wybrali studia i co

Wybrali studia. I po co?

Przeczytałem dzisiaj krótką notkę na onet.pl. Przytaczam jej treść: „Wybrali studia, które gwarantowały elitarny zawód. Niebawem już nie będą potrzebne do jego wykonywania – czytamy w "Dzienniku Polskim".

Zarządzanie (nieruchomościami), pośrednictwo, inwestycje na rynku nieruchomości to bardzo popularne kierunki studiów. Ich absolwenci po odbyciu praktyki mieli otwartą drogę do licencji i pracy w zawodach, w których po deregulacji nie będzie wymagane nie tylko wykształcenie kierunkowe, ale żadne.

- Zostaliście oszukani. My też zostaliśmy oszukani – mówił studentom cytowany przez gazetę prof. Stanisław Belniak, wybitny specjalista zajmujący się nieruchomościami” .

Od dwóch tygodni szukam pracowników, którzy znają się na zarządzaniu nieruchomościami. Otrzymałem kilkadziesiąt podań. W większości były od ludzi, którzy skończyli studia typu zarządzanie i marketing, prawo i administracja, zarządzanie kadrami (sic) ze specjalnością np. profesjonalny menadżer, biznes międzynarodowy, zarządzanie działalnością gospodarczą, ekonomia na którejś z powiatowych czy wojewódzkich uczelni, różne pedagogiki, ale były także budownictwa, architektury, geodezje a także zarządzanie nieruchomościami.

I z tymi ostatnimi wiązałem jakieś nadzieje na znalezienie młodego człowieka, który choć troszeńkę będzie umiał, a resztę się douczy. Niestety, wszyscy absolwenci zarządzania nieruchomościami z rozbrajającą szczerością odpowiadali, że o zarządzaniu jednym czy dwoma budynkami nie mają zielonego pojęcia.

Mógłbym powiedzieć panu profesorowi Belniakowi: to nie pana oszukano, profesorze, to pan i pańscy koledzy oszukaliście tych młodych ludzi dając im dyplomy za nic.

Trwa od lat to wielkie oszustwo, nazywane wyższymi studiami dla wszystkich. Kolejne rządy oszukują młodzież, mamiąc ją karierą po studiach, oszukują społeczeństwo, wmawiając mu, że jesteśmy najbardziej wykształceni w Europie, rodzice oszukują sami siebie i swoje pociechy, wmawiając, że studia to przepustka do lepszego życia, młodzież także oszukuje sama siebie, nie przykładając się do nauki, której nikt od niej nie wymaga, łudząc się, że po studiach jakoś to będzie.

Ale nie będzie. Setki absolwentów tych nijakich uczelni i kierunków przyjmą każdą fizyczną pracę, której i tak im nie ma kto zaoferować. Co odważniejsi uciekną na zachód, by tak także fizycznie pracować, tyle że za większe pieniądze.

Nie wiem, jaki był i jest prawdziwy cel tej reformy szkolnictwa, które nie potrafi już wyprodukować dobrego, a tak potrzebnego w przemyśle, technika, dobrej położnej czy pielęgniarki, dobrego majstra po szkole zasadniczej, a produkuje nikomu nie potrzebnych magistrów (chociaż i inżynierów) o specjalnościach tak egzotycznych i tak nikomu nieprzydatnych, nie niosących za sobą żadnej wiedzy, że strach myśleć, co będzie z naszą przyszłością.

Czasami, w czarnych snach nachodzą mnie myśli jak z okupacji hitlerowskiej: ktoś chce zrobić z Polaków naród niewolników, nadających się do najprostszych, najprymitywniejszych prac, bez znajomości swojej historii, bez poczucia polskości, naród na usługach…. Tylko kogo?

Czy nie jest kpiną, że można stać się takim niewolnikiem, mając wyższe (?) wykształcenie? Czy nie jest kpiną, że tych niewolników produkują polscy nauczyciele i profesorowie? Czy to państwo nie jest jedną wielką kpiną?


Wyszukiwarka