PSYCHOLOGIA I PSYCHIATRIA
Zaburzenia czynności myślowych
Zaburzenia te odgrywają w psychiatrii naczelną rolę, one to bowiem
właściwie rozstrzygają o rozpoznaniu choroby umysłowej w ścisłym
znaczeniu. Czynności myślowe (umysł, intelekt, rozum, rozsądek) zapewniły
człowiekowi panowanie nad przyrodą, toteż gdy one ulegają upośledzeniu,
człowiek traci bardzo istotną cześć swojego człowieczeństwa. Nie wszystkie
choroby psychiczne są chorobami umysłowymi. Są choroby psychiczne, które
nie upośledzają umysłu, czyli czynności myślowych, np. psychonerwice.
Zakres pojęcia "choroby psychiczne" jest więc znacznie obszerniejszy niż
pojęcia "choroby umysłowe".
Nie powinno się więc tych mian używać jako synonimów. Czynności myślowe
mogą ulegać schorzeniu pierwotnie jako takie, albo też mogą ulegać
upośledzeniu wtórnie. W depresji np. zachodzi zasadniczo schorzenie życia
uczuciowego, niemniej jednak ulegają wtórnie upośledzeniu i czynności
myślowe, pojawiają się np. urojenia grzeszności i winy, które stanowią
wypaczenie czynności sądzenia.
Zaburzenia czynności myślowych bywają różnorakie i rozmaicie się je
klasyfikuje.
Podany poniżej podział ma na uwadze tylko praktyczną łatwość orientacji.
Za najważniejsze zaburzenia czynności myślowych uważa się:
Urojenia (delusiones)
Nie należy ich mieszać z omyłkami, chociaż i tu, i tam chodzi o błędne
sądy. Bleuler widzi fizjologiczną analogię raczej z wiarą niż z omyłką. Co
prawda, zdarzają się urojenia, które nawet znający się na rzeczy z
trudnością może odróżnić od pomyłek. Jednakże urojenie w swej istocie jest
czymś zupełnie innym niż omyłka, jest bowiem nieznaną w warunkach
fizjologicznych, patologiczną jakością. Omyłka pochodzi albo z
zewnętrznych przyczyn (np. ktoś mnie źle poinformował), albo stąd, iż
chwilowo zawiodły mnie czynności rozsądku (np. spóźniłem się na pociąg,
gdyż nie przyszło mi na myśl, iż zmieniono rozkład jazdy). Urojenia
natomiast tkwią bardzo głęboko nie tylko w życiu uczuciowym człowieka, ale
i w całej jego psychice. Podczas gdy omyłkę można bardzo łatwo sprostować
i ten, kto się omylił, poprawi swój sąd, gdy się mu dostarczy dowodów
pomyłki, to urojenia są oporne na wszelką perswazję, towarzyszy im bowiem
ogromna siła przekonania.
W urojeniu chory wierzy w prawdziwość nieprawdziwego sądu, chociaż kłóci
się on wyraźnie z doświadczeniami życiowymi jego samego i jego otoczenia.
Urojenie nie tylko nie daje się skorygować pod wpływem najusilniejszego
przekonywania i przedkładania oczywistych i naocznych przeciwdowodów, ale
co gorsza, pod wpływem zbyt energicznych perswazji chory przeważnie
rozdrażnia się, a nawet jeszcze bardziej zacina się w swoim błędnym
przekonaniu albo wytwarza coraz to nowe urojenia. Afekt, który leży u
podstaw urojenia, może być albo ogólny, np. nastrój maniakalny, depresyjny
itd., albo też związany tylko z jedną ideą, np. z wyrzutami sumienia z
powodu samogwałtu. W pierwszym przypadku mówimy o syntymicznej, a w drugim
o katatymicznej postaci urojenia. Obie te postacie mogą zresztą
współistnieć w jednym i tym samym chorym, co ma miejsce w schizofrenii.
Niektórzy próbują tłumaczyć treść urojeń treścią omamów, jeżeli chory
słyszy głosy odgrażające mu się, to powstają w nim urojenia prześladowcze.
