Faust - J. W. Goethe
„Fausta” otwiera dedykacja, która ma charakter inwokacyjny, ale tylko w części. Autor zwraca się w niej do zjaw, mar i duchów przeszłości, rozumianych jako przyjaciele, miłości, dawno przebrzmiałe sprawy i czasy. Zatem tak naprawdę zwraca się do przeszłości w szerokim znaczeniu tego słowa. Dedykuje „Fausta” swoim przyjaciołom. I konstatuje, że to, co odeszło, kiedyś wróci. Bliższa jest mu rzeczywistość miniona, nieobecna. To, co realne, jest dalsze – mówi dojrzały człowiek – niż to, co jest obecne we mnie jako wspomnienie. Jest to arcyznany topos w literaturze światowej, pojawiający się nawet u Homera. Twórczość poetycka jest domeną pamięci, przedmiotem jest to, do czego ma się już dystans. Dystans jest warunkiem twórczości, aby tworzyć, trzeba się oddalić od naporu aktualności.
PROLOG W TEATRZE
Kolejny wstęp, tym razem rozegrany między Dyrektorem, Poetą tragicznym i Wesołkiem przed widownią, gdy kurtyna się jeszcze nie podniosła. Dyrektor zwraca się do swoich towarzyszy z pytaniem, czy powiedzie mu się w Niemczech jako dyrektorowi teatru. Można potraktować ten fragment jako gest autobiograficzny. Niemniej rozterki postaci dotyczą nie tylko kurateli teatralnej samej w sobie, ale także jakości i wagi wystawianych na deskach teatru sztuk. Goethe wyraża tu lęk, czy literatura większa od tej spod znaku jarmarku ma szanse znaleźć zrozumienie i przychylność u prostych ludzi. Następnie wyraża nadzieję, że gra Poety ściągnie publiczność. Stawia na ilość widzów. W słowo wchodzi Wesołek, prezentując inne podejście do grania – dla niego najważniejszy jest kontakt z tłumem, błazeństwo, komedia; reprezentuje sztukę niską, ludyczną. Poeta zaś reprezentuje styl wysoki. Gardzi masami i kulturą masową. I tak rozprawiają sobie o istocie teatru.
PROLOGUS W NIEBIE
Bohaterami tej sceny są: Pan Bóg, Zastępy Niebieskie, Mefistofeles i trzej Archaniołowie: Rafael, Gabriel i Michał. Chwalą oni świat i słońce. Do akcji wkracza Mefistofeles i kontruje peany archaniołów swoim posępnym wywodem na temat marnej kondycji człowieka w świecie. Ale tak naprawdę przychodzi po to, by spotkać się z Bogiem. Ten pyta Mefista o Fausta i zakłada się z diabłem o jego duszę. Jest to zakład o fundamentalną wartość duszy, istnienia człowieczeństwa, dobroć. Czy uda się ocalić podstawową wartość – to naczelne pytanie dramatu Goethego. W ten zakład zaangażowany jest cały wszechświat, a Bóg jest w nim gwarantem porządku.
CZĘŚĆ PIERWSZA TRAGEDII
NOC
Miejsce akcji:
Zastajemy Fausta w swojej pracowni, która opisana jest jako czarna izba gotycka, co przywołuje od razu atmosferę średniowiecza. Ma ona jednak charakter czysto umowny – nie ma detali średniowiecznych; jest to tylko wskazanie, że historia mitu o Fauście zrodziła się na przełomie średniowiecza i renesansu. Owa umowność średniowiecza przypomina konwencję teatru kukiełkowego.
Czas akcji:
Nie jest to przypadkowy dzień, ale noc Wielkiej Soboty – noc Zmartwychwstania/Śmierci, tuż przed rezurekcją. Jest to pierwsza niedziela po pełni marcowej, symbol odnowy życia. Życie zostało skontrastowane ze śmiercią – jest to symbolika regeneracji, nie tylko natury, ale i moralności.
Faust niespokojny siedzi na krześle przy pulpicie i rozmawia sam ze sobą. Ledwo otworzy usta, już się skarży. Monolog ten jest mocno steatralizowany i konwencjonalny. Bohater dochodzi w nim do ponurych wniosków: mówi, że starał się zgłębić naukę, chciał wejść do samego wnętrza, źródła, esencji rzeczywistości. Ale poznanie jest niemożliwe, czuje się odgrodzony od mądrości autentycznej, swoich studentów wodzi za nos – sam nie zna odpowiedzi. Nie można przecież uczyć, jeśli samemu się czegoś nie wie. W dodatku konstatuje, że rozminął się z losem i prawdziwym życiem, zwątpił w rozum, gardzi nim wręcz. Niczego się nie dorobił, nie ma nawet szacunku, a zdobywanie wiedzy przypłacił odcięciem od świata, brakiem życia osobistego, posiadania rodziny, brakiem samorozwoju w postaci podróży. To lament nad przegranym życiem, które minęło na darmo. Nie jest w stanie posiąść istoty rzeczy.
