył przysięgę. A mary Ann Gardner powiedziała, że jej pacjentka, nawet na łożu śmierci, była przestraszona pouczeniem rządowym, żeby nie wspominała a wypadku.
Końcowy wniosek, ze nigdy nie było niczego o tym w dziennikach czy magazynach, jest nieprawdziwy. Kilka razy w ciągu ostatnich czterdziestu lat, historie o katastrofach i odzyskaniach ukazały się w prasie krajowej, i za każdym razem opowieści te wyschły szybko, a nikt nie pamiętał że zostały one opublikowane.
110
Pierwsze opublikowane sprawozdanie o katastrofie latającego talerza, nadeszło 7 lipca 1947 roku. W historii opublikowanej przez Associated Press z Bozeman, Montana, był raport, że pilot cywilnego P-38 podążał za formacją “małżo – kształtnych” obiektów. Jeden z przedmiotów podleciał zbyt blisko do jego przodu i został zniszczony. Szczątki poruszając się spiralnie opadły na góry Tobacco Root w pobliżu Bozeman. Badacze nie zdołali zlokalizować wraku.189
Raport z Bozeman zaginał kiedy Walter Haut opublikował swoje oświadczenie prasowe 8 lipca. Ta historia została opublikowana w gazetach całego kraju. Ponownie, replika została zaoferowana szybko, ale w tym przypadku kwestią jest, że były prasowe relacje o katastrofie latającego spodka.
Ale nawet nie biorąc pod uwagę historii z Roswell, były inne wczesne sprawozdania w gazetach. Tak wcześnie jak w 1949 roku, Frank Scully, pisząc w Variety, wspominał o rozbitym spodku i odzyskanych ciałach martwej załogi. Udał się on do związanych z tym drobnych szczegółów i napisał część historii w zuchwałym języku.
Było widocznie wystarczające zainteresowanie historią, ponieważ Scully w następstwie tego, napisał książkę, Za Latającymi Talerzami (Behind the Flying Saucers). W niej, podał szczegóły trzech katastrof mających miejsce w Stanach Zjednoczonych, albo w Nowym Meksyku czy Arizonie. Są po prostu wystarczające podobieństwa pomiędzy tym co napisał Scully oraz tym co wydarzyło się w Roswell, żeby wskazać, że ktoś mógł przypadkowo ujawnić niektóre informacje o Roswell.
Po opublikowaniu książki Scully`ego, pojawiły się tuziny recenzji i artykułów gazetowych analizujących przesłankę. “Najpoważniejsi” dziennikarze zadecydowali, że takie rzeczy się nie zdarzają i dlatego książka Scully`ego musi być mistyfikacją. Niewielu z nich zawracało sobie głowę sprawdzeniem jakichś faktów. To nie mogło się wydarzyć i dlatego się nie zdarzyło.
6 stycznia 1950 roku, Wyandotte Echo z Kansas City, Kansas, opublikowało artykuł który wspominał rozbite spodki Scully`ego oraz ich martwych pilotów. Inżynier o nazwisku Coulter (Koehler?) twierdził że widział dwa spodki i ciała. Jeden ze statków został dotkliwie uszkodzony w trakcie katastrofy, przez co ciała zostały tak bardzo zwęglone, że niewiele można się było o nich dowiedzieć.
W marcu 1950 roku, Silas Newton, jedno z oryginalnych źródeł Scully`ego, rozmawiał, nieformalnie, ze studentami uniwersytetu Denver, w Denver, Kolorado. Doprowadziło to do serii artykułów w Denver Post o “sekretnym” wykładzie, który miał Newton, oraz dyskusji o sprawozdaniach o rozbitych spodkach oraz pochodzących z nich ciałach.
Miesiąc później, Newsweek przedstawił relację o rozbitym spodku i odzyskaniu mającego 23 cale pasażerze. Chociaż był on niższy niż te normalnie doniesione przez Scully`ego, tym razem również była wspominana przez nich głowa jako większa niż zazwyczaj.
Jest oczywiste, że po 1950 roku było wiele krążących historii że rząd Stanów Zjednoczonych i najprawdopodobniej Siły Powietrzne odzyskały jeden, a prawdopodobnie więcej, spadłych spodków. Były również opowieści cyrkulujące wokół martwych załóg pilotów pochodzących z tych spodków.
To, jednakże, była historia na której przeciek rząd nie mógł sobie pozwolić. Jeżeli “poważni” badacze wierzyli w rozbite latające spodki, nie potrwałoby długo zanim dziennikarze nie natrafili by także na nie. Problem polegał na tym, że trop mógł zaprowadzić dokładnie z powrotem do bazy Sił Powietrznych Wright – Patterson. Demaskowanie sięgnęło po szczytowe narzędzia.
Pewna ilość wysoko zaszeregowanych oficerów, w oficjalnych komunikatach, oświadczała, że nie ma żadnej prawdy w pogłoskach, jakoby rząd miał zawładnąć latającym talerzem czy odzyskać ciała. Nic nie zostało schowane w bazach, nie było żadnych tajnych pokoi oraz żadnych specjalnych badań. Wszystkie tego typu historie były wprawioną w ruch ponad – aktywną wyobraźnią ludzi, którzy byliby lepiej sytuowani pisząc fantastykę naukową.
Ale plotki nadal się utrzymywały, i po masowych obserwacjach w lipcu 1952 roku, więcej ludzi aniżeli kiedykolwiek stało się świadomym tego, że coś było ukrywane.
We wrześniu 1952 roku, czasopismo True upoważniło J.P. Cahna z San Francisco Chronicle do wejrzenia w Historie Scully`ego dotyczące opadłych dysków i martwych obcych. Cahn poszedł śladem Newtona i tajemniczego Dr. Gee, wyśledził ich i przeprowadził z nimi wywiady. Dowód, który Newton twierdził że posiada okazał się być kiepsko zogniskowanymi fotografiami oraz słabej jakości aluminium, które topiło się w temperaturze 600 stopni. Nikt nie zaakceptował dowodów Newtona.
Ten artykuł oraz Cahn udowodniły wielu, że nie istniały katastrofy latających spodków. Nie było ukrytych laboratoriów rządowych, oraz żadnych badań na odzyskanym materiale. Kiedy zarówno Newto jak i Dr. Gee byli sądzeni za oszustwo w sądzie w Kolorado, nastąpił koniec historii.190
111
To również napełniło goryczą właściwych badaczy co do możliwości że było coś w opowieściach o katastrofach i odzyskaniu. Jakakolwiek wzmianka o latających talerzach i małych ciałach była spotykana z lekceważeniem. Nawet ci, którzy byli skłonni do przyjęcia na polu UFO możliwości lądowań, raportów o pasażerach, i później, relacjach o uprowadzeniach, odmawiali słuchania kiedy ktoś opowiadał o ciałach w bazie Sił Powietrznych Wright – Patterson.
Ale historie utrzymywały się. W 1954 roku, pojawiła się pewna ilość relacji, że ówczesny prezydent Eisenhower, pojechał potajemnie do bazy Sił Powietrznych Edwards. Według opowiadań, Eisenhower został tam zabrany żeby obejrzał szczątki odzyskanego dysku oraz jego załogę.191 Ponownie, była to opowieść, która dostała jakąś rolę w prasie, ale zawsze przy zaciśnięciu języka. Poważny badacz nigdy nie rozpatrzył, czy to była prawda.
Dorothy Kilgallen relacjonowała w swojej kolumnie, że usłyszała najdziwniejszą opowieść w 1954 roku. Według niej, brytyjski osobnik, z “wysokiego gabinetu” opowiedział jej historię o rozbitym spodku i odzyskanych martwych pilotach. Nigdy nie zidentyfikowała swojego źródła, co uczyniło jej historię podejrzaną. Interesujące, Kilgallen, która miała narodowych odbiorców, nigdy nie spowodowała poruszenia sprawozdaniem.192
W październiku 1974 roku Robert Carr zajął narodowe nagłówki w prasie kiedy ogłosił, że historie o obcych ciałach w Wright – Patterson są prawdziwe. Według Carra, odnalazł on pięciu pierwszoplanowych świadków, którzy stanowili część wysiłków zużytych na odzyskanie w Aztec, Nowym Meksyku czy którzy mieli widzieć zwłoki w Wright – Patterson.193
Ale Carr podciął swoje własne gardło. Odmówił on ujawnienia jednego ze źródeł, a dla historii takich jak ta, źródła są potrzebne. Miał on posiadać sto źródeł, ale bez nazwisk do zweryfikowania czy sposobu na sprawdzenie faktów, jego relacja nie wywoływała większego wrażenia od tego co zrobił Frank Scully prawie dwadzieścia pięć lat wcześniej.
Faktycznie, kiedy pojawiła się historia Carra, prawie każdy założył, że są to uaktualnione sprawozdania Scully`ego dla publiczności, która zobaczyła Amerykanów na Księżycu oraz która widziała fotografie przesłane z Marsa.
The APRO Bulletin, oficjalne wydawnictwo Organizacji Badającej Fenomeny Powietrzne, w wydaniu ze stycznia – lutego 1975 roku zaatakowało oświadczenia Carra. Według źródeł z którymi przeprowadziła wywiad Coral Lorenzen, dyrektor APRO, Carr opowiadał przez lata te same historie.
W wydaniu Official UFO z października 1975 roku, magazynu poświęconego raportom o UFO, Mike McClellan zbadał historię z Aztec i nie znalazł niczego co by sugerowało, że miała ona kiedykolwiek miejsce. W odpowiedzi Carr stwierdził, że nigdy nie był pewien miejsca wypadku, oraz że Aztec mogło nie być poprawnym. Inni badacze zignorowali to, ponieważ Carr nie dał im nic co mogłoby zostać zweryfikowane.
W następującym potem kwietniu, w czymś co oni określili jako ekskluzywne, Official UFO wydrukował artykuł o odzyskaniu latającego spodka i ciała w pobliżu Kingman, Arizona. Dla społeczności UFO słowa były takie same, ale piosenka się zmieniła. Niewielu było takich którzy wierzyli że coś tam się stało, zwłaszcza gdy autor, Ray Fowler, odmówił zidentyfikowania swego źródła. Jeszcze raz, niezidentyfikowane źródło to żadne źródło.
Krążyło wiele takich historii. Pół tuzina czy więcej świadków albo badaczy twierdziło, że rząd miał pojmać spodek albo dwa spodki a oni mieli odnaleźć w nich ciała. Nawet Książka z Naukową Wiedzą (Book of Scientific Knowledge) od Groliera zawiera krótką relację o katastrofie i odzyskaniu zmarłego. Wiele zostało na ten temat opublikowane, ale ciągle nie było żadnych świadków, których nazwiska zostałyby użyte.
W 1979 roku, Denver Post opublikował historię o poszukiwaniu ciała zabitego astronauty, którego statek eksplodował w pobliżu Aurory, Teksas. W przeciwieństwie do tych historii, które zostały doniesione przez Scully`ego i Carra, ta opowieść nie była pochodną Aztec. Ma to związek z Wielkimi Sterowcami z 1897 roku. Badacze dawno temu odsunęli od siebie myśl, że Wielkie Sterowce z 1897 roku były jakiegoś rodzaju pojazdami kosmicznymi, ale nie powstrzymywało to współczesnych badaczy od robienia na głównej trybunie przedstawień mających na celu przeprowadzenie ekshumacji ciała a w ten sposób zawładnąć kilkoma nagłówkami gazetowymi. Zatem, była to kolejna prasowa relacja o statku kosmicznym.
W 1980 roku, Ronald Story opublikował Encyklopedię UFO. Była w niej krótka wzmianka o historiach o rozbitych spodkach i ukrytych ciałach. Kevin Randle, pisząc wstęp, wiązał wszystkie historie z książką Scully`ego z 1950 roku. Cytuje Hectora Quintanillę, byłego szefa projektu Błękitna Księga, “Nie mamy żadnych małych ciał w naszej piwnicy.” Randle doszedł do wniosku, że jeżeli nikt nie posunął się do tego żeby być
112
cytowanym w związku z odzyskaniem, czy też jeżeli nie było żadnego sposobu na zweryfikowanie jakichkolwiek faktów, wtedy prawdopodobnie w danej historii nie było po prostu nic.
Również w 1980, Charles Berlitz i William Moore opublikowali Zdarzenie w Roswell, o katastrofie latającego spodka. Ci którzy “wiedzieli” odrzucili tą książkę jako bardziej uaktualnioną pozycję Scully`ego. Tym razem różnica była taka, że kilka nazwisk zostało podanych. Mimo to, książka znikła szybko.
Było więcej opowieści i dyskusji o rozbitych spodkach w późnych latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Len Stringfield rozpoczął trend, pisząc o pogłoskach i historiach w cyklu referatów i sprawozdań znaczeniowych. Stringfield, w kilku przypadkach, wymieniał nazwiska w tych wytwarzanych sprawozdaniach.
Z tym tamy zostały otwarte. Były prasowe relacje o katastrofach UFO, większość z nich koncentrowała się na temacie Roswell. Ale gdy w przeszłości nie było o tym prawie żadnej informacji, teraz pojawiło się ich bogactwo. Świadkowie byli identyfikowani i kiedy z tymi świadkami były przeprowadzane wywiady, twierdzili oni, że posiadają pierwszoplanową wiedzę o wydarzeniu.
Ci którzy twierdzą, że nic nie pojawiło się w gazetach, magazynach informacyjnych, czy w telewizji, są w błędzie. Sprawozdania o ciałach i wypadkach zostały wydrukowane i wygłoszone. Sceptycy mogli ich nie przeczytać czy zobaczyć, ale one były. Fakt, że sceptycy ich nie widzieli, jest teraz nieistotny.
