reakcja recenzentów BMP na powstający scenariusz, ale byli bardzo zadowoleni z gotowego dzieła, traktując je zasadniczo jako wysławiające „zwykłego człowieka, jego charakter, aspiracje, słuszność jego sprawy". Było to dos'ć jawne echo materiałów promocyjnych Warner Brothers, określających film jako stworzony, by „oddać hołd zwykłym ludziom z Polski". Ocena ta zdumiewa, jeśli wziąć pod uwagę, że jedynym „zwykłym człowiekiem" w filmie jest Jennifer, która oczywis'cie nie jest Polką. Wszyscy przedstawieni polscy bohaterowie to arystokraci, z wyjątkiem garstki postaci epizodycznych, którym nie dano własnego życia i z których wiele nie ma nawet konkretnych nazwisk czy kwestii. Jaką „sprawę" „zwykłego człowieka" zgłębia czy chociaż, wzmiankuje ten film? Tylko decyzje o mechanizacji posiadłości Orvidów i podziale zysków można pojmować jako ideę populistyczną. Wymaga to jednak od nas założenia, że posiadłość była feudalna, a chłopi żyli w poddaństwie - to tylko jeden z wielu wniosków z filmu, których BMP najwyraźniej nie zauważyło, czym się skompromitowało. Podsumowanie biura natomiast dobrze odpowiada odczytaniu filmu jako aktu oskarżenia wobec przedwojennej Polski, mającego przekonać, że gdy obalony zostanie pokazany w filmie ustrój społeczny, kraj będzie można oddać w ręce „zwykłego człowieka". To oczywiście dokładnie zgadza się z oświadczeniem programowym wydanym przez Earla Browdera z CPUSA w 1939 roku.
Tę dziwną ocenę wyjaśnia przydługi esej, jaki Eleanor Ber-neis z BMP zamies'ciła w swoim komentarzu. Berneis zauważa z satysfakcją, że „zwykli ludzie nie walczą tylko po to, by ocalić świat, jaki znają, lecz są zjednoczeni i zdeterminowani, by zmiażdżyć wroga i stworzyć lepszy świat". Dlaczego BMP miałoby być zadowolone, że film przekonuje do radykalnej reformy jednego z „Narodów Zjednoczonych"? Bez względu na to, czy przedwojenna Polska zasługiwała na zniszczenie i odbudowę,
182
czy zadaniem Warner Brothers było popieranie społeczno-poli-tycznej rewolucji w sprzymierzonym kraju, nawet jeśli myślało, że w kraju tym w 1939 roku istniało poddaństwo? William Do-nati słusznie podsumowuje film jako przedstawiający „zepsucie polskiej arystokracji i w konsekwencji upadek narodu". Problem w tym, że rzekome zepsucie arystokratów nie miało nic wspólnego z polską klęską w roku 1939.
Kończąc ocenę, Berneis daje się ponieść własnej retoryce, potępiając „zwolenników appeasementu wśród arystokratów", których film „obnaża". Oczywiście skoro w polskim rządzie w 1939 roku nie było arystokratycznych zwolenników appeasementu, trudno docenić tę funkcję filmu. „Zwolennicy appeasementu" byli, dajmy na to, w przedwojennych rządach Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, ale każdą niepochlebną wzmiankę o nich, choćby najłagodniejszą, BMP beształo. Filmu, który wymyśla polskich zwolenników appeasementu, żeby ich potępić, nie tylko nie krytykowano, ale wręcz wychwalano51.
Na zakończenie Berneis zauważa: „Opowieść ta jest szczególnie cenna pod tym względem, że podkreśla, iż «nowa Polska» narodzi się dzięki gwałtownym wojennym przemianom, a także utożsamia interes polskiego ludu z interesem zwykłych ludzi na całym świecie". Zarzut, że rząd przedwojennej Polski i jego spadkobierca, rząd emigracyjny w Londynie, były tworami zepsutej arystokracji, nie reprezentującymi większości ludności, stanowił sowiecką propagandę, powtarzaną od roku 1939 jako uzasadnienie napaści na kraj. Legalnym rządem Polski, „dawnej Polski", był ten na uchodźstwie; miał poparcie ogromnej większości narodu. Zasługuje na uwagę, że amerykańska recenzentka filmowa chwaliła możliwość jego obalenia, zwłaszcza że BMP
OWI dostarczyło Warner Brothers na użytek filmu materiały dotyczące kampanii wrześniowej. Niestety, nie udało się ich odnaleźć.
183