Ta noc jest dla Fausta pełna decyzji. Pierwszą z nich jest odrzucić rozum. Postanawia skierować się ku światu magii, o czym świadczy przywołany jako symbol Nostradamus. Mówi o księdze z tajemnymi znakami, w których dopiero pozna głębię wiedzy – wywołując duchy. Następnie Faust otwiera księgę, jego wzrok pada na znak Makrokosmosu. Ten świat dla niego żyje jak organizm. Niestety, to oglądanie ma dlań charakter spektaklu – patrzy na to, ale nie przeżywa. Jest to odwieczny problem patrzenia z zewnątrz i uczestniczenia wewnątrz. Zarazem ta scena ma bajkową konwencję – Faust przewraca kartki i widzi znak Ducha Ziemi, a coś się dzieje ze światem. Duch tworzy życie jako ciągle odnawiający się płaszcz Boga. Ta sfera Mikrokosmosu jest mu bliższa. Natura niejako przykrywa Boga. Tu ujawnia się panteizm Goethego: Bóg jest tożsamy z naturą. Ten moment dziania się potwierdza niejako kolistość izby, co nie jest wpisane w tekst, ale znalazło się w didaskaliach. W tym krótkim momencie pomieszczenie ma charakter kosmosu, odbija go. Faust wzywa Ducha przez wypowiedzenie zaklęcia. Pojawia się on w czerwonym płomieniu. Po wymianie słów Duch potępia Fausta, po czym znika. Do izby wkracza Wagner, asystent, którego wizyta nie jest miła Faustowi. Gdy pomocnik znika, Faust wpada w rozpacz z powodu swojej klęski, przerażenia, postanawia wypić sporządzoną przez siebie truciznę (w końcu jest alchemikiem), ale dzwony, których dźwięk roztacza się po okolicy, przypominają mu symbolikę zmartwychwstania. Znów zgadza się na swój los człowieczy, wraca ku ziemi, życiu. Zgadza się dalej żyć. Przypomina sobie szczęście wiary dziecinnej.
PRZED BRAMĄ
Ta scena należy do tych napisanych według konwencji teatru kukiełkowego. Oznacza to tyle, że znajdujemy się w sytuacji i przestrzeni skrojonej w pewien określony sposób: bohaterowie tej sceny to zwykli przechodnie, którzy wybrali się na spacer w Wielką Niedzielę. Spotykamy czeladników, żaków (czyli studentów), służące, mieszczankę, żebraka (który pełni tu rolę swojego rodzaju lirycznego komentatora akcji), staruchę i żołnierzy. Wśród nich pojawiają się Faust i Wagner. Główny bohater i jego sługa rozmawiają. Przedmiotem ich dysput są ludzie, których mijają i postawy wobec tychże: Faust nie pogardza ludem, chce być mędrcem i daleko mu do wzgardy. Inną postawę przyjął Wagner: z racji, że jest niżej urodzony i ma status półinteligenta, pogardza ludźmi. Oprócz tego Wagner uważa alchemika za swego mistrza, chciałby się wedrzeć we wszystko, dodatkowo jeszcze jest optymistą, nie doszedł jeszcze do zwątpienia i zgorzknienia swego zwierzchnika. Faust jest pełen wątpliwości w działania ludzkie, gardzi Wagnerem. Marzy o locie spod znaku Ikara i Leonarda da Vinci. Na zdziwienie Wagnera mistrz odpowiada, że ma w sobie pewną dychotomię, dualizm. W tym miejscu Goethe puszcza oko do czytelnika: to sugestia autora, przypomnienie o odwiecznym ludzkim zmaganiu, o dwóch siłach zobrazowanych jako para koni zaprzężona do jednego rydwanu – jeden jest siwy, drugi kary, zaś woźnica uosabia wolę. Konie wyrażają siły, które szarpią człowiekiem, walczą ze sobą, raz dominuje jedna, raz druga, bez pierwszej nie ma drugiej, a woźnica, czyli wola jest tą, która panuje nad całością. W pewnym momencie Faust spostrzega psa, czarnego pudla. Wagner bagatelizuje jego pojawienie się, w końcu zabierają psa ze sobą.