Aneks D:
Oporni Świadkowie
Nie każdy z kim skontaktowano się w czasie poszukiwania informacji był chętnym do pomocy. Kilku z nich, pamiętając przysięgi, które złożyli czterdzieści lat wcześniej, odmówiło rozmów. Inni pamiętali groźby, które zostały zrobione i ciągle byli nimi przestraszeni. A reszta czuła, że ich obowiązkiem było nie mówić, mówiąc, że złożyli przysięgę tajemnicy i będą oni utrzymywali to milczenie nawet wobec udowodnienia im, że musieli coś wiedzieć o przypadku.
Edgar Skelley był oficerem operacyjnym w Roswell w 1947 roku. Świadkowie donieśli, że poinstruował on załogę samolotu żeby pozostała w bazie, ponieważ mógł być pewien awaryjny lot. Jeden z członków załogi doniósł później, że pojedyncza skrzynia została załadowana do wnęki bombowej i ta skrzynia prawdopodobnie zawierała ciała. Skelley wykonał ich przegląd przed lotem.
Kiedy Schmitt skontaktował się z żoną Skelly`ego i wspomniał o 509 grupie bombowej, kobieta zapytała go potem, “Czy Pan na pewno nie jest z Sił Powietrznych?” Kiedy Schmitt rozmawiał bezpośrednio ze Skelleyem, zaprzeczył on że taki lot miał miejsce, zaprzeczył również że taki incydent wydarzył się w Roswell. Skelley upierał się, że człowiek o nazwisku MacPherson byłby może w stanie odpowiedzieć na pytania. MacPhersona nie było w Roswell w lipcu 1947 roku.
Co do tego samego lotu, Felix Martucci nie powiedział niczego nikomu o swojej roli w lipcu 1947 roku. Wiedział, że zdarzyło się coś nadzwyczajnego i skomentował to swojemu towarzyszowi z załogi. Martucci, kiedy skontaktowano się z nim po raz pierwszy, miał automatyczną sekretarkę i przyjazny głos. Przyznał się, że był członkiem 509 grupy bombowej podczas lata 1947 roku, ale kiedy przedstawiono mu nazwiska załogi z którą on normalnie latał, stwierdził, że nie przypomina sobie żadnego z nich. “W końcu, to było tak dawno temu.”
Wrażenie było takie, że Martucci może być niechętnym do rozmowy z obcymi ludźmi przez telefon, ale mógłby odpowiadać towarzyszowi z załogi, człowiekowi który zidentyfikował go za pierwszym miejscu. Ale Martucci nie użył więcej swojej automatycznej sekretarki i nie odbierał swojego telefonu.
Upłynęło kilka tygodni, zanim człowiek otrzymał w końcu odpowiedź. To była młoda kobieta, która chciała się dowiedzieć, czego chciał dzwoniący. Kiedy wspomniał on 509 grupę bombową, kobieta wrzasnęła, “Nie, nie,” i odłożyła słuchawkę.
Dalsze próby skontaktowania się z Martuccim zawiodły. Jakakolwiek wzmianka o Roswell albo 509 grupie bombowej, powodowała że odkładał słuchawkę bez następnego słowa. Wydawało się, że Martucci został teraz nieumyślnie ostrzeżony; nie chciał już rozmów telefonicznych od jego starych kumpli.
Ale Martucci nie jest jedynym. Jeden człowiek, który został zidentyfikowany jako będący na miejscu wypadku, zaprzeczył najpierw nawet temu, ze był w Roswell w lipcu w 1947 roku. Według niego, w Roswell
113
nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, nie było żadnych rozmów o obcym statku kosmicznym, oraz nie opublikowano nic w którymkolwiek z dzienników z Roswell. W końcu przyznał się, że był tam, ale upierał się, że nie wie nic o wypadku i nie dowiedział się o nim aż do chwili gdy badacze UFO zaczęli do niego dzwonić.
Żony i krewni również nie są odporni. Thaddeus Love leciał z ciałami z Roswell do Fort Worth. Ci którzy byli w samolocie zapamiętali jego, a jedynym nazwiskiem, które Martucci był w stanie sobie przypomnieć, kiedy on wciąż rozmawiał, było Love. Thaddeus Love umarł w maju 1989 roku, ale jego żona nie przeprowadziła się, zatem numer telefonu był wciąż dobry.
Podobnie jak inni, Pani Love wiedziała że jej mąż był członkiem 509 grupy bombowej w lipcu 1947 roku. Była ona chętna do rozmowy o tym, dokładnie aż do pierwszej wzmianki o specjalnym locie. Potem ona mówiła, “Będzie Pan musiał rozmawiać o tym z kimś innym. Jednym z oficerów.”
Było oczywiste, że Thaddeus Love powiedział jej coś, jak również było oczywistym, że powiedział jej żeby nigdy nie wspominała o tym. Przypuszczał, że mogłaby ona odpowiadać na pytania zadane przez innego członka załogi jego samolotu, który by tego próbował. Jej odpowiedzią miał być okrzyk, “Nie, nie, nie. Zostawcie mnie w spokoju.”
Może być udowodnione, że był inny powód do widocznego poruszenia obserwowanego u każdego z tych ludzi. Może to być zbieg okoliczności, że ludzie którzy wspominają 509 grupę bombową oraz wydarzenia z lipca 1947 roku, skłaniają się do niechęci do rozmowy. 509 była w tamtym czasie, jedyna atomową grupą na świecie. Wszyscy ludzie przydzieleni do niej posiadali ściśle tajne upoważnienia. Żyli oni z tajemnicami przy broni atomowej oraz środkach bezpieczeństwa. Wiedzieli oni, że najdrobniejsza wzmianka o atomowych tajemnicach może skutkować sądem wojennym. Ich żony również były świadome tych regulacji.
Ale atomowe tajemnice oraz normalne środki bezpieczeństwa otaczające 509 grupę bombową, zwietrzały przez lata. Tajemnice, które usiały być utrzymywane w 1947 roku, miały opaść dzięki ulepszeniu broni w ciągu lat oraz uformowanie kolejnych szwadronów atomowych. Prawie wszystko co zostało utajnione w Roswell w 1947 było ujawnione. Nawet fragment historii który był kiedyś tajemnicą, był teraz dostępny każdemu kto chciał go zobaczyć.
Wydaje się, że istnieje tam tylko jedna tajemnica która pozostała z tamtego okresu, krąży ona wokół tego co wydarzyło się w lipcu 1947 roku. Kiedy pytano wyraźnie o katastrofę, więcej niż jeden człowiek mówił, że on nie może o tym rozmawiać. Przysięgali oni utrzymanie tajemnicy.
Na przykład, Sheridan Cavitt powiedział, że nie przypomina sobie niczego związanego z tym. O ile wiedział, to się nigdy nie wydarzyło. Nie było żadnych rozmów o latających talerzach, albo katastrofie w pobliżu bazy w Roswell.
Komendant żandarmerii, który został zidentyfikowany jako będący na miejscu katastrofy przez dwóch świadków, nie zaprzeczył temu. Natomiast powiedział on, że złożył przysięgę tajemnicy, oraz że nie może rozmawiać o tym. To było wszystko co powiedział. Nawet kiedy był pytany bezpośrednio o pobyt na miejscu wypadku, odpowiadał, że nie może o tym mówić. Nie mógł rozmawiać o tym jakieś czterdzieści trzy lata po wydarzeniu.
Frank Kaufman potwierdził tajemnicę wyjaśniając, że ludzie byli zabierani w małych grupach do pokoju w celu wysłuchania ich relacji. Kiedy to zostało zakończone, zostali ostrzeżeni że wszystko że wszystko co zobaczyli albo usłyszeli było tajne. Mieli o tym nie wspominać niczego, kiedykolwiek.
A tajemnica ta rozciągała się poza wojskowych, ich żony i rodziny. Archeolodzy, którzy natknęli się na drugie miejsce katastrofy, zostali zobowiązani do utrzymania tajemnicy i żaden z nich się nie złamał. Zostali oni przestraszeni przez wojsko.
Mary Ann Gardner, pielęgniarka z oddziału nowotworowego, powiedziała że umierająca archeolog która mówiła o obserwacji ciał mówiła to samo bez przerwy. “Nie mów nikomu, że cokolwiek powiedziałam.” Nawet, gdy leżała umierając, nie była chętna do mówienia o tym. Bała się, że rząd będzie nadal w stanie coś jej zrobić.
Pewien inny archeolog odmówił pozwolenia na użycie jego nazwiska, ponieważ bał się o swoje subwencje rządowe oraz rekcje jego kolegów. Przez czterdzieści lat milczał, po czym po wielu przemyśleniach wykonał pojedynczą rozmowę telefoniczną, żeby opowiedzieć o swojej historii. Zaakcentował, że obawia się tego co stanie się z jego reputacją, jeżeli zostanie zidentyfikowany.
Żona Melvina Browna oraz jego najstarsza córka ciągle odmawiają opowiadania o tym co powiedział on im na łożu śmierci. One myślą, rząd może ciągle zrobić coś jemu czy jego przeszłości. Przypominają sobie stwierdzenie Browna po tym jak powiedział im, że zobaczył ciała. “Nie mów o tym nikomu, albowiem sprawisz że tatuś znajdzie się w kłopotach.”
Jak również, jest interesująca sprawa związana z katastrofą w Roswell. Świadkowie, którzy wyraźnie kłamią utrzymując te kłamstwa naprzeciw dowodom. Ludzie mówią, że nie przebywali w Roswell w lipcu 1947 roku, podczas gdy dokumenty udowadniają wyraźnie, że oni tam byli. Inni przyznają się do pobytu w Roswell, ale nie pamiętają niczego związanego z wydarzeniami. “To było zbyt dawno temu”, stwierdzają.
114
Ale nawet ci którzy wypierają się znajomości rzeczy, pomagają rozwijać przypadek. Przypomnijmy sobie Circleville, Ohio. Rolnik odnalazł balon, szeryf potwierdził to a gazeta wydrukowała fotografie tego. Ci ludzie byli chętni do rozmów, a wojsko nie poczyniło żadnej próby mającej na celu utajnienie znaleziska czy odebranie dowodu.
W Roswell, świadkowie zostali wyprowadzeni i zmuszeni do złożenia tajemnicy, chociaż przypuszczalnie balon znaleziony w Roswell był podobny do odnalezionego w Ohio. W jednym przypadku świadkowie zostali zaprzysiężeni do tajemnicy, w drugim nie było tego.
Kiedy rozważamy przypadek z Roswell, jedna wątpliwość musi być rozważona. Jeżeli nic nadzwyczajnego nie wydarzyło się w Roswell, dlaczego użyto nadzwyczajnych wysiłków, żeby utrzymać to w tajemnicy? Dalczego ludzie boją się rozmawiać czterdzieści trzy lata później?
Aneks E:
Wywiady
W trakcie kompletowania tej pracy, skontaktowaliśmy się z ponad dwustu osobami i przeprowadziliśmy z nimi wywiady. Niektórzy z nich bali się ośmieszenia, niektórzy chcieli opowiedzieć swoje historie i nie być potem zalanymi pytaniami na ten temat, inni bali się utraty wojskowych i rządowych emerytur. Niektórzy świadkowie, obawiając się, z pewnym usprawiedliwieniem, tego rodzaju szykan, poprosili żeby ich nazwiska nie zostały użyte. Niechętnie, zgodziliśmy się.
Musi zostać zaakcentowane, że każdy szczegół informacji pochodzący z tych anonimowych źródeł, został potwierdzony przez dyskusje z innymi.
To co poniżej to lista nazwisk i ilość wywiadów przeprowadzonych z tymi, którzy dali pozwolenie na użycie ich danych. Proszę pamiętać, że to nie jest cała lista.
