Notatki z doswiadczen
Rok 1998
1.01.98,
pólnoc.
Ok.
12-1:00 w nocy, majac niezbyt mocny sen, wywolalem wibracje. Mialem
mozliwosc uwolnienia, ale to powstrzymalem. Po chwili wibracje
zniknely. W czasie ich trwania slyszalem cos, jakby ktos szybko w ich
rytm wypowiadal slowa: "kokoko...". Niezle, co?
1.02.98,
9:20-9:30.
W
lekkim pólsnie wywolalem uwolnienie. Lezalem na brzuchu, gdy
unioslem sie plecami w góre. Nie bylem jednak pewien, czy sie
zupelnie oddzielilem. Próbowalem oderwac glowe, chcialem zrobic
fikolka, "odplynac pieskiem"... Gdy mi sie nie udalo,
zaczalem badac rekoma nie fizyczna twarz. Zatkalem sobie nawet uszy
palcami, by sprawdzic czy nadal bede slyszal lecaca z radia muzyke
(slyszalem ja bardzo dobrze). Po chwili powoli i lagodnie polaczylem
sie z cialem. Nie czulem zadnych leków, chcialem sobie polatac! Gdy
poczulem, ze musze polaczyc sie z cialem, zrobilo mi sie smutno, ale
zrozumialem, ze dluzsze przebywanie poza cialem nie wyszloby mi na
dobre. To niezwykle, ale po tym zdarzeniu jestem dzis we wspanialym
humorze, jestem pelen energii. Czyzby ktos byl dzisiaj przy
mnie...?
7.03.98.
Powoli,
przebudzajac sie w czasie snu, wywolalem na chwile wibracje. Byly
silne i glosne, wywolywaly niepokój, wiec je wyciszylem. Zanim
jednak to sie stalo, zorientowalem sie, ze odbieram otoczenie. W
pokoju bylo ciemno, ale dobieralem cos, co wygladalo jak blyski,
iskry. Uznalem to za wyladowania z wibracji.
Poza
tym chyba ktos niezbyt przyjazny byl w pokoju. Byc moze to ta osoba
wywolywala u mnie takie leki (wydawalo sie, ze emanowala czarna
poswiate).
6.04.98,
noc.
Przed
zasnieciem wywolalem i zaraz stlumilem wibracje. Gdybym tego nie
zrobil, z pewnoscia wyrzucilyby mnie z ciala jak z
armaty:)).
26.05.98,
23-1:00.
Przed
zasnieciem dwukrotnie pojawily sie na chwile wibracje. Byly
przyjemne, szumiace, o sredniej czestotliwosci. W pewnej chwili
uswiadomilem sobie, ze mam niezbedna do ich wywolania i wtedy sie
pojawily. Trwaly krótko i zaraz zniknely.
11-12.07.98.
Mialem
ciekawy sen o przeszczepieniu CALEGO ciala. Dawca byl starszy
mezczyzna. Balem sie operacji i staralem sie ja odwlec. To nie byl
koszmar, nie wywolywal strachu, ale tematyka jest niezwykla i z
pewnoscia zawierala sugestie podswiadomosci do zjawiska obe.
W
okresie wakacji pracowalem i zajmowalem sie glównie testowaniem
kaset Gateway Experience. Zadnych szczególnych doswiadczen nie
doznalem ani nie zapisalem.
29.09.98
Ok.
14-tej polozylem sie na poobiednia drzemke. Jakas godzine - póltorej
pózniej wywolalem na chwile wibracje. Uwolnienie jednak nie
nastapilo - mialem pelen pecherz.
Wszystko
zostalo wywolane za posrednictwem snów. Mysle, ze uwolnienie mogloby
nastapic.
4.10.98
Ok.