Tłumaczenie takie jest mało wnikliwe. W przytoczonym przykładzie i treść
omamów, i treść urojeń pochodzą z jednego i tego samego źródła, mianowicie
z choroby. Słyszany głos jest bowiem własną myślą chorego, tą samą myślą,
która przejawia się w treści urojenia. Urojenia pojawiają się w umyśle
chorego albo nagle, jako sądy gotowe, albo też tworzą się stopniowo, w
ciągu dłuższego nawet czasu wylęgania. Chory czyni np. w ciągu dłuższego
czasu pewne spostrzeżenia, zdaje mu się, że go śledzą, że mu się na ulicy
przypatrują. Po dłuższym dopiero okresie czasu, przeważnie nagle,
przychodzi nań jakby olśnienie: wszystkie te spostrzeżenia wiążą się w
jego umyśle w jeden wniosek, mianowicie w urojenie, że jest przedmiotem
prześladowań. Co do treści urojeń, rozróżnia się następujące odmiany:
1. Urojenia ksobne polegaj ą na tym, iż chory wydarzenia zwykłe,
przypadkowe i naturalne odnosi do siebie, przypisując im szczególne
znaczenie. W ten sposób zachowanie ludzi nawet zupełnie obcych nabiera
znaczenia celowych, rozmyślnych, tajemniczych przytyków do osoby chorego,
do jego tajemnic osobistych, do jego życia prywatnego. Często chory, długi
czas nie zdradzając się z niczym, bacznie obserwuje znajomych i obcych,
wysnuwając daleko idące wnioski z ich uśmiechów, gestów, przypadkowych
działań oraz urywków rozmów. Z biegiem czasu dochodzi do przeświadczenia,
że jest ośrodkiem zainteresowania wielkiej liczby ludzi, którzy z
niewiadomych powodów, jakich jednak czasem on się domyśla, dają mu ukryte
znaki, aby mu dokuczyć albo osiągnąć inne cele. Szukając wyjaśnienia
rozsnutych koło niego zagadek, chory wikła się coraz bardziej. Do urojeń
ksobnych dołączają się urojenia prześladowcze, wielkościowe i inne. Czasem
urojenia ksobne nie mają tego charakteru zwartego logicznie systemu. Takie
usystematyzowane urojenia ksobne występują w prawdziwej paranoi (tzw.
paranoia sensitiva). Natomiast zdarzają się takie urojenia ksobne
oderwane, niekonsekwentne, nie wiążące się w jakąś logiczną całość np. w
schizofrenii. Istotą jednych i drugich są zawsze błędne interpretacje
spostrzeżeń trafnych, dokonywanych w świecie otaczającym.
2. Urojenia prześladowcze przeplatają się częstokroć z poprzednimi,
występują jednak bardzo często zupełnie samodzielnie. Chory sądzi, że jest
przedmiotem prześladowań ze strony pewnych ludzi, którzy usiłują go
pozbawić życia, ograbić, zniesławić, pozbawić pracy czy stanowiska,
odebrać zdrowie. Te same wrogie działania mogą się zwracać przeciwko
najbliższym członkom rodziny. Twierdzenia te opierają się na dowodach nie
wytrzymujących krytyki, ich kruchości chory jednak nie widzi. Najczęstszym
dowodem, na który chorzy z urojeniami przesiadowczymi się powołują, są
słowa zasłyszane w postaci omamów słuchowych. I inne omamy, np. wzrokowe,
smakowe, węchowe, czuciowo-ustrojowe, mogą choremu służyć za podmiotowe
potwierdzenie słuszności jego sądów, dlatego tak bezcelowa jest wszelka
dyskusja z chorym na temat urojeń. Urojenia prześladowcze, podobnie jak
ksobne, mogą występować jako twierdzenia luźne, nie powiązane logicznie w
bardziej zwartą całość, albo też mogą tworzyć konsekwentny system, który w
ciągu wielu miesięcy i lat rozbudowuje się w obłęd prześladowczy. I jedne,
i drugie przebiegają z zasady bez poczucia choroby psychicznej.
Chorzy są niewzruszenie przekonani o prawdziwości i słuszności swoich
sądów, chociaż odczyn uczuciowy na te zjawiska bywa rozmaity, zależnie od
jednostki chorobowej.
U paranoików i parafreników urojeniom ksobnym i prześladowczym towarzyszą
dostosowane ("adekwatne") odczyny uczuciowe, podczas gdy , u
schizofreników stwierdza się w mniejszym lub większym stopniu rozbrat
między groźną treścią wypowiadanych urojeń a nikłym lub czasem
paradoksalnym odczynem uczuciowym. Objaw ten nosi nazwę paratymii.