ANDERSON, Gerlad: przeprowadzona przez telefon, luty 1990
ARGENBRIGHT, E.J.: przeprowadzone przez telefon, sierpień 1990, grudzień 1990
ARNER, Harold: przeprowadzona przez telefon, wrzesień 1990
BEAN, Beverly: przeprowadzona osobiście, marzec 1990, styczeń 1991
BEBRICH, Carl: przeprowadzone przez telefon, sierpień 1989, wrzesień 1989
BENNETT, Charles: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1990
BERLINER, Don: przeprowadzone przez telefon, lipiec 1990, wrzesień 1990
BIESIOT, A.C.: przeprowadzona osobiście, styczeń 1990
BLAKE, Harry: przeprowadzone osobiście, sierpień 1989, wrzesień 1989
BLANCHARD, Anne: przeprowadzona przez telefon w sierpniu 1989
BOGEL, Bill: przeprowadzona przez telefon, luty 1989, osobiście wrzesień 1989
BRAZEL, Shirley: przeprowadzone osobiście, luty 1989, wrzesień 1990; przez telefon, marzec 1989, sierpień 1989, styczeń 1990
BRAZEL, William: przeprowadzona przez telefon, 1988, przeprowadzone osobiście, luty 1989, marzec 1989, wrzesień 1990; przez telefon, marzec 1989, kwiecień 1989, maj 1989, czerwiec 1989, październik 1989
BRILEY, Joe: przeprowadzone przez telefon, październik 1989, kwiecień 1990, grudzień 1990
BROWN, Jerry: przeprowadzona osobiście, styczeń 1990
BROWN, Ada: przeprowadzona osobiście, styczeń 1991
BURTON, Wayne: przeprowadzona przez telefon, luty 1990
BUTT, Walter: przeprowadzona osobiście, 1988
CARLTON, Paul: przeprowadzona w czerwcu 1991
CAVITT, Mary: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1989, osobiście w styczniu 1990
CAVITT, Joe: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1989
CAVITT, Sheridan: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1989; osobiście w styczniu 1990
CASHON, Charles A.: przeprowadzona przez telefon, styczeń 1990, grudzień 1990
CRUIKSHANK, Arthur W. : przeprowadzona przez telefon, lipiec 1990
DALEY, William: osobiście listopad 1990
115
DANLEY, J.F. (Fleck): przeprowadzona przez telefon, październik 1990
DENNIS, Glenn: przeprowadzone osobiście, listopad 1990, marzec 1991
DENNIS, Robert: przeprowadzona przez telefon, wrzesień 1990
DE VAUGHN, Bill: przeprowadzone osobiście, styczeń 1990, lipiec 1990, luty 1991
DICK, Herbert: przeprowadzona przez telefon, lipiec 1989
DOBSON, S. M. “Sav”: przeprowadzona osobiście, wrzesień 1990
DOUD, Donald: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1989
DUBOSE, Thomas: przeprowadzona osobiście, sierpień 1990, przez telefon luty 1991
DUGGER, Barbara: przeprowadzona osobiście, marzec 1991
DUTTON, Bertha: przeprowadzona przez telefon, luty 1990
EASLEY, Edwin: przeprowadzone przez telefon, październik 1989, luty 1990, maj 1990
ECCLESTON, Charles: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1989
ELLIS, Eddie: przeprowadzona przez telefon, październik 1990
EXON, Arthur: przeprowadzone przez telefon, lipiec 1989, maj 1990; przeprowadzone osobiście, czerwiec 1990, lipiec1990
FOSTER, Iris: przeprowadzona przez telefon w lutym 1990
FRIEDMAN, Stanton: przeprowadzona osobiście sierpień 1989, lipiec 1990, wrzesień 1990
FRIEND, Robert: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1990
FUMIHIKI, Fujiki: przeprowadzona osobiście, lipiec 1989
GARCIA, David: przeprowadzona osobiście, grudzień 1989
GARDNER, Mary Ann: przeprowadzone przez telefon, luty 1989, kwiecień 1990
GATES, Robert: przeprowadzone przez telefon, sierpień 1989, wrzesień 1989
GLOVER, Don: przeprowadzona osobiście w lipcu 1989
GOOD, Timothy: przeprowadzona osobiście, lipiec 1989
GREENEN, James S.: przeprowadzona osobiście, październik 1989
GROODE, Mary Katherine: przeprowadzona przez telefon, maj 1990
HAMILTON, Colin: przeprowadzona przez telefon, wrzesień 1990
HARTINGER, Robert: przeprowadzona przez telefon, luty 1990, marzec 1990
HAUT, Walter: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1988; osobiście, kwiecień 1989, sierpień 1989, styczeń 1990, lipiec 1990
HEICK, Ralph: przeprowadzone osobiście, luty 1989, sierpień 1989; przez telefon, marzec 1990
HENDERSON, Anna: przeprowadzona przez telefon, wrzesień 1990
HENDERSON, Bill: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1990
HENDERSON, Ned: przeprowadzona przez telefon, maj 1990
HENDERSON, Sappho: przeprowadzona osobiście, sierpień 1989, przez telefon, grudzień 1989, styczeń 1990, kwiecień 1990, lipiec 1990, luty 1991
HILLMAN, Imholtz: przeprowadzona przez telefon, wrzesień 1990
HOBBS, Alma: przeprowadzona osobiście, wrzesień 1990
HODAM, John: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1990
HOPPER, Jeff: przeprowadzona przez telefon, listopad 1990
HUDON, Betsy: przeprowadzone przez telefon, luty 1989, czerwiec, 1989, luty 1990
JEFFERY, Arthur: przeprowadzona przez telefon, luty 1991
JEFFREYS, Kenneth: przeprowadzona przez telefon, październik 1989
JOHNSON, J. Bond: przeprowadzone przez telefon, luty 1989, maj 1989, grudzień 1989, maj 1990, sierpień 1990
JONES, Bessie: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1989
JONES, Loretta: przeprowadzona osobiście, lipiec 1990
JONES, Milton: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1989
JOSEPH, Paul: przeprowadzona osobiście, luty 1991
JOYCE, Frank: przeprowadzona przez telefon, styczeń 1990
KAUFMAN, Frank: przeprowadzone przez telefon, styczeń 1990, osobiście, styczeń 1990
KEEL, John: przeprowadzona przez telefon, listopad 1989
KELLY, J.H.: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1989
KEYHOE, Donald E.: przeprowadzona przez telefon, 1976
KIRKPATRICK, Sheila: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1989
KNIGHT, Alice: przeprowadzone przez telefon, sierpień 1990, wrzesień 1990; osobiście wrzesień 1990, październik 1990
KROMSCHROEDER, John: przeprowadzona przez telefon, styczeń 1990, osobiście, lipiec 1990
116
KYLE, Elizabeth: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1989
LINDE, Shirley: przeprowadzona przez telefon, styczeń 1991
LINDER, David: przeprowadzona osobiście, grudzień 1989; przez telefon, luty 1990, marzec 1990
LITTELL, Max: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1990
LORENZEN, Coral: przeprowadzone w siedzibie APRO, 1972, 1983.
LOUNSBURY, W.E.: przeprowadzona osobiście, lipiec 1990
LOVE, Thaddues: przeprowadzona przez telefon, maj 1989
LYTLE, Chester: przeprowadzone przez telefon, styczeń 1989, sierpień 1990; osobiście luty 1989, kwiecień 1989, styczeń 1990
LYTLE, Steve: przeprowadzona przez telefon, luty 1990
MACK, John: przeprowadzona osobiście, listopad 1990, przez telefon luty 1991
MACPHERSON, Clarence M.: przeprowadzona przez telefon, lipiec 1989
MANN, Allene: przeprowadzona osobiście, listopad 1990
MANN, Johnny: przeprowadzone przez telefon, październik 1989, grudzień 1989
MARCEL, Viaud: przeprowadzona osobiście, maj 1990
MARCEL, Jesse, Junior.: przeprowadzone osobiście, sierpień 1989, maj 1990, lipiec 1990; przez telefon, listopad 1989, styczeń 1990, kwiecień 1990
MARTIN, Francis: przeprowadzona przez telefon, kwiecień 1989
MAGGIO, Frank: przeprowadzona osobiście, listopad 1988
MALTAIS, L.W.: przeprowadzone osobiście, sierpień 1989, lipiec 1990
MARTUCCI, Felix: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1989
MCBOYLE, Johnny: przeprowadzone przez telefon, maj 1990, grudzień 1990
MCEVOY, Paul: przeprowadzona przez telefon, kwiecień 1989
MCGUIRE, Phyllis: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1989, osobiście styczeń 1990, lipiec 1990
MCQUIDDY, Art.: przeprowadzona przez telefon, styczeń 1990, osobiście styczeń 1990
MILLEN, Ernest: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1989
MITCHELL, Don: przeprowadzone osobiście, luty 1989, kwiecień 1989
MITCHELL, Richard: przeprowadzone przez telefon, wrzesień 1989, październik 1989, listopad 1989, grudzień 1989, styczeń 1990, luty 1990, marzec 1990; osobiście lipiec 1990
MUNDE, Ruben: przeprowadzona osobiście listopad 1990, przez telefon grudzień 1990, luty 1991
NEAL, David: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1990
NEWTON, Irving: przeprowadzona przez telefon, marzec 1990
ORR, David: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1990
PARKER, Jim, przeprowadzona przez telefon, wrzesień 1989; osobiście wrzesień 1989
PAYNE, Bud: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1990, osobiście styczeń 1990
PERKINS, Archie: przeprowadzona przez telefon, październik 1989
PLATT, Curtis: przeprowadzona osobiście, lipiec 1989
PORTER, Leonard: przeprowadzona w maju, 1990
PORTER, Robert: przeprowadzona przez telefon, styczeń 1990, osobiście kwiecień 1990, lipiec 1990
PROCTOR, Loretta: przeprowadzone przez telefon, kwiecień 1989, styczeń 1990; osobiście, lipiec 1990
PROCTOR, Norris: przeprowadzona przez telefon, styczeń 1990
RAGSDALE, Betty: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1990
RAYNES, Jock: przeprowadzona przez telefon, listopad 1990
REESE, Ed: przeprowadzone przez telefon, styczeń 1990, luty 1990, lipiec 1990
REXROLD, Mike: przeprowadzone przez telefon, listopad 1989, styczeń 1990
RICHARDS, Myra: przeprowadzona przez telefon, styczeń 1990
RICKETT, Lewis: przeprowadzone przez telefon, maj 1989, listopad 1989, grudzień 1989, styczeń 1990, luty 1990, marzec 1990; osobiście listopad 1989, styczeń 1990
RICKETT, Lewis, Pani: przeprowadzone osobiście, październik 1989, styczeń 1990
ROBERTS, Jud: przeprowadzona przez telefon, styczeń 1990; osobiście styczeń 1990
RODDEN, Jack: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1989; osobiście wrzesień 1989
ROMERO, Jean: przeprowadzona przez telefon, marzec 1990
ROWE, Frankie: przeprowadzona osobiście listopad 1990
RUNYARD, Gerald: przeprowadzona przez telefon listopad 1989
SAGER, Edward M.: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1990
SAUNDERS, Patrick: przeprowadzone przez telefon, czerwiec 1989, grudzień 1990
SCHREIBER, Bessie: przeprowadzone przez telefon, marzec 1989, lipiec 1989
SCHERRER (brak imienia): przeprowadzona osobiście listopad 1990
117
SEIFRIED, Richard D.: przeprowadzone przez telefon, grudzień 1989, styczeń 1990
SHIRKEY, Robert: przeprowadzona osobiście, styczeń 1990; przez telefon, wrzesień 1989, grudzień 1989, osobiście lipiec 1990
SHORTRIDGE, Lacey: przeprowadzona przez telefon, październik 1989
SKELLEY, Edgar: przeprowadzona przez telefon, październik 1990
SLUSHER, Robert: przeprowadzona przez telefon, październik 1990
SMITH, David: przeprowadzona przez telefon, lipiec 1990
SMITH, Laurence: przeprowadzona przez telefon, listopad 1989,
SMITH, Louise: przeprowadzona przez telefon, czerwiec 1990
SMITH, Robert E.: przeprowadzone przez telefon, grudzień 1989, styczeń 1990, osobiście marzec 1991
SMITH, Warren: przeprowadzona osobiście, październik 1988; przez telefon grudzień 1989
SNYDER, Gene: przeprowadzone przez telefon, maj 1989, wrzesień 1989
SPARKS, Elaine: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1989
SPURLIN, F.L.: przeprowadzona przez telefon, luty 1990
STONE, Clifford: przeprowadzona osobiście, luty 1989; przez telefon sierpień 1990
STRICKLAND, Marian: przeprowadzona przez telefon, styczeń 1990
STRINGFIELD, Leonard: przeprowadzone przez telefon, luty 1989, marzec 1989, maj 1989, sierpień 1989, wrzesień 1989, październik 1989, listopad 1989, grudzień 1989, styczeń 1990, kwiecień 1990; osobiście czerwiec 1989, luty 1990
STUBBS, Al.: przeprowadzona przez telefon, styczeń 1989
SWEDMARK, Jean A.: przeprowadzona przez telefon, kwiecień 1989
SWORE, Robert, Pani: przeprowadzona przez telefon, luty 1991
SULTEMEIER, Daniel: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1990
SULTEMEIER, Frank: przeprowadzona przez telefon, lipiec 1989
SULTEMEIER, Juanita: przeprowadzona osobiście, styczeń 1990
TAYLOR, William: przeprowadzona przez telefon, kwiecień 1990
THOMPSON, Tommy: przeprowadzona przez telefon, styczeń 1990
TIFFANY, John G.: przeprowadzona osobiście, wrzesień 1990
TILLEY, John: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1989
TOOMAN, Bill: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1989
TORRES, Robert: przeprowadzona przez telefon, grudzień 1990
TOULESE, Carmy: przeprowadzona przez telefon, październik 1989
TUCKER, Merle: przeprowadzona osobiście, sierpień 1989; przez telefon kwiecień 1989, grudzień 1989
TULK, Christine: przeprowadzona osobiście, lipiec 1990
TULK, Jay: przeprowadzona osobiście, styczeń 1990
TULK, Elizabeth: przeprowadzone osobiście, styczeń 1990, lipiec 1990
TYREE, June: przeprowadzona osobiście, sierpień 1989
TYREE, TOMMY: przeprowadzona osobiście, sierpień 1989, przez telefon, wrzesień 1989, grudzień 1989
VEGH, Elaine: przeprowadzone przez telefon, luty 1990, marzec 1990
WACHTER, Helen: przeprowadzona przez telefon, marzec 1990
WADE, Cory: przeprowadzona osobiście, listopad 1990
WALKER, Jim: przeprowadzona przez telefon, listopad 1990
WALSH, George: przeprowadzona przez telefon, maj 1990
WATKINS, John: przeprowadzona osobiście, maj 1990
WELLS, Jeff: przeprowadzone osobiście, luty 1989, wrzesien 1990; przez telefon, sierpień 1989, wrzesień 1989, grudzień 1989, luty 1990
WEST, Jay: przeprowadzona osobiście listopad 1989
WILLIAMS, Lyle: przeprowadzona przez telefon listopad 1989
WILMOT, Terry: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1989
WILSON, Wallace: przeprowadzona przez telefon, sierpień 1989
WOODY, William: przeprowadzona osobiście, listopad 1990
ZORN, Vernon D. : przeprowadzona osobiście, kwiecień 1990, przez telefon, październik 1989
W uzupełnieniu, poniżej znajdują się osoby z którymi skontaktowano się próbując dowiedzieć się więcej o wydarzeniach z lipca 1947 roku.