3:00 w nocy polozylem sie spac. Przez pól godziny nie moglem zasnac,
póki nie pojawily sie wibracje. Odnioslem wrazenie, ze ktos próbuje
pomóc mi wyjsc z ciala. Wibracje szybko zniknely. Nie czulem
strachu. Muzyke z radia odbieralem w postaci znieksztalconej. W
chwili pojawienia sie wibracji odczulem jakby cos ciazylo na moim
brzuchu. Przyczyna tego byl, jak sadze, glód, który odczuwalem.
Odbieralem sygnaly od Pomocników, byly one przyjazne i staraly sie
mi cos przekazac. Pamietam, ze moja niefiz. reka poruszona przeze
mnie lub przez dotykajace mnie dlonie, przemknela przez moja glowe.
Zadnych leków, przez krótka chwile udalo mi sie utrzymac równowage,
jednak po chwili wibracje zniknely. Pomocnicy starali sie odlaczyc
mnie od ciala i jesli sie nie myle, zredukowac uczucie glodu
trzymajace mnie przy ciele (co ciekawe: glód zniknal!!). Przed
zdarzeniem ogladalem TV, czulem sie wypoczety, nie moglem zasnac. Po
filmie przeprosilem Stwórce za mój brak kontaktu z Nim. Obiecalem
sobie myslec o Nim codziennie przed snem. Bylo jeszcze cos: czulem
wokól spokój, przyjazn, harmonie i równowage. Nigdy dotad tego nie
odbieralem, to bylo takie naturalne i jednoczesnie niezwykle, czulem
plynace od Nich cieplo. Dziekuje Wam.
Mysle,
ze wiem jak sobie pomóc. Niezwykle wazne wydaja sie emocje. Nalezy
nauczyc sie caly czas zachowywac "zloty srodek". Nie nalezy
wywolywac emocjonalnych uniesien, bo nastepstwem bedzie upadek w
depresje (w mysl zasady: "im wyzej sie wznosisz tym nizej
upadniesz i odwrotnie"). W glowie pojawilo mi sie takie
okreslenie: prosta równowaga.
31.10.98.
Wczoraj
wyczytalem w internecie o nowej metodzie wychodzenia z ciala. Po
osiagnieciu relaksu nalezy wyobrazic sobie, ze podciagasz sie na
sznurze, w góre. Ok. 8:00 wywolalem dzis na moment wibracje
przyjemne i szumiace, wyobrazeniem o wyfrunieciu przez okno. Metoda
sznura jakos mi nie wyszla. Nie odczuwalem leków, wibracje zniknely
chyba dlatego, ze przerwalem wyobrazenie.
27-28.11.98
Ok.
23 wlaczylem sobie kasete Gateway Experience Wave 1 (kaseta nr 5). O
pólnocy wylaczylem i ogladalem filmy do 1:30. Potem poszedlem spac.
Wkrótce zaczely pojawiac sie wibracje. Kilka(nascie) razy próbowalem
sie uwolnic i, choc nie czulem strachu to nie udalo sie. Jakies
istoty próbowaly mi pomóc. Jesli sie nie myle to pomogly mi
oddzielic sie od ciala i przyjac pionowa postawe. Niestety mój zly
punkt myslenia spowodowal polaczenie. Pamietam, ze myslalem o mojej
zmarlej matce, wolalem ja w chwilach wibracji.
Gdy
pózniej zasnalem, mialem nieprzyjemne sny. Prawdopodobnie z powodu
filmów jakie ogladalem. Snil mi sie jakis stary koszmar o meczeniu i
zabijaniu zwierzat, itp.
27.12.98,
ok. 6:00
Nad
ranem mialem taki sen: Biore udzial w walce z Innymi (wrogimi
istotami). Próbuja za wszelka cene zwiazac nas z materia i sprawic
bysmy przez nia cierpieli, stara sie zadac naszym cialom fiz.
cierpienie. Mój bliski przyjaciel ginie i wraca do "Domu".
