&&
GRACJAN LIPIEŃSKI
Geneza i historyczny zarys doktrynalny świadków Jehowy
Rozdział I SYTUACJA SPOŁECZNO KOŚCIELNA W USA W ROKU 1870 – PROTESTANTYZM, ADWENTYZM
Rozdział II KAROL RUSSELL I JEGO MŁODZIEŃCZE POSZUKIWANIA
Rozdział III POWSTANIE I ROZWÓJ SEKTY. RYS IDEOLOGICZNY KOLEJNYCH PREZYDENTÓW
WSTĘP
„Przyjdzie
bowiem chwila, kiedy zdrowej
nauki
nie będą znosili, ale według własnych
pożądań
– ponieważ ich uszy świerzbią – będą
sobie
mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali
od
słuchania prawdy, a obrócą się ku
zmyślonym
opowiadaniom” (2 Tm 4, 3).
Zgodnie z tematem pracy pragnę zawrzeć w niej genezę i doktrynalny zarys organizacji świadków Jehowy. Motywacją dla podjęcia przeze mnie takiego właśnie tematu – są reakcje społeczne uwarunkowane końcem starego i początkiem nowego tysiąclecia – wielkiego wydarzenia w dziejach współczesnej ludzkości.
Jeszcze niedawno z wypiekami na twarzy czytaliśmy mnożące się artykuły i literaturę fantastyczną, która zapowiadała jak te – dziś już współczesne – dni będą wyglądać. I cóż…??? Jak się okazuje, rozwinęła się technika, technologia, ale człowiek się nie zmienił! Nadal twardo stąpa po ziemi boryka się z codziennymi problemami życia moralnego, poszukując nieustannie w życiu głębszego sensu. Wbrew sugestiom, człowiek nie stał się programowalną zabawką, karmiącą się bateriami alkalicznymi, ani żołnierzykiem do zabijania, który w zanadrzu posiada zapas czterech żyć.
Wręcz odwrotnie; z przełomem tysiącleci, człowiek stał się bardziej wrażliwy – poszukujący autorytetu i nieprzemijających wartości, które mogłyby stać się dla niego motywacją do szczęśliwego życia.
I dotąd wszystko byłoby bardzo pozytywne, gdyby nie to, że przywódcy wszelkich sekt (dziś łagodniej przez religiologów nazywanych: „nowymi ruchami religijnymi”), też dobrze wiedzą o pragnieniach zmęczonego już konsumpcyjną reklamą i krzykiem „tego świata” społeczeństwa. Przywódcy tych grup bezpardonowo wykorzystując sytuację „wzmożonych poszukiwań”, sieją kłamstwo i obłudę ubrane w piękne słowa – biorąc w posiadanie rzesze młodych ludzi.
Grupa świadków Jehowy będąc dziś jednym z najbardziej fanatycznych i ekspansywnych w świecie „nowych ruchów religijnych” – licząc sobie około 6 mln. wyznawców[1] – zbiera coraz obfitsze plony, nieustannie rozwijając swój społecznie destruktywny charakter.
Praca traktuje o genezie powstania tego „ruchu” i jego historycznych korzeniach ze wskazaniem na rys doktrynalny, co ma na celu ukazanie prawdziwej i obiektywnej prawdy o założycielu i kolejnych przywódcach sekty. Znawcy tematu zgodnie stwierdzają, że słowne potyczki z samymi świadkami dotyczące doktryny nie przynoszą żadnego rezultatu nawet po udowodnieniu niespójności logicznej w wyznawanej przez nich nauce. Natomiast, jeśli świadek zechce rozmawiać, bądź chociażby słuchać o genezie swego wyznania – treści te obudzą w nim wiele uzasadnionych wątpliwości. I to chyba właśnie z powodu szeroko pojętego utylitaryzmu zająłem się właśnie tą dziedziną tematyki związaną ze świadkami Jehowy.