3. Urojenia zazdrości są z poprzednimi spokrewnione. Nie zawsze muszą się
one wiązać z omamami. W stanach paranoicznych, bez względu na ich
pochodzenie, urojenia zazdrości polegają wyłącznie na błędnej
interpretacji trafnie dokonywanych spostrzeżeń, czasem też na złudzeniach
niekoniecznie patologicznego typu. W oczach chorego najdrobniejsze, nic
nie znaczące, codzienne wydarzenia nabierają znaczenia dowodów zdrady
małżeńskiej. Zbyt serdeczne zachowanie współmałżonka jest dowodem
nieczystego sumienia i zakłamania, które ma na celu zmylić czujność
zdradzanego. I na odwrót, zachowanie chłodne, pohamowane łub chwilowo
obojętne jest wystarczającym dowodem braku uczuć miłosnych, zaspokojenia
się w objęciach rywala, tęsknoty za kimś innym itd. Usiłowania obrony lub
dostarczenia przeciwdowodów rozdrażniają tylko chorego. Sama kłótnia stąd
wynikająca staje się z kolei dowodem zdrady: "ze mną się tylko kłócisz, a
z tamtym się kochasz". Jeżeli współmałżonek milczy, jest to też dowodem
złej woli: qui facet consentire videtur. Chory stwierdza, że ostatnie
dziecko nie jest do niego podobne.
W obłędzie zazdrości alkoholicznym, gdzie wzmożona libido kojarzy się z
opóźnionym wytryskiem nasienia, przedłużający się niepomiernie stosunek
płciowy może być przyczyną zniecierpliwienia kobiety, atoli chory objawy
tego zniecierpliwienia tłumaczy sobie w duchu swoich urojeń zazdrości. W
urojeniach zazdrości starczych nie pomagają najoczywistsze przeciwdowody,
jak zgrzybiały wiek współmałżonka, jego niemoc płciowa, brzydota itd.
4. Urojenia choroby (hipochondryczne) mają w lżejszych przypadkach może
najwięcej przejść do prawidłowych, chociaż przesadnych obaw o własne
zdrowie. W przypadkach chorobliwych fizjologiczne przejawy czynności
ustroju wydają się podejrzane lub stanowią podstawę do rozpoznania u
siebie ciężkiej choroby, gruźlicy, raka; choroby wenerycznej, wścieklizny,
porażenia postępującego itd. Jakieś błahe cierpienie wywołuje w wyobraźni
chorego przekonanie o bardzo ciężkim zachorowaniu.
Na dnie tych urojeń mogą leżeć nie tylko obawy, czasem właśnie ukryte
pragnienia. Tutaj zaliczyć trzeba np. urojenie ciąży (graviditas
imaginaria), które zresztą na drodze ideoplastii może doprowadzić do
pojawienia się szeregu oznak rzekomej ciąży, jak zatrzymanie miesiączki,
wzdęcie naśladujące ciężarny brzuch, nawet siara w sutkach i gromadzenie
się barwiku w miejscach typowych.
W pewnych przypadkach jest rzeczą bardzo trudną odróżnić skargi
hipochondryczne od prawdziwego cierpienia. Niejednokrotnie się zdarza, że
chirurdzy podejmują ciężkie zabiegi operacyjne, oparte na błędzie
rozpoznawczym wynikającym ze zbyt mało uwzględnianej diagnostyki
psychiatrycznej. Urojenia choroby mogą mieć charakter uogólniony, zmienny,
zależny w dużym stopniu od sugestii. Tak wyglądają przeważnie skargi
hipochondryczne histeryczne.
Kiedy indziej urojenia te systematyzują się, nabierając dla chorego cech
trwałego, stopniowo rozwijającego się, nieuleczalnego cierpienia. Czasem
chodzi o lęk przed nabawieniem się pewnej choroby. (nosophobia), np.
gruźlicy (phthlseophobia), kiły (syphihlidophobia) itd., czasem jednakże
chodzi o przekonanie, że choroba ta już toczy ustrój. W mianownictwie
oznaczono to tym samym określeniem "fobia". Między tymi dwiema posta ciami
hipochondrii w rzeczywistości może być dużo przejść.
Nierzadko urojenia hipochondryczne biorą początek od niebacznie
wypowiedzianego przez lekarza rozpoznania, są więc jatrogenne. Tak się
rzecz ma częstokroć w stanach neurasteniczno-hipochondrycznych, gdzie pod
wpływem niepotrzebnego zaprzątania się chorych zagadnieniami lekarskimi,
do których zrozumienia nie dorośli, powstają w ich wyobraźni przesadne
wyobrażenia o grożącym im lada chwila udarze mózgowym, chorobie
psychicznej, zawale mięśnia sercowego i innych strasznych nieszczęściach.