William Adams, James M. Anderson, Harold W. Arner, Cory Beck, Pat Beckett, Joe Bergoich, W. Bischoff, Dale Bocock, Chester Bohart, Donald Caroll, Bill Cassidy, Dick Chapman, Albert Clayton, Robert T. Dardan,
118
George Davis, Lyman Deford, Jesse M. Delozier, Harold Denning, Nancy Dumas, Ed Dunn, E. R. Eggert, Florence Ellis, Orville Gardner, Robert Gilman, Stan Gordon, Hoyt S. Griffith, Bruce Groesbeck, Elizabeth Hackworth, Colin C. Hamilton, Charles E. Hanshaw, Elizabeth Hart, Harold T. Hastings, Robert Hastings, Emil Haury, James Hendley, Dick Henry, Ray Howard, Anthony Ivens, Bruce Johnson, Henry Jones, Ralph Jordon, Pani Arnold Kalp, Edwin R. Kellogg, James Kolb, Milton Knight, Tom Kurns, James Lamb, Elmer L. Landry, Paul martin, Vere McCarty, Sean McLaughlin, David Miles, Robert Murray, John Nalda, Arnold Pfeiffer, Pani Archie Perkins, Fred Plog, Timothy D. Proctor, Tim rasmussen, Royal Reese, James E. Rogers, Justin Rose, John Rudowski, Joe C. Shackelford, John Simonson, John Skinner, William Sonntag, Avritz Sparks, Florian J. Spiczka, Milton Sprouse, Peter Sturrock, Russell Snyder, Rosemary Talley, James Taylor, William Taylor, Robert terrell, Fred Van Devender, Gene Wagner, Arthur T. Walters, Charles J. Warth, Kay Whitman, Walt Whitmore Junior, John Wilson, Joseph Wirth, Fred Windorf, Steven Wroght, Robert Wyatt, John Wyth, Donald B. Yeager.
Aneks F:
Funkcje w wywiadzie w lipcu 1947 roku
509 grupa bombowa. Major Jesse A. Marcel – Dowódca, Kapitan James R. Breece, Porucznik Charles V. Swanson, Porucznik Floyd D. Powell, Porucznik Victor G. Thiel.
Ósma Dywizja Sił Powietrznych . Pułkownik Alfred F. Kalberer – Dowódca, Major Edwin M. Kirton, Major George W. Kinney, Porucznik Robert B. Wilson, Starszy Chorąży Sztabowy George R. Bremer Junior, Starszy Chorąży Sztabowy Herbert M. Harwóod Junior.
Kontrwywiad 509 grupy bombowej. Kapitan Sheridan Cavitt, Starszy Chorąży Sztabowy Lewis S. Rickett, Starszy Sierżant Jack Williams.
Kontrwywiad Ósmej Dywizji Sił Powietrznych. Major Milton R. Knight, Major John C. Campbell, Kapitan Louis J. Schiavo, Starszy Chorąży Sztabowy Robert A. Marco, Starszy Choroąży Sztabowy Milo D. Hodges, Sierżant Wilbur R. Stephens, Sierżant William H. Valentina, Plutonowy Roderick B. Pierce, Plutonowy John J. Guilfoyle.
Szwadron wywiadu Emory R. Wells.
Z Waszyngtonu Dystrykt Kolumbia: Potwierdzony Oficer (Warrant Officer) Robert Thomas.
Aneks G:
Związane osoby
ARMSTRONG, Kapitan – Odebrał szczątki wypadku od Brazela dwa lata po katastrofie.
BARNETT, Grady L. “Barney” – Twierdził że odnalazł szczątki i ciała na równinach San Agustin, około120 mil od miejsca gdzie Mac Brazel odnalazł wrak.
BARROWCLOUGH, Robert, Podpułkownik – Oficer nadzorujący w bazie Sił powietrznych Roswell, w Roswell, Nowy Meksyk. Leciał on pierwszym lotem B-29 z Roswell do bazy Sił Lotniczych w Fort Worth.
BLANCHARD, William, Pułkownik – Dowódca 509 grupy bombowej, w bazie Sił Powietrznych w Roswell. Po obejrzeniu materiału zebranego na miejscu przez majora Jesse A. Marcela, rozkazał zablokować drogi prowadzące na miejsce katastrofy. Wykonał później specjalną podróż na miejsce.
BRAZEL, W.W. “Mac” – Kierownik na ranczu Fostera w hrabstwie Lincoln, w pobliżu Corony, Nowy Meksyk. Odnalazł miejsce katastrofy na ranczu.
119
BRAZEL, Bill – Syn Mac Brazel i głównego świadka.
BRILEY, Joe, Podpułkownik – W środku lipca 1947, był oficerem operacyjnym w bazie Sił powietrznych w Roswell.
BROWN, Jerry, Dr. – Inzynier NASA który pracował na poligonie testowym w White Sands. Spekulował że znaleziony metal był stopem duraluminium czy rakietą V-2.
BROWN, Melvin E. Sierżant – Był na drugim miejscu, zabezpieczał ciężarówkę zawierającą obce ciała. On również ochraniał hangar w bazie Sił Powietrznych w Roswell gdzie była przetrzymywana skrzynia z katastrofy.
CHAVEZ, Dennis, Senator – Senator Stanów Zjednoczonych z Nowego Meksyku. Przypuszczalnie zadzwonił on do Waltera Whtimore`a Seniora i zasugerował, żeby nie emitował on nagranego wywiadu z Mac Brazelem.
CLARK, B.A. Zastępca – Otrzymał wstępne sprawozdanie od Mac Brazela w biurze szeryfa hrabstwa Chaves.
DUBOSE, Thomas J. Pułkownik – Szef sztabu generała brygady Rogera Rameya. Został sfotografowany w biurze Rameya ze “szczątkami”.
EASLEY, Edwin D. Major – Komendant żandarmerii odpowiedzialny za oddziały oczyszczające miejsce katastrofy.
FOSTER, Iris – Właścicielka kawiarni w Taos, Nowy Meksyk. Często słyszała jak mężczyzna nazywany “Kaktus Jack”, pewien amator archeolog, mówił o obserwacji spadłego statku kosmicznego.
GARDNER, Mary Ann – Pielęgniarka w St. Petersburg Hospital, Floryda. Słyszała jak pewna archeolog na jej łożu śmierci opowiadała o odkryciu jakiegoś obcego pojazdu i ciał.
GARDNER, Norma – Maszynistka z najwyższym upoważnieniem bezpieczeństwa w bazie Sił Powietrznych w Roswell. Napisała sprawozdanie z autopsji obcych istot i widziała dwa ciała.
HAUT, Walter, Porucznik – Oficer Informacji Publicznej – rzecznik prasowy – w bazie Sił Powietrznych Roswell. Otrzymał on rozkaz od pułkownika Blancharda, żeby wyemitował oświadczenie prasowe, że został odnaleziony latający dysk.
HENDERSON, Oliver W. “Pappy”, Kapitan – Członek, Pierwszej Powietrznej Jednostki Transportowej, w bazie Sił Powietrznych Roswell, i drugi pilot pierwszego lotu B-29 z Roswell do Fort Worth. Był on również pilotem lotu C-54 przewożącym szczątki z Roswell do Wright Field, Dayton, Ohio.
HENDERSON, Sappho – Żona Pappy Hendersona. Została poinformowana przez swego męża, że leciał on C-54 do Wright Field.
JENNINGS, Payne, Pułkownik – Delegat bazy i dowódca grupy w bazie Sił Powietrznych w Roswell. Był on pilotem pierwszego lotu B-29 z Roswell do Fort Worth.
JOHNSON, J. Bond – Sztabowy reporter z Fort Worth Star Telegram. Wykonał on cztery fotografie “szczątków” w biurze generała Ramyea.
JOHNSON, Jesse B. Dr. – Bazowy patolog w bazie Sił Powietrznych w Roswell. Wykonał on wstępne badania ciał.
JOYCE, Frank – Reporter i spiker ze stacji radiowej KGFL w Roswell. Przeprowadził on telefoniczny wywiad z Mac Brazelem przed przybyciem wojskowych i opowiedzeniem później przez niego odmiennej historii.
KAUFMAN, Frank – Przyjaciel upoważnionego (warrant) oficera Roberta Thomasa. Powiedział, że ciała zostały zaplombowane w drewnianej skrzyni, kiedy były jeszcze w szpitalu.
LAPAZ, Lincoln, Dr. – Ekspert w meteorytyce; posiadający stopnie w matematyce i astronomii. Został wezwany, żeby zbadał miejsce wypadku.
MALTAIS, L. W. “Vern” – Mówił, że Barney Barnett miał powiedzieć jemu, że widział on ciała w jednoczęściowych szarych ubraniach, następnie przybyli archeolodzy i przyjechało wojsko.
MARCEL, Jesse A. Major – Oficer wywiadu w bazie Sił Powietrznych w Roswell, oficer wywiadu 509 grupy bombowej. Zebrał materiał na ranczu a później poleciał z tym do bazy Sił Powietrznych Fort Worth.
MARCEL, Jesse, Junior – Syn Jesse A. Marcela. Widział on próbki szczątków które jego ojciec przyniósł do domu, był w stanie pod hipnozą, przypomnieć sobie rysunki oznaczone na belkach w kształcie litery I.
MCBOYLE, Johnny – Kierownik stacji radiowej KSWS, w Roswell, Nowy Meksyk. Usiłował przedstawić dalej historię z Roswell za pomocą depesz.
MCGUIRE, Phyllis – Córka szeryfa George`a A. Wilcoxa. Zauważyła, jak wojskowi przybyli bardzo szybko po tym, jak jej ojciec zatelefonował do nich.
MCQUIDDY, Art. – Redaktor, Roswell Morning Dispatch. Walter Haut dostarczył jemu oświadczenie prasowe, które potem inny personel wojskowy próbował odzyskać.
NEWTON, Irving upoważniony oficer – Oficer pogodowy w bazie Sił Powietrznych w Fort Worth. Rozkazano mu przybyć do biura generała Rameya żeby zidentyfikował “szczątki” jako balon celowniczy typu Rawin.
PARKER, Jim – Pracownik rancza Mac Brazela. Jego syn przybywszy ze szkoły pewnego dnia w 1988 roku, doniósł o ciężarówce Sił Powietrznych przebywającej w terenie.
PAYNE, Bud – Sąsiad Mac Brazela. Został wyprowadzony poza ranczo Fostera przez wojsko kiedy ścigał zabłąkaną krowę. Wiedział dokładnie gdzie było miejsce katastrofy.
120
PORTER, Robert, Sierżant – Członek załogi B-29 która przewoziła paczki z bazy Sił Powietrznych w Roswell do bazy Sił Powietrznych w Fort Worth. Twierdził, że Jesse Marcel znajdował się w czasie lotu.
PROCTOR, Floyd – Najbliższy sąsiad Mac Brazela i mąż Loretty Proctor. Brazel przybył do ich domu pokazać im szczątki metalu.
PROCTOR, Loretta – Najbliższa sąsiadka Mac Brazela i żona Floyda Proctora. Powiedziała, że przypomina sobie męża próbującego strugać na metalu, ale nie zdołał on pozostawić na nim nawet znaku.
PROCTOR, Timothy D. – Syn Floyda i Loretty. Znalazł miejsce katastrofy wraz z Mac Brazelem.
RAMEY, Roger, Generał Brygady – Dowódca Ósmej Dywizji Sił Powietrznych której częścią była 509 grupa bombowa.
RICKETT, Lewis S. – Agent kontrwywiadu wojskowego (CIC), który asystował w odzyskiwaniu szczątków z miejsca katastrofy.
ROBERTS, Jud – Mniejszy właściciel stacji radiowej KGFL Z Roswell, Nowy Meksyk. Powiedział, że wojsko wykradało kopie oświadczenia prasowego Hauta z mediów w tej miejscowości.
SHIRKEY, Robert – Widział szczątki niesione przez ośmiu czy dziewięciu mężczyzn przez budynek operacyjny w bazie Sił Powietrznych w Roswell.
SLEPPY, Lydia – Sekretarka Merle Tuckera w Albuquerque, Nowy Meksyk. Otrzymała ona rozkaz przez dalekopis, żeby wstrzymała przetransmitowywanie opowieści o katastrofie.
SMITH, Robert E, Sierżant – Członek pierwszej powietrznej jednostki transportowej w bazie Sił Powietrznych w Roswell. Spędził cały dzień załadowując trzy samoloty materiałem z miejsca katastrofy.
STRICKLAND, Lyman – Sąsiad Mac Brazela. Widział jak Brazela w Roswell będącego eskortowanym poza biura gazety przez trzech oficerów wojskowych.
STRICKLAND, Marian – Sąsiadka Mac Brazela, żona Lymana Stricklanda. Zdenerwowany Brazel odwiedził ich po zwolnieniu go z aresztu w bazie Sił Powietrznych w Roswell.
STRINGFIELD, Len – Badacz i pisarz z dziedziny UFO. Przeprowadził wywiad z majorem Jesse Marcelem w 1978 roku.
THOMAS, Robert – Upoważniony oficer który przybył specjalnym lotem żeby wspierać odzyskiwanie szczątków.
TUCKER, Merle – Właściciel kilku stacji radiowych w Nowym Meksyku. Przyjechał z powrotem spoza miasta odkrywając, że kierownik jego stacji w Roswell próbował umieścić w depeszach historię o wypadku.
TYREE, Tommy – Pracujący z Mac Brazelem. Rozpoczął pracę mniej więcej miesiąc po katastrofie i przypomina sobie że Brazel był poirytowany ponieważ owce nie chciały przejść przez pole szczątków i musiał przez to prowadzić je długą okrężną droga do wody.
WHITMORE, Walter, Senior – Mniejszościowy właściciel stacji radiowej KGFL w Roswell, Nowy Meksyk. Ukrył on Mac Brazela przed wojskiem.
WILCOX, George A. Szeryf – Szeryf hrabstwa Chaves, w którym znajduje się Roswell. Mac Brazel pokazał jemu kawałek szczątków a on zasugerował Brazelowi skontaktowanie się z wojskiem.
WILMOT, Dan – Mieszkaniec Roswell, N. M. On oraz jego żona widzieli jakiś owalny obiekt lecący ponad ich domem 2 lipca 1947 roku, zatem prawdopodobnej dacie katastrofy.