PRACOWNIA
Po spotkaniu z psem i przygarnięciem go pudel znajduje się z Faustem w pracowni. Alchemik zabiera się do tłumaczenia Ewangelii św. Jana. Otwiera księgę i na samym początku natrafia na – według siebie – przeszkodę: frazę „Na początku było Słowo”. Ważny jest tu język, bowiem to greka, a po grecku „słowo” to logos. W takiej optyce logos – słowo – jest Bogiem. Tak też rozumie je Faust grzmiąc, że przed słowem nie może się ukorzyć. Jest niezadowolony z tego brzmienia, zatem zmienia je na „myśl”, rezygnuje i decyduje się na „czyn”. Jest to postępek heretycki, bowiem zrywa on z dogmatyką, credo wiary. Czyn zaś został związany z aktywnością, zmianą, stawaniem się. Jest aktem, tworzeniem się, czymś w ruchu. W międzyczasie Faust zajęty jest uciszaniem psa, który szczeka, wyje, kręci się po pracowni. Sytuację komentują duchy znajdujące się w krużganku. Faust używa zaklęcia, które miałoby uspokoić pudla, jednakże efekt jest przeciwny: zwierzę przeobraża się, znika, by po chwili zza pieca wyszedł Mefistofeles, wśród oparów mgły, przebrany za wędrownego nauczyciela. W czasie rozmowy Mefistofeles przedstawia się; okazuje się, że diabeł został więźniem Fausta. Alchemik nie chce go wypuścić z pracowni, mimo próśb Mefista. Ten w końcu oferuje Faustowi rozrywkę w postaci szatańskich sztuczek. W ten sposób usypia swego obecnego pana i wymyka się z pracowni.
PRACOWNIA
Ta scena to ciąg dalszy wątku wcześniejszego. Bohaterami są ponownie Faust i Mefistofeles. Jest to kluczowa scena dla dramatu, bowiem w niej właśnie dochodzi do kontraktu między człowiekiem a diabłem. Faust czuje niedosyt świata, a Mefisto da mu to, czego chce mistrz. Kiedy nastąpi moment spełnienia Fausta, ma on wypowiedzieć formułę „Chwilo, trwaj!”. Faust nie życzy sobie tej chwili spełnienia. Mefistofeles zaś żąda od Fausta jego duszy, bycia na każde skinienie po śmierci.
Tu można się zastanowić nad tradycją takiego pragnienia. Starożytny Grek chciał osiągnąć stan harmonii, który powinien trwać, pełne zaspokojenie. Człowiek faustowski zaś nie wierzy w harmonię. Nic mu nie wystarczy. Można go określić mianem ekspansywnej osobowości. Poszukuje stale czegoś na zewnątrz siebie. Reprezentuje pęd do konsumpcji.
PIWNICA AUERBACHA W LIPSKU
Malowniczy moment obyczajowy, odpowiadający życiu studenckiemu. Biorą w nim udział Fuks, Barwiarz, Flaszka i Starszy. Fuks ściąga na siebie gniew swawolnym zachowaniem, pijany śpiewa piosenki. Prym wiedzie jednak Barwiarz, porywając knajpiane towarzystwo. Wtem wchodzą Faust i Mefisto, ten ostatni nakazuje alchemikowi, aby zwrócił uwagę, na czym polega prawdziwa zabawa, na czym polega życie. Diabeł popisuje się przed kompanami sztuczkami i obejściem, wyczarowuje wino. Faustowi jednak nie podoba się klimat zabawy i kierunek, w którym ona zmierza. I w istocie, Mefisto zostaje rozpoznany, ale w momencie, gdy mężczyźni mają się na niego rzucić, ten rzuca kolejny urok, po czym znika z Faustem, a zaklęcie przestaje działać.
KUCHNIA CZAROWNICY
Wprowadzenie w postaci didaskaliów rysuje następującą scenę: koczkodany ważą czarodziejską miksturę w ogromnym kotle. Scenografia znowu odwołuje czytelnika do pamięci o przestrzeni teatralnej, bowiem ściany udekorowane są rekwizytami odsyłającymi do właścicielki lokum, czyli czarownicy. Poza koczkodanami w pomieszczeniu znajdują się główni bohaterowie, dołącza do nich wiedźma. Następuje odmłodzenie Fausta, a Mefisto zabiera go, by pokazać mu jak wieść życie bez trosk. Faust spostrzega w zwierciadle piękną kobietę, budzi w nim pożądanie, jednak diabeł sugeruje, że lepiej ujrzeć taką żywą, a nie w lustrze.