Ze względu na czysto teoretyczny charakter pracy, metodą badawczą wykorzystywaną przy jej powstawaniu była analiza dostępnych tekstów. Aby tę uczynić jak najbardziej obiektywną starałem się dotrzeć do materiałów źródłowych, wydawanych niegdyś przez samą sektę. Sięgniecie jednak do choćby części, będących jeszcze w pamięci wielu osób – niegdyś dogmatycznych źródeł – przysparza jednak wiele trudności a często nie jest w ogóle możliwe. Sytuację tę zawdzięczamy ogólnemu charakterowi sekty, której kierownictwo od samego początku, po każdej zmianie urzędującego prezydenta, neguje treść nauczania we wszelkich istotnych sprawach, nie licząc się z tym co „Jehowa objawiła” poprzednikowi (jako jedynemu kanałowi przekazującemu wolę Jehowy swoim wiernym!), unieważniając jednocześnie poprzednie publikacje poprzez wycofanie z obiegu a także niszczenie.
P R Z Y P I S Y :
[1] Zob. E. Bagiński, Świadkowie Jehowy od wewnątrz, 5–6.
I.
SYTUACJA SPOŁECZNO KOŚCIELNA W USA W ROKU 1870
–
PROTESTANTYZM, ADWENTYZM
Historia uczy, że przełomowe, trudne okresy ze względu na sytuację gospodarczą i politykę państwa stanowią szczególnie sprzyjające środowisko dla rozwoju nowych ruchów religijnych i sekt; które w czasie dezorientacji społecznej głoszą radość, pokój, nirwanę, czy rychłe nadejście „królestwa bożego”. Do takich właśnie okresów w Stanach Zjednoczonych możemy zaliczyć cały ubiegły wiek XIX, kiedy to do Ameryki Północnej napływały największe rzesze imigrantów. Poszukujących nowego domu, stabilnego życia, a nie rzadko i fortuny w błyskawicznie rozwijających się krajach np. takich jak Stany Zjednoczone. Dziś oblicza się, że pierwsza fala przyjezdnych liczyła około 5 mln osób – a byli to przede wszystkim: Niemcy, Anglicy i Irlandczycy. Dokładniej – największe nasilenie fali emigracyjnej do Stanów Zjednoczonych przypadło na lata 1870 – 1920. Kiedy to, przybyło aż 20 mln Włochów, Austriaków, Polaków, Węgrów, Rosjan.
W powyższej sytuacji nie trudno domyśleć się, że do Ameryki dotarła również nowa kultura, religia i zwyczaje. Większość nowych osiedleńców to protestanci, choć nie małą grupę stanowili również katolicy, prawosławni czy Żydzi. Nic więc dziwnego, że ta skupiona w wielkich aglomeracjach społeczność, różnych wierzeń a bynajmniej odmiennych koncepcji społeczno religijnych – rodziła czasem konflikty.
Ale to przecież jeszcze nie wszystko, bo głównym źródłem napięć i niepokojów była wspomniana już niestabilność gospodarcza, objawiająca się gwałtownym ale i nierównomiernym rozwojem przemysłu na terenie Stanów Zjednoczonych. Rewolucja przemysłowa objęła w sposób szczególny stany północnoamerykańskie, gdy stany południowoamerykańskie czerpały swe bogactwo z dobrze rozwiniętego rolnictwa, opartego na niewolnictwie. Taka sytuacja szybko doprowadziła napięcia społeczne do apogeum, co zaowocowało wojną secesyjną w latach 1861–1865. Poza tym w wyniku dynamicznego rozwoju, wielu amerykanów pozyskało znaczne fortuny, co niestety stanowiło silny kontrast z grupami społecznymi, którym się to nie udało. Kolejny negatywny skutek postępu gospodarczego nie był trudny do przewidzenia. Wraz ze środowiskami żyjącymi na bardzo wysokiej stopie życiowej organizowały się grupy przestępcze o charakterze mafijnym. Środki masowego przekazu zaczęły zasypywać społeczeństwo informacjami o skandalach, morderstwach i napadach rabunkowych. A wszystko to działo się na tle nieustannie zachodzących przemian społecznych we wszystkich niemal dziedzinach życia. W świetle całej atmosfery, staje się zrozumiałe, że nie wszyscy amerykanie nadążali za zmieniającym się w zawrotnym tempie trendzie cywilizacyjnym.