ZORN, Vernon D. – Podoficer odpowiedzialny z trzeciej jednostki fotograficznej z bazy Sił Powietrznych w Roswell. Powiedział, że żadne zdjęcia katastrofy nie zostały wykonane przez jego ludzi.
Glosariusz
APRO – Organizacja Badająca Fenomeny Powietrzne (Aerial Phenomena Research Organization). Pierwsza z cywilnych grup poświęconych badaniom UFO, założona przez Jima I Coral Lorenzen.
ATIC – Centrum Powietrznego Wywiadu Technicznego (Air Technical Intelligence Center) w bazie Sił Powietrznych w Dayton, Ohio. W pewnej chwili była to agencja kontrolująca projekt Błękitna Księga.
ATOMIC BLAST – Gazeta bazowa 509 grupy bombowej w Rsowell w 1947 roku.
AVIONICS – Skrót od Aviation Electronics (Elektronika Lotnicza). Odnosi się to do radyj i wyposażenia elektronicznego w samolocie.
B-25 – Dwusilnikowy bombowiec Sił Powietrznych używany szeroko podczas drugiej wojny światowej.
b-29 – Czterosilnikowy bombowiec używany przez Siły Powietrzne pod koniec drugiej wojny światowej. Superfortece B-29 zrzuciły bomby atomowe na Japonię.
C-54 - czterosilnikowy transportowiec używany przez Siły Powietrzne w 1947 roku.
121
CIC – Korpus kontrwywiadu armii
KOMITET CONDONA – Sponsorowane przez Siły Powietrzne badania UFO wykonane przez uniwersytet stanu Kolorado. Rezultaty badań zostały opublikowane w 1969 roku.
DURALUMINUM – Trwały, mocny, lekki stop aluminium, który używany jest w kosntrukcji samolotu.
ÓSMA DYWIZJA SIŁ POWIETRZNYCH – Macierzysta jednostak wobec 509 grupy bombowej. Była zlokalizowana w Bazie Sił Powietrznych w Fort Worth.
POZAZIEMSKI – Coś albo ktoś co pochodzi skądkolwiek oprócz Ziemi. Meteory i komety mają pochodzenie pzoaziemskie.
PIERWSZA POWIETRZNA JEDNOSTKA TRANSPROTWA – Zlokalizowana w bazie Sił Powietrznych w Rsowell w lipcu 1947 roku. Samolot z pierwszej jednostki transportowej przewiózł większość szczątków poza Roswell.
509 GRUPA BOMBOWA – W lipcu 1947 roku, była to jedyna atomowa grupa bombowa na świecie. 509 była odpowiedzialna za zrzucenie bomb na Hiroshimę i Nagasaki.
LATAJĄCY DYSK – Jedna z pierwszych nazw odnoszących się do UFO
LATAJĄCE SPODKI – Jedna z pierwszych nazw odnoszących się do UFO. Z czasem, stała się ona określeniem przynoszącym ujmę.
IUR – International UFO Reporter. Oficjalne wydawnictwo Center For UFO Studies (Centrum do Badań nad UFO).
MAJESTIC TWELVE czy MJ-12 – Domniemana komisja zorganizowana przez prezydenta Trumana do badań pojazdu odkrytego w Roswell. W ciągu kilku ostatnich miesięcy autentyczność MJ-12 została poważnie zakwestionowana.
PROJEKT BŁĘKITNA KSIĘGA – Badania Sił Powietrznych nad UFO. Zostały oficjalnie zakończone w grudniu 1969 roku.
RAAF – Baza Sił Powietrznych w Roswell
URZĄDZENIE CELOWNICZE TYPU RAWIN – Balon pogodowy który jak twierdzą sceptycy został odkryty w Roswell.
SETI – Poszukiwania Inteligencji Pozaziemskiej. Naukowe poszukiwania życia gdzie indziej we wszechświecie.
UFO – Nizidentyfikowany Obiekt Latający. Oficjalny termin używany przez Siły Powietrzne.
Bibliografia
ABNEY, David L. “Expert Testimony and Eyewitness Identification” ( Zeznania eksperta i identyfikacja nocznego świadka) Case and Comment (marzec – kwiecień 1986)
BARKER, Gray. “America`s Captured Flying Saucers – The Cover-up of the Century,” (Ameryka Pojmała Latające Spodki – Tuszowanie Wieku) UFO Report ( Maj 1977)
BARNETT, Ruth. Osobisty Pamiętnik, 1947
BERLITZ, Charles i MOORE, William L. The Roswell Incident, (Zdarzenie w Roswell). Nowy Jork: Berkley Books, 1988
BINDER, Otto. What We Really Know about Flying Saucers (Co My Naprawde Wiemy o Latających Spodkach). Greenwich, Connecticut: Fawcett Gold Medal Books, 1967
BLOECHER, Ted. Report on the UFO Wave of 1947. (Raport o Fali UFO z 1947). Waszyngton, Dystrykt Kolumbia:Autor, 1967.
BLUM, Ralph, z BLUM, Judy. Beyond Earth: Man`s Contact with UFOs. (Spoza Ziemi: Ludzki Kontakt z UFO). Nowy Jork: bantam Books, 1974.
BROWN, Fred R. National Security Management. (narodowe Regulacje Bezpieczeństwa) Waszyngton Dystrykt Kolumbia: Przemysłowe Kolegium Sił Zbrojnych, 1972.
BRUNVAND, Jan Harold. The Choking Doberman and Other “New” Urban Legends. (Duszący Doberman i Inne “Nowe” Miejskie Legendy). Nowy Jork: W. W. Norton & Co., 1984
CAHN, J.P. “The Flying Saucers and the Mysterious Little Men,” ( Latające Spodki i Tajemniczy Mali Ludzie) True (Wrzesień 1952)
DIXON, Robert T. Dynamic Astronomy (Dynamiczna Astronomia). Englewood Cliffs, New Jersey: Prentice – Hall, Inc., 1971.
122
EDWARDS, Frank. Flying Saucers – Here and Now! (Latające Spodki – Tutaj i Teraz!) Nowy Jork: Bantam Books. 1968.
-----------------------. Flying Saucers – Serious Business. (Latające Aspodki – Poważna Sprawa). Bantam Books, 1966.
-----------------------. Strange World. (Dziwny świat) Nowy Jork: bantam Books, 1969.
Katalog Ósmej Dywizji Sił Powietrznych, Teksas: czerwiec 1947.
FALK, Stanley L. Oraz BAUER, Theodore W. The National Security Structure. (Struktura Bezpieczeństwa Narodowego). Waszyngton Dystrykt Kolumbia: Przemysłowe Kolegium Sił Zbrojnych, 1972.
FAWCETT, Lawrence i GREENWOOD, Barry J. Clear Intent: The Government Cover-up of the UFO Experience. (Wyraźne intencje: Rząd Ukrywa Doświadczenia z UFO). New Jersey: Prentice – Hall, 1984.
FORD, Brian. German Secret Weapons: Blueprint for Mars. (Sekretna Broń Niemców: Zaprojektowana na Marsa). Nowy Jork: Ballantine Books, 1969.
FOLWER, Raymond E. Casebook of a UFO Investigator. (Książka przypadków Badacza UFO). Emglewood Cliffs, New Jersey: Prentice -–Hall, 1981.
---------------------------- “What about crashed UFOs” (Co z rozbitymi UFO) Official UFO (Kwiecień 1976)
GILLMOR, Daniel S., redaktor. Scientific Study of Unidentified Flying Objects. (Naukowe Badania Niezidentyfikowanych Obiektów Latających). Nowy Jork: Bantam Books, 1969.
GOLDSMITH, Donald. Nemesis (Odpłata). Nowy Jork: Berkley Books, 1985.
GOOD, Timothy. Above Top Secret (Poza Ściśle Tajne). Nowy Jork: Morrow, 1988.
HALL, Richard. Uninvited Guests (Nieproszeni Goście). Santa Fe, Nowy Meksyk: Aurora Press, 1988.
------------------- “Crashed Discs – Maybe,” (Rozbite Dyski – Może). International UFO Reporter, Rok 10, Numer 4, lipiec – sierpień, 1985.
“History of the Eighth Air Force, Fort Worth, Teksas,” (Historia Ósmej Dywizji Sił Powietrznych, Fort Worth, Teksas), (Mikrofilm) Archiwa Sił Powietrznych, Baza Sił Powietrznych Maxwell, Alabama.
“History of the 509th Bomb Group, Roswell, New Mexico” (Historia 509 Grupy Bombowej, Roswell Nowy Meksyk). (Mikrofilm). Archiwa Sił Powietrznych, Baza Sił Powietrznych Maxwell, Alabama.
HOGG, Ivan U oraz KING , J. B. German and Allied Secret Weapons of World War II. (Niemieckie i Alianckie Tajne Bronie z Drugiej Wojny Światowej). Londyn: Chartwell Books, 1974.
HYNEK, J. Allen. The UFO Experience: A Scientific Inquiry. (Doświadczenie UFO: Dochodzenie Naukowe). Chicago: Henry Regnery, 1972.
JACOBS, David M. The UFO Controversy in America (Spór o UFO w Ameryce). Nowy Jork: Signet, 1975.
KEYHOE, Donald E. Aliens From Space (Obcy z Kosmosu). Nowy Jork: Signet, 1974.
KLASS, Philip J. UFOs Explained. (UFO Wyjaśnione). Nowy ork: Random House, 1974.
------------------- “Crash of the Crashed Saucer Claim,” (Upadek Twierdzeń o Rozbitym Spodku). The Skeptical Enquirer. Rocznik 10, 1986.
LANG, Daniel. The Man in the Thick Lead Suit. (Człowiek w Grubym Ołowianym Ubraniu). Nowy Jork: Oxford University Press, 1954.
LORENZEN, Coral i Jim. Abducted! ( Porwani!). Nowy Jork: Berkley Medallion Books, 1977.
--------------. Encounters with UFO Occupants (Spotkania z Pasażerami UFO). Nowy Jork: Berkley Medallion Books, 1976.
---------------. Flying Saucers Occupants. (Pasażerowei Latających talerzy). Nowy Jork: Signet, 1967.
---------------. Flying Saucers: The Startling Evidence of the Invasion froum Outer Space. (Latające Spodki: Wstrząsające Dowody na Inwazję z Przestrzeni Kosmicznej). Nowy Jork: Signet, 1966.
MCCLELLAN, Mike. “The Flying Saucer Crash of 1948 is a Hoax” (Katastrofa Latającego Spodka z 1948 jest Mistyfikacją). Official UFO (Październik 1975).
MCDONOUGH, Thomas R. The Search for Extraterrestrial Intelligence. (Poszukiwania Inteligencji Pozaziemskiej). Nowy Jork: John Wiley & Sons, 1987.
MENZEL, Donald H. Oraz TAVES, Ernest H. The UFO Enigma (Zagadka UFO). Garden City, Nowy Jork: Doubleday and Co., 1977.
MICHEL, Aime. The Truth about Flying Saucers. (Prawda o Latających Spodkach). Nowy Jork: Pyramid Books, 1967.
National Security Agency. (Narodowa Agencja Bezpieczeństwa). Dokumenty Prezydenckie. Waszyngton Dystrykt Kolumbia: Rozkaz Wykonawczy 12356 1982.
PRICE, Alfred. Luftwaffe. Nowy Jork: Ballantine Books, 1968.
“Projekt Błękitna Księga” (Mikrofilm). Archiwa Narodowe, Waszyngton, Dystrykt Kolumbia.
Książka telefoniczna bazy Sił Powietrznych w Rsowell, Nowy Meksyk: Sieprień 1947.
Rocznik Bazy Sił Powietrznych w Roswell, Nowy Meksyk: 1947.
123
RANDLE, Kevin D. “The Flight of the Great Airship,” ( Przelot Wielkich Statków Powietrznych) True`s Flying Saucers and UFOs Quarterly, (Artykuł ten ukazał się w “Prawdziwe Latające Talerze i Kwartalniku UFO”) (Spring 1977).
------------------------. “Mysterious Clues Left Behind by UFOs,” (Tajemnicze Ślady Pozostawiane za Sobą Przez UFO). Rocznik UFO Sagi (Lato 1972).
-------------------------. The October Scenario. (Październikowy Scenariusz). Iowa City, Iowa: Middle Coast Publishing, 1988.
------------------------. “The Pentagon`s Secret Air War Against UFOs,” ( Tajna Powietrzna Wojna Pentagonu Przeciwko UFO) Saga (Marzec 1976).
RANDLE, Kevin D. Oraz CORNETT, Robert Charles. “Project Blue Book Cover-up: Pentagon Suppressed UFO Data” ( Tuszowanie Projekt Błękitna Księga: Pentagon Ukrywa Dane o UFO). UFO Report Rocznik 2, Numer 5 (Jesień 1975).
-----------------------. The UFO Casebook (Książka Przypadków UFO). Nowy Jork: Warner Books, 1989.
RANDLES, Jenny. The UFO Conspiracy. (Konspiracja UFO). Nowy Jork, Javelin Books, 1987.
RUPPELT, Edward J. The Report on Unidentified Flying Objects. ( Raport w Sprawie Niezidentyfikowanych Obiektów Latających). Nowy Jork: Ace Books, 1956.
-------------------------. “Rocket and Missile Firings,” (Rakiety i Pociski Strzelnicze), Poligon Testowy White Sands, 30 styczeń – Lipiec 1947, Wydruk.
SAGAN, Carl oraz PAGE, Thornton, redaktorzy. UFOs: Scientific Debate. (UFO: Debata Naukowa). Nowy Jork: W. W. Norton & Co. 1974.
SCULLY, Frank. Behind The Flying Saucers. ( Spoza Latających Spodków). Nowy Jork: Henry Holt, 1950.
SNIDER, L. Britt. “What Are We Doing About Espionage?” (Co powinniśmy zrobić z kontrwywiadem?”) Defense (Listopad 1985).