Urojenia hipochondryczne wikłają bardzo często inne cierpienia,
wzbogacając obraz kliniczny o nowe objawy lub potęgując pewne objawy
(aggravatio). Zdarza się też, że zasadnicza choroba ulegnie wyleczeniu,
chory jednakże nadal czuje w sobie jej pozostałości lub skutki, nie
wierząc zapewnieniom lekarzy, że jest wyleczony. Skargi takie mogą urastać
z biegiem czasu do rozmiarów ciężkich urojeń. Urojenia hipochondryczne w
niektórych psychozach kłócą się w tak wyraźny sposób z rzeczywistością, że
nawet laicy z łatwością stwierdzają ich chorobliwy charakter. Na przykład
stara kobieta twierdzi, że już od dwóch lat jest w ciąży, chory czuje w
swoim brzuchu jaszczura z pazurami, albo skarży się, że całe jego ciało
gnije, rozpada się, cuchnie itd.
5. Urojenia grzeszności i winy należą głównie do obrazu klinicznego me
lancholii. Chory wie, że ciężko zgrzeszył, że z jego winy rodzina musi
zginąć, że on sam jest nic nie wart,. godzien kary, potępienia i pogardy.
Mówi o sobie, jakby był człowiekiem nieuczciwym, przeniewiercą, infamisem,
zwyrodnialcem, przypisuje sobie grzechy płciowe, zdrady, nadużycia
pieniężne i służbowe. Chorzy religijni uważają się za nieuchronnie
potępionych. Ponieważ urojeniom tego typu towarzyszą niemal zawsze
pragnienia śmierci z zamiarami samobójczymi, zdarza się, że zjawiska te
urastają do rozmiarów urojeń samo-oskarżających. Chorzy tacy zwracają się
do władz sprawiedliwości oskarżając się o popełnienie najstraszliwszych
zbrodni, przy czym spodziewają się uzyskać wyrok śmierci, aby w ten sposób
popełnić samobójstwo. Kojarzące się czasem z urojeniami grzeszności
urojenia prześladowcze różnią się zasadniczą cechą od urojeń
prześladowczych pierwotnych.
W tych ostatnich mianowicie chory czuje się pokrzywdzony, protestuje
przeciw niesprawiedliwościom, boi się swoich domniemanych wrogów.
Natomiast urojenia prześladowcze wypowiadane przez melancholików wiążą się
z poczuciem winy, tak iż chorzy ci prześladowania uważają za sprawiedliwą
karę, sami tej kary szukają, sami się na nią narażają bez lęku, nawet z
radością, że spotka ich zasłużony los.
6. Urojenia poniżenia, pomniejszenia, upośledzenia, zubożenia, nicości
stanowią grupę stojącą bardzo blisko powyżej scharakteryzowanych urojeń
grzeszności i winy, także hipochondrycznych. Chorzy uważają się za
słabych, nic nie znaczących, małowartościowych, niezdolnych, tępych,
pechowców, za pokrzywdzonych przez los i ludzi, okradanych lub
zrujnowanych materialnie, niezdolnych do zarobienia na życie, wyjętych
spod prawa, wykolejonych, wykończonych przez intrygi wrogów, niegodnych
żeby żyć, żeby jeść, żeby oddychać. Pomniejszanie samego siebie może się
posunąć tak daleko, że chory uważa siebie w ogóle za cywilnie lub
dosłownie zmarłego, za nieistniejącego.
W nie widywanych już dzisiaj ostatnich okresach otępienia porażennego
chorzy wypowiadali bez liku takie urojenia nicości i małości, uważając
swoje ciało za pomniejszone do rozmiarów naparstka lub w ogóle za zanikłe.
Urojenia te rozciągały się w ciężkich . przypadkach i na otoczenie: nie
tylko chory sam stracił imię i przestał istnieć, także cała jego rodzina,
cały świat, wszystko zapadło się w nicość (nihilismus).
7. Urojenia wie1kościowe. Przez to określenie rozumie się nie tylko
urojenia polegające na przeświadczeniu o swoim wysokim stanowisku, gdy
chory twierdzi np., że jest królem, generałem, papieżem, milionerem,
Napoleonem, bogiem. W zakres tego pojęcia wchodzą wszelkie urojenia
związane z wywyższeniem człowieka ponad jego rzeczywiste położenie. Tu
należą więc np. urojenia zdrowia u ludzi niewątpliwie chorych. Zwłaszcza w
ciężkich psychozach organicznych, którym towarzyszy ogólny upadek sił, tak
iż chory wyniszczony nie ma siły poruszyć się, rzucają się w oczy jego
twierdzenia urojeniowe, iż czuje się najzdrowszym z ludzi, siłaczem,
znakomitym sportowcem, uwodzicielem na miarę Casanovy itd.