Kiedy demon próbuje mnie zwiazac z cialem poprzez cierpienie, ja,
rozwijajac sie, nabieram coraz wiekszych umejetnosci/mozliwosci, az w
koncu uzyskuje pelna kontrole nad cialem i sprawiam, ze ono po prostu
znika. Demon traci jakikolwiek wplyw na mnie. Wtedy pragne odwiedzic
mojego zabitego wczesniej przyjaciela. Poczulem ruch i ujrzalem
pajeczyne czegos w rodzaju swietlistych lin, krzyzujacych sie w
miejscu tuz nad moja glowa. podazylem jedna z nich i trafilem do
miejsca, w którym wraz z wieloma moimi przyjaciólmi przebywal ten,
którego szukalem. Pracowal nad czyms wraz z inna bliska mi osoba.
Pokazali mi maszyne z wygladu podobna do kabiny windy. Pozwalala ona
przenosic sie miedzy swiatami. Pierwszego przeniesienia nie pamietam.
Pamietam, ze zwiedzalismy swiat o bardzo duzej populacji, ogladalismy
osiagniecia techniki, i inne. Celem tej cywilizacji bylo nawiazac
wspólny kontakt z innymi cywilizacjami. Mieli wysoko rozwinieta
technike, ich natura byla bardzo aktywna, ciagle byli czyms zajeci,
zajmowali sie handlem, wynalazkami. Pokazali mi kilka z nich. Potem
wrócilismy do windy. Tym razem uprzedzono mnie, ze przeniesienie
bede odczuwal wyrazniej i inaczej niz poprzednio. Kiedy wlaczono
"winde", poczulem, ze cialo, które wtedy mialem, zaczyna
sie "rozplywac", znikac. Gdy zniknelo, znalazlem sie na
skraju terenu bogatego w podobna do ziemskiej roslinnosc. Wzdluz
drogi, która szlismy poustawiane byly róznorakie maszyny, widzialem
cos w rodzaju nieduzego smiglowca, z drugim smiglem pod kabina
pasazera, bylo tez cos na ksztalt tuby, przypominajacej troche
odkurzacz, i inne. W pewnej chwili spostrzeglem maszyny, które
widzialem na innym swiecie, zrozumialem, ze miedzy swiatami
nastepowaly wymiany, handel, cos, czego naszej Ziemi stanowczo
brakowalo. Zrozumialem, ze moim zadaniem jest pokojowe nawiazanie
lacznosci z tymi dwoma cywilizacjami. Jedna daje technike, inna
roslinnosc, uprawy, metody hodowli, itp.
Bylo
nas troje i kazdy z nas zyl na innym swiecie, laczyla nas wspaniala
przyjazn, wiez, bylismy doswiadczonymi duchami, razem wiele
przezylismy. Byly to osoby tak mi bliskie jak matka, czy
brat...
Kiedy
znów znalazlem sie w swoim domu, postanowilem wszystko szybko
zapisac. Wstalem z lózka, by przyniesc dlugopis, gdy zastalem w
kuchni moja siostre, jej synka i meza (nocowali u nas kilka dni).
Byli bardzo ozywieni. Dopiero gdy zaczalem notowac zorientowalem sie,
ze wcale sie jeszcze nie obudzilem. Ocknalem sie, wstalem, wykonalem
notatki. Wszyscy spali.
wiem,
ze wiele szczególów mi umknelo, ale w ogólnym przeslaniu chodzilo
o nawiazanie kontaktu. My trzej starzy znajomi mielismy pomóc
swiatom zblizyc sie i zetknac ze soba. Nie wiem tylko co Ziemia
mialaby dawac w zamian za dary z kosmosu? Moze ludzi do pracy?
(naukowej, itp.). Moze miala przystapic do jakiejs koalicji
miedzyplanetarnej? Nie wiem.
kriss@silesianet.pl
<mailto:kriss@silesianet.pl>
<index1.html>
<index1.html>
Strona
utworzona dnia 23-05-1999
przy
pomocy programu aPajczek
Light <http://www.creamsoft.com/pajaczek/>