SPENCER, John oraz EVANS, Hilary. Phenomenon. (Zjawisko). Nowy Jork: Avon Books: 1988.
STEIGER, Brad. Project Blue Book. (Projekt Błękitna Księga). Nowy Jork: Ballantine Books, 1976.
........................... Strangers From The Skies. (Obcy z Niebios). Nowy Jork: Award Books, 1966.
STORY, Ronald D. The Encyklopedia of UFOs. (Encyklopedia UFO). Garden City, Nowy Jork: Doubleday and Co., 1980.
STRINGFIELD, Leonard H. Sitaution Red: The UFO Siege! (Czerwona Sytuacja: Oblężenie UFO!). Garden City, Nowy Jork: Doubleday, 1977.
---------------------------------. UFO Crash/Retrieval Syndrome: Status Report II. (Katastrofy UFO/Syndrom Odzyskania: Raport Stanu Rzeczy II). Seguin, Teksas: Mutual UFO Network, (Wzajemna Sieć UFO – MUFON), 1980.
---------------------------------. UFO Crash/Retrievals” Amassing the Evidence: Status Report III. (Katastrofy UFO/Odzyskania: Zgromadzone Dowody: Raport Stanu Rzeczy III). Cincinnati, Ohio: Autor, 1982.
SUTHERLY, Curt: “Inside Story of the New Hampshire UFO Crash.” (Relacja z Pierwszej Ręki o Katastrofie UFO w New Hampshire) UFO Report, Lipiec 1977.
Komisja Kongresu Amerykańskiego Do Spraw Nauki i Astronautyki. Sympozjum na temat Niezidentyfikowanych Obiektów Latających). 29 lipiec 1968, Przesłuchania, Waszyngton, Dystrykt Kolumbia: Biuro Druków Rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, 1968.
VALLEE, Jacques. Anathomy of a Phenomenon. (Anatomia Fenomenu). Nowy Jork: Ace Books, 1966.
WILCOX, Inez, osobiste notatki 1947-1952.
WILKINS, Harold T. Flying Saucers on the Attack. (Latające Spodki Atakują). Nowy Jork: Citadel Press, 1954.
WILSON, Colin. Mysteries. (Tajemnice). Nowy Jork: Perigee Books, 1978.
Inne Periodyki i Źródła Badawcze:
A.P.R.O. Biuletyn Marzec – Kwiecień 1968, Lipiec – Sierpień 1970, Maj 1978.
Aromic Blast, Gazeta Bazy Sił Powietrznych w Roswell, Lipiec – Sierpień 1947.
International UFO Reporter, 1987-1989
Alamagordo News, Lipiec 1947
Albuquerque Journal, Lipiec 1947
Boston Advertiser, Grudzień 1965
Bozeman Daily Chronicle, Lipiec 1947
Cedar Rapids Gazette, Marzec – Kwiecień 1897, 24 czerwiec 1947 – 30 lipiec 1947.
Chicago Daily News, Lipiec 1947
Chicago Sun, Lipiec 1947
124
Chicago Daily Times, Lipiec 1947
Circleville Herald, Lipiec 1947
Clinton Herald, Lipiec 1947
Dalhart Texan, Lipiec 1947
Dallas Morning News, Lipiec 1947
Dallas Times Herald, Lipiec 1947
Dallas Morning News, Lipiec 1947
Dayton Daily News, Lipiec 1947
Denver Post, Lipiec 1947, Marzec 1950, czerwiec 1979
Des Moines Register, 24 czerwiec 1947 – 20 Lipiec 1947
Detroit Free Press, Lipiec 1947, Grudzień 1965
Flint Journal, Grudzień 1965
Fort Worth Star – Telegram, Marzec – Kwiecień 1897, Lipiec 1947
Houston Chronicle, Lipiec 1947
Las Vegas Review – Journal, Lipiec 1947
Las Vegas Sun, 19-20 kwiecień 1962
London Times, Lipiec 1947
Los Angeles Herald Express, 7 Lipiec 1947 – 10 Lipiec 1947
Los Angeles Times, Lipiec 1947, Grudzień 1965
Louisville Courier – Journal, Lipiec 1947
Rocky Mountains News, Lipiec 1947
Roswell Daily Record, Lipiec 1947
Roswell Morning Dispatch, Lipiec 1947
New York Herald Tribune, Lipiec 1947, Grudzień 1965
New York Times, 1 Lipiec 1947, 15 Lipiec 1947
San Francisco Chronicle, Lipiec 1947
Seattle Daily Times, Lipiec 1947
St. Paul Pioneer Press, Lipiec 1944
Syracuse Herald – American, Lipiec 1947
Syracuse Herald – Journal, Lipiec 1947
Toronto Daily Star, Grudzień 1965
Washington Post, Lipiec 1947
Podziękowania
Praca tej natury nie mogłaby być kompletna bez pomocy tuzinów innych. Niektórzy z tych ludzi dostarczyli informacje, które były bezcenne.
CARL BEBRICH – Konsultant naukowy.
BILL ORAZ DON BOGELOWIE – Za pozwolenie nam na wystartowanie.
BILL BRAZEL – Bez którego pomocy całe śledztwo mogłoby utknąć jeszcze zanim wystartowało.
RICHARD BUDEMAN – Współpracownik
Centrum Do Badań Nad UFO imienia J. Allena Hynka – 2457 West Peterson Ave, Chicago, Illinois 60659. Szczególne podziękowania dla Marka Rodeghiera, dyrektora naukowego, George`a Eberharta i Johna Timmermana. Centrum jest również magazynem dla kopii wszystkich taśm, notatek oraz przeprowadzonych wywiadów związanych z badaniami w Roswell.
JAMES CLEARY, DOKTOR – Współpracownik.
SUE ANN CURTIS – Konsultant naukowy.
PAUL DAVIDS – Za jego należyte uznanie wydarzenia w Roswell oraz jego bezcenna pomoc w uzupełnienie tej pracy.
GEORGE M.. EBERHART – Utworzył indeks tej książki.
R.T.EIERMANN – Za pomoc redaktorską.
125
STANTON FRIEDMAN – Fizyk jądrowy oraz badacz zjawiska UFO, który jako pierwszy dowiedział się o wypadkach w Rsowell oraz dzięki swojemu uporowi był w stanie odnaleźć kluczowych świadków, którzy spowodowali że historia stała się szeroko otwartą.
STAN GORDON – Pensylwańskie Stowarzyszenie do Badań nad Niewyjaśnionym, 6 Oak Hill Avenue, Greensburg, Pennsylvania 1560l.
BARRY GREENWOOD – Za jego wartościową pomoc.
ROBERT HASTINGS – Przemawiał w około 300 szkołach wyższych i uniwersytetach w całym kraju. Program jego wykładu, “UFO ukryta historia,” oparty jest na poprzednio utajnionych dokumentach CIA, Sił Powietrznych i FBI dotyczących UFO, które teraz mogły zostać opublikowane na podstawie ustawie o wolnym dostępie do informacji. (Freedom of Information Act – ustawa z 1974 roku). Poprosił, że jeżeli ktoś posiada jakiekolwiek informacje dotyczące tych przypadków żeby skontaktował się z nim pod adresem 40 Evergreen Circle, Caropines, Myrtle Beach, South Carolina 29575.
WALTER HAUT – Rzecznik prasowy w bazie Sił Powietrznych w Roswell w lipcu 1947 roku. Jego pomoc w wyśledzeniu świadków oraz jego rady były nieocenione.
RICHARD HEIDEN – Asystent badań.
RALPH HEICK – Który dostarczył licznych sugestii i pomoc w tropieniu pierwszoplanowych świadków. Jego wiedza o 509 grupie bombowej oraz operacjach w bazie Sił Powietrznych w Roswell były bezcenne.
CHESTER LYTLE – Który stał się zaufanym sojusznikiem i głównym zwolennikiem.
DON MITCHELL – Który wspierał badania oraz który umożliwił użycie jego napędzaną ropą naftową ciężarówkę z kabiną. Jego znajomość Nowego Meksyku uczyniła łatwiejszym dotarcie do świadków.
JEFF PERONTO – Współpracownik.
BRAD RADCLIFFE – Asystent Dona Schmitta; za jego ogromne starania mające miejsce przez cały projekt.
BILL RAMSEYER – Współpracownik.
SUSAN ROCKHILL – Za pomoc redaktorską.
ROUNDTOWN UFU SOCIETY – PO Box 52, Circleville, Ohio 43113. Pete Hartinger, Dyrektor; Delbert Anderson, główny badacz; Jon Fry, główny naukowiec. Dostarczyli oni wartościowych informacji o odkryciu Shermana Campbella w lipcu 1947 roku.
CLIFFORD STONE – Za jego wartościowe poparcie i pomoc.
LEONARD STRINGFIELD – 4412 Grove Avenue, Cincinnati, Ohio 45227. Jego KTASTROFY/ODZYSKANIA Raporty Stanu Rzeczy dostarczyły wartościowego źródła informacji. Kopie sprawozdań jak również inny materiał związany z UFO są dostępne za opłatą u Stringfielda.
DR. MICHAEL SWORDS – Za jego wszelkie rady i zachęty.
JERRY VERMEULEN, DOKTOR – Nawet choćby za to, że nie sprowadzał anty - zawiści wobec miejsca wypadku.
JEFF WELLS – Który pomógł wskazać drogę oraz którego wsparcie naprawdę było cenne.
STEVE ZALEWSKI – Za jego wartościową pomoc.
Kilka uniwersytetów i instytucji przygotowało dla nas pomocne badania. Chociaż żaden z nich nie podpisał się pod teoria pozaziemskiej interwencji w Roswell, wszyscy byli skłonni do tego, żeby dostarczyć nam taką pomoc, jakiej potrzebowaliśmy.
Archiwa Sił Powietrznych, Baza Sił Powietrznych Maxwell, Alabama.
Biblioteka Miejska w Albuquerque, Albuquerque, Nowy Meksyk.
Muzeum Stanu Arizona, Tempe, Arizona.
Archiwum Fotograficzne Bettmana, Nowy Jork.
Baza Sił Powietrznych Carswell, Fort Worth, Teksas.
Biblioteka Publiczna Cedar Rapids, Cedar Rapids, Iowa.
Historia Społeczna Hrabstwa Chaves, Roswell, Nowy Meksyk.
Biblioteka Publiczna Hrabstwa Clark, Las Vegas, Nevada.
Communications Diversified, Przedsiębiorstwo, Albuquerque, Nowy Meksyk.
Biblioteka Hrabstwa Dayton i Montgomery, Dayton, Ohio.
Magazyn Fate, Chicago, Illinois.
Oficerowie odpowiedzialni za realizację Ustawy o Wolnym Dostępie do Informacji, Armia USA, Marynarka Wojenna i Siły Powietrzne, Waszyngton, Dystrykt Kolumbia.
Informacje Paula Harveya, Chicago, Illinois.
Baza Sił Powietrznych Holloman, Alamogordo, Nowy Meksyk.
Instytut Meteorytyki, Alerquerque, Nowy Meksyk.
Baza Sił Powietrznych Kirtland, Albuquerque.
126
Muzeum Nowego Meksyku, Santa Fe, Nowy Meksyk.
Narodowy Zarząd Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej.
Archiwa Narodowe, Waszyngton, Dystrykt Kolumbia.
Telewizja NBC, łącznie ze sztabem i załogą Nierozwiązanych Tajemnic.
Instytut Wojskowy Nowego Meksyku, Roswell, Nowy Meksyk.
Baza Sił Powietrznych Offutt, Omaha, Nebraska.
Magazyn OMNI, Nowy Jork, Nowy Jork.
Baza Sił Powietrznych Pease, New Hampshire.
Pentagon, wydział wywiadu wojskowego, Waszyngton, Dystrykt Kolumbia.
Izba Handlowa Roswell, Roswell, Nowy Meksyk.
Biblioteka Publiczna Roswell, Roswell, Nowy Meksyk.
Instytut Smithsona, Waszyngton, Dystrykt Kolumbia.
Południowy Uniwersytet Metodysty, Dallas, Teksas.
Uniwersytet stanu Arizona, Tucson, Arizona.
Uniwersytet stanu Iowa, Iowa City, Iowa.
Uniwersytet stanu Nowy Meksyk, Albuquerque, Nowy Meksyk.
Uniwersytet stanu Teksas – Arlington, Arlington, Teksas.
Uniwersytet stanu Wisconsin, Madison, Wisconsin.
Wall Street Journal, Now Jork, Nowy Jork.
Poligon Tetsowy White Sands, Nowy Meksyk.
Baza Sił Powietrznych Wright – Patterson, Dayton,. Ohio.
Dalsza część książki zawiera indeks. Zostanie on tutaj pominięty bowiem odnosi się ściśle do kieszonkowego wydania amerykańskiego tej pozycji oraz nie wnosi niczego do treści.
Zdumiewające sprawozdania o UFO z Avon Books.
Wspólnota: Prawdziwa Historia autorstwa Whitleya Striebera.
Transformacja: przełamanie autorstwa Whitleya Striebera.
Obserwacje z Gulf Breeze: Najbardziej Niezwykłe Wielokrotne obserwacje UFO w Historii Stanów Zjednoczonych autorstwa Eda Waltersa i Frances Walters.
Fenomen: Czterdzieści Lat z Latającymi Spodkami pod redakcją Johna Spencera i Hilary`ego Evansa.
Raport na Temat Wspólnoty autorstwa Eda Conroya.
Czwarta strona okładki.
W ostatnich dwóch tygodniach czerwca 1947 roku, setki obserwacji UFO było relacjonowanych z Glens Falls, Nowego Jorku, do Yakima w stanie Waszyngton.
3 lipca 1947 roku, ranczer natknął się na wrak obcego statku kosmicznego na skrajnej pustyni Nowego Meksyku.
Kilka dni później, ciała czterech poza ziemian zostały odkryte kilka mil od domniemanego miejsca katastrofy.