Urojenia wielkościowe dochodzą do głosu w tej postaci, w jakiej
kształtowały się zapatrywania osobnika na istotę szczęścia i powodzenia w
życiu. W krajach o ustroju kapitalistycznym chorzy mają urojenia
osobistego bogactwa, podczas gdy w Związku Radzieckim są bohaterami pracy.
Urojenia wielkościowe mogą się utrzymywać w granicach skromniejszych, nie
zdradzając zbyt jaskrawo swojego oderwania od rzeczywistości. Chory może
np. z wielką zaciekłością pracować nad wynalazkiem perpetuum mobile, a
niedorzeczność jego pomysłu może się nie rzucać w .oczy ludziom
nieświadomym rzeczy. Podobnie też urojenia posłannictwa religijnego mogą
wśród ludzi ciemnych, w atmosferze fanatyzmu zdobyć sobie powodzenie i
wywołać nawet przypadki obłędu udzielonego (paranoia inducta).
W innych przypadkach natomiast, zwłaszeza tam, gdzie urojenia wielkościowe
występują w widocznym dla wszystkich związku z szeregiem innych poważnych
zaburzeń psychicznych, chorobliwość sądów wielkościowych staje się dla
wszystkich widoczna. Urojenia wielkościowe ulegają w pewnych przypadkach
systematyzacji, nie wykazując rozpadu i rozprzężenia logicznego. Przypadki
te ,obejmuje się nazwą obłędu (paranoi). Stwierdzić tu można niewzruszone
przekonanie chorego o prawdziwości swych sądów, ich zwartość logiczną,
konsekwencję, utrzymującą się długie lata, przy dostosowanym do treści
urojeń oddźwięku uczuciowym i przy zachowanej dość dobrze strukturze
osobowości. Inaczej rzecz się ma w schizofrenii, gdzie urojenia
wielkościowe bywają wyrazem rozszczepienia osobowości i wypowiadane bywają
bez dostosowanego do ich treści tonu afektywnego, a logika ich daleka jest
od zwartości i konsekwencji.
Podobnie niestała jest treść urojeń wielkościowych w stanach maniakalnych.
W porażeniu postępującym urojenia te stoją właściwie na pograniczu
konfabulacji i są zależne w wysokim stopniu od sugestii otoczenia. Dopóki
rozpad życia psychicznego nie jest zbyt daleko posunięty, chory usiłuje
powoływać się na jakie takie argumenty logiczne, twierdzi np., że jest
arystokratycznego pochodzenia i zapiera się swoich prostych rodżiców. Dla
uzasadnienia tych swoich twierdzeń przytacza zawiłe argumenty, głuchy na
wszelką perswazję. Gdy życie psychiczne ulegnie zupełnemu rozprzężeniu,
chory nie sili się na znalezienie dowodów, tylko po prostu wypowiada
absurdalne twierdzenia: ma wspaniały głos, niczym Caruso (gdy w
rzeczywistości jest zachrypnięty), jest nieśmiertelny; stolec jego jest
ambrozją, a mocz nektarem itd. Urojenia wielkościowe takiego
niepohamowanego typu noszą nazwę urojeń ekspansywnych. Mogą one
promieniować i na otoczenie chorego w tym znaczeniu, iż chory osoby
otaczające, członków rodziny i kolegów zawodowych mianuje wysokimi
dygnitarzami, obdarowując ich bez miary i widząc w nich osoby
ponadludzkiego rzędu. Pierwiastków wielkościowych można się zresztą
dopatrzyć w szeregu innych urojeń, np. urojenia prześladowcze przeważnie
wiążą się z przekonaniem o własnej wyższości, potędze, piękności,
bogactwie, powodzeniu w miłości.
Prześladowania stają się wówczas zrozumiałe, gdyż wrogowie działają z
zawiści, z zazdrości, z chciwości, z żądzy. Nawet w urojeniach grzeszności
i poniżenia dojrzeć można rysy wielkościowe:
chory, który widzi w sobie samo zło, uważa siebie za diabła, więcej, za
Lucyfera, za źródło wszelkiego zła na świecie, za króla piekieł.
Pewien schizofrenik hitlerowiec twierdził, iż w nocy pokryjomu odciąga mu
się nasienie, aby plemnikami jego zapładniać sztucznie kobiety niższych
ras dla uszlachetnienia ich potomstwa.