ULICA
Odmłodzony Faust mija na ulicy Małgorzatę, czternastoletnią dziewczynę, po czym proponuje jej, że odprowadzi ją, ale ona odmawia – nie pozwala jej na to skromność, dobre ułożenie i wychowanie, po czym hardo odchodzi. Faust rzuca sobie wyzwanie, że będzie miał właśnie tę dziewczynę. Mefistofeles stwierdza, że trudno ją będzie posiąść, bo jest wierząca i cnotliwa. Faust rozkazuje Mefistofelesowi, aby ten przygotował prezent.
WIECZOREM
Małgorzata wspomina spotkanie z Faustem. Podczas gdy dziewczyny chwilowo nie ma w pokoju, wchodzą Mefistofeles i Faust. Pojawia się fragment erotyczny, gdy Faust odsuwa zasłonę łóżka Małgorzaty. Ona zaś, po ich niezauważonym wyjściu, odkrywa klejnoty, które zostawił w jej skrzyni Faust. Przymierza biżuterię, zachwyca się, niedowierza, gdyż sama jest biedna.
PROMENADA
W tej scenie okazuje się, że matka Małgorzaty oddała klejnoty księdzu, dziewczyna zaś wspomina je razem z darczyńcą. Faust chce jeszcze piękniejszego prezentu dla Małgosi.
DOM SĄSIADKI
Marta to sąsiadka Małgorzaty, kumoszka, opuszczona przez męża, za którym tęskni. Właśnie jej lament rozpoczyna tę scenę. Po chwili odwiedza ją Małgosia, mówi o klejnotach ofiarowanych jej powtórnie. Marta radzi jej, aby nie mówiła o tym matce i przychodziła je przymierzać do niej. Wchodzi Mefistofeles i kłania się Małgorzacie jakby była osobą z wyższych sfer. Oznajmia, że mąż Marty nie żyje; Faust także miał być tego świadkiem (kłamie, Mefisto być może nie). Umawiają się na wieczór w ogrodzie. Mefisto wychodzi.
ULICA
Faust zarzuca Mefistofelesowi kłamstwo, ale on odpowiada mu, że sam nie jest święty, bo chce zbałamucić Małgorzatę.
OGRÓD
W tej scenie biorą udział cztery osoby – Małgorzata, Marta, Faust i Mefisto. Małgorzata spaceruje po ogrodzie wraz z Faustem, zaś Marta próbuje wybadać Mefista w kwestii sercowej, sugeruje małżeństwo. Jest to kolejne spotkanie Fausta i Małgorzaty. Dziewczyna wie, że jest prosta i ma świadomość, że Faust stoi wyżej. Alchemik znajduje miejsce do samotnych schadzek. Potem następuje scenka z kwiatkiem, z którego wróży sobie Małgorzatka. Faust oszukuje ją, że to wielka miłość, dla której zrobi wszystko.
ALTANKA
Dochodzi do schadzki Fausta i Małgorzaty. Przeszkadza im Mefisto, potem Marta. Faust chciałby odprowadzić dziewczynę, ale ta odrzuca propozycję, po czym, gdy już odejdą, załamuje ręce nad swoim zachowaniem niedoświadczonej osóbki.
LAS I JASKINIA
Faust dziękuje Duchowi Ziemi za piękno natury i możliwość poznawania świata. Za bardzo oddalił się od chrześcijaństwa, by dziękować Bogu. Bohater mówi o spokoju Małgorzaty, który przerwał, Mefistofeles zaś, który pojawia się w międzyczasie, o cielesności bohaterki. Spotykają się tu dwie postawy wobec miłości: idealizm Fausta i cynizm Mefista. Faustowi wydaje się, że to wielkie uczucie, kładzie nacisk na stronę duchową miłości, zaś jego kompan reprezentuje drugie podejście do uczucia, czyli od strony fizyczności. Jest przy okazji pełen ironii i szyderstwa względem postawy Fausta.
POKOIK MAŁGORZATKI
Małgorzata siedzi przy kołowrotku i nuci piosenkę. Można wspomnieć w tym momencie o inspiracji tym fragmentem, który stał się pretekstem dla utworu „Małgorzatka przy kołowrotku” Schuberta.