8 lipca 1947 roku, Siły Powietrzne armii Stanów Zjednoczonych otoczyły kordonem teren wokół Roswell, Nowy Meksyk, oraz usunęły wszystkie dowody dotyczące jednego z najbardziej zdumiewających zdarzeń w zanotowanej historii.
TO SĄ FAKTY – POPARTE RELACJAMI GAZETOWYMI, RZĄDOWYMI DOKUMENTAMI ORZ RELACJAMI NAOCZNYCH ŚWIADKÓW – UKRYWANE PRZED SPOŁECZEŃSTWEM PRZEZ PONAD 40 LAT...DOTYCHCZAS!
Fotografie
Książka Randle i Schmitta zawiera kilkanaście rysunków i fotografii.
1.Najsłynniejsze zdjęcie w historii ufologii. Przedstawia klęczącego majora Jesse A. Marcela pokazującego szczątki balonu. Podpis pod zdjęciem: Major Jesse A. Marcel ze szczątkami balonu w biurze generała Rogera Rameya. (Fotografia dzięki uprzejmości kolekcji fotograficznej Fort Worth Star – Telegram, Wydział Zbiorów
127
Specjalnych, Uniwersytet stanu Teksas biblioteka w Arlington).
2. Major Marcel ze szczątkami balonu pogodowego w biurze generała Rameya. Marcel powiedział przyjaciołom, że prawdziwe szczątki zostały usunięte a balon podmieniony. ( Fotografia dzięki uprzejmości kolekcji fotograficznej Fort Worth Star – Telegram, Wydział Zbiorów Specjalnych, Uniwersytet stanu Teksas biblioteka w Arlington.)
3. Generał Ramey w swoim biurze ze szczątkami balonu pogodowego. Nie ma żadnej wątpliwości, że prawdziwe szczątki zostały wyniesione z biura Rameya, a to co zostało sfotografowane było urządzeniem celowniczym typu Rawin. (Fotografia dzięki uprzejmości kolekcji fotograficznej Fort Worth Star – Telegram, Wydział Zbiorów Specjalnych, Uniwersytet stanu Teksas biblioteka w Arlington.)
4. Generał Ramey i jego szef sztabu, Pułkownik Thomas Dubose, badają szczątki balonu pogodowego. (Fotografia dzięki uprzejmości kolekcji fotograficznej Fort Worth Star – Telegram, Wydział Zbiorów Specjalnych, Uniwersytet stanu Teksas, biblioteka w Arlington.)
5. Mac Brazel zgromadził kilka szczątków w szopie przed powiadomieniem o nich władz wojskowych ( Fotografia dzięki uprzejmości Paula Davidsa – przedstawia jedną szopę na pustyni).
6. Jeden ze świadków który widział miejsce uderzenia (drugie miejsce katastrofy) dostarczył naocznych zeznań co do jego lokalizacji i znalezionego tam przedmiotu. Świadek nakreślił swój oryginalny rysunek. (Rysunek dzięki uprzejmości Dona Schmitta).
7. Marian Strickland (z pochyloną głową) powiedziała, że Mac brazel siedział przy stole w jej kuchni narzekając na traktowanie go przez armię w 1947 roku. (Fotografia dzięki uprzejmości Juanity Sultemeier – przedstawia kilka kobiet i dzieci).
8. Lyman Strickland widział Mac Brazela w Roswell w towarzystwie trzech oficerów armii. (Fotografia dzięki uprzejmości Juanity Sultemeier – przedstawia jadącego konno Lymana Stricklanda).
9. Mac Brazel, najbliżej aparatu fotograficznego (Fotografia dzięki uprzejmości Juanity Sultemeier – przedstawia trójkę mężczyzn na pierwszym planie).
10. To było zbyt daleko do pola szczątków dla Floyda i Loretty Proctor żeby tam pojechać. (Fotografia dzięki uprzejmości Juanity Sultemeir – przedstawia małżeństwo Proctorów w młodości.)
11. Clint Sultemeier wysłuchał jak mac Brazel opowiadał o tym, jak traktowano go podczas dni w których był przetrzymywany przez wojsko w Roswell. (Fotografia dzięki uprzejmości Juanity Sultemeier – przedstawia konnego Clinta Sultemeiera ).
12. Część bazy Sił Powietrznych w Roswell w 1947 roku. Bazowy szpital był grupą budynków znajdujących się niedaleko od przedniej bramy. (Mapa dzięki uprzejmości Dona Schmitta.)
13. Miejsce szpitala bazowego dzisiaj. (Fotografia dzięki uprzejmości Kevina Randle`a – przedstawia obecny szpital w bazie Sił powietrznych w Roswell.)
14. Rejony hangaru bazy Sił Powietrznych w Roswell tak jak wyglądały w 1947 roku. (Mapa dzięki uprzejmości Dona Schmitta.)
15. Sekcja pasa startowego, przy którym nie było kanału bombowego. Skrzynia z ciałami była przechowywana tam przez kilka godzin. (Mapa dzięki uprzejmości Dona Schmitta).
16. Szeryf George A. Wilcox zasugerował żeby Mac Brazel zadzwonił do wojska po czym odszedł z pola badań. Później, złożył on przysięgę tajemnicy przed wojskiem. (Fotografia dzięki uprzejmości Paula Davidsa – przedstawia szeryfa George`a A. Wilcoxa.)
17. Don Schmitt słucha jak jedna ze świadków relacjonuje swoją opowieść o odzyskaniu. (Fotografia dzięki uprzejmości Paula Davidsa – przedstawia zasłuchanego Dona Schmitta.)
18. Don Schmitt i Kevin Randle próbują zlokalizować kolejnych świadków wydarzeń w Roswell. (Fotografia dzięki uprzejmości Paula Davidsa – przedstawia Dona Schmitta i Kevina Randle`a pochylających się nad starszą kobietą.)
19. Phyllis McGuire, której ojciec, szeryf George Wilcox, powiedział przy kilku okazjach, że żałował on tego co zrobił, nigdy w życiu nie powinien powiadomić wojska o tej historii. (Fotografia dzięki uprzejmości Paula Davidsa – przedstawia uśmiechniętą Phyllis McGuire).
20. Bud Payne wskazuje południowy kraniec pola szczątków. Payne został fizycznie usunięty przez wojsko w 1947 roku. (Fotografia dzięki uprzejmości Paula Davidsa – przedstawia Buda Payne`a.)
21. Frank Joyce ze stacji radiowej KGFL powiedział że Mac Brazel mówił jemu dwie odmienne historie. Wiele z akt Joyce`a znikło, kiedy wojsko zaczęło niszczyć papierowy ślad. (Fotografia dzięki uprzejmości Paula Davidsa – przedstawia Franka Joyce`a).
22. Juanita Sultemeir opowiadała badaczom, że archeologowie czasami pozostawali na noc na jej ranczu, niedaleko od pola szczątków. (Fotografia dzięki uprzejmości Paula Davidsa – przedstawia Juanitę Sultemeier.)
23. Jałowe pole szczątków tak jak wygląda ono dzisiaj. Nie pozostały żadne ślady szczątków czy operacji odzyskania dokonanej przez wojsko. (Fotografia dzięki uprzejmości Paula Davidsa – przedstawia miejsce katastrofy).
128
24. Lotnisko w Rsowell dzisiaj. Chociaż to już nie jest baza wojskowa, wojskowe samoloty korzystają z jej udogodnień. ( Fotografia dzięki uprzejmości Kevina Randle`a – przedstawia fragment wspomnianej bazy).
25. Główne wejście do bazy Sił Powietrznych Roswell, tak jak wygląda ono dzisiaj. (Fotografia dzięki uprzejmości Kevina Randle`a).
26. Znak na jednej z dróg poza Coroną świadczy o wyludnionej naturze obszaru. (Fotografia dzięki uprzejmości Kevina Randle`a – napis na widocznej tablicy mówi – Uwaga, Droga staje się nieprzejezdna podczas deszczowej pogody na odcinku 26 mil. Przejeżdżasz na własne ryzyko.).
27. Don Schmitt i Kevin Randle w pobliżu tego co było linią lotniczą w starej bazie Sił Lotniczych w Roswell. (Fotografia dzięki uprzejmości Kevina Randle`a – przedstawia wspomnianych dwóch mężczyzn przy tablicy informacyjnej).
28. Rysunki wykonane przez Glenna Dennisa, dawnego przedsiębiorcę pogrzebowego w Roswell w 1947 roku. Te ilustracje oparte są na faktycznych szkicach wykonanych przez Pana Dennisa w obecności pielęgniarki, która uczestniczyła we wstępnych autopsjach w Roswell dzień później.
PRZETŁUMACZYŁ
ADAM CHRZANOWSKI
5 sierpień 2007 – 4 listopad 2007
Na prawach rękopisu
On the laws of manuscript.
1 Ted Bloecher, Report on the UFO Wave of 1947 (Waszyngton, Dystrykt Kolumbia, Autor, 1967).
2 “Mystery Objects Seen In Fast Flight,” Cedar Rapids Gazette, 26 czerwiec 1947.
3 Bleocher, 1967.
4 Cedar Rapids Gazette, 9 lipiec 1947.
5 “Army Planes Comb Skies for Flying Discs,” Des Moines Register, The, 7 lipiec 1947.
6 Clinto Herald, 6 lipiec 1947.
7 “Flying Discs Still Puzzling U. S. Residents,” Circleville Herald, 7 lipiec 1947.
8 “Flying Saucer Hoax Is Told,” Des Moines Register, The, 8 lipiec 1947.
9 Bloecher, 1967.
10 Ruppelt, Edward J., The Report on Unidentified Flying Objects (Nowy Jork: Ace Books, 1956)
11 Las Vegas Review-Journal, 9 lipiec 1947
12 “RAAF Captures Flying Saucer,” Roswell Daily Record, 8 lipiec 1947.
13 Jest to ciekawe spostrzeżenie, albowiem sugeruje że katastrofa miała miejsce kilkanaście dni wcześniej niż powszechnie sądzono. O ile wiem, żadne inne źródło nie sugeruje czerwcowej daty wydarzeń w Roswell – przypis tłumacza.
14 “`Disk-overy` Near Roswell Identified As Weather Balloon by FWAAF Officer`” Fort Worth Star-Telegram, 9 lipiec 1947.
15 Frank Edwards, “Lecture on UFOs”, Convention, Indianapolis, Indiana, 27 październik 1955.
16 Len Stringfield, osobisty wywiad, 27 październik 1955.
17 Charles Berlitz i William Moore, The Roswell Incident (Nowy Jork: Berkley Books, 1988).
18 Lewis S. Rickett, wywiad osobisty, Listopad 1989.
19 “Weather Briefs,” Roswell Daily Record, 1-30 lipiec 1947.
20 Loretta Proctor, osobisty wywiad, 20 kwietnia 1989.
21 Bill Brazel, osobista rozmowa, 31 marzec 1989.
22 Tommy Tyree, osobista rozmowa, 12 sierpień 1989.
23 Norris Proctor, osobista rozmowa, 12 sierpień 1989.
24 Phylis McGuire, osobista rozmowa, 27 styczeń 1990.
25 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa listopad 1989.
26 Phyllis McGuire, osobista rozmowa, listopad 1989.
27 Lewis S. Rickett, rozmowa osobista, Listopad 1989.
28 “Send First Roswell Wire Photos from Record Office,” Roswell Daily Record, 9 lipiec 1947.
29 “Harassed Rancher who Located `Saucer` Sorry He Told About It, “ Roswell Daily Record, 9 lipiec 1947.
30 Frank Joyce, osobista rozmowa, 26 styczeń 1989.
31 Bill Brazel, osobista rozmowa, 19 luty 1989.
32 Tommy Tyree, osobista rozmowa, 12 sierpień 1989.
33 Phyllis McGuire, osobista rozmowa, 27 styczeń 1990.
34 Juanita Sultemeier, osobista rozmowa, 27 styczeń 1990. Carrizozo – stolica hrabstwa Lincoln – przypis tłumacza.
35 Phyllis McGuire, osobista rozmowa, 27 styczeń 1990.
36 Elizabeth Tulk, list do autorów, 28 styczeń 1990.
37 Osobista obserwacja, 31 marzec 1989.
38 Bill Brazel, osobista rozmowa, 19 luty 1989.
39 Leonard H. Stringfield, UFO Crash/Retrieval Syndrome (Seguin Texas: MUFON, 1980).
40 Bill Brazel, osobista rozmowa, 31 marzec 1989.
41 Stringfield, Syndrome.
42 Bill Brazel, osobista rozmowa, 19 luty 1989.
43 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Listopad 1989.
44 Jesse Marcel, Junior, osobista rozmowa, 3 sierpień 1989.
45 Bill Brazel, osobista rozmowa, 19 luty 1989.
46 Bill Brazel, osobista rozmowa, 19 luty 1989.
47 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Listopad 1989.
48 Patrick Saunders, osobista rozmowa, 20 czerwiec 1989.
49 Otóż jest to kompletna bzdura. Dowiódł tego Kal K. Korff w krytycznej książce zatytułowanej The Roswell UFO Crash, opisującej w bardzo negatywny i przekonujący sposób “badania” prowadzone na temat tych wydarzeń. Korff podaje również inne kłamstwa, które Marcel przypisywał sam sobie: np. rzekome zestrzelenie pięciu samolotów wroga w czasie drugiej wojny światowej, czy też ukończenie Uniwersytetu George`a Washingtona. Korff jednoznacznie dyskredytuje Marcela jako świadka, na podstawie uzyskanych przez siebie prawie 200 stron opisujących przebieg jego służby wojskowej. To wszystko stawia pod znakiem zapytania każde słowo wypowiedziane przez Marcela – a poniekąd również jego syna – w sprawie incydentu w Roswell. Książka Korffa niestety nie została wydana w Polsce, opis jej treści znajduje się w: Encyklopedia Wiedzy o UFO – Randall Fitzgerald, Brama Poznań, 2002. – przypis tłumacza.