Stąd nie trudno znaleźć takich, którzy z lękiem i niepewnością patrząc w przyszłość, łatwo dawali wiarę różnym „fałszywym prorokom”. Taki to klimat skutecznie przyczynił się do rozwoju protestantyzmu, adwentyzmu i powstania ruchu „Badaczy Pisma Świętego” założonego w 1872 roku przez Karola Russella, który to – zapowiadał wspomniany koniec świata na rok 1914.
Duża ilość przybyłych do Ameryki północnej różnych odłamów kościoła protestanckiego zdecydowanie zdominowała ten kontynent. Lecz nie było by pewnie w tym nic specjalnie złego, gdyby nie to, że protestantyzm oderwany od swych europejskich korzeni, zaczynał żyć własnym życiem. Z perspektywy czasu dostrzegamy, że jego cechą charakterystyczną były tzw. „ruchy przebudzeniowe”, które „budziły” nowe wyznania. I tak, pierwsze „przebudzenie”, którego inicjatorami byli bracia Wesley miało miejsce w 1745 i dało początek kościołowi metodystów. Kolejne „przebudzenie” miało miejsce w roku 1830 za sprawą metodysty Finneya. A kolejne „przebudzenie” w roku 1831, przyniosło za sprawą Millera powstanie ruchu adwentystycznego.
Najbardziej bolesnym doświadczeniem Kościoła katolickiego ze strony wspomnianych, mnożących się ruchów religijnych, był amerykański protestantyzm z jego skrajnym antykatolicyzmem. Przykładem może być akcja zainicjowana przez baptystów w 1827 roku, w której to udział wzięło kilkadziesiąt protestanckich pism, napiętnując „papizm” za jego rzekomą niemoralność i okrucieństwo. Dyskredytowano Kościół katolicki na wszelkie możliwe sposoby, publikując jako prawdziwe, różne obsceniczne historie o rozwiązłości w życiu kleru i dużych nadużyciach w hierarchii Kościoła katolickiego. Ta oszczercza kampania zaowocowała napadami rozjuszonych protestantów na katolickie plebanie, kościoły i klasztory, kończące się nierzadko gwałtami i podpaleniami. A nie brakowało również ulicznych krwawych starć protestantów z katolikami, gdzie byli ranni i zabici[2].
Dla Amerykańskich katolików zaczęło stanowić również problem posyłanie dzieci do niektórych szkół, gdzie katolickie dzieci zmuszano do korzystania z podręczników, których treści obrażały ich wiarę.
Wracając do ruchu badackiego należy uświadomić sobie, że właśnie jemu w sposób szczególny udzielił się antykatolicki klimat. Czemu wielokrotnie w swoich publikacjach dał wyraz sam założyciel (np. w II tomie „Wykładów”, niegdyś „dogmatycznej” pozycji świadków Jehowy)[3]. Tę wrogość wobec katolicyzmu podkreślał również jego następca Rutherford (chociażby przez kontakty z masonerią[4]). Ponieważ wszyscy prezydenci sekty starali się skutecznie zwalczać katolicyzm o konkretnych aktach skierowanych przeciw katolicyzmowi, będę mówił przy dalszym dokładnym omawianiu każdego z prezydentów. Wrogość więc wobec Kościoła katolickiego jawi się dziś niewątpliwie jako „zasadniczy rys ich doktryny i działalności”[5].
P R Z Y P I S Y :
[2]
Zob. T. Pietrzyk, Świadkowie Jehowy – kim są?, 16–19.
[3]
Zob. E. Bagiński, Świadkowie Jehowy od wewnątrz, 85–86.
[4]
Por. E. Bagiński, Świadkowie Jehowy. Pochodzenie, historia,
wierzenia, 66.
[5]
T. Pietrzyk, Świadkowie Jehowy – kim są?, 19.
[6]
Zob. F. Chrosnowski, Świadkowie Jehowy, 79.
...