OGRÓD MARTY
Małgorzata chce wyciągnąć od Fausta poglądy na temat wiary, obawia się o jego stosunek do Boga. Faust próbuje wyjść z twarzą z sytuacji, nie zdradzić za wiele, kluczy: odpowiada dziewczynie pytaniem, czy można zmierzyć wiarę, czy jesteśmy w stanie kategorycznie stwierdzić, że wierzymy lub nie bez cienia wątpliwości? Bóg jest dla Fausta jednym z pięknych, intensywnych uczuć ludzkich, zatem ma charakter ulotny. Z drugiej strony Bóg jest dla niego wszechogarniający, zatem na pewno nie można stwierdzić ortodoksyjnego stosunku do Absolutu. W tym momencie znajdujemy kolejne potwierdzenie panteizmu Goethego. Małgosia czuje się źle przy Mefiście, nie podoba się jej, budzi odrazę. Czuje, że nie może się przy nim modlić, że mniej kocha Fausta. Jednakże umawia się z oblubieńcem na schadzkę, dostaje od niego nawet flakonik z miksturą, która miała uśpić matkę, ale okazuje się, że to trucizna, która ja uśmierca.
U STUDNI
Małgosia i Bietka rozmawiają o zhańbionej Barbarce, której kochanek uciekł, a z którym zaszła w ciążę. Spotka ją za to potępienie, także w społeczeństwie. Małgorzata źle ocenia Basię, a sama jest w podobnej sytuacji.
WIEŻA BRAMNA
Małgorzata modli się do Matki Boskiej Bolesnej, zrozpaczona wzywa ratunku. Prawdopodobnie już wie, że jest w ciąży.
NOC
Przed domem Małgosi pojawia się rozgoryczony Walenty – jej brat, żołnierz. Zło w sensie społecznym już się stało, a wcześniej tak był z niej dumny. Zaczaja się na kochanka siostry, ale zostaje pchnięty nożem przez Fausta, który ucieka z Mefistem. Walenty przepowiada dziewczynie los prostytutki – tak jej bluźni umierając.
KATEDRA
Małgorzata na nabożeństwie, za nią stoi Zły Duch. Chór śpiewa „Dies Irae” (Dzień Gniewu). Duch streszcza los dziewczyny, powoduje u niej jeszcze większe poczucie winy. Wypowiedzi Małgorzaty przeplatane są zwrotkami pieśni, co daje efekt zdynamizowania sceny. Na końcu mdleje.
NOC WALPURGII
Rozgrywa się w Górach Harcu, bohaterami są Faust i Mefisto oraz przedstawiciele przeróżnych stanów. Wszystkich łączy uczestnictwo w sabacie czarownic, który okaże się spotkaniem wielu poznanych już w czasie lektury postaci. Scena ma charakter gry teatralnej. Do analizy potrzebna wiedza o kulturze epoki, zasygnalizujmy tylko motyw teatru w teatrze, rozwinięty w scenie następnej.
SEN NOCY WALPURGII, CZYLI ZŁOTE GODY OBERONA I TYTANII
Ta scena ma wydźwięk czysto teatralny, jest po prostu dramatem w dramacie; więcej: jest dramatem szczególnym, bowiem w nim właśnie dochodzi do rozmowy poszczególnych bohaterów sztuk Szekspira. Wspomnijmy chociażby postaci ze „Snu nocy letniej” i „Burzy”.
POCHMURNY DZIEŃ. POLE
Faust dowiaduje się, że Mefisto ukrywał przed nim prawdę o losach Małgosi, która została wrzucona do więzienia. Mefisto śmieje się z kompana, drwi z jego pragnienia dotarcia do końca rozumu wskazując, że właśnie znaleźli się w takim momencie. Faust żąda, aby Mefistofeles za pomocą własnych sztuczek pomógł mu wyciągnąć Małgorzatę z więzienia.
NOC. OTWARTE POLE
Epizodyczna scena informuje, że jeźdźcy w postaci Fausta i diabła galopują na karych koniach w stronę miasta. Po drodze spostrzegają ruch przy miejscu straceń, przygotowywania do procesu.
WIĘZIENIE
Faust chce wydostać Małgosię z więzienia, lecz Małgosia go nie poznaje, jakby była w transie, szalona. Z przerażenia utopiła swoje dziecko.
Gdy pokazuje się Mefisto, odmawia kategorycznie wyjścia, wie, że on czyha na jej duszę. Mefisto woła: „Potępiona”, na co odpowiada Głos z góry: „Zbawiona”
Małgosia odrzuca skruchę, skłania się do Boga, żałuje, ale dla powierzchownego diabła jest potępiona.
Podstawowy problem „Fausta”, czyli zakład Boga i Mefista nie zostaje rozstrzygnięty. Los jest jeszcze otwarty. Druga część dramatu obfituje w całkiem nowe przygody, zanim zakład się rozstrzygnie.