50 Książka Telefoniczna Bazy Sił Powietrznych w Roswell z Sierpnia 1947.
51 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Listopad 1989.
52 George “Jud” Roberts, osobista rozmowa, 31 styczeń 1990.
53 Sheridan S. Cavitt, osobista rozmowa, 29 styczeń 1990.
54 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, styczeń 1990.
55 George “Jud” Roberts, osobista rozmowa, 31 styczeń 1990.
56 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Styczeń 1990.
57 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Listopad 1989.
58 Vernon D. Zorn, osobista rozmowa, Luty 1990.
59 Robert E. Smith, osobista rozmowa, 19 styczeń 1990.
60 Robert E. Smith, osobista rozmowa, 19 styczeń 1990.
61 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Styczeń 1990.
62 Loretta Proctor, osobista rozmowa, 20 kwiecień 1989.
63 Jerry Brown, osobista rozmowa, 28 styczeń 1990.
64 Lewid S. Rickett, osobista rozmowa, Styczeń 1990.
65 Robert E.Smith, osobista rozmowa, 19 styczeń 1990.
66 Patrick Saunders, osobista rozmowa, 20 czerwiec 1990.
67 Joe Briley, osobista rozmowa, 20 październik 1989.
68 Edwin D. Easley, osobista rozmowa, 4 luty 1990.
69 Walter G. Haut, osobista rozmowa, 1 kwiecień 1989.
70 “Roswell Statement,” San Francisco Chronicle, 9 lipiec 1947.
71 Joe Briley, osobista rozmowa, 20 październik 1989.
72 George “Jud” Roberts, osobista rozmowa, 31 styczeń 1990.
73 J. Bond Johnson, osobista rozmowa, 27 luty 1989.
74 Irving Newton, osobista rozmowa, 25 marzec 1990.
75 Thomas DuBose, osobista rozmowa, 31 marzec 1990.
76 Kopia wiadomości dalekopisowej FBI, 7 lipiec 1947.
77 Walter haut, osobista rozmowa, 1 kwiecień 1989.
78 W armii USA - miejsce w którym mogą zamieszkiwać nieżonaci oficerowie (co jest trochę dziwne, bo przecież Marcel był już wtedy żonaty) – przypis tłumacza.
79 “Flying Discs Still Puzzling U.S. Residents,” (Latające dyski wciąż intrygują mieszkańców Stanów Zjednoczonych) Circleville Herald, 7 lipiec. 1947.
80 Walter G. Haut, osobista rozmowa, 20 kwiecień 1989.
81 “Local Weatherman Believes Disks to Be Bureau Devices,” (Miejscowy Meteorolog Wierzy że Dyski Były Urządzeniami Z Departamentu) Roswell Daily Record, 9 lipiec 1947.
82 “Disk-Overy` Near Roswell Identified As Weather Balloon by FWAAF Officer,” ( Dysk Odkryty W Pobliżu Roswell Zidentyfikowany Jako Balon Pogodowy Przez Oficera Meteorologicznego Sił Powietrznych)Fort Worth Star – Telegram, 9 lipiec 1947.
83 Frank Joyce, osobista rozmowa, 31 marzec 1989.
84 George “Jud” Roberts, osobista rozmowa, 31 styczeń 1990.
85 Thomas DuBose, osobista rozmowa, 16 sierpień 1990.
86 Jesse Marcel Junior, osobista rozmowa, 2 sierpień 1989.
87 Robert Porter, osobista rozmowa, 8 kwiecień 1990.
88 Sappho Henderson, osobista rozmowa, 3 sierpień 1989.
89 Vere McCarty, list, 12 lipiec 1989.
90 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Listopad 1989.
91 Berlitz i Moore, 1988.
92 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Styczeń 1990.
93 Beverly Bean, osobista rozmowa, Marzec 1990.
94 John Kromschroeder, osobista rozmowa, 29 styczeń 1990.
95 Beverly Bean, osobista rozmowa, Styczeń 1990.
96 Len Stringfield, osobista rozmowa, 8 czerwiec 1989.
97 Stringfield, Syndrom.
98 Beverly Bean, osobista rozmowa, Marzec 1990.
99 Helen Wachter, osobista rozmowa, 4 kwiecień 1990.
100 Bill de Vaughn, osobista rozmowa, 3 luty 1990.
101 Oficjalna biografia Arthura Exona pochodząca z Sił Powietrznych.
102 List od Twininga do generała brygady George`a Schulgena, 23 wrzesień 1947.
103 Arthur Exon, osobista rozmowa, 19 lipiec 1990.
104 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Styczeń 1990.
105 Dick Chapman, osobista rozmowa, 19 maj 1989.
106 J. H. Kelly, osobista rozmowa, 12 grudzień 1989.
107 Fred Windorf, osobista rozmowa, 19 październik 1989.
108 Mary Ann Gardner, osobista rozmowa, 10 luty 1990.
109 Iris Foster, osobista rozmowa, 12 luty 1990.
110 Część historii 509 grupy bombowej, lipiec i sierpień 1947 rok.
111 Lincoln La Paz i Albert Rosenfeld, “Japońska inwazja balonowa na Amerykę”, Collier`s 17 styczeń 1953.
112 Bill Cassidy, osobista rozmowa, 19 listopad 1989.
113 Ruppelt, 72-73.
114 Lewis Rickett, osobista rozmowa, Styczeń 1990.
115 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Listopad 1989.
116 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Styczeń 1990.
117 Korespondencja z osobistych kartotek Alexandra D. Mebone`a 15 styczeń 1954.
118 Z powodu złożonej natury śledztwa oraz ponieważ czasami pracowaliśmy niezależnie, podjęliśmy decyzję o używaniu w narracji raczej trzeciej osoby, aniżeli bardziej konwencjonalnej pierwszej. Spodziewamy się, że uczyni to łatwiejszym dla czytelnika podążanie za różnymi aspektami badań kiedy zostaną rozwinięte – przypis autorów.
119 Na dole 175 strony kieszonkowego wydania przedstawiono narysowany pod hipnozą przez Marcela juniora kształt tych symboli. Ich opis jest następujący: “Będąc pod hipnozą Jesse Marcel junior narysował symbole które zbadał na jednej z belek w kształcie litery I. Ciekawe, że te symbole nie są podobne do opublikowanych przez innych twierdzących, że mają wiedzę o UFO.”
120 “General Ramey Empties Roswell Saucer (Generał Ramey opróżnia spodek z Roswell), Roswell Daily Record, 9 lipiec 1947.
121 “Harassed Rancher who Located `Saucer` Sorry He Told About It,” (Niepokojony Ranczer który Zlokalizował `Spodek` Przeprasza Że Powiedział O Tym), Roswell Daily Record, 9 lipiec 1947.
122 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Listopad 1989.
123 Tommy Tyree, osobista rozmowa, 12 sierpień 1989.
124 Tommy Tyree, osobista rozmowa, 12 sierpień 1989.
125 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Listopad 1989.
126 Lewis S. Rickett, osobista rozmowa, Listopad 1989.
127 Pani Lyman Strickland, osobista rozmowa, 4 styczeń 1990.
128 Paul McEvoy, osobista rozmowa, Kwiecień 1989.
129 “Flying Discs Still Puzzling U.S. Residents,” (Latające Dyski Wciąż Wprawiają w Zakłopotanie Mieszkańców Stanów Zjednoczonych), Circleville Herald, 7 lipiec 1947.
130 Irving Newton, osobista rozmowa, 21 marzec 1989.
131 Bill Brazel, rozmowa osobista, 19 luty 1989.
132 “Harassed Rancher who Located Śaucer~Sorry He Told About It,” ( Niepokojony Ranczer który Zlokalizował `Spodek` Przeprasza Że Powiedział O Tym) Roswell Daily Record, 9 lipiec 1947.
133 John Keel, rozmowa osobista, 19 Listopad 1989.
134 Robert C. Mikesh, Japan`s World War II Balloon Bomb Attacks On North America, ( Japońskie ataki bomb balonowych dokonane w czasie drugiej wojny światowej na Amerykę Północną), tom 9 (Waszyngton, Dystrykt Kolumbia.: Instytut Smithsoniański, 1973)
135 Mikesh, 1973.
136 Tommy Tyree, osobista rozmowa, 12 sierpień 1989.
137 Beverly Bean, osobista rozmowa, Marzec 1990.
138 “Projekt Błękitna Księga” (mikrofilm). Archiwa Narodowe, Waszyngton, Dystrykt Kolumbia.
139 Nathan F. Twining, list do generała brygady George Schulgen, 23 wrzesień 1947.
140 Ruppelt, 26.
141 “Projekt Błękitna Księga” (mikrofilm). Archiwa Narodowe, Waszyngton, Dystrykt Kolumbia.
142 “Główny Indeks Projektu Błękitna Księga,” (mikrofilm). Archiwa narodowe, Waszyngton, Dystrykt Kolumbia.
143 Kevin Randle, The UFO Casebook, (Książka Przypadków UFO), (Nowy Jork: Warner Books, 1989), 19-27.
144 Ruppelt, 64
145 Randle, Casebook, 28-31
146 Ruppelt, 81-85
147 Ruppelt, 113-130
148 Randle, Casebook, 64-71
149 Randle, Casebook, 64-71
150 “Saucers Swarm Over Capital, (Spodki Roją Się Ponad Kapitolem), Cedar Rapids Gazette, 29 lipiec 1947.
151 Randle, Casebook, 74-77
152 J. Allen Hynek, osobista rozmowa, grudzień 1982
153 Daniel S. Gillmor, redaktor, Naukowe Badania Nad Niezidentyfikowanymi Obiektami Latającymi, (Scientific Study of Unidentified Flying Objects) (Nowy Jork: Bantam Books, 1969), 525
154 Gillmor, 525
155 Kevin D. Randle i Robert Charles Cornett, “The Project Blue Book Cover-up: Pentagon Suppressed UFO Data,” (Tuszowanie Projektu Błękitna Księga: Pentagon ukrywa Dane o UFO). UFO Report, Jesień 1975, 27
156 J. Allen Hynek, rozmowa osobista, Styczeń 1983
157 Randle i Cornett, UFO Report, 28
158 J.P. Cahn, “The Flying Saucers and the Mysterious Little Men,” (Latające Spodki i Tajemnicze Zielone Ludziki)”, True, Wrzesień 1952, 4
159 Harold Dunning, rozmowa osobista, Sierpień 1985
160 Robert Hastings, rozmowa osobista, 28 styczeń 1990
161 Warren Smith, rozmowa osobista, 27 październik 1988
162 Randle, Casebook, 54-62
163 Dzisiaj jest to już bez wątpliwości udowodnione oszustwo – przypis tłumacza.
164 “Projekt Błękitna Księga” (mikrofilm), Archiwa Narodowe
165 John Keel, rozmowa osobista, Listopad 1989
166 Frank Edwards, Flying Suacers – Serious Business (Latające Spodki – Poważna Sprawa) (Nowy Jork: Bantam Books, 1966), 45
167 Te rozważania nie mają żadnego znaczenia, ponieważ dzisiaj jest już udowodnione, że taka postać jak pułkownik Gernod Darnbyl po prostu w ogóle nie istniała – przypis tłumacza.
168 Raymond Fowler, “What About Crashed UFOs?” ( Co z rozbitymi UFO?), Official UFO, Kwiecień 1976, 24-25
169 Coral Lorenzen, Flying Saucers: The Startling Evidence of the Invasion from Outer Space ( Latające Spodki: Wstrząsający Materiał Dowodowy na Inwazję z Pozaziemskiej Przestrzeni) (Nowy Jork: Signet, 1966), 104-105
170 Lorenzen, Materiał Dowodowy, 143
171 Lorenzen, Materiał Dowodowy, 142
172 Lorenzen, Materiał Dowodowy, 130-142
173 Gillmor, 94-96
174 Randle, Casebook, 97
175 “Brilliant Red Explosion Flares in Las Vegas Sky,”(Błyszczące czerwone eksplodujące płomienie na niebie w Las Vegas), Las Vegas Sun, 19 kwiecień 1962
176 Randle, Casebook
177 “Projekt Błękitna Księga” (mikrofilm) Narodowe Archiwa
178 Ralph Jordan, rozmowa osobista, 12 luty 1989
179 Walter Butt, rozmowa osobista, 9 listopad 1988
180 List do autora, 12 maj 1989
181 “Widespread Sightings of `Fireballs` Reported,” ( Relacje o Rozpowszechnionych Obserwacjach `Kul Ognistych`) Denver Post, 10 grudzień 1965
182 Pani Arnold Kalp, wywiad, 10 grudzień 1965
183 Stan Gordon, rozmowa osobista, 12 październik 1989
184 Stan Gordon, rozmowa osobista, 12 październik 1989
185 “Remains Of Crashed UFO In Columbia” (Szczątki Rozbitego UFO w Kolumbii), A.P.R.O. Bulletin, Marzec – Kwiecień 1968
186 “The UFO Crashes” (Katastrofy UFO), prywatna publikacja, 1989
187 “Object Falls in Bolivia,” (Obiekt Opadł w Boliwii), A.P.R.O. Bulletin, Maj 1978
188 “The UFO Crashes”
(Katastrofy UFO), prywatna publikacja, 1989
189 “Flying Saucer Hoax Is Told” (Opowiadana Jest Bujda O Latającym Spodku), Des Moines Register, 8 lipiec 1947
190 J.P. Cahn “The Flying Saucers and the Mysterious Little Men”, (Latające Spodki i Tajemniczy Mali Ludzie), True, Wrzesień 1952, 4
191 Berlitz i Moore, 129
192 Kolumna autorstwa Dorothy Kilgallen, Fort Worth Star – Telegram, 24 Maj 1954
193 “What on Earth?” (Co do licha), Clearwater Sun, 27 